Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej nr 6.p[...]
Transkrypt
Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej nr 6.p[...]
KRONIKI WIEDZY NIEKONWENCJONALNEJ MIESIĘCZNIK INTERNETOWY NR 1 (6) z dn. 22 stycznia 2013 1 MOTTO: Jesteśmy Mocą, która jest w nas! Jesteśmy Tańcem Słońca i Księżyca, Jesteśmy Nadzieją, która nigdy nas nie opuści! Jesteśmy Wielką Przemianą !!! David Icke 2 REDAGUJĄ: Ewa Czarkowska Izabela Janczarska WSPÓŁPRACUJĄ: Stefan Gutowski Tadeusz Xymena Modzelewski Margareta Cz. Svensson Szwecja Fredrik Larsson Szwecja ( fotografia) Krzysztof Ptak ( fotografia) Grzegorz Kita redaktor on- line Ewa Czarkowska, Izabela Janczarska Stefan Gutowski - grafika korekta Zdjęcie na okładce: Krzysztof Ptak Poprzednie numery znajdują się w zakładce: ARCHIWUM MIESIĘCZNIKA. Aby przeczytać poprzednie numery gazetki internetowej należy kliknąć myszką na pole: ARCHIWUM MIESIĘCZNIKA Miesięcznik wychodzi 22 dnia każdego miesiąca. 3 W aktualnym numerze: 1.Słowo od Redakcji: - E. Czarkowska 2. Krótko, na bieżąco ♦ Świąteczne przeprosiny - S. Gutowski, M. Cz - Svensson 3. Sprawy z archiwum ♦ Życie na pokaz - K. Hojnacka 4. Przybliżenie ♦ Ghislaine Saint– Pierre Jean Lanctôt c.d. - E. Czarkowska 5. O UFO inaczej ♦ Zapadlisko w Ostrowcu Świętokrzyskim - E. Czarkowska 6. Szepty zwierząt ♦ Jutro, na które czekamy - M. Cz - Svensson 7. W blasku świadomości ♦ Piotr Leszczyński, bioterapeuta, ♦ Podziękowania pacjentów ♦ Sen Patrycji - oprac. I. Janczarska - I. Janczarska 8. Magia ziół ♦ Wierzba (Blindzia)- czarodziejka snów - E. Czarkowska 9. Naukowe manowce ♦ On i ona czyli walka płci - T. X. Modzelewski 10. Z notatek Wagabundy – Serca trzy ♦ Dąb Szumiące Serce - E. Czarkowska ♦ Meluzyna - E. Czarkowska 4 ♦ Powrót Chany - E. Czarkowska 11. Przeczytać warto… zapamiętać warto! ♦ Rewolucja czy ewolucja? - S. Gutowski 12. Na progu Nowej Ery ♦ Z czym wchodzimy w IV wymiar? - I. Janczarska Fot. K. Ptak 5 SŁOWO OD REDAKCJI: 22-01-2013 Rok Oto przed Państwem prezentuje się kolejny, szósty już, a pierwszy w nowym 2013 roku, styczniowy numer K-W-N. Bardzo się staramy, żeby treści zapisywane w miesięczniku były ciekawe, nowatorskie, trochę niesamowite i wielce magiczne, ale także rzetelne i wyważone. Mamy nadzieję że ci z czytelników, którym pasują nasze wywody i opowieści, pozostaną z nami na wspólnej ścieżce poznawania siebie i otaczającego nas świata. Liczymy też, że zostaniemy zauważeni i zdobędziemy zaufanie nowych odbiorców. Razem będziemy dobrze się bawić, udając się w tę niezwykłą podróż do krainy Ciekawości i Tajemnic, gdzie odwaga, silna wola i odrzucenie utartych poglądów, są nad wyraz cenione. Szczególną wdzięcznością darzymy osoby, które nas bezinteresownie wspierają, pomagając tym samym stworzyć jak najlepsze wydanie miesięcznika, tak pod względem merytorycznym, jak i formalnym. Zarówno Redakcja, jak i współpracownicy K-W-N zaangażowani są całym sercem w to, co robią, wierząc, że tak właśnie zostaną odebrani. Serdecznie dziękujemy i zapraszamy do… pozostania z nami! W imieniu Redakcji i Tworzących Kroniki Wiedzy Niekonwencjonalnej Tekst napisała: Ewa Czarkowska 6 KRÓTKO, NA BIEŻĄCO: ŚWIĄTECZNE PRZEPROSINY Tę wiadomość podawaliśmy już w poprzednim (grudniowym) numerze. Podajemy ją jeszcze raz przetłumaczoną na kilka języków, ponieważ została zignorowana i wyciszona przez wszystkie europejskie media i serwisy informacyjne, a jest niezwykle ważna, gdyż świadczy o budzeniu się świadomości społeczeństw. Tę niezwykłą informację usłyszałem w polskim radio dzisiaj o godz.15-tej. Korespondentka z Madrytu donosiła, że hiszpańscy policjanci postanowili złożyć obywatelom życzenia świąteczne i noworoczne wraz z …PRZEPROSINAMI!!! W rozdawanych w tym celu ulotkach i na rozwieszonych w tym celu transparentach, stróże prawa i porządku przepraszali rodaków za to, że nie są w stanie zapewnić im należytej ochrony przed największymi PRZESTĘPCAMI: RZĄDZĄCYMI POLITYKAMI I BANKIERAMI!!!! Policjanci są świadomi tego co mówią i robią. Oni spełnili swą powinność. Nie chcą dłużej uczestniczyć w działaniach podejmowanych przeciwko ludziom przez INSTYTUCJE PRZESTĘPCZE! To prawdziwie radosna nowina. Takie wiadomości wzbogacają naszą świadomość, a dziękując policjantom hiszpańskim za odwagę życzymy im Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku 2013 –tego. Stefan Gutowski Katowice 19-12-2012r. 7 ПРАЗДНИЧНЫЕ ИЗВИНЕНИЯ Эту необыкновенную информацию я услышал по польском радио сегодня в 15 часов. Корреспондентка из Мадрида сообщила, что испанские полицейские решили поздравить гражданов с праздником и Новым Годом вместе с ИЗВИНЕНЯМИ !!! В раздавающиx с этой целью листовках и на развешонных транспарантах, блюстители закона и порядка просили прощения у своих соотечественников за то, что они не в состоянии гарантировать надлежащую безопастность перед самыми большими ПРЕСТУПНИКАМИ: УПРАВЛЯЮЩИМИ НАМ ПОЛИТИКАМИ И БАНКИРАМИ. Испанские полицейские отдают отлично себе отчёт в том, что они говорят и делают. Они исполнили свою объязательность. Они не хотят долже принимать участье в действиях поднимающийся против людям ПРЕСТУПНЫМИ УЧРЕЖДЕНИЯМИ ! Вот это по настоящему радостная весть! Такие известия сообщения обогащают наше сознане. Мы благодаряем испанские полицейские за храбрость желая им счастиливого праздника и счастиливого Нового Года 2013. Катовицэ, 19.12.2012 Перевёл из польского: Stefan Gutowski Z języka polskiego na rosyjski przełożył: Stefan Gutowski "Esta información prodigiosa la escuché en la radio polaca hoy a las horas 15:00. Un corresponsal de Madrid os informaba que los policías espańoles decidierón presentar a los habitantes las felicitaciones de Navidad y Año Nuevo con las DISCULPAS !!! En los prospectos repartidos y las pancartas desarrolladas por este objetivo los guardas de la ley i el orden se disculparon con sus compatriotas por no ser capaces de garantizar la seguridad y la protección contra 8 LOS MAS GRANDES DELINCUENTES: POLITICOS GOBERNANTES Y LOS BANQUEROS! Los policias estan conscientes de lo que hablan y lo que hacen. Ellos han cumplido sus deberes. Ellos ne querran mas participar a las acciones contra la gente (el genero) humano de las INSTITUCIONES DELINCUENTES! La noticia es verdaderamente muy alegre ! Las noticias de este género enriquecen nuestra consciencia y doy las gracias a los policias espańoles por su coraje, les deseamos buena Navidad y Feliz Ańo Nuevo 2013 ! " Z języka polskiego na hiszpański przełożył: Stefan Gutowski LES EXCUSES DE NOEL Cette information insolites, je l’ai entendu aujourd’hui a 15 heures. Une correspondante de Madrid venait de nous annoncer que les policiers espagnoles ont decidé de presenter des souhaits de Noel et de fin d’année aux citoyens avec de EXCUSES !!! Dans les fiches distrubuées et les pancartes, les surveillants de la loi et de l’ordre s’excusaient aupres de ses compatriotes de ne pas etre en mesure de leur assurer une securité qui leur est due devant les PLUS GRANDS DELINQUANTS: LES POLITICIENS AUX POUVOIRS ANSI QUE LES BANQUIERS. Les policiers sont absouluments conscients de ce qu’ils disent et de ce qu’ils font. Eux, ils ont accompli leur devoirs. Ils refusent de continuer a prendre part aux activites entreprises contre les citoyens par les ENTREPRISES CRIMINELLES ! 9 C’est une veritable joyeuse nouvelle ! Elle enrichit notre conscience et en remerciant ces braves et courageux policiers, on leur souhaite Bon Noel et Bonne Année Nouvelle 2013. Z j. polskiego na j. francuski przełożył Stefan Gutowski Questa informazione inusuale l' ho sentita alla radio polacca oggi alle ore 15:00. Una corrispondente di Marid vi rapportava che i poliziotti spagnuoli hanno deciso di presentare ai cittadini auguri di Natale e dell' Anno Nuovo con GLI SCUSI !!! Nei volantini distribuiti come pure sugli striscioni svolti in questo scopo, i guardiani della legge e dell'ordine si scusarono con i suoi connazionali per non essere stato capaci di garantirli una sicurezza davanti ai PIU GRANDI DELINQUENTI : I POLITICI GOVERNANTI ED I BANCHIERI. I poliziotti sono coscienti di ció di cui parlano e fanno. Essi hanno compiuto i suoi doveri. Non vogliono piu continuare a fare parte di queste azioni interprese contro la specie umana - la gente dalle ISTITUZIONI DELINQUENTI ! Questa e una notizia veramente felice. Le notizie come questa inricchiano la nostra coscienza e ringraziando i poliziotti spagnuoli per il loro coraggio, li auguriamo Buon Natale e Felice Anno Nuovo 2013 ! Tradotto in italiano da Stefan Gutowski Na j. włoski przełożył : Stefan Gutowski I heard this great information on one of the Polish radios today at 3 o'clock. A correspondent from Madrid (Spain) has informed us that the police have decided to make Christmas and Happy New Year wishes together with apologies! In the leaflets distributed for this purpose and on the banners the guardians of law and order apologized to their compatriots that they were not able to guarantee them safety from THE BIGGEST CRIMINALS POLITICIANS AND BANKERS! 10 Police officers carrying out their duties are fully aware of what they say and do. They don't want to participate and be involved in the activities of CRIMINAL INSTITUTIONS against PEOPLE. This message is positive because it enhances our awareness and thanking for courage of Spanish police officers, we wish them Merry Christmas and Happy New Year too! Na j. angielski przełożył: Grzegorz Libor Den här ovanliga informationen fick jag höra i det polska radiot. En korrespondent från Madrid berättade att den spanska polisen bestämde sig för att sända jul- och nyårshälsningar till alla spanska medborgare. Till dessa hälsningar bifogade de sina …URSÄKTER !!! I flygblad som delades ut och på plaketter som rullades ut bad poliser sina landsmän om ursäkt för att de som samhällets ordningsmän och lagens väktare inte kunde klara av att skydda folket mot de värsta BROTTSLINGAR: DE REGERANDE POLITIKERNA och BANKIRERNA. Poliserna är medvetna vad de säger och vad de gör. De fullföljde sin plikt. De vill inte längre delta i de fientliga handlingar som BROTTSLIGA INSTITUTIONER begår! Det är verkligen en upplyftande nyhet! Den sorten information berikar vårt medvetande, so genom att tacka de spanska poliserna för deras mod önskar vi de god jul och gott nytt år 2013! Den ovannämnda informationen lämnades inte i någon annan mediaservice i något annat land. Därför förmedlar vi den här på flera olika språk. Katowice 19-12-2012 Stefan Gutowski Przekład na szwedzki: Margareta Cz-Svensson 11 Aktualny dodatek: Na którymś z alternatywnych kanałów informacji w Szwecji doniesiono ok 10 dni temu, iż sekcja parlamentu hiszpańskiego nie wyraziła zgody na udział w zatwierdzeniu zmian, które gwałcą konstytucyjne prawa państwa, szkodząc ludowi. Styczeń 2012 Aktuellt tillägg: En av de alternativa informationskanalerna i Sverige meddelade för ca 10 dagar sen att en sektion i det spanska parlamentet inte godkände sitt eget deltagande i genomförande av ändringar som strider mot den konstitutionella ordningen och däremot tillfogar folket en skada. Januari 2012 Tłumaczenie informacji: Margareta Cz-Svensson Актуальное прибавление: На одном из альтернативных информационных каналов в Швеции, около 10 дней тому назад нас сообщили что секция испанского парламента не выразила согласия на принятие участия в утверждении изменении, которые нарушают конституцённые законы государства, вредяющие народу. Перевёл на русский язык: Stefan Gutowski Na rosyjski przełożył: Stefan Gutowski Francaise: Sur un des sites actuels des chaines alternatives en Suede, a peu pres il y a 10 jour on nous a informe que, la section du parlement espagnol avait refuse l'accord a la participation au consentement des changements qui, violent les droits constitutionnels de l'Etat et qui portent prejudice au peuple. Traduit en langue francaise: Stefan Gutowski Na j. francuski przełożył: Stefan Gutowski 12 SPRAWY Z ARCHIWUM ŻYCIE NA POKAZ „Moja Przyjaciółka” No.2 (25-01-1939r) Ilustrowany dwutygodnik kobiecy kolekcjonowany przez panią Zofie Zatorską. Kielce 1939r. Gdy sobie ktoś w jakąś nieudaną godzinę postawi pytanie: „ co ludzie na to powiedzą- i od tego uzależni w przyszłości swoje sprawy- z tą chwilą zacznie się w jego życiu okres zmian nieobliczalnych, nieprzewidywalnych nawet w najgorszych snach, tych, których budzimy się błogim uczuciem ulgi, że jednak był to tylko sen- i dzięki Bogu już się przeminął! Ale kto wczas nie zbudzi się z takiego fałszywego nastawienia do własnego życia, stanie się niewolnikiem najprzykrzejszego z urojeń, które mu zepsuje niejedna godzinę i przekreśli swobodę indywidualnego rozporządzania sobą samym. Bo odtąd wszystko, cokolwiek będzie się działo w jego domu, poza domem i w ogóle dokoła niego- zostanie podporządkowane temu niefortunnemu pytaniu. Zupełnie tak, jakby ludzie nie mieli niczego innego do roboty, tylko śledzenie każdego ruchu pani lub pana X.- jak gdyby oczy wszystkich były zwrócone wyłącznie w ich stronę. Zatem o stopie życia, o formie obcowania z Rys. E. E .Czarkowska Czarkowska ludźmi i ich doborze, a co gorsze nierzadko nawet o ukształtowaniu się życia rodzinnego, o najpowszedniejszych sprawach codziennych, czy też o najważniejszych, będą odtąd rozstrzygały nie istotne potrzeby lub pragnienia, ale jakiś urojony, przewidywany sąd bliźnich. Obawa przed nim podyktuje nieraz fałszywe kroki. Zdecyduje o wielu ukróceniach i odmawianiu sobie rzeczy, które dotychczas wydawały się proste i z którymi było przecież zupełnie dobrze. Ale teraz - co by ludzie na to powiedzieli? Z chwilą ułożenia się życia pod znakiem zależności od tego, co o nas ktoś 13 powie lub pomyśli, mniejsza o to, mądry czy głupi, zaczną się ciche niedole życia na pokaz. Nieraz wielu rzeczy nie będzie wypadało robić- i to przeważnie tych, na które mamy właśnie wielką ochotę. Coraz częściej pojawiać się będzie na widowni jakieś „nie wypada”, „nie uchodzi” i zahamuje zdrowe, logiczne impulsy. Albo wprost przeciwnie, narzuci jakieś arcyniewygodne i bezsensowne „wypada”, które wprawdzie kością w gardle staje swoim wyznawcom, ale trudno: obowiązuje- i na to nie ma rady. Wychyla więc taki kielich goryczy z wiarą, że jest nieunikniony i że mu za to zagwarantuje pożądaną pozycję w świecie. A rezultat z tego taki, że wielu pociągających i praktycznych rzeczy trzeba się wyrzec i zastąpić takimi, które z reguły w praktyce pokazują się nieznośne i niewygodne. I tak to, co było dotąd dla nas odpowiednie i cieszyło nas- umieszczamy na prywatnym indeksie, a tylko łakomym wzrokiem obserwujemy je u drugich. Tamtym szczęśliwcom wolno, u nas byłyby- gminne… Toteż i nie dziw, że w podobnych warunkach grożą na każdym niemal kroku takie przyjemności jak życie nad stan, interesowanie się czymś, co nas w gruncie rzeczy nic nie obchodzi, ale ponieważ wypada się tym czymś interesować, więc nie ma rady. Lektura utworów, które nas nie ciekawią, (albo których czasem nie rozumiemy bo zdarza się i to), ale które „trzeba znać”, przypada w udziale ofiarom życia na pokaz. Jeśli teatr- to tylko premiery, a widowiska i uroczystości wyłącznie reprezentacyjne, bo tam wszyscy zobaczą, a i my spotkamy tzw. osobistości, których nazwiskami szafuje się potem w prywatnych rozmowach, jako dobrymi znajomymi. Trzeba się brać także i do pracy społecznej, jakkolwiek bez specjalnego pociągu w tym kierunku. Bez wyboru bierze się to, do czego zachęca ktoś wpływowy, no i oczywiście wlecze się tę uprzykrzoną robotę jak kulę u nogi. Wypada także nieraz chwalić, coś, co się nam zdecydowanie nie podoba, a ganić to, co nam osobiście bardzo do gustu przypada. Ale nie wypada nam przecież kompromitować się małomieszczańskimi upodobaniami… Trzeba też nieraz z jakichś niezbadanych wyższych względów żyć z 14 ludźmi bezwartościowymi, którymi nas nic nie łączy ani umysłowość, ani etyczne zapatrywania. Nudzimy się z nimi, narzekamy, i odprzysięgamy na przyszłość od najdalszego choćby kontaktu, a mimo to zaraz nazajutrz brniemy dalej bezkrytycznie w jarzmo urojonych musów prestiżowych obowiązków. Bo prestiż to teraz bardzo wzięte słowo, bardzo w użyciu, bardzo szanowne, które wiele rzeczy uświęca, tłumaczy, wielu protestom zdrowego rozsądku zamyka usta. Ileż to ofiar nie składa się na ołtarzu tego wszechmocnego słowa- ile gorzkich pigułek nie łyka się bez skrzywienia… Prestiż- użyty jako argument- gładko tłumaczy różnym ciasnym głowom sprawy niedostępne ich umysłom. Toteż bywa często świadomie używaną bronią w rękach różnych spryciarzy w stosunku do naiwnych nieobytych społecznie lub towarzysko ludzi. Powiadają, że od czasu pojawienia się pieniędzy, których wynalazek przypisują niektórzy diabłu, proste, nieskomplikowane i braterskie współżycie z ludźmi zostało naraz zmącone. Kto jednak dobrze obserwuje życie, zapewne zauważył, że niemniej destruktywny wpływ wywarło niewolnicze liczenie się opinią, a w ślad za tym- życie na pokaz, które nazywamy zachowywaniem pozorów. Życie dla audytorium, a nie dla siebie i swoich najbliższych- zanik prostoty szczerości, czyli cnót, których urok nie da się niczym zastąpić. Sens życia, jego istotną treść, zastępuje coś tak bezwartościowego jak sztuczne rusztowanie zakłamanego na wskroś życia pozorów. Wszystkie pokazy, jakie nam przedstawia nauka, sztuka, wiedza o życiu praktycznym- wszystkie one osiągają zamierzony cel: informują, uczą i dopomagają do poznania prawdy w jakimś sensie. A u wyznawców życia na pokaz ani śladu z tego przecież! I nie może być inaczej, skoro wystawiają falsyfikaty, rzeczy podrabiane i często rzeczy szyte tak grubą nitką że ściegi od razu są widoczne. Cóż więc za cel takiego krepowania się we wszystkim, dobrowolnego dokuczania sobie na każdym kroku i wyrzeczenia się własnej indywidualności, czego wymaga życie nie własnym życiem? Gdyby jego aktorzy zechcieli uwierzyć, że ludzie albo w ogóle się nimi nie interesują, albo po prostu bawią ich nieudolnymi wysiłkami siebie i 15 drugich, odżegnaliby się od swego urojenia jak od szatana i jego złośliwych pokus. Kierowanie się w życiu wyłącznie tym, „co o nas ludzie powiedzą”- jest złym doradcą, a kto raz zabrnął w tę zdradliwą sieć, ten nie potrafi się z niej wyplątać, jak morfinista ze swego nałogu. Nie jest rzeczą obojętną, co dajemy z siebie poszczególnym jednostkom czy społeczeństwu, Prawdę, czy pozór. Dar szczery czy fałszywy wróci do nas prędzej lub później, w tej czy innej formie - i wysypie przed nami pełne albo puste ziarna. Konstancja Hojnacka Fot. K. Ptak 16 PRZYBLIŻENIE ! „…Co, u diabła, przyszłam robić na tej Ziemi?....” GHISLAINE SAINT –PIERRE JEAN LANCTŎT c.d. Ewa Czarkowska Byłam szczęśliwa w raju! Od kiedy jestem na Ziemi, doświadczam dualizmu, podziałów, niedostatków i ograniczeń. Niewolniczej pracy, chorób i cierpień. Z przerażeniem myślę o wojnach, katastrofach, starości i wreszcie… śmierci. Strach przenika całą moja istotę! Takie życie nie ma sensu- to piekło na Ziemi! Mogłabym zakończyć tę beznadziejną sytuację i powrócić tam, skąd przyszłam. Lecz nie czynię tego. Z uporem trzymam się żałosnej egzystencji, która zapewnia mi ledwie przeżycie. Jak najdalej, i za wszelka cenę, odsuwam termin śmierci… aż do zgonu! Dlaczego znoszę tę drogę przez mękę? Ponieważ wiem – gdzieś w głębi mej udręczonej duszy- że może być inaczej! Czuję, że ten nonsens nie jest realny. Cichy, wewnętrzny głos podszeptuje mi, że mogę żyć w spokoju ze sobą i innymi, że ta planeta może wyżywić wszystkich w równej mierze i obfitości. A miłość i radość życia mogą być przenoszone od serca, do serca, w mgnieniu oka! Szczęście i pomyślność nie znają granic! Chcę poznać Raj na Ziemi! Od czego zacznę? Muszę przypomnieć sobie, kim jestem! Suwerenna Indywidualność, pełnia mocy stwórczej! Jestem świadoma, że to ja wyraziłam zgodę i wykreowałam piekło na Ziemi. Czas z tym skończyć! Koniec z odroczeniami i z kompromisem! Koniec z monotonią i szarością! 17 Koniec z małostkowością i zarozumialstwem! Koniec z bałwochwalstwem i fanatyzmem! Koniec z chorobami i agonią! Koniec z nagrobkami i pomnikami! Koniec z oszustwem i skąpstwem! Koniec z rytuałami i ograniczeniami! Koniec z nabytymi doświadczeniami! Koniec z dyplomacją, hipokryzją i fałszem! Koniec z patologią, pedofilią, pornografią! Koniec z Iluminatami! Koniec z egzystencją na granicy przeżycia! NIECH ŻYJE ŻYCIE!!! Wiem teraz, że mogę stworzyć Raj na Ziemi! Uczę się myśleć i reagować jak Boska Istota, posiadająca nieograniczone możliwości stwórcze! Odkrywam, że… ŻYCIE MA SENS! Płynę wraz z nurtem istnienia! Zachwycam się prostotą i łatwością tego doświadczenia! Poprawiam stan mojego zdrowia w nieskończoność! Odmładzam się, pięknieję, uśmiecham się, cieszę i żyję … WIECZNIE!!! Oto, dlaczego przyszłam na tą Ziemię! Żeby się zrealizować, stworzyć cudowny Raj i doświadczać pełnię szczęścia! A TY??? Tym pytaniem do czytelników, Ghislaine kończy swoją opowieść o narodzinach Nowego Człowieka, Istoty ze wszechmiar niezależnej, obdarzonej niepojętą mocą stwórczą, świadomej swych nieograniczonych możliwości poznawania, Istoty budzącej się z długiego snu- iluzji, pragnącej cieszyć się każdą chwila życia na tej cudownej planecie, jaką jest Ziemia! Książki Ghislaine Lanctôt nie zostały przetłumaczone na język polski i wydane! Szkoda! Ghislaine uczy na jak żyć z entuzjazmem, w zgodzie z samym sobą i w pełni miłości do całego Stworzenia. Uczy, nie jak mistrz! Jak Zwykły Człowiek, który po prostu żyje w…. zachwycie nad tym niesamowitym wydarzeniem, jakim jest…ŻYCIE! 12-12-2013R. Z j. włoskiego tłumaczyła i opracowała E. Cz. 18 O UFO INACZEJ ZAPADLISKO W OSTROWCU ŚWIĘTOKRZYSKIM: - Przypadek prekognicji, czy informacja z innej rzeczywistości?- Ewa Czarkowska W grudniu 2012 roku zapadła się ziemia w Ostrowcu Świętokrzyskim, przy ul. Polnej. Wyrwa ma ok. 15 metrów głębokości i jest bardzo szeroka. Niewiele wiadomo, jak władze miasta radzą sobie z tą dramatyczną sytuacją i czy znana jest choć częściowo prawdziwa przyczyna zapadliska? Kilka lat temu odnotowaliśmy ciekawą informację, którą podzielił się z nami pan Jerzy, mieszkaniec Ostrowca Św. (imię bohatera tej opowieści jest oczywiście zmienione). Opowiedział nam o swoim, dziwnym przeżyciu, którego doświadczył w 2004 roku. Został „wzięty” na pokład ogromnego UFO z samego centrum Ostrowca i do tego wczesnym, lipcowym wieczorem, przy pełnym ruchu ulicznym. Pominę teraz wszelkie szczegóły tej relacji, pominę też niezwykłe aspekty tegoż zajścia, które przedstawię przy innej okazji. Przytoczę tylko bardzo wymowny fragment tej przygody, obrazujący wydarzenia, które miały zaistnieć w bliżej nieokreślonej przyszłości, w Ostrowcu Świętokrzyskim! Opowiada pan Jerzy: „… Potem zobaczyłem jak zapada się ziemia! Takie ogromne dziury! - Ach! Także u nas, tu w Ostrowcu… - Wyrwa jest ogromna. Pełno ludzi, służb porządkowych, straży, wojska….latają helikoptery!... - Boję się o te wszystkie osoby, ale na szczęście, nikt nie zginął! - Boże! Potem jest nowe osunięcie się ziemi… i następna dziura, i jeszcze kilka… A nad tym wszystkim unosi się ogromne UFO! Są i inne pojazdy. Ludzie ich nie widzą. Tak jak nie widzą kręcących się między nimi dziwnych osobników! Ale w wojsku wiedzą! Przynajmniej niektórzy! 19 …mówią mi (Ufici), że często są tutaj, że to miejsce, te góry (chodzi o pasmo łysogórskie) bardzo ich interesują!... Oni, wszyscy czegoś tu szukają. Tak robią od dawna! Mówią o jakimś niezwykłym wydarzeniu w przeszłości! Wspominają o…. SKARBIE! Jeden z nich, taki bez twarzy (dziwny osobnik o kształcie człowieka i twarzy zakrytej cieniem- opis p. Jerzego) opowiada mi, że tu w Ostrowcu… pokazuje mi lasek przy drodze na Starachowice… rozbiło się UFO! Niewielu o tym wie! Dużo ich tu lata. Są cały czas! Czegoś pilnują- mówi mi (Ten Bez Twarzy), żebym się nie bał, bo nie będzie żadnej katastrofy! - Jest…. woda! Zewsząd się wydobywa, jest w powietrzu, na ziemi! Wszędzie! Bardzo błyszczy. - To jest Przemiana… tak mówi Ten Bez Twarzy…” We fragmencie istotne jest tylko to, że pan Jerzy, już w 2004 roku, „dowiedział się” o wyrwie w mieście. Poznał też pewne szczegóły tego wydarzenia, które potem zaistniały. Czy była to tylko wizja przyszłości, moment jasnowidzenia, czy też umyślnie zaplanowana informacja z innej rzeczywistości? Po co została podana? Sprawdziło się to, co dotyczyło grudniowego zapadliska w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ufo nie zauważono, co nie znaczy, że go tam nie było! Były jeszcze inne wyrwy w mieście! Jedna z nich została uwieczniona, lub raczej, udokumentowana, na zdjęciach, które wykonał Krzyś Ptak. To miejsce postoju, przed supermarketem „Biedronka”, przy ulicy Denkowskiej. Oddzielone taśmą, długo pozostawało „otwarte dla publiczności”. Ciekawe, co kryje ziemia pod Ostrowcem Świętokrzyskim? Ciekawe, co jeszcze nam odsłoni? Najważniejsze, że pan Jerzy nie widział żądnych katastrof, a tylko Przemianę… jak sam to zauważył..na pewno NA LEPSZE! Do sprawy niezwykłych przygód pana Jerzego, jeszcze powrócimy, jak i do dalszego ciągu „Przesłania Wężowej Istoty”. 13 styczeń 2013 rok. 20 SZEPTY ZWIERZĄT JUTRO, NA KTÓRE CZEKAMY Margareta Cz. –Svensson Trafficking to nowy termin, określający znany już od dawna fenomen- handel ludźmi, który przybrał nieco odmienną formę, dopasowując się do aktualnych czasów. Kto był pierwszym niewolnikiem człowieka? Czy był nim drugi człowiek, czy było nim zwierzę? Jest to jak dotąd historia nieopowiedziana, jedno natomiast jest pewne, że jest ona nieustannie powielana w coraz to wymyślniejszych wersjach. Wiele z codziennych praktyk ludzkiej rasy wiąże się ze zniewoleniem innych ludzi lub innych gatunków. Proces ten wydaje się nie mieć końca, jakby był kierowany przez jakąś złowieszczą siłę, docierającą wprost do serc maltretujących i zostającą tam już na zawsze. Kiedy większość świata zdawała się być przekonana o tym, iż niewolnictwo zostało raz na zawsze „wytępione” i nic już nie stoi na przeszkodzie w dalszym rozwoju naszej ludzkiej cywilizacji, przyszło otrzeźwienie. Pojawiło się ono w postaci raportów nadsyłanych z różnych krajów, mówiących o bezdusznym wykorzystywaniu ludzkiego potencjału dla zdobycia zysków, a nie rzadko i dla zaspokojenia perwersyjnych potrzeb, kierujących niektórymi jednostkami. A więc, jak to się czasem mówi o osiągnięciach, zrobiliśmy jeden krok naprzód i dwa kroki do tyłuczy tak rzeczywiście musi być? Trafficking to nowy termin, określający znany już od dawna fenomen (handel ludźmi), który przybrał nieco odmienną formę, dopasowując się do aktualnych czasów. Kiedyś zakuwano ludzi w kajdany, co było wyraźnym znakiem niewoli, dzisiejsze kajdany- nie zawsze tak widoczne- są ukute z desperacji i… nadziei. Jest to transportowanie ludzi, marzących o lepszym jutrze dla siebie i swej rodziny, do miejsc, gdzie ich niemalże bezpłatna praca pozwala na zyski, o których przeciętny człowiek czytał jedynie w bajkach. To totalny wyzysk, poniżenie i zupełna obojętność wobec losów ludzi, którzy padają jego ofiarami. To samo dotyczy działalności związanej z transportem zwierząt. Przy czym cierpienie fizyczne i psychiczne jest w obu przypadkach kolosalne. Nie jestem pewna, jak zwierzęta myślą o swoim jutrze, jeśli jednak mają w sobie typ wizji własnego jutra, to na pewno nie ma w niej 21 miejsca na koszmar, na który je skazuje nasz cywilizowany świat. Oba fenomeny różnią się od siebie m.in. tym, że o traffickingu mówi się ostatnio więcej ( i tak powinno być) w świecie mediów. Sytuacja jest nieco inna jeśli chodzi o transport zwierząt; w międzynarodowych mediach panuje cisza. Mam tu na myśli przede wszystkim prasę codzienną, wiadomości podawane w dzienniku telewizyjnym, itp. Od czasu do czasu pojawia się jakaś informacja lub krótsze sprawozdanie o dość ogólnym charakterze, ale o samych transportach nic, cisza. Jest to częściowo kompensowane przez organizacje bezpośrednio walczące z problemem. Niestety, większość ich sprawozdań wciąż jeszcze nie wykracza poza granice biuletynów i czasopism wydawanych przez te właśnie organizacje. Obrazu całości