Mega proces - teraz przerwa do 11 sierpnia

Transkrypt

Mega proces - teraz przerwa do 11 sierpnia
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
Mega proces - teraz przerwa do 11 sierpnia
Dwie rozprawy
W ubiegłym tygodniu w Sądzie Rejonowym w Sierpcu odbyły się dwie kolejne rozprawy w procesie, w
którym oskarżonym jest burmistrz Płońska, Andrzej Pietrasik. Uzupełniające zeznania złożył z własnej
inicjatywy płońszczanin Krzysztof M., który twierdzi, że pieniądze, które pożyczył burmistrzowi, były
łapówką w zamian za zatrudnienie jego syna na stażu w płońskim ratuszu. Sąd przesłuchał również jedną
z byłych urzędniczek ratusza, którą sąd dwukrotnie przywracał do pracy oraz byłego już sekretarza
Andrzeja Kamasę.
Wątek łapówki
Jednym z zarzutów płockiej Prokuratury Okręgowej wobec burmistrza Płońska, Andrzeja Pietrasika jest
przyjęcie korzyści majątkowej w kwocie 4 tys. zł od Krzysztofa M. - w zamian za zatrudnienie jego syna
Dariusza na stażu w miejskim ratuszu (2003 rok). Syn i ojciec składali zeznania przed sierpeckim sądem
w maju. Przypomnijmy pokrótce - Krzysztof M. zeznał wówczas, że syn szukał pracy i okazało się, że jest
szansa zatrudnienia na stażu, ale syn dostał skierowanie do urzędu w Załuskach.
Rodzina uznała, że korzystniejszy byłby staż w Płońsku. Krzysztof M. mówił, że dobrze znał burmistrza,
wyjeżdżali razem do Izraela, poszedł więc do jego biura i burmistrz miał obiecać pomoc. Syn został
przyjęty, a tuż po tym fakcie - jak twierdzi świadek, burmistrz poprosił go o pożyczkę w kwocie 5 tys. zł.
Krzysztof M. zeznał, że zawiózł burmistrzowi 4 tys. zł i że to nie było nic innego jak łapówka, gdyby była
to pożyczka, burmistrz by ją zwrócił - bo mówił, że chce pożyczyć do wypłaty. Świadek liczył, iż syn
będzie pracował, ale roczna umowa o pracę - po odbytym stażu nie została już przedłużona. Z zeznań
Krzysztofa M. wynika, że rozgoryczony takim obrotem sprawy opowiadał o niej znajomym. Krzysztof M.
twierdził w sądzie, że w 2006 roku burmistrz przyjechał do niego i oddał mu 4 tys. zł, przepraszając, że
zapomniał oddać, ale było to wówczas, gdy zrobiło się głośno, że burmistrz ma kłopoty. Ale wcześniej,
według świadka, przyjechał do niego radny Andrzej Ferski, który o sprawie wiedział i pytał go, czy zezna,
że dał łapówkę. Już po majowej rozprawie Krzysztof M. wystosował do sierpeckiego sądu pismo, że chce
złożyć uzupełniające zeznania. Sąd postanowił przesłuchać uzupełniająco tego świadka i Krzysztof M.
złożył - pod przysięgą - dodatkowe zeznania we wtorek, 23 czerwca.
Krzysztof M. powiedział, że decyzję o złożeniu dodatkowych zeznań podjął po majowej rozprawie i
związanych z tym publikacjach prasowych. W jednej z nich podano, że nie potrafił wyjaśnić sądowi, na
jakiej podstawie stwierdził, że była to łapówka nie pożyczka, a powiedział, że nie chce o tym mówić.
Świadek powiedział, że z publikacji prasowych wie, że burmistrz zeznał, że zna go, bo kupił od niego
spawarkę. A, zdaniem świadka, łączyły ich bardziej zażyłe kontakty, byli razem w Izraelu - na dowód
czego przywiózł do sądu zdjęcia z tego wyjazdu. Po drugim z takich wyjazdów do Płońska z rewizytą
przyjechała grupa z Izraela. Krzysztof M. zeznał, że zadzwonił wówczas do niego pewien pan, którego
nazwiska nie będzie wymieniał, i powiedział, że chcą zrobić gościom na zakończenie wizyty prywatne
spotkanie z kolacją. Taka kolacja się odbyła, było miło i ustalono, by zrobić zrzutkę na pokrycie
kosztów po 200 zł. Pan, który do niego w tej sprawie wcześniej dzwonił, zadzwonił ponownie i poprosił,
by wpadł do burmistrza, który ma sprawę. Krzysztof M. twierdzi, że pojechał.
- Burmistrz powiedział: weź Krzysiu zapłać temu panu, ja ci umorzę podatek. Zapłaciłem - powiedział
świadek, twierdząc, że chodziło o 600 zł, ale burmistrz podatku mu nie umorzył, tematu już później nie
było. Podobny scenariusz był w przypadku zatrudnienia syna na stażu, stąd między innymi twierdzenie,
że była to łapówka a nie pożyczka. Po drugie - może to być zbieg okoliczności, ale po rozprawie, na której
zeznawał, obok jego posesji przejechał ford mondeo urzędu miasta, jechał nim kierowca urzędu i drugi,
nieznany mu, mężczyzna. Krzysztof M. stwierdził, że samochód przejeżdżając obok jego domu
wyhamował, a mężczyźni wpatrywali się w posesję, gdzie świadek mieszka 20 lat i że takiego zdarzenia
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 02:33
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
wcześniej nie zaobserwował. Odpowiadając na pytania prokuratora, jak odebrał to zdarzenie, Krzysztof
M. mówił, że znajomi mówili mu, że może mieć kłopoty w związku z zeznaniami, jakie złożył w procesie
burmistrza, ale nie obawia się, ten fakt może być zbiegiem okoliczności, ale trochę daje mu do myślenia.
Obrona dopytywała świadka, czy w przeszłości składał już doniesienie do prokuratury i czy to zakończyło
się uniewinnieniem. Świadek mówił, że to dotyczyło spraw rodzinnych, prokurator oskarżył go o fałszywe
zeznania, była rozprawa w sądzie, ale został uniewinniony. Te dwie rzeczy: publikacje prasowe i
ratuszowy ford przejeżdżający obok jego posesji - jak podnosił świadek - spowodowały, że postanowił
dodatkowo zeznawać.
Wątek pracowniczy
Podczas wtorkowej rozprawy zeznania złożyła była urzędniczka ratusza, Halina L. - obecnie emerytka,
która przepracowała w ratuszu ponad 20 lat (prokuratura oskarżyła burmistrza o to, że przekroczył
uprawnienia zwalniając niezgodnie z prawem kilku urzędników ratusza, wskutek czego miasto poniosło
szkody, między innymi w postaci odszkodowań). Halina L. mówiła w sądzie, że od 1994 roku była
kierownikiem wydziału organizacyjnego. W 2003 roku - była wówczas szefową wydziału
administracyjnego - otrzymała wypowiedzenie warunków pracy i płacy, zaproponowano jej stanowisko
inspektora ze znaczną obniżką pensji, ale nie wiadomo było czym miałaby się zajmować. Uznała, że było
to dla niej krzywdzące - tym bardziej, że była tuż przed emeryturą, rozmawiała więc z burmistrzem,
który miał jej powiedzieć, by spokojnie pracowała. Potem burmistrz nie miał czasu na rozmowę,
napisała więc oficjalne pismo, na które, jak twierdzi, nie otrzymała odpowiedzi. Halina L. zeznała, że
artykuł kodeksu pracy, na który powołano się w wypowiedzeniu, nie miał zastosowania do pracowników
mianowanych, do których się zaliczała, złożyła więc pozew do sądu. Ciechanowski sąd pracy zasądził
odszkodowanie, ale nie przywrócił jej do pracy w ratuszu, odwołała się i warszawski sąd prawomocnym
wyrokiem przywrócił ją do pracy. W maju 2005 roku zgłosiła się do pracy w ratuszu, ale następnego dnia
otrzymała wypowiedzenie z pracy z powołaniem się na te same okoliczności - że reorganizacja, że
stanowisko pracy zostało zlikwidowane, a na innym nie może być zatrudniona, bo ze średnim
wykształceniem nie można - tak jakby w urzędzie tacy ludzie nie pracowali.
- Po 33 latach pracy w administracji powiedziano mi, że się do niczego nie nadaję - mówiła. Halina L.
ponownie złożyła pozew do sądu pracy, w pierwszej instancji wyrok był dla niej negatywny, ale sąd
okręgowy ponownie przywrócił ją do pracy. Świadek zeznała, że mimo to nadal nie mogła pracować.
Owszem, wróciła do ratusza, najpierw siedziała w sali posiedzeń, potem przy stoliku dla interesantów, ale
mimo że formalnie była kierownikiem wydziału administracyjnego, nie miała żadnych obowiązków, nic nie
robiła, czytała więc gazety i książki, podpisywała listę obecności i odbierała pensję. Powiedziała, że w
końcu nie wytrzymała tego psychicznie i dała sobie spokój, ponieważ w 2006 roku miała możliwość
przejścia na wcześniejszą emeryturę. Halina L. zeznała, że wskutek tych sytuacji urząd poniósł koszty w
wysokości ponad 53 tys. zł. Jej zdaniem, w momencie wypowiedzenia nowego regulaminu
organizacyjnego, na który powołuje się obrona, jeszcze nie było, na tablicy ogłoszeń w ratuszu - do
końca 2003 roku wisiał stary, ona - jako kierownik - regulaminu nie otrzymała.
Kilkugodzinne zeznania
W czwartek, 25 czerwca zeznania w sierpeckim sądzie przez kilka godzin składał Andrzej Kamasa - do
niedawna sekretarz Urzędu Miasta w Płońsku (obecnie szef ciechanowskiej delegatury Urzędu
Marszałkowskiego). Zeznania Kamasy dotyczyły niemal wszystkich zarzutów, postawionych burmistrzowi
przez prokuraturę. Na okoliczność zwolnienia kilku urzędników, były sekretarz mówił, że w kwietniu 2003
roku rozpoczął się proces reorganizacji urzędu, wskutek czego stworzono nową strukturę organizacyjną,
powstały nowe wydziały, a zmiany były tak radykalne, że pociągały za sobą zmiany kadrowe. Sekretarz
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 02:33
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
pracował nad nowym regulaminem organizacyjnym urzędu, który został zatwierdzony zarządzeniem
burmistrza podpisanym 29 kwietnia 2003 roku. Tego samego dnia, jak zeznał świadek, rozpoczął sie
proces reorganizacji i kilku urzędników otrzymało od niego wypowiedzenia warunków pracy i płacy.
Reorganizacja miała również na celu zmniejszenie zatrudnienia, ten argument miał znaczenie w
przypadku wypowiedzeń pracownikom mianowanym. Kamasa mówił w sądzie, że proponował radykalne
rozwiązania - zwolnienia z pracy, ale burmistrz się nie zgodził, dlatego zapadła decyzja o
wypowiedzeniach zmieniających, które chociaż obniżały pobory, to pozwalały zachować pracę, ale nie na
stanowiskach kierowniczych. Decyzje te pozytywnie zaopiniowali prawnicy. Kamasa zeznał, że nie
spodziewano się, iż sąd pracy, do którego urzędnicy zwrócili się z pozwami, może mieć inne zdanie. Do
sądu zwróciło się pięciu pracowników, 2 pozwy zostały oddalone, 3 w części, a w tym 1 osoba - Halina L.
została przywrócona do pracy, ale jak mówił świadek, w ratuszu nie było już tego stanowiska i w tej
sytuacji pozostało tylko jedno wyjście - wypowiedzenie stosunku pracy. Gdy urzędniczka po raz drugi
została przywrócona do pracy, została przeszkolona, bo w ratuszu zmieniły się procedury. Owszem był
problem, jakie obowiązki ma wykonywać, ale otrzymała swoje miejsce w ratuszu, a burmistrz i
wiceburmistrz prowadzili z nią rozmowy, przedstawiając, jak zeznał świadek, różne propozycje, których
urzędniczka przyjąć nie chciała. Nie proponowano jej stanowiska kierowniczego, ponieważ nie posiadała
wykształcenia wyższego. Ostatecznie podpisała z burmistrzem porozumienie i na początku 2007 roku
odeszła na emeryturę - z pełnymi honorami.
Zdaniem Kamasy, decyzje kadrowe zostały podjęte w przekonaniu zgodności z prawem, a co do orzeczeń
sądów pracy, to, jak mówił świadek, trzeba wziąć pod uwagę fakt, że sądy te uznały, że reogarnizacja
urzędu nastąpiła, ale sąd licząc zatrudnienie w ratuszu - uwzględnił nie tylko etaty urzędnicze, ale
również osoby zatrudnione w ramach prac interwencyjnych. Andrzej Kamasa zeznawał również na
okoliczność publikacji noty biograficznej burmistrza Pietrasika (zdaniem prokuratury, urząd miasta
zapłacił w 2002 roku za tę publikację, na którą burmistrz złożył prywatne zlecenie, gdy jeszcze
burmistrzem nie był). Kamasa powiedział, że w 2002 roku jeszcze w ratuszu nie pracował, ale w połowie
2003 roku wpłynęła faktura za publikację noty byłego już burmistrza Mariana Michniewicza i podpisał
wykonanie tej faktury. W przypadku tak niewielkich kwot, jak mówił Kamasa, nie było konieczne pisemne
zlecenie, poza tym nie ma takiej możliwości, by urząd zapłacił za czyjeś prywatne zlecenie, pani skarbnik
jest osobą bardzo skrupulatną, wszystko dokładnie sprawdza, nie jest związana z żadną opcją polityczną.
Sąd pytał byłego sekretarza o wątek rozmów burmistrza z Barbarą P. (prokuratura oskarżyła burmistrza
o nakłanianie urzędniczki, która nagrała rozmowy z burmistrzem, do składania fałszywych zeznań).
Kamasa powiedział, że był przy pierwszej rozmowie i jej przebieg był zaskakujący, bo Barbara P. pytała
burmistrza, dlaczego tak źle wygląda i to pytanie powtarzała. Burmistrz odparł, że nie czuje się najlepiej,
gdyż po zapoznaniu się z aktami śledztwa jest zdziwiony, iż urzędniczka zeznała, że polecił jej wybrać
ofertę Sosnowskiego w przetargu na zarządzanie targowiskami, a to nie miało miejsca. Urzędniczka miała
odpowiedzieć, że nic takiego nie powiedziała i podpisała protokół przesłuchania nie czytając go. Kamasa
powiedział, że słyszał końcówkę drugiej rozmowy, w której burmistrz miał mówić Barbarze P., aby
zeznała prawdę.
Kamasa był pytany również o zatrudnienie na stażu Dariusza M., wątek rezygnacji burmistrza Pietrasika z
mandatu radnego po wyborach w 2002 roku (prokuratura oskarżyła burmistrza o to, że polecił
urzędniczce biura rady poświadczenie nieprawdy poprzez zniszczenie księgi kancelaryjnej i wpisanie
wpływu oświadczenia rezygnacji z mandatu radnego). Kamasa, który był pełnomocnikiem finansowym
komitetu wyborczego PSZP, z którego kandydował Pietrasik, stwierdził, że burmistrz na pierwszej sesji po wyborach złożył pisemne oświadczenie o rezygnacji z mandatu, a wpisanie wpływu dokumentu do
księgi kancelaryjnej nie miało znaczenia, podobnie jak to, że wystarczyłoby ustne oświadczenie do
protokołu z obrad sesji rady. Odnośnie wątku przetargu na firmę zarządzającą targowiskami Kamasa
zeznał, że rozpoczął pracę w ratuszu 15 stycznia 2003, nieprawdą jest więc, że przed tą datą rozmawiał z
Barbarą P. o tymże przetargu, a wiceburmistrz Teresa Kozera rozpoczęła pracę 2 kwietnia tego samego
roku. Gdyby burmistrzowi chodziło o zatrudnienie Sosnowskiego - jako osoby fizycznej, mógłby to zrobić
bez trybu konkursu i przetargu, poza tym Sosnowski się sprawdził - znacznie zwiększył wpływy z
targowiska.
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 02:33
Płońszczak - Gazeta lokalna - Płońsk, Raciąż, Baboszewo, Czerwińsk, Dzierzążnia, Joniec, Naruszewo
Kamasa był również pytany o działalność nieistniejącego już dziś gospodarstwa pomocniczego urzędu,
mówił też - odpowiadając na pytania obrony - o sytuacji politycznej w Płońsku w 2005 roku. Zeznał, że
wówczas w skład komisji rewizyjnej rady miasta wchodzili radni opozycyjni wobec burmistrza, ponieważ
radni z ugrupowania wspierającego burmistrza zrezygnowali z pracy w komisji, oburzeni na sposób i styl
jej pracy. Na początku 2006 roku ówczesny przewodniczący rady miasta, Zygmunt Aleksandrowicz i
radny Władysław Kuciński wystąpili z ugrupowania burmistrza, w wyborach startowali z utworzonego
ugrupowania Płońskiego Forum Samorządowego, Aleksandrowicz kandydował na burmistrza, był
popierany przez Wspólnotę Samorządową, której szefuje dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy, Teresa
Banasiak, oraz Inicjatywę Ponad Podziałami. Kamasa mówił, że po wyborach w 2002 roku, które Pietrasik
wygrał w pierwszej turze, udało się w mieście doprowadzić do jedności, opozycja była konstruktywna, ale
gdy dzięki inicjatywom burmistrza miasto zaczęło odnosić niesamowite sukcesy, powstał konflikt
polityczny łącznie z doniesieniami do prokuratury.
Z listy zgłoszonych świadków pozostała tylko pracownica wydawnictwa, w którym ukazała się nota
biograficzna Pietrasika, która w momencie pierwszego wezwania do sądu przebywała za granicą a dwóch
kolejnych wezwań nie odebrała. Zdaniem prokuratora, zeznania tego świadka należałoby odczytać,
zdaniem obrony nie wyczerpano wszystkich możliwości, aby przesłuchać świadka i można poprzestać na
odczytaniu zeznań, jeśli możliwości zostaną wyczerpane. Prokurator nie zgłosił wniosków dowodowych,
obrońcy również, ale zastrzegli, że rozważają złożenie wniosków.
Sędzia Marian Kuncewicz odroczył rozprawę do 11 sierpnia.
Katarzyna Olszewska
foto: Katarzyna Olszewska
http://www.plonszczak.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 02:33