Tu można ściągnąć całą pracę konkursową

Transkrypt

Tu można ściągnąć całą pracę konkursową
Przerzucając strony historii wioski (wieś Iljino rejonu lipieckiego w obwodzie lipieckim) / Oksana
Komariczewa
Obwód lipieckij, rejon lipieckij, osada Iljino, 10 klasa
Promotor naukowy R.N. Celiszczewa
Jestem uczennicą dziesiątej klasy w iljinskiej szkole średniej. Wieś Iljino jest bardzo piękna, położona
jest na prawym brzegu rzeki Woroneż, obok niej znajduje się las sosnowy, za osadą pola i łąki,
różnogatunkowe trawy. Nic w tym dziwnego, że mieszkańcy miast na miejsce swojego odpoczynku
wybrali tę miejscowość i wybudowali obok naszej wsi trzy domy wypoczynkowe o poetyckich
nazwach: „Zielonaja dolina” [Zielona dolina], „Sosnowaja gora” [Sosnowa Góra] i „Ułybka” [Uśmiech].
Jednak turyści nawet nie podejrzewają, jak bogata jest historia tych miejsc. Historia, niekiedy
bohaterska, niekiedy tragiczna, ale też interesująca i pouczająca. Czy pouczająca? Bohaterska –
owszem, tragiczna – tak, interesująca – również, jednak niestety pouczająca nigdy nie była i,
zapewne, nie będzie... My, Rosjanie, jak małe dzieci, cały czas coś budujemy, a potem z takim samym
zapałem burzymy. Po zburzeniu, znów zaczynamy budować, zapominając o wszystkim, co dobre,
puszczając w zapomnienie i tych, którzy żyli obok...
Właśnie do tak smutnych wniosków doszłam, po poświęceniu kilku lat na badanie historii swojego
regionu. Osada Iljino po raz pierwszy została wspomniana w „Opisanii Dobrowskich, Sokołskich,
Lebiedianskich kriepostiej, postrojennych po ukazu caria Aleksieja Michajłowicza” [Opis twierdz
Dąbrowskich, Sokołskich, Lebiedianskich, zbudowanych na polecenia cara Aleksieja Michajłowicza]
(lata 1651-1652), a dokładnie w „Rospisi (opisanii) Sokolskim kriepostiam” [Spis (opis) twierdz
Sokolskich]:
„W powiecie sokolskim, naprzeciwko grodziska Iljina, za rzeką Leśny Woroneż po nogajskiej stronie,
przy drodze wzniesiona została wieża z przejezdną bramą... Przy tej wieży postawiono dębowy
ostrokół... A wieża z ostrokołu wysunięta jest w stronę pola. Od tej wieży i od ostrokołu po obu
stronach postawiony jest ukośny ostrokół na 17 sążni i wepchnięty... z jednej strony do błota... do
rzeki Woroneż”
Czy zachowało się cokolwiek z tej twierdzy? Nie, nic nie pozostało. Nawet nie mogło pozostać,
ponieważ minęło zbyt dużo czasu, ale miejsce, w którym stała można określić po wyżynie. Kilka razy
próbowałam przeprowadzić wykopy archeologiczne w tym miejscu (pomagali mi w tym koledzy z
klasy), ale nie przyniosły one rezultatów. Wkradły się wątpliwości co do dokładności miejsca, w
którym znajdowała się twierdza, jednak przewodniczący Lipieckiego Obwodowego Stowarzyszenia
Krajoznawczego A.Ju. Kłokow zapewnił mnie, że twierdza rzeczywiście znajdowała się w tym miejscu,
a nasze niepowodzenie wynika z tego, że jest ono piaszczyste i dlatego sprzyja niszczeniu zabudowań
drewnianych. Zasmuciło mnie to, ale jednocześnie wzbudziło nadzieję, że twierdza została zniszczona
bez pomocy mieszkańców osady, że wszystko odbyło się inaczej niż w przypadku późniejszych
zabudowań, na przykład dworów szlacheckich.
O tym, że w Wwiedienskiej Administracji Wiejskiej, w skład której wchodzą wioski Iljino, Wwiedienka,
Woskriesienowka, Nikołskoje i Kuźminka, było wiele dworów, dowiedziałam się z raportu agenta
wydziału kryminalnego Iluszyna z 1929 roku (w sprawie karnej księdza Simonowa), w której napisane
jest, że znajduje się tu „gęsta sieć majątków ziemiańskich”. Do kogo należały te majątki i dlaczego
zostały zniszczone? Na mapie powiatu lipieckiego guberni tambowskiej, sporządzonej w 1911 roku
przez Lipeckie Ziemstwo Gminne, ukazane zostały następujące dwory:
Dwór Tatarnikowej we wsi Woskriesienowka (dwór nie zachował się, pozostały tylko nazwy
„Tatarnikowa łoszczyna” [Tatarnikowski parów] i „Tatarnikow chutor” [Tatarnikowski chutor] i część
ogrodu).
Dwór Fiodorowa we wsi Wwiedienka (w miejscu dworu mieści się Wwiedienskij Ośrodek
Gerontologiczny, zachował się wyschnięty staw, kilka drzew z sadu owocowego).
Dwór Romanowskiego we wsi Iljino (zachował się dom, szopa, część parku, w budynku obecnie
mieści się szpital dzielnicowy).
Dwór Kochlewskiego we wsi Bolszaja Kuźminka (zachował się staw, piwnica i szopa przebudowana
przez potomków Kochlewskich w dom mieszkalny).
Dwór Natarowej we wsi Bolszaja Kuźminka (dwór został zniszczony, nic się nie zachowało).
