w naszej wspólnocie parafialnej…

Transkrypt

w naszej wspólnocie parafialnej…
W naszej wspólnocie parafialnej…
W tym roku, w krótkim czasie, Kościół obchodzi trzy
uroczystości: Trójcy Przenajświętszej (31maja), Bożego
Ciała (4 czerwca) i Najświętszego Serca Pana Jezusa
(12 czerwca). Wszystkie te uroczystości mówią o różnych wymiarach tajemnicy miłości Boga do nas i naszej
miłości do Boga. W ostatnią niedzielę maja rozważamy tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Ojciec żyje dla
Syna i dla Ducha Świętego; Syn żyje dla Ojca i dla Ducha Świętego, a Duch Święty żyje dla Ojca i dla Syna.
Ale w imię wielkiej miłości Bóg postanowił podzielić
się swoim szczęściem ze stworzeniem, a owo szczęście
jest zależne tylko od tego, czy ludzie z urodzenia wolni,
zechcą żyć dla Boga i wzajemnie dla siebie. Ktokolwiek
„kręci się” wokół siebie, nigdy nie jest szczęśliwy. Jezus na Golgocie cierpiał i umarł za nas. To był akt jego
miłości. Jezus nigdy nie „kręcił się” wokół siebie i nieustannie z wielką cierpliwością uczył swych uczniów,
by i oni przestali „służyć sobie” a zaczęli służyć swoim
braciom. To w tym celu utrwalił swą Ofiarę pod znakami Chleba i Wina. „Bierzcie i jedzcie”. Tamten Wielki
Czwartek powtarza się każdego roku, w szczególny sposób również w czwartek, w uroczystość Bożego Ciała.
W Wieczerniku dał siebie i nieustannie siebie rozdaje.
„Bierzcie i jedzcie…”. Rozdał siebie do końca. A kiedy
rozdał, powiedział: „To czyńcie na moją pamiątkę”. To
były nie tylko słowa ustanawiające sakrament kapłaństwa i Eucharystii, ale było to przede wszystkim zadanie zostawione uczniom: „Jak Ja rozdaję siebie, tak i wy
rozdajcie siebie” My to mamy wykonać, mamy do tego
dorosnąć, byśmy umieli mądrze rozdać nasze dwadzieścia cztery godziny, bo właśnie mądrość jest tu najważniejsza. Egoista nie rozdaje. Zatem cała nasza pomoc,
2
niesiona temu, kto obok nas żyje w świecie egoizmu,
sprowadza się do tego, abyśmy wyprosili u Boga dla
niego łaskę nawrócenia. Podczas każdej Mszy św. słyszymy Chrystusowe słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Niech one będą dla nas wezwaniem do mądrego
rozdawania siebie, czyli do karmienia ludzi prawdziwą
Miłością. I niech oni będą wezwani do usilnej modlitwy
o to najtrudniejsze; nawrócenie egoistów. Oto tajemnica
Miłości o smaku chleba. Obchodząc uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa podziękujmy Bogu za to,
że jesteśmy w Bożą miłość wtajemniczeni. Istotą nabożeństwa do Serca Jezusa jest oddanie swojego serca Sercu Pana. Chodzi o to, aby przyjąwszy miłość Chrystusa
wyrażoną zarówno w ofierze Krzyża za nasze grzechy,
jak i w Duchu Świętym, którego nam daje (por. Rz 5,5),
człowiek odpowiedział na Jego Miłość. Dopiero gdy ją
przyjmiemy, możemy wyrazić naszą miłość Panu, włączając w to nasze ludzkie uczucia.
Drodzy Czytelnicy i Parafianie! Boże Ciało to niezwykła uroczystość, kiedy mamy okazję dać świadectwo
swej wiary. To dzień, w którym mamy się jednoznacznie
określić jako chrześcijanie. To dzień, w którym ukryty
w Hostii, zamknięty w monstrancji Pan Bóg jest najważniejszy. Nieważne jak ubrała się sąsiadka; nieważne, czy
sąsiad kiwa z politowaniem głową; nieważne, czy pada
deszcz; nieważne są zielone gałązki. Idziemy za Chrystusem. Mamy przed sobą Boga ukrytego w Eucharystii,
powinniśmy w Niego się wpatrywać. Tylko to możemy,
bo nigdy nie pojmiemy, jak to jest możliwe, że pod po-
stacią „Chleba i Wina” Bóg zstąpił na ziemię dla naszego
zbawienia. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego.
Zatem zamiast podczas procesji plotkować ze znajomymi, powtarzajmy za św. Tomaszem z Akwinu: „Zbliżam
się w pokorze i niskości swej, Wielbię Twój majestat,
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
skryty w Hostii tej, Tobie dziś w ofierze serce daję swe,
O, utwierdzaj w wierze, Jezu, dzieci Twe”.
Jan Chrzciciel, którego uroczystość narodzenia obchodzimy 24 czerwca, był ostatnim prorokiem w ścisłym znaczeniu tego słowa. Stał na styku Starego i No-
wego Przymierza. Był zwornikiem obu Testamentów.
Posiadał cechy proroka Izajasza. Był postacią przełomową, ale bliską wypełnienia się czasów, czyli przyjścia Mesjasza. Jan Chrzciciel bezpośrednio przygotował
drogę na przyjście Jezusa. W czasie misji nawracania
i chrztu nad Jordanem ukazał postać Zbawiciela. Chrzest
Jana nad Jordanem, czyli chrzest pokuty i nawrócenia,
był zapowiedzią nowego chrztu – w Duchu Świętym.
„Jan Chrzciciel był Bożym wybrańcem, a równocześnie
ascetą i prorokiem. Z natchnienia Ducha Świętego głosił
pokutę i udzielał chrztu, przygotowując drogę Synowi
Bożemu”. W tym dniu i ja mam swoje „małe święto”,
gdyż św. Jan Chrzciciel jest moim Patronem od chrztu
świętego.
Pod koniec czerwca (29) obchodzić będziemy również jeszcze jedną uroczystość – św. Apostołów Piotra
i Pawła. Poznaliśmy już Apostołów dobrze przygotoSKAŁKA • czerwiec 2015 r.
wanych do śmierci, ale pragnąłbym zwrócić uwagę na
mniej znane aspekty z ich życia. Piotr potrafił spać spokojnie w więzieniu, na kilka godzin przed wykonaniem
na nim wyroku śmierci. Trzeba mieć bardzo zdrowe
nerwy i wielki pokój w sumieniu, by w godzinach bezpośredniego przygotowania do śmierci spać spokojnie.
Piotr wiedział, że Jego Mistrz żyje w niebie i że śmierć
będzie godziną spotkania z Nim. Wiedział też, że trzeba
wykonać wolę Ojca do ostatniej sekundy, a tym razem
miało to być świadectwo jego przynależności do Zmartwychwstałego. Do tego świadectwa trzeba ludzkich sił,
które regeneruje sen. Paweł świadom nadchodzącej godziny rozstania z tym światem pisze do swego „ukochanego syna” Tymoteusza: „Krew moja już ma być wylana
na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych
zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy
Sędzia…” (por. 2Tym 4,6-8). Każdy z nas musi troszczyć się o życie. W takiej trosce należy również umieścić
opanowanie sztuki odchodzenia z tej ziemi. W Ewangelii Chrystus nieustannie doskonalił tę umiejętność w ser-
cach uczniów, a czynił to głównie dając im przykład, jak
On rozstaje się z doczesnym życiem, by przejść do życia
wiecznego. Kto nie jest przygotowany do umierania, ten
jeszcze nie umie w pełni żyć. Ucieczka od tego tematu
jest dowodem braku odwagi i błędem, który uniemożliwia cieszenie się pełnią życia na ziemi i w wieczności.
Tej pełni życia życzę wszystkim na czas lata, które
powoli się zbliża, na czas wakacji i urlopów, aby nie tylko wypoczywać w pięknych zakątkach ziemi, ale i dawać siebie napotkanym siostrom i braciom.
Ks. Zbigniew Cichon
3
Dobry Pasterz
W Niedzielę Dobrego Pasterza gościliśmy w naszej parafii przedstawicieli naszego
Gdańskiego Seminarium Duchownego. Poniżej zamieszczamy treść kazania wygłoszonego
przez kleryka Wojtka Konkola. W naszych modlitwach prośmy Pana o nowe powołania kapłańskie i zakonne. ks. M.
IV Niedziela Wielkanocy przez
Kościół nazywana jest Niedzielą Dobrego Pasterza. W ewangelii
przypisanej do tego dnia jest mowa
o Jezusie Dobrym Pasterzu. Taki
obraz Jezusa jest często wykorzystywany i ukazany Jezus, widnieje
jako Tego, który trzyma na swych
barkach owce. Przyznam, że kiedyś
temat tej Ewangelii był dla mnie
bardzo sielankowy. Pasterz – pewnie
młody chłopak, który beztrosko pasie
owce, siedząc pod drzewem, grający
na jakimś flecie, owce zaś śnieżnobiałe zwierzątka, które przeżuwają
trawę i nie ma z nimi najmniejszego problemu. Ale taki obraz bardzo
bajkowy nie jest prawdziwy. Pasterz
wcale nie jest młodym mężczyzną,
który spokojnie siedzi pod drzewem
i pasie swoje zwierzęta. Nawet nie
wiem czy dotykając czasów Jezusa
można mówić, o pasterzu jako o zawodzie, takim jak garncarz, celnik,
kowal. Pasterz to pewien styl życia.
