Jesteśmy - JCC Krakow
Transkrypt
Jesteśmy - JCC Krakow
ISSN 2450-4270 LISTOPAD 2015 NUMER 14 Drugie Pokolenie ma głos Konferencja rabiniczna Uniwersytet Seniora DWA SŁOWA SŁOWO WSTĘPNE Listopad ......................................................................................................................... 3 Klub Bet ........................................................................................................................ 3 Drugie Pokolenie ma głos: Małgorzata Zajda ....................................................... 4 Międzynarodowy Dzień Micwy ................................................................................... 7 Żydowski Kraków na tle Europy ................................................................................. 8 Szkółka Niedzielna ...................................................................................................... 9 Nowi pracownicy ................................................................................................. 10 Adam-Adamah .......................................................................................................... 12 Nic to innego, tylko Dom Boży... ............................................................................ 12 Uniwersytet Seniora ................................................................................................. 13 Wizyta w Klubie Seniora .................................................................................. 13 Moje 10 miesięcy w JCC .................................................................................. 14 Żywy pomnik pamięci .......................................................................................... 15 Recenzje: Demon .................................................................................................. 16 JESTEŚMY to miesięcznik wydawany przez Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie. Osoby chcące współpracować z naszym miesięcznikiem prosimy o kontakt z redakcją: [email protected] Redaktor naczelna: Zofia Radzikowska Redakcja: Anna Gulińska, Joanna Fabijańczuk, Ishbel Szatrawska, Magdalena Pulikowska Opracowanie graficzne: Alicja Beryt Zdjęcia: JCC / Joanna Fabijańczuk Listopad... Znane z polskich dziejów powiedzenie głosi, że „listopad to niebezpieczna dla Polaków pora”. Z jednej strony mgły, melancholia, cmentarze, wypadki drogowe. Ale z drugiej mamy dynie na Halloween i spóźnioną, słoneczną, złotą jesień; szeleszczą złote liście. Przypominają się słowa poety „poro melancholijna, oczu oczarowanie”. A u nas? U nas, w JCC tyle się codziennie dzieje, że nie ma czasu na krakowski spleen. Pamiętamy o naszych zmarłych, lecz zajmujemy się życiem, bo judaizm dotyczy życia, nie śmierci. Na przyszłoroczny Rajd dla Żywych zgłosiło się już ok około100 osób. Spośród wydarzeń minionego miesiąca chcemy przywołać kilka bardzo interesujących. Podczas jednej z kolacji szabatowych gościliśmy grupę z Republiki Południowej Afryki, która przybliżyła nam ideę „The Shabbos Project”, według której raz w roku Żydzi z całego świata spędzają szabat razem. Oczywiście poinformowaliśmy gości, że u nas takie wydarzenie odbywa się regularnie co tydzień. Zawsze mamy kilku gości z różnych zakątków świata. Również w październiku odbywała się u nas trzydniowa, międzynarodowa konferencja rabinów. Wielu z nich przybyło z rodzinami. Przedmiotem debat była wymiana doświadczeń i opinii na temat przyszłości Żydów w Europie. Polska w tych debatach wypadła całkiem dobrze na tle innych krajów europejskich. W drugiej połowie października miała miejsce prezentacja nowej książki Sławka Pastuszki o dziejach pszczyńskich synagog. Przeczytacie o tym więcej wewnątrz numeru. Zgodnie z zapowiedzią rozpoczynamy także cykl „Drugie pokolenie ma głos”. Na pierwszy ogień idzie szefowa Klubu Seniora, Małgosia Zajda. Klub Bet Podczas święta Sukkot zainaugurowaliśmy działalność Klubu Bet. Jest to inicjatywa przeznaczona dla członków JCC pomiędzy 30. a 60. rokiem życia, która ma na celu integrację społeczności żydowskiej, głównie osób z drugiego pokolenia. Podczas pierwszego spotkania pięcioro członków JCC: Dorota i Jan Rymplowie, Piotr Nawrocki, Karolina Karcz-Nawrocka oraz Paulina Skotnicka opowiedziało o wyprawie do Gruzji. Razem przebyli setki kilometrów, zwiedzili najmniej dostępne dla turystów regiony i poznali ciepłych, gościnnych i otwartych ludzi – Gruzinów, Polaków, Żydów, ortodoksyjnych chrześcijan, muzułmanów, policjantów oraz działaczy społecznych. Spotkanie było wzbogacone o prezentację zdjęć i degustację tradycyjnych gruzińskich potraw. P.S. Nie martwcie się, że dzień coraz krótszy. W JCC jest jasno jak zawsze (bo świecimy przykładem), a wszystko zmierza do triumfalnego rozbłysku świateł chanukiji, co stanie się już wieczorem 6 grudnia. W ostatni październikowy wieczór spotkanie Klubu Bet poprowadziły Jessica Rosenberg i Kasia Leonardi. Motywem przewodnim była dynia. Uczestnicy ozdabiali dynie oraz wydrążali żydowskie motywy. Kasia podzieliła się również najlepszymi przepisami na dyniowe dania. Jessica, która jest w Krakowie od roku, dopiero teraz miała okazję poprowadzić zajęcia dla członków: To było fantastyczne, jesienne wydarzenie, podczas którego miałam okazję jeszcze bardziej zintegrować się z członkami JCC, podzielić się z nimi swoimi pomysłami i stworzyć coś ładnego i zabawnego! Redaktor naczelna Zofia Radzikowska Już niedługo kolejne spotkanie. Jeśli macie pomysły na tematy spotkań, zachęcamy do dzielenia się nimi. Miłej lektury! Anna Gulińska 3 DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS Drugie pokolenie ma głos: Małgorzata Zajda zapisanie się do TSKŻu w 1994 roku. Często spotykałyśmy się tam z Wandą, nieraz rozmawiałyśmy na tematy żydowskie, na temat przyszłości naszych synów. Od kiedy znała się Pani z Wandą? Z Wandą znałyśmy się zasadniczo od wczesnej młodości. Znajomość z nią zawdzięczałam naszym rodzicom. Przyjaźnić zaczęłyśmy się dopiero w latach 90. Kim byli Pani rodzice? Małgorzata Zajda i Sławomir Pastuszka Rodowita krakowianka, rocznik 1948, przedstawicielka tzw. drugiego pokolenia, z wykształcenia rusycystka, przez