program - IV Regionalny Kongres Kobiet w Koszalinie
Transkrypt
program - IV Regionalny Kongres Kobiet w Koszalinie
Stop stereotypom i dyskryminacji Jeśli czytacie te słowa i planujecie być na zorganizowanym przez Dorotę Chałat i Stowarzyszenie Era Kobiet czwartym już Regioalnym Kongresie Kobiet, to znaczy, że odczuwacie potrzebę zmiany. Ale nie tej, o której ostatnio głośno w mediach, która kryje się pod tak zdewaluowanym hasłem „dobra zmiana”, tylko tej realnej – rzeczywiście dobrej dla nas, kobiet. Czujecie, że nasz świat tak do końca nie jest nasz? Pewnie tak, i jest to w pełni uzasadnione. Stanowimy więcej niż połowę społeczeństwa, a wciąż mamy status mniejszości. I to mniejszości dyskryminowanej. Bo czy niższe płace za tę samą pracę (nawet o 30 proc. na tych samych stanowiskach) to nie dyskryminacja? Czy brak dostępu do pewnych stanowisk, urzędów to nie dyskryminacja? Czy 27-procentowa reprezentacja kobiet w Sejmie, gdzie ważą się nasze losy – zapadają istotne dla nas wszystkich decyzje ustawodawcze – to nie dyskryminacja? Niemożność wyegzekwowania alimentów to dyskryminacja. Skuteczna ich egzekucja w Polsce to zaledwie 12-13 proc., czyli przemoc ekonomiczna ma się dobrze. Niemożność ostatecznego uwolnienia się od sprawcy przemocy w rodzinie (według statystyk w przeważającej liczbie są to mężczyźni) i bezpiecznego życia to też jest dyskryminacja. Podobnie, jak pozbawienie nas, kobiet, prawa wpływania na kształtowanie opinii publicznej poprzez media – bo tam – na decyzyjnych stanowiskach i wśród zapraszanych osób – wciąż jeszcze prawie nas nie ma (taki jest wynik badań kongresowego Obserwatorium (nie)równości płci w mediach, a także Anny Dryjańskiej i Piotra Pacewicza, którzy odnotowali np., że od marca 2014 do maja 2015 r. kobiety stanowiły zaledwie 13 proc. gości audycji). Takich ograniczeń, „niemożności”, dziedzin i sfer życia, w których nasz głos nie jest słyszalny, można by wymieniać wiele. I ileż razy były już podawane… Musimy forsować wprowadzanie konkretnych rozwiązań i – żeby to się działo – trzeba walczyć ze sterotypami. Bo stereotypy to uproszczenia, uogólnienia, które nie dopuszczają różnorodności, inności. A my w męskim świecie wciąż jesteśmy te inne. Stereotypy wyłączają mózg, zwalniaja z myślenia i manipulują emocjami. Rozleniwiają, prowadząc prostą drogą właśnie do dyskryminacji, której przecież tak stanowczo się sprzeciwiamy. Musimy mieć prawo decydowania. Walka z uprzedzeniami jeszcze będzie trwała, ale zawsze pamiętajmy, że bez względu na to, jakie przeszkody staną nam na drodze, nic nie może zagłuszyć milionów głosów wzywających do zmiany. Milionów naszych głosów, głosów kobiet. Owocnego kongresowania! Agata Jankowska, biuro Stowarzyszenia Kongres Kobiet PROGRAM IV REGIONALNY KONGRES KOBIET W KOSZALINIE KOBIECY KOSZALIN 16 KWIETNIA 2016 Centrum Kultury 105 Prowadzenie: Renata Kim 08.00 – 08.30 08.30 – 09.30 09.30 – 09.50 09.50 – 10.10 10.10 – 10.20 10.20 – 10.30 10.30 – 11.00 11.00 – 11.25 11.25 – 12.55 12.55 – 13.20 13.20 – 13.50 13.50 – 14.50 14.50 – 15.00 15.00 – 15.30 15.30 Rejestracja Film „Kobieta bez przestrzeni” Ogłoszenie wyników „Kobieta regionu koszalińskiego 2016 Powitanie gości Oficjalne otwarcie IV Regionalnego Kongresu Kobiet w Koszalinie Pełnomocniczka Regionalna Kongresu Kobiet Dorota Chałat – prezentacja Przedstawienie idei Kongresu Kobiet Przedstawicielka Biura Kongresu Kobiet w Warszawie Agata Jankowska – prezentacja Wykład Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar nt. „Dyskryminacja ze względu na płeć.” Przerwa Przemoc seksualna ma płeć. Moderatorka – Katarzyna Czarkowska Debata z udziałem gości: Aleksandra P. z Elbląga, dr Magdalena Grabowska Fundacja Ster, przedst. Komendy Policji, Grzegorz Hamera, Adam Ostaszewski Przerwa Wykład Paulina Roicka nt. Ubóstwo emerytalne kobiet Panel: Zewnętrzne zagrożenia kobiecej kariery Moderatorka – Magdalena Chałat Panel z udziałem gości: Elżbieta Jachlewska, Katarzyna Olejnik Kornelia Wróblewska, Dr Monika Kaczmarek-Śliwińska Hymn Kongresu Kobiet Recital młodych talentów z Centrum Kultury 105 Zakończenie Warsztat przedkongresowy 14. kwietnia miejsce: Koszalin, ul. Zwyciestwa 42, pok. 307 warsztat godz. 17,00-19,00 - „Odczaruj i oczaruj siebie” K os z alin , k wie ci e ń 2 0 1 6 Zapraszamy na 2-godzinny warsztat rozwojowy z wykorzystaniem gry coachingowej „Points of You”, „Odczaruj i oczaruj siebie” to inspirujący warsztat coachingowy, który pobudzi Twoją motywację i wzmocni Twoje wewnętrzne Ja. Prowadzenie - dyplomowany coach Elżbieta Nell Chojnowska Zapisy: [email protected] F Byłam na spotkaniu pt. „Dzień Tolerancji” w tzw. dobrym liceum. Dyskusja o wykluczeniu, o tym co znaczy słowo „tolerancja”, o uchodźcach, homoseksualistach, weganach, ludziach z niepełnosprawnościami, feminizmie, wierze lub jej braku. Dyskusja wielokierunkowa, nieco chaotyczna, no bo jak tu w ciągu dwóch godzin poruszyć wszystkie tematy… W pewnym momencie wstaje chłopak i stwierdza, że wcale nie dziwi się ojcu zabraniającemu iść na imprezę córce, która jego zdaniem ubrała się wyzywająco, bo przecież sama prosi się o gwałt. Zero refleksji, od pokoleń wkleGwałt to przekleństwo, które wpływa na zgwałconą, na jej najbliższych, otoczenie. To też zbrodnia, którą w Polsce uważa się za przestępstwo „lżejszej kategorii” i nie jest karalna nawet tak, jak drobna kradzież. „Nie mów o tym nikomu” słyszy wiele zgwałconych. I ci którzy to radzą, mają, niestety sporo racji. Stygmat „zgwałconej” będzie bowiem towarzyszył kobiecie całe życie. Przy tym także okrutne domysły: A może sama chciała? Po co założyła krótką spódnicę? A może wrabia „niewinnego chłopaka”? Zresztą, cóż to takiego – gwałt – przecież są gorsze rzeczy. Jak chociażby kradzież samochodu. To dopiero tragedia! Tymczasem jest to jedno z najokrutniejszych przestępstw przeciwko kobiecie. Jak czytamy w tekście „Gwałt – głos kobiet wobec społecznego tabu” Zofii Nawrockiej, z udziałem Pauliny, Julii, Magdy Anny i Weroniki „Gwałt jest Cała rzeka słów wypowiadanych codziennie na temat równości płci. Cała masa ruchów społecznych, organizacji pozarządowych, happeningów itp. Nasze własne codzienne działania. To wszystko sobie, a życie sobie. Mamy z partnerami i mężami zadeklarowany podział obowiązków domowych, a jakże! W końcu jesteśmy światłymi kobietami XXI wieku. Dziećmi też się opiekujemy po równi. Tylko jakimś dziwnym sposobem z obserwacji wynika, że ten zadeklarowany równy podział jest dość teoretyczny i nie rozkłada się już tak bardzo równo w praktyce. Bo przecież mąż faktycznie ma dwie lewe ręce w kuchni, więc jednak to ja częściej gotuję. Bo co prawda raz w tygodniu sprzątamy wspólnie całe mieszkanie (co zajmuje około dwóch godzin), ale codzienne czasem kilkukrotne zmywanie naczyń, robienie i składanie prań, o prasowaniu nie wspominając czy przetarcie blatu robi się już w międzyczasie bez większego namysłu. Według informacji rzecznika praw obywatelskich przytoczonych w jed- E L I E T O N Krzywdzące stereotypy pywany stereotyp, z którym wygodnie się żyje, który zwalnia od odpowiedzialności i jest chwilą słabości „takich miłych chłopców z porządnych domów”. Zawsze winna jest ona, bo prowokowała, bo się uśmiechnęła, bo miała krótką spódniczkę, bo po prostu była. Obrzydliwy, niezwykle krzywdzący akt, często uchodzący bezkarnie, pozostawiający upokorzoną, naznaczoną, pełną poczucia winy ofiarę samą sobie. Jak długo trzeba tłumaczyć, że nic absolutnie nie usprawiedliwia gwałtu, że nie ma mowy Y o prowokacji, że człowiek ma wolną wolę, kobieta może nie chcieć a mężczyzna musi to uszanować. Jakich słów i argumentów należy używać, aby taka prosta prawda stała się oczywistością? Jak karać? A może jak traktować ofiarę a jak sprawcę? Napisałam, że byłam na spotkaniu w liceum, byłam też w Elblągu na proteście przeciwko wyrokowi sądu w sprawie gwałtu na Pani Aleksandrze. Kuriozalnie i stronniczo prowadzona sprawa, wyrok w zawieszeniu, pretensje o zmarnowane życie dwóch „dobrych mężów i ojców”. Dlaczego tak lekko przychodzi tzw. opinii publicznej odpuszczenie „chwilowego zapomnienia się”? Protest w Elblągu pokazał, że są ludzie myślący inaczej, nie dający zgody na krzywdzący sposób myślenia, postępowania, funkcjonowania instytucji stworzonych do chronienia nas. Niezależnie od tego jak dobrze zagnieździły się w powszechnym myśleniu stereotypy, należy głośno się im przeciwstawiać. Oczywiście w debacie publicznej, ale przede wszystkim w codziennym życiu, w zwykłych rozmowach. Katarzyna Czarkowska Gwałt – zbrodnia bez znaczenia? sło by traktować takie sprawy poważnie. Smutna polska rzeczywistość. Kobiece „nie” wciąż traktowane jako „tak”. Przymykanie oczu na gwałt i molestowanie. Coś, co zaważy na losie kobiety traktowane jest z przymrużeniem oka. „Facetowi się zachciało” i tyle. Każdy, najmniejszy drobiazg jest traktowany jako dowód przeciwko niej: za cicho krzyczała, niezbyt wyraźnie mówiła „nie”, miała duży dekolt, czy po wszystkim zachowywała się „zbyt normalnie”. Nikt nie bada gwałcicieli, ich zachowania czy charakteru. Nikt, jak zgwałconej nie wchodzi z butami do domu i życia. Nikt go nie przepytuje ani jego żony, nie sprawdza przeszłości, nie próbuje dostrzec w nim kogoś, kto mógłby skrzywdzić. Z założenia oskarża się JĄ. I skąd zdziwienie, że tak wiele zgwałconych nie decyduje się na zgłoszenie sprawy na policję? Ile razy można być poniżaną i maltretowaną? Aleksandra P., Elbląg My, ofiary piramidy Maslowa więcej czasu poświęcają na zaspakajanie najważniejszych, bo elementarnych potrzeb domowników i otoczenia poprzez wypełnianie domowych obowiązków (dolne warstwy piramidy potrzeb Maslowa). I choć to rola ważniejsza, to zdecydowanie mniej dostrzegalna i doceniana, jak w przykładzie z autem i zupą. I w ten sposób, poprzez nasz pozornie równy podział obowiązków, podnoszone codziennie z podłogi z uporem maniaka zabawki oraz kolejny rosół stają się niewidzialne, tak samo jak my w swoich rolach partnerek, żon i matek, jak w piosence Meli Koteluk. By się obronić przed ewentualnym linczem zaznaczę tylko, że nie winię za ten stan tylko naszych ojców, mężów, braci i partnerów, ale ogólnie środowisko. Odpowiedzialność jest więc niestety rozproszona. To ogół różnych zjawisk, niedoskonałego prawa, ekonomii sprzyja utrzymaniu tej sytuacji przez ludzi. Proponuję więc by podchodzić do szanowania swojego czasu równie równościowo jak do ustalania podziału obowiązków. Być może nadszedł czas, by namieszać w piramidzie potrzeb, wymienić nasz dotychczas ustalony podział obowiązków na nowszy model i RÓWNIE CZĘSTO dać dojść do głosu NASZYM POTRZEBOM WYŻSZEGO RZĘDU, na które zwyczajnie nie starcza nam już doby, przez co często wciąż zostajemy nieco w tyle Paulina Kelm aktem przemocy, a nie aktem seksualnym”. Według tej książki wiele kobiet nie mówi o gwałcie, gdyż jest to zbyt intymne, kobiety czują się winne oraz jest im zwyczajnie wstyd. Tymczasem co ósma Polka została zgwałcona, czyli stała się ofiarą potwornego przestępstwa. Niestety stereotypy blokują kobiety by mówić o tym nawet najbliższym. Same policjantki i policjanci uważają, że kobiety „przesadzają”, cóż więc mają powiedzieć pokrzywdzone? Większość spraw jest umarzana już na etapie dochodzenia policyjnego. Jeśli jakimś cudem dojdzie do postępowania sądowego, bardzo dużo spraw kończy się w najlepszym wypadku karą „w zawieszeniu”. Gwałciciele mogą być nie tylko z siebie zadowoleni, są również przykładem, że gwałt w Polsce jest absolutnie akceptowalny. nym z raportów wynika, że w Polsce w zakresie rodzicielskim oraz rynku pracy, równość płci ma charakter fikcyjny. Nie mam co prawda dzieci, ale widzę, że faktycznie, jak we wspomnianym raporcie, mimo dostępnego prawa do dzielenia urlopu rodzicielskiego, 98% osób nadal korzysta z dotychczasowego rozwiązania (jedynie macierzyńskiego). Ojcowie znacznie częściej biorą dwutygodniowe urlopy ojcowskie. Zgoda, mamy oczywiście niedoskonałe prawo i przeszkody w postaci uzależnienia prawa do urlopu rodzicielskiego dla ojca od tego prawa przysługującego matce. Ale powody są różne, również inne, nie należy ich teraz oceniać, ale jestem przekonana, że spora część to decyzje niepodyktowane rzeczywistą wolą matek, a kompromisem i ekonomią. Wracając do tematu. W konsekwencji macierzyńskiego, a nie rodzicielskiego urlopu, ponownie z obserwacji wynika, a żyje jednak na Ziemi, a nie Mało jest rzeczy zapewniających w równym stopniu kobiecą wolność i autonomię jak antykoncepcja. Skuteczna, bezpieczna, dająca poczucie panowania i nad płodnością, i nad życiem. Nie wyobrażam sobie, jak funkcjonowały kobiety w czasach, gdy nie istniała. Magdalena Środa Kobieta zgwałcona nie dość, że (jeśli zdecyduje się na traumę przesłuchania na policji) musi przejść koszmarne piekło pytań, nie dostaje żadnego wsparcia. „Było mi wszystko jedno, czy pyta facet, czy kobieta. Może nawet lepiej, żeby był to mężczyzna, może nie byłby tak złośliwy” mówi zgwałcona, nie chcąc podać imienia. Potem jest tylko