Życie Olsztyna

Transkrypt

Życie Olsztyna
REKLAMA
nr 14 (185 ) 2016 ISSN 1734-7076
NOWE
Życie
REKLAMA
(18.07.-2.08. 2016)
www.zycieolsztyna.pl
REKLAMA
NAKŁAD 25 000
Olsztyna
REKLAMA
2
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
z olsztyna
Miasto oddaje słupy
Prawie 28 tys. zł miesięcznie będzie zarabiało miasto na
dzierżawie słupów ogłoszeniowych znajdujących się na terenie
Olsztyna. Zarządzać będzie nimi prywatna spółka.
Słupów ogłoszeniowych jest w Olsztynie prawie 90 sztuk.
Do tej pory wynajmem powierzchni reklamowej na tych obiektach małej architektury zajmował się Zakład Targowisk Miejskich. Teraz jednak wchodzi on w skład Zarządu Dróg Zieleni
i Transportu. Drogowcy ogłosili przetarg na dzierżawę tych słupów na okres trzech lat. ZDZiT rozstrzygnął właśnie przetarg.
Wybrano olsztyńską spółkę Remondis. Czynsz dzierżawny jest duży. Co miesiąc drogowcy będą zarabiać na nim około 28 tys. zł.
Przeciw dzierżawie wszystkich słupów protestował radny PO Łukasz Łukaszewski. Jego zdaniem, część słupów powinna zostać wydzielona na ogłoszenia o imprezach miejskich
i okolicznościowych.
Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz twierdzi jednak, że
umowa z dzierżawcą przewiduje, że w okresie wyborów 25 słupów będzie zarezerwowanych na bezpłatne plakaty komitetów
wyborczych. – Ponadto jest zastrzeżone prawo właściciela (miasta – red.) do zamieszczania własnych ogłoszeń. W każdym takim przypadku dzierżawca będzie miał pomniejszony czynsz
o kwotę równą wartości zamieszczonych ogłoszeń – zapowiada prezydent miasta.
Remontują byłą „Pojezierze” ostrzega
siedzibę konsulów przed podwyżką
Rozpoczęło się odnawianie jednej z najbardziej charakterystycznych kamienic w Olsztynie. Budynek znajduje się przy placu Konsulatu Polskiego 5. Obecnie mieści się w nim m.in. siedziba Towarzystwa Miłośników Olsztyna. Nieruchomość jest jedną
z najbardziej unikatowych w mieście. To jednak nie przełożyło się
na jej wygląd, który pozostawiał dotąd wiele do życzenia.
Kamienica odzyska swój dawny blask. Jest to możliwe dzięki dotacji z budżetu miasta. Na odnowienie elewacji wspólnota
mieszkaniowa otrzymała 70 tys. zł, ale koszt remontu jest znacznie wyższy. Około 100 tys. zł dołożyła wspólnota mieszkaniowa, mieszkańcy zaciągnęli również pożyczkę. Roboty już się
rozpoczęły. W pierwszej kolejności pracownicy skuwają tynk
na elewacji. Na koniec prac kamienica odzyska kolor wynikający z wytycznych konserwatora zabytków. Kolor został ustalony na podstawie badań elewacji. Będzie odcieniem łososiowego.
Kamienicę przy placu Konsulatu Polskiego 5 wzniesiono
w latach 1906 – 1907 przy ówczesnym Friedrich-Wilhelm Platz 5.
Mieszkał w nim m.in. nadburmistrz Olsztyna Georg Zülch.
W latach 1927 – 1939 mieścił się tam Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej.
Dotyczyć ona może lokatorów kilkudziesięciu bloków.
W górę mogą pójść opłaty za odbiór odpadów. Wiąże się to
z kontrolą prowadzonej segregacji odpadów w Spółdzielni
Mieszkaniowej „Pojezierze”. Ratuszowi inspektorzy największe zastrzeżenia mieli do dziewięciu punktów, w których ustawione są kontenery na śmieci dla 21 bloków. Najgorzej sytuacja
wygląda w 6 wieżowcach przy ul. Kołobrzeskiej 13 C-I w sąsiedztwie siedziby SM „Pojezierze”. Ich mieszkańcy notorycznie wrzucali tam odpady zmieszane i zużyte pampersy do pojemników przeznaczonych na papier.
W punkcie, w którym śmieci wyrzucają lokatorzy bloków
przy ul. Dworcowej 18, 20 i 28, w pojemnikach na szkło ratuszowi inspektorzy znajdowali słoiki z żywnością. Przy ul. Pana Tadeusza 17 tamtejsi lokatorzy wrzucali do śmietnika na
papier liście, czyli odpady zielone. Natomiast przy al. Piłsudskiego 55A-B – naprzeciwko hali „Urania” – w pojemniku na
szkło zdarzały się ubrania.
Przypomnijmy, że obecnie lokatorzy „Pojezierza” płacą za
odpady jak za śmieci posegregowane, czyli 9,8 zł od mieszkańca.
Brak selektywnej zbiórki oznacza podwyżkę do stawki 14,41 zł.
I właśnie podwyżką czynszów muszą liczyć się lokatorzy blo-
ków, które wskazali ratuszowi inspektorzy. Kolejna kontrola
śmietników odbędzie się jeszcze w te wakacje.
– Zachęcamy mieszkańców do segregacji odpadów – apelują władze SM „Pojezierze”, które ostrzegają swoich lokatorów
o możliwej podwyżce. Jednocześnie zapowiadają, że zaskarżą ją
do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
Znamy listę
projektów OBO
W tym roku projekty miejskie zostały zastąpione zintegrowanymi. Wśród nich jest kilka ciekawych koncepcji, m.in. promower, czyli coś w stylu promu ręcznego, który miałby kursować po Jeziorze Krzywym. Jeżeli chodzi o projekty osiedlowe,
to niespodzianek raczej nie było, większość wniosków dotyczyła siłowni na świeżym powietrzu, remontu chodników czy doposażenia placów zabaw.
Najwięcej zatwierdzonych propozycji projektów osiedlowych, aż 8, pojawiło się na osiedlach Wojska Polskiego oraz
Grunwaldzkim, najmniej w śródmieściu – jeden. Wstępną weryfikację przeszło 105 projektów.
Z kolei pewną nowością są projekty zintegrowane, które zastąpiły miejskie. Projekt zintegrowany dotyczy realizacji inwestycji na kilku osiedlach. Po weryfikacji zatwierdzono 30 projektów. Wśród nich są np. utworzenie sieci zdrojów wody pitnej,
zakupienie miejskich defibrylatorów, rewaloryzacja parku w Jakubowie, utworzenie psiej strefy, czyli dużego ogólnomiejskiego wybiegu dla psów.
Ciekawym pomysłem wydaje się być budowa ciągu pieszego z dopuszczonym ruchem rowerowym w dolinie Łyny. Godne uwagi są także propozycje stworzenia filmu animowanego
o historii Olsztyna albo wcześniej wspomniany promower, czyli
stabilna platforma pływająca do przewozu od 6 do 8 osób wraz
z rowerami.
Na wybrane propozycje będzie można głosować od 8 września.
Zwycięskie pomysły poznamy 30 września. Miasto na każdą inwestycję osiedlową przeznaczy 110 tys. zł, natomiast 4 zwycięskie projekty zintegrowane będą musiały rozdzielić między siebie 1,2 mln zł.
Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Dopiero po
20 latach będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe. Wyrok nie jest prawomocny.
red.
NOWE
Życie
Wydawca: Agencja Reklamowo-Wydawnicza
INNA PERSPEKTYWA” Paweł Lik,
“
redaktor naczelny: Leszek Lik, [email protected];
redaktor wydania bezpłatnego: Paweł Lik,
dziennikarze: Andrzej Zb. Brzozowski, Cezary Kapłon, Jacek Panas, Jerzy Pantak,
Mirosław Rogalski, Olga Ropiak, Mariusz Wadas; rysunki: Zbigniew Piszczako;
okładka materiały powierzone;
Biuro promocji i reklamy: tel. 505 129 273;
(r) – materiał reklamowy lub powierzony, ar- archiwum redakcji.
Redakcja nie odpowiada za treœæ i formê powierzonych materia³ów, zastrzega sobie
prawo adiustacji powierzonych tekstów. Druk: Grupa WM Sp. z o.o.
Olsztyna
Nakład 25 000
aglomeracja olsztyńska
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
3
Sukces po 10 latach walki!
Postępowanie trwające ponad 10 lat i korespondencja licząca prawie 50 pism, w międzyczasie trzech projektantów zatrudnionych przez gminę Dywity, ponad 80 tys. zł wydanych na dokumentację, ale w końcu udało się! Po wielu latach starań gminy znalazły się pieniądze na
budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK 51 od Dywit do cmentarza komunalnego.
Targowisko w Stodole w Dywitach to świeża żywność wysokiej jakości z produktów lokalnych pochodzących od warmińskich
rolników, sadowników i producentów
Rolnicy i producenci żywności zapraszają w każdą sobotę na dywickie targowisko
Jeśli dobra żywność, to tylko
w Stodole w Dywitach!
Gmina Dywity zaprasza mieszkańców, sąsiadów z Olsztyna i powiatu w każdą sobotę w godz. 9.00
– 13.00 do klimatycznej Stodoły w Dywitach. Na targowisku wiejskim można się zaopatrzyć
w doskonałej jakości produkty żywnościowe od lokalnych rolników i producentów żywności.
Pyszne pachnące wędliny z Gadów, wysokiej jakości miody ze Słup, zniewalające wypieki z Dywit i Tuławek
– to tylko niektóre lokalne
produkty, które można kupić w każdą sobotę na targowisku wiejskim „Mój Rynek”,
ulokowanym w klimatycznej, zmodernizowanej Stodole
w Dywitach przy ul. Spółdzielczej. Targowisko jest
otwarte od dziewiątej do trzy-
nastej, ale pierwsi klienci pojawiają się już przed ósmą rano.
– Do Stodoły przyjeżdżam
specjalnie po pączki od Gabi
– mówi pani Edyta z Olsztyna. – Tak pysznych pączków
nie ma nigdzie indziej.
Oprócz słodkości na targowisku znaleźć można: sery, garmażerkę, jaja, ryby
świeże, wędzone i w słoiku,
miody, wędliny, warzywa,
owoce, przetwory, sękacze,
oleje, zioła, chleb czy wypieki.
A wszystko to świeża żywność wysokiej jakości z produktów lokalnych pochodzących od warmińskich
rolników, sadowników i producentów. Niepowtarzalny
jest także klimat wiejskiego
targowiska z uśmiechniętymi kupcami, którzy mają czas,
żeby porozmawiać i doradzić.
A więc jeśli dobra żywność, to
tylko w dywickiej Stodole!
Znakomita informacja dla
mieszkańców gminy Dywity!
W Ministerstwie Infrastruktury znalazły się pieniądze na
budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK 51, od Dywit
do cmentarza komunalnego,
o długości ponad 1,2 km! Decyzję w sprawie uruchomienia prawie 2 mln zł na inwestycję, na którą od lat czekają
mieszkańcy gminy Dywity,
podpisał 10 lipca u wojewody
warmińsko-mazurskiego Jerzy Szmit, wiceminister
w Ministerstwie Infrastruktury. Po zapewnieniu finansowania czekamy już tylko na
ogłoszenie przetargu na wykonanie inwestycji przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad w Olsztynie.
Droga do sukcesu nie była jednak usłana różami!
Gmina Dywity przez ponad
10 lat walczyła i starała się
w GDDKiA w Olsztynie
o uruchomienie inwestycji
strategicznej z punktu widzenia bezpieczeństwa mieszkańców. Żeby przyspieszyć inwestycję i wywrzeć presję na
drogowcach, gmina postanowiła na własny koszt wykonać
Po 10 latach walki i starań gmina Dywity doczekała się środków finansowych na
budowę ciągu pieszo-rowerowego przy DK51 z Dywit do cmentarza komunalnego
dokumentację techniczną ciągu pieszo-rowerowego, choć
powinna to zrobić GDDKiA
w Olsztynie jako zarządca DK
51! Niestety przez lata drogowcy z Olsztyna kwestionowali kolejne projekty, zmieniając
i stawiając coraz to nowe warunki. Wystarczy powiedzieć,
że przy dokumentacji przez lata pracowało aż trzech projektantów opłacanych z budżetu gminy. Całkowite koszty
wykonania projektu, dokumentacji i uzgodnień pochło-
nęły z budżetu gminy ponad
80 tys. zł.