ponad 30 lat pracowała w szkolnictwie specjalnym, od kilku lat aktywnie zaangażowana w życie żydowskie, kierowniczka Klubu Seniora w JCC Kraków. Nikomu nie muszę udowadniać, że jestem Żydówką! Od wielu lat jest pani kierowniczką Klubu Seniora w JCC Kraków. Właściwie to od 2008 roku, jednak jego historia jest znacznie dłuższa. Kilka lat wcześniej założyła go moja przyjaciółka, nieżyjąca już Wanda Gołębiowska i po jej przedwczesnej śmierci zaproponowano mi koordynowanie klubu. Jego siedziba mieściła się początkowo w Muzeum Galicja, a następnie w budynku przy ulicy Estery 6. Wraz z otwarciem JCC jego siedziba mieści się już przy ulicy Miodowej 24. Wanda była dla mnie szczególnie bliską osobą. To dzięki jej namowom aktywnie zaangażowałam się w życie żydowskie, jednak początkowo miało ono bardzo luźny charakter, czysto towarzyski. Takim pierwszym krokiem, który wykonałam, było 4 Ze strony ojca wywodzę się ze znanej rodziny żydowskiej. Protoplastą rodu był Salomon Jakób Kleinberger, o którym posiadam informację z zachowanych dokumentów i dostępnego w Internecie drzewa genealogicznego mojej rodziny. O większości faktów na temat swojej rodziny dowiedziałam się dopiero niedawno, a to dzięki mozolnej pracy, którą wykonał mój syn, przeszukując i opracowując wiele zachowanych w archiwach dokumentów. Ojciec nie opowiadał mi wiele na swój temat. A ja sama nie wykazywałam wówczas takiego zainteresowania i nie prosiłam, aby tata opowiadał mi o swojej rodzinie. Niestety, teraz tego bardzo żałuję. Mój ojciec, Oskar, urodził się 10 sierpnia 1900 roku w Krakowie. Był synem Zygmunta vel Samuela Zeinwela Kleinbergera (ur. 1857) i Klary z domu Korngold (ur. 1872 w Żabnie). Dziadek był ajentem w Hotelu Grant, natomiast babcia bieliźniarką. Oprócz mojego ojca mieli jeszcze trójkę dzieci: Herminę (ur. 1893), Szymona (ur. 1894) i Alfreda (ur. 1902). Z tego, co udało się niedawno ustalić, to dziadkowie wzięli ślub w 1892 roku w synagodze Kupa. Sami należeli jednak do warstwy Żydów zasymilowanych, dla których najważniejsze było wykształcenie swoich dzieci i zapewnienie im dobrych warunków życia. Wszyscy mieszkali w kamienicy przy ulicy Długiej 53. Ojciec ukończył III Państwowe Gimnazjum im. Jana III Sobieskiego, a w 1921 roku po zdaniu matury podjął studia prawnicze w Uniwersytecie Jagiellońskim. Przed wojną doktoryzował się i prowadził już praktykę adwokacką. Niestety nie znam wielu szczegółów na temat jego wojennych losów, gdyż kiedy zaczęło mnie to interesować, to ojciec umierał i nie chciałam mu przysparzać przykrych wspomnień. Ja miałam jednak ten przywilej, że wcześniej jednak mi coś przekazał. Co dokładnie udało się Pani zrekonstruować na temat wojennych losów rodziny? Po wybuchu wojny, ojciec uciekł wraz z wojskiem do Lwowa. Opowiadał, że przebywał w obozie Janowskim, skąd udało mu się uciec. Przez jakiś czas ukrywał się w lesie. Po powrocie do Krakowa starał się zataić swoją tożsamość, często zmieniał wygląd, aby nikt go nie rozpoznał, gdyż jako adwokat był osobą powszechnie znaną. Utrzymywał się z drobnego handlu, często musiał kombinować, jak przetrwać bezpiecznie kolejny dzień. Wspominał, że dzięki niewielkiej posturze i dobrej kondycji fizycznej, znacznie łatwiej było mu przetrwać wojnę. Co ciekawe, wiele dokumentów, które dzisiaj posiadamy, w tym na przykład akt obrzezania, udało się ojcu ukryć w skrytce w jednym z budynków przy placu Matejki. Po zakończeniu wojny odnalazł je nienaruszone. Pewnego dnia ojciec został zatrzymany przez Gestapo Małgorzata Zajda, z domu Jerzmanowska i jej rodzice: Maria i Jan. i przewieziony do więzienia na Montelupich, jak to tata nazywał, na tzw. „rozwałkę”. Opowiadał, że wisiał „do góry nogami”. Mimo brutalnego przesłuchania, Niemcy nie odkryli żydowskiego pochodzenia mojego ojca. Siedząc w celi, poznał Piotra Kruszewskiego, który powiedział ojcu, że jeżeli uda mu się wydostać z więzienia, to może wykorzystać ukryte przez niego dokumenty na nazwisko Jan Jerzmanowski. Tak też zrobił. Po wojnie na ich podstawie po oficjalnie zmienił swoje personalia. Jaki los spotkał rodziców i rodzeństwo ojca? Rodzice ojca i siostra Hermina zginęli podczas wojny. Początkowo przebywali w getcie krakowskim. Po jego likwidacji zostali wysłani do obozu w Płaszowie, gdzie zginęli w 1943 roku. Na murze nowego cmentarza żydowskiego przy Miodowej znajduje się ufundowana przeze mnie tablica pamiątkowa, będąca zarazem ich symbolicznym grobem. Młodszy brat ojca, Alfred, wraz z nim przedostał się z Wojskiem Polskim do Lwowa. Stamtąd został wywieziony w głąb Związku Radzieckiego, na tzw. Kołymę. Pobyt w obozie udało mu się w miarę bezpiecznie przetrwać dzięki swojemu zawodowi – był lekarzem stomatologiem. Kiedy szef obozu dostał zapalenia okostnej, to on zoperował mu szczękę za pomocą wykonanych przez siebie narzędzi. Do Polski wrócił już w 1945 roku w stopniu porucznika. Początkowo mieszkał w Krakowie, a następnie osiadł w Opolu, gdzie zmarł 14 maja 1975 roku. A co z Szymonem? Jego dokładnych losów nie udało mi się ustalić. Wiem jedynie, że w czasie I wojny światowej został powołany do armii i poległ na froncie. Czy Pani matka też była Żydówką? O tym, że moja mama jest pochodzenia żydowskiego, dowiedziałam się zupełnie niedawno. Zawsze to podejrzewałam, jednak sama mama prawdopodobnie o tym nigdy nie wiedziała. Wywodziła się z rodziny Witkowskich, która kilka pokoleń wcześniej przyjęła chrzest. Jak wyglądało życie Pani ojca po wojnie? Ojciec powrócił do praktyki adwokackiej. Początkowo mieszkał przy placu Kościelnym 8, a następnie w 1947 roku dostał mieszkanie w okazałej kamienicy przy ulicy Dunajewskiego 6. W 1945 roku zarejestrował się w Wojewódzkim Komitecie Żydowskim w Krakowie, szukał rodziny, miał nadzieję, że ktoś przeżył. Po dwóch latach, nie odnalazłszy poza bratem już nikogo z rodziny, zdecydował się na emigrację do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkała jego ciotka Tea Rosenberg – siostra matki. Mając już stosowne pozwolenia i wykupione bilety do portu w San Francisco, poznał przez zupełny przypadek moją mamę, która była wówczas sekretarką profesora Kazimierza Pasenkiewicza. A miało to miejsce w dzisiejszym budynku Urzędu Wojewódzkiego przy ulicy Basztowej 22. Mama była młodsza od ojca o 27 lat. To duża różnica, ale dla prawdziwej miłości niewielka przepaść. 