listopad - grudzień 2013 - Szkoła Podstawowa nr 6 w Pyskowicach

Transkrypt

listopad - grudzień 2013 - Szkoła Podstawowa nr 6 w Pyskowicach
„U R W I S”
„U R W I S”
Zespół redakcyjny
„URWISA”
To osoby, które stworzyły ten numer gazetki. Zamieszczone w tym
numerze teksty i działy
to tylko część pomysłów. Następne pojawią
się w kolejnych numerach gazetki. Czekamy
również na pomysły naTen artykuł może składać
szych czytelników.
się z 75-125 wyrazów.
W skład pierwszego
Nagłówek jest bardzo ważzespołu zajmującego
ną częścią biuletynu
się
redakcją
i powinien
być starannie
„URWISA”
wchodzą
dobrany, aby dobrze
oddanastępujące
osoby:
wać
treść artykułu
i przykuwać uwagę czytelAgnieszka Pisanko (4b),
nika. Zastanów się nad na-
Karolina Sydor (4b),
Jagoda Pazdej (4b),
Emilia Rutkowska (5b),
Radek Olesiński (6b),
Maciek Nogieć (6b),
Maja Brych (6b),
Dawid Ziebura (6b),
Oliwia Lach (4a), Kewin
Bednarek (4b),
pan Błażej Kupski
(fotografie) oraz
ksiądz Joachim Koza
(katecheta),
Iwona SzandurskaBodzioch (logopeda).
W tym numerze:
Szkolne aktualności:
Święto Odzyskania
Niepodległości,
Polska dla Wszystkich,
Międzynarodowy Dzień
Osób Niepełnosprawnych,
strony:
Uśmiechnięty Święty
6-7
Szkolna wywiad’ówka
8-9
Krzyżówki i rebusy
9-10
Męczygłówka
11-17
Śląski elementarz
18
W co warto zagrać?
19-20
W co trawie piszczy?
21-24
Przygody Karolka
25-26
O znalezionym
26
Zimowe opowiadanie
26-28
Rocznica ślubu
28
2-4
Szkoła Podstawowa
Nr 6
44-120 Pyskowice
ul. Wyzwolenia 4
tel. (32) 233 23 17
www.sp6pyskowice.pl
W tym numerze:
Listopad/Grudzień, nr 2
rok
szkolny: 2013/20142
Artykuł w środku
Skład redakcyjny:
Redaktor
Artykuł wNaczelny
środku — 2
Dawid Ziebura (6b)
Zastępca
—2
Artykuł wRedaktora
środku
Kewin Bednarek (4b)
Koordynatorzy Działań —
Artykuł w środku
3
Karolina Sydor (4b),
Agnieszka Pisanko (4b),
Artykuł w środku
4
Jagoda Pazdej (4b)
Opiekun kółka
Artykuł w środkui
5
dziennikarskiego
składu redakcyjnego —
Wirginia
Artykuł Drabczyk
w środku
6
Szkolne aktualności
Święto Odzyskania Niepodległości
Dnia 15 listopada 2013
roku o godzinie 12.30 w sali
gimnastycznej odbyła się akademia z okazji 95 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na początku uroczystości uczniowie klas piątych i
szóstych recytowali wiersze o
tematyce patriotycznej, odgrywali scenki historyczne, a nasza
szkolna, utalentowana śpiewaczka - Oliwia z klasy IV a zaśpiewała utwór pt. ,,Taki kraj". Następnie klasa III b zaprezentowała publiczności narodowe pol-
skie tańce, takie jak: Polonez,
Kujawiak, Krakowiak oraz Trojak. Ten pokaz folklorystyczny
odbył się w oryginalnych strojach ludowych, pod kierunkiem
pani Doroty Sygidus. Oprawą
graficzną zajęli się pani Joanna
Skurzok oraz pan Mirosław Goliszewski. Podkład muzyczny
przygotowała pani Alicja Styblińska. Za organizację i scenariusz całej uroczystości odpowiedzialna była pani Danuta Mostowska. Akademię zakończyła
przemowa pani Dyrektor, która
nie umiała ukryć podziwu .
Uroczystość była dobrze
zorganizowana, o czym świadczyło duże skupienie publiczności. Mocną stroną całej akademii był występ Oliwii - uczennicy klasy IV a i chórku, któremu
przodowała pierwszoklasistka Patrycja.
Myślimy, że w przyszłym
roku obchody tego święta będą
jeszcze bardziej okazałe. Mam
nadzieję, że spotka naszą klasę
zaszczyt wzięcia w nich udziału.
Agnieszka Pisanko, Jagoda
Pazdej, Karolina Sydor (4b)
Polska dla Wszystkich
Nasza szkoła - po raz
drugi z rzędu - zdobyła wyróżnienie w konkursie Ministra
Spraw Zagranicznych "Polska
dla wszystkich!
Przypomnijmy, że podczas
historycznego happeningu, który odbył się 17 października br.
w parku przy Pl. Piłsudskiego
promowano wielokulturowość
oraz szacunek wobec innych.
Str. 2
Przeszłość Pyskowic okazała się
znakomitym pretekstem do promocji tolerancji. Prace wykonane przez artystkę-malarkę
Zdzisławę Walczyk, przedstawiające portrety siedmiu postaci z historii miasta wraz z życiorysami, ustawiono na sztalugach w pyskowickim parku. Dodatkowo dla uczniów zorganizowano historyczną grę patrolową.
- Zdobyliśmy uznanie w Mini-
sterstwie Spraw Zagranicznych. Zauważono nas spośród
wielu innych projektów. Znaleźliśmy się w prestiżowym gronie
12. najlepszych placówek biorących udział w tej arcyciekawej
inicjatywie - mówi Błażej
Kupski, koordynator akcji
"Polska dla wszystkich" w SP
nr 6.
„U R W I S”
Drugi start w imprezie - drugie wyróżnienie! SP nr 6 to szkoła tolerancyjna!
Pyskowicki mały park na kilka godzin zamienił sie na
'Park Sławnych Pyskowiczan'
Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych
Co roku, w dniu 3 grudnia, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych. Z tej okazji w Szkole
Podstawowej nr 6 gościliśmy
Mateusza Kabałę, reprezentanta Polski w AMP futbolu.
Mateusz ma 28 lat. Przed
pięcioma laty uległ poważnemu
wypadkowi komunikacyjnemu.
Stracił lewą nogę. Jego świat
legł w gruzach. Jednak pomimo
swojej niepełnosprawności nie
poddał się. Pozostał wierny swojej ukochanej dyscyplinie sportowej - piłce nożnej. Obecnie
jest liderem reprezentacji Polski w AMP futbolu (odmiana pił-
ki nożnej dla osób po amputacji
kończyn).
Mateusz Kabała podczas spotkania z uczniami SP nr 6 przybliżył obowiązujące zasady w
AMP futbolu. Potem nadszedł
czas na dociekliwe pytania dzieci i pokaz umiejętności piłkarskich. Wszyscy z ogromnym podziwem patrzyli na jego sztuczki z piłką. - Ponadto, aby wczuć
się w jego sytuację, uczniowie
sami próbowali swoich sił, poruszając się o kulach i kopiąc piłkę
jednocześnie - opowiada Barbara Ksoll, która odpowiadała za
przebieg tego niezwykłego dnia
w SP nr 6. - Postawa akceptacji
i otwartości na odmienność powinna być rozwijana już od najmłodszych lat. Dzieci potrzebują odpowiedniej wiedzy, aby
móc daną niepełnosprawność
zrozumieć, a jeszcze bardziej
potrzebują bezpośredniego
kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. W ten sposób eliminujemy wzajemny lęk, uprzedzenia i wszelkie bariery kończy Ksoll.
