program - IV Regionalny Kongres Kobiet w Koszalinie

Transkrypt

program - IV Regionalny Kongres Kobiet w Koszalinie
Stop stereotypom i dyskryminacji
Jeśli czytacie te słowa i planujecie być na zorganizowanym przez Dorotę Chałat i Stowarzyszenie Era Kobiet czwartym już Regioalnym Kongresie Kobiet, to znaczy, że odczuwacie potrzebę zmiany. Ale nie tej, o której ostatnio głośno w mediach, która kryje
się pod tak zdewaluowanym hasłem „dobra zmiana”, tylko tej realnej – rzeczywiście
dobrej dla nas, kobiet. Czujecie, że nasz świat tak do końca nie jest nasz? Pewnie tak,
i jest to w pełni uzasadnione. Stanowimy więcej niż połowę społeczeństwa, a wciąż
mamy status mniejszości. I to mniejszości dyskryminowanej. Bo czy niższe płace za tę
samą pracę (nawet o 30 proc. na tych samych stanowiskach) to nie dyskryminacja?
Czy brak dostępu do pewnych stanowisk, urzędów to nie dyskryminacja? Czy 27-procentowa reprezentacja kobiet w Sejmie, gdzie ważą się nasze losy – zapadają istotne
dla nas wszystkich decyzje ustawodawcze – to nie dyskryminacja?
Niemożność wyegzekwowania alimentów to dyskryminacja. Skuteczna ich egzekucja w Polsce to zaledwie 12-13 proc., czyli przemoc ekonomiczna ma się dobrze.
Niemożność ostatecznego uwolnienia się od sprawcy przemocy w rodzinie (według
statystyk w przeważającej liczbie są to mężczyźni) i bezpiecznego życia to też jest
dyskryminacja. Podobnie, jak pozbawienie nas, kobiet, prawa wpływania na kształtowanie opinii publicznej poprzez media – bo tam – na decyzyjnych stanowiskach i
wśród zapraszanych osób – wciąż jeszcze prawie nas nie ma (taki jest wynik badań
kongresowego Obserwatorium (nie)równości płci w mediach, a także Anny Dryjańskiej i Piotra Pacewicza, którzy odnotowali np., że od marca 2014 do maja 2015 r.
kobiety stanowiły zaledwie 13 proc. gości audycji).
Takich ograniczeń, „niemożności”, dziedzin i sfer życia, w których nasz głos nie jest
słyszalny, można by wymieniać wiele. I ileż razy były już podawane… Musimy forsować
wprowadzanie konkretnych rozwiązań i – żeby to się działo – trzeba walczyć ze sterotypami. Bo stereotypy to uproszczenia, uogólnienia, które nie dopuszczają różnorodności, inności. A my w męskim świecie wciąż jesteśmy te inne. Stereotypy wyłączają
mózg, zwalniaja z myślenia i manipulują emocjami. Rozleniwiają, prowadząc prostą
drogą właśnie do dyskryminacji, której przecież tak stanowczo się sprzeciwiamy.
Musimy mieć prawo decydowania. Walka z uprzedzeniami jeszcze będzie trwała,
ale zawsze pamiętajmy, że bez względu na to, jakie przeszkody staną nam na drodze,
nic nie może zagłuszyć milionów głosów wzywających do zmiany. Milionów naszych
głosów, głosów kobiet. Owocnego kongresowania!
Agata Jankowska,
biuro Stowarzyszenia Kongres Kobiet
PROGRAM
IV REGIONALNY KONGRES KOBIET W KOSZALINIE
KOBIECY KOSZALIN
16 KWIETNIA 2016
Centrum Kultury 105
Prowadzenie: Renata Kim
08.00 – 08.30 08.30 – 09.30
09.30 – 09.50
09.50 – 10.10
10.10 – 10.20
10.20 – 10.30
10.30 – 11.00
11.00 – 11.25
11.25 – 12.55
12.55 – 13.20
13.20 – 13.50
13.50 – 14.50
14.50 – 15.00
15.00 – 15.30
15.30 Rejestracja
Film „Kobieta bez przestrzeni”
Ogłoszenie wyników
„Kobieta regionu koszalińskiego 2016
Powitanie gości
Oficjalne otwarcie IV Regionalnego
Kongresu Kobiet w Koszalinie Pełnomocniczka Regionalna Kongresu
Kobiet Dorota Chałat – prezentacja
Przedstawienie idei Kongresu Kobiet
Przedstawicielka Biura Kongresu Kobiet
w Warszawie Agata Jankowska
– prezentacja
Wykład Rzecznik Praw Obywatelskich
dr Adam Bodnar nt. „Dyskryminacja
ze względu na płeć.”
Przerwa
Przemoc seksualna ma płeć. Moderatorka – Katarzyna Czarkowska Debata z udziałem gości: Aleksandra P. z
Elbląga, dr Magdalena Grabowska
Fundacja Ster, przedst. Komendy Policji,
Grzegorz Hamera, Adam Ostaszewski
Przerwa
Wykład Paulina Roicka nt. Ubóstwo
emerytalne kobiet
Panel: Zewnętrzne zagrożenia
kobiecej kariery
Moderatorka – Magdalena Chałat
Panel z udziałem gości: Elżbieta Jachlewska,
Katarzyna Olejnik Kornelia Wróblewska,
Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska
Hymn Kongresu Kobiet
Recital młodych talentów
z Centrum Kultury 105
Zakończenie
Warsztat przedkongresowy 14. kwietnia miejsce: Koszalin, ul. Zwyciestwa 42, pok. 307
warsztat godz. 17,00-19,00 - „Odczaruj i oczaruj siebie”
K os z alin ,
k wie ci e ń
2 0 1 6
Zapraszamy na 2-godzinny warsztat rozwojowy z wykorzystaniem
gry coachingowej „Points of You”, „Odczaruj i oczaruj siebie” to inspirujący warsztat coachingowy,
który pobudzi Twoją motywację i wzmocni Twoje wewnętrzne Ja. Prowadzenie - dyplomowany coach Elżbieta Nell Chojnowska
Zapisy: [email protected]
F
Byłam na spotkaniu pt. „Dzień Tolerancji” w tzw. dobrym liceum. Dyskusja
o wykluczeniu, o tym co znaczy słowo
„tolerancja”, o uchodźcach, homoseksualistach, weganach, ludziach z niepełnosprawnościami, feminizmie, wierze lub jej braku. Dyskusja wielokierunkowa, nieco chaotyczna, no bo jak tu w
ciągu dwóch godzin poruszyć wszystkie
tematy… W pewnym momencie wstaje
chłopak i stwierdza, że wcale nie dziwi
się ojcu zabraniającemu iść na imprezę
córce, która jego zdaniem ubrała się
wyzywająco, bo przecież sama prosi się
o gwałt. Zero refleksji, od pokoleń wkleGwałt to przekleństwo, które wpływa na zgwałconą, na jej najbliższych,
otoczenie. To też zbrodnia, którą w
Polsce uważa się za przestępstwo
„lżejszej kategorii” i nie jest karalna nawet tak, jak drobna kradzież.
„Nie mów o tym nikomu” słyszy wiele
zgwałconych. I ci którzy to radzą, mają,
niestety sporo racji. Stygmat „zgwałconej” będzie bowiem towarzyszył kobiecie całe życie. Przy tym także okrutne domysły: A może sama chciała? Po
co założyła krótką spódnicę? A może
wrabia „niewinnego chłopaka”? Zresztą, cóż to takiego – gwałt – przecież są
gorsze rzeczy. Jak chociażby kradzież
samochodu. To dopiero tragedia!
Tymczasem jest to jedno z najokrutniejszych przestępstw przeciwko
kobiecie. Jak czytamy w tekście „Gwałt
– głos kobiet wobec społecznego tabu”
Zofii Nawrockiej, z udziałem Pauliny,
Julii, Magdy Anny i Weroniki „Gwałt jest
Cała rzeka słów wypowiadanych codziennie na temat równości płci. Cała
masa ruchów społecznych, organizacji pozarządowych, happeningów itp.
Nasze własne codzienne działania. To
wszystko sobie, a życie sobie. Mamy z
partnerami i mężami zadeklarowany podział obowiązków domowych, a jakże!
W końcu jesteśmy światłymi kobietami
XXI wieku. Dziećmi też się opiekujemy po
równi. Tylko jakimś dziwnym sposobem
z obserwacji wynika, że ten zadeklarowany równy podział jest dość teoretyczny i nie rozkłada się już tak bardzo równo
w praktyce. Bo przecież mąż faktycznie
ma dwie lewe ręce w kuchni, więc jednak to ja częściej gotuję. Bo co prawda
raz w tygodniu sprzątamy wspólnie całe
mieszkanie (co zajmuje około dwóch godzin), ale codzienne czasem kilkukrotne
zmywanie naczyń, robienie i składanie
prań, o prasowaniu nie wspominając czy
przetarcie blatu robi się już w międzyczasie bez większego namysłu.
Według informacji rzecznika praw
obywatelskich przytoczonych w jed-
E
L
I
E
T
O
N
Krzywdzące stereotypy
pywany stereotyp, z którym wygodnie
się żyje, który zwalnia od odpowiedzialności i jest chwilą słabości „takich miłych chłopców z porządnych domów”.
Zawsze winna jest ona, bo prowokowała, bo się uśmiechnęła, bo miała krótką
spódniczkę, bo po prostu była.
Obrzydliwy, niezwykle krzywdzący akt,
często uchodzący bezkarnie, pozostawiający upokorzoną, naznaczoną, pełną poczucia winy ofiarę samą sobie. Jak długo
trzeba tłumaczyć, że nic absolutnie nie
usprawiedliwia gwałtu, że nie ma mowy
Y
o prowokacji, że człowiek ma wolną wolę,
kobieta może nie chcieć a mężczyzna
musi to uszanować. Jakich słów i argumentów należy używać, aby taka prosta
prawda stała się oczywistością?
Jak karać? A może jak traktować
ofiarę a jak sprawcę?
Napisałam, że byłam na spotkaniu w
liceum, byłam też w Elblągu na proteście przeciwko wyrokowi sądu w sprawie
gwałtu na Pani Aleksandrze. Kuriozalnie
i stronniczo prowadzona sprawa, wyrok
w zawieszeniu, pretensje o zmarnowane
życie dwóch „dobrych mężów i ojców”.
Dlaczego tak lekko przychodzi tzw. opinii
publicznej odpuszczenie „chwilowego zapomnienia się”? Protest w Elblągu pokazał, że są ludzie myślący inaczej, nie dający
zgody na krzywdzący sposób myślenia,
postępowania, funkcjonowania instytucji
stworzonych do chronienia nas.
Niezależnie od tego jak dobrze zagnieździły się w powszechnym myśleniu
stereotypy, należy głośno się im przeciwstawiać. Oczywiście w debacie publicznej, ale przede wszystkim w codziennym
życiu, w zwykłych rozmowach.
