Ecclesia t. 8 - PDF 6.pm6 - Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski

Transkrypt

Ecclesia t. 8 - PDF 6.pm6 - Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski
ECCLESIA
STUDIA
Z DZIEJÓW
WIELKOPOLSKI
Tom 8, 2013
ECCLESIA
STUDIES
IN THE HISTORY
OF WIELKOPOLSKA
Volume 8, 2013
ADAM MICKIEWICZ UNIVERSITY IN POZNAÑ
FACULTY OF THEOLOGY
ECCLESIA
STUDIA
Z DZIEJÓW
WIELKOPOLSKI
Tom 8, 2013
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
WYDZIA£ TEOLOGICZNY
Rada wydawnicza
DOROTA DRZEWIECKA-NOWAK, JACEK HADRYŒ, BOGUS£AW KOCHANIEWICZ,
ADAM PRZYBECKI, JAN SZPET – PRZEWODNICZ¥CY, PAWE£ WYGRALAK
Redakcja tomu
FELIKS LENORT, PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Redakcja jêzykowa
MIECZYS£AWA MAKAROWICZ
Konsultacja lingwistyczna – jêzyk angielski
MA£GORZATA WIERTLEWSKA
Konsultacja lingwistyczna – jêzyk niemiecki
ADAM KALBARCZYK
Recenzenci tomu
ANTONI G¥SIOROWSKI, INSTYTUT HISTORII POLSKIEJ AKADEMII NAUK
HANNA KÓÈKA-KRENZ, WYDZIA£ HISTORYCZNY UNIWERSYTETU IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
DOMINIK KUBICKI, WYDZIA£ HISTORYCZNY UNIWERSYTETU IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
GRZEGORZ KUBSKI, WYDZIA£ HUMANISTYCZNY UNIWERSYTETU ZIELONOGÓRSKIEGO
ANZELM WEISS, INSTYTUT HISTORII KOŒCIO£A KATOLICKIEGO UNIWERSYTETU LUBELSKIEGO
PUBLIKACJA FINANSOWANA Z FUNDUSZU WYDZIA£U TEOLOGICZNEGO
UNIWERSYTETU IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
WERSJ¥ PIERWOTN¥ CZASOPISMA „ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI” JEST WERSJA DRUKOWANA
ISSN 1731-0679
UNIWERSYTET IM. ADAMA MICKIEWICZA W POZNANIU
WYDZIA£ TEOLOGICZNY
REDAKCJA WYDAWNICTW
61-111 POZNAÑ, ul. WIE¯OWA 2/4
e-mail: [email protected]
tel./fax (61) 851-97-43
http//www.teologia.amu.edu.pl
Projekt ok³adki: PAWE£ P¥K
T³umaczenie na jêzyk angielski: MA£GORZATA WIERTLEWSKA
ZAK£AD GRAFICZNY UAM, 61-712 POZNAÑ, ul. WIENIAWSKIEGO 1
Spis treœci
IZABELA SKIERSKA
Zarz¹d finansami parafii w póŸnoœredniowiecznej Polsce 7
MARTA CZY¯AK
Zwi¹zki klarysek gnieŸnieñskich z duchowieñstwem katedry gnieŸnieñskiej
w pierwszej po³owie XV wieku 27
ANDRZEJ K USZTELSKI
Monachomachia poznañska. Kontrowersje bernardynów poznañskich
z franciszkanami w drugiej po³owie XVII wieku 41
AGNIESZKA WAJROCH
„Mêczeñstwo œw. Apolonii” z G³uchowa.
P³askorzeŸba z kolekcji gotyckiej Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu
63
ARKADIUSZ W AGNER
Oprawa z superekslibrisami biskupa Erazma Cio³ka w zbiorach
Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu 101
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
Szczyt koœcio³a Najœwiêtszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.
Budowa, ikonografia, Ÿród³a archeologiczne 125
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Poznañskie koœcio³y mendykantów
w aktach wizytacji Józefa Rogaliñskiego (1779-1781) 141
PAWE£ ZAJ¥C
Uposa¿enie parafii obrzañskiej i wybrane aspekty dzia³alnoœci duszpasterskiej
w okresie pocysterskim w latach 1836-1861 167
F ELIKS LENORT
„Gazeta Koœcielna” (1843-1849) i „Tygodnik Koœcielny” (1850),
czyli druga i trzecia inicjatywa czasopiœmiennicza
Jana Nepomucena Jabczyñskiego 207
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Dawny koœció³ ewangelicki w Pogorzeli.
Z dziejów przekszta³ceñ architektury ewangelickiej w Wielkopolsce
237
JACEK B IESIADA
Ksi¹dz Franciszek Ba¿yñski – spo³ecznik, wydawca, patriota (1801-1876) 283
£UKASZ KRUCKI
Jana Onufrego Gorczyczewskiego panegiryk na okolicznoœæ przyjêcia paliusza
przez arcybiskupa Tymoteusza Gorzeñskiego 317
6
SPIS TREŒCI
Contents
IZABELA SKIERSKA
Management of Parish Finances in Medieval Poland 7
MARTA CZY¯AK
Connections between the Poor Clares Nuns in Gniezno and the Clergy
of the Gniezno Cathedral in the First Half of the 15th Century 27
ANDRZEJ KUSZTELSKI
The Poznañ “War of the Monks”. Controversies between the Poznañ
Bernardines and Franciscans in the Second Half of the 17th Century 41
AGNIESZKA WAJROCH
The “Martyrdom of St. Apollonia” from G³uchów.
A Bas-Relief Sculpture from the Gothic Collection
of the Archdiocesan Museum in Poznañ 63
ARKADIUSZ WAGNER
Binding with the Super Ex Libris of Bishop Erazm Cio³ek
in the Collection of the Raczyñski Library in Poznañ 101
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
Gable of the Blessed Virgin Mary Church at the Ostrów Tumski Island
in Poznañ. Construction, Iconography, Archaeological Sources 125
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Poznañ Mendicant Churches in the Visitation Records of Józef Rogaliñski
(1779-1781) 141
PAWE£ ZAJ¥C
Endowment of the Parish in Obra and Selected Aspects of its Pastoral Activity
in the Post-Cistercian Period in the Years 1836-1861 167
FELIKS LENORT
„Gazeta Koœcielna” (“The Church Daily”; 1843-1849) and „Tygodnik Koœcielny”
(“The Church Weekly”; 1850)
– the Second and Third Journalistic Initiative of Jan Nepomucen Jabczyñski 207
BOLES£AWA KRZYŒLAK
The Former Evangelical Church in Pogorzela.
From the History of Architectural Transformations in Greater Poland
237
JACEK BIESIADA
Father Franciszek Ba¿yñski – a Social Activist, Publisher, Patriot (1801-1876)
£UKASZ KRUCKI
Jan Onufry Gorczyczewski’s Panegyric on the Occasion
of the Reception of the Pallium by Archbishop Tymoteusz Gorzeñski
283
317
7
SPIS TREŒCI
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
WIELKOPOLSKI
IZABELA SKIERSKA
Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu
Zarz¹d finansami parafii w póŸnoœredniowiecznej Polsce*
Management of Parish Finances in Medieval Poland
I
Niezbêdnym warunkiem erekcji parafii by³o zapewnienie nie tylko odpowiedniego uposa¿enia plebanowi (beneficium datur propter officium), ale te¿ warunków
do materialnego funkcjonowania œwi¹tyni. Pocz¹tkowo to beneficjum plebañskie
– jak podnosi³ m.in. znawca tematyki parafialnej, Eugeniusz Wiœniowski – mia³o
s³u¿yæ utrzymaniu zarówno plebana, jak i budynku koœcielnego. Z czasem na potrzeby tego ostatniego zaczêto przeznaczaæ odrêbne fundusze1. Z nich miano zapewniaæ funkcjonowanie œwi¹tyni nie tylko w zakresie codziennej liturgii, ale
tak¿e remontów, przebudowy, upiêkszania oraz zabezpieczenia samej œwi¹tyni
i jej otoczenia (w tym cmentarza, dokonywania pochówków). A zatem na uposa¿enie koœcio³a sk³ada³y siê dwa fundusze: dos beneficii (na u¿ytek plebana)
i w³aœnie fabrica ecclesiae2. Fundusz fabryki tworzy³y wnoszone w naturze lub
* Jest to rozszerzona wersja referatu wyg³oszonego dnia 1 grudnia 2010 r., na zorganizowanej
w Poznaniu konferencji pt. „Parafie w dziejach archidiecezji poznañskiej. Stan, potrzeby i perspektywy badañ”.
1
E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich w zarz¹dzie parafi¹ w œredniowiecznej Polsce, „Roczniki
Humanistyczne” 18 (1970), nr 2, 45-67, tu s. 54-67 (cytat ze s. 54); ten¿e, Rozwój organizacji parafialnej w Polsce do czasów reformacji, [w:] Koœció³ w Polsce, t. I, Kraków 1966, s. 360-363;
por. tak¿e ten¿e, Parafie w œredniowiecznej Polsce. Struktura i funkcje spo³eczne, Lublin 2004 (jest
to w du¿ej mierze nieuaktualniony przedruk z publikacji: Koœció³ w Polsce, uzupe³niony innymi
tekstami tego autora), s. 175-187, tu zw³. s. 175.
2
Ostatnio inn¹ definicjê fabryki koœcio³a zastosowa³ (wbrew dotychczasowej literaturze i bez
wyjaœnienia swego stanowiska) K.R. Prokop, Fabrica ecclesiae. Budowa i utrzymanie katolickich
miejsc kultu w diecezji krakowskiej w czasach nowo¿ytnych, Warszawa-Kraków 2011. W przyjêtej
przez siebie definicji nie uwzglêdni³ zabezpieczenia materialnej strony sprawowania liturgii (dz. cyt.,
s. 18), ale w praktyce w³¹cza³ tê kwestiê do swoich uwag (np. dz. cyt., s. 160-176). O pracy tej i jej
istotnych uchybieniach zob. moj¹ recenzjê w: „Roczniki Historyczne” 78 (2012), s. 327-331.
8
IZABELA SKIERSKA
pieni¹dzach: czynsze, fundacje i donacje mszalne, legaty testamentowe, wp³aty
okazyjne (jak zbierane na tacê podczas nabo¿eñstw œwi¹tecznych i codziennych)
czy kary zas¹dzane na rzecz koœcio³a za przekroczenie norm dyscypliny koœcielnej. Do przekazywania czêœci swoich dochodów (1/3-1/4) na fabrykê koœcio³a
zobowi¹zany by³ tak¿e pleban. Obowi¹zek dbania o materialne zaplecze œwi¹tyni ci¹¿y³ równie¿ na kolatorze – gdyby zabrak³o œrodków wp³ywaj¹cych z uposa¿enia beneficjum i datków wiernych.
W praktyce granica miêdzy tymi sferami maj¹tku koœcielnego (plebañskim
i œwi¹tyni) nie musia³a byæ wyraŸnie zarysowana czy w ogóle przeprowadzona.
Niejasnoœci, a niekiedy wrêcz problemy z codziennym dzia³aniem œwi¹tyni, wynikaj¹ce np. z przejmowania przez plebana ca³ego dochodu do jego prywatnej
dyspozycji, bez dbania o kondycjê powierzonego mu koœcio³a, a zatem i o kszta³t
liturgii (codziennej i œwi¹tecznej), doprowadzi³y do ustanowienia œwieckiej kontroli nad dochodami przeznaczonymi na potrzeby budowli i powo³ania przedstawicieli parafian do sprawowania takiej kontroli we wspó³pracy z plebanem. Na
zachodzie Europy instytucja taka wykszta³ci³a siê w ci¹gu XIII w. Osoby œwieckie powo³ywane do sprawowania owej kontroli ró¿nie okreœlano w Ÿród³ach –
jako tutores, oeconomi, provisores, questores seu petitores ecclesiarum, collectores eleemosinarum pro fabrice ecclesiae 3, viri ecclesiastici, niekiedy aedile (edile), ale przede wszystkim vitrici / vitrici ecclesiae, a w Ÿród³ach niemieckojêzycznych: Kirchenmeister, Kirchenvetter (Kirchenfeter).
I w³aœnie owi witrycy – widoczni w polskich Ÿród³ach od pocz¹tku XIV w.
(a w starszej literaturze okreœlani jako wytrykusy, witrykusy) – stanowi¹ przedmiot mojej uwagi. Nie jest moim celem przedstawienie nawet fragmentu ich
monografii, ale wskazanie pól badawczych, mo¿liwoœci szukania informacji, badania tego œrodowiska i jego poczynañ 4. Skupiam siê g³ównie na materiale
z Wielkopolski.
II
Witrycy w polskim Koœciele œredniowiecznym to temat zapoznany – zajmowa³o siê nim dot¹d, i to w ograniczonym zakresie, w zasadzie tylko kilka osób5.
3
To i poprzednie okreœlenie pokazuje te¿ genezê instytucji i uprawnienia witryków: kwestowanie na potrzeby œwi¹tyni, co mia³o miejsce tak na terenie koœcielnym (we wnêtrzu œwi¹tyni, na
cmentarzu), jak i w domach parafian (por. E. Wiœniowski, Parafie, s. 181).
4
Kwestiami zwi¹zanymi z funkcjonowaniem instytucji witryków w póŸnoœredniowiecznej
Polsce zajmê siê w osobnym studium.
5
Oczywiœcie w pracach traktuj¹cych o rozwoju sieci parafialnej w Polsce œredniowiecznej,
uposa¿eniu parafii wzmiankowano o fabryce koœcio³a i witrykach (abstrahujê tu od przydawanych
im okreœleñ Ÿród³owych), ale nie zajmowano siê nimi szerzej. Zob. ostatnio I. Skierska, Pleban
w póŸnoœredniowiecznej Polsce, [w:] Kolory i struktury œredniowiecza, red. W. Fa³kowski, wyd. I
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
9
Wydaje siê, ¿e bodaj pierwszy by³ ks. Zygmunt Che³micki6. Jego opracowanie
z koñca lat siedemdziesi¹tych XIX w., stanowi¹ce fragment wiêkszego has³a jego
autorstwa z Encyklopedii koœcielnej ks. Micha³a Nowodworskiego, ma (si³¹ rzeczy) charakter encyklopedyczny, acz autor skrupulatnie zebra³ wszystkie dostêpne mu wówczas przekazy z aktów ustawodawczych i Ÿróde³ praktyki7. Temat
witryków podj¹³ w koñcu lat czterdziestych XX w. ks. Feliks Ma³ecki w swojej
nieopublikowanej pracy doktorskiej (obronionej na Wydziale Prawa Kanonicznego KUL-u w 1949 r.) pt. Udzia³ czynnika œwieckiego w zarz¹dzie maj¹tkiem
koœcielnym w Polsce w pierwszych piêciu wiekach po wprowadzeniu chrzeœcijañstwa. Na kanwie tej pracy – acz bez uaktualnienia literatury – powsta³ krótki artyku³ opublikowany przez Ma³eckiego w 1975 r.8 Szerzej chronologicznie problem potraktowa³ ks. Pawe³ Latusek w – równie¿ niepublikowanym – doktoracie
popr., Warszawa 2004, s. 155-180, tej¿e, Einkünfte der Pfarrer im spätmittelalterlichen Polen,
[w:] Pfarreien im Mittelalter. Deutschland, Polen, Tschechien und Ungarn im Vergleich, hrsg.
v. N. Kruppa, L. Zygner, Göttingen 2008, s. 551-571, oraz literaturê zebran¹ przez L. Zygnera, Die
Pfarreien im mittelalterlichen Polen. Ein Forschungsüberblick, tam¿e, s. 67-82, zw³. s. 78. Z prac
wczeœniejszych warto tu przywo³aæ: H.F. Schmid, Die rechtlichen Grundlagen der Pfarrorganisation auf westslavischen Boden und ihre Entwicklung während des Mittelalters, „Zeitschrift der Savigny-Stiftung für Rechtsgeschichte. Kanonistische Abteilung” 18 (1929), s. 544-545. Pojawia³y
siê te¿ licznie wzmianki „przygodne” o laikacie w zarz¹dzie koœcielnym maj¹tkiem, np. krótki tekst
ks. dr. K[azimierza] Kar³owskiego, Z dziejów zarz¹du maj¹tku koœcielnego, „Miesiêcznik Koœcielny. Organ Archidiecezyj GnieŸnieñskiej i Poznañskiej” 51 (1936), nr 6-7 (czerwiec – lipiec), s. 209-212 [cz. I], nr 8 (sierpieñ), s. 254-257 [cz. II] – ze wskazaniem (s. 211), ¿e pierwsza wzmianka
o owym laikacie pochodzi z krakowskich statutów biskupa Nankera z 1320 r. (tekst zamieszczony
w czêœci „Miesiêcznika” okreœlonej jako „Dzia³ Nieurzêdowy”).
6
Ksi¹dz Zygmunt Che³micki (1851-1922), doktor teologii, protonotariusz apostolski, by³ dzia³aczem spo³eczno-politycznym (w tym na rzecz polskich emigrantów w Brazylii), koœcielnym, publicyst¹ i wydawc¹ (m.in. Biblioteki Dzie³ Chrzeœcijañskich czy Podrêcznej encyklopedii koœcielnej), bardzo aktywnym w Warszawie od koñca lat siedemdziesi¹tych XIX w.; od 1903 r. kanonik,
a od 1914 r. pra³at kapitu³y warszawskiej (Micha³ Godlewski, w: Polski s³ownik biograficzny, t. III,
Kraków 1937, s. 277-278).
7
S. So³tyszewski, Dochody koœcielne, s. 326; X. Z. Ch., Koœció³ – Przepisy prawa koœcielnego, w: Encyklopedia koœcielna pod³ug Teologicznej encyklopedii Wetzera i Weltego z licznemi jej
dope³nieniami, wyd. X. M. Nowodworski, t. XI, Warszawa 1878, s. 230-250, o witrykach s. 236,
238-242. Che³micki stwierdzi³ (dz. cyt., s. 238), ¿e oprócz nadzwyczajnych restauracji [œwi¹tyni –
IS], do jakich g³ównie obowi¹zani byli patronowie, mniejsze potrzeby koœcielne zaopatrywali tak
zwani vitrici, czyli prowizorowie, których pocz¹tek jest dawny. Nastêpnie da³ rys historyczny tej
instytucji w Polsce, poczynaj¹c od statutów Nankera, omówi³ obowi¹zki i prawa prowizorów, zabezpieczenie funduszy, którymi siê opiekowali, zdawanie sprawozdañ, a tak¿e wspó³pracê z plebanem, przywileje prowizorów itp.
8
F. Ma³ecki, Wp³yw osadnictwa niemieckiego na rozwój instytucji administratorów œwieckich
maj¹tku koœcielnego na ziemiach polskich, „Studia Gnesnensia” 1 (1975), s. 69-82; zob. te¿ przyp.
nastêpny oraz przyp. 15 i 20. Ksi¹dz Ma³ecki jest bodaj to¿samy z pierwszym proboszczem parafii
Mi³osierdzia Bo¿ego w Bydgoszczy (pierwotnie koœció³ nale¿a³ do gminy ewangelickiej), powsta³ej 1 paŸdziernika 1946 r. na mocy dekretu kardyna³a Augusta Hlonda (http://www.diecezja.byd.pl/
index.php/spis-parafii/128 [ostatni dostêp: 1.10.2013]).
10
IZABELA SKIERSKA
obronionym na tym samym Wydziale w 1954 r.: Udzia³ œwieckich w zarz¹dzie
maj¹tkiem koœcio³a parafialnego w Polsce przedrozbiorowej. Studium historyczno-prawne9. Nieco póŸniej tematykê tê podj¹³ tak¿e ks. Stefan So³tyszewski,
publikuj¹c w latach 1959-1960 kilka artyku³ów poœwiêconych genezie instytucji
witryków, sposobowi ich powo³ywania i funkcjonowania – w œwietle ustaw synodalnych polskich diecezji10. Bazowa³ w nich na swojej nieopublikowanej pracy doktorskiej pt. Udzia³ œwieckich w zarz¹dzie maj¹tkiem koœcielnym w Polsce
na przestrzeni piêciu wieków przed rozbiorami11. Ustalenia S. So³tyszewskiego
powtórzy³ w 1970 r. Eugeniusz Wiœniowski, który stara³ siê pokazaæ œrodowisko
witryków w dzia³aniu (ich ustanawianie i funkcjonowanie w mikrokosmosie parafialnym, na linii pleban – parafianie). Opar³ siê na wyimkach z koœcielnych
ksi¹g s¹dowych opublikowanych na prze³omie XIX i XX w. przez Boles³awa
Ulanowskiego12.
III
Po raz pierwszy witrycy pojawiaj¹ siê w polskich Ÿród³ach w pocz¹tkach
XIV w. – ju¿ jako instytucja zadomowiona w rzeczywistoœci polskiego Koœcio³a
i niew¹tpliwie realnie zajmuj¹ca siê finansami parafii. Uwa¿a siê, ¿e funkcjonoPraca ta (licz¹ca 237 stron, a napisana pod kierunkiem prof. dr. hab. Leszka Winowskiego)
znajduje siê w Archiwum Uniwersyteckim KUL-u (sygn.: P.K.d.58); natomiast praca Ma³eckiego
(jej promotorem by³ ks. prof. dr Piotr Ka³wa) nie zachowa³a siê w tym Archiwum (informacja Pana
Marka Pawelca, dyrektora Archiwum Uniwersyteckiego KUL-u, e-mail z dnia 16.12.2010); powo³uje siê na ni¹ wszak¿e S. So³tyszewski w artykule o genezie instytucji witryków w Polsce (zob.
w przyp. nastêpnym). Ksi¹dz Latusek (1910-1973) by³ w latach 1961-1967 biskupem pomocniczym
archidiecezji gnieŸnieñskiej, skierowanym do pracy we Wroc³awiu (by³ tam wikariuszem generalnym i rektorem seminarium duchownego), a w latach 1967-1973 – biskupem pomocniczym wroc³awskim (P. Nitecki, Biskupi Koœcio³a w Polsce w latach 965-1999, Warszawa 2000, s. 242; Encyklopedia katolicka, t. X, Lublin 2004, kol. 551-552 – tu brak informacji o tej pracy doktorskiej;
http://www.catholic-hierarchy.org/bishop/blatusek.html [ostatni dostêp: 1.10.2013]).
10
S. So³tyszewski, Geneza instytucji witrykusów w polskim ustawodawstwie synodalnym, „Prawo Kanoniczne” 2 (1959), nr 1-2, s. 425-443; ten¿e, Powo³ywanie witrykusa w polskim ustawodawstwie synodalnym, tam¿e 2 (1959), nr 3-4, s. 341-357; ten¿e, Prawa i obowi¹zki witrykusów
w polskim ustawodawstwie synodalnym, tam¿e 3 (1960), nr 1-2, s. 263-287; ten¿e, Dochody koœcielne pod zarz¹dem witrykusów w polskim ustawodawstwie synodalnym, tam¿e 3 (1960), nr 3-4,
s. 311-346. Por. te¿ tego¿, Zarz¹d maj¹tkiem koœcielnym w kanonicznym ustawodawstwie powszechnym, tam¿e 3 (1960), nr 3-4, s. 335-346.
11
Do pracy tej nie uda³o mi siê dotrzeæ. Wiadomo natomiast, ¿e So³tyszewski ani nie studiowa³ na KUL-u, ani nie broni³ tam doktoratu (informacja jak w przyp. 9). Zmar³ 8 czerwca 2002 r.,
w wieku 88 lat. Pochowany zosta³ na cmentarzu przy koœciele parafialnym œw. Micha³a Archanio³a
w Chruœlinie na Mazowszu (na po³udniowy zachód od £owicza); na jego nagrobku wyryto: Kap³an archidiecezji warszawskiej i diecezji ³owickiej, profesor Akademii Teologii Katolickiej, sekretarz Trybuna³u Beatyfikacyjnego O. Honorata, patrona diecezji ³owickiej, proboszcz i kanclerz Kurii
Arcybiskupiej w Kanadzie (http://panaszonik.blogspot.com/2012/10/wycieczka-nr-137-chruslin.html
[ostatni dostêp: 1.10.2013]).
12
E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich, s. 54-67; to¿ samo w: tego¿, Parafie, s. 175-187.
9
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
11
wanie instytucji witryków œwiadczy o zaawansowanym rozwoju œwieckiego zarz¹du maj¹tkiem koœcielnym13. Kiedy ten rozwój rozpocz¹³ siê w Polsce (i mniejsza tu o okreœlenia przydawane takim zarz¹dcom)? Czy mo¿emy go ³¹czyæ
z nasileniem w Polsce dzia³alnoœci pastoralnej Koœcio³a w wyniku postanowieñ
soboru laterañskiego IV z 1215 r., a w konsekwencji z rozwojem sieci parafialnej, a zatem i ³atwiejszym kontaktem ze œwi¹tyni¹ – tak w sensie liturgicznym,
jak i materialnym (wyposa¿enie, przygotowania do liturgii)? Ten intensywniejszy i ³atwiejszy kontakt skutkowa³ zreszt¹ zwiêkszonym nap³ywem œrodków.
Móg³ te¿ niekiedy skutkowaæ i odp³ywem œrodków ze œwi¹tyni parafialnej na
rzecz koœcio³ów klasztornych w miastach oraz na rzecz powstaj¹cych rodzinnych
nekropoli, niekoniecznie mieszcz¹cych siê w koœciele parafialnym w³aœciwym
miejscu zamieszkania14.
Ksi¹dz F. Ma³ecki stwierdzi³, ¿e instytucji witryków – nieobecnej zreszt¹
w prawodawstwie powszechnym Koœcio³a – nie wprowadzono do ustawodawstwa polskiego ani ¿adnym przepisem w³adzy koœcielnej, ani nie powsta³a na
ziemiach polskich drog¹ rozwojow¹, lecz „przeszczepiona zosta³a jako gotowy
urz¹d w administracji parafialnej z zewn¹trz przez osadników niemieckich”.
S. So³tyszewski – powo³uj¹c siê na te ustalenia Ma³eckiego (z przywo³aniem jego
pracy doktorskiej) – doda³ jeszcze, ¿e ujawnienie siê instytucji witryków w Polsce
wi¹¿e siê z najwiêkszym nasileniem osadnictwa na ziemiach naszych. Podniós³ jednoczeœnie, ¿e z drugiej strony polscy biskupi nie rzadko dla ustawodawstwa synodalnego szukali wzorów zagranicznych, na których mogliby siê oprzeæ, zw³aszcza,
gdy znajdowali siê przed „tabula rasa” ustawodawstwa diecezjalnego15. Tak¿e
13
Zob. np. M. Arszyñski, Stosunki miêdzy zakonem krzy¿ackim a spo³eczeñstwem w œwietle
rozwa¿añ nad organizacj¹ budowy koœcio³ów parafialnych w Prusach, [w:] Zakon krzy¿acki a spo³eczeñstwo pañstwa w Prusach, red. Z.H. Nowak, Toruñ 1995, s. 177.
14
Por. np. I. Skierska, Obowi¹zek mszalny w œredniowiecznej Polsce, Warszawa 2004, s. 87 n.
15
S. So³tyszewski, Geneza, s. 437-438 (st¹d te¿ cytat z doktoratu Ma³eckiego); por. F. Ma³ecki, Wp³yw, s. 72-75, tu zw³. s. 75: Okres tworzenia siê parafii jako odrêbnych jednostek organizacji
koœcielnej, który ustalony zosta³ w Polsce na wiek XIII, tak zbiega siê z okresem powstania instytucji witrykusów, ¿e nie ma po prostu miejsca na to, by mog³a byæ wprowadzona drog¹ rozwojow¹
w ³onie Koœcio³a Polskiego. Zostaje zatem jedyna mo¿liwoœæ, mianowicie, ¿e zosta³a przeszczepiona na grunt polski przez element obcy; dalej autor wskaza³ na kolonistów na prawie niemieckim
jako ów element obcy (s. 76-78). Warto tu podnieœæ, ¿e narracja F. Ma³eckiego, Wp³yw, w ca³ym
tekœcie nacechowana jest olbrzymi¹, wyra¿an¹ bezpoœrednio (i czêsto w opozycji do wymowy Ÿróde³, tak¿e ustawodawczych – por. ni¿ej, przyp. 20) niechêci¹ autora tak do kolonistów na prawie
niemieckim, jak i instytucji witryków. Wedle Ma³eckiego witrycy mieli zgubny wp³yw na ¿ycie
w parafii, stali siê prawdziw¹ udrêk¹ proboszcza. Nie by³o miejsca w plebanii, w koœciele, w zakrystii, w dzwonnicy, gdzie witrykusy by nie zagl¹dali. Nie by³o sprzêtu, naczynia liturgicznego,
paramentów koœcielnych, s³owem nie by³o sprawy najmniejszej, choæby tylko poœrednio ³¹cz¹cej
siê z administracj¹ maj¹tku koœcielnego, do której by siê nie wtr¹cali. Gdy zwa¿ymy, ¿e witrykusy
i osoby z nimi zwi¹zane nale¿a³y albo bezpoœrednio do kolonistów niemieckich, albo by³y od nich
zale¿ne, mo¿emy sobie wyrobiæ zdanie, jak ogromny by³ wp³yw osadnictwa na zarz¹d maj¹tkiem
12
IZABELA SKIERSKA
E. Wiœniowski dopuszcza³, ¿e instytucja witryków zosta³a przeszczepiona do
Polski wraz z kolonizacj¹ niemieck¹16.
Potwierdzenie b¹dŸ obalenie tej tezy przynieœæ mog¹ dopiero szczegó³owe
badania, tak¿e w porównaniu ze stanowiskiem witryków w diecezjach oœciennych – dobry materia³ porównawczy (acz zawsze nale¿y pamiêtaæ o specyfice
danego obszaru administracji koœcielnej, osadnictwa i etnicum) przynosz¹ statuty i praktyka diecezji pruskich (z XV w.) czy o³omunieckiej (z po³owy XIV w.)17.
IV
Jakimi zatem informacjami o witrykach dysponujemy dla Polski œredniowiecznej? Po raz pierwszy wzmiankuj¹ witryków, okreœlonych te¿ jako questores seu petitores ecclesiarum, statuty biskupa krakowskiego Nankera z 1320 r.
Podnosz¹ ich rolê, ale i mówi¹ o przekroczeniach obowi¹zków. Dlatego Nanker
nakaza³, aby witrycy byli dopuszczani do swego officium tylko za zgod¹ rz¹dcy
koœcielnego (a wiêc w praktyce – plebana), który tak¿e musia³ wydawaæ zgodê
na dysponowanie funduszami18. Powtórzy³ te postanowienia kolejny z biskupów
krakowskich, Florian Mokrski, w 1373 r. Szczegó³owe regulacje dotycz¹ce witryków i ich udzia³u w zarz¹dzie funduszem fabryki koœcio³a znalaz³y siê w statutach prowincjalnych arcybiskupa gnieŸnieñskiego Miko³aja Tr¹by z 1420 r.19
Kodyfikacja ta sankcjonowa³a ju¿ istniej¹c¹ w polskim Koœciele instytucjê witryków oraz regulowa³a jej funkcjonowanie. Jak uzasadnia³ ustawodawca, chodzi³o o uœwietnienie kultu, po³o¿enie kresu nadu¿yciom i sporom oraz o odci¹¿enie duchownych (plebanów) od dbania o sprawy materialne20.
koœcielnym. ¯e ten wp³yw by³ zgubny i bardzo ujemnie oddzia³ywa³ na ca³okszta³t ¿ycia parafialnego, wynika z powy¿szych, pobie¿nie tylko przytoczonych faktów (dz. cyt., s. 81-82). Przedstawienie
przez F. Ma³eckiego kontaktów miêdzy witrykami a plebanami jako walki laikatu z plebanem jest
wyj¹tkowe w znanej mi literaturze.
16
E. Wiœniowski, Parafie, s. 177.
17
Zob. (tytu³em przyk³adu) P. Krafl, Synody a statuta olomoucké diecéze období støedovìku,
Praha 2003, s. 168-169; E. Wiœniowski, Parafie, s. 182; M. Arszyñski, Stosunki, s. 165-184.
18
Najstarsze statuty synodalne krakowskie biskupa Nankera z 2 paŸdziernika 1320 r., wyd.
ks. J. Fija³ek, Kraków 1915, s. 52, (40) De excessibus laicorum [w innej kopii: De vitricis]: Statuimus, quod questores seu petitores ecclesiarum, qui vitrici wulgariter nuncupantur, non assumantur ad procuracionis officium, nisi rectorum ecclesiarum ad hoc consilio accedente, nec sic assumpti sine ipsorum assensu oblata eisdem valeant quomodolibet dispensare.
19
Statuty synodalne wieluñsko-kaliskie arcybiskupa gnieŸnieñskiego Miko³aja Tr¹by z r. 1420,
wyd. J. Fija³ek, A. Vetulani, Kraków 1915-1920-1951, s. 75-77: De ecclesiis edificandis.
20
I takie te¿ wyjaœnienie dzia³añ arcybiskupa Tr¹by podaj¹ przywo³ywani tu autorzy zajmuj¹cy siê instytucj¹ witryków w Polsce – z wyj¹tkiem F. Ma³eckiego, który stwierdzi³, ¿e cel tych
przepisów [z kodyfikacji Tr¹by – IS] by³ wyraŸny: po³o¿yæ tamê szybkiemu rozrostowi tej instytucji, która d¹¿y³a do zupe³nego podporz¹dkowania sobie ca³ej administracji parafialnej, a¿ do uniemo¿liwienia plebanom swobodnego wykonywania funkcji duszpasterskich (F. Ma³ecki, Wp³yw,
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
13
Te postanowienia Tr¹by – analogicznie jak ca³a jego kodyfikacja – pozostawa³y, co wykaza³ S. So³tyszewski, w mocy (tak¿e w archidiecezji lwowskiej) a¿
do rozbiorów21. I jeszcze jedna istotna uwaga. Kodyfikacja Tr¹by by³a silnie
wzorowana na statutach prowincjalnych arcybiskupa praskiego Arnošta z Pardubic z 1349 r. (a one – na mogunckich z 1310 r.) i w wielu fragmentach powtarza³a nieomal literalnie odnoœne fragmenty ustaw praskich22. Passusu o witrykach
jednak¿e (czego wspominani tu autorzy nie podnieœli) nie ma w tych uchwa³ach
praskich23. Czy zatem mo¿e to wskazywaæ, ¿e w statutach Tr¹by mamy do czynienia z typowo (przynajmniej w czêœci) polskimi rozwi¹zaniami dotycz¹cymi
witryków? To kolejna kwestia do zbadania.
Miko³aj Tr¹ba stanowi³, by w oktawie Bo¿ego Narodzenia w ka¿dej parafii
powo³ywaæ na roczn¹ kadencjê dwóch witryków. Mieli ich wybieraæ wspólnie pleban, kolator koœcio³a i przedstawiciele wspólnoty parafialnej (reprezentowanej
przez starszyznê – seniores) – spoœród osób œwieckich, godnych zaufania, pochodz¹cych ze znaczniejszych przedstawicieli de plebe maiores (czyli w domyœle: nie
ze szlachty). W praktyce jednak niekiedy, choæ rzadko, funkcje witryków pe³ni³a
szlachta. Przyk³adowo, w 1482 r. witrykiem w koœciele parafialnym w Ba³drzychowie w ziemi sieradzkiej by³ szlachetny Miko³aj Busiñski, dicte ecclesie parochianus. W 1491 r. szlachetny Piotr dziedzic, a jednoczeœnie patron i witryk koœcio³a
parafialnego w Ksi¹¿u, pozywa³ do konsystorza poznañskiego rajców z KoŸmina
w sprawie sum z³o¿onych na ich rêce, a przeznaczonych dla koœcio³a w Ksi¹¿u24.
Witryków szlacheckiego pochodzenia widaæ tak¿e np. w ma³opolskiej parafii Góra
Œwiêtego Jana (czyli Szczyrzyc). W latach 1528-1529 komendarz tego koœcio³a
oraz piêciu witryków z wsi nale¿¹cych do tej parafii, w tym szlachetny Stanis³aw
Leœniowski z Bojañczyc pod Szczyrzycem (pozostali to: Stanis³aw Szczecina
z Mstowa, Bernard Giemza z Abramowic, Miko³aj Dzierwa z Góry Œwiêtego Jana
i Jakub karczmarz z Krasnego) rozliczali siê z Erardem odlewnikiem (ludwisarzem)
s. 75; o negatywnym stosunku tego autora do witryków por. wy¿ej, przyp. 15). Dla porównania
zob. np. opiniê S. So³tyszewskiego, Geneza, s. 434: Widzimy wiêc, ¿e witrykusy jeszcze pó³ wieku
temu zaledwie tolerowani w statutach Nankera i Mokrskiego, tutaj w statutach Miko³aja Tr¹by staj¹ siê pod wzglêdem prawnym instytucj¹ wykoñczon¹, szczegó³owo okreœlon¹, uprawnion¹ i zalegalizowan¹ przez Kodyfikacjê obowi¹zuj¹c¹ w ca³ej Polsce.
21
S. So³tyszewski, Geneza, s. 435-436; ten¿e, Prawa i obowi¹zki; I. Skierska, Sabbatha sanctifices. Dzieñ œwiêty w œredniowiecznej Polsce, Warszawa 2008, s. 103-105.
22
Zob. np. W. Abraham, Statuta synodu prowincjonalnego w Kaliszu z r. 1420, Kraków 1888,
s. 34-38.
23
Zob. ostatni¹ edycjê kodyfikacji praskiej: J.V. Polc, Z. Hledíková, Pražské synody a koncily
pøedhusitské doby, Praha 2002, nr XIII, s. 115-164.
24
Zob. E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich, s. 57-58; ten¿e, Parafie, s. 179, 181; Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta, wyd. B. Ulanowski, t. I-III, Kraków 1894-1902-1908 (dalej cyt.: ACUl.), tu t. II, nr 652 s. 291 (1482), nr 1471, s. 664: in causa nobilis Petri heredis patroni et vitrici ecclesie in Kxansz contra providos preconsulem et consules oppidi in Cozmyn (1491).
14
IZABELA SKIERSKA
krakowskim z kwoty 33 florenów za dzwon do koœcio³a parafialnego25. Zapiska ta
pokazuje te¿, ¿e zadekretowana w kodyfikacji Tr¹by liczba dwóch witryków to
minimum. Na niedotrzymanie nawet tego minimalnego wymogu skar¿y³ siê
w 1501 r. Jan Niedziela pleban z Radziejowa. Pozwa³ on do konsystorza generalnego w³oc³awskiego rajców radziejowskich o to, ¿e – wbrew zwyczajom wszystkich koœcio³ów parafialnych oraz statutom prowincjalnym zaaprobowanym przez
Stolicê Apostolsk¹ (contra consuetudinem omnium ecclesiarum parochialium et
contra statuta provincialia per S. apostol. approbata) – przy jego koœciele funkcjonuje tylko jeden witryk. Prosi³ jednoczeœnie, by w³adze koœcielne zmusi³y
mieszczan do ustanowienia wspólnie z plebanem przynajmniej dwóch witryków26.
Jak czytamy dalej w statutach Tr¹by, do obowi¹zków witryków nale¿a³o staranne przechowywanie sk³adanych na potrzeby koœcio³a ofiar oraz – wspólna
z plebanem – troska o stan œwi¹tyni. Troska ta – dodajmy – obejmowa³a zarówno
sam budynek i otoczenie koœcio³a, jak i kwestie zwi¹zane z kultem religijnym (zaopatrzenie w wino, wosk itp., dbanie o paramenty koœcielne i bieliznê o³tarzow¹);
podobnie – zabiegi o pozyskiwanie œrodków na zaspokojenie tych potrzeb (m.in.
przez ró¿ne rodzaje kwest czy egzekucjê zapisów testamentowych)27. Dla unikniêcia niejasnoœci i podejrzeñ o sprzeniewierzenie œrodków witrycy mieli – stanowi³
dalej arcybiskup Tr¹ba – wraz z plebanem spisywaæ wp³ywaj¹ce dary, notuj¹c imiê
ofiarodawcy, czas z³o¿enia ofiary i jej wielkoœæ. Przychody i rozchody nale¿a³o
notowaæ w dwóch jednobrzmi¹cych ksiêgach, z których jedn¹ mieli przechowywaæ witrycy, a drug¹ – pleban. Po up³ywie kadencji rocznej witrycy mieli sk³adaæ
sprawozdanie ze swojej dzia³alnoœci wobec wspomnianego grona wyborczego oraz
swoich nastêpców. Sprawozdanie nale¿a³o przedstawiæ tak¿e w przypadku wyboru
na kolejn¹ kadencjê. Gdyby witrycy nie dokonali rozliczenia, to po trzykrotnym
ich upomnieniu pleban winien by³ zg³osiæ sprawê biskupowi28. Wysuwane wobec
witryków zarzuty o trwonienie maj¹tku czy nierozliczanie siê z powierzonych im
finansów nie by³y rzadkie (choæ oczywiœcie przy analizie takich spraw nale¿y zawsze mieæ na uwadze, ¿e skargi takowe mog³y byæ elementem rozgrywek miêdzy
np. plebanem i witrykami). Istotne uchybienia w tych kwestiach odnotowywali np.
w latach dwudziestych XVI w. wizytatorzy dokonuj¹cy scontrum stanu posiadania
Koœcio³a gnieŸnieñskiego na polecenie arcybiskupa Jana £askiego29.
25
S³ownik historyczno-geograficzny województwa krakowskiego w œredniowieczu, cz. I, Wroc³aw 1980-1986, s. 831.
26
E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich, s. 58; ACUl. III, nr 639, s. 278. Por. te¿ S. So³tyszewski,
Powo³ywanie witrykusów, s. 350-351 (przyk³ady wiêkszej ni¿ dwóch liczby witryków w parafii –
dla XVI-XVIII w., przede wszystkim z diecezji w³oc³awskiej).
27
Dok³adniej o tej kwestii – któr¹ siê tu bli¿ej nie zajmujê – zob. S. So³tyszewski, Dochody
koœcielne.
28
Zob. wy¿ej, przyp. 19.
29
Zob. np. u E. Wiœniowskiego, Udzia³ œwieckich, s. 63.
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
15
V
Znamy liczne ksiêgi dotycz¹ce finansów koœcielnych instytucji Polski œredniowiecznej30. S¹ to np. rachunki klasztoru eremitów na podkrakowskim Kazimierzu31. Funkcjonowanie fabryki koœcio³a œledziæ mo¿emy stosunkowo dobrze
dla koœcio³ów katedralnych, dla których zachowa³y siê protoko³y posiedzeñ kapitu³ (choæ nie mog¹ one zast¹piæ w³aœciwych rachunków)32. Najbogatszy materia³ przynosz¹ jednak rachunki kapitu³y kolegiackiej ³êczyckiej z pierwszej po³owy XV w. – jedyne znane dot¹d tego typu Ÿród³o z terenu œredniowiecznej Polski.
Zajmuj¹ one zdecydowan¹ wiêkszoœæ z 486 kart in folio w woluminie, który zawiera tak¿e fragmenty protoko³ów posiedzeñ kapitu³y ³êczyckiej33. Nie znamy
natomiast – jak dot¹d – dla polskich diecezji œredniowiecznych rachunków koœcio³ów parafialnych, a takowe niew¹tpliwie istnia³y. Przetrwa³y co prawda rachunki plebanów z Torunia (z lat 1445-1446) i Brodnicy (z lat 1439-1445) – ale
dotycz¹ one prywatnego gospodarstwa plebana, a ponadto pochodz¹ z Prus34.
Podobnie – osobno nale¿y rozpatrywaæ materia³ ze Œl¹ska (tu np. rachunki szpitali wroc³awskich35).
Ich zestawienie: Bibliografia Ÿróde³ drukowanych do dziejów Polski póŸnoœredniowiecznej
(1386-1506), cz. 1, red. P. Wêcowski, Warszawa 1999, s. 169-170. O rachunkach z Prus Królewskich por. I. Skierska, Ornaty, sierpy i wêgiel. O rachunkach ³êczyckiej kapitu³y kolegiackiej
w I po³owie XV wieku, [w:] Ecclesia – cultura – potestas. Studia z dziejów kultury i spo³eczeñstwa.
Ksiêga ofiarowana Siostrze profesor Urszuli Borkowskiej OSU, red. P. Kras, A. Januszek, A. Nalewajek, W. Polak, Kraków 2006 [wyd. 2007], s. 169.
31
Dochody i wydatki konwentu braci eremitów œw. Augustyna przy koœciele œw. Katarzyny
w Kazimierzu, t. I: 1502-1505, wyd. K. Jelonek-Litewka, W. Kolak, C. Piro¿yñska, Z. Wojas, Kraków 2002.
32
Por. P. Dembiñski, Prokuratorzy poznañskiej kapitu³y katedralnej w latach 1428-1500,
„Roczniki Historyczne” 69 (2003), s. 127-165; M. Czy¿ak, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie w œwietle metryki z lat 1408-1448, Poznañ 2003, s. 223-225.
33
O nich zob. I. Skierska, Ornaty, sierpy i wêgiel, s. 169-184, tu zw³. s. 170-174. Fragmentarycznie zachowa³y siê rejestry rachunkowe prokuratora kapitu³y katedralnej krakowskiej, Zbigniewa z Nasiechowic, z lat 1389-1390 (Rationes Zbignei a Nasiêchowice archidiaconi Cracoviensis,
wyd. W. Kêtrzyñski, [w:] Monumenta Poloniae historica, t. V, Lwów 1888, s. 917-926); por. te¿
ostatnio: M. Koczerska, Rachunki kapitu³y krakowskiej z pocz¹tku XVI wieku – analiza zawartoœci
pierwszej zachowanej ksiêgi, [w:] Œwiat œredniowiecza. Studia ofiarowane Profesorowi Henrykowi
Samsonowiczowi, red. A. Bartoszewicz, G. Myœliwski, J. Pysiak, P. ¯mudzki, Warszawa 2010,
s. 258-275 (na podstawie analizy rachunków jednego roku bud¿etowego: od 23 czerwca 1514 r. do
8 czerwca 1515 r. [s. 258], zachowanych w ksiêdze rachunkowej z lat 1514-1526).
34
Zob. A. Radzimiñski, Z ¿ycia codziennego kleru krzy¿ackiego w XV wieku. Rachunki plebanów z Torunia i Brodnicy, [w:] tego¿, ¯ycie i obyczajowoœæ œredniowiecznego duchowieñstwa,
Warszawa 2002, s. 94-102; ten¿e, Rachunki plebana koœcio³a parafialnego Œwiêtych Janów w Starym Mieœcie Toruniu z lat 1445-1446, „Roczniki Historyczne” 69 (2003), s. 167-187. Por. tutaj te¿
np. A. Szarszewski, Najstarsze ksiêgi rachunkowe szpitali gdañskich. Ksiêga rachunkowa szpitala
Bo¿ego Cia³a (l. 1580-1581). Ksiêga rachunkowa zjednoczonych szpitali œw. Ducha i œw. El¿biety
(l. 1585-1593), Toruñ 2005.
35
Zob. M. S³oñ, Szpitale œredniowiecznego Wroc³awia, Warszawa 2000.
30
16
IZABELA SKIERSKA
Nie mamy wiêc takich mo¿liwoœci badawczych, jak Arnd Reitemeier.
W 2005 r. ukaza³a siê jego obszerna ksi¹¿ka o zarz¹dzie fabryk¹ koœcio³ów parafialnych w œredniowiecznych Niemczech – oparta na gruntownej analizie prowadzonych przez œwieckich zarz¹dców maj¹tku ksi¹g rachunkowych tych¿e koœcio³ów, ksi¹g zachowanych (w ró¿nym stopniu) od po³owy XII w. po 1520 r. (do tego
bowiem momentu – czyli progu reformacji – siêgaj¹ badania A. Reitemeiera)36.
Dla Polski tak¿e mo¿na by siê podj¹æ przeprowadzenia takiego wielop³aszczyznowego studium. Tu jednak zbieraæ musimy informacje bardzo rozproszone.
Przyjrzyjmy siê wiêc mo¿liwym obszarom tych poszukiwañ. Dzielê je – dla u³atwienia – na dwie umowne, acz zachodz¹ce na siebie sfery: koœcieln¹ i œwieck¹.
Siêgnijmy najpierw na owo pogranicze, bo nie waha³abym siê w takim obszarze umieœciæ d o k u m e n t ó w: erekcji i uposa¿enia koœcio³a parafialnego,
donacji, legatów testamentowych czy zapisów czynszów. Dla Wielkopolski do
1444 r. znane takie dokumenty zosta³y wydane w 11 tomach Kodeksu dyplomatycznego Wielkopolski37. W nich jednak rzadko mo¿na spotkaæ informacje
odnosz¹ce siê do zarz¹du fabryk¹ koœcio³a czy obowi¹zków witryków. Znamy
takie klauzule w dokumentach erekcyjnych parafii – np. dla koœcio³a w Rostarzewie (Rzeszotarzewie) ko³o Wolsztyna z 1401 r., wystawionym przez tamtejszych dziedziców, oraz tak¿e z 1401 r. – dla koœcio³a w Siedlcu (fundacji opata
cystersów w Obrze, do którego to klasztoru wieœ nale¿a³a). Okreœlono w nich
m.in., ¿e witryk wraz z mieszkañcami wsi nale¿¹cych do parafii ma dbaæ o zaopatrzenie œwi¹tyni w wino, op³atki i oœwietlenie potrzebne ad divinum cultum38.
Znamy te¿ potwierdzenie zapisu czynszu na rzecz witryków i koœcio³a szpitalnego Œwiêtej Trójcy pod Obornikami (1429) czy czynszu na budowê koœcio³a parafialnego w Obornikach (1415)39.
A. Reitemeier, Pfarrkirchen in der Stadt des späten Mittelalters: Politik, Wirtschaft und
Verwaltung, [Wiesbaden] 2005; por. moj¹ recenzjê w: „Roczniki Historyczne” 72 (2006), s. 185-188). Ostatnio por. tak¿e: P.B. Kùrka, Kostelníci, úøedníci, m욝ané. Samospráva farnosti v utrakvismu, Praha 2010, zw³. s. 13, 33-48.
37
Kodeks dyplomatyczny Wielkopolski, t. I-IV, [wyd. I. Zakrzewski], Poznañ 1877-1881, t. V,
wyd. F. Piekosiñski, Poznañ 1908; t. VI-XI, wyd. A. G¹siorowski [i inni], Poznañ 1982-1999.
38
Tam¿e, t. VII, nr 402 (Rostarzewo): vitricusque dictae ecclesiae coadiutorio aliarum villarum ad ecclesiam pertinentium de oblatis, vino, luminariis aliis(que) ad divinum cultum necessariis providebit; et plebanus in singulis iuribus suae ecclesiae laudabilibusque consuetudinibus gaudebit, sicut ecclesia Kieblouiensis; nr 404 (Siedlec): ac quod vitricus de adiutorio hominum sive
incolarum praedictorum de vino, oblatis, luminaribus et aliis singulis neccessariis ad divinum cultum spectantibus tociens quotiens oportunum fuerit providere et ordinare ac procurare ad dictam
ecclesiam in Sedliecz perpetuo debeant ac teneantur sint quoque astricti seipsos et dictos incolas,
rusticos, ortulanos et inquilinos ac vitricum ecclesiae obligarunt et promisserunt, prout haec omnia
et singula ex literis dictorum abbatis et conventus super donatione huiusmodi confectis ita nobis
constitit fore et esse ordinata.
39
Tam¿e, t. VII, nr 767 (1415 r.); t. XI, nr 1957: Litera resignacionis census medie marce in
scultecia Przebandowo per quendam nobilem Swyanthoslaum et Heduigim uxorem ipsius coram
36
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
17
Zwykle dokumenty te nie zachowa³y siê w oryginale – przepad³y albo wrêcz
rozpad³y siê ze staroœci czy ucierpia³y w wyniku po¿aru. Znamy je czêsto z notatek lub oblat w aktach s¹dów koœcielnych albo informacji podawanych przy okazji wizytacji40. Wnoszono je tak¿e niekiedy do diecezjalnych k s i ¹ g u p o s a ¿ e n i a – dla diecezji poznañskiej i gnieŸnieñskiej takie akcje spisywania stanu
posiadania Koœcio³a przeprowadzono w pocz¹tkach XVI w., za (odpowiednio)
biskupa poznañskiego Jana Lubrañskiego i arcybiskupa gnieŸnieñskiego Jana
£askiego41. Co wa¿niejsze, akcje te by³y prowadzone tak¿e na podstawie zeznañ
witryków jako najlepiej zorientowanych w dochodach i stanie maj¹tku. Dowodnie mia³o to miejsce w archidiakonacie kaliskim (archi)diecezji gnieŸnieñskiej
(bêdzie jeszcze o tym mowa).
O stanie maj¹tku i wyposa¿eniu koœcio³a oraz o funkcjonowaniu witryków
i s³u¿by koœcielnej (jak zakrystianie, organiœci, nauczyciele, kantorzy, dzwonnicy czy ministranci) pozwalaj¹ wnioskowaæ tak¿e a k t a w i z y t a c j i koœcio³ów parafialnych – dla diecezji poznañskiej najstarsze zachowane pochodz¹ ze
schy³ku XVI w. (podobnie zreszt¹ jak w innych polskich diecezjach), a wiêc
pozwalaj¹ ju¿ œledziæ ewentualne zmiany zwi¹zane z reformacj¹42.
Wskazane tu Ÿród³a zaliczyæ mo¿na do Ÿróde³ dokumentacyjnych – niespornych. Najwiêkszy jednak zasób mo¿liwych informacji do badañ nad fabrykami
koœcio³ów parafialnych tworz¹ a k t a s ¹ d ó w k o œ c i e l n y c h – sprawowageneroso Nicolao Przebandowsky in sex marcis pecunie principalis vitricis et ecclesie Sancte Trinitatis ante Obornyky in tota scultecia ipsorum in Przebandowo resignati et obligati (1429 r.).
40
Gdy dokument ulega³ uszkodzeniu czy wrêcz zniszczeniu, z regu³y dokonywano jego oblaty w ksiêgach koœcielnych i zabezpieczano na potrzeby parafii wypis (ekstrakt) z tych akt. Informuj¹ o takich praktykach i ich kulisach akta wizytacji parafii. Zreszt¹ strze¿enie dokumentów dotycz¹cych erekcji i uposa¿enia czy doposa¿ania koœcio³a parafialnego – gromadzonych
w zamykanej skrzyni wraz z kosztownoœciami, gotówk¹ czy szczególnie cennymi szatami liturgicznymi – nale¿a³o do obowi¹zków witryków. Wiemy np., ¿e w podpoznañskim Lusowie jeszcze
w pocz¹tkach XV w. przechowywano oryginalny – acz mocno zniszczony – dokument erekcji tamtejszego koœcio³a parafialnego z 1288 r.; w 1419 r. dokument ten zosta³ przez oficja³a poznañskiego (i kanonika katedralnego) Bogus³awa ze Œwinek transumowany, a w maju 1607 r. transumpt ten
wpisano do akt konsystorskich (I. Skierska, Lusowo i Lusówko, w: K. Ilski, A. Jaszewska, M. ¯ó³kiewski, P. Dembiñski, G. Rutkowska, I. Skierska, M. Zwierzykowski, Dzieje gminy Tarnowo Podgórne, t. I: Dzieje najdawniejsze, Tarnowo Podgórne 2013, s. 151 = Archiwum Archidiecezjalne
w Poznaniu [dalej cyt.: AAP], AV [Acta visitationum] 7, k. 62v).
41
Ksiêga uposa¿enia diecezji poznañskiej z roku 1510, wyd. J. Nowacki, Poznañ 1950; Jana
£askiego… Liber beneficiorum archidiecezji gnieŸnieñskiej, t. I-II, wyd. J. £ukowski, Gniezno
1880-1881.
42
Zob. ostatnio: T. Nowicki, Ministri ecclesiae. S³u¿ba koœcielna i witrycy w diecezji w³oc³awskiej w XVIII wieku, Lublin 2011 (do jego ustaleñ bêdê jeszcze wraca³a); K.R. Prokop, Fabrica
ecclesiae (zob. w przyp. 2); ks. J. Wiœniewski, Fabrica ecclesiae parochialis na terenie diecezji
pomezañskiej w œwietle wizytacji biskupich XVII-XVIII wieku, „Archiwista Polski” 2 (2007), s. 47-56 [cz. I], 4 (2007), s. 23-44 [cz. II], 1 (2008), s. 69-76 [cz. III]; ten¿e, Uposa¿enie koœcio³ów,
duchowieñstwa i s³u¿by koœcielnej w diecezji pomezañskiej (XVI-XVIII w.), Olsztyn 2013.
18
IZABELA SKIERSKA
nych osobiœcie przez biskupa ordynariusza (acta episcopalia) oraz przez jego
zastêpców: oficja³ów (generalnych i okrêgowych) i wikariuszy generalnych. W sumie dla obu wielkopolskich diecezji jest to po oko³o 80 woluminów akt konsystorzy generalnych, a ka¿dy wolumin œrednio liczy zwykle przynajmniej po oko³o 200 kart in folio. Do tego dodaæ nale¿y po kilka ksi¹g biskupich z ka¿dej diecezji, przy czym trzeba tu podkreœliæ znaczenie szczególnie obszernych akt
dokumentuj¹cych 40 lat pontyfikatu poznañskiego ordynariusza Andrzeja Bniñskiego (1438 – styczeñ 1479). Dla archidiecezji gnieŸnieñskiej dysponujemy tak¿e kilkoma woluminami akt konsystorzy foralnych. Akta te zawieraj¹ zapisy
przede wszystkim spraw spornych. Pozwalaj¹ one poprzez pryzmat konfliktów
miêdzy plebanem a witrykami lub wspólnego ich stawania przeciw osobie trzeciej (tu witrycy wystêpuj¹ tak¿e niekiedy wraz ze wspólnot¹ parafialn¹ czy kolatorem) poznaæ czêœci sk³adowe fabryki koœcio³a i sposób pozyskiwania œrodków
(tak¿e np. przez kwesty po wsiach parafialnych czy wystawianie w koœciele lub
przed nim specjalnych skarbon lub obrazów). Podobnie – sposób dzielenia miêdzy plebana i witryków (fabrykê) œrodków wp³ywaj¹cych z ofiar mszalnych oraz
okazyjnych danin.
Tylko tytu³em przyk³adu – jak witrycy potrafili spieraæ siê z plebanem o nale¿ny im udzia³ w kontroli nad finansami i funduszem fabryki koœcio³a43. W 1480 r.
Bart³omiej i Antoni witrycy u œw. Marcina na Przedmieœciu Œwiêty Marcin za
murami Poznania oraz Maciej ko³odziej i Wojciech miedziownik starsi tej¿e
wspólnoty parafialnej (seniores parochianorum) toczyli w konsystorzu poznañskim spór z Tomaszem plebanem œw. Marcina o œwiece u¿ywane przy egzekwiach i wprowadzaniu do koœcio³a (chyba m.in. kobiet przy wywodzie po po³ogu), o inne kwestie koœcielne oraz o dzwonnika i organistê. Oficja³ generalny
poznañski rozs¹dzi³ spór i postanowi³, ¿e œwiece z³o¿one z ró¿nych okazji przy
o³tarzu g³ównym pleban ma obracaæ na swój u¿ytek (tzn. w celach liturgicznych?,
czy jednak na swój prywatny u¿ytek?), natomiast œwiece z³o¿one przed cyborium
i ko³o mar ze zw³okami oraz pieni¹dze zebrane na tacê, z³o¿one na fabrykê koœcio³a lub w jakikolwiek sposób darowane witrykom zostaj¹ w dyspozycji tych¿e witryków44. Z kolei dzwonnika, który potrafi³by graæ na organach, wskazyWszystkie przywo³ywane tu przyk³ady dotycz¹ce witryków od œw. Marcina pochodz¹
z has³a (mojego autorstwa) Œwiêty Marcin, w: S³ownik historyczno-geograficzny województwa poznañskiego w œredniowieczu, cz. V, z. 1, red. T. Jurek, Poznañ 2011 (dalej cyt.: SHGPozn.), s. 160-196, tu zw³. s. 178-181 – p. 5Ab: Fabryka (fabrica ecclesiae) i witrycy (vitrici), zwani te¿ opiekunami (tutores), a niekiedy ekonomami (economi, oeconomi) koœcio³a Œ. Marcina.
44
Jest to tylko jeden z licznie poœwiadczonych dla polskiego póŸnego œredniowiecza (tak¿e
w Wielkopolsce) sporów o dysponowanie ofiarami sk³adanymi w koœciele. Rozwi¹zywano je na
ró¿ne sposoby: przez przyznanie wosku i œwiec ofiarowywanych przez wiernych (w tym przez kobiety przy wywodzie) na potrzeby fabryki koœcio³a (jak w 1456 r. odnoœnie do koœcio³a parafialnego w Wilkowie w diecezji poznañskiej; decyzja biskupa Andrzeja Bniñskiego), dzielenie œwiec
z wywodu po po³owie miêdzy plebana i witryków, a przyznanie ca³ego wosku na potrzeby œwi¹ty43
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
19
waæ ma pleban, który daje mu klucze do koœcio³a, a potem witrycy solidarnie
powinni takiego dzwonnika wybieraæ. Gdyby ów dzwonnik nie by³ (jednoczeœnie) organist¹, a witrycy chcieliby mieæ organistê, maj¹ owego organistê uposa¿yæ
ze swoich dochodów. Oficja³ postanowi³ te¿, ¿e we wszystkich innych kwestiach
strony maj¹ siê kierowaæ ustaleniami i sposobem zarz¹du z koœcio³a parafialnego œw. Marii Magdaleny w Poznaniu i innych koœcio³ów parafialnych (domyœlnie: w diecezji poznañskiej)45.
Podobnie w 1512 r.: Micha³ kowal i Maciej Malowtik witrycy (zreszt¹ pe³ni¹cy tê funkcjê wielokrotnie) u œw. Marcina toczyli spór z Grzegorzem plebanem œw. Marcina o dysponowanie dochodami koœcio³a. Prokurator plebana dowodzi³, ¿e ka¿dy pleban winien mieæ w³adzê duchown¹ i doczesn¹ w swojej
parafii, natomiast wspomniani witrycy samodzielnie, wbrew zwyczajowi innych
koœcio³ów parafialnych, dysponuj¹ dobrami koœcio³a œw. Marcina. W zwi¹zku
z tym pleban domaga³ siê, aby witrycy takich dzia³añ poniechali, zdawali mu relacjê z dochodów i wydatków w trakcie urzêdowania oraz by utworzyli schowek,
gdzie sk³adane by³yby wszystkie wnoszone na rzecz œwi¹tyni ofiary, a tak¿e aby
inwentarz datków by³ przechowywany w koœciele. Ostatecznie strony zawar³y
ugodê, któr¹ zapoœredniczy³ poznañski biskup pomocniczy. Witrycy i parafianie
mieli za wiedz¹ plebana sk³adaæ w skrzynce (in repositorium aut cistam) darowizny i je zapisywaæ, a raz do roku, na œwiêto Obrzezania Pañskiego (1 stycznia),
przedstawiaæ plebanowi sprawozdanie z dochodów i wydatków. Pleban zaœ tylko
za wiedz¹ witryków móg³ dysponowaæ wiêkszymi datkami i donacjami na rzecz
œwi¹tyni46.
Dowodnie te¿ witrycy zabiegali o zachowanie i rozbudowanie substancji
materialnej œwi¹tyni, jak egzekucjê testamentowych legatów, zaleg³ych czynszów, kupowanie nowych. Procesowali siê np. wcale czêsto ze spadkobiercami
testatorów na rzecz fabryki koœcio³a. I znów siêgnijmy po przyk³ad z dziejów
ni (jak w 1503 r. w Pabianicach). Bywa³o i tak, jak w 1398 r. w Stê¿ycy ko³o Gdañska, gdzie na
mocy decyzji komtura krzy¿ackiego wszystkie ofiary sk³adane przy o³tarzu nale¿a³y do plebana,
natomiast ca³y wosk i œwiece ofiarowane przez wiernych nale¿a³y do fabryki koœcio³a (przy czym
od œw. Micha³a do Wielkiejnocy witrycy mieli z zebranego wosku dawaæ plebanowi po jednej œwiecy tygodniowo); wyj¹tek stanowi³y œwiece sk³adane przy wywodzie lub pogrzebie, które przypadaæ mia³y plebanowi (podajê za: E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich, s. 61 = ACUl. II, nr 1269,
s. 575: wosk i œwiece witrycy pro usu communi et decore ecclesie recipere debent [1456 r.]; por.
te¿ S. So³tyszewski, Prawa i obowi¹zki, s. 276).
45
SHGPozn., s. 179 = Documenta ad ecclesiam parochialem S. Martini antea extra nunc intra muros Posnanienses sitam spectantia, oprac. J. Lekszycki, [Poznañ] 1888, AAP, PA 338/3,
s. 30-31; dok³adniej o tym rêkopisie, kulisach jego powstania i zawartoœci zob. I. Skierska, Konsystorskie kwerendy Józefa Lekszyckiego w okresie kulturkampfu, „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski” 7 (2012), s. 105-140. Por. te¿ S. So³tyszewski, Prawa i obowi¹zki, s. 268 (analogiczny
spór w Wyszogrodzie na Mazowszu, 1495 r.).
46
SHGPozn., s. 180 = Documenta… S. Martini, s. 100-103.
20
IZABELA SKIERSKA
podpoznañskiej parafii. W 1506 r. witrycy u œw. Marcina pozwani zostali przez
Barbarê Pieczon¹ z podpoznañskich Rybaków o uwolnienie jej spod ekskomuniki, pod któr¹ popad³a z ich powodu. Witrycy zaœ zeznali, ¿e w sierpniu ubieg³ego roku uczciwy zmar³y Wawrzyniec Pieczony, m¹¿ Barbary, poleci³ w swoim
testamencie sprzedaæ wspomnianym witrykom siedem stosów drewna (congeries
alias sthossy) za 10 grzywien. Uzyskane pieni¹dze mia³y zostaæ przekazane na
rzecz fabryki koœcio³a, z odliczeniem z tej kwoty 2 grzywien dla Barbary. Twierdzili te¿, ¿e kobieta po œmierci mê¿a sprzeda³a drewno, ale pieni¹dze zachowa³a
dla siebie. Barbara z kolei zanegowa³a testament mê¿a47.
Zapisy spraw spornych w ksiêgach s¹dów koœcielnych pozwalaj¹ te¿ na obserwacje co do sposobu powo³ywania witryków. Zwykle by³y to dwie osoby, przy
czym najczêœciej ka¿da z nich mieszka³a w innej miejscowoœci – o ile oczywiœcie
parafia by³a wielowioskowa; jeden z witryków reprezentowa³ mieszkañców centrum parafii48 (wyraŸnie mówi¹ o tym akta wizytacyjne z koñca XVI i z XVII w.).
Zeznania œwiadków, acz nie tylko w sprawach zwi¹zanych z fabryk¹ koœcio³a,
pozwalaj¹ niekiedy na okreœlenie wieku czy statusu spo³ecznego witryka (zawsze
byli to mê¿czyŸni) – jako osoby szczególnie godne zaufania stawali oni niekiedy
w s¹dzie jako œwiadkowie. Taki œwiadek przy zaprzysiê¿eniu powinien by³ podaæ m.in. swój wiek i wielkoœæ maj¹tku, co zapisywano w Depositiones testium.
Takie serie akt konsystorskich dla diecezji poznañskiej i gnieŸnieñskiej znamy
generalnie dla drugiej po³owy XV w. Trzeba mieæ tu jednak œwiadomoœæ, ¿e nie
uzyskamy materia³u masowego. Jacek Wiesio³owski, analizuj¹c gnieŸnieñskie
ksiêgi zeznañ œwiadków z lat 1456-1461 i 1466-1470 (lub 1471), odnalaz³ w nich
informacje o ponad szeœciuset plebejskich mieszkañcach wsi, ale wœród nich
ujawni³o siê tylko dwóch witryków – kmieci. Jeden z nich zezna³, ¿e ma 70 lat;
obaj zaœ zadeklarowali swój stan posiadania: 5 grzywien i 20 grzywien. J. Wiesio³owski wskaza³ (choæ oczywiœcie trudno wyci¹gaæ jednoznaczne wnioski dla
tak ma³ej grupy), ¿e mo¿liwe, i¿ witrycy powo³ywani byli spoœród starszych
kmieci wycofuj¹cych siê z aktywnej gospodarki49. Niew¹tpliwie byli to ludzie stateczni, nie najm³odsi (a raczej – starsi50), o okreœlonym statusie maj¹tkowym
i byæ mo¿e tak¿e rodzinnym, ugruntowanej pozycji w lokalnym œrodowisku (nieTam¿e, s. 179 = AAP, AC [Acta causarum consistorii] 83, k. 129v.
Np. w 1508 r. wystêpuje Miko³aj villicus z Bucza, a vitricus w Grobi (AAP, AC 85, k. 73v);
Bucz nale¿a³ do parafii Grobia.
49
J. Wiesio³owski, Rozwarstwienie ludnoœci wiejskiej w œwietle zeznañ œwiadków w konsystorzu gnieŸnieñskim w trzeciej æwierci XV wieku, [w:] Spo³eczeñstwo Polski œredniowiecznej, t. V,
Warszawa 1992, s. 277-297, cytaty ze s. 278 i 280.
50
I tak najpewniej – jako ludzi starych (‘doœwiadczonych’) – nale¿y rozumieæ znaczenie s³owa Altirmanni, u¿ytego na okreœlenie witryków w statutach synodalnych magdeburskich z 1266 r.
Przywo³a³ je F. Ma³ecki, Wp³yw, s. 72, który jednak uzna³, ¿e niemiecka nazwa „Altirmanni” to
zniemczona treœæ s³owa „vitricus”.
47
48
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
21
kiedy ciesz¹cy siê zaufaniem plebana czy/i kolatora), a jednoczeœnie – zgodnie
z wymogami statutów Tr¹by – godni zaufania, wype³niaj¹cy dobrze swoje obowi¹zki religijne. Analogiczne obserwacje o statusie witryków poczyni³ te¿ Tomasz Nowicki dla diecezji w³oc³awskiej w XVIII stuleciu; podobnie – ks. Jan
Wiœniewski dla diecezji pomezañskiej w czasach nowo¿ytnych51.
Ksiêgi s¹dów koœcielnych odgrywa³y te¿ rolê ksi¹g wiary publicznej – wnoszono do nich i kwestie niesporne. Tu szczególnie interesuj¹ce s¹ dla nas zeznania o fundacjach czy darowiznach – niekiedy bardzo hojnych.
Te hojne nadania – niezale¿nie zreszt¹ od instytucji, przed któr¹ je zeznawano – czêsto obwarowane by³y restrykcyjnymi warunkami. Przyk³adowo: d³ugoletni pleban u œw. Marcina za murami Poznania, Tomasz z Wielawsi, w latach
1485-1486 zakupi³ u ówczesnego biskupa poznañskiego Uriela Górki czynsz 16
grzywien od sumy g³ównej 200 grzywien. Realizacji tego zapisu dla koœcio³a,
szko³y przy nim oraz plebana i wikariuszy mieli pilnowaæ witrycy œw. Marcina
oraz starsi bractw (fraternitates) rybaków i ubogich dzia³aj¹cych w tym koœciele.
Zaobserwowane nieprawid³owoœci mieli oni zg³aszaæ biskupowi poznañskiemu
lub jego wikariuszowi generalnemu czy oficja³owi52. Podobne klauzule znajdujemy w zeznaniach wnoszonych do ksi¹g miejskich (o nich bêdzie mowa za chwilê). W 1465 r. mieszczanin poznañski, bia³oskórnik Langhannus, zapisa³ na swoim domu ko³o Bramy Wodnej 1 grzywnê czynszu od sumy 15 grzywien, p³atnego
kwartalnie po 1 wiardunku na rzecz scholarzy u œw. Marcina œpiewaj¹cych przed
komuni¹ i w procesji z Cia³em Pañskim (i nie chodzi tu o procesjê w œwiêto
Bo¿ego Cia³a). Salarium mieli wyp³acaæ uczniom witrycy i starsi bractwa ubogich w koœciele œw. Marcina. W razie zaniedbania warunków fundacji czynsz
mia³ zostaæ przeniesiony do koœcio³a bernardynów53.
Wiele informacji – ale g³ównie dla fabryk parafii miejskich – kryj¹ tak¿e
k s i ê g i m i e j s k i e: r a d z i e c k i e i ³ a w n i c z e. Pos³u¿ê siê tu przyk³adem wspominanej ju¿ parafii œwiêtomarciñskiej, dla której historii przeœledzi³am
zapisy w ksiêgach ³awniczych (rezygnacji) i radzieckich miasta Poznania – odpowiednio z lat 1430-1500 i 1434-150654. Znajduj¹ siê w nich m.in. zapisy i donacje (czynsze, sumy d³u¿ne) czynione na rzecz fabryki koœcio³a i oddawane pod
kuratelê witryków œw. Marcina oraz innych poznañskich i podpoznañskich œwi¹tyñ (suma g³ówna, kwota czynszu i miejsce jego opisania). Pilnie np. witrycy
51
s. 138.
T. Nowicki, Ministri ecclesiae; J. Wiœniewski, Uposa¿enie koœcio³ów, s. 136-164, zw³.
AAP, AE [Acta episcopalia] III, k. 113av-114.
Archiwum Pañstwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania I 296, k. 64v.
54
Tam¿e, Akta miasta Poznania I 291 – I 299: Ksiêgi ³awnicze (rezygnacji) miasta Poznania
z lat 1430-1500 (wykorzystane przez znajduj¹cy siê w Bibliotece Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk rkps 1545 – regesty Jacka Wiesio³owskiego); Akta radzieckie poznañskie, wyd.
K. Kaczmarczyk, t. I-III, Poznañ 1925-1931-1948.
52
53
22
IZABELA SKIERSKA
egzekwowali legaty testamentowe55. Mo¿emy te¿ w aktach miejskich œledziæ inne
strony aktywnoœci witryków, zwanych w poznañskich Ÿród³ach miejskich czêsto
tak¿e ekonomami czy tutorami, a niekiedy i prowizorami. Dowodnie np. ekonomowie œwiêtomarciñscy kupowali od rady miejskiej czynsze na rzecz fabryki
swego koœcio³a. Wiemy te¿ np., ¿e witrycy sprzedawali nieruchomoœci nale¿¹ce
do fabryki koœcio³a – otrzymane w ramach zapisów testamentowych (dowodnie
znanych jest przynajmniej kilka takich donacji na rzecz parafii œwiêtomarciñskiej) lub byæ mo¿e te¿ nabyte przez samych witryków jako lokata kapita³ów
fabrycznych. Przyk³adowo: w 1463 r. tutores koœcio³a œw. Marcina sprzedali
uczciwemu Janowi Gema dom, czyli dziedzinê na podpoznañskich Piaskach,
ko³o Rybaków56. Widaæ wiêc, ¿e witrycy inwestowali fundusze fabryki57. Dok³adne przeœledzenie akt miejskich w po³¹czeniu z koœcielnymi mog³oby przynieœæ
przynajmniej próbê odpowiedzi o szerokoœæ i skutecznoœæ takich poczynañ, a zatem i o zasobnoœæ kiesy fabryki koœcio³ów parafialnych, zw³aszcza miejskich58.
ród³a œwieckie i koœcielne mo¿na te¿ wykorzystywaæ do weryfikacji pewnych zagadnieñ szczegó³owych – jak upowszechnienie instytucji witryków. Trzeba przy tym pamiêtaæ, ¿e dla (póŸnego) œredniowiecza s¹ to Ÿród³a w zasadzie
fragmentaryczne, rozproszone i tak naprawdê przypadkowe. O witrykach i ich
dzia³aniach dowiadujemy siê przede wszystkim z ksi¹g s¹dowych, czyli w momencie, gdy dochodzi do sporu na konkretnym tle – i to sporu, którego nie uda³o
siê rozwi¹zaæ bez udzia³u zewnêtrznego sêdziego.
Np. w aktach radzieckich poznañskich z 1506 r., zapisano, ¿e Tomasz czapnik (pileator)
i Maciej ko³odziej, ekonomowie koœcio³a œw. Marcina, aptekarz Wincenty ekonom szpitala Œwiêtego Krzy¿a oraz Bart³omiej Szczepa i Miko³aj Borkowski ekonomowie szpitala Œwiêtego Ducha
kwituj¹ £ukasza Sporna (Ostró¿kê) z wykonania testamentu zmar³ej Hanuskowej; zapis opiewa³
po 5 florenów dla ka¿dej z wymienionych instytucji (SHGPozn., s. 180; Akta radzieckie poznañskie, t. III, nr 2249).
56
SHGPozn., s. 179.
57
Czynsze p³acone w latach 1493-1502 przez miasto Poznañ na rzecz koœcio³a œw. Marcina:
1493 (21 XII), 1495 (4 I), 1496 (5 VI) 20 groszy czynszu, 1497 (5 II) 20 groszy czynszu na rzecz
witryków tego koœcio³a (byæ mo¿e i przy poprzednich p³atnoœciach mamy do czynienia z czynszem
na rzecz witryków). W 1502 r. z kolei pleban œw. Marcina zwalnia³ miasto Poznañ na rok z p³acenia na rzecz koœcio³a œwiêtomarciñskiego czynszu 1/2 grzywny, zapisanego na wykuszu (propugnaculum) ko³o Bramy Wielkiej (SHGPozn., s. 174; Stadtbuch von Posen. Acten des städtischen
Rathes 1398-1433, wyd. A. Warschauer, Posen 1892, s. 364, 390, 419, 433). (SHGPozn., s. 174;
Akta radzieckie poznañskie, t. III, nr 1878 – 1502 r.).
58
Ostatnio o analogicznych inwestycjach u krakowskich dominikanów pisa³ interesuj¹co M.
Zdanek, Kupno renty w gospodarce krakowskiego klasztoru dominikanów w XV i na pocz¹tku XVI
w., [w:] Mendykanci w œredniowiecznym Krakowie, red. K. O¿óg, T. Ga³uszka OP, A. Zajchowska
(Studia i ród³a Dominikañskiego Instytutu Historycznego, t. 4), Kraków 2008, s. 517-531; ten¿e,
Dochody dominikanów krakowskich w 1. po³owie XVI w., [w:] Inter oeconomiam coelestem et terrenam. Mendykanci a zagadnienia ekonomiczne, red. W. D³ugokêcki, T. Ga³uszka OP, R. Kubicki,
A. Zajchowska (Studia…, t. 9), Kraków 2011, s. 259-276. Zob. te¿ M. Mi³awicki OP, Kszta³towanie siê w³asnoœci ziemskiej klasztoru dominikanów w Krakowie w okresie przedrozbiorowym, tam¿e, s. 277-301.
55
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
23
Kwestiê tê od innej strony pozwala wszak badaæ Liber beneficiorum Jana
£askiego dla (archi)diecezji gnieŸnieñskiej. Jest to jedyne przekrojowe Ÿród³o59,
pozwalaj¹ce na czynienie (choæby przybli¿onych) obserwacji statystycznych. Jak
wskaza³ ju¿ E. Wiœniowski, dane z wizytacji archidiakonatu kaliskiego, dokonanej jesieni¹ 1521 r., pozwalaj¹ stwierdziæ, i¿ tutaj witrycy znajdowali siê przynajmniej w 68% ogó³u parafii, jest zaœ prawdopodobne, ¿e w rzeczywistoœci odsetek
ten by³ wy¿szy. […] Dane te wskazywa³yby, ¿e instytucja witryków przyjê³a siê
w znacznej wiêkszoœci parafii60. Trzeba tu podkreœliæ, ¿e tylko dla tego archidiakonatu mo¿liwe s¹ takie badania – wynika to z systemu przeprowadzonych wówczas wizytacji. W zasadzie w ka¿dym archidiakonacie wizytacjê przeprowadza³
tamtejszy archidiakon, który tak¿e sam ustala³ sposób indagowania oraz rejestrowania uzyskanych danych. Tylko w przypadku dwóch (na siedem wówczas funkcjonuj¹cych) archidiakonatów w (archi)diecezji gnieŸnieñskiej – w³aœnie kaliskiego i wieluñskiego – zachowa³y siê articuli, wedle których przeprowadzana by³a
wizytacja (a wiêc i spisywane dane opisuj¹ce konkretn¹ parafiê). Jedynie archidiakon kaliski Maciej Œliwnicki wœród tych artyku³ów uwzglêdni³ (jako pierwszy punkt zreszt¹) wiadomoœæ o osobach udzielaj¹cych mu informacji61 – byli to
w³aœnie witrycy. St¹d ich pojawianie siê w lustracji kaliskiego archidiakonatu.
Warto te¿ zastanowiæ siê nad wynagrodzeniem witryków. Czy pobierali je
w jakiejœ formie za swoj¹ s³u¿bê – analogicznie jak koœcielny (minister ecclesiae), dzwonnik czy organista lub rektor szko³y? A mo¿e pe³nili w³aœnie s³u¿bê,
czyli wykonywali odpowiedzialn¹ i niew¹tpliwie wyró¿niaj¹c¹ w spo³ecznoœci
funkcjê62 bez wynagrodzenia albo za zwolnienie z okreœlonych danin? Statuty
Tr¹by nie poruszaj¹ tego problemu. Odnoœnych informacji nie znalaz³am tak¿e
w Liber beneficiorum Jana £askiego. Zdaje siê, ¿e witrycy w polskich parafiach
w œredniowieczu rzeczywiœcie nie pobierali formalnego wynagrodzenia, czyli –
jak dzisiaj powiedzielibyœmy – nie czerpali zysków z tytu³u sprawowanej przez
siebie funkcji. Mo¿e na to wskazywaæ brak osobno wymienionych w uniwersale
poborowym z 1520 r. witryków jako grupy zobowi¹zanej do p³acenia pog³ównego, a enumerowano tam m.in. w³odarzy, qui decimam disponunt et vendunt dominorum episcoporum, a którzy mieli p³aciæ per florenos tres. Organiœci koœcielni zostali zobowi¹zani do p³acenia podatku w wysokoœci 6 groszy, a dzwonnicy
Na brak jakiegoœ wspólnego wzorca dla diecezjalnych ksi¹g uposa¿eñ wskazywa³ ju¿ ks.
Jan £ukowski we wstêpie do Jana £askiego… Liber beneficiorum archidiecezji gnieŸnieñskiej, t. I,
s. IV-XIV.
60
E. Wiœniowski, Udzia³ œwieckich, s. 58-59.
61
Jana £askiego… Liber beneficiorum archidiecezji gnieŸnieñskiej, t. II, s. 5: Inprimis sequuntur articuli, super quibus testes tanquam ad perpetuam rei memoriam super singulis beneficiis
sunt examinati et ex depositione iuratorum testium inventarii procedit descriptio sic ut infra per
omnia; s. 92 (archidiakonat wieluñski).
62
Por. tu przypuszczenie J. Wiesio³owskiego o starszych kmieciach wycofuj¹cych siê z aktywnej gospodarki (wy¿ej, w przyp. 49).
59
24
IZABELA SKIERSKA
(campanatores) – 1 grosza63. Odpowiedzi na pytanie o wynagrodzenie witryków
mo¿emy poszukiwaæ w Ÿród³ach s¹dowych – zwracaj¹c przy ich lekturze uwagê,
czy np. znany nam z imienia witryk pozywa plebana (a czy mo¿e konkretn¹ spo³ecznoœæ parafialn¹?) o nale¿ne mu osobiœcie pieni¹dze, naturalia czy mo¿e protestuje przeciw wymaganiu od niego jakichœ œwiadczeñ. Zastanawia jednak, ¿e
w zapisywanych w aktach s¹dów koœcielnych arendach dochodów koœcio³ów
parafialnych (znów opieram siê g³ównie na materiale z Wielkopolski), dokonywanych przez aktualnych plebanów, wystêpuj¹ wskazania dla dzier¿awcy o p³aceniu wynagrodzenia koœcielnemu czy wikariuszowi, ale nie znam zapisu takowych zobowi¹zañ wobec witryków. Prawdopodobnie wiêc w œredniowiecznej
Wielkopolsce nie byli oni wynagradzani materialnie (w pieni¹dzu czy naturaliach), lecz osi¹gali korzyœci honorowe i presti¿owe – podkreœlaj¹ce ich wyj¹tkow¹ pozycjê w parafialnej spo³ecznoœci. Mo¿na tu odwo³aæ siê te¿ do badañ
S. So³tyszewskiego, opartych na wybranych (i nielicznych) aktach ustawodawczych, ksiêgach s¹dowych oraz wizytacjach g³ównie od koñca XVI do pocz¹tków XVIII w. Obserwacje te wolno jednak¿e odnieœæ i do œredniowiecza –
a wrêcz za³o¿yæ, ¿e to w³aœnie wówczas ukszta³towa³y siê pewne przywileje, bêd¹ce form¹ gratyfikacji dla witryków. Owe przywileje to: (1) sam fakt zarz¹dzania maj¹tkiem œwi¹tyni i posiadania jednego z dwóch lub trzech kluczy do koœcielnej skarbony czy skrzyni-skarbca oraz przechowywania kluczy do œwi¹tyni;
(2) prawo do zasiadania na pierwszym po kolatorze miejscu w œwi¹tyni; (3) prawo wskazywania wraz z rz¹dc¹ koœcio³a (plebanem) miejsc w ³awkach dla parafian; (4) prawo do pogrzebu bez uiszczania dodatkowych op³at (a niekiedy nawet pochówku w œwi¹tyni) – tzw. wolnego pochówku; (5) prawo mianowania
dzwonnika i koœcielnego; (6) w³¹czanie imion witryków do modlitwy za dobrodziejów koœcio³a64. Nie miejsce tu na dok³adniejsze omawianie tych kwestii,
chcia³abym wszak zwróciæ uwagê na przywilej wolnego pogrzebu – dowodnie
funkcjonuj¹cy w XV stuleciu. S. So³tyszewski przywo³a³ tu rozstrzygniêcie sporu s¹dowego miêdzy witrykami koœcio³a parafialnego w Wyszogrodzie a prepozytem klasztoru bo¿ogrobców tam¿e (do których nale¿a³ ów koœció³). Biskup
p³ocki w 1495 r. zadekretowa³, ¿e wolny pogrzeb przys³uguje witrykowi zmar³emu podczas pe³nienia tego urzêdu, a ponadto – ¿e przywilej ten nie dotyczy ¿ony
i dzieci witryka65. Obserwacje S. So³tyszewskiego znajduj¹ potwierdzenie w baVolumina constitutionum, t. I, vol. 1, wyd. S. Grodziski, I. Dwornicka, W. Uruszczak, Warszawa 1996, s. 357, [21], [44], [45].
64
S. So³tyszewski, Prawa i obowi¹zki, s. 263-271.
65
Tam¿e, s. 264-266 = ACUl. III, nr 169, s. 64-65: biskup decrevit, quod vitrici existentes in
officio habeant liberam sepulturam, quantum vero ad uxores et pueros illorum propter meliorem
sue R. Ptis animi informacionem dictam solucionem sepulture fiendam suspendit. O bo¿ogrobcach
w Wyszogrodzie zob. choæby S³ownik historyczno-geograficzny ziemi wyszogrodzkiej w œredniowieczu, oprac. A. Wolff, A. Borkiewicz-Celiñska, Wroc³aw 1971, s. 65.
63
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
25
daniach T. Nowickiego, który zaj¹³ siê s³u¿b¹ koœcieln¹ i witrykami w diecezji
w³oc³awskiej w XVIII stuleciu. Na podstawie aktów normatywnych i zapisów
w aktach wizytacyjnych66 stwierdzi³ on, ¿e witrycy – w odró¿nieniu od s³u¿by koœcielnej (jak dzwonnicy, organiœci, nauczyciele, zakrystianie) – nie byli wynagradzani za swoj¹ pracê ani w pieni¹dzu, ani w naturze. Przys³ugiwa³y im natomiast
pewne prerogatywy z tytu³u pe³nienia tej funkcji – nazwaæ je mo¿na honorowymi.
Prerogatywy te pokrywaj¹ siê z tymi wskazanymi przez S. So³tyszewskiego.
T. Nowicki zaznaczy³ przy tym (przywo³uj¹c ustalenia Walentego Wójcika dokonane na podstawie akt wizytacyjnych), ¿e w XVII w. na Œl¹sku prowizorom przys³ugiwa³o wynagrodzenie pieniê¿ne za ich s³u¿bê – b¹dŸ w postaci sta³ej pensji,
b¹dŸ okresowe: jak zbierane trzy-cztery razy do roku tzw. workowe, czyli kolekta
zbierana do specjalnych sakiewek (woreczków) wœród parafian podczas mszy
w wa¿niejsze œwiêta. Tak¹ praktykê Nowicki zna dla diecezji w³oc³awskiej tylko
z jednej parafii: ¯ukowo na Pomorzu. Nie uda³o siê natomiast Nowickiemu potwierdziæ (ani dla pomorskiej, ani dla kujawskiej czêœci diecezji w³oc³awskiej) jeszcze jednej praktyki zaobserwowanej na Œl¹sku przez W. Wójcika: tam witrycy
otrzymywali niekiedy wynagrodzenie w naturze lub korzystali z prawa darmowego u¿ytkowania nieruchomoœci koœcielnych (gruntu lub budynków)67.
VI
Czy mo¿emy mówiæ o istnieniu w œredniowiecznej Polsce innego modelu ni¿
na Zachodzie? Tak s¹dzi³am kilka lat temu, przygl¹daj¹c siê pracy Arnda Reitemeiera. Obecnie nie jestem pewna, czy mo¿na by takie stwierdzenie odnieœæ do
wszystkich parafii. Byæ mo¿e z modelem zachodnim – zak³adaj¹cym niezale¿noœæ wyboru witryków od plebana – mamy do czynienia w miastach, a wiêc organizmach, które w póŸnym œredniowieczu (a tylko dla tego czasu nasza baza
Ÿród³owa pozwala na wnioskowanie) by³y lokowane na prawie niemieckim. Natomiast w parafiach wiejskich znacznie wiêksza by³a zale¿noœæ wyboru witryków
od plebana. S¹ to jednak kwestie do dok³adnego przebadania.
Dla diecezji wielkopolskich nie mamy dot¹d tego typu badañ. Natomiast pracê K.R. Prokopa, Fabrica ecclesiae, nale¿y traktowaæ jako zmarnowan¹ szansê zbadania kwestii fabryki koœcio³a
i roli w niej witryków w nowo¿ytnej diecezji krakowskiej. Witrykom zreszt¹ poœwiêci³ on niewiele
uwagi, podaj¹c uogólnienia, bez mo¿liwoœci ich weryfikacji (dok³adniej piszê o tym w recenzji
z tej ksi¹¿ki – zob. w przyp. 2). Dla dawnej diecezji pomezañskiej zob. J. Wiœniewski, Uposa¿enie
koœcio³ów; w odró¿nieniu do T. Nowickiego, który stara³ siê uj¹æ tematykê przekrojowo: poszukiwaæ prawid³owoœci czy ró¿nic (por. moj¹ recenzjê przywo³an¹ wy¿ej, w przyp. 2), ks. Wiœniewski
postawi³ na egzemplifikacjê, gêsto cytuj¹c – bardzo zreszt¹ interesuj¹ce i instruktywne – wyimki
dla poszczególnych parafii, zaczerpniête z wykorzystanych przez siebie akt, w tym wizytacyjnych.
Trudno tu zatem dok³adniej zestawiaæ wyniki ich obserwacji.
67
T. Nowicki, Ministri ecclesiae, s. 330; W. Wójcik, Instytucja witrykusów w œwietle œl¹skich
protoko³ów wizytacyjnych z XVII wieku, „Prawo Kanoniczne” 6 (1963), nr 1-4, s. 72-73.
66
26
IZABELA SKIERSKA
Uwa¿na lektura Ÿróde³ rêkopiœmiennych powinna przybli¿yæ warunki kszta³towania siê instytucji witryków, jej ewentualnej ewolucji czy mo¿e przystosowania do polskich warunków. Niew¹tpliwie te¿ pomo¿e oœwietliæ wiele obszarów
nie tylko z ¿ycia parafii i administracji koœcielnej generalnie, ale tak¿e finansów,
gospodarki, pobo¿noœci. Jedno jest tu pewne – dla okresu œredniowiecza ze
wzglêdu na stan bazy Ÿród³owej zdecydowanie uprzywilejowane s¹ parafie miejskie, dla nich znajdziemy najwiêcej informacji o witrykach.
SUMMARY
The endowment of a church consisted of two funds: dos beneficii (for the use of the parson)
and fabrica ecclesiae (for maintenance of the church also in terms of daily liturgy).2 In practice the
border between those two spheres of ecclesial assets was not clearly drawn. This occasionally
caused problems in the day to day functioning of the church and led to the establishment of secular
control of the income of fabrica ecclesiae. In the sources, people appointed to exercise this control
are denoted by the following terms: tutores, oeconomi, provisores, questores, viri ecclesiastici,
intermittently aedile (edile), but most often vitrici / vitrici ecclesiae, and in German language
sources: Kirchenmeister, Kirchenvetter (Kirchenfeter). The institution of the vitrici developed in
the West during the 13th century.
The vitrici of the parish churches in late medieval Poland become visible in the sources from
the beginning of the 14th century, already as an institution well ingrained in the reality of the Polish
church. They are in the centre of the author’s attention. Her object is to determine the state of
hitherto research, highlight the possibilities of seeking further information, and study this milieu
and its activities. The author focuses mainly on material from the Greater Poland area.
Keywords
Poland, late Middle Ages, endowment of parish churches, fabrica ecclesiae,
management of its income, vitrici ecclesiae
ZARZ¥D FINANSAMI PARAFII W PӏNOŒREDNIOWIECZNEJ POLSCE
ECCLESIA. STUDIA
Z
27
DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
T OM 8, 2013
MARTA CZY¯AK
Biblioteka Uniwersytecka w Toruniu
Oddzia³ Zbiorów Specjalnych
Zwi¹zki klarysek gnieŸnieñskich
z duchowieñstwem katedry gnieŸnieñskiej w pierwszej po³owie XV wieku
Connections between the Poor Clares Nuns in Gniezno and the Clergy of the Gniezno Cathedral
in the First Half of the 15th Century
W artykule przedstawiê trzy rodzaje zwi¹zków ³¹cz¹cych siostry zakonu
œwiêtej Klary w GnieŸnie z duchownymi skupionymi wokó³ katedry gnieŸnieñskiej: pierwszym by³aby wspó³praca ksieni i ca³ej wspólnoty sióstr z prokuratorami (ekonomami) konwentu, wybieranymi przez klaryski zazwyczaj spoœród
ni¿szego i wy¿szego (kapitulnego) duchowieñstwa katedralnego, drugim wiêzi
rodzinne ³¹cz¹ce klaryski i kanoników kapitu³y metropolitalnej, trzecim spory
konwentu z przedstawicielami gnieŸnieñskich instytucji koœcielnych o posiad³oœci w GnieŸnie lub w jego pobli¿u.
Inicjatywa sprowadzenia do Gniezna sióstr zakonu œw. Klary nale¿a³a najprawdopodobniej do wdowy po Boles³awie Pobo¿nym (†1279), ksiê¿nej Jolenty1, a realizacja tej inicjatywy: osadzenie klarysek na Wzgórzu Panieñskim, tu¿
W bogatej literaturze trwa dyskusja na temat osoby fundatora i przebiegu procesu fundacji:
czêœæ badaczy, id¹c za przekazem Kroniki wielkopolskiej, uznaje, ¿e inicjatorami fundacji byli Boles³aw Pobo¿ny i jego ma³¿onka Jolenta, za ¿ycia ksiêcia rozpoczêto tak¿e budowê klasztoru, ostatnio na ten temat S. Pasiciel, Zespó³ klasztorny franciszkanów i klarysek w GnieŸnie, Gniezno 2005,
s. 46-47, 59-60; M. Michalski, B³ogos³awiona Jolenta. Refleksja historyczno-hagiograficzno-historiograficzna, [w:] Franciszkanie konwentualni i klaryski w Wielkopolsce od XIII do XIX wieku,
red. T. Janiak, D. Stryniak, Gniezno 2006, s. 75; wiêkszoœæ jednak uznaje Przemys³a II za jedynego fundatora klasztoru, zob. A. Szulc, Dzieje klasztoru klarysek w GnieŸnie, [w:] Franciszkanie
konwentualni, s. 117-118, zw³. przyp. 13 (tu tak¿e przegl¹d stanowisk badawczych), por. eadem,
Klasztory franciszkañskie w œredniowiecznej Wielkopolsce. Kalisz, Gniezno, Œrem, Pyzdry, Oborniki, Poznañ 2001, s. 26-28, 107. Wobec braku dokumentu fundacyjnego rozwi¹zanie tego problemu
pozostaje w sferze przypuszczeñ, wydaje siê jednak, ¿e starania o sprowadzenie klarysek do Gniezna rozpoczê³a ksiê¿na Jolenta po œmierci mê¿a. Inicjatywê ksiê¿nej podkreœlaj¹ te¿ przywileje
Przemys³a II i W³adys³awa £okietka dla klasztoru, zob. przyp. 2.
1
28
MARTA CZY¯AK
obok powstaj¹cego koœcio³a i klasztoru franciszkanów, by³a dzie³em bratanka
Boles³awa Pobo¿nego, ksiêcia Przemys³a II2. Pierwsze siostry przyby³y do Gniezna zapewne krótko przed 24 sierpnia 1283 r.: tego dnia mia³a miejsce konsekracja klasztoru i kaplicy zakonnej (oratorium) pod wezwaniem œw. Bart³omieja
(obecnie nawa pó³nocna koœcio³a franciszkanów pod wezwaniem Wniebowziêcia Najœwiêtszej Marii Panny)3.
Regu³a zakonu œw. Klary, zatwierdzona przez papie¿a Urbana IV w 1263 r.
dla wszystkich istniej¹cych i przysz³ych konwentów klarysek (z wyj¹tkiem za³o¿onego przez œw. Klarê klasztoru œw. Damiana w Asy¿u), zezwala³a klaryskom
na posiadanie wspólnej w³asnoœci – w przeciwieñstwie do regu³y napisanej przez
œw. Klarê i zatwierdzonej przez Innocentego IV w 1253 r. (jednak tylko dla
klasztoru œw. Damiana), która zobowi¹zywa³a siostry indywidualnie i wspólnotowo do wyrzeczenia siê posiadania4. Poniewa¿ regu³a Urbana IV dopuszcza³a
wspóln¹ w³asnoœæ, ustanawia³a jednoczeœnie urz¹d rz¹dcy: Do nale¿ytego zarz¹dzania tymi posiad³oœciami klasztornymi i dochodami winien byæ w ka¿dym klasztorze waszego Zakonu roztropny i sumienny rz¹dca, ustanawiany i usuwany przez
ksieniê i wspólnotê, wed³ug ich uznania5. Mia³ on sk³adaæ sprawozdanie z doKodeks dyplomatyczny Wielkopolski (dalej cytujê: KDW), wyd. [I. Zakrzewski], F. Piekosiñski, A. G¹siorowski [i inni], t. I-XI, Poznañ 1877-1999, tu t. I, nr 550 (1284: Przemys³ II nadaje
klasztorowi klarysek w GnieŸnie wieœ Winiary: […] condigne peticionis intuitu serenissime domine Iolente relicte quondam incliti principis […] domini Boleslai ducis Polonie, dilecti patrui nostri, villam nostram Wynare […] damus et conferimus monasterio sancte Clare in civitate Gneznensi per nos constituto […]; KDW II, nr 736 (1295: Przemys³ II nadaje klasztorowi klarysek wsie
Oborê, WoŸniki, ¯erniki, Winiary i £aszcze z jeziorami D³ugie, Bielsko i Mielno); nr 783 (25 IV
1298: W³adys³aw £okietek nadaje klasztorowi klarysek miasto Kostrzyn i wsie Strumiany, Siedlec,
Grotkowo).
3
Rocznik Traski, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 2, wyd. A. Bielowski, Lwów 1872,
s. 849: In die sancti Bartholomei apostoli claustrum sororum in Gnezna confirmatur; S. Pasiciel,
Zespó³ klasztorny, s. 49-63; A. Szulc, Dzieje klasztoru klarysek w GnieŸnie, s. 118-119.
4
Regu³a œw. Klary Dziewicy, w: „Forma sororum”. Œwiêta Klara z Asy¿u: 800-lecie powstania Zakonu Œwiêtej Klary, red. Zenon Styœ [et al.], Warszawa-Kraków 2012, rozdzia³ 6: Obietnice
œwiêtego Franciszka; wyrzeczenie siê posiadania, s. 332: jak ja z moimi siostrami stara³am siê
przestrzegaæ œwiêtego ubóstwa, przyobiecanego Panu Bogu i œwiêtemu Franciszkowi, tak równie¿
opatki, które po mnie obejm¹ urz¹d i wszystkie siostry s¹ zobowi¹zane […] ani osobiœcie, ani za
poœrednictwem innej osoby nie przyjmowaæ i nie mieæ posiad³oœci lub w³asnoœci […], chyba tylko
tyle ziemi, ile wymaga stosowne ¿ycie w odosobnieniu klasztornym; por. O.M. Przyby³owicz, Wizytacje klasztoru klarysek w GnieŸnie z lat 1595-1598, w: O rzeczach minionych. Scripta rerum historicarum Annae Rutkowska-P³achciñska oblata, red. M. M³ynarska-Kaletynowa, J. Kruppé,
Warszawa 2006, s. 247-248; eadem, Statuty klarysek znojemskich z 1436 r. Gradacja wykroczeñ
i kar w œwietle regu³y oraz wybranych Ÿróde³ wydanych dla klasztorów klarysek prowincji czeskopolskiej w XV i XVI wieku, w: Sanctimoniales. Zakony ¿eñskie w Polsce i Europie Œrodkowej (do
prze³omu XVIII i XIX wieku), red. A. Radzimiñski, D. Karczewski, Z. Zyglewski, Bydgoszcz-Toruñ 2010, s. 81-83.
5
Regu³a sióstr œw. Klary, [w:] „Forma sororum”, s. 351, rozdz. 21: O rz¹dcy i jego obowi¹zkach.
2
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
29
chodów i wydatków ksieni i trzem siostrom wyznaczonym przez wspólnotê oraz
wizytatorowi, na jego proœbê. Rz¹dca reprezentowa³ konwent przed w³adzami
œwieckim i duchownymi, za jego poœrednictwem klaryski, zobowi¹zane do œcis³ej klauzury, komunikowa³y siê ze œwiatem zewnêtrznym 6.
W pierwszej po³owie XV w. funkcje rz¹dców (prokuratorów, ekonomów)
gnieŸnieñskiego konwentu klarysek pe³nili duchowni zwi¹zani z katedr¹ gnieŸnieñsk¹, by³a wœród nich tak¿e osoba œwiecka spokrewniona z ksieni¹ Katarzyn¹
Zagajewsk¹. Dnia 19 czerwca 1404 r. ksieni Przechna i pozosta³e siostry ustanowi³y prokuratorem s¹dowym (adwokatem) konwentu Miko³aja S³upka, syna Bronisza z Budzis³awia, wówczas jeszcze wikariusza katedry gnieŸnieñskiej i plebana w Jarz¹bkowie, wkrótce kanonika kapitu³y poznañskiej (1407) i gnieŸnieñskiej
(przed 1408)7. Nominowany przebywa³, jak mo¿na s¹dziæ z opisu sytuacji, przed
krat¹ klasztorn¹: ante cratam meridionalem cenobii sanctimonialium monasterii
Gnesnensis; siostry zgodnie z regu³¹, za krat¹, w rozmównicy. Nie wiemy, czy
Miko³aj pe³ni³ tak¿e funkcjê prokuratora gospodarczego, odpowiedzialnego za
zarz¹d wspólnym maj¹tkiem konwentu. Z jego fundacji pochodzi Msza³, iluminowany w tym samym warsztacie i czasie, co Gradua³ klarysek gnieŸnieñskich,
ukoñczony w 1418 r. (o czym ni¿ej)8. Œlad zabiegów Miko³aja S³upka o sfinansowanie Msza³u mo¿na dostrzec w po¿yczce 20 grzywien szerokich groszy od
Miko³aja Goszczyñskiego dokonanej przed oficja³em gnieŸnieñskim 12 maja
1417 r.9
Ksieni Katarzyna Zagajewska za przyzwoleniem pozosta³ych sióstr powo³a³a na prokuratora gospodarczego – zarz¹dcê maj¹tku konwentu Jana de ZagorzeA. Szulc, Dzieje klasztoru klarysek w GnieŸnie, s. 120.
Gniezno, Archiwum Arichidiecezjalne, sygn. ACons. A (dalej cyt.: A) 1, k. 87r: […] hora
quasi vesperorum ante cratam meridionalem cenobii sanctimonialium monasterii Gnesnensis Przechna abbatissa, Katherina clavigera, Phalislawa portaria et alie virgines dicti cenobii […] constituerunt dominum Nicolaum de Jarzambkowo altaristam Gnesnensem presentem et magistrum
Bartholomeum de Girzyno absentem in suos procuratores […]. Wymienione klaryski: Przechna
opatka, Katarzyna [Zagajewska] klucznica, Chwalis³awa furtianka, zob. KDW VII, nr 513, przyp.
1, 3-5. O Miko³aju S³upku, zob. M. Czy¿ak, Kapitu³a katedralna w GnieŸnie w œwietle metryki
z lat 1408-1448, Poznañ 2003, s. 360-361; P. Dembiñski, Poznañska kapitu³a katedralna schy³ku
wieków œrednich: studium prozopograficzne 1428-1500, Poznañ 2012, s. 586-587.
8
Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, Ms 169; A. Kar³owska-Kamzowa, Malarstwo ksi¹¿kowe w Wielkopolsce, w: Malarstwo gotyckie w Polsce, t. 1-3, red. A.S. Labuda, K. Secomska,
Warszawa 2004, t. 1, s. 455-456; Z. Rozanow, Missale Gnesnense zwane Msza³em Miko³aja S³upka, ibidem, t. 2: Katalog zabytków, s. 330-331.
9
A 6, k. 99r: za Miko³aja porêczyli bracia Piotr i Budek z Budzis³awia (krewni Miko³aja),
którym wczeœniej, dla uzyskania porêczenia, powierzy³ ca³oœæ swego maj¹tku (k. 98v). Dnia 8 X
1417 r. bracia zobowi¹zali siê zwróciæ pieni¹dze Miko³ajowi Goszczyñskiemu do 29 X 1417 (A 6,
k. 188r). O zwi¹zkach rodzinnych Miko³aja S³upka zob. M. Czy¿ak, „Volens de bonis et rebus suis
sibi a Deo collatis anime sue saluti providere”. Testamenty kanoników i wikariuszy gnieŸnieñskich
w pierwszej po³owie XV wieku, „Roczniki Historyczne” 76 (2010), s. 125-126.
6
7
30
MARTA CZY¯AK
wo 1 czerwca 1406 r., mia³ on tak¿e reprezentowaæ klaryski przed s¹dami duchownymi i œwieckimi10, jednak ju¿ w styczniu 1409 r. wraz z dawnymi ksieniami Przechn¹ i Krystyn¹ ustanowi³a prokuratorem s¹dowym konwentu w sprawie
z Wojciechem plebanem w D¹browie (obecnie D¹brówka Koœcielna na wsch. od
Murowanej Goœliny) Miko³aja Goszczyñskiego, notariusza publicznego i pisarza
konsystorza gnieŸnieñskiego, notariusza kapitu³y gnieŸnieñskiej, przysz³ego surogata oficja³ów i zas³u¿onego prefekta budowy katedry z upowa¿nienia kapitu³y (1411-1422)11. Akt ustanowienia mia³ miejsce w obecnoœci nominowanego,
podobnie jak w przypadku Miko³aja S³upka: circa cratham ex parte civitatis
monasterii sanctimonialium. Miko³aj Goszczyñski pe³ni³ zapewne tak¿e funkcjê
prokuratora gospodarczego konwentu. Od 1408 r. by³ z prezenty klarysek plebanem w nale¿¹cym do nich Strzy¿ewie Koœcielnym na pó³nocny wschód od Gniezna12. Jego dzia³alnoœæ remontow¹ i budowlan¹ w klasztorze klarysek i w katedrze podsumowuje obszerna nota na pierwszej karcie Gradua³u klarysek,
autorstwa skryptora kodeksu, Stanis³awa, ministra – tj. nauczyciela w szkole parafialnej w Strzy¿ewie 13. Zgodnie z jej brzmieniem ksieni Katarzyna Zagajewska
10
KDW XI, nr 1852: concedentes sibi plenum mandatum […] ad impossessionandum se nomine nostro et dicti monasterii de omnibus villis, opidis et quibuscumque bonis nostris et eiusdem
monasterii dictaque opida, hereditates et alia bona […] tenendum, regendum, gubernandum, procurandum et defendendum. Jan de Zagorzewo – nieznany (b³êdna lekcja?). Zapewne de Zagaiewo
– z Zagajewa ko³o Dêbnicy, powiat gnieŸnieñski, zob. S. Kozierowski, Ród Porajów Ró¿yców,
Kraków 1930, s. 31: do Zagajewskich nale¿a³ patronat koœcio³a w Dêbnicy. Znani s¹ np. Piotr Zagajewski, pleban w Strzy¿ewie Koœcielnym w 1430 r. (Jana £askiego … Liber beneficiorum archidiecezji gnieŸnieñskiej – dalej cyt.: LB – wyd. J. £ukowski, t. I-II, Gniezno 1880-1881, tu t. I,
s. 104, przyp. 2) i w Dêbnicy 1439 r., 1447 r. (ACons. C 1, k. 29r; A 28, k. 64v); Miko³aj Zagajewski, œwiadek w katedrze gnieŸnieñskiej 20 V 1435 r. (Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, sygn.
ACap. B 14, k. 161v), Jan syn Jana z Zagajewa, pleban w Dêbnicy 1459 r. (LB I, s. 50, przyp. 2).
11
A 2, k. 7v, 23 I 1409: […] hora quasi prima circa cratham ex parte civitatis monasterii
sanctimonialium, constitute personaliter venerabiles et religiosas virgines Katherina abbatissa
moderna, Przechna et Cristina antique abbatisse in omnibus causis quae habent vel habiture sunt
cum quacunque persona coram quocunque iudice et specialiter in causa et causis quam et quas
habent cum discreto domino Alberto plebano in Dambrowa constituerunt dominum Nicolaum de
Goszcino presentem necnon ad ponendum evictorem nomine ipsarum et tocius conventus pro nobili Ogerio [z Dêbnicy] in causa quam eidem Ogerio monet et monere intendit pro decima […] in
Obora […], k. 8v. Wieœ Obora nale¿a³a do klarysek, dziesiêcina – do plebana w D¹brówce: LB I,
s. 18, 67; A 3, k. 125r, 8 VII 1412: ksieni Katarzyna Zagajewska ustanowi³a prokuratorami konwentu w sprawie z Miko³ajem Wilkiem wikariuszem katedry gnieŸnieñskiej Miko³aja [Goszczyñskiego?] i Marcina [z Go³ocic] plebana w Borkowie. O Miko³aju Goszczyñskim zmar³ym przed
18 VI 1428 r., zob. A. G¹siorowski, Pierwsi studenci odnowionego Uniwersytetu Krakowskiego,
„Roczniki Historyczne” 71 (2005), s. 81-82; M. Czy¿ak, Notariusze kapitu³y gnieŸnieñskiej
w pierwszej po³owie XV wieku, „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski” 1 (2003), s. 11-12,
17-21, 30-31.
12
KDW V, nr 138, 18 VII 1408.
13
E codicibus Gneznensibus, wyd. W. Kêtrzyñski, w: Monumenta Poloniae Historica, t. 5,
Lwów 1888, s. 957; E. Wiœniowski, Parafie w œredniowiecznej Polsce. Struktura i funkcje spo³ecz-
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
31
razem z prokuratorem Miko³ajem Goszczyñskim poczynili znaczne inwestycje
w obrêbie claustrum (multa bona in predicto monasterio in muris … fecerunt):
wznieœli murowane budynki klasztoru i kuchni, postawili ³aŸniê i inne budynki
(varia edificia in monasterio), zakoñczyli budowê kaplicy przylegaj¹cej od
wschodu do oratorium klarysek („ozdobili kaplicê i zrobili w niej okna”), odbudowali cegielniê klasztorn¹ i przygotowali miejsce czerpania wody (fontem)14.
Wybudowali tak¿e nowy m³yn w Strzy¿ewie i za³o¿yli tam staw rybny. Przede
wszystkim jednak, co Stanis³aw wymienia zaraz na pocz¹tku noty, librum [tj.
Gradua³] dederunt ad scribendum – zlecili mu przepisanie ksiêgi. Ukoñczy³ j¹
7 grudnia 1418 r.15 Jako skryptor Gradua³u zna³ notacjê muzyczn¹, jego melodie
chora³owe wykazuj¹ wp³ywy czeskie, korzysta³ zatem z rêkopisu (rêkopisów?)
czeskich. Gradua³ zawiera tak¿e dwa oryginalne (nienotowane w Europie) schematy Kyrie16. Byæ mo¿e by³ tak¿e pisarzem Msza³u Miko³aja S³upka – porównanie duktu pisma i kszta³tów liter obu ksi¹g liturgicznych nie wyklucza mo¿liwoœci uznania ich za dzie³o tego samego pisarza.
Jako nauczyciel w szkole w Strzy¿ewie by³ zapewne naocznym œwiadkiem
opisywanych wydarzeñ. W koñcowej czêœci noty zapisa³ ¿yczenie Miko³aja
Goszczyñskiego, swego prze³o¿onego: aby kolejni prokuratorzy konwentu podjêli prace, których nie zdo³a³ wykonaæ, maj¹c na wzglêdzie sprawy Bo¿e i mniszek (causa Dei et istarum virginarum), spodziewaj¹c siê zap³aty od samego
Chrystusa. Prawdopodobnie mo¿na go uto¿samiæ ze Stanis³awem baka³arzem,
sukcentorem szko³y gnieŸnieñskiej w 1431 r., czy identycznym ze Stanis³awem
mistrzem i wikariuszem katedry (1444) i rektorem szko³y katedralnej (1449)?17
W GnieŸnie dzia³a³ tak¿e katedralis Stanis³aw, który w 1430 r. uzupe³ni³ brewiarz
wikariusza Ubys³awa z Lubienia o nowe oficja18.
ne, Lublin 2004, s. 281-293, gdzie autor stwierdza to¿samoœæ okreœleñ minister scholae i minister
ecclesiae w Liber beneficiorum Jana £askiego, dodaj¹c jednak, ¿e ostatnie okreœlenie oznacza³o
zarówno nauczyciela, jak i s³ugê koœcielnego: w zakres funkcji spe³nianych przez nauczyciela wchodzi³o nie tylko nauczanie m³odzie¿y, ale równie¿ pewne pos³ugi w koœciele, st¹d te¿ nauczyciel to
„minister scholae ac ecclesiae” (s. 292-293). Zdarza³y siê – choæ rzadko – przypadki, ¿e minister
ecclesiae nie pe³ni³ funkcji nauczycielskich.
14
K. Ney, ¯ywot b³. Jolanty i kronika klasztoru zakonnic œw. Klary w GnieŸnie, Gniezno-Leszno 1843, s. 78. Wymienione budynki identyfikuje S. Pasiciel, Zespó³ klasztorny, s. 116-120.
15
Idem, Zespó³ klasztorny, s. 114 (il.), 115-116; A. Szulc, Dzieje klasztoru klarysek w GnieŸnie, s. 119.
16
I. Pawlak, Gradua³ klarysek gnieŸnieñskich, s. 139-141.
17
A 14, k. 48v, 14 III 1431: Stanis³aw baka³arz, sukcentor szko³y gnieŸnieñskiej, mia³ otrzymaæ 9 groszy do Niedzieli Przewodniej od Jana [Wêgorzewskiego] plebana w £opiennie ratione
salarii; KDW X, nr 1656, 19 V 1444: Stanis³aw mistrz, wikariusz katedry gnieŸnieñskiej; A 29,
k. 71, 2 VI 1449: Stanis³aw mistrz szko³y gnieŸnieñskiej. Nie jest wymieniany wœród graduatów
Uniwersytetu Krakowskiego.
18
A 13, k. 140, 22 XII 1430.
32
MARTA CZY¯AK
Gradua³ – ozdobiony dziewiêcioma inicja³ami figuralnymi z floratur¹ wyrastaj¹c¹ na marginesy kart – uznawany jest za drugie znane dzie³o tej samej wielkopolskiej pracowni miniatorskiej, w której powsta³ Msza³ Miko³aja S³upka – dekoracje obu ksi¹g cechuje ta sama technika malarska i koloryt, podobna kompozycja
miniatur inicja³owych i sposób przedstawienia postaci ludzkich19. Szczególnie –
pod wzglêdem kompozycji – zbli¿one s¹ sceny Adoracji Dzieci¹tka, Wjazdu Chrystusa do Jerozolimy i Wniebowst¹pienia, z kolei w przedstawieniach Zmartwychwstania, Zes³ania Ducha Œwiêtego i Marii z Dzieci¹tkiem w Graduale ujawnia siê
w stosunku do miniatur Msza³u wiêksza precyzja i delikatnoœæ formy. Miniatury
obu rêkopisów nosz¹ cechy stylowe czeskiego i œl¹skiego malarstwa ksi¹¿kowego
prze³omu XIV i XV w.20 Byæ mo¿e wzorce (kodeksy?) dla gnieŸnieñskiego artysty
dostarczy³ sam Miko³aj Goszczyñski: jako prefekt budowy katedry sprowadzi³
w 1417 r. do Gniezna mistrza Macieja z Wroc³awia dla pokrycia blach¹ o³owian¹
wie¿y katedry, zawar³ tak¿e umowê z Ma³gorzat¹, wdow¹ po Arnoldzie z³otniku
z Wroc³awia, w sprawie poz³ocenia we Wroc³awiu kuli, która mia³a ozdobiæ szczyt
wie¿y katedry w GnieŸnie. Pracê tê mia³ wykonaæ dobry malarz prout ad turrim
ecclesie Wratislaviensis maior globus est deauratus21.
Warsztat miniatorski, w którym powsta³y zdobienia kodeksów, pozostaje jak
dot¹d anonimowy. Autorem dekoracji móg³ byæ skryptor Stanis³aw: zdarza³o siê,
¿e kopista by³ jednoczeœnie twórc¹ iluminacji22. W literaturze przedmiotu zwraca
siê uwagê na œrodowiska katedralne, tak¿e na katedrê gnieŸnieñsk¹, jako centra
wytwórczoœci ksi¹g rêkopiœmiennych, sporadycznie wskazuje siê na skryptoria
w klasztorach ¿eñskich23. W GnieŸnie znany jest np. kap³an Stanis³aw zwany
19
Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, Ms 170; I. Pawlak, Gradua³ klarysek gnieŸnieñskich
z 1418 r. jako dokument kultury muzycznej Gniezna, „Nasza Przesz³oœæ” 24 (1966), s. 138; idem, Rêkopisy liturgiczno-muzyczne Panien Klarysek w polskiej literaturze muzykologicznej, w: Œwiêta Klara
z Asy¿u, w 800-lecie urodzin, red. S.C. Napiórkowski, W. Koc, Niepokalanów 1995, s. 290-294; Z. Rozanow, Graduale de tempore et de sanctis, w: Malarstwo gotyckie w Polsce, t. 2, s. 335-336; A. Misiukiewicz, Gradua³ Klarysek GnieŸnieñskich z 1418 roku ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w GnieŸnie. Praca dyplomowa napisana w Zak³adzie Konserwacji Papieru i Skóry Instytutu Zabytkoznawstwa
i Konserwatorstwa UMK pod kierunkiem prof. E. Jab³oñskiej, Toruñ 2005.
20
Z. Rozanow, Graduale de tempore et de sanctis; Missale Gnesnense zwane Msza³em Miko³aja S³upka, s. 331, 336.
21
Acta capitulorum nec non iudiciorum ecclesiasticorum selecta (dalej cyt. Acta capitulorum),
wyd. B. Ulanowski, t. I-II, Kraków 1894-1902, tu t. II, nr 72 (umowa z Ma³gorzat¹, 21 I 1417),
nr 78 (umowa z mistrzem Maciejem, 30 III 1417); I. Pawlak, Gradua³ klarysek gnieŸnieñskich,
s. 136-138 (podkreœla kontakty artystyczne Miko³aja Goszczyñskiego z Wroc³awiem); M. Czy¿ak,
Kapitu³a, s. 238-239.
22
E. Potkowski, Ksi¹¿ka rêkopiœmienna w kulturze Polski œredniowiecznej, Warszawa 1984,
s. 96, 100-111; idem, Ksi¹¿ka i pismo w œredniowieczu. Studia z dziejów kultury piœmiennej i komunikacji spo³ecznej, Pu³tusk 2006, s. 122-126.
23
J. Wiesio³owski, Œredniowieczne biblioteki wielkopolskie, w: Œredniowieczna ksi¹¿ka rêkopiœmienna jako dzie³o sztuki, Gniezno 1993, s. 14-15; A. Kar³owska-Kamzowa, Rola klasztorów
w rozwoju gotyckich rêkopisów iluminowanych w Polsce, w: Klasztor w kulturze œredniowiecznej
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
33
Malarz, w 1420 r. s¹dzony przez Miko³aja Goszczyñskiego, wówczas surogata
oficja³a, za odprawianie mszy œw. w kolegiacie œw. Jerzego na wzgórzu katedralnym po pijanemu i ukarany zakazem wstêpu do koœcio³a do przybycia arcybiskupa, zwolniony jednak z karceru umieszczonego na cmentarzu przy katedrze24.
Kolejnym znanym prokuratorem konwentu by³ Jaros³aw K¹kolewski kanonik
gnieŸnieñski (od 1421) i poznañski (od 1421)25. W roli tej wyst¹pi³ w 1442 r.,
wytyczaj¹c razem z Jaœkiem z Czechla, prokuratorem swego brata Sêdziwoja,
prepozyta kapitu³y kolegiackiej œw. Jerzego, granice miêdzy Strzy¿ewem Koœcielnym i wsi¹ £¹kie nale¿¹c¹ do prepozytury. Siostra Jaros³awa, El¿bieta, by³a
przynajmniej od 1440 r. klarysk¹ w konwencie gnieŸnieñskim26.
Jaros³aw w styczniu 1440 r. otrzyma³ prezentê ksieni Ma³gorzaty i innych
11 starszych sióstr (sorores seniores), wœród nich El¿biety, wymienionej zaraz po
ksieni, i kolejnej El¿biety, mistrzyni nowicjatu (pierwsza z nich by³a zapewne
siostr¹ Jaros³awa), na parafiê w Strzy¿ewie Koœcielnym, wakuj¹c¹ po œmierci
plebana Stanis³awa z Rudzicy27. Tymczasem jeszcze w grudniu 1439 r. wspó³patroni koœcio³a, wymienieni dziedzice ze Strzy¿ewa Paczkowego i Smykowego,
Poraje, prezentowali na to samo beneficjum wspó³rodowca: Bodzêtê z Jankowa
Dolnego, kanonika gnieŸnieñskiego (1431-1434) i ³êczyckiego (1433-1444)28.
Polski, red. A. Pobóg-Lenartowicz, M. Derwich, Opole 1995, s. 286. I. Czachorowska, Œredniowieczne biblioteki klarysek œl¹skich, w: Œwiêta Klara z Asy¿u, s. 208-210, sugeruje istnienie skryptoriów w œl¹skich klasztorach klarysek: niektóre rysunki ka¿¹ przyj¹æ czynny udzia³ zakonnic
w powstawaniu kodeksów. Problem ten w odniesieniu do klasztorów ¿eñskich w Polsce, tak¿e klasztoru klarysek w GnieŸnie, wymaga dalszych badañ, por. E. Potkowski, Ksi¹¿ka rêkopiœmienna,
s. 117; M. Stawski, Skryptorium czerwiñskie jako miejsce powstania rêkopisów liturgicznych norbertanek p³ockich. Uwagi o zwi¹zkach dwóch klasztorów kanonikatu regularnego na Mazowszu,
w: Sanctimoniales, s. 478: nie wydaje siê mo¿liwe, by spisywaniem kodeksów liturgicznych zajmowa³y siê siostry [norbertanki].
24
A 9, k. 94r (29 V 1420) = Acta capitulorum, t. II, nr 158.
25
KDW X, nr 1488. Jaros³aw K¹kolewski syn Piotra h. Krakwic, kanonik poznañski 1421-1453, gnieŸnieñski 1421-1453, wroc³awski 1420-1453, zm. 21 III 1453, zob. S³ownik historycznogeograficzny województwa poznañskiego w œredniowieczu (dalej cyt.: SHGPozn.), cz. 2, z. 1, oprac.
S. Chmielewski, K. Górska-Go³aska, T. Jurek, J. Luciñski, red. A. G¹siorowski, Wroc³aw 1988,
s. 154-155, 158; P. Dembiñski, Poznañska kapitu³a katedralna, s. 490-491.
26
KDW X, nr 1487, 8 I 1440; KDW V, nr 715, 2 I 1444. To¿sama z El¿biet¹ wikari¹ (zastêpczyni¹ ksieni) poœwiadczaj¹c¹ przywilej Katarzyny Zagajewskiej dla wójta w Kostrzyniu?
(KDW V, nr 401, 28 IX 1424).
27
KDW X, nr 1487, 8 I 1440. LB, t. I, s. 50, 103-104.
28
KDW X, nr 1483; S. Kozierowski, Badania nazw topograficznych dzisiejszej Archidiecezji
GnieŸnieñskiej, Poznañ 1914, s. 94, 310; idem, Badania nazw topograficznych na obszarze dawnej
zachodniej i œrodkowej Wielkopolski, t. 1-2, Poznañ 1921-1922, t. 2, s. 363-362; idem, Szematyzm
historyczny ustrojów parafialnych dzisiejszej archidiecezji gnieŸnieñskiej, Poznañ 1934, s. 74, 209-210; idem, Ród Porajów Ró¿yców, s. 20-22. Bodzêta z Jankowa Dolnego syn Dobies³awa podsêdka kaliskiego, zob. M. Czy¿ak, Kapitu³a, s. 320-321; A. Kowalska-Pietrzak, Pra³aci i kanonicy
kapitu³y ³êczyckiej do schy³ku XV wieku, £ódŸ 2004, s. 210-211.
34
MARTA CZY¯AK
Nie wiemy, kto ostatecznie obj¹³ parafiê: Bodzêta zmar³ przed 3 paŸdziernika
1444 r., Jaros³aw by³ w 1445 r. plebanem w Biechowie w diecezji poznañskiej29.
W 1442 r. oficja³ i wikariusz generalny gnieŸnieñski Przedwój z Gr¹dów wyda³
wyrok w sprawie miêdzy klaryskami i dziedzicami o prawo patronatu koœcio³a
w Strzy¿ewie, jednak nie zosta³ on w ca³oœci wpisany do ksiêgi Prolationes sententiarum konsystorza gnieŸnieñskiego30.
Klarysk¹ w konwencie gnieŸnieñskim zosta³a tak¿e przed 1440 r. Jadwiga,
siostra Piotra Pniewskiego kanonika gnieŸnieñskiego (1433) i poznañskiego
(1435), kantora kapitu³y poznañskiej (1443), d³ugoletniego oficja³a (1455-1457,
1464-1480) i wikariusza generalnego gnieŸnieñskiego (1464-1480), sekretarza
królewskiego (1447-1453) 31. W paŸdzierniku 1442 r. Jan, dziedzic w Pniewach,
wraz z synem Piotrem kanonikiem gnieŸnieñskim darowali 6 grzywien rocznego
czynszu ze swych dóbr dziedzicznych (3 ze wsi S³awno, 3 z po³owy miasta Pniewy) dedicate virgini Hedwigi filie ipsius Iohannis Pnyewsky per abbatissam
monasterii et Hedwigim predictam in dictis bonis hereditariis videlicet Slawno et
Pnyewi repetendum32. Czynsz mia³a otrzymywaæ Jadwiga, jednak za poœrednictwem (i zgod¹) ksieni, gdyby zaœ ofiarodawcy chcieli go odkupiæ, mieli zap³aciæ
60 grzywien pó³groszków na rzecz Jadwigi, ksieni i ca³ego konwentu: prenominate Hedwigi et abbatisse cum conventu […] pro utilitae eiusdem monasterii.
Tak¿e Jaros³aw K¹kolewski, œwiadek darowizny Pniewskich w konsystorzu
gnieŸnieñskim, na pocz¹tku 1444 r. kupi³ od Wojciecha z Dzieæmiarek pod Gnieznem za 45 grzywien 3 grzywny rocznego czynszu z tej wsi i darowa³ go do¿ywotnio ksieni Ma³gorzacie, a po jej œmierci klaryskom: Katarzynie Zagajewskiej
i swojej siostrze El¿biecie. Po œmierci tych ostatnich czynsz mia³a pobieraæ ka¿da nowo wybrana ksieni na rzecz klasztoru33. Darowiznê tê potwierdzi³ w swoim
A 26, k. 107v, 23 VII 1445: wydzier¿awi³ parafiê na rok Jakubowi Kotowi z Dêbna dziekanowi kapitu³y gnieŸnieñskiej i jego bratu Wojciechowi chor¹¿emu kaliskiemu.
30
ACons. C 1, k. 67r. Wpisano tylko pocz¹tek wyroku, z którego wynika, ¿e klaryski mia³y
prawo prezenty pro duabus portionibus – dwa razy z rzêdu, a dziedzice z Go³¹bek, Strzy¿ewa,
Ostrowa i Sobiesierni pro tertia vocibus. Pod tekstem, na dolnym marginesie, pisarz wpisa³ adnotacjê: et finis hic in cartha in medio inserta ad talem signum: X, jednak nie uda³o siê odnaleŸæ
wspomnianej karteczki w kartach ksiêgi. Dnia 28 X 1442 r. Wojciech Romanus adwokat klarysek
z³o¿y³ apelacjê od tego wyroku do Stolicy Apostolskiej i arcybiskupa (A 23, k. 156v).
31
KDW X, nr 1487, 8 I 1440: Jadwiga wymieniona wœród starszych sióstr udzielaj¹cych prezenty Jaros³awowi K¹kolewskimu. Czy to¿sama z Jadwig¹ poœwiadczaj¹c¹ przywilej Katarzyny
Zagajewskiej dla wójta w Kostrzyniu? (KDW V, nr 401, 28 IX 1424). Biogramy Piotra Pniewskiego zob. A. G¹siorowski, J. Jaskulski, w: Polski s³ownik biograficzny, t. 26, 1981, s. 826-827;
A. G¹siorowski, I. Skierska, Œredniowieczni oficja³owie gnieŸnieñscy, „Roczniki Historyczne” 61
(1995), s. 80-81, 85; SHGPozn., cz. 3, z. 4, oprac. P. Dembiñski, K. Górska-Go³aska, T. Jurek,
G. Rutkowska, I. Skierska, red. A. G¹siorowski, Poznañ 1999, s. 704; M. Czy¿ak, Kapitu³a, s. 386-387; P. Dembiñski, Poznañska kapitu³a katedralna, s. 626-629.
32
A 23, 155rv, 27 X 1442.
33
KDW V, nr 715, 2 I 1444; SHGPozn., cz. 2, z. 1, s. 158.
29
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
Il. 1. Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne,
sygn. ACons. A 28, k. 64v, 31 V 1447: Testamentum Kankolewsky; fot. £. Krucki
35
36
MARTA CZY¯AK
testamencie spisanym 31 maja 1447 r. w GnieŸnie34: czynsz w wysokoœci 3 grzywien mia³y pobieraæ do¿ywotnio wszystkie trzy wymienione siostry, a potem ca³y
konwent pro allecibus comparendis – na zakup œledzi. Ksieni Ma³gorzacie legowa³ ponadto swoje wierzytelnoœci: 10 grzywien u Piotra Nidomskiego35, 8 grzywien u mieszczan z ¯ernik, 5 grzywien u Jana biskupa natureñskiego, 10 grzywien u Jana Zbyluta (Iohannes Sbiluth) kanonika poznañskiego36. Darowa³ jej te¿
pieni¹dze, które zdeponowa³ w klasztorze: omnes suas pecunias, quas habet in
conclavi seu reservaculo in dicto monasterio, a tak¿e ca³y ¿ywy inwentarz
i wszystkie dochody roku ³aski. Na egzekutorów swej ostatniej woli wyznaczy³
Piotra Zagajewskiego, plebana w Dêbnicy (krewnego by³ej ksieni Katarzyny)37,
Wojciecha z Dzieæmiarek (zapewne ze wzglêdu na wykupiony czynsz) i ksieniê
Ma³gorzatê (il. 1).
Trzeba zaznaczyæ, ¿e regu³a z 1263 r. nie zezwala³a klaryskom na posiadanie
osobistego maj¹tku (i samodzielne dysponowanie nim); wspomniane wy¿ej darowizny dla ksieni Ma³gorzaty, by³ej ksieni Katarzyny Zagajewskiej, sióstr Jadwigi Pniewskiej i El¿biety K¹kolewskiej œwiadcz¹, ¿e nie by³a ona œciœle przestrzegana – choæ dochody te zawsze by³y poddane kontroli ksieni jako
prze³o¿onej konwentu i z czasem przechodzi³y na w³asnoœæ klasztoru. Zgromadzony, niekiedy znaczny, maj¹tek ruchomy poszczególnych klarysek w klasztorze gnieŸnieñskim pod koniec XVI w. pozwala poznaæ protokó³ wizytacji ministra generalnego prowincji polskiej Jana Donata Caputo z Kupertynu z 1598 r. –
zawiera on tak¿e tzw. Resignationes: akty zrzeczenia siê przez siostry w³asnoœci
posiadanych dóbr i oddania ich prowincja³owi38.
Inn¹ ods³on¹ wzajemnych kontaktów by³y spory o posiad³oœci z prze³o¿onymi gnieŸnieñskich instytucji koœcielnych. Na pierwszy plan – ze wzglêdu na
swoj¹ d³ugotrwa³oœæ – wysuwa siê konflikt z plebanami koœcio³a œw. Piotra na
przedmieœciu Gniezna o ogród i plac po³o¿one na wzgórzu œw. Piotra, w pobli¿u
beneficjum plebañskiego. Sprawa s¹dowa zaczê³a siê, wobec zajêcia ogrodu
34
A 28, k. 64v. Nie zna³am tego dokumentu w czasie pisania tekstu „Volens de bonis et rebus
suis sibi a Deo collatis anime sue saluti providere”.
35
Piotr z Nidomia (i z Jankowa) syn Dobies³awa z Jankowa, brat Bodzêty prezentowanego
w 1439 r. na parafiê w Strzy¿ewie Koœcielnym, KDW IX, nr 1250; KDW X, nr 1483, przyp. 7,
nr 1538, przyp. 7, nr 1640-1641.
36
Jan, syn Jana, franciszkanin, biskup natureñski (1434), sufragan gnieŸnieñski (1434-1468/
/1469), zob. K.R. Prokop, Biskupi pomocniczy w diecezjach polskich w dobie przedtrydenckiej
(2. po³. XIII - 1. po³. XVI w.), Kraków 2002, s. 243-246; kanonik poznañski Jan Zbylut – nieznany,
byæ mo¿e to¿samy ze Zbylutem z Urbanowa, zob. P. Dembiñski, Poznañska kapitu³a katedralna,
s. 729-730. Dziêkujê za tê sugestiê autorowi cytowanej pracy.
37
Zob. przyp. 10.
38
A. Szulc, Dzieje klasztoru klarysek w GnieŸnie, s. 122; O.M. Przyby³owicz, Wizytacje klasztoru klarysek w GnieŸnie, s. 260-270, zw³. s. 260, przyp. 42; eadem, Statuty klarysek znojemskich
z 1436 r., w: Sanctimoniales, s. 92.
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
37
przez klaryski, z inicjatywy plebana Macieja Korybuta, wikariusza katedry gnieŸnieñskiej, w listopadzie 1441 r. W marcu 1442 r. wikariusz generalny i oficja³
gnieŸnieñski Przedwój z Gr¹dów wyda³ wyrok na jego korzyœæ: uzna³, ¿e siostry
zajê³y ogród i plac nieprawnie, poniewa¿ nale¿a³y one do poprzedników Macieja, plebanów œw. Piotra, od czasów fundacji koœcio³a: ab annis, quorum memoria
inter vivos non existit seu fundacione dicte ecclesie. Nakaza³ klaryskom opuszczenie wzgórza i obci¹¿y³ je kosztami procesowymi, których wysokoœæ mia³ jeszcze ustaliæ39. Adwokat klarysek Wojciech Romanus z³o¿y³ kilka dni póŸniej apelacjê, sprawa trwa³a do pocz¹tków 1445 r.40 Formalne uznanie w³asnoœci ogrodu
klaryski uzyska³y dopiero w przywileju Zygmunta I z 11 listopada 1512 r. Król
potwierdza³ w nim wszystkie nadania dla klasztoru klarysek, zawarte w przedstawionych mu kopiach dokumentów (orygina³y sp³onê³y w czasie po¿aru miasta w 1512 r.), a tak¿e – na proœbê swoich doradców wstawiaj¹cych siê za
zakonnicami, poruszony obietnic¹ modlitw za nas, za ma³¿onkê nasz¹, za szczêœliw¹ Rzeczypospolitej naszej trwa³oœæ – w³asnoœæ wsi niewymienionych w dokumentach, o ile tylko ab antiquo nale¿a³y do klarysek, m.in. Strzy¿ewa z prawem patronatu koœcio³a parafialnego oraz ogrodu przy koœciele œw. Piotra41. Na
pocz¹tku drugiego dziesiêciolecia XVI w. klaryski okupowa³y ogród 42, co spowodowa³o protesty kolejnych plebanów: wikariusza katedralnego Andrzeja
z Rymanowa i kustosza kapitu³y katedralnej Dawida Poniatowskiego, którzy
odebrali konwentowi sporny teren. Rozstrzygniêcie tego konfliktu przyniós³
wyrok oficja³a gnieŸnieñskiego, sêdziego delegowanego arcybiskupa Macieja
Drzewickiego z 12 czerwca 1534 r. uznaj¹cy roszczenia plebanów za nieprawne
i przyznaj¹cy klaryskom prawo w³asnoœci ogrodu43. Szczegó³owo uk³ad w³asnoœci na wzgórzu œw. Piotra ukazuje plan z 1687 r., wykonany na proœbê klarysek
A 22, k. 121v (20 XI 1441, pocz¹tek sprawy), A 23, k. 49v-50, 21 III 1442: In causa domini
Mathie plebani ad sanctum Petrum contra religiosam Margaretam abbatissam et conventum monasterii in Gnesna dominus officialis citato Romano procuratore monialium […] tulit deffinitivam
sentenciam in scriptis pro plebano, adiudicando ortum et aream plebano et ecclesie sue, que ortum
et aream moniales dudum pro usu suo occupaverunt. Romanus ex adverso de appelando est protestatus; ACons. C 1, k. 63v-64r.
40
A 23, k. 56v-57, 24 III 1442: apelacja Romanusa; A 25, k. 10, 23, 95, 145v (17 II 1444, 31
VIII, 13 XII 1444), A 26, k. 18 (15 II 1445).
41
Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, sygn. ACap. Luzy, O. (dalej cyt. ACap. Luzy, O.)
30: Klasztor klarysek w GnieŸnie, spory z plebanami koœcio³a œw. Piotra o ogród przy koœciele,
1442-1764, dok. 1 (odpis transumptu króla Zygmunta I z akt grodzkich poznañskich, wpis z 1546 r.),
dok. 4 (t³umaczenie na j. polski fragmentu transumptu, XVII w.?); Matricularum Regni Poloniae
Summaria, pars IV, vol. 1, ed. T. Wierzbowski, Varsoviae 1910, s. 107, nr 1784; K. Ney, ¯ywot b³.
Jolanty, s. 76-77; S. Pasiciel, Zespó³ klasztorny, s. 62.
42
LB I, s. 17 (opis powsta³y w latach 1511-1513): Item [plebanus] habuit quondam hortum
penes eandem dotem plebanalem, quem nunc hortum occupant monasterium monialium Gnesnense, super quem hortum habet plebanus litteras executorias sub titulo olim Grandzskj, praepositi
Gnesnensis et officialis, nuper acquisitas.
43
ACap. Luzy, O. 30, dok. 3, 5-9.
39
38
MARTA CZY¯AK
Il. 2. Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, sygn. Kartografia, C 178: Gniezno. Szkic Zajezierza,
1687 r. Grunty klarysek oznaczone literami H, HH (hortus monialium de quo nunc agitur causa),
HA, K (domy klarysek) – otaczaj¹ grunty parafii œw. Piotra
w zwi¹zku z kolejnym sporem o czêœæ ogrodu44 (il. 2). Spór toczy³ siê tak¿e
w nastêpnym stuleciu45.
Mamy tak¿e informacjê z pierwszej po³owy XV w. o zatargu klarysek z prepozytem kapitu³y kolegiackiej œw. Jerzego Sêdziwojem z Czechla o granicê wsi
Strzy¿ewo (nale¿¹cej do klarysek) i £¹kie (Lankie), nale¿¹cej do prepozytury;
Gniezno, Archiwum Archidiecezjalne, sygn. Kartografia, C 178.
Zob. S. Karwowski, Gniezno, „Roczniki Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego” 19
(1892), s. 231.
44
45
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
39
arbitrzy wybrani przez przedstawicieli stron: dziekana gnieŸnieñskiego Jaœka
z Czechla, prokuratora Sêdziwoja i Jaros³awa K¹kolewskiego, ekonoma konwentu, potwierdzili (stawiaj¹c pale) ustalony przez nich przebieg granicy. Byæ mo¿e
porozumienie u³atwi³a przynale¿noœæ obu prokuratorów do kapitu³y gnieŸnieñskiej46.
Przedstawione trzy wymiary, formy wzajemnych kontaktów ukazuj¹ konwent
sióstr zakonu œw. Klary w GnieŸnie jako znacz¹c¹ instytucjê w koœcielnych dziejach Gniezna, licz¹cego siê partnera (lub adwersarza) dwustronnych relacji. Si³¹
klarysek w pierwszej po³owie XV w. by³y na pewno zwi¹zki rodzinne z zamo¿nymi wielkopolskimi rodzinami szlacheckimi: Zagajewskich, Kalinowskich,
Pniewskich. Du¿y udzia³ w kszta³towaniu autorytetu konwentu mia³y jego
energiczne prze³o¿one: Katarzyna Zagajewska i nieznana bli¿ej Ma³gorzata. Wa¿nym wsparciem dla mniszek byli tak¿e – powo³ywani przez ksienie za zgod¹
ca³ej wspólnoty – prokuratorzy konwentu, wywodz¹cy siê z duchowieñstwa katedralnego, ciesz¹cy siê du¿ym presti¿em w swoim œrodowisku: Miko³aj Goszczyñski, postaæ wa¿na tak¿e w historii kapitu³y i katedry gnieŸnieñskiej, i kanonik
Jaros³aw Kalinowski. Autorytet konwentu p³yn¹³ wreszcie z duchowego dziedzictwa œw. Klary, który reprezentowa³, a któremu jednak nie zawsze by³ wierny.
SUMMARY
The article presents three types of connections between the Poor Clares nuns in Gniezno with
the clergy of the Gniezno cathedral: cooperation of the abbess and the whole congregation of nuns
with the procurators of the convent usually chosen by the nuns from among the lower and higher
(chapter) clergy of the cathedral; family connections between the nuns and the canons of the
metropolitan chapter (the sisters of canons Jaros³aw K¹kolewski and Piotr Pniewski, respectively
El¿bieta and Jadwiga were Poor Clares nuns in the Gniezno convent) and disputes over assets
between the convent and the parsons of St. Peter’s church in the outskirts of Gniezno as well as the
preposite of the collegiate of St. George in Gniezno. The author stresses the Poor Clares’ family
connections with wealthy landed gentry of Greater Poland. In conclusion of the article she draws
attention to the fact that the Poor Clares nuns of Gniezno owned individual property, which was
a violation of the rule of the Order of Saint Clare.
Keywords
Gniezno, Poor Clares nuns, convent procurators, missal of Miko³aj S³upek, gradual of the Poor
Clares of Gniezno, family connections, St. Peter’s church in the outskirts of Gniezno
ACap. Luzy, O. 47, nr 2: odpis wyroku polubownego s¹du ziemskiego kaliskiego, Gniezno
1 III 1442. LB I, s. 14: £¹kie, wieœ nale¿¹ca do parafii œw. Micha³a na przedmieœciu Gniezna.
46
40
MARTA CZY¯AK
ZWI¥ZKI KLARYSEK GNIENIEÑSKICH Z DUCHOWIEÑSTWEM KATEDRY…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
41
WIELKOPOLSKI
ANDRZEJ KUSZTELSKI
Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk
Monachomachia poznañska.
Kontrowersje bernardynów poznañskich z franciszkanami
w drugiej po³owie XVII wieku
The Poznañ “War of the Monks”. Controversies between the Poznañ Bernardines and Franciscans
in the Second Half of the 17th Century
W po³owie XVII stulecia przez prawie trzy dekady miasto Poznañ, a szczególnie Koœció³ poznañski, niepokoi³ ostry spór toczony miêdzy dwoma klasztorami: niezwykle popularnych, osiad³ych tu od 200 lat franciszkanów obserwantów zwanych powszechnie w Polsce bernardynami oraz aspiruj¹cych wtedy do
za³o¿enia tu siedziby franciszkanów konwentualnych, obecnie w Polsce nazywanych po prostu franciszkanami, odwrotnie ni¿ w krajach zachodnich, gdzie tym
mianem obdarzani s¹ raczej nasi bernardyni, a konwentualni nazywani s¹ minorytami od frazy z oficjalnej ³aciñskiej nazwy zakonu: fratres minores – bracia
mniejsi.
Przebieg tych zdarzeñ znamy z zapisów w Ÿród³ach obu klasztorów, a tak¿e
w Ÿród³ach obu zakonów. Doskona³¹ sytuacjê do zapoznania siê z przebiegiem
zdarzeñ mieli badacze przed wojn¹, gdy dostêpne by³y kroniki obu œcieraj¹cych
siê klasztorów. Wypisy przez nich poczynione wówczas maj¹ dziœ dla nas wagê
Ÿród³a, a to dlatego ¿e obie kroniki w czasie tej wojny przepad³y. Bernardyñska,
jak nazywa j¹ Jacek Wiesio³owski, kronika domowa utracona zosta³a wraz z czêœci¹ zbiorów gromadzonych w Poznañskim Towarzystwie Przyjació³ Nauk 1.
Franciszkañska, nosz¹ca w tytule zapis: Liber Rescriptorum, Iuriorum, Instrumentorum et Processum… znik³a ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej2. Jak siê nale1
Kroniki bernardynów poznañskich, oprac. S.B. Tomczak, J. Wiesio³owski, Poznañ 2002, s³owo od redakcji, s. V-VI.
2
Informacje o niej J. Eckhardt, Materia³y do historii sztuki i kultury z kronik OO Franciszkanów poznañskich, „Kronika Miasta Poznania” 1947, nr 1. Zachowa³a siê natomiast inna czêœæ kroniki poznañskich franciszkanów w bibliotece im. Stefanyka we Lwowie, przejêta z tamtejszej Bi-
42
ANDRZEJ KUSZTELSKI
¿y spodziewaæ, to w³aœnie w tych przepad³ych kronikach zapisane by³y wszystkie szczegó³y zmagañ obu skrzyde³ franciszkowego zakonu, znane dziœ tylko ze
wspomnianych odleglejszych czasowo publikacji. Pierwszorzêdn¹ wartoœæ uzyska³a przez to kronika poznañskiego klasztoru pisana na pocz¹tku XVIII w. przez
archiwistê wielkopolskiej prowincji obserwantów Jana Kamieñskiego we Wschowie. Obecnie przechowywana jest w Archiwum Bernardynów w Krakowie. Oparta
jest na dokumentach b¹dŸ ich odpisach przechowywanych wówczas w archiwum
prowincji3. W wypadku klasztoru franciszkañskiego brak kroniki zastêpowaæ
musz¹ opracowania staropolskich historyków tego zakonu4.
Sk¹d taka determinacja i wybuch namiêtnoœci miêdzy klasztorami czerpi¹cymi z duchowoœci œwiêtego uchodz¹cego za ucieleœnienie dobra i ³agodnoœci?
Otó¿ w Poznaniu wysz³a wtedy na œwiat³o dzienne niespecjalnie nawet skrywana kontrowersja, która nurtowa³a szeroko pojêty zakon franciszkañski od wczesnych lat jego istnienia, sprowadzaj¹ca siê na pocz¹tku do dylematu: erem czy
cenobium. Otó¿ Giovanni Bernardone, powszechnie znany nam jako œw. Franciszek z Asy¿u, w prze³omowym dla siebie momencie ¿ycia odszed³, chcia³oby siê
powiedzieæ odpad³, radykalnie zerwa³ z codziennoœci¹ ¿ycia kupieckiej rodziny
w jednym z miast Italii, nie dla za³o¿enia zakonu, ale dla poszukiwania indywidualnej œwiêtoœci, dla w³asnej ascezy, a tak¿e dla niesienia pociechy trêdowatym
i innym chorym oraz ubogim. Odszed³ do ¿ycia eremickiego niepozbawionego
jednak kontaktu ze œwiatem, z ludŸmi, choæby przez podejmowane misje kaznodziejskie. Entuzjazm, z jakim spotka³ siê wybór Franciszka ze strony jego rówieœników, którzy rych³o zaczêli go naœladowaæ, próbuj¹c podejmowaæ ascetyczne
¿ycie w pobli¿u swego mistrza, musia³o postawiæ pytanie o sposób zorganizowania powsta³ej ad hoc spo³ecznoœci. Jak wiemy, Franciszek doœæ d³ugo unika³ odpowiedzi, maj¹c nadziejê na utrzymanie eremickiego charakteru zgromadzenia.
Kilkakrotne próby napisania regu³y dla tworz¹cego siê zakonu, wymuszane na
nim przez niektórych wspó³braci oraz czynniki papieskie, przynios³y w koñcu
blioteki Baworowskich, zawieraj¹ca Liber Obligationum i Liber Continens, której treœæ poza wypisami u Kantaka i Eckhardtówny jest autorowi artyku³u nieznana.
3
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 173-236. Kronika pisana we Wschowie na pocz¹tku
XVIII w. przez Jana Kamieñskiego, niestety, doœæ ogólna, opiera siê g³ównie na cytatach dostêpnych jemu dokumentów.
4
Najistotniejsze dla uzyskania informacji o przebiegu zdarzeñ jest opracowanie historii klasztorów franciszkanów konwentualnych zas³u¿onego dla poznañskiego klasztoru, ojca Ludwika Miskego: Synoptica relatio seu brevis descriptio Conventuum in Provincia Majois et Minoris Poloniæ
[…] Anno Domini 1735, dziœ podobno zaginiona, na szczêœcie zachowana w maszynowym odpisie
w kilku kopiach. Tekst ten powtórzy³ i kontynuowa³ Bonawentura Makowski w przechowywanym
we w³oc³awskim Archiwum Diecezjalnym Brevis descriptio Conventuum Provinciæ Poloniæ Ordinis Min. Conventualium S. P. Francisci z 1762 r. Autor niniejszego artyku³u korzysta³ z obu opracowañ w odpisach przechowywanych w klasztorze poznañskim. Pewne informacje zawiera tak¿e
rêkopis B. Makowskiego Thesaurus Provinciæ Poloniæ, przechowywany w Instytucie Franciszkañskim w £odzi-£agiewnikach.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
43
regu³ê, która – mo¿na siê domyœlaæ – by³a dla niego dalece kompromisowa. Jakie idea³y by³y dla niego najistotniejsze, mo¿na natomiast poznaæ w tekœcie testamentu, który zostawi³. Koniecznoœæ wytworzenia jakichœ ram instytucjonalnych by³a dla niego na tyle trudna i uci¹¿liwa, ¿e – jak wiemy – jeszcze przed
œmierci¹ odda³ ca³¹ w³adzê nad kszta³tuj¹cym siê zakonem innym braciom, a sam
wyjecha³ na Bliski Wschód. Dzia³ania tych w³adz, szczególnie po œmierci œwiêtego, przynios³y znaczn¹ zmianê dotychczasowego, doœæ luŸnego zgromadzenia
eremickiego, na coraz silniej scentralizowany i uregulowany zakon cenobicki.
Powstanie, po œmierci Franciszka, klasztoru w Asy¿u (dotychczas ¿ycie zgromadzenia przebiega³o raczej pod miastem, w Porcjunkuli) wywo³a³o pytanie
o podstawowy postulat stawiany przez ich za³o¿yciela: ubóstwo. Wznoszone
mury koœcio³a i zabudowañ klasztornych domaga³y siê odpowiedzi: czyj¹ s¹ w³asnoœci¹?
Ró¿ne rozwi¹zania prawne, które zaczêto formu³owaæ, aby umo¿liwiæ zakonowi korzystanie z dóbr materialnych, choæby z owych zabudowañ klasztornych,
ale nie posiadanie ich, nie mog³y zadowoliæ kolejnych rzesz radykalnie pragn¹cych
naœladowaæ Œwiêtego Biedaczynê. Problem ten wci¹¿ nurtowa³ franciszkanów,
pojawiaj¹c siê w prawie ka¿dym pokoleniu. Kiedy zwracano siê wstecz do historii
zakonu, zawsze musia³o siê pojawiaæ pytanie o Franciszkowe dziedzictwo. Jeszcze w XIII w. pojawia siê w zakonie zjawisko franciszkanów spirytualnych. Do
tych samych kwestii, ubóstwa i ascezy wróci³a grupa zakonników w nastêpnym
stuleciu. Wy³oni³ siê z nich ruch œciœlejszej obserwy, który przy okazji wielkiej
misji œw. Jana Kapistrana skierowanej przeciw przejawom husytyzmu w naszej
czêœci Europy znalaz³ siê w po³owie XV w. w Polsce, spontanicznie nazwany
bernardynami. Nie by³ to ostatni ruch reformy zakonu. W nastêpnych latach najczêœciej pod podobnymi has³ami wyodrêbnia³y siê kolejne, maj¹ce lepiej, dok³adniej naœladowaæ Mistrza (w domyœle: ni¿ dotychczasowi franciszkanie). Czasem
ogarnia³y one tylko jakieœ ograniczone terytorium, czasem rozlewa³y siê po ca³ej
Europie. Przyk³adem takiego ruchu niezrywaj¹cego jednak zwi¹zków z naczelnymi w³adzami zakonu byli reformaci. Inaczej post¹pili kapucyni, tworz¹c ca³kowicie nowy zakon.
W wiêkszoœci wypadków, co naturalne, rozejœcia siê poszczególnych grup
franciszkañskich nie przebiega³y g³adko, przeciwnie, mno¿y³y siê polemiki udowadniaj¹ce prawdziwoœæ i prawomocnoœæ w³asnego od³amu zakonu, w przeciwieñstwie do drugiej strony. Jak siê wydaje, taka w³aœnie postawa dominowa³a
i w poznañskim sporze.
W sytuacji mnogoœci propozycji realizowania franciszkañskiego charyzmatu
zdarza³o siê, ¿e jeden od³am szeroko pojêtej rodziny franciszkañskiej zak³ada³
klasztor w mieœcie, gdzie istnia³ ju¿ klasztor „innych” franciszkanów. Nie powodowa³o to ¿adnych incydentów. Przyk³adem mog¹ byæ pierwsze fundacje bernardyñskie we Wroc³awiu czy Krakowie, podejmowane z niebywa³ym entuzja-
44
ANDRZEJ KUSZTELSKI
zmem, choæ w obu miastach istnia³y od ponad 200 lat okaza³e klasztory franciszkanów konwentualnych. W XVII-wiecznym Poznaniu jednak by³o odwrotnie:
konwentualni pragnêli za³o¿yæ now¹ siedzibê, gdzie od dwóch wieków pe³nili
s³u¿bê bernardyni.
Przygl¹daj¹c siê bli¿ej mapom fundacji obu tych zakonów, nale¿y stwierdziæ,
¿e nowe fundacje w „zajêtych” ju¿ miastach, choæby wspomniane wy¿ej, by³y
raczej wyj¹tkiem. Warto, na przyk³ad, porównaæ listê klasztorów konwentualnych
w Wielkopolsce z wczesnymi fundacjami bernardyñskimi. Pierwsze klasztory
zakonów ¿ebraczych w naszym regionie powsta³y z fundacji dwojga braci, synów W³adys³awa Odonica, ksi¹¿¹t Przemys³a i Boles³awa. Szczególn¹ gorliwoœæ
fundacyjn¹ przejawia³ drugi z nich, który wraz ¿on¹, Jolant¹ Arpadówn¹, za³o¿y³
klasztory franciszkañskie w GnieŸnie i Kaliszu, a tak¿e w Œremie, Pyzdrach
i Obornikach. Przemys³ ufundowa³ tylko jeden klasztor, dominikañski, w Poznaniu. Listê tê uzupe³ni³ jego syn Przemys³ II o jeszcze jeden klasztor dominikañski we Wronkach. Wielkoœæ i ówczesne perspektywy rozwoju tych miast sprawi³y, ¿e nie by³o w naszym regionie miejscowoœci, w których zdecydowa³y siê
osi¹œæ oba zakony. Nawet najwiêkszym z wymienionych miast wystarcza³ jeden
klasztor. Oba zakony wyraŸnie siê uzupe³nia³y.
Po dwóch stuleciach, w 1455 r. nad Wart¹ pojawi³ siê wys³annik Jana Kapistrana, Gabriel z Werony, który wywo³a³ niejako zbiorow¹ fundacjê w nastêpnym
roku klasztoru obserwanckiego w Poznaniu. Dopiero wtedy wiêc zawitali bracia
œw. Franciszka do tego miasta. Po powstaniu klasztoru, do koñca tego stulecia
ruszy³a prawdziwa lawina fundacji w regionie: w Koœcianie, Wschowie, Kobylinie, Kaliszu i Kole. Zauwa¿yæ trzeba, ¿e miejscowoœci, w których je zak³adano,
s¹ inne, jakby uzupe³niaj¹ sieæ dotychczasowych klasztorów uczniów œw. Franciszka.
Jak widaæ na przyk³adzie Kalisza, zdarza³y siê jednak tak¿e lokalizacje
w tych samych miastach. Ka¿dy taki przypadek mo¿na jednak wyjaœniæ tak¹ czy
inn¹ koniecznoœci¹, któr¹ zakon musia³ lub chcia³ przyj¹æ. I tak klasztor we Wroc³awiu, nale¿¹cym ju¿ wówczas do Korony Czeskiej, powsta³ dlatego, ¿e miasto
by³o silnie zagro¿one husytyzmem, wobec którego obserwanci byli nastawieni
szczególnie ofensywnie. W Krakowie warto by³o za³o¿yæ sw¹ siedzibê ze wzglêdu na sto³ecznoœæ miasta, otwieraj¹cego drogê do ogromnych po³aci pañstw zwi¹zanych Uni¹, Królestwa i Wielkiego Ksiêstwa. Podobna sytuacja i podobne pobudki kierowa³y po kilkunastu latach fundacj¹ bernardyñsk¹ w Wilnie. Natomiast
wczeœniej powsta³y ich klasztory w Warszawie i w Poznaniu, które to miasta
przyci¹ga³y podówczas uwagê obserwantów sw¹ wielkoœci¹ i znaczeniem gospodarczym, ale tak¿e brakiem tam klasztoru franciszkañskiego.
Skupiaj¹c siê na Wielkopolsce i porównuj¹c listy pierwszych fundacji obu
zakonów, nale¿y raz jeszcze podkreœliæ, ¿e unikano konfrontacji ze swymi star-
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
45
szymi pobratymcami ze strony bernardynów. Jest oczywiœcie jasne, ¿e fundacje
konwentualnych w XIII w., a obserwantów XV w. by³y wynikiem ówczesnych,
bardzo odmiennych sytuacji ekonomicznych tych¿e miast. Zgadzaj¹c siê z tym,
nie mo¿na jednak zignorowaæ wra¿enia, ¿e bernardyni raczej unikali fundacji
w miastach, gdzie istnia³y ju¿ klasztory franciszkanów. Wspomnian¹ fundacjê kalisk¹, mimo ¿e istnia³ tam jeden z wiêkszych polskich klasztorów franciszkañskich, trudno by³o im odrzuciæ, gdy¿ by³a to fundacja jednego z najwa¿niejszych
dostojników koœcielnych Polski, prymasa Jana Gruszczyñskiego, a Kalisz by³
najwiêkszym miastem ówczesnej archidiecezji gnieŸnieñskiej. Nie bez znaczenia dla czytelnika bêdzie uœwiadomienie tego, ¿e franciszkanie œcis³ej obserwy
nie byli podówczas wyodrêbnionym zakonem w strukturze Koœcio³a, nadal byli
tylko autonomicznym nurtem, formalnie podleg³ym w³adzy genera³a zakonu. Oficjalnie rozdzia³ nast¹pi³ dopiero w 1517 r.
Przechodz¹c do czasów nowo¿ytnych, stwierdziæ nale¿y, ¿e w obu pañstwach
powi¹zanych Uni¹ zaraz po reformacji oba zakony przyjmowa³y nadal fundacje,
czêœciej bernardyni, choæ ich liczba wyraŸnie spad³a. Franciszkanie prawie bez
wyj¹tku otrzymywali fundacje na kresach, na terenach dopiero realnie chrystianizowanych lub tam, gdzie katolicyzm wnika³ w obszary prawos³awne. Od prze³omu XVI i XVII w. rozpoczyna siê bezprzyk³adny boom fundacyjny bernardynów w ca³ym kraju. Zakon obserwancki wchodzi wówczas w najœciœlejszy
zwi¹zek z warstw¹ szlacheck¹, staj¹c siê przez kolejne stulecia bezapelacyjnie
najpopularniejszym w ca³ej Rzeczypospolitej. WyraŸne tego œlady mamy jeszcze
w XIX-wiecznej literaturze, w postaciach ks. Robaka czy ks. Piotra. Tymczasem
w Koronie w XVII w. obserwujemy „dzia³ania uzupe³niaj¹ce” franciszkanów. Inspirowali oni fundacje w miastach, w których dot¹d nie mieli klasztoru, a gdzie
w ich przekonaniu powinni byæ. Pierwszym przyk³adem jest klasztor w Warszawie, powo³any w zbli¿onym czasie co poznañski, przy aprobacie króla, co wykluczy³o jakiekolwiek przeciwdzia³ania bernardynów, choæ – jak wiemy – mieli
oni tam jeden z najstarszych klasztorów w kraju. Drugim przyk³adem jest Piotrków Trybunalski, gdzie fundacja minorycka zbieg³a siê z czasem fundacji bernardyñskiej. Wykluczy³o to ich atak, gdy¿ trudno by³o znaleŸæ argument przeciw
powstaniu klasztoru franciszkañskiego, przemawiaj¹cy do neutralnie nastawionych obywateli miasta. Charakterystyczne, ¿e w obu tych miejscowoœciach klasztory franciszkañskie znalaz³y miejsce dok³adnie po przeciwnej stronie zespo³ów
miejskich ni¿ klasztory bernardyñskie.
Introdukcja franciszkanów konwentualnych do Poznania z pewnoœci¹ wyda³a siê bernardynom absurdalna i ca³kowicie nieuzasadniona. W ich przekonaniu
oni sami byli najlepszymi przekazicielami franciszkowego charyzmatu. Zachodzi jednak pytanie, dlaczego w tym czasie franciszkanom konwentualnym zale¿a³o na osadzeniu swych przedstawicieli w Poznaniu? Jak siê wydaje, d¹¿enie to
œwiadczy o niekwestionowanej podówczas pozycji miasta w regionie. Gdy po-
46
ANDRZEJ KUSZTELSKI
wo³ywano pierwsze klasztory zakonów ¿ebraczych, Poznañ nie wyró¿nia³ siê
zbytnio poœród innych sto³ecznych oœrodków wielkopolskich. Kalisz by³ tak¿e
siedzib¹ w³adzy ksi¹¿êcej, podobnie jak Gniezno, naznaczone g³ównie siedzib¹
najwy¿szego hierarchy Koœcio³a polskiego, arcybiskupa metropolity. W XVII w.
pozycja miasta nad Wart¹ by³a w Wielkopolsce jedyna. Pomyœlnoœæ ekonomiczna kilku ostatnich stuleci przynios³a miastu pozycjê dominuj¹c¹ w strukturze
regionu. Obecnoœæ tutaj musia³a siê wiêc konwentualnym wydaæ nieodzowna.
Jak utrzymuj¹ dostêpne obecnie Ÿród³a, pomys³ podjêto w 1637 r. w klasztorze gnieŸnieñskim5. Wstêpnym posuniêciem by³o wejœcie w posiadanie praw do
czêœci jednej z kamienic na rynku w Poznaniu, co uzyskano w 1639 r. po wst¹pieniu do klasztoru w GnieŸnie jednego z mieszczan poznañskich6, który prawa
te zakonowi przekaza³. Nieruchomoœci tej nie mo¿na by³o spo¿ytkowaæ na klasztor, komasacja kilku nieruchomoœci w tym miejscu, choæby ze wzglêdu na ceny
gruntów i zabudowañ w rynku, nie wchodzi³a w grê. Znacznie lepsze warunki
do tego zaistnia³y na ul. Psiej, dzisiejszej Szkolnej, gdzie w budynku zamienionym za czêœæ rynkowej kamienicy franciszkanie urz¹dzili hospicjum, s³u¿¹ce
najprawdopodobniej przeje¿d¿aj¹cym przez Poznañ zakonnikom. Pozwoli³o to
zapewne bli¿ej zapoznaæ siê z miastem, rozejrzeæ siê za miejscem, gdzie klasztor
realnie móg³by stan¹æ. Problem nie by³ prosty, miasto po ponad dwu wiekach
szybkiego rozwoju nie posiada³o raczej niezabudowanego miejsca dogodnego do
wzniesienia monumentalnej, wielkokubaturowej zabudowy. Mimo to miejsce takie znaleŸli, choæ stawia³o ono zakonnikom znaczne wymagania. Nie by³o ono
ca³kowicie niezabudowane. W 1642 r. franciszkanie otrzymali od niejakiego Jana
Bartuchowskiego kamienicê w pobli¿u zamku, na stromym, zdaje siê, doœæ luŸno zabudowanym terenie na zapleczu zachodnich kwarta³ów przyrynkowych.
Przylega³ do niej budynek nale¿¹cy do proboszcza katedralnego Zygmunta Cieleckiego, który konwentualni zamienili z nim w 1644 r. za hospicjum przy Psiej.
Zespolenie tych nieruchomoœci niew¹tpliwie oznacza³o, ¿e znaleŸli miejsce na
klasztor, tym bardziej ¿e w poprzednim 1643 r. otrzymali te¿ od starosty pyzdrskiego Franciszka Sêdziwoja Czarnkowskiego jeszcze dwa kolejne budynki, jeden przy kamienicy Bartuchowskiego, drugi nieopodal, bli¿ej zamku.
Drobne posuniêcia komasacyjne minorytów nie usz³y uwagi bernardynów.
We wspomnianej kronice Jana Kamieñskiego notuje siê pod rokiem 1644 próbê
rozpoczêcia budowy klasztoru przez konwentualnych7. Skrótowo, choæ bardzo
dramatycznie, informuje on o za³o¿eniu pod zamkiem przez minorytów pierwszych fundamentów, w co mo¿na w¹tpiæ. Prace takie oznacza³yby, ¿e posiadano
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 37.
Te i nastêpne informacje, bez w¹tpienia zaczerpniête z kroniki domowej podaje S. Kozierowski, Szematyzm historyczny ustrojów parafialnych dzisiejszej archidiecezji poznañskiej, Poznañ
1935, s. 316.
7
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 173.
5
6
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
47
ju¿ jakiœ projekt zespo³u. By³oby to niezwykle szybko, skoro – jak wspomniano
wy¿ej – dopiero w tym roku uzyskano dzia³kê od ksiêdza Cieleckiego. Kronikarz bernardyñski notuje te¿ powszechny sprzeciw dla tego przedsiêwziêcia,
wymieniaj¹c jako oponentów magistrat, nieokreœlonych bli¿ej obywateli oraz
wszystkie zakony ¿ebracze miasta, a wiêc bez jezuitów. Jak podaj¹ starsze opracowania, których autorzy korzystali jeszcze ze starych kronik, podaje siê te¿ informacjê, ¿e do grona przeciwnych powstaniu klasztoru przy³¹czy³ siê wojewoda Krzysztof Opaliñski8. Kronika Kamieñskiego informuje te¿ o poparciu
utworzenia klasztoru franciszkañskiego przez biskupa Andrzeja Szo³drskiego,
ura¿onego ponoæ pismem uzyskanym przez zakonników w roku poprzednim
w Rzymie przeciwko tym, którzy utrudniaj¹ im odprawianie tradycyjnych dla nich
procesji9. Ten bli¿ej nieznany konflikt, jak wyjaœnia kolejne pismo uzyskane
z Rzymu w roku 1645, przytaczane w kronice Kamieñskiego, dotyczy³ zakazu,
bez w¹tpienia biskupiego, procesji w trzecie œwiêta Bo¿ego Narodzenia, Wielkanocy i Zielonych Œwi¹t. Na tej podstawie trudno okreœliæ, jak ten konflikt d³ugo
przebiega³ oraz kto i co by³o jego rzeczywistym Ÿród³em. Dla porz¹dku dodaæ
trzeba, ¿e – jak pisz¹ w tekstach franciszkañskich – ju¿ w 1643 r. pozyskano dla
idei powo³ania klasztoru w Poznaniu przychylnoœæ królowej Cecylii Renaty10.
Natomiast wzmianka o negatywnym stanowisku w³adz miasta wydaje siê
w pe³ni wiarygodna. Jak wskazuje nieprzejednana postawa magistratu w d³ugoletniej walce przeciwko d¹¿eniom karmelitów do wzniesienia oratorium przy ulicy
¯ydowskiej, w³adze niechêtnym okiem spogl¹da³y na wszelkie inicjatywy fundacyjne dla Koœcio³a11. Powiêkszanie terenów koœcielnych wewn¹trz murów
zmniejsza³o obszar podlegaj¹cy opodatkowaniu na rzecz miasta. Tak¿e poszczególne klasztory, dominikanie i karmelici obu obserwancji, które mia³y prawo prowadziæ kwestê, niechêtnie widzia³y konkurentów w mieœcie do pobierania ja³mu¿ny.
Zauwa¿yæ trzeba, ¿e wówczas od pewnego czasu w Poznaniu, jak i w ca³ym kraju
wyraŸnie spada³a koniunktura. Wszelki wiêc uszczerbek w dochodach miasta
wywo³ywa³ jeszcze bardziej stanowczy opór we w³adzach, ale tak¿e wœród innych zakonów ¿ebraczych, czyli tych, których ¿ycie zale¿a³o w jakiœ sposób od
jego mieszkañców.
Jak z tego wynika, praktycznie jedynym sojusznikiem franciszkanów na
miejscu by³ biskup Andrzej Szo³drski, co podkreœlaj¹ Ÿród³a obu stron. Bernardyni, jak wy¿ej wspomniano, t³umacz¹ to uraz¹ do nich ze strony hierarchy, spowodowan¹ wspomnianymi rzymskimi dokumentami, uzyskanymi przez nich,
8
K. Kantak, Pocz¹tki klasztoru franciszkañskiego w Poznaniu, „Roczniki Towarzystwa Przyjació³ Nauk Poznañskiego” 38 (1911), s. 106.
9
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 170-173.
10
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 37.
11
Historiê tych zmagañ mo¿na przeœledziæ w wydanej ostatnio kroniczce tego oratorium:
Kroniczka rezydencji Karmelitów Trzewiczkowych w Poznaniu, Poznañ 2005.
48
ANDRZEJ KUSZTELSKI
a niechêtnie widzianymi przez ordynariusza. Znacznie bogaciej objaœniaj¹ to konwentualni. Jego pozytywne nastawienie do ich zakonu mia³ spowodowaæ œw.
Józef z Kupertynu, którego Szo³drski spotka³ w pocz¹tkach 1641 r. w czasie
zwiedzania Asy¿u, co przynieœæ mia³o obietnicê wsparcia fundacji klasztoru konwentualnych w diecezji, a szczególnie w jej stolicy12.
Rozleg³y protest w mieœcie przyniós³ pewien skutek. Wszelkie prace pod
zamkiem wstrzymano; sprawa chwilowo ucich³a, dalsze wypadki potoczy³y siê
w dwa lata póŸniej. Jak pisze Miske13, klasztor jednak zainaugurowano w³aœnie
w 1646 r. uroczyœcie, przy udziale przedstawiciela ordynariusza, kanonika Feliksa Mietlickiego. Najszersz¹ informacjê o tym mamy obecnie w kronice Kamieñskiego. Protestuj¹cy zakonnicy (bernardyni, karmelici i dominikanie) mieli
przybyæ na miejsce uroczystoœci i wobec notariusza zg³osiæ publiczny protest,
przekazuj¹c go nastêpnie wraz z odwo³aniem papie¿owi. Tak¿e w³adze miasta
wyst¹pi³y do biskupa z poselstwem, prosz¹c, aby zechcia³ jednak cofn¹æ swe
poparcie dla nowego klasztoru. Z tekstu kroniki dowiadujemy siê, ¿e biskup Szo³drski pozwa³ owe cztery oponuj¹ce klasztory przed swój s¹d, zarzucaj¹c im podburzanie ludnoœci Poznania, odwo³ywanie siê w sprawie koœcielnej do w³adz
œwieckich, zaprzeczanie jego prawom objawiaj¹cym siê w negowaniu erekcji
klasztoru minoryckiego, a tak¿e przeszkadzanie realizacji bulli papieskiej. Ostatecznie 6 lipca ob³o¿y³ pozwanych ekskomunik¹, co w nastêpnych dniach og³osi³ w katedrze i koœcio³ach parafialnych miasta. Autor kroniki zauwa¿a, ¿e biskup chcia³ byæ sêdzi¹ we w³asnej sprawie, co – mamy rozumieæ – uniewa¿nia
jakiekolwiek wyroki.
Sankcja biskupia spowodowa³a, ¿e ob³o¿eni kl¹tw¹ prze³o¿eni klasztorów
zwrócili siê z obszernym pismem do swych prze³o¿onych, wyk³adaj¹c w³asne
racje. Jest ono przytaczane przez kronikarza14, udzielaj¹c nam zarazem szeregu
istotnych informacji dotycz¹cych okolicznoœci zak³adania klasztoru franciszkañskiego w Poznaniu. Do najistotniejszych nale¿y gorzki wyrzut pisz¹cych, ¿e w³adze prowincji wszystkich protestuj¹cych klasztorów ju¿ wczeœniej zosta³y poproszone o zgodê na za³o¿enie klasztoru konwentualnych w Poznaniu i nie
powiadamiaj¹c na czas swych poznañskich zakonników, takiej zgody udzieli³y.
Z przytoczonego, tak¿e w kronice Kamieñskiego, pisma kardyna³a M. Ginettiego15 z roku 1645, udzielaj¹cego ze strony Stolicy Apostolskiej zgody na wzniesienie w Poznaniu klasztoru franciszkañskiego, mo¿na siê domyœliæ, ¿e jeszcze
w 1644 r. na za³o¿enie klasztoru pozwoli³ tak¿e król W³adys³aw. Równie¿ nuncjusz apostolski zezwoli³, skromnie, na zbudowanie mieszkania z kaplic¹. Mo¿12
13
14
15
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 35-37; Polski s³ownik biograficzny, t. 48, s. 509.
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 40.
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 176-177.
Tam¿e, s. 178.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
49
na przypuszczaæ, ¿e uzyskanie tych zgód nast¹pi³o przy walnym wsparciu biskupa, silnie zwi¹zanego z dworem i rodzin¹ królewsk¹.
List prze³o¿onych czterech klasztorów poznañskich opisuje te¿, na wpó³ reporta¿owo, okolicznoœci inauguracji klasztoru. Dnia 21 czerwca 1646 r. wybrany
teren, na którym mia³y stan¹æ zabudowania klasztorne, zosta³ zajêty przez ojców
(ma siê rozumieæ franciszkanów) uzbrojonych i chronionych przez nieokreœlonych bli¿ej ¿o³nierzy. Rozbito tam namioty, co mia³o wywo³aæ wzburzenie wœród
ludu, takie ¿e trzeba by³o na jakiœ czas zamkn¹æ bramy miasta. W dniu nastêpnym
zakonnicy wraz z przedstawicielem biskupa „usi³owali postawiæ” krzy¿ na miejscu
planowanego klasztoru. I ustawili, skoro, jak notuje Ludwik Miske16, najbli¿szej
nocy krzy¿ zosta³ wykradziony przez „nieznanych” sprawców w przebraniach,
sugeruj¹c wyraŸnie, ¿e byli to mieszkañcy klasztoru bernardyñskiego.
Mo¿na by przypuszczaæ, s¹dz¹c z relacji kroniki Kamieñskiego, ¿e chodzi
nadal o teren pod zamkiem. Tak jednak nie by³o, mimo to dla bernardynów lokalizacja by³a spraw¹ drugorzêdn¹. Minoryci mieli z Poznania znikn¹æ, to by³o
optimum, do którego d¹¿yli. Jak podaj¹ Ÿród³a konwentualnych, podzamkowy
teren by³ zbyt szczup³y, wiêc swoje starania skierowali na przedmieœcie Grobla.
I to tam w³aœnie usi³owano zainaugurowaæ klasztor w Poznaniu. Nale¿y w tym
miejscu zauwa¿yæ, ¿e zmiana lokalizacji by³a najwyraŸniej gestem dobrej woli
wobec czêœci protestuj¹cych, uwzglêdniaj¹cej ich zastrze¿enia. Niew¹tpliwie
umieszczenie klasztoru w murach miasta, o krok od rynku, jeszcze bli¿ej zamku,
musia³o siê wydaæ pozosta³ym klasztorom siêganiem po niezwykle uprzywilejowane miejsce, jakiego nie posiada³ ¿aden koœció³ w Poznaniu, nie tylko klasztorny. Przypuszczalnie, rozumiej¹c to, a tak¿e dostrzegaj¹c pozytywne oddzia³ywanie efektu przeniesienia klasztoru na przedmieœcie, jak by³a po³o¿ona wiêkszoœæ
poznañskich cenobiów, nie pomylili siê. Ta taktyka, ³agodnoœci i pojednawczoœci, wychodzenia do przeciwnika z otwart¹ d³oni¹, a zarazem stania twardo na
obranej drodze, realizowana w tym czasie i przynosz¹ca doskona³e rezultaty, by³a
z ca³¹ pewnoœci¹ przyjêta pod wp³ywem wybitnej osobowoœci ojca Wojciecha
Zawady, podówczas mistrza nowicjatu, a niebawem, od 1651 r. gwardiana klasztoru, pracuj¹cego dlañ z krótkimi przerwami a¿ do 1680 r.17 Zakonnik ten w sposób niezwyk³y odcisn¹³ piêtno swej osobowoœci na ca³ej pocz¹tkowej fazie istnienia klasztoru w Poznaniu. Jego koncyliacyjnoœæ niew¹tpliwie doprowadzi³a do
osi¹gniêcia wiêkszoœci obranych celów.
Tymczasem zapa³ do protestów zarówno ze strony w³adz miasta, jak i wiêkszoœci zakonów, os³abiony biskupi¹ ekskomunik¹ wyraŸnie siê zmniejszy³. Nie
16
17
s. 123.
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 40.
K. Kantak, Kronika Franciszkanów Poznañskich, „Kronika Miasta Poznania” 2 (1937),
50
ANDRZEJ KUSZTELSKI
zmniejszy³ siê natomiast sprzeciw poznañskich obserwantów niepopieranych
nawet przez w³asne w³adze zwierzchnie. Przenosiny na Groblê niczego tu nie
zmieni³y. Z punktu widzenia bernardynów konwentualni triumfowali. Celem ich
przecie¿ by³o niedopuszczenie do erekcji klasztoru w ogóle, gdy tymczasem
klasztor powstawa³, a na domiar wszyscy wokó³ mieli wra¿enie, ¿e osi¹gniêto
kompromis, ¿e franciszkanie ust¹pili. Co prawda, nie mamy bezpoœredniego
przekazu, w którym miejscu wyspy (Grobla by³a wówczas wysp¹ oblewan¹
g³ównym i zachodnim ramionami Warty), klasztor znalaz³ sobie lokum. Mo¿na
jednak wydedukowaæ, ¿e by³a to posiad³oœæ bliska mostu prowadz¹cego do
przedmieœcia Garbary, rozci¹gniêtego wzd³u¿ murów miasta, a wiêc najprawdopodobniej tam gdzie ponad wiek póŸniej stan¹³ zbór gminy ewangelickiej œw.
Krzy¿a. Je¿eli domys³ o lokalizacji klasztoru franciszkanów jest s³uszny, to odleg³oœæ od bramy Wodnej by³a tak niewielka, ¿e dla mieszkañców ¿yj¹cych
w murach by³ on i tak najbli¿ej po³o¿ony w porównaniu do obu klasztorów karmelitañskich, a chyba tak¿e klasztoru bernardyñskiego. Starania bernardynów,
mo¿na uznaæ, ponios³y ca³kowit¹ klêskê. Franciszkanie konwentualni osiedli
w Poznaniu i nic nie mog³o zatrzymaæ dzia³añ coraz silniej zakotwiczaj¹cych ten
zakon w mieœcie. W 1647 r. na kapitule piotrkowskiej przyjêto fundacjê poznañsk¹, wyznaczaj¹c ojca Franciszka Marcinkowskiego na pierwszego gwardiana
klasztoru18.
Dotychczasowe, niemal frontalne starcie nie przynios³o rezultatu. Nadesz³a
pora „wojny podjazdowej”. Zarzewiem sta³a siê praktyka kwesty przez franciszkanów w mieœcie, podobno czasem udaj¹cych, ¿e s¹ bernardynami. Kwestowanie by³o oczywiste, w koñcu franciszkanie konwentualni s¹ zakonem ¿ebrz¹cym.
Problem w tym, ¿e tak¿e dominikanie, karmelici, bernardyni i karmelici bosi
mieli takie uprawnienia, z których rzadziej czy czêœciej korzystali. Pojawienie siê
konwentualnych wzmóc musia³o poczucie zat³oczenia tego specyficznego „rynku”. Zauwa¿yæ trzeba, ¿e powstawanie klasztoru franciszkanów w atmosferze
protestów sprawi³o, i¿ ka¿da instancja wyra¿aj¹ca zgodê na to zastrzega³a, ¿e
zakonnicy ci nie maj¹ prawa do kwestowania. Przeprowadzane mimo to kwesty
franciszkanów wywo³a³y w 1649 r. protest obserwantów19 skierowany do Rzymu, poparty znów przez pozosta³e klasztory zakonów ¿ebraczych. Kongregacja
zajmuj¹ca siê miêdzy innymi sprawami zakonnymi poleci³a nuncjuszowi apostolskiemu, arcybiskupowi Giovanniemu de Torres rozwi¹zanie problemu. Zbieg³o
siê to ze œmierci¹ biskupa Szo³drskiego, co na powrót mog³o wywo³aæ wœród
bernardynów nadziejê na usuniêcie konkurentów. Nuncjusz powo³a³ rodzaj komisji z³o¿onej z dwóch kanoników maj¹cych rozpoznaæ stan faktyczny i (gdyby
tak by³o, jak przedstawiano w proteœcie obserwantów) zakazaæ stanowczo fran18
19
K. Kantak, Pocz¹tki klasztoru…, s. 106.
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 180-181.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
51
ciszkanom kwesty w mieœcie. Duchowni, zgodnie z poleceniem, rozpoznali sytuacjê, stwierdzaj¹c, ¿e rzeczywiœcie franciszkanie zbieraj¹ ja³mu¿nê w murach
miejskich20. Zgodnie z instrukcj¹ nuncjusza, jak sami napisali, surowo przykazali przestrzegaæ prawa, gro¿¹c karami koœcielnymi. Jednoczeœnie wys³ali dokumentacjê œledztwa do kongregacji w Rzymie, a ta przes³a³a w 1653 r. dekret do
nastêpcy Szo³drskiego, biskupa Kazimierza F. Czartoryskiego do przekazania
zakonnikom, aby nie przeprowadzali kwesty. Biskup ten przyj¹³ jednak postawê
identyczn¹ jak jego poprzednik, wspieraj¹c minorytów. Dlatego powstrzyma³ siê
on od przekazania konwentualnym dekretu kongregacji. Franciszkanie monitowani w sprawie kwesty przyjmowali, jak wspomniano, postawê zdecydowanie
ugodow¹, obiecuj¹c poprawê albo t³umacz¹c, ¿e wykonuj¹ oni uprawnienia pobliskich klasztorów franciszkañskich (jak gnieŸnieñski czy œremski), które na
nich scedowa³y to prawo. Nie brak by³o te¿ gestów pojednawczych, proponuj¹cych zawarcie zgody, jak wymiana korespondencji z prowincja³em bernardynów
ojcem Antonim Grabowskim21, w której ten mimo przyjaznego tonu za¿¹da³ przeniesienia klasztoru na inne miejsce oraz rezygnacji z kwesty. Oba te ¿¹dania by³y
niezwykle trudne do realizacji. Lokalizacja klasztoru na Grobli spowodowa³a, ¿e
znalaz³ siê on stosunkowo blisko bernardyñskiego, choæ komunikacja piesza lub
ko³owa miêdzy nimi by³a znacznie utrudniona i wymaga³a przejœcia przez miasto w murach. Jak wiemy z innych miast, w takim wypadku starano siê znaleŸæ
lokalizacje najodleglej wobec siebie le¿¹ce.
Ca³kowit¹ zmianê sytuacji wprowadzi³a wojna, zjawisko niewidziane w Poznaniu od setek lat. Okupacyjne w³adze zajê³y nieprzyjazne stanowisko wobec
zakonników, znaczn¹ ich czêœæ usunê³y z Poznania. Zburzono klasztory bernardynów na Piaskach i franciszkanów na Grobli, klasztor bernardynek z obecnym
koœcio³em Przemienienia Pañskiego zosta³ powa¿nie uszkodzony. Zniszczenia te
raczej nie by³y podyktowane nienawiœci¹ religijn¹, ale prób¹ przygotowania miasta do ewentualnej obrony. Wojskowi starali siê wytworzyæ wokó³ murów miejskich strefê woln¹ od zabudowy, która mog³aby byæ polem niedopuszczaj¹cym
do bezpiecznego podejœcia niezauwa¿onym pod mury.
Ironi¹ losu dwa walcz¹ce zaciêcie przez ostatnie lata klasztory straci³y sw¹
bazê materialn¹ równoczeœnie. Nastêpne lata zajê³o im powolne osi¹ganie jakiejœ
stabilnoœci, co na pewien czas odsunê³o dalsze przejawy konfrontacji. Interesuj¹ce jest porównanie reakcji obu spo³ecznoœci zakonnych na zaistnia³¹ sytuacjê.
Po ust¹pieniu Szwedów i powrocie zakonników w 1658 r. do Poznania franciszkanie konwentualni pod wp³ywem d¹¿eñ w³adz miejskich do wytworzenia
i utrzymania strefy demolacyjnej otrzymali propozycjê innej lokalizacji klasztoru, któr¹ przyjêli. By³o to miejsce na wschodnim brzegu Warty, przy istniej¹cym
20
21
Tam¿e, s. 182.
Tam¿e, s. 183.
52
ANDRZEJ KUSZTELSKI
od kilkudziesiêciu lat koœciele œw. Rocha w osadzie £acina. Inaczej franciszkanie obserwanci, których powiedzmy na stronie, musia³a zadowoliæ decyzja ich
niedawnych przeciwników. Znali oni Poznañ i z ca³¹ pewnoœci¹ natychmiast
zrozumieli, ¿e stawia to minorytów w gorszej pozycji. Tymczasem u siebie, po
powrocie, rozpoczêli przygotowania do odbudowy zespo³u klasztornego w dotychczasowym miejscu. Wywo³a³o to sprzeciw w³adz miasta, rozumuj¹cych tak
samo jak w³adze okupacyjne przed dwoma laty: wokó³ murów miejskich mia³
siê rozci¹gaæ pas wolny od zabudowy, u³atwiaj¹cy obronê.
Tymczasem bernardyni podjêli walkê, odwo³uj¹c siê do wysokich czynników
politycznych, w koñcu do sejmu. W postawie tej by³o du¿o pewnoœci siebie,
opartej po czêœci na kilkusetletniej tradycji istnienia bernardyñskiego klasztoru
w Poznaniu, co w ich przekonaniu dawa³o im uprzywilejowanie, z którego nie
chcieli rezygnowaæ. Nie zamierzali w ¿aden sposób przyj¹æ argumentów o potrzebach obronnych miasta. Sejm wezwany do obrony klasztoru przed „nieuzasadnion¹ z³oœliwoœci¹” w³adz Poznania nie móg³ ³atwo odrzuciæ argumentów
poznañskiego ratusza, tym bardziej ¿e miniona co dopiero wojna unaoczni³a
wszystkim s³aboœæ i potrzeby obronne polskich miast. Sejm powo³a³ komisjê,
która nie wyda³a jasnego wyroku. ¯eby pogodziæ potrzeby miasta i klasztoru,
który wedle regu³y musia³ siê sytuowaæ na przedmieœciu, nale¿a³o klasztor zbli¿yæ do muru miejskiego i otoczyæ fortyfikacjami. Na to jednak nikt nie mia³ funduszów. Dodatkowo nale¿a³oby zburzyæ klasztor bernardynek, który nie uleg³ tak
daleko posuniêtemu zniszczeniu jak klasztor mêski. Pozostawieni z tak trudnym
problemem do rozwi¹zania obserwanci postanowili ostatecznie cofn¹æ ca³y zespó³ w pobli¿e klasztoru sióstr, zapewne z myœl¹ o otoczeniu w przysz³oœci obu
klasztorów fortyfikacjami, co – jak wiemy – nigdy nie dosz³o do skutku22. Posuniêcia bernardynów nie mog³y satysfakcjonowaæ w³adz miejskich, sk³aniaj¹c je
raczej do bezowocnych protestów czy drobnych z³oœliwoœci czynionych zakonnikom, jak przeszkadzanie w wydobyciu gliny na ceg³ê.
W sytuacji tej doskonale widaæ mizeriê ówczesnego pañstwa objawiaj¹c¹ siê
w braku pieniêdzy na wszystko, choæby nawet na najbardziej uzasadnione przedsiêwziêcia, czy te¿ dochodzenie do g³osu najbardziej skrajnych egoizmów, i to
skuteczne, tylko dlatego ¿e mia³o siê wy¿ej postawionych protektorów. Efektem
sta³o siê wznoszenie koœcio³a zaledwie kilkadziesi¹t metrów dalej od pierwotnej
lokalizacji, a tak¿e rozpoczêcie budowy od potê¿nego masywu fasadowego, powsta³ego z dwóch wie¿, choæ przydatnoœæ tej czêœci œwi¹tyni do potrzeb liturgicznych by³a ¿adna. Dodaæ trzeba, ¿e elementów wysokoœciowych bernardyni nie
stosowali pocz¹tkowo w ogóle, a póŸniej z rzadka i raczej powœci¹gliwie. Ma³e
wie¿yczki na skrajach fasady koœcio³a krakowskiego, powsta³ej nieco póŸniej, wydaNa ten temat, A. Kusztelski, Pierwszy klasztor bernardynów w Poznaniu, „Kronika Miasta
Poznania” 1-2 (1991), s. 181-184.
22
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
53
wa³y siê œmia³ym rozwi¹zaniem. W Poznaniu dwie wielkie wie¿e dominuj¹ w ca³oœci masywu frontowego koœcio³a. Nie sposób nie stwierdziæ, ¿e zosta³y wzniesione
na przekór miastu, dla zamanifestowania swojej w nim pozycji.
Wracaj¹c do minorytów, nale¿y zaznaczyæ, ¿e – jak mo¿na przypuszczaæ –
pocz¹tkowo zaakceptowali oni swoje nowe miejsce. Dlatego szybko wzniesiono
przy koœciele œw. Rocha drewniany budynek klasztoru, pozwalaj¹cy choæby
w minimalnym stopniu podj¹æ normaln¹ egzystencjê. Rych³o jednak zakonnicy
zorientowali siê w minusach tej lokalizacji. Najliczniejsze grono wiernych przychodzi³o z pobliskich wiosek. Wierni z miasta nie pojawiali siê tu czêsto i przychodzi³o ich niewielu, zakonnicy nie mieli wiêc okazji nieœæ swojego charyzmatu do tych, dla których ich zakon powsta³. Ta konstatacja sprawi³a, ¿e
franciszkanie potraktowali miejsce na £acinie jako tymczasowe.
Zakon ten jednak nadal posiada³ doœæ znaczny teren w mieœcie w murach,
pod zamkiem, w miejscu gdzie pierwotnie zamierzali postawiæ klasztor. Wygl¹d
tego terenu w 1656 r. obrazuje niezbyt zrêczny rysunek z kroniki klasztornej
(s. 54), jedyny dziœ zachowany fragment tego rêkopisu23. Wykazane przez konwentualnych tu¿ po wojnie zrozumienie dla potrzeb miasta, okazane w sprawie
lokalizacji klasztoru na Grobli sprawi³o, ¿e teraz w³adze okaza³y siê przychylne
potrzebom franciszkanów. Doœæ niespodziewanie, po 20 latach, otwar³a siê ponownie mo¿liwoœæ rozpoczêcia budowy klasztoru na starym miejscu. I znów,
zgodnie z przepisami koœcielnymi, swoje tutaj gospodarowanie zainaugurowano
od postawienia krzy¿a, co nast¹pi³o na pocz¹tku 1664 r. pod przewodnictwem
administratora diecezji na czas sede vacante po œmierci biskupa Wojciecha Tolibowskiego, prepozyta katedralnego ksiêdza Wojciecha Dobrzelewskiego.
Tymczasem prowadzona wbrew intencjom w³adz Poznania budowa koœcio³a
bernardyñskiego straci³a nieco na szybkoœci. Zatrudniony do budowy sêdziwy
architekt i budowniczy Krzysztof Bonadura móg³ j¹ realizowaæ z coraz wiêkszymi trudnoœciami. Po szybkim i sprawnym wzniesieniu masywu fasadowego przez
kilka nastêpnych lat mury œwi¹tyni z ledwoœci¹ wysz³y z fundamentów. Natomiast zakonnicy starali siê przygotowaæ now¹ formu³ê duszpastersk¹ do nowego
koœcio³a. W 1663 r., jak g³osi kronika Kamieñskiego, papie¿ Aleksander VII
udzieli³ poznañskim obserwantom odpustów dla planowanego przez nich bractwa Domu loretañskiego24. By³ to kult znany od kilkudziesiêciu lat w Rzeczypospolitej, coraz popularniejszy, podówczas coraz czêœciej pojawiaj¹cy siê w œwi¹tyniach bernardyñskich. We W³oszech znany od póŸnego œredniowiecza, po
reformacji rozwijany w ca³ym œwiecie katolickim; do Polski zawita³ na prze³omie XVI i XVII w. Jego niepowszedni¹ specyfik¹ by³ kult domu Maryi z Naza23
24
Archiwum Pañstwowe w Poznaniu, Akta miasta Poznania I 2222.
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 205-207.
Il. 1. Widok terenu pod zamkiem w 1656 r. przed rozpoczêciem budowy klasztoru franciszkanów konwentualnych.
Po prawej pd. kraniec zamku. Rysunek z kroniki klasztornej, fragment z kroniki klasztornej zachowany
w Archiwum Pañstwowym w Poznaniu. Akta miasta Poznania, I 2222
54
ANDRZEJ KUSZTELSKI
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
55
retu. Wierzono, ¿e w koñcu XIII w. zosta³ on cudownie przeniesiony do W³och
i osadzony w Loreto w prowincji Marche, w pobli¿u Ankony. „Osiad³” na wzgórzu oddalonym o kilka kilometrów od wybrze¿a adriatyckiego. Od XV w. pojawi³a siê w Italii praktyka fundowania kopii owego domu nazywanego Santa Casa,
najczêœciej na pami¹tkê pielgrzymki do loretañskiego sanktuarium. Zwyczaj ten
naœladowano tak¿e w wiekach póŸniejszych w krajach zaalpejskich. Z biegiem
lat podejmowano starania o jak najwierniejsze powtarzanie kszta³tów i rozmiarów budyneczku, pragn¹c przywo³aæ w ten sposób moc pierwowzoru-relikwii25.
Taki w³aœnie budyneczek postanowili te¿ wznieœæ wraz ze swoim nowym koœcio³em bernardyni poznañscy.
Otrzymanie bulli papieskiej og³osili w roku nastêpnym, wywo³uj¹c prawie
natychmiast reakcjê konwentualnych. Nie zwa¿aj¹c na trudne i obola³e stosunki
z bernardynami, franciszkanie oœwiadczyli, ¿e od dawna maj¹ podobny przywilej papieski, udzielony im jeszcze przez Urbana VIII, który mieli zamiar spo¿ytkowaæ w momencie uzyskania stabilizacji klasztoru. Na pewno nie by³ to bluff,
maj¹cy zablokowaæ przeciwnikom organizacjê nowego sanktuarium maryjnego,
nie kwestionuje tego tak¿e kronika bernardynów. O planach franciszkanów
œwiadczy wezwanie koœcio³a na Grobli: Zwiastowania NMP. Wskazuje ono na
najwa¿niejsz¹ bodaj scenê, jak zdarzy³a siê w Nazarecie, w tym¿e domu, nie tylko sam¹ wizytê anio³a zwiastuj¹cego nadejœcie Jezusa, ale tak¿e moment wcielenia jako konsekwencjê rozmowy Gabriela z Maryj¹. Tak wiêc od zawsze wezwanie to wi¹za³o siê z kultem loretañskim.
Protest minorytów by³ chyba b³êdem, wywo³a³ on odwo³anie siê obserwantów
do prymasa Wac³awa Leszczyñskiego, aby pomóg³ im wyjœæ z twarz¹. Odwo³ano
siê te¿ do Rzymu, prosz¹c o potwierdzenie otrzymanej niedawno bulli papieskiej.
Potwierdzenie takie rzeczywiœcie otrzymali26. Po tym sprawa Domku przycich³a.
Franciszkanie zapewne postanowili nie poruszaæ tego tematu, a realizowaæ swoje
pierwotne zamierzenie, stwarzaj¹c niejako fakt dokonany. Podobn¹ taktykê, jak siê
szybko okaza³o, przyjêli te¿ ich rywale. Dosz³o do bezg³oœnego wyœcigu budowlanego o to, kto szybciej wzniesie Domek loretañski. Jak wykaza³y ostatnie badania,
franciszkanie w nieokreœlonym czasie porzucili pierwotny zamiar ustawienia Domku na osi koœcio³a przyleg³ego do œciany fasadowej. Ryzykuj¹c opóŸnienie, postanowili zmieniæ lokalizacjê i wznieœli osobn¹ kaplicê z boku koœcio³a, w której centralnie po³o¿one pomieszczenie stanowi¹ce odpowiednik Domku otoczone by³o
korytarzowym obejœciem wychodz¹cym do nawy bocznej œwi¹tyni27.
25
Ostatnio na ten temat: A. Kusztelski, Z. Kurzawa, Kult loretañski w sztuce Rzeczypospolitej
(koniec XVI – pocz¹tek XIX w.), Poznañ 2012.
26
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 207-211.
27
A. Kusztelski, Z. Kurzawa, Kult loretañski…, s. 264-267.
56
ANDRZEJ KUSZTELSKI
Wstêpuj¹cy wtedy na stolicê poznañsk¹ nowy ordynariusz, Stefan Wierzbowski, spotka³ siê natychmiast z kolejn¹ ods³on¹ nieugaszonego nigdy sporu. Tym
razem bernardyni wyst¹pili do niego z oskar¿eniem, ¿e konwentualni buduj¹ a¿
dwa klasztory w mieœcie28. Prawdopodobnie mieli nadziejê, ¿e budowa „drugiego” zostanie przez biskupa zakazana, pozostawiaj¹c konkurentów w „pierwszym”, przy œw. Rochu, a wiêc poza miastem. Rzeczywiœcie, biskup natychmiast
nakaza³ wstrzymaæ dzia³ania. Jednak na krótko. Po oœwiadczeniu franciszkanów,
¿e zamierzaj¹ osi¹œæ tylko w jednym klasztorze, pod zamkiem, prace ruszy³y
dalej.
W 1666 r. w kronice Kamieñskiego znów wyp³ywa sprawa nieprawnie praktykowanej kwesty29. W tym¿e roku bernardyni uzyskali kolejne pismo kurii
rzymskiej skierowane do biskupa Wierzbowskiego, aby kanonicznie upomnia³
minorytów o nieprawomocnoœci ich postêpowania, gro¿¹c zarazem procesem.
Nie mo¿na byæ pewnym, co konkretnie spowodowa³o, ¿e obserwanci znów odwo³ali siê do Rzymu. Kwestowanie przez franciszkanów nie mo¿e dziwiæ. Klasztor ten, za³o¿ony przed dwiema dekadami, niezwyczajnie burzliwymi, wci¹¿ nie
móg³ znaleŸæ stabilizacji. Nie posiada³ te¿ innych dóbr, jak z ca³¹ pewnoœci¹
pozosta³e klasztory, w znacznym stopniu ¿ebracze tylko nominalnie. Klasztor
poznañskich minorytów by³ niezwykle pozytywnie odbierany przez ca³¹ prowincjê franciszkañsk¹, ale trudno oczekiwaæ, aby by³ przez lata na ich utrzymaniu.
Dla niego kwesta by³a zapewne wa¿niejsza ni¿ dla pozosta³ych klasztorów miasta. Nale¿y te¿ braæ pod uwagê, ¿e franciszkanie w morderczym tempie budowali koœció³ i klasztor, na które z ca³¹ pewnoœci¹ sz³y wszystkie posiadane œrodki.
I chyba nie sprawa kwesty, ale sukces w rozmowach z w³adzami miasta, pozwalaj¹cy konwentualnym budowaæ pod zamkiem, w miejscu, o którego presti¿u
i atrakcyjnoœci powiedziano wy¿ej, sta³ siê najpewniej powodem, dla którego
sprawa kwesty wtedy znów wyp³ynê³a. Trzeba te¿ zauwa¿yæ, ¿e bez w¹tpienia
by³ to owoc niezwykle konfrontacyjnej polityki obserwantów wobec dezyderatów miasta, które sobie na d³ugi czas zrazili.
Niewykluczone, ¿e pismo z Rzymu sk³oni³o nowego biskupa do podjêcia
sprawy ostatecznego za³atwienia sporów miêdzy franciszkanami. Nowy ordynariusz, niemaj¹cy ¿adnych uprzedzeñ, potrafi³ spojrzeæ na problem rzeczowo. Jasne by³o, ¿e nie ma sensu szukaæ pomocy u jakichkolwiek czynników poza diecezj¹. Do tego biskup Wierzbowski zasta³ we w³adzach diecezji, z wyboru jego
poprzednika Wojciecha Tolibowskiego, biskupa Macieja Kurskiego, sufragana od
1661 r., a zarazem franciszkanina obserwanta, swego czasu zwi¹zanego z klasztorem poznañskim i prowincj¹ wielkopolsk¹. To jemu biskup poruczy³ zawarcie
28
29
K. Kantak, Pocz¹tki klasztoru…, s. 114.
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 218-219.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
57
Il. 2. Droga biegu franciszkanów (zaznaczona kropkowaniem) z £aciny pod zamek 25 paŸdziernika 1668 r. wykreœlona na planie Poznania z 1734 r. Planu podobnej jakoœci z XVII w. nie ma
58
ANDRZEJ KUSZTELSKI
ugody miêdzy klasztorami. Powo³ano kilkuosobowy s¹d polubowny, który doprowadzi³ w koñcu do zawarcia porozumienia w 1667 r.30
Bernardyni oœwiadczyli, ¿e wycofaj¹ i umorz¹ wszystkie skargi, za¿alenia
i protesty wnoszone w Rzymie czy gdziekolwiek indziej. Franciszkanie oœwiadczyli natomiast, ¿e jak tylko bêd¹ gotowe klasztor i koœció³ w mieœcie w murach,
przenios¹ siê z koœcio³a œw. Rocha, pozostawiaj¹c tam jednego zakonnika jako
plebana bez prawa do kwesty. Oba klasztory uzna³y wzajem prawo do kwesty,
przyznaj¹c tylko pierwszeñstwo bernardynom. Te sprawy za³atwiono wiêc polubownie. W ostatnim punkcie porozumienia stwierdzono, ¿e konwentualni zrezygnuj¹ z za³o¿enia Bractwa Loretañskiego, a bernardyni nie bêd¹ przeszkadzali
w za³o¿eniu u minorytów Bractwa œw. Antoniego.
Niew¹tpliwie bardzo silny musia³ byæ nacisk na franciszkanów, ¿e zgodzili
siê na to ostatnie rozwi¹zanie, choæ ich uprawnienia trudno by³o podwa¿yæ. Ten
punkt porozumienia wcale nie koñczy³ kwestii, czego z ca³¹ pewnoœci¹ nie zauwa¿y³a komisja biskupia. Da³o to o sobie znaæ ju¿ w nastêpnym roku. W kronice Kamieñskiego sprawa jest ujêta nastêpuj¹co. Wobec erekcji Domku w koœciele bernardyñskim franciszkanie mieli zaprzeczyæ, ¿e wyrazili zgodê na to.
Rzeczywiœcie, zgodzili siê jedynie na niepowo³ywanie Bractwa Loretañskiego31.
Ciekawie opisuje tê sytuacjê Bonawentura Makowski w swym Tezaurusie… b³êdnie zreszt¹ pod dat¹ 1669 32. W rzeczywistoœci opisywane zdarzenia zasz³y w roku
poprzednim. W wolnym t³umaczeniu przedstawiæ to mo¿na nastêpuj¹co: […] gdy
budowany by³ przez naszych œwiêty Domek Loretañski, ojcowie obserwanci
w swoim koœciele […] tak¿e do takiego [samego] Domku gorliwie przy³o¿yli rêce,
ale nie z pobo¿noœci a raczej ze wspó³zawodnictwa. Tak¿e si³¹ prawa usi³owali
przeszkodziæ w budowie naszego Domku. Przyspieszaj¹c jego budowê […] uprzedzili nas w jego poœwiêceniu […] ale nie w odprawieniu mszy œwiêtej. Pod koniec dnia 24 paŸdziernika wprowadzili oni do klasztoru biskupa sufragana, Macieja Kurskiego, ich dawnego kleryka, dziœ opowiadaj¹cego siê po ich stronie.
Nastêpnego dnia o godzinie 4 rano, nasi bracia obudzeni g³osem du¿ego dzwonu, przez godzinê dzwoni¹cego, zrozumiawszy ¿e u bernardynów rozpoczê³a siê
ceremonia poœwiêcenia Domku, pobiegli od koœcio³a œw. Rocha na Wzgórze
[Zamkowe], przez otwarte dziêki Opatrznoœci Bo¿ej bramy miasta – pierwsi zaczêli odprawiaæ mszê œw. a potem Litaniê Loretañsk¹. Poœwiêcenie Œwiêtego
Domu zabra³o tymczasem rywalom tak du¿o czasu, ¿e sam¹ mszê odprawili ju¿
po mszy w nieukoñczonym Domku franciszkañskim.
Tak wiêc w tym zakresie porozumienie nie da³o rozwi¹zania, jak powiedziano, nie by³o ono szczególnie precyzyjne i konwentualni zgodzili siê na niepo30
31
32
Tam¿e, s. 221-224.
Tam¿e, s. 225-226.
B. Makowski, Thesaurus Provinciæ Poloniæ, s. 403.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
Il. 3. Fasada koœcio³a œw. Antoniego franciszkanów konwentualnych (minorytów).
Ze zbiorów Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu
59
60
ANDRZEJ KUSZTELSKI
wo³ywanie Bractwa Loretañskiego. Natomiast nie zamierzali ust¹piæ z planów wzniesienia i otwarcia kaplicy Domku loretañskiego, choæ nie stwierdzili tego otwarcie. Bernardyni, a tak¿e cz³onkowie komisji, rozumieli inaczej, ¿e franciszkanie
rezygnuj¹ z ca³oœci kultu loretañskiego we wszelkich jego przejawach, czego jednak w zapisie ugody nie stwierdzono wprost. Szaleñczy, pó³torakilometrowy bieg
ca³ego zapewne klasztoru rankiem przez miasto i podjêcie naprêdce liturgii
w nieukoñczonym budynku kaplicy manifestowa³y ich plany. Wywo³a³o to konsternacjê u bernardynów. Jeszcze w tym samym miesi¹cu niektórzy cz³onkowie
komisji polubownej wydali oœwiadczenie, w którym zarzucili franciszkanom
sprzeniewierzenie siê zawartej umowie33. Przyznali, co prawda, ¿e sam tekst nie
zawiera³ stwierdzenia o budowie Domku loretañskiego, a skupia³ siê jedynie na
Bractwie, niemniej przypomniano, pytanie, jakie zadano w czasie pracy komisji
gwardianowi Wojciechowi Zawadzie: „Czy ustêpujecie Loretu?”, z wielkim oporem mia³ w koñcu powiedzieæ: „Ustêpujemy”. Kaplica u franciszkanów by³a
wtedy znacznie zaawansowana. Ostatecznie zakonnicy doprowadzili j¹ do ca³kowitego ukoñczenia, ale jednak pod silnym naciskiem, tak¿e w³adz diecezjalnych,
nie zdecydowali siê otworzyæ jej i udostêpniæ wiernym.
Wymuszone, jak siê zdaje, porozumienie nie zbudowa³o choæby poprawnych
stosunków miêdzy oboma klasztorami, przynajmniej nie od razu. Na przyk³ad
w 1671 r., chc¹c polepszyæ je, ojciec Zawada zaprosi³ jednego z bernardynów, aby
wyg³osi³ kazanie. Ten¿e, niewymieniony z nazwiska, jak utrzymuje Ludwik Miske, podburzony przez zwierzchnoœæ, na ambonie u¿y³ obelg przeciwko zakonowi franciszkanów konwentualnych, l¿¹c jego zakonników34. Niestety, nie podaje
on, jak skoñczy³o siê to „kazanie”. Przerwano je? Czy te¿ wys³uchano do koñca,
robi¹c przys³owiow¹ dobr¹ minê w tak ¿enuj¹cej sytuacji. W ka¿dym razie w³adza klasztoru bernardynów musia³a póŸniej przeprosiæ publicznie franciszkanów
na nieokreœlonym bli¿ej zebraniu w kapitularzu klasztoru dominikañskiego.
W nastêpnym roku trzej profesi minoryccy uciekli do bernardynów, co wywo³a³o protest konwentualnych. W kronice Kamieñskiego35 obszernie s¹ cytowane zapisy konfliktu, jaki przeniós³ siê do Kalisza, do innej diecezji, ale do miasta
z klasztorami obu denominacji franciszkañskich. W zwi¹zku ze wspomnian¹
„ucieczk¹” profesów w mieœcie tym rozpowszechniaæ mieli franciszkanie obelgi,
niepochlebne pog³oski i opinie na temat bernardynów, a tak¿e pomówienia przeciwko nim skierowane, wywo³uj¹c powa¿ny skandal i zgorszenie wœród wiernych.
Po tym, w pismach obu zakonów znikaj¹ notatki skierowane przeciwko drugiemu klasztorowi czy szerzej zakonowi. Ostatniego znaku konfrontacji miêdzy
klasztorami mo¿na siê chyba dopatrzeæ w dwóch doœæ w¹t³ych wie¿yczkach
33
34
35
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 226.
L. Miske, Synoptica relatio…, s. 50-51.
Kroniki bernardynów poznañskich, s. 229-234.
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
Il. 4. Fasada koœcio³a œw. Franciszka franciszkanów obserwantów (bernardynów).
Ze zbiorów Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków w Poznaniu.
61
62
ANDRZEJ KUSZTELSKI
umieszczonych w fasadzie koœcio³a franciszkañskiego. Na pierwszy rzut oka
widaæ, ¿e nie s¹ one organicznie zwi¹zane z architektur¹ dolnych partii tej elewacji. Powsta³y znacznie póŸniej ni¿ bezwie¿owa wed³ug pierwotnych planów
fasada. Dziêki zapisom w kronice klasztornej wiemy, ¿e wzniesiono je z funduszów zarobionych przez popularnego malarza i brata franciszkañskiego, Antoniego Swacha, jedn¹ w 1719 r., drug¹ 10 lat póŸniej. W doœæ prosty sposób, korzystaj¹c z eksponowanego w przestrzeni miasta po³o¿enia koœcio³a, uzyskano efekt
górowania nad Poznaniem (a wiêc i nad nisko po³o¿onym koœcio³em bernardynów). Z ca³¹ pewnoœci¹ to poci¹gniêcie sk³oni³o obserwantów w latach 1730-1733 do nadbudowy istniej¹cego masywu wie¿owego. Zbudowana w po³owie
poprzedniego wieku dwuwie¿owa fasada pod koniec zosta³a wype³niona œcian¹
miêdzy wie¿ami, co „zgubi³o” czytelnoœæ tych wie¿. Zdaje siê, w klasztorze nast¹pi³o opamiêtanie i mimo strzelistoœci ca³ego korpusu postanowiono zwieñczyæ
go szczytem. Jednak wobec decyzji franciszkanów resentyment od¿y³ i obie wie¿e zdecydowano siê nadbudowaæ, wieñcz¹c je niebotycznymi he³mami, œmia³o
id¹cymi w zawody z wie¿ami katedry czy wie¿¹ kolegiaty œw. Marii Magdaleny.
Niechêæ, narastaj¹c¹ przez lata, która tak spektakularnie zamanifestowa³a siê
na koniec czy to na ambonie w koœciele pod zamkiem, czy te¿ w Kaliszu miêdzy
obu spo³ecznoœciami prowincji zakonnych, nie usprawiedliwiaj¹c, mo¿na zrozumieæ. Nie uda³o siê przecie¿ bernardynom storpedowaæ za³o¿enia klasztoru minoryckiego w Poznaniu. Tak¿e franciszkanie zostali zmuszeni do bolesnej zmiany d³ugoletnich planów organizacyjnych. Konfrontacja by³a nieunikniona. Wojna
trwa³a doœæ krótko. Kurz opada³ d³ugo.
SUMMARY
In 1639, Conventual Franciscans (the Minorites) set up a small community in Poznañ. However,
for nearly two hundred years on the outskirts of the city there had already functioned a convent of the
Order of the Minor Brothers Observants, known as Bernardines. This led to a conflict between
the two convents. Bernardines rarely founded their convents in cities where there were already convents of the Minorites, a religious order that had existed in Poland since the 13th century. On the other
hand, as Poznañ achieved the status of the capital city of the region in late Middle Ages, the Minorites made efforts to settle down in this city. This decision resulted in decades of fierce controversies.
The Minorites who wanted to settle down in Poznañ were supported by the local bishop, while
the Bernardines by a majority of the already existing convents and the city council. Eventually the
superiors of the Minorite convent obtained the approval of the Poznañ authorities to build a convent
within the city walls, close to the castle. Thanks to the intervention of the new bishop, an agreement
was reached in 1667 and the controversies subsided. The longest lasting disagreements between
the two convents concerned the right to propagate the Loretan cult, centered on a copy of the Holy
House of Mary from Nazareth. The house was said to have been miraculously transferred to Loreto
in the 13th century, and around it a great Marian sanctuary developed. Finally, the right to propagate
this cult in Poznan was granted to the Bernardines.
Keywords
Poznañ, Franciscans, Bernardines, Minorites, controversies
MONACHOMACHIA POZNAÑSKA. KONTROWERSJE BERNARDYNÓW POZNAÑSKICH…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
63
WIELKOPOLSKI
AGNIESZKA WAJROCH
Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu
„Mêczeñstwo œw. Apolonii” z G³uchowa.
P³askorzeŸba z kolekcji gotyckiej Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu
The “Martyrdom of St. Apollonia” from G³uchów.
A Bas-Relief Sculpture from the Gothic Collection of the Archdiocesan Museum in Poznañ
Nic nie ods³ania tak wyraŸnie indywidualnoœci artysty jak dzie³o,
w którym musi on zmierzyæ siê z tradycj¹1.
Niewielki, parafialny koœció³ek w G³uchowie niedaleko Koœciana. Do kruchty prowadzi boczne wejœcie. Na lewo przes³oniête szklanymi drzwiami wnêtrze
œwi¹tyni pw. œw. Katarzyny. Na wprost o³tarz g³ówny. Z lewej strony, tu¿ przy
filarze o³tarz boczny, w klasycystycznej obudowie rzeŸbiona scena „Mêczeñstwa
œw. Apolonii” [il. 1], poni¿ej predella z wyobra¿eniem „Upadku Chrystusa pod
krzy¿em” [il. 2]. Scena przyci¹ga wzrok blaskiem emanuj¹cym ze z³oconych szat
spoczywaj¹cej na ³awie Apolonii. Barwnie odziane pozosta³e postaci wyró¿niaj¹
siê na tle bia³ego, architektonicznego obramienia, które wizualnie zaw³adnê³o przestrzeni¹ œwi¹tyni. O³tarz sk³ania nas, aby w³aœnie ku niemu zwróciæ spojrzenie,
domaga siê go narracyjnoœæ przedstawienia, ekspresyjne gesty postaci, zró¿nicowane typy fizjonomiczne, charakterystyczne szaty i wreszcie sam temat: œw. Apolonia. Dzie³o niew¹tpliwie interesuj¹ce, nieprzeciêtne i zagadkowe.
O³tarz wraz z predell¹ znajdowa³ siê w rzeczonym koœciele do 1998 r., po
czym przeniesiony zosta³ do Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu. Obecnie
wnêtrze g³uchowskiej œwi¹tyni zdobi¹ repliki owych dzie³.
Staj¹c siê czêœci¹ muzealnej ekspozycji, obiekty pozbawione zosta³y architektonicznej obudowy. Priorytetem by³o zachowanie ich uk³adu, „pierwotnej”
³¹cznoœci przedstawienia œwiêtej i predelli.
P. Skubiszewski, Wit Stwosz i sztuka XV wieku, w: Wokó³ Wita Stwosza. Materia³y z miêdzynarodowej konferencji naukowej w Muzeum Narodowym w Krakowie 19-22 maja 2005, red.
D. Horzela, A. Organisty, Kraków 2006, s. 14.
1
64
ANDRZEJ KUSZTELSKI
Il. 1. Scena „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu;
fot. B. Trawczyñski
Il. 2. Predella „Upadek Jezusa pod krzy¿em” z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu;
fot. B. Trawczyñski
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
65
1. STAN BADAÑ
Podstawê dzisiejszej wiedzy o g³uchowskich zabytkach2 tworz¹ de facto cztery teksty. Zachowuj¹c chronologiê ukazywania siê poszczególnych publikacji,
przywo³aæ nale¿y dzie³o Alfreda Brosiga O³tarze gotyckie wydane w Poznaniu
w 1927 r. Autor analizuje scenê „Mêczeñstwa œw. Apolonii” oraz umieszczon¹
pod ni¹ predellê z przedstawieniem „Upadku Jezusa pod krzy¿em”. W „Sprawozdaniach Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk” za lata 1931-1938 ukaza³
siê krótki tekst Szczêsnego Dettloffa O³tarz œw. Apolonii w G³uchowie. Zofia
Bia³³owicz-Krygierowa w redagowanym przez Jerzego Topolskiego wydaniu
Dziejów Wielkopolski z 1969 r. wspomina o scenie „Mêczeñstwa œw. Apolonii”
w rozdziale poœwiêconym rzeŸbie œredniowiecznej. W latach siedemdziesi¹tych
XX w. dzie³o nieznanego twórcy sta³o siê tematem pracy seminaryjnej Anny
Szaraty pisanej pod kierunkiem Alicji Kar³owskiej-Kamzowej z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Praca ta stworzy³a
asumpt do napisania przez obie autorki artyku³u opublikowanego w „Pamiêtniku
Towarzystwa Mi³oœników Ziemi Koœciañskiej” z lat 1971-1974 pt. PóŸnogotycka kwatera w G³uchowie. Echo owych rozwa¿añ pojawi³o siê raz jeszcze w tekœcie A. Kamzowej PóŸnogotyckie snycerstwo i malarstwo w Poznaniu, og³oszonym w „Studiach Muzealnych” z 1977 r. W 20 lat póŸniej g³uchowskimi dzie³ami zainteresowa³ siê Leszek Wetesko, umieszczaj¹c reprodukcje sceny mêczeñstwa i predelli opatrzone krótkimi notkami w katalogu Maior Polonia Sacra.
Sztuka sakralna w œredniowiecznej Polsce. Historia pewnych tematów.
Alfred Brosig podkreœla³, ¿e znajduj¹cy siê w owym czasie w koœciele g³uchowskim relief poziomem swego wykonania znacznie przewy¿sza – dotychczas
zidentyfikowane – dzie³a warsztatów Wita Stwosza czy jego syna Stanis³awa3.
Zwraca³ on uwagê na mistrzowski sposób opanowania formy, pewnoœæ w traktowaniu anatomicznem cia³a, jasnoœæ i przejrzystoœæ gestykulacji i wyrazu twarzy4.
Badacz stwierdzi³, ¿e w rzeŸbie g³uchowskiej odczuwamy rêkê mistrza
i mimowolnie, nie znaj¹c ¿adnego innego wielkiego artysty z tego czasu, nasuwa
siê nazwisko mistrza Wita, chocia¿by tylko jako inspiratora tej sceny – a mo¿e
jako twórcy podobnej ryciny, która pos³u¿y³a za wzór5. To uargumentowaniu tej
tezy s³u¿¹ przywo³ywane wzory, rzekome inspiracje twórcy przedstawienia g³uchowskiego. Dopatruje siê ich A. Brosig miêdzy innymi w – jego zdaniem zaginionej – istniej¹cej niegdyœ rycinie przedstawiaj¹cej mêczeñsk¹ œmieræ œwiêtej
2
Tu i w dalszej czêœci pracy pojawiaj¹ce siê okreœlenie „dzie³a g³uchowskie” nie oznacza pierwotnej przynale¿noœci obiektów do koœcio³a w miejscowoœci G³uchowo, lecz podkreœla znaczenie
miejsca, w którym zabytki w niewiele zmienionej formie „dotrwa³y” do dnia dzisiejszego.
3
A. Brosig, O³tarze gotyckie, Poznañ 1927, s. 15.
4
Tam¿e, s. 14.
5
Tam¿e.
66
AGNIESZKA WAJROCH
autorstwa Wita Stwosza. Nale¿a³o rzekomo do cyklu przedstawieñ mêczeñstwa
œwiêtych i aposto³ów, w którego sk³ad wchodzi³ zachowany sztych z mêczeñstwem œw. Katarzyny. Na domniemanej rycinie podobno wzorowa³ siê tak¿e
Dürer w jednej ze scen „Apokalipsy”, w „Mêczeñstwie œw. Jana” 6.
Brosig dokona³ zwiêz³ego opisu sceny, zaklasyfikowawszy j¹ jako przedstawienie g³ówne niezachowanego, póŸnogotyckiego o³tarza. Postaci zidentyfikowa³
jako przedstawicieli grupy mieszczan krakowskich (prawdopodobnie pod¹¿aj¹c
tropem „Stwoszowskim”). Poza postaci¹ œwiêtej i jej oprawców wyró¿ni³ wœród
przygl¹daj¹cego siê zza przes³ony muru t³umu widzów: szlachcica, kramarza, rycerza i humanistê. Mniej istotny okaza³ siê dla niego problem kompozycji sceny.
Przedstawione w dziele g³uchowskim postaci charakteryzowa³ jako odmienne typy, przede wszystkim fizjonomiczne. Przywo³ywa³ w ich kontekœcie naturalistyczne dzie³a Stwosza, wœród nich kamienn¹ p³askorzeŸbê ukazuj¹c¹ „Pojmanie Chrystusa” z 1499 r., znajduj¹c¹ siê w koœciele œw. Sebalda w Norymberdze,
powsta³y w latach 1501-1506 o³tarz „Ukrzy¿owania” z Münnerstadt czy nieznacznych rozmiarów p³askorzeŸby „Ró¿añca” z koœcio³a Mariackiego w Norymberdze. W przypadku wymienionych dzie³ poda³ analogiczne do g³uchowskich rozwi¹zania, takie jak brak statycznego zrównowa¿enia postaci stoj¹cych
na szeroko rozstawionych nogach7 czy uderzaj¹cy realizm wizerunków, oddanych
– mo¿na by rzec – w pe³ni ich fizycznej niedoskona³oœci. Z nich to, zdaniem
Brosiga, zapo¿yczy³ rzeŸbiarz typ ¿o³nierza w zbroi i postaci w charakterystycznych turbanach.
Co wa¿ne, a na co nie zawsze zwracano uwagê w póŸniejszych opracowaniach, Brosig wi¹za³ stylistycznie scenê „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z umieszczonym poni¿ej niej reliefem przedstawiaj¹cym „Upadek Chrystusa pod krzy¿em”. Jako cechê wyró¿niaj¹c¹ postaci z predelli podawa³ nieproporcjonalnie
du¿e g³owy, a ich wzoru równie¿ upatrywa³ w norymberskich dzie³ach Stwosza
z koœcio³a Mariackiego: w „Pochodzie na Golgotê” i „Z³o¿eniu do grobu”.
Charakter rozwa¿añ badacza w konsekwencji doprowadzi³ do ich krytycznej
oceny. Podj¹³ siê jej, po niespe³na 10 latach, prof. Szczêsny Dettloff8. W wyg³oszonym referacie, którego streszczenie opublikowane zosta³o w Sprawozdaniach
PTPN, S. Dettloff podkreœla³ daleko id¹c¹ hipotetycznoœæ pogl¹dów Brosiga.
Odrzuci³ jego g³ówn¹ tezê o rzekomym autorstwie b¹dŸ te¿ bezpoœrednim wp³ywie Stwosza na powstanie grupy „mieszczan” i postaci z predelli. Jako kontrargument dla postulowanych przez Brosiga zale¿noœci od realizacji Stwoszowskich
6
Zob. http://www.wikipaintings.org/en/albrecht-durer/the-martyrdom-of-st-john-the-evange
list-1498 [dostêp 14.08.2013].
7
Tam¿e, s. 15.
8
S. Dettloff, O³tarz Œw. Apolonii w G³uchowie, „Sprawozdania Poznañskiego Towarzystwa
Przyjació³ Nauk z lat 1931-1938. Wydzia³ Nauk o Sztuce”, 1936, s. 126-127.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
67
Il. 3. Pawe³ z Lewoczy „Mêczeñstwo œw. Jana”, kwatera o³tarza g³ównego z koœcio³a œw. Jakuba w Lewoczy,
1517 r., za: Z. Gyalókay, Pawe³ z Lewoczy. RzeŸbiarz ze
Spisza, miêdzy Krakowem a Norymberg¹, Kraków 2011
przywo³a³ relief przedstawiaj¹cy scenê „Mêczeñstwa œw. Jana Ewangelisty”
z koloñskiego Kunstgewerbemuseum oraz przyk³ady twórczoœci Paw³a z Lewoczy, które podziwiaæ mo¿na w koœciele œw. Jakuba w Lewoczy (1517) [il. 3].
Grupa postaci przygl¹daj¹cych siê zdarzeniu zosta³a zaczerpniêta, wed³ug
Dettloffa, bezpoœrednio z ryciny Dürera, o której wspomina³ Brosig. Kompozycyjnego pierwowzoru przedstawienia postaci Apolonii i jej oprawców – który do
tej pory nie by³ przedmiotem zainteresowania – upatrywa³ w o³tarzu Peringsdörfów (1486) z norymberskiego Friedenskirche, przypisywanemu warsztatowi
Wolgemuta. Autor jednak nie podda³ przedstawieñ szczegó³owej analizie i poprzesta³ na zdawkowym stwierdzeniu o istnieniu obiektu o podobnych do g³uchowskiego cechach.
Zanegowawszy przypuszczenia Brosiga o rzekomym autorstwie samego
Stwosza, Dettloff przeciwstawi³ Witowi postaæ niezidentyfikowanego jeszcze
rzeŸbiarza, który niew¹tpliwie – jak to okreœli³ – musia³ zapoznaæ siê z warsztatem norymberskim mistrza. Stworzone przez niego dzie³o nie by³oby jedynie
wiernym odwzorowaniem wczeœniejszej realizacji Stwosza, a kompilacj¹ wra¿eñ
artystycznych wyniesionych z Norymbergi9. Autor nie wykluczy³, ¿e po wyjeŸdzie z Norymbergi artysta móg³ pracowaæ w Wielkopolsce.
Dettloff, zwróciwszy uwagê na predellê, zaznaczy³ jedynie, ¿e w porównaniu ze scen¹ g³ówn¹ jest ona dzie³em przeciêtnym. Ca³kowicie wykluczy³ jej rze9
Tam¿e, s. 127.
68
AGNIESZKA WAJROCH
komy zwi¹zek z twórczoœci¹ Wita. Ponadto autor jako pierwszy stwierdzi³, ¿e
pierwotnym miejscem przeznaczenia obiektów nie by³ koœció³ parafialny w G³uchowie, gdy¿ w aktach wizytacji koœcio³a wzmianki o nich pojawiaj¹ siê dopiero
oko³o 1831 r. Wyrazi³ przypuszczenie, ¿e dzie³a mog³y zostaæ ofiarowane œwi¹tyni po sekularyzacji któregoœ z koœcio³ów zakonnych w Koœcianie.
Podobne stanowisko zajê³a w swym opracowaniu Zofia Bia³³owicz-Krygierowa, która ograniczy³a siê do przywo³ania wczeœniejszych tez Dettloffa10. Zwróci³a przy tym uwagê na gwa³townoœæ i brutalnoœæ przedstawienia, którego powstanie okreœli³a na czas oko³o 1500 r. Stwierdzi³a, ¿e rozwi¹zanie g³uchowskie,
mimo ewidentnych zale¿noœci od grafik Dürera czy malarstwa norymberskiego,
niew¹tpliwie na ich tle pozostaje tworem eklektycznym, a wiêc maj¹cym pewn¹
dozê samodzielnych poszukiwañ i innowacyjnych rozwi¹zañ.
Zajmuj¹ce siê zespo³em g³uchowskim na pocz¹tku lat siedemdziesi¹tych
A. Kar³owska-Kamzowa i A. Szarata skupi³y siê przede wszystkim na analizie
kompozycyjnej i stylistycznej sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii”11. Predellê z wyobra¿eniem Chrystusa upadaj¹cego pod krzy¿em uzna³y za dzie³o mniej interesuj¹ce i stylistycznie s³absze. Traktuj¹c o nim jedynie marginalnie, podwa¿y³y pierwotny zwi¹zek predelli ze scen¹ mêczeñstwa œwiêtej. Podobnie drugorzêdnego
charakteru w ich tekœcie nabra³ problem istnienia wzorców ikonograficznych.
Autorki uzna³y – w przeciwieñstwie do tego, co postulowa³ Brosig – ¿e scena znajdowa³a siê pierwotnie w heraldycznie lewej kwaterze bocznej; tym samym
poœrednio wykluczy³y pierwotny zwi¹zek sceny z reliefem „Upadek Chrystusa”.
Podstawê pierwszego stwierdzenia stanowi³a analiza kompozycyjna przedstawienia: wskaza³y na asymetrycznoœæ, wyraŸnie zaakcentowane przesuniêcie w lew¹
stronê punktu centralnego. Ponadto, przedstawienie zosta³o wizualnie „zamkniête” z prawej strony postaci¹ stoj¹cego mê¿czyzny w koronie, z lewej strony natomiast – zdaniem Kamzowej i Szaraty – otwiera³o siê ku nieznanej nam scenie
œrodkowej, której mia³oby byæ narracyjnym dope³nieniem.
Badaczki podjê³y poszukiwania Ÿród³a specyficznego uk³adu kompozycyjnego kwatery. Podkreœli³y przede wszystkim rytmicznoœæ zaznaczonych w dziele
linii ukoœnych, przecinaj¹cych siê w kulminacyjnym punkcie sceny, w obrêbie
g³owy œwiêtej. Kamzowa i Szarata zasygnalizowa³y zbie¿noœæ z podobnie zgeometryzowanymi dzie³ami z Wielkopolski, z o³tarzami przedstawiaj¹cymi scenê
„Wniebowziêcia NMP” ze Œmigla, „Zmartwychwstania” z Brodnicy czy „Narodzenia” z poznañskiego koœcio³a œw. Micha³a.
10
Z. Bia³³owicz-Krygierowa, RzeŸba, w: Dzieje Wielkopolski, t. 1, red. J. Topolski, Poznañ
1969, s. 415.
11
A. Kar³owska-Kamzowa, A. Szarata, PóŸnogotycka kwatera w G³uchowie, „Pamiêtnik Towarzystwa Mi³oœników Ziemi Koœciañskiej”, 1971-1974, s. 123-125; A. Kar³owska-Kamzowa, PóŸnogotyckie snycerstwo i malarstwo w Poznaniu, „Studia Muzealne” XII, Poznañ 1977, s. 23-28.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
69
Autorki skupi³y sw¹ uwagê na postaciach przygl¹daj¹cych siê wykonywanym
przez oprawców czynnoœciom. Na wyj¹tkowoœæ owej grupy zwraca³ uwagê ju¿
Brosig, podejmuj¹c siê próby wstêpnego jej dookreœlenia. Kamzowa i Szarata posz³y o krok dalej, stara³y siê podporz¹dkowaæ postaci widzów nadrzêdnej idei dzie³a. To widzowie s¹ zasadniczym tematem plastycznym dzie³a, obrazowym dokumentem epoki jagielloñskiej12. I tak, prezentuj¹ce dumnie swe fizyczne „mankamenty”,
postaci sta³y siê reprezentantami uwik³anych w codziennoœæ ludzi.
Kwestiê zale¿noœci Stwoszowskich zamknê³y autorki w stwierdzeniu, ¿e
twórczoœæ norymbersk¹ Stwosza i relief g³uchowski dzieli ogromny dystans poziomu formalnego, z dzie³ami krakowskimi brak bli¿szych analogii13. Elementami, które mo¿na by by³o uznaæ za inspirowane twórczoœci¹ mistrza, s¹ m.in. stoj¹ca postaæ brodatego mê¿czyzny w turbanie, która – co zaznaczy³y – nie by³a
rzadkoœci¹ tak¿e w innych przedstawieniach gotyckich, podobnie jak wysuniête
na pierwszy plan, rozrzucone narzêdzia czy wymyœlne uk³ady draperii.
Na podstawie dotychczasowych rozwa¿añ badaczy „Mêczeñstwo œw. Apolonii” pozostaje dzie³em anonimowym, artefaktem, którego bezpoœredniego
pierwowzoru ikonograficznego nie uda³o siê wskazaæ. Dzie³a, które Brosig,
Dettloff, Kamzowa czy Krygierowa przywo³uj¹ w swych rozprawach jako analogie kompozycyjne b¹dŸ ikonograficzne, nie zosta³y przez nich poddane analizie. W dookreœleniu funkcjonalnego znaczenia reliefu (kwatera, czêœæ œrodkowa
retabulum) istotne jest rozstrzygniêcie wzajemnej relacji sceny mêczeñstwa
i umieszczonej obecnie pod ni¹ predelli. Doprecyzowania wymaga tak¿e charakterystyka postaci widzów, zza granicy muru czy te¿ parapetu przygl¹daj¹cych siê
czynnoœciom oprawców. Przeœwiadczenie bowiem Brosiga o ich mieszczañskim,
krakowskim rodowodzie nie zostaje przez niego w ¿aden sposób uargumentowane. Jest zaledwie tropem ich typologicznej identyfikacji, podobnie¿ zreszt¹ jak
okreœlenie grupy przez Kamzow¹ mianem „zwyczajnych ludzi”, przedstawicieli
epoki jagielloñskiej.
2. MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII JAKO TEMAT W SZTUCE
Apolonia pochodzi³a z Aleksandrii14. Zgodnie z pierwsz¹ wersj¹ apokryficznych przekazów, sta³a siê ofiar¹ przeœladowañ chrzeœcijan za panowania cesarza
Decjusza. Pogañskie represje na tym terenie mia³y miejsce na prze³omie 248
i 249 r., o czym czytamy u Jakuba de Voragine: Za cesarza Decjusza wielkie prze12
A. Kar³owska-Kamzowa, A. Szarata, PóŸnogotycka kwatera w G³uchowie, „Pamiêtnik Towarzystwa Mi³oœników Ziemi Koœciañskiej”, 1971-1974, s. 124.
13
Tam¿e, s. 124.
14
E. Wbis, Apollonia von Alexandrien, w: Lexicon der Christlichen ikonographie. Ikonographie der heiligen, red. E. v. B. Kirschbaum, Wien 1973, s. 231-232.
70
AGNIESZKA WAJROCH
œladowanie sro¿y³o siê w Aleksandrii przeciwko s³ugom Boga. Uprzedzaj¹c rozkazy cesarza, pewien nêdznik, zwany Diwinus, podnieci³ przeciwko chrzeœcijanom t³um zabobonny, który rozpromieniony przezeñ, spragniony by³ krwi wiernych. Ujêto zrazu kilka œwiêtych osób obojga p³ci, z których jednym szarpano
cia³o cz³onek po cz³onku, wy³upiono oczy, okaleczono twarz i nastêpnie wygnano
z miasta; drudzy, których zawleczono przed bóstwa i którzy, ani myœl¹c je uczciæ,
obrzucili je obelgami, byli wleczeni przez ulice miasta, z nogami skutymi, póki
cia³a ich nie rozpad³y siê w kawa³y […]. I gdy t³um wœciek³y wtargn¹³ w domy
s³ug bo¿ych, Apolonia zosta³a stawiona przed trybuna³em bezecnych15.
Euzebiusz z Cezarei w s³ynnej Historii koœcielnej przytacza fragment listu
Dionizego Aleksandryjskiego, w którym scenie torturowania Apolonii poœwiêca
znaczny ustêp. Pochwycili równie¿ Apoloniê, dziewicê ju¿ sêdziw¹, a wielce naonczas powa¿an¹. Uderzaj¹c j¹ w szczêki, wybili jej wszystkie zêby, a potem
wznieœli stos przed miastem i grozili, ¿e j¹ ¿ywcem spal¹, jeœli razem z nimi okrzyków wydawaæ nie bêdzie. Ona siê przez krótki czas wymawia³a, a potem gotowa
na ofiarê sama siê w ogieñ rzuci³a i sp³onê³a16. Wed³ug innej legendy Apolonia
by³a królewsk¹ córk¹17. Dowiedziawszy siê jednak o wystêpnej wierze córki, król
skaza³ j¹ na okrutne cierpienia. Chcia³, by pod ich wp³ywem publicznie wyrzek³a siê wiary w chrzeœcijañskiego Boga. Jej niezachwiana niczym postawa doprowadzi³a króla do wydania rozkazu œciêcia mêczennicy.
Istniej¹ przekazy mówi¹ce o tym, ¿e Apolonia by³a siostr¹ œw. Wawrzyñca18.
Uciekaj¹c przed przeœladowaniami chrzeœcijan, przedosta³a siê do Egiptu, w którym pod rz¹dami Decjusza, jak wielu innych wyznawców Boga, ponios³a mêczeñsk¹ œmieræ.
E. Wbis zaznacza, ¿e stosunkowo szybko kult œw. Apolonii rozpowszechni³
siê w œredniowiecznej Europie19. Wœród wiernych dominowa³o przekonanie, ¿e
Apolonia by³a królewsk¹ córk¹, któr¹ okrutny ojciec skaza³ na nieludzkie cierpienia i œmieræ. Sta³a siê œwiêt¹, do której wznoszono mod³y z proœb¹ o uœmierzenie bólu i choroby zêbów, z czasem uznano j¹ za patronkê dentystów.
G³uchowskie „Mêczeñstwo œw. Apolonii”, do tej pory datowane na koniec
XV w., wi¹¿e siê z kultem œwiêtej szczególnie rozpowszechnionym w Europie
Œrodkowej w XV i XVI w.20 Jest przyk³adem oddawania czci bardzo wa¿nej
Jakub de Voragine, Z³ota legenda, t³um. L. Staff, Kraków 2003, s. 115.
H. Fros, F. Sowa, Ksiêga imion i œwiêtych, t. 1, Kraków 1997, s. 247.
17
E. Wbis, Apollonia von Alexandrien, w: Lexicon der Christlichen ikonographie. Ikonographie der heiligen, red. E. v. B. Kirschbaum, Wien 1973, s. 231-232.
18
Tam¿e, s. 231-232.
19
Tam¿e, s. 232.
20
Tam¿e, s. 231.
15
16
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
71
œwiêtej, mêczenniczce, któr¹ pochodz¹ce z tego okresu pontyfika³y krakowskie
okreœlaj¹ nawet mianem „patronki Królestwa Polskiego” 21.
Pojawiaj¹ce siê w sztuce wyobra¿enia œw. Apolonii podzieliæ mo¿na na dwie
grupy: przedstawienia œwiêtej trzymaj¹cej w rêku jedynie atrybut swego mêczeñstwa (szczypce z wyrwanym zêbem) i narracyjne wyobra¿enia scen torturowania
Apolonii.
Œwiêta trzymaj¹ca w rêku szczypce ukazywana jest w towarzystwie innych
mêczennic. Tak przedstawiono j¹ w znajduj¹cym siê w poznañskiej katedrze
poliptyku z prze³omu XV/XVI w. pochodz¹cym z Góry Œl¹skiej, w którym obok
œwiêtych Urszuli i Jadwigi, w prawej, dolnej kwaterze umieszczono rzeŸbê œw.
Apolonii. Podobnie w malarskim dziele „Madonna wœród Œwiêtych Dziewic”
Mistrza Legendy œw. £ucji z koñca XV w.22, Apolonia jest jedn¹ ze œwiêtych
dziewic, które towarzysz¹ Madonnie trzymaj¹cej w swych ramionach Dzieci¹tko. W dziele Rogiera van der Weydena z 1445 r. „Œwiête Apolonia i Ma³gorzata” œw. Apolonia o zatroskanym wyrazie twarzy, z opuszczon¹ g³ow¹ kieruje
wzrok ku stoj¹cej obok œw. Ma³gorzacie, której ukazuje trzymany obcêgami z¹b,
symbol mêczeñstwa23. Œwiête odziane s¹ we wspó³czesne artyœcie stroje. Przedstawiono je na tle wnêtrza patrycjuszowskiego domu. Tytu³owa postaæ z obrazu
„Œwiêta Apolonia” Ercole de’Robertiego, z lat 1470-1473, namalowana zosta³a
w kamiennej aediculi24. Wbrew architektonicznej obudowie, w której j¹ ukazano, nie przedstawiono pomnika mêczennicy, lecz kobietê w obszernej sukni
i bogato drapowanym p³aszczu, którego po³y uchwyci³a praw¹ d³oni¹. Dumna,
wyprostowana postaæ w lewej d³oni – niczym ber³o – dzier¿y obcêgi, a w nich
wyrwany, nadnaturalnej wielkoœci z¹b. W rozpowszechnionych ju¿ pod koniec
XV w. drukowanych ¿ywotach œwiêtych Apolonia ukazywana jest z obcêgami,
czêsto w koronie, która przys³ugiwa³a jej równie¿ jako królewskiej córce.
Zarówno w rzeŸbiarskich, jak i malarskich wyobra¿eniach œw. Apolonia
przedstawiana jest jako m³oda kobieta. Nie przejêto zatem zawartej w pismach
Euzebiusza charakterystyki Apolonii jako kobiety ju¿ sêdziwej, która mimo podesz³ego wieku stawia³a opór torturuj¹cym j¹ katom.
H. Fros, F. Sowa, Ksiêga imion i œwiêtych, t. 1, Kraków 1997, s. 248. Byæ mo¿e, poprzez
fonetyczn¹ zbie¿noœæ imienia A-Polonia z nazw¹ Polonia, co w ¿aden sposób nie wi¹za³oby siê
z rzeczywist¹ etymologi¹ imienia wywodz¹cego siê od greckiego boga Apollona. Nie znalaz³am
te¿ postaci historycznej o tym imieniu, której jako œwiêtej patronce Królestwo Polskie winne by³oby oddawaæ czeœæ, jak choæby mia³o to miejsce w przypadku œw. Stanis³awa czy Wojciecha.
22
Zob. http://www.plxc.pl/Kr%C3%B3lewskie_Muzea_Sztuk_Pi%C4%99knych#mediaview
er/Plik:Meister_der_Legende_der_Heiligen_Lucia_002.jpg [dostêp 14.08.2013].
23
Zob. http://www.wikipaintings.org/en/rogier-van-der-weyden/saints-margaret-and-apollonia
[dostêp 14.08.2013].
24
Zob. http://www.backtoclassics.com/gallery/ercolederoberti/griffonipolyptychstapollonia/
[dostêp 14.08.2013].
21
72
AGNIESZKA WAJROCH
Narracyjne wyobra¿enia scen torturowania œwiêtej wnosz¹ wiele interesuj¹cych elementów, o których wprost nie wspominano w przekazach hagiograficznych. Tu zdecydowanie dominuj¹ wyobra¿enia malarskie jako odpowiedniejsze
dla przedstawieñ narracyjnych, wieloplanowych. Zdobi¹ca Godzinki z Lisieux iluminacja „Mêczeñstwo œw. Apolonii”25, która powsta³a pomiêdzy 1460 a 1470 r.,
przedstawia salê pa³acu b¹dŸ jego dziedziniec. Podtrzymany zatem zostaje w¹tek uwik³ania w mêczeñstwo œwiêtej cesarza, króla. Poœrodku umieszczono s³up,
do którego przywi¹zano Apoloniê. Œwiêt¹ flankuj¹ dwie postaci katów. Obydwoje trzymaj¹ w rêku obcêgi, którymi jednoczeœnie wyrywaj¹ zêby Apolonii. Si³ê,
jak¹ wk³adaj¹ mê¿czyŸni w wykonywan¹ czynnoœæ, potêguje zaparcie siê postaci stop¹ i kolanem o kamienny s³up. Kaci uzbrojeni s¹ w miecze.
Pochodz¹ca najprawdopodobniej z lat 1460-1480 pó³nocnofrancuska iluminacja „Mêczeñstwo œw. Apolonii” przedstawia przywi¹zan¹ do drewnianego tronu Apoloniê (d³onie zwi¹zane ma z ty³u). Œwiêt¹ otaczaj¹ dwaj oprawcy. Odziany w orientalny strój mê¿czyzna w wysokim nakryciu g³owy przytrzymuje g³owê
Apolonii. Jedn¹ d³oñ trzyma na jej czole, drug¹ ci¹gnie kobietê za w³osy. Drugi
oprawca wielkimi szczypcami wyrywa œwiêtej z¹b. Apolonia nie znajduje siê w centrum sceny, lecz jest przesuniêta w lew¹ stronê. Scenie torturowania zza zielonej
„balustrady” krzewów przygl¹da siê szeœciu mê¿czyzn. Wœród obserwatorów
wyró¿niæ mo¿na postaæ króla dzier¿¹cego ber³o i piêciu towarzyszy ró¿ni¹cych
siê strojem i nakryciami g³owy.
Bardziej dramatyczne kulisy sceny mêczeñstwa œw. Apolonii przedstawia
XV-wieczna iluminacja Jeana Fouqueta „Mêczeñstwo œw. Apolonii” z Godzinek
Etienne Chevaliera26. W centrum umieszczono postaæ Apolonii. W odró¿nieniu
od poprzednich wyobra¿eñ Apolonia le¿y. Jest przywi¹zywana linami do poziomej, lekko uniesionej deski. Postaæ mêczennicy otacza czterech jednakowo odzianych oprawców. Jeden z katów ci¹gnie œwiêt¹ za w³osy, drugi obcêgami wyrywa
jej zêby. Tu¿ przy ciele Apolonii stoi król z siwiej¹c¹ ju¿ brod¹. Wyci¹gniêtym
palcem prawej d³oni wskazuje na otwarte usta œwiêtej. Za nim, z prawej strony
ukazana zosta³a postaæ sêdziego, zarz¹dcy, który z otwartej ksiêgi odczytuje tekst
skierowany do zgromadzonych widzów. Ponad rozgrywaj¹c¹ siê scen¹ tortur,
w drewnianych lo¿ach zasiadaj¹ postaci ludzkie i diabelskie z rogami i ogonami.
Z prawej strony przedstawienia, tu¿ przy krawêdzi namalowano rozwart¹ paszczê ogromnego zwierza bêd¹c¹ wejœciem do otch³ani piekielnych.
Liczba iluminacji, przedstawieñ rzeŸbiarskich czy malarskich podejmuj¹cych
tematykê mêczeñstwa œw. Apolonii znacznie przewy¿sza zanalizowane pokrótce
25
Zob. http://britishlibrary.typepad.co.uk/digitisedmanuscripts/2014/02/happy-st-apollonias-da
y.html [dostêp 14.08.2013].
26
Zob. http://www.settemuse.it/pittori_opere_F/fouquet_jean/fouquet_jean_506_the_martyrd
om_of_st_apollonia.jpg [dostêp 14.08.2013].
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
73
przyk³ady. Na potrzeby niniejszej pracy rozwa¿ania ograniczone zosta³y do wyobra¿eñ powsta³ych u schy³ku XV w., a wiêc w okresie zbli¿onym do czasu powstania dzie³a g³uchowskiego. Omówione zosta³y dzie³a najbardziej reprezentatywne. Zauwa¿alna jest prawid³owoœæ w komponowaniu przedstawieñ
narracyjnych, w których postaæ œw. Apolonii ukazana jest zawsze na pierwszym
planie, choæ nie zawsze w centrum. Œwiêt¹ otaczaj¹ co najmniej dwaj oprawcy,
napieraj¹cy na ni¹ z dwóch przeciwleg³ych stron. Zazwyczaj jeden z katów przytrzymuje g³owê œwiêtej, drugi wyrywa jej zêby. Zawsze akcentuje siê nadmierny
wysi³ek wk³adany przez oprawcê w wykonywan¹ czynnoœæ. Bardzo czêsto scenie tortur przygl¹da siê grupa gapiów. Wœród nich wyró¿nia siê postaæ brodatego
króla z koron¹ na g³owie, mniej lub bardziej zaanga¿owanego w sam¹ czynnoœæ
wyrywania zêbów.
Konstatuj¹c, warto podkreœliæ, ¿e sam temat dzie³a g³uchowskiego nie jest
tematem rzadkim w sztuce koñca XV w. Tym, co niew¹tpliwie wyró¿nia rozwi¹zanie g³uchowskie, jest wybranie mêczeñstwa œw. Apolonii i uczynienie z niego
sceny g³ównej o³tarza.
W g³uchowskim „Mêczeñstwie œw. Apolonii” artysta znaczn¹ wagê przywi¹za³ do przedstawienia popiersi postaci drugoplanowych, do tej pory traktowanych
jedynie marginalnie. Umiejêtnie wykorzysta³ mowê gestów, anatomiczny naturalizm, zmyœlne uk³ady cz³onków ludzkiego cia³a. Wprowadzi³ narracjê miêdzy
postaciami drugoplanowymi. Dziêki zastosowanym rozwi¹zaniom prze³ama³ konwencje, unikn¹³ schematyzacji. Pobudzi³ ciekawoœæ widza, skupi³ jego uwagê.
W tym wypadku przedstawienie mêczeñstwa œwiêtej sta³o siê pretekstem do podjêcia gry z widzem. Sam uk³ad postaci drugoplanowych otworzy³ przed artyst¹
szereg mo¿liwoœci zaanga¿owania widza-wiernego w trwaj¹ce przedstawienie.
3. OPIS OBIEKTU
Scenê z wyobra¿eniem mêczeñstwa œwiêtej o wymiarach 116 × 87,5 cm
wykonano w drewnie i pokryto warstw¹ polichromii. Grupa 11 postaci szczelnie
wype³nia ramy prostok¹tnego pola przedstawieniowego [il. 1]. Relief by³ prawdopodobnie nieco szerszy. O jego nieznacznym skróceniu z lewej strony œwiadczy zakrzywiona linia boczna, szersza u do³u, oraz odciêcie fragmentu w³osów
obserwatora „drugiego planu” czy szaty „myœliciela”. Odmienny jest tak¿e sposób opracowania krawêdzi bocznych sceny. Z prawej strony idealnie pokrywa siê
z zagiêciem królewskich szat, które subtelnie je okalaj¹c, nadaj¹ wra¿enie niezwykle miêkkiego, p³ynnego wykoñczenia, co nie znajduje odzwierciedlenia po
stronie lewej.
RzeŸbiarskie wyobra¿enie umieszczone musia³o byæ w co najmniej dorównuj¹cej mu g³êbokoœci¹ 20 cm kwaterze o³tarza. Dodatkowo przytwierdzone do
74
AGNIESZKA WAJROCH
niej zosta³o czterema gwoŸdziami osadzonymi w niesymetrycznie rozmieszczonych otworach.
Scena g³uchowska przedstawia moment torturowania Apolonii. Œwiêt¹ otaczaj¹ dwaj oprawcy, którzy wyrywaj¹ jej zêby. Zgodnie z hagiograficznymi tekstami Apolonia zosta³a skazana na cierpienia b¹dŸ przez swego ojca – króla, b¹dŸ
te¿ wyrok wyda³ sam cesarz Decjusz27. Owym królem lub cesarzem jest wyprostowana postaæ mê¿czyzny w koronie ukazana z prawej strony. Poza postaci¹
w koronie zdarzeniu przygl¹daj¹ siê, niebior¹cy bezpoœredniego udzia³u w scenie torturowania, widzowie.
Podzia³ przestrzeni wprowadza parapet rozgraniczaj¹cy wyobra¿enie w 2/3
jego wysokoœci, podkreœlaj¹cy g³êbiê przedstawienia. Ponadto, poszczególne plany ró¿nicuje siê, zmieniaj¹c g³êbokoœæ reliefu i stopniowo redukuj¹c fragmenty
ukazywanych widzom postaci, pocz¹wszy od wyobra¿eñ pe³noplastycznych
i pe³nopostaciowych (Apolonia, kaci, król), poprzez czêœciowo wybijaj¹ce siê
z t³a pó³postaci, skoñczywszy na reliefowo p³askich popiersiach zwartej, wrêcz
izokefalicznie ujêtej grupy siedmiu postaci drugoplanowych. Wra¿enie g³êbi
wzmocnione zosta³o znacznym k¹tem nachylenia pod³o¿a.
Dramatyzm przedstawienia staje siê wypadkow¹ dynamicznej kompozycji
i relacji miêdzypostaciowych. W dolnej, pierwszoplanowej partii umieszczono
cztery postaci. Przesuniêt¹ ku lewej stronie, siedz¹c¹ na ³awie œw. Apoloniê flankuj¹ dwaj oprawcy. Œwiêta g³owê ma uniesion¹, odchylon¹ w lew¹ stronê. Oczy
ma roztwarte, a spojrzenie kieruje ku górze. Usta s¹ lekko rozchylone. Po g³adkiej, jasnej twarzy sp³ywaj¹ krople malowanej krwi. W tej pozycji utrzymuj¹ j¹
d³onie stoj¹cych obok katów. Osaczaj¹ oni postaæ œwiêtej. Uk³ad r¹k obu oprawców akcentuje punkt ich skrzy¿owania, na przeciêciu diagonali przez nie przechodz¹cych, w obrêbie g³owy œwiêtej. Punkt ten staje siê centrum kompozycyjnym i tematycznym sceny. Znajduj¹cy siê z prawej strony oprawca lew¹ d³oñ
zaciska na szyi Apolonii, prawa pozostaje w zawieszeniu. Drugi kat obur¹cz
przytrzymuje g³owê œwiêtej. Fizjonomia postaci katów i u³o¿enie ich cia³ z trudem zapieraj¹cych siê o krawêdŸ ³awy (I oprawca) czy nierównoœæ pod³o¿a
(II oprawca) akcentuje wysi³ek, jaki wk³adaj¹ oni w utrzymanie g³owy Apolonii.
Uwydatniona zostaje skala jej cierpienia. Mimo to œwiêta wbrew rozs¹dkowi
z pokor¹ poddaje siê czynnoœci wyrywania zêbów. Cia³o Apolonii pozostaje nieporuszone. W ujêtej pod k¹tem sylwetce, zwróconej do widza prawym ramieniem, brak oznak spazmatycznych ruchów. Uwagê natomiast zwracaj¹ z³o¿one
do modlitwy d³onie. To zderzenie wysi³ku wk³adanego w tortury, fizycznego osaczenia œwiêtej napieraj¹cymi nañ cia³ami katów i niczym niezm¹conego spokoju
chwili modlitwy, pokornego oddania siê woli Bo¿ej wywo³uje w odbiorcach nie27
Jakub de Voragine, Z³ota legenda, t³um. L. Staff, Kraków 2003, s. 115.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
75
pokój. Przeciwstawienie ruchu, si³y i stabilnoœci, spokoju potêguje wizualny i moralny dysonans. Ponadto, niemniej dramatyczna, tragiczna w swym wyrazie jest
relacja Apolonia – król, ojciec. Postaæ króla znajduje siê na pierwszym planie,
przy prawej krawêdzi sceny. Tematycznie i kompozycyjnie ³¹czy ona oba poziomy przedstawienia. Postaæ króla – dziêki przesuniêciu Apolonii z centrum w lew¹
stronê – staje siê równie wa¿na dla rozgrywaj¹cego siê wydarzenia jak postaæ
œwiêtej. On bowiem jest sprawc¹ nieszczêœcia swej córki. Sam nie kieruje wzroku ku rozgrywaj¹cej siê scenie torturowania œwiêtej. Pozostaje nieporuszony.
Patrzy na widzów. Jedynie gestem wyci¹gniêtej, prawej d³oni wskazuje na Apoloniê i jej oprawców.
Ramiona Apolonii okrywaj¹ d³ugie pasma falowanych w³osów, rzeŸbiarsko
niedopracowane, prosto œciête w swej tylnej czêœci. Szal, który zsun¹³ siê z ramion, ods³ania bia³¹, spodni¹ sukniê œwiêtej. Jego bogato udrapowane fa³dy przykrywaj¹ tak¿e znaczn¹ czêœæ ³awy. Z lewej strony z³ote szaty zostaj¹ naci¹gniête
wspieraj¹cym siê na nich kolanem oprawcy. Z prawej pozostawione s¹ swobodnie w swym nie³adzie. Przys³aniaj¹ niedoskona³oœci rzeŸbiarskiego opracowania
krawêdzi ³awy, zbyt krótkiej w swej górnej czêœci. Zsuwaj¹cy siê z ³awy szal
wizualnie ³¹czy postaæ œwiêtej z pod³o¿em. Jej stopy nie dotykaj¹ ziemi. W po³¹czeniu z fizjonomi¹ Apolonii i z³o¿onymi rêkoma uniesione ponad ziemi¹ stopy
nadaj¹ postaci rys nadnaturalnego, mistycznego prze¿ycia. Nadaj¹ sakralny charakter mêczeñstwu ju¿ w czasie jego trwania.
Apolonia, choæ przy powierzchownym ogl¹dzie postaci „schematyczna”,
w rzeczywistoœci odbiega od typowych przedstawieñ œwiêtych niewiast, jest bardziej „ludzka” ni¿ „boska”. Jej p³aszcz, mimo ¿e w nienaturalny sposób udrapowany, znajduje „poparcie” dla swego uk³adu w u³o¿eniu rysuj¹cych siê pod tkanin¹ nóg postaci. Uniesione – niby podmuchem wiatru – fa³dy daj¹ siê logicznie,
„anatomicznie” wyt³umaczyæ za³o¿eniem tkaniny na kolano. Ca³a lekkoœæ, przypominaj¹ca dzie³a Wita Stwosza „nieziemskoœæ” zostaje im odebrana dziêki pozie kata. Znajduj¹cy siê po lewej stronie oprawca (oprawca I) wspart¹ na ³awie
nog¹ dynamicznie naci¹ga i przytwierdza tkaninê do ³awy. Nachalnie tym samym
akcentuje aspekt ziemski rozgrywaj¹cej siê sceny. Stara siê zatrzymaæ „materialnoœæ” przedstawienia, duchowoœæ znajduj¹ca odzwierciedlenie w rysach twarzy
jest ju¿ poza jego zasiêgiem. Podobnie przekrzywienie g³owy Apolonii, prawie
¿e prostopadle do korpusu, w sposób wizualnie dos³owny za³amuje dotychczasowe, idealistyczne wyobra¿enie œwiêtych.
Naturalistycznie oddano pozosta³e postaci. „Oprawca I”, znajduj¹cy siê przy
lewej krawêdzi, wyró¿nia siê du¿¹ g³ow¹ pokryt¹ bujnymi lokami. Jest ona odchylona w lew¹ stronê i nieco uniesiona. Swym uk³adem powtarza uk³ad g³owy
œwiêtej znajduj¹cej siê na jednej diagonali opadaj¹cej, dodatkowo zaakcentowanej lew¹ rêk¹ „II oprawcy”. Otwarte oczy skierowane zosta³y ku widzowi. Na
twarzy maluje siê grymas spotêgowany wykrzywionymi, lekko rozchylonymi
76
AGNIESZKA WAJROCH
ustami, w których dostrzec mo¿emy rzêdy bia³ych zêbów, oraz opuszczonymi
³ukami brwiowymi. Fizjonomia zatem akcentuje negatywny charakter postaci.
„Oprawca II” stoi na szeroko rozstawionych nogach, po prawej stronie ³awy.
Zwraca siê w stronê œwiêtej. Nieco odchylona w prawo g³owa tworzy symetryczny uk³ad z g³ow¹ Apolonii. Fizjonomiê charakteryzuj¹ przede wszystkim niezwykle wydatne usta i koœci policzkowe. Obie rêce s¹ uniesione. Uk³ad palców sugeruje, ¿e oprawca pierwotnie trzyma³ w nich narzêdzie, zapewne obcêgi.
Zwraca uwagê sposób opracowania palców obu d³oni. Dba³oœæ o precyzjê, szczegó³y znajduje odzwierciedlenie w delikatnym odgiêciu palca lewej d³oni. Uwidoczniony dziêki temu zostaje dysonans pomiêdzy walorami estetycznymi zabiegów
niezwykle subtelnych w swej wymowie a ra¿¹c¹ wrêcz nieporadnoœci¹ w oddaniu poprawnego anatomicznie zgiêcia prawej rêki.
Dba³oœæ o wierne odtworzenie rzeczywistoœci wyra¿a siê w przemyœlnym
doborze stroju poszczególnych postaci. Dwaj kaci, którzy otaczaj¹ postaæ Apolonii, odziani s¹ w krótkie kaftany typu doublet 28, bardzo czêsto noszone jako
okrycie wierzchnie. Na nogach maj¹ obcis³e, czerwone spodnie siêgaj¹ce do kolan, na ³ydki naci¹gniête rajtuzy. „Oprawca II” stopê ma obut¹ w tzw. „trzewik
szeroki”, rzadko spotykany w XV wieku, obuwie bez wydatnego wyd³u¿enia przodów […] spiête na przodzie sprz¹czk¹29, najczêœciej noszony przez osoby starsze
i mieszkañców wsi.
Wyprostowany, brodaty król jest postaci¹ najbardziej wyeksponowan¹, przez
co w pe³nej okaza³oœci prezentuje swój strój. G³owê króla zdobi „ostrok¹tne”
nakrycie na pojedynczym, szerokim wa³ku tkaniny. Na ten¿e wa³ek, tu¿ u podstawy ostrok¹ta na³o¿ono ozdobion¹ szpiczastymi kolcami koronê. Lew¹ d³oni¹
uj¹³ on po³y p³aszcza z gronostajowym, wycinanym ko³nierzem. Na szyi zawieszone ma z³ote ³añcuchy. Pierwotnie przytwierdzone by³y do nich znaki herbowe
w³adcy. Król praw¹, rozwart¹ d³oñ uniós³ i ku niej skierowa³ swój wzrok. Tors
przechyli³ w praw¹ stronê, podobnie jak widoczn¹, nieco ugiêt¹ lew¹ nogê. Doœæ
nieporadny sposób wprowadzenia wizualnej ³¹cznoœci pomiêdzy zanadto wysuniêtym torsem a nog¹ ukryty zosta³ pod draperi¹ p³aszcza. Widoczne s¹ jedynie
ciemne rajtuzy i trzewiki o wyd³u¿onych czubkach, które po 1450 roku wypar³y
zupe³nie dawne spodnie sukienne wyd³u¿one na stopê i opatrzone podeszw¹ skórzan¹30. Usytuowanie prawej stopy pod takim k¹tem, w bliskoœci stopy lewej, jest
niepoprawne z anatomicznego punktu widzenia. W rzeczywistoœci sylwetka w takiej pozie nie mog³aby utrzymaæ równowagi.
28
Okreœlenia przejête za M. Gutkowsk¹, Ubiory w o³tarzu mariackim Stwosza. Na tle zabytków wieku XV. „Roczniki Krakowskie” 26 (1935), s. 111-126.
29
Tam¿e, s. 119.
30
Tam¿e, s. 114.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
77
Pod³o¿e, po którym st¹paj¹ postaci pierwszoplanowe, jest nierówne, ma liczne wg³êbienia, którym w pe³ni podporz¹dkowuj¹ siê postaci uk³adem swego cia³a. Prawa, obuta stopa „oprawcy II” zapiera siê o tak¹ nierównoœæ, idealnie do jej
krzywizny dopasowuj¹c k¹t podwiniêcia podeszwy buta. Umieszczone miêdzy
sylwetk¹ „II oprawcy” a postaci¹ króla narzêdzia: m³otek-pobijak, d³uto i œwider, potêguj¹ wra¿enie dynamicznoœci przedstawienia. Oddaj¹ z³udn¹ stagnacjê
sceny, jakby czekaj¹c tylko na moment, w którym zsun¹ siê za krawêdŸ o³tarza.
Nierzeczywistym wrêcz spokojem emanuje drugoplanowa postaæ „woja”.
Usytuowanie jego sylwetki podkreœla g³ówn¹ oœ kompozycyjn¹ przedstawienia,
akcentuje znajduj¹ce siê poni¿ej niego wyobra¿enie œwiêtej. Mê¿czyzna z „drugiego rzêdu” nie bierze bezpoœredniego udzia³u w zdarzeniu, nie zwraca tak¿e
ku niemu swego spojrzenia. „Woja” charakteryzuje przede wszystkim miecz,
nastêpnie nakrycie g³owy i pikowany kaftan. Nad wyraz du¿a rêkojeœæ wskazuje, ¿e jest to miecz katowski. Obecnoœæ „woja” zapowiada zatem nieuchronnoœæ
kolejnego zdarzenia, wydania rozkazu œciêcia Apolonii. Ró¿ny od pierwotnego
jest wygl¹d jego czapki, zapewne wtórnie, np. podczas prac konserwatorskich,
ozdobionej czarnymi cêtkami, dziêki którym zdaje siê, ¿e jest uszyta z futra gronostajów. W obecnej postaci przypomina sarmackie nakrycia g³owy. Jeœli jednak
porównamy czapkê g³uchowsk¹ z nakryciem g³owy postaci ze sceny „Mêczeñstwa œw. Jana Ewangelisty” autorstwa Dürera i osoby ukazanej w przedstawieniu
„Wielkiej Nierz¹dnicy Babiloñskiej” z cyklu „Apokalipsa” tego¿ artysty 31, zauwa¿ymy, ¿e czepiec mo¿e mieæ z ty³u charakterystyczny „ogon”. Zatem pozbawiona „gronostajowoœci” czapka staje siê podobna do szlafmycy, ta z kolei przywodzi na myœl czapki przybyszów wêgierskich. Spod p³aszcza z naszytymi
galonami i rozciêtymi rêkawami, przypominaj¹cymi kontusz szlachecki, wyzieraj¹ rêkawy pikowanego kaftana ¿o³nierskiego.
Bezsensownoœci jakichkolwiek ruchów domyœlaj¹ siê pozostali obserwatorzy: znu¿ony i pewny kolejnego posuniêcia króla „myœliciel” czy wdaj¹cy siê ze
sob¹ w dyskusjê „kramarz” i rycerz nie kieruj¹ nawet wzroku ku œwiêtej.
Postaæ „myœliciela” przedstawiono z lewej strony, obok „woja”. Podpiera on
sw¹ g³owê na wspartej o balustradê rêce. Jego strój wyró¿nia siê szerokim p³aszczem swobodnie sp³ywaj¹cym z roz³o¿ystych ramion i specyficznym nakryciem
g³owy – czepkiem. Noszenie czepków jest pozosta³oœci¹ mody prze³omu XIII
i XIV w. Czepiec zapinany by³ pod brod¹, wystêpuje w tej formie najczêœciej
w malarstwie niemieckim, rzadziej we Francji, gdzie widzimy go u ludzi starych,
wieœniaków i pielgrzymów32.
Zob. http://www.albrecht-durer.org/The-Woman-of-Babylon-Seated-upon-a-Beast-with-Seven-Heads-large.html [dostêp 14.08.2013].
32
Tam¿e, s. 120.
31
78
AGNIESZKA WAJROCH
Po stronie prawej z postaci¹ „woja” s¹siaduje „kramarz”. Mê¿czyzna o pe³niejszych rysach gestykuluje praw¹ d³oni¹, zwraca siê w pó³obrocie ku znajduj¹cemu siê obok rycerzowi. „Kramarz” odziany jest w szerok¹ koszulê, na ni¹
zarzucon¹ ma – niczym p³aszcz – chustê okrywaj¹c¹ tylko lewe ramiê. Interesuj¹ce jest nakrycie g³owy, czepiec podobny do noszonego przez „myœliciela”, na
który na³o¿ono kapelusz z du¿ym rondem. Kapelusze powszechnie wykonywano z „kosmatego” filcu33. By³y po¿¹dane w czasie podró¿y i polowañ. Czêsto
spotykane wœród spo³ecznoœci ¿ydowskiej, w konsekwencji sta³y siê jej znakiem
rozpoznawczym. Jeœli dodaæ do tego pulchn¹ twarz mê¿czyzny, skojarzenie z kramarzem czy kupcem wydaje siê uzasadnione. Zgodnie ze stwierdzeniem Jacka
Wiesio³owskiego, kramarze nale¿eli do tzw. lower upper. Dla porównania malarze plasowali siê na 16. miejscu lower middle, cieœla wraz z murarzem i kowalem nale¿eli do ni¿szej grupy upper lower, cieœla zajmowa³ dopiero pozycjê 4034.
Nale¿¹cy do prawie najwy¿szej grupy lower upper kramarz musia³ sw¹ postur¹,
gestem, strojem wysuwaæ siê na „pierwszy plan”, choæby przypisano mu miejsce
w „drugim szeregu”.
Rycerz zamyka rz¹d postaci planu drugiego. Identyfikacja postaci nie budzi
w¹tpliwoœci. Ponadczasowa jest zbroja i he³m z podniesion¹ przy³bic¹. W rêku
najprawdopodobniej trzyma³ lancê – jeœli ponownie zasugerowaæ siê grafik¹
„Mêczeñstwo œw. Jana Ewangelisty” Dürera. Charakterystyczny jest sposób oddania fizjonomii rycerza, której obraz zmienia siê w zale¿noœci od punktu obserwacji [il. 4]. Spogl¹daj¹c na ni¹ en face, dostrze¿emy idealnie wrêcz zarysowany
profil, im dalej jednak odchodziæ bêdziemy w lew¹ stronê, tym wyraŸniejszy stanie siê grymas zniekszta³caj¹cy niewidoczn¹ do tej pory, praw¹ czêœæ twarzy.
W efekcie owe zniekszta³cenia nadaj¹ postaci rys nieco komiczny, jakby nieodpowiedni do rangi i wartoœci, które mia³by sob¹ reprezentowaæ œredniowieczny
rycerz. Jest to jedyna z postaci – poza popiersiami „trzeciego rzêdu” – której d³onie, a tym samym gesty, pozostaj¹ niewidoczne (brak czêœci lewej rêki). Je¿eli
zatem za³o¿ylibyœmy, ¿e widoczna by³a lewa rêka rycerza – o czym œwiadczyæ
mo¿e pozostawiony w czêœci ramienia drewniany ko³ek, do którego mog³a byæ
ona przytwierdzona – rêka rycerza przekraczaæ musia³a granicê balustrady i spoczywaæ w bliskim s¹siedztwie ramienia samego króla.
Autonomiczn¹ wrêcz grup¹ wydaj¹ siê postaci spogl¹daj¹ce zza grupy „drugiego planu”. Z racji p³ytkoœci reliefu i czêœciowego przes³oniêcia owych postaci
przez sylwetki „planu drugiego” mniejsza jest precyzja ich wykonania. Poczynaj¹c od lewej strony, brodaty mê¿czyzna przedstawiony zosta³ w sto¿kowatym
Tam¿e.
Za: J. Wiesio³owski, Pozycja spo³eczna artysty w polskim mieœcie œredniowiecznym, w: Sztuka i ideologia XV wieku. Materia³y Sympozjum Komitetu Nauk o Sztuce Polskiej Akademii Nauk,
Warszawa, 1-4 grudnia 1976, red. P. Skubiszewski, Warszawa 1978, s. 70.
33
34
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
79
Il. 4. Fragment „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu; fot. A. Wajroch
nakryciu g³owy na³o¿onym na podwójny wa³ek skrêconej, b³êkitnej tkaniny.
Wygl¹daj¹ca zza „woja” i „kramarza” druga postaæ ma na g³owie lejkowaty he³m,
podobny do tego, który zdobi g³owê ¿o³daka w scenie „Pojmania Jezusa” z o³tarza Stwoszowskiego. Zapewne jest najemnym ¿o³nierzem. Uwagê zwraca tak¿e
jego p³aszcz, pojawiaj¹ce siê od po³owy XV w. okrycie nazywane houppelande
z wysokim ko³nierzem35. Ostatnia postaæ trzeciego szeregu ma na g³owie turban.
Intryguj¹cy rys psychologiczny bohaterów sceny uzupe³niony zostaje naturalistycznym oddaniem szczegó³ów anatomii czy strojów postaci. Cia³o ludzkie
staje siê nie tylko siedzib¹ duszy, ale dusza weñ siê znajduj¹ca wp³ywa na fizyczny wygl¹d cz³owieka. Uczynki, dobre, ale przede wszystkim z³e znajd¹ odbicie
w fizjonomii postaci. W ówczesnych malowid³ach i rzeŸbach charakteryzowano
i typizowano ludzi ze wszystkich stanów spo³ecznych […] przedstawiano w³adców, rycerstwo i duchowieñstwo, najczêœciej zaœ odtwarzano fizjonomie mieszczañskie […], co wiêcej, demonstrowano osobników zwyrodnia³ych, morderców,
katów, pacho³ków i nêdznych ¿ebraków w d¹¿eniu do wszechstronnego opisu poM. Gutkowska, Ubiory w o³tarzu mariackim Stwosza. Na tle zabytków wieku XV, „Roczniki
Krakowskie” 26 (1935), s. 120.
35
80
AGNIESZKA WAJROCH
wszedniego, surowego i prawdziwego ¿ycia. Pojawia³y siê postacie o przesadnej
i ekspresyjnej brzydocie, co mo¿na te¿ t³umaczyæ specyficznym, rubasznym poczuciem humoru […] takie w³aœnie, prawie gigantyczne figury jakiegoœ Miêsopusta, Krzywonosa, Waligóry […] z ³atwoœci¹ dostrze¿emy je w grupie postaci
t³umnie zajmuj¹cych przestrzeñ o³tarza Augustiañskiego, tryptyku mistrza Micha³a w Ksi¹¿nicach36 i oczywiœcie w scenie „Mêczeñstwa œw. Apolonii”. W g³uchowskim o³tarzu, za ka¿dym razem, gdy wierny kierowa³ ku niemu swój wzrok,
ukazywali siê przedstawiciele wiêkszoœci stanów, zawodów, nacji i wyznañ.
Mamy chrzeœcijañsk¹ œwiêt¹, wschodniego króla, ¿ydowskiego kramarza, niemieckiego pielgrzyma-myœliciela, wêgierskiego woja, rycerza, którego zbroja
w wiêkszoœci krajów wygl¹da³a podobnie. Widzimy pacho³ków, byæ mo¿e rzemieœlników i mê¿czyzn w turbanach 37.
Odmiennym poniek¹d zagadnieniem jest problem budowania narracji pomiêdzy postaciami „pierwszo-” i „drugoplanowymi”. Pomimo braku kontaktu wzrokowego nawi¹zuj¹ one wizualny dialog za pomoc¹ gestów, uk³adu d³oni. Gesty
i mimika oddaj¹ stan emocjonalny postaci. Wyci¹gniêta ku górze d³oñ króla
z jednej strony zwraca nasz¹ uwagê na scenê mêczeñstwa œwiêtej, z drugiej kieruje nasz wzrok ku górnej partii przedstawienia. Uk³adem swych palców akcentuje znajduj¹c¹ siê ponad ni¹ d³oñ „kramarza”, która z kolei optycznie ³¹czy siê
z – bêd¹c¹ na jednej, nieco odchylonej w lew¹ stronê diagonali – spoczywaj¹c¹
na rêkojeœci miecza d³oni¹ „woja”. Ta, po³¹czona z pionowym uk³adem miecza,
wymusza na nas koniecznoœæ opuszczenia wzroku ku znajduj¹cemu siê ni¿ej
Za T. Dobrowolskim, ¯ycie, twórczoœæ i znaczenie spo³eczne artystów polskich i w Polsce
pracuj¹cych w okresie póŸnego gotyku (1440-1520). Z pogranicza historii, teorii i socjologii, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1965, s. 28.
37
Dobór strojów to jedyna schematyzacja, której nie uda³o siê unikn¹æ twórcy g³uchowskiej
sceny. Gutkowska wyró¿ni³a trzy grupy ubiorów pojawiaj¹ce siê w ka¿dej scenie religijnej. Grupê
pierwsz¹ zdominowa³y suknie i p³aszcze osób œwiêtych zdobione malowniczymi draperiami. LuŸne tuniki niewiast œwiêtych i starszych s¹ poza mod¹ wspó³czesn¹. Okrywaj¹ je p³aszcze pó³koliste,
z³¹czone na piersiach taœm¹, p³aszcze uk³adaj¹ce siê w bogate fa³dy (przyp. 28). Pojawiaj¹ce siê
obfite marszczenia i fa³dy zarówno u-, jak i v-kszta³tne unosi³y po³y tkanin ju¿ niespotykanych
w ¿yciu codziennym, bêd¹ce materialnym reliktem czasów minionych. Apolonia – zgodnie z za³o¿eniem Gutkowskiej – przedstawiona zosta³a w bogato drapowanym, z³otym p³aszczu. Postaci
z punktu widzenia rozgrywaj¹cej siê akcji uznawane za mniej wa¿ne przedstawiane by³y w stylowych strojach „z epoki”, strojach, które tworzy³y autonomiczn¹ drug¹ grupê. Trzeci¹, acz niemniej
liczn¹, grupê strojów stanowi³y ubiory wschodnie. Jednoznacznie okreœla³y swego w³aœciciela jako
przybysza z odleg³ego kraju. Bardzo czêsto wrogom wiary, katom dawano na pocz¹tku stulecia strój
fantastyczny, od po³owy XV wieku coraz czêœciej wzorowany na perskim czy tureckim (przyp. 28).
Co ciekawe, kaci torturuj¹cy œwiêt¹ odziani s¹ w stroje zwyk³ych rzemieœlników. O wykonywanym przez nich zawodzie rzemieœlnika œwiadcz¹ tak¿e porozrzucane narzêdzia. W stroju perskim,
w którym ukazywano oprawców, postaci negatywne, przestawiono postaæ króla – ojca Apolonii
skazuj¹cego w³asn¹ córkê. Stroje wschodnie by³y wed³ug mieszkañców miast europejskich ubiorami zwi¹zanymi z mocami magicznymi.
36
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
81
wyobra¿eniu mêczeñstwa Apolonii. Uk³ad d³oni owych postaci zaburza wzglêdn¹ statykê przedstawienia. Staje siê ono w swym wyrazie niezwykle dynamiczne, poprzez wra¿enia zaledwie chwilowego zawieszenia akcji, której owe gesty
staj¹ siê sygna³em.
Ponadto, dodatkowym czynnikiem wprowadzaj¹cym podzia³ wewn¹trz grupy
postaci pierwszo- i drugoplanowych jest ich stosunek do widza. Wyró¿niæ mo¿na
dwie grupy. Do pierwszej z nich nale¿eæ bêd¹: „myœliciel”, „kramarz”, „rycerz”
i „oprawca II”. Nie kieruj¹ oni swego wzroku ku odbiorcy, co wa¿ne ku odbiorcy
stoj¹cemu na wprost rozgrywaj¹cej siê sceny, s¹ zajêci dysput¹, rozmyœlaniem.
Jednak ich „nieobecnoœæ” jest pozorna. Wystarczy bowiem zmieniæ punkt obserwacji i ju¿ nie umkniemy przed bacznym wzrokiem kupca. To na wiernych klêcz¹cych przed o³tarzem kieruje spojrzenie „myœliciel”. „Rycerz” i oprawca przekornie
prezentuj¹ zdeformowane oblicze oczom widzów zbli¿aj¹cych siê do o³tarza
z lewej strony. W sk³ad drugiej grupy wchodz¹: król, „woj”, „oprawca I” oraz popiersia mê¿czyzn trzeciego rzêdu. Wszystkie te postaci patrzeæ mia³y wprost na
wiernych zgromadzonych w nawie. De facto s¹ to postaci najistotniejsze – król,
który skaza³ w³asn¹ córkê na cierpienie, kat, który w bezpoœredni sposób zadawa³
jej ból, kat ostateczny, który nied³ugo zetnie Apolonii g³owê, i przygl¹daj¹ce siê
wszystkiemu postaci we wschodnich strojach, mieszkañcy zapewne odleg³ej Aleksandrii, którzy brali udzia³ w niechlubnym pogromie chrzeœcijan. Iœcie teatralne
rozdzielenie ról i póz potêguj¹ce wizualny niepokój.
Pod os³on¹ treœci religijnych przedstawiano normalnych, ¿ywych ludzi i ich
wzajemne stosunki38. Jak okreœla to Tadeusz Dobrowolski, uwzglêdniano w tym
wszystkim „nerw ¿ycia”. RzeŸbiarz mia³ przedstawiæ ¿ycie, które toczy siê niezale¿nie od nas. Artysta musia³ przedstawiæ ¿ycie, które jest ruchem, gestem, s³owami, rozmow¹ prowadzon¹ przez zwrócone do siebie twarzami postaci „kramarza”
i „rycerza”. ¯ycie, które bywa przyk³adne, jak ¿ywot œwiêtej, ale i takie, które najzwyczajniej nu¿y wspieraj¹cego siê o parapet „myœliciela”. ¯ycie, które nie zawsze
obchodzi siê z nami sprawiedliwie, ale które zawsze koñczy siê œmierci¹.
4. RÓD£A ARTYSTYCZNE SCENY G£UCHOWSKIEJ
4.1. Cechy natury kompozycyjnej i ikonograficznej
„Mêczeñstwo œw. Apolonii” charakteryzuje:
• kompozycja dwudzielna z parapetem rozgraniczaj¹cym przedstawienie
w 2/3 jego wysokoœci,
• izokefaliczny uk³ad postaci „drugoplanowych”,
• wyodrêbnienie „sceny” dla wyobra¿enia mêczeñstwa,
38
Tam¿e, s. 29.
82
AGNIESZKA WAJROCH
•
•
•
•
obecnoœæ ojca, króla wydaj¹cego wyrok,
przesuniêcie postaci œwiêtej z centrum ku lewej stronie,
skrzy¿owanie diagonali w obrêbie g³owy œwiêtej,
wertykalne spiêtrzenie relacji czasowych.
Najwiêcej elementów wspólnych pod wzglêdem kompozycyjnym i ikonograficznym ³¹czy scenê „Mêczeñstwa œw. Apolonii” ze sztychem „Mêczeñstwo œw.
Jana Ewangelisty” z 1498 r. autorstwa Albrechta Dürera. Na rycinie widoczny
jest parapet rozgraniczaj¹cy przedstawienie w 2/3 jego wysokoœci. Za parapetem
w uk³adzie izokefalicznym przedstawiono postaci przygl¹daj¹ce siê torturom. Na
pierwszym planie wyodrêbniono „scenê”, na której rozgrywa siê dramat mêczeñstwa œwiêtego. Postaæ œw. Jana umieszczona w kotle z rozgrzanym olejem zosta³a przesuniêta z centrum ku prawej stronie. Po lewej stronie widnieje postaæ króla majestatycznie zasiadaj¹cego na tronie i przygl¹daj¹cego siê ca³emu zajœciu.
Inny jest uk³ad postaci oprawców. Nie „osaczaj¹” oni Jana w stopniu, w jakim
czyni¹ to kaci œw. Apolonii. Dwóch oprawców znajduje siê z prawej strony kot³a. Zatem nie tak ciasna ju¿ przestrzeñ pozostaje niedomkniêta przy prawej krawêdzi przedstawienia. Skutkuje to wizualnym „uspokojeniem”, zmniejszeniem
napiêcia pomiêdzy postaciami pierwszoplanowymi.
W „Mêczeñstwie œw. Jana Ewangelisty” z Kunstgewerbemuseum w Kolonii
zachowany zostaje rozdzia³ sceny w 2/3 jej wysokoœci kamiennym parapetem,
dodatkowo za³amuj¹cym siê po bokach, zza którego wygl¹daj¹ popiersia gapiów.
Parapet ten wydziela dla œwiêtego i jego oprawców odrêbn¹ przestrzeñ. Na g³ównej osi przedstawienia, ju¿ nie obok œwiêtego, lecz za balustrad¹, ponad g³ow¹
œw. Jana umieszczono postaæ króla.
Grupa widzów w izokefalicznym uk³adzie za balustrad¹ pojawia siê równie¿ w przypisywanej Stanis³awowi Stwoszowi scenie „Œciêcia Jana Chrzciciela” z retabulum „Œwiêtego Jana Chrzciciela” z koœcio³a pw. œw. Floriana
w Krakowie z ok. 1517 r. Parapet, za którym skryli siê gapie, znajduje siê
znacznie wy¿ej ni¿ w dotychczasowych przedstawieniach. Jest rzeczywistym
balkonem, przede wszystkim zatem elementem architektonicznym, ponadto
zmyœlnym rozwi¹zaniem kompozycyjnym wprowadzaj¹cym g³êbiê przedstawienia. Najwa¿niejsza scena rozgrywa siê w pomieszczeniu, nad którym wznosi siê owa lo¿a.
Umieszczanie w przedstawieniach parapetu nie jest jedynym sposobem
wprowadzenia do sceny grupy postronnych widzów. W ukoñczonym w 1450 r.
„Mêczeñstwie œw. Jana”, dziele ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie,
z lewej strony, w tle pojawia siê wyraŸnie oddalona, st³oczona grupka obserwatorów ca³kowicie uniezale¿niona od dzia³ów architektonicznych. Wœród nich
prym wiedzie siwobrody król. Otoczona oprawcami postaæ œwiêtego namalowana zosta³a bli¿ej prawej krawêdzi przedstawienia.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
83
Interesuj¹ca pod wieloma wzglêdami jest kompozycja sceny „Ostatniej modlitwy Marii” z Aggsbach, z czêœci œrodkowej o³tarza. Scena ta jest jednym
z wczeœniejszych dzie³ przypisywanych Witowi Stwoszowi, powsta³ym w latach siedemdziesi¹tych XV w., a wiêc jeszcze przed wyjazdem Stwosza do Krakowa39. Autor „Mêczeñstwa œw. Apolonii” zapoznaæ musia³ siê z dzie³em bezpoœrednio w Aggsbach (Austria). Postaæ klêcz¹cej Marii otacza 10 aposto³ów
(brak Judasza i Tomasza). Wprowadzony zostaje rozdzia³ na dwie czêœci. Nie
ma parapetu rozgraniczaj¹cego oba plany – jak w przypadku dzie³a g³uchowskiego. Mamy natomiast ³o¿e, które staje siê wizualn¹ granic¹. Piêciu mê¿czyzn, aposto³ów zape³nia drugi plan. Postaci znajduj¹ce siê dalej spiêtrzone
zosta³y wertykalnie.
Wa¿ne jest miejsce, które zajmuje w ca³ej kompozycji postaæ mê¿czyzny
kieruj¹ca swój wzrok ku niebu. Aposto³ znajduje siê nad postaci¹ Marii – najwa¿niejszej bohaterki rozgrywaj¹cego siê misterium (na g³ównej osi przedstawienia). Zastosowano zatem rozwi¹zanie podobne do g³uchowskiego. W scenie
„Mêczeñstwa” ponad g³ówn¹ postaci¹ Apolonii pojawia siê postaæ „woja”.
W przypadku przedstawienia g³uchowskiego jest to uk³ad istotny, wprowadzaj¹cy relacje czasowe. Trzymany przez „woja” miecz zapowiada rodzaj œmierci,
która spotka œwiêt¹ – œciêcie. Podobne zale¿noœci czasowe pojawiaj¹ siê w scenie „Ostatniej modlitwy”. Aposto³ kieruje swój wzrok ku niebu, przeczuwaj¹c to,
co niebawem ma nast¹piæ, sam¹ œmieræ Marii b¹dŸ te¿ póŸniejsze wniebowziêcie – aposto³ zwracaæ siê mo¿e ku niezachowanemu zwieñczeniu o³tarza, w którym przedstawione mog³o zostaæ wniebowziêcie lub koronacja.
Tryptyk z P³awna, powsta³y najprawdopodobniej po 1511 r.40, jest dzie³em
nie mniej zagadkowym ni¿ „Mêczeñstwo œw. Apolonii”. O tym nieprzeciêtnym
dziele sztuki rzeŸbiarskiej i malarskiej, powsta³ym w Krakowie w pocz¹tku
w. XVI, milcz¹ – wedle obecnego stanu naszej wiedzy – wszelkie Ÿród³a […]. Dopiero w r. 1747 krótka notatka archiwalna – akt wizytacji koœcio³a – wymieniaj¹c o³tarz w inwentarzu koœcielnym, ustala jego obecnoœæ w P³awnie41. Charakterystyczne dla dwudzielnego, g³ównego przedstawienia o³tarza jest unikanie
symetrycznego rozmieszczenia postaci. W górnej partii przedstawiono, istotn¹
pod wzglêdem rozwi¹zania kompozycyjnego, scenê zabójstwa biskupa Stanis³awa. Modl¹ca siê przed o³tarzem postaæ œwiêtego przesuniêta zosta³a ku lewej
krawêdzi. Z prawej strony nadchodzi grupa oprawców z królem Boles³awem na
czele. Izokefaliczny uk³ad postaci-widzów zachowany zosta³ w kompozycji poszczególnych kwater, m.in. w scenie „Kupna wsi”, w której u szczytu gotyckie39
L. Schultes, Der Aggsbacher Marientod Und das Frühwerk von Veit Stoss, w: Wokó³ Wita
Stwosza, dz. cyt., s. 61.
40
T. Dobrzeniecki, Tryptyk z P³awna, Kraków 1954, s. 5.
41
Tam¿e, s. 5.
84
AGNIESZKA WAJROCH
go sto³u stoi grupa ciekawskich obserwatorów [il. 5]. Granic¹ nie jest balustrada,
lecz kraniec sto³u, za którym uplasowa³y siê postaci.
Kompozycja dzie³ Paw³a z Lewoczy wykazuje wiele elementów wspólnych
ze scen¹ „Mêczeñstwa œw. Apolonii”. W kwaterze „Mêczeñstwo œw. Jana”,
z ukoñczonego w 1517 r. o³tarza g³ównego z koœcio³a œw. Jakuba w Lewoczy,
flankowanego postaciami dwóch oprawców œw. Jana przedstawiono w prawym,
dolnym naro¿niku [il. 3]. Z lewej strony pojawia siê postaæ króla stoj¹cego na
czele grupy gapiów, wyci¹gniêtym palcem lewej d³oni wskazuj¹cego wiernym
postaæ mêczennika. Jest to rozwi¹zanie powszechne, zastosowane tak¿e w scenie
g³uchowskiej. Niebior¹cy bezpoœredniego udzia³u w torturowaniu Apolonii król
jedynie d³oni¹ wskazuje widzowi kulminacyjny punkt przedstawienia.
Charakterystyczny parapet pojawia siê we wszystkich wyobra¿eniach „Rodziny Marii”, nie tylko tych pochodz¹cych z Wielkopolski, ale i w dzie³ach œl¹skich. W przypadku tzw. „Ma³ej Rodziny Marii” z Marcinek z pocz¹tku XVI w.
mamy do czynienia z bardzo statycznym upozowaniem postaci [il. 6]. Podkreœlono dziêki temu, odmienn¹ od dzie³a g³uchowskiego, funkcjê reprezentacyjn¹
Il. 5. „Kupno wsi Piotrawin”, fragm. tryptyku
„Œwiêtego Stanis³awa” z P³awna, pocz. XVI w.,
za: T. Dobrzeniecki, Tryptyk z P³awna,
Kraków 1954
Il. 6. „Ma³a Rodzina Marii”, Marcinki,
pocz. XVI w. z Muzeum Archidiecezjalnego
w Poznaniu;
fot. T. Frankowski
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
85
o³tarza. Zachowano izokefaliczny uk³ad postaci mê¿czyzn zza parapetu z t¹ ró¿nic¹, ¿e wprowadza siê ich wewnêtrzny podzia³. Trzej mê¿owie Anny stanowi¹
odrêbn¹ grupê, której ekwiwalentem po prawej stronie staje siê samotna postaæ
œw. Józefa. Uk³ad postaci pierwszoplanowych jest w pe³ni symetryczny, podobnie w przypadku „Rodziny Marii” z Krotoszyna i pentaptyku „Œwiêtej Rodziny”
z pracowni Mistrza Wroc³awskiego Œwiêtej Rodziny.
4.2. NarracyjnoϾ przedstawienia
Narracyjnoœæ „Mêczeñstwa œw. Apolonii” zwi¹zana jest z:
• wyodrêbnieniem trzech grup postaci: katów i œwiêtej, króla, postronnych
obserwatorów,
• „osaczeniem” postaci œwiêtej przez oprawców z dwóch przeciwnych stron,
• relacj¹ miêdzy postaciami drugoplanowymi,
• rol¹ gestów postaci,
• uwzglêdnieniem obecnoœci widza.
Zestawienie „Mêczeñstwa œw. Apolonii” ze scenami tortur innych œwiêtych
czy samego Chrystusa ma na celu okreœlenie charakteru relacji, jakie ³¹cz¹ poszczególne postaci. W przypadku scen mêczeñstwa oprawca przedstawiany jest
w bezpoœredniej, fizycznej bliskoœci ofiary. Mimo rozbudowanej narracji sceny
torturowania czy œmierci œwiêtej b¹dŸ œwiêtego postaæ mêczennika nie nawi¹zuje kontaktu z katem. Odwraca od niego swój wzrok, g³owê kieruje w przeciwn¹
stronê. Pozostaje duchowo nieobecna. Biernie poddaje siê dokonywanym nañ
czynnoœciom. Takie rozwi¹zania kompozycyjne znajdujemy choæby w przywo³ywanym ju¿ „Mêczeñstwie œw. Jana” ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, „Mêczeñstwie œw. Apolonii” z kwatery bocznej tryptyku z Heilsbronn
(1498)42, „Mêczeñstwie œw. Barbary” z kwatery o³tarza œw. Barbary (1447)43 oraz
„Cierniem koronowaniu”, bêd¹cym fragmentem „Cierpieñ Chrystusa” z koœcio³a
œw. Jakuba w Toruniu (schy³ek XV w.). Postaæ mêczennika ukazana jest w pozycji siedz¹cej (w wypadku scen torturowania) lub w pozycji klêcz¹cej (gdy ma
zostaæ œciêta, jak w „Mêczeñstwie œw. Katarzyny” Wita Stwosza). Postaæ kata
zawsze stoi dumnie wyprostowana. Demonstruje tym sw¹ si³ê i dominacjê. „Osacza” ofiarê, uniemo¿liwiaj¹c jej jakiekolwiek dzia³anie.
Do postaci œwiêtej i dwóch oprawców ograniczono rzeŸbiarskie, reliefowo
p³askie wyobra¿enie „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z Heilsbronn, datowane na
1498 r. Kwatera pochodzi z tryptyku poœwiêconego „11000 Dziewic”. Œwiêta
Zob. http://en.wikipedia.org/wiki/File:Heilsbronn_M%C3%BCnster_-_11000_JungfrauenAltar_02.jpg [dostêp 14.08.2013].
43
Zob. http://culture.pl/pl/galeria/galeria-oltarz-sw-barbary [dostêp 14.08.2013].
42
86
AGNIESZKA WAJROCH
Apolonia pojawia siê zatem w towarzystwie œwiêtych dziewic, które odda³y swe
¿ycie za wiarê. Wyj¹tkowoœæ œwiêtej podkreœlona zosta³a poœwiêceniem jej odrêbnej kwatery. Apoloniê umieszczono w centrum sceny. Siedz¹c¹ na ³awie postaæ mêczennicy otaczaj¹ oprawcy. Kat z prawej strony trzyma g³owê Apolonii.
Stoi w charakterystycznym rozkroku, z wysuniêt¹, zapieraj¹c¹ siê o ³awê praw¹
stop¹. Drugi kat pobijakiem uderza w trzymane obcêgi, którymi wyrywa zêby
œwiêtej. Lew¹ nog¹ oprawca zapiera siê o nogê Apolonii, trzymaj¹c stopê na jej
kolanie.
Jeœli wzi¹æ pod uwagê jedynie grupê oprawców i torturowan¹ przez nich
œwiêt¹, analogii kompozycyjnych szukaæ nale¿a³oby wœród licznych przedstawieñ mêczeñstwa œwiêtych: Jana i Barbary. Analogicznie do g³uchowskiej grupy
zakomponowana zosta³a datowana na 1447 r. kwatera ze scen¹ „Mêczeñstwa œw.
Barbary” z wroc³awskiego o³tarza tej¿e mêczennicy poœwiêconego. Siedz¹c¹ na
³awie postaæ Barbary flankuj¹ dwaj oprawcy. Oprawca z lewej strony jedn¹ d³oni¹ trzyma g³owê œwiêtej, drug¹ bierze zamach pobijakiem, lewym kolanem przyklêka na ³awie. Drugi oprawca nacina klatkê piersiow¹ Barbary. W tle, tu¿ za
plecami œwiêtej ukazano trzeciego oprawcê przytrzymuj¹cego sznury, którymi
spêtano Barbarê. Z prawej strony namalowano postaæ króla, ojca œwiêtej, który
podobnie jak w przypadku Apolonii, skaza³ córkê na okrutne cierpienia.
W „Mêczeñstwie œw. Jana Ewangelisty” z Kunstgewerbemuseum w Kolonii
postaci oprawców flankuj¹ œwiêtego zanurzonego w kadzi z wrz¹cym olejem.
W p³askorzeŸbach Stwoszowskiego „Ró¿añca” powsta³ych w latach siedemdziesi¹tych XV w.44 centralnie przedstawiono postaæ Jezusa otoczonego czterema oprawcami. W scenie „Biczowania”, podobnie jak w „Mêczeñstwie œw. Apolonii”, diagonale bêd¹ce przed³u¿eniem uk³adu r¹k katów przecinaj¹ siê w obrêbie
g³owy Chrystusa, dodatkowo akcentuj¹c postaæ Jezusa i wa¿noœæ dokonywanych
nañ czynnoœci. Jeszcze dobitniej punkt krzy¿owania siê diagonali zaakcentowany zosta³ w scenie „Koronowania cierniem”, w której to kierunek ruchu rêki
oprawcy znajduje wizualne przed³u¿enie w trzymanym weñ kiju (podobnie
w datowanej na 1400 r. malowanej kwaterze Poliptyku Grudzi¹dzkiego i pochodz¹cej ze schy³ku XV w. scenie z wyobra¿eniem „Koronowania cierniem” z koœcio³a œw. Jakuba w Toruniu). Znajduj¹ca siê przy lewej krawêdzi postaæ oprawcy kolanem zapiera siê o ³awê, podobnie jak czyni to „I oprawca” w scenie
g³uchowskiej.
Znacz¹c¹ postaci¹ jest król, w³adca, który b¹dŸ to pe³ni funkcjê sêdziego
w „Mêczeñstwie œw. Jana Ewangelisty” Dûrera, b¹dŸ jest tylko jednym z obserwatorów sceny mêczeñstwa (por. il. 3 oraz „Mêczeñstwo œw. Apolonii”, ilumina44
Datowanie obiektu przejête za: L. Stasiak, Wit Stwosz Ÿród³em natchnieñ Albrechta Dürera,
Kraków 1913, s. 54.
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
87
Il. 7. Fragment sceny „Poæwiartowania zw³ok”, œwita królewska, fragm. tryptyku
„Œwiêtego Stanis³awa” z P³awna, pocz. XVI w.,
za: T. Dobrzeniecki, Tryptyk z P³awna, Kraków 1954
cja pó³nocnofrankoñska [1460-1480], „Mêczeñstwo œw. Jana” z Muzeum Narodowego w Warszawie [1450], „Mêczeñstwo œw. Barbary” z kwatery o³tarza œw.
Barbary [1447]). Czêsto, podobnie jak w dziele g³uchowskim, wyci¹gniêtym palcem b¹dŸ d³oni¹ wskazuje na torturowanego (por. il. 3, „Mêczeñstwo œw. Jana
Ewangelisty” Albrechta Dürera z cyklu „Apokalipsa” oraz „Mêczeñstwo œw.
Jana”, MNW, 1450 r.).
Grupy postronnych obserwatorów przygl¹daj¹cych siê czynnoœciom wykonywanym przez oprawców przedstawione zosta³y na rycinach Dürerowskiej
„Apokalipsy”: w „Mêczeñstwie 10 tys. chrzeœcijan” i „Mêczeñstwie œw. Jana
Ewangelisty” – z niewielkimi zmianami w pe³ni odpowiadaj¹cemu grupie g³uchowskiej, „Mêczeñstwie œw. Jana” z Kunstgewerbemuseum, „Mêczeñstwie œw.
Barbary” z kwatery o³tarza œw. Barbary, pochodz¹cym z 1450 r., „Mêczeñstwie
œw. Jana” z Muzeum Narodowego w Warszawie, „Œciêciu œw. Katarzyny autorstwa Wita Stwosza, w scenach „Zabójstwa” i „Poæwiartowania zw³ok” [il. 7]
z tryptyku z P³awna, w przedstawieniu „Ukrzy¿owania” Tilmana Riemenschneidera, w „Œciêciu” z o³tarza „Œwiêtego Jana Chrzciciela” z koœcio³a Œwiêtego Floriana w Krakowie, w znajduj¹cej siê niegdyœ w koœciele Mariackim w Krakowie
scenie „Zabójstwa œw. Stanis³awa” z o³tarza Œwiêtego Stanis³awa czy w scenach
z o³tarza Œwiêtego Jakuba autorstwa Paw³a z Lewoczy [il. 3].
We wszystkich tych przedstawieniach – poza „Œciêciem Jana Chrzciciela” –
postaci tzw. „drugoplanowe” s¹ zhierarchizowane. Na pierwszym miejscu widoczny jest w³adca, zgodnie z legendami, bezpoœrednio odpowiedzialny za los
mêczenników. Zró¿nicowanie pod wzglêdem wa¿noœci kolejnych obserwatorów
zale¿ne jest od uk³adu grupy. Jeœli w grupie wydzieliæ mo¿na kilka szeregów,
88
AGNIESZKA WAJROCH
najwa¿niejsza postaæ znajduje siê na przodzie. Kolejno zza sylwetki króla i sylwetek jego towarzyszy wy³aniaj¹ siê bli¿ej nieokreœlone postaci, a zza nich nastêpne,
tak ¿e w przypadku postaci najbardziej oddalonych od rozgrywaj¹cej siê na pierwszym planie sceny mêczeñstwa widoczne pozostaj¹ jedynie g³owy. W przypadku
horyzontalnego rozmieszczenia mê¿czyzn najistotniejsza pod wzglêdem narracji
postaæ przedstawiona zosta³a w centrum grupy. Pod tym wzglêdem wyró¿nia siê
scena g³uchowska. Tu, na drugim planie, najbli¿ej parapetu przedstawiono parzyst¹ liczbê postaci, co uniemo¿liwia wskazanie postaci centralnej, choæ praktycznie
jest ni¹ trzymaj¹cy katowski miecz „woj”. Jego wa¿noœæ dla ca³oœci przedstawienia podkreœlono umiejscowieniem „woja” tu¿ nad postaci¹ Apolonii. Po drugie,
akcentowana w wymienionych dzie³ach postaæ króla w „Mêczeñstwie œw. Apolonii” znajduje siê na pierwszym planie, tu¿ obok œwiêtej.
Zauwa¿yæ zatem mo¿na wewnêtrzne zró¿nicowanie postaci drugoplanowych,
co znajduje wyraz w odmiennych strojach, w których je wyobra¿ano. Podobnie
jak w przypadku postaci pierwszoplanowych, w obrêbie grupy obserwatorów
wprowadzane s¹ „mikronarracje”.
Identyczne do g³uchowskich zachowania ukazane zosta³y w Dürerowskim
„Mêczeñstwie œw. Jana Ewangelisty”. Nie ma tu postaci „woja”, jego miejsce
zaj¹³ mê¿czyzna w wysokim turbanie z w¹sem, zwracaj¹cy g³owê w praw¹ stronê, palcem wskazuj¹cy œw. Jana. Poczynaj¹c od lewej strony, o kamienny parapet opiera siê „odosobniony”, zamyœlony humanista. Za nim kolejno umieszczeni zostali wspomniany ju¿ mê¿czyzna w turbanie oraz „kramarz” i rycerz, którzy
prowadz¹ dysputê. Istot¹ budowania narracji jest gestykulacja postaci. „Myœliciel” podpiera g³owê d³oni¹, co podkreœla znu¿enie postaci. Wyci¹gniêty palec
mê¿czyzny w turbanie w po³¹czeniu ze zwrotem g³owy w lew¹ stronê sygnalizuje zainteresowanie rozgrywaj¹c¹ siê scen¹. W koñcu, naœladuj¹cy d³oni¹ ruch
podbieraka „kramarz” tematem swej rozmowy z rycerzem uczyniæ móg³ „techniczn¹” stronê wykonywanej przez oprawcê czynnoœci. Podobnego uzasadnienia
nie znajduje analogiczny gest w scenie „Mêczeñstwa œw. Apolonii”.
Równie¿ w przedstawieniu „Mêczeñstwa œw. Jana Ewangelisty” z koloñskiego Kunstgewerbemuseum, „czytaj¹c” scenê od lewej strony, zauwa¿yæ mo¿na
znu¿onego mê¿czyznê wspieraj¹cego sw¹ g³owê na d³oni i znajduj¹c¹ siê na
wprost niego, przy parapecie po drugiej stronie, parê prowadz¹c¹ o¿ywion¹ dyskusjê. Na ich tle wyró¿niaj¹ siê dwaj mê¿czyŸni towarzysz¹cy w³adcy, praktycznie napieraj¹cy na niego swymi cia³ami. Nale¿y zaznaczyæ, ¿e grupa 10 obserwatorów „Mêczeñstwa œw. Jana” jest liczniejsza od grupy g³uchowskiej.
W malarskim przedstawieniu „Mêczeñstwa œw. Jana” z Muzeum Narodowego w Warszawie jedynie gesty wprowadzaj¹ ³¹cznoœæ miêdzy postaci¹ króla
i mê¿czyzny w czerwonej szacie i bia³ym turbanie. Ani zwrot ich cia³, ani wzrok
nie wskazuj¹ na to, ¿e obie postaci ze sob¹ dyskutuj¹. Uchwycone ruchy d³oni
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
89
mê¿czyzn staj¹ siê wyk³adnikiem dysputy, a przynajmniej emocjonalnego zaanga¿owania w czynnoœci wykonywane przez oprawców.
Gesty postaci „zamkniêtych” w o³tarzu mariackim Wita Stwosza s¹ bardzo
zamaszyste. Œwiêty Piotr za moment odetnie ucho s³udze arcykap³ana, niewiele
ma on w sobie z niewzruszonego oblicza g³uchowskiego „woja”. O sile ciosu,
który zostanie zadany, nie œwiadcz¹ jedynie uniesione wysoko, ponad g³owê rêce,
ale i ca³a sylwetka aposto³a, napiête w ruchu miêœnie ca³ego cia³a. Uniesiona rêka
rycerza st¹paj¹cego przed Chrystusem znamionuje, ¿e równie¿ on z ca³¹ si³¹ ugodzi Jezusa. Postaci pojawiaj¹ce siê w dziele Stwosza wa¿ne s¹ o tyle, o ile bior¹
czynny udzia³ w rozgrywaj¹cym siê zdarzeniu w myœl zasady – im bardziej dzia³asz, tym bardziej jesteœ. W dziele g³uchowskim – poza postaciami katów – mê¿czyzn nie dookreœla czynny udzia³ w akcji, wprost przeciwnie. G³uchowsk¹ postaæ charakteryzuje przede wszystkim jej strój, fizjonomia. Ma przyci¹gn¹æ
uwagê wiernych nie porywczym dzia³aniem, lecz sam¹ sob¹, sw¹ fizycznoœci¹.
W scenie „Zabójstwa” z tryptyku œw. Stanis³awa z P³awna dwie postaci znajduj¹ce siê na skraju grupy obserwatorów zwracaj¹ ku sobie spojrzenia, prowadz¹c dysputê. Znacz¹ce gesty nie s¹ konieczne. Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e jedynie stoj¹cy na czele grupy brodaty mê¿czyzna w turbanie dzier¿¹cy miecz
czeka na znak od w³adcy. Tu¿ zza postaci z mieczem wygl¹da g³owa w wysokim
nakryciu. Wzrok postaci kierowany jest wprost na widzów, odbiorców dzie³a.
Mo¿na odnieœæ wra¿enie, ¿e mê¿czyzna nie dostrzega ani rozgrywaj¹cej siê
z boku sceny, ani – co wa¿niejsze – postaci przed nim stoj¹cych.
Za nazbyt ekspresyjn¹ uznaæ mo¿na reakcjê postaci gapiów ze sceny „Œciêcia Jana Chrzciciela” z koœcio³a œw. Floriana, którzy ju¿ nie tylko d³oñmi, ale
praktycznie ca³ym swym cia³em anga¿uj¹ siê w rozgrywaj¹c¹ siê poni¿ej scenê.
To jedyna grupa w pe³ni zatracaj¹ca siê w tragicznym wydarzeniu.
W kwaterach z o³tarza œw. Jakuba z Lewoczy postaci obserwatorów s¹ zgrupowane za królem, praktycznie za nim skryte [il. 3]. Nie podejmuj¹ samodzielnych dzia³añ. Wzrok swój zwracaj¹ w kierunku wskazywanym przez w³adcê
wyci¹gniêtym palcem czy rozwart¹ d³oni¹.
4.3. Naturalizm
Naturalizm w „Mêczeñstwie œw. Apolonii” przejawia siê w:
• werystycznym przedstawieniu tortur,
• indywidualizacji postaci (fizjonomii, ubioru, pozy).
Tym, co skupia na sobie uwagê widza w scenie g³uchowskiej, jest d¹¿enie
do naturalistycznego oddania sceny mêczeñstwa œwiêtej. Si³a, z jak¹ postaci katów napieraj¹ na cia³o Apolonii, z jak¹ zapieraj¹ siê stopami o krawêdŸ ³awy,
90
AGNIESZKA WAJROCH
rysuj¹ce siê na twarzach oprawców wyczerpanie, podkreœlaj¹ skalê zadawanego
cierpienia. Apolonia zostaje unieruchomiona z szeroko rozwartymi ustami, z których sp³ywaj¹ stru¿ki krwi. Widoczne pod ciasno opinaj¹cymi siê na cia³ach katów szatami miêœnie, wykrzywione rêce, nieforemne, du¿e d³onie i stabilne oparcie, osadzenie postaci na pod³o¿u wzmagaj¹ wra¿enie dominacji. Le¿¹cy u stóp
króla pobijak sugeruje, ¿e czynnoœci bêd¹ wzmo¿one, zastosowane zostanie kolejne narzêdzie (b¹dŸ narzêdzia tego ju¿ u¿yto).
Wœród omawianych scen z podobnie drastycznym w swej wymowie przedstawieniem mamy do czynienia w „Mêczeñstwie œw. Apolonii” z Heilsbronn oraz
we wroc³awskiej scenie „Mêczeñstwa œw. Barbary” bêd¹cego kwater¹ z o³tarza
œw. Barbary (1447). W przypadku kwatery bocznej o³tarza „11000 Dziewic”
z Heilsbronn podobny do g³uchowskiego jest rozdzia³ czynnoœci wykonywanych
przez katów. Jeden z oprawców trzyma g³owê Apolonii, drugi metalowym prêtem (obcêgami?), w który uderza pobijakiem, usuwa jej zêby (w scenie g³uchowskiej pobijak le¿y na ziemi, nie jest potrzebny oprawcy). Ogrom zadawanego
Apolonii bólu podkreœla si³a, jak¹ oprawca wk³ada w wyrywanie zêbów, zaparcie siê nog¹ o cia³o œwiêtej. Z roztwartych ust Apolonii s¹czy siê krew. Na namalowanej w latach czterdziestych XV w. kwaterze z wyobra¿eniem „Mêczeñstwa œw. Barbary” ubrany na zielono oprawca nacina obna¿one cia³o œwiêtej.
Zaznaczono œlady sp³ywaj¹cej krwi. Tu¿ za Barbar¹ przedstawiono postaæ drugiego kata bior¹cego zamach, by za chwilê drewnianym pobijakiem zadaæ ostateczny cios ofierze.
Czterech katów fizycznie znêcaj¹cych siê nad skrêpowan¹ postaci¹ mê¿czyzny ukazanych zosta³o w dwóch kwaterach Stwoszowskiego „Ró¿añca”, w „Biczowaniu i w „Koronowaniu cierniem”. W „Biczowaniu” wymiar zadawanego
bólu zostaje spotêgowany zapieraniem siê jednego z oprawców obut¹ stop¹
o kolano Chrystusa. Równie¿ zamach, jaki bior¹ postaci trzymaj¹ce bicze oraz
drewniane pale, znamionuje si³ê ich nastêpnego ciosu.
Negatywna rola postaci oprawców znajduje odzwierciedlenie w ich fizjonomiach. Wszelkiego rodzaju zniekszta³cenia i uwypuklone b³êdy anatomiczne maj¹
za zadanie wzbudziæ w widzach niechêæ, a nawet strach. Twarze postaci katów ze
sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii” powykrzywiane s¹ w szpetnym grymasie. Podobnie oblicza oprawców Chrystusa z kwater Stwoszowskiego „Ró¿añca”. Cech¹
rozpoznawcz¹ oprawców œw. Barbary jest postêpuj¹ce ³ysienie, pozosta³oœci rudych
w³osów jednego z oprawców oraz nienaturalnie wyd³u¿ony, jakby maj¹cy siê
w ka¿dej chwili „z³amaæ” korpus drugiego. Mocno zapadniête policzki i uwydatnione oczodo³y ma postaæ kata z czerpakiem z ryciny „Mêczeñstwo œw. Jana”
Dürera. Doœæ „puco³owata” twarz „kramarza” z tego¿ sztychu i charakterystyczne
„¿ydowskie” nakrycie g³owy wzbudzaj¹ odczucia raczej negatywne.
Warto zwróciæ uwagê na to, ¿e oprawcy z regu³y odziani s¹ w stroje przynale¿ne ni¿szej klasie spo³ecznej. Przywdziewaj¹ szaty rzemieœlników lub wieœnia-
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
91
ków (poza scen¹ zabójstwa œw. Stanis³awa, w której oprawc¹ jest sam król). Czêsto s¹ to stroje „przeœmiewcze”, podkreœlaj¹ce negatywn¹ funkcjê postaci.
W analizowanych scenach mêczeñstwa wystêpuje znaczne zró¿nicowanie
postaci ze wzglêdu na pe³nione funkcje, wyraz i rysy twarzy, budowê anatomiczn¹ czy strój, w który postaæ jest odziana, jedyny i niepowtarzalny – przynajmniej
w obrêbie konkretnej sceny. Jednoczeœnie postaci, które wœród przedstawieñ jednego o³tarza wydawa³y siê zjawiskami jednostkowymi, maj¹ swoje pierwowzory, a tak¿e naœladowców w dzie³ach innych autorów.
Nale¿y z ca³¹ moc¹ potwierdziæ podkreœlany przez Dettloffa zwi¹zek „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z Dürerowskim „Mêczeñstwem œw. Jana”. Przedstawione w sztychu postaci: „myœliciela”, „kramarza”, rycerza i oddalonego od nich
„woja” s¹ nie tyle podobne, ile wrêcz s¹ graficznym wzorem postaci g³uchowskich. Niuanse, takie jak brak w¹sów u g³uchowskiego „myœliciela” czy cêtek na
wysokim nakryciu g³owy „woja” i pozbawienie go katowskiego miecza, ewidentnych zale¿noœci nie podwa¿aj¹. Grupa postaci, w sk³ad której wchodz¹: „woj”,
„kramarz” i król, pojawia siê tak¿e w sztychach: „Wielka Nierz¹dnica Babiloñska” czy „Mêczeñstwo 10 tys. chrzeœcijan” Dürera. Mo¿na zaryzykowaæ stwierdzenie, ¿e postaci te sta³y siê sta³ym elementem graficznym scen „Apokalipsy”.
Równie¿ rysy jednego z „Czterech jeŸdŸców Apokalipsy” przypominaj¹ fizjonomiê oprawcy œw. Apolonii.
W pozosta³ych dzie³ach odnaleŸæ mo¿emy ju¿ nie ca³e grupy postaci, lecz
pojedynczych bohaterów czy charakterystyczne gesty i pozy.
Poszukuj¹c kolejnych, podobnych do g³uchowskiego „myœliciela” postaci,
nale¿a³oby zwróciæ siê ku o³tarzowi z Aggsbach [il. 8]. Stoj¹cy u wezg³owia ³o¿a
aposto³ rêk¹ podpiera sw¹ g³owê. Wydaje siê, ¿e jest tyle zamyœlony, ile znudzo-
Il. 8. Wit Stwosz?, Aposto³, fragm. „Ostatniej modlitwy Marii” z kartuzji w Aggsbach, Herzogenburg (Austria), lata 70. XV w.?, za Wokó³ Wita
Stwosza. Materia³y z miêdzynarodowej konferencji naukowej w Muzeum Narodowym w Krakowie
19-22 maja 2005, red. D. Horzela, A. Organisty,
Kraków 2006
92
AGNIESZKA WAJROCH
ny. Zatem nie tylko poz¹, ale i fizjonomi¹ przypomina postaæ g³uchowskiego
„myœliciela”. Ró¿nice pojawiaj¹ siê w detalach. Strój „myœliciela” jest bardziej
wspó³czesny, XV-wieczny. G³owê okrywa czepek. Aposto³ ma na sobie uniwersalny strój popularny tak¿e w latach ¿ycia Jezusa. Postaæ g³uchowska ma d³u¿sz¹ brodê i nie ma w¹sów. Twarz „myœliciela” jest bardziej poci¹g³a i w swym
ogólnym wyrazie bardziej rzeczywista, ludzka, to twarz konkretnego cz³owieka,
wielokrotnie ju¿ doœwiadczanego. „Znu¿ony” aposto³ jest jedyn¹ postaci¹ drugiego planu ukazan¹ do pasa, przez co tym bardziej przypomina pó³postaciowych
obserwatorów g³uchowskich. Ponadto, zarówno aposto³ ze sceny „Modlitwy”, jak
i „myœliciel” z „Mêczeñstwa œw. Apolonii” zachowuj¹ siê w sposób nieadekwatny do rozgrywaj¹cego siê przed ich oczyma misterium œmierci i cierpienia.
Porównanie z tzw. „Autoportretem” Miko³aja z Lejdy czy dzie³ami Stwosza
– w szczególnoœci z grup¹ p³aczków z nagrobka Kazimierza Jagielloñczyka –
poœwiadcza, ¿e poza, w jakiej przedstawiono „myœliciela”, nie jest rzadkoœci¹.
To samo upozowanie postaci nieœæ mo¿e ze sob¹ jednak inny ³adunek emocjonalny, co potwierdzaj¹ poni¿sze przyk³ady. P³aczek z boku tumby, zasiadaj¹cy
przy herbie Kujaw, podpiera praw¹ rêk¹ sw¹ g³owê, lew¹ rêkê opuszcza w geœcie bezsilnoœci, sprawia wra¿enie œpi¹cego. W przeciwieñstwie do niego, ostentacyjnie wyra¿a sw¹ rozpacz p³aczek trzymaj¹cy herb Litwy. Lew¹ d³oñ unosi
wysoko, ujmuj¹c siê za g³owê, przes³ania lewe oko. Trzeci p³aczek z lica tumby
lew¹ czêœæ twarzy przes³ania d³oni¹, z trudem t³umi¹c p³acz. Pojawiaj¹cy siê na
jednej z ga³êzi drzewa Jessego – w predelli krakowskiego o³tarza mariackiego –
król ukradkiem spoziera przez rozsuniête palce lewej d³oni przes³aniaj¹cej twarz.
Jego fizjonomia oddaje bardziej strach ni¿ znu¿enie. Postaæ mê¿czyzny autorstwa
Miko³aja z Lejdy usta i brodê przes³ania praw¹ d³oni¹. Oddaje siê rozmyœlaniom,
jest to jedyna w pe³ni autonomiczna postaæ nieuwik³ana w wiêksz¹ scenê narracyjn¹.
Il. 9. „Kazanie Jana Chrzciciela”, z retabulum „Œwiêtego
Jana Chrzciciela”, z koœcio³a
pw. œw. Floriana w Krakowie,
1517 r., za: T. Dobrzeniecki,
Dzia³alnoœæ artystyczna Stanis³awa Stosza w Krakowie.
„Biuletyn Historii Sztuki”
1949, R. 11, nr ¾
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
93
Il. 10. Fragment „Mêczeñstwa œw. Apolonii” z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu; fot. A. Wajroch
W ukoñczonym najprawdopodobniej w tym samym okresie retabulum „Jana
Chrzciciela” z koœcio³a œw. Floriana w Krakowie, w scenie „Kazania” [il. 9] jeden ze zgromadzonych w tle, za oparciem ³awy wiernych wspiera g³owê na prawej d³oni, zapewne w skupieniu oddaj¹c siê rozmyœlaniom.
Postaæ „woja” nie znajduje swej „pe³nopostaciowej” analogii. Strój z charakterystycznym pikowanym kaftanem i nakryciem g³owy zdradza podobieñstwo
z ubiorem p³aczka z herbem ziemi dobrzyñskiej z nagrobka Kazimierza Jagielloñczyka. Natomiast wyró¿niaj¹ce „woja” pasma prostych w³osów przypominaj¹ uczesanie kolejnego króla z drzewa Jessego z predelli o³tarza mariackiego Wita
Stwosza.
Co do postaci „kramarza” nale¿a³oby zwróciæ uwagê na mê¿czyznê pojawiaj¹cego siê na o³tarzu mariackim w scenie „Pojmania Jezusa” [por. il. 10]. Krêpa
postaæ w charakterystycznym stroju przedstawiona jest z prawej strony rozgrywaj¹cej siê sceny. Nie tyle strój, ile fizjonomia i funkcja, jak¹ pe³ni postaæ – obserwator z drugiego planu – s¹ to¿same z wizerunkiem g³uchowskiego „kramarza”.
Brodaty król we wschodnim, orientalnym nakryciu g³owy nale¿y do postaci
czêsto pojawiaj¹cych siê w scenach mêczeñstwa pierwszych chrzeœcijan. Niezwyk³a, lokowana broda w swej formie nawi¹zywaæ mo¿e do sposobu przedstawienia
brody aposto³a Jakuba pojawiaj¹cego siê w scenie g³ównej o³tarza mariackiego, tu¿
przy omdlewaj¹cej Marii. Postaæ króla ze sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii” wyró¿nia ponadto sposób uniesienia p³aszcza, znacznie subtelniejszy ni¿ ten przedstawiony w scenie g³ównej krakowskiego o³tarza na przyk³adzie aposto³a Jana.
Znacznie bardziej interesuj¹ce pod wzglêdem analogii s¹ przyk³ady monumentalnej rzeŸby Stwoszowskiej: œw. Andrzej z koœcio³a œw. Sebalda w Norymberdze
i œw. Roch z SS. Annunziata we Florencji. W obu przypadkach zwraca uwagê ujêcie naro¿nika p³aszcza d³oni¹, jego nieznaczne uniesienie i wysuniêcie jednej nogi,
przez co ods³oniêta zostaje stopa i ³ydka, w przypadku œw. Andrzeja – prawej, œw.
Rocha – lewej nogi. Sam sposób kszta³towania cz³onków, ich anatomiczna krzywizna i ró¿norodnoœæ gatunków obuwia, z równ¹ pieczo³owitoœci¹, co w dziele
g³uchowskim, oddane zostaj¹ tak¿e w dzie³ach Stwoszowskich.
94
AGNIESZKA WAJROCH
Il. 11. Wit Stwosz (?), Aposto³, fragm. „Ostatniej
modlitwy Marii”, za Wokó³ Wita Stwosza. Materia³y z miêdzynarodowej konferencji naukowej
w Muzeum Narodowym w Krakowie 19-22 maja
2005, red. D. Horzela, A. Organisty, Kraków
2006
Uwagê zwracaj¹ postaci oprawców œw. Apolonii. Podobieñstwo do „I oprawcy” zauwa¿yæ mo¿na w fizjonomii i uczesaniu aposto³a z o³tarza z Aggsbach,
najbardziej wysuniêtego ku lewej krawêdzi skrzyni, s¹siaduj¹cego ze „znu¿onym” aposto³em [il. 11]. Mê¿czyzna kieruje wzrok ku uniesionej wysoko prawej
d³oni. Jego pulchna, pe³na twarz z wyraŸnie zarysowanymi polikami, wydatnymi
Il. 12. Fragment „Zabójstwa œw. Stanis³awa”, o³tarz „Œwiêtego Stanis³awa”, koœció³ Mariacki
w Krakowie, 1504 r., za: T. Dobrzeniecki, Tryptyk z P³awna, Kraków 1954
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
95
ustami i krótkie, krêcone w³osy przywodz¹ na myœl postaæ kata Apolonii [il. 1].
Ponadto, nadrzêdnym wyznacznikiem ³¹cz¹cym wszystkie postaci aposto³ów
„drugoplanowych” ze sceny „Ostatniej modlitwy” z postaciami obserwatorów
„Mêczeñstwa œw. Apolonii” jest brak zainteresowania rozgrywaj¹c¹ siê na pierwszym planie scen¹. Pierwszy aposto³ odwraca siê w praw¹ stronê, drugi wzrok
utkwi³ na ³o¿u, trzeci spogl¹da w górê.
Analogiczna pod wzglêdem fizjonomii do „II oprawcy” Apolonii jest postaæ
dwukrotnie pojawiaj¹ca siê w scenach o³tarza „Œwiêtego Stanis³awa” z koœcio³a
Mariackiego w Krakowie, w „Zabójstwie œw. Stanis³awa” [il. 12] i „Wskrzeszeniu rycerza Piotra”. Mê¿czyzna okreœlany jest jako diakon. Uwagê zwraca postêpuj¹ca ³ysina i wyraŸnie zaznaczone wystaj¹ce koœci policzkowe, zmarszczki
mimiczne ci¹gn¹ce siê od nasady nosa oraz charakterystycznie zniekszta³cona,
niesymetryczna twarz.
Analogiê znaleŸæ mo¿na tak¿e dla upozowania postaci „I oprawcy” kolanem
zapieraj¹cego siê o krawêdŸ ³awy, na której spoczywa Apolonia [il. 1]. Kaci przyklêkaj¹cy na jedno kolano na blacie ³awy pojawiaj¹ siê m.in.: w kwaterze „Ró¿añca” autorstwa W. Stwosza – z t¹ ró¿nic¹, ¿e oprawca zapiera siê lew¹, nie
praw¹ nog¹, w scenie „Mêczeñstwa œw. Barbary” z wroc³awskiego o³tarza œw.
Barbary, we fragmencie „Cierpieñ Chrystusa” przedstawiaj¹cym „Koronowanie
cierniem” z koœcio³a œw. Jakuba w Toruniu45.
4.4. G³êbia reliefu i przedstawienia
W przypadku sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii” uwagê zwraca:
• zmiana g³êbokoœci reliefu (od postaci pe³noplastycznych do ca³kowicie p³askich),
• powi¹zanie g³êbokoœci reliefu z redukcj¹ stopnia widocznoœci postaci (od
ca³ych postaci poprzez wizerunki do pasa, na popiersiach skoñczywszy),
• nachylenie pod³o¿a i ³awy.
Charakterystyczna dla rozwi¹zania g³uchowskiego jest ró¿na g³êbokoœæ reliefu, w którym wykonano figury pierwszo- i drugoplanowe. Ten sam zabieg zastosowany zosta³ tak¿e w datowanych na pocz¹tek XVI w.: retabulum z P³awna [il. 5 i 7],
dzie³ach Tilmana Riemenschneidera, o³tarzu „Œwiêtego Stanis³awa” z koœcio³a
Mariackiego w Krakowie [il. 12] i „Ma³ej Rodzinie Marii” z Marcinek [il. 6].
We wszystkich tych przedstawieniach stopniowe oddalenie postaci akcentowane jest w dwojaki sposób. Po pierwsze, zmienia siê g³êbokoœæ reliefu, który
staje siê p³ytszy. Po drugie, postêpuj¹c konsekwentnie, wraz z oddalaniem siê,
45
Zob. http://pl.wikipedia.org/wiki/Pasja_toru%C5%84ska#mediaviewer/Plik:Torun%2C_kos
ciol_sw_Jakuba%2C_Pasja.jpg [dostêp 14.08.2013].
96
AGNIESZKA WAJROCH
postaci musz¹ ulec zmniejszeniu. Zmniejsza siê nie tylko skalê, w jakiej je wykonano, ale i stopieñ ich widocznoœci. Jest to logiczne nastêpstwo prezentowania
postaci w liczniejszych grupach. Tak, aby gabarytowo najwiêksze postaci pierwszoplanowe nie przes³ania³y postaci tzw. „drugiego szeregu”, kolejne postaci
umieszcza siê pomiêdzy nimi. Niewidoczne zatem s¹ ich nogi, bardzo czêsto
równie¿ rêce. RzeŸbienie takich figur ogranicza siê jedynie do stworzenia popiersi, a w rzêdach koñcowych twarzy czy tylko fragmentów nakryæ g³ów.
W scenie „Pojmania Jezusa” z o³tarza mariackiego, bêd¹cego p³ytkim reliefem, owo zró¿nicowanie co do g³êbokoœci i stopnia widocznoœci równie¿ zostaje
zachowane. Spomiêdzy postaci krêpego mê¿czyzny, przypominaj¹cego g³uchowskiego „kramarza”, i postaci rycerza zakutego w zbrojê wy³ania siê niezidentyfikowany mê¿czyzna. W identycznym uk³adzie miêdzy „kramarzem” a rycerzem
pojawia siê popiersie mê¿czyzny w dziele g³uchowskim [il. 10]. Mielibyœmy zatem Stwoszowsk¹ wersjê ukazanego w swej „pe³ni” „kramarza”, popiersie rycerza i jedynie wyzieraj¹c¹ zza nich g³owê nieokreœlonego mê¿czyzny.
Wa¿ny dla przestrzennego kszta³towania przedstawienia rzeŸbiarskiego jest
stopieñ nachylenia pod³o¿a, po którym st¹paj¹ postaci pierwszoplanowe. Jedyn¹
analogiê do dzie³a g³uchowskiego odnaleŸæ mo¿na w tryptyku z P³awna [il. 5].
Pojawiaj¹ce siê podobne rozwi¹zania w malarstwie i grafice, chocia¿by w „Mêczeñstwie œw. Barbary” z przywo³ywanego ju¿ o³tarza œw. Barbary czy w Dürerowskim „Mêczeñstwie Jana” oraz w „Melancholii”, wskazywa³yby na ewentualne Ÿród³a w dzie³ach stricte malarskich, graficznych.
Pod wzglêdem ikonograficznym i kompozycyjnym g³uchowskie „Mêczeñstwo œw. Apolonii” ³¹czyæ mo¿na z dzie³ami pochodz¹cymi z po³udniowych Niemiec, z Bawarii. W grafice Dürera „Mêczeñstwo œw. Jana Ewangelisty” (Norymberga) odnaleŸæ mo¿na nie tyle podobne do g³uchowskiego, ile wrêcz identyczne
z nim rozwi¹zania kompozycyjne czy pojawiaj¹ce siê równie¿ w „Mêczeñstwie
œw. Apolonii” typy fizjonomiczne. Zbie¿ny jest po czêœci sam temat przedstawienia – mêczeñstwo za wiarê. Na kwaterze z o³tarza „11000 Dziewic” z Heilsbronn
przedstawiono nie tylko – „Mêczeñstwo œw. Apolonii”, ale i postaci oprawców
ukazano w zbli¿onym uk³adzie, z podobnym do g³uchowskiego rozdzia³em przypisanych im funkcji. Co istotne, oba dzie³a datowane s¹ na 1498 r. Podobne do
g³uchowskich postaci (pulchnego kramarza, ³ysiej¹cego oprawcy), przybierane
przez nich charakterystyczne pozy i wzajemny uk³ad, w którym jedne postaci
wy³aniaj¹ siê zza drugich, odnaleŸæ mo¿na w tryptykach „Œwiêtego Stanis³awa”
z P³awna i koœcio³a Mariackiego w Krakowie.
Wiêkszoœæ przywo³ywanych o³tarzy wykonano w p³askim reliefie. Podobnie
do g³uchowskiego zró¿nicowany pod wzglêdem g³êbokoœci relief zastosowano
w dwóch tryptykach, przypisywanym pierwotnie Stanis³awowi Stwoszowi tryptyku „Œwiêtego Stanis³awa” z koœcio³a Mariackiego w Krakowie i o³tarzu „Œwiê-
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
97
tego Stanis³awa” z P³awna. Chêæ wydobycia z p³aszczyzny o³tarzowej szafy postaci pe³noplastycznych przejawia siê, choæ w mniejszym stopniu, u twórcy o³tarza „Rodziny Marii” z koœcio³a parafialnego w Marcinkach. Wszystkie trzy dzie³a datowane s¹ na pierwsze dwudziestolecie XVI w.
Ponadto, pojawiaj¹ce siê w g³uchowskiej scenie „Mêczeñstwa œw. Apolonii”
zindywidualizowane, skarykaturyzowane rysy postaci, ich mimika, znacz¹ce gesty, wprowadzana przez nie narracja nie znajduj¹ rzeŸbiarskich pierwowzorów.
Poszczególne elementy pojawiaj¹ siê chocia¿by w reliefie „Mêczeñstwa œw. Jana
Ewangelisty” z Kolonii czy w o³tarzu „Œwiêtego Stanis³awa” z P³awna, jednak
nie w porównywalnym do g³uchowskiego natê¿eniu.
5. KWATERA BOCZNA CZY SCENA G£ÓWNA?
Wiadomo, ¿e koœció³ pw. œw. Katarzyny w G³uchowie nie by³ docelowym miejscem przeznaczenia sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii” i predelli „Upadek pod krzy¿em”. Zawieszona na œcianie kruchty niewielka tablica informuje, ¿e oba obiekty
pojawi³y siê w koœciele dopiero w 1831 r., co znajduje potwierdzenie w aktach wizytacji œwi¹tyni. O³tarz „przywêdrowa³” do G³uchowa najprawdopodobniej z którejœ z wiêkszych œwi¹tyñ, z Poznania, Koœciana b¹dŸ z odleg³ego Krakowa46.
Powsta³a przypuszczalnie w pierwszym dwudziestoleciu XVI w. scena „Mêczeñstwa œw. Apolonii” nie mog³a byæ o³tarzem g³ównym œwi¹tyni, gdy¿ pierwsze patrocinium œw. Apolonii pojawia siê znacznie póŸniej. Najprawdopodobniej
pe³ni³a wiêc funkcjê o³tarza bocznego b¹dŸ przyfilarowego. O tym, ¿e na pocz¹tku XVI w. jednokwaterowe o³tarze nie by³y rzadkoœci¹, œwiadczyæ mog¹ chocia¿by zachowane, równie¿ w Wielkopolsce, przedstawienia „Rodzin Marii”.
Kluczow¹ kwesti¹ s¹ wymiary omawianych retabulów. Nie budzi w¹tpliwoœci to,
¿e sceny przedstawiaj¹ce „Rodzinê Marii” zarówno w okrojonej, jak i rozbudowanej wersji, o podanych w tabeli 1 wymiarach, by³y – zgodnie z tradycj¹ przedstawieniow¹ – wyobra¿eniami g³ównymi o³tarzy, nie zaœ kwaterami bocznymi.
Najmniejszym z omawianych by³ o³tarz ze Skarboszewa, kolejno przedstawienie
z Tarnowa, G³uchowa, Prochów, Krotoszyna i Marcinek.
Zgodnie z zaprezentowanymi danymi, wysokoϾ i szerokoϾ przedstawienia
g³uchowskiego nie odbiega znacznie od wyobra¿eñ z Tarnowa czy Prochów. Je46
W wiekach XVII i XVIII znaczna czêœæ gotyckich zabytków zosta³a usuniêta z koœcio³ów
jako nieodpowiadaj¹ca duchowi czasu. Dzie³a w ca³oœci lub podzielone na pojedyncze kwatery trafia³y do mniejszych, wiejskich parafii. Ich miejsca zajmowa³a sztuka „nowa”. Barokowy przepych,
biel gipsowych figur, z³oto ornamentów i obrazy w o³tarzach g³ównych chcia³y tworzyæ „now¹”
tradycjê, oddalaj¹c pamiêæ i wyobra¿enia tradycji „œredniowiecznej”. Ze starcia tego sztuka gotycka nie wysz³a obronn¹ rêk¹. Po dziœ dzieñ w odleg³ych koœció³kach, na strychach probostw znajdowane siê dzie³a wybitne a zapomniane.
98
AGNIESZKA WAJROCH
Tabela 1
Wymiary scen przedstawiaj¹cych „Rodzinê Marii” z wielkopolskich œwi¹tyñ
Krotoszyn
Prochy
Tarnowo
Marcinki
G³uchowo
Skarboszewo
wysokoϾ
135 cm
128 cm
115 cm
144 cm
116 cm
80 cm
szerokoϾ
113 cm
114 cm
99 cm
104 cm
87,5 cm [?]
78 cm
œli zatem obiekty we wspomnianych koœcio³ach wielkopolskich okreœlane s¹ jednoznacznie jako przedstawienia g³ówne o³tarzy – co nie oznacza, ¿e by³y one
o³tarzami g³ównymi œwi¹tyñ – nic nie stoi na przeszkodzie, aby scenê „Mêczeñstwa œw. Apolonii” równie¿ uznaæ za przedstawienie œrodkowe wiêkszego retabulum lub te¿ – co bardziej prawdopodobne – scenê samodzieln¹. Nale¿a³oby
tak¿e zaznaczyæ w kontekœcie zale¿noœci po³udniowoniemieckich, ¿e kamienne,
jednokwaterowe o³tarze przyfilarowe znajduj¹ siê m.in. w koœciele œw. Sebalda
w Norymberdze (scena „Upadku pod krzy¿em”).
O tym, ¿e nie by³a to kwatera boczna, za czym optowa³y Kar³owska-Kamzowa i Szarata, œwiadcz¹ wymiary reliefu i narracyjne ujêcie tematu. Skupienie siê
na postaciach drugoplanowych i umiejêtne operowanie mow¹ gestów wprowadza swoist¹ narracjê przedstawienia. Tak¿e pe³noplastycznoœæ rzeŸb postaci
pierwszoplanowych sugeruje ich „wyjœcie” ku wiernemu znajduj¹cemu siê w znacznej bliskoœci o³tarza. Aby widz móg³ doceniæ wizualne walory prezentowanego
mu dzie³a, przedstawienie winno znajdowaæ siê na wysokoœci oczu. W przeciwnym razie wszystkie analizowane ju¿ niuanse fizjonomiczne i stylistyczne nie
zosta³yby w³aœciwie odebrane. Ponadto, kompozycja przedstawienia, parapet
dziel¹cy przedstawienie na 2/3 wysokoœci i popiersia mê¿czyzn wyzieraj¹ce zza
balustrady, jak najbardziej mog¹ byæ rozwi¹zaniami zastosowanymi w scenie
g³ównej o³tarza, czego dowodz¹ wzmiankowane ju¿ reliefy „Rodzin Marii”.
Analizuj¹c scenê g³ówn¹ o³tarza œw. Stanis³awa z P³awna, wnioskowaæ mo¿na, ¿e asymetryczna kompozycja przedstawienia nie mo¿e byæ argumentem za
traktowaniem sceny „Mêczeñstwa œw. Apolonii” jako prawej kwatery bocznej.
Tryptyk z P³awna ukazuje dwie sceny, podobnie jak scena g³uchowska, o asymetrycznej kompozycji bêd¹ce scenami g³ównymi o³tarza.
Po wtóre, umieszczenie poni¿ej „Mêczeñstwa œw. Apolonii” predelli z „Upadkiem Jezusa pod krzy¿em” staje siê sygna³em funkcji, jak¹ scena mêczeñstwa
mog³aby pe³niæ. Nawet jeœli badacze (poza Brosigiem) nie ³¹cz¹ tych dwóch
przedstawieñ, ewidentnie, pod wzglêdem gabarytów, tematyki i po czêœci stylistyki, s¹ one ze sob¹ powi¹zane. Scenê ze œw. Apoloni¹ oraz rzeŸbiarskie wy-
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
99
obra¿enie „Upadku Jezusa pod krzy¿em” ³¹czy znacznie wiêcej, ni¿ do tej pory
wskazywano. Na wyró¿nienie zas³uguje niezwykle plastyczny sposób ró¿nicowania fizjonomii poszczególnych postaci w obu przedstawieniach. Poza oczywiœcie nadrzêdn¹, ideow¹ zbie¿noœci¹ tematyczn¹ przedstawieñ zwi¹zanych ze scenami mêczeñstwa zwraca uwagê podobieñstwo dynamicznej kompozycji i sposób
wprowadzenia relacji czasowych.
Oba obiekty powsta³y w zbli¿onym czasie, choæ z pewnoœci¹ nie s¹ dzie³em
tego samego artysty. Wyd³u¿ony kszta³t predelli oraz jej wymiary œwiadcz¹ o tym,
¿e rzeczywiœcie wyobra¿enie to, podobnie jak reliefowe przedstawienie z predelli krakowskiego o³tarza Jana Olbrachta (ok. 1500), pierwotnie pe³ni³o funkcjê
predelli o³tarza. Czy o³tarza œw. Apolonii? Nie wiadomo. Nic nie wskazuje na to,
¿e nie mog³oby tak byæ. Autorka niniejszego tekstu przyjê³a, ¿e oba dzie³a by³y
ze sob¹ powi¹zane. Jeœli nie pierwotnie, to w póŸniejszym okresie nieznany twórca wykona³ dzie³o przeznaczone do umieszczenia go w predelli o³tarza œw. Apolonii. St¹d owe, zbyt silnie wyartyku³owane przez Brosiga zale¿noœci stylistyczne. Twórca predelli wzorowa³ siê na postaciach „Mêczeñstwa œw. Apolonii”.
Autor „Mêczeñstwa…” móg³ wykonaæ scenê, nie przewiduj¹c dla niej predelli.
Tê „do³¹czono” w nied³ugim czasie, podkreœlaj¹c funkcjê dzie³a z g³ównego
przedstawienia o³tarza.
6. PODSUMOWANIE
Stare, XVIII-wieczne powiedzenie niejakiego Buffona brzmia³o „styl to cz³owiek” […], styl to wyraz umo¿liwiaj¹cy indywidualizacjê, a co za tym idzie identyfikacjê autora, œrodowiska, epoki47. Nie ulega w¹tpliwoœci, ¿e scena „Mêczeñstwa
œw. Apolonii” na tle zachowanych dzie³ prze³omu XV i XVI w. jest wyj¹tkowa.
Choæ poszczególne elementy przedstawienia, takie jak: kompozycja, plastycznoœæ, g³êbia, narracyjnoœæ, naturalizm, znajduj¹ analogie w rzeŸbie i grafice
po³udniowoniemieckiej („Mêczeñstwo œw. Jana” Dürera) oraz dzie³ach pochodz¹cych z Ma³opolski, Wielkopolski, nie mo¿na wskazaæ obiektu, w którym ³¹czy³yby siê one w równym do g³uchowskiego stopniu natê¿enia. Analizuj¹c przywo³ane w poprzednich punktach obiekty, stwierdziæ mo¿na, ¿e „Mêczeñstwu œw.
Apolonii” bli¿ej ni¿ do rodzimych dzie³ XV-wiecznych jest do datowanych na
pocz¹tek XVI w.: retabulum z P³awna, o³tarza „Œwiêtego Stanis³awa” z koœcio³a
Mariackiego w Krakowie czy „Ma³ej Rodziny Marii” z Marcinek.
Niezwykle trafne w odniesieniu do sceny g³uchowskiej jest u¿yte przez Dobrzenieckiego sformu³owanie, ¿e istnieje pewna grupa dzie³, które „nie mieszcz¹
siê” ju¿ w krêgu oddzia³ywañ Stwoszowskich. Czerpi¹c z owego repertuaru mi47
M. Porêbski, Pojêcie stylu w badaniach nad sztuk¹ XIX i XX w., „Biuletyn Historii Sztuki”
1978, s. 41.
100
AGNIESZKA WAJROCH
strzowskich form, pragn¹ kr¹g owych zale¿noœci przekraczaæ. Nie bez powodu
tym, co wyró¿nia scenê z G³uchowa, jest w³aœnie jej eklektycznoœæ, umiejêtne
³¹czenie elementów ró¿nych stylów, ich twórcze parafrazowanie.
Budz¹ca zatem wiele w¹tpliwoœci co do jej autorstwa i czasu powstania scena „Mêczeñstwa œw. Apolonii” wprowadza sztukê wielkopolsk¹ w renesans,
a byæ mo¿e w³aœnie wprowadza go do sztuki wielkopolskiej. Znamionuje prze³om w twórczoœci rzeŸbiarskiej. Pokazuje nowe mo¿liwoœci. Anga¿uje widza.
Ukazuje, ¿e sztuka gotycka nie zostaje wyparta, a jedynie wchodzi w symbiozê
z nowymi trendami, po czêœci siê im podporz¹dkowuj¹c, po czêœci nieznacznie
je modyfikuj¹c.
Wskazanie konkretnego autora jako twórcy „Mêczeñstwa œw. Apolonii” jest
bardziej skomplikowane. Ewidentne nawi¹zania do dzie³ po³udniowoniemieckich
œwiadcz¹, ¿e musia³ on mieæ bezpoœredni z nimi kontakt. Z drugiej strony powi¹zania z dzie³ami ma³opolskimi, z tryptykiem „Œwiêtego Jana Chrzciciela” czy
tryptykiem „Œwiêtego Stanis³awa” nakazywa³yby zwróciæ siê ku twórczoœci rodzimej. Artysta pozostawaæ móg³ pod wp³ywem rzeŸbiarzy ma³opolskich, których dzie³a pierwotnie przypisywano Stanis³awowi Stwoszowi. Brak jednolitego
kontekstu porównawczego uniemo¿liwia jednak pewn¹ atrybucjê.
Autor dzie³a g³uchowskiego ogólnie okreœlany mo¿e byæ jako tzw. „Twórca
g³uchowski”. Samo dzie³o pozostaje przedstawieniem odosobnionym na tle zachowanych retabulów koñca XV i pocz¹tku XVI w. Niewykluczone, ¿e dalsze
badania poszerz¹ kr¹g wp³ywów „Twórcy g³uchowskiego” i dookreœl¹ g³ówny
obszar jego dzia³alnoœci.
SUMMARY
The late-medieval scene depicting the “Martyrdom of St. Apollonia” has been part of the collections of the Archdiocesan Museum in Poznañ since 1998. Previously this work furnished
the interior of the parish church in G³uchów near Koœcian. Viewed against the backdrop of the preserved monuments of art in Greater Poland, the scene remains a unique and puzzling work.
The article presents the hitherto state of research of this object and refers to the fundamental theses
of Brosig, Dettloff, Kamzowa and Bia³³owicz-Krygierowa pertaining to its iconography, composition and possible prototypes. The theme of St. Apollonia’s martyrdom is discussed as a common
phenomenon in the art of the end of the 15th and the beginning of the 16th century, though rarely
encountered in the rendering represented by the G³uchów sculpture. The author provides a detailed
description of the object and its analysis in terms of iconography, composition, naturalistic elements,
narrativity of the rendering and the depth of bas-relief in which it was executed. A series of characteristics linking the monument from G³uchów with works originating from southern Germany are
indicated, especially its undeniable affinity to a print by Dürer.
Keywords
Archdiocesan Museum in Poznañ, the church in G³uchów, „Martyrdom of St. Apollonia”,
state of research (Brosig, Dettloff, Kamzowa, Bia³³owicz-Krygierowa),
affinity (Dürer and Stwosz)
„MÊCZEÑSTWO ŒW. APOLONII” Z G£UCHOWA
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
101
WIELKOPOLSKI
ARKADIUSZ WAGNER
Uniwersytet Miko³aja Kopernika. Wydzia³ Nauk Historycznych
Instytut Informacji Naukowej i Bibliologii
Oprawa z superekslibrisami biskupa Erazma Cio³ka
w zbiorach Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu
Binding with the Super Ex Libris of Bishop Erazm Cio³ek
in the Collection of the Raczyñski Library in Poznañ
W trakcie kwerendy przeprowadzanej latem 2013 r. w Dziale Zbiorów Specjalnych Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu natrafi³em na klocek druków z dot¹d niezidentyfikowan¹ opraw¹ ozdobion¹ superekslibrisami biskupa p³ockiego
Erazma Cio³ka1. Podczas analizy woluminu okaza³o siê, ¿e jedna z pozycji bibliograficznych – wbrew treœci dawnej noty katalogowej mówi¹cej o druku
z pierwszej æwierci XVI w. – jest w rzeczywistoœci inkunabu³em, zaœ makulatura
drukarska naklejona na wewnêtrzne strony ok³adzin pochodzi z krakowskiej oficyny Jana Hallera. Okolicznoœci te przes¹dzaj¹ o wysokiej randze historycznej
ksiêgi, sk³aniaj¹c do jej bli¿szej charakterystyki z akcentem po³o¿onym na póŸnogotyck¹ oprawê, wydatnie wzbogacaj¹c¹ dotychczasow¹ – nad wyraz szczup³¹ – wiedzê o introligatorskim aspekcie biskupiego bibliofilstwa.
Erazm Cio³ek, zwany Vitelliusem (1474-1522) herbu Sulima, nale¿y do tych
spoœród rodzimych hierarchów koœcielnych pierwszej æwierci XVI stulecia, którzy zajêli eksponowane miejsce w dziejach kultury epoki Odrodzenia2. Nale¿a³
on bowiem do grona najaktywniejszych ówczesnych bibliofilów oraz mecenasów
1
A. Wagner, Renensansowy herb wœród gotyckich ornamentów – historia o trzech szczegó³ach, „Spotkania z Zabytkami”, nr 3-4, 2014, s. 60-63, il. 1-5. Za udostêpnienie wszelkich interesuj¹cych mnie woluminów dziêkujê kierowniczce Dzia³u Zbiorów Specjalnych Biblioteki Raczyñskich, p. Agnieszce Baszko. Podziêkowania za pomoc kierujê te¿ do kierowników i pracowników
innych bibliotek, z zasobów których korzysta³em podczas prac nad artyku³em.
2
Odtworzenia sylwetki biograficznej oraz zainteresowañ kulturalno-artystycznych biskupa
podjêto siê m.in., w: S. £empicki, Cio³ek Andrzej, w: Polski s³ownik biograficzny, t. IV, Kraków
1937, s. 78-81 (tam¿e wczeœniejsza bibliografia); A. Rogolanka, Cio³ek Erazm, w: S³ownik pracowników ksi¹¿ki polskiej, Warszawa-£ódŸ 1972, s. 131-132.
102
ARKADIUSZ WAGNER
o wyraŸnie proitalskiej orientacji. Podwaliny jego fascynacji w³oskim renesansem kszta³towaæ siê zaczê³y zapewne ju¿ w trakcie studiów na Akademii Krakowskiej w latach 1485-1491. Decyduj¹cy wp³yw na krystalizacjê zainteresowañ
odegraæ musia³ jego pobyt w Rzymie w 1501 r. na dworze papie¿a Aleksandra
VI, na który przyby³ z poselstwem od wielkiego ksiêcia litewskiego Aleksandra
Jagielloñczyka. W trzy lata póŸniej znalaz³ siê na dworze papie¿a Juliusza II,
w krêgu którego realizowa³ zadania dyplomatyczne zlecone przez – wówczas ju¿
króla – Aleksandra, przez prawie rok obracaj¹c siê wœród elity politycznej i intelektualnej Rzymu. Objêcie przez Cio³ka biskupstwa p³ockiego w 1506 r. stworzy³o jemu niezwykle korzystne warunki do realizacji szlachetnych, ale i kosztownych pasji, a zarazem manifestowania szerokich horyzontów intelektualnych.
Z pewnoœci¹ znacz¹c¹ rolê w jego postawie odgrywa³o uzyskanie sakry biskupiej, a wczeœniej potwierdzenie szlachectwa, w kontrowersyjnych okolicznoœciach, które wypominane mu by³y jeszcze d³ugo po œmierci 3. Jak mo¿na stwierdziæ na podstawie ksi¹g nale¿¹cych do prywatnego zbioru hierarchy, przyczyni³o
siê to do jego nadzwyczajnego, choæ znamiennego dla nuworyszy, wyczulenia
na punkcie zewnêtrznych oznak szlachectwa4.
Od pocz¹tku rz¹dów biskup podejmowa³ siê rozmaitych inicjatyw mecenasowskich, jak na przyk³ad osadzenia w studium greczyzny na Akademii Krakowskiej
Constanza Clarettiego de Cancellieri oraz wspierania tego¿ studium funduszami
na zakup podrêczników 5. Przypuszczalnie te¿ zna³ siê osobiœcie z wybitnym weneckim drukarzem i humanist¹, Aldem Manucjuszem, u którego móg³ zabiegaæ
o wys³anie do Krakowa literatury grecystycznej6. Aktywnie zabiega³ o podwy¿szenie kultury ksi¹¿ki wœród kleru w podleg³ym mu biskupstwie, co wyra¿a³o siê
w stosownych uchwa³ach synodalnych oraz doprowadzeniu do opublikowania
pierwszego msza³u diecezjalnego. Niew¹tpliwie zwi¹zane z tym by³o objêcie
przez Cio³ka protekcj¹ dwóch wiod¹cych drukarzy krakowskich – Jana Hallera
i Floriana Unglera. Pierwszy z nich wydrukowa³ przede wszystkim msza³ dla diecezji p³ockiej, ozdobiony herbami i dedykacj¹ dla œwiat³ego mecenasa (1520) czy
te¿ dzie³o Franciszka Filelfa z dedykacj¹ Stanis³awa z £owicza (1512)7. Drugi
Franciszek Kowalicki SJ pisa³ w XVIII w. o pochodzeniu biskupa z prostej obory, K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna biskupa-dyplomaty Erazma Cio³ka, Lwów 1929, s. 11 (wed³ug Adama
Jochera).
4
Warto podkreœliæ, ¿e biskup krytykowany by³ przez wspó³czesnych za swe zami³owanie do
zbytkownych przedmiotów, popychaj¹ce go wrêcz do po¿yczania sobie cennych naczyñ ze skarbca
katedralnego (K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 55; S. £empicki, Cio³ek Andrzej, op.cit.,
s. 81).
5
Z. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 32-33; S. £empicki, Polskie koneksje dynastii
Manucjuszów, w: tego¿, Renesans i humanizm w Polsce. Materia³y do studiów, Warszawa 1952, s. 52.
6
M. Rokosz, Wenecka oficyna Alda Manucjusza i Polska w orbicie jej wp³ywów, Wroc³aw
1982, s. 185.
7
Zob. np.: S. Lukas, Erazm Cio³ek, biskup p³ocki, Warszawa 1877, s. 110; K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 142; J. Seruga, Jan Haller. Wydawca i drukarz krakowski, 1467-1525,
3
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
103
opublikowa³ kilka druków dedykowanych biskupowi, co zreszt¹ przypada³o na
czas, w którym mieszka³ i prowadzi³ warsztat w jego pa³acu (koniec 1513-1515)8.
Cio³ek zleca³ prace najbardziej utalentowanym i nowatorskim artystom dzia³aj¹cym w otoczeniu króla i jego dworu. Wyrazem tego sta³y siê miêdzy innymi
dekoracje rzeŸbiarskie jego krakowskiego pa³acu wykonane przez Jana Florentczyka (twórcy np. nagrobka króla Jana Olbrachta w katedrze wawelskiej, 1502-1505)9 oraz p³yta nagrobna biskupa Paw³a Gi¿yckiego w kolegiacie pu³tuskiej10. Niemal natychmiast po objêciu rz¹dów w P³ocku podj¹³ te¿ energiczne
dzia³ania na polu odœwie¿enia wnêtrz i otoczenia tamtejszej katedry, wystawienia kaplicy œwiêtego Erazma, wykonania nowych stall biskupich i kanonickich,
obrazów, szat pontyfikalnych i insygniów biskupich11. U iluminatorów krakowskich zamówi³ te¿ dekoracje s³ynnego Pontyfika³u Erazma Cio³ka oraz Msza³u
Erazma Cio³ka12 .
Fundowanie iluminowanych ksi¹g liturgicznych przez dygnitarzy koœcielnych stanowi³o wówczas powszechn¹ praktykê, w któr¹ wpisywali siê choæby
wspó³czeœni Cio³kowi biskupi (np. Maciej Drzewicki) i prymas Jan £aski13. Sam
biskup p³ocki, gdy przysz³o mu zamówiæ gradua³ dla tamtejszej katedry, korzysta³ z us³ug tych samych iluminatorów, którzy pracowali przynajmniej dla jednego ze wspomnianych hierarchów14. Jednak¿e artyzm dekoracji woluminów przeznaczonych do osobistego u¿ytku (pontyfika³) b¹dŸ zwi¹zanych z najbardziej
presti¿ow¹ œwi¹tyni¹ wawelsk¹ (msza³) œwiadczy o jego uwra¿liwieniu na punkcie wysokiej wartoœci estetycznej ksi¹g. Typowe dla piêtnastowiecznych, humanistycznych bibliofilów w Italii upodobanie do rêkopisów iluminowanych ozdoKraków 1933, s. 53-54; T. Ulewicz, Wœród impresorów krakowskich doby renesansu, Kraków 1977,
s. 141, przyp. 3.
8
K. Piekarski, Pierwsza drukarnia Florjana Unglera, 1510-1516, Kraków 1926, s. 17, 21,
59, 70-71; Drukarze dawnej Polski od XV do XVIII wieku, t. 1: Ma³opolska, cz. 1: Wiek XV-XVI,
red. A. Kawecka-Gryczowa, Wroc³aw-Warszawa-Kraków-Gdañsk-£ódŸ 1983, s. 299-300, 302.
9
A. Fischinger, Nagrobek Jana Olbrachta i pocz¹tki rzeŸby renesansowej w Polsce, w: Renesans. Sztuka i ideologia, Warszawa 1976, s. 459, il. 4; M. Zlat, Sztuka polska. Renesans i manieryzm, Warszawa 2010, s. 13-15, il. na s. 14.
10
Katalog zabytków sztuki, t. X, z. 20, Pu³tusk i okolice, Warszawa 1999, s. 47, il. 304, 306.
11
S. £empicki, Cio³ek, s. 79; K. Askanas, Sztuka p³ocka, P³ock 1991, s. 98, 111, 127, 132.
Cenne informacje Ÿród³owe o kosztownych insygniach i szatach biskupich Cio³ka podaje K. Hartleb (Dzia³alnoœæ kulturalna, op. cit, s. 122, przyp. 5).
12
Zob. np.: B. Miodoñska, Rex regum i rex Poloniae w dekoracji malarskiej Gradua³u Jana
Olbrachta i Pontyfika³u Erazma Cio³ka, Kraków 1979, s. 129-212, il. 88-96; ta¿, Ma³opolskie malarstwo ksi¹¿kowe, 1320-1540, Warszawa 1993, s. 175-185, il. 233-256, 271-275, XX-XXIV.
13
Zob. np.: J. Pietrusiñski, Gradua³ prymasa £askiego w Bibliotece im. Lenina w Moskwie,
w: Renesans. Sztuka i ideologia, Warszawa 1976, s. 505-542, il. 2, 6-9, 11, 43-47.
14
O Graduale biskupa Cio³ka zob. np.: M. Bersohn, Ksiêgozbiór katedry p³ockiej, Warszawa
1899, s. 16-17, tabl. 9; J. Pietrusiñski, Gradua³, op.cit., s. 532-533; K. Askanas, Sztuka, op.cit.,
s. 101, 111, 125-126.
104
ARKADIUSZ WAGNER
bionych ekslibrisami malowanymi (protoekslibrisami) o renesansowej formie
rozci¹ga³o siê u Cio³ka i na inne – zapewne nabyte podczas w³oskich podró¿y –
manuskrypty. Przyk³adem tego jest dwutomowe dzie³o Glossa in Decretale
Gregorii IX, zawieraj¹ce u do³u pierwszej stronicy tekstu obu tomów iluminowany herb Sulima w wieñcu laurowym trzymanym przez anio³y 15.
Ksiêga ta znajdowa³a siê niew¹tpliwie w prywatnym ksiêgozbiorze biskupa,
bêd¹cym jednym z najcenniejszych – choæ jak siê wydaje, wci¹¿ niedocenionych
przez badaczy – pomników renesansowej kultury bibliofilskiej w Polsce. W istocie, sk¹pe Ÿród³a oraz dawna literatura wskazuj¹, ¿e zgromadzi³ on a¿ w trzech
miejscach (Rzymie, Krakowie, P³ocku) bogaty zbiór rêkopisów, inkunabu³ów
i druków szesnastowiecznych, licz¹cy kilkaset woluminów16. Znaczna ich czêœæ
pochodzi³a z oficyn w³oskich – zw³aszcza weneckich – œwiadcz¹c dowodnie
o bibliofilskich preferencjach Cio³ka17. Na podstawie szcz¹tków ksiêgozbioru opracowanych w okresie miêdzywojennym stwierdziæ mo¿na, ¿e mia³ on profil praktyczny, z dominant¹ dzie³ prawniczych autorstwa w³oskich uczonych. Obfitoœæ
tego dzia³u wynika³a nie tylko z ogólnie pojmowanych, humanistycznych zainteresowañ biskupa, ale przede wszystkim z jego aktywnej (i przez d³ugi czas owocnej) dzia³alnoœci dyplomatycznej w kurii rzymskiej. P³yn¹ca z drukowanych w³oskich ksi¹g wiedza prawnicza i historyczna by³a specyficznym novum w [polskiej]
organizacji dyplomatycznej18 prze³omu XV i XVI w., co pozwala³o wielkiemu
ksiêciu litewskiemu, a potem królowi Polski, Aleksandrowi na delegowanie Cio³ka oraz innego wybitnego bibliofila – Miko³aja Czepla (Czepiela) – do szczególnie delikatnych i odpowiedzialnych misji w Italii. Naturalnie, z racji funkcji koœcielnych Cio³ek posiada³ te¿ dzie³a teologiczne i filozoficzne, obok których
wyró¿nia³y siê nieliczne – wedle obecnej szcz¹tkowej wiedzy – humaniora. Analiza zachowanych woluminów dowodzi przywi¹zywania przez niego niezwyk³ej
wagi do zewnêtrznej formy ksi¹¿ek, a œciœlej do zaopatrywania ich w solidne
i bogato zdobione oprawy z niemal nieod³¹cznymi superekslibrisami herbowymi.
Jakkolwiek w obliczu katastrofalnych spustoszeñ wœród rodzimych ksiêgozbiorów z omawianego okresu trudno wyrokowaæ o pozycji Cio³ka na tle innych
bibliofilów pierwszej i drugiej dekady XVI w., to uprawione wydaje siê wysuF. Kopera, Miniatury rêkopisów polskiego pochodzenia w Bibliotece Publicznej w Petersburgu, „Sprawozdania Komisyi do Badania Historyi Sztuki w Polsce”, t. VII, z. 4, szp. 559-561, il.
16
S. Lukas, Erazm Cio³ek, op.cit., s. 108; K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 129-130, 157; S. £empicki, Cio³ek, op.cit. s. 80-81; M. Rokosz, Wenecka oficyna, op.cit., s. 204.
17
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 133, 161-167, 169-173.
18
R. ¯elewski, Dyplomacja polska w latach 1506-1572, w: Historia dyplomacji polskiej, t. I:
Po³owa X w. – 1572, red. M. Biskup, Warszawa 1980, s. 573, 754; A. Wyczañski, Miêdzy kultur¹
a polityk¹. Sekretarze królewscy Zygmunta Starego (1506-1548), Warszawa 1990, s. 173. Zagadnienie wielorakich form dzia³añ dyplomatycznych Cio³ka wobec – niechêtnych Polsce – papie¿y
Aleksandra VI, Juliusza II i Leona X obrazuje m.in. K. Ch³êdowski, Rzym. Ludzie Odrodzenia,
Lwów 1909, s. 371-373; J. Ziomek, Renesans, Warszawa 1995, s. 82.
15
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
105
Il. 1. Superekslibris Erazma Cio³ka (odmiana 1)
na oprawie Piotra Walda (?), oko³o 1508-1517 r.;
zbiory Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu;
fot. A. Wagner
Il. 2. Superekslibris Erazma Cio³ka (odmiana 2)
na oprawie Henryka Sussmunda (?), druga dekada XVI w.; zbiory Biblioteki Publicznej m.s.
Warszawy; fot. A. Wagner
Il. 3. Superekslibris Erazma Cio³ka (odmiana 3)
na oprawie anonimowego introligatora krakowskiego, druga dekada XVI w.; zbiory Archiwum
Archidiecezjalnego w GnieŸnie; fot. A. Wagner
Il. 4. Superekslibrisy fundacyjne Erazma Cio³ka
(odmiana 4) na oprawie z warsztatu wawelskiego
mistrza Abrahama, 1515 r. (?); repr. wg M. Bersohn, Ksiêgozbiór..., Warszawa 1899
106
ARKADIUSZ WAGNER
niêcie tezy, ¿e by³ on pierwszym polskim biskupem konsekwentnie oznaczaj¹cym swe ksiêgi przynajmniej jednym (a zazwyczaj kilkoma!) z³oconym wyciskiem
superekslibrisu. Schemat rozmieszczenia motywów herbowych w obrêbie kompozycji dekoracyjnej ok³adzin odpowiada³ trendom zarówno póŸnogotyckiego, jak te¿
renesansowego introligatorstwa drugiej po³owy XV i pocz¹tku XVI w. Jednak¿e stosowany typ tarczy herbowej okazywa³ siê prekursorski w skali nie tylko polskiej,
ale i œrodkowoeuropejskiej. Bez wyj¹tku bowiem stanowi³ on nawi¹zanie do kszta³tu renesansowej tarczy testa di cavallo (w³.: ³eb konia), której rozmaite odmiany
by³y powszechnie stosowane w XV i na pocz¹tku XVI w. we w³oskich rêkopisach
iluminowanych i drukach jako protoekslibris oraz superekslibris19.
Zachowane do dziœ b¹dŸ znane z literatury oprawy z prywatnego ksiêgozbioru
Cio³ka dowodz¹, ¿e mia³ on przynajmniej cztery odmiany superekslibrisu. Dwa
pierwsze s¹ wariantami tej samej kompozycji o wymiarach 2,6 × 1,8 cm (il. 1) oraz
3,5 × 2,5 cm (il. 2), w której tarcza o kszta³cie nawi¹zuj¹cym do testa di cavallo
ozdobiona jest god³em Sulima, nad ni¹ zaœ widnieje infu³a i krzywaœñ pastora³u20.
Zasadnicze ró¿nice sprowadzaj¹ siê w nich do inaczej ukszta³towanych skrzyde³
or³a (w drugiej odmianie niemal stykaj¹cych siê z górn¹ krawêdzi¹ tarczy), odwróconego trzonem pastora³u, innej dekoracji infu³y oraz ozdobnego ogonka wychodz¹cego z obu stron tarczy. Znacznie lepszym opracowaniem odznacza siê superekslibris o wymiarach 4,1 × 2,8 cm z tarcz¹ analogicznego typu, ale o wystudiowanym
kszta³cie, mieszcz¹c¹ na wiêkszej powierzchni pola god³o Sulima, nad którym –
w wydzielonym polu – ukazane s¹ insygnia biskupie (il. 3). Z perspektywy heraldycznej na podkreœlenie zas³uguje u¿ycie w nim jako elementów god³a trzech
kamieni o kszta³cie przypominaj¹cym wielopromieniste gwiazdy, co stanowiæ mog³o efekt pomy³ki rytownika wycinaj¹cego t³ok (stempel). Ewenementem jest te¿
zachowanie siê oryginalnego egzemplarza tego t³oka w zbiorach krakowskich21.
Opisy kilkudziesiêciu opraw dokonane niegdyœ przez Kazimierza Hartleba
wskazuj¹ jednak, ¿e biskup posiada³ wiêcej odmian superekslibrisów, wœród których wyró¿nia siê herb z insygniami w renesansowym, okr¹g³ym wieñcu22. Byæ
mo¿e tê w³aœnie kategoriê reprezentuje superekslibris fundacyjny na oprawie gradua³u dla katedry p³ockiej (il. 4). Godne przytoczenia jest te¿ stwierdzenie Hartleba, ¿e nierzadko nad herbem superekslibrisowym widnieje mitra i pastora³23. SyProblem tego typu tarczy herbowej we w³oskich ksiêgach omawiam w tekœcie Nieznana,
oprawa dla Jana £askiego w Bibliotece Uniwersyteckiej w Poznaniu. Przyczynek do badañ nad
stalianizmem w introligatorstwie polskim XVI wieku, „Biblioteka”, nr 16, 2012, s. 34, il. 5-6 (tam¿e literatura tematu).
20
A. Chmiel, Z dawnych opraw introligatorskich, „Exlibris”, z. I, s. 15, il. 9; A. Wagner,
Nieznana, s. 50, il. 7 (tam¿e okreœlony jako superekslibris prawdopodobnie biskupa Cio³ka).
21
A. Chmiel, Z dawnych opraw, s. 14-15, il. 8.
22
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 134, 161-173.
23
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 134.
19
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
107
gnalizuje to bowiem, ¿e ów bibliofil mia³ jeszcze jedn¹ odmianê superekslibrisu,
któr¹ pos³ugiwa³ siê w krótkim okresie pomiêdzy otrzymaniem herbu a uzyskaniem
urzêdu biskupiego, choæ niewykluczone, ¿e tak¿e w póŸniejszym czasie24.
Stosuj¹c ewidentnie w³oski typ tarczy herbowej na oprawach, Cio³ek ujawnia³
nie tylko swe znawstwo sposobów oznaczania w³asnoœci i zdobienia renesansowej
ksi¹¿ki w³oskiej, ale te¿ pragnienie wpisania siê we w³oskorenesansow¹ tradycjê
bibliofilsk¹. Owa estyma dla charakterystycznej formy tarczy oraz towarzysz¹ce
jej utensylia rozci¹ga³a siê te¿ na iluminowane herby w fundowanych przez niego
kodeksach oraz dzie³a nale¿¹ce do innych dziedzin sztuki. Nale¿y do nich wspomniana dekoracja rzeŸbiarska z pa³acu biskupiego w Krakowie, przedstawiaj¹ca
m.in. herb trzymany przez dwa anio³ki, a tak¿e herb biskupa Gi¿yckiego z jego
p³yty nagrobnej, ukazany w asyœcie dwóch anielskich trzymaczy heraldycznych
pod tablic¹ inskrypcyjn¹ o antykizuj¹cej formie tabula ansata25.
Najprawdopodobniej zastosowanie przez artystów okreœlonej formy tarczy
stanowi³o efekt jasno sformu³owanej woli biskupa. W dzie³ach plastycznych oraz
superekslibrisach powstaj¹cych w zbli¿onym czasie dla innych dygnitarzy koœcielnych i œwieckich trudno by³oby bowiem doszukaæ siê równie konsekwentnego stosowania owej w³oskiej formy heraldycznej26. Z kolei iluminacje na kartach rêkopisów fundowanych przez nich w pierwszych dekadach XVI w.
zazwyczaj podtrzymuj¹ póŸnogotyck¹ tradycjê herbu o gotyckiej lub wczesnorenesansowej formie tarczy, wkomponowanego wraz z insygniami we floraturê
marginaln¹ b¹dŸ te¿ ukazanego na osobnej karcie27. Warto jednak podkreœliæ, ¿e
24
Przypomina to przypadek jedynego, znanego dziœ superekslibrisu biskupa Jana Lubrañskiego, który jest wyzbyty insygniów (A. Wagner, Relikt humanistycznego ksiêgozbioru, „Spotkania
z Zabytkami”, nr 5-6, 2013, s. 60-62, il. 1-3; Oprawa z superekslibrisem biskupa Jana Lubrañskiego na tle introligatorstwa poznañskiego i krakowskiego koñca XV – pocz¹tku XVI wieku, „Archiwa, Biblioteki i Muzea Koœcielne”, [w druku]). Superekslibrisem herbowym bez insigniów (choæ
w s¹siedztwie medalionowego przedstawienia Madonny z Dzieci¹tkiem) prawdopodobnie pos³ugiwa³ siê te¿ biskup Andrzej Krzycki, na co wskazuje oprawa krakowska Macieja z Przasnysza (Mistrza G³ówek Anielskich) lub Stanis³awa z Bia³ej w zbiorach Biblioteki „Hosianum” w Olsztynie
(sygn. Sd 52).
25
Problem tabula ansata jako antykizuj¹cej formy tablicy inskrypcyjnej w polskiej sztuce renesansowej omawiam w tekœcie Oprawa w typie tabula ansata. Z badañ nad antykizacj¹ w polskiej sztuce XVI w., „Biuletyn Historii Sztuki” (przyjêty do druku).
26
Wczesnorenesansow¹ formê tarczy superekslibrisu stosowa³ biskup Jan Lubrañski (A. Wagner,
Oprawa [w druku]), Miko³aj Czepiel (zob. A. Lewicka-Kamiñska, Renesansowy ksiêgozbiór Miko³aja Czepla, il. I-III) oraz biskup Piotr Tomicki (zob. np.: Poolse boekbindkunst 1400-1800 uit de Jagiellonski Bibliotheek, Krakow, Samenstelling E. Zwinogrodzka, P. Hordinski, J. Storm van Leeuwen,
Haag 1990, il. na s. 60, 61, 64). Wedle obecnej wiedzy pierwsze po ksiêgach Cio³ka przyk³ady zastosowania w³oskiej tarczy renesansowej w herbach na oprawach polskich wi¹¿¹ siê z Miko³ajem Szyd³owieckim (J. Kieszkowski, Kanclerz Krzysztof Szyd³owiecki: z dziejów kultury i sztuki Zygmuntowskich czasów, t. I, Poznañ 1921, s. 21, tabl. XIV, il. 33, t. II, Poznañ 1912, s. 664-665, 521, 531-532)
oraz Janem £askim-m³odszym (A. Wagner, Nieznana, s. 23-57, il. 1-2, 8, 10, 12).
27
Np. gradua³ ufundowany w 1531 r. dla katedry w³oc³awskiej przez biskupa Macieja Drzewickie-
108
ARKADIUSZ WAGNER
nowatorskiej formy tarczy brak te¿ na rycinach towarzysz¹cych dedykacjom dla
Cio³ka, jakie znalaz³y siê w drukach Unglerowskich z 1514 r.28 Wedle znacznego
prawdopodobieñstwa wybór formy dzie³a (w tym i kroju tarczy) nale¿a³ tu do
drukarza i drzeworytnika. Podobnie skonwencjonalizowan¹, wczesnorenesansow¹ formê ma biskupi herb w ma³ej ilustracji dzie³a Joannesa Burhardusa, Ordo
missae […] wydanego przez Unglera w 1512 r. i zawieraj¹cego równie¿ przedstawienia herbów innych hierarchów koœcielnych29. Tak¿e w mszale dla diecezji
p³ockiej opublikowanym w 1520 r. przez Hallera herb biskupi na karcie tytu³owej jest zaledwie swobodnym nawi¹zaniem do heraldyki w³oskiej; zupe³nie zaœ
od niej odbiega na dolnej listwie karty a1a tego¿ msza³u30.
Dokonuj¹c przemyœlanych wyborów w zakresie formy tarczy na dzie³ach
zwi¹zanych z jego osob¹, Cio³ek konsekwentnie kreowa³ swój obraz wykwintnego humanisty doskonale obeznanego ze zwyczajami panuj¹cymi w elitarnych
krêgach Italii. Zatrudniaj¹c w³oskich twórców, zabiegaj¹c o sprowadzenie do
Krakowa w³oskich uczonych, otaczaj¹c siê W³ochami na swym dworze, a w koñcu gromadz¹c w³oskie ksiêgi miêdzy innymi z oficyny s³ynnego (i hipotetycznie
zaprzyjaŸnionego z nim) drukarza-humanisty, wybija³ siê wœród innych hierarchów swego czasu, takich jak biskupi Jan Lubrañski, Piotr Tomicki i Andrzej
Krzycki czy te¿ prymas Jan £aski.
Niestety, los brutalnie obszed³ siê z bibliofilsk¹ spuœcizn¹ Cio³ka, wydatnie
zacieraj¹c obraz jego pasji i wszechstronnoœci zainteresowañ. Po œmierci, która
dosiêg³a go podczas epidemii w Rzymie, jego prywatn¹ bibliotekê przewieziono
do P³ocka, by po kilku latach (1530) wiêkszoœæ ksi¹g ulokowaæ w nowej zakrystii kolegiaty w Pu³tusku31. Tam sp³onê³y one w XIX w. podczas wielkiego po¿ago (Katalog zabytków sztuki w Polsce, t. XI: Dawne województwo bydgoskie, z. 18: W³oc³awek i okolice, oprac. W. Puget, T. Chrzanowski, M. Kornecki, Warszawa 1988, s. 72 (Tekst), il. 231 (Ilustracje).
28
Zob.: F. Kopera, Spis druków epoki jagielloñskiej w zbiorze Emeryka Hutten Czapskiego, Kraków 1900, szp. 50-54, il. 27; L. Bernacki, Pierwsza ksi¹¿ka polska, Lwów 1918, tabl. na s. 433;
K. Piekarski, Pierwsza drukarnia, op.cit., s. 21, 59. Polonia typographica saeculi sedecimi, z. III: Tekst,
Florian Ungler, Kraków 1510-1516, Kraków-Wroc³aw-Warszawa 1959, s. 19, poz. 70, 76b; Polonia
typographica…, Pierwsza drukarnia Floriana Unglera, 1510-1516, Tablice, Kraków-Wroc³aw-Warszawa 1959, tabl. 89/il. 70. Ze wzglêdu na ogóln¹ formê kompozycji w renesansowej arkadzie drzeworyt
ten uznawany jest jednak za przejaw zaszczepienia elementów sztuki renesansu w zdobnictwie druków
Unglerowskich, w czym rolê odegraæ mia³ w³aœnie Cio³ek (Drukarze, op.cit., s. 304). Formê inspirowan¹ w³oskimi tarczami ma herb na drzeworycie z karty tytu³owej druku augsburskiego dedykowanego
Cio³kowi w 1518 r. (zob. F. Kopera, Spis, op.cit., szp. 72-73, il. 34). Problem wczesnego zastosowania
tarcz w typie testa di cavallo w rodzimej grafice ksi¹¿kowej, w: A. Wagner, Nieznana, op.cit., s. 50.
29
Polonia typographica, op.cit., tabl. 90, 76b. Faktem jest jednak, ¿e w³oski typ tarczy zastosowany zosta³ w rycinie tytu³owej Unglerowskiego druku z 1515/1516 r. wydanego nak³adem Hallera: Gandolphus Grussenius, Prognosticon Vratislaviense (A. Wagner, Nieznana, op.cit.,
s. 50, tam¿e wczeœniejsza literatura).
30
Polonia typographica, op.cit., z. IV: Jan Haller 1505-1525, Tablice, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1962, tabl. 136-137.
31
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 126-129.
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
109
ru miasta (przypuszczalnie zachowa³y siê tylko pojedyncze, wczeœniej wypo¿yczone na zewn¹trz, woluminy). Niektóre dzie³a, w tym s³ynny Pontyfika³ Erazma Cio³ka, znalaz³y siê w XVIII w. w Bibliotece Za³uskich32. W okresie miêdzywojennym XX w. 42 pozycje zinwentaryzowane zosta³y w Bibliotece
Seminaryjnej w P³ocku, natomiast kilka woluminów w innych bibliotekach krajowych. Dodaæ do nich mo¿na przechowywany niegdyœ w Bibliotece Ordynacji
Zamojskiej w Warszawie egzemplarz msza³u dla diecezji p³ockiej, wydrukowanego przez Hallera. Jego karty by³y w czêœci pergaminowe i iluminowane, co
sk³oni³o Józefa Serugê do wysuniêcia hipotezy, ¿e móg³ on byæ podarunkiem
drukarza dla biskupa Cio³ka33. Podczas II wojny œwiatowej wszystkie ksiêgi
z P³ocka zosta³y wywiezione przez Niemców do Królewca, gdzie œlad po nich zagin¹³33a. W efekcie, z kilkusettomowego ksiêgozbioru przetrwa³o do dzisiejszych
czasów zaledwie oko³o dziesiêciu woluminów rozproszonych w pojedynczych egzemplarzach po bibliotekach: Narodowej oraz Publicznej miasta sto³ecznego Warszawy, Jagielloñskiej i Czartoryskich w Krakowie, Ossolineum we Wroc³awiu, Archiwum Archidiecezjalnego w GnieŸnie oraz cystersów w Mogile i karmelitów na
Piasku w Krakowie34. W 1976 r. opublikowano te¿ opis i reprodukcje fragmentów
dekoracji oprawy ksiêgi ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Wilnie35.
Tym wiêksze znaczenie ma ujawnienie siê wczeœniej niezidentyfikowanej
ksiêgi z jego prywatnej biblioteki. Jest to klocek dwóch druków, przynale¿¹cych
pod wzglêdem typograficznym niemal ca³kowicie do gotyku: Petrusa Ravennasa, Alphabetum aureum famatissimi iuris utrisque doctoris […], Coloniae Agripinnae, liberi Quentell 1508, oraz Guilelmusa Accursiusa, Casus longi sup[er]
instituta, [Straßburg]: [Johann Prüß], 1488. Oba druki maj¹ charakter prawniczy,
doskonale odpowiadaj¹cy czytelniczym zainteresowaniom biskupa. Na stosunkowo licznych kartach znajduj¹ siê glosy marginalne zapisane szesnastowieczn¹
rêk¹; na ostatnich dwóch kartach drugiego z druków s¹ one szczególnie obszerne i zajmuj¹ znaczn¹ powierzchniê stronic. Niewykluczone, ¿e naniesione zosta³y przez Cio³ka; zapiski w³asnoœciowe w ksiêdze sygnalizuj¹ jednak, ¿e mog³y
wyjœæ spod rêki jednego z póŸniejszych w³aœcicieli ksiêgi; rozstrzygniêcie tego
wymaga³oby jednak osobnych analiz neograficznych.
Jej oprawê wykonano z fazowanych desek bukowych powleczonych brunatn¹ skór¹ bydlêc¹; przy d³u¿szych krawêdziach umieszczono parê zapiêæ, z któS. Lukas, Erazm Cio³ek, op.cit., s. 108-109.
J. Seruga, Jan Haller, op.cit., s. 53-54, przypis 1.
33a
O prawdopodobnym zachowaniu siê tych ksi¹g w Rosji pisze M. Spandowski, Polskie zbiory inkunabu³ów zniszczone, rozproszone i przemieszczone w czasie i w wyniku II wojny œwiatowej,
„Rocznik Biblioteki Narodowej”, XLIV, 2013, s. 19-20.
34
A. Rogolanka, Cio³ek Erazm, op.cit., s. 132; M. Rokosz, Wenecka oficyna, op.cit., s. 204
(tam¿e nieaktualna informacja o zachowaniu siê oko³o 50 biskupich woluminów w P³ocku).
35
E. Laucevièius, XV – XVIII a. knygø áriðimai Lietuvos bibliotekose, Vilnius 1976, s. 40, il.
58 (badacz pomin¹³ Cio³ka jako pierwotnego w³aœciciela ksiêgi).
32
33
110
ARKADIUSZ WAGNER
rych na górnej ok³adzinie zachowa³y siê mosiê¿ne zapinki tzw. okienkowe z wyt³oczonym motywem floralnym (liœciem akantu). Na grzbiecie znajduj¹ siê cztery
wydatne garby zwiêzów (skraje skóry grzbietu u do³u i u góry zosta³y oderwane).
Dekoracjê ok³adzin wykonano w technice œlepych i z³oconych wycisków strychulca,
t³oków i rade³ka tworz¹cych kompozycjê ramow¹ ze zwierciad³em (il. 5). Na górnej
ok³adzinie sk³ada siê ona z trzech koncentrycznych ram wyznaczonych strychulcem,
z których zewnêtrzn¹ zdobi w górnej poziomej listwie z³ocony tytu³ pierwszego
z druków Alphabe[tum] 8 aureum 8 wyciœniêty z³oconymi t³okami literniczymi. Krój
liter nosi wyraŸne cechy tekstury gotyckiej o doœæ wysmuk³ych proporcjach i dekoracyjnej formie za³amañ trzonków; w naro¿nikach ramy ukazano motywy szyszek. Œrodkow¹ ramê wype³nia wycisk rade³ka z charakterystycznym ornamentem przedstawiaj¹cym konary oplecione liœæmi, na tle których biegnie jeleñ i przypuszczalnie
jednoro¿ec oraz pies myœliwski; wkomponowano w niego te¿ motyw rozety. Wewnêtrzne, puste listwy ramy obwiedziono liniami i ozdobiono w naro¿nikach z³oconymi wyciskami biskupiego superekslibrisu odmiany pierwszej. Zwierciad³o mieœci
zaœ z³ocone wyciski z motywami dwóch owoców granatu (okreœlanych te¿ jako pêdy
ruty) oraz gotyckimi kwiatonami. W dekoracji dolnej ok³adziny pos³u¿ono siê tymi
samymi narzêdziami, redukuj¹c j¹ jednak o z³ocenia, górny napis i wewnêtrzn¹ ramê,
przez co zwiêkszeniu uleg³o zwierciad³o (il. 6). Jego pole podzielono przecinaj¹cymi
siê pod k¹tem prostym i diagonalnymi liniami strychulcowymi, zaœ w powsta³ych
w ten sposób polach ukazano kwiatony. Tak¿e kompartymenty grzbietu ozdobiono
rade³kowym wzorem rombowym z rozetkami.
Nie mniejszej uwagi godne s¹ wewnêtrzne strony ok³adzin, których deski oklejono makulatur¹ drukarsk¹. Na obu sk³ada siê ona z fragmentu arkusza drukarskiego z dwiema kolumnami tekstu ³aciñskiego, odpowiadaj¹cego jednokolumnowemu tekstowi na stronicach. Tekst odbito czcionkami rotundowymi o zgrabnym kroju
i wysmuk³ych proporcjach, nale¿¹cymi do tzw. „pisma 3” z drukarni Jana Hallera
(il. 7, 8)36. Do pierwszych sk³adek bloku ksi¹¿ki przyszyte s¹ w¹skie paski kart
przybyszowych, pozyskane z pergaminowych rêkopisów. Na górnej widoczny jest
jedynie fragment liniowañ piórem, na dolnym zaœ znajduje siê fragment ³aciñskiego tekstu zapisanego póŸnogotyck¹ tekstur¹, wzbogaconego rubrykowaniami i niebiesk¹ lini¹ w interkolumnium (zapewne fragmentem inicja³u filigranowego).
Spoœród znanych obecnie opraw z ksiêgozbioru Cio³ka najbli¿szym pokrewieñstwem formalnym do zabytku ze zbiorów poznañskich odznacza siê dzie³o
z Biblioteki Czartoryskich w Krakowie chroni¹ce inkunabu³ Eneades Marci
Antonii Sabellici ab orbe condito (Wenecja 1498)37. Oprawê tê wykonano z de36
Polonia typographica saeculi sedecimi, IV, Jan Haller, Kraków 1505-1525, Wstêp, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1962, s. 18-19; Polonia…, op.cit., Tablice, Wroc³aw-Warszawa-Kraków
1962, tabl. 166.
37
O superekslibrisie na tej oprawie, w: A. Chmiel, Z dawnych opraw, op.cit., s. 15, il. 9;
A. Wagner, Nieznana, op.cit., s. 50, il. 7.
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
Il. 5. Piotr Wald (?), oprawa dla bpa Erazma
Cio³ka – górna ok³adzina, Kraków, oko³o 1508-1517 r.; zbiory Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu; fot. A.Wagner
111
Il. 6. Piotr Wald (?), oprawa dla bpa Erazma
Cio³ka – dolna ok³adzina, Kraków, oko³o 1508-1517 r.; zbiory Biblioteki Raczyñskich w Poznaniu; fot. A.Wagner
Il. 7, 8. Makulatura drukarska prognostyku prawdopodobnie z oko³o 1512-1516 r. z oficyny Jana
Hallera na wewnêtrznej stronie górnej i dolnej ok³adziny oprawy Piotra Walda (?) dla Erazma Cio³ka;
fot. A. Wagner
112
ARKADIUSZ WAGNER
sek powleczonych ciemnobr¹zow¹ skór¹ bydlêc¹ i zaopatrzono w parê zapiêæ
(niezachowanych). Mimo jej bardzo z³ego stanu (w ramach konserwacji ok³adziny na³o¿ono na now¹ skórê) dostrzegalne s¹ g³ówne elementy dekoracji z³o¿onej
ze œlepych i z³oconych wycisków strychulca, t³oków i rade³ka. Tworz¹ one charakterystyczn¹ kompozycjê koncentrycznych trzech ram i zwierciad³a. Analogicznie jak w pierwszym przypadku zewnêtrzna rama ozdobiona jest jedynie
motywami floralnymi w naro¿ach, zaœ w jej górnej listwie widnieje z³ocony tytu³
druku. Œrodkow¹ ramê wype³nia znany ju¿ ornament floralno-zoomorficzny, natomiast wewnêtrzn¹ zdobi¹ z³ocone superekslibrisy wyciœniête ukoœnie w naro¿nikach (il. 9). Obszerne pole zwierciad³a wype³niaj¹ trzy rzêdy podwójnych owoców granatu z identycznymi jak w oprawie poznañskiej motywami kwiatonów.
Podobnie oszczêdn¹ kompozycjê ma oprawa druku Gabriela Biela In quattuor sententiarum (Lyon 1514) z Biblioteki Jagielloñskiej w Krakowie38. Jej górn¹
ok³adzinê zdobi¹ trzy ramy strychulcowe, z których tylko œrodkowa wype³niona
jest ornamentem powsta³ym ze srebrzonych wycisków banderoli z inskrypcj¹
maria (il. 10). U góry zewnêtrznej ramy widnieje teksturowy napis, o takiej samej formie liter jak w dwóch poprzednich dzie³ach, zaœ w naro¿nikach – ukoœnie
zakomponowane superekslibrisy. Naro¿niki wewnêtrznej ramy zdobi¹ charakterystyczne motywy szyszek, z kolei w doœæ w¹skim zwierciadle ukazano motywy
owocu granatu wzbogacone kwiatonami. Jeszcze prostsz¹ formê ma dekoracja
dolnej ok³adziny ze œlepymi wyciskami trzech ram strychulcowych, z których
œrodkow¹ wype³nia – zastosowany w oprawach z Poznania i Biblioteki Czartoryskich – ornament floralno-zoomorficzny. Zwierciad³o zdobi zaœ wzór owocu
granatu, wyciœniêty z innych t³oków ni¿ na górnej ok³adzinie.
Wedle swobodnej i dziœ ju¿ niemo¿liwej do zweryfikowania hipotezy do tej
samej grupy formalnej mog³o nale¿eæ kilka lub nawet kilkanaœcie dzie³ znanych
przed wojn¹ Kazimierzowi Hartlebowi. Wskazuj¹ na to krótkie opisy ich dekoracji, w tym zw³aszcza superekslibrisów, których forma i rozmieszczenie odpowiada schematowi zakomponowania w powy¿szych dzie³ach39. Istotn¹ okolicznoœci¹ wzmacniaj¹c¹ pogl¹d o formalnych powinowactwach wszystkich z nich jest
zastosowanie jako wyklejek makulatury drukarskiej przede wszystkim z prognostyków. Sygnalizuje to bowiem, ¿e introligator zaopatrywa³ siê u jednego
drukarza w tym samym b¹dŸ zbli¿onym czasie. Na podstawie ustaleñ wspomnianego badacza granice chronologiczne wydrukowania oprawionych ksi¹¿ek rozci¹ga³y siê miêdzy 1492 a 1507 r., zidentyfikowana makulatura zadatowana
zosta³a zaœ na lata 1512-151440. Oczywiœcie nie przes¹dza to o oprawieniu
wszystkich ksi¹g w pierwszej po³owie drugiej dekady XVI w., jako ¿e stosowaWzmiankuje j¹ K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 168.
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 161, 163, 165-168, 170-173.
40
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 134, 161, 163-173.
8
39
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
113
nie okreœlonej formu³y dekoracyjnej oraz makulatury drukarskiej mog³o trwaæ ju¿
od pierwszych lat XVI w. odpowiadaj¹cych pocz¹tkowi biskupiej pos³ugi Cio³ka, a zarazem drukarskiej dzia³alnoœci Hallera w Krakowie.
W przypadku zabytku poznañskiego terminus post quem wykonania oprawy
pozwala wytyczyæ w pierwszej kolejnoœci metryka póŸniejszego druku z klocka
(1508), jak równie¿ makulatura drukarska z t³oczni Hallera. Struktura jej treœci,
w tym zw³aszcza stronic przyklejonych do dolnej ok³adziny, dowodzi, ¿e – podobnie jak w oprawach znanych Hartlebowi – pochodzi ona z prognostyka lub
prognostyków. Szczup³y materia³ porównawczy dostêpny autorowi niniejszego
tekstu, zwi¹zany choæby z dramatycznymi stratami wœród Hallerowskich wydawnictw tego typu podczas II wojny œwiatowej, nie pozwalaj¹ jednak na jednoznaczne okreœlenie daty jej wydrukowania41. Wiadomo wszak, ¿e „pismo 3” by³o
stosowane przez praktycznie ca³y czas funkcjonowania oficyny (1505-1525)42.
Zdecydowanie najbli¿sz¹ formê typograficzn¹ – a œciœlej typ zastosowanych
czcionek, jakoœæ ich odbiæ, jak równie¿ kompozycjê tekstu na stronicach – ma
prognostyk Jakuba z I³¿y, Judiciale prognosticon p[ro] christi Anno 1517, wydany przez Hallera w 1516 r.43 Jakkolwiek potwierdza to tezê o pochodzeniu makulatury z jego oficyny, to zarazem tylko sygnalizuje, ¿e mog³a byæ ona wydrukowana w zbli¿onych latach. Wraz z makulatur¹ wy¿ej wspomnianych
woluminów pozwala to na ostro¿ne osadzenie jej pomiêdzy 1508 a 1517 r.44
W uœciœleniu tej daty nie pomaga oprawa inkunabu³u z Biblioteki Czartoryskich,
metryka oprawionego inkunabu³u jest bowiem o wiele za wczesna, by ³¹czyæ j¹
z bibliofilsk¹ dzia³alnoœci¹ Cio³ka jako biskupa.
Najbardziej prawdopodobnym miejscem wykonania opraw by³ Kraków. Ju¿
od przynajmniej drugiej po³owy XV stulecia by³ on bowiem prê¿nym centrum
wytwórczoœci w tym zakresie, wyró¿niaj¹cym siê te¿ charakterystycznym obliczem formalno-stylowym. Dla biskupiego bibliofila uwra¿liwionego na kulturê
41
Polonia typographica saeculi sedecimi, IV, Jan Haller, Kraków 1505-1525, Wstêp, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1962, s. 15.
42
Polonia typographica, op.cit., s. 18-19.
43
http://www.bibliotekacyfrowa.pl/dlibra/results?action=SearchAction&skipSearch=true&mdi
rids=1&server%3Atype=both&tempQueryType=-3&encode=false&isExpandable=on&isRemote=
off&roleId=-3&queryType=-3&dirids=1&rootid=31263&query=Judiciale++prognosticon+p +%5C
%5B+ro&localQueryType=-3&remoteQueryType=-2 [dostêp: 1. 12. 2013].
44
Do powy¿szych druków Hallera znanych z makulatur introligatorskich wypada³oby dodaæ
fragmenty prognostyka z 1510 r. ze zbiorów Archiwum Archidiecezjalnego w GnieŸnie (L. Formanowicz, Katalog druków polskich XVI wieku Biblioteki Kapitulnej w GnieŸnie, Poznañ 1930, poz.
181) oraz z Biblioteki Narodowej w Budapeszcie (G. Borsa, Nowo odkryte fragmenty druków Jana
Hallera z ok. 1510 r., „Biuletyn Biblioteki Jagielloñskiej” R. XXV, 1975, s. 75-79, il. 1, 3), jak
równie¿ prawdopodobnie prognostyka z nieokreœlonego roku w Bibliotece Uniwersyteckiej w Wilnie (Vilniaus universiteto bibliotekos paleotipai. Katalogas, Sudaré: N. Feigelmanas, I. Daugiridaitë, P. Raèius, Vilnius 2003, poz. 1086, il. na s. 444, bez informacji o makulaturze).
114
ARKADIUSZ WAGNER
renesansow¹ znacz¹ce by³o zapewne przenikanie siê w tutejszych wyrobach
introligatorskich wp³ywów w³oskich i niemieckich z silnym pierwiastkiem w³asnym. Introligatorzy krakowscy byli potencjalnym gronem zleceniobiorców hierarchy z racji jego czêstego i d³ugiego przebywania w stolicy pañstwa45. Niew¹tpliwie bodŸcem ku powierzaniu im oprawiania swoich nabytków by³o dla Cio³ka
zaopatrywanie siê u nich przez innych bibliofilów z krêgów dworskich, wœród
których na bli¿sz¹ uwagê zas³uguje Miko³aj Czepiel. Jako bibliofil odznacza³ siê
on nie tylko humanistyczn¹ fascynacj¹ ksi¹¿k¹ renesansow¹ – w tym licznie
zgromadzonych „aldynów” – ale te¿ bliskimi kontaktami z Cio³kiem z racji ich
wspólnych misji dyplomatycznych 46. D³ugotrwa³e przebywanie ze sob¹ w Italii,
z uwzglêdnieniem wspólnoty humanistycznych zainteresowañ, musia³o czyniæ
z nich bibliofilskich, wzajemnie wp³ywaj¹cych na siebie, „komilitonów”. Dwór
królewski móg³ byæ równie¿ aren¹ bibliofilskich kontaktów Cio³ka z póŸniejszym
za³o¿ycielem Neoacademii w Poznaniu, biskupem Janem Lubrañskim, którego
humanistyczne zapatrywania dawa³y o sobie znaæ w doborowym ksiêgozbiorze47.
W Krakowie musia³ stykaæ siê te¿ z biskupem Piotrem Tomickim, który najpóŸniej od pocz¹tku drugiej dekady XVI w. da³ siê poznaæ jako namiêtny kolekcjoner ksi¹g, wyczulony na punkcie artystycznej oprawy oznaczanej superekslibrisem 48.
Za funkcjonowaniem warsztatu w Krakowie przemawia te¿ Hallerowska
makulatura drukarska w oprawach. Ma to tym wiêksze znaczenie, ¿e pozwala na
szukanie wykonawcy dzie³a wœród introligatorów wspó³pracuj¹cych z tym¿e
impresorem. Wedle Ÿróde³ archiwalnych móg³ nim byæ Piotr Wald, z którym
w 1511 r. Haller zawar³ umowê, zobowi¹zuj¹c¹ go do dostarczenia introligatorowi
w ci¹gu dwóch lat roboty na sumê 100 z³otych49. Biografia i dorobek tego rzemieœlnika stanowi jak dot¹d zagadkê. W œwietle cech formalno-stylowych opraw ze
zbiorów poznañskich i krakowskich jawi³by siê on jednak jako typowy reprezentant sto³ecznego œrodowiska introligatorskiego pierwszego kilkunastolecia XVI w.
W okresie tym tamtejsi rzemieœlnicy szeroko stosowali koncepcjê dekoracji opraw
W œwietle danych Ÿród³owych Cio³ek korzysta³ te¿ z us³ug krakowskiego z³otnika Feliksa
(K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 122, przyp. 5).
46
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 39, 42-49, 83, 90; S. £empicki, Cio³ek,
s. 78, 80.
47
R. Marciniak, Biblioteka biskupa Jana Lubrañskiego, „Kronika Miasta Poznania”, nr 2,
1999, s. 111-126; A. Wagner, Oprawa z superekslibrisem (w druku).
48
L. Hajdukiewicz, Ksiêgozbiór i zainteresowania bibliofilskie Piotra Tomickiego na tle jego
dzia³alnoœci kulturalnej, Wroc³aw-Warszawa-Kraków 1961, s. 36-51.
49
J. Ptaœnik, Cracovia impressorum XV et XVI saeculorum, Leopoli 1922, s. 26, 58-59; Drukarze dawnej Polski od XV do XVIII wieku, t. 1: Ma³opolska, cz. 1: Wiek XV-XVI, red. A. Kawecka-Gryczowa, Wroc³aw-Warszawa-Kraków-Gdañsk-£ódŸ 1983, s. 54. Praktykê kooperacji drukarzy i introligatorów w odniesieniu do makulatury drukarskiej opisa³ na przyk³adzie
szesnastowiecznego Krakowa K. P.[iekarski], Z korespondencji introligatorów XVI w. (I) ¯a³osne
list pani introligatorowej, „Silva Rerum”, 1927, nr 6/7, s. 104-105.
45
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
115
ze stosunkowo w¹skimi ramami strychulcowymi z pustymi listwami i naprzemiennie dekoracj¹ ornamentaln¹. Do standardowych rozwi¹zañ nale¿a³o umieszczanie
w górnej, poziomej listwie z³oconych napisów o gotyckim kroju liter, stopniowo wypieranych przez antykwê. Z³ocenie coraz czêœciej obejmowa³o te¿ inne elementy
dekoracji górnej ok³adziny, skupiaj¹ce siê zw³aszcza w obrêbie zwierciad³a i dooko³a niego. Typowe dla tutejszych introligatorów od koñca XV w. by³o upodobanie
w charakterystycznym, gotyckim ornamencie wyciskanym z rade³ka, który prezentowa³ w szeregu wariantów konary oplecione liœæmi akantu z biegn¹c¹ na ich tle
zwierzyn¹50. Przynajmniej do po³owy trzeciej dekady XVI w. stosowany by³ te¿ wzór
owocu granatu, prze¿ywaj¹cy swój rozkwit na oprawach krakowskich pod koniec
XV w.51 Ujawnia³ siê w tym wyraŸny pierwiastek niemiecki, a zw³aszcza norymberski52. Generalnie jednak od drugiego dziesiêciolecia XVI w. wzór ten by³ spychany
na mniej reprezentacyjn¹, tyln¹ ok³adzinê jako dekoracja wprawdzie efektowna, ale
anachroniczna. Wyeksponowanie go w omawianych dzie³ach na górnej ok³adzinie
sk³ania zatem do stwierdzenia o konserwatywnej orientacji stylowej ich wykonawcy.
Istotnie, w obrêbie póŸnogotyckiego wokabularza motywów zdobniczych i ornamentów, schematu kompozycyjnego dekoracji oraz wzajemnych relacji elementów dekoracyjnych i informacyjnych, brakuje w nich choæby jednego typowo renesansowego motywu. Wyj¹tek stanowi¹ tu z³ocone superekslibrisy o nowatorskiej formie.
Egzemplifikuje to niezwykle interesuj¹cy i wymagaj¹cy pog³êbionej analizy
proces, jak siê bowiem okazuje, mimo zdumiewaj¹cego niekiedy italianizmu
opraw krakowskich, jakie powstawa³y ju¿ w ostatniej æwierci XV w.53, formy
gotyckie ustêpowa³y w nich przez ca³e pierwsze trzydziestolecie nastêpnego stulecia. W twórczoœci „Mistrza J L” przetrwa³y one wrêcz do jego œmierci (lub li50
A. Wagner, Motywy ³owieckie na oprawach ksi¹¿kowych od œredniowiecza do XVIII wieku,
w: Materia³y III Miêdzynarodowego Kongresu Kultury £owieckiej, Jachranka k/Warszawy 2013
(w druku).
51
Stosowa³ go m.in. „Introligator z gmerkiem sygnowanym liter¹ S” (lata osiemdziesi¹te XV w.),
„Mistrz IC” (4 æwieræ XV w. – pocz¹tek XVI w.), Stanis³aw z Bia³ej (przynajmniej do 1523 r.),
„Mistrz J. L.” (przed 1536 r.). Zagadnienie popularnoœci tego wzoru w sto³ecznym introligatorstwie
charakteryzuje M. Krynicka (Oprawy introligatora Monogramisty J. L. w zbiorach Biblioteki
Czartoryskich w Krakowie, „Rozprawy i Sprawozdania Muzeum Narodowego w Krakowie”, t. IX,
1967, s. 89) oraz J. Storm van Leeuwen, The Golden Age of Bookbindings in Cracow, 1400-1600,
Kraków 2011, s. 20, poz. kat./tabl. 10, 15, 17, 22-24, 37.
52
Zob. np.: H. Loubier, Der Bucheinband von seinen Anfängen bis zum Ende des 18. Jahrhunderts, Leipzig 1926, s. 99, 109, il. 90/3, 91; M. Rozsondai, Über die „Koberger Einbände“,
„Gutenberg Jahrbuch“, 1976, s. 311-323, il. 35-54; J. Tondel, Inkunabu³y w zbiorach Biblioteki
Wy¿szego Seminarium Duchownego w Pelplinie, Toruñ 2007, s. 162, il. nienumerowane na s. 160-162, tabl.
53
Zob. np.: A. Lewicka-Kamiñska, Rzut oka na rozwój oprawy ksi¹¿kowej w Krakowie, „Roczniki Biblioteczne”, R. XVI, 1972, z. 1-2, s. 51-52, il. 2-3; ta¿, O trzech introligatorach krakowskich z prze³omu XV i XVI wieku, Kraków 1980, s. 3; M. Krynicka, Bucheinbände, w: Polen im
Zeitalter der Jagiellonen, 1386-1572, Schallaburg 1986, s. 497.
116
ARKADIUSZ WAGNER
kwidacji warsztatu) w 1536 r., znajduj¹c akceptacjê u instytucjonalnych i prywatnych klientów o konserwatywnych gustach54. Prowadzi³o to do charakterystycznej stylowej dwoistoœci dzie³ tworzonych od schy³ku XV w. do przynajmniej lat dwudziestych XVI w., co objawia³o siê wspó³istnieniem w jednej i tej
samej oprawie motywów typowo gotyckich z typowo renesansowymi. Naturalnie mia³o to zwi¹zek z powolnie wygasaj¹cymi preferencjami klienteli introligatorów, czemu towarzyszy³o przyzwyczajenie starych generacji rzemieœlników do
dawnych narzêdzi i formu³ dekoracyjnych.
Zjawisko to doskonale ilustruj¹ oprawy nale¿¹ce do drugiej grupy dzie³ wykonanych dla Cio³ka: aldyñskiej edycji Arystotelesa z 1497 r. ze zbiorów Biblioteki Publicznej m. sto³. Warszawy55, florenckiego wydania dzie³ Marcela Ficina
z lat 1484-1485 ze zbiorów Ossolineum we Wroc³awiu56, weroñskiego dzie³a Robertusa Valturiusa, De re militari z 1483 r. z kolekcji Biblioteki Narodowej
w Warszawie56a, druku Filipa Beroalda, Annotationes (Bolonia, 1488) z biblioteki kamedu³ów na Bielanach pod Krakowem, a obecnie przechowywanego w Bibliotece Jagielloñskiej57, druku lyoñskiego z 1509 r. znajduj¹cego siê w Bibliotece Uniwersyteckiej w Wilnie58 oraz dwutomowego (i jednolicie oprawionego)
rêkopisu Glossa in decretale Gregorii IX znajduj¹cego siê niegdyœ w Bibliotece
Za³uskich, a potem w zbiorach rosyjskich59.
Ka¿da z nich ozdobiona jest drug¹ odmian¹ superekslibrisu biskupiego, ponadto podlega innym schematom kompozycyjnym ni¿ w poprzednich dzie³ach,
co wraz z innym zasobem narzêdzi zdobniczych uprawnia do wysuniêcia hipotezy o wykonaniu opraw przez innego introligatora. W dwóch pierwszych dzie³ach
dekoracja górnej ok³adziny oparta jest na szerokich, przecinaj¹cych siê ramach
strychulcowych wype³nionych rozetami, zaœ w naro¿ach herbach Krakowa, Królestwa Polskiego oraz superekslibrisu (il. 11). W górnych listwach ram widnieje
typowy dla lokalnych wyrobów z³ocony napis. Dwie wewnêtrzne, stykaj¹ce siê,
M. Krynicka, Oprawy, s. 83, 89, 94, tabl. VI. Warto wspomnieæ, ¿e do póŸnych zleceniodawców „Mistrza J. L.” nale¿a³ m³odszy krewny biskupa Cio³ka, równie¿ o imieniu Erazm, bêd¹cy
w latach 1522-1546 opatem klasztoru cysterskiego w Mogile (zob. W. Pociecha, Cio³ek Erazm
(†1546), w: Polski S³ownik Biograficzny, T. IV, Kraków, 1937, op.cit., s. 81-82; M. Krynicka, Oprawy, op.cit., s. 95).
55
A. Kawecka-Gryczowa, Katalog starych druków Biblioteki Publicznej M. St. Warszawy.
Inkunabu³y, Warszawa 2005, poz. kat. 6, il. 13.
56
R. Kotula, Katalog inkunabu³ów bibljoteki Fundacji Wiktora hr. Baworowskiego we Lwowie, Lwów 1932, nr kat. 38, tabl. nienumerowana po s. 18; Katalog inkunabu³ów Biblioteki Zak³adu im. Ossoliñskich we Wroc³awiu, oprac. A. Kawecka-Gryczowa, Wroc³aw 1956, poz. kat. 270.
56a
Oprawy polskie. Wystawa zorganizowana przez Bibliotekê Narodow¹ i Oddzia³ Warszawski Towarzystwa Przyjació³ Ksi¹¿ki, listopad-grudzieñ 1987, Warszawa 1987, nr kat. 21.
57
Wzmianka o dziele, w: K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 167.
58
E. Laucevièius, XV – XVIII a. Knygø, op. cit, s. 40, il. 58.
59
F. Kopera, Miniatury, z. 4, szp. 559-561, il. 1; z opisu opraw obu tomów wynika, ¿e
w tomie II na górnej ok³adzinie zastosowano odmienny ornament.
54
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
117
Il. 9. Piotr Wald (?), oprawa dla bpa Erazma
Cio³ka – górna ok³adzina (fragment), Kraków,
oko³o 1510 r.; zbiory Fundacji XX. Czartoryskich w Krakowie; fot. Fundacja XX. Czartoryskich w Krakowie
Il. 10. Piotr Wald (?), oprawa dla bpa Erazma
Cio³ka – górna ok³adzina, Kraków, prawdopodobnie 1514 r.; zbiory Biblioteki Jagielloñskiej
w Krakowie; fot. J. Jakubiak
Il. 11. Henryk Sussmund (?), oprawa dla bpa
Erazma Cio³ka – górna ok³adzina, Kraków, druga dekada XVI w., zbiory Zak³adu Narodowego
im. Ossoliñskich we Wroc³awiu; fot. Zak³ad Narodowy im. Ossoliñskich we Wroc³awiu
Il. 12. Henryk Sussmund (?), oprawa dla bpa
Erazma Cio³ka – dolna ok³adzina, Kraków, druga dekada XVI w., zbiory Biblioteki Publicznej
m. sto³. Warszawy; fot. A. Wagner
118
ARKADIUSZ WAGNER
ramy wype³niaj¹ zaœ gotyckie wici roœlinne o dwóch wzorach, w tym jedna
wzbogacona drôleries z motywami ma³py, jelenia, or³a oraz smoka (lub gryfa).
Otaczaj¹ one charakterystyczne, w¹skie zwierciad³o, którego pole podzielone jest
na trzy czêœci. Œrodkowa zarezerwowana jest dla superekslibrisu, zaœ górna
i dolna na prosty ornament. O ile ogólny charakter dekoracji obu prac wykazuje
typowe cechy póŸnogotyckiego introligatorstwa krakowskiego, to koncepcja z³oconego, trójdzielnego zwierciad³a wype³nionego ornamentami wywodzi siê najprawdopodobniej z tradycji w³oskiej 60. Bardziej zachowawczy charakter ma dekoracja dolnych ok³adzin, sk³adaj¹ca siê ze œlepo wyciskanych ram strychulcowych
wype³nionych rozetami, a w naro¿ach herbami Cio³ka, wewnêtrznej ramy rade³kowej z, poznan¹ ju¿, gotyck¹ wici¹ oraz ze zwierciad³a wype³nionego wzorem
rombowym kontynuuj¹cym tradycjê œredniowieczn¹ (il. 12).
W dekoracji górnej ok³adziny oprawy z Biblioteki Jagielloñskiej zarzucono
koncepcjê zewnêtrznych ram z rozetami i herbami na rzecz bardziej przejrzystej
kompozycji z naprzemiennymi ramami ornamentalnymi oraz pustymi listwami
(il. 13). W górnej strefie znajduje siê teksturowy napis (w egzemplarzu warszawskim – w trzech wersach), któremu w pozosta³ych listwach odpowiada rade³kowy ornament (w oprawie z BN – o renesansowej formie floralnej, zaœ w oprawie
z BJ – gotycka wiæ z motywami zwierz¹t, identyczna jak w oprawach z Ossolineum i Biblioteki Publicznej m. sto³. Warszawy). Dalej ku œrodkowi znajduje siê
pusta rama, nastêpnie rama wype³niona ornamentem geometrycznym (w egzemplarzu z BJ) lub gotyck¹ wici¹ (w egzemplarzu z BN). Otacza ona w¹skie zwierciad³o z centralnie ulokowanym superekslibrisem, który ujmuj¹ od góry i do³u
wyciski rombowego t³oku z kobiecym popiersiem (egzemplarz z BJ) lub rozetkami (egzemplarz z BN). Powrót do gotyckich formu³ zdobniczych dokona³ siê
na dolnej ok³adzinie obu opraw, w której wprawdzie ramê wype³nia ornament
typowo renesansowy, jednak w obszernym zwierciadle ukazany jest wzór z owoców granatu, kwiatonów i szyszek.
Przypuszczalnie do tej grupy nale¿y oprawa ze zbiorów wileñskich, znana
mi wy³¹cznie z fragmentarycznych przerysów o³ówkowych. Przemawia za tym,
po pierwsze, forma superekslibrisu identyczna jak w powy¿szych dwóch woluminach oraz motyw szyszki o analogicznej formie jak w poprzednich dzie³ach.
Inna jest jednak wiæ roœlinna, ponadto charakterystyczny motyw gryfa w rombie
wskazuj¹cy na pos³ugiwanie siê anachronicznymi t³okami typowymi dla opraw
niemieckich krêgu Kobergerowskiego oraz tarcza herbowa z dwug³owym or³em,
w tle których widnieje inicja³ „S”.
60
F. Macchi, L. Macchi, Atlante della legatura italiana, il Rinascimento (XV-XVI secolo),
Milano 2007, poz. kat./tabl. 35, 101; R. Miriello, Legature riccardiane, Firenze 2008, poz. kat./
tabl. 20, 30, 78, 80, 92 i inne.
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
119
Zastosowany w powy¿szym dziele motyw szyszki wyciœniêto w naro¿ach
zwierciad³a i zamkniêto w æwierækolu z³o¿onym z linii i drobnych rozetek, co
wykazuje silne podobieñstwo do dekoracji opraw dwutomowego rêkopisu Glossa
in decretale. Górna ok³adzina pierwszej z nich, znana z dawnych fotografii, podlega charakterystycznemu gotycko-renesansowemu schematowi kompozycyjnemu,
z zewnêtrzn¹ ram¹ wype³nion¹ rozetami i napisem, a w naro¿ach superekslibrisami drugiej odmiany (il. 14). Dwie wewnêtrzne ramy wype³nia wiæ znana z opraw
w Bibliotece Publicznej m. sto³. Warszawy, Wroc³awiu i Krakowie, oddzielona pustymi listwami. Ostatnia z nich stanowi z³ocone obramienie smuk³ego zwierciad³a
z centralnym z³oconym medalionem przedstawiaj¹cym œw. Annê Samotrzeæ w otoku z inskrypcj¹ oraz dwoma z³oconymi wyciskami superekslibrisu na osi.
Powy¿szy medalion ma du¿e znaczenie badawcze, jako ¿e pozwala na powi¹zanie opraw drugiej grupy z krakowskim introligatorem Henrykiem Sussmundem (Sussemundem, Süssemundem, Sismundtem). Jak bowiem wykaza³a Anna
Lewicka-Kamiñska, rzemieœlnik ten pos³ugiwa³ siê nim w dekoracji opraw z drugiej dekady XVI w.61 Sk¹din¹d wiadomo te¿, ¿e nale¿a³ wraz z ma³¿onk¹ do introligatorskich wspó³pracowników Jana Hallera w latach 1514-1519 i by³ w Ÿród³ach okreœlany jako introligator librorum domini Haller62. Najprawdopodobniej
te¿ wykorzystywa³ on makulaturê drukarsk¹ Hallera, za czym przemawiaj¹ wyklejki z pierwszego tomu rêkopisu z opisan¹ opraw¹, sk³adaj¹ce siê z fragmentów Iudicum celebratissime universitatis Cracoviensis […] z 1513 r.63 Jak wykaza³y badania Lewickiej-Kamiñskiej, z jego osob¹ nale¿a³oby te¿ zwi¹zaæ inicja³
„S” od „S[ussmund]”64.
A. Lewicka-Kamiñska, Stanis³aw, introligator krakowski z 1. po³owy XVI w., „Biuletyn Biblioteki Jagielloñskiej”, R. XXX, 1980, nr 1/2, s. 40; zob. te¿: M. Krynicka, Elementy figuralne
dekoracji polskich opraw ksi¹¿kowych i ich zwi¹zki z grafik¹ w pierwszym trzydziestoleciu XVI
wieku, w: Dawna ksi¹¿ka i kultura: materia³y miêdzynarodowej sesji naukowej z okazji piêæsetlecia sztuki drukarskiej w Polsce, red. S. Grzeszczuk, A. Kawecka-Gryczowa, s. 171-173, il. 23.
62
J. Ptaœnik, Cracovia impressorum, op.cit., s. 26, 59, 72; Drukarze dawnej Polski, t. 1: Ma³opolska, cz. 1, s. 60.
63
F. Kopera, Miniatury, szp. 561 (badacz wspomina te¿ o wyklejce z II tomu, zawieraj¹cej
tekst drukowany: de dno anni – Capitulum primum – De generali revolutione […]).
64
Kwestia wykonawcy opraw oznaczonych tym motywem by³a od dawna przedmiotem spekulacji naukowych; W. Wis³ocki (Incunabula typographica Bibliothecae Univsersitatis Jagellonicae Cracoviensis, Cracoviae 1900, s. 241, 339, 402, i inne) wyodrêbni³ niektóre jego dzie³a i okreœli³ jako Introligator de signo Aquilae bicipitis cum litera S (Introligator ze znakiem dwug³owego
or³a z liter¹ S), identyfikuj¹c go z Miko³ajem Procopiadesem z Szadka-Szadkowskim. Ten mylny
pogl¹d by³ powielany przez badaczy polskich i zagranicznych (np. L. Dobrzyñska-Rybicka, Dwie
wielkopolskie bibljoteki klasztorne, „Zapiski Muzealne” z. II-III, 1918, s. 10-11, il. 13; H. Hellwig,
»Studentenbuchbinder« und Bindewerkstätten in Krakau Ende 15./Anfang 16. Jahrhundert, w: Festschrift Ernst Kyriss, Stuttgart 1961, s. 239, il. 34). Dopiero A. Lewicka-Kamiñska zaproponowa³a
powi¹zanie go z Henrykiem Sussmundem jako introligatorem „pracuj¹cym dla Erazma Cio³ka”
(Stanis³aw, op.cit., s. 40). Temat ten planowa³a rozwin¹æ w monograficznym tekœcie, co jednak
uniemo¿liwi³a jej œmieræ.
61
120
ARKADIUSZ WAGNER
Niestety, podobnie jak w przypadku Piotra Walda, jego ¿yciorys, a przede
wszystkim dorobek, nale¿¹ do wci¹¿ nierozpoznanych. Wedle Ÿróde³ archiwalnych do krêgu mieszczan krakowskich by³ przyjêty w 1510 r.65; nie wiadomo
jednak, czy ju¿ wówczas mia³ swój warsztat. Zak³adaj¹c, ¿e omówionych kilka
opraw stanowi³o jego wyroby, Sussmund prezentowa³by siê jako introligator stosuj¹cy gotycko-renesansowy repertuar formalno-stylowy, podlegaj¹cy wszak¿e
ewolucji w kierunku coraz silniejszego pierwiastka renesansowego na bardziej
reprezentacyjnych, górnych ok³adzinach opraw. Z tego punktu widzenia oprawa
rêkopisu Glossa in decretale stanowi³aby dzie³o najbardziej nowatorskie stylowo, z dekoracj¹ zwierciad³a bêd¹c¹ jednym z najwczeœniejszych w Krakowie,
jeszcze doœæ swobodnych, naœladownictw opraw w³oskich w typie grecko-bizantyñskim66.
Na osobn¹ uwagê zas³uguje oprawa paleotypu Filipa Beroalda, De die natali
et alia aliorum opuscula (Bolonia 1497) z Archiwum Archidiecezjalnego
w GnieŸnie67, wyró¿niaj¹ca siê nie tylko superekslibrisem, ale te¿ dekoracj¹. Na
obu ok³adzinach jest ona jednakowa, ukazuje szerok¹ i niemal pust¹ ramê obwiedzion¹ liniami strychulcowymi oraz wewnêtrzn¹ ramê wype³nion¹ renesansowym ornamentem floralnym analogicznym, jak w oprawie z BN (il. 15). Wyzbyte dekoracji jest te¿ zwierciad³o, mieszcz¹ce poœrodku jedynie z³ocony wycisk
superekslibrisu; charakterystyczny wzór rombowy z rozetkami zdobi kompartymenty grzbietu. Wskutek niegdysiejszych uszkodzeñ woluminu, a nastêpnie zabiegów konserwatorskich (w XIX w.?) oprawa pozbawiona zosta³a pierwotnych
ok³adzin (z desek?, z tektury?) oraz wyklejek.
Mimo to, choæby na podstawie formy zapiêæ i sposobu ich umieszczenia na
ok³adzinie, mo¿liwe jest stwierdzenie niew¹tpliwie polskiego wykonawstwa dzie³a: tzw. zapinki okienkowe sporz¹dzone z mosi¹dzu i ozdobione motywem liœcia
akantu wybitego ze sztancy s¹ analogiczne jak w oprawie ze zbiorów poznañskich z Biblioteki Narodowej oraz w jednej z opraw w Bibliotece Jagielloñskiej.
Ponadto ulokowane s¹ przy d³u¿szej krawêdzi górnej ok³adziny, co znamionuje
œredniowieczne i renesansowe introligatorstwo na pó³noc od Alp, w odró¿nieniu
od typowo w³oskiego sposobu lokowania zapiêæ (lub wi¹zañ) przy d³u¿szych
i krótszych krawêdziach, z zapinkami na dolnej ok³adzinie68. Precyzyjniejsze
okreœlenie autora oprawy okazuje siê jednak trudniejsze, tak ze wzglêdu na odA. Kie³bicka, Z. Wojas, Ksiêgi przyjêæ do prawa miejskiego w Krakowie, 1507-1572, Kraków 1993, s. 14/poz. 236.
66
A. Lewicka-Kamiñska, Rzut oka, s. 54, il. V-VI; Poolse, poz. kat./il. 58, 64, 65, 67, 75;
J. Storm van Leeuwen, The Golden Age, op.cit., nr kat./tabl. 34, 36-37, 40-41.
67
L. Formanowicz, Katalog inkunabu³ów Biblioteki Kapitulnej w GnieŸnie, z. 1, Poznañ 1939,
poz. kat. 136/egz. 2.
68
G. Bologna, Legature, Milano 1998, il. na s. 18-20, 97, 100, 105-106; G. Adler, Handbuch
Buchverschluss und Buchbeschlag, Wiesbaden 2010, s. 115-126.
65
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
Il. 13. Henryk Sussmund (?), oprawa dla bpa
Erazma Cio³ka – górna ok³adzina, Kraków,
druga dekada XVI w., zbiory Biblioteki Jagielloñskiej w Krakowie; fot. J. Jakubiak
Il. 15. Introligator anonimowy, oprawa dla bpa
Erazma Cio³ka – dolna ok³adzina, Kraków,
druga dekada XVI w., zbiory Archiwum Archidiecezjalnego w GnieŸnie; fot. A. Wagner
121
Il. 14. Henryk Sussmund (?), oprawa dla bpa
Erazma Cio³ka – górna ok³adzina, Kraków, druga dekada XVI w., wg: K. Hartleb, Dzia³alnoœæ
kulturalna..., Lwów 1929
122
ARKADIUSZ WAGNER
osobnienie superekslibrisu, kompozycji dekoracji ok³adzin, jak i u¿ytych do niej
t³oków. W jego ustaleniu nie pomaga znalezienie na pocz¹tku XX w. w pok³adach archeologicznych na terenie Krakowa t³oku superekslibrisowego wœród kilkunastu t³oków gotyckich i renesansowych. Wprawdzie niektóre z nich Adam
Chmiel zdo³a³ powi¹zaæ z grup¹ opraw krakowskich z pocz¹tku XVI w., jednak
ich forma stylowa oraz zastosowane narzêdzia nie daj¹ siê po³¹czyæ z omawianym dzie³em. Zmusza to do poprzestania na ostro¿nym okreœleniu oprawy jako
dzie³a z drugiej dekady XVI w. wykonanego przez anonimowego introligatora
krakowskiego.
Opisane dzie³a nie wyczerpuj¹ oczywiœcie problemu opraw wykonywanych
na zlecenie biskupa Cio³ka. Przeciwnie, zachowanie siê zaledwie oko³o dziesiêciu woluminów spoœród kilkuset wzmiankowanych w Ÿród³ach i dawnej literaturze (co daje w przybli¿eniu kilka procent pierwotnej zawartoœci ksiêgozbioru)
zmusza do apriorycznego za³o¿enia, ¿e mog³o dla niego pracowaæ kilku introligatorów. Warto w tym kontekœcie wspomnieæ chocia¿by niezachowan¹ oprawê
zawieraj¹c¹ makulaturê z rêkopisu p³ockiego69. Fakt ten mo¿e wskazywaæ na
pracê tamtejszego introligatora, do czego uprawniaj¹ równie¿ wzmianki o rzemioœle introligatorskim w P³ocku od XV w.70 Powa¿n¹ lukê w naszej wiedzy
o bibliofilskich zami³owaniach Cio³ka czyni niezachowanie siê wœród reliktów
jego zbioru opraw w³oskich. Nie ulega zaœ w¹tpliwoœci, ¿e takowe biskup posiada³ z racji swych d³ugotrwa³ych pobytów w tym kraju (Kazimierz Hartleb stwierdza³ wrêcz, ¿e ksiêgozbiór biskupa z³o¿ony by³ niew¹tpliwie w Rzymie71). Nie
wydaje siê przecie¿, aby rozmi³owany w zbytku i jednoczeœnie we w³oskim humanizmie hierarcha zakupywa³ tam ksiêgi in crudo, by ze wzglêdów oszczêdnoœciowych przewoziæ je w takim stanie do Polski i dopiero w niej oddawaæ do
oprawy. Niestety, wœród znanych dziœ opraw ¿adna nie jest wyrobem znad Tybru, co sygnalizuje, ¿e akurat ta czêœæ ksiêgozbioru – przewieziona do Pu³tuska
– w ca³oœci uleg³a zag³adzie.
W œwietle obecnej wiedzy o biskupie Cio³ku oraz krakowskim rzemioœle
introligatorskim pierwszych dwóch dekad XVI w. Piotr Wald oraz Henryk Sussmund jawiliby siê zatem jako jedyni hipotetyczni wykonawcy opraw zachowanych w kilku bibliotekach polskich i zagranicznych. Przypuszczalnie jednostkowym dzie³em by³a zaœ oprawa gradua³u dla katedry p³ockiej, wykonana przez
wawelski warsztat katedralisa Abrahama.
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 172-173.
W. Szeliñska, Biblioteki profesorów Uniwersytetu Krakowskiego w XV i pocz¹tkach XVI
wieku, wyd. Ossolineum 1966, s. 121, przyp. 99; o szesnastowiecznych introligatorach p³ockich
zob. np. w: M. Wojciechowska, Z dziejów ksi¹¿ki w Poznaniu w XVI wieku, Poznañ 1927, s. 37;
K. Askanas, Sztuka, op.cit., s. 131, il. na s. 588.
71
K. Hartleb, Dzia³alnoœæ kulturalna, op.cit., s. 126.
69
70
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
123
Na tym tle oprawa klocka druków ze zbiorów Biblioteki Raczyñskich
w Poznaniu prezentuje siê jako trudny do przecenienia zabytek kultury bibliofilskiej polskiego renesansu, zwi¹zany z jedn¹ z najœwiatlejszych postaci wœród rodzimych dygnitarzy pierwszych dekad XVI w. Nale¿y jednak mieæ nadziejê, ¿e
wœród polskich i zagranicznych zbiorów kryj¹ siê jeszcze woluminy, których
oprawy i znaki w³asnoœciowe pozwol¹ powi¹zaæ je ze s³ynnym biskupem.
SUMMARY
In 2013 an unknown volume from the collection of books of bishop Erazm Cio³ek, an eminent
renaissance bibliophile, was discovered in the Raczyñski Library in Poznañ. The binding of the
book features several impressions of a heraldic super ex libris, whereas the lining pasted on
the inside of the covers is scrap printing paper from the Jan Haller printing house. In view of an
enormous historical value of the volume and scarce knowledge of Cio³ek’s bibliophilic profile, the
binding was set against the other presently known bindings from the bishops’ book collection. As
a result it was established that he availed himself of the services of the Krakow book binders Piotr
Wald and Henryk Sussmund; moreover, he also used at least four kinds of super ex libris, out of
which two have a characteristic Italinizing form of the testa di cavallo type. A typographic analysis
of the scrap paper revealed that it is probably a fragment of a ‘prognostic’ that did not survive in
any other copy.
Keywords
Bishop Erazm Cio³ek, Jan Haller, Piotr Wald, Henryk Sussmund, Krakow bookbinding,
super ex libris, renaissance bibliophilia
124
ARKADIUSZ WAGNER
OPRAWA Z SUPEREKSLIBRISAMI BISKUPA ERAZMA CIO£KA…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
125
WIELKOPOLSKI
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Instytut Prahistorii
Szczyt koœcio³a Najœwiêtszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu.
Budowa, ikonografia, Ÿród³a archeologiczne
Gable of the Blessed Virgin Mary Church at the Ostrów Tumski Island in Poznañ.
Construction, Iconography, Archaeological Sources
Id¹c od strony Starego Miasta na poznañski Ostrów Tumski, widzimy ci¹g
charakterystycznych ceglanych budowli, s¹ to: Psa³teria, dawna kolegiata Najœwiêtszej Marii Panny i w dali dwuwie¿owa zachodnia fasada katedry. Niniejsza publikacja ma na celu ponowne zwrócenie uwagi na gotycki koœció³ NMP, a w zasadzie
na jeden z elementów jego bry³y – zachodni szczyt (il. 1). Ze wzglêdu na to, ¿e
historia tej XV-wiecznej œwi¹tyni by³a obszernie omówiona przez ks. Józefa Nowackiego1 oraz powtarzana i uzupe³niana w licznych opracowaniach innych autorów2; we wstêpie przypomniane zostan¹ wy³¹cznie najwa¿niejsze informacje dotycz¹ce tej budowli.
Jak wykaza³y badania archeologiczne ostatnich kilkunastu lat, koœció³ NMP
wybudowano w miejscu przedromañskiej, kamiennej kaplicy powi¹zanej z czêœci¹ pa³acow¹ (palatium) znajduj¹c¹ siê w ksi¹¿êcym cz³onie poznañskiego grodu3. Budowa gotyckiego, ceglanego koœcio³a rozpoczê³a siê od oko³o 1430 r.,
J. Nowacki, Kolegiata Najœwiêtszej Maryi Panny w Poznaniu, „Miesiêcznik Koœcielny Archidiecezji Poznañskiej”, t. 6, 1951, z. 11/12, s. 314-341.
2
M.in.: Z. Kurzawa, Koœció³ sukursalny pw. Najœwiêtszej Marii Panny, w: Katalog zabytków
sztuki w Polsce, t. VII, Miasto Poznañ, cz. 1, Ostrów Tumski i Œródka z Komandori¹, red. E. Linette, Z. Kurzawa, Warszawa 1983, s. 62-66; M. Machowski, A. W³odarek, Koœció³ kolegiacki pw.
Wniebowziêcia Panny Marii, w: Architektura gotycka w Polsce, red. T. Mroczko, M. Arszyñski,
t. 2: Katalog zabytków, red. A. W³odarek, Warszawa 1995, s. 188-189 (tu autorzy podali b³êdne
wezwanie koœcio³a, powinno byæ Najœwiêtszej Marii Panny); Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania. Przewodnik, Poznañ 2006, s. 66-69; J. Kowalski, Gotyk wielkopolski.
Architektura sakralna XIII-XVI w., Poznañ 2010, s. 179-192.
3
H. Kóèka-Krenz, Rezydencja pierwszych Piastów na poznañskim Ostrowie, w: Poznañ we
1
126
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
a jego konsekracja odby³a siê w 1448 r. Koœció³ w niezmienionej bryle stoi po
dzieñ dzisiejszy, choæ wielokrotnie wymaga³ remontów, pocz¹wszy ju¿ od schy³ku XVI w. Do koœcio³a przylega³ niewielki cmentarz otoczony ceglanym murem,
a badania archeologiczne wykaza³y równie¿ liczne pochówki we wnêtrzu œwi¹tyni. Cmentarz ten u¿ytkowany by³ przynajmniej w XV-XVIII w.4 Wraz z pocz¹tkiem XIX w. budynek by³ w tak bardzo z³ym stanie technicznym, ¿e w³adze
pruskie zdecydowa³y o jego rozbiórce i wystawieniu odzyskanych cegie³ na licytacjê. Na szczêœcie uda³o siê temu zapobiec i dziêki zebranym funduszom przeprowadzono oko³o po³owy XIX w. generalny remont wnêtrza i fasad obiektu.
Ponowna konsekracja nast¹pi³a w 1862 r. W czasie II wojny œwiatowej koœció³
pe³ni³ funkcjê magazynów muzealnych i nie zosta³ w powa¿niejszy sposób
uszkodzony. Wnêtrze wyremontowano w 1954 r. i wówczas Wac³aw Taranczewski wykona³ istniej¹c¹ do dziœ dekoracjê malarsk¹. Odnowienie elewacji i wymiana uszkodzonych kszta³tek odby³a siê pod koniec lat siedemdziesi¹tych oraz
na prze³omie XX/XXI w.
SZCZYT – STAN DZISIEJSZY I IKONOGRAFIA
Szczególnie okazale prezentuje siê schodkowy szczyt kolegiaty z dziewiêcioma ostro³ukowymi blendami obwiedzionymi kszta³tkami z faz¹. Od krawêdzi
szczytu wymurowano 12 pinakli zwieñczonych ceramicznymi kwiatonami. Na
samej górze szczytu zamiast 13. pinakla znajduje siê zdecydowanie m³odsza sygnaturka. Podstawê pinakli zdobi w naro¿ach trójlistna, nieglazurowana kszta³tka w formie wa³ka ujêtego z obu stron pó³wa³kiem. Dwa górne pinakle od pó³nocy pochodz¹ z nowo¿ytnych napraw i wykonano je z nieotynkowanej ceg³y
bez u¿ycia profilowanych kszta³tek naro¿nych. Schodkowy szczyt koœcio³a, bardzo uproszczony, tylko z piêcioma prostymi pinaklami pozbawionymi kwiatonów
widnieje w dziele Civitates Orbis Terrarum z 1618 r. autorstwa Georga Brauna
i Franza Hogenberga5. Na kolejnych trzech widokach: z 1728 r. zamieszczonym
na planie Jana Rzepeckiego6, na panoramie z 1734 r. Fryderyka Bernarda Wernera7 oraz na rysunku z 1734 r. tego samego autora 8, zauwa¿amy nadbudowan¹
wczesnym œredniowieczu, t. V, red. H. Kóèka-Krenz, Poznañ 2005, s. 59-81; Na wyspie Ostrów,
przy której dziœ jest Poznañ…, Poznañ 2012, s. 20-23, 28-46, ryc. 25 (kaplica przedromañska przylega bezpoœrednio do fundamentów obecnego koœcio³a od strony po³udniowo-wschodniej).
4
O. Antowska-Gor¹czniak, A. Sikorski, P. Pawlak, P. Wawrzyniak, Cmentarze Ostrowa Tumskiego, „Kronika Miasta Poznania” 1 (2003), s. 57-64.
5
Plany Poznania, red. D. Ksi¹¿kiewicz-Bartkowiak, Poznañ 2010, nr 1.
6
Plany…, nr 4.
7
M. Warkoczewska, Ostrów Tumski na dawnych widokach i fotografiach, „Kronika Miasta
Poznania” 1 (2003), ryc. 4.
8
M. Warkoczewska, Ostrów Tumski…, ryc. 5.
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
127
Il. 1. Koœció³ Najœwiêtszej Marii Panny na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, widok od zachodu;
fot. O. Antowska-Gor¹czniak
sygnaturkê, a wiêc wnioskowaæ mo¿na, ¿e pochodzi ona przynajmniej z pocz¹tków XVIII w. U Jana Rzepeckiego koœció³ zosta³ przedstawiony z bardzo schematycznie zaznaczonym szczytem o trójk¹tnym kszta³cie, pozbawionym pinakli
i kwiatonów. Równie¿ F.B. Werner ograniczy³ jeden z rysunków do schematycznie potraktowanego schodkowego szczytu pozbawionego pinakli i kwiatonów.
Na drugim dostrzec mo¿na wiêcej szczegó³ów zachodniej œciany kolegiaty: pinakle, kwiatony i zarys blend. Kolejna rycina pochodz¹ca ze szkicownika Kaje-
128
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
tana Wincentego Kielisiñskiego z lat czterdziestych XIX w.9 oddaje realistycznie
obraz mocno zrujnowanego szczytu koœcio³a tu¿ przed jego generalnym remontem i konserwacj¹ wykonan¹ w po³owie XIX w.10 Na rysunku widoczny jest
przechylony i odgiêty krzy¿ na sygnaturce oraz brak fragmentu drugiego pinakla
wraz z kwiatonem po pó³nocnej stronie sygnaturki.
O BUDOWIE
Koœció³ NMP budowany by³ bardzo d³ugo. Pocz¹tek zbierania funduszy pro
fabrica ecclesiae odnotowuje siê ju¿ w 1426 r., czyli za rz¹dów biskupa Andrzeja £askarza11. Z pewnoœci¹ budowla by³a ju¿ rozpoczêta w 1431 r. Przyjmuje siê,
¿e w pocz¹tkowej fazie wznoszenia kolegiaty zatrudniono tzw. „brunsbergowski”
warsztat zachodniopomorski12.
Od lat piêædziesi¹tych XX w. toczy siê dyskusja nad obecnoœci¹ wówczas
w Poznaniu warsztatu Brusnberga13 lub któregoœ z jego uczniów14. Zauwa¿a siê
udzia³ warsztatu zachodniopomorskiego w tym samym okresie (nieco prêdzej)
równie¿ w katedrze poznañskiej15. Jednak z nieznanych bli¿ej przyczyn (mo¿e
finansowych?) inni, lokalni muratorzy finalizowali dzie³o. W³aœnie z koñcow¹
faz¹ budowy ³¹czyæ nale¿y wykonanie szczytu zachodniego œwi¹tyni gotyckiej.
ród³a pisane wymieniaj¹ pod 1444 r. Hanusza Prusza, który ukoñczy³ budowê
œcian, zwracaj¹c w dniu 12 sierpnia niewykorzystan¹ ceg³ê i narzêdzie zwane
grac¹ oraz nadwy¿kê gotówki w wysokoœci pó³ grzywny. W 1445 r. Lorek
z Koœciana wymurowa³ interesuj¹cy nas szczyt koœcio³a oraz pokry³ dach dachówk¹ za kwotê 20 grzywien16. W latach 1447-1448 Niklos z Poznania i jego
syn, te¿ Niklos, zasklepili wnêtrze koœcio³a. W tym samym roku (1448) za rz¹dów biskupa Andrzeja z Bnina nast¹pi³a konsekracja koœcio³a i to w³aœnie jemu
kronikarz Jan D³ugosz nies³usznie przypisa³ ca³oœæ zas³ug w fundacji17.
J. Fogel, Koœcio³y Wielkopolski, Kujaw i Ziemi Lubuskiej. Z teki rysunków Kajetana Wincentego Kielisiñskiego (1808-1849), Poznañ 1998, s. 118-119.
10
Z. Kurzawa, Dziewiêtnastowieczna restauracja „staro¿ytniczych” budynków na Ostrowie
Tumskim, „Kronika Miasta Poznania” 1 (2003), s. 364-372.
11
J. Nowacki, Kolegiata Najœwiêtszej…, s. 325-327; J. Kowalski, Gotyk…, s. 179-180.
12
J. Kowalski, Gotyk…, s. 185-188.
13
L. Przymusiñski, Architektura koœcio³a N. P. Marii w Poznaniu (streszczenie referatu wyg³oszonego na zebraniu naukowym Oddzia³u Poznañskiego w dniu 10.X.1955 r.), „Biuletyn Historii Sztuki” 18 (1956), z. 2, s. 302-303.
14
A. Kar³owska-Kamzowa, Sztuka gotycka, w: red. J. Topolski, Dzieje Poznania do roku 1793,
t. 1, cz. I, Poznañ 1988, s. 378.
15
M. Kutzner, Wielkopolska, Kujawy, Ziemia £êczycka i Sieradzko-Wieluñska, w: Architektura gotycka w Polsce, red. T. Mroczko, M. Arszyñski, t. 1, Warszawa 1995, s. 162; W. Ga³ka,
O architekturze i plastyce dawnego Poznania do koñca epoki baroku, Poznañ 2001, s. 116.
16
J. Nowacki, Kolegiata Najœwiêtszej…, s. 327; M. Kutzner, Wielkopolska, Kujawy…, s. 165.
17
J. D³ugosz, ¯ywoty biskupów poznañskich przez Jana D³ugosz kanonika krakowskiego na9
Il. 2. Zestawienie szczytu koœcio³a NMP na Ostrowie Tumskim (A) ze szczytem koœcio³a benedyktynów w Lubiniu
(B – wg J. Kohte). Rysunki nieskalowane;
rys. O. Antowska-Gor¹czniak
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
129
130
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
Marian Kutzner zwróci³ uwagê na podobieñstwo zachodniego szczytu koœcio³a NMP i nieco m³odszego (1444-1462) wschodniego szczytu koœcio³a benedyktynów w Lubiniu18. Na tej podstawie zasugerowa³ mo¿liwoœæ wykonania
szczytu koœcio³a w Lubiniu tak¿e przez Lorka z Koœciana. Przy zestawieniu obydwóch szczytów: poznañskiego i lubiñskiego widoczne s¹ wspólne cechy, tzn.
wysokie ostro³ukowe blendy i ceglane podstawy pinakli (il. 2). W realizacji lubiñskiej blendy s¹ zdecydowanie g³êbsze i nie ma, niestety, dekoracji w postaci
ceramicznych elementów ostros³upowych sterczyn z kwiatonami.
NAPRAWY SZCZYTU
Niedawno, podczas czyszczenia fasad, uzupe³nieñ cegie³ i kszta³tek na koœciele pw. NMP, œci¹gniête zosta³y równie¿ pinakle wraz z kwiatonami. Obecne
sterczyny sk³adaj¹ siê z trzech elementów mocowanych ze sob¹ za pomoc¹ metalowego prêta przek³adanego w otwory poszczególnych czêœci. Na spodniej stronie dwóch elementów uda³o siê udokumentowaæ wyryt¹ datê 1859, co potwierdza moment wykonywania XIX-wiecznych konserwacji (il. 3). Sterczyny te
zrobiono przy u¿yciu formy, z odpowiednio przygotowanej szlamowanej gliny,
z dodatkiem mineralnej domieszki schudzaj¹cej (bardzo drobnego piasku). Po
wypale masa ceramiczna zyska³a odcieñ jasnoceglasty i szaroceglasty. Elementy
sterczyn pokryto oliwkow¹, matow¹, miejscami chropowat¹ polew¹ szklan¹.
Ostatnio opublikowano omówienie rachunków z dokonanych wówczas napraw
koœcio³a, w tym odnosz¹cych siê do ceramicznych sterczyn, które doskonale
koresponduje z powy¿szymi spostrze¿eniami19. Dziêki temu znamy nazwisko
autora obecnych zwieñczeñ schodkowego szczytu. By³ to garncarz Kon[stanty?]
Moliñski, który we wrzeœniu 1859 r. wystawi³ rachunek za 13 sztuk piramid
wykonanych wed³ug formy i modelu i pokrytych zielon¹ glazur¹. Prace murarskie, w tym naprawê wie¿yczki (sygnaturki) i 12 sterczyn oraz, jak wolno przypuszczaæ, osadzenie na metalowych prêtach wspomnianych piramid, które – na
podstawie rachunku z paŸdziernika 1859 r. – wykona³ murarz Falke.
Wed³ug powy¿szego b³êdna wydaje siê starsza sugestia o naprawach sterczyn
dopiero w latach 1883-1890, odnotowana w publikacji Architektura gotycka
w Polsce20. Zarówno Ÿród³a historyczne, jak i wyryte daty na spodach obecnych
sterczyn wskazuj¹ jednoznacznie na ich wykonanie w 1859 r. S¹dziæ jednak napisane, t³um. A. Pawlaczyk, w: Katalogi biskupów poznañskich, red. J. Wiesio³owski, Poznañ 2004,
s. 35.
18
M. Kutzner, Architektura, w: Dzieje Wielkopolski. Do roku 1793, red. J. Topolski, t. 1, Poznañ 1969, s. 387, przyp. 7. Tak¿e: J. Kowalski, Gotyk…, s. 343-344, ryc. 246, 298.
19
Z. Kurzawa, Dziewiêtnastowieczna restauracja…, s. 370-371.
20
M. Machowski, A. W³odarek, Koœció³ kolegiacki…, s. 189.
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
131
Il. 3. Sterczyny autorstwa Moliñskiego (1-3). Wyryta data ich wykonania – 1859 na spodzie
dwóch elementów (2a, 3a); fot. A. Sikorski
132
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
le¿y, ¿e pinakle wraz z kwiatonami musia³y zdobiæ szczyt gotyckiego koœcio³a
od czasów jego wzniesienia. Poœrednio wnioskujemy o tym na podstawie rysunku Juliusa Minulotiego z 1833 r.21 i ryciny Kielisiñskiego, pochodz¹cych sprzed
renowacji XIX-wiecznych. Kolejnym dowodem na istnienie gotyckich pinakli na
szczycie koœcio³a NMP s¹ ich relikty w postaci potrzaskanych fragmentów odkrytych podczas badañ wykopaliskowych prowadzonych przez prof. dr hab. Hannê Kóèka-Krenz z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu22.
CO „MÓWI¥” RÓD£A ARCHEOLOGICZNE
Podczas badañ archeologicznych przy koœciele pw. NMP i w jego wnêtrzu
(w latach 1999-2011) pozyskano 21 fragmentów, które mo¿na ³¹czyæ z elementami sterczyn gotyckich: pinaklami i kwiatonami. Wiêcej u³amków stwierdzono
po zachodniej i po³udniowej stronie dawnej kolegiaty. Pochodz¹ one z nawarstwieñ nowo¿ytnych, do których trafia³y jako destrukt elementów wystroju architektonicznego. Zdecydowana ich wiêkszoœæ pochodzi z warstw datowanych
na XIX w., co poœwiadcza ówczesne remonty i celowe zrzucenie ze szczytu koœcio³a starych, zniszczonych sterczyn.
Sterczyny te wykonano z ¿elazistej gliny z domieszk¹ piasku, niekiedy
z dodatkiem ¿wiru (3 szt.), twardych okruchów ceramicznych (mo¿e szamotu –
5 szt.) oraz byæ mo¿e intencjonalnej domieszki organicznej (negatywy po sianie
lub sieczce – 2 szt.). Kszta³towanie opisywanych detali architektonicznych odbywa³o siê zapewne na stole formierskim, z zastosowaniem podsypki piasku (co
odnotowano na spodzie jednego fragmentu kwiatonu). Na innym u³amku zachowa³y siê odciœniête na spodzie liœcie, co œwiadczy o formowaniu bezpoœrednio
na gruncie lub s¹ to negatywy powsta³e na etapie suszenia na ziemi. W procesie
formowania niew¹tpliwie korzystano z gotowych wzorników, byæ mo¿e równie¿
form (drewnianych?). Pracê przy wykrawaniu kszta³tów i finalnym odcinaniu
podstawy od pod³o¿a u³atwiano sobie u¿yciem ostrych narzêdzi (drutów, no¿a,
ko³eczków/patyczków), których œlady rejestruje siê na œciankach i spodach ceramicznych wyrobów tego zbioru. Po wypale tworzywo ceramiczne uzyska³o
kolor intensywnie ceglasty, rzadziej jasnoceglasty. Wszystkie fragmenty zosta³y
pokryte b³yszcz¹cym szkliwem, przede wszystkim o charakterystycznym odcieniu ciemnooliwkowym i bardzo ciemnooliwkowym (prawie czarnym), na jednym
u³amku odnotowano szkliwo oliwkowobordowe.
M. Warkoczewska, Ostrów Tumski…, ryc. 11.
Materia³y i dokumentacja z badañ w Instytucie Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
21
22
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
133
Il. 4. Pozosta³oœci sterczyn gotyckich z badañ archeologicznych z lat 1999-2011 – ostros³upowe
pinakle; rys. O. Antowska-Gor¹czniak, W. Gor¹czniak
Il. 5. Pozosta³oœci sterczyn gotyckich z badañ archeologicznych z lat 1999-2011 – ostros³upowe
pinakle: 1, 2; kwiaton: 3; rys. O. Antowska-Gor¹czniak, W. Gor¹czniak
[134]
Il. 6. Pozosta³oœci sterczyn gotyckich z badañ archeologicznych z lat 1999-2011 – podstawa
kwiatonów: 1, 6; wybór innych fragmentów kwiatonów: 2-5, 7;
rys. O. Antowska-Gor¹czniak, W. Gor¹czniak
[135]
136
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
Wœród pinakli – czyli podstaw sterczyn – wydzielono dziewiêæ fragmentów.
Wykonywano je z gliny uformowanej w kszta³t ostros³upa, o podstawie zbli¿onej do kwadratu i zapewne ze œciêt¹ p³asko górn¹ czêœci¹. Na ca³ej d³ugoœci zosta³y zaopatrzone w otwory monta¿owe zrobione po uformowaniu wyrobu.
Otwory (o œrednicy 2,5-3,5 cm) s³u¿y³y do zamocowania na szczytach, na metalowych prêtach wzmacniaj¹cych i stabilizuj¹cych konstrukcjê wszystkich elementów sterczyny. Dodatkowo (na œciankach otworu konstrukcyjnego) w dolnej
czêœci pinakli zaobserwowano zaprawê wapienn¹, która wzmacnia³a monta¿ poszczególnych czêœci. Wiêkszoœæ pinakli mia³a charakterystyczne wykoñczenie
krawêdzi, w rodzaj „falbanek”, wykonane rêcznie (il. 4, 5:1). Powierzchnie œcianek zdobiono w dwóch wariantach. Pierwszy (il. 4:1) rozpoznany na trzech œciankach mia³ g³êboki rowek przez œrodek (zapewne wykonany palcem) i pod³u¿ne
rzêdy do³ków palcowych po obu stronach. Na tylnej œciance wykonano wy³¹cznie
delikatne ¿eberka. Jest to najlepiej zachowany spoœród omawianych tu fragmentów pinakiel, który ma zachowan¹ wysokoœæ oko³o 22 cm i szerokoœæ podstawy
16,9 cm. Drugi typ z „falbankami” (il. 5:1) mia³ œcianki uformowane w rozchodz¹ce siê ¿eberka, byæ mo¿e jest to stylizacja liœcia palmowego (?). Ostatni z pinakli,
o masywnej podstawie, g³adkich œciankach ma zapewne nieprzypadkowe odciski
palcowe, uk³adaj¹ce siê po ³uku (rozetka?) – mo¿e znak wytwórcy (il. 5:2). Ró¿norodne znaki ryte i wyciskane, równie¿ z u¿yciem stempli, znamy z ceramicznych
elementów budowlanych z innych miejscowoœci23.
Pozosta³ych 12 fragmentów mniej lub bardziej prawdopodobnie nale¿a³oby
³¹czyæ z destruktami kwiatonów – górnej, ozdobnej czêœci wieñcz¹cej sterczynê.
Wœród nich stwierdzono dwie podstawy (il. 6:1, 6), w tym jedn¹ z zachowanym
otworem konstrukcyjnym. Rekonstruowana szerokoœæ tej podstawy wynosi oko³o
9 cm. Pozosta³e u³amki kwiatonów to przede wszystkim fragmenty formowane
w kszta³cie liœcia lub p³atków kwiatu, z czego przedstawiam te najlepiej zachowane (il. 5:3, 6:2, 3, 5, 7). Niezwykle starannie i szczegó³owo powykrawany liœæ
(il. 5:3) przypomina nieco kwiatony z realizacji zachodniopomorskich: z koœcio³a
w Chojnie i w Stargardzie. Na podstawie tego pojedynczego mocno uszkodzonego
fragmentu trudno oczywiœcie jednoznacznie identyfikowaæ warsztat budowlany,
choæ w tym przypadku nie mo¿na wykluczyæ nielokalnego pochodzenia tej formy
kwiatonu. Inny fragment to zakoñczenie kwiatonu w formie sto¿ka osadzonego na
walcu (il. 6:4), przypomina raczej zakoñczenie sterczyn z XIX w., dla których
gotycki kwiaton, sk¹d pochodzi³a ta koñcówka, by³ pierwotnym wzorcem.
23
M.in. H. Dr¹¿kowski, M. Rozenerska, R. Kostynowicz, Prace konserwatorskie w katedrze
kamieñskiej w latach1962-1963, „Materia³y Zachodniopomorskie” t. 10 (1964), s. 418, ryc. 6-9;
J. Kaczmarek 1995, Ceramika budowlana ze stanowiska nr 3 w £eknie, w: Studia i materia³y do
dziejów Pa³uk, red. A.M. Wyrwa, t. II, Poznañ 1995, s. 240-241, ryc. 6; E. Skowroñska, Ceramika
budowlana z kompleksu klasztornego augustianów-eremitów w Stargardzie. Wprowadzenie do badañ nad detalem, „Stargardia” t. 6 (2011), s. 137, ryc. 2.
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
137
Il. 7. XIX-wieczna hipotetyczna rekonstrukcja dekoracji elewacji koœcio³a NMP wykonana przez
J. Kohtego na wzór koœcio³a œw. Katarzyny w Brandenburgu (J. Kohte 1896, ryc. 21)
138
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
PODSUMOWUJ¥C
Na tej podstawie mo¿na stwierdziæ, ¿e szczyt koœcio³a gotyckiego NMP po
wybudowaniu mia³ inne sterczyny. Z pewnoœci¹ pokrywa³o je bardzo ciemnooliwkowe szkliwo, w przeciwieñstwie od jaœniejszego odcienia oliwkowego
szkliwa „piramid” autorstwa Moliñskiego. Prawdopodobnie wykonane zosta³y
z kilku (trzech?) ³¹czonych ze sob¹ ¿elaznym prêtem ceramicznych czêœci. Odkryte w trakcie badañ archeologicznych dwa typy pinakli wskazuj¹ na u¿ycie ró¿nych elementów w szczycie koœcio³a. Przypuszczalnie stosowano dwa warianty
na przemian, choæ nie mo¿na te¿ wykluczyæ innego typu dla ka¿dej pary sterczyn. Sterczyny (pinakle i kwiatony) lub tylko kwiatony mog³y równie¿, przynajmniej w fazie projektu, zdobiæ wimpergi na lizenach i w attyce. Tak¹ rozbudowan¹ wizjê fasady koœcio³a NMP, opart¹ na istniej¹cej dekoracji koœcio³a pw.
œw. Katarzyny w Brandenburgu, zamieœci³ Julius Kohte w publikacji z 1896 r.
(il. 7)24. Byæ mo¿e podobne rozwi¹zanie planowano na poznañskim Ostrowie
Tumskim, choæ ma³y zbiór destruktów ceramiki artystycznej odkrytej w wykopach archeologicznych i znana ikonografia koœcio³a gotyckiego œwiadczy, ¿e takiej nie zrealizowano.
Wracaj¹c do zachodniego szczytu dawnej kolegiaty, stwierdzamy, ¿e podczas
XIX-wiecznych napraw nie wykonano wiernej kopii sterczyn gotyckich (zapewne bardzo ju¿ zniszczonych). Na podstawie zebranych elementów XV-wiecznych
sterczyn trudno rekonstruowaæ ich pe³en obraz. Bardzo indywidualne rozwi¹zanie dekoracyjne w postaci rêcznie wykonanej „falbanki” na krawêdziach przynajmniej czêœci omówionych pinakli i zdobienie ci¹gami palców oraz do³kami
palcowymi ró¿ni te elementy zdecydowanie od estetyki detalu pochodz¹cego
z warsztatów zachodniopomorskich (w tym detalu warsztatu Henryka Brunsberga). Górne partie murów (szczególnie na fasadzie pó³nocnej), szczyt koœcio³a
i wykonanie sklepieñ przypisuje siê ju¿ lokalnym muratorom. I choæ na licznych
detalach ceramiki budowlanej25 widoczny jest zamys³ i wykonanie strzechy zachodniopomorskiej: Henryka Brunsberga (jak uzasadnia³ L. Przymusiñski) lub
jego uczniów, to nie mo¿na tego powiedzieæ o sterczynach z tej czêœci Ostrowa
Tumskiego, które powsta³y ju¿ niew¹tpliwie w drugiej fazie wznoszenia koœcio³a
NMP. Od detali zachodniopomorskich ró¿ni je zdecydowanie rêczny sposób nanoJ. Kohte, Verzeichnis der Kunstdenkmäler der Provinz Posen, Bd. II: Der Stadtkreis Posen,
Berlin 1896, s. 34, ryc. 21.
25
Równie¿ udzia³ warsztatów zachodniopolskich obserwuje siê na podstawie pozyskanych
z badañ archeologicznych fragmentów tzw. artystycznej ceramiki budowlanej: O. Antowska-Gor¹czniak, Ceramika budowlana z badañ na ul. ks. I. Posadzego na Ostrowie Tumskim w Poznaniu
w 2006 r., Poznañ, 2006, mps w Instytucie Prahistorii UAM; Ceramika budowlana z badañ na
stanowisku przy ul. Posadzego 5 w 2009 r., w: Poznañ we wczesnym œredniowieczu, red. H. Kóèka-Krenz, t. 8, Poznañ 2013, s. 203-226.
24
SZCZYT KOŒCIO£A NAJŒWIÊTSZEJ MARII PANNY NA OSTROWIE TUMSKIM…
139
szenia ornamentu (falbanka, ¿³obki, do³ki palcowe). W zwi¹zku z tym ich wytwórców nale¿a³oby szukaæ w krêgu miejscowych budowniczych z Wielkopolski. Nie
mo¿na wykluczyæ, ¿e wystrój architektoniczny szczytu wraz ze sterczynami, podobnie jak jego bry³ê, zawdziêczamy wspominanemu w Ÿród³ach Lorkowi z Koœciana? Niestety, Ÿród³a pisane i archeologiczne na ten temat „milcz¹”…
SUMMARY
The article describes one of the elements of the gothic church of the Blessed Virgin Mary at
Ostrów Tumski in Poznañ – its western gable. It is a crow-stepped construction with twelve
pinnacles with floriated terminations and a younger ave-bell.
The present forms ceramic pinnacles and fleurons come from the extensive redecoration that
the church underwent in mid-19th century, as testified by the dates carved on their underside (1859
– illustration 3) and the surviving bills. From older iconography (F.B. Werner 1734; J. Minutoli
1833; K.W. Kielisiñski – the 1840s) it is evident that the church also in earlier times had pinnacles,
probably gothic ones.
It is assumed that the construction of the church was begun by builders from West Pomerania
ca. 1430 r., and the edifice was completed by the local stonemasons. From written sources it follows
that the gable of the church was erected in 1445 by Lorko of Koœcian. It can be supposed that the
gothic pinnacles were executed by the local Greater Poland craftsmen.
Keywords
gothic, architecture, Poznañ, church of the Blessed Virgin Mary, gable, pinnacles
140
OLGA ANTOWSKA-GOR¥CZNIAK
JAN KAPISTRAN SZYSIECKI, ZAS£U¯ONY BERNARDYN POZNAÑSKI…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
141
WIELKOPOLSKI
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Wydzia³ Teologiczny
Poznañskie koœcio³y mendykantów
w aktach wizytacji Józefa Rogaliñskiego (1779-1781)
Poznañ Mendicant Churches in the Visitation Records of Józef Rogaliñski (1779-1781)
W drugiej po³owie XVIII w. w diecezji poznañskiej zosta³a przeprowadzona
tylko jedna wizytacja generalna1. Og³osi³ j¹ listem pasterskim z 5 marca 1777 r.
biskup Andrzej Stanis³aw Kostka M³odziejowski. Kilka tygodni póŸniej wyznaczy³ wizytatorów dla poszczególnych archidiakonatów. Wizytatorem szeœciu dekanatów archidiakonatu poznañskiego (oprócz dekanatu poznañskiego) pismem
z 19 maja 1777 r. biskup A.S.K. M³odziejowski mianowa³ Franciszka Ksawerego Rydzyñskiego, scholastyka gnieŸnieñskiego i koadiutora archidiakona poznañskiego, natomiast dopiero dwa lata póŸniej, 1 lutego 1779 r., mandat wizytatora
dekanatu poznañskiego powierzy³ Józefowi Rogaliñskiemu, eksjezuicie, który
w tym czasie by³ koadiutorem archidiakona œremskiego. Kiedy 20 marca 1780 r.
biskup M³odziejowski zmar³, wizytacja nie by³a jeszcze zakoñczona. Jego nastêpca, Antoni Onufry Okêcki, poleci³ j¹ kontynuowaæ i za jego rz¹dów zosta³a ona
zakoñczona w 1787 r.2
WIZYTACJA W KOŒCIO£ACH ZAKONNYCH
Uprawnienia wizytatorów nie rozci¹ga³y siê na istniej¹ce w diecezji klasztory, gdy¿ cieszy³y siê one przywilejem egzempcji (w archidiakonacie poznañskim
tylko klasztor benedyktynek w Poznaniu pozostawa³ pod jurysdykcj¹ biskupa).
1
J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2: Archidiecezja poznañska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 320.
2
P.F. Neumann, Archidiakonat poznañski w œwietle wizytacji generalnej z lat 1777-1784. Sieæ
koœcio³ów i kaplic, budowle koœcielne, duchowieñstwo, Poznañ 2011, s. 16-18, 20-21.
142
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Jeœli zakon prowadzi³ parafiê, by³a ona wizytowana jak wszystkie inne3 (w tym
czasie w Poznaniu istnia³y trzy parafie prowadzone przez zakonników: parafia
œw. Jana Jerozolimskiego na Komandorii by³a powierzona joannitom, œw. Ma³gorzaty na Œródce filipinom, œw. Rocha na £acinie franciszkanom konwentualnym).
Zdecydowana wiêkszoœæ œwi¹tyñ istniej¹cych przy klasztorach nie mia³a statusu
koœcio³ów parafialnych. Niemniej jednak pewne aspekty dzia³alnoœci zakonników
w ich koœcio³ach konwentualnych podlega³y w³adzy biskupa diecezjalnego, co
wynika³o z norm prawa koœcielnego. St¹d te¿ i w aktach wizytacji zarz¹dzonej
przez biskupa M³odziejowskiego znajdujemy pewn¹ iloœæ informacji o koœcio³ach przyklasztornych.
Zachowa³y siê dwa kwestionariusze pytañ wydane przez biskupa M³odziejowskiego w zwi¹zku z wizytacj¹. Pierwszy zosta³ rozes³any do plebanów i innych rz¹dców koœcio³ów, którzy na jego podstawie byli zobowi¹zani dostarczyæ
informacji wizytatorowi. Wœród licznych pytañ znalaz³o siê tu tak¿e nastêpuj¹ce: An intra fines parochiae sint aliqui conventus aut domus religiosorum aut
quorumcunque aliorum in communi viventium aut monasteria monialium et cui
jurisdictioni subsunt?4 Drugi zestaw pytañ zosta³ zawarty w instrukcji dla wizytatorów diecezji poznañskiej jako jej ostatnia czêœæ, dotycz¹ca sposobu formu³owania akt wizytacyjnych. W egzemplarzu zachowanym w aktach wizytacji
Rydzyñskiego nie znajdujemy jednak ¿adnej wzmianki o zakonach5. Czy ordynariusz nie zamieœci³ tutaj pytania o zakony, czy mo¿e takie pytanie by³o, a opuœci³ je przez przeoczenie notariusz wykonuj¹cy kopiê instrukcji, trudno powiedzieæ.
Jak zatem podeszli do tej kwestii sami wizytatorzy? Odnoœnie do archidiakonatu poznañskiego ka¿dy z dwóch wizytatorów wykona³ to zadanie inaczej.
Franciszek Rydzyñski wizytuj¹cy szeœæ dekanatów pozapoznañskich (kostrzyñski, œredzki, pyzdrski, rogoziñski, obornicki, bukowski), na obszarze których istnia³y cztery klasztory mêskie i jeden ¿eñski6, o ich istnieniu zaledwie wspomnia³.
Józef Rogaliñski natomiast, któremu powierzona zosta³a wizytacja dekanatu poznañskiego, odwiedzi³ wszystkie istniej¹ce w Poznaniu klasztory, skrupulatnie
przeprowadzi³ czynnoœci wizytacyjne w zakonnych koœcio³ach i zda³ z nich wyDokumenty Soborów Powszechnych, t. IV: Lateran V, Trydent, Watykan I, uk³ad i oprac.
A. Baron, H. Pietras, Kraków 2005, s. 797 (sesja 25/A, III, rozdzia³ 11, punkt a).
4
Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej: AAP), sygn. AV 30, Visitatio generalis Decanatus Posnaniensis […] per Iosephum £odzia Rogaliñski […] Anno […] 1781 (dalej: AV 30),
k. 5v.
5
Zob. AAP, sygn. AV 31, Visitatio generalis in Archidiaconatu Posnaniensi […] per Franciscum Xaverium […] Rydzyñski […] in Anno Domini 1784to expeditae (dalej: AV 31), k. 9v-13v.
6
By³y to klasztory dominikanów w Œrodzie, franciszkanów konwentualnych w Pyzdrach
i Obornikach, reformatów w Szamotu³ach i cysterek w Owiñskach. AV 31, k. 123r, 272v, 388v-389r,
464r-v, 553v.
3
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
143
czerpuj¹c¹ relacjê w aktach wizytacyjnych. Mo¿na powiedzieæ, ¿e jak z akt wizytacji Rydzyñskiego o klasztorach prawie niczego siê nie dowiadujemy, tak akta
sporz¹dzone przez Rogaliñskiego dostarczaj¹ wielu informacji, choæ i tutaj protoko³y nie podaj¹ wielu takich wiadomoœci, które odnotowano przy koœcio³ach
parafialnych, np. na temat wyposa¿enia wnêtrza koœcio³a.
ZAKONY W AGLOMERACJI POZNAÑSKIEJ
Kiedy Józef Rogaliñski przeprowadza³ wizytacjê, swoje siedziby w aglomeracji poznañskiej posiada³o siedem zakonów mêskich (wed³ug chronologii fundacji): joannici, dominikanie, karmelici trzewiczkowi 7, bernardyni, karmelici
bosi, franciszkanie konwentualni i reformaci, a tak¿e kongregacja filipinów, którzy tworzyli wspólnotê kap³anów i braci, jednak nie sk³adali œlubów zakonnych8.
Na tym samym obszarze swoje domy zakonne posiada³y cztery wspólnoty mniszek: dominikanki, bernardynki, benedyktynki i karmelitanki bose, jak równie¿
wspólnota tercjarek dominikañskich9. W murach miasta lewobrze¿nego istnia³o
ponadto kilka wspólnot o charakterze religijnym, skupiaj¹cych kobiety œwieckie,
posiadaj¹cych w³asne prawa i podleg³ych w³adzy duchownej. By³y to: wspólnota piêciu matron szlacheckich, wspólnota siedmiu wdów kondycji miejskiej,
wspólnota panien zwanych dawniej beguinkami, a w czasach wizytacji Rogaliñskiego konwenciankami10.
Przedmiotem niniejszego opracowania s¹ jedynie koœcio³y mêskich zakonów
mendykanckich. Œwi¹tynie nale¿¹ce do joannitów i filipinów nie s¹ tu uwzglêdnione przede wszystkim dlatego, ¿e by³y to koœcio³y parafialne i jako takie
w czasie wizytacji podlega³y takim samym normom, jak wszystkie parafie prowadzone przez duchowieñstwo diecezjalne. Ponadto przy koœciele joannitów,
o ile wiadomo, nie istnia³a wówczas wspólnota zakonników, a koœcio³em w zastêpstwie komandora zarz¹dza³ kap³an diecezjalny, natomiast filipini stanowili
odrêbn¹ kategoriê w ramach wspólnot istniej¹cych w Koœciele.
Klasztory mendykantów stanowi³y grupê doœæ jednorodn¹ pod wzglêdem
ustroju i sposobu ¿ycia, przy czym ka¿dy z tych zakonów mia³ w³asn¹ specyfikê
w zakresie charyzmatu, prawa i zwyczajów. Do wymienionych szeœciu zakonów
nale¿a³o w aglomeracji poznañskiej siedem œwi¹tyñ, poniewa¿ karmelici trzewiczkowi mieli tu oprócz jednego wielkiego konwentu tak¿e drug¹ placówkê
z niewielkim koœció³kiem zwanym czêsto oratorium lub kaplic¹. W obrêbie muW niniejszym opracowaniu stosowana jest dawna nazwa tego zakonu, tak jak u¿ywa jej sam
Rogaliñski w swoich aktach wizytacyjnych.
8
AV 30, s. 241-296, 278-279, 297-317, 414-419, 814-818, 1108-1109.
9
AV 30, s. 420, 818-821, 838-842.
10
AV 30, s. 822-838.
7
144
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
rów miasta istnia³y konwenty dominikanów11, franciszkanów konwentualnych12
i klasztorek karmelitów trzewiczkowych13, na przedmieœciach miasta lewobrze¿nego klasztory bernardynów14, karmelitów trzewiczkowych15 i karmelitów boDominikanie przybyli do Poznania prawdopodobnie przed 1239 r., ale pewne œwiadectwo
istnienia ich klasztoru pochodzi dopiero z 1245 r. Ich pierwotna siedziba znajdowa³a siê na Œródce,
wnet jednak przenieœli siê do lokowanego w³aœnie miasta lewobrze¿nego, gdzie na terenie dawnej
osady œw. Gotarda wznieœli okaza³¹ œwi¹tyniê gotyck¹. Na skutek powodzi z 1698 r. i wynik³ych
st¹d zniszczeñ, koœció³ zosta³ przebudowany przez Jana Catenazziego w formach barokowych.
Kasata klasztoru nast¹pi³a w po³owie lat 30. XIX w. W grudniu 1921 r. kard. Edmund Dalbor przekaza³ koœció³ podominikañski jezuitom. J.A. Spie¿, Dominikanie w Poznaniu, „Kronika Miasta
Poznania” (dalej: KMP), 2004, nr 3, s. 9-11, 16-18; E. Linette, Jan Catenazzi – architekt i jego
dzie³o w Wielkopolsce, Warszawa-Poznañ 1973, s. 48-50; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne
koœcio³y Poznania. Przewodnik, Poznañ 2003, s. 122-127, 129-130.
12
Pierwsze próby osiedlenia siê franciszkanów konwentualnych w pobli¿u zamku poznañskiego na Podgórczu w po³owie XVII w. zakoñczy³y siê fiaskiem. Zorganizowali zatem niewielk¹ fundacjê najpierw na Grobli, a po zniszczeniach w czasie najazdu szwedzkiego objêli koœció³ parafialny œw. Rocha na £acinie, zwanej te¿ Miasteczkiem. Na wzniesienie zwane obecnie Gór¹ Przemys³a
wrócili w 1664 r. Œwi¹tyniê pw. œw. Antoniego z Padwy wzniesiono w latach 1668-1698 wed³ug
projektu Jana Koñskiego. Konwent zosta³ zniesiony przez w³adze pruskie w 1832 r. Polscy franciszkanie konwentualni ponownie objêli koœció³ po I wojnie œwiatowej (1921). J. Nowacki, Dzieje
archidiecezji poznañskiej, t. 2, s. 764; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania,
s. 110-112, 114, 118.
13
Przy ulicy ¯ydowskiej, opodal Rynku, istnia³ niewielki koœció³ pw. Najdro¿szej Krwi Pana
Jezusa, a przy nim ma³y klasztor karmelitów trzewiczkowych. Koœció³ek by³ przebudowan¹ kamienic¹ nale¿¹c¹ niegdyœ do Œwidwów Szamotulskich. Miejsce kultu zosta³o urz¹dzone na pocz¹tku
XVIII w. Rezydencja karmelitów przetrwa³a do kasaty w 1821 r., a po wymarciu zakonników pieczê nad koœcio³em sprawowali ksiê¿a diecezjalni. Œwi¹tynia jest obecnie koœcio³em rektorskim
w parafii farnej. Kroniczka rezydencji Karmelitów Trzewiczkowych w Poznaniu przy koœciele Najœwiêtszej Krwi Pana Jezusa na ul. ¯ydowskiej, oprac. J. Wiesio³owski, Poznañ 2005, s. 1-17;
J. Wiesio³owski, Wstêp, [w:] Kroniczka rezydencji, s. V-VI; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania, s. 138-140, 143.
14
Pocz¹tki fundacji bernardynów (braci mniejszych obserwantów) na przedmieœciu Piaski
w Poznaniu przypadaj¹ na lata 1455-1457. Konsekracja pierwszego murowanego koœcio³a odby³a
siê w 1473 r. Œwi¹tynia uleg³a zniszczeniu w czasie najazdu szwedzkiego w po³owie XVII w. Obecnie istniej¹cy koœció³ zaczêto wznosiæ w 1661 r. Architektami czynnymi przy jego budowie byli
Krzysztof Bonadura Starszy i Jerzy Catenazzi. Po kasacie klasztoru (1835) koœció³ s³u¿y³ jako
szkolny gimnazjum œw. Marii Magdaleny. Zniszczony w wyniku po¿aru w styczniu 1945 r. koœció³
oraz klasztor w 1947 r. objêli ponownie franciszkanie, którzy w nastêpnych latach dokonali dzie³a
ich odbudowy. A. Chadam, Poznañ, [w:] Klasztory bernardyñskie w Polsce w jej granicach historycznych, red. H.E. Wyczawski, Kalwaria Zebrzydowska 1985, s. 266-274; J.A. Mazurek, Bernardyni w Poznaniu 1455-1655, „Studia Franciszkañskie”, t. 4, 1991, s. 249-255; Kroniki Bernardynów poznañskich, oprac. S.B. Tomczak, J. Wiesio³owski, Poznañ 2002, s. 77-82, 89, 196, 225,
267-268, 274; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania, s. 174-186; J.A. Mazurek, Kasata zakonu bernardynów w zaborze pruskim, [w:] Studia z historii Koœcio³a w Polsce, t. 1,
red. H.E. Wyczawski, Warszawa 1972, s. 508.
15
Powstanie koœcio³a pw. Bo¿ego Cia³a i klasztoru karmelitów (zwanych dawniej trzewiczkowymi lub antiquae observantiae) na b³oniach za przedmieœciem Piaski wi¹¿e siê œciœle z relacj¹ o cudownym znalezieniu Hostii. Wzniesiona na tym miejscu zapewne jeszcze w 1399 r. drewniana kaplica w roku nastêpnym zosta³a powierzona karmelitom. Fundatorem pierwszej czêœci
11
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
145
sych16, natomiast konwent reformatów 17 jako jedyny po³o¿ony by³ na prawym
brzegu Warty, na obszarze Œródki, bêd¹cej w³asnoœci¹ biskupa poznañskiego.
Po³o¿enie tych domów zakonnych w aspekcie istniej¹cej wówczas sieci parafialnej by³o nastêpuj¹ce: w obrêbie parafii miejskiej pw. œw. Marii Magdaleny
znajdowa³ siê konwent dominikanów i mniejszy dom karmelitów trzewiczkowych, w parafii œw. Marcina mieli swe klasztory bernardyni, karmelici trzewiczkowi i franciszkanie konwentualni, w parafii œw. Wojciecha karmelici bosi,
a w parafii œw. Ma³gorzaty reformaci.
Wezwania koœcio³ów mendykanckich mo¿na uj¹æ w trzy grupy. Do pierwszej zaliczaj¹ siê patrocinia œwiêtych zakonu, do którego koœció³ nale¿a³: œw.
murowanego koœcio³a by³ W³adys³aw Jagie³³o. Ukoñczenie korpusu datuje siê na prze³om XV
i XVI w. PóŸniej dobudowano dwie murowane kaplice (z których obecnie istnieje jedna) oraz
wie¿ê. Do czasów reformacji koœció³ by³ najznaczniejszym sanktuarium eucharystycznym
w Królestwie Polskim. Klasztor uleg³ kasacie w latach 1822-1823. Od 1898 r. przy koœciele istnieje parafia. Katalog zabytków sztuki, Miasto Poznañ, red. Z. Kurzawa, A. Kusztelski, cz. 2:
Œródmieœcie. Koœcio³y i klasztory (1), Warszawa 1998, s. 73-74; A. Kusztelski, Koœció³ Bo¿ego
Cia³a w Poznaniu. PóŸnoœredniowieczne sanktuarium, jagielloñska fundacja. Historia i architektura, „Nasza Przesz³oœæ”, t. 94, 2000, s. 186-191; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne
koœcio³y Poznania, s. 192-198.
16
Karmelici bosi osiedlili siê na przedmieœciu œw. Wojciecha w Poznaniu w 1618 r. Dwie
kolejno wznoszone œwi¹tynie by³y drewniane. Budowa istniej¹cego obecnie koœcio³a murowanego
trwa³a z przerwami ponad 30 lat; konsekrowa³ j¹ w 1687 r. Hieronim Wierzbowski, sufragan poznañski. Jako architekci byli zatrudnieni Krzysztof Bonadura Starszy, jego syn Krzysztof Bonadura M³odszy oraz Jerzy Catenazzi. Po kasacie klasztoru przez w³adze pruskie (1801) œwi¹tynia najpierw u¿ytkowana by³a jako magazyn, od 1831 r. by³a protestanck¹ œwi¹tyni¹ garnizonow¹,
a w okresie dwudziestolecia miêdzywojennego garnizonowym koœcio³em katolickim. Zniszczony
zespó³ koœcielno-klasztorny karmelici bosi objêli ponownie w lutym 1945 r., a we wrzeœniu roku
nastêpnego, po odbudowie ze zniszczeñ wojennych i prowizorycznym urz¹dzeniu wnêtrza, koœció³
zosta³ poœwiêcony i zapocz¹tkowano w nim sprawowanie s³u¿by Bo¿ej. B.J. Wanat, Zakon karmelitów bosych w Polsce. Klasztory karmelitów i karmelitanek bosych 1605-1975, Kraków 1979,
s. 203-207, 215-218; Kronika poznañskich Karmelitów Bosych, oprac. P.F. Neumann, Poznañ 2001,
s. 2, 4, 13-14, 42-44, 113; P.F. Neumann, Dobrodzieje poznañskich karmelitów bosych w XVII
i pierwszej po³owie XVIII wieku w œwietle kroniki klasztornej, „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski”, t. 1, 2003, s. 56-58, 62-68; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania,
s. 150-156.
17
Fundatorem reformatów na Œródce w Poznaniu by³ Wojciech Tolibowski, biskup poznañski
(zm. 1663), który wybudowa³ zakonnikom drewniany koœció³ i klasztor. Budowê murowanej œwi¹tyni rozpocz¹³ £ukasz Szeliga Niemojewski (zm. 1675), a kontynuowali kolejni gwardianie klasztoru. Koœció³ zosta³ konsekrowany w 1685 przez Stefana Wierzbowskiego, biskupa poznañskiego.
Kasata klasztoru nast¹pi³a w 1804, jednak kilku zakonników zdo³a³o przetrwaæ przy koœciele do
1826 r. W 1963 r. w³adze pañstwowe przekaza³y œwi¹tyniê Koœcio³owi Polskokatolickiemu.
Z. Kurzawa, Zapomniany klasztor. Dawny koœció³ i klasztor oo. Reformatów, KMP, 1997, nr 1,
s. 128-129, 133, 135-136; B.S. Tomczak, Wstêp. Zakon Braci Mniejszych œciœlejszej obserwancji
czyli reformaci, [w:] Kronika Reformatów poznañskich, oprac. J. Wiesio³owski, S.B. Tomczak,
G.A. Wiœniowski, Poznañ 2006, s. 13; Z. Kurzawa, A. Kusztelski, Historyczne koœcio³y Poznania,
s. 75-76, 78.
146
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Dominik by³ patronem koœcio³a dominikanów, œw. Franciszek bernardynów, œw.
Antoni franciszkanów konwentualnych. Drug¹ grupê stanowi¹ chrystologiczne
wezwania obu fundacji karmelitów trzewiczkowych: Bo¿e Cia³o i Krew Chrystusa; wybór tych tytu³ów wi¹¿e siê œciœle z genez¹ obu tych fundacji. Wreszcie
trzeci¹ grupê stanowi¹ patrocinia innych œwiêtych: œw. Józef w przypadku œwi¹tyni karmelitów bosych oraz œw. Kazimierz u reformatów.
Trzy oœrodki zakonne powsta³y jeszcze w okresie œredniowiecza: w po³owie
XIII w. dominikanów, na prze³omie XIV i XV w. karmelitów trzewiczkowych,
oko³o po³owy XV w. bernardynów. Z kolejnych czterech konwentów trzy mia³y
swoje pocz¹tki w XVII w. (karmelici bosi, franciszkanie konwentualni, reformaci), a jeden w pierwszej po³owie XVIII w. (druga placówka karmelitów trzewiczkowych).
Teksty dotycz¹ce koœcio³ów mendykanckich w aktach wizytacji generalnej
Józefa Rogaliñskiego maj¹ ró¿n¹ d³ugoœæ. Najkrócej zosta³ potraktowany koœció³ reformatów na Œródce, podczas gdy najwiêcej uwagi wizytator poœwiêci³
obu œwi¹tyniom karmelitów trzewiczkowych, co wi¹za³o siê z koniecznoœci¹
wyjaœnienia kwestii zwi¹zanych z istniej¹cym w koœciele Bo¿ego Cia³a kultem
cudownych Hostii. Zapisy w aktach wizytacyjnych w ka¿dym przypadku dotycz¹ tych samych kwestii szczegó³owych. Wizytator zaczyna³ relacjê od zwiêz³ego opisu koœcio³a, nastêpnie podawa³ liczbê zakonników z podzia³em na
ró¿ne ich kategorie oraz zaznacza³ istnienie w klasztorze nowicjatu lub studium. Nastêpnie jego uwagê zajmowa³y relikwie, odpusty, bractwa i otaczane
szczególnym kultem obiekty, przede wszystkim obrazy i figury. Zaznacza³ istnienie przy konwencie drugiego koœcio³a lub osobnej kaplicy. Sprawdza³, czy
kap³ani zakonni posiadaj¹ aprobatê do spowiadania i g³oszenia kazañ oraz czy
w klasztorze jest zachowywana klauzura, a tak¿e rozmaite rozporz¹dzenia ordynariusza miejsca co do sprawowanej w koœcio³ach s³u¿by Bo¿ej. Na koniec
stwierdza³, czy z faktu istnienia œwi¹tyni zakonnej koœció³ parafialny nie ponosi jakiegoœ uszczerbku. W wielu miejscach relacji wizytacyjnej zosta³y zamieszczone ró¿ne uwagi i polecenia.
LICZBA ZAKONNIKÓW
Bardzo cenne s¹ informacje podane przez wizytatora na temat stanu liczbowego wspólnot mieszkaj¹cych w klasztorach oraz charakteru konwentów
w aspekcie formacji zakonnej. W wiêkszoœci przypadków podana zosta³a najpierw liczba ogólna zakonników, a nastêpnie liczba kap³anów, kleryków i braci
laików (jedynie dla klasztoru reformatów podano tylko liczbê ogóln¹). Niestety,
odnoœnie do dwóch klasztorów (karmelitów trzewiczkowych u Bo¿ego Cia³a
i karmelitów bosych) liczba ogólna nie odpowiada sumie kategorii szczegó³owych.
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
147
Liczebnoœæ wspólnot klasztornych18
Klasztor
bernardyni
dominikanie
franciszkanie konwentualni
karmelici bosi
karmelici trzewiczkowi BC
karmelici trzewiczkowi KCh
reformaci
wszystkich zakonników
a
b
Ogó³em
57
54
25
22
36
5
27
Kap³ani
25
25
13
12
19
4
Klerycy
12
16b
6
3
9
Laicy
20a
13
6
3
7
1
22619
w tym 10 profesów i 10 nieprofesów
razem z nowicjuszami
Pod wzglêdem liczebnoœci wspólnot na czo³o wysuwaj¹ siê bernardyni i dominikanie: odpowiednio 57 i 54 osoby. Trzecie miejsce zajmuj¹ karmelici trzewiczkowi u Bo¿ego Cia³a – 36 zakonników. Liczba zakonników w trzech kolejnych klasztorach waha siê w granicach 22-27 i dotyczy to karmelitów bosych,
franciszkanów konwentualnych i reformatów. Wreszcie najmniejsze by³o zgromadzenie klasztoru karmelitów trzewiczkowych pw. Krwi Chrystusa na ulicy
¯ydowskiej – piêciu zakonników. W tym ostatnim przypadku tak ma³a w porównaniu z innymi klasztorami liczba wi¹za³a siê z tym, ¿e zarówno tamtejszy koœció³, jak i klasztor by³y niewielkich rozmiarów, a placówka nie by³a przeoratem,
lecz tzw. rezydencj¹, w dodatku zale¿n¹ od klasztoru Bo¿ego Cia³a.
W ka¿dym z klasztorów trzon wspólnoty stanowili kap³ani. Liczba braci laików (zwanych te¿ konwersami lub donatami) waha³a siê od jednego w rezydencji karmelitów trzewiczkowych do 20 u bernardynów, przy czym tutaj liczbê tê
tworzyli w po³owie profesi, a w po³owie nieprofesi, czyli adepci ¿ycia zakonnego, odbywaj¹cy wstêpne etapy formacji, najpewniej nowicjat, a mo¿e i jak¹œ formê kandydatury. Obecnoœæ kleryków zosta³a stwierdzona dla piêciu klasztorów
(nie by³o ich w rezydencji karmelitañskiej na ulicy ¯ydowskiej, a co do reformatów wizytator poda³ tylko ogóln¹ liczbê zakonników, nie dziel¹c jej na poszczeDane do tego zestawienia pochodz¹ z: AV 30, s. 278, 414, 415, 418, 815, 817, 1108.
Wed³ug ankiety nuncjusza Giuseppe Garampiego w 1772 r. w klasztorach mendykantów
w Poznaniu przebywa³o 187 zakonników, a zatem w okresie kilku lat dziel¹cych ankietê od wizytacji Rogaliñskiego liczba ta wzros³a o 39 osób, czyli o 20 proc. Interesuj¹ce jest porównanie liczby mendykanckich klasztorów i zakonników w Poznaniu i Krakowie w roku 1772. Podczas gdy
w Poznaniu w siedmiu klasztorach nale¿¹cych do szeœciu zakonów przebywa³o 226 zakonników, w aglomeracji krakowskiej obecnych by³o osiem zakonów tej kategorii (oprócz obecnych
w Poznaniu równie¿ augustianie eremici i kapucyni), które posiada³y 11 klasztorów, a w nich 404
zakonników. Zakony mêskie w Polsce w 1772 roku, red. L. Bieñkowski, J. K³oczowski, Z. Su³owski, Lublin 1972, tab. 1, 6, 8, 18, 25, 39, 42, 45.
18
19
148
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
gólne kategorie). Najwiêcej by³o ich u dominikanów – 16, ale liczba ta obejmuje
³¹cznie profesów i nowicjuszy. Dwunastu kleryków mieli w tym czasie poznañscy bernardyni, a odpowiednio dziewiêciu, szeœciu i trzech kleryków by³o u karmelitów Bo¿ego Cia³a, franciszkanów konwentualnych i karmelitów bosych.
DOMY FORMACYJNE
Z informacjami o obecnoœci nowicjuszy i kleryków koresponduj¹ dane o istnieniu w klasztorze nowicjatu i studium. Akta wizytacyjne mówi¹ o istnieniu
nowicjatu u bernardynów i karmelitów trzewiczkowych u Bo¿ego Cia³a, nie zaznaczaj¹ jednak, jaka by³a liczba nowicjuszy wœród wymienionych tam kleryków20. Jedynie u bernardynów mo¿na przypuszczaæ, ¿e nowicjuszami by³o
owych 10 braci laików nieprofesów albo przynajmniej pewna czêœæ tej liczby.
Z kolei u dominikanów musia³ istnieæ nowicjat, skoro przy liczbie kleryków podano, ¿e obejmuje ona tak¿e nowicjuszy, jednak mówi¹c o charakterze tego
klasztoru, wizytator nie zaznacza istnienia w nim nowicjatu21.
Przy czterech klasztorach akta wizytacji podaj¹, ¿e mieœci siê w nich studium
filozoficzne i teologiczne (franciszkanie konwentualni i dominikanie) albo tylko
teologiczne (karmelici trzewiczkowi Bo¿ego Cia³a i bernardyni)22. Innego terminu
u¿yto w stosunku do konwentu karmelitów bosych, podaj¹c, ¿e nie ma w nim ¿adnego studium, a jedynie tirocinium zakonne23. Na czym ono polega³o, trudno jest
jednoznacznie powiedzieæ. Mo¿na jedynie przypuszczaæ, ¿e dotyczy³o jakiegoœ
etapu formacji przebywaj¹cych w klasztorze trzech kleryków. Byæ mo¿e byli to
zakonnicy, którzy ju¿ ukoñczyli w³aœciwe studia, a obecnie odbywali pewn¹ formê
przygotowania praktycznego do dzia³alnoœci kap³añskiej. Ponadto jedynie przy tym
klasztorze wizytator stwierdzi³, ¿e ojcowie czêsto zbieraj¹ siê na omawianie kazusów moralnych. By³a to forma ustawicznego doskonalenia siê w zakresie teologii
moralnej, co by³o podyktowane przepisami konstytucji zakonnych i wi¹za³o siê
z czêstym sprawowaniem sakramentu pokuty przez kap³anów tego zakonu24.
KLAUZURA
Wizytator zwraca³ równie¿ uwagê na istnienie i zachowywanie klauzury
klasztornej oraz na zasady wychodzenia z niej zakonników na zewn¹trz, przede
wszystkim do miasta. Uwagi na ten temat znalaz³y siê przy wszystkich klasztoAV 30, s. 415, 418.
AV 30, s. 817.
22
AV 30, s. 414, 415, 418, 817.
23
AV 30, s. 1108.
24
AV 30, s. 1108.
20
21
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
149
rach z wyj¹tkiem franciszkanów konwentualnych i karmelitów trzewiczkowych
Bo¿ego Cia³a, gdzie z pewnoœci¹ klauzura musia³a istnieæ, a jej zachowywanie
nie wzbudzi³o zastrze¿eñ wizytatora. O istnieniu klauzury napisano wprost przy
klasztorach reformatów, karmelitów trzewiczkowych na ulicy ¯ydowskiej i karmelitów bosych25. Prze³o¿onym bernardynów wizytator poleci³ usilne strze¿enie
klauzury, przez co nale¿y rozumieæ, ¿e maj¹ troszczyæ siê, aby w jej obrêb nie
wchodzili ludzie œwieccy26. Z kolei u dominikanów zalecona zosta³a wiêksza troska o klauzurê, zw³aszcza przy dolnym kru¿ganku, do którego wchodz¹ osoby
œwieckie obojga p³ci, by uczestniczyæ w procesjach i nabo¿eñstwach27. Inn¹ kwesti¹ zwi¹zan¹ z klauzur¹ by³o wychodzenie zakonników z klasztoru. Tu wizytator napomina³, by ka¿dy z nich, a zw³aszcza udaj¹cy siê do miasta na kwestê,
wychodzi³ i wraca³ nie osobno, ale zawsze w towarzystwie drugiego zakonnika
(socjusza). Takie napomnienie znalaz³o siê w aktach wizytacyjnych dotycz¹cych
bernardynów, dominikanów i karmelitów bosych28.
KOŒCIO£Y
Przechodz¹c do budowli koœcielnych, wizytator zwróci³ uwagê na materia³,
z jakiego zosta³y wzniesione, wielkoœæ i walory estetyczne, choæ nie przy wszystkich koœcio³ach te elementy odnotowa³. Przy piêciu koœcio³ach zaznaczono, ¿e
s¹ murowane, ale wiadomo sk¹din¹d, ¿e i dwa pozosta³e by³y zbudowane z ceg³y. Nie ró¿ni³y siê one w tym wzglêdzie od poznañskich koœcio³ów parafialnych,
które równie¿ by³y murowane, z wyj¹tkiem koœcio³a œw. Rocha na £acinie. Przy
obu koœcio³ach karmelitów trzewiczkowych znalaz³y siê jeszcze dodatkowe informacje dotycz¹ce okolicznoœci ich powstania: koœció³ Bo¿ego Cia³a wraz
z klasztorem by³ fundacj¹ W³adys³awa Jagie³³y, a koœció³ek na ulicy ¯ydowskiej
powsta³ w wyniku przebudowy kamienicy zwanej Œwidwiñsk¹29. W niektórych
przypadkach wizytator zwróci³ uwagê, ¿e koœció³ by³ obszerny (franciszkanów
konwentualnych, bernardynów i dominikanów)30, okazale i piêknie ozdobiony
(reformatów, dominikanów)31, wytworny (franciszkanów konwentualnych, bernardynów)32, odznaczaj¹cy siê piêknym kszta³tem (karmelitów bosych)33. Dodatkowo dowiadujemy siê, ¿e przestrzeñ sakralna w koœció³ku karmelitañskim na
AV 30, s. 279, 815, 1108.
AV 30, s. 419.
27
AV 30, s. 818.
28
AV 30, s. 419, 818, 1108.
29
AV 30, s. 415, 814.
30
AV 30, s. 414, 418, 817.
31
AV 30, s. 278, 817.
32
AV 30, s. 414, 418.
33
AV 30, s. 1108.
25
26
150
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
¯ydowskiej obejmowa³a tak¿e jego doln¹ kondygnacjê, gdzie znajdowa³a siê
studnia, a mury by³y ozdobione malowid³ami34. Przy koœciele dominikanów odnotowano istnienie dwóch kaplic, umieszczonych w dolnym i górnym kru¿ganku35. Kaplicê posiada³y równie¿ koœcio³y franciszkanów konwentualnych i karmelitów u Bo¿ego Cia³a36.
W pobli¿u dwóch koœcio³ów klasztornych istnia³y jeszcze inne miejsca kultu
nale¿¹ce do zakonników. Pierwszym by³ niewielki koœció³ pw. Anny37, stoj¹cy
w bezpoœrednim s¹siedztwie koœcio³a i klasztoru bernardynów. W tej murowanej
œwi¹tyni odbywa³y siê nabo¿eñstwa dla mieszczan narodowoœci niemieckiej,
a kapelanem by³ jeden z kap³anów bernardyñskich38. Natomiast w ogrodzie klasztoru karmelitów bosych sta³a murowana kaplica pw. œw. Eliasza z kilkoma po³¹czonymi z ni¹ pomieszczeniami; znaki widoczne na œcianach œwiadczy³y, ¿e by³a
konsekrowana. W czasach wizytacji zakonnicy odprawiali tam niekiedy mszê œw.
z udzia³em wiernych, jednak bez upowa¿nienia ze strony konsystorza39. Z XVII-wiecznych zapisów kroniki klasztornej wynika, ¿e obiekt ten powsta³ jako eremitarz, w którym zakonnicy mogli odbywaæ swoje rekolekcje i inne æwiczenia
duchowne40.
ODPUSTY
Przedmiotem szczególnego zainteresowania wizytatora by³y odpusty i relikwie, co wynika³o st¹d, ¿e jedne i drugie powinny byæ nie tylko uzyskane we
w³aœciwy sposób, ale ponadto nale¿a³o uzyskaæ ich dopuszczenie (admisjê) przez
lokaln¹ w³adzê koœcieln¹, tzn. przez ordynariusza lub dzia³aj¹cy z jego ustanowienia urz¹d konsystorski. Zarówno odpusty, jak relikwie istnia³y w niemal
wszystkich albo przynajmniej w bardzo wielu œwi¹tyniach wszelkiego typu (parafialnych, szpitalnych, oratoriach publicznych), jednak w koœcio³ach zakonnych
wystêpowa³y w znacznej iloœci. Mo¿liwoœæ oddania czci relikwiom oraz uzyskania
odpustów z pewnoœci¹ przyci¹ga³a do koœcio³a licznych wiernych i powiêksza³a
splendor i znaczenie miejsca œwiêtego. Na tym szczególnie zale¿a³o zakonnikom,
gdy¿ do uczêszczania do ich koœcio³ów – w przeciwieñstwie do koœcio³ów parafialnych – wierni nie mieli ¿adnego obowi¹zku.
AV 30, s. 814.
AV 30, s. 817.
36
AV 30, s. 414, 416.
37
Koœció³ek œw. Anny wybudowano w 1480 r. Jeszcze przed pierwsz¹ okupacj¹ prusk¹ zosta³
zamieniony na magazyn. Sp³on¹³ doszczêtnie w 1838 r., a pozosta³e mury rozebrano. A. Chadam,
Poznañ, s. 267-268; M. Motty, Przechadzki po mieœcie, Warszawa 1957, t. 2, s. 392-393.
38
AV 30, s. 419.
39
AV 30, s. 1109.
40
Eremitarz zbudowano w roku 1624 w ogrodzie zakupionym od Stanis³awa Czaplica. By³y
w nim dwie cele eremickie z ma³ymi oratoriami, a poœrodku nich kaplica w kszta³cie rotundy, nosz¹ca pierwotnie wezwanie maryjne. Kronika poznañskich Karmelitów Bosych, s. 22.
34
35
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
151
W odpusty by³y wyposa¿one wszystkie omawiane tutaj koœcio³y. U reformatów wizytator stwierdzi³ jedynie ich istnienie oraz ¿e s¹ one dopuszczone przez
w³adzê biskupi¹41. Franciszkanie konwentualni posiadali zarówno odpusty udzielone dla ¿ywych, jak i za zmar³ych. Te ostatnie by³y przy³¹czone a¿ do trzech
o³tarzy (altaria privilegiata), co jest zadziwiaj¹ce, gdy¿ na ogó³ tylko jeden o³tarz
w koœciele bywa³ obdarzony takim przywilejem. Zakonnicy ci nie przedstawili
jednak ¿adnego dokumentu jego nadania ani dopuszczenia. T³umaczyli, ¿e dokumenty takie istniej¹, ale zosta³y zabrane przez prowincja³a do archiwum prowincji42. Œwi¹tynia karmelitañska pw. Bo¿ego Cia³a wyposa¿ona by³a w ró¿ne
odpusty, w tym udzielone dla bractwa. Brak by³o jednak dopuszczenia ich
w konsystorzu, co wizytator poleci³ zakonnikom uzupe³niæ43. Bernardyni mieli
odpusty o³tarza uprzywilejowanego za zmar³ych oraz odpusty udzielone dla ¿yj¹cych, ale nie byli w stanie okazaæ wizytatorowi ¿adnego przywileju odpustowego dopuszczonego w konsystorzu44. Karmelici trzewiczkowi z ulicy ¯ydowskiej posiadali dwa odpusty: jeden zupe³ny na dzieñ i ca³¹ oktawê œwiêta œw.
Bart³omieja Aposto³a, drugi wieczysty na poszczególne pi¹tki Wielkiego Postu.
Obu udzieli³ im papie¿ Pius VI w kwietniu 1780 r., a 23 czerwca tego¿ roku zosta³y dopuszczone przez konsystorz poznañski45. Koœció³ dominikanów wyposa¿ony by³ w odpusty udzielone na œwiêta zakonu oraz dla bractwa ró¿añcowego
(nie okazano dokumentu ich admisji), jak równie¿ w „obfite” odpusty dla bractwa zwanego centurie (dla tych odpustów zakonnicy przed³o¿yli dokument dopuszczenia)46. Wreszcie w koœciele karmelitów bosych mo¿na by³o dost¹piæ odpustów, uczestnicz¹c w mszach œw. wotywnych o Najœwiêtszej Maryi Pannie,
natomiast odpusty za zmar³ych udzielone zosta³y na oktawê wspomnienia wiernych zmar³ych (Dzieñ Zaduszny). Karmelici bosi okazali wizytatorowi wszystkie stosowne dokumenty oraz ich admisjê w konsystorzu poznañskim47.
Podsumowuj¹c, nale¿y zaznaczyæ, ¿e w trzech koœcio³ach zakonnicy okazali
wszystkie potrzebne dokumenty zwi¹zane z odpustami (reformaci, karmelici trzewiczkowi z rezydencji przy ulicy ¯ydowskiej i karmelici bosi), w jednym posiadali je tylko dla czêœci odpustów (dominikanie), a w trzech pozosta³ych (franciszkanie konwentualni, karmelici trzewiczkowi od Bo¿ego Cia³a i bernardyni)
nie okazali ¿adnych dokumentów, które zawiera³yby admisjê konsystorsk¹, choæ
pierwsi z nich zapewniali, ¿e dokumentacja istnieje, tyle ¿e zosta³a zabrana przez
prowincja³a.
AV 30, s. 278.
AV 30, s. 415.
43
AV 30, s. 417-418.
44
AV 30, s. 419.
45
AV 30, s. 814-815.
46
AV 30, s. 817.
47
AV 30, s. 1108.
41
42
152
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Czy w aktach wizytacyjnych odnotowano wszystkie odpusty, jakie w tych
koœcio³ach istnia³y? Wydaje siê, ¿e musia³o ich byæ znacznie wiêcej, by wymieniæ choæby odpusty na œwiêto patronalne koœcio³a, rocznicê jego poœwiêcenia,
liturgiczne obchody œwiêtych zakonu, odpusty za zmar³ych (o³tarz uprzywilejowany znajdowa³ siê w bardzo wielu koœcio³ach parafialnych, niekiedy nawet
w ma³ych parafiach wiejskich, wiêc trudno przypuszczaæ, by nie by³o ich w zazwyczaj wielkich i okaza³ych poznañskich koœcio³ach zakonnych), ponadto odpusty, jakimi cieszy³y siê poszczególne bractwa, a te istnia³y (jedno lub wiêcej) przy
niemal wszystkich omawianych tu koœcio³ach. Istnienie tych odpustów by³o dla
zakonników oczywiste, korzystano z nich od dawna, zazwyczaj od samej fundacji
klasztoru i koœcio³a. Przywileje odpustowe mog³y dawno zagin¹æ w po¿arach, powodziach czy w czasie wojen. Ponadto niektóre odpusty prze³o¿eni generalni uzyskiwali u Stolicy Apostolskiej dla ca³ego zakonu, a w takich przypadkach nie wystawiano dokumentów dla ka¿dego koœcio³a z osobna. Byæ mo¿e, ¿e tak udzielone
odpusty nie wymaga³y admisji ze strony w³adzy diecezjalnej.
RELIKWIE
Du¿o uwagi poœwiêci³ wizytator relikwiom, najpierw dlatego, ¿e by³o ich
w koœcio³ach du¿o, a po wtóre przepisy koœcielne stawia³y szereg warunków,
które powinny byæ spe³nione, aby relikwie mog³y byæ wystawione w koœciele do
czci publicznej. Ka¿da z relikwii powinna byæ opatrzona nienaruszon¹ pieczêci¹
w³adzy koœcielnej i mieæ dokument stwierdzaj¹cy autentycznoœæ (tzw. autentyk)
oraz kolejny dokument potwierdzaj¹cy prawdziwoœæ i dopuszczaj¹cy do kultu,
a wydany przez miejscowy konsystorz generalny.
Z akt wizytacji dowiadujemy siê, ¿e relikwie posiada³y wszystkie poznañskie koœcio³y mendykantów. O relikwiach znajduj¹cych siê w koœciele reformatów na Œródce zapisano, ¿e jedne posiadaj¹ dokumenty autentycznoœci i zosta³y
dopuszczone w konsystorzu, inne, zw³aszcza umieszczone w relikwiarzach przy
wielkim o³tarzu, dokumentów takich nie posiadaj¹, a trzecia wymieniona grupa
to relikwie posiadaj¹ce dopuszczenie wystawione w diecezji krakowskiej, co
wizytator uzna³ za niewystarczaj¹ce i poleci³ przedstawiæ je w konsystorzu poznañskim celem dokonania ich rozpoznania i orzeczenia, czy s¹ autentyczne48.
Znacznie wiêcej dowiadujemy siê o relikwiach, które wizytator zasta³ w koœciele
franciszkanów konwentualnych. Tutaj znajdowa³y siê ca³e koœci œw. Teodora
Mêczennika, umieszczone w kaplicy poœwiêconej temu œwiêtemu49, a tak¿e liczAV 30, s. 278-279.
Kaplica zosta³a wybudowana w latach 1757-1758 staraniem o. Ludwika Miske dla umieszczenia w niej sprowadzonych nieco wczeœniej relikwii œw. Teodora. T. Jank, Franciszkañski konwent i koœció³ œw. Antoniego na Wzgórzu Przemys³a w Poznaniu, [w:] Franciszkanie konwentualni
48
49
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
153
ne inne relikwie przechowywane w ró¿nych relikwiarzach oraz w stopniach schodów wystawionych we wspomnianej kaplicy, co wzbudzi³o wielkie zdziwienie
wizytatora. Wœród umiejscowionych w taki sposób relikwii by³y cz¹stki drzewa
Krzy¿a Œwiêtego. Niektóre relikwie mia³y pieczêcie naruszone, inne by³y ich
zupe³nie pozbawione. Franciszkanie nie przedstawili wizytatorowi ¿adnych dokumentów autentycznoœci oraz admisji w konsystorzu, t³umacz¹c, ¿e wszystkie
zabra³ prowincja³ i z³o¿y³ w archiwum prowincji. Otrzymali zatem polecenie, by
odzyskali te dokumenty i przechowywali je na miejscu oraz uzyskali admisjê,
a relikwii niezatwierdzonych nie wystawiali do kultu publicznego50. Karmelici
trzewiczkowi z konwentu Bo¿ego Cia³a mieli relikwie w pacyfikale i w o³tarzach,
w tym m.in. znacznych rozmiarów kawa³ki drewna ze sto³u, na którym rzekomo
¯ydzi przebijali cudowne Hostie wykradzione z koœcio³a dominikanów (o historii i kulcie tych Hostii bêdzie mowa poni¿ej). Poniewa¿ nie by³o ani pieczêci na
relikwiach, ani dokumentów stwierdzaj¹cych ich autentycznoœæ, wizytator odes³a³ zakonników do konsystorza51. Bogaty w relikwie by³ tak¿e koœció³ bernardynów. By³y one ró¿ne i znaczne, umieszczone w dwóch relikwiarzach i w dwóch
nieco wiêkszych skrzynkach w kszta³cie trumien, niektóre znajdowa³y siê w wielkim o³tarzu. Ponadto w o³tarzu Najœwiêtszej Maryi Panny ustawiona by³a trumna zawieraj¹ca koœci ca³ego cia³a œw. Adriana Mêczennika. ¯adna z tych relikwii
nie posiada³a pieczêci i autentyków. Ponadto we wspomnianej trumnie z relikwiami œw. Adriana przechowywane by³y dwie drewniane kapsu³ki, a w nich ró¿ne
relikwie przywiezione z Rzymu, które mia³y dokumenty, ale dotychczas nie postarano siê o ich admisjê. St¹d polecenie wizytatora, by ten brak uzupe³niæ52. Stosunkowo od niedawna istniej¹cy koœció³ek karmelitów na ulicy ¯ydowskiej
posiada³ jedynie cz¹stkê drzewa Krzy¿a Œwiêtego. By³a ona umieszczona
w srebrnej puszce i opatrzona nienaruszon¹ pieczêci¹, mia³a dokument wystawiony 12 marca 1733 r. przez nuncjusza apostolskiego w Królestwie Polskim, Camilla Paolucciego, a tak¿e admisjê konsystorza poznañskiego z 26 lutego 1753 r.53
Koœció³ dominikanów jako istniej¹cy od ponad 500 lat posiada³ liczne relikwie.
By³a tu znacznych rozmiarów cz¹stka Krzy¿a Œwiêtego, relikwia œw. Wincentego Ferreriusza, czaszka jednej z towarzyszek œw. Urszuli oraz wystawione
w skrzynkach za szk³em na o³tarzu œw. Tomasza z Akwinu liczne ¿ebra œw. M³odzianków Mêczenników. ¯adne z tych relikwii nie posiada³y pieczêci i autentyków ani dokumentów dopuszczenia. Zakonnicy przed³o¿yli jedynie ksiêgê klasztorn¹ z wpisem dotycz¹cym prawdziwoœci relikwii Krzy¿a Œwiêtego i wyjaœnili
i klaryski w Wielkopolsce od XIII do XIX wieku. Katalog wystawy, red. T. Janiak, D. Stryniak,
Gniezno 2006, s. 178.
50
AV 30, s. 414-415.
51
AV 30, s. 417.
52
AV 30, s. 418-419.
53
AV 30, s. 814.
154
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
wizytatorowi, ¿e autentyki wszystkich relikwii uleg³y zniszczeniu podczas powodzi54. U karmelitów bosych wizytator zasta³ relikwie za szk³em, umiejscowione
po bokach wielkiego o³tarza. Wprawdzie nie by³o na nich pieczêci, ale zakonnicy dysponowali dokumentami ich urzêdowego uznania i dopuszczenia w konsystorzu poznañskim. Inne relikwie by³y umieszczone w ró¿nych srebrnych relikwiarzach. Te z kolei posiada³y pieczêcie, ale brakowa³o autentyków, st¹d
wizytator poleci³ zwróciæ siê do konsystorza o ich urzêdowe uznanie, aby tym
bezpieczniej mog³y byæ wystawione do czci publicznej55.
Widaæ zatem, ¿e relikwie by³y liczne i ró¿norodne. O cz¹stkach drzewa Krzy¿a Œwiêtego jest mowa u franciszkanów konwentualnych, dominikanów i karmelitów trzewiczkowych na ulicy ¯ydowskiej. Zwraca te¿ uwagê istnienie koœci
ca³ego cia³a œw. Teodora u franciszkanów konwentualnych i œw. Adriana w koœciele bernardynów56. Szczególne nabo¿eñstwo ku czci relikwii by³o praktykowane przez wiernych w kaplicy koœcio³a franciszkanów konwentualnych, którzy
postarali siê nawet o druk specjalnej ksi¹¿eczki z modlitwami ku czci poszczególnych œwiêtych cz¹stek. Na ogó³ jednak brakowa³o pieczêci na relikwiach,
autentyków oraz dokumentów admisji. Wszystkie te elementy warunkuj¹ce wystawienie relikwii do kultu publicznego spe³nione by³y jedynie w oratorium karmelitów trzewiczkowych. St¹d te¿ w aktach wizytacji nieustannie powtarza siê
polecenie, aby istniej¹ce braki uzupe³niæ.
BRACTWA I INNE KORPORACJE RELIGIJNE
Akta wizytacyjne przynosz¹ pewn¹ iloœæ informacji na temat bractw religijnych. W okresie potrydenckim prze¿ywa³y one nowy etap rozwoju57 i istnia³y
w wielu koœcio³ach ró¿nego typu, przede wszystkim jednak w koœcio³ach parafialnych i zakonnych. W Poznaniu dzia³a³y przy wiêkszoœci koœcio³ów parafialnych (nie by³o ich jedynie w parafii œw. Jana Jerozolimskiego i w parafii œw.
Rocha).
Akta wizytacji Rogaliñskiego odnotowuj¹, ¿e bractwa by³y zaprowadzone przy
piêciu koœcio³ach klasztornych mendykantów oraz przy koœciele œw. Anny, pozostaj¹cym pod zarz¹dem bernardynów. I tak przy koœciele franciszkanów konwentualnych istnia³o bractwo œw. Antoniego, który by³ równoczeœnie patronem œwi¹tyni. Wizytatorowi przedstawiono dokument erekcji bractwa wraz z admisj¹
AV 30, s. 817-818.
AV 30, s. 1108.
56
Relikwie tego rodzaju, podobnie jak cz¹stki z drzewa Krzy¿a Œwiêtego, by³y otaczane szczególn¹ czci¹; zaliczano je do kategorii reliquiae insignes. H. Kossowski, Relikwie, [w:] Encyklopedia koœcielna, wyd. M. Nowodworski, t. 23, Warszawa 1899, s. 283.
57
Por. J. Flaga, Bractwa religijne w Rzeczypospolitej w XVII i XVIII wieku, Lublin 204, s. 6.
54
55
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
155
udzielon¹ przez konsystorz58. O koœciele karmelitów trzewiczkowych pw. Bo¿ego
Cia³a akta informuj¹, ¿e znajduj¹ siê w nim trzy bractwa, ale z nazwy wymienione
jest jedynie bractwo Najœwiêtszego Sakramentu, co do którego stwierdzono brak
dopuszczenia przez konsystorz59. Gdy chodzi o dwa pozosta³e, które nie zosta³y
nazwane, mo¿na z pewnoœci¹ przyj¹æ, ¿e jednym by³o bractwo szkaplerzne, œciœle
zwi¹zane z zakonem karmelitañskim. Równie¿ bernardyni prowadzili trzy bractwa60: jedno – Pocieszenia Najœwiêtszej Maryi Panny – we w³asnym koœciele klasztornym, a dwa – Trójcy Œwiêtej i œw. Anny – przy pobliskim koœció³ku œw. Anny,
gdzie na nabo¿eñstwa przychodzili katolicy niemieccy. Bractwo œw. Anny by³o
konfraterni¹ zwi¹zan¹ z zakonem bernardynów, istniej¹c¹ przy wielu ich koœcio³ach i zak³adan¹ przy innych œwi¹tyniach za zezwoleniem tego zakonu61. W aktach
zaznaczono, ¿e bractwo Pocieszenia NMP i bractwo Trójcy Œwiêtej przedstawi³o
przywilej erekcyjny i admisjê, natomiast odpusty posiadane przez konfraterniê œw.
Anny dot¹d nie zosta³y dopuszczone przez poznañski konsystorz62. U dominikanów istnia³o w³aœciwe temu zakonowi bractwo ró¿añcowe, wyposa¿one w liczne
odpusty, o których dopuszczenie zakonnicy jednak dot¹d nie zwrócili siê do w³adzy diecezjalnej63. Wreszcie przy koœciele karmelitów bosych prowadzone by³o
bractwo œw. Józefa64, który by³ zarazem patronem tej œwi¹tyni. Konfraternia zrzesza³a wiernych obojga p³ci i by³a niejako w³asnym bractwem tego zakonu. Poznañscy karmelici bosi nie okazali w czasie wizytacji ¿adnego przywileju erekcyjnego
ani admisji konsystorskiej, t³umacz¹c wizytatorowi, ¿e to bractwo jest œciœle z³¹czone z zakonem i zostaje niejako przyjête w diecezji wraz z zezwoleniem udzielonym zakonnikom na dokonanie fundacji klasztoru65.
¯adnego bractwa nie wymieniono przy oratorium karmelitów trzewiczkowych pw. Krwi Chrystusa, a przy koœciele reformatów stwierdzono wprost, ¿e
nie ma tam ¿adnej konfraterni65a. Niemniej jednak w³aœnie przy koœciele reforAV 30, s. 415.
AV 30, s. 417.
60
Ojciec Salezy Tomczak podaje, ¿e przy koœciele bernardynów istnia³ trzeci zakon œw. Franciszka oraz siedem bractw: œw. Anny, Paska œw. Franciszka, Œw. Trójcy, Domku Loretañskiego,
œw. Barbary, Niepokalanego Poczêcia i Zwiastowania NMP. S. B. Tomczak, Wstêp, [w:] Kroniki
Bernardynów poznañskich, s. XVIII.
61
J. Flaga, Bractwa religijne w Rzeczypospolitej, s. 105-106.
62
AV 30, s. 419.
63
AV 30, s. 817.
64
Bractwo œw. Józefa przy klasztorze karmelitów bosych w Poznaniu zaprowadzono 11 sierpnia 1669. B. J. Wanat, Kult œw. Józefa Oblubieñca Najœwiêtszej Maryi Panny u Karmelitów Bosych
w Poznaniu, Poznañ 2008, s. 102.
65
AV 30, s. 1108.
65a
W zakonie reformatów obowi¹zywa³ zakaz zak³adania i prowadzenia bractw przy koœcio³ach klasztornych, motywowany œlubem ubóstwa. Por. J. Flaga, Arcybractwo Ró¿añcowe przy koœciele Franciszkanów-Reformatów we W³oc³awku, [w:] Non cesso gratias agere Deo et hominibus.
Prace ofiarowane Ojcu dr. Anzelmowi Januszowi Szteinke OFM z okazji Z³otego Jubileuszu Ka58
59
156
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
matów zaznaczono, ¿e zakonnicy prowadz¹ wspólnotê „III regu³y œw. Franciszka”, czyli tercjarzy, na co zakon posiada zezwolenie papie¿y66. Jest to jedyna
wzmianka o istnieniu tercjarstwa przy koœcio³ach poznañskich mendykantów.
Ponadto interesuj¹c¹ informacjê zapisano przy koœciele dominikanów, stwierdzaj¹c, ¿e istniej¹ tam centurie, nazwane wprost bractwem, choæ ich charakter odbiega³ od innych bractw religijnych. Centurie u dominikanów by³y erygowane
przez Stolicê Apostolsk¹, cieszy³y siê licznymi odpustami i posiada³y dopuszczenie konsystorza. Przystêpuj¹cy do centurii zobowi¹zywa³ siê do z³o¿enia do
wspólnej skrzynki sumy 170 florenów, w zamian za co po œmierci odprawiano
za niego 100 mszy œwiêtych (st¹d nazwa tego zwi¹zku pobo¿nego) oraz op³acano u¿yte do pogrzebu œwiece i sprzêty67.
Przedstawione informacje nie podaj¹ ¿adnych szczegó³ów na temat dzia³alnoœci bractw, ich ustroju czy liczebnoœci, niemniej jednak uzyskujemy ogólny
obraz tej dziedziny ¿ycia koœcielnego. Mo¿na zauwa¿yæ, ¿e bractwa by³y stosunkowo liczne i stanowi³y bogat¹ ofertê dla wiernych w zakresie ich ¿ycia duchowego, a z pewnoœci¹ tak¿e zaanga¿owania siê w dzie³a charytatywne, prowadzone
przez tego rodzaju wspólnoty. Obraz ten zostaje ubogacony o wzmianki dotycz¹ce tercjarstwa reformackiego oraz centurii dominikañskich.
NABO¯EÑSTWA SZCZEGÓLNE
Niema³o miejsca w aktach wizytacji Rogaliñskiego zajmuj¹ ró¿ne i stosunkowo liczne nabo¿eñstwa krzewione w koœcio³ach mendykantów w Poznaniu,
zwi¹zane z okreœlonymi wizerunkami lub innymi przedmiotami kultu. Nie ma tej
problematyki jedynie w relacji wizytacyjnej dotycz¹cej koœcio³a reformatów 68.
Ten fragment opisu czynnoœci wizytatora w przypadku koœcio³a reformackiego
jest w ogóle bardzo zwiêz³y i pod tym wzglêdem odbiega od relacji na temat
innych mendykanckich koœcio³ów w aglomeracji poznañskiej. Byæ mo¿e jednak
brak istnienia jakiegoœ szczególnego nabo¿eñstwa wynika³ z pewnej surowoœci
sposobu ¿ycia reformatów, co znajdowa³o wyraz równie¿ w wewnêtrznym wystroju ich œwi¹tyñ.
Najwiêcej uwagi poœwiêci³ wizytator kultowi cudownych trzech Hostii, istniej¹cemu w obu œwi¹tyniach karmelitów trzewiczkowych. Wed³ug bardzo ¿ywej jeszcze wówczas tradycji – dziœ czêsto uznawanej za legendê – mia³y byæ
one wykradzione z koœcio³a dominikanów, sprzedane ¯ydom, przez nich zniewa¿one i porzucone, a nastêpnie w nadzwyczajny sposób ukazaæ siê na podmiejp³añstwa i ponad 50-lecia pracy historyczno-pisarskiej, red. W.M. Michalczyk, C.M. Paczkowski,
Kraków-Warszawa 2013, s. 486.
66
AV 30, s. 278.
67
AV 30, s. 817.
68
Por. AV 30, s. 278-279.
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
157
skich b³oniach69. Nastêpstwem tych wydarzeñ by³o ufundowanie przez W³adys³awa Jagie³³ê koœcio³a pw. Bo¿ego Cia³a i powierzenie pieczy nad t¹ œwi¹tyni¹
karmelitom trzewiczkowym, sprowadzonym w tym celu do Poznania70. Owe cudowne Hostie, przechowywane w monstrancji w koœciele Bo¿ego Cia³a
i otaczane nieprzerwanym kultem przez wiernych, sta³y siê przyczyn¹, dla której
wizytator podj¹³ próbê oceny istniej¹cego w tym wzglêdzie stanu rzeczy. Dochodzenie wizytacyjne dzieli siê wyraŸnie na dwa etapy, z których pierwszy mia³
miejsce w koœciele Bo¿ego Cia³a, podczas datowanej na 10 paŸdziernika 1779 r.
wizytacji parafii œw. Marcina71, na terenie której ten konwent karmelitów siê znajdowa³. Wizytator rozpatrywa³ dwie kwestie: czy historia o trzech cudownych
Hostiach jest prawdziwa i czy przechowywane w monstrancji œwiête Partyku³y
s¹ tymi sami, które jakoby by³y wykradzione i zniewa¿one w 1399 r.
Historiê trzech Hostii poœwiadcza³ napis na marmurowej tablicy wmurowanej w œcianê kaplicy koœcio³a Bo¿ego Cia³a oraz freski w kaplicy ilustruj¹ce tê
historiê. Równoczeœnie wizytator zaznaczy³, ¿e wœród dokumentów przechowywanych w klasztorze nie ma ¿adnego, który zawiera³by opis cudu, i przytoczy³
panuj¹ce wœród zakonników przekonanie, ¿e œwiadectwo tego rodzaju mog³o
zgin¹æ w po¿arze lub w wyniku kradzie¿y, a relacja zapisana swego czasu
w aktach urzêdowych zosta³a najpewniej z nich usuniêta „z zawiœci ludzi wystêpnych”72. Rogaliñski uzna³, ¿e za prawdziwoœci¹ historii przemawiaj¹ relacje historyków, spoœród których wymieni³ D³ugosza73, Kromera74, Miechowitê75, jezuitê Jana Kwiatkiewicza76, dominikanina Felicjana Nowowiejskiego77, jak równie¿
wydany drukiem opis historii trzech Hostii autorstwa Tomasza Tretera, kanonika
warmiñskiego i sekretarza kardyna³a Hozjusza78. Rogaliñski stwierdzi³ dalej
w swoim wywodzie, ¿e nawet gdyby nie by³o tych œwiadectw pisanych, za dowód prawdziwoœci wydarzeñ zwi¹zanych z cudem trzech Hostii uznaæ trzeba istnienie samego koœcio³a Bo¿ego Cia³a, fundowanego przez króla Jagie³³ê, oraz ka69
Zob. T. M. Trajdos, U zarania karmelitów w Polsce, Warszawa 1993, s. 152-168; ten¿e,
Legenda Bo¿ego Cia³a u poznañskich karmelitów i dzia³alnoœæ kultowa klasztoru w I po³. XV w.,
KMP, 1992, nr 3-4, s. 27-44.
70
AV 30, s. 416.
71
AV 30, s. 335.
72
AV 30, s. 416.
73
Ioannis Dlugossi, Annales seu Cronicae inclyti Regni Poloniae, ksiêga 10.
74
Martini Cromeri, De origine et rebus gestis Polonorum libri XXX, ksiêga 16.
75
Mathie de Miechov, Chronica Polonorum.
76
J. Kwiatkiewicz, Roczne dzieie koscielne od roku Panskiego 1198 az do lat naszych, Kalisz
1695.
77
F. Nowowiejski, Phoenix decoris et ornamenti Provinciae Poloniae S. Ordinis Praedicatorum D. Hiacinthus Odrovonsius redivivus in magnanimis viris, sanctitate vitae scientia et eruditione, Posnaniae 1752.
78
T. Treter, Sacratissimi Corporis Christi historia et miracula quae in Ecclesia Posnaniensi
Ordinis S. Mariae Carmelitarum diuina bonitas operatur, Brunsbergae 1609.
158
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
plicy przy ulicy ¯ydowskiej wraz z ilustruj¹cymi historiê malowid³ami, a tak¿e
sam¹ nieprzerwan¹ tradycjê, istniej¹c¹ ju¿ przez blisko cztery wieki79. Tak wiêc,
jakkolwiek Rogaliñski stwierdzi³ brak najwa¿niejszego œwiadectwa w postaci
jakiegoœ wiarygodnego dokumentu wspó³czesnego tamtym wydarzeniom, to jednak zasadniczo nie podwa¿y³ prawdziwoœci tych wydarzeñ.
Powa¿ne w¹tpliwoœci natomiast wzbudzi³o w nim twierdzenie, ¿e przechowywane w koœciele Bo¿ego Cia³a Hostie s¹ tymi samymi, które mia³y byæ przedmiotem cudownego wydarzenia z koñca XIV w. Uzna³ za niemo¿liwe, aby postacie eucharystyczne mog³y przetrwaæ przez cztery wieki, chyba ¿e nast¹pi³by
kolejny cud. Karmelici pokazali mianowicie monstrancjê80, w której wizytator
zauwa¿y³ za szk³em trzy partyku³y Hostii, ale nie okr¹g³e, lecz kszta³tu nieregularnego, podstarza³e, jakby przyklejone do bia³ego p³ótna. Wyjaœnili przy tym,
¿e przed wielu laty pewien zakonnik pe³ni¹cy funkcjê zakrystiana wielokrotnie
wymienia³ owe kawa³ki p³ótna i rozdawa³ je wiernym jako relikwie, co nastêpnie
zosta³o surowo zakazane przez prze³o¿onych zakonnych, a sama monstrancja
z ich polecenia tak mocno zamkniêta, by nie mo¿na jej by³o otworzyæ bez u¿ycia
wielkiej si³y. W relacji wizytacyjnej dodano jeszcze, ¿e aby kult uwielbienia mia³
pewniejsz¹ podstawê, podczas wystawienia owej monstrancji wk³adano do ni¿szej jej czêœci dwie ma³e Hostie œwie¿o konsekrowane. Widaæ st¹d, ¿e i sami
zakonnicy mieli pewne w¹tpliwoœci co do autentycznoœci owych trzech starych
Partyku³. Wizytator zapowiedzia³, ¿e wraz z prowincja³em karmelitów, którego
przyjazd wkrótce by³ spodziewany, spróbuje otworzyæ monstrancjê i zbadaæ jej
zawartoœæ, a nastêpnie zamkn¹æ j¹ i opatrzyæ w³asn¹ pieczêci¹81.
Druga czêœæ wizytacji u karmelitów trzewiczkowych odby³a siê w ich rezydencji przy ulicy ¯ydowskiej, po³o¿onej na obszarze parafii œw. Marii Magdaleny w murach miasta. Nie wiadomo, kiedy dok³adnie wizytator przyby³ do rezydencji karmelitów i przeprowadzi³ tam czynnoœci wizytacyjne; protokó³ dotycz¹cy
ca³ej parafii farnej nosi datê 16 stycznia 1780 r.82 I tym razem wizytator zajmowa³
siê spraw¹ kultu trzech Hostii, gdy¿ geneza fundacji koœció³ka karmelitañskiego
pw. Krwi Chrystusa by³a z nim œciœle powi¹zana. Zapisa³ mianowicie, ¿e œwi¹tynia
ta powsta³a w wyniku adaptacji dawnej kamienicy Œwidwów, w której owe skradzione Hostie by³y rzekomo przek³uwane, a nastêpnie wrzucone do studni w piwnicy tego domu. W aktach wizytacji zanotowano tak¿e, ¿e w 1620 r. natrafiono na
zamurowany w filarze piwnicy stó³, na którym niegdyœ dokona³o siê bezczeszczenie wykradzionych Hostii, przeniesiony 30 sierpnia tego¿ roku do koœcio³a Bo¿ego Cia³a w uroczystej procesji pod przewodnictwem biskupa Jana Tracha GniñAV 30, s. 416.
Na temat monstrancji zob. Z. Kurzawa, Monstrancje – relikwiarze w koœciele Bo¿ego Cia³a
w Poznaniu, KMP, 1992, nr 3-4, s. 169-189.
81
AV 30, s. 416-417.
82
AV 30, s. 495.
79
80
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
159
skiego, sufragana poznañskiego. Opis tej procesji zosta³ oblatowany do akt radzieckich miasta Poznania. Na zakup kamienicy Œwidwiñskiej przez karmelitów trzewiczkowych i przekszta³cenie jej na oratorium zezwoli³ król Jan Kazimierz, o czym
œwiadczy dokument wydany w Warszawie 21 marca 1668 r.83
W dalszym ci¹gu badania historii trzech Hostii wizytator zapozna³ siê z kilkoma dokumentami przed³o¿onymi teraz przez karmelitów. Pierwszym by³ dyplom
pergaminowy wystawiony przez W³adys³awa Jagie³³ê w Krakowie w sobotê przed
niedziel¹ Oculi 1406 r., eryguj¹cy koœció³ Bo¿ego Cia³a w Poznaniu. Zawiera³
on sformu³owanie, ¿e koœció³ zosta³ wzniesiony „w miejscu, gdzie uznaje siê, ¿e
samo Cia³o Pañskie cudownie niegdyœ zosta³o znalezione”. Drugi dokument, wystawiony przez Jagie³³ê w Poznaniu nazajutrz po œwiêcie Aposto³ów Piotra i Paw³a 1428 r., okreœla³ miejsce fundowania klasztoru Bo¿ego Cia³a jako ozdobione
przez Bosk¹ ³askawoœæ „wielkimi znakami cudów”. Ponadto wizytator zapozna³ siê
ze wspomnianym przywilejem Jana Kazimierza z 1668 r. oraz oblatowanym w aktach radzieckich poznañskich opisem procesji z 1620 r. wraz z do³¹czonym do niego wyci¹giem z akt kcyñskich, zawieraj¹cym historiê trzech Hostii z 1399 r. W tym
ostatnim przypadku, czyli w odniesieniu do wyci¹gu z akt kcyñskich, wizytator
wyrazi³ zastrze¿enia co do jego autentycznoœci, poniewa¿ nie podano ani jego daty,
ani z jakich akt pochodzi (miejskich czy grodzkich)84.
Ponownie zaj¹³ siê wizytator tak¿e monstrancj¹ z trzema Hostiami. W jego
obecnoœci zosta³a ona otwarta, a Partyku³y wyjêto. By³y ma³e, bardzo stare, nieregularnego kszta³tu, po³o¿one na kawa³ku p³ótna. Rogaliñski, „pozostawiaj¹c je
pobo¿nej wierze ludzi”, kaza³ je ponownie umieœciæ w ostensorium i opatrzy³
pieczêci¹. Równoczeœnie zakaza³ praktykowanego dotychczas zwyczaju, który
polega³ na k³adzeniu tej monstrancji na g³owach wiernych, a szczególnie nowo¿eñców85. W ten sposób zakoñczy³o siê badanie dokonane przez wizytatora.
Z protoko³u wizytacyjnego widaæ, ¿e sumiennie stara³ siê poznaæ prawdê na temat okolicznoœci powstania i trwania kultu trzech Hostii. Zapozna³ siê z istniej¹cymi dokumentami i relacjami, wzi¹³ pod uwagê teksty historyków oraz ci¹g³oœæ
tego nabo¿eñstwa od prze³omu XIV i XV w. Prawdziwoœci wypadków z 1399 r.
nie odrzuci³, choæ wysun¹³ zastrze¿enia co do wiarygodnoœci ich opisu, zawartego w wyci¹gu z akt kcyñskich. Pomimo wyra¿onej pocz¹tkowo w¹tpliwoœci, czy
przechowywane w monstrancji trzy Partyku³y pochodz¹ z czasu domniemanego
cudu, ostatecznie pozostawi³ je w dotychczasowym stanie i pozwoli³ na wystawianie do publicznego kultu.
W koœciele Bo¿ego Cia³a znajdowa³y siê dwa obrazy, które cieszy³y siê
szczególn¹ czci¹ wiernych: Najœwiêtszej Maryi Panny Czêstochowskiej oraz œw.
AV 30, s. 814-816.
AV 30, s. 815-816.
85
AV 30, s. 816-817.
83
84
160
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Andrzeja Corsiniego86. Oba by³y umieszczone w o³tarzach bocznej kaplicy tego
koœcio³a. Jakkolwiek lud uwa¿a³ je za s³yn¹ce ³askami, nie zosta³o to potwierdzone przez jakiœ dekret w³adzy koœcielnej87. Z kolei w piwnicy koœció³ka Krwi
Chrystusa istnia³a wspomniana wy¿ej studnia, do której – jak wierzono – by³y
wrzucone sprofanowane Hostie. Woda z tej studni w przekonaniu ludu mia³a moc
uzdrawiaj¹c¹ w ró¿nych chorobach, jednak i to nie by³o potwierdzone ¿adnym
dokumentem w³adzy koœcielnej88.
W koœciele bernardynów odnotowano istnienie w jednym z o³tarzy wizerunku Chrystusa Ukrzy¿owanego, otoczonego szczególnym kultem89. Z Krzy¿em
tym wi¹za³a siê pewna osobliwoœæ, ¿e mianowicie na g³owie Chrystusa przyklejone by³y ludzkie w³osy, a proœci ludzie byli przekonani, ¿e w³osy te wyrastaj¹
z rzeŸby. Aby wykorzeniæ to b³êdne mniemanie, wizytator poleci³ oderwaæ ow¹
perukê i spaliæ90.
U franciszkanów konwentualnych szczególnie czczony by³ obraz Najœwiêtszej Maryi Panny91. Z powodu licznych ³ask, jakie przy nim odbierali wierni,
koœcielna komisja teologów oddelegowana przez biskupa dwukrotnie bada³a ich
prawdziwoœæ, a na podstawie pozytywnej opinii wydanej przez teologów biskup
poznañski Stefan Wierzbowski dekretem wydanym w Warszawie 19 kwietnia
1679 r. og³osi³ wizerunek jako cudowny92. Inna forma nabo¿eñstwa wi¹za³a siê
w tym koœciele ze schodami zbudowanymi w bocznej kaplicy œw. Teodora. Jak
ju¿ wy¿ej wspomniano, w poszczególnych stopniach tych schodów umieszczone
by³y relikwie Krzy¿a Œwiêtego i ró¿nych œwiêtych. Wierni przebywali te schody
na klêczkach i przy poszczególnych relikwiach odmawiali modlitwy, pos³uguj¹c
siê specjaln¹ ksi¹¿eczk¹ wydan¹ przez franciszkanów drukiem93.
¯adnego wizerunku, który stosownym dokumentem biskupa by³by uznany
za s³yn¹cy ³askami albo cudami, wizytator nie zasta³ w koœciele dominikanów94.
86
Andrzej Corsini (zwany w Polsce Andrzejem Korsynem), ur. ok. 1318, zm. 1374; karmelita, biskup Fiesole 1349; kanonizowany 1629. W pierwszej po³owie XVIII w. uwa¿any za jednego
z patronów Poznania, chroni¹cych mieszkañców miasta przed zaraz¹. S. Possanzini, Andrea Corsini, [w:] Dizionario Carmelitano, diretto da E. Boaga, L. Borriello, Roma 2008, s. 27; Roch, Korsyn, Nepomucen i Benon – zapomniani patronowie miasta Poznania, wyd. i oprac. J. Wiesio³owski, KMP, 1994, nr 3-4, s. 106.
87
AV 30, s. 417.
88
AV 30, s. 814.
89
Dla o³tarza z czczonym od dawna Krzy¿em Grzegorz XIII w 1584 udzieli³ przywileju odpustowego. A. Chadam, Poznañ, s. 269.
90
AV 30, s. 419.
91
Obraz Matki Bo¿ej w Cudy Wielmo¿nej, o wymiarach 22 × 30 cm, jest kopi¹ cudownego
obrazu z koœcio³a na Zdzie¿u w Borku Wielkopolskim, nabyt¹ przez br. Tomasza Dybowskiego od
Marcina Malarczyka. T. Jank, Franciszkañski konwent i koœció³ œw. Antoniego, s. 176.
92
AV 30, s. 414.
93
Tam¿e.
94
AV 30, s. 818.
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
161
Nie oznacza to jednak, ¿e nie by³o tam jakiegoœ obrazu, np. Matki Bo¿ej Ró¿añcowej, który cieszy³by siê szczególn¹ czci¹ wiernych.
Wiêcej o czczonych wizerunkach zapisa³ wizytator w czasie pobytu u karmelitów bosych na przedmieœciu œw. Wojciecha. Równie¿ tam nie by³o obrazu
czy figury, które by³yby uznane przez w³adzê koœcieln¹ za s³yn¹ce ³askami, niemniej jednak wierni uwa¿ali za takie obraz Najœwiêtszej Maryi Panny Wiêkszej
(Œnie¿nej) oraz figurê Chrystusa Cierpi¹cego w bocznym o³tarzu95. Ponadto na
o³tarzu w chórze zakonnym by³a ustawiona za szk³em woskowa figurka Dzieci¹tka Jezus, a pod ni¹ drukowany dokument wystawiony przez komisarza generalnego zakonu stwierdzaj¹cy, ¿e dnia 6 stycznia 1691 r. wieczorem wizerunek
ten przez trzy czêœci godziny (zapewne kwadranse) roni³ ³zy, czego on sam oraz
inni zakonnicy byli œwiadkami i co zosta³o prawnie stwierdzone96. Na œwiêta
Bo¿ego Narodzenia zakonnicy przenosili figurkê w procesji do koœcio³a, gdzie
by³a wystawiona do czci publicznej. Dali tak¿e drukowaæ obrazki z wyobra¿eniem figurki oraz napisem, zapewne informuj¹cym o cudzie ³ez. To w³aœnie spowodowa³o interwencjê wizytatora, który poleci³ karmelitom bosym, aby w aktach konsystorza poznañskiego oraz w archiwum swej prowincji starali siê
odszukaæ dokument, który urzêdowo potwierdza³ prawdziwoœæ tego wydarzenia,
a dopóki go nie odnajd¹, maj¹ wstrzymaæ siê z rozprowadzaniem wspomnianych
obrazków97.
Powy¿sze informacje z jednej strony ukazuj¹ dzia³ania wizytatora w zakresie istniej¹cych kultów, z drugiej zaœ pozwalaj¹ poznaæ ró¿norodnoœæ nabo¿eñstw, które w tym czasie istnia³y w poznañskich koœcio³ach mendykantów.
Rogaliñski bada³ przede wszystkim stronê prawn¹ oraz zgodnoœæ treœci z nauk¹
Koœcio³a. Okazywa³ przy tym wielk¹ wnikliwoœæ, jak choæby w sprawie cudu
trzech Hostii i przechowywanych œwiêtych Partyku³ u karmelitów trzewiczkowych, usuwa³ elementy tr¹c¹ce zabobonem, by wymieniæ polecenie spalenia w³osów na³o¿onych na figurê Ukrzy¿owanego w koœciele Bernardynów, poleca³
szukanie dokumentów potwierdzaj¹cych propagowane ustne przekazy o wydarzeniach nadzwyczajnych, czego doœwiadczyli karmelici bosi w odniesieniu do
cudu ³ez zwi¹zanego z figurk¹ Dzieci¹tka Jezus. W innym jeszcze przypadku
okazywa³ jedynie zdumienie istniej¹cymi formami kultu, co z kolei odnosi³o siê
do œwiêtych schodów u franciszkanów konwentualnych, gdzie w stopniach
umieszczone by³y liczne relikwie.
AV 30, s. 1108.
O tym wydarzeniu mówi¹ kroniki klasztorów w Poznaniu i Warszawie, podaj¹c nieco inn¹
datê. Zob. Kronika poznañskich Karmelitów Bosych, s. 175; Kronika klasztoru karmelitów bosych
w Warszawie, wstêp, przek³ad i oprac. C. Gil, „Karmelitañskie Studia i Materia³y Historyczne”,
t. 2, 2009, s. 280.
97
AV 30, s. 1108-1109.
95
96
162
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Same zaœ nabo¿eñstwa by³y liczne i ró¿norodne. Kult obrazów i figur nie by³
czymœ niezwyk³ym ani w³aœciwym jedynie dla tej epoki w dziejach religijnoœci
katolickiej. Obok wizerunków, których szczególny kult i s³awa ³askawych albo
cudownych zosta³a potwierdzona autorytetem w³adzy koœcielnej, w tym przypadku ordynariusza diecezji, istnia³y o wiele liczniejsze, które takiej deklaracji nie
uzyska³y, ale by³y przez wiernych otaczane wielk¹ czci¹. Obecnoœæ jednych
i drugich w koœcio³ach mendykantów nie by³a czymœ wyj¹tkowym. Spotkaæ je
by³o mo¿na w wielu œwi¹tyniach parafialnych oraz koœcio³ach nale¿¹cych do
innych kategorii zakonów. Tym jednak, co jawi siê jako cecha charakterystyczna
koœcio³ów mendykantów, zw³aszcza w porównaniu ze œwi¹tyniami parafialnymi,
by³y z pewnoœci¹ pewne nabo¿eñstwa szczególne. Niektóre mia³y dawn¹ metrykê, jak choæby kult trzech Hostii le¿¹cy u genezy sanktuarium Bo¿ego Cia³a
i koœcio³a Karmelitów Trzewiczkowych. Inne powstawa³y póŸniej, ju¿ w okresie
potrydenckim, w dobie baroku (schody z relikwiami u franciszkanów konwentualnych, p³acz¹ca figurka u karmelitów bosych, byæ mo¿e równie¿ w³osy na g³owie Ukrzy¿owanego u bernardynów). Wtedy te¿ niektóre kulty dawne otrzymywa³y nowe miejsca i formy (oratorium przy ulicy ¯ydowskiej, studzienka
w piwnicy tamtejszego koœció³ka, zwyczaj k³adzenia monstrancji z trzema cudownymi Hostiami na g³owach nowo¿eñców w koœciele Bo¿ego Cia³a). Podobne formy nabo¿eñstw w koœcio³ach parafialnych Poznania w tym czasie nie by³y
znane. Sprawia³y one, ¿e do koœcio³ów mendykantów licznie przybywali wierni,
i to nie tylko z miasta i okolicznych jurydyk, ale tak¿e z pobliskich, a mo¿e
i dalszych miejscowoœci. Nie by³y to z pewnoœci¹ jedyne elementy przyci¹gaj¹ce
wiernych do tych koœcio³ów. U zakonników mo¿na by³o wys³uchaæ licznych kazañ, z ³atwoœci¹ przyst¹piæ do spowiedzi, uczestniczyæ w wielu mszach œwiêtych
i nabo¿eñstwach, wst¹piæ do rozmaitych bractw i stowarzyszeñ, nawiedzaæ relikwie, zyskiwaæ liczne odpusty. Wszystko to umo¿liwia³a znaczna liczba kap³anów pos³uguj¹cych w ka¿dym z zakonnych koœcio³ów, porównywalna jedynie
z duchowieñstwem parafii farnej.
APROBATA DO S£UCHANIA SPOWIEDZI I G£OSZENIA KAZAÑ
Kolejn¹ spraw¹ zajmuj¹c¹ uwagê wizytatora by³o posiadanie przez kap³anów
zakonnych aprobaty do s³uchania sakramentalnych spowiedzi wiernych oraz zezwolenia na g³oszenie kazañ. Obie te dziedziny pos³ugi kap³añskiej wymaga³y
pozwolenia ze strony w³adzy koœcielnej. W przypadku kap³anów zakonnych
aprobaty udziela³ najpierw wy¿szy prze³o¿ony zakonny, którym by³ prowincja³,
i wydaje siê, ¿e w niektórych wspólnotach klasztornych na tym poprzestawano.
Tak z pewnoœci¹ by³o u reformatów na Œródce, gdzie zakonnicy okazali wizytatorowi aprobaty udzielone na okreœlony czas przez aktualnego prze³o¿onego za-
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
163
konnego, przy czym nie zaznaczono w aktach, by by³o to niewystarczaj¹ce98.
Jednak ju¿ przy wizytacji karmelitów trzewiczkowych w klasztorze Bo¿ego Cia³a zapis wskazuje, ¿e polecono po tak¹ aprobatê zwróciæ siê równie¿ do konsystorza generalnego 99. Z kolei o dominikanach zapisano, ¿e okazali oni aprobaty
do s³uchania spowiedzi udzielone przez konsystorz dla niektórych kap³anów100,
a o karmelitach bosych, ¿e posiadaj¹ aprobaty od konsystorza do s³uchania spowiedzi wiernych101. W pozosta³ych wizytowanych klasztorach (franciszkanów
konwentualnych, bernardynów i karmelitów trzewiczkowych na ulicy ¯ydowskiej) stwierdzono tylko posiadanie urzêdowej aprobaty do s³uchania spowiedzi,
bez uœciœlenia, czy zosta³a udzielona przez samego tylko prowincja³a, czy te¿
dodatkowo przez konsystorz102. Wymóg posiadania aprobaty udzielonej przez
w³adzê diecezjaln¹ do sprawowania sakramentu pokuty wynika³ z rozporz¹dzenia aktualnego ordynariusza miejsca (o czym mówi zapis w aktach wizytacji
u karmelitów od Bo¿ego Cia³a103), który mia³ do tego prawo na podstawie postanowienia soboru trydenckiego104.
Tak¿e druga z badanych kwestii, mianowicie g³oszenie kazañ, otrzyma³a regulacjê w prawodawstwie trydenckim. Kap³an zakonny, aby móg³ pe³niæ tê pos³ugê, musia³ uzyskaæ aprobatê w³asnego prze³o¿onego, a nastêpnie w miejscu,
do którego zostanie przeznaczony, powinien przedstawiæ siê osobiœcie biskupowi i prosiæ go o b³ogos³awieñstwo na tê dzia³alnoœæ105, przy czym wydaje siê, ¿e
ta forma aprobaty ze strony ordynariusza miejsca powinna byæ udzielona na piœmie. W poznañskiej wizytacji Rogaliñskiego w dwóch klasztorach, tj. karmelitów trzewiczkowych Bo¿ego Cia³a i bernardynów, stwierdzono wprost, ¿e takiego zezwolenia (albo b³ogos³awieñstwa) kap³ani zakonni nie posiadali106. Przy
czterech innych konwentach nie ma w aktach ¿adnej wzmianki na ten temat107,
natomiast w przypadku karmelitów bosych wizytator stwierdzi³, ¿e maj¹ oni zarówno aprobatê konsystorsk¹ do s³uchania spowiedzi, jak i takie¿ b³ogos³awieñstwo na g³oszenie s³owa Bo¿ego108.
Ze sprawowaniem sakramentu pokuty wi¹za³a siê jeszcze jedna szczegó³owa
kwestia. Okazuje siê, ¿e istnia³ doœæ rozpowszechniony zwyczaj spowiadania
wiernych nie tylko w konfesjona³ach ustawionych w koœciele, ale tak¿e w zakryAV 30, s. 279.
AV 30, s. 418.
100
AV 30, s. 817.
101
AV 30, s. 1108.
102
AV 30, s. 415, 419, 815.
103
AV 30, s. 418.
104
Dokumenty Soborów Powszechnych, t. IV, s. 703 (sesja 23, II, kanon 15).
105
Tam¿e, s. 743 (sesja 24, II, kanon 4, punkt c).
106
AV 30, s. 418, 419.
107
Por. AV 30, s. 278-279, 414-415, 814-817, 817-818.
108
AV 30, s. 1108.
98
99
164
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
stii (franciszkanie konwentualni, bernardyni, karmelici trzewiczkowi przy oratorium Krwi Chrystusa, dominikanie)109 albo w kru¿gankach klasztornych (dominikanie)110. Wizytator zabroni³ tego, powo³uj¹c siê na ordynacjê biskupa M³odziejowskiego, by kap³ani nie spowiadali w zakrystiach lub innych miejscach, które
nie stoj¹ otworem. Zwyczaj sprzeczny z zasad¹ spowiadania tylko w koœciele
akta poœwiadczaj¹ w czterech z siedmiu koœcio³ów mendykanckich.
INNE ROZPORZ¥DZENIA WIZYTATORA
Ponadto zwrócono zakonnikom uwagê, ¿e na wystawianie Najœwiêtszego
Sakramentu w monstrancji, a nawet tylko w puszce, powinni uzyskaæ pisemne
zezwolenie konsystorza biskupiego (franciszkanie konwentualni, karmelici
trzewiczkowi u Bo¿ego Cia³a, bernardyni) 111. Podobnie powinni prosiæ o pozwolenie na urz¹dzanie procesji eucharystycznych, o czym przypomniano karmelitom trzewiczkowym z klasztoru Bo¿ego Cia³a, gdzie procesje odbywa³y siê bardzo czêsto, co zapewne by³o zwi¹zane z charakterem tej œwi¹tyni jako
sanktuarium poœwiêconego tajemnicy Eucharystii112. Nadto wizytator przypomnia³, ¿e nale¿y œciœle zachowywaæ ordynacjê biskupa diecezjalnego o liczbie
i jakoœci œwiec u¿ywanych przy wystawieniu Najœwiêtszego Sakramentu (franciszkanie konwentualni, bernardyni)113. Dwa szczegó³owe rozporz¹dzenia wizytacyjne dotyczy³y samych tylko bernardynów. Wizytator zakaza³ im odprawiania
egzorcyzmów i innych modlitw nad rzekomo opêtanymi, a gdyby takie praktyki
mia³y byæ wykonywane, za ka¿dym razem zakonnicy powinni uzyskaæ pisemn¹
zgodê konsystorza biskupiego. Wreszcie zwróci³ uwagê, by nie oœmielali siê prowadziæ konduktu pogrzebowego przez terytorium parafii bez uzyskania na to
zgody jej proboszcza114.
Przy szeœciu odwiedzonych oœrodkach mendykanckich wizytator stwierdzi³,
¿e istnienie konwentu nie powoduje ¿adnego uszczerbku dla praw koœcio³a parafialnego, w którego okrêgu konwent ów istnieje115. Brak takiego stwierdzenia
przy konwencie bernardynów mo¿e wi¹zaæ siê ze wspomnianym zakazem prowadzenia pogrzebów.
AV 30, s. 415, 419, 815, 818.
AV 30, s. 818.
111
AV 30, s. 415, 417-418, 419.
112
AV 30, s. 417-418.
113
AV 30, s. 415, 419.
114
AV 30, s. 419. – Kwestiê tê regulowa³o postanowienie soboru laterañskiego V. Dokumenty
Soborów Powszechnych, t. IV, s. 163 (sesja 11, IV, 11).
115
AV 30, s. 279, 415, 418, 815, 817, 1109.
109
110
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
165
PODSUMOWANIE
W ramach generalnej wizytacji diecezji poznañskiej za rz¹dów biskupa Andrzeja M³odziejowskiego dekanat poznañski wizytowa³ w latach 1779-1781 Józef Rogaliñski, eksjezuita, aktualny koadiutor archidiakona œremskiego. Wizytuj¹c koœcio³y parafialne aglomeracji poznañskiej, Rogaliñski odwiedzi³ znajduj¹ce
siê w poszczególnych okrêgach parafialnych klasztory zakonów mendykanckich,
dokonuj¹c wgl¹du w niektóre dziedziny ich dzia³alnoœci, co wraz z pewnymi
informacjami o konwentach znalaz³o wyraz w aktach wizytacyjnych.
W mieœcie i s¹siednich jurydykach swoje siedziby klasztorne z koœcio³ami
mia³o szeœæ zakonów tej kategorii: dominikanie, karmelici trzewiczkowi (dwa
oœrodki), bernardyni, karmelici bosi, franciszkanie konwentualni i reformaci.
W konwentach przebywa³o 226 zakonników, przy czym w dwóch najliczniejszych (bernardynów i dominikanów) liczba zakonników przekracza³a 50. W trzech
klasztorach istnia³ nowicjat, a w czterech odbywa³y siê studia. Istnienie klauzury
odnotowano w piêciu domach zakonnych, ale i w dwóch pozosta³ych zapewne
musia³a ona istnieæ, skoro jej brak nie zosta³ w aktach odnotowany. W dwóch
przypadkach (bernardynów i dominikanów) wizytator zaleci³ pilniejsze jej strze¿enie. Napomina³ równie¿, by zakonnicy nie wychodzili z domu bez socjusza.
Koœcio³y mendykantów by³y murowane, prawie wszystkie znacznych rozmiarów,
wytworne i piêknie przyozdobione. Jedynie rezydencja karmelitów trzewiczkowych przy ulicy ¯ydowskiej mia³a œwi¹tyniê ma³¹, powsta³¹ w wyniku przebudowy kamienicy miejskiej. Oprócz œwi¹tyñ klasztornych do zakonników nale¿a³y ponadto jeden koœció³ (œw. Anny do bernardynów) i jedna kaplica (œw. Eliasza
do karmelitów bosych).
Wielk¹ wagê wizytator przywi¹zywa³ do prawomocnoœci odpustów, relikwii
i bractw religijnych. Odpusty posiada³y wszystkie koœcio³y mendykanckie, ale
w niektórych przypadkach brakowa³o przywilejów ich nadania, wzglêdnie admisji w poznañskim konsystorzu biskupim. Z kolei relikwie, wystêpuj¹ce w znacznej liczbie, rzadko kiedy spe³nia³y wszystkie wymagane przez prawo koœcielne
warunki. Brakowa³o na nich pieczêci œwiadcz¹cych o ich integralnoœci oraz dokumentów autentycznoœci lub dopuszczenia przez konsystorz. Znamienitoœci¹
wyró¿nia³y siê cz¹stki drzewa Krzy¿a Œwiêtego (u franciszkanów konwentualnych, dominikanów i karmelitów przy ulicy ¯ydowskiej) oraz koœci ca³ego cia³a
œw. Teodora (u franciszkanów konwentualnych) i œw. Adriana (u bernardynów).
Bractwa religijne istnia³y przy piêciu œwi¹tyniach. Po trzy prowadzili karmelici
trzewiczkowi u Bo¿ego Cia³a i bernardyni, a po jednym franciszkanie konwentualni, dominikanie i karmelici bosi. Nie jest jednak pewne, czy w aktach wizytacji
odnotowano wszystkie konfraternie. Ponadto wspomniano o tercjarstwie u reformatów oraz centuriach u dominikanów. Dla niektórych bractw zakonnicy nie
mieli dokumentów fundacji, erekcji i admisji.
166
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Wiele uwagi poœwiêci³ wizytator szczególnym nabo¿eñstwom, które wi¹za³y
siê z okreœlonymi wizerunkami lub innymi przedmiotami kultu. Bada³ wnikliwie
historiê o trzech cudownych Hostiach w karmelitów trzewiczkowych. Zasadniczo nie odrzuci³ jej prawdziwoœci (choæ wysun¹³ zastrze¿enia co do wiarygodnoœci niektórych przekazów pisanych, na które siê powo³ywano) i nie zakaza³ oddawania czci Partyku³om umieszczonym w monstrancji. Odnotowa³ istnienie
studni w piwnicy koœció³ka na ulicy ¯ydowskiej, gdzie woda uchodzi³a za cudown¹. W koœciele bernardynów wyda³ zarz¹dzenie odnoœnie do wizerunku
Chrystusa Ukrzy¿owanego. Wyrazi³ zdziwienie wobec „schodów œwiêtych”
u franciszkanów konwentualnych oraz zaj¹³ siê autentycznoœci¹ przekazu o cudzie ³ez wi¹¿¹cym siê z woskow¹ figurk¹ Dzieci¹tka Jezus w chórze zakonnym
karmelitów bosych. W niektórych koœcio³ach odnotowa³ istnienie obrazów i figur otoczonych przez wiernych szczególn¹ czci¹.
Aprobaty do s³uchania spowiedzi wiernych mieli kap³ani we wszystkich
klasztorach. Poniewa¿ niektórzy dysponowali tylko upowa¿nieniem prze³o¿onego zakonnego, zostali odes³ani po aprobatê w³adzy diecezjalnej. Podobnie polecono im uzyskaæ aprobatê ordynariusza miejsca do g³oszenia kazañ. Ponadto
wizytator napomnia³ kap³anów niektórych wspólnot zakonnych, by nie spowiadali w zakrystii lub innych miejscach niestoj¹cych otworem. Zabroni³ te¿ bernardynom odprawiania egzorcyzmów bez zezwolenia biskupa oraz prowadzenia
pogrzebów przez terytorium parafii bez zgody proboszcza. W odniesieniu do
wszystkich zakonów (z wyj¹tkiem bernardynów) stwierdzi³, ¿e istnienie i dzia³alnoœæ konwentu nie powoduje uszczerbku dla praw koœcio³a parafialnego.
SUMMARY
In the years 1779-1781 the Poznañ deanery was inspected by Rogaliñski, an ex-Jesuit,
coadjutor of the archdeacon of Œrem. He also inspected the churches at the monasteries of the
mendicant orders: the Dominicans, Carmelites of the Ancient Observance (two churches), the Minor
Brothers Observants (known as Bernardines in Poland), Discalced Carmelites, Conventual
Franciscans and Reformed Franciscans. Reports of the inspection visits contain information on the
number of monks, the existence of a novitiate or a college in the convent and on the outlook of
the churches. The visiting inspector paid special attention to such issues as indulgences, relics,
brotherhoods, approval to administer the sacrament of penance and to preach sermons. What is
particularly interesting is the religiosity of the faithful centered on the images and other objects of
cult.
Keywords
Poznañ, mendicant monasteries, Józef Rogaliñski as inspector, inspection visits
POZNAÑSKIE KOŒCIO£Y MENDYKANTÓW W AKTACH WIZYTACJI ROGALIÑSKIEGO…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
167
WIELKOPOLSKI
PAWE£ ZAJ¥C
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Wydzia³ Teologiczny
Uposa¿enie parafii obrzañskiej i wybrane aspekty dzia³alnoœci duszpasterskiej
w okresie pocysterskim w latach 1836-1861
Endowment of the Parish in Obra and Selected Aspects of its Pastoral Activity
in the Post-Cistercian Period in the Years 1836-1861
Proboszcz obrzañski po kasacie klasztoru cystersów musia³ zmierzyæ siê
z szeregiem problemów praktycznych, dotycz¹cych zarówno w³asnego utrzymania,
jak i zabezpieczenia budynków klasztornych. W czasach „cysterskich” parafia ani
plebania nie posiada³y gruntów. Wyznaczany z grona zakonników proboszcz pobiera³ jedynie meszne1 z trzech wiosek – Obry, Ja¿yñca i Kie³kowa. Wed³ug tabel
sporz¹dzonych dla lat 1772, 1773 i 17742 wynosi³o ono po 28 korców3 ¿yta i owsa,
a wed³ug notatki z 1789 r. – odpowiednio 31 korców warszawskich ¿yta i owsa,
z czego organista otrzymywa³ w ramach deputatu po piêæ korców ka¿dego ze zbó¿4.
Sytuacja ekonomiczna proboszcza nie uleg³a wiêkszej zmianie po rozbiorach
1
Wed³ug definicji Zygmunta Glogera Meszne, tj. mszowe, [by³ to] dochód ksiêdza za odprawianie mszy, dziesiêcina nie snopowa, ale dawana ksiêdzu pieniêdzmi lub ziarnem. Czacki pisze,
i¿: Meszne, mszowe czyli missale, st¹d wziê³o pocz¹tek, ¿e przy uk³adzie z plebanem o dziesiêcinê,
„pleban bra³ obowi¹zek odprawiania mszy”. Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana,
t. 3, Warszawa 1985, s. 201. Zob. tak¿e Encyklopedia koœcielna, red. M. Nowodworski, t. 4,
Warszawa 1874, s. 468-477 (has³o: „dziesiêciny”) oraz s. 477-490 (has³o: „dziesiêciny w Polsce”).
2
Tabella Provent[uum] Plebanii Oberskiej w Diecezji Poznañskiej nale¿¹cej do Archidiakonatu Pszczewskiego w Dekanacie Grodziskim w Województwie Poznañskim Powiecie Koœciañskim. Przez X. Rafa³a Profesa i Plebana Oberskiego podana die 10 Maii Anno Domini 1776
w Obrze, Archiwum Parafii Obrzañskiej (dalej APO), Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 1r-2v.
3
Korzec warszawski w okresie przedrozbiorowym by³ równorzêdny ok. 120 litrom. Zob.
I. Ihnatowicz, A. Biernat, Vademecum do badañ nad histori¹ XIX i XX w., Warszawa 20032, s. 48
(dalej cyt. jako Vademecum).
4
Notatka na temat dochodów proboszcza [b.d.], APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku
koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 3r. W notatce
zapisano: [Probostwo] nie mog³o przy klasyfikacji roku 1789 wykazaæ z³otych polskich 500, wiêc
od podatkowania zwolnione zosta³o.
168
PAWE£ ZAJ¥C
i upañstwowieniu dóbr duchownych przez pruskie w³adze w 1796 r.5 Ksi¹dz Niward Laurentowski, który w latach 1830-1836 mia³ w Obrze status substytuta komendarza, a wiêc pe³ni³ obowi¹zki proboszcza, wspomnia³ o dwóch ogrodach
i dwóch ³¹kach bêd¹cych do jego dyspozycji. Ogrody znajdowa³y siê nad jeziorem
zwanym Œwiêtne (pod koziemi ³¹kami) oraz przy lesie, przy Janiszewskiego ³¹ce,
za mostem, ku nowym Olêdrom. Pierwsza ³¹ka, jednomorgowa, le¿a³a nad rzek¹
Dojc¹, miêdzy Stra¿yñskiego stolarza ³¹k¹ i Berzyñskiemi ³¹kami, druga w Ja¿yñcu, z jednej strony Folwarcznych £¹k, z drugiej strony Jana Gottlieba Petras Holêdra przy pastwisku holêderskim wynosz¹ca morgów magdeburskich dziesiêæ prêtów trzydzieœci dwa6. W opisie z 1826 r.7 mowa jest tak¿e o innym ogrodzie, przy
koœciele (w spisach sporz¹dzanych po 1835 r. wymienia siê trzy ogrody – przy
koœciele œw. Walentego, przy koœciele œw. Jakuba i przy plebanii), który by³ obsadzony drzewkami owocowymi, oraz o 20 s¹¿niach8 drzewa olszowego, które na
mocy decyzji pruskich w³adz nale¿a³o siê plebanowi – parafia nie posiada³a w³asnych lasów. Z trzech wiosek proboszcz nadal pobiera³ meszne.
Wed³ug relacji ks. Laurentowskiego oba ogrody (nad jeziorem i przy lesie)
oraz ³¹kê nad Dojc¹ kolejni proboszczowie odstêpowali organiœcie, który oprócz
tego mia³ jeszcze prawo do snopkowego z Obry, Ja¿yñca i Kie³kowa (trudno
ustaliæ w tym przypadku realny wymiar tej kategorii dziesiêciny), do mêdla9 ¿yta
z dworu Ja¿ynieckiego, do szeœciu wiertli 10 ¿yta i 10 talarów p³atnych w dwóch
ratach od proboszcza, ponadto akcydensa i kartkowe od œlubów, pogrzebów
i chrztów11. Wed³ug wczeœniejszego opisu z 1826 r. pensjê organiœcie proboszcz
p³aci³ z w³asnych szczup³ych dochodów. Dwóch koœcielnych pracowa³o za darmo, mieli jednak prawo, wraz z ca³¹ rodzin¹, do darmowych pogrzebów 12.
5
Zob. P. Gach, Kasaty zakonów na ziemiach dawnej Rzeczpospolitej i Œl¹ska, 1773-1914,
Lublin 1984, s. 40.
6
Ks. N. Laurentowski, Stan Plebanii Oberskiej, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku
koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 4r. Mórg magdeburski równa³ siê powierzchni ok. 0,25 ha czyli 2500 m2 , prêt reñski zaœ to ok. 14 m2. Zob. Vademecum, s. 46.
7
Metryki Koœcielne Plebañskie i Szkolne, w roku 1826 podane, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn.,
k. 6v.
8
S¹¿eñ stosowany w Polsce przedrozbiorowej wynosi³ ok. 1,7 m, s¹¿eñ w Prusach to ok.
2 m., zob. Vademecum, s. 38, 41.
9
Mêdel, mendel, w j. niemieckim mandel oznacza 15 sztuk czegokolwiek, np. snopów, jaj itp.
[…]. Poniewa¿ snopy na polu w czasie ¿niwa uk³ada lud w kopy, licz¹ce czêœciej po snopów 12 ni¿
15 lub 16, polski wiêc mêdel oznacza³ niekiedy sztuk 15 lub 16, a tak¿e i tuzin. Z. Gloger, Encyklopedia, dz. cyt., s. 204.
10
Pruska miara stosowana w latach 1817-1872. Wiertel (viertel), albo æwieræ berliñska (Berliner Viertel), wynosi³ ok. 13 litrów. Zob. Vademecum, s. 72.
11
Ks. N. Laurentowski, Stan Plebanii Oberskiej, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku
koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 4r.
12
Metryki Koœcielne Plebañskie i Szkolne, w roku 1826 podane, APO, Akta tycz¹ce siê dezy-
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
169
Do koñca 1835 r. kolatorem13 koœcio³a parafialnego w Obrze by³ klasztor
cystersów, proboszcz mieszka³ i ¿ywi³ siê w klasztorze. W omawianych inwentarzach podkreœlano tak¿e, ¿e obrzañski proboszcz nie posiada³ ¿adnych czynszów
wieczystych ani w naturaliach, ani w pieni¹dzach, ¿adnych dziesiêcin ani maj¹tku w kapita³ach, ¿adnych szczególnych praw i dochodów koœcio³a, ani te¿ sk³adek od parafian. Opis z 1826 r. koñczy³ siê stwierdzeniem: To jest najg³ówniejsza przyczyna, ¿e na opisane wy¿ej wyrazy nic donieœæ i opisaæ pleban nie mo¿e:
primo, bo nic z tego nie posiada, secundo, mieszka w klasztorze i w nim ma victum i amictum [wy¿ywienie i przyodzianie]14.
Krótko po kasacie dokonano ponownego podsumowania dochodów proboszcza w Obrze, teraz pozbawionego ju¿ zaplecza klasztornego, które dot¹d zapewnia³o mu victum et amictum. Urzêdnicy pruscy obliczyli je nastêpuj¹co15:
Dochodu
Arendy z ogrodu przy S. Walentym i ³¹ki
Za meszne
Z akcydensów (iura stolae)
20 s¹¿ni drzewa olszowego
Wydatki
Organiœcie w gotowiŸnie
Temu¿ w naturaliach
16 tall.16
130 tall., 16 sr. gr., 2 den.
31 tall., 22 sr. gr., 6 den.
26 tall., 20 sr. gr.
Razem: 204 tall. 28 sr. gr., 8 den.
10
6
Razem: 16
Zostaje: 188
tall.
tall.
tall.
tall., 28 sr. gr., 8 den.
Szczegó³owy wykaz obliczeñ, dokonanych przez królewskiego radcê ziemiañskiego powiatu babimojskiego, urzêdnicy rejencji poznañskiej przekazali
gnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn.,
k. 7v. „Akcydensa” oraz „kartkowe” by³y ofiarami o okolicznoœciowym charakterze, w przeciwieñstwie do ofiar sta³ych.
13
Jak pisa³ Z. Gloger pod has³em „kolator”: Kto koœció³ wybudowa³ i funduszem go opatrzy³,
ten nie tylko sam ale i jego potomkowie maj¹ nadane sobie od Koœcio³a prawo „prezenty”, t.j.
wybierania i przedstawiania biskupowi kap³ana na wakuj¹ce w tym koœciele beneficjum, czyli prawo kollacyi albo patronatu i zwani s¹ w mowie pospolitej kolatorami. Zob. Z. Gloger, Encyklopedia, dz. cyt., s. 55.
14
Metryki Koœcielne Plebañskie i Szkolne, w roku 1826 podane, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn.,
k. 7r.
15
Zob. [Tabela przychodów i wydatków plebanii w Obrze, z adnotacjami komendarza obrzañskiego i dziekana grodziskiego], APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 10r-v.
16
W latach 1826-1857 w Prusach stosowano nastêpuj¹ce jednostki monetarne: talar (Taler,
Reichstaler) = 30 groszy srebrnych (Silbergroschen) = 360 fenigów (Pfennigen), zob. Vademecum,
s. 94.
Il. 1. Raport Ks. Dziekana Klawittera dla Konsystorza Generalnego Biskupiego w Poznaniu.
ród³o: AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru
w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
[170]
Il. 2. Raport Ks. Dziekana Klawittera dla Konsystorza Generalnego Biskupiego w Poznaniu.
ród³o: AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru
w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
[171]
172
PAWE£ ZAJ¥C
27 marca 1836 r. konsystorzowi arcybiskupiemu w Poznaniu, z proœb¹ o opiniê17.
Z polecenia konsystorza, wydanego w dniu 6 maja 1836 r., dziekan grodziski,
ks. Micha³ Klawitter, przyby³ 31 maja do Obry i wspólnie z obrzañskim komendarzem, ks. Niwardem Laurentowskim, zweryfikowa³ powy¿sze dane. Celem dodatkowych obliczeñ by³o ustalenie, ile plebanii dodaæ bêdzie potrzeba, aby pleban czystego dochodu móg³ mieæ 400 talarów18. Dziekan odes³a³ konsystorzowi
stosowny raport 9 czerwca (raport datowany jest 31 maja)19.
Okaza³o siê, ¿e w obliczeniach radcy ziemiañskiego dochody z mesznego
zosta³y znacznie zawy¿one. Sk³ada³o siê nañ w rzeczywistoœci jedynie 71 wierteli i 16 garcy 20 ¿yta i owsa, co przy cenach za æwieræ (czyli viertel) po 20 i 10
srebrnych groszy odpowiednio za ¿yto i owies dawa³o sumê 71 talarów. Tak pomniejszony przychód pozostawia³ w kasie plebañskiej 129 talarów i 12 srebrnych
groszy. Do tego dochodzi³y inne wydatki, nieuwzglêdnione przez rejencjê: 4 talary dla kominiarza oraz dodatkowe 5 talarów dla organisty, wraz z obowi¹zkiem
sto³owania go w niedziele i œwiêta w klasztorze i wydzielania przy tych okazjach
garnca piwa. Poniewa¿ strona koœcielna liczy³a na uzyskanie rocznego dochodu
plebanii w wysokoœci 400 talarów, nale¿a³o siê proboszczowi ze strony rz¹du
pruskiego prawie 280 talarów dop³aty. Ksi¹dz Laurentowski prosi³ dodatkowo
o parê koni i cz³owieka do nich, jako te¿ o ¿ywnoœæ dla parê krów i wynagrodzenie dla dziewki, która by te oprz¹ta³a. Jego osobiste sprawozdanie, sporz¹dzone
równolegle ze sprawozdaniem dziekañskim, koñczy³o siê pytaniem: Tak¿e siê zapytujê jak najpokorniej, kto bêdzie obowi¹zany do utrzymania budynków i p³otów oko³o ogrodu tak obszernego? Je¿eli tylko z tych 400 talarów, wiêc niepodobno siê utrzymaæ 21.
Na razie jednak nie by³o gwarancji, ¿e proboszcz w Obrze uzyska nawet
owych 400 talarów. Z koñcem czerwca 1836 r. konsystorz arcybiskupi donosi³
królewskiej rejencji w Poznaniu: […] mamy zaszczyt oœwiadczyæ uni¿enie, i¿ ani
obrachunki przez Radcê Ziemiañskiego sporz¹dzone, ani ogólny ich rezultat
w rzeczonej rekwizycyi umieszczony [wspomniana wy¿ej proœba rejencji o opiniê
na temat obrachunków radcy], za podstawê do polepszenia dotacyi wzmianko17
Konsystorz Arcybiskupi do Rejencji, Poznañ, 26.06.1836, Archiwum Archidiecezjalne
w Poznaniu (dalej AAP), Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów
klasztoru w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
18
Konsystorz Arcybiskupi do ks. M. Klawittera, Poznañ, 6.05.1836, tam¿e.
19
Incipit: Stosownie do reskryptu przeœwietnego Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego
w Poznaniu, z dnia 6 miesi¹ca i roku bie¿¹cego Nr 99/4 […], tam¿e.
20
Wiertel (viertel), zob. wy¿ej; garniec (Berliner Metze, mecek berliñski) wynosi³ ok. 3 litrów; æwieræ. Zob. Vademecum, s. 72-73.
21
[Tabela przychodów i wydatków plebanii w Obrze, z adnotacjami komendarza obrzañskiego i dziekana grodziskiego], APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 10v.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
173
wanych trzech plebanii [Obra, Siedlec i Tuchorza, Nowe Kramsko], ¿adnym sposobem s³u¿yæ nie mog¹ […] 22.
Jeszcze w 1836 r. dosz³o do niespodziewanej dla ks. Laurentowskiego decyzji o powierzeniu parafii obrzañskiej ks. W³adys³awowi Lewandowskiemu,
o czym pisano ju¿ na innym miejscu23. Wiadomoœæ o udzieleniu „prowizji na plebaniê w Obrze” ks. Lewandowski otrzyma³ od konsystorza 4 lipca 1836 r.,
28 wrzeœnia królewska rejencja potwierdzi³a wybór, choæ zadeklarowa³a, ¿e prawo prezenty nie przys³ugiwa³o w tym przypadku arcybiskupowi, jako ¿e nie by³
on w³aœciwym kolatorem parafii. Dzieñ z³o¿enia przysiêgi homagialnej wyznaczono na 8 listopada – tego samego dnia proboszcz otrzyma³ instytucjê kanoniczn¹. Rozpoczê³o siê kolejne d³ugie pasmo starañ, tym razem ks. Lewandowskiego, o stabilizacjê ekonomiczn¹ obrzañskiej parafii i jej duszpasterzy24.
W tym czasie kilkakrotnie sporz¹dzano nowe inwentarze, zarówno maj¹tku
ruchomego parafii, jak i nieruchomoœci. Co do sprzêtów koœcielnych, porównanie inwentarzy wykazuje pewne rozbie¿noœci, zwi¹zane byæ mo¿e z decyzj¹
o obdarzeniu niektórymi przedmiotami s¹siednich parafii. Podobnie w kwestii
dochodów i stanu ekonomicznego parafii sytuacja stabilizowa³a siê powoli, co
mo¿e tylko potwierdzaæ rozleg³oœæ negatywnych skutków kasaty klasztoru, zarówno dla materialnego i kulturalnego dziedzictwa cystersów, które w du¿ej mierze ulega³o zniszczeniu b¹dŸ rozproszeniu, jak i dla szerzej rozumianej wspólnoty parafialnej. W jednym z pierwszych opisów stanu ekonomicznego parafii oraz
podstawowych ram dzia³alnoœci duszpasterskiej, sporz¹dzonym ju¿ przez ks. Lewandowskiego w 1837 r., mo¿na przeczytaæ:
[…] Funduszu do kasy koœcielnej w kapita³ach, czynszach i innych daninach
nie masz. Ca³y fundusz kasy koœcielnej sk³ada siê z dzwonnego, pok³adnego
i ofiary dzwonkowej25, ten zaœ fundusz nie wystarcza na konieczne potrzeby koœcio³a, jako to wosku, ³oju, prania bielizny koœcielnej, wina do Mszów œw. i m¹ki
na op³atki itd. […] Ius patronatus nale¿a³o do Ksiê¿y Cystersów Klasztoru Oberskiego, teraz po Ÿniesieniu tego¿, nie wiadomo, czy do J.W. Arcybiskupa, czyli te¿
Konsystorz Arcybiskupi do Rejencji, Poznañ, 26.06.1836, AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii
w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
23
Zob. P. Zaj¹c, Kasata klasztoru Cystersów i pierwsze lata duszpasterstwa diecezjalnego
w Obrze (1835-1840), „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski” 6 (2011), s. 160 nn.
24
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Generalnego, Obra, 10.02.1839, AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f. W liœcie proboszcz opisuje bardzo szczegó³owo historiê swoich interwencji u w³adz pruskich w celu podniesienia pensji proboszczowskiej
do poziomu zadeklarowanego po kasacie. Zmagania te trwa³y do 1840 r., o czym bêdzie jeszcze
mowa ni¿ej.
25
Pok³adne to ofiara zwi¹zana z op³at¹ za miejsce pochówku; dzwonne – op³ata za u¿ycie
dzwonu, ofiara dzwonkowa – bli¿ej nieustalona ofiara.
22
174
PAWE£ ZAJ¥C
do Przeœw. Rejencji w Poznaniu nale¿y26. Parafi¹ obersk¹ sk³adaj¹ wsie nastêpuj¹ce: 1. Wieœ Obra, 2. Wieœ Kie³kowo, 3. Wieœ Jazieniec, 4. Nowe i stare holendry oberskie, 5. Folwark Krutla, 6. Wilcz i Ostrów. Akta metryczne koœcielne
od roku 1656 nie w zupe³noœci zachowuj¹ siê przy koœciele a¿ do tego czasu, albowiem w najstarszej ksi¹¿cze s¹ niektóre karty powydzierane i ma³e karteczki
s¹ tylko powklijane i wiele brakuje miesiêcy, co wcale nie s¹ zapisane. Dokumenta. Tych przy koœciele teraŸniejszym parafialnym ¿adnych nie masz.
Artyku³ II. Beneficjum.
B. Stan ekonomiczny i dochody plebanii.
1. Plebania jest ca³a murowana, w której po lewej stronie znajduj¹ siê trzy
pokoje i alkierz, posadzka tych¿e jest w kwatery z drzewa, po prawej stronie dwa
pokoje i sala, w których pod³oga z desek. Na górze s¹ dwa pokoje, to jest wchodz¹c na górê z lewej strony do zamieszkania zdatne, z prawej s¹ tak¿e dwa, lecz
nie wyreperowane i do schowania rzeczy tylko mog¹ byæ u¿yte. Plebania ta jest
36 ³okci d³uga, 22 ³okci szeroka, dach szkud³ami pokryty. Na rogach ma du¿e
baszty, które ma³emi szkude³kami s¹ pokryte. Stoi frontem na po³udnie, ma przez
œródek ganek i schody, które prowadz¹ na górê i dwa ma³e sklepiki murowane.
W tej plebanii znajduj¹ siê cztery piece z bia³ych g³adkich kachli, bardzo ju¿
uszkodzone, dach, okna i drzwi potrzebuj¹ reparacyi. Od pó³nocy s¹ okna dubeltowe, kratami ¿elaznymi opatrzone. W tej plebanii nie masz ¿adnej kuchni.
2. Na wschód od plebanii stoi dom murowany, którego dach szkud³ami pokryty, d³ugi 20 ³okci, szeroki 12, bardzo zdezolowany tak dalece, ¿e tylko jeden
pokój i alkierz jest od organisty zamieszka³y, a trzy wcale u¿yte byæ nie mog¹.
Okna tego domu na dole s¹ ¿elaznemi kratami opatrzone i ma sklep murowany.
3. Na wschodniej stronie stoj¹ stajnie, szopy i spichlerz, murowane, dachy
tych¿e szkud³ami pokryte, które potrzebuj¹ reparacyi, pod temi jest przejazd jednemi ze wschodniej strony tylko opatrzony wrotami i fortk¹. Wzmiankowane stajnie, wraz z spichlerzem, s¹ d³ugie 111 ³okci, a szerokie 121/2 ³okci. Przed plebani¹ na po³udniowej stronie jest podwórze szerokie 100, a d³ugie 111 ³okci, które
graniczy na wschód ze stopniami do plebanii nale¿¹cemi na po³udnie z ogrodem
klasztornym, który jest murem doœæ wysokim ogrodzony, na zachód z plebañskim
ogrodem, na wschód z plebani¹ i domem organistowskim. Na tem podwórzu znajduj¹ siê dwa sklepy murowane i kana³ suchy, jako te¿ przy koœciele, figura
S. Jana, z kamienia wykuta i sztachetkami ogrodzona. To podwórze jest z strony
zachodniej murem opasane, który jest d³ugi 177 ³okci.
4. Domu dla s³ug koœcielnych nie masz.
26
Warto podkreœliæ, ¿e jeszcze w 1837 r. proboszcz nie wiedzia³, jak ta sprawa zostanie uregulowana.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
175
Inwentarz gruntowy, biblioteka i ruchomoœci domowe.
1. Inwentarza gruntowego ¿adnego nie masz.
2. Biblioteka miejscowa sk³ada siê z Dzienników Urzêdowych, od roku 1816
do 1836 inclusive, ogó³em ksi¹g 21.
3. Szafa do szk³a 1.
4. Sto³ów ordynaryjnych starych 4.
Dochody Plebanii.
a) funduszu z czynszów nie masz
b) kapita³ów ¿adnych
c) pensj¹ ma pobieraæ proboszcz z kassy g³ównej rejencyjnej 400 talarów, do
których akcydensa, meszne, drzewo, ogród s¹ obrachowane przez W. Landrata
powiatu babimojskiego.
Role, £¹ki i Ogrody Plebañskie
1. Ról pleban nie ma ¿adnych, tyko ogród, który ma zawieraæ w sobie oko³o
15 morgów magdeburskich, drzewami owocowemi zasadzony. Od wschodu, pó³nocy i zachodu jest p³otem per modum sztachet ogrodzony, który ju¿ znacznej
potrzebuje reparacyi. W tym ogrodzie znajduje siê apartament z drzewa i studnia
obcembrowana drzewem, z ¿órawiem i wêborkiem [wiadrem, przyp. PZ] i sklep
murowany, na którym jest druciany kompas popsuty.
2. Przy koœciele œw. Walentego jest ogródek drzewami zasadzony, d³ugi 113,
szeroki 17 ³okci. Ten ogród jest p³otem ogrodzony, który na oko³o zajmuje 140
³okci.
3. £¹ka maj¹ca obejmowaæ 10 morgów magdeburskich i kilkanaœcie prêtów,
ale po wiêkszej czêœci na rolê obrócona i bardzo odleg³a.
4. Tak¿e plebanowi wolno szeœæ krów kazaæ pêdziæ z pañskiem byd³em na
latowe pastwisko, z wynagrodzeniem tylko pasterzowi.
Dziesiêcina
Tej nie masz ¿adnej.
Meszne
Meszne pobiera Pleban z wsiów nale¿¹cych do Parafii oberskiej nastêpuj¹ce.
1. Wieœ Obra oddaje wielkiej miary à 16 garcy ¿yta wiert. 30, owsa wiert. 30
2. Wieœ Kie³kowo oddaje miar¹ à 14 garcy ¿yta wiert. 23, owsa wiert. 23
3. Wieœ Jazieniec oddaje miar¹ à 14 garcy ¿yta wiert. 22, owsa 22.
To zbo¿e pobierane bywa na wielk¹ miarê à 16 garcy, zawieraj¹cy wiertel
w Obrze, a w innych wsiach, na miarê 14 garcy zajmuj¹c¹.
176
PAWE£ ZAJ¥C
Drzewo
Pleban pobiera z borów i lasów oberskich drzewa olszowego s¹¿ni 20, jak
ju¿ podczas kasacyi przez W. Landrata Babimojskiego w Protokole by³o okreœlone.
Artyku³ III. Fundusz na wikariusza.
Funduszu na wikariusza jeszcze nie masz, lecz pod³ug zdzia³anego protoko³u
przy kassacyi klasztoru oberskiego ma pobieraæ z kassy g³ównej rejencyjnej
200 talarów.
Artyku³ IV. Fundusz dla s³ug koœcielnych
1. Organista pobiera³ od Plebana w pieni¹dzach 10 talarów, ale teraz nie
wiadomo od kogo pobieraæ bêdzie.
2. Organista jak zarêcza ma z akcydensów 5 talarów.
3. W naturaliach ¿yta, pszenicy, jêczmienia, grochu, tatarki, prosa [po]
6 wiertli.
4. Ogrody, zajmuj¹ce morgi dwa magdeburskie, z których jeden jest piaszczysty.
5. £¹kê, z której zbiera dwie fury siana, dotychczas nie jest wymierzona.
S³uga koœcielny pobiera rocznie z kassy koœcielnej exclusive od nakrêcania
zegara wie¿owego 5 talarów, w sumie 16 talarów, 20 groszy. Na stró¿a i kalkanistê nie masz ¿adnego funduszu, a ci s¹ nieodbicie potrzebni, do us³ugi koœcio³a.
Artyku³ V. Rekapitulacja dochodów.
Na koœció³ nic nie masz.
Na Plebana z pensyi, któr¹ ma pobieraæ z kassy g³ównej rejencyjnej z dorachowanymi dochodami, 400 talarów.
Na Wikariusza z pensyi, któr¹ tak¿e ma pobieraæ z kassy, 200 talarów.
Na organistê 15 talarów.
Na s³ugê koœcielnego, na którego nie masz funduszu, z kassy koœcielnej
16 tall. 20 gr., od nakrêcania zegara wie¿owego 5 talarów.
Na stró¿a i kalkanistê nie masz funduszu27.
Opisanie Koœcio³a Parafialnego Oberskiego [29 I 1837], APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji
maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 17r-18r.
27
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
177
W powy¿szym spisie materialnego zaplecza parafii nie ma mowy o ksi¹¿kach z biblioteki cysterskiej – tak jak sam klasztor, nie wchodzi³a ona w sk³ad
maj¹tku parafialnego czy plebañskiego, choæ jeszcze na prze³omie 1848 i 1849 r.
konsystorz poznañski zainteresowa³ siê doniesieniami, ¿e w Obrze oraz Wyskoci
wci¹¿ znajduje siê znaczna liczba ksi¹¿ek, nara¿onych na kradzie¿28. Ksi¹dz regens29 Jan Janiszewski dopiero wiosn¹ 1850 r. zdo³a³ znaleŸæ odrobinê czasu, by
na polecenie arcybiskupa zaj¹æ siê tymi zbiorami. Odwiedzi³ na razie tylko Wyskoæ. Dokona³ pobie¿nego ogl¹du ksi¹¿ek – na dok³adne ich przejrzenie potrzeba by by³o 4 lub 5 dni pracy. Jak stwierdzi³, by³y to szcz¹tki biblioteki klasztoru
lubiñskiego, a po tych szcz¹tkach poznaæ, ¿e to musia³a byæ jedna z najznakomitszych bibliotek30. Najwa¿niejszych starodruków ju¿ nie by³o, ale pozostawa³y
wci¹¿ dzie³a wa¿ne i dobrze zachowane. Ksi¹dz Janiszewski przes³a³ arcybiskupowi kilka egzemplarzy, m.in. Statuta seu Ordinationes Monasterii Lubinensi,
manuskrypt z 1675 r., Acta Capitulorum, manuskrypt zaczynaj¹cy siê od 1740 r.,
Directorium na rok 1755 rêk¹ piêknie pisane i dla tego ciekawe jako dowód pracowitoœci, Agenda secundum cursum et rubricam Ecclesiae Cathedr.[alis]
Posn.[anienis] z 1533 r. Ksi¹¿ki by³y pomieszane, w nie³adzie. Biblioteka seminaryjna w Poznaniu nie dysponowa³a miejscem, by je tam przewieŸæ natychmiast, lecz ks. Janiszewski obiecywa³ powróciæ do Wyskoci latem, by na miejscu ksi¹¿ki uporz¹dkowaæ. W Obrze sytuacja musia³a byæ analogiczna, lecz
w trakcie dotychczasowych kwerend nie natrafiono na informacjê o ewentualnej
wizycie i inspekcji ks. Janiszewskiego.
Byæ mo¿e pozosta³ymi w Obrze ksi¹¿kami nie interesowano siê zbytnio,
gdy¿ o wiele pilniejszym problemem by³o kompleksowe zagospodarowanie ca³oœci budynków klasztornych. Tu¿ po kasacie konsystorz arcybiskupi rozwa¿a³
przeznaczenie ich na dom dla ksiê¿y emerytów. W zwi¹zku z tym udzielono m.in.
odmownej odpowiedzi ks. Laurentowskiemu z Ruchocic, który ubiega³ siê
o czêœæ sprzêtów koœcielnych z Obry dla swojej parafii31. Upomniany przez kon28
Ks. J. Jabczyñski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 30.12.1848, AAP, Akta Praesidii /
/ Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
29
Czyli rektor seminarium duchownego w Poznaniu, któr¹ to funkcjê ks. Janiszewski pe³ni³
w latach 1848-1855, zob. J. Nowacki, Dzieje archidiecezji poznañskiej, t. 2: Archidiecezja poznañska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964, s. 192.
30
Ks. J. Janiszewski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 23.05.1850, AAP, Akta Praesidii /
/ Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
31
[…] lubo koœció³ w Obrze dostatecznie jest zaopatrzony teraz w aparaty koœcielne, to przecie¿ na to wzgl¹d miany byæ musi, i¿ gdy projektowany instytut Emerytów przy wspomnianym koœciele przyjdzie do skutku, daleko wiêcej aparatów u¿ywaæ i niszczyæ siê bêdzie, ni¿ przy innych
koœcio³ach parafialnych, dlatego wspomniane aparaty w Obrze pozostawione byæ musz¹. Konsystorz Generalny Arcybiskupi do ks. N. Laurentowskiego, Poznañ, 29.08.1838, APO, Akta tycz¹ce
178
PAWE£ ZAJ¥C
systorz ks. Laurentowski musia³ nawet zwróciæ tê czêœæ przedmiotów, które trzyma³ wci¹¿ pod kluczem w Obrze, nie chc¹c ich wydaæ swemu nastêpcy 32.
Arcybiskup Marcin Dunin ju¿ 27 marca 1836 r. podpisa³ Ustawy dla Instytutu Emerytów maj¹cego bydŸ urz¹dzonym w Klasztorze XX. Cystersów w Obrze
Powiatu Babimojskiego33. Sprawa fundacji domu emerytów jednak siê przeci¹ga³a, a nawet wywo³ywa³a sprzeczne uczucia tak¿e wœród najbardziej zainteresowanych, tj. ksiê¿y osi¹gaj¹cych wiek emerytalny lub z powodów zdrowotnych
niezdolnych do dalszej czynnej pos³ugi duszpasterskiej i zarz¹dzania beneficjum.
Zachowana korespondencja konsystorza poznañskiego na ten temat jest doœæ
obfita, a jej pe³ne wykorzystanie zak³ada³oby koniecznoœæ bli¿szego przeœledzenia ka¿dego z opisywanych przypadków i wymaga³aby osobnego studium.
W kontekœcie potrzeb zwi¹zanych z zagospodarowaniem pocysterskiej Obry
warto jednak przyjrzeæ siê kilku ówczesnym dylematom kap³anów, z którymi
zwracali siê do arcypasterza.
Ksiê¿a osi¹gaj¹cy wiek emerytalny mogli prosiæ arcybiskupa o podjêcie starañ w celu uzyskania pañstwowej emerytury. Wskazywali tak¿e na planowane
miejsce swego pobytu i kasê powiatow¹, z której mieliby pobieraæ tê zapomogê34. Nieraz oznacza³o to przeprowadzkê bli¿ej krewnych, nieraz pozostanie na
siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹,
b. sygn., k. 34r-v. Konflikty ks. Lewandowskiego z poprzednikiem, ks. Laurentowskim, opisano
we wczeœniejszym artykule, P. Zaj¹c, Kasata klasztoru Cystersów, dz. cyt., s. 163-164.
32
Spis sprzêtów koœcielnych w Obrze, które by³y dot¹d pod dozorem i zamkniêciem ks. Laurentowskiego, by³ego substytuowanego komendarza w Obrze, teraz w Ruchocicach, APO, Akta
tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 37r.
33
Ustawy dla Instytutu Emerytów maj¹cego bydŸ urz¹dzonym w Klasztorze XX. Cystersów
w Obrze Powiatu Babimojskiego, AAP, Akta Arcybiskupie – Ksiê¿a Emeryci i demeryci: urz¹dzenie domu dla nich, 1835-1866, sygn. OA VI 004, k. 81r-84v. Zostan¹ one poddane dok³adniejszej
analizie w przygotowywanej dalszej czêœci artyku³u.
34
Tak np. ks. Rynarzewski – zamierza³ zatrzymaæ siê w Nowym Kramsku w dekanacie zb¹szyñskim, w s¹siedztwie krewnych. Wskaza³ najpierw omy³kowo kasê powiatow¹ miêdzyrzeck¹
jako miejsce poboru zapomogi. Ks. Rynarzewski do abpa Marcina Dunina, Poznañ, 15.05.1838,
AAP, [Emeryci i dom ksiê¿y emerytów w Obrze. Generalia 1837-1844], sygn. OA IV 192, s.f.
Wiadomoœæ sprostowa³ w liœcie z 19.05 – Nowe Kramsko nale¿a³o do powiatu babimojskiego.
Równolegle prowadzona by³a korespondencja miêdzy kuri¹ arcybiskupi¹ a Dorot¹ Maliñsk¹, która
do tej pory opiekowa³a siê ks. Rynarzewskim w chorobie i teraz oczekiwa³a dotacji na pokrycie
kosztów tej opieki. Zob. m.in. pisma D. Maliñskiej z 6.04.1838; ks. Dalskiego, Sieraków, 2.04.1838
(opisywa³ on na proœbê arcybiskupa szerszy kontekst sytuacji: Pani Maliñska bêd¹c kilka lat gospodyni¹ ks. Rynarzewskiego opuœciæ go chcia³a, gdy¿ ten, sam zostaj¹c bez funduszu na utrzymanie ¿ycia, przyobiecaæ jej nie móg³, zas³ug lub wynagrodzenia. Magistrat tutejszy, widz¹c potrzebê,
aby zosta³a u chorego ks. Rynarzewskiego jako obeznana z jego chorob¹, nak³oni³ j¹ do tego, przedstawiaj¹c jej, i¿ w nieszczêœciu opuœciæ pana i bliskiego krewnego swego nie powinna i przyobieca³
jej za to osobne wynagrodzenie. Z jakiego funduszu? I ile ten¿e magistrat p. Maliñskiej przyobieca³
wynagrodzenia, nie wiadomo mi; D. Maliñskiej z 9.03.1838; ks. Rynarzewskiego z 24.07.1838;
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
179
terenie dawnej parafii 35. Pisma do arcybiskupa adresowali zas³u¿eni kap³ani,
w podesz³ym wieku i chorzy, pisano tak¿e w sprawie z³otych jubilatów, którzy
przez 50 lat gorliwej s³u¿by kap³añskiej wyjednali sobie wdziêczn¹ pamiêæ36.
W przypadku niektórych arcybiskup stara³ siê o Order Czerwonego Or³a IV klasy37, pruskie odznaczenie przyznawane m.in. za wiern¹ s³u¿bê w administracji
Królestwa Prus, inni musieli korzyæ siê z powodu przewinieñ, które kwalifikowa³y ich do kategorii demerytów – dom dla tych ksiê¿y znajdowa³ siê w Osiecznie38. Co do zas³u¿onych jubilatów, warto zacytowaæ jedn¹ z relacji:
Ksi¹dz Gulczyñski, dla którego JW. Arcy Pasterz raczy³ wyrobiæ order, ma
odbyæ drugie prymicje dnia 6 grudnia w koœciele w Prochach, którego jest kommendarzem. Rzeczony duchowny, pomimo tyloletniego wys³ugiwania siê w tutejszej archidiecezyi, nie by³ tyle szczêœliwym, i¿by móg³ by³ zostaæ plebanem jakowej parafii, by³ on tylko d³ugi czas po swem wyœwiêceniu siê wikariuszem, potem
altarzyst¹ w Ostrorogu i Brodach, nareszcie od kilku lat jest kommendarzem
w Prochach. Posady te, tak szczup³o s¹ w dochody opatrzone, i¿ ledwie móg³
z nich utrzymaæ ¿ycie swoje, dlatego nie maj¹c zapasu pieniê¿nego, by³oby mu
trudno wyprawiæ przystojnie uroczystoœæ piêædziesiêcioletniego kap³añstwa, dla
ka¿dego, który j¹ tylko doczeka, tyle zachwycaj¹c¹ i drog¹. To w³aœnie powoduje
Konsystorz zaniœæ do JW. Arcy Pasterza proœbê, aby na ten cel, jako wsparcie,
zaasygnowa³ ³askawie z Kassy Ksiê¿y ubogich pod dozorem Arcy Pasterskiem
i Rz¹du bêd¹cej, iloœæ 50 talarów […]39.
Ksi¹dz Pawe³ Gi¿ewski z Kolaczkowic pisa³ 22 stycznia 1838 r.: Wiadomo
bowiem Celsissimo Domino, ¿e pleban ka¿dy nie tylko obowi¹zkami duchownymi trudniæ siê jest obowi¹zany, nadto chc¹c mieæ przyzwoite siebie i czeladzi […]
dostateczne utrzymanie, gospodarstwem rolniczem zajmowaæ siê musi […]. Cierpi¹c czêstokroæ przykre dolegliwoœci czêsto zatem lekarza potrzebowaæ muszê,
z tego wiêc wzglêdu w takim miejscu ulokowaæ mi siê wypada, gdzie¿bym u pomocy lekarskiej prêdzej ulgê znaleŸæ móg³ […]. Proœba koñczy³a siê petycj¹
o przyznanie zapomogi emerytalnej40. W odpowiedzi otrzyma³ wiadomoœæ, ¿e
mo¿e liczyæ na pensjê emerytaln¹ – nie do¿ywotnio jednak, lecz tylko do czasu
ks. Jabczyñskiego z 16.08.1838; AAP, [Emeryci i dom ksiê¿y emerytów w Obrze. Generalia 1837-1844], sygn. OA IV 192, s.f.
35
Ten ostatni przypadek ilustruje pismo ks. Brisa z Grembanina, 22.12.1840, tam¿e.
36
Zob. pismo z 4.06.1841 w sprawie jubilatów: ks. Polcyna, ks. Budzyñskiego, ks. Gallascha,
ks. Gulczyñskiego, tam¿e.
37
Informacje o odbiorze Orderu Or³a Czerwonego IV klasy, przekazane arcybiskupowi przez
ks. Polcyna i ks. Gulczyñskiego, 16.03.1842, tam¿e.
38
Zob. np. sprawê ks. Benedykta Anyszkiewicza, wikariusza w Strzelnie, Strzelno,
16.07.1841, tam¿e.
39
Konsystorz Arcybiskupi do abpa Marcina Dunina, Poznañ, 18.11.1841, tam¿e.
40
Ks. P. Gi¿ewski do abpa Marcina Dunina, Kolaczkowice, 22.01.1838, tam¿e.
180
PAWE£ ZAJ¥C
urz¹dzenia domu dla ksiê¿y emerytów w Obrze. Ksi¹dz Gi¿ewski by³ tym rozczarowany i niepokoi³ siê wizj¹ koniecznoœci zamieszkania daleko od rodziny
i lekarza, znaj¹cego jego przykre defekta. Prosi³ zatem ju¿ nie tyle o emeryturê,
ile o uzupe³nienie skromnych dochodów, by móc pozostaæ w parafii i jedynie
w razie koniecznoœci op³aciæ lekarza lub zastêpcê, na wypadek d³u¿szej niemocy41. Z kolei ks. Bris, osi¹gn¹wszy 69 lat, na sugestiê mo¿liwoœci przeprowadzki
do planowanego domu emerytów w Obrze odpowiedzia³ pozytywnie: Kiedy urz¹dzenie Instytutu tego koniecznie wymaga, aby wszyscy X.X. Emeryci w Obrze
w jednym mieszkali domu, to i ja chêtnie miêdzy zas³u¿onemi wspó³braæmi ³askawie udzielon¹ emeryturê przyjmujê, o któr¹ jak najpokorniej upraszam42.
W miarê up³ywu lat smutne doœwiadczenia sta³y siê udzia³em ks. Klawittera,
który pe³ni³ urz¹d dziekana dekanatu grodziskiego w roku kasaty klasztoru
obrzañskiego i nastêpnie przez pierwsze kilkanaœcie lat pos³ugi ks. Lewandowskiego. Dnia 22 sierpnia 1850 r. ks. Jabczyñski doniós³ arcybiskupowi Przy³uskiemu, ¿e dziekan, bêd¹cy jednoczeœnie proboszczem w Wielichowie, bardzo
os³ab³ fizycznie i nie jest zdolny do zajmowania siê gospodarstwem. Najêci do
pracy rolnicy zachowuj¹ siê niegospodarnie i rozkradaj¹ maj¹tek proboszczowski, a dozorca obraca go na gorsz¹ce pijañstwo43. Podupadaj¹cy na si³ach kap³an nie dba³ od jakiegoœ czasu o naprawy budynku koœcio³a, a¿ musia³ on zostaæ zamkniêty w obawie o bezpieczeñstwo ludzi, co jak s³ychaæ w najwiêkszym
pogr¹¿y³o go smutku i sprawi³o, ¿e widz¹c przed sob¹ gorsz¹ jeszcze przysz³oœæ
p³acze i oddaje siê rozpaczy, têskni¹c do ¿ycia spokojnego, w którem by resztê
dni swoich móg³ przepêdziæ 44. Zaniedbany by³ nie tylko koœció³ i gospodarstwo
plebañskie, ale ca³oœæ spraw dekanatu. Ksi¹dz Jabczyñski w imieniu konsystorza
prosi³ arcybiskupa o wyznaczenie ks. Klawitterowi pensji i o podjêcie decyzji co
do nastêpstwa w parafii i na urzêdzie dziekañskim – do rezygnacji z obu funkcji
zamierzano delikatnie sk³oniæ pogr¹¿onego w smutku i niemocy ksiêdza. Odpowiedni wniosek i rezygnacja ze stanowiska by³a zreszt¹ wymagana do wyznaczenia ks. dziekanowi emerytury45. Uzyskanie rezygnacji proboszcza i dziekana,
pe³ni¹cego te funkcje odpowiednio od 30 i 28 lat, nie by³o jednak ³atwe. Przedstawiciele konsystorza arcybiskupiego musieli w kolejnym liœcie przyznaæ, i¿ ani
w sposób poufny, ani na drodze urzêdowej do tego kroku sk³oniæ [go] nie mo¿emy46. Ksi¹dz Klawitter patrzy³ na rezygnacjê jak na ostateczne upokorzenie, któKs. P. Gi¿ewski do abpa Marcina Dunina, Kolaczkowice, 23.02.1838, tam¿e. Dodawa³: najsmutniejsze dla siebie przewidujê po³o¿enie.
42
Ks. Bris do abpa Marcina Dunina, Grembanin pod Kêpnem, 28.01.1841, tam¿e.
43
Ks. J. Jabczyñski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 22.08.1850, AAP, [Emeryci i dom
ksiê¿y emerytów w Obrze. Generalia 1845-1852], sygn. OA V 148, s.f.
44
Tam¿e.
45
OdpowiedŸ arcybiskupa zapisana na oryginalnym liœcie konsystorza [28.08.1850], tam¿e.
46
Ks. J. Jabczyñski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 29.10.1850, tam¿e.
41
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
181
re mog³oby go doprowadziæ do szybkiego kresu ¿ycia. Sytuacja by³a patowa,
konsystorz sugerowa³ jedynie nieformalne przekazanie czêœci funkcji dziekañskich innemu kap³anowi – dla parafii, wobec uporu proboszcza, nie by³o nadziei
na szybk¹ odmianê kryzysowego stanu. Arcybiskup przychyli³ siê do tej propozycji, jedynie nakaza³ pilne zajêcie siê reparacj¹ koœcio³a i budynków plebañskich47.
Planowana fundacja domu emerytów w Obrze zatem nie nastêpowa³a, co
wiêcej, pierwsze trzy lata funkcjonowania parafii by³y naznaczone du¿ym stopniem niepewnoœci co do jej zaplecza ekonomicznego i prawnego. Dzia³ania podejmowane przez stronê koœcieln¹ by³y ¿mudne i ci¹gle spowalniane przez administracjê prusk¹. W pocz¹tkach 1838 r., dziêki staraniom arcybiskupa,
królewska rejencja zosta³a upowa¿niona przez prezesa Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego do przekazania do dyspozycji konsystorza kapita³ów koœcio³a klasztornego w Obrze – 8333 talarów dawniej lokowanych na Wolsztynie oraz 883
talarów na Buszewku. By³y to fundusze mszalne klasztoru, zagwarantowane cystersom przez administracjê prusk¹ po konfiskacie dóbr klasztornych, jeszcze
przed kasat¹. Obecnie znów znalaz³y siê w dyspozycji w³adz pruskich i mia³y
pos³u¿yæ do uposa¿enia koœcio³a w Nowym Kramsku i w Obrze48. W cytowanym liœcie konsystorza do królewskiej rejencji, z proœb¹ o wydanie tych kwot,
mowa jest o uposa¿eniu koœcio³a, co sugerowa³oby dotacjê dla parafii, nie dla
proboszcza – uposa¿enia koœcio³a i plebanii œciœle rozró¿niano. Terminów koœció³
i plebania czasem jednak u¿ywano zamiennie, co mo¿e rodziæ w¹tpliwoœci co do
w³aœciwego przeznaczenia danych sum. Omawiany przypadek mo¿na wyjaœniæ
dok³adniej dziêki wczeœniejszemu rozporz¹dzeniu arcybiskupa Dunina z 7 marca 1838 r.
Dok³adnie rzecz ujmuj¹c, chodzi³o o 883 talary i 10 srebrnych groszy lokowane na Buszewku na 3,5%, powi¹zane z obowi¹zkiem odprawiania 50 mszy,
a tak¿e 8333 talary i 10 srebrnych groszy lokowane wczeœniej na dobrach wolsztyñskich. Ten ostatni kapita³ by³ teraz sp³acony i na papiery krajowe zamieniony,
na 365 mszy i jeden aniwersarz […]49. Sumy te przeznaczone byæ mia³y na dotacjê
plebanii w Nowym Kramsku i w Obrze i pod³ug za³¹czonego tu uwiadomienia
JW. Naczelnego Prezesa z dnia 20 grudnia r.z. [roku zesz³ego] maj¹ byæ przez tutejsz¹ Królewsk¹ Rejencj¹ Przeœwietnemu Konsystorzowi Jeneralnemu wydane
w celu ich podzia³u stosownego do wyœledzonych dawniej ju¿ potrzeb rzeczonych
OdpowiedŸ arcybiskupa zapisana na oryginalnym liœcie konsystorza, tam¿e.
Konsystorz Arcybiskupi do królewskiej rejencji w Poznaniu, Poznañ, 27.03.1838, AAP,
Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
49
Dekret abpa Marcina Dunina, Poznañ, 7.03.1838, AAP, Akta Konsystorza Generalnego
Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze
i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
47
48
182
PAWE£ ZAJ¥C
plebanii50. Arcybiskup zarz¹dza³, aby wobec dochodu plebanii obrzañskiej, ustalonego na 150 talarów, 4 srebrne grosze i 2 fenigi, dodatek na jej poczet wyniós³ 149
talarów, 25 srebrnych groszy i 10 fenigów. Pokryæ go mia³ roczny dochód z Buszewka, w wysokoœci 29 talarów i 5 srebrnych groszy oraz 120 talarów 20 srebrnych groszy i 10 fenigów prowizji z kapita³u dawniej lokowanego na Wolsztynie.
Nale¿a³o za to odprawiæ 100 mszy i jeden aniwersarz rocznie. Dawna lokata wolsztyñska dawa³a dodatkowo 147 talarów prowizji na poczet Nowego Kramska oraz
148 talarów, które mia³y byæ wp³acone na 5% celem uposa¿enia wikariusza w parafii obrzañskiej, z obowi¹zkiem odprawienia 165 mszy œw. rocznie51.
O finalizacjê sprawy nie by³o ³atwo. Konsystorz zwraca³ siê do królewskiej
rejencji z proœb¹ o wydanie nale¿nych kwot 27 marca, nastêpnie 21 sierpnia i raz
jeszcze 27 listopada 1838 r.52 W ostatnim z tych pism wspominano, ¿e co prawda
Królewska Rejencja uwiadomi³a nas pod dniem 29 maja b.r., ¿e zaleci³a dominiom
Kornaty, Marszewa i Buszewa, aby procenta od kapita³ów na wspomnian¹ dotacjê
plebanii w Obrze i Kramsku przeznaczonych do kasy konsystorskiej p³aci³y, ale ¿e
to dopiero od œw. Jana r.b. ma nast¹piæ, przeto rzeczone dominia prowizyi za rok
1837/1838 do kasy konsystorskiej nie zap³aci³y, oprócz dominium Kornaty, które
za czas od Nowego Roku do Œw. Jana r.b. 59 talarów nades³a³o […]53.
Te pozornie „suche” i drobiazgowe kalkulacje i obliczenia mia³y bardzo realny wp³yw na codzienne troski obrzañskiego proboszcza. Najlepiej zilustrowaæ
to jego w³asnymi s³owami, zapisanymi 10 lutego 1839 r.:
Je¿eli Bledzew nie by³ dla mnie ziemskim rajem, Obra sta³a siê dla mnie
prawdziwym pado³em p³aczu. Od przybycia bowiem mojego w to miejsce, zaczê³o siê i ci¹gnie bez przerwy pasmo dni smutnego w ca³em znaczeniu wyrazu po³o¿enia, z którem niepodobna podejmowaæ zwyciêsko d³u¿sz¹ walkê. Nie z³orzeczê jednak nie¿yczliwemu mi losowi, gdy¿ by to by³o z³orzeczyæ woli
Przeœwietnego Konsystorza. Im wiêcej tej dope³niam dot¹d, tem bardziej widzê
siê przecie¿ zmuszony skreœliæ w zwiêz³ej krótkoœci obraz mojej niedoli.
Dnia 4 lipca 1836 r. uwiadomiony zosta³em od Przeœwietnego Konsystorza
o udzielonej mi ³askawie prowizji na plebaniê w Obrze. Dnia 28 wrzeœnia tego¿ roku
Przeœwietna Rejencja, acz zaprzeczaj¹c prawa kolacji JW. Ksiêdzu Arcybiskupowi
potwierdzi³a ten wybór i wyznaczy³a termin do z³o¿enia przysiêgi homagialnej na
dzieñ 8 listopada eiusdem anni [tego¿ roku]. Wykona³em j¹ dnia tego i odebra³em
Tam¿e.
Tam¿e.
52
Konsystorz Arcybiskupi do Królewskiej Rejencji w Poznaniu, 27.03.1838; 21.08.1838;
27 XI 1838, AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru
w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
53
Konsystorz Arcybiskupi do Królewskiej Rejencji w Poznaniu, 27 XI 1838, AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na
dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
50
51
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
183
zarazem instytucy¹ kanoniczn¹. Tym sposobem rozstrzygniêty zosta³ los mój na
przysz³oœæ pod jednym wzglêdem, to jest pod wzglêdem pewnoœci posady, lecz nie
zosta³ rozstrzygniêty pod wzglêdem nervi rerum gerendarum [œrodków materialnych potrzebnych do utrzymania], od którego utrzymanie fizycznego bytu ziemskiego zale¿y. Trwa³y rzeczy doœæ d³ugo w tym stanie, a¿ nareszcie dnia 15 marca 1837 r.
poda³em do JW. Naczelnego Prezesa o salarjê [pensjê] równie dla mnie, jak i dla
X. Wikariusza, którego sam JW. Arcypasterz uzna³ i przedstawi³ potrzebê, a o którem odt¹d mowa usta³a. Dnia 25 marca t.r. odpowiedzia³ mi JW. Prezes Naczelny,
i¿ probostwo oberskie pod³ug uskutecznionego obrachowania wynosi 110 talarów,
4 srebrniki i 2 fenigi i ¿e do uzupe³nienia takowej kwoty 200 talarów wskazane byæ
mia³y prowizyi od kapita³ów na msze fundowanych. Pod³ug tego odpisu mia³a Przeœwietna Rejencja zaliczyæ mi 50 talarów sposobem awansu. Gdy to nie nast¹pi³o,
wnios³em pod dniem 30 kwietnia tego¿ r. o wyp³acenie tych 50 talarów. Po bezskutecznym dwumiesiêcznym up³ywie ponowi³em wniosek ten pod dniem 4 lipca,
a nareszcie widzia³em siê zniewolonym zanieœæ pod dniem 8 sierpnia do JW. Prezesa Naczelnego za¿alenie z powodu nieodebranej rezolucji od Przeœwietnej Rejencyi. Nareszcie wskutek reskryptu tej¿e z dnia 11 sierpnia odebra³em z kasy powiatowej w Wolsztynie 80 talarów i donosz¹c o tem Przeœwietnej Rejencji pod
dniem 13 listopada prosi³em o wyp³acenie mi reszty dodatku za rok pierwszy. To
gdy ¿adnego nie wziê³o skutku, uprasza³em pod dniem 16 stycznia 1838 JW. Prezesa Naczelnego o wyp³acenie wspomnianej reszty… Pod dniem 19 maja przerwa³em ci¹g³e milczenie Przeœwietnych W³adz Rz¹dowych pisz¹c do JW. Naczelnego
Prezesa, a¿eby mi nie tylko resztê za rok pierwszy, ale te¿ po³owê za rok drugi kaza³ wyp³aciæ. Dnia 10 czerwca 1838 r. uwiadomi³a mi br.m. Kancelaria JW. Prezesa Naczelnego, i¿ podanie moje z dnia 19 maja komunikowa³ Przeœwietnej Rejencji […]. Pomimo wszystkich tych przedstawieñ, które stara³em siê jak najtrafniej
motywowaæ, a które za natur¹ rzeczy najlepiej siê motywuj¹, pomimo nawet poprzednio wymienionej dyspozycyi JW. Naczelnego Prezesa do Przeœwietnej Rejencji, nic do dnia 13 listopada z ¿adnej nie odebrawszy kasy, pisa³em dnia tego do
JW. Naczelnego Prezesa i wystawiaj¹c mu smutne moje po³o¿enie ¿ywymi farbami,
prosi³em go, a¿eby mi albo ca³¹ resztê dwuletniego dodatku wynosz¹c¹ 299 talarów, 22 srebrne grosze, lub ewentualnie a conto 200 talarów wyp³aciæ kaza³. Chocia¿ pod³ug owego uwiadomienia mnie przez kancelariê z dnia 10 czerwca 1838
mia³o mi byæ residuum pro 1837 niedawno zaasygnowane, przecie¿ w rezolucyi
z dnia 18 listopada na moje przedstawienie z dnia 13 listopada odes³a³ mnie
JW. Prezes Naczelny do cierpliwoœci z tej przyczyny, i¿ administracja funduszów
z których p³yn¹æ ma adiutum dla plebana oberskiego wkrótce przejdzie na rêce
Przeœwietnego Konsystorza.
Otó¿ chleb oberski, który dot¹d ze ³zami po¿ywam i kraszê wci¹¿ cierpliwoœci¹, w której mnie utwierdza wspieraj¹cy mnie i pomoc¹ duchow¹ i groszem
emerytalnym Ksi¹dz Przeor Widawski. Powziête w zakonie ku mnie przywi¹zanie
184
PAWE£ ZAJ¥C
czyni go wiernym losu mojego towarzyszem, bez którego pomimo ca³ego zapasu
cierpliwoœci, z zakonu wyniesionej ju¿ by mi by³o przysz³o uciec z Obry, z której
modlitwa o wydobycie siê nale¿y do innych dziennych mod³ów. Kto inny pewno
by tu tak d³ugo nie wytrzyma³.
Tymczasem b¹dŸ i¿ Przeœwietny Konsystorz ju¿ odebra³ administracjê dotycz¹cych funduszów, lub nie, pewien jestem, i¿ jak najprêdzej albo w miarê po³o¿enia rzeczy ka¿e mi wyp³aciæ resztê dodatku za dwa lata w kwocie 299 talarów
22 srebrnych groszy, lub o wyp³acenie ich skuteczny dokund [sic] nale¿y wniosek
uczyni i postawi mnie w stanie uiszczenia siê z obowi¹zków niektórym moim wierzycielom, bo je¿eli nie przystoi na Xiê¿y pl¹taæ siê w d³ugi, na mnie zarzut ten
spadaæ nie mo¿e. Zostajê z najg³êbszem uszanowaniem Przeœwietnego Konsystorza, etc. Najni¿szy s³uga, X. Lewandowski54.
Na tak dramatyczn¹ odezwê proboszcza konsystorz ponowi³ proœby o przekazanie przez Rejencjê potrzebnych kwot, a do Obry przes³a³ 118 talarów procentu wp³aconego za rok 1838 z Kornatowa55. Ksi¹dz Lewandowski 23 marca
1839 r. potwierdzi³ otrzymanie kwitów na wspomnian¹ sumê56. Stopniowo odzyskiwa³ wiêc nale¿ne dotacje: najpierw 80 talarów z kasy powiatowej, teraz 118
talarów za poœrednictwem konsystorza. Ksi¹dz Lewandowski napisa³ jednak po
raz kolejny 27 maja, przynaglaj¹c konsystorz do uregulowania pozosta³ych wp³at
– dobieg³o koñca pierwsze pó³rocze 1839 r., zatem obrzañskiemu proboszczowi
nale¿a³y siê wci¹¿ 202 talary. Swe natarczywe proœby t³umaczy³ gwa³townie nagl¹cymi potrzebami57. W tym samym piœmie powraca³ do sprawy powo³ania wikariusza do parafii w Obrze. O s³usznoœci takiego rozwi¹zania pisa³ ju¿ ks. arcybiskup, a ostatnio tak¿e naczelny prezes, w reskrypcie dla ks. Lewandowskiego
z 20 marca 1839 r. Proboszcz sugerowa³, aby wykorzystaæ sumy z tworzonego
funduszu wikariuszowskiego, dopóki to stanowisko wakuje, do wynagrodzenia
dotychczasowych zas³ug ks. Piotra Widawskiego, który ze swej dobrej woli s³u¿y³ duszpastersk¹ pomoc¹ praktycznie w charakterze wikariusza. Odpowiedzi na
to pismo nie otrzyma³, zatem 10 listopada 1839 r. ponowi³ swoj¹ instancjê, powo³uj¹c siê tym razem ju¿ na swoje po³o¿enie, zaiste okropne58.
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra, 10.02.1839, tam¿e.
Konsystorz Arcybiskupi do ks. Lewandowskiego, Poznañ, 5.02.1839, tam¿e.
56
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, 23.03.1839, tam¿e.
57
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra, 27.05.1839, tam¿e.
58
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra, 10.11.1839, tam¿e. T³umaczy³
raz jeszcze: Niesta³e dochody probostwa tutejszego nadto s¹ szczup³e, abym bez przyrzeczonego
mi wsparcia z nich samych utrzyma³ siê by³ w stanie. Ju¿ od przesz³o trzech lat jestem rz¹dc¹ koœcio³a oberskiego, a dopiero z nale¿nego mi dodatku w pieni¹dzach otrzyma³em 198 talarów. Grosz
mój w poprzednich latach uciu³any ca³kiem ju¿ wyczerpa³em, od dawna jedynie na niesta³e dochody mego beneficjum ograniczony, ¿yjê z po¿yczanych pieniêdzy. Uzna zapewne Przeœw. Konsystorz,
jak przykre to dla mnie byæ musi, dla mnie, co zawsze chroni³em siê od wszelkich d³ugów. Nic bowiem ³atwiejszego, jak d³ug zaci¹gn¹æ, jak, zaci¹gn¹wszy jeden, zaci¹gn¹æ i drugi i trzeci i tak
54
55
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
185
Dodatkowo utrapieniem ks. Lewandowskiego by³ trwaj¹cy spór z jego poprzednikiem, ks. Laurentowskim, aktualnie proboszczem w Ruchocicach. Ostatecznie zdo³ano go zakoñczyæ polubownie. Na wezwanie konsystorza ks. Laurentowski wycofa³ skargê z s¹du cywilnego, a 10 grudnia w obliczu ks. dziekana
Klawittera, wyznaczonego na arbitra, pojedna³ siê oficjalnie z ks. Lewandowskim
w Obrze59.
Sytuacja stabilizowa³a siê wiêc bardzo wolno. W 1839 r. by³o jasne, ¿e uzupe³nienie pensji obrzañskiego proboszcza do kwoty 300 talarów rocznie ma pochodziæ z dwóch g³ównych funduszów hipotecznych – na dobrach szlacheckich Kornaty w powiecie wrzesiñskim (2360 talarów, na 5%) oraz na dobrach szlacheckich
Buszewko w powiecie szamotulskim (883 talary, na 3,5%). Dawa³o to plebanii
rocznie ponad 147 talarów dodatkowego dochodu – brakowa³o ok. 2 talarów do
uzyskania pe³nej dotacji, ale nie zamierzano czyniæ o to dodatkowych zabiegów.
Raty mia³y byæ pobierane co pó³ roku, na œw. Jana i na Bo¿e Narodzenie, oraz s³u¿yæ do utrzymania proboszcza, za co ów mia³ obowi¹zek odprawienia 100 mszy
œw. oraz jednego anniwersarza ad mentem fundatorum [mszy œw. rocznicowej za
dobrodziejów zniesionego klasztoru obrzañskiego, przyp. PZ] rocznie60.
W pocz¹tkach 1840 r. obliczono dok³adnie, jakie sumy nale¿¹ siê jeszcze
proboszczowi za minione trzy i pó³ roku pos³ugi proboszcza (licz¹c od po³owy
1836 r.) i z jakich dóbr maj¹ pochodziæ. Zaleg³a nale¿noœæ wynios³a nieco ponad
515 talarów, z czego potr¹ciæ trzeba by³o podatki (ok. 60 talarów) oraz sumy ju¿
wyp³acone z kasy powiatowej i konsystorskiej (odpowiednio 80 i 118 talarów),
zatem do wyrównania pozostawa³o nieco ponad 259 talarów. Ksi¹dz Lewandowski mia³ potwierdziæ spe³nienie zwi¹zanych z tymi dochodami obowi¹zków duchownych, a obejmowa³y one za 3 i pó³ roku razem 350 mszy œw. oraz cztery
aniwersarze. Ostateczne wyrównanie wszystkich nale¿noœci nast¹pi³o w marcu
1840 r. Dnia 21 marca ks. Lewandowski potwierdza³ odbiór dokumentów hipotecznych, kwitów oraz pieniêdzy, dziêkuj¹c uni¿enie konsystorzowi61. Pozwoli³o
to tak¿e na definitywne zakoñczenie kontrowersji z ks. Laurentowskim. Proboszcz obrzañski wyp³aci³ mu zaleg³e pieni¹dze nale¿ne za pos³ugê wikariusza
w Obrze, któr¹ pe³ni³ krótko po nominacji ks. Lewandowskiego. Przypomina³
dalej, a¿ nareszcie coraz to g³êbiej zabrn¹æ w d³ugi tak dalece, i¿ potem wyjœæ z nich trudno, albo
wcale prawie niepodobna. Spokojnoœæ moja ci¹gle zatruta, najokropniejsze podobno dla cz³owieka
uczciwego mieæ d³ugi, a nie byæ w stanie uiszczenia siê z nich w najkrótszym czasie. Koniecznie
niepokoiæ musi go myœl, i¿ ³atwo mo¿e traciæ powszechne zaufanie. […]
59
Ks. N. Laurentowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Ruchocice, 23.12.1839, tam¿e.
60
[Pismo konsystorza generalnego biskupiego], Poznañ, 13.02.1840, APO, Akta tycz¹ce siê
dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹,
b. sygn., k. 62r-68r.
61
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra, 21.03.1840, AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru w Obrze przekazanych na
dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
186
PAWE£ ZAJ¥C
tak¿e, ¿e ks. Laurentowski, odchodz¹c z Obry, przej¹³ wszystkie dochody proboszczowskie za rok 1836, zatem ¿adnych wiêcej pretensji mieæ nie mo¿e 62.
By³a ju¿ mowa o tym, ¿e ks. arcybiskup wnioskowa³ tak¿e do administracji
pruskiej o uposa¿enie w Obrze posady wikariusza. W cytowanym wy¿ej opisie
stanu materialnego parafii z 1837 r. wysokoœæ rocznej pensji wikariusza by³a
ustalona na 200 talarów. Dziêki staraniom arcybiskupa Dunina uzyskano od
w³adz pruskich na ten cel kapita³ w wysokoœci 2944 talarów 63, zwi¹zany z obowi¹zkiem odprawienia 165 mszy œw. Troska o w³aœciwy obrót tym kapita³em do
czasu mianowania wikariusza spoczywa³a na obrzañskim kolegium koœcielnym,
czyli na proboszczu wraz z prowizorami. W przypadku nieobsadzenia funkcji
wikariusza proboszcz obrzañski mia³ pierwszeñstwo korzystania ze stypendium,
pod warunkiem spe³nienia zwi¹zanych z nim obowi¹zków duchownych.
Kapita³ wikariuszowski obrzañskie kolegium koœcielne przejê³o zgodnie
z poleceniem konsystorza z dnia 15 lutego 1840 r.64 Wobec braku wikariusza kolegium koœcielne powierzy³o spe³nienie obowi¹zków duchownych zwi¹zanych
z tym kapita³em ks. Widawskiemu, który zawsze wspomaga X. Proboszcza w pracach duchownych65. Od 13 lutego do 4 sierpnia 1841 r. odprawi³ on nale¿nych
165 mszy œw., co potwierdzi³ w³asnorêcznym zaœwiadczeniem.
Proboszcz równie¿ odprawi³ 165 mszy œw., co czyni³o zadoœæ obowi¹zkom
wikariuszowskim za 2 lata, 1840 i 1841. Cz³onkowie kolegium przy okazji wypowiedzieli siê krytycznie co do dochodów pochodz¹cych z sum zahipotekowanych na dobrach ziemskich – dochody te by³y wy¿ej oprocentowane, ale bardzo
niepewne. Dlatego 2900 talarów z funduszu wikariuszowskiego przeznaczono na
zakup listów zastawnych, które przynosi³y rocznego procentu 98 talarów (dodatkowe 44 talary z³o¿ono w kasie koœcielnej, gdy¿ nie wystarcza³y do zakupu listu
zastawnego). Preferowano tê formê obrotu pieniêdzmi, gdy¿ lokowanie na dobrach ziemskich nios³o ze sob¹ same problemy. Z dóbr Buszewko brakowa³o
nale¿nych wp³at od 1837 r. – planowano ju¿ wszczêcie procesu (który tak¿e by³
kosztowny). W³aœciciel dóbr Kornaty, pan Schlotheim, wypowiedzia³ kapita³
w wysokoœci 2360 talarów i pieni¹dze przekaza³ rejencji z koñcem 1840 r. Za tê
Ks. W. Lewandowski do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra, 13.04.1840, tam¿e. Do listu
do³¹czony jest w³asnorêczny kwit ks. Laurentowskiego, potwierdzaj¹cy odbiór pieniêdzy, podpisany w Obrze 19 marca 1840 r.
63
Szczegó³owy wykaz listów zastawnych i dóbr obci¹¿onych na procent kapita³u wikariuszowskiego zob. AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru
w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f. Dokument
wymienia miejscowoœci (w nawiasie powiat): Gogolewo (krobski), Sp³awa (poznañski), Rybno
(gnieŸnieñski), Janków (ostrzeszowski), Mi¹¿kowo (?) (plezgawski), Grodzisko (plezgawski), Wikowo (gnieŸnieñski).
64
Ks. Lewandowski, Maciej Orwat, Mateusz Sita, do Konsystorza Arcybiskupiego, Obra,
4.08.1841, tam¿e.
65
Tam¿e.
62
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
187
Il. 3. Zaœwiadczenie ks. Piotra Widawskiego o spe³nieniu obowi¹zków wikariuszowskich.
ród³o: AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego tycz¹ce siê kapita³ów klasztoru
w Obrze przekazanych na dotacy¹ plebanii w Obrze i Kramsku, sygn. KA 10424, s.f.
kwotê tak¿e wykupiono listy zastawne, co automatycznie zmniejszy³o roczn¹ stopê procentow¹: zamiast 118 talarów mo¿na siê teraz by³o spodziewaæ talarów 88,
a po potr¹ceniu podatku w praktyce jedynie 68 talarów. Probostwo przynosi³o
110 talarów, a Buszewko teoretycznie mia³o wnosiæ dodatkowe 29 talarów, co
obni¿a³o ca³oœæ dochodów proboszcza do kwoty 207 talarów. Kolegium koœcielne w Obrze prosi³o wiêc konsystorz o uwzglêdnienie tej sytuacji i stosown¹ pomoc oraz nienak³adanie dodatkowych zobowi¹zañ duchownych, gdy¿ 100 mszy
œw. i aniwersarz, przy tym obowi¹zki parafialne ju¿ s¹ dostatecznem ciê¿arem66.
Jak widaæ, sprawy maj¹tkowe rozstrzygano skrupulatnie. Zgodnie z prawem
pruskim od maj¹tku koœcielnego ró¿ni³y siê dobra i dochody bezpoœrednio przeznaczone do utrzymywania plebana i innych urzêdników koœcio³a (§77267). Zarz¹d maj¹tku koœcielnego oraz troska o budynki parafialne nale¿a³y do prowizorów koœcielnych. Poniewa¿ rz¹d pruski przej¹³ po cystersach prawo patronatu nad
parafi¹ obrzañsk¹ – wystêpowa³ wiêc w roli kolatora – nadzorowa³ te¿ pracê prowizorów i ich formalnie ustanawia³. Byli oni pomocnikami proboszcza, stoj¹ceTam¿e.
Numeracja paragrafów dla tytu³u jedenastego Powszechnego prawa krajowego dla Pañstw
Pruskich, mówi¹cego O prawach i obowi¹zkach koœcio³ów i towarzystw duchownych. Zob. Powszechne prawo krajowe dla Pañstw Pruskich, cz. 2, t. 2, Poznañ, Czcionkami Wilh. Dekera
i Spó³ki, 1826, s. 110 nn.
66
67
188
PAWE£ ZAJ¥C
go na czele kolegium koœcielnego w parafii, lecz mieli œciœle oznaczone kompetencje co do spraw maj¹tkowych, tak¿e zapisane w prawie krajowym. Orzeka³o
ono m.in., ¿e skoro z dochodów koœcio³a kwotê piêædziesiêciu talerów lub wiêcej
oszczêdziæ siê da, prowizorowie o bezpieczne jej z prowizyi na dobro koœcio³a
wypo¿yczenie staraæ siê powinni (§ 634), ponadto: kapita³y koœcielne powszechnie nie inaczej, jak tylko za s¹dowem bezpieczeñstwem i zahypotekowaniem na
dobrach nieruchomych wypo¿yczane byæ maj¹ (§ 636) oraz wypo¿yczenie takowe musi nast¹piæ za wiadomoœci¹ i zezwoleniem kolatora, a w niedostatku tego,
za przybraniem plebana lub proboszcza (§637). Co do dóbr i dochodów plebañskich – ich zarz¹d i wszechu¿ytek nale¿a³ do plebana (§778), ale kolator i prowizorowie koœcielni s¹ mocni i obowi¹zani przestrzegaæ, aby pleban przyzwoicie
niemi zarz¹dza³ i gospodarnie onych u¿ywa³ (§779).
W 1845 r. wci¹¿ trwa³ proces regulacji statusu maj¹tków koœcielnych w archidiecezji poznañskiej. 14 czerwca Konsystorz Generalny Arcybiskupi w Poznaniu wyda³ okólnik wzywaj¹cy rz¹dców parafii do sporz¹dzenia spisu tabelarycznego zawieraj¹cego dane na temat gruntów i dochodów koœcio³a i plebanii68.
Ksi¹dz Lewandowski w odpowiedzi powtórzy³ znane ju¿ informacje o maj¹tku
nale¿¹cym do plebanii: ¿adnych gruntów rolnych, jedynie ogród kuchenny przy
plebanii, ma³y ogródek przy koœciele farnym, ma³y ogródek owocowy przy koœció³ku œw. Walentego, ³¹cznie 15 morgów, ponadto 10-morgowa ³¹ka o trzy
æwierci mili od wsi Obry69. Meszne i deputat drzewa tak¿e nie uleg³y zmianie.
Wszystkie te dobra s³u¿y³y wy³¹cznie plebanii, ¿adne nie nale¿a³o do koœcio³a
czy innego instytutu duchownego. Co do statusu tych dóbr proboszcz stwierdza³:
Czyli tych danin hypoteka by³a uregulowana i na czyje imiê tytu³ possesyi zapisany, jest mi nie wiadomo, poniewa¿ na miejscu ¿adnej hypoteki, ani nawet papierów pleban oberski nie znalaz³70. Stosowne wnioski o hipoteczne uregulowanie w³asnoœci tak¿e nie by³y dot¹d sk³adane, ponadto w³aœnie ci¹¿y³ na
proboszczu proces o pasienie szeœciu krów na ³¹kach dominium obrzañskiego,
za co wedle wczeœniejszych ustaleñ mia³ p³aciæ jedynie pasterzowi.
68
Pytania dotyczy³y: a) jakie nale¿¹ do parochii dominia i inne grunta pojedyñcze czy w mieœcie czy we wsi czy osobno jako folwarki, kolonie, pustkowia etc. po³o¿one, z dodaniem ka¿dego
z nich numeru hipotecznego; b) jakie daniny z ka¿dego takiego gruntu siê nale¿¹: 1. koœcio³owi,
2. probostwu lub plebanii, lub 3. innemu instytutowi duchownemu, b¹dŸ to pod nazwiskiem dziesiêciny, kompozyty, mesznego, snopkowego, sto³owego etc. wolnego wrêbu, paszenia byd³a i to – do
tego jednak nie maj¹ nale¿eæ kapita³y; c) czyli daniny te zosta³y ju¿ zahipotekowane i jakie s¹ na to
dowody, d) a jeœli nie, czy wniosek o to zosta³ uczyniony. Konsystorz Jeneralny Arcybiskupi, Okólnik Nr 351/6, 14.06.1845, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 90r.
69
Spis tabelaryczny danin plebanii oberskiej, 1845, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 91r-92r.
70
Tam¿e, k. 92r.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
189
W przytoczonych powy¿ej spisach nieruchomoœci parafialnych ani razu nie
wspominano o „szpitalu” – przytu³ku, który jeszcze od cysterskich czasów funkcjonowa³ przy koœciele œw. Walentego i przylega³ do tamtejszego cmentarza od
strony pó³nocnej. Wiêcej informacji na jego temat mo¿na znaleŸæ w korespondencji ks. Lewandowskiego z konsystorzem dopiero po przejêciu budynku przez
w³adze pruskie i wystawieniu go do dzier¿awy w 1853 r. W odpowiedzi na interwencjê proboszcza konsystorz podj¹³ siê weryfikacji statusu szpitala utrzymywanego niegdyœ przez klasztor cystersów:
Do Najprzewielebniejszego Arcypasterza
W skutek wysokiej odezwy Celsissimi Domini z dnia 27 lipca r.b. Nr 1714
Konsystorz donosi uni¿enie, ¿e w interesie szpitala niegdyœ przy klasztorze
w Obrze istniej¹cego, jeszcze pod dniem 10 czerwca r.b. Nr 43/5 uczyni³ wniosek
do Królewskiej Rejencyi, aby œpital ten pierwiastkowemu celowi przywrócony
zosta³. Królewska Rejencya reskryptem swym z dnia 5 sierpnia r.b. Nr 1408/7
który w kopii za³¹czamy, odpowiedzia³a na rekwizycj¹ nasz¹, ¿e przyw³aszczaj¹c
sobie dom niegdyœ œpitalny, dzia³a³a z polecenia Naczelnego Prezesa, który œpital ten, jako nale¿¹cy do klasztoru zabranego w Obrze, za w³asnoœæ rz¹dow¹
uwa¿a.
Z wizyty koœcio³a w Obrze, odbytej w dniu 6 czerwca 1778 r. okazuje siê, ¿e
koœció³ tamtejszy parafialny a oraz i œpital erekcyi ¿adnej nie posiada, i ¿e jeszcze w roku 1661, dnia 22 marca, przez œ.p. Wojciecha Tolibowskiego, Biskupa
Poznañskiego, z powodu ¿e wiele funduszów przez inkursy¹ szwedzk¹ upad³o,
koœció³ ten do klasztorowi w Obrze z wszystkimi dochodami inkorporowany zosta³.
Co siê tyczy œpitala, w wizycie przerzeczonej z roku 1778 znajduje siê krótka
wzmianka w tych s³owach: „Ad latus coemeterii Ecclesiae S. Valentini est domus,
pro xenodochio duorum hypocaustorum et sex camerarum, in eo reperiuntur
pauperes sex qui omni fundatione destituti, de mensa monasterii reficiuntur.
Te krótkie s³owa wizyty s¹ ca³ym i jedynym dokumentem, tycz¹cym siê œpitala, jednak zwa¿ywszy, ¿e klasztor obowi¹zki parafialne w Obrze wype³nia³ i ¿e
z tytu³u probostwa ubogim w œpitalu przytu³ek i po¿ywienie dawa³, Konsystorz
ma nadziejê, ¿e upomnienie siê w tej mierze nie by³oby mo¿e bez po¿ytku.
Poznañ, dnia 30 sierpnia 1853.
Konsystorz Jeneralny Arcybiskupi
Jabczyñski 71
Ks. J. Jabczyñski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 30.08.1853, AAP, Akta Arcybiskupie. Generalia Szpitala w Obrze, sygn. OA V 564, [s.f.].
71
190
PAWE£ ZAJ¥C
Ksi¹dz Lewandowski interweniowa³, pisz¹c do konsystorza w kwietniu i do
arcybiskupa w lipcu 1853 r. Przypomnia³ o tym, ¿e szpital zosta³ wybudowany
w Obrze na koszt cystersów, ale zosta³ przebudowany w 1815 r. staraniem ówczesnego proboszcza, Gabriela Pukackiego. Wizytacja ks. Kajetana Gliszczyñskiego z 1778 r. pozwala³a stwierdziæ, ¿e w szpitalu mieszka³o szeœciu ubogich,
¿ywionych przez klasztor, który to stan utrzyma³ siê praktycznie a¿ do kasaty.
Szpital nie mia³ w³asnego funduszu, dlatego administracja pruska po kasacie
klasztoru wyznaczy³a mieszkaj¹cym w nim osobom 2 talary miesiêcznej zapomogi oraz roczny przydzia³ oœmiu s¹¿ni drewna sosnowego. W 1837 r. urzêdnicy rejencji poznañskiej wydali zakaz przyjmowania do szpitala nowych osób.
Ostatnia lokatorka zmar³a 8 stycznia 1851 r., po czym w³adze pruskie postanowi³y szpital przej¹æ, a nastêpnie wydzier¿awiæ albo sprzedaæ. Proboszcz protestowa³ przed komisarzem obwodowym, ale rozkaz wydany konsyliarzowi ziemskiemu w Wolsztynie, panu von Unrugbomst, utrzymano. Poniewa¿ ¿aden kupiec
siê nie znalaz³, 26 kwietnia 1853 r. komisarz obwodowy Schmidt postanowi³ wydzier¿awiæ szpital za 2 talary rocznie ewangelikowi Gottliebowi Petrasowi. Przekazanie budynku mia³o nast¹piæ 11 sierpnia, lecz gmina przez pana komisarza
Schmidta do tego namówiona da³a jednego trojaka wiêcej, jak da³ kowal Gottlieb Pietras i Gminie wtem samem dniu w dzier¿awê oddany zosta³ szpital, za
summê dwa talary i srebrny grosz jeden72. Proboszcz by³ wysoce zaniepokojony
obrotem sprawy: Do tego szpitala jest wchód ze cmentarza, poniewa¿ tak jest
ograniczony, ¿e na ty³ek nie ma ¿adnego wychodu a grunt przy szpitalu nale¿y
do mieszkañca w Obrze nazwiskiem Augusta Gumprichta krawca, a zatem dla
braku wychodu z ty³u miejsce to poœwiêcone bêdzie zniewa¿one przez przejazd
na cmentarz, sk³ad drzewa na grobach umar³ych, nieczystoœci itd.73 Proboszcz
prosi³, aby kuria wyjedna³a u rejencji zgodê na powrót do funkcjonowania szpitala na starych zasadach.
Po tym jak konsystorz poleci³ proboszczowi Lewandowskiemu zgromadzenie wiêkszej iloœci informacji o sytuacji szpitala, nades³a³ on kolejn¹ relacjê,
datowan¹ 8 listopada 1853 r.74 Nie odnalaz³ danych odnoœnie do dzia³alnoœci
szpitala przed 1661 r. Potwierdza³ raz jeszcze, ¿e szpital nie posiada³ w³asnych
gruntów ani ogrodów w Obrze oraz ¿e w czasach cysterskich to klasztor utrzymywa³ tam szeœciu ubogich. Otrzymywali oni posi³ek z klasztoru, z pozosta³ych potraw ze sto³u zakonnego, a oprócz tego trzy kwarty piwa co dzieñ. Drewno na opa³ pochodzi³o z lasów klasztornych. W momencie kasaty mieszka³o
tam piêæ wdów, których nazwiska ks. Lewandowski uwieczni³ w sporz¹dzonym
raporcie:
72
73
74
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, 8.11.1853, tam¿e.
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, 23.07.1853, tam¿e.
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, 8.11.1853, tam¿e.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
191
Wykaz ubogich pozosta³ych w szpitalu we wsi Obrze, po kassacyi klasztoru oberskiego
Ksiê¿y Cystersów w roku 1835 w ostatnich dniach miesi¹ca grudnia 75
Lp.
Imiê i nazwisko
Stan
Rok dzieñ
miesi¹c zejœcia
Wiek
Uwagi
po zmar³ej tej
ubogiej inna na
miejsce jej uboga
osoba przyjêta byæ
nie mog³a dla
zakazu rz¹dowego
z dnia 4 maja 1837
1
Agnieszka z PaŸdziorów
Szymonowa
wdowa
1838,
9 marca
87
2
Brigida z Poniedzia³ków
Durzyñska
wdowa
1839,
23 wrzeœnia
62
3
Marianna ze S³omiñskich
Pi¹tkowa
wdowa
1843,
20 listopada
76
4
Urszula z Orwatów
Marciniakowa
wdowa
1844,
12 sierpnia
83
5
Weronika z Mausiorków
Michalska
wdowa
1852,
8 stycznia
84
W notatkach do sprawozdania na temat koœcio³a œw. Walentego, jakie pozostawi³ kilkadziesi¹t lat póŸniej ks. Antoni Bresiñski, kolejny obrzañski proboszcz,
los zabudowañ i terenów wokó³ tej œwi¹tyni opisany jest ze szczegó³ami, których
brak w bli¿szych czasowo relacjach ks. Lewandowskiego76. Wed³ug ks. Bresiñskiego obszerna organistówka przy koœciele mieœci³a za czasów cysterskich tak¿e klasê szkoln¹. Op³acany przez rodziców organista by³ nauczycielem i jednoczeœnie dzier¿awi³ od rz¹dcy parafii przylegaj¹cy ogród. Po œmierci ostatniego
opata organistówkê zaczêto nazywaæ domem plebañskim, gdy¿ rz¹dca parafii
umieœci³ tam rodzaj biura, w którym zajmowa³ siê formalnoœciami i spotyka³ ludzi. Ten dom sprzedano na publicznej licytacji 30 wrzeœnia 1836 r. ks. Laurentowskiemu za 169 talarów77. Wkrótce odsprzeda³ go p. Œwidrowi, który wystawi³ na tym miejscu nowy obszerny dom murowany, stodó³kê i oborki, bêd¹ce dziœ
w³asnoœci¹ Edwarda Beisserta78. Wed³ug relacji ks. Bresiñskiego na pó³noc od
koœcio³a sta³ szpital, który ostatecznie zosta³ zakupiony wraz z gruntem ok. 1856 r.
Za³¹cznik do listu ks. Lewandowskiego z 8.11.1853, tam¿e.
Notatki ks. Antoniego Bresiñskiego, 5.04.1905, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku
koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 230r-233r.
77
Ks. Bresiñski twierdzi³, jakoby ks. Laurentowski kupi³ tak¿e koœció³ œw. Walentego (nieco
póŸniej tak¿e grunt, na którym zosta³ postawiony) i pozostawa³ jego w³aœcicielem przez 30 lat, a¿
19 stycznia 1866 r. sprzeda³ parafii w Obrze. Przeczy to wiadomoœciom, jakie podawa³ ks. Lewandowski w pismach do konsystorza poznañskiego: Koœció³ek po kasacie sprzedano pannie Antoninie Mi[e]lêckiej, zamieszka³ej teraz w Niepruszewie, a która ten koœció³ jako staro¿ytny zabytek
pozostawi³a. Ks. W. Lewandowski do arcybiskupa Leona Przy³uskiego, 8.11.1853, AAP, Akta Arcybiskupie. Generalia Szpitala w Obrze, sygn. OA V 564, [s.f.].
78
Notatki ks. Antoniego Bresiñskiego, 5.04.1905, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku
koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 230v.
75
76
192
PAWE£ ZAJ¥C
przez ks. Lewandowskiego i rozebrany celem powiêkszenia cmentarza, jednak
ziemiê sprzedano ponownie w 1866 r. miejscowemu gospodarzowi. Ogród, który przed 1835 r. dzier¿awi³ od rz¹dcy parafii organista, nie zosta³ przez w³adze
pruskie sprzedany na licytacji i by³ nadal uwa¿any za w³asnoœæ plebana. Na czêœci tego ogrodu ks. Lewandowski zbudowa³ nowy szpital i zapisa³ go w 1859 r.
parafii obrzañskiej, pozosta³a czêœæ by³a natomiast wci¹¿ do dyspozycji proboszcza.
Il. 4. Zabudowania wokó³ koœcio³a œw. Walentego w Obrze wed³ug planu sporz¹dzonego przez
ks. Bresiñskiego. A – koœció³ œw. Walentego, B – sprzedany szpital, C – sprzedana organistówka,
D – ogród plebañski, E – magazynek, F – podwórek, G – cmentarz. ród³o: Notatki ks. Antoniego
Bresiñskiego, 5.04.1905, APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 232r
W tych warunkach proboszcz obrzañski kontynuowa³ dzia³alnoœæ duszpastersk¹. W pocz¹tkach 1837 r. czeka³ jeszcze na decyzjê konsystorza poznañskiego
co do odpustów, jakie mia³y byæ sprawowane w parafii. Ksi¹dz Lewandowski
zak³ada³, ¿e bêdzie to co najmniej odpust ku czci œw. Jakuba, patrona koœcio³a.
W niedziele i œwiêta dzwony w Obrze odzywa³y siê o 8:30. Modlitwê zaczynano
od jutrzni, po której odprawiana by³a msza œw., dalej nastêpowa³ ró¿aniec, litania i nauka zwi¹zana z ewangeli¹, wczeœniej odczytywan¹ wiernym. Zgromadzonych kropiono wod¹ œwiêcon¹, po czym sprawowano uroczyst¹ mszê œw. œpie-
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
193
wan¹. Modlitwa Anio³ Pañski koñczy³a poranne nabo¿eñstwa w koœciele. Po
po³udniu modlitwy rozpoczyna³y siê o 14:00 œpiewem godzinek, które wieñczy³a litania, dalej nieszpory, Anio³ Pañski i pieœni nabo¿ne. W uroczystoœci poza
niedziel¹ dzieñ wygl¹da³ podobnie, z t¹ ró¿nic¹, ¿e kazanie g³oszone by³o podczas g³ównej mszy œw., po Credo, oraz pomijano obrzêd pokropienia wod¹ œwiêcon¹79.
Obra ¿y³a tak¿e wydarzeniami dotycz¹cymi szerszej spo³ecznoœci polskiej
w Wielkopolsce. W odpowiedzi na odezwê wolsztyñskiego komitetu Ligi Polskiej Powiatu Babimojskiego do tworzenia komórek tego stowarzyszenia
w mniejszych miejscowoœciach, oddzia³ Ligi powsta³ tak¿e w parafii obrzañskiej80.
Mieszkañcy jednej z wiosek nale¿¹cych do parafii – Ja¿yñca – podjêli tak¹ decyzjê na spotkaniu u swego so³tysa, 5 listopada 1848 r. W drodze g³osowania wybrano prezesa parafialnego, sekretarza i kasjera. Zostali nimi odpowiednio ks. proboszcz Lewandowski, nauczyciel Edward Fabian (zastêpca Aleksander Dziemba)
i so³tys Kazimierz Tomys (zastêpca Kanty Pi¹tek). Pod sprawozdaniem podpisa³o
siê ponad 40 parafian81. Podobne spotkanie zorganizowano w Obrze 26 listopada
1848 r. Wymienieni wy¿ej zastêpcy pe³nili funkcjê sekretarza i kasjera oddzia³u
obrzañskiego Ligi, licz¹cego 40 cz³onków, podczas gdy Edward Fabian i Kazimierz
Tomys zostali uznani za przedstawicieli szczebla parafialnego82. Wed³ug Aktu
pierwszego Walnego Zebrania Ligi Polskiej, które odby³o siê w Kórniku dnia 10,
11 i 12 stycznia 1849 r., Obra by³a jedn¹ z siedmiu parafii powiatu babimojskiego,
w których istnia³ oddzia³ stowarzyszenia (obok Wolsztyna, Kaszczoru, Kêb³owa,
Goœcieszyna, Chobienic i Przemêtu). Delegowany z Obry na Walne Zebranie
w Kórniku by³ ks. proboszcz Lewandowski83.
Wyrazem dzia³alnoœci charytatywnej parafii obrzañskiej by³ przez lata wspomniany wy¿ej szpital dla ubogich, zlikwidowany przez w³adze pruskie. Pojawia³y siê jednak inne inicjatywy. W 1847 r. z proœb¹ o wsparcie zg³osili siê do
proboszcza Lewandowskiego prze³o¿eni Domu Sierot w Wolsztynie. Proboszcz
zapewne przekazywa³ im skromne ofiary, poniewa¿ w jego dokumentacji figuruj¹ podziêkowania adresowane przez wychowanków Domu. W oficjalnym sprawozdaniu za rok 1851 wymienieni s¹ tak¿e parafianie z Obry, Kamieñca, Cho79
Opisanie Koœcio³a Parafialnego Oberskiego [29 I 1837], APO, Akta tycz¹ce siê dezygnacji maj¹tku koœcielnego i proboszczewskiego, wikariuszowskiego, wraz z instrukcj¹, b. sygn., k. 16v-17r.
80
Odezwa mówi³a: Gdy siê znajdzie w jednej parafii kilkunastu przystêpuj¹cych do Ligi (co
siê oka¿e z podpisów), ju¿ mo¿e zawi¹zaæ siê towarzystwo miejscowe […]. Zob. Odezwa wolsztyñskiej Ligi Polskiej Powiatu Babimojskiego, APO, Akta tycz¹ce siê Towarzystwa Ligi Polskiej,
b. sygn., k. 2r. Prezesem oddzia³u wolsztyñskiego by³ ks. Fromholz, sekretarzem ks. Kurowski.
81
Dzia³o siê w Ja¿yñcu dnia 5 listopada 1848, tam¿e, k. 4r-5v.
82
Dzia³o siê w Obrze dnia 26 listopada 1848, tam¿e, k. 8r-9r
83
Akt pierwszego walnego zebrania Ligi Polskiej, które odby³o siê w Kórniku dnia 10, 11 i 12
stycznia 1849 r., Poznañ, Czcionkami N. Kamieñskiego i Spó³ki, 1849, s. 1, 4.
194
PAWE£ ZAJ¥C
bienic, Przemêtu, Wolsztyna, Kêb³owa i Siedlca jako ci, którzy niemal codzieñ
spi¿arni¹ Sierot opatrzali84.
Byæ mo¿e najwiêkszym wydarzeniem, które mog³o ca³kowicie odmieniæ
oblicze parafii w okresie pos³ugi ks. Lewandowskiego, by³o przybycie do klasztoru obrzañskiego grupy piêciu jezuitów z prze³o¿onym o. Karolem Antoniewiczem. W 1851 r. jezuici z powodzeniem g³osili misje œwiête na Œl¹sku, a nastêpnie, wiosn¹ 1852 r., rozpoczêli pos³ugê kaznodziejsk¹ w Wielkim Ksiêstwie
Poznañskim85. Misje wyg³osili m.in. w Krobi, Krzywiniu, Koœcianie, Czerwonej
Wsi, Rydzynie, Niechanowie, Poznaniu86. Zapamiêtano heroizm misjonarzy,
w tym gorliw¹ pos³ugê chorym w Koœcianie, we wrzeœniu 1852 r., podczas nasilenia epidemii cholery. Dziêki tym pozytywnym doœwiadczeniom zrodzi³a siê
idea, aby tak cenion¹ grupê jezuitów pozostawiæ w Wielkopolsce na sta³e87.
Ksi¹dz arcybiskup Przy³uski ju¿ 31 lipca 1852 r. poinformowa³ proboszcza Lewandowskiego o przeznaczeniu dla nich czêœci pomieszczeñ pocysterskich
w obrzañskim klasztorze88. Mieli siê w nich osiedliæ w listopadzie tego¿ roku.
Ojciec Antoniewicz na prze³omie paŸdziernika i listopada odby³ jeszcze podró¿
do Krakowa, lecz nie otrzyma³ pozwolenia na pobyt w mieœcie i w krótkim czasie powróci³ do Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego. Skierowa³ swoje kroki wprost
do Obry, w której epidemia cholery tak¿e dawa³a siê we znaki miejscowej ludnoœci89. Zachowa³y siê z tego okresu listy znamienitego kaznodziei, z których wyczytaæ mo¿na jego odczucia wi¹zane z pocysterskim klasztorem, przeznaczonym
na nowy dom wspólnoty jezuitów: […] wczoraj nocowa³em w Mys³owicach, dziœ
w Piekarach, a jutro da Bóg jadê do Wroc³awia, gdzie parê dni zabawiê jeŸli bêdê
mia³ czynnoœæ i jadê wprost do Obry. Z Obry niepodobna mi bêdzie wyjechaæ,
trzeba z miesi¹c czasu, ¿eby wszystko do ³adu i porz¹dku zakonnego przyprowadziæ i o w³asnej duszy pomyœleæ. Czujê i fizyczn¹ i moraln¹ konieczn¹ tego potrzebê: bo i serce i myœl i cia³o bardzo sko³atane, po blisko trzechletnim naszem
rozerwanem ¿yciu bez wytchnienia na puszczy samotnoœci… […]. Z Wroc³awia
84
Sprawozdanie Dyrekcji Domu Sierot w Wolsztynie za czas od 1 stycznia 1850 do 1 stycznia
1851, APO, Akta tycz¹ce siê Instytutu Ubogich Sierot we Wolsztynie, b.sygn., k.7r-8v.
85
Poza jak najlepszymi wspomnieniami pozosta³y po niej tak¿e pami¹tki drukowane, zob. np.
K. Antoniewicz, Kwiateczki Missyjne Ludowi Wielkopolskiemu na pami¹tkê Missyi odbytej w roku
1852 ofiarowane, Leszno, Czcionkami i nak³adem Ernesta Günthera, 1852; ten¿e, Przez Krzy¿ do
Nieba. Przypomnienie Missyi w W. Ksiêstwie Poznañskiem odbytej, Leszno, Czcionkami i nak³adem Ernesta Günthera, 1852.
86
Zob. M. Inglot, Karol Antoniewicz, Kraków 2001, s. 69-70.
87
Jak pisa³ M. Inglot, po misji w Poznaniu wielu przyjació³, a miêdzy innymi sam arcybiskup
Leon Przy³uski, pragnê³o zatrzymaæ misjonarzy w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. Tam¿e, s. 70.
88
Abp Leon Przy³uski do ks. W. Lewandowskiego, Poznañ, 31.07.1852, APO, Akta klasztoru
– jezuici, 1852-1857, b. sygn. Pobyt jezuitów w Obrze zostanie opisany szerzej w przygotowywanej kolejnej czêœci artyku³u.
89
Zob. Rysy z ¿ycia œ.p. X. Karola Antoniewicza, Ojca T.J., Poznañ, Nak³ad i druk Jaros³awa
Leitgebera, 1883, s. 59-60.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
195
2 Listopada. Jutro jedziem do Obry… Cieszê siê naszym klasztorkiem…, cieszê
siê na wszystkie krzy¿yki, które miê tam nie min¹, bo ja zawsze gdzieœ z krzy¿em
siê spotkam. […] O! Bóg Ksiêstwu za nas pob³ogos³awi, a z domku obrzañskiego
sp³ynie b³ogos³awieñstwo na domy wasze. Oby ju¿ tam byæ. Z Obry 5 Listopada.
Wczoraj w dzieñ œw. Karola ju¿ póŸno w wieczór przyjecha³em do Obry. I serce
bi³o gor¹co gdym ujrza³ nasz klasztorek w ciemnoœci nocy, a tylko gwiazdeczki
nad nim œwieci³y. Czy wiesz co to czuje dziecko, kiedy do macierzyñskiego wraca
domku i pos³yszy g³os matki w g³osie dzwonka? Ale w klasztorku by³o ciemno,
nie mog³em siê dopukaæ i musieliœmy pójœæ do Ks. Proboszcza, który tak serdecznie ze starym przyj¹³ nas Przeorem. O jak nam tu dobrze, jak tu bêdzie dobrze
modliæ siê za was i myœleæ o was. Przez coœmy biedni na tyle ³ask od Wielkopolan zas³u¿yli? Niceœmy nie uczynili, a wy dawszy nam najpierw przytu³ek w domach waszych, o wiêcej jak w domach, bo w sercach waszych, wystarali, urz¹dziliœcie ten domek […]90.
Dnia 7 listopada o. Antoniewicz wyg³osi³ jeszcze niedzielne kazanie, nawi¹zuj¹c do wypêdzenia cystersów i odrodzenia siê ¿ycia zakonnego w Obrze wraz
ze wspólnot¹ jezuitów. Nastêpnej nocy poczu³ atak choroby, z której mia³ siê ju¿
nie podnieœæ – zmar³ po tygodniu, w niedzielê 14 listopada 1852 r. Jak pisa³ jeden z cz³onków wspólnoty: Spe³ni³a siê wola Najwy¿szego… Zosta³ Dom Obry
przy samem urodzeniu siê sierot¹91. W œrodê 17 listopada pochowano cia³o œp.
ks. Antoniewicza w krypcie obrzañskiej œwi¹tyni, a w koœciele wkrótce wzniesiono pami¹tkowy pomnik. By³o to jedn¹ z wielu oznak ¿yczliwej pamiêci
o zmar³ym jezuicie, jakich nie brakowa³o w ca³ym kraju – œwiadcz¹ o tym liczne
g³oszone mowy pogrzebowe i okolicznoœciowe kazania. W Wielkopolsce pojawi³a siê nawet wyj¹tkowa inicjatywa zbiórki pieniê¿nej na rzecz budowy pomnika ku czci o. Karola (nie wiedziano, ¿e takowy ju¿ zosta³ wystawiony), inspirowana a¿ z Pary¿a. W listopadzie 1853 r. dotar³a do Poznania drog¹ kolejow¹
paczka z wydrukowanymi mowami pogrzebowymi ku czci œp. Karola Antoniewicza, autorstwa ks. Aleksandra Je³owickiego (mowa zosta³a wyg³oszona w Pary¿u)92. Ksi¹dz Je³owicki zaadresowa³ do arcybiskupa list, w którym prosi³
o pozwolenie rozprowadzania druków wœród wiernych, po groszu srebrnym za
egzemplarz. Pieni¹dze tak zgromadzone zamierza³ przeznaczyæ na pomnik tego
wielkiego kap³ana93.
Cyt. za: Rysy z ¿ycia œ.p. X. Karola Antoniewicza…, dz. cyt., s. 70-72
Tam¿e, s. 75-77, 79. Bardziej szczegó³owy opis ostatnich zmagañ ks. Antoniewicza z chorob¹ zob.: M. Inglot, Karol Antoniewicz, dz. cyt., s. 76-80.
92
Ks. F. KaŸmierski do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 7.11.1853, AAP, Akta arcybiskupie
tycz¹ce siê wzniesienia pomniku [sic] s.p. Karolowi Antoniewiczowi T.J., sygn. OA V 193, s.f.
Zob. A. Je³owicki, Mowa pogrzebowa na czeœæ Wielebnego Xiêdza Karola Antoniewicza Towarzystwa Jezusowego miana 14 grudnia 1852, Pary¿ 1853.
93
Ks. A. Je³owicki do abpa Leona Przy³uskiego, Pary¿, 27.10.1853, AAP, Akta arcybiskupie
tycz¹ce siê wzniesienia pomniku [sic] s.p. Karolowi Antoniewiczowi T.J., sygn. OA V 193, s.f.
90
91
196
PAWE£ ZAJ¥C
W archidiecezji gnieŸnieñskiej zebrano w ten sposób za 530 egzemplarzy
mowy, wraz z dobrowolnymi sk³adkami, 21 talarów i 15 srebrnych groszy
(równowartoœæ 129 z³otych polskich). W archidiecezji poznañskiej rozprowadzono 1070 egzemplarzy (200 wydano darmowo ks. Kamockiemu, dyrektorowi instytutu sióstr mi³osierdzia), za 194 z³ote polskie – razem uzyskano 323
z³ote polskie 94. Jak zapisano w promemoria, w³aœciwie nale¿a³o siê wedle postanowionej ceny tylko 280 z³., zebrano zatem i nades³ano wiêcej 43 z³, co zt¹d
pochodzi, ¿e sprzedaj¹cy nie œmieli obra¿aæ kupuj¹cych koniecznem wdra¿aniem dobrej ich chêci do miary postanowionej ceny, kiedy tym podoba³o siê
dowolnie j¹ podwy¿szyæ95.
Nieco ponad 9 talarów (ok. 56 z³otych polskich) wynios³o potr¹cenie kosztów wysy³ki druków, zachowano wiêc na cel wyznaczony przez ks. Je³owickiego 44 talary i 18 srebrnych groszy (równowartoœæ 267 z³otych polskich i 21,5
grosza). Arcybiskup informowa³ o tym autora w piœmie z 29 kwietnia 1854 r.
Nadmienia³ jednoczeœnie, ¿e pomnik ks. Antoniewiczowi zosta³ ju¿ wystawiony,
zatem kap³an mo¿e rozporz¹dziæ zgromadzonymi funduszami wedle swej woli96.
Uczci³eœ w godny sposobie zgon i pamiêæ œp. X. Karola Antoniewicza, mê¿a, który acz znikn¹³ z oczu naszych, w sercach naszych przecie¿ ¿yæ nie przestanie –
pisa³ arcybiskup. W odpowiedzi ks. Je³owicki, uradowany z komplementów arcybiskupa Przy³uskiego, postanawia³ przeznaczyæ zebrane pieni¹dze na dodruk
swej mowy, by nastêpnie rozdaæ j¹ wœród wiernych i w ten sposób budowaæ
w sercach czytelników ¿ywy pomnik dla tego, co by³ wzorem kap³anów i najskuteczniej s³owo Bo¿e rozsiewa³ po roli serc polskich97.
Fundacja jezuitów w Obrze nie okaza³a siê trwa³a. Najokazalszy obok
koœcio³a budynek w parafii – pocysterski klasztor – nadal pozostawa³ niezamieszkany. Puste cele klasztorne kusi³y przypadkowych lokatorów. W 1856 r. wprowadzi³ siê tam z polecenia naczelnego prezesa Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, Eugena von Puttkamera, komisarz obwodowy Sprengler, wraz z egzekutorem,
obaj z rodzinami. Ksi¹dz Lewandowski by³ zbulwersowany tak¹ samowol¹ administracji pañstwowej – jak siê wydaje, wynajmu nie uzgodniono z kuri¹ arcybiskupi¹. Wed³ug proboszcza by³o to dzia³anie bezprawne, gdy¿ klasztor jest integraln¹ czêœci¹ koœcio³a zawieraj¹c¹ w sobie zakrysti¹, oratorium i bibliotekê
dekanaln¹, ju¿ sama bliskoœæ koœcio³a i mieszkania Kommissarza Obwodowego,
w którem bez wzglêdu na œwiêto lub niedzielê zgromadzaj¹ siê mnóstwo z³oczyñców, przez co przeszkoda w nabo¿eñstwie powstaje i ³atwo koœció³ okradzionym
Sprawozdania z 21.03 i 26.04 1854, tam¿e.
Promemoria, 29.04.1854, tam¿e.
96
Abp Leon Przy³uski do ks. A. Je³owickiego, Poznañ, 29.04.1854, tam¿e.
97
Ks. A. Je³owicki do abpa Leona Przy³uskiego, Pary¿, 28.09.1854, tam¿e. Na temat grobu
ks. Karola Antoniewicza w Obrze zob. I. Mellin, O grobie O. Antoniewicza w Obrze, „Nasze Wiadomoœci” 4 (1913-1915), s. 45-51.
94
95
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
197
byæ mo¿e, powinna byæ zawad¹ takowemu wydzier¿awieniu98. Proboszcz zreszt¹
nie wpuœci³ urzêdników do klasztoru, dopóki nie wrócili z dodatkowymi nakazami naczelnego prezesa. Wtedy dopiero udostêpni³ im cztery pokoje, choæ nie
zdo³ano ustaliæ, na jak d³ugi okres.
Administracja archidiecezjalna ju¿ w 1854 r., a wiêc tu¿ przed definitywnym
opuszczeniem klasztoru przez jezuitów, zainteresowa³a siê stanem ca³ego budynku. Ksi¹dz Lewandowski zosta³ zobowi¹zany do przes³ania wiernego opisu sytuacji i do dokonania oceny, czy poziom zawilgocenia murów nie by³ ju¿ zbyt szkodliwy dla zdrowia potencjalnych mieszkañców99. W odpowiedzi 28 wrzeœnia
1854 r. proboszcz przes³a³ wyniki swojej inspekcji:
Celsissime Domine!
Na wezwanie Celsissimi Domini z dnia 21 wrzeœnia r.b. no. 2000, celem poznania obecnego stanu budynków poklasztornych w Obrze, nadse³am wierny opis
wy¿ej wzmiankowanych budynków, jak nastêpuje. Budynek poklasztorny (czyli
klasztor), le¿y frontem na zachód i ma w prawdzie na dole dosyæ wilgoci, która
by mog³a szkodliwy wp³yw na zdrowie osób w nim mieszkaj¹cych wywrzeæ, ale
to pochodziæ mo¿e zt¹d, ¿e budynek ten nie by³ ca³kowicie zamieszka³y na tej
dolnej czêœci klasztoru, w której siê tylko piêæ pomieszczeñ znajduje, przytem
Zakrystya, Kapitularz, Refektarz i goœcinna stancya, gdzie obecnie teraz szko³a
elementarna siê utrzymuje. U góry zaœ jest dziewiêæ (9) do zamieszkania zdolnych, suchych i doœæ wygodnych stancyi, gdzie obecnie OO. Jezuici mieszkaj¹,
jednakowo¿ potrzeba jakiœ reparacji, reszta pozosta³ych nie s¹ do zamieszkania
zdolne, chyba wtenczas, je¿eli dostatecznie wyreperowane zostan¹, prócz tego
jest jeszcze piêæ stancyi latowych, które zamieszka³ymi teraz byæ nie mog¹. Dachy na budynku klasztornym miejscami s¹ z³e i dlatego przez nie zacieka.
Wystawiwszy ten krótki rys rzeczy zostajê z g³êbokim uszanowaniem Celsissimi Domini najni¿szym s³ug¹, X. Lewandowski100.
Zapytanie powy¿sze wraz ze stosown¹ odpowiedzi¹ zbiega³y siê w czasie
z koñcem pertraktacji, jakie prowadzi³a kuria arcybiskupia z pruskim rz¹dem
w sprawie beneficjów i posad koœcielnych w archidiecezji101. W protokole wyra¿aj¹cym porozumienie, zatwierdzone nastêpnie przez rz¹d pruski i Stolicê ApoKs. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, Obra, [05.]1856, AAP, Akta Praesidii /
/ Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
99
Ks. F. KaŸmierski do ks. W. Lewandowskiego, Poznañ, 21.09.1854, tam¿e.
100
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, Obra, 28.09.1854, tam¿e.
101
Ks. T. Trzciñski, Patronat koœcielny i powinnoœæ budowlana rz¹du w dyecezyach gnieŸnieñskiej i poznañskiej, „Przegl¹d Koœcielny” 5 (1904), s. 118. Jak pisa³ autor: Œlady pertraktacyi
w tej materyi biegn¹ w aktach konsystorskich od samej okupacyi pruskiej, tj. od schy³ku XVIII wieku, przybieraj¹ najwyraŸniejsz¹ i najostrzejsz¹ postaæ za rz¹dów X. arcybiskupa Dunina, lecz dopiero pod rêk¹ X. arcybiskupa Przy³uskiego znajduj¹ ostateczne za³atwienie. Tam¿e.
98
198
PAWE£ ZAJ¥C
stolsk¹, status Obry – wraz z szeregiem innych parafii – potwierdzony zosta³ jako
beneficjum mixtae collationis102. Ugoda ta potwierdza³a tak¿e zobowi¹zania rz¹du (fiskusa) co do kosztów remontów i konserwacji budynków parafialnych:
Prawo prezentowania, lub nominacyi, jako przywilej osobisty, pozosta³o lub przypad³o, tak¿e po sekularyzacyi, czynnikom duchownym, i to jeszcze nie zawsze
w zupe³noœci. Pewn¹ atoli jest rzecz¹, ¿e onus fabricae, jako powinnoœæ realna,
przesz³o na fiskus, który zabra³ maj¹tek klasztorów, kapitu³ i biskupstw103 .
W praktyce mia³o to oznaczaæ, ¿e w sytuacji koniecznych napraw – wed³ug Sposobu postêpowania przy budowach i reparacyach koœcielnych i plebañskich og³oszonego w 1857 r. – konsystorz poleca³ dziekanowi, na którego terenie zachodzi³a taka potrzeba, nawi¹zaæ kontakt z patronem koœcio³a (w przypadku parafii
patronatu rz¹dowego by³ to komisarz królewskiej rejencji), parafianami i kolegium koœcielnym (proboszczem i prowizorami). Datê spotkania og³aszano przez
trzy niedziele z ambony. Kolegium koœcielne mia³o w wyznaczonym dniu
przed³o¿yæ projekt remontów wraz z kosztorysami. Na spotkaniu podejmowano
decyzjê co do rozpoczêcia ewentualnej budowy lub remontu i deklarowano, kto
i w jakim stopniu bêdzie ponosiæ koszty (w przypadku parafii wiejskiej 2/3 patron, 1/3 parafianie). Instrukcja dalej opisywa³a proces podejmowania decyzji co
do sposobu i czasu wykonywania budowy lub reparacji oraz sposób w jaki sk³adki przez Parafian z³o¿one a roboty rêczne i zaprzêgowe dostarczone byæ maj¹ 104.
Sporz¹dzone umowy przesy³aæ nale¿a³o do konsystorza, który je zatwierdza³.
W praktyce wspó³praca strony rz¹dowej z koœcieln¹ nie wygl¹da³a tak idealnie i nie wszystkie petycje o naprawy budynków parafialnych by³y rozpatrywane
przez fiskus pozytywnie. W 1860 r. ks. Lewandowski by³ zmuszony t³umaczyæ
102
Zob. tam¿e, s. 119. Jak pisa³ autor: Zasad¹, któr¹ rz¹d siê kierowa³ po sekularyzacyi maj¹tków koœcielnych i wielu instytucyi duchownych jest: Prawo patronatu, o ile by³o rzeczowe (ius
patronatus reale), tj. zwi¹zane z jakim maj¹tkiem ziemskim, przechodzi na ka¿dorazowego w³aœciciela tego maj¹tku, a wiêc w naszym przypadku na rz¹d, który posiad³oœæ skonfiskowa³. Natomiast
patronat, o ile by³ osobistym (ius patronatus personale), tj. bezpoœrednio z³¹czonym z jak¹œ godnoœci¹, lub korporacy¹ duchown¹, pozosta³ im, albo, je¿eli te osoby moralne istnieæ przesta³y (jak
np. klasztory, niektóre pra³atury w kapitu³ach), przeszed³ na Ordynaryusza. Ale w ca³ym szeregu
beneficyów rozchodzi³o siê miêdzy arcybiskupem a rz¹dem o to, czy prawo prezentowania, wykonywane ongi przez klasztor, lub zniesion¹ pra³aturê, by³o osobistem czy rzeczowem, – czy odnosi³o
siê wprost do owej osoby moralnej, czy te¿ spoczywa³o przedewszystkiem na maj¹tku ziemskim,
stanowi¹cym jej uposa¿enie. Poniewa¿ na drodze dowodowej nie dosz³o do ostatecznego porozumienia, zawarto kompromis, usi³uj¹cy i arcybiskupowi i rz¹dowi przyznaæ bezpoœrednie prawa
w rozdawnictwie tych posad: – oto geneza licznego dzia³u probostw patronatus mixti. Tekst porozumienia dotycz¹cy m.in. sytuacji Obry zob.: Zbiór ustaw archidiecezji gnieŸnieñskiej i poznañskiej, red. ks. T. Trzciñski, Poznañ 1906, s. 45-46 (§4), 58.
103
Ks. T. Trzciñski, Patronat koœcielny i powinnoœæ budowlana rz¹du…, dz. cyt., s. 120.
104
Sposób postêpowania przy budowach i reparacyach koœcielnych i plebañskich, 23.10.1857
[druk], APO, Akta tycz¹ce siê budynków proboszczewskich, reparacyi ogrodzenia ogrodów
i cmentarza, b. sygn., s. 131-134.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
199
siê z pogarszaj¹cego siê stanu zabudowañ poklasztornych105 . Win¹ za zaistnia³y
stan rzeczy czêœciowo obarczy³ by³ego nauczyciela, a obecnie organistê, Sikorskiego. Natychmiast jednak bra³ go w obronê. Co prawda, to on by³ dozorc¹
budynków, ale postêpuj¹ca ruina nie wynika³a z jego zaniedbañ, tylko niew³aœciwie przeprowadzonych remontów, finansowanych przez prusk¹ administracjê
pañstwow¹. Cystersi po³o¿yli na koœciele i klasztorze dach szkudlany, siêgaj¹cy
daleko poza mury, dziêki czemu woda deszczowa sp³ywa³a na trawê wokó³ koœcio³a i klasztoru b¹dŸ na wirydarz. Po po³o¿eniu nowego dachu cynkowego
woda zaczê³a ciec po murach. Nie pomog³a nawet instalacja rynny. Mury ulega³y postêpuj¹cemu zawilgoceniu i niszcza³y. Obiecywano reparacje w najbli¿szych
latach, ale trudno by³o przewidzieæ, kiedy królewscy budowniczy naprawdê za
to siê zabior¹. Proboszcz deklarowa³, ¿e stopniowo usuwa z ogrodu drzewka,
które ewentualnie mog³y siê przyczyniaæ do kumulacji wilgoci w murach. Przypomina³ jednak, ¿e za czasów cysterskich drzewka ros³y w tym samym miejscu,
a mury pozostawa³y suche, dbano bowiem o oczyszczanie i udra¿nianie kana³ów, które odprowadza³y wilgoæ daleko poza klasztor. Proboszcz sugerowa³ tak¿e, aby po zakoñczeniu planowanych remontów wyznaczyæ dozorcê, który móg³by za swoje starania o budynek pobieraæ pensjê.
Konieczne remonty rozpoczê³y siê jeszcze latem 1860 r.106 Sytuacja skomplikowa³a siê dodatkowo, poniewa¿ miêdzy koœcio³em a zakrysti¹ zapad³o siê
sklepienie. Dostêp do zakrystii by³ chwilowo utrudniony, natomiast zdo³ano wymieniæ dach na klasztorze. Proboszcz martwi³ siê jedynie o pewn¹ sprawê praktyczn¹: To wszystko, co mia³o byæ przyczyn¹ i szkod¹ dla budynków klasztornych
ju¿ usuniête, lecz nie wiem, kto te gruzy z placu koœcielnego wywiezie?107
By³y to ju¿ ostatnie pos³ugi proboszcza Lewandowskiego na rzecz parafii
obrzañskiej. 30 lipca 1860 r. skierowa³ on do arcybiskupa Przy³uskiego pismo
nastêpuj¹cej treœci:
Celsissime Domine!
Ze za³¹czonego œwiadectwa lekarskiego raczy siê Celsissimus Dominus
naj³askawiej przekonaæ, i¿ obowi¹zki parafialne na przyd³u¿szy czas pe³niæ nie
bêdê ju¿ w stanie i dlatego widzê siê zniewolonym Celsissimum Dominum najpokorniej upraszaæ, aby mi raczy³ ³askawie przez wzgl¹d na sko³atane si³y moje
tyloletni¹ prac¹ parafialn¹ i klasztorn¹, wyjednaæ u Rz¹du emeryturê stosown¹,
jaka przypaœæ winna na mnie jako Ksiêdza poklasztornego, któremu ju¿ przy kassacyi klasztoru naszego s³u¿y³o prawo do emerytury, a któr¹ Rz¹dowi przez tyle
105
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, Obra, 30.06.1860, AAP, Akta Praesidii /
/ Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
106
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, Obra, 12.09.1860, tam¿e.
107
Tam¿e.
200
PAWE£ ZAJ¥C
lat oszczêdzaj¹c, obj¹wszy w miejsce emerytury obowi¹zki parafialne bardzo
ubogo uposa¿onego Probostwa, s¹dzê, ¿e z tego powodu s³u¿yæ mi powinno teraz prawo do wy¿szej emerytury.
Oczekuj¹c za ³askawem staraniem i wp³ywem Celsissimi Domini pomyœlnego skutku mej najpokorniejszej proœby, mam zaszczyt wyznaæ mnie z najg³êbszem
uszanowaniem Celsissimi Domini wdziêcznym i najni¿szym s³ug¹108.
Ksi¹dz W³adys³aw Lewandowski ust¹pi³ z funkcji proboszcza 1 kwietnia
1861 r. O wakuj¹ce stanowisko zabiega³ pocz¹tkowo ks. Wojciech Pampuch,
usuniêty przez prusk¹ administracjê z funkcji nauczyciela religii przy gimnazjum
w Lesznie109. Ostatecznie nastêpc¹ ks. Lewandowskiego zosta³ dotychczasowy
wikariusz wolsztyñski, ks. J. Amman. Jeszcze w pocz¹tkach 1861 r. wydzier¿awi³ od ustêpuj¹cego poprzednika ogród klasztorny, by nie zd¹¿yli wydzier¿awiæ
go Niemcy, którzy z w³aœciw¹ sobie chciwoœci¹ nañ czyhali110. Dzier¿awê zap³aci³ z góry, a nastêpnie zainwestowa³ w uprawê ³¹cznie 21 mórg ziemi, niepewny
co do reakcji przysz³ego proboszcza. Proponowa³ objêcie w komendê parafii
obrzañskiej do koñca roku, by unikn¹æ ewentualnych nieporozumieñ na tle finansowym z nowym proboszczem, który w tym czasie móg³by zostaæ wy³oniony w drodze zwyk³ego konkursu. Kuria arcybiskupia nie zgodzi³a siê jednak na
to, chc¹c jak najszybciej uregulowaæ sytuacjê w parafii w sposób trwa³y. Konkurs na beneficjum obrzañskie og³oszono 22 marca 1862 r. i ks. Amman okaza³
siê jedynym zg³oszonym kandydatem – nades³a³ wymagane prace pisemne i z³o¿y³ zadowalaj¹cy egzamin ustny 111. W lipcu 1862 r. otrzyma³ w komendê beneficjum obrzañskie i przej¹³ odpowiedzialnoœæ za duszpasterstwo w parafii.
ZA£¥CZNIKI
1. Organista obrzañski Antoni Sikorski do ks. abpa Leona Przy³uskiego
ród³o: AAP, Akta Praesidii / Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor
XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
Jaœnie Wielmo¿ny Arcy Pasterzu Dobrodzieju! Obra 22/8 55
Wszyscy udaj¹cy siê w potrzebach swoich do Jaœnie Wielmo¿nych Panów
Dobrodziejów wzglêdów, powszechnie odchodz¹ z uwielbianiem tej dobroczyn108
Ks. W. Lewandowski do abpa Leona Przy³uskiego, Obra, 30.07.1860, AAP, [Emeryci i dom
ksiê¿y emerytów w Obrze. Generalia IV, 1851-1860], sygn. OA V 312, s.f.
109
Ks. W. Pampuch do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 22.02.1861, tam¿e.
110
Ks. J. Amman do abpa Leona Przy³uskiego, Wolsztyn, 1.03.1861, tam¿e.
111
Konsystorz Arcybiskupi do abpa Leona Przy³uskiego, Poznañ, 16.05.1861, tam¿e.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
201
noœci, w liczbie tych i ja, biedny stary organista XX. Cystersów postawiony jestem; oœmielam siê sw¹ pod³¹ g³osk¹ jak najpokorniej zatrudniæ kilka wyrazami
m¹ niegodn¹ proœb¹ Jaœnie Wielmo¿nego Arcy Pasterza Dobrodzieja, o ³askawe
przyjêcie i podanie do druku Pieœni wypisane z melodyjami, ze Œpiewnika Koœcielnego, które ju¿ poda³em pod Cenzurê, do Przeœwietnego Arcy Biskupiego
Konsystorza. Przy³¹czam tak¿e i Intency¹ przed Msz¹ Œ. je¿eli by by³a wola Jaœnie Wielmo¿nego Arcy Pasterza Dobrodzieja j¹ tak¿e do druku podaæ, aby siê
lud zgromadzony w ka¿dej parafii, s³ysz¹c j¹ co niedziele i œwiêta, tem prêdzej
siê nauczy³, jak j¹ ma ofiarowaæ Bogu Ojcu przedwiecznemu.
By³bym bardzo szczêœliwy i wraz z moj¹ 19. letni¹ córk¹, która ju¿ od dwóch
lat ma zamiar wst¹piæ do Zakonu Panieñ, ju¿ w roku przesz³ym wyrobi³em jej
Paszport do Chem³na, ale niestety gdy X. Teofil Baczyñski S.J. pisa³ do Prze³o¿ony Klasztoru Che³m. list jego zwrócony zosta³, bo Prze³o¿ona wyjecha³a do Pary¿a i nie wróci³a jeszcze; a tak biedna panieñka oczekuje mi³osierdzia Boskiego
dla ubóstwa swego, a¿ siê poda jaka pora dla niej, albo jaki fundusz, gdzie by
siê z chêci¹ natychmiast pospieszy³a. Przepraszam jak najpokorniej za d³ugie
moje wyrazy, Jaœnie Wielmo¿nego Arcy Pasterza Dobrodzieja mego, ten który
zostaje wysokim upowa¿nieniem.
Jaœnie Wielmo¿nego Arcy Pasterza Dobrodzieja,
najni¿szym podnó¿kiem
Antoni Sikorski, teraŸniejszy Organista Oberski, który sobie ¿yczy byæ nim
a¿ do œmierci, 72 lat stary, stryj s.p. Sikorskiego w Poznaniu, nauczyciela g³uchoniemych by³ego.
PS.
Proszê jak najpokorniej Jaœnie Wielmo¿nego Arcy Pasterza Dobrodzieja
mego, aby mnie obroni³, aby Rz¹d nie przy³¹czy³ Organari¹ do Nauczycielów, bo
zapewne i Jmc. X. Proboszcz Lewandowski bêdzie siê mn¹ opiekowa³, bo zakrystia oberska potrzebuje cz³owieka rzetelnego, od 1794 r. s³u¿y³em ju¿ Cystersom,
gdyby do dziœ dnia by³a exystencya, s³u¿y³bym ju¿ 61 lat. Jestem biedny, bo mnie
Rz¹d skrzywdzi³ rocznie. 62 tal. Które udowodniæ mogê z protoko³u zrobionego
w roku 1836.
2. Pierwszy za³¹cznik z listu Antoniego Sikorskiego do ks. abpa Leona
Przy³uskiego
ród³o: AAP, Akta Praesidii / Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor
XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
Spis pieœni, które uzyska³em od OO. Jezuitów, a szczególnie od Jmc. Xiêdza Baczyñskiego S.J.
1. Pastuszki Nr 1, 2, 3, na 3 i 4 g³osy, z organem.
202
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
PAWE£ ZAJ¥C
Memorare na 4 g³osy i z Organem Solo Brilan.
Christus natus est nobis, na 3 g³osy z organem.
Salve JESU.
Narodzi³ siê JEZUS Chrystus.
Przybie¿eli do Betlejem Pasterze.
Powiedzcie Pasterze mili.
Pan z Nieba i z ³ona Ojca przychodzi.
Lulaj¿e Jezuniu moja pere³ko.
Ach witaj¿e po¿¹dana per³o droga z nieba.
Pasterze mili coœcie widzieli.
Anielski chór zwiastuje zbawienie Pasterzom.
Pastuszkowie ze snu powstali.
Niepojête dary dla nas daje.
Bóg siê rodzi, gwiazda wschodzi.
Ca³a ziemia, wszystkie kraje.
Bêdê Ciê wielbi³ mój Panie.
Bóg siê rodzi moc truchleje.
Wstawszy Pasterz.
W ¿³obie le¿y.
Narodzi³ siê w stajni Jezus ubogi.
Anio³ Pasterzom mówi³.
Pieœni postne
23. Rozmyœlajmy dziœ wierni chrzeœcijanie.
24. O duszo wszelka nabo¿na.
25. Pieœñ o siedmiu s³owach Pañskich.
26. Msza postna. Jezu, któryœ trzy godziny.
27. Jezu Chryste Panie mi³y.
28. Dobranoc g³owo œwiêta. Ach mój Jezu jak ty klêczysz.
29. Ju¿ Ciê ¿egnam najmilszy.
Na Zmartwychwstanie Pañskie
30. Chrystus zmartwychwstan jest.
31. Weso³y nam dziœ dzieñ nasta³.
32. Wsta³ Pan Chrystus.
33. Wys³awiajmy Chrystusa Pana.
34. Weselmy siê chrzeœcijanie.
35. Pan Jezus wniebowstêpuje.
36. Przyb¹dŸ Duchu Przenajœwiêtszy Stworzycielu.
37. Zst¹p Duchu Przenajœwiêtszy.
38. Dzieñ uroczystej radoœci.
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
39.
40.
41.
42.
43.
44.
45.
46.
47.
48.
Przyb¹dŸ do nas Goœciu wziêty.
Jeden w naturze, w osobach troisty.
Znami dziœ niebiosa Stwórcê wys³awiajcie.
Po ca³ym œwiecie niechaj chwa³a bêdzie.
O przenajœwiêtsza Hostyja.
Przed tak wielkim Sakramentem.
Twoja czeœæ chwa³a.
Rzuæmy siê wszyscy spo³em.
Niechaj bêdzie pochwalony.
U drzwi twoich.
Pieœni o Najœwiêtszej Maryi Pannie. [49-52] Na Nieszporach za Salve.
49. Witaj Królowo Matko litoœci.
50. Panno Maryja Matko ws³awiona.
51. Witaj królowa gwiazdo niebieska.
52. Królowa Nieba, Panno Maryjo.
53. Witaj œliczna jak zorza.
54. Matko potê¿na na niebie i ziemi.
55. IdŸmy tulmy siê jak dziadki.
56. O której ber³a l¹d i morze s³ucha.
57. Honor Maryja.
58. Królowo Nieba od Boga obrana.
59. Na jasnej górze.
60. Witaj Jutrzenko rano powstaj¹ca.
61. Matko Szkaplerza œwiêtego.
62. Zgóry Karmelu Szkaplerza S.
63. Bo¿e z Twoich r¹k ¿yjemy.
64. Pieœñ o Œ. Jadwidze.
65. Pieœñ o S. Katarzynie P. i Mêczennicze.
66. Maryja Ÿrzód³o radoœci.
67. Wpierwszym momencie.
68. Z wyroków nieba Maryja siê rodzi.
69. Anio³ Gabryel w poselstwie przychodzi.
70. Maryja Panna El¿bietê nawiedza.
71. Czystsza nad s³oñce oczyszczenia czeka.
72. Wziêta do Nieba Maryja Królowa.
73. Tysi¹c kroæ b¹dŸ pozdrowiona Królowa.
74. Kiedy ranne wstaj¹ zorze.
75. Wszystkie nasze dzienne sprawy.
76. Pieœñ o S. Filomenie Pannie i Mêczennicy.
77. Pieœñ o S. Walentym, 3 pieœni.
78. Pieœñ o S. Józefie.
203
204
79.
80.
81.
82.
83.
84.
85.
86.
87.
88.
89.
90.
91.
92.
PAWE£ ZAJ¥C
Pieœñ o S. Miko³aju.
Pieœñ o S. Wawrzyñcu.
Pieϖ o S. Rochu.
Pieœñ o S. Bronis³awie Pannie Zakonnicy.
Pieϖ o S. Rozalii Pannie.
Pieœñ o S. Barbarze Pannie i Mêczennice.
Pieϖ o S. Annie Matce Naj. Maryi Panny.
Litania o Najœwiêtszej Maryi Pannie i S. Pañskich.
Pieœñ o urodzaj, deszcz lub pogodê, z ³aciñska: Domine Rex.
Pieœñ mszalna, na wszystkie uroczystoœci Najœw. Maryi Panny.
O Maryja moja radoϾ.
Pieœñ o S. Stanis³awie B. i M.
Msza za Umar³ych.
Pieœni 3 o Najœwiêtszej Maryi Pannie Ró¿añcowej. Litania o Najs³od. Imieniu JEZUS i o S. Pañskich z melodyjami.
3. Drugi za³¹cznik z listu Antoniego Sikorskiego do ks. abpa Leona Przy³uskiego
ród³o: AAP, Akta Praesidii / Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, Klasztor
XX. Cystersów w Obrze, 1835-1925, syng. OA X 622, s.f.
Intencja przed Msz¹ Œw. [u³o¿ona przez ks. Norberta Domagalskiego]
Wszechmog¹cy i wieczny Bo¿e, przed którego obecnoœci¹ jestem. Oddajê
najg³êbszy pok³on Najœwiêtszemu Majestatowi Twemu, Którym Niebo i Ziemiê
nape³niasz. Wyznajê ¿yw¹ wiar¹, ¿e Ty jesteœ moim Stwórc¹, ¿e ja jestem dzie³em
Twojej Wszechmocnoœci, ¿e wszystko co mam i czem jestem, tak co do cia³a, jak
co do duszy, wzi¹³em od Ciebie. Nie mam o Bo¿e czem odwdziêczyæ Ci za tak
wielkie Dobrodziejstwa, któremi opatrujesz miê w tem ¿yciu i które mi dadŸ obiecujesz w Wiecznoœci. Sk³adam Ci tê najdro¿sz¹ Ofiarê Cia³a i Krwi JEZUSA
Chrystusa Syna Twego, Ojcze Niebieski, któr¹ Ty sam postanowi³eœ i czyniæ j¹
sobie kaza³eœ. Sk³adam Ci tê Ofiarê, w której masz najwiêksze upodobanie i przez
któr¹ wszystko otrzymam u Tronu mi³osierdzia Twego. Ofiarujê Ci wiêc o Bo¿e tê
Mszê Œwiêt¹ na pami¹tkê ¿ycia mêki i œmierci Pana naszego JEZUSA Chrystusa.
Ofiarujê Ci wszystkie Jego podró¿e, prace i przykroœci, które dla mnie wycierpia³. Ofiarujê Ci Jego modlitwy, smutek i krwawy pot w Ogrojcu. Ofiarujê Ci
Jego policzki u Annasza, Jego zniewagi u Kajfasza, Jego wyœmianie u Heroda,
Jego biczowanie i cierniem koronowanie s¹downie [u] Pi³ata, Jego na œmieræ
skazanie, Jego niesienie Krzy¿a, Jego Krew rany i œmieræ, któr¹ dla mojej mi³oœci poniós³. To wszystko ofiarujê Ci Bo¿e najprzód na oœwiadczenie najg³êbszy
Czci Boskiemu Majestatowi Twemu, wyznaj¹c Twoje nade mn¹ najwy¿sze pano-
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
205
wanie i mój œcis³y obowi¹zek s³u¿enia Tobie; po wtóre ofiarujê Ci na podziêkowanie za wszystkie Dobrodziejstwa i ³aski, któreœ wyœwiadczy³ Najœwiêtszej Maryi Pannie, Œwiêtym Niebianom, wszystkim ludziom i mnie niegodnemu; potrzecie ofiarujê Ci na wyp³acenie siê za wszystkie grzechy moje i na odpuszczenie
kary, któr¹ przez nie zas³u¿y³em; poczwarte ofiarujê Ci na uproszenie sobie ³aski, której potrzebujê do strze¿enia siê grzechów i do æwiczenia siê w cnotach,
tudzie¿ na otrzymanie tego wszystkiego, cokolwiek Ty sam Bo¿e widzisz, ¿e mi
jest potrzeba do ¿ycia doczesnego i wiecznego. Na koniec ofiarujê Ci Bo¿e tê
Msz¹ Œwiêt¹ za Królów i Panów Chrzeœcijañskich, abyœ im da³ pokój i zgodê. Za
Biskupów Plebanów i Kap³anów Katolickiej Wiary, abyœ im udzieli³ ³ask potrzebnych do rz¹dzenia duszami im powierzonemi; za Dobrodziejów, Krewnych, Przyjació³ i znajomych, abyœ ich w mi³oœci i s³u¿bie Twojej utrzymywa³. Za zostaj¹cych w utrapieniu i pokusach, za podró¿nych, za chorych, abyœ ich cieszy³
i wspomaga³. Za sprawiedliwych ludzi, abyœ ich w dobrem utwierdza³. Za grzeszników, abyœ ich do siebie nawróci³. Za Pogan, Heretyków i niedowiarków, abyœ
ich przywodzi³ do uznania prawdy. Za tych którzy siê za mnie modl¹, albo mojej
modlitwy potrzebuj¹. Za Dusze w Czyœæcu, abyœ je z m¹k wyzwoli³, zgo³a. Ofiarujê Ci Bo¿e tê Msz¹ Œwiêt¹, za ca³y œwiat, aby Ciê zna³ i kocha³, Boga w trzech
Osobach jednego, Ojca, Syna i Ducha Œwiêtego, który ¿yjesz i królujesz na wieku wieków. Amen.
O nabo¿ne Pozdrowienie Anielskie uprasza za Duszê s.p. X. Norberta Domagalskiego.
SUMMARY
After 1836 the income of the parish priest and the parish were to be guaranteed by the Prussian
administration, but the full amount was not paid for several years. The original project of opening
a home for retired priests was never realized. The parish priest was assisted in his pastoral ministry
by Fr. Piotr Widawski, who actually fulfilled the responsibilities of the curate. Charitable work was
continued, especially the support of the widows who lived in the parish hospital, but eventually the
Prussian authorities ordered for it to be shut down. Patriotic activity was also pursued and parish
branches of the Polish League (Liga Polska) were founded. A short stay of the Jesuits was marked
by an untimely death of Fr. Karol Antoniewicz, who was buried in the crypt of the church in Obra.
Keywords
Obra, the Prussian Partition, kasata cystersów, pastoral ministry, beneficjum parafialne,
retired priests, monastic libraries, Jesuits, Karol Antoniewicz SJ, Fr. Aleksander Je³owicki,
Fr. Piotr Widawski, Fr. W³adys³aw Lewandowski
206
PAWE£ ZAJ¥C
UPOSA¯ENIE PARAFII OBRZAÑSKIEJ I WYBRANE ASPEKTY DZIA£ALNOŒCI…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
207
WIELKOPOLSKI
FELIKS LENORT
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Wydzia³ Teologiczny
„Gazeta Koœcielna” (1843-1849) i „Tygodnik Koœcielny” (1850),
czyli druga i trzecia
inicjatywa czasopiœmiennicza Jana Nepomucena Jabczyñskiego
„Gazeta Koœcielna” (“The Church Daily”; 1843-1849) and „Tygodnik Koœcielny”
(“The Church Weekly”; 1850) – the Second and Third Journalistic Initiative
of Jan Nepomucen Jabczyñski
Na pocz¹tku by³o „Archiwum Teologiczne”, które chlubnie dzier¿y palmê
pierwszeñstwa w dziejach czasopiœmiennictwa koœcielnego w Poznaniu. Wychodzi³o w kwartalnych odstêpach jedynie dwa lata (1836-1837)1. By³o konsekwentnie wierne swoim za³o¿eniom, które jednak okaza³y siê zbyt wysokie, zbyt ambitne, jak na oczekiwania szerokich krêgów duchowieñstwa, nawet gdy dotyczy³o
to w przewa¿aj¹cej mierze duchowieñstwa obu diecezji wielkopolskich, do których przede wszystkim by³o zaadresowane. By³o te¿ zapewne zbyt teoretyczne,
nadmiernie teologiczne. I tak w koñcu okaza³o siê, ¿e aktualnie mniejsze by³o
zapotrzebowanie na teologiczny kwartalnik, w którym na dodatek spor¹ czêœæ
zajmowa³y drukowane Ÿród³a do naszej historii koœcielnej, sk¹din¹d bezcenne,
a wyraŸnie wiêksze na sprawy bie¿¹cego ¿ycia koœcielnego. Sta³o siê te¿ oczywiste, ¿e winna ulec zmianie nie tylko formu³a, ale i czêstotliwoœæ ukazywania
siê pisma. Niemniej jednak te dwa lata istnienia pisma spe³ni³y przede wszystkim funkcjê u¿ytecznego doœwiadczenia: ta suma doœwiadczeñ zostanie za kilka
lat twórczo wykorzystana, tak¿e w rozeznaniu zapotrzebowania czytelniczego, bo
dotychczas tego rodzaju czytelniczy rekonesans nie mia³ u nas precedensu.
I tak po piêciu latach od zawieszenia „Archiwum Teologicznego”, z baga¿em nabytych redakcyjnych i wydawniczych doœwiadczeñ, ze œwiadomoœci¹ sukcesów i pora¿ek, ks. Jan Nepomucen Jabczyñski wyst¹pi³ z now¹ inicjatyw¹.
Zob. F. Lenort, „Archiwum Teologiczne” w latach 1836-1837, czyli u pocz¹tków czasopiœmiennictwa katolickiego w Poznaniu, „Ecclesia. Studia z Dziejów Wielkopolski”, t. 7, 2012,
s. 189-213.
1
208
FELIKS LENORT
By³o oczywiste, ¿e nie bêdzie to nowy kwartalnik, jak dotychczas, ani miesiêcznik, ale tygodnik. I tak siê te¿ sta³o. Z dniem 31 marca 1843 r. na œwiat³o dzienne
wysz³a w Poznaniu „Gazeta Koœcielna”, pierwszy u nas tygodnik katolicki, do³¹czaj¹c do zadomowionych ju¿ tu kilku inicjatyw czasopiœmienniczych.
*
Na jaki grunt prasowy „Gazeta Koœcielna” trafi³a? Przede wszystkim by³a tu
„Gazeta Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego” (1815-1865), wyros³a z „Gazety
Po³udniowo-Pruskiej” (1794-1806) i „Gazety Poznañskiej (1806-1815). Pismo
ukazywa³o siê pocz¹tkowo dwa razy w tygodniu, ale od pocz¹tku roku 1830
codziennie, oprócz niedziel i œwi¹t. Zaznaczmy, ¿e wychodzi³o te¿ w wersji niemieckiej jako „Zeitung des Grossherzogthum Posen”. „Gazeta Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego” by³a wówczas na tym terenie jedynym czasopismem informacyjnym. Informacje dotyczy³y g³ównie wydarzeñ w pañstwie pruskim, ¿ycia
towarzyskiego, tak¿e dworu, nominacji i awansów urzêdniczych, zgonów, zaœlubin, ale by³y te¿ wiadomoœci z ¿ycia artystycznego w Poznaniu, ¿ycia gospodarczego, nieco politycznych ze stolic europejskich. Trzeba zaznaczyæ, ¿e by³a
to gazeta polska, ale punkt widzenia by³ pruski. Ukazywa³ siê te¿ „Przyjaciel
Ludu” (1834-1849) – jak sam siebie okreœla³ – tygodnik potrzebnych i po¿ytecznych wiadomoœci, wychodz¹cy wprawdzie w Lesznie, ale autorów mia³ w przewa¿aj¹cej mierze z Poznania i tutaj by³ obecny. By³ przeznaczony raczej dla œrodowisk wiêcej wykszta³conych ani¿eli dla ludu, jak sugerowa³ tytu³, poœwiêcony
dziejom ojczystym, w tym literaturze, sztukom piêknym, etnografii, folklorowi,
ostro¿nie politycznie konserwatywny i katolicki. By³ tu te¿ tygodnik „Szkó³ka
Niedzielna” (1837-1853), okreœlaj¹cy siê jako pismo czasowe poœwiêcone w³oœcianom, tak¿e wychodz¹cy w Lesznie, redagowany przez ks. Tomasza Borowicza, póŸniej przez ks. Symforiana Tomickiego – swoisty poradnik gospodarski
z wieloma radami, tak¿e z ¿ycia religijnego. Pismo by³o redagowane przez duchownych, nie reprezentowa³o jednak w ¿adnym wypadku modelu tygodnika,
który tu zamierzamy przywo³aæ2.
Wydarzeniem w dziejach czasopiœmiennictwa poznañskiego by³o pojawienie
siê „Tygodnika Literackiego” (1838-1845), pisma nieograniczaj¹cego siê wy³¹cznie do problematyki lokalnej, ale wrêcz przeciwnie, maj¹cego ambicje ogólnopolskie, rozpowszechnianego tak¿e w zaborze rosyjskim i austriackim, w pewnej
mierze popularnego równie¿ w krêgach emigracji, g³ównie francuskiej. Dominowa³a na jego ³amach literatura, ale by³y te¿ materia³y historyczne. „Tygodnik
2
Zob. W. Jakóbczyk, Prasa polska w Wielkopolsce w latach 1832-1858, w: Prasa polska
w latach 1661-1864, red. J. £ojek, Warszawa 1976, s. 248 i nn.; E. Pieœcikowski, ¯ycie literackie
Poznania w pierwszej po³owie XIX wieku, w: Dzieje Poznania 1793-1918, t. 2*, red. J. Topolski,
L. Trzeciakowski, Poznañ 1994, s. 586 i nn.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
209
Literacki” by³ zwi¹zany ze œrodowiskami demokratycznymi, a pod koniec swego istnienia zbli¿y³ siê do utopijnego socjalizmu o zabarwieniu chrzeœcijañskim3.
Jak widaæ, nie by³o tu dot¹d tygodnika ex professo katolickiego. W tej sytuacji
inicjatywa Jana Nepomucena Jabczyñskiego okaza³a siê na terenie poznañskiej
prasy nowoœci¹ w jakiejœ mierze oczekiwan¹, wnosz¹c w to œrodowisko model
i propozycjê tygodnika – jakoœæ na tym terenie dot¹d nieznan¹.
Wydawanie tygodnika wymaga³o wype³nienia uprzednio okreœlonych procedur zarówno pañstwowych, jak i koœcielnych. Jabczyñski musia³ najpierw postaraæ siê o zgodê na to wydawnictwo u w³adz pruskich. Edykt królewski z roku
1819, który wprowadza³ cenzurê prewencyjn¹ wszelkich druków, zosta³ na szczêœcie po roku 1840 nieco zliberalizowany. Wymagane zezwolenie w³adz pruskich
nadesz³o ju¿ 12 listopada 1840 r., ale do w³adz koœcielnych zwróci³ siê Jabczyñski dopiero 25 lutego 1843 r., a wiêc trzy lata póŸniej. Nie ¿y³ ju¿ arcybiskup
Marcin Dunin, dlatego odnoœne pismo skierowa³ do ksiêdza Stanis³awa Gajerowicza, administratora archidiecezji. Pisa³ m.in.:
Upatruj¹c coraz wiêksz¹ potrzebê jakowego pisma religijnego w jêzyku polskim, któreby wœród obecnego antireligijnego kierunku tutejszego piœmiennictwa
pos³u¿y³o do prostowania z³ej i gorsz¹cej niekiedy opinii i by³o zarazem niejako
ogniskiem naukowego wpoœród duchowieñstwu Archidiecezji Poznañskiej i GnieŸnieñskiej ¿ycia, zamierzy³em by³ ju¿ dawniej w miejsce usta³ego „Archiwum teologicznego” wydawaæ tak nazwan¹ Gazetê Koœcieln¹, któraby po jednym arkuszu co tydzieñ wychodzi³a….
Jest jeszcze proœba o wyznaczenie cenzora koœcielnego i powiadomienie, ¿e
gazeta ma byæ drukowana w drukarni Stefañskiego w Poznaniu i jego nak³adem,
i uwaga, ¿e bli¿sze szczegó³y tego¿ pisma siê tycz¹ce, umieszczone bêd¹ w jego
najpierwszym artykule, tudzie¿ przy zapewnieniu, ¿e to¿ samo bêdzie jedynie mia³o na celu dobro Religii i Koœcio³a.
Jakie by³y te bli¿sze szczegó³y, które zapowiada³ redaktor? Istotnie, przedstawia³ je w artykule wstêpnym, a w³aœciwie w pierwszym artykule pierwszego
dzia³u „Rozprawy i rzeczy religijne”, który odt¹d bêdzie w tym miejscu sta³ym
i g³ównym dzia³em tego pisma. Chwali najpierw obfitoœæ „pism czasowych”, które sta³y siê w tym stuleciu wa¿nym czynnikiem wymiany myœli w ka¿dej nieomal ga³êzi nauk, i dodaje, ¿e piœmiennictwo teologiczne te¿ posz³o tym tropem,
ale nie u nas – zauwa¿a: Kiedy jednak w innych krajach duch dziennikarski pod
wzglêdem religijnym tak wielkie czyni³ postêpy, nasza literatura teologiczna nietkniêtym le¿a³a od³ogiem. Wspomina o odwadze, która towarzyszy³a mu w roku
1836, gdy zacz¹³ wydawaæ „Archiwum Teologiczne”. Przeminê³o odt¹d lat piêæ,
3
Zob. Z. Kosidowski, Z okresu z³otego kultury Poznania. Tygodnik Literacki 1838-1845, Poznañ 1938; B. Zakrzewski, Tygodnik Literacki 1838-1845. Zarys monograficzny, Warszawa 1964.
210
FELIKS LENORT
a kiedy w tym przeci¹gu czasu w literaturze œwieckiej kilka innych pism powsta³o, z zakresu teologii nie pojawi³o siê ¿adne, pomimo, ¿e potrzeba pisma religijnego coraz powszechniej czuæ siê dawa³a. Pod takiemi okolicznoœciami pojmuj¹c po prostu interes religijny naszej publicznoœci, odwa¿yliœmy siê po raz drugi,
w porozumieniu z naszymi wspó³pracownikami w winnicy pañskiej z Archidiecezyi gnieŸnieñskiej i poznañskiej wyst¹piæ z nowem tego rodzaju pismem pod nazw¹ „Gazety Koœcielnej”.
S³owo „gazeta” w tytule coraz bardziej ju¿ ówczeœnie zadomowione w odniesieniu do wydawnictw prasowych mia³o wyraŸnie odró¿niæ nowe pismo od
œciœle teologicznego, jakim w istocie by³o „Archiwum Teologiczne”. Tym razem
mia³a to bowiem byæ gazeta – mówi redaktor – która poza jedn¹ czy drug¹ „rozprawk¹” teologiczn¹ poœwiêci wiele miejsca informacjom z ¿ycia Koœcio³a lokalnego i powszechnego. Trzy dzia³y zaplanowane w za³o¿eniach wstêpnych
by³y konsekwentnie realizowane. Pierwszy to „Rozprawy i rzeczy religijne”, drugi – „Doniesienia koœcielne miejscowe i zagraniczne”, trzeci – „Wiadomoœci literackie miejscowe i zagraniczne”. Dodajmy, ¿e s³owo „literackie” nie jest tu
u¿yte w rozumieniu literatury piêknej, ale raczej jako opis nowych ksi¹¿ek
i wydawnictw teologicznych, koœcielnych. Pierwszy dzia³ jednak by³ w za³o¿eniu redakcyjnym dzia³em g³ównym. Œwiadczy³a o tym i grafika jego czcionek,
wyraŸnie wiêksza od pozosta³ych, ale przede wszystkim ciê¿ar gatunkowy tekstów tam zamieszczanych. Ich cel jest wyraŸnie okreœlony: oœwiecenie i zbudowanie religijne. Jest wyraŸne przyznanie, ¿e tak zwany duch czasu jest nieprzyjazny dla rzeczy boskich. Bywaj¹ tacy – zauwa¿a redaktor – którzy oœwiadczaj¹
siê przeciw religii, bo to nale¿y do mody, ale jest tak czêsto dlatego, ¿e w gruncie rzeczy nie znaj¹ wiary i wystêpuj¹ przeciw jej zasadom, usi³uj¹ zburzyæ tej
wiary fundamenty, których s¹ nieœwiadomi. Na szczêœcie jest ich u nas mniejszoœæ – zauwa¿a. Widaæ wyraŸnie, ¿e „Gazeta” chce tu spe³niæ oœwiecaj¹ce zadanie, ¿e bêdzie to jedna i nierozdzielna ca³oœæ wiary, nadzieji i mi³oœci w pojêciu i przelaniu ich w ¿ycie ludzkie tak jak ich naucza jak je pielêgnuje Koœció³.
Tak zakrojony pozytywny program, wyraŸnie dydaktyzuj¹cy, bez za³o¿onych
z góry polemik i walki, bez których jednak – co zrozumia³e – ¿adna gazeta nie
mo¿e siê obyæ – jest w za³o¿eniach redakcyjnych pisma obiecuj¹cy.
*
Spójrzmy obecnie do tego najwa¿niejszego dzia³u pisma, który objêtoœciowo jest te¿ najwiêkszy (pismo mia³o wielkoœæ tylko jednego arkusza), a któremu
przydano nazwê „Rozprawy i rzeczy religijne”, a wiêc nie „teologiczne”, jak to
by³o w „Archiwum”. Wydaje siê, ¿e redaktor po doœwiadczeniach wczeœniejszych
by³ bardziej ostro¿ny co do zamieszczania tekstów o przesadnie nadmiernym ciê¿arze intelektualnym. Ten cel usi³owa³ osi¹gn¹æ czêœciej poprzez opracowania
pretekstowe, ukazuj¹c egzemplarycznie podstawowe wartoœci wiary i moralno-
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, OA V 70
211
212
FELIKS LENORT
Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu, OA V 70
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
213
œci. Mamy tego przyk³ad ju¿ w pierwszym numerze, gdzie zosta³ zamieszczony
artyku³ pewnego protestanta z Anglii, poprzednio drukowany w kilku gazetach
europejskich, który wskazuje na cywilizacyjn¹ rolê Koœcio³a rzymskiego i jego
wyj¹tkowe i niepowtarzalne w tych dziejach miejsce. Ju¿ w nastêpnych dwóch
numerach zauwa¿amy tekst o religijnoœci Napoleona, opisuj¹cy w szczegó³ach
niezwyk³¹ pobo¿noœæ i dysputy teologiczne prowadzone jakoby przez tego wygnañca na Wyspie Œwiêtej Heleny, którego – dodajmy – wspomnienie wœród
naszych rodaków by³o wci¹¿ ¿ywe (I, 2, 3)4. Triumfem religii w Akademii Francuskiej zosta³ okreœlony drukowany fragment mowy nowego cz³onka tej korporacji, wskazuj¹cy na potrzebê zasad i wartoœci religijnych w œrodowisku naukowym (I, 6). Wskazywano, i¿ to, ¿e chrzeœcijañstwo ugruntowa³o siê i rozszerzy³o
na ca³ym œwiecie, nosi na sobie wyraŸne piêtno interwencji boskiej. Bardzo pouczaj¹cy mia³ byæ artyku³ o filozofach na ³o¿u œmierci, którzy w koñcu pojednali
siê z Bogiem, np. Voltairze (III, 40), albo tekst pod wymownym tytu³em Kilka
s³ów o wykszta³ceniu religijnem tak nazwanych oœwieconych u nas ludzi (V, 37,
38, 39), podpisany kryptonimem ÿXÿX, który wskazuje na braki w tym wzglêdzie
w szeregach – jeœli tak mo¿na powiedzieæ – ówczesnej inteligencji, albo w trzech
odcinkach drukowany artyku³ pt. Montalembert o wolnoœci nauczania i charakterze czasów obecnych (VII, 7, 8, 9), który apeluje o zaniechanie dwuznacznoœci
w tej wa¿nej sprawie.
W pierwszym dziale czasopisma wa¿n¹ rolê odgrywa³a tematyka zwi¹zana
z religi¹, jej istot¹, pocz¹tkami i znaczeniem. Zapewne na uwagê zas³uguje tu artyku³ pt. O w³aœciwym rozumieniu religii (I, 30-37), drukowany w oœmiu odcinkach i dopiero w ostatnim podpisany imieniem i nazwiskiem Felix Koz³owski
z dodaniem Freiburg Badeñski. By³ to tekst z wczeœniejszego okresu twórczoœci
tego filozofa i publicysty, który 18 lat póŸniej przyj¹³ œwiêcenia kap³añskie i by³
bardzo aktywny w ró¿nych dziedzinach ¿ycia intelektualnego i koœcielnego
w GnieŸnie i Poznaniu. Autorem na ³amach „Gazety” bywa³ póŸniej Koz³owski
wielokrotnie. Na artyku³ tu przywo³any zareagowa³ polemicznie niejaki Nikodem
Sza³opucki, wypowiedzi¹ pt. Czeœæ i zwyciêstwo idealizmowi. Ten „idealista” –
pisa³ Koz³owski – wyprowadza³ ca³kiem mylne wnioski z toku jego myœli, podczas gdy on sam uwa¿a siê zdecydowanie za „prawowiernego i myœl¹cego katolika”. Skorzysta³ póŸniej z okazji, by w artykule pt. Charakterystyka wydzia³u
teologicznego katolickiego we Freiburgu Badeñskim (IV, 14, 15) opisaæ obszernie œrodowisko teologiczne, które go ukszta³towa³o. Tekst koñczy siê zdaniem:
O bodajby ka¿dy pozna³ bli¿ej teologi¹ katolick¹ a umia³by wy¿ej ceniæ i mi³owaæ religi¹ Ojców, na któr¹ dziœ razem z nieprzyjació³mi bez namys³u powstaje.
Zapewne Koz³owski jest te¿ autorem tekstu pt. Liberalizm nowoczesny a Koœció³
4
pisma
Przywo³ywane tytu³y tekstów s¹ tu konsekwentnie oznaczane przez rocznik i numer czaso-
214
FELIKS LENORT
(VI, 16), w którym, powo³uj¹c siê na szwajcarskie obserwacje, przestrzega przed
zgubnym wp³ywem nowoczesnych pr¹dów liberalnych. Niewykluczone, ¿e jemu
tak¿e nale¿y przypisaæ autorstwo tekstu pt. O kierunku naszych czasów uwa¿anym pod wzglêdem religii (I, 32), w którym wskazuje na dobre i z³e skutki dzisiejszego postêpu w myœli i w praktyce dzia³ania cz³owieka.
„Gazeta Koœcielna” nie wdawa³a siê na ogó³ w konkretne spory polityczne, ale w g³ównym dziale „Rozprawy i rzeczy religijne” zauwa¿amy niejednokrotnie teoretyczne, ogólne rozwa¿ania wokó³ tej problematyki, np. w artykule
pt. Kilka s³ów o stosunku koœcio³a do pañstwa (VII, 4), podpisanym kryptonimem S.G., który rozpoczyna siê nieomal sielankowo: Koœció³ i pañstwo, dwa
najszczytniejsze utwory m¹droœci boskiej i umys³u ludzkiego, które choæ ró¿ne
pocz¹tkiem i celem, s¹ jednakowo¿ tajemniczym wêz³em tak z sob¹ splecione,
jak duch i cia³o w organizmie ludzkim … s¹ jak dwa oczy zawieszone w ogromnej g³owie rodu ludzkiego. Pretekstem do tej wypowiedzi by³o nowe pruskie
prawo konstytucyjne z roku 1848, które w szeœciu artyku³ach zajmuje siê obu
Koœcio³ami ³¹cznie, co spotka³o siê z wyraŸnie pozytywn¹ ocen¹ autora. O samym Koœciele, jego istocie i zadaniach, spotykamy wiele wypowiedzi, niejednokrotnie bardzo szczegó³owych. W artykule Koœció³ przysz³oœci (IV, 1) autor
wychodzi z prostej obserwacji, ¿e ludzkoœæ d¹¿y na wszelki sposób do jednoœci
i ¿e Koœció³ katolicki jest Koœcio³em teraŸniejszoœci i przysz³oœci, bo jest Koœcio³em ¿yj¹cej ludzkoœci. Jest to jakby przeniesienie tego skojarzenia na zgo³a odmienny pu³ap refleksji. Pamiêtano te¿, ¿e nale¿y przypominaæ o w³asnej
to¿samoœci Koœcio³a katolickiego, aby zdecydowanie odró¿niæ go od luteran.
Pos³u¿ono siê w tym celu fragmentem pism Skargi, który dobitnie wy³o¿y³ to
czem, prawdziwy Koœció³ poznaæ (III, 36, 46, 47). WyraŸnie pog³êbion¹ treœæ
zauwa¿amy w obszernym artykule O Koœciele jako gminie Chrystusowej (II,
44), ale i tu na koñcu jest ostrze¿enie przed Koœcio³em narodowym, którego
pomys³y ju¿ pobrz¹kiwa³y w Prusach (Ronge, Czerski). Jest na to ³agodna
uwaga: i nacó¿ Koœcio³y narodowe? Czy Koœció³ katolicki w ka¿dym narodzie
nie jest prócz tego, ¿e jest powszechnym dla ca³ej ludzkoœci wspólnym, oraz
narodowym? Do tego tematu wracano wielokrotnie, bo problem tzw. „Koœcio³a niemiecko katolickiego” budzi³ coraz wiêksze reperkusje. Podejmowano go
m.in. w artykule Co s¹dziæ o dzisiejszych zamachach na religi¹ i Koœció³ katolicki? (III, 18, 19) i bardziej konkretnie w tekœcie Rzut oka na odszczepieñstwo
od Koœcio³a katolickiego ks. Rongego i Czerskiego (III, 4)5. Perypetie zwi¹zane z rozwojem i w koñcu upadkiem tej sekty by³y szeroko relacjonowane na
ramach „Gazety”.
5
Zob. np. Z. Zaleski, Herezja Jana Czerskiego w Poznaniu, „Kronika Miasta Poznania”, R. 2,
1924, s. 161-195; A. Nadolny, „Deutschkatholizismus” ks. Jana Czerskiego w zaborze pruskim
1844-1859, „Studia Pelpliñskie”, 1978, s. 151-182, 1979, s. 213-253.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
215
Artyku³y zamieszczane w „Gazecie Koœcielnej” – co ju¿ wspominano – by³y
przewa¿nie niepodpisane, nieraz znakowane kryptonimem. Przy niektórych jednak zauwa¿amy nazwisko, przewa¿nie bez imienia. Tak by³o np. z autorem okreœlanym [Hirscher]. To zapewne Johannes Baptist Hirscher, wybitny teolog moralista6. Tutaj zaznajomiono czytelników z jego obszernym tekstem O religii (IV,
20, 21, 22), który jest systematycznym wyk³adem tego zagadnienia. Teksty wspominanego ju¿ Feliksa Koz³owskiego by³y podpisywane, ale to by³ wtedy popularny autor nie tylko jako polemista Bronis³awa Trentowskiego, ale przede
wszystkim autor (chcia³ byæ rozeznawany) poczytnej w pewnych krêgach dwutomowej opowieœci moralizacyjno-apologetycznej Ksi¹dz Józef Bogobojski czyli
moc religii chrzeœcijañskiej w umiejêtnoœci i ¿yciu (Gniezno 1848).
Jakie obszary doktryny i ¿ycia koœcielnego – poza wymienionymi – by³y
szczególnie preferowane w publicystyce „Gazety” w jej podstawowym dziale
„Rozprawy i rzeczy religijne”? Na pewno nie by³y to – jakby siê mog³o wydawaæ – sprawy biblijne, mo¿e dla odró¿nienia siê od protestantów, dla których
by³y to zagadnienia bardziej bliskie i interesuj¹ce. Tekst pod obiecuj¹cym tytu³em Czy mo¿e byæ pismo œ. jedynem Ÿród³em wiary chrzeœcijañskiej? ma w gruncie rzeczy charakter apologetyczny i polemiczny. Jest kilka przypomnieñ ze Starego Testamentu, np. Noego b³ogos³awieñstwo i przekleñstwo trzech jego synów
(III, 43) czy np. Kap³añstwo Aarona i kap³añstwo Melchizedecha (III, 48), podpisane kryptonimem „ks. S. z Galicyi”7, i Prawo rolnicze narodu ¿ydowskiego (IV,
11), w którym czytamy, ¿e prawo mêdrców Izraela jest w tym przedmiocie bardziej interesuj¹ce ni¿ prawo mêdrców greckich. „Gazeta” stara³a siê te¿ zauwa¿yæ nowe wydawnictwa biblijne. Z wielkim aplauzem pisano – i to w artykule
wstêpnym – o nowym, stereotypowym przedruku Nowego Testamentu w t³umaczeniu Jakuba Wujka, ozdobionym 170 obrazami, wydanym w Lipsku w roku
1844. Ale te¿ znalaz³y siê uwagi zobowi¹zuj¹ce do ostro¿nego czytania tego tekstu, aby nie ulec fa³szywym wnioskom, które luteran prowadz¹ na manowce (II,
14). Wielokrotnie odnotowywane s¹ tzw. biblijki, czyli ma³e antologie tekstów
lub tylko opowiadania dla celów dydaktycznych oparte na przekazie biblijnym.
Z du¿ym uznaniem pisano – tak¿e w artykule wstêpnym – o Dziejach Starego
i Nowego Testamentu dla u¿ytku szkolnej m³odzi (Leszno i Gniezno 1844), opracowanych przez ks. Antoniego Tyca (III, 36), podrêczniku na naszych ziemiach
bardzo popularnym i wielokrotnie wznawianym. Znamienne, ¿e ze zdecydowan¹
krytyk¹ spotka³ siê inny podrêcznik z tego zakresu, mianowicie Dzieje Starego
i Nowego Przymierza z ewangeliami na niedziele i œwiêta ca³ego roku pod³ug
W jêzyku polskim wydano m.in. jego ¯ywot Jezusa Chrystusa Syna Bo¿ego i Zbawiciela
œwiata (Leszno 1845) oraz ¯ywot Najœwiêtszej Panny Bogarodzicy Maryi (Grodzisk 1855).
7
Mo¿e to ks. Walerian Serwatowski, biblista, publicysta, który m.in. pisa³ dla „Pamiêtnika
Religijno-Moralnego” i poznañskiej „Warty”.
6
216
FELIKS LENORT
przek³adu pisma œwiêtego ks. J. Wujka, opracowany przez ks. Wojciecha Lewandowskiego, nauczyciela religii królewskiego katolickiego gimnazjum w Ostrowie
Wielkopolskim, wydany tam¿e w roku 1848. Obszerny tekst krytyczny na ten
temat ukaza³ siê na czo³owych stronach pisma (VI, 11, 12). Zarzucano mu przede
wszystkim opuszczenia i wady w uk³adzie treœci8.
Jeœli zapytaliœmy o obecnoœæ Biblii w publicystyce „Gazety”, to zapytajmy
te¿ o obecnoœæ pierwszych jej interpretatorów, czyli ojców Koœcio³a. Ten wgl¹d
w myœl staro¿ytnoœci koœcielnej by³ te¿ raczej nik³y. Mamy tu np. obszerny ¿yciorys œw. Augustyna (I, 4,5), ale to z racji uroczystego przeniesienia jego relikwii z Italii do Afryki. W odrêbnym artykule przedstawiono jego pogl¹d na temat
samobójstwa (IV, 42). Jest fragment z pism œw. Grzegorza z Nyssy o pielgrzymkach Kapadocjan do Jerozolimy (I, 22), opis mêczeñskiego ¿ycia œw. Ignacego
z Antiochii (II, 3). Autor tego tekstu ujawni³ siê jako „Wojciechowski Alumn seminarium poznañskiego”. Chêtniej zamieszczano z tego czasu teksty, które – jak
siê spodziewano – mog³y siê cieszyæ wiêkszym zainteresowaniem czytelniczym,
np. o katakumbach, w kilkuodcinkowym artykule pt. Przechadzka po podziemnym Rzymie (I, 13, 14, 15) czy z póŸniejszego okresu np. Krucjata dzieci 1212
(I, 4). Zaznaczono przytomnie, ¿e to nadzwyczajne, a dziœ trudne ju¿ do pojêcia
zjawisko, œwiadcz¹ce o tym, do czego mog¹ doprowadziæ religijne uczucia, nieokie³znane rozs¹dkiem.
Zagadnienia z przesz³oœci Koœcio³a cieszy³y siê w „Gazecie” pewnym zainteresowaniem, acz nie nadmiernym, w czêœci by³y to sprawy polskie czy s³owiañskie, ze szczególn¹ predylekcj¹ do wybranych, konkretnych problemów. Pisano
np. o postach w Koœciele katolickim, w szczególnoœci o poœcie czterdziestodniowym, w zarysie historycznym i aktualnym (III, 9, 11), o pocz¹tkach dziesiêcin
koœcielnych i ich naturze (V, 40), o legatach papieskich (II, 35), o zas³ugach papie¿y dla rozwoju oœwiaty (I, 9), o testamencie cesarza Karola Wielkiego z roku
806 (I, 16), o tym, co zawdziêcza ludzkoœæ zakonom (II, 29), o szacunku dla stanu duchownego dawniej i dziœ (II, 51, 52), w którym to tekœcie podkreœlono, ¿e
zmieni³a siê ta postaæ rzeczy, o wiele za czasów naszych, bo reformacja XVI w.
z jednej, a rewolucja francuska z drugiej, podkopa³y przez swe nastêpstwa wêgielny kamieñ dawnego szacunku i powa¿ania, okazywanego duchownym. Godny przywo³ania jest te¿ tekst o celibacie, drukowany w dwóch odcinkach a przedstawiaj¹cy najpierw rys historyczny, a nastêpnie jego znaczenie dla kap³ana
katolickiego (VI, 43, 44). W kilku odcinkach opisano historiê wprowadzenia
chrzeœcijañstwa u S³owian (V, 10, 11, 12). Tekst podpisany kryptonimem X.S.T.
by³ zapewne dla czytelników wiele wyjaœniaj¹cy, szczególnie w kontekœcie ujawnianych wrogich tendencji wobec wszelkiego rodzaju „schizmatyków”.
8
Zob. np. J. Szpet, Historia biblijna i typy jej podrêczników w nauczaniu katolickim w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim w porównaniu z nauczaniem biblijnym w Niemczech, Poznañ 1992.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
217
218
FELIKS LENORT
To, ¿e drukowano – wprawdzie sporadycznie – niektóre dokumenty papieskie, stanowi³o niew¹tpliwie œmia³oœæ wobec czytelników, szczególnie gdy drukowano je w ca³oœci, i to w jêzyku ³aciñskim. Tak by³o np. z brewe papie¿a
Grzegorza XVI z roku 1844 w sprawie protestanckich towarzystw biblijnych
czy z alokucj¹ papie¿a Piusa IX z roku 1847 (tym razem w jêzyku ³aciñskim
i polskim) w sprawie rzekomego konkordatu Stolicy Apostolskiej z Rosj¹. Alokucja zaprzecza doniesieniom niektórych pism, jakoby wymieniony konkordat
zosta³ ju¿ zawarty (VI, 3). Zamieszczono te¿ historyczn¹ bullê zjednoczeniow¹
Koœcio³a greckiego z ³aciñskim, wydan¹ na soborze florenckim w roku 1439
(VI, 41). Bulla wydrukowana wy³¹cznie w jêzyku polskim mia³a wyraŸny cel
dydaktyczny i w tamtym rozumieniu ekumeniczny, co zas³uguje na szczególn¹
uwagê. Unia florencka nie odnios³a wprawdzie po¿¹danego skutku, ale – jak
napisano w uwadze od redakcji – akt zjednoczenia, który przed³o¿yliœmy, nie
mniej nam pozostanie czcigodny, tak jak pami¹tka przesz³oœci jakote¿ jako zadatek lepszej przysz³oœci.
„Gazeta” zamieszcza³a sporadycznie materia³y z naszych rodzimych dziejów koœcielnych. Nie budzi to naszego zdziwienia, wszak Jabczyñski da³ siê
ju¿ wczeœniej poznaæ jako ich uznany badacz. Musia³ siê jednak samoograniczaæ, pamiêtaj¹c, ¿e zbyt obszerne teksty z tego obszaru nie przydawa³y poczytnoœci jego pierwszej inicjatywie czasopiœmienniczej. Tu dominowa³y z tej
materii teksty przewa¿nie z dziejów lokalnych, ukazuj¹ce nieznane na ogó³
szczegó³y, które poszerza³y wiedzê o naszej przesz³oœci – u¿ywaj¹c dzisiejszej
terminologii – z zakresu znajomoœci naszych „ma³ych ojczyzn”. By³ to np. tekst
o dawnym kolegium jezuickim w Bydgoszczy (I, 39), o katedrze, czyli kolegiacie w Kruszwicy (I, 44), o szpitalu œw. Jana w GnieŸnie (II, 2), o dawnym
klasztorze cystersów w L¹dzie (III, 41). Teksty o dawnych klasztorach mia³y
o¿ywiæ pamiêæ o ich dziejach, aby skutki kasaty pruskiej nie wp³ynê³y ostatecznie na ich zapomnienie. Za œmia³¹ decyzjê Jabczyñskiego nale¿y te¿ uznaæ
publikacjê dokumentów z najstarszych dziejów naszych parafii. Wydrukowa³
np. w jêzyku ³aciñskim i polskim dokument erekcyjny parafii Radomicko
z roku 1403 i parafii Lusowo z roku 1288 (II, 17, 33). Uzasadnia³ potrzebê takiej inicjatywy: wiele tych bezcennych dokumentów zaginê³o bezpowrotnie,
a te, które siê osta³y, nie s¹ w nale¿yty sposób chronione i mo¿e je spotkaæ los
podobny. By³y te¿ fragmenty jego badañ o szerszym zakresie, np. Wiadomoœæ
o synodach prowincyonalnych polskich i zbiorach ich statutów (VII, 18, 19,
20) 9. Dodajmy, ¿e pisa³ te¿ o koœciele Marii Panny in Summo w Poznaniu
(II, 12), a w czteroodcinkowym cyklu zamieœci³ tekst pt. Wiadomoœci historycz9
Kontynuowa³ to opracowanie w „Roczniku Towarzystwa Naukowego Krakowskiego z Uniwersytetem Jagielloñskim Po³¹czonego” 1849, s. 14-53. Ca³oœæ ukaza³a siê w osobnym odbiciu
w Krakowie w roku 1849.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
219
220
FELIKS LENORT
no-statystyczne o niektórych stosunkach dyecezyj poznañskiej w dawniejszych
czasach (IV, 6, 7, 8, 9)10
Teksty zamieszczane na czo³owej stronie „Gazety” w rubryce „Rozprawy
i rzeczy religijne” – w ka¿dym numerze by³ to przewa¿nie tylko jeden artyku³ –
dotyczy³y problematyki najró¿niejszej. Pytano na przyk³ad Co robi¹ dziœ nasi
ksiê¿a? (III, 5). Identyczne pytanie postawi³ wczeœniej autor w miejscowym
„Tygodniku Literackim”. Artyku³ wzbudzi³ ¿ywe zainteresowanie czytelników.
Na ³amach „Tygodnika” zamierza³ ustosunkowaæ siê do jego treœci, ale ostatecznie zamieœci³ uzupe³nienie i sprostowanie w „Gazecie”. Niebawem powrócono
do tej tematyki, i to w sposób zasadniczy, w artykule Dzisiejsze zadanie duchowieñstwa katolickiego (III, 20), który w du¿ej mierze jest powtórzeniem listu
pasterskiego jednego z biskupów. Te zadania, o których mowa, to przede wszystkim okreœlenie roli duchownych w sytuacji – jak napisano – szerz¹cych siê zamachów na religiê i Koœció³ katolicki. Radzono, jak po³o¿yæ tamê szerz¹cemu siê
z³u. Podjêto te¿ zagadnienie powo³ania duchownego w stosunku do narodu w poœród którego dzia³a (III, 38). Anonimowy autor nie pozostawia w¹tpliwoœci, jaka
jest jego opinia, gdy pisze, ¿e tam, gdzie religia jest po³¹czona z narodowoœci¹,
tam zgodnie z zasadami Chrystusa jest wszystko w granicach wskazanego od
Boga porz¹dku i s³usznego umiarkowania. Na czo³owym miejscu w numerze 15.
z roku 1845 zamieszczono tekst O braku ksiê¿y. Podano, ¿e liczba wakatów
w diecezjach wielkopolskich przekroczy³a kilkuset duchownych i ¿e nie widaæ
¿adnej perspektywy do zape³nienia tego braku.
Podejmowano zagadnienie biedy i nêdzy, która panowa³a w spo³eczeñstwie.
W artykule pt. Co u was s³ychaæ? Wszystko stare! (VI, 10) przedstawiono przejmuj¹cy i drastyczny obraz sytuacji. I có¿ to nam przedstawiaj¹ te ulice nasze?
Oto widok po¿a³owania godnej nêdzy, niedoli i rozpaczy. Te wyblak³e twarze, te
zsinia³e lub spiek³e usta, ten wzrok ob³¹kany, jakoœ nieufny, zdradliwy, podstêpny… te ³achmany, niby poœmiewisko… Powodem tej sytuacji jest niesprawiedliwoœæ ludzka, ale tak¿e zgubne teorie uszczêœliwienia ludzi, które tak go uszczêœliwi³y, ¿e z g³odu umiera, ale jest tak¿e znamienna próba diagnozy: Bo na có¿ te
¿elazne koleje, o których s³usznie lud nasz powiada, ¿e diabe³ nimi jeŸdzi, ta
wysoka doskona³oœæ sztuk, te nadête wiadomoœci, te przem¹drza³e agrykultury,
melioracje postêpowe… Co czyniæ wypada – pyta autor – rozwi¹zaæ rêce i jêzyk
Koœcio³a, rêce pe³ne jak dawniej, bo Koœció³ nie jest samolubem, on da cokolwiek bêdzie w jego mocy. Jakby uzupe³nieniem i ukonkretnieniem tej diagnozy
i apelu jest artyku³ na pierwszej stronie pt. O stosunku w jakim zostaj¹ szpitale do
Koœcio³a i jakie s¹ powinnoœci plebana wzglêdem szpitali swej parafii (IV, 17).
10
To zapewne fragment obfitych materia³ów, które przez d³ugie lata zbiera³ do napisania dziejów biskupów poznañskich, chocia¿ tego zamierzenia nie uda³o mu siê ostatecznie urzeczywistniæ.
Zob. F. Lenort, „Archiwum Teologiczne”…, s. 213.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
221
Bardzo interesuj¹ce s¹ drukowane tu Ustawy Towarzystwa celem wspierania
ubogich i biednych w mieœcie Poznaniu z roku 1845 (IV, 2). Celem Towarzystwa
– dowiadujemy siê – by³o nieœæ ulgê biednym miasta Poznania oraz usuwaæ
w miarê mo¿liwoœci przyczyny zubo¿enia. Jeden z 15 paragrafów okreœla³, ¿e dyrekcja Towarzystwa sk³ada siê z szeœciu cz³onków, w po³owie z Polaków, w po³owie z Niemców, i ¿e ¿ydowscy cz³onkowie bêd¹ uwa¿ani za Niemców. Dobrze,
¿e zosta³y ukazane w gazecie nasze tradycje organizacyjne w zakresie niesienia
pomocy ubogim, które siêgaj¹ XVI w., co nie znaczy, ¿e na ró¿ny sposób nie
praktykowano dzie³a mi³osierdzia wczeœniej. Podkreœlono wyj¹tkowe zas³ugi
w tej dziedzinie ks. Piotra Skargi. Wydrukowano List X Piotra Skargi, jezuity,
zalecaj¹cy oboje p³ci Bractwo Mi³osierdzia, pisany do mieszkañców miasta Poznania dnia 19. wrzeœnia 1588 (IV, 3). Apel okaza³ siê skuteczny, bo po kilkunastu latach, dnia 12 wrzeœnia 1599 r., zawi¹za³o siê w Poznaniu Bractwo Mi³osierdzia, co sam ks. Skarga szczegó³owo opisa³ i który to opis tu zamieszczono
(IV, 4). Zapewne Jabczyñski, drukuj¹c teksty o tych chlubnych przejawach mi³osierdzia w dawnej Rzeczypospolitej, chcia³ i tym razem okazaæ pozbawionym
swej ojczyzny Polakom, ¿e i w tej dziedzinie mog¹ byæ dumni ze swej historii.
Podobn¹ motywacjê, równie wynikaj¹c¹ z potrzeby chwili, nale¿y przypisaæ
inicjatywie bractw czy stowarzyszeñ trzeŸwoœci. Poœwiêcono im np. kilkuodcinkowy artyku³, podpisany kryptonimem X (III, 2, 3, 4). Tekst wywo³a³ polemikê –
widocznie uwa¿an¹ przez redakcjê za wa¿n¹ – skoro wydrukowano j¹ tak¿e na
pierwszej stronie „Gazety”, zatytu³owan¹ Uwagi nad artyku³em „Stowarzyszenia
TrzeŸwoœci” (III, 26). Kontrowersyjna wydawa³a siê autorowi polemiki sytuacja
ruchu trzeŸwoœciowego w Galicji, szczególnie ma³e postêpy w zakresie organizacyjnym. Tymczasem w Poznaniu rozwój w tej dziedzinie by³ godny pozazdroszczenia. Obchodzono np. uroczyœcie w Hotelu Saskim pi¹t¹ rocznicê istnienia Towarzystwa WstrzemiêŸliwoœci w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim (III, 11).
Autor relacji pisa³ – zapewnie przesadnie – ¿e by³ to obchód, jakiego Poznañ
nigdy jeszcze nie widzia³. Jak bardzo Koœció³ anga¿owa³ siê w tê dzia³alnoœæ,
œwiadczy wydrukowany tu w ca³ej rozci¹g³oœci Okólnik na archidiecezjê poznañsk¹, tycz¹cy siê Towarzystw WstrzemiêŸliwoœci, wydany przez Konsystorz Generalny Poznañski (III, 6). Dokument stanowi szczegó³ow¹ instrukcjê, jak w tej
materii maj¹ postêpowaæ duchowni, których zobowi¹zuje siê do przesy³ania sprawozdañ. „Gazeta” poda³a, ¿e chêtnie te sprawozdania bêdzie drukowaæ.
Nie sposób dokonaæ tu ca³oœciowego przegl¹du tych tematów, które w poszczególnych numerach „Gazety” mia³y charakter wiod¹cy. Wymienimy ich jeszcze kilka, np. szkolnictwo11. Warto wspomnieæ, ¿e od 14 maja 1825 r. obowi¹zywa³o
w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim rozporz¹dzenie królewskie, wprowadzaj¹ce
11
Zob. m.in.: S. Truchim, Historia szkolnictwa i oœwiaty polskiej w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim 1815-1915, t. 1: 1815-1862, £ódŸ 1967.
222
FELIKS LENORT
obowi¹zek nauczania w szko³ach elementarnych od szóstego do czternastego
roku ¿ycia. Pieczê nad szko³ami elementarnymi pe³ni³ duchowny (katolicki,
ewangelicki lub ¿ydowski) i on decydowa³ o tym, czy dziecko osi¹gnê³o odpowiedni poziom wykszta³cenia. Realizacja tego zarz¹dzenia nie odbywa³a siê
bezkonfliktowo, szczególnie gdy problemem bywa³a dyskusja dotycz¹ca liczby
dzieci katolickich czy ewangelickich w szkole, co wywo³ywa³o pytanie o obecnoœæ duchownego katolickiego czy ewangelickiego. Pytano te¿ póŸniej, czy duchowny winien mieæ w szkole tak uprzywilejowane miejsce. „Gazeta” rejestrowa³a spory w tej materii. Zamienny by³ tekst pt. Kilka uwag o emancypacyj szkó³
katolickich (VI, 17), podpisany pseudonimem „Przyjaciel szko³y i Koœcio³a”,
który to podpis dosyæ dobrze oddaje ca³y ton tej wypowiedzi. Przestrzegaj¹c
przed zgubnymi wp³ywami emancypacyjnymi (czytaj: laicyzuj¹cymi), wyra¿a
nadziejê, ¿e zapanuje tu rozs¹dek. Dodaje jednak, ¿e w naszej sytuacji, gdy religia jest zwi¹zana z polskoœci¹, i to uciœnion¹, pokusa emancypacji powinna zgroz¹ przej¹æ naszych nauczycieli na myœl podobn¹. Niebawem zabra³ g³os w tej
sprawie sam Ewaryst Estkowski, pisarz i pedagog, nauczyciel i wydawca „Szkó³ki dla Dzieci”, dodatku do „Szko³y Polskiej”12, który w artykule Szko³a i Koœció³
poda³ piêæ zasad (i szeroko je rozwin¹³), dlaczego szko³y elementarne, ludowe,
nie mog¹ siê wyosobniæ, nie mog¹ siê od Koœcio³a oderwaæ. Znamienne, ¿e na
pierwszym miejscu wymieni³ wzgl¹d narodowy i napisa³ wrêcz, ¿e Szko³a i Koœció³ s¹ dwie instytucje nauczania w narodzie i winny wzajemnie siê wspomagaæ, d¹¿yæ do jednego celu narodowego (V, 23). Do tego zagadnienia wracano
wielokrotnie na ³amach „Gazety”, rejestruj¹c kontrowersje i spory w poszczególnych szko³ach, np. w Krotoszynie (VI, 9), gdzie spierano siê z protestantami,
podobnie w Swarzêdzu (VI, 36), gdzie domagano siê nauczyciela katolickiego
w sytuacji, gdy liczba dzieci katolickich przewy¿sza³a liczbê protestanckich po
w³¹czeniu do tej szko³y dzieci ze wsi Gortatowo z przewag¹ uczniów katolickich.
Opisano te¿ np. spór, jaki powsta³ w szkole niedzielnej w M¹cznikach w powiecie odolanowskim, gdy nauczyciel miejscowy zacz¹³ wyraŸnie ujawniaæ zasady
przeciwne wierze katolickiej i wyg³asza³ nawet obraŸliwe potwarze o duchowieñstwie (V, 2). Warto mo¿e zauwa¿yæ, ¿e w³adze rz¹dowe w Wielkim Ksiêstwie
Poznañskim wyraŸnie dba³y o w³aœciwy poziom w szko³ach. Œwiadczy o tym
okólnik rz¹dowy rozes³any do wszystkich dziekanów archidiecezji poznañskiej
w sprawie podniesienia poziomu œpiewu w szko³ach elementarnych, aby dziatki
uczy³y siê po szko³ach pieœni podczas nabo¿eñstwa. „Gazeta” wydrukowa³a
w ca³oœci ten okólnik z dodaniem w³asnego, pozytywnego komentarza (V, 25).
Wracano te¿ do tego tematu w wymiarze szerszym, np. w artykule wstêpnym pt.
Pomys³y do u³o¿enia œpiewnika koœcielnego dla ludu (II, 12), podpisanego kryp12
Zob. np. I. Lewañska, „Szkó³ka dla Dzieci” Ewarysta Estkowskiego, „Studia Pedagogiczne”, t. 5, 1958, s. 11-91.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
223
224
FELIKS LENORT
tonimem Ks.L.L. Artyku³ spowodowa³ kilka g³osów polemicznych, dyskusyjnych
(II, 14, 24, 27), akcentuj¹cych w tym wypadku wartoœæ muzyki organowej
w koœcio³ach.
*
Po ukazaniu wy¿ej, wprawdzie egzemplarycznie, podstawowych tematów
wiod¹cych w poszczególnych numerach „Gazety” czas spojrzeæ na drugi dzia³
czasopisma, który w zamierzeniu redaktora mia³ siê zrazu nazywaæ „Doniesienia
koœcielne miejscowe i zagraniczne”, ale praktycznie od pierwszego rocznika
przybiera³ nazwê „Doniesienia koœcielne z dyecezyi pañstwa pruskiego” i w ten
sposób dobrze okreœla³ w³aœciw¹ zawartoœæ „Dzia³u”. Najpierw by³y to archidiecezje gnieŸnieñska i poznañska, potem che³miñska, warmiñska, wroc³awska,
koloñska, trewirska, monasterska i paderboñska. Proporcje miejsca poœwiêconego poszczególnym diecezjom bywa³y ró¿ne. Jak siê jednak ³atwo domyœliæ, obie
wielkopolskie diecezje s¹ tu szczególnie uprzywilejowane, a teksty tu zamieszczane s¹ w ogromnej wiêkszoœci oparte na w³asnych doniesieniach, w odró¿nieniu od pozosta³ych, które przewa¿nie czerpa³y ze Ÿróde³ pruskich, drukowanych.
Ten dzia³ – jeœli tak mo¿na powiedzieæ – jest najbardziej „gazetowy” w nowym
znaczeniu tego s³owa i odzwierciedla w du¿ej mierze têtno ¿ycia koœcielnego
w pañstwie pruskim. Jak to „Gazeta” rejestrowa³a, mo¿na ukazaæ chocia¿by na
przyk³adzie kilku zagadnieñ, które szczególnie zajmowa³y uwagê spo³eczeñstwa.
Pierwsza sprawa to zamieszanie wokó³ aktywnej w latach czterdziestych XIX
w. sekty okreœlaj¹cej siê jako „niemiecki katolicyzm” albo „chrzeœcijañski (apostolski) katolicyzm” (Deutschkatholizismus), o czym ju¿ wczeœniej wspomniano13. Jej twórcami byli: ks. Jan Ronge z archidiecezji wroc³awskiej i ks. Jan Czerski z archidiecezji poznañskiej. Czerski ukoñczy³ seminarium duchowne
w Poznaniu i otrzyma³ w roku 1842 œwiêcenia kap³añskie z r¹k arcybiskupa Dunina, by³ wikariuszem w Poznaniu i w Pile. Obaj póŸniej zostali suspendowani.
Sekta g³osi³a przekonania bardzo zbli¿one do protestantyzmu, neguj¹c ca³kowicie w³adzê papie¿a, podkreœlaj¹c wy³¹cznoœæ Pisma Œwiêtego i zniesienie celibatu. „Gazeta” w roczniku trzecim (1845) w swym g³ównym dziale wydrukowa³a
wspominany ju¿ tekst pt. Rzut oka na odszczepieñstwo od Koœcio³a katolickiego
ks. Rongego i Czerskiego oraz w szerszym kontekœcie: Co s¹dziæ o dzisiejszych
zamachach na religi¹ i Koœció³ katolicki. Wydrukowano te¿ in extenso treœæ
Okólnika wydanego przez Zwierzchnoœæ duchown¹ archidiecezyj poznañskiej
z okazyj apostatów w mieœcie Pile (III, 10), podpisany przez administratora archidiecezji Stanis³awa Gajerowicza. Autor podpisuj¹cy siê kryptonimem Ks.J.J.
13
Zob. Z. Zaleski, Herezja Jana Czerskiego w Poznaniu…; A. Nadolny, „Deutschkatholizismus” ks. Jana Czerskiego w zaborze pruskim 1844-1859…
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
225
w artykule Nowa sekta w Pile (III, 3) poda³ wiele szczegó³ów miejscowych o tym
zamêcie i pyta³, dlaczego to Czerski et consortes w niemieckich gazetach protestanckich odbieraj¹ tak wielkie pochwa³y? Ale bywa³y te¿ g³osy trzeŸwe i wywa¿one, które zebra³ autor artyku³u pt. Protestanckie g³osy naprzeciw tzw. Koœcio³owi niemiecko-katolickiemu i jego naczelnikom Rongemu i Czerskiemu (III,
13), w którym wyra¿ona jest opinia, ¿e ta sekta w gruncie rzeczy nie mo¿e
w niczym Koœcio³owi katolickiemu zaszkodziæ. Wa¿nym wydarzeniem dla tego
„Koœcio³a niemiecko-katolickiego” by³ tzw. sobór lipski z 24 marca 1845 r., na
którym przyjêto za³o¿enia nowego ruchu. „Gazeta” wydrukowa³a w obszernym
streszczeniu treœæ podjêtych tam uchwa³ z dodaniem w³asnego komentarza (III,
16). Odnotowywano próby za³o¿enia nowego Koœcio³a w terenie, np. w Rawiczu (III, 20), w Poznaniu, gdzie Czerski urz¹dzi³ nabo¿eñstwo w wynajêtym od
protestantów koœciele na Grobli (III, 31), co wywo³a³o zdecydowan¹ reakcjê ze
strony katolickiej (nieszpory przeb³agalne w koœciele bernardyñskim i procesjê
z tego koœcio³a do koœcio³a jezuitów). Jest te¿ pe³en goryczy tekst pt. Odszczepieniec Czerski, burzyciel pokoju religijnego (III, 33, 35), w którym jest pytanie:
Có¿eœmy katolicy przewinêli takiego, ¿e tyle obelg od Czerskiego musimy znosiæ, podczas gdy w³adza jest obojêtna, ta, która wielokrotnie wczeœniej zabiega³a
o pokój religijny. Odnotowano te¿ pismo trzech dziekanów z archidiecezji gnieŸnieñskiej skierowane do króla przeciw kalumniom wyg³aszanym przez Czerskiego wobec katolików (III, 37). Tego rodzaju odnotowañ jest na tych ³amach wiêcej. Zauwa¿my jeszcze, ¿e z satysfakcj¹ opisano fakt, ¿e Szymon Czerski,
organista desydenckiej grupy w Pile, brat reformatora, postanowi³ powróciæ na
³ono Koœcio³a wraz z ¿on¹ (V, 36).
To zrozumia³e, ¿e przez ca³y rok 1848 rezonowa³a w „Gazecie” tematyka
z obszaru narodowego czy wrêcz politycznego. Koœció³ oficjalny w zasadzie
stara³ siê nie byæ tu stron¹. Zapis wydarzeñ i ³agodna tonacja relacji nie pozostawiaj¹ jednak w¹tpliwoœci co do faktycznej ich oceny w „Gazecie”. Jej redaktor nale¿a³ przecie¿ do dziewiêcioosobowego Komitetu Narodowego, m.in.
razem z zaprzyjaŸnionym ks. Janem Janiszewskim, ks. Antonim Fromholzem
i ks. Aleksym Prusinowskim. W „Gazecie” z dnia 1 maja 1848 r. ukaza³a siê
kilkustronicowa Odezwa do naszych gmin katolickich W. X. Poznañskiego, podpisana przez Rzymskokatolickie duchowieñstwo Wielkiego Xiêstwa Poznañskiego (VI, 18). Czytamy tam, ¿e jednak nie mo¿na dalej milczeæ, jest obowi¹zek
mówienia. Prawie na poœmiewisko i hañbê danego s³owa królewskiego pod
dniem 30. kwietnia, w³aœnie od tego czasu pope³niono zbrodnie najokropniejszego rodzaju na Koœciele katolickim. Na potwierdzenie tych s³ów wymienia
siê barbarzyñstwo w klasztorze gostyñskim, bezprawie w koœciele krobskim,
dzikoœæ i bezwstyd w koœcio³ach, zniewagi, obelgi i poniewierki wobec katolików. A wszystko to zosta³o dokonane przez pruskich ¿o³nierzy, co nosz¹ odzienie mi³ego, wielkodusznego króla, i w³adaj¹ mieczem na poparcie sprawiedli-
226
FELIKS LENORT
woœci. I jest wyraŸne stwierdzenie, ¿e to nie ksiê¿a podburzyli lud naprzeciw
królowi, nie ksiê¿a w konfesjona³ach do tego namawiali. Na koñcu Odezwy s¹
s³owa biblijne: Ojcze przebacz im, bo nie wiedz¹ co czyni¹. Treœæ tych s³ów
jest ³agodna, ale w pe³ni wymowna: mówi siê tu o koœcio³ach i ksiê¿ach, a przecie¿ wiadomo, ¿e idzie o powstañców. Jest ostry sprzeciw wobec nadu¿yæ, ale
równoczeœnie nale¿ny szacunek okazany królowi. Zamieszczano korespondencje z terenu, z których mo¿emy siê dowiedzieæ o zachowaniach pruskich ¿o³nierzy, np. ze Œrody (VI, 20), gdzie dokonywano rabunków i dewastowano figury przydro¿ne. Jest relacja o nabo¿eñstwie ¿a³obnym w Ostrowie za œp. pamiêci
dusze poleg³ych braci naszych w ostatnich ruchach naszych w sprawie narodowej (VI, 44). Jednak wci¹¿ – jak zauwa¿amy – „Gazeta” u¿ywa konsekwentnie
³agodnego s³ownictwa, aby uchroniæ siê od jawnych oskar¿eñ, ¿e Koœció³ podsyca „buntowników”. Jednak nie unika te¿ „Gazeta” zamieszczania ró¿norodnych opinii na temat biernoœci czy aktywnoœci duchowieñstwa przed wyborami do obu izb parlamentu pruskiego. G³os zabra³ sam arcybiskup Przy³uski,
który okazuje siê zwolennikiem aktywnoœci przedwyborczej ksiê¿y i polemizuje ze zdaniem, jakoby klerowi katolickiemu w czasie zbli¿aj¹cych siê oborów
biernie (passive) zachowaæ siê wypada³o (VII, 1).
Publicystyka w „Gazecie Koœcielnej”, która tu w czêœci zosta³a ukazana, by³a
o wiele bardziej zró¿nicowana zarówno w rozumieniu tematycznym, jak i w wieloœci gatunków i form pisarskich. To zrozumia³e, ¿e tego rodzaju pismo, które
ju¿ w tytule okreœli³o siê jako koœcielne, usi³owa³o towarzyszyæ czytelnikowi
w prze¿yciach religijnych zgodnie z bie¿¹cym kalendarzem roku liturgicznego.
Nie widziano jednak tej roli nadmiernie obligatoryjnie. Tekstom z tej przestrzeni
przydawano raczej szerszy wymiar edukacyjny, tak¿e historyczny, ani¿eli bie¿¹co towarzysz¹cy prze¿yciom, sugerowanym przez dane wydarzenie w roku liturgicznym. Przyk³adem mo¿e tu byæ artyku³ pt. Ofiara nowego Przymierza albo
Msza œwiêta, oparta na Piœmie Œ. i na obrzêdach pierwiastkowego Koœcio³a,
wydrukowana w numerze pi¹tym, szóstym i siódmym w roku 1843, a wiêc ju¿
u pocz¹tków istnienia pisma. Zapewne dla czytelników by³o bardzo interesuj¹ce
ukazanie, jak to by³o w pierwszych wiekach. Do tematu wrócono ponownie po
kilku latach w artykule zatytu³owanym wprost: Msza œwiêta (V, 20, 21), ale tym
razem zaproponowano czytelnikowi komentarz nieomal teologiczny i analizê
poszczególnych jej czêœci. Ten sam charakter wyjaœniaj¹cy mia³ obszerny artyku³ drukowany w piêciu odcinkach pt. Rok koœcielny (II, 23, 24, 25, 26, 27). Nie
ujawniono autora tego po¿ytecznego opracowania ale – jak w wielu wypadkach
– by³ to przedruk z jednego z czasopism niemieckich, tu bez w¹tpienia, poniewa¿ pod tekstem dodano: Freiburg, dnia 27 marca 1844. Z tego samego tematu
na szczególn¹ uwagê zas³uguj¹ t³umaczenia na jêzyk polski hymnów koœcielnych, szczególnie brewiarzowych, tak¿e psalmów. Najwiêcej zamieœci³ ich tutaj
ks. Tomasz Cieœliñski, który ju¿ wczeœniej, w „Archiwum Teologicznym” da³ siê
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
227
dobrze z tej strony poznaæ czytelnikom14. Zamieœci³ ich tu kilkadziesi¹t. S¹ te¿
t³umaczenia lub parafrazy psalmów, opracowane przez ks. Franciszka Kociñskiego z Dobrzycy, czy poezje oparte na motywie biblijnym autora podpisuj¹cego
siê kryptonimem X.L.L. lub ks.L.L. z Tarnowa.
Z innych obszarów tematycznych, które zauwa¿amy w „Gazecie”, to liczne
biografie, nie licz¹c krótkich wspomnieñ o zmar³ych, g³ównie kap³anach. Niejednokrotnie by³y to teksty kilkustronicowe. Na uwagê zas³uguje obszerny biogram
ks. Kazimierza Lerskiego, kanonika z Gniezna (II, 7, 8), czy ks. Jana Kompa³³y,
wspó³za³o¿yciela polskiego gimnazjum katolickiego w Ostrowie Wielkopolskim
(II, 9). Na innym miejscu „Gazety” szeroko opisano uroczyste otwarcie tego gimnazjum. Najwiêcej uwagi poœwiêcono wa¿nym postaciom z obu diecezji wielkopolskich, ale by³ te¿ np. ¿yciorys biskupa Georga Kellermanna z Münster (IV,
49). Znamienne, ¿e zamieszczano te¿ listy pasterskie wielu biskupów, i to nie
tylko z Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego. By³y to np. listy biskupów kujawsko-kaliskich, sandomierskich, kielecko-krakowskich, warszawskich. Na uwagê
zas³uguje np. obszerny list pasterski biskupa kujawsko-kaliskiego Walentego Macieja Tomaszewskiego z roku 1844, w którym ten¿e karci duchowieñstwo za
niedostatki duszpasterskie i szeroko omawia œrodki mog¹ce przyczyniæ siê do
naprawienia tej z³ej sytuacji (V, 41). Zaznajomiono te¿ czytelników in extenso
z listem arcybiskupa Leona Przy³uskiego z okazji jego inauguracji (III, 21) czy
z Okólnikiem tego¿ zapowiadaj¹cym jubileusz w obu jego archidiecezjach
(V, 12).
„Gazeta” nie unika³a tematów z zakresu wiedzy o innych religiach, np.
w artykule pt. Religia a niektóre obyczaje Chiñczyków (II, 49), który wprawdzie
podaje jedynie wiele ciekawostek, ale i tak wprowadza czytelników w œwiat ca³kowicie nieznany. A ju¿ zapewne zaskakuj¹ce by³y próby przybli¿enia czytelnikom tekstów œwiêtej ksiêgi islamu. By³y to: Pierwsza czêœæ dwudziestej siódmej
Sury Koranu Mahometa pod tytu³em „Mrówka” (II, 48) i nastêpnie Pierwsza
czêœæ 19 tej Sury Koranu Mahometa pod tytu³em „Maria” (II, 52). Oba teksty
opatrzono objaœnieniami, ¿e s¹ to jedynie próbki m¹droœci tego proroka.
Jeszcze jedn¹ uwagê nale¿y zapewne poczyniæ, mianowicie ¿e „Gazeta” nie
by³a obojêtna na treœci zauwa¿ane w innych tytu³ach prasowych, a nawet ¿e podejmowa³a niejednokrotnie próbê wyraŸnej polemiki. Zauwa¿ono np. wspomniany ju¿, nowo powsta³y w Krakowie „Tygodnik Literacki”, który, zdaniem autora
tekstu, ks. Wojciecha Lewandowskiego, zas³uguje na pochwa³ê, a nie na naganê
14
Zob. np. J. Nowacki, Cieœliñski Tomasz (1801-1870), w: Polski s³ownik biograficzny, t. 4,
red. W. Konopczyñski i in., 1938, s. 70. Zob. tak¿e F. Lenort, „Archiwum Teologiczne”, s. 211,
szczególnie przyp. 28. Nie ma Cieœliñskiego w S³owniku polskich teologów katolickich, co ewentualnie mo¿na zrozumieæ, ale brak Cieœliñskiego w Encyklopedii katolickiej jest uchybieniem wyraŸnym.
228
FELIKS LENORT
ze strony duchowieñstwa miejscowego, jakoby pismo wystêpowa³o przeciwko
Koœcio³owi (II, 46). Zdecydowan¹ odprawê dano „Gazecie Poznañskiej”15, która
krzywdz¹co pisa³a o jezuitach, jakoby przyczynili siê do upadku Polski oraz ¿e
kierowali siê „fanatycznym ob³¹kaniem” (III, 38). Nie by³o obojêtne „Gazecie”
to, co pisa³a poznañska ultrakonserwatywna i przesadnie apologetyczna „Obrona
Prawdy”, redagowana przez ks. Ludwika Urbanowicza. Obszerne uwagi poczyniono w niej wokó³ artyku³u o stanie Koœcio³a prawos³awnego w Rosji (IV, 36,
37). Ze zdecydowanie negatywn¹ ocen¹ na ³amach „Obrony Prawdy” spotka³o
siê dzie³o Karola Libelta pt. Filozofia i krytyka. Libelt zareagowa³ w „Gazecie”
na ten tekst, i to zdecydowanie, a ze szczególnym oburzeniem przyj¹³ oskar¿enie, ¿e jakoby nie mieœci siê ju¿ w Koœciele katolickim (III, 37). Znamienne, ¿e
ta odpowiedŸ Libelta ukaza³a siê na pierwszej stronie „Gazety”, co niechybnie
œwiadczy³o o tym, ¿e Jabczyñski chcia³ jej przydaæ specjalne znaczenie i ¿e –
byæ mo¿e – w pewnym stopniu solidaryzowa³ siê z Libeltem. Sam redaktor polemizowa³ w obszernym artykule z tezami ksi¹¿eczki Starodawna wiara katolicka,
wydanej w Poznaniu w roku 1846, i stwierdzi³, ¿e zas³uguje raczej na nazwê
„prawowiernej wiary luterskiej” (V, 57). Bywa³y te¿ uprzejme wymiany korespondencji, jak np. miêdzy dr. Gitzlerem, profesorem Uniwersytetu we Wroc³awiu i wiceprezesem Katolickiego Centralnego Zwi¹zku do Zachowania Religijnej i Koœcielnej Wolnoœci we Wroc³awiu, a ks. dr. Janem Resp¹dkiem16, który
wyrazi³ opiniê, ¿e nie ma tu mo¿liwoœci utworzenia centralnego towarzystwa
katolickiego dla religijnej i koœcielnej wolnoœci – co sugerowa³ Gitzler – bo Poznañ znajduje siê ci¹gle w stanie oblê¿enia, a ka¿de zebranie by³oby poczytane
przez w³adzê prusk¹ za polityczne (VI, 37, 40).
Do niektórych numerów „Gazety” by³ do³¹czany „Dodatek”, zwykle czterostronicowy, zawieraj¹cy na ogó³ wy³¹cznie jeden tekst. Pierwszy ukaza³ siê
z numerem pi¹tym z roku 1843 i zawiera³ w ca³oœci kazanie kanonika Stanis³awa Krzeszkiewicza przy pochowaniu serca arcybiskupa Marcina Dunina w katedrze gnieŸnieñskiej, drugi z tego samego roku poœwiêcono problematyce kap³ana jako nauczyciela ludu w swojej parafii, w trzecim natomiast zamieszczono
relacjê z cudownego uzdrowienia jednej z sióstr we Francji. Po numerze pierwszym w roku 1845 zamieszczono w „Dodatku” tekst o ultramontanizmie, a po
numerze 34. z tego roku list pasterski biskupa Melchiora Diepenbrocka z Wroc³awia, przyjaŸnie ustosunkowanego do Polaków, zwalczaj¹cego herezjê Czerskiego i Rongego. Czêstotliwoœæ ukazywania siê dodatków nie by³a ustalona
i – wydaje siê – trudno orzec, ile w rzeczywistoœci ich by³o.
Po roku 1815 „Gazeta Poznañska” wychodzi³a pod nazw¹ „Gazeta Wielkiego Ksiêstwa
Poznañskiego”, ale autor polemiki konsekwentnie u¿ywa dawnego tytu³u.
16
Zob. np. F. Lenort, Resp¹dek Jan (1817-1901), w: Polski s³ownik biograficzny, t. 31, red.
E. Rostworowski i in., s. 122-123.
15
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
229
230
FELIKS LENORT
„Gazeta Koœcielna” ukazywa³a siê regularnie w odstêpach cotygodniowych,
w ka¿dy poniedzia³ek, w objêtoœci jednoarkuszowej. By³y w tej regularnoœci
wyj¹tki, ale od redakcji niezale¿ne, jak napisa³ wydawca w numerze 22. z dnia
29 maja 1848 r. wypadki zesz³ego kwarta³u, które wstrz¹s³y wszystkiemi stosunkami naszej prowincyj by³y powodem, ¿e i Gazeta Koœcielna przez 2 miesi¹ce nie
wychodzi³a. Ta przyd³uga przerwa, a tak¿e – zdaniem niektórych – zbyt ma³e
zainteresowanie „Gazety” bie¿¹cym têtnem ¿ycia spo³eczeñstwa zarówno w rozumieniu narodowym, jak i religijnym (brak dyskusji z nowymi pr¹dami szczególnie za granic¹) – wszystko to spowodowa³o, ¿e odzywa³y siê g³osy krytyczne
wobec „Gazety”. Najbardziej zdecydowana by³a tu opinia wyra¿ona w „Przegl¹dzie Poznañskim” redagowanym przez Jana KoŸmiana. Oto te s³owa, godne przytoczenia w ca³oœci:
„Gazeta Koœcielna” w³aœciwie nie przesta³a wychodziæ, ale od jakiegoœ czasu zaniedbuje siê i opóŸnia. Mog³aby ta gazeta oddawaæ wielkie us³ugi, mog³aby
o¿ywiaæ ruch religijny, krajowy, poœredniczyæ miêdzy ruchem podobnym za granic¹ i w Polsce, a to skrzêtnie podaj¹c z pism obcych allokucye ojca œw., wiadomoœci o missyach, o bractwach i zakonach, które nowe potrzeby spo³eczne nie
przestaj¹ wywo³ywaæ, o ksi¹¿kach religijnych, z korespondencyj zaœ i pism krajowych wszystko, co siê religii w Polsce dotyczy. Wieleby z t¹d otuchy, podpory,
zachêty i duchowieñstwo i wierni mieli. Tak jak jest, jeŸli nieraz daje œwiadectwo
o dobrych chêciach, wymagalnoœciom czasów naszych nieodpowiada17.
Charakterystyczne, ¿e ma³o w tej opinii wyraŸnych w¹tpliwoœci co do anga¿owania siê „Gazety” w sprawy narodowe, a zdziwienia dotycz¹ tego, ¿e nie
o¿ywia „ruchu religijnego” i nie poœredniczy miêdzy „ruchem religijnym” krajowym a podobnym za granic¹. To, ¿e s³owa te czytamy w „Przegl¹dzie Poznañskim”, któremu chêtnie przydawano etykietê pisma jawnie konserwatywnego,
a nawet ultramontañskiego, jest bardzo znamienne. Nie do koñca wiemy, co
„Przegl¹d” w szczegó³ach chcia³by „Gazecie” zaproponowaæ. Czy ta krytyka rzeczywiœcie wp³ynê³a na dalsze losy czasopisma, trudno powiedzieæ. Jednak po po³owie 1849 r. „Gazeta Koœcielna” przesta³a wychodziæ. Ostatni numer ukaza³ siê
z dat¹ 13 sierpnia tego roku.
*
Niestrudzony ks. Jan Nepomucen Jabczyñski nie podda³ siê niepowodzeniu
i niebawem – aczkolwiek pod zmienionym tytu³em – wyst¹pi³ z kontynuacj¹
„Gazety Koœcielnej”. Po nieca³ych piêciu miesi¹cach ukaza³ siê pierwszy numer
„Tygodnika Koœcielnego”, z now¹ winiet¹, w której dominowa³ Chrystus Zwyciêski, w odró¿nieniu od poprzedniej, gdzie w kompozycji artystycznej domino17
„Przegl¹d Poznañski”, t. 7, 1848, s. 284.
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
231
wa³ krzy¿ otoczony cierniow¹ koron¹. Zmieni³a siê te¿ drukarnia: zas³u¿onego
Walentego Stefañskiego, ksiêgarza i wydawcê, zast¹pi³a Drukarnia Nowa Popliñskiego i £ukaszewicza. Mo¿e zaskoczeniem by³o to, ¿e Jabczyñski dobra³ sobie
w redagowaniu pisma wspó³pracownika. By³ nim ks. Jan Chryzostom Janiszewski, wówczas regens seminarium duchownego w Poznaniu, dwukrotnie pose³ do
sejmu pruskiego, póŸniej aktywny w okresie kulturkampfu, tak¿e autor obszernego dzie³a o przeœladowaniu religii katolickiej w Prusach, w koñcu sufragan
w Poznaniu18. W s³owie odredakcyjnym w pierwszym numerze napisano to, co
ju¿ w zasadzie znamy z inauguracji „Gazety”, a wiêc, ¿e przymiotnik „koœcielny” okreœla istotê i zadanie pisma. Jednak s¹ akcenty nowe, ¿e pismo jest przeznaczone tak¿e dla œwieckich, bo z boleœci¹ serca spogl¹damy czêsto na obojêtnoœæ, jak¹ œwieccy w sprawach Koœcio³a okazuj¹. Ale s¹ – czytamy – pewne
problemy nowe: stosunek Koœcio³a do pañstw w ich nowym przekszta³ceniu, stosunek i zwi¹zek Koœcio³a ze szko³¹ i wychowaniem, wolnoœæ, czyli emancypacja Koœcio³a spod uci¹¿liwej opieki rz¹dów, wolnoœæ nieograniczona wyznañ religijnych, udzia³ œwieckich w sprawach Koœcio³a, dobroczynnoœæ. Jest te¿ uwaga,
¿e „Tygodnik Koœcielny” nie bêdzie wywo³ywa³ polemik z ró¿nymi wyznaniami, ale nie bêdzie ich unika³, gdy zajdzie tego potrzeba.
Uk³ad „Tygodnika” jest podobny do poprzedniego tytu³u. Na pocz¹tku „Rozprawy i rzeczy religijne”, ale drugi dzia³ „Doniesienia koœcielne” jest zdominowany poza sprawami ogólnokoœcielnymi, widzianymi z Rzymu, przez sprawy
wielkopolskie, z zauwa¿eniem œl¹skich, a sporadycznie pojawiaj¹ siê te¿ wybrane wydarzenia koœcielne z pañstwa pruskiego. Z innych doniesieñ w zasadzie
zrezygnowano niemal ca³kowicie. W numerze inauguracyjnym (i w dwóch kolejnych) wydrukowano s³ynn¹ mowê ks. Hieronima Kajsiewicza wyg³oszon¹
29 listopada 1849 r. w koœciele Wniebowziêcia w Pary¿u. Ta mowa O duchu narodowym i duchu rewolucyjnym, we fragmentach znana ju¿ wczeœniej, wzbudza³a
wyraŸne kontrowersje. Kajsiewicz bowiem by³ znany z tego, ¿e potêpi³ powstanie styczniowe (chocia¿ sam bra³ wczeœniej udzia³ w powstaniu listopadowym)
i ujawnia³ wyraŸnie swoisty antyrewolucjonizm. Naród polski w jego rozumieniu to odrêbna „kategoria koœcielna”. Dodajmy, ¿e Kajsiewicz by³ wspó³pracownikiem „Przegl¹du Poznañskiego”, gdzie rok wczeœniej og³osi³ List otwarty o stanowisku kap³ana wzglêdem sprawy narodowej i polityki19. Po klêsce powstañ,
w tym po tragicznym roku 1848, te zagadnienia by³y przedmiotem ¿ywego zainteresowania – jeœli tak mo¿na powiedzieæ – ówczesnej opinii publicznej. Po Kajsiewiczu na czo³owym miejscu w „Tygodniku” zauwa¿amy tak¿e innych auto18
Zob. m.in. Z. Grot, Janiszewski Jan Chryzostom, w: Polski s³ownik biograficzny, t. 10, red.
K. Lepszy i in., s. 523-524.
19
Zob. np. S. Kieniewicz, Kajsiewicz Hieronim, w: Polski s³ownik biograficzny, t. 11, red.
E. Rostworowski i in., s. 424-426, tak¿e: J. Guzdek, Idea narodu i jego wolnoœæ w kazaniach ksiêdza Hieronima Kajsiewicza (1812-1873), Kraków 1998.
232
FELIKS LENORT
rów o uznanym autorytecie. By³ np. tekst Montalemberta, polityka, dzia³acza
katolickiego we Francji, który jako pose³ wielokrotnie wystêpowa³ w obronie
Polski. Tekst by³ drukowany w czterech kolejnych numerach. By³ August Cieszkowski z obszernym fragmentem swego Ojcze nasz. By³a mowa ks. Karola Antoniewicza, wieloodcinkowe Listy o wychowaniu i próba analizy aktualnej sytuacji po wydarzeniach roku 1848, której nadano tytu³: Gdzie zgrzeszono i z której
strony najpewniejsza pomoc, czyli aforyzmy tycz¹ce siê ostatnich krwawych we
Francji wypadków.
W dziale „Doniesienia koœcielne” zamieszczono m.in. okólnik arcybiskupa
Leona Przy³uskiego o fatalnej frekwencji dzieci w szko³ach elementarnych, które tylko po³owa dzieci odwiedza, tekst o nabo¿eñstwach za poleg³ych Polaków
w roku 1848, o kontrowersjach w zwi¹zku z przysiêg¹ duchownych na now¹
konstytucjê, o przeœladowaniu Koœcio³a w zaborze rosyjskim, o bractwach
wstrzemiêŸliwoœci, o których nieco zapomniano w zwi¹zku z rozruchami w roku
1848. Kilkakrotnie pisano w szczegó³ach o powrocie papie¿a Piusa IX do Rzymu z wygnania.
Zapowiadane zmiany programowe w redagowaniu pisma nie okaza³y siê a¿
tak znacz¹ce w praktyce. Mo¿e by³yby z czasem bardziej widoczne, gdyby pismo nie mia³o a¿ tak krótkiego ¿ywota. Zanim bowiem zdo³a³o rozwin¹æ skrzyd³a, przesta³o wychodziæ. Nowe prawo pruskie bowiem, które wymaga³o z³o¿enia znacznej kaucji dla jego zabezpieczenia, doprowadzi³o do zawieszenia pisma.
W dwóch ostatnich numerach zamieszczono na ten temat jednakowo brzmi¹ce
og³oszenie. Nie pobrzmiewa³a w nim nuta rezygnacji. Napisano tylko: ¿e na teraz dla braku funduszu potrzebnego na kaucy¹ Tygodnik Koœcielny ustaje, lecz
skoro tylko fundusz odpowiedni siê zbierze, nie omieszka go wydawaæ dalej. Ten
czas jednak nigdy nie nadszed³. Numer 26. z 31 lipca 1850 r. okaza³ siê numerem ostatnim.
*
Jak zareagowa³a na tygodniki Jabczyñskiego ówczesna prasa. Zapewne wa¿na jest tu opinia „Przegl¹du Poznañskiego”, pisma na wysokim poziomie, wychodz¹cego od roku 1845 jako miesiêcznik, redagowanego przez Jana KoŸmiana,
a wspomaganego przez takich wspó³pracowników jak ks. Hieronim Kajsiewicz
czy ks. Piotr Semenenko. Mimo pewnej krytyki wyra¿onej o „Gazecie Koœcielnej”
– o czym ju¿ wspominano wczeœniej – pojawienie siê „Tygodnika Koœcielnego”
zosta³o powitane na ³amach „Przegl¹du” wyraŸnie ¿yczliwie. By³o to jakby danie temu pismu nowej szansy, nowego kapita³u zaufania. Dodano, ¿e nowy tygodnik, redagowany przez ks. kanonika Jabczyñskiego i ks. regensa Jana Janiszewskiego, stwarza rêkojmiê, ¿e pismo to odpowie oczekiwanym wymaganiom i wywi¹¿e
siê z wa¿nego zadania zaznajamiania duchowieñstwa naszego ze wszystkimi
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
233
234
FELIKS LENORT
przejawami ¿ycia katolickiego za granic¹20. Autor tego tekstu przedrukowa³ tu
wiêksz¹ czêœæ redakcyjnego wprowadzenia do pierwszego numeru „Tygodnika”,
co zapewne wyraŸnie œwiadczy³o o zamiarze pozytywnej prezentacji pisma
wœród czytelników „Przegl¹du”.
Wydaje siê, ¿e warto tu te¿ przytoczyæ dwie opinie w miarê bliskie czasu,
gdy czasopisma te ¿y³y jeszcze w pewnej œwiadomoœci u wspó³czesnych. Przede
wszystkim g³os Kazimierza Jarochowskiego, autora pierwszego zarysu ruchu literackiego w Poznañskiem do po³owy XIX stulecia. O Jabczyñskim pisa³, ¿e to
uczony, zacny historyk, znakomity znawca rzeczy, stosunków i dziejów Koœcio³a polskiego, ale równoczeœnie doda³: nie odpowiadaj¹ postawa i wartoœæ pisma
naukowemu stanowisku redaktora. Nie jest zadowolony z tego, ¿e przewa¿aj¹c¹
czêœæ ka¿dego numeru „Gazety Koœcielnej” wype³nia zagranica, i to wiadomoœci
nie koniecznie troskliwie opracowane ani te¿ odznaczaj¹ce siê zbyt poprawnym
jêzykiem. Chwali niektóre artyku³y treœci koœcielno-politycznej, jak np. Kilka myœli
o Koœciele i pañstwie, który tu wczeœniej zosta³ wspomniany. Wyra¿a te¿ opiniê,
¿e wiadomoœci nie zawsze s¹ troskliwie opracowane i nie odznaczaj¹ siê zbyt
poprawnym jêzykiem. Ciekawe, ¿e zarzuca „Gazecie” brak prac o treœci historycznej z dziejów naszego Koœcio³a, a tego oczekiwa³by najwiêcej po redaktorze, który w tych sprawach jest wysoce kompetentny. Dodajmy, ¿e tu odezwa³
siê Jarochowski – historyk, autor kilkudziesiêciu studiów g³ównie dotycz¹cych
XVII i XVIII w. Podkreœla jednak, ¿e „Gazeta” posiada wartoœæ historycznego
materia³u, dziêki zamieszczonym w niej wiadomoœciom z archidiecezji poznañskiej, g³ównie tym, które dotyczy³y sprawy Czerskiego i Rongego czy rozszerzaniu bractw wstrzemiêŸliwoœci miêdzy ludem za poœrednictwem duchowieñstwa.
Zdaje siê, ¿e i dzisiaj, po minionych przesz³o 150 latach, ostatnia szczególnie
opinia mog³aby byæ powtórzona w ca³oœci21.
Druga opinia ju¿ nieco mniej bliska czasu, gdy czasopisma Jabczyñskiego
¿y³y jeszcze w pewnej mierze w ¿ywej œwiadomoœci wspó³czesnych, to opinia
Stanis³awa Karwowskiego, autora ma³ej syntezy dziejów naszej prasy z pierwszej po³owy XIX w. w Poznañskiem22. Pisze o „Gazecie”, ¿e nie zaleca³a siê ona
ani wyborem przedmiotów ani jêzykiem. Zamieszczano w niej t³umaczenia artyku³ów z niemieckich pism peryodycznych, rzadko zaœ ukazywa³ siê artyku³ z historyi Koœcio³a. Jeœli chodzi o te ostatnie s³owa, to by³a tu wyraŸnie ujawniona
ró¿nica co do okreœlonych oczekiwañ od tygodnika. Te treœci, które u jednych
spotyka³y siê z zadowoleniem, u drugich by³y okreœlane jako mniej w tego rodzaju piœmie po¿¹dane. Karwowski dodaje te¿ za Jarochowskim, ¿e szczególn¹
Pisma czasowe w Ks. Poznañskiem, „Przegl¹d Poznañski” 10, 1850, s. 72.
[K. Jarochowski], Literatura poznañska w pierwszej po³owie bie¿¹cego stulecia, Poznañ
1880, s. 112-113.
22
S. Karwowski, Czasopisma Wielkopolskie. Czêœæ pierwsza 1796-1859, Poznañ 1908, s. 75.
20
21
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
235
wartoœæ maj¹ nieraz szczegó³owe relacje z wielkopolskiego ¿ycia koœcielnego,
szczególnie zwi¹zane z odstêpstwem Czerskiego, oraz zapis aktywnoœci ludzi
i ksiê¿y w zak³adaniu bractw wstrzemiêŸliwoœci.
Mo¿na w koñcu zaryzykowaæ stwierdzenie, ¿e obraz ¿ycia koœcielnego lat
czterdziestych i piêædziesi¹tych XIX stulecia by³by niepe³ny, gdyby badacz tego
czasu nie wykorzysta³ zawartoœci kwartalnika i tygodników Jana Nepomucena
Jabczyñskiego.
Dodajmy jeszcze, ¿e zarówno „Gazeta Koœcielna”, jak i „Tygodnik Koœcielny” nie spotka³y siê – jak dot¹d – z wiêkszym zainteresowaniem historyków
naszego czasopiœmiennictwa. Wyj¹tek stanowi¹ opracowania syntetyzuj¹ce z tego obszaru, ale i tu, zarówno „Gazeta Koœcielna”, jak i „Tygodnik Koœcielny” s¹
ledwo wymieniane, nieraz z dodaniem kilku zdawkowych uwag na ich temat,
niejednokrotnie nieœcis³ych23.
SUMMARY
The history of church journalism in Poznañ begins in 1836 with the quarterly „Archiwum
Teologiczne”, which appeared for only two years. Its initiator and editor, Fr. Jan Nepomucen
Jabczyñski opened two subsequent titles: „Gazeta Koœcielna” (1843-1849) and „Tygodnik
Koœcielny” (1850). They were weeklies and were addressed to a broader audience. They are
valuable sources of information on church life especially in the archdiocese of Poznañ and Gniezno.
Keywords
Poznañ, Church journals in the 19th century, „Gazeta Koœcielna”, „Tygodnik Koœcielny”,
Fr. Jan Nepomucen Jabczyñski
23
Szczegó³owo wskaza³em literaturê na ten temat w artykule: „Archiwum Teologiczne” w latach 1836-1837…, s. 189-213. Wspó³czeœnie informacjê o „Gazecie Koœcielnej” pióra J. Misiurka
zamieszczono w Encyklopedii katolickiej, t. 5, red. L. Bieñkowski i in., Lublin 1989, kol. 905.
236
FELIKS LENORT
„GAZETA KOŒCIELNA” (1843-1849) I „TYGODNIK KOŒCIELNY” (1850)…
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
237
WIELKOPOLSKI
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Wojewódzki Urz¹d Ochrony Zabytków w Poznaniu
Dawny koœció³ ewangelicki w Pogorzeli1.
Z dziejów przekszta³ceñ architektury ewangelickiej w Wielkopolsce
The Former Evangelical Church in Pogorzela.
From the History of Architectural Transformations in Greater Poland
Po³o¿ona w powiecie gostyñskim Pogorzela jest miastem o metryce œredniowiecznej, za³o¿onym przez znan¹ osiad³¹ tam rodzinê Pogorzelskich herbu Wczele. W okresie reformacji Stanis³aw Pogorzelski bardzo ¿yczliwie przyj¹³ wygnanych z Czech braci czeskich, oddaj¹c im czasowo pogorzelski koœció³ katolicki.
Równie ¿yczliwie przyj¹³ osadników olêderskich Roch Nepomucen Zbijewski
herbu Rola, maj¹c na uwadze o¿ywienie gospodarcze w swoich dobrach pogorzelskich. Pierwszy koœció³ ewangelicki, tzw. Bethaus, czyli dom modlitwy, powsta³ dziêki Miko³ajowi Taczanowskiemu herbu Jastrzêbiec, który podarowa³
pogorzelskim luteranom plac pod budowê.
Istniej¹cy obecnie koœció³ ewangelicki powsta³ znacznie póŸniej, zosta³ bowiem wybudowany w latach 1860-1861 jako dzie³o znakomitego berliñskiego
architekta Friedricha Augusta Stülera. W roku 1904 w wyniku rozbudowy i dobudowy pastorówki nasz zabytek sta³ siê g³ównym elementem wyj¹tkowego
architektonicznego zespo³u koœcielnego, w którym po³¹czono architekturê o formach Rundbogenstil, zwanego te¿ stylem arkadowym, z architektur¹ XX-wieczn¹, odchodz¹c¹ od form historycznych.
W literaturze przedmiotu ewangelicki koœció³ w Pogorzeli istnieje jako dzie³o architekta F.A. Stülera, choæ bez szczegó³owego rozpoznania2. Nie doczeka³
1
Niniejszy tekst powsta³ na podstawie studium historyczno-konserwatorskiego pt. Ewangelicki koœció³ w Pogorzeli, napisanego przez Boles³awê Krzyœlak w 2006 r. na zlecenie Wielkopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (maszynopis w Archiwum Konserwatora w Lesznie). Do niniejszego tekstu pozyska³am archiwalne zdjêcia wnêtrza koœcio³a dziêki p. Teresie
Tuszyñskiej z Biblioteki Publicznej Miasta i Gminy w Pogorzeli, za co bardzo dziêkujê. Fot. dostêpne te¿ w Cyfrowym Archiwum Tradycji Lokalnej.
2
E. Börsch-Supan, D. Müller-Stüler, Friedrich August Stüler 1800-1865, Berlin 1997.
238
BOLES£AWA KRZYŒLAK
siê te¿ pe³nej monografii uwzglêdniaj¹cej jego ostateczny kszta³t i po³¹czenie
z pastorówk¹.
Dla celów studium korzystano z zasobów Archiwum Pañstwowego w Poznaniu, szczególnie cennego zbioru akt Konsystorza Ewangelickiego oraz z Akt
Komisji Osadniczej w GnieŸnie. Dziêki tej kwerendzie uda³o siê ujawniæ istnienie w Pogorzeli tzw. Bethaus miejscowych osadników olêderskich. Na podstawie zachowanych akt Konsystorza Ewangelickiego w Poznaniu mo¿na by³o sprecyzowaæ chronologiê budowy istniej¹cego zespo³u koœcielnego oraz przedstawiæ
autora koncepcji pogorzelskiego kompleksu, którym by³ znany poznañski rejencyjny radca budowlany Ernst Weber.
Dla poznania historii gminy ewangelickiej w Pogorzeli du¿e znaczenie ma jej
monografia napisana przez jej pastora Paula Bernsteina3 w roku 1904 z okazji jubileuszu 50-lecia istnienia parafii. Wprawdzie autor nie uwolni³ siê w niej od tendencji politycznych, wyra¿aj¹c swój krytyczny stosunek do katolików i Polaków,
ale trudno nie doceniæ zawartego w publikacji obszernego materia³u faktograficznego. Wiadomo, ¿e P. Bernstein nie by³ odosobniony w swych antykatolickich
i antypolskich pogl¹dach, reprezentowa³ bowiem szeroki nurt protestanckiej historiografii koœcielnej z prze³omu XIX i XX w.4
Z DZIEJÓW POGORZELI
Pogorzela po³o¿ona jest w ziemi kaliskiej, najpierw w dawnym powiecie
pyzdrskim, potem w krotoszyñskim, a obecnie gostyñskim. Rozwinê³a siê na osi
po³udnikowej, przy drodze prowadz¹cej z Borku do Kobylina. Równoczeœnie
w mieœcie zbiegaj¹ siê drogi z Piasków i Kuklinowa odchodz¹ce od równole¿nikowo przebiegaj¹cych traktów z Leszna do KoŸmina oraz z Rawicza do Krotoszyna przez Kobylin oddalony tylko o 11 km. Pogorzela jest miastem, którego
nazwa wywodzi siê od s³owa „pogorzel” i oznacza miejscowoœæ za³o¿on¹ po wypaleniu lasów lub zaroœli5. Od nazwy tej przyjêli nazwisko pierwsi w³aœciciele –
Pogorzelscy herbu Wczele. Najwczeœniej, w roku 1419, pojawi³a siê w Ÿród³ach
Dorota, wdowa po Januszu Pogorzelskim, dziedzicu Pogorzeli, kiedy po¿yczy³a
pieni¹dze dziedzicowi Gogolewa6. Pierwszy koœció³ dla ludnoœci mieszkaj¹cej
w dobrach Pogorzelskich powsta³ przypuszczalnie w pobliskim G³uchowie. Sta³
siê on nastêpnie macierzystym dla œwi¹tyni w Pogorzeli. Pierwszym znanym pleP. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter für die evangelische Gemeinde Pogorzela, Pogorzela 1904.
4
O. Kiec, Protestantyzm w Poznañskiem 1815 – 1918, Warszawa 2001, s. 258-272.
5
S. Kozierowski, Badania nazw topograficznych archidiecezji poznañskiej, t. II, Poznañ 1916,
s. 56; S. Rospond, S³ownik etymologiczny miast i gmin PRL, Wroc³aw 1984, s. 297.
6
S. Kozierowski, Badania nazw topograficznych, op.cit.
3
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
239
banem w G³uchowie by³ w roku 1427 Tomasz, natomiast w Pogorzeli dwa lata
póŸniej Filip7. Po wybudowaniu koœcio³a œw. Micha³a Archanio³a w Pogorzeli,
najprawdopodobniej w zwi¹zku z lokacj¹ miasta, œwi¹tynia g³uchowska odgrywa³a rolê filialnej, a w roku 1817 zosta³a rozebrana.
Nie jest znana data lokacji Pogorzeli, wiemy natomiast, ¿e mia³a miejsce
przed rokiem 1458, kiedy, na podstawie zarz¹dzenia Kazimierza Jagielloñczyka,
zosta³a obci¹¿ona obowi¹zkiem wys³ania czterech zbrojnych na wyprawê malborsk¹. Przeprowadzona na podstawie tego zarz¹dzenia klasyfikacja miast wielkopolskich wydzielaj¹ca cztery grupy w zale¿noœci od wielkoœci obci¹¿enia, pozwoli³a zaliczyæ Pogorzelê do trzeciej grupy ma³ych miast wysy³aj¹cych 4-10
zbrojnych. Czwart¹ grupê tworz¹ miasta najmniejsze, które wys³a³y poni¿ej czterech zbrojnych. Tak¹ sam¹ liczbê jak Pogorzela wys³a³y równie¿ m.in. takie miasta jak: Babimost, Miejska Górka, Miêdzychód, Ostroróg, Stêszew, Wolsztyn czy
Zb¹szyñ8. W znanych dokumentach Ÿród³owych miastem Pogorzela zosta³a nazwana po raz pierwszy w roku 1464.
W rozplanowaniu przestrzennym Pogorzeli nadal czytelne s¹ dwie czêœci
z dwoma rynkami w wieku XV okreœlane jako zamkowa i folwarkowa, które odzwierciedlaj¹ trwa³y podzia³ w³asnoœciowy. Po³udniowa czêœæ zamkowa z drewnianym zamkiem, starsz¹ siedzib¹ Pogorzelskich, znajdowa³a siê przy koœciele
katolickim i dawnym Starym Rynku (obecnie Rynku). Druga, pó³nocna czêœæ
folwarkowa, tak¿e z siedzib¹ w³aœciciela, by³a w miejscu póŸniejszego dworu
i folwarku, mia³a tzw. Nowy Rynek (obecnie plac Powstañców Wielkopolski oraz
zespó³ pa³acowo-parkowo-folwarczny).
Edmund Callier9 napisa³ m.in.: Od schy³ku XVI w. istnia³y w Pogorzeli dwa
dwory drewniane dziedziców miejscowych. Jeden w pobli¿u koœcio³a run¹³ z czasem, a drugi, otoczony fos¹ s³u¿y dot¹d za mieszkanie w³aœcicielom. U Józefa
£ukaszewicza10 czytamy m.in.: Ju¿ w 15 i 16 wieku sk³ada³a siê podobnie jak
dziœ z dwóch rynków i kilku ma³ych uliczek. Czêœæ oko³o koœcio³a z starym rynkiem i kilku uliczkami, nazywa³a siê zamkow¹, z przyczyny, ¿e w tej czêœci miasta
sta³ niedaleko od koœcio³a zamek drewniany, g³ówne siedlisko dziedziców miasta. Druga czêœæ w miejscu, gdzie dziœ jest mieszkanie w³aœciciela i folwark pogorzelski, wraz z rynkiem, zwanym nowym i kilku uliczkami, nazywa³a siê folwarkow¹.
J. Nowacki, Archidiecezja poznañska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznañ 1964,
s. 404-405.
8
M. Bogucka, H. Samsonowicz, Dzieje miast i mieszczañstwa w Polsce przedrozbiorowej,
Wroc³aw 1986, s. 110.
9
S³ownik geograficzny Królestwa Polskiego, t. VIII, 1887, s. 506-507.
10
J. £ukaszewicz, Krótki historyczno-statystyczny opis miast i wsi w dzisiejszym powiecie krotoszyñskim od najdawniejszych czasów a¿ po rok 1794. Obwód borecki i krotoszyñski, Poznañ 1875,
s. 109 i nn.
7
240
BOLES£AWA KRZYŒLAK
W mieœcie nie by³y prowadzone badania wykopaliskowe, natomiast poszukiwania powierzchniowe przeprowadzone w 1977 r. w pó³nocno-zachodniej czêœci parku, na wschód od zabudowañ folwarcznych, ok. 500 m na po³udniowy
wschód od stacji kolejowej potwierdzi³y mo¿liwoœæ istnienia, w miejscu obecnego pa³acu, wczeœniejszego dworu z fos¹, a znajdowana tam ceramika pochodzi
z okresu pe³nego œredniowiecza 11.
W wieku XV dobra Pogorzelskich obejmowa³y oprócz Pogorzeli wsie Gumienice, G³uchowo i Bu³akowo12. Stanis³aw, podsêdek ziemski kaliski, syn Piotra i Zofii z Dobczyñskich wed³ug £ukaszewicza porzuci³ wiarê ojców swoich,
odebra³ koœció³ tutejszy katolikom, a odda³ go nowym wspó³wiercom swoim Lutrom. Dzia³o siê to oko³o 1565 r. By³ dwukrotnie ¿onaty. Z pierwszego ma³¿eñstwa z Jadwig¹ K¹kolewsk¹ mia³ trzy córki – Zofiê, Annê i Barbarê. Jak informuje inskrypcja na p³ycie nagrobnej w koœciele parafialnym, Jadwiga zmar³a
w 1588 r. w wieku 43 lat. Rok póŸniej Stanis³aw Pogorzelski o¿eni³ siê z Barbar¹ z Konar Malechowsk¹, z któr¹ mia³ dwóch synów – Macieja i m³odo zmar³ego Andrzeja. Stanis³aw obejmowa³ ró¿ne urzêdy – w roku 1579 komornika ziemskiego kaliskiego, póŸniej poznañskiego, w roku 1590 zosta³ mianowany sêdzi¹
surrogatorem grodzkim oraz administratorem starostwa kaliskiego. Zmar³ w 1602 r.13
Po jego œmierci syn Maciej przeszed³ na katolicyzm i w roku 1608 przywróci³
koœció³ katolikom.
Andrzej Pogorzelski, drugi syn Stanis³awa, pozosta³ protestantem. Callier
przytacza opowieœæ o sprofanowaniu koœcio³a: Gdy w 1620 r. zmar³a jego krewna Górecka, tak¿e protestantka, a proboszcz wzbrania³ siê jej w grobie familijnym w tym¿e koœciele z³o¿yæ, wtedy Andrzej rozkaza³ s³ugom swoim koœció³ gwa³tem otworzyæ i wprowadziæ zw³oki Góreckiej. Koœció³ sprofanowany, zamkniêty
zosta³ z rozkazu w³adzy duchownej. Ksi¹dz Bart³omiej z koœcio³a parafialnego pogorzelskiego z³o¿y³ w roku 1620 do ksi¹g grodzkich za¿alenie: […] za wiadomoœci¹, rozkazaniem i pozwoleniem JMCi ksiêdza Jana Gniñskiego, sufragana poznañskiego, ¿a³obliwie protestuje siê przeciwko Urodzonemu Panu Andrzejowi
Pogorzelskiemu Pasikoniowi, czêœci pewnych tego¿ miasteczka Pogorzeli dziedzicowi, wiary ewanielickiej cz³owiekowi, i¿ on czasu pewnego, to jest, w czwartek
po kwietnej niedzieli s³ugom swym przez dzwonicê do choru koœcielnego drzwi
czekanem otworzywszy wniœæ i drzwi koœcielne otworzyæ i tam w tym¿e koœciele
cia³o zmar³ej œlachetnej Pani Goreckiej, bia³og³owy wiary tak¿e ewanielickiej,
pochowaæ rozkaza³, zaczem interdykt na ten koœció³ nast¹pi³, ¿e obsequia koœcielne przez ten wszytek czas administrowane bydŸ nie mog³y, ludzie bez spowiedzi
W. Hensel, Z. Hilczer-Kurnatowska, Studia i materia³y do osadnictwa Wielkopolski wczesnoœredniowiecznej, t. V, Wroc³aw 1980, s. 103.
12
Teki Dworzaczka, Materia³y historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty polskiej XV-XX w.,
Biblioteka Kórnicka PAN 1995-2000.
13
Polski s³ownik biograficzny, t. 27, s. 214, autor has³a: W. Dworzaczek.
11
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
241
byli, ofiaruj¹c tego, komu z prawa bêdzie nale¿a³o przeciwko niemu o to czyniæ.
Któr¹ to swojê protestacy¹ prosi³, aby do ksi¹g tutecznych by³a przyjêta, co otrzyma³. Ten¿e Andrzej Pogorzelski równie¿ zosta³ pochowany w œwi¹tyni katolickiej przy u¿yciu si³y, o co oskar¿a³ proboszcz pogorzelski jego imiennika, krewnego, syna Hieronima Pogorzelskiego i Doroty z Rosnowskich. Ten¿e Andrzej
Pogorzelski (†1640) posiada³ nie tylko czêœci miasta i wsi G³uchowo i Gumienice, ale równie¿ Wzi¹chowo, Szelejewo, Krajewice i inne wsie. Oko³o 1627 r.
przeszed³ na katolicyzm14.
Pogorzela od 1566 r. mia³a prawo odbywania trzech jarmarków w roku
i cotygodniowego targu we œrody, które otrzyma³a od króla Zygmunta Augusta.
W 1601 r. w³aœciciele miasta – wspomniany Stanis³aw Pogorzelski, surrogator
i podsêdek kaliski wraz z Dobrogostem Pogorzelskim nadali konstytucjê okreœlaj¹c¹ ustrój i porz¹dek publiczny15. Zawiera³a ona m.in. takie punkty: 1. Ktoby
burmistrza nie uczci³, lub zel¿y³, karany bêdzie pod³ug woli pañskiej (tj. dziedziców). 9. ¯eby ¿aden jawnej nierz¹dnicy w domu nie chowa³ pod kop¹ winy. […]
Magistrat ca³y, to jest Burmistrz z rajcami i Wójt z ³awnikami by³ corok obierany, a przez dwór potwierdzany16.
W 1617 r. król Zygmunt potwierdzi³ przywilej Zygmunta Augusta dotycz¹cy jarmarków. W 1639 r. W³adys³aw IV na proœbê w³aœciciela Stanis³awa Pogorzelskiego, starosty powidzkiego, wnuka Stanis³awa surrogatora kaliskiego, nada³
prawo odbywania czterech jarmarków rocznie i cotygodniowego targu we wtorki17. Jednak¿e d¹¿enia w³aœcicieli do o¿ywienia gospodarczego miasta, jak siê
wydaje, przynosi³y niewielkie efekty. W 1578 r. odnotowano w obu czêœciach
miasta po 11 rzemieœlników, natomiast sytuacja pogorszy³a siê w wieku XVII.
W 1618 r. w czêœci Macieja Pogorzelskiego by³o tylko trzech i jeden wiatrak,
a w czêœci Andrzeja Pogorzelskiego dwóch i wiatrak. W 1661 r. liczba ta spad³a
w ca³ym mieœcie do czterech. W 1626 r. Andrzej Pogorzelski odda³ dom w mieœcie
dziedzicznym Pogorzeli na Nowym Rynku s³awnemu Zachariaszowi Smitowi.
Jak wynika z zestawienia z 1629 r., kiedy maj¹tek po zmar³ym Andrzeju,
synu Dobrogosta, dziedziczy³a ¿ona Jadwiga Suchorzewska, w jej czêœci Pogorzeli, czyli przy Nowym Rynku, by³o 39 domów. Natomiast w czêœci po³udniowej miasta, przy Starym Rynku, nale¿¹cej do Macieja Pogorzelskiego, by³o
36 domów. £¹cznie Pogorzela mia³a wiêc wówczas 75 domów, czyli niewiele.
W tym czasie w pobliskim Kobylinie by³o 135 domów, KoŸminie 321, w tym
jeden goœciniec, Krotoszynie – 311, w tym dwa goœciñce18.
14
15
16
17
18
Polski s³ownik biograficzny, t. 27, s. 211, autor has³a: W. Dworzaczek.
APP Akta miasta Pogorzela, sygn. I/1,2.
J. £ukaszewicz, Krótki historyczno-statystyczny opis, op.cit.
APP Akta miasta Pogorzela, sygn. I/3,4.
Teki Dworzaczka, Materia³y historyczno-genealogiczne, op.cit.
242
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Rozdrobniony maj¹tek Pogorzelskich skupi³ dopiero po œmierci Macieja syn
Stanis³aw, starosta powidzki, kasztelan najpierw rogoziñski, potem kaliski. Kupi³
w roku 1649 od Dobrogosta Pogorzelskiego, syna zmar³ego Andrzeja i Jadwigi
Suchorzewskiej, drug¹ po³owê maj¹tku za 70 tys. z³.19 Jednak¿e w 1656 r. Stanis³aw zmar³ bezdzietnie, by³ wiêc ostatnim mêskim przedstawicielem rodu, który
posiada³ Pogorzelê od wieku XV. Spadek po nim dziedziczy³ siostrzeniec Adam
Konarzewski i dwie siostry: Marianna i Magdalena20. Czêœæ zamkow¹ z prawem
patronatu nad koœcio³ami w Pogorzeli i G³uchowie przejê³a Magdalena Sewerynowa Bielicka, a drug¹ folwarkow¹ na wale Marianna Janowa Radzewska.
Po Bielickich kolejnymi w³aœcicielami dóbr Pogorzelskich byli Olewiñscy.
W 1752 r. wdowa po Tomaszu Olewiñskim – Marianna z d. Grudziñska, do¿ywotniczka Pogorzeli wysz³a ponownie za m¹¿ za Rocha Nepomucena Zbijewskiego h. Rola czeœnika kaliskiego, z czasem kasztelana kaliskiego i wojewodê
gnieŸnieñskiego, a w koñcu poznañskiego. W pogorzelskich ksiêgach metrykalnych pod dat¹ 5 listopada 1790 r. odnotowano: Roch Rola Zbijewski wojewoda
gnieŸnieñski, fundator tutejszego koœcio³a, urodzony 1710 w koñcu lipca, syn
Józefa i Konstancji z Miaskowskich podsêdków ziemskich poznañskich, ochrzczony imieniem Ignacy, potem dodany Roch, z racji grasuj¹cej zarazy, czeœnik kaliski, potem kasztelan nakielski, kasztelan gnieŸnieñski, kawaler Or³a Bia³ego,
kasztelan kaliski, kasztelan poznañski, ostatnio wojewoda gnieŸnieñski, poœlubi³
Mariannê Grudziñsk¹, primo voto Olewiñsk¹ do¿ywotni¹ dziedziczkê Pogorzeli
i ¿y³ z ni¹ ponad 40 lat, pochowany 23 listopada, tu.
Roch Zbijewski zapisa³ siê w historii Pogorzeli tym, ¿e zapewni³ ewangelikom swobodê religijn¹. Równoczeœnie w latach 1778-1785 ufundowa³ przebudowê lub budowê nowego koœcio³a katolickiego, co upamiêtniaj¹ m.in. inicja³y
R Z w kapitelach z dekoracj¹ rokokowo-roœlinn¹ pilastrów opinaj¹cych filary
halowego wnêtrza21. Wczeœniej, w grudniu 1766 r., dziêki jego staraniom, król
Stanis³aw August wyda³ przywilej dla bractwa kurkowego oraz zwiêkszy³ liczbê
jarmarków do szeœciu rocznie. W tym niewielkim wówczas miasteczku, licz¹cym
826 mieszkañców, dzia³a³y cechy szewski, p³ócienniczy, bednarski i m³ynarski,
ale, jak twierdzi £ukaszewicz, niewielu by³o rzemieœlników (6 szewców, 5 krawców, 4 bednarzy, 3 cieœli, 9 m³ynarzy, 5 p³ócienników, 5 stelmachów, 3 kowali,
2 stolarzy, kilku rzeŸników i po 1 mularzu, rymarzu i œlusarzu). By³o to miasteczko rolnicze, w którym dopiero w wiekach XVII i XVIII rozwinê³o siê gorzelnictwo i piwowarstwo – Prócz gorzelñ i browarów dworskich, pêdzi³o tu wódkê
Teki Dworzaczka, Materia³y historyczno-genealogiczne, op.cit.
Polski s³ownik biograficzny, t. 27, s. 214-215, autor has³a jw.
21
Autorka karty ewidencyjnej koœcio³a WKZ (1998r.) – Urszula Bauman – sugeruje, ¿e nie
by³a to budowa koœcio³a nowego, jak to przyjêli autorzy KZS t. V, z. 11, Warszawa 1973, s. 404-405 (Z., J. Kêb³owscy).
19
20
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
243
i warzy³o piwo zawsze kilku mieszkañców. Prócz te¿ dwóch goœciñców dworskich,
w których szynkowano wódkê i piwo przedawano sól, tak zwan¹ suchodniow¹,
któr¹ œlachta bra³a darmo w suchedni z ¿upy bydgoskiej, wielu mieszczan pogorzelskich utrzymywa³o szynki. W koñcu wieku XVIII mieszka³o w Pogorzeli czterech ¯ydów, którzy przybyli tutaj zapewne tu¿ przed 1771 r., kiedy zostali odnotowani jako p³atnicy podatku pog³ównego.
Po okresie skomplikowanych dzia³ów rodzinnych i przekazywania sobie
dóbr ostatecznie, drog¹ kupna, w³aœcicielem ca³ej Pogorzeli zosta³ Miko³aj z Taczanowa Taczanowski herbu Jastrzêbiec (†1795), syn Jana, chor¹¿y wieluñski.
Kolejny w³aœciciel Maksymilian Taczanowski (†1852), prefekt kaliski, posiada³
oprócz miasta wsie G³uchów i Gumienice oraz folwarki Bielawy, Felicjanów
i Maksymilianów. Po nim dziedziczy³ drugi syn Felicjan (1810-1860), który
z pierwsz¹ ¿on¹ Emili¹ Drwêsk¹ mia³ syna Boles³awa (1834-1881), ostatniego
dziedzica Pogorzeli i Siedlemina22. O¿eniony z Teofil¹ Zbijewsk¹ herbu Rola,
dobra rycerskie Pogorzeli sprzeda³ hrabiemu Arco, nastêpnie osiad³ zapewne
w Siedleminie, który póŸniej odziedziczy³ jego starszy syn Felicjan.
Po w³¹czeniu Wielkopolski do Prus Pogorzela znalaz³a siê w powiecie krotoszyñskim. Wzrost liczebnoœci ludnoœci, który nast¹pi³ wówczas w Wielkim
Ksiêstwie Poznañskim, zwi¹zany z fal¹ imigracji niemieckiej, zosta³ odnotowany tak¿e w Pogorzeli. W 1811 r. w mieœcie by³y 142 domy i 769 mieszkañców.
W 1841 r. liczba mieszkañców wzros³a do 1301, w tym 1014 katolików, 243 ewangelików i 44 ¯ydów, natomiast w 1871 r. by³o ju¿ 185 domów, 1511 mieszkañców, w tym 1081 katolików, 379 ewangelików i 51 ¯ydów23.
W wieku XIX utrwali³a siê pozycja Pogorzeli jako miasteczka o charakterze
rolniczym. Dominium Johanna Roberta Rohrmanna, które odkupi³ w roku 1862,
obejmowa³o nie tylko miasto, ale te¿ przyleg³e folwarki, i liczy³o ponad 1195 ha
(w tym 860 ha pól uprawnych). Posiada³o m³yn parowy, gorzelniê, folusz oraz
cegielniê. W okrêgu dominialnym mieszka³y 372 osoby, w tym 215 katolików
i 157 ewangelików.
Johann Robert Rohrmann, radca ekonomiczny, by³ najstarszym synem Johanna Gotlieba Rohrmanna, kapitana w stanie spoczynku, który osiad³ w Babinie
pod Œrod¹, gdzie w³aœnie przyszed³ na œwiat Robert. Ukoñczy³ studia ekonomiczne, potem odby³ podró¿e do Niemiec, Szwecji i Norwegii, a nastêpnie obj¹³ dobra Chrz¹stowo pod Œrod¹. W roku 1847 o¿eni³ siê, a w roku nastêpnym zosta³
zmuszony do przeniesienia siê do Wschowy. Pogorzelê naby³ z prawem patronatu nad koœcio³em katolickim, pomimo ¿e by³ ewangelikiem. W paŸdzierniku 1881 r.
po¿ar, który wybuch³ podczas wichury, ca³kowicie zniszczy³ jego siedzibê, czyli
T. ¯ychliñski, Z³ota ksiêga szlachty polskiej, t. X, s. 275.
E. Callier, ta publikacja nie by³a przywo³ywana op.cit. czy chodzi o S³ownik geograficzny
Królestwa Polskiego?.
22
23
244
BOLES£AWA KRZYŒLAK
dwór wczeœniejszych w³aœcicieli miasta. Po tym zniszczeniu zbudowa³ sobie istniej¹cy do dziœ pa³ac usytuowany w rozleg³ym parku krajobrazowym. W 1897 r.
sprzeda³ maj¹tek Eduardowi Tillgnerowi, w³aœcicielowi fabryki, a wczeœniej w³aœcicielowi dóbr Daleszyn. Rohrmann w nastêpnym roku przeniós³ siê do Wschowy, gdzie zmar³ w 1900 r.
Za³o¿enie pa³acowo-parkowo-folwarczne przez pewien czas nale¿a³o do
ksiêcia Wilhelma zu Stolberg-Wernigerode, o czym do niedawna przypomina³a
tabliczka z inicja³ami W. P. z. St. W. 1913 na budynku inwentarskim dawnego
folwarku w Pogorzeli24. W roku 1925 dobra rycerskie w Pogorzeli z folwarkiem
Taczanówko i leœniczówk¹ Dobrapomoc nale¿a³y do Stefana i Joanny Tyszkiewiczów. W 1926 r. Tyszkiewiczowie przyjmowali u siebie Wojciecha Kossaka,
który w³aœnie drugi rok spêdza³ w Wielkopolsce okres wakacyjny. Z tego pobytu
pozostawi³ m.in. du¿y portret Stafanowstwo Tyszkiewiczowie z Pogorzeli na polowaniu25.
Po¿ary miasta w latach 1837 i 1892 w znacznej mierze przyczyni³y siê do
wprowadzania zabudowy murowanej, chocia¿ jeszcze w latach osiemdziesi¹tych,
wed³ug cytowanego tu wielokrotnie Calliera, domy by³y po czêœci drewniane.
Drewniana by³a najprawdopodobniej tak¿e ówczesna synagoga. W latach 1856-1858 powsta³ nowy murowany ratusz. W 1862 r. poœwiêcono nowy murowany
koœció³ ewangelicki.
W latach 1906-1907 czêœæ dóbr podmiejskich wykupi³a Komisja Osadnicza,
której celem by³o doprowadzenie do powiêkszenia liczby mieszkañców. Wed³ug
danych pastora Bernsteina w 1900 r. Pogorzela liczy³a 1615 mieszkañców, w tym
1202 katolików, 387 ewangelików i 23 ¯ydów. Doœæ znaczny wzrost nast¹pi³ do
roku 1909, kiedy by³o 1732 mieszkañców, w tym 1308 katolików, 403 ewangelików i 17 ¯ydów. Na zakupionych przez Komisjê terenach przygotowano 32
ró¿nej wielkoœci posesje dla osadników. Przy szosie do Piasków by³ jeszcze teren tzw. Restgut, na którym powsta³ dworzec kolejowy nowej, bocznej linii ³¹cz¹cej Piaski z Krotoszynem26. Dla osadników Komisja wybudowa³a now¹ parterow¹ szko³ê. Naprzeciw dworca w roku 1910 powsta³a gospoda wraz
z zespo³em budynków gospodarczych dla jej w³aœciciela Kruga. Autorem projektu by³ rejencyjny budowniczy Nimptsch, a budowê zrealizowa³ miejscowy
przedsiêbiorca Gustav Sagrauske27.
24
25
26
27
Zdjêcia na karcie ewidencyjnej WKZ.
A. Kwilecki, Ziemiañstwo wielkopolskie, Warszawa 1998, s. 76-77, 211.
APP Akta Komisji Kolonizacyjnej, sygn. D II 39.
APP Akta komisji Kolonizacyjnej, sygn. C III 86.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
245
EWANGELICY W POGORZELI
W okresie reformacji do Pogorzeli przybyli bracia czescy, którzy po wygnaniu w roku 1548 z dóbr królewskich w Czechach masowo uciekali na Œl¹sk i do
Wielkopolski. Wielkim sprzymierzeñcem innowierców okaza³ siê wspomniany
Stanis³aw Pogorzelski, który w 1565 r. odda³ im koœció³ katolicki, natomiast
w 1599 r., na zjeŸdzie protestantów w Wilnie zosta³ wybrany prowizorem dysydentów w Wielkopolsce, czyli obroñc¹ na sejmach i sejmikach. A. Werner28 przytoczy³ nazwisko pastora z 1595 r. Petrusa Dresnensis, który wówczas uczestniczy³ w synodzie toruñskim. Bardziej znany jest jego syn Samuel D¹mbrowski
(1577-1625), urodzony w Pogorzeli, który by³ polskim duchownym ewangelickim i autorem bardzo popularnego zbioru kazañ – Postylli chrzeœcijañskiej29,
a od 1600 r. kaznodziej¹ w Poznaniu. Maciej Pogorzelski w 1608 r. koœció³ pw.
œw. Micha³a Archanio³a w Pogorzeli przywróci³ katolikom, a wtedy koœció³
w G³uchowie, do którego w okresie reformacji uczêszczali pozbawieni swej œwi¹tyni katolicy pogorzelscy, przekszta³cono w filialny30.
Druga fala innowierców, którzy w okolicach Pogorzeli pojawili siê oko³o
po³owy wieku XVIII, wi¹¿e siê z osadnictwem olêderskim. Najwczeœniej, jak siê
wydaje, osadnicy zamieszkali we wsi Gumienice. W 1743 r. Roch Zbijewski
wznowi³ wczeœniejszy przywilej Tomasza Olewiñskiego z 1737 r.31 (którego niestety nie znamy) i wyda³ wieœ Gumienice w dzier¿awê kolegom Holendrom reprezentowanym przez trzech przedstawicieli – Micha³a Korscha, Jana Kambla
i Jana Jurga Zydlera32.
Nazwanie osadników Holendrami nie oznacza³o narodowoœci, lecz odnosi³o
siê do systemu prawno-ekonomicznego, na którym opiera³o siê zasiedlanie. Wieœ
Gumienice zosta³a zasiedlona kolonistami w okresie tzw. drugiej fazy osadnictwa olêderskiego przypadaj¹cej na lata 1660-1793, kiedy jego rozwój by³ ju¿
masowy33. Zdaniem cytowanego tutaj Z. Chody³y, W wiêkszoœci osad wielkopolskich powsta³ych w drugiej fazie lokowano Niemców – protestantów nap³ywaj¹cych g³ównie ze Œl¹ska, Brandenburgii, a zw³aszcza z Nowej Marchii oraz z Pomorza (Zachodniego), przede wszystkim luteran oraz niekiedy kalwinistów.
Imiona przedstawicieli przyby³ych do Gumienic osadników sugeruj¹, ¿e byli
A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien in der Provinz Posen, Lissa
1904, s. 264-265.
29
Wielkopolski s³ownik biograficzny, Warszawa 1981, s. 141-142, autor has³a: J. Dworzaczkowa.
30
J. Nowacki, Archidiecezja poznañska, s. 568.
31
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit., s. 29.
32
Pe³ny tekst dokumentu przytacza J. £ukaszewicz, Krótki historyczno-statystyczny opis,
op.cit.
33
Z. Chody³a, Zarys dziejów osadnictwa olêderskiego w Polsce (1547 – 1864), w: Z. Chody³a
i in., Olêdry. Przestrzenie obok nas, Poznañ 2006, s. 32 i nn.
28
246
BOLES£AWA KRZYŒLAK
narodowoœci polskiej z Pomorza lub Œl¹ska jako potomkowie osiad³ych tam kiedyœ Holendrów.
R. Zbijewski zapewni³ swoim osadnikom wolnoœæ religijn¹: […] w swojej
religii wolni, bezpieczni i bez wszelkiej przeszkody zostawaæ bêd¹. […] Pozwalamy im te¿ szko³ê postawiæ, wed³ug zwyczaju holenderskiego odprawiaæ bez wszelkiej k³otni tak duchownych osób, jako i innych, kirchów zaœ na swoich granicach
ogrodziæ i szkólnego trzymaæ, jaki siê gminie bêdzie podoba³. Na którym kirchowie powinien ten szkólny cia³a umar³ych, tak wielkich, albo starych trupów, jako
te¿ ma³ych dzieci uczciwie po holendersku pochowaæ, na którego æwieræ huby od
czynszów wiecznemi czasy woln¹ zostawiamy, a¿eby im te¿ dzieci ich w czytaniu
i pisaniu informowa³ […].
Osadnicy protestanccy byli zobowi¹zani do œwiadczeñ na rzecz Koœcio³a
katolickiego w postaci op³at jurae stolae (prawa udzielania sakramentów) i mesznego proboszczom parafii katolickich. Dlatego te¿ Zbijewski podkreœli³ m.in., ¿e
przybysze nale¿¹ do parafii pogorzelskiej i maj¹ zobowi¹zania wobec miejscowego proboszcza. Równoczeœnie uzna³ ich zwi¹zek z ewangelickim koœcio³em
kobyliñskim: […] a¿eby im te¿ wolno by³o chrzciæ siê, albo œlub braæ w Kobylinie w swoim koœciele. W Kobylinie od 1632 r. by³ koœció³ protestancki pw. Zum
Schifflein Christi zbudowany dla œl¹skich uchodŸców, dla których w³aœciciel
miasta Sieniuta za³o¿y³ tzw. Nowe Miasto. W przywileju Sieniuty z 4 marca 1632 r.
czytamy m.in.: […] ja Abraham Sieniuta z Lachowic, Pan na Baszkowie, Kobylinie, Pleszewie, Jutrosinie i Zdunach, tych wszystkich majêtnoœci dziedzic, koœció³ dla nabo¿eñstwa ewanielickiego w Kobylinie na niemieckim rynku sumptem swym zbudowa³em, który koœció³ Ewanielikom podaje w moc zupe³n¹
i niczem nie naruszon¹ i wolne odprawowanie w nim nabo¿eñstw wedle zwyczaju i obrzêdu ich, oko³o którego koœcio³a plac albo cmentarz, na którym pochowanie cial bydŸ ma34. Koœció³ kobyliñski kilkakrotnie niszczy³y po¿ary, ostatecznie w 1764 r. zosta³ zbudowany na nowo. W chwili obecnej pozosta³a po nim
tylko wie¿a. Utworzona tam przez w³aœciciela miasta gmina ewangelicka sta³a
siê póŸniej jedn¹ z trzech gmin macierzystych dla pogorzelskiej. W³aœnie pastor
z Kobylina – Daniel Gottlieb Fiebig za³o¿y³ gminê w Gumienicach. W sk³ad
gminy ewangelickiej w Pogorzeli weszli równie¿ wierni z gminy w Piaskach
powsta³ej w 1775 r., gdzie ju¿ w 1782 r. powsta³, zachowany do naszych czasów,
koœció³ konstrukcji szkieletowej. Trzeci¹ parafi¹, z której wywodzili siê pogorzelscy luteranie, by³a utworzona w 1777 r. gmina w KoŸminie.
W Gumienicach Zbijewski zagwarantowa³ tak¿e powstanie szko³y ewangelickiej, w której nauczyciel do koñca pe³ni³ dodatkowo funkcje zwi¹zane z dzia³alnoœci¹ gminy filialnej. Ostatnia szko³a zosta³a zbudowana przez Zimmermei-
34
J. £ukaszewicz, Krótki historyczno-statystyczny opis, op.cit.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
247
stra Maetze z Bojanowa w 1893 i 1894 r.35 Na budowê koœcio³a dla ewangelików osadzonych w swych dobrach zdecydowa³ siê dopiero Miko³aj Taczanowski po 1768 r., kiedy sejm uchwali³ ustawê tolerancyjn¹ pozwalaj¹c¹ na budowê
zborów za zgod¹ dziedzica, swobodne odprawianie nabo¿eñstw, udzielanie sakramentów i in. W 1790 r. podarowa³ pogorzelskim luteranom 40 mórg ziemi,
plac pod budowê koœcio³a (55 kwadratowych rut) po³o¿ony w œrodku miasta,
w pobli¿u rynku oraz obieca³ 10 tys. talarów na cele budowy. Niestety, obiecanej
kwoty nie przekaza³ z uwagi na k³opoty finansowe spowodowane udzia³em syna
Dionizego w konfederacji targowickiej.36 Wskazany przez Taczanowskiego teren
obejmowa³ du¿¹ dzia³kê siêgaj¹c¹ od pierzei przyrynkowej do tylnej ulicy wiod¹cej do Krotoszyna. W³aœnie przy tylnej ulicy znajdowa³a siê stodo³a z 1778 r.,
któr¹ wkrótce przystosowano do potrzeb gminy jako tzw. Betsal. By³o to proste
wnêtrze wyposa¿one tylko w niezbêdne sprzêty takie, jak o³tarz, ³awki oraz stary
pozytyw z 1703 r. Miejscowy nauczyciel napisa³ póŸniej w swej kronice, ¿e Bethaus usytuowany by³ przy szosie krotoszyñskiej, miêdzy orzechem a lip¹. Móg³
pomieœciæ 90 osób. Dwa razy w roku pastor z Kobylina odprawia³ nabo¿eñstwa
i udziela³ komunii, natomiast kazania raz w tygodniu wyg³asza³ nauczyciel
z Gumienic, gdzie do szko³y uczêszcza³y równie¿ dzieci pogorzelskie37. W Pogorzeli nauczyciel na sta³e znalaz³ siê znacznie póŸniej. Pierwszego nauczyciela
zatrudniono w Pogorzeli w 1815 r.38 Pierwsza szko³a dzia³a³a w domu stolarza
Gottfryda Krause, na miejscu obecnej plebanii. W 1826 r. gmina kupi³a od stolarza Szymona Kalinowskiego dom nr 150 z przeznaczeniem na szko³ê. Przez wiele lat mieszka³ w nim i pracowa³ nauczyciel Grube. W 1838 r. przyby³ kantor
Karl Friedrich Stägemeir, który po trzech latach zda³ egzamin w królewskim seminarium nauczycielskim w Poznaniu i od 19 paŸdziernika 1844 r. zosta³ zatrudniony jako nauczyciel. Zachowany do dziœ, choæ zmieniony, budynek szko³y
zosta³ zbudowany w 1855 r. przez rzemieœlników z Rawicza – murarza Köppel
i cieœlê Ibscha, naprzeciwko placu przewidzianego pod budowê nowego koœcio³a. Wczeœniejszy dom sprzedano wówczas na szpital katolicki.
Najwa¿niejszym wydarzeniem dla gminy by³o pozyskanie w³asnego pastora,
dlatego dzieñ przybycia pierwszego duchownego obchodzono zazwyczaj bardzo
uroczyœcie. W Pogorzeli 25 czerwca 1853 r. Constantin Dittmann przyby³ jako
zarz¹dca, nastêpnego dnia wyg³osi³ pierwsze kazanie, a powitanie nast¹pi³o 27
czerwca. Królewski Konsystorz w Poznaniu 4 lipca 1853 r. stwierdzi³, ¿e obie
gminy – w Borku i Pogorzeli – bêd¹ w³¹czone do dekanatu krotoszyñskiego.
P. Bernstein przypomnia³, ¿e oficjalnie superintendent z Rawicza, Altmann,
wprowadzi³ Dittmanna na urz¹d 11 lipca. Nominacja na pastora odby³a siê jed35
36
37
38
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit., s. 79.
Ibidem, s. 29.
Ibidem, s. 81.
Ibidem.
248
BOLES£AWA KRZYŒLAK
nak dopiero 8 czerwca 1854 r.39 Kilka miesiêcy wczeœniej, 11 lutego, zarz¹dzeniem gabinetowym przyznano z bud¿etu pañstwa etat w wysokoœci 180 tal. (540
marek) rocznie na mieszkanie pastora z ca³ym gospodarstwem.
Akt za³o¿enia ewangelickiej parafii pogorzelskiej wydany 20 listopada 1854 r.
okreœli³ jej zasiêg, obejmuj¹c oprócz miasta i dominium Pogorzela tak¿e 34 miejscowoœci, wœród których znalaz³y siê m.in. Gumienice, G³uchowo.
P. Bernstein przytoczy³ fragment dokumentu okreœlaj¹cego stan posiadania
nowo utworzonej gminy: Es ist ein Grundstück zur Pfarrwohnung acquiriert (erworben) worden, welches besteht aus a) einem Wohnhause, b) zwei Ställen,
c) einen Garten, d) einem Scheunenplatze, e) einer im Walde belegenen, ca
8 Morgen grossen Wiese, f) 6 Morgen 29 Quadratruten Acker, g) dem Rechte freier Hutung im Pogorzeller Walde. Ausserdem wird dem Pfarrer zur Benutzung
überwiesen das der Kirche zugehörige Quart Acker von 40 Morgen, welche bisher als Schuldotation in Pogorzela genutzt worden. Der Pfarrer bezieht die
Stolgebühren nach der für das Kirchensystem Pogorzela bestimmten Stoltaxe40.
Zdaniem pastora, ostatecznie pozosta³y tylko – dom mieszkalny, dwa budynki gospodarcze i ogród, poniewa¿ nie inwentarz decydowa³ o w³asnoœci, ale prawo
patronatu królewskiego. Wymienione przez Bernsteina posesje w mieœcie, wczeœniej podarowane przez Taczanowskiego, w 1853 r. sprzeda³ gminie burmistrz
Albert Schmidt, przy czym w rozliczeniu uczestniczy³ Seweryn Kalinowski, za
plac ze stodo³¹, która, jak wiadomo, s³u¿y³a jako Bethaus.
Nabyty dom mieszkalny przy rynku, oznaczony numerem 75, wymaga³ remontu. Zatrudniony w tym celu przez burmistrza mistrz murarski Boemig z Borku sporz¹dzi³ kosztorys, który przewidywa³ czêœciow¹ przebudowê. Zosta³a ona
przeprowadzona pod nadzorem powiatowego inspektora budowlanego von Groppa i zakoñczona w paŸdzierniku tego roku41. By³ to budynek na rzucie prostok¹ta, z sieni¹ przelotow¹ na osi, dwutraktem po jej lewej stronie oraz dwoma pokojami z alkow¹ w trójtrakcie po prawej. Podwórze gospodarcze ³¹czy³o siê
z rozleg³ym ogrodem siêgaj¹cym do ul. Krotoszyñskiej. W ukoñczonej plebanii,
która – zdaniem burmistrza – spe³nia³a wszelkie wymogi odpowiedniego mieszkania dla pastora, zamieszka³ jako pierwszy Constantin Dittmann. Pochodzi³ ze
Œl¹ska, ukoñczy³ gimnazjum w Brzegu, studiowa³ na uniwersytecie we Wroc³awiu (w latach 1833-1837), a potem pracowa³ w ró¿nych miejscach jako nauczyciel domowy oraz uczy³ religii w miejskiej szkole w Nysie. Pierwsze uroczyste
nabo¿eñstwo odprawi³ w Pogorzeli na Zielone Œwi¹tki 1853 r., lecz nie doczeka³
siê nowego koœcio³a, poniewa¿ zmar³ w 1858 r., maj¹c 44 lata42.
A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien, op.cit., s. 264.
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit., s. 27-28.
41
APP KE 5721, Pismo z dnia 22.12.1853 r.
42
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.; A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien, op.cit.
39
40
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
249
W 1860 r. przyby³ do Pogorzeli dwudziestosiedmioletni pastor Karl Eduard
Heinrich Fuhrmann urodzony w Stargardzie na Pomorzu. Ukoñczy³ gimnazjum
w Bydgoszczy, studiowa³ do 1857 r. na uniwersytecie w Berlinie, najpierw prawo, potem teologiê. Pierwszy teologiczny egzamin zda³ w 1858 r. w Poznaniu,
a nastêpnie ukoñczy³ szeœciotygodniowy kurs seminaryjny w Bydgoszczy. Karierê
zawodow¹, zgodnie z panuj¹cym zwyczajem, zacz¹³ od nauczyciela domowego
w zamo¿nych rodzinach, m.in. pod Kargow¹ i w Bia³okoszy k. Pniew. Pozosta³
w Pogorzeli doœæ d³ugo, bo do czasu przeniesienia do Jarocina w 1883 r.
Jeszcze przed wydzieleniem z Kobylina samodzielnej parafii pogorzelskiej
i przybyciem pierwszego pastora podjêto starania o zgodê na budowê nowego
koœcio³a. Dziêki pomocy finansowej ze strony Fundacji Gustawa Adolfa w wysokoœci 200 talarów mo¿na by³o powiêkszyæ budynek adaptowanej do celów
koœcielnych stodo³y, tak aby mog³a pomieœciæ 150 osób. W zwi¹zku ze wzrostem
liczebnoœci gminy w roku 1856 rozpatrywano mo¿liwoœæ dalszej rozbudowy, ale
ostatecznie, dziêki mo¿liwoœci uzyskania wsparcia finansowego, zwyciê¿y³a koncepcja budowy nowego koœcio³a.
Do budowy koœcio³a przyst¹piono w 1860 r., a 24 lipca 1862 r. mia³o miejsce uroczyste poœwiêcenie z udzia³em generalnego superintendenta D. Cranza43.
Budowê umo¿liwi³a przede wszystkim dotacja rz¹dowa, tzw. Gnadengeschenk,
w najczêœciej stosowanej wysokoœci 12 tys. marek. W zakupie dzwonów i organów pomog³a królowa Augusta oraz Ewangelicka Rada Koœcielna. Z funduszu
kolekty Ewangelickiego Koœcio³a Krajowego przyznano 750 talarów specjalnie
na budowê wie¿y, o czym przypomina inskrypcja w kruchcie koœcio³a: Durch
Handreichung brüdrelicher Liebe aus der gesammten die evangelischen Landeskirche ist dieser Turm erbaut worden. 1861.
Nie tylko w budowie, ale równie¿ przy wyposa¿eniu koœcio³a gmina uzyska³a znaczn¹ pomoc w formie fundacji i prezentów na kwotê 14 700 marek oraz
ponad 8800 marek na nadzór dwóch mistrzów budowlanych nad budynkiem
przez okres 7-10 lat44. Z dobrowolnej zbiórki pieniêdzy parafii pastor Fuhrmann
osobiœcie, wspólnie z cz³onkiem rady koœcielnej, zakupi³ serwetê o³tarzow¹, krucyfiks, serwetê na ambonê oraz dywan. Nie s¹ znani fundatorzy ani wykonawcy
o³tarza i ambony, wiadomo jedynie, ¿e by³y drewniane.
W chwili uroczystego poœwiêcenia koœció³ nie by³ wyposa¿ony we wszystkie potrzebne sprzêty. Zachowana do dziœ w czêœciach kamienna chrzcielnica,
ufundowana przez zarz¹dcê z Gumiñca, Friedricha Bauera, pochodzi z 1862 r.
Inskrypcja na jej czaszy g³osi: Zum andenken an Karoline Herrmann von ihren
Sohne Friedrich Bauer. 1862. W pierwsze œwiêto Bo¿ego Narodzenia 1862 r.
A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien, op.cit.; P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.
44
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.
43
250
BOLES£AWA KRZYŒLAK
zosta³y poœwiêcone dwa dzwony, natomiast na Wielkanoc roku nastêpnego organy, które nie by³y nowe.
W 1885 r. miejsce Fuhrmanna zaj¹³ dwudziestopiêcioletni Edgar Günther, znany jako za³o¿yciel towarzystwa pomocy misyjnej w Berlinie. Bernstein okreœli³
swego poprzednika jako prawdziwego cz³owieka misji, uwydatni³ jego comiesiêczne dni modlitwy prowadzone w szkole w Gumiñcu. Po trzech latach przeniós³ siê do Ponieca. Zmar³ w listopadzie 1900 r.
Pastor Paul Bernstein urodzi³ siê w Saksonii w 1860 r. Uczy³ siê w gimnazjum w Merseburgu w latach 1875-1882, a nastêpnie do 1885 r. studiowa³ teologiê na uniwersytecie w Halle. Bezpoœrednio po studiach przez rok uczy³ dzieci
znanej rodziny von Massenbach w Pniewach. Nastêpnie by³ wikarym w Swarzêdzu i Trzemesznie. Od 1 paŸdziernika 1888 r. by³ w Pogorzeli najpierw wikarym, a nastêpnie pastorem.
W obszernej monografii gminy doœæ szczegó³owo przedstawi³ historiê gminy i swoje dzia³ania jako pastora. By³ najd³u¿ej pracuj¹cym tutaj duchownym,
dlatego te¿ po³o¿y³ najwiêksze zas³ugi dla ca³ej gminy. Spoœród jego licznych
osi¹gniêæ nale¿y wymieniæ za³o¿enie biblioteki publicznej licz¹cej ok. 600 tomów, powo³anie towarzystwa biblijnego, prowadzenie Posener Gesangbuch, za³o¿enie gminnej kasy dla biednych oraz szeregu stowarzyszeñ dla m³odzie¿y,
w tym Posaunnenchor, czyli chóru anio³ów graj¹cych na tr¹bach. Od 1891 r. wydawa³ miesiêcznik ewangelicki „Boten für die evangelische Gemeinde Pogorzele”. W czasie jego administrowania gmina by³a najliczniejsza, liczy³a 1368 dusz,
a – jak twierdzi³ – stan ten trwa³ od 40 lat.
Za jego czasów remontowana by³a stara pastorówka, powsta³o ogrodzenie
cmentarza, nowy cmentarz, a przede wszystkim nowy koœció³ i pastorówka. Wraz
z rad¹ gminy pozyska³ Gnadengeschenk (14 tys. marek funduszu budowlanego),
pomoc Stowarzyszenia Gustav-Adolf Verein (2700 marek na zakup organów)
oraz inne œrodki finansowe, które pozwoli³y na odpowiednie œwiêtowanie uroczystoœci piêædziesi¹tej rocznicy utworzenia w Pogorzeli gminy ewangelickiej
w 1904 r., w przekszta³conym koœciele i w nowej pastorówce. Du¿e znaczenie
dla gminy mia³ zakup nowych organów, poniewa¿ poprzednie by³y bardzo zu¿yte. Instrument kupiono od znanego organmistrza na Pomorzu P.B. Völknera za
3597 marek. Prospekt organowy zosta³ wykonany wed³ug projektu kierownika
budowy, z drewna sosnowego i stylem dostosowany do wystroju wnêtrza koœcio³a.
Zas³u¿onym i d³ugoletnim (1862-1898) cz³onkiem pogorzelskiej gminy,
a jednoczeœnie cz³onkiem jej rady by³ w³aœciciel dóbr Robert Rohrmann, królewski radca ekonomiczny odznaczony orderem królewskim. Do zespo³u reprezentantów gminy nale¿eli równie¿ przedsiêbiorca budowlany Gustav Sagrauske oraz
Ackerbürger Ernst Pannwitz.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
251
Pastor Paul Bernstein zmar³ w 1914 r. Jego miejsce na kilka lat (1914-1922)
zaj¹³ Johannes Schier, który zmar³ w lutym 1923 r. W latach 1924-1930 by³ pastor
Hugo Flatau, a nastêpnie przez 10 lat plebania nie by³a zamieszkana. Opiekê nad
gmin¹ przej¹³ pastor Gerhard Päschke z Kobylina. W latach 1940-1945 pastorem
w Pogorzeli by³ Harry Schulz, urodzony w 1912 r., od 1947 r. w Salzkotten45.
DOM MODLITWY
Przybyli do Pogorzeli pierwsi innowiercy – bracia czescy – korzystali, jak
ju¿ wspomniano, z miejscowego koœcio³a katolickiego, który przekaza³ im jego
patron Stanis³aw Pogorzelski. Pierwszy koœció³ ewangelicki, tzw. Bethaus, czyli
dom modlitwy, powsta³ dopiero w 1790 r., kiedy Miko³aj Taczanowski podarowa³ osiad³ym ju¿ luteranom plac pod budowê w œrodku miasta. By³a to rozleg³a
dzia³ka siêgaj¹ca od pierzei rynkowej do tylnej ulicy Krotoszyñskiej, przy której
znajdowa³a siê stodo³a zbudowana 12 lat wczeœniej. Skromny prostok¹tny w rzucie budynek w roku 1854 rozbudowano w zwi¹zku z utworzeniem parafii pogorzelskiej oraz dziêki pomocy Stowarzyszenia Gustav Adolf Verein (200 tal.). Dwa
lata póŸniej powiatowy budowniczy von Gropp tak go opisa³: Das Gebäude welches aus Fachwerk mit Lehmwände und Schindelbedeckung besetzt und ursprünglich eine im Jahre 1778 neue erbaute Scheune war die später mehrere male
schon repariert worden und 1853 einen Anbau so wie die gegenwärtige Einrichtung zu einem Bethause erhalten hat, befindet sich zwar in erträglich guten Zustande46. Zupe³nie znoœny stan budynku, a tak w³aœnie go oceni³ budowniczy,
oznacza³ jednak koniecznoœæ naprawy pod³ogi, okien i dachu.
Za³¹czony do pisma rysunek von Groppa (il. 1) przybli¿a nam wyobra¿enie
o wygl¹dzie domu modlitwy w roku 1856. Pierwotna prostok¹tna stodo³a zosta³a
wyd³u¿ona o pomieszczenie „ciemnej” zakrystii za o³tarzem, pod empor¹ muzyczn¹. Do jednej z d³u¿szych elewacji przylega³o krótsze skrzyd³o z bocznym
wejœciem. Ambona znajdowa³a siê w³aœnie po przeciwnej stronie tego wejœcia,
równoczeœnie po prawej stronie o³tarza, przy œcianie, miêdzy oknami. Tu¿ przy
ambonie sta³ stó³ przydatny prawdopodobnie podczas nauki religii. Empory
znajdowa³y siê przy œcianie frontowej, za o³tarzem oraz przy œcianach przybudówki. Wnêtrze wype³nia³y ³awki ustawione po obu stronach ganków prowadz¹cych od drzwi wejœciowych do ambony. Rozbudowane wnêtrze mog³o pomieœciæ 150 osób, a to by³o zbyt ma³o. Opisany tu rysunek ukazuje równie¿,
zaznaczone szkicowo, mo¿liwe miejsca ewentualnej rozbudowy, która jednak nie
A. Golon, J. Steffani, Posener Evangelische Kirche – Ihre Gemeinden und Pfarrer von 1548
bis 1945, Lüneburg 1967.
46
APP KE sygn. 5718 (b. p.) Pismo z 4.04.1856 r.
45
252
BOLES£AWA KRZYŒLAK
zosta³a zaopiniowana pozytywnie. Kolejne powiêkszenie dawnej stodo³y dawa³o
bowiem mo¿liwoœæ pomieszczenia nie wiêcej ni¿ 240 osób, podczas gdy wtedy
potrzeba by³o przynajmniej 385. Szacowano, ¿e za piêæ lat gmina bêdzie liczy³a
ok. 500 cz³onków. Niewielki szachulcowy Bethaus s³u¿y³ gminie do czasu budowy koœcio³a spe³niaj¹cego oczekiwania rozwijaj¹cej siê spo³ecznoœci luterañskiej.
Rada gminy wraz z pastorem stosunkowo wczeœnie podjê³a starania o zgodê
i pieni¹dze na budowê nowego koœcio³a.
BUDOWA KOŒCIO£A
Wydzia³ II Rejencji Poznañskiej Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, który kierowa³ budow¹ koœcio³ów, dla pogorzelskiego zaproponowa³ formê znan¹ z pobliskiego Borku, gdzie budowano du¿o wczeœniej, bo od kwietnia 1854 r. do listopada
1855 r.47 Rysunek koncepcyjny dla koœcio³a boreckiego stworzy³ F.A. Stüler w listopadzie 1853 r.48 Budowê prowadzi³ rejencyjny radca budowlany Friedrich Wilhelm Butzke na podstawie wykonanego przez siebie wzorcowego kosztorysu budowlanego z 9 czerwca 1853 r.49 Poza Borkiem mia³ on s³u¿yæ tak¿e przy budowie
koœcio³ów w nastêpuj¹cych miejscowoœciach: Pogorzeli, Sobótce, Latowicach,
Granowcu oraz Czarnym Lesie. W styczniu 1854 r. Butzke stworzy³ równie¿ wzorcowy rysunek, tzw. Normal Zeichnung dla koœcio³a ewangelickiego o wielkoœci
okreœlonej liczb¹ osób, któr¹ móg³ pomieœciæ, a mianowicie 360-580. Zarówno
kosztorys, jak i rysunek, jako typowa rejencyjna dokumentacja dla okreœlonych
budowli, sta³y siê podstaw¹ uzgodnieñ dotycz¹cych kszta³tu koœcio³a w Pogorzeli.
Zgodnie z obowi¹zuj¹cymi przepisami powiatowy budowniczy z Krotoszyna, D. Stuhlmann, na podstawie wspomnianej dokumentacji wzorcowej sporz¹dzi³ dla pogorzelskiej œwi¹tyni 14 grudnia 1854 r. kosztorys na ogóln¹ kwotê
6107,20 tal.50 Jak wynika z kosztorysowego opisu, planowany koœció³ mia³ rzut
prostok¹ta o wymiarach: d³. 70 stóp (ok. 22 m), szer. 37 (ok. 12 m) oraz wys.
w œwietle 27,5 stopy (ok. 8,63 m). Od wschodu przylega³a piêcioboczna absyda
wysuniêta na 14,5 stopy (4,55 m). Granicz¹ca z naw¹ wysoka wie¿a liczy³a 115
stóp (ok. 35 m) wys. wraz z he³mem i krzy¿em. Kosztorys przewidywa³ budowê
z ceg³y, bez tynków zewnêtrznych, z dachami ceramicznymi z dachówk¹ w uk³adzie „w koronkê”. Siod³owy dach korpusu wspiera³y dwa proste szczyty. Piêcioboczny dach absydy tak¿e pokrywa³a dachówka w uk³adzie „w koronkê”.
He³m wie¿y mia³ formê oœmiobocznej piramidy wys. 46,5 stóp (ok. 14 m) z czterema szczytami wieñcz¹cymi, przekrytymi blach¹ cynkow¹ na deskach.
A. Werner, J. Steffani, Geschichte der evangelischen Parochien, op.cit.
APP KE sygn. 3788 (b.p.) Pismo z Berlina 8.03. 1856 r.
49
APP KE 3788.
50
APP KE 5718 (b.p.) Kosztorys z dnia 14.12.1854 r.
47
48
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
Il. 1. Rzut koœcio³a XVIII-wiecznego, tzw. Bethaus, wg APP
253
254
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Wœród robót ciesielskich ujêtych w kosztorysie znalaz³y siê m.in. drewniane
sosnowe balkony z parapetami p³ycinowymi, deskowa œciana o³tarzowa zwieñczona gzymsem, cztery kolumny empory zachodniej oraz schody na ambonê.
Roboty stolarskie objê³y m.in. dwoje dwuskrzyd³owych g³ównych drzwi z dobrze wysuszonego drewna sosnowego, które mia³y byæ p³ycinowe, dobrze opracowane i dopasowane. Drewniane naœwietle w formie pó³kolistej, z ¿elaznymi
szprosami przewidziano tylko jedno, czyli dla drzwi frontowych. Do wnêtrza
absydy, czyli do czêœci zakrystii, mia³y prowadziæ podwójne drzwi jednoskrzyd³owe tak¿e sosnowe. Jednoskrzyd³owe p³ycinowe drzwi znajdowa³y siê w Altarwand wydzielaj¹cej czêœæ o³tarzow¹ od zakrystii. Oddzielne drzwi wewnêtrzne prowadzi³y na chór organowy i do wie¿y. Do nawy przewidziano 10 du¿ych
okien zamkniêtych pó³koliœcie, wykonanych z drewna sosnowego wed³ug oddzielnego projektu. Drewno mia³o byæ trzykrotnie malowane farb¹ olejn¹. Przeszklenie z Halbweisen szk³a, czyli prawdopodobnie mlecznego. W absydzie planowano piêæ drewnianych okien kolistych z ramami malowanymi olejno. Dla
wie¿y planowano ¿aluzje. Cztery tarcze zegarowe mia³y byæ drewniane malowane farb¹ olejn¹ bronzegrüner z poz³oconymi cyframi. £awki w nawie, o ³¹cznej
d³ugoœci 465 stóp, mia³y mieæ klêczniki, oparcia oraz pulpity na ksi¹¿ki.
Dla ambony oraz o³tarza przewidziano projekt indywidualny. O³tarz mia³ byæ
drewniany ze z³oceniami, a ambona z p³ycinow¹ balustrad¹, ozdobnym gzymsem, mia³a byæ malowana farb¹ olejn¹ i czêœciowo z³ocona. Na wie¿y krzy¿ ¿elazny z dodatkiem blachy miedzianej, z³ocony, podobnie kula z blachy miedzianej, tak¿e mia³a byæ z³ocona.
Poza kosztorysem znalaz³y siê prace specjalistyczne, takie m.in. jak malarskie i dekoracyjne œciany o³tarzowej, czyli wydzielaj¹cej zakrystiê za o³tarzem.
Na zakup dzwonów przeznaczono 150 tal., a ogólnie na dekoracjê i rzeŸbiarza
260 tal.
W nawie zak³adano ustawienie 38 ³awek oœmioosobowych, przed o³tarzem
cztery ³awki szeœcioosobowe, a na emporze organowej cztery ³awki oœmioosobowe. £¹cznie wnêtrze zawiera³o 360 miejsc siedz¹cych. Generalnie w kosztorysie okreœlono, ¿e wnêtrze o wielkoœci 672 stopy kwadratowe mog³o pomieœciæ
584 osoby, przy za³o¿eniu, ¿e trzy stopy wystarcz¹ na osobê. Przytoczony opis
œwiadczy o tym, ¿e za³¹cznikiem do kosztorysu Stuhlmanna by³ wspomniany
wzorcowy projekt F.W. Butzkego dla koœcio³a œredniej wielkoœci – Zeichnung zu
einer neuen evangelischen Kirche für 360 bis 580 Personen. Pocz¹tkowo we
wnêtrzu przewidziano tylko chór muzyczny, natomiast po korekcie Butzkego,
który zaleci³ uwzglêdnienie mo¿liwoœci wprowadzenia w przysz³oœci empor
bocznych, Stuhlmann sporz¹dzi³ kolejny zestaw kosztów 25 stycznia 1855 r.,
opiewaj¹cy na kwotê 6557, 25 tal. Sprawdzi³ go Butzke 8 lutego 1855 r., a nastêpnie wraz z dwoma rysunkami przedstawi³ do „superrewizji” w Berlinie
6 kwietnia tego roku. Wnioski z tej kontroli przysz³y dopiero w roku nastêpnym.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
255
Jeszcze w styczniu 1856 r. Ministerstwo Wyznañ i Szkolnictwa, któremu podlega³y sprawy wyznaniowe, wskazywa³o, ¿e oczekiwany przez gminê pogorzelsk¹
Gnadengeschenk jest zbyt du¿y w stosunku do proponowanego przez gminê udzia³u w³asnego i dlatego zaleca³o rozbudowê istniej¹cego domu modlitwy51. Tymczasem wiadomo by³o, ¿e Bethaus jest zbyt ma³y. W kwietniu tego roku wyjaœnia³ to,
cytowany ju¿, von Gropp, powiatowy inspektor budowlany z Kostrzyna.
Z kolei w maju minister poinformowa³ o wydanym najwy¿szym zarz¹dzeniu
zezwalaj¹cym na budowê koœcio³a52. Nie jest znana dokumentacja rysunkowa
z uwagami Stülera, wiadomo jednak, ¿e zgodzi³ siê na rozwi¹zanie bezwie¿owe
i dobudowê wie¿y póŸniej i z boku. Z uwagi na koszty budowy koœcio³a, które
znacznie przekracza³y mo¿liwoœci gminy, Stuhlmann przygotowa³ nowy kosztorys dla koœcio³a bez wie¿y, któr¹ mo¿na by³oby zbudowaæ póŸniej.
Dopiero w styczniu 1857 r. ministerstwo poinformowa³o o mo¿liwoœci przyznania dotacji – Gnadengeschenk w wysokoœci 4 tys. tal. Jednoczeœnie wyrazi³o
opiniê, ¿e wie¿a jest wprawdzie po¿¹dana, ale nie jest bardzo pilna z uwagi na
potrzeby innych gmin oczekuj¹cych te¿ na pomoc finansow¹ (Der Thurm ist
wünschenswerth, aber kein so dringendes Bedürfnis, dass der gleichzeitige Bau
desselben auf Staatskassen nöthig wird, zumal die zu dergleichen Beihülfen verwendbaren Mittel nicht zureichen, die an anderen Orten noch fehlen Kirchengelande zu errichten)53.
W sierpniu 1857 r. naczelnik powiatu Krupke 54 przekaza³ Rejencji przesy³kê
zawieraj¹c¹: (1) wymieniony wy¿ej kosztorys Stuhlmanna z 25.01.1855 r.,
(2) kosztorys powiatowego inspektora budowlanego von Groppa z 4.04.1856 r.
i wymienion¹ ju¿ opiniê dot. starego domu modlitwy, (3) jego „Nachanschlag”
z 25.07.1857 r. oraz komplet rysunków projektu koœcio³a z proœb¹ o ostateczn¹
decyzjê. W uzasadnieniu zaznaczy³, ¿e rada gminy, wiedz¹c ju¿ o przyznanej
subwencji, w porozumieniu z w³adzami Pogorzeli i Gumienic dosz³a do wniosku, ¿e chce koœcio³a zaproponowanego przez w³adze ministerialne, ale znanego
miejscowej ludnoœci, czyli takiego jak w Borku, z wie¿¹ od frontu – […] die
Kirche […] im ganz einfacher aber würdiger Construktion so wie die Borcker
Kirches und unter allen Umständen so fort mit Thurm aufgeführt, und dass letzterer vor die Mitte des Giebels gesetzt werde55.
W paŸdzierniku 1857 r. Wydzia³ Budownictwa Ministerstwa Robót Publicznych56 przypomnia³ stanowisko Stülera w sprawie pos³ugiwania siê wzorcowymi
51
52
53
54
55
56
APP KE 5718, Pismo z dnia 15.01.1856 r.
APP KE 5718, Pismo z dnia 22.05.1856 r.
APP KE 5718, Pismo z dnia 28.01.1857 r.
APP KE 5718, Pismo z dnia 9.08.1857 r.
Ibidem.
APP KE 5718, Pismo 27.10.1857 r.
256
BOLES£AWA KRZYŒLAK
projektami koœcio³ów dla ma³ych miejscowoœci. Stoj¹cy na czele Naczelnego
Urzêdu Budowlanego Stüler domaga³ siê unikania zbyt wiernego powtarzania
Schablonen – Architektur, sugerowa³ natomiast ró¿nicowanie usytuowania wie¿y, a tym samym odchodzenie od sztywnej symetrii na rzecz malowniczoœci bry³y. Zaleca³ dla ma³ych Landeskirchen rozcz³onkowanie bry³, a tym samym tworzenie wra¿enia malarskoœci, uzasadniaj¹c to przyk³adami z historii architektury.
[…] Auch seidet man im Mittelalter nur in allen guten Zeiten der Kirchenbaukunst dergleichen Abweichungen von der allgemeinen Regel, namentlich am
Rein, in Schlesien und in Süddeutschland, befundes in den Gebirgsländern, noch
mehr aber in England und ganz blich in Italien. Die Thürme sind dann entweder
unabhängig neben der Kirche oder im Anschluss derselben an einer der Langseiten gestellt, gerückt oder auch unmittelbar vor dem Chor über dem Kirchendach
sich ergebend57.
Zarzut Stülera odnoœnie do sztywnego trzymania siê koncepcji za³o¿enia symetrycznego z wie¿¹ od frontu dotyczy³ przede wszystkim rejencyjnego radcy
budowlanego, który formu³owa³ uwagi dotycz¹ce projektu, a najczêœciej przedstawia³ gminom wstêpn¹ koncepcjê, pos³uguj¹c siê projektem typowym. Butzke
t³umaczy³ siê, ¿e Borcker Bauprojekte […] der Geheimer Ober-Baurath Stüler
bei seiner Bauführung der hiesigen Provinz empfohlen hat58. Wyjaœnia³ równie¿
wzrost kosztów koœcio³a w Pogorzeli w stosunku do boreckiego spowodowany
odmiennym rozwi¹zaniem technicznym he³mu wie¿y. W Pogorzeli mianowicie
zaprojektowano he³m ceglany murowany, natomiast w Borku mia³ konstrukcjê
drewnian¹ z lekkim cynkowym pokryciem.
¯yczenie gminy, podyktowane m.in. oszczêdnoœci¹ kosztów budowy, aby
wie¿a by³a budowana równoczeœnie z ca³ym koœcio³em i od frontu, spowodowa³o dodatkow¹ korespondencjê z administracj¹ rz¹dow¹. W listopadzie 1857 r.
ministerstwo domaga³o siê od Rejencji ostatecznego wyjaœnienia, o jaki projekt
dla Pogorzeli chodzi, poniewa¿ w chwili, kiedy znana by³a wysokoœæ przyznanej
dotacji i nie mo¿na by³o zabroniæ budowy wie¿y, w przed³o¿onej dokumentacji
wie¿a by³a od zachodu, a jednoczeœnie rz¹dow¹ akceptacjê mia³a te¿ wersja
z wie¿¹ z boku.
Przyznanie dotacji pañstwowej pozwoli³o gminie na przyst¹pienie do realizacji budowy wed³ug wybranej koncepcji. W zwi¹zku z tym w maju 1859 r.
Butzke informowa³ ministra Bethmanna Hollweg o zamiarze przyst¹pienia jeszcze tego samego roku do budowy koœcio³a pogorzelskiego na podstawie takiej
dokumentacji, jak: cztery kosztorysy, przeliczenie kosztów oszczêdnoœci na budowie wie¿y, komentarz do obliczeñ oraz siedmiu rysunków budowlanych. Ze57
58
APP KE 5718, Pismo 27.10.1857 r.
APP KE 5718, Pismo z 28.12.1857 r.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
257
stawienie kosztów budowy wie¿y przewidywa³o sumê 2140 tal., a cena ca³oœciowa budowy koœcio³a wynosi³a 6223 tal. Gmina mia³a zapewnienie pokrycia kosztów niemal w ca³oœci, brakowa³o tylko nieca³e 500 tal.59
W marcu 1860 r. ministerstwo, powo³uj¹c siê na wspomnian¹ wy¿ej przesy³kê Rejencji, zawiadomi³o, ¿e œrodki finansowe przyznano najwy¿szym zarz¹dzeniem królewskim dopiero 13 lutego tego roku, jednoczeœnie przypomnia³o, ¿e
superrewidierte Projekt, czyli z kolejn¹ korekt¹ Stülera, zawiera³ zastrze¿enie
usytuowania wie¿y, tak¿e tej póŸniej budowanej, od zachodu des später zu errichtenden Thurms vor dem Westgiebel60. Budowa mia³a byæ prowadzona na podstawie wczeœniejszego kosztorysu Stuhlmanna. Pierwsza rata dotacji, w wysokoœci 2 tys. tal., by³a przewidziana na rok 1860, a druga na rok nastêpny.
Wiadomo wiêc, ¿e Stüler ostatecznie zgodzi³ siê na ¿yczenie gminy odnoœnie do lokalizacji wie¿y poœrodku frontowej œciany szczytowej oraz na budowê
wie¿y równoczeœnie z korpusem budynku. Z korzyœci¹ dla gminy zakoñczy³a siê
te¿ ugoda dotycz¹ca transportu materia³ów budowlanych, które mia³ pokryæ hrabia Mycielski z Wzi¹chowa. Dziêki temu wykonawca umniejszy³ o koszt transportu ostateczn¹ kwotê kosztorysow¹, która zamknê³a siê w wysokoœci nieco
ponad 8862 tal. Kontrakt na budowê podpisano z mistrzem murarskim z Bojanowa o nazwisku Guderley61. Prace budowlane powierzono mistrzowi murarskiemu Kochowi z Rawicza, który zobowi¹za³ siê do prowadzenia budowy od 1 lipca
1860 r. do ca³kowitego ukoñczenia 1 paŸdziernika 1861 r.62 Kontrakt przewidywa³ równie¿ obowi¹zek przedstawiania comiesiêcznych sprawozdañ z prac, które podlega³y kontroli powiatowego inspektora budowlanego, a z upowa¿nienia
Rejencji – radcy F.W. Butzkego.
Jak podaje Bernstein, uroczyste po³o¿enie kamienia wêgielnego z udzia³em
superintendenta i pastora Esche mia³o miejsce w czwart¹ niedzielê po œwiêcie
Trójcy Œwiêtej, natomiast do prac budowlanych przyst¹piono 8 lipca 1860 r.
Pod koniec lipca 1861 r. Baumeister Koch informowa³, ¿e nawa koœcio³a jest
zbudowana, w najbli¿szym tygodniu zostanie pokryta dachem, ukoñczona bêdzie
te¿ wie¿a. Murarz Guderley czas prac budowlanych wyd³u¿y³ o dwa tygodnie
i zakoñczenie zaplanowa³ na 15 paŸdziernika 63. W sierpniu tego roku powiatowy
inspektor budowlany von Gropp podczas oglêdzin koœcio³a stwierdzi³, ¿e mury
lateralne i wie¿a s¹ skoñczone. Zg³osi³ jednak pewne zastrze¿enia do jakoœci pracy przy tworzeniu he³mu wie¿y, przy której nie wykazano nale¿ytej starannoœci,
szczególnie przy spoinowaniu zapraw¹. Nawa i absyda by³y ju¿ przykryte dacha59
60
61
62
63
APP KE 5718, Pismo
APP KE 5718, Pismo
APP KE 5718, Pismo
APP KE 5718, Pismo
APP KE 5718, Pismo
z
z
z
z
z
dnia
dnia
dnia
dnia
dnia
12.05.1859 r.
7.03.1860 r.
18.04.1860 r.
1.07.1860 r.
29.07.1860 r.
258
BOLES£AWA KRZYŒLAK
mi, czêœciowo tak¿e drewniany strop we wnêtrzu. Zwróci³ jednak¿e uwagê na
niewielki b³¹d pope³niony w konstrukcji wiêŸby dachowej oraz wyrazi³ obawy
co do jakoœci dachówek, które grozi³y odpadaniem pod wp³ywem silnego wiatru. Pomimo tych uwag potwierdzi³ ustalony termin 15 paŸdziernika jako realny
dla zakoñczenia budowy 64. Jeszcze w koñcu sierpnia, kiedy prace zmierza³y ku
koñcowi, Koch zwraca³ siê z pytaniem do landrata o sposób wykoñczenia mniejszych okien dolnej kondygnacji, które z uwagi na planowane w póŸniejszym
czasie empory boczne mia³y zostaæ zamurowane65.
Dobr¹ jakoœæ budowy i wszystkich jej wzmocnieñ, jak równie¿ zgodnoœæ
z kosztorysem, potwierdzi³ w 1863 r. Baumeister Koch: […] die Turmwände, alle
Verbandteile, namentlich die Ancker, Helmstange usw. sind stärker gemacht, als
ursprünglich veranschlagt war, das Fundament ist tiefer angelegt. Die kleine
Fensternischen unter den grosen sind ausdrücklich, gegen die Bauleitung, vom
Gemeindekirchenrat, im Hinblich auf spätere Seitenchöre angeordnet worden66.
W œwietle omówionych tutaj danych Ÿród³owych budowa koœcio³a trwa³a od
pocz¹tku lipca 1860 r. do po³owy paŸdziernika roku nastêpnego, czyli przez dwa
sezony budowlane. Nale¿y przypuszczaæ, ¿e tu¿ po zakoñczeniu budowy, jeszcze w roku 1861, przed uroczystym poœwiêceniem w lipcu 1862 r., koœció³ by³
u¿ywany, poniewa¿ by³ potrzebny. Natomiast wyposa¿anie wnêtrza trwa³o, jak
to na ogó³ bywa³o, jeszcze kilka lat.
Przytoczona wy¿ej korespondencja pozwoli³a na precyzyjne przedstawienie
ca³ej inwestycji oraz pierwotnej formy koœcio³a przed rozbudow¹. Ponadto ujawni³a sposób funkcjonowania i wykorzystywania wzorcowych projektów rz¹dowych dla ewangelickich koœcio³ów na naszym terenie.
ROZBUDOWA KOŒCIO£A
Powiêkszenie koœcio³a poprzedzi³ remont wie¿y, poniewa¿ w latach osiemdziesi¹tych na he³mie pojawi³y siê zarysowania, które powodowa³y silne zawilgocenie murów. W marcu 1887 r. powsta³ kosztorys budowniczego z Krobi,
G. Lipperta na naprawê wie¿y, zatwierdzony przez powiatowego inspektora budowlanego z Rawicza, Grossmana67. Na podstawie w³asnych wyliczeñ Lippert
przeprowadzi³ w roku 1888 naprawê i nastêpnie wystawi³ rachunek na kwotê
1254 marek, do którego za³¹czy³ rysunek „powykonawczy” (il. 2). Remontowa³
górn¹ czêœæ he³mu wie¿y na wysokoœci ok. 2,5 m, przemurowa³ uszkodzone fragAPP KE 5718, Pismo z dnia 21.08.1861 r.
APP KE 5718, Pismo z dnia 30.08.1861 r.
66
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.
67
APP KE 5719 (b.p.).
64
65
Il. 2. Plan sytuacyjny z 1872 r. z zaznaczon¹ star¹ pastorówk¹ i niezrealizowan¹ koncepcj¹ nowej, wg APP
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
259
260
BOLES£AWA KRZYŒLAK
menty z czêœciow¹ wymian¹ cegie³, dokona³ wzmocnieñ zwieñczenia, na nowo
pokry³ je warstw¹ cementowej zaprawy oraz zabezpieczy³ kulê i krzy¿. Prace
uzyska³y pozytywn¹ opiniê powiatowego urzêdu budowlanego z Rawicza, który
mia³ jednak zastrze¿enia do jakoœci u¿ytego do remontu materia³u (rodzaju cementu, wtórnie u¿ytych cegie³).
W zwi¹zku z tym, ¿e organy wymaga³y ju¿ wymiany na nowe, postanowiono zakupiæ instrument bardziej okaza³y i w tym celu powiêkszyæ emporê muzyczn¹. Pierwszy kosztorys wykona³ doœwiadczony mistrz budowlany i cieœla Hermann Feist z Krotoszyna. Przy okazji przewidzia³ przebicie blend okiennych
w œcianach bocznych nawy oraz nowe drzwi do wnêtrza. Powsta³y w 1896 r. kolejny projekt na rozbudowê chóru organowego tak¿e nie zyska³ akceptacji Rejencji, która nakaza³a wykonanie dodatkowych rysunków i obliczeñ.
W styczniu 1898 r. odby³o siê posiedzenie rady koœcielnej z udzia³em komisarycznym rejencyjnego radcy budowlanego Ernsta Webera z Poznania oraz powiatowego inspektora budowlanego z Leszna Engelharta. Dokonane wówczas
ustalenia mia³y decyduj¹cy wp³yw na ostateczny zakres przekszta³ceñ koœcio³a.
Przedstawia³y siê nastêpuj¹co: (1) Stwierdzono, ¿e maksymalizacja liczby miejsc
we wnêtrzu jest mo¿liwa poprzez powiêkszenie empory organowej o empory
boczne. (2) Zaplanowano wprowadzenie otworu drzwiowego z empory organowej do wie¿y z równoczesnym dostawieniem oddzielnej ma³ej klatki schodowej
po pó³nocnej stronie wie¿y. (3) Przewidziano likwidacjê istniej¹cej za o³tarzem
zakrystii i przeznaczenie ca³ego wnêtrza absydy dla celów liturgii. Nowa zakrystia planowana by³a po pó³nocnej stronie absydy, z drzwiami otwartymi w stronê
schodów na ambonê, tak aby duchowny nie musia³ wchodziæ na kazalnicê poprzez nawê koœcieln¹. (4) Uznano, ¿e nieodpowiadaj¹ce stylowi koœcio³a ambonê z baldachimem i o³tarz nale¿y zast¹piæ nowymi. (5) Zachodnie wejœcie do
koœcio³a, jedyne prowadz¹ce do wnêtrza, zosta³o uznane za niewystarczaj¹ce dla
tak licznej gminy i zaplanowano drugie od po³udnia. (6) Do przysz³ych zamierzeñ renowacyjnych zaliczono te¿ malowanie wnêtrza z napraw¹ tynków. (7) Nie
oceniono dobrze istniej¹cego przeszklenia okien bia³ym szk³em, poniewa¿ sprawia³o wra¿enie zimne i nudne. Dlatego te¿ postanowiono wprowadziæ malowane
bordiury z zachowaniem starego materia³u w nawie. Prezbiterium zdecydowano
odnowiæ przy u¿yciu w oknach malowanego szk³a katedralnego. (8) Za konieczne uznano przebicie dolnych blend okiennych w nawie i wprowadzenie okien.
(9) Poniewa¿ istniej¹ca plebania by³a zbyt ma³a, nale¿a³o zbudowaæ now¹ na
gruncie przykoœcielnym, w naro¿niku po³udniowo-zachodnim. (10) Niezbêdn¹
dokumentacjê rysunkow¹ i obliczeniow¹ zobowi¹za³ siê wykonaæ odp³atnie Engelhart. Ju¿ wkrótce poinformowa³ Rejencjê, ¿e prace zakoñczy do pierwszego
czerwca.
Ósmego czerwca 1899 r. odby³o siê posiedzenie rady koœcielnej oraz komisarycznych przedstawicieli Rejencji – inspektora budowlanego Geicka oraz ase-
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
261
sora dr. Kocha68. Zaakceptowano wówczas program budowlany Engelharta ze
zmianami Rejencji ustalaj¹cymi m.in. doprowadzenie bocznych empor do czwartego okna nawy, czyli nieprzylegaj¹cymi do œciany szczytowej. Okreœlono tak¿e
ca³kowity koszt budowy na 49 396 marek, który mia³ niemal ca³kowite pokrycie
w zapowiadanych dotacjach czy po¿yczkach, w tym m.in. Gnadengeschenk czy
pomocy Towarzystwa Gustawa Adolfa na zakup organów.
Rz¹dowa ocena planowanych prac zosta³a zawarta w orzeczeniu technicznym
wydanym w Berlinie 20 paŸdziernika 1899 r. Program ze stycznia poprzedniego
roku zosta³ uznany za po¿¹dany, ale nie niezbêdny dla koœcio³a istniej¹cego oko³o 36 lat, mimo to zosta³ zaakceptowany niemal w ca³oœci. Przyznano m.in., ¿e
wprowadzenie do wnêtrza empor bocznych by³o uzasadnione, poniewa¿ sugerowa³y to istniej¹ce blendy okienne. Usuniêcie z prezbiterium zakrystii oceniono
jako zmianê korzystnie wp³ywaj¹c¹ na uk³ad przestrzenny wnêtrza. Pozytywnie
zaopiniowano zmiany ambony, o³tarza i pod³ogi w absydzie. Zalecono wprowadzenie dodatkowego bocznego wejœcia do nawy. Odrzucono natomiast pomys³
dodatkowej zewnêtrznej klatki schodowej na chór muzyczny, zwracaj¹c jednoczeœnie uwagê na mo¿liwoœæ takiego ustawienia organów, aby miechy by³y
umieszczone w wie¿y. Plebania winna byæ wzniesiona albo w naro¿niku po³udniowo-wschodnim, albo w pó³nocno-zachodnim. Bardzo istotnym wnioskiem
by³o zdefiniowanie architektonicznego kszta³tu obydwu dzie³ budowlanych, które winna ³¹czyæ harmonia i malarskoœæ bry³, przy czym elementem dominuj¹cym
winien byæ koœció³ (Bei der beabsichtigten Angliederung des Pfarrhauses an die
Kirche kommt es darauf an, beide Bauwerke zu einer thunlicht malerischen und
harmonischen Baugruppe zu vereinigen und zwar so, dass nicht das Pfarrhaus
sondern die Kirche in den Vordergrund tritt)69.
Ostateczny projekt rozbudowy i przebudowy koœcio³a w Pogorzeli stworzy³
mistrz budowlany Engelhart i podpisa³ go dopiero 20 stycznia 1903 r. (il. 3, 4).
Ró¿ni siê od dotychczasowych znanych z korespondencji uzgodnieñ tym, ¿e zawiera drugi aneks absydy pe³ni¹cy funkcjê kostnicy. Zatwierdzaj¹cy dokumentacjê 2 kwietnia 1903 r. rejencyjny inspektor budowlany Weber wprowadzi³ korektê dotycz¹c¹ zmiany usytuowania zakrystii i kostnicy z uwagi na usytuowanie
planowanej pastorówki. Zakrystiê zaleci³ umiejscowiæ po stronie mieszkania pastora (il. 4, 5). W kwietniu 1904 r. dokumentacjê Engelharta przej¹³ do realizacji
przedsiêbiorca Gustav Sagrauske70.
Przed przyst¹pieniem do tych prac, w roku 1903 póŸnym latem i wczesn¹
jesieni¹ G. Sagrauske oraz A. Jünschke, w ci¹gu oœmiu tygodni naprawili he³m
wie¿y. Ponownie konieczna by³a wymiana pewnych partii ceglanych he³mu.
68
69
70
Prawdopodobnie by³ to architekt Heinrich Koch, dzia³aj¹cy w Poznaniu od lat 60.
APP KE 5719 (b.p.).
APP Pañstwowa Inspekcja Budowlana, Krotoszyn sygn. 91 (b.p.).
Il. 3. Rysunek wie¿y z 1889 r. naprawianej przez G. Lipperta z Krobi, wg APP
[262]
[263]
Il. 4. Rzut koœcio³a na poziomie przyziemia, wg projektu rozbudowy z 1903 r., wg APP
Il. 5. Rzut koœcio³a na poziomie empor z 1903 r., wg APP
264
BOLES£AWA KRZYŒLAK
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
265
G³ówny gzyms, który z powodu zbyt ma³ego wysuniêcia nieodpowiednio odprowadza³ wodê, musia³ zostaæ przemurowany. Nowy drut miedziany z nowym
ostrym zakoñczeniem i uziemieniem otrzyma³ piorunochron. Kula i krzy¿ wie¿owy oraz cztery boczne kule zosta³y poz³ocone71.
Sagrauske prowadzi³ ca³oœæ prac budowlanych i stolarskich. Zatrudni³ takich
stolarzy jak Heinrich Peukert i Friedrich Littke. Przeszklenie okien powierzono
znanej wroc³awskiej firmie – Kunstglaserei Adolfa Seilera, która dodatkowo podarowa³a du¿e kolorowe okno do pastorówki. Kamieñ na stopnie o³tarzowe i p³ytê o³tarzow¹ pochodzi³ tak¿e z firmy wroc³awskiej Rigga. Roboty œlusarskie
wykona³ Sasse z Jutrosina 72. Oskar Sasse swoj¹ tabliczkê jako znak firmowy
pozostawi³ na metalowej a¿urowej balustradzie na emporze muzycznej.
Zasadnicza zmiana aran¿acji, wystroju i wyposa¿enia wnêtrza zainspirowana wprowadzeniem bocznych empor wymaga³a równie¿ wymiany drewnianych
elementów wyposa¿enia zaatakowanych przez szkodliwe dzia³anie grzybów.
Zniszczony drewniany o³tarz zosta³ zast¹piony przez nowy kamienny z du¿ym,
naturalnej wielkoœci drewnianym, rzeŸbionym krucyfiksem, który ufundowa³o
Stowarzyszenie Gustav-Adolf-Verein z Poznania z jego przewodnicz¹c¹ genera³ow¹ Stülpnagel. Przed o³tarzem po³o¿ono du¿y dywan ufundowany przez miejscow¹ dobrodziejkê. Ambona zosta³a ufundowana przez wdowê Hansemann. Nie
jest znana dok³adna data zakoñczenia prac malarskich we wnêtrzu, poniewa¿
pastor Bernstein w swej monografii zaznaczy³, ¿e kiedy j¹ przygotowywa³, malarz nie przyst¹pi³ jeszcze do malowania, pozosta³y te¿ jeszcze do wykonania
pewne drobne prace. W kilku zdaniach uzasadni³ potrzebê barwnej kolorystyki
i inskrypcji, które przygotowa³.
Jak wynika ze sprawozdania powiatowego urzêdu budowlanego w Rawiczu73, prace budowlane rozpoczê³y siê w po³owie kwietnia 1904 r., a w koñcu
lipca zakoñczono dobudowê aneksów przy absydzie oraz g³ówne prace we wnêtrzu nawy. Ca³kowite zakoñczenie robót mia³o miejsce w po³owie grudnia 1904 r.,
co pozwoli³o na poœwiêcenie koœcio³a 19 grudnia.
BUDOWA PASTORÓWKI
Pierwsza pastorówka, jak ju¿ uprzednio wspomniano, usytuowana przy rynku nr 75 by³a niewielkim budynkiem mieszkalnym zajmuj¹cym frontow¹ czêœæ
dzia³ki z podwórzem gospodarczym od ty³u i du¿ym ogrodem siêgaj¹cym do ul.
Krotoszyñskiej (il. 2). Z czasem coraz bardziej pogarsza³ siê stan techniczny
71
72
73
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.
Ibidem.
APP Pañstwowa Inspekcja Budowlana, op.cit.
266
BOLES£AWA KRZYŒLAK
budynku, a ponadto okaza³ siê za ma³y dla potrzeb gminy. Nie bez znaczenia by³y
tak¿e przygotowania do obchodów rocznicy 50-lecia powstania gminy. Dlatego
zakupiono dzia³kê obok koœcio³a, a w roku 1872 powiatowy inspektor budowlany – von Gropp – opracowa³ projekt nowej pastorówki na tej nowej posesji. Zlokalizowa³ j¹ jako dwuskrzyd³owy budynek naro¿ny u zbiegu ulic Krotoszyñskiej
(obecnie równie¿ Krotoszyñska) i Kobyliñskiej (obecnie ul. Krobska) w dwóch
wersjach ró¿ni¹cych siê rozplanowaniem wnêtrz74. Taka lokalizacja (widoczna na
il. 2) by³a mo¿liwa do zaakceptowania dla rady koœcielnej, która obawia³a siê
o to, aby nowy budynek nie przes³oni³ œwiat³a dla koœcio³a. Równoczeœnie rozpatrywano przebudowê starej plebanii z uwagi na jej usytuowanie przy rynku,
czyli w wa¿nym punkcie miasta. Jeszcze w maju 1901 r., podczas wizytacji koœcio³a z udzia³em superintendenta, rejencyjnego radcy budowlanego Geika i inspektora Engelharta stwierdzono m.in., ¿e oddalenie pastorówki d³u¿sz¹ elewacj¹ tylko o 4 m od koœcio³a spowoduje znaczne zaciemnienie wnêtrza. Mo¿liwy
zysk 6 tys. marek ze sprzeda¿y starej pastorówki uznano za zbyt ma³y w stosunku do utraty jej dobrej lokalizacji. Oczekiwano tak¿e, ¿e nowa plebania bêdzie
budynkiem dwukondygnacyjnym i podpiwniczonym.
W lutym 1902 r. Weber, rejencyjny radca budowlany stwierdzi³, ¿e nie jest
w stanie sprostaæ ¿yczeniom gminy oraz ministerstwa i wykonaæ projekt nowego
budynku na miejscu starego mieszkania pastora przy rynku: Ich habe mich leider vergeblich bemüht, einen geegneten Grundriss für den Bauplatz am Markt
aufzustellen, der auserer Verkleinerung der babauten Grundfläche genügen könnte75. Teren zabudowy od frontu mia³ 18,5 m d³ugoœci przy wyj¹tkowo ma³ej g³êbokoœci. Ponadto je¿eli 5 m zajmie konieczny przejazd na posesjê, pozostaje za
ma³o miejsca na budynek. W zwi¹zku z tym Weber zaproponowa³, aby zrezygnowano z tego pomys³u, a wtedy on zaproponuje projekt nowej plebanii spe³niaj¹cej wszystkie wymogi na terenie przykoœcielnym: […] ich möchte doch wiederholt vorschlagen es alten Bauplatze hinter der Kirche zu balassen wo ein allen
Anforderungen entsprechendes Wohnhaus erbaut werden kann.
Weber prowadzi³ równoczeœnie budowê przy koœciele i pastorówce. Bezpoœredni nadzór budowlany zleci³ powiatowemu inspektorowi budowlanemu Schütte z Rawicza, który z kolei kierownictwo budowy przekaza³ technikowi budowlanemu Lauterbachowi, a potem Benhausowi. Roboty budowlane wykona³
Sagrauske za 11 736 marek. Materia³y budowlane dostarczyli miejscowi w³aœciciele maj¹tków. Roboty wykonywali – stolarz Schittel z Leszna, œlusarz Dahmig
z Kobylina, szklarz Brockman z KoŸmina oraz malarz Robert Peukert 76.
74
75
76
APP KE 5721.
Ibidem.
P. Bernstein, Vaterländisch-kirchliche Gedenkblätter, op.cit.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
267
Pastorówka powsta³a po po³udniowej stronie koœcio³a i zosta³a z nim po³¹czona krótkim ³¹cznikiem zawieraj¹cym, nieczynne dziœ, g³ówne wejœcie do jej
wnêtrza. Równoczeœnie z ³¹cznika mo¿liwe by³o wejœcie do nawy. Drugie wejœcie do pastorówki, u¿ywane w tej chwili, znajduje siê w œcianie wschodniej, od
strony podwórza, które umo¿liwia³o pastorowi przejœcie do zakrystii.
Budynek za³o¿ony jest na rzucie prostok¹ta (o wymiarach ok. 10 × 15 m)
ustawionego prostopadle do koœcio³a, z elewacj¹ frontow¹ utrzyman¹ w linii
wyznaczonej przez frontow¹ elewacjê koœcio³a. Jest to obiekt podpiwniczony,
piêtrowy, z wysokim strychowym poddaszem, nakryty dachem ceramicznym
o wysuniêtym okapie. Dostosowany zosta³ do koœcio³a poprzez nietynkowane
elewacje z czerwonej ceg³y w uk³adzie krzy¿owym, wysoki kamienny cokó³,
który jednak dla odmiany jest wykonany z du¿ych nieregularnych kamieni i nie
wieñczy go profilowany tynkowy gzyms znany z koœcio³a. Ze wspó³czesn¹ architektur¹ mieszkaln¹ wi¹¿¹ pastorówkê szczyty z muru pruskiego o dekoracyjnym uk³adzie mieczów i zastrza³ów wspartych na wysuniêtych, profilowanych
belkach stropowych.
Uk³ad wnêtrz pastorówki, przekszta³cony obecnie wskutek utworzenia dwóch
lokatorskich mieszkañ, pierwotnie mia³ cztery du¿e pomieszczenia na parterze.
Jedno z nich, zapewne z szerszym oknem i bli¿sze wejœciu g³ównemu od ulicy,
pe³ni³o najprawdopodobniej funkcjê sali dla konfirmantów. Przypuszczalnie dla
tego w³aœnie wnêtrza przewidziany by³ specjalny barwny witra¿ ofiarowany przez
wroc³awsk¹ firmê.
ARCHITEKTURA EWANGELICKIEGO ZESPO£U KOŒCIELNEGO
Ewangelicki koœció³ w Pogorzeli, zbudowany w okresie od lipca 1860 r. do
paŸdziernika 1861 r., w wyniku dostawienia w roku 1904 pastorówki sta³ siê
dominuj¹cym elementem nowego, oryginalnego kompleksu koœcielnego. Usytuowany zosta³ w ci¹gu ulicowej zabudowy miasta, po wschodniej stronie ulicy
Krobskiej, cofniêty o kilkanaœcie metrów od linii zabudowy. Elewacj¹ frontow¹,
wie¿ow¹ zwrócony jest w stronê pó³nocno-zachodni¹, czyli nie jest usytuowany
dok³adnie na osi wschód-zachód, ale dla uproszczenia dalej przyjmuje siê takie
okreœlenie jak dla budowli orientowanej. Wzniesiony z ceg³y pe³nej z u¿yciem
zaprawy wapiennej, z zewn¹trz licowany ceg³¹, we wnêtrzu tynkowany. Jednoprzestrzenny na rzucie prostok¹ta o wymiarach zewnêtrznych ok. 20 × 12 m,
z kwadratow¹ w rzucie wie¿¹ wysuniêt¹ przed lico zachodniej œciany szczytowej
oraz piêcioboczn¹ absyd¹ z wyd³u¿onymi bocznymi œcianami piêcioboku. Do
bocznych, d³u¿szych œcian absydy przylegaj¹ czworoboczne przybudówki, przy
czym po³udniowa powiêkszona o przedsionek, by³a zakrysti¹. Pó³nocna, zaopatrzona we w³asne wyjœcie na zewn¹trz, podpiwniczona, pe³ni³a funkcje kostnicy.
Il. 6. Widok wnêtrza koœcio³a w stronê o³tarza z lat po 1903, byæ mo¿e ok. 1930 r.
ród³o: Biblioteka Publiczna Miasta i Gmniny Pogorzela
Il. 7. Widok wnêtrza koœcio³a w stronê organów z lat po 1903, byæ mo¿e ok. 1930 r.
ród³o: Biblioteka Publiczna Miasta i Gmniny Pogorzela
[268]
Il. 8. Widok na koœció³ i pastorówkê; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
[269]
270
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Zwart¹ bry³ê koœcio³a tworz¹ prostopad³oœciowy korpus nawy z dwuspadowym dachem. Od wschodu przylega ni¿sza absyda nakryta piêciopo³aciowym
dachem, z ni¿szymi aneksami, z których tylko zakrystia zachowa³a pierwotne
ceramiczne pokrycie z dachówki o uk³adzie w koronkê. Przylegaj¹ca od zachodu wie¿a zachowa³a siê w ca³oœci, choæ he³m pokrywa tymczasowo tynk zabezpieczaj¹cy.
Do wnêtrza prowadzi g³ówne wejœcie poprzez kruchtê podwie¿ow¹ oraz nieczynne dziœ w elewacji po³udniowej z ³¹cznika pastorówki. Wnêtrze nawy nakrywa p³aski drewniany strop belkowy. Pierwotna posadzka ceglano-kamienna
jest dzisiaj niedostêpna, przes³oniêta wspó³czesn¹ pod³og¹ deskow¹. Nawê
oœwietlaj¹ okna d³u¿szych œcian rozmieszczone parami w piêciu osiach i dwóch
poziomach: górne wy¿sze i dolne ni¿sze. Kompozycja otworów okiennych wi¹za³a siê z usytuowaniem wzd³u¿ trzech œcian wnêtrza drewnianych empor wspartych na konstrukcji równie¿ drewnianej. Empory by³y doprowadzone do czwartej, licz¹c od wejœcia osi okiennej, dlatego nie ma dolnych okien w osi pi¹tej,
przy œcianie wschodniej. Na poziom zachowanej empory muzycznej, podwy¿szonej w stosunku do bocznych (dostawionych póŸniej), prowadz¹ boczne schody
przy œcianie zachodniej wnêtrza.
Wschodnia œciana nawy otwiera siê arkadowym, pó³kolistym przeœwitem do
wnêtrza absydy. Przeœwit ujmuj¹ po bokach przyœcienne filary z coko³ami i kapitelami, wspieraj¹ce profilowane obramienie ³uku têczowego, nad którym czytelna jest jeszcze inskrypcja. Zamkniête trójboczn¹ œcian¹ wnêtrze absydy przekrywa sklepienie w typie klasztornego o szeœciu wysklepkach, pod którymi
w górnych czêœciach œcian znajduje siê piêæ kolistych otworów okiennych.
Wnêtrze wie¿y, za³o¿onej na rzucie kwadratu, jest czterokondygnacyjne,
z krucht¹ w przyziemiu nakryt¹ sklepieniem w typie krzy¿owego z czterema wysklepkami o wyostrzonych krawêdziach, ze zwornikiem. Górne kondygnacje
wie¿y dostêpne s¹ z poziomu empory muzycznej. W kruchcie podwie¿owej, nad
wejœciem do nawy znajduje siê tablica inskrypcyjna upamiêtniaj¹ca pomoc innych parafii Koœcio³a krajowego, bez której nie by³aby mo¿liwa budowa wie¿y
w 1861 r. Czytamy: Durch Handreichung brüderliche Liebe aus der gesamten
evangelischen Landeskirche ist dieser Turm erbaut worden. 1861.
Elewacje wie¿y zosta³y opracowane przy u¿yciu naro¿nych lizen przebiegaj¹cych przez wszystkie kondygnacje. Podzia³y horyzontalne wyznaczaj¹ otwory
okienne, kamienny cokó³ oraz gzyms miêdzy drug¹ a trzeci¹ kondygnacj¹. Trzy
dolne kondygnacje maj¹ niskie pó³koliœcie zamkniête otwory okienne z gzymsami nadokiennymi z nieznacznie wysuniêtych cegie³. Czwart¹ kondygnacjê
dzwonn¹ wyró¿niaj¹ du¿e okna o wykroju podobnym do mniejszych. Na koronie murów czworobocznej wie¿y osadzony jest oœmioboczny, wysoki (ok. 15,5 m
bez krzy¿a), ostros³upowy ceglany he³m zwieñczony kul¹ z krzy¿em na metalo-
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
Il. 9. Portal g³ównego wejœcia; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
271
Il. 10. Widok koœcio³a od strony pó³nocnej; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
[272]
Il. 11. Widok koœcio³a od strony zakrystii, fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
[273]
274
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Il. 12. Wnêtrze koœcio³a z wersetem z Listu œw. Paw³a; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
275
wym zakoñczeniu he³mu. Podobne, ale mniejsze kule wieñcz¹ cztery trójk¹tne
wimpergi, umieszczone na przed³u¿eniu osi okiennych. W dolnych czêœciach ich
œcianek, na linii gzymsu wieñcz¹cego umieszczono tarcze zegarowe, a nad nimi
w szczytach wystawek znajduj¹ siê niewielkie otwory okienne.
Wystêpuj¹cy przed lico œciany skromny g³ówny portal wieñczy ukoœny
gzyms wykonany w tynku. Wyprowadzona z niego para lizen przechodzi przez
ca³¹ wysokoœæ wie¿y, ujmuj¹c górne okno kondygnacji dzwonnej, i przechodzi
na œcianki wimpergi. Czterouskokowy szeroki otwór drzwiowy zamyka pó³kolista archiwolta obwiedziona w¹skim gzymsem z wysuniêtych cegie³.
Ceglane elewacje koœcio³a wsparte s¹ na wysokim kamiennym cokole z³o¿onym z trzech warstw regularnych kostek granitowych zakoñczonych profilowanym gzymsem z tynku. Akcenty wertykalne d³u¿szych, piêcioosiowych elewacji
wyznaczaj¹ okna w dwóch kondygnacjach odpowiadaj¹cych podzia³owi wnêtrza
wyznaczonemu przez empory. Blendy okienne w osi przy absydzie wyznaczaj¹
zasiêg wewnêtrznych balkonów. Rytm okien podkreœlaj¹ p³ytkie lizeny w przestrzeniach miêdzyokiennych, wsparte na cokole, ukoœnie œciête poni¿ej gzymsu
wieñcz¹cego, na wysokoœci okien. Naro¿a elewacji pó³nocnej i po³udniowej podkreœlaj¹ silniej wysuniête lizeny przechodz¹ce ponad gzymsem koronuj¹cym
w czworoboczne sterczyny. Elewacje wieñczy niezbyt wysuniêty gzyms podokapowy podkreœlony delikatnym fryzem z¹bkowym. Szczyty elewacji wschodniej i zachodniej wyró¿niaj¹ dodatkowe fryzy schodkowe. Najbardziej dekoracyjnie zosta³y opracowane otwory okienne. Wy¿sze, o wykroju dwuuskokowym
zamkniêtym pó³koliœcie, podkreœlaj¹ pó³koliste gzymsy nadokienne z jednej warstwy wysuniêtych cegie³. Bezuskokowe, pó³koliœcie zamkniête ni¿sze okna tak¿e podkreœlaj¹ delikatne nadokienne gzymsy.
Elewacje piêciobocznej absydy podzielono p³ytkimi lizenami „wyrastaj¹cymi”
z gzymsu i wspieraj¹cymi dodatkowy gzyms z¹bkowy pod, znanym z elewacji
bocznych, fryzem i gzymsem podokapowym. Koliste otwory o schodkowym
wykroju obwiedzione s¹ delikatnym obramieniem z nieznacznie wysuniêtych
cegie³. W dolnej kondygnacji zachowa³y siê archiwolty zamurowanych otworów
okiennych i drzwiowego z czasów, kiedy absyda zawiera³a we wnêtrzu wydzielon¹ zakrystiê z w³asnym wyjœciem.
Jak ustalono, koœció³ w Pogorzeli zbudowany zosta³ na podstawie znacznie
zmodyfikowanego przez Stülera tzw. Normalplan, który rz¹d zaleca³ ma³ym
i œrednim gminom, przyznaj¹c jednoczeœnie subwencje na budowê. Stüler potwierdzi³ m.in. w 1859 r., podczas lustracji koœcio³a w Kopanicy, ¿e architekturê
opart¹ na projekcie wzorcowym, ale ze zró¿nicowan¹ form¹ zewnêtrzn¹ i z wie¿¹ o masywnym, ostros³upowym he³mie, utrzyman¹ w Rohbau, uwa¿a³ za najbardziej odpowiedni¹ dla prowincji poznañskiej. Narzuca³ typ stylistyki opartej
na formach zaczerpniêtych z architektury œredniowiecznej, tworz¹c tzw. Rund-
276
BOLES£AWA KRZYŒLAK
bogenstil, czyli „styl okr¹g³ych ³uków”. W pewnym okresie zacz¹³ domagaæ siê
urozmaicenia bry³ przy utrzymaniu ukszta³towania przestrzennego opartego na
prostym jednonawowym uk³adzie z wydzielon¹ absyd¹ i wie¿¹. Z przytoczonej
wy¿ej korespondencji zwi¹zanej z budow¹ koœcio³a w Pogorzeli wynika, ¿e
w roku 1857 sugerowa³ odstêpowanie od sztywnej symetrii i umieszczania wie¿y
na osi fasady, na rzecz malowniczoœci bry³y. Generalnie przestrzega³ przed zbyt
wiernym stosowaniem Schablonen-Architektur. Równoczeœnie by³ nieustêpliwy,
jeœli chodzi³o o formê zwieñczenia wie¿y, preferowa³ tzw. Spitzthurm. Budowa
wie¿ koœcielnych czêsto wzbudza³a kontrowersje. Zazwyczaj gminy koszty budowy wie¿y wydziela³y z kosztów ogólnych inwestycji, aby ewentualnie ich budowê
przesun¹æ w czasie. Takie wnioski uzyskiwa³y akceptacjê urzêdników rejencyjnych. W³adze ministerialne krytykowa³y Rejencjê za brak umiejêtnoœci przekonania gmin do tego, ¿e wie¿a nie jest tylko ozdob¹, ale jest przede wszystkim dzwonnic¹, mo¿e te¿ byæ miejscem umieszczenia zegara czy czêœci organów.
Niemal równoczeœnie z pogorzelskim by³ uzgadniany projekt koœcio³a
w Poniecu, choæ zbudowany zosta³ on póŸniej, w 1863 r. W Poniecu w³aœnie zosta³ zrealizowany pe³ny program funkcjonalny œwi¹tyni z wie¿¹, zakrysti¹ i kaplic¹ oraz emporami we wnêtrzu. Prawdopodobnie z uwagi na obecnoœæ zakrystii i kaplicy Stüler wskazywa³ na Poniec jako punkt odniesienia dla Pogorzeli.
Architektura ponieckiego koœcio³a, choæ utrzymana tak¿e w formach Reundbogen, ró¿ni siê od pogorzelskiego. Do najbardziej widocznych odrêbnoœci nale¿y
wielkoœæ budowli (d³u¿sza nawa), fasada z trzema wejœciami do wnêtrza, schodkowe szczyty nawy oraz wimpergowy he³m wie¿y skromniejszy, bo bez zegara.
W koœciele w Borku77, zbudowanym przed pogorzelskim, nie zrealizowano
w pe³ni programu wzorcowego. Prawie równoczeœnie z boreckim budowano koœció³ w Skokach (1855-1856) w kszta³cie, o którym w 1855 r. zadecydowa³ król,
wybieraj¹c projekt Stülera. Poza formami Rundbogen, które ³¹cz¹ przytaczane tu
przyk³ady, budowla ta wyró¿nia siê pó³kolist¹ absyd¹ oraz wie¿¹ nieznacznie
tylko wystêpuj¹c¹ przed lico fasady. He³m wie¿y, znany obecnie tylko z ikonografii, odbiega³ od ulubionej przez Stülera formy z wimpergami.
Jak ju¿ wspomniano, koœció³ w Pogorzeli zosta³ zbudowany bez odrêbnej
zakrystii i kaplicy, natomiast z wie¿¹ od frontu. Wprowadzone blendy dolnych
okien œwiadczy³y o planowanych emporach wzd³u¿ trzech œcian. Bardzo mo¿liwe, ¿e od pocz¹tku zamierzano zastosowaæ wzór z Ponieca i dobudowaæ boczne
aneksy przy absydzie, ale ograniczenia finansowe zadecydowa³y, ¿e wybrano
budowê wie¿y równoczeœnie z korpusem, rezygnuj¹c z odrêbnej zakrystii.
77
W chwili obecnej koœció³ w Borku nie mo¿e s³u¿yæ do analizy porównawczej, poniewa¿
uleg³ adaptacji na cele handlowe.
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
277
Il. 13. Wnêtrze koœcio³a z empor¹ muzyczn¹; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
Il. 14. Tympanon nad wejœciem do wnêtrza i tablica inskrypcyjna z 1861 r.; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
278
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Il. 15. Sklepienie kruchty podwie¿owej; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
Il. 16. Czasza kamiennej chrzcielnicy z 1862 r.; fot. z 2006 r. B. Krzyœlak
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
279
W roku 1904 nast¹pi³a bardzo istotna zmiana wystroju wnêtrza. G³adkie œciany, drewnopodobny kolor elementów drewnianych czy jasne witra¿e ozdobione
tylko ornamentalnymi delikatnymi bordiurami zosta³y zast¹pione wielobarwn¹
polichromi¹ pokrywaj¹c¹ p³aszczyzny œcian i wszystkie elementy wyposa¿enia.
Wygl¹d wnêtrza po wprowadzeniu nowego wystroju malarskiego znamy z ikonografii (il. 6, 7). Pozosta³oœci tego barwnego wystroju zachowa³y siê do czasów
obecnych. Œciany wnêtrza pokrywa barwna polichromia o podzia³ach pasowych
stworzonych za pomoc¹ ornamentalnych bordiur, które wype³niaj¹ te¿ glify
okienne czy obramienia drzwiowe. Œciany absydy tak¿e pokrywa polichromia,
której dolna czêœæ ma wzór tapetowy, a sklepienie imitacjê nieba z go³êbic¹ Ducha Œwiêtego poœrodku. Koliste okna ujmuje stylizowany ornament roœlinny.
Malowana dekoracja ornamentalna w postaci roœlinnych czy plecionkowych wici
pokrywa tak¿e wszystkie drewniane elementy wnêtrza ³¹cznie ze stropem i balustradami empor.
Wyjaœnienia nowej koncepcji kolorystycznej podj¹³ siê w swej monografii
pastor Bernstein, wyra¿aj¹c tym samym wspó³czesne tendencje w budownictwie
ewangelickim. Barwne malowanie wnêtrza koœcio³a ewangelickiego, jak stwierdzi³, jest uprawnione, poniewa¿ malarstwo, podobnie jak muzyka, s³u¿y Bogu.
Wiadomo równie¿, ¿e ju¿ pierwsze koœcio³y chrzeœcijañskie by³y malowane.
Oœwiecenie, jego zdaniem, a nie reformacja, przez stosowanie bieli, czyli zimnej
bezbarwnoœci, pozbawi³o koœcio³y ciep³ych tonacji i wprowadzi³o wra¿enie ch³odu. Przestrzeñ o³tarzowa w absydzie mo¿e byæ bogato zdobiona, nie z takich
przyczyn liturgicznych jak w koœcio³ach katolickich, lecz dlatego, ¿e na niej skupia siê wzrok uczestników nabo¿eñstwa. O prze³adowaniu dekoracji malarskich
mo¿na mówiæ, jego zdaniem, tylko w odniesieniu do koœcio³ów katolickich. Najistotniejsza we wnêtrzu koœcio³a jest obecnoœæ Chrystusa, dlatego ewangelicki
charakter wnêtrza podkreœlaj¹ inskrypcje. Ca³y zestaw siedmiu inskrypcji przeznaczonych do ró¿nych miejsc w nawie i przedsionkach pastor przygotowa³ osobiœcie. Nie wiadomo jednak, czy wszystkie by³y wprowadzone do wnêtrza. Spoœród ca³ego zestawu zachowa³y siê tylko dwie. Nad ³ukiem têczowym widniej¹
znane i czêsto w tych miejscach stosowane s³owa z Listu œw. Paw³a do Hebrajczyków: Jesus Christus gestern und heute, und derselbe auch in Ewigkeit (Jezus
Chrystus wczoraj i dziœ; ten sam i na wieki). W kruchcie nad malowanym tympanonem wejœcia do nawy wyobra¿aj¹cym otwarte Pismo Œwiête le¿¹ce na liœciach palmowych, kielich oraz krzy¿ czytamy: Der Herr segne dich aus Zion
(Niech Pan b³ogos³awi z Syjonu).
Jak ju¿ wspomniano, obecny kszta³t koœcio³a pochodzi z dwóch faz: z czasu budowy i czasu rozbudowy w roku 1904. W drugim etapie powrócono do
koncepcji znanej z Ponieca i zastosowano rozwi¹zanie trójdzielnej partii
wschodniej koœcio³a z bocznymi przybudówkami. W tym miejscu trzeba te¿
zaznaczyæ, ¿e by³ to ju¿ okres, w którym obowi¹zywa³ zakaz wprowadzania
280
BOLES£AWA KRZYŒLAK
bezpoœrednich wejœæ z zewn¹trz do absydy. Zakrystia w Pogorzeli ró¿ni siê
przedsionkiem wysuniêtym przed lico pó³nocnej elewacji koœcio³a. W opracowaniu œcian przestrzegano zalecenia rz¹dowego o harmonijnym po³¹czeniu elementów i przyporz¹dkowaniu koœcio³owi czêœci nowych. W myœl tej zasady
elewacje przybudówek otrzyma³y now¹ ceg³ê, ale w uk³adzie i spoinowaniu
identycznym jak w koœciele, czyli czerwone p³aszczyzny œcian XIX-wiecznych
i XX-wiecznych pokrywa podobna drobna siatka spoinowania, wykonana
z jednakow¹ dba³oœci¹ o szczegó³y. Jednoczeœnie widoczna jest tendencja do
zaznaczenia drobnych ró¿nic. Nale¿y do nich cokó³ przybudówek, który nie jest
kamienny, ale kamienno-ceglany i bez profilowanego tynkowego gzymsu.
Otwory okienne zamkniête pó³koliœcie podkreœlaj¹ identyczne jak w starej czêœci gzymsy. Koliste okno znalaz³o siê w szczycie elewacji zakrystii, który wieñczy metalowy, a¿urowy krzy¿. W odró¿nieniu od okiennych, wszystkie wykroje drzwi zamykaj¹ ³êki odcinkowe.
Upodobnienie pastorówki do koœcio³a sprowadzi³o siê do zastosowania ceglanych elewacji starannie opracowanych tak jak opisane aneksy. Poza tym
budynek domu pastora z sal¹ dla konfirmantów prezentuje typ architektury przynale¿nej ju¿ do czasów ok. roku 1900. Œwiadczy o tym przede wszystkim zastosowanie w kondygnacji poddasza konstrukcji szachulcowej ze snycerskim opracowaniem jej elementów.
W 1904 r. koœció³ w Pogorzeli, utrzymany w formie historyzuj¹cej, znalaz³
siê w zespole z nowym domem pastora. W wieku XIX kompleksy takie nie by³y
mo¿liwe, poniewa¿ od 1861 r., czyli od czasu Konferencji Niemieckiego Koœcio³a Ewangelickiego w Eisenach, obowi¹zywa³ zakaz ³¹czenia budynków sakralnych z mieszkalnymi. Zgodnie z t¹ zasad¹ powsta³a m.in. okaza³a pastorówka
przy koœciele œw. Paw³a w Poznaniu, ale do niego nie dostawiona, prezentuj¹ca
ciekaw¹ architekturê, jednak ca³kowicie zdominowan¹ przez architekturê œwi¹tyni. W Pogorzeli tak¿e góruje koœció³, ale stworzony kompleks stanowi wyj¹tkowy przyk³ad tego typu zestawieñ. Zespo³y budynków sakralnych i mieszkalnych zaczê³y powstawaæ dopiero od lat dziewiêædziesi¹tych wieku XIX, a zosta³y
rozpowszechnione na terenie wiejskich osiedli przez architektów Komisji Osadniczej. Do wczesnych przyk³adów tego typu kompleksów nale¿y koœció³ i plebania w Strza³kowie z lat 1897-1899.
Podsumowuj¹c, nale¿y zwróciæ uwagê, ¿e ewangelicki koœció³ w Pogorzeli
z prost¹ bry³¹ i specyficzn¹ „Stülerowsk¹” wie¿¹ stanowi charakterystyczny
i wa¿ny akcent w perspektywie miasta. Wraz z koœcio³em katolickim stanowi¹
wyraŸne dominanty przestrzeni tego niewielkiego miasta. Obie sakralne budowle przypominaj¹ o sk³adzie wyznaniowym dawnych mieszkañców. Brakuje jedynie œladów po mieszkaj¹cych tu ¯ydach, których synagogi, zniszczonej przez
hitlerowców, po wojnie nie odbudowano. Stan zachowania dawnego koœcio³a
ewangelickiego, w którym kilka lat temu przeprowadzono szereg prac zabezpie-
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
281
czaj¹cych, sugeruje piln¹ potrzebê ustalenia jego u¿ytkownika (np. miejscowej
Biblioteki Publicznej).
SUMMARY
The first dissenters arrived in Pogorzela during the time of the Reformation, but the first prayer
house of the evangelical settlers was set up much later. For this purpose they rebuilt a wooden barn
from 1778. In this building services were presided over by the parson from the nearby Kobylin,
and once a week the teacher from Gumienice preached sermons. In 1853 the first local parson was
appointed and so it was possible to establish a separate parish. The construction of the present
church lasted from 1860 until October 1861, and on 24 July 1862 it was solemnly consecrated. The
church in Pogorzela was built by Friedrich Wilhelm Butzke according to a typical government
design by F.A. Stüler. In 1904 the parsonage was built.
Keywords
Pogorzela, Pogorzelscy – the owners, Tyszkiewiczowie – estate owners, Wojciech Kossak –
painter, Paul Bernstein – minister, polychromy, inscriptions, quotations from the Scripture,
baptismal font, prayer house, F. W. Butzke – architect, F.A. Stüler – architect
282
BOLES£AWA KRZYŒLAK
DAWNY KOŒCIÓ£ EWANGELICKI W POGORZELI
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
283
WIELKOPOLSKI
JACEK BIESIADA
Instytut Badañ Literackich PAN
Pracownia Bibliografii Bie¿¹cej w Poznaniu
Ksi¹dz Franciszek Ba¿yñski – spo³ecznik, wydawca, patriota (1801-1876)
Father Franciszek Ba¿yñski – a Social Activist, Publisher, Patriot (1801-1876)
Ktokolwiek ks. Franciszka Ba¿yñskiego spotka³, musia³ czuæ od razu pewien
poci¹g do niego; osobistoœæ to bowiem by³a nader mi³a i powa¿na. S³usznego
wzrostu i œredniej tuszy, zawsze nadzwyczaj starannie ubrany, mia³ ujmuj¹cy
wyraz twarzy, doœæ du¿ym, regularnym nosem i ciemnosiwymi oczyma odznaczonej i odbijaj¹cej ¿yw¹, m³odocian¹ cer¹ od gêstych, krótko strzy¿onych, niemal
bia³ych w³osów1. Powy¿szy rysopis wyszed³ spod pióra filologa i felietonisty
Marcelego Mottego.
Ksi¹dz Franciszek Ba¿yñski urodzi³ siê 1 marca 1801 r. w Poznaniu, jako
czwarte z oœmiorga dzieci bednarza Jana Nepomucena i Marianny z Burzyñskich2. Jego dom rodzinny znajdowa³ siê przy Büttelstrasse (obecnie ulica WoŸ1
M. Motty, Przechadzki po mieœcie, oprac. i pos³owiem opatrzy³ Z. Grot, t. 1, Poznañ 1957,
s. 193.
2
Prace dotycz¹ce biografii ks. Ba¿yñskiego to m.in.: W. Chotkowski, Mowa ¿a³obna powiedziana na pogrzebie œ.p. ksiêdza radzcy [!] Franciszka Ba¿yñskiego proboszcza przy koœciele œw.
Wojciecha w Poznaniu dnia 16-go marca 1876, Poznañ 1876; K. Górski, Ba¿yñski Franciszek, [w:]
Polski s³ownik biograficzny, t. 1, Kraków 1935, s. 375-376; S. Karwowski, Kronika ¿a³obna,
[w:] Historia Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, t. 2, Poznañ 1919, s. 293-294; F. K¹cki, Ba¿yñski
Franciszek, [w:] S³ownik biograficzny katolicyzmu spo³ecznego w Polsce, t. 1, red. R. Bender i in.,
Lublin 1994, s. 23; A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata, [w:] Warta.
Ksi¹¿ka zbiorowa ofiarowana ksiêdzu Franciszkowi Ba¿yñskiemu proboszczowi przy koœciele œw.
Wojciecha w Poznaniu na jubileusz 50-letniego kap³añstwa w dniu 23 kwietnia 1874. Od jego przyjació³ i wielbicieli, Poznañ 1874, s. 13-18; T. Oracki, Ba¿yñski Franciszek, [w:] S³ownik pracowników ksi¹¿ki polskiej, red. I. Treichel, Warszawa-£ódŸ 1972, s. 48-49; T. Oracki, Ba¿yñski Franciszek, [w:] ten¿e, S³ownik biograficzny Warmii, Mazur i Powiœla XIX i XX wieku (do 1945 roku),
Warszawa 1983, s. 53; D. Pêdziñska, Ba¿yñski Franciszek, [w:] Wielkopolski s³ownik biograficzny,
red. A. G¹siorowski i in., Warszawa-Poznañ 1981, s. 42-43; Œ.p. ks. Franciszek Ba¿yñski, „Kurier
Poznañski” 1876 nr 60, s. 4; Wspomnienie poœmiertne, „Orêdownik” 1876 nr 35, s. 3; J. Zió³ek,
Ba¿yñski Józef Franciszek, [w:] Encyklopedia katolicka, t. 2, red. F. Gryglewicz, R. £ukaszyk,
284
JACEK BIESIADA
na). Edukacjê rozpocz¹³ w szkole elementarnej, mieszcz¹cej siê przy Neuer
Markt (obecnie Plac Kolegiacki). Od 15 stycznia 1811 r., dziêki pomocy ks. Piotra Mantheja, któremu czêsto s³u¿y³ do mszy œw., kontynuowa³ naukê w szkole
przyseminaryjnej. Nauczycielami byli tu klerycy i m³odsi ksiê¿a. W 1816 r. zda³
egzamin do Gimnazjum œw. Marii Magdaleny. Tutaj nale¿a³ do tajnej patriotycznej organizacji m³odzie¿owej. Bêd¹c w klasie pi¹tej, zosta³ korepetytorem synów
hrabiego Klemensa Kwileckiego – Leonarda i Arseniusza.
Na Wielkanoc 1821 r. wst¹pi³ do seminarium w Poznaniu, a w listopadzie
tego samego roku rozpocz¹³ studia teologiczne na uniwersytecie we Wroc³awiu,
w trakcie których zaprzyjaŸni³ siê m.in. z póŸniejszym biskupem wroc³awskim
Henrykiem Foersterem oraz bibliotekarzem archiwum watykañskiego ks. Augustynem Theinerem. Dnia 3 kwietnia 1824 r. przyj¹³ we Wroc³awiu œwiêcenia kap³añskie z r¹k biskupa Emanuela Szymoñskiego. Bezpoœrednio po nich zosta³
wikariuszem przy koœciele œw. Wojciecha w Poznaniu, gdzie 23 kwietnia odprawi³ mszê œw. prymicyjn¹. Wkrótce za³o¿y³ tu zespó³ muzyczny, który gra³ ka¿dej
niedzieli podczas sumy.
W roku 1826 Rozalia z Ch³apowskich Engeströmowa ofiarowa³a mu prezentê na probostwo w Ceradzu Koœcielnym. Zgodnie z obowi¹zuj¹cym wówczas
prawem, proboszczem móg³ zostaæ ksi¹dz, który pe³ni³ obowi¹zki wikariusza
przez trzy lata. Ksi¹dz Ba¿yñski tego warunku nie spe³nia³, dlatego konsystorz
generalny arcybiskupi, chc¹c przychyliæ siê do proœby ¿ony hrabiego Larsa Engeströma, udzieli³ mu komendê na wspomniane probostwo, ale tylko na pó³ roku.
Nale¿y wspomnieæ, ¿e na pocz¹tku roku 1826 prezentê na probostwo w Chojnicy ofiarowa³ mu hrabia Biliñski, ale wówczas w³adza koœcielna nie wyrazi³a zgody na jej przyjêcie. Na probostwo w Ceradzu wprowadzi³ siê 1 lipca 1826 r. i co
szeœæ miesiêcy ponawia³ proœbê o dalsze przed³u¿enie komendy3. Ostatecznie
prezenta hrabiostwa Engeström zosta³a przez konsystorz potwierdzona 27 paŸdziernika 1827 r.
Ksi¹dz Ba¿yñski nie wzi¹³ czynnego udzia³u w powstaniu listopadowym, ale
postanowi³ s³u¿yæ sprawie wolnoœciowej. Upadek powstania i represje, jakie po
nim nast¹pi³y, nie ostudzi³y w spo³eczeñstwie d¹¿eñ wolnoœciowych. Ruch konspiracyjny rozwija³ siê g³ównie w œrodowisku paryskiej emigracji polskiej. Z jego
dzia³aczami, którzy prowadzili szerok¹ dzia³alnoœæ w Wielkim Ksiêstwie PoznañZ. Su³owski, Lublin 1976, kol. 154; J. Zió³ek, Ks. Józef Franciszek Ba¿yñski (1801-1876), „Novum” 1977 nr 2, s. 88-91; T. ¯ychliñski, Kronika ¿a³obna rodzin wielkopolskich od 1863-1876 r.
z uwzglêdnieniem wa¿niejszych osobistoœci zmar³ych w tym przeci¹gu czasu w innych dzielnicach
Polski i na obczyŸnie, Poznañ 1877, s. 20.
3
Zob.: Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu (dalej: AAP), Akta Konsystorza Generalnego
Arcybiskupiego Poznañskiego tycz¹ce siê koœcio³a w Ceradzu dek[anat] Bukowski, sygn. KA II
101/02.
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
Portret ks. Franciszka Ba¿yñskiego autorstwa Mariana Jaroczyñskiego
„Warta. Ksi¹¿ka zbiorowa ofiarowana ksiêdzu Franciszkowi Ba¿yñskiemu
na jubileusz 50-letniego kap³añstwa” (Poznañ 1874)
285
286
JACEK BIESIADA
skim, nawi¹za³ kontakt oko³o roku 1833. Wœród nich byli Walery Breañski i ks.
Micha³ Wieruszewski, emisariusze Towarzystwa Demokratycznego Polskiego,
istotnego stronnictwa politycznego Wielkiej Emigracji. Gdy policja pruska przechwyci³a listy ksiêdza wys³ane do Francji, najpierw przeprowadzono u niego
rewizjê, a 26 stycznia 1836 r. zosta³ aresztowany i osadzony w berliñskim wiêzieniu Hausvoigtei.
Przeszed³ tu d³ugie œledztwo, trwaj¹ce do lutego 1838 r. W celu wymuszenia
obarczaj¹cych zeznañ poddany by³ uci¹¿liwym represjom – ciep³¹ strawê otrzymywa³ co drugi dzieñ, w celi pozbawiono go œwiat³a, cofniêto pozwolenie na
czytanie ksi¹¿ek, wreszcie przez cztery tygodnie jedynym rodzajem posi³ku by³
chleb i woda. Wyrok skazuj¹cy go na 15 lat twierdzy, który umotywowano
uczestnictwem w powstaniu w 1831 r. i kontaktowaniem siê ze spiskowcami po
jego upadku, zapad³ 2 maja 1838 r., a 16 paŸdziernika 1838 r. ks. Ba¿yñski zosta³ przewieziony do wiêzienia w Magdeburgu.
Dnia 7 czerwca 1840 r. zmar³ król pruski Fryderyk Wilhelm III. Z racji objêcia tronu przez jego syna og³oszona zosta³a amnestia dla wiêŸniów politycznych,
dziêki której ksi¹dz móg³ opuœciæ wiêzienie 13 sierpnia tego¿ roku. Natychmiast
po wyjœciu na wolnoœæ odprawi³ mszê œw. w miejscowym koœciele Panny Maryi,
do którego w czasie odbywania kary pozwalano mu jeden raz w miesi¹cu uczêszczaæ na nabo¿eñstwo w towarzystwie pracownika wiêzienia. W Ceradzu powracaj¹cego proboszcza parafianie powitali z ogromn¹ radoœci¹.
Do wiêzienia poszed³ z czarnym jak kruk w³osem, a powróci³ zeñ z pobielon¹
g³ow¹4 – napisa³ nieznany autor we wspomnieniu poœmiertnym, lecz wieloletnia
kaŸñ pozostawi³a te¿ trwa³y œlad na zdrowiu. Dlatego nie dziwi wys³ane cztery
lata póŸniej, gdy by³ ju¿ proboszczem w Niepruszewie, pismo do konsystorza
generalnego, nastêpuj¹cej treœci:
Niepruszewo dnia 19. czerwca 1844
Do Przeœwietnego Konsystorza
Generalnego Administratorskiego
w Poznaniu
Przez kilkuletnie wiêzienie zdrowie moje wiele ucierpia³o i dotychczas skutki
tych cierpieñ czuæ mi siê daj¹. Ju¿ w Magdeburgu w r. 1840 lekarz sztabowy,
a póŸniej Dr Marcinkowski usilnie mi radzili u¿ywania wód mineralnych, lecz
z ograniczonych dochodów moich przy ró¿nych niepomyœlnych wypadkach nie
mog³em oszczêdziæ sobie na wydatki nadzwyczajne, jakie podró¿ do wód za sob¹
poci¹ga. W tym roku nastrêcza mi siê sposobnoœæ zabrania siê z Stryjem moim
do wód Karlsbadzkich, które mi przez Dra Marcinkowskiego zalecone zosta³y,
o czem mówi tu do³¹czone œwiadectwo.
4
Œ.p. ks. Franciszek Ba¿yñski, „Kurier Poznañski” 1876 nr 60, s. 4.
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
287
Na czas mego oddalenia siê na zastêpcê w obowi¹zkach parafialnych umówi³em sobie JW. Ks. Plebana Toczkowskiego z Tomic, który bardzo ma³¹ parafiê
maj¹c i tylko pó³ mili od Niepruszewa odleg³¹, zobowi¹za³ siê tu mieszkaæ i curam animarum sprawowaæ, a w razie potrzeby do Tomic doje¿d¿aæ. Oœwiadczenie jego w do³¹czonym liœcie zawarte.
Upraszam zatem Przeœwietny Konsystorz Administratorski najuni¿eniej, aby
1’ pozwolenie do wyjechania do wód karlsbadzkich mnie udzieliæ, a
2’ Ks. Toczkowskiego podczas mojej niebytnoœci do odprawiania dwóch Mszy
œw. w dni niedzielne i œwiêta upowa¿niæ raczy³.
Ks. Ba¿yñski5
Do powy¿szej proœby ks. Ba¿yñski do³¹czy³ pismo wspieraj¹ce nastêpuj¹cej
treœci:
Stryj Ksiêdza Proboszcza Ba¿yñskiego dla s³aboœci zdrowia wyjechaæ musi
do wód karlsbadzkich i tam 6-tygodniowej u¿ywaæ kuracji. Przy tej okazji przedstawi³em Proboszczowi Ba¿yñskiemu, a¿eby z tej sposobnoœci zabrania siê ze
Stryjem korzysta³, gdy¿ tylko przez gruntown¹ kuracjê u wód wy¿ej wymienionych pozbyæ siê mo¿e i zatwardzeñ w dolnym ¿o³¹dku znajduj¹cych siê, i uderzeñ
krwi do g³owy z [nieczytelne – JB] pochodz¹cych, cierpieñ, które kilkuletniego
siedzenia w wiêzieniu s¹ skutkiem.
Poznañ, d. 19 czerwca 1844.
Dr Marcinkowski6
W³adze koœcielne wyrazi³y zgodê na wyjazd ksiêdza w celach leczniczych
i na zastêpowanie go w tym czasie przez ks. Jana Toczkowskiego.
Dnia 6 sierpnia 1851 r. ponownie zwróci³ siê z proœb¹ o wyra¿enie zgody na
wyjazd dla poratowania zdrowia, tym razem do uzdrowiska w Bawarii7. O nadw¹tlonym zdrowiu œwiadczy te¿ inne pismo skierowane do konsystorza, wys³ane
z kolejnej placówki:
Lwówek, dnia 1 marca 1848
Do Przeœwietnego Konsystorza Generalnego
Arcybiskupiego
w Poznaniu
Stan mego zdrowia nie pozwala mi przez ca³y czas nadchodz¹cego postu
czterdziestodniowego u¿ywaæ maœlanych pokarmów, dlatego Przeœwietny Konsy5
AAP, Personalia X Franciszka Ba¿yñskiego Proboszcza w Ceradzu Koœcielnym, sygn.
KA II 1370 k. 11.
6
Tam¿e, k. 12.
7
Zob.: tam¿e, k. 31.
288
JACEK BIESIADA
storz Arcybiskupi upraszam, aby miêsnych potraw raz na dzieñ w niedziele, poniedzia³ki, wtorki i czwartki u¿ywaæ mi pozwoli³.
Ks. Ba¿yñski8.
Jak uwa¿a Antoni Krzy¿anowski, w roku 1834, po œmierci ks. Walentego
Koz³owskiego, proboszcza kolegiaty w Szamotu³ach, hrabina Anna Mycielska,
dziedziczka Szamotu³, ofiarowa³a ks. Ba¿yñskiemu prezentê na to probostwo
[…]9. W³adza koœcielna udzieli³a mu komendê i odt¹d, a¿ do dnia aresztowania,
o którym wy¿ej, kierowa³ szamotulsk¹ parafi¹ kolegiack¹, doje¿d¿aj¹c z Ceradza. Natomiast parafi¹ ceradzk¹, podczas pobytu ks. Ba¿yñskiego w wiêzieniu,
zarz¹dza³ ks. Jan Robiñski.
O wa¿nej inicjatywie podjêtej przez ks. Ba¿yñskiego w przedostatnim roku
pracy w Ceradzu pisze Antoni Krzy¿anowski:
Przy koñcu roku 1840 za³o¿y³ czytelniê dla duchownych i œwieckich, zakupuj¹c i przesy³aj¹c im za ma³ym wynagrodzeniem najnowsze dzie³a polskie treœci
naukowej i beletrystycznej, tudzie¿ niektóre czasopisma polskie i niemieckie. Po
trzech lub czterech latach musia³ zaprzestaæ tego przedsiêwziêcia, bo i ksi¹¿ki
ginê³y i przesy³ka by³a nieregularna, a do tego ochota do czytania ustawa³a10.
Po 15 latach wype³niania obowi¹zków proboszcza w Ceradzu Koœcielnym,
przerwanych czteroletnim pobytem w wiêzieniu, 10 marca 1841 r. ks. Ba¿yñski
przes³a³ do konsystorza pismo nastêpuj¹cej treœci:
Ceradz, dnia 10go marca 1841
Do Przeœwietnego Konsystorza Generalnego
Arcybiskupiego w Poznaniu
Na zawakowan¹ plebaniê niepruszewsk¹ odebrawszy prezentê przez Hrabiego Sierakowskiego, dziedzica dóbr Otusza, Niepruszewa itd. i kolatora Koœcio³a
Niepruszewskiego mi ofiarowan¹, sk³adam j¹ w za³¹czeniu z najpokorniejsz¹
proœb¹, aby Przeœwietny Konsystorz raczy³ mi zarz¹d rzeczonej parafii w chwili
wyprowadzenia siê X. Robiñskiego do Biechowa poruczyæ i nastêpnie instytuowaæ kanonicznie.
Ba¿yñski pleban 11
Konsystorz generalny przychyli³ siê do jego proœby. Znajduj¹cy siê obecnie
w zakrystii koœcio³a ceradzkiego portret ks. Ba¿yñskiego upamiêtnia jego wieloletni¹ pracê duszpastersk¹ w tej miejscowoœci12.
Tam¿e, k. 22.
A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata…, s. 15.
10
Tam¿e, s. 17.
11
AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, sygn. KA II 271/01.
12
Informacjê o tym przekaza³ mi obecny proboszcz parafii pw. œw. Stanis³awa Biskupa i Mêczennika w Ceradzu Koœcielnym ks. Tadeusz Murawski, za co bardzo Mu dziêkujê.
8
9
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
289
Zarz¹d parafii w Niepruszewie przej¹³ natychmiast, równolegle utrzymuj¹c
komendê w Ceradzu, do czasu przybycia nowego proboszcza. Raptowne podwojenie obowi¹zków by³o dla niego trudne, czego dowodem pismo do konsystorza
generalnego z dnia 28 maja 1841 r.:
Przeœwietny Konsystorzu Arcybiskupi!
Zarz¹d dwóch obszernych parafii, Ceradzkiej i Niepruszewskiej, sposobienie
dzieci maj¹cych byæ po raz pierwszy uczestnikami Sakramentów SS Pokuty i O³tarza, bardzo czêste odwiedzanie chorych, bliskie œwiêta Zielonych Œwi¹tek i nastêpuj¹ce potem nabo¿eñstwo podczas oktawy Bo¿ego Cia³a, nadto dozorowanie gospodarstwa w Niepruszewie – tak wiele czasu wymagaj¹ i tak mocno si³y moje
fizyczne wycieñczaj¹, i¿, wyznajê to sumiennie, nie jestem w stanie zadoœæ uczyniæ
postanowieniu Przeœwietnego Konsystorza z dnia [nieczytelne – JB] m.b. No 27.
Wszak i zdrowie moje tyle ju¿ nadw¹tlone, i¿ do rady i pomocy lekarskiej uciec siê
musia³em. Z tych powodów powa¿am siê prosiæ najuni¿eniej, aby Przeœwietny Konsystorz raczy³ lub uwolniæ mnie od napisania rozprawy wyznaczonej, lub te¿ termin przed³u¿yæ do chwili, kiedy zarz¹d jednej parafii odjêtym mi zostanie.
X Ba¿yñski pleban13
Konsystorz przychyli³ siê do tej proœby i przed³u¿y³ termin napisania wspomnianej rozprawy o trzy miesi¹ce.
Na plebanii niepruszewskiej zosta³ oficjalnie zainstalowany 2 sierpnia 1841 r.
Pod koniec tego samego roku probostwo w Ceradzu obj¹³ ks. Jan Paw³owski,
który swój urz¹d sprawowa³ do roku 1864. Now¹ parafi¹ ks. Ba¿yñski kierowa³
nied³ugo, do 28 sierpnia 1845 r., ale w ci¹gu tych czterech lat powo³a³ do ¿ycia
bractwo wstrzemiêŸliwoœci, w celu walki z alkoholizmem mieszkañców. Za³o¿y³
te¿ czytelniê publiczn¹, któr¹ regularnie zaopatrywa³ w ksi¹¿ki beletrystyczne.
W latach 1845-1850 proboszczem w Niepruszewie by³ ks. Jan Hebanowski,
wczeœniej wikariusz w Grodzisku Wielkopolskim i nauczyciel religii w Gimnazjum œw. Marii Magdaleny w Poznaniu.
W roku 1845 przyj¹³ ks. Ba¿yñski prezentê na plebaniê we Lwówku, ofiarowan¹ mu przez hrabiego Antoniego £¹ckiego, na której zosta³ zainstalowany
29 sierpnia tego¿ roku. Tu równie¿ za³o¿y³ bractwo wstrzemiêŸliwoœci, czytelniê
dla ludu, a tak¿e czytelniê polsk¹ dla ksiê¿y z ca³ego powiatu. Pismem z dnia
12 sierpnia 1847 r. kolegium koœcielne we Lwówku powiadomi³o konsystorz, ¿e
ks. Ba¿yñski zakupi³ z w³asnych pieniêdzy za 60 talarów czarn¹ kapê i ofiarowa³
j¹ koœcio³owi. Dalej kolegium prosi o wyra¿enie zgody na przyjêcie tego daru,
17 sierpnia konsystorz tak¹ zgodê wyda³14.
AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego, sygn. KA II 271/01.
Zob.: AAP, Akta Konsystorza Generalnego Arcybiskupiego Poznañskiego tycz¹ce siê koœcio³a parafialnego w Lwówku dek[anat] lwówecki, sygn. KA II 237/04.
13
14
290
JACEK BIESIADA
W roku 1848 fala zrywów narodowych, znanych pod nazw¹ Wiosna Ludów,
objê³a niemal ca³¹ Europê. W pocz¹tkowych miesi¹cach tego roku dotar³a do
Wielkopolski, w tym tak¿e do Lwówka. Gdy w³adze miejskie i policyjne miasto
opuœci³y, ks. Ba¿yñski czuwa³ nad jego bezpieczeñstwem, co przed s¹dem przysiêg¹ stwierdzili mieszkañcy, nie tylko katolicy, ale i protestanci, i ¿ydzi, gdy mu
chciano wytoczyæ proces o agitacje polityczne15 – pisa³ nieznany z nazwiska autor we wspomnieniu poœmiertnym. Nie tylko do tego ogranicza³a siê wówczas
jego dzia³alnoœæ; w swojej parafii organizowa³ oddzia³y powstañcze.
Tymczasem w Poznaniu 20 marca 1848 r. utworzono Komitet Narodowy,
w sk³ad którego weszli m.in. Ryszard Berwiñski, Walenty Stefañski, Gustaw Potworowski, Kazimierz Jarochowski oraz ksiê¿a – Antoni Fromholz, Jan Janiszewski i Aleksy Prusinowski. Komitet ten wybra³ delegacjê z arcybiskupem Leonem
Przy³uskim na czele, która ju¿ 21 marca wyjecha³a do Berlina z zamiarem
przed³o¿enia królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi IV ¿¹dania niepodleg³oœci dla zaboru pruskiego. Ostatecznie wysunê³a jednak tylko postulat reorganizacji narodowej Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego16.
Z polecenia Komitetu Narodowego powo³ywane by³y na terenie Ksiêstwa
lokalne komitety narodowe; niektórym z nich uda³o siê odsun¹æ w³adze pruskie.
Ksi¹dz Ba¿yñski nie nale¿a³ do ¿adnego z nich, lecz by³ w grupie duchownych,
która wspiera³a ich dzia³alnoœæ. Nale¿eli do niej tacy ksiê¿a, jak m.in.: Jakub
Gagacki z KoŸmina, Telesfor Mas³owski z Krobi, Teofil Danielewski z Grodziska i Pawe³ Gi¿ewski z Ko³aczkowa 17.
Pomimo szeroko zakrojonej dzia³alnoœci rewolucyjnej, zaanga¿owania w sprawê znanych autorytetów i tysiêcy obywateli, pomimo stoczenia zwyciêskich bitew pod dowództwem Ludwika Mieros³awskiego – 30 kwietnia pod Mi³os³awem
i 2 maja pod Soko³owem, gdy wydawa³o siê, ¿e g³ówny cel – niepodleg³oœæ, jest
blisko, powstanie zosta³o st³umione przez wojska pruskie i zakoñczone podpisan¹ kapitulacj¹ 9 maja 1848 r. w miejscowoœci Bardo pod Wrzeœni¹18.
Lech Trzeciakowski uwa¿a, ¿e jednym z najwiêkszych osi¹gniêæ tych burzliwych dni by³o powo³anie pruskiego Zgromadzenia Narodowego19. Stosowne prawo wyborcze zosta³o podpisane przez króla Fryderyka Wilhelma IV 8 kwietnia
Œ.p. ks. Franciszek Ba¿yñski, „Kurier Poznañski” 1876 nr 60, s. 4.
J. Koz³owski, Wielkopolska pod zaborem pruskim w latach 1815-1918, Poznañ 2006, s. 133;
L. Trzeciakowski, Aktywnoœæ polityczna poznaniaków, [w:] Dzieje Poznania, t. 2, red. J. Topolski,
L. Trzeciakowski, cz. 1, Warszawa-Poznañ 1994, s. 335-336.
17
Zob.: Z. Zieliñski, Koœció³ katolicki w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim w latach 1848-1865,
Lublin 1973, s. 129.
18
Zob.: W. Jakóbczyk, Powstanie w Wielkopolsce w roku 1848, [w:] Dzieje Wielkopolski, t. 2,
red. W. Jakóbczyk, Poznañ 1973, s. 203; J. Koz³owski, Wielkopolska pod zaborem pruskim…,
s. 149; L. Trzeciakowski, Aktywnoœæ polityczna poznaniaków…, s. 341.
19
L. Trzeciakowski, Aktywnoœæ polityczna poznaniaków…, s. 342.
15
16
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
291
292
JACEK BIESIADA
1848 r. Termin prawyborów zosta³ wyznaczony na 1 maja, a wyborów – na
8 maja. Z tej szansy Polacy postanowili skorzystaæ i w tym celu prowadzili szerok¹ akcjê agitacyjn¹. Dnia 19 kwietnia utworzono w Poznaniu Komisjê Centraln¹ do spraw Wyborczych w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. Jej zadaniem by³o
t³umaczenie istoty i znaczenia wyborów, objaœnianie techniki wyborczej, wskazywanie na mo¿liwe machinacje urzêdników pruskich, nawo³ywanie wreszcie do solidarnoœci przez oddawanie g³osów na elektorów i deputowanych Polaków20.
Trybun¹ wyborcz¹ sta³a siê niezale¿na „Gazeta Polska”, dziennik, którego
pierwszy numer ukaza³ siê 22 marca 1848 r., nak³adem Walentego Stefañskiego
i pod redakcj¹ Hipolita Cegielskiego. Artyku³y publikowane na jej ³amach zachêca³y do udzia³u w wyborach, zapoznawa³y z procedurami wyborczymi. Do
agitacji, która przebiega³a w niekorzystnych warunkach, bo w czasie wci¹¿ trwaj¹cych walk powstañczych, aktywnie w³¹czy³ siê arcybiskup Leon Przy³uski, który nie stroni³ od spraw politycznych i chêtnie bra³ w nich udzia³ […]. Teraz,
18 kwietnia, wzywa³ proboszczów, aby w³¹czyli siê do pracy wyborczej. Poleca³
im przekonywaæ swoich parafian, ¿e gdy kto opuœci termin lub od³¹czy siê w obieraniu pierwotnego wyborcy swych wspó³braci katolickiej religii, dzia³aæ bêdzie
nie tylko przeciw tej ostatniej, ale zarazem przeciw swemu w³asnemu dobru
i interesowi i ¿e tylko w najœciœlejszej jednoœci, nie zwa¿aj¹c na jakiekolwiek podszepty i nie daj¹c siê ³udziæ fa³szywymi obietnicami, silnie i skutecznie œwiêtych
spraw naszych broniæ zdo³amy21.
W wyniku przeprowadzonych wyborów do parlamentu pruskiego z Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego wesz³o 30 pos³ów, w tym 16 Polaków i 14 Niemców.
