Pobierz - ePrasa.pl

Transkrypt

Pobierz - ePrasa.pl
46
Z WOJCIECHEM
SMARZOWSKIM
ROZMAWIA
ŁUKASZ ADAMSKI
63
WSPARCIE EKSPORTU
Ž[
NA POCZĄTEK
6
PRZEGLĄD TYGODNIA
9
TRENDY I OWĘDY
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
SĄDY I GRZECH ZANIECHANIA
TYSIĄCE ZNAKÓW
KRZYSZTOF FEUSETTE
MARTA KACZYŃSKA
OD EZOPA DO ORWELLA
JAN PIETRZAK
13
ZAANGAŻOWANIE I INTERESY
14
OGNIEM NA WPROST
BRONISŁAW WILDSTEIN
FELIETONY
15
WYCINKI WARZECHY
16
Ž[
TEMAT TYGODNIA
SCENARIUSZ KACZYŃSKIEGO
PIOTR ZAREMBA
25
PiS, CZYLI PRAKTYKA RZĄDZENIA
49
ZE SCENY I ZZA KULIS
28
„ORZEŁ” RZEPLIŃSKI WYLĄDOWAŁ
KRAJ
WYZWANIA DLA WŁADZY
W MUZYCE I TEATRZE
RECENZJE A. LERCHA I P. SKRZYDELSKIEGO
POLECA I ODRADZA
ŁUKASZ ADAMSKI
ZAREMBA PRZED TELEWIZOREM
PIOTR ZAREMBA
PAMIĘĆ ULIC POWSTANIA
60
WCIĄŻ BIJĘ SIĘ O POLSKĘ
BRONISŁAW
WILDSTEIN
PiS,
CZYLI PRAKTYKA
RZĄDZENIA
Bilans obietnic
Najpoważniejszym wyzwaniem są problemy gospodarcze, o których mówili ekonomiści, wskazując na ryzyko związane
z projektami wyborczymi PiS, a zwłaszcza nieznającymi miary obietnicami. Ich
adresaci zaczynają domagać się konkretów. Tymczasem programy 500+ i Mieszkanie+ oraz zwiększone wydatki na zbrojenia generują wielkie koszty — nie znaczy
to, że nie należało się na nie porywać, ale
trzeba gospodarować ze świadomością
ich konsekwencji — a nieoczekiwany spadek inwestycji zmniejsza podatki, które
miały służyć finansowaniu programów
rządowych. Podniesienie emerytur i dodatkowe obciążenia, jak wyłożenie kolejnych 7 mld na pomoc górnictwu, które
wydaje się studnią bez dna, zwłaszcza
jeśli będzie traktowane tak jak dziś, drenuje finanse państwa. Nic dziwnego, że
nie starcza dla protestujących pracowni26 |
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
Arogancja rządzących
Obok poważnych spraw rządzących trapią mniejsze przypadłości, które skumulowane mogą okazać się jednak decydujące
dla losów nowej władzy. Po raz pierwszy
opozycja uzyskała realne podstawy do
ataku na rząd i nie jest nim wymyślony
zamach na państwo prawa, który w rzeczywistości jest próbą ograniczenia samowoli kasty sądowniczej, prawdopo-
dobnie w dużej mierze popieraną przez
społeczeństwo.
Drobna z pozoru sprawa Bartłomieja
Misiewicza dała amunicję opozycji. Po
raz drugi minister Macierewicz zachował
się wbrew zasadom i interesowi politycznemu swojej formacji. Pierwszy raz przeciwskutecznie forsował apel smoleński
przy wszelkich możliwych okazjach, np.
rocznicy powstania warszawskiego, powodując sprzeciw nawet sympatyzujących
wcześniej z nim i obecnym rządem środowisk kombatantów. W wypadku Misiewicza nie tylko nie zareagował na coraz poważniejsze wątpliwości (zgłaszane już nie
tylko przez opozycję), co do przyśpieszonej kariery swojego młodego rzecznika,
lecz także nominował go do rady nadzorczej dużej spółki skarbu państwa, jaką jest
Polska Grupa Zbrojeniowa.