Imprezę przygotowała pani
Barbara Ksoll, której pomógł
pan Błażej Kupski.
W piłkę nożna można grać nawet bez nogi.
Uczniowie pokochali
skromnego piłkarza.
Listopad/Grudzień, nr 2
Tolerancja i integracja to
ważne hasła.
Str. 3
Ping-pong
Ping-pong inaczej tenis
stołowy. Gra narodziła się w Anglii w XIX w, a na dobre jej
rozkwit nastąpił w poprzednim
stuleciu. Dziś cieszy się powodzeniem na całym świecie.
Także u nas w SP nr 6 w
Pyskowicach ping-pong ma grono
swoich wielbicieli. Świadczą o
tym wyniki Międzyszkolnego
Turnieju Tenisa Stołowego o
Puchar Burmistrza. Szczególnie
pięknie dla naszej szkoły wyglądała klasyfikacja szkół. SP nr 6
- zdobywając 99 punktów - wygrała tę rywalizację! Na drugim
miejscu była SP nr 4 (61), a na
trzecim SP nr 5 (44). Nasi
uczniowie zdobyli również medale w kategorii indywidualnej.
Brązowy krążek zawisnął na szyi
Martyny Kałuski i Jakuba Stowskiego (oboje VIb).
Kuba Stowski - po lewej stronie stołu
- rywalizację zakończył na medalowym 3. miejscu.
W sędziowaniu Turnieju pomagali
członkowie UKS Feniks Pyskowice.
Oto wyniki:
dziewczyny:
I Julia Lewandowska (SP nr 4)
II Klaudia Kata (SP nr 4)
III Martyna Kałuska (SP nr 6)
chłopcy:
I Paweł Wiża (SP nr 4)
II Marcel Danisz (SP nr 5)
III Jakub Stowski (SP nr 6)
Ping-pong to popularna dyscyplina
sportowa.
Bal Wszystkich Świętych
W dniu 31.10.2013 roku
w Szkole Podstawowej nr 6 w
Pyskowicach odbył się Bal Świętych. W imprezie uczestniczyło
ok. 60 uczniów naszej szkoły.
Muzyką zajmował się DJ Franio,
który puszczał najnowsze hity.
Uczniowie poprzebierali się za
Świętych, wśród nich gościliśmy
św. Barbarę, św. Józefa, św.
Mikołaja i wielu, wielu innych.
Jury, którymi byli uczniowie,
wybrali najlepiej przebranego
nauczyciela. Zwyciężczynią została pani Jadwiga Górak. Zabawa, choć trwałą krótko, upłynęła
DJ Franio, sprawca całego
zamieszania.
Św. Jadwiga i św. Barbara ze swoimi uczniami…
Str. 4
w milej i wesołej atmosferze.
Do zobaczenia za rok!!!
Oliwia Lach kl. (4a)
„U R W I S”
Mikołaj istnieje naprawdę!!!
Każde grzeczne dziecko
wie, że 6. grudnia przychodzi
św. Mikołaj. A że w naszej szkole są tylko sami ułożeni, mili i
uśmiechnięci uczniowie, to dobrotliwy staruszek odwiedził SP
nr 6. I co najważniejsze - rozdawał prezenty!
W tym roku szkolnym za
imprezę mikołajkową odpowiadał
ks. Joachim Koza i Anna Wojtun. Postanowili nieco zmienić
formułę odwiedzin świętego. -
Obraz św. Mikołaja, który kreują media to wizerunek dużego
krasnala z brodą i czerwonym
strojem. A przecież to niezgodne z prawdą historyczną! Bo Mikołaj to święty kościołów katolickiego i prawosławnego, biskup
miasta Miry, który żył w średniowieczu. Zasłynął jako cudotwórca, ratując żeglarzy i miasto od głodu. Odwagą i sprawiedliwością wykazał się ratując od
śmierci niesłusznie skazanych
urzędników cesarskich, a ubogim podrzucał potajemnie podarunki - opowiada ks. Koza - Tak
więc prezenty powinien rozdawać biskup - w mitrze i pastorałem - a nie wyrośnięty krasnoludek - dodaje katechetka Anna
Wojtun.
Dlatego progi SP nr 6 odwiedził św. Mikołaj, biskup Miry.
źródło: www.sp6pyskowice.pl
Święty lubi rozdawać prezenty...
W naszej szkole są same grzeczne dzieci... Zresztą to widać...
Najprawdziwszy św. Mikołaj, biskup Miry.
Mikołajkowy nastrój panował wszem i
wobec...
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 5
Uśmiechnięty Święty,
czyli o przyjaciołach z nieba,
na których zawsze możemy liczyć!
Redaguje: ks. Joachim Koza
Każdy może być dobry!
Żył na ziemi dobry święty,
nocą roznosił prezenty,
delikatnie, cichuteńko –
składał dary pod okienko.
źródło: http://www.mikolaja.pl/
Ta prosta zagadka nie pozostawia wątpliwości, że chodzi o świętego Mikołaja, biskupa.
Dzięki dobrym uczynkom, jakie czynił za życia, zasłużył na to, abyśmy nazwali go świętym. Legendy głoszą, ze w młodym wieku, po śmierci rodziców, rozdał majątek ubogim. Przez pewien
czas był więziony za swoją wiarę. Na początku IV wieku został wybrany biskupem miasta Mira, w którym się wychowywał. Pomagał ludziom w potrzebie. Według jednej z legend Mikołaj,
aby pomóc jednemu ze swoich wiernych, ojcu trzech córek, podrzucił nocą przez okno woreczek złotych monet. Gdy obdarowany odkrył, kto jest dobroczyńcą, chciał się odwdzięczyć.
Mikołaj poprosił go, aby nikomu o tym nie wspominał. Był bardzo dobry dla dzieci i dorosłych.
Został przyjacielem biednych i opiekunem nieszczęśliwych. Czcimy go jako patrona dzieci,
rybaków i więźniów.
Mikołaj, to święty, który uczy nas, jak być dobrym i zawsze dzielić się z potrzebującymi. W ostatnim odcinku pisałem Wam, o tym kim jest święty. Wiemy także, ze święci wstawiają się za nami do Boga i upraszają nam potrzebne łaski. Również świętego Mikołaja możemy prosić o pomoc. Każdy może być dobry, tak jak święty Mikołaj. Pomyślmy, co możemy zrobić w domu i w szkole dobrego. Swoimi dobrymi uczynkami sprawimy rodzicom i nauczycielom
ogromną radość. Takie postępowanie ucieszy ich bardziej niż paczka od świętego Mikołaja. A
najważniejsze jest to, że dobro możemy czynić przez cały rok, nie tylko w dzień świętego
Mikołaja.
Na koniec…
Str. 6
„U R W I S”
PILNY LIST DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA
Zbliżały się święta. Święty Mikołaj siedział i czytał listy, które mu dzieci przysyłały. Starego biskupa, przez
wszystkich w niebie kochanego, otoczyły aniołki. Otwierały mu listy i porządkowały. Czasem święty staruszek nie
mógł sobie poradzić z kulasami nabazgranymi przez jakiegoś dzieciaka, który dopiero zaczynał poznawać ciężką i
trudną sztukę pisania. Wtedy aniołki brały na jego prośbę taki list w swoje delikatne ręce i odczytywały go świętemu na głos.
- Co on tam napisał? - zapytywał z troską święty. - Weź to i popatrz, bo nie mogę odczytać tych bazgrołów.
Aniołek wziął kolejny list i odczytywał niezgrabnie napisane literki.
- "Proszę Cię, święty Mikołaju, żebyś mi przyniósł kolej".
- Aha, kolej. A dalej co?
- "Taki pociąg, żebym się zmieścił w nim i ja, i mój piesek Ciapek i mój kocik Łapek".
- Ho, ho, ho. I co jeszcze.
Aniołek czytał dalej:
- "Żeby były długie szyny. Bo chcę objechać swoim pociągiem dookoła świat". (…)
Następny list był łatwy, bo wykaligrafowany bardzo wyraźnie. Święty Mikołaj czytał sobie sam:
- "Jeszcze nigdy nie miałem misia pandy, a mój miś już się zestarzał, jedno ucho ma naderwane, a właściwie
dwa, i już ma tylko jedno oko, bo drugie gdzieś się zgubiło. A mnie się najlepiej zasypia z misiem".
Ale następny list był znowu trudny do odczytania. Święty Mikołaj podał aniołkowi pomarszczoną kartkę papieru.
- Może list wpadł do wody.
- Albo był pisany podczas deszczu -powiedział drugi anioł, zaglądając pierwszemu aniołkowi przez ramię.
- Czytaj, czytaj. Szkoda czasu. Tyle jeszcze listów do odczytania - powiedział święty Mikołaj niecierpliwie,
wskazując na ledwie napoczęty kosz z listami. - A wciąż nowe przychodzą.
- "Święty Mikołaju"- zaczął anioł powoli sylabizując.
- To już wiemy, dalej, dalej -poganiał go niecierpliwie święty Mikołaj.
- "Nie proszę Cię o żadne zabawki"…
- Czy to jeden z takich, który ma dobry apetyt?
- … "ani nie proszę Cię o żadne łakocie"…
- Co on tam wymyślił?
- "Proszę cię tylko o jedno".
- No co tam?
- "Uzdrów mamę".
Zrobiło się cicho w tym rozświergotanym towarzystwie. Zamilkł i anioł odczytujący list, zaskoczony sam tym, co
przeczytał. Po chwili milczenia święty Mikołaj spytał cicho:
- To już wszystko co tam napisane?
- Jeszcze nie.
- Czytaj dalej.
- "Moja mama jest ciężko chora od dawna i żadne lekarstwa nie pomagają. Lekarz powiedział: Już tylko Bóg
może ją uratować".
Znowu zapadła cisza. Tym razem łzy uniemożliwiły aniołkowi dalsze czytanie.
- To już wszystko?
- Nie - odpowiedział aniołek przez ściśnięte gardło. - "Pomyślałem sobie - czytał dalej aniołek tłumiąc łkanie że do Pana Boga niełatwo się dostać, bo przecież tylu ludzi wciąż go o coś prosi, wobec tego piszę do Ciebie, abyś
Ty wstawił się za moją mamą do Pana Boga".
Święty Mikołaj może by już się zerwał, ale poczuł, że nie jest w stanie się ruszyć z fotela. Powiedział więc do
aniołka:
- Pokaż mi to dziecko.
Aniołek spojrzał na adres, rozglądnął się po Ziemi. Odsunął obłoczek, który mu przeszkadzał, i powiedział:
- To tam - wskazując ręką.
Święty Mikołaj zmrużył oczy i popatrzył pilnie, choć to mu już nie było potrzebne. Zobaczył chłopca w szpitalu
przy łóżku matki.
- To znaczy, że mama żyje.
Podniósł się żwawo z fotela.
- Ja tu zaraz przyjdę.
- A gdzie idziesz, święty Mikołaju?
- Jak to gdzie?- zdziwił się święty. - Do Pana Boga, żeby Go poprosić o zdrowie matki.
(opowiadanie w: ks. M. Maliński, „Bajki nie tylko dla dzieci”, Wrocław 1997, s. 224)
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 7
Szkolna wywiad’ówka
Wywiad z Michałem Wachowiczem — Instruktorem Shun Puu Kan
Skąd się wzięło Pana zainteresowanie Aikido i kiedy zaczęła
się Pana przygoda z tym sportem?
Trener: Zainteresowałem
się Aikido, kiedy byłem jeszcze
małym chłopcem, nie było internetu, specjalistycznych pism i
wszechobecnej reklamy. Świat
był inny, jedynym źródłem informacji na temat sztuk czy sportów
walk były filmy. Początek lat 90tych to czas Jackie Chana, Chucka Norrisa, Jaen-Cloude Van
Damme i trochę starszych filmów
z Brucem Lee na czele. To z nich
czerpałem pierwsze informacje i
inspiracje. W Polsce w tym czasie
tak naprawdę istniały tylko Judo i
Karate, a ja trafiłem do Kyukushin Karate, które przez jakiś czas
trenowałem w Zabrzu. Potem nastąpiła przerwa w treningach, gdy
miałem niespełna 18 lat zacząłem
przygotowywać się do egzaminów do szkoły oficerskiej.
Kolega namówił mnie do pracy
w grupach interwencyjnych
( by sprawdzić, czy nadaję się do
wojska). Tam spotkałem osoby,
które trenowały Aikido. Nie wiedziałem, co to jest. Pomyślałem
sobie, że taki trening może mi się
przydać w przygotowaniach do
wojska i poszedłem. Trafiłem do
sekcji Shudokan Aikido w Zabrzu
i tak się zaczęła moja przygoda z
Aikido, która trwa już prawie 15
lat. Można więc powiedzieć, że
trafiłem do Aikido przez przypadek, a może właśnie tak miało
być.
Str. 8
Który ma Pan dan i kiedy Pan
na niego zdawał.
Trener: Obecnie posiadam stopień 2 Dan YAF. Zdawałem na niego ponad 5 lat temu.
W roku 2014 podczas wizyty
w Polsce Kewina Block Senseia
będę podchodził do egzaminu na
3 Dana.
Co daje Panu Aikido?
Trener: Co mi daje?
Bardzo dużo: zasady, którymi
kieruję się w życiu, możliwość
pracy z ludźmi, uczestniczenie
w procesie wychowawczym młodych osób... Aikido daje mi możliwość realizowania moich marzeń i celów, dzięki niemu zwiedziłem m.in.: Japonię, Ukrainę...
Dzięki Aikido poznałem bardzo
wiele wspaniałych osób i wciąż
mam możliwość spotykania
nowych. To dzięki niemu mam
także możliwość przekazywania
moim uczniom wartości, jakimi
powinni kierować się w życiu honorem, jak również miłością
do ojczyzny.
Czy poznał Pan osoby, które są
założycielami tej sztuki walki?
Trener: Niestety nie zdążyłem. Morihei Uoshiba - założyciel Aikido zmarł w latach 60tych, więc w czasach, gdy moi
rodzice byli jeszcze dziećmi,
a twórca Aikido Yoshinkan Gozo Shioda zmarł w 1996 roku,
kiedy jeszcze nie trenowałem
Aikido. Poznałem natomiast syna
Gozo Shiody - Yoshushikę, który
przez pewien czas był nawet prezydentem Yoshinkan Aikido.
