Prace uczniów
Transkrypt
Prace uczniów
1. Monika Lis Nie wiem, czyli o trudnej historii, sztuce wyborów i podejmowaniu decyzji Interesującym faktem z życia prawie każdego młodego człowieka jest chęć przekroczenia granicy tajemnic dojrzałości. Marzenia te można porównać do hybrydy gatunkowej, gdyż wiążą się z podświadomym pożegnaniem dzieciństwa i wkroczeniem w świat dorosłości. Łatwo spostrzec, iż nastolatki z nadmierną sympatią sięgają po ubrania, perfumy i kosmetyki, będące wyznacznikami dorosłości. Opiekunowie usiłują limitować zakres naszych uprawnień, w celu zapewnienia ochrony i bezpieczeństwa przed szkodliwością tego świata. W tym momencie pozwolę sobie przytoczyć rozmowę rodzinną, która skłoniła mnie do powyższych refleksji. Tatuaż koleżanki - temat kluczowy - od kilku dni figurował w planie każdego dnia spędzanego z rodzicami. Dlaczego ona może, a ja nie? Dlaczego jej rodzice pozwalają na dwa kolczyki w nosie, a moi niekoniecznie? Przecież makijaż, tatuaże, stanowią sztukę ciała i umożliwiają wyrażenie własnej osobowości. Pozwalają na zachowanie odmienności, podkreślają naszą dorosłość. Nieustanne próby rozmów z rodzicami przekonały mnie, że należy zachować elastyczność. Nie można upierać się przy swoim stanowisku, lecz trzeba dopuszczać też inne możliwości. Temat kluczowy pozostawię do przemyślenia... poczekam, z nadzieją, że rodzice zrezygnują wreszcie z ograniczania mojej wolności. Debata nie zakończyła się dla mnie pomyślnie! Jak typowa nastolatka zaczęłam rozważać za i przeciw: iść za głosem rozsądku, za głosem rodziców czy podążać za głosem kolegów i mody? Jak typowa nastolatka: trochę buntowniczka, odrobinę tolerancyjna i wyrozumiała dziewczyna zaczęłam zastanawiać się nad tzw. muralami, dekoracjami nazywanymi malarstwem ściennym. Lubię wymieniać się poglądami z tymi, którzy sprowadzili mnie na świat, z rodzicami. Murale od zawsze nasuwały wolnościowe skojarzenia. Zaangażowanie w bieżące sprawy społeczne od stuleci towarzyszyło mieszkańcom miast, w miejscach, gdzie toczy się ich życie. Muralami na ogół zajmują się ludzie stosunkowo młodzi... młodzi, którzy chcieliby mieć wpływ na wszystko. Nawet podczas kupowania ubrań, podczas wyboru fasonu lub koloru bluzki, decyzja zakupu musi zostać zaakceptowana przez nastolatka... gwarantuje nam to wolność. Sugestie mamy czy koleżanki powinny utwierdzać kupującego w słuszności jego wyboru. Każdy podejmuje decyzje! A zatem wszyscy; ci duzi i mali, codziennie wybieramy! Wybieramy zabawki, program telewizyjny, ulubioną piosenkę, kolor samochodu, miejsce odpoczynku…. Nie powinniśmy kierować się decyzjami narzuconymi! Powyższe przykłady nasuwają definicję wolności, którą wyznaje i w kierunku, której podąża przeciętny nastolatek u progu XXI w.: „Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy.” A czym była wolność dla naszych przodków? Czy również kojarzyła się wyłącznie z przejawem buntu? Potwierdzeniem niedorzeczności owej hipotezy jest wypowiedź Malcolma X, którą pozwolę sobie przytoczyć: „Jeśli nie jesteś gotowy umrzeć za wolność, wyrzuć to słowo ze swojego słownika.” Na podstawie powyższego stwierdzenia możemy wywnioskować, że wolność reprezentowała pewną wartość. Stanowiła mobilizację do walki, dawała nadzieję patriotom: „Tylko słowo wolność potrafi mnie jeszcze porwać”. Obywatele Polski domagali się praw już za czasów oświecenia. Oczekiwali przeprowadzenia reform, które miały na celu ograniczenie absolutnej władzy króla, zmianę ładu społecznego tworzonego siłą oraz zniesienie nierówności społecznych. Na przełomie XVIII i XIX stulecia przez Europę przeszły rewolucje i wojny. W ich wyniku Europejczycy przestali czuć się poddanymi. Nauczyli się uważać siebie za obywateli; chcieli w sposób pełny i odpowiedzialny uczestniczyć w życiu państwa. Członkowie ogółu, tworzącego naród mają prawa i wolności obywatelskie, wynikające z praw naturalnych, z godności człowieka, niekoniecznie z dobrej woli władcy. W państwie komunistycznym niezawodną bronią przeciw Polakom była partia. Najważniejsze decyzje społeczne, decyzje o ustroju i sojuszach wchodziły w zakres jej obowiązków. W czasach PRL-u decydowała o wszystkim jedna partia, która od 1948 roku nosiła nazwę Polska Zjednoczona Partia Robotnicza (PZPR). W Polsce w pierwszych latach powojennych władza stosowała terror. Rządzący chcieli zastraszyć społeczeństwo, aby łatwiej im było sprawować przywództwo i zapobiec ewentualnym protestom. Tajna policja, jej agenci i informatorzy byli wszechobecni. Aresztowany mógł zostać dosłownie każdy... ten, kto należał podczas wojny do AK, komu nie odpowiadał istniejący porządek, kto słuchał zachodniego radia, opowiadał polityczne dowcipy. Więźniów poddawano okrutnemu śledztwu, skazywano na wieloletnie więzienia, a nawet na karę śmierci. Wielu pozbawionych wolności ginęło bez żadnego procesu w zimnych celach. Polacy byli niechętni komunizmowi z kilku powodów. Uważali PRL za zły ustrój, ponieważ odbierał ludziom wolność, własność i inicjatywę, deptał polską tradycję narodową i religijną, stworzył niewydolną i pełną absurdów gospodarkę. Polacy często nie godzili się z utratą niezależności. Wielokrotnie występowali przeciwko panującemu porządkowi – strajkowali i manifestowali na ulicach. Żądali wolności, praw, chleba. Moja babcia, jako przykładna, wrażliwa patriotka zawsze jest w stanie opowiedzieć mi ciekawostki z historii naszego kraju. Ostatnio opowiadała mi, czym była wolność dla moich dwudziestowiecznych rówieśników. Chłopcy z Grabówka, chłopcy z Chyloni Dzisiaj milicja użyła broni Dzielnieśmy stali, celnie rzucali Janek Wiśniewski padł ... Nie płaczcie matki, to nie na darmo Nad stocznią sztandar z czarną kokardą Za chleb i wolność, i nową Polskę Janek Wiśniewski padł Powyższy wiersz niewątpliwie zawiera odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie. Za chleb i wolność, i nową Polskę był w stanie walczyć osiemnastoletni chłopiec Zbyszek Godlewski, pierwowzór Janka Wiśniewskiego, na planie filmu Czarny Czwartek. Ballada mówi o młodym chłopaku zastrzelonym 17 grudnia 1970 roku w trakcie starć w rejonie stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia. Tego dnia załoga Stoczni Gdyńskiej po zakończeniu dzień wcześniej strajku została ostrzelana, gdy pracownicy szli do pracy. 17 września 1980 roku powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, który niósł nadzieję na naprawę rzeczywistości. Ludzie wszystkich zawodów – rolnicy, robotnicy, nauczyciele, dziennikarze wstępowali do „Solidarności”. Wkrótce było ich około 10 milionów. „Solidarność” nie była tylko związkiem zawodowym, była przede wszystkim ruchem społecznym niezależnym od partii komunistycznej. Ludzie „Solidarności” chcieli, aby do życia społecznego i politycznego powróciły wreszcie sprawiedliwość, prawda i wolność. Pragnęli walczyć o demokrację i suwerenność, ale nie zamierzali stosować przemocy. Władze komunistyczne uważały NSZZ„Solidarność” za niezwykle poważne zagrożenie. Były więc zdecydowane wyeliminować ją z życia społecznego i politycznego. 