Rower numeru: Ibis Mojo
Transkrypt
Rower numeru: Ibis Mojo
Rower numeru: Ibis Mojo Forfiter 64 bi ke Bo ar d # 7 l i pi e c 2010 Kultowy filmik w sieci o francowatym aligatorze wprowadził do języka nowe pojęcie. Zażarty, nieulękły i nieprzewidywalnie groźny. Prawie jak mój sąsiad i pewien rower. P o odrodzeniu się marki Ibis, Scott Nicol, jej założyciel i twórca, przeszedł na... carbon. Potwierdził nam to w wywiadzie w 2007 r. i cały czas konsekwentnie podąża wyznaczoną ścieżką. Odtworzenie repliki tytanowego Ti Mojo, którego ostatnio wyprodukowano w 2001 r., jest tylko potwierdzeniem reguły. Bo wszystkie pozostałe Ibisy wylaminowano z włókien węglowych. Do produkcji skorupy Mojo zastosowano włókna T700 Toray o współczynniku 33.4 msi. Cóż za kształt. Jaki Ibis jest, każdy widzi. Główka jest szeroka jak szafa trzydrzwiowa. Przekroje stają się drobniejsze tam, gdzie nie wpływa to na sztywność i wytrzymałość. Drugi gigantyczny węzeł osłania mufę suportową i bardzo ciasno upakowano w nim dolne ogniwo wahacza. Inżynieria wysokiej klasy. Ibis nie wyważa otwartych drzwi i stosuje rozwiązanie TPO o nazwie DW Link zaprojektowane przez Dave ‘a Weagle. Kiedy Daffyd Davis, słynny budowniczy ścieżek w Coed y Brenin i Pod Smrkem, usłyszał to nazwisko, najpierw się zakrztusił knedlikiem, a potem dosłownie zadrżał ze śmiechu. Być może to błąd w wymowie, ale Daffyd twierdzi, że Wiggle oznacza „trząść się od gilgotania”. Mieliśmy na to ochotę i my, dlatego po kilku dniach ślizgania się po błotnistych trasach w okolicach Krakowa wybraliśmy się w Sudety. Między innymi do Świeradowa, żeby sprawdzić, jak Ibis radzi sobie ze skałą. Egzemplarz, który mieliśmy okazję testować, jest jednym z tych wysoko wyspecjalizowanych rowerów stworzonych na indywidualne potrzeby. Zazwyczaj w takich przypadkach piszemy, że dobór komponentów dokonany został przez właściciela i że pozwolimy sobie pominąć ich opis, koncentrując się na ramie, która znajduje się w wolnej sprzedaży. Ale tym razem się nie da, bo zmiany poszły za daleko. Skąd wiem? Dwa lata temu przejechałem na Mojo ze sto pięćdziesiąt kilometrów w górach Ligurii. Rower był zestawiony jak klasyczne enduro, z widelcem 135 mm, normalnym napędem i wspornikami. Okazał się świetnym kompanem na długich dystansach, efektywnym i chętnym do wspólnego rozrabiania na zjazdach. Geometria, tak jak lubię, nie odbiegała od normy. Mojo był dość sprężysty, rama w płaszczyźnie poprzecznej nie zachwycała i nieco poddawała się na boki, ale rower dobrze mi przypasował. Ale do rzeczy. Testowany przez nas rower ma tak daleko posuniętą schizofrenię, że podoba mi się jak głos rozhisteryzowanej wokalistki, rozpaczającej po utracie sensu życia. Na co dzień bym z taką wariatką nie wytrzymał pięciu minut, przez głośniki można się zakochać. Zobaczmy, co to oznacza w rowerowym świecie. Prowadzenie Ibis nie jest przesadnie skrętny. Rzuca się to w oczy zwłaszcza na małej prędkości w technicznym terenie. Na ciasnych pasażach, na jakie natknęliśmy się Pod Smrkiem, spóźnia się. Dopiero kiedy przyspieszyć jazdę na ścieżce umożliwiającej głębokie wykładki, czyli z dala od drzew, robi się znacznie lepszy. Głębokie przechylenie tego roweru jest konieczne, a jeśli skorzystać z genialnego wynalazku regulowanej sztycy i odchylić się dodatkowo do tyłu, okazuje się fantastyczny. Zacieśnia promień