12 kwietnia 1947 roku pobrali się. Mama postawiła ojcu jednak jeden warunek – nie wyjeżdżamy z Polski! Tata podporządkował się tej decyzji. Owocem tej miłości… Tak, tak. Byłam ja. Urodziłam się rok po ślubie, 14 lipca. Brat, Maciek, urodził się w 1950 roku. Ojciec Żyd, matka katoliczka. Jak te dwie tradycje zostały pogodzone w Waszym domu? Ojciec nigdy nie wykazywał się wielką religijnością, a tym bardziej już po wojnie, kiedy to zerwał całkowicie swoje związki z religią żydowską. Za jego zgodą, ja wraz z bratem zostaliśmy ochrzczeni, jednak nasza religijność była dość płytka i polegała bardziej na przestrzeganiu zwyczajów niż wielkiej duchowości. Za sprawą matki obchodziliśmy w domu wszystkie święta religijne, jednak ojciec w nich nie uczestniczył lub był ich biernym uczestnikiem. Dawał dość jasno do zrozumienia, że chce być jak najdalej od religii, czy to judaizmu, czy chrześcijaństwa. Nie było w tym jednak żadnej pogardy, po prostu chęć bycia neutralnym. Ojciec po wojnie był w tzw. „szafie”. Nie lubił afiszować się ze swoim żydowskim pochodzeniem, a w szczególności bał się o nas. Stąd zapewne ta jego zgoda na nasz chrzest. Po utracie 5 WOLONTARIAT DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS rodziny i ciężkich latach wojny byliśmy dla niego wielkim darem, który należało chronić za wszelką cenę. Czyli dom był nieżydowski? Nie nazywałabym tego tak. Dom był bardzo żydowski, jednak nie pod względem religijnym, a pod względem towarzyskim. Rodzice utrzymywali kontakt z wieloma Żydami, często również mocno zasymilowanymi jak ojciec. Wielu z nich łączyła także tzw. „wspólnota losów”. W naszym mieszkaniu ojciec prowadził także kancelarię adwokacką. Wielu Żydów było jego klientami. Przychodzili także inni adwokaci, wśród których było wielu Żydów. Mamę nazywano mecenasową Kleinbergerową, a nie Jerzmanowską. Więc jak widać dom był niezwykle żydowski. A co z Panią i bratem? Zawsze wiedzieliśmy, że ojciec był Żydem. Jako dziecko nie do końca rozumiałam, co miałoby to dokładnie znaczyć. Miałam wrażenie, że dzięki temu jestem lepsza, czułam się jakby dzięki temu nobilitowana. To takie dziwne uczucie. Dzisiaj tego już nie mam, ale wtedy jako dziecko odczuwałam to bardzo mocno. Może także wpływ miała na to dobra sytuacja materialna rodziny, dobre środowisko, wśród którego się otaczaliśmy. Nie wiem. Byliśmy z bratem bardzo zwariowanymi dziećmi. Ojciec starał się w nas zaszczepić wszystko co najlepsze – poezja, fortepian, język francuski – my jednak woleliśmy rozrabiać i bawić się na trzepaku… A w szkole koledzy wiedzieli, że jest Pani Żydówką? Sądzę, że nie, gdyż nigdy nie padła jakakolwiek antysemicka odzywka w moim kierunku. Dzieci niestety bywają okrutne, stąd jakby wiedzieli, pewnie nieraz wyzywaliby mnie od Żydówek. Nauczyciele jednak wiedzieli, gdyż znali moich rodziców. Z ich strony także nigdy nie doświadczyłam nic złego, na co miałoby wpływ moje pochodzenie. Co jest także warte odnotowania, kiedy chodziłam do szkoły, żydostwo w ogóle mnie nie interesowało. Zresztą tak naprawdę nie wiedziałam, z czym to się je. Nie znałam tradycji, religii. Nie zdawałam sobie sprawy z bogactwa tej kultury i tak naprawdę z jej unicestwienia w Polsce. Nigdy nie chodziłam na Kazimierz. Wręcz nie wolno było mi tam chodzić. Moja wiedza wówczas była bardzo niewielka. Przychodzi rok 1968… Niestety. Ojciec chorował już od kilku lat na raka. Kiedy rozpętała się antysemicka nagonka, leżał umierający w szpitalu. Często do niego przychodziłam, czytałam mu Dziennik Polski. Bardzo się cieszył ze zwycięstwa „naszych”, ale i był bardzo zaniepokojony całą sytuacją w kraju. Bał się o mamę, mnie i brata. Przeczuwał, że możemy mieć problemy z jego powodu. Tata zmarł 5 sierpnia. W ostatniej chwili przed śmiercią zdążył wezwać księdza i poprosił o katolicki pogrzeb. Zrobił to nie dlatego, że nagle przed śmiercią się nawrócił, ale dla naszego dobra, gdyż bał się, że przez jego żydowskie pochodzenie możemy mieć problemy, a kto przecież będzie nas bronił, jak jego zabraknie? Tak jak sobie życzył, tak i też zrobiono. Pochówek odbył się na cmentarzu Rakowickim, był ksiądz, msza pogrzebowa. To był dla mnie bardzo duży szok i przeżycie. Ojciec potrafił poświęcić dla nas wszystko, aby nie 6 stała się nam żadna krzywda. Był bardzo dobrym człowiekiem. Niestety grób ojca był kilkakrotnie dewastowany. Prawdopodobnie ze względu na jego tzw. „wysokopartyjność”. Jednak ojciec był bardzo przyzwoitym adwokatem. Często bronił bezpodstawnie oskarżanych członków Armii Krajowej. Nigdy nie chciał zrobić nikomu krzywdy. Chciała Pani wyjechać wówczas z Polski? Kiedy zaczęły się wyjazdy moich kolegów z Polski, rozważałam możliwość emigracji do Szwecji. Od tej decyzji odepchnęła mnie świadomość pozostawienia w Polsce mamy i babci. Jak potoczyło się Pani życie w kolejnych latach? Po zdaniu matury, poszłam na studia. Ukończyłam rusycystykę w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej, jednak nigdy nie pracowałam w swoim wyuczonym zawodzie. Po 30 latach pracy jako pedagog w szkole dla dzieci głuchoniemych, przeszłam na emeryturę. W 1973 roku wzięłam ślub. Wraz z mężem nie zdecydowaliśmy się na ślub kościelny, więc odbył się on tylko w Urzędzie Stanu Cywilnego. W 1975 roku urodziłam mojego jedynego syna – Michała. Jak wyglądało wówczas Pani zainteresowanie żydostwem? W tamtym czasie byłam zasadniczo obojętna religijnie, swoje zainteresowanie żydostwem realizowałam poprzez czytanie książek o tematyce wojennej. Tak tłumiłam obecną we mnie traumę wojenną. Pierwszą tego typu książkę, którą przeczytałam, były „Dymy nad Birkenau” Seweryny Szmaglewskiej. Kim Pani jest dzisiaj? Jak wspomniałam wcześniej, lata 90. i przyjaźń z Wandą Gołębiowską spowodowały mój powrót do żydostwa. Dzisiaj jestem zadeklarowaną Żydówką, jestem członkinią Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, staram się regularnie chodzić do synagogi. Nie potrafię się modlić, jednak dla mnie obecność w synagodze jest