Fajnie jest być dzieckiem

Transkrypt

Fajnie jest być dzieckiem
BEZPŁATNY TYGODNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY
NR 22 (40) / 31 maja 2012 r.
ISSN NR 2083-5787
Supergimnazjalista
Łukasz Zajma
Świat gry
„Jakub Wędrowycz”
Smaczny i zdrowy
rooibos
fot. Piotr Galas
Warto walczyć
o swoje marzenia
m
e
i
k
c
e
i
z
d
ć
y
Fajnie jest b
odc14
R e k l a m a
OTWARCIE
2 czerwca!
SUPER PROMOCJE!
Mińsk Mazowiecki
ul. Mireckiego 15
DAWNE METRO
Dariusz Mól
Redaktor naczelny
tygodnika „Strefa Mińsk”
Fajnie jest być dzieckiem. Przypominają mi już o tym tylko zdjęcia – jak
to podmienione w edytorialu tak przy
okazji Dnia Dziecka. Ale potwierdzają to
opinie małych mińszczan – „ciężka jest
praca dorosłego, a dzieci nie muszą prać
i gotować” – zapewnia Julia z grupy
„starszaków” z Przedszkola Miejskiego
nr 6. I na pewno wie, co mówi :)
„Supergimbus” to konkurs na najlepszego gimnazjalistę powiatu mińskiego.
W tym roku odbyła się jego szósta edycja. „Strefa” była jednym z patronów medialnych tego wydarzenia. I to nam supergimnazjalista Łukasz Zajma udzielił
pierwszego wywiadu tuż po odebraniu
nagród. Zachęcam też do przeczytania
rozmowy z innym młodym człowiekiem – Pawłem Kopką, który organizuje
pierwszy w Mińsku turniej rankingowy
w fabularyzowaną grę karcianą „Jakub
Wędrowycz”. Niesamowita jest również
rozmowa z Anitą Grzeszczyk, właścicielką salonu Hair Line. „Każdej kobiecie, która czuje rezygnację i myśli, że
jej świat się zawalił, chciałabym powiedzieć – „Weź się w garść, na pewno jest
ktoś, dla kogo warto walczyć o spokojne
i lepsze życie” – przekonuje.
I jeszcze na chwilę wrócę do dzieci.
Iza Furdal przekonuje, że internet jest
platformą do nauki, twórczości, komunikacji oraz rozrywki, ale niestety, sieć
to także źródło zagrożeń. I zadaniem
rodzica jest dowiedzenie się o nich jak
najwięcej. Podobnie jak pokazywanie
dzieciom dobrych filmów. W zalewie
sztampowych animacji te spod znaku
„Mały Gutek” to prawdziwe perełki –
opisujemy na str. 12. Mamy też fotoreportaż z zakończonego w niedzielę Festiwalu 4M oraz czternasty już odcinek
naszego komiksu „Brama czasu”. A do
czytania „Strefy” proponuję filiżankę pysznego rooibosa. To nie herbata,
tylko krzew, ale jaki zdrowy. Mogą go
pić nawet dzieci, zwłaszcza z cytryną
i miodem.
Miłej lektury i wszystkiego dobrego :)
Strefa informacji str. 4
Strefa szkoła Supergimnazjalista Łukasz Zajma
str. 5
Strefa obyczajów str. 6
Strefa biznesu str. 8
XVII Mazowiecki Rajd Weteranów Szos „MAGNET 2012”, Dzień Dziecka w Topazie, magiczny Dzień Dziecka w parku miejskim na
placu zabaw, przygotuj się do EURO, płatne
parkowanie pod lupą, zobaczyć tranzyt Wenus
Dlaczego fajnie jest być dzieckiem? – zapytaliśmy małych mińszczan
„Warto walczyć o marzenia” – przekonuje Anita Grzeszczyk, właścicielka salonu Hair Line
Strefa coś dla ducha str. 12
Strefa porad str. 13
Strefa smaku str. 14
Strefa pasji str. 15
Strefa na własne oczy str 16
Strefa wydarzenie str. 17
Strefa flesz str. 18
Filmy od Małego Gutka
Dzieci w sieci
Smaczny i zdrowy rooibos
Paweł Kopka zaprasza do świata gry „Jakub
Wędrowycz”
Trzy dni Festiwalu 4M
Gdzie dostaniesz Strefę Mińsk: rano, w czwartek nasi kurierzy są na stacji PKP
w Mińsku; tygodnik jest do wzięcia m.in.: w Miejskiej Bibliotece Publicznej, ul. Piłsudskiego 1a; w miejskim Aquaparku MOSiR, ul. Wyszyńskiego 56; w Miejskim Domu
Kultury, w restauracji La Bella, ul. Piłsudskiego; w przychodni Melisa, ul. 11 listopada
4/18; w sklepie Office 1, ul. Warszawska; w sklepie spożywczym przy ul. Łupińskiego
i przy ul. Śniadeckich, w sklepach „Topaz”, a także w wielu sklepach na terenie miasta.
Czternasty odcinek komiksu „Brama czasu”
Fotorelacja z mińskich wydarzeń
Nie przegap – kalendarz miejskich imprez
Ogłoszenia drobne str. 19
R e k l a m a
W trudnej chwili żałoby jesteśmy
do Państwa dyspozycji o każdej porze dnia i nocy
Mińsk Mazowiecki, ul. Kościelna 6, tel. (25) 759 05 05, 503 823 712
3
Zapraszamy na „MAGNET”
500 m2. Placówka zatrudnia 30 osób. Jest to
już 32 sklep własny sieci Topaz, firmy Zbigniewa Paczóskiego, która działa od 1993
r. w trzech województwach: mazowieckim,
podlaskim i lubelskim.
Na Dzień Dziecka
Przygotuj się do EURO!
Nowy Topaz w Mińsku
Przedłużony Dzień Dziecka – taką atrakcję szykuje maluchom i ich rodzicom
sieć sklepów Topaz. W związku z otwarciem nowego marketu przy ul. Mireckiego 15 w Mińsku w sobotę, 2 czerwca
odbywać się tam będą gry i konkursy dla
najmłodszych.
Pod opieką animatorów dzieci mogą wziąć
udział w zabawach plastycznych i ruchowych albo podziwiać popisy szczudlarzy
i klaunów. Nie zabraknie też drobnych upominków. Minipiknik potrwa od godz. 10 do
16, ale na otwarcie samego sklepu Topaz
zaprasza już od godz. 8 ze specjalną ofertą
promocyjną. Nowy market powstaje przy
ul. Mireckiego 15. Obiekt został całkowicie
wyremontowany. Jego powierzchnia liczy
4
Zobacz tranzyt Wenus
Wszystkich miłośników astronomii Delta
Optical w Nowych Osinach k. Mińska zaprasza na wspólne, całonocne oglądanie
nieba, które odbędzie się w siedzibie firmy w nocy z 5 na 6 czerwca.
Spotkanie potrwa całą noc, a najważniejszy
punkt programu to tranzyt Wenus, który będzie można oglądać od godziny 4:15, czyli od
momentu wschodu Słońca. Tranzyt Wenus
to rzadkie zjawisko, polegające na przejściu
planety na tle tarczy Słońca. Kolejny raz będzie można je zobaczyć dopiero 10 grudnia
2117 r. Początek wspólnego oglądania nieba zaplanowano na 5 czerwca o godz. 22.
W pierwszej połowie nocy teleskopy będą
zwrócone w stronę widocznych na niebie
planet Układu Słonecznego: Marsa i Saturna.
Mars w gwiazdozbiorze Lwa będzie widoczny
przez pierwsze 3 godziny pokazu. Natomiast
w sąsiednim gwiazdozbiorze zodiakalnym,
w Pannie, znajdować się będzie Saturn, który
zawsze jest wielką atrakcją dla obserwatorów
nieba. Będzie świecił niemal do godz. 2. Trzecim obiektem Układu Słonecznego będzie
nasz Księżyc, który wzejdzie po godzinie 22.
Po godz. 3 niebo będzie już silnie rozjaśnione i w tym czasie można przygotować się do
obserwacji tranzytu Wenus. Słońce wzejdzie
w chwili, gdy Wenus będzie już widoczna na
tarczy słonecznej. Nastąpi to ok. godz. 4:15.
Od tej pory obserwować będziemy Słońce
za pomocą specjalnie przygotowanych teleskopów z filtrami słonecznymi. O godzinie
6:45 zjawisko się zakończy i na najbliższe 105
lat Wenus opuści tarczę słoneczną. Uwaga:
pokaz odbędzie się w przypadku spodziewanych dobrych warunków atmosferycznych
dla momentu tranzytu Wenus.
Miejski Dom Kultury zaprasza dzieci
i wszystkich, którzy dziećmi się czują,
na wyjątkowy, radosny i magiczny Dzień
Dziecka, który odbędzie się w piątek,
1 czerwca w godz. 14-18 w parku miejskim na placu zabaw.
W programie cała masa atrakcji, m.in.: wspólny megarysunek, miniklub disco, bitwa na
kolorowe kule, taniec z liną i w tunelu, wężyk
Alibaba, procą do celu, bajkowe kalambury,
Twister, ciuciubabka, bierki, aerobik z pszczołą lub tygryskiem, żonglerka talerzami, przeciąganie liny, konkurs na największą bańkę
mydlaną, wyścigi, slalom z piłką olbrzymem,
mecze na miotły. Ale to nie wszystko. O godz.
16 rozpocznie się sceniczny program iluzjonistyczny. Będzie także dmuchana zjeżdżalnia,
zamek i artystyczne miasteczko.
A w sobotę, 2 czerwca o godz. 12.30 Miejska
Biblioteka Publiczna zaprasza na przedstawienie Teatrzyku Jaś pt. „Zielona karuzela”. Wstęp wolny.
Płatne parkowanie pod lupą
Już prawie pół roku funkcjonuje w Mińsku strefa płatnego parkowania. Przez
ten czas sprzedanych zostało prawie
40 tys. biletów parkingowych.
Z informacji, jakie uzyskał portal minskmaz.com z Urzędu Miasta, wynika, że od 12
grudnia 2011 r., czyli od uruchomienia strefy płatnego parkowania, przy ul. Kościuszki
parkometry wydały już około 39 tys. biletów
(w parkometrze nr 1 – ok. 16,5 tys., w parkometrze nr 2 – około 15,5 tys., w parkometrze
nr 3 – ok. 7,7 tys.). Straż miejska wystawiła
w tym czasie około 800 zawiadomień o naliczeniu opłaty podwyższonej, z czego wpłynęło 101 reklamacji, z których burmistrz
uwzględnił 47. Miasto nie podało informacji
o wysokości wpływów do budżetu miasta
ze strefy płatnego parkowania, tłumaczyło
się brakiem takich analiz spowodowanym
zbyt krótkim czasem funkcjonowania strefy płatnego parkowania, a także faktem, że
główną istotą funkcjonowania parkingu jest
dostępność miejsc parkingowych, a nie korzyści finansowe. Jednak biorąc pod uwagę
liczbę naliczonych opłat dodatkowych, a także przyjmując, że średnia cena biletu parkingowego mogła wynosić około 1 zł, z dużym
prawdopodobieństwem można stwierdzić,
że przez niecałe pół roku funkcjonowania
strefy płatnego parkowania zwróciły się już
koszty jej zrealizowania, czyli ok. 60 tys. zł.
Oprac. na podst. inf. organizatorów, fot. organizatorzy
2 czerwca na placu przed MDK odbędzie
się XVII Mazowiecki Rajd Weteranów
Szos „MAGNET 2012”. Wielbiciele zabytkowych motocykli i samochodów nie
mogą przegapić tej imprezy.
Rajd wystartuje o godz. 11.45 na lotnisku w Janowie, a o godz. 14 przed MDK rozpoczną się
koncerty lokalnych zespołów muzycznych
– Dust Sound, Pies Mazowiecki oraz Steelfire. Około godz. 16 jest przewidziany powrót
pierwszych zawodników z trasy rajdu. Następnie ok. godz. 17-17.30 rozpoczną się pokazy sprawnościowe motocykli zabytkowych
(gymkhana). Po zakończeniu pokazów sprawnościowych i podliczeniu wyników o godz. 20
nastąpi ogłoszenie wyników rajdu i uroczyste
wręczenie nagród.
Przez cały czas trwania imprezy przed MDK
będzie można podziwiać stoiska i rekonstrukcje historyczne m.in.: Towarzystwa
Historycznego Rok 1920, Biura Rekonstrukcyjno-Technologicznego Zabytkowej Inżynierii Pojazdowej, Grupy rekonstrukyjnohistorycznej Pluton 1112, Dywizjon „Jeleń”,
Towarzystwa Pamięci Pułku Ułanów Lubelskich im. gen. K. Sosnkowskiego, Towarzystwa Przyjaciół Mińska Mazowieckiego.
Ogólnopolska inicjatywa „Tydzień języków – przygotuj się do EURO” ma zwrócić
uwagę Polaków na znaczenie znajomości
języków obcych.
Organizatorzy akcji, tj. Studium Języków
Obcych, Fundacja Instytut Jakości w Edukacji (FIJED), Polskie Stowarzyszenia na
Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych (PASE) oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy w Polsce (IAA Poland)
zapraszają wszystkie firmy z powiatu mińskiego do wzięcia udziału w akcji organizowanej w ramach kampanii.
Let’s Work: certyfikacja językowa punktów
sprzedaży – firmy mogą uzyskać etykietę
„Tu mówimy w języku…”. Można uzyskać
certyfikat z następujących języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego, rosyjskiego. Akcja trwa do końca tygodnia, czyli 3 czerwca. Informacje
pod nr. tel. 25 758 00 80, wew. 107 lub 110.
Supergimnazjalista
Łukasz Zajma
„Supergimbus” to konkurs na najlepszego gimnazjalistę powiatu mińskiego, którego już szósta edycja odbyła się w środę, 23
maja w Szkołach Salezjańskich w Mińsku. W konkursie wzięli
udział najlepsi uczniowie gimnazjów osiągający wysokie wyniki w nauce, a tytuł „Supergimbusa 2012” zdobył Łukasz Zajma
z gimnazjum w Wielgolesie.
Każdą szkołę, zarówno z Mińska, jak i z powiatu, reprezentował jeden uczeń wyznaczony przez dyrekcję na podstawie opinii Rady
Pedagogicznej oraz jego zaangażowania
w życie szkoły i środowiska lokalnego. „Supergimbus” miał charakter turnieju z udziałem publiczności, a uczniowie musieli się
wykazać znajomością materiału z zakresu
I i II klasy gimnazjum – języka polskiego,
matematyki, fizyki, chemii, biologii, historii,
informatyki i religii. W tegorocznej edycji
konkursu wzięło udział 14 uczniów. Dopingowali ich koledzy i nauczyciele. Finałowa
rozgrywka była bardzo emocjonująca, ale tylko jeden uczeń mógł otrzymać statuetkę „Supergimbusa”. Rozmawialiśmy z Łukaszem
Zajmą tuż po wręczeniu nagród:
Czym dla ciebie jest tytuł najlepszego
gimnazjalisty w powiecie?
założyłem, a potem już tylko przypominam
sobie informacje zapisane w tym zeszycie.
I to wystarcza?
Ł. Z. – Tak, po prostu czytam informacje
z zeszytu przynajmniej dwa razy w miesiącu i muszę przyznać, że dzięki temu pamiętam to, co sobie zapisałem. Wszystko polega na systematycznym powtarzaniu.
Mówiłeś, że lubisz matematykę, a jakie
przedmioty ci „nie leżą”?
filmy – ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie
film „Jestem legendą”. I dużo gram na komputerze, ostatnio w „Wiedźmina” (śmiech).
Ale zawsze też znajduję czas na naukę.
Pewnie starsi w domu suszą ci głowę, żebyś się uczył, a nie grał?
Ł. Z. – Nie muszą mnie gonić do nauki. Sam
wiem, że muszę się uczyć, aby osiągnąć coś
w życiu. Przecież nic samo i łatwo nie przychodzi – tego też się już nauczyłem.
Kim chciałbyś zostać w przyszłości?
Ł. Z. – Nie czuję się pewnie w nauce języków, nie tylko polskiego, lecz także angielskiego i rosyjskiego. Ale z drugiej strony
nie jest tak tragicznie. Po prostu muszę
poświęcać im trochę więcej czasu (śmiech).
Ł. Z. – Zawodowym żołnierzem, dlatego że
w tym zawodzie trzeba wykazywać się inteligencją i sprawnością fizyczną. Mam też
poczucie, że to nie tylko zawód, lecz także
misja – ochrona własnej ojczyzny.
Nauczyciele w szkole cię wspierają?
Łukasz Zajma (Ł. Z.) – Jest dla mnie najważniejszym osiągnięciem w dotychczasowym
życiu, czymś naprawdę bardzo dużym, bo
nie spodziewałem się, że wygram. Nie byłem
pewny jednej odpowiedzi w zmaganiach finałowych i bałem się, że przegram, ale udało
się. Naprawdę bardzo się cieszę z tego tytułu.
I fajnie, gdy wszyscy ci gratulują?
Ł. Z. – Zdecydowanie tak. To niesamowite uczucie, gdy się wygrywa, gdy koledzy,
organizatorzy, nauczyciele na ciebie patrzą, a ty stoisz ze statuetką, z nagrodami
i wiesz, że opłacało się uczyć.
Rozmawiał i fot. DM
Ł. Z. – Nie mogę narzekać. Chodzę na dodatkowe zajęcia, np. z matematyki czy chemii, czasem też pomagają mi przygotować
się do różnych konkursów czy olimpiad.
A masz jakieś inne hobby poza nauką?
Ł. Z. – Interesuję się też sportem, głównie piłką nożną i biegami. Lubię też oglądać dobre
R e k l a m a
Pytania były z różnych dziedzin, m.in.
matematyki, historii, geografii, religii,
informatyki. W której z nich czułeś się
najpewniej?
Ł. Z. – Zdecydowanie z matematyki, bo
lubię ten przedmiot i dobrze sobie radzę
z nim w szkole. Nie miałem żadnych problemów, aby poprawnie odpowiedzieć na pytania zadawane przez komisję konkursową.
W jaki sposób się uczysz i co robisz, żeby
wiedza została ci w głowie?
Ł. Z. – Najpierw czytam książkę z danego
przedmiotu, potem spisuję najważniejsze informacje do specjalnego zeszytu, który sobie
5
Dlaczego fajnie jest
Dzień dziecka :) Każdy maluch czeka na ten jedyny dzień w roku z utęsknieniem, bo prezenty, bo dorośli poświęcają więcej czasu, bo świat się kręci tylko wokół dziecięcych spraw... Nawet mama z tatą
z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy sami brykali z kolegami po podwórku, włazili na drzewa
i wymyślali najdziksze swawole. Nikt nie ma wątpliwości, że fajnie jest być dzieckiem. Potwierdzają
to również opinie zebrane w „Strefie” od małych mińszczan. Oto, co od nich usłyszeliśmy:
Na początek zapytaliśmy kilku „starszaków” z Przedszkola Miejskiego nr 6
w Mińsku:
tylko robi to dorosły. Bo dzieci mają przedszkole do bawienia się i uczenia, a dorośli
muszą pracować w pracy.
grać w piłkę, badmintona, w siatkówkę
i w koszykówkę.
Mateusz:
Piotr:
Dzieci lubią jeździć na rolkach i grać na
komputerze w „Gwiezdne Wojny”, a rodzice nie mogą jeździć na hulajnodze.
Dużo czasu spędza się z mamą. Można wtedy bawić się w chowanego i berka kucanego, można chodzić do przedszkola, bo jest
fajnie i robimy różne rzeczy.
Dlatego, bo można naciągać mamę na zabawki, można iść na lody, przychodzić na plac do
przedszkola. Można jeździć na rowerze z tatą.
Można bawić się w przedszkolu z kolegami.
Aleksander:
Kamil:
Julia:
Joanna:
Można się bawić fajnymi zabawkami i grać.
Można się huśtać wysoko i mieścić się na różnych zabawkach – na huśtawce i na zjeżdżalni.
Bartosz:
Julka:
A potem zadaliśmy to samo pytanie innym
małym mińszczanom.
Oto ich odpowiedzi:
Bo można robić dużo ciekawych rzeczy. Można chodzić do przedszkola i fajnie się bawić.
Julek:
Bo ciężka jest praca dorosłego, a dzieci nie
muszą prać i gotować. Mamy muszą małym
dzieciom przewijać pieluszki, a dzieci tego
nie muszą. Dzieci mogą oglądać bajki, a dorośli nie mogą – tylko filmy. Bo jak opona się
przebije, to dzieci nie muszą ich zmieniać,
Bo można się bawić klockami, grać na komputerze i konsoli.
Bo nie trzeba pracować, tylko można
się bawić i grać na komputerze. Można
Damian:
Można wymyślać różne zabawy, bo ma się
fajne pomysły.
Bo można się dużo bawić, chodzić do
przedszkola i nie trzeba pracować.
Kalinka, 5 lat
ć gości. Chodzić
awać prezenty. Jeść tort i zaprasza
Dlatego, że można od rodziców dost
obiadów.
po drzewach. Nie trzeba gotować
Helenka, 4 lata
zić do przedszkola albo do szkoły.
Bo można się bawić. Można chod
6
być dzieckiem?
Maja, prawie 8 lat:
de wszyste – bycie dzieckiem jest super! Prze
Bycie dzieckiem jest nie tylko fajn
się dużo
staje
I do
ć.
owa
łupiać i nie trzeba prac
kim można się dużo bawić, wyg
objadać
żna
i mo
No
.
ołaja
Mik
od
czy
ń Dziecka
prezentów np. na urodziny, Dzie
dużo
jest
bo
ie,
elbiam. W szkole też jest fajn
się lodami, które ja po prostu uwi
zo długie wakacje.
innych dzieci, a poza tym są bard
Alicja, 7 lat
Raz: dziecko może oglądać bajki
codziennie. Dwa: dziecko może iść
do
przedszkola. Trzy: kiedy jest w przed
szkolu, może uczyć się różnych rzeczy. Cztery: dziecko może bawić się
zabawkami w przedszkolu i w domu
.
Pięć: dziecko może, no wiesz, baw
ić się z kolegami, kiedy są grzeczni
.
A kiedy są niegrzeczni, nie mogą
się bawić, ale to już ich strata.
Amelka, 6 lat
War to jest być dzieckiem, bo moż
ple
dziu
sze
niej
najm
w na wchodzić
jak
świata... może nie takie małe
iuw dz
ć
odzi
mrówka, ale można wch
...
dzie
ufla
w sz
się
wać
ple albo scho
Piotruś, 3 lata
Nie wiem. Nie m
am
pojęcia.
Iza, 13,5 lat
Nie trzeba chodzić do pracy. Chociaż ja
bym wolała pracować od 8 do 16.
Maciek i Michał, 10 lat
Bo rodzice pracują czasami w sobotę
i niedzielę, a dzieci nie. Bo rodzice muszą jeść wszystko, a dzieci mogą marudzić przy jedzeniu. Bo dostają więcej
prezentów na Gwiazdkę. Bo mają mniej
zębów do mycia niż dorośli.
Wanessa, 11 lat
Fajnie jest być dzieckiem , poniewa
ż w tym okresie najbardziej pozn
aje się świat i przeżywa się
wiele przygód. Najfajniejsze jest
jednak to, że kiedy jest się dzieckie
m, nie ma się problemów
takich, jak mają dorośli, i żyje się
beztrosko.
Julia, 7 lat
z zabawMożna się bawić i są fajne sklepy
żanek
kole
o
duż
się
ma
I ci.
dzie
dla
kami
w przedszkolu.
t
Błażej, 8 la
m, bo możyć dzieckie
b
st
je
Fajnie
szkoły.
d
i chodzić o
ić
aw
b
ę
si
na
Wypowiedzi zebrali: IWO, ARC, AW
dziękujemy za pomoc w przygotowaniu materiału
Pani Dyrektor i Paniom Wychowawczyniom
z Przedszkola Miejskiego nr 6 w Mińsku.
R e k l a m a
7
Ale nie jeździ pani tylko do Marianki
i z powrotem?
A. G. – Kiedyś pojechałam sama do Modlina przez Warszawę, co było dla mnie nie
lada wyczynem. Spotkałam wtedy małżeństwo, które proponowało mi wstąpienie do
damskiego klubu motocyklowego „Queen
of Roads”. Ale z braku czasu odmówiłam.
W Mińsku mam kolegów, z którymi wybieramy się na przejażdżki i którzy pomagają
mi w bieżących naprawach. Wolę jeździć
z tymi „starszymi”, ponieważ są spokojniejsi i nie pędzą na złamanie karku. Często
też jestem zaczepiana na skrzyżowaniach
przez kierowców samochodowych.
Zaczepiają, bo chcą zapytać o motocykl
czy dlatego, że atrakcyjna kobieta na nim
siedzi?
Warto walczyć o marzenia
Odkąd skończyła 15 lat, wiedziała, że zostanie fryzjerką, choć
życie czasem kładło jej kłody pod nogi. To, co jedni uważali za
złe, jej dawało nowe spojrzenie na własne życie – w myśl zasady,
że „upadając, zawsze można się podnieść”. Anita Grzeszczyk,
właścicielka salonu Hair Line nagrodzonego prestiżową nagrodą „Brylantowa Gwiazda”, w szczerym wywiadzie przekonuje,
że zawsze warto walczyć o swoje marzenia...
W salonie stoją dwa motocykle. Taki
wystrój?
Anita Grzeszczyk (A. G.) – I tak, i nie.
Owszem, są znakomitym elementem wystroju salonu i nie ukrywam, że przyciągają klientów, co ciekawe – obu płci, ale
na jednym z nich jeżdżę osobiście. Drugi
należy do syna.
R e k l a m a
8
A. G. – Mocno wytuszowanych rzęs raczej
pod kaskiem nie widać (śmiech), ale nie odbieram tego jako podrywu. Poznałam pewnego pana, który bardzo ubolewał, że jego
żona nie podziela zainteresowania motocyklami. Uważam, że pary powinny się dobierać tak, aby można było coś wspólnie robić. Nie wolno ludziom zabierać pasji. Nie
przepadam za piłką nożną, ale ubieraliśmy
się i malowaliśmy z synem i córką w barwy
klubowe, po czym jechaliśmy do Warszawy na mecz. Robiłam to dla dzieci. Zanim
zakochałam się w motocyklach, moją jedyną pasją od dzieciństwa było fryzjerstwo.
A miałam być piekarzem….
Jeździ pani sama?
Jak to?
A. G. – Staram się zarazić tą pasją syna.
Córkę zabieram jako pasażerkę, z czego jest
bardzo zadowolona. Motocykliści to bardzo
fajni ludzie. Jeżdżę rekreacyjnie i raz na
rok udaje mi się wyskoczyć na jakiś zlot.
Mam za małe doświadczenie, aby wybierać
się w długie trasy.
A. G. – Gdy miałam 15 lat, tata wysłał mnie do
szkoły, po skończeniu której miałam zostać
piekarzem. Wytrzymałam pół roku i ją rzuciłam. Siedziałam w domu do osiemnastki.
Kiedy tata wrócił z Niemiec, zapytał, czy nadal chcę zostać fryzjerką, po czym wsadził
mnie do samochodu i zawiózł do Lubartowa.
pomoc fryzjerska przez trzy dni. Odeszłam,
bo wkurzył mnie jakiś drobiazg, ale wróciłam i przepracowałam tam w sumie półtora
roku. Nareszcie mogłam robić więcej niż na
praktykach. Kolejny raz zaszłam w ciążę, lecz
poroniłam, a po powrocie ze zwolnienia lekarskiego szef nie przedłużył już ze mną umowy.
Nie chciałam się poddać, dlatego zatrudniłam
się w salonie na Tarchominie. Klientkami
były same kobiety. Pewnego dnia zawitał do
zakładu mężczyzna umówiony do mnie przez
własną żonę. Tylko że ja wtedy nie miałam doświadczenia w męskim fryzjerstwie. Jednak
nie ma to jak szybkie wycieczki na zaplecze do
szefowej po porady. I tak, po przebiegnięciu
w sumie kilkuset metrów tam i z powrotem,
obcięłam włosy klientowi. Dopiero po latach
zdobyłam dyplom mistrzowski.
Była pani bardzo zdeterminowana, aby
zdobyć fach.
Mała Anita zawsze była
uśmiechnięta. I tak jest do dzisiaj :)
Znalazł zakład fryzjerski, w którym miałam
odbyć praktyki, bo do szkoły fryzjerskiej
trudno było się dostać. Byłam samoukiem
i nie dogadywałam się z szefową, dlatego
wróciłam do domu. Ale tata znowu wsadził
mnie do samochodu i tym razem zawiózł do
Lublina. Trafiliśmy do salonu przy ul. Wieniawskiej. Zostałam tam na dwa lata. Później
okazało się, że był to jeden z najlepszych salonów fryzjerskich po tej stronie Wisły.
Udało się w końcu pani zdobyć tytuł czeladnika fryzjerstwa?
A. G. – Do egzaminu w ogóle nie przystąpiłam. W międzyczasie wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę. Udało mi się później znaleźć salon w Warszawie, w którym pracowałam jako
A. G. – Pracowałam od rana do wieczora.
Synek kiedyś zapytał: „Mamo, dlaczego jak
idę do przedszkola i wracam, to są gwiazdki na niebie?”. Można rzec, że byłam samotną matką, bo z synem mieszkałam
w Modlinie, a ówczesny mąż pracował już
w Mińsku. Rzadko bywał w domu, dlatego pewnego dnia postawiłam ultimatum.
Albo żyjemy jak normalna rodzina i mieszkamy razem, albo się rozstajemy. I tak zaczęła się moja przygoda z Mińskiem.
Pracowałam od rana do
wieczora. Kiedy wracałam
do domu, to płakałam, ale
wierzyłam, że się uda.
ul. Traugutta i tam w 2000 r. ruszyła moja
własna działalność. Zapytałam, czy w pobliżu jest jakiś fryzjer, a on na to, że tak – za
ścianą. Ale nie było tak źle. Natomiast na
ul. Cichą skierowały mnie wymogi unijne, które weszły kilka lat temu. Salon przy
ul. Traugutta był za mały, żeby mieć dwie
toalety i pomieszczenie socjalne. Dlatego
znalazłam lokal przy ul. Cichej w pobliżu
mojego mieszkania. Czynsz był bardzo wysoki, a wnętrze – do całkowitego wykończenia, ale trzeba było brać byka za rogi. Bez
wiedzy męża i współpracowników wynegocjowałam z właścicielem przystępne koszty
najmu, a nawet zrobiono mi remont. Postanowiłam, że będę pracowała w niedziele
i święta, a nawet po nocach przy remoncie.
Przed samym otwarciem salonu nie spałam
po nocach. 31 grudnia wróciłam do domu
Spodobało się miasto?
A. G. – Szczerze? Nie przepadam za Mińskiem. Owszem, ma swoje uroki, ale sądzę,
że gdyby nie wspaniali ludzie, których
tu poznałam, to zmieniłabym miejsce
zamieszkania.
Jak się pani odnalazła w nowym miejscu?
A. G. – Mąż pewnego dnia wspomniał
o niewielkim lokalu do wynajęcia przy
Mój siostrzeniec dzieli
ze mną motocyklową pasję.
R e k l a m a
9
o godz. 6, wykąpałam się, przebrałam i na
godz. 7 byłam znów w pracy, bo miałam
kilkanaście pań do uczesania. Pamiętam
ich pochwały, że salon jest przytulny i elegancki. Wstyd się przyznać, ale stałam i płakałam, bo tylko ja wiedziałam, ile ciężkiej
pracy i wyrzeczeń mnie to kosztowało.
Nagrodę przysłano pocztą?
Ale warto było?
A. G. – Tak, chociaż bywało ciężko. Dzieci
nie kojarzyły, co się dzieje. Wracałam do
domu i płakałam, ale podświadomie wierzyłam, że się uda. Wychodzę z założenia,
że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Już
przy otwieraniu pierwszego salonu były
obawy. A ja, odkąd skończyłam 15 lat, wiedziałam, że chcę być fryzjerką. Strzygłam
koleżanki i siostry. Nawet gdy ciężko zachorowałam na nerki, kiedy ich wydolność
spadła do 50%, nie załamałam się, nie rzuciłam wszystkiego.
Wytrwałość została nagrodzona, bo
w tym roku pani salon został wyróżniony prestiżową nagrodą Brylantowa
Gwiazda.
A. G. – Ta nagroda była zaskoczeniem.
O wyróżnieniu zostałam poinformowana telefonicznie, gdy jechałam na wczasy.
Dopiero gdy przyszło pisemne zaproszenie na galę, uwierzyłam, że nikt mnie nie
„Brylantowa Gwiazda” – ta nagroda
była dla mnie dużym wyróżnieniem.
wkręcał. Wyjaśniono mi później, że klienci
zgłaszają organizatorowi plebiscytu salony, z których usług są zadowoleni i chcą je
nagrodzić. Tajni klienci odwiedzili ponad
23 tys. salonów z całej Polski. Sprawdzano
cierpliwość, uczciwość i rzetelność personelu, jakość wykonywanych usług i czy
cena jest do nich adekwatna.
Nawet ceny porównywali?
A. G. – Raczej chodzi o sprawiedliwe podejście do klientek. Niestety zdarzają się
miejsca, gdzie trzeba zapłacić więcej, bo
np. podjechało się drogim samochodem.
A ja jestem dziewczyną ze wsi i nie raz
byłam z tego powodu gorzej traktowana,
dlatego nie dopuszczam do takiego zachowania. Postanowiłam, że będę traktować ludzi tak, jak sama chciałabym być
traktowana.
ie:
A. G. – Dostałam zaproszenie na galę w Pałacu Kultury w Warszawie, którą prowadził Krzysztof Ibisz. Przyznano nam dwie
gwiazdki. Tylko kilka salonów wyróżniono
trzema gwiazdkami, np. taki, w którym
syn właścicielki tańczył flamenco, aby umilić czas klientom. Myślę, że ważne są takie
drobiazgi jak podanie herbaty, żartowanie,
czy chociażby rozmowa. Fryzjer to swojego
rodzaju terapeuta i psycholog bez dyplomu
(śmiech). Niejednokrotnie przy strzyżeniu
czy farbowaniu panie opowiadają o bardzo
osobistych sprawach.
W życiu bywają zdarzenia, które zmieniają nasz system wartości.
A. G. – Doświadczyłam tego na własnej skórze. Przeżyłam cztery tygodnie, które spowodowały, że inaczej spoglądam na otaczających mnie ludzi, na rodzinę i na to, jakie
powinnam mieć priorytety.
Co się wydarzyło?
A. G. – Po rozwodzie wdałam się w chory
romans, który przez splot różnych wydarzeń doprowadził mnie do tego, że zostałam tymczasowo aresztowana. Do dzisiaj
zadaję sobie pytanie „jak mogłam być tak
głupia i naiwna?”. Dostałam od życia porządną nauczkę.
Anita Grzeszczyk w skróc
Jak to aresztowana?
Sama o sobie – niezłe ziółko.
y czas z dziećmi.
Najbardziej lubię – spędzać woln
ekają, często bezpodstawnie.
Co mnie złości? – gdy ludzie narz
chwili.
zy wspierają mnie w każdej trudnej
Największy sukces – moi bliscy, któr
ej.
Największa porażka – nie mam żadn
ek i przypałacowy park.
Ryn
y
Star
–
sku
Miń
w
Ulubione miejsca
A. G. – Wszystko działo się bardzo szybko.
Przy wyjściu z domu powiedziałam dzieciom, że niedługo wrócę... Wróciłam po
czterech tygodniach. Byłam na Grochowie,
a to prawdziwe więzienie. Najpierw cela
przejściowa, w której są osadzone obserwowane – czy któraś np. pali albo grypsuje. Cela miała 9 m2 dla czterech kobiet.
Trafiłam na sympatyczne dziewczyny. Ta
R e k l a m a
10
ze Szkocji siedziała za przekręty bankowe,
a pielęgniarka z Kanady sprowadziła samochody, które miały lewe papiery. Mieszkałam z nimi ponad tydzień i bardzo mi
wtedy pomogły, i wspierały psychicznie.
Później trafiłam do celi, w której dziewczyny miały gorsze wyroki. Jedna z nich zabiła
swojego chłopaka. Ku mojemu zaskoczeniu
nie byłam gnębiona jako nowa, nie musiałam jeść przy sedesie, nie miałam gorszego
łóżka. O dziwo, zamawiały mi za własne
pieniądze paczki żywnościowe, podarowały kilka ubrań, bo przyjechałam tylko z torebką i zegarkiem. A ja je czesałam i strzygłam nożyczkami do paznokci. Dziewczyny
z sąsiednich cel też, a nawet strażniczki by
się skusiły, lecz im nie wypadało. To nie
amerykański film. Kąpiel raz na tydzień,
a na co dzień miska.
lepsze, i zostawiłam swój pozłacany zegarek,
aby wiedziały, która jest godzina. Z aresztu
wyszłam tak, jak do niego przyjechałam.
Było zimno i padał deszcz. Miałam w portfelu kilkadziesiąt złotych i nr telefonu do
siostrzeńca zapisany na spodniach. Na przystanku starsza pani zgodziła się udostępnić
telefon. Gdy zadzwoniłam, wszyscy po drugiej stronie słuchawki się popłakali. Nie mogli uwierzyć, że mnie słyszą.
Wiem, co jest w życiu
ważne. Doceniam każdą
chwilę spędzoną z dziećmi.
Realizuję swoje pasje.
Klienci, którzy z prasy dowiedzieli się
o pani zatrzymaniu, rezygnowali z wizyt?
Wiedziała pani, ile czasu tam spędzi?
A. G. – Absolutnie nie. Odwiedził mnie adwokat wynajęty przez rodzinę, który nie potrafił
jeszcze mówić o szczegółach. Wiedziałam,
że salon normalnie prosperuje, pracownice zajęły się dziećmi, dopóki ojciec do nich
nie przyjechał. Przy kolejnym spotkaniu
chciałam dać adwokatowi kartkę, na której
napisałam, czego potrzebuję: kubek, łyżeczka itd. Odpowiedział, że to niepotrzebne,
bo wychodzę. W celi nie potrafiłam z siebie
wydusić słowa, nie wiedziałam czy dzisiaj,
czy za tydzień. Dosłownie po kilku minutach
uchyliła się klapa i usłyszałam głos klawiszki
– „Grzeszczyk! Gotowa do wyjścia?”. Błyskawicznie zabrałam z łóżka pościel, oddałam
innej dziewczynie prześcieradło, bo miałam
Pierwsze kroki skierowała pani do...?
A. G. – Salonu. Weszłam uśmiechnięta,
prężnym krokiem. Pracownice tym zszokowałam, bo nie siadłam i nie płakałam. Na
drugi dzień przyszłam już normalnie do
pracy. Jestem dumna z moich dziewczyn,
bo przez miesiąc poprowadziły za mnie
biznes i pomogły przy dzieciach.
A. G. – Niestety w prasie historia miała
tylko jeden kolor, a nic nie jest ani czarne, ani białe i o to mogę mieć żal. Ale
nie wracam już do tego. Boli mnie to, że
człowiek, przez którego to wszystko się
stało, nie ma wyrzutów sumienia i udaje, że nic się nie wydarzyło. Na szczęście
w Mińsku mieszkałam już kilka lat i ludzie, którzy mnie znali, wiedzieli jaka
jestem naprawdę. To dla mnie bardzo
osobisty wywiad i mam nadzieję, że po
nim ani ja, ani moje dzieci nie odczujemy
złych emocji ze strony innych. Mogłam
siedzieć cicho, ale każda historia, która
może czegoś nauczyć, jest warta opowiedzenia. A wracając do pani pytania – nie
odczułam spadku liczby klientów. Wręcz
przeciwnie, słyszałam wiele słów pokrzepienia i otuchy. Niejedna kobieta przytuliła mnie i ucałowała. U tych, którzy nie
wiedzieli o aresztowaniu, zdziwienie budziło to, jak dużo schudłam i pytali, na
jakich wczasach byłam. Nie życzę takich
wczasów nawet największemu wrogowi.
Czy takie traumatyczne przeżycie może
czegoś nauczyć?
A. G. – Owszem, popełniłam błąd, nie zaprzeczam, ale ta historia nauczyła mnie, co
jest w życiu ważne. Doceniam każdą chwilę z moimi dziećmi. Nie ma znaczenia, czy
kubek stoi na swoim miejscu albo czy firanka jest dobrze zaciągnięta. Realizuję swoje
pasje – fryzjerstwo i motocykle. Dzięki uporowi taty i mojej determinacji mam wymarzony zawód i własną firmę. Lubię ludzi
i staram im się to okazywać w pracy oraz
prywatnie. Teraz jestem znacznie silniejsza. Każdej kobiecie, która czuje rezygnację
i myśli, że jej świat się zawalił, chciałabym
powiedzieć – „Weź się w garść, na pewno
jest ktoś, dla kogo warto walczyć o spokojne i lepsze życie”. Mam wspaniałego partnera, kochane dzieci i pracę, którą uwielbiam. A przecież tak niewiele brakowało,
abym tego nie miała.
Rozmawiała ARC,
fot. z archiwum Anity Grzeszczyk
Z córką i synem podczas wyprawy
do Eurodisneylandu pod Paryżem.
R e k l a m a
11
Filmy od Małego Gutka
„Mały Gutek” to cykl stworzony przez dystrybutora Gutek Film z myślą o najmłodszych widzach.
To wyjątkowe animowane filmy wydawane na DVD, wybrane specjalnie ze względu na ich piękną
oprawę graficzną, niebanalne i mądre historie, a także nagrody przyznane na międzynarodowych
festiwalach. W zalewie sztampowych animacji to prawdziwe perełki, które mogą być idealnym prezentem z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka. Warto, aby znalazły się w domowej filmotece!
Do tej pory w cyklu ukazały się „Sekret księgi z Kells”, „Mia i Migusie”, „U” oraz „Sekret
Eleonory”. Każdy z tych filmów to animowana przygoda, dzięki której dzieci przeżyją niezapomniane przygody, poznają wartość przyjaźni, odwagi i odpowiedzialności,
a otaczający je świat stanie się zarówno bardziej zrozumiały, jak i fascynujący.
„Sekret
księgi z Kells”
To jeden z najpiękniej
narysowanych
filmów
animowanych, jakie widziałem. Może dlatego,
że odwołuje się do pochodzącego z 800 r. słynnego
irlandzkiego ewangeliarza, w którym można znaleźć m.in. charakterystyczny dla średniowiecznej sztuki zdobienia ksiąg ornament plecionkowy (większość
ujęć filmu oparto na motywie koła). Do tego
jeszcze magiczna muzyka i sama historia – oto
12 letni Brendan żyje w klasztorze, którym zawiaduje jego wuj. Cellach i jego mnisi budują
ogromny mur – ma on powstrzymać straszliwych Wikingów przed zdobyciem i splądrowaniem opactwa. Pewnego dnia do klasztoru
przybywa brat Aidan – jako jedyny skryba ze
świętej wyspy przeżył atak „ludzi z północy”.
Udało się mu też zabrać ze sobą słynną księgę, w której są zapisane najważniejsze rzeczy.
Brendan zaprzyjaźnia się ze staruszkiem
i dowiaduje się, że ewangeliarz jest jeszcze
nieskończony. Brat Aidan proponuje chłopcu pracę przy jego ilustrowaniu. Na początek
dwunastolatek musi zdobyć specjalne jagody,
z których robi się zielony atrament. Wyrusza
więc do lasu (choć wuj surowo zabronił mu
opuszczać klasztor), gdzie spotyka białowłosą
Aisling. Dziewczynka nie tylko pokaże mu,
gdzie rosną jagody, lecz także opowie o złu
czającym się między drzewami, co w konsekwencji okaże się bardzo przydatną informacją... „Sekret księgi z Kells”odwołuje się do
celtyckiej historii i wierzeń, przez co autorom
udało się zbudować tajemniczą aurę całej opowieści. Choć z drugiej strony Brendan w niczym nie różni się od współczesnych chłopaków – jest tak samo jak oni ciekawy świata
i gotowy łamać zakazy dorosłych, byleby tylko
przeżyć fantastyczne przygody.
„Sekret Eleonory”
Rodzina małego Nataniela dostaje w spadku po cioci Eleonorze
dom wraz z bogatą
biblioteką. Problemy
finansowe rodziców
chłopca
sprawiają,
że bezcenne książki,
a w tym pierwsze wydania bajek Perraulta i baśni braci Grimmów mają zostać sprzedane. Gdy Nataniel
odkrywa, że biblioteka cioci Eleonory ma
niezwykłą moc, zaczyna szukać sposobu,
aby ocalić książki oraz ich bohaterów. Pomagają mu w tym m.in. Alicja z Krainy
Czarów, Piotruś Pan oraz Pinokio. Czy uda
mu się przejąć rolę Wielkiego Czytelnika
po cioci Eleonorze i pomóc ulubionym
postaciom?
To animowana podróż do magicznego
i bajkowego świata książek, w którym
czytanie staje się umiejętnością na wagę
złota. Doskonała animacja oraz niezwykła tematyka sprawiają, że „Sekret Eleonory” to wyjątkowa zabawa i jednocześnie nauka, jak ważne są książki i ich
bohaterowie. Film otrzymał Nagrodę
Specjalną na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy
w 2010 r. Obejrzałem go z całą rodziną
i każdy po seansie nie pozostał obojętny
na to, co zobaczył na ekranie. To pięknie
narysowany i mądry film.
„U”
U – to dziewczynka, której głowę zdobi róg jednorożca. Jest przyjaciółką księżniczki Mony
mieszkającej w wielkim
zamku nad morzem.
Mona i U są praktycznie nierozłączne – niczym siostry. I pewnie
tak by było zawsze, gdyby nie fakt, że księżniczka zmienia się w nastolatkę, a w okolicy
pojawia się grupa muzykantów-włóczykijów. Mona zakochuje się w pewnym kocie
z gitarą i coraz mniej czasu poświęca swojej
powiernicy, co będzie miało fatalne skutki
dla dziewczynki z rogiem jednorożca. „U” to
film o dojrzewaniu, dorastaniu i pierwszym
uczuciu opowiedziany z odpowiednią dozą
powagi w bardzo przystępnej formie filmu
animowanego. Mamy w nim całą galerię postaci – mniej lub bardziej dziwnych oraz całą
gamę zachowań, które towarzyszą przechodzeniu z dzieciństwa w dorosłość. Świetna
animacja i znakomita muzyka dopełniają całości. Fajnie, że młodzi ludzie mogą oglądać
też takie filmy – zobaczą, że nierówna kreska
działa bardziej na wyobraźnię niż komputerowa perfekcja, przekonają się, że o ważnych
sprawach można mówić otwarcie i w prosty
sposób, odkryją muzykę, której nie usłyszy
się w popularnej rozgłośni radiowej.
„Mia i Migusie”
Podczas budowy luksusowego kompleksu
hotelowego w środku
rozległej i pięknej krainy, w podziemnym
tunelu zostaje uwięziony jeden z robotników
o imieniu Pedro. To
ojciec kilkuletniej Mii.
Dziewczynka udaje się na poszukiwania
taty, wędruje przez tajemniczy las. Spotyka
w nim stworzenia zwane Migusiami. Są one
strażnikami drzewa, które ma kluczowe
znaczenie dla przyszłości wszystkich istot
żyjących na ziemi. Okazuje się też, że budowa hotelu zagraża jego dalszemu istnieniu.
Mia wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi
postanawia uratować las i jego mieszkańców przed ekologiczną katastrofą... „Mia
i Migusie” to jedna z najlepszych animacji
ostatnich lat. Na czele trwającej 6 lat produkcji stał Jacques-Rémy Girerd i francuskie studio Folimage, ale współpracowało
przy tym projekcie aż 15 krajów. Z wielkim
sukcesem! Film doceniła nie tylko dziecięca
publiczność, lecz także Europejska Akademia Filmowa, przyznając mu nagrodę dla
najlepszego filmu animowanego roku.
Jestem pewien, że w każdym z filmów z serii
„Mały Gutek” dzieci i rodzice znajdą inspirację do zabawy, odkrywania świata i rozmowy w prosty sposób o ważnych sprawach.
Oprac. DM, fot. Gutek Film
R e k l a m a
Zajrzyj na www.euro-polska-ukraina.pl
12
Dzieci w sieci
Internet to sieć, która obejmuje cały świat.
O jego atrakcyjności dla setek milionów dzieci i młodzieży na całym świecie decyduje fakt,
że jest on platformą do nauki, twórczości, komunikacji oraz rozrywki. Niestety, sieć to nie
tylko przyjemność, lecz także źródło zagrożeń. Zadaniem rodzica jest dowiedzenie się
o nich jak najwięcej.
Obok niepodważalnych zalet internetu istnieją również poważne zagrożenia. Szczególnie narażone są na nie dzieci, które
nie zdają sobie sprawy, że w sieci – tak jak
w realnym świecie – ludzie są różni: dobrzy
i źli. Tylko dbanie o bezpieczeństwo dzieci
online pomaga uniknąć sytuacji, w których
pozornie serdeczny znajomy z komputera
okazuje się niebezpiecznym przestępcą.
Wiek dzieci rozpoczynających swoją przygodę z internetem wciąż się obniża. Dlatego
rodzice, nawet maluchów, muszą poświęcać
swoją uwagę bezpieczeństwu online. Ważne jest, aby już u najmłodszych kształtować
właściwe nawyki pozwalające na konstruktywne korzystanie z potencjału internetu.
Najbardziej pomoże nam w tym rozmowa
z dzieckiem i zaangażowana obecność w jego
życiu – również tym wirtualnym. Warto także zdać sobie sprawę, że zagrożenia związane
z siecią nie znikają wraz z wyłączeniem komputera. Musimy być czujni i stale poszerzać
swoją wiedzę. Dzięki temu możemy nie tylko
zadbać o dziecko, lecz także nauczyć je, jak
w cyberprzestrzeni zadbać o siebie. Wiedza
i świadomość to najskuteczniejsze sposoby,
by zapewnić bezpieczeństwo naszym podopiecznym buszującym po sieci.
Internet to jeden wielki śmietnik, w którym możemy znaleźć pornografię, przemoc i narkotyki. W realnym świecie
chronimy nasze dzieci przed tymi zagrożeniami, tłumaczymy im, co dobre, a co złe,
ale nie zawsze mamy świadomość z niebezpieczeństw, jakie niesie sieć. Częściowo to
wina naszej niewiedzy. Szkodliwych treści nie trzeba szukać. Ten, kto codziennie
korzysta z internetu, doskonale wie, że
one same do nas trafiają. Odrzucamy je,
ale dziecko ciekawe świata kliknie, ponieważ chłonie zarówno te złe, jak i te dobre
informacje. Największym niebezpieczeństwem są materiały pornograficzne, które
w realnym świecie są trudniej dostępne
dla naszych pociech, ale łatwo je znaleźć
na stronach www. Osoby, które zarabiają
na publikowaniu pornografii, dbają, aby
złe treści same trafiały do użytkowników.
Dlatego zabezpieczajmy komputery programami rodzicielskimi, które bez problemu można ściągnąć z darmowych stron
różnych organizacji, które tak jak my chcą
dbać o dobro milusińskich.
Warto też poznać minisłownik terminów
internetowych związanych z zagrożeniem
bezpieczeństwa.
Cyberprzemoc – zjawisko cyber-
przemocy najkrócej definiuje się jako
przemoc z użyciem technologii informacyjnych oraz komunikacyjnych. Technologie te to głównie internet, a także telefony komórkowe.
Cyberbulling – to wysyłanie i publikowanie szkodliwych treści lub obrazów za
pomocą internetu lub innych cyfrowych
narzędzi komunikacyjnych. Ma miejsce
wtedy, gdy dziecko albo nastolatek są
tyranizowani, zastraszani, szykanowani, upokarzani, zawstydzani lub w inny
sposób krzywdzeni przez inne dziecko
lub nastolatka za pomocą internetu, interaktywnych lub cyfrowych technologii albo też przy pomocy telefonów
komórkowych.
Grooming – to działania osoby dorosłej,
która za pomocą chat roomów (i innych
środków komunikacyjnych dostępnych
w internecie) stara się nakłonić dziecko
do kontynuacji znajomości w formie spotkania w świecie rzeczywistym z intencją
wykorzystania seksualnego.
Oprac. Izabela Furdal
R e k l a m a
13
Smaczny i zdrowy rooibos
Rooibos to napar ziołowy z listków czerwonokrzewu afrykańskiego o wyjątkowo korzystnym działaniu. Jest to roślina pochodząca z Południowej Afryki. Czasami nazywana jest też czerwoną herbatą, ale czerwonokrzew nie jest wcale spokrewniony
z krzewem herbacianym.
Rooibos jest uprawiany wyłącznie
w Republice Południowej Afryki
w górach Cederberg. Jest to pasmo
górskie oraz rezerwat przyrody znajdujący się około 300 km od Kapsztadu, stolicy RPA. Sama roślina może
osiągać wysokość od 1 do 1,5 m wysokości. Jej gałęzie zbiera się w czasie
lata i na początku jesieni. Następnie
są one kruszone przez specjalne maszyny na milimetrowe igiełki. Potem
gałązki czerwonokrzewu poddaje się
rozdrabianiu i fermentacji, wówczas
zmieniają swoją barwę z zielonej na czerwono-brązową i zyskują charakterystyczny
aromat. Ostatni etap to suszenie na słońcu
do momentu, aż wilgotność spadnie do 10%.
Miejsca, w których uprawia się czerwonokrzew, są też jego naturalnym miejscem wegetacji, więc roślina nie potrzebuje żadnych
nawozów. Dzięki temu rooibos jest całkowicie naturalnym napojem.
Łagodny i bez goryczy
Rooibos charakteryzuje się łagodnością
i brakiem posmaku goryczy typowego
w herbatach zielonych lub czarnych, ponieważ nie zawiera garbników będących jego
przyczyną. Napar ma słomkowy kolor i specyficzny, miodowy smak. Nie zawiera kofeiny, dlatego może być pity bez ograniczeń
przez dzieci oraz przed snem. Zalecany jest
także kobietom w ciąży, ponieważ obfituje
R e k l a m a
14
z rooibosa mogą być stosowane na zmęczone, opuchnięte i podkrążone oczy. Czerwonokrzew ma również właściwości przeciwskurczowe – łagodzi bóle brzucha i kolki.
Zawiera także całkiem sporo witaminy C.
Jak parzyć?
w żelazo i zapobiega mdłościom. Bogaty
jest także w przeciwutleniacze, dzięki czemu ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy, obniża ciśnienie krwi, spowalnia
proces starzenia organizmu i hamuje produkcję komórek nowotworowych. Dzięki
zawartości kwasów fenolowych korzystnie
wpływa na przewód pokarmowy. Zawiera kwercetynę, która hamuje uwalnianie
histaminy – dzięki temu jest skutecznym
środkiem wspomagającym leczenie różnego rodzaju alergii. Rutyna obecna w naparze czerwonokrzewu zapobiega tworzeniu
się zakrzepów i obniża poziom cukru we
krwi. Z kolei olejki eteryczne zawarte w roślinie odgrywają dużą rolę w zwalczaniu
złego nastroju, a flawonoidy obecne w rooibosie są naturalnymi środkami antydepresyjnymi, które pobudzają produkcję
hormonu szczęścia – serotoniny. Pomaga
przy bólach głowy, a kompresy z naparu
Rooibos parzy się wrzątkiem od
trzech do pięciu minut, w proporcjach – 1 łyżeczka na 250 ml wody.
Można go parzyć dwukrotnie. Dobrze
smakuje z dodatkiem miodu, cytryny lub soku owocowego, a pije się go
zarówno na gorąco, jak i na zimno.
Idealny do przygotowania tzw. ice tea
– idealnie gasi pragnienie w upalne
dni. W sklepach dostępne są też mieszanki rooibosa z różnymi aromatami
i dodatkami, np. wanilią, kandyzowanymi owocami, płatkami kwiatów, skórką
cytrynową. Śmiało można stwierdzić, że
napar z czerwonokrzewu afrykańskiego to
napój dla całej rodziny :)
Lidia
Dudek
od lat interesuje
się zagadnieniami
związanymi
z herbatą.
Od niedawna
prowadzi sklep
w Mińsku,
w którym sprzedaje aromatyczne
herbaty i kawy
oraz akcesoria
do ich parzenia.
W świecie Jakuba Wędrowycza
W sobotę, 2 czerwca o godz. 9 w Zespole Szkół Zawodowych nr 2
przy ul. Sosnkowskiego 43 rozpocznie się pierwszy w Mińsku
turniej rankingowy w fabularyzowaną grę karcianą „Jakub Wędrowycz”, opartą na powieściach Andrzeja Pilipiuka. W „Strefie” rozmawiamy z Pawłem Kopką, organizatorem turnieju...
parodią znanych filmów czy książek, co jest
bardzo fajne. Jakub ma to do siebie, że ciągle ma problemy z sąsiadami albo ze stworami nie z tego świata, np. wampirami czy
zombie. Klimat tych powieści jest trochę
surrealistyczny, ale w tym tkwi ich siła.
A na czym polega gra?
Dużo osób gra w „Jakuba Wędrowycza”?
Paweł Kopka (P. K.) – Takich aktywnych
mińszczan, którzy grają przez cały czas,
to pewnie jest ok. dwunastu, a w inne karcianki to myślę, że dużo więcej. Problem
polega na tym, że w Mińsku nie ma za bardzo gdzie grać i większość ludzi jeździ na
turnieje do Warszawy albo gdzieś w Polskę.
I żeby nie jeździć, postanowiliście zrobić
turniej w Mińsku?
P. K. – Czasem organizujemy turnieje rankingowe w lidze ogólnopolskiej, bo żeby
taki turniej się odbył, wystarczy zgromadzić sześć osób i nie ma z tym większego
problemu. Nasz kolega Paweł Nowak zajął
nawet 3 miejsce na Mistrzostwach Polski.
Ale teraz chcieliśmy, aby o naszych rozgrywkach było w mieście trochę głośniej.
Udało się nam zebrać całkiem pokaźną
pulę nagród, także od wydawnictwa „Fabryka Słów”, wydającego książki Andrzeja Pilipiuka, na których jest oparta gra
karciana „Jakub Wędrowycz”. Chcemy też
zachęcić inne osoby do wzięcia udziału,
żeby było nas więcej, a także nauczyć grać
nowych graczy.
Może też zachęcić do czytania książek?
P. K. – Tak. Andrzej Pilipiuk napisał już
ich kilka. Jakub Wędrowycz, ich główny
bohater, jest egzorcystą, bimbrownikiem
i mieszka na wsi. Akcja rozgrywa się w latach komunistycznych. Powieści często są
P. K. – Można grać samemu, we dwie osoby lub kilka. Gramy przeważnie parami.
Każdy ma swoją talię składającą się z kart
dodatkowych i bohaterów, np. Jakub Wędrowycz w różn jestych postaciach (lepsza lub gorsza karta). Gra rozpoczyna się
w momencie, gdy wręczamy przeciwnikowi swoich wrogów i miejsca, w których ich
spotykamy, i on musi z nimi walczyć. Tak
samo mój przeciwnik wręcza mi swoich
przeciwników i też muszę z nimi walczyć
w jego miejscach. W trakcie rozgrywki trzeba zdobyć jak najwięcej punktów sławy za
pokonanie wroga w konkretnych dziewięciu miejscach.
Wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej
punktów sławy?
P. K. – Właśnie o to chodzi w turnieju. Każdy rozgrywa dwie, trzy rundy, na koniec
sumuje się punkty i wyłania zwycięzcę.
Ile trwa jedna rozgrywka?
P. K. – Do trzydziestu minut. Choć wszystko zależy od jakości kart – na turniejach są
lepsze karty, więc i rozgrywki wymagają
większego zastanowienia.
z najlepszych kart, czyli as z bohaterem,
została sprzedana za 150 zł. Ale są też karty
warte 100 zł, 50 zł czy 30 zł. Zależy, co kto
potrzebuje. Gracze bardzo często też wymieniają się kartami. Albo je rozdają, jeśli
jakieś fanty czy bohaterowie się im powtarzają w talii.
Tworzy się społeczność ludzi grających
w „Jakuba Wędrowycza”?
P. K. – O, tak, np. na Facebooku jest polski
profil „Jakuba Wędrowycza”, gdzie można
znaleźć graczy praktycznie z całej Polski.
Także na stronie www.wedrowycz.com jest
wiele ciekawych informacji o książce, grze,
rozgrywanych turniejach, jest też forum,
na którym udzielają się wielbiciele gry.
Dlatego tym bardziej zapraszam wszystkich na turniej w Mińsku. Wpisowe wynosi 10 zł (w tym każdy uczestnik otrzymuje
zestaw kart do gry). Zapisy przyjmujemy
mailowo: [email protected]. Na zachętę powiem, że na uczestników turnieju
czeka pokaźna pula nagród.
Rozmawiał i fot. DM
Karty się kupuje?
P. K. – Można kupić zestaw startowy, czyli
talię gotową do gry z bohaterem, wrogami,
miejscami i efektami, bronią, gratami. Ale
są też inne zestawy, np. zestaw losowych
dziewięciu lub dwudziestu kart. Takie
zestawy są też często nagrodami w turniejach. Karty mają też oznakowania jak
w prawdziwej talii, żeby było wiadomo,
które są lepsze, a które gorsze. Oczywiście
najczęściej trafiają się dwójki, ale można
też trafić asa.
Pewnie te rzadsze karty są przedmiotem
pożądania graczy?
P. K. – Są np. sprzedawane. Ostatnio widziałem na aukcji internetowej, jak jedna
15
fot. Leszek Siporski (www.minskmaz.com)
Trzy dni Festiwalu
16
17
Nie przegap!
1 czerwca – piątek
w godz. 14-18 MDK zaprasza na plac zabaw
w parku miejskim, gdzie odbędzie się festyn z okazji Dnia Dziecka.
o godz. 21 w Mjuzik Pubie „Lejdis Night”.
Zagrają Nalaś, Savic, Hali, Ben Hostic. Panie wchodzą za darmo.
Środa, 23.05 – Supergimbus 2012 w Szkołach Salezjańskich w Mińsku.
2 czerwca – sobota
o godz. 9 startuje turniej dla początkujących w grę karcianą „Jakub Wędrowycz”
w ZSZ nr 2 przy ul. Sosnkowskiego 43.
o godz. 10 rozpocznie się Piknik Lotniczy
na lotnisku w Janowie z okazji święta 23.
Bazy Lotnictwa Taktycznego.
Czwartek, 24.05 – spotkanie z Marcinem Ciszewskim w Miejskiej Bibliotece Publicznej.
w godz. 10-16 market Topaz przy ul. Mireckiego 15 zaprasza na gry i konkursy dla
najmłodszych.
o godz. 12.30 Miejska Biblioteka Publiczna
zaprasza na przedstawienie Teatrzyku Jaś
pt. „Zielona karuzela”. Wstęp wolny.
Sobota, 26.05 – festyn rodzinny w Szkole Podstawowej nr 5 przy ul. Małopolskiej.
o godz. 14 przed MDK startuje XVII Mazowiecki Rajd Weteranów Szos „MAGNET 2012”.
o godz. 21 w Mjuzik Pubie rozpoczną się
„Szanty”, czyli impreza z piosenką żeglarską,
którą poprowadzi Marcin „Zgódzial” Zgódka.
3 czerwca – niedziela
„Impresje chóralne w stolicy powiatu”, czyli koncerty w trzech odsłonach: o godz. 10
w MSA – „Od jednego do wielu głosów”,
o godz. 15 w Zielonym Domku – „Od pieśni ludowej do popularnej”, o godz. 19
w kościele pw. NNMP – „Od chorału do
współczesności”.
5 czerwca – wtorek
o godz. 18.30 MBP w ramach cyklu „Biblioteka podróży” zaprasza na spotkanie z Januszem Andraszem, autorem m.in. przewodnika po Lizbonie. W programie też
koncert fado w wykonaniu Joao De Sousa.
Wstęp wolny.
Wydawca
Strefa M sp. z o. o.
Mińsk Mazowiecki, ul. I PLM „W-wa” 1d/16
tel. + 48 660 435 991
e-mail: [email protected]
Biuro Redakcji ul. Świętokrzyska 5
18
Niedziela, 27.05 – Ogólnopolski Bieg Uliczny XVII „Mazowiecka Piętnastka”.
Niedziela, 27.05 – uroczystości i piknik z okazji 25-lecia kapłaństwa ks. proboszcza
Dariusza Walickiego w kościele pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny.
Redaktor naczelny
Dariusz Mieczysław Mól
e-mail: [email protected]
Dział reklamy
tel. 724 822 000, 724 001 900
e-mail: [email protected]
Zespół redakcyjny
Dorota Berg, Jarosław Rosłoniec, Izabella
Walewska-Ogrodnik, Paweł Jankowski,
Wojtek „Cihy” Cichoń
Skład DTP E-HO Justyna Golcew
Druk EUROGRAF S.C.
Korekta Monika Wasilewska
Strona internetowa www.strefaminsk.pl
Redakacja nie zwraca niezamówionych
artykułów i zastrzega sobie prawo do zmian
i skrótów w nadesłanych tekstach. Redakcja
nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam.
Fot. Mariola Kruszewska, Leszek Siporski (minskmaz.com), MOSiR, Tomasz „Dyziek” Szostak (dyziek.com), MBP, DM
o godz. 21.15 rozpocznie się caprztyk przy
Pomniku Lotników z okazji święta 23. Bazy
Lotnictwa Taktycznego, a o godz. 21.45 odbędzie się pokaz sztucznych ogni.
USŁUGI
TYNKI GIPSOWE I CEMENTOWO-WAPIENNE AGREGATEM tel: 792 552 325.
SZYBKA POŻYCZKA PROVIDENT
600 200 200
Nauka pływania Tel. 530 777 537
SPRZEDAM
Sprzedam działkę na Targówce tel. 693 147 647
Sprzedam prosperujący salon kosmetyczny w
Mińsku tel. 600 300 101
Sprzedam mieszkanie 60m2 MM ul. Topolowa III p. tel. 600 300 101
Aranżacje wnętrz, projekty, porady. tel. 502
894 965.
Skoda Fabia combi 1,4, Diesel, rok prod. 2009,
pierwsza rejestracja styczeń 2010 r. przebieg
23 tyś. km. Tel. 604 207 517
Manicure+Pedicure SPA 70zł.
Piąta wizyta GRATIS tel. 509956551
Sprzedam działkę w Targówce 1711m2. Tel.
723 937 947, dzwonić wieczorem.
Hydraulik Instalacje Remonty tel. 601 640 302
48m2 3 pokoje ul. Topolowa 185 tyś. pilne
Tel. 510 234 422 „pilne”
Budowa i wykańczanie mieszkań, remonty, ogrodzenia z klinkieru 721 306 171
STUDIO TATUAŻU
886868688
WWW.CZACHAwDYM.PL
Budowa domów, dachy, 603-555-572
WYNAJMĘ
Do wynajęcia lokale usługowe MM ul. Kilińskiego: 100m2 parter, 38m2 I p. tel. 600
300 101
RÓŻNE
Przewozy pasażerskie JARCYK, 8+1,
15+1, 17+1, 20+1, tel. 668 030 132
PRACA
Zatrudnię handlowca. CV i list motywacyjny proszę przesłać na email: reklama@
strefaminsk.pl
Kwiaciarnia VIRO przyjmie do pracy florystkę Tel. 501 460 377, 501 460 499, 25 759 18 36
Sprzedawca
Wykształcenie: min. zawodowe
Doświadczenie: mile widziane
Miejsce pracy: Borki k/ Jeruzala (211)
Pracownik ds. ubezpieczeń
Wykształcenie: min. średnie
Miejsce pracy: Sulejówek
Inne: znajomość obsługi komputera(210)
Fryzjer damsko-męski
Wykształcenie: min. zawodowe kierunkowe
Doświadczenie: wymagane
Miejsce pracy: Halinów (209)
Elektromonter
Wykształcenie: zawodowe/średnie
Doświadczenie: 3 lata
Miejsce pracy: Mińsk Maz.
Inne: uprawnienia SEP do 15kV, znajomość
obsługi komputera, prawo jazdy kat.B (206)
Operator DTP
Wykształcenie: średnie
Doświadczenie: 2 lata
Miejsce pracy: Chrośla
Inne: dobra znajomość programów Illustrator, Photoshop, Corel Draw (205)
R e k l a m a
19

Podobne dokumenty

Dzień Ojca - Strefa Mińsk

Dzień Ojca - Strefa Mińsk Strefa smaku  Gdzie dostaniesz Strefę Mińsk: rano, w  czwartek nasi kurierzy są na stacji PKP w Mińsku; tygodnik jest do wzięcia m.in.: w Miejskiej Bibliotece Publicznej, ul. Piłsudskiego 1a; w mi...

Bardziej szczegółowo