Czy koluszkowianie zostali „na lodzie”
Transkrypt
Czy koluszkowianie zostali „na lodzie”
2012-07-19 08:28:22 Sky Club plajtuje Czy koluszkowianie zostali „na lodzie” Bankructwo Sky Clubu, siódmego pod względem wielkości sprzedaży biura podróży w Polsce, wywołało spore zamieszanie w branży turystycznej. Sprawa ta nie ominęła również Koluszek, a to za sprawą dwóch koluszkowskich biur podróży, które w naturalny sposób posiadały w swojej ofercie propozycje tej znanej firmy turystycznej. Z informacji uzyskanych od tych firm wynika, iż w naszym mieście problem ten nie dotknął wielu klientów. - W poprzednich sezonach oferta Sky Clubu i Triady sprzedawała się u nas bardzo ładnie. Ale trudno się temu dziwić, skoro organizator ten przez ostatnie lata zapracował sobie na zaufanie wielu klientów. W ostatnich miesiącach jednak, głosy które dochodziły z branży turystycznej, dawały wiele do myślenia. Dlatego w naszym biurze jednostkowo zakładane były rezerwacje na te oferty, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której gro naszych klientów pozostałoby bez wakacji i bez pieniędzy. W chwili upadku biura podróży Sky Club z naszego biura przebywała na wakacjach tylko jedna rodzina, która korzystała z usług tego organizatora. Na szczęście osoby te spędzają wakacje w Bułgarii, a jest to kierunek, który w przeciwieństwie na przykład do Egiptu, Turcji, Maroka czy Hiszpanii, został całkowicie opłacony przez Sky Club. Jesteśmy w stałym kontakcie z tą rodziną. Jak wynika z rozmów telefonicznych, ma ona opłacony do końca urlop i wróci w zaplanowanym terminie. Natomiast nie ukrywam, że zgłaszało się do nas wielu klientów, którzy mieli zarezerwowane wakacje w innych biurach agencyjnych (np. w Łodzi) i zostali na lodzie. W miarę możliwości staraliśmy się im pomagać, gdyż nierzadko te osoby nie otrzymały nawet telefonu z biur, w których podpisywali umowy na wakacje – wyjaśnia Anna Michalec z Biura Podróży „Turkus” przy ul. Głowackiego w Koluszkach. Większe trudności ominęły również Biuro Podróży „Papaja”, mieszczące się przy ul. Reja 3 w Koluszkach. – W momencie ogłoszenia niewypłacalności przez Sky Club żaden nasz klient nie przebywał za granicą w ramach oferty tej firmy. Niestety kilka rodzin, choć nie zdążyło jeszcze wylecieć, wykupiło wycieczki. Część z nich wpłaciła tylko zaliczki, inni całość. Ze wszystkimi naszymi klientami skontaktowaliśmy się już pierwszego dnia. Przygotowaliśmy każdemu komplet dokumentów, wymagających jedynie podpisania, w celu zwrotu wpłaconych kwot. Myśleliśmy, że może szybsze dostarczenie wniosków do Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego przyśpieszy procedurę odszkodowawczą. Niestety dziś już wiemy, że poszkodowani nie otrzymają pieniędzy wcześniej niż za rok. Wnioski przyjmowane będą do 16 września 2013 r. Dopiero wtedy po odliczeniu kosztów „ściągnięcia” kilku tysięcy klientów Sky Club pozostających za granicą, pozostałą kwotę z 25 mln zł puli gwarancyjnej rozdzieli się pomiędzy ok. 17 tys. poszkodowanych – tłumaczy Aleksandra Robak z Biura Podróży „Papaja”. Jak nie trudno zauważyć, klienci Sky Clubu nie powinni raczej liczyć na 100 proc. odszkodowania, a nawet na połowę tej sumy. Architekci ustawy, nie wzięli bowiem poważnie pod uwagę tzw. sezonowości. Gdyby firma splajtowała w lutym, obowiązkowa gwarancja 25 mln, bez problemu pokryłaby długi. Lipiec to jednak pełnia sezonu, z kilkukrotnie większymi obłożeniami. Pod wpływem tych wydarzeń zapewne wielu z nas, chcących wykupić zagraniczne wycieczki, zadaje sobie pytanie, jak nie naciąć się na bankruta. W mediach pojawiło się oczywiście wiele porad ekspertów, by sprawdzać czy biuro jest wpisane do rejestru Ministerstwa Turystyki, czy ma opłaconą gwarancję oraz ubezpieczenie, czy nie zalega z podatkami oraz czy nie jest wpisane do rejestru długów. Problem polega jednak na tym, że tak naprawdę Sky Club do ostatniego momentu spełniał te kryteria. - Sky Club jako firma nie była zagrożona pod względem finansowym. Problemy zaczęły się u nich najprawdopodobniej dopiero z początkiem br. roku po przejęciu upadłej „Triady”. Choć podejrzewałam, że może coś złego się dziać ze Sky Clubem, to mimo wszystko jego nagłe bankructwo było dla mnie szokiem. Z reguły biura podróży padają pod koniec sezonu, jak miało to miejsce w przypadku Orbisu czy Selectours, dwa lata temu. Należało się raczej spodziewać, że już po prostu nie wejdą z ofertą zimową i płynnie zamkną działalność. Tym bardziej było to uzasadnione, iż w tak elegancki sposób zakończyła działalność „Triada”, której markę wraz z klientami przejął właśnie Sky Club – mówi Anna Michalec. Bez głębszej analizy w błąd mogą nas również wprowadzić dane pochodzące z Krajowego Rejestru Długów. – Miałam niedawno taki przypadek. Dzwonią do nas klienci i sprawdzają firmę X w rejestrze długów. Firma ma 165 tys. długu. Nie jest to duża kwota, ponieważ potrafi być to średni obrót miesięczny większego biura agencyjnego. Dzwonimy do naszych przedstawicieli i pytamy o co chodzi. Okazuje się, że firma X zamówiła katalogi na nowy sezon, ale nie przyjęła materiału, ponieważ był bardzo złej jakości. Drukarnia wrzuciła ją jednak do rejestru długów, jako swojego wierzyciela. Tym sposobem firma X znajdując się w gronie dłużników, w oczach niezorientowanego klienta szukającego swego biura podróży, straciła na wiarygodności i zaufaniu – dodaje Anna Michalec. W tych feralnych dniach w koluszkowskich biurach podróży nie milkły telefony. Wszystkim osobom okazana została jednak pomoc, a najbardziej poszkodowanym, których wyjazdy urlopowe zaczęły walić się na głowę, udało się znaleźć odpowiednią ofertę zastępczą. Jak wynika bowiem z informacji uzyskanych z łódzkich biur podróży, 90-95 proc. klientów porzuconych przez Sky Club, by nie stracić wyznaczonego urlopu, wykupiło nowe oferty wakacyjne. Informacje o artykule Autor: Zredagował(a): Data powstania: Jakub Lewandowski 19.07.2012 08:28 Data ostatniej modyfikacji: Liczba wyświetleń: 650 Wydrukowano z serwisu: archiwum.koluszki.pl Wydrukowano dnia: 2017-03-04 04:28:35