Planowany ciąg pieszo-rowerowy będzie się zaczynał mniej więcej od ul. Jeżynowej przy GOK Dywity i dalej
będzie poprowadzony lewą
stroną drogi od Dywit w kierunku Olsztyna.
– Warto było walczyć
i być konsekwentnym do końca – uważa Jacek Szydło, wójt
gminy Dywity. – Dziękujemy wiceministrowi Jerzemu
Szmitowi za szybką decyzję. 4
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
olsztyn
Miejsca postojowe pilnie
poszukiwane
W Olsztynie, liczącym około 175 tys. mieszkańców, zarejestrowanych jest ponad 118 tys. samochodów. Nic więc dziwnego, że znalezienie miejsca postojowego graniczy z cudem. I wszystko
wskazuje, że niewiele się zmieni przez najbliższe lata.
Liczba samochodów zarejestrowanych przez olsztynian rośnie lawinowo. W 2005
r. w stolicy Warmii i Mazur
mieliśmy 67,5 tys. pojazdów,
w 2011 r. już 96 tys. (z czego
ponad 70 tys. stanowiły samochody osobowe). We wrześniu 2015 r. zarejestrowanych
było już 116 tys. samochodów,
w tym 81 tys. osobowych.
Wystarczył kolejny rok, a liczba olsztyńskich aut sięgnęła ponad 118 tysięcy. Należy
pamiętać, że po ulicach stolicy województwa jeździ też
wiele pojazdów firmowych,
które są zarejestrowane w innych miastach Polski. W tej
sytuacji znalezienie miejsca
do zaparkowania bywa bardzo trudne. Dlaczego? Bo
w przeciwieństwie do gwałtownego wzrostu liczby samochodów liczba nowych
miejsc postojowych rośnie
w liczbie co najwyżej setek
sztuk na całe miasto.
Kilkanaście lat temu ówczesne
władze
Olsztyna
przedstawiły swoje plany,
tak ambitne, że mało realne.
Wskazały jedenaście lokalizacji pod parkingi wielopoziomowe. Jedną z nich urzędnicy
proponowali na terenie przy
zbiegu ulic Obrońców Tobruku i Iwaszkiewicza. Obecnie trwają tam przygotowania
do budowy, ale osiedla mieszkaniowego. Mimo małej realności składanych propozycji
miasto nadal uparcie wskazywało nowe lokalizacje.
Lansowaną od kilku lat
propozycją jest budowa parkingu
wielopoziomowego przy ul. Nowowiejskiego.
Miasto zamawiało nawet koncepcje takiej inwestycji. Realizacja tego projektu jest jednak co najmniej wątpliwa. I to
z kilku powodów. Po pierwsze: parking miałby powstać
w miejscu dawnej fosy i murów miejskich. Po drugie:
po odwróceniu kierunku ruchu ulica ta straciła rolę istotnej drogi rozładowującej tłok
w tej części miasta.
Pojawiła się więc propozycja trzeciej lokalizacji. To
plany przekształcenia w parking wielopoziomowy obecnego postoju przy ul. Mochnackiego. By mogło być to
możliwe, radni zdecydowali
o przystąpieniu do opracowa-
nia planu zagospodarowania
przestrzennego, który umożliwi budowę kilkukondygnacyjnego parkingu z częścią
usługową.
– Prace nad miejscowym
planem
zagospodarowania przestrzennego przy ul.
Mochnackiego trwają. Plan
został podjęty podczas marcowej sesji Rady Miasta – informuje Marta Bartoszewicz,
rzeczniczka ratusza.
Z naszych informacji wynika, że dokument ma być
gotowy w ciągu najbliższych
kilku miesięcy, tak by pod koniec roku miasto mogło rozpisać przetarg na wykonanie tej
inwestycji.
Na potrzebę budowy takiego
wielopoziomowego
parkingu wskazują staromiejscy restauratorzy.
– Powinien mieć co najmniej trzy poziomy na 300
– 400 miejsc. Na pewno nie
powinno się łączyć parkingu
z galerią handlową. Można
natomiast pomyśleć o usługach, na przykład o jakiejś kawiarni – mówi jeden z nich.
W planach miasto ma także budowę tradycyjnego parkingu. Ten ma być zlokalizowany przy ul. Partyzantów.
Wedle projektu ma powstać
na zapleczu ul. Partyzantów,
wzdłuż torów kolejowych,
między Komendą Wojewódzką Policji a Archiwum Państwowym. Jednak kierowcy
nie powinni raczej robić sobie nadziei, że szybko zaparkują tam swoje samochody.
Budowa parkingu związana
jest z planowaną przebudową
ul. Partyzantów.
– Budowa parkingu przy
ulicy Partyzantów jest częścią
tego projektu, choć na razie
jeszcze nie określiliśmy jednoznacznie, czy uda nam się
od razu parking wybudować,
czy będzie on musiał chwilę
poczekać na realizację – rzeczniczka ratusza studzi nadzieje
kierowców.
A ci przyznają, że znalezienie wolnego miejsca graniczy z cudem.
– Parkuje się, gdzie popadnie. Trudno poświęcać kilkadziesiąt minut na znalezienie
wolnego miejsca. Na pewno
odbywa się to kosztem zieleni i stanu chodników. Ale nie
ma innego wyjścia – mówi Kazimierz Wasilewski, mieszkaniec jednej z kamienic przy ul.
Partyzantów.
Jego sąsiad pan Andrzej
dodaje:
– Posiadanie samochodu nie jest dziś luksusem, ale
wręcz koniecznością. Dla wielu to codzienne narzędzie
pracy. To są dojazdy do pracy, prowadzenie biznesu itp.
A klientów można łatwo stracić, bo przy dużej konkurencji na rynku nie będzie się on
głowił i szukał wolnych miejsc
postojowych, których po prostu brakuje. A najgorzej, że nie
widać, by coś się miało zmienić w przyszłości.
Zmotoryzowani
znajdą
za to miejsce do pozostawienia samochodu w strefie płatnego parkowania. W jej granicach znajduje się około 2,6 tys.
Sęk w tym, że w tym przypadku postój jest płatny.
Krzysztof Szymański
olsztyn
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
5
Bezpłatne badanie słuchu
w Olsztynie
Gabinet audioprotetyczny przy ulicy Wyszyńskiego 1 zaprasza na specjalistyczne badania słuchu. Dyplomowani protetycy słuchu nieodpłatnie przebadają wszystkich chętnych i odpowiedzą
na pytania dotyczące niedosłuchu.
Szacuje się, że co trzecia
osoba będąca w wieku dojrzałym ma niedosłuch. To dotyczy także olsztynian. Niektóre objawy ubytku słuchu
są oczywiste. Jednak w wielu
przypadkach nie zdajemy sobie sprawy, że niedosłyszymy. Jak to możliwe?
Z jednej strony wydaje
nam się, że słyszymy prawidłowo. Z drugiej natomiast
zdarza nam się nie rozumieć mowy niektórych osób,
zwłaszcza kobiet i dzieci. Miewamy wrażenie, że słyszymy,
co się do nas mówi, ale tego
nie rozumiemy. Problemów
przysparza nam także rozmowa w hałasie albo z kilkoma
osobami naraz. Po dłuższej
konwersacji odczuwamy zmęczenie słuchowe. Takie objawy
nie zawsze kojarzymy z ubytkiem słuchu i niestety często je
bagatelizujemy.
Dla osób, które chcą
sprawdzić swój słuch, prowadzone są w Olsztynie specjalistyczne badania w gabinecie
Auris Aparaty Słuchowe przy
ulicy Wyszyńskiego 1. Wizyta jest całkowicie bezpłatna i do niczego nie zobowiązuje – pacjenci nie ponoszą
żadnych kosztów. Badania
przeprowadzają
dyplomowani protetycy słuchu z wieloletnim
doświadczeniem
– Agata Podubińska oraz Anna
Kozłowska.
Darmowe badanie słuchu odbywa się przy ulicy Wyszyńskiego 1 w Olsztynie
wyraźnie, mogą uczestniczyć
w rozmowach, cieszyć się fantastycznymi dźwiękami natury. Niektórzy pacjenci czują
niedosyt, że tak długo zwlekali ze zdiagnozowaniem ubytku słuchu i sprawdzeniem
możliwości aparatu słuchowego – podkreśla specjalistka.
Można wypożyczyć aparat słuchowy
Czemu służyć ma badanie słuchu?
– Badanie słuchu pomaga określić, czy pacjent słyszy
prawidłowo. W przypadku
wykrycia niedosłuchu szacujemy stopień i rodzaj ubytku – wyjaśnia protetyk słuchu
Agata Podubińska. I dodaje: – Badanie nie trwa długo
i jest zupełnie bezbolesne. Naszą rolą jest rozpoznawanie
i zdiagnozowanie zaburzenia
słuchu, a następnie znalezienie rozwiązania, które sprawi, że niedosłuch będzie w jak
najmniejszym stopniu wpływał na życie pacjenta – tłumaczy protetyk Podubińska.
Co zrobić w przypadku
potwierdzonego niedosłuchu?
Protetyk słuchu po wykonaniu badania wyjaśnia pacjentowi wyniki. W przypadku
zdiagnozowanego
Badanie słuchu jest bezpłatne i do niczego nie zobowiązuje – pacjenci nie ponoszą żadnych kosztów
niedosłuchu informuje o możliwych rozwiązaniach. Jeśli
pacjent ma takie życzenie, to
razem z protetykiem zaczynają planować dalsze kroki.
Jedną z metod, która pozwala na poprawę słyszenia,
jest zastosowanie odpowiednich aparatów słuchowych.
Aparaty słuchowe są to urządzenia wzmacniające dźwięk
do poziomu, który może być
słyszany przez osobę z uszkodzonym słuchem. Doborem
aparatu do potrzeb pacjenta zajmuje się także protetyk
słuchu.
– Z początku pacjenci z pewną dozą niepewności podchodzą do aparatu
słuchowego – przyznaje An-
Symptomy niedosłuchu:
– częste proszenie innych osób o powtórzenie ich
wypowiedzi;
– zwiększanie głośności telewizora czy radia mimo sugestii osób z otoczenia, że dźwięk jest za
głośny;
– wrażenie, że mowa niektórych osób (zwłaszcza
kobiet i dzieci) jest trudniejsza do zrozumienia;
– unikanie spotkań towarzyskich i innych aktywności, które niegdyś dawały dużo satysfakcji;
– duży wysiłek podczas konwersacji, a następnie
„zmęczenie słuchowe”.
na Kozłowska, protetyk słuchu. – Gdy jednak rozważą tę
opcję i wezmą aparat na pró-
bę, to są zdumieni, że to małe
urządzenie daje takie wsparcie. Znów słyszą wszystko
Aparat słuchowy odmienia codzienność osób z niedosłuchem. Teraz sami możemy
się o tym przekonać. Gabinet
audioprotetyczny przy ulicy Wyszyńskiego 1 przygotował niespodziankę dla osób
z ubytkiem słuchu. Nie dość,
że za darmo mamy wizytę
w gabinecie i badania, to jeszcze nieodpłatnie można wypożyczyć aparat słuchowy.
– Ten aparat to model demonstracyjny o nazwie BeFlex – informuje Agata Podubińska. – BeFlex łączy
w sobie dwa aparaty słuchowe. Jednym ruchem palca pacjent przełącza się z pierwszego aparatu na drugi. Mając
w jednym urządzeniu oba rozwiązania, może na bieżąco porównywać, który program lepiej podaje mu dźwięk. Dzięki
temu po tygodniu użytkowania pacjent wie, jak czuje się
z aparatem słuchowym i który byłby w sam raz dla niego.
Używając BeFlex, pacjenci
mogą bez żadnych zobowiązań przetestować aparat słuchowy w swoim naturalnym
otoczeniu. To doskonała okazja do tego, aby się przekonać,
czy takie rozwiązanie nam odpowiada.
Częściowa refundacja
aparatu słuchowego
Aparaty słuchowe, które są dostępne w gabinecie
przy ulicy Wyszyńskiego 1,
podlegają częściowej refunda-
cji. Dofinansowanie dotyczy
jednego aparatu słuchowego
i wkładki. W przypadku potrzeby zakupu dwóch aparatów słuchowych dopłata obejmuje również drugie ucho.
To obniża ich koszt w sposób
znaczny.
Co więcej, w gabinecie
Agaty Podubińskiej i Anny
Kozłowskiej aparat słuchowy
można kupić na raty bez odsetek. Umowy ratalne są sporządzane na miejscu, potrzebny
jest dowód osobisty i legitymacja emeryta rencisty. Dzięki częściowej refundacji oraz
systemowi ratalnemu zakup
aparatu słuchowego jest w zasięgu ręki niemal każdego, kto
pragnie dobrze słyszeć.
– Zwykle dobieramy takie aparaty słuchowe, które są bardzo proste w obsłudze i niezauważalne w uchu
– zaznacza Anna Kozłowska.
– To aparaty firmy szwajcarskiej, niezawodne i bezawaryjne. Pacjenci to doceniają.
A my się cieszymy, że wskazujemy rozwiązania przywracające olsztynianom radość
życia.
Każdy, kto dziś czuje ulgę,
wpierw przebadał swój słuch.
Zaproszenie na
bezpłatne badanie słuchu
Auris Aparaty Słuchowe – gabinet przy ulicy
Wyszyńskiego 1 (u zbiegu ulic Wyszyńskiego
i Piłsudskiego)
Rejestracja telefoniczna:
89 533 50 80
Od godz. 8:00 do 16:00
(r)
6
nasze osiedla
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
Kormoran z
Kormoran, jedno z młodszych i najbardziej geometrycznych osiedli w Olsztynie – kwadrat zamknięty ulicami Pstrowskiego, Wyszyńskiego, Piłsudskiego i Obiegową. A w środku tylko dwie
inne: Dworcowa i Żołnierska. W sumie ledwie 110 ha i aż ponad 15 tysięcy mieszkańców. Drugie pod względem ludności osiedle w mieście. I największa liczba wysokich budynków. Prawie
wszystkie z tzw. wielkiej płyty – budowlanego hitu epoki Gierka.
Co cechuje to osiedle,
prócz 11-piętrowych „punktowców” lub 4-piętrowych
„tramwajów”? Na pierwszy rzut oka – dużo miejsca między nimi. Widać, że
urbaniści w czasach PRL-u
myśleli o przestrzeni dla ludzi, bo parkingi (dość pojemne) usytuowali na obrzeżach osiedla, a w środku
zaplanowali szerokie alejki
i miejsca na rekreację. Dziś
deweloperzy powielają najgorsze przedwojenne wzorce
podwórek studni, upychając
budynki okno w okno.
Jest to jednak jedyne osiedle w Olsztynie bez skrawka
wody. Nieliczne oczka utrzymywały się do końca lat 60.
XX wieku, kiedy je zasypano,
bo zaczęły powstawać pierwsze budynki, m.in. wielkich
szpitali: dziecięcego i woje-
wódzkiego. A przedtem była
tu wieś Anielska Górka (niem.
Engelsberg).
ruszyły w nim wielkie prace modernizacyjne związane m.in. z powstaniem uniwersyteckich klinik. Jest to
nawiązanie do akademickich tradycji osiedla, bo w jego środku, w tzw. tramwaju,
mieściła się od 1990 r. protoplastka Olsztyńskiej Wyższej
Szkoły Informatyki i Zarządzania im. prof. T. Kotarbińskiego – czyli Olsztyńska
Szkoła Zarządzania, pierwsza niepubliczna wyższa
szkoła w regionie powstała
z inicjatywy Olsztyńskiego
Towarzystwa Gospodarczego! Założycielem był dr inż.
Zygmunt Kurek. Szkoła pod
jego kierunkiem dynamicznie
się rozwijała (dwa razy zmieniała też nazwę), więc zrobiło
się za ciasno i w 2004 r. przeniosła do własnych pomieszczeń przy ul. Artyleryjskiej.
Ale jest też placówka innej
niepublicznej uczelni, akademik Wyższej Szkoły Informatyki i Ekonomii TWP.
Początek miasta ogrodu
O nazwie wsi zadecydowały zapewne jej walory przyrodniczo-klimatyczne, czyli czyste powietrze i zieleń.
Przed II wojną były tu grunty rolne, działki osadnicze
i domy czynszowe rzemieślników, urzędników i robotników miejskich, np. woźnego Fryderyka Koslowskiego
i jego żony Elżbiety, szewca Adalberta Maczugi. Większość gruntów należała jednak do Bauland Engelsberg
der Gemeinnutzige Gartenstadt und Besiedlung Genoschenschaft G. m.b.H., czyli Powszechnie Użytecznej
Spółki Budowy Miasta Ogrodu i Osadnictwa w Aniel-
Osiedlowe „punktowce” toną w zieleni
skiej Górce sp. z o.o. Czyżby
PRL-owscy urbaniści nawiązali do tej idei, planując osiedle
Kormoran? Dzięki temu jest
dużo dobrze utrzymanej zieleni
i kwiatów, nawet przed samymi oknami, jak np. przed blokiem nr 43 przy Dworcowej.
W lipcu na osiedlu pachnie
miodem, bo wśród nasadzeń
przeważają lipy. Może także
dlatego ulokowano tu dwa największe szpitale w województwie, które nadają osiedlu charakter uzdrowiskowy.
Pierwsze były szpitale,
potem szkoły
W listopadzie 1961 r.
wmurowano kamień węgielny pod budowę nowego szpitala dziecięcego przy ul. Żoł-
Osiedle XX-lecia
i Wschód
Rzeźba Gimnastyków przed „Uranią”
nierskiej 18 (szpital istnieje
od 1954 r.), a budowę nowego szpitala wojewódzkiego (przedtem był nim szpital
mariacki, dziś miejski) rozpoczęto w 1964 r. Pierwszy
pacjent został w nim przyjęty 4 maja 1970 roku. W 2008 r.
W marcu 1974 r. roku klucze do 175 mieszkań otrzymali lokatorzy pierwszego budynku na osiedlu XX-lecia
PRL, nowej wielkiej dzielnicy Wschód, jak pierwotnie nazwano osiedle. Wielka płyta,
pospiesznie i byle jak montowana (głód mieszkań był
ogromny!) była utrapieniem
mieszkańców, bo ściany przeciekały, a zimą mieszkania
były niedogrzane. Dopiero
w 2002 r. spółdzielcy SM „Pojezierze” (gospodarza osiedla i właściciela większości
nasze osiedla
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
7
Anielskiej Górki
Nasza jarzębina
budynków) zdecydowali się
na budowę własnej sieci ciepłowniczej i wodociągowej,
co uniezależniło spółdzielnię
od MPEC-u.
Jesienią 1978 r. przy ul. Piłsudskiego oddano do użytku
drugi w Olsztynie Klub Międzynarodowej Prasy i Książki (nie ma po nim śladu) oraz
pawilon handlowo-usługowy
przy ul. Żołnierskiej, w którym urządzono „Agorę”, drugi klub kultury Spółdzielni
Mieszkaniowej „Pojezierze”.
Dożynkowe eldorado
Przyspieszenie
budowlane w Olsztynie objęło końcówkę lat 70. Na 10 września
1978 r. zaplanowano centralne dożynki, których gospodarzem był I KC PZPR Edward
Gierek. Wtedy przebudowano i zmodernizowano m.in.
ulice Zwycięstwa (Piłsudskiego) i Pstrowskiego. Zbudowano stadion OKS OZOS-Stomil
oraz halę widowiskowo-sportową „Urania”, kolejny po
szpitalach ważny obiekt osiedla Kormoran. Po dożynkach
pozostały też blaszane pawilony, w których swoje sklepy,
bary i kawiarnie urządziło najpierw „Społem”, a teraz inne
firmy (część rozebrano). Podczas dożynek w tych pawilonach można było zaopatrzyć
się we wszystko, czego brakowało w kartkowej rzeczywistości, toteż był tam nieprzebrany
ścisk. Autorowi zachował się
z tych lat społemowski folder
z dożynkowymi atrakcjami.
Pamiątkowy głaz z 1985 r. przy Dworcowej
Przełom wieków
Oblicze osiedla zaczęło się
zmieniać na przełomie wieków. Ruszyła termomodernizacja i estetyzacja bloków, zadbano o zieleń i usługi, choć
na brak sklepów, przedszkoli i szkół (od podstawówki po
liceum) w okolicy specjalnie
nie narzekano. Przybyło placów zabaw dla dzieci. Jednym
z ciekawszych jest tzw. komunikacyjny plac zabaw, wygrany przez mieszkańców w internetowym konkursie w 2012
r. Zagłosowało na niego prawie
5 tys. osób, co stanowiło jedną
trzecią wszystkich oddanych
głosów na kilkanaście lokalizacji. To dowód na to, że zaczęła się integracja mieszkańców,
w większości 40-latków.
Dożynkowe zaproszenie
Ta integracja przejawiła
się zresztą wcześniej w postaci
społecznie strzeżonych parkingów. Sielankę przerwała rada
nadzorcza „Pojezierza’ uchwałą nr 5313, ustanawiając regulamin najmu miejsc postojowych.
To spowodowało wiele niesnasek, bo opłaty są zróżnicowane – inną kwotę płacą kierowcy
członkowie spółdzielni, a inną
kierowcy niebędący członkami.
Jeszcze inne stawki obowiązują kierowców pobliskich wspólnot mieszkaniowych.
Kulturalny ryt
Osiedle nie jest kulturalną pustynią: w jego sercu,
w „tramwaju” po szkole im.
Kotarbińskiego na czas remontu schronił się Teatr im.
Stefana Jaracza. W spółdzielczej „Agorze” sporo się dzieje, zwłaszcza w dziedzinie
tańca (Stowarzyszenie Kultury Fizycznej Klub Tańca Sportowego ,,Power Dance”), stąd
pochodzą zespoły muzyczne Vader i Wierni. W 2003 r.
powstał Teatr Biały z inicjaty-
wy Marty Andrzejczyk, Izabeli Klimowicz, Izabeli Makowskiej, Agnieszki Reimus
i Michała Nowakowskiego.
Edukowała ich m.in. nieodżałowana Krystyna Spikert. Teatr jest związany z Olsztyńskim Stowarzyszeniem „Scena
Babel”. Ale są też inne ciekawe inicjatywy teatralne: Teatr Edukacji i Terapii Amicus
Ewy
Ziembińskiej-Sobczak
i Teatr Za Dwa Grosze Izabeli Żukowskiej. No i hit – jedyne w województwie Muzeum Sportu, mieszczące się
w „Uranii”, w której odbywają się wielkie koncerty i widowiska sportowe (coraz mniej,
bo hala pęka ze starości).
Nasza jarzębina
Jedyne, czego mi brakuje na osiedlu, to mała architektura. Dwa kamienie z okolicznościowymi
tablicami
znajdują się na rondzie Inwalidów Wojennych i w narożniku zieleńca przy Piłsudskiego
– Dworcowej; jedyna rzeźba
to Gimnastycy przy „Uranii”.
Kilka tablic pamiątkowych
jest na ścianach szpitali, m.in.
na pawilonie rehabilitacyjnym szpitala dziecięcego, postawionym w latach 80. dzięki
inicjatywie redakcji i czytelników „Dziennika Pojezierza”.
Uzyskała ona wielką popularność także wśród Polonii,
zwłaszcza skandynawskiej.
I to wszystko. Ale darzę to
osiedle szczególną sympatią,
bo tam w 1976 r. uzyskałem
swoje pierwsze samodzielne M-2, tam marzłem katastrofalnej zimy 1978/79. Tam
urodził się mój syn, z którym sadziliśmy drzewa przy
Dworcowej 53 (ówczesnej Kaliningradzkiej) w pożytecznej
akcji, jaką prowadziła wówczas spółdzielnia z inicjatywy Towarzystwa Miłośników
Olsztyna, Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej
i Zespołu Młodych Radnych
(wtedy tacy byli). Wydawano
„Zielone Świadectwa Urodzenia”, przypominając, że „właściwym świadectwem urodzenia jest posiadane drzewko.
