Młodzież Gimnazjum nr 536 we Włodawie a okupacja niemiecka

Transkrypt

Młodzież Gimnazjum nr 536 we Włodawie a okupacja niemiecka
Piotr A. Czyż
(Włodawa)
Młodzież Gimnazjum nr 536 we Włodawie a okupacja niemiecka.
Na kilka dni przed wybuchem drugiej wojny światowej 22 sierpnia 1939 r.
Adolf Hitler tak tłumaczył dowódcom Wehrmachtu swoją wizję wojny z Polską:
„Zamknąć serce na współczucie. Brutalna akcja. 80 milionów ludzi musi otrzymać
to, co im się prawnie należy. Ich egzystencja musi zostać zapewniona. Rację ma
silniejszy. [Należy postępować] z największą brutalnością”1.
Niniejszy artykuł jest próbą naświetlenia polityki okupanta niemieckiego2
wobec ludności polskiej zamieszkujący tereny miasta Włodawa, jak również powiatu włodawskiego na przykładzie włodawskiej młodzieży. Cennym punktem
odniesienia do okresu okupacji są wspomnienia osób indywidualnych, osób z potężnym bagażem doświadczeń, przeżyć. W każdym mieście, czy miasteczku okupant przeprowadzał swoją politykę okupacyjną wobec społeczeństwa zamieszkującego miasta, to samo odbywało się we Włodawie i okolicy miasta. Wspomnienia
te stanowią zbiór 24 nagrań sporządzonych na magnetycznych taśmach szpulowych audio. Nagrania – dotąd nie publikowane (wyjątkiem są wspomnienia pani
Henryki Bartnickiej3) – przechowywane są obecnie w dziale historii Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego we Włodawie, które zostały utrwalone przez
włodawskiego nauczyciela historii Henryka Osypiuka. Nagrania wcześniej znajdowały się w Szkolnej Izbie Pamięci przy Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Kościuszki4 następnie zostały przekazane do działu historii Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego5.
Najbardziej doświadczoną przeżyciami okresu okupacji była młodzież stająca u progu dorosłego życia, u progu wyboru dalszej drogi życiowej. Właśnie
młodzież w czasie okupacji wcześniej się usamodzielniała – głównie przez wejście
w wir życia konspiracyjnego, a także wobec konieczności zarobkowania. Natomiast w rodzinach żydowskich w obliczu tragicznej sytuacji następowało zwarcie,
1
D. Geppert, Ch. Glauning, Historia i Pamięć. Wojna i praca przymusowa na przykładzie Polski [w:] Erinnerung bewahren. Sklaven und Zwangsarbeitter des Dritten Reichs aus Polen 1939-1945/ Zachować pamięć.
Praca przymusowa i niewolnicza obywateli polskich na rzecz Trzeciej Rzeszy w latach 1939-1945, Fundacja
„Polsko-Niemieckie Pojednanie”, Warszawa 2009, s. 27; M. Wild, Generation des Unbedingten, Hamburg
2002, s, 420.
2
Szerzej na temat polityki okupacyjnej możemy znaleźć m.in. w pracach: Cz. Madajczyk, Lubelszczyzna
w polityce okupanta, [w:] Zeszyty Majdanka, t. II, Lublin 1967; Cz. Madajczyk, Polityka okupanta hitlerowskiego
na ziemiach polskich 1939-1945 [w:] Wojna i okupacja na ziemiach polskich 1939-1945, pod red. Władysława Góry, Warszawa 1984; Z. Mańkowski, Między Wisłą a Bugiem. Studium o polityce okupanta i postawach społeczeństwa, Lublin 1982; M. Wardzyńska, Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce „Intelligenzatkion”, Warszawa 2009; Okupacja niemiecka ziem polskich (1939-1945) w historiografii polskiej i niemieckiej, „Pamięć i Sprawiedliwość”, 1 (14) 2009.
3
P. A. Czyż, Wspomnienia Henryki Tajchert z Włodawy – więźniarki Zamku Lubelskiego, Ravensbrück
i Bergen-Belsen, [w:] Radzyński Rocznik Humanistyczny, t. XI, Radzyń Podlaski 2013, s. 71-84
4
Obecnie I Liceum Ogólnokształcące we Włodawie im. Tadeusza Kościuszki.
5
W skład nagrań wchodzą wspomnienia Jerzego Jagiełły, Czesława Śliwczyńskiego, Antoniego Chorążego,
Józefy Pilars, Józefa Klaudy, Mieczysława Bajuka, Leokadii Chorąży, Heleny Jagiełło, Ewy Partyki, Krystyny Kaczorowej, Jerzego Partyki, Henryki Tajchert, Kazimierza Grzebuły, Antoniego Borysika, Franciszka
Stupki, Kazimierza Wołczuka, Anny Wołczuk.
37
umocnienie pozycji rodziców. W warunkach wojny dojrzewały do samodzielnej
działalności młode roczniki 1920-1927 – zwane pokoleniem Kolumbów – dojrzewały szybciej, sprzyjała ku temu każda wojna, a ściślej doświadczenia, które przynosi, i hart, który rodzi walkę. Specyfikę stanowiło to, że była to pierwsza generacja wychowana w odrodzonej Polsce po 1918 r. Warunki życia podziemnego nie
odgradzały młodych od samodzielnego udziału w życiu, co więcej, okupacja
sprzyjała pokoleniowej zmianie warty. Wielu z tych którzy przeżyli, szybko mogło podjąć trudne i odpowiedzialne zadania w życiu publicznym powojennej Polski6.
Świadectwa pamięci, bo tak można mówić o tych nagraniach są dowodem
historii miasta Włodawy jak i regionu włodawskiego. To nie tylko wspomnienia
mówiące o sytuacji panującej we Włodawie podczas okupacji, ale również wspomnienia partyzanckie, jak również wspomnienia związane z przymusowymi robotami na terenie III Rzeszy Niemieckiej, oraz deportacje do obozów koncentracyjnych na terenie Generalnego Gubernatorstwa jak i do obozów na terenie Rzeszy7.
Oprócz wspomnianych nagrań, należy również wymienić wywiady
z ostatnimi świadkami wydarzeń okresu wojny i okupacji. Autor miał przyjemność przeprowadzenia wywiadu z panią Reginą Jachimczuk8. Również wydane
przez Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego wspomnienia majora Romulada Kompfa, opisujące sytuację panującą we Włodawie pt. Nadbużański zryw.
Wspomnienia z lat okupacji hitlerowskiej majora Romualda Kompfa ps. „Rokicz”, byłego
D-cy III Bat. 7 pp. AK wydanych w serii Zeszytów Muzealnych9.