13 grudnia 1981 roku Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Władze zakazały działania „Solidarności”, wielu jej członków zostało aresztowanych. Zamknięto granice państwa, wyłączono na pewien czas telefony. W pierwszych tygodniach stanu wojennego obowiązywała godzina policyjna, niegdzie nie można było pojechać bez przepustki. Na drogach stały czołgi i posterunki wojskowe. Patrole legitymowały przechodniów, rewidowały samochody. Polacy byli wstrząśnięci wprowadzeniem stanu wojennego. Nie godzili się z utratą niezależności, organizowali strajki i demonstracje. W odpowiedzi władze wydawały rozkaz użycia broni. Kilkanaście osób zginęło podczas protestów i rozruchów. Najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla każdego Polaka byłaby rezygnacja z narodowej tożsamości. Jak pisał poeta, krytyk, opozycjonista i członek NSZZ „Solidarność” pan Stanisław Barańczak: Skoro już musisz krzyczeć, rób to cicho (ściany mają uszy), skoro już musisz kochać, zgaś światło (sąsiad ma lornetkę), skoro już musisz mieszkać, nie zamykaj drzwi (władza ma nakaz), skoro już musisz cierpieć, rób to we własnym domu(życie ma swoje prawa), skoro już musisz żyć, ogranicz się we wszystkim(wszystko ma swoje granice) Polacy nie stosowali się do pełnych ironii literackich rad Barańczaka. Przeciwstawiali się rzeczywistości w różny sposób. Ukazywały się nielegalne ulotki, gazety, książki. Kilkanaście tajnych stacji radiowych nadawało niezależny program. 13 dnia każdego miesiąca, wieczorem, w oknach mieszkań Świdnika, Lublina…. płonęły świece. Szczególnym miejscem spotkań w czasie stanu wojennego stały się dla Polaków kościoły. Msze odprawiane w rocznice ważnych wydarzeń pozwalały wiernym okazać przywiązanie do takich wartości, jak tradycja i wolność. Ludzie spotykali się w kościołach, aby posłuchać homilii i wykładu, recytacji poezji patriotycznej i pieśni, przygotować paczki z ciepłą odzieżą i żywnością dla najbardziej potrzebujących. W 1983 r. władze ogłosiły zniesienie stanu wojennego, który nie poprawił fatalnej sytuacji gospodarczej. Życie zwykłych ludzi było bardzo ciężkie, stało się wyzwaniem. W sklepach ciągle brakowało podstawowych towarów, a kolejki po nie ustawiały się od świtu. Wiosną 1988 roku przez Polskę przeszła fala strajków. Buntownicy żądali przywrócenia „Solidarności”. Władze zdecydowały się na obrady. Przy „okrągłym stole” zasiedli przedstawiciele rządu oraz przywódcy i działacze „Solidarności”. Rozmowy trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 roku. Wymagały trafnych argumentów, były długie i trudne. Przedstawiciele rządu czuli się silni, gdyż mieli po swojej stronie wojsko i policję. Nie należy też zapominać, iż w Polsce stacjonowali ciągle żołnierze Armii Radzieckiej. Z kolei przedstawicieli „Solidarności” popierała większość społeczeństwa, pragnąca wolności i demokracji. Jednak idea, że Polacy powinni ze sobą rozmawiać, zwyciężyła. Obie strony zawarły porozumienie, które przewidywało wznowienie „Solidarności, zorganizowanie częściowo wolnych wyborów do sejmu i całkowicie wolnych do senatu. Planowano też utworzyć urząd prezydenta. Wybory odbyły się w czerwcu 1989 roku i przyniosły wspaniałe zwycięstwo „Solidarności”. Parlament przywrócił państwu tradycyjną nazwę – Rzeczpospolita Polska, a Białemu Orłu, godłu państwa – koronę. Czymże bowiem jest wolność? „Tym, że człowiek chce być odpowiedzialny za siebie. Że utrzymuje dystans, który dzieli ludzi. Że staje się coraz bardziej obojętny wobec mozołu, srogości, niedostatków, nawet wobec życia. Że dla swej sprawy jest gotowy poświęcić ludzi, włącznie z samym sobą.” Polakom zależało na wolności od zawsze, od początku świata. Tak było, tak jest i tak będzie! Chociaż każdy z nas interpretuje ją w nieco inny sposób, to jestem pewna, że pozostanie wartością nie do zastąpienia. Moi dziadkowie, moi rodzice, moi bliscy brali udział w czerwcowych wyborach pamiętnego 1989 roku. Mam już/zaledwie piętnaście lat, na co dzień podejmuję wybory. Bywają