Pobierz pdf - Teatr Muzyczny w Poznaniu

Transkrypt

Pobierz pdf - Teatr Muzyczny w Poznaniu
Recenzja z musicalu "Hello Dolly"
w Teatrze Muzycznym w Poznaniu
Data dodania: 2015-01-24 15:14:00 Ostatnia aktualizacja: 2015-01-24 16:27:13
Głos Wielkopolski Stefan Drajewski
Recenzja z musicalu "Hello Dolly" w Teatrze Muzycznym w Poznaniu Grażyna Brodzińska i
zespół Teatru Muzycznego w Poznaniu w musicalu "Hello Dolly" (© Paweł Miecznik)
„Hello Dolly” to klasyczny musical, który nie jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. Jego
główna bohaterka (w tej roli Grażyna Brodzińska) ma w sobie coś z feministki... Któż nie zna
charakterystycznej chrypki Louisa Armstronga czy filmowej wersji Barbary Sreisand
śpiewających „Hello Dolly”? A jednak można tę piosenkę zaśpiewać jeszcze inaczej.
Udowodniła to Grażyna Brodzińska podczas premiery w Poznaniu, która do wokalu dodała
jeszcze autentyczny taniec. Literatura, opera, operetka pełne są swatek, ale nigdy wcześniej
swatka nie stała się główna bohaterką. W musicalu „Hello Dolly” ona kręci światem, a świat
kręci się wokół niej. Dolly jest wdową, żyje z kojarzenia małżeństwa, na dodatek jest
specjalistką od wszelkich zagadnień. Jest przygotowana na każdą życiową okoliczność, ale w
pewnym momencie uświadamia sobie, że dość ma już życia dla innych i czas pomyśleć o sobie.
Nie pójdzie przecież do swatki. Musi wziąć życie w swoje ręce. I w tym momencie możemy
powiedzieć, że ta dość stara historia fabularna nawiązuje do współczesności, kiedy to kobiety
dojrzałe, po przejściach, najczęściej zamożne, próbują ułożyć sobie życie osobiste i to one
decydują, z kim i jak chcą spędzić resztę życia. Aż dziw, że dotąd feministki nie dostrzegły
tego musicalu i nie wpisały go na swoje sztandary. Reżyser Maria Sartova dokładnie tą drogą
poprowadziła postać Dolly, a Grażyna Brodzińska wyposażyła ją w takie cechy charaktery,
które budzą podziw. W kruchej delikatnej postaci tkwi niezależna i pewna siebie kobieta, która
nie boi się nowych wyzwań. Chce kochać i być kochaną, a przy tym nie ma zamiaru stracić nic
ze swojej niezależności. Kręci Horacym Vandergelderem, kupcem kolonialnym (Wiesław
Paprzycki) tak, jak chce. Brodzińska buduje swoją postać głosem, środkami aktorskimi i
ruchem. Jest przekonująca i wiarygodna. Potrafi zapanować nad sytuacją nawet wtedy, kiedy
rozłączy się z mikroportem.
„Hello Dolly” w Teatrze Muzycznym w Poznaniu ma świetne tempo, o co zadbali i kierownik
muzyczny Adam Banaszak, i Maria Sartova, i choreograf Jacek Badurek. Wszyscy śpiewają
(nawet balet) i tańczą. A główna bohaterka ma znakomitych partnerów. Wiesław Paprzycki
stworzył postać charakterystyczną kupca-sknerę, zabawni są subiekci Maciej Ogórkiewicz
(Kornel Hackl) i Jan Galasiński (Barnaba Tucker)). Podobała mi się Anna Lasota, której ciemny
sopran dodał postaci Ireny Molloy odrobinę tajemniczości. Problemem Teatru Muzycznego w
Poznaniu, który nie sprzyja musicalowi, jest ciasna scena. Yves Collet dokonał cudu.
Wystarczyło mu kilkadziesiąt metrów bieżących rur miedzianych i trochę rekwizytów, by
wyczarować przestrzenie, w którym można było rozegrać zwariowane historie Dolly.
Minimalizm tej scenografii stanowi idealne tło dla kostiumów Barbary Ptak. Każdy z nich nie
tylko typizuje postać, ale dodaje mu indywidualnego rysu charakterologicznego. Z jednej
strony Barbara Ptak nie uwspółcześnia ich, ale dba, by nie wyglądały staroświecko, jak wyjęte
z lamusa. Jeśli można mówić o musicalowym rozmachu, to „Hello Dolly” w Poznaniu go ma.
I będzie się podobać, bo pozwala na dwie godziny oderwać się od rzeczywistości i przenieść w
krainę współczesnej bajki, chociaż czasami nie pozbawionej bardzo aktualnych odniesień.
Teatr Muzyczny: „Hello Dolly” Kierownictwo muzyczne Adama Banaszak, reżyseria Maria
Sartova, choreografia Jacek Badurek, scenografia Yves Collet, kostiumy Barbara Ptak,
kierownictwo
chóru
Michał
Łaszewicz,
Poznań
23
stycznia
2015
r.
Czytaj więcej: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/3727098,recenzja-z-musicalu-hellodolly-w-teatrze-muzycznym-w-poznaniu,id,t.html

Podobne dokumenty