zacznę od paumanok (16)

Transkrypt

zacznę od paumanok (16)
OSTATNI POETA ĆWICZY GIĘTKOŚĆ
SWEJ POSTAWY MORALNEJ
OSTATNI POETA ĆWICZY GIĘTKOŚĆ SWEJ POSTAWY MORALNEJ
Raz w prawo, raz w lewo,
Kołysze biodrami miarowo
Do taktu zmian orientacji
Seksualnych
Dzisiaj idzie w marszu broniąc
Niepoczętych
Nierozgarniętych
Upośledzonych na rozumie
A także strzygących brody
Jutro pójdzie głosować na
Poczętych lecz nieszczęśliwych
Poprawnie klęczących w łóżku
Czytających Kanta
I nie robiących kantów finansowych
Ale inteligentnie płacących podatki na Cyprze
Ostatni poeta jest w dobrym humorze
Pamięta nauki babci
Pokorne cielę dwie krowy ssie
Dlatego jest zadowolony
Z giętkiego kręgosłupa
Jak najbardziej moralnego
2015-05-31
ZACZNĘ OD PAUMANOK (17)
ZACZNĘ OD PAUMANOK (17)
Walt Whitman
17.
Po drodze na chwilę przystaję;
Oto dla ciebie! A oto dla Ameryki!
Wznoszę ustawiczną Obecność
Stanów,
– ciągle zwiastuję Przyszłość
radosną i wzniosłą;
a dla Przeszłości
głoszę to,
co wiatr mówi o czerwonych autochtonach.
Czerwoni autochtoni! Którzy
Przestaliście oddychać, słyszeć dźwięków deszczu i wiatru,
Odgłosów ptaków i zwierząt w lasach, wyraźnie słyszalni dla
nas w nazwach:
Okonee, Koosa, Ottawa, Monongahela,
Chattahoochee, Kaqueta, Oronoco,
Sauk,
Natchez,
Wabash, Miami, Saginaw, Chippewa, Oshkosh, Walla-Walla;
Pozostawiając je Stanom, roztopili się, odeszli, oskarżając
wodę i ziemię swymi nazwami.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
ZACZNĘ OD PAUMANOK (16)
ZACZNĘ OD PAUMANOK (16)
Walt Whitman
16.
Ze mną, w silnym uścisku – ale pośpiesz, pośpiesz się.
Bo twe życie należy do mnie;
Ze wszystkich ludzi na Ziemi, tylko ciebie mogę uwolnić i
zahartować;
Mogli mnie przekonać wiele razy zanim zgodziłem oddać się
tobie – lecz cóż z tego?
Czyż nie musimy przekonywać Natury
wiele razy?
Nie jestem małym dolce affettuoso;
Brodaty, opalony, z popielatą szyją,
posępny, przybyłem,
aby zmagać się, by zdobyć wielkie nagrody wszechświata;
dla tych walczę, którzy nie ustają, by je otrzymać.
Z cyklu „PIEŚNI O DEMOKRACJI”, Źdźbła trawy, 1900
Przeł. Marek Oktawian Bulanowski
PRZYSZŁOŚĆ JEST
BRACISZKOWIE MOI
STRASZNA,
MAREK OKTAWIAN BULANOWSKI
Anthony Burgess, Mechaniczna pomarańcza (A Clockwork Orange),
przeł. R. Stiller, Kraków 2002
PRZYSZŁOŚĆ JEST STRASZNA, BRACISZKOWIE MOI
Clockwork Orange zazwyczaj się tłumaczy na inne języki jako
odpowiednik
Mechanicznej pomarańczy. Jest to dosłowne
rozumienie słów angielskich, których użył autor, lecz, według
niego, nie jest to właściwe odczytanie jego intencji. Tytuł
powieści pochodzi bowiem nie z języka ogólnego, lecz z
londyńskiego slangu, w którym oznacza extreme queer. Wyrażenie
to nie oznacza jednak największą ciotę, choć i tak można je
rozumieć, lecz krańcowo dziwny. Tytuł ten odgrywa pewna pewną
rolę w narracji powieści i odnosi się do utworu jednego z
bohaterów, którego Alex, główny protagonista i narrator,
zaatakował w jego mieszkaniu. Znaczenie autorskie rzuca także
światło na całość utworu, który jest skomponowany jako
wywołujące grozę opowiadanie
młodego szefa gangu,
napadającego na niewinnych ludzi, w końcu popełniającego
morderstwo, za które zostaje skazany na więzienie. Tam
przechodzi tajemniczy proces „resocjalizacji”, w wyniku
którego dokonuje się w nim przemiana z groźnego bandyty w
łagodnego baranka. Nie zostaje on jednak przyjęty przez
społeczeństwo, a krańcowa zmiana osobowości staje się
elementem walki politycznej pomiędzy rządem a opozycją.