gorzej. Badania, upewnienie się, że ona jest ofiarą a nie on, sprawdzanie, czy ona na pewno nie kłamie. I próby wyrzucenia sprawy do kosza. Jeśli dowody są mocne lub ofiara ma dobrego adwokata jest szansa na walkę. Czyż nie jest to założenie śmieszne? Kobieta, która padła ofiarą przestępstwa musi udowadniać, ze została skrzywdzona. Człowiek, który zgłasza kradzież radia w samochodzie jest traktowany z szacunkiem i godnością. Ale gwałt? Zbyt wiele stereotypów naro- w kosmosie, że w opiece nad dziećmi mimo deklarowanej równości, daleko nam do ideału i obowiązki rozkładają się jednak również bardzo tradycyjnie. O zmianę takiego status quo niektóre z nas toczą w swoich domach bitwy i wojny, z mniejszym lub większym uporem i skutkiem. Czasem, dla świętego spokoju - odpuszczamy. Pamiętajmy jednak, że czas, który przeznaczamy na „drobne” prace domowe, opiekę nad osobami zależnymi itp. mężczyźni wykorzystują na samorozwój, dodatkową pracę, edukację, rozrywkę. Niby ustalony podział obowiązków jest równy, ale… czy nie dajemy się czasem zmanipulować? Zawiezienie auta do mechanika czy wymiana opon raz na pół roku to bardziej spektakularne działania niż codzienne gotowanie zupy. A wiadomo co ile czasu pochłania. Czemu więc już na początku swoich związków odruchowo wchodzimy w taki standardowy i nierówny podział obowiązków? Dlaczego by się nie zamienić na role skoro ten podział uznajemy za równy? Może przyszedł czas na nasze „złote rączki” w trosce o własny czas przeznaczony na cokolwiek (samorozwój, edukację, a może po prostu relaks)? Zmiany zbiorowe, jak w przypadku każdej innej sprawy, mają swój początek w głowach jednostek. Kobiety na co dzień znacznie IV Reg ionalny Kong res Kobi et Pewnie to była ich wina. Sprowokowały. Uśmiechały się za bardzo. Piły za dużo. W ogóle niepotrzebnie przyszły na tę imprezę, do tego baru, to tego pubu, z tymi znajomymi lub – co gorsza – z nieznajomym. Fakt jest faktem – to one są winne. I teraz jeszcze robią raban. HISTORIA JEDNEJ PIGUŁKI Świat idzie do przodu, medycyna też. Mamy leki na prawie wszystko, dostępne prawie zawsze. Ale mamy też całą gamę substancji na tyle niebezpiecznych, że mogą zniszczyć nam życie. No, przynajmniej jego część. I nawet specjalnie nie trzeba się namęczyć, żeby w taką nielegalną substancję się zaopatrzyć. Wystarczy internetowa wyszukiwarka i hasło „pigułka gwa gdzie kupić”. Jaki cel mają osoby, które w gwa się zaopatrują? Trudno stwierdzić jednoznacznie. Bo to wcale nie musi być gwałt. To może być chęć porządnego obmacania tej lub innej, ośmieszenia w towarzystwie czy zrobienia kompromitujących zdjęć, którymi potem może postraszyć. Zasada jest prosta – wystarczy wlać płyn do wody, drinka czy piwa. I trochę poczekać. A potem – hulaj dusza, piekła nie ma! Ja? W życiu – Nie jestem typem ofiary. Ja? W życiu! – mówi jedna z ofiar tzw. pigułki gwałtu. – Nie chodzę na imprezy sama, nigdy w szemrane towarzystwo, nie odstawiam drinków bez nadzoru, wreszcie nie wyrywam facetów, bo i po co. Jestem dojrzałą kobietą, nie w głowie mi jakieś imprezowe szaleństwa. Agata (imię zmienione na prośbę bohaterki) spotkała się z grupą znajomych w barze. Żeby uczcić wspólną inicjatywę, która bardzo fajnie wyszła. Znajomi przyprowadzili znajomych. Zarezerwowane stoliki, wszyscy – mniej lub bardziej – znali wszystkich. Zabawa była przednia. – Nigdy bym się nie spodziewała, że nie mogę czuć się bezpieczna. Czy straciłam czujność? Chyba nawet jej nie uruchomiłam. Po co, przecież byłam w gronie znajomych. Ten obcy W gronie znajomych to nie zawsze znaczy w grupie ludzi, którzy dobrze życzą. Jednych znamy jak łysego konia, innych tylko na cześć – cześć albo z widzenia. Ale nikt nie może wiedzieć, na co stać drugiego człowieka. Agata też nie wiedziała. Jako jedna z organizatorek imprezy zabawiała towarzystwo, chodziła od stolika do stolika. – Piłam piwo. Jedno, potem drugie. Było dużo śmiechu, rozmowy. Z pokalem przemieszczałam się między ludźmi, wieczór trwał w najlepsze, ale ja miałam plan – po dwóch – trzech godzinach wracam do domu. Byłam zmęczona ciężkim dniem, nie miałam ochoty na szaleństwa. Ktoś jednak miał inne plany niż Agata, z Agatą związane. Kiedy na stole stanęły drinki, obiecała sobie: tylko jeden. I tylko jeden wypiła. Nie miał podejrzanego zapachu. Ani smaku. Zwykła whisky z colą. Niczego nie poczuła. On jednak już zaczął ją obserwować. Towarzystwo zaczęło szykować się do pójścia do innego lokalu. Potańczyć. Chwilo, trwaj! Agata miała na sobie kurtkę i marynarkę, tę K os z alin , k wie ci e ń pierwszą zdjęła, przychodząc do baru. Wychodząc nie pamiętała o niej. Kurtka została na miejscu. Znajomi wiedzieli, że miała wracać do domu. Ale skoro tak rozochocona przyłączyła się do grupy tych, którzy chcieli tańczyć, to dlaczego nie? Każdy może zmienić przecież zdanie. Nie zachowywała się dziwnie. Gadała, ale wszyscy gadali. Śmiała się, ale inni też. Może odrobinę głośniej, inaczej, kto by na to zwracał uwagę. W drugim lokalu powiesiła na wieszaku torebkę. W niej miała między innymi portfel. Nie sięgała do niej, nie była jej potrzebna. – To ważne, bo udowodniłam, że nie kupowałam sobie alkoholu. Torebka wisiała, ja się bawiłam. Ponoć brałam udział w dyskusjach. Ponoć nawet nie chwiałam się na nogach. Ponoć, bo wizytę w tym lokalu Agata pamięta szczątkowo. – Spotkałam znajomych, przywitałam się, wymieniliśmy grzeczności, potem już niczego nie pamiętam. Wiem, że dużo tańczyłam. Składanie puzzli Rano, wiadomo, po imprezie, trochę ból głowy, trochę niewyspanie. Ale Agata miała swoje obowiązki. – Wstałam, pojechałam na umówione spotkanie. I usłyszałam: jak się zamierzasz migdalić z facetami na imprezie, to może byś chociaż to robiła dyskretniej? Te słowa padły z ust przyjaciela, który ją odtransportował. – Ja? Migdalić? Kiedy? Jak? To niemożliwe, to jakaś pomyłka! Byłam zaskoczona bardzo. Niczego nie pamiętałam. I wspólnie, od słowa do słowa, zaczęliśmy układać te puzzle. Dzwoniłam do koleżanek, pytałam, czy coś w moim zachowaniu je zaskoczyło, tyle, ile się nasłuchałam, wystarczyło, żebym się załamała. Czułam się potwornie, nie mogłam uwierzyć, że wypity alkohol tak mnie załatwił. Ale widocznie przekroczyłam jakąś granicę… I pewnie na poczuciu winy i wstydzie by się skończyło, gdyby nie Agaty przyjaciel, który nie mógł sobie darować: – To nie była ona. Znam ją • Tak zwana „pigułka gwałtu” to wiele substancji chemicznych, które w różnej formie i postaci (nie tylko tabletki) w połączeniu z alkoholem mogą spowodować utratę świadomości. • Tego typu substancje chemiczne mogą być podawane lub wykorzystywane w innych sytuacjach nie tylko w klubie czy dyskotece, ale również w pociągu, autobusie, itp., stąd też nie przyjmuj napojów od nieznanych Ci osób. • Unikaj samotnych wizyt w klubach i na imprezach lub w towarzystwie nieznanych Ci osób. • W miarę możliwości informuj domowników lub znajomych, gdzie zamierzasz się bawić i o której godzinie planujesz powrót. • Nie pij niczego, co oferuje nieznajoma osoba. Unikaj dzielenia się lub wymieniania napojami. Pij z własnoręcznie otwartej butelki lub puszki, a jeżeli robi to barman, to żądaj, aby uczynił to na Twoich oczach. Obserwuj, jak napój jest przyrządzany. • Nie zostawiaj napoju bez opieki, nawet gdy odchodzisz tylko na chwilę. Jeżeli stwierdzisz, że Twój napój wygląda lub smakuje inaczej – nie ryzykuj, nie pij go. • Jeśli po wypiciu jakiegoś napoju poczujesz się dziwnie, nawet, gdy była to mała zawartość alkoholu (np. mdłości, zawroty głowy, zaburzenia widzenia itp.), szukaj pomocy u zaufanej osoby lub zadzwoń na pogotowie. W tym czasie unikaj miejsc ustronnych i ciemnych pomieszczeń. Bądź tam, gdzie jest dużo ludzi. • Wychodząc z klubu lub imprezy z powodu złego samopoczucia, zapewnij sobie pomoc zaufanej osoby podczas powrotu do domu. Coś jest na rzeczy Przyjaciele Agaty zaniepokoili się dopiero, kiedy zaczęła być zbyt wylewna. – Znamy się od lat, przyjaźnimy się, spędzamy z naszymi rodzinami wspólnie czas – opowiada najbliższy przyjaciel Agaty. – Kiedy zaczęła siadać mi na kolanach i się kleić, wiedziałem, że coś jest nie tak. W pewnym momencie Agata zniknęła przyjaciołom z oczu. Żona kolegi, która wyszła na papierosa, zobaczyła, jak ta obściskuje się z kimś na zewnątrz. Wróciła do lokalu. – Od razu powiedziała mi, żebym poszedł po Agatę. Bo to było bardzo dziwne. Poszedłem, szukałem jej, zaniepokoiłem się całkiem serio. W końcu trafiłem na nią. Siedziała facetowi na kolanach. Ten, kiedy mnie zobaczył, zdjął ją i po prostu odszedł. Zabrałem ją, już wtedy słaniała się na nogach, wsadziłem w taksówkę i zawiozłem do domu. 2 0 1 6 doskonale, byliśmy na tysiącu wspólnych imprez, także z alkoholem, wiedziałem, jak się zachowuje, ten wieczór był zupełnie inny. Pomyślałem – musiała coś wziąć. Ale przecież sama z siebie nie wzięła, ktoś jej musiał to podać. Trochę trwało, zanim doszli, kto to mógł być. Z rozmów ze znajomymi udało się wywnioskować – był jeden mężczyzna, który szczególnie się zachowywał. – Wszyscy stwierdzili, że postępował tak, jakby przez cały czas chciał mnie mieć na oku. To, oczywiście ten od„migdalenia się”przed lokalem. Działać, byle szybko Zanim Agata wzięła pod uwagę, że mogła paść ofiarą „randkowej pigułki”, minęła ponad doba od imprezy. Narkotyk jest nie do wykrycia w krwi po ośmiu, a w moczu po 12 godzinach od zażycia. Agata obawiała się, że nie udowodni tego, że jest ofiarą. Na szczęście, jest jeszcze jedno wyjście: badanie cebulek włosów. – To droga sprawa i czasochłonna, bo najpierw trzeba poczekać aż włosy urosną około centymetra, a potem, niestety, trzeba zapłacić dość sporo. Agata postanowiła, że zrobi takie badanie. – Trochę to trwało, ale cieszę się, że je wykonałam. Mam czarno na białym: we włosach wykryto ślady GHB. To pewne. Co zrobię? Pójdę do sądu. Niech facet nie myśli, że może pozostać bezkarny. Kiedy z nim rozmawiałam, wyparł się wszystkiego, miałam wrażenie, że chce ze mnie zrobić wariatkę, zresztą nie tylko on, bo jedna ze znajomych zarzuciła mi rozwiązłość, brak opanowania i opilstwo. Wmawiała, że widziała, jak bez przerwy zamawiałam sobie drinki, ale przecież to niemożliwe, ktoś musiałby za nie płacić, ja tego nie robiłam, bo moja torebka zapomniana wisiała cały czas w jednym miejscu, poza tym miałam w portfelu pieniądze po powrocie do domu. Odrzucenie To nie jest wyjątek. Ofiary gwałtów często rezygnują z dochodzenia swoich praw właśnie ze względu na groźbę społecznego ostracyzmu. – U mnie na szczęście do gwałtu nie doszło, ale wiem, jak się czułam. Strasznie. Wyobrażam sobie, co może czuć taka zgwałcona kobieta. Ostatnio na portalu społecznościowym pojawił się wpis jednej z ofiar gwałtu. Podała imię gwałciciela. Chciała poczuć się lżej. Odzew był przerażający. Pisały znajome i nieznajome. Z bliska i z daleka. W sumie 40 osób. To znak, że ofiary gwałtów milczą. Nie wierzą, że oprawca zostanie ukarany. Boją się posądzeń i odrzucenia. Nie chcą być wytykane palcami. Czują się winne, bo przecież poszły na tę imprezę, przecież piły alkohol, przecież założyły krótką spódniczkę… Zresztą, kiedy zgłaszają się do lekarza, ten często nie wie, jak zareagować. Ofiary też nie wiedzą, że tak naprawdę prawo jest po ich stronie. Sprawca nie bezkarny Sądy coraz częściej wydają takie wyroki, które po pierwsze piętnują sprawcę, a po drugie – dają nadzieję na udowodnienie przestępstwa. Do ośmiu lat więzienia grozi teku, kto użyje podstępu, groźby lub przemocy, żeby doszło do zbliżenia. Sądy coraz częściej orzekają na korzyść pokrzywdzonej, jeśli była pod wpływem alkoholu, a mężczyzna wiedząc o tym, wykorzystał sytuację, kiedy była bezwolna. To dobry sygnał. Agata ma nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość. Ale musi liczyć się z tym, że zanim to się stanie, minie sporo czasu. Dlatego teraz przestrzega innych: – Trzeba uważać. Ale społeczeństwo musi zmienić swoje nastawienie. Ja jestem silną kobietą, a ledwo dałam sobie radę z emocjami, ktoś inny mógłby sobie nie poradzić. Niezbędne jest wsparcie na całej drodze – od udowodnienia sprawcy przestępstwa, przez wszystkie badania, a potem sądowe spory. Mówię przede wszystkim do kobiet: wspierajmy się nawzajem. Najgorsze, co usłyszałam, padło właśnie z ust innej kobiety, co bardzo boli… Mundurowi przestrzegają W naszym regionie akcje policji, które mają uczulić na problem pigułki gwałtu, prowadzone są przede wszystkim w sezonie. To wtedy w dyskotekach pojawia się bardzo wielu przyjezdnych, niekoniecznie z dobrymi intencjami. – „Drink pod ochroną” to hasło kampanii społecznej przygotowanej przez Komendę Wojewódzką Policji w Szczecinie wspólnie z Urzędem Marszałkowskim. Głównym jej celem jest uczulenie mieszkańców i turystów odwiedzających nasz region na problem, jakim są środki pozbawiające świadomości, takie jak rohypnol, ketamina, GHB i im podobne. Kampania ma także informować o możliwościach przeciwdziałania i sposobie prawidłowej reakcji – mówi mł. asp. Monika Kosiec, rzecznik prasowy KMP w Koszalinie. – Bardzo trudno prowadzić statystykę tego zjawiska. Wskazanie winnego gwałtu czy rozboju, gdy ofiara nic nie pamięta, nie jest proste. Tylko nieliczne zgwałcone lub w inny sposób wykorzystane osoby (mężczyźni też bywają ofiarami) zdają sobie sprawę z tragedii. Większość żyje w całkowitej nieświadomości tego, co się wydarzyło. To gwarantuje bezkarność gwałcicielom i sprawia, iż prawdziwa liczba ofiar jest wielokrotnie większa od oficjalnie podawanej. Przez nasz kraj przebiegają trasy przemytu różnych substancji odurzających. Niestety, część z nich zostaje w Polsce… Joanna Wyrzykowska Tekst ukazał się z tygodniku “Miasto” nr 1/2016 (8-14.01.2016)”. DEMOKRACJA - FEMINIZM - KOBIETA Walcząc o demokrację, nie możemy zapominać, że są jeszcze w Polsce inne problemy. Na przykład wciąż nierozwiązane problemy kobiet. Wciąż te same problemy. Upominajmy się o sprawy kobiet Zawsze kiedy widzę banery Kongresu Kobiet na demonstracji KOD, cieszę się. Bo to znak, że jednoczmy siły w obronie Konstytucji, niezawisłości Trybunału Konstytucyjnego, niezależności publicznych mediów i wolności słowa. Nie ma w tej chwili ważniejszej sprawy, dlatego chodzimy na te protesty. Ale zaraz potem myślę, że kiedy tak głośno krzyczymy o niszczeniu państwa prawa, o potrzebie ratowania demokracji, to możemy zapomnieć o sprawach, które przecież nie są mniej ważne, a wciąż niezałatwione. Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że za rządów PiS, załatwienie ich będzie jeszcze trudniejsze albo wręcz niemożliwe. Przykład pierwszy z brzegu? Kobiece emerytury. Jak właśnie podał Instytut Spraw Publicznych, średnia emerytura kobiet w Polsce w 2014 r. wynosiła 1 653,03 zł. Męska znacznie więcej: 2 394,84 zł. A jeśli PiS rzeczywiście obniży wiek emerytalny, to Polki będą mieć jeszcze niższe emerytury. A przecież są jeszcze osławione nierówności płac. Całkiem niedawno ogłoszono, że w całej Europie kobiety zarabiają aż o 16 procent mniej niż mężczyźni. Aż strach pomyśleć, jak to wygląda w Polsce, gdzie te dysproporcje były zawsze większe. Kolejna sprawa: prawa reprodukcyjne. Nie dość, że nadal mamy jedną z najbardziej restrykcyjnych w Europie ustaw antyaborcyjnych, to wcale nie wiadomo, co przyjdzie do głowy sejmowych i nie tylko obrońców życia od chwili poczęcia. A bezpłatna antykoncepcja? Edukacja seksualna w szkołach? Edukacja antydyskryminacyjna? I wreszcie, co dalej z in vitro? Kto się o te wszystkie sprawy upomni, jeśli nie Kongres Kobiet? Robił to przez ostatnie lata i musi robić nadal. Uparcie, mozolnie i na dodatek z pełną świadomością, że w obliczu systematycznego niszczenia polskiej demokracji mogą się one wydać mało ważne. A to przecież nieprawda i dlatego Kongres musi o nie walczyć z jeszcze większą niż dotąd determinacją. I przypilnować, by w zgiełku haseł o ratowaniu demokracji, nie zagłuszono tych równościowych. Renata Kim Nie rodzimy się kobietami, tylko stajemy się nimi. Simone de Bauvoir W czasie ubiegłorocznego Słupskiego Kongresu Kobiet prof. Monika Płatek, wypowiedziała słowa z którymi bardzo się identyfikuję. „Jako kobieta chcę być traktowana równo. Nie chodzi ani o uprzywilejowanie, ani o dyskryminację. Mamy być po prostu traktowane tak samo.” I jeśli tak zdefiniujemy feminizm , to tak, ja także jestem feministką. Od razu odezwie się ktoś i powie, a co z rolami określonymi przez biologię? Oczywiście w tym nas nikt nie zastąpi, ale te role biologiczne to okazuje się tylko niewielka część tego jak postrzegana jest rola kobiet. Większość to jednak naleciałości kulturowe. Ostatnimi czasy wiele dyskutuje się o kondycji demokracji w Polsce. Kiedyś ktoś mądry powiedział, że demokracja to nie zbiór przepisów, ale konkretne postawy. O ile te pierwsze można zmienić w stosunkowo krótkim czasie, to zmiana postaw, sposobu myślenia, wymaga około 60 lat. Myślę, że zmiana sposobu myślenia o roli nas kobiet , wymaga także długiego czasu. Problem zatem w tym jak te zmiany przyspieszyć i jaki na to wpływ możemy mieć my - kobiety. Sprawa pierwsza i według mnie najważniejsza, to solidarność i jedność samych kobiet. Nie dajmy się sprowadzać do roli „paprotek” i ładnego „tła” dla mężczyzn np. w życiu politycznym. Przecież taka jest rzeczywistość i to niezależnie od opcji politycznej. Może ta nasza kobieca solidarność poz woli zasypać istniejące w