dopełniają też niektóre wybrane czasopisma, co czyni, iż temat nie jest zapomnianym. Jednak wyobraź sobie taką sytuację: kupujesz „twoją” gazetę, otwierasz jej pierwsze strony i w oczy rzuca ci się komunikat o tym, że zaobserwowano, że kolejny transport koni, wciśniętych na siłę do ciasnego pomieszczenia jakiegoś przestarzałego TIRa odjechał tysiące mil od twego kraju. Aby nic nie przeszkodziło w przeładunku, połamano kilku koniom ich wystające przez szpary i dziury w przyczepie nogi. Jest duże prawdopodobieństwo, iż wiele koni nie dożyje końca podróży. Pozostałe skazane są na długotrwałe cierpienia i … niesamowitą śmierć. Następnego dnia znów kupujesz świeżo wydrukowaną gazetę i na jej pierwszych stronach możesz dowiedzieć się o świniach, które po gehennie transportu zostały żywcem wrzucone do wrzącej wody, bo ktoś w rzeźni nie umiał lub po prostu nie chciał (nie miał czasu?) uśmiercić ich przed tą straszną czynnością. Prawda o okrucieństwie staje się częścią codzienności i już nie sposób powiedzieć, że się o niej nie wie. A ponieważ bardzo wielu ludzi ma wrażliwe serca, więc reakcje na ten stan rzeczy to tylko kwestia czasu, a także jedyna gwarancja na pozytywne przemiany. A te następują. Szkoda tylko, że dla wielu ofiar przychodzą one za późno. Jak przyspieszyć ten proces? Użyj raz jeszcze twojej fantazji i wyobraź sobie raport podawany w dzienniku telewizyjnym, gdzie mówią o tym, iż planowane nadejście lepszego jutra będzie znów opóźnione. Powodem tego opóźnienia jest fakt, że wszystkie pozytywne siły i energie muszą być użyte do zwalczania przestępczości. Są to konsekwencje traffickingu i podobnej brutalności wobec innych stworzeń. A cóż to za konsekwencje? Pomyśl ile ludzkich myśli, uczuć, idei, ile przekazów miłości od innych 22 żyjących stworzeń (np. zwierząt) spłynęło jakby w otchłań bez dna. Ta pustka znajduje oddźwięk w całym otaczającym nas świecie. Wiemy, że przyrost ekonomiczny jest miarodajny. Ale nawet miłość, radość i … depresja to wartości, które można mierzyć. Jeśli te dwie pierwsze przeważają, to resztę można będzie odesłać jako bezużyteczną masę do przeszłości. Wtedy niewiele przeszkodzi w stworzeniu lepszego jutra dla całej ziemskiej społeczności. Komu będzie w tej atmosferze zależało na zniewalaniu innych istot? Co zaś dotyczy fiaska miłości, to wiele świadczy o tym, że miłość jest unikalną i niezniszczalna wartością. Fiasko jest czymś tymczasowym i jako fenomen nie może przezwyciężyć wartości stałej. A więc nawet jeśli trafficking, transporty zwierząt czy tym podobne brutalizowanie rzeczywistości można widzieć jako fiasko (z perspektywy ofiar jest to niewątpliwie fiasko), to dzięki wielu pozytywnym siłom działającym wśród nas, udaje się skierować nadzieję ku tej wartości jaką reprezentuje miłość. Dlatego też jutro, na które czekamy może być bliżej niż się tego spodziewamy. Październik 2007r. Fot. K. Ptak 23 W BLASKU ŚWIADOMOŚCI RUBRYKĘ DEDYKUJEMY BEACIE I PIOTROWI LESZCZYŃSKIM Uzdrowiciel- to ktoś, kto … „… potrafi zmienić fundamentalne odczucia ciała i jego powiązania ze światem- czyli ktoś, kto oferuje ciału i umysłowi nowe możliwości, by nawykowa forma, do której ciało i umysł zdążyły się dopasować, mogła być systematycznie niszczona. Wówczas stają się dostępne inne wymiary świadomości, a zdroworozsądkowe podejście do choroby i zdrowia może zostać przekształcone, gdy zaczną się krystalizować nowe cielesne znaczenia…” Czarownica Florinda z orszaku don Juana Matusa Piotr Leszczyński Członek: Polskiego Cechu Bioenergoterapeutów w Warszawie, Ogólnopolskiego Cechu Bioenergoterapeutów i Radiestetów w Bydgoszczy, Zrzeszenia Naturoterapeutów Polskich w Bydgoszczy, Polskiego Stowarzyszenia Bioterapeutów "BIOPOL" w Warszawie. 24 Mistrz, dyplomowany bioenergio terapeuta i radiesteta. Pan Piotr Leszczyński przyjmuje w swoim gabinecie, w Ostrowcu Świętokrzyskim, w Malborku oraz kilku innych miastach w Polsce lub wykonuje zabiegi na odległość. Numer telefonu, pod którym można umówić się na zabiegi bioterapii: Tel. kom. 662606400. Strona internetowa p. Piotra Leszczyńskiego: http://www.bioterapiazabiegi.pl/ Podziękowania pacjentów: Witam serdecznie panie Piotrze. Dzień 6 grudnia miał być dniem pełnym radości, gwaru i dziecinnego śmiechu. Niestety stało się inaczej. O 3:30 rano, dziwny ból przeszywający moje ciało nie pozwalał spać, leżeć, ani siedzieć. Pomyślałam, iż odezwało się coś, co kiedyś już przerabiałam. Cierpienie stawało się nie do zniesienia więc jedynym wyjściem było udanie się na pogotowie. Sądziłam, że zaaplikują mi dobrą kroplówkę i pójdę do pracy. Poszłam, ale na pierwsze piętro w szpitalu, na oddział wewnętrzny. Modliłam się do Boga i prosiłam, aby to co szarpie, piecze, rwie i męczy mój organizm choć na chwilę się wyciszyło. Po kilku kroplówkach i zastrzykach nastąpił ten moment, ale czas na głęboki oddech trwał niedługo. Wszystko kręciło się jak błędne koło: ból, leki, ulga itd. Rano 7 grudnia po wykonaniu USG i RTG, badaniu krwi i moczu, usłyszałam od młodziutkiej pani doktor ,,wyniki straszne, nie mogę patrzeć na pani cierpienie. Jedzie pani na urologię do najbliższego miasta”. Ważna jest tu informacja, że w tym czasie mój mąż skontaktował się z pana żoną, Beatką informując o stanie mojego zdrowia i prosząc pana o pomoc. Przewieziono mnie do szpitala i natychmiast wykonano USG. Znów usłyszałam: fatalnie, kamienie w lewej i prawej nerce oraz w moczowodzie. W poniedziałek zrobimy urografię i podejmiemy dalsze decyzje. Pokój, kroplówka, leki i czekanie na ból . On jednak gdzieś sobie poszedł, a mój organizm pracował cudownie. 25 Spałam, trochę jadłam, litrami piłam wodę i nie mogłam zrozumieć co się nagle stało. Modliłam się do Boga i modliłam, przepraszałam i dziękowałam. Modliłam się za cierpiących, których tam nie brakowało, za moich bliskich i za mojego męża który jest moim najlepszym przyjacielem i w tych trudnych chwilach był ze mną i zawsze mogłam i mogę na niego liczyć. Przyszedł poniedziałek. Urografia - wykonano mi aż pięć zdjęć, ale o jej wynikach mnie nie poinformowano. Dopiero następnego dnia usłyszałam od pana ordynatora: ,,Idzie pani do domu z gwarancją przeżycia 92 lat. Wyniki są dobre, nie ma kamieni.” Byłam zaszokowana. Jakże to, w czwartek było tragicznie, a dzisiaj jestem zupełnie zdrowa. Po chwili wiedziałam, że to panu, panie Piotrze zawdzięczam moje ozdrowienie. Diagnoza początkowa: kolka nerkowa prawostronna, kamica nerek, poszerzenie moczowodu i zastój średniego stopnia; następna brzmiała: wodonercze z przeszkodą spowodowaną kamicą nerek lub moczowodu WYPIS: wypisana w stanie ogólnym dobrym. To wszystko to przypadek, cud ? Pan wspólnie z Panem Bogiem czuwał nade mną ? Nie wiem, nie znam jednoznacznej odpowiedzi, a pan by mi to jeszcze bardziej skomplikował. Napiszę od siebie: dziękuję panu jak potrafię, tak serdecznie, cieplutko, tak z głębi serca: dziękuję za życie. Ściskam i przesyłam buziaczki. (mam nadzieję, że pani Beatka nie uzna tego za nietakt. Jeszcze tylko jedno zdanie. Spotkałam w szpitalach cudownych, wspaniałych, o kryształowych sercach ludzi (cała obsługa ) i to dla mnie też był cud. Podziękowałam im za każdy dzień pobytu i za ich wspaniały stosunek do ludzi. Czy pan w tym też ,,moczył palce?” Dziękujemy panu za każdy dzień z nami i dla nas. Basia i Mirek 26 SEN PARTRYCJI Izabela Janczarska Patrycja przez kilka kolejnych nocy miał ten sam sen. Śniła, że ktoś ostrzega ją aby zajęła się swoim sercem. Początkowo nie zwróciła na to uwagi, ba, po prostu zapomniała o śnie, ale gdy powtórzył się po raz trzeci, zastanowiła się; o coś tu musi chodzić. Ponieważ znała pana Piotra Leszczyńskiego postanowiła do niego zadzwonić. Pani Piotrze, od kilku dni śni mi się, że mam zadbać o serce, ale przecież ja mam zdrowe serce, nic mi nie jest. Nie wiem o co chodzi. Pan Piotr skupił się i zauważył niebezpieczeństwo.- Ma pani czop na wejściu aorty do serca. Zaraz to usunę. - Więc jednak ostrzeżenie było realne!? -zdumiała się Patrycja- ale ja czuję się dobrze. Naprawdę nic mi nie jest. - Jest zagrożenie, że czop zablokuje tętnicę prowadzącą do serca. To dobrze, że ma pani takie ostrzeżenia, bo mogłoby być źle. Proszę się skupić; co się dzieje w organizmie? Zaraz pani poczuje ciepło w nogach. -Tak, już czuję. - Rozbiłem ten czop.- oznajmił po chwili pan Piotr. Już jest dobrze. Przez kilka dni Patrycja odczuwała jeszcze lekki ból w okolicy tętnicy szyjnej i w lewym barku, potem lekkie pulsowanie w lewej tętnicy, w okolicy łokcia. Wszystko kontrolował pan Piotr Leszczyński. Dzięki jego szybkiej interwencji Patrycja uniknęła zawału. Pozostaje pytanie, kto przekazywał jej ostrzeżenia we śnie; jej anioł stróż, jej własne wyższe Ja, czy przewodnik duchowy? Tego niestety Patrycja nie wie, ważne, że ktoś nad nią czuwa. Czyż nie jest to wspaniałe? 12-01-2013r. 27 M AG IA ZIÓ Ł WIERZBA -(BLINDZIA)-CZARODZIEJKA SNÓW Ewa Czarkowska Fot. I.J. – Wierzby świętokrzyskie Blindzią nazywały ciocie wierzbę rosnącą przy ich starym domu. Dwie Blindzie przyozdabiały pobliską dolinkę maleńkiej, mocno meandrującej rzeczułki. Justynka uwielbiała wizyty na wsi. Ciocie zawsze namawiały rodziców, by pozostawili ją na dłuższy pobyt u nich i wtedy miałaby szansę na odzyskanie zdrowia. Choć miała zaledwie 11 lat, cierpiała na reumatyczne bóle stawów, dokuczały jej częste bóle głowy i bezsenność. W szkole dobre się uczyła, ale lubiła izolować się od innych dzieci. Była marzycielką! Śniła na jawie. Pragnęła dzielić się swoimi przeżyciami z otoczeniem, lecz wyśmiewano się z niej! Dlatego kochała wieś, a zwłaszcza ciocie; Lusię, Frydkę i ich zaczarowany dom. Kobiety mieszkały same. Jedna była bezdzietną wdową, druga nigdy nie wyszła za mąż. Znały się na ziołach i czarowaniu! W obszernych pomieszczeniach drewnianego domu suszyło się wszędzie ziele. Pełno tu było słoików i torebek z mieszankami ziołowymi. Wszystko nasycone fantastycznymi zapachami roślin! Był początek lat sześćdziesiątych i nowoczesna medycyna wypierała 28 w szybkim tempie naturalne sposoby leczenia. Nie dała jednak wsparcia Justynce i zapadła wreszcie decyzja oddania jej na wieś. Dziecko było szczęśliwe! Ciocie powitały ją domowym chlebem z jej ulubioną konfiturą, z arcydzięgla i ciasteczkami anyżkowymi. Dostała do dyspozycji swój ulubiony, wymarzony pokój. Miał on dwa okna z okiennicami z drzewa, w których wycięte były serduszka- wizjerki. Dziewczynka zabierała do łóżka kotkę Funię i pieska Lonka. Dobrze się razem spało! W świetle zachodzącego słońca obserwowała przez okno dwie Blindzie nad rzeczką. Widok był osobliwy. Wierzby ogłowiono i sprawiały wrażenie dwóch ludzkich postaci, stojących twarzami do siebie i pochylonych w cichej rozmowie. Miedzy nimi była mała przestrzeń, w której lśniła woda, biorącej kolejny zakręt rzeczułki. Justyna wpatrywała się z zachwytem w szczelinę między drzewami, kiedy nagle wokół niej i panoramy, która się przed nią roztaczała pojawił się złoty pył. Wszystko; niebo, drzewa, dolina, pokój-pokryte było złotymi drobinami, jakby piasku. Dziewczynka znalazła się w innym świecie. Stała nad rzeczką, właśnie przekroczyła szczelinę i spoglądała na złoty, pustynny obszar rozciągający się przed nią aż po horyzont. Wisiało nad nim ogromne, malinowe słońce. Teraz ujrzała zbliżającą się do niej, niewielką postać. Z daleka wyglądała jak ogłowiona wierzba bez konarów, tyle, że była bardzo cienka. Wyszła na spotkanie i z bliska zobaczyła chłopca o dziwnym wyglądzie. Miał twarz, jakby z kory wierzby, szpiczaste, odstające uszy i wesołe, błyszczące oczy. Był bardzo chudy. W rączkach trzymał tackę, na której stała szeroka, płaska filiżanka z ciemnym proszkiem na dnie. Drugą, ręka podniósł z tacki coś w rodzaju czajniczka z gorąca wodą i nalał ją do filiżanki. Podał Justynce tak przygotowany napój do wypicia. Dziewczynka usłyszała, że po tym będzie szybko wracać do zdrowia. Śmieszył ją ten mały ludzik, ale go polubiła. Przypominał Pinokio, tyle że nos mu nie urósł. Zaufała chłopcu i wypiła duszkiem całą zawartość filiżanki. Chciała go objąć i podziękować za tą pyszną „czekoladę”, ale Pinokio zniknął, a Justynka usłyszała głos cioci Frydki, która leciutko nią potrząsnęła… -Jaki sen miałaś? Opowiedz mi, proszę! Wiem, że śniłaś obraz- wizjęwidziałam to. Kiedy dziewczynka skończyła opowiadać, ciotka zawołała Lusię. Obydwie pokiwały głowami i powiedziały, że od jutra będzie piła to, co podarowała jej wierzba.- smaczną „czekoladę”, czyli wywar z kory Blindzi, przyprawiony przez ciocie tak, że smakował bosko! Prosiły tylko Justynkę, żeby nie wpatrywała się więcej w szczelinę, bo drzewa obdarzyły ją wielką sympatią i postanowiły zabrać do siebie. A wtedy Lonek i Funia będą bardzo tęsknić. 29 Dziewczynka pozostała na wsi jeszcze dwa lata. Potem wróciła do miasta, żeby skończyć liceum. Leczenie ciotek sprawiło, że odzyskała zdrowie. Po wielu latach spotkaliśmy się, kiedy rozmowa zeszła na tematy dotyczące medycyny alternatywnej. Justyna, która dziś jest lekarzem, zwierzyła się, że musimy wrócić do kontaktów z przyrodą, bo tylko ona jest w stanie nam pomóc i uleczyć. Przyznała, że pobyt u ciotek to jej najwspanialsze wspomnienie z dzieciństwa, i że życie obdarte ze snów, marzeń i magii jest udręką. Jest przekonana, że nadchodzi wielka przemiana w każdym z nas, i że nastąpi taki czas, gdy poznamy cuda, jakie są wokół nas. To napój z kory wierzby uzdrowił ją w młodości i dziś stosuje go według przepisu cioci Lusi w chorobach, takich jak: Reumatyzm, zapalenie stawów, przy gorączce, biegunkach i nieżytach jelit. Lek ten pomocny jest przy migrenie, bezsenności i nadmiernej pobudliwości nerwowej. Skuteczny jest przy grypie, przeziębieniu i katarze: -1 łyżeczkę rozdrobnionej kory zalewamy szklanką wrzątku i gotujemy na małym ogniu ok. 10 minut. Po przecedzeniu pijemy 2-3 razy dziennie po pół szklanki. Można dodać odrobinę miodu, jest wtedy smaczny. Nie wiem, czym ciocie go czarowały, dla mnie był przepyszny!- uśmiechnęła się Justyna. Warto też wiedzieć- kontynuowała-że jest efektywny przy wszelkiego rodzaju grzybicach… A my zapamiętaliśmy jeszcze, że: Wierzby to symbol płodności i budzącego się życia. Taka wiara istniała wśród dawnych ludzi. Zwyczajem było spędzać pod Blindzie zwierzęta domowe, aby w ich cieniu nabrały sił rozrodczych. Dotyczyło to też bezpłodnych kobiety, a niewiasty ciężarne prosiły wierzby o pomoc przy porodzie. W legendach i baśniach wierzba sprowadzała czarodziejskie sny, a jej dziuple były bramą do innych światów. 10 grudzień 2012 r. 30 NAUKOWE MANOWCE ON I ONA (czyli walka płci) Tadeusz Xymena Modzelewski Ktoś mógłby powiedzieć, że problem jest stary jak świat i byłby w błędzie, gdyż problem nie jest ani taki stary jak świat, ani naturalny jak niektórzy jak niektórzy chcą go przedstawiać- lecz właśnie sztuczny i powstały dopiero na pewnym etapie rozwoju poprzez wprowadzenie sprzeczności w miejsce harmonii, co w praktyce życiowej odgrywa decydującą rolę w stosunkach społecznych i rodzinnych- determinując nasza codzienność. Jeśli bowiem przykładowo para małżeńska jest wadliwie skojarzona, to wcześniej czy później w takiej rodzinie dochodzi do konfliktów nie zawinionych przez żadną ze stron, bo ich podłożem są niezgodności biologiczne (najczęściej nie uświadomione), prowadzące do stanów napięcia nerwowego, schorzeń somatycznych, wynaturzeń emocjonalnych, łajdactwa a w końcu do nienawiści, bijatyk i rozwodów- których na przykład Kościół nie udziela sugerując separacje lub unieważnienie małżeństwa (czyniąc dzieci z takiego związku znajduchami)-powołując się przy tym na zapis ewangeliczny: Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Otóż po pierwsze to nie Bóg tak łączy te wadliwe małżeństwa, lecz ksiądz i po drugie Bóg by tak nie łączył tego co się połączyć nie da- a powoływany zapis Ewangelii dotyczy nie takich małżeństw lecz rozdzielenia płci poprzez okaleczenie Androgynów- Bogu podobnych, pierwszych stworzonych ludzi obupłciowych (hermafrodytów). 31 I stworzył Bóg człowieka na obraz swój. Na obraz Boga stworzył go. Jako mężczyznę i niewiastę stworzył ich.(Genezis 1.27) Taki człowiek nie miał problemu walki płci i wadliwych małżeństw, gdyż były to osoby w pełni zharmonizowane u których YN i Yang (pierwiastek żeński i męski w fil. Wschodu) stanowiły jedność, których rozdzielić po prostu nie daje się bez wywołania szkodliwych skutków ubocznych w postaci różnego rodzaju chorób, a także tzw. zboczeń seksualnych (wynikających z zaburzeń fizjologii uszkodzonych organizmów) jak i wspomnianych wcześniej objawów wywołujących wojny domowe w błędnie skojarzonych związkach. Dla szerszego zapoznania się z kwestią owych patologii proponuję książki: Lilian Glass „Toksyczni ludzie” oraz Susan Forward „Toksyczni rodzice”, a także powoływaną wcześniej książkę Steve Jonesa „Bóg, geny, przeznaczenie. Co mamy we krwi”- z których wyraźnie wynika, że jedni dla drugich możemy być toksyczni i to bez naszej winy. Należy dobrze się zastanowić wiążąc się z inną osobą, gdyż błędy w tym zakresie ciążą przez całe życie. Gdzie się więc podział ten zharmonizowany Androgyn? Został chirurgicznie przerobiony i wprawiony w stan permanentnej patologii fizycznej i psychologicznej, czyli zepchnięty do roli drugorzędnejniewolniczej. Niewiasty z tej przeróbki od dawna wykorzystywano jako nałożnice, służące i prostytutki- podobnie mężczyźni, traktowani byli jako niewolnicy ( na przykład Słowianie, których nazwę zaczęto wyprowadzać od łacińskiego „sclavuc”- czyli niewolnik). Przeciwnikom tzw. poligenizmu (wielość gatunków ludzkich), o których pisałem w art. „Wierzyć czy rozumieć„ ( czyli co to jest prawda). TP 47/ 2003 można polecić jeszcze jeden dowód, tym razem pseudokreacji, których większość współczesnej ludzkiej populacji nosi na sobie. Są to szwy chirurgiczne na genitaliach męskich i żeńskich. Tak zwani naukowcy (czyli politykierzy naukowi) doskonale wiedząc, skąd się te szwy wzięły, usiłują sugerować, że tych okaleczeń dokonali jacyś bliżej nieznani przodkowie przy użyciu krzemiennych noży. Takie twierdzenie mogłoby być wręcz śmieszne, gdyby nie było przykrywką ludzkiej tragedii. Owi chirurdzy nie dokonali tego nożami krzemiennymi, gdyż taki zabieg jest zbyt skomplikowany dla prymitywnych dzikusów, a w szczególności nie byliby w stanie wprowadzić 32 odpowiednich zmian genetycznych, które zapewniają dziedziczenie owego okaleczenia. Kto zatem dopuścił się takiego czynu i w jakim celu? Przecież Androgyn także miał możliwość wymiany swoich wartości między poszczególnymi osobnikami (analogicznie jak rośliny sami i obco pylne). Według mitologii dokonali tego zawistni Bogowie (Asurowie) lub nadludzie z wyższej rasy- którzy uwiecznieni przez świadków owych wydarzeń w rytach na kamieniach z Ica (Peru)- patrz wizerunki nosatych wojowników i chirurgów, które zamieściłem w artykule „Nasze korzenie”. (NR 5 grudzień 2012 w zakładce archiwum miesięcznika -przyp. redakcji) W szczególności, w mitologii egipskiej winą za te czyny obarcza się Boga Zła Seta (Setecha), który zniszczył także Ozyrysa, zaś jego syn Horus mszcząc się za ojca urwał Setowi to co trzeba- czyniąc go eunuchem. Wyjaśnić jeszcze wypada, że Izraelici jako spadkobiercy nosatych chirurgów przywłaszczyli sobie symbol Androgyna, którym jest harmonijny układ heksagonalny w postaci sześcioramiennej gwiazdy-profanowany przez używaczy i wręcz wyszydzany(…). Adrogyn na załączonym rysunku w jaju /sposób rozmnażania się Androgynów/ nie miał dwóch głów, żeńskiej i męskiej- jest to jedynie symbol artystyczny jedności Yn i Yang. Rys. 1 Pentagram Rys. 2 Androgyne - symbol alchemiczny 33 Gwiazda pięcioramienna /pentagram/ jest symbolem okaleczonego Adrogyna wywodzącego się ze starożytnego Egiptu jako symbol Izydy po zniszczeniu Ozyrysa, którzy najprawdopodobniej stanowili androgynalną jedność i dlatego opisuje się Ich jako brata i siostrę lub małżeństwo. /Rysunki pochodzą z książki Joanny Ślósarskiej „W świetle symboli./ Utrzymywanie tego stanu u okaleczonego gatunku ludzkiego jest główną przyczyną patologii społecznych - prowadzących do degeneracji. Czas najwyższy przywrócić tę zniszczoną, /trzecią /czyli pierwszą płeć androgynalną poprzez naprawienie tego, co zostało popsute- zaś tym okaleczonym powinno przysługiwać odszkodowanie za wielowiekowe krzywdy i poniżanie od potomków i spadkobierców tych, którzy dopuścili się niecnych czynów w przeszłości. Jeśli nie odkłamiemy naszej przeszłości, niczego, ale to niczego nie odkłamiemy. Fragment książki Tadeusza Xymeny Modzelewskiego „Naukowe manowce”, Oficyna Wydawnicza „KART”, Tarnów, wyd. II uzupełnione 2003r. Fot. K. Ptak 34 Z NOTATEK WAGABUNDY czyli z Łysogór opowieści o…… magicznej treści” „… Były sobie serca TRZY, Dębu cień, utkany z mgły. „zmartwychwstanie” kociej mamy, Od Chanele, sen zesłany…” DĄB SZUMIĄCE SERCE Wydarzenie to miało miejsce w październiku 1944 roku, w okolicach Czachówka k/ Warszawy. Był środek nocy, zbyt mroźnej i wietrznej, jak na tę jesienną porę. Marian podążał do swojej rodzinnej wsi Biały Ług. Kilkanaście minut temu opuścił dom Dąb - źródło- Internet narzeczonej i właśnie wszedł w niewielki zagajnik, kiedy od strony Wągrodna (wioski, gdzie mieszkała dziewczyna) dobiegł go odgłos nadjeżdżających ciężarówek z Niemcami i zajadle ujadanie psów. Zaczęła się obława. Kogoś szukano, jeszcze chwila i Marian usłyszał okrzyki przekleństwa żołnierzy, i coraz bliższe i głośniejsze szczekanie psów towarzyszących Niemcom. Nagle zdał sobie sprawę, że wróg idzie tuż za nim! Biegiem puścił się przez las, chciał dobiec do dużego kanału porośniętego po brzegach starymi wierzbami i wszelkiego rodzaju gęstą krzewiną. Tylko wejście do wody mogło zmylić psy. Było jednak za późno, bo Niemcy znaleźli się już na drodze biegnącej przy kanale. Stało się najgorsze! Został otoczony z trzech stron, a przed nim znajdowała się duża polana, na środku której, na niewielkim pagórku rósł otoczony dzikimi gruszami i krzewami tarniny- wielki stary dąb. Ponoć kiedyś znajdował się tu pogański, święty gaj, ale dęby już dawno wycięto i nikt nie znał przyczyny, dla której oszczędzono to jedyne drzewo. Maniek, ilekroć tędy przechodził, 35 zawsze zatrzymywał się przy tym „ogromie”, czuł podziw dla Jego siły i woli przetrwania. Czterech chłopa nie było wstanie objąć Jego pnia u podstawy, a wysoki był na co najmniej dwadzieścia kilka metrów. Chłopak czuł, że ma przed sobą Wielką, Wspaniałą Istotę! Na swój sposób żywił dla drzewa szacunek i płynące z głębi serca uczucie- dąb wzruszał go i ciekawił. Teraz jednak zdawał się być końcowym przystankiem jego młodego życia. Pojął, że na otwartej przestrzeni nie uniknie kuli, a jeśli nawet dobiegnie do dębu i krzewów, to i tak nie ma szans na przetrwanie. Zdołał jednak dotrzeć do drzewa, zanim Niemcy i biegnące przed nimi psy, znaleźli się na skraju zagajnika! Wpadł między zarośla i z całych sił przytulił się plecami do pnia dębu. Dygotał na całym ciele, a tok jego rozgorączkowanych myśli został nagle przerwany. Psy były już blisko krzaków, kiedy nagle zapadł się w … otchłań- ciemną, ciepłą i pełną Mocy przestrzeń! Poczuł nieopisana ulgę, a wszelka trwoga ustąpiła miejsca nadzieistał się cud!!! Siedział w wielkiej dziupli, która znajdowała się u podstawy pnia drzewa. Teraz dotarły do niego odgłosy węszących w zaroślach psów i głośne okrzyki Niemców. Szukali go! Na próżno! Wkrótce wszystko ucichło, a Marian zapadł w uzdrawiający sen, a kiedy się obudził dostrzegł delikatny promień światła, który rozpraszał nieco nieprzenikniony mrok. Było mu dobrze i ciepło. Pozostawał w pozycji siedzącej, a rękami obejmował kolana podciągnięte pod brodę. Próbował zrozumieć coś z tego, co przed chwilą mu się przytrafiło. Wtedy usłyszał dziwny dźwięk – najpierw bardzo cichy szum, przypominający uderzenia ludzkiego serca. Przenikał całe jego ciało i umysł, przynosił spokój i ukojenie. Może tak biło wielkie serce Dębu? Marian wrócił szczęśliwie do swojej wioski, a w kilka dni później przyszedł, by podziękować Przyjacielowi za pomoc w uratowaniu mu życia. Zdziwienie chłopca nie miało granic….odkrył, że tam nie było żadnej dziupli! Tylko piękny, gładki, potężny pień Dębu! Kiedy wzruszony opowiadał to potem swojej narzeczonej, ta poinformowała go, że Niemcy poszukiwali wtedy dwóch więźniów, którzy uciekli z transportu. Nastał kres wojny, Marian ożenił się i urodził mu się syn. Zawsze jednak wracał na polanę, by „pogadać” sobie z Dębem. Lecz pewnego dnia, nikt nie wiedział dlaczego- drzewo wycięto! Mężczyzna nie posiadał się z żalu. Płakał ilekroć tam przechodził. Pewnej nocy przyśnił mu się Dąb- szumiał nad nim, a potem Maniek zauważył obok niego maleńki dąbek. Zapytał więc, czy może go zabrać do siebie. Otrzymał zgodę. Na drugi dzień podjechał do ogromnego kręgu, jaki został po wyciętym drzewie i w niewielkiej odległości, wśród krzewów młodziutkiej tarniny ujrzał małego dębczaka. Przeniósł go do swojego ogrodu. Był szczęśliwy. Przyjaciel był znów blisko niego. 36 Dziś to już duże drzewo i czasem w jego szumie można usłyszeć bicie Serca Wielkiego Dębu. Maniek zmarł kilka lat temu, a jego syn opowiedział nam tę historię i pokazał dwa młode dęby rosnące obok ich Taty. Wyjawił nam też, że marzy mu się taki przydomowy Święty Gaj. Tak jak jego Ojciec, kocha Dęby, bo mają Szumiące Serce. MELUZYNA Fot. K. Ptak - Kotki Ewy 2005r. Oto niezwykła przyjaciółki….” opowieść mojej Meluzyna zapowiedziała swoje przyjście do naszej rodziny w moim śnie. W noc poprzedzającą spotkanie z Nią, ujrzałam w marzeniu sennym trzy nasze koty, od dawna przebywające po Tamtej Stronie, które podprowadziły mnie na skraj lasu i poleciły mi poszukiwać małego białoczarnego kotka. Rano wyjechaliśmy zgodnie z planem do Ostrowca Świętokrzyskiego, a ja oznajmiłam mojemu partnerowi, że będziemy mieli nowy koci „nabytek” właśnie w takich kolorach, bo tak mi ukazano tej nocy. W drodze powrotnej na skraju lasu, na wysokiej skarpie przy drodze ujrzeliśmy wychudzona i głodną małą Meluzynę. Czekała na nas. Pozostała z nami dwa i pół roku. Zachodziła często na posesję do naszych miłych, starszych sąsiadów, oddzieloną od nas polem z uprawą warzyw i ziemniaków. Tam w sadzie i starych, już nieużytkowanych zabudowaniach gospodarczych lubiła łowić myszy. Tam też przyszły na świat jej ostatnie kotki. Biegała do nas po kila razy dziennie po mleko i swoje ulubione jedzenie. Pewnego dnia zdjęliśmy ciało kotki z pobocza szosy. Wybrała ten rodzaj przejścia „ na Drugą Stronę”- wpadła pod samochód. Było nam bardzo smutno, ale teraz należało szybko odszukać kociaki, które mogły mieć około czterech tygodni. Chcieliśmy je mieć w domu i razem z sąsiadami prowadziliśmy intensywne poszukiwania. Nic jednak nie odnaleźliśmy. Minęły dwa dni i liczyliśmy na to, że zaczną piszczeć czekając na 37 powrót mamy. Na trzeci dzień przyszła do na sąsiadka z wiadomością, że widziała Meluzynę, jak kręciła się około zamkniętego wejścia do starej, dawno już nie używanej piwnicy pod stodołą. Zauważyła ją dwukrotnie w ciągu ubiegłego wieczoru i rankiem tegoż dnia. Chciała więc upewnić się, czy rzeczywiście pochowaliśmy kotkę, czy może to był inny przedstawiciel kociego rodu, jakich u nas w domu jest kilkoro, w biało-czarnym „wydaniu”? My jednak wiedzieliśmy, że o pomyłce nie mogło być mowy... I tej właśnie nocy miałam kolejny sen”: Meluzyna zaprowadziła mnie do starej piwnicy u sąsiadów, a ja zobaczyłam cztery kociaki; dwa były biało-czarne. Natychmiast rano wznowiliśmy poszukiwania i tak oto w tejże piwnicy, w starej skrzynce po ziemniakach, na parcianym worku, leżały sobie smacznie śpiąc cztery kocięta: dwa biało-czarne, jeden burasek i jeden biało-szary. To było ponad miarę zadziwiające, jak przetrwały te cztery dni bez kocicy, nie domagając się miauczeniem jej obecności. Nasza sąsiadka, do głębi poruszona, utrzymywała nas w przekonaniu, że Meluzyna z zaświatów zadbała o swoje małe, aż do czasu, kiedy uznała, że ten obowiązek będzie należeć do nas. Opowiedziała nam też podobną historię o suczce, która po śmierci każdej nocy przybywała do swoich piesków, żeby je nakarmiać, a Jej właściciele oglądali tę scenę kilkakrotnie na własne oczy. Może te kilka dni to czas, w którym Kotka chciała raz jeszcze uzmysłowić nam magiczne umiejętności zwierzaków i zmusić nas do poszerzenia naszej percepcji pozazmysłowej, do uznania raz jeszcze przewagi Ducha nad Materią, a tym samym dotknięcia Wieczności. Kociaki mają się teraz dobrze, a Meluzyna trwa w naszych sercach… POWRÓT CHANY W roku 1939 zbombardowano stację kolejową w Kielcach. Zginęło wówczas kilkadziesiąt osób. Irma straciła męża, a ich siedmioletnia córeczka Chana została poważnie ranna. Uciekali z Warszawy pociągiem do Krakowa, skąd mieli nadzieję przedostać się na Podhale do przyjaciół i tam przeczekać zawieruchę wojenną. Los chciał inaczej. Przymusowy przystanek na stacji w Kielcach miał rozpocząć najważniejszą lekcję w życiu młodej kobiety. Irmę ugościła u siebie pani Zofia, babcia mojej znajomej z Kielc. Ta dzielna kobieta pomogła wielu nieszczęśnikom w czasie okupacji przetrwać najcięższe chwile. Do babci Zosi trafiła potem ze szpitalika dziecięcego i mała Chana. Było z nią źle, a zaprzyjaźniony z panią Zofią lekarz nie miał dobrych wieści. Przyszło najgorsze, pomimo troskliwej opieki mała Chana zapadła 38 na ostre zapalenie płuc. Zmarła cichutko w nocy na rękach swojej mamy. Rozpacz Irmy sięgnęła zenitu – usiłowała popełnić samobójstwo. Pani Zofia z ogromnym taktem, ale i stanowczością nalegała, żeby kobieta ”wzięła się w garść” i szła dalej do przodu, bo skoro Pan Bóg zachował ją przy życiu, to znaczy, że będzie Mu na tej ziemi jeszcze bardzo potrzebna. Irma pozostała dalszych kilka miesięcy w gościnnym domku babci, a potem trzeba było ukryć ją na wsi. Irma i jej rodzina byli Żydami, a właśnie zaczynały się represje ze strony Niemców przeciwko temu narodowi i życie tych ludzi było w wielkim niebezpieczeństwie. W Kielcach zaczęto wydzielać miejsca pod Getto. Pani Zofia już nigdy nie spotkała się ze swoją podopieczną, ale po wojnie otrzymała od niej niezwykły list z Londynu, gdzie ponownie wyszła za mąż i była szczęśliwa, ponieważ… A ja uznałem drogi czytelniku, że w tym momencie naszej opowieści najlepiej uczynię, jeśli zacytuję, najbardziej znaczący fragment z tego listu…: „Najukochańsza Pani Zofio, to właśnie Pani pozostanie w moim życiu tą osoba, która mi je ponownie zwróciła, ukazując mi równocześnie inny wymiar tej naszej ziemskiej egzystencji. Nadała Pani nowy sens mojemu istnieniu – tak wiele nie potrafiłaby nawet moja Matka. Wydobyła mnie Pani z otchłani porażającego bólu i cierpienia, dając mi Nadzieję. Wówczas nie wszystko byłam w stanie zrozumieć. Kiedy mówiła mi Pani, że Chana żyje, nie trafiało to do mnie, bo byłam zaślepiona brakiem jej fizycznej obecności. Wtedy powiedziała Pani coś, co mnie zaskoczyło: „Chana- drogie dziecko – to UCZUCIE, ona jest w Twoim sercu, bo tam jest wieczność!…” Rozmyślałam nad tymi słowami całe nieprzespane noce, a im więcej myślałam tym coraz wyraźniej czułam obecność Mojej córeczki obok mnie. To było takie niemal namacalne, wzruszające i delikatne. Kiedyś powiedziała mi Pani, że jeśli bardzo będę tego pragnęła, to Chana wróci! „Jak to”- spytałam- fizycznie?” „ Tak, fizycznie”- odpowiedziała Pani- „ bowiem wszystko jest możliwe, jeśli się tego bardzo chce”. Nie wiem, co Pani miała wtedy na myśli i czy do końca wiedziała co mówi, ale przekonałam się i za radą Pani toczyłam długie „rozmowy” z moją Chaną. I stało się!!! Kiedy już zamieszkałam w pięknym domu w Londynie i wszystko wydawało się iść ku lepszemu, to wtedy dowiedziałam się, że nie mogę mieć dzieci. Było mi przykro, bo wyobrażałam sobie moje spotkanie z córeczką w ten właśnie fizyczny sposób. To co się potem wydarzyło zaskoczyło mnie 39 zupełnie, pojęłam wówczas ja niewiele jeszcze potrafimy zrozumieć z życia, z możliwości jakie nam może zaoferować wyobraźnia, o ile zechcemy ja uruchomić. Przyśniła mi się Chana- to był bardzo wyrazisty sen. Podbiegła do mnie i zarzucali mi rączki na szyję. Była ubrana w sweterek w barwach błękitno - żółto- różowych, z białym kołnierzykiem wykończonym koronką, wyłożonym na wierzch ubranka. Rękawek z prawej raczki zsunął się na łokieć i wtedy bardzo wyraźnie ujrzałam znamię jakie miała Chana na wewnętrznej stronie przedramienia, tuż pod łokciem. Była to niewielka elipsa z czerwona plamą wewnątrz. Jedno co mi w tym śnie nie pasowało to, to że moja córeczka miała tam jasne loki, a Chana była brunetką o dużych piwnych oczach. Minęły dwa dni i moja znajoma poprosiła żebym podwiozła ją do sierocińca, gdzie udzielała się jako wolontariuszka. Zaprosiła mnie do budynku, żebyśmy wspólnie wypiły herbatkę i wtedy podeszły do nas trzy małe dziewczynki- sieroty. Nigdy nie zapomnę tego popołudnia! Przede mną stanęła Chana z mojego snu… miała sweterek błękitny w różowo-żółte pieski, biały kołnierzyk z koronką, jasne loki, siedem lat… i znamię na wewnętrznej stronie prawego przedramienia. prawie identyczne z tym, które posiadała za życia moja córeczka. Decyzję podjęłam od razuadoptowaliśmy małą Kelly. Była sierotą. Ojciec zaginął na wojnie, a trzy miesiące przed naszym spotkaniem jej mama zmarła na gruźlicę. Dziś jesteśmy szczęśliwą rodziną, a ja myśląc o Pani wciąż się zastanawiam się skąd płynęła do Pani ta niezwykła wiedza. Pani umiejętność przekazania jej odmieniła mnie całkowicie.. Dziś patrzę na świat inaczej i to dzięki Pani, Zofio, jestem radosną, pełną wyrozumiałości i spokoju- kobietą. Życie jest wieczne, a Pani przemawiała do mnie z głębi swojego Serca. Pozostanie Pani na zawsze w moim, bo tylko przez Serce stajemy się Jednością ze wszystkim co współistnieje z nami i bierze udział w tym cudownym doświadczeniu, jakim jest Życie na tej pięknej Planecie…” Oddani Irma, Kelly i Mark F. Londyn 14-czerwiec 1949 rok. Babcia Zosia, choć wielokrotnie zapraszana do Anglii, nigdy nie otrzymała zezwolenia na wyjazd od władz PRL-u. Zresztą, aż tak bardzo o to nie zabiegała. Dla niej świat nie miał granic; ona czuła każda Istotę, z która dane jej było spotkać się na ścieżce Istnienia. Nie obawiajmy się Życia, a lęk przed śmiercią opuści na zawsze. To najważniejsza przemiana jakiej mamy w sobie dokonać, bo w ten sposób przywołamy do nas Nową Rzeczywistość! W. 40 PRZECZYTAĆ WARTO … ZAPAMIĘTAĆ WARTO! INFORMACJE ALTERNATYWNE REWOLUCJA CZY EWOLUCJA? Stefan Gutowski Mamy nowy konflikt, na Mali, i – do czego już zdążyliśmy się przyzwyczaić- tradycyjnie, sprowokowany przez „islamistów” (Piszę, nie bez kozery, w cudzysłowie, bo to też wiemy, że owi „islamiści” to „produkt„ wywiadów!). W Algierii ci sami „wyznawcy Mahometa” wzięli cudzoziemskich zakładników, pracujących w rafinerii i zabili już kilka osób. Gdyby nie to, że wydarzenia niosą za sobą, niczym nie uzasadnioną przemoc i niewysłowione cierpienia, to można by podsumować, że te nieustanne prowokacje, których celem jest wywołanie niepokoju i strachu na świecie, są już …. NUDNE! Wszystko odbywa się wedle tego samego schematu- od zawszestraszyć, terroryzować, doprowadzać do konfliktów zbrojnych! Tyle, że nie ma chętnych, żeby iść na wojnę! I nigdy ich nie było! Tak opisywał tę sytuację, w latach trzydziestych, ubiegłego wieku, Hermann Goering: „.. To jasne, że ludzie nie chcą wojny! Nie ma powodu, dla którego ubogi rolnik chciałby ryzykować życie na polach bitewnych. Jedynym zyskiem dla niego, pozostałby fakt, że wróci cały i zdrowy do domu. Oczywiste jest, że zwykli ludzie nie chcą wojen! Ani w Rosji, ani w Austrii, w Anglii, czy nawet w Niemczech. Tego się nie da zaprzeczyć! A jednak, to przywódcy decydują o polityce różnych państw, nie ważne, czy nazywa się to demokracją, komunizmem, czy dyktaturą faszystowską. Jest zawsze łatwo pociągnąć za sobą narody. Ludzie poddadzą się woli władzy i bez znaczenia jest tu fakt, czy mają głos w sprawie, czy nie. 41 Wystarczy powiedzieć, że zostaną zaatakowani, a pacyfistom zarzucić, że z powodu braku patriotyzmu, narażają na niebezpieczeństwo własny kraj! To funkcjonuje! Zawsze i w każdej epoce!....” /H.G/. Czy rzeczywiście, zawsze? Jeśli tak, to właśnie przestało działać!!! Znaleźliśmy się w momencie historycznym, bardzo szczególnym, a mianowicie, całkowitej przemiany człowieka! Chodzi o świadomość, choć nie wykluczam i zmian biologicznych. Potrzebne były dwie, okrutne wojny światowe, zawrotny postęp technologiczny i tzw. numer krytyczny ludzkości. Dzięki wyjątkowemu zjawisku, jakim było pojawienie się super licznego pokolenia lat sześćdziesiątych, przełamany został paradygmat wojenny. Nigdy więcej wojny! Pod tym hasłem młodzi wchodzili wówczas w przyszłość. Na świecie panowała prawdziwa radość życia. Ludzie chcieli wolności i miłości. Wierzyli, że to jest możliwe, że życie może być wydarzeniem nadzwyczaj pozytywnym, i że ma ….sens! Elita rządząca światem zrobiła wszystko, co było w jej mocy, by odwrócić bieg spraw! Lecz kolejnej światowej wojny nie udało się wywołać! I tak oto, jesteśmy świadomi agonii okrutnego, zniewalającego i groteskowego systemu! Myślę, że zdołaliśmy pokonać przez wszystkie te lata, najbardziej podstępnego i niebezpiecznego wroga, jakim jest STRACH! Dziś usiłuje się ukazywać nam różne, możliwe oblicza strachu, lęku i grozy! Jeśli nie wojny, to terroryzm, katastrofy ekologiczne, naturalne i rozliczne końce świata! Straszne choroby, pandemie etc, etc…. Czegoś musimy się bać! 42 Zrezygnowaliśmy już z nadziei, że w tej rzeczywistości może być lepiej! To oznacza, że nie myślimy o przyszłości. Czego się więc bać? Czekajmy spokojnie… na zapowiedziany koniec….. SYSTEMU! A Ziemia? Wbrew wszelkim, usilnym nagabywaniom i nieporadnym przepowiedniom, o ogólnoświatowym kataklizmie, nie wierzę, żeby planeta chciała rewolucji! (Rewolucja = Kataklizm). ZIEMIA EWOLUUJE PODOBNIE JAK MY! I oto w tym wszystkim chodzi! O ewolucję, a nie rewolucję. Katowice 18-01-2013rok P.S. GWOLI ŚCISŁŚCI „… III wojna światowa będzie toczyć się na niebie…” prorokował XIX – wieczny jasnowidz z Serbii- Mitar Tarabicz. Zapewne chodziło o rozpylanie trucizn chemicznych i biologicznych przez potężne odrzutowce wojskowe, niewiadomego pochodzenia. Operacja ta objęła cały świat (chemiczne smugi na niebie). Ta wojna została przegrana! „…. Bo w każdym narodzie będą rosnąć nowi ludzie, jak grzyby po deszczu…” /Mitar Tarabicz/ To właśnie się dzieje. Rodzi się NOWA ŚWIADOMOŚĆ! „ A potem nie będzie już wojen…” /Mitar Tarabicz/ 43 NA PROGU NOWEJ ERY Z CZYM WCHODZIMY W IV WYMIAR ? cz I. W dniu 21 grudnia 2012 roku zakończył się stary cykl w dziejach Ziemi i od 22 grudnia przyszło na świętować nie tylko dobrze nam znane Święta Bożego Narodzenia, ale także początek nowego cyklu w dziejach naszej planety. Moment ten był od dawna zapowiadany, wieszczony i oczekiwany. Straszono nas ogniem piekielnym, karą za nasze grzechy, końcem świata i bóg wie czym jeszcze. Spróbujmy podsumować z jakim bagażem doświadczeń weszliśmy w ten nowy świat. Czego się nauczyliśmy? Nauczyliśmy się całkiem sporo: Już wiemy, że: - demokracja to puste słowo na ustach polityków, - że nie istnieje wolność prasy i mediów, - wojny i zamieszki zawsze były starannie planowane dla wzbogacenia się elity, -a zwykły obywatel istnieje po to aby całe życie pracować na jakiegoś kacyka, cara, cesarza czy rząd światowy. Nauczyliśmy się, że istnieje niewidzialny pejcz, którym nieustannie pogania się każdego z nas. Czym on jest ? – To strach. Umiejętna manipulacja ludzkim strachem pozwalała zawsze elicie rządzącej na utworzenie z nas stada bydła, bezwolnie poddającego się ich 44 prowadzeniu. Ze strachu przed brakiem pracy, biedą, chorobą, poniżeniem, więzieniem a nawet wykluczeniem ze społeczeństwa czy grupy, robiliśmy wszystko. Wiemy także jaką wartość ma pieniądz. Otóż, od kiedy nie ma pokrycia w złocie, nie ma on żadnej wartości i w każdej chwili zapis na naszym koncie bankowym może zostać wyzerowany, a oszczędności zdefraudowane jak np. w aferze Amber Gold. Dużo już wiemy- ludzie zaczęli się budzić. Stary świat to był świat trzeciego wymiaru. Przebywaliśmy w nim razem z naszą planetą i akceptowaliśmy jego ograniczenia, jakby to była jedyna rzeczywistość, w jakiej można żyć. Ziemia stopniowo podnosiła sztucznie zaniżone wibracje, aż uzyskała taki poziom, że obecnie znajduje się w czwartym wymiarze. Ziemia to istota inteligentna, czująca i myśląca, ona wie co robi. Ludzie muszą za nią podążać. Znajdujemy się na początku nowej drogi. Przez najbliższe 10 lat będziemy przebywali w tych podwyższonych częstotliwościach, potem nasza planeta pozostanie w tym wymiarze z ludźmi, których wibracje będą na tyle wysokie, aby mogli utrzymać się na tym poziomie. Będą jednak cały czas istniały takie osoby, który wcale nie chcą się rozwijać. Ich poziom wibracji nadal pozostanie za niski, aby towarzyszyć Ziemi. Dla tych osób powstanie Ziemia fantomowa, na której będą oni mogli żyć i zgodnie z własnym życzeniem i nie będą ewoluować. Dla każdego z nas byłoby lepiej, aby zechciał się uczyć, ale Ziemia to miejsce wolnej woli, dlatego takie zachowanie jest akceptowane. Co więc powinni robić ci, którzy chcą pozostać w czwartym wymiarze i dalej się rozwijać? Ciekawe pytanie, prawda? W zasadzie intuicyjnie będziemy wiedzieli co chcemy robić, ale może 45 przyda się nakreślenie kilku wskazówek, które wydają się istotne. Sami stwierdzicie, czy faktycznie Wam pomagają: Otóż powinniśmy z pewnością zmienić wartości, jakimi się kierujemy. Zamiast nieustannej pogoni za pieniądzem, powinniśmy nauczyć się po prostu żyć i cieszyć samym życiem. Przykładem może tu być pan Mundek opisany w poprzednim numerze K-W-N (nr 5, grudzień 2012r. „Z Notatek Wagabundy- Kusy i Cień”), który żyje bardzo skromnie, w domku na skraju lasu, a mimo to swoją prostą egzystencję przedkłada ponad wygodne mieszkanie w mieście, które proponuje mu znajomy w zamian za jego posiadłość. Pan Mundek odpowiada, że on właśnie tutaj żyje pełnią i nigdy nie czuje się samotny. Bardzo przydatne byłoby tu również nauczenie wszystkich osób widzenia biopola, czyli aury ludzkiej. W biopolu widać wszystko; zdrowie i chorobę, nasz charakter, nastrój, poziom etyki i rozwoju duchowego. Gdy nauczymy się widzieć swoje biopola, to znacznie szybciej zareagujemy na symptomy choroby i nauczymy się im zapobiegać, a nie jak dzisiaj „leczyć”, gdy choroba już się rozpanoszy. Ludzie z konieczności zaczną zachowywać się poprawnie; no bo jak tu wcisnąć kłamstwo, oszukać lub manipulować drugim człowiekiem, jeśli on to wszystko natychmiast zobaczy w aurze oszusta? Zniknie cała gama oszustw marketingowych, wciskanie bubli. Znikną kłamstwa polityków i agresorów, bo ludzie natychmiast zobaczą zmiany w ich aurze. W efekcie z czasem powinny zniknąć również; więzienia, rozbudowane i zagmatwane prawo (a raczej obecne bezprawie); a na ich miejsce wejdą prostota i szczerość. Potrzebny jest nieustanny rozwój świadomości, każdy sam musi pracować nad swoim rozwojem. Powinniśmy zrozumieć, że każdy z nas jest istotą nieskończoną, wielowymiarową i doskonałą. Że przyszliśmy na Ziemię, aby się intensywnie szkolić. Nie ma dobra ani zła, bo wszystko co nam się przydarza jest tylko lekcją. Musimy doświadczać różnych lekcji; bólu, cierpienia, samotności, przykrości, ale również radości, miłości, bezpieczeństwa. Gdy już zrozumiemy, że to tylko szkoła, pojawi się zrozumienie drugiego człowieka i tolerancja. 46 Musimy wiedzieć, że nie istnieje tylko jedna prawda i tylko jeden sposób postępowania (mój, bo ja tak uważam i taki mam światopogląd). Nie! Jest dokładnie odwrotnie- istniej tyle prawd ile ludzi i tyle rzeczywistości, że nie będziemy w stanie objąć ich swoim rozumem. Naszym jedynym obowiązkiem jest rozwój duchowy. Wraz z rozwijaniem świadomości budujemy swoje nici DNA. Im bardziej się rozwijamy, tym więcej nici DNA możemy odbudować. Jak zapewne wielu z nas już wie, pierwszy doskonały człowiek posiadał 12 sznurów DNA skręconych po dwa w tzw. helisy, czyli miał 6 helis. Człowiek współczesny posiada tylko 2 nici, czyli tylko jedną helisę, ale zaczynamy odbudowywać swoje gwiezdne dziedzictwo i wiele osób faktycznie, fizycznie buduje nowe nici w swoim organizmie. To ważne, zwiększając poziom świadomości wpływamy na swój rozwój duchowy i fizyczny, pracując nad sobą pomagamy nie tylko sobie, ale także innym ludziom i Ziemi, jesteśmy bowiem Jednością. W ten sposób powoli tworzymy nowy, lepszy świat i lepszą przyszłość dla nas i następnych pokoleń i aspirujemy do jeszcze wyższych wymiarów, bo przecież rozwój duszy nie ma końca. I.J. c.d.n. -----Czym się różni człowiek od ptaka? Ptakom na ogół nie przycina się skrzydeł. Normalna alterrrnatywnie IJ ------47 Tematy, które pojawią się (m. in.) w następnych numerach gazetki internetowej: „ KRONIKI WIEDZY NIEKONWENCJONALNEJ” Magiczne opowieści, domniemania, rozważania i fakty historyczne: 1 Czy baśniowa, szklana góra – to pierwsza, krzemowa góra świata? 2 Gdzie mogłaby znajdować się kolebka Oryginalnej Istoty Ludzkiej? 3 Zmiana parametrów Ziemi krzemowej na węglową- szansą dla układów gadzich? 4 Ks. Prof. Włodzimierz Sedlak i człowiek krzemowy! 5 Dlaczego krzemień pasiasty- tylko i wyłącznie ten z Krzemionek Opatowskich – jest taki szczególny? Może to jest tak usilnie poszukiwane „Złote runo”? 6 Dlaczego sir Edmund Hillary „oflagował” Łysicę czyli… INTRYGUJĄCE DZIEJE GÓR ŚWIĘTOKRZYSKICH! 1. Czy zmiana składu wody na planecie mogłaby być istotą wielkiej przemiany? 2. Promień i woda- czy jądro Ziemi może być kryształem wody? 3. Nowa matryca człowieka – zmiana w systemie wodnym WAN. 4. Czy możliwa jest wiadomość od UMMO? I czy…. NIEZWYKŁE INFORMACJE SĄ PRZEBŁYSKIEM NOWEJ RZECZYWISTOŚCI? 1. 2. Kim tak naprawdę są Scytowie? Czy herby polskie (scytyjskie) mogą być tajną bazą danych dot. hybrydyzacji na Ziemi i zapisem innej wersji historii planety? 48 3. Księżycowe miasto i jego sekrety- blaski i cienie historii Wenecji! 4. Ustrój Republiki Weneckiej- mikroprojekt przyszłej globalizacji i zaskakujące zbieżności dziejowe Republiki „SERENISSIMA” oraz Rzeczpospolitej Szlacheckiej! I inne…MAŁO ZNANE I TRUDNO DOSTĘPNE INFORMACJE HISTORYCZNE 1. Wolność percepcji – najważniejszym przesłaniem Don Juana Matusa do ludzkości! 2. Punkt połączenia i jego ruch - kluczowym zagadnieniem w przekazach tolteckich jasnowidzów dot. procesu przemiany świadomości! 3. Pan Piotr Leszczyński i jego niezwykle talenty uzdrowicielskie –w…. BLASKU ŚWIADOMOŚCI NA PROGU NOWEJ ERY: 1. Przejawy nieznanego 2. Sny, wizje i rozmowy z energiami 3. Tunele pod Babią Górą i komora oscylacyjna prof. Jan Pająka NA FALI WSPOMNIEŃ- REKONESANS Z MIEJSC EZOTERYCZNYCH PODRÓŻY PO POLSCE. FAKTY I LEGENDY! 1. Normalnie alterrrnatywna I.J. to … uśmiech gazetki (czasami przez łzy). KOLEJNY NUMER GAZETKI UKAZUJE SIĘ 22 KAŻDEGO MIESIĄCA. ZAPRASZAMY 49