one przemyślane, ale nie zawsze słuszne. Ufam, że nauczę się sztuki wyboru, sztuki patrzenia na moje własne korzyści, ale też na dobro kraju. http://teatrnn.pl/leksykon/node/2675/strajki_w_%C5%9Bwidniku 2. Natalia Surma Przede wszystkim liczą się ludzie… Od powstania państwa polskiego do dnia dzisiejszego Polacy musieli zmagać się z życiem. Nazwijmy rzeczy po imieniu-historia Polski jest usiana makabrycznymi wydarzeniami, splamiona potem i krwią. Pod ciągłym zwierzchnictwem największych europejskich mocarstw, wydawać by się mogło, że, my Polacy, pozostajemy bez szans na zachowanie swojej odrębności. Są jednak wartości, które wyróżniają Polaków - są waleczni i silni, nie dają sobą pomiatać, chowają w sercu swoją polskość i patriotyzm. Mimo wielu kryzysów: wojen, rozbiorów, okupacji, dzięki religii, hartowi ducha i patriotycznym zrywom żyjemy tu i teraz, w wolnym kraju. Samymi chęciami i gorącym sercem jednak nikt nic nie zwojuje. To czyny świadczą o wartości człowieka. Przełomowym osiągnięciem polskiej opozycji walczącej o wolność były pierwsze parlamentarne wybory, które zakończyły złą passę, kładąc kres peerelowskiemu reżimowi. Na wstępie warto skupić się na bohaterstwie naszych rodaków, jakie bliskie było niejednemu w czasie okupacji niemieckiej i drugiej połowie XX w. Możemy to jednak zinterpretować różnie. Sprawa wygląda bowiem całkiem inaczej, kiedy porównamy „bohatera” z Bohaterem. Tych pierwszych było niestety co niemiara. Ich sylwetkę możemy odnaleźć w wielu tekstach literackich. Posłużmy się na przykład jednym z opowiadań Sławomira Mrożka - prozaika i dramatopisarza słynącego z ironicznego podejścia do tematów politycznych i społecznych. Tekst pod tytułem „Ostatni husarz”, to idealne odzwierciedlenie typowego „bohatera”. Główną postacią jest Lucuś - mąż, ojciec, syn, a co najważniejsze, protagonista w walce z bolszewizmem. Działający w ukryciu. W oczach rodziny ten, który naraża życie, aby ratować rodaków. Niepozornie, co jakiś czas, wstępuje do szaletu publicznego, aby tam, zalany siódmymi potami, wypełnić swoją dziejową misję – drżącą ręką wypisuje antykomunistyczne hasła. Misja wykonana, jest szczęśliwy, dumny, w oczach żony zyskuje bezcenne uznanie. Co się jednak dzieje, kiedy miejsce jego kluczowych działań opozycyjnych zostaje zajęte przez wroga? Oto komunistyczne władze zarządzają remont szaletów - gdzie spiskować, gdzie dać upust nienawiści wobec rządzących? Dla bohaterstwa nie ma granic. Trafia do lasu i tam, pod osłoną ciemności, zamiast ołówkiem posługuje się patykiem, kreśli na śniegu te same słowa. Misję wykonał. Teraz, ze świadomością spełnienia, do grobu wejdzie spokojny i w bohaterskiej poświacie. Z aureolą patrioty, kombatanta, bohatera! Przytoczona postawa Lucusia daje nam spojrzenie na ludzi jego pokroju, których w realnym życiu nietrudno było spotkać. Marzenia o sławie bohatera, o szacunku, zuchwalstwo, próżność, bezmyślność – oto cechy „bohaterszczyzny”. W wyścigu za poświęceniem dla idei, dla Ojczyzny prawdziwy wydźwięk tego czynu został wypaczony, bo ludzie chcieli poczuć się dobrze z samymi sobą, dowartościowywali się bezsensownymi, pozornymi działaniami. Było ich wielu, jednak nie przeważajmy szali nieudaczników. W historii opozycji dopatrzymy się wielu prawdziwych bohaterów, którzy działali świadomie, narażając siebie i bliskich na represje. Ludzi, którzy faktycznie wpłynęli na przebieg wydarzeń prowadzących do wolnej Polski. „Bo czy chodzi o Polskę niepodległą, czy o obronę praw człowieka i obywatela, czy o socjalizm, to przecież przede wszystkim liczą się ludzie, których lubiłem, zapamiętałem, którym pomogłem żyć.” Autor tych słów, Jacek Kuroń, to