możliwością bycia wśród swoich, możliwością poczucia wspólnoty. Ta atmosfera bardzo podnosi mnie na duchu, czuję wtedy wielkie wzruszenie. Będąc w synagodze Kupa często wyobrażam sobie, jak moi dziadkowie brali kiedyś w niej ślub. To coś niesamowitego. Będąc Żydówką nie mam zamiaru odcinać się od innych ludzi. Szanuję każdego, bez względu na poglądy, religię czy narodowość, gdyż różnorodność bardzo mnie wzbogaca. W tej chwili bycie Żydówką dla mnie jest tak naturalne jak fakt, że Słońce świeci, a deszcz pada. Jednak nie demonstruję na siłę tego, kim jestem, także nie muszę tego udowadniać nikomu na siłę. Bo jestem Żydówką. I koniec! Z Małgorzatą Zajdą rozmawiał Sławomir Pastuszka Międzynarodowy Dzień Micwy Dzień Micwy, czyli święto wolontariatu, jest obchodzony przez społeczność żydowską na całym świecie. Opiera się na wartościach, które dla judaizmu są kluczowe: tikkun olam (naprawa świata), cedaka (ofiarność), gemilut chassadim (dobre, miłosierne uczynki wobec bliźnich). Chcielibyśmy ułatwić mieszkańcom Krakowa dostęp do zbiorów biblioteki, stąd nasz pomysł oddania książek wraz z zakładkami na użytek jednej z placówek. Święto wolontariatu odbywa się w JCC Krakow co roku. W latach ubiegłych działaliśmy wewnątrz lokalnej społeczności, wolontariusze współpracowali z seniorami oraz pozostałymi członkami JCC Krakow przy wykonywaniu kartek chanukowych dla zaprzyjaźnionej społeczności w Gdańsku. Rok temu postanowiliśmy przyłączyć się do międzynarodowych obchodów Dnia Micwy, podczas których społeczność wykonała piękne, kolorowe szaliki, które podarowaliśmy dzieciom z Domu Dziecka Św. Ludwiki w Krakowie. Tak wspomina to wydarzenie Jakub Bańka, jeden z wolontariuszy: Do Międzynarodowego Dnia Micwy w Polsce, który odbył się 22 listopada dołączyły również JCC Warszawa, Stowarzyszenie Żydowskie Cukunft i Żydowski Klub Kulturalny z Wrocławia oraz Gmina Żydowska w Łodzi. Społeczność żydowska w Polsce wspólnie stara się działać na rzecz innych osób, wspólnie chcemy pomagać i wypełniać Micwę. We Wrocławiu odbyła się się zbiórka ubrań i żywności dla najbardziej potrzebujących ze społeczności, a także zorganizowana została zbiórka książek. Gmina Żydowska w Łodzi również podjęła się zbiórki książek, aczkolwiek zamiast zakładek znalazły się tam rysunki namalowane przez dzieci z żydowskiego przedszkola Matanel. Rok temu jako świeżo upieczony wolontariusz, po raz pierwszy uczestniczyłem w spotkaniu z naszymi Seniorami właśnie podczas Dnia Micwy . Z tej okazji robiliśmy na drutach, szaliki i czapki dla dzieci z domu dziecka. Robiliśmy - to zbyt duże słowo, Seniorzy uczyli nas tej sztuki, byli bardzo dzielni, ale trafili na bardzo trudny materiał do obróbki, czyli mnie. Tak czy inaczej bardzo podobało mi się to pomieszanie różnych pokoleń i wspólna wymiana umiejętności oraz to, ze główną ideą było zrobienie czegoś dobrego. Dzięki Dniu Micwy członkowie społeczności żydowskich w Polsce mogą zjednoczyć się, żeby razem zrobić cos dobrego dla innych. To cudowne święto pozwala nie tylko poczuć się potrzebnym ale także integruje i daje poczucie satysfakcji z dobrze wypełnionej micwy. Cieszymy się, że coraz więcej żydowskich organizacji decyduje się na wzięcie udziału w Dniu Micwy. Jednocząc się wokół idei tikkun olam staramy się naprawić otaczający nas świat i pokazać jak bardzo liczą się nawet najmniejsze gesty pomocy. W tym roku społeczność związana z JCC Krakow zajęła się zbieraniem książek, do których własnoręcznie wykonaliśmy zakładki. Zbiory zostaną przekazane Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej. Książki rozwijają wyobraźnię, uwrażliwiają, kształcą ale niestety nie każdy ma równy dostęp do literatury. Magdalena Arabas i Anna Maria Baryła 7 AKTUALNOŚCI AKTUALNOŚCI Szkółka Niedzielna – z dziećmi i dla dzieci judaistyce, również na UJ, którą obecnie kontynuuje. Często prowadzi warsztaty międzykulturowe dla dorosłych. Mateusz jest w JCC niemal od początku jego funkcjonowania. Zależy mu na tym, żeby dzieci miały okazję zdobyć wiedzę, której on nie posiadł w tym wieku. Dopiero przybycie do Centrum wraz z jego rodzicami umożliwiło uczestnictwo w aktywnościach, które przybliżały mu wiadomości o judaizmie. Mateusz pełni również funkcję przewodniczącego Żydowskiego Klubu Studenckiego „Gimel”. Nie bez powodu – sam jest studentem dwóch kierunków: na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Akademii Górniczo-Hutniczej. Mateusz Lagosz i dzieci ze Szkółki Niedzielnej JCC W JCC Kraków pamiętamy, że dzieci są przyszłością. Dlatego od kilku lat działa tutaj Szkółka Niedzielna. Jest jedyna w swoim rodzaju – sami się o tym przekonajcie! Uczestnicy konferencji rabinicznej podczas obrad Żydowski Kraków na tle Europy W ostatnim tygodniu października w JCC odbywała się konferencja rabiniczna, zorganizowana przez Amiel – instytucję szkolącą w Izraelu rabinów, którzy pracują dla społeczności żydowskich na całym świecie oraz przez Syjonistyczny Komitet Europejskich Rabinów. W ciągu trzech dni rabini studiowali, uczyli się i dyskutowali o głównych problemach Żydów we współczesnej Europie. W konferencji uczestniczyli znani i poważani rabini. Jednym z nich był Szlomo Riskin – założyciel i przewodniczący Or Tora Stone i jeden z głównych liderów nowoczesnej ortodoksji. Do Krakowa przyjechał też rabin David Stav, który był kandydatem do naczelnego rabinatu Izraela oraz założył ważną organizację Tzohar, która pomaga tysiącom Izraelczyków. Z kolei rabin Eliyahu Birnbaum jest dyrektorem organizacji Amiel i sędzią sądu rabinackiego ds. konwersji w Izraelu. Przyjechał również rabin Yechiel Wasserman, który pełni funkcję dyrektora ds. diaspory żydowskiej przy organizacji Sochnut. Tematem konferencji była sytuacja społeczności żydowskiej w Europie w kryzysowych momentach, które mają miejsce obecnie. Poruszano kwestie incydentów antyżydowskich i antysemityzmu. Zadawaliśmy sobie także pytanie: czy jest przyszłość dla europejskich Żydów? A jeśli tak, to jakie wyzwania stoją przed każdą ze społeczności? 8 Pierwszego dnia miałem możliwość przywitać wszystkich uczestników i opowiedzieć im o wspaniałej społeczności żydowskiej, którą mamy w Krakowie. Mówiłem o przedstawicielach starszego i młodszego pokolenia, którzy są dumni ze swojej żydowskiej tożsamości i zaangażowania w życie żydowskie. Ten opis kontrastował z sytuacjami, które zachodzą w innych europejskich miastach, gdzie członkowie społeczności żydowskiej zmagają się z antysemityzmem, asymilacją i zmniejszającą się liczbą członków. Jonathan opowiadał o naszej sytuacji jako o symbolu nadziei dla Żydów na całym świecie i dowodzie na to, że Żydzi w Polsce nie tylko przetrwali, ale ich społeczność zaczyna kwitnąć. Wykłady podczas konferencji poruszały tematy konwersji, relacji z sądem rabinackim, wykładni Halachy. Rabini mówili także o sytuacjach w społecznościach, którym służą i wysiłkach, jakie podejmują, by umacniać żydowskie życie. Rabin Avi Baumol tłumaczenie Anna Gulińska – Cały tydzień czekamy na niedzielę i na Szkółkę. Codziennie przypominamy o niej naszej mamie – mówią Olga i Grzegorz. Razem z innymi dziećmi co niedzielę spotykają się w JCC. Spędzają tam bardzo miło czas wśród gier i zabawek na pierwszym piętrze naszego Centrum. Lecz spotkania mają nie tylko charakter rozrywkowy. Celem Szkółki jest również, a właściwie przede wszystkim, przekazywanie dzieciom wiedzy na temat tradycji i kultury żydowskiej. Większość z nich nie ma możliwości zdobyć tych informacji w szkole, a wiemy, że są one potrzebne. Dlatego uczymy się o świętach, zwyczajach, analizujemy fragmenty Parszy lub wspólnie gotujemy. –Nauczyliśmy się na przykład literek hebrajskich, tańców, poznaliśmy dużo nowych rzeczy. Wszystko w miłej, luźnej atmosferze. – przyznaje z uśmiechem Sonia. Kto zajmuje się przekazywaniem wiedzy? Od tego roku wyzwanie nauczania młodego pokolenia naszych członków podjęliśmy my - Magda i Mateusz. Z ogromną pasją i optymizmem angażujemy się w to, żeby dzieci z naszych zajęć wyniosły jak najwięcej. Z JCC związani jesteśmy już od kilku lat, Magda jako wolontariuszka a Mateusz jako członek. Przez czas naszej obecności w Centrum zdobyliśmy mnóstwo cennego doświadczenia. Teraz sprawdzamy się w nowych rolach – koordynatorów Szkółki. Nie jesteśmy pierwszymi z nich. Przed nami pieczę nad Szkółką sprawowali między innymi Maria Szychowska, Maria Niziołek oraz Patryk Pufelski. Wszyscy wspólnie z radością pracowali nad wizerunkiem i poziomem nauczania. Pragniemy zachować tę pozytywną atmosferę, jak również wnieść coś od siebie. Magda oprócz zainteresowania kulturą żydowską, bardzo lubi spędzać czas z dziećmi. Wiedzę teoretyczną zdobyła na kierunku animacja społeczno-kulturowa na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na Magda i Mateusz chcą rozwinąć zainteresowania zarówno dzieci jak i swoje. Oprócz spotkań w budynku są też przewidziane wyjścia poza JCC. Wiele aspektów judaizmu można znaleźć niemal na każdym kroku. Kino, teatr, muzeum, zoo – to coś, co poszerza horyzonty i sprawia, że uczymy się jeszcze więcej. A nasze dzieci są bardzo pojętne i ze sobą współpracują. Zgodnie stwierdzają, że nasze spotkania są bardzo wartościowe. –Nie ma sprawdzianów ani oceniania umiejętności– uważa Olga. Hania dodaje: –Nie trzeba siedzieć w ławkach! Czujemy się swobodnie.– Mesia i Dasza, które są już stałymi uczestnikami Szkółki podkreślają, że dzięki ciekawym pomysłom nigdy się nie nudzą i uczą dobrze się bawiąc. Nieodłącznym elementem naszych spotkań są rozmowy. Rozmawiamy o poprzednich zajęciach, o tym co lubimy robić, jak również o tym, co jest dla nas ważne. A jak dyskusje, to w różnych językach… Dlatego na Szkółce dzieci mają możliwość uczyć się języka hebrajskiego, który prowadzi Julia Makosz. Wszyscy chętnie poznają nowe słownictwo i coraz lepiej mówią w obcym, choć bliskim ich sercom języku. Bardzo chętnie korzystamy z pomocy rabina. Kiedy tylko jest w Krakowie, spotyka się z naszymi dziećmi, aby poruszać kwestie związane z judaizmem. Robi to w tak samo dobry sposób jak na swoich wykładach. Dzieci go lubią i z niecierpliwością oczekują na jego powrót do Centrum i wspólnie poruszane tematy. Zachęcamy rodziców, dziadków oraz opiekunów do przyjścia na Szkółkę wraz ze swoimi pociechami. Dajmy im szansę na to, żeby mogły odkrywać piękno i bogactwo kultury żydowskiej w niecodzienny sposób – właśnie razem z nami! Magdalena Pulikowska, Mateusz Lagosz 9 AKTUALNOŚCI AKTUALNOŚCI Nowi pracownicy W biurze JCC Krakow pojawia się ostatnio wiele nowych twarzy. Niektórzy z nas są już znani członkom społeczności, lecz mimo to, warto tę znajomość odświeżyć. Dla tych z Państwa, którzy nas nie znają jest to świetna okazja, by dowiedzieć się kim jesteśmy, a dołączyło nas pod koniec roku aż sześcioro. Skrócone historie nowych pracowników JCC z pewnością to ułatwią. Magda Pulikowska i Mateusz Lagosz są nowymi koordynatorami szkółki niedzielnej, choć z JCC oboje związani są już od wielu lat. Magda do Krakowa przyjechała z Kraśnika, by studiować judaistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wolontariuszką JCC została trzy lata temu. W trakcie studiów odbyła kursy animacji społeczno-kulturowej, które przydają się podczas pracy z dziećmi. Mateusz jest członkiem JCC od samego początku. Obecnie studiuje na UJ i AGH, a w JCC jest także przewodniczącym Klubu Studenckiego Gimel. Oboje bardzo lubią dzieci. „Z wzajemnością!” - jak sami podkreślają. Chcą dać im podstawową żydowską edukację. Mateusz dodaje, że jego marzeniem jest, by każde żydowskie dziecko mogło otrzymać tego typu pomoc, gdyż on sam nie był w stanie jej uzyskać. Sami opowiadają o sobie w innym artykule w tym numerze „Jesteśmy”. Zupełnie inną historię ma Jennifer Singer, która przyjechała do JCC prosto z Nowego Jorku. Jennifer urodziła się w Toronto, skąd przeniosła się do Atlanty w Georgii. Studiowała politologię na uniwersytecie w Bostonie. Jennifer ma bogate doświadczenie w pracy z amerykańskimi organizacjami żydowskimi, które nabyła nie tylko podczas pracy w Nowym Jorku, lecz także przy Jennifer Singer i Jakub Katulski 10 okazji misji, na które wyjeżdżała między innymi do Tajlandii. Gdy była wolontariuszką w tym właśnie kraju, wspólnie z American Jewish World Service budowała sale klasowe i uczyła dzieci języka angielskiego. Jennifer prowadziła także