Ze wszystkich wymienionych dworów, zachował się tylko dwór Romanowskiego we wsi Iljino. We wsi
jest on znany pod inną nazwą, jako dwór Golenowskiego. Ulicę biegnącą od domu powszechnie
nazywa się Golenowką. Dom rzeczywiście należał do porucznika Dmitrija Iwanowicza Golenowskiego,
mieszkającego tutaj ze swoją żoną Aleksandrą Piotrowną Golenowską (nazwisko rodowe:
Plechanowa, ciocia Gieorgija Walentinowicza Plechanowa) i dziećmi na początku XIX wieku. Po
śmierci żony w 1839 roku, Golenowskij jeszcze długo zamieszkiwał we dworze, ale gdy dzieci dorosły i
opuściły Iljino w 1851 roku, sprzedał dom księdzu Michaiłowi Grigorjewiczowi Romanowskiemu,
który władał majątkiem do 1912 roku, do przeprowadzki do wsi Sokołskoje. Dom był dzierżawiony
pod centrum agronomiczne i wypożyczalnię, a od 1919 roku znajdował się tam wydział sanitarnomedyczny. Obecnie w budynku znajduje się wwiedienski szpital dzielnicowy. Dwór nie został
zniszczony tylko dlatego, że już przed rewolucją nie był własnością prywatną. Pozostałe nie
zachowały się, ponieważ w czasie rewolucji należały do osób prywatnych. I, o ile dobrze zrozumiałam,
wszystko, co jest pozostawione bez prawdziwego gospodarza szybko jest rozkradane przez
mieszkańców.
Nie wiem, czy to kwestia złych intencji czy zwykłego bałaganiarstwa naszego narodu, ale fakt
pozostaje faktem: prawie wszystkie z najbogatszych dworów szlacheckich zostały doszczętnie
zniszczone. Przykro było czytać dokumenty świadczące o błyskawicznym zniszczeniu dworów, ale
jeszcze bardziej przykro wiedzieć, że łatwość, z którą przywykliśmy niszczyć, to nasz nieodłączny
towarzysz. Na moich oczach splądrowane zostały szklarnie, obory i chlewy, należące do sowchozu
„Iljinskij”, którego jednymi z założycieli byli mój dziadek i babcia, którzy przybyli do sowchozu na
podstawie rozporządzenia i oddali mu całe życie. Nie potrafię przekazać wam, jak ciężko było im
patrzeć na to barbarzyństwo. Ale cóż mogli zrobić, jeśli ukazało się rozporządzenie o przekazaniu
sowchozu innej instytucji, której potrzebna była tylko ziemia sowchozu, a cała reszta była bez
znaczenia. I znów wszystko wróciło „do punktu wyjścia”... Zupełnie jak dzieci... To prawda, że wszyscy
oburzali się, smucili, nawet płakali, przecież wielu zostało bez pracy. Jednak nikt nawet nie spróbował
zatrzymać tego obłędu i przyjąć na siebie odpowiedzialności. Nie potrafimy czy nie chcemy?
Próby ocalenia dworów szlacheckich
Czy miała miejsce próba ocalenia dworów szlacheckich? To pytanie nie dawało mi spokoju. Jakie kroki
podjęto w tym kierunku? Czy nowy rząd rozumiał wartość tych dworów? Jak zrozumiałam z
dokumentów archiwalnych, od pierwszych dni istnienia władzy sowieckiej, już 12 lutego 1918 roku, w
powiacie lipieckim utworzony został powiatowy wydział ziemski Rady Delegatów (Rada Delegatów
Robotniczych i Żołnierskich), którego podstawową funkcją było uspołecznienie użytkowania ziemi,
nacjonalizacja i wykorzystanie byłych dworów prywatnych do celów gospodarczych. Oprócz tego,
wydane zostało specjalne rozporządzenie nr 4 powiatowego wydziału ziemskiego z 30 marca 1918
roku „O ocaleniu byłych dworów prywatnych”, w którym napisano, że po guberni tambowskiej
przetoczyła się duża fala pogromów i umieszczono szczegółowe pouczenie o konieczności ocalenia
majątków ważnych dla kultury, które przedstawiają dużą wartość dla gospodarki narodowej:
Po pierwsze: grabieżcy powinni wiedzieć, że niszczą własność nie prywatnego właściciela, a
gospodarki narodowej, i co z tego wynika, swoją własność;
Po drugie: nie dopuszczać do licytacji takich wartościowych ras bydła, jak rasowe kłusaki,
cienkorunne owce, rasowe krowy i inne, ponieważ w rękach prostego chłopa bydło ginie przez
niewystarczającą pielęgnację i złą paszę;
Po trzecie: nie dopuszczać do licytacji zabudowań gospodarskich przeznaczonych do rozbiórki,
ponieważ przydadzą się przy urządzaniu szkół, domów dziecka, szpitali i innych instytucji;
Po czwarte: wypełniać przytoczone w dokumencie 11 punktów dotyczących ocalenia dworów.
Poniżej niektóre punkty:
1. Wszystkimi środkami, włącznie z użyciem siły, zakończyć rozkradanie dworów.
2. Meldować wydziałowi ziemskiemu o wszystkich plądrowanych dworach.
3. Odebrać spekulantom wszystko, co ukradli.
4. Pociągać do odpowiedzialności przed sądem wszystkich, którzy nie podporządkowywują się
dyrektywom itd.
Było to bardzo mądre i słuszne rozporządzenie, jednak mimo to dwory były niszczone. Dlaczego tak
się działo? Zapewne, ponieważ rozporządzenie to nie było wykonywane. Czy były jakieś inne
przyczyny?
Historia zniszczenia dworu S.A. Fiodorowa we wsi Wwiedienka
Prześledźmy historię zniszczenia dworu S.A. Fiodorowa we wsi Wwiedienka. Po rewolucji, w 1918
roku, we wsi otwarto szkołę ogrodnictwa i pszczelarstwa, której dyrektorem był Michaił Gieorgijewicz
Szuwajew. Za zgodą Wydziału Kulturalno-Oświatowego i Komisariatu Ziemskiego szkole oddano cały
majątek S.A. Fiodorowa. Wszystkim zajmował się Szuwajew, jednak 29 listopada 1918 roku został
aresztowany za roztrwonienie państwowych pieniędzy w wysokości 2053 rubli 73 kopiejek. Szuwajew
nie uważał się za winnego i niejednokrotnie pisał listy uniewinniające i raporty do powiatowego
wydziału ziemskiego (pod zarządem którego znajdowała się szkoła). Według mnie, Szuwajew był
bardzo doświadczonym człowiekiem, skoro potrafił zorganizować szkołę, a jego aresztowanie było
dużą stratą dla szkoły. Wszystkimi siłami starał się ocalić majątek, jednak nie był w stanie. Niestety,
człowiek jest czasami bezsilny wobec okoliczności i władzy.
