w naszej wspólnocie parafialnej…
Transkrypt
w naszej wspólnocie parafialnej…
W naszej wspólnocie parafialnej… W tym roku, w krótkim czasie, Kościół obchodzi trzy uroczystości: Trójcy Przenajświętszej (31maja), Bożego Ciała (4 czerwca) i Najświętszego Serca Pana Jezusa (12 czerwca). Wszystkie te uroczystości mówią o różnych wymiarach tajemnicy miłości Boga do nas i naszej miłości do Boga. W ostatnią niedzielę maja rozważamy tajemnicę Trójcy Przenajświętszej. Ojciec żyje dla Syna i dla Ducha Świętego; Syn żyje dla Ojca i dla Ducha Świętego, a Duch Święty żyje dla Ojca i dla Syna. Ale w imię wielkiej miłości Bóg postanowił podzielić się swoim szczęściem ze stworzeniem, a owo szczęście jest zależne tylko od tego, czy ludzie z urodzenia wolni, zechcą żyć dla Boga i wzajemnie dla siebie. Ktokolwiek „kręci się” wokół siebie, nigdy nie jest szczęśliwy. Jezus na Golgocie cierpiał i umarł za nas. To był akt jego miłości. Jezus nigdy nie „kręcił się” wokół siebie i nieustannie z wielką cierpliwością uczył swych uczniów, by i oni przestali „służyć sobie” a zaczęli służyć swoim braciom. To w tym celu utrwalił swą Ofiarę pod znakami Chleba i Wina. „Bierzcie i jedzcie”. Tamten Wielki Czwartek powtarza się każdego roku, w szczególny sposób również w czwartek, w uroczystość Bożego Ciała. W Wieczerniku dał siebie i nieustannie siebie rozdaje. „Bierzcie i jedzcie…”. Rozdał siebie do końca. A kiedy rozdał, powiedział: „To czyńcie na moją pamiątkę”. To były nie tylko słowa ustanawiające sakrament kapłaństwa i Eucharystii, ale było to przede wszystkim zadanie zostawione uczniom: „Jak Ja rozdaję siebie, tak i wy rozdajcie siebie” My to mamy wykonać, mamy do tego dorosnąć, byśmy umieli mądrze rozdać nasze dwadzieścia cztery godziny, bo właśnie mądrość jest tu najważniejsza. Egoista nie rozdaje. Zatem cała nasza pomoc, 2 niesiona temu, kto obok nas żyje w świecie egoizmu, sprowadza się do tego, abyśmy wyprosili u Boga dla niego łaskę nawrócenia. Podczas każdej Mszy św. słyszymy Chrystusowe słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Niech one będą dla nas wezwaniem do mądrego rozdawania siebie, czyli do karmienia ludzi prawdziwą Miłością. I niech oni będą wezwani do usilnej modlitwy o to najtrudniejsze; nawrócenie egoistów. Oto tajemnica Miłości o smaku chleba. Obchodząc uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa podziękujmy Bogu za to, że jesteśmy w Bożą miłość wtajemniczeni. Istotą nabożeństwa do Serca Jezusa jest oddanie swojego serca Sercu Pana. Chodzi o to, aby przyjąwszy miłość Chrystusa wyrażoną zarówno w ofierze Krzyża za nasze grzechy, jak i w Duchu Świętym, którego nam daje (por. Rz 5,5), człowiek odpowiedział na Jego Miłość. Dopiero gdy ją przyjmiemy, możemy wyrazić naszą miłość Panu, włączając w to nasze ludzkie uczucia. Drodzy Czytelnicy i Parafianie! Boże Ciało to niezwykła uroczystość, kiedy mamy okazję dać świadectwo swej wiary. To dzień, w którym mamy się jednoznacznie określić jako chrześcijanie. To dzień, w którym ukryty w Hostii, zamknięty w monstrancji Pan Bóg jest najważniejszy. Nieważne jak ubrała się sąsiadka; nieważne, czy sąsiad kiwa z politowaniem głową; nieważne, czy pada deszcz; nieważne są zielone gałązki. Idziemy za Chrystusem. Mamy przed sobą Boga ukrytego w Eucharystii, powinniśmy w Niego się wpatrywać. Tylko to możemy, bo nigdy nie pojmiemy, jak to jest możliwe, że pod po- stacią „Chleba i Wina” Bóg zstąpił na ziemię dla naszego zbawienia. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego. Zatem zamiast podczas procesji plotkować ze znajomymi, powtarzajmy za św. Tomaszem z Akwinu: „Zbliżam się w pokorze i niskości swej, Wielbię Twój majestat, PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. skryty w Hostii tej, Tobie dziś w ofierze serce daję swe, O, utwierdzaj w wierze, Jezu, dzieci Twe”. Jan Chrzciciel, którego uroczystość narodzenia obchodzimy 24 czerwca, był ostatnim prorokiem w ścisłym znaczeniu tego słowa. Stał na styku Starego i No- wego Przymierza. Był zwornikiem obu Testamentów. Posiadał cechy proroka Izajasza. Był postacią przełomową, ale bliską wypełnienia się czasów, czyli przyjścia Mesjasza. Jan Chrzciciel bezpośrednio przygotował drogę na przyjście Jezusa. W czasie misji nawracania i chrztu nad Jordanem ukazał postać Zbawiciela. Chrzest Jana nad Jordanem, czyli chrzest pokuty i nawrócenia, był zapowiedzią nowego chrztu – w Duchu Świętym. „Jan Chrzciciel był Bożym wybrańcem, a równocześnie ascetą i prorokiem. Z natchnienia Ducha Świętego głosił pokutę i udzielał chrztu, przygotowując drogę Synowi Bożemu”. W tym dniu i ja mam swoje „małe święto”, gdyż św. Jan Chrzciciel jest moim Patronem od chrztu świętego. Pod koniec czerwca (29) obchodzić będziemy również jeszcze jedną uroczystość – św. Apostołów Piotra i Pawła. Poznaliśmy już Apostołów dobrze przygotoSKAŁKA • czerwiec 2015 r. wanych do śmierci, ale pragnąłbym zwrócić uwagę na mniej znane aspekty z ich życia. Piotr potrafił spać spokojnie w więzieniu, na kilka godzin przed wykonaniem na nim wyroku śmierci. Trzeba mieć bardzo zdrowe nerwy i wielki pokój w sumieniu, by w godzinach bezpośredniego przygotowania do śmierci spać spokojnie. Piotr wiedział, że Jego Mistrz żyje w niebie i że śmierć będzie godziną spotkania z Nim. Wiedział też, że trzeba wykonać wolę Ojca do ostatniej sekundy, a tym razem miało to być świadectwo jego przynależności do Zmartwychwstałego. Do tego świadectwa trzeba ludzkich sił, które regeneruje sen. Paweł świadom nadchodzącej godziny rozstania z tym światem pisze do swego „ukochanego syna” Tymoteusza: „Krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła. W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia…” (por. 2Tym 4,6-8). Każdy z nas musi troszczyć się o życie. W takiej trosce należy również umieścić opanowanie sztuki odchodzenia z tej ziemi. W Ewangelii Chrystus nieustannie doskonalił tę umiejętność w ser- cach uczniów, a czynił to głównie dając im przykład, jak On rozstaje się z doczesnym życiem, by przejść do życia wiecznego. Kto nie jest przygotowany do umierania, ten jeszcze nie umie w pełni żyć. Ucieczka od tego tematu jest dowodem braku odwagi i błędem, który uniemożliwia cieszenie się pełnią życia na ziemi i w wieczności. Tej pełni życia życzę wszystkim na czas lata, które powoli się zbliża, na czas wakacji i urlopów, aby nie tylko wypoczywać w pięknych zakątkach ziemi, ale i dawać siebie napotkanym siostrom i braciom. Ks. Zbigniew Cichon 3 Dobry Pasterz W Niedzielę Dobrego Pasterza gościliśmy w naszej parafii przedstawicieli naszego Gdańskiego Seminarium Duchownego. Poniżej zamieszczamy treść kazania wygłoszonego przez kleryka Wojtka Konkola. W naszych modlitwach prośmy Pana o nowe powołania kapłańskie i zakonne. ks. M. IV Niedziela Wielkanocy przez Kościół nazywana jest Niedzielą Dobrego Pasterza. W ewangelii przypisanej do tego dnia jest mowa o Jezusie Dobrym Pasterzu. Taki obraz Jezusa jest często wykorzystywany i ukazany Jezus, widnieje jako Tego, który trzyma na swych barkach owce. Przyznam, że kiedyś temat tej Ewangelii był dla mnie bardzo sielankowy. Pasterz – pewnie młody chłopak, który beztrosko pasie owce, siedząc pod drzewem, grający na jakimś flecie, owce zaś śnieżnobiałe zwierzątka, które przeżuwają trawę i nie ma z nimi najmniejszego problemu. Ale taki obraz bardzo bajkowy nie jest