W swoich wspomnieniach major Romuald Kompf tak opisuje miasto Włodawa: „(…) po prostu zwykłe kresowe miasteczko jakich było wiele na wschodnich terenach Polski. Całą ozdobą miasteczka Włodawy było jego piękne położenie na wzgórzu, wiele zieleni i malownicza rzeka Bug kręto płynąca na dole oraz
olbrzymi staw oddzielony od rzeki groblą z rozłożystymi na niej wierzbami,
w którym gnieździły się niezliczone ilości różnego gatunku śpiewającego ptactwa.
W mieście kilka zabytkowych obiektów, jak: barokowy kościół dawny Klasztor
Ojców Paulinów z 1717 roku założony przez Księcia Czartoryskiego i Pocieja
(1741-1780 r.) oraz tuż obok kompleks budynków poklaszlornych, (…). W dole od
strony południowej był dziki park miejski [fragment nieczytelny „okalany" - dop.
red.] wysokimi starymi topolami, a jeszcze niżej w odległości do 300 m płynąca
majestatycznie rzeczka Włodawka, przy której jakby na straży stał młyn wodny
pana Teofila Zalewskiego i Spółki. W głębi ulicy Kościuszki stał pomnik Naczelni6
Cz. Madajczyk, Polityka okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich 1939-1945 [w:] Wojna i okupacja
na ziemiach polskich 1939-1945, pod red. Władysława Góry, Warszawa 1984, s. 85.
7
Więcej wspomnień można odszukać w publikacjach wydanych przez Fundację „Polsko-Niemieckie Pojednanie”: Ocaleni z Mauthausen, Relacje polskich więźniów obozów nazistowskich systemu MauthausenGusen, Warszawa 2010; Berlin. Wspomnienia Polaków z robót przymusowych w stolicy III Rzeszy w latach
1939-1945, Warszawa 2012; Nazajutrz. Powstańcy warszawscy w obozach jenieckich. Wybór relacji i wspomnień, Warszawa 2013; Ostpreussen. Wspomnienia Polaków wywiezionych na roboty –przymusowe do Prus
Wschodnich w latach 1939-1945, Warszawa 2010.
8
Regina Jachimczuk z d. Mazurek, urodzona 8 listopada 1923 r. w Brześciu nad Bugiem, emerytowana polonistka, absolwentka Gimnazjum nr 536 po reformie oświatowej w 1966 r. Liceum Ogólnokształcącego im.
Tadeusza Kościuszki we Włodawie.
9
R. Kompf, Nadbużański zryw. Wspomnienia z lat okupacji hitlerowskiej majora Romualda Kompfa ps.
„Rokicz”, byłego D-cy III Bat. 7 pp. AK, [w:] Zeszyty Muzealne, t. 15, Włodawa 2008.
38
ka Tadeusza Kościuszki ufundowany przez społeczeństwo włodawskie, za nim
mały park kasztanowy i piękna stylowa Cerkiew prawosławna z kopułami. Dalej
w centrum miasta na rynku zabytkowy czworobok mocno zniszczony i zaniedbany. Na ulicy Solnej dwie prastare Synagogi żydowskie i przy końcu lej ulicy piętrowy drewniany budynek Magistratu, a obok remiza strażacka z wieżyczką do
ćwiczeń ochotniczej straży pożarnej. Jeszcze nieco dalej młyn i elektrownia żydowska Czerwonogóry i Barenholca. W drugim znów kierunku miasta na północ
ulica Różaniecka na której (…) murowana jednopiętrowa Szkoła Podstawowa i po
przeciwnej stronie budynek skarbowców, za nim ogrody, cmentarz katolickoprawosławny, tartak, szpital powiatowy, dwa bloki mieszkalne dla rodzin wojskowych i koszary 9 PAC. W centrum miasta były małe, wąskie uliczki z wybrukowaną jezdnią, niskie drewniane domki ze sklepikami i różne stragany, co
nadawało miasteczku wygląd wybitnie kresowy Mieszkańcy miasta stanowili
ludność mieszaną, to jest około 5 tysięcy było Polaków, około 3,5 tysiąca Żydów
i do 2-ch tysięcy różnej narodowości, a więc: Rusinów, Białorusinów i Ukraińców.
W tym około 55% było mieszczan grupowanych przeważnie w rozległych osiedlach: Zabagonie, Starosiele i Podzamcze i utrzymujących się z rolnictwa oraz
rzemiosła - murarze, cieśle, kowale, zduni itp. - około 15% ludności stanowili
urzędnicy zamieszkali przeważnie na Placu Musztry, trochę w centrum i na peryferiach miasta, 20% było Żydów w samym centrum miasta, utrzymujących się
z handlu, krawiectwa, rzemiosła, jak: szewstwa, szklarstwa. blacharstwa itp. i około 10% robotników i wyrobników. Oprócz cotygodniowych jarmarków w czwartki, na które zjeżdżali chłopi furmankami z okolicznych wiosek, by sprzedać swoje
płody rolnicze, nabiał, jajka i kury lub prosiaki, cielęta, krowy i konie, a zakupić
w zamian za zdobyły grosz naftę, sól, cukier, śledzie lub jakieś artykuły gospodarstwa domowego, materiały lub gotową odzież w sklepikach żydowskich - nic
szczególnego w miasteczku się nie działo. Do specyficznych swego rodzaju atrakcji mieszkańców miasteczka należały niedziele i święta, w czasie których miasto
nabierało jakiegoś odmiennego charakteru i uroczystego wyglądu. Urzędnicy
z różnych instytucji i biur poubierani w odświętne szaty, a mieszczanie w swoje
regionalne stroje Podlasia, to jest mężczyźni w brązowe sukmany, bufiaste
spodnie wpuszczone w buty z cholewami i w granatowe maciejówki z czarnymi
daszkami założone z fasonem na bakier, a kobiety wystrojone w ciemne spódnice
i białe bluzki z narzuconymi na ramiona szalami oraz wysokie sznurowane buciki
- jak przystało na Podlasianki - gremialnie szli ze swymi rodzinami ze wszystkich
dzielnic miasta do parafialnego swego kościółka. Od strony znów koszar maszerował spieszony dywizjon artylerzystów 9 Pułku Artylerii Ciężkiej ze swoimi dowódcami i orkiestrą dętą na czele, co znacznie ożywiało całe miasteczko. W każdy
znów piątek o zachodzie słońca wychodził na ulice miasteczka starozakonny Żyd
Szloma i drżącym ze starości głosem wołał przeciągle: ,.Szu..le..rein ! Szu..le..rein!
Szu.le..rein!", zapowiadając w ten sposób zbliżający się dzień szabasu oraz modlitw w Synagodze, co również miało jakiś swoisty i specyficzny urok w monotonności życia codziennego małej mieściny „zabitej deskami". (…) Znali się tu
wszyscy nawzajem i pomagali sobie. Jednym słowem było to zwyczajne prowin-
39
cjonalne miasteczko, jak wiele innych kresowych miast i miasteczek na wschodnich rubieżach Państwa Polskiego”10.
Natomiast pani Regina Jachimczuk podaje, że „Włodawa liczyła ponad 10
tysięcy mieszkańców, w których przeważała ludność żydowska (około 70%).
Ludność żydowska była więc widoczną większością w życiu codziennym – handlu, rzemiośle, w szkole podstawowej, na ulicy”11.
Należy wspomnieć o rodzinach zamieszkałych na terenie koszar włodawskich. Rodziny oficerów mieszkały na terenie koszar. Jak podaje pani Regina Jachimczuk, koszary były „małym, oddalonym, oddzielnym światem, który miał
dobrze zorganizowane życie. Stosunki pomiędzy rodzinami wojskowymi
a mieszkańcami miasta były bardzo luźne. Dzieliła ich nie tylko duża odległość od
siebie, ale także brak potrzeby kontaktów. (…) Żony wojskowych były zrzeszone
w Klubie Rodziny Wojskowej. Spotykały się więc na zebraniach omawiając problemy, organizując kwesty charytatywne, teatrzyk młodzieżowy, zabawy i spotkania. (…) Do szkoły chodziło się w gromadzie i w ten sam sposób wracało. Mimo tak dobrze zorganizowanego życia w tym oddalonym od miasta świecie – ścisłe kontakty z miastem były niecodzienne. Koniecznością było codzienne chodzenie do szkoły, w niedzielę do kościoła, do sklepów, lekarza, fryzjera, krawca,
szewca. Odbywane drogi z koszar do miasta nie było trudne w lecie, ale w zimie
było bardzo dotkliwe z powodów niekiedy silnych mrozów i wiatrów. Nie można
pominąć faktu kontaktowania się mieszkańców koszar z mieszkańcami miasta.
Były to uroczyście obchodzone święta narodowe, w czasie których wszyscy zbierali się na rynku wokół trybuny z obecnymi tam wyższymi urzędnikami generalicją. Brało udział również wojsko z orkiestrą wojskową. Były również wspólne spotkania na placu sportowym w mieście (tym samym, który istnieje i dzisiaj) z okazji
meczy, festynów, zawodów konnych i.t.p. Miejscem spotkań towarzyskich był
Klub Urzędniczy przy ul. Piłsudskiego, gdzie spotykało się przy brydżu, na kolacjach i wieczorkach tanecznych”12.
Włodawa już 3 września 1939 r.13 przeżyła pierwsze bombardowanie mostów i stacji kolejowej. Podczas drugiego bombardowania, 12 września14, zniszczono most drogowy na rzece Bug, część zabudowań w dzielnicy Podzamcze
i przy kilku innych ulicach. Zadaniem garnizonu stacjonującego we Włodawie,
pod dowództwem ppłk. Pałubickiego było utrzymanie przejścia przez Bug
i ubezpieczenie 41 DP rezerwy od północy 15 i 16 września a następnie przejścia
do lasów w rejonie Sawina. Jednakże już 16 września rano wojska 3 DP Wehrmachtu z XIX korpusu gen. Guderiana wyparły oddziały osłonowe z miasta pod
Sawin i zajęły Włodawę15. Przy zdobywaniu miasta jawnie współdzieli z jednostkami 3 DP ukraińscy nacjonaliści. Część wojsk niemieckich atakujących od południa, od strony wsi Orchówek w odwet za obronę pozycji spaliła połowę wioski
10
R. Kompf, Nadbużański zryw…, s. 23-24.
Stosunki żydowsko-polskie w szkole podstawowej we Włodawie w latach 1934-39, List Reginy Jachimczuk
z 29 listopada 2013 roku.
12
Życie koszar oraz ich relacje z miastem, List Reginy Jachimczuk z 29 listopada 2013 roku, s. 1-2.
13
E. Olszewski, W latach wojny i okupacji hitlerowskiej (1939-1944), …, s. 230.
14
Ibidem.
15
A. Sikorski, Zarys ogólny, [w:] Kampania wrześniowa na Lubelszczyźnie w 1939 r., cz. I, Lublin 1966, s.
113-114.
11
40
i wzięła zakładników. Razem z zakładnikami z Włodawy (ok. 40 osób)16 mięli stanowić gwarancję lojalności mieszkańców miasta wobec wojsk okupacyjnych. Po
kilku dniach zakładnicy zostali zwolnieni17.
Jak podaje Regina Jachimczuk, że „w drugiej połowie września koszary zajęło wojsko niemieckie”, oraz że „październiku otrzymaliśmy pisemka powiadamiające o konieczności opuszczenia przez nas koszar w ciągu dwóch tygodni”18.
Mogło wynikać to z powodu powołania nowych władz okupacyjnych, która zaczęło zaprowadzać własne porządki w mieście.
Wspólnym mianownikiem różnych środków polityki niemieckiej na
okupowanych ziemiach polski był terror. Służył przeważnie nie tylko
odstraszaniu Polaków od jakiejkolwiek działalności politycznej, kulturalnej lub
ekonomicznej, sprzecznej z niezwykle szeroko rozumianym interesem Niemiec,
lecz także fizycznej likwidacji sił w społeczeństwie oraz eksploatacji gospodarczej
ziem polskich.
Samoobrona społeczeństwa polskiego na polu kultury polegała na prowadzeniu tajnej działalności kulturalnej oraz na akcjach chociaż częściowo nie dopuszczających do zniszczenia dobra kultury czy ich rabunku.
Zamykanie polskich szkół wyższych, a ze średnich pozostawienie tylko
zawodowych, i to wyłącznie w Generalnym Gubernatorstwie, skasowanie
polskich szkół powszechnych wszędzie po za Generalnym Gubernatorstwem było
fragmentem konsekwentnie realizowanego planu zniszczenia polskich warstw
przywódczych, a więc i dopływu do nich nowych ludzi wykształconych. Na tej
płaszczyźnie życia polskiego przeciwdziałanie w formie tajnego nauczania
okazało się niezwykle skuteczne19. Ten aspekt polityki okupacyjnej dotknął
szkolnictwo włodawskie.
Powołana do życia szkoła średnia we Włodawie 7 czerwca 1936 r.20 swój
etap nauczania przerwała wybuchem wojny. Ze względu na działania wojenne i
politykę okupanta, która została dopiero wprowadzana, nie można normalnie
kontynuować nauki. Natomiast dotychczasowy budynek szkoły został zajęty
przez wojsko 7 września 1939 r.21, zaś dyrektor szkoły Franciszek Cichecki zmuszony był do codziennego meldowania się u wojennego komendanta miasta.