skrętu, prowadzi się stabilnie, a właściwe połączenie zrelaksowanego jak we freeride’ówce kąta główki, monstrualnego ciągu widelca i zębatego po bokach bieżnika przedniej opony, pozwalają ciąć skręty z niewiarygodną skutecznością. Na szczyt Smrka i Smerka Na podjazdach daje się poczuć zarówno konserwujące energię kolarza zawieszenie DW Link, jak i niedostatki miękkich przełożeń. DW Link zaprojektowano tak, żeby naprężony łańcuch nie uginał zawieszenia, a rower tym samym nie pompował. Kinematykę zaprojektowano tak, żeby efekt ten (nazywany anysprężaniem) działał tylko przy określonej wartości ugięcia. W pozostałym spektrum pracy zjawisko to nie jest już tak wyraźne. Dlatego warto spędzić więcej czasu nad dobraniem odpowiedniego dla Mojo SAG-u. W naszej ocenie ugięcie wstępne przekraczające 33 procent jest optymalne. Po włączeniu funkcji Pro Pedal i przy rytmicznym pedałowaniu Ibis praktycznie w ogóle nie pompuje! Na kamienistych i korzeniastych podjazdach nie jest to perski dywan przepływający ponad przeszkodami. Zawieszenie aktywuje się pod wpływem nacisku na siodło, dlatego na śliskich korzeniach wymaga specjalistycznych zabiegów dla pozyskania przyczepności, które kosztują trochę energii. Ucząc się jednak, przy jakim ugięciu antysprężanie wspomaga ridera, można podjechać bi ke Bo a r d # 7 li p i ec 2 010 65 naprawdę trudne i śliskie pasaże. Z drugiej strony na lądowisku przyziemienie jest pewne, rower przewidywalnie ugina się utrzymując pełną kontrolę. W miarę uginania się zawieszenie tyłu twardnieje bowiem niezuważalnie i nie przeszkadza podczas lądowań, pozostawiając jednocześnie margines zabezpieczający przed dobiciem. Jak im się to udało? Cholera wie. Jest to częściową zasługą Fox DHX 5.0 z Boost Valvem, ale nie wolno nie docenić mistrzowsko dobranego, lekko progresywnego przełożenia na damperze oraz kinematyki DW Linka. Duże „piątki” w wersji topowej RC 3 to kawał metalu. Są ciężkie i fantastycznie pracują. Na tyle czułe, żeby mimo geometrii, do której doprowadziły tę wersję Ibisa, przepływać przednim kołem ponad przeszkodami na podjazdach, a z drugiej strony wystarczająco progresywne, żeby w tym rowerze wydawać się nie do dobicia nawet po niedolotach. Geometria Jak popatrzyłem do tabelki, to się za głowę złapałem. Dobrze, że najpierw udało mi się pokonać kilka podjazdów, bo wiedza o geometrii skutecznie zniechęciłaby mnie do ich spróbowania. Mimo to polecam je kontemplacji. Trzeba koniecznie pamiętać, że autor zestawienia założył wspornik kierownicy o długości 35 mm, co skutecznie zachęca do stosowania nakolanników - kierownica jest bardzo blisko siodełka, a kiedy jeszcze opuścić siodło w dół, kolana mijają się z manetkami na milimetry. Budujący rower w ogóle nie zaprzątał sobie głowy podjazdami! Mimo wszystko z twardych, przepychanych na chama biegów da się podjechać niemało. I w zasadzie gdybym miał dwa zęby na kasecie więcej, odważyłbym się napisać, że wszystko. Nie ma to wprawdzie nic wspólnego z komfortem, wygodą czy efektywnością. Walka jest sroga, jest w tym dużo szarpania, łokcie ugięte do granic możliwości i zęby szczękające o plastikową kierownicę, ale da się. Jak należało się domyśleć po założeniu dłuższego mostka, na podjazdach zrobiło się znacznie lepiej. Absurdalny w rowerze enduro kąt podsiodłowy pasuje do charakterystyki pracy zawieszenia. DW Link skutecznie opiera się pompowaniu na twardych przełożeniach. Ale co tam podjazdy, jak ten rower zjeżdża! No mówię Wam... a jak skacze! Po prostu rewelacja. W powietrzu jest stabilny i działa jak maszyna spowalniająca czas. Pozwala na duuuużo więcej, niż oczekiwalibyśmy od carbonowego fulla na XX ważącego 13 kilo. Stabilność i podatność na korekcje widać najlepiej w porównaniu z modelami referencyjnymi. Graty Napęd 2x10 w enduro daje radę i znacznie upraszcza zmianę biegów. Z tym, że rozszerzenie przełożeń nowoczesną, „dziesiątkową” kasetą nie rozwiązuje problemów rozpiętości przełożeń w pełni. Nam zabrakło miękkich biegów. 28x36 wystarcza mi na gładkie podjazdy, nawet długie, ale po wyjechaniu powyżej linii 1000 metrów na pieszych szlakach Beskidów zastosowany w testowanym Mojo napęd nie puszcza i trzeba pchać. Żeby choć 26 z przodu! (patrz strona 44 o nowych komponentach XTR). W każdej innej sytuacji zarówno upakowanie biegów, jak i dobór są bardzo dobre. Że rower jest konstrukcją typu custom, najdobitniej świadczą hamulce. No, takiej mieszanki nie widzieliśmy już dawno. Zasadniczo tłoczki i zaciski to znany od lat Avid Ultimate. Prowadzący naciskając wycinaną CNC klamkę marki Straitline pastwi się nad gigantycznymi tarczami Hope. Klameczki leżą pod palcem idealnie, hamulce mają przyzwoitą DW Link to rozwiązanie typu TPO, w którym główna oś obrotu zmienia swoją pozycję wraz z ugięciem. Odpowiadają za to dwie anodowane na czerwono krzywki. Górna nie jest seryjnym rozwiązaniem, lecz akcesorium produkowanym przez Ibisa jako część do tuningu. Nie zmienia on wartosci skoku ale usztywnia wahacz. Wszelkie zalety DW Linka pomnaża fenomenalny damper Fox. Możliwości dopasowania jego charakteru do potrzeb rowerzysty są nieograniczone. Można uczynić go bardziej progresywnym dla skaczących, można wpływać na czułość oraz bardzo skutecznie stłumić kompresję tak, żeby zawieszenie nie pompowało siłę i jeszcze lepszą modulację, ale zmodyfikowane Ultimaty nie są już tak łatwe w zdefiniowaniu siły jak oryginał. W większej mierze jest to kwestia superlekkich tarcz. Dla uzyskania najlepszego efektu spróbowalibyśmy innych klocków. Pozostałe części Staitline kupuje się oczami, a czerwona dominanta ożywia węglową czerń ramy. Tylko czterocalowy Joplin nie pasuje kolorystycznie. Nie pasuje, bo stanowi najlepsze lekarstwo na schizofrenię tej maszyny. Zastosowana nowa wersja Joplina ma większy skok i mniejszy niż poprzednia luz. 100 mm to więcej niż 85, 585 mm 71° IBIS MOJO Cena: 25 000 zł (wersja testowana, kit XX), 10 799 zł (kit SLX), rama Mojo Carbon – 6399 zł (z Fox RP23 BV) 67.8° 435 mm 355 mm 1110 mm Rama: carbon Rozmiary: 15.5”, 17”, 19”, 21” Geometria: rozmiar testowany: 440 mm - 17” Masa kompletnego roweru: 13 010 g** Masa ramy: 2400 g (bez dampera) Masa przedniego koła: 1980 g Masa tylnego koła: 2255 g Skok amortyzacji: przód - 150, tył - 135 mm Przedni widelec: Marzocchi Bomber 55 RC3 Ti (2470 g) Damper: Fox DHX Air 5.0 (450 g) Piasty: Hope PRO II 20 mm / DT Swiss 240S Obręcze: DT Swiss EX 5.1 D Opony: Schwalbe Fat Albert Front Evo Line (660/670 g, dętka: 190 g) Korby: SRAM XX 42/28T (175 mm) Kaseta: SRAM XX (11-36) 10-rz. Łańcuch: SRAM PC 1090 Przerzutka przód: SRAM XX High Mount Przerzutka tył: SRAM XX Manetki: SRAM XX Klamki: Avid Juicy Ultimate - Straitline Hamulce: Avid Juicy Ultimate 