Miałem nawet przyjemność
oprowadzać Kancho ( prezydenta) po Krakowie, a w Tokio w
Japonii poznałem jego przesympatyczną żonę. Poznałem także
uchi-deshi ( najlepsi uczniowie)
Gozo Shiody- Rubensa sensei i
Ando sensei. Miałem także szczęście spotkać na swojej drodze
osoby, które trenowały u Shiody
sensei, tak więc relację na temat
tego, kim był i jak żył twórca
naszego systemu mam
z „ pierwszej ręki”.
Od kiedy jest Pan trenerem Aikido?
Trener: Hmm, ciężkie
pytanie. Moją pierwszą pracę trenerską rozpocząłem w ZabrzuHelence. Był to rok bodajże 2004. Rozpocząłem pracę z małą
dziewczęcą grupą. Zresztą z tamtej sekcji ćwiczą u mnie jeszcze
dwie osoby. Potem była już praca
instruktorska w stworzonej przez
siebie sekcji i federacji w Gliwicach-Sośnicy. Dziś trenuję swoje
grupy w Gliwicach, Pyskowicach
i Knurowie. Federacja WYFYA
liczy pięć ośrodków, 9 osób w
kadrze instruktorskiej i prawie
200 osób ćwiczących na co dzień
w dojach.
Czego można się nauczyć na
Panach zajęciach?
Trener: To zależy, o jakiej kategorii wiekowej mówimy.
„U R W I S”
W kategoriach dzieci w wieku od
4-5 lat największą uwagę skupiamy na wyćwiczenie i podniesienie możliwości koordynacyjnych
dziecka, zwiększenie motoryki,
wytrzymałości, a także poziomu
dyscypliny. Oczywiście w trening
wplecione są także elementy Aikido takie, jak nauka padów,
podstaw i ogólnie rzeczy technicznych. Dopiero w grupach
starszych następuje standardowy
trening Yoshinkan Aikido, podczas którego następuje nauka
dźwigni, rzutów, uderzeń, technik
interwencyjnych i samoobrony.
Jakie jest zainteresowanie Pana
treningiem?
Trener: Jak wspomniałem wyżej jest to tendencja wzrostowa, w 2007r posiadałem w dojo w Gliwicach-Sośnicy 1 grupę
dziecięcą i 1 grupę dorosłą
(ćwiczyły w niej cztery osoby).
W chwili obecnej jest to 18 grup
treningowych w pięciu ośrodkach.
W jakich sytuacjach można korzystać z Aikido w codziennym
życiu?
Trener: W każdych, Aikido to nie tylko trening na macie,
ale całe życie - ideologia.
Wszystkie rzeczy, które wykonujemy w życiu to Aikido, bo ono
mówi nam i uczy, jak doskonalić
każdą wykonywaną czynność.
Więc każda sytuacja, która nas
spotyka jest związana z Aikido.
Jeśli chodzi o Aikido, jako
sztukę samoobrony, to wolno ją
nam wykorzystywać tylko w
dwóch przypadkach- obrony własnej, albo słabszego. Pamiętajmy
jednak, że walka jest czymś złym,
gdzie zawsze jest ktoś poszkodowany. Walka powinna być ostatecznością, kiedy wszystkie inne
formy zawiodą.
Co może Pan powiedzieć młodym ludziom, żeby zainteresować ich swoją pasją?
Trener: Gdy czujesz,
że otaczający Cię świat jest pusty,
że czegoś Ci brakuje, a otoczenie
tego Ci nie daje, zajrzyj do dojo
(nie tylko mojego). Znajdziesz
tam poczucie braterstwa, zasady,
honor, przyjaźń. Znajdziesz tam
cel w samodoskonaleniu, będziesz mógł przyjemnie spędzić
czas z dala od komputerów, blokowisk czy osiedlowych ławek.
Będziesz mógł zgłębiać zasady
starego samurajskiego systemu
walki i kiedyś miejmy nadzieję,
powiesz, że była to jedna z najlepszych decyzji w Twoim życiu.
Dziękuję za rozmowę i życzę
wiele sukcesów.
Trener: Dziękuję.
wywiad przeprowadził
Kewin Bednarek (4b)
Krzyżówki
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 9
Rebus i krzyżówki przygotowali członkowie szkolnego kółka dziennikarskiego:
Jagoda Pazdej, Karolina Sydor, Agnieszka Pisanko, Kewin Bednarek, Dawid Hoim z klasy 4b oraz
Dawid Ziebura z 6b.
Str. 10
„U R W I S”
Męczygłówka
Dorysuj drugą połowę
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 11
Str. 12
„U R W I S”
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 13
Str. 14
„U R W I S”
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 15
Str. 16
„U R W I S”
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 17
Elemyntorz śląski
ABECADŁO
Abecadło roz z byfyja,
Sleciało na łeb, na szyja,
Bestoż sie fest potrzaskało
I sie cołkie pofyrlało.
A – ledwo stoi i sapie,
Ą – mo bolok na prawyj szłapie
B – sie coś z basami stało,
C – blank się wnerwiyło,
Bo Ć – kryski zazdrościyło,
Że sie aż D – fest zdziwiyło.
E i Ę – dolne łone wyleciały
I choby F – wyglądały.
G – już niy chce być tak gupie,
A H – ważne jak magi w zupie.
I – sie fest powykrzywiwiało
I się blank na J – podało.
K – mo prawo szłapa krziwo,
L – sie do Ł – niy łodzywo,
M – je choby klopsztanga złomano,
N i Ń – robią na grubie na noc,
O – sie kołoczym nafutrowało,
A Ó – coś na łeb sleciało,
P – na jedna szłapa kuśtyko
I bestoż R – chodzi z kryką,
S i Ś – z ryjmatyką dwa boroki,
Wygły sie choby hoki,
T – hut mo za fest srogi,
U – je jak pusty garniec ubogich,
W – jak colsztok sie zgiyło,
A z Y – by sie chyntnie szlojder
zrobiyło,
Zaś Z, Ż, Ź – są złe skuli tego,
Że niy mogą stoć za pirszego.
UWAGA!!!
Poszukujemy rzetelnego i odpowiedzialnego ucznia, który zechce poprowadzić dział gazetki
o nazwie ,,A po śląsku - po naszymu”.
W tym numerze URWIS-a materiał opracowała pani Iwona Szandurska-Bodzioch.
Zainteresowanych prosimy o kontakt z panią Wirginią Drabczyk.
Str. 18
„U R W I S”
Żarty:
- Jasiu, dlaczego znowu dostałeś jedynkę z historii? – pyta zdenerwowany tata
- Bo nie chciałem wyjść na skarżypytę.
- Jak to ?
- Bo Pani pytała, kto zabił Juliusza Cezara.
Tata przegląda zeszyty Jasia:
- Oj, nierówno te literki piszesz!
- To nie literki, tato, to nuty.
- Nie rozumiem, jak jeden człowiek mógł zrobić tyle błędów? – mówi pani, sprawdzając zadanie z polskiego.
- Wcale nie jeden, bo pomagali mi mama i tata.
Dzwoni student do profesora o trzeciej na ranem i pyta:
- Panie Profesorze, co Pan robi?
- Jak to co?! Śpię! – odpowiada zdenerwowany profesor
- Właśnie! A ja przez Pana muszę się uczyć!
Mądrości szkolne:
Mumia to żona faraona.
Król Waza, jak sama nazwa wskazuje, lubił zupę.