prawdziwy. Pasterz wcale nie jest młodym mężczyzną, który spokojnie siedzi pod drzewem i pasie swoje zwierzęta. Nawet nie wiem czy dotykając czasów Jezusa można mówić, o pasterzu jako o zawodzie, takim jak garncarz, celnik, kowal. Pasterz to pewien styl życia. Otóż bycie pasterzem wiązało się często z opuszczeniem domu na długi czas, taka osoba była często skazana na samotność, musiała zadbać o samego siebie, ale także o całe stado zwierząt. Opieka nad nimi nie była związana wyłącznie z doborem pastwisk, na których będzie trawa do jedzenia. Owce były narażone na inne zwierzęta i od nich miał chronić pasterz. Jezus mówi o sobie, że jest Dobrym Pasterzem. W dzisiejszej Ewangelii padają słowa: „Ja jestem dobrym pasterzem”. Jezus często mówi o sobie „Ja Jestem” i tutaj się zatrzymajmy. Te słowa znane nam są ze Starego Testamentu, Bóg mówiąc o sobie używa takiego imienia, „Ja Jestem”. Gdy dziś ktoś powiedział o sobie „jestem dobrym lekarzem”, „jestem dobrym kierowcą” można by to odebrać jako brak skromności. Ale Ewangelia tak naprawdę używa innego słowa. Tutaj pada greckie 4 słowo kalos, co oznacza szlachetny, doskonały. To słowo szlachetny ma bardzo piękny sens. Dzisiaj trochę zapominamy, że to słowo odnosi się głównie do osób. Łatwo i chętnie mówi się szlachetny metal, biżuteria, jednak pamiętajmy, że tym wyrazem pięknie można mówić o człowieku. Wracając, Jezus jest Pasterzem szlachetnym, oznacza gotowość do wszelkiego poświęcenia, my wiemy, że to poświęcenie osiągnęła swój szczyt na krzyżu. Tekst Ewangelii podaje nam jeszcze jedną bardzo ważną wiadomość o Jezusie-Pasterzu. Mianowicie owce Go znają, ten fakt świadczy o tym, że Pasterz-Jezus jest bardzo blisko owiec, one zaś ufają mu. IV Niedziela Wielkanocna jest dniem, kiedy wszyscy klerycy Gdańskiego Seminarium Duchownego są posłani na różne parafie, aby prosić o modlitwę za powołanych i o nowe powołania. Seminarium w Oliwie – z zewnątrz kilka budynków, mały ogród, boisko. W środku: jadalnia, pokoje, sale wykładowe i kaplica. A w kaplicy: Chrystus, klerycy i inni bohaterowie. I choć teraz kaplicę wymieniłem jako ostatnią dla każdego z nas jest ona zawsze na pierwszym miejscu, to w niej rozpoczynamy nasz dzień i go kończymy. W kaplicy każdego dnia przybliżamy się do kapłaństwa. Kleryków w Gdańskim Seminarium Duchownym jest 62, każdy inny. Pochodzimy z różnych miejscowości, jesteśmy po różnych szkołach, przychodzimy z innymi pasjami, ale każdy z nas czuje się powołany do służby w Kościele Gdańskim. Innymi bohaterami, których obecność w kaplicy jest odczuwalna jesteście Wy, którzy modlicie się za nas- kleryków. W tym dniu szczególnie chciałbym prosić Was o modlitwę. W pierwszym miejscu za kapłanów, którzy posługują w tej wspólnocie parafialnej. W drugim miejscu za wszystkich tworzących Gdańskie Seminarium Duchowne: moderatorów, kleryków, profesorów, pracowników świeckich, pamiętajcie zwłaszcza o waszym kleryku Jakubie, który niedługo przyjmie święcenia diakonatu, On teraz potrzebuje Waszej modlitwy. I wreszcie prośmy dzisiaj również za wszystkich, którzy głos Bożego wezwania będą dopiero rozeznawać, niech nigdy nie zabraknie powołanych do kapłaństwa w naszej diecezji. Kl. Wojtek Konkol PIĘKNE MYŚLI... Za wojnę są odpowiedzialni nie tylko ci, którzy ją bezpośrednio wywołują, ale również ci, którzy nie czynią wszystkiego, co leży w ich mocy, aby jej przeszkodzić. Św. Jan Paweł II Prawo do życia nie jest tylko kwestią światopoglądu, prawem religijnym, ale jest prawem człowieka. Św. Jan Paweł II PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. Litania do Serca Pana Jezusa Serce nie jest jedynie organem warunkującym życie człowieka. Serce stanowi symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby. Litania jest jedną z wielu praktyk pobożnych ku czci Bożego Serca. Warto, więc przypomnieć sobie, w jaki sposób powstała i jakie są jej główne myśli, by jeszcze pobożniej ją odmawiać. Dzięki niej można kontemplować miłość Serca Pana Jezusa i niepojęte bogactwa Chrystusa oraz odwieczny plan zbawienia ukazany nam przez tę litanijną modlitwę. Aby Litanię do Serca Jezusowego dobrze zrozumieć, należy przenieść się do środowiska, w którym powstała i została rozpowszechniona. Oto krótka historia jej powstania. W 1720 roku Marsylię nawiedziła straszna epidemia cholery. Biskup tego miasta, oprócz pomocy charytatywnej, z jaką spieszył doświadczonym zarazą, starał się także pomóc duchowo swoim wiernym przez specjalne modlitwy błagalne i pokutę. Specjalnym dekretem zarządził uroczyste poświęcenie swej diecezji Sercu Jezusa i wieczysty obchód święta ku Jego czci. Akt poświęcenia odmówiono 1 listopada 1720 roku w czasie uroczystej ceremonii przebłagalnej. Od tej chwili epidemia poczęła szybko ustępować. Biskup zarządził też dodatkowe procesje pokutne i nakazał w 1721 roku odprawianie uroczystej nowenny do Najświętszego Serca Jezusowego. Odmawiano ten akt codziennie i wzywano ratunku u Pana Jezusa przez adorację wieczystą i li- tanię, która została ogłoszona drukiem w 1718 roku. Autorką i przekazicielką tej litanii była s. Anna Magdalena Remusat. Po ustaniu zarazy marsylianie odmawiali nadal tę litanię z wdzięcznością za ocalenie. Zanim dekret rzymskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego, wydany dopiero w 1899 roku, rozciągnął ją na cały Kościół, prawie przez 150 lat litania była odmawiana w diecezjach: Marsylia, Autun i Annecy. Odmawiano ją również w klasztorach Wizytek i Jezuitów. Litania do Serca Jezusowego składa się obecnie z 33 wezwań na cześć 33 lat ziemskiego życia Jezusa Chrystusa. Układ wezwań litanii do Bożego Serca jest logicznie zestawiony. Można w niej wyróżnić trzy grupy wezwań: pierwsza grupa dotyczy stosunku Jezusa do Ojca i Ducha Świętego, ukazane jest Serce Jezusa w relacji do całej Trójcy Przenajświętszej (1-7); druga dotyczy przymiotów Serca Jezusowego (8-16); trzecia grupa kładzie akcent na stosunek Bożego Serca do ludzi (17-33). Wezwania litanii mają głębokie odniesienie do Pisma Świętego. Większość z nich jest prawie dosłownym cytowaniem Biblii, a inne biorą z niej natchnienie. Każde wezwanie zostało poprzedzone zwrotem Serce Jezusa. Wypowiadając te dwa słowa mamy na myśli samego Chrystusa, który kocha nas swoim Sercem. Św. Jan Paweł II w swoim pierwszym przemówieniu poświęconym Sercu Jezusa w 1979 roku ukazał nam głębię znaczenia tego określenia. Powiedział: „Serce nie jest jedynie organem warunkującym życie człowieka. Serce stanowi symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby. W wielu następnych wystąpieniach powracał do tej myśli: Serce jako centralny organ ludzkiego organizmu Chrystusa jest równocześnie prawdziwym symbolem Jego wewnętrznego życia: Jego myśli, Jego uczuć; Kiedy mówimy: Serce Jezusa Chrystusa – zwracamy się przez wiarę do całej chrystologicznej tajemnicy: tajemnicy BogaCzłowieka. Serce Jezusa Chrystusa stanowi wielkie i nieustanne wołanie, jakie Bóg kieruje do ludzkości, do każdego ludzkiego serca”. Opracował Ks. Marian Kożyczkowski Święty Antoni Święty Antoni mieszkał w Padwie tylko przez ostatni rok swego życia, ale ten krótki czas wystarczył, by Padwa ukochała wielkiego kaznodzieję, a on ukochał Padwę. Dziś cały katolicki świat zna go pod imieniem św. Antoniego z Padwy. Kiedy Antoni przybył do Padwy, był już SKAŁKA • czerwiec 2015 r. bardzo