Okazało się, że wątpliwości mogą budzić
nie tylko kompetencje młodego nominata,
lecz przede wszystkim niedostatki formalne, które powinny uniemożliwić mu
zajmowanie tego stanowiska — brak wyższego wykształcenia i nieukończenie niezbędnego kursu. Rwetes, który podniosła
opozycja, skutkował jedynie błyskawiczną
zmianą statutu spółki, co wyglądało jak
pokaz arogancji ministra. W trakcie awantury okazało się, że Misiewicz zasiada
również w innej radzie nadzorczej. Jego
wymuszone zawieszenie w funkcjach niewiele już uratowało.
Można zastanawiać się: co kierowało
Macierewiczem, który w obu cytowanych
wypadkach brnął w sprawę nie do wygrania? Czy po zwycięstwie wyborczym, tak
długo bezpodstawnie oczerniany i odsądzany od czci i wiary minister postanowił nie przejmować się opinią publiczną?
Cokolwiek było przyczyną, działania te
dały realną podstawę opozycji, zwłaszcza
Nowoczesnej, do twierdzenia, że PiS traktuje państwo jako żerowisko i cechuje się
lekceważeniem standardów, do których
przestrzegania nawoływało.
89
NA CO LICZY OPOZYCJA
90
FELIETONY
91
AUTORYTETY NA DZIŚ
92
FELIETONY
WOJCIECH WENCEL
WOJCIECH RESZCZYŃSKI
PIOTR SKWIECIŃSKI, LECH MAKOWIECKI
DARIUSZ KARŁOWICZ
JERZY JACHOWICZ, KATARZYNA ŁANIEWSKA
NASZA DŻUNGLA
ALEKSANDER NALASKOWSKI
DWÓCH PRZYJACIÓŁ
95 WITOLD
GADOWSKI
SAMOLOTY, PIECYKI I ŚWIĘTOŚCI
96 WIKTOR
ŚWIETLIK
Ž[
USA: PO PIERWSZEJ DEBACIE
SZEŚĆ PARADOKSÓW ZACHODU
98 ANDRZEJ
ZYBERTOWICZ
JAN ROKITA
GOSPODARKA
ROZMOWA
PROGRAM
NA DZIŚ
TO PRAWDA
ckiego wydawanego w Krakowie, jeszcze
w dość głębokiej PRL, oczywiście poza
oficjalnym obiegiem.
To był rok 1986. W Krakowie comiesięczne
protesty skończyły się zastrzeleniem przez
oficera SB Bogdana Włosika, było ciężko
tę czerń, nudę i smutek stanu wojennego
i powojennego wytrzymać, nie było jak
odreagować. Więc poszedłem do Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, wziąłem kilka literackich prohibitów, w tym
paryską „Kulturę”, „Puls”, i „Zeszyty Literackie”. Przejrzałem, policzyłem, zrozumiałem strukturę pisma literackiego. I zrobiłem pierwszy numer pisma. O kabarecie.
Wokół ponura rzeczywistość, a wy wydajecie pismo o żartach i żartowaniu.
Podziemie było zwarte, sieriozne, w pozie
męczennika-ofiarnika, więc to był szok.
szukał ruchu, nie chcieliśmy powtarzać
podniosłych gestów.
na wszelki wypadek. Dla nas to była RPrl,
ani PRL, ani RP.
Dlaczego?
Męczyła nas mina zaciętego obrońcy ojczyzny. Też nienawidziliśmy komuny,
biliśmy się krwawo z ZOMO na ulicach
Nowej Huty, ale nie chcieliśmy być jak
starsze pokolenie. „Solidarność” robili
ludzie urodzeni w latach 40. My urodziliśmy się w latach 60. To już coś innego.
My to punk, Jarocin, Pomarańczowa Alternatywa, Wolność i Pokój, Totart. Zupełnie
inne odczuwanie. Dlatego często mówię
o pokoleniu ’86, wówczas to ruszyło. Rok
1989 został w pewnym sensie zrobiony
przez ludzi w naszym wieku, to my logistycznie wspieraliśmy strajki.
Zmiana była za mało radykalna?
