1 Witka 9 WOLA WODYŃSKA WYSPĄ SKARBÓW? Czemu nie

Transkrypt

1 Witka 9 WOLA WODYŃSKA WYSPĄ SKARBÓW? Czemu nie
Witka 9
WOLA WODYŃSKA WYSPĄ SKARBÓW?
Czemu nie. Znamy przynajmniej jeden fakt, który upoważnia nas do postawienia
takiej hipotezy. Oto przed ponad trzydziestu laty Wolę Wodyńską obiegła sensacyjna
wiadomość o skarbie znalezionym na posesji p. Pazury. Rzekomo miał to być pokaźny zbiór
złotych monet sprzed wieków. Całą sprawą zainteresowaliśmy się przed rokiem, kiedy to
uczeń naszej szkoły, Andrzej Pazura podarował nam tajemniczą monetę i stwierdził, że pochodzi ona ze zbioru wykopanego przez jego dziadka.
Jak się okazało później, owa moneta to: MIEDZIANY SZELĄG KORONNY JANA
KAZIMIERZA, tzw. „BORATYNEK” z roku 1664. Poniżej prezentujemy zeskanowaną kopię szeląga, który obecnie znajduje się w zbiorach szkoły. Moneta była bita w ostatnich latach
panowania króla Jana Kazimierza. Jej popularna wtedy nazwa „Boratynek” pochodzi od
nazwiska ówczesnego zarządcy mennicy krakowskiej Tytusa Liwiusa Boratini. Bezpośrednią
przyczyną powstania tej drobnej miedzianej monety były wielkie kłopoty finansowe państwa(długi, zaległy żołd, pusty skarb). Aby wydobyć kraj z tej niekorzystnej sytuacji sejm
zezwolił na wybicie tych szelągów za milion złotych dla Korony i za milion dla Litwy. W
efekcie wybito 180 mln boratynek. Pieniądz ten zalał wtedy cały kraj. Szelągi były ładowane
w woreczki po 900 sztuk (waga: 1,17kg) oraz po 9000 sztuk (11,70 kg).
Pieniądz ten musiał być dość popularny i w naszej okolicy, skoro jego nazwa utrwaliła
się nawet w nazwiskach (Szeląg).
Awers
Rewers
Na temat skarbu rozmawialiśmy z jego znalazcą, panem Janem Pazurą, który ma
obecnie 78 lat i mieszka w Kałuszynie. Oto co nam powiedział: „Tamten dzień na trwałe
zapisał się w mojej pamięci. Był ładny jesienny dzień, a ja postanowiłem wykopać na
podwórku kopiec na ziemniaki. Raźno zabrałem się do roboty. Po pewnym czasie, gdy już
zdejmowałem drugą warstwę ziemi, coś dziwnie zadźwięczało mi pod ostrzem szpadla.
Naparłem z całej siły i odrzuciłem ziemię... Jakież było moje zdziwienie... Przed oczami
ukazało mi się kilkadziesiąt monet. Leżały w ziemi bez żadnego naczynia. Może były schowane w jakimś skórzanym worku, który przegnił ze starości? Znalezisko pokazałem sąsiadom
oraz sołtysowi(p. Skórze). Wszyscy mówili, że to jest złoto. Wobec tego postanowiłem to
sprawdzić w Siedlcach u znawców monet. Powiedziano mi, że to nie złoto tylko stop brązu i
miedzi. W tym czasie po wsi zaczęły krążyć sensacyjne opowieści o tym, jak to Pazura znalazł złoty skarb. Sprawą interesowała się nawet milicja. Monety zebrane w wojskową
1
menażkę przetrzymywałem w spichlerzu. Niektóre z nich porozdawałem zbieraczom staroci.
Resztę porozciągały dzieci i wnukowie...Jedną mam jeszcze do dziś. Jest identyczna jak ta,
którą mój wnuczek podarował szkole...”
(opr. A.B; źródło: T. Kotkowski:”1000 lat monety polskiej”)
2

Podobne dokumenty