Reprezentacjê polsk¹ stanowili: ks. Franciszek Ba¿yñski (z powiatu bukowskiego), Aleksander Brodowski (z œremskiego), August Cieszkowski (z poznañskiego), Antoni Kraszewski (z inowroc³awskiego), Wojciech Lipski (z odolanowskiego), Florentyn Lisiecki (z pleszewskiego), Jan Piegza (z mogileñskiego), Gustaw
Potworowski (z krobskiego), Marcin Ruszkiewicz (z inowroc³awskiego), ks. Feliks Strybel (z ostrzeszowskiego), Pantaleon Szuman (z w¹growieckiego), Alfons
Taczanowski (z wrzesiñskiego), ks. Wincenty Taszarski (z szamotulskiego), Antoni Tr¹mpczyñski (z œredzkiego), ks. Franciszek Stefanowicz, Marceli ¯ó³towski (z koœciañskiego). Do parlamentu weszli tak¿e deputowani z Prus Zachodnich i Górnego Œl¹ska 22. Nale¿y wspomnieæ, ¿e oprócz czterech wymienionych
wy¿ej ksiê¿y w ca³ej grupie Polaków, wybranych do parlamentu pruskiego, by³o
jeszcze czterech duchownych: Antoni Klingenberg, Andrzej Pomieczyñski i Antoni Skiba z Prus Zachodnich oraz Józef Szafranek z Górnego Œl¹ska23.
Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich w sejmie pruskim (1848-1850), Poznañ 1961, s. 26-27.
Tam¿e, s. 27-28.
22
Zob.: J. Koz³owski, Wielkopolska pod zaborem pruskim…, s. 152; H. Szuman, Rys historyczny pocz¹tków i zawi¹zku parlamentaryzmu polskiego w Prusiech, Poznañ 1902, s. 21.
23
Zob.: Z. Grot, Ksiê¿a polscy w parlamentach niemieckich 1848-1918, [w:] Na okazanie
20
21
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
293
Zdzis³aw Grot wyrazi³ opiniê, ¿e dla wyboru bez znaczenia by³a […] dotychczasowa rola w ¿yciu publicznym reprezentantów duchowieñstwa Stefanowicza,
Strybla i Taszarskiego. Natomiast ks. Franciszek Ba¿yñski […] cieszy³ siê opini¹
gor¹cego patrioty nie tylko we Lwówku, gdzie by³ proboszczem, lecz i w szerszych ko³ach spo³eczeñstwa, które pamiêta³o jego pobyt w wiêzieniu za sympatie
do emisariuszów Towarzystwa Demokratycznego w pierwszej fazie ich agitacji
w Ksiêstwie24.
Dnia 22 maja 1848 r. mia³a miejsce w Berlinie inauguracja pierwszego sejmu pruskiego powsta³ego z powszechnych wyborów. Król Fryderyk Wilhelm IV
w swoim wyst¹pieniu nawi¹za³ m.in. do odrzucenia ¿¹dañ delegacji Ksiêstwa pod
przewodnictwem arcybiskupa Leona Przy³uskiego, przedstawionych mu 23 marca, mówi¹c: Nie uda³o siê mym zabiegom odpowiedzieæ ¿yczeniom Polaków prowincji poznañskiej; oburzenie tam nawet pozosta³o, które jakkolwiek dla mnie
bolesne, jednak¿e nie powstrzyma³o mnie od tego, by na rozpoczêtej raz drodze
nie postêpowaæ dalej, nie przepominaj¹c jednak¿e o wzglêdach, jakie siê niemieckiej w tych stronach nale¿¹ narodowoœci25.
Ró¿nice wynikaj¹ce z pochodzenia spo³ecznego, pogl¹dów politycznych
i wykszta³cenia pos³ów polskich by³y powodem tego, ¿e nie utworzyli oddzielnej, w³asnej frakcji. £¹czyli siê natomiast z ró¿nymi frakcjami niemieckimi.
W tym aspekcie mo¿na wyodrêbniæ trzy grupy: pierwsz¹, do której nale¿eli ksiê¿a Ba¿yñski, Skiba i Taszarski oraz m.in. Lisiecki, Szuman, Piegza i Tr¹mpczyñski, czêsto wchodzi³a w koligacje z lewic¹, drug¹, o charakterze prawicowym,
reprezentowan¹ przez deputowanych z Górnego Œl¹ska, oraz trzeci¹, najmniej
liczn¹, kojarzon¹ z ugrupowaniem zachowawczym26.
Przyczyna czêstego wi¹zania siê najaktywniejszych pos³ów polskich z parlamentarn¹ lewic¹ tkwi³a w tym, ¿e g³osi³a suwerennoœæ ludu, jednoizbowy system
parlamentarny, a czêœciowo republikê27. Wspólnie g³osowali w wielu wa¿nych
kwestiach. Na przyk³ad poparli wniosek demokraty Juliusa Berendsa w sprawie
uznania dla rewolucji marcowej. W jego wyst¹pieniu znalaz³ siê passus, ¿e „bojownicy 18 i 19 marca [1848] dobrze zas³u¿yli siê ojczyŸnie”. Ten wniosek przepad³ na skutek g³osów przeciwnych, m.in. polskich pos³ów z Górnego Œl¹ska28.
Wspólnie g³osowali te¿ za wnioskiem Franza Waldecka o utworzenie osobnej
komisji sejmowej do opracowania projektu konstytucji, mimo i¿ wniosek ten
drogi. Praca zbiorowa poœwiêcona pokoleniu ksiêdza Piotra Wawrzyniaka, Poznañ 1975, s. 136-137.
24
Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich…, s. 41-42.
25
H. Szuman, Rys historyczny pocz¹tków…, s. 20.
26
Zob.: L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 231, 316.
27
Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich…, s. 50.
28
L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 315.
294
JACEK BIESIADA
z góry skazany by³ na niepowodzenie29. Razem popierali te¿ wniosek pos³a Lisieckiego o ca³kowite zniesienie kary œmierci. W wyniku postawy opozycji przyjêto rozwi¹zanie kompromisowe – stosowanie kary œmierci tylko w czasie wojny
i w okresach stanu oblê¿enia30. We wszystkich tych wspólnych g³osowaniach,
a tak¿e w wielu innych, ks. Ba¿yñski bra³ zawsze udzia³.
Decyzj¹ rz¹du pruskiego kadencja sejmu zakoñczy³a siê 5 grudnia 1848 r.
Zdzis³aw Grot, pozytywnie oceniaj¹c dzia³alnoœæ pos³ów polskich, napisa³: Deputacja polska w Zgromadzeniu Narodowym w Berlinie odegra³a doœæ czynn¹
rolê, tak¿e w ogólnych sprawach narodu niemieckiego. […]. Z deputowanych
polskich szczególn¹ aktywnoœæ i konsekwencjê wykaza³ Lisiecki, najbardziej chyba demokratyczny cz³onek deputacji polskiej. Tak¿e Lipski, ks. Ba¿yñski, ks. Skiba i Pantaleon Szuman realizowali politykê aktywnoœci polskiej31. Tak¿e Lech
Trzeciakowski zaliczy³ ks. Ba¿yñskiego do wybitniejszych pos³ów, obok Wojciecha Lipskiego, Augusta Cieszkowskiego oraz ksiê¿y Józefa Szafranka i Karla
Richtera32.
Krótko przed zakoñczeniem pracy duszpasterskiej we Lwówku, które nast¹pi³o 3 maja 1849 r., ks. Ba¿yñski obchodzi³ tam jubileusz 25-lecia kap³añstwa,
na który zjecha³o siê znaczne grono duchowieñstwa i ofiarowa³o mu tacê srebrn¹ z tak¹¿ cukiernic¹, wraz z albumem listów od licznych przyjació³ i wielbicieli.
Magistrat zaœ miejscowy i korporacja ¿ydowska przez deputacje z³o¿y³y mu ¿yczenia ustne i piœmienne33.
Decyzj¹ arcybiskupa Leona Przy³uskiego z dnia 4 maja 1849 r. ks. Ba¿yñski
zosta³ proboszczem parafii œw. Wojciecha w Poznaniu po ks. Ludwiku Urbanowiczu, który kieruj¹c parafi¹ od roku 1837, zrezygnowa³ z probostwa. W niespe³na rok póŸniej, 24 lutego 1850 r., dekretem arcybiskupa zosta³ mianowany radc¹
konsystorskim. W ramach pe³nienia tej funkcji by³ wysy³any na wizytacje do
parafii w Borku, Gostyniu, KoŸminie, Czarnkowie, Bia³ê¿ynie, Chodzie¿y, Gry¿ynie, Osiecznej, G³uszynie, Jaszkowie, przeprowadzaj¹c je zawsze niezwykle
sumiennie34.
W wyniku przeprowadzonych 16 marca 1850 r. kolejnych wyborów do parlamentu pruskiego ks. Ba¿yñski zosta³ powtórnie wybrany pos³em. Z Ksiêstwa
oprócz niego mandat otrzymali: Antoni Chi¿yñski, August Cieszkowski, Konstanty Grabowski, Emil Janecki, Florentyn Lisiecki, Adolf £¹czyñski, Kajetan
Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich…, s. 70.
L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 315; zob. te¿: Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich…, s. 71-72.
31
Z. Grot, Dzia³alnoœæ pos³ów polskich…, s. 79.
32
Zob.: L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 230-231.
33
A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata…, s. 16.
34
Zob.: tam¿e, s. 16.
29
30
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
295
Morawski, W³adys³aw Niegolewski, Maciej Palacz, Aleksy Prusinowski, Erazm
Stablewski, Micha³ Wiêckowski, Marceli ¯ó³towski, Franciszek ¯ychliñski35.
O swoim wyjeŸdzie na inauguracyjne posiedzenie sejmu poinformowa³ konsystorz stosownym pismem:
Poznañ, dnia 17 listopada 1850
Do Przeœwietnego Konsystorza Generalnego
Arcybiskupiego
W miejscu
Wybrany z powiatów krotoszyñskiego, ostrzeszowskiego i odolanowskiego na
deputowanego do drugiej izby winienem siê stawiæ na otwarcie sejmu do Berlina
dnia 21 m.b. O czym Przeœwietny Konsystorz najuni¿eniej uwiadamiaj¹c, upraszam zarazem, aby w³adzy œwieckiej naj³askawiej donieœæ raczy³, ¿e zastêpc¹
moim bêdzie X Jakub [nieczytelne – JB].
Ks. Ba¿yñski36
Nazajutrz po inauguracyjnym posiedzeniu sejmu odby³o siê pierwsze spotkanie Ko³a Polskiego, na którym na prezesa wybrano Adolfa £¹czyñskiego37.
Jak wspomniano, w pierwszym sejmie pruskim Polacy nie utworzyli w³asnej
frakcji. Dopiero 25 lutego 1849 r. zawi¹za³o siê Ko³o Polskie, które na swego
pierwszego prezesa wybra³o Karola Libelta. W wyniku prowadzonej wówczas
dyskusji zgodzono siê na podstawow¹ zasadê solidarnego g³osowania na podstawie ustaleñ wiêkszoœci cz³onków Ko³a Polskiego. Do Ko³a przyst¹pili pos³owie z Wielkopolski i z Pomorza […]. Doœæ liberalny regulamin Ko³a pozwala³ na
doraŸne kontaktowanie siê z niemieckimi ugrupowaniami, przychylnymi Polakom38. Spoœród 23 posiedzeñ Ko³a, które odby³y siê w okresie 22 listopada 1850-8 maja 1851 r., ks. Ba¿yñski uczestniczy³ w 1839. Tak¿e i w tej kadencji zosta³
zaliczony do pos³ów aktywniejszych40. Nie by³o mu jednak dane pos³owaæ do
koñca kadencji. Decyzj¹ arcybiskupa Leona Przy³uskiego, podjêt¹ pod koniec
roku 1851, razem z ks. Janem Janiszewskim zostali zobowi¹zani do z³o¿enia
swoich mandatów. Oficjalnie arcybiskup swe stanowisko uzasadnia³ niewystarczaj¹c¹ liczb¹ kap³anów i koniecznoœci¹ skoncentrowania siê ich na obowi¹zkach duszpasterskich. Niew¹tpliwie odgrywa³y tu rolê i inne motywy, jak obawa,
Zob.: R. Komierowski, Ko³a polskie w Berlinie 1847-1860, Poznañ 1910, s. 108.
AAP, Personalia X Franciszka Ba¿yñskiego…, sygn. KA II 1370, k. 29.
37
Zob.: Protoko³y posiedzeñ Ko³a Polskiego w Berlinie, t. 1: Lata Wiosny Ludów 1849-1851,
oprac. Z. Grot, Poznañ 1956, s. 214-215.
38
W. Jakóbczyk, Sprawy polityczne w latach 1848-1850, [w:] Dzieje Wielkopolski, t. 2, red.
W. Jakóbczyk, Poznañ 1973, s. 214.
39
Zob.: Protoko³y posiedzeñ Ko³a Polskiego…, s. 218, 220, 222, 225, 227, 229, 231, 237-241,
245, 247, 250, 252.
40
Zob.: tam¿e, s. 215.
35
36
296
JACEK BIESIADA
aby opozycyjna postawa ksiê¿y pos³ów nie utrudnia³a dodatkowo skomplikowanych stosunków Koœcio³a z w³adzami. Istnia³o te¿ niebezpieczeñstwo, ¿e ksiê¿a
pos³owie, zobowi¹zani zasad¹ solidarnoœci, mog¹ niekiedy g³osowaæ wbrew interesom Koœcio³a41. Wed³ug cytowanego tu ju¿ Antoniego Krzy¿anowskiego ks.
Ba¿yñski zakoñczy³ swoj¹ dzia³alnoœæ poselsk¹ 14 lutego 1852 r.42
W sprawy wyborcze zaanga¿owa³ siê ks. Ba¿yñski w 1871 r., ale ju¿ nie jako
kandydat na pos³a. W zwi¹zku ze zbli¿aj¹cymi siê wyborami do Reichstagu podczas spotkania przedwyborczego w Koœcianie przedstawiciel obozu ultramontañskiego […] wyst¹pi³ z wnioskiem, aby wyborcy ¿¹dali od kandydatów na pos³ów
zapewnienia, ¿e w razie potrzeby stan¹ w obronie doczesnej w³adzy papie¿a
i wolnoœci stowarzyszeñ, tak¿e w zastosowaniu do zakonów, przeciw szko³om bezwyznaniowym oraz przeciw ma³¿eñstwom cywilnym 43. Równoczeœnie za¿¹dano,
aby ksiê¿a podpisali siê pod deklaracjami popieraj¹cymi powy¿szy postulat.
Ksi¹dz Ba¿yñski, który pocz¹tkowo uleg³ zaleceniom, ostatecznie jednak wycofa³ swój podpis, podobnie jak ks. Cyprian Jarochowski44. Tak¹ postawê mo¿na
uznaæ jako wyraz jego sprzeciwu wobec w³¹czania Koœcio³a do dzia³añ o charakterze politycznym.
Zakoñczenie pracy poselskiej nie oznacza³o dla ks. Ba¿yñskiego umniejszenia obowi¹zków. Dnia 24 maja 1855 r. konsystorz mianowa³ go swoim trzecim
radc¹. Dla duchowieñstwa opracowywa³ ordynacje i okólniki dotycz¹ce spraw
maj¹tkowych koœcio³ów. Od czerwca 1859 r. a¿ do koñca roku nastêpnego administrowa³ maj¹tkiem kolegiaty farnej w Szamotu³ach. Tymczasem choroba oczu
zmusi³a go do z³o¿enia proœby o zwolnienie z prac konsystorskich, co uzyska³
5 paŸdziernika 1861 r. Z tej samej przyczyny zwróci³ siê z proœb¹ do konsystorza, aby pozwolono mu zamieniæ obowi¹zkowe modlitwy kap³añskie na inne.
Konsystorz przychyli³ siê do jego proœby, nakazuj¹c codzienne odmawianie ró¿añca45. Bliski ca³kowitej utraty wzroku wyjecha³ do Wiednia, gdzie podda³ siê
pomyœlnie zakoñczonemu zabiegowi usuniêcia katarakty.
Dnia 13 czerwca 1866 r. arcybiskup Mieczys³aw Ledóchowski ustanowi³ go
egzaminatorem prosynodalnym, jednak ks. Ba¿yñski po trzech latach z urzêdu
tego zrezygnowa³. W 1867 r. poznañskie duchowieñstwo wybra³o go na swojego
przedstawiciela do kontrolowania finansów seminarium. Tego samego roku
29 czerwca uczestniczy³ w Rzymie w uroczystoœci jubileuszowej z okazji 1800.
rocznicy œmierci œwiêtych aposto³ów Piotra i Paw³a, po³¹czonej z kanonizacj¹ œw.
L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 251; zob. te¿: Z. Zieliñski, Koœció³ katolicki w Wielkim…, s. 275-276.
42
Zob.: A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata…, s. 16.
43
L. Trzeciakowski, Pos³owie polscy w Berlinie…, s. 167.
44
Tam¿e, s. 167-168.
45
Zob.: AAP, Personalia X Franciszka Ba¿yñskiego…, k. 69.
41
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
Z publikacji ks. Franciszka Ba¿yñskiego
297
298
JACEK BIESIADA
Jozafata Kuncewicza. Wczeœniej, 30 maja, z udzia³em licznej grupy duchownych
poznañskich, odby³o siê po¿egnanie ksiêdza arcybiskupa, który na te uroczystoœci wyje¿d¿a³ nazajutrz do Wiecznego Miasta. Ks. Ba¿yñski przemówi³ w imieniu
wszystkich, ¿ycz¹c szczêœliwej podró¿y. Prosi³ ks. Arcypasterza, ¿eby zapewni³
Ojca œw. o niezachwianej wiernoœci tak duchowieñstwa, jak i wiernych do Stolicy Piotrowej. W koñcu uprasza³, ¿eby wyjedna³ b³ogos³awieñstwo Ojca œw. dla
naszych diecezji46. Dnia 16 kwietnia 1869 r. Ksi¹dz Ba¿yñski otrzyma³ nominacjê na sêdziego prosynodalnego, a 26 stycznia 1872 r. funkcja ta zosta³a mu prolongowana na kolejne trzy lata. W latach 1867-1870 by³ spowiednikiem sióstr
urszulanek. Z powodu d³ugotrwa³ej choroby ks. Ignacego Stamma w latach 1872-1873 zarz¹dza³ maj¹tkiem koœcio³a œw. Dominika (obecnie oo. jezuitów) 47.
W roku 1841 zaborca pruski, po usilnych staraniach Karola Marcinkowskiego, wyda³ zgodê na powo³anie do ¿ycia Towarzystwa Pomocy Naukowej, które
pomyœlnie rozwija³o swoj¹ dzia³alnoœæ, polegaj¹c¹ na udzielaniu pomocy ucz¹cej siê m³odzie¿y, co owocowa³o liczebnym wzrostem polskiej inteligencji.
W 1848 r. z inicjatywy Augusta Cieszkowskiego powsta³a Liga Polska, która za
swoje naczelne zadania wyznacza³a obok spraw gospodarczych tak¿e oœwiatowe. Kazimierz Szulc i ks. Franciszek Malinowski w 1857 r. doprowadzili do zawi¹zania Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk, którego g³ównym celem
by³o przyk³adaæ siê do rozszerzania nauk i umiejêtnoœci w jêzyku polskim48.
To spo³eczne o¿ywienie w³adze pruskie stara³y siê parali¿owaæ. Tymczasem
aktywnoœæ Polaków bieg³a w dwóch kierunkach – zmierza³a zarówno do poprawy sytuacji ekonomicznej ludnoœci, jak i do krzewienia oœwiaty wœród szerokich
warstw spo³eczeñstwa. Józef Kisielewski w ksi¹¿ce Œwiat³a w mroku, przedstawiaj¹cej 50-letnie dzieje Towarzystwa Czytelni Ludowych, pisa³: Oko³o roku
1860 ta praca od podstaw daje pierwsze i dobre rezultaty. Zawi¹zuj¹ siê spó³ki
po¿yczkowe, kó³ka rolnicze w³oœcian, powstaje centralne towarzystwo gospodarcze dla Wielkiego Ks. Poznañskiego. Wszystko to wp³ywa na polepszenie bytu
gospodarczego w³oœcian […]. W œlad za nim, znajduj¹c silne podstawy materialne, organizuje siê ¿ycie kulturalne. Jest to tym wiêcej konieczne, ¿e szko³a, zawojowana zupe³nie przez niemczyznê, ¿adnego w tym kierunku oparcia nie daje.
W takiej atmosferze, mimo wykonywania licznych obowi¹zków nak³adanych
przez prze³o¿onych, dostrzegaj¹c trudn¹ sytuacjê spo³eczn¹ ludnoœci ¿yj¹cej pod
zaborem pruskim, jesieni¹ 1863 r. ks. Ba¿yñski utworzy³ Wydawnictwo Dobrych
i Tanich Ksi¹¿ek. Artur Jazdon uwa¿a, ¿e nie by³o ono instytucj¹ wydawnicz¹
w dzisiejszym tego s³owa znaczeniu. Uznaæ je raczej mo¿na za stowarzyszenie,
„Tygodnik Katolicki” 1867 nr 23, s. 242.
Zob.: A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata…, s. 17.
48
W. Jakóbczyk, Dzia³alnoœæ polska w sejmie i w kraju, [w:] Dzieje Wielkopolski, t. 2…,
s. 336-337.
46
47
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
299
którego celem by³o wybieranie lub przygotowywanie do druku w masowych nak³adach przystêpnie redagowanych ksi¹¿ek dla ludu […]. Ks. Ba¿yñski by³ nak³adc¹, g³ównym inicjatorem i organizatorem dzia³alnoœci Wydawnictwa, wspieranym jednak bardzo czynnie przez realizatorów jego pomys³ów, czyli W. Simona
oraz Ludwika Rzepeckiego i ks. Antoniego Kanteckiego. Tworzyli oni zespó³ kierowniczy, ale te¿ finansowali dzia³ania. Miêdzy innymi nak³ady w³asne drukowano w oficynie zwi¹zanej z wydawnictwem, zarz¹dzanej – mimo i¿ oficjalnym w³aœcicielem by³ L. Rzepecki – przez Tytusa Daszkiewicza i W. Simona49. Do grona
osób wspieraj¹cych ks. Ba¿yñskiego Franciszek K¹cki zalicza tak¿e ksiê¿y Feliksa Malinowskiego i W³adys³awa Chotkowskiego50.
Wydawnictwo Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek nie by³o pierwszym wydawnictwem utworzonym w Wielkim Ksiêstwie Poznañskim. W 1838 r. firmê tak¹ za³o¿y³ m.in. Walenty Stefañski, w roku nastêpnym Jan Konstanty ¯upañski,
w 1842 r. Napoleon Kamiñski, w 1848 r. Karol Rayzner, a w roku nastêpnym
Ksiêgarniê Katolick¹ utworzy³ Edward £ubieñski. Jednak na tle powy¿szych wydawnictwo ks. Ba¿yñskiego by³o wyj¹tkowe. Jak uwa¿a Edward Pieœcikowski,
ono symbolicznie otwiera […] popowstaniowy „z³oty okres” piœmiennictwa dla
ludu na terenie zaboru pruskiego, z imponuj¹co i bezprzyk³adnie wprost zorganizowanym – wspó³czesnego u¿ywaj¹c okreœlenia – systemem kolporta¿u51.
Po rocznej dzia³alnoœci wydawnictwa anonimowy autor w rubryce Wiadomoœci literackie w „Dzienniku Poznañskim” napisa³: Dotkliwy dotychczas dawa³ siê
czuæ w naszej literaturze brak dobrych ksi¹¿ek dla ludu i m³odzie¿y. Kilka ksi¹¿eczek ks. Antoniewicza, parê dzie³ek Gregorowicza (Janka z Bielca) i Wielog³owskiego, to prawie ca³y zapas literatury ludowej, który jak oczywista, na d³u¿szy
czas nie zdo³a zaspokoiæ wiejskich i niedoros³ych naszych czytelników […].
W takim stanie rzeczy z prawdziw¹ pociech¹ serca widzimy, jak mê¿owie mi³uj¹cy lud nasz i pragn¹cy jego dobra, krz¹taj¹ siê pilnie oko³o jego oœwiaty i pracuj¹ nad tym, aby pomna¿a³a siê liczba dzie³ zalecaj¹cych siê nie tylko doborem
treœci buduj¹cej i pouczaj¹cej, ale zarazem i cen¹ nader umiarkowan¹, po czêœci
nawet nies³ychanie tani¹. Zas³ugê tê przyznaæ nale¿y miêdzy innymi mianowicie
ks. Ba¿yñskiemu, proboszczowi koœcio³a œw. Wojciecha w Poznaniu, który w przeci¹gu roku bie¿¹cego wyda³ w³asnym nak³adem kilka dzie³ek dla ludu, zas³uguj¹cych na to, aby im szerszy daæ rozg³os52.
A. Jazdon, Wydawcy poznañscy 1851-1914. Kszta³towanie œrodowiska i repertuaru wydawniczego, Poznañ 2012, s. 76.
50
Zob.: F. K¹cki, Ba¿yñski Franciszek, [w:] S³ownik biograficzny katolicyzmu…, s. 23.
51
E. Pieœcikowski, „Ach! W tym Poznañskiem…”. ¯ycie literackie XIX wieku, Poznañ 2003,
s. 96.
52
Wiadomoœci literackie, „Dziennik Poznañski” 1864 nr 294, s. 5.
49
300
JACEK BIESIADA
W wydawnictwie ks. Ba¿yñskiego, które dzia³a³o dziêki subskrypcjom
i ofiarnoœci zamo¿niejszej czêœci spo³eczeñstwa, ukazywa³y siê ksi¹¿ki o tematyce religijnej (np. autorstwa Hilarego Koszutskiego ¯ywot œw. Wojciecha, biskupa i mêczennika, patrona królestwa polskiego, ¯ywoty œwiêtych pustelników
w Polsce), ukazuj¹ce historiê Polski (np. Jakuba Dalekiego Wspomnienia mojego
ojca, ¿o³nierza dziewi¹tego pu³ku Ksiêstwa Warszawskiego, Lucjana Siemieñskiego Wieczory pod lip¹, czyli Historia narodu polskiego), maj¹ce charakter poradników (np. Leona Bokiewicza Hygiena popularna czyli Nauka zachowania zdrowia
dla ludu wiejskiego, J. Menscha Chemia w zastosowaniu do ¿ycia codziennego).
Obok kilku powieœci i powiastek z ¿ycia ludu wiejskiego (m.in. Serafina Jonasa
S¹siedzi na granicy, Ludwiki Leœniowskiej Wytrwa³oœæ w pracy i w z³ym losie czy
ks. Symforiana Tomickiego M¹dry Wach) wydany zosta³ Psa³terz Dawidowy Jana
Kochanowskiego z objaœnieniami Ludwika Rzepeckiego.
Wœród opublikowanych ksi¹¿ek znalaz³y siê równie¿ zwyciêskie powieœci
z maj¹cego kilka edycji konkursu literackiego, w którym nagrody fundowa³ Konstanty Zakrzewski. W pierwszej edycji w roku 1862 warunki, jakie mia³ spe³niaæ
utwór, by³y bardzo ograniczone: Powieœæ musi byæ oryginaln¹, na tle historyczno- lub obyczajowo-narodowym 53. W czwartej edycji z roku 1866, której og³oszenie by³o podpisane przez ks. Ba¿yñskiego, zaostrzone warunki stawiane utworom uwzglêdnia³y w sposób szczególny czytelnika pochodz¹cego z ludu: I. Chodzi
przede wszystkim o dzie³o dla katolickiego ludu lub doroœlejszej m³odzie¿y;
II. Pozostawiaj¹c zupe³n¹ swobodê pisz¹cym wymagamy tylko, a¿eby treœæ by³a
w ogóle powa¿na, oryginalna i wziêta z pola albo dziejów ojczystych, albo obyczajów narodowych, albo z ogólnej nauk dziedziny; III. Przedstawienie rzeczy ma
byæ zrozumia³e i zastosowane do potrzeb ludu naszego; jêzyk czysty, jasny i prosty, wolny jednak¿e od gminnej prostoty54. Nagrodzonymi powieœciami w kolejnych edycjach konkursu by³y: Stanis³awa Sobieskiego Anio³ Pañski, Józefa znad
Obry Szkaplerz wiarusa, Jana Konstantego Gregorowicza Ukryte skarby55, a tak¿e Serafina Jonasa W domu najlepiej.
Nietrudne w odbiorze ksi¹¿ki z wydawnictwa ks. Ba¿yñskiego trafia³y do
ubogich warstw spo³eczeñstwa polskiego, ¿yj¹cego w zaborze pruskim, dziêki
zaanga¿owaniu w ich rozprowadzanie W³adys³awa Simona. Drukowane w wysokich nak³adach i sprzedawane po bardzo niskiej cenie, czêsto nawet przekazywane bezp³atnie, wzbogaca³y biblioteki w Wielkopolsce, na Œl¹sku, Warmii
i Mazurach, w Galicji, niejednokrotnie dociera³y do Polaków przebywaj¹cych na
emigracji w ró¿nych zak¹tkach œwiata.
L. Rzepecki, Konkurs, „Tygodnik Poznañski” 1862 nr 47, s. 376.
Czwarty konkurs Wgo Konstantego Zakrzewskiego, „Tygodnik Katolicki” 1866 nr 20, s. 160.
55
Zob.: A. Jazdon, Wydawcy poznañscy 1815-1914…, s. 313.
53
54
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
301
W listopadzie i grudniu 1872 r. wiele czasopism, m.in. „Przyjaciel Ludu”,
„Orêdownik”, „Katolik”, „Gwiazdka Cieszyñska”, „Dziennik Polski”, „Czas”,
„W³oœcianin” opublikowa³o nastêpuj¹cej treœci og³oszenie:
Ofiara 3000 ksi¹¿ek
Trzy tysi¹ce ksi¹¿ek zdatnych do u¿ytku mieszczan, kmieci i m³odzie¿y stanu
ka¿dego, ofiaruje ludowi polskiemu bezp³atnie przy nadchodz¹cej kolêdzie ni¿ej
podpisane Wydawnictwo.
Po ksi¹¿ki te zg³osiæ siê mog¹ mieszkañcy wszystkich ziem dawnej Polski,
dalej koloniœci i wychodŸcy nasi, dok¹dkolwiek ich w³asna wola lub niewola zanios³y.
W razie wyboru pierwszeñstwo mieæ bêd¹: 1. osoby, które Wydawnictwo nasze wspieraj¹, a chcia³yby zakres dzia³ania swego rozszerzaj¹c, zrobiæ jeszcze
wiêcej dobrego jak dot¹d; 2. miejscowoœci, gdzie dot¹d ¿adnej jeszcze nie ma
czytelni, a zw³aszcza te, które skutkiem obecnego po³o¿enia pozbawione s¹ pomocy i opieki polskich duchownych i polskiego obywatelstwa wiejskiego; 3. czytelnie zostaj¹ce pod ci¹g³ym dozorem rz¹dcy parafii; 4. w ogóle wszystkie osoby,
o których nabraæ bêdzie mo¿na tego przekonania, ¿e liczbê przes³anych sobie
ksi¹¿eczek dalszymi sk¹din¹d nabytkami dla wygody i dobra wspó³braci pomna¿aæ bêd¹.
Zg³aszaæ siê nale¿y do podpisanego Prezesa, i to od dnia niniejszego og³oszenia, a¿ po dzieñ 1go lutego 1873 roku.
Wszystkie pisma polskie upraszamy o dwu lub trzykrotne powtórzenie tej
wiadomoœci, a¿eby dojœæ mog³a do najwiêkszej liczby interesowanych.
Wydawnictwo Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek
Ks. Franc. Ba¿yñskiego56
W ci¹gu zaledwie jednego miesi¹ca na adres wydawnictwa nades³ano 407
listów, nie tylko z miejscowoœci zaboru pruskiego, lecz tak¿e z Galicji, Berlina,
Karlsruhe, Konstantynopola, Anglii i Ameryki, w których nadawcy prosili o polsk¹ ksi¹¿kê.
W broszurze zatytu³owanej Sprawozdanie Wydawnictwa dobrych i tanich
ksi¹¿ek Ks. Franc. Ba¿yñskiego ze sposobu, w jaki rozdzieli³o bezp³atnie 7419
ksi¹¿ek celem za³o¿enia 370 nowych czytelni w kwietniu r. 1873, wydanej po zakoñczeniu akcji, jej inicjator opublikowa³ anonimowo kilkadziesi¹t listów. S¹ one
œwiadectwem ubóstwa, trudnej sytuacji spo³ecznej, ale i religijnoœci oraz g³êbokiego patriotyzmu. Oto kilka przyk³adów.
56
Cyt. za: F. Ba¿yñski, Sprawozdanie Wydawnictwa dobrych i tanich ksi¹¿ek Ks. Franc. Ba¿yñskiego ze sposobu, w jaki rozdzieli³o bezp³atnie 7419 ksi¹¿ek celem za³o¿enia 370 nowych czytelni w kwietniu r. 1873, Poznañ 1873, s. 1-2.
302
JACEK BIESIADA
[…] nasz Ksi¹dz Proboszcz wiele ksi¹¿ek wydaje do czytania swoim parafianom, to jednakowo¿ nie wystarczy na tak liczn¹ parafiê, a czytelni ¿adnej nie
mamy, nasze nieszczêœcie, ¿e nie mamy ¿adnego polskiego Pana, który by siê do
tego przyczyni³ […]. (s. 6).
[…] bardzo mi chodzi o rozkrzewienie oœwiaty i poparcie ojczystego jêzyka,
który u nas [na Œl¹sku – JB] w prawdziwej poniewierce, bo muszê wyznaæ, ¿e
wielu kolegów moich i nas ani go sami nie znaj¹ dok³adnie, a co gorsza, ani
poznaæ nie chc¹ […]. A poniewa¿ nam go w najnowszym smutnym czasie na
dobre ze szkó³ wypêdzaj¹, wiêc koniecznoœæ nieodzowna, aby przynajmniej do
domu dzieciom polskich ksi¹¿ek dostarczaæ, i¿by skarbu tego na wcale nie zarzuci³y. (s. 17).
[…] ja jestem szewc i mam dosyæ dogodne pomieszkanie i do mnie wiele siê
ludzi schodzi, jedni po robotê, a drudzy po poradê, znowu inni gwoli nowin ze
œwiata, bo siê tu u mnie wiele czyta, a przeto mam zamiar i wiêcej ludzi pouczyæ,
bo tu mamy Proboszcza, a to jest Niemiec i po polsku niewiele mówi i te¿ o polsk¹ mowê nie dba, dlatego my sami miêdzy sob¹ po polsku mówimy. Jest tu wiele
obywateli, co czytaæ umiej¹, tak jak i ja, i tak bym radzi tych ksi¹¿ek mieli,
a potem skoro ju¿ siê zebrali, to bym wiêcej ksi¹¿ek kupili, ale teraz pocz¹tkowo
by³oby to bardzo dobrze, ¿ebym taki pocz¹tek mieli. (s. 26).
[…] w ka¿d¹ niedzielê po ksi¹¿ki na probostwo siê zg³aszaj¹ [m³odzi ludzie
– JB]. ¯¹daniu zaœ ich wtedy tylko czyni siê zadoœæ, je¿eli Ks. Proboszcz albo
który z Ksiê¿y Wikarych zaopatrzony jest w jak¹ w³asn¹ biblioteczkê, zawieraj¹c¹ oprócz dzie³ teologicznych, tak¿e ksi¹¿ki ludowe, co przy dzisiejszych niestety
stosunkach osobliwie u Ksiê¿y Wikarych bardzo rzadko siê trafia. Otó¿ chc¹c
niedostatkowi temu koniec raz po³o¿yæ, a oraz lud nasz od szerz¹cego siê zepsucia i kierunku liberalnego uchroniæ, zamierzam za³o¿yæ w Gródku sta³¹ czytelniê
parafialn¹, zostaj¹c¹ pod kierownictwem […] rz¹dcy parafii. (s. 30).
[…] My wprawdzie mamy w czym mieszkaæ, jeœæ i czem siê odziaæ, ale na
ksi¹¿ki nas nie staæ […] (s. 34).
Jestem s³ug¹ we wsi Staszkówce, w powiecie gorlickim w Galicji u gospodarza Klemensa Dyla, a nie jestem w stanie kupiæ ani jednej ksi¹¿ki, abym móg³
rozum oœwiecaæ tak do ludzi, jak i do Boga. (s. 36).
Wobec du¿ego zapotrzebowania na polsk¹ ksi¹¿kê, wyra¿onego w otrzymanej korespondencji, wydawnictwo postanowi³o zwiêkszyæ liczbê egzemplarzy
przeznaczonych do bezp³atnego rozdawnictwa. I tak Wielkie Ksiêstwo Poznañskie otrzyma³o 2369 ksi¹¿ek, Œl¹sk – 1561, Warmia i Mazury – 1655, Galicja –
1618, inne regiony 216. £¹cznie rozes³ano 7419 ksi¹¿ek do 370 odbiorców57.
57
Zob.: tam¿e, s. 5.
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
303
Pojawienie siê publikacji z Wydawnictwa Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek na terenach uwa¿anych przez zaborcê za zgermanizowane wywo³ywa³o zdumienie
i zdziwienie wœród urzêdników pruskich. Widzieli w nich nie tylko Ÿród³o utrwalania religijnoœci ludu, ale tak¿e narzêdzie do budzenia i wzmacniania œwiadomoœci narodowej Polaków i politycznej odbudowy Polski, a wiêc w ich ocenie,
maj¹ce charakter antyrz¹dowy. To sta³o siê powodem kilkakrotnego nak³adania
kar pieniê¿nych, przeprowadzania rewizji, a¿ wreszcie do zamkniêcia wydawnictwa w roku 1873 i skazania ks. Ba¿yñskiego na dwutygodniowe wiêzienie.
W ci¹gu 10 lat dzia³alnoœci wydawnictwo opublikowa³o blisko 40 tytu³ów
ksi¹¿ek o ³¹cznym nak³adzie oko³o 140 000 egzemplarzy oraz rozprowadzi³o
15 000 egzemplarzy wydanych przez inne oficyny. Oko³o roku 1865 przez kilkanaœcie miesiêcy ks. Ba¿yñski razem z ks. Witalisem Maryañskim i Tytusem
Daszkiewiczem prowadzi³ Wydawnictwo Obrazków Religijnych, w którym drukowano miedzioryty z podobiznami œwiêtych wed³ug projektu Stanis³awa £ukomskiego. Obrazki zawiera³y równie¿ teksty modlitw w jêzyku polskim. Z powodu
zró¿nicowanych oczekiwañ odbiorców oraz niskiego zainteresowania produkcj¹
wydawnictwo zaprzesta³o dzia³alnoœci.
Jak wspó³czeœni oceniali dzia³alnoœæ wydawniczo-patriotyczn¹ ks. Ba¿yñskiego?
Karol Libelt: Ile¿ to tysiêcy egzemplarzy tych po¿ytecznych ksi¹¿ek przesz³o
bezp³atnie z jego porêki do najrozmaitszych towarzystw, aby siê t¹ drog¹ pomiêdzy biedniejszych stowarzyszonych, jako pokarm duchowy dosta³y? Ile¿ to drugich tysiêcy, tych samych oprawnych ksi¹¿eczek, rozes³anych zosta³o za nader
nisk¹ cenê pomiêdzy gorliwych obywateli, którzy t¹ po¿ywn¹ straw¹ duchow¹
udarowali m³ódŸ, ucz¹c¹ siê czeladkê i w³oœcian swoich? – Niepodobna obliczyæ
i wykazaæ, ile przez tyloletni¹ pracê i zapobiegliwoœæ zacnego kap³ana namno¿y³o siê œwiat³a i moralnoœci pomiêdzy ludem, który dot¹d zostawa³ w opuszczeniu;
ale to pewna, ¿e jest jego wielk¹ zas³ug¹, godn¹ powszechnego uznania
i wdziêcznoœci, je¿eli siê t¹ drog¹ lud nasz ciemny utwierdzi³ w religii i narodowoœci swojej, je¿eli choæby tylko w jednostkach, nabra³ z czytania lub s³uchania
czytaj¹cych, potrzebnych, ¿e nie powiem, koniecznych do ¿ycia prywatnego
i publicznego wiadomoœci58.
Marceli Motty: ¯e to by³a myœl zdrowa, przedsiêwziêcie przede wszystkim
potrzebne u nas i po¿yteczne, za najlepszy dowód s³u¿yæ powinny poszukiwania
i œledztwa, które ks. Ba¿yñski, jako i wspó³dzia³aj¹ce z nim osoby, owym wydawnictwem na siê œci¹gnêli; wszak¿e nasi najserdeczniejsi wychodz¹ zawsze z tego
stanowiska, ¿e co dobre dla nas, to dla nich szkodliwe. […] czytelnie ludowe
i pisma ludowe w naszym po³o¿eniu rzecz niezmiernej wagi, której nam zanie58
K. Libelt, Poœwiêcenie, [w:] Warta…, s. 43.
304
JACEK BIESIADA
dbaæ nie wolno, jeœli nie chcemy, ¿eby lud nasz zamieni³ siê na Górnoœl¹zaków,
nie chc¹cych ani wiedzieæ, ¿e s¹ Polakami. Wdziêcznoœæ nale¿y siê ks. Ba¿yñskiemu i jego wspólnikom za to, ¿e tê myœl podjêli i pierwsi j¹ energicznie i konsekwentnie przeprowadziæ usi³owali59.
Zamkniête przez w³adze pruskie Wydawnictwo Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek
przejê³a spó³ka Tytusa Daszkiewicza, W³adys³awa Simona i Ludwika Rzepeckiego, prowadz¹c je pod nazw¹ Wydawnictwo im. ks. F. Ba¿yñskiego i kontynuuj¹c
nie tylko, jak byœmy dziœ powiedzieli, liniê wydawnicz¹ poprzednika, ale i formy dzia³alnoœci, czego dowodem by³o ufundowanie 100 bibliotek ludowych
w roku 1876. Dwa lata póŸniej z ksi¹¿ek tego wydawnictwa utworzone zosta³y
dwie biblioteki na Warmii – w Bart¹gu i Unieszewie – i jedna na Mazurach
w Lewa³dzie.
Jeszcze przed zamkniêciem wydawnictwa ks. Ba¿yñski wraz z Maksymilianem Jackowskim i Stanis³awem Ch³apowskim za³o¿yli dziennik „Gazetê Wielkopolsk¹”. Jej wydawc¹ zosta³ Jackowski, dyrektorem wydawnictwa Kazimierz
Szulc, a redaktorem Edward Micha³ek. Pierwszy numer dziennika ukaza³ siê
27 marca 1872 r., a ostatni, 72., 29 czerwca tego¿ roku. Do tak szybkiego upadku doprowadzi³ ostry konflikt w Radzie Nadzorczej na tle linii programowej gazety60. Dwa lata póŸniej ks. Ba¿yñski, wci¹¿ chc¹c s³u¿yæ Polakom i ksi¹¿ce, pomaga³ Franciszkowi Ch³apowskiemu za³o¿yæ w Bytomiu bibliotekê polsk¹,
nosz¹c¹ nazwê Czytelnia Bytomska61.
Czwartek, 23 kwietnia 1874 r., by³ niezwyk³ym dniem dla parafii œw. Wojciecha w Poznaniu. Oprócz dorocznego odpustu 50-lecie kap³añstwa obchodzi³
proboszcz – ks. Franciszek Ba¿yñski. Ju¿ od godzin porannych, przy wiosennej,
s³onecznej pogodzie, gromadzili siê wierni w koœciele i wokó³ niego62. O godzinie 10 na probostwo przyby³y liczne delegacje. Jako pierwsi sk³adali jubilatowi
¿yczenia przedstawiciele parafii, dziêkuj¹c za kierowanie ni¹ nieprzerwanie przez
25 lat. Na czele delegacji sta³ gospodarz z Je¿yc Adam Remlein, który wrêczy³
okolicznoœciowy adres wykonany w drukarni Jaros³awa Leitgebera. W adresie
tym m.in. zawarta by³a proœba o otwarcie czytelni na Je¿ycach. Pieni¹dze na ten
cel, zebrane ze sk³adek, przekaza³ ks. Ba¿yñskiemu Stanis³aw Motty, radca s¹du
okrêgowego w Poznaniu. Ksi¹dz prodziekan Karol Kessler z³o¿y³ ¿yczenia
w imieniu arcybiskupa Mieczys³awa Ledóchowskiego oraz odczyta³ pismo od
konsystorza generalnego skierowane do jubilata:
M. Motty, Przechadzki po mieœcie, t. 1…, s. 195-196.
Zob.: J. Karwat, Maksymilian Jackowski. 1815-1905, Poznañ 2005, s. 103-105.
61
Zob.: T. Oracki, Ba¿yñski Franciszek, [w:] S³ownik pracowników…, s. 49.
62
Relacje z uroczystoœci zob.: [W.] Chrustowicz, Sekundycye Ks. Radzcy [!] Ba¿yñskiego,
Proboszcza przy koœciele œw. Wojciecha w Poznaniu, [w:] Warta…, s. 443-444; Kuryer miejscowy
i prowincyonalny, „Kurier Poznañski” 1874 nr 93, s. 2, nr 94, s. 2; Wiadomoœci miejscowe i potoczne, „Dziennik Poznañski” 1874 nr 94, s. 3, nr 95, s. 3.
59
60
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
Z publikacji ks. Franciszka Ba¿yñskiego
305
306
JACEK BIESIADA
Czcigodny X. Jubilacie!
Wielk¹ to jest ³ask¹ Pana Boga dla tego cz³owieka, którego raczy powo³aæ
do s³u¿by o³tarza, aby sprawowa³ najœwiêtsz¹ ofiarê i skarbami mi³osierdzia Jego
wyjednanymi gorzk¹ mêk¹ i œmierci¹ Syna Jego pierworodnego szafowa³. Tobie,
Czcigodny Jubilacie, pozwoli³ Pan Bóg przez pó³ wieku w tej œwiêtej s³u¿bie pozostaæ i Zbawiciela Œwiata pod skromnymi postaciami utajonego w rêkach Twoich piastowaæ. Twoje zas³ugi ten Ci tylko wynagrodziæ mo¿e, który Ciê do nich
powo³aæ raczy³. My zaœ przesy³aj¹c Ci w tym dniu dla Ciebie uroczystym, który
w tak okropne dla Koœcio³a czasy przypad³, wyraz szczerego ¿yczenia, aby Ci Bóg
dobrotliwy w dotychczasowej wiernoœci dla Koœcio³a a¿ do ostatniego tchu ¿ycia
zachowaæ raczy³, wzywamy i prosimy Ciê, abyœ w tej chwili, [nieczytelne – JB]
z³o¿y³ u stóp O³tarza Pañskiego gor¹ce mod³y za Ojca œw., za uwiêzionego Arcypasterza naszego, licznych kap³anów los jego statecznie i ochoczo podzielaj¹cych
i za ca³y Koœció³ tak ciê¿ko nawiedzony63.
Ksi¹dz Kessler, z³o¿ywszy nastêpnie ¿yczenia w imieniu duchowieñstwa
poznañskiego, które licznie przyby³o na uroczystoœæ, wrêczy³ ks. Ba¿yñskiemu
wykonany w Pary¿u srebrny kielich poz³acany, ozdobiony 15 medalionami emaliowanymi, wysadzany rubinami oraz tak¹¿ patenê. W imieniu by³ych i obecnych
wikariuszy parafii œw. Wojciecha przemówi³ proboszcz z Buku ks. Aleksander
Akoszewski, a miejscowy wikariusz ks. Wawrzyniec Chrustowicz w imieniu
wikariuszy Ksiêstwa, którzy pracowali pod kierunkiem jubilata, wrêczy³ srebrny
puchar, na którym by³y wygrawerowane ich nazwiska. Ponadto ks. Ba¿yñski
otrzyma³ album z podobiznami medali i monet polskich, wykonanymi metod¹
litograficzn¹ przez artystê Teodora Szulca, oraz cztery wieñce z³ociste. Jako ostatni sk³ada³ ¿yczenia wieloletni przyjaciel Antoni Krzy¿anowski.
Z probostwa w asyœcie ksiê¿y Józefa Szejdurskiego z Otorowa, Wawrzyñca
Chrustowicza, Franciszka Lurca i pozosta³ego duchowieñstwa jubilat przeszed³
do koœcio³a, sk¹d wyruszy³a procesja ku czci œw. Wojciecha. Nastêpnie po odœpiewaniu hymnu Veni Creator rozpoczê³a siê msza œw., podczas której kazanie,
nawi¹zuj¹ce do obu uroczystoœci, wyg³osi³ ks. Leonard Ostrowicz, proboszcz
z Uzarzewa. Po jej zakoñczeniu i udzieleniu ka¿demu uczestnikowi specjalnego
b³ogos³awieñstwa, w tym w³asnej siostrze (pozosta³e rodzeñstwo ju¿ nie ¿y³o),
ks. Ba¿yñski zosta³ w procesji odprowadzony do domu. Tutaj proboszcz z Komornik, jêzykoznawca i cz³onek Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk ks.
Franciszek Malinowski wrêczy³ jubilatowi ksiêgê zbiorow¹ zatytu³owan¹ Warta,
przygotowan¹ i wydan¹ specjalnie na tê okolicznoœæ.
AAP, Personalia X Franciszka Ba¿yñskiego…, k. 72. Arcybiskup Mieczys³aw Ledóchowski zosta³ aresztowany 3 lutego 1874 r. za niepodporz¹dkowanie siê decyzjom zaborcy pruskiego,
zabraniaj¹cym w³adzom koœcielnym samodzielnego mianowania proboszczów oraz kszta³cenia kleryków. Na wolnoœæ wyszed³ dwa lata póŸniej.
63
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
307
Do obiadu, wydanego w ogrodzie pod namiotem, zasiad³o oko³o stu zaproszonych goœci – zarówno duchownych, jak i œwieckich. W jego trakcie wzniesiono trzy toasty – jubilat na czeœæ Ojca œw. i uwiêzionego arcybiskupa, a ks.
Szejdurski na czeœæ ks. Ba¿yñskiego. Zaraz po obiedzie rozpoczê³y siê nieszpory, w trakcie których kazanie wyg³osi³ ks. Aleksander Akoszewski.
Na rêce jubilata nap³ynê³o wiele telegramów – z Ksiêstwa, ze Œl¹ska, z Warmii i Mazur, z Berlina, Lwowa, a tak¿e z Afryki od jednego z misjonarzy. Ich
nadawcom, a szczególnie Ko³u Polskiemu do parlamentu niemieckiego w Berlinie, tudzie¿ ¿yczliwym mi w Lwowie, w dalekiej Afryce, w ró¿nych bli¿szych
i dalszych prowincjach cesarstwa niemieckiego i tu w miejscu moim rodzinnym
mieszkaj¹cym, podziêkowa³ dwa dni póŸniej na ³amach prasy64. Dat¹ 3 maja 1874 r.
by³o opatrzone kolejne podziêkowanie. Tym razem by³o skierowane do spo³eczeñstwa za tyle niezas³u¿onych dowodów ¿yczliwoœci i przyjaŸni, jakie odebra³
w dniu swego jubileuszu, ale nie ogranicza³o siê tylko do s³ów. Wyra¿aj¹c
wdziêcznoœæ, postanowi³ rozes³aæ bezp³atnie 2000 egzemplarzy ksi¹¿eczek do
nabo¿eñstwa dla dzieci do lat 14. Zakoñczy³ s³owami: Spomiêdzy zg³aszaj¹cych
siê uwzglêdniaæ bêdê przede wszystkim 1) niezamo¿noœæ rodziców lub opiekunów,
2) potrzeby miejscowe, a wiêc okolice od obczyzny, innowierstwa i ciemnoty bardziej zagro¿one, 3) warunki rêkojmi, ¿e w godne dostan¹ siê rêce65. Ten dar by³
kolejnym wyrazem postawy spo³ecznej i troski ks. Ba¿yñskiego o wychowanie
religijne m³odego polskiego pokolenia.
Warta. Ksi¹¿ka zbiorowa ofiarowana ksiêdzu Franciszkowi Ba¿yñskiemu,
proboszczowi przy koœciele œw. Wojciecha w Poznaniu, na jubileusz 50-letniego
kap³añstwa w dniu 23 kwietnia 1874 od jego przyjació³ i wielbicieli – to pe³en
tytu³ ksiêgi ofiarowanej ks. Ba¿yñskiemu. Inicjatorami jej powstania byli wspó³pracownicy i bli¿si znajomi jubilata – ksiê¿a: Jan Ga³ecki, W³adys³aw Chotkowski i Micha³ Perliñski oraz Tytus Daszkiewicz, Józef Kusztelan, Ludwik Rzepecki. Swój pomys³ przedstawili w specjalnej odezwie, opublikowanej na ³amach
kilku polskich czasopism, og³aszaj¹c równoczeœnie informacjê o otwarciu przedp³aty – dziœ powiedzielibyœmy subskrypcji – na tê wyj¹tkow¹ ksi¹¿kê66.
Lista osób, które dokona³y przedp³aty przed jej wydaniem (wielu jeszcze
zamawia³o póŸniej), obejmuj¹ca blisko 800 nazwisk, zosta³a zamieszczona
w Warcie. Byli wœród nich ksiê¿a, m.in.: Józef Cybichowski, biskup sufragan
64
Zob. np.: Kuryer miejscowy i prowincyonalny, „Kurier Poznañski” 1874 nr 94, s. 2; Wiadomoœci miejscowe i potoczne, „Dziennik Poznañski” 1874 nr 95, s. 3.
65
Doniesienia literackie, „Kurier Poznañski” 1874 nr 101, s. 3; Wiadomoœci miejscowe i potoczne, „Dziennik Poznañski” 1874 nr 102, s. 3. Mo¿na z du¿ym prawdopodobieñstwem przypuszczaæ, ¿e darem dla spo³eczeñstwa by³a Droga do nieba. Ksi¹¿ka do nabo¿eñstwa dla dzieci katolickich ofiarowana przez X Franciszka Ba¿yñskiego, wydana w Poznaniu w 1872 r. w drukarni Tytusa
Daszkiewicza.
66
Zob. np.: Rozmaitoœci, „Tygodnik Wielkopolski” 1874 nr 10, s. 79.
308
JACEK BIESIADA
gnieŸnieñski, W³adys³aw Chotkowski, W³adys³aw Jaskulski i jego brat Augustyn,
Jan KoŸmian, Maksymilian £ukaszewicz, Symforian Tomicki; ludzie pióra,
m.in.: Wawrzyniec Engeström, Józef Koœcielski, Józef Ignacy Kraszewski, Juliusz Ligoñ, Marceli Motty, Teofila Radoñska; ksiêgarze i wydawcy, m.in.: Mieczys³aw Leitgeber, Karol Miarka, Ludwik Rzepecki, W³adys³aw Simon, Walenty
Stefañski, Stanis³aw Wegner; by³o tu równie¿ nazwisko filozofa Karola Libelta
i dzia³aczki patriotycznej Emilii Sczanieckiej67.
Warta, licz¹ca 444 strony, zosta³a wydana przez Tytusa Daszkiewicza. Jej
tytu³ nawi¹zywa³ do nazwy g³ównej rzeki przep³ywaj¹cej przez Wielkie Ksiêstwo
Poznañskie, ale te¿ do warty, na której stoi ¿o³nierz, a ten powinien strzec tego,
co mu Pan Bóg powierzy³, a co mu powinno byæ najdro¿szym, to jest œwiêtej wiary i mowy narodowej – napisa³ Juliusz Ligoñ we wstêpie do tej ksiêgi, wyraŸnie
nawi¹zuj¹c do ¿ycia i dzia³alnoœci jubilata.
Ksiêga zawiera teksty poœwiêcone osobie ks. Ba¿yñskiego, a tak¿e o tematyce religijnej, historycznej, utwory literackie proz¹ i wierszem oko³o 40 autorów,
m.in.: Juliusza Ligonia, Kornela Ujejskiego, Teofila Lenartowicza, Seweryna
Goszczyñskiego, Stanis³awa KoŸmiana, Wawrzyñca Engeströma, W³adys³awa
Be³zy, Karola Libelta, Marcelego Mottego, Zygmunta Krasiñskiego, Franciszka
Malinowskiego, Józefa Ignacego Kraszewskiego, Aleksandra ChodŸki, Franciszka Ch³apowskiego, W³adys³awa Ordona, Pauliny Wilkoñskiej. Autorem portretu
ks. Ba¿yñskiego, zamieszczonego za kart¹ tytu³ow¹, by³ Marian Jaroczyñski.
W niedzielê, 12 marca 1876 r. o godzinie 11 przed po³udniem, po krótkiej
chorobie i po przyjêciu sakramentów œw. zmar³ ks. Ba¿yñski, o czym poinformowa³a prasa poznañska68. W œrodê, 15 marca o godzinie 4 po po³udniu odby³a
siê eksportacja zw³ok zmar³ego, przy licznym udziale nie tylko parafian, lecz
tak¿e mieszkañców ca³ego miasta69. Trumnê z probostwa do koœcio³a nios³o szeœciu ksiê¿y, a kondukt prowadzi³ ks. infu³at Antoni Grandke. Do wiernych zgromadzonych w œwi¹tyni przemówi³ ks. Wawrzyniec Chrustowicz, kreœl¹c trudn¹
sytuacjê parafii wobec skomplikowanych obecnie stosunków polityczno-koœcielnych i œmierci proboszcza.
Nazajutrz, 16 marca, odby³y siê uroczystoœci pogrzebowe, w których uczestniczy³y rzesze wiernych oraz kap³ani z Poznania i pobliskich miejscowoœci.
Zob.: Warta…, s. II-X.
Zob.: Kuryer miejscowy i prowincyonalny, „Kurier Poznañski” 1876 nr 59, s. 3; Wiadomoœci miejscowe i potoczne, „Dziennik Poznañski” 1876 nr 60, s. 4.
69
Noty sprawozdawcze z uroczystoœci pogrzebowych zob.: Kuryer miejscowy i prowincyonalny, „Kurier Poznañski”1876 nr 62, s. 3; Wiadomoœci miejscowe i potoczne, „Dziennik Poznañski”
1876 nr 63, s. 3, nr 64, s. 3. Pe³en tekst kazania ks. W³adys³awa Chotkowskiego: Mowa ¿a³obna
powiedziana na pogrzebie œ.p. ksiêdza radzcy [!] Franciszka Ba¿yñskiego, proboszcza przy koœciele œw. Wojciecha w Poznaniu dnia 16-go marca 1876 przez Ks. W³. Chotkowskiego lic. œw. teologii,
Poznañ 1876.
67
68
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
309
O godzinie 9 przed po³udniem rozpoczê³y siê wigilie, a nastêpnie ks. infu³at Antoni Grandke w asyœcie ksiê¿y Franciszka Lurca i Jana Ga³eckiego odprawi³ mszê
œw. Po jej zakoñczeniu ks. W³adys³aw Chotkowski przedstawi³ ¿ycie zmar³ego,
jego dzia³alnoœæ dziel¹c na duszpastersk¹ i obywatelsk¹. W dalszej czêœci mówca przypomnia³, jakie materialne œlady pozostawi³ po sobie w parafii zmar³y proboszcz. Z w³asnych pieniêdzy zakupi³ wyposa¿enie do Grobu Pañskiego, cztery
o³tarze wraz z obrazami na procesje Bo¿ego Cia³a, srebrny krzy¿ procesyjny,
srebrn¹ monstrancjê, kilka ornatów, nowy baldachim i katafalk. Dziêki jego staraniom œwi¹tynia wzbogaci³a siê o dwie chor¹gwie haftowane z³otem i srebrem,
szeœæ cynowych lichtarzy stoj¹cych na g³ównym o³tarzu, szafy do ornatów, ca³e
wnêtrze koœcio³a zosta³o odnowione i wymalowane, ceglan¹ posadzkê zast¹pi³y
szwedzkie p³yty, postawiono now¹ ¿elazn¹ bramê cmentarn¹. Po d³u¿szym kazaniu ks. Chotkowskiego trumnê z cia³em zmar³ego wniesiono do podziemi koœcio³a. Spocz¹³ w œwi¹tyni, z któr¹ by³ tak bardzo zwi¹zany przez wiele lat i która
sta³a tak blisko jego miejsca urodzenia.
W ci¹gu wielu lat swego kap³añskiego ¿ycia, oprócz przedstawionej bogatej
i intensywnej dzia³alnoœci, zarówno duszpasterskiej, jak i patriotycznej, by³ aktywnym cz³onkiem kilku towarzystw i organizacji, m.in. Towarzystwa Przyjació³
Nauk w Poznaniu, Towarzystwa Naukowej Pomocy, dzia³aj¹cej dla m³odzie¿y
Wielkiego Ksiêstwa Poznañskiego, studiuj¹cej w Berlinie i Wroc³awiu, Ligi Polskiej w Poznaniu, a tak¿e za³o¿onego w 1840 r. przez Jêdrzeja Moraczewskiego
Towarzystwa Zbieraczy Staro¿ytnoœci Krajowych w Szamotu³ach. Uczestnictwo
we wspomnianych organizacjach by³o tak¿e wyrazem jego patriotyzmu. Bywa³
czêstym goœciem maj¹cego siedzibê w Bazarze lokalu Kasyna Poznañskiego,
placówki za³o¿onej w 1842 r., maj¹cej s³u¿yæ zbli¿eniu polskiego mieszczañstwa
z ziemiañstwem70. „Tygodnik Katolicki” w numerze 11. z roku 1867 przyniós³
informacjê, ¿e ks. Ba¿yñski postanowi³ przekazaæ swoj¹ bibliotekê dekanatowi
poznañskiemu. Ksiêgozbiór ten, tworzony od czasu studiów uniwersyteckich, licz¹cy oko³o 10 000 tomów i zawieraj¹cy dzie³a teologiczne, filozoficzne, historyczne, zosta³ z³o¿ony w kapitularzu koœcio³a farnego. Zgodnie z wol¹ darczyñcy mia³ zostaæ udostêpniony dopiero po jego œmierci.
Sam ks. Ba¿yñski by³ autorem dwóch ksi¹¿ek, które zosta³y ju¿ wspomniane
– Sprawozdania Wydawnictwa Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek… oraz ksi¹¿eczki do
nabo¿eñstwa dla dzieci Droga do nieba. Dokona³ te¿ przek³adu z jêzyka niemieckiego ksi¹¿ki Nabo¿eñstwo bez kap³ana czyli przewodnik niebieski dla osieroconych parafii wydanej w Pelplinie w 1876 r.71
70
Zob.: W. Jakóbczyk, W poznañskim Bazarze 1838-1939, Poznañ 1986, s. 22-23; A. Krzy¿anowski, Krótkie notatki z ¿ycia Szanownego Jubilata…, s. 17; J. Zió³ek, Ks. Józef Franciszek Ba¿yñski…, s. 90.
71
Zob.: K. Estreicher, Bibliografia polska XIX stulecia, wyd. 2, t. 2, Kraków 1961, s. 139-140. Kazimierz Chruœciñski w rozprawie Formy literatury popularnej w Wielkopolsce i na Pomo-
310
JACEK BIESIADA
Trumna z prochami ks. Ba¿yñskiego do dzisiaj stoi w podziemiach koœcio³a
œw. Wojciecha w Poznaniu, które po rozbudowie nosz¹ nazwê Krypta Zas³u¿onych Wielkopolan. Miejsce wiecznego spoczynku znalaz³o tu wiele wybitnych
osób zwi¹zanych z regionem, m.in. wspomniany w tej pracy lekarz i dzia³acz
narodowy Karol Marcinkowski, autor s³ów hymnu narodowego, poeta, pamiêtnikarz i dramatopisarz Józef Wybicki, genera³ i dzia³acz niepodleg³oœciowy Ignacy Pr¹dzyñski, lekarz i pierwszy rektor Wszechnicy Piastowskiej, póŸniejszego
Uniwersytetu Poznañskiego Heliodor Œwiêcicki, muzykolog, kompozytor i dyrygent poznañskiego chóru katedralnego ks. Wac³aw Gieburowski, kompozytor
rzu w okresie pozytywizmu, Gdañsk 1983, s. 222, napisa³, ¿e ks. F. Ba¿yñski jest autorem trzech
powiastek dla ludu, które zosta³y wydane pod pseudonimem Jonas Serafin. S¹ to (formy tytu³ów
podajê za K. Chruœciñskim): Opowiadania dziadunia o s³awnych mê¿ach i dziejach dawnej Polski,
Poznañ 1864; S¹siedzi na granicy. Opowiadanie dla ludu, Poznañ 1866; W domu najlepiej. Powieœæ dla ludu polskiego, Poznañ 1872. (Na ustalenia K. Chruœciñskiego powo³uje siê E. Pieœcikowski w dwóch swoich pracach: ¯ycie literackie Poznania w drugiej po³owie XIX wieku zamieszczonej w ksiêdze zbiorowej Dzieje Poznania, t. 2, red. J. Topolski, L. Trzeciakowski, cz. 1,
Warszawa-Poznañ 1994, s. 607, oraz Literatura dla ludu zamieszczonej w zbiorze jego szkiców
„Ach! W tym Poznañskiem…” ¯ycie literackie XIX wieku, Poznañ 2003, s. 100). K. Estreichera
Bibliografia polska XIX stulecia, wyd. 2, t. 12, s. 453-453, przypisuje autorstwo wspomnianych
trzech ksi¹¿ek Serafinowi Jonasowi. K. Chruœciñski nie wskazuje Ÿróde³, na których opar³ swoje
ustalenia. Czy s¹ one poprawne? Pojawiaj¹ siê w¹tpliwoœci, gdy poznamy pe³en tytu³ pierwszej
z wymienionych ksi¹¿ek: Opowiadanie dziadunia o s³awnych mê¿ach i dziejach dawnej Polski ku
nauce m³odzie¿y napisa³ Serafin Jonas nauczyciel przy szkole katolickiej w Grodzisku. W roku 1867
L. Rzepecki wyda³ Obraz katolickich szkó³ elementarnych objêtych archidyjecezjami GnieŸnieñsk¹
i Poznañsk¹ oraz dyjecezjami Che³miñsk¹ i Warmiñsk¹. Na stronie 15 tej¿e publikacji czytamy, ¿e
nauczycielem jednej z takich szkó³ w Grodzisku by³ Serafin Jonas. Czy mo¿na zatem przyj¹æ,
¿e ks. Ba¿yñski u¿y³ jako pseudonimu nazwisko osoby faktycznie istniej¹cej, wskazuj¹c nawet jej
profesjê? Istnieje du¿e prawdopodobieñstwo, ¿e zna³ S. Jonasa, gdy¿ w 1866 r. wyda³ jego ksi¹¿kê
S¹siedzi na granicy. Opowiadanie dla ludu osnute na zdarzeniu prawdziwym przez S.J., a w 1872 r.
kolejn¹ nosz¹c¹ tytu³ W domu najlepiej. Powieœæ dla ludu polskiego, napisana przez autora „S¹siadów na granicy”, uwieñczon¹ na czwartym konkursie rozpisanym z daru Wielmo¿nego Konstantego Zakrzewskiego, a wiêc nagrodzon¹ w tej edycji konkursu, której og³oszenie podpisa³ ks. Ba¿yñski (!), o czym pisa³em wy¿ej. S³ownik pseudonimów pisarzy polskich. XV w. – 1970 r. pod red.
Edmunda Jankowskiego, t. 3, Wroc³aw 1996 s. 107, podaje, ¿e za kryptonimem S.J., którym okreœla siê autora S¹siadów na granicy w tytule tego opowiadania, ukrywa siê Serafin Jonas.W œwietle
powy¿szych argumentów trudno przyj¹æ, ¿e ks. Ba¿yñski by³ autorem wymienionych wy¿ej utworów dla ludu, które rzekomo opublikowa³ pod pseudonimem. Napisa³ je Serafin Jonas. Warto jeszcze dodaæ, ¿e w ¿adnym opracowaniu dotycz¹cym biografii ks. Ba¿yñskiego, tak¿e w mowie pogrzebowej, wyg³oszonej przez bardzo dobrze go znaj¹cego ks. W. Chotkowskiego, nie wspomina
siê o jego ewentualnej twórczoœci literackiej. Nazwisko Serafina Jonasa pojawia siê tak¿e jako
autora dwóch artyku³ów poœwiêconych problematyce oœwiatowej, zamieszczonych w ukazuj¹cym
siê w Poznaniu w latach 1865-1867 czasopiœmie „Oœwiata”. Na internetowej stronie Cmentarza
Rakowickiego w Krakowie znajduje siê spis osób pochowanych do 1939 r. (cmentarium.sowa.website.pl/Cmentarze/spisRakow.html [dostêp: 10.01.2014]). Pod numerem 647 znajduje siê nastêpuj¹cy zapis: Jonas Serafin (1831-1903), literat i publicysta, prof. seminarium. Bardzo prawdopodobne, ¿e jest to w³aœnie autor kilku utworów dla ludu, by³y grodziski nauczyciel, który
z nieznanych nam dot¹d powodów zosta³ pochowany na cmentarzu w Krakowie.
311
W Krypcie Zas³u¿onych Wielkopolan w koœciele œw. Wojciecha w Poznaniu
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
312
JACEK BIESIADA
i organista Feliks Nowowiejski, ks. Aleksander ¯ychliñski, o którego beatyfikacjê rozpoczêto starania w roku 1968. Obok trumny ks. Ba¿yñskiego stoi oparta
o mur marmurowa, czarna tablica, na której widnieje napis:
Ks. FRANC. BA¯YÑKIEMU
PROBOSZCZ. KOŒC. ŒW. WOJCIECHA,
ur. d. 25 marca 1801,
um. d. 12 marca 1876.
Oko³o oœwiaty ludowej wielce
zas³u¿onemu.
Zdrowaœ Marya72
Jest to z pewnoœci¹ ta tablica, o sk³adkê na któr¹ na ³amach czasopism apelowali krótko po œmierci ks. Ba¿yñskiego jego bliscy wspó³pracownicy – Tytus
Daszkiewicz, Ludwik Rzepecki, W³adys³aw Simon oraz ksiê¿a Antoni Kantecki
i Wawrzyniec Chrustowicz73.
72
Spoœród kilku opracowañ biograficznych ks. Ba¿yñskiego wymienionych w przypisie 2 niniejszej pracy dwa wskazuj¹ na 25 marca jako dzieñ jego urodzin, jedno podaje obie daty, a osiem
wskazuje na dzieñ 1 marca 1801 r. Dlatego jako prawdziw¹ przyj¹³em tê ostatni¹.
73
Zob.: „Orêdownik” 1876 nr 36, s. 1; „Warta” 1876 nr 92, s. 934.
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
313
W mowie pogrzebowej ks. W³adys³aw Chotkowski powiedzia³ o zmar³ym
miêdzy innymi: Pod szorstk¹ powierzchni¹ ukrywa³ serce szlachetne i kochaj¹ce
i zostawi³ po sobie jako dowód przywi¹zania do parafii zbogacony i upiêkszony koœció³. Za podsumowanie zaœ ca³ego ¿ycia mog¹ pos³u¿yæ zdania jednej z not informuj¹cej o jego œmierci: Œ.p. ksi¹dz Ba¿yñski by³ kap³anem wedle myœli Bo¿ej, by³
dobroczyñc¹ swego ludu. Jako kap³an g³osi³ mu s³owa zbawienia, jako Polak niós³
przed nim oœwiaty katolickiej pochodniê! Pisma jego staraniem wydawane rozchodzi³y siê w setkach tysiêcy egzemplarzy pomiêdzy lud ca³ej Polski, utwierdza³y w nim
wiarê ojców, krzepi³y mi³oœæ Ojczyzny, szerzy³y zdrowe pojêcia i zasady74.
Nazwisko ks. Franciszka Ba¿yñskiego nale¿y wymieniaæ w jednym szeregu
z nazwiskami takich kap³anów wielkopolskich, jak Augustyna Szamarzewskiego, Piotra Wawrzyniaka, Aleksego Prusinowskiego, Antoniego Stychla, którzy
w latach zaborów pracê duszpastersk¹ ³¹czyli z pe³n¹ poœwiêcenia dzia³alnoœci¹
patriotyczn¹.
ANEKS
Ksi¹¿ki opublikowane w Wydawnictwie Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek
ks. Franciszka Ba¿yñskiego
(1863-1873)
Niniejszy wykaz powsta³ g³ównie na podstawie Spisu ksi¹¿ek og³oszonego
w publikacji Sprawozdanie Wydawnictwa dobrych i tanich ksi¹¿ek Ks. Franc. Ba¿yñskiego…, Poznañ 1873, s. 39-40. Poprawnoœæ zapisu ka¿dej pozycji zosta³a
zweryfikowana przy wykorzystaniu internetowych katalogów bibliotek.
1. Ludwika Leœniowska, Wojak, jakich ma³o. Powieœæ z czasów Stefana Batorego z XVI wieku, 1864, 88 s.
2. Stanis³aw Sobieski, Anio³ Pañski. Powieœæ obyczajowa dla doroœlejszej m³odzie¿y, 1864, 192 s.
3. Jakub Daleki, Wspomnienia mojego ojca, ¿o³nierza dziewi¹tego Pu³ku Ksiêstwa Warszawskiego. Zebrane wed³ug ustnego opowiadania, 1864, 136 s.
4. Hilary Koszutski, ¯ywot œwiêtego Wojciecha biskupa i mêczennika, patrona
Królestwa Polskiego, 1864, [5], 245 s., 1 k. tabl.
5. Ludwika Leœniowska, Dwa procesa, czyli Wiêksza moc Boska ni¿ z³oœliwoœæ
ludzka. PowieϾ, 1865, 128 s.
6. Józef znad Obry, Szkaplerz wiarusa. Powieœæ obyczajowa dla ludu wiejskiego przez…, uwieñczona na drugim konkursie rozpisanym przez W.K. Zakrzewskiego, 1865, 191 s.; to¿ wyd. 2, 1872, 191 s.
74
Kuryer miejscowy i prowincjonalny, „Kurier Poznañski” 1876 nr 59, s. 3.
314
JACEK BIESIADA
7. Józef Stagraczyñski, Kolêda na ka¿dy rok Pañski, 1865, 144 s.
8. Hilary Koszutski, ¯ywoty œwiêtych pustelników w Polsce, 1865, 209 s.
9. Karol Miarka, Husyci na Górnym Œl¹sku, czyli Powieœæ o zamordowaniu kap³ana Walentego, za³o¿eniu koœcio³a jankowskiego i oblê¿eniu ¯orów w roku
1433, 1865, 85 s.
10. Hilary Koszutski, ¯ywoty œwiêtych Dziewic: Tekli, Praksedy i Agaty, 1865,
117 s.
11. Symforyon Tomicki, M¹dry Wach. Wed³ug opowiadania Jana Grzeli, 1866,
268 s.
12. Serafin Jonas, S¹siedzi na granicy. Opowiadanie dla ludu osnute na zdarzeniu prawdziwem przez S.J., 1866, 142 s.
13. Hilary Koszutski, ¯ywot œwiêtego Stanis³awa krakowskiego i mêczennika,
patrona Królestwa Polskiego, cz. 1-2, 1867, 162 s., 1 k. tabl., il; 137 s.
14. Psa³terz Dawidowy Jana Kochanowskiego. Z og³oszonych za ¿ycia autora
i póŸniejszych przedruków wyda³ i objaœni³ Ludwik Rzepecki, 1867, X, 229
s., tabl., portr.
15. Obrazki historyczne z czasów ostatniego króla polskiego Stanis³awa Poniatowskiego. Z ró¿nych dzie³ z³o¿one, 1867, 166 s.
16. Józef z Warszawy, Ostafiej Daszkowic. Obrazek z dziejów Zaporo¿a, 1867,
70 s.
17. Jan Kanty Gregorowicz, Ukryte skarby, 1867, 173 s.
18. Józef Stagraczyñski, Nowa kolêda na ka¿dy rok Pañski, stanowi¹ca trzeci¹
czeœæ dzie³ka Ojcze Nasz, 1868, 128 s., il.
19. Jan Kanty Turski, Ostatnia wola. Powieœæ z ¿ycia ludu górskiego, 1868, 91 s.
20. Lucjan Siemieñski, Wieczory pod lip¹, czyli Historya narodu polskiego opowiadana przez Grzegorza spod Rac³awic, wydanie nowe przejrzane i powiêkszone, 1868, 366 s.
21. W³adys³aw Ludwik Anczyc, Pijañstwo, zguba i nêdza w³oœcian, 1869, 91 s.
22. Julia Gocza³kowska, Trzy krzy¿e. Nieznajomy przyjaciel dzieci. Równoœæ
i wolnoœæ. Trzy powieœci przez…, 1869, 163 s.
23. Ludwika Leœniowska, Wytrwa³oœæ w pracy i w z³ym losie. Powieœæ ludowa,
1869, 92 s.
24. Leon Bokiewicz, Hygiena popularna, czyli Nauka zachowania zdrowia dla
ludu wiejskiego, 1870, VIII, 258 s.
25. Antonina Machczyñska, Z³ota Ksiêga, w której zawarte s¹ przyk³ady cnót
chrzeœcijañskich, ludziom ku nauce i zabawie, 1870, VIII, 175 s.
26. Wawrzyniec, czyli Moc religii. Wolny przek³ad Symforyona Tomickiego,
1870, 184 s.
27. J. Mensch, £¹cznoœæ szko³y z Koœcio³em. S³ów kilka do wszystkich obroñców
i przyjació³ szkó³ konfesyjnych, 1871, 42 s.
28. Stanis³aw Bratkowski, Rady dla m³odych Polek z okolicznoœci pisania listów,
1871, [6], 96 s.
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
315
29. Ludwik Rzepecki, Wybór rzeczy zabawnych i po¿ytecznych dla m³odzie¿y
polskiej, 1871, 247 s.
30. Ustawa Rz¹dowa z dnia Trzeciego Maja 1791. Wydana przez Symforyona
Tomickiego. 1871, 192 s.
31. Józefa ¯d¿arska, Obrazki z ¿ycia wiejskiego, 1871, 78 s.
32. Serafin Jonas, W domu najlepiej. PowieϾ dla ludu polskiego, napisana przez
autora „S¹siadów na granicy”, uwieñczona na czwartym konkursie rozpisanym z daru Wielmo¿nego Konstantego Zakrzewskiego, 1872, 143 s.
33. J. Mensch, Chemia w zastosowaniu do ¿ycia codziennego, 1872, 186 s.
34. Boles³aw Kwaœniewski, Stanis³aw, czyli Owoce bogobojnoœci i pracy. Powieœæ, 1872, 244 s.
35. Malagrida i Pombal, czyli Ofiara nienawiœci ku jezuitom. Powieœæ historyczna z lat 1750-1761, 1872, 100 s.
36. Franciszek Ba¿yñski, Droga do nieba. Ksi¹¿eczka do nabo¿eñstwa dla dzieci katolickich ofiarowana przez X…, 1872, 128 s.
37. Rusin, Moskal i Polak, czyli Koœció³ unicki a schizma, 1873, VI, 72 s.
38. Franciszek Ba¿yñski, Sprawozdanie Wydawnictwa dobrych i tanich ksi¹¿ek
Ks. Franc. Ba¿yñskiego ze sposobu, w jaki rozdzieli³o bezp³atnie 7419 ksi¹¿ek celem za³o¿enia 370 nowych czytelni w kwietniu r. 1873, 1873, 40 s.
39. Józef Stagraczyñski, „Zdrowaœ Maryja”. Wyk³ad Pozdrowienia anielskiego
dla wszystkich stanów, 1873, 104 s.
SUMMARY
Fr. Franciszek Ba¿yñski was born in Poznañ in 1801. After receiving the holy orders in 1824
in Wroc³aw he was a curate at the St. Adalbert’s church in Poznañ and then a parish priest in Ceradz
Koœcielny, Niepruszewo and Lwówek. In the latter two places he founded two temperance societies
and reading rooms for the general public. For contacts with emissaries of the Polish Democratic
Society (Towarzystwo Demokratyczne Polskie) he was imprisoned in Berlin and Magdeburg in the
years 1836-1840. In 1848 and in the years 1850-1851 he was a deputy to the Prussian parliament.
In 1849 Archbishop Leon Przy³uski appointed him the parish priest of the St. Adalbert’s church in
Poznañ. In 1863 he founded Wydawnictwo Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek (the Publishing House of
Good and Cheap Books), which was closed down by the Prussian authorities in 1873. During the
ten years of its activity it released nearly 40 book titles for the general public on religious and
historical themes as well as literary fiction. The overall issue amounted to 140 000 copies. To mark
the 50th anniversary of his priesthood his friends published a commemorative book titled Warta
(The Sentinel). Fr. F. Ba¿yñski died in 1876, and the coffin with his body was interred in the vaults
of the St. Adalbert’s church in Poznan, where it remains until today.
Keywords
Polish clergy in the 19th century, Fr. Franciszek Ba¿yñski (1801-1876),
Prussian Partition – history, popular literature, publications – history,
Wydawnictwo Dobrych i Tanich Ksi¹¿ek w Poznaniu (1863-1874)
316
JACEK BIESIADA
KSI¥DZ FRANCISZEK BA¯YÑSKI – SPO£ECZNIK, WYDAWCA, PATRIOTA (1801-1876)
ECCLESIA. STUDIA
Z DZIEJÓW
T OM 8, 2013
317
WIELKOPOLSKI
£UKASZ KRUCKI
Archiwum Archidiecezjalne w GnieŸnie
Jana Onufrego Gorczyczewskiego panegiryk na okolicznoœæ przyjêcia
paliusza przez arcybiskupa Tymoteusza Gorzeñskiego
Jan Onufry Gorczyczewski’s Panegyric on the Occasion of the Reception of the Pallium
by Archbishop Tymoteusz Gorzeñski
Trzydziestego lipca 1822 r. gnieŸnieñski biskup pomocniczy Marcin Siemieñski wrêczy³ arcybiskupowi Tymoteuszowi Gorzeñskiemu paliusz, symbol
w³adzy metropolitalnej1. Wydarzenie to wpisuj¹ce siê w wielkopolsk¹ rzeczywistoœæ eklezjaln¹, ustanowion¹ na mocy bulli De salute animarum z 1821 r., sta³o
siê okazj¹ do podjêcia przez Jana Onufrego Gorczyczewskiego, kanonika metropolitalnego poznañskiego, refleksji nad dziejowymi zwi¹zkami Gniezna i Poznania, ich rol¹ w kszta³towaniu polskiej pañstwowoœci oraz wzajemnym znaczeniem dla rozwijaj¹cego siê na tych terenach Koœcio³a.
Akt zadzierzgniêcia unii personalnej miêdzy najstarszymi polskimi diecezjami zadowoli³ szczególnie duchowieñstwo poznañskie. Odczytywano go bowiem
jako wyraz sprawiedliwoœci dziejowej, która, niestety, musia³a dokonaæ siê na
gruzach szlacheckiej Rzeczpospolitej. Niemniej jednak doceniano decyzjê papie¿a Piusa VII, zw³aszcza w tym zakresie, gdy podnosi³ on diecezjê poznañsk¹ do
rangi arcybiskupstwa równego Gnieznu2. Wyrazicielem tego pogl¹du by³ m.in.
Jan Gorczyczewski, kap³an diecezji poznañskiej, który w poetyckim liœcie dedykowanym nowemu metropolicie zawar³ ówczeœnie panuj¹ce przekonania, dodatkowo okraszaj¹c je w³asn¹ wizj¹ historiozoficzn¹. Dziêki temu tekst panegirycznego listu sta³ siê cennym Ÿród³em ukazuj¹cym zakorzenione tradycje,
a jednoczeœnie obrazuj¹cym mentalnoœæ tak duchowieñstwa, jak i wiernych.
K. Œmigiel, S³ownik biograficzny arcybiskupów gnieŸnieñskich i prymasów Polski, Poznañ
2002, s. 297.
2
K. Lutyñski, Tymoteusz Gorzeñski 1821-1825, [w:] Na stolicy prymasowskiej w GnieŸnie
i w Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli narodowej i w II Rzeczpospolitej, red.
F. Lenort, Poznañ 1982, s. 95.
1
318
£UKASZ KRUCKI
AUTOR I ADRESAT UTWORU
Twórc¹ prezentowanego panegiryku, którego pe³ny i oryginalny tytu³ brzmi
Do Jaœnie Wielmo¿nego JMÆ. Xiêdza Hrabi Na³êcz z Gorzenia Górzeñskiego
arcybiskupa gnieŸnieñsko-poznañskiego, orderów Or³a Bia³ego, Czerwonego
i S. Stanis³awa kawalera, w dniu wziêcia paliusza dnia 30. lipca 1822, jest Jan
Onufry Gorczyczewski, postaæ wa¿na nie tylko z powodu autorstwa omawianego utworu, lecz przede wszystkim ze wzglêdu na dokonania pedagogiczne i administracyjne, st¹d te¿ zas³uguj¹ca na uwagê i przybli¿enie szerszemu gronu odbiorców 3.
Jan Onufry Gorczyczewski, urodzony 9 czerwca 1751 r. w Lidzbarku, by³
synem rajcy miejskiego Krzysztofa i Marianny z Radomiñskich. Lata wczesnoszkolne spêdzi³ w Kolegium Jezuickim w Grudzi¹dzu (1760-1767). Edukacja ta
odcisnê³a na m³odym adepcie piêtno i rozbudzi³a chêæ wst¹pienia do zakonu.
Nieprzypadkowo wiêc wybra³ jezuicki nowicjat w Krakowie, do którego wst¹pi³
10 wrzeœnia 1767 r. Po odbyciu profesji odda³ siê studiom filozoficznym w Kolegium Jezuickim w Kaliszu (1770-1773). Ju¿ wówczas zas³yn¹³ jako znakomity
lingwista w³adaj¹cy ³acin¹, jêzykiem francuskim i angielskim, dlatego zosta³
skierowany przez w³adze zakonne – przed przyjêciem œwiêceñ kap³añskich –
w roli nauczyciela poezji do kolegium wschowskiego. We Wschowie zasta³a go
kasata zakonu, której dokona³ Klemens XIV w 1773 r. Wówczas zdecydowa³ siê
przejœæ do kleru diecezjalnego. W 1775 r. przyj¹³ w Poznaniu œwiêcenia kap³añskie z r¹k biskupa W³adys³awa Walknowskiego. Jego talent pedagogiczno-dydaktyczny nie zmarnowa³ siê. Gorczyczewski w³¹czy³ siê w dzia³alnoœæ utworzonej
z inicjatywy Stanis³awa Augusta Poniatowskiego Komisji Edukacji Narodowej.
Z jej upowa¿nienia zosta³ nauczycielem historii powszechnej, prawa i nauki
moralnej w Kaliszu. W 1783 r. doktoryzowa³ siê z filozofii i w tym samym roku
obj¹³ stanowisko profesora w kaliskiej Szkole Wojewódzkiej, pe³ni¹c jednoczeœnie funkcjê prefekta szkó³ kaliskich. Po dwóch latach zosta³ prorektorem wspomnianej wszechnicy, a od 1803 r. jej rektorem. W 1786 r. Szko³a G³ówna Krakowska nada³a mu stopieñ doktora obojga praw. Zaowocowa³o to szerszym
zaanga¿owaniem siê na polu naukowym (od 1805 r. by³ cz³onkiem Towarzystwa
Przyjació³ Nauk w Warszawie). W okresie Ksiêstwa Warszawskiego Gorczyczewski podj¹³ siê tak¿e obowi¹zków administracyjnych. By³ cz³onkiem kaliskiej
3
Postaæ ks. Jana Gorczyczewskiego pozostaje w powszechnej œwiadomoœci nieznana. Wprawdzie przed wojn¹ osoba literata sta³a siê tematem studium Cecylii Krajeñskiej (zob. C. Krajewska,
Ze studiów nad ¿yciem i twórczoœci¹ x. Jana Gorczyczewskiego, „Kronika Miasta Poznania” 16
(1938), nr 2, s. 109-142), a w latach 80. XX wieku przedmiotem naukowych dociekañ Józefa Pokrzywniaka, to nadal wi¹¿¹ce jest okreœlenie tego ostatniego, który nazywa³ Gorczyczewskiego
„poet¹ prawie nieznanym”. Zob. J. T. Pokrzywniak, Jan Gorczyczewski. T³umacz, satyryk i krytyk,
Poznañ 1981, s. 3.
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
319
Il. 1. Autograf utworu ze zbiorów Biblioteki Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk,
Rkp 363/18, k. 31-32; skan B. Kienitz
320
£UKASZ KRUCKI
Il. 2. Autograf utworu ze zbiorów Biblioteki Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk,
Rkp 363/18, k. 31-32; skan B. Kienitz
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
321
Izby Administracyjnej oraz sêdzi¹ miejscowego S¹du Apelacyjnego. Od 1809 r.
rezydowa³ w Poznaniu. W grodzie Przemys³awa sprawowa³ urz¹d rektora miejscowego gimnazjum. W 1812 r., po zwolnieniu z funkcji rektorskiej, podj¹³ siê
zadania dozoru poznañskich szkó³. Od 1814 r. zaj¹³ siê dodatkowo cenzurowaniem czasopism i ksi¹¿ek publikowanych w departamencie poznañskim 4. Funkcjê tê przysz³o mu pe³niæ tym ³atwiej, ¿e znany by³ jako erudyta i wytrawny bibliofil5.
Nie mniej wa¿na od dzia³alnoœci pedagogiczno-administracyjnej okaza³a siê
aktywnoœæ koœcielna Jana Gorczyczewskiego. Pe³ni³ on wiele odpowiedzialnych
funkcji, nie tylko w macierzystej diecezji. Z wa¿niejszych wymieniæ nale¿y: probostwo w Sokolnikach (od 1782), administracjê funduszu koœcio³a œw. Ducha
w Kaliszu (1794-1803), archidiakoniê kalisk¹ (od 1797) i opactwo komendatoryjne w Sulejowie. Istotnym zaszczytem by³o nagrodzenie go kanonikatem
w Kapitule Metropolitalnej w Poznaniu (1810). To ostatnie odznaczenie – do
œmierci (8 X 1823) – traktowa³ jako szczególne wyró¿nienie i nagrodê za to, ¿e
by³ orêdownikiem spraw narodowych i regionalnych6. Jego przywi¹zanie zarówno do Poznania, jak i do kolejnych biskupów poznañskich by³o powszechnie
znane, a œwiadectwem tego by³a dzia³alnoœæ pisarska7. Wymownym tego przyk³adem jest panegiryk dedykowany arcybiskupowi Tymoteuszowi Gorzeñskiemu
z okazji odebrania przez niego paliusza metropolitalnego. Gorczyczewski zna³ arcybiskupa od wielu lat. Wspó³pracowa³ z nim jeszcze jako biskupem poznañskim, a przez to dostrzega³ jego mo¿liwoœci intelektualne i organizacyjne. Jako
¿e relacje ³¹cz¹ce obu duchownych wp³ynê³y na treœæ utworu, st¹d te¿ i osobie
poznañskiego hierarchy nale¿y poœwiêciæ nieco uwagi.
Tymoteusz Gorzeñski urodzi³ siê w Dobrzycy 20 marca 1743 r. Jego rodzicami byli Franciszek, pu³kownik wojsk koronnych, i Anna z Derêgowskich.
Dziêki wiêziom rodzinnym jako dwudziestolatek otrzyma³ po stryju Józefie prowizjê na kanoniê katedraln¹ w Poznaniu (1763), fundi sancti Martini, choæ w obradach tej korporacji kanonickiej uczestniczy³ po raz pierwszy dopiero w 1777 r.
Nale¿y to t³umaczyæ tym, ¿e w 1765 r. rozpocz¹³ studia teologiczne w krakowskim Seminarium Ksiê¿y Misjonarzy, a nastêpnie od 1775 r. studiowa³ prawo
w Rzymie. Jednak¿e w ¿ycie poznañskiej kapitu³y i póŸniej zbytnio siê nie anga4
C. Krajewska-Miœkowiakowa, Gorczyczewski Jan Onufry, [w:] Polski s³ownik biograficzny,
t. 9, Wroc³aw-Kraków-Warszawa 1960-1961, red. K. Lepszy, s. 292-293.
5
J.T. Pokrzywniak, Spis ksi¹¿ek znajduj¹cych siê w bibliotece ks. Jana Gorczyczewskiego, [w:]
Miscellanea z doby Oœwiecenia, red. Z. Goliñski, Wroc³aw 1982, s. 329-330.
6
C. Krajewska-Miœkowiakowa, Gorczyczewski Jan…, s. 293.
7
Gorczyczewski jest autorem panegiryku Stary poeta w Ci¹¿eniu, w którym przedstawia Ignacego Raczyñskiego – poprzednika Tymoteusza Gorzeñskiego zarówno na stolicy poznañskiej, jak
i gnieŸnieñskiej – jako doskona³ego organizatora i duszpasterza. Zob. R. Erzepki, Stary poeta
w Ci¹¿eniu (O X. Janie Gorczyczewskim), „Kronika Miasta Poznania” 16 (1938), nr 4, s. 508.
322
£UKASZ KRUCKI
¿owa³. Odmiennie podejœcie mia³ do spraw drugiego kanonikatu, który uzyska³
w 1767 r. w Krakowskiej Kapitule Katedralnej. Z upowa¿nienia tamtejszej korporacji by³ deputowanym do Trybuna³u Koronnego (1780), a w 1788 r. zosta³
ostatnim kanclerzem ksiêstwa siewierskiego. Dzia³alnoœæ Gorzeñskiego zosta³a
dostrze¿ona na szerszym forum, co poskutkowa³o powierzeniem mu i innych
funkcji, zw³aszcza w administracji pañstwowej. Od 1783 r. sprawowa³ w Warszawie urz¹d referendarza koronnego. By³o to pierwsze z wa¿niejszych stanowisk, które dzier¿y³. Nastêpnym by³o biskupstwo smoleñskie (1790), które pozostawa³o przy Rzeczpospolitej w rachitycznej postaci (4 parafie), ale zapewni³o
Gorzeñskiemu urz¹d senatora. Podczas obrad Sejmu Wielkiego zosta³ wykreowany na zwolennika reform i Konstytucji 3 maja. On to po jej uchwaleniu spontanicznie zaintonowa³ uroczyste Te Deum. Po upadku Rzeczpospolitej przeniós³ siê
na krótko do Krakowa, a nastêpnie do Wiednia. Ostatecznie jednak wróci³ do
rodzinnej Wielkopolski. Decyzja ta zaowocowa³a nawi¹zaniem kontaktów z królem pruskim Fryderykiem Wilhelmem III, który powierzy³ mu w 1806 r. biskupstwo poznañskie po przeniesionym do Gniezna Ignacym Raczyñskim. Zatwierdzenie papieskie nast¹pi³o jednak dopiero 27 marca 1809 r., co wi¹za³o siê
najpierw z upadkiem panowania pruskiego w tzw. Prusach Po³udniowych, a nastêpnie ustanowieniem w 1807 r. Ksiêstwa Warszawskiego. Ingres od katedry poznañskiej Tymoteusz Gorzeñski odby³ 30 kwietnia 1809 r. Mimo ¿e liczy³ wówczas 65 lat, energicznie podj¹³ rz¹dy, skupiaj¹c siê na wizytacjach oraz reformie
urzêdów i ich dotacji, co wymusi³a pruska konfiskata dóbr koœcielnych dokonana w 1798 r. Gdy w 1821 r. na mocy bulli De salute animarum papie¿ Pius VII
podniós³ biskupstwo poznañskie do rangi arcybiskupstwa, Gorzeñski przy aprobacie w³adz pruskich obj¹³ zunifikowane archidiecezje. W roku nastêpnym Fryderyk Wilhelm III oficjalnie zabroni³ mu u¿ywaæ tytu³u prymasa Polski, co godzi³o w wielowiekowe prerogatywy Gniezna. Arcybiskup, nic nie mog¹c w tej
sprawie uczyniæ, musia³ siê z t¹ strat¹ pogodziæ. Zmar³ 20 grudnia 1825 r., prze¿ywszy 82 lata. Hierarchê, który za ¿ycia zosta³ odznaczony zarówno polskimi
orderami Or³a Bia³ego i Œwiêtego Stanis³awa, jak i pruskim Orderem Czerwonego Or³a, pochowano w katedrze poznañskiej8.
FORMA LITERACKA UTWORU
Ju¿ pobie¿na lektura dzie³a Gorczyczewskiego sk³ania do stwierdzenia, ¿e
jest to panegiryk. Dla potwierdzenia tej konstatacji wystarczy przywo³aæ fundamentaln¹ definicjê gatunku, która stwierdza, ¿e panegiryk to: wypowiedŸ okolicznoœciowa [sporz¹dzona] wierszem lub proz¹, utrzymana w podnios³ej i uroczy8
J. Nowacki, Gorzeñski Tymoteusz, [w:] Polski s³ownik biograficzny, t. 9, red. K. Lepszy,
Wroc³aw-Kraków-Warszawa 1960-1961, s. 329-330.
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
323
stej tonacji, bêd¹ca mow¹ pochwaln¹ na czeœæ wybranej osoby lub wa¿nego
wydarzenia […] nierzadko pos³uguj¹ca siê ornamentyk¹ mitologiczn¹, aluzjami
historycznymi i zabiegiem hiperboli9. W utworze poznañskiego poety wszystkie
te elementy s¹ obecne, co œwiadczy o wysokim kunszcie pisarskim twórcy, a jednoczeœnie o znajomoœci trendów literackich. W Polsce okresu oœwiecenia chêtnie bowiem siêgano po tê formê wypowiedzi. Umo¿liwia³a ona, jak ¿adna inna,
gloryfikacjê osób eminentnych, zas³u¿onych dla spo³eczeñstwa. Panegiryki
tworzyli wielcy twórcy epoki stanis³awowskiej: Stanis³aw Trembecki, Adam
Naruszewicz, Ignacy Krasicki, którzy kszta³towali modê literack¹10. Powy¿sz¹
tendencjê przej¹³ z powodzeniem równie¿ Jan Gorczyczewski. W jego pisarstwie
przybra³a ona dodatkowy wymiar. Sta³a siê orê¿em w walce o utrzymanie polskiej to¿samoœci narodowej zagro¿onej nap³ywem ¿ywio³u niemieckiego i protestanckiego.
MYŒL HISTORIOZOFICZNA JANA GORCZYCZEWSKIEGO
Podkreœliæ nale¿y, ¿e Jan Onufry Gorczyczewski to nie tylko poeta, autor
tworz¹cy z myœl¹ o okreœlonej osobie czy na zamówienie, ale to przede wszystkim doœwiadczony historiozof, snuj¹cy wizjê historii Koœcio³a w Wielkopolsce
od momentu przyjêcia chrztu przez Mieszka I a¿ do czasów mu wspó³czesnych.
Mo¿na jednak za³o¿yæ, ¿e prezentowane przez niego pogl¹dy nie by³y obce i innym duchownym diecezji poznañskiej, a poeta sta³ siê jedynie ich wyrazicielem,
doprecyzowuj¹cym je i porz¹dkuj¹cym. Myœli te w rzeczywistoœci porozbiorowej nabra³y nowego znaczenia. Nale¿y wiêc dok³adnie je przeanalizowaæ, aby
zrozumieæ postawê kleru poznañskiego wobec unii personalnej Gniezna i Poznania oraz wyniesienia diecezji poznañskiej do rangi archidiecezji i metropolii,
uznawanych powszechnie za wyraz sprawiedliwoœci dziejowej.
Swoje rozwa¿ania – wpisane w wydarzenie przyjêcia przez arcybiskupa
Gorzeñskiego paliusza metropolitalnego – Gorczyczewski rozpocz¹³ od ukazania dziedzictwa, które przypad³o pasterzowi zunifikowanych archidiecezji wielkopolskich. Dla pe³niejszego jego uwidocznienia przedstawi³ najpierw herezjê
ba³wochwalstwa, w której tkwili S³owianie. Zabieg ten u³atwi³ mu wprowadzenie postaci biskupa Jordana, który w utworze zosta³ ukazany jako misjonarz
i opatrznoœciowy m¹¿ dla swojej owczarni. To on zbudowa³ pierwsz¹ katedrê,
a przez to uczyni³ z Poznania gród chrzeœcijañski, stoj¹cy w opozycji do Gniezna, miejsca czci pogañskich bóstw zwi¹zanych z ¿ywio³ami natury. Konfronta9
Panegiryk, [w:] S³ownik gatunków literackich, red. M. Bernacki, Warszawa-Bielsko-Bia³a
2008, s. 225.
10
R. Krzywy, Panegiryk, [w:] S³ownik rodzajów i gatunków literackich, red. G. Gazda,
S. Tyniecka-Makowska, Kraków 2006, s. 511.
324
£UKASZ KRUCKI
cja ta posz³a jeszcze dalej, gdy poeta podkreœli³, ¿e to Poznañ, a nie Gniezno,
stanowi³ pierwotn¹ stolicê pañstwa i miejsce wiecznego spoczynku dla kolejnych
w³adców Polski – od Mieszka I do Kazimierza Odnowiciela.
Wed³ug Gorczyczewskiego prze³om w relacjach miêdzy wielkopolskimi grodami nast¹pi³ za panowania Boles³awa Chrobrego, gdy ksi¹¿ê ten zadecydowa³
o z³o¿eniu cia³a zamordowanego przez Prusów biskupa Wojciecha nie w Poznaniu, lecz w GnieŸnie. Powy¿sza decyzja mia³a dla Poznania daleko posuniête
konsekwencje. Zdawa³ sobie z tego sprawê ju¿ biskup Unger, nastêpca Jordana,
gdy podczas zjazdu gnieŸnieñskiego w roku 1000 oponowa³ przeciw wywy¿szeniu Gniezna do rangi arcybiskupstwa i metropolii. Poeta uwypukli³ ten fakt, aby
ukazaæ Jordanowego nastêpcê jako obroñcê poznañskiego status quo. Choæ postawa ta niewiele zmieni³a w po³o¿eniu najstarszej polskiej diecezji, jednak wpisa³a siê w wydarzenie pielgrzymki Ottona III do Gniezna i ustanowienia w nim
stolicy metropolii. Intryguj¹ca jest równie¿ kolejnoœæ „winowajców” krzywdy
Poznania przedstawiona przez poetê. Jako pierwszy zosta³ wymieniony cesarz
Otton III, który w 1000 r. odby³ pielgrzymkê do grobu mêczennika, nastêpnie
Boles³aw Chrobry – gospodarz spotkania, a dopiero na koñcu Rzym, czyli Stolica Apostolska, maj¹ca w tej materii tak naprawdê najwiêcej do powiedzenia.
Kanonik poznañski jako duchowny oskar¿y³ jednak najpierw w³adzê œwieck¹,
a dopiero póŸniej papiestwo.
Jawna niesprawiedliwoœæ, która dosiêg³a Poznañ na prze³omie X i XI w., mia³a – wed³ug Gorczyczewskiego – swoje piêtno odcisn¹æ i na czasach póŸniejszych.
Przez wieki gród Przemys³awa musia³ siê rozwijaæ w cieniu arcybiskupiego Gniezna. Niespodziewany obrót sprawy nast¹pi³ dopiero po upadku Rzeczpospolitej.
Autor panegiryku, choæ ubolewa³ nad trudnym po³o¿eniem Koœcio³a pod pruskim
panowaniem, to jednak z niekryt¹ satysfakcj¹ widzia³ w zaistnia³ych wydarzeniach
szansê na odbudowê pozycji Poznania. Œledzi³ przebieg delegacji pruskiego pos³a
w Rzymie Betrolda Niebuhra z 1816 r., prowadzenie pertraktacji z papieskim sekretarzem stanu kard. Ercole Consalvim, a jednoczeœnie analizowa³ postawê spo³eczeñstwa polskiego, które nie chcia³o s³yszeæ o likwidacji archidiecezji œwiêtowojciechowej, œwiadcz¹cej o to¿samoœci pañstwowej, narodowej i religijnej. Utwór
przez to sta³ siê tak¿e swoistym Ÿród³em do poznania genezy wydania bulli De
salute animarum oraz brewe Quod de fidelium (16 VII 1821)11.
Wywód historyczny przeprowadzony przez Jana Gorczyczewskiego zmierza³
do tego, aby wykazaæ, ¿e obejmuj¹cy po³¹czone archidiecezje Tymoteusz Gorzeñski niczym Jordan sta³ siê mê¿em opatrznoœciowym, odnowicielem utraconych praw Poznania i tradycji pierwotnego Koœcio³a polskiego. Rodziæ siê mo¿e
11
B. Kumor, Ustrój i organizacja Koœcio³a polskiego w okresie niewoli narodowej (1772-1918), Kraków 1980, s. 113.
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
325
Il. 3. Autograf utworu ze zbiorów Biblioteki Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk,
Rkp 363/18, k. 31-32; skan B. Kienitz
326
£UKASZ KRUCKI
Il. 4. Autograf utworu ze zbiorów Biblioteki Poznañskiego Towarzystwa Przyjació³ Nauk,
Rkp 363/18, k. 31-32; skan B. Kienitz
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
327
jednak pytanie: dlaczego poeta w³o¿y³ tak du¿y wysi³ek intelektualny, aby udowodniæ prawa dotychczasowego biskupa poznañskiego do dwóch stolic arcybiskupich? OdpowiedŸ nie jest jednoznaczna, gdy¿ powodów by³o kilka. Po pierwsze, by³ kap³anem poznañskim, a wiêc w ten sposób wyra¿a³ przywi¹zanie do
swojego ordynariusza. Po drugie, bêd¹c zwi¹zany z Poznaniem, naturalnie faworyzowa³ jego pierwszeñstwo. Po trzecie, by³ to wreszcie wyraz wdziêcznoœci
poety za dostrze¿enie, uhonorowanie i obdarzenie licznymi godnoœciami koœcielnymi, w tym kanoni¹ poznañskiej Kapitu³y Metropolitalnej.
UWAGI WYDAWNICZE
Za podstawê niniejszej edycji Ÿród³owej (transliteracyjnej) pos³u¿y³a wierna
kopia pierwszego druku dzie³a, które ujrza³o œwiat³o dzienne w poznañskiej drukarni Wilhelma Dekera i spó³ki w 1823 r. Jest ona przechowywana w Archiwum
Archidiecezjalnym w GnieŸnie jako spuœcizna po Janie Onufrym Gorczyczewskim12. Dodatkowo wsparto siê rêkopisem panegiryku przechowywanym w Poznañskim Towarzystwie Przyjació³ Nauk13. Wszelkie interpolacje czy te¿ ró¿nice
zachodz¹ce miêdzy rêkopisem a drukiem zosta³y oznaczone w tekœcie za pomoc¹ nawiasów kwadratowych oraz poprzez stosowne przypisy pochodz¹ce od edytora Ÿród³a. Wydawca zdaje sobie sprawê, ¿e ostateczn¹ wersj¹ autorsk¹ jest
wersja drukowana, st¹d te¿ z druku przejêto tak¿e przypisy, których autorem jest
Gorczyczewski. A¿eby je uwypukliæ, zastosowano nawiasy kwadratowe, kursywê oraz odrêbn¹ numeracjê.
Przy publikacji niniejszego dzie³a trzymano siê zasad edytorskich przewidzianych dla tekstów Ÿród³owych datowanych na czas od XVI do po³owy XIX w.14
Zachowano tak¿e wskazówki dotycz¹ce wydawania tekstów literackich15.
*
Do Jaœnie Wielmo¿nego JMÆ. Xiêdza Hrabi Na³êcz z Gorzenia Gorzeñskiego Arcybiskupa metropolity gnieŸnieñsko-poznañskiego, orderów Or³a Bia³ego,
Czerwonego i S. Stanis³awa kawalera16, w dniu wziêcia paliusza dnia 30. lipca
182217 [X. Gorczyczewski K. M. P.]18
AAG, Spuœcizny, sygn. 112/1.
PTPN, Rêkopisy, sygn. 363/18, k. 31-32.
14
Instrukcja wydawnicza dla Ÿróde³ historycznych od XVI do po³owy XIX wieku, red. K. Lepszy, Wroc³aw 1953.
15
J. Starnawski, Praca wydawcy naukowego, Wroc³aw 1979.
16
Wiersz zamieszczony w druku, nieobecny w rêkopisie.
17
Data zamieszczona w druku, nieobecna w rêkopisie.
18
W druku sygnowany podpis autora zosta³ zamieszczony na koñcu, pod tekstem.
12
13
328
£UKASZ KRUCKI
Znak, jakim Ciê Rzym zdobi Naczelny Pasterzu! / W nowym z Bogiem i trzod¹ stawia Ciê przymierzu. / Ten czworokrzy¿ powiêksza w³adzy Twej granice[1], /
/ I dwojgiem stopni wy¿ej wznosi Tw¹ stolicê. / A w miarê dostojnoœci i w³adzy
zwiêkszenia, / Obowi¹zek nad piecz¹ trzody rozprzestrzenia19; / Poœwiêcony na
grobie Szymona Bar-Jona[2], / Danej Ci stamt¹d w³adzy przedstawia znamiona. /
/ Dostojnoœæ ta i w³adza, dziewi¹ty wiek temu, / Nale¿a³a siê s³usznie Koœcio³owi
Twemu. / On by³ pierwsz¹ kolebk¹ chrzeœcijan w tej stronie, / Gdy jeszcze ba³wochwalcy siedzieli na tronie; / Gdy lud ciemny czcz¹c ¯ywie, Pochwisty, Ladony[3], /
/ Nad czeœæ Twórcy przenosi³ dzikie zabobony; / A Lelum i Polelum utwory kuglarzów[4], / Bogu prawemu swoich wzbrania³y o³tarzów. / W tej dziczy Jordan
pe³ni³ urz¹d aposto³a. / On by³ pierwszym biskupem polskiego Koœcio³a: / On
w Poznaniu katedrê, Chrystus mia³ œwi¹tnice, / Gdy czci¹ Perkuna brzmia³y oœcienne bó¿nice [5], / Gdy krzy¿ Zbawcy od Gniezna sztucznymi obroty, / Odpycha³y
z Kryweitem chytre Wejdeloty[6]. / St¹d ziarno, które tu sia³ zaniós³ a¿ do tronu[7], /
/ A gdy wzros³o szczêœliwie tyle da³o plonu: / ¯e ojciec, syn, wnuk, prawnuk, polscy monarchowie[8] / Wdziêczni zasczepcy wiary, w pañstw ich po³owie, / Gdy siê
przez chrzest na nowy ¿ywot odrodzili, / Do stolicy Jordana swe trony zbli¿yli[9]. /
/ Nastêpnie przez szacunek dla matki wysoki, / Chcieli mieæ w tej katedrze z³o¿one swe zw³oki[10]. / Ale choæ z tylu zalet by³a uszlachcona20, / I godna w swym
pasterzu widzieæ Aarona; / Œmieræ mêczeñska Wojciecha ten zaszczyt jej bierze /
[1]
Czworokrzy¿ albo paliusz, stu³a arcybiskupia na tle bia³ym, czterema czarnymi krzy¿ami
oznaczona.
[2]
Paliusz, który oznacza pe³noœæ w³adzy arcybiskupiej, zwykle bywa poœwiêcany przez samego papie¿a na grobie œw. Piotra. Ten Ksi¹¿e Aposto³ów, nazywaj¹cy siê wprzód Szymonem, gdy
pierwszy Chrystusa uzna³ byæ Synem Boskim, te od Niego us³ysza³ s³owa: „B³ogos³awiony jesteœ
Symonie Bar-Jona, poniewa¿ cia³o i krew nie objawi³y ci tego, ale Ojciec mój, który jest w niebiesiech. A ja ci powiadam, ¿e ty jesteœ Piotrem czyli Opok¹ i na tej Opoce zbudujê Koœció³ mój, którego nie przemog¹ bramy piekielne”.
[3]
¯ywie, Pochwist, Ladon, bo¿yszcza pogañskie u Polaków.
[4]
Lelum i Polelum, czyli Kastar i Polluks ba³wany czczone w Polsce.
19
Wiersze 5 i 6 w rêkopisie figuruj¹ jako 7 i 8, natomiast wiersz 7 i 8 zajmuj¹ miejsce 5. i 6.
[5]
Perkun miêdzy innymi bóstwami najstraszliwszy, miany by³ przez pogan za Boga piorunów,
jak Jowisz u Rzymian.
[6]
Kap³ani pogañscy w Polsce nazywali siê wajdeloty, a najwy¿szy arcykap³an Kryweito. Dzieje Koœæ. Polski.
[7]
Dytmar dziejopis ówczesny œwiadczy, i¿ Jordan biskup Koœcio³a polskiego w Poznaniu, Mieczys³awa I. przywiód³ w GnieŸnie do przyjêcia wiary chrzeœcijañskiej. Naruszewicz, karta 36.
[8]
Tymi monarchami byli: Mieczys³aw I, Boles³aw Wielki nazwany Chrobry, Mieczys³aw II
i Kazimierz syn ostatniego.
[9]
Œwiadcz¹ dzieje, ¿e Boles³aw Chrobry stolicê pañstwa z Gniezna na niejaki czas do Poznania przeniós³.
[10]
Czterej wzwy¿ wspomniani monarchowie chrzeœcijañscy w koœciele katedry poznañskiej s¹
pochowani.
20
W rêkopisie u¿yto s³owa „uœwietniona”.
JANA ONUFREGO GORCZYCZEWSKIEGO PANEGIRYK NA OKOLICZNOŒÆ…
329
/ Otto po dope³nionej œwiêtemu ofierze[11], / Gdzie siê czci¹ mêczennika, czci¹ króla odznacza, / Zaszczyt21 metropolii dla Gniezna przeznacza. / Pró¿no siê Unger
takim zamiarom opiera[12]: / Wy¿sza w³adza przemog³a opory Ungera. / Z Ottona
wiêc, Chrobrego i Rzymu wyroku, / Poznañ Gnieznu pierwszego mia³ ust¹piæ
kroku. / Wreszcie tem siê o wy¿szoœæ zatargê przeciê³o / Uleg³ Poznañ, a Gniezno
stopieñ jego22 wziê³o. / Zmiana czasu, i losów polskiego narodu, / Do dawnego
rzecz dzisiaj zwraca periodu / Znik³e przez podzia³ kraju, duchownych dochody, /
/ Da³y s³uszne do odmian nastêpnych powody. / Król znaj¹c jak s¹, w œcis³em
o³tarz, tron ogniwie23, / A pragn¹c, aby pierwszy móg³ istnieæ uczciwie24, / Wszed³
w tym celu z Stolic¹ Papiesk¹ w uk³ady. / Z obopólnej wiec w Rzymie wypad³o
narady. / By katedrze poznañskiej daæ wy¿sze znaczenia, / A bez rzeczywistego
Gnieznu ubli¿enia, / Co szczup³oœci funduszu25 dogodniej odpowie, / Obie metropolie w jednej z³¹czyæ26 g³owie. / Wspólnemu pasterzowi stolica przyznana /
/ W dawnej apostolskiego stolicy Jordana. / Panie! To za pomyœlne god³o dla nas
bierzem: / Ze w z³¹czonych owczarniach Tyœ arcypasterzem. / Godnoœæ, która
katedrê dawn¹ zdobiæ mia³a; / Wnieœæby mo¿na, ¿e tylko na Ciebie czeka³a./
/ OpóŸni³y j¹27 wieki. Lecz ju¿ przysz³a chwila, / Gdzie sczep dawnej, owocem dzisiejszych 28 zasila. / Godnoœæ ta, wa¿nych celów cechuj¹c istotê, / Wieñczyæ mia³a
szczególn¹ zas³ugê i cnotê. / Winszowaæ Ci ju¿ mo¿na, Te zalety obie, / Znalaz³a
w miarê ¿yczeñ, i uwieñcza w Tobie. / Liczyæ poczet Twych zas³ug, skromnoœæ
Twoja broni, / Z cnot Twych pod jej zas³onê nie jedna siê chroni. / A choæby na
œwieczniku jaœniej przyœwieca³y, / W cieniach skromnoœci kryj¹ blask swój okaza³y. / Wszak¿e Twojej dla Boga i bliŸnich szczodroty / G³oœne widzimy œwiadki:
Otto III, cesarz niemiecki po dope³nieniu w roku 1000 œlubu swego w odwiedzeniu uroczystym Grobu Œwiêtego Wojciecha, cudami w GnieŸnie s³yn¹cego, a przed trzema laty przy opowiadaniu Ewangelii w Prusach zabitego, zwyczajem wówczas przez cesarzów u¿ywanym Koœcio³owi
GnieŸnieñskiemu nada³ tytu³ i prerogatywy metropolii.
Ten¿e skarbi¹c sobie potrzebn¹ mu wtedy przyjaŸñ Chrobrego zdj¹³ z g³owy swej koronê, na
g³owê jego w³o¿y³, i udarowa³ go æwiekiem z Krzy¿a Chrystusowego, w³óczniê Œwiêtego Maurycego, a póŸniej lanym ze z³ota krzes³em Karola Wielkiego w Akwizgranie znalezionym.
21
W rêkopisie u¿yto s³owa „tytu³”.
[12]
Unger, po œmierci Jordana biskup poznañski, towarzysz¹cy na czele duchowieñstwo polskiego Boles³awowi Chrobremu, w przeprowadzeniu uroczystym Ottona z Poznania do Gniezna,
gdy siê dowiedzia³, i¿ cesarz ten pomywszy pierwsz¹ katedrê Koœcio³a polskiego, gnieŸnieñskiej
katedrze przyznaj¹c zaszczyt metropolii, wzbrania³ siê d³ugo póŸniejszego od siebie biskupa uznaæ
za metropolitê, i przez niejaki czas (jak œwiadczy Boufa³, biskup poznañski najbli¿szy swych czasów dziejopis) wola³ zostawaæ pod metropoli¹ magdebursk¹. Czas i urz¹dzenia papieskie zwróci³y
katedrê poznañsk¹ do metropolii gnieŸnieñskiej.
22
W rêkopisie wystêpuje odwrotny uk³ad s³ów „jego stopieñ”.
23
W rêkopisie wystêpuje odwrotny uk³ad s³ów „tron, o³tarz”.
24
W rêkopisie wystêpuje forma „A pragn¹c by oba istnia³y prawdziwie”.
25
W rêkopisie wystêpuje s³owo „dochodów”.
26
W rêkopisie wystêpuje forma „³¹czyæ”.
27
W rêkopisie wystêpuje s³owo „siê”.
28
W rêkopisie wystêpuje forma „dzisiejsz¹”.
[11]
330
£UKASZ KRUCKI
Koœció³ i sieroty. / Oby i Stan, którego g³ow¹ jesteœ Panie! / Z równ¹ chlub¹ móg³
g³osiæ Twe o nim staranie. / Oby skutki cnót czynnych29 rz¹d Twój uœwietnia³y /
Tworz¹c Ci tu pomyœlnoœæ, w niebie wieniec chwa³y.
p[rzez] X[iêdza] J[ana] G[orczyczewskiego] K[anonika] M[etropolitalnego]
P[oznañskiego]
SUMMARY
The poem of Jan Gorczyczewski is a panegyric typical for the age of Enlightenment. The poet
from Poznañ dedicated his work to Tymoteusz Gorzeñski, the archbishop of Gniezno and Poznañ,
who on 30 July 1822 in the Gniezno cathedral received the pallium from Bishop Marcin Siemieñski.
Inspired by this event the poet developed an interesting vision of the history of the Catholic Church
in Greater Poland, seen as inseparably intertwined with the history of the Polish state.
Keywords
Jan Onufry Gorczyczewski, Tymoteusz Gorzeñski, the Gniezno archdiocese,
the Poznañ archdiocese, Catholic Church, Prussian rule, personal union,
De salute animarum, panegyric
29
W rêkopisie wystêpuje forma „cnót czynnych skutki”.
331
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 1, 2003
MARTA CZY¯AK
Notariusze kapitu³y gnieŸnieñskiej w pierwszej po³owie XV wieku
KRZYSZTOF KACZMAREK
Konwent dominikanów poznañskich w œredniowieczu
PIOTR F RANCISZEK NEUMANN
Dobrodzieje poznañskich karmelitów bosych w XVII
i pierwszej po³owie XVIII wieku w œwietle kroniki klasztornej
ANZELM WEISS
Filadelfia wielkopolskiego duchowieñstwa diecezjalnego z 1777 roku
MIECZYS£AW HR. L EDÓCHOWSKI
W stulecie œmierci prymasa kardyna³a Mieczys³awa Ledóchowskiego
Z YGMUNT ZIELIÑSKI
Geneza kandydatury Mieczys³awa Halki Ledóchowskiego
na arcybiskupstwo w GnieŸnie i w Poznaniu
J ERZY PIETRZAK
Arcybiskup Mieczys³aw Ledóchowski jako prymas Polski
ANNA MARCINIAK
Dawne i nowe Ÿród³a do biografii kardyna³a Mieczys³awa Ledóchowskiego
AMBRO¯Y ANDRZEJAK
Kardyna³ Mieczys³aw Ledóchowski jako prefekt Kongregacji Rozkrzewienia Wiary
PIOTR F RANCISZEK NEUMANN
Kardyna³ Mieczys³aw Ledóchowski w œwietle kronik
poznañskich karmelitanek bosych
LIGIA WILKOWA
Sarkofag i pomnik arcybiskupa Ledóchowskiego i jego twórca
JÓZEF DÊBIÑSKI
Poznañski okres ¿ycia i dzia³alnoœci biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego
FELIKS LENORT
Przypomnienie otwarcia nowego Seminarium Duchownego w Poznaniu
w roku 1896
LESZEK WILCZYÑSKI
Ordynariat Arcybiskupi w Poznaniu i Kancelaria Prymasa Polski
w dwudziestoleciu miêdzywojennym
MARIAN F¥KA
Dzieje okupacyjne Kapitu³y Metropolitalnej w Poznaniu
332
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 2, 2006
FELIKS LENORT
Iosepho Nowacki post obitum anno quadragesimo
HANNA KÓÈKA-KRENZ
Archeologiczne œwiadectwa o najstarszych œwi¹tyniach na Ostrowie Tumskim
w Poznaniu
HANNA KÓÈKA-KRENZ
Pochówki królewskie w katedrze poznañskiej
MAGDALENA LANGE
Fundacja i dzia³alnoœæ kapitu³y kolegiackiej œwiêtego Jakuba Aposto³a
w G³uszynie od roku 1296 do pocz¹tku XVI wieku
MARTA CZY¯AK
Fundacje i fundatorzy kaplic w katedrze gnieŸnieñskiej
w II po³owie XIV wieku
KRZYSZTOF R. P ROKOP
Sakry ordynariuszy i sufraganów poznañskich w XVIII stuleciu
DOMINIK KUBICKI
Treœci teologiczne o³tarza g³ównego w katedrze poznañskiej
(proweniencji z Góry, Guhrau / Niederschlesien)
PIOTR GO£DYN
Pierwsi misjonarze Polski i ich kult w heraldyce
TOMASZ JANK
Nieznane grafiki Antoniego Swacha w koœciele Franciszkanów w Poznaniu
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Starania arcybiskupa Marcina Dunina i Edwarda Raczyñskiego
o przywrócenie klasztorów w archidiecezjach gnieŸnieñskiej i poznañskiej
LESZEK WILCZYÑSKI
Kapitu³a Metropolitalna w Poznaniu w latach 1919-1939
J ACEK BIESIADA
Dzieje nagrody literackiej miasta Poznania
w dwudziestoleciu miêdzywojennym
JÓZEF DÊBIÑSKI
Korespondencja biskupa Karola Mieczys³awa Radoñskiego
ze Stolic¹ Apostolsk¹ w okresie II wojny œwiatowej
ZYGMUNT Z IELIÑSKI
Polityczne i koœcielne ramy ¿ycia i dzia³alnoœci
arcybiskupa Antoniego Baraniaka
STANIS£AW NAPIERA£A
Arcybiskup Antoni Baraniak jako Pasterz Diecezji
MARIAN P RZYKUCKI
Arcybiskup Antoni Baraniak obroñca Koœcio³a. Wspomnienie
333
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 3, 2007
HIERONIM FOKCIÑSKI
Potwierdzenie Jana Lubrañskiego na biskupstwo p³ockie i poznañskie (1498)
w œwietle procedury i dokumentacji watykañskiej
MARTA CZY¯AK
O³tarze w katedrze gnieŸnieñskiej w XV wieku.
Próba rekonstrukcji
MAGDALENA LANGE
Kanonicy kapitu³y kolegiackiej œwiêtego Jakuba Aposto³a w G³uszynie
i ich uposa¿enie
PAWE£ PAWLAK
Œredniowieczne i nowo¿ytne cmentarze w otoczeniu katedry poznañskiej
MARIAN L EWANDOWSKI
Obraz „Op³akiwanie” w Muzeum Archidiecezjalnym w Poznaniu
Badanie techniki i jej rekonstrukcja w formie kopii
i rekonstrukcji malarskich
ANZELM WEISS
Opis Dekanatu Krobskiego z 1797 roku
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
O poznañskich karmelitankach z ulicy Wie¿owej
Z kroniki klasztornej z czasu Kulturkampfu
LESZEK WILCZYÑSKI
Organizacje ubezpieczeniowe kap³anów wielkopolskich w latach 1898-1939
na podstawie dokumentów Stowarzyszenia œw. Floriana w zbiorach
Archiwum Archidiecezjalnego w Poznaniu
JACEK B IESIADA
Poœmiertny kult Jana Kasprowicza w Poznaniu do roku 1939
F ELIKS LENORT
O poznañskiej „Kulturze” z lat 1936-1939
czyli o udanym maria¿u literatury i katolicyzmu
334
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 4, 2009
WALDEMAR PIWEK
Fundacje pokutne w Wielkopolsce w XIII-XV wieku
MARTA CZY¯AK
Miko³aj Grosman (ok. 1380-1442), pleban w Waliszewie,
ductor laborum ecclesiae sanctae Trinitatis w GnieŸnie
ANZELM WEISS
Listy biskupa poznañskiego Ignacego Raczyñskiego z lat 1796-1798
do Jana Chrzciciela Albertrandiego
PIOTR F RANCISZEK NEUMANN
O koœciele i kapitule œw. Miko³aja w Poznaniu na Zagórzu
u schy³ku XVIII wieku
MARIA WOJTCZAK
Diakonissenanstalt w Poznaniu. Od Zagórza do Königsstrasse (1865-1875)
MAGDALENA SKALSKA
„Evangelischer Volkskalender”. Ewangelicki Kalendarz Ludowy w Poznaniu
(1861-1941)
REMIGIUSZ TAISNER
Dzia³alnoœæ spo³eczna ksiêdza Antoniego Stychla
w Katolickim Towarzystwie Rzemieœlników Polskich w Poznaniu
w latach 1891-1895
ANDRZEJ KWILECKI
Stablewscy herbu Oksza. Miêdzy dworem i Koœcio³em
JACEK BIESIADA
Programy katolickie w Radiu Poznañskim (1927-1933)
i w Polskim Radiu w Poznaniu (1933-1939)
DAMIAN PA£KA
Idea narodu, pañstwa i polskoœci w dzia³alnoœci kaznodziejskiej
i publicystycznej ksiêdza Nikodema Cieszyñskiego
MAGDALENA LANGE
ród³a do dziejów zakonów w Polsce w Archiwum Archidiecezjalnym
w Poznaniu
ALICJA SZULC
Codex collecticius Jakuba z Kowalewic.
Ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu
FELIKS LENORT
O poznañskiej „Têczy” z lat 1927-1939
czyli o magazynie ilustrowanym z katolicyzmem w tle
335
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 5, 2010
MARTA CZY¯AK
Legat ksi¹¿kowy archidiakona Miko³aja Kickiego dla katedry gnieŸnieñskiej.
Przyczynek do kultury intelektualnej duchowieñstwa wielkopolskiego
w I po³owie XV wieku
MONIKA JANISZEWSKA
Miko³aj Auerhan – z³otnik poznañski z IV æw. XV wieku i jego oeuvre
MONIKA D ¥BKOWSKA
Poreformacki koœció³ pw. œw. Micha³a Archanio³a w Choczu.
Dzieje, architektura i organizacja przestrzeni sakralnej,
problematyka konserwatorska
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
O koœciele szpitalnym œw. Wawrzyñca w Poznaniu na Chwaliszewie
u schy³ku XVIII wieku
MIKO£AJ PUKIANIEC
Kasata klasztoru benedyktynów w Lubiniu
R EMIGIUSZ TAISNER
Katolickie Towarzystwo Robotników Polskich w Poznaniu „przy Farze”
w latach 1893–1904 pod patronatem ks. Antoniego Stychla
ANDRZEJ KWILECKI
Ks. Feliks Laudowicz (1845–1930), proboszcz parafii Kwilcz
PAWE£ ZAJ¥C
Fundacje klasztorów Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej
w Archidiecezji Poznañskiej w latach 1922–1939
MACIEJ SZCZEPANIAK
Nominacja biskupia ksiêdza Karola Radoñskiego i jej kontekst prasowy
JACEK B IESIADA
O zamierzonej Fundacji dla Niezamo¿nych Literatów Polskich
im. ks. Ludwika Antoniego Wojtysia w Poznaniu z roku 1929.
Kilka faktów z ¿ycia jej Fundatora
DAMIAN PA£KA
¯ycie religijne mieszkañców Wielkopolski w II Rzeczypospolitej
na przyk³adzie miasta Czarnkowa
MA£GORZATA STRZELEC
Kult Œwiêtego Rocha jako czynnik integruj¹cy rodzinê i spo³ecznoœæ lokaln¹
(na przyk³adzie parafii Mikstat w Po³udniowej Wielkopolsce)
336
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 6, 2011
STANIS£AW G¥DECKI
O poznañskim mieczu œw. Piotra
ADAM RYSZARD SIKORA
Od logiki miecza do m¹droœci Krzy¿a.
Biblijno-patrystyczne ujêcie duchowej drogi œw. Piotra Aposto³a
MARIA STARNAWSKA
Kult œw. Piotra w Polsce œredniowiecznej na tle europejskim
LESZEK W ETESKO
Piastowie i ich œwiêty, rzymski protektor
ALEKSANDRA PUDELSKA
Miecz œw. Piotra z katedry poznañskiej. Losy zabytku
MARIAN G£OSEK
Jeszcze raz o tzw. mieczu œw. Piotra z archikatedry poznañskiej
EL¯BIETA M. NOSEK, JANUSZ STÊPIÑSKI
Badania metaloznawcze poznañskiego miecza œw. Piotra
z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu
DYSKUSJA
*
MACIEJ SZCZEPANIAK
Miêdzy archidiecezj¹ poznañsk¹ a pra³atur¹ pilsk¹
Casus ksiêdza Linusa Freyera
PAWE£ ZAJ¥C
Kasata klasztoru Cystersów i pierwsze lata duszpasterstwa diecezjalnego
w Obrze (1835-1840)
STEFAN STABLEWSKI
Snop œwiat³a na postaæ Floriana Stablewskiego, arcybiskupa
gnieŸnieñskiego i poznañskiego.
Z pedagogiki spo³ecznej XIX stulecia
LESZEK WILCZYÑSKI
„Unitas” jako forma zwi¹zku zawodowego kap³anów
w Wielkopolsce (1907-1939)
RAFA£ RYBACKI
Rok 1968 w dzia³alnoœci duszpasterskiej arcybiskupa Antoniego Baraniaka
JACEK BIESIADA
Listy Kazimiery I³³akowiczówny do Eugeniusza Paukszty (1951-1976)
GRZEGORZ KUBSKI
Dzie³o zamkniête ksiêdza Mariana Wolniewicza,
czyli nieznana liryka poznañskiego biblisty
337
ECCLESIA. STUDIA Z DZIEJÓW WIELKOPOLSKI
TOM 7, 2012
MARTA CZY¯AK
Micha³ Koza, syn Andrzeja z Domas³awia, pleban w S³upcy w latach 1439-1447.
Wypisy z akt oficjalatu gnieŸnieñskiego
MAGDALENA SPRENGER
Relikty wczesnoœredniowiecznych umocnieñ obronnych.
Œlady przesz³oœci na Ostrowie Tumskim w Poznaniu
PIOTR FRANCISZEK NEUMANN
Kapitu³a kolegiacka œw. Miko³aja w Poznaniu na Zagórzu w latach 1728-1802.
Struktura i sk³ad personalny, posiedzenia, s³u¿ba Bo¿a
PAWE£ ZAJ¥C
Dorobek kulturalny cystersów obrzañskich przy koñcu XVIII w.
oraz cysterskie archiwalia, rêkopisy i druki zachowane w klasztorze w Obrze
IZABELA SKIERSKA
Konsystorskie kwerendy Józefa Lekszyckiego w okresie kulturkampfu
ANDRZEJ KOWALCZYK
Jakie wody mineralne w XVIII i XIX w. pijali mieszkañcy
Ostrowa Tumskiego w Poznaniu
BOLES£AWA KRZYŒLAK
Koœció³ œw. Jana Ewangelisty w Bralinie.
Przyczynek do dziejów ewangelickiej architektury sakralnej
na pograniczu œl¹sko-wielkopolskim
JÉRÉMIE FISCHER
UchodŸca z Francji w wielkopolskiej rodzinie ziemiañskiej.
Ksi¹dz Claude-Antoine Pochard u Skórzewskich (1796-1833)
F ELIKS LENORT
„Archiwum Teologiczne” w latach 1836-1837,
czyli u pocz¹tków czasopiœmiennictwa katolickiego w Poznaniu
MACIEJ SZCZEPANIAK
Zapytania kard. Augusta Hlonda rozpatrywane
przez Kongregacjê Œwiêtego Oficjum za pontyfikatu Piusa XI
KRZYSZTOF R. PROKOP
Niedosz³y zamys³ habilitacji ks. Józefa Nowackiego
na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagielloñskiego
w œwietle jego listów do ks. prof. Tadeusza Glemmy
JACEK B IESIADA
Kontakty literackie Kazimiery I³³akowiczówny z miêdzywojennym Poznaniem
MAGDALENA D ¥BROWSKA
Poznañska „Kultura” (1936-1939). Miêdzy literatur¹ i katolicyzmem
BOGUMI£A BARTKOWIAK
Mosiê¿ne misy norymberskie w zbiorach Muzeum Archidiecezjalnego
w Poznaniu

Podobne dokumenty