Kategoria dzieciństwa

Transkrypt

Kategoria dzieciństwa
Kategoria dzieci stwa - od Ellen Key do wspóøczesno ci
Maria Szczepska-Pustkowska
O dzieciach i dzieci stwie napisano wiele. S one jednym z ulubionych motywów pojawiaj cych si w ró nych
utworach literackich - w pami tnikach, powie ciach, nowelach, w których pisz c biografi bohaterów albo "od
koøyski" si wychodzi albo "do koøyski" powraca. Dzieci stwo peøni tu szczególn rol , daje bowiem podstaw
zarówno pozytywnym, jak i negatywnym postawom i dziaøaniom bohatera, oskar a lub usprawiedliwia w jego
obecnym yciu to, co ju z dawna zi ci si miaøo. Raz dziaøa na jego korzy , innym razem - przeciwko niemu.
Jednak zagadnienie dziecka i dzieci stwa nie pojawiøo si w kulturze europejskiej równolegle z innymi, dotycz cymi
np. moralno ci, pa stwa czy prawa. Przez wiele lat byøo ono nieobecne tak w sztuce, jak i w my li filozoficznej i
spoøecznej. Uwa ano bowiem, e nie wnosi w obszar nauki specjalnie wa kich i interesuj cych problemów
badawczych. Problemy dziecka, podobnie jak np. tematyka kobieca, byøy niedoceniane przez badaczy, a nawet
przez nich lekcewa one.
Dzieci stwo wynalezione czy odkryte?
Dzieci, jak wskazuj badania historyków, nie istniaøy od zawsze. Zostaøy one, zdaniem jednych, wynalezione,
zdaniem innych odkryte.
Najstarszy wyraz kulturowego zainteresowania dzieckiem wywodzi si oryginalnie z potrzeby stworzenia lepszego
spoøecze stwa. Staøo si to du o wcze niej ni dzieci zostaøy dostrze one jako indywidualno ci, osoby czy ludzie.
Edukacja dziecka byøa pierwszym i podstawowym celem ju w Utopii Platona.
Wraz z rozwojem zainteresowania czøowiekiem dziecko staøo si przedmiotem tradycyjnych bada psychologicznych
oraz pedagogicznych. W ostatnim trzydziestoleciu równie dzieci stwo i pami dzieci stwa zacz øy budzi coraz
ywsze zainteresowanie, czego wynikiem s liczne opracowania o charakterze antropologicznym, etnograficznym
czy historycznym, których autorami s mi dzy innymi tacy badacze, jak np. E. Key, P. Aries, L. de Mause czy J. Le
Goff. Zró nicowany charakter ich opracowa pozwala na odnalezienie odmiennych modeli dzieci stwa.
Przewarto ciowanie problematyki zwi zanej z dzieckiem i dzieci stwem dokonaøo si w kulturze europejskiej
dwukrotnie. Po raz pierwszy staøo si to w roku 1900 za spraw szwedzkiej feministki i pedagoga, Ellen Key, oraz
zwolenników tzw. Nowego Wychowania, którzy dziecko i jego rozwój postawili w centrum swoich zainteresowa .
Ellen Key rozumiaøa dusz dziecka i wskazywaøa, e tylko w rodzinie otaczaj cej je prawdziw miøo ci mo e si
ona rozwija w sposób prawidøowy. Zwracaøa szczególn uwag na fakt, e dziecko nie mo e by niczyj
wøasno ci , e ma swoje prawa, w tym np. prawo wyboru rodziców czy prawo bycia niegrzecznym. Budz c
sumienia rodzicielskie, wskazuj c na odpowiedzialno , jaka zostaje zøo ona na barki rodziców, których nakazem
moralnym jest wychowanie dzieci obarczonych od urodzenia spu cizn grzechu pierworodnego, przypominaj c jak
wa nym i szczytnym powoøaniem kobiety jest macierzy stwo i opieka nad ogniskiem rodzinnym, przestrzegaøa
równocze nie przed wychowaniem masowym, tøumi cym lub wr cz niszcz cym indywidualno dziecka. Ostro
przeciwstawiøa si zawøaszczeniu przez szkoø dzieci stwa na wszelkich jego pøaszczyznach (takich, jak np. nauka,
zabawa, grupa rówie nicza, rodzina itp.). Rodzinie yj cej zgodnie z nakazami moralnymi oraz panuj cej w niej
atmosferze miøo ci i szacunku dla dziecka, jak równie wspólnym zabawom z dzieckiem przypisywaøa znaczenie
podstawowe dla staøego "stawania si " czøowieka, nadaj c jej miano "schronienia dzieci cej duszy".
