Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Główny grzech Greków
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
DartAnian
Filozoficzne prawdy, że aż leci w dół kopara.
Łona – polski raper
Zastanawialiście się kiedyś nad lenistwem? Ten ostatni grzech główny dotyka chyba
każdego. Jednak nie każdego w równym stopniu. Podobnie sytuacja wygląda na tle
narodowym. Jedni uważani są za bardzo pracowitych (na przykład Niemcy), a inni - leniwych
(chociażby Hiszpanie).
Reporter Bilguun Ariunbaatar, w jednym z programów satyrycznych, zapraszając Greków na
Euro 2012, pytał: „Nie lubicie pracować? To się dobrze składa, bo u nas... nie ma pracy”.
Żarty żartami, ale to właśnie Grecy są ostatnimi czasy uosobieniem lenistwa. Postaram się
zbadać, dlaczego tak jest, analizując ich przeszłość.
Zacznijmy od dziejów najdawniejszych. Grecji – kolebki, Grecji – stolicy światowej kultury,
czyli starożytnej Grecji. Czy w kraju, który stanowił bastion rozwoju i nowoczesności, mogli
być ludzie leniwi? Otóż byli i było ich bardzo wielu.
Na początek sprawdźmy tych, którzy stanowili esencję tego kraju, czyli od filozofów. Na
pierwszy ogień – Archimedes. Myśliciel ten miał bardzo dziwny zwyczaj pławienia się w balii
pełnej wina. Napełniał ją zimnym trunkiem (koniecznie czerwonym) i wskakiwał do niej na
kilka godzin. Za pomocą skóry wchłaniał takie ilości alkoholu, że miewał problemy z
dotarciem do ustępu. Metoda bardzo wygodna dla kogoś, kto nie cierpiał smaku wina (a
takim był właśnie Archimedes). Zawsze jednak doskwierał mu pewien problem. Podczas
nurkowania w czerwonej cieczy często wino wylewało się poza balię i zalewało wszystko
dookoła. Raz nawet podobno zalało laptop, ale to informacja niepotwierdzona. Problem ten
tak mocno gnębił filozofa, że po latach intensywnych rozmyślań w winie odkrył swoją teorię
wyporności ciał. I tak mógł zanurzać całe ciało w gronowym trunku, a jego podłoga
pozostawała czysta.
Innym dobrym przykładem jest Arystoteles. Ten z kolei uskuteczniał lenistwo na łonie
natury. Rozkładał się wtedy wygodnie pod jakimś drzewkiem, wyciągał nieznane innym
ziele (otrzymane podobno od przybysza ze wschodu) i rozniecał je za pomocą krzesiwa.
Potem potrafił godzinami leżeć i błądzić myślami w niewiadomych kierunkach. Nieważna
była pora roku czy pogoda, miejsce pod ulubioną jabłonią sprawdzało się w każdym czasie.
Strona: 1/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Jednak spędzony pod drzewem czas nie poszedł na marne. Obserwując setki jabłek i tysiące
liści, które odrywały się od gałęzi, sformułował teorię o zależności szybkości swobodnego
spadania od „natury” przedmiotu.
Oczywiście są i bardziej skrajne przypadki. Jednym z najbardziej leniwych Greków tamtych
czasów był Diogenes z Synopy. Podobno to on jako pierwszy użył stwierdzenia, które w
dosłownym tłumaczeniu z greki oznacza „pier**le, nie robię”. Oczywiście, rodzice nie
zaakceptowali jego filozofii i po solidnym kopniaku, wymierzonym sandałem przez ojca,
opuścił rodzinne gniazdko. No, bo żeby stwierdził, że nie będzie pracować to by jeszcze nie
było źle, ale on poszedł ładne parę kroków dalej. Nie mył zębów i przestał się golić. Nie prał
i nie prasował ubrań, bo uznał, że mu się nie chce żadnych nosić. Domu oczywiście nie
zbudował, a zamiast tego zamieszkał w znalezionej beczce po winie (którą podobno
wyrzucił Archimedes). Wydawać by się mogło, że człowiek, który nie miał zamiaru nic
zupełnie robić, nie powinien przeżyć w normalnym kraju nawet tygodnia. On jednak
doczekał sędziwego wieku, żyjąc z datków ludzi, którzy doceniali jego filozofię
„perfekcyjnego lenistwa”.
