Fajnie jest być dzieckiem
Transkrypt
Fajnie jest być dzieckiem
BEZPŁATNY TYGODNIK SPOŁECZNO-KULTURALNY NR 22 (40) / 31 maja 2012 r. ISSN NR 2083-5787 Supergimnazjalista Łukasz Zajma Świat gry „Jakub Wędrowycz” Smaczny i zdrowy rooibos fot. Piotr Galas Warto walczyć o swoje marzenia m e i k c e i z d ć y Fajnie jest b odc14 R e k l a m a OTWARCIE 2 czerwca! SUPER PROMOCJE! Mińsk Mazowiecki ul. Mireckiego 15 DAWNE METRO Dariusz Mól Redaktor naczelny tygodnika „Strefa Mińsk” Fajnie jest być dzieckiem. Przypominają mi już o tym tylko zdjęcia – jak to podmienione w edytorialu tak przy okazji Dnia Dziecka. Ale potwierdzają to opinie małych mińszczan – „ciężka jest praca dorosłego, a dzieci nie muszą prać i gotować” – zapewnia Julia z grupy „starszaków” z Przedszkola Miejskiego nr 6. I na pewno wie, co mówi :) „Supergimbus” to konkurs na najlepszego gimnazjalistę powiatu mińskiego. W tym roku odbyła się jego szósta edycja. „Strefa” była jednym z patronów medialnych tego wydarzenia. I to nam supergimnazjalista Łukasz Zajma udzielił pierwszego wywiadu tuż po odebraniu nagród. Zachęcam też do przeczytania rozmowy z innym młodym człowiekiem – Pawłem Kopką, który organizuje pierwszy w Mińsku turniej rankingowy w fabularyzowaną grę karcianą „Jakub Wędrowycz”. Niesamowita jest również rozmowa z Anitą Grzeszczyk, właścicielką salonu Hair Line. „Każdej kobiecie, która czuje rezygnację i myśli, że jej świat się zawalił, chciałabym powiedzieć – „Weź się w garść, na pewno jest ktoś, dla kogo warto walczyć o spokojne i lepsze życie” – przekonuje. I jeszcze na chwilę wrócę do dzieci. Iza Furdal przekonuje, że internet jest platformą do nauki, twórczości, komunikacji oraz rozrywki, ale niestety, sieć to także źródło zagrożeń. I zadaniem rodzica jest dowiedzenie się o nich jak najwięcej. Podobnie jak pokazywanie dzieciom dobrych filmów. W zalewie sztampowych animacji te spod znaku „Mały Gutek” to prawdziwe perełki – opisujemy na str. 12. Mamy też fotoreportaż z zakończonego w niedzielę Festiwalu 4M oraz czternasty już odcinek naszego komiksu „Brama czasu”. A do czytania „Strefy” proponuję filiżankę pysznego rooibosa. To nie herbata, tylko krzew, ale jaki zdrowy. Mogą go pić nawet dzieci, zwłaszcza z cytryną i miodem. Miłej lektury i wszystkiego dobrego :) Strefa informacji str. 4 Strefa szkoła Supergimnazjalista Łukasz Zajma str. 5 Strefa obyczajów str. 6 Strefa biznesu str. 8 XVII Mazowiecki Rajd Weteranów Szos „MAGNET 2012”, Dzień Dziecka w Topazie, magiczny Dzień Dziecka w parku miejskim na placu zabaw, przygotuj się do EURO, płatne parkowanie pod lupą, zobaczyć tranzyt Wenus Dlaczego fajnie jest być dzieckiem? – zapytaliśmy małych mińszczan „Warto walczyć o marzenia” – przekonuje Anita Grzeszczyk, właścicielka salonu Hair Line Strefa coś dla ducha str. 12 Strefa porad str. 13 Strefa smaku str. 14 Strefa pasji str. 15 Strefa na własne oczy str 16 Strefa wydarzenie str. 17 Strefa flesz str. 18 Filmy od Małego Gutka Dzieci w sieci Smaczny i zdrowy rooibos Paweł Kopka zaprasza do świata gry „Jakub Wędrowycz” Trzy dni Festiwalu 4M Gdzie dostaniesz Strefę Mińsk: rano, w czwartek nasi kurierzy są na stacji PKP w Mińsku; tygodnik jest do wzięcia m.in.: w Miejskiej Bibliotece Publicznej, ul. Piłsudskiego 1a; w miejskim Aquaparku MOSiR, ul. Wyszyńskiego 56; w Miejskim Domu Kultury, w restauracji La Bella, ul. Piłsudskiego; w przychodni Melisa, ul. 11 listopada 4/18; w sklepie Office 1, ul. Warszawska; w sklepie spożywczym przy ul. Łupińskiego i przy ul. Śniadeckich, w sklepach „Topaz”, a także w wielu sklepach na terenie miasta. Czternasty odcinek komiksu „Brama czasu” Fotorelacja z mińskich wydarzeń Nie przegap – kalendarz miejskich imprez Ogłoszenia drobne str. 19 R e k l a m a W trudnej chwili żałoby jesteśmy do Państwa dyspozycji o każdej porze dnia i nocy Mińsk Mazowiecki, ul. Kościelna 6, tel. (25) 759 05 05, 503 823 712 3 Zapraszamy na „MAGNET” 500 m2. Placówka zatrudnia 30 osób. Jest to już 32 sklep własny sieci Topaz, firmy Zbigniewa Paczóskiego, która działa od 1993 r. w trzech województwach: mazowieckim, podlaskim i lubelskim. Na Dzień Dziecka Przygotuj się do EURO! Nowy Topaz w Mińsku Przedłużony Dzień Dziecka – taką atrakcję szykuje maluchom i ich rodzicom sieć sklepów Topaz. W związku z otwarciem nowego marketu przy ul. Mireckiego 15 w Mińsku w sobotę, 2 czerwca odbywać się tam będą gry i konkursy dla najmłodszych. Pod opieką animatorów dzieci mogą wziąć udział w zabawach plastycznych i ruchowych albo podziwiać popisy szczudlarzy i klaunów. Nie zabraknie też drobnych upominków. Minipiknik potrwa od godz. 10 do 16, ale na otwarcie samego sklepu Topaz zaprasza już od godz. 8 ze specjalną ofertą promocyjną. Nowy market powstaje przy ul. Mireckiego 15. Obiekt został całkowicie wyremontowany. Jego powierzchnia liczy 4 Zobacz tranzyt Wenus Wszystkich miłośników astronomii Delta Optical w Nowych Osinach k. Mińska zaprasza na wspólne, całonocne oglądanie nieba, które odbędzie się w siedzibie firmy w nocy z 5 na 6 czerwca. Spotkanie potrwa całą noc, a najważniejszy punkt programu to tranzyt Wenus, który będzie można oglądać od godziny 4:15, czyli od momentu wschodu Słońca. Tranzyt Wenus to rzadkie zjawisko, polegające na przejściu planety na tle tarczy Słońca. Kolejny raz będzie można je zobaczyć dopiero 10 grudnia 2117 r. Początek wspólnego oglądania nieba zaplanowano na 5 czerwca o godz. 22. W pierwszej połowie nocy teleskopy będą zwrócone w stronę widocznych na niebie planet Układu Słonecznego: Marsa i Saturna. Mars w gwiazdozbiorze Lwa będzie widoczny przez pierwsze 3 godziny pokazu. Natomiast w sąsiednim gwiazdozbiorze zodiakalnym, w Pannie, znajdować się będzie Saturn, który zawsze jest wielką atrakcją dla obserwatorów nieba. Będzie świecił niemal do godz. 2. Trzecim obiektem Układu Słonecznego będzie nasz Księżyc, który wzejdzie po godzinie 22. Po godz. 3 niebo będzie już silnie rozjaśnione i w tym czasie można przygotować się do obserwacji tranzytu Wenus. Słońce wzejdzie w chwili, gdy Wenus będzie już widoczna na tarczy słonecznej. Nastąpi to ok. godz. 4:15. Od tej pory obserwować będziemy Słońce za pomocą specjalnie przygotowanych teleskopów z filtrami słonecznymi. O godzinie 6:45 zjawisko się zakończy i na najbliższe 105 lat Wenus opuści tarczę słoneczną. Uwaga: pokaz odbędzie się w przypadku spodziewanych dobrych warunków atmosferycznych dla momentu tranzytu Wenus. Miejski Dom Kultury zaprasza dzieci i wszystkich, którzy dziećmi się czują, na wyjątkowy, radosny i magiczny Dzień Dziecka, który odbędzie się w piątek, 1 czerwca w godz. 14-18 w parku miejskim na placu zabaw. W programie cała masa atrakcji, m.in.: wspólny megarysunek, miniklub disco, bitwa na kolorowe kule, taniec z liną i w tunelu, wężyk Alibaba, procą do celu, bajkowe kalambury, Twister, ciuciubabka, bierki, aerobik z pszczołą lub tygryskiem, żonglerka talerzami, przeciąganie liny, konkurs na największą bańkę mydlaną, wyścigi, slalom z piłką olbrzymem, mecze na miotły. Ale to nie wszystko. O godz. 16 rozpocznie się sceniczny program iluzjonistyczny. Będzie także dmuchana zjeżdżalnia, zamek i artystyczne miasteczko. A w sobotę, 2 czerwca o godz. 12.30 Miejska Biblioteka Publiczna zaprasza na przedstawienie Teatrzyku Jaś pt. „Zielona karuzela”. Wstęp wolny. Płatne parkowanie pod lupą Już prawie pół roku funkcjonuje w Mińsku strefa płatnego parkowania. Przez ten czas sprzedanych zostało prawie 40 tys. biletów parkingowych. Z informacji, jakie uzyskał portal minskmaz.com z Urzędu Miasta, wynika, że od 12 grudnia 2011 r., czyli od uruchomienia strefy płatnego parkowania, przy ul. Kościuszki parkometry wydały już około 39 tys. biletów (w parkometrze nr 1 – ok. 16,5 tys., w parkometrze nr 2 – około 15,5 tys., w parkometrze nr 3 – ok. 7,7 tys.). Straż miejska wystawiła w tym czasie około 800 zawiadomień o naliczeniu opłaty podwyższonej, z czego wpłynęło 101 reklamacji, z których burmistrz uwzględnił 47. Miasto nie podało informacji o wysokości wpływów do budżetu miasta ze strefy płatnego parkowania, tłumaczyło się brakiem takich analiz spowodowanym zbyt krótkim czasem funkcjonowania strefy płatnego parkowania, a także faktem, że główną istotą funkcjonowania parkingu jest dostępność miejsc parkingowych, a nie korzyści finansowe. Jednak biorąc pod uwagę liczbę naliczonych opłat dodatkowych, a także przyjmując, że średnia cena biletu parkingowego mogła wynosić około 1 zł, z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że przez niecałe pół roku funkcjonowania strefy płatnego parkowania zwróciły się już koszty jej zrealizowania, czyli ok. 60 tys. zł. Oprac. na podst. inf. organizatorów, fot. organizatorzy 2 czerwca na placu przed MDK odbędzie się XVII Mazowiecki Rajd Weteranów Szos „MAGNET 2012”. Wielbiciele zabytkowych motocykli i samochodów nie mogą przegapić tej imprezy. Rajd wystartuje o godz. 11.45 na lotnisku w Janowie, a o godz. 14 przed MDK rozpoczną się koncerty lokalnych zespołów muzycznych – Dust Sound, Pies Mazowiecki oraz Steelfire. Około godz. 16 jest przewidziany powrót pierwszych zawodników z trasy rajdu. Następnie ok. godz. 17-17.30 rozpoczną się pokazy sprawnościowe motocykli zabytkowych (gymkhana). Po zakończeniu pokazów sprawnościowych i podliczeniu wyników o godz. 20 nastąpi ogłoszenie wyników rajdu i uroczyste wręczenie nagród. Przez cały czas trwania imprezy przed MDK będzie można podziwiać stoiska i rekonstrukcje historyczne m.in.: Towarzystwa Historycznego Rok 1920, Biura Rekonstrukcyjno-Technologicznego Zabytkowej Inżynierii Pojazdowej, Grupy rekonstrukyjnohistorycznej Pluton 1112, Dywizjon „Jeleń”, Towarzystwa Pamięci Pułku Ułanów Lubelskich im. gen. K. Sosnkowskiego, Towarzystwa Przyjaciół Mińska Mazowieckiego. Ogólnopolska inicjatywa „Tydzień języków – przygotuj się do EURO” ma zwrócić uwagę Polaków na znaczenie znajomości języków obcych. Organizatorzy akcji, tj. Studium Języków Obcych, Fundacja Instytut Jakości w Edukacji (FIJED), Polskie Stowarzyszenia na Rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych (PASE) oraz Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy w Polsce (IAA Poland) zapraszają wszystkie firmy z powiatu mińskiego do wzięcia udziału w akcji organizowanej w ramach kampanii. Let’s Work: certyfikacja językowa punktów sprzedaży – firmy mogą uzyskać etykietę „Tu mówimy w języku…”. Można uzyskać certyfikat z następujących języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego, rosyjskiego. Akcja trwa do końca tygodnia, czyli 3 czerwca. Informacje pod nr. tel. 25 758 00 80, wew. 107 lub 110. Supergimnazjalista Łukasz Zajma „Supergimbus” to konkurs na najlepszego gimnazjalistę powiatu mińskiego, którego już szósta edycja odbyła się w środę, 23 maja w Szkołach Salezjańskich w Mińsku. W konkursie wzięli udział najlepsi uczniowie gimnazjów osiągający wysokie wyniki w nauce, a tytuł „Supergimbusa 2012” zdobył Łukasz Zajma z gimnazjum w Wielgolesie. Każdą szkołę, zarówno z Mińska, jak i z powiatu, reprezentował jeden uczeń wyznaczony przez dyrekcję na podstawie opinii Rady Pedagogicznej oraz jego zaangażowania w życie szkoły i środowiska lokalnego. „Supergimbus” miał charakter turnieju z udziałem publiczności, a uczniowie musieli się wykazać znajomością materiału z zakresu I i II klasy gimnazjum – języka polskiego, matematyki, fizyki, chemii, biologii, historii, informatyki i religii. W tegorocznej edycji konkursu wzięło udział 14 uczniów. Dopingowali ich koledzy i nauczyciele. Finałowa rozgrywka była bardzo emocjonująca, ale tylko jeden uczeń mógł otrzymać statuetkę „Supergimbusa”. Rozmawialiśmy z Łukaszem Zajmą tuż po wręczeniu nagród: Czym dla ciebie jest tytuł najlepszego gimnazjalisty w powiecie? założyłem, a potem już tylko przypominam sobie informacje zapisane w tym zeszycie. I to wystarcza? Ł. Z. – Tak, po prostu czytam informacje z zeszytu przynajmniej dwa razy w miesiącu i muszę przyznać, że dzięki temu pamiętam to, co sobie zapisałem. Wszystko polega na systematycznym powtarzaniu. Mówiłeś, że lubisz matematykę, a jakie przedmioty ci „nie leżą”? filmy – ostatnio duże wrażenie zrobił na mnie film „Jestem legendą”. I dużo gram na komputerze, ostatnio w „Wiedźmina” (śmiech). Ale zawsze też znajduję czas na naukę. Pewnie starsi w domu suszą ci głowę, żebyś się uczył, a nie grał? Ł. Z. – Nie muszą mnie gonić do nauki. Sam wiem, że muszę się uczyć, aby osiągnąć coś w życiu. Przecież nic samo i łatwo nie przychodzi – tego też się już nauczyłem. Kim chciałbyś zostać w przyszłości? Ł. Z. – Nie czuję się pewnie w nauce języków, nie tylko polskiego, lecz także angielskiego i rosyjskiego. Ale z drugiej strony nie jest tak tragicznie. Po prostu muszę poświęcać im trochę więcej czasu (śmiech). Ł. Z. – Zawodowym żołnierzem, dlatego że w tym zawodzie trzeba wykazywać się inteligencją i sprawnością fizyczną. Mam też poczucie, że to nie tylko zawód, lecz także misja – ochrona własnej ojczyzny. Nauczyciele w szkole cię wspierają? Łukasz Zajma (Ł. Z.) – Jest dla mnie najważniejszym osiągnięciem w dotychczasowym życiu, czymś naprawdę bardzo dużym, bo nie spodziewałem się, że wygram. Nie byłem pewny jednej odpowiedzi w zmaganiach finałowych i bałem się, że przegram, ale udało się. Naprawdę bardzo się cieszę z tego tytułu. I fajnie, gdy wszyscy ci gratulują? Ł. Z. – Zdecydowanie tak. To niesamowite uczucie, gdy się wygrywa, gdy koledzy, organizatorzy, nauczyciele na ciebie patrzą, a ty stoisz ze statuetką, z nagrodami i wiesz, że opłacało się uczyć. Rozmawiał i fot. DM Ł. Z. – Nie mogę narzekać. Chodzę na dodatkowe zajęcia, np. z matematyki czy chemii, czasem też pomagają mi przygotować się do różnych konkursów czy olimpiad. A masz jakieś inne hobby poza