A co to była za zmiana, skoro ministrem
wojska nadal był komunistyczny generał,
a ministrem policji inny generał od tajnej
policji? Jaruzelski i Kiszczak w rządzie, a oni
dają orłu koronę! Ja już wiedziałem, że to
szwindel. Czytałem wcześniej pismo „Konfrontacje”, teksty prof. Geremka, więc wiedziałem, że okrągły stół to była operacja,
która miała doprowadzić do psychologicznego przełamania. Miało być tak, jak było,
ale miało wyglądać, że jest inaczej.
Wróćmy jeszcze do „brulionu” czy też
— jak wówczas sami pisaliście — do „bruLionu”. Jaki był profil ideowy pisma?
Nie było żadnego profilu. Istotą był sprzeciw wobec PRL na każdym poziomie. Estetyczny, etyczny, moralny. PRL był smutny,
brudny, byle jaki, pełen przemocy. Przy
mnie 13 października 1982 r. oficer SB
zastrzelił spokojnie siedzącego na ławce
Bogdana Włosika, 20-letniego ucznia i jednocześnie hutnika, który nie uczestniczył
w zadymie, w której ja z kolei uczestniczyłem. Wtedy się załamały demonstracje, miesięcznice w Krakowie. Potem był
Lubin, później ks. Popiełuszko.
Że nie ma u nas martyrologii, że nie ma
smutku, że nie jęczymy, że nam, panie,
zęby wybili. Numer zaczęliśmy od Wojciecha Młynarskiego, wówczas uważanego za reżimowca. Było o Pace, o Koniu
Polskim. Już drugi numer pisma sprzedał
się lepiej niż potężna wówczas „Arka”, co
wywołało duże poruszenie. Później było
jeszcze lepiej. Dotarliśmy do ludzi, którzy
poczuli pewien wspólny ton. I napisaliśmy
też wprost, że podziemie wspiera 7 proc.
Polaków. A był mit, że większość.
Chcieli złamać ludzi i mieli sukcesy.
Tak, to była operacja psychomanipulacji
wsparta morderstwami, bolszewicy już
mieli badania, wiedzieli, czego chcą. Więc
nas nie łączyły idee, bo w „brulionie” byli
wszyscy, ludzie każdego odcienia ideowego. To było nieistotne, liczyło się tylko
to, czy potrafisz coś napisać, zrobić i czy to
jest prawdziwe. Piękno, a potem wolność.
Wolność była absolutną podstawą. A ponieważ była to wolność bez odpowiedzialności, to skończyło się na tym, że przetestowaliśmy całą cywilizację zachodnią
w jej wariancie liberalno-hedonistycznym
w trzy lata.
Skąd wzięliście te 7 proc.?
Jestem takim trochę domorosłym socjologiem. Geografem, przyrodnikiem z wykształcenia. Zrobiłem kilkadziesiąt fokusów i tak mi wyszło. Jasne, w aktywnej
części społeczeństwa mieliśmy większość.
W każdym razie „brulion” prowokował,
Niezłe tempo.
Zakończyło się to wywiadem z sadomasochistką, już oczywiście w wydaniu nadziemnym. Tu warto wspomnieć, że my
wyszliśmy z podziemia dopiero w 1991 r.,
bardzo nieufnie. A i tak przez parę lat trzymaliśmy u przyjaciół w Pradze powielacz,
Z ROBERTEM TEKIELIM, dziennikarzem i publicystą, rozmawiają Jacek i Michał Karnowscy
Telewizyjne programy to jednak późniejszy etap. Zaczęło się od pisma litera-
ELEGIA O CHŁOPCU POLSKIM
RANDKA Z AWATAREM
94 ROBERT
MAZUREK
ROZMOWA Z WALERIĄ SAWICKĄ
Dziś Polska jest w awangardzie.
Mamy jeszcze dużo normalnych
rodzin, mamy poczucie tożsamości.
A establishment misjonarzy
antyreligii właśnie umiera
38 |
88
93
ROZSTRZYGNIĘCIE KONKURSU MPW
Rozpoczęły się obchody 30-lecia powstania „brulionu”, czyli ważnego pisma, ale
i ważnego środowiska. Zacznijmy od
przypomnienia, co to było za zjawisko.
Bo pewnie część czytelników ma mgliste
wspomnienia, a młodsi słyszeli tylko coś
ogólnikowego.