schorowany i wyniszczony pracą ponad siły oraz surowym trybem życia. Właśnie ostatni rok życia był najbardziej pracowitym i płodnym okresem jego kaznodziejskiej działalności. Był pierwszym w dziejach Kościoła kaznodzieją, który poprzez kazania wygłaszane przez cały Wielki Post przygotowywał wiernych do godnego przeżywania Wielkiej Nocy. Jego pasyjno-pokutne nauki cieszyły się niespotykaną popularnością. Przychodziła ich słuchać niemal cała ludność Padwy. Na czas kazań życie w mieście dosłownie 5 zamierało. Kupcy zamykali sklepy, rzemieślnicy opuszczali warsztaty, pustoszały mury sławnego Uniwersytetu Padewskiego. Wśród tłumów słuchaczy nie brakowało też wysokich dostojników Kościoła. Ponoć nikt z zebranych nie śmiał wyróżniać się wystawnym strojem czy klejnotami. Wielki kaznodzieja potrafił siłą swego słowa skutecznie zachęcić wiernych do pokuty. Ponieważ w całym mieście nie było świątyni, która mogłaby pomieścić wszystkich słuchaczy, kaznodzieja przemawiał na podmiejskich łąkach. Na 9 hektarach pól słów Antoniego słuchało około 30 tys. ludzi. Przyszedł dzień, w którym brat Antoni uświadomił sobie, że zbliża się kres jego ziemskiej wędrówki. Dały o sobie znać lata ciężkiej pracy i umartwień. Trapiąca go od dłuższego czasu puchlina wodna dodatkowo odbierała mu siły. Pragnieniem Antoniego było umrzeć w klasztorze Najświętszej Marii Panny w Padwie. W drodze do Padwy chory poczuł się bardzo źle i wraz z towarzyszami podróży zatrzymał się w klasztorze klarysek w Arcelli. Tu Antoni przyjął po raz ostatni sakramenty. W pewnym momencie jego twarz opromienił radosny uśmiech. Zapytany, co widzi, powiedział: Widzę Pana mego... i odszedł, by się z Nim spotkać. Na pogrzeb przybyły nieprzebrane rzesze ludzi. Był to dzień wielkiej manifestacji miłości i wdzięczności, którą wierni żywili do skromnego braciszka. Ciało zakonnika, zgodnie z jego wolą, złożono w ukochanym przezeń kościele Najświętszej Maryi Panny w Padwie. Wkrótce po śmierci brata Antoniego okazało się, że dzięki jego wstawiennictwu Bóg zsyła na wiernych deszcz łask. Do grobu zakonnika przybywały coraz liczniejsze rzesze pielgrzymów z różnych włoskich miast. Wierni pielgrzymujący do jego grobu często szli boso. Wśród bosych pątników byli wysocy dostojnicy Kościoła, rycerze, damy. Czciciele padewskiego kaznodziei chcieli, by jak najszybciej mógł on odbierać cześć jako święty. Prośba o rozpoczęcie procesu kanonizacyjnego Antoniego została złożona w kurii rzymskiej w niespełna miesiąc po jego śmierci. Badanie au- tentyczności cudów i inne niezbędne procedury zajęły tylko kilka miesięcy. Jeszcze przed upływem roku od śmierci Antoniego papież Grzegorz IX ogłosił go świętym. Kilka lat wcześniej równie szybko do chwały ołtarzy został wyniesiony św. Franciszek. W osobie św. Antoniego z Padwy wierni Kościoła zyskali jednego z „najskuteczniejszych” orędowników w niebie. Kult Świętego z Padwy szybko objął cały świat. Budowę Bazyliki św. Antoniego w Padwie rozpoczęto już w rok po śmierci Świętego – w 1232 r. (był to także rok jego kanonizacji). Do nieskończonej jeszcze świątyni przeniesiono doczesne szczątki przyszłego patrona. U schyłku stulecia gmach był gotowy w stanie surowym. Przez cały następny wiek wykonywano zdobienia, poprawki i inne prace wykończeniowe. Pod koniec XIV w., zaledwie budowla zalśniła pełnym blaskiem, zniszczył ją huragan. Prace przy świątyni podjęto na nowo. Budowa wraz z remontem trwała około 200 lat. Opracował Ks. Marian Kożyczkowski FIDESOWA WSZECHNICA KULTURA OSTROBRAMSKA W GDANSKU (III/1) IKONA MATKI BOŻEJ OSTROBRAMSKIEJ W KAPLICY ŚW. ANNY Kaplica św. Anny przy kościele św. Trójcy należy do najwspanialszych zabytków architektury gotyckiej. Była zbudowana w latach 1479 – 1484 przez franciszkanów, którym powierzyła to zadanie Rada Miasta, bowiem została sama zobowiązana do tego wobec króla Kazimierza Jagiellończyka, który wyraził życzenie istnienia kościoła, gdzie posługę duszpasterską prowadzono by po polsku. Zakon franciszkanów w Gdańsku pojawił się w 1420 roku. W połowie XVI wieku, gdy ruch reformacyjny w mieście objął większość jej mieszkańców, w 1555 roku ostatni gwardian podpisał dokument, na mocy którego oddał w większości protestanckiej Radzie Miejskiej kościół, kaplicę i klasztor z wszelkimi prawami własności. W 1558 6 roku klasztor staraniem burmistrza Konstantego Ferbera przemieniono w gimnazjum, które w połowie XVII wieku rozwinęło się w słynne Gdańskie Gimnazjum Akademickie, jedno z głównych haseł szkoły brzmiało: „Bronić prawdy ewangelickiej wiary przez wiedzę i zdolności jej profesorów”. Gimnazjum miało charakter protestancki i niemieckojęzyczny, jednak wobec kupieckiego charakteru miasta i faktowi że Gdańsk podlegał królom polskim, byli tu również lektorzy języka polskiego. Na przestrzeni dwóch i pół wieku przewinęło się ich przez szkołę dwudziestu trzech. W okresie reformacji, jak pisze gwardian franciszkanów, Tomasz Jank: „Kaznodzieje w kaplicy św. Anny byli każdorazowo kapelanami z wielkiego kościoła. Nie było więc jakimś specjalnym, wyłączonym kościołem, nie istniała przecież gmina św. Anny. Dobrami kaplicy zarządzali rektorzy kościoła św. Trójcy. Dokonano to poprzez ustanowienie odrębnego, polskiego kaznodziei, wyłącznie dla posługi w kościele św. Anny. Pierwszym takim zarządcą został Andrzej Waszetta. Jednakże po rozbiorach, postępujący proces prusaczenia miasta sprawił, że w latach trzydziestych XIX wieku gminę polską tworzyło tylko 5-6 osób. I nawet tak znakomita postać jak słynny nauczyciel i kaznodzieja, autor gramatyki języka polskiego Krzysztof Celestyn Mrągowiusz, nie był w stanie zaradzić powolnemu zanikowi gminy. W 1871 roku zmarł ostatni polski kaznodzieja Teodor Mill, a gminę polską ostatecznie PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. rozwiązano 24 czerwca 1876 roku decyzją Wyższej Kościelnej Rady Ewangelickiej. Odtąd świątynia ponownie przeszła pod zarząd kościoła św. Trójcy”. O ile w okresie wojen napoleońskich kościół św. Trójcy i budynki klasztoru przez rok zamienione były przez Francuzów na szpital, magazyn odzieży i stajnie, to w drugiej połowie XIX wieku władze pruskie budynki poklasztorne zamieniły w Muzeum Sztuki i Starożytności Prus Zachodnich. Świątynia św. Anny zwieńczona pięcioma przepięknymi gwiaździsto – sieciowymi sklepieniami, kiedy pełniła funkcje religijne, jej centralnym miejscem był ołtarz ustawiony przy ścianie wschodniej. Był wykonany w warsztacie gdańskim około 1650 roku. Do dnia dzisiejszego oryginalny pozostał tylko jego szkielet. Architektonicznie jest on złożony z antepedium, predelli, kondygnacji głównej i zwieńczenia. Około 1978 roku w antepedium ołtarza wmontowano olejny obraz na desce z XVII wieku, przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Predella z miejscem na wydłużony obraz została przemalowana i umieszczono w niej napis „Matko Miłosierdzia módl się za nami”. Po jego bokach znajdują się dwa wsporniki pod kolumny, flankowane od zewnątrz dodanymi wolutami oraz zdobione płaskorzeźbami główkami aniołów, a także ornamentami małżowinowymi. Kondygnacja główna zamknięta została kolumnami o płaskorzeźbionych częściach dolnych. W ornamentalnych uszakach znajdują się pełnoplastyczne rzeźby Chrystusa Króla Dobrego Pasterza i św. Jana, lub jak utrzymują niektórzy – Maryi. W prostokątnej niszy w 1946 w miejscu pochodzącego z połowy XVII wieku obrazu wykonanego w warsztacie gdańskim „Powrót syna marnotrawnego”, umieszczono SKAŁKA • czerwiec 2015 r. kopię Matki Bożej Ostrobramskiej. Ołtarz wieńczy prostokątna nasada z obrazem przedstawiającym Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Obok i nad obrazem umieszczono trzy putta z atrybutami Męki Pańskiej. Obraz „Powrót syna marnotrawnego” jest rzadko spotykany w tradycji katolickiej. Spotykamy ją w tradycji protestanckiej. Marcin Luter nauczając Biblii przywoływał bowiem często moralną przypowieść o synu marnotrawnym. Fragment kiedy to Ojciec wybiegł ze współczuciem do nadchodzącego syna, bowiem życie duchowe tego ostatniego przemieniło się w „świński chlew”, a kochający Ojciec nie chciał, aby syn do tego powrócił. Obecność ikony Matki Miłosiernej jest związana z powrotem franciszkanów na zniszczone Stare Przedmieście. 