nauką? Ł. Z. – Interesuję się też sportem, głównie piłką nożną i biegami. Lubię też oglądać dobre R e k l a m a Pytania były z różnych dziedzin, m.in. matematyki, historii, geografii, religii, informatyki. W której z nich czułeś się najpewniej? Ł. Z. – Zdecydowanie z matematyki, bo lubię ten przedmiot i dobrze sobie radzę z nim w szkole. Nie miałem żadnych problemów, aby poprawnie odpowiedzieć na pytania zadawane przez komisję konkursową. W jaki sposób się uczysz i co robisz, żeby wiedza została ci w głowie? Ł. Z. – Najpierw czytam książkę z danego przedmiotu, potem spisuję najważniejsze informacje do specjalnego zeszytu, który sobie 5 Dlaczego fajnie jest Dzień dziecka :) Każdy maluch czeka na ten jedyny dzień w roku z utęsknieniem, bo prezenty, bo dorośli poświęcają więcej czasu, bo świat się kręci tylko wokół dziecięcych spraw... Nawet mama z tatą z rozrzewnieniem wspominają czasy, gdy sami brykali z kolegami po podwórku, włazili na drzewa i wymyślali najdziksze swawole. Nikt nie ma wątpliwości, że fajnie jest być dzieckiem. Potwierdzają to również opinie zebrane w „Strefie” od małych mińszczan. Oto, co od nich usłyszeliśmy: Na początek zapytaliśmy kilku „starszaków” z Przedszkola Miejskiego nr 6 w Mińsku: tylko robi to dorosły. Bo dzieci mają przedszkole do bawienia się i uczenia, a dorośli muszą pracować w pracy. grać w piłkę, badmintona, w siatkówkę i w koszykówkę. Mateusz: Piotr: Dzieci lubią jeździć na rolkach i grać na komputerze w „Gwiezdne Wojny”, a rodzice nie mogą jeździć na hulajnodze. Dużo czasu spędza się z mamą. Można wtedy bawić się w chowanego i berka kucanego, można chodzić do przedszkola, bo jest fajnie i robimy różne rzeczy. Dlatego, bo można naciągać mamę na zabawki, można iść na lody, przychodzić na plac do przedszkola. Można jeździć na rowerze z tatą. Można bawić się w przedszkolu z kolegami. Aleksander: Kamil: Julia: Joanna: Można się bawić fajnymi zabawkami i grać. Można się huśtać wysoko i mieścić się na różnych zabawkach – na huśtawce i na zjeżdżalni. Bartosz: Julka: A potem zadaliśmy to samo pytanie innym małym mińszczanom. Oto ich odpowiedzi: Bo można robić dużo ciekawych rzeczy. Można chodzić do przedszkola i fajnie się bawić. Julek: Bo ciężka jest praca dorosłego, a dzieci nie muszą prać i gotować. Mamy muszą małym dzieciom przewijać pieluszki, a dzieci tego nie muszą. Dzieci mogą oglądać bajki, a dorośli nie mogą – tylko filmy. Bo jak opona się przebije, to dzieci nie muszą ich zmieniać, Bo można się bawić klockami, grać na komputerze i konsoli. Bo nie trzeba pracować, tylko można się bawić i grać na komputerze. Można Damian: Można wymyślać różne zabawy, bo ma się fajne pomysły. Bo można się dużo bawić, chodzić do przedszkola i nie trzeba pracować. Kalinka, 5 lat ć gości. Chodzić awać prezenty. Jeść tort i zaprasza Dlatego, że można od rodziców dost obiadów. po drzewach. Nie trzeba gotować Helenka, 4 lata zić do przedszkola albo do szkoły. Bo można się bawić. Można chod 6 być dzieckiem? Maja, prawie 8 lat: de wszyste – bycie dzieckiem jest super! Prze Bycie dzieckiem jest nie tylko fajn się dużo staje I do ć. owa łupiać i nie trzeba prac kim można się dużo bawić, wyg objadać żna i mo No . ołaja Mik od czy ń Dziecka prezentów np. na urodziny, Dzie dużo jest bo ie, elbiam. W szkole też jest fajn się lodami, które ja po prostu uwi zo długie wakacje. innych dzieci, a poza tym są bard Alicja, 7 lat Raz: dziecko może oglądać bajki codziennie. Dwa: dziecko może iść do przedszkola. Trzy: kiedy jest w przed szkolu, może uczyć się różnych rzeczy. Cztery: dziecko może bawić się zabawkami w przedszkolu i w domu . Pięć: dziecko może, no wiesz, baw ić się z kolegami, kiedy są grzeczni . A kiedy są niegrzeczni, nie mogą się bawić, ale to już ich strata. Amelka, 6 lat War to jest być dzieckiem, bo moż ple dziu sze niej najm w na wchodzić jak świata... może nie takie małe iuw dz ć odzi mrówka, ale można wch ... dzie ufla w sz się wać ple albo scho Piotruś, 3 lata Nie wiem. Nie m am pojęcia. Iza, 13,5 lat Nie trzeba chodzić do pracy. Chociaż ja bym wolała pracować od 8 do 16. Maciek i Michał, 10 lat Bo rodzice pracują czasami w sobotę i niedzielę, a dzieci nie. Bo rodzice muszą jeść wszystko, a dzieci mogą marudzić przy jedzeniu. Bo dostają więcej prezentów na Gwiazdkę. Bo mają mniej zębów do mycia niż dorośli. Wanessa, 11 lat Fajnie jest być dzieckiem , poniewa ż w tym okresie najbardziej pozn aje się świat i przeżywa się wiele przygód. Najfajniejsze jest jednak to, że kiedy jest się dzieckie m, nie ma się problemów takich, jak mają dorośli, i żyje się beztrosko. Julia, 7 lat z zabawMożna się bawić i są fajne sklepy żanek kole o duż się ma I ci. dzie dla kami w przedszkolu. t Błażej, 8 la m, bo możyć dzieckie b st je Fajnie szkoły. d i chodzić o ić aw b ę si na Wypowiedzi zebrali: IWO, ARC, AW dziękujemy za pomoc w przygotowaniu materiału Pani Dyrektor i Paniom Wychowawczyniom z Przedszkola Miejskiego nr 6 w Mińsku. R e k l a m a 7 Ale nie jeździ pani tylko do Marianki i z powrotem? A. G. – Kiedyś pojechałam sama do Modlina przez Warszawę, co było dla mnie nie lada wyczynem. Spotkałam wtedy małżeństwo, które proponowało mi wstąpienie do damskiego klubu motocyklowego „Queen of Roads”. Ale z braku czasu odmówiłam. W Mińsku mam kolegów, z którymi wybieramy się na przejażdżki i którzy pomagają mi w bieżących naprawach. Wolę jeździć z tymi „starszymi”, ponieważ są spokojniejsi i nie pędzą na złamanie karku. Często też jestem zaczepiana na skrzyżowaniach przez kierowców samochodowych. Zaczepiają, bo chcą zapytać o motocykl czy dlatego, że atrakcyjna kobieta na nim siedzi? Warto walczyć o marzenia Odkąd skończyła 15 lat, wiedziała, że zostanie fryzjerką, choć życie czasem kładło jej kłody pod nogi. To, co jedni uważali za złe, jej dawało nowe spojrzenie na własne życie – w myśl zasady, że „upadając, zawsze można się podnieść”. Anita Grzeszczyk, właścicielka salonu Hair Line nagrodzonego prestiżową nagrodą „Brylantowa Gwiazda”, w szczerym wywiadzie przekonuje, że zawsze warto walczyć o swoje marzenia... W salonie stoją dwa motocykle. Taki wystrój? Anita Grzeszczyk (A. G.) – I tak, i nie. Owszem, są znakomitym elementem wystroju salonu i nie ukrywam, że przyciągają klientów, co ciekawe – obu płci, ale na jednym z nich jeżdżę osobiście. Drugi należy do syna. R e k l a m a 8 A. G. – Mocno wytuszowanych rzęs raczej pod kaskiem nie widać (śmiech), ale nie odbieram tego jako podrywu. Poznałam pewnego pana, który bardzo ubolewał, że jego żona nie podziela zainteresowania motocyklami. Uważam, że pary powinny się dobierać tak, aby można było coś wspólnie robić. Nie wolno ludziom zabierać pasji. Nie przepadam za piłką nożną, ale ubieraliśmy się i malowaliśmy z synem i córką w barwy klubowe, po czym jechaliśmy do Warszawy na mecz. Robiłam to dla dzieci. Zanim zakochałam się w motocyklach, moją