Poruszała się pewnie iz gracją godną bogini, cała jej

Transkrypt

Poruszała się pewnie iz gracją godną bogini, cała jej
Poruszała się pewnie i z gracją godną bogini, cała jej sylwetka jaśniała nieziemskim blaskiem, jakby była rozświetlona
od wewnątrz. Miała na sobie szafirowy kostium ze lśniącego jedwabiu, w uszach srebrne kolczyki w kształcie spirali
(co miało oznaczać podążanie ścieżką bogini, z czego chyba większość rodziców nie zdawała sobie sprawy). Nad jej
lewą piersią widniała wyhaftowana srebrną nitką sylwetka
bogini ze wzniesionymi ramionami, ten sam symbol nosiły
także pozostałe wykładowczynie. Zaprezentowała olśniewający uśmiech, gdy zwróciła się do ojciacha. — Panie Heffer,
jestem Neferet, starsza kapłanka w Domu Nocy, choć może
łatwiej będzie panu przyjąć, że jestem dyrektorką zwyczajnej szkoły średniej. Dziękuję, że przyszli państwo na nasz
comiesięczny wieczór spotkań rodzicielskich.
Machinalnie uścisnął jej rękę. Jestem przekonana, że
nie zrobiłby tego, gdyby go nie wzięła przez zaskoczenie.
Potrząsnęła energicznie jego dłonią i zwróciła się do mojej
Mamy:
— Pani Heffer, miło mi poznać matkę Zoey. Bardzo się
cieszymy, że przybyła do naszego Domu Nocy.
— A tak, dziękuję — bąkała Mama rozbrojona urokiem
i urodą Neferet.
Witając się z moją babcią, Neferet uśmiechnęła się szeroko i widać było, że to nie jest zdawkowa uprzejmość. Zauważyłam też, że uścisnęły sobie ręce w sposób typowy dla
wampirów, ujmując przedramiona.
— Sylvio Redbird, zawsze widuję cię z prawdziwą przyjemnością.
— Neferet, moje serce też się raduje na twój widok, poza
tym jestem ci wdzięczna za to, że dotrzymując obietnicy,
troszczysz się o moją wnuczkę.
— Bez trudu przyszło mi dotrzymać danego słowa. Zoey
to wyjątkowa dziewczyna. — Teraz mnie obdarzyła swoim
ciepłym uśmiechem. Następnie zwróciła się do Stevie Rae