jeden z czołowych opozycjonistów, działaczy „Solidarności”, uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Według niektórych godny podziwu bohater narodowy, w oczach innych zdrajca i ideowy komunista. Z całą pewnością rewolucjonista, gdyż walczył o prawa pokrzywdzonych, o przejęcie kontroli nad komunistami przez ludzi odpowiedzialnych i dających nadzieję na lepsze jutro. Nie można odmówić mu dokonań. W wielu tekstach publicystycznych krytykował panujący ustrój, co przypłacił wolnością, wiele razy skazywany na więzienie. W czasie III RP stał się jednym z najważniejszych polityków w kraju, co wykorzystał kandydując na urząd prezydenta w 1995 r. W jego odznaczeniach możemy doszukać się między innymi: Orderu Orła Białego czy francuskiej Legii honorowej. Te i inne wyróżnienia świadczą o potędze i zasługach Jacka Kuronia dla państwa polskiego. „Jacek Kuroń pozostawił po sobie przekonanie, że po pierwsze, trzeba się buntować i trzeba bardzo wiele wymagać od siebie i od świata. To Jego najsilniejsze przesłanie, dotyczące ludzkiego kształtu, ludzkich postaw.” Jacek Żakowski, publicysta. Jak każdy, Kuroń miał swoich zwolenników i wrogów, jednak nie do podważenia jest fakt, iż jego wkład w dążenie do stworzenia państwa demokratycznego, był jednym z niewielu tak znaczących. „Obowiązkiem ludzi myślących jest przeciwstawianie się wszelkim formom nietolerancji i solidarność z tymi, których dotyka nietolerancja.” - tym przekonaniem kierował się Jacek Kuroń w całej swojej opozycyjnej karierze. Dlaczego warto pamiętać Jacka Kuronia? To on rozdawał bezdomnym zupki, to on sercem związany był z Lublinem, to on dążył do pojednania między Polakami i mieszkańcami Ukrainy. Walka z peerelowskim ustrojem nie zamykała się jednak tylko w klamrach polityki. Jak wiadomo, tym, co najbardziej trafia do ludzi i budzi w nich emocje, przemyślenia, jest literatura. W latach 1960-1970 powstała formacja literacka Nowa Fala. Cechowała się ona rzeczywistym spojrzeniem na świat oraz sprzeciwianiem się tzw. nowomowie polityczno – propagandowej. Do Nowej Fali należeli m. in. Stanisław Barańczak czy Adam Zagajewski, prowadzący opozycję literacką. Często uniemożliwiał im to jednak panujący reżim-cenzura i inwigilacja. Pojęcie wolność słowa nie istniało. Pojęcie prywatności również. Nic nie miało szansy przejść do świadomości obywatelskiej bez uprzedniego zweryfikowania treści. Dlatego też wielu twórców lat 80-tych działało w tzw. wydawnictwach podziemnych (w drugim obiegu), które nielegalnie rozpowszechniały kopie publikacji, bez zezwolenia urzędu cenzury. W tym momencie warto przytoczyć fragment jednego z tekstów Barańczaka, dotyczącego właśnie tematyki propagandowej. Żyjemy w określonej epoce (odchrząknięcie) i z tego trzeba sobie, nieprawda, zdać z całą jasnością. Sprawę. Żyjemy w (bulgot z karafki) określonej, nieprawda, epoce, w epoce ciągłych wysiłków na rzecz, w epoce narastających i zaostrzających się i tak dalej (siorbnięcie), nieprawda, konfliktów. Określona epoka (frag.) Powyższy fragment jest wymownym przykładem podejścia twórców tamtych czasów do panującego ustroju i władzy. Wiersz „Określona epoka” to typowa parodia-wypowiedź jednego z polityków przedstawiona w krzywym zwierciadle. W sposobie przemawiania pozornie anonimowego polityka, któremu wydaje się, że brzmi donośnie niczym grecki Demostenes, niczym uczony retor, z łatwością można zauważyć niechlujny sposób wypowiedzi, graniczący wręcz z brakiem szacunku do słuchacza. Tę konkluzję potęgują liczne wtrącenia umieszczone w tekście: dźwiękonaśladowczy bulgot z karafki, sugestywne siorbnięcie. Nawet po kilku próbach uważnego wczytania się w słowa, nie można zrozumieć treści. Mówca posługuje się językiem partii, frazesami, powtarzanymi wtrąceniami i niepoprawnymi zabiegami stylistycznymi. Nie jest to przypadkowe, gdyż dzięki staraniom Barańczaka zyskujemy spojrzenie na mentalność i sposób myślenia „partyjnych”. Przemawiając, próbują zwrócić uwagę obywatela, wzbudzić jego entuzjazm i podziw, nie przekazując tak naprawdę żadnych konkretnych informacji. Nie ma się co dziwić -nie mieli przecież zbyt wiele do powiedzenia, gdyż nie walczyli o lepsze jutro, próbowali wmówić ludziom, że jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej. Ostatnie wersy tekstu Stanisława Barańczaka: „Żyjemy w określonej epoce, taka/jest prawda, nieprawda/ i innej prawdy nie ma.”, wyraźnie wskazują na to, że polityk sam nie wie jaka jest prawda, gubi się w swoich banałach. Jak już wcześniej wspomniałam, Stanisław Barańczak posłużył się ironicznym, prześmiewczym spojrzeniem na kompetencje polityków w czasie PRL-u. Symbolicznie przedstawił sposób wypowiedzi, który był nijaki. Świadczy to o tym, że władza znalazła się w rękach nieodpowiednich ludzi i dlatego też sprawy toczyły się w tym a nie innym kierunku. Musiały się one jednak zatrzymać i zawrócić w stronę lepszego jutra. Stało się to po wielu latach zmagań z ustrojem uwłaczającym szarym zjadaczom chleba, którzy chcieli godnie przejść przez życie. Od czasów powojennych, przez rok 1980 r. walczyli z brakiem poszanowania dla innych ludzi. Na początek próbowali wybronić się postulatami, starali się o pokojowe porozumienie z władzami. Apelacje jednak na nic się nie zdały. Z tego też względu ludziom nie pozostało nic innego, jak bunt i strajki. Rozpoczęty 14 sierpnia protest w Stoczni Gdańskiej dał iskrę. I zaczął się pożar! Żar, który ogarnął kraj od północy po Śląsk. Wkrótce strajki objęły tereny całej Polski, podjęto decyzję o wygłoszeniu 21 postulatów dających szansę na porozumienie. Uznano je jednak za zbyt radykalne, zostały odrzucone. Groźby o ataku zbrojnym zaprzyjaźnionych z partią komunistyczną sąsiadów nie ostudziły zapału strajkujących. W tej sytuacji partia była zmuszona negocjować. Tak oto przedstawiciele komitetów strajkowych podpisali wraz z rządzącą partią porozumienie sierpniowe. Utworzono „Solidarność”. Związek nie miał szansy się rozwinąć, gdyż już w roku 1981, w czasie stanu wojennego, został zdelegalizowany. Od tego czasu strajki zwalczane były otwartym ogniem, który pochłonął wiele ofiar. Od pamiętnego dnia, 13 grudnia 1981 r., warunki życia w Polsce pogorszyły się jeszcze bardziej. Kartki żywnościowe, nadzór nad codziennym życiem, podsłuchy, inwigilacja- wszystko się nasiliło. Nadzieja na polepszenie sytuacji malała z każdym dniem... W końcu nadszedł czas zwrotu o 180 stopni. Po ośmiu latach wewnętrznej, bratobójczej niewoli, cień szansy miały dać obrady Okrągłego Stołu, wywołane mądrością, uporem i protestami społecznymi. Ciąg pierwszych pokojowych rozmów i negocjacji pomiędzy partią a opozycją. Przedsięwzięcie nie cieszyło się z początku przychylnością wrogów opozycji, gdyż znaczyło w ich oczach słabość i przyznanie do braku siły do sprawowania władzy nad Polską. Obrady jednak rozpoczęły się 6 lutego. Uczestniczyło w nich wielu przedstawicieli, w tym opozycja, partia rządząca i duchowni. Przyszedł czas powolnych zmian. Wybory parlamentarne odbyły się w czerwcu. Zdecydowane zwycięstwo przypadło opozycji solidarnościowej z Lechem Wałęsą na czele. Zajęła ona 99% miejsc w Senacie i dostała 161 mandatów, przydzielonych jej w wyborach. Sromotna porażka partii komunistycznych zapoczątkowała demokratyczne przemiany ustrojowe państwa polskiego. Dzięki upadkowi listy krajowej poza parlamentem znalazła się