Po Szuwajewie dyrektorem został Iwan Wasiljewicz Mironow. On także był bardzo gospodarny,
bardzo troszczył się o szkołę. Lecz w tym czasie zaczęło się grabienie szkoły i ogrodu szkolnego.
Mironow z bólem pisał o tym do Sokolskiej Rady Gminnej:
„Obecnie, można zaobserwować wzmożone rozbieranie przez okolicznych osadników ogrodzenia, a
co lepsze okazy leszczyny są wycinane. Chociaż stróż pilnuje ogrodzenia, nie posiadam żadnych
środków na walkę z samowolą ludności. Stąd moja prośba, aby zatrzymać rozbieranie ogrodzenia i
wyrąb drzew...”.
„Szkoła wnioskuje o broń niezbędną dla stróża dla odstraszania ludzi rozkradających ogrodzenie”.
Broń przekazano, stróż rzetelnie wykonywał swoją pracę, udało mu się nawet „wykryć czterech
nieznanych mu ludzi, którzy prowadzą wyrąb drzew”.
Niezwłocznie podjęto działania w celu ujęcia sprawców, przy czym ci, gdy zauważyli, że chcą ich
zatrzymać, zaczęli uciekać. Dzięki obławie, którą urządzili członkowie rady szkoły, winni zostali ujęci.
Wszystkimi środkami Mironow starał się zapobiec grabieży. 14 lutego 1919 roku do Lipieckiego
Powiatowego Wydziału Ziemskiego wpłynęło pismo okólne z Gubernialnego Wydziału Ziemskiego o
ocaleniu byłych prywatnych ogrodów. W odpowiedzi na to Powiatowy Wydział Ziemski obiecał
podjąć najsurowsze działania w celu ochrony ogrodów przed wszelkimi uszkodzeniami i wyrąbem.
Mimo tej obietnicy, grabieże w szkole nie zakończyły się. Chłopi z sąsiednich wiosek plądrowali
dwory. Dlaczego to robili? W odpowiedzi na to pytanie pomógł mi jeden dokument, w którym chłop,
zatrzymany za wyrąb drzew, tak wyjaśniał swoje działania:
„Powiedziano mi, że »wy będziecie za to odpowiadać«, ale nie miałem czym za to odpowiadać i
odpowiadać nie będę, odpowiadajcie za to sami. Tym bardziej, że również oddziały
czerwonoarmistów rozbierały szopy w tych majątkach i powiedziano nam, że te majątki są nasze i to
my jesteśmy gospodarzami”.
Te słowa wskazały mi przyczynę, dla której dwory zostały rozkradzione i splądrowane – kryje się ona
w nieprawidłowym rozumieniu przez chłopów definicji własności. Oni pomylili dwa pojęcia – „moje” i
„nasze”.
Jedną z przyczyn niszczenia dworów był zły przykład dany chłopom przez czerwonoarmistów. Druga
przyczyna, według mnie, kryła się w częstej zmianie kierowników szkoły.
Pierwszy dyrektor, Szuwajew, został zwolniony za roztrwonienie pieniędzy. Drugi dyrektor, Mironow,
zachorował na tyfus i na początku kwietnia 1919 roku zmarł. Przez pewien czas szkoła pozostawała
bez dyrektora.
Co pozostało po tym dobrze wyposażonym i świetnie uporządkowanym gospodarstwie do 1920
roku? Oto co napisano w raporcie do Lipieckiego Powiatowego Wydziału Edukacji Narodowej:
„Obecnie, stan Iljinskiej Szkoły Rolniczej jest straszny. Wszędzie widać ślady skandalicznego braku
nadzoru: budynki szkolne zostały doszczętnie splądrowane, drogie meble zostały zniszczone i
poobijane. Internat w ogóle nie jest urządzony, kuchnia strasznie dymi. Sprawy związane z
wyżywieniem nie zostały przygotowane: brakuje zarówno kapusty, jak i kartofli, chleb dostępny jest
w niewystarczającej ilości. Nauczanie dzieci w takich warunkach to przestępstwo. Należy koniecznie
zaopatrzyć wszystkich uczniów w odzież, obuwie, pościel, artykuły spożywcze albo usunąć od razu ich
wszystkich ze szkoły”.
W 1920 roku umiejscowiono tam dom dziecka, którego jeden wychowanek, Wasilij Aleksiejewicz
Masłow, który w 1952 roku został zastępcą Przewodniczącego Rady Ministrów Rosyjskiej
Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (RFSRR), tak napisał do nas w swoim liście:
„Pamiętam, że w domu dziecka byli wychowawcy, ale szkoły nie było. Wychowankowie domu dziecka
uczęszczali do szkoły we wsi Iljino. Radosnym wspomnieniem z domu dziecka był ogród, bydło,
nieduża działka ziemi. Tym wszystkim zajmowali się wychowankowie. Niestety, nie wiem, czy
zachowało się coś z domu, ogrodu, piękniejszych stawów i zabudowań. Przecież minęło od tego czasu
ponad sześćdziesiąt lat!”.
Obecnie całe gospodarstwo Fiodorowa jest zniszczone, a przyczyną tego zniszczenia była oburzająca
niegospodarność nowych właścicieli dworu. Wszystko, co zostało po nim obecnie to wyschnięty staw
i kilka ocalałych drzew.
Dwory Rastorgujewa we wsi Swinino gminy pławickiej powiatu lipieckiego
Wiele razy starałam się wyobrazić sobie, jak wyglądał ten dwór, jednak pełnego obrazu nie mogłam
uzyskać przez brak opisów mebli i wewnętrznego rozkładu pokoi. Taki opis znalazłam, co prawda
dotyczący innego majątku, nie należącego do administracji wwiedienskiej. To dwór Rastorgujewa we
wsi Swinino w gminie pławickiej powiecie lipieckim. Nazwisko Rastorgujewa znalazłam w jednym z
dokumentów dotyczących szkoły. Wspominano o nim w związku z przeniesieniem centrum
agronomicznego do tego dworu. Miałam szczęście: w opisie tego dworu wszystko, co znajdowało się
tam na sumę w wysokości 260 tys. 915 rubli, zostało opisane w sposób dokładny. Szczególnie w tym
opisie poruszyła mnie rubryka „Meble”, w której wymieniono ponad dziesięć rodzajów stołów, w tym
obiadowy rozsuwany, mały prosty, okrągły, stolik do kart i biurko... Dopiero po zapoznaniu się z tym
opisem byłam w stanie zrozumieć jak wiele rzeczy przepadło.
W rzeczywistości, nie wystarczyło ogłosić dobrem narodowym przez wieki zbieranych wartościowych
przedmiotów w dworach, trzeba było je ocalić. Jednak mimo niekiedy bohaterskich wysiłków ocalenia
dworów podejmowanych przez wybitnych przedstawicieli inteligencji, były one niszczone. Przyczyną
tego był nasz rosyjski bezład.
Przyczyny zniszczenia dworu Kochlewskiej i Natarowej we wsi Kuźminka
Dlaczego zniszczone zostały dwory Kochlewskiej i Natarowej we wsi Bolszaja Kuźminka i dwór
Tatarinkowej we wsi Woskriesienowka? Te majątki były mniej bogate, należały do zbiedniałej rodziny
szlacheckiej Kochlewskich i przed 1918 rokiem zostały zniszczone. Potwierdzają to dokumenty.
Przy dworze znajdował się wspaniały ogród i staw. Obecnie, na miejscu tego dworu stoi dom, w
którym mieszkają wnuki i siostrzeńcy byłego właściciela S.N. Kochlewskiego. Dom ten został
przebudowany z szopy przy dawnym dworze. Zachował się tylko staw, chociaż także on jest
zapuszczony i należy obecnie do innych osób, które nie pozwalają krewnym Kochlewskich nawet
podchodzić do niego.
Podsumowując powyższe, można wysunąć wniosek, że w niszczeniu dworów nie było złych intencji,
ale zwykłe niedbalstwo, niegospodarność, zamęt, brak odpowiedzialności, brak umiejętności
rządzenia, brak świadomości tego, co ma miejsce – to wszystko doprowadziło do tego, że nie
ocaliliśmy świata dworów szlacheckich, nie potrafiliśmy wykorzystać gromadzonego przez wieki
doświadczenia rozsądnego gospodarowania i straciliśmy wartości niemożliwe do odzyskania.
I ponownie, po raz któryś z kolei, przekonuję się, że my, Rosjanie, „nie wiemy, co czynimy”. A czynimy
wszystko tylko na swoją niekorzyść. Tak było, tak jest i czyżby tak miało być?!
Walka silnego człowieka z władzą. Los księdza ze wsi Iljino Wasilija Michajłowicza Simonowa
Nie chce się nawet tak myśleć. Przecież byli we wsi ludzie, którzy robili wszystko, aby ocalić pamiątki
kultury. Takim człowiekiem był ksiądz ze wsi Iljino Wasilij Michajłowicz Simonow. Jego wyrazista
osobowość zachwyca mnie i zadziwia. Dziś widzę go nie tylko jako mądrego, utalentowanego,
silnego, odważnego i zdecydowanego człowieka, ale także jako postać heroiczną, która nie pogodziła
się z sytuacją i nie chodziła na pasku u władz. Przecież, jeśli istnieją tacy ludzie, to jest też nadzieja na
poprawę. On potrafił powiedzieć „nie”, gdy inni milczeli i tylko po cichu szeptali. I co z tego wyszło?
Na pierwszy rzut oka nic. Wszystko, co posiadał odebrano mu, cerkiew została zniszczona, on sam
został zesłany na Wyspy Sołowieckie i nie wrócił do domu.
Simonow to człowiek, którego nie można było złamać. Miał własny punkt widzenia i zawzięcie bronił
swoich poglądów. Pozwolę sobie w sposób bardziej dokładny prześledzić tę intensywną walkę.
W 1929 roku do naszej wsi przyjechał agent wydziału kryminalnego Iluszyn i 19 kwietnia 1929 roku w
raporcie do Naczelnika Lipieckiego Rejonowego Wydziału Kryminalnego napisał:
„Zgodnie z Waszym rozporządzeniem spędziłem cztery dni w rejonie Iljinskiej Rady Wiejskiej i
wróciłem 17 kwietnia. Zgodnie z Waszymi wskazówkami poprzez tajny nadzór, wypytywanie
świadków, rozmowy i osobiste obserwacje, wyjaśniłem poniższe: Iljinska Rada Wiejska w większości
składa się z chłopów małorolnych ze wsi Iljino, Wwiedienka i Nikołskoje. Zasiadają też w niej (w
mniejszości) zamożni chłopi średniorolni, byli kułacy i chłopi małorolni – podkułacy. Na czele całej
grupy stoi iljinski pop Wasilij Michajłowicz Simonow. Pop Simonow, wykorzystując każdy
poszczególny przypadek, zwraca się do ludzi z otwartym kazaniem. Mówi, że władza sowiecka to
władza ciemięzców. Pod kierownictwem komunistów władza prześladuje wiarę, chce odebrać kościół
i otworzyć w nim jakąś spelunę. Zabiera majątki chrześcijanom, w szczególności popom. W kazaniach
pop powołuje się na autorytet rosyjskich pisarzy. Jeden świadek mówi, że pop wspominał w kazaniu
Dostojewskiego. Pop wykorzystuje religijne przesądy wierzących przy pomocy kłamliwych wymysłów.