Jest wielu ludzi, którzy nic o „brulionie”
nie wiedzą. Niedawno się zorientowałem,
że nawet w TVP2, w której realizowałem swoje pierwsze programy, takie jak
„Centrum, czyli Pogranicze”, promujące
korzenną, prawdziwą ludowość, czy satyryczno-artystyczne „Dzyndzylyndzy”,
nikt nas nie zna. Pamiętają nas panie
sekretarki, panie od kateringu, ale część
redakcyjna nie.
Ž[
Tak myślała część prawicy. A przecież
wy zderzaliście się ostro z dziedzictwem
chrześcijańskim, prowokowaliście.
To wynikało z tego, że szukaliśmy rzeczy
najmocniejszych. Sądziłem, że można bezkarnie zderzać czarne z białym. Chcieliśmy iskier, wszystko musiało być mocne.
Nie przykładałem do dobra znaku „plus”,
a do zła znaku „minus”. Wydawało mi się,
że to po prostu tylko różne odcienie rzeczywistości. Mama Olgi, czyli mojej żony,
współzałożycielki pisma, odmówiła zrobienia korekty tego wywiadu z sadomasochistką. Ja jej tłumaczyłem, że to jakaś
mniejszość w mniejszości, że warto, a ona,
choć nie miała żadnych związków z Kościołem, miała zmysł moralny, może estetyczny, i mówiła mi: to jest zło. A ja tego
zmysłu byłem pozbawiony.
Wielu pamięta słynną, a może niesławną, frazę „Baranku Boży…”.
Tak, wielu to pamięta. Jeszcze rok temu
nie byłem gotowy, by o tym mówić.
Po waszym nawróceniu „brulion” wydawał się etapem nie tyle zamkniętym,
ile zakopanym.
Olga do dziś uważa, że to było takie zło, do
którego nie należy wracać. Ja natomiast sądziłem, że z tym całym złem, które zrobiliśmy, trzeba się wreszcie skonfrontować.
Akceptuję siebie takiego, jakim jestem,
z całym złem, które zrobiłem, z nieświadomym satanizmem.
Dlaczego nieświadomym?
Zrobiliśmy trzydniowy festiwal filmów
satanistycznych, chyba największy w Europie. Myśleliśmy, że to kino artystyczne,
dopiero potem się zorientowaliśmy, że
środowisko zespołu Throbbing Gristle,
Amerykanie, z którymi to robiliśmy, to
po prostu sataniści. Tak to jest, kiedy
cywilizacja traci kryterium prawdy.
U Dantego jeszcze jest Ojciec Bóg, twórca
przedustawnego ładu, wszystko jest poukładane. U Szekspira już tego nie ma.
Ockham odrzucił prawdę jako zgodność
słowa z rzeczywistością. Buntownik Luter
zakwestionował uniwersalizm Kościoła,
później dołożyli się do tego Hegel, marksiści, szkoła frankfurcka. I mamy to, co
mamy, czyli całkowite załamanie możliwości komunikowania się w kulturze. My
to przeszliśmy przez te trzy lata, testując
wszystkie instytucje zachodniej cywilizacji
i kultury i skończyliśmy w satanizmie. I ku
temu idzie Europa.
Jednak z tego wyszliście, przełamaliście
ten kierunek.
Krzysiu Koehler zawsze był katolikiem.
Marcin Baran zawsze był katolikiem. Jacek Podsiadło był walczącym ateistą. Ja
nie miałem żadnych poglądów, dla mnie
ta sfera była całkowicie nieistotna. Poziom światopoglądowy wydawał mi się
kalectwem.
W trzy lata przerabiacie pięćsetlecie, dochodzicie do tego punktu i co się dzieje?
Ważnym momentem było pojawienie się
Podsiadły. On potrafił używać wielkich liter. Inni, w tym Świetlicki, nie potrafili. To
była poetyka ściśniętego gardła. Niezdolność do mówienia o wartościach. O dobru.