Otóż bycie pasterzem wiązało się
często z opuszczeniem domu na długi czas, taka osoba była często skazana na samotność, musiała zadbać
o samego siebie, ale także o całe
stado zwierząt. Opieka nad nimi nie
była związana wyłącznie z doborem
pastwisk, na których będzie trawa
do jedzenia. Owce były narażone na
inne zwierzęta i od nich miał chronić
pasterz.
Jezus mówi o sobie, że jest Dobrym Pasterzem. W dzisiejszej
Ewangelii padają słowa: „Ja jestem
dobrym pasterzem”. Jezus często
mówi o sobie „Ja Jestem” i tutaj się
zatrzymajmy. Te słowa znane nam są
ze Starego Testamentu, Bóg mówiąc
o sobie używa takiego imienia, „Ja
Jestem”. Gdy dziś ktoś powiedział
o sobie „jestem dobrym lekarzem”,
„jestem dobrym kierowcą” można
by to odebrać jako brak skromności.
Ale Ewangelia tak naprawdę używa
innego słowa. Tutaj pada greckie
4
słowo kalos, co oznacza szlachetny,
doskonały. To słowo szlachetny ma
bardzo piękny sens. Dzisiaj trochę
zapominamy, że to słowo odnosi się
głównie do osób. Łatwo i chętnie
mówi się szlachetny metal, biżuteria,
jednak pamiętajmy, że tym wyrazem
pięknie można mówić o człowieku. Wracając, Jezus jest Pasterzem
szlachetnym, oznacza gotowość do
wszelkiego poświęcenia, my wiemy,
że to poświęcenie osiągnęła swój
szczyt na krzyżu. Tekst Ewangelii
podaje nam jeszcze jedną bardzo
ważną wiadomość o Jezusie-Pasterzu. Mianowicie owce Go znają, ten
fakt świadczy o tym, że Pasterz-Jezus jest bardzo blisko owiec, one zaś
ufają mu.
IV Niedziela Wielkanocna jest
dniem, kiedy wszyscy klerycy Gdańskiego Seminarium Duchownego są
posłani na różne parafie, aby prosić
o modlitwę za powołanych i o nowe
powołania. Seminarium w Oliwie –
z zewnątrz kilka budynków, mały
ogród, boisko. W środku: jadalnia,
pokoje, sale wykładowe i kaplica.
A w kaplicy: Chrystus, klerycy i inni
bohaterowie. I choć teraz kaplicę wymieniłem jako ostatnią dla każdego
z nas jest ona zawsze na pierwszym
miejscu, to w niej rozpoczynamy
nasz dzień i go kończymy. W kaplicy każdego dnia przybliżamy się do
kapłaństwa. Kleryków w Gdańskim
Seminarium Duchownym jest 62,
każdy inny. Pochodzimy z różnych
miejscowości, jesteśmy po różnych
szkołach, przychodzimy z innymi
pasjami, ale każdy z nas czuje się powołany do służby w Kościele Gdańskim. Innymi bohaterami, których
obecność w kaplicy jest odczuwalna
jesteście Wy, którzy modlicie się za
nas- kleryków.
W tym dniu szczególnie chciałbym prosić Was o modlitwę.
W pierwszym miejscu za kapłanów,
którzy posługują w tej wspólnocie
parafialnej. W drugim miejscu za
wszystkich tworzących Gdańskie Seminarium Duchowne: moderatorów,
kleryków, profesorów, pracowników
świeckich, pamiętajcie zwłaszcza
o waszym kleryku Jakubie, który
niedługo przyjmie święcenia diakonatu, On teraz potrzebuje Waszej
modlitwy. I wreszcie prośmy dzisiaj
również za wszystkich, którzy głos
Bożego wezwania będą dopiero rozeznawać, niech nigdy nie zabraknie
powołanych do kapłaństwa w naszej
diecezji.
Kl. Wojtek Konkol
PIĘKNE MYŚLI...
Za wojnę są odpowiedzialni nie
tylko ci, którzy ją bezpośrednio
wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego, co
leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić.
Św. Jan Paweł II
Prawo do życia nie jest tylko
kwestią światopoglądu, prawem
religijnym, ale jest prawem
człowieka.
Św. Jan Paweł II
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
Litania do Serca Pana Jezusa
Serce nie jest jedynie organem warunkującym życie człowieka. Serce stanowi symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby.
Litania jest jedną z wielu praktyk pobożnych ku czci Bożego Serca. Warto, więc przypomnieć sobie,
w jaki sposób powstała i jakie są jej
główne myśli, by jeszcze pobożniej
ją odmawiać. Dzięki niej można kontemplować miłość Serca
Pana Jezusa i niepojęte bogactwa Chrystusa oraz odwieczny
plan zbawienia ukazany nam
przez tę litanijną modlitwę. Aby
Litanię do Serca Jezusowego
dobrze zrozumieć, należy przenieść się do środowiska, w którym powstała i została rozpowszechniona.
Oto krótka historia jej powstania. W 1720 roku Marsylię
nawiedziła straszna epidemia
cholery. Biskup tego miasta,
oprócz pomocy charytatywnej,
z jaką spieszył doświadczonym
zarazą, starał się także pomóc
duchowo swoim wiernym przez
specjalne modlitwy błagalne
i pokutę. Specjalnym dekretem
zarządził uroczyste poświęcenie
swej diecezji Sercu Jezusa i wieczysty obchód święta ku Jego
czci. Akt poświęcenia odmówiono
1 listopada 1720 roku w czasie uroczystej ceremonii przebłagalnej. Od
tej chwili epidemia poczęła szybko
ustępować. Biskup zarządził też dodatkowe procesje pokutne i nakazał
w 1721 roku odprawianie uroczystej
nowenny do Najświętszego Serca
Jezusowego. Odmawiano ten akt codziennie i wzywano ratunku u Pana
Jezusa przez adorację wieczystą i li-
tanię, która została ogłoszona drukiem w 1718 roku. Autorką i przekazicielką tej litanii była s. Anna
Magdalena Remusat. Po ustaniu zarazy marsylianie odmawiali nadal tę
litanię z wdzięcznością za ocalenie.
Zanim dekret rzymskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego, wydany dopiero w 1899 roku, rozciągnął ją na
cały Kościół, prawie przez 150 lat litania była odmawiana w diecezjach:
Marsylia, Autun i Annecy. Odmawiano ją również w klasztorach Wizytek i Jezuitów.
Litania do Serca Jezusowego
składa się obecnie z 33 wezwań na
cześć 33 lat ziemskiego życia Jezusa Chrystusa. Układ wezwań litanii
do Bożego Serca jest logicznie zestawiony. Można w niej wyróżnić
trzy grupy wezwań: pierwsza grupa
dotyczy stosunku Jezusa do Ojca
i Ducha Świętego, ukazane jest Serce Jezusa w relacji do całej Trójcy
Przenajświętszej (1-7); druga dotyczy przymiotów Serca Jezusowego
(8-16); trzecia grupa kładzie akcent
na stosunek Bożego Serca do ludzi
(17-33).
Wezwania litanii mają głębokie
odniesienie do Pisma Świętego.
Większość z nich jest prawie
dosłownym cytowaniem Biblii,
a inne biorą z niej natchnienie. Każde wezwanie zostało
poprzedzone zwrotem Serce
Jezusa. Wypowiadając te dwa
słowa mamy na myśli samego Chrystusa, który kocha nas
swoim Sercem. Św. Jan Paweł
II w swoim pierwszym przemówieniu poświęconym Sercu
Jezusa w 1979 roku ukazał nam
głębię znaczenia tego określenia. Powiedział: „Serce nie jest
jedynie organem warunkującym
życie człowieka. Serce stanowi
symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby. W wielu następnych wystąpieniach
powracał do tej myśli: Serce
jako centralny organ ludzkiego
organizmu Chrystusa jest równocześnie prawdziwym symbolem
Jego wewnętrznego życia: Jego
myśli, Jego uczuć; Kiedy mówimy:
Serce Jezusa Chrystusa – zwracamy
się przez wiarę do całej chrystologicznej tajemnicy: tajemnicy BogaCzłowieka. Serce Jezusa Chrystusa
stanowi wielkie i nieustanne wołanie, jakie Bóg kieruje do ludzkości,
do każdego ludzkiego serca”.
Opracował
Ks. Marian Kożyczkowski
Święty Antoni
Święty Antoni mieszkał w Padwie tylko przez ostatni rok swego
życia, ale ten krótki czas wystarczył,
by Padwa ukochała wielkiego kaznodzieję, a on ukochał Padwę. Dziś
cały katolicki świat zna go pod imieniem św. Antoniego z Padwy. Kiedy
Antoni przybył do Padwy, był już
SKAŁKA • czerwiec 2015 r.
bardzo schorowany i wyniszczony
pracą ponad siły oraz surowym trybem życia. Właśnie ostatni rok życia
był najbardziej pracowitym i płodnym okresem jego kaznodziejskiej
działalności.