Ludzie w cerkwi denerwują się. Iljinskie Towarzystwo Kredytowe pracuje słabo, jednak nie ma w tym
nic przestępczego. Skład zarządu jest odpowiedni i pod warunkiem twardego kierowania nim i
pomocy w pracach, pójdą one dobrze. Tak sytuacja wygląda z zewnątrz, a w rzeczywiste sprawy i
operacje nie wnikałem, ale według informacji osób cieszących się autorytetem sprawy przedstawiają
się pomyślnie.
Rejon Iljinskiej (Wwiedienskiej) Rady Wiejskiej – wsie Iljino, Wwiedienka, Nikołskoje zamieszkany był
w większości przez ludność zamożną. Chłopi małorolni znajdowali się w mniejszości. Wśród chłopów
średniorolnych przeważali kułacy, a przedstawicieli klasy średniej pochodzących z biedoty było
niewielu i zachowywali się pasywnie. Gęsta sieć majątków szlacheckich w tym rejonie najbardziej
wzmocniła kułacką zasadę własności. Dwa lata wcześniej, gdy użytkowanie ziemi nie zostało jeszcze
doprowadzone do porządku, można było w szerokim zakresie korzystać z darmowej dzierżawy i
nawet do woli oszukiwać chłopów małorolnych. Zamożni oswajali się z władzą sowiecką. A gdy,
poczynając od poprzedniego roku, polityka nagle zmieniła się, gdy znane stały się nowe formy
użytkowania ziemi z przestrzeganiem przy podziale zasady klasowej, z przydzieleniem kolektywom
chłopów małorolnych lepszych ziem, i gdy to zaczęło stawać się rzeczywistością, zaczęto odbierać
ziemię i majątek popom, wyznaczono dostawy zboża, ceny rynkowe za chleb wyniosły 7 rubli, kułacy
zdenerwowali się i zaczęli prowadzić aktywną walkę.
Przedstawiając powyższe informacje, uważam za konieczne usunąć ze sceny niektóre wskazane tu
osoby. Popa aresztować, a w skrajnym przypadku zesłać. Zebrany przeze mnie materiał jako o czysto
politycznym charakterze przekazać organom GPU.
Rejonowy Komitet Wykonawczy został przeze mnie poinformowany o powyższym.
19.04.29 r.”.
Iluszyn, jako przedstawiciel władzy sowieckiej, umiejętnie zbierał przejawy kontrrewolucyjnej
działalności Simonowa. Zaczęły się przesłuchania. Na świadków powołano:
Aleksandr Iwanowicz Mieszczeriakow, urodzony w 1897 r. rolnik, żonaty, czworo dzieci.
„Pop ze wsi Iljino W.M. Simonow w czasie cywilnego pogrzebu członka WKP (b) Malafieja Piotrowicza
Jurowa wygłosił w cerkwi kazanie, w którym wzywał obecnych, aby nie szli na pogrzeb (...) Podczas
dostaw zboża, mimo tego, że chleb posiadał, odmówił oddania nałożonych na niego 100 pudów. Do
mnie, jako do przewodniczącego komisji do spraw podziału cyfry kontrolnej dostaw zboża,
przychodził po wypis z protokołu, płakał, że nie posiada chleba...
Przy zbieraniu chleba odmówił otworzenia spichlerza. Jego służąca krzyczała: „Nie zabierajcie chleba,
będziemy głodni”. Na dźwięk krzyku zbiegło się wielu ludzi, pop był zadowolony, śmiał się radośnie.
Zabranie chleba trzeba było odłożyć na kolejny dzień, w którym to nastąpiło – wzięto 76 pudów”.
Andriej Piotrowicz Kamynin, 27 lat, chłop, członek WKP(b), nr 6. 1012407, niekarany, wieś Iljino.
”Pop ze wsi Iljino, Simonow, wygłasza w cerkwi kazania, w których mówi, że władza sowiecka pod
kierownictwem komunistów prowadzi niesprawiedliwą grabieżczą politykę wobec wierzących i w
ogóle wobec chłopów. Ja sam do cerkwi nie chodzę. Słyszałem to niejednokrotnie z rozmów innych.
Nie mogę sobie przypomnieć, co dokładnie i kto mówił. Pewnego razu pop powiedział mi osobiście,
że władza sowiecka sama z siebie na niego, na popa, nałożyła 200 rubli, a na innych po 5 rubli, albo
nic”.
Ksienija Aleksiejewna Jerochina, 43 lata, chłopka małorolna, wieś Wwiedienka.
„Zimą, na dwa tygodnie przed maslenicą [maslenica – święto trwające tydzień, które zachowało się
na Rusi od czasów pogańskich – przyp. tłumacza], dokładnie nie pamiętam kiedy, w obecnym 1929
roku, w dzień świąteczny byłam w cerkwi. Po mszy, pop Wasilij Michajłowicz Simonow wygłosił
kazanie. W kazaniu mówił: ››Prawosławni, władza sowiecka zadaje gwałt ludowi i wierze, odbiera
majątki i ziemię. Mnie odebrano majątek i dom, jestem prześladowany. Zgłosiłem, że prowadzę
działalność kulturalną. Odpowiedziano mi, że jestem popem i moja działalność kulturalna nie jest
potrzebna. Prawosławni, ja zawsze byłem z wami i po waszej stronie, powinniście walczyć z
pohańbieniem wiary i bronić jej. Wszyscy niewierzący są nienormalni i obłąkani, tak pisał
Dostojewski. Prawosławni, obecnie przedstawiciele władzy sowieckiej wyciągają swoje brudne ręce
po kościelną stróżówkę, chcą zabrać ją i otworzyć tam jakąś spelunę. A wkrótce dobiorą się też do
świątyni. Bądźcie silni, prawosławni, nie pozwólcie skrzywdzić świątyni Bożej i wiary, nie oddawajcie
stróżówki kościelnej, oddajcie mi w dzierżawę mój majątek‹‹. Wobec tego, że komisja ziemska już
wcześniej postanowiła odebrać mu ziemię i dwór, a komórka partyjna postanowiła wnioskować do
Rejonowego Komitetu Wykonawczego o otwarcie w stróżówce kościelnej czytelni, którą on w
kazaniach nazywał speluną, członek Wwiedienskiej Rady Wiejskiej i chóru kościelnego Michaił
Rodinowicz Żbanow po kazaniu zeskoczył z chóru i powiedział: „Uspokójcie się ojcze, niczego wam nie
odbierzemy, wesprzemy was, wszystko będzie po staremu, niech inni się cieszą”. Mówiąc o innych,
Żbanow miał na myśli członków rady wiejskiej i wiejski aktyw. Po kazaniu, lud w cerkwi denerwował
się i wszyscy mówili: „Ojcze nie pozwolimy skrzywdzić ani was ani wiary”. Kolejnego dnia, inny
członek rady wiejskiej, Grigorij Jewdokimowicz Uszkow, biegał po wsi, agitował wśród ludzi za popem
i zbierał jakieś podpisy. Pisał, że w domu liszeńca [w ZSRR osoba pozbawiona praw obywatelskich za
przynależność do klas wyzyskujących – przyp. tłumacza] Iwana Wasilewicza Szułgina i Piotra
Aleksandrowicza Szułgina spotkał się z popem i dużo z nim rozmawiał. To także widziałam, gdy
przechodziłam przypadkowo.