Katarzyna Czarkowska
Gwałt – zbrodnia bez znaczenia?
sło by traktować takie sprawy poważnie.
Smutna polska rzeczywistość. Kobiece
„nie” wciąż traktowane jako „tak”. Przymykanie oczu na gwałt i molestowanie.
Coś, co zaważy na losie kobiety traktowane jest z przymrużeniem oka. „Facetowi
się zachciało” i tyle. Każdy, najmniejszy
drobiazg jest traktowany jako dowód
przeciwko niej: za cicho krzyczała, niezbyt
wyraźnie mówiła „nie”, miała duży dekolt, czy po wszystkim zachowywała się
„zbyt normalnie”. Nikt nie bada gwałcicieli, ich zachowania czy charakteru. Nikt,
jak zgwałconej nie wchodzi z butami do
domu i życia. Nikt go nie przepytuje ani
jego żony, nie sprawdza przeszłości, nie
próbuje dostrzec w nim kogoś, kto mógłby skrzywdzić. Z założenia oskarża się JĄ.
I skąd zdziwienie, że tak wiele zgwałconych nie decyduje się na zgłoszenie
sprawy na policję? Ile razy można być
poniżaną i maltretowaną?
Aleksandra P., Elbląg
My, ofiary piramidy Maslowa
więcej czasu poświęcają na zaspakajanie najważniejszych, bo elementarnych
potrzeb domowników i otoczenia poprzez wypełnianie domowych obowiązków (dolne warstwy piramidy potrzeb
Maslowa). I choć to rola ważniejsza,
to zdecydowanie mniej dostrzegalna i
doceniana, jak w przykładzie z autem i
zupą. I w ten sposób, poprzez nasz pozornie równy podział obowiązków, podnoszone codziennie z podłogi z uporem
maniaka zabawki oraz kolejny rosół stają
się niewidzialne, tak samo jak my w swoich rolach partnerek, żon i matek, jak w
piosence Meli Koteluk. By się obronić
przed ewentualnym linczem zaznaczę
tylko, że nie winię za ten stan tylko naszych ojców, mężów, braci i partnerów,
ale ogólnie środowisko. Odpowiedzialność jest więc niestety rozproszona. To
ogół różnych zjawisk, niedoskonałego
prawa, ekonomii sprzyja utrzymaniu
tej sytuacji przez ludzi. Proponuję więc
by podchodzić do szanowania swojego
czasu równie równościowo jak do ustalania podziału obowiązków. Być może
nadszedł czas, by namieszać w piramidzie potrzeb, wymienić nasz dotychczas
ustalony podział obowiązków na nowszy
model i RÓWNIE CZĘSTO dać dojść do
głosu NASZYM POTRZEBOM WYŻSZEGO RZĘDU, na które zwyczajnie nie starcza nam już doby, przez co często wciąż
zostajemy nieco w tyle
Paulina Kelm
aktem przemocy, a nie aktem seksualnym”. Według tej książki wiele kobiet
nie mówi o gwałcie, gdyż jest to zbyt intymne, kobiety czują się winne oraz jest
im zwyczajnie wstyd. Tymczasem co
ósma Polka została zgwałcona, czyli stała się ofiarą potwornego przestępstwa.
Niestety stereotypy blokują kobiety by
mówić o tym nawet najbliższym.
Same policjantki i policjanci uważają, że kobiety „przesadzają”, cóż więc
mają powiedzieć pokrzywdzone?
Większość spraw jest umarzana już
na etapie dochodzenia policyjnego.
Jeśli jakimś cudem dojdzie do postępowania sądowego, bardzo dużo spraw
kończy się w najlepszym wypadku karą
„w zawieszeniu”. Gwałciciele mogą być
nie tylko z siebie zadowoleni, są również przykładem, że gwałt w Polsce jest
absolutnie akceptowalny.
nym z raportów wynika, że w Polsce w
zakresie rodzicielskim oraz rynku pracy, równość płci ma charakter fikcyjny.
Nie mam co prawda dzieci, ale widzę,
że faktycznie, jak we wspomnianym
raporcie, mimo dostępnego prawa do
dzielenia urlopu rodzicielskiego, 98%
osób nadal korzysta z dotychczasowego
rozwiązania (jedynie macierzyńskiego).
Ojcowie znacznie częściej biorą dwutygodniowe urlopy ojcowskie. Zgoda,
mamy oczywiście niedoskonałe prawo
i przeszkody w postaci uzależnienia prawa do urlopu rodzicielskiego dla ojca
od tego prawa przysługującego matce.
Ale powody są różne, również inne,
nie należy ich teraz oceniać, ale jestem
przekonana, że spora część to decyzje
niepodyktowane rzeczywistą wolą
matek, a kompromisem i ekonomią.
Wracając do tematu. W konsekwencji
macierzyńskiego, a nie rodzicielskiego urlopu, ponownie z obserwacji
wynika, a żyje jednak na Ziemi, a nie
Mało jest rzeczy zapewniających w równym stopniu kobiecą wolność i autonomię jak antykoncepcja. Skuteczna,
bezpieczna, dająca poczucie panowania i nad płodnością,
i nad życiem. Nie wyobrażam sobie, jak funkcjonowały kobiety w czasach, gdy nie istniała.
Magdalena Środa
Kobieta zgwałcona nie dość, że (jeśli
zdecyduje się na traumę przesłuchania
na policji) musi przejść koszmarne piekło
pytań, nie dostaje żadnego wsparcia.
„Było mi wszystko jedno, czy pyta facet,
czy kobieta. Może nawet lepiej, żeby był
to mężczyzna, może nie byłby tak złośliwy” mówi zgwałcona, nie chcąc podać
imienia. Potem jest tylko gorzej. Badania, upewnienie się, że ona jest ofiarą a
nie on, sprawdzanie, czy ona na pewno
nie kłamie. I próby wyrzucenia sprawy
do kosza. Jeśli dowody są mocne lub
ofiara ma dobrego adwokata jest szansa na walkę. Czyż nie jest to założenie
śmieszne? Kobieta, która padła ofiarą
przestępstwa musi udowadniać, ze została skrzywdzona. Człowiek, który zgłasza kradzież radia w samochodzie jest
traktowany z szacunkiem i godnością.
Ale gwałt? Zbyt wiele stereotypów naro-
w kosmosie, że w opiece nad dziećmi
mimo deklarowanej równości, daleko
nam do ideału i obowiązki rozkładają
się jednak również bardzo tradycyjnie.
O zmianę takiego status quo niektóre
z nas toczą w swoich domach bitwy i
wojny, z mniejszym lub większym uporem i skutkiem. Czasem, dla świętego
spokoju - odpuszczamy. Pamiętajmy
jednak, że czas, który przeznaczamy na
„drobne” prace domowe, opiekę nad
osobami zależnymi itp. mężczyźni wykorzystują na samorozwój, dodatkową
pracę, edukację, rozrywkę. Niby ustalony podział obowiązków jest równy,
ale… czy nie dajemy się czasem zmanipulować? Zawiezienie auta do mechanika czy wymiana opon raz na pół roku
to bardziej spektakularne działania niż
codzienne gotowanie zupy. A wiadomo
co ile czasu pochłania. Czemu więc już
na początku swoich związków odruchowo wchodzimy w taki standardowy i
nierówny podział obowiązków? Dlaczego by się nie zamienić na role skoro ten
podział uznajemy za równy?
Może przyszedł czas na nasze „złote
rączki” w trosce o własny czas przeznaczony na cokolwiek (samorozwój, edukację, a może po prostu relaks)? Zmiany
zbiorowe, jak w przypadku każdej innej
sprawy, mają swój początek w głowach
jednostek. Kobiety na co dzień znacznie
IV
Reg ionalny
Kong res
Kobi et
Pewnie to była ich wina. Sprowokowały. Uśmiechały się za bardzo. Piły za dużo. W ogóle niepotrzebnie przyszły na tę imprezę, do tego baru, to tego pubu,
z tymi znajomymi lub – co gorsza – z nieznajomym. Fakt jest faktem – to one są winne. I teraz jeszcze robią raban.
HISTORIA JEDNEJ PIGUŁKI
Świat idzie do przodu, medycyna też. Mamy
leki na prawie wszystko, dostępne prawie zawsze.
Ale mamy też całą gamę substancji na tyle niebezpiecznych, że mogą zniszczyć nam życie. No, przynajmniej jego część. I nawet specjalnie nie trzeba
się namęczyć, żeby w taką nielegalną substancję
się zaopatrzyć. Wystarczy internetowa wyszukiwarka i hasło „pigułka gwa gdzie kupić”.
Jaki cel mają osoby, które w gwa się zaopatrują?
Trudno stwierdzić jednoznacznie. Bo to wcale nie
musi być gwałt. To może być chęć porządnego obmacania tej lub innej, ośmieszenia w towarzystwie
czy zrobienia kompromitujących zdjęć, którymi
potem może postraszyć. Zasada jest prosta – wystarczy wlać płyn do wody, drinka czy piwa. I trochę
poczekać. A potem – hulaj dusza, piekła nie ma!
Ja? W życiu
– Nie jestem typem ofiary. Ja? W życiu! – mówi
jedna z ofiar tzw. pigułki gwałtu. – Nie chodzę na
imprezy sama, nigdy w szemrane towarzystwo, nie
odstawiam drinków bez nadzoru, wreszcie nie wyrywam facetów, bo i po co. Jestem dojrzałą kobietą,
nie w głowie mi jakieś imprezowe szaleństwa. Agata (imię zmienione na prośbę bohaterki) spotkała
się z grupą znajomych w barze. Żeby uczcić wspólną
inicjatywę, która bardzo fajnie wyszła. Znajomi
przyprowadzili znajomych. Zarezerwowane stoliki,
wszyscy – mniej lub bardziej – znali wszystkich.
Zabawa była przednia. – Nigdy bym się nie spodziewała, że nie mogę czuć się bezpieczna. Czy straciłam
czujność? Chyba nawet jej nie uruchomiłam. Po co,
przecież byłam w gronie znajomych.
Ten obcy
W gronie znajomych to nie zawsze znaczy w
grupie ludzi, którzy dobrze życzą. Jednych znamy
jak łysego konia, innych tylko na cześć – cześć albo z
widzenia. Ale nikt nie może wiedzieć, na co stać drugiego człowieka. Agata też nie wiedziała. Jako jedna
z organizatorek imprezy zabawiała towarzystwo, chodziła od stolika do stolika. – Piłam piwo. Jedno, potem
drugie. Było dużo śmiechu, rozmowy. Z pokalem
przemieszczałam się między ludźmi, wieczór trwał w
najlepsze, ale ja miałam plan – po dwóch – trzech godzinach wracam do domu. Byłam zmęczona ciężkim
dniem, nie miałam ochoty na szaleństwa.
