Zawód: diler

Transkrypt

Zawód: diler
10
(28)
October/październik 2008
ISSN 1756-3542
14
Zawód: diler
Koń i człowiek | Przewrotny Woody Allen | Seksturystyka
Październik 2008
October 2008
Kilka słów
na początek
wstępem do czegoś poważniejszego. Zawsze jednak wokół
niego pojawiają się cienie sępów, czekających na jego kolejną
decyzję. Bo jego głupota oznacza dla nich zastrzyk finansowy. Jego uzależnienie to gwarancja zarobku. A to, że jeszcze
wciągnie w swoją nierozwagę, a potem tragedię innych – to
już premia.
Dilerzy też mogą być emigrantami. Policja brytyjska jest bardzo enigmatyczna i niechętnie mówi o narodowości handlarzy
narkotyków, ale są wśród nich też i Polacy. By z nimi walczyć,
potrzebna jest też nasza emigrancka solidarność. Po prostu
NIE narkotykom. NIE takiemu stylowi życia. Utnijmy premię.
Aleksandra Łojek-Magdziarz
Fot. Jakub Świderek
Na to, by jeden człowiek wziął jedną tabletkę ekstazy czy
wciągnął kokainę, pracuje kilka osób. Musi być producent.
Musi być transport. Reklama. Pośrednicy. Kilka osób, które
wiedzą doskonale, że na końcu łańcucha jest ten ktoś, kto
zapłaci i kupi, i weźmie. A może nawet będzie chciał więcej,
na co liczą. Każdy biznesmen liczy przecież na to, że klient do
niego wróci.
Nie mają wyrzutów sumienia, co jest w tym procederze tak
naprawdę najbardziej zadziwiające. Łatwość, z jaką dokonuje
się zła po to, by mieć mieszkanie, auto czy zegarek, jakiego
nie mają inni.
Oczywiście, człowiek, który bierze narkotyk, najpierw
sam podejmuje decyzję. Bywa to rzecz jednorazowa, bywa
www.linkpolska.com
October 2008 | październik 2008 | 3
LINKw numerze
Sport - Cena zwycięstwa 35
10
6
POLSKA
Mocna złotówka niekoniecznie musi
cieszyć.
Paweł Bruger
8
ŚWIAT
Kończy się druga kadencja prezydentury George’a W. Busha. Czy
Ameryka jest dumna ze swojego
lidera? Aleksandra Łojek-Magdziarz
11
PERYSKOP
14
TEMAT NUMERU
Młodzi uciekinierzy z polskich blokowisk mają tylko jeden cel: zarobić
szybko i dużo. W Londynie rozkręcają narkotykowy biznes.
Mateusz Ostrowski
Reportaż - Hipoterapia 30
(28)
20
OBOK NAS
„Wiem, że ktoś nie jest
Brytyjczykiem, gdy bez celu chodzi
po centrum handlowym”. Jak
mali Brytyjczycy rozumieją swoją
narodowość?
Aleksandra Łojek–Magdziarz
23
KULTURA
Aktorów rozmowy w garderobie.
Anna Kozłowska
24
KULTURA
Tylko grymas na jego twarzy zdradza, że w czasie koncertu coś poszło nie tak. Ennio Morricone jest
perfekcjonistą.
Anna Kozłowska
27
18
Turystyka - Kosowo 32
FOTOGALERIA
Seksturystyka w Bangkoku.
Adam Pańczuk/Visavis.pl
29
FELIETON
Zupełnie jak w piosence.
Maciej Przybycień
30
REPORTAŻ
Pierwsza sesja terapeutyczna Ani,
cierpiącej na autyzm, była dla jej
mamy wielkim zaskoczeniem. Koń
zaczarował dziewczynkę. Teraz hipoterapia pomaga im przebrnąć przez
tor przeszkód codzienności.
Jakub Świderek
32
TURYSTYKA
W Kosowie wciąż walczą…
o turystów.
Barbara Pięta
35
SPORT
Flesze aparatów, lampy stadionów,
błysk złotego medalu… za to trzeba
jednak zapłacić pewną cenę. Jaką?
Tomasz Kurkowski
37
LINK CAFÉ
Woody Allen: „Pieniądze są lepsze od
ubóstwa, chociażby tylko z powodów
finansowych”.
Aleksandra Łojek-Magdziarz
38
LINK CAFÉ
Wytrybujmy kurczaka.
Helena Kubajczyk
HISTORIA
Irlandzki legion Napoleona.
Polacy też tam byli.
Piotr Miś
*na okładce: Zawód: diler. Fot. Mateusz Ostrowski
Adres/Address:
1a Market Place
Carrickfergus BT38 7AW
Tel.: +44 28 9336 4400
www.linkpolska.com
[email protected]
Redaktor naczelna/Editor in chief
Aleksandra Łojek-Magdziarz
[email protected]
Sekretarz redakcji/Deputy Editor
Sylwia Stankiewicz
[email protected]
Reklama/Advertising
Aneta Patriak
+44 7787588140
[email protected]
Zespół redakcyjny/
Magazine team
Paweł Bruger, Piotr Miś,
Tomasz Kurkowski
Współpraca/Contributors
Piotr Poraj Poleski,
Piotr Adamczyk,
Tomasz Karolak,
Aleksandra Kaniewska,
Dorota Mazur,
Helena Kubajczyk,
Maciej Przybycień,
Anna Kozłowska,
Szymon Kiżuk, Jolanta Reisch
Konsultant generalny/
General Consultant
Andrzej Szozda
Dział foto/Photo Editor
Jakub Świderek
[email protected]
Dział graficzny/Art Room
Irka Laskowska
[email protected]
Tomasz Zawistowski
Wydawca/Publisher
Link Polska Limited
Dyrektor/Director
Ewa Grosman
Redakcja i wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za
treść ogłoszeń, reklam i informacji. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo
do skracania i redagowania
tekstów. Nadesłane materiały
przechodzą na własność redakcji, co jednocześnie oznacza przeniesienie na redakcję magazynu „Link Polska”
praw autorskich z prawem
do publikacji w każdym ob-
Druk/Print
GPS Colour Graphics Ltd.
Alexander Road
Belfast, BT6 9HP
szarze. Przedruk materiałów
publikowanych w magazynie
„Link Polska” możliwy tylko
za zgodą redakcji.
Obok nas - Mali Brytyjczycy 20
4 | październik 2008 | October 2008
LINKpolska
Kariera polskiego
złotego
Paweł Bruger
Wzrastającą wartość polskiej złotówki odczuwają najbardziej emigranci. Chyba nikt lepiej od nich nie
wie, jak droga stała się w ostatnich latach ich ojczyzna.
Ale przeciętny zjadacz polskiego chleba w kraju jest zadowolony z tego obrotu sprawy. Wreszcie może sobie pozwolić na
drogie niegdyś wycieczki zagraniczne i zamiast oglądać przez szybę
luksusowe restauracje, teraz może się w nich stołować razem z Brytyjczykiem, Niemcem czy Szwajcarem.
Na plażę na Majorkę,
na narty do Szwajcarii
Z każdym miesiącem w Polsce pojawia się
coraz więcej nowych biur turystycznych. To
dlatego, że wielu przedsiębiorców, mimo istnienia już na naszym rynku kilku gigantów,
nadal widzi w turystyce ogromne możliwości zarobku. Nie bez powodu. Branża turystyczna może się pochwalić niespotykanym
wcześniej w Polsce 40-procentowym rokrocznym wzrostem zysków (taki wzrost był
w 2007 roku, podobny prognozują eksperci
na rok 2008).
Jest więc o co walczyć, a Polak jeździ i się
cieszy, bo wczasy za granicą są nierzadko
tańsze niż w Polsce, pogoda zaś gwarantowana. Wreszcie może się poczuć jak obywatel świata. Wszystkie te zagraniczne kurorty, które kiedyś widział jedynie na zdjęciu w
prospekcie, dzisiaj są na jego kieszeń.
Byle nie nad Bałtyk...
Istnieje jednak inny, szerszy aspekt tych
zmian. Pieniądze, jakie polski turysta wydaje na zagraniczną wycieczkę, lądują (poza prowizją dla polskiego biura podróży) w
kieszeni zagranicznych hotelarzy, restauratorów itd. I nasi rodzimi hotelarze odnotowują w tym roku spadek obrotów. Tendencja
spadkowa była również wyraźnie odczuwalna w roku 2007. Nie należy się dziwić
Kowalskiemu, że wybiera bardziej atrakcyjną ofertę wycieczki zagranicznej, ale odbija się to niekorzystnie na krajowym przemyśle turystycznym. Problemem jest mocna złotówka, bo nawet zagraniczni turyści z
Niemiec czy Wielkiej Brytanii coraz rzadziej
przyjeżdżają do naszego kraju ze względu na
wysokie ceny. O tym, że Polska nie jest już
tania, wiadomo co najmniej od roku. Teraz
mówi się wręcz, że jest droga.
Polski Instytut Turystyki przedstawił dane za pierwsze trzy miesiące 2008 roku, z
których wynika, że liczba zagranicznych turystów odwiedzających nasz kraj spadła o
10 procent. Tradycyjnie najwięcej spośród
6 | październik 2008 | October 2008
zagranicznych turystów przyjeżdża do nas
Niemców. Teraz jednak tendencja się odwraca – to Polacy coraz chętniej jeżdżą do
Niemiec... na zakupy.
A polski przemysł coraz gorzej...
Mocny złoty sprawia, że nie tylko importuje się więcej towarów do Polski – także mniej
naszych produktów wędruje za granicę, bo
ich ceny przestają być konkurencyjne. A skoro jest na nie mniejsze zapotrzebowanie, to i
produkujemy ich coraz mniej. Oznacza to, że
coraz mniej pracowników jest potrzebnych
do pracy w polskich fabrykach.
Dziennik ekonomiczny „Parkiet Gazeta
Giełdy” przytacza dane Ministerstwa Pracy
i Polityki Społecznej, mówiące, że coraz więcej polskich firm planuje w tym roku zwolnienia grupowe pracowników. Według tych
oficjalnych danych, aż 147 firm zapowiedziało zwolnienia w 2008 roku. Pracę straci co
najmniej 10 tys. osób. W rzeczywistości zredukowanych etatów może być jednak znacznie więcej, bo tylko do czerwca zwolnionych
zostało ok. 7 tys. pracowników. Są to dane
odnoszące się jedynie do zwolnień grupowych, mniejszych redukcji zatrudnienia w
małych firmach nie policzył nikt.
Euro z Irlandii, funty z UK
Produkcja i eksport nie są więc mocnymi
stronami polskiego przemysłu. Okazuje się,
że najlepszym polskim towarem eksportowym jest tania siła robocza. Te dwa miliony
emigrantów, którzy po 2004 roku wyjechali za granicę do pracy, już od 4 lat regularnie przesyła do Polski ciężko zarobione funty. Dzięki tym pieniądzom, inwestowanym
w Polsce czy wydawanym podczas urlopu w
domu, rodzima gospodarka zarabia. Dane
Narodowego Banku Polskiego wskazują, że
wartość przekazywanych pieniędzy co roku rośnie. W 2004 roku Polacy przesyłali z
Wielkiej Brytanii 2,4 mld zł, a z Irlandii niecały miliard. Teraz wartości te wzrosły odpowiednio do: 6,1 mld zł i 5 mld zł.
Drugim bardzo ważnym źródłem pieniędzy są dotacje z Unii Europejskiej. Tylko w
latach 2007 - 2013 Polska może uzyskać nawet 100 mld euro dotacji unijnych. Będzie to
największa w historii inwestycja UE. Około
40 procent z tych pieniędzy trafi do polskich
przedsiębiorców, reszta zostanie wydana na
budowę dróg i pozostałe inwestycje strukturalne. Już teraz nasz kraj jest największym
beneficjentem pieniędzy z UE.
Ta rzeka pieniędzy wpływa na kurs złotówki, ponieważ im więcej zagranicznej waluty trafia na polski rynek, tym mniej jest
rodzimej, a co za tym idzie, ona drożeje. Koło
się zamyka, bo jeśli złotówka jest mocniejsza, to i wpływające do Polski euro czy funty
od emigrantów i z UE topnieją.
Co dalej?
Emigranci narzekają więc na wysoki kurs
złotego, ale przeciętny Kowalski w Polsce
na razie nie ma powodów do obaw. Co jednak będzie, kiedy obydwa źródła rzeki pieniędzy, napływającej teraz do naszego kraju,
wyschną? Wskutek kryzysu ekonomicznego ogarniającego Europę oraz powrotów do
ojczyzny w najbliższych latach możemy się
spodziewać coraz mniejszej ilości emigranckich pieniędzy. Również Unia Europejska
nie będzie nas finansować w nieskończoność.
Przyjdzie czas, że dotacje ustaną, a składki
unijne Polska będzie musiała płacić nadal.
Wygląda na to, że Polska ma przed sobą 3-4
niezwykle trudne i przełomowe lata.
Z danych GUS z roku 2008 wynika, że w Polsce
pracuje 15,7 mln osób. Rekordowo obniżył się
też wskaźnik bezrobocia. Wynosi 7,1%. Z tych
samych danych można też wyczytać pierwsze
oznaki osłabienia koniunktury, które mogą pogorszyć sytuację na rynku pracy. O prawie 220% (w
porównaniu z pierwszym kwartałem tego roku)
wzrosła ilość firm deklarujących chęć zwolnienia
pracowników. Firmy nie przekształcają też już
tak chętnie umów na czas określony w bezterminowe kontrakty.
www.linkpolska.com
LINKpolska
Lotnicze kłopoty
prasówka
Wizz Air likwiduje loty do Polski, BMI Baby zamiast w Krakowie ląduje w Pradze. Podróże
lotnicze z Wysp do kraju stają się coraz
trudniejsze.
Linie lotnicze Wizz Air zlikwidowały loty
na dwóch trasach z Anglii do Polski z powodu niskiej sprzedaży - nie będzie już lotów
do Katowic z dwóch regionalnych lotnisk:
Bournemouth i Coventry. Wizz Air nadal
lata do Katowic z Belfastu, Cork oraz z
Doncaster, Sheffield, Glasgow Prestwick,
Liverpoolu oraz obsługujących Londyn –
Luton i Stansted.
Nieprzyjemną przygodę przeżyli podróżni lecący samolotem z Birmingham do
Krakowa. Zamiast w grodzie Kraka wylądowali na lotnisku w… Pradze. Do kraju musieli wrócić pociągiem. Polacy skarżą się, że
w Pradze pozostawiono ich bez żadnej pomocy ze strony linii lotniczych. (SzK)
Polskie banki rozszerzają ofertę
dla Polaków przebywających na Wyspach.
Lokaty, fundusze i większa sieć oddziałów w Wielkiej Brytanii to plany PKO BP
i mBanku na najbliższy czas, czytamy w
dzienniku „Polska Gazeta Krakowska”.
Banki zamierzają przede wszystkim rozbudować sieci swoich placówek. W przyszłości placówki banku mają zostać przekształcone w oddziały z prawdziwego zdarzenia, gdzie będzie można wpłacić i wypłacić pieniądze, a nawet dostać kartę kredytową, umożliwiającą dokonywanie płatności w dwóch walutach - złotych i funtach.
Podróże lotnicze z Wysp do kraju stają się coraz bardziej kłopotliwe. Fot. Gergely Óhegyi
Kredyty będą trudniej dostępne
Komisja Nadzoru Finansowego planuje zaostrzyć przepisy pozwalające bankom na udzielanie kredytów i pożyczek.
Wiele banków udziela pożyczek klientom,
którzy mogą mieć problemy ze spłatą zadłużenia - poinformowała KNF. Eksperci doszli
do wniosku, że jest to działanie na granicy
bezpieczeństwa i że w taki sposób kredyt
może otrzymać prawie każdy. Jednak wielu
analityków krytykuje pomysł zaostrzenia
procedur bankowych. Przewidują, że może
to uderzyć nie tyle w klientów, lecz w rywalizujące ze sobą banki. Tymczasem Krajowy
Rejestr Długów podaje, że Polacy są zadłużeni w bankach na 60 mln zł. (BRU)
Polacy zaczynają mieć problemy ze spłacaniem
kredytów.
„Pudzian” kończy karierę
Piwo wraca na stadiony
Mariusz Pudzianowski po raz piąty został mistrzem świata siłaczy, donosi Dziennik.pl. Na
zawodach w Charleston przeciągnął po płycie
samolot i stracił przytomność. Potem ogłosił, że
to czas, aby zakończyć karierę.
Pozwolenie na sprzedaż piwa na stadionach,
ale i surowsze kary za wszczynanie rozrób to założenia nowej ustawy o bezpieczeństwie
imprez masowych przygotowanej przez Radę
Ministrów.
Jak mówił po zawodach mistrz, podczas
przeciągania samolotu zabrakło mu tchu.
Nie odpuścił jednak i dzięki swojemu uporowi znowu został najsilniejszym człowiekiem
na świecie. Przyznał jednak, przez całe zawody Metrix World’s Strongest Man 2008,
otrzymywał mocne zastrzyki. „Tylko morfina
byłaby mocniejsza” – powiedział w rozmowie
z „Super Expressem”. „To już koniec. Cztery
poprzednie tytuły były dla kibiców, ten jest
dla mnie. Udało się i teraz mogę spokojnie
zająć się osobistymi sprawami” – wyjaśniał
sportowiec.
„Pudzian” nie wie, co będzie dalej robił. Jak
mówi, najpierw musi nacieszyć się sukcesem.
Nad resztą zastanowi się później. (JŚ)
Polski rząd zabiera się do walki z chuligaństwem na polskich stadionach. Według
nowej ustawy karą za łamanie przepisów
będzie zakaz chodzenia na mecze przez
okres do 6 lat. Osoba tak ukarana w czasie
trwania meczu będzie musiała pojawić się
na komisariacie policji. Zakazane będzie
zasłanianie twarzy czy wnoszenie alkoholu.
Projekt ustawy nakłada również na organizatorów meczów piłkarskich obowiązek
identyfikacji kibiców wpuszczanych na stadion. Dozwolona będzie za to sprzedaż napojów o zawartości alkoholu nie większej
niż 4,5 proc. Ustawa ma poprawić kulturę
na stadionach w związku ze zbliżającymi się
mistrzostwami EURO 2012. (BRU)
Codzienna porcja newsów na www.linkpolska.com
Politycy obiecują, że w 2009 roku
będziemy płacić niższe podatki, szybciej
budować domy i łatwiej prowadzić firmy,
czytamy w dzienniku „Polska”. Firmy nie
zapłacą podwójnego podatku dochodowego już za listopad. Nie będą też płacić podatku VAT od produktów przekazanych na
cele dobroczynne. W 2009 roku nie będzie
też potrzebne pozwolenie na budowę domów i fabryk. Dzisiaj na podobne pozwolenie trzeba czekać nawet do 730 dni. To
tylko niektóre ze zmian proponowanych
przez polityków na rok 2009.
Polacy spędzają w pracy mniej
czasu niż mieszkańcy 11 krajów Unii
Europejskiej, pisze „Rzeczpospolita”, powołując się na wyniki badań przeprowadzonych przez unijną agencję Eurofound.
Przeciętny Polak spędza w pracy 40 godzin i 24 minuty tygodniowo. Dłużej od naszych rodaków pracują mieszkańcy krajów biedniejszych, na przykład Bułgarzy
czy Rumuni, ale też bogatsi Brytyjczycy,
Niemcy czy Austriacy. Najkrócej w Europie
pracują Francuzi – 37 godzin i 42 minuty.
To i tak dłużej niż przewiduje francuskie
prawo. Ustawowo Francuzi powinni pracować 35 godzin.
W Polsce wydaje się na hazard więcej niż zarabia na nim Las Vegas – donosi
„Puls Biznesu”. Według danych resortu finansów, do których dotarła gazeta, w 2007
roku Polacy wydali na hazard 12 miliardów złotych, w tym roku kwota ta wzrośnie nawet do 17 miliardów. Na co wydajemy? Pieniądze zostawiamy głównie w automatach i Totalizatorze Sportowym.
Polacy woleliby mieć dzień wolny w
święto Trzech Króli niż 1 Maja – wynika
z sondażu TNS OBOP przeprowadzonego
na zlecenie „Dziennika”. 63 proc. respondentów uznało, że 6 stycznia, czyli święto Trzech Króli powinno być dniem wolnym od pracy. Przeciwnego zdania było 29
proc. osób, a 8 proc. nie miało sprecyzowanej opinii na ten temat.
October 2008 | październik 2008 | 7
LINKświat
Co zrobił Bush
Ameryce?
Aleksandra Łojek–Magdziarz
Najbardziej nielubianego prezydenta USA (poparcie
wśród Amerykanów dla Busha wynosi 32 procent),
który prowadzi trzy wojny (jedną w Iraku, drugą w
Afganistanie oraz trzecią - z terrorem), oczywiście
najlepiej osądzi historia. Za jego kadencji jednak
Ameryka przestała kojarzyć się z sukcesem i siłą
– zaczęła kojarzyć się z przemocą, torturami i agresją. Prewencyjną, naturalnie. Z taką spuścizną będzie musiał zmierzyć się kolejny prezydent USA.
Cios w samo serce
Pierwsza kadencja Busha otrzymała cios
w samo serce - był nim atak na WTC. I to on
właśnie zdefiniował całą politykę zagraniczną 43. prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Pojawił się manichejski podział na dobro i
na zło, doszło do wytworzenia atmosfery
podejrzliwości i strachu, która zaczęła cechować politykę zagraniczną i wewnętrzną
Ameryki. Amerykanie wpadli w panikę, zakładając, że reszta świata też. Tymczasem
reszta świata współczuła, ale nie oszalała za strachu, więc poczynania George’a
Busha, który, by tę panikę ujarzmić, poszedł
na wojnę z Afganistanem, oceniła mało
entuzjastycznie.
Od czasu ataku na WTC polityka Busha
przybrała kształt wojny o bezpieczeństwo
Ameryki. Faktem jest, że przez całą jego
podwójną prezydenturę nie doszło do ani
jednego zamachu terrorystycznego na terenie Ameryki. Eksperci są zgodni, że jest to
wynik niemal paranoicznych kontroli na
granicach, powszechnej mobilizacji antyterrorystycznej, usprawnionej współpracy
pomiędzy CIA a FBI. Niemniej to poza USA
nasiliły się konflikty, narosły resentymenty
i świat stał się jeszcze bardziej niebezpiecznym miejscem.
Lekkie zmiany kosmetyczne
Wojna w Iraku była oparta o nieprawdziwe przesłanki. Chaos i destabilizacja, do jakiej doprowadziła, ginący codziennie ludzie
w wojnie wspieranej przez państwa ościenne pokazują, że bez konkretnego planu strategicznego, biorącego pod uwagę czynniki
geopolityczne i historyczne, sytuacja wydawała się właściwie bez wyjścia. Ameryka zachowuje się jak Wielka Brytania w Iraku w
latach dwudziestych i trzydziestych, kiedy
w czasie nieudanych prób demokratyzacji
8 | październik 2008 | October 2008
George W. Bush jest najbardziej nielubianym prezydentem Stanów Zjednoczonych. Ma najniższe
w historii poparcie Amerykanów. Fot. Jonathan Snyder, U.S. Air Force
kraju RAF krwawo walczył z powstańcami
irackimi, o czym w swojej książce „Druga
szansa” pisze Zbigniew Brzeziński.
George Bush jednak wydaje się żałować,
jeśli nie kilku swoich decyzji, to z pewnością
używanej retoryki, jak sam zadeklarował
w wywiadzie dla „The Times”. „Sprawiła
ona, że świat uznał, iż przebieram nogami,
żeby rozpocząć wojnę” - powiedział. W 2006
roku Bush, zobaczywszy, że jego polityka w
Iraku nie działa, postanowił zmienić sposób
postępowania. Od tego roku USA porzuciły
mrzonki o narzucaniu na siłę demokracji w
Iraku i rozpoczęły próby nawiązania współpracy z ościennymi krajami oraz wspieranie sunnitów i jednocześnie uwalnianie
części szyickiej od walczących terrorystów.
Oczywiście, nie jest to w tej chwili łatwe zadanie, biorąc pod uwagę cały bagaż doświadczeń Bliskiego Wschodu z Zachodem, reprezentowanym przez Amerykę i Izrael.
Korea Północna i Chiny
Fareed Zakaria napisał interesujący artykuł dla „Newsweeka” pt. „What Bush Got
Right?” („Co się udało Bushowi?”), w którym
przypomina, że trzy wojny Busha to nie
jedyna jego spuścizna, chociaż naturalnie
najbardziej widoczna. Bush junior, który na
początku swojej podwójnej prezydentury nie
chciał w ogóle rozmawiać z koreańskim przywódcą Kim Jong II, nie tylko zmienił zdanie,
ale rozważa teraz zdjęcie Korei Północnej z
listy krajów sponsorujących terroryzm i zaproponował jej pomoc ekonomiczną.
Podobnie rzecz się ma z Chinami. Bush
nie docenił stopnia niebezpiecznej zażyłości
między Rosją a Chinami, niemniej z pewnością z samymi Chinami rozprawia się
bardzo praktycznie. Jego prezydentura rozpoczęła się od stosunku konfrontacyjnego,
co bardzo cieszyło neokonserwatystów, ale
kończy się deklaracją ocieplenia stosunków,
co było wyraźne, kiedy Bush pojawił się na
Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Nie inaczej jest z Indiami. To Bush zaakceptował
nuklearne dążenia Indii.
Pochwała Bono i rozmowy z Iranem
Innym ważnym posunięciem Busha było
wsparcie projektów, mających na celu pomoc mieszkańcom Trzeciego Świata w walce z AIDS. Znowu na początku pierwszej
kadencji Busha wydawać się mogło, że będzie to ostatnia rzecz, jaką zainteresuje się
Ameryka. Po jakimś czasie okazało się, że
Bush zaczął wspierać liczne projekty podejmowane przez rozmaite agencje pomocowe,
do tego stopnia, że na tym polu zaczęto go
porównywać z Bono, który, nota bene, pochwalił go publicznie za tę aktywność.
Kwestia Iranu również przestała wydawać
się tak bardzo dramatyczna. Po raz pierwszy
od lat, wbrew początkowej retoryce Busha i
jego jastrzębich popleczników, doszło do rozmów przedstawiciela Departamentu Stanu
USA Williama Burnsa z negocjatorami irańskimi i przedstawicielami europejskimi.
Były to pierwsze rozmowy z udziałem amerykańskiej strony, jak podkreśla Zakaria.
Bush zniszczył moralny image Ameryki,
ale jego polityka nie była jednowymiarowa.
Zdominowały ją wojny, lecz eksperci zgadzają się co do tego, że i świat, i Bush nie jest
czarno-biały. Interesujące, co z tym wszystkim zrobi następny prezydent.
Haynes memo – dokument podpisany w 2002
roku przez Donalda Rumsfelda, który autoryzuje stosowanie tortur na więźniach podejrzanych
o terroryzm w celu wydobycia z nich informacji.
Wylicza on 18 technik, podzielonych na 3 ogólne
kategorie. Między innymi są wśród nich: podtapianie (waterboarding), wykorzystywanie indywidualnych fobii, sugerowanie, że w razie braku
kooperacji ze strony więźnia, jego rodzina znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie.
LINKświat
Tańsze rozmowy telefoniczne
prasówka
Komisja Europejska planuje obniżki cen połączeń z telefonów komórkowych między krajami
UE w roamingu. Od przyszłych wakacji cena
SMS-a ma spaść do 11 eurocentów netto.
Teraz operatorzy komórkowi każą płacić
nawet 29 eurocentów netto za SMS-a (czyli
ok. 1 zł). Komisja Europejska chce ich zmusić, aby jednak obniżyli ceny. Nowe taryfy
miałyby obowiązywać od 1 lipca 2009 roku,
czyli od przyszłych wakacji. Również ceny
rozmów wewnątrzunijnych mają być niższe.
Po ostatniej walce KE z operatorami, ci zgodzili się na wprowadzenie górnych limitów
cen za minutę rozmowy. Teraz limit wynosi
aż 46 eurocentów za połączenie wykonane
Od przyszłego roku stanieją ceny SMS-ów.
Fot. Sanja Gjenero
i 22 eurocenty za połączenie otrzymane. W
2012 roku maksymalne stawki znowu spadną. Tym razem odpowiednio do 34 i 10 eurocentów. (BRU)
Żywność drożeje
Ceny żywności wzrosły ponad dwukrotnie
wyżej od wielkości inflacji, zaś ceny świeżych
produktów spożywczych podskoczyły w ciągu
roku prawie o 12 procent, wynika z badań brytyjskiego rynku.
Najwyższy chyba skok cen odnotowały popularne wśród Brytyjczyków kiełbaski wieprzowe, których cena w ciągu roku wzrosła
o 40 proc. Niewiele mniej podrożał boczek. Z
danych zbieranych przez portale zajmujące
się porównywaniem cen wynika, że koszyk
podstawowych zakupów żywieniowych przeciętnej brytyjskiej rodziny podrożał o jedną
czwartą w ciągu minionego roku. Przy rosnących cenach energii elektrycznej, gazu i oleju opałowego to kolejny cios dla domowych
Emigranci z Kuby na ulicach Barcelony.
Fot. T. Czaplicki
Imigranci, jedźcie i nie wracajcie!
Rząd Hiszpanii zatwierdził plan, który ma skłonić bezrobotnych cudzoziemców do dobrowolnego powrotu do ojczyzny.
Plan dotyczy 165 tys. imigrantów z 19
krajów, z którymi Hiszpania ma umowy o
ubezpieczeniach socjalnych. Jeśli zdecydują się oni na wyjazd, otrzymają od razu
40 proc. całej sumy przysługującego im zasiłku dla bezrobotnych, a resztę miesiąc po
powrocie do ojczyzny. Będą musieli jednak
zrezygnować z prawa pobytu w Hiszpanii i
zezwolenia na pracę oraz zobowiązać się, że
nie wrócą tam w ciągu trzech najbliższych
lat. Przyczyną takiego kroku jest szybko rosnące w Hiszpanii bezrobocie. (SzK)
Czy możemy spać spokojnie? Fot. Martha J. Cordell
budżetów przeciętnych mieszkańców Wysp.
Specjaliści pocieszają jednak, że jest nadzieja odwrócenia tej tendencji. Na światowych
rynkach zaczyna tanieć ropa – główny „motor” wszystkich podwyżek cen. (SzK)
Policja cieszy się coraz mniejszym zaufaniem brytyjskiego społeczeństwa. Fot. Adrian van Leen
Spada zaufanie do policji
Mieszkańcy Wysp coraz mniej ufają swoim stróżom prawa. Główną przyczyną są częste przypadki fatalnego zachowania policjantów.
Nieuprzejmość, nieodbieranie telefonów
oraz zamykanie posterunków policyjnych –
to główne przyczyny narastającego braku
zaufania do przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, które odnotowuje się w brytyjskim społeczeństwie. Ponad połowa skarg
na działania policji dotyczy właśnie nieuprzejmości, opieszałości w podejmowaniu
działań i złych kontaktów z obywatelami.
W porównaniu do danych sprzed dziesięciu
lat, poziom zaufania społeczeństwa w Anglii
i Walii do policji spadł z ponad 60 proc. do
niewiele ponad 50 proc. (SzK)
Codzienna porcja newsów na www.linkpolska.com
Pokolenie dzisiejszych nastolatków,
którzy korzystają z telefonów komórkowych, jest pięć razy bardziej narażone na
raka mózgu niż ich rówieśnicy nieużywający „komórek”, alarmuje „The Independent”.
Takie szokujące wyniki badań przedstawili
ostatnio szwedzcy naukowcy na konferencji w Londynie. W Wielkiej Brytanii problem ten dotyczy 90 proc. 16-latków i 40
proc. uczniów szkół podstawowych, którzy
mają własne telefony komórkowe.
Według dziennika „The Washington
Times”, lotniska wojskowe w Gruzji miały
być użyte do ewentualnego ataku lotniczego Izraela na instalacje nuklearne w
Iranie. Po konflikcie rosyjsko-gruzińskim
taka możliwość przestała wchodzić w grę.
Użycie gruzińskich lotnisk znacznie skróciłoby dystans, jaki musiałyby pokonać
izraelskie bombowce, aby zbombardować
cele w Iranie. Samoloty przelatywałyby
nad Turcją. Gazeta pisze o tajnym porozumieniu między Gruzją a Izraelem, w którym dwa lotniska wojskowe w południowej
Gruzji zostały wyznaczone jako bazy do
użycia przez izraelskie myśliwce bombowe
na wypadek decyzji o uprzedzającym ataku na irańskie instalacje atomowe.
Włosi i Brytyjczycy wspólnie będą
pracować nad rozwojem energetyki jądrowej, by zmniejszyć uzależnienie od ropy i
gazu, czytamy w „The Guardian”. Rządy
obu państw podpisały właśnie stosowne
porozumienie. Rosnące w tym roku w niespotykanym dotąd tempie ceny energii doprowadziły już do kryzysu budżety nawet
jednej czwartej brytyjskich gospodarstw
domowych. Dlatego rząd Gordona Browna,
świadom groźby „energetycznej nędzy”,
stara się znaleźć alternatywne źródła
energii.
Czarne chmury zawisły nad słynnymi londyńskimi czarnymi taksówkami,
donosi BBC. Po tym, jak w ciągu trzech
ostatnich miesięcy spłonęło osiem z nich,
władze wycofały wozy z ulic. Do garaży
zjechało ponad 500 tych charakterystycznych aut. Badaniu poddane zostaną wozy
typu TX-4 wersja 56, bo właśnie w tej serii
odnotowano samozapłony. Wozy trafią do
producenta w Coventry, który przeprowadzi kompleksowy przegląd. Na ulice wrócą,
gdy uzyskają certyfikaty bezpieczeństwa.
Gęstość zaludnienia w Anglii jest
najwyższa w Europie - wynika z najnowszych badań przytaczanych przez „Daily
Telegraph”. Anglia z wynikiem 395 osób
zamieszkujących kilometr kwadratowy
wyprzedziła prowadzącą przez lata w tym
rankingu Holandię.
October 2008 | październik 2008 | 9
LINKperyskop
Irlandia Północna
Konsul honorowy Polski jest... Irlandczykiem
Jerome Mullen został konsulem honorowym
Polski w Irlandii Północnej. Będzie odpowiedzialny za obronę interesów Polaków oraz tworzenie porozumienia na poziomie biznesowym i
kulturalnym.
Jerome Mullen jest wiodącą postacią w
środowiskach biznesowych regionu Newry
i Mourne. Procedura przekazywania urzędu
konsula honorowego Polski rozpoczęła się 2
lata temu, gdy okazało się, że opieka konsularna dla Polaków w Irlandii Północnej jest
niezbędna.
„Moja rolą będzie upewnianie się, że
prawa Polaków w Irlandii Północnej nie
są łamane oraz że ich możliwości rozwoju
wzrastają dla dobra ich samych i kraju, w
którym zamieszkali” – mówi Jerome Mullen
– „bardzo ważne jest, aby Polacy czuli się
w Irlandii Północnej mile widziani i szanowani”. Konsul honorowy dodał, że obecność
Konsul honorowy Polski Jerome Mullen z ambasador RP Barbarą Tuge-Erecińską
Polaków w Irlandii Północnej ma pozytywny wpływ na rozwój kraju na wielu płaszczyznach. „Polacy przywieźli ze sobą silną
kulturę oraz wspaniałą etykę pracy” – mówi
Jerome Mullen.
Barbara Tuge–Erecińska, ambasador
Rzeczypospolitej, podczas kwietniowej wizyty w Belfaście, powiedziała, że rząd polski
dopuszcza utworzenie w Irlandii Północnej
niewielkiego konsulatu zawodowego. Dodała
jednak, że zanim to się zdarzy, warto będzie
sprawdzić sytuację, gdy powstanie konsulat
kierowany przez konsula honorowego.
Siedziba konsula będzie mieścić się w ratuszu miasta Newry. To tam powinny być
kierowane pytania do Jerome’a Mullena.
Kluczowe decyzje związane z obsługą konsularną Polaków z Irlandii Północnej wciąż
będą zapadać w Konsulacie Generalnym RP
w Edynburgu. (JŚ)
Anglia
Przewodnik po brytyjskich uczelniach pióra polskich studentów
Coraz więcej polskich studentów wybiera brytyjskie uczelnie. Polish Societies postanowiły
pomóc potencjalnym kandydatom i wydać informator studencki, by rozwiać wątpliwości dotyczące obowiązujących na Wyspach procedur.
Na wyspiarskich uniwersytetach uczy
się już ponad 7 tysięcy polskich studentów.
A może być ich jeszcze więcej, ponieważ od
wejścia Polski do Unii Europejskiej studia
za granicą przestały być dla nas tak drogie
i nieosiągalne. Grupa studentów zrzeszona
w Polish Societies kilkunastu brytyjskich
uczelni postanowiła rozwiać resztki mitów o
studiowaniu za granicą. Już w październikowym wydaniu magazynu „Perspektywy”
znajdzie się ich autorski, najbardziej obiektywny informator studencki.
„My najlepiej wiemy, jak zdaje się na
uczelnię zagraniczną” – opowiada Justyna
Ostrowska, jeden z autorów informatora,
studentka Uniwersytetu w Manchesterze –
„w grę wchodzi zebranie potrzebnych papierów, tłumaczenia, przygotowanie się do rozmów, a także obawa przed szokiem kulturowym czy kosztami. Dlatego postanowiliśmy
napisać własny przewodnik, który pomoże
młodym ludziom z Polski podjąć właściwą
decyzję dotyczącą ich przyszłości”.
Po raz pierwszy pomysł pojawił się podczas
Pierwszego Kongresu Polskich Studentów na
Wyspach w czerwcu tego roku. Później młodzież spotkała się raz jeszcze w Warszawie,
żeby omówić szczegóły i wszyscy zasiedli do
pisania. „Nie chcieliśmy opisywać wszystkich uczelni, ale pokazać przekrój tych najważniejszych – od najbardziej prestiżowych,
jak np. Oxbridge (czyli Oksford i Cambridge),
przez największe, jak Uniwersytet w
www.linkpolska.com
Manchesterze lub Birmingham, aż do tych
najbardziej przystępnych, gdzie relatywnie
łatwo się dostać” – tłumaczy Justyna – „próbowaliśmy też pokazać, jakie są największe
korzyści studiowania na Wyspach, a także
dla jakich ludzi taka opcja jest najlepsza”.
Przewodnik będzie się składał z kilku części: po co wyjeżdżać? za co przeżyć? jak to
skutecznie przeprowadzić? Żeby oszczędzić
uczniom z Polski szoku kulturowego, na końcu informatora znajdzie się też praktyczny
słownik brytyjskich „uniwersalizmów”. „Nie
każdy, kto przyjeżdża do Anglii wie, czym
jest tutorial, Admissions’ Office albo wyjście
na pinta. Na pewno nie zaszkodzi im to wyjaśnić” – dodaje studentka. (AK)
Młodzi studenci z Polish Societies postanowili napisać własny przewodnik po uczelniach brytyjskich.
Fot. Aleksandra Kaniewska
October 2008 | październik 2008 | 11
LINKperyskop
Szkocja
Tajemnice Culloden
W polskiej historii marzenia były zazwyczaj grzebane przez wojny, marzenia Szkotów pogrzebała jedna bitwa.
W ciągu kilku godzin niepodległościowe nadzieje Szkotów legły w gruzach…
przynajmniej na kilkaset lat. Wrzosowiska
Culloden, 16 kwietnia 1746 roku – angielska armia pod wodzą Jerzego II masakruje wojska szkockich jakobitów, uniemożliwiając tym samym restaurację na tronie angielskim Karola Edwarda Stuarta, prawnuka Jana III Sobieskiego i ostatniej nadziei
Szkotów na niepodległość.
Ponad ćwierć tysiąclecia później naukowcy z Glasgow próbują wyjaśnić tajemnice bitwy. W tym celu tworzą replikę armaty używanej podczas bitwy. Była to podstawowa broń, używana zarówno przez wojska
rządowe, jak i szkockich powstańców. „To
była bardzo «brudna» broń” – wyjaśnia dr
Anglia
„Londyńczycy” w TVP1
„Londyńczycy” - pierwszy serial o polskiej emigracji zagości w jesiennej ramówce telewizyjnej
Jedynki.
„Ten serial to pierwsza filmowa opowieść
o nowej polskiej emigracji na Wyspach.
Pokażemy ludzi, którzy odważyli się odmienić swój los i zacząć od nowa za granicą. Zobaczymy Polaków, którzy w Londynie
tylko pracują i takich, którzy walczą tam
o życie” - mówi o nowej produkcji dyrektor
Agencji Filmowej Sławomir Jóźwik.
W rolach głównych u boku znanych polskich artystów m.in. Grażyny Barszczewskiej
i Roberta Więckiewicza wystąpią debiutanci:
Karolina
Kominek-Skuratowicz,
Maja Bohosiewicz i młodziutki Michał
Włodarczyk. Scenarzyści serialu - Ewa
Popiołek i Marek Kreutz inspiracji do filmu
szukali na miejscu, w Londynie. Przez kilka
tygodni mieszkali pośród polskiej społeczności i z bliska przyglądali się jej codziennemu
Irlandia
Taniec wpisany w geny
Gdy miał dwa lata, rodzice zauważyli, że rytmicznie tańczy. Czterolatka zabrali na pierwszy trening. Jako dziewięciolatek wygrał swój
pierwszy turniej taneczny. Teraz Łukasz Mierzwa otwiera w Athlone, w Irlandii, swoją szkołę
tańca towarzyskiego.
„Rumby, tanga i walce to była przez lata, i dalej jest, moja codzienność” – przyznaje Łukasz – „Jestem genetycznie obciążony tańcem”. W Kluczborku, skąd wyjechał
do Irlandii, ta wiadomość nikogo nie zdziwi.
12 | październik 2008 | October 2008
Pomnik upamiętniający bitwę pod Culloden.
Fot. Lance Bellers Photography
Tonny Pollard z Uniwersytetu w Glasgow,
porównując armatę do „shotguna” w znacznie większej skali. Zwyczajowo to właśnie wystrzały armatnie rozpoczynały bitwy. Naukowiec ma nadzieję, że dzięki próbom z repliką dowiemy się coś więcej o roli
wielkich armat w XVIII-wiecznych bitwach.
Doświadczenie obserwuje grupa historyków
oraz inżynierów.
Pomysł stworzenia repliki armaty używanej podczas bitwy pod Culloden narodził
się w pubie podczas rozmowy między drem
Pollardem i Alanem Birkbeckiem, pracownikiem wydziału inżynieryjnego. Prace trwały rok. „To nietypowy projekt, ale balans pomiędzy nauką a zabawą został zachowany”
– mówi dr Pollard. „Zawsze będą kontrowersje wokół Culloden. Są rany, które nigdy się
nie zagoiły i to zawsze pozostanie argumentem. Chcemy jednak pobudzić dyskusję i poznać wszystkie opinie. To zdrowo, gdy społeczeństwo interesuje się historią” – kończy
rozmowę dr Pollard. (MP)
życiu. Z uwagą przysłuchiwali się też
emigracyjnym historiom. W oparciu o zebrane doświadczenia
powstał scenariusz
do trzynastu odcinków „Londyńczyków”
– każdy po 45 minut.
Zdjęcia do serialu
ruszyły w lipcu tego
roku i zostaną ukończone w listopadzie.
Niemal połowa z nich
będzie realizowana
w Londynie – w klimatycznym
Soho,
w sercu „polskiego”
Ealingu, w finansowych dzielnicach
City i Canary Wharf
oraz w robotniczym
East Endzie. (TK)
Życie Polaków w Londynie będzie pokazywane w telewizyjnej Jedynce.
Fot. Piotr Apolinarski
Łukasz pochodzi z rodziny tańczącej od pokoleń. Trend zapoczątkował zmarły niedawno
nestor rodu, Jerzy Mierzwa. Uczeń legendy
tańca towarzyskiego Mariana Wieczystego.
60 lat temu założył w Oleśnie istniejący do dzisiaj klub tańca „Róża”. Wychował
wiele pokoleń tancerzy. Teraz pod jego patronatem odbywają się ogólnopolskie konkursy tańca towarzyskiego. Na tancerzy
Mierzwa wychował swoich czterech synów:
Andrzeja, Waldemara, Leszka i Zygmunta.
Oraz wnuków.
„Moimi pierwszymi nauczycielami byli rodzice” – opowiada Łukasz (syn Zygmunta) –
„przez wiele lat szukali dla mnie partnerki.
I co się okazało? Że rosła tuż pod bokiem”.
Większość tanecznych sukcesów bowiem odniósł Łukasz w parze z młodszą o cztery lata
siostrą Asią. Razem zdobyli drugie wicemistrzostwo Polski podczas Międzynarodowego
Turnieju Tańca w Olsztynie w 1995 roku.
Karierę czynnego tancerza 27-letni Łukasz
ma już za sobą. Teraz otwiera własną szkołę tańca. Nauczanie, jak pięknie poruszać
się na parkiecie, jest też rodzinną tradycją. Własne szkoły prowadzą już dwaj inni
wnukowie Jerzego: Patryk (syn Andrzeja) i
Mariusz (syn Leszka). (JR)
www.linkpolska.com
LINKperyskop
Anglia
Złamany szyfr karty
Oyster
Darmowa karta Oyster. Czy można ją dostać
za specjalne zasługi dla Transport for London?
Niekoniecznie. Wystarczy być piratem, bo kod
do karty można rozszyfrować. Udowodnił to
kryptolog polskiego pochodzenia Nicolas Tadeusz Courtois. Jego zdaniem wystarczy 12
sekund i zwykły pecet.
„Polska ma tradycje w dziedzinie łamania
szyfrów. Każdy wie o kodzie Enigmy, nad
którego złamaniem pracował, z sukcesem,
Marian Rejewski” – przypomina Nicolas
Tadeusz Courtois. On sam też łamie szyfry.
W imię nauki, ponieważ Nicolas jest głównym kryptologiem i starszym wykładowcą
na University College London.
Niebieską kartę Oyster zna każdy
Londyńczyk, a 90% nosi ją w kieszeni, codziennie przykładając do czytnika na stacji
metra lub w autobusie. Mało kto jednak wie,
w metrze w Holandii i co ważne, w prawie
że zabezpieczenie nie jest aż tak dobre, jak
miliardzie kart, broniących dostępu do buzapewniają producenci. „Każda karta ma
dynków wojskowych, ambasad, ministerstw,
tajny kod, zapisany na elektronicznym czifirm, uniwersytetów, stadionów, w wielu
pie, a czip jest zatopiony w plastiku karty” –
krajach, także w Polsce. I co? I nic! „Bowiem
tłumaczy Nicolas – „mojemu zespołowi udana styku biznesu i nauki panuje porozumieło się go złamać. A skoro nam się udało, to
nie. Wszyscy udają, że szyfr jest bezpieczny,
dlaczego nie piratom?”.
dopóki nie zostanie złamany w praktyce” –
Gdy Nicolas opowiada o łamaniu kodów,
wyjaśnia kryptolog. Ale wtedy może być już
wydaje się ono proste, choć w praktyce taza późno na przeciwdziałanie. (JR)
kie proste nie jest. Ale on i jego zespół to
specjaliści wysokiej klasy.
Fot. Marcin Chirowski
„Mój współpracownik Karsten
Nohl odczytał szyfr, oglądając
czip przez mikroskop. Czyli
poziom bezpieczeństwa równy zeru”.
„Złamany” szyfr „MiFare
Classic”, stosowany w londyńskich kartach Oyster, grupa
naukowców pod kierunkiem
Nicolasa zaprezentowała już
w kwietniu, na konferencji
„Eurocrypt 2008”. Tego samego czipu używają w metrze w
Bostonie (USA), w pociągach i
Zdjęcie miesiąca
„Hotel Europa” w Belfaście znany jako najczęściej
wysadzany hotel w Europie. IRA przeprowadziła na
budynek aż 33 ataki. Naprzeciwko hotelu znajduje się „The Crown”, jeden z najstarszych pubów w
Belfaście. Fot. Zbigniew Ostaszowski
www.linkpolska.com
Magazyn „Link Polska” zaprasza wszystkich do nadsyłania propozycji swoich zdjęć wraz z krótkim komentarzem autora pod adres: [email protected]
Na autorów zdjęć wybranych do publikacji w rubryce „Zdjęcie miesiąca” czekają nagrody!
Nadesłane zdjęcia przechodzą na własność redakcji, co jednocześnie oznacza przeniesienie na redakcję
magazynu „Link Polska” praw autorskich z prawem do publikacji w każdym obszarze.
October 2008 | październik 2008 | 13
LINKtemat numeru
Młodzi, ambitni i przedsiębiorczy Polacy ostatniej fali emigracji. Dochód sporo powyżej średniej krajowej, komfortowe mieszkanie i samochód. Dynamiczne historie sukcesu schowane
przed wzrokiem ciekawskich i tych, którzy pilnują prawa. Ich specyficzna działalność zaspokaja nieustający od lat popyt na wszystko, czym nie wolno handlować. Od papierosów i
nielegalnych sterydów po narkotyki czy nawet broń. Młodzi uciekinierzy z szarych blokowisk
betonowej Polski za cel wyjazdu stawiają sobie jedno: pieniądze, byle szybko i bez wysiłku.
zawód:diler
Mateusz Ostrowski
14 | październik 2008 | October 2008
www.linkpolska.com
LINKtemat numeru
Żadna praca nie hańbi
„Pięć czy sześć lat temu to zajęcie było aż za łatwe” – opowiada
Marek, który przez kilka lat handlował w Londynie narkotykami.
„Dzisiaj już nie wiem, czy by mi się chciało” – śmieje się – „za duże
ryzyko”. Nie dlatego, że policja pilnuje. Konkurencja wykańcza. Marek do Londynu trafił na krótko przed wejściem Polski do Unii, miał
wtedy 24 lata. Podobnie jak wiele osób z jego rocznika, zdecydował
się na wyjazd pod wpływem impulsu. Nie miał planu. Kilkadziesiąt
funtów w kieszeni i telefon do kumpla z podwórka, który wyjechał
nieco wcześniej - to wszystko. Szybko znalazł pracę, prędko też okazało się, że rola pomocnika na budowie nie jest aż tak opłacalna,
a Marek nie był przyzwyczajony do wysiłku. Przypadkiem okazało
się, że jego znajomy zna kogoś, kto zajmuje się handlem. Zgodził się
ich poznać, pomóc nawiązać kontakty. Pierwszy zakup za pożyczone pieniądze zwrócił się bardzo szybko – na ekstazy, amfetaminę
i marihuanę zawsze znajdzie się chętny. Ważna jest skuteczna reklama. Marek rozwiesił w swojej okolicy ogłoszenia na słupach i w
kioskach. Na kartce polski napis „Białe, Zielone, Kółka – Tanio”, a
pod tym numer jego komórki. To wystarczyło, by w krótkim czasie
znało go prawie całe Hackney. „Do Londynu zjeżdżały wtedy całe tłumy z Polski” – wspomina – „sporo osób brało narkotyki wcześniej,
dla wielu wyjazd był pierwszą okazją do spróbowania. Jeden mówił
drugiemu, od słowa do słowa i było tak, że ustawiały się do mnie
normalne kolejki, poważnie! Tutaj są lepsze warunki, bo Brytyjczycy są przyzwyczajeni do dragów. To tu narodziła się scena klubowa,
to jest imprezowa stolica Europy” – mówi Marek, który w wolnych
chwilach zajmuje się muzyką. W Londynie mieszkał w squacie, bez
wysiłku zarobił na własne mieszkanie w Polsce. Po roku kupił je za
gotówkę. Dobra passa trwała do momentu, w którym pobito go dwa
razy z rzędu. Za drugim razem usłyszał: „Teraz kupujesz od nas i
tylko od nas”. Przeprowadził się, ale szybko został ponownie namierzony. Kolejne pobicie, kradzież pieniędzy i narkotyków sprawiły, że
postanowił się wycofać. W ten sposób rosnące w siłę polskie gangi
przejmowały rynek w całym mieście. Marek przeniósł się do kraju
zaraz po narodzinach córki. Trochę oszczędności wystarczyło, by w
Polsce zacząć nowe życie. O narkotykach zapomniał.
Własny interes
Przez całe lata brytyjskie brukowce alarmowały nagłówkami z
pierwszych stron: „Tysiące przestępców z Europy Wschodniej osiedlają się w Anglii”, „Nieszczelne granice rajem dla polskich skazanych”. Ta panika, chociaż dość przesadzona, nie była zupełnie pozbawiona podstaw. Na granicach znikły drobiazgowe kontrole dokumentów, służby celne namierzały częściej osoby przewożące, na przykład,
duże ilości papierosów, bo było to łatwiejsze.
„Szansa na szybki zarobek pod samym
nosem władzy sprawia, że dla bardzo
wielu polskich imigrantów wybór tego
procederu jest kuszącą propozycją”
Z Polski uciekały rzesze przestępców, którzy oczekiwali na proces
bądź spodziewali się aresztowania, po to, by na Wyspach znaleźć
bezpieczne schronienie do momentu przedawnienia sprawy. Wielu
z tych nowo przybyłych, bez wykształcenia czy znajomości języka, w
Wielkiej Brytanii trafia do ludzi, którzy zapewniają im zatrudnienie
przy prowadzeniu własnych, nielegalnych interesów. Handel papierosami na ulicy, odbieranie przesyłek czy rozprowadzanie narkotyków to tylko niektóre z zajęć, którymi zajmował się Andrzej zaraz po
przyjeździe z rodzinnej Bydgoszczy. Jego przełożony był „hurtownikiem” w dzielnicy Greenford (Middlesex), zaopatrywała się u niego
większość polskich dilerów z zachodniego Londynu. Wkrótce Andrzej
postanowił zacząć handel na własny rachunek. Podobnie jak Marek,
rozwiesił ogłoszenia po polsku, a towar kupił od swojego szefa. Wa-
www.linkpolska.com
October 2008 | październik 2008 | 15
Skazano ich łącznie na 15 lat więzienia. Według statystyk, najwięcej
osób z Polski trafia do więzienia właśnie za próbę przemytu narkotyków do Wielkiej Brytanii, skazanych za handel jest dużo mniej. Grupy przestępcze współpracują (podobnie jak policja) ponad granicami
krajów. Dobrze zorganizowany przemyt narkotyków do Wielkiej Brytanii może być niezwykle opłacalny, szczególnie, jeśli diler zdecyduje
się na pominięcie dostawców. Zakup kilograma tzw. skuna (bardzo
mocnej, często wspomaganej chemią marihuany) w Holandii i jego
sprzedaż na brytyjskim rynku może przynieść nawet czterokrotny
zysk. Jeszcze większe przebicie jest na niezwykle taniej w produkcji
amfetaminie.
Wyjęci spod prawa
runek: Andrzej kupuje tylko od niego, a jak znajdzie kogoś, kto zaopatruje się gdzie indziej, ma go wskazać. „Pierwszy raz wziąłem w
kredo i jakoś to poleciało” – opowiada – „kupić tanio, sprzedać drogo
i wszystko, jest hajs”. Klientów zwykle jest sporo, Andrzej już też
działa z pomocą kogoś zaufanego, który obsługuje część klienteli, a
przyjechał świeżo z Polski. Nie narzekają na brak pracy. W Hounslow mieszka sporo Polaków, każdy, kto czegoś potrzebuje wie, jak i
gdzie go znaleźć. Najlepiej idą pigułki (ekstazy), spid, czyli amfetamina i zawsze popularna marihuana. Sprzedają w samochodach, z
klientami spotykają się zawsze w tych samych miejscach. Pod polskim sklepem, przy stacji metra, na parkingu pod supermarketem.
Bez nerwów, w biały dzień i wieczorem, krótkie przejażdżki i odbywająca się w ich trakcie wymiana nie budzą niczyich podejrzeń. Do
lepszych klientów Andrzej dojeżdża sam. Na „czysto” zarabia około
trzech tysięcy funtów na miesiąc, bo część z dochodów trafia do jego
protektorów. O zmianie zajęcia nie myśli. Praca jak każda inna, zarobki dobre.
Ryzyko warte Zachodu
Kokaina jest najpopularniejszym narkotykiem klasy A w Wielkiej
Brytanii, ale jej cena (ok. 50 funtów za gram) jest dla Polaków ceną
zaporową. Duże zapotrzebowanie, szczególnie w większych miastach,
sprawia, że niektórzy polscy dilerzy wyspecjalizowali się właśnie w
tym narkotyku, a ich klientelę stanowią głównie Brytyjczycy. Polska
stała się krajem tranzytowym dla kokainy, która trafia na Zachód.
Na 20 lat więzienia skazano Polaka z niemieckim paszportem, który usiłował wwieźć do Wielkiej Brytanii prawie 100 kg narkotyku o
wartości ok. 1,5 miliona funtów, skazano też jego odbiorcę z Essex.
W sierpniu br. na lotnisku w Belfaście zatrzymano dwóch Polaków,
przy których znaleziono prawie 200 kg kokainy, proces tej pary wciąż
trwa. Polska stała się jednym z największych producentów amfetaminy w Europie, zaraz po krajach nadbałtyckich. Z danych Urzędu Podatkowego i Celnego (HMRC) oraz nowej Agencji Granicznej
(UKBA) wynika, że coraz częściej zatrzymywane są też transporty
marihuany oraz opiatów. Wartość rynkowa największego zatrzymanego dotychczas transportu z Polski wynosi prawie 2 miliony funtów
– w 2007 r. dwóch Polaków próbowało przemycić prawie tonę żywicy
konopnej, którą ukryli w specjalnych skrytkach w przyczepie tira.
16 | październik 2008 | October 2008
Londyńska policja rozbiła w czerwcu br. dużą siatkę handlarzy
narkotyków z Polski. Przypadkowe aresztowanie jednego człowieka
na londyńskim Ealingu pociągnęło za sobą całą serię następnych.
W sumie zarekwirowano 10 kg amfetaminy i ok. 20 tys. tabletek
ekstazy, obok tego niewielkie ilości LSD i marihuany. Według funkcjonariuszy policji ten sukces pokazuje jedynie czubek góry lodowej.
Polskie grupy przestępcze są trudne do śledzenia, ponieważ ich działalność często ukryta jest pod przykrywką legalnych interesów, takich jak firmy przewozowe lub handlowe. Mała liczba polskojęzycznych funkcjonariuszy policji i tzw. Community Support powoduje,
że wymiar sprawiedliwości nie jest w stanie namierzyć zbyt wielu z
działających nieprzerwanie od lat handlarzy. Bardzo często zdarza
się, że dokonywane aresztowania kończą się na pouczeniu sądowym
lub łagodnych karach, które nikogo nie odstraszają. Diler, przy którym znaleziono niewielkie ilości narkotyków, z reguły wychodzi na
wolność, bo niemożliwe jest udowodnienie mu zamiaru sprzedaży
– w Wielkiej Brytanii dozwolone jest posiadanie niewielkiej ilości
narkotyków, takich jak marihuana czy ekstazy na własny użytek.
Szansa na szybki zarobek pod samym nosem władzy sprawia, że dla
bardzo wielu polskich imigrantów wybór tego procederu jest kuszącą
propozycją. Zdają sobie z tego sprawę również Brytyjczycy, którzy
od początku roku nawiązali jeszcze ściślejsze kontakty z polskimi
organami ścigania. Według nieoficjalnych informacji, na terenie UK
rezydują od jakiegoś czasu funkcjonariusze operacyjni CBŚ. Jakie
będą efekty tej długo odwlekanej akcji, pokażą następne lata.
Imiona bohaterów artykułu zostały zmienione
Bardzo trudno ustalić dokładnie, ilu Polaków zatrzymano lub skazano w Wielkiej Brytanii za handel narkotykami. Okazuje się, że ani brytyjska policja, ani
Home Office nie prowadzą statystyk z uwzględnieniem narodowości skazanych.
Również statystyki przemytu narkotyków HMRC (Her Majesty’s Revenue and
Customs) zawierają jedynie całościowe zestawienia ilości przemycanych przez
granice substancji, bez wyszczególnienia krajów, z których je przemycano.
W sprawie aresztowanych w czerwcu Polaków nie zapadł żaden wyrok. Dwójka
z podejrzanych wyszła na wolność za policyjną kaucją, będą wzywani na kolejne
przesłuchania; trzeciego z nich postawiono przed sądem za zamiar sprzedaży
narkotyków klasy A. Detektyw inspektor Marion Ryan wydała na krótko po zatrzymaniu podejrzanych oświadczenie następującej treści: „Te aresztowania pokazują, że kryminaliści poszukują niecodziennych miejsc do sprzedaży narkotyków. Policja wciąż jest o krok do przodu. Konfiskata narkotyków i aresztowanie
trójki mężczyzn uniemożliwia dalsze działanie tej siatki i zapobiega szkodom,
jakie te narkotyki spowodowałyby w londyńskiej społeczności”. Trudno jednak
zgodzić się ze skutecznością aresztowań, skoro zarzuty postawiono zaledwie
jednej osobie z gangu. Nie pomagają też dosyć łagodne wyroki – nawet osoba
złapana na gorącym uczynku może liczyć na wyrok w zawieszeniu, jeśli wczewww.linkpolska.com
śniej nie była karana.
www.linkpolska.com
LINKfotogaleria
„Żenszczyna kurit cygarety organami”, „I’ll be yours for a penny”. Bangkok. Seksturystyka
nie chowa się tutaj w alkowach.
Z ulicznych billboardów atakują
turystę hasła w rozmaitych językach. Władze państwowe są bezradne wobec skali tego zjawiska.
Taka wizytówka kraju wywołuje
mieszane uczucia. Tymczasem
seksturystyka w Tajlandii święci
triumfy. Domy publiczne, lupanary i wszelkiego rodzaju speluny
wyrastają jak grzyby po deszczu.
Młode, atrakcyjne Tajki cieszą się
dużym wzięciem wśród podtatusiałych, majętnych ludzi Zachodu.
Całkowicie posłuszne, nie kręcą
nosem i nie narzekają. Niektóre
wstydzą się tego, co robią, ale mają
świadomość, że tędy wiedzie jedyna droga ucieczki od trudnej przeszłości i przerażającej biedy. Przy
życiu trzyma je tylko nadzieja, że
kiedyś uda się z tym skończyć i odzyskać szacunek do samych siebie.
Inne z kolei podchodzą do swego
fachu z dużym dystansem. Cieszą się, że zagraniczni goście nie
skąpią grosza na cielesne uciechy
i potrafią okazać swoją wdzięczność. Większych rozterek nie mają
też miejscowi transwestyci, którzy każdego wieczoru dają próbkę
swoich nieprzeciętnych umiejętności w tańcu erotycznym.
Zresztą seksturystyka ma znacznie szerszy zasięg i stale rośnie w
siłę. Można się na nią natknąć
we wszystkich zakątkach świata.
Zarówno na pobliskiej Ukrainie,
jak i na egzotycznej Dominikanie. Co roku, szczególnie w sezonie letnim, przybywają tam hordy
wygłodniałych mężczyzn o samczych zapędach. Bo seksturystyka
tworzy iluzję beztroskiej zabawy,
w której nie myśli się o zagrożeniach. Biznes erotyczny skrzętnie
i skutecznie ukrywa swoje ciemne
oblicze. Nikt tutaj głośno nie mówi
o HIV i chorobach wenerycznych.
Nie myśli się też o ofiarach handlu
żywym towarem i pedofilii.
Adam Pańczuk/Visavis.pl
Absolwent Akademii Ekonomicznej i Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale
Komunikacji Multimedialnej. Przewędrował
Azję od Bliskiego Wschodu po Syjam. W
Pakistanie dotarł do nielegalnych fabryk broni. W Bangkoku poznał większość miejscowych domów publicznych – w ramach pracy
nad materiałem o tajskich prostytutkach. Na
swoim koncie ma liczne nagrody w konkursach fotograficznych m.in. Photographer of
the Year, Grand Press Photo, National Geographic, Newsreportaż oraz na FotoFestiwalu w Łodzi. Członek kolektywu fotografów
Agencji Fotograficznej Visavis.pl
SEKS
TURYSTYKA
tekst: Tomek Kurkowski
zdjęcia: Adam Pańczuk / Visavis.pl
LINKtemat numeru
LINKobok nas
Brytyjczyk to...
Aleksandra
Łojek-Magdziarz,
– redaktor naczelna
magazynu „Link Polska”,
iranistka, socjolożka
i dziennikarka, pisze
m.in. dla „The Guardian”.
„Brytyjczyk to ktoś, kto nie robi niebezpiecznych
ani głupich rzeczy, takich jak mordowanie innych
czy przeprowadzanie ataków terrorystycznych” napisał 12-letni Alex w szkolnym wypracowaniu o
tym, co oznacza dla niego bycie Brytyjczykiem.
Aleksandra Łojek-Magdziarz
Szkoła w Kent pod Londynem. Mała
wiejska placówka. Kiedy w Wielkiej Brytanii toczyła się debata, czym właściwie
jest brytyjskość, 12-latków poproszono, by
odpowiedzieli na kilka pytań, dotyczących
tej kwestii.
Jakie zachowanie jest zachowaniem brytyjskim?
Media (głownie brytyjskie) chętnie samobiczują się i lamentują, że Brytyjczycy
zachowują się źle, bo piją, wyjeżdżają na
wakacje do innych krajów, gdzie oddają
się dzikiemu szaleństwu, przynosząc ojczyźnie hańbę, młodzież źle się prowadzi,
a dzieci zabijają dzieci nożami. Tymczasem
młodzi Brytyjczycy mają zupełnie inne
pojęcie na temat prawdziwie brytyjskiego
zachowania.
Tonny: „Brytyjskie zachowanie to bycie
bardzo eleganckim (posh) i dobrze wychowanym człowiekiem. Typowym zachowaniem rodziny w Walii bedzie mówienie po
walijsku. Typowym niebrytyjskim zachowaniem jest wpychanie się do kolejki i w
ogóle robienie tego, czego się nie powinno
robić”.
Sandra: „Niebrytyjskie jest narzekanie
i bycie natrętnym. Brytyjskie jest bycie
dumnym, ale i upartym, dowcipnym i
odważnym”.
Arison (podkreśla w wypracowaniu, że nie
jest Brytyjką): „Brytyjskie zachowanie jest
bardzo złe. A niebrytyjskie – dobre”.
Darien: „To robienie tego, na co pozwala
prawo. Czasem też tego, czego prawo nie
pozwala”.
Tara: „To kibicowanie lokalnej drużynie
futbolowej w pubie. Niebrytyjskie to uprawianie takich sportów, jak amerykański
futbol czy koszykówka. Też nieumiejętność
uformowania kolejki”.
Steven: „Stereotypowo myśli się, że brytyjskie zachowanie to eleganckie picie herbaty, ale nie. Niebrytyjskie to wszystko, co
złe, począwszy od puszczania bąków, skończywszy na mordowaniu ludzi”.
Alek: „Brytyjskie jest picie popołudniowej
herbaty i używanie słów, takich jak „panie
dzieju” (old chap) czy „wyśmienity” (spiffing). I gra w jakąś dobrą grę, na przykład
krykieta”.
Adam: „Niebrytyjskie zachowanie to incydenty z bronią”.
Joe: „Wszyscy Brytyjczycy uwielbiają rugby, bo wszystkie brytyjskie drużyny są najlepsze na świecie. Bardzo niebrytyjskie jest
nieposiadanie przynajmniej jednej dobrej
drużyny narodowej. My zawsze jesteśmy w
pierwszej dwudziestce we wszystkim”.
William: „To obchodzenie urodzin w pubach, wylegiwanie się na plaży. Niebrytyjskie to takie łażenie bez celu (meandering).
Wiem, że ktoś nie jest Brytyjczykiem, jak
bez celu łazi po centrum handlowym”.
Sylvia: „Myślę, że Brytyjczycy zachowują
się na ogół źle, ale paru zachowuje się też
dobrze”.
Ella: „Uważam, że stereotyp, iż Brytyjczycy piją herbatę i jedzą kanapki z ogórkiem
nie odzwierciedla tego, kim jesteśmy”.
Sam: „W przeciwieństwie do tego, jak nas
przedstawiają Amerykanie w swoich filmach czy programach telewizyjnych, wcale
nie jesteśmy eleganckim społeczeństwem.
Ale brytyjskie zachowanie oznacza witanie
się z przechodniami, grzeczność w stosunku do ludzi, których się obsługuje w sklepie.
Mamy jednak młodzież, która pali i pije, i
popełnia przestępstwa. Nie boi się trafić do
więzienia, ponieważ więzienia w Wielkiej
Brytanii to hotele z sofami i telewizją. Wielu ludzi na ulicach nie jest Brytyjczykami,
to imigranci z odległych krajów, jak Polska,
którzy tu przyjeżdżają, żeby dostać azyl.
Nie-Brytyjczycy to ci, którzy nielegalnie
emigrowali i wybrali nieobchodzenie brytyjskich tradycji, jak Dzień Świętego Jerzego. Brytyjczycy mają królową i premiera, i
szanują każdego, kto jest uprzejmy”.
Co oznacza bycie Brytyjczykiem?
Brytyjskość jest różnie definiowana przez
samych zainteresowanych. Gazety brytyjskie ostatnimi czasy chętnie zamieszczają
rozważania rodzimych felietonistów nad
brytyjskością, najczęściej bolejąc nad tym,
że pojęcie to jest nadużywane i że właściwie
już nie wiadomo, co obejmuje. Dzieci nie
miały problemu z określeniem, co oznacza
bycie Brytyjczykiem.
Adam: „Czuję się Brytyjczykiem, kiedy
śpiewam hymn narodowy, oglądając naszą
drużynę futbolową, gdy ta gra na Wembley.
I kiedy mam świadomość, że Brytyjczycy walczą w innych krajach dla naszego
bezpieczeństwa”.
Alex: „Bycie Brytyjczykiem to przynależenie do wielomilionowej społeczności mieszkającej na Wyspach. Wiara i pochodzenie
nie mają żadnego znaczenia, bo wszyscy
są równi. Brytyjczycy to ludzie, którzy nie
robią złych rzeczy. Nie-Brytyjczycy to ci,
którzy nie mieszkają w Wielkiej Brytanii,
nie znają angielskiego i robią bardzo złe
rzeczy”.
Sara: „Bycie Brytyjczykiem to dla mnie
przynależność”.
James: „Bycie Brytyjczykiem oznacza akceptowanie brytyjskich tradycji. I trzeba
przysiąc wierność swojemu krajowi i pomagać innym. Większość Brytyjczyków to porządni ludzie, którzy pomagają innym”.
Sam: „Dla mnie Brytyjczykiem jest ktoś,
kto się tu urodził albo kto ma tutaj większą
część rodziny”.
Martin: „Jestem dumny z bycia Brytyjczykiem. Smakuje mi nasze jedzenie i podobają mi się nasze tradycje. Nie mogę sobie wyobrazić życia bez ryby z frytkami (fish and
chips). I bez sklepów”.
Callon: „Dla mnie to oznacza, że ma się bogatą historię i wiele kultur”.
Joe: „To dla mnie bardzo wiele. Po pierwsze, dlatego że to wolny kraj, co oznacza, że
każde dziecko ma dostęp do darmowej edukacji, a wiele krajów nie ma takiej możliwości. Poza tym, angielski jest najczęściej używanym językiem na świecie i dzięki temu
możemy poznać wiele kultur i świetnie się
integrować. To też znaczy, że brytyjskie społeczeństwo jest bardzo wielokulturowe”.
Luke: „ Jestem Brytyjczykiem i podoba mi
się to”.
Joe: „Głównie pieczone ziemniaki, baranina, warzywa i zawsze piwo”.
Alek: „Jestem Brytyjczykiem, ale też Irlandczykiem, Amerykaninem i Kanadyjczykiem. Jestem bardzo dumny z bycia
Brytyjczykiem, bo angielskie (słowo „angielskie” przekreślone) brytyjskie kraje
wynalazły rzeczy, które zmieniły świat,
jak pociągi, czy rozpoczęły rewolucję przemysłową. Także wygrały pierwszą i drugą
wojnę światową przy pomocy sojuszników.
Gdyby tak nie było, pisałbym te słowa po
niemiecku”.
Martin: „Pewnie ryba z frytkami, a najpopularniejsze napoje to piwo i herbata. Brytyjczycy właściwie też lubią indyjskie jedzenie, ale kiedy nie dostaną ryby z frytkami,
to im tego bardzo brakuje”.
Arison: „Każdy, kto chce być Brytyjczykiem, może nim zostać. Ktoś, kto nie chce,
nie musi”.
Steven: „To oznacza, że mieszkasz na Wyspach i masz paszport, który pozwala ci podróżować po całym świecie”.
Jakie są typowo brytyjskie
potrawy?
Brytyjskie jedzenie nie cieszy się szczególnym poważaniem wśród obcokrajowców.
Legendy o złej brytyjskiej kuchni (oraz żarty, stosunkowo okrutne) żywo krążą wśród
turystów, jeśli zdecydują się na stołowanie
w brytyjskich pubach czy resturacjach.
Sami Brytyjczycy jednak kochają swoją
kuchnię miłością wierną. Dzieci też – ale
postrzegają ją dużo mniej tradycyjnie niż
ci, którzy z kuchni owej żartują.
William: „Brytyjskie jedzenie obejmuje jedzenie na wynos (take away), czyli indyjskie, kebaby i inne. To nasze jedzenie i jest
osiągalne tylko nocą”.
James: „To ryba z frytkami, jako danie tradycyjne, ale też indyjskie i chińskie są bardzo popularne”.
Sara: „Ryba z frytkami, bo mamy porządny
przemysł rybny, a także śniadanie angielskie, bo jest w nazwie słowo «angielskie»”.
Alex: „To nie tylko roast dinner (rostbef,
ziemniaki purée i gotowane warzywa),
śniadanie angielskie i pieczona wołowina, ale także wszystko to, co jedzą ludzie
mieszkający na Wyspach, czyli chicken tikka masala czy spaghetti bolognese”.
John: „To frytki z solą i octem”.
Ronnie: „Kiełbaski (bangers) z ziemniakami purée (mash) i śniadanie angielskie”.
James: „Jedzenie brytyjskie jest fantastyczne! Klasycznym jedzeniem dla każdego Anglika jest ryba z frytkami. Innym wspaniałym daniem jest śniadanie angielskie”.
Sam: „Tradycyjnie ryba z frytkami. Haggis
(gulasz z podrobów duszonych w owczym
żołądku) to szkockie danie narodowe, ale
niewielu ludzi je lubi”.
Jaka jest religia w Wielkiej
Brytanii?
Oficjalne dane podają, że religią dominującą w Wielkiej Brytanii jest anglikanizm.
Głową Kościoła jest królowa Elżbieta II.
12-latkowie z Kent mieli jednak pewne
wątpliwości.
Sara: „Wydaje mi się, że chrześcijaństwo”.
Sam: „To było chrześcijaństwo, ale teraz z
powodu imigracji też inne religie”.
Martin: „To islam, hinduizm, chrześcijaństwo. Też są inne”.
Luke: „Mówi się, że chrześcijaństwo, ale
Wielka Brytania jest wieloreligijna”.
Joe: „Oczywiście chrześcijaństwo, bo tak
było przez całą niemal historię Wielkiej
Brytanii. Ale inne też są akceptowane”.
James: „Normalnie
katolicy”.
to
są
angielscy
Steven: „To wszystkie religie, ponieważ jesteśmy społeczeństwem multireligijnym”.
Alex: „Każda religia może być uważana za
brytyjską, niezależnie od tego, czy to buddyzm czy chrześcijaństwo”.
Wydaje się zatem, że wszelkie debaty na
temat brytyjskości powinny toczyć się również z uwzględnieniem dzieci, które, jak widać, całkiem bezboleśnie i w sposób bardzo
otwarty przyjmują świat, jaki jest, nie zżymając się nań, jak dorośli. Dorośli, jak to
dorośli, potrzebują ramek i definicji. Dzieci
zniosą wszystko.
Próbka pytań w teście na obywatelstwo brytyjskie:
Ilu członków ma parlament brytyjski?
Jakie są dwie kluczowe cechy służby cywilnej?
Kto może dostać darmową receptę?
Jak można skontaktować się z wybranym przez
siebie członkiem parlamentu?
Kiedy możesz zgłosić się do szpitala bez skierowania lekarza?
W jaki sposób płaci się za korzystanie z budki telefonicznej?
Źródło: http://www.britishness-test.co.uk
18 października: Pre-Party
La Lea, 43 Franklin Street
DonJerrito, (48agency, PL)
Start 21:00
z polskim dowodem wejście za połowę ceny
19 października: After-Party
La Lea, 43 Franklin Street
Don Jerrito (48agency, PL)
Banahh vs. Bąbel: Dj bitwa
Dj Chris (N.I.)
wstęp:£2, start 21:00.
Rozmowy aktorów w garderobie
LINKkultura
Niewyczerpany temat
TOMASZ KAROLAK: Jaka kobieta nadawałaby się na żonę
dla aktora?
PIOTR ADAMCZYK: Chciałbym, żeby robiła śniadania do
łóżka.
TOMASZ: Co ty gadasz, przecież to nic niezwykłego.
Kobiety, z którymi byłem, zawsze robiły śniadania.
PIOTR: Moje specjalizowały się głównie w kolacjach…
TOMASZ: Ale poważnie. Od pewnego momentu, gdy słyszę hasło: „małżeństwo”, to od razu pakuję manele do samochodu. Nie czuję wewnętrznej potrzeby, żeby stać się
mężem. Myślę nawet, że mężczyzna aktor nie jest stworzony do małżeństwa. I kobiety powinny trzymać się od
niego z dala.
PIOTR: A ja pomyślałem, że dobrym materiałem na żonę
mogłaby być cudzoziemka. Ograniczenie możliwości porozumienia się powoduje, że następuje ono w sposób długotrwały. Trzeba dużo czasu, żeby się poznać i dogadać.
Odkrywanie siebie nawzajem jest bardzo podniecające, a
ta droga jest dodatkowo utrudniona przez barierę językową i różnicę kultur. Można spędzać całe wieczory na opowiadaniu bajek z dzieciństwa. Z dziewczyną, którą oglądałeś te same bajki, rozmowy starczy tylko na jeden wieczór. Obcość kulturowa jest więc dodatkową zaletą. Inny
punkt widzenia, ciągłe porównywanie poglądów, działają
jak magnes. Ale myślę o takiej obcości jak kiedyś, gdy
dzieliła nas żelazna kurtyna. Jest całe morze tematów na
wiele wieczorów.
TOMASZ: Nie znam żadnej sytuacji miłosnej z przeszkodą
w postaci żelaznej kurtyny w tle.
PIOTR: To ja ci kiedyś opowiem.
TOMASZ: Póki co, przeżywam etap analizowania swojego życia. Doszedłem do wniosku, że jestem człowiekiem,
który nie jest w stanie usiedzieć w jednym miejscu. Ciągle
jestem w jakimś ruchu, przemieszczam się i to mnie buduje. Matka mojego dziecka zarzuca mi, że mnie nigdy nie
ma w domu. I to prawda. Ale mi z tym dobrze i co ja mam
z tym zrobić?
PIOTR: Ja też jestem tak pochłonięty pracą, że nie mam
czasu nawet pomyśleć o tym, że miałbym mieć dom. Poza
tym jestem przekonany, że moment, w którym zostanę
mężem, założę obrączkę albo urodzi mi się dziecko, to będzie całkowita zmiana mojego życia.
TOMASZ: Chodzi ci o ograniczenie? Ale, jak widzisz na
moim przykładzie, w ogóle nie mam tego ograniczenia.
PIOTR: Ale wówczas, gdy będzie do mnie dzwonił dziennikarz, żeby umówić się na rozmowę w piątek lub sobotę,
to ja będę wolał spędzać czas z moim synem. Wyobrażam
sobie, że być może nawet nie będę odbierał telefonów.
Praca będzie musiała zdecydowanie zejść na drugi plan.
TOMASZ: Ale przecież będziesz musiał pracować.
PIOTR: Ale ja nie pracuję dla pieniędzy.
TOMASZ: Teraz nie, ale gdy będziesz miał rodzinę, to
przecież będziesz musiał ją z czegoś utrzymać.
PIOTR: Najpierw musiałbym się ożenić… Powróciłbym jednak do pierwszego pytania o to, jaka powinna być idealna
żona dla aktora, jeżeli w ogóle aktor powinien mieć żonę.
Ciekawe pytanie, na które wciąż nie odpowiedzieliśmy.
TOMASZ: Powinna być reprezentacyjna, ale nie mówię tylko o urodzie. Aktor lubi mieć przy sobie kobietę
podziwianą.
PIOTR: Byle nie bardziej niż on! (salwy śmiechu obu
rozmówców)
TOMASZ: Mogłaby być kompletnie niezwiązana ze środowiskiem, ale mieć swoje przymioty, czyli przede wszystkim - inteligentna i piękna.
www.linkpolska.com
PIOTR: I stymulująca!
TOMASZ: Myślę jednak, że większość naszych kolegów
nie jest stymulowana przez żony, tylko przez kompletnie
inne kobiety. Dlatego w poprzedniej rozmowie pytałem
cię o muzę. Chciałbym spotkać kobietę, która by mnie
inspirowała. Póki co, spotykam na swojej drodze takie,
które poprzez negację zmuszają mnie do działania albo
wypowiedzi. Ponieważ nie zgadzam się z ich zdaniem
albo z tym, że przypisują sobie prawo do czegoś tam. Jak
choćby ostatnio, że tylko kobieta wszystko najlepiej wie o
dziecku.
PIOTR: A przeczytałeś książkę, którą ci podarowałem, na
temat noworodków?
TOMASZ: Jeszcze nie.
PIOTR: To już za późno, więc kupię ci coś o niemowlętach.
TOMASZ: Wracając do tematu, muszę przyznać, że nie
spotkałem jeszcze kobiety, która by mnie swoim pięknem inspirowała. Salvador Dali malował swoje kochanki
i w ten sposób powstały arcydzieła za miliony dolarów.
Również Federico Fellini obsadzał w swoich filmach żonę
Giuliettę Masinę, która była dla niego niebywałą inspiracją do tworzenia niekomercyjnej sztuki.
PIOTR: Nie wspominając o różnych wielkich tego świata,
jak Charles de Gaulle albo Napoleon. Za każdym sukcesem mężczyzny stoi jakaś wspaniała kobieta. To prawda.
Ale pamiętam, gdy kiedyś w Sopocie spotkałem panią
starszej daty, która krzyknęła do mnie: „Niech pan się nigdy nie żeni!”. Widocznie potrzebni są wieczni kawalerowie. My, aktorzy i aktorki, mamy różne twarze, uprawiamy ciekawy zawód i dlatego ludzie o nas mówią. Bywam
fotografowany z panią, którą przed chwilą poznałem w
jakiejś oficjalnej sytuacji, ale w prasie jest przedstawiona
jako moja kolejna partnerka życiowa. Albo podejdzie jakaś
pani, czy może sobie zrobić zdjęcie, a potem w Internecie
okazuje się, że to kolejna moja narzeczona. Ludzie oglądają nas w różnych wcieleniach, możemy grzeszyć, potem
ROZMAWIAJĄ:
Piotr Adamczyk
Tomasz Karolak
PODSŁUCHUJE:
Anna Kozłowska
„Chciałbym spotkać kobietę, która
by mnie inspirowała. Póki co, spotykam na swojej drodze takie, które
poprzez negację zmuszają mnie do
działania albo wypowiedzi”
być świętymi. Jesteśmy dla nich powiewem wolności, której im brakuje.
TOMASZ: Zgadzam się z tobą w zupełności.
PIOTR: I jak się ustatkujemy, to będziemy to ukrywać w
tajemnicy!
Aktorzy często deklarują, że nie są stworzeni do małżeństwa. Daniel Olbrychski
(na zdjęciu z Ewą Ziętek w „Weselu”) ma właśnie trzecią żonę, Krystynę Demską,
która była jego menedżerką przez wiele lat.
LINKkultura
Anna Kozłowska
teatrolożka, poliglotka
i psycholożka z wykształcenia i z pasji. Życie chetnie spędzałaby
w podróży, w kinie lub
na kanapie z książką.
W Warszawie prowadzi
Ognisko Teatralne „U
Machulskich”, a dziennikarką jest dla przyjemności spotykania
wspaniałych ludzi.
Wylądowałam samolotem z Rzymu,
włączyłam telefon,
który natychmiast
zadzwonił: „Jesteś
w Polsce? Super.
Jutro musisz zrobić wywiad telewizyjny z Ennio
Morricone, bo tutaj
nikt nie mówi po
włosku”. Zatkało
mnie. Następnego
dnia siedziałam
naprzeciwko mojego mistrza.
Drobny grymas Morricone
Anna Kozłowska
Nie miałam zbyt dużo czasu, by przygotować się do wywiadu. Nie
musiałam. Muzykę Ennia Morricone znałam na pamięć i mogłam
nucić poszczególne kawałki nawet obudzona w środku nocy. Bardziej
obawiałam się spotkania z człowiekiem, który miał opinię niezwykle
zdyscyplinowanego, surowego i wymagającego.
Wyśrubowane wymagania
Ujrzałam mężczyznę dość pogodnego o bystrym spojrzeniu zza
okularów. Wywiad przyjemnie popłynął, a ja najbardziej zapamiętałam, że maestro bardzo chciał mnie nauczyć grać w szachy, których jest miłośnikiem od wczesnej młodości. W młodości grał również na trąbce, ale tego nie próbował mnie uczyć. Następnego dnia
miałam szansę podejrzeć próbę z orkiestrą przed warszawskim koncertem. I zrozumiałam, dlaczego kompozytor zasłużył na opinię zdyscyplinowanego, surowego i wymagającego. Wciąż przerywał, poprawiał, znów przerywał. Stale słyszałam włoskie „no, no, no” i zniecierpliwiony stukot batuty. Muzycy powtarzali w nieskończoność kolejne fragmenty aż do uzyskania absolutnej perfekcji. Poziom niżej nie
wchodził w grę. I dlatego Ennio Morricone sam dyryguje swoją muzyką. Do innych dyrygentów ma raczej ograniczone zaufanie. Ale gdy
rozmawialiśmy po koncercie, zdałam sobie sprawę, że nie do końca
chodzi tylko o brak zaufania. Odniosłam wrażenie, że to może raczej
przyjemność poprowadzenia orkiestry, usłyszenia własnej muzyki,
grania na żywo przed publicznością. Satysfakcja twórcy.
Wtajemniczenia i odkrycia
Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam, a właściwie pochłonęłam, film „Misja”. Potem zdobyłam nagranie muzyki i godzinami jej
24 | październik 2008 | October 2008
słuchałam, mając wrażenie, że wciąż unoszę się w powietrzu, nawet w oderwaniu od tamtych fascynujących obrazów. Dzięki samej
muzyce tak łatwo było mi budować moje własne. Z ogromną niecierpliwością czekałam na kolejne filmy z muzyką włoskiego kompozytora. Odkrył przede mną przedwojenny Nowy Jork z „Dawno temu
w Ameryce”, sycylijskie miasteczko w „Cinema Paradiso”, podróżowanie transatlantykiem z „1900: człowiek legenda”, kobiecą zmysłowość w „Malenie” i smak męskiej przygody w kultowych spaghetti westernach Sergia Leone. W warszawskim „Iluzjonie” obejrzałam
stary film „Zawodowiec” z Jeanem-Paulem Belmondo i skrzypcami
Ennia Morricone, których dźwięk przeszywa na wskroś. Temat z tego filmu znają i kochają wszyscy, choć nie mają pojęcia, że to z tego filmu, ani że kompozytorem jest Morricone. Bo jego muzyka dawno już straciła status muzyki filmowej i stała się po prostu muzyką.
Wzniosła i patetyczna. Liryczna i tkliwa. Dramatyczna i ściskająca
za gardło. Melancholijna i nostalgiczna. Tak różnorodna, a jednak
rozpoznawalna. Im dłużej się jej słucha, tym staje się gęstsza, wielobarwna, emocjonalnie nasycona. Bardziej wtajemniczonym pozwala
odkrywać skomplikowane muzyczne rejony.
Oczarowania w reżyserce
Nie spodziewałam się, że życie da mi kolejną szansę na spotkanie.
Tym razem miałam szczęście przez kilka dni podglądać nagrywanie ścieżki dźwiękowej do najnowszego francuskiego filmu Giacoma
Battiato „Resolution 819”. Obraz opowiada dramatyczną historię poszukiwań śladów masakry w Srebrenicy, a jedną z głównych ról zagrała polska aktorka Karolina Gruszka. Siedziałam w reżyserce jak
zaczarowana i z zapartym tchem śledziłam nawarstwianie się dźwięków. Najpierw podkład rytmiczny, czyli bębny i wszystkie instrumenty
www.linkpolska.com
„Obserwowałam subtelne drgnienia
na twarzy Ennia. Wystarczył drobny
grymas, żeby wszyscy natychmiast
wiedzieli, że nie jest idealnie”
perkusyjne, potem fortepian, jakieś przedziwne instrumenty bałkańskie. Następnego dnia
smyczki, flety i oboje, a następnego głosy solistów i na zakończenie chór. Z każdym dodaniem
dźwięku coś w tej niesamowitej muzyce rosło, pęczniało. Dzięki takiemu procesowi nagrywania mogłam pojąć skomplikowaną finezję kompozycji. Obserwowałam subtelne drgnienia na
twarzy Ennia. Wystarczył drobny grymas, żeby wszyscy naSPAGHETTI WESTERN
tychmiast wiedzieli, że nie jest idealnie. Od nowa. Od któregoś tam taktu. I jeszcze raz. Piłował wszystkich. A w nagraSpaghetti western pojawił się
niu brali udział wybitni muzycy, wirtuozi, koncertmistrze.
w latach sześćdziesiątych. NaWidać, że jednak ta praca, choć piekielnie wymagająca, daje
zwa wzięła się z faktu, że filim ogromną zawodową satysfakcję. Ze studia wychodzili rozmy tego typu były produkowapromienieni. Zazdrościłam im, że są zawodowymi muzykami
ne przez włoskie studia filmowe
i potrafią na wyższym poziomie docenić geniusz Morricone.
przy współudziale hiszpańskich
partnerów. Pierwszy spaghetti
Ja odbierałam tylko emocjami. A może aż emocjami.
western był jednak produkcji...
hiszpańsko-brytyjskiej. Nosił tytuł „Tierra brutal” („Brutalna ziemia”) i powstał w 1961 roku.
Z dala od Hollywood
Gdy rozmawialiśmy za pierwszym razem, Ennio miał na
swoim koncie kilka nominacji do Oscara, mnóstwo zachwytów krytyki i liczne (niezwykle intratne) zaproszenia do fabryki snów. Zapytany o plany, zdecydowanie stwierdził, że
życie w Hollywood zupełnie go nie interesuje. Nie zamierza nigdzie się przeprowadzać. Za żadne pieniądze świata.
Jest rzymianinem i basta. Akademia w końcu przyznała mu
wielokrotnie zasłużonego Oscara. Za całokształt twórczości,
jakby przepraszając, że wcześniej się nie udało. Morricone
wszedł na scenę dziarskim krokiem, ale gdy zobaczył owację na stojąco i usłyszał okrzyki zachwytu, to głos lekko mu
się załamał ze wzruszenia. Pisząc ten tekst, ponownie obejrzałam moment wręczania nagrody i muszę przyznać, że
znów się wzruszyłam. Zwłaszcza, gdy na końcu ofiarował trofeum swojej żonie, która zawsze mu towarzyszy. Oscar, ani
żadna inna nagroda i tak nic nie zmieni w jego karierze, bo
Morricone dostaje więcej propozycji niż może zrealizować.
Błysk w oku
Umawiamy się na wywiad rankiem przed kolejnym dniem
nagrań. Maestro stawia się rześki, ciekawy pytań. Lubi rozmawiać. Z wdziękiem gestykuluje. Podśpiewuje. O muzyce
opowiada bardzo serio. Nie wierzy w żadne wymysły dotyczące natchnień, a raczej w doskonałe wykształcenie i ciężką pracę. Natchnienie to wymysł romantyków. Ale, gdy widzi
polską dziewczynę, figlarnie zaczyna nucić melodię Szopena.
Żartuje, że muzyka romantycznego kompozytora działała
na kobiety, bo gdy Szopen zasiadał przy fortepianie, natychmiast wokół pojawiał się wianuszek podekscytowanych dam.
W tych swobodniejszych chwilach okazuje się, że ten straszy pan jest bardzo ciepłym i radosnym mężczyzną. Przede
wszystkim uroczym. Również dowcipnym. Można by rzec,
że typowym Włochem, bo wielokrotnie prawi miłe komplementy, w które tak łatwo uwierzyć. Na zakończenie rozmowy wpisuje mi osobistą dedykację. Aż zadziwiające, że mimo tak krótkich chwil spotkań, potrafił tak wiele zauważyć.
Wrażliwy artysta!
Ennio Morricone pojawi się w Irlandii Północnej na koncercie otwierającym
Belfast Festival at Queen’s w Belfaście, w Waterfront Hall, 17 października.
Bilety na koncert można zamówić online pod adresem:
www.belfastfestival.com
www.linkpolska.com
O filologu
klasycznym, który
uczy biznesu
DOBRA KSIĄŻKA
LINKkultura
Aleksandra Łojek-Magdziarz
Czasami tak się może w życiu złożyć, że
zmieniają sie nasze plany i pozycje zawodowe. Kolejność dowolna. I, na przykład,
otwieramy firmę. Zostajemy jej szefem.
Oczywiście nie jest to rola prosta. Można się
wspomóc podręcznikami, którymi zawalone
są półki księgarni, ale zwykle są to koszmarnie nudne poradniki sprzedające tanie
chwyty psychologiczne, które uczą manipulacji ludźmi, a nie prawdziwej sztuki twórczego realizowania własnej wizji z pomocą
innych.
Na szczęście za sprawę wziął się humanista, milioner, z wykształcenia filolog klasyczny po Oksfordzie (którego kwalifikacje,
gdy starał sie o pracę w Shellu, określono
jako bezużyteczne, ale, jak mu litościwie powiedziano, świadczą one pozytywnie o jego
wyćwiczeniu intelektualnym), biznesmen
pełną gębą, prowadzący też program w BBC
4. Charles Handy barwnie i wesoło opowiada o swoich losach i o tym, jak filologia klasyczna i fakt, że tłumaczył dzieła Platona ze
starogreckiego na angielski pozwoliły mu
być dobrym szefem, a co jeszcze bardziej intrygujące, stać się rozrywanym wykładowcą
uczącym... biznesu.
Jak pisze, w zarządzaniu ludźmi korzysta
z dzieł Arystotelesa i Platona, a nie ze współczesnych poradników wymyślanych w pocie
czoła przez tęgie głowy korporacyjne. Przyszłym menedżerom kazał czytać „Antygonę”
Sofoklesa, ponieważ, jak rzekł, jej rozterki
świetnie pokazują, z jakimi wyzwaniami
może zetknąć się pracownik firmy. Porusza
problem etyki w biznesie - co zrobić, gdy
ma się do wyboru lojalność wobec firmy a
własny system wartości? Czy osoba etyczna
może stosować się do nieetycznego prawa?
Dowcipna książka o filologu i biznesmenie
w jednym.
Charles Handy, Myself
and other more important
matters, Arrow Books, 2006,
cena £8.99
WYGRAJ iPoda nano!
3. Wybierz z poniższych:
m) kultura
g) rzadziej niż raz w miesiącu
a) jestem singlem
n) logistyka
h) kilka razy w roku
b) żyję w związku
o) obsługa klienta/call centre
c) jestem po ślubie
p) gastronomia
12. Jak często korzystasz z bibliotek na
d) jestem po ślubie i mam dziecko/dzieci
r) edukacja
Wyspach?
e) żadne z powyższych
s) produkcja
a) w ogóle
t) hotelarstwo
b) codziennie
4. Zamierzasz:
u) sprzątanie
c) raz w tygodniu
a) zostać na Wyspach na stałe
w) opiekun (-ka) osób starszych lub
d) kilka razy w tygodniu
b) wrócić do Polski
opiekun (-ka) do dziecka
e) kilka razy w miesiącu
c) nie wiem
y) żadne z powyższych
f) raz w miesiącu
z) student
g) rzadziej niż raz w miesiącu
a) inwestuję
8. Pracujesz:
13. Planujesz dalszą edukację lub
b) wysyłam rodzinie
a) w firmie (nie swojej)
kształcisz się obecnie?
c) trzymam na koncie
b) prowadzę własną firmę
a) w college’u
d) nie oszczędzam
c) nie pracuję
b) na uniwersytecie
e) żadne z powyższych
d) studiuję
c) w innych szkołach
d) on-line
6. Jakie są Twoje miesięczne zarobki
9. Twoja znajomość języka angielskiego:
e) nie kształcę się
brutto?
a) nie znam
a) poniżej 1000 GBP/poniżej 1200 EUR
b) na poziomie podstawowym
14. Korzystasz z Internetu?
b) 1000 – 1500 GBP/1200 – 1900 EUR
c) na poziomie średniozaawansowanym
a) w ogóle
c) 1500 – 2000 GBP/1900 – 2500 EUR
d) na poziomie zaawansowanym/biegła
b) codziennie
d) 2000 – 3000 GBP/2500 – 3800 EUR
e) znajomość języka angielskiego poparta
c) raz w tygodniu
e) powyżej 3000 GBP/powyżej 3800 EUR
certyfikatami międzynarodowymi
d) kilka razy w tygodniu
a) poniżej 25
7. Branża, w której pracujesz to:
10. Wykonujesz pracę:
f) raz w miesiącu
b) 25 - 35
a) informacja/e-biznes
a) zgodną z wyuczonym zawodem
g) rzadziej niż raz w miesiącu
c) powyżej 35
b) architektura
b) niezgodną z moim zawodem
c) consulting
c) nie pracuję
Prosimy o wypełnienie ankiety i wysłanie jej pod adres
Link Polska Magazine,
1a Market Place, Carrickfergus,
BT38 7AW, Northern Ireland
lub przesłanie odpowiedzi pod adres
e-mailowy: [email protected]
Ankieta znajduje się również na stronie
internetowej: www.linkpolska.com
Wśród czytelników, którzy wypełnią
ankietę, zostaną rozlosowane atrakcyjne nagrody!
ankieta
5. Co robisz z zarobionymi pieniędzmi?
1. Ile masz lat?
e) kilka razy w miesiącu
15. Jak spędzasz czas wolny?
2. Jak długo mieszkasz w Wielkiej Brytanii/
d) budownictwo
Irlandii Północnej/Irlandii?
e) medycyna/farmacja
11. Jak często korzystasz z polskich
b) spotykam się ze znajomymi w pubach/
a) mniej niż rok
f) handel/sprzedaż
sklepów na Wyspach?
klubach
b) 1 - 2 lata
g) marketing/reklama
a) w ogóle
c) czytam książki
c) 2 - 3 lata
h) dziennikarstwo/public relations
b) codziennie
d) oglądam telewizję
d) 3 - 4 lata
i) rolnictwo
c) raz w tygodniu
e) zwiedzam
e) powyżej 4 lat
j) prawo
d) kilka razy w tygodniu
f) uprawiam sport
k) turystyka
e) kilka razy w miesiącu
l) finanse i bankowość
f) raz w miesiącu

T.LOVE
16.10.2008
Aberdeen, Mushulu, godz.: 20:00
Bilety: £13
17.10.2008
Edynburg, The Liquid Room, godz.: 20:00
Bilety: £13
23.10.2008
Bristol, Bierkeller, godz.: 19:00
Bilety: przedsprzedaż £14, w dniu koncertu £17
25.10.2008
Exeter, centrum sztuki Phoenix, godz.: 19:00
Bilety: przedsprzedaż £14, w dniu koncertu £17
26.10.2008
Londyn, Kings Cross Scala, godz.: 20:00
Bilety: przedsprzedaż £16, w dniu koncertu £20
a) chodzę do kina
KULT
01.11.2008
Edinburgh, The Liquid Room, godz.: 19:00
Bilety: £17
02.11.2008
Dublin, The Academy, godz.: 20:00
Bilety: przedsprzedaż €25,
w dniu koncertu €30
Bilety online:
www. ticketweb.co.uk,
www.ticketweb.ie,
www.ticketmaster.co.uk
Wygraj wejściówkę na koncert!
Odwiedź www.linkpolska.com
Koncerty zespołów T.LOVE i KULT na Wyspach pod patronatem
LINKhistoria
Irlandzki legion Napoleona
n
Piotr Miś,
dziennikarz, prawnik.
Wielbiciel historii,
pieniędzy oraz płci
przeciwnej. Z redakcją
związany od początku
powstania magazynu.
Obecnie mieszka w
rodzinnej Łodzi.
Źródła:
Tadeusz Nowak, Namysłowski epizod 3. Pułku
Cudzoziemskiego Legionu
Irlandzkiego Wielkiej Armii,
Wyd. Namislavia, Namysłów 2007;
Mariusz Olczak, Kampania
1813. Śląsk i Łużyce,
Wyd. OPPIDUM, Warszawa
2004; Wikipedia.
www.linkpolska.com
„Żołnierzom 3. Pułku Cudzoziemskiego Legionu Irlandzkiego i współtowarzyszom broni z 17. Dywizji gen. Puthoda, bohaterom pól bitewnych
Budziszyna, Lwówka Śląskiego, Wilczej Góry k. Złotoryi, Wrocławia,
Płakowic nad Bobrem, walczącym w 1813 r. o wolność Śląska i Łużyc,
by pamiętano, że w tym budynku klasztornym i zamienionym na więzienie kościele, byli internowani miłujący wolność Irlandczycy, Francuzi,
Polacy i bonapartyści innych narodowości”.
a pamiątkę wydarzeń z 1813 roku, które miały miejsce w okolicach Namysłowa na Dolnym Śląsku, mieszkańcy miasta oraz Konsulat Irlandii z siedzibą w
Poznaniu ufundowali tablicę pamiątkową powyższej treści. Niemal dwieście lat wstecz Polacy utracili monopol
na hasło „za wolność waszą i naszą” i od tej pory muszą się nim dzielić z Irlandczykami. Stratę można jednak przeżyć. Żołnierze Legionu Irlandzkiego Wielkiej
Armii Cesarza Napoleona I sprali bowiem wówczas i to,
co chwalebne, bez miłosierdzia, naszych odwiecznych
„przyjaciół inaczej”, Niemców i Rosjan. W dodatku obie
te nacje za jednym zamachem.
Utworzenie koniczynowej jednostki w ramach armii
francuskiej miało miejsce w 1803 roku. Składała się m.in.
z uciekinierów z rozbitego przez Brytyjczyków powstania irlandzkiego z 1798 roku. Planowano wyłonić z niej
kadry oficerskie, które miano w przyszłości wykorzystać
przeciw Anglikom. Wkrótce pod zielonymi sztandarami
zaczynają służyć Polacy, głównie dezerterzy, siłą wcielani do armii pruskiej. Po bitwach pod Jeną i Auerstedt armia ta, obiekt dumnych westchnień nadreńskich „miłośników pokoju”, została rozniesiona i to w ciągu ledwie
kilku godzin. Z czasem naszych rodaków przybywa, by
osiągnąć liczbę 201 osób w 1813 roku.
Po wielu odbytych wspólnie bitwach przybywają, pod
dowództwem samego cesarza, na Śląsk. Korzystając ze
swej bojowej determinacji, odwagi, umiejętności oraz geniuszu militarnego Napoleona, niemal z marszu zdobywają Wrocław. Legion, zwany wówczas 3. Pułkiem
Cudzoziemskim, wchodzi w skład 17. Dywizji dowodzonej przez gen. Jacques’a Puthoda. Bierze on udział
w najcięższych zmaganiach kampanii, pod Lwówkiem
Śląskim. Przeciwnik, sojusznicze wojska prusko-rosyjskie, dysponuje wodzem nie byle jakim, jednym z najlepszych generałów w historii Niemiec - Blucherem. Do dzisiaj za Odrą, co propagandowo komiczne, uważa się tego
pana za późniejszego zwycięzcę nad Napoleonem w bitwie pod Waterloo. Od wielu dziesięcioleci jest on także
na stałe związany ze Śląskiem. W położonym nieopodal
Lwówka miasteczku, zwanym Korbielowice, znajduje się
jego mogiła. Potomek pruskiego dowódcy z linii brytyjskiej, Chris Vaile, wykupił niedawno i zamienił na hotel mieszczący się tam pałac generała. Zapewne wśród
zabytkowych murów wspomina, jak Irlandczycy, Polacy
oraz inne nacje przy pomocy szabel i cesarskiego geniuszu taktycznego zdejmowali wieniec zwycięstwa ze skroni jego protoplasty.
A pogrom był okrutny. Naprzeciw 80 tysięcy żołnierzy
dowodzonych przez niemieckiego bohatera Bluchera stanęło raptem 50 tysięcy wojaków pod dowództwem cesarza.
Zanim prusko-rosyjscy sojusznicy rozwinęli natarcie, zaatakował Napoleon i było po sprawie. Zwycięstwo okupiono jednak znacznymi stratami. Największe ponieśli Irlandczycy, prowadzeni do boju przez pułkownika
Wiliama Lawlesa, zmagający się głównie z szarżami kawalerii. Po każdej z nich, nie tracąc na zawziętości, zwierali szyk, zadając nieprzyjacielowi straty. Nawet po zwolnieniu na odpoczynek strzelali ochotniczo z pobliskiego
lasu do jeźdźców wroga. Po victorii przyszedł czas na wakacje. Ponad miesiąc przebywali w Górach Kaczawskich
w zbudowanym przez siebie na tę okoliczność biwaku.
Irlandczycy już wcześniej walczyli na tych ziemiach
ramię w ramię z Polakami. Pierwsi przybysze z Zielonej
Wyspy trafili na Śląsk po upadku wspomnianego powstania z 1798 roku na mocy umowy króla Anglii Jerzego III
i Prus Fryderyka Wilhelma III. Zesłano wówczas pięciuset do pracy przymusowej w kopalniach śląskich, a w
czasie zmagań z Napoleonem wcielono do pruskiej armii.
Część z nich, dezerterów z przymusowego wojska, zasiliła szeregi powstania huzarów polskich księcia Jana
Nepomucena Sułkowskiego z 1807 roku w Tarnowskich
Górach.
Po szeregu zwycięstw przyszedł czas na porażki.
Fortuna, odwracająca się od 1813 roku od Bonapartego,
podobnie potraktowała jego wiernych aliantów, Polaków
oraz Irlandczyków. Po powrocie z biwaku w Górach
Kaczawskich dywizja gen. Puthoda stoczyła kolejną bitwę pod Płakowicami, niedaleko miejsca poprzedniego
zwycięstwa - Lwówka Śląskiego. Zabrakło cesarza, zajętego obroną Saksonii przed Austriakami, zabrakło szczęścia. W sierpniu 1813 roku dywizję otoczyli Rosjanie, a
wyczekiwana pomoc nie nadeszła. Mimo krwawych zmagań i szarż prowadzonych osobiście przez gen. Puthoda,
tym razem nie wyszło. Dowódcę internowano w Nysie, a
resztki jego podkomendnych (1000 szeregowców i 22 oficerów, w tym pozostałych przy życiu 117 Irlandczyków z
jednostki liczącej ich 2000) w namysłowskim klasztorze.
Pobity, ale nie rozbity, Pułk Cudzoziemski zostaje następnie odtworzony. Walczy w obronie Holandii,
Antwerpii. Nie zawodzi również, gdy Bonaparte przybywa z wygnania z Elby i rozpoczyna swój marsz po zwycięstwo. Dowódca pułku major Hugh Ware wyjmuje wówczas z magazynu orła jednostki, ukrytego od czasów śląskiej porażki, i dołącza do cesarza. Pułk walczy do końca, jeszcze długo po klęsce pod Waterloo.
W momencie kryzysu, wiedzeni swoistym poczuciem
honoru, sojusznicy cesarza nawiali. Do ostatniej chwili
wytrwali nieliczni. Wśród nich niezłomni Polacy i ich zamorscy towarzysze broni z Irlandii.
October 2008 | październik 2008 | 27
PRZESYŁANIA PIENIĘDZY
P
P
P
P PRZESYŁAJ NA KONTO PLN I GBP
OSZCZĘDNOŚĆ, WYGODA, CZAS
P
P SZYBKOŚĆ,
KREDYTU, OPŁATY ZA MIESZKANIE
P
P SPŁATY
NASI AGENCI
RACHUNKI
P
P
niezawodny i bezpieczny system
i wiele innych
od
£5
184 Lisburn Road, Belfast
(polskie biuro Baltica)
97 Cregagh Road, Belfast
(polski sklep Bon Appetite)
28 Upper Water Street, Newry
(polski sklep Polonia)
43 Darling Street, Enniskillen
(polski sklep Orzeł)
Market Square, Dungannon
(polski sklep Polonia)
www.easysend.pl
Tel.: 028 90 296 296
PRZESYŁKI KURIERSKIE
POWYPADKOWY SERWIS
NAPRAWY SAMOCHODÓW
obsługujemy
całą Szkocję
przesyłki w pełni
ubezpieczone
cena od 21 funtów!
KOMPLEKSOWE NAPRAWY POWYPADKOWE
Lakiernictwo - Blacharstwo - Elektromechanika
Przygotowanie do MOT
Diagnostyka silnika, ABS
Skup, sprzedaż i zamiana samochodów
Naprawa liczników
Nasi partnerzy to Delta Parcel w UK i Delta Trans w Polsce
www.kurierpolski.co.uk
Konsultant Polski, 145 Great Junction Street, Edinburgh EH6 5LG
Tel.: 0131 554 7000 / 0798 347 28 73
Jesteśmy w Edynburgu codziennie!
Auta zastępcze na czas naprawy 24-GODZINNA POMOC DROGOWA
Holowanie samochodów z północnych i południowych rejonów
Irlandii i wiele innych
118 Downpatrick Road, BALLYNAHINCH, Co Down
Kontakt: 028 9756 4454 lub 07935659592 (Waldek) / 07766642060 (Piotr)
07860444284 (John)
Z NAMI BĘDZIE CI PO DRODZE!
BUSINESS OWNERS,TRADESMEN & PROFESSIONALS NEEDED IN AUSTRALIA & NEW ZEALAND
160,000 MIGRATION VISAS AVAILABLE
DOSTĘPNYCH 160 TYS. WIZ EMIGRACYJNYCH DO AUSTRALII
tArchitects
t/VSTFT
t#SJDklayers
tCarpenters
t Welders
tElectricians
t&OHJOFFST
mechanical
t&OHJOFFSTDJWJM
tCooks
tFitters
t)BJrdressers
t*5
t Teachers
t1MVNbers
“You can easily earn € 80K
a year in Australia and the
cost of living is much
lower than at home!”
tChild care
coordinators
tPainters and Decorators
t)*()2U"-*T:0'-*7*/(
t4"L"3*&4û,
tL08C0450'-*7*/(
t5)064"/%40'+0#4
t7*4"03("/*4&%*/+6458&&,4
t(3&"T8&"5)&3
t+0#*/5&37*&84"33"/(&%
Stephen Walsh
from Dublin
working
in Perth.
If you are not eligible for Skilled Migration - you may be eligible for a Business or Investor visa, call now for a free assessment.
APPLY
FOR A MIGRATION
VISA PACK TODAY!
Phone (Dublin) +353 (0) 1 878 3355
Phone (Kilkenny) +353 (0) 56 777 0227
Phone (London) +44 (0) 207 659 9186
Email: [email protected]
www.migrationabroad.com
LINKfelieton
Zupełnie jak w piosence…
o
Maciej Przybycień dziennikarz, redaktor,
publicysta, absolwent
polonistyki krakowskiej
Akademii Pedagogicznej. Współpracował z
telewizją BBC podczas
tworzenia programu
dokumentalnego dotyczącego środowisk
polonijnych w Hull.
budziłem się później niż zwykle – zupełnie jak w piosence Martyny Jakubowicz. Dzień był piękny, letni. Ania
krzątała się po pokoju, a nasz półtoramiesięczny syn gaworzył do siebie w foteliku naprzeciwko okna. Ucałowałem mamę i wyszedłem na porannego papierosa. Wróciłem i pochyliłem się nad fotelikiem: „Cześć, dzidziuś” – powiedziałem. Olek uśmiechnął się od ucha do ucha, znakomicie prezentując doskonale bezzębne dziąsła. W pokoju
natychmiast zrobiło się jaśniej. Włączyłem komputer. Był
dziewiąty sierpnia 2008 roku.
Gruzja
Pierwsze zobaczyłem zdjęcia, później obejrzałem krótkie filmiki. Na jednym zgliszcza domu, a na nich oszalały
z rozpaczy mężczyzna, tulący do siebie trupa. Na innym
stara kobieta przy wpół rozebranych zwłokach. Wszędzie
ogień, krew i szaleństwo. Osiedle, takie jak moje w Polsce, nawet identyczne bloki… i płonące leje po bombach
na najwyższych piętrach. Wśród ruin pokrwawione kobiety, krzyczące w nieznanym języku, skarżące się ludziom,
sobie i Bogu. Pośród oszalałych z bólu i przerażenia bezszelestnie przemykali żołnierze.
Ilustracja: Dorota Mazur
samo ubrani, wykonujący od miesięcy ćwiczone ruchy. Jak
wytresowane i pokolorowane mrówki, jak żywe minipuzzle, układające się w niepowtarzalne wzory. Z góry to nawet ładnie wyglądało, taka niby-sztuka. Z bliska znacznie
gorzej, wręcz przerażająco. Klony, przemknęło mi przez
głowę. Wokół wybuchały sztuczne ognie.
Wojna i pokój
Sięgnąłem na półkę, Eco pisał coś o wojnie. Rzeczywiście, jest wykład wygłoszony w lipcu 2002 roku, czyli jeszcze przed drugą wojną w Iraku. Autor dzieli wojny na Niegdysiejsze Wojny (np. pierwsza i druga wojna światowa)
i Wojny Nowego Typu (np. wojna z terroryzmem). Choć
Eco nie mógł przewidzieć tempa rozwoju techniki przekazu cyfrowego i jego wpływu na wizerunek konfliktu, nie
znał wydarzeń typu: Agencja Reutera publikująca nagrania z Gruzji zrobione telefonem komórkowym, polscy żołnierze w Afganistanie na portalu Nasza-klasa, jego spostrzeżenia są zaskakująco trafne. Konkluzja nie jest optymistyczna. „Dzisiaj odnoszę wrażenie, że skoro w Wojnie
Nowego Typu nie ma zwycięzców ani pokonanych, a Niegdysiejsze Wojny niczego nie rozwiązywały (…) rezultatem musi być jakaś forma permanentnej Wojny Nowego
Typu, której towarzyszyć będzie wiele peryferyjnych Niegdysiejszych Wojen, wciąż rozpoczynanych i wciąż prowizorycznie kończonych”. Toś „wykrakał”, panie Eco! Na
szczęście Fukuyama jest niezrażonym optymistą. „Sam
fakt, że jakiś kraj jest autorytarny, nie określa jego zachowań na scenie międzynarodowej. Jeśli nie chcemy stać się
więźniami wyimaginowanej przeszłości, musimy wypracować znacznie bardziej zniuansowany system pojęciowy,
który pozwoli nam lepiej zrozumieć świat niedemokratyczny. I nie powinniśmy za bardzo tracić wiary w siłę naszych idei, nawet w «postamerykańskim świecie»” – kończy wywiad. W skrócie: „koniec historii – tak”, ale nie dla
wszystkich – tylko dla wybranych. Taki „zniuansowany”
koniec historii.
Dziwny jest ten świat
Chiny
W kącie monitora coś miga… Ach, rzeczywiście! Przecież wczoraj rozpoczęła się olimpiada w Chinach. Najbardziej demokratyczne z zawodów sportowych… i najbardziej pokojowe. Z tradycyjnie gwarantowanym rozejmem (ekechejrią, czyli pokojem Bożym) podczas trwania
igrzysk. Na trybunach 60 tysięcy widzów, 90 głów państw,
relację ogląda 4 miliardy widzów - cały świat. Na scenie kilka, może kilkanaście tysięcy aktorów. Wszyscy tak
www.linkpolska.com
Dziwny jest ten świat, pomyślałem – zupełnie jak w piosence Czesława Niemena. Jak ja go kiedyś wytłumaczę
synowi?
Dawno, dawno temu, za górami i lasami… i gdy wydawało się, że miś jest już nieszkodliwy, a świat właśnie głaskał smoka (dał mu się popisywać), to wtedy miś ugryzł.
Niezbyt mocno, ale boleśnie. Nawet wąż, bo jest jeszcze
wąż na pustyni, nawet on znieruchomiał – cały świat wbił
wzrok w misia… i to wzrok karcący. Miś trochę burczał,
trochę warczał, ale nie miał ochoty na większą awanturę. Świat karcił misia… ale niezbyt mocno. Wszystkie
zwierzątka mieszkają w jednym lesie i nie zależy im na
głośnych sprzeczkach. Smok siedział cicho i w ogóle się
nie odzywał. Jest bardzo duży i wszyscy się boją, że ich w
przyszłości zje… bo chociaż stary, to jednak bardzo młody smok.
Spojrzałem na syna. Olek obserwował mnie z zachmurzonym czołem, nawet nie mrugnął. Twarz miał czerwoną, a na czole widoczną, nabrzmiałą żyłę. „Zrozumiał!” –
przeraziłem się. Nagle Olek purknął, westchnął i uśmiechnął się. W pokoju od razu zrobiło się jaśniej.
October 2008 | październik 2008 | 29
LINKreportaż
Wsiąść na konia,
uzdrowić duszę
Jakub Świderek
Pacjent, terapeuta i koń stanowią niezwykłą triadę, w
której kluczową rolę odgrywa cierpliwe zwierzę. „Nie
muszę udowadniać, jak ważny jest w hipoterapii koń” –
mówi Monika, psycholog i hipoterapeuta.
Pierwsza miłość Ani
Kiedy pierwszy raz pomyślałaś o hipoterapii dla swojej córki?
Renata Wrzesińska, 39 lat: „Mniej więcej rok temu, kiedy Ania
miała 2,5 roku i jeszcze nie postawiono jej żadnej diagnozy. Do tego
czasu rozwijała się trochę nietypowo, ale nie były to bardzo niepokojące sygnały – w każdym razie tak uważaliśmy. Najbardziej widocznym problemem w rozwoju Ani było to, że w wieku 2,5 lat wciąż nie
mówiła, nie używała nawet pojedynczych wyrazów. Nowa niania Ani
okazała się wielbicielką filmu animowanego «Spirit», którego bohaterem jest dziki mustang. Wkrótce okazało się, że nasza córka, która nigdy nie widziała konia z bliska, jest ogromną miłośniczką tych
zwierząt. Stąd było już niedaleko do naszego wniosku, a właściwie
wielkiej nadziei, że hipoterapia pomoże Ani otworzyć się i być może
wreszcie usłyszymy, co Ania ma nam do powiedzenia”.
Pierwsza sesja terapeutyczna Ani cierpiącej na autyzm była dla jej
mamy wielkim zaskoczeniem. Ania po raz pierwszy zobaczyła prawdziwego konia w ośrodku przy Nowoursynowskiej w Warszawie.
Zawsze bała się nowych miejsc i ludzi. Tutaj jednak nie zawahała się
nawet przez chwilę, puszczając się pędem w kierunku zwierzęcia.
Renata: „Nigdy nie zapomnę tego biegu, kiedy ledwo nadążałam
za jej małymi nóżkami, ekstatycznego uśmiechu, który nie znikał jej
z buzi, dzikich okrzyków i pisków. Trudno też zapomnieć rozpaczliwy, histeryczny płacz Ani, kiedy po pół godzinie sesja się skończyła
i trzeba było siłą zwlekać ją z konia. Jedyne, co bym zmieniła w sesjach hipoterapii, to czas ich trwania – pół godziny to tak mało dla
malucha zakochanego w koniach”.
Stres i łzy radości
- To jest głowa, to jest zad, ooo... a to co? - pyta mały pacjent
podczas terapii.
- Ogon - odpowiada Monika, terapeutka prowadząca sesję.
- Aaa, ogon!
- A ty masz ogon? - pyta Monika.
- Nie... mam jeden, ale z przodu!
Monika Szmidt, 25 lat, jest psychologiem z uprawnieniami instruktora rekreacji ruchowej ze specjalnością jazda konna. Jej zdaniem praca hipoterapeuty wymaga dużego wysiłku fizycznego oraz
dbałości o bezpieczeństwo pacjenta. To stresujące, ponieważ hipoterapeuta odpowiada za zdrowie i życie dziecka. Czasami też pojawiają
się trudności związane z nierozważnym zachowaniem pacjenta.
Jakie cechy powinien mieć dobry hipoterapeuta?
Monika: „Powinien umieć obserwować, powinien patrzeć na dziecko. Dzięki temu będzie potrafił wejść z nim w kontakt i zauważyć
jego mocne i słabe strony, to, nad czym trzeba pracować i to, na czym
można się oprzeć podczas pracy. Ponadto dobry hipnoterapeuta powinien po prostu lubić dzieci, konie i taki rodzaj pracy. Powinien
szukać coraz nowszych sposobów kontaktu z pacjentem, zmieniać
30 | październik 2008 | October 2008
sposób pracy i dostosowywać go do dziecka tak, by uzyskać optymalne rezultaty”.
Anna Pękalska, 22 lata, właśnie zaczęła trzeci rok studiów psychologii. Latem zrobiła kurs dla hipoterapeutów. Jako praktykantka musiała poprowadzić sesję hipoterapeutyczną na zaliczenie. Na
pierwszych zajęciach z Tomkiem, cierpiącym na dziecięce porażenie
mózgowe, uczestniczyła jako osoba prowadząca konia. Chłopiec krzyczał i chciał zejść na ziemię. Przerażała ją świadomość, że kolejnego
dnia to ona miała się nim zajmować.
Anna Pękalska: „W dniu zaliczenia modliłam się, aby Tomek przekonał się do hipoterapii. Powitałam go szczerym uśmiechem i wsiadłam z nim na konia. Tomek od razu poczuł się bezpieczniej. Z każdą
minutą czułam, jak się rozluźnia i poddaje ruchom konia. Reagował
na ton głosu i bardzo mu się spodobały piosenki, które mu nuciłam.
Po 15 minutach siedział wyprostowany na koniu z uśmiechem od
ucha do ucha. Wzruszyłam się do łez, niesamowicie mnie zaskoczył.
Patrzyłam na niego i czułam, że rosną mi skrzydła”.
Ciepła sierść, zapach grzywy,
odgłos kopyt
Anna Strumińska jest prezesem Polskiego Towarzystwa
Hipoterapeutycznego i Fundacji Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym
„Hipoterapia”. Jak mówi, wybierane konie muszą być spokojne, o
zrównoważonym charakterze. Trening jeździecki i przygotowanie
konia na różne niespodziewane bodźce jest bardzo ważny, bo minimalizuje prawdopodobieństwo wystąpienia u niego niepożądanych
reakcji.
www.linkpolska.com
LINKreportaż
Anna Pękalska: „Koń dostarcza wielu bodźców, które stymulują
pacjenta. Miła i ciepła sierść, odgłos kopyt, zapach grzywy, wszystko
to daje przyjemne wrażenia zmysłowe i uspokaja. Uważam, że koń
może załagodzić każdą dolegliwość”.
Pogawędki na padoku
Które dzieci powinny brać udział w hipoterapii?
Anna Strumińska: „Decyzję o skierowaniu dziecka na hipoterapię
podejmuje zawsze lekarz prowadzący dziecko po stwierdzeniu, że
nie ma przeciwwskazań do tej formy terapii. Należą do nich, między
innymi, uczulenie na sierść i pot konia czy zwichnięcia i podwichnięcia stawów biodrowych. W każdym przypadku decyzja należy do
lekarza”.
Monika Szmidt podkreśla, że hipoterapia to terapia wspomagająca. Nie ma takiego schorzenia, które bezwzględnie wymaga hipoterapii. Jeśli jednak jest szansa powodzenia, trzeba podejmować próby.
Renata: „Moja córka stała się spokojniejsza, wyciszona emocjonalnie, a jednocześnie bardziej otwarta. To, co widać na pierwszy
rzut oka, to wielka i niezmienna radość, jaką daje jej kontakt z koniem. A jest to kontakt wielowymiarowy, bo oprócz jazdy na koniu
Ania uwielbia też pogawędki, jakie sobie regularnie ucina z końmi
na padoku. Właściwie są to długie i bardzo ożywione monologi, poparte bogatą mimiką i gestykulacją, przerywane parskaniem konia.
Niezapomniany widok”.
Polska hipoterapia
Ania pierwszy raz zobaczyła prawdziwego konia w warszawskim ośrodku przy
Nowoursynowskiej. Wcześniej znała go tylko z bajek. Fot. Jakub Świderek
Anna Strumińska: „Ostatnio coraz częściej prowadzi się akcje
umieszczania koni uratowanych z rzeźni w ośrodkach hipoterapii.
Jestem zdecydowanie przeciwna takim praktykom. Konie ratowane
z rzeźni to konie, o których z reguły nic nie wiadomo, a z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że ich relacje z człowiekiem
nie były najlepsze. Rozumiem intencje organizatorów tych akcji, ale
suma dwóch nieszczęść, końskiego i ludzkiego, nie daje szczęścia, za
to niesie ze sobą ryzyko wypadku”.
Koń zastępuje dzieciom kontakt z ludźmi, których się obawiają i
wobec których czują się bezradne. Zwierzę obdarza pacjenta bezwarunkową akceptacją, nie odtrąca, pozwala dotykać się i obdarowywać
czułością, nie wydaje poleceń, nie krytykuje, nie ocenia. Badania
wykazały, że podczas stępu konia, trójwymiarowy ruch jego grzbietu
przekazywany jest miednicy jeźdźca i jest on praktycznie identyczny
z ruchami miednicy prawidłowo idącego człowieka. Dotychczas nie
znaleziono innego zwierzęcia i nie wynaleziono maszyny, która działałaby w ten sposób.
Hipoterapia w Polsce w niczym nie ustępuje temu, co dzieje się
np. we Francji, Niemczech czy w Wielkiej Brytanii. W Polsce istnieje
dobry program szkolenia fachowców opracowany przez specjalistów
zrzeszonych w Polskim Towarzystwie Hipoterapeutycznym. Z roku
na rok wzrasta ilość takich ośrodków posiadających patronat PTHip.
W tym roku było ich 33. To, czego brakuje polskiej hipoterapii to, jak
mówi Anna Strumińska, stałego źródła dofinansowania.
Anna Strumińska: „Hipoterapia nie jest zabiegiem rehabilitacyjnym refundowanym przez Narodowy Fundusz Zdrowia i prowadzący
ją hipoterapeuci często muszą się jeszcze zajmować poszukiwaniem
funduszy na utrzymanie konia i swoje własne wynagrodzenie. Na
szczęście w zawodzie tym pracują ludzie z pasją, którzy, widząc efekty swojej pracy, postępy, jakie robią ich pacjenci i radość, jaką dzieciom sprawia kontakt z koniem, są w stanie wiele znieść”.
Tor przeszkód codzienności
Dla Renaty autyzm dziecka to tak naprawdę coś, z czym praktycznie nie sposób się pogodzić, z czym bardzo trudno żyć i o czym nie
sposób nigdy zapomnieć.
Renata: „Poczucie straty narasta, kiedy widzi się zdrowe, prawidłowo rozwijające się dzieci i ich rozmowy z rodzicami, kłótnie z rodzeństwem, bójki, całusy, uśmiechy i ożywione opowieści, co też się
nam dzisiaj przytrafiło. I wtedy ogarnia mnie rozpacz, kiedy pomyślę, że mnie nigdy to z Anią nie spotka. Dołóż jeszcze wieczną szarpaninę między depresją a nadzieją, że może jednak coś, ktoś, gdzieś,
że może, mimo wszystko, jakiś cud nastąpi. I obsesyjne zadręczanie
się – dlaczego my, jak to się stało, co zrobiliśmy źle? Dodaj jeszcze
strach przed tym, co się stanie z dzieckiem, gdy
nas zabraknie. I pomyśl, ile energii, siły i samo„Koń dostarcza wielu bodźców,
zaparcia trzeba, żeby codziennie rano otwierać
które stymulują pacjenta. Miła
oczy, przyklejać uśmiech na twarz i z niezmordowanym entuzjazmem pokonywać kolejny tor
i ciepła sierść, odgłos kopyt, zapach
przeszkód”.
grzywy, wszystko to daje przyjemne
To konie pomagają Renacie i Ani pokonać tor
wrażenia zmysłowe i uspokaja”
przeszkód codzienności.
www.linkpolska.com
October 2008 | październik 2008 | 31
LINKturystyka
Bitwa (o turystów)
na Kosowym Polu
Barbara Pięta
Miasto Prisztina w Kosowie uznawane za kulturalną stolicę kraju. Fot. Dave Lang
Serbskie, autonomiczne, niepodległe.
Kosowo od niedawna walczy o jeszcze jeden
przymiotnik - turystycznie atrakcyjne.
KONFLIKT W KOSOWIE
Konflikt w Kosowie sięga czasów starożytnych. Albańczycy uważają
się za odwiecznych mieszkańców regionu i twierdzą, że są potomkami Ilirów, którzy mieli przybyć na te ziemie jeszcze przed Serbami.
Serbowie z kolei utrzymują, że to ich dziadowie żyli tu od zawsze, a
Albańczycy osiedlili się dopiero w średniowieczu. Kosowo jest przez
Serbów uważane za kolebkę serbskiej państwowości, a czternastowieczna bitwa na Kosowym Polu, w której Serbowie zostali pokonani przez armię osmańską, po czym stracili niepodległość na blisko
500 lat, jest dla Serbów symbolem typowego dla całego narodu poświęcenia życia dla wolności, nawet, jeśli ta wolność miałaby nastać
dopiero w „królestwie niebieskim”. Konflikt w 1999 roku był kolejną odsłoną sporów etnicznych. W lutym tego roku kosowski parlament, nieuznawany przez Belgrad, a składający się z mieszkańców
albańskiego pochodzenia, ogłosił niepodległość Kosowa od Serbii.
Deklaracja nie została uznana przez Serbię.
32 | październik 2008 | October 2008
www.linkpolska.com
LINKturystyka
o
stołecznej Prisztinie jej mieszkańcy mówią, że to
International City. Obcokrajowcy w stolicy to głównie pracownicy Tymczasowej Administracji ONZ (UNMIK-u) i zagranicznych organizacji pozarządowych. Ostatnio do tego
kiedyś całkiem dynamicznie rozwijającego się regionu znowu zaczęli przyjeżdżać zagraniczni turyści. Powstała już
nawet mała dwuosobowa firma oferująca objazdowe wycieczki po najciekawszych zabytkach. Shrim, właściciel firemki, nie narzeka na ruch w interesie. „Przyjeżdżają głównie Amerykanie, żeby nacieszyć się naszą przyrodą i zobaczyć, jak wygląda najmłodsza republika świata. Shrimowi
podoba się, kiedy, patrząc na program zwiedzania, mówię,
że organizowaną przez niego wycieczkę sponsoruje literka
„n”. Jak nacjonalizm.
Zawsze Serbia, zawsze coca-cola
Dotychczas w Kosowie budowano tylko hotele dla pracowników ONZ, a wizytówką miasta i głównym punktem
orientacyjnym, oprócz pomnika albańskiego bohatera
Skanderberga, stał się położony w samym centrum, pamiętający czasy świetności Jugosławii, Grand Hotel, moloch, w którym od czasu do czasu rezydowali pracownicy
UNMIK-u. Siedem lat temu powstał pierwszy niskobudżetowy hostel. Położony w zielonej, reprezentacyjnej dzielnicy Velania, szybko zyskał sławę wśród międzynarodowej
społeczności backpackersów. Kosowo to jedno z nielicznych
miejsc w Europie, gdzie w godzinach szczytu, oprócz samochodów, stoją NATO-wskie czołgi. Na sprzedawanych
w księgarniach pocztówkach szeroko uśmiechają się żołnierze KFOR-u, a w serbskiej części Kosowskiej Mitrovicy
można kupić kartkę pokazującą butelkę coca-coli z napisem „Always Serbia - Always Coca-Cola”. Albo taką, która przedstawia zestrzelony przez serbskie wojska NATOwski niewidzialny bombowiec, a pod nim napis po serbsku:
„Trzeba było powiedzieć, że jest niewidzialny”. Ale nie od
dziś Kosowarzy, jak sami lubią siebie nazywać mieszkający w Prisztinie Albańczycy, chcą przypomnieć światu, że
Kosowo to nie tylko narodowe konflikty zbrojne. „Napisz, że
mamy urocze miasteczka i piękne góry” - mówi właściciel
biura Shrim - „i powiedz, że część z nich już rozminowali”.
Barbara Pięta
- studentka Porównawczych Studiów
Cywilizacji na Uniwersytecie Jagiellońskim i
antropologii na Universiteit van Amsterdam.
Od ośmiu lat jest
członkiem Akademickiego Klubu Turystycznego „Warta”. Po raz
pierwszy odwiedziła
Kosowo jeszcze jako
studentka filologii serbskiej w kwietniu 2006
roku, a pół roku później
wróciła do Prisztiny,
żeby wziąć udział w
Prishtina Summer
University.
Kosovo je Srbija?
Gdyby połączyć bitwę grunwaldzką i powstanie warszawskie wyszłoby nam to, czym dla Serbów jest bitwa
na Kosowym Polu. Tylko że Polakom na wspomnienie
Grunwaldu nie otwiera się nóż w kieszeni, a w Serbii
Kosowe Pole to jeden z najbardziej drażliwych tematów.
Dziś młodych belgradczyków bardziej interesuje rychłe
wejście Serbii do Unii, ale dla Serbów mieszkających w
maleńkich enklawach w Kosowie kwestia bitwy z czternastego wieku jest równie ważna, jak regularne przerwy w
dostawie prądu albo ciepłej wody.
Mniszka Sara, którą poznałam trzy lata temu, spędzając Wielkanoc w Kosowie, nacjonalistycznego zapału miała w sobie za trzech. Jeśli do tego dodać jej gościnność i
bezinteresowną życzliwość, już mamy typowy obraz mieszkańców Półwyspu Bałkańskiego. Sara jest jedną z kilku
mniszek opiekujących się cerkiewnym kompleksem. Loża
Nemaniciów - drzewo genealogiczne serbskiej dynastii królewskiej, zdobiące wejście do monastyru w Graczanicy, jest
jedną z wielu perełek, które trzeba zobaczyć, odwiedzając
ten region. Monastyr, obok budowli w Deczani i Peću, jest
najważniejszym serbskim zabytkiem w regionie. Autorzy
przewodników porównują go do katedry w Chartres i
nazywają jedną z najpiękniejszych budowli renesansu
www.linkpolska.com
October 2008 | październik 2008 | 33
Kosowskie dziewczynki świętują Dzień Dziecka. Fot. Zeke /
www.commons.wikimedia.org
Paleologów. Ocalony podczas bombardowań w 1999 roku, dziś jest strzeżony przez
szwedzkie oddziały KFOR-u. W klasztorze
można kupić wyrabiane tu wino, a w sklepie
tuż obok typową dla całych Bałkanów rakiję
i jeszcze mocniejszą śliwowicę po wiele niższej niż w stolicy cenie.
Islam, Bulwar Clintona
i butik „Hillary”
Zachwyceni kosowskimi monastyrami autorzy przewodników nie są już tak życzliwi
dla stołecznej Prisztiny. Niesłusznie. Stolica
Kosowa straszy, co prawda, socjalistyczną
architekturą i opustoszałymi molochami,
ale ma też wiele uroczych uliczek i skwerów,
kilka pięknych odnawianych meczetów, a
nade wszystko mnóstwo bardzo przyjemnych restauracji i kawiarni.
Studenckie kluby i ogródki piwne znajdują się w uniwersyteckiej dzielnicy tuż przy
Bulwarze im. Billa Clintona, prowadzącym
z centrum miasta do lokalnego dworca autobusowego. Na siedzącą przy stolikach studencką brać od kilku lat spogląda z ogromnego plakatu uśmiechnięty prezydent USA,
a obok stoją butiki z tanią odzieżą, z których
co drugi nosi nazwę „Hillary”.
„Religią narodu albańskiego jest albanizm” - zaprzyjaźniony Kosowianin Arlind,
uśmiechając się znad szklanki, cytuje albańskiego poetę Shkodraniego. Podobnie
pisał Tadeusz Czekalski w swojej książce o
Albanii, wspominając, że w przeszłości całym wioskom zdarzało się przechodzić na...
islam, bo mieszkańcy nie mogli dogadać się z
miejscowym proboszczem. Arbitralnym stosunkiem do religii muzułmanie w Kosowie
różnią się więc od stereotypowych wyobrażeń o ich współwyznawcach, na przykład,
z Bliskiego Wschodu. W Prisztinie częściej
niż kobiety w chustach spotyka się plakaty
reklamujące wybory Miss Kosowa, a na nich
dziesiątki zdjęć kandydatek w kostiumach
kąpielowych.
Matka Teresa i czołgi
O ile nad studencką dzielnicą góruje zdjęcie Billa Clintona, to centralnym placem
34 | październik 2008 | October 2008
Pozostałości kamiennego domu zniszczonego podczas wojny w górach
w północno-zachodnim Kosowie. Fot. Dave Lang
głównej części miasta jest bulwar Matki
Teresy, przypominający o jej albańskim pochodzeniu. Obok siedzib organizacji charytatywnych, również noszących jej imię, znajdują się różnorakie restauracje i bary.
Kawiarenka młodej Albanki Flutry nie
ma ogródka, więc w upalne popołudnia za
stoliki służą szerokie parapety okien, wychodzących na wąską ulicę 12 Korriku.
Kiedy w środku staje się zbyt tłoczno, kawiarniani goście wystawiają stoliki na jezdnię i zaczynają beztrosko tamować wszelki
ruch samochodowy. Auta Bogu ducha winnych mieszkańców i oenzetowskich oficjeli
muszą wtedy jechać okrężną drogą. Jedynie
na domagające się przejazdu czołgi goście
z kawiarni Flutry reagują większym uznaniem. Stoliki wracają wtedy do środka. Ale
biesiada u Flutry jeszcze się nie kończy.
Większość młodych gości nie musi iść jutro
do pracy. Niektórzy są zatrudniani na pół
etatu jako tłumacze w amerykańskiej armii
stacjonującej nieopodal, a ci, którym udało
się dostać wizę, pracują we Włoszech lub
Niemczech, do Kosowa wracając jedynie na
urlop. Nierzadko ulica 12 Korriku staje się
więc przejezdna dopiero bladym świtem.
Prizren
Oddalony o 80 kilometrów od Prisztiny
Prizren kiedyś zachwycał średniowieczną
zabudową. Jeszcze niedawno prizreńskie
uliczki prowadziły od meczetu przez albańskie i serbskie osiedla aż do jedenastowiecznej twierdzy Kelaja, z której rozciągał się widok na cale miasto położone u stóp gór Szar.
Twierdzę Kelaja skruszył ząb czasu, a średniowieczną cerkiew NATO-wskie bombardowania. O tragedii z lat 90. przypominają
opustoszałe serbskie osiedla na pobliskim
wzgórzu, ale w dolinie rzeki Bistrica, gdzie
zlokalizowane jest historyczne centrum
miasta, życie toczy się już dawnym rytmem.
Prizren warto odwiedzić w czwartek i zostać
do wieczora. Wtedy w pobliskiej tekke (z tureckiego: klasztor) odbywa się ceremoniał
muzułmańskich mistyków, bardziej znanych
jako wirujący derwisze.
Podczas gdy Serbowie nadal walczą o
Kosowo, już nie na Kosowym Polu, ale w
brukselskich kuluarach, w państwie zaczyna się toczyć nowa bitwa - tym razem o turystów. I, zachowując proporcje, w tej grze, podobnie jak w konflikcie serbsko-albańskim,
stawka jest bardzo wysoka.
VADEMECUM
PODRÓŻNIKA
AUTOBUSEM - Na dworcu w Belgradzie próżno
pytać o autobus do Kosowa. Linie kursujące na południe figurują na tablicy rozkładów jazdy jako autobusy do Kosowskiej Mitrovicy (miasto w Kosowie
z dużą populacja Serbów). Wystarczy w kasie belgradzkiego dworca kupić bilet do Prisztiny, a wtedy
całą resztę organizuje przewoźnik. Bywa, że trzeba przesiąść się w serbskim mieście Novi Pazar
do busika jadącego przez Prisztinę do Prizrenu.
Autobus do Kosowskiej Mitrovicy odjeżdża z belgradzkiego dworca codziennie koło południa. Przy
wjeździe na teren Kosowa dostaje się kartę wjazdu z pieczątką ONZ-etu, którą należy mieć przy sobie przez cały okres pobytu i którą oddaje się w
punkcie kontroli celnej, gdy opuszcza się region.
Prisztina ma dobre połączenia autobusowe z resztą regionu (bilet do Prizrenu kosztuje ok. 3 euro, a
do podmiejskiej Graczanicy 1,5 euro), jak również
z zagranicą. Trzy razy dziennie z Prisztiny odjeżdża
autobus do Stambułu (ok. 50 euro w jedna stronę),
istnieją też regularne połączenia z Sofią i Skopje.
SAMOLOTEM – Niektóre linie lotnicze oferują loty
do Prisztiny, np. British Airways, Brussels Airways
i Adria Airways.
NOCLEGI – Velania Guesthouse, Velania 4/34, tel.:
038 531742 / 044 167455. Bardzo przyjemny hostel, w którym pokoje wyposażone są w aneksy kuchenne i telewizję satelitarną. Pokój osobowy kosztuje 13 euro, za dwójkę płaci się 9 euro na
osobę.
JEDZENIE – Prisztina zaskakuje wielością świetnych restauracji kuchni indyjskiej, chińskiej, japońskiej, meksykańskiej, tureckiej, tajskiej czy włoskiej, które można znaleźć przy Bulwarze im. Billa
Clintona, bulwarze Matki Teresy i ul. Garibaldiego.
Ceny kształtują się od 8 do 30 euro za danie.
Miejscową specjalnością jest przekąska znana na
całych Bałkanach jako burek (albańskie: byrek).
Najsławniejszy burek ze szpinakiem, mięsem lub
serem serwuje sieć barów „Bosna”. Podawany ze
słonym jogurtem (ayran) kosowski przysmak kosztuje około 80 eurocentów.
WALUTA – Oficjalną walutą Kosowa jest euro, w
miejscach zamieszkanych przez Serbów obowiązuje serbski dinar.
www.linkpolska.com
LINKsport
Druga strona
medalu
Tomek Kurkowski
W sporcie nie ma taryfy ulgowej. Mimo, że nam, laikom, może się naiwnie wydawać, że efektowne figury i akrobacje, które są esencją występów gimnastyków,
łyżwiarzy figurowych czy pływaków synchronicznych przychodzą im bez większych trudności. Widzimy jednak tylko efekt końcowy - gotowy produkt sygnowany nazwiskiem sportowca. Czasem, by osiągnąć sukces trzeba zagrać va banque i rzucić wszystko na jedną szalę.
Reżim i harówka
Dzisiejsi multimedaliści coraz częściej sięgają po niekonwencjonalne techniki treningowe (dla przykładu w pływaniu synchronicznym
dokonuje się rejestracji ruchów ciała zawodniczek za pomocą kamery
cyfrowej, co pomaga wyłapać ewentualne błędy) i przywiązują wielką wagę do sposobu odżywiania. Klucz do sukcesu tkwi w dwu reżimach – treningowym i żywieniowym. Chwilowa niedyspozycja na zawodach może bezpowrotnie zaprzepaścić szansę medalową i zrujnować wysiłek kilku miesięcy żmudnych przygotowań. Najdrobniejszy
szczegół jest w stanie zaważyć na ocenie sędziów (pod uwagę bierze
się stronę techniczną i artystyczną występu). Bez pełnej koncentracji szybko pryskają marzenia o podium.
Żeby coś osiągnąć, trzeba rozpocząć swoją przygodę ze sportem we
wczesnym dzieciństwie i robić szybkie postępy. Pierwsze kroki ku zawodowej karierze gimnastyka i łyżwiarza najlepiej stawiać w balecie. Łyżwiarze figurowi bez ćwiczeń baletowych nie wyobrażają sobie dnia treningowego. Wiedzą, że dzięki nim zachowują naturalną
elegancję ruchów. „Wieloryb żyje w wodzie, ale raz na jakiś czas musi wypłynąć na powierzchnię, żeby zaczerpnąć powietrza. Inaczej się
udusi. Z łyżwiarzem jest podobnie. Żyje sobie na lodzie, a balet to jest
dla niego właśnie taki łyk powietrza. Bez niego umrze” - tłumaczy
znakomity białoruski choreograf i trener Władimir Czernyszew.
Nowatorskie pomysły
W balecie doszukamy się również początków gimnastyki sportowej i artystycznej. Jeszcze pod koniec XVIII wieku francuski baletmistrz Jean-Georges Noverre forsował śmiałą teorię ruchu ciała (taniec służy wyrażaniu siebie za pomocą ćwiczeń), która zainspirowała szwedzkiego poetę Petera Henry’ego Linga do stworzenia systemu ćwiczeń będących początkiem gimnastyki estetycznej. W drugiej
zaś połowie XX wieku objawił się światu nieprzeciętny talent Nadii
Comaneci - „cudownego dziecka gimnastyki sportowej”. Drobniutka
rumuńska gimnastyczka (147 cm wzrostu) w wieku zaledwie 14 lat
zdobyła 3 złote medale na Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu. W
połowie lat 80. z kompletem medali na koncie zakończyła swą błyskotliwą karierę. Przypomniała o sobie raz jeszcze w listopadzie 1989
roku. Tuż przed upadkiem muru berlińskiego opuściła Rumunię i poprzez Węgry dotarła do Austrii, gdzie w ambasadzie USA poprosiła
o azyl.
Harding ochroniarz Shane Stant, uderzył ją metalowym prętem w
kolano. Jakimś cudem Kerrigan udało się zaleczyć bolesną kontuzję
i zdobyć olimpijskie srebro w konkurencji solistek (Harding uplasowała się dopiero na 9 pozycji). W ten sposób Harding przekroczyła
cienką granicę, jaka dzieli wielkich zwycięzców od wielkich przegranych. Obsesyjna żądza wygranej zabiła w niej sportową wolę walki.
Utracone dzieciństwo
Takie zachowanie Amerykanki można tłumaczyć ogromną presją,
jaką wywiera się od najmłodszych lat na adeptach jazdy figurowej
na lodzie. Później ci sami zawodnicy szukają dla siebie rekompensaty za wszystkie lata katorżniczych treningów, które kładły nacisk na
ich wszechstronny rozwój (zdolności taneczne, poczucie rytmu, synchronizację ruchów z partnerem). Nie mniej wymagające jest pływanie synchroniczne, które dorobiło się miana wodnego baletu. To połączenie pływania, gimnastyki i tańca. W gimnastyce sportowej i artystycznej szeregi zasilają dzieci już w wieku 3 - 4 lat. Tak zaczyna-
„Brak beztroskiego
dzieciństwa
to cena,
jaką trzeba
zapłacić za
sportowy
sukces - to
ta niewidoczna druga strona
medalu”
Grać fair
Wrodzony talent to za mało, by wychować prawdziwego czempiona. Talent zawodnika musi iść w parze z ogromnym wysiłkiem.
Sport potrzebuje fighterów, którzy swą zawziętością i hartem ducha
podbiją serca publiczności. Ta kocha zwycięzców, ale tylko tych, którzy grają fair. Tego nie można powiedzieć o Tonyi Harding – kontrowersyjnej amerykańskiej łyżwiarce (obecnie trenuje boks zawodowy – sic!), która na początku 1994 roku, tuż przed igrzyskami w
Lillehammer, przygotowała spisek przeciwko swojej najgroźniejszej
rywalce, rodaczce Nancy Kerrigan. Aby uniemożliwić jej start w zawodach, miesiąc przed olimpiadą, nasłany przez byłego męża Tonyi
www.linkpolska.com
ła chluba rosyjskiej gimnastyki artystycznej Alina Kabajewa, którą
media podejrzewają o romans z Władimirem Putinem. „Właściwie
na nic nie miałam czasu poza treningiem” – wyznaje Kabajewa w
jednym z wywiadów. W nieco starszym wieku na lód wyjeżdżają łyżwiarze figurowi. Najzdolniejsi zawodnicy potrafią skoczyć najprostszego toeloopa w swoje piąte urodziny. Można pomyśleć, że takie poświęcenie to szaleństwo, że to próba zaspokojenia chorych ambicji
rodziców. Wydaje się jednak, że brak beztroskiego dzieciństwa to cena, jaką trzeba zapłacić za sportowy sukces - to ta niewidoczna druga strona medalu.
October 2008 | październik 2008 | 35
KONSULTANT POLSKI
tłumaczenia przysięgłe i zwykłe,
również w terenie
prowadzenie księgowości małych firm
rozliczenia podatkowe osób
fizycznych i samozatrudnionych
przesyłki kurierskie do Polski
Więcej informacji na stronie internetowej: www.konsultantpolski.com
Konsultant Polski, 145 Great Junction Street, Edinburgh EH6 5LG
Tel.: 0131 554 7000 lub 0798 347 28 73
E-mail: [email protected]
Wysoka jakość usług przy niskich cenach
KONSULTANT POLSKI
Jesteśmy firmą działającą w Edynburgu od 1998 roku, dlatego stoi za nami długoletnie doświadczenie w zakresie spraw
urzędowych i tłumaczeń różnego rodzaju.
Dzięki polsko-szkockiemu zapleczu, mamy pewność, że informacje i porady, których udzielamy są zawsze z pierwszej ręki. Współpracujemy z grupą specjalistów
szkockich, są wśród nich prawnicy, księgowi i doradcy biznesowi.
Pozwalamy naszym klientom odnaleźć się w gąszczu tutejszych formalności i doradzamy jak postępować w różnych sytuacjach. Wachlarz świadczonych przez nas
usług jest bardzo szeroki, poczynając od wypełnienia formularza, a kończąc na tłumaczeniach telefonicznych dla klientów, którzy potrzebują asysty w spotkaniach
czy trudnych sytuacjach.
Jesteśmy dumni z tego, że misją naszej firmy jest nie tylko tłumaczenie z jednego
języka na drugi, ale przede wszystkim pomoc i szukanie najlepszego rozwiązania
problemu, z którym klient do nas przychodzi.
Dlatego zapraszamy serdecznie do naszego biura, z wszystkim, co tylko sprawia
Państwu trudności, a my zrobimy co w naszej mocy, żeby pomóc.
Kancelaria Prawna
Reavey & Company
Solicitors
oferuje swoje usługi prawne
w języku polskim
Więcej informacji znajdziesz na Naszej
stronie internetowej:
www.reavey-ni.com/polish
Oferujemy usługi tłumacza.
Polaków niemówiacych po angielsku prosimy o wysłanie
e-maila na [email protected], Polaków władających
językiem angielskim w stopniu komunikatywnym
prosimy o telefon pod numer:
•tel.: 028 90 860335 (Newtownabbey)
•tel.: 028 93 355535 (Carrickfergus)
POLSKI SKLEP U ZBYCHA umożliwia Polakom zamieszkującym w Edynburgu dostęp do rodzimych produktów spożywczych (m.in. świeżego mięsa, wędlin,
warzyw), produktów dla niemowląt, polskiej prasy,
podstawowych lekarstw i odżywek dla sportowców.
Szeroka gama usług, w tym najważniejsza - możliwość
sprowadzania produktów na zamówienie klienta,
powoduje, że sklep ten codziennie odwiedzają zarówno
nasi rodacy, jak i Szkoci.
Jednak nie tylko możliwość wysłania paczki do
Polski, zamówienia ciasta na rodzinną uroczystość,
zakupienie asortymentu dla dzieci i konkurencyjne ceny przyciągają rodaków do tego sklepu. POLSKI
SKLEP U ZBYCHA wspiera polskie inicjatywy organizowane na terenie Szkocji. Wiedzą o tym m.in. maluchy
z przedszkola w Edynburgu biorące udział w półkoloniach
sponsorowanych przez właściciela sklepu oraz Konsulat
Generalny RP w Edynburgu. Właściciel sklepu był jednym
z organizatorów tegorocznego pikniku na rzecz integracji
polsko-szkockiej w Perth, jak również wspomaga dzieci
paczkami na święta.
Jak mówi Pan Zbyszek, właściciel sklepu: „Chodzi o to,
aby na emigracji żyło nam się łatwiej. Niewielki gest w
stronę drugiej osoby może czasem zdziałać cuda. Bardzo
nas cieszy, jeśli i nasza działalność może się przyczynić do
wzbogacenia życia polskich emigrantów”.
POLSKI SKLEP U ZBYCHA
341 Leith Walk, Edynburg EH6 8SD
godziny otwarcia
pon. - sob. 9:00 - 21:00
niedz. 12:00 - 20:00
LINKcafé
O co chodzi Woody’emu Allenowi?
Aleksandra Łojek-Magdziarz
„Myślałem, że leczenie pana będzie fascynujące i ekscytujące, a to, no cóż, jak słuchanie księgowego” usłyszał pewnego dnia Woody Allen od swojego znudzonego psychoanalityka.
„Kilku psychoanalityków później” to nowe
określenie czasu, które zostało ukute na potrzeby jednego z filmów Woody’ego Allena,
odzwierciedlające istotę funkcjonowania reżysera. Po 30 latach Allen jednak zrezygnował z psychoterapii, mimo że, jak twierdzi,
nadal cierpi na klaustrofobię i agorafobię.
Bywało, że na sesje chodził trzy razy w tygodniu. Nie był wyjątkowym pacjentem, jak
mu powiedział jeden z terapeutów, gorzko
rozczarowany problemami duszy geniusza
kina. Może nie miał dystansu do swojego zawodu. Rudy, drobny Allen był wszechstronnie aktywny od wczesnego dzieciństwa i od
zawsze ironiczny. Wysłany do szkoły, w której uczyły się dzieci różnych wyznań, żartował po latach, że był bity sprawiedliwie przez
wyznawców wszystkich religii. Została mu
pewna podejrzliwość w stosunku do spraw
istot, które miałyby mieć status Boga.
Niepokojące czarne dziury
„Stan lekkiej depresji” (jak określił swój
nastrój sam Allen), w którym tkwił przez
całe życie, to ulubiony leitmotif jego filmów,
opowieści i żartów. Głównym winowajcą takiego samopoczucia jest samo życie (które
Allen dzieli na „straszne i nędzne”), a także
świat („świat jest zepsuty i zły, a istota egzystencji jest po prostu bardzo tragiczna, bardzo brutalna i nieszczęśliwa”). Zwykle zatem
bohaterami jego dzieł (zwłaszcza klasycznych) byli hiperinteligentni i nadwrażliwi
maniacy ze skłonnościami autodestrukcyjnymi, zapijający ból istnienia różnego rodzaju trunkami i garściami połykający tabletki.
Maniacy, których martwił głównie wszechświat, czasoprzestrzeń oraz stan medycyny
w kwestiach onkologicznych. W „Przejrzeć
Harry’ego” („Deconstructing Harry”) prostytutka (która okazuje się jako jedyna poważnie traktować depresję bohatera) chce
zorientować się, czemu jego dusza tak cierpi,
na co dorosły Allen pyta retorycznie, czy słyszała kiedyś o czarnych dziurach. „Ciekawe,
że współcześni astronomowie twierdzą, że
przestrzeń jest skończona. To pocieszająca
wiadomość dla tych, którzy nie pamiętają,
gdzie coś położyli” - stwierdza gdzie indziej.
Intrygujące, jaka będzie filmowa reakcja Allena na wiadomość z 10 września br. o uruchomieniu cernowskiego zderzacza hadronów, w którym mogą powstać mikro czarne
dziury.
Tragedie nie uczą
Allen nigdy nie zajął się tematami
politycznymi. Historię też traktuje
po macoszemu. Pytany przez dziennikarzy, czy wydarzenia z września
2001 roku znajdą jakiś oddźwięk w
jego filmach, powiedział stanowczo,
że nie. „W 2001 roku jacyś fanatycy
zabili jakichś Amerykanów, a teraz
Amerykanie zabijają Irakijczyków.
W czasach mojego dzieciństwa
naziści mordowali Żydów, a teraz
Żydzi i Palestyńczycy mordują się
wzajemnie. Historia to coś, co się
powtarza” - powiedział w wywiadzie
dla „Der Spiegel”. Jego podejście
do filozoficznej postawy charakterystycznej dla rodzaju ludzkiego,
że można czerpać lekcje z tragedii, jest równie bezpardonowe: „To
bardzo bolesne, że ludzie próbują
racjonalizować tragedię i wmawiać
sobie, że się czegoś nauczyli. Z tragedii nie płynie żadne pozytywne
przesłanie”.
Fot. Colin Swan
„Umarłbym z głodu w ciągu tygodnia, gdybym
musiał się utrzymywać z gry, nie będąc wcześniej celebrytą”. Ale przyznał, że z wiekiem
dokonał pewnych postępów „w granicach dostępnych dla osoby pozbawionej talentu”.
Mia – tak, Göring – nie
Urodzony pesymista albo, jak sam się
określa, realista, zmienił swoje życie na
względnie mniej nieszczęśliwie (w ocenie
zwykłych śmiertelników bardzo szczęśliwe)
po ostatnim ślubie. Po skandalu, kiedy jego
partnerka Mia Farrow odkryła polaroidowe
zdjęcia swojej 21-letniej, nagiej przybranej
córki Soon-Yi (nie była to adoptowana córka
Woody’ego - niektóre dzieci para przysposabiała oddzielnie), bardzo głośnym rozwodzie,
w czasie którego Farrow oskarżyła Allena
o seksualne molestowanie innego dziecka,
Woody Allen odkrył, że chce się ustatkować.
Ameryka wieszała na nim psy, sąd zabronił
mu widywać się z adoptowanymi dziećmi bez
nadzoru. W takiej atmosferze Allen pewnego
dnia zaczął rozważać zaproponowanie Mii
Farrow roli w jednym z filmów. Jego producent niemal został porażony atakiem serca,
choć nie sądził, że Allen mówi poważnie. Ale
reżyser powiedział: „Nie jestem taką osobą,
która uważa, że jeśli ktoś mi coś paskudnego
zrobił, to ja już nigdy nie będę mógł nic z tą
osobą wspólnie przedsięwziąć. Choć oczywiście istnieje nieprzekraczalna linia. Nie dałbym roli Hermannowi Göringowi”.
Nie bardzo rozumieją
Allen nie przepada za swoją twórczością.
Nie lubi wracać do swoich filmów, uważa, że
sukces zdarzył mu się przez przypadek i że
zawdzięcza go głównie Europie oraz garstce
amerykańskich intelektualistów. Co prawda, zarzuca im, że nie bardzo wiedzą, o co
mu w filmach chodziło. Deklaruje, że nigdy
nie zrobi dobrego filmu, chociaż, jeśli nadal
będzie pracował, to może niechcący mu się
to uda.
Podobnie traktuje swoją muzykę. Od wielu
lat gra na klarnecie, bywa, że jeździ na tournée. Kpi jednak sam z siebie i z tego, że
ludzie płacą, by dostać się na jego koncerty:
„Umarłbym z głodu w ciągu tygodnia, gdybym musiał się utrzymywać z gry, nie będąc
wcześniej celebrytą”. Ale przyznał, że z wiekiem dokonał pewnych postępów „w granicach dostępnych dla osoby pozbawionej talentu”. Najwyraźniej faktycznie nie wiemy,
o co mu chodzi.
Niezapomniane cytaty z twórczości
Woody’ego Allena:
„Wyrzucono mnie ze studiów za oszukiwanie na egzaminie z metafizyki - zajrzałem do duszy chłopca siedzącego
obok”
„Nie chcę osiągnąć nieśmiertelności poprzez moje dzieła.
Chcę to zrobić, nie umierając”
www.linkpolska.com
„Gdyby tak Bóg zechciał dać mi dowód na własne istnienie! Na przykład, deponując znaczną sumę na szwajcarskim koncie”
LINKcafé
Helena Kubajczyk
jest absolwentką
Akademii Sztuk
Pięknych w Poznaniu.
Wielbicielka sztuki
wszelakiej, również
kulinarnej. Obecnie
mieszka w Poznaniu.
Fot. H. Kubajczyk
Kurczak nadziewany z żurawiną
Dla nas, Polaków, jesień bez aromatu grzybów jest niewyobrażalna i niejesienna. W październiku proponuję więc kurczaka faszerowanego, którego podamy i na niedzielnym obiedzie na ciepło, i dnia następnego jako zimną przekąskę.
Najistotniejszym
elementem plastry bułkę, by wsiąkł w nią folii od góry w kilku miejscach.
będzie wytrybowanie kurczaka.
Dla niewtajemniczonych - wytrybować oznacza pozbawić kości
bez naruszenia skóry. Gdy otrzymamy kurczaka bez szkieletu, odstające od korpusu udka i skrzydełka należy po prostu wepchnąć
do środka, by otrzymać zwartą
formę.
Aby przyrządzić farsz, należy zacząć od namoczenia i podgotowania grzybów (w przypadku pieczarek - posiekać, poddusić
na patelni i nieco przesmażyć),
opłukania i oczyszczenia wątróbek, usuwając widoczne czasem
na powierzchni żółtawe skrawki. Przesmażamy na oliwie około minuty, po czym podduszamy.
Pod koniec dodajemy majeranek.
Na patelnię do podduszonych wątróbek dorzucamy skrojoną w
Składniki:
1 cały kurczak
25 dag wątróbek kurzych
50 dag wieprzowiny (może być
karczek bądź biodrówka, dobrze, jeżeli mięso nie będzie za
chude)
2 - 3 cebule
1 pszenna bułka
2 garści suszonych grzybów
(zamiennie możemy użyć 1 kg
pieczarek)
2 łyżeczki majeranku
oliwa do przesmażenia
sól, pieprz
1
p
on
elef
Na t onarny
j
stac lski
o
P
o
d
on
elef
Na t órkowy
kom lski
o
do P
Z Twojej komórki
wyślij sms o treści
HALO
6
sos. Cebulę należy posiekać na
drobno i zeszklić na oliwie, by była miękka i lekko zrumieniona.
Całość wystudzić. Potem mielimy to, co dotąd podsmażaliśmy
i dusiliśmy na patelni: wątróbki
wraz z nasiąkniętą bułką, grzyby, cebulkę. Wieprzowinę (surową) należy najpierw przed mieleniem rozdrobnić. Całość dosalamy i doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem. Tak przygotowanym farszem nadziewamy naszego kurczaka.
Gotową pieczeń wkładamy do
specjalnego rękawa foliowego (dostępnego w sklepach z akcesoriami kuchennymi). Przycinając rękaw foliowy bierzemy pod uwagę zapas, bo końce trzeba będzie z
dwóch stron związać. Po ich związaniu należy nakłuć powierzchnię
p
WAŻNE: Jeżeli podczas trybowania kurczaka stracisz cierpliwość
i kura oberwie parę cięć nieprzewidzianych, innymi słowy, nie będzie nadawała się już do nafaszerowania, nie trać pogody ducha,
bo farsz włożony do prostokątnej
foremki i upieczony w tzw. kąpieli wodnej stanie się po prostu wybornym pasztetem i zrobi rewelacyjne wrażenie na gościach. Czy
ktoś musi wiedzieć o chwilach
słabości, jakie nas spotkały podczas walki z kurą? Powodzenia i
smacznego!
ANT
NST
I
L
DIA
on
elef ny
Na tcjonari
sta Polsk
do
RĘĆ
K
Y
W
2
text-n-talk.com
Słowacja
3p
Litwa
3p
Litwa tel.kom.
9p
Słowacja tel.kom. 11p
0
r
ume
rz n
bie
e wy
y
elow
doc
t
pła
ntu wych o
e
m
na datko
abo
Bez nych do
żad
i
tępn
nas
p
01
0
2
7
9
4
4
08
na numer 80556, by otrzymać 5 funtów na rozmowy
na numer 84459, by otrzymać 3 funty na rozmowy
Full instructions and access numbers will be sent to you by text. Ask bill payer’s
permission. Calls charged per minute. Reverse billing service. Calls to 020 number cost
mobile standard rate to a landline or may be used as part of inclusive mobile minutes.
Calls to mobiles may cost more. A connection charge equal to the rate per minute for
the relevant destination is charged on each call. This is an Auto credit service. To stop
auto credit text STOP to number you initially text to. Credit lasts 90 days from first use.
Pieczemy 2 godziny w temperaturze 180 stopni Celsjusza.
Potrawę warto podawać (na gorąco lub na zimno) z żurawiną
do mięs. Sukces w kucharzeniu
murowany!
talk2save.co.uk
Ask bill payer’s permission. Prices are per minute including VAT. Calls from
a mobile may cost more. Contact your mobile provider if in doubt. Cost
for using service will be added to landline providers phone bill. See
website for full terms.
LINKcafé
4 2
5
2 3 6 8
5
8 3 4
5
7
1
3
9
1
2
4
8
6
2 4 8
3
7 8 2 1
5
8
1 5
Rozwiąż krzyżówkę i wygraj
nagrodę niespodziankę!
Hasło oraz imię i numer telefonu
prosimy przesyłać pod adres:
Rozrywka,
Link Polska Magazine,
1a Market Place,
Carrickfergus BT38 7AW
lub [email protected]
Zwycięzcą losowania wrześniowej
krzyżówki (myśl Stanisława Jerzego
Leca, „Lira Nerona była kamertonem”)
została pani Ewa Andrykowska z
Warrington.
GRATULUJEMY!
Nie ma takich, ale
początkowo, gdy pomidory dotarły do
Europy z Ameryki
Centralnej,
dzięki hiszpańskim konkwistadorom, uważano je za rośliny trujące. Dlatego hodowano
je w ogrodach tylko i wyłącznie w celach
dekoracyjnych. Z punktu widzenia naukowego pomidory są owocami. Jedynie
w Stanach Zjednoczonych z powodów podatkowych w 1887 roku Sąd Najwyższy
zaklasyfikował pomidory jako warzywa.
Miłośnicy tych owoców co roku spotykają się pod koniec sierpnia w Bunol w
Hiszpanii, gdzie rzucają w siebie pomidorami. Miasto zamienia się w wielki sos
pomidorowy – do rzucania przeznacza się
115 tysięcy tych owoców.
CYTAT MIESIĄCA
Trujące
pomidory?
Stanisław Lem
9
„Nikt nic nie czyta, a jeśli czyta, to nic nie rozumie,
a jeśli nawet rozumie, to nic nie pamięta”
Sudoku
Należy wypełnić diagram w taki sposób, aby w każdym wierszu, w każdej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz
kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.
RYSUNEK: DOROTA MAZUR
Dorota Mazur,
absolwentka liceum
plastycznego w
Szczecinie i komunikacji wizualnej Politechniki Koszalińskiej.
Pasjonatka rysunku i
tańca. Od niedawna
mieszkanka Poznania.
www.linkpolska.com
October 2008 | październik 2008 | 39
N aj
w ięk sza w Dubl inie o
ta
f er
A tra
k cy j ne ceny * Bezp łat ny
uk
o
n sp
tra
ic
rt
h
ca
ł ej
od
pr
p
sk
ol
Ir l
and
ii
t ów
POLSMAK
ie
Firma
Unit 33 Jamestown Business Park
Jamestown Road
Dublin 11
Tel.: 018341147
Fax: 018341043
na
n
re
te
Miła
nt a
i f achow a obsług a k lie
Sklep Polsmak
27 Capel Str.
Dublin 1
Zapraszamy rownież do naszego
sklepu w centrum miasta, zapewniamy
szeroki i tani asortyment produktów,
jak i miłą obsługę
*atrakcyjne ceny
*największy wybór produktów
*świeże dostawy 3 razy w tygodniu
Unit A Canalside John Gilbert Way Trafford Park Manchester M17 1AH
tel./fax: 0 161 877 57 21; mobile.: 077 835 33 065, 077 835 33 050; e-mail: [email protected]
BILETY
POLSKIE BIURO
184 LISBURN ROAD
BT9 6AL BELFAST
TEL. 028 90 80 30 85
TEL. 028 90 296 296
przelewy do Polski
na konta PLN i GBP od
najlepszy kurs
na rynku
lotnicze - promowe - eurotunel
£5
VIRGIN Media
w w w.balticaonline.com
internet - telefon - telewizja
już od £15,50 miesięcznie
UBEZPIECZENIA
NA SAMOCHÓD
min. formalności
niska cena
satysfakcja gwarantowana
NORTHER
IRELANDN
EXPRESS
przesyłki
IRLANDIA PÓŁNOCNA – POLSKA - IRLANDIA PÓŁNOCNA
Oferujemy przesyłki paczek, przeprowadzki, przewóz
towarów, przewóz zwierząt, przewóz samochodów na
lawecie, możliwość negocjacji cen, możliwość
wynajęcia całego samochodu.
Kompleksowa obsługa od drzwi do drzwi.
07894477548
07922227434
SZKOŁA JĘZYKA ANGIELSKIEGO
“EFECT”
Angielski 4 razy szybciej!
CENISZ SWÓJ CZAS?
PRZYJDŹ DO NAS
•
•
•
•
•
BuCar Spark Service
PRZYGOTOWANIE DO MOT – HAMULCE, ZAWIESZENIE, ELEKTRYKA
MECHANICZNE I ELEKTRYCZNE USUWANIE USTEREK
KOMPUTEROWA DIAGNOSTYKA – WYŁĄCZANIE LAMPEK SERWISOWYCH
MONTAŻ - ALARMÓW, BLOKAD ELEKTRONICZNYCH, CENTRALNYCH ZAMKÓW
NAPRAWY NADWOZIA - MALOWANIE, BLACHARSTWO
SAMOCHÓD ZASTĘPCZY NA CZAS NAPRAWY *
SPRZEDAŻ I SKUP SAMOCHODÓW
AUTOHOLOWANIE, LAWETA
LINK
POLSKA
Tel.: 07871441062, 07783029590, 07598938025
pon.-pt.: 9 – 17
sob.: 10 – 15
Jedyny POLSKI warsztat w Twojej okolicy !
Bann Street, Unit 3, BT62 3BG, Portadown
Metoda
Metoda
CallanaCallana
SZYBKIE EFEKTY
GWARANCJA
SUKCESU
MAŁE GRUPY (DO 10
OSÓB)
LEKCJE PRÓBNE
BRAK ZADAŃ
DOMOWYCH
WWW.EFECT.CO.UK
email:[email protected]
tel: 07521988954
Ravenhill Business Park
Ravenhill Road, Belfast
LINK
POLSKA
Zamieść reklamę!
Aneta Patriak
Tel.: +44 7787588140
E-mail: [email protected]
ogłoszenia społeczne
I
K
Ł
Y
S
E
PRZ
Przesyłki
Polska-Irlandia Północna-Szkocja-Anglia i z powrotem
Przeprowadzki
Transport samochodów
Zakupy w Polsce, tanio
PACK-MAN
07840478134
tel.:
lub 07873145750
POSZUKIWANI:
Sylwia Konarska
TRANSPORT Irlandia Północna
i Republika Irlandii
POLSKA
Samochody, motory, quady, sprzęt budowlany i rolniczy,
przesyłki kurierskie i inne nietypowe rzeczy
Tel.: 07599706767
07599706766
Regularny transport przesyłek
Polska-Irlandia Północna-Polska
oferujemy:
bardzo atrakcyjne ceny
ubezpieczone przesyłki
kompleksową obsługę
From DOOR TO DOOR
obsługę klientów
indywidualnych
usługę
„zamów kuriera on-line”
Wiek w momencie
zaginięcia: 21 lat
Wiek aktualny: 29 lat
Ostatnie miejsce pobytu:
Londyn, Wielka Brytania
Data zaginięcia:
ok. 04/2004
Oczy: piwne / Wzrost: 176 cm
Znaki szczególne: pieprzyk na prawym policzku
Sylwia wyjechała do Wielkiej Brytanii
14.10.2001 r. Była w regularnym kontakcie z
rodziną, który urwał się ok. kwietnia 2004 r.
22.08.2008 r. zmarł mąż Sylwii. Dwójka dzieci
pozostaje pod opieką dziadków.
Kontakt: ITAKA - Centrum Poszukiwań Ludzi
Zaginionych, tel.: 0801247070, 226547070
lub z polską policją. Więcej: www.zaginieni.pl.
KLUB DLA DZIECI I MŁODZIEŻY KAMELEON
Zapraszamy na zajęcia w każdy
poniedziałek od 18:15 – 20:00
Dwie grupy wiekowe
Juniorzy 5 – 10 lat / Seniorzy 11 – 18 lat
New Mossley Prezbiterian Church
2 Ballycraigy Way, Newtownabbey BT36 5XH
Kontakt: Tel.: 075 16 15 19 62
E-mail: [email protected]
POSZUKUJEMY
WOLONTARIUSZY!
!
Grupa Wsparcia dla polskich emigrantów przy organizacji
Seeds w L’Derry szuka osób chętnych do współpracy.
Założeniem inicjatywy jest pomoc emigrantom w uzyskaniu
dostępu do wszelkiego rodzaju informacji i organizacji.
Jesteśmy otwarci na Wasze pomysły i sugestie.
www.islandexpress.eu
IslandExpress s.c.
tel.kom. +48 515 280 526 tel.kom. +48 515 280 527 tel.
+48 76 856 50 54
Szukasz pracy?
Mamy dla Ciebie pracę przy roznoszeniu ulotek dla jednej z firm z
Belfastu. Gwarantujemy elastyczne godziny pracy (full-time i part-time). Wymagana jest dobra kondycja zdrowotna, z uwagi na konieczność pokonywania dużych dystansów. Podstawowa znajomość języka angielskiego mile widziana, ale nie konieczna. Szukamy wyłącznie
ludzi uczciwych i godnych zaufania. Szczegółowych informacji, dla
osób władających językiem angielskim, udziela Roxi pod numerem
telefonu: 07791210002. Dla osób borykających się z barierą
językową kontakt drogą elektroniczną
pod adresem:
[email protected]
SERWIS KOMPUTEROWY
PROFESJONALNIE, SZYBKO, TANIO
SIECI BEZPRZEWODOWE,
ZABEZPIECZENIA
PRZERABIANIE
BELFAST,
Tel.: 07727283782
TATUAŻ ARTYSTYCZNY!
Stuprocentowy profesjonalizm
gwarantowany 17-letnim
doświadczeniem. Oferuję
szeroki wybór wzorów oraz
realizację własnych projektów.
Poprawki tatuaży i wykonywanie
portretów na skórze.
Atrakcyjne ceny!
Robert, tel.: 07842670086,
Bodybuilding4you_Ogloszenie_Link_Irlandia_63x41 copy.pdf
Belfast i okolice
7 - 15 Foyle Street, L’Derry
Tel.: 07518374481(Marlena, Ewa, Maciej)
E-mail: [email protected], [email protected],
[email protected]
ZAMÓW PRENUMERATĘ!
Aby zamówić prenumeratę na dowolny
adres na terenie Wielkiej Brytanii, Irlandii
oraz innych krajów Unii Europejskiej
należy wypełnić formularz zgłoszeniowy i odesłać go wraz z załączonym
czekiem lub przekazem pocztowym
13/06/2008 20:12:17
(wystawionym na Link Polska) pod
adres redakcji: Link Polska, 1a Market
Place, Carrickfergus, BT38 7AW lub
zadzwonić pod nr.: 028 9336 4400,
aby dokonać płatności kartą.

Wielka Brytania
i Irlandia
£15
£25
Liczba Kraje UE
wydań
£25
6
£35
12
Formularz zgłoszeniowy:
LINK
POLSKA
Zamieść
reklamę modułową!
Aneta Patriak
Tel.: +44 7787588140
E-mail: [email protected]
Imię i nazwisko: ....................................
.............................................................
Prenumerata na okres: .........................
Adres: ..................................................
.............................................................
Kod pocztowy: .....................................
Telefon: ................................................
Załączam czek na kwotę: .....................
u
m
o
d
o
d
ń
o
Dzw
do Polski
o
z tel. stacjonarneg
2 p/min
już od
Po prostu wybierz
084 4831 3897
następnie wybierz numer docelowy
Polska
Niemcy
Słowacja
Irlandia
7p/min - 087 1412 3897
2p/min - 084 4831 3897
3p/min - 084 4988 3897
3p/min - 084 4988 3897
tel. komórkowy
tel. stacjonarny
tel. stacjonarny
tel. stacjonarny
Infolinia: 087 0041 3897
www.auracall.com/link
To proste… Spróbuj teraz!
T&C’s: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls made to mobiles may cost more. Minimum call charge 5p by BT.
Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.
210x148_TTV_LINK POLSKA_3897_polPage 1 22/07/2008 13:09:52
BEZ NOWEJ KARTY SIM
BEZ UKRYTYCH OPLAT
:\ELHU]
C
M
Y
CM
MY
CY
CMY
K
& 1 po £5 kredytu T-Talk. Nastêpnie wybierz
numer docelowy i #. Poczekaj na po³¹czenie.
Do³aduj T-Talk z komórki wybierz Do³aduj T-Talk przez internet**
0208 497 3897 & 1 po £5 kredytu. na www.auracall.com/glosik
Polska
2p/min
1.6p/min
Polska
7p/min
5.5p/min
Sáowacja 2p/min
1.6p/min
Czechy
1p/min
0.8p/min
USA
1p/min
0.8p/min
www.auracall.com/glosik
Do 27% extra kredytu ZA DARMO jeĤli do³adujesz konto przez INTERNET
Infolinia: 020 8497 4698
Tanie Rozmowy!
*T&C’s: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of bundled minutes. Calls made to mobiles may cost more.
Connection fee varies between 1.5p & 15p. Text AUTOOFF to 81616 (std SMS rate) to stop auto-top-up when credit is low. **Pence a minute quoted are based on extra credit gained from £20 minimum top-up online & on first call. This service is provided by
Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.
Fotokasty - krótkie formy multimedialne łączące reportaż fotograficzny i dźwiękowy
Fotokasty dostępne na:

Podobne dokumenty

NARZECZENI

NARZECZENI Zespół redakcyjny/ Magazine team Paweł Bruger, Piotr Miś, Tomasz Kurkowski Współpraca/ Contributors Piotr Adamczyk, Tomasz Karolak, Aleksandra Kaniewska, Dorota Mazur, Helena Kubajczyk, Maciej Przy...

Bardziej szczegółowo