Jesteśmy - JCC Krakow

Transkrypt

Jesteśmy - JCC Krakow
ISSN 2450-4270
LISTOPAD 2015
NUMER 14
Drugie Pokolenie ma głos
Konferencja rabiniczna
Uniwersytet Seniora
DWA SŁOWA
SŁOWO WSTĘPNE
Listopad ......................................................................................................................... 3
Klub Bet ........................................................................................................................ 3
Drugie Pokolenie ma głos: Małgorzata Zajda ....................................................... 4
Międzynarodowy Dzień Micwy ................................................................................... 7
Żydowski Kraków na tle Europy ................................................................................. 8
Szkółka Niedzielna ...................................................................................................... 9
Nowi pracownicy ................................................................................................. 10
Adam-Adamah .......................................................................................................... 12
Nic to innego, tylko Dom Boży... ............................................................................ 12
Uniwersytet Seniora ................................................................................................. 13
Wizyta w Klubie Seniora .................................................................................. 13
Moje 10 miesięcy w JCC .................................................................................. 14
Żywy pomnik pamięci .......................................................................................... 15
Recenzje: Demon .................................................................................................. 16
JESTEŚMY to miesięcznik wydawany przez Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.
Osoby chcące współpracować z naszym miesięcznikiem prosimy o kontakt z redakcją:
[email protected]
Redaktor naczelna: Zofia Radzikowska
Redakcja: Anna Gulińska, Joanna Fabijańczuk, Ishbel Szatrawska, Magdalena Pulikowska
Opracowanie graficzne: Alicja Beryt
Zdjęcia: JCC / Joanna Fabijańczuk
Listopad...
Znane z polskich dziejów powiedzenie głosi, że
„listopad to niebezpieczna dla Polaków pora”. Z jednej strony
mgły, melancholia, cmentarze, wypadki drogowe. Ale z drugiej
mamy dynie na Halloween i spóźnioną, słoneczną, złotą jesień;
szeleszczą złote liście. Przypominają się słowa poety „poro
melancholijna, oczu oczarowanie”.
A u nas? U nas, w JCC tyle się codziennie dzieje, że nie
ma czasu na krakowski spleen. Pamiętamy o naszych zmarłych,
lecz zajmujemy się życiem, bo judaizm dotyczy życia, nie
śmierci. Na przyszłoroczny Rajd dla Żywych zgłosiło się już ok
około100 osób. Spośród wydarzeń minionego miesiąca chcemy
przywołać kilka bardzo interesujących. Podczas jednej z kolacji
szabatowych gościliśmy grupę z Republiki Południowej Afryki,
która przybliżyła nam ideę „The Shabbos Project”, według
której raz w roku Żydzi z całego świata spędzają szabat razem.
Oczywiście poinformowaliśmy gości, że u nas takie wydarzenie
odbywa się regularnie co tydzień. Zawsze mamy kilku gości z
różnych zakątków świata.
Również w październiku odbywała się u nas
trzydniowa, międzynarodowa konferencja rabinów. Wielu
z nich przybyło z rodzinami. Przedmiotem debat była wymiana
doświadczeń i opinii na temat przyszłości Żydów w Europie.
Polska w tych debatach wypadła całkiem dobrze na tle innych
krajów europejskich.
W drugiej połowie października miała miejsce
prezentacja nowej książki Sławka Pastuszki o dziejach
pszczyńskich synagog. Przeczytacie o tym więcej wewnątrz
numeru. Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynamy także cykl
„Drugie pokolenie ma głos”. Na pierwszy ogień idzie szefowa
Klubu Seniora, Małgosia Zajda.
Klub Bet
Podczas święta Sukkot zainaugurowaliśmy działalność
Klubu Bet. Jest to inicjatywa przeznaczona dla członków JCC
pomiędzy 30. a 60. rokiem życia, która ma na celu integrację
społeczności żydowskiej, głównie osób z drugiego pokolenia.
Podczas pierwszego spotkania pięcioro członków JCC: Dorota
i Jan Rymplowie, Piotr Nawrocki, Karolina Karcz-Nawrocka
oraz Paulina Skotnicka opowiedziało o wyprawie do Gruzji.
Razem przebyli setki kilometrów, zwiedzili najmniej dostępne
dla turystów regiony i poznali ciepłych, gościnnych i otwartych
ludzi – Gruzinów, Polaków, Żydów, ortodoksyjnych chrześcijan,
muzułmanów, policjantów oraz działaczy społecznych.
Spotkanie było wzbogacone o prezentację zdjęć i degustację
tradycyjnych gruzińskich potraw.
P.S. Nie martwcie się, że dzień coraz krótszy. W JCC
jest jasno jak zawsze (bo świecimy przykładem), a wszystko
zmierza do triumfalnego rozbłysku świateł chanukiji, co stanie
się już wieczorem 6 grudnia.
W ostatni październikowy wieczór spotkanie Klubu
Bet poprowadziły Jessica Rosenberg i Kasia Leonardi.
Motywem przewodnim była dynia. Uczestnicy ozdabiali dynie
oraz wydrążali żydowskie motywy. Kasia podzieliła się również
najlepszymi przepisami na dyniowe dania. Jessica, która jest
w Krakowie od roku, dopiero teraz miała okazję poprowadzić
zajęcia dla członków: To było fantastyczne, jesienne wydarzenie,
podczas którego miałam okazję jeszcze bardziej zintegrować
się z członkami JCC, podzielić się z nimi swoimi pomysłami i
stworzyć coś ładnego i zabawnego!
Redaktor naczelna Zofia Radzikowska
Już niedługo kolejne spotkanie. Jeśli macie pomysły
na tematy spotkań, zachęcamy do dzielenia się nimi.
Miłej lektury!
Anna Gulińska
3
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
Drugie pokolenie ma głos: Małgorzata Zajda
zapisanie się do TSKŻu w 1994 roku. Często spotykałyśmy się
tam z Wandą, nieraz rozmawiałyśmy na tematy żydowskie, na
temat przyszłości naszych synów.
Od kiedy znała się Pani z Wandą?
Z Wandą znałyśmy się zasadniczo od wczesnej młodości.
Znajomość z nią zawdzięczałam naszym rodzicom. Przyjaźnić
zaczęłyśmy się dopiero w latach 90.
Kim byli Pani rodzice?
Małgorzata Zajda i Sławomir Pastuszka
Rodowita krakowianka, rocznik 1948, przedstawicielka
tzw. drugiego pokolenia, z wykształcenia rusycystka, przez
ponad 30 lat pracowała w szkolnictwie specjalnym, od kilku
lat aktywnie zaangażowana w życie żydowskie, kierowniczka
Klubu Seniora w JCC Kraków.
Nikomu nie muszę udowadniać, że jestem Żydówką!
Od wielu lat jest pani kierowniczką Klubu Seniora w JCC
Kraków.
Właściwie to od 2008 roku, jednak jego historia jest znacznie
dłuższa. Kilka lat wcześniej założyła go moja przyjaciółka,
nieżyjąca już Wanda Gołębiowska i po jej przedwczesnej
śmierci zaproponowano mi koordynowanie klubu. Jego
siedziba mieściła się początkowo w Muzeum Galicja,
a następnie w budynku przy ulicy Estery 6. Wraz z otwarciem
JCC jego siedziba mieści się już przy ulicy Miodowej 24.
Wanda była dla mnie szczególnie bliską osobą. To dzięki
jej namowom aktywnie zaangażowałam się w życie żydowskie,
jednak początkowo miało ono bardzo luźny charakter, czysto
towarzyski. Takim pierwszym krokiem, który wykonałam, było
4
Ze strony ojca wywodzę się ze znanej rodziny żydowskiej.