warsztaty dotyczące wirusa HIV i przemocy domowej w Gujanie, gdzie pracowała dla Youth Challenge International. Po powrocie do Nowego Jorku Jennifer zaaplikowała o stypendium Joint Distribution Committee i wyjechała do Krakowa, by zostać pracownikiem JCC. Jej znajomi byli zszokowani tą decyzją, zwłaszcza, że większość z nich kojarzyła Polskę głównie z Holocaustem i antysemityzmem. Jennifer także została pozytywnie zaskoczona i rozpoczęła pisanie bloga o swojej podróży do Polski, o JCC i o polskich Żydach. Krótko po Jennifer, do zespołu JCC dołączył inny nowojorczyk, Michael Newmark, którego zadaniem jest pozyskiwanie grantów na działalność JCC. Michael urodził się na Brooklynie w rodzinie żydowsko-chrześcijańskiej, pochodzącej z Polski. Przyjazd do naszego kraju nie był dla niego w żadnym stopniu przypadkiem, gdyż Michael od dawna interesuje się polską historią. Podkreśla, że wpływ Polski na historię Zachodu jest jego zdaniem o wiele większy, niż się powszechnie uważa. Z tego powodu Michael podjął decyzję o studiowaniu historii na nowojorskim uniwersytecie Rochester, gdzie ukończył pierwszy stopień. Dzisiaj kontynuuje naukę na Uniwersytecie Jagiellońskim, a na uniwersytecie w Toronto pisze doktorat o Wolnym Mieście Krakowie. Michael jest związany od wielu lat z JCC w Nowym Jorku, ale o JCC Krakow wypowiada się mówiąc, że „jest jednym z najbardziej otwartych miejsc jakie odwiedził w życiu”. Magdalena Pulikowska i Mateusz Lagosz Tomasz Darda Michael Newmark W biurze częściej bywa teraz także Tomasz Darda, który zwykle odwiedzał JCC w roli przewodnika. Dzisiaj jest on koordynatorem Rajdu dla Żywych, do czego zainspirował go udział w ostatniej edycji Rajdu. Tomek dzieciństwo spędził w Lubyczy Królewskiej niedaleko granicy z Ukrainą. Większość swojego życia spędził jednak w Krakowie. Jego zainteresowanie kulturą żydowską rozpoczęło się, ponieważ tata uczył go o kulturach, które obecne są w Polsce. Później, już w liceum, gdy spotkał się z licealistami z Izraela będącymi w Polsce na wymianie zauważył, że jest w nich coś innego, co odróżnia ich od Europejczyków, z którymi można mieć styczność na co dzień. Tomek po zakończeniu liceum wyjechał do Holandii, gdzie zainteresował się także kulturą rowerową, w głównej mierze dzięki Holendrom, którzy każdego dnia przemieszczają się na dwukołowcach. Po powrocie do Polski Tomek został przewodnikiem po Krakowie i zaczął zachodzić również do JCC po to, aby pokazywać turystom życie żydowskie. Jak sam mówi o tym miejscu: „JCC jest dla mnie najlepszą ambasadą Polski – kolorowej, otwartej, piszącej kolejny rozdział żydowsko-polskiej historii”. się podczas nauki w liceum. Na studiach w Krakowie pragnąłem poza uczęszczaniem na zajęcia zaangażować się w pracę z ludźmi darzącymi sympatią Żydów i Izrael, więc skierowałem się do JCC, aby wziąć udział w wolontariacie podczas nocy synagog. Coś co miało stać się dla mnie jednorazową przygodą okazało się bardzo ważną częścią życia. Oczywiście te historie są tylko skrócone i nie przedstawiają całkowicie tego kim jesteśmy i czym się zajmujemy. Każde z nas jest jednak otwarte i przygotowane do pomocy społeczności w JCC, gdyż właśnie po to w tym Centrum jesteśmy. Jakub Katulski Ja dołączyłem do biura JCC po roku wolontariatu. Wcześniej studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim na studiach bliskowschodnich, gdzie poszerzałem swoją wiedzę między innymi na temat Izraela, którym zainteresowałem się jeszcze na studiach w Gdańsku. Moje zainteresowanie Izraelem wynika z wcześniejszego zaciekawienia kulturą żydowską, z którą zapoznałem 11 KLUB STUDENCKI KLUB DWA SENIORA SŁOWA Adam-Adamah 13 I 2016 (środa), godz. 16:30 mgr Alicja Jarkowska-Natkaniec – Wojewódzki Komitet Żydowski w Krakowie 1945-1950 27 I 2016 (środa), godz. 16:30 mgr Krzysztof Niweliński – Bajka w tradycji żydowskiej Ponadto nasi seniorzy kontynuują zajęcia jogi, tańca izraelskiego, ćwiczenia rehabilitacyjne, kurs szycia oraz zajęcia z rabinem Avim Baumolem. W planach mamy wspólne wycieczki, wyjścia do Filharmonii, kina i teatru oraz integrację z innymi Klubami Seniora z Małopolski. Z kolei w grudniu ukaże się kalendarz JCC ze zdjęciami członków i członkiń Stowarzyszenia Dzieci Holokaustu. Uniwersytet Seniora Uczestnicy projektu Adam-Adamah Projekt Adam-Adamah (z hebr. człowiek dla ziemi) ma na celu wykorzystanie przestrzeni miejskiej, udział w warsztatach edukacyjnych oraz wiele innych inicjatyw, dążących do ochrony środowiska naturalnego. Przedsięwzięcie realizowane jest we współpracy z JCC Milwaukee (Harry & Rose Samson Family Jewish Community Center) oraz Ginot Ha’Ir (Ginot Ha’Ir Community Council) z Jerozolimy i przeznaczone jest dla młodych liderów ze wszystkich trzech społeczności. Grupy z Krakowa, Jerozolimy i Milwaukee wzajemnie odwiedziły się w ramach programu wymiany. W ramach projektu, JCC Krakow opieką obejmuje skwer wyznaczony przez ulice: Brzozową, św. Sebastiana i Berka Joselewicza. Projekt zagospodarowania przestrzeni miejskiej będzie obejmował m.in. prace ogrodnicze, promocję Kazimierza i współpracę z miejscowymi organizacjami. Miejsce to będzie spełniało funkcje rekreacyjne i służyło wszystkim mieszkańcom Krakowa. Pod koniec października piętnastu uczestników z Jerozolimy i Milwaukee przyjechało z czterodniową wizytą do Krakowa. Mieli oni okazję wraz z członkami Studenckiego Klubu Gimel zwiedzić Kazimierz, Stare Miasto oraz Auschwitz. Dyskutowali z młodymi aktywistami na tematy dotyczące problemów ekologicznych Polski i Krakowa. Zasadzili symboliczne żonkile na skwerze przy ulicy Brzozowej oraz uczestniczyli w warsztatach kulinarnych. Po wizycie w Polsce, wszyscy członkowie projektu Adam Adamah polecieli do Jerozolimy. Program pobytu w Izraelu obejmował zwiedzanie ogrodów społecznych, Doliny Gazel, targu (tzw. szuku) oraz wizytę w szkole arabsko-żydowskiej. W piątek wszyscy wspólnie uczestniczyli w uroczystej kolacji szabatowej. W sobotę rodziny ze społeczności Ginot Ha’Ir zaprosiły członków projektu na szabatowy lunch w swoich domach. Cały wspólny tydzień sprawił, że grupy bardzo się zintegrowały, a przyjaźnie na pewno zaowocują długoletnią