Trzeba tu jednak wspomnie , e jako pozytywistka uzasadnienia prezentowanych przez siebie pogl dów szukaøa
nie tylko w samej pomy lno ci dziecka, lecz tak e w spoøecznej wizji nowego wiata. Pisaøa: (…) Przez potomków,
których sami urobimy, mo emy do pewnego stopnia wpøyn na przyszyte losy pokole . (…) wiek XX b dzie
stuleciem dziecka. B dzie nim podwójnie, raz dlatego, e rodzice wnikn nareszcie w dusz dziecka, nast pnie
dlatego, e dusza ta udzieli dorosøym swej czysto ci i prostoty. Wówczas dopiero spoøecze stwo odrodzi si mo e.
*
Kolejne stulecie miaøo zatem nale e do dziecka nie tylko ze wzgl du na odkrycie go i zwrócenie uwagi, e ma ono
wøasn dusz , wymagaj c "piastowania", swoje wøasne potrzeby, zainteresowania i prawa. Miaøo ono by tak e
stuleciem dziecka, to wøa nie bowiem dzieci otoczone, po raz pierwszy, wiadom zøo ono ci ich natury i praw
opiek i wychowaniem miaøy szans zmieni przyszøo
wiata. W tym sensie w pajdocentrycznej koncentracji na
dziecku ono samo pozostawaøo nadal uprzedmiotowione, jako narz dzie czy te rodek søu cy przebudowie
istniej cego wiata uznawanego przez dorosøych za nie do dobry.
Sze dziesi t lat po ukazaniu si ksi ki Ellen Key francuski historyk Philip Aries dokonuje ponownego odkrycia
dziecka i powtórnego przewarto ciowania w obr bie bada pedagogicznych. Jego ksi ka Centuries of Childhood
zapocz tkowaøa w latach 60. stopniowy odwrót bada nad dzieckiem od paradygmatu pozytywistycznego,
powoduj c jednocze nie ich zwrot metodologiczny ku historii i historyzmowi.
Jednak e przyst puj c do analizy tez P. Ariesa, rzucaj cych nowe wiatøo na kwesti dzieci stwa, nie nale y
zapomina , e to wøa nie od czasów Ellen Key i jej Stulecia dziecka po raz pierwszy w centrum uwagi znalazøy si
pytania o obraz dziecka i dzieci stwa.
Dzieci stwo jest tworem kultury. Idea dzieci stwa - jak dowodzi w swojej ksi ce P. Aries - jest szesnastowiecznym
wynalazkiem europejskim. Nie istniaøa ona w czasach redniowiecza, a wi kszo j zyków tego okresu nie
zawieraøa nawet søowa dziecko. Powy szej tezy oraz drugiej, dotycz cej rozwoju i zmiany koncepcji dzieci stwa
poprzez wieki i kultury, dowodzi Aries na podstawie bogatych materiaøów historycznych, mówi cych o pozycji
dziecka w yciu francuskiej rodziny i spoøecze stwa od pó nego redniowiecza do XVIII wieku. Opieraj c si na
szczegóøowych analizach historycznej dokumentacji, zaczerpni tej ze sztuki i literatury, z osobistych pami tników i
wspomnie , z napisów na pomnikach i rodzinnych nagrobkach, z odzie y i zabawek pochodz cych z ró nych
okresów, autor wskazuje, e w redniowiecznej Francji dzieci stwo nie byøo postrzegane jako odr bna od
dojrzaøo ci faza ycia ludzkiego. Je li dziecko prze yøo wczesne lata, wrastaøo w spoøeczno dorosøych, która nie
dostrzegaøa konieczno ci wyodr bniania adnych specyficznych dzieci cych ról, oczekiwa i potrzeb. Dzieci,
traktowane w tych czasach jak mali doro li, byøy szcz liwe, bo, wolne od ogranicze klasowych czy wieku,
pozostawaøy w caøkowitym zespoleniu ze wiatem dorosøych.
Richard Farson powoøuj c si na Histori dzieci stwa P. Ariesa pisze: W czasach redniowiecznych i
wcze niejszych, dzieci stwo nie miaøo po prostu adnego znaczenia. Nie ma adnych ladów narodzin b d wieku;
dziecko w wieku "okoøo siedmiu lat" mogøo mie zarówno pi , jak i dziewi lat. W sztuce a do XII wieku nie
pojawiaj si adne dzieci. A nawet pó niej s one portretowane jako mali doro li, z ich proporcjami, muskulatur ,
a nawet ubiorem. S one w ka dym calu miniatur dorosøych.