Zanim oficjalnie władze niemieckie zamknęły szkołę, przez dwa tygodnie
(przełom października i listopada) młodzież uczyła się w prywatnym mieszkaniu
państwa Partyków. Do szkoły zapisało się wówczas 120 uczniów. Pierwsze zajęcia
odbyły się 15 listopada 1939 r. Jednak po dwóch tygodniach ponownie zamknięto
na skutek nowo powołanych władz cywilnych okupujące miasto. Dyrektor szkoły
16
E. Olszewski, W latach wojny i okupacji hitlerowskiej (1939-1944), …, s. 230
Ibidem,; T. Radwański, Z. Stąpor, J. Zamojski, Wojna wyzwoleńcza narodu polskiego w latach 1939-1945,
Warszawa 1963, s. 120.
18
Życie koszar …, s. 2.
19
Cz. Madajczyk, Polityka okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich 1939-1945 [w:] Wojna i okupacja
na ziemiach polskich 1939-1945, pod red. Władysława Góry, Warszawa 1984, s. 94.
20
Protokół posiedzenia Zarządu Towarzystwa Szkoły Średniej we Włodawie odbytego dnia 7 czerwca 1936 r.
w lokalu Szkoły Powszechnej Nr 1. [w:] Księga jubileuszowa 70 lat I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie. IV Zjazd Absolwentów16-17 września 2006 r., s. 7.
21
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły średniej we Włodawie, [w:] Księga jubileuszowa 70
lat I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie. IV Zjazd Absolwentów16-17 września 2006 r., s. 16.
17
41
Franciszek Cichecki poinformował uczniów i nauczycieli o konieczności dostarczenia do wyznaczonego miejsca podręczników z historii, geografii i literatury.
Likwidacji uległy biblioteki szkolne i publiczne oraz pomoce naukowe22. Natomiast cześć nauczycielu opuściła Włodawę23.
Polityka terroru jaką wprowadziły władze niemieckie budziły opór przeciwko okupantowi. Od pierwszych dni okupacji w obronie wartości szkoły polskiej i kultury wystąpili nauczyciele, którzy ukrywali cześć księgozbiorów i pomocy naukowych. Jak również podjęli akcję tajnego nauczania w zakresie szkoły
średniej i douczania dzieci ze szkół powszechnych24. Na terenie powiatu włodawskiego tajne nauczanie prowadziło 43 nauczycieli. Objęło ono od 1 000 do 1 500
uczniów25. Mimo ukrycia części księgozbiorów, to brakowało podręczników do
nauki.
We Włodawie w zakresie gimnazjum i liceum nominalnie kierował dyrektor Franciszek Cichecki, faktycznie zaś Wacław Derejczyk26. Innymi nauczycielami
byli Eleonora Derejczyk, Piotr Krejpowicz, Edwarda Kaczor27, Tadeusz Lewandowski, Łucja Lewandowski, Włodzimierz Niklewski, Franciszek Papiński, Włodzimierz Partyka, Włodzimierz Miklaszewski (student), Aleksander Sobieszek
(prawnik)28. Państwo Derejczykowie w okresie od 30 stycznia 1942 r., przyjęli posadę nauczycieli domowych u hrabiego Konstantego Zamoyskiego w nieopodal
leżącym Adampolu. Uczyli za zezwoleniem władz siedmioosobową grupę młodzieży przedmiotów matematyczno-przyrodniczych i języka niemieckiego, oraz
tajnie historii, geografii i łaciny29.
Wspomniane utrudnienia w funkcjonowaniu konspiracyjnego szkolnictwa
udało się utrzymać dzięki organizacyjnemu i materialnemu wsparciu utworzonej
wiosną 1941 r. Powiatowej Komisji Oświaty i Kultury w Chełmie oraz powstałej
we Włodawie oraz powstałej we Włodawie przy oddziale „Społem” Gminnej
Komisji Tajnej Organizacji Nauczycielskiej30. W strukturach pierwszej organizacji
znalazł się na początku 1944 r. Piotr Krejpowicz, zaś w pracach drugiej uczestniczyli m.in. Franciszek Papiński i Tadeusz Lewandowski31. Mimo olbrzymich trudności z powodu braku podręczników i podstawowych pomocy dydaktycznych
skutecznie realizowano program nauczania. Nauczyciele zaznaczyli wyjątkową
pilność młodzieży, mimo niedożywienia i zmęczenia tych, którzy pracowali, aby
uchronić się przed wysyłką na prace przymusowe do Rzeszy Niemieckiej.
Naukę prowadzono w dwóch trzech kompletach. Na egzamin młodzież była kierowana do Chełma lub do Warszawy.
22
R, Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis temporum…”, [w:] „Szkoło, szkoło gdy cię wspominam…”.
II Zjazd absolwentów 15-16 czerwca 1996, Włodawa 1996, s. 3.
23
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 16.
24
R. Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis…, s. 3.
25
E. Olszewski, W latach wojny i okupacji hitlerowskiej (1939-1944), [w:] Dzieje Włodawy, pod red.
E. Olszewskiego i R. Szczygła, Lublin-Włodawa 1991, s. 244.
26
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
27
Pani Edwarda Kaczor nosiła dwa imiona, Edwarda Krystyna. We wspomnieniach i w podpisach fotograficznych jest podane Krystyna Kaczorowa.
28
R. Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis…, s. 3; E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 16.
29
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
30
E. Olszewski, W latach wojny i okupacji…, s. 244.
31
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
42
Jak podaje Róża Szaranik i Henryk Osypisk, że kompletach tajnego nauczania we Włodawie uczestniczyli m.in. Z. Cymerski (kl. III i IV), B. Jakuszko (kl. IV),
R. Mazurek (kl. IV), Z. Bieliński (kl. III i IV), S. Ostrowski (kl. II i III), E. Ostrowska
(kl. II i III), W. Mazur (kl. II i III), D. Cymerska (kl. II i III), J. Niwińska (kl. II i III),
Z. Sierpiński (kl. II), A. Żochowski (kl. II i III), W. Bąkowski (kl. II i III), H. Dziamska (II i III), Z. Ostrowska (kl. II i III), M. Bychawska (kl. II i III), R. Witkun (kl. I i
II), B. Zielińska (kl. I i II), H. Reczek (kl. I i II), W. Olszewska (kl. I i II), M. Świerczyński (kl. I), W. Skibiński (kl. I), S. Jastrzębski (kl. I), H. Witkowska (kl. I)32.
Konspiracja objęła nie tylko nauczanie. Już w połowie 1939 r. we włodawskim gimnazjum nr 536 została utworzona drużyna harcerska, przygotowaną do
prac pomocniczych w ewentualnych działaniach wojennych.
Drużyna została podzielona na trzy zastępy, liczące po 30 osób. Zastępem
gońców rowerowych kierował Bogdan Żelaźniewicz, gońców pieszych – jego brat
Jerzy, a samarytańskim - Jerzy Jagiełło. Sztab przyboczny, dowodzony przez drużynowego harcmistrza Piotra Kołodziejka ps. „Czortek”33 (nauczyciel Szkoły Powszechnej Nr 1) obok wymienionych trzech zastępowych tworzyli ponadto – harcerz Walenty Sereda i Zdzisław Rachański.