naszym społeczeństwie wręcz dramatyczne podziały. Pod warunkiem jednak, że w ruch kobiecy zaangażują się także panie z prawej strony sceny politycznej, które go tej pory były prawie niewidoczne. Panuje opinia, że kobiety w dyskusji są bardziej konkretne i merytoryczne. Zatem może naszą rolą jest także zainicjowanie zmiany w zakresie języka, którym się posługujemy w życiu publicznym. Zastąpmy język powszechnego „hejtu” czyli nienawiści, wrogości, językiem empatii i zrozumienia. Prawo do posiadania własnego zdania ma każdy z nas i wcale nie musi to oznaczać wrogości i powodować nienawiści i agresywnych zachowań. Nauczmy siebie i innych rozmawiać ze sobą. Od feminizmu zaczęłam i na feminizmie chcę skończyć. Jackson Katz – Amerykanin, działacz feministyczny mocno zaangażowany w walkę z przemocą wobec kobiet, w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” powiedział: ”Jeśli ludzie czują się zagrożeni równością, to oczywiście feminizm im zagraża. Jeśli czują się zagrożeni sprawiedliwością, to feminizm im zagraża. Jeśli czują się zagrożeni demokracją, to feminizm im zagraża. Bo feminizm oznacza demokrację- jest z nią tożsamy w stosunku jeden do jednego.” Iwona Sławińska Polska to jedyny – oprócz Nikaragui! – kraj na świecie, który w ciągu ostatnich 20 lat zaostrzył regulacje prawne dotyczące aborcji. Prawa reprodukcyjne jako część przysługujących kobietom praw człowieka nie powinny być łamane w żadnych ideologicznych okolicznościach. A to właśnie ideologia, głoszona przez polityków za hierarchami Kościoła Katolickiego, czyni z kobiet w Polsce istoty niezdolne do samodzielnych wyborów, niemające sumień, niemogące rozpoznać tego, co dla nich właściwe i słuszne. Kazimiera Szczuka Mężczyźni zawsze mają rację Jak to jest być zgwałconą, molestowaną? Wiele osób mnie o to pyta, a ja nie wiem, co powiedzieć. Mogę jedynie zawieść oczekiwania i zamiast inteligentnej, pełnej polotu odpowiedzi odrzekać chwilę i chowając twarz głęboko w kaptur wyszeptać „Potwornie ciężko”. Na początku jest strach. Co mi jeszcze zrobią? Kiedy, jak, czy w ogóle to się skończy? Jak mnie skrzywdzą, ile bólu zniosę? Co zrobią oprawcy, by się zemścić za brak milczenia? Rozmowa na policji potęguje lęk. Czy kogokolwiek podniosłyby na duchu słowa policjantki, że skoro czegoś nie pamięta się dokładnie, to jest kłamstwem? Czy dla kogoś wsparciem byłaby rada, by wycofać z zeznań jak najwięcej, żeby nie oskarżać oskarżyć niewinnych (!) ludzi? Kto z łatwością przełknąłby zdanie „ja na pani miejscu bym się lepiej broniła”? Koszmarne przesłuchania w prokuraturze, sądzie, przypominanie tego, co się stało. Jaki był kolor spodni gwałciciela, w którą stronę przekręcił moją twarz. Ja wciąż obwiniana. Miałam, jak twierdzą, duży dekolt i nieodpowiednią spódnicę. Skupiano się na tym, co ja zrobiłam źle. Nie oni. Ja. Po gwałcie byłam „zbyt spokojna” usłyszałam więc, że „tak nie zachowują się kobiety zgwałcone”. A jak? Przeanalizowano moją przeszłość, robiąc ze mnie niepoczytalną dziwkę. Gwałciciele na początku podpisali akt oskarżenia zgadzając się na minimalną karę. Chcieli ugody, pragnęli, żebym dala im spokój. Gdy sprawa trafiła do sądu, szybko się z tego wycofali, a sąd równie szybko o ich wcześniejszej zgodzie na karę, (co jest jednoznaczne z przyznaniem się do winy), zapomniał. W tym kraju rację mają mężczyźni. Trzeba o tym pamiętać. Gwałt niszczy, zabiera pewność siebie, zdrowie psychiczne, fizyczne. Brak kary dla sprawców pogłębia traumę. Gwałt to ciągłe oglądanie się za siebie. To bezsenność lub koszmary. To strach przed radością, miłością, zbliżeniem. Lęk przed obcymi, przed utratą bliskich, przyjaciół. To oskarżenia i wyzwiska. To nigdy niekojąca się rana. Aleksandra P., Elbląg Redaktor naczelna: Dorota Chałat • Koordynatorka projektu: Magdalena Chałat • Grafika: Marta Frej • Skład: Piotr Witkowski Teksty: Aleksandra P. z Elbląga, Katarzyna Czarkowska, Paulina Kelm, Agata Jankowska, Renata Kim, Iwona Sławińska, Joanna Wyrzykowska. Marta Frej: malarka, animatorka kulturalna, prezeska Fundacji Kulturoholizm, mama Maćka, współzałożycielka Klubu Krytyki Politycznej w Częstochowie, laureatka nagrody Okulary Równości IV Reg ionalny Kong res Kobi et Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej (2015 r). Obecnie pracuje w Centrum Promocji Młodych w Częstochowie.