Granica mi dzy dzieci stwem a dorosøo ci nie odgrywaøa zatem roli w sensie kulturowym. Nie byøo kategorii
spoøecznych, które mogøyby uczyni takie rozró nienie potrzebnym czy atrakcyjnym. Osoba jawiøa si w swoim
bycie bez potrzeby takich podziaøów.
Jacqes Le Goff natomiast wypowiada si na temat stosunku do dziecka i dzieci stwa w redniowieczu w tonie
znacznie mniej optymistycznym ni P. Aries. Wskazuje, e utylitarystyczne w charakterze redniowiecze ledwie
dostrzegaøo dziecko, którego miejsce w pierwszym okresie ycia byøo zwi zane z "izbami kobiecymi", gdzie bawiono
si nim, lecz gdzie nie byøo ono traktowane zbyt powa nie. St d dzieci byøy wyrzucane bezpo rednio w znój pracy
na roli albo nauki rzemiosøa rycerskiego. Na skutek takiego podej cia stawaøy si one przedwcze nie dojrzaøymi
miniaturami dorosøych.
*
Dziecko - zdaniem J. Le Goffa - pojawiøo si dopiero na skutek nuklearyzacji rodziny i nastania modelu tzw.
"rodziny domowej" - jako niewielkiej grupy krewnych zwi zanych wspólnym mieszkaniem; modelu rodziny, który
powstaø i rozpowszechniø si wraz ze rodowiskiem miejskim i powstaniem klasy mieszcza skiej. Dzieci stwo,
wedøug niego, jest wytworem miasta i mieszcza stwa, które przynosz c emancypacj dziecka, równocze nie
drastycznie pogorszyøo sytuacj kobiety, która w mie cie staøa si niewolnic domowego ogniska.
Równie zdaniem P. Ariesa dopiero Renesans, a zatem wieki XVI i XVII, charakteryzuj ce si gø bokimi zmianami
cywilizacyjnymi, w tym tak e przeobra eniami w obr bie rodziny, przyniosøy nowe pogl dy rozpoznaj ce ró nice
mi dzy dzie mi a dorosøymi i postrzegaj ce dzieci stwo jako odr bny etap rozwoju czøowieka. Od tego czasu dzieci
zostaøy uznane za istoty inne od dorosøych, które wymagaj odr bnego traktowania. Widziane jako "delikatne
stworzenia Bo e", wymagaj ce - z jednej strony - opieki i bezpiecze stwa, z drugiej - staøy si materiaøem na
potencjalnych dorosøych, który wymaga nawrócenia z drogi grzechu pierworodnego, a zatem - edukacji. W ten oto
sposób dzieci stwo staøo si szczególnym okresem przygotowania do dorosøo ci.
O ile jednak P. Aries postrzega redniowiecze jako okres szcz liwo ci dziecka zespolonego ze wiatem dorosøych,
o tyle w przeciwie stwie do J. Le Goffa, nowy typ rodziny, jaki si wytworzyø pod wpøywem szerszych zmian
kulturowych i spoøeczno-politycznych Odrodzenia, ocenia on krytycznie. Przedstawia go jako wprowadzaj cy tyrani
rodzicielsk w miejsce dotychczasowego wzajemnego zjednoczenia i przyja ni mi dzy dzie mi a dorosøymi,
pozbawiaj cy dzieci wolno ci i narzucaj cy ich wychowanie za pomoc rózgi i karceru.
Inny badacz, Lloyd DeMause, poszukuj c odpowiedzi na pytanie o kategori dzieci stwa, stawia opozycyjne tezy
i dochodzi do wniosków odmiennych ni P. Aries czy J. Le Goff. Dowodzi mianowicie, e obie tezy tego pierwszego,
tj.: wskazuj ca brak zró nicowania spoøeczno ci na dzieci i dorosøych w redniowieczu oraz wynikaj ce z tego
caøkowite zespolenie z dorosøymi przynosz ce dzieciom szcz cie, oraz wskazuj ca, e dopiero nowoczesna rodzina
Renesansu odebraøa dziecku wolno , ofiaruj c mu w zamian bezwzgl dno i surowo kary, s niesøuszne i nie
uzasadnione.
*
L. DeMause do bada o charakterze historycznym wprowadzaj c now perspektyw psychologiczn , a dokøadniej
psychodynamiczn , powiada, e studiuj c rozwój kategorii dzieci stwa (trybów wychowywania dzieci) na
przestrzeni wielu generacji nale y skoncentrowa si gøównie na tych momentach, które w sposób najbardziej
znacz cy oddziaøywaøy na generacje nast pne, przede wszystkim za oznacza to uwa ne prze ledzenie tego, co si
dziaøo, gdy dorosøy stawaø twarz w twarz z dzieckiem, które czego potrzebowaøo. Stawia przy tym hipotez , e
sytuacja taka wywoøywaøa reakcje trojakiego rodzaju. Po pierwsze - dorosøy mógø u y dziecka jako narz dzia
projekcji wøasnych nie wiadomych pragnie (tzw. projective reaction); po drugie -mógø on u y dziecka jako
substytutu obrazu osoby dorosøej odgrywaj cej istotn rol w czasach jego wøasnego dzieci stwa (tzw. reversal
reaction); po trzecie wreszcie - mógø on zareagowa empatycznie i dziaøa w taki sposób, by zaspokoi wszystkie
potrzeby dziecka (tzw. emphatic reaction).
Kieruj c si powy szymi zaøo eniami, DeMause prezentuje przygn biaj ce wyniki prowadzonych przez pi lat
studiów nad relacjami mi dzy dzie mi a dorosøymi. Histori dzieci stwa kre li jako "koszmar senny", z którego
ludzko zaczyna si powoli budzi . Przedstawia døug i smutn histori - jak to okre la - "chorego traktowania"
dziecka, si gaj c pocz tkami wczesnego redniowiecza i maj c swój przera aj cy ci g dalszy w wiekach
nast pnych. Wydana przez niego ksi ka The History of Childhood zawiera szczegóøowe analizy ewolucji
dzieci stwa przez wieki (od okresu roma skiego, przez wczesne redniowiecze, Renesans a do wieku XIII) kultury
urbanizuj cej si w tych czasach Europy i Ameryki, klasy spoøeczne formuj ce si w zwi zku z przemianami
stosunków wøasno ci oraz ze wzgl du na panuj ce na tych obszarach stosunki wøadzy - mi dzy innymi w
imperialnej Rosji.
Wyci gaj c wnioski na temat sytuacji dziecka i obrazu dzieci stwa w minionych czasach podkre la, e nie mog
one w sposób bezwzgl dny dotyczy wszystkich dorosøych w ka dej z kultur i w ka dym z branych po uwag
okresów historycznych, zawsze i wsz dzie bowiem byli i s tacy rodzice, którzy kochali i piel gnowali swoje dzieci,
a popeøniane przez nich bø dy byøy bardziej skutkiem ich ignorancji ni zlej woli. Faktem jest tak e, jak podkre la
dalej, e podczas gdy w dzisiejszych czasach coraz cz stsze staj si przypadki fizycznego i psychicznego zn cania
si nad dzie mi, od wieku XVIII stopniowo zacz øa si wyøania bardziej humanitarna postawa wobec nich,
wspierana - jak np. w Anglii -powstawaniem stowarzysze koncentruj cych si na ochronie dzieci przed
okrucie stwem dorosøych. Co ciekawe, pojawiøy si one równolegle ze stowarzyszeniami zajmuj cymi si ochron
zwierz t.
Bezlitosne traktowanie dzieci, od praktyki zabijania ich tu po urodzeniu, poprzez porzucanie czy zaniedbywanie
prostych czynno ci piel gnacyjnych do celowego ich gøodzenia, bicia oraz trzymania w caøkowitym odosobnieniu od
wiata, jest tylko jednym z aspektów agresji i okrucie stwa oraz lekcewa enia ich praw i uczu . Dzieci, pozbawione
psychicznych mo liwo ci przeciwstawienia si tym przejawom agresji, stawaøy si ofiarami mocy, których nie byøy
w stanie kontrolowa i byøy wykorzystywane na ró ne, cz sto niewyobra alne sposoby, b d ce odzwierciedleniem
wiadomych, a cz ciej nie wiadomych, motywów starszych.