20 kwietnia 1945 roku przybył wysiedlony z Wilna o. Norbert Uliasz, wyznaczony na przełożonego do wspólnoty. Klasztor franciszkanów w Wilnie został zamieniony przez władze sowieckie na archiwum. Budynki całkowicie zniszczone, franciszkanie odzyskali po upadku ZSRR w 1991 roku. Pierwszą Mszę świętą, po blisko czterystu latach franciszkańskiej nieobecności o. Norbert celebrował w kaplicy św. Anny na prowizorycznym ołtarzu ustawionym w nawie głównej, 14 czerwca 1945 roku. Obecni wówczas byli dwaj bracia zakonni: Marcin Brzozowski i Szczepan Nowicki oraz profesor Marian Pelczar z żoną, a także dwie mieszkanki Gdańska – niemieckie katoliczki. W kaplicy św. Anny niemieccy protestanci, wysiedlani z miasta na Zachód odprawiali nabożeństwa do lipca 1945 roku. Podczas działań wojennych kościół i kaplica znacznie ucierpiały. Trzy bomby lotnicze doszczętnie zrujnowały prezbiterium. Wielki halowy kościół został wypalony, aż po drugą parę filarów, resztę ocalili mieszkańcy dzięki podjętej akcji ratowniczej. Zachowało się gotyckie sklepienie. Przez następne dwa lata sklepienie zaciekało, a po filarach całymi strumieniami płynęła woda. W kaplicy św. Anny zniszczeniu uległ dach, ale tylko w nieznacznym stopniu uszkodzone zostały kryształowe sklepienia. Pozostały też trzy gotyckie frontony, jeden z nich runął na ulicę Rzeźniczką w czasie sztormowej burzy w 1948 roku. W październiku 1946 roku w ołtarzu głównym umieszczono właśnie wizerunek Matki Bożej Miłosierdzia. wierną kopię wykonaną w wileńskiej firmie zdobniczej „Malimazki”, na zamówienie anonimowego pielgrzyma, który w 1927 roku przybył z Ameryki na uroczystość koronacji obrazu papieskimi koronami i który po swą własność nigdy się nie zgłosił. Dar był hojny, bo na suknię Matki Boskiej zużyto około dziewięciu kilogramów pozłacanego srebra. Dr Maciej Żakiewicz 7 AKTUALNOŚĆ PRZESŁANIA FATIMSKIEGO: PROŚBA MATKI NAJŚWIĘTSZEJ O NASZE ZADOŚĆUCZYNIENIE ZA ZNIEWAGI WYRZĄDZONE JEJ NIEPOKALANEMU SERCU CIĄGLE CZEKA NA NASZĄ REALIZACJĘ! (1) (Poszerzone refleksje na kanwie wykładu ks. dr. Krzysztofa Czapli z Krajowego Sekretariatu Fatimskiego, w dniu 11 kwietnia RP 2015 w Warszawie, dla członków Rady Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej) Objawienia Matki Najświętszej trojgu dzieciom z Fatimy w Portugalii w okresie od 13 maja do 13 października 1917 roku mają dla Kościoła i dla nas pojedynczych Jego członków szczególne znaczenie mimo ich formalnej kwalifikacji, jako objawień prywatnych. Zostały one wprawdzie zatwierdzone oficjalnie przez Kościół dopiero 13 października 1930 roku, ale od tego czasu treść ich przesłania nieustannie pojawia się w nauczaniu i dokumentach Kościoła i poszczególnych papieży. Maryja objawiała się Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi, jako Matka Różańcowa, ukazując im zarazem swoje Niepokalane Serce. Modlitwa Różańcowa i Komunia Święta wynagradzająca Jej Niepokalanemu Sercu to dwa koła ratunkowe dla świata i ludzkości pogrążającej się w złu. Podczas trzeciego objawienia w dniu 13 lipca, kiedy Maryja pokazała przerażonym dzieciom czeluści piekła i według relacji Siostry Łucji spisanej już po latach, 31 sierpnia 1941 roku w liście do bpa diecezji Leiria, powiedziała z dobrocią i smutkiem: „Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja Wam mówię wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. [Łucja bowiem uważała, ze nadzwyczajny blask północny w nocy 25 I 1938 r. był znakiem Boga zapowiadającym wybuch wojny.] Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który Wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświecenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii Świętej w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą 8 męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.” Owa zapowiedź powtórnego przyjścia Maryi spełniła się 10 grudnia 1925 roku w Pontevedra w Hiszpanii, gdzie wówczas przebywała Siostra Łucja. Matka Najświętsza ukazała się jej z Dzieciątkiem Jezus i kładąc swoja rękę na jej ramieniu ukazała serce otoczone cierniami, które to trzymała w drugiej ręce. Dzieciatko Jezus wypowiedziało zaś: „Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie ranią je wciąż na nowo, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”. Maryja też przemówiła do Łucji: „Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim, że w godzinę śmierci obiecuję przyjść z wszystkimi łaskami, tym, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Św., odmówią jeden różaniec i przez 15 minut rozmyślania nad piętnastoma tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.” 13 czerwca 1929 r. podczas objawienia siostrze Łucji w kaplicy klasztornej w Tuy w Hiszpanii Matka Boża rzekła do niej: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Świętego, aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu. Obiecuje ją uratować za pomocą tego środka. Tak wiele dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą, z powodu grzechów przeciwko mnie popełnionych. Przychodzę więc, prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się”. Łucja przekazała tę prośbę swojemu spowiednikowi. Po jakimś czasie Maryja przez głos wewnętrzny skarżyła się Łucji: „Nie chcieli usłuchać mej prośby! Jak król Francji będą żałować i poświęcą mi Rosję, lecz będzie za późno. Rosja rozszerzy swoje błędy po całym świecie, wywołując wojny PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. i prześladowania Kościoła. Ojciec Święty będzie bardzo cierpiał.” Pierwsi posłuchali prośby Matki Bożej Portugalczycy. Już w rok po dekrecie bpa diecezji Leiria, na terenie której znajduje się Fatima - Correio de Silva, uznającym objawienia fatimskie, cały Episkopat Portugalii oddał naród i państwo Niepokalanemu Sercu Maryi, co było swoistym przełożeniem prośby Matki Bożej na konkretny naród. Akt ten, wobec zagrożeń rozszerzenia się wojny domowej w Hiszpanii na Portugalię, został powtórzony w 1938 roku, a później jeszcze w 1940 roku, po wybuchu II wojny światowej. Dzięki temu Portugalia uniknęła tragedii wojny. Aktu poświęcenia całego świata Niepokalanemu Sercu Maryi dokonał papież Pius XII dopiero 31 października 1942r. W tekście dokumentu czytamy: „Podobnie jak Sercu Twojego Boskiego Syna został poświęcony Kościół i cała ludzkość, która w Nim złożyła swoją nadzieję, by stał się dla niej niewyczerpalnym źródłem zwycięstwa i zbawienia, ŚP. BUDZIMIRA Wojtalewicz-WinkE Z DOMU MUZYK W poniedziałek 4 maja odeszła do Pana w wieku niespełna 91 lat śp. Budzimira Wojtalewicz-Winke, córka Bolesławy z d. Leszczyńskiej i Feliksa Muzyk, urodzona w Wolnym Mieście Gdańsku, 16 czerwca 1924 r. Jej rodzice i dziadkowie z obu stron należeli do serdecznych przyjaciół i ścisłych współpracowników Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego. Ona sama z Jego rąk wraz z Siostrą Marceliną przyjęły Pierwszą Komunię Świętą. Ojciec Feliks razem z Bł. Bronisławem zostali rozstrzelani w Wielki Piątek 22 marca 1940 r. w grupie 67 wybitnych przedstawicieli Polonii Gdańskiej. Budzimira miała niezwykle bogate życie, obfitujące w wiele zasług dla Ojczyzny. Uczennica Gimnazjum Macierzy Polskiej im. Józefa Piłsudskiego w Wolnym Mieście Gdańsku, harcerka i sportsmenka w polskim Klubie Sportowym „Gedania”. Po wybuchu II wojny światowej przebywała w Warszawie, gdzie działała w konspiracyjnych Szarych Szeregach i walczyła wraz z narzeczonym Tadeuszem Milewskim w Powstaniu Warszawskim, jako członkini Plutonu „Alek” II Kompanii Rudy Batalionu „Zośka”. Po wojnie brała czynny udział w życiu dawnej Polonii Gdańskiej. Pracowała w redakcji Oddziału Gdańskiego Telewizji Polskiej. W latach 80 mocno angażowała się w ruch „Solidarności”. Potem działała czynnie na rzecz pojednania polsko-niemieckiego. Ostatnie lata swego życia spędziła jako pensjonariuszka Domu Centrum PomocoweSKAŁKA • czerwiec 2015 r. go „Caritas” im. Jana Pawła II na ul. Fromborskiej w Gdańsku Przymorzu. Jej wspomnienia o Błogosławionym Ks. Bronisławie były publikowane w trzech odcinkach w zeszłorocznej „Skałce” w numerach: czerwcowym, lipcowo-sierpniowym i wrześniowym. Pamiętam, że jak odwiedzałem Ją na Fromborskiej, wręczając egzemplarze książki o Bł. Ks. Bronisławie, a później jej publikacje w „Skałce”, była niezwykle przejęta i wzruszona. Mimo wielkich cierpień na skutek częściowego paraliżu spowodowanego wypadkiem samochodowym, promieniowała energią, optymizmem i niezwykłą życzliwością w stosunku do innych. Została pochowana na cmentarzu Srebrzysko, a Jej uroczystościom pogrzebowym przewodniczył ks. abp. Tadeusz Gocłowski. „Dobry Jezu, a nasz Panie, daj Jej wieczne spoczywanie, z Tobą wieczne królowanie, aż na wieki wieków Amen!” Antoni Kakareko tak i my poświęcamy się na zawsze Tobie i Twojemu Niepokalanemu Sercu, Matko nasza i Królowo świata, aby miłość Twoja i opieka zapewniły zwycięstwo Królestwa Bożego oraz by wszystkie narody, pojednane między sobą i z Bogiem, Ciebie błogosławiły i wysławiały.” Już po kilku miesiącach od tego aktu losy II wojny światowej zaczęły się przechylać na korzyść koalicji antyhitlerowskiej. (cdn.) Oprac. Antoni Kakareko PIÓREM REDAKTORA Francisco Goya jedną ze swoich akwareli zatytułował „Kiedy rozum śpi, budzą się potwory” (upiory, demony). Tytuł ten zafunkcjonował również jako przysłowie puentujące przypadki triumfu głupoty (i nie tylko głupoty) nad rozumem. Opierając się li tylko na meinstreamowych mediach, zwykłemu acz rozumnemu zjadaczowi chleba włosy jeżą się na głowie na myśl, jak wiele obudzonych demonów grasuje w dzisiejszym świecie. I generalnie nic, albo prawie nic jako antidotum. A przecież, jak naucza św. Paweł, „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska” (Rz 5, 20b). Czyżby tej łaski nie było? Jest, na pewno jest i to rozlana obficie. Wystarczy rzucić okiem (uchem) na media katolickie i te nie ulegające naciskom „jedynej, słusznej poprawności” – oczywiście też rozumnie, a przekonamy się, że św. Paweł ma rację. Zachęcam po sięgnięcie w wolnych chwilach do tych ostatnich mediów (zbliża się okres wakacyjny/urlopowy, gdzie z pewnością mamy więcej wolnego czasu), a ponury obraz świata, okaże się zdecydowanie bardziej pozytywnym. Głowy do góry! Korzystając z obfitości łaski nie dajmy się zdeptać demonom. Jan Wontorski 9 PIĘĆDZIESIĘCIOLECIE KAPŁAŃSTWA PIERWSZEGO NASTĘPCY BŁ. BRONISŁAWA NA PROBOSTWIE U ŚW. STANISŁAWA BM WE WRZESZCZU Ks. Andrzej Rurarz (drugi z prawej) w czasie Mszy św. święceniowej Trzynastego czerwca br. minie 50 lat od udzielenia sakramentu kapłaństwa przez Ordynariusza Gdańskiego, Ks. Bpa Edmunda Nowickiego święceń kapłańskich absolwentom trzeciego rocznika Biskupiego Seminarium Duchownego w Gdańsku-Oliwie, erygowanego przez Bpa Nowickiego w październiku 1957 r. Wśród wyświęconych neoprezbiterów był też śp. Ks. Andrzej Rurarz, późniejszy wieloletni proboszcz naszej Parafii Św. Stanisława BM., od początku jej erygowania jako parafii terytorialnej w 1972 r. 16 grudnia br. minie już szósty rok od Jego śmierci po 44 latach kapłaństwa, a 37 duszpasterzowania u św. Stanisława we Wrzeszczu, jako bezpośredniego następcy Bł. Ks. Bronisława Komorowskiego, męczennika II wojny światowej za wiarę i Ojczyznę, który dla śp. Ks. Andrzeja Rurarza stał się wielkim wzorem do naśladowania. Urodzony w Niekłaniu Małym na ziemi kieleckiej 30 września 1940 r., od 1947 r. zamieszkiwał w Gdańsku. Na jego decyzję wstąpienia do Seminarium Duchownego niewątpliwie miała wpływ i religijna atmosfera domu, ale też i posługa ministrancka sprawowana najpierw w kościele Św. Katarzyny, a później w bazylice Św. Mikołaja Ojców Dominikanów. Po ukończeniu szkoły podstawowej wybierał się nawet do niższego seminarium dominikańskiego, ale ostatecznie skończyło się na Państwowym Liceum Ogólnokształcącym. Ze względu na stan zdrowia nie mógł być przyjęty do zakonu Św. Dominika. W tym czasie powstawało już Biskupie Seminarium Duchowne w Gdańsku. Jednak po zdaniu egzaminu maturalnego, Andrzej nie złożył tam od razu swoich dokumentów, ale najpierw na Prawo, a później na Geografię w gdańskiej Wyższej Szkole Pedagogicznej. Zaliczył tam jednak tylko pierwszy semestr, a od września 1959 roku był już alumnem pierwszego roku Biskupiego Seminarium Duchownego w Oliwie, mieszczącego się w pomieszczeniach dawnego klasztoru cysterskiego. Był studentem nie tylko zdolnym, ale 10 też niezwykle sumiennym i pracowitym. Oprócz wiedzy, nabywał też różne umiejętności, np. posługiwanie się językiem migowym, które później były mu bardzo przydatne w posłudze duszpasterskiej. Intensywne lata studiów w 1965 roku zaczęły przynosić długo oczekiwane owoce. 19 marca kleryk Andrzej Rurarz otrzymał święcenia subdiakonatu, zaś 9 dni później diakonatu. Ukoronowaniem jednak sześcioletnich trudów seminaryjnych, była niedziela 13 czerwca 1965 r., kiedy to w Bazylice Mariackiej, diakon Andrzej Rurarz otrzymał święcenia kapłańskie z rąk trzeciego Biskupa Gdańskiego, Edmunda Nowickiego. Razem z nim kapłanami zostało dziewięciu jego kolegów z roku: Gerard Borys, Jerzy Famuła, Brunon Hebel, Leon Hendzelewski, Bronisław Kabat, Roman Koniecki, Andrzej Kowalczyk, Edward Szymański i Jerzy Trepczyk. Prymicje miały miejsce tydzień później, 20 czerwca w Bazylice Świętego Mikołaja w Gdańsku. Następnie zaś rozpoczęła się Jego posługa kapłańska. Przez pierwszych siedem lat były to wikariaty w parafiach: Św. Jerzego w Sopocie (do 30 VI 1968 r.), Najświętszego Serca Jezusowego w Pszczółkach (1 VII 1968 – 30 XI 1968 r.) oraz w Parafii Katedralnej pw. Trójcy Przenajświętszej w Gdańsku Oliwie. Zaś od 1972 r. decyzją Ks. Bpa Edmunda Nowickiego został mianowany administratorem nowoutworzonej parafii terytorialnej Św. Stanisława BM w Gdańsku Wrzeszczu, a po siedmiu latach Ks. Bp Lech Kaczmarek 1 marca 1979 r. ustanowił śp. ks. Andrzeja