Barańczak twierdził, że jedynym realnym
wkładem literatury polskiej w światowe
dziedzictwo jest ironia. Dziś mówię, że
z odcisków próbowali zrobić wartość. To
nie jest żadna wartość. I Podsiadło przyniósł te wielkie litery. Miłość. Miejsce. To
poeta niewiarygodnie utalentowany, który
pisał pastisze Barańczaka lepsze niż oryginał. Nagle okazało się, że nie musimy się
wstydzić emocji, że są wielkie sprawy, nie
wszystko jest małe i skarlałe. Łał, miłość!
Co było potem?
Jakiś etap fotografowania białych plam
przemieszczających się w trakcie chrztu
dziecka. Próba unaukowienia nadnaturalności. Czysty New Age [śmiech]. I przez
ten etap doszliśmy do katolicyzmu. Wielu
wówczas się obruszyło, odeszło.
Tak po prostu doszliście?
No wiecie, po prostu Duch Święty. Zawsze szukaliśmy. Brulion to zeszyt,
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
eprasa.pl
| 39
HANDEL
W GRUPIE
ŁATWIEJ PRZETRWAĆ
Zmaganie się małych sklepów z wielkimi sieciami coraz bardziej przypomina
walkę z wiatrakami. Dlatego polscy kupcy chętnie się łączą w różnego
rodzaju grupy zakupowe, tworzą spółdzielnie, decydują się na franczyzę
np. Małopolskie Delikatesy „Paleo”, żeby
stać się bardziej konkurencyjne, utworzyły z innymi sklepami Polską Grupę
Zakupową „Kupiec”.
regulacje wymyślane przez urzędników.
Na to już za późno. Wielkie sieci mają ponad 57 proc. rynku detalicznego, a polski
klient przez ostatnie lata przyzwyczaił
się do niskich cen, coraz lepszej jakości
towarów i obsługi. Osiedlowe sklepiki
prowadzone przez pana Władka czy panią Zosię większość z nas może wspierać,
idąc po bułki i twarożek na śniadanie, bo
blisko. Pod warunkiem że nie kupiliśmy ich
wczoraj w drodze z pracy w pobliskim supermarkecie. Niestety, hasła patriotyzmu
gospodarczego, choć podpisujemy się pod
nimi obiema rękoma, w praktyce mniej do
nas przemawiają niż niskie ceny i wygoda.
Potwierdzają to statystyki: w latach 2007—
—2014 z polskiego rynku zniknęło 25,3 tys.
małych sklepów, a w latach 2015—2018 kolejnych 6 tys. W 2025 r., według szacunków
brytyjskiej firmy badawczej Euromonitor
International, liczba sklepów tradycyjnych
w Polsce ledwie przekroczy 30 tys., osiągając tym samym najniższy poziom w Europie
(obecnie jest ich ok. 100 tys.).
Eksperci wskazują, że na rynku będą
w przyszłości dominowały dwa formaty
— kanał nowoczesny (czyli supermarkety i dyskonty) oraz format właśnie
franczyzowy.
To nie czasy dla samotnych
EWA
WESOŁOWSKA
dziennikarka
T
o nowe zjawisko, bo jeszcze kilka
lat temu z badań przeprowadzonych przez GfK Polonia wynikało,
że 80 proc. właścicieli sklepów nie zamierza rezygnować z własnej niezależności.
Po części dlatego, że wspólnota kojarzyła
się z PRL, a poza tym dostępne na rynku
franczyzy wcale nie były przyjazne dla
partnerów. Franczyzodawcy oczekiwali
dużych nakładów własnych, stawiali wysokie oczekiwania lokalizacyjne, ingerowali w sposób zarządzania sklepem, słono
kazali sobie płacić za tzw. licencję. I nie
zawsze dawali coś w zamian. Sprzedawali
np. produkty buble, usługi, których nikt
nie chciał kupić. Franczyzobiorcy, skuszeni wizją szybkich zysków bez wysiłku,
inwestowali spore kwoty w licencje. Ale
pozostawieni sami sobie nie potrafili się
odnaleźć w biznesowej rzeczywistości.
78 |
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
W efekcie — bankrutowali. Były też przypadki, gdy słowo „franczyza” okazywała
się kamuflażem dla zwykłej piramidy
sprzedaży: osoba wchodziła do sieci za
wstępną opłatę. Następnie, aby zarabiać,
musiała werbować kolejnych naiwnych, od
czego otrzymywała prowizję. Taka struktura z franczyzą nie miała nic wspólnego.