Był pierwszym w dziejach Kościoła kaznodzieją, który poprzez
kazania wygłaszane przez cały Wielki Post przygotowywał wiernych
do godnego przeżywania Wielkiej
Nocy. Jego pasyjno-pokutne nauki
cieszyły się niespotykaną popularnością. Przychodziła ich słuchać
niemal cała ludność Padwy. Na czas
kazań życie w mieście dosłownie
5
zamierało. Kupcy zamykali sklepy,
rzemieślnicy opuszczali warsztaty,
pustoszały mury sławnego Uniwersytetu Padewskiego. Wśród tłumów
słuchaczy nie brakowało też wysokich dostojników Kościoła. Ponoć
nikt z zebranych nie śmiał wyróżniać
się wystawnym strojem czy klejnotami. Wielki kaznodzieja potrafił siłą
swego słowa skutecznie zachęcić
wiernych do pokuty.
Ponieważ w całym mieście nie
było świątyni, która mogłaby pomieścić wszystkich słuchaczy, kaznodzieja przemawiał na podmiejskich
łąkach. Na 9 hektarach pól słów Antoniego słuchało około 30 tys. ludzi.
Przyszedł dzień, w którym brat
Antoni uświadomił sobie, że zbliża
się kres jego ziemskiej wędrówki.
Dały o sobie znać lata ciężkiej pracy
i umartwień. Trapiąca go od dłuższego czasu puchlina wodna dodatkowo odbierała mu siły. Pragnieniem
Antoniego było umrzeć w klasztorze
Najświętszej Marii Panny w Padwie.
W drodze do Padwy chory poczuł się
bardzo źle i wraz z towarzyszami podróży zatrzymał się w klasztorze klarysek w Arcelli. Tu Antoni przyjął po
raz ostatni sakramenty. W pewnym
momencie jego twarz opromienił radosny uśmiech. Zapytany, co widzi,
powiedział: Widzę Pana mego... i odszedł, by się z Nim spotkać.
Na pogrzeb przybyły nieprzebrane rzesze ludzi. Był to dzień wielkiej
manifestacji miłości i wdzięczności,
którą wierni żywili do skromnego
braciszka. Ciało zakonnika, zgodnie
z jego wolą, złożono w ukochanym
przezeń kościele Najświętszej Maryi
Panny w Padwie.
Wkrótce po śmierci brata Antoniego okazało się, że dzięki jego
wstawiennictwu Bóg zsyła na wiernych deszcz łask. Do grobu zakonnika przybywały coraz liczniejsze
rzesze pielgrzymów z różnych włoskich miast. Wierni pielgrzymujący do jego grobu często szli boso.
Wśród bosych pątników byli wysocy dostojnicy Kościoła, rycerze,
damy. Czciciele padewskiego kaznodziei chcieli, by jak najszybciej
mógł on odbierać cześć jako święty.
Prośba o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Antoniego została złożona w kurii rzymskiej w niespełna
miesiąc po jego śmierci. Badanie au-
tentyczności cudów i inne niezbędne
procedury zajęły tylko kilka miesięcy. Jeszcze przed upływem roku od
śmierci Antoniego papież Grzegorz
IX ogłosił go świętym. Kilka lat
wcześniej równie szybko do chwały
ołtarzy został wyniesiony św. Franciszek. W osobie św. Antoniego z Padwy wierni Kościoła zyskali jednego
z „najskuteczniejszych” orędowników w niebie. Kult Świętego z Padwy szybko objął cały świat.
Budowę Bazyliki św. Antoniego
w Padwie rozpoczęto już w rok po
śmierci Świętego – w 1232 r. (był to
także rok jego kanonizacji). Do nieskończonej jeszcze świątyni przeniesiono doczesne szczątki przyszłego
patrona. U schyłku stulecia gmach
był gotowy w stanie surowym.
Przez cały następny wiek wykonywano zdobienia, poprawki i inne
prace wykończeniowe. Pod koniec
XIV w., zaledwie budowla zalśniła
pełnym blaskiem, zniszczył ją huragan. Prace przy świątyni podjęto
na nowo. Budowa wraz z remontem
trwała około 200 lat.
Opracował
Ks. Marian Kożyczkowski
FIDESOWA WSZECHNICA
KULTURA OSTROBRAMSKA W GDANSKU (III/1)
IKONA MATKI BOŻEJ OSTROBRAMSKIEJ W KAPLICY ŚW. ANNY
Kaplica św. Anny przy kościele
św. Trójcy należy do najwspanialszych zabytków architektury gotyckiej. Była zbudowana w latach
1479 – 1484 przez franciszkanów,
którym powierzyła to zadanie Rada
Miasta, bowiem została sama zobowiązana do tego wobec króla Kazimierza Jagiellończyka, który wyraził
życzenie istnienia kościoła, gdzie
posługę duszpasterską prowadzono
by po polsku. Zakon franciszkanów
w Gdańsku pojawił się w 1420 roku.
W połowie XVI wieku, gdy ruch
reformacyjny w mieście objął większość jej mieszkańców, w 1555 roku
ostatni gwardian podpisał dokument,
na mocy którego oddał w większości protestanckiej Radzie Miejskiej
kościół, kaplicę i klasztor z wszelkimi prawami własności. W 1558
6
roku klasztor staraniem burmistrza
Konstantego Ferbera przemieniono
w gimnazjum, które w połowie XVII
wieku rozwinęło się w słynne Gdańskie Gimnazjum Akademickie, jedno
z głównych haseł szkoły brzmiało:
„Bronić prawdy ewangelickiej wiary
przez wiedzę i zdolności jej profesorów”. Gimnazjum miało charakter
protestancki i niemieckojęzyczny,
jednak wobec kupieckiego charakteru
miasta i faktowi że Gdańsk podlegał
królom polskim, byli tu również lektorzy języka polskiego. Na przestrzeni dwóch i pół wieku przewinęło się
ich przez szkołę dwudziestu trzech.
W okresie reformacji, jak pisze
gwardian franciszkanów, Tomasz
Jank: „Kaznodzieje w kaplicy św.
Anny byli każdorazowo kapelanami
z wielkiego kościoła. Nie było więc
jakimś specjalnym, wyłączonym kościołem, nie istniała przecież gmina
św. Anny. Dobrami kaplicy zarządzali rektorzy kościoła św. Trójcy.
Dokonano to poprzez ustanowienie
odrębnego, polskiego kaznodziei,
wyłącznie dla posługi w kościele
św. Anny. Pierwszym takim zarządcą został Andrzej Waszetta. Jednakże po rozbiorach, postępujący
proces prusaczenia miasta sprawił,
że w latach trzydziestych XIX wieku gminę polską tworzyło tylko 5-6
osób. I nawet tak znakomita postać
jak słynny nauczyciel i kaznodzieja,
autor gramatyki języka polskiego
Krzysztof Celestyn Mrągowiusz, nie
był w stanie zaradzić powolnemu
zanikowi gminy. W 1871 roku zmarł
ostatni polski kaznodzieja Teodor
Mill, a gminę polską ostatecznie
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
rozwiązano 24 czerwca 1876 roku
decyzją Wyższej Kościelnej Rady
Ewangelickiej. Odtąd świątynia ponownie przeszła pod zarząd kościoła
św. Trójcy”.
O ile w okresie wojen napoleońskich kościół św. Trójcy i budynki
klasztoru przez rok zamienione były
przez Francuzów na szpital, magazyn odzieży i stajnie, to w drugiej
połowie XIX wieku władze pruskie
budynki poklasztorne zamieniły
w Muzeum Sztuki i Starożytności
Prus Zachodnich.
Świątynia św. Anny
zwieńczona pięcioma przepięknymi gwiaździsto –
sieciowymi sklepieniami,
kiedy pełniła funkcje religijne, jej centralnym miejscem był ołtarz ustawiony
przy ścianie wschodniej.
Był wykonany w warsztacie gdańskim około 1650
roku. Do dnia dzisiejszego
oryginalny pozostał tylko
jego szkielet. Architektonicznie jest on złożony
z antepedium, predelli, kondygnacji głównej
i zwieńczenia. Około 1978
roku w antepedium ołtarza
wmontowano olejny obraz
na desce z XVII wieku,
przedstawiający
Ostatnią Wieczerzę. Predella
z miejscem na wydłużony
obraz została przemalowana i umieszczono w niej
napis „Matko Miłosierdzia
módl się za nami”. Po jego
bokach znajdują się dwa
wsporniki pod kolumny, flankowane
od zewnątrz dodanymi wolutami oraz
zdobione płaskorzeźbami główkami
aniołów, a także ornamentami małżowinowymi. Kondygnacja główna
zamknięta została kolumnami o płaskorzeźbionych częściach dolnych.
W ornamentalnych uszakach znajdują się pełnoplastyczne rzeźby Chrystusa Króla Dobrego Pasterza i św.
Jana, lub jak utrzymują niektórzy –
Maryi. W prostokątnej niszy w 1946
w miejscu pochodzącego z połowy
XVII wieku obrazu wykonanego
w warsztacie gdańskim „Powrót
syna marnotrawnego”, umieszczono
SKAŁKA • czerwiec 2015 r.
kopię Matki Bożej Ostrobramskiej.
Ołtarz wieńczy prostokątna nasada
z obrazem przedstawiającym Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Obok
i nad obrazem umieszczono trzy
putta z atrybutami Męki Pańskiej.
Obraz „Powrót syna marnotrawnego” jest rzadko spotykany w tradycji
katolickiej. Spotykamy ją w tradycji protestanckiej. Marcin Luter nauczając Biblii przywoływał bowiem
często moralną przypowieść o synu
marnotrawnym. Fragment kiedy to
Ojciec wybiegł ze współczuciem do
nadchodzącego syna, bowiem życie
duchowe tego ostatniego przemieniło się w „świński chlew”, a kochający Ojciec nie chciał, aby syn do tego
powrócił.