Protoplastą rodu był Salomon Jakób Kleinberger, o którym
posiadam informację z zachowanych dokumentów i dostępnego
w Internecie drzewa genealogicznego mojej rodziny.
O większości faktów na temat swojej rodziny dowiedziałam się
dopiero niedawno, a to dzięki mozolnej pracy, którą wykonał
mój syn, przeszukując i opracowując wiele zachowanych w
archiwach dokumentów. Ojciec nie opowiadał mi wiele na
swój temat. A ja sama nie wykazywałam wówczas takiego
zainteresowania i nie prosiłam, aby tata opowiadał mi o swojej
rodzinie. Niestety, teraz tego bardzo żałuję.
Mój ojciec, Oskar, urodził się 10 sierpnia 1900 roku
w Krakowie. Był synem Zygmunta vel Samuela Zeinwela
Kleinbergera (ur. 1857) i Klary z domu Korngold (ur. 1872 w
Żabnie). Dziadek był ajentem w Hotelu Grant, natomiast babcia
bieliźniarką. Oprócz mojego ojca mieli jeszcze trójkę dzieci:
Herminę (ur. 1893), Szymona (ur. 1894) i Alfreda (ur. 1902).
Z tego, co udało się niedawno ustalić, to dziadkowie wzięli
ślub w 1892 roku w synagodze Kupa. Sami należeli jednak do
warstwy Żydów zasymilowanych, dla których najważniejsze
było wykształcenie swoich dzieci i zapewnienie im dobrych
warunków życia. Wszyscy mieszkali w kamienicy przy ulicy
Długiej 53.
Ojciec ukończył III Państwowe Gimnazjum im. Jana III
Sobieskiego, a w 1921 roku po zdaniu matury podjął studia
prawnicze w Uniwersytecie Jagiellońskim. Przed wojną
doktoryzował się i prowadził już praktykę adwokacką. Niestety
nie znam wielu szczegółów na temat jego wojennych losów,
gdyż kiedy zaczęło mnie to interesować, to ojciec umierał i nie
chciałam mu przysparzać przykrych wspomnień. Ja miałam
jednak ten przywilej, że wcześniej jednak mi coś przekazał.
Co dokładnie udało się Pani zrekonstruować na temat
wojennych losów rodziny?
Po wybuchu wojny, ojciec uciekł wraz z wojskiem do
Lwowa. Opowiadał, że przebywał w obozie Janowskim,
skąd udało mu się uciec. Przez jakiś czas ukrywał się w lesie.
Po powrocie do Krakowa starał się zataić swoją tożsamość,
często zmieniał wygląd, aby nikt go nie rozpoznał, gdyż jako
adwokat był osobą powszechnie znaną. Utrzymywał się z
drobnego handlu, często musiał kombinować, jak przetrwać
bezpiecznie kolejny dzień. Wspominał, że dzięki niewielkiej
posturze i dobrej kondycji fizycznej, znacznie łatwiej było mu
przetrwać wojnę. Co ciekawe, wiele dokumentów, które dzisiaj
posiadamy, w tym na przykład akt obrzezania, udało się ojcu
ukryć w skrytce w jednym z budynków przy placu Matejki. Po
zakończeniu wojny odnalazł je nienaruszone.
Pewnego dnia ojciec został zatrzymany przez Gestapo
Małgorzata Zajda, z domu Jerzmanowska i jej rodzice: Maria i Jan.
i przewieziony do więzienia na Montelupich, jak to tata
nazywał, na tzw. „rozwałkę”. Opowiadał, że wisiał „do góry
nogami”. Mimo brutalnego przesłuchania, Niemcy nie odkryli
żydowskiego pochodzenia mojego ojca. Siedząc w celi, poznał
Piotra Kruszewskiego, który powiedział ojcu, że jeżeli uda mu
się wydostać z więzienia, to może wykorzystać ukryte przez
niego dokumenty na nazwisko Jan Jerzmanowski. Tak też
zrobił. Po wojnie na ich podstawie po oficjalnie zmienił swoje
personalia.
Jaki los spotkał rodziców i rodzeństwo ojca?
Rodzice ojca i siostra Hermina zginęli podczas wojny.
Początkowo przebywali w getcie krakowskim. Po jego
likwidacji zostali wysłani do obozu w Płaszowie, gdzie zginęli
w 1943 roku. Na murze nowego cmentarza żydowskiego
przy Miodowej znajduje się ufundowana przeze mnie tablica
pamiątkowa, będąca zarazem ich symbolicznym grobem.
Młodszy brat ojca, Alfred, wraz z nim przedostał się
z Wojskiem Polskim do Lwowa. Stamtąd został wywieziony
w głąb Związku Radzieckiego, na tzw. Kołymę. Pobyt w obozie
udało mu się w miarę bezpiecznie przetrwać dzięki swojemu
zawodowi – był lekarzem stomatologiem. Kiedy szef obozu
dostał zapalenia okostnej, to on zoperował mu szczękę za
pomocą wykonanych przez siebie narzędzi. Do Polski wrócił
już w 1945 roku w stopniu porucznika. Początkowo mieszkał
w Krakowie, a następnie osiadł w Opolu, gdzie zmarł 14 maja
1975 roku.
A co z Szymonem?
Jego dokładnych losów nie udało mi się ustalić. Wiem
jedynie, że w czasie I wojny światowej został powołany do
armii i poległ na froncie.
Czy Pani matka też była Żydówką?
O tym, że moja mama jest pochodzenia żydowskiego,
dowiedziałam się zupełnie niedawno. Zawsze to podejrzewałam,
jednak sama mama prawdopodobnie o tym nigdy nie wiedziała.
Wywodziła się z rodziny Witkowskich, która kilka pokoleń
wcześniej przyjęła chrzest.
Jak wyglądało życie Pani ojca po wojnie?
Ojciec powrócił do praktyki adwokackiej. Początkowo
mieszkał przy placu Kościelnym 8, a następnie w 1947 roku dostał
mieszkanie w okazałej kamienicy przy ulicy Dunajewskiego
6. W 1945 roku zarejestrował się w Wojewódzkim Komitecie
Żydowskim w Krakowie, szukał rodziny, miał nadzieję, że
ktoś przeżył. Po dwóch latach, nie odnalazłszy poza bratem
już nikogo z rodziny, zdecydował się na emigrację do Stanów
Zjednoczonych, gdzie mieszkała jego ciotka Tea Rosenberg –
siostra matki. Mając już stosowne pozwolenia i wykupione bilety
do portu w San Francisco, poznał przez zupełny przypadek moją
mamę, która była wówczas sekretarką profesora Kazimierza
Pasenkiewicza. A miało to miejsce w dzisiejszym budynku
Urzędu Wojewódzkiego przy ulicy Basztowej 22. Mama była
młodsza od ojca o 27 lat. To duża różnica, ale dla prawdziwej
miłości niewielka przepaść. 12 kwietnia 1947 roku pobrali się.
Mama postawiła ojcu jednak jeden warunek – nie wyjeżdżamy
z Polski! Tata podporządkował się tej decyzji.
Owocem tej miłości…
Tak, tak. Byłam ja. Urodziłam się rok po ślubie, 14 lipca.
Brat, Maciek, urodził się w 1950 roku.
Ojciec Żyd, matka katoliczka. Jak te dwie tradycje zostały
pogodzone w Waszym domu?
Ojciec nigdy nie wykazywał się wielką religijnością,
a tym bardziej już po wojnie, kiedy to zerwał całkowicie
swoje związki z religią żydowską. Za jego zgodą, ja wraz z
bratem zostaliśmy ochrzczeni, jednak nasza religijność była
dość płytka i polegała bardziej na przestrzeganiu zwyczajów
niż wielkiej duchowości. Za sprawą matki obchodziliśmy
w domu wszystkie święta religijne, jednak ojciec w nich nie
uczestniczył lub był ich biernym uczestnikiem. Dawał dość
jasno do zrozumienia, że chce być jak najdalej od religii, czy to
judaizmu, czy chrześcijaństwa. Nie było w tym jednak żadnej
pogardy, po prostu chęć bycia neutralnym.
Ojciec po wojnie był w tzw. „szafie”. Nie lubił afiszować się
ze swoim żydowskim pochodzeniem, a w szczególności bał się
o nas. Stąd zapewne ta jego zgoda na nasz chrzest. Po utracie
5
WOLONTARIAT
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
rodziny i ciężkich latach wojny byliśmy dla niego wielkim
darem, który należało chronić za wszelką cenę.
Czyli dom był nieżydowski?
Nie nazywałabym tego tak. Dom był bardzo żydowski,
jednak nie pod względem religijnym, a pod względem
towarzyskim. Rodzice utrzymywali kontakt z wieloma Żydami,
często również mocno zasymilowanymi jak ojciec. Wielu z nich
łączyła także tzw. „wspólnota losów”.
W naszym mieszkaniu ojciec prowadził także kancelarię
adwokacką. Wielu Żydów było jego klientami. Przychodzili
także inni adwokaci, wśród których było wielu Żydów. Mamę
nazywano mecenasową Kleinbergerową, a nie Jerzmanowską.
Więc jak widać dom był niezwykle żydowski.
A co z Panią i bratem?
Zawsze wiedzieliśmy, że ojciec był Żydem. Jako dziecko
nie do końca rozumiałam, co miałoby to dokładnie znaczyć.
Miałam wrażenie, że dzięki temu jestem lepsza, czułam się
jakby dzięki temu nobilitowana. To takie dziwne uczucie.
Dzisiaj tego już nie mam, ale wtedy jako dziecko odczuwałam
to bardzo mocno. Może także wpływ miała na to dobra sytuacja
materialna rodziny, dobre środowisko, wśród którego się
otaczaliśmy. Nie wiem.
Byliśmy z bratem bardzo zwariowanymi dziećmi. Ojciec
starał się w nas zaszczepić wszystko co najlepsze – poezja,
fortepian, język francuski – my jednak woleliśmy rozrabiać
i bawić się na trzepaku…
A w szkole koledzy wiedzieli, że jest Pani Żydówką?
Sądzę, że nie, gdyż nigdy nie padła jakakolwiek antysemicka
odzywka w moim kierunku. Dzieci niestety bywają okrutne, stąd
jakby wiedzieli, pewnie nieraz wyzywaliby mnie od Żydówek.
Nauczyciele jednak wiedzieli, gdyż znali moich rodziców. Z ich
strony także nigdy nie doświadczyłam nic złego, na co miałoby
wpływ moje pochodzenie.
Co jest także warte odnotowania, kiedy chodziłam do
szkoły, żydostwo w ogóle mnie nie interesowało. Zresztą tak
naprawdę nie wiedziałam, z czym to się je. Nie znałam tradycji,
religii. Nie zdawałam sobie sprawy z bogactwa tej kultury i tak
naprawdę z jej unicestwienia w Polsce. Nigdy nie chodziłam na
Kazimierz. Wręcz nie wolno było mi tam chodzić. Moja wiedza
wówczas była bardzo niewielka.
Przychodzi rok 1968…
Niestety. Ojciec chorował już od kilku lat na raka. Kiedy
rozpętała się antysemicka nagonka, leżał umierający w szpitalu.
Często do niego przychodziłam, czytałam mu Dziennik Polski.
Bardzo się cieszył ze zwycięstwa „naszych”, ale i był bardzo
zaniepokojony całą sytuacją w kraju. Bał się o mamę, mnie
i brata. Przeczuwał, że możemy mieć problemy z jego powodu.
Tata zmarł 5 sierpnia. W ostatniej chwili przed śmiercią
zdążył wezwać księdza i poprosił o katolicki pogrzeb. Zrobił
to nie dlatego, że nagle przed śmiercią się nawrócił, ale
dla naszego dobra, gdyż bał się, że przez jego żydowskie
pochodzenie możemy mieć problemy, a kto przecież będzie
nas bronił, jak jego zabraknie? Tak jak sobie życzył, tak i też
zrobiono. Pochówek odbył się na cmentarzu Rakowickim, był
ksiądz, msza pogrzebowa. To był dla mnie bardzo duży szok
i przeżycie. Ojciec potrafił poświęcić dla nas wszystko, aby nie
6
stała się nam żadna krzywda. Był bardzo dobrym człowiekiem.
Niestety grób ojca był kilkakrotnie dewastowany.
Prawdopodobnie ze względu na jego tzw. „wysokopartyjność”.
Jednak ojciec był bardzo przyzwoitym adwokatem. Często
bronił bezpodstawnie oskarżanych członków Armii Krajowej.
Nigdy nie chciał zrobić nikomu krzywdy.
Chciała Pani wyjechać wówczas z Polski?
Kiedy zaczęły się wyjazdy moich kolegów z Polski,
rozważałam możliwość emigracji do Szwecji. Od tej decyzji
odepchnęła mnie świadomość pozostawienia w Polsce mamy
i babci.
Jak potoczyło się Pani życie w kolejnych latach?
Po zdaniu matury, poszłam na studia. Ukończyłam
rusycystykę w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej,
jednak nigdy nie pracowałam w swoim wyuczonym zawodzie.
Po 30 latach pracy jako pedagog w szkole dla dzieci
głuchoniemych, przeszłam na emeryturę.
W 1973 roku wzięłam ślub. Wraz z mężem nie
zdecydowaliśmy się na ślub kościelny, więc odbył się on tylko
w Urzędzie Stanu Cywilnego. W 1975 roku urodziłam mojego
jedynego syna – Michała.
Jak wyglądało wówczas Pani zainteresowanie żydostwem?
W tamtym czasie byłam zasadniczo obojętna religijnie,
swoje zainteresowanie żydostwem realizowałam poprzez
czytanie książek o tematyce wojennej. Tak tłumiłam obecną
we mnie traumę wojenną. Pierwszą tego typu książkę,
którą przeczytałam, były „Dymy nad Birkenau” Seweryny
Szmaglewskiej.
Kim Pani jest dzisiaj?
Jak wspomniałam wcześniej, lata 90. i przyjaźń z Wandą
Gołębiowską spowodowały mój powrót do żydostwa. Dzisiaj
jestem zadeklarowaną Żydówką, jestem członkinią Gminy
Wyznaniowej Żydowskiej, staram się regularnie chodzić do
synagogi. Nie potrafię się modlić, jednak dla mnie obecność w
synagodze jest możliwością bycia wśród swoich, możliwością
poczucia wspólnoty. Ta atmosfera bardzo podnosi mnie na
duchu, czuję wtedy wielkie wzruszenie. Będąc w synagodze
Kupa często wyobrażam sobie, jak moi dziadkowie brali kiedyś
w niej ślub. To coś niesamowitego.
Będąc Żydówką nie mam zamiaru odcinać się od innych
ludzi. Szanuję każdego, bez względu na poglądy, religię czy
narodowość, gdyż różnorodność bardzo mnie wzbogaca.
W tej chwili bycie Żydówką dla mnie jest tak naturalne jak
fakt, że Słońce świeci, a deszcz pada. Jednak nie demonstruję
na siłę tego, kim jestem, także nie muszę tego udowadniać
nikomu na siłę. Bo jestem Żydówką. I koniec!
Z Małgorzatą Zajdą rozmawiał Sławomir Pastuszka
Międzynarodowy Dzień Micwy
Dzień Micwy, czyli święto wolontariatu, jest
obchodzony przez społeczność żydowską na całym świecie.
Opiera się na wartościach, które dla judaizmu są kluczowe:
tikkun olam (naprawa świata), cedaka (ofiarność), gemilut
chassadim (dobre, miłosierne uczynki wobec bliźnich).
Chcielibyśmy ułatwić mieszkańcom Krakowa dostęp do
zbiorów biblioteki, stąd nasz pomysł oddania książek wraz
z zakładkami na użytek jednej z placówek.
Święto wolontariatu odbywa się w JCC Krakow
co roku. W latach ubiegłych działaliśmy wewnątrz lokalnej
społeczności, wolontariusze współpracowali z seniorami oraz
pozostałymi członkami JCC Krakow przy wykonywaniu kartek
chanukowych dla zaprzyjaźnionej społeczności w Gdańsku.
Rok temu postanowiliśmy przyłączyć się do międzynarodowych
obchodów Dnia Micwy, podczas których społeczność wykonała
piękne, kolorowe szaliki, które podarowaliśmy dzieciom
z Domu Dziecka Św. Ludwiki w Krakowie. Tak wspomina to
wydarzenie Jakub Bańka, jeden z wolontariuszy:
Do Międzynarodowego Dnia Micwy w Polsce,
który odbył się 22 listopada dołączyły również JCC
Warszawa, Stowarzyszenie Żydowskie Cukunft i Żydowski
Klub Kulturalny z Wrocławia oraz Gmina Żydowska
w Łodzi. Społeczność żydowska w Polsce wspólnie stara
się działać na rzecz innych osób, wspólnie chcemy pomagać
i wypełniać Micwę. We Wrocławiu odbyła się się zbiórka ubrań
i żywności dla najbardziej potrzebujących ze społeczności,
a także zorganizowana została zbiórka książek. Gmina Żydowska
w Łodzi również podjęła się zbiórki książek, aczkolwiek zamiast
zakładek znalazły się tam rysunki namalowane przez dzieci
z żydowskiego przedszkola Matanel.
Rok temu jako świeżo upieczony wolontariusz, po
raz pierwszy uczestniczyłem w spotkaniu z naszymi Seniorami
właśnie podczas Dnia Micwy . Z tej okazji robiliśmy na drutach,
szaliki i czapki dla dzieci z domu dziecka. Robiliśmy - to zbyt
duże słowo, Seniorzy uczyli nas tej sztuki, byli bardzo dzielni,
ale trafili na bardzo trudny materiał do obróbki, czyli mnie.
Tak czy inaczej bardzo podobało mi się to pomieszanie różnych
pokoleń i wspólna wymiana umiejętności oraz to, ze główną
ideą było zrobienie czegoś dobrego.
Dzięki Dniu Micwy członkowie społeczności
żydowskich w Polsce mogą zjednoczyć się, żeby razem zrobić
cos dobrego dla innych. To cudowne święto pozwala nie tylko
poczuć się potrzebnym ale także integruje i daje poczucie
satysfakcji z dobrze wypełnionej micwy. Cieszymy się, że coraz
więcej żydowskich organizacji decyduje się na wzięcie udziału
w Dniu Micwy. Jednocząc się wokół idei tikkun olam staramy
się naprawić otaczający nas świat i pokazać jak bardzo liczą się
nawet najmniejsze gesty pomocy.
W tym roku społeczność związana z JCC Krakow zajęła
się zbieraniem książek, do których własnoręcznie wykonaliśmy
zakładki. Zbiory zostaną przekazane Wojewódzkiej Bibliotece
Publicznej. Książki rozwijają wyobraźnię, uwrażliwiają,
kształcą ale niestety nie każdy ma równy dostęp do literatury.
Magdalena Arabas i Anna Maria Baryła
7
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Szkółka Niedzielna – z dziećmi i dla dzieci
judaistyce, również na UJ, którą obecnie kontynuuje. Często
prowadzi warsztaty międzykulturowe dla dorosłych. Mateusz
jest w JCC niemal od początku jego funkcjonowania. Zależy
mu na tym, żeby dzieci miały okazję zdobyć wiedzę, której on
nie posiadł w tym wieku. Dopiero przybycie do Centrum wraz
z jego rodzicami umożliwiło uczestnictwo w aktywnościach,
które przybliżały mu wiadomości o judaizmie. Mateusz pełni
również funkcję przewodniczącego Żydowskiego Klubu
Studenckiego „Gimel”. Nie bez powodu – sam jest studentem
dwóch kierunków: na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz
Akademii Górniczo-Hutniczej.
Mateusz Lagosz i dzieci ze Szkółki Niedzielnej JCC
W JCC Kraków pamiętamy, że dzieci są
przyszłością. Dlatego od kilku lat działa tutaj Szkółka
Niedzielna. Jest jedyna w swoim rodzaju – sami się o tym
przekonajcie!
Uczestnicy konferencji rabinicznej podczas obrad
Żydowski Kraków na tle Europy
W ostatnim tygodniu października w JCC
odbywała się konferencja rabiniczna, zorganizowana przez
Amiel – instytucję szkolącą w Izraelu rabinów, którzy
pracują dla społeczności żydowskich na całym świecie
oraz przez Syjonistyczny Komitet Europejskich Rabinów.
W ciągu trzech dni rabini studiowali, uczyli się i dyskutowali
o głównych problemach Żydów we współczesnej Europie.
W konferencji uczestniczyli znani i poważani rabini.
Jednym z nich był Szlomo Riskin – założyciel i przewodniczący
Or Tora Stone i jeden z głównych liderów nowoczesnej
ortodoksji. Do Krakowa przyjechał też rabin David Stav,
który był kandydatem do naczelnego rabinatu Izraela oraz
założył ważną organizację Tzohar, która pomaga tysiącom
Izraelczyków. Z kolei rabin Eliyahu Birnbaum jest dyrektorem
organizacji Amiel i sędzią sądu rabinackiego ds. konwersji
w Izraelu. Przyjechał również rabin Yechiel Wasserman,
który pełni funkcję dyrektora ds. diaspory żydowskiej przy
organizacji Sochnut.
Tematem konferencji była sytuacja społeczności
żydowskiej w Europie w kryzysowych momentach, które
mają miejsce obecnie. Poruszano kwestie incydentów
antyżydowskich i antysemityzmu. Zadawaliśmy sobie także
pytanie: czy jest przyszłość dla europejskich Żydów? A jeśli
tak, to jakie wyzwania stoją przed każdą ze społeczności?
8
Pierwszego dnia miałem możliwość przywitać
wszystkich uczestników i opowiedzieć im o wspaniałej
społeczności żydowskiej, którą mamy w Krakowie. Mówiłem
o przedstawicielach starszego i młodszego pokolenia, którzy
są dumni ze swojej żydowskiej tożsamości i zaangażowania
w życie żydowskie. Ten opis kontrastował z sytuacjami, które
zachodzą w innych europejskich miastach, gdzie członkowie
społeczności żydowskiej zmagają się z antysemityzmem,
asymilacją i zmniejszającą się liczbą członków. Jonathan
opowiadał o naszej sytuacji jako o symbolu nadziei dla Żydów
na całym świecie i dowodzie na to, że Żydzi w Polsce nie tylko
przetrwali, ale ich społeczność zaczyna kwitnąć.
Wykłady podczas konferencji poruszały tematy
konwersji, relacji z sądem rabinackim, wykładni Halachy.
Rabini mówili także o sytuacjach w społecznościach, którym
służą i wysiłkach, jakie podejmują, by umacniać żydowskie
życie.
Rabin Avi Baumol tłumaczenie Anna Gulińska
– Cały tydzień czekamy na niedzielę i na Szkółkę.
Codziennie przypominamy o niej naszej mamie – mówią Olga
i Grzegorz. Razem z innymi dziećmi co niedzielę spotykają się
w JCC. Spędzają tam bardzo miło czas wśród gier i zabawek
na pierwszym piętrze naszego Centrum. Lecz spotkania mają
nie tylko charakter rozrywkowy. Celem Szkółki jest również,
a właściwie przede wszystkim, przekazywanie dzieciom
wiedzy na temat tradycji i kultury żydowskiej. Większość z
nich nie ma możliwości zdobyć tych informacji w szkole, a
wiemy, że są one potrzebne. Dlatego uczymy się o świętach,
zwyczajach, analizujemy fragmenty Parszy lub wspólnie
gotujemy. –Nauczyliśmy się na przykład literek hebrajskich,
tańców, poznaliśmy dużo nowych rzeczy. Wszystko w miłej,
luźnej atmosferze. – przyznaje z uśmiechem Sonia.
Kto zajmuje się przekazywaniem wiedzy?
Od tego roku wyzwanie nauczania młodego pokolenia naszych
członków podjęliśmy my - Magda i Mateusz. Z ogromną pasją
i optymizmem angażujemy się w to, żeby dzieci z naszych
zajęć wyniosły jak najwięcej. Z JCC związani jesteśmy już od
kilku lat, Magda jako wolontariuszka a Mateusz jako członek.
Przez czas naszej obecności w Centrum zdobyliśmy mnóstwo
cennego doświadczenia. Teraz sprawdzamy się w nowych rolach
– koordynatorów Szkółki. Nie jesteśmy pierwszymi z nich.
Przed nami pieczę nad Szkółką sprawowali między innymi
Maria Szychowska, Maria Niziołek oraz Patryk Pufelski.
Wszyscy wspólnie z radością pracowali nad wizerunkiem
i poziomem nauczania. Pragniemy zachować tę pozytywną
atmosferę, jak również wnieść coś od siebie. Magda oprócz
zainteresowania kulturą żydowską, bardzo lubi spędzać czas
z dziećmi. Wiedzę teoretyczną zdobyła na kierunku animacja
społeczno-kulturowa na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na
Magda i Mateusz chcą rozwinąć zainteresowania
zarówno dzieci jak i swoje. Oprócz spotkań w budynku są też
przewidziane wyjścia poza JCC. Wiele aspektów judaizmu
można znaleźć niemal na każdym kroku. Kino, teatr, muzeum,
zoo – to coś, co poszerza horyzonty i sprawia, że uczymy się
jeszcze więcej. A nasze dzieci są bardzo pojętne i ze sobą
współpracują. Zgodnie stwierdzają, że nasze spotkania są
bardzo wartościowe. –Nie ma sprawdzianów ani oceniania
umiejętności– uważa Olga. Hania dodaje: –Nie trzeba siedzieć
w ławkach! Czujemy się swobodnie.– Mesia i Dasza, które są już
stałymi uczestnikami Szkółki podkreślają, że dzięki ciekawym
pomysłom nigdy się nie nudzą i uczą dobrze się bawiąc.
Nieodłącznym elementem naszych spotkań są
rozmowy. Rozmawiamy o poprzednich zajęciach, o tym co
lubimy robić, jak również o tym, co jest dla nas ważne. A jak
dyskusje, to w różnych językach… Dlatego na Szkółce dzieci
mają możliwość uczyć się języka hebrajskiego, który prowadzi
Julia Makosz. Wszyscy chętnie poznają nowe słownictwo
i coraz lepiej mówią w obcym, choć bliskim ich sercom języku.
Bardzo chętnie korzystamy z pomocy rabina. Kiedy
tylko jest w Krakowie, spotyka się z naszymi dziećmi, aby
poruszać kwestie związane z judaizmem. Robi to w tak samo
dobry sposób jak na swoich wykładach. Dzieci go lubią
i z niecierpliwością oczekują na jego powrót do Centrum
i wspólnie poruszane tematy.
Zachęcamy rodziców, dziadków oraz opiekunów do
przyjścia na Szkółkę wraz ze swoimi pociechami. Dajmy im
szansę na to, żeby mogły odkrywać piękno i bogactwo kultury
żydowskiej w niecodzienny sposób – właśnie razem z nami!
Magdalena Pulikowska, Mateusz Lagosz
9
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Nowi pracownicy
W biurze JCC Krakow pojawia się ostatnio wiele
nowych twarzy. Niektórzy z nas są już znani członkom
społeczności, lecz mimo to, warto tę znajomość odświeżyć.
Dla tych z Państwa, którzy nas nie znają jest to świetna
okazja, by dowiedzieć się kim jesteśmy, a dołączyło nas
pod koniec roku aż sześcioro. Skrócone historie nowych
pracowników JCC z pewnością to ułatwią.
Magda Pulikowska i Mateusz Lagosz są nowymi
koordynatorami szkółki niedzielnej, choć z JCC oboje
związani są już od wielu lat. Magda do Krakowa
przyjechała z Kraśnika, by studiować judaistykę na
Uniwersytecie Jagiellońskim. Wolontariuszką JCC
została trzy lata temu. W trakcie studiów odbyła kursy
animacji społeczno-kulturowej, które przydają się
podczas pracy z dziećmi. Mateusz jest członkiem JCC
od samego początku. Obecnie studiuje na UJ i AGH,
a w JCC jest także przewodniczącym Klubu Studenckiego
Gimel. Oboje bardzo lubią dzieci. „Z wzajemnością!”
- jak sami podkreślają. Chcą dać im podstawową żydowską
edukację. Mateusz dodaje, że jego marzeniem jest, by
każde żydowskie dziecko mogło otrzymać tego typu
pomoc, gdyż on sam nie był w stanie jej uzyskać. Sami
opowiadają o sobie w innym artykule w tym numerze
„Jesteśmy”.
Zupełnie inną historię ma Jennifer Singer, która
przyjechała do JCC prosto z Nowego Jorku. Jennifer
urodziła się w Toronto, skąd przeniosła się do Atlanty
w Georgii. Studiowała politologię na uniwersytecie
w Bostonie. Jennifer ma bogate doświadczenie w pracy
z amerykańskimi organizacjami żydowskimi, które nabyła
nie tylko podczas pracy w Nowym Jorku, lecz także przy
Jennifer Singer i Jakub Katulski
10
okazji misji, na które wyjeżdżała między innymi do
Tajlandii. Gdy była wolontariuszką w tym właśnie kraju,
wspólnie z American Jewish World Service budowała
sale klasowe i uczyła dzieci języka angielskiego.
Jennifer prowadziła także warsztaty dotyczące wirusa
HIV i przemocy domowej w Gujanie, gdzie pracowała
dla Youth Challenge International. Po powrocie do
Nowego Jorku Jennifer zaaplikowała o stypendium Joint
Distribution Committee i wyjechała do Krakowa, by
zostać pracownikiem JCC. Jej znajomi byli zszokowani tą
decyzją, zwłaszcza, że większość z nich kojarzyła Polskę
głównie z Holocaustem i antysemityzmem. Jennifer także
została pozytywnie zaskoczona i rozpoczęła pisanie bloga
o swojej podróży do Polski, o JCC i o polskich Żydach.
Krótko po Jennifer, do zespołu JCC dołączył inny
nowojorczyk, Michael Newmark, którego zadaniem jest
pozyskiwanie grantów na działalność JCC. Michael urodził
się na Brooklynie w rodzinie żydowsko-chrześcijańskiej,
pochodzącej z Polski. Przyjazd do naszego kraju nie był
dla niego w żadnym stopniu przypadkiem, gdyż Michael
od dawna interesuje się polską historią. Podkreśla, że
wpływ Polski na historię Zachodu jest jego zdaniem
o wiele większy, niż się powszechnie uważa. Z tego
powodu Michael podjął decyzję o studiowaniu historii
na nowojorskim uniwersytecie Rochester, gdzie
ukończył pierwszy stopień. Dzisiaj kontynuuje naukę
na Uniwersytecie Jagiellońskim, a na uniwersytecie
w Toronto pisze doktorat o Wolnym Mieście Krakowie.
Michael jest związany od wielu lat z JCC w Nowym
Jorku, ale o JCC Krakow wypowiada się mówiąc, że „jest
jednym z najbardziej otwartych miejsc jakie odwiedził
w życiu”.
Magdalena Pulikowska i Mateusz Lagosz
Tomasz Darda
Michael Newmark
W biurze częściej bywa teraz także Tomasz Darda,
który zwykle odwiedzał JCC w roli przewodnika. Dzisiaj
jest on koordynatorem Rajdu dla Żywych, do czego
zainspirował go udział w ostatniej edycji Rajdu. Tomek
dzieciństwo spędził w Lubyczy Królewskiej niedaleko
granicy z Ukrainą. Większość swojego życia spędził jednak
w Krakowie. Jego zainteresowanie kulturą żydowską
rozpoczęło się, ponieważ tata uczył go o kulturach, które
obecne są w Polsce. Później, już w liceum, gdy spotkał się
z licealistami z Izraela będącymi w Polsce na wymianie
zauważył, że jest w nich coś innego, co odróżnia ich od
Europejczyków, z którymi można mieć styczność na
co dzień. Tomek po zakończeniu liceum wyjechał do
Holandii, gdzie zainteresował się także kulturą rowerową,
w głównej mierze dzięki Holendrom, którzy każdego dnia
przemieszczają się na dwukołowcach. Po powrocie do
Polski Tomek został przewodnikiem po Krakowie i zaczął
zachodzić również do JCC po to, aby pokazywać turystom
życie żydowskie. Jak sam mówi o tym miejscu: „JCC jest
dla mnie najlepszą ambasadą Polski – kolorowej, otwartej,
piszącej kolejny rozdział żydowsko-polskiej historii”.
się podczas nauki w liceum. Na studiach w Krakowie
pragnąłem poza uczęszczaniem na zajęcia zaangażować
się w pracę z ludźmi darzącymi sympatią Żydów
i Izrael, więc skierowałem się do JCC, aby wziąć udział
w wolontariacie podczas nocy synagog. Coś co miało stać
się dla mnie jednorazową przygodą okazało się bardzo
ważną częścią życia.
Oczywiście te historie są tylko skrócone i nie
przedstawiają całkowicie tego kim jesteśmy i czym się
zajmujemy. Każde z nas jest jednak otwarte i przygotowane
do pomocy społeczności w JCC, gdyż właśnie po to
w tym Centrum jesteśmy.
Jakub Katulski
Ja dołączyłem do biura JCC po roku wolontariatu.
Wcześniej studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim
na studiach bliskowschodnich, gdzie poszerzałem
swoją wiedzę między innymi na temat Izraela, którym
zainteresowałem się jeszcze na studiach w Gdańsku.
Moje zainteresowanie Izraelem wynika z wcześniejszego
zaciekawienia kulturą żydowską, z którą zapoznałem
11
KLUB STUDENCKI
KLUB
DWA
SENIORA
SŁOWA
Adam-Adamah
13 I 2016 (środa), godz. 16:30
mgr Alicja Jarkowska-Natkaniec – Wojewódzki Komitet
Żydowski w Krakowie 1945-1950
27 I 2016 (środa), godz. 16:30
mgr Krzysztof Niweliński – Bajka w tradycji żydowskiej Ponadto nasi seniorzy kontynuują zajęcia jogi, tańca
izraelskiego, ćwiczenia rehabilitacyjne, kurs szycia oraz
zajęcia z rabinem Avim Baumolem. W planach mamy wspólne
wycieczki, wyjścia do Filharmonii, kina i teatru oraz integrację
z innymi Klubami Seniora z Małopolski.
Z kolei w grudniu ukaże się kalendarz JCC ze zdjęciami
członków i członkiń Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu.
Uniwersytet Seniora
Uczestnicy projektu Adam-Adamah
Projekt Adam-Adamah (z hebr. człowiek dla ziemi)
ma na celu wykorzystanie przestrzeni miejskiej, udział w
warsztatach edukacyjnych oraz wiele innych inicjatyw,
dążących do ochrony środowiska naturalnego.
Przedsięwzięcie realizowane jest we współpracy z JCC
Milwaukee (Harry & Rose Samson Family Jewish Community
Center) oraz Ginot Ha’Ir (Ginot Ha’Ir Community Council)
z Jerozolimy i przeznaczone jest dla młodych liderów ze
wszystkich trzech społeczności. Grupy z Krakowa, Jerozolimy
i Milwaukee wzajemnie odwiedziły się w ramach programu
wymiany.
W ramach projektu, JCC Krakow opieką obejmuje
skwer wyznaczony przez ulice: Brzozową, św. Sebastiana
i Berka Joselewicza. Projekt zagospodarowania przestrzeni
miejskiej będzie obejmował m.in. prace ogrodnicze, promocję
Kazimierza i współpracę z miejscowymi organizacjami. Miejsce
to będzie spełniało funkcje rekreacyjne i służyło wszystkim
mieszkańcom Krakowa.
Pod koniec października piętnastu uczestników
z Jerozolimy i Milwaukee przyjechało z czterodniową wizytą
do Krakowa. Mieli oni okazję wraz z członkami Studenckiego
Klubu Gimel zwiedzić Kazimierz, Stare Miasto oraz Auschwitz.
Dyskutowali z młodymi aktywistami na tematy dotyczące
problemów ekologicznych Polski i Krakowa. Zasadzili
symboliczne żonkile na skwerze przy ulicy Brzozowej oraz
uczestniczyli w warsztatach kulinarnych. Po wizycie w Polsce,
wszyscy członkowie projektu Adam Adamah polecieli do
Jerozolimy. Program pobytu w Izraelu obejmował zwiedzanie
ogrodów społecznych, Doliny Gazel, targu (tzw. szuku) oraz
wizytę w szkole arabsko-żydowskiej. W piątek wszyscy
wspólnie uczestniczyli w uroczystej kolacji szabatowej.
W sobotę rodziny ze społeczności Ginot Ha’Ir zaprosiły
członków projektu na szabatowy lunch w swoich domach.
Cały wspólny tydzień sprawił, że grupy bardzo się
zintegrowały, a przyjaźnie na pewno zaowocują długoletnią
współpracą. Uczestnicy spotkają się ponownie w przyszłym
roku w Milwaukee. Do tego czasu będą utrzymywać
kontakt podczas wirtualnych edukacyjnych konferencji oraz
propagować idee Tikkun Olam, jak również rozwijać własne
projekty Adam Adamah w swoich społecznościach.
Joanna Spyra
12
Nic to innego,
tylko Dom Boży...