Franczyza mięknie
Jednak w miarę jak liczba firm oferujących
franczyzę rosła, zmieniały się warunki
współpracy. Stawały się one bardziej
przyjazne dla drobnych kupców. Zmianie
uległ np. pakiet franczyzowy Polskiej Sieci
Handlowej „Lewiatan” skupiającej prawie
3 tys. sklepów. Sieć wprowadza coraz więcej produktów marki własnej, oferuje rabaty na zakupy we własnych hurtowniach,
zapewnia reklamę. Operatorzy franczyzowi pracują też nad rewitalizacją marki
oraz unowocześnieniem wizerunku sklepów. Coraz częściej oferują również franczyzobiorcom rozwiązania, które istotnie
obniżają koszty działalności. Zapewniają
więc m.in. ubezpieczenie OC, majątkowe
i pracownicze, programy szkoleniowe,
pomoc w aranżacji i ustawieniu sklepu,
zakup energii i paliw, usługi bankowe i telekomunikacyjne, płatności elektroniczne.
Obecnie na rynku działa ponad 1 114
systemów franczyzowych, w ramach których funkcjonuje 68,4 tys. sklepów i punktów usługowych. Ok. 80 proc. z nich to
rodzime marki. Do najbardziej znanych
franczyz spożywczych należą m.in. Lewiatan, Groszek, Abc, Delikatesy Centrum,
Żabka, Piotr i Paweł, Stokrotka, Odido,
Globi, Intermarché. Przedstawiciele centrali tych firm jeżdżą po całej Polsce i namawiają walczących samotnie kupców
do wejścia w ich szeregi. Coraz częściej
przekonują też do zmiany szyldu. — Nie ma
tygodnia, żeby nie zawitał do mnie przedstawiciel jakiejś sieci i nie przekonywał
do opuszczenia dotychczasowej — mówi
Tomasz Wilczek, prowadzący sklepy pod
szyldem Spar w Cieszynie.
Warto też zaznaczyć, że w ostatnich
latach powstało wiele grup zakupowych
zrzeszonych wokół lokalnych hurtowni
(np. sieć Detal Warmia-Mazury). Są także
sieci, które założyli drobni detaliści:
Powrót do wspólnot handlowych to konieczność. Rosnąca liczba sieciowych
sklepów i mordercza wojna cenowa,
sprawiają, że szansę na utrzymanie się
na rynku mają tylko ci, który zdecydują
się połączyć siły i zaczną stawiać czoło
gigantom w grupie. Mogą dzięki temu obniżyć koszty promocji, zakupu i dostawy
towarów, czasem wyposażenia sklepów.
Samotne wilki prędzej czy później czeka
porażka. Chyba że znajdą niszę, której nie
odkryły jeszcze supermarkety. Ale też do
czasu, bo czujne i bogate molochy szybko
niwelują luki. Tak było z winami, produktami luksusowymi, markowymi ciuchami
czy żywnością bezglutenową.
Efekt? Samotnym wilkom coraz bardziej kurczy się grunt pod nogami: w latach 2007—2014 z polskiego rynku zniknęło 25,3 tys. małych sklepów, a w latach
2008—2009 aż 6,9 tys. Ma być jeszcze
gorzej: według prognoz Roland Bergera,
w latach 2015—2018 z polskiego rynku
handlu tradycyjnego zniknie kolejne kilka
tysięcy sklepów.
I niewiele pomogą „preferencyjne podatki dla mniejszych sklepów” czy inne
Ucz się, bo świat się zmienia
Niestety, rynek handlu, tak samo jak cały
świat ewoluuje pod wpływem nowych
technologii. Nawet doświadczeni handlowcy, którzy prowadzą swoje biznesy
od 15—20 lat, tracą klientów, jeżeli nie
potrafią otworzyć się na nowe. Dlatego
wiele podmiotów oferujących franczyzę
prowadzi szkolenia i kursy dla swoich
partnerów. Uczą ich prowadzenia księgowości, zamawiania towarów przez
internet, obsługi terminali na karty, eksponowania towarów, przygotowywania
promocji, negocjacji z dostawcami. Nawet
krojenia mięsa i przechowywania warzyw,
tak by długo zachowały świeżość. To niby
proste sprawy, ale cenne zwłaszcza dla
nowicjuszy, którzy fachu kupiecko-menedżerskiego muszą się uczyć od zera; np.
dla osób, które chcą działać pod szyldem
Intermarché szkolenie trwa pół roku, a potem trzeba zdać egzamin przed specjalną
komisją.