Gońcy rowerowi i piesi mieli za zadanie objąć łącznością urzędy administracji i zakłady pracy z jednostkami wojskowymi. Zastęp samarytański prowadzony przez wspomnianego Jerzych Jagiełłę zobowiązany był za zaopatrywanie
żołnierzy, uciekinierów, ewakuowana ludność cywilną w niezbędną żywność
i niezbędne lekarstwa34. Działalność drużyny harcerskiej trwała do połowy września 1939 r., kiedy nastąpiło załamanie frontu i kiedy nastąpiła częściowa ewakuacja władz miejskich.
Prawdopodobnie na początku 1940 r. harcmistrz Piotr Kołodziejek zorganizował we Włodawie działalność „Szarych Szeregów”35. Najprawdopodobniej na
czele nowo powołanej organizacji w mieście stanęli bracia Bogdan i Jerzy Żaleźniewieczowie. Zajęcia w zastępach miału charakter wojskowy. Prowadzono m.in.
szkolenia z bronią i obserwację ruchów wojsk niemieckich. Natomiast Jerzy Jagiełło dostarczał fotografie niemieckich funkcjonariuszy i oficerów36.
Jerzy Jagiełło jeden z uczniów włodawskiego gimnazjum podaje „zbiórki
początkowo jak szliśmy starym systemem zastępowym to u mnie w domu się odbywały, w mieszkaniu, w pokoju wynajętym komisarzowi ziemskiemu, Niemcowi
Bragerowi. I tam oni uczyli się broni. Uczyliśmy się rozkładać na czynniki pierwsze. Nazywać części poszczególne. Ale kto wie, czy to nie była już prowokacja.
Potem sobie przypomniałem, że on nie wiedział, że posługujemy się tą bronią,
albo nie zabierał jej wcale. I to wtedy zastanawiało nas wtedy. Dopiero po otrzymaniu polecenia odgórnego przeszliśmy na system trójkowy. I wtedy sytuacja się
zmieniła radykalnie, ale niektórzy się już znali. Było polecenie, aby rozwiązać organizację, aby potem znowu związać, ale systemem trójkowym.
32
R. Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis…, s. 3.
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
34
R. Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis…, s. 4.
35
R. Szaranik i H. Osypisk podają, że powstająca organizacja „Szarych Szeregów” we Włodawie została
powołana w połowie 1940 r.; R. Szaranik, H. Osypiuk, „Historia est testis…, s. 4.
36
E. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
33
43
Mimo wszystko, wszyscy znali się z poprzedniej organizacji. Początkowo
ten Marian Piechowiak był zastępowym tego zastępu, którego te się zbiórki odbywały, później to on nie był zastępowym, może był jakimś trójkowym, może
zwykłym członkiem, ale każdy z nas tak był.
To była reakcja łańcuszkowa. Jeden znał trójkę i ta trójka jego znała. Miedzy
sobą się nie znali Każdy jeden z tych członków miał trójkę. Tak szła ta relacja. Może ten system dał większe możliwości wpadki, tylko trudniej było ustalić ilość
członków i trudniej było zrobić jakąś listę. To właśnie były pierwsze kroki.
W terenie jak działaliśmy asekurowaliśmy się, nie było innego wyjścia. Jeżeli coś by się komuś stało, to mogliśmy nie wrócić. Ewentualnie sami uciekać na
własna rękę. Bo gdybyśmy się nie widzieli, moglibyśmy wejść w kocioł, czy inne
zagrożenie. To miało dobre i złe strony. Najcięższe zbiórki były koło Dobropola,
nawet w tak zwanym zagajniku Klepkowskiego i tam odbywały się nasze zajęcia
taktyczne. Zapoznawanie się z niektórą bronią, systemami podchodów”37.
W okresie kwiecień – czerwiec 1941 r., okupant zlikwidował cały trzon organizacji. Miał bardzo ułatwione zadanie do przeprowadzenie akcji likwidacyjnej,
dzięki zdobyciu całej dokumentacji włodawskiego hufca jesienią 1939 r.38. Niewątpliwie do aresztowania blisko 50 osób głównie uczniów gimnazjum, doprowadziły liczne błędy organizacyjne. Włodawskie „Szare Szeregi” nie posiadały
odpowiedniej siatki konspiracyjnej. Harcerze nie byli przygotowani do pracy
w podziemiu. Należy przypuszczać, że do organizacji mogły się dostać nieodpowiednie osoby39.
Również Jerzy Jagiełło podaje również taką hipotezę „Niemcy likwidując
tak organizację, nie tylko mieli to na celu, że to była wtyczka, że to była wsypa, ale
ten element inteligencji środowiskowej, młodej, która rosła należy wyniszczyć od
spodu. Dlatego wybierali bez względu na to, że nie należeli do organizacji. A właśnie, część z nich zachowała się, część młodzieży, która była znana. Można powiedzieć, jeśli chodzi o środowisko to aktywna. Jeśli chodzi o działalność, to tutaj
są problemy z działalnością, bo ja się nie spotkałem. Zresztą, to co pan wspominał,
tego Wernera Zygfryda, później Piechowiaka Mariana i Woźniaka. Trzech ich było, do których odnosiłem się z nieufnością. Oni zostali nie ruszani, może więcej
było takich ludzi. Myśmy Zbycha Ratajskiego nawiasem, ja do niego urazu nie
miałem absolutnie, ale do tamtych na pewno.
Po pierwsze prawda krótko przelećmy po każdym z nich. Zygfryd Werner,
bezczelnie siedział przy tej szkole ukraińskiej. Jakąś tam miał od serca lubą nauczycielkę z która żył. Z tego co wiedziałem, to ją znałem. Niedaleko, co prawda,
bo ja na Furmańskiej mieszkałem, 2 czy 3 domy dalej to on mieszkał. Następna
osoba to Marian Piechowiak z rodziny niemieckiej, zresztą jak Wernera. Tam
u Mariana w rodzinie, to matka była Niemką. Tyle lat w Polsce była i poprawnie
nie mówiła po polsku”40.
37
Hipotezy dotyczące przyczyn aresztowania uczniów Gimnazjum włodawskiego w relacjach kolegów
przeprowadził prof. H. Osypiuk (nauczyciel I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we
Włodawie) z Jerzym Jagiełłą i Leokadią Chorąży, Transkrypcja z listopada-grudnia 2009 r., s. 1-2.
38
. Połuszańczyk-Oksytiuk, Z dziejów najstarszej szkoły…, s. 17.
39
Tamże.
40
Hipotezy dotyczące przyczyn aresztowania uczniów Gimnazjum włodawskiego…, s. 1.