*
Opisane praktyki Lloyd DeMause uzasadnia specyficznym stosunkiem ludzi do wøasnych nieograniczonych
mo liwo ci reprodukcji, dzi ki którym zawsze rodziøo si wi cej dzieci ni spoøecze stwa mogøy utrzyma i zatrudni
w przyszøo ci. St d wywodzi si zapewne szeroko rozpowszechniona w pewnych okresach praktyka zabijania nowo
narodzonych dzieci, przybieraj ca tak czy inn form ; dotyczyøa ona gøównie dziewczynek, jako tych, które w
przyszøo ci mogøy rodzi "nowe dusze". St d równie prawdopodobnie inne przekonanie, przewa aj ce w wiecie
chrze cija stwa, e seks jest grzeszny, a pochodz ce z niego potomstwo jest od pocz tku ska one zøem grzechu
pierworodnego. Tøumaczono tym okrutne praktyki edukacyjne stworzone w celu wyp dzenia zøa z duszy dziecka i
uczynienia go lepszym i mniej niezno nym ni byøo ono z przyrodzenia.
redniowiecze jawi si DeMause’owi jako czas naznaczony dzieci c mierci , zaraz , gøodem i nieszcz ciem, jako
okres dzieci cej poniewierki. (…) masowo rodz ce si i umieraj ce dzieci nie przykuwaøy uwagi dorosøych.
Niemowl ta, zwøaszcza nie chrzczone, grzebano pod progiem domu lub w ogrodzie, razem z padøym bydøem.
mier i narodziny dziecka byøy zwyczajnym elementem codzienno ci, wydarzeniem nie budz cym emocji. (…).
*
Prace P. Ariesa, L. de Mause’a, J. Le Goffa s jednymi z wielu, które podj øy trudne i zøo one studia nad modelami
dzieci stwa z punktu widzenia historii i dowodz , e chocia modele te miaøy du y wpøyw na spoøecze stwa w
ró nych czasach, to same rodziøy si pod wpøywem filozofii, nauki i religii swoich czasów. E. Kulawiec pisze na ten
temat: (…) St d wywodzi si caøa gama modeli: od metafizyki do biologii rodowiska, od pierwotnego grzechu do
wrodzonej doskonaøo ci, od moralnej neutralno ci do seksualnego determinizmu, od behawioryzmu i
uwarunkowania do systemów spoøecznych, które odzwierciedlaj histori pogl dów zmieniaj cych si pod
wpøywem post pu nauk cisøych i socjologii. My li Locka, Rousseau, G. Stanleya, Halla i Piageta, Freuda, Deweya i
Marksa, Skinnera i Brunera byøy w ka dej instancji oparte na skomplikowanym intelektualnym i spoøecznym
podøo u.
Pomimo ró nic w omówionych wy ej pogl dach, mo liwe jest równie wyci gni cie wniosku, e dzieci stwo staøo
si wa ne dopiero w rezultacie zmian w cywilizacji, które poprzedzaøy i otaczaøy Odrodzenie. W redniowieczu - jak
pisze R. Farson - dzieci po prostu rosøy, teraz wyodr bnienie dzieci stwa i traktowanie go jako okresu
przygotowania do dorosøo ci wymagaøo ich wychowywania.
Spoøecze stwo przypisaøo tak pojmowanemu dzieci stwu same negatywne cechy, takie jak: irracjonalno ,
imbecylizm, søabo , prelogicyzm i prymitywizm. Cz sto nie zdajemy sobie sprawy z faktu, e rodzice,
wychowawcy, a tak e same dzieci w kolejnych przemijaj cych epokach byli obci eni brzemieniem tego spojrzenia
na dziecko i dzieci stwo, które daøo pocz tek ogromnej przemianie historycznej. Nawet w przeøomowym Stuleciu
dziecka gdzieniegdzie pobrzmiewaj echa takiego wøa nie postrzegania dziecka - gdy E. Key pisze np.: Z ka dej
"niecnoty" wydoby odpowiedni "cnot " znaczy pokona zøo dobrem.
Komu i do czego jest potrzebne dzieci stwo?
Pytania dotycz ce kategorii dzieci stwa, stawiane wspóøcze nie, Dane Jens Qvortrup dzieli na trzy zasadnicze
grupy, które - zdaniem autora - dotycz :
obrazu dzieci stwa,
rozpoznawania warunków ycia dzieci (socjografia dzieci stwa),
postrzegania dziecka jako aktora ycia spoøecznego i aktywnego jego obserwatora.
W swoich dalszych rozwa aniach scharakteryzuj krótko wyøonione przez Qvortrupa grupy pyta .
Dzieci stwo jako wynalazek kultury jest amalgamatem ró nych wyobra e , które mówi , w jaki sposób
spoøecze stwo postrzega dziecko. Obraz dzieci stwa, b d cy tworem spoøecze stwa dorosøych, powstaje pod
wpøywem oddziaøywa o charakterze religijnym, kulturowym i politycznym.