jej formalnym proboszczem. O tej posłudze kapłańskiej będzie jeszcze okazja, aby napisać coś więcej we wrześniowym numerze „Skałki” przy okazji 75 rocznicy urodzin śp. Ks. prałata Andrzeja Rurarza. Na swoim Prymicyjne błogosławieństwo rodziców obrazku prymicyjnym umieścił On cytat z Ewangelii Św. Jana (J 21, 17): „Panie Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię miłuję”, Ci którzy Go znali pamiętają, że starał się te słowa wypełniać swoim życiem. Antoni Kakareko PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. Pielgrzymkę czas zacząć Nie da się ukryć, że maj to jeden z najpiękniejszych miesięcy w roku. I to nie tylko dlatego, że jest poświęcony Jej, Matce Boga i naszej Matce – Maryi. I nie ze względu na aurę chociaż jest przepiękna i mieni się wszystkimi kolorami tęczy. Dla mnie to początek sezonu pielgrzymkowego. Wszystko zaczyna się od uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego, a właściwie dwa dni wcześniej. I tak też było w tym roku. sprzyjająca. Chociaż mogłoby być cieplej, ale najważniejsze, że nie padało. Po drodze czuwała nad nami policja, ruch samochodowy kontrolują nasi marszałkowie. A do taktu gra nam orkiestra dęta, pod przewodnictwem pana Wojciecha. Cały czas są z nami „obraźnicy” z Bractwa Krzyża Świętego, którzy dbają o feretron Matki Bożej Oliwskiej. To trzeba widzieć co oni z nim robią we czterech (waży ok. 150 kg), W piątek 15 maja wyruszyła z Oliwy 347. Piesza Pielgrzymka do Wejherowa. O godzinie 7:00 odprawiliśmy koncelebrowaną Mszę św. pod przewodnictwem ks. bp Wiesława Szlachetki. Wyruszyliśmy, ks. bp Wiesław odprowadził nas do kapliczki w Remiszewie. Wyszło nas ok. 100 pielgrzymów pod przewodnictwem pięciu Księży: ks. Tadeusz Chajewski, ks. Władysław Pałys, ks. Waldemar Waluk, przewodnik pielgrzymki ks. Łukasz Grylewicz, i ja. Wyjątkowo pierwszy raz, a szedłem już po raz 13 nie szliśmy ulicą Spacerową, a polną drogą równoległą do głównej, co nam zaoszczędziło „błogosławieństw” ze strony kierowców. I był to świetny pomysł. Dalej prosto do Osowej na śniadanko. Pogoda była niezła, nawet błogosławią nim robiąc znak krzyża, naprawdę trudno to opisać. Ale można podziwiać ich kunszt, dokładność i siłę, bo to naprawdę nie jest łatwe. Następny postój to obiad w Chwaszczynie. Żebyście nie myśleli, że tylko jemy, pielgrzymi po drodze modlą się, śpiewają i rozmawiają, jak to na pielgrzymce. To piątek, jest planowana jeszcze Droga Krzyżowa, ale dopiero na ostatnim etapie – z Kielna do Szemuda. Wszędzie widzimy budzącą się do życia przyrodę: soczystą zieleń, kwitnące drzewa, żółte pola rzepaku. Piękno Kaszub. Nareszcie Szemud! Koniec pierwszego dnia. Niecałe 30 km, ale wszyscy czują zmęczenie. Jeszcze nabożeństwo majowe z mieszkańcami i zasłużony odpoczynek. SKAŁKA • czerwiec 2015 r. Sobota 7:00 rano, wspólna Eucharystia z Szemudem, potem od razu wyjście. Na trasie Godzinki i krótka konferencja. Postój w Pomieczynie, przygarnęła nas Pani ze sklepu. Drugi etap i już dochodzimy do Górek. Czekamy na inne pielgrzymki, bo jesteśmy Pielgrzymką-Matką. Druga najstarsza pielgrzymka jest z Kościerzyny, 6 lat młodsza. Procesyjnie dochodzimy do klasztoru Ojców Franciszkanów. Koniec drugiego dnia, niektórzy wracają do domu. Ja zostaję w Wejherowie. Niedziela. O godz. 9:00 w kościele św. Anny ustawia się procesja, której przewodniczy ks. bp Wiesław niosąc Najświętszy Sakrament. O godz. 10:00 na Wzgórzach Wejherowskich rozpoczynamy Eucharystię, która zgromadziła kilka tysięczny tłum wiernych. O godz. 14:30 Ojcowie Franciszkanie żegnają pielgrzymkę z Oliwy. Tym razem idziemy tylko do Szemuda z jednym przystankiem Pomieczynie. Z Szemud zabierają nas autokary i przewożą nas do Remiszewa. Tam czekają na nas już mieszkańcy Oliwy. Ostatnie 2 km idziemy wspólnie, aby uroczyście zakończyć pielgrzymkę Apelem Jasnogórskim w Katedrze Oliwskiej. Podziękowaniom nie ma końca, trochę smutno, ale my wiemy, że 347. To już historia. Czym ta pielgrzymka różni się od innych, bo przecież każda jest inna? Tą różnicą jest oddawanie hołdu wszystkim krzyżom, figurom i kaplicom napotkanych po drodze i błogosławienie tym, którzy się nimi opiekują. To piękna tradycja. Co dalej? Najbliższa pielgrzymka to Mątowy do bł. Doroty (5-6 czerwiec). Też świetna, ale to już zupełnie inna historia. Potem lipiec 28.-12.08. 33 Gdańska Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę. A na zakończenie sezonu 12 września pielgrzymka do Trąbek Wielkich. Jest jeszcze sporo czasu, możesz się z nami wybrać. Chcesz więcej informacji skontaktuj się ze mną. Zachęcam i zapraszam Ks. Rafał Sarama 11 POLSCY BŁOGOSŁAWIENI 108 Polskich Męczenników – wspomnienie 12 czerwca (c.d.) KS. WŁADYSŁAW DEMSKI (1884-1940) Proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny w Inowrocławiu, przedtem profesor języków klasycznych w gimnazjum, szanowany powszechnie jako „kapłan według Serca Bożego i prawdziwy wychowawca”. Aresztowany 2 listopada 1939 r. W obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, 28 maja 1940 r. został skatowany na śmierć za to, że odmówił podeptania różańca. Powiedział przed śmiercią: „Wszystko trzeba ścierpieć dla Pana i na nic się nie skarżyć”. KS. WŁADYSŁAW MĄCZKOWSKI (1911-1942) Administrator parafii Łubowo; wyróżniał się wzorowym życiem kapłańskim i wielkim zapałem duszpasterskim. Po uwięzieniu 26 sierpnia 1940 r., został przewieziony do Dachau, gdzie zmarł 20 sierpnia 1942 r. na skutek znęcania się nad nim strażników. Był uważany przez współwięźniów za przykład cichego i ofiarnego kapłana, zapominającego o sobie, który wnosił w miejsce obozowego upodlenia i poniżenia człowieka jasność wiary i dobroć. Mówił do więźniów o śmierci, jak o radosnym spotkaniu z Chrystusem. KS. MARIAN SKRZYPCZAK (1909-1939) Wikariusz parafii Płonkowo. Po wybuchu wojny, świadomy niebezpieczeństwa, pozostał w parafii, by nieść posługę duszpasterską. Został zamordowany 5 października 1939 r. w Płonkowie przez bojówki młodzieży hitlerowskiej. Padając pod kościołem po strzałach z pistoletów, wołał: „Jezu, zlituj się! Przebacz im!” KS. KAZIMIERZ GRELEWSKI (1901-1941) Wychowawca młodzieży, prefekt szkół w Radomiu. Na początku 1941 r. został aresztowany przez Gestapo i przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau. Świadkowie Jego udręk przekazali, że pewnego dnia w obozie „kapo uderzył go i powalił na ziemię. Ks. Kazimierz podniósł się, uczynił znak krzyża przed atakującym i powiedział: „Niech ci Bóg przebaczy”. Po tych słowach kapo rzucił się na niego, znów go przewrócił i krzyczał: „Ja cię zaraz wyślę do twego Boga”. Po- 12 zbawiono Go życia 9 stycznia 1942 r. przez powieszenie na obozowej szubienicy. W ostatniej chwili wołał jeszcze do oprawców: „Kochajcie Pana Boga!”. KS. STEEAN GRELEWSKI (18991941) Brat rodzony Ks. Kazimierza. Podobnie jak On, charyzmatyczny duszpasterz młodzieży i świata pracy. Aresztowany razem z Nim, również został przewieziony do obozu w Dachau, gdzie zmarł po pięciu miesiącach, 6 maja 1942 r., w wyniku tortur i głodu, przygotowany na śmierć przez swojego młodszego brata, Ks. Kazimierza. KS. WŁADYSŁAW BŁĄDZIŃSKI CSMA (1908-1944) Jako wychowawca w zakładzie wychowawczym michalitów w Pawlikowicach, aresztowany z trzema księżmi 25 kwietnia 1944 r. i osadzony w krakowskim więzieniu na Montelupich. Następnie więziony w Gross-Rosen, gdzie pracował w kamieniołomie, przydzielony do specjalnego komanda, złożonego przeważnie z katolickich księży. Zginął strącony przez hitlerowca do przepaści kamieniołomu. Dokładna data śmierci nie jest znana. „Miał zawsze słowo pociechy wobec współwięźniów, pomagał im, dzielił się z nimi swoją bardzo skromną porcją chleba i niósł im posługę duszpasterską, choć było to bardzo surowo zabronione. Był gotowy nieść wszelką pomoc. Był zawsze spokojny, pełen ufności w Bogu i Matce Najświętszej. Modlił się i do tego zachęcał innych” (Karol Mitan). KS. WOJCIECH NIERYCHLE WSKI CSMA (1903-1941) Utalentowany wychowawca. Aresztowany w Krakowie, gdzie był odpowiedzialnym za wydawnictwo i drukarnię „Powściągliwość i Praca”. Więziony na Montelupich, a następnie w Oświęcimiu. Został prawdopodobnie utopiony w basenie lub zastrzelony 7 lutego 1942 r. „Śmierć w obozie w Oświęcimiu była dla Ks. Wojciecha Nierychlewskiego dopełnieniem Jego powołania do męczeństwa, o czym sam mówił wcześniej, i do czego się przygotowywał. I tak umarł Ten człowiek głębokiej wiary, żarliwy kapłan, męczennik” (Ks. Stanisław Hędrzak). Z Portalu Opoka – BEATYFIKACJA 108 POLSKICH MĘCZENNIKÓW – BIOGRAFIE [„Copyright (C) by Osservatore Romano & Fundacja Opoka, www.opoka.org. pl”] wybrał Jan Wontorski Śpiewajcie i wysławiajcie Pana w sercach, dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię naszego Pana, Jezusa Chrystusa (z Mszy św. jubileuszowej) Co Bóg z³¹czy³... Jubileusze małżeńskie obchodzą: 53-lecie Anna i Jan Wesołowscy 50-lecie Teresa i Marek Wider 35-lecie Wanda i Jan Gardoccy 09.06.15 g. 18.00 21.06.15 g. 12.30 25.06.15 g. 18.00 Bóg Ojciec Wszechmogący niech Was napełni swoją radością i błogosławi Wam i Waszym Rodzinom PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. KĄCIK AKCJI KATOLICKIEJ NAWRÓĆCIE SIĘ I WIERZCIE W EWANGELIĘ! Temat i tekst do medytacji na czerwiec A.D. 2015: Żarliwa modlitwa oraz nieustanna praca nad sobą jedynymi skutecznymi środkami zwalczania naszych wad narodowych! Z NAUCZANIA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II: „Jeśli systematycznie odmawiamy „Anioł Pański”, modlitwa ta musi kierować całym naszym postępowaniem. Nie możemy odmawiać jej ustami, nie możemy powtarzać słów modlitwy „Anioł Pański”, a równocześnie postępować w sposób, który sprzeciwiałby się naszej ludzkiej i chrześcijańskiej godności. Nie będę teraz mówił szczegółowo o tym, co w postępowaniu Polaków sprzeciwiać by się mogło godności „obrazu i podobieństwa Bożego”, godności potwierdzonej przez tajemnicę Wcielenia. Znamy doskonale wady, które przemieniają się niekiedy w prawdziwe plagi zagrażające życiu duchowemu czy nawet biologicznemu narodu. Myślcie o tym, drodzy bracia i siostry. Gorąco was o to proszę. Niech na ziemi polskiej trwa nadal „Anioł Pański” w łączności z papieżem. I niech wydaje owoce w całym polskim życiu. Nie tylko od święta, ale i na co dzień.” (Jasna Góra 5.06. AD 1979. Rozważanie przed modlitwą „Anioł Pański”) „Moi drodzy, trzeba tak czuwać, tak troszczyć się o każde dobro człowiecze, bo ono jest dla każdego z nas wielkim zadaniem. Nie można pozwolić na to, by marnowało się to, co ludzkie, to, co polskie, to, co chrześcijańskie, na tej ziemi. Trzeźwymi bądźcie i czuwajcie – woła św. Piotr (por. 1 P 5, 8), a ja dzisiaj w godzinie Apelu Jasnogórskiego powtarzam jego słowa. Bo jestem tutaj, ażebym w tej godzinie czuwał razem z wami, abym przypominał wam, jak głęboko odczuwam każde zagrożenie człowieka, rodziny, narodu. Zagrożenie to ma zawsze swe źródło w naszej ludzkiej słabości, w słabej woli, w powierzchownym stosunku do życia. I dlatego, moi drodzy rodacy, w tej godzinie szczególnej szczerości, w tej godziSKAŁKA • czerwiec 2015 r. nie otwarcia serc przed naszą Matką, przed naszą Jasnogórską Panią, mówię wam o tym, i zawierzam wam to. Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie! (por. Rz 12, 21). Jeśli widzisz, że brat twój upada, podźwignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu. Czasem trudno dźwigać drugiego człowieka, zwłaszcza gdy, jak to się mówi, „leci nam przez ręce”... ale czyż można go opuścić? Przecież sam Bóg, sam Chrystus zawierza nam każdego z naszych braci, naszych rodaków — i mówi: „Coście jemu uczynili, Mnieście uczynili” (por. Mt 25, 40). Strzeżcie się też, abyście nie okazali się winnymi grzechów cudzych! Ciężkie słowa wypowiada Chrystus pod adresem czyniących zgorszenie, a zwłaszcza zgorszenie maluczkich (por. Mt 18, 6-7). Pomyśl więc, drogi bracie i siostro, w tej godzinie narodowej szczerości wobec Matki i wobec Jej miłującego Serca, czy może nie gorszysz, czy może nie nakłaniasz do złego, czy lekkomyślnie nie bierzesz na swoje sumienie wad albo nałogów, które przez ciebie zaciągają inni... młodzi... może nawet twoje własne dzieci? Trzeźwymi bądźcie i czuwajcie!” (Jasna Góra 5.06. AD 1979. Apel Jasnogórski) „Właśnie potrzebny jest ten zaczyn ewangeliczny w naszym narodowym życiu, w tym nowym życiu narodowym. Potrzebny jest ten zaczyn ewangeliczny, wieloraki. Ogromnie wiele go jest, ale jeszcze stwierdzamy, że są dziedziny, w których go brakuje. Może go brakuje na skutek czasów minionych, sytuacji, która stworzyła takie antywarunki, a może brakuje także i dlatego, żeśmy jeszcze nie otworzyli się w tych kierunkach. Więc życzę z całego serca i dlategośmy się tu zebrali i o to się modlimy, ażeby ta parabola zaczynu ewangelicznego przyoblekała się coraz bardziej w rzeczywistość w polskim Kościele i w polskim społeczeństwie. Może nawet i w słabości, bo przecież i to jest prawda, to są słowa ewangeliczne, że doskonałość w słabości się kształtuje. W słabości. Są także i nasze polskie słabości. To również jest zadanie dla apostolstwa, to również jest wyzwanie dla Kościoła w tym podstawowym znaczeniu tego słowa: Ludu Bożego, dla tych żywych kamieni, żywych i ożywiających. A zawsze opartych na kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus.” (Olsztyn 6.06. AD 1991. Homilia podczas Liturgii Słowa, skierowana do przedstawicieli laikatu) ZAPROSZENIA: Poniedziałek 8 czerwca, Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: Wszechnica Edukacyjno Formacyjna – Cykl „Ludzie i miejsca wiary”: „ZIEMIA MARYI”(„Mary’s Land”) Poniedziałek 22 czerwca, Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: WIECZÓR PAMIĘCI ZBIGNIEWA ŻAKIEWICZA” w piątą rocznicę śmierci Poniedziałek 29 czerwca., Klub Parafialny „Fides”, godz. 19.00: Wszechnica Edukacyjno-Formacyjna - cykl „Ludzie i miejsca wiary”: ŚWIĘTY ANDRZEJ BOBOLA PATRON POLSKI. [Kącik pod red. i w oprac. A. Kakareko] 13 krótkie opowiadanie PIES OBRONNY Byli grupką ekspertów w dziedzinie budownictwa i jak to często bywa, bardziej znani i doceniani w świecie niż w Ojczyźnie. Byli grupką, to znaczy pięcioosobowym zespołem ludzi, perfekcyjnie zgranych i działających jak szwajcarski zegarek, chociaż charakterami niesamowicie różnili się. Różnili się nie tylko temperamentem, zapatrywaniami czy hobby, ale też i wiarą. Paweł był protestantem, Zosia agnostyczką, Dawid wyznania mojżeszowego, a Tolek i Ela katolikami. Ta, zdawałoby się iście wybuchowa mieszanka ludzkich cech, dzięki wysokiej kulturze osobistej każdego z nich, pozwalała tworzyć bardzo ciekawy, zgrany zespół, nie tylko zawodowo ale i towarzysko. Siłą rzeczy spędzali razem mnóstwo czasu, zwłaszcza podczas delegacji