Serce zdrowego człowieka powinno bić od 70 do 75 minut.
Jacek wszedł na lód i zaczął pękać.
W co warto zagrać?
Słowem wstępu nowa
część Assasina przenosi nas w
inne miejsce i inny czas, co odbiega znacząco od fabuły innych
części, a mianowicie nie dostajemy słonecznych Włoch, a
deszczową Wielką Brytanię.
Zmienia się też główny bohater
ze starego Ezia na skocznego i
młodego Connora.
Na początku gry jesteś
głównym bohaterem gry - Desmondem Miles. Dojeżdżasz do
tajnego prastarego przejścia i
tam cała nasza ekipa rozkłada
Listopad/Grudzień, nr 2
waya - ojca Connora. Na początek uczymy się sterowania w
teatrze. Później płyniemy statkiem do Bostonu, gdzie wita nas
animusa - urządzenie które po-
Charles Lee. Lee zaprowadza
zwala przenieść się w umysły
nas do tawerny, gdzie poznaje-
naszych przodków. Od razu
my innych sojuszników i z nimi
wchodzimy do Animusa i prze-
zakładamy bractwo Templariu-
nosimy się w daleką przeszłość.
szy. Podczas jednego z wypa-
Naszym celem jest znalezienie
dów poznajemy matkę Connora,
klucza do bramy, który umożliwi
która nas oszukała, dlatego ją
nam powstrzymanie rozbłysków
zostawiliśmy. Po wprowadzeniu
słonecznych na Ziemi. Przenosi-
poznajemy już Connora, jako
my się w umysł Haythama Ken-
dziecko, które wychowuje się
Str. 19
w wiosce Indian. Mały Connor
bawi się w chowanego, kiedy nagle Lee napada na wioskę i ją
plądruje, zabierając matkę Connora. Connor przysiągł, że jeszcze się z Lee rozliczy. W następnych "wspomnieniach" jesteśmy nastoletnim Connorem i
wtedy odkrywamy nasze przeznaczenie - zostanie Assasynem. W następnych wspomnieniach już jesteśmy dorosłym
Connorem i odkrywamy poszczególne spiski Templariuszy,
rozwiązujemy zadania główne i
poboczne. Warto dodać, że Assassin opiera się głownie na
skradaniu i skakaniu. Wiele pobocznych misji będzie się opierało na zchwytaniu, albo szybkim dogonieniu kogoś. W połowie
gry otrzymujemy statek, który
można rozbudowywać na własny
sposób, a do tego gra oferuje
nam misje żeglarskie. W ważnych sekwencjach pozbywamy
się najważniejszych członków
Zakonu. Między sekwencjami
budzimy się w normalnym świecie i zbieramy elementy wielkiej
konstrukcji ratującej świat. Na
końcu poświęcamy się, żeby
uratować świat.
Ocena
Radosław Olesiński (6B)
Gra jest ogólnie bardzo
dobra i ma rozbudowaną grafikę, jednak posiada parę "baboli"
np. zmieniający się kolor włosów
na niektórych kartach graficznych itp. ...
Tryb Wieloosobowy
Warto też wspomnieć o Multiplayer, w którym otrzymujemy
bardzo rozbudowane mapy i
wiele postaci do wyboru. Zdobywamy doświadczenie, awansujemy na nowsze poziomy i mamy
radość z grania ze znajomymi.
Gra multiplayer polega na likwidacjach celów i kryciu się na
mapach.
Str. 20
„U R W I S”
Co w trawie piszczy...
Najmniejsze zwierzęta świata:
Sóweczka kaktusowa osiąga do 15 cm dł., mieszka w Ameryce północnej.
Myszka etruska wazy zaledwie 1,5 g.
Nietoperz – ryjkonos malutki – mieszka w Tajlandii. Waży zaledwie 2 g.,
jest wielkości małego palca u ręki.
Koliberek hawajski ma zaledwie 5 cm wielkości.
Największe zwierzę świata to:
Płetwal błękitny, ssak, który może mierzyć nawet do 26-30 metrów długości, waży 120 ton.
Potrafi dożyć do 80 lat.
Które zwierzę jest najstarsze na świecie?
Krokodyle, pamiętają czasy prehistoryczne. Nie zawsze żyły w wodzie, kiedy powstały 200 milionów
lat temu były zwierzętami typowo lądowymi. W Procesie ewolucji weszły do wody i tam najchętniej
pozostają. Krokodyle słodkowodne mogą przeżyć nawet 130 lat.
Skaczą i fruwają… Rekordy polskiej fauny.
Największy ssak
Masywny ssak jest największym ssakiem Polski. Jego waga wynosi 500 – 1000 kg,
a wysokość dochodzi do 2 m. Główna ostoja żubra jest Puszcza Białowieska.
Najmniejszy ssak
Ryjówka malutka mierzy zaledwie 4 – 6 cm, waży 3 – 7 g. Zwierzątko to zjada ponad trzy razy tyle,
ile waży. Jeżeli nie będzie jadła przez 5 godzin, umrze z głodu. Serce ryjówki bije aż 1000/minutę.
Największy drapieżnik
Niedźwiedź brunatny jest największym dziko żyjącym drapieżnikiem półkuli północnej. Wielki,
ważący prawie pół tony władca naszym lasów potrafi jednym uderzeniem łapy złamać kręgosłup sarnie.
Jest wszystkożercą. Naprawdę bardzo lubi miód i potrafi go wyczuć jego zapach z dużej odległości.
Doskonale pływa i jest świetnym wędrowcem, dlatego często zmienia swoje terytorium.
Największy ptak
Największym ptakiem zamieszkującym Polskę jest orzeł bielik – rozpiętość jego skrzydeł dochodzi
do 2,5 m. Obdarzony przez naturę potężnym dziobem bielik atakuje z powietrza i sieje spustoszenie
wśród ptactwa wodnego.
Najmniejszy ptak
Najmniejszym ptaszkiem jest mysikrólik. Waży zaledwie 5g i dorasta do 9cm. Mieszka w lasach
iglastych, gdzie wysoko na świerku lub jodle buduje swoje gniazdo.
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 21
Nurkujący śpiewak
Pluszcz to jedyny ptak śpiewający w Polsce, który potrafi nurkować. Ten niewielki ptaszek może
nurkować nawet na głębokość 1m . W płytszych potokach biega po dnie, poszukując larw owadów,
którymi się żywi.
Zapracowane koty
W warszawskim Pałacu Kultury i Nauki na etacie jest aż 18 kotów. Zajmują się łapaniem myszy w
całym budynku, otrzymując za to stosowne wynagrodzenie. Gdy nie ma prawdziwych myszy, koty
trenują na zabawkach na baterie, żeby nie wyjść z wprawy.
Na ścieżkach wiedzy
Złudzenia optyczne
Iluzja wazonu Rubina
Iluzja ta powstała w 1915 roku, a jej autorem jest duński psycholog Edgar Rubin.
Iluzja prezentuje jednocześnie dwa obrazy (kielich i twarze dwóch mężczyzn),
których interpretacja zależy tylko
od oglądającego.
Str. 22
„U R W I S”
Śpiewający balon
Czego potrzebujesz?
1 balonu,
1 monety kilkugroszowej.
Jak będziesz postępować?
Ostrożnie wsuń monetę do balonu rys.1. Uważaj na to, by nie uszkodzić gumowej skórki, gdyż
w przeciwnym wypadku balon nie będzie szczelny. Nadmuchaj go, a na koniec zwiąż na węzełek.
Teraz moneta uwięziona jest w balonie. Przegubem dłoni zacznij obracać balon w kółko, jakbyś
coś nim mieszał.
Co się dzieje?
Moneta początkowo ślizga się po balonie. Gdy obracasz go coraz szybciej w pewnym momencie
ustawia się ona na krawędzi i toczy się wzdłuż, stojąc na sztorc po wewnętrznej stronie balonu,
rys.2, bokiem, na orzełku lub ukośnie, w zależności od tego, jak poruszamy balonem, który zaczyna
przy tym śpiewać. Wydaje on z siebie wysoki dźwięk, którego wysokość zmienia się wraz z prędkością
monety. Im szybciej obraca się moneta, tym wyższy jest dźwięk.
Materiał zabrała i opracowała pani Iwona Szandurska-Bodzioch
Listopad/Grudzień, nr 2
Str. 23
Czy zastanawialiście się kiedyś, jak przyroda zmienia się wraz z nadejściem zimy?
Odpowiedź jest prosta!
Zmienia się długość dnia i nocy, zmienia się temperatura otoczenia itp. ...
Dlaczego zmienia się długość dnia i nocy?
Długość dnia i nocy jest zależna od ustawienia pozycji Ziemi i kąta padania promieni słonecznych.
Ziemia zmieniając ustawienie osi, zmienia długość padania promieni słonecznych.
Jak widać na powyższym obrazku, oś ziemska jest nachylona i w każdej porze roku zmienia
położenie względem Słońca.
Dlaczego zmienia się temperatura powietrz i pogoda?
Odpowiedź jest prosta! Temperatura powietrza jest zależna od nagrzania Ziemi przez Słońce.
Pogoda jest to zaś niestabilny stan atmosfery ziemskiej, który można określić, jako dynamiczny i
niepostrzeżony. Podczas zimy stan pogody jest uwarunkowany na małym oświetleniu globu i zimnej
temperaturze. Można zatem spodziewać się takich zjawisk, jak:
 opady śniegu - opad powstały na skutek zmrożenia mas powietrza i wody zawartych
w chmurach
 opady gradu - opad powstały na skutek dużego zmrożenia zawartości chmur.
Każdy z opadów wymienionych powyżej powstaje w wyższych warstwach atmosfery.
Dawid Ziebura (6b)
Str. 24
„U R W I S”
Cykl szkolnych opowiadań
MAĆKA SŁÓW KILKA
,,Grudniowa przygoda
Karolka”
Jak co roku przyszła zima. Dzieci nie mogą się już doczekać wizyty pewnego pana,
ponieważ przychodzi On tylko o
tej porze roku. Wszystkie warunki zostały spełnione: jest
zimno, pada śnieg, szybko robi
się ciemno. Świat wydaje się
taki magiczny. Czy wszyscy zasłużyli sobie na Jego wizytę?
Oto jest pytanie! Ale dlaczego
nie miałby przyjść do wszystkich? I tu zaczyna się nasza
opowieść….
Działo się to pewnego
bardzo zimnego grudniowego
dnia. Wszyscy ludzie biegali,
spieszyli się gdzieś. Nie wiadomo gdzie i dlaczego w takim pośpiechu. Świat pomału ogarniał
mrok. Telewizja podała w wiadomościach, że wojskowe radary
meldowały ciągle o niezidentyfikowanych, dziwnych obiektach
latających po niebie. - Czyżby
to była inwazja „OBCYCH”? –
Pytali wszyscy.
- Czy stoimy na progu rozwiązania największej zagadki ludzkości o tym, że nie jesteśmy sami
w kosmosie? – Pytali dziennikarze.
Tego wieczora mały Karolek wiercił się w łóżku, jak
oszalały. Mimo, że chciał, nie
potrafił zasnąć. Gdy w końcu
wokoło zrobiło się naprawdę
spokojnie, dostrzegł przez firankę jakieś dziwne światło. A
że był chłopcem bardzo ciekaListopad/Grudzień, nr 2
wym otaczającej go rzeczywistości, nie potrafił oprzeć się
pokusie, żeby zobaczyć, co to
jest. Cichutko wymknął się z
łóżka do okna tak, aby mama nic
nie usłyszała. Zobaczył na podjeździe domu rozświetlony pojazd. W nim siedział starszy
pan z długą, lśniącą, jak śnieg
brodą, a obok niego siedział renifer. Ale najdziwniejsze w tym
wszystkim jest to, że to nie były sanie. Była to duża, czerwona,
rozświetlona maszyna, trochę
przypominająca helikopter. Mały chłopczyk nie zastanawiając
się ani chwili dłużej założył
czapkę, kurtkę, buty i wybiegł
szybciutko na zewnątrz. Drzwi
pojazdu były otwarte. Karolek z
dużym zainteresowaniem i małym lękiem wszedł niezauważony
do środka. Ujrzał niesamowite
wnętrze. Nagle drzwi się zamknęły. Maszyna bezszelestnie
uniosła się do góry. Nie mógł
uwierzyć własnym oczom - pilotem był renifer! Po chwili znów
wylądowali na podwórku innego
domu. Karol wychylając się zza
ogromnych pudełek czekolad
dostrzegł, jak starszy pan próbuje usilnie, ale bezskutecznie
wcisnąć się z wielkim worem do
wąskiego komina. Jak zwykle nie
zastanawiając się nad konsekwencjami wystrzelił, jak rakieta z głośnym pytaniem :
- Mogę panu pomóc? Mogę pomóc... Ja na pewno się zmieszczę!!!
Starszy pan podskoczył
zaskoczony i zsunął się po dachu
do wielkiej zaspy śniegu. Chłopiec natychmiast podał rękę
staruszkowi, wyciągając go ze
śniegu.
- HO, ho ho ho ! A co ty tu robisz młodzieńcze, hmmm?! – zapytał.
- Pomóc panu??? .... - Nieśmiało
odpowiedział drżącym głosem.
- Ach to tak? Więc dobrze.
Pomocna dłoń ZAWSZE się
przyda – Odpowiedział.
Karol z trudem podniósł ciężki
wór i wśliznął się przez uchylone okno domu. Przy kominku
stała ogromna choinka, więc
chłopczyk na paluszkach ułożył
wokół niej prezenty. Nagle usłyszał za plecami głośny i przeraźliwy dźwięk :
- Miaaaaaaaaaaauuuuuuuuuu !!!!!!
Karol doskonale znał skądś ten
dźwięk… Odwrócił się pomału do
tyłu i zobaczył nastroszonego,
zaczajonego kota w pełnej gotowości do ataku. W tej samej
chwili, unikając pazurów i nieuniknionego ataku, szybko, niczym gepard wyskoczył przez
okno wprost na grzbiet renifera.
- Noooo, zdążyłeś w ostatniej
chwili chłopie! – Powiedział rozbawiony renifer.
Rozświetlona maszyna, wraz ze
swymi pasażerami, znów uniosła
się wysoko.
- Byłeś bardzo odważny chłopcze – Odezwał się pogodnym
tonem starszy pan.
- Dziękuję! - odpowiedział z
rumieńcem na twarzy Karolek,
zerkając w stronę szyby.
W tej samej chwili zobaczył
jeszcze więcej czerwonych latających maszyn. Staruszek
dostrzegając zdziwienie i
Str. 25
smutek w oczach dziecka zapytał :
- Widzę, że jesteś zaskoczony.