Ekspertem w podnoszeniu kwalifikacji
swoich partnerów jest spółka Eurocash,
która od kilku lat prowadzi tzw. Akademię
Umiejętności. W tym roku wspólnie z SGH
prowadzi ona profesjonalne kursy i szkolenia nie tylko dla przedsiębiorców już należących do sieci, lecz dla wszystkich, którzy
chcieliby działać pod jednym z należących
do niej szyldów (m.in. Lewiatan, Groszek,
Faktoria Win czy Abc). Firma testuje też
nowe formaty, takie jak Duży Ben (sklep
z alkoholami), Abc na kołach (handel obwoźny) czy Kontigo (sklep z kosmetykami).
Są one skierowane m.in. do ludzi z pokolenia Y, którzy nie wyobrażają sobie pracy na
etacie. Z badań firmy Profit System wynika,
że aż 60 proc. poszukujących franczyzy to
ludzie, którzy nie ukończyli 35 lat.
Przyszłość osiedlowych sklepów
Nie da się ukryć, że w handlu coraz większe znacznie będzie miała sprzedaż przez
internet. Rozwój tego kanału dystrybucji
zmieni też wygląd tradycyjnych sklepów.
W Niemczech sieć Metro Group (właściciel
Media Markt i Saturna), platforma sprzedażowa eBay oraz system płatniczy PayPal
testują nowy format salonu zwanego Inspiration Store. Wchodzących wita przytłumione, lekko żółtawe światło, uspokajająca muzyka. Na ścianach wiszą wprawdzie
olbrzymie ekrany, ale pomiędzy nimi na
nowoczesnych meblach stoją garnki, ręczniki, abażury czy szuflady i pojemniki na
sztućce. Klienci w Inspiration mogą obejrzeć towar, dotknąć go. Na olbrzymim dotykowym ekranie klienci można obejrzeć
wszystkie towary on-line. Jeśli więc w sklepie jest tylko biały toster, to na ekranie znajdziemy kolejne warianty urządzenia wraz
z opisami. Ci, którzy przymierzą odzież
w Inspiration Store, mogą się obejrzeć
w cyfrowym lustrze nie tylko od przodu,
lecz także od tyłu: klient ustawia opóźnienie
wyświetlacza, obraca się i może zobaczyć,
czy koszula dobrze leży na plecach. Oprócz
tego lustro robi zdjęcia, na których najlepiej
można ocenić nowe ubrania.
Przy każdym wystawionym produkcie
znajduje się cyfrowa informacja cenowa
oraz kod QR. Klient skanuje go swoim telefonem i płaci przez PayPal. Później towar
zostaje dostarczony do domu.
No cóż, wszystko wskazuje na to, że
kluczem do przyszłości handlu jest połączenie wszystkich kanałów dystrybucji.
Lokalne sklepy z towarami na półkach
więc nie znikną, klienci mają i będą mieli
potrzebę dotknięcia lub przymierzenia
przed zakupem garnków czy butów. I całe
szczęście.
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
| 79
40/0916/F
FOT. JACEK DOMINSKI/REPORTER
| 25
W
ków zdrowia, którzy również odwołują się
do obietnic. A nad gospodarką państwa,
jak miecz Damoklesa, wisi nierozważny
postulat obniżenia wieku emerytalnego.
To, że prezydent nie ugiął się pod presją frankowiczów, wydaje się ze wszech
miar uzasadnione, zwłaszcza że ich maksymalistyczne rewindykacje nie znajdują
przekonujących argumentów. Niemniej
poczucie nierealizowania obietnic zaczyna docierać do coraz szerszych grup
społecznych.
Wprawdzie PO dała w dwóch kadencjach tak wielki koncert niezrealizowanych zapewnień wyborczych, że PiS,
choćby się starało, najprawdopodobniej
nie będzie w stanie jej dorównać, ale nie
oznacza to, że tym razem obywatele nie
zwrócą uwagi na rozbieżność deklaracji
i działań. Partia Kaczyńskiego dochodziła
do władzy pod hasłem, że może być inaczej. Rozliczała swoich poprzedników za
niespełnione zobowiązania. Powtórzenie
tego grzechu z jej strony może być dużo
bardziej brzemienne w konsekwencje.
Plan Morawieckiego, który miał być impulsem dla polskiej gospodarki i pomógłby
zrealizować choćby część zapowiedzi, ciągle pozostaje w komputerowych projektach, a obserwatorzy przestają wiedzieć,
czy powodował to dotychczasowy brak
narzędzi, które dopiero teraz, po rekonstrukcji rządu, wicepremier uzyskał, czy
może są tego inne przyczyny, a sam projekt skrojony jest na wyrost.
DOROTA ŁOSIEWICZ
FOT. MAT. PRASOWE/PIOTR I PAWEŁ
publicysta
raz z upływem czasu społeczeństwo coraz słabiej reaguje na kolejne akcje przeciwników PiS i przyjąć można, że rząd
nie musi przejmować się opozycją. Jest
to jednak zwodniczy i niebezpieczny dla
władzy stan rzeczy. Bez ciśnienia opozycji dyscyplina rządzących zwykle ulega
rozluźnieniu, co zademonstrował dobrze
przypadek PO, a raz zainicjowany spadek
poparcia dla nich bywa procesem nieodwracalnym. Zdaje sobie z tego sprawę
lider PiS, Jarosław Kaczyński, niemniej
jego recepta na to zagrożenie może budzić wątpliwości.
64
KRAJ
WYZWANIA DLA WŁADZY
Wydawać by się mogło, że prawie 11 miesięcy po powołaniu gabinet Beaty Szydło
znajduje się w wyjątkowo korzystnej sytuacji. Opozycja kłóci się i integruje poprzez
podział. Strategia obalenia rządu PiS w manifestacjach ulicznych i zamieszkach
okazała się całkowitym niewypałem, a nadużywanie krańcowych epitetów oraz
kojarzenie partii Kaczyńskiego z wszystkim, co najgorsze, jak się można było domyślać
– pisałem o tym na łamach „wSieci” – doprowadziło do dewaluacji tej krytyki
3—9 PAŹDZIERNIKA 2016
ADAM CIESIELSKI
ŚWIAT
KRZYSZTOF FEUSETTE
84
NA KONIEC
PIOTR ZAREMBA
57
BRONISŁAW WILDSTEIN
Ž[
GOTOWANIE PIOTRA SEMKI
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
Ž[
Ž[
FRANCZYZY: W GRUPIE ŁATWIEJ
EWA WESOŁOWSKA
KUCHNIA
HISTORIA
KRAJ
22
Ž[
„WOŁYŃ” JAKO KONTRA
MARZENA NYKIEL
JANUSZ SZEWCZAK
78
TEST (NIE)SCENICZNY
56 KAMILA
ŁAPICKA
KOD ŻĄDNY KRWI
18
76
TEATR GRZEGORZA SCHETYNY
48
56
ŁUKASZ WARZECHA
Ž[
ROSZADY TO ZA MAŁO
STANISŁAW JANECKI
CZAS ALEKSANDRY KONIECZNEJ
54
PIOTR CYWIŃSKI, TOMASZ ŁYSIAK
KRYSTYNA GRZYBOWSKA
GOSPODARKA
WOJCIECH BIEDROŃ
43
52
ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
DOOKOŁA EUROPY
68
W SIECI KULTURY
FILMOWE KATHARSIS
12
ARTUR CEYROWSKI
Z ROBERTEM TEKIELIM
38 ROZMAWIAJĄ
JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
11
4|
33
KORSUN CHILI KORSUN
10
PISF. FILMOWA STAJNIA AUGIASZA
36
RYSZARD MAKOWSKI
9
KRAJ
30

Podobne dokumenty