Dodam także, że kułacy, jeśli dowiedzą się, że złożyłam takie zeznania, zabiją mnie”.
Andriej Rodinowicz Tatjanin, urodzony w 1899 roku, pochodzi ze wsi Wieszałowki w rejonie lipieckim,
zamieszkały we wsi Iljino w rejonie lipieckim, nauczyciel, żonaty, 2 dzieci, służył w Armii Czerwonej.
„Pop ze wsi Iljino W.M. Simonow to zawzięty antysowiecki typ, czego przykładem może być to, że w
czasie dostaw zboża chodził po mieszkaniach członków komisji Siergieja Nikoforowicza Titowa, gdzie
mówił, że nałożenie na niego obowiązku dostaw równe jest rozstrzelaniu. „Wieczorem nie zbierzecie
się, a jeśli się zbierzecie, to postanowicie mnie rozstrzelać” i nazwał wszystkich członków rady
wiejskiej łajdakami. Opowiedział mi o tym nauczyciel Bobylin. Sam S.N. Titow, gdy przyszedł do
mieszkania członka komisji małorolnego chłopa Aleksnadra Iwanowicza Mieszczeriakowa, prosił go o
zmniejszenie ilości chleba – 100 pudów, których nie mógł dostarczyć, jako że miał ziemię, z której
może wyżywić 6 osób, a korzysta jak dla 2 osób, ponieważ jego syn z 4 innymi osobami służył w
Lipiecku i tam jadł chleb mając ścisły kontakt z ojcem popem.
Według słów średniorolnego chłopa Matwieja Aleksiejewicza Jerochina, W.M. Simonow wygłosił w
cerkwi kazanie, w którym wzywał do udzielania mu pomocy, ponieważ władza sowiecka w czasie
dostaw zboża obrabowała go.
Według słów chłopki Marii Filippowny Jurowej, mieszkającej dom za popem, niektórzy chłopi
przynosili mu chleb w nocy.
Słyszałem od nauczyciela Wasilija Gieorgijewicza Bobylina, że pop Simonow często urządza narady z
kułakami w domu chłopa Fiodora Wasiljewicza Kuzniecowa, młynarza mieszkającego obok niego.
Oprócz tego, od wielu osób słyszałem, a nie mogę powiedzieć dokładnie od kogo, że pop Simonow
rozpowszechnia wśród ludności literaturę religijną.
W czasie kazania dwa tygodnie temu, Simonow kategorycznie odmówił towarzystwu
kontraktacyjnemu kontraktacji wszystkich typów chleba i gdy pełnomocnik komitetu zaopatrzenia
Biegiszkin wezwał go do stawienia się w radzie wiejskiej, aby sporządził akt o odmowie, Simonow
odwrócił się i wyszedł. Nie był obecny przy sporządzaniu dotyczącego go aktu”.
W naszej szkole znajduje się muzeum, na jednym ze standów widnieje fotografia A.R. Tatjanina z
rodziną i znakomite wspomnienia uczniów o nim. Nie ma wątpliwości, że był bardzo dobrym,
uczciwym, doświadczonym i szanowanym we wsi człowiekiem. Co zmusiło go do takich wypowiedzi o
Simonowie? Odpowiedzi na to pytanie udzielił protokół z przesłuchania świadka Władimira
Matwiejewicza Jerochina, 21 lat, kawalera, chłopa, członka Komsomołu wsi Iljino rejonu lipieckiego,
który gniewnie potępiał wszystkich, którzy występowali przeciw władzy sowieckie. Otwarcie to
oświadczał, nawet niepytany, i nie bał się, tak jak jego matka, Ksienija Aleksiejewna Jerochina, która
zrobiła dopisek na końcu protokołu ze swojego przesłuchania. On własnoręcznie, czego nie robił nikt
inny, po napisaniu protokołu z jego przesłuchania przez agenta Iluszyna, uzupełnił swoje zeznania:
„Miesiąc temu naszym sekretarzem rady wiejskiej była Olga Aleksandrowna Tatjanina. W nowych
wyborach została wybrana członkiem rady wiejskiej. Kiedy u nas miała miejsce ważna kampania
dotycząca wiosennego zasiewu, ona przerwała prace, to znaczy odeszła i nie chciała pracować. W
radzie wiejskiej pojawił się nowy sekretarz, który nie znał się na tych sprawach, a cała
odpowiedzialność została zrzucona na niego, ale przecież sama Tatjanina z pochodzenia jest córką
popa i uważam, że przez ten fakt rzuciła swoją pracę...”.