współpracą. Uczestnicy spotkają się ponownie w przyszłym roku w Milwaukee. Do tego czasu będą utrzymywać kontakt podczas wirtualnych edukacyjnych konferencji oraz propagować idee Tikkun Olam, jak również rozwijać własne projekty Adam Adamah w swoich społecznościach. Joanna Spyra 12 Nic to innego, tylko Dom Boży... Anna Gulińska Dzięki środkom zebranym podczas tegorocznego Ride for the Living, JCC Krakow mogło stworzyć nowe programy i inicjatywy dla członków Klubu Seniora. W poniedziałek 19 października w JCC Krakow odbyła się promocja książki „Nic to innego, tylko dom boży..., czyli o dziejach pszczyńskich synagog”, której autorem jest Sławomir Pastuszka, członek naszej społeczności. Jest to już druga publikacja tego autora, którego pasją jest historia Żydów w jego rodzinnym mieście – Pszczynie. Sala była wypełniona po brzegi; w promocji uczestniczyli zarówno nasi członkowie, jak i osoby z zewnątrz. Podczas wykładu dowiedzieliśmy się wielu interesujących faktów na temat powstawania książki oraz kilkuletniego gromadzenia materiałów źródłowych, które przechowywane są m.in. w archiwach w Pszczynie, Katowicach i Berlinie. Samo napisanie książki zajęło autorowi trzy miesiące. Głównym tematem publikacji jest zarys dziejów pszczyńskiej synagogi, która funkcjonowała w latach 18351939. W czasach drugiej wojny światowej synagoga została przekształcona w kino i jako takie funkcjonowała przez lata powojenne aż do upadku kina i przeistoczenia się w nieużytek. Budynek synagogi naznaczony jest niesamowitą historią i tradycją. –Niestety w świadomości mieszkańców funkcjonuje on jako „kino” – opowiada autor – Wydanie tej książki to mój wkład w ratowanie pamięci o synagodze, a co za tym idzie o dziejach Żydów w Pszczynie. Dochód ze sprzedaży książki będzie miał bardzo ważne przeznaczenie. Cena wyjściowa to 15 zł. Pieniądze w całości zostaną przeznaczone na renowację nagrobków na cmentarzu żydowskim w Pszczynie, w tym macewy Samuela Skutscha. Jest on jedną z osób dzięki której powstała pszczyńska synagoga. Również podczas spotkania autorskiego została sprzedana znaczna ilość publikacji. Serdecznie gratulujemy Sławkowi i życzymy mu dalszych sukcesów na drodze upamiętniania Żydów z Pszczyny. Mateusz Lagosz Od października wznowione zostały lekcje języka angielskiego. Dużą popularnością cieszy się trening umysłu, który prowadzone jest we współpracy ze Stowarzyszeniem „Senior na Czasie”. Dwa razy w tygodniu, podczas półtoragodzinnego warsztaty seniorzy w przyjemnej atmosferze i w formie zabawy ćwiczą pamięć, koncentrację, logiczne myślenie i kreatywność. Zajęcia nam się bardzo podobają – mówi Małgosia Zajda, koordynatorka Klubu Seniora. Czujemy, że nasza zdolność logicznego i abstrakcyjnego myślenia rozwija się. Stajemy się też bardziej kreatywni. Po każdych zajęciach stajemy się mądrzejsi i nie możemy doczekać się kolejnego spotkania. Długo oczekiwanym wydarzeniem była inauguracja Uniwersytetu Seniora, który jest wspólną inicjatywą JCC Krakow i Instytutu Judaistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. 18 listopada słuchaczom i słuchaczkom Uniwersytetu zostały wręczone indeksy i odbył się pierwszy wykład. W uroczystej inauguracji wzięła udział Wicedyrektor Instytutu Judaistyki, dr Anna Jakimyszyn-Gadocha. Wizyta w Klubie Seniora Zajęcia będą odbywać się dwa razy w miesiącu. Wykłady, dotyczące szeroko pojętej tematyki żydowskiej, będą wygłaszać pracownicy naukowi Instytutu Judaistyki. Zachęcamy do zapoznania się z harmonogramem i do aktywnego udziału w zajęciach! 14 października Klub Seniora odwiedziła grupa około 30 członków synagogi Park Avenue z Nowego Jorku. Nasi seniorzy wspólnie z gośćmi uczestniczyli w warsztatach, podczas których stworzyliśmy album z fotografiami ze świąt wysokich. Nasze niezastąpione wolontariuszki stanęły na wysokości zadania, organizując wszystkie potrzebne do pracy akcesoria i gadżety! Album został zrobiony techniką kolażu, tak aby każdy z klubowiczów miał możliwość dodania czegoś od siebie. 18 XI 2015 (środa), godz. 17:15 dr Ewa Węgrzyn – Historia i kultura współczesnego Izraela Czy nasz album jest piękny? Najlepiej przekonać się osobiście, bo zdjęcia nie oddają jego uroku. 25 XI 2015 (środa), godz. 16:30 dr Anna Jakimyszyn-Gadocha – O co modliły się Żydówki aszkenazyjskie, czyli słów kilka o tchines W czasie naszych prac artystycznych, goście „zza wielkiej wody” nawiązali z członkami Klubu nić porozumienia. Rozmawialiśmy o naszym obecnym życiu, ale także o wojnie i okupacji. Były emocje i łzy wzruszenia. Nasze towarzystwo, a może także i ciepła i serdeczna atmosfera w Klubie, sprawiły, że nasi goście nie chcieli opuścić Klubu Seniora. Była to bardzo udana wizyta. 2 XII 2015 (środa), godz. 17:30 dr Edyta Gawron – Historia powojennego Domu Dziecka w Krakowie 16 XII 2015 (środa), godz. 16:30 dr Marek Tuszewicki – Mykwa i inne zabiegi rytualnego oczyszczania w tradycji Żydów galicyjskich (wątek chasydzki) Małgorzata Zajda 13 WOLONTARIAT DWA SŁOWA Moje 10 miesięcy w JCC do mnie znajoma z gimnazjum. Okazało się, że jest wolontariuszką w JCC. Uświadomiłam sobie, że miła pani na recepcji, która w każdy poniedziałek kierowała mnie na trzecie piętro, gdzie odbywały się zajęcia, również była wolontariuszką. Dowiedziałam się, że jest ich (dziś już „nas”) dużo więcej i że wciąż mogę dołączyć do ekipy. Napisałam do Magdy Arabas i znalazłam się znów w JCC – tym razem jako dumna wolontariuszka. Na początku byłam w zasadzie bardziej zestresowana niż dumna, ale zaaklimatyzowanie się nie zajęło mi dużo czasu. Jestem wolontariuszką od dziesięciu miesięcy. Znam JCC jak własną kieszeń, poznałam tu wspaniałe osoby i bratnie dusze (zarówno wśród członków, jak i pozostałych wolontariuszy). Był taki czas, kiedy przez trzy tygodnie byłam w JCC codziennie, chociażby po to, żeby pogawędzić z pierwszą napotkaną osobą, usiąść na chwilę na pomarańczowej kanapie, pomóc przy układaniu koszulek w szafie albo składaniu ulotek. Cel nie był tak istotny, po prostu chciałam tu być. Maja w recepcji Moje zainteresowanie kulturą żydowską zaczęło się po spotkaniu z izraelską młodzieżą podczas wymiany szkolnej, kiedy to poznałam Kikiego, Guya, Ofeka i Yarden. Spotkanie, polegające głównie na luźnej pogawędce, trwało łącznie około czterech godzin, ale zdążyliśmy wymienić się kontaktami i od tego czasu pozostajemy w mniej lub bardziej bliskim kontakcie. Dzięki moim przyjaciołom z Izraela uzyskałam sporo informacji o świecie żydowskim. Podczas długich rozmów z Kikim i Yarden dowiedziałam się wiele o ich tradycji, kulturze i polityce. Zaś dzięki Guyowi postanowiłam zacząć uczyć się hebrajskiego. Tym sposobem trafiłam do JCC – jako kursantka u dr Ewy Węgrzyn. Długie zimowe wieczory spędzałam pod kocem, z herbatą, zaczytując się w notatkach z lekcji i tak się złożyło, że pewnego dnia napisała 14 Piszę ten tekst, siedząc na pomarańczowym, recepcyjnym krześle. Raz na jakiś czas wpadnie tu turysta, czasem przyjdzie ktoś znajomy i powie „szabat szalom”! Uśmiecham się wtedy szeroko (a to już moja siódma godzina pracy!) i tak, jak tylko mogę, dokładam swoją malutką cegiełkę do budowania JCC w Krakowie, przy okazji korzystając ze wszystkich możliwości rozwoju, jakie daje mi to miejsce – od ćwiczenia języka angielskiego po przyspieszony kurs nadmuchiwania i wiązania balonów przed Rajdem dla Żywych. Jeżeli dla mnie, zwykłej osoby „z zewnątrz”, ta instytucja tyle znaczy, to co dopiero dla jego członków i pracowników. Mam tego świadomość i właśnie dlatego jestem dumna z bycia wolontariuszką w tak wspaniałym miejscu! Maja Stefańska Żywy pomnik pamięci Chanuka 5776 W ostatnim tygodniu października członkowie naszej społeczności oraz wolontariusze zasadzili w ogródku JCC żonkile. Już od trzech lat JCC bierze aktywny udział w międzynarodowym projekcie Living Holocaust Memorial, którego celem jest posadzenie 1,5 miliona żonkili dla upamiętnienia 1,5 miliona dzieci, które zginęły w czasie Holocaustu oraz dla dzieci, które cierpią obecnie z powodu z powodu kryzysów humanitarnych. W tym roku do tej akcji przyłączyli się również uczestnicy projektu JCC Global Adam Adamah, którzy wraz z członkami naszego koła studenckiego „Gimel” sadzili żonkile w ogródku JCC i na skwerze na Kazimierzu, który odnawiamy w ramach tego projektu. Dziękujemy za pomoc w upiększaniu naszej lokalnej przestrzeni! Nie możemy doczekać się, aż żonkile zakwitną na wiosnę! Poprzez sadzenie żonkili, uczestnicy projektu tworzą żyjący pomnik pamięci. Więcej na ten temat można przeczytać na angielskiej stronie projektu: www.daffodilproject.net oraz na facebooku: www.facebook.com/TheDaffodilProject Redakcja Zapraszamy do uczestniczenia w obchodach Chanuki. Przygotowaliśmy atrakcyjny program na każdy z 8 dni święta. Mamy nadzieje, że dołączycie do nas licznie! 6.12.2015, niedziela godzina 18:00 Zapalenie I świeczki i specjalny quiz rabina Aviego Baumola godzina 19:00 Uroczysta ChanuKolacja 7.12.2015, poniedziałek godzina 19:00 Zapalenie II świeczki i podstawy judaizmu z rabinem Avim 8.12.2015, wtorek godzina 18:00 Zapalenie III świeczki i Judaizm dla wszystkich: Chanuka i Dom Dawidowy. Psalm 30. 9.12.2015, środa godzina 17:00 Zapalenie IV świeczki i promocja kalendarza JCC „Dzieci Holokaustu” 10.12.2015, czwartek godzina 17:30 Zapalenie V świeczki i CHANUKrAków (warsztaty, projekcja filmu, spotkanie) 11.12.2015, piątek godzina 15:00 Zapalenie VI świeczki i nabożeństwo szabatowe w Synagodze Izaaka z rabinem Eliezerem Gurary i rabinem Avim Baumolem godzina 17:00 Kolacja szabatowa 12.12.2015, sobota godzina 19:00 Zapalenie VII świeczki i PunkNuka, czyli impreza Chanukowa w stylu PUNK 13.12.2015, niedziela godzina 14:00 Rosz Chodesz i zapalenie VIII świeczki Zastrzegamy sobie możliwość dokonania zmian w programie, ale jeśli będą zmiany, to tylko na lepsze! 15 RECENZJE Akcja dzieje się podczas wesela, które ilością zabawy, wódki, zamieszania i spoconych ludzi dorównuje „Weselu” Wojciecha Smarzowskiego; a mimo tego pozornego chaosu, historia została opowiedziana bardzo spójnie. Jednym z najciekawszych wątków jest zderzenie księdza z lekarzem powiatowym – postaci te, w konfrontacji z metafizyką, odwołują się do kompletnie różnych systemów wartości. Lekarz-ateista zaczyna wierzyć w opętanie, a ksiądz diagnozuje epilepsję, wykluczając jakiekolwiek czynniki paranormalne. Demon reż. Marcin Wrona (Polska-Izrael, 2015) Peter (Itay Tiran, aktor izraelski) przyjeżdża z Anglii na polską wieś, aby wziąć ślub z Żanetą (Agnieszka Żulewska). Wraz z teściem (Andrzej Grabowski) postanawiają urządzić wesele w starym domu, który jest też prezentem ślubnym. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że w przeddzień ślubu Pan Młody znajduje w ogrodzie ludzkie szczątki. Szczątki znikają w tajemniczy sposób, rozpoczyna się wesele, a Peter zaczyna się dziwnie zachowywać… Mimo tego, że temat dybuka był, jest i prawdopodobnie będzie popularnym motywem w sztuce, Marcin Wrona uchronił się od sztampy. W przypadku „Demona” wątek dybuka nie jest mimo wszystko tak ważny, a powierzchowna warstwa horroru jest tak naprawdę zręcznie zakamuflowaną refleksją na temat czasów minionych. Tego, co po nich zostało i jaki jest stosunek przeciętnej, wiejskiej rodziny do relacji polsko-żydowskich. W dalszej części filmu reżyser zaciera pewne wątki, aby płynnie przejść do bardziej dopracowanych portretów psychologicznych bohaterów. W filmie znajdziemy sporo elementów komicznych, jednak autor scenariusza, Paweł Maślona stworzył takie dialogi i takie postaci, dzięki którym nic nie wydaje się przesadzone, napisane na siłę, czy wręcz zbędne. Każda ze scen jest istotną częścią układanki, która trzyma widza w napięciu do samego końca. Aby zrobić dobry film, trzeba mieć dobrego operatora, reżysera, aktorów, ale przede wszystkim potrzebny jest niebanalny i dobrze napisany scenariusz. Dopiero mieszanka tych składników i wyraziści aktorzy dają świetny efekt. „Demon” spełnia te warunki nawet z nawiązką, a widz wychodzący z kina ma poczucie, że warto było poświęcić 2 godziny życia na seans. Oczywiście należy tu wspomnieć o reżyserze. Marcin Wrona swoją tragiczną śmiercią podczas tegorocznego Festiwalu Filmowego w Gdyni w pewien sposób naznaczył swój film. Pozostawił on po sobie dzieło, które na pewno pozostanie w kanonie polskiego kina. Sara Cheredis Ocena: