listopad - grudzień 2013 - Szkoła Podstawowa nr 6 w Pyskowicach
Transkrypt
listopad - grudzień 2013 - Szkoła Podstawowa nr 6 w Pyskowicach
„U R W I S” „U R W I S” Zespół redakcyjny „URWISA” To osoby, które stworzyły ten numer gazetki. Zamieszczone w tym numerze teksty i działy to tylko część pomysłów. Następne pojawią się w kolejnych numerach gazetki. Czekamy również na pomysły naTen artykuł może składać szych czytelników. się z 75-125 wyrazów. W skład pierwszego Nagłówek jest bardzo ważzespołu zajmującego ną częścią biuletynu się redakcją i powinien być starannie „URWISA” wchodzą dobrany, aby dobrze oddanastępujące osoby: wać treść artykułu i przykuwać uwagę czytelAgnieszka Pisanko (4b), nika. Zastanów się nad na- Karolina Sydor (4b), Jagoda Pazdej (4b), Emilia Rutkowska (5b), Radek Olesiński (6b), Maciek Nogieć (6b), Maja Brych (6b), Dawid Ziebura (6b), Oliwia Lach (4a), Kewin Bednarek (4b), pan Błażej Kupski (fotografie) oraz ksiądz Joachim Koza (katecheta), Iwona SzandurskaBodzioch (logopeda). W tym numerze: Szkolne aktualności: Święto Odzyskania Niepodległości, Polska dla Wszystkich, Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych, strony: Uśmiechnięty Święty 6-7 Szkolna wywiad’ówka 8-9 Krzyżówki i rebusy 9-10 Męczygłówka 11-17 Śląski elementarz 18 W co warto zagrać? 19-20 W co trawie piszczy? 21-24 Przygody Karolka 25-26 O znalezionym 26 Zimowe opowiadanie 26-28 Rocznica ślubu 28 2-4 Szkoła Podstawowa Nr 6 44-120 Pyskowice ul. Wyzwolenia 4 tel. (32) 233 23 17 www.sp6pyskowice.pl W tym numerze: Listopad/Grudzień, nr 2 rok szkolny: 2013/20142 Artykuł w środku Skład redakcyjny: Redaktor Artykuł wNaczelny środku — 2 Dawid Ziebura (6b) Zastępca —2 Artykuł wRedaktora środku Kewin Bednarek (4b) Koordynatorzy Działań — Artykuł w środku 3 Karolina Sydor (4b), Agnieszka Pisanko (4b), Artykuł w środku 4 Jagoda Pazdej (4b) Opiekun kółka Artykuł w środkui 5 dziennikarskiego składu redakcyjnego — Wirginia Artykuł Drabczyk w środku 6 Szkolne aktualności Święto Odzyskania Niepodległości Dnia 15 listopada 2013 roku o godzinie 12.30 w sali gimnastycznej odbyła się akademia z okazji 95 rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na początku uroczystości uczniowie klas piątych i szóstych recytowali wiersze o tematyce patriotycznej, odgrywali scenki historyczne, a nasza szkolna, utalentowana śpiewaczka - Oliwia z klasy IV a zaśpiewała utwór pt. ,,Taki kraj". Następnie klasa III b zaprezentowała publiczności narodowe pol- skie tańce, takie jak: Polonez, Kujawiak, Krakowiak oraz Trojak. Ten pokaz folklorystyczny odbył się w oryginalnych strojach ludowych, pod kierunkiem pani Doroty Sygidus. Oprawą graficzną zajęli się pani Joanna Skurzok oraz pan Mirosław Goliszewski. Podkład muzyczny przygotowała pani Alicja Styblińska. Za organizację i scenariusz całej uroczystości odpowiedzialna była pani Danuta Mostowska. Akademię zakończyła przemowa pani Dyrektor, która nie umiała ukryć podziwu . Uroczystość była dobrze zorganizowana, o czym świadczyło duże skupienie publiczności. Mocną stroną całej akademii był występ Oliwii - uczennicy klasy IV a i chórku, któremu przodowała pierwszoklasistka Patrycja. Myślimy, że w przyszłym roku obchody tego święta będą jeszcze bardziej okazałe. Mam nadzieję, że spotka naszą klasę zaszczyt wzięcia w nich udziału. Agnieszka Pisanko, Jagoda Pazdej, Karolina Sydor (4b) Polska dla Wszystkich Nasza szkoła - po raz drugi z rzędu - zdobyła wyróżnienie w konkursie Ministra Spraw Zagranicznych "Polska dla wszystkich! Przypomnijmy, że podczas historycznego happeningu, który odbył się 17 października br. w parku przy Pl. Piłsudskiego promowano wielokulturowość oraz szacunek wobec innych. Str. 2 Przeszłość Pyskowic okazała się znakomitym pretekstem do promocji tolerancji. Prace wykonane przez artystkę-malarkę Zdzisławę Walczyk, przedstawiające portrety siedmiu postaci z historii miasta wraz z życiorysami, ustawiono na sztalugach w pyskowickim parku. Dodatkowo dla uczniów zorganizowano historyczną grę patrolową. - Zdobyliśmy uznanie w Mini- sterstwie Spraw Zagranicznych. Zauważono nas spośród wielu innych projektów. Znaleźliśmy się w prestiżowym gronie 12. najlepszych placówek biorących udział w tej arcyciekawej inicjatywie - mówi Błażej Kupski, koordynator akcji "Polska dla wszystkich" w SP nr 6. „U R W I S” Drugi start w imprezie - drugie wyróżnienie! SP nr 6 to szkoła tolerancyjna! Pyskowicki mały park na kilka godzin zamienił sie na 'Park Sławnych Pyskowiczan' Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych Co roku, w dniu 3 grudnia, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Osób Niepełnosprawnych. Z tej okazji w Szkole Podstawowej nr 6 gościliśmy Mateusza Kabałę, reprezentanta Polski w AMP futbolu. Mateusz ma 28 lat. Przed pięcioma laty uległ poważnemu wypadkowi komunikacyjnemu. Stracił lewą nogę. Jego świat legł w gruzach. Jednak pomimo swojej niepełnosprawności nie poddał się. Pozostał wierny swojej ukochanej dyscyplinie sportowej - piłce nożnej. Obecnie jest liderem reprezentacji Polski w AMP futbolu (odmiana pił- ki nożnej dla osób po amputacji kończyn). Mateusz Kabała podczas spotkania z uczniami SP nr 6 przybliżył obowiązujące zasady w AMP futbolu. Potem nadszedł czas na dociekliwe pytania dzieci i pokaz umiejętności piłkarskich. Wszyscy z ogromnym podziwem patrzyli na jego sztuczki z piłką. - Ponadto, aby wczuć się w jego sytuację, uczniowie sami próbowali swoich sił, poruszając się o kulach i kopiąc piłkę jednocześnie - opowiada Barbara Ksoll, która odpowiadała za przebieg tego niezwykłego dnia w SP nr 6. - Postawa akceptacji i otwartości na odmienność powinna być rozwijana już od najmłodszych lat. Dzieci potrzebują odpowiedniej wiedzy, aby móc daną niepełnosprawność zrozumieć, a jeszcze bardziej potrzebują bezpośredniego kontaktu z osobami niepełnosprawnymi. W ten sposób eliminujemy wzajemny lęk, uprzedzenia i wszelkie bariery kończy Ksoll. Imprezę przygotowała pani Barbara Ksoll, której pomógł pan Błażej Kupski. W piłkę nożna można grać nawet bez nogi. Uczniowie pokochali skromnego piłkarza. Listopad/Grudzień, nr 2 Tolerancja i integracja to ważne hasła. Str. 3 Ping-pong Ping-pong inaczej tenis stołowy. Gra narodziła się w Anglii w XIX w, a na dobre jej rozkwit nastąpił w poprzednim stuleciu. Dziś cieszy się powodzeniem na całym świecie. Także u nas w SP nr 6 w Pyskowicach ping-pong ma grono swoich wielbicieli. Świadczą o tym wyniki Międzyszkolnego Turnieju Tenisa Stołowego o Puchar Burmistrza. Szczególnie pięknie dla naszej szkoły wyglądała klasyfikacja szkół. SP nr 6 - zdobywając 99 punktów - wygrała tę rywalizację! Na drugim miejscu była SP nr 4 (61), a na trzecim SP nr 5 (44). Nasi uczniowie zdobyli również medale w kategorii indywidualnej. Brązowy krążek zawisnął na szyi Martyny Kałuski i Jakuba Stowskiego (oboje VIb). Kuba Stowski - po lewej stronie stołu - rywalizację zakończył na medalowym 3. miejscu. W sędziowaniu Turnieju pomagali członkowie UKS Feniks Pyskowice. Oto wyniki: dziewczyny: I Julia Lewandowska (SP nr 4) II Klaudia Kata (SP nr 4) III Martyna Kałuska (SP nr 6) chłopcy: I Paweł Wiża (SP nr 4) II Marcel Danisz (SP nr 5) III Jakub Stowski (SP nr 6) Ping-pong to popularna dyscyplina sportowa. Bal Wszystkich Świętych W dniu 31.10.2013 roku w Szkole Podstawowej nr 6 w Pyskowicach odbył się Bal Świętych. W imprezie uczestniczyło ok. 60 uczniów naszej szkoły. Muzyką zajmował się DJ Franio, który puszczał najnowsze hity. Uczniowie poprzebierali się za Świętych, wśród nich gościliśmy św. Barbarę, św. Józefa, św. Mikołaja i wielu, wielu innych. Jury, którymi byli uczniowie, wybrali najlepiej przebranego nauczyciela. Zwyciężczynią została pani Jadwiga Górak. Zabawa, choć trwałą krótko, upłynęła DJ Franio, sprawca całego zamieszania. Św. Jadwiga i św. Barbara ze swoimi uczniami… Str. 4 w milej i wesołej atmosferze. Do zobaczenia za rok!!! Oliwia Lach kl. (4a) „U R W I S” Mikołaj istnieje naprawdę!!! Każde grzeczne dziecko wie, że 6. grudnia przychodzi św. Mikołaj. A że w naszej szkole są tylko sami ułożeni, mili i uśmiechnięci uczniowie, to dobrotliwy staruszek odwiedził SP nr 6. I co najważniejsze - rozdawał prezenty! W tym roku szkolnym za imprezę mikołajkową odpowiadał ks. Joachim Koza i Anna Wojtun. Postanowili nieco zmienić formułę odwiedzin świętego. - Obraz św. Mikołaja, który kreują media to wizerunek dużego krasnala z brodą i czerwonym strojem. A przecież to niezgodne z prawdą historyczną! Bo Mikołaj to święty kościołów katolickiego i prawosławnego, biskup miasta Miry, który żył w średniowieczu. Zasłynął jako cudotwórca, ratując żeglarzy i miasto od głodu. Odwagą i sprawiedliwością wykazał się ratując od śmierci niesłusznie skazanych urzędników cesarskich, a ubogim podrzucał potajemnie podarunki - opowiada ks. Koza - Tak więc prezenty powinien rozdawać biskup - w mitrze i pastorałem - a nie wyrośnięty krasnoludek - dodaje katechetka Anna Wojtun. Dlatego progi SP nr 6 odwiedził św. Mikołaj, biskup Miry. źródło: www.sp6pyskowice.pl Święty lubi rozdawać prezenty... W naszej szkole są same grzeczne dzieci... Zresztą to widać... Najprawdziwszy św. Mikołaj, biskup Miry. Mikołajkowy nastrój panował wszem i wobec... Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 5 Uśmiechnięty Święty, czyli o przyjaciołach z nieba, na których zawsze możemy liczyć! Redaguje: ks. Joachim Koza Każdy może być dobry! Żył na ziemi dobry święty, nocą roznosił prezenty, delikatnie, cichuteńko – składał dary pod okienko. źródło: http://www.mikolaja.pl/ Ta prosta zagadka nie pozostawia wątpliwości, że chodzi o świętego Mikołaja, biskupa. Dzięki dobrym uczynkom, jakie czynił za życia, zasłużył na to, abyśmy nazwali go świętym. Legendy głoszą, ze w młodym wieku, po śmierci rodziców, rozdał majątek ubogim. Przez pewien czas był więziony za swoją wiarę. Na początku IV wieku został wybrany biskupem miasta Mira, w którym się wychowywał. Pomagał ludziom w potrzebie. Według jednej z legend Mikołaj, aby pomóc jednemu ze swoich wiernych, ojcu trzech córek, podrzucił nocą przez okno woreczek złotych monet. Gdy obdarowany odkrył, kto jest dobroczyńcą, chciał się odwdzięczyć. Mikołaj poprosił go, aby nikomu o tym nie wspominał. Był bardzo dobry dla dzieci i dorosłych. Został przyjacielem biednych i opiekunem nieszczęśliwych. Czcimy go jako patrona dzieci, rybaków i więźniów. Mikołaj, to święty, który uczy nas, jak być dobrym i zawsze dzielić się z potrzebującymi. W ostatnim odcinku pisałem Wam, o tym kim jest święty. Wiemy także, ze święci wstawiają się za nami do Boga i upraszają nam potrzebne łaski. Również świętego Mikołaja możemy prosić o pomoc. Każdy może być dobry, tak jak święty Mikołaj. Pomyślmy, co możemy zrobić w domu i w szkole dobrego. Swoimi dobrymi uczynkami sprawimy rodzicom i nauczycielom ogromną radość. Takie postępowanie ucieszy ich bardziej niż paczka od świętego Mikołaja. A najważniejsze jest to, że dobro możemy czynić przez cały rok, nie tylko w dzień świętego Mikołaja. Na koniec… Str. 6 „U R W I S” PILNY LIST DO ŚWIĘTEGO MIKOŁAJA Zbliżały się święta. Święty Mikołaj siedział i czytał listy, które mu dzieci przysyłały. Starego biskupa, przez wszystkich w niebie kochanego, otoczyły aniołki. Otwierały mu listy i porządkowały. Czasem święty staruszek nie mógł sobie poradzić z kulasami nabazgranymi przez jakiegoś dzieciaka, który dopiero zaczynał poznawać ciężką i trudną sztukę pisania. Wtedy aniołki brały na jego prośbę taki list w swoje delikatne ręce i odczytywały go świętemu na głos. - Co on tam napisał? - zapytywał z troską święty. - Weź to i popatrz, bo nie mogę odczytać tych bazgrołów. Aniołek wziął kolejny list i odczytywał niezgrabnie napisane literki. - "Proszę Cię, święty Mikołaju, żebyś mi przyniósł kolej". - Aha, kolej. A dalej co? - "Taki pociąg, żebym się zmieścił w nim i ja, i mój piesek Ciapek i mój kocik Łapek". - Ho, ho, ho. I co jeszcze. Aniołek czytał dalej: - "Żeby były długie szyny. Bo chcę objechać swoim pociągiem dookoła świat". (…) Następny list był łatwy, bo wykaligrafowany bardzo wyraźnie. Święty Mikołaj czytał sobie sam: - "Jeszcze nigdy nie miałem misia pandy, a mój miś już się zestarzał, jedno ucho ma naderwane, a właściwie dwa, i już ma tylko jedno oko, bo drugie gdzieś się zgubiło. A mnie się najlepiej zasypia z misiem". Ale następny list był znowu trudny do odczytania. Święty Mikołaj podał aniołkowi pomarszczoną kartkę papieru. - Może list wpadł do wody. - Albo był pisany podczas deszczu -powiedział drugi anioł, zaglądając pierwszemu aniołkowi przez ramię. - Czytaj, czytaj. Szkoda czasu. Tyle jeszcze listów do odczytania - powiedział święty Mikołaj niecierpliwie, wskazując na ledwie napoczęty kosz z listami. - A wciąż nowe przychodzą. - "Święty Mikołaju"- zaczął anioł powoli sylabizując. - To już wiemy, dalej, dalej -poganiał go niecierpliwie święty Mikołaj. - "Nie proszę Cię o żadne zabawki"… - Czy to jeden z takich, który ma dobry apetyt? - … "ani nie proszę Cię o żadne łakocie"… - Co on tam wymyślił? - "Proszę cię tylko o jedno". - No co tam? - "Uzdrów mamę". Zrobiło się cicho w tym rozświergotanym towarzystwie. Zamilkł i anioł odczytujący list, zaskoczony sam tym, co przeczytał. Po chwili milczenia święty Mikołaj spytał cicho: - To już wszystko co tam napisane? - Jeszcze nie. - Czytaj dalej. - "Moja mama jest ciężko chora od dawna i żadne lekarstwa nie pomagają. Lekarz powiedział: Już tylko Bóg może ją uratować". Znowu zapadła cisza. Tym razem łzy uniemożliwiły aniołkowi dalsze czytanie. - To już wszystko? - Nie - odpowiedział aniołek przez ściśnięte gardło. - "Pomyślałem sobie - czytał dalej aniołek tłumiąc łkanie że do Pana Boga niełatwo się dostać, bo przecież tylu ludzi wciąż go o coś prosi, wobec tego piszę do Ciebie, abyś Ty wstawił się za moją mamą do Pana Boga". Święty Mikołaj może by już się zerwał, ale poczuł, że nie jest w stanie się ruszyć z fotela. Powiedział więc do aniołka: - Pokaż mi to dziecko. Aniołek spojrzał na adres, rozglądnął się po Ziemi. Odsunął obłoczek, który mu przeszkadzał, i powiedział: - To tam - wskazując ręką. Święty Mikołaj zmrużył oczy i popatrzył pilnie, choć to mu już nie było potrzebne. Zobaczył chłopca w szpitalu przy łóżku matki. - To znaczy, że mama żyje. Podniósł się żwawo z fotela. - Ja tu zaraz przyjdę. - A gdzie idziesz, święty Mikołaju? - Jak to gdzie?- zdziwił się święty. - Do Pana Boga, żeby Go poprosić o zdrowie matki. (opowiadanie w: ks. M. Maliński, „Bajki nie tylko dla dzieci”, Wrocław 1997, s. 224) Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 7 Szkolna wywiad’ówka Wywiad z Michałem Wachowiczem — Instruktorem Shun Puu Kan Skąd się wzięło Pana zainteresowanie Aikido i kiedy zaczęła się Pana przygoda z tym sportem? Trener: Zainteresowałem się Aikido, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem, nie było internetu, specjalistycznych pism i wszechobecnej reklamy. Świat był inny, jedynym źródłem informacji na temat sztuk czy sportów walk były filmy. Początek lat 90tych to czas Jackie Chana, Chucka Norrisa, Jaen-Cloude Van Damme i trochę starszych filmów z Brucem Lee na czele. To z nich czerpałem pierwsze informacje i inspiracje. W Polsce w tym czasie tak naprawdę istniały tylko Judo i Karate, a ja trafiłem do Kyukushin Karate, które przez jakiś czas trenowałem w Zabrzu. Potem nastąpiła przerwa w treningach, gdy miałem niespełna 18 lat zacząłem przygotowywać się do egzaminów do szkoły oficerskiej. Kolega namówił mnie do pracy w grupach interwencyjnych ( by sprawdzić, czy nadaję się do wojska). Tam spotkałem osoby, które trenowały Aikido. Nie wiedziałem, co to jest. Pomyślałem sobie, że taki trening może mi się przydać w przygotowaniach do wojska i poszedłem. Trafiłem do sekcji Shudokan Aikido w Zabrzu i tak się zaczęła moja przygoda z Aikido, która trwa już prawie 15 lat. Można więc powiedzieć, że trafiłem do Aikido przez przypadek, a może właśnie tak miało być. Str. 8 Który ma Pan dan i kiedy Pan na niego zdawał. Trener: Obecnie posiadam stopień 2 Dan YAF. Zdawałem na niego ponad 5 lat temu. W roku 2014 podczas wizyty w Polsce Kewina Block Senseia będę podchodził do egzaminu na 3 Dana. Co daje Panu Aikido? Trener: Co mi daje? Bardzo dużo: zasady, którymi kieruję się w życiu, możliwość pracy z ludźmi, uczestniczenie w procesie wychowawczym młodych osób... Aikido daje mi możliwość realizowania moich marzeń i celów, dzięki niemu zwiedziłem m.in.: Japonię, Ukrainę... Dzięki Aikido poznałem bardzo wiele wspaniałych osób i wciąż mam możliwość spotykania nowych. To dzięki niemu mam także możliwość przekazywania moim uczniom wartości, jakimi powinni kierować się w życiu honorem, jak również miłością do ojczyzny. Czy poznał Pan osoby, które są założycielami tej sztuki walki? Trener: Niestety nie zdążyłem. Morihei Uoshiba - założyciel Aikido zmarł w latach 60tych, więc w czasach, gdy moi rodzice byli jeszcze dziećmi, a twórca Aikido Yoshinkan Gozo Shioda zmarł w 1996 roku, kiedy jeszcze nie trenowałem Aikido. Poznałem natomiast syna Gozo Shiody - Yoshushikę, który przez pewien czas był nawet prezydentem Yoshinkan Aikido. Miałem nawet przyjemność oprowadzać Kancho ( prezydenta) po Krakowie, a w Tokio w Japonii poznałem jego przesympatyczną żonę. Poznałem także uchi-deshi ( najlepsi uczniowie) Gozo Shiody- Rubensa sensei i Ando sensei. Miałem także szczęście spotkać na swojej drodze osoby, które trenowały u Shiody sensei, tak więc relację na temat tego, kim był i jak żył twórca naszego systemu mam z „ pierwszej ręki”. Od kiedy jest Pan trenerem Aikido? Trener: Hmm, ciężkie pytanie. Moją pierwszą pracę trenerską rozpocząłem w ZabrzuHelence. Był to rok bodajże 2004. Rozpocząłem pracę z małą dziewczęcą grupą. Zresztą z tamtej sekcji ćwiczą u mnie jeszcze dwie osoby. Potem była już praca instruktorska w stworzonej przez siebie sekcji i federacji w Gliwicach-Sośnicy. Dziś trenuję swoje grupy w Gliwicach, Pyskowicach i Knurowie. Federacja WYFYA liczy pięć ośrodków, 9 osób w kadrze instruktorskiej i prawie 200 osób ćwiczących na co dzień w dojach. Czego można się nauczyć na Panach zajęciach? Trener: To zależy, o jakiej kategorii wiekowej mówimy. „U R W I S” W kategoriach dzieci w wieku od 4-5 lat największą uwagę skupiamy na wyćwiczenie i podniesienie możliwości koordynacyjnych dziecka, zwiększenie motoryki, wytrzymałości, a także poziomu dyscypliny. Oczywiście w trening wplecione są także elementy Aikido takie, jak nauka padów, podstaw i ogólnie rzeczy technicznych. Dopiero w grupach starszych następuje standardowy trening Yoshinkan Aikido, podczas którego następuje nauka dźwigni, rzutów, uderzeń, technik interwencyjnych i samoobrony. Jakie jest zainteresowanie Pana treningiem? Trener: Jak wspomniałem wyżej jest to tendencja wzrostowa, w 2007r posiadałem w dojo w Gliwicach-Sośnicy 1 grupę dziecięcą i 1 grupę dorosłą (ćwiczyły w niej cztery osoby). W chwili obecnej jest to 18 grup treningowych w pięciu ośrodkach. W jakich sytuacjach można korzystać z Aikido w codziennym życiu? Trener: W każdych, Aikido to nie tylko trening na macie, ale całe życie - ideologia. Wszystkie rzeczy, które wykonujemy w życiu to Aikido, bo ono mówi nam i uczy, jak doskonalić każdą wykonywaną czynność. Więc każda sytuacja, która nas spotyka jest związana z Aikido. Jeśli chodzi o Aikido, jako sztukę samoobrony, to wolno ją nam wykorzystywać tylko w dwóch przypadkach- obrony własnej, albo słabszego. Pamiętajmy jednak, że walka jest czymś złym, gdzie zawsze jest ktoś poszkodowany. Walka powinna być ostatecznością, kiedy wszystkie inne formy zawiodą. Co może Pan powiedzieć młodym ludziom, żeby zainteresować ich swoją pasją? Trener: Gdy czujesz, że otaczający Cię świat jest pusty, że czegoś Ci brakuje, a otoczenie tego Ci nie daje, zajrzyj do dojo (nie tylko mojego). Znajdziesz tam poczucie braterstwa, zasady, honor, przyjaźń. Znajdziesz tam cel w samodoskonaleniu, będziesz mógł przyjemnie spędzić czas z dala od komputerów, blokowisk czy osiedlowych ławek. Będziesz mógł zgłębiać zasady starego samurajskiego systemu walki i kiedyś miejmy nadzieję, powiesz, że była to jedna z najlepszych decyzji w Twoim życiu. Dziękuję za rozmowę i życzę wiele sukcesów. Trener: Dziękuję. wywiad przeprowadził Kewin Bednarek (4b) Krzyżówki Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 9 Rebus i krzyżówki przygotowali członkowie szkolnego kółka dziennikarskiego: Jagoda Pazdej, Karolina Sydor, Agnieszka Pisanko, Kewin Bednarek, Dawid Hoim z klasy 4b oraz Dawid Ziebura z 6b. Str. 10 „U R W I S” Męczygłówka Dorysuj drugą połowę Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 11 Str. 12 „U R W I S” Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 13 Str. 14 „U R W I S” Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 15 Str. 16 „U R W I S” Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 17 Elemyntorz śląski ABECADŁO Abecadło roz z byfyja, Sleciało na łeb, na szyja, Bestoż sie fest potrzaskało I sie cołkie pofyrlało. A – ledwo stoi i sapie, Ą – mo bolok na prawyj szłapie B – sie coś z basami stało, C – blank się wnerwiyło, Bo Ć – kryski zazdrościyło, Że sie aż D – fest zdziwiyło. E i Ę – dolne łone wyleciały I choby F – wyglądały. G – już niy chce być tak gupie, A H – ważne jak magi w zupie. I – sie fest powykrzywiwiało I się blank na J – podało. K – mo prawo szłapa krziwo, L – sie do Ł – niy łodzywo, M – je choby klopsztanga złomano, N i Ń – robią na grubie na noc, O – sie kołoczym nafutrowało, A Ó – coś na łeb sleciało, P – na jedna szłapa kuśtyko I bestoż R – chodzi z kryką, S i Ś – z ryjmatyką dwa boroki, Wygły sie choby hoki, T – hut mo za fest srogi, U – je jak pusty garniec ubogich, W – jak colsztok sie zgiyło, A z Y – by sie chyntnie szlojder zrobiyło, Zaś Z, Ż, Ź – są złe skuli tego, Że niy mogą stoć za pirszego. UWAGA!!! Poszukujemy rzetelnego i odpowiedzialnego ucznia, który zechce poprowadzić dział gazetki o nazwie ,,A po śląsku - po naszymu”. W tym numerze URWIS-a materiał opracowała pani Iwona Szandurska-Bodzioch. Zainteresowanych prosimy o kontakt z panią Wirginią Drabczyk. Str. 18 „U R W I S” Żarty: - Jasiu, dlaczego znowu dostałeś jedynkę z historii? – pyta zdenerwowany tata - Bo nie chciałem wyjść na skarżypytę. - Jak to ? - Bo Pani pytała, kto zabił Juliusza Cezara. Tata przegląda zeszyty Jasia: - Oj, nierówno te literki piszesz! - To nie literki, tato, to nuty. - Nie rozumiem, jak jeden człowiek mógł zrobić tyle błędów? – mówi pani, sprawdzając zadanie z polskiego. - Wcale nie jeden, bo pomagali mi mama i tata. Dzwoni student do profesora o trzeciej na ranem i pyta: - Panie Profesorze, co Pan robi? - Jak to co?! Śpię! – odpowiada zdenerwowany profesor - Właśnie! A ja przez Pana muszę się uczyć! Mądrości szkolne: Mumia to żona faraona. Król Waza, jak sama nazwa wskazuje, lubił zupę. Serce zdrowego człowieka powinno bić od 70 do 75 minut. Jacek wszedł na lód i zaczął pękać. W co warto zagrać? Słowem wstępu nowa część Assasina przenosi nas w inne miejsce i inny czas, co odbiega znacząco od fabuły innych części, a mianowicie nie dostajemy słonecznych Włoch, a deszczową Wielką Brytanię. Zmienia się też główny bohater ze starego Ezia na skocznego i młodego Connora. Na początku gry jesteś głównym bohaterem gry - Desmondem Miles. Dojeżdżasz do tajnego prastarego przejścia i tam cała nasza ekipa rozkłada Listopad/Grudzień, nr 2 waya - ojca Connora. Na początek uczymy się sterowania w teatrze. Później płyniemy statkiem do Bostonu, gdzie wita nas animusa - urządzenie które po- Charles Lee. Lee zaprowadza zwala przenieść się w umysły nas do tawerny, gdzie poznaje- naszych przodków. Od razu my innych sojuszników i z nimi wchodzimy do Animusa i prze- zakładamy bractwo Templariu- nosimy się w daleką przeszłość. szy. Podczas jednego z wypa- Naszym celem jest znalezienie dów poznajemy matkę Connora, klucza do bramy, który umożliwi która nas oszukała, dlatego ją nam powstrzymanie rozbłysków zostawiliśmy. Po wprowadzeniu słonecznych na Ziemi. Przenosi- poznajemy już Connora, jako my się w umysł Haythama Ken- dziecko, które wychowuje się Str. 19 w wiosce Indian. Mały Connor bawi się w chowanego, kiedy nagle Lee napada na wioskę i ją plądruje, zabierając matkę Connora. Connor przysiągł, że jeszcze się z Lee rozliczy. W następnych "wspomnieniach" jesteśmy nastoletnim Connorem i wtedy odkrywamy nasze przeznaczenie - zostanie Assasynem. W następnych wspomnieniach już jesteśmy dorosłym Connorem i odkrywamy poszczególne spiski Templariuszy, rozwiązujemy zadania główne i poboczne. Warto dodać, że Assassin opiera się głownie na skradaniu i skakaniu. Wiele pobocznych misji będzie się opierało na zchwytaniu, albo szybkim dogonieniu kogoś. W połowie gry otrzymujemy statek, który można rozbudowywać na własny sposób, a do tego gra oferuje nam misje żeglarskie. W ważnych sekwencjach pozbywamy się najważniejszych członków Zakonu. Między sekwencjami budzimy się w normalnym świecie i zbieramy elementy wielkiej konstrukcji ratującej świat. Na końcu poświęcamy się, żeby uratować świat. Ocena Radosław Olesiński (6B) Gra jest ogólnie bardzo dobra i ma rozbudowaną grafikę, jednak posiada parę "baboli" np. zmieniający się kolor włosów na niektórych kartach graficznych itp. ... Tryb Wieloosobowy Warto też wspomnieć o Multiplayer, w którym otrzymujemy bardzo rozbudowane mapy i wiele postaci do wyboru. Zdobywamy doświadczenie, awansujemy na nowsze poziomy i mamy radość z grania ze znajomymi. Gra multiplayer polega na likwidacjach celów i kryciu się na mapach. Str. 20 „U R W I S” Co w trawie piszczy... Najmniejsze zwierzęta świata: Sóweczka kaktusowa osiąga do 15 cm dł., mieszka w Ameryce północnej. Myszka etruska wazy zaledwie 1,5 g. Nietoperz – ryjkonos malutki – mieszka w Tajlandii. Waży zaledwie 2 g., jest wielkości małego palca u ręki. Koliberek hawajski ma zaledwie 5 cm wielkości. Największe zwierzę świata to: Płetwal błękitny, ssak, który może mierzyć nawet do 26-30 metrów długości, waży 120 ton. Potrafi dożyć do 80 lat. Które zwierzę jest najstarsze na świecie? Krokodyle, pamiętają czasy prehistoryczne. Nie zawsze żyły w wodzie, kiedy powstały 200 milionów lat temu były zwierzętami typowo lądowymi. W Procesie ewolucji weszły do wody i tam najchętniej pozostają. Krokodyle słodkowodne mogą przeżyć nawet 130 lat. Skaczą i fruwają… Rekordy polskiej fauny. Największy ssak Masywny ssak jest największym ssakiem Polski. Jego waga wynosi 500 – 1000 kg, a wysokość dochodzi do 2 m. Główna ostoja żubra jest Puszcza Białowieska. Najmniejszy ssak Ryjówka malutka mierzy zaledwie 4 – 6 cm, waży 3 – 7 g. Zwierzątko to zjada ponad trzy razy tyle, ile waży. Jeżeli nie będzie jadła przez 5 godzin, umrze z głodu. Serce ryjówki bije aż 1000/minutę. Największy drapieżnik Niedźwiedź brunatny jest największym dziko żyjącym drapieżnikiem półkuli północnej. Wielki, ważący prawie pół tony władca naszym lasów potrafi jednym uderzeniem łapy złamać kręgosłup sarnie. Jest wszystkożercą. Naprawdę bardzo lubi miód i potrafi go wyczuć jego zapach z dużej odległości. Doskonale pływa i jest świetnym wędrowcem, dlatego często zmienia swoje terytorium. Największy ptak Największym ptakiem zamieszkującym Polskę jest orzeł bielik – rozpiętość jego skrzydeł dochodzi do 2,5 m. Obdarzony przez naturę potężnym dziobem bielik atakuje z powietrza i sieje spustoszenie wśród ptactwa wodnego. Najmniejszy ptak Najmniejszym ptaszkiem jest mysikrólik. Waży zaledwie 5g i dorasta do 9cm. Mieszka w lasach iglastych, gdzie wysoko na świerku lub jodle buduje swoje gniazdo. Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 21 Nurkujący śpiewak Pluszcz to jedyny ptak śpiewający w Polsce, który potrafi nurkować. Ten niewielki ptaszek może nurkować nawet na głębokość 1m . W płytszych potokach biega po dnie, poszukując larw owadów, którymi się żywi. Zapracowane koty W warszawskim Pałacu Kultury i Nauki na etacie jest aż 18 kotów. Zajmują się łapaniem myszy w całym budynku, otrzymując za to stosowne wynagrodzenie. Gdy nie ma prawdziwych myszy, koty trenują na zabawkach na baterie, żeby nie wyjść z wprawy. Na ścieżkach wiedzy Złudzenia optyczne Iluzja wazonu Rubina Iluzja ta powstała w 1915 roku, a jej autorem jest duński psycholog Edgar Rubin. Iluzja prezentuje jednocześnie dwa obrazy (kielich i twarze dwóch mężczyzn), których interpretacja zależy tylko od oglądającego. Str. 22 „U R W I S” Śpiewający balon Czego potrzebujesz? 