Ktoś jednak miał inne plany niż Agata, z Agatą
związane. Kiedy na stole stanęły drinki, obiecała
sobie: tylko jeden. I tylko jeden wypiła. Nie miał
podejrzanego zapachu. Ani smaku. Zwykła whisky
z colą. Niczego nie poczuła. On jednak już zaczął ją
obserwować. Towarzystwo zaczęło szykować się
do pójścia do innego lokalu. Potańczyć.
Chwilo, trwaj!
Agata miała na sobie kurtkę i marynarkę, tę
K os z alin ,
k wie ci e ń
pierwszą zdjęła, przychodząc do baru. Wychodząc
nie pamiętała o niej. Kurtka została na miejscu.
Znajomi wiedzieli, że miała wracać do domu. Ale
skoro tak rozochocona przyłączyła się do grupy
tych, którzy chcieli tańczyć, to dlaczego nie? Każdy
może zmienić przecież zdanie. Nie zachowywała
się dziwnie. Gadała, ale wszyscy gadali. Śmiała się,
ale inni też. Może odrobinę głośniej, inaczej, kto by
na to zwracał uwagę.
W drugim lokalu powiesiła na wieszaku torebkę.
W niej miała między innymi portfel. Nie sięgała do
niej, nie była jej potrzebna. – To ważne, bo udowodniłam, że nie kupowałam sobie alkoholu. Torebka
wisiała, ja się bawiłam. Ponoć brałam udział w dyskusjach. Ponoć nawet nie chwiałam się na nogach.
Ponoć, bo wizytę w tym lokalu Agata pamięta
szczątkowo. – Spotkałam znajomych, przywitałam się, wymieniliśmy grzeczności, potem już
niczego nie pamiętam. Wiem, że dużo tańczyłam.
Składanie puzzli
Rano, wiadomo, po imprezie, trochę ból głowy, trochę niewyspanie. Ale Agata miała swoje
obowiązki. – Wstałam, pojechałam na umówione
spotkanie. I usłyszałam: jak się zamierzasz migdalić
z facetami na imprezie, to może byś chociaż to robiła
dyskretniej? Te słowa padły z ust przyjaciela, który ją
odtransportował. – Ja? Migdalić? Kiedy? Jak? To niemożliwe, to jakaś pomyłka! Byłam zaskoczona bardzo. Niczego nie pamiętałam. I wspólnie, od słowa
do słowa, zaczęliśmy układać te puzzle. Dzwoniłam
do koleżanek, pytałam, czy coś w moim zachowaniu
je zaskoczyło, tyle, ile się nasłuchałam, wystarczyło,
żebym się załamała. Czułam się potwornie, nie mogłam uwierzyć, że wypity alkohol tak mnie załatwił.
Ale widocznie przekroczyłam jakąś granicę…
I pewnie na poczuciu winy i wstydzie by się
skończyło, gdyby nie Agaty przyjaciel, który nie
mógł sobie darować: – To nie była ona. Znam ją
• Tak zwana „pigułka gwałtu” to wiele substancji chemicznych, które w różnej formie i postaci (nie
tylko tabletki) w połączeniu z alkoholem mogą spowodować utratę świadomości.
• Tego typu substancje chemiczne mogą być podawane lub wykorzystywane w innych sytuacjach ­
nie tylko w klubie czy dyskotece, ale również w pociągu, autobusie, itp., stąd też nie przyjmuj
napojów od nieznanych Ci osób.
• Unikaj samotnych wizyt w klubach i na imprezach lub w towarzystwie nieznanych Ci osób.
• W miarę możliwości informuj domowników lub znajomych, gdzie zamierzasz się bawić i o której
godzinie planujesz powrót.
• Nie pij niczego, co oferuje nieznajoma osoba. Unikaj dzielenia się lub wymieniania napojami. Pij z
własnoręcznie otwartej butelki lub puszki, a jeżeli robi to barman, to żądaj, aby uczynił to na Twoich
oczach. Obserwuj, jak napój jest przyrządzany.
• Nie zostawiaj napoju bez opieki, nawet gdy odchodzisz tylko na chwilę. Jeżeli stwierdzisz, że Twój
napój wygląda lub smakuje inaczej – nie ryzykuj, nie pij go.
• Jeśli po wypiciu jakiegoś napoju poczujesz się dziwnie, nawet, gdy była to mała zawartość alkoholu (np. mdłości, zawroty głowy, zaburzenia widzenia itp.), szukaj pomocy u zaufanej osoby lub zadzwoń na pogotowie. W
tym czasie unikaj miejsc ustronnych i ciemnych pomieszczeń. Bądź tam, gdzie jest dużo ludzi.
• Wychodząc z klubu lub imprezy z powodu złego samopoczucia, zapewnij sobie pomoc zaufanej
osoby podczas powrotu do domu.
Coś jest na rzeczy
Przyjaciele Agaty zaniepokoili się dopiero, kiedy zaczęła być zbyt wylewna. – Znamy się od lat,
przyjaźnimy się, spędzamy z naszymi rodzinami
wspólnie czas – opowiada najbliższy przyjaciel
Agaty. – Kiedy zaczęła siadać mi na kolanach i się
kleić, wiedziałem, że coś jest nie tak.
W pewnym momencie Agata zniknęła przyjaciołom z oczu. Żona kolegi, która wyszła na papierosa,
zobaczyła, jak ta obściskuje się z kimś na zewnątrz.
Wróciła do lokalu. – Od razu powiedziała mi, żebym
poszedł po Agatę. Bo to było bardzo dziwne. Poszedłem, szukałem jej, zaniepokoiłem się całkiem serio.
W końcu trafiłem na nią. Siedziała facetowi na kolanach. Ten, kiedy mnie zobaczył, zdjął ją i po prostu
odszedł. Zabrałem ją, już wtedy słaniała się na nogach, wsadziłem w taksówkę i zawiozłem do domu.
2 0 1 6
doskonale, byliśmy na tysiącu wspólnych imprez,
także z alkoholem, wiedziałem, jak się zachowuje,
ten wieczór był zupełnie inny. Pomyślałem – musiała coś wziąć.
Ale przecież sama z siebie nie wzięła, ktoś jej
musiał to podać. Trochę trwało, zanim doszli, kto to
mógł być. Z rozmów ze znajomymi udało się wywnioskować – był jeden mężczyzna, który szczególnie się
zachowywał. – Wszyscy stwierdzili, że postępował
tak, jakby przez cały czas chciał mnie mieć na oku. To,
oczywiście ten od„migdalenia się”przed lokalem.
Działać, byle szybko
Zanim Agata wzięła pod uwagę, że mogła paść
ofiarą „randkowej pigułki”, minęła ponad doba od
imprezy. Narkotyk jest nie do wykrycia w krwi po
ośmiu, a w moczu po 12 godzinach od zażycia.
Agata obawiała się, że nie udowodni tego, że jest
ofiarą. Na szczęście, jest jeszcze jedno wyjście:
badanie cebulek włosów. – To droga sprawa i
czasochłonna, bo najpierw trzeba poczekać aż
włosy urosną około centymetra, a potem, niestety,
trzeba zapłacić dość sporo. Agata postanowiła, że
zrobi takie badanie. – Trochę to trwało, ale cieszę
się, że je wykonałam. Mam czarno na białym: we
włosach wykryto ślady GHB. To pewne. Co zrobię?
Pójdę do sądu. Niech facet nie myśli, że może pozostać bezkarny. Kiedy z nim rozmawiałam, wyparł
się wszystkiego, miałam wrażenie, że chce ze mnie
zrobić wariatkę, zresztą nie tylko on, bo jedna ze
znajomych zarzuciła mi rozwiązłość, brak opanowania i opilstwo. Wmawiała, że widziała, jak bez
przerwy zamawiałam sobie drinki, ale przecież to
niemożliwe, ktoś musiałby za nie płacić, ja tego nie
robiłam, bo moja torebka zapomniana wisiała cały
czas w jednym miejscu, poza tym miałam w portfelu pieniądze po powrocie do domu.
Odrzucenie
To nie jest wyjątek. Ofiary gwałtów często
rezygnują z dochodzenia swoich praw właśnie ze
względu na groźbę społecznego ostracyzmu. – U
mnie na szczęście do gwałtu nie doszło, ale wiem,
jak się czułam. Strasznie. Wyobrażam sobie, co
może czuć taka zgwałcona kobieta.
Ostatnio na portalu społecznościowym pojawił
się wpis jednej z ofiar gwałtu. Podała imię gwałciciela. Chciała poczuć się lżej. Odzew był przerażający. Pisały znajome i nieznajome. Z bliska i z daleka.
W sumie 40 osób. To znak, że ofiary gwałtów milczą. Nie wierzą, że oprawca zostanie ukarany. Boją
się posądzeń i odrzucenia. Nie chcą być wytykane
palcami. Czują się winne, bo przecież poszły na tę
imprezę, przecież piły alkohol, przecież założyły
krótką spódniczkę… Zresztą, kiedy zgłaszają się
do lekarza, ten często nie wie, jak zareagować.
Ofiary też nie wiedzą, że tak naprawdę prawo jest
po ich stronie.
Sprawca nie bezkarny
Sądy coraz częściej wydają takie wyroki, które
po pierwsze piętnują sprawcę, a po drugie – dają
nadzieję na udowodnienie przestępstwa. Do
ośmiu lat więzienia grozi teku, kto użyje podstępu, groźby lub przemocy, żeby doszło do zbliżenia.
Sądy coraz częściej orzekają na korzyść pokrzywdzonej, jeśli była pod wpływem alkoholu, a mężczyzna wiedząc o tym, wykorzystał sytuację, kiedy
była bezwolna. To dobry sygnał.
Agata ma nadzieję, że sprawiedliwości stanie
się zadość. Ale musi liczyć się z tym, że zanim to się
stanie, minie sporo czasu. Dlatego teraz przestrzega innych: – Trzeba uważać. Ale społeczeństwo
musi zmienić swoje nastawienie. Ja jestem silną
kobietą, a ledwo dałam sobie radę z emocjami,
ktoś inny mógłby sobie nie poradzić. Niezbędne
jest wsparcie na całej drodze – od udowodnienia
sprawcy przestępstwa, przez wszystkie badania,
a potem sądowe spory. Mówię przede wszystkim
do kobiet: wspierajmy się nawzajem. Najgorsze,
co usłyszałam, padło właśnie z ust innej kobiety,
co bardzo boli…
Mundurowi przestrzegają
W naszym regionie akcje policji, które mają
uczulić na problem pigułki gwałtu, prowadzone
są przede wszystkim w sezonie. To wtedy w dyskotekach pojawia się bardzo wielu przyjezdnych,
niekoniecznie z dobrymi intencjami. – „Drink pod
ochroną” to hasło kampanii społecznej przygotowanej przez Komendę Wojewódzką Policji w
Szczecinie wspólnie z Urzędem Marszałkowskim.
Głównym jej celem jest uczulenie mieszkańców i
turystów odwiedzających nasz region na problem,
jakim są środki pozbawiające świadomości, takie
jak rohypnol, ketamina, GHB i im podobne. Kampania ma także informować o możliwościach przeciwdziałania i sposobie prawidłowej reakcji – mówi
mł. asp. Monika Kosiec, rzecznik prasowy KMP w
Koszalinie. – Bardzo trudno prowadzić statystykę
tego zjawiska. Wskazanie winnego gwałtu czy
rozboju, gdy ofiara nic nie pamięta, nie jest proste.
Tylko nieliczne zgwałcone lub w inny sposób wykorzystane osoby (mężczyźni też bywają ofiarami)
zdają sobie sprawę z tragedii. Większość żyje w
całkowitej nieświadomości tego, co się wydarzyło.
To gwarantuje bezkarność gwałcicielom i sprawia,
iż prawdziwa liczba ofiar jest wielokrotnie większa
od oficjalnie podawanej. Przez nasz kraj przebiegają trasy przemytu różnych substancji odurzających.
Niestety, część z nich zostaje w Polsce…
Joanna Wyrzykowska
Tekst ukazał się z tygodniku “Miasto”
nr 1/2016 (8-14.01.2016)”.
DEMOKRACJA - FEMINIZM - KOBIETA
Walcząc o demokrację, nie możemy zapominać, że są jeszcze w Polsce inne problemy. Na przykład wciąż nierozwiązane problemy kobiet.
Wciąż te same problemy.
Upominajmy się o sprawy kobiet
Zawsze kiedy widzę banery Kongresu Kobiet na demonstracji KOD, cieszę się.
Bo to znak, że jednoczmy siły w obronie Konstytucji, niezawisłości Trybunału
Konstytucyjnego, niezależności publicznych mediów i wolności słowa. Nie ma w
tej chwili ważniejszej sprawy, dlatego chodzimy na te protesty. Ale zaraz potem
myślę, że kiedy tak głośno krzyczymy o niszczeniu państwa prawa, o potrzebie
ratowania demokracji, to możemy zapomnieć o sprawach, które przecież nie są
mniej ważne, a wciąż niezałatwione. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że za
rządów PiS, załatwienie ich będzie jeszcze trudniejsze albo wręcz niemożliwe.
Przykład pierwszy z brzegu? Kobiece emerytury. Jak właśnie podał Instytut
Spraw Publicznych, średnia emerytura kobiet w Polsce w 2014 r. wynosiła 1
653,03 zł. Męska znacznie więcej: 2 394,84 zł. A jeśli PiS rzeczywiście obniży
wiek emerytalny, to Polki będą mieć jeszcze niższe emerytury.
A przecież są jeszcze osławione nierówności płac. Całkiem niedawno ogłoszono,
że w całej Europie kobiety zarabiają aż o 16 procent mniej niż mężczyźni. Aż strach
pomyśleć, jak to wygląda w Polsce, gdzie te dysproporcje były zawsze większe.
Kolejna sprawa: prawa reprodukcyjne. Nie dość, że nadal mamy jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie ustaw antyaborcyjnych, to wcale nie wiadomo, co przyjdzie do głowy sejmowych i nie tylko obrońców życia od chwili poczęcia. A bezpłatna antykoncepcja? Edukacja seksualna w szkołach? Edukacja
antydyskryminacyjna? I wreszcie, co dalej z in vitro?
Kto się o te wszystkie sprawy upomni, jeśli nie Kongres Kobiet? Robił to
przez ostatnie lata i musi robić nadal. Uparcie, mozolnie i na dodatek z pełną
świadomością, że w obliczu systematycznego niszczenia polskiej demokracji
mogą się one wydać mało ważne. A to przecież nieprawda i dlatego Kongres
musi o nie walczyć z jeszcze większą niż dotąd determinacją. I przypilnować, by
w zgiełku haseł o ratowaniu demokracji, nie zagłuszono tych równościowych.
Renata Kim
Nie rodzimy się kobietami, tylko stajemy się nimi.
Simone de Bauvoir
W czasie ubiegłorocznego Słupskiego Kongresu Kobiet prof. Monika Płatek, wypowiedziała
słowa z którymi bardzo się identyfikuję. „Jako kobieta chcę być traktowana równo. Nie chodzi
ani o uprzywilejowanie, ani o dyskryminację. Mamy być po prostu traktowane tak samo.”
I jeśli tak zdefiniujemy feminizm , to tak, ja także jestem feministką. Od razu odezwie się ktoś i
powie, a co z rolami określonymi przez biologię? Oczywiście w tym nas nikt nie zastąpi, ale te role
biologiczne to okazuje się tylko niewielka część tego jak postrzegana jest rola kobiet. Większość to
jednak naleciałości kulturowe.
Ostatnimi czasy wiele dyskutuje się o kondycji demokracji w Polsce. Kiedyś ktoś mądry powiedział, że
demokracja to nie zbiór przepisów, ale konkretne postawy. O ile te pierwsze można zmienić w stosunkowo
krótkim czasie, to zmiana postaw, sposobu myślenia, wymaga około 60 lat. Myślę, że zmiana sposobu myślenia o roli nas kobiet , wymaga także długiego czasu. Problem zatem w tym jak te zmiany przyspieszyć i
jaki na to wpływ możemy mieć my - kobiety.
Sprawa pierwsza i według mnie najważniejsza, to solidarność i jedność samych kobiet. Nie dajmy się
sprowadzać do roli „paprotek” i ładnego „tła” dla mężczyzn np. w życiu politycznym. Przecież taka jest rzeczywistość i to niezależnie od opcji politycznej. Może ta nasza kobieca solidarność poz woli zasypać istniejące w naszym społeczeństwie wręcz dramatyczne podziały. Pod warunkiem jednak, że w ruch kobiecy
zaangażują się także panie z prawej strony sceny politycznej, które go tej pory były prawie niewidoczne.
Panuje opinia, że kobiety w dyskusji są bardziej konkretne i merytoryczne. Zatem może naszą rolą jest
także zainicjowanie zmiany w zakresie języka, którym się posługujemy w życiu publicznym. Zastąpmy
język powszechnego „hejtu” czyli nienawiści, wrogości, językiem empatii i zrozumienia. Prawo do posiadania własnego zdania ma każdy z nas i wcale nie musi to oznaczać wrogości i powodować nienawiści i
agresywnych zachowań. Nauczmy siebie i innych rozmawiać ze sobą.
Od feminizmu zaczęłam i na feminizmie chcę skończyć. Jackson Katz – Amerykanin, działacz feministyczny mocno zaangażowany w walkę z przemocą wobec kobiet, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”
powiedział: ”Jeśli ludzie czują się zagrożeni równością, to oczywiście feminizm im zagraża. Jeśli czują się
zagrożeni sprawiedliwością, to feminizm im zagraża. Jeśli czują się zagrożeni demokracją, to feminizm im
zagraża. Bo feminizm oznacza demokrację- jest z nią tożsamy w stosunku jeden do jednego.”
Iwona Sławińska
Polska to jedyny – oprócz Nikaragui! – kraj na świecie,
który w ciągu ostatnich 20 lat zaostrzył regulacje prawne
dotyczące aborcji. Prawa reprodukcyjne jako część przysługujących kobietom praw człowieka nie powinny być łamane w żadnych ideologicznych okolicznościach. A to właśnie
ideologia, głoszona przez polityków za hierarchami Kościoła Katolickiego, czyni z kobiet w Polsce istoty niezdolne do
samodzielnych wyborów, niemające sumień, niemogące
rozpoznać tego, co dla nich właściwe i słuszne.
Kazimiera Szczuka
Mężczyźni zawsze mają rację
Jak to jest być zgwałconą, molestowaną? Wiele osób mnie o to pyta, a ja nie wiem, co powiedzieć. Mogę jedynie zawieść oczekiwania i zamiast inteligentnej, pełnej polotu odpowiedzi
odrzekać chwilę i chowając twarz głęboko w kaptur wyszeptać „Potwornie ciężko”.
Na początku jest strach. Co mi jeszcze zrobią?
Kiedy, jak, czy w ogóle to się skończy? Jak mnie
skrzywdzą, ile bólu zniosę? Co zrobią oprawcy, by
się zemścić za brak milczenia? Rozmowa na policji
potęguje lęk. Czy kogokolwiek podniosłyby na duchu słowa policjantki, że skoro czegoś nie pamięta
się dokładnie, to jest kłamstwem? Czy dla kogoś
wsparciem byłaby rada, by wycofać z zeznań jak
najwięcej, żeby nie oskarżać oskarżyć niewinnych
(!) ludzi? Kto z łatwością przełknąłby zdanie „ja na
pani miejscu bym się lepiej broniła”?
Koszmarne przesłuchania w prokuraturze, sądzie, przypominanie tego, co się stało. Jaki był kolor
spodni gwałciciela, w którą stronę przekręcił moją
twarz. Ja wciąż obwiniana. Miałam, jak twierdzą,
duży dekolt i nieodpowiednią spódnicę. Skupiano
się na tym, co ja zrobiłam źle. Nie oni. Ja. Po gwałcie
byłam „zbyt spokojna” usłyszałam więc, że „tak nie
zachowują się kobiety zgwałcone”. A jak? Przeanalizowano moją przeszłość, robiąc ze mnie niepoczytalną dziwkę. Gwałciciele na początku podpisali akt
oskarżenia zgadzając się na minimalną karę. Chcieli
ugody, pragnęli, żebym dala im spokój. Gdy sprawa
trafiła do sądu, szybko się z tego wycofali, a sąd równie szybko o ich wcześniejszej zgodzie na karę, (co
jest jednoznaczne z przyznaniem się do winy), zapomniał. W tym kraju rację mają mężczyźni. Trzeba o
tym pamiętać.
Gwałt niszczy, zabiera pewność siebie, zdrowie psychiczne, fizyczne. Brak kary dla sprawców
pogłębia traumę. Gwałt to ciągłe oglądanie się za
siebie. To bezsenność lub koszmary. To strach przed
radością, miłością, zbliżeniem. Lęk przed obcymi,
przed utratą bliskich, przyjaciół. To oskarżenia i
wyzwiska. To nigdy niekojąca się rana.
Aleksandra P., Elbląg
Redaktor naczelna: Dorota Chałat • Koordynatorka projektu: Magdalena Chałat • Grafika: Marta Frej • Skład: Piotr Witkowski
Teksty: Aleksandra P. z Elbląga, Katarzyna Czarkowska, Paulina Kelm, Agata Jankowska, Renata Kim, Iwona Sławińska, Joanna Wyrzykowska.
Marta Frej: malarka, animatorka kulturalna, prezeska Fundacji Kulturoholizm, mama Maćka, współzałożycielka Klubu Krytyki Politycznej w Częstochowie, laureatka nagrody Okulary Równości
IV Reg ionalny Kong res Kobi et
Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej (2015 r). Obecnie pracuje w Centrum Promocji Młodych w Częstochowie.

Podobne dokumenty