większość przedstawicieli obozu władzy. Mimo objęcia stanowiska prezydenta przez Wojciecha Jaruzelskiego, współpraca pomiędzy prokomunistycznymi partiami była utrudniona. Wybory okazały się kluczowym wydarzeniem dla upadku komunizmu oraz powstania III Rzeczypospolitej. W tym samym roku parlament przyjął pakiet nowych ustaw gospodarczych oraz dokonał nowelizacji konstytucji, w wyniku której zmieniono m.in. nazwę państwa polskiego z Rzeczpospolitej Polskiej Ludowej na Rzeczpospolitą Polską. Nasz kraj był pierwszym z tzw. bloku wschodniego, gdzie opozycja demokratyczna miała realny wpływ na sprawowanie władzy. Był to swego rodzaju sygnał dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej do walki o demokrację. Bo kluczem do dobrze prowadzonego państwa z dumnymi z niego obywatelami jest właśnie ona. Od bohaterów do demokracji. Oto mapa ku odrodzeniu Polski. Dzięki nieznanym dzisiaj młodzieży bohaterom możemy żyć w wolnym państwie, nie martwiąc się o teraźniejszość i przyszłość. Mamy o wiele więcej możliwości niż nasi dziadkowie. Możemy spełniać swoje marzenia, mamy otwarte drzwi do wielkiego świata, do świata nauki, do świata podróży, do wolności słowa. Granice nas nie obowiązują, możemy spełniać się w każdej dziedzinie. Wolność - skarb za jaki powinniśmy być dozgonnie wdzięczni ludziom, którzy narażali życie za Polskę. „Wolność – to wśród życia gór i chmur, poprzez każdy bór i mur znać przejście” - jak śpiewał Marek Grechuta. Pamiętajmy o tych, dzięki którym Polska jest wolna, z każdym rokiem rozwija się i rośnie w siłę dla swoich obywateli. Pamiętajmy: o Tadeuszu Mazowieckim, o Stefanie Bratkowskim, o Henryku Samsonowiczu, o Zbigniewie Bujaku, o Lechu Wałęsie, pamiętajmy o lubelskich działaczach: o Januszu Krupskim, o Janie Magierskim, o Wojciechu Samolińskim, o Henryku Gontarzu, o Bogdanie Borusewiczu, o audycjach nadawanych przez Radio Solidarność Świdnik. Pamiętajmy o 138 internowanych z województwa lubelskiego. Było ich wielu. Każdemu należy się szacunek i minuta pamięci. Dzięki nim, dzięki wyborom uczę się języka hiszpańskiego, oglądam amerykańskie filmy, znam najnowsze przeboje, robię zakupy w firmowych sklepach, podróżuję po Europie, a przede wszystkim nie czuję się gorsza od innych młodych Europejczyków! BIBLIOGRAFIA • • • • • ość” http://prawica.net/node/4883 http://pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Polsce_w_1989_roku http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowa_Fala_(literatura_polska) http://portalwiedzy.onet.pl/54607,,,,nowa_fala,haslo.html http://pl.wikipedia.org/wiki/Niezależny_Samorządny_Związek_Zawodowy_„Solidarn 3. Alicja Mazurek Bo wolność… Tegoroczne Święta Wielkanocne były zdecydowanie inne niż poprzednie. Po raz pierwszy spędziliśmy je u mojej babci (pozostałe były urządzane u nas). Siedząc przy świątecznym stole, rozmawialiśmy na wiele różnych tematów, lecz jeden z nich wyjątkowo mnie poruszył. Mianowicie babcia zaczęła wspominać życie w komunistycznej Polsce. Zdziwiło mnie, ile problemów mieli ludzie w tamtym czasie: zaczynając od codziennych zakupów, a kończąc na życiu politycznym. Zacznijmy od przyjrzenia się tym zakupom. Po pierwsze, żeby coś kupić trzeba było stać wiele godzin w kolejce, nawet parę dni lub godzin przed otwarciem sklepu. Aby nie marnować czasu, często opłacało się tak zwanego stacza, który zajmował miejsce w kolejce zamiast nas. Kiedy w końcu nadeszła nasza kolej i tak nie mogliśmy kupować ile chcemy, ponieważ wszystko było na kartki. Takich utrudnień było mnóstwo w każdej dziedzinie życia, lecz teraz nie będziemy się nimi zajmować, ponieważ chciałabym omówić problemy polityczne, z którymi musieli się zmierzyć