Jako zjawisko i poj cie dzieci stwo zostaøo odkryte w czasach "przej cia", gdy feudalizm zacz ø z wolna ust powa
miejsca pocz tkuj cemu kapitalizmowi i stanowi bur uazyjnemu, w okresie, który byø wiadkiem powstawania
nowej struktury produkcji, nowej siøy politycznej, nowych relacji mi dzy sfer publiczn a prywatn , nowej rodziny i
nowej jednostki prezentuj cej caøkiem nowe postawy wobec czasu, miejsca, samej siebie i innych, seksualno ci,
funkcjonowania czøowieka w wiecie, wreszcie - jego uczu i zachowa . Jak si wydaje, z ekonomicznego,
spoøecznego i psychologicznego punktu widzenia równocze nie pojawiøy si potrzeba i mo liwo odkrycia
dzieci stwa, które obok dorosøo ci i rodzicielstwa staøo si jednym z podstawowych zjawisk i poj spoøecznej
rzeczywisto ci czøowieka.
Od tej pory rozpocz øa si post puj ca separacja tego, co dopuszczalne dla dziecka b d te dla niego specjalnie
stworzone od tego, co przeznaczone by mogøo tylko dorosøym. Wyrwane ze wiata dorosøych dziecko, którego
byøo dot d integraln cz ci , miaøo odt d by integrowane ze spoøecze stwem przez dziaøalno szkoøy i rodziny.
Psychologiczne i spoøeczne progi mi dzy dorosøo ci a dzieci stwem rosøy, a wzrastanie i dojrzewanie do dorosøo ci
stawaøo si coraz bardziej zøo one. Coraz bardziej te utrwalaø si obraz dzieci stwa jako koniecznej fazy
przej ciowej mi dzy "nie-dorosøo ci " a dorosøo ci . Rysuj cy si tu obraz dziecka peøen jest ogranicze , a ono
samo postrzegane jako "margines" ludzki. Dzieci stwo, opisywane jako "niedostatek", z u yciem standardów
"nieodpowiedzialno ci", charakteryzuj søabo , ignorancja, nieracjonalno , niekompetencja, niedoskonaøo i
niepeøno , czasem nawet prymitywny charakter dzieci cego do wiadczenia i dziaøania.
A. Brzezi ska mówi, e przyjmuj c tak postaw zakøadamy, i dziecko to nie-dorosøy", "przed-dorosøy" lub inny ni
dorosøy.
Peøen niedoskonaøo ci "przed-dorosøy" musi przej trudn drog przygotowania do dorosøo ci, dlatego te cz sto
dzieci stwo rozpatruje si w kontek cie socjalizacji pierwotnej (dokonuj cej si w rodzinie) i wtórnej (zwi zanej ze
rodowiskiem pozarodzinnym).
Mimo licznych niedostatków, tak definiowane dzieci stwo bywa idealizowane (staj c si obiektem westchnie i
t sknoty dorosøych za "rajem utraconym" b d te prób ucieczki od trudów dorosøo ci), infantylizowane (b d c
obszarem, którego potrzebuj doro li, by mogli si po wi ca i speønia swoj niedorosø dorosøo ), bywa
wreszcie instrumentalizowane (staj c si obszarem, w którego obr bie doro li mog do wiadcza poczucia kontroli,
wøadzy, sprawstwa i wøasnej warto ci).
Rozumienie dzieci stwa jako przej ciowej fazy ycia nie jest jednak jedynym z mo liwych. Termin ten, jak podaje
B. Smoli ska-Theiss, obejmuje dzi ró norakie tre ci. Jest ono traktowane jako: przemijaj ca faza ycia czøowieka;
obszar wpøywów edukacyjnych; polityczne, ekonomiczne i wiatopogl dowe przygotowanie møodego czøowieka do
przyszøego ycia; status spoøeczny zwi zany z udziaøem dzieci w spoøecznym podziale dóbr i rodków; jest
zespoøem do wiadcze yciowych zdobywanych przez dzieci; jest rzeczywisto ci dziecka, jego dzieci cym
dziaøaniem, do wiadczeniem, prze yciem, my leniem jest wreszcie dzieci cym losem, zapisuj cym si w biografii
czøowieka.