jedyną pasją od dzieciństwa było fryzjerstwo. A miałam być piekarzem…. Jeździ pani sama? Jak to? A. G. – Staram się zarazić tą pasją syna. Córkę zabieram jako pasażerkę, z czego jest bardzo zadowolona. Motocykliści to bardzo fajni ludzie. Jeżdżę rekreacyjnie i raz na rok udaje mi się wyskoczyć na jakiś zlot. Mam za małe doświadczenie, aby wybierać się w długie trasy. A. G. – Gdy miałam 15 lat, tata wysłał mnie do szkoły, po skończeniu której miałam zostać piekarzem. Wytrzymałam pół roku i ją rzuciłam. Siedziałam w domu do osiemnastki. Kiedy tata wrócił z Niemiec, zapytał, czy nadal chcę zostać fryzjerką, po czym wsadził mnie do samochodu i zawiózł do Lubartowa. pomoc fryzjerska przez trzy dni. Odeszłam, bo wkurzył mnie jakiś drobiazg, ale wróciłam i przepracowałam tam w sumie półtora roku. Nareszcie mogłam robić więcej niż na praktykach. Kolejny raz zaszłam w ciążę, lecz poroniłam, a po powrocie ze zwolnienia lekarskiego szef nie przedłużył już ze mną umowy. Nie chciałam się poddać, dlatego zatrudniłam się w salonie na Tarchominie. Klientkami były same kobiety. Pewnego dnia zawitał do zakładu mężczyzna umówiony do mnie przez własną żonę. Tylko że ja wtedy nie miałam doświadczenia w męskim fryzjerstwie. Jednak nie ma to jak szybkie wycieczki na zaplecze do szefowej po porady. I tak, po przebiegnięciu w sumie kilkuset metrów tam i z powrotem, obcięłam włosy klientowi. Dopiero po latach zdobyłam dyplom mistrzowski. Była pani bardzo zdeterminowana, aby zdobyć fach. Mała Anita zawsze była uśmiechnięta. I tak jest do dzisiaj :) Znalazł zakład fryzjerski, w którym miałam odbyć praktyki, bo do szkoły fryzjerskiej trudno było się dostać. Byłam samoukiem i nie dogadywałam się z szefową, dlatego wróciłam do domu. Ale tata znowu wsadził mnie do samochodu i tym razem zawiózł do Lublina. Trafiliśmy do salonu przy ul. Wieniawskiej. Zostałam tam na dwa lata. Później okazało się, że był to jeden z najlepszych salonów fryzjerskich po tej stronie Wisły. Udało się w końcu pani zdobyć tytuł czeladnika fryzjerstwa? A. G. – Do egzaminu w ogóle nie przystąpiłam. W międzyczasie wyszłam za mąż i zaszłam w ciążę. Udało mi się później znaleźć salon w Warszawie, w którym pracowałam jako A. G. – Pracowałam od rana do wieczora. Synek kiedyś zapytał: „Mamo, dlaczego jak idę do przedszkola i wracam, to są gwiazdki na niebie?”. Można rzec, że byłam samotną matką, bo z synem mieszkałam w Modlinie, a ówczesny mąż pracował już w Mińsku. Rzadko bywał w domu, dlatego pewnego dnia postawiłam ultimatum. Albo żyjemy jak normalna rodzina i mieszkamy razem, albo się rozstajemy. I tak zaczęła się moja przygoda z Mińskiem. Pracowałam od rana do wieczora. Kiedy wracałam do domu, to płakałam, ale wierzyłam, że się uda. ul. Traugutta i tam w 2000 r. ruszyła moja własna działalność. Zapytałam, czy w pobliżu jest jakiś fryzjer, a on na to, że tak – za ścianą. Ale nie było tak źle. Natomiast na ul. Cichą skierowały mnie wymogi unijne, które weszły kilka lat temu. Salon przy ul. Traugutta był za mały, żeby mieć dwie toalety i pomieszczenie socjalne. Dlatego znalazłam lokal przy ul. Cichej w pobliżu mojego mieszkania. Czynsz był bardzo wysoki, a wnętrze – do całkowitego wykończenia, ale trzeba było brać byka za rogi. Bez wiedzy męża i współpracowników wynegocjowałam z właścicielem przystępne koszty najmu, a nawet zrobiono mi remont. Postanowiłam, że będę pracowała w niedziele i święta, a nawet po nocach przy remoncie. Przed samym otwarciem salonu nie spałam po nocach. 31 grudnia wróciłam do domu Spodobało się miasto? A. G. – Szczerze? Nie przepadam za Mińskiem. Owszem, ma swoje uroki, ale sądzę, że gdyby nie wspaniali ludzie, których tu poznałam, to zmieniłabym miejsce zamieszkania. Jak się pani odnalazła w nowym miejscu? A. G. – Mąż pewnego dnia wspomniał o niewielkim lokalu do wynajęcia przy Mój siostrzeniec dzieli ze mną motocyklową pasję. R e k l a m a 9 o godz. 6, wykąpałam się, przebrałam i na godz. 7 byłam znów w pracy, bo miałam kilkanaście pań do uczesania. Pamiętam ich pochwały, że salon jest przytulny i elegancki. Wstyd się przyznać, ale stałam i płakałam, bo tylko ja wiedziałam, ile ciężkiej pracy i wyrzeczeń mnie to kosztowało. Nagrodę przysłano pocztą? Ale warto było? A. G. – Tak, chociaż bywało ciężko. Dzieci nie kojarzyły, co się dzieje. Wracałam do domu i płakałam, ale podświadomie wierzyłam, że się uda. Wychodzę z założenia, że co nas nie zabije, to nas wzmocni. Już przy otwieraniu pierwszego salonu były obawy. A ja, odkąd skończyłam 15 lat, wiedziałam, że chcę być fryzjerką. Strzygłam koleżanki i siostry. Nawet gdy ciężko zachorowałam na nerki, kiedy ich wydolność spadła do 50%, nie załamałam się, nie rzuciłam wszystkiego. Wytrwałość została nagrodzona, bo w tym roku pani salon został wyróżniony prestiżową nagrodą Brylantowa Gwiazda. A. G. – Ta nagroda była zaskoczeniem. O wyróżnieniu zostałam poinformowana telefonicznie, gdy jechałam na wczasy. Dopiero gdy przyszło pisemne zaproszenie na galę, uwierzyłam, że nikt mnie nie „Brylantowa Gwiazda” – ta nagroda była dla mnie dużym wyróżnieniem. wkręcał. Wyjaśniono mi później, że klienci zgłaszają organizatorowi plebiscytu salony, z których usług są zadowoleni i chcą je nagrodzić. Tajni klienci odwiedzili ponad 23 tys. salonów z całej Polski. Sprawdzano cierpliwość, uczciwość i rzetelność personelu, jakość wykonywanych usług i czy cena jest do nich adekwatna. Nawet ceny porównywali? A. G. – Raczej chodzi o sprawiedliwe podejście do klientek. Niestety zdarzają się miejsca, gdzie trzeba zapłacić więcej, bo np. podjechało się drogim samochodem. A ja jestem dziewczyną ze wsi i nie raz byłam z tego powodu gorzej traktowana, dlatego nie dopuszczam do takiego zachowania. Postanowiłam, że będę traktować ludzi tak, jak sama chciałabym być traktowana. ie: A. G. – Dostałam zaproszenie na galę w Pałacu Kultury w Warszawie, którą prowadził Krzysztof Ibisz. Przyznano nam dwie gwiazdki. Tylko kilka salonów wyróżniono trzema gwiazdkami, np. taki, w którym syn właścicielki tańczył flamenco, aby umilić czas klientom. Myślę, że ważne są takie drobiazgi jak podanie herbaty, żartowanie, czy chociażby rozmowa. Fryzjer to swojego rodzaju terapeuta i psycholog bez dyplomu (śmiech). Niejednokrotnie przy strzyżeniu czy farbowaniu panie opowiadają o bardzo osobistych sprawach. W życiu bywają zdarzenia, które zmieniają nasz system wartości. A. G. – Doświadczyłam tego na własnej skórze. Przeżyłam cztery tygodnie, które spowodowały, że inaczej spoglądam na otaczających mnie ludzi, na rodzinę i na to, jakie powinnam mieć priorytety. Co się wydarzyło? A. G. – Po rozwodzie wdałam się w chory romans, który przez splot różnych wydarzeń doprowadził mnie do tego, że zostałam tymczasowo aresztowana. Do dzisiaj zadaję sobie pytanie „jak mogłam być tak głupia i naiwna?”. Dostałam od życia porządną nauczkę. Anita Grzeszczyk w skróc Jak to aresztowana? Sama o sobie – niezłe ziółko. y czas z dziećmi. Najbardziej lubię – spędzać woln ekają, często bezpodstawnie. Co mnie złości? – gdy ludzie narz chwili. zy wspierają mnie w każdej trudnej Największy sukces – moi bliscy, któr ej. Największa porażka – nie mam żadn ek i przypałacowy park. Ryn y Star – sku Miń w Ulubione miejsca A. G. – Wszystko działo się bardzo szybko. Przy wyjściu z domu powiedziałam dzieciom, że niedługo wrócę... Wróciłam po czterech tygodniach. Byłam na Grochowie, a to prawdziwe więzienie. Najpierw cela przejściowa, w której są osadzone obserwowane – czy któraś np. pali albo grypsuje. Cela miała 9 m2 dla czterech kobiet. Trafiłam na sympatyczne dziewczyny. Ta R e k l a m a 10 ze Szkocji siedziała za przekręty bankowe, a pielęgniarka z Kanady sprowadziła samochody, które miały lewe papiery. Mieszkałam z nimi ponad tydzień i bardzo mi wtedy pomogły, i wspierały psychicznie. Później trafiłam do celi, w której dziewczyny miały gorsze wyroki. Jedna z nich zabiła swojego chłopaka. Ku mojemu zaskoczeniu nie byłam gnębiona jako nowa, nie musiałam jeść przy sedesie, nie miałam gorszego łóżka. O dziwo, zamawiały mi za własne pieniądze paczki żywnościowe, podarowały kilka ubrań, bo przyjechałam tylko z torebką i zegarkiem. A ja je czesałam i strzygłam nożyczkami do paznokci. Dziewczyny z sąsiednich cel też, a nawet strażniczki by się skusiły, lecz im nie wypadało. To nie amerykański film. Kąpiel raz na tydzień, a na co dzień miska. lepsze, i zostawiłam swój pozłacany zegarek, aby wiedziały, która jest godzina. Z aresztu wyszłam tak, jak do niego przyjechałam. Było zimno i padał deszcz. Miałam w portfelu kilkadziesiąt złotych i nr telefonu do siostrzeńca zapisany na spodniach. Na przystanku starsza pani zgodziła się udostępnić telefon. Gdy zadzwoniłam, wszyscy po drugiej stronie słuchawki się popłakali. Nie mogli uwierzyć, że mnie słyszą. Wiem, co jest w życiu ważne. Doceniam każdą chwilę spędzoną z dziećmi. Realizuję swoje pasje. Klienci, którzy z prasy dowiedzieli się o pani zatrzymaniu, rezygnowali z wizyt? Wiedziała pani, ile czasu tam spędzi? A. G. – Absolutnie nie. Odwiedził mnie adwokat wynajęty przez rodzinę, który nie potrafił jeszcze mówić o szczegółach. Wiedziałam, że salon normalnie prosperuje, pracownice zajęły się dziećmi, dopóki ojciec do nich nie przyjechał. Przy kolejnym spotkaniu chciałam dać adwokatowi kartkę, na której napisałam, czego potrzebuję: kubek, łyżeczka itd. Odpowiedział, że to niepotrzebne, bo wychodzę. W celi nie potrafiłam z siebie wydusić słowa, nie wiedziałam czy dzisiaj, czy za tydzień. Dosłownie po kilku minutach uchyliła się klapa i usłyszałam głos klawiszki – „Grzeszczyk! Gotowa do wyjścia?”. Błyskawicznie zabrałam z łóżka pościel, oddałam innej dziewczynie prześcieradło, bo miałam Pierwsze kroki skierowała pani do...? A. G. – Salonu. Weszłam uśmiechnięta, prężnym krokiem. Pracownice tym zszokowałam, bo nie siadłam i nie płakałam. Na drugi dzień przyszłam już normalnie do pracy. Jestem dumna z moich dziewczyn, bo przez miesiąc poprowadziły za mnie biznes i pomogły przy dzieciach. A. G. – Niestety w prasie historia miała tylko jeden kolor, a nic nie jest ani czarne, ani białe i o to mogę mieć żal. Ale nie wracam już do tego. Boli mnie to, że człowiek, przez którego to wszystko się stało, nie ma wyrzutów sumienia i udaje, że nic się nie wydarzyło. Na szczęście w Mińsku mieszkałam już kilka lat i ludzie, którzy mnie znali, wiedzieli jaka jestem naprawdę. To dla mnie bardzo osobisty wywiad i mam nadzieję, że po nim ani ja, ani moje dzieci nie odczujemy złych emocji ze strony innych. Mogłam siedzieć cicho, ale każda historia, która może czegoś nauczyć, jest warta opowiedzenia. A wracając do pani pytania – nie odczułam spadku liczby klientów. Wręcz przeciwnie, słyszałam wiele słów pokrzepienia i otuchy. Niejedna kobieta przytuliła mnie i ucałowała. U tych, którzy nie wiedzieli o aresztowaniu, zdziwienie budziło to, jak dużo schudłam i pytali, na jakich wczasach byłam. Nie życzę takich wczasów nawet największemu wrogowi. Czy takie traumatyczne przeżycie może czegoś nauczyć? A. G. – Owszem, popełniłam błąd, nie zaprzeczam, ale ta historia nauczyła mnie, co jest w życiu ważne. Doceniam każdą chwilę z moimi dziećmi. Nie ma znaczenia, czy kubek stoi na swoim miejscu albo czy firanka jest dobrze zaciągnięta. Realizuję swoje pasje – fryzjerstwo i motocykle. Dzięki uporowi taty i mojej determinacji mam wymarzony zawód i własną firmę. Lubię ludzi i staram im się to okazywać w pracy oraz prywatnie. Teraz jestem znacznie silniejsza. Każdej kobiecie, która czuje rezygnację i myśli, że jej świat się zawalił, chciałabym powiedzieć – „Weź się w garść, na pewno jest ktoś, dla kogo warto walczyć o spokojne i lepsze życie”. Mam wspaniałego partnera, kochane dzieci i pracę, którą uwielbiam. A przecież tak niewiele brakowało, abym tego nie miała. Rozmawiała ARC, fot. z archiwum Anity Grzeszczyk Z córką i synem podczas wyprawy do Eurodisneylandu pod Paryżem. R e k l a m a 11 Filmy od Małego Gutka „Mały Gutek” to cykl stworzony przez dystrybutora Gutek Film z myślą o najmłodszych widzach. To wyjątkowe animowane filmy wydawane na DVD, wybrane specjalnie ze względu na ich piękną oprawę graficzną, niebanalne i mądre historie, a także nagrody przyznane na międzynarodowych festiwalach. W zalewie sztampowych animacji to prawdziwe perełki, które mogą być idealnym prezentem z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka. Warto, aby znalazły się w domowej filmotece! Do tej pory w cyklu ukazały się „Sekret księgi z Kells”, „Mia i Migusie”, „U” oraz „Sekret Eleonory”. Każdy z tych filmów to animowana przygoda, dzięki której dzieci przeżyją niezapomniane przygody, poznają wartość przyjaźni, odwagi i odpowiedzialności, a otaczający je świat stanie się zarówno bardziej zrozumiały, jak i fascynujący. „Sekret księgi z Kells” To jeden z najpiękniej narysowanych filmów animowanych, jakie widziałem. Może dlatego, że odwołuje się do pochodzącego z 800 r. słynnego irlandzkiego ewangeliarza, w którym można znaleźć m.in. charakterystyczny dla średniowiecznej sztuki zdobienia ksiąg ornament plecionkowy (większość ujęć filmu oparto na motywie koła). Do tego jeszcze magiczna muzyka i sama historia – oto 12 letni Brendan żyje w klasztorze, którym zawiaduje jego wuj. Cellach i jego mnisi budują ogromny mur – ma on powstrzymać straszliwych Wikingów przed zdobyciem i splądrowaniem opactwa. Pewnego dnia do klasztoru przybywa brat Aidan – jako jedyny skryba ze świętej wyspy przeżył atak „ludzi z północy”. Udało się mu też zabrać ze sobą słynną księgę, w której są zapisane najważniejsze rzeczy. Brendan zaprzyjaźnia się ze staruszkiem i dowiaduje się, że ewangeliarz jest jeszcze nieskończony. Brat Aidan proponuje chłopcu pracę przy jego ilustrowaniu. Na początek dwunastolatek musi zdobyć specjalne jagody, z których robi się zielony atrament. Wyrusza więc do lasu (choć wuj surowo zabronił mu opuszczać klasztor), gdzie spotyka białowłosą Aisling. Dziewczynka nie tylko pokaże mu, gdzie rosną jagody, lecz także opowie o złu czającym się między drzewami, co w konsekwencji okaże się bardzo przydatną informacją... „Sekret księgi z Kells”odwołuje się do celtyckiej historii i wierzeń, przez co autorom udało się zbudować tajemniczą aurę całej opowieści. Choć z drugiej strony Brendan w niczym nie różni się od współczesnych chłopaków – jest tak samo jak oni ciekawy świata i gotowy łamać zakazy dorosłych, byleby tylko przeżyć fantastyczne przygody. „Sekret Eleonory” Rodzina małego Nataniela dostaje w spadku po cioci Eleonorze dom wraz z bogatą biblioteką. Problemy finansowe rodziców chłopca sprawiają, że bezcenne książki, a w tym pierwsze wydania bajek Perraulta i baśni braci Grimmów mają zostać sprzedane. Gdy Nataniel odkrywa, że biblioteka cioci Eleonory ma niezwykłą moc, zaczyna szukać sposobu, aby ocalić książki oraz ich bohaterów. Pomagają mu w tym m.in. Alicja z Krainy Czarów, Piotruś Pan oraz Pinokio. Czy uda mu się przejąć rolę Wielkiego Czytelnika po cioci Eleonorze i pomóc ulubionym postaciom? To animowana podróż do magicznego i bajkowego świata książek, w którym czytanie staje się umiejętnością na wagę złota. Doskonała animacja oraz niezwykła tematyka sprawiają, że „Sekret Eleonory” to wyjątkowa zabawa i jednocześnie nauka, jak ważne są książki i ich bohaterowie. Film otrzymał Nagrodę Specjalną na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy w 2010 r. Obejrzałem go z całą rodziną i każdy po seansie nie pozostał obojętny na to, co zobaczył na ekranie. To pięknie narysowany i mądry film. „U” U – to dziewczynka, której głowę zdobi róg jednorożca. Jest przyjaciółką księżniczki Mony mieszkającej w wielkim zamku nad morzem. Mona i U są praktycznie nierozłączne – niczym siostry. I pewnie tak by było zawsze, gdyby nie fakt, że księżniczka zmienia się w nastolatkę, a w okolicy pojawia się grupa muzykantów-włóczykijów. Mona zakochuje się w pewnym kocie z gitarą i coraz mniej czasu poświęca swojej powiernicy, co będzie miało fatalne skutki dla dziewczynki z rogiem jednorożca. „U” to film o dojrzewaniu, dorastaniu i pierwszym uczuciu opowiedziany z odpowiednią dozą powagi w bardzo przystępnej formie filmu animowanego. Mamy w nim całą galerię postaci – mniej lub bardziej dziwnych oraz całą gamę zachowań, które towarzyszą przechodzeniu z dzieciństwa w dorosłość. Świetna animacja i znakomita muzyka dopełniają całości. Fajnie, że młodzi ludzie mogą oglądać też takie filmy – zobaczą, że nierówna kreska działa bardziej na wyobraźnię niż komputerowa perfekcja, przekonają się, że o ważnych sprawach można mówić otwarcie i w prosty sposób, odkryją muzykę, której nie usłyszy się w popularnej rozgłośni radiowej. „Mia i Migusie” Podczas budowy luksusowego kompleksu hotelowego w środku rozległej i pięknej krainy, w podziemnym tunelu zostaje uwięziony jeden z robotników o imieniu Pedro. To ojciec kilkuletniej Mii. Dziewczynka udaje się na poszukiwania taty, wędruje przez tajemniczy las. Spotyka w nim stworzenia zwane Migusiami. Są one strażnikami drzewa, które ma kluczowe znaczenie dla przyszłości wszystkich istot żyjących na ziemi. Okazuje się też, że budowa hotelu zagraża jego dalszemu istnieniu. Mia wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi postanawia uratować las i jego mieszkańców przed ekologiczną katastrofą... „Mia i Migusie” to jedna z najlepszych animacji ostatnich lat. Na czele trwającej 6 lat produkcji stał Jacques-Rémy Girerd i francuskie studio Folimage, ale współpracowało przy tym projekcie aż 15 krajów. Z wielkim sukcesem! Film doceniła nie tylko dziecięca publiczność, lecz także Europejska Akademia Filmowa, przyznając mu nagrodę dla najlepszego filmu animowanego roku. Jestem pewien, że w każdym z filmów z serii „Mały Gutek” dzieci i rodzice znajdą inspirację do zabawy, odkrywania świata i rozmowy w prosty sposób o ważnych sprawach. Oprac. DM, fot. Gutek Film R e k l a m a Zajrzyj na www.euro-polska-ukraina.pl 12 Dzieci w sieci Internet to sieć, która obejmuje cały świat. O jego atrakcyjności dla setek milionów dzieci i młodzieży na całym świecie decyduje fakt, że jest on platformą do nauki, twórczości, komunikacji oraz rozrywki. Niestety, sieć to nie tylko przyjemność, lecz także źródło zagrożeń. Zadaniem rodzica jest dowiedzenie się o nich jak najwięcej. Obok niepodważalnych zalet internetu istnieją również poważne zagrożenia. Szczególnie narażone są na nie dzieci, które nie zdają sobie sprawy, że w sieci – tak jak w realnym świecie – ludzie są różni: dobrzy i źli. Tylko dbanie o bezpieczeństwo dzieci online pomaga uniknąć sytuacji, w których pozornie serdeczny znajomy z komputera okazuje się niebezpiecznym przestępcą. Wiek dzieci rozpoczynających swoją przygodę z internetem wciąż się obniża. Dlatego rodzice, nawet maluchów, muszą poświęcać swoją uwagę bezpieczeństwu online. Ważne jest, aby już u najmłodszych kształtować właściwe nawyki pozwalające na konstruktywne korzystanie z potencjału internetu. Najbardziej pomoże nam w tym rozmowa z dzieckiem i zaangażowana obecność w jego życiu – również tym wirtualnym. Warto także zdać sobie sprawę, że zagrożenia związane z siecią nie znikają wraz z wyłączeniem komputera. Musimy być czujni i stale poszerzać swoją wiedzę. Dzięki temu możemy nie tylko zadbać o dziecko, lecz także nauczyć je, jak w cyberprzestrzeni zadbać o siebie. Wiedza i świadomość to najskuteczniejsze sposoby, by zapewnić bezpieczeństwo naszym podopiecznym buszującym po sieci. Internet to jeden wielki śmietnik, w którym możemy znaleźć pornografię, przemoc i narkotyki. W realnym świecie chronimy nasze dzieci przed tymi zagrożeniami, tłumaczymy im, co dobre, a co złe, ale nie zawsze mamy świadomość z niebezpieczeństw, jakie niesie sieć. Częściowo to wina naszej niewiedzy. Szkodliwych treści nie trzeba szukać. Ten, kto codziennie korzysta z internetu, doskonale wie, że one same do nas trafiają. Odrzucamy je, ale dziecko ciekawe świata kliknie, ponieważ chłonie zarówno te złe, jak i te dobre informacje. Największym niebezpieczeństwem są materiały pornograficzne, które w realnym świecie są trudniej dostępne dla naszych pociech, ale łatwo je znaleźć na stronach www. Osoby, które zarabiają na publikowaniu pornografii, dbają, aby złe treści same trafiały do użytkowników. Dlatego zabezpieczajmy komputery programami rodzicielskimi, które bez problemu można ściągnąć z darmowych stron różnych organizacji, które tak jak my chcą dbać o dobro milusińskich. Warto też poznać minisłownik terminów internetowych związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa. Cyberprzemoc – zjawisko cyber- przemocy najkrócej definiuje się jako przemoc z użyciem technologii informacyjnych oraz komunikacyjnych. Technologie te to głównie internet, a także telefony komórkowe. Cyberbulling – to wysyłanie i publikowanie szkodliwych treści lub obrazów za pomocą internetu lub innych cyfrowych narzędzi komunikacyjnych. Ma miejsce wtedy, gdy dziecko albo nastolatek są tyranizowani, zastraszani, szykanowani, upokarzani, zawstydzani lub w inny sposób krzywdzeni przez inne dziecko lub nastolatka za pomocą internetu, interaktywnych lub cyfrowych technologii albo też przy pomocy telefonów komórkowych. Grooming – to działania osoby dorosłej, która za pomocą chat roomów (i innych środków komunikacyjnych dostępnych w internecie) stara się nakłonić dziecko do kontynuacji znajomości w formie spotkania w świecie rzeczywistym z intencją wykorzystania seksualnego. Oprac. Izabela Furdal R e k l a m a 13 Smaczny i zdrowy rooibos Rooibos to napar ziołowy z listków czerwonokrzewu afrykańskiego o wyjątkowo korzystnym działaniu. Jest to roślina pochodząca z Południowej Afryki. Czasami nazywana jest też czerwoną herbatą, ale czerwonokrzew nie jest wcale spokrewniony z krzewem herbacianym. Rooibos jest uprawiany wyłącznie w Republice Południowej Afryki w górach Cederberg. Jest to pasmo górskie oraz rezerwat przyrody znajdujący się około 300 km od Kapsztadu, stolicy RPA. Sama roślina może osiągać wysokość od 1 do 1,5 m wysokości. Jej gałęzie zbiera się w czasie lata i na początku jesieni. Następnie są one kruszone przez specjalne maszyny na milimetrowe igiełki. Potem gałązki czerwonokrzewu poddaje się rozdrabianiu i fermentacji, wówczas zmieniają swoją barwę z zielonej na czerwono-brązową i zyskują charakterystyczny aromat. Ostatni etap to suszenie na słońcu do momentu, aż wilgotność spadnie do 10%. Miejsca, w których uprawia się czerwonokrzew, są też jego naturalnym miejscem wegetacji, więc roślina nie potrzebuje żadnych nawozów. Dzięki temu rooibos jest całkowicie naturalnym napojem. Łagodny i bez goryczy Rooibos charakteryzuje się łagodnością i brakiem posmaku goryczy typowego w herbatach zielonych lub czarnych, ponieważ nie zawiera garbników będących jego przyczyną. Napar ma słomkowy kolor i specyficzny, miodowy smak. Nie zawiera kofeiny, dlatego może być pity bez ograniczeń przez dzieci oraz przed snem. Zalecany jest także kobietom w ciąży, ponieważ obfituje R e k l a m a 14 z rooibosa mogą być stosowane na zmęczone, opuchnięte i podkrążone oczy. Czerwonokrzew ma również właściwości przeciwskurczowe – łagodzi bóle brzucha i kolki. Zawiera także całkiem sporo witaminy C. Jak parzyć? w żelazo i zapobiega mdłościom. Bogaty jest także w przeciwutleniacze, dzięki czemu ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy, obniża ciśnienie krwi, spowalnia proces starzenia organizmu i hamuje produkcję komórek nowotworowych. Dzięki zawartości kwasów fenolowych korzystnie wpływa na przewód pokarmowy. Zawiera kwercetynę, która hamuje uwalnianie histaminy – dzięki temu jest skutecznym środkiem wspomagającym leczenie różnego rodzaju alergii. Rutyna obecna w naparze czerwonokrzewu zapobiega tworzeniu się zakrzepów i obniża poziom cukru we krwi. Z kolei olejki eteryczne zawarte w roślinie odgrywają dużą rolę w zwalczaniu złego nastroju, a flawonoidy obecne w rooibosie są naturalnymi środkami antydepresyjnymi, które pobudzają produkcję hormonu szczęścia – serotoniny. Pomaga przy bólach głowy, a kompresy z naparu Rooibos parzy się wrzątkiem od trzech do pięciu minut, w proporcjach – 1 łyżeczka na 250 ml wody. Można go parzyć dwukrotnie. Dobrze smakuje z dodatkiem miodu, cytryny lub soku owocowego, a pije się go zarówno na gorąco, jak i na zimno. Idealny do przygotowania tzw. ice tea – idealnie gasi pragnienie w upalne dni. W sklepach dostępne są też mieszanki rooibosa z różnymi aromatami i dodatkami, np. wanilią, kandyzowanymi owocami, płatkami kwiatów, skórką cytrynową. Śmiało można stwierdzić, że napar z czerwonokrzewu afrykańskiego to napój dla całej rodziny :) Lidia Dudek od lat interesuje się zagadnieniami związanymi z herbatą. Od niedawna prowadzi sklep w Mińsku, w którym sprzedaje aromatyczne herbaty i kawy oraz akcesoria do ich parzenia. W świecie Jakuba Wędrowycza W sobotę, 2 czerwca o godz. 9 w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 przy ul. Sosnkowskiego 43 rozpocznie się pierwszy w Mińsku turniej rankingowy w fabularyzowaną grę karcianą „Jakub Wędrowycz”, opartą na powieściach Andrzeja Pilipiuka. W „Strefie” rozmawiamy z Pawłem Kopką, organizatorem turnieju... parodią znanych filmów czy książek, co jest bardzo fajne. Jakub ma to do siebie, że ciągle ma problemy z sąsiadami albo ze stworami nie z tego świata, np. wampirami czy zombie. Klimat tych powieści jest trochę surrealistyczny, ale w tym tkwi ich siła. A na czym polega gra? Dużo osób gra w „Jakuba Wędrowycza”? Paweł Kopka (P. K.) – Takich aktywnych mińszczan, którzy grają przez cały czas, to pewnie jest ok. dwunastu, a w inne karcianki to myślę, że dużo więcej. Problem polega na tym, że w Mińsku nie ma za bardzo gdzie grać i większość ludzi jeździ na turnieje do Warszawy albo gdzieś w Polskę. I żeby nie jeździć, postanowiliście zrobić turniej w Mińsku? P. K. – Czasem organizujemy turnieje rankingowe w lidze ogólnopolskiej, bo żeby taki turniej się odbył, wystarczy zgromadzić sześć osób i nie ma z tym większego problemu. Nasz kolega Paweł Nowak zajął nawet 3 miejsce na Mistrzostwach Polski. Ale teraz chcieliśmy, aby o naszych rozgrywkach było w mieście trochę głośniej. Udało się nam zebrać całkiem pokaźną pulę nagród, także od wydawnictwa „Fabryka Słów”, wydającego książki Andrzeja Pilipiuka, na których jest oparta gra karciana „Jakub Wędrowycz”. Chcemy też zachęcić inne osoby do wzięcia udziału, żeby było nas więcej, a także nauczyć grać nowych graczy. Może też zachęcić do czytania książek? P. K. – Tak. Andrzej Pilipiuk napisał już ich kilka. Jakub Wędrowycz, ich główny bohater, jest egzorcystą, bimbrownikiem i mieszka na wsi. Akcja rozgrywa się w latach komunistycznych. Powieści często są P. K. – Można grać samemu, we dwie osoby lub kilka. Gramy przeważnie parami. Każdy ma swoją talię składającą się z kart dodatkowych i bohaterów, np. Jakub Wędrowycz w różn jestych postaciach (lepsza lub gorsza karta). Gra rozpoczyna się w momencie, gdy wręczamy przeciwnikowi swoich wrogów i miejsca, w których ich spotykamy, i on musi z nimi walczyć. Tak samo mój przeciwnik wręcza mi swoich przeciwników i też muszę z nimi walczyć w jego miejscach. W trakcie rozgrywki trzeba zdobyć jak najwięcej punktów sławy za pokonanie wroga w konkretnych dziewięciu miejscach. Wygrywa ten, kto zdobędzie najwięcej punktów sławy? P. K. – Właśnie o to chodzi w turnieju. Każdy rozgrywa dwie, trzy rundy, na koniec sumuje się punkty i wyłania zwycięzcę. Ile trwa jedna rozgrywka? P. K. – Do