Anna Gulińska
Dzięki środkom zebranym podczas tegorocznego
Ride for the Living, JCC Krakow mogło stworzyć nowe
programy i inicjatywy dla członków Klubu Seniora.
W poniedziałek 19 października w JCC Krakow
odbyła się promocja książki „Nic to innego, tylko dom boży...,
czyli o dziejach pszczyńskich synagog”, której autorem jest
Sławomir Pastuszka, członek naszej społeczności. Jest to już
druga publikacja tego autora, którego pasją jest historia
Żydów w jego rodzinnym mieście – Pszczynie.
Sala była wypełniona po brzegi; w promocji
uczestniczyli zarówno nasi członkowie, jak i osoby z zewnątrz.
Podczas wykładu dowiedzieliśmy się wielu
interesujących faktów na temat powstawania książki oraz
kilkuletniego gromadzenia materiałów źródłowych, które
przechowywane są m.in. w archiwach w Pszczynie, Katowicach
i Berlinie. Samo napisanie książki zajęło autorowi trzy miesiące.
Głównym tematem publikacji jest zarys dziejów
pszczyńskiej synagogi, która funkcjonowała w latach 18351939. W czasach drugiej wojny światowej synagoga została
przekształcona w kino i jako takie funkcjonowała przez lata
powojenne aż do upadku kina i przeistoczenia się w nieużytek.
Budynek synagogi naznaczony jest niesamowitą historią
i tradycją. –Niestety w świadomości mieszkańców funkcjonuje
on jako „kino” – opowiada autor – Wydanie tej książki to mój
wkład w ratowanie pamięci o synagodze, a co za tym idzie
o dziejach Żydów w Pszczynie.
Dochód ze sprzedaży książki będzie miał bardzo ważne
przeznaczenie. Cena wyjściowa to 15 zł. Pieniądze w całości
zostaną przeznaczone na renowację nagrobków na cmentarzu
żydowskim w Pszczynie, w tym macewy Samuela Skutscha. Jest
on jedną z osób dzięki której powstała pszczyńska synagoga.
Również podczas spotkania autorskiego została
sprzedana znaczna ilość publikacji.
Serdecznie gratulujemy Sławkowi i życzymy mu
dalszych sukcesów na drodze upamiętniania Żydów z Pszczyny.
Mateusz Lagosz
Od października wznowione zostały lekcje
języka angielskiego. Dużą popularnością cieszy się
trening umysłu, który prowadzone jest we współpracy
ze Stowarzyszeniem „Senior na Czasie”. Dwa razy
w tygodniu, podczas półtoragodzinnego warsztaty seniorzy
w przyjemnej atmosferze i w formie zabawy ćwiczą pamięć,
koncentrację, logiczne myślenie i kreatywność. Zajęcia nam
się bardzo podobają – mówi Małgosia Zajda, koordynatorka
Klubu Seniora. Czujemy, że nasza zdolność logicznego
i abstrakcyjnego myślenia rozwija się. Stajemy się też bardziej
kreatywni. Po każdych zajęciach stajemy się mądrzejsi i nie
możemy doczekać się kolejnego spotkania.
Długo oczekiwanym wydarzeniem była inauguracja
Uniwersytetu Seniora, który jest wspólną inicjatywą JCC
Krakow i Instytutu Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
18 listopada słuchaczom i słuchaczkom Uniwersytetu zostały
wręczone indeksy i odbył się pierwszy wykład. W uroczystej
inauguracji wzięła udział Wicedyrektor Instytutu Judaistyki,
dr Anna Jakimyszyn-Gadocha.
Wizyta w Klubie Seniora
Zajęcia będą odbywać się dwa razy w miesiącu.
Wykłady, dotyczące szeroko pojętej tematyki żydowskiej,
będą wygłaszać pracownicy naukowi Instytutu Judaistyki.
Zachęcamy do zapoznania się z harmonogramem
i do aktywnego udziału w zajęciach!
14 października Klub Seniora odwiedziła grupa
około 30 członków synagogi Park Avenue z Nowego Jorku.
Nasi seniorzy wspólnie z gośćmi uczestniczyli w warsztatach,
podczas których stworzyliśmy album z fotografiami ze świąt
wysokich. Nasze niezastąpione wolontariuszki stanęły na
wysokości zadania, organizując wszystkie potrzebne do pracy
akcesoria i gadżety! Album został zrobiony techniką kolażu, tak
aby każdy z klubowiczów miał możliwość dodania czegoś od
siebie.
18 XI 2015 (środa), godz. 17:15
dr Ewa Węgrzyn – Historia i kultura współczesnego Izraela
Czy nasz album jest piękny? Najlepiej przekonać się
osobiście, bo zdjęcia nie oddają jego uroku.
25 XI 2015 (środa), godz. 16:30
dr Anna Jakimyszyn-Gadocha – O co modliły się Żydówki
aszkenazyjskie, czyli słów kilka o tchines
W czasie naszych prac artystycznych, goście
„zza wielkiej wody” nawiązali z członkami Klubu nić
porozumienia. Rozmawialiśmy o naszym obecnym życiu,
ale także o wojnie i okupacji. Były emocje i łzy wzruszenia.
Nasze towarzystwo, a może także i ciepła i serdeczna atmosfera
w Klubie, sprawiły, że nasi goście nie chcieli opuścić Klubu
Seniora. Była to bardzo udana wizyta.
2 XII 2015 (środa), godz. 17:30
dr Edyta Gawron – Historia powojennego Domu Dziecka
w Krakowie
16 XII 2015 (środa), godz. 16:30
dr Marek Tuszewicki – Mykwa i inne zabiegi rytualnego
oczyszczania w tradycji Żydów galicyjskich (wątek chasydzki)
Małgorzata Zajda
13
WOLONTARIAT
DWA SŁOWA
Moje 10 miesięcy w JCC
do mnie znajoma z gimnazjum. Okazało się, że jest
wolontariuszką w JCC. Uświadomiłam sobie, że miła pani
na recepcji, która w każdy poniedziałek kierowała mnie
na trzecie piętro, gdzie odbywały się zajęcia, również była
wolontariuszką. Dowiedziałam się, że jest ich (dziś już
„nas”) dużo więcej i że wciąż mogę dołączyć do ekipy.
Napisałam do Magdy Arabas i znalazłam się znów w JCC
– tym razem jako dumna wolontariuszka. Na początku
byłam w zasadzie bardziej zestresowana niż dumna, ale
zaaklimatyzowanie się nie zajęło mi dużo czasu.
Jestem wolontariuszką od dziesięciu miesięcy.
Znam JCC jak własną kieszeń, poznałam tu wspaniałe
osoby i bratnie dusze (zarówno wśród członków, jak
i pozostałych wolontariuszy). Był taki czas, kiedy przez
trzy tygodnie byłam w JCC codziennie, chociażby po to,
żeby pogawędzić z pierwszą napotkaną osobą, usiąść na
chwilę na pomarańczowej kanapie, pomóc przy układaniu
koszulek w szafie albo składaniu ulotek. Cel nie był tak
istotny, po prostu chciałam tu być.
Maja w recepcji
Moje zainteresowanie kulturą żydowską
zaczęło się po spotkaniu z izraelską młodzieżą podczas
wymiany szkolnej, kiedy to poznałam Kikiego, Guya,
Ofeka i Yarden.
Spotkanie, polegające głównie na luźnej
pogawędce, trwało łącznie około czterech godzin, ale
zdążyliśmy wymienić się kontaktami i od tego czasu
pozostajemy w mniej lub bardziej bliskim kontakcie.