Socjografia dzieci stwa
W ród wymienionych wy ej znacze s takie, które maj wzgl dem dziecka charakter zewn trzny i koncentruj si
na analizie i opisie warunków jego ycia. Badania prowadzone w tym zakresie obejmuj studia nad czynnikami
utrudniaj cymi jego prawidøowy rozwój. Nie nale y bowiem zapomina , e chocia w ostatnich latach status
dziecka zostaø gwaøtownie zliberalizowany i znacznie wi cej uwagi po wi ca si jego prawom, a wychowanie
"zhumanizowano", to bywa, e dzieci s dzi nadal przedmiotem ró norodnych oddziaøywa ze strony dorosøych a
do granic zawøaszczenia dzieci stwa. Dostrzegamy coraz cz ciej, e zostaøo ono zagro one i zubo one przez nowe
formy wyzysku i izolacji oraz post puj cej destrukcji wiata warto ci, w którym yjemy. Literatura donosi o
"zagini ciu" dzieci stwa lub jego degradacji, chocia tak bardzo staramy si je chroni .
Coraz liczniejsze opracowania powstaj ce na wiecie mówi o dzieci stwie, które jest eliminowane, skracane,
komercjalizowane, skolaryzowane, dezintegrowane, kolonizowane, patologizowane, biurokratyzowane,
technologizowane, któremu doro li staraj si nada cechy dorosøo ci (adultized childhood). Mimo post pu, jaki
poczyniøy spoøecze stwa od przeøomowych momentów, które doprowadziøy najpierw do wynalezienia, pó niej do
odkrycia i przewarto ciowania problematyki dziecka i dzieci stwa, dzieci stwo jako zjawisko dotycz ce ka dego
czøowieka bywa nadal zawøaszczane i zniewalane w najró niejszy sposób, zatracaj c swój niepowtarzalny,
indywidualny podmiotowy charakter.
Pedagogów, socjologów i psychologów dzieci stwa interesuje tak e to, jak dziecko postrzega otaczaj cy je wiat i
jak radzi sobie z niesprzyjaj c sytuacj , w której przyszøo mu y i funkcjonowa w rodzinie, szkole, instytucjach
wychowawczych, wreszcie jak pokonuje ono rodz ce si braki w ró norodnych obszarach otaczaj cego je wiata.
Dziecko jako aktor ycia spoøecznego
Aktywno dzieci ca, dziaøanie, do wiadczenie zdobywane w spotkaniach z dorosøymi, a tak e spontaniczno ,
wie o postrzegania i rozumienia oraz wyobra nia s najwa niejszymi atrybutami dzieci cego wiata i ródøem
samopotwierdzenia i samorealizacji dziecka. W wietle tego dziecko jest twórc wøasnego rozwoju i zmian
spoøecznych, jest osob aktywn .
Taka wizja dziecka rodzi pytania o dzieci stwo jako zespól dzieci cych do wiadcze , prze y i dziaøa , jako
dzieci cy wiat prze ywany. Badacze koncentruj cy swoje studia wokóø tak poj tego dzieci stwa wkraczaj w
bogaty wiat dzieci cych prze y ogarniaj cych przestrze ekonomiczn , spoøeczno-polityczn , etyczn , kulturow ,
teologiczn . Dzieci pytaj nie tylko o to, co jest im fizycznie i psychologicznie bliskie. Stawiaj tak e pytania o te
obszary rzeczywisto ci, które tradycyjnie byøy uznawane przez badaczy za niedost pne dla nich.
James Garbarino dowodzi, e rodowisko ycia dziecka jest nie tylko aren czy kontekstem dziaøania dziecka. Jest
ono przede wszystkim tworzywem edukacyjnym, które dziecko wykorzystuje w ró ny sposób, czerpi c z niego
wiedz i tworz c wøasny obraz wiata, buduj c wøasn filozofi ycia.
Dziecko, yj ce w rzeczywisto ci, która próbuje zawøaszcza i zniewala jego indywidualn przestrze , bywa jednak
nie tylko jej aktywnym badaczem czy twórc . Potrafi ono tak e dziaøa w sposób destrukcyjny, stosuj c przemoc
wobec innych i rodowiska, w którym yje. Nasilaj ce si zjawisko przemocy zadawanej przez dzieci zaciera powoli
sielski obraz dziecka, którego sugestywn wizj stworzyøa Ellen Key w Stuleciu dziecka.
Zako czenie
Wnikliwa analiza podanych wy ej zakresów znaczeniowych przypisywanych obecnie kategorii dzieci stwa pozwala
na sprowadzenie ich do dwóch opozycyjnych uj , a mianowicie do uj cia przedmiotowego i podmiotowego.