203 mm Kierownica: Easton Monkey XC Lite (680 mm) Wspornik kierownicy: Straitline SSC (35 mm) Łożyska sterów: Cane Creek IS-3 Wspornik siodełka: Cank Brothers Joplin Siodełko: WTB Rocket V Pedały: Crank Brohters Acid 1 ** masa bez pedałów 66 bi ke Bo ar d # 7 l i pi e c 2010 a mały luz jest lepszy niż luz denerwująco duży, który oferują poprzednie wersje tej sztycy. Tak na marginesie, to - mimo jej wad - sztycę z regulowaną za pomocą manetki długością zaliczamy do kamieni milowych w rozwoju konstrukcji MTB i trudno wraca się do innych rozwiązań. Amortyzacja Patrząc na realne wartości skoku, można testowanego Mojo uznać za niezharmonizowany wybryk. Różnica trzech centymetrów skoku pomiędzy przodem i tyłem w połączeniu z widelcem uginającym się dzięki tytanowej sprężynie i pneumatycznym damperem z tyłu... No mezalians jak u Rodziewiczówny. Dla niezorientowanych mezalians to związek osób z różnych warstw społecznych nie akceptowany społecznie, a Rodziewiczówna to autorka przedwojennych romansideł. Romansidło to kiepska literatura dla kucharek marzących o mężu z wyższej klasy społecznej, np. królewiczu na białym koniu. Ale wracając do amortyzacji w Ibisie, teamowy rider Ibisa nieśmiertelny Brian Latający Lopes też lata na Bomberze 55 w topowej wersji, czyli RC3. To daje do myślenia. A jeszcze później, kiedy mogłem wpakować ten rower w błoto, skały, sterować nim na ubitej ziemi, podjechać pod Smrk i Smerk, i zjechać w polską i czeską dolinę z samego szczytu stwierdziłem, że zawieszenie przodu i tyłu działa unisono wbrew konstrukcji i wartości skoku. W testowanym rowerze znalazło się też miejsce dla przepięknie wykonanej części o nazwie Lopes Link. To wykonana na prośbę Briana górna, anodowana na czerwono krzywka. Jest cięższa niż standardowa i nie wpływa na skok. Czyni jednak wahacz sztywniejszym na boki. Podsumowanie Carbon w enduro? Polacy jeszcze nie przekonali się do tego materiału w rowerach innych niż szosowe ścigacze. Świadczą o tym pogaduszki na ścieżkach z przygodnie spotkanymi bikerami. Ludzie wymyślają różne powody mające świadczyć przeciwko węglowemu laminatowi. Pierwszy mit, że carbon nie pęka - łatwo obalić, kolejny, że jest mniej odporny na tyranie po ziemi - także nie jest zgodny z prawdą, bo cienkie aluminiowe rurki łatwiej zniszczyć uderzając o kamienie niż laminowane skorupy węglowe. Ale kiedy nawet niektórzy testerzy zaczęli narzekać na braki sztywności bocznej ramy Ibisa, zaproponowaliśmy im przesiadkę na własne bolidy (niezłe) oraz porównywalne, ale metalowe rowery innych marek. Sprawa domniemanej wiotkości węglowej ramy już nie wróciła na wokandę. Zatem nawet jeśli Ibis nie jest wzorem sztywności bocznej, to i tak jest w tej dziedzinie lepszy od średniej. Carbon w enduro daje radę! Testowany przez nas Mojo jest programem autorskim i na pierwszy rzut oka jego kompozycja sprawia dość chaotyczne wrażenie. Wyczynowy napęd XC i widelec na pograniczu FR i enduro zadziałały. Zachwyca zdolność do lotu i przyjemność z jazdy, jaką daje Mojo. Do pełni szczęścia zabrakło nam kompromisowego mostka o długości 50-70 mm i dwóch zębów na mniejszej koronce suportu. To niewiele, jeśli chodzi o dążenie do ideału. Tekst: Miłosz Kędracki wywiad ze Scottem Nicolem o Ibisie oraz materiały dodatkowe do artykułu na naszej stronie www.bikeBoard.pl. 68 bi ke Bo ar d # 7 l i pi e c 2010