Dzięki moim przyjaciołom z Izraela uzyskałam sporo
informacji o świecie żydowskim. Podczas długich rozmów
z Kikim i Yarden dowiedziałam się wiele o ich tradycji,
kulturze i polityce. Zaś dzięki Guyowi postanowiłam
zacząć uczyć się hebrajskiego.
Tym sposobem trafiłam do JCC – jako kursantka
u dr Ewy Węgrzyn. Długie zimowe wieczory spędzałam
pod kocem, z herbatą, zaczytując się w notatkach
z lekcji i tak się złożyło, że pewnego dnia napisała
14
Piszę ten tekst, siedząc na pomarańczowym,
recepcyjnym krześle. Raz na jakiś czas wpadnie tu
turysta, czasem przyjdzie ktoś znajomy i powie „szabat
szalom”! Uśmiecham się wtedy szeroko (a to już moja
siódma godzina pracy!) i tak, jak tylko mogę, dokładam
swoją malutką cegiełkę do budowania JCC w Krakowie,
przy okazji korzystając ze wszystkich możliwości
rozwoju, jakie daje mi to miejsce – od ćwiczenia języka
angielskiego po przyspieszony kurs nadmuchiwania
i wiązania balonów przed Rajdem dla Żywych.
Jeżeli dla mnie, zwykłej osoby „z zewnątrz”,
ta instytucja tyle znaczy, to co dopiero dla jego członków
i pracowników. Mam tego świadomość i właśnie dlatego
jestem dumna z bycia wolontariuszką w tak wspaniałym
miejscu!
Maja Stefańska
Żywy pomnik pamięci Chanuka 5776
W ostatnim tygodniu października członkowie
naszej społeczności oraz wolontariusze zasadzili w ogródku
JCC żonkile. Już od trzech lat JCC bierze aktywny udział w
międzynarodowym projekcie Living Holocaust Memorial,
którego celem jest posadzenie 1,5 miliona żonkili dla
upamiętnienia 1,5 miliona dzieci, które zginęły w czasie
Holocaustu oraz dla dzieci, które cierpią obecnie z powodu
z powodu kryzysów humanitarnych.
W tym roku do tej akcji przyłączyli się również
uczestnicy projektu JCC Global Adam Adamah, którzy wraz z
członkami naszego koła studenckiego „Gimel” sadzili żonkile
w ogródku JCC i na skwerze na Kazimierzu, który odnawiamy
w ramach tego projektu.
Dziękujemy za pomoc w upiększaniu naszej lokalnej
przestrzeni! Nie możemy doczekać się, aż żonkile zakwitną na
wiosnę!
Poprzez sadzenie żonkili, uczestnicy projektu tworzą
żyjący pomnik pamięci.
Więcej na ten temat można przeczytać na angielskiej stronie
projektu: www.daffodilproject.net
oraz na facebooku:
www.facebook.com/TheDaffodilProject
Redakcja
Zapraszamy do uczestniczenia w obchodach Chanuki.
Przygotowaliśmy atrakcyjny program na każdy z 8 dni święta.
Mamy nadzieje, że dołączycie do nas licznie!
6.12.2015, niedziela
godzina 18:00 Zapalenie I świeczki i specjalny quiz rabina
Aviego Baumola
godzina 19:00 Uroczysta ChanuKolacja
7.12.2015, poniedziałek
godzina 19:00 Zapalenie II świeczki i podstawy judaizmu z
rabinem Avim
8.12.2015, wtorek
godzina 18:00 Zapalenie III świeczki i Judaizm dla wszystkich: Chanuka i Dom Dawidowy. Psalm 30.
9.12.2015, środa
godzina 17:00 Zapalenie IV świeczki i promocja kalendarza
JCC „Dzieci Holokaustu”
10.12.2015, czwartek
godzina 17:30 Zapalenie V świeczki i CHANUKrAków
(warsztaty, projekcja filmu, spotkanie)
11.12.2015, piątek
godzina 15:00 Zapalenie VI świeczki i nabożeństwo szabatowe w Synagodze Izaaka
z rabinem Eliezerem Gurary i rabinem Avim Baumolem
godzina 17:00 Kolacja szabatowa
12.12.2015, sobota
godzina 19:00 Zapalenie VII świeczki i PunkNuka,
czyli impreza Chanukowa w stylu PUNK
13.12.2015, niedziela
godzina 14:00 Rosz Chodesz i zapalenie VIII świeczki
Zastrzegamy sobie możliwość dokonania zmian w programie,
ale jeśli będą zmiany, to tylko na lepsze!
15
RECENZJE
Akcja dzieje się podczas wesela, które ilością
zabawy, wódki, zamieszania i spoconych ludzi
dorównuje „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego;
a mimo tego pozornego chaosu, historia
została opowiedziana bardzo spójnie. Jednym
z najciekawszych wątków jest zderzenie księdza
z lekarzem powiatowym – postaci te, w konfrontacji
z metafizyką, odwołują się do kompletnie różnych
systemów wartości. Lekarz-ateista zaczyna wierzyć w
opętanie, a ksiądz diagnozuje epilepsję, wykluczając
jakiekolwiek czynniki paranormalne.
Demon
reż. Marcin Wrona
(Polska-Izrael, 2015)
Peter (Itay Tiran, aktor izraelski) przyjeżdża
z Anglii na polską wieś, aby wziąć ślub z Żanetą
(Agnieszka Żulewska). Wraz z teściem (Andrzej
Grabowski) postanawiają urządzić wesele w starym
domu, który jest też prezentem ślubnym. Wszystko
byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w przeddzień ślubu
Pan Młody znajduje w ogrodzie ludzkie szczątki.
Szczątki znikają w tajemniczy sposób, rozpoczyna się
wesele, a Peter zaczyna się dziwnie zachowywać…
Mimo tego, że temat dybuka był, jest
i prawdopodobnie będzie popularnym motywem
w sztuce, Marcin Wrona uchronił się od sztampy.
W przypadku „Demona” wątek dybuka nie jest mimo
wszystko tak ważny, a powierzchowna warstwa
horroru jest tak naprawdę zręcznie zakamuflowaną
refleksją na temat czasów minionych. Tego, co po
nich zostało i jaki jest stosunek przeciętnej, wiejskiej
rodziny do relacji polsko-żydowskich. W dalszej
części filmu reżyser zaciera pewne wątki, aby płynnie
przejść do bardziej dopracowanych portretów
psychologicznych bohaterów.
W filmie znajdziemy sporo elementów
komicznych, jednak autor scenariusza, Paweł
Maślona stworzył takie dialogi i takie postaci, dzięki
którym nic nie wydaje się przesadzone, napisane na
siłę, czy wręcz zbędne. Każda ze scen jest istotną
częścią układanki, która trzyma widza w napięciu do
samego końca.
Aby zrobić dobry film, trzeba mieć dobrego
operatora, reżysera, aktorów, ale przede wszystkim
potrzebny jest niebanalny i dobrze napisany
scenariusz. Dopiero mieszanka tych składników
i wyraziści aktorzy dają świetny efekt. „Demon”
spełnia te warunki nawet z nawiązką, a widz
wychodzący z kina ma poczucie, że warto było
poświęcić 2 godziny życia na seans.
Oczywiście należy tu wspomnieć o reżyserze.
Marcin Wrona swoją tragiczną śmiercią podczas
tegorocznego Festiwalu Filmowego w Gdyni
w pewien sposób naznaczył swój film. Pozostawił
on po sobie dzieło, które na pewno pozostanie w
kanonie polskiego kina.
Sara Cheredis
Ocena:

Podobne dokumenty