Polacy. Ludzie przeciętni, tacy jak my teraz, nie uczestniczyli w ogóle w życiu politycznym. Co prawda mogli głosować, lecz co z tego, jeżeli wyniki wyborów i tak były fałszowane. Jedynymi ludźmi, którzy w jakiś sposób się liczyli, byli członkowie partii. Ich głosy miały prawdziwe znaczenie, to oni mogli piastować stanowiska w urzędach. W pewnym momencie ludziom przestało się to podobać. Zaczęli zadawać sobie pytanie: dlaczego nie decydują o państwie, w którym żyją? Powoli się buntowali. Nie chcieli dłużej prowadzić takiego życia. Byli gotowi do działania, ale nie miał ich kto poprowadzić. Do tej sytuacji idealnie pasuje cytat z opowiadania Sławomira Mrożka pod tytułem „Ostatni husarz” : „W naszych czasach trzeba się narażać. Sprawie potrzebni są ludzie nieustraszeni”. Na szczęście zjawili się tacy ludzie. To oni utworzyli KOR, to oni założyli Solidarność, to oni rozpoczęli rozmowy przy okrągłym stole! Był wśród nich Jacek Kuroń – polski polityk. Stał się jednym z przywódców opozycji, poprowadził rebeliantów. Między innymi to dzięki niemu Lechowi Wałęsie, Tadeuszowi Mazowieckiemu 4 czerwca 1989 roku mogły odbyć się pierwsze wolne wybory, po których wszystko się zmieniło. Od tamtej pory głosy wszystkich ludzi są równe, nie ma fałszowania wyborów i każdy czuje się tak samo ważny. W tym miejscu warto zastanowić się, czym w ogóle jest wolność. Słowo „wolność” jest pojęciem względnym, gdyż dla każdego ma inne znaczenie. Wolnością zazwyczaj określamy to czego potrzebujemy, to co sprawia, że czujemy się niezależni, szczęśliwi. Aby porównać różne „rodzaje wolności”, przytoczę kilka grup społecznych oraz znaczenie jakie ma dla każdej z nich to pojęcie. Najpierw Kolumbowie. Kolumbami nazywamy pokolenie urodzone w latach 20-stych ubiegłego wieku. W momencie, gdy wkraczali w dorosłość – w 1939 roku – wybuchła II wojna światowa. Nie mogli cieszyć się najpiękniejszymi latami swojego życia. Młodość, czas zabaw, pierwsza miłość, nauka – to wszystko zostało im odebrane. Ci pełni życia, młodzi ludzie nie mogli robić tego, czego pragnęli. Musieli podjąć decyzję, walczyć za Polskę czy czekać aż ktoś wywalczy wolność. W takiej sytuacji, czym mogła być dla nich wolność? Oczywiście niepodległą ojczyzną, o którą walczyli. A jak rozumieli wolność opozycjoniści? Na początek zadajmy sobie pytanie, kim byli i skąd się wzięli? Opozycja była grupą ludzi sprzeciwiającą się rządowi w komunistycznej Polsce. Powstała przez niezadowolenie ludzi, którzy czuli się wykluczeni z życia politycznego państwa. W czasach PRL-u liczyli się tylko ludzie należący do partii. Opozycjoniści chcieli to zmienić. Chcieli, żeby wszyscy obywatele byli sobie równi. To właśnie dla nich wolność była najważniejsza. Równouprawnienie wszystkich, prawo głosu, prawo pracy ludzi partyjnych i tych spoza partii. Na koniec chciałabym zastanowić się, czym dla mnie jest wolność? Jestem przeciętną nastolatką, jakich w Polsce wiele. Uważam, że wolność lub jej brak odnajduję w codziennych sytuacjach. Brakuje mi jej, gdy dostaję różnego typu zakazy i nakazy. W takich momentach czuję, że moje zdanie nie ma żadnego znaczenia, ponieważ i tak muszę zrobić to, co do mnie należy. Wolność pojawia się w chwili, kiedy nic nade mną nie ciąży. Kiedy mogę robić to na co mam ochotę i wiem, że nikomu tym nie zaszkodzę. Takim stanem najczęściej mogę cieszyć się podczas wolnych dni, gdyż mam wtedy o wiele mniej obowiązków. Podsumowując, gdy mówimy słowo „wolność” każdy widzi coś innego, lecz generalnie jest to możliwość spełniania swoich pragnień. Według mnie, każdy zasługuje na wolność, ponieważ bez wolności nigdy nie będziemy szczęśliwi. A przecież do tego właśnie w życiu dążymy.