Rzuciła... to znaczy odmówiła bycia sekretarzem rady wiejskiej. Znalazła w sobie siły, by tak jak
Simonow, powiedzieć „nie”, a jej mąż Andriej Rodionowicz, starając się ratować żonę i siebie, złożył
zeznania, chociaż zrobił to w bardzo ostrożny sposób. To znaczy, że byli tacy ludzie, jak Olga
Aleksnadrowna? Tak, byli. Na przykład przewodniczący rady wiejskiej Michaił Rodionowicz Żbanow,
członek rady wiejskiej Grigorij Jewdokimowicz Uszkow, kułak Jegor Klemientjewicz Uszkow, starosta
cerkiewny Iwan Wasiljewicz Szułgin, Grigorij Siergiejewicz Szułgin, Aleksandr Andriejewicz Żbanow.
Agent wydziału kryminalnego Iluszyn o nich także wspominał w swoim raporcie, radząc, aby ich
„usunąć ze sceny”. W tym celu zbierał materiały o nich. Ten sam komsomolec W.M. Jerochin mówił w
swoich zeznaniach:
„Pewnego razu na zebraniu pod koniec marca kułacy uchwalili odebranie stróżówki kościelnej. Gdy
oświadczyłem, że to bezprawne, aby na zebraniu podnosić kwestie religijne, członek rady wiejskiej
Uszkow i kułak I.W. Szułgin powiedzieli mi, że to nie moja sprawa, że ich jest wielu, jest to zebranie
ogólne, co chcą, to robią. W tym czasie Uszkow, który był sekretarzem zebrania, napisał w protokole
postanowienia, że stróżówka jest potrzebna dla chłopów, a czytelnia nie”.
Zeznania Andrieja Rodionowicza Tatjanina: „Wiem, że... w radzie cerkiewnej Grigorij Siergiejewicz
Szułgin i Grigorij Klemientjewicz Uszkow kierują i agitują przeciw radzie wiejskiej. Kategorycznie
odmawiali wydania radzie wiejskiej kluczy od stróżówki kościelnej. Ich stosunek do rady wiejskiej jest
wrogi”.
W ten sposób, Iluszyn wypełnił postanowienie władzy sowieckiej – „usunął ze sceny” kułaków i
księdza. Sprawa zakończona, postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych napisane,
Simonow i jego poplecznicy skazani na kary pozbawienia wolności.
Inny człowiek, odsiedziawszy trzy lata na Wyspach Sołowieckich, postarałby się przystosować do
istniejącej władzy, ale Simonow taki nie był. Nadal otwarcie wyrażał swoje zdanie, nawet jeśli
przeczyło obowiązującemu. W 1937 roku ponownie został skazany. Tym razem świadkami byli:
1. Pielagieja Aleksiejewna Bannych, urodzona w 1903 roku, chłopka małorolna-kołchoźnica.
„W lutym 1937 roku, ksiądz W.M. Simonow wygłosił w cerkwi kazanie w dzień setnego jubileuszu
Puszkina. W kazaniu powiedział: „Niektórzy mówią, że Boga nie ma, a wierzą w niego tylko zacofani i
ciemni ludzie. To nieprawda, Bóg istnieje i wierzą w niego tacy ludzie, jak wielki pisarz Puszkin, który
przed swoją śmiercią wezwał księdza i przyjął »Najświętszy Sakrament«. Poprosił wierzących, aby
pomodlili się o zbawienie duszy Puszkina”.
1 kwietnia 1937 roku pełnomocnik do spraw pracy operacyjnej Zarządu Bezpieczeństwa
Państwowego lipieckiego NKWD Akińszyn po rozpatrzeniu materiału o Wasiliju Michajłowiczu
Simonowie, oskarżył go o „prowadzenie systematycznej działalności kontrrewolucyjnej, fałszywe
opisywanie przedsięwzięć, prowadzonych przez władzę sowiecką we wsi, to znaczy o działania z
artykułu 58, punkt 10, ustęp 2 kodeksu karnego Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki
Radzieckiej” i postanowił: „w mieszkaniu obywatela Wasilija Michajłowicza Simonowa przeprowadzić
rewizję, tymczasowo aresztować w więzieniu miejskim w Lipiecku”.
W czasie przesłuchania, Simonow zachowywał się bardzo godnie. Nie przyznał się do prowadzenia
działalności kontrrewolucyjnej, odmówił podpisu. Przesłuchanie kontynuowano:
„Pytanie: W śledztwie ustalono, że w wielu przypadkach prowadziliście wśród obywateli wsi Iljino
działalność kontrrewolucyjną, wykorzystując przesądy religijne poszczególnych obywateli. Mówiliście,
że władza sowiecka nie zapewni dobrego życia, oczernialiście władzę sowiecką i partię
komunistyczną.
Odpowiedź: Wśród obywateli rzeczywiście mówiłem o tym, że ignorantowi potrzebne są środki
przymusu. Powiedziałem, że religia jest właściwa ludziom kulturalnym i stwierdziłem, że na ten temat
mógłbym porozmawiać nawet ze Stalinem. Innej agitacji nie prowadziłem.
Pytanie: Ukrywacie w toku śledztwa fakty dotyczące swojej agitacji kontrrewolucyjnej. Otwarcie w
formie pisemnej oczernialiście władzę sowiecką i chłopstwo kołchozowe, wysyłając do gazety
„Lipieckaja kommuna” list „O gołodie” [O głodzie]. Czy potwierdzacie to?
Odpowiedź: Wysłałem list, w którym rzeczywiście pisałem o tym, że ciężko jest patrzeć na ludzi
pracujących, żyjących w głodzie.
Pytanie: Od kogo i kiedy otrzymaliście konspekt notatek, powielonych na szapirografie?
Odpowiedź: Otrzymałem 9 sztuk konspektów w 1932 albo 1933 roku odkrytych w czasie rewizji, trzy
lata temu z Moskwy, jednak odmawiam podania nazwiska osoby, która wysłała mi te konspekty, wolę
ponieść za to karę”.
Simonow odmówił złożenia podpisu. Podpisywał się tylko pod takimi zeznaniami: „W maju 1935 roku
rzeczywiście zachodziłem do Wwiedienskiej Rady Wiejskiej na wezwania przewodniczącego B.I.
Borodina, który zaproponował mi subskrypcję na pożyczkę, co zrobiłem, Subskrybowałem 50-70
rubli... Na pytanie P.I. Borodina, czy nie powinienem przestać oszukiwać ciemnego narodu,
odpowiedziałem mu, że religia chrześcijańska wychowuje ludzi w uczciwości i kulturze. Pod czym się
podpisuję – Simonow”.
Rozprawa Simonowa odbyła się 29 lipca 1937 roku w mieście Lipieck. Wcześniej, cztery miesiące
spędził w więzieniu – chory, ale nie złamany. W więzieniu nadal swobodnie wyrażał swoje opinie.
Oto, co mówił jego współwięzień Iwan Iwanowicz Frołow: „Około 2 lub 3 maja 1937 roku w naszej
celi nr 3 ogłoszono dyżurnym więziennym, że paczki dla zatrzymanych z artykułu 58, punkt 10
kodeksu karnego zostały odwołane. Simonow ironicznie mówił: »Oto efekty konstytucji stalinowskiej,
o której tak dużo mówiono. Jeżow chciał i odwołał paczki, widzenia i listy dla więźniów«. 28 kwietnia
1937 roku na pytanie więźnia Aleksieja Ignatiewicza Siakina, czy ma swój dom, Simonow
odpowiedział: »Tak, miałem swój dom, ale te czerwone szakale, komuniści, zabrali mi go. W 1933
roku nałożyli na mnie podatek w wysokości 720 rubli, którego nie chciałem płacić, ale ci bandyci
przyszli i zabrali wszystko«”.
W swoich ostatnich słowach oskarżony Simonow powiedział: „Nie prowadziłem agitacji
kontrrewolucyjnej. Zwracam uwagę sądu na to, że lipieckie NKWD niepotrzebnie czepia się mnie. Nie
przyznaję się do winy”.
Starał się wyjaśnić im swój punkt widzenia. W tym celu pisał: „Pokazanija po suszczestwu dieła”
[Zeznania dotyczące istoty sprawy], w których twierdził:
„W świątyni podczas mszy zawsze starałem się głosić tylko wielkie prawdy chrześcijańskie – wiarę w
Bożego ducha twórczego i rozum, wiarę w prawdziwość prawa ewangelicznego i pewnych zasad
kościelnych i obrządków, to znaczy wzywałem wierzących, aby żyli według przykazań Bożych, często
powtarzając słowa zmarłego duszpasterza Naumowicza: »Ucz się, módl się, pracuj, bądź trzeźwy«.
W swoich kazaniach z katedry cerkiewnej ani razu nie występowałem z czymkolwiek przeciw władzy
sowieckiej, czy przeciw jej rozporządzeniam czy działaniom.
Przez cały okres rewolucji, jako człowiek inteligentny, »szukałem u siebie kościelnej praworządności«,
która u nas we wsiach jest często naruszana – i przez ten czas władze wiejskie nierzadko obrażały się
na mnie i starały się w ten lub inny sposób dokuczyć mi... W tych trudnych okolicznościach zwracałem
się w świątyni do wierzących”.
Sąd postanowił skazać Simonowa na karę pozbawienia wolności w poprawczych obozach pracy
NKWD na okres pięciu lat, nie biorąc pod uwagę ofiarnej działalności Simonowa, która polegała na
tym, że w trudnym dla chłopów okresie wszystkimi siłami starał się ułatwić im życie. Wielu nauczył
pszczelarstwa, bezpłatnie rozdając swoje ule; pisał artykuły do gazety „Lipieckaja kommuna” z
propozycją, aby uprawiać na terytorium powiatu lipieckiego proso, które mogło służyć jako środek
ratunku dla głodujących oraz proponował oszczędny sposób sadzenia kartofli. A przecież te wspaniałe
prace zostały dołączone do akt sprawy sądowej. Popatrzcie, jak poprawnie i prawidłowo wyrażał
swoje myśli!
Naturalne jest, że dla siedemdziesięcioletniego, chorego człowieka pięcioletni okres zamknięcia był
ostatnim. Simonow nie wrócił do domu. Próbowałam znaleźć jego krewnych (wiem, że Wasilij
Michajłowicz miał syna Nikołaja, który z początku mieszkał w Lipiecku, a potem w Dniepropietrowsku
i miał dwoje dzieci) przy pomocy gazet, ale na moje wezwanie nikt nie odpowiedział. Smutne, ale
prawdziwe. I nagle, jak balsam dla mojej duszy, artykuł w „Lipieckiej gazietie” pod tytułem „Gdie
żywiot rodnik” [Gdzie mieszka źródło], w którym napisane było o źródle, które niedawno wybiło się
na powierzchnię we wsi Prieobrażenowka w obwodzie lipieckim, rejonie dobrowskim. Mój Boże,
przecież ta wieś to wieś rodzinna Wasilija Michajłowicza Simonowa! Autorka artykułu Jelena
Tarawkowa napisała:
„Woda była bardzo czysta i przyjemna w smaku, a później specjalna komisja potwierdziła obecność w
niej srebra, korzystnego dla zdrowia człowieka... Chłopcy zrobili zejście z kłód, nawet altanę
przygotowali, aby w czasie letnich upałów mieszkańcy wsi mogli zaspokoić pragnienie i odpocząć po
uczciwej pracy...”.
A może warto napisać dobre słowo o Simonowie, którego życie, jak czysta woda źródlana, napoiło
wielu mieszkańców wsi Iljino, nie pozwalając im upaść moralnie w najcięższym okresie próby... Niech
żyje źródło!
Z rosyjskiego przełożyła Kamila Laśkiewicz-Krzymińska
Artykuł pochodzi z partnerskiej strony „Uroki istorii”
Źródło: http://www.urokiistorii.ru/1347

Podobne dokumenty