Warto pomagać!
Transkrypt
Warto pomagać!
Oliwia Kapuścińska klasa V Szkoła Podstawowa nr 5 w Rzeszowie opiekun: Barbara Łach Warto pomagać! Z trudem przedzierałam się przez gęste zarośla. Nogi miałam pokłute przez jeżyny, a ramiona pokąsane przez komary. Marzyłam tylko o tym, aby wydostać się z lasu. Nagle usłyszałam tajemnicze głosy: „Nie zgładzi ich pędząca asteroida, ani nowa epoka lodowcowa…” „Tak mój stary druhu, pokona ich lód, który mają w sercach…”. Rozchyliłam gałęzie leszczyny i moim oczom ukazał się przedziwny widok. Na środku niewielkiej polany, przy szerokiej ławie zrobionej z powalonej sosny, siedzieli osobliwi rozmówcy. Popijali miód z olbrzymich dębowych kielichów i z zapałem o czymś gawędzili. Pierwszy powstał muskularny osobnik przyodziany w białą szatę owiniętą wokół bioder. Na jego skroni lśnił laurowy wieniec, a wokół dłoni i kostek owinięte były ciężkie obręcze, pozostałe po rozkutych łańcuchach. „Ja już kiedyś podarowałem im ogień” – rzekł mężczyzna nazywany przez pozostałych Prometeuszem. „Oni nie zawsze wykorzystywali ten cenny dar by czynić dobro, ale ani trochę nie żałuję, że im pomogłem. Chociaż cierpiałem za to okrutnie, zyskałem wielu przyjaciół wśród śmiertelników. Dla nowych przyjaźni warto pomagać!” Następnie głos zabrał miły piesek, którego pyszczek ledwo wystawał ponad ławę. Miał on jedno ucho sterczące ku górze, drugie opadnięte w dół, jasną pręgę na grzbiecie i cały był przezroczysty jak duszek. „Ja kiedyś pomogłem malutkiej dziewczynce i ten bohaterski czyn kosztował mnie życie. Dzisiaj wie o tym każde dziecko, a w miasteczku Marittima stoi nawet mój pomnik. Dla uśmiechu dziecka i ludzkiej wdzięczności warto pomagać!” Przemowę pieska Lampo przerwał głęboki oddech tajemniczej postaci w czarnym hełmie. „Mów Lordzie Vaderze.” – zaszczekał piesek. „Nie nazywajcie mnie tak!” – rozpoczął swoją przemowę mężczyzna. „Chcę znowu być Anakinem, przemierzać gwiazdy czyniąc dobro i służyć jasnej stronie mocy. Uczyniłem wiele zła, ocknąłem się za późno i nie zdążyłem nikomu pomóc. Dziś nie mogę powiedzieć, że żyłem godnie, więc by nie zmarnować swojego życia warto pomagać!” Po chwili zadumy powstał chłopiec z błyszczącym medalionem na piersi. „Jestem Atreyu” – rzekł odważnie doniosłym głosem, a jego amulet uderzył z dźwiękiem o blat ławy. „Ja pomagając wszystkim, których spotkałem na swej drodze ocaliłem krainę fantazji. Dlatego aby ocalić świat warto pomagać!” Potem dzielny bohater opisywał swoje czyny i pewnie nigdy nie przerwał by swojej niekończącej się opowieści, gdyby nie dźwięk mojego telefonu. Moja obecność została odkryta. „Cisza Panowie! Nie jesteśmy sami.” – rzekła postać w szpiczastym kapeluszu, w której ze zdziwieniem rozpoznałam Gandalfa. Starzec, który mozolnie spisywał przebieg narady na szarym pergaminie, odwrócił się w moją stronę i rzekł: „Długo tu jesteś moje dziecko? Czy wszystko słyszałaś?”. Ze strachu nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Gandalf ciągnął dalej: „Przekaż ludziom, że warto pomagać, bo można zyskać przyjaciół, wdzięczność, przeżyć godnie swoje życie i ocalić Wasz piękny świat.”. Potem zwinął pergamin i wręczył mi dodając: „Albo wiesz co? Powieś go w widocznym miejscu, by wszyscy przeczytali”. Dokument był mocno potargany, a atrament zaczynał rozmazywać się w wieczornej rosie. Dlatego szybko opisałam całą historię i w ten oto sposób powstało opowiadanie, które właśnie czytasz. Czy zgodzisz się ze mną, że ludzkość przetrwa, gdy będziemy sobie chętnie i bezinteresownie pomagać?