W związku z tym prosimy o wykazanie stałej troski
o drzewko poprzez ciągłą
opiekę i pielęgnację…”. Zalecono także postawić tabliczkę
z napisem właściciela. Niestety tabliczki szybko zniszczyła
„niewidzialna ręka”. Ale nasze
drzewko wyróżnia się wśród
lip, akcji i jesionów – to jarzębina. Właśnie znów zarumieniła
się dorodnymi koralami.
Tekst i zdjęcia
Jerzy Pantak
8
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
Zdrowy styl życia
Stronę przygotowała OR
Naturalne multiwitaminy za grosze
Czy istnieją produkty, które są tak zdrowe, że biją na głowę każde inne jedzenie? Owoce, nasiona albo warzywa wypełnione witaminami po brzegi? Są takie produkty. Człowiek nie maczał
w nich palców, stworzyła je sama natura. Spisano je na liście tak zwanych superfoods. To najwartościowsze rodzaje pożywienia: algi, nasiona chia, owoce goji czy komosa ryżowa. Brzmi
egzotycznie? Bez obaw. Na liście super opcji są też produkty prosto z Polski.
Lista najzdrowszych produktów świata jest długa i ciągle się zmienia. Pojawiają się
na niej rewelacje z całego globu, czasem w ogóle Polakom
nieznane. Na przykład amarantus. Nie jest ani jadowitym
wężem, ani kamieniem szlachetnym, to po prostu rodzaj
niezwykle zdrowego zboża.
Tak wartościowego, że produkty z amarantusa stanowią
bazowy składnik diety amerykańskich astronautów podczas kosmicznych wojaży.
Inne produkty z listy superfoods są u nas znane, ale
niedoceniane. Na przykład
kurkuma albo rokitnik. Kurkuma okazuje się jedną z najzdrowszych przypraw na
świecie. Zawarta w niej kurkumina to przeciwutleniacz
– może obniżać ryzyko demencji i nowotworów. Z kolei
rokitnik jest pysznym owocem kipiącym od witaminy C.
A owocami rokitnika zajadają się nasi wschodni sąsiedzi,
w Polsce to smakołyk znacznie mniej popularny.
Podczas gdy modne nasiona szałwii hiszpańskiej
(chia) kosztują od piętnastu
do trzydziestu złotych za ki-
logram, to nie mniej zdrowe
nasiona lnu kupimy za cenę
dwa, a nawet trzy razy niższą. Po prostu siemienia lnianego nie musimy importować
z Meksyku ani Gwatemali, to
nasz rodzimy skarb. Tani i niepozorny. Zawiera zbawienne kwasy wielonienasycone
oraz jednonienasycone, które zapobiegają nadciśnieniu,
chorobom serca i miażdżycy.
Siemię lniane działa też osłaniająco na żołądek. Reguluje
pracę jelit, wspomaga odchudzanie. To dzięki wysokiej zawartości błonnika. Działa jak
miotełka, która pomaga nam
wymieść z organizmu resztki
przemiany materii.
Siemię lniane – choć bardzo zdrowe – jest bez smaku.
Świetnym pomysłem będzie
zatem przemycanie odrobiny
zmielonych nasion lnu do potraw. Nawet nie wyczujemy
naszego sprytnego dodatku,
a wzbogaci on posiłek o witaminy z grupy B, w tym kwas
foliowy, kwasy omega-3, magnez , żelazo i błonnik.
Drugą polską propozycją na liście superfoods jest
aronia. Uważa się, że jest najzdrowszym owocem jago-
dowym na naszej planecie.
Włączyć ten cierpki owoc do
jadłospisu powinny osoby
mające zbyt wysokie ciśnienie. Aronia pomaga obniżyć
poziom cholesterolu, chroni
serce. Niektóre badania potwierdzają antynowotworowe
działanie aronii. Jest pełna witamin C i E, tylko nie każdy lubi charakterystyczny smak tego owocu.
Trzecim polskim produktem o niesłychanych walorach
prozdrowotnych jest kasza jaglana. Na liście superfoods
uchodzi za kaszę wszech czasów. Jej drobne, żółte ziarenka
to hojny prezent od matki natury. Jaglaną wyróżnia rzadko występująca w produktach
spożywczych
krzemionka,
mająca leczniczy wpływ na
stawy. Krzem jest ważny
w procesie mineralizacji kości, zapobiega ich odwapnianiu i przyspiesza regenerację
po urazach. Jaglanka pomoże też zachować w dobrym
stanie naczynia krwionośne,
bo zapobiega odkładaniu się
w nich cholesterolu.
Kasza jaglana zawiera dużo witamin z grupy B. Obfituje w składniki mineralne:
magnez, wapń, fosfor, potas, żelazo. Jest zatem dobra
dla przemęczonych. Zwłaszcza że dostarcza lecytyny
odpowiadającej za pamięć
i koncentrację. Ma sporo anty-
oksydantów, czyli substancji
wychwytujących i neutralizujących wolne rodniki. Należy
podkreślić, że kasza jaglana
nie zawiera glutenu. Powinna więc stanowić częstą po-
zycję w jadłospisie alergików
i małych dzieci. Można ją podawać na różne sposoby, ale
najsmaczniejsza jest w formie
słodkiego deseru z mlekiem
i owocami.
Co ciekawe, na liście super żywności znalazła się także... kapusta kiszona. Ważne,
by była kiszona, a nie kwaszona z użyciem kwasku cytrynowego. To podczas kiszenia powstają bakterie tworzące florę
bakteryjną przewodu pokarmowego, regulujące trawienie. Kiszona kapusta ma sporo
cennych witamin i minerałów.
Wzmacnia odporność lepiej
od sztucznych suplementów
witaminowych.
Siemię lniane, aronia, kasza jaglana i kapusta kiszona
mają jedną wspólną cechę poza tym, że są zdrowe, swojskie
i naturalne. One są stosunkowo niedrogie. Tylko czy aronia z olsztyńskiego ogródka
może konkurować z azjatyckimi jagodami goji, a polska jaglanka z amerykańskim amarantusem? Pewnie, że mogą!
Za zdrowie na talerzu nie musimy płacić w dolarach, nasze
superfoods są za kilka złotych
w osiedlowym sklepiku.
kobietą być
Stronę przygotowała OR
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
9
Kobiece sposoby
na całe rajstopy
Lato jest okazją do pokazywania nóg w zwiewnych sukienkach, ale naga skóra nie wszędzie uchodzi. Pomimo wakacyjnej
pogody w większości codziennych sytuacji nadal musimy mieć na sobie rajstopy, pończochy lub podkolanówki. I dobrze
znamy to uczucie skrępowania, kiedy słyszymy uwagę, że pruje nam się oczko. Najdelikatniejsze części garderoby wymagają
jedynie kilku prostych zabiegów, dzięki którym zachowają trwałość na dłużej.
Jednym z największych
grzechów przeciwko rajstopom czy pończochom jest
skazywanie ich na dramatyczną przygodę w bębnie pralki.
Woreczek ochronny na rajstopy uchowa je od uszkodzeń
mechanicznych, cienki materiał nie zostanie zaciągnięty zamkiem błyskawicznym,
guzikiem ani klamrą innych
ubrań. To jednak za mało. Delikatnym rajstopom nie służy proszek do prania, już sam
ten detergent odbiera trwałość pajęczej tkaninie. Warto więc ręcznie uprać rajstopy w misce z wodą i paroma
kroplami szamponu do włosów. Po łagodnej kąpieli w bąbelkach rajstopy będą gładkie
i elastyczne, mniej podatne na
puszczanie oczek.
Metodą babuni na przedłużenie żywotności rajstop
jest przetrzymanie ich w bardzo niskiej temperaturze.
Włókno nylonowe staje się
trwalsze i bardziej elastyczne, jeśli zostało poddane temu ekstremalnemu zabiegowi. Dlatego gdy chcemy
nałożyć bardzo cienkie rajstopy tak, aby nie pojawiło się
na nich nawet minimalne zaciągnięcie, to noc wcześniej
wkładamy uprane i wysuszone rajstopy do zamrażarki. To
bardzo sprytny sposób! Niektóre kobiety, chcąc wzmocnić pończochy, spryskują je
lakierem do włosów. Wystarczy ostrożnie nałożyć je i prysnąć zabezpieczającą mgiełką.
A co począć, gdy mimo
naszej ostrożności oczko pojawi się w rajstopach? Trzeba uniemożliwić mu dalszą
ekspansję. Pomoże nam
w tym bezbarwny la-
kier do paznokci. Delikatnie
smarujemy pędzelkiem przestrzeń pod oczkiem i nad nim,
by nie mogło popruć dalej.
Gdy nie masz przy sobie lakieru do paznokci, podobnie zadziała mydło w kostce
z biurowej łazienki.
Pryskanie pończoch lakierem do włosów, pranie ich
szamponem, trzymanie w zamrażarce, smarowanie lakierem do paznokci w celu
powstrzymania
eskalacji problemu – kobieca
pomysłowość jest nieprzemierzona jak amazońska dżungla, gdy idzie kreowanie wizerunku. Panowie sprawujący
w firmach funkcje kierownicze powinni poczuć dreszcz
niepokoju.
Mała suczka
szuka domu
Tosia to około 2-letnia mała (waży 9 kg), przedłużana sunia.
Trafiła do gminnej przechowalni w okolicach Ornety bardzo
smutna, z chorobą skóry i w zaawansowanej ciąży.
Wyglądała, jakby miała 15 lat. Mała bała się wszystkiego,
nie znała obroży ani smyczy. Na czas sterylizacji trafiła do tak
zwanego domu tymczasowego, gdzie – dzięki odpowiedniej
opiece – odżyła. Nie przypomina już dawnej przerażonej suni. Jest wesoła, radosna. Uwielbia się bawić z innymi psami, aportuje
wszystko, co się jej rzuci. Kiedy zostaje sama w domu, niczego nie niszczy, nie szczeka, nie załatwia się. Grzecznie
czeka na powrót swoich opiekunów. Jest typowym kanapowcem. Bardzo lubi kontakt
z człowiekiem, uwielbia spędzać z nim czas. Po wcześniejszym zachowaniu małej było widać, że nie miała łatwego
życia, teraz jest całkiem innym
psem. Psem, który potrzebuje
bliskości nowych opiekunów,
oddanym i przede wszystkim
chętnym do obdarzenia kogoś
ogromną miłością.
Tosia jest zaszczepiona
i wysterylizowana. Wolontariusze pomogą w transporcie
pieska do dobrego domu. Warunkiem adopcji jest wizyta
przed/poadopcyjna i podpisanie umowy adopcyjnej. Kontakt pod numerem telefonu
794 304 181.
Zamieszkaj u siebie bez kredytu hipotecznego
Wielu z nas marzy o nowym mieszkaniu, ale banki wprowadzają surowe zasady udzielania kredytu hipotecznego. Jak zamieszkać u siebie, gdy nie mamy zdolności kredytowej? Rozwiązanie
ma Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kormoran”.
SM ,,Kormoran” buduje
w Dywitach atrakcyjne mieszkania. Na powstającym nowym Osiedlu „Kormoran”
realizowany jest pierwszy
z sześciu budynków wielorodzinnych. Jeszcze nie wbito łopaty pod drugi budynek, a już rezerwowane są
w nim mieszkania. Dlaczego?
Bo olsztyński inwestor – Spółdzielnia Mieszkaniowa „Kormoran” – zamierza te mieszkania udostępnić klientom
w formule spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu.
– Rozwiązanie proponowane przez Spółdzielnię jest
szansą dla tych osób, którym
marzy się własne mieszkanie,
a które nie mają zdolności
kredytowej i nie mogą zaciągnąć kredytu hipotecznego
– wyjaśnia Andrzej Sztomberski, prezes SM „Kormoran”. Warunkiem uzyskania
spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu mieszkalnego jest wniesienie w trakcie
budowy 30% planowanego
kosztu mieszkania i zobowiązanie się do spłaty w okresie 25-letnim kredytu zacią-
gniętego przez Spółdzielnię
na pokrycie 70% kosztów budowy danego mieszkania. Po
spłacie kredytu zostanie dokonane przeniesienie lokalu mieszkalnego w odrębną
własność wraz z założeniem
księgi wieczystej i wpisem
o własności lokalu na rzecz
Kupującego.
W pierwszym budynku Nr
4 o 33 mieszkaniach wolne są
już tylko trzy mieszkania, a termin oddania budynku to I kw.
2017 r. We wrześniu br. ruszy
budowa drugiego domu wielorodzinnego Nr 3, w którym
zaprojektowano 31 mieszkań
o powierzchni użytkowej od
34 do 60 mkw. Budynek stanie
na lekkim wzniesieniu, dając
widok na malownicze Jezioro
Dywickie. Wszystkie balkony
usytuowane są od strony południowej z widokiem na tereny
rekreacyjne osiedla. Sąsiedztwem są łąki i las oraz tereny
przeznaczone pod zabudowę
jednorodzinną. W Dywitach
wszystko jest na miejscu (szkoła, bank, sklepy, lekarze), a dojazd do Olsztyna to kwestia
piętnastu minut.
Nowe Osiedle „Kormoran” docelowo będzie pięknie
położonym, cichym osiedlem
sześciu budynków w Dywitach. Centralna część osiedla została zagospodarowana na przestrzeń rekreacyjną.
Nie tylko jest to plac zabaw
dla dzieci, ale również tereny rekreacyjne dla osób dorosłych uwzględniające ścieżki rowerowe, ciągi piesze
i miejsca wypoczynkowe z ławeczkami wśród zieleni osiedlowej. Mieszkańcy osiedla
będą mieli do dyspozycji 255
miejsc parkingowych usytuowanych, podobnie jak ruch
samochodowy, na zewnątrz
osiedla.
Nie dość, że można zamieszkać u siebie bez zaciągania kredytu hipotecznego, to
na dodatek kusząca jest cena
tych mieszkań.
– Serdecznie zachęcam do
zakupu mieszkania, zadawania pytań, a wszystko przystępnie wyjaśnimy – deklaruje
Andrzej Sztomberski, prezes
SM „Kormoran”. Spółdzielnia oferuje również, zlokalizowane w sąsiedztwie, uzbrojone działki pod zabudowę
jednorodzinną.
Spółdzielnia Mieszkaniowa
„Kormoran” w Olsztynie
Olsztyn, ul. Okulickiego 5
tel. 89 541 80 00
e-mail: sekretariat
@smkormoran.olsztyn.pl
10
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
wakacje
8 urlopowych przykazań
Mamy już lipiec i z pewnością część naszych Czytelników wypoczywa gdzieś nad jeziorem lub morzem albo w górach, a może w innym fantastycznym miejscu? Inni dopiero planują wakacyjny wyjazd i nie zaszkodzi im kilka słów na drogę. W zasadzie to nie ma znaczenia, dokąd pojedziecie, byleby wyczekiwany urlop był miło spędzonym czasem. Ale jest kilka kwestii, na
które warto zwrócić uwagę.
SZACUNEK
Po pierwsze, szanujmy
się wzajemnie. Nie jesteśmy
sami na wakacjach. Czy tego chcemy, czy nie, dookoła
nas są inni ludzie. Parafrazując tekst popularnej piosenki, każdy ma swój kawałek
podłogi i w obszarze wokół siebie powinien czuć się
komfortowo. W końcu moja wolność kończy się tam,
gdzie zaczyna wolność drugiego człowieka. Dlatego nie
wszczynajmy niepotrzebnych
konfliktów,cowiążesięzkolejnym
przykazaniem.
UŚMIECH
Mamy urlop, więc nie ma
potrzeby się stresować. Odetnijmy się od problemów,
wyłączmy telefony i cieszmy
dwoma tygodniami wolnego. Bądźmy przeciwieństwem
głównego bohatera „Dnia świra”. Nie narzekajmy, że a to
wiatr za mocno wieje, a to fala
jest za mała, a to ceny w sklepach za wysokie. Złe czynniki
mnożą się w tempie ekspresowym, dlatego powinniśmy zapakować swoje czarne myśli
wlewanie w siebie nadmiaru trunku może zaszkodzić,
szczególnie w miejscu publicznym. Z pewnością każdy z nas był świadkiem scen,
gdy to zbyt rozluźnieni alkoholem imprezowicze dreptali
wężykiem pomiędzy krawężnikami i śpiewali pełnym głosem, zakłócając spokój. Żenujące widowisko. A patrzą też
ludzie starsi, kobiety i dzieci.
i wysłać je priorytetem na adres „Dom”. Przy odrobinie
szczęścia nigdy tam nie dotrą. A my korzystajmy z życia
i słońca, ale z umiarem.
SŁOŃCE
Unikajmy za mocnego słońca. Chyba nie chcecie
zbyt szybko skończyć urlopu? Więc nie idźcie w samo
południe na plażę. Niby to takie oczywiste, ale notorycznie widzi się ludzi opalających się bez umiaru. Po dniu
takiego szaleństwa trudno im
leżeć spokojnie, bo skóra jest
poparzona. Wtedy pozostaje
kuracja zsiadłym mlekiem, na
szczęście jest to produkt ogólnodostępny i tani.
PIENIĄDZE
Nie szastajmy pieniędzmi i ich pilnujmy, zwłaszcza że możemy stać się celem kieszonkowców. Jak tego
uniknąć? Przede wszystkim
trzymać gotówkę oraz karty
oddzielnie i – o ile to możliwe
– nie chować portfela do tylnej
kieszeni spodni. To zaproszenie dla złodziei. Nie bądźmy
dla nich instytucją charytatywną. Niech lepiej wezmą się
do uczciwej pracy.
No ale na coś trzeba wydać swoje pieniądze, bo na
urlopie się wydaje. Róbmy to
z umiarem i roztropnie. Dlatego najlepiej nie kupować pamiątek na głównych depta-
kach dużych kurortów. Ceny
w takich miejscach z reguły
znacząco odbiegają od rzeczywistej wartości danego dobra.
JEDZENIE
W miejscu urlopu warto zawczasu poszukać knajpy, gdzie zjemy smacznie,
ale i zdrowo. Przed posiłkiem
sprawdźmy dobrze lokal,
w którym mamy zamiar biesiadować. W obecnych czasach na szczęście jest o to
łatwo zadbać. Wystarczy poczytać opinie w internecie,
przeglądając turystyczne portale bądź forum. Gdy fatalnie
trafimy, skutki mogą być opłakane. Nie ma nic gorszego na
urlopie niż przesiadywanie po
zatruciu w toalecie, a czasem
w szpitalu. Główną przyczyną zatruć jest nieświeży olej,
na którym oszczędzają właściciele knajp. Dlatego też nie polecam zamawiać potraw smażonych, robionych na szybko.
No, chyba że ktoś ma żołądek
z tytanu albo nerwy ze stali.
ALKOHOL
A skoro wspomnieliśmy
o jedzeniu, to napiszmy także o piciu napojów z procentami. Nie przesadzajmy z alkoholem! To jest podstawowe
przykazanie i to nie tylko na
urlopie. Dlaczego nie przesadzać? Alkohol pity z umiarem
dobry jest, bo pobudza trawienie, poprawia humor. Ale
ŚMIECI
Ze spożywaniem alkoholu związany jest kolejny problem – śmieci. Wielu ludzi
podczas urlopu dostaje małpiego, a raczej nieludzkiego rozumu. Zachowują się
w sposób urągający, nie szanując miejsc, do których
przyjechali. Wyrzucają odpadki, puste puszki czy opakowania gdzie popadnie.
Ciekawe, czy w swych domach też tolerują taki bajzel?
Las czy łąka to też czyjś dom
i powinniśmy to szanować.
A przecież puste butelki
po piwie są lżejsze niż pełne, więc jaki to stanowi problem, aby je wynieść, skoro
się przyniosło?
OBUWIE
Na urlopie chodzić trzeba dużo, jak najwięcej, bo to
zdrowo i poznawczo. A zawsze pamiętajmy, by zakładać odpowiednie obuwie. Co
prawda, idąc w pełnym słońcu w glanach po plaży, co
najwyżej możemy odparzyć
sobie stopy. Jednak już chodzenie po górach (zwłaszcza
tych wysokich) w sandałach
zakrawa na próbę samobójczą. Właściwe obuwie powinno być zawsze dopasowane do pogody i podłoża.
Na biwaku w lesie najlepiej
włożyć kryte buty, by żarłoczne kleszcze nie mogły się
dostać do naszego apetycznego ciała. Natomiast w górach
przydają się specjalne buty ze
sztywną kostką i antypoślizgową podeszwą. Dopiero na
wyjście po lokalnym deptaku
zakładamy to, co mamy najszykowniejszego.
I w ten sposób można
przetrwać urlop w zdrowiu
i z osobistą godnością.
Cezary Kapłon
kto ma rację?
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
11
Dwa
w jednym
Miało być
lepiej
Kiedy człowieka dopadną lata, staje się częstym gościem gabinetów lekarskich. Przyzwyczaja
się do długich kolejek u lekarzy rodzinnych i bardzo się cieszy, kiedy nie dostaje skierowania
do jakiegoś specjalisty. Czasami jednak się zdarza, że lekarz pierwszego kontaktu łaskawie
skieruje na dodatkowe badania.
To, o czym Jacku piszesz, wraca co jakiś czas w medialnej dyskusji jak bumerang. Niestety
nasze polemiki w żaden sposób nie załatwią sprawy. Tutaj są potrzebne rozwiązania systemowe. Dopóki to nie nastąpi, opisywane przez Ciebie sytuacje będą się czasami powtarzać.
Zastanawiam się, dlaczego niektórzy mają takie opory
przed wysyłaniem pacjentów
na specjalistyczne badania.
Na szczęście moi lekarze,
gdy tylko coś u mnie poważnie szwankuje, natychmiast
kierują mnie do specjalistów.
Jak uda mi się załatwić wizytę w ciągu miesiąca, to jestem
szczęśliwy. Jednak często zdarza mi się czekać na spotkanie
z lekarskim fachowcem pół
roku i dłużej.
Jestem
ubezpieczony,
więc nie muszę płacić za porady i dlatego cierpliwie czekam, obserwuję. Często jestem świadkiem rozmów,
z których można wywnioskować, że gdy się zapłaci, to dany specjalista nagle ma czas
i przyjmie w państwowej
przychodni albo w prywatnym gabinecie. To ostatnio
jest nagminne. W zasadzie
u każdego specjalisty, a szczególnie u stomatologów. Wiadomo: jak bardzo boli ząb, to
kasa się nie liczy, a w przychodniach do tego specjalisty
naprawdę są długie kolejki
i na dodatek materiały używane do leczenia są gorszej jakości. Czy to prawda? Nie wiem,
ludzie tak mówią. Ja płacę, bo
miesiąca nie chciałem czekać,
ząb bolał i podobno mam lepsze leczenie. Na szczęście już
koniec. Niestety dwa tysiące
nie moje. W przychodni poczekałbym ze dwa miesiące
i miałbym za darmo.
Teraz inne zdarzenie.
Pamiętam wizytę u ortopedy. Gdy zadzwoniłem,
to dowiedziałem się, że lekarz przyjmie mnie dopiero
Niektórzy moi znajomi
mają podobne spostrzeżenia do Twoich. Ja na szczęście
mam w tych sprawach inne
doświadczenia. Może to kwestia wyboru lekarza rodzinne-
za dwa tygodnie. A gdy zapytałem, czy za opłatą jest
możliwość
wcześniejszego spotkania, to oczywiście
usłyszałem, że nawet zaraz.
Cena umowna: sto złotych.
W rejestracji uiściłem opłatę i otrzymałem paragon,
a potem odbyłem spotkanie
ze specjalistą. Gdy zdradziłem swoją profesję, już spokojnie korzystałem w tym samym gabinecie z leczenia na
ubezpieczalnię.
Często jest tak, że nie
mówię nic o moim zawodzie. Czekam spokojnie
w kolejce. Nie płacę za wizytę, ale gdy dochodzi do
większego specjalistycznego leczenia, jest propozycja wizyt prywatnych. Są
one takie same jak na ubezpieczalnię, tylko wyciągają
z kieszeni pieniądze, bo
szybko i bez kolejek. Do
tego bardzo mało lekarzy
księguje wpłaty. Gdy poprosiłem raz o paragon, to
oczywiście go otrzymałem,
ale więcej wizyt już nie miałem, bo pan doktor nie miał
czasu.
Dlaczego tak się dzieje?
Czemu specjaliści tak oszukują biednych pacjentów? Czy
nie można tego unormować
w prosty sposób? Ubezpieczony pacjent nie powinien
nigdzie płacić, a lekarze powinni otrzymywać refundację podstawowego leczenia.
A może byłoby więcej specjalistów, gdyby
każdy lekarz prowadzący prywatną praktykę miał
ustawowy obowią-
zek kilka godzin przyjmować nieodpłatnie pacjentów
w państwowych szpitalach
czy przychodniach?
Jacek Panas
go? Z tego, co wiem, ten wybór jest dobrowolny, nie ma
rejonizacji. Nic więc nie stoi
na przeszkodzie, aby takiego
lekarza sobie zmienić.
Ja na wizytę u swojego lekarza rodzinnego, podobnie
jak i pozostali pacjenci, umawiam się telefonicznie, nie czekam więc w żadnych kolejkach.
W nagłych przypadkach, kiedy
nie ma już numerków, zawsze
lekarz przyjmuje na końcu,
zostając nawet po godzinach
przyjęć. Czy tylko ja mam takie szczęście do lekarza rodzinnego? Myślę, że takich lekarzy
jest więcej, więc nie wszystko
w naszej służbie zdrowia jest
złe i godne potępienia.
Lekarz pierwszego kontaktu, mając pod opieką swoich pacjentów, odpowiada za
ich zdrowie. Nie może więc
robić łaski za skierowanie ich
do specjalistów. Jeżeli oczywiście uzna to za konieczne. Często zdarza się jednak, że pacjent wie lepiej, co
mu jest potrzebne – i stąd te
nieporozumienia.
Piszesz, Jacku, że Twój lekarz rodzinny, jak z Twoim
zdrowiem jest coś nie tak, każe Ci się udać do specjalisty.
Nie daje Ci skierowania? Czyli kieruje Cię na wizytę prywatną. Coś tu jest nie tak!
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy lekarzy specjalistów jest za mało? Chyba
nie, skoro do tego samego eksperta można dostać się bez problemów
prywatnie. Wizyty „na
ubezpieczalnię” objęte są limitami, stąd
nawet kilkuletnie ko-
lejki do niektórych specjalistów. I to, Jacku, trzeba zmienić, ale na to ani Ty, ani ja, ani
żaden inny pacjent nie mamy
wpływu.
Jeżeli lekarz specjalista, mając niewyczerpany limit, proponuje Ci wizytę prywatną, postępuje niezgodnie
z prawem. Niestety Twoje
spostrzeżenie dotyczące różnic w zachowaniu i podejściu
do pacjenta w czasie wizyty
„na ubezpieczalnię” i prywatnie potwierdza wielu moich
znajomych. Na szczęście są to
pewnie jednostkowe przypadki, ale nawet takie nie powinny mieć miejsca.
Lekarze stomatolodzy to
zupełnie odrębny temat. Każdy w zasadzie ma swojego
i właśnie jego uważa za najlepszego. Wizyta w przychodni
różni się od wizyty prywatnej
nie tylko czasem oczekiwania,
ale także tym, o czym piszesz,
czyli gorszą jakością materiałów. Ale to nie jest wina lekarza, tylko przepisów. Jest
pomysł, aby gabinety stomatologiczne wróciły do szkół.
Myślisz, Jacku, że będą one
na takim samym poziomie jak
te prywatne? Czy w związku
z tym spełnią oczekiwania?
Może jako profilaktyka.
Dlatego byłbym bardzo ostrożny w ocenach naszej służby zdrowia. Pracuje
w niej wielu znakomitych specjalistów, którzy traktują ten
zawód jako powołanie i kasa
nie jest dla nich celem samym
w sobie. Tych pozostałych zweryfikuje życie, czyli pacjenci.
Andrzej Zb. Brzozowski
12
rozmaitości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
Dowcipy na każdą okazję
REKLAMA
Mąż do żony:
– Skoczyłabyś do sklepu
po piwo?
– Ale jest mróz i lód na chodniku. Jeszcze się wywalę.
– To kup w puszce, się nie stłucze.
Po latach spotykają się koledzy
z klasy:
– Hej, Heniek, jak ci się powodzi?
– Bardzo w porządku, Józku,
mam sieć sklepów
i nieźle zarabiam.
– Jak tego dokonałeś? Przecież
przez matmę siedziałeś parę razy w tej samej klasie.
– Wiesz, kupuję w Chinach duperele po złotówce i sprzedaję
tutaj po cztery złote. No i z tych
trzech procent jakoś żyję.
BARAN 21.03 – 20.04
Nie wiadomo skąd, ale
pojawi się niespodziewanie
dobra i wyjątkowo konkretna, świetna passa zawodowa.
Uważaj jednak, by nie mieszać się za bardzo w cudze
obowiązki. Zwłaszcza w życie osobiste kolegów.
LEW 23.07 – 23.08
Nie wolno dać Ci się wyprowadzić z równowagi. Jeżeli to się uda, świat będzie
piękniejszy, nadejdzie dobry
czas na załatwienie trudnych
spraw i wcielanie w życie długo odkładanych planów. Sam
je sobie nakreśliłeś.
STRZELEC 23.11 – 21.12
Mała odmiana, która
wniosłaby do Twojego życia
podmuch świeżości, pojawi
się, kiedy wykrzesasz z siebie
nieco więcej inwencji. Musisz
to jednak wesprzeć zdecydowanym działaniem. Warto się
wysilić i coś zmienić.
BYK 21.04 – 20.05
Nie udawaj, że nic się nie
stało. Wychodzi na to, że albo
nie znasz się na piłce nożnej,
albo nie masz intuicji. Przynajmniej jeżeli chodzi o minione Euro. Najlepiej będzie, jak
przestaniesz obstawiać wyniki meczów u bukmacherów.
PANNA 24.08 – 23.09
Gotowość do kompromisu pomoże wybrnąć z zagmatwanej sytuacji, do której
doprowadziłeś przez swoją
lekkomyślność. Odetchniesz
jednak pełną piersią, a prosta
ścieżka doprowadzi Cię do celu. Tylko nie zbaczaj.
KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01
Może jednak zgodzisz się
na coś, na co od dawna namawiają Cię znajomi i przyjaciele. Takie rzeczy mogą być bardzo inspirujące na przyszłość.
Zaryzykuj, zrób w końcu coś
nietypowego i szalonego.
Ostrzyż się na Pazdana.
BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06
Poczujesz w sobie siłę, by przenosić góry. Pamiętaj jednak o tym, by wyznaczać sobie realistyczne cele.
Zbyt duży wysiłek, zwłaszcza
w Twoim wieku, może szybko doprowadzić do nieprzyjemnych kontuzji.
WAGA 24.09 – 23.10
W ważnej sprawie poradź
się bliskich, a dopiero potem
podejmij decyzję. Chociaż nie
napotkasz żadnych nietypowych przeszkód, to nie możesz liczyć na wspaniałe prezenty od losu. Nie angażuj się
więcej w konflikty.
WODNIK 21.01– 19.02
Należy Ci się chwila szczerości. To, że lubisz łowić ryby,
nie oznacza wcale, że muszą
one być podstawowym pożywieniem w waszej rodzinie. Jak tak bardzo je lubisz, to
jedz je sobie sam. Najlepiej poza domem.
RAK 22.06 – 22.07
Przed Tobą wymarzony urlop. Uważaj na kąpiele,
zwłaszcza słoneczne. Długie
przebywanie na słońcu może
nie tylko zmienić kolor Twojej
skóry. Chyba że będziesz miał
szczęście i przez cały urlop będzie padał deszcz.
SKORPION 24.10 – 22.11
Czas zwolnić tempo. Przypomnij sobie, że poza pracą
też istnieje świat. Pozbądź się
wreszcie jakiegoś uciążliwego obowiązku i weź kilka dni
wolnego, by spędzić je z rodziną. Nie zabieraj więcej roboty do domu!
RYBY 20.02 – 20.03
Są wokół Ciebie sprawy
ważne i mniej ważne. Nie zawracaj więc sobie głowy drobiazgami. Skoncentruj się tylko na tym, co w obecnym
momencie jest dla Ciebie najważniejsze i po prostu rób to,
co do Ciebie należy.
Redakcja zastrzega sobie prawo do unieważnienia horoskopu, bez podania przyczyn!
AZB
Dziewczyna wróży sobie u Cyganki:
– Dwóch chłopaków się o mnie
stara, któremu z nich
się poszczęści?
– Poszczęści się Andrzejowi, Jurek się z tobą ożeni.
Rozmowa dwóch kolegów:
– Stary, jak często
się zmienia olej?
– Szwagier zmienia raz
na dwa lata.
– Raz na dwa lata, a czym on jeździ?
– Niczym, smażalnię ma
w Kołobrzegu.
Sprawa rozwodowa. Mąż, żona,
sędzia, sala pełna publiczności:
– Jakie ma pan zastrzeżenia
do małżonki?
– Bałaganiara taka, że
wytrzymać nie można.
– Proszę powiedzieć,
o co chodzi...
– Zawsze, jak wstaję rano, w zlewie taka masa sztućców, garów
i talerzy, że się odlać
nie ma gdzie!
Pewna kobieta miała 12 synów.
Każdemu z nich dała na imię
Adam. Pewnego dnia
koleżanka pyta ją:
– Powiedz mi, dlaczego wszystkich nazwałaś tak samo?
– To proste, jest pora obiadu, to
wołam: Adam, obiad; pora śniadania to wołam: Adam, śniada-
nie i wszyscy przychodzą razem.
– No dobrze, a jak potrzebujesz
jakiegoś konkretnego syna?
– Aaa! No to wtedy wołam
po nazwisku...
Żona: – Dlaczego wracasz tak
późno?
Mąż: – Korek był...
Żona: – Jaki korek, oszuście!
W nocy korek?
Mąż: – Nie mogliśmy
go wyciągnąć...
Drogówka zatrzymuje kierowcę:
– Nie ma pan prawa jazdy, koła
są nienapompowane, niezapięte
pasy, w ręku puszka piwa.
– Do jutra!
– Co to ma znaczyć?
– Moment, nie widzi pan, że
przez telefon rozmawiam?!
Żona do męża przed wyjściem
na plażę:
– Chciałabym założyć coś, co zadziwi wszystkich!
– To załóż łyżwy...
Spotyka się dwóch sąsiadów.
Jeden mówi: – Sąsiedzie! Pan wie, co mi wymyślił wczoraj pana synuś?
– Pojęcia nie mam!
– Żona nie chciała mnie wpuścić do mieszkania. Zadzwoniłem do was, bo mnie strasznie
smaliła rura. A nie było was, to
waszego synka poprosiłem, żeby mi przyniósł szklankę wody!
No, nie powiem, grzecznie przyniósł mi nawet dwie szklanki. A
jak go poprosiłem o jeszcze, to
przyniósł mi tylko pół szklanki!
To go ochrzaniłem, że taki skąpy! To on mi mówi, że jest mały,
nie sięga głową do kranu, a już
wszystko wybrał z sedesu!
– Chciałbym kupić synowi długopis na urodziny – mówi klient do
sprzedawcy. – To ma być niespodzianka?
– pyta zdziwiony ekspedient. – Tak, bo syn spodziewa się
motocykla.
AZB
ślady przeszłości
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
13
Jak Pawełek historię Olsztyna poznaje
Patrząc na długoterminową prognozę pogody, która nie była optymistyczna, postanowiliśmy przesunąć nasz rowerowy wyjazd na koniec lipca. Podobno ma być bezdeszczowo. Teraz jest
chłodno i pochmurnie. Przyjemnie by się jechało, ale od ruszenia w trasę powstrzymały nas zapowiadane burze. Kilka dni temu dzwonił do mnie Jacek Panas i opowiadał o nawałnicy, jaką
przeżył na jachcie na jeziorze Święcajty. Mówił, że silny wiatr nie pozwolił mu odbić od brzegów wyspy, a wokół niego latały drzewka wyrwane z korzeniami. Oczywiście przesadzał, ale
wierzę mu, że pogoda była podła.
Na mojej działce niedawna ulewa, połączona z silnym
wiatrem też spowodowała sporo zniszczeń. Uszkodziła mój foliowy namiot,
a intensywny deszcz zatopił
dwie grządki. Napracowałem
się, ale uratowałem rosnące
warzywa.
Oczywiście nie przerywam rowerowych wędrówek.
Prawie codziennie przemierzam aleję Wojska Polskiego,
potem ścieżką rowerową jadę do Dywit albo przez Redykajny czy przez Barczewko i Nikielkowo wracam do
Olsztyna.
Każdego dnia na swojej
trasie dostrzegam coś nowego. To są nauki Jacka Panasa,
naszego redakcyjnego miłośnika starego i nowego Olsztyna. On pokazał mi, jak należy oglądać to, co nas otacza.
Na alei Wojska Polskiego zajrzałem do zabytkowej przepompowni ścieków.
Przez grubą szybę zamontowaną w chodniku można zobaczyć w komorze prawie
100-letnie urządzenia. Nieraz zaglądam do dawnych koszar Dragonów przy ulicy Dąbrowskiego. Często, jak mam
czas, odwiedzam tam magazyn
z rzeczami z demobilu. Kupiłem już dawne wojskowe buty, saperkę OP1 (taki gumowy zestaw do ochrony przed
skażeniem), bardzo fajną pelerynę. Mam też namiot i jeszcze sporo innych przydatnych
w wędrówkach rzeczy. Przy
okazji podziwiam zabytkowe
budowle dawnej piekarni i magazynów. Jacek mówił, że jak
był młody i czasami wieczorem przechodził koło piekarni,
to dostawał od piekarzy bochen
prawdziwego
żołnierskiego chleba. Był bardzo smaczny i dodatkowo przydatny, bo
można nim było uszczelniać
okna, rezygnując z kitu.
Jadąc w stronę Jakubowa,
zawsze szukam dawnej zajezdni tramwajowej. Niestety nie ma po niej śladu. Jest
tylko budynek starej trafostacji, oczywiście co innego się
w niej mieści. Jacek mówił,
że prąd do zasilania trakcji
był dostarczany z elektrowni
zbudowanej na miejscu ujścia
Wadągu do Łyny. Nawet jest
szansa zwiedzania tego już
zabytkowego zakładu. Mnie
się raz udało. Jest tam turbina z końca XIX wieku. Sprawna, dostarczająca prąd. Przed
II wojną do Olsztyna energię
elektryczną dostarczały trzy
elektrownie wodne. Na Wadągu, w Brąswałdzie i ta na ujściu Wadągu do Łyny. Czynne są do tej pory.
Przejeżdżając koło audytorium Maximum Wyższej
Szkoły Informatyki i Ekonomii, też od Jacka dowiedziałem się, że zrobiono ją z powojennego kina „Grunwald”,
które uruchomiono w latach 50. ubiegłego wieku
w przedwojennej ujeżdżalni koni będącej częścią koszar Funka, zlokalizowanych
w obrębie obecnej ulicy
Kasprowicza.
Ścieżka rowerowa wytyczona jest na chodniku i biegnie aż do rogatek miasta. Po
drodze mijam budynek szkoły, znany mi jako „samochodówka”. Sam gmach na pewno nie jest nowy i dlatego
szybko zadzwoniłem do Jacka z pytaniem, czy czegoś ciekawego nie wie o tym miejscu.
– Oj Pawełku, ty mnie zamęczysz! – jęknął Jacek Panas.
Na szczęście był w dobrym humorze, bo tylko pomruczał i obiecał, że coś przyśle. Na drugi dzień e-mail był
już w mojej skrzynce. Oto on.
„Pawełku, ja sam często przejeżdżam (ale autem) koło samochodówki
i tak się przyzwyczaiłem do
jej widoku, że utrwaliło się we
mnie przekonanie o wiecznym istnieniu tego gmachu.
Dzielnica Zatorze zaczęła
powstawać z chwilą uruchomienia w Olsztynie połączeń
kolejowych. Raczej była to sypialnia miasta i miejsce stacjonowania wojska. Koszary
Dragonów, wcześniej koszary Funka i Materna, dodatkowo siedziba władz garnizonu
i koszary przy ulicy Jagiellońskiej. Sklepów i lokali gastronomicznych było mało, tak
jak do tej pory. Najwięcej placówek handlowych i usługowych mieściło się tuż za torami. Czym bliżej rogatek
miasta, tym ich było mniej.
Dzielnica z roku na rok
się powiększała. Przybywało dzieci i młodzieży. Zaczęto budować szkoły. Jedną
z nich była właśnie szkoła zawodowa przy ulicy Adolf Hitler Strasse, czyli dzisiejszej
alei Wojska Polskiego. Szko-
łę wybudowano w 1932 roku. Uczono w niej podstawowych zawodów przydatnych
w tamtych czasach. Mój znajomy rolnik opowiadał mi, że
chodził do tej szkoły i uczył się
na mechanika, a nauka trwała prawie do wkroczenia radzieckich „wyzwolicieli”. Była to jedyna szkoła zawodowa
w Olsztynie, przede wszystkim dla chłopców. Dziwnym
trafem Rosjanie nie spalili
budynku.
Naprawy wymagał dach,
a remontu górne piętra budynku. Mimo nie najlepszego stanu technicznego, już
we wrześniu 1945 roku rozpoczął się rok szkolny. Znów
była to szkoła zawodowa
– Państwowe Liceum Komunikacyjne. Nauka odbywała się tylko w salach na parterze. Pozostałe pomieszczenia
na piętrach i strych remontowano, nie przerywając nauki,
przy dużym udziale dorosłych
uczniów. Do końca pierwszego roku szkolnego w zasadzie
remont został zakończony.
W 1951 roku Państwowe Liceum Komunikacyjne podzieliło się na Technikum
Samochodowe, Technikum
Kolejowe oraz Technikum
Budowlane, to ostatnie przeniosło się do innego gmachu
w mieście. Przy alei Wojska
Polskiego pozostały samochodówka i kolejówka. Pod koniec
lat 90. zamknięto Technikum
Kolejowe, a jego pomieszczenia zajął Zespół Szkół Samochodowych im. por. Adolfa Marii Bocheńskiego, czyli
nic innego jak samochodówka
– i tak jest do dzisiaj. Podobno
od tego roku szkolnego będzie
tu kierunek kształcący pod potrzeby kolejnictwa.
Już kiedyś pisałem, że z tyłu za szkołą, przy obecnej ulicy Kasprowicza istniała dosyć ekskluzywna restauracja
Bellevue z dużą salą taneczną. Po wojnie umieszczono
w restauracji lokatorów, ale
po kilku latach to właśnie
szkole przekazano budynek
z tancbudą, gdzie do dzisiaj
jest sala gimnastyczna.
Za moich młodzieńczych
czasów zimą na boisku szkolnym urządzano lodowisko.
Ślizgała się tu młodzież z całego miasta, ja też tam przychodziłem. Obok szkoły – nikomu
to wtedy nie przeszkadzało
– funkcjonował największy
w Olsztynie browar, który
wybudowany został pod koniec XIX wieku. Mało kto wie,
ale początkowo w tym browarze piwo warzono w budynku
przy Starym Ratuszu na Starym Mieście. Niestety zakład
zbankrutował i teraz jest tam
osiedle mieszkaniowe”.
Opowieść Jacka Panasa
zredagował Pawełek
14
porady
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
Chorowanie za granicą
Przed każdym wyjazdem na urlop lub wycieczkę wypada zadbać o ubezpieczenie na wypadek choroby. Wyjeżdżając
do krajów Unii Europejskiej, warto wyrobić sobie w oddziale
NFZ tak zwaną kartę EKUZ. Wydawana jest bezpłatnie każdemu ubezpieczonemu, także dziecku – małolatowi i uczącemu
się pełnoletniemu.
Choć nie w każdym kraju zasady są takie same, to – najogólniej rzecz ujmując – z kartą EKUZ nie trzeba pokrywać kosztów
pobytu w szpitalu. Zasada ta dotyczy jedynie publicznej służby
zdrowia. Szpitale prywatne rządzą się swoimi prawami.
RADZI
Zespół jelita drażliwego to jedna z najczęstszych chorób przewodu pokarmowego, czyli taka, która nie jest
związana z nieprawidłową budową jelit. Charakteryzuje
się na zmianę biegunkami i zaparciami trwającymi co
najmniej 3 miesiące, bólami brzucha czy wzdęciami.
Natomiast czynniki,
które mogą wpłynąć na
rozwój choroby, to m.in.
operacje w obrębie przewodu pokarmowego czy
stosowanie antybiotyków
zaburzających florę bakteryjną jelit. Schorzenie
jest trudne do wyleczenia, ale nie jest nieuleczalne. Z dobrym skutkiem
możemy się go pozbyć,
stosując terapię naturalną w postaci zabiegów
akupunktury. Działa ona
w kierunku usunięcia
przyczyny choroby, czyli leczymy m.in. nerwice,
redukujemy stresy i tym
samym
przywracamy
prawidłową pracę układu pokarmowego.
Dane kontaktowe:
AcuMedis
al. Sybiraków 14/3,
tel. 89 534 61 10.
Więcej informacji na
stronie
www.acumedis.com
Czy kupić
dziecku quada?
To swoista moda. Podczas wakacji dzieci namawiają rodziców, by kupili quada. Sugerują, że to taki bezpieczny pojazd
o czterech kołach, często wyposażony w niewielki silnik umożliwiający jazdę z umiarkowaną prędkością. Odpowiedzialny rodzic musi przed podjęciem decyzji zdać sobie sprawę z obowiązków, które przed nim staną.
Przede wszystkim quad nie jest pojazdem dla każdego. To
maszyna dla opanowanych i roztropnych. Małolat, aby dosiąść
quada, nawet tego najmniejszego, musi mieć ukończone 14 lat.
Jest to warunek podstawowy. Taki wiek upoważnia do zdawania egzaminu na prawo jazdy kategorii AM. To egzamin z teorii i praktyki.
Gdy dziecko bez prawa jazdy zostanie zatrzymane przez
policję za sterami quada, to rodzicom może grozić nawet sąd
rodzinny. Rodzice odpowiadają też za wszystkie szkody, które
wyrządzi kierujący małolat. Gdyby w wyniku takiego zdarzenia komuś przytrafiła się wielka krzywda, rodzic może nawet
trafić do więzienia. Takie konsekwencje wypada wkalkulować,
podejmując decyzję.
Odwołanie
pełnomocnictwa
Bywa, że w pewnych okolicznościach udzielamy pełnomocnictwa komuś z rodziny lub dobremu znajomemu. Może ono
być bezterminowe lub z oznaczonym terminem ważności. Niezależnie od tego decyzję o udzieleniu pełnomocnictwa można
w każdej chwili cofnąć.
Zasadą jest, że po wygaśnięciu pełnomocnictwa pełnomocnik zwraca stosowne upoważnienie. Jeśli tego nie uczyni, to należy wezwać go do zwrotu dokumentu. Najlepiej uczynić to na
piśmie. Jeśli pełnomocnictwo zostało udzielone w biurze notarialnym, to udajemy się do notariusza i składamy przed nim
stosowne oświadczenie. Wszystko po to, by dokonać adnotacji
o wygaśnięciu pełnomocnictwa. Na tej podstawie, w razie potrzeby, można będzie wykazać, że po określonym terminie
czynności (byłego) pełnomocnika nie mają skutku prawnego.
Finansowe
zabezpieczenie
starości
Wszelkie raporty wskazują, że młodzi, którzy właśnie weszli i wchodzą na rynek pracy, po zakończeniu aktywności zawodowej dostaną niewielkie emerytury. Już dziś, jeśli mają takie możliwości, to powinni pomyśleć o swej przyszłości. Nawet
jak zarabiają niezbyt dużo, dobrze by pomyśleli o odkładaniu
na stare lata.
Jedną z form oszczędzania są indywidualne konta emerytalne (IKE). Zyski tam osiągane nie są najwyższe, ale bezpieczne.
Oszczędzanie w IKE ma tę zaletę, że od zgromadzonych środków nie płacimy tzw. podatku Belki, który o 19 procent obniża zyski z lokat. Z tego powodu określone są limity rocznych
wpłat, a jedna osoba może mieć tylko jedno IKE. Małżeństwo,
jeśli chce mieć takie zabezpieczenie, może założyć dwa konta,
osobne na każdego z małżonków. Pieniądze można wpłacać
miesięcznie lub w innym trybie. Nic nie szkodzi, jeśli przez jakiś czas nie dokonujemy wpłat.
Pieniądze te wraz z odsetkami możemy wybrać w każdej
chwili, ale wówczas zapłacimy podatek Belki. Po osiągnięciu
wieku emerytalnego zgromadzone oszczędności, już bez tego
podatku, można wypłacić jednorazowo lub w ratach, dokładając do niskiej emerytury. Środki zgromadzone w IKE są dziedziczone przez spadkobierców. Są one zwolnione z podatku od
spadków i darowizn.
M.R.
Nie takie podatki straszne
Sprzedaż domu jednorodzinnego a stawka VAT
Pytanie: – Wybudowałem
dom z myślą o jego sprzedaży. Dom ma powierzchnię
użytkową 400 m2. Cena sprzedaży netto to 600.000 zł. Jestem płatnikiem podatku VAT
i zamierzam wystawić fakturę
sprzedaży z 8% VAT. Kolega
mój twierdzi, że powinienem
sprzedaż tego domu opodatkować stawką 23%. Który
z nas ma rację? Dariusz K.
Odpowiedź: – Obaj panowie macie rację, ale nie do
końca. Sprzedaż tego konkret-
nego domu należy opodatkować dwiema stawkami: zarówno 8%, jak i 23%.
Dzieje się tak dlatego, że
budowa obiektów budowlanych lub ich części, zaliczonych do budownictwa objętego społecznym programem
mieszkaniowym, opodatkowana jest według stawki 8%.
Wynika to z ustawy o VAT.
Jakie obiekty obejmuje społeczny program mieszkaniowy? Łatwiej jest powiedzieć,
jakie obiekty mieszkaniowe
nie spełniają tych kryteriów.
Do budownictwa objętego społecznym programem mieszkaniowym nie zalicza się:
– budynków mieszkalnych jednorodzinnych, których powierzchnia użytkowa
przekracza 300 m2;
– lokali mieszkalnych, których powierzchnia użytkowa
przekracza 150 m2.
Jeżeli zatem sprzedaje
Pan dom jednorodzinny o powierzchni użytkowej 400 m2,
sprzedaż tę powinien opodatkować według stawki 8%
dla powierzchni 300 m2 (75%
wartości) oraz 23% dla pozostałych 100 m2 (25% wartości).
Uwaga! Do gruntu (działki) sprzedawanego łącznie
z budynkiem należy zastosować stawkę VAT właściwą
dla tego budynku (bez względu na wielkość działki). Najlepiej zatem wartość gruntu
uwzględnić w wartości netto transakcji, a dopiero potem proporcjonalnie ustalić podstawę opodatkowania
i kwotę VAT.
Elżbieta Krywko
doradca podatkowy
Chcesz, abym na łamach
tej gazety odpowiedziała na
Twoje pytanie? Dzwoń pod
nr 607 14 14 14 lub napisz na
adres: [email protected]
Elżbieta Krywko
sport
REKLAMA
“Nowe Życie Olsztyna” nr 14 (185) 2016
15
Piłkarze już trenują
Kadrowa karuzela w Stomilu
Piłkarze klubów z pierwszej ligi rozpoczęli przygotowania do sezonu 2016/2017. Tak jest również w przypadku Stomilu Olsztyn, który zacznie rywalizację na zapleczu ekstraklasy 30 lipca.
Czasu na przygotowanie formy do rozgrywek nie
pozostało zbyt wiele. Piłkarzy Stomilu dzielą od rozpoczęcia ligowych gier niecałe
dwa tygodnie. Trener Adam
Łopatko rozpoczął je od zafundowania zawodnikom badań wydolnościowych. Wzięli
w nich udział m.in. ci, którzy
przedłużyli z klubem umowy,
a więc Paweł Głowacki, Łukasz
Jegliński, Rafał Kujawa, Jarosław Ratajczak i Piotr Skiba.
Nowym nabytkiem w zespole jest stary znajomy, wychowanek Pisy Barczewo
i były piłkarz Stomilu – Tomasz Zahorski. Napastnik,
który przed dziesięcioma laty odszedł z klubu, powrócił
na stare śmieci. Ostatnio Zahorski grał w GKS Katowice.
Teraz będzie reprezentował
biało-niebieskie barwy przez
dwa sezony. Warto zaznaczyć, że zawodnik ma za sobą 13 meczów w kadrze Polski
oraz grę m.in. w ekstraklasowym wówczas Górniku Zabrze. Piłkarz zaznaczył, że
swoją przyszłość wiąże z olsz-
tyńskim klubem. Na razie jako piłkarz, a później kto wie...
Do olsztyńskiego klubu
ściągnięto z wypożyczeń Wojciecha Dziemidowicza, Arka-
diusza Mroczkowskiego (obaj
Olimpia Zambrów), Wojciecha Żęgotę (Tęcza Biskupiec) oraz Patryka Kuna (Rozwój Katowice). Ponadto skład
drużyny mają uzupełnić młodzieżowcy, czyli zawodnicy
urodzeni w 1996 roku i młodsi. Na celowniku jest Wiktor Biedrzycki (Kaczkan Huragan Morąg). Szkoleniowcy
olsztyńskiego klubu chcą także przyjrzeć się kilku młodym
piłkarzom pochodzącym spoza naszego regionu.
Uzupełnienie kadry zespołu jest konieczne, gdyż
klub opuścili Rafał Remisz
i Janusz Bucholc (obaj Wigry Suwałki), Irakli Meschia
(szuka klubu), Tomasz Wełna
(testy w Podbeskidziu Bielsko-Biała). Jest wielce prawdopodobne, że ze Stomilem pożegna się także Piotr
Głowacki.
Niemal w ostatniej chwili
udało się namówić do powrotu dwóch doświadczonych
obrońców. Mowa o Arkadiuszu Czarneckim (poprzednio
Bytovia Bytów) oraz Tomaszu Wełnickim (poprzednio
Zawisza Bydgoszcz). Ten fakt
bardzo ucieszył olsztyńskiego
szkoleniowca, który stwierdził, że w zasadzie defensywa
Kalejdoskop sportowy
Stomil Olsztyn wraca do
ram klubu wielosekcyjnego. Oprócz piłkarzy w najbliższym sezonie jego barwy
będą reprezentowali koszykarze. Na razie zespół seniorów będzie grał w trzeciej lidze. Trzon drużyny stanowią
gracze Trójeczki Olsztyn, która w ubiegłym sezonie zajęła drugie miejsce w rozgrywkach trzeciej ligi. Na razie pod
egidą Stomilu będzie występował zespół seniorów. Grupy młodzieżowe pozostaną
pod opieką UKS Trójeczki.
Jak zapewnili włodarze obu
klubów, o ewentualnej przeprowadzce grup młodzieżowych zdecydują za jakiś czas.
Wszystko będzie zależało od
stanu współpracy między
oboma klubami.
Według nieoficjalnych doniesień, środkowy siatkar-
skiej reprezentacji Polski Marcin Możdżonek nie zagra na
igrzyskach w Rio de Janeiro.
Wychowanek olsztyńskiego
AZS-u i były kapitan reprezentacji Polski został skreślony z listy zawodników na Rio
przez trenera Stephana Antigę. Na razie Marcin Możdżonek odmówił komentarza
w tej sprawie.
Podczas mistrzostw Europy w lekkiej atletyce srebrny
medal wywalczył Kacper Kozłowski (AZS UWM Olsztyn).
Olsztynianin pobiegł w sztafecie 4x400 metrów. Natomiast
w pchnięciu kulą Konrad Bukowiecki (Gwardia Szczytno)
przegrał brązowy medal zaledwie o jeden centymetr.
Daniel Żółtak zmienił barwy klubowe. Obrotowy Warmii Traveland Olsztyn prze-
szedł
do
występującego
w ekstraklasie zespołu Meble Wójcik Elbląg. Z olsztyńskim klubem pożegnali się
także Szymon Hegier (Orkan
Ostróda) oraz Dominik Droździk (Stal Gorzów Wlkp.). Do
Warmii dołączyli natomiast
Sergiusz Dworczak (wypożyczenie z Wybrzeża Gdańsk),
Tomasz Fugiel (Viret Zawiercie), Damian Przytuła (ITR Jeziorak Iława). Trenerem pozostał Giennadij Kamielin.
Olsztynianie
rozpoczynają
przygotowania do nowego sezonu 20 lipca. Rozgrywki ruszają 10 września. Pierwszym
rywalem Warmii będzie Śląsk
Wrocław.
Rozpoczęła się budowa
boiska treningowego przy al.
Piłsudskiego w Olsztynie. Będą na nim trenowali piłkarze pierwszoligowego Stomi-
lu. Boisko o wymiarach 106
na 69 metrów zostanie pokryte trawą z rolek wyprodukowaną przez jedną z firm
z Wielkopolski. Ponadto obok
powstanie plac do treningu
dla pozostałych grup szkoleniowych klubu. Prawdopodobnie pierwszy trening na
nowym boisku piłkarze przeprowadzą w ostatnim tygodniu sierpnia.
IRON
Stomilu została skompletowana. Nieco więcej kłopotów
olsztynianie mają ze znalezieniem młodzieżowców. Niespodziewanie z możliwości
gry w pierwszej lidze zrezygnował Mateusz Jajkowski (GKS Wikielec). Trochę to
dziwne w przypadku młodego piłkarza, który powinien
rozwijać swój warsztat w klubach pierwszoligowych, a nie
na poziomie czwartej ligi.
Pierwsze dni olsztyńscy
piłkarze spędzili, trenując na
własnym obiekcie. Rozegrali
także mecz kontrolny z MKS
Ełk. Kolejnym etapem przygotowań do nowego sezonu
było tygodniowe zgrupowa-
nie w Zielonce koło Warszawy. Tam olsztynianie rozegrali dwa sparingi z drugoligową
Olimpią Zambrów oraz Victorią Sulejówek. Stomil zmierzył
się także w Warce z rezerwami
niemieckiego VfL Wolfsburg
i wygrał 2:1 (bramki – Tsubasa
Nishi i Łukasz Jegliński).
Pierwsze z ważnych spotkań olsztynianie rozegrają 23
lipca w I rundzie Pucharu Polski. Ich rywalem będzie zwycięzca meczu JKS Jarosław
– ROW Rybnik. Sezon ligowy
podopieczni trenera Łopatko
zainaugurują 30 lipca meczem
przed własną publicznością
z Chrobrym Głogów.
IRON
Przepraszamy wszystkich Czytelników oraz
zainteresowane strony za pomyłkę w poprzednim
wydaniu naszego dwutygodnika „Nowe Życie Olsztyna”.
Złośliwy chochlik spowodował, że wydrukowany został
nieaktualny materiał o przygotowaniach piłkarzy
Stomilu. Dziękujemy Czytelnikom, którzy interweniowali
po zauważeniu błędu.
Redakcja

Podobne dokumenty

Życie Olsztyna

Życie Olsztyna Najemca został wybrany. To warszawska spółka, w której udziały mają też olsztyńscy przedsiębiorcy. To Vega Consultingm, która w Olsztynie kupiła m.in. hotel Gromada.  Umowa dzierżawy została podpis...

Bardziej szczegółowo

Mój Rynek - Gmina Dywity

Mój Rynek - Gmina Dywity Dwanaście firm i konsorcjów złożyło oferty w przetargu na przygotowanie dokumentacji projektowej linii tramwajowej, ulicy Obiegowej, zajezdni tramwajowej i przebudowy ulic i skrzyżowań. Jest to spa...

Bardziej szczegółowo