Eksperyment leczniczy „powiódł się” za ogromną cenę
interwencji w biologiczną naturę człowieka. Udaje się
wprawdzie głównego bohatera później po raz kolejny „wyleczyć”
ze skutków medycznej interwencji, lecz on z powrotem powraca
na złą drogę. W części trzeciej, w ostatnim rozdziale, jednak
niespodziewanie dojrzewa i staje się porządnym obywatelem.
Tak skonstruowana fabuła, w sumie prosta i schematyczna,
opowiedziana zostaje niezwykłym językiem, stworzonym z różnych
neologizmów językowych na wzór największego, jak się wydaje
dzieła Joyce’a Finneganów Tren. Polskiemu tłumaczowi udało się
oddać ten niezwykły zabieg artystyczny, powodujący
odrealnienie fabuły i przeniesienie jej miejsca akcji w
nieokreśloną przyszłość i miejsce, co znajduje odpowiedniki w
różnych antyutopiach – np. G. Orwella, A. Huxleya czy u nas
Witkacego – przez stworzenie analogicznego sztucznego języka
z wtrętami głównie rosyjskiego, angielskiego, niemieckiego i
rodzimego żargonu przestępczego oraz elementów gwary ludowej.
W posłowiu Robert Stiller pisze:
… każdy przekład (a taki po stokroć) wymaga stworzenia pewnej
rzeczywistości stylistycznej, rzec by można własnego dialektu.
A następnie artystycznego posługiwania się nim jak każdym
idiolektem czy odmianą języka.
(op. cit. , R. Stiller, Burgess a sprawa polska, str. 227).
Wydaje się, że opis translatorskich dokonań tłumacza nie
zastąpi przykładu, który czytelnikowi unaoczni trudności,
przed jakim stanął:
Byłem ja, to znaczy Alex, i trzech moich kumpli, to znaczy
Pete, Georgie i Jołop, a Jołop to znaczy po nastajaszczy
jołop, i siedzieliśmy w Barze Krowa zastanawiając się, co
zrobić z tak pięknie rozpoczętym, a wieczór był chujnia mrok
ziąb zima sukin kot choć suchy.
(op. cit. str. 7)
To
język
głównie
staje
się
elementem
estetycznym,
oddziałującym na równi z fabułą na czytelnika. Losy bohatera
budzą grozę, bo Alex popełnia zbrodnie bez żadnego powodu, a
motywacja działań bohaterów w powieści jest znacznie
ograniczona. Jednakże zakończenie powieści, według mnie,
szkodzi jej artyzmowi.
Regularność narracji, skonstruowanej w trzech częściach po 7
rozdziałów, została zaburzona niczym starożytne deus ex
machina moralizatorskim i płytkim zakończeniem, które, chyba
słusznie, zarówno wydawca amerykański, jak i Stanley Kubrick,
autor adaptacji filmowej, usunęli. Anthony Burgess chyba nie
zdawał sobie sprawy z wielkości swego dzieła, które ze
zwykłego moralitetu w jego zamierzeniach, mogło się przemienić
w oskarżenie współczesnej cywilizacji.
A tak właśnie się dzieje na planie semantycznym. Losy bohatera
powieści nabierają wartości symbolicznych i przerażają swą
grozą. Przy tym, w przeciwieństwie do historycznego
symbolizmu, który tylko w zamierzeniach tworzył symbole,
nagromadzenie efektów zbrodniczego barbarzyństwa wstrząsa
czytelnikiem mimo upływu już kilku dziesięcioleci od powstania
dzieła Anthony’ego Burgessa. Jednak pozostanie ono jego
największym osiągnięciem, bo już weszło do grona tych
nielicznych dzieł, które mówią głęboko o naszym
człowieczeństwie.
NIE TYLKO
WERSETY
SKANDALISTYCZNE
MAREK OKTAWIAN BULANOWSKI
NIE TYLKO SKANDALISTYCZNE WERSETY
Salman Rushdie, Satanic Verses, Vintage 1998
Kilku pisarzy wychowanych w tradycji muzułmańskiej i
poruszających w swych powieściach bardzo ciekawą problematykę
relacji międzykulturowych pomiędzy Zachodem i Wschodem
osiągnęło światowy sukces. Największy chyba Orhan Pamuk, który
otrzymał Nagrodę Nobla. Interesująca jest także Elif Shafak,
znana także i polularna w Polsce. Jednak nie tylko tureccy
pisarze zachwycili publiczność literacką na całym świecie.
Chińczyk Mo Yan również udowadnia, że znane mu są tajniki
rzemiosła powieściowego i poetyki „realizmu magicznego”, która
przecież wzbudziła wielki ferment w międzynarodowym środowisku
literackim. Pisarze latynoscy jak Marquez, Borges czy Cortazar
raczej spopularyzowali genialnego Bułhakowa i jego „Mistrza i
Małgorzatę” oraz niezrównanego Franza Kafkę, a nie są
właściwymi twórcami poetyki zmieszania świata fantastycznego i
realistycznego na równych prawach kreacji powieściowego
prawdopodobieństwa. W zasadzie antecedencji takiej konstrukcji
świata przedstawionego można szukać i u romantyków, i u
Szekspira, a nawet w średniowieczu i starożytności. Dlatego
trudno wymienić wszystkich znakomitych twórców literatury,
którzy uprawiają ten rodzaj poetyki obecnie. Czy będzie to
Zadie Smith, czy Achebe, czy Mabancou, i wielu innych,
świadczy to o tym, że zetknięcie kultur jest sprzyjającym
czynnikiem do rozwoju literatury, stając się nowym elementem
stymulującym jej przemiany.Bardzo ciekawym pisarzem, którego
inspirują podobne tradycje, jest także pochodzący z rodziny
muzułmańskiej Hindus, lecz, co ciekawe, obecnie ateista,
emigrant w Wielkiej Brytanii, gdzie pobierał nauki, i żyjący w
Ameryce Salman Rushdie.
„Szatańskie wersety” to z pewnością najgłośniejsza książka
autora, należącego już do kultury globalnego i
kosmopolitycznego świata niż rodzimych Indii. Została napisana
przez niego już po otrzymaniu prestiżowych nagród literackich,
lecz dopiero ona stała się wydarzeniem wykraczającym poza
literaturę, wkraczając w sfery religii, polityki, ideologii i
życia społecznego. Dopiero dzięki tej powieści stał się
Rushdie obiektem zainteresowania prasy codziennej i tabloidów
za sprawą nie tyle literackich problemów i poetyki,
zastosowanej w swym dziele, ile fatwy rzuconej na niego przez
ajatollaha Chomeiniego za rzekomą obrazę islamu. W bardzo
kompetentnej pracy poświęconej jego twórczości („Salman
Rushdie”, Contemporary Critical Perspectives, ed. by R.
Eaglestone and M. McQuillan, 2013] autorzy stwierdzą, że
„Szatańskie wersety” wzbudziły największy skandal literacki w
świecie po drugiej wojnie światowej. W istocie, trudno znaleźć
bardziej kontrowersyjnego pisarza i intelektualistę, który
wywołałby tak krańcowe emocje. W moim przekonaniu, Salman
Rushdie zrobił wszystko, by taki skandal sprowokować, choć
pewnie nie spodziewał się aż tak silnego efektu swoich
zamierzeń. Poruszony w jego powieści nieortodoksyjny wątek,
pochodzący z przedmuzułmańskich przekazów, o udziale szatana w
lekcji objawienia, udzielonej Mahometowi, musiał wywołać silne
reakcje ortodoksów islamskich. Dodatkowo autor „Dzieci
północy” podsycał płomień emocji wątkami w sposób czytelny
nawiązujący do politycznej działalności ajatollaha Chomeiniego
na emigracji w Wielkiej Brytanii.
Rola skandalu politycznego w karierze literackiej hinduskiego
pisarza jest niewątpliwa. Lecz, należy zauważyć, że
„Szatańskie wersety” to znakomicie zrobiona powieść, jakby
powiedzieli rosyjscy formaliści. Wprawdzie, rola poetyki jest
w niej znacznie skromniejsza od jej wymiaru politycznego,
muszę przyznać, że interesuje mnie w równym stopniu. Bardzo
ciekawe są zabiegi odrealniające świat aluzji literackich i
religijnych. Mahomet to Mahound, archanioł Gabriel to Gibreel,
postacie wcielają się w swoje odbicia metafizyczne,
przekraczają ograniczenia czasu i przestrzeni, choć przeważnie
we śnie. Interesująca jest komplementarna konstrukcja fabuły,
która zaczyna się od cudownego i niewytłumaczalnego ocalenia
bohaterów w katastrofie i porwaniu samolotu, do ujęcia
metafizycznego, przekroczenia bram śmierci i prześwitu raju.
Można powiedzieć wiele o oryginalności wyobraźni literackiej
Rushdiego,mimo że
zastosowane środki fabularne mają swych
znakomitych poprzedników, bo tzw. realizm magiczny na
przełomie tysiącleci na dobre zadomowił się w literaturze,
jednak aspek jego zaistnienia w świecie muzułmańskim, jest
zjawiskiem wielce interesującym. Dlatego mówi się często o
wymiarze postkolonialnym i globalnym jego twórczości. Pod tymi
pojęciami, tak modnymi we współczesnym literaturoznawstwie,
kryje się nie tylko poetyka (intertekstualne relacje do dzieł
Zachodu i Wschodu, fabuła ukazująca wydarzenia w wielu krajach
globu, bohaterów i ich kompleksy, ujęte z ironią godną
zachodniego prześmiewcy), lecz wymiar kulturowy, które w
połączeniu powodują, że w istocie jest to zjawisko nowe.
Pewnie dzieje się tak dlatego, jakby powiedział Karol Marx, że
ilość przechodzi w jakość. Nie zawsze tak bywa, choć w wypadku
Rushdiego ma to
uzasadnienie.
PRZYKŁAD POLSKIEGO DEBILIZMU
Nie oddamy Wilna
Nie oddamy Wilna, nie oddamy Wilna,
Nie oddamy miasta Wilna!
Jedna armia silna, druga armia silna
I jesteśmy u wrót Wilna!
Nie oddamy Lwowa, nie oddamy Lwowa,
Nie oddamy miasta Lwowa!
Jedna atomowa, druga atomowa,
I jesteśmy u wrót Lwowa!
Nie oddamy Mińska, nie oddamy Mińska,
Nie oddamy miasta Mińska!
Jedna armia chińska, druga armia chińska,
I jesteśmy u wrót Mińska!
Nie oddamy Omska, nie oddamy Omska,
Nie oddamy miasta Omska!
Pójdą nasze wojska, pójdą nasze wojska,
I wrócimy znów do Omska!
Nie oddamy Rigi, nie oddamy Rigi,
Nie oddamy miasta Rigi!
Pójdą nasze migi, pójda nasze migi,
I jesteśmy u wrót Rigi!
Nie oddamy Wołgi, nie oddamy Wołgi,
Nie oddamy rzeki Wołgi!
Pójdą nasze czołgi, pójdą nasze czołgi,
I wrócimy znów do Wołgi!
Nie oddamy Moskwy, nie oddamy Moskwy,
Nie oddamy miasta Moskwy!
Pójdą nasze wojska, pójdą nasze wojska,
Moskwa zawsze była polska!
OSTATNI POETA PRZEKREŚLA
OSTATNI POETA PRZEKREŚLA
Mirosławowi Rogali, z wdzięcznością za łaskę uśmiechu
A
A głoskę
Ą
Ą i ę wszelkie
B
Bardzo wielkich poetów
C
Czerwonych rewolucjonistów
Ć
Ćwierkający poranek
D
Dużo pomysłów na literę d
E
Euforię poetycką
Ę
Ę i ą podobnie
F
Fugę Bacha
G
G które się z niczym nie kojarzy
H
H czyli ho ho
I
Idiosynkrazję swoją i swego narodu
J
Jak mu się spodoba to i j
K
Kurczę pieczone
L
Litość wobec swoich pobratymców
Ł
Łowy na niedźwiedzia
M
Marka Bulanowskiego
N
No i jeszcze co
Ń
Ńsko upadłego ańoła
O
Oktawiana Bulanowskiego
Ó
Ósmy cud poezji wizualnej
P
Polskę ojczyznę naszą
R
Rodzimą głupotę
S
Solidarność międzyludzką i związkową
Ś
Ślęczenie nad książkami
T
Tfórczość i tfórczość
U
Umizgi do kobiet
W
Wygłaszanie przemów
Y
Ydzie nowe
Z
Zatratę wszelkiego rozsądku
Ż
Żałobny marsz
Ź
Źdźbła trawy
2015-05-01

Podobne dokumenty