Czy coś Cię trapi, mój chłopcze?
- Skoro masz tylu pomocników,
to dlaczego nie każdy dostaje
od Ciebie prezent?
- Hmmmm, jak Ci to powidzieć…
Odpowiem pytaniem na Twoje
pytanie. Czy myślisz, że każdy
był w tym roku grzeczny?
- Wstajemy! Wstajemy moje
kochane dzieci.!Już koniec leżakowania!
W tej samej chwili chłopiec usłyszał z oddali bardzo
wyraźne wołanie swojej wychowawczyni.
- Zapraszam wszystkie dzieci
na pyszny podwieczorek. – Kontynuowała pani.
Karol rozejrzał się dookoła, nie wierząc własnym
oczom.
Od tego dnia mały Karolek był już zawsze grzeczny.
Już nigdy więcej nie podstawił
nogi przechodzącemu obok Jasiowi, nie pociągnął za warkocz
Justysi i nie popychał słabszego
Grzesia. Zawsze tego samego
grudniowego, zimnego wieczora
spoglądał radośnie w niebo.
MAĆKA SŁÓW KILKA O …
dziestej szóstej. Przeczytałem
każdą zapisaną kartkę. Ciekawość była silniejsza od rozumu.
Poznałem wszystkie tajemnice
właściciela zeszytu. Okazało się,
że to nie zeszyt, ale pamiętnik.
I nawet wiem czyj. Poznałem po
charakterze pisma i oczywiście
po kilku faktach, które i ja znałem – lecz oczywiście z innej
strony. To pamiętnik Jurka.
No, wiesz pamiętniku, o którym
Jurku mówię! O tym z czwartej
,,b".
Wiem, że dużo pomaga
mamie, chodzi po ziemniaki do
Lidla, że w przedszkolu poczuł
gorzki smak całusa i jeszcze
wiele innych rzeczy. Wiem co
ukrywa…
Wiem, wiem, że źle zrobiłem,
choć nie celowo. Jednak nie
chciałbym, żeby ktoś
nawet
przez przypadek przeczytał to,
co ja piszę na kartkach mojego
pamiętnika.
Już wiem! Postąpię, jak
należy. Jutro pójdę do Jurka,
oddam jego pamiętnik i opowiem, jak to się stało. Oczywiście przeproszę kolegę za
wszystko.
Jedno jest pewne nigdy nikomu nie zdradzę
tajemnic Jurka, bo każdy ma
prawo do prywatności, w którą
nikt nie ma prawa ingerować.
włączyła nocną lampkę. Skuliła
się na łóżku i cicho szeptała coś
niezrozumiałego... Dziewczyna
wstała powoli, otrząsając się z
sennego szoku. Nie był on
straszny, ale raczej niepokojący. Uniosła się z nadzwyczajną
lekkością z łóżka i stanęła w pełnej okazałości na środku pokoju,
z szeroko rozwartymi powieka-
mi. Długie włosy sięgały pośladków i plątały się na jej ramionach, zahaczając o uszy podobne do elfich. W ciemności nikt
nie dostrzeże, nawet zegarmistrzowie, włosów Blanche, gdyż
są tak ciemne, jak noc najczarniejsza. Ma szczupłą sylwetkę i
jest niewysoka, choć włosy i postura dodają jej sylwetce kilka
„ Znalezionym pamiętniku ”
Mój drogi pamiętniku.
Dziś zrobiłem rzecz, która nigdy nie powinna była się wydarzyć. Ale trudno... Stało się.
Zajrzałem do pamiętnika pewnego chłopca. Nie wiem, co z
tym faktem mam zrobić. Na
przerwie w szkole znalazłem
zeszyt. Chciałem zobaczyć, kto
jest jego właścicielem. Nie był
jednak podpisany, więc zacząłem go przeglądać. Tak trochę
tylko... Zobaczyłem najpierw
pierwszą stronę, potem drugą,
trzecią, piątą i tak aż do dwu-
Zima
Blanche poderwała się
z łóżka, ciężko dysząc. Była mokra od zimnego potu, a serce
waliło jej tak, jakby miało zaraz
wyskoczyć z piersi. Kręciła głową i nerwowo rozglądała się po
ciemnym pokoju. Obróciła się i
Str. 26
Maciej Nogieć (6b)
Maciej Nogieć (6b)
„U R W I S”
centymetrów. Cera jej, jak
śnieg bialuteńki prosto z nieba.
A oczy! Oczy kocie, piękne i mądre, skrywające zieleń traw i
żółć złota. Osoby baczniej przyglądające się oczom tej pięknej
dziewczyny miewały przebłyski
nadziei i zdobywały wiedzę o
tajemniczych sprawach. Bowiem
w oczach jej głębokich, jak
studnie mieszkają najskrytsze
tajemnice ludzkości. Starsze
panie, uważają ją za Zmorę
Nocną. Jest taka piękna, że musi się ukrywać, żeby jej kto za
żonę nie pojął. Nonter jest miastem legendą i mrokiem okrytym, uznawanym za opętane
miejsce - siedliko demonów.
Dziewczyna spojrzała na tarczę
zegara,
wskazującą
3:30.
Godzina duchów. Ta, jasne! Jakoś żadnego nie widzę. - Mruknęła pod nosem i westchnęła.
Wzięła latarkę z zagraconego
biurka i powoli wyszła na korytarz. Było ciemno, bardzo ciemno. Blanche włączyła dużym
przyciskiem latarkę i oświetliła
kąty, chcąc się upewnić, że
młodszy brat nie chce jej nastraszyć. Nie bała się duchów,
ale potrzebowała przewodnika
po ciemnych zakamarkach domu.
Nigdy nie ufała domom z pokojami zamkniętymi na cztery
spusty. Za dużo horrorów przez
jej oczy przeleciało. Przemieszczała się cicho po skrzypiącej
podłodze, ostrożnie stawiając
kroki i przeskakiwała delikatnie,
co niektóre deski, na które nie
warto wchodzić w nocy, jeśli
domownicy śpią. Doszła do schodów i świecąc przed sobie schodziła na dół. Długie nogi pozwalały nawet na pokonanie trzech
Listopad/Grudzień, nr 2
przeszkód, ale wolała nie ryzykować. Gdy zeszła na parter,
schowała głowę w ramiona i potruchtała
do
najbliższego
włącznika światła. Bała się obrazów wiszących w holu. Nienawidziła tych oczu swoich dziadków, patrzących na nią zza płótna. Wreszcie wyczuła pod delikatnymi palcami dwa skrzydełka
pozwalające na włączenie pięknego wynalazku, jakim jest
światło. Nacisnęła i usłyszała
charakterystyczny, cichy szum
ledwo co działającej żarówki.
Odsłoniła twarz, narażając oczy
na walkę z rażącym światłem.
Jednak szybko poczuła się bezpieczniej, więc wkroczyła żywym krokiem do kuchni, gdzie
panował półmrok. Tu postanowiła
nie włączać światła, gdyż blask
żarówki z holu dochodził do
kuchni. Wskoczyła na blat i sięgnęła po szklankę, stojącą w wysokiej szafce. Zeskoczyła cicho
z blatu i otworzyła lodówkę.
Wyjęła z niej karton mleka i
wlała jego zawartość do szklanki, zostawiając kilka kropelek,
żeby następna osoba musiała
wyrzuciła karton. Zawsze tak
robiła. Włożyła z powrotem napój do lodówki i zamknęła ją nogą. Chwyciła w niedużą dłoń
szklankę i pijąc zimny napój,
przeszła do salonu, skąd przez
okno tarasowe obserwowała
swoje podwórko. Ciemność i
mrok, jakie otaczały ogród, fascynowały Blanche tak, jak badacza jaskiń grota wielkiego i
bogatego gada, jakim jest smok.
A do tego ten tajemniczy skraw
ziemi, osnuty był zimową powłoką, którą tak bardzo kochała
mieszkanka Nonter, córka bo-
gatych ludzi.
Dziewczyna sączyła powoli zimne mleko i bacznie obserwowała tańczące na wietrze
białe kryształki śniegu. Porywisty wiatr ciągnął je do dzikiego
tańca, do tanga z zimnymi
kryształkami. Widok tego cudownego zjawiska, przyprawiał
Blanche o uśmiech, co często
się jej nie zdarzało. Poczuła
przeszywający ból w policzkach,
które były nieprzyzwyczajone
do szczerego uśmiechu i natychmiastowo powrócił jej melancholijny wyraz twarzy, z którym żyła na co dzień. Wpatrując
się w piękno tańca śniegu z liśćmi, nie zauważyła, że w środku
wiru, z którego składał się taniec zaczęło coś migotać. Nie
było to jednak zwykłe migotanie
latarki. Wydawało się, że to migotanie gwiazd. Tak tysiąc
gwiazd! Z tych srebrnych punkcików na niebie zaczął się formować logiczny kształt. Tors,
łapki, ogonek i łebek sklejały się
w spoistą całość. Ale Blanche
nie mogła zobaczyć tego cudnego zjawiska, bo była zajęta
wpatrywaniem się w inny taniec.
Nagle, wszystkie płatki śniegu
bez zapowiedzi opadły, a czarnowłosa dziewczyna, zrażona
machnęła ręką i zapragnęła jak
najszybciej wrócić do łóżka.
Nim się jednak odwróciła, aby
odnieść szklankę, coś przeleciało jej przed oczami. Skierowała
z wolna głowę w stronę szyby
tarasowej i zaczęła przyglądać
się zachwycającemu zjawisku.
Gdy tylko z łba wyrosły dwa,
odstające punkty - uszy, dopadła okna i przycisnęła twarz do
szyby. Kształt okazał się
Str. 27
postacią. Jednak anatomia tego
zwierzęcia mocno się zmutowała,
bo kto widział
kiedykolwiek
Podstawowy
adres służbowy
kota
z rogami
2.
wiersz
adresu kozła?
3. wierszBlanche,
adresu jako że to isto4.
wiersz
adresu
ta roztrzepana,
zdecydowanie
odbiegająca od wszelkich norm,
Tel.: 555 55 55
zauważyła,
Faks: 555 55 że
55 nic nie widzi
przez [email protected]
parujące szyby... Cofnęła
E-mail:
się parę kroków i ujrzawszy ten
obraz - o dziwo - nie zemdlała!
Była sceptycznie nastawiona do
wszelakich zjawisk niezwykłych
(lub określanych przez Blanche
!
mianem ,,wytworów
wyobraźni
w sieci Web
Jesteśmy
Japończyków”).
Prychnęła i
example.com
mruknęła pod nosem, że nie
wierzy własnym oczom!
Wróciła do kuchni i odłożyła szklankę. Można byłoby
sądzić, że wślizgnęła się bezszelestnie do pokoju, gdy nagle
pojawiła się ponownie w salonie
Szkoła Podst awowa
Nr 6
Dewiza firmy.
Organizacja
z kocem narzuconym na ramiona. Z trudem otworzyła tarasowe drzwi, a gdy tylko to zrobiła,
nie minęły dwie sekundy, a cała
była w śniegu. To jej nie przeszkadzało, gdyż urodziła się w
najzimniejszą zimę w Nonter,
w dodatku w szpitalu bez
ogrzewania. Chłód wdarł się do
środka, a wiatr wył, zrzuciwszy
obraz z kominka. Dziewczyna
wyskoczyła szybko na dwór.
Zimny śnieg przykleił się do jej
stóp. Cało dziewczyny było
zmarznięte niczym trup, ale ona
sama przenikliwego chłodu nie
odczuwała. Ciągnęła za sobą zielony, puchowy koc i odważnie
kroczyła w stronę gwieździstego kota (albo kozła).
Zwierzę było odwrócone
od niej i zachowywało się tak,
jakby czegoś szukało. Ruszało
noskiem, jak królik. Blanche
nabrała śniegu w dłonie i nadała
kształt śniegowemu pociskowi.
Zamachnęła się i wycelowała
prosto w kota. Zadbała o to,
żeby śnieżka nie była zbyt
twarda, aby nie uczyniła krzywdy kotu, jeśli w ogóle istniał.
Świecący kot dostał śniegiem
prosto w łebek. Odwrócił się
gwałtownie i spojrzał na Blanche
swoimi księżycowymi, wielkimi
oczyma. Ta, widząc ich blask,
upadła na ziemię i osłaniając się
rękoma krzyknęła:
- Czymże jesteś? Demonem,
duchem, zjawą zmorą czy
wytworem mojej chorej
wyobraźni? I dlaczegoż to
pojawiłeś się właśnie w moim
ogrodzie?
Emilia Rutkowska (5b)
Wymarzona Rocznica Ślubu
Wymarzona rocznica ślubu
Pewnego dnia Kasia i jej młodsza siostra Ania wstały wcześniej, aby przygotować rodzicom niespodziankę. Ania przygotowała śniadanie ,a Kasia
przyszykowała prezent. I po
chwili dziewczynki zaniosły im
posiłek do łóżka, a po chwili obdarowały ich prezentem. Rodzice byli zachwyceni! Kasia powiedziała, że to nie koniec niespodzianek w dniu dzisiejszym.
O godzinie 10:00 mama
poszła do kosmetyczki, a tata
na siłownię. Po powrocie poszli
na romantyczny spacer, a
dziewczynki w tym czasie szy-
kowały obiad we włoskim stylu.
Było to spaghetti. Kiedy rodzice
wrócili ze spaceru, spostrzegli,
że stół jest pięknie nakryty, a
na talerzach widnieje fantazyjnie poukładany makaron, a na
nim sos posypany serem i dwa
listki pietruszki na samej górze.
O godzinie 14:00 dziewczynki zagrały z rodzicami w
gry planszowe. Około godziny
17:00 zaprosiły na romantyczny
seans filmowy. Po obejrzeniu
filmu cała rodzina zjadła kolację
przy świecach. Następnego dnia
rodzice powiedzieli, że to była
najpiękniejsza rocznica ślubu,
jaką kiedykolwiek mieli.
A czy Ty zaskakujesz
swoich najbliższych pamięcią
o nich, ciepłym słowem,
pomocną dłonią, życzliwością
lub dobrym uczynkiem?
Zbliżają się święta, czas
wyjątkowy dla nas wszystkich,
więc warto pomyśleć o innych
i spełnić dobry uczynek,
częściej niż… raz w roku.
Maja Brych (6b)

Podobne dokumenty

Wrzesień/Październik 2013

Wrzesień/Październik 2013 Koordynator Działań : Kewin Bednarek 4b Opiekun kółka dziennikarskiego i składu redakcyjnego : Wirginia Drabczyk

Bardziej szczegółowo