1 balonu, 1 monety kilkugroszowej. Jak będziesz postępować? Ostrożnie wsuń monetę do balonu rys.1. Uważaj na to, by nie uszkodzić gumowej skórki, gdyż w przeciwnym wypadku balon nie będzie szczelny. Nadmuchaj go, a na koniec zwiąż na węzełek. Teraz moneta uwięziona jest w balonie. Przegubem dłoni zacznij obracać balon w kółko, jakbyś coś nim mieszał. Co się dzieje? Moneta początkowo ślizga się po balonie. Gdy obracasz go coraz szybciej w pewnym momencie ustawia się ona na krawędzi i toczy się wzdłuż, stojąc na sztorc po wewnętrznej stronie balonu, rys.2, bokiem, na orzełku lub ukośnie, w zależności od tego, jak poruszamy balonem, który zaczyna przy tym śpiewać. Wydaje on z siebie wysoki dźwięk, którego wysokość zmienia się wraz z prędkością monety. Im szybciej obraca się moneta, tym wyższy jest dźwięk. Materiał zabrała i opracowała pani Iwona Szandurska-Bodzioch Listopad/Grudzień, nr 2 Str. 23 Czy zastanawialiście się kiedyś, jak przyroda zmienia się wraz z nadejściem zimy? Odpowiedź jest prosta! Zmienia się długość dnia i nocy, zmienia się temperatura otoczenia itp. ... Dlaczego zmienia się długość dnia i nocy? Długość dnia i nocy jest zależna od ustawienia pozycji Ziemi i kąta padania promieni słonecznych. Ziemia zmieniając ustawienie osi, zmienia długość padania promieni słonecznych. Jak widać na powyższym obrazku, oś ziemska jest nachylona i w każdej porze roku zmienia położenie względem Słońca. Dlaczego zmienia się temperatura powietrz i pogoda? Odpowiedź jest prosta! Temperatura powietrza jest zależna od nagrzania Ziemi przez Słońce. Pogoda jest to zaś niestabilny stan atmosfery ziemskiej, który można określić, jako dynamiczny i niepostrzeżony. Podczas zimy stan pogody jest uwarunkowany na małym oświetleniu globu i zimnej temperaturze. Można zatem spodziewać się takich zjawisk, jak: opady śniegu - opad powstały na skutek zmrożenia mas powietrza i wody zawartych w chmurach opady gradu - opad powstały na skutek dużego zmrożenia zawartości chmur. Każdy z opadów wymienionych powyżej powstaje w wyższych warstwach atmosfery. Dawid Ziebura (6b) Str. 24 „U R W I S” Cykl szkolnych opowiadań MAĆKA SŁÓW KILKA ,,Grudniowa przygoda Karolka” Jak co roku przyszła zima. Dzieci nie mogą się już doczekać wizyty pewnego pana, ponieważ przychodzi On tylko o tej porze roku. Wszystkie warunki zostały spełnione: jest zimno, pada śnieg, szybko robi się ciemno. Świat wydaje się taki magiczny. Czy wszyscy zasłużyli sobie na Jego wizytę? Oto jest pytanie! Ale dlaczego nie miałby przyjść do wszystkich? I tu zaczyna się nasza opowieść…. Działo się to pewnego bardzo zimnego grudniowego dnia. Wszyscy ludzie biegali, spieszyli się gdzieś. Nie wiadomo gdzie i dlaczego w takim pośpiechu. Świat pomału ogarniał mrok. Telewizja podała w wiadomościach, że wojskowe radary meldowały ciągle o niezidentyfikowanych, dziwnych obiektach latających po niebie. - Czyżby to była inwazja „OBCYCH”? – Pytali wszyscy. - Czy stoimy na progu rozwiązania największej zagadki ludzkości o tym, że nie jesteśmy sami w kosmosie? – Pytali dziennikarze. Tego wieczora mały Karolek wiercił się w łóżku, jak oszalały. Mimo, że chciał, nie potrafił zasnąć. Gdy w końcu wokoło zrobiło się naprawdę spokojnie, dostrzegł przez firankę jakieś dziwne światło. A że był chłopcem bardzo ciekaListopad/Grudzień, nr 2 wym otaczającej go rzeczywistości, nie potrafił oprzeć się pokusie, żeby zobaczyć, co to jest. Cichutko wymknął się z łóżka do okna tak, aby mama nic nie usłyszała. Zobaczył na podjeździe domu rozświetlony pojazd. W nim siedział starszy pan z długą, lśniącą, jak śnieg brodą, a obok niego siedział renifer. Ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że to nie były sanie. Była to duża, czerwona, rozświetlona maszyna, trochę przypominająca helikopter. Mały chłopczyk nie zastanawiając się ani chwili dłużej założył czapkę, kurtkę, buty i wybiegł szybciutko na zewnątrz. Drzwi pojazdu były otwarte. Karolek z dużym zainteresowaniem i małym lękiem wszedł niezauważony do środka. Ujrzał niesamowite wnętrze. Nagle drzwi się zamknęły. Maszyna bezszelestnie uniosła się do góry. Nie mógł uwierzyć własnym oczom - pilotem był renifer! Po chwili znów wylądowali na podwórku innego domu. Karol wychylając się zza ogromnych pudełek czekolad dostrzegł, jak starszy pan próbuje usilnie, ale bezskutecznie wcisnąć się z wielkim worem do wąskiego komina. Jak zwykle nie zastanawiając się nad konsekwencjami wystrzelił, jak rakieta z głośnym pytaniem : - Mogę panu pomóc? Mogę pomóc... Ja na pewno się zmieszczę!!! Starszy pan podskoczył zaskoczony i zsunął się po dachu do wielkiej zaspy śniegu. Chłopiec natychmiast podał rękę staruszkowi, wyciągając go ze śniegu. - HO, ho ho ho ! A co ty tu robisz młodzieńcze, hmmm?! – zapytał. - Pomóc panu??? .... - Nieśmiało odpowiedział drżącym głosem. - Ach to tak? Więc dobrze. Pomocna dłoń ZAWSZE się przyda – Odpowiedział. Karol z trudem podniósł ciężki wór i wśliznął się przez uchylone okno domu. Przy kominku stała ogromna choinka, więc chłopczyk na paluszkach ułożył wokół niej prezenty. Nagle usłyszał za plecami głośny i przeraźliwy dźwięk : - Miaaaaaaaaaaauuuuuuuuuu !!!!!! Karol doskonale znał skądś ten dźwięk… Odwrócił się pomału do tyłu i zobaczył nastroszonego, zaczajonego kota w pełnej gotowości do ataku. W tej samej chwili, unikając pazurów i nieuniknionego ataku, szybko, niczym gepard wyskoczył przez okno wprost na grzbiet renifera. - Noooo, zdążyłeś w ostatniej chwili chłopie! – Powiedział rozbawiony renifer. Rozświetlona maszyna, wraz ze swymi pasażerami, znów uniosła się wysoko. - Byłeś bardzo odważny chłopcze – Odezwał się pogodnym tonem starszy pan. - Dziękuję! - odpowiedział z rumieńcem na twarzy Karolek, zerkając w stronę szyby. W tej samej chwili zobaczył jeszcze więcej czerwonych latających maszyn. Staruszek dostrzegając zdziwienie i Str. 25 smutek w oczach dziecka zapytał : - Widzę, że jesteś zaskoczony. Czy coś Cię trapi, mój chłopcze? - Skoro masz tylu pomocników, to dlaczego nie każdy dostaje od Ciebie prezent? - Hmmmm, jak Ci to powidzieć… Odpowiem pytaniem na Twoje pytanie. Czy myślisz, że każdy był w tym roku grzeczny? - Wstajemy! Wstajemy moje kochane dzieci.!Już koniec leżakowania! W tej samej chwili chłopiec usłyszał z oddali bardzo wyraźne wołanie swojej wychowawczyni. - Zapraszam wszystkie dzieci na pyszny podwieczorek. – Kontynuowała pani. Karol rozejrzał się dookoła, nie wierząc własnym oczom. Od tego dnia mały Karolek był już zawsze grzeczny. Już nigdy więcej nie podstawił nogi przechodzącemu obok Jasiowi, nie pociągnął za warkocz Justysi i nie popychał słabszego Grzesia. Zawsze tego samego grudniowego, zimnego wieczora spoglądał radośnie w niebo. MAĆKA SŁÓW KILKA O … dziestej szóstej. Przeczytałem każdą zapisaną kartkę. Ciekawość była silniejsza od rozumu. Poznałem wszystkie tajemnice właściciela zeszytu. Okazało się, że to nie zeszyt, ale pamiętnik. I nawet wiem czyj. Poznałem po charakterze pisma i oczywiście po kilku faktach, które i ja znałem – lecz oczywiście z innej strony. To pamiętnik Jurka. No, wiesz pamiętniku, o którym Jurku mówię! O tym z czwartej ,,b". Wiem, że dużo pomaga mamie, chodzi po ziemniaki do Lidla, że w przedszkolu poczuł gorzki smak całusa i jeszcze wiele innych rzeczy. Wiem co ukrywa… Wiem, wiem, że źle zrobiłem, choć nie celowo. Jednak nie chciałbym, żeby ktoś nawet przez przypadek przeczytał to, co ja piszę na kartkach mojego pamiętnika. Już wiem! Postąpię, jak należy. Jutro pójdę do Jurka, oddam jego pamiętnik i opowiem, jak to się stało. Oczywiście przeproszę kolegę za wszystko. Jedno jest pewne nigdy nikomu nie zdradzę tajemnic Jurka, bo każdy ma prawo do prywatności, w którą nikt nie ma prawa ingerować. włączyła nocną lampkę. Skuliła się na łóżku i cicho szeptała coś niezrozumiałego... Dziewczyna wstała powoli, otrząsając się z sennego szoku. Nie był on straszny, ale raczej niepokojący. Uniosła się z nadzwyczajną lekkością z łóżka i stanęła w pełnej okazałości na środku pokoju, z szeroko rozwartymi powieka- mi. Długie włosy sięgały pośladków i plątały się na jej ramionach, zahaczając o uszy podobne do elfich. W ciemności nikt nie dostrzeże, nawet zegarmistrzowie, włosów Blanche, gdyż są tak ciemne, jak noc najczarniejsza. Ma szczupłą sylwetkę i jest niewysoka, choć włosy i postura dodają jej sylwetce kilka „ Znalezionym pamiętniku ” Mój drogi pamiętniku. Dziś zrobiłem rzecz, która nigdy nie powinna była się wydarzyć. Ale trudno... Stało się. Zajrzałem do pamiętnika pewnego chłopca. Nie wiem, co z tym faktem mam zrobić. Na przerwie w szkole znalazłem zeszyt. Chciałem zobaczyć, kto jest jego właścicielem. Nie był jednak podpisany, więc zacząłem go przeglądać. Tak trochę tylko... Zobaczyłem najpierw pierwszą stronę, potem drugą, trzecią, piątą i tak aż do dwu- Zima Blanche poderwała się z łóżka, ciężko dysząc. Była mokra od zimnego potu, a serce waliło jej tak, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Kręciła głową i nerwowo rozglądała się po ciemnym pokoju. Obróciła się i Str. 26 Maciej Nogieć (6b) Maciej Nogieć (6b) „U R W I S” centymetrów. Cera jej, jak śnieg bialuteńki prosto z nieba. A oczy! Oczy kocie, piękne i mądre, skrywające zieleń traw i żółć złota. Osoby baczniej przyglądające się oczom tej pięknej dziewczyny miewały przebłyski nadziei i zdobywały wiedzę o tajemniczych sprawach. Bowiem w oczach jej głębokich, jak studnie mieszkają najskrytsze tajemnice ludzkości. Starsze panie, uważają ją za Zmorę Nocną. Jest taka piękna, że musi się ukrywać, żeby jej kto za żonę nie pojął. Nonter jest miastem legendą i mrokiem okrytym, uznawanym za opętane miejsce - siedliko demonów. Dziewczyna spojrzała na tarczę zegara, wskazującą 3:30. Godzina duchów. Ta, jasne! Jakoś żadnego nie widzę. - Mruknęła pod nosem i westchnęła. Wzięła latarkę z zagraconego biurka i powoli wyszła na korytarz. Było ciemno, bardzo ciemno. Blanche włączyła dużym przyciskiem latarkę i oświetliła kąty, chcąc się upewnić, że młodszy brat nie chce jej nastraszyć. Nie bała się duchów, ale potrzebowała przewodnika po ciemnych zakamarkach domu. Nigdy nie ufała domom z pokojami zamkniętymi na cztery spusty. Za dużo horrorów przez jej oczy przeleciało. Przemieszczała się cicho po skrzypiącej podłodze, ostrożnie stawiając kroki i przeskakiwała delikatnie, co niektóre deski, na które nie warto wchodzić w nocy, jeśli domownicy śpią. Doszła do schodów i świecąc przed sobie schodziła na dół. Długie nogi pozwalały nawet na pokonanie trzech Listopad/Grudzień, nr 2 przeszkód, ale wolała nie ryzykować. Gdy zeszła na parter, schowała głowę w ramiona i potruchtała do najbliższego włącznika światła. Bała się obrazów wiszących w holu. Nienawidziła tych oczu swoich dziadków, patrzących na nią zza płótna. Wreszcie wyczuła pod delikatnymi palcami dwa skrzydełka pozwalające na włączenie pięknego wynalazku, jakim jest światło. Nacisnęła i usłyszała charakterystyczny, cichy szum ledwo co działającej żarówki. Odsłoniła twarz, narażając oczy na walkę z rażącym światłem. Jednak szybko poczuła się bezpieczniej, więc wkroczyła żywym krokiem do kuchni, gdzie panował półmrok. Tu postanowiła nie włączać światła, gdyż blask żarówki z holu dochodził do kuchni. Wskoczyła na blat i sięgnęła po szklankę, stojącą w wysokiej szafce. Zeskoczyła cicho z blatu i otworzyła lodówkę. Wyjęła z niej karton mleka i