Obecność ikony Matki Miłosiernej jest związana z powrotem
franciszkanów na zniszczone Stare Przedmieście. 20 kwietnia 1945
roku przybył wysiedlony z Wilna
o. Norbert Uliasz, wyznaczony na
przełożonego do wspólnoty. Klasztor franciszkanów w Wilnie został
zamieniony przez władze sowieckie
na archiwum. Budynki całkowicie
zniszczone, franciszkanie odzyskali
po upadku ZSRR w 1991 roku. Pierwszą Mszę świętą, po blisko czterystu
latach franciszkańskiej nieobecności o. Norbert celebrował w kaplicy
św. Anny na prowizorycznym ołtarzu ustawionym w nawie głównej,
14 czerwca 1945 roku. Obecni wówczas byli dwaj bracia zakonni: Marcin Brzozowski i Szczepan Nowicki
oraz profesor Marian Pelczar z żoną,
a także dwie mieszkanki Gdańska –
niemieckie katoliczki. W kaplicy św.
Anny niemieccy protestanci, wysiedlani z miasta na Zachód odprawiali
nabożeństwa do lipca
1945 roku. Podczas
działań wojennych kościół i kaplica znacznie
ucierpiały. Trzy bomby
lotnicze doszczętnie
zrujnowały prezbiterium. Wielki halowy
kościół został wypalony, aż po drugą parę
filarów, resztę ocalili mieszkańcy dzięki
podjętej akcji ratowniczej. Zachowało się
gotyckie
sklepienie.
Przez następne dwa
lata sklepienie zaciekało, a po filarach całymi
strumieniami płynęła woda. W kaplicy
św. Anny zniszczeniu
uległ dach, ale tylko
w nieznacznym stopniu uszkodzone zostały kryształowe sklepienia. Pozostały też
trzy gotyckie frontony,
jeden z nich runął na
ulicę Rzeźniczką w czasie sztormowej burzy w 1948 roku. W październiku 1946 roku w ołtarzu głównym
umieszczono właśnie wizerunek
Matki Bożej Miłosierdzia. wierną
kopię wykonaną w wileńskiej firmie
zdobniczej „Malimazki”, na zamówienie anonimowego pielgrzyma,
który w 1927 roku przybył z Ameryki na uroczystość koronacji obrazu
papieskimi koronami i który po swą
własność nigdy się nie zgłosił. Dar
był hojny, bo na suknię Matki Boskiej zużyto około dziewięciu kilogramów pozłacanego srebra.
Dr Maciej Żakiewicz
7
AKTUALNOŚĆ PRZESŁANIA FATIMSKIEGO: PROŚBA
MATKI NAJŚWIĘTSZEJ O NASZE ZADOŚĆUCZYNIENIE
ZA ZNIEWAGI WYRZĄDZONE JEJ NIEPOKALANEMU
SERCU CIĄGLE CZEKA NA NASZĄ REALIZACJĘ! (1)
(Poszerzone refleksje na kanwie wykładu ks. dr. Krzysztofa Czapli z Krajowego
Sekretariatu Fatimskiego, w dniu 11 kwietnia RP 2015 w Warszawie, dla członków
Rady Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej)
Objawienia Matki Najświętszej trojgu dzieciom
z Fatimy w Portugalii w okresie od 13 maja do 13 października 1917 roku mają dla Kościoła i dla nas pojedynczych Jego członków szczególne znaczenie mimo
ich formalnej kwalifikacji, jako objawień prywatnych.
Zostały one wprawdzie zatwierdzone oficjalnie przez
Kościół dopiero 13 października 1930 roku, ale od tego
czasu treść ich przesłania nieustannie pojawia się w nauczaniu i dokumentach Kościoła i poszczególnych papieży. Maryja objawiała się
Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi,
jako Matka Różańcowa, ukazując im zarazem swoje Niepokalane Serce. Modlitwa Różańcowa i Komunia Święta
wynagradzająca Jej Niepokalanemu Sercu to dwa
koła ratunkowe dla świata
i ludzkości pogrążającej się
w złu. Podczas trzeciego
objawienia w dniu 13 lipca, kiedy Maryja pokazała
przerażonym dzieciom czeluści piekła i według relacji Siostry Łucji spisanej już po latach,
31 sierpnia 1941 roku w liście do bpa
diecezji Leiria, powiedziała z dobrocią
i smutkiem: „Widzieliście piekło, dokąd idą
dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować Bóg
chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja Wam mówię
wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na
świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie
obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie
się druga, gorsza. [Łucja bowiem uważała, ze nadzwyczajny blask północny w nocy 25 I 1938 r. był znakiem
Boga zapowiadającym wybuch wojny.] Kiedy ujrzycie
noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to
jest wielki znak, który Wam Bóg daje, że ukarze świat
za jego zbrodnie przez głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by
żądać poświecenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu
i ofiarowania Komunii Świętej w pierwsze soboty na
zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią,
Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja
rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując
wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą
8
męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele
narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje
moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.” Owa zapowiedź powtórnego przyjścia Maryi spełniła
się 10 grudnia 1925 roku w Pontevedra w Hiszpanii, gdzie
wówczas przebywała Siostra Łucja. Matka Najświętsza
ukazała się jej z Dzieciątkiem Jezus i kładąc swoja rękę
na jej ramieniu ukazała serce otoczone cierniami, które to trzymała w drugiej ręce.
Dzieciatko Jezus wypowiedziało
zaś: „Miej współczucie z Sercem
Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi
niewdzięczni ludzie ranią
je wciąż na nowo, a nie ma
nikogo, kto by przez akt
wynagrodzenia te ciernie
powyciągał”. Maryja też
przemówiła do Łucji: „Córko moja, spójrz, Serce moje
otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez
bluźnierstwa i niewdzięczność
stale ranią. Przynajmniej ty
staraj się mnie pocieszyć i przekaż
wszystkim, że w godzinę śmierci obiecuję przyjść z wszystkimi łaskami, tym, którzy
przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Św., odmówią jeden różaniec
i przez 15 minut rozmyślania nad piętnastoma tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji
zadośćuczynienia.” 13 czerwca 1929 r. podczas objawienia siostrze Łucji w kaplicy klasztornej w Tuy w Hiszpanii
Matka Boża rzekła do niej: „Przyszła chwila, w której
Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami
całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu
Sercu. Obiecuje ją uratować za pomocą tego środka.
Tak wiele dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą, z powodu grzechów przeciwko mnie popełnionych. Przychodzę więc, prosić o zadośćuczynienie.
Ofiaruj się w tej intencji i módl się”. Łucja przekazała tę
prośbę swojemu spowiednikowi. Po jakimś czasie Maryja przez głos wewnętrzny skarżyła się Łucji: „Nie chcieli
usłuchać mej prośby! Jak król Francji będą żałować
i poświęcą mi Rosję, lecz będzie za późno. Rosja rozszerzy swoje błędy po całym świecie, wywołując wojny
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
i prześladowania Kościoła. Ojciec
Święty będzie bardzo cierpiał.”
Pierwsi posłuchali prośby Matki Bożej Portugalczycy. Już w rok
po dekrecie bpa diecezji Leiria, na terenie której znajduje się Fatima - Correio de Silva, uznającym objawienia
fatimskie, cały Episkopat Portugalii
oddał naród i państwo Niepokalanemu Sercu Maryi, co było swoistym
przełożeniem prośby Matki Bożej na
konkretny naród. Akt ten, wobec zagrożeń rozszerzenia się wojny domowej w Hiszpanii na Portugalię, został
powtórzony w 1938 roku, a później
jeszcze w 1940 roku, po wybuchu II
wojny światowej. Dzięki temu Portugalia uniknęła tragedii wojny.
Aktu poświęcenia całego świata
Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał
papież Pius XII dopiero 31 października 1942r. W tekście dokumentu
czytamy: „Podobnie jak Sercu Twojego Boskiego Syna został poświęcony Kościół i cała ludzkość, która
w Nim złożyła swoją nadzieję, by
stał się dla niej niewyczerpalnym
źródłem zwycięstwa i zbawienia,
ŚP. BUDZIMIRA Wojtalewicz-WinkE Z DOMU MUZYK
W poniedziałek 4 maja odeszła
do Pana w wieku niespełna 91 lat
śp. Budzimira Wojtalewicz-Winke,
córka Bolesławy z d. Leszczyńskiej
i Feliksa Muzyk, urodzona w Wolnym Mieście Gdańsku, 16 czerwca 1924 r. Jej rodzice i dziadkowie
z obu stron należeli do serdecznych
przyjaciół i ścisłych współpracowników Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego. Ona sama z Jego rąk wraz
z Siostrą Marceliną przyjęły Pierwszą Komunię Świętą. Ojciec Feliks
razem z Bł. Bronisławem zostali
rozstrzelani w Wielki Piątek 22 marca 1940 r. w grupie 67 wybitnych
przedstawicieli Polonii Gdańskiej.