zagranicznych. Wtedy to toczyli gorące dyskusje, poczynając od tematów ważkich do zupełnie lekkich. Oczywiście w zależności od hierarchii ważności poruszanych zagadnień, różny był też poziom adrenaliny podczas dyskusji. Nigdy jednak nie dochodziło do scysji, zatargów czy gniewów. Mówiąc poetycko, potrafili różnić się pięknie i zazwyczaj dochodzili do konsensu. Nie mniej by nie burzyć zbyt mocno krwi, najczęściej rozmawiali na tematy „dość luźne”, przyjemne. Któregoś dnia siedzieli na tarasie przytulnej restauracyjki w Hiszpanii, delektując się owocami morza. Do ich stolika przybłąkał się łaciaty kundelek, z nadzieją wyżebrania jakiegoś kęsa „z pańskiego stołu”. Tolek, wielki miłośnik psów nie wytrzymał zbyt długo i podzielił się z psiakiem daniem ze swojego talerza. Co ty robisz? – ofuknął go Paweł. Zaraz ściągniesz na nas personel restauracji. Nie przesadzaj kolego – zignorował uwagę kolegi Tolek i rzucił kundelkowi kolejny kęs. Piesek odwzajemnił gest Tolka, radosnym zamerdaniem ogonkiem i błyskawicznym połknięciem podarunku. Sielanka nie trwała jednak 14 zbyt długo. Paweł miał rację. Przy ich stoliku pojawił się kelner i energicznie przepędził psa. Do gości mile uśmiechnął się i bezszelestnie zniknął. Biedna psinka – żałował kundelka Tolek. Mój pies nie dałby się tak łatwo przegonić. To wielki cwaniak. O jego sprycie krążą rodzinne anegdoty. Ty masz psa? – przerwała Tolkowi zdziwiona Zosia. A no mam – potwierdził Tolek. Ja też mam psa i to obronnego – pochwalił się Dawid. Coś takiego – ponownie zdziwiła się Zosia. To pewnie musi być ogromne psisko. Wcale nie – uśmiechnął się Dawid. Mój obronny piesek jest ratlerkiem. Nie żartuj sobie – wtrąciła, milcząca dotąd Ela. Taka maleńka psinka może być tylko „kanapowcem”. Mówię wam, że jest to pies obronny – z udaną powagą wyjaśniał Dawid. Otóż, w momentach zagrożenia szybko przypinam mojego ratlerka do smyczy i zaczynam nim obracać jak młociarz młotem na stadionie. Żaden agresor nie zbliży się do mnie na długość smyczy. Wszyscy rozbawieni opowiadaniem Dawida parsknęli śmiechem. Jedna Zosia otworzyła szeroko oczy i zaprotestowała – ty chyba nie mówisz tego poważnie, to raczej jeden z tych waszych doskonałych żydowskich kawałów. Oczywiście, żartowałem – uspokoił koleżankę Dawid, widząc przerażenie w jej oczach. Czy ja wyglądam na okrutnika, znęcającego się nad stworzonkami Bożymi? Ty nim nie jesteś Dawidzie, ale niestety często słyszy się o draniach, pastwiących się nad zwierzętami – ponownie wtrąciła swoją uwagę Ela. Ta jej uwaga dała początek rozmowie dotyczącej traktowania zwierząt, ba w ogóle przyrody przez najdoskonalsze stworzenie Boże, jakim jest człowiek. Była to faktycznie bardziej rozmowa niż dyskusja. Wszyscy bowiem w tej kwestii byli zgodni. Okrucieństwo człowieka wobec świata przyrody bywa niepojęte i jakże łatwo przekłada się na bezwzględne okrucieństwo ludzi wobec samych siebie. Żeby chociaż „człowiek człowiekowi wilkiem” był i nic ponad to – westchnął Tolek. Wilk przeciwnikowi okazującemu uległość daje spokój, a gatunek ludzki dożyna leżącego. Oj, zakończmy tę przykrą rozmowę – poprosiła Ela. Czyż w pięknej Hiszpanii nie lepiej porozmawiać nam o pięknie stworzonego świata, zamiast o okrucieństwach? Masz całkowitą rację Elu – przytaknęli jej jednogłośnie wszyscy. I co do tego wszystkiego ma mój obronny ratlerek? – kolejnym dowcipem rozładował sytuację Dawid. Jasiek Dolina ZACZERPNIĘTE Z PISMA ŚWIĘTEGO Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom. Jeżeli to możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. (Rz 12.17-19a) Ileż mniej byłoby nienawiści, konfliktów, przemocy, wojen gdybyśmy wzięli sobie do serca słowa św. Pawła. PARAFIA ŚW. STANISŁAWA B.M. WAŻNIEJSZE INFORMACJE DOTYCZĄCE NASZEJ PARAFII Msze święte w niedziele i święta KOŚCIÓŁ: KAPLICA: 6.30; 8.00; 9.30; 11.00; 12.30; 18.00 10.30 – młodzież 12.00 – przedszkolaki Sakramentalny związek małżeński zawarli: Msze święte w święta zniesione Elżbieta Lenartowicz i Sebastian Głowienka Msze święte w dni powszednie Niech Wam Dobry Bóg błogosławi w życiu małżeńskim i rodzinnym 7.00; 8.00; 9.00; 17.00; 18.00 7.00; 8.00; 18.00 Msze święte w pierwsze piątki miesiąca 7.00; 8.00; 17.00 – dzieci; 18.00 Biuro parafialne: tel. 58 341 86 64 [email protected] poniedziałki, środy i piątki godz. 17.00–19.00 wtorki i czwartki godz. 9.00–11.00 Chrzty św. o g. 12.30 w kościele w I i III niedzielę miesiąca Pogrzeby i wezwania do chorych o każdej porze dnia Poradnictwo rodzinne kontakt w biurze parafialnym Biblioteka parafialna wtorki, godz. 17.00–18.00 Grupy apostolskie AKCJA KATOLICKA Poniedziałek, po nabożeństwie wieczornym, godz. 19.00 – Klub Parafialny „Fides” ewangelizacja poprzez wszechstronną formację i działanie Kościelna Służba Mężczyzn SEMPER FIDELIS Ostatni wtorek m-ca, godz. 19.30 w klubie Fides pomoc w organizowaniu uroczystości kościelnych i parafialnych ŻYWY RÓŻANIEC Pierwsza niedziela m-ca, g. 17.00 modlitwa w intencji Kościoła WSPÓLNOTA MODLITEWNA Wtorek, godz. 19.00 – kaplica KRĘGI DOMOWEGO KOŚCIOŁA Spotkania w terminach uzgodnionych przez małżeństwa z ks. opiekunem (ks. Rafał Sarama, ks. Wojciech Kawczyński) formacja małżeńska i rodzinna wg ruchu Światło-Życie SZAFARZE NADZWYCZAJNI KOMUNII ŚW. chodzą z Komunią św. do chorych w niedzielę Zgłoszenia chorych w biurze parafialnym. APOSTOLAT MARYJNY 27 dzień każdego miesiąca, g. 16.00 zgłębianie życia Matki Bożej w od niesieniu do naszego życia CHÓR PARAFIALNY pw. św. Cecylii Wtorek i piątek, godz. 17.30–19.30 sala Domu Parafialnego podtrzymując tradycje czasów przedwojennych ubogaca liturgię zaprasza wszystkich chętnych KRĄG BIBLIJNY Środa, godz. 19.00 – Dom Parafialny: Sala Św. Cecylii pogłębianie znajomości Pisma Świętego Parafialny zespół CARITAS Dyżury we wtorek, godz. 16.00–17.00 sala pod kaplicą w Domu Parafialnym pomoc najbiedniejszym w parafii WSPÓLNOTA MŁODZIEŻOWA Środa, godz. 19.00 młodzi dzielą się radością wiary SŁUŻBA LITURGICZNA Poniedziałek, g. 17.30 – kandydaci g. 18.45 – lektorzy, ministranci, DUSZPASTERSTWO DZIECI Sobota, godz. 10.00 Prowadzi ks. Rafał Sarama. Redaguje zespó³ pod opiek¹ ks. Mariana Kożyczkowskiego: ks. Zbigniew Cichon, Antoni Kakareko, Maciej Turski, Jan Wontorski, Rafał Mrowicki, Marta Osiecka, Wiesława Nawotka, Druk: Hanna i Wincenty Nowakowie Redakcja zastrzega sobie prawo skracania dostarczonych tekstów i zmiany tytu³ów. Nazwiska autorów podpisanych inicja³ami znane redakcji. Sakrament Chrztu Św. przyjęli: Hanna Rybakowska Ignacy Wycinka Anna Szajerska Anatola Banaszek Bądźcie radością Rodziców, Kościoła i Ojczyzny ODESZLI DO PANA: † Janusz Igielewicz, lat 55, † † † † † † † † † † † † † zam. ul. Kilińskiego, Janusz Korol, lat 59, zam. ul. Kościuszki, Maria Wychowaniec, lat 89, zam. ul. Chrobrego, Zdzisław Chełmowski, lat 69, zam. pl. Wybickiego, Zdzisław Słonimski, lat 84, zam. ul. L. Wenedy, Zofia Butkiewicz, lat 94, zam. al. Legionów, z 4 Róży Jerzy Chomczyk, lat 67, zam. ul. Chrobrego, Irena Zwara, lat 87, zam. ul. Grażyny, Janusz Grygiel, lat 68, zam. ul. Kunickiego, Salomea Paszkowska, lat 88, zam. ul. Pestalozziego, Stanisława Nuszel, lat 95, zam. ul. Zbyszka z Bogdańca, z 32 Róży Zbigniew Łęgowski, lat 65, zam. ul. Chrobrego, Władysława Berlin, lat 96, zam. ul. Kościuszki, Marianna Materka, lat 93, zam. ul. Pestalozziego, z 1 Róży