wlała jego zawartość do szklanki, zostawiając kilka kropelek, żeby następna osoba musiała wyrzuciła karton. Zawsze tak robiła. Włożyła z powrotem napój do lodówki i zamknęła ją nogą. Chwyciła w niedużą dłoń szklankę i pijąc zimny napój, przeszła do salonu, skąd przez okno tarasowe obserwowała swoje podwórko. Ciemność i mrok, jakie otaczały ogród, fascynowały Blanche tak, jak badacza jaskiń grota wielkiego i bogatego gada, jakim jest smok. A do tego ten tajemniczy skraw ziemi, osnuty był zimową powłoką, którą tak bardzo kochała mieszkanka Nonter, córka bo- gatych ludzi. Dziewczyna sączyła powoli zimne mleko i bacznie obserwowała tańczące na wietrze białe kryształki śniegu. Porywisty wiatr ciągnął je do dzikiego tańca, do tanga z zimnymi kryształkami. Widok tego cudownego zjawiska, przyprawiał Blanche o uśmiech, co często się jej nie zdarzało. Poczuła przeszywający ból w policzkach, które były nieprzyzwyczajone do szczerego uśmiechu i natychmiastowo powrócił jej melancholijny wyraz twarzy, z którym żyła na co dzień. Wpatrując się w piękno tańca śniegu z liśćmi, nie zauważyła, że w środku wiru, z którego składał się taniec zaczęło coś migotać. Nie było to jednak zwykłe migotanie latarki. Wydawało się, że to migotanie gwiazd. Tak tysiąc gwiazd! Z tych srebrnych punkcików na niebie zaczął się formować logiczny kształt. Tors, łapki, ogonek i łebek sklejały się w spoistą całość. Ale Blanche nie mogła zobaczyć tego cudnego zjawiska, bo była zajęta wpatrywaniem się w inny taniec. Nagle, wszystkie płatki śniegu bez zapowiedzi opadły, a czarnowłosa dziewczyna, zrażona machnęła ręką i zapragnęła jak najszybciej wrócić do łóżka. Nim się jednak odwróciła, aby odnieść szklankę, coś przeleciało jej przed oczami. Skierowała z wolna głowę w stronę szyby tarasowej i zaczęła przyglądać się zachwycającemu zjawisku. Gdy tylko z łba wyrosły dwa, odstające punkty - uszy, dopadła okna i przycisnęła twarz do szyby. Kształt okazał się Str. 27 postacią. Jednak anatomia tego zwierzęcia mocno się zmutowała, bo kto widział kiedykolwiek Podstawowy adres służbowy kota z rogami 2. wiersz adresu kozła? 3. wierszBlanche, adresu jako że to isto4. wiersz adresu ta roztrzepana, zdecydowanie odbiegająca od wszelkich norm, Tel.: 555 55 55 zauważyła, Faks: 555 55 że 55 nic nie widzi przez [email protected] parujące szyby... Cofnęła E-mail: się parę kroków i ujrzawszy ten obraz - o dziwo - nie zemdlała! Była sceptycznie nastawiona do wszelakich zjawisk niezwykłych (lub określanych przez Blanche ! mianem ,,wytworów wyobraźni w sieci Web Jesteśmy Japończyków”). Prychnęła i example.com mruknęła pod nosem, że nie wierzy własnym oczom! Wróciła do kuchni i odłożyła szklankę. Można byłoby sądzić, że wślizgnęła się bezszelestnie do pokoju, gdy nagle pojawiła się ponownie w salonie Szkoła Podst awowa Nr 6 Dewiza firmy. Organizacja z kocem narzuconym na ramiona. Z trudem otworzyła tarasowe drzwi, a gdy tylko to zrobiła, nie minęły dwie sekundy, a cała była w śniegu. To jej nie przeszkadzało, gdyż urodziła się w najzimniejszą zimę w Nonter, w dodatku w szpitalu bez ogrzewania. Chłód wdarł się do środka, a wiatr wył, zrzuciwszy obraz z kominka. Dziewczyna wyskoczyła szybko na dwór. Zimny śnieg przykleił się do jej stóp. Cało dziewczyny było zmarznięte niczym trup, ale ona sama przenikliwego chłodu nie odczuwała. Ciągnęła za sobą zielony, puchowy koc i odważnie kroczyła w stronę gwieździstego kota (albo kozła). Zwierzę było odwrócone od niej i zachowywało się tak, jakby czegoś szukało. Ruszało noskiem, jak królik. Blanche nabrała śniegu w dłonie i nadała kształt śniegowemu pociskowi. Zamachnęła się i wycelowała prosto w kota. Zadbała o to, żeby śnieżka nie była zbyt twarda, aby nie uczyniła krzywdy kotu, jeśli w ogóle istniał. Świecący kot dostał śniegiem prosto w łebek. Odwrócił się gwałtownie i spojrzał na Blanche swoimi księżycowymi, wielkimi oczyma. Ta, widząc ich blask, upadła na ziemię i osłaniając się rękoma krzyknęła: - Czymże jesteś? Demonem, duchem, zjawą zmorą czy wytworem mojej chorej wyobraźni? I dlaczegoż to pojawiłeś się właśnie w moim ogrodzie? Emilia Rutkowska (5b) Wymarzona Rocznica Ślubu Wymarzona rocznica ślubu Pewnego dnia Kasia i jej młodsza siostra Ania wstały wcześniej, aby przygotować rodzicom niespodziankę. Ania przygotowała śniadanie ,a Kasia przyszykowała prezent. I po chwili dziewczynki zaniosły im posiłek do łóżka, a po chwili obdarowały ich prezentem. Rodzice byli zachwyceni! Kasia powiedziała, że to nie koniec niespodzianek w dniu dzisiejszym. O godzinie 10:00 mama poszła do kosmetyczki, a tata na siłownię. Po powrocie poszli na romantyczny spacer, a dziewczynki w tym czasie szy- kowały obiad we włoskim stylu. Było to spaghetti. Kiedy rodzice wrócili ze spaceru, spostrzegli, że stół jest pięknie nakryty, a na talerzach widnieje fantazyjnie poukładany makaron, a na nim sos posypany serem i dwa listki pietruszki na samej górze. O godzinie 14:00 dziewczynki zagrały z rodzicami w gry planszowe. Około godziny 17:00 zaprosiły na romantyczny seans filmowy. Po obejrzeniu filmu cała rodzina zjadła kolację przy świecach. Następnego dnia rodzice powiedzieli, że to była najpiękniejsza rocznica ślubu, jaką kiedykolwiek mieli. A czy Ty zaskakujesz swoich najbliższych pamięcią o nich, ciepłym słowem, pomocną dłonią, życzliwością lub dobrym uczynkiem? Zbliżają się święta, czas wyjątkowy dla nas wszystkich, więc warto pomyśleć o innych i spełnić dobry uczynek, częściej niż… raz w roku. Maja Brych (6b)
Podobne dokumenty
Wrzesień/Październik 2013
Koordynator Działań : Kewin Bednarek 4b Opiekun kółka dziennikarskiego i składu redakcyjnego : Wirginia Drabczyk
Bardziej szczegółowo