trzydziestu minut. Choć wszystko zależy od jakości kart – na turniejach są lepsze karty, więc i rozgrywki wymagają większego zastanowienia. z najlepszych kart, czyli as z bohaterem, została sprzedana za 150 zł. Ale są też karty warte 100 zł, 50 zł czy 30 zł. Zależy, co kto potrzebuje. Gracze bardzo często też wymieniają się kartami. Albo je rozdają, jeśli jakieś fanty czy bohaterowie się im powtarzają w talii. Tworzy się społeczność ludzi grających w „Jakuba Wędrowycza”? P. K. – O, tak, np. na Facebooku jest polski profil „Jakuba Wędrowycza”, gdzie można znaleźć graczy praktycznie z całej Polski. Także na stronie www.wedrowycz.com jest wiele ciekawych informacji o książce, grze, rozgrywanych turniejach, jest też forum, na którym udzielają się wielbiciele gry. Dlatego tym bardziej zapraszam wszystkich na turniej w Mińsku. Wpisowe wynosi 10 zł (w tym każdy uczestnik otrzymuje zestaw kart do gry). Zapisy przyjmujemy mailowo: [email protected]. Na zachętę powiem, że na uczestników turnieju czeka pokaźna pula nagród. Rozmawiał i fot. DM Karty się kupuje? P. K. – Można kupić zestaw startowy, czyli talię gotową do gry z bohaterem, wrogami, miejscami i efektami, bronią, gratami. Ale są też inne zestawy, np. zestaw losowych dziewięciu lub dwudziestu kart. Takie zestawy są też często nagrodami w turniejach. Karty mają też oznakowania jak w prawdziwej talii, żeby było wiadomo, które są lepsze, a które gorsze. Oczywiście najczęściej trafiają się dwójki, ale można też trafić asa. Pewnie te rzadsze karty są przedmiotem pożądania graczy? P. K. – Są np. sprzedawane. Ostatnio widziałem na aukcji internetowej, jak jedna 15 fot. Leszek Siporski (www.minskmaz.com) Trzy dni Festiwalu 16 17 Nie przegap! 1 czerwca – piątek w godz. 14-18 MDK zaprasza na plac zabaw w parku miejskim, gdzie odbędzie się festyn z okazji Dnia Dziecka. o godz. 21 w Mjuzik Pubie „Lejdis Night”. Zagrają Nalaś, Savic, Hali, Ben Hostic. Panie wchodzą za darmo. Środa, 23.05 – Supergimbus 2012 w Szkołach Salezjańskich w Mińsku. 2 czerwca – sobota o godz. 9 startuje turniej dla początkujących w grę karcianą „Jakub Wędrowycz” w ZSZ nr 2 przy ul. Sosnkowskiego 43. o godz. 10 rozpocznie się Piknik Lotniczy na lotnisku w Janowie z okazji święta 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego. Czwartek, 24.05 – spotkanie z Marcinem Ciszewskim w Miejskiej Bibliotece Publicznej. w godz. 10-16 market Topaz przy ul. Mireckiego 15 zaprasza na gry i konkursy dla najmłodszych. o godz. 12.30 Miejska Biblioteka Publiczna zaprasza na przedstawienie Teatrzyku Jaś pt. „Zielona karuzela”. Wstęp wolny. Sobota, 26.05 – festyn rodzinny w Szkole Podstawowej nr 5 przy ul. Małopolskiej. o godz. 14 przed MDK startuje XVII Mazowiecki Rajd Weteranów Szos „MAGNET 2012”. o godz. 21 w Mjuzik Pubie rozpoczną się „Szanty”, czyli impreza z piosenką żeglarską, którą poprowadzi Marcin „Zgódzial” Zgódka. 3 czerwca – niedziela „Impresje chóralne w stolicy powiatu”, czyli koncerty w trzech odsłonach: o godz. 10 w MSA – „Od jednego do wielu głosów”, o godz. 15 w Zielonym Domku – „Od pieśni ludowej do popularnej”, o godz. 19 w kościele pw. NNMP – „Od chorału do współczesności”. 5 czerwca – wtorek o godz. 18.30 MBP w ramach cyklu „Biblioteka podróży” zaprasza na spotkanie z Januszem Andraszem, autorem m.in. przewodnika po Lizbonie. W programie też koncert fado w wykonaniu Joao De Sousa. Wstęp wolny. Wydawca Strefa M sp. z o. o. Mińsk Mazowiecki, ul. I PLM „W-wa” 1d/16 tel. + 48 660 435 991 e-mail: [email protected] Biuro Redakcji ul. Świętokrzyska 5 18 Niedziela, 27.05 – Ogólnopolski Bieg Uliczny XVII „Mazowiecka Piętnastka”. Niedziela, 27.05 – uroczystości i piknik z okazji 25-lecia kapłaństwa ks. proboszcza Dariusza Walickiego w kościele pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Redaktor naczelny Dariusz Mieczysław Mól e-mail: [email protected] Dział reklamy tel. 724 822 000, 724 001 900 e-mail: [email protected] Zespół redakcyjny Dorota Berg, Jarosław Rosłoniec, Izabella Walewska-Ogrodnik, Paweł Jankowski, Wojtek „Cihy” Cichoń Skład DTP E-HO Justyna Golcew Druk EUROGRAF S.C. Korekta Monika Wasilewska Strona internetowa www.strefaminsk.pl Redakacja nie zwraca niezamówionych artykułów i zastrzega sobie prawo do zmian i skrótów w nadesłanych tekstach. Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i reklam. Fot. Mariola Kruszewska, Leszek Siporski (minskmaz.com), MOSiR, Tomasz „Dyziek” Szostak (dyziek.com), MBP, DM o godz. 21.15 rozpocznie się caprztyk przy Pomniku Lotników z okazji święta 23. Bazy Lotnictwa Taktycznego, a o godz. 21.45 odbędzie się pokaz sztucznych ogni. USŁUGI TYNKI GIPSOWE I CEMENTOWO-WAPIENNE AGREGATEM tel: 792 552 325. SZYBKA POŻYCZKA PROVIDENT 600 200 200 Nauka pływania Tel. 530 777 537 SPRZEDAM Sprzedam działkę na Targówce tel. 693 147 647 Sprzedam prosperujący salon kosmetyczny w Mińsku tel. 600 300 101 Sprzedam mieszkanie 60m2 MM ul. Topolowa III p. tel. 600 300 101 Aranżacje wnętrz, projekty, porady. tel. 502 894 965. Skoda Fabia combi 1,4, Diesel, rok prod. 2009, pierwsza rejestracja styczeń 2010 r. przebieg 23 tyś. km. Tel. 604 207 517 Manicure+Pedicure SPA 70zł. Piąta wizyta GRATIS tel. 509956551 Sprzedam działkę w Targówce 1711m2. Tel. 723 937 947, dzwonić wieczorem. Hydraulik Instalacje Remonty tel. 601 640 302 48m2 3 pokoje ul. Topolowa 185 tyś. pilne Tel. 510 234 422 „pilne” Budowa i wykańczanie mieszkań, remonty, ogrodzenia z klinkieru 721 306 171 STUDIO TATUAŻU 886868688 WWW.CZACHAwDYM.PL Budowa domów, dachy, 603-555-572 WYNAJMĘ Do wynajęcia lokale usługowe MM ul. Kilińskiego: 100m2 parter, 38m2 I p. tel. 600 300 101 RÓŻNE Przewozy pasażerskie JARCYK, 8+1, 15+1, 17+1, 20+1, tel. 668 030 132 PRACA Zatrudnię handlowca. CV i list motywacyjny proszę przesłać na email: reklama@ strefaminsk.pl Kwiaciarnia VIRO przyjmie do pracy florystkę Tel. 501 460 377, 501 460 499, 25 759 18 36 Sprzedawca Wykształcenie: min. zawodowe Doświadczenie: mile widziane Miejsce pracy: Borki k/ Jeruzala (211) Pracownik ds. ubezpieczeń Wykształcenie: min. średnie Miejsce pracy: Sulejówek Inne: znajomość obsługi komputera(210) Fryzjer damsko-męski Wykształcenie: min. zawodowe kierunkowe Doświadczenie: wymagane Miejsce pracy: Halinów (209) Elektromonter Wykształcenie: zawodowe/średnie Doświadczenie: 3 lata Miejsce pracy: Mińsk Maz. Inne: uprawnienia SEP do 15kV, znajomość obsługi komputera, prawo jazdy kat.B (206) Operator DTP Wykształcenie: średnie Doświadczenie: 2 lata Miejsce pracy: Chrośla Inne: dobra znajomość programów Illustrator, Photoshop, Corel Draw (205) R e k l a m a 19
Podobne dokumenty
Dzień Ojca - Strefa Mińsk
Strefa smaku Gdzie dostaniesz Strefę Mińsk: rano, w czwartek nasi kurierzy są na stacji PKP w Mińsku; tygodnik jest do wzięcia m.in.: w Miejskiej Bibliotece Publicznej, ul. Piłsudskiego 1a; w mi...
Bardziej szczegółowo