Przejdźmy teraz do kwestii greckich wierzeń, czyli mitologii. Na pewno dobrym przykładem
będzie tu zestawienie Hefajstosa, boga kowala, chyba najbardziej pracowitego, i Dionizosa,
który bezwzględnie hołdował pijaństwu i lenistwu. Idealne będzie porównanie liczby świąt
na cześć danego bóstwa i miejsc kultu. Hefajstosa czczono głównie na obszarze wysp
wulkanicznych - Lemnos i Sycylii. Raz w roku w październiku miał także swoje Chalkeje,
czyli święto kowali obchodzone w Atenach. Z kolei ze względu na kult Dionizosa
obchodzono Małe Dionizje, zwane wiejskimi, Dionizje Wielkie (trwające nawet sześć dni),
Lenaje i Antesterie. Oddawano mu cześć praktycznie w całej Grecji. Robi różnicę, prawda?
Jednak bóstwa bóstwami, a tu przecież chodzi o etos pracy. Najlepszym jego przykładem
jest oczywiście dwanaście „prac" Heraklesa. Cudzysłów użyty celowo, bo pojęcie to
oznaczało w dawnych czasach nieco inne czynności. Co prawda współczesna wersja opisuje
je słowami: „zdobądź", „przynieś" czy „schwytaj", ale w dosłownym przekazie ze
starożytnych pism znaczą one:
●
●
●
●
Ukradnij
Ukradnij
Ukradnij
Ukradnij
konie Diomedesowi
pas Hipolicie
trzodę Gerionowi
jabłka z ogrodu Hesperyd
Prawda jest taka, że to starożytni Grecy jako pierwsi postawili znak równości między
słowami praca i kradzież. A to niejedyny zarzut względem dwunastu prac. Pierwsze wersje
mitologii opisywały ich wykonanie zupełnie inaczej niż współczesne (te powstały zapewne
pod naciskiem wszechwładnej Unii). Weźmy na przykład oczyszczenie stajni Augiasza.
Współczesna wersja mówi o wykopywanych w pocie czoła rowach, które odwróciły bieg
rzeki. W wersji klasycznej Herakles wysłał gońca do swojego kumpla Waldusa Pawlakunisa
ze służb ogniowych, pożyczył wóz pełen wody i za pomocą sikawki opłukał stajnie. Godzina
roboty i razem poszli opijać Dionizje Wiejskie (na których Pawlakunis miał wygłosić jakieś
przemówienie). Wyręczanie się innymi pojawia się również w przypadku innych „prac". Na
przykład schwytanie łani kerynejskiej, które w nowym przekładzie heros okupił całoroczną
bieganiną. W starszej wersji skorzystał z pomocy przyjaciela. Wezwał wtedy znanego w
całej Grecji bimbrownika Wedrowyculossosa, z którym pozakładali wnyki i poszli się urżnąć.
Sposób okazał się na tyle skuteczny, że podobnie postąpili z dzikiem erymantejskim.
Kolejne „prace" (no, może poza biednym pieskiem Cerberem) ograniczały się jedynie do
zabijania. A że Herakles był niezłym rębajłą, to wykonywał te "prace" z przyjemnością.
Strona: 2/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Podobne przeinaczenia występują w przypadku Syzyfa. Początek mitu o ucztach i
wspólnych zabawach z bóstwami się zgadza, jednak dalsza część jest trochę inna. W
nowym przekładzie Syzyf zdradził jedną z tajemnic Zeusa i za to został ukarany. W starym
przekazie przemęczony imprezami Syzyf stwierdził, że nie będzie więcej imprezować i
weźmie się w końcu do uczciwej i porządnej pracy. Tak rozgniewał tym Zeusa, że ten
postanowił dać mu taką pracę.
Mogłoby się wydawać, że poza niewolnikami nikomu w starożytnej Grecji nie chciało się
pracować. Zdanie to jest oczywiście nieprawdą. W środkowej części półwyspu Peloponez
żyli Spartanie (którzy swoją nazwę wzięli od spartańskich warunków, w jakich żyli).
Stanowili oni przeciwieństwo Ateńczyków i reszty Greków. Pracowici, wstawali z samego
rana, nie pili alkoholu i dużo ćwiczyli. I co się z nimi stało? Wyrżnęli ich Arabowie za pomocą
bojowych wersji kotów Persów. Zostały po nich tylko superprodukcje z dużą liczbą półgołych
mężczyzn i zawołanie w języku angielskim "This is Sparta" (co ciekawe, język ten już wtedy
stanowił język uniwersalny). No i może jeszcze czeskie papierosy Sparta. A leniwe geny
pozostały...
I tak współcześni Grecy zmuszani przez Unię do ośmiu godzin pracy dziennie pomyśleli: "Jak
to? Osiem godzin bez przerwy?". I wymyślili trzygodzinną sjestę na małą drzemkę w ciągu
dnia. A starożytne nawyki kradzieży w pracy rozmontowały cały system
podatkowo–państwowy. Mając to na uwadze, może warto przyjrzeć się nieco historii
naszego kraju...
Strona: 3/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl