1 O duchu z Łobrozka Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel

Transkrypt

1 O duchu z Łobrozka Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel
O duchu z Łobrozka
Na podstawie opowieści Elżbiety Grymel napisała Elżbieta Krakowiak.
Nazwami miejscowymi opatrzyła Inga Nowak.
Treść legendy o wątki znane mieszkańcom Baranowic wzbogacili uczniowie: Paulina Boś
i Andrzej Dzięgielowski.
W baranowskim lesie znajduje się miejsce nazywane potocznie Na Łobrozek. Nazwa
tego miejsca pochodzi od niedużego obrazka zawieszonego na jednym z przepięknych
baranowickich dębów.
Żona leśniczego, Jadwiga, któregoś letniego ranka wybrała się załatwić coś we wsi.
Poszedł z nią kilkuletni syn. Do domu wracali koło południa. Ich droga wiodła właśnie koło
Łobrozka do przysiółka Piekucz1 , gdzie stała gajówka, w której mieszkała kobieta z mężem
i synkiem. Matka cicho rozmawiała z dzieckiem, bo ich droga wiodła przez las, a jako żona
leśnika wiedziała, że nie należy bez powodu płoszyć mieszkańców leśnych ostępów. Kiedy
mijała kapliczkę ze świętym obrazkiem, przeżegnała się i to samo kazała zrobić dziecku. Chwilę
później zauważyła przygarbionego, siwowłosego starca z kosturem w ręce. Był ubrany
staromodnie i niestosownie do pory roku. Wolno zbliżał się w jej kierunku, ale zdawał się jej nie
dostrzegać. Nieznajomy szedł naprzeciw kobiety i jej syna, a kiedy był na tyle blisko, że mógł ją
usłyszeć, młoda kobieta - Pochwalony Jezus Krystus! – starym zwyczajem pozdrowiła
przechodnia, który przeszedł obok niej bez słowa. Dopiero później usłyszała jakby pozdrowienie
wypowiedziane silnym głosem, który zupełnie nie pasował do starczego wyglądu podróżnego,
który minął ją na dróżce. Po kilku krokach odwróciła się, aby się dokładniej przyjrzeć dziwnemu
wędrowcowi. Droga była tam prosta i nie łączyła się z żadną ścieżką, ale mężczyzny już na niej
nie było. W tym samym momencie obleciał ją straszny strach, bo poczuła, że nie czuje w swojej
ręce spoconej rączki dziecka. Gwałtownie rozejrzała się. Chłopiec stał na skraju dróżki
z bukiecikiem leśnych kwiatów w dłoni i uśmiechał się. - Mamo, kto to był ten starzik i gdzie
poszedł ? – zapytał. Matka nie potrafiła znaleźć sensownej odpowiedzi i tylko przyspieszyła
kroku, żeby jak najszybciej być w domu. Wieczorem, kiedy jej mąż, Paweł, wrócił z obchodu
lasu, opowiedziała mu o tym wydarzeniu. Gajowy dokładnie wypytał ją o starca i miejsce,
w którym go spotkała, a na koniec zapytał: - Czy było to koło południa? - Gdy żona potwierdziła,
powiedział tylko: - Ludzie wędrują w różne strony i nie ma w tym dziwnego. A swoją drogą, nie
powinnaś sama i jeszcze z małym dzieckiem spacerować po lesie, którego nie znasz. Podczas
rozmowy z żoną, wbrew zwyczajowi, ani razu nie spojrzał jej w oczy. Kobieta dobrze znała
swojego męża i dopiero teraz poczuła prawdziwy strach. Wiedziała, że mąż coś przed nią
ukrywał. Jak tylko nadarzyła się okazja zasięgnęła języka u robotników leśnych i wtedy
dowiedziała się prawdy. Leśnicy uważnie wysłuchali jej opowieści, a najstarszy z nich
powiedział: - Miałaś szczęście kobieto, że pochwaliłaś Pana Boga, bo pewnie ciebie i twojego
syna długo, a może nawet nigdy nie zobaczylibyśmy na Piekuczu. – Sąsiad zaś opowiedział jej
o tym, jak to ludzie, gdy przechodzili obok łobrozka nie pochwalili Boga lub nie odpowiedzieli
na pozdrowienie starca, przez długie godziny a czasem dnie błąkali się po lesie i nie mogli
znaleźć drogi do swoich. Byli też tacy, którzy nigdy nie wracali. Jadwiga przyjechała do
Baranowic za mężem na początku lat dwudziestych minionego wieku. Mieszkała we wsi
niedługo i dlatego nigdy nie słyszała historii o starcu spod łobrozka. To on mieszał drogi
i prowadził na manowce. A działo się to zawsze w samo południe.
Piekucz – przysiółek na obrzeżach wsi obok lasu Baraniok, za Podlesiem liczący około 6 gospodarstw Otoczony
polami uprawnymi i łąkami rosnącymi na podłożu torfowym nad rzeką Pszczynką.
1
1
Żona leśnika przez jakiś czas unikała tego miejsca, ale w końcu doszła do wniosku, że przecież
nigdy nikogo nie skrzywdziła, żeby musiała się kogokolwiek obawiać, a i duch przecież jej nie
skrzywdził. Często widywano ją na drodze z łobrozkiem, ale przechodząc tamtędy zawsze
odmawiała modlitwę za zmarłych. Nigdy więcej ducha nie zobaczyła.
2