44
Wszystkich aresztowanych poddano wstępnym przesłuchaniom, często połączonym z biciem, w budynku miejscowego Gestapo41. Następnie przewieziono
aresztowanych na Zamek Lubelski, a tam już następowała istna loteria. Bo to Gestapo na Zamku decydowało o deportacjach do obozów w Generalnej Guberni,
czy dalej w głąb Rzeszy Niemieckiej.
Wśród wywiezionych znaleźli się następujący uczniowie m.in. Bajuk Piotr,
Bartnicka Henryka, Basiak Zbigniew, Biernacki Marian, Buska Kazimierz, Bychawski Zbigniew, Głogowski Zbigniew, Iwanicki Jerzy, Kosiński Henryk, Kukiełka Leon, Marciuszek Stefan, Nagiel Józef, Osiowski Walerian, Ostrowski Stanisław, Partyka Tadeusz, Skrzyński Janusz, Szyszkowski Zygmunt, Witkowski
Zdzisław, Zbyszyński Zbigniew, Żelaźniewicz Bogdan, Żelaźniewicz Jerzy. Kronika szkolna dodaje nazwisko Antoniego Gąski oraz Zbigniewa Głowackiego42.
Wśród poległych i zabitych w różnych okolicznościach czasu wojny znaleźli się ponadto Piotr Krejpowicz, uczniowie Stanisław Horszczaruk, Marian Kazimierczuk, Zbigniew Kołodyński, Zygmunt Paciorkowski, Andrzej Matczuk, Feliks
Najda, Zdzisław Serdakowski, Janina Taratycka43.
Po przejściu frontu rozpoczęto odbudowę szkolnictwa we Włodawie. Towarzystwo Szkoły Średniej uzyskało od ówczesnych władz oświatowych zezwolenie na otwarcie czteroletniego gimnazjum z tzw. „mała maturą” i dwuletniego
liceum. W sierpniu zapisało się 245 uczniów. Na czele szkoły stanął Wacław Derejczyk44.
Niemiecka polityka realizowana była w różny sposób: od pojedynczych
aresztowań i egzekucji do ogromnych łapanek przypadkowych przechodniów,
spośród których wybierano przykładowych zakładników bądź wyszukiwano
osoby podejrzane o działalność konspiracyjną, resztę zaś kierowano na
przymusowe roboty lub do obozów koncentracyjnych45.
Polityka niemiecka byłą wypadkową wpływu wielu czynników
działających stale lub przejściowo z większą lub mniejszą mocą. Administracja
niemiecka uznawała, że Generalne Gubernatorstwo ma zostać w maksymalnym
stopniu eksploatowane na potrzeby Rzeszy, oraz przygotowanie tego obszaru na
potrzebny przyszłej kolonizacji.
41
Przed wojną był to budynek przeznaczony dla urzędników skarbowych, natomiast po II Wojnie Światowej
przeznaczony na siedzibę urzędów Urzędu Bezpieczeństwa. Natomiast obecnie siedziba Komendy Powiatowej Policji we Włodawie.
42
Jak można przeczytać w Księdze jubileuszowej 70 lat I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki we Włodawie. IV Zjazd Absolwentów16-17 września 2006 r. można odczytać ponadto daty śmierci
uczniów. Jedynymi nazwiskami przy których nie widnieją daty śmierci to Bartnicka Henryka i Biernacki
Marian; Tamże, s. 18.
43
Tamże, s. 18; Za Kronika Szkolna 1936-1948, s. 40.
44
Tamże.
45
Na stronie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau można odnaleźć listę 27 osób, które zostały deportowane najpierw do Auschwitz a następnie do innych obozów. Na stronie czytamy m.in. imię, nazwisko,
numer obozowy, zawód, oraz datę śmierci, bądź datę kolejnej deportacji w głąb Rzeszy. Przykładem niech
będą następujące przykłady Kruk, Stanisław ur.1908-06-30 (Włodawa), numer obozowy:17367, zawód:
nauczyciel, zginął przez rozstrzanie 3. 7.1941 w KL Auschwitz; Masiukiewicz, Antoni ur.1914-06-26 (Włodawa), numer obozowy:19527, zawód: murarz, uwagi: przeniesiony 1944 do Sachsenhausen; Masiukiewicz,
Jerzy ur.1921-12-15 (Włodawa), numer obozowy:78058, zawód: szklarz, uwagi: przeniesiony 1944 do KL
Buchenwald; http://pl.auschwitz.org/m/index.php?option=com_wrapper&Itemid=97 [dostęp: 31. 01. 2014]
45
Analizując przypadki większych akcji represyjnych wobec wsi polskiej,
w których liczba ofiar to co najmniej dziesięć, to okazuje się, że ponad ⅓ akcji represyjnych przypada na województwo lubelskie46.
Przykładem są wspomnienia sporządzone przez zwiadowczynię i łączniczkę Oddziału Partyzanckiego om. „Jeszcze Polska nie zginęła” – Józefy Mikołajczykówny, która podaje
„Naraz od strony zachodniej dało się słyszeć strzały, a z lasu wybiegło dwóch ludzi, biegnąc w stronę wsi. Grają karabiny maszynowe, gwiżdżą kule – pada jeden
z uciekających i zaraz drugi – lecz ten ostatni jeszcze ostatnimi nadludzkim wysiłkiem zrywa się z ziemi i biegnie jeszcze kilka kroków. Potem strzał pojedynczy
i – pada po raz wtóry. Próżno wytężamy wzrok i trwamy w bezsilnym wyczekiwaniu – nie poderwie się już więcej z ziemi – nie żyje już. Celny strzał z barbarzyńskiej ręki roztrzaskał mu głowę. Wpatrzeni w tą straszną scenę nie spostrzegamy nawet jak na podwórko nasze wpada Szwab i z pistoletem w ręku wypędza
nas na drogę, jak bandytów pędząc przed sobą. Wyszedłszy jednak na drogę zobaczyliśmy, że i innie sąsiedzi tak jak i my, pędzeni byli pod bronią w jednoczesne
miejsce. A tymczasem inni Niemcy, jak gończe psy rozbijali się po domach, rabując przy tej okazji co im się podobało lub nawinęło pod rękę. Ale nikt na to nie
zwracał uwagi, bo wzrok zebranych przykuwały do siebie lufy karabinów maszynowych naprzeciwko sterczące. W dwurzędy ustawili w czworobok ludzi (twarzą
do broni) – mężczyźni osobno – osobno też kobiety i dzieci. Słońce sypało żarem –
lecz nie mniejszy żar palił dusze nasze śmiertelnym lękiem i grozą straszliwie
przeżywanej chwili.
