Wacław Branicki Kondycja ludzka wobec

Transkrypt

Wacław Branicki Kondycja ludzka wobec
Estetyka i Krytyka 1(4)2003
DIALOGI I DIAGNOZY
KONDYCJA LUDZKA WOBEC DEKONSTRUKCJI TOŻSAMOŚCI
WACŁAW BRANICKI
Agata Bielik-Robson Pytania o współczesną formułę duchowości Universitas, Kraków
2000
Es
te
ty
k
ai
K
ry
ty
ka
Książka Agaty Bielik-Robson jest zbiorem esejów, które zostały podzielone na trzy części:
“Jednostka”, “Kondycja”, “Kultura”. Część pierwszą rozpoczyna tekst zatytułowany “W
poszukiwaniu reguły: człowiek estetyczny i jego doświadczenie nowoczesności. Autorka
powołuje się na myśl Marshalla Bermana, który pisze o paradoksalności doświadczenia
nowoczesności. Polega ono na jednoczesnym wspólnym przeżywaniu intensywnego
rozwoju oraz rozpadu wynikającego z zanikania wszystkiego, co stałe. Jedną z odpowiedzi
człowieka na tę sytuację jest “estetyzacja egzystencji”. Przywołując to pojęcie, BielikRobson wskazuje nie tylko na myśl Kierkegaarda, ale przede wszystkim Nietzschego.
Istotne jest, że koncepcja człowieka estetycznego wpisuje się idealnie w schemat
nowoczesnej podmiotowości: “Estetyzm - wewnętrzna plastyczność duszy, poddająca się
kształtowaniu w myśl reguł improwizowanych” [s.19]. Człowiek jest zatem istotą kreującą
siebie, która pozostaje pomiędzy stanem ekscytacji tworzenia oraz melancholii przemijania.
Jest to zasadnicza zmiana. ponieważ - podkreśla autorka - człowiek już nie musi się
dostosowywać do “marazmu cyklicznej repetycji”, właściwej dla świata przyrody. To
człowiek, dzięki swej pracy, zaczyna tworzyć zarówno samego siebie, jak i podległą
rzeczywistość. Jednocześnie, owa twórczość nie ma z góry określonego celu, ani
wewnętrznej kontroli, dzięki czemu zyskuje miano beztroski. Nie powoduje to jednak
chaosu, ponieważ “piękno samo tworzy swoje prawa” [s.25]. Dzięki wprowadzeniu tej
myśli Kanta zyskuje się jednocześnie indywiduację i porządek. Tak oto dokonuje się
kluczowe przesunięcie z konieczności na możliwości estetyczne. Autorka przechodzi
następnie do analizy tego zagadnienia w nurcie postmodernistycznym. Zasadnicza zmiana
polega na tym, że “nietzscheańskie zdrowie to charakter, który stał się koniecznością i
przeznaczeniem – zdrowie, o jakim mówi Lyotard okazuje się trwaniem w stanie
pierwotnej nieokreśloności” [s.32]. Kiedy jednostka zrywa z nakazem twórczości
estetycznej, pozostaje tylko kontemplacja pustki. W podobnym do Jean-François Lyotarda
duchu wypowiadał się Wolfgang Welsch, który pisał o wyzwoleniu człowieka z “tyranii
charakteru”. Pozwala to pozostać człowiekowi w stanie pewnego egzystencjalnego
zawieszenia.
Kolejny esej nosi tytuł “Wolność - spełniona zależność. Psychologia wykładania
pojęcia uwarunkowania”. Zostaje tutaj przypomniane pojęcie uwarunkowania, które od
czasów Kartezjusza jest rozumiane jako przeciwieństwo wolności. Wolność ta jednak jest
pojmowana jako “nieograniczona swoboda do samowiedzy i samokontroli” [s.36]. Autorka
prezentuje poglądy Jürgena Habermasa, który modyfikuje nieco tę koncepcję,
wprowadzając zamiast samowiedzy punktowej, samopoznanie w kontekście biograficznym
[s.38]. Krytykując pojęcie uwarunkowania jako niejasne, Bielik-Robson odwołuje się także
1
Es
te
ty
k
ai
K
ry
ty
ka
do konstrukcji freudowskiej psychoanalizy, wskazując na podświadome motywy naszego
działania. Lepiej - zdaniem autorki - wprowadzić pojęcie zależności czy uwikłania, które
wskazują na subtelniejszą sieć powiązań [s.42]. Zostaje także poddany w wątpliwość
pogląd, że wolność polega na braku wszelkiej zależności. Problematyczność tego
zagadnienia ujawnia się także w przeciwstawieniu rytuału i samoposiadania. Celem rytuału
jest integracja z sobą samym oraz z otaczającym światem. Tymczasem kartezjańskie cogito
czerpie swą samoświadomość z odizolowania od sfery nie-Ja [s.52]. Autorka dodaje, że jest
możliwy zły rytuał, który podkreśla odrębność sfery pozapodmiotowej i rodzi w człowieku
poczucie wyobcowania. Posługując się językiem psychoanalizy, Bielik-Robson pisze o
twórczej transformacji pierwotnej zależności od matki, zamiast jej negacji [s.56].
W tekście “Melancholia i ekstaza: dwie formy subiektywności” odnajdujemy
analizę nudy, tożsamości, powagi, głębi, pamięci, które tworzą egzystencjalną melancholię.
Kolejny raz przywołana zostaje myśl Nietzschego, który chciał przez swą twórczość ożywić
historię, oraz koncepcja postmodernistyczna, proponująca zamianę powagi na “wieczny
karnawał”. Ważne i trafne wydaje się określenie istoty melancholii jako związanej z czasem
i pamięcią. Przeszłość jest opisywana jako ciężar i balast, które mogą prowadzić do
bezprzedmiotowego smutku. Człowiek przytłoczony ciężarem historii nie jest zdolny do
przeżywania ekstazy. Jednak to właśnie melancholia jest “strażniczką życia historii” [s.69].
Interesujące jest także pojęcie jouissance, analizowane przez Jacques΄a Lacana: “Ja - mówi
Lacan - to jouissance. Ja nie istnieje - nie ma solidnej egzystencji kartezjańskiego cogito ale bywa. Przejawia się w krótkich momentach doskonałej anarchii, rozbicia porządku,
zerwania ciągłości, <<inwazji niebytu>>” [s.75]. Innymi słowy, jest to rodzaj ekstazy, czyli
“stania poza sobą”. Warto jeszcze dodać, że nicość, o której była mowa nie powoduje
trwogi, ale wywołuje stan ekscytacji. Obrazem ekstazy może być również śmierć, choćby w
znaczeniu unicestwiania piszącego podmiotu przez tekst, o czym wspomina autorka cytując
Michela Foucaulta.
Ostatni esej w tej części to: “Podmiot jako akt woli: Harolda Blooma pochwała
agonu”. Omawiana tam koncepcja Blooma opiera się na pojęciu agonu, czyli rywalizacji.
Podmiot w tym ujęciu aktywnie walczy o przyswojenie sfery nie-Ja, zarazem dbając o
swoją odrębność wobec obcych wpływów. W pojęciu przyswajania zaznacza się w
myśleniu Blooma wpływ idealizmu niemieckiego, przede wszystkim filozofii Hegla.
Niewątpliwie kluczową dla całej koncepcji książki jest część pod tytułem
“Kondycja”. Pierwszy tekst nosi tytuł: “Życie w strumieniu: filozofia a problem reguł
niepisanych”. Dokonana zostaje tutaj krytyka idei absolutnego początku. W koncepcjach
kreacjonistycznych (platońsko-chrześcijańsko- kartezjańskich) zagubiony zostaje walor
habitualnego wymiaru człowieka. Filozofem, który przyjął przyzwyczajenia jako siłę
ludzkiego rozumu był przede wszystkim David Hume. Bielik-Robson twierdzi, że owo
przywiązanie do idei początku grozi poprzez rozczarowanie popadnięciem w nihilizm:
“<<Otchłań>>, o jakiej mówi Foucault symbolizuje bliskość szaleństwa, z którego dopiero
wyłania się myślenie, jest grząskim “bezgrunciem”, z jakiego cudem, wbrew wszystkiemu,
wydobywa się promień cogito. “Otchłań” symbolizuje nieobecność fundamentu, bezpodstawność, brak uzasadnienia, nieracjonalność - a więc właśnie szaleństwo, szalony
żywioł bycia pozbawionego racji dostatecznej” [s.130]. Autorka wymienia kilku
współczesnych filozofów, którzy akceptują habitualną stronę człowieka. Są to: M.
Heidegger, L. Wittgenstein, M. Oakeshott, E.Voegelin oraz P. Bourdieu. Ten nurt zostaje
2
Es
te
ty
k
ai
K
ry
ty
ka
określony mianem “filozofii pokornej”. Jest to filozofia, która posiada “elementarne
zaufanie dla żywiołu, jakim jest istnienie” [s.133]. Warto wobec tego zauważyć myśli
Heideggera, które mówią o “ufnym spokoju wobec bycia czy skoku w otchłań”. Bardzo
cenne w recenzowanym tekście jest też zestawienie porównawcze cogito z Dasein.
Autorka podkreśla, że istotą tego pierwszego jest przejrzystość, panowanie i ścisła
tożsamość. Tymczasem Dasein wcale nie szuka niepowtarzalnego Ja, aby go posiąść i
panować nad nim. Kluczowa jest tutaj kategoria troski: “moje jest nie to co posiadam - lecz
przede wszystkim to, co mnie dotyczy, co mnie obchodzi” [s.136]. Istotne jest zatem
doświadczenie własnej egzystencji.
Oto tytuł drugiego artykułu w tej części: “Dzieci czasu i losu: ponowoczesne
kontrowersje wokół natury ludzkiej”. Autorka analizuje pojęcia “natury” i “kondycji”. To
pierwsze zalicza do dyskursu filozofii, a drugie do dyskursu mądrości [s.162]. Omawiając
pojęcie kondycji, Bielik-Robson sięga do tekstu Hannah Arendt pod tytułem Kondycja
ludzka.1 Kondycja polega na zaakceptowaniu faktu uwarunkowania, przygodności oraz
losu. Nawiązując do terminologii Arendt, jest to vita activa. Natomiast vita contemplativa
jest próbą życia poza uwarunkowaniami, które składają się na kondycję ludzką. Autorka
recenzowanej pracy twierdzi, że filozofia była zawsze wrogo nastawiona do kondycji
ludzkiej, preferując fenomen ludzkiej natury. Jest to objaw dążenia człowieka do bycia
poza uwarunkowanym. Myślenie kondycyjne natomiast nie tylko przyjmuje konieczność
uwikłania, ale docenia tę sytuację jako kształtującą jednostkę.
Właściwa krytyka etyki ponowoczesnej zostaje przedstawiona w rozdziale “Ironia,
tragedia, wspólnota: Richard Rorty w oczach barbarzyńcy”. Idea natury ludzkiej, a także
doświadczenia wspólnego losu jest w postmodernizmie odrzucana w imię prawa do
różnicy. Jednocześnie, podkreśla się często wagę solidarności. Bielik–Robson zarzuca
autorom tego nurtu hipokryzję. Oskarżenie jest kierowane pod adresem Lyotarda, który
zdradza pogardę wobec trudu przetrwania, z którym zmaga się większość ludzi, podczas
gdy wybrana grupa oddaje się czynności “komplikacji, zapośredniczania, zapamiętywania i
syntetyzowania wszystkiego, każdego nowego przedmiotu” [s.165]. Postmoderna jest
przeciwna typowym wartościom zaliczanym do kondycji ludzkiej, takim jak poczucie
bezpieczeństwa, szczęścia, i przede wszystkim solidarności wobec uwarunkowań, w
których wszyscy żyjemy. Koncepcja Rorty’ego, który proponuje rozumienie solidarności w
odniesieniu do wszystkich istot zdolnych do cierpienia, również zdaniem autorki
omawianej pracy, jest niewystarczająca. Otóż Rorty na biologicznej podstawie próbuje
zbudować warstwę normatywną, popadając w myślenie w kategoriach uniwersalnej natury.
Problem z fenomenem kondycji polega na tym, że nie można go opisać, a jedynie pokazać:
“kondycja ludzka odnosi się do wspólnoty w różnorodności, stanu mniej zobowiązującego,
nieokreślonego, nie dającego się przełożyć na żadną uchwytną własność” [s.201]. Autorka
pisze o doświadczeniu stanu “odróżnicowania”, czyli chwilowego zaniku różnic. Dwa
doznania w tym doświadczeniu wybijają się na pierwszy plan: litość i trwoga. Jest to zatem
doznanie tragiczności, dzięki któremu jednostka osiąga stan współczucia z innymi ludźmi.
Ma on przede wszystkim walor katarktyczny. Podstawą tak tworzonej wspólnoty jest
zatem bycie w podobnej sytuacji egzystencjalnej. Jednak tragedia nie jest doskonałym
wyrazem kondycji ludzkiej w epoce ponowoczesnej. Rolę taką pełni obecnie ironia, która
“potrafi wyrazić stan, w którym znikają różnice, a w zamian nie pojawia się żadna
1
Por. H. Arendt Kondycja ludzka Aletheia, Warszawa 2000.
3
Es
te
ty
k
ai
K
ry
ty
ka
tożsamość” [s.212]. Dzięki ironii zyskujemy przede wszystkim samodystans, czyli
“szczelinę między Ja a jego treścią”. Warto dodać, że krytyka ta uderza przede wszystkim
w pojęcie tożsamości ukształtowanej w kulturze chrześcijańskiej. Być tożsamym w sensie
augustyńskim to stać się człowiekiem takim, jakim się jest w oczach Boga [s.218].
Ostatni esej w tej części nosi tytuł: “Czy istnieje etyka ponowoczesna? O prymacie
różnicy we współczesnej refleksji moralnej”. Istotna wydaje się tutaj dystynkcja między
“gruntem” a “fundamentem”. Wspólny grunt jest tutaj przyjmowany jako niezbywalna
przesłanka do zaistnienia etyki, ale niekoniecznie z tego mają wynikać uniwersalne normy
postępowania. Rozpoczynają się zatem poszukiwania pozateoretycznych podstaw
solidarności, prowadzone między innymi przez Rorty’ego oraz Zygmunta Baumana. Ten
ostatni podkreśla, że postawę moralną buduje się na doświadczeniu inności, a nie
podobieństwa. Na czym zatem opiera się ludzka solidarność i etyka? Stosuje się tutaj
pewną strategię retoryczną odwołującą się do figury “niewyrażalnego”, będącego z powodu
oczywistości lub głębi niedostępnym dla dyskursu.
Na ostatnią część, zatytułowaną “Kultura” składają się cztery teksty: (1)”Czy
duchowość ponowoczesna jest możliwa?”, (2) “Romantyczne dopełnienie: komentarz do
epifanii nowoczesnej Charlesa Taylora”, (3) “Horror, horror! Lęk jako tabu
nowoczesności”, (4) “Oświecenie i figury wyjścia: Exodus, Ausgang, Transgresja”. Pomysł
Charlesa Taylora dotyczy przede wszystkim języka, który ma nie tyle opisywać
rzeczywistość, co ma być wyrazem indywidualnego postrzegania świata. Rezygnacja z
obiektywnego uniwersum nie powoduje fragmentaryzacji i relatywizmu, lecz jest
“indywidualną epifanią”, niejako “niemetafizyczną parafrazą” [s.283]. Należy jeszcze
odnotować ciekawą analizę polemiki między Rortym a Taylorem. Rorty pisze o
duchowości sprywatyzowanej, podczas gdy Taylor o indywidualnej. Pojęcie prywatyzacji
wyraża się w oświeceniowym projekcie wolności negatywnej, która uniezależnia jednostkę
od wpływów społecznych, natomiast indywiduacja oddaje ducha romantyzmu i “polega na
indywidualnym wysiłku przywrócenia więzi utraconej” [s.327].
Godny uwagi jest również artykuł, w którym przedstawione zostają różne postacie
lęku. Między innymi lęk manichejski, lęk zaprzeczony i wyparty. Jest wreszcie lęk dojrzały;
rodzaj dobrego lęku, który jest lękiem przed “niepewnymi wyborami”. Charakteryzując to
doświadczenie autorka odwołuje się do myśli Kierkegaarda, który uważał, że lęk daje nam
przeczucie kierunku a dzięki niemu nie musimy być zabłąkanymi nomadami. Oto argument
przeciwko postmodernistycznej “idei kłącza”. To właśnie wyparty w ponowoczesnej
kulturze lęk skazuje nas - przekonuje autorka - na bezsensowne wędrówki egzystencjalne –
czyli nomadyczność.
W zakończeniu omawianej książki odnajdujemy refleksję na temat “figury
Wyjścia”. Problem istotnie nie jest błahy: “Po co komu energia wyjścia, skoro jest to
wyjście donikąd? Po co tworzenie, w które wpisana jest zdrada dzieła?” [s.393]. Pozostaje
otwartym problemem, czy w ramach condicio humana można tę kwestię rozwikłać.
Niewątpliwie książka Agaty Bielik-Robson jest ważną i inspirująca lekturą.
Odniesienie do wielu nurtów intelektualnych nie stwarza wrażenia chaosu, ale pozwala
doświadczyć wielości uwarunkowań, w jakich jesteśmy uwikłani w ramach naszej
kondycji. Poza prezentacją wielu ważnych poglądów, na podkreślenie zasługuje
prowadzona przez autorkę odważna polemika z autorami przedstawianych koncepcji.
Książka ta nie jest - jak sądzimy - adresowana tylko do filozofów, ale do szerokiego grona
4
Es
te
ty
k
ai
K
ry
ty
ka
osób chcących pogłębić swoje rozumienie źródeł i funkcjonowania kultury, czyli ducha
czasów najnowszych, który przecież współtworzy naszą egzystencję.
5