Budzimira miała niezwykle bogate
życie, obfitujące w wiele zasług dla
Ojczyzny. Uczennica Gimnazjum
Macierzy Polskiej im. Józefa Piłsudskiego w Wolnym Mieście Gdańsku,
harcerka i sportsmenka w polskim
Klubie Sportowym „Gedania”. Po
wybuchu II wojny światowej przebywała w Warszawie, gdzie działała
w konspiracyjnych Szarych Szeregach i walczyła wraz z narzeczonym
Tadeuszem Milewskim w Powstaniu Warszawskim, jako członkini
Plutonu „Alek” II Kompanii Rudy
Batalionu „Zośka”. Po wojnie brała
czynny udział w życiu dawnej Polonii Gdańskiej. Pracowała w redakcji
Oddziału Gdańskiego Telewizji Polskiej. W latach 80 mocno angażowała się w ruch „Solidarności”. Potem
działała czynnie na rzecz pojednania
polsko-niemieckiego. Ostatnie lata
swego życia spędziła jako pensjonariuszka Domu Centrum PomocoweSKAŁKA • czerwiec 2015 r.
go „Caritas” im. Jana Pawła II na ul.
Fromborskiej w Gdańsku Przymorzu.
Jej wspomnienia o Błogosławionym
Ks. Bronisławie były publikowane
w trzech odcinkach w zeszłorocznej
„Skałce” w numerach: czerwcowym,
lipcowo-sierpniowym i wrześniowym. Pamiętam, że jak odwiedzałem Ją na Fromborskiej, wręczając
egzemplarze książki o Bł. Ks. Bronisławie, a później jej publikacje
w „Skałce”, była niezwykle przejęta
i wzruszona. Mimo wielkich cierpień na skutek częściowego paraliżu
spowodowanego wypadkiem samochodowym, promieniowała energią,
optymizmem i niezwykłą życzliwością w stosunku do innych. Została
pochowana na cmentarzu Srebrzysko, a Jej uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. abp. Tadeusz Gocłowski. „Dobry Jezu, a nasz
Panie, daj Jej wieczne spoczywanie,
z Tobą wieczne królowanie, aż na
wieki wieków Amen!”
Antoni Kakareko
tak i my poświęcamy się na zawsze
Tobie i Twojemu Niepokalanemu
Sercu, Matko nasza i Królowo
świata, aby miłość Twoja i opieka
zapewniły zwycięstwo Królestwa
Bożego oraz by wszystkie narody,
pojednane między sobą i z Bogiem,
Ciebie błogosławiły i wysławiały.”
Już po kilku miesiącach od tego aktu
losy II wojny światowej zaczęły się
przechylać na korzyść koalicji antyhitlerowskiej. (cdn.)
Oprac. Antoni Kakareko
PIÓREM REDAKTORA
Francisco Goya jedną ze swoich akwareli zatytułował „Kiedy rozum śpi, budzą się potwory” (upiory, demony). Tytuł ten
zafunkcjonował również jako
przysłowie puentujące przypadki
triumfu głupoty (i nie tylko głupoty) nad rozumem. Opierając
się li tylko na meinstreamowych
mediach, zwykłemu acz rozumnemu zjadaczowi chleba włosy
jeżą się na głowie na myśl, jak
wiele obudzonych demonów
grasuje w dzisiejszym świecie.
I generalnie nic, albo prawie nic
jako antidotum. A przecież, jak
naucza św. Paweł, „Gdzie jednak
wzmógł się grzech, tam jeszcze
obficiej rozlała się łaska” (Rz 5,
20b). Czyżby tej łaski nie było?
Jest, na pewno jest i to rozlana
obficie. Wystarczy rzucić okiem
(uchem) na media katolickie i te
nie ulegające naciskom „jedynej,
słusznej poprawności” – oczywiście też rozumnie, a przekonamy
się, że św. Paweł ma rację. Zachęcam po sięgnięcie w wolnych
chwilach do tych ostatnich mediów (zbliża się okres wakacyjny/urlopowy, gdzie z pewnością
mamy więcej wolnego czasu),
a ponury obraz świata, okaże się
zdecydowanie bardziej pozytywnym. Głowy do góry! Korzystając z obfitości łaski nie dajmy się
zdeptać demonom.
Jan Wontorski 9
PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE KAPŁAŃSTWA PIERWSZEGO
NASTĘPCY BŁ. BRONISŁAWA NA PROBOSTWIE U ŚW.
STANISŁAWA BM WE WRZESZCZU
Ks. Andrzej Rurarz (drugi z prawej) w czasie Mszy św. święceniowej
Trzynastego czerwca br. minie 50 lat od udzielenia
sakramentu kapłaństwa przez Ordynariusza Gdańskiego, Ks. Bpa Edmunda Nowickiego
święceń kapłańskich absolwentom
trzeciego rocznika Biskupiego Seminarium Duchownego w Gdańsku-Oliwie, erygowanego przez Bpa
Nowickiego w październiku 1957 r.
Wśród wyświęconych neoprezbiterów był też śp. Ks. Andrzej Rurarz,
późniejszy wieloletni proboszcz naszej Parafii Św. Stanisława BM., od
początku jej erygowania jako parafii
terytorialnej w 1972 r. 16 grudnia br.
minie już szósty rok od Jego śmierci
po 44 latach kapłaństwa, a 37 duszpasterzowania u św. Stanisława we
Wrzeszczu, jako bezpośredniego następcy Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego, męczennika II wojny światowej za wiarę i Ojczyznę, który dla śp.
Ks. Andrzeja Rurarza stał się wielkim
wzorem do naśladowania. Urodzony w Niekłaniu Małym
na ziemi kieleckiej 30 września 1940 r., od 1947 r. zamieszkiwał w Gdańsku. Na jego decyzję wstąpienia do
Seminarium Duchownego niewątpliwie miała wpływ
i religijna atmosfera domu, ale też i posługa ministrancka
sprawowana najpierw w kościele Św. Katarzyny, a później w bazylice Św. Mikołaja Ojców Dominikanów. Po
ukończeniu szkoły podstawowej wybierał się nawet do
niższego seminarium dominikańskiego, ale ostatecznie
skończyło się na Państwowym Liceum Ogólnokształcącym. Ze względu na stan zdrowia nie mógł być przyjęty
do zakonu Św. Dominika. W tym czasie powstawało już
Biskupie Seminarium Duchowne w Gdańsku. Jednak po
zdaniu egzaminu maturalnego, Andrzej nie złożył tam
od razu swoich dokumentów, ale najpierw na Prawo,
a później na Geografię w gdańskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Zaliczył tam jednak tylko pierwszy semestr,
a od września 1959 roku był już alumnem pierwszego
roku Biskupiego Seminarium Duchownego w Oliwie,
mieszczącego się w pomieszczeniach dawnego klasztoru cysterskiego. Był studentem nie tylko zdolnym, ale
10
też niezwykle sumiennym i pracowitym. Oprócz wiedzy,
nabywał też różne umiejętności, np. posługiwanie się językiem migowym, które później były mu bardzo przydatne w posłudze duszpasterskiej. Intensywne lata studiów
w 1965 roku zaczęły przynosić długo oczekiwane owoce. 19 marca kleryk Andrzej Rurarz otrzymał święcenia
subdiakonatu, zaś 9 dni później diakonatu. Ukoronowaniem jednak sześcioletnich trudów seminaryjnych, była
niedziela 13 czerwca 1965 r., kiedy to w Bazylice Mariackiej, diakon Andrzej Rurarz otrzymał święcenia kapłańskie z rąk trzeciego Biskupa Gdańskiego, Edmunda
Nowickiego. Razem z nim kapłanami zostało dziewięciu
jego kolegów z roku: Gerard Borys, Jerzy Famuła, Brunon Hebel, Leon Hendzelewski, Bronisław Kabat, Roman
Koniecki, Andrzej Kowalczyk, Edward Szymański i Jerzy Trepczyk. Prymicje miały miejsce
tydzień później, 20 czerwca w Bazylice Świętego Mikołaja w Gdańsku.
Następnie zaś rozpoczęła się Jego
posługa kapłańska. Przez pierwszych
siedem lat były to wikariaty w parafiach: Św. Jerzego w Sopocie (do 30
VI 1968 r.), Najświętszego Serca Jezusowego w Pszczółkach (1 VII 1968
– 30 XI 1968 r.) oraz w Parafii Katedralnej pw. Trójcy Przenajświętszej
w Gdańsku Oliwie. Zaś od 1972 r. decyzją Ks. Bpa Edmunda Nowickiego
został mianowany administratorem
nowoutworzonej parafii terytorialnej Św. Stanisława BM w Gdańsku
Wrzeszczu, a po siedmiu latach Ks.
Bp Lech Kaczmarek 1 marca 1979 r.
ustanowił śp. ks. Andrzeja jej formalnym proboszczem. O tej posłudze kapłańskiej będzie jeszcze okazja, aby napisać coś więcej
we wrześniowym numerze „Skałki” przy okazji 75 rocznicy urodzin śp. Ks. prałata Andrzeja Rurarza. Na swoim
Prymicyjne błogosławieństwo rodziców
obrazku prymicyjnym umieścił On cytat z Ewangelii Św.
Jana (J 21, 17): „Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że
Cię miłuję”, Ci którzy Go znali pamiętają, że starał się te
słowa wypełniać swoim życiem.
Antoni Kakareko
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
Pielgrzymkę czas zacząć
Nie da się ukryć, że maj to jeden
z najpiękniejszych miesięcy w roku.
I to nie tylko dlatego, że jest poświęcony Jej, Matce Boga i naszej Matce – Maryi. I nie ze względu na aurę
chociaż jest przepiękna i mieni się
wszystkimi kolorami tęczy. Dla mnie
to początek sezonu pielgrzymkowego. Wszystko zaczyna się od uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego,
a właściwie dwa dni wcześniej. I tak
też było w tym roku.
sprzyjająca. Chociaż mogłoby być
cieplej, ale najważniejsze, że nie padało. Po drodze czuwała nad nami
policja, ruch samochodowy kontrolują nasi marszałkowie. A do taktu
gra nam orkiestra dęta, pod przewodnictwem pana Wojciecha. Cały
czas są z nami „obraźnicy” z Bractwa Krzyża Świętego, którzy dbają
o feretron Matki Bożej Oliwskiej.
To trzeba widzieć co oni z nim robią we czterech (waży ok. 150 kg),
W piątek 15 maja wyruszyła
z Oliwy 347. Piesza Pielgrzymka do
Wejherowa. O godzinie 7:00 odprawiliśmy koncelebrowaną Mszę św.
pod przewodnictwem ks. bp Wiesława Szlachetki. Wyruszyliśmy, ks.
bp Wiesław odprowadził nas do kapliczki w Remiszewie. Wyszło nas
ok. 100 pielgrzymów pod przewodnictwem pięciu Księży: ks. Tadeusz
Chajewski, ks. Władysław Pałys, ks.
Waldemar Waluk, przewodnik pielgrzymki ks. Łukasz Grylewicz, i ja.
Wyjątkowo pierwszy raz, a szedłem
już po raz 13 nie szliśmy ulicą Spacerową, a polną drogą równoległą do
głównej, co nam zaoszczędziło „błogosławieństw” ze strony kierowców.
I był to świetny pomysł.
Dalej prosto do Osowej na śniadanko. Pogoda była niezła, nawet
błogosławią nim robiąc znak krzyża,
naprawdę trudno to opisać. Ale można podziwiać ich kunszt, dokładność
i siłę, bo to naprawdę nie jest łatwe.
Następny postój to obiad
w Chwaszczynie. Żebyście nie myśleli, że tylko jemy, pielgrzymi po
drodze modlą się, śpiewają i rozmawiają, jak to na pielgrzymce. To
piątek, jest planowana jeszcze Droga
Krzyżowa, ale dopiero na ostatnim
etapie – z Kielna do Szemuda.
Wszędzie widzimy budzącą się
do życia przyrodę: soczystą zieleń,
kwitnące drzewa, żółte pola rzepaku. Piękno Kaszub. Nareszcie
Szemud! Koniec pierwszego dnia.
Niecałe 30 km, ale wszyscy czują
zmęczenie. Jeszcze nabożeństwo
majowe z mieszkańcami i zasłużony
odpoczynek.
SKAŁKA • czerwiec 2015 r.
Sobota 7:00 rano, wspólna Eucharystia z Szemudem, potem od razu
wyjście. Na trasie Godzinki i krótka
konferencja. Postój w Pomieczynie,
przygarnęła nas Pani ze sklepu. Drugi etap i już dochodzimy do Górek.
Czekamy na inne pielgrzymki, bo
jesteśmy Pielgrzymką-Matką.
Druga najstarsza pielgrzymka
jest z Kościerzyny, 6 lat młodsza.
Procesyjnie dochodzimy do klasztoru Ojców Franciszkanów. Koniec
drugiego dnia, niektórzy wracają do
domu. Ja zostaję w Wejherowie.
Niedziela. O godz. 9:00 w kościele
św. Anny ustawia się procesja, której
przewodniczy ks. bp Wiesław niosąc
Najświętszy Sakrament. O godz. 10:00
na Wzgórzach Wejherowskich rozpoczynamy Eucharystię, która zgromadziła kilka tysięczny tłum wiernych.
O godz. 14:30 Ojcowie Franciszkanie
żegnają pielgrzymkę z Oliwy. Tym
razem idziemy tylko do Szemuda
z jednym przystankiem Pomieczynie. Z Szemud zabierają nas autokary
i przewożą nas do Remiszewa. Tam
czekają na nas już mieszkańcy Oliwy.
Ostatnie 2 km idziemy wspólnie, aby
uroczyście zakończyć pielgrzymkę
Apelem Jasnogórskim w Katedrze
Oliwskiej. Podziękowaniom nie ma
końca, trochę smutno, ale my wiemy,
że 347. To już historia.
Czym ta pielgrzymka różni się od
innych, bo przecież każda jest inna?
Tą różnicą jest oddawanie hołdu
wszystkim krzyżom, figurom i kaplicom napotkanych po drodze i błogosławienie tym, którzy się nimi
opiekują. To piękna tradycja.
Co dalej? Najbliższa pielgrzymka to Mątowy do bł. Doroty (5-6
czerwiec). Też świetna, ale to już
zupełnie inna historia. Potem lipiec
28.-12.08. 33 Gdańska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. A na zakończenie sezonu 12 września pielgrzymka do Trąbek Wielkich.
Jest jeszcze sporo czasu, możesz
się z nami wybrać. Chcesz więcej informacji skontaktuj się ze mną.
Zachęcam i zapraszam
Ks. Rafał Sarama
11
POLSCY BŁOGOSŁAWIENI
108 Polskich Męczenników
– wspomnienie 12 czerwca (c.d.)
KS. WŁADYSŁAW DEMSKI
(1884-1940) Proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu, przedtem profesor języków klasycznych w gimnazjum, szanowany
powszechnie jako „kapłan według
Serca Bożego i prawdziwy wychowawca”. Aresztowany 2 listopada
1939 r. W obozie koncentracyjnym
w Sachsenhausen, 28 maja 1940 r.
został skatowany na śmierć za to, że
odmówił podeptania różańca. Powiedział przed śmiercią: „Wszystko trzeba ścierpieć dla Pana i na nic się nie
skarżyć”.
KS. WŁADYSŁAW MĄCZKOWSKI (1911-1942) Administrator parafii Łubowo; wyróżniał się wzorowym życiem kapłańskim i wielkim
zapałem duszpasterskim. Po uwięzieniu 26 sierpnia 1940 r., został przewieziony do Dachau, gdzie zmarł 20
sierpnia 1942 r. na skutek znęcania
się nad nim strażników. Był uważany
przez współwięźniów za przykład cichego i ofiarnego kapłana, zapominającego o sobie, który wnosił w miejsce obozowego upodlenia i poniżenia
człowieka jasność wiary i dobroć.
Mówił do więźniów o śmierci, jak
o radosnym spotkaniu z Chrystusem.
KS. MARIAN SKRZYPCZAK
(1909-1939) Wikariusz parafii Płonkowo. Po wybuchu wojny, świadomy
niebezpieczeństwa, pozostał w parafii, by nieść posługę duszpasterską.
Został zamordowany 5 października
1939 r. w Płonkowie przez bojówki
młodzieży hitlerowskiej. Padając pod
kościołem po strzałach z pistoletów,
wołał: „Jezu, zlituj się! Przebacz
im!”
KS. KAZIMIERZ GRELEWSKI
(1901-1941) Wychowawca młodzieży, prefekt szkół w Radomiu. Na
początku 1941 r. został aresztowany przez Gestapo i przewieziony do
obozu koncentracyjnego w Dachau.
Świadkowie Jego udręk przekazali, że pewnego dnia w obozie „kapo
uderzył go i powalił na ziemię. Ks.
Kazimierz podniósł się, uczynił znak
krzyża przed atakującym i powiedział: „Niech ci Bóg przebaczy”. Po
tych słowach kapo rzucił się na niego,
znów go przewrócił i krzyczał: „Ja
cię zaraz wyślę do twego Boga”. Po-
12
zbawiono Go życia 9 stycznia 1942 r.
przez powieszenie na obozowej szubienicy. W ostatniej chwili wołał
jeszcze do oprawców: „Kochajcie
Pana Boga!”.
KS. STEEAN GRELEWSKI (18991941) Brat rodzony Ks. Kazimierza.
Podobnie jak On, charyzmatyczny
duszpasterz młodzieży i świata pracy.
Aresztowany razem z Nim, również
został przewieziony do obozu w Dachau, gdzie zmarł po pięciu miesiącach, 6 maja 1942 r., w wyniku tortur i głodu, przygotowany na śmierć
przez swojego młodszego brata, Ks.
Kazimierza.
KS. WŁADYSŁAW BŁĄDZIŃSKI
CSMA (1908-1944) Jako wychowawca w zakładzie wychowawczym
michalitów w Pawlikowicach, aresztowany z trzema księżmi 25 kwietnia
1944 r. i osadzony w krakowskim
więzieniu na Montelupich. Następnie
więziony w Gross-Rosen, gdzie pracował w kamieniołomie, przydzielony do specjalnego komanda, złożonego przeważnie z katolickich księży.
Zginął strącony przez hitlerowca do
przepaści kamieniołomu. Dokładna
data śmierci nie jest znana. „Miał zawsze słowo pociechy wobec współwięźniów, pomagał im, dzielił się
z nimi swoją bardzo skromną porcją
chleba i niósł im posługę duszpasterską, choć było to bardzo surowo zabronione. Był gotowy nieść wszelką
pomoc. Był zawsze spokojny, pełen
ufności w Bogu i Matce Najświętszej.
Modlił się i do tego zachęcał innych”
(Karol Mitan).
KS. WOJCIECH NIERYCHLE­
WSKI CSMA (1903-1941) Utalentowany wychowawca. Aresztowany w Krakowie, gdzie był
odpowiedzialnym za wydawnictwo
i drukarnię „Powściągliwość i Praca”. Więziony na Montelupich, a następnie w Oświęcimiu. Został prawdopodobnie utopiony w basenie lub
zastrzelony 7 lutego 1942 r. „Śmierć
w obozie w Oświęcimiu była dla Ks.
Wojciecha Nierychlewskiego dopełnieniem Jego powołania do męczeństwa, o czym sam mówił wcześniej,
i do czego się przygotowywał. I tak
umarł Ten człowiek głębokiej wiary,
żarliwy kapłan, męczennik” (Ks. Stanisław Hędrzak).
Z Portalu Opoka – BEATYFIKACJA 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW – BIOGRAFIE [„Copyright (C) by Osservatore Romano &
Fundacja Opoka, www.opoka.org.
pl”]
wybrał Jan Wontorski
Śpiewajcie i wysławiajcie Pana w sercach, dziękujcie zawsze za
wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa
(z Mszy św. jubileuszowej)
Co Bóg z³¹czy³...
Jubileusze małżeńskie obchodzą:
53-lecie
Anna i Jan Wesołowscy
50-lecie
Teresa i Marek Wider
35-lecie
Wanda i Jan Gardoccy
09.06.15 g. 18.00
21.06.15 g. 12.30
25.06.15 g. 18.00
Bóg Ojciec Wszechmogący niech Was napełni
swoją radością i błogosławi Wam i Waszym Rodzinom
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
KĄCIK AKCJI KATOLICKIEJ
NAWRÓĆCIE SIĘ I WIERZCIE
W EWANGELIĘ!
Temat i tekst do medytacji na czerwiec A.D. 2015:
Żarliwa modlitwa oraz nieustanna praca nad sobą
jedynymi skutecznymi środkami zwalczania naszych
wad narodowych!
Z NAUCZANIA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II:
„Jeśli systematycznie odmawiamy „Anioł Pański”, modlitwa ta musi
kierować całym naszym postępowaniem. Nie możemy odmawiać jej
ustami, nie możemy powtarzać słów
modlitwy „Anioł Pański”, a równocześnie postępować w sposób, który sprzeciwiałby się naszej ludzkiej
i chrześcijańskiej godności. Nie będę
teraz mówił szczegółowo o tym, co
w postępowaniu Polaków sprzeciwiać by się mogło godności „obrazu
i podobieństwa Bożego”, godności
potwierdzonej przez tajemnicę Wcielenia. Znamy doskonale wady, które
przemieniają się niekiedy w prawdziwe plagi zagrażające życiu duchowemu czy nawet biologicznemu narodu.
Myślcie o tym, drodzy bracia i siostry. Gorąco was o to proszę. Niech na
ziemi polskiej trwa nadal „Anioł Pański” w łączności z papieżem. I niech
wydaje owoce w całym polskim życiu. Nie tylko od święta, ale i na co
dzień.” (Jasna Góra 5.06. AD 1979.
Rozważanie przed modlitwą „Anioł
Pański”)
„Moi drodzy, trzeba tak czuwać,
tak troszczyć się o każde dobro człowiecze, bo ono jest dla każdego z nas
wielkim zadaniem. Nie można pozwolić na to, by marnowało się to, co
ludzkie, to, co polskie, to, co chrześcijańskie, na tej ziemi. Trzeźwymi
bądźcie i czuwajcie – woła św. Piotr
(por. 1 P 5, 8), a ja dzisiaj w godzinie Apelu Jasnogórskiego powtarzam
jego słowa. Bo jestem tutaj, ażebym
w tej godzinie czuwał razem z wami,
abym przypominał wam, jak głęboko
odczuwam każde zagrożenie człowieka, rodziny, narodu. Zagrożenie to ma
zawsze swe źródło w naszej ludzkiej
słabości, w słabej woli, w powierzchownym stosunku do życia. I dlatego, moi drodzy rodacy, w tej godzinie
szczególnej szczerości, w tej godziSKAŁKA • czerwiec 2015 r.
nie otwarcia serc przed naszą Matką,
przed naszą Jasnogórską Panią, mówię wam o tym, i zawierzam wam to.
Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie
się zwyciężyć złu, ale zło dobrem
zwyciężajcie! (por. Rz 12, 21). Jeśli
widzisz, że brat twój upada, podźwignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu.
Czasem trudno dźwigać drugiego
człowieka, zwłaszcza gdy, jak to się
mówi, „leci nam przez ręce”... ale
czyż można go opuścić? Przecież
sam Bóg, sam Chrystus zawierza nam
każdego z naszych braci, naszych rodaków — i mówi: „Coście jemu uczynili, Mnieście uczynili” (por. Mt 25,
40). Strzeżcie się też, abyście nie okazali się winnymi grzechów cudzych!
Ciężkie słowa wypowiada Chrystus
pod adresem czyniących zgorszenie,
a zwłaszcza zgorszenie maluczkich
(por. Mt 18, 6-7). Pomyśl więc, drogi
bracie i siostro, w tej godzinie narodowej szczerości wobec Matki i wobec Jej miłującego Serca, czy może
nie gorszysz, czy może nie nakłaniasz
do złego, czy lekkomyślnie nie bierzesz na swoje sumienie wad albo
nałogów, które przez ciebie zaciągają inni... młodzi... może nawet twoje
własne dzieci? Trzeźwymi bądźcie
i czuwajcie!” (Jasna Góra 5.06. AD
1979. Apel Jasnogórski)
„Właśnie potrzebny jest ten zaczyn ewangeliczny w naszym narodowym życiu, w tym nowym życiu narodowym. Potrzebny jest ten zaczyn
ewangeliczny, wieloraki. Ogromnie
wiele go jest, ale jeszcze stwierdzamy, że są dziedziny, w których go
brakuje. Może go brakuje na skutek
czasów minionych, sytuacji, która
stworzyła takie antywarunki, a może
brakuje także i dlatego, żeśmy jeszcze
nie otworzyli się w tych kierunkach.
Więc życzę z całego serca i dlategośmy się tu zebrali i o to się modlimy,
ażeby ta parabola zaczynu ewangelicznego przyoblekała się coraz
bardziej w rzeczywistość w polskim
Kościele i w polskim społeczeństwie.
Może nawet i w słabości, bo przecież
i to jest prawda, to są słowa ewangeliczne, że doskonałość w słabości się
kształtuje. W słabości. Są także i nasze polskie słabości. To również jest
zadanie dla apostolstwa, to również
jest wyzwanie dla Kościoła w tym
podstawowym znaczeniu tego słowa:
Ludu Bożego, dla tych żywych kamieni, żywych i ożywiających. A zawsze
opartych na kamieniu węgielnym,
którym jest Chrystus.” (Olsztyn 6.06.
AD 1991. Homilia podczas Liturgii
Słowa, skierowana do przedstawicieli
laikatu)
ZAPROSZENIA:
Poniedziałek 8 czerwca, Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: Wszechnica Edukacyjno Formacyjna – Cykl „Ludzie i miejsca wiary”: „ZIEMIA MARYI”(„Mary’s Land”)
Poniedziałek 22 czerwca, Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: WIECZÓR
PAMIĘCI ZBIGNIEWA ŻAKIEWICZA” w piątą rocznicę śmierci
Poniedziałek 29 czerwca., Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: Wszechnica Edukacyjno-Formacyjna - cykl „Ludzie i miejsca wiary”: ŚWIĘTY
ANDRZEJ BOBOLA PATRON POLSKI. [Kącik pod red. i w oprac. A. Kakareko]
13
krótkie opowiadanie
PIES OBRONNY
Byli grupką ekspertów w dziedzinie budownictwa i jak to często
bywa, bardziej znani i doceniani
w świecie niż w Ojczyźnie. Byli
grupką, to znaczy pięcioosobowym
zespołem ludzi, perfekcyjnie zgranych i działających jak szwajcarski
zegarek, chociaż charakterami niesamowicie różnili się. Różnili się nie
tylko temperamentem, zapatrywaniami czy hobby, ale też i wiarą. Paweł
był protestantem, Zosia agnostyczką, Dawid wyznania mojżeszowego,
a Tolek i Ela katolikami. Ta, zdawałoby się iście wybuchowa mieszanka ludzkich cech, dzięki wysokiej
kulturze osobistej każdego z nich,
pozwalała tworzyć bardzo ciekawy,
zgrany zespół, nie tylko zawodowo
ale i towarzysko. Siłą rzeczy spędzali razem mnóstwo czasu, zwłaszcza
podczas delegacji zagranicznych.
Wtedy to toczyli gorące dyskusje,
poczynając od tematów ważkich do
zupełnie lekkich. Oczywiście w zależności od hierarchii ważności poruszanych zagadnień, różny był też
poziom adrenaliny podczas dyskusji. Nigdy jednak nie dochodziło
do scysji, zatargów czy gniewów.
Mówiąc poetycko, potrafili różnić
się pięknie i zazwyczaj dochodzili
do konsensu. Nie mniej by nie burzyć zbyt mocno krwi, najczęściej
rozmawiali na tematy „dość luźne”,
przyjemne. Któregoś dnia siedzieli
na tarasie przytulnej restauracyjki
w Hiszpanii, delektując się owocami morza. Do ich stolika przybłąkał
się łaciaty kundelek, z nadzieją wyżebrania jakiegoś kęsa „z pańskiego
stołu”. Tolek, wielki miłośnik psów
nie wytrzymał zbyt długo i podzielił się z psiakiem daniem ze swojego talerza. Co ty robisz? – ofuknął
go Paweł. Zaraz ściągniesz na nas
personel restauracji. Nie przesadzaj
kolego – zignorował uwagę kolegi
Tolek i rzucił kundelkowi kolejny
kęs. Piesek odwzajemnił gest Tolka,
radosnym zamerdaniem ogonkiem
i błyskawicznym połknięciem podarunku. Sielanka nie trwała jednak
14
zbyt długo. Paweł miał rację. Przy
ich stoliku pojawił się kelner i energicznie przepędził psa. Do gości
mile uśmiechnął się i bezszelestnie
zniknął. Biedna psinka – żałował
kundelka Tolek. Mój pies nie dałby
się tak łatwo przegonić. To wielki
cwaniak. O jego sprycie krążą rodzinne anegdoty. Ty masz psa? –
przerwała Tolkowi zdziwiona Zosia.
A no mam – potwierdził Tolek. Ja też
mam psa i to obronnego – pochwalił
się Dawid. Coś takiego – ponownie
zdziwiła się Zosia. To pewnie musi
być ogromne psisko. Wcale nie –
uśmiechnął się Dawid. Mój obronny piesek jest ratlerkiem. Nie żartuj
sobie – wtrąciła, milcząca dotąd Ela.
Taka maleńka psinka może być tylko
„kanapowcem”. Mówię wam, że jest
to pies obronny – z udaną powagą
wyjaśniał Dawid. Otóż, w momentach zagrożenia szybko przypinam
mojego ratlerka do smyczy i zaczynam nim obracać jak młociarz młotem na stadionie. Żaden agresor nie
zbliży się do mnie na długość smyczy. Wszyscy rozbawieni opowiadaniem Dawida parsknęli śmiechem.
Jedna Zosia otworzyła szeroko oczy
i zaprotestowała – ty chyba nie mówisz tego poważnie, to raczej jeden
z tych waszych doskonałych żydowskich kawałów. Oczywiście, żartowałem – uspokoił koleżankę Dawid,
widząc przerażenie w jej oczach.
Czy ja wyglądam na okrutnika, znęcającego się nad stworzonkami Bożymi? Ty nim nie jesteś Dawidzie,
ale niestety często słyszy się o draniach, pastwiących się nad zwierzętami – ponownie wtrąciła swoją uwagę Ela. Ta jej uwaga dała początek
rozmowie dotyczącej traktowania
zwierząt, ba w ogóle przyrody przez
najdoskonalsze stworzenie Boże, jakim jest człowiek. Była to faktycznie bardziej rozmowa niż dyskusja.
Wszyscy bowiem w tej kwestii byli
zgodni. Okrucieństwo człowieka
wobec świata przyrody bywa niepojęte i jakże łatwo przekłada się
na bezwzględne okrucieństwo ludzi
wobec samych siebie. Żeby chociaż
„człowiek człowiekowi wilkiem”
był i nic ponad to – westchnął Tolek.
Wilk przeciwnikowi okazującemu
uległość daje spokój, a gatunek ludzki dożyna leżącego. Oj, zakończmy
tę przykrą rozmowę – poprosiła
Ela. Czyż w pięknej Hiszpanii nie
lepiej porozmawiać nam o pięknie
stworzonego świata, zamiast o okrucieństwach? Masz całkowitą rację
Elu – przytaknęli jej jednogłośnie
wszyscy. I co do tego wszystkiego
ma mój obronny ratlerek? – kolejnym dowcipem rozładował sytuację
Dawid.
Jasiek Dolina
ZACZERPNIĘTE
Z PISMA ŚWIĘTEGO
Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom. Jeżeli to
możliwe, o ile to od was zależy,
żyjcie w zgodzie ze wszystkimi
ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. (Rz 12.17-19a)
Ileż mniej byłoby nienawiści,
konfliktów, przemocy, wojen
gdybyśmy wzięli sobie do serca
słowa św. Pawła.
PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M.
WAŻNIEJSZE INFORMACJE
DOTYCZĄCE NASZEJ PARAFII
Msze święte w niedziele i święta
KOŚCIÓŁ:
KAPLICA:
6.30; 8.00; 9.30; 11.00;
12.30; 18.00
10.30 – młodzież
12.00 – przedszkolaki
Sakramentalny
związek małżeński
zawarli:
Msze święte w święta zniesione
Elżbieta Lenartowicz
i Sebastian Głowienka
Msze święte w dni powszednie
Niech Wam Dobry Bóg
błogosławi w życiu
małżeńskim i rodzinnym
7.00; 8.00; 9.00; 17.00; 18.00
7.00; 8.00; 18.00
Msze święte w pierwsze piątki miesiąca
7.00; 8.00; 17.00 – dzieci; 18.00
Biuro parafialne: tel. 58 341 86 64
[email protected]
poniedziałki, środy i piątki godz. 17.00–19.00
wtorki i czwartki godz. 9.00–11.00
Chrzty św. o g. 12.30 w kościele w I i III niedzielę miesiąca
Pogrzeby i wezwania do chorych o każdej porze dnia
Poradnictwo rodzinne kontakt w biurze parafialnym
Biblioteka parafialna
wtorki, godz. 17.00–18.00
Grupy apostolskie
AKCJA KATOLICKA
Poniedziałek, po nabożeństwie wieczornym, godz. 19.00 – Klub Parafialny „Fides”
ewangelizacja poprzez wszechstronną
formację i działanie
Kościelna Służba Mężczyzn
SEMPER FIDELIS
Ostatni wtorek m-ca, godz. 19.30
w klubie Fides
pomoc w organizowaniu uroczystości
kościelnych i parafialnych
ŻYWY RÓŻANIEC
Pierwsza niedziela m-ca, g. 17.00
modlitwa w intencji Kościoła
WSPÓLNOTA MODLITEWNA
Wtorek, godz. 19.00 – kaplica
KRĘGI DOMOWEGO
KOŚCIOŁA
Spotkania w terminach uzgodnionych
przez małżeństwa z ks. opiekunem
(ks. Rafał Sarama, ks. Wojciech Kawczyński)
formacja małżeńska i rodzinna
wg ruchu Światło-Życie
SZAFARZE NADZWYCZAJNI
KOMUNII ŚW.
chodzą z Komunią św. do chorych
w niedzielę
Zgłoszenia chorych w biu­rze parafialnym.
APOSTOLAT MARYJNY
27 dzień każdego miesiąca, g. 16.00
zgłębianie życia Matki Bożej w od­
niesieniu do naszego życia
CHÓR PARAFIALNY
pw. św. Cecylii
Wtorek i piątek, godz. 17.30–19.30
sala Domu Parafialnego
podtrzymując tradycje czasów przedwojennych ubogaca liturgię
zaprasza wszystkich chętnych
KRĄG BIBLIJNY
Środa, godz. 19.00 – Dom Parafialny:
Sala Św. Cecylii
pogłębianie znajomości Pisma Świętego
Parafialny zespół CARITAS
Dyżury we wtorek, godz. 16.00–17.00
sala pod kaplicą w Domu Parafialnym
pomoc najbiedniejszym w parafii
WSPÓLNOTA MŁODZIEŻOWA
Środa, godz. 19.00
młodzi dzielą się radością wiary
SŁUŻBA LITURGICZNA
Poniedziałek, g. 17.30 – kandydaci
g. 18.45 – lektorzy, ministranci,
DUSZPASTERSTWO DZIECI
Sobota, godz. 10.00
Prowadzi ks. Rafał Sarama.
Redaguje zespó³ pod opiek¹ ks. Mariana Kożyczkowskiego:
ks. Zbigniew Cichon, Antoni Kakareko, Maciej Turski, Jan Wontorski, Rafał Mrowicki,
Marta Osiecka, Wiesława Nawotka, Druk: Hanna i Wincenty Nowakowie
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania dostarczonych tekstów i zmiany tytu³ów.
Nazwiska autorów podpisanych inicja³ami znane redakcji.
Sakrament
Chrztu Św. przyjęli:
Hanna Rybakowska
Ignacy Wycinka
Anna Szajerska
Anatola Banaszek
Bądźcie radością Rodziców,
Kościoła i Ojczyzny
ODESZLI DO PANA:
† Janusz Igielewicz, lat 55,
†
†
†
†
†
†
†
†
†
†
†
†
†
zam. ul. Kilińskiego,
Janusz Korol, lat 59, zam.
ul. Kościuszki,
Maria Wychowaniec, lat 89,
zam. ul. Chrobrego,
Zdzisław Chełmowski, lat
69, zam. pl. Wybickiego,
Zdzisław Słonimski, lat 84,
zam. ul. L. Wenedy,
Zofia Butkiewicz, lat 94,
zam. al. Legionów,
z 4 Róży
Jerzy Chomczyk, lat 67,
zam. ul. Chrobrego,
Irena Zwara, lat 87, zam. ul.
Grażyny,
Janusz Grygiel, lat 68, zam.
ul. Kunickiego,
Salomea Paszkowska, lat
88, zam. ul. Pestalozziego,
Stanisława Nuszel, lat 95,
zam. ul. Zbyszka z Bogdańca, z 32 Róży
Zbigniew Łęgowski, lat 65,
zam. ul. Chrobrego,
Władysława Berlin, lat 96,
zam. ul. Kościuszki,
Marianna Materka, lat 93,
zam. ul. Pestalozziego,
z 1 Róży

Podobne dokumenty