Matki obłąkanymi oczyma patrzyły na swych synów i córki mające na
chwilę, jak kwiaty podcięte kosą – upaść pod kulami szwabskimi, a później razem
z nimi spocząć w jednej ogromnej, bratniej mogile – złożonej ze 114 ludzi, mieszkańców wsi i koloni Zahajek.
Niemowlęta tulone drżącymi dłońmi matek cicho kwiliły, a sta[r]sze dzieci
czepiające się drżących rąk matek i swoich najbliższych, widząc wybladłe, zrozpaczone twarze i katowskie siejące żądzą mordu i krwi ślepia Szwabów, głośno płakały. Ale silne razy nahajek katowskich uspokoiły je i tylko wtulone w fałdy sukien matczynych, drżały jak liść osiki. Może i one wiedziały już teraz, co oznaczają
naprzeciwko sterczące lufy karabinów? Pod jakimś starcem drżały nogi – zachwiał
się – i osunął na kolana, ale Szwab silnym kopnięciem poderwał go z ziemi. Inny
natychmiast wyblakłymi, znękanymi ustami wyszeptał – wody – lecz i ten spotkał
się z razem nahajki katowskiej. A tymczasem Szwaby jak wilki ze zwieszonymi
łbami chodzili dookoła nas i naradzali się. W końcu jeden z nich wystąpił i w polskim języku zaczął mówić, że ostatniej nocy we wsi była banda, której my dostar46
Z. Mańkowski, Strategiczne znaczenie Lubelszczyzny w polityka represyjna okupanta, [w:] Zeszyty Majdanka, t. IV, s. 14-15; Cz. Madajczyk, Polityka okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich 1939-1945
[w:] Wojna i okupacja na ziemiach polskich 1939-1945, pod red. Władysława Góry, Warszawa 1984, s. 94;
Archiwum Antoniego Kuczewskiego (dalej AAK), Wykaz miejsc, straceń i ofiar pochowanych na terenie
woj. Lubelskiego w latach 1939-1945 (powiat włodawski), s. 1-6; AAK, Wykaz zbrodni hitlerowskich w pow.
włodawskim w czasie okupacji 1939-1944 r. sporządzony na podstawie materiałów zbieranych przez Wydział
Oświaty i Kultury Prezydium Powiatowej Radny Narodowej we Włodawie, s. 1-2; Rejestr miejsc i faktów
zbrodni popełnionych przez okupanta hitlerowskiego na ziemiach polskich w latach 1939-1945 : województwo lubelskie, Warszawa 1985; http://martyrologiawsipolskich.pl/mwp/mapy/26,dok.html [dostęp: 12 luty
2014]
46
czamy żywności i o której zameldował zabity młodzieniec. Jako kara dla ludności
za żywienie partyzantów miało być rozstrzelanie dziesięciu ludzi i spalenie zabudowań temu, u którego ostatni był rabunek. Tak więc wybrali dziesięciu młodych
chłopaków – dzieci prawie, wśród których znajdował się też i mój brak Frydek.
Głuchy jęk wydobył się z piersi ojców, matek i sióstr. Chłopców ustawili w dwójki
i poprowadzili. Jeszcze raz Frydek obejrzał się na zostających swoich najbliższych,
żegnając się ostatnim spojżeniem i zniknął za wysokimi sztachetami płotu otaczającego podwórko, na którym byliśmy zebrani. Spojrzałam na ojca. Stał oparty
o pień starej gruszy z twarzą ukrytą w dłoniach. Podtrzymując mdlejącą matkę
czułam też, że i sama za chwilę upadnę na ziemię, gdyż już świat wirować zaczął
mi przed oczyma – nie słysząc nie – tylko dzwony huczące dzwony – a przed
oczyma dziwne jakieś postacie poruszające się z potworną szybkością i różnokolorowe jakieś światełka. Ktoś mówić zaczął do mnie, ale ja go nie słyszałam, bo
w uszach dźwięczały mi tylko dzwony – dzwony – dzwony.
Naraz tarkot karabinów maszynowych!! – zrywam się – momentalnie powracam do świadomości – to do nich strzelają. Jak obłąkana wyciągam przed siebie ręce i biegnę krzycząc – Fredziu, Fredziu. A tam od strony zabudowań, które
Niemcy mieli spalić strzela już w niebo słup ognia czerwonego. Ze stu czterech
piersi wydobywa się jęk i nie zwracając uwagi na nahajki niemieckie w półprzytomni rzucamy się do ucieczki. Ale Szwaby nie zatrzymują nas – oni tez strzelają –
tylko widząc rozszalały bulem i rozpaczą tłum, lubują się widokiem ognia i nieszczęśliwych, zrozpaczonych twarzy. Z jękiem biegniemy w stronę skąd dolatywał nas szczęk broni maszynowej w nadziei, że tam zastaniemy w kałuży krwi
leżących martwych swoich najbliższych, ale nigdzie na otwartych pustych polach
nie widać żadnej plamy, która oznaczała leżących tam dziesięciu ludzi. Biegniemy
dalej. Napotykamy zabitego starego Żyda, ubranego do modlitwy. Leżał w bruździe, a z siwej brody jeszcze sączyła krew. Twarz jeszcze konwulsyjnie drgać zaczęła – umierał. Dalej leżało zabitych troje ludzi. Jakaś młoda kobieta i dwóch
mężczyzn, a tam dalej jakiś mężczyzna. Ale gdzież oni są? Biegniemy dalej. Podbiegliśmy do płonących budynków. Nie. To nie te zabudowania płoną, które
Niemcy mieli spalić. To pali się pusty dom żydowski – jeden, drugi. Głos ukochany – głos mego małego Fredzia. Patrzę. On siedzi na dachu, ratując budynek najbliżej płonących zabudowań położony. Patrzę, są wszyscy – żywi, zdrowi i cali.
A więc nie rozstrzelali ich. A więc to był tylko podstęp, próba. Zaraz dopiero
przypomniałam sobie, że gdzieś tam wśród Niemców zostawiłam wpółprzytomnych i wpółmartwych rodziców. Nie tracąc ani chwili czasu pobiegłam z powrotem, ale wpół drogi spotkałam już ledwo wlokącego się tatusia. Lecz kiedy powiedziałam mu, że Frydek żyje nie chciał wierzyć i poszedł sam zobaczyć.
Pobiegłam do domu i zastałam mamusię siedzącą na ławce pod domem.
Parząc na jej trupio bladą twarz, miałam wrażenie, że patrzę już na osobę martwą
lub wykutą z marmuru. Nie płakała. Ale całe jej ciało wstrząsną jakiś straszliwy
dreszcz. Zaciśnięte palce aż do krwi wpiły w dłonie paznokcie, a z przygryzionej
z rozpaczy i bólu wargi sączyła się krew. Wiadomość o życiu Frydka przyjęła
z bolesnym wyrzutem. Dlaczego mnie oszukujesz? Chcesz mnie pocieszyć? Nie
wierzyła mi. Dopiero kiedy zobaczyła go z daleka idącego z tatusiem, zerwała się
i jak strzała pobiegła w stronę nadchodzącego ukochanego syna i męża. Ale czy to
47
na tym już będzie koniec? Czy Szwaby poprzestaną na zapalaniu żydowskich budynków i zabiciu kilkorga żydów i jakichś nieznanych ludzi??
Grube, opasłe Szwabsko jeżdżąc po wsi motocyklem wydało rozkaz, aby
pobitych zakopać. Ale kiedy sołtys zebrał ludzi i zaszedł na miejsce, gdzie leżeli
pobici oczom zebranych dopiero teraz przedstawił się widok straszny, dopiero
teraz poznali w nich ludzi z sąsiedniej wsi, którzy przyszli tu na swoje ojczyste
zagony zbierać ostatnie tegoroczne plony”47.
Niemieckie więziennictwo na terenie dystryktu lubelskiego w swoje strukturze nie różniło się od systemy w Generalnym Gubernatorstwie. Najistotniejszą
grupę stanowiły areszty gminne i więzienia miejskie podporządkowane administracyjnie sądom grodzkim, a w zakresie utrzymania więźniów i ich obsługi zarządom gminnym lub miejskim. Rozmieszczenie aresztów w dystrykcie wynikało
po części z nowej struktury administracyjnej, ze stanu istniejących dotychczas
ośrodków odosobnienia przy zarządach gminnych, miejskich i sądach, oraz lokalizacji posterunków policji, na których spoczywał obowiązek doprowadzenia podejrzanego lub skazanego do więzienia.
W ostatnich miesiącach okupacji na skutek nasilonej działalności ruchu
oporu nastąpiło przesunięcie posterunków do miejscowości zapewniające większe
bezpieczeństwo, co nie pozostawało bez wpływu na zmniejszenie się również
gminnych miejsc odosobnienia48.
Areszty gminne były dostosowane do pomieszczenia jednorazowo 10-20
osób, a osadzono w nich osoby nie wykonujące zarządzeń władz
administracyjnych, takich jak” nie uiszczanie kontyngentów płodów rolnych,
podatków, niewykonywanie szawarków, oraz osoby skazane na niskie wyroki
przez sądy grodzie49.
Areszty miejskie, nazywane często więzieniami, były często większe, posiadające
kilka cel. Organizacyjnie niemal wszystkie były związane z 26 sądami grodzkimi,
znajdujące się w prawie każdym mieście i miasteczku dystryktu. Areszty te w
oficjalnie nazywano więzieniami sądów grodzkich (Burggerichtsgefängnisse)50. Sądy
grodzkie na terenie dystryktu lubelskiego podlegały sądom okręgowym w Lublinie i Zamościu. Sądowi w Lublinie podporządkowane zostały sądy grodzkie m.in.
w: Adamowie, Białej Podlaskiej, Chełmie, Janowie Lubelskim, Krasnymstawie,
Kraśniku, Lubartowie, Lublinie, Łukowie, Międzyrzecu Podlaskim, Opolu, Parczewie, Puławach, Radzyniu Podlaskim, Turobinie, Włodawie, i od 1 XI 1942 r.
w Ulanowie, który uprzednio należał do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Dla celów śledczych policja bezpieczeństwa tworzyła własne areszty.
Mieściły się one zazwyczaj w piwnicach budynku urzędu bezpieczeństwa.
Przetrzymywano w nich więźniów na czas przesłuchań, niekiedy nawet do
zakończenia śledztwa.
W hitlerowskim systemie zastraszania ludności cywilnej i eksterminacji,
więzienia były ogniwem przejściowym do obozów koncentracyjnych, a także
47
Wspomnienia Józefy Mikołajczykówny, zwiadowczynię i łączniczkę oddziału partyzanckiego im’ „Jeszcze Polska nie zginęła”, Zahajki, dn. 26 VIII 1941 r., s. 2-3.
48
Tamże; Z. Mańkowski, Między Wisłą a Bugiem. Studium o polityce okupanta i postawach społeczeństwa,
Lublin 1982, s. 442.
49
Tamże.
50
Tamże.
48
miejscem okrutnego śledztwa, unicestwienia, egzekucji, zadręczania fizycznego
oraz psychicznego. Były więc, wbrew prawu międzynarodowemu, narzędziem
stosowania odpowiedzialności zbiorowej, terroru, szantażu oraz w dalszym etapie
eksterminacji.
Gestapo ingerując w sprawy wewnętrzne więzienia na Zamku dokonywało
selekcji więźniów i wysyłano ich do obozów koncentracyjnych. W przypadku
kobiet wysyłano je do obozu KL Ravensbrück51 położonego w Brandenburgii,
w Niemczech.
Polacy, którzy przebywali na terenie III Rzeszy jako więźniowie, robotnicy
przymusowi zostali wyzwoleni pod koniec wojny wiosną 1945 roku. Rozpoczął
się wówczas dla nich nowy etap życia. Większość z nich w miarę szybko
powróciła do ojczyzny. Ci, którzy pozostali początkowo w Niemczech byli
określani
mianem
Displaced
Persons
(DP),
zostali
zakwaterowani
w prowizorycznych obozach. Organizowali w nich sobie życie społeczne
i kulturalne, zakładając stowarzyszenia, wydając gazety i urządzając szkoły oraz
placówki edukacyjne.
Repatriacja obywateli polskich trwała do końca lat czterdziestych. Duża
grupa polskich DP stanęła jednakże przed dylematem, czy wracać do ojczyzny,
czy też udać się na emigrację. Ci, którzy nie zdecydowali się na powrót do Polski,
pozostającą w strefie radzieckich, najczęściej emigrowali na zachód, do Anglii lub
za ocean52.
Lata wojny i okupacji to szczególny czas dla naszego małego miasta, jakim
jest Włodawa i mieszkańców innych miejscowości przedwojennego powiatu
włodawskiego. szczególny dla młodej inteligencji, której przyszło zdawać
egzamin życia, najbardziej oceniany egzamin z patriotyzmu wobec Ojczyzny
i Rodaków. Mieszkańcy Włodawy zapisali wówczas karty swojej historii piękną
walką w obronie wartości duchowych i materialnych.
51
Z rozkazu Heinricha Himmlera grupa więźniów z pobliskiego KL Sachsenhausen rozpoczęła konstrukcję
obozu dla kobiet. Ravensbrück przejął funkcję głównego obozu kobiecego, pełnioną wcześniej przez KL
Lichtenburg; http://pl.wikipedia.org/wiki/Ravensbr%C3%BCck_%28KL%29 [dostęp: 20 maja 2013]
52
Erinnerung bewahren. Sklaven und Zwangsarbeitter..., s. 177.
49