Molo i promenada - oczywiście!
Transkrypt
Molo i promenada - oczywiście!
Ustka Molo i promenada - oczywiście! 16.06.2007. Popularne jak Pałac Kultury w stolicy i smok pod Wawelem. Molo i promenada w Ustce, czyli deptak nie do znudzenia. Długie, coraz dłuższe Połowa XIV wieku. Drewniane skrzynie wypełnione kamieniami zatapiano, wzmacniając je dodatkowo palami. Tak powstawały pierwsze falochrony w Ustce, długie na 55 metrów. Czerwiec 2007, wiatr od morza, wschodni falochron. Czeka nas dobre 100 metrów spaceru kamienną nawierzchnią w głąb Bałtyku. W najdalej wysuniętym punkcie molo otoczony murem zaułek zakochanych i rezerwistów, gdzie na granitowych kamieniach wyryto wyznania miłości i zapowiedzi 120 dni do końca służby. Stąd widać też czasem wrak „Stułbi” - pogłębiarki, która wywróciła się przy próbie wejścia do kanału portowego w czasie sztormu w 2000 roku, a kilkukrotne próby jej wydobycia spełzły na niczym. Zachodni falochron po sezonie Inaczej jest na falochronie zachodnim. Tu trochę rzadziej docierają spacerowicze, częściej zaglądają psy i zalega piach. Wędkarze znajdują swoją świątynię dumania nad spławikiem. Daj nura po skarb Na początku czerwca 2007 nurkowie z Centrum Nurkowego „Ustka" zaledwie sto metrów od zachodnich główek na głębokości 20 metrów znaleźli drewniany wrak statku. Stare księgi portowe wydają się wskazywać na drewniany statek handlowy, który zatonął tu w 1947 roku. Ale czy rzeczywiście? W główkach portu zatonęło wiele jednostek, trzeba więc poczekać kilka tygodni, aby poznać wynik podwodnych prac. Pomocny będzie holenderski Christophorus - pogłębiarka pracująca właśnie w porcie, wyposażona w trójwymiarową sondę pomocną przy badaniu dna morskiego. Baczność! Weź mamę za rękę Obydwa falochrony, choć szerokie i pewne, mogą przyprawić o poważniejsze ciarki. Pozbawione barierki od strony kanału portowego, czasem straszą spacerowicza spienioną kipielą. Kiedyś obwarowano je surowym zakazem wstępu, dziś ostrzeżenie pojawia się tylko przy okazji sztormów. Ale i bez groźnych tabliczek mało kto wybierze się tu na przechadzkę, gdy głowę urywa wiatr, a spiętrzone fale spadają na granitowe falochrony z pięciu metrów w dół. Bo na usteckim cyplu bywa i tak. Święty Jan Nepomucen na wschodnim falochronie bronić ma Ustkę przed sztormami Przez dziurkę fotoplastykonu Obecny kształt falochrony zyskały w 1903 roku, gdy zakończono ich przebudowę. Wydłużyły się wówczas i poszerzyły, a resztki poprzedniej główki (z lat 60-tych XIX wieku) zachodniego falochronu widać do dziś, otoczone szeroką żółtą barierą. Rok 1908. Letnie przejażdżki łódkami wiosłowymi w granicach portu Wewnątrz kanału kołysały się niegdyś wiosłowe łódeczki z letnikami, nie wadząc kutrom, które oznaczono, czarno na białym, literami STO. Skrót od Stolpmünde, bo tak zwała się przed wojną Ustka. Na zachodnim nabrzeżu portowym działała sezonowa stacyjka kolejowa z wiatą wspartą na brzozowych balach. W jej cieniu, popijając lemoniadę ze stacyjnego sklepiku, oczekiwali na letnią kolejkę wczasowicze. Między schodkami zachodniego i wschodniego nabrzeża kursował też prom - łódź wiosłowa lub przeciągana na linie od brzegu do brzegu. Ze wschodniego falochronu schodzono po małych schodkach na plażę. Można było przysiąść na ławeczce na piasku lub udać się dalej na wschód. Najchętniej promenadą. {rdaddphp file=kody/kod.php} http://twojaustka.pl Kreator PDF Utworzono 4 March, 2017, 03:43 Ustka Drzewiej na promenadzie Nadmorski park spacerowy urządzono w 1875 roku, wzdłuż nadmorskiego trotuaru sadząc młode drzewka i stawiając filigranowe ławeczki oraz gięte krzesła. Urocze, choć dalece mniej wygodne od dzisiejszych, obleganych przez zawsze gotowe na słoneczną kąpiel starsze panie, dopóki nie zdmuchnie ich gorący beat zabawy w środku sezonu. U schyłku XIX wieku wzdłuż promenady powstały też pierwsze restauracje i letnie ogródki, zapraszające na ciastko i orzeźwiające napoje. Do dziś zachowała się jedna z najstarszych (choć szacowny wiek ukrywa pod współczesnym liftingiem), znana pod nazwą Citi Bar, oraz jej piękny zaniedbany sąsiad, dawny Pawilon Zdrojowy, niegdyś znakomity lokal, goszczący przed pierwszą wojną w pokojach hotelowych, restauracji i kasynie. Rok 1909. Zanim na promenadę trafiły automaty na żetony Dinozaur bez szans Jak przed wiekiem, gdy na tańce na promenadzie schodzili letnicy i oficerowie w galowych mundurach z przycumowanych na redzie okrętów, tak i dziś promenada tętni życiem towarzyskim. Bez kapeluszy z piórami i meloników, za to w czapkach nie zawsze twarzowych, ważne, że marynarskich. Gofry z malinami, automaty na żetony, bujaki, jurajskie gady ustrzelone plastikowym uzi, bursztynowe bransoletki, portret za 20 zł i krokodylek z gąbki, gumowe pająki, lody włoskie, kulkowe i świderkowe, ryba na wynos raz! oraz klapki bez pięt. Jest tu wszystko, czego dusza zapragnie i przed czym nie obroni się żaden portfel. A wieczorami koncerty pod gołym niebem. 2 zł: tyle trzeba, aby zagrać w jedną z gier na promenadzie. A gier jest tu setki... Przeminęło z wietrzyskiem Co się zmieniło? Nie ma już zakładu kąpielowego na plaży nieopodal, który postawiony tam w latach dwudziestych, przeniesiono potem w głąb lądu, gdzie dotrwał do lat siedemdziesiątych. Nie ma położonej kawałek na wschód wieży widokowej na szczycie wydmy - Góry Hindenburga - skąd roztaczał się widok na morze. Obelisk pochłonęły fale, które i dziś nękają wschodnie wybrzeże. Stawały więc wzdłuż promenady kolejne płotki, murki, barierki, gdy ze skarpy w dół runęły poprzednie. Co nowego? Wszystko. Granitowy bruk i pelargonie nad głowami, secesja ulicznych latarni, fontanna i koniec z letnimi ogródkami dewastującymi wydmę przy porcie. W planach most zwodzony, który zepnie nabrzeża portowe, i zapomniany przez projektanta podjazd na górną promenadę. Na promenadzie spotkać dziś można artystów, śpiewających Indian, ulicznych grajków, malarzy, piratów i sprzedawców krokodylków z gąbki Słońce? Nie, tu nic się nie zmieni. Znów będzie przygrzewać. http://twojaustka.pl Kreator PDF Utworzono 4 March, 2017, 03:43