W uj ciu pierwszym, w którym dziecko jest obiektem oddziaøywa jednostek, grup spoøecznych i instytucji,
dzieci stwo jest rozumiane jako (…) wiadczenie na rzecz dziecka i oddziaøywanie dorosøych na dzieci, ma ono
zatem charakter zewn trzny wobec dziecka. Podstaw ontologiczn takiego uj cia jest przekonanie badaczy o
konieczno ci podziaøu wiata na dwa odr bne obszary wiat dorosøego i wiat dziecka, to za w konsekwencji
prowadzi do dalszej jego segmentacji na odr bne, ró ne jako ciowo wiaty.
W uj ciu drugim, w którym dziecko jest traktowane jako podmiot i twórca wøasnego rozwoju (…) dzieci stwo jest
wiatem dziecka, jest jego indywidualnym do wiadczeniem, które urzeczywistnia si i rozwija przez kontakt z
dorosøymi. Uj cie to ma odmienn podstaw ontologiczn ani eli przedstawione wy ej uj cie przedmiotowe. U jego
podøo a le y holistyczne prze wiadczenie o jedno ci wiata, który jest wiatem ludzi. W wiecie tym dzieci stwo
jest tak samo potrzebne wszystkim i wszystkich dotyczy, za kategoria dzieci stwa ogarnia swoim zakresem caø
rozpi to continuum czasowego - od przeszøo ci po przyszøo .
Kiedy jeste my dzie mi, jest ona zwi zana z tym, czego si bezpo rednio do wiadcza. Z drugiej strony jest czym ,
co jest w nas stale obecne. Dendrologia, nauka zajmuj ca si badaniami drzew i drewna, posøuguje si mi dzy
innymi metod analizy tzw. pier cieni wzrostu, które dostarczaj informacji o warunkach wzrostu w roku, kiedy
dany pier cie si formowaø. Dla analogii, któr pragn tu wprowadzi , znacznie wa niejszy jest jednak fakt, e
ka dy z tych pier cieni jest nadal cz ci rozwijaj cego si drzewa. Nie jest to - jak s dz - paralela id ca zbyt
daleko, by stwierdzi , e jest to dokøadnie sytuacja rozwijaj cego si czøowieka. Niemowl , berbe , podlotek,
wyrostek, møodzieniec s , podobnie jak doro li i starzy, fazami ycia - "pier cieniami wzrostu" czøowieka - stale w
nim obecnymi. Tak jak yj cy pier cie wzrostu w drzewie, dzieci stwo jest zatem yj c cz ci ka dego z nas,
która w ka dej chwili mo e by przywoøywana pod postaci jego pami ci. Podsumowuj c, dzieci stwo jest nie tylko
faz ycia, która trwa czy min øa, ale stanowi rdze ka dego z nas. Tworzy ono w nas miejsce do gromadzenia
nowych do wiadcze , pozwala nam wci na nowo dziwi si wiatem, czego poszukiwa i do czego dorasta .
Czyni nas stale gotowymi do prze ywania nowych fascynacji i podejmowania zabawy. Wyposa a nas w
umiej tno ci wspóøbycia i wspóødziaøania z innymi.
Dzieci stwo jest wreszcie, jak mówi A. Brzezi ska, czym , co wprawdzie dotyczy bezpo rednio innych ludzi, ale
mo emy w nim jako starsi uczestniczy i tak e go do wiadcza , cho w odmienny sposób i z odmiennej
perspektywy ni wówczas, gdy sami byli my dzie mi. Ze swoim dzieci stwem - jako prze ytym i zapami tanym mo emy by obecni (np. jako rodze stwo, rodzice, krewni czy wychowawcy) w czyim dzieci stwie, maj cym
miejsce "tu i teraz".
Od chwili odkrycia dziecka przez kultur , powstanie i ewolucja kategorii dzieci stwa oscylowaøy mi dzy dychotomi
a jedno ci , mi dzy zespoleniem a separacj , mi dzy subiektywno ci a obiektywno ci , mi dzy tym, co
zewn trzne a tym, co wewn trzne, wreszcie mi dzy tym, co spoøeczne - a tym co indywidualne. Przyj cie
perspektywy podmiotowo ci sprzyjaj ce zniesieniu wymienionych wy ej antynomii pozwala nam na dostrzeganie
wci nowych kategorii analizy i opisu, które wydaj si by istotne z punktu widzenia konieczno ci permanentnego
rozpoznawania i rekonstrukcji obrazu dzieci stwa jako zjawiska spoøecznego oraz tego, jak dalece tworzone przez
nauk modele dzieci stwa odpowiadaj temu obrazowi.
Maria Szczepska-Pustkowska

Podobne dokumenty