Dakar 2017 - W teamie Peugeota

Transkrypt

Dakar 2017 - W teamie Peugeota
AutoRok.PL / DesignForum.PL
Dakar 2017 - W teamie Peugeota
Autor: Wojciech Sierpowski
Zmieniony 15.01.2017.
Fajnie byłoby wystartować w najtrudniejszym rajdzie świata, jakim jest Dakar. Ale sprawa nie jest tak
prosta jakby się mogło wydawać, a na pewno niezwykle kosztowna. W tej sytuacji pozostaje raczej
wyprawa w roli kibica, co może być atrakcyjne dla obieżyświata, który i tak podróżuje po różnych
zakątkach świata, albo też – jeśli jest się dziennikarzem motoryzacyjnym – skorzystanie z
zaproszenia któregoś z zespołów startujących w tym rajdzie.
W moim przypadku był to team Peugeot Sport, który miał wyjątkową chrapkę na zwycięstwo w tym roku,
bo stworzył tzw. dream team – czyli pozyskał doskonałych kierowców
(Peterhansel/Loeb/Sainz/Despres) wraz z ich pilotami, i w oparciu o doświadczenia z ubiegłorocznego
zwycięskiego modelu 2008 DKR opracował jeszcze sprawniejszy samochód 3008 DKR, który swoim
ewentualnym zwycięstwem marketingowo mógłby wesprzeć pojawienie się na rynku seryjnego SUV-a
3008. Oczywiście obie 3008-ki wspólny mają głównie symbol, ale tak to już jest w sporcie na najwyższym
poziomie.
Na biwaku w La Paz po aucie oprowadził mnie dyrektor techniczny Peugeot Sport – Bruno Famin,
zwracając uwagę na wiele szczegółów, o których mało się mówi. Okazuje się, że w wersji DKR można
doszukać się technologii stosowanych zarówno w wyścigówkach F1 jak i w prototypach z Le Mans. Nazwał
ten samochód wielką chłodziarką, bowiem – nie licząc wytrzymałości konstrukcji oraz osiągów
– największym problemem jest chłodzenie prawie wszystkiego (silnika, turbosprężarek,
przekładni, hamulców, amortyzatorów). Po raz pierwszy zastosowano też lekką klimę kabiny – co
bez wątpienia poprawia warunki pracy kierowcy i pilota. Co prawda schładza ona kabinę zaledwie o kilka
stopni, ale i to cieszy, gdy w kokpicie temperatura dochodzi do 60 stopni C.
Wnętrze – zwłaszcza po stronie pilota przypomina myśliwiec. Za kubełkowymi fotelami znajduje
się 400-litrowy zbiornik paliwa – na szczęście z olejem napędowym a nie benzyną. Podstawę
konstrukcji stanowi rama przestrzenna z pewnymi modyfikacjami przejęta z 2008 DKR. Peugeot już
wcześniej zdecydował się na typ buggy, a więc na prototyp z ogromnym skokiem zawieszenia (46 cm) i
napęd wyłącznie tylnych kół. Przednie zawieszenie, składające się z podwójnych poprzecznych wahaczy,
mocowane jest do ramy, zaś podobne tylne, do łatwo wymienialnej, ręcznie sterowanej skrzyni biegów.
Przewaga tej klasy pojazdów polega między innymi na możliwości stosowania zintegrowanego systemu
regulacji ciśnienia w ogumieniu. Jest on dużym ułatwieniem w terenie o zmieniającej się nawierzchni
(podłoże twarde/piaszczyste/błotniste), bo nie trzeba zatrzymywać się i pompować. Kluczem do sukcesu
okazują się również balonowe opony (magnezowa felga 17 cali), odznaczające się niewiarygodną
wytrzymałością, które w zależności od stopnia napompowania zmieniają swoją charakterystykę
(szerokość, wysokość, amortyzację) i co bardzo istotne, nawet po pokaźnym zmniejszeniu ciśnienia i
rozpłaszczeniu, nie wykazują tendencji do podwijania się. Tuż za kabiną znajdują się dwa siłowniki
hydrauliczne (1m), dzięki którym samochód można podnieść na wysokość pozwalającą wymienić nie tylko
tylne (42 kg), ale również przednie koło.
Przód i tył auta pokryte są lekkimi, łatwo odpinalnymi, kevlarowymi maskami, które unieść można jedną
ręką. Wizualnie nawiązują one do seryjnego wydania 3008. 3-litrowa jednostka wysokoprężna V6-3.0 o
podwójnym turbodoładowaniu, odznacza się mocą 340-360 KM i momentem obrotowym 800 Nm. Przy
maksymalnie napompowanych oponach (największy obwód) zapewnia ona prędkość maksymalną 205
km/h. Przyspieszenie do setki – jak powiedział Bruno Famin – jest w zasadzie nieistotne,
ważniejsza jest dynamika między 100 a 180 km/h, bo w tym zakresie odbywa się walka na oesach. Przy
spokojnej jeździe na dojazdówce średnie zużycie paliwa wynosi ok 15 l/100 km, na oesie – w
zależności od nawierzchni 40-60, a na wydmach do 80 l/100 km. 3008 DKR dysponuje więc dużym
zasięgiem. Po każdym etapie rajdu wiele zespołów profilaktycznie jest rozbieranych i sprawdzanych,
http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:48
AutoRok.PL / DesignForum.PL
wymieniane są oleje, płyny i filtry oraz elementy, które ucierpiały podczas pokonywania przeszkód
terenu. Jeśli zajdzie potrzeba, tak jak podczas tzw. maratonu – czyli dwóch oesów między którymi
nie ma serwisu, auto też jest w stanie sprostać zadaniu. Obserwując Peugeoty w akcji, widać było jak
dużo mocy potrzeba do pokonania oporu toczenia opon wgryzających się w podłoże. Jeszcze bardziej
męczyły się cięższe pojazdy z napędem na 4 koła, które w dodatku odznaczają się mniejszym prześwitem
i mniejszymi skokami zawieszenia kół. Tak czy inaczej spod kół z dużym impetem wyrzucane są kamienie
wyrwane z podłoża. Nie one stanowią jednak największe zagrożenie dla kibiców.
Zawodnicy pędzą trochę na oślep, koncentrując się na omijaniu przeszkód terenu. Na każdym etapie
mają przejechać przez punkty kontroli przejazdu, a między nimi dowolnie wybierają sobie trasę i tor
jazdy. Kiedy zaczynają błądzić, nadjeżdżają z różnych stron, panuje chaos. Zważywszy na prędkość
pojazdów (zwłaszcza ciężarówek), lepiej by widzowie nie znajdowali się w tym akurat obszarze.
Najbezpieczniej jest przy białych namiotach stanowiących coś w rodzaju strefy kibica. Trasa znana jest
tylko z grubsza. Dokładny itinerer w postaci road-booka piloci otrzymują po przybyciu na biwak i do rana
mogą sobie analizować trasę – oczywiście kosztem snu i odpoczynku. A że trasa liczy ok 8000 km,
to zadanie staje się ekstremalnie trudne. Pół biedy, gdy tak jak team Peugeota dysponuje na miejscu 88
osobami obsługującymi 4 załogi. Gorzej, gdy zespół jest skromny, albo gdy motocyklista sam musi
zadbać o wszystko – w tym o stan techniczny swojej maszyny. W akcji widać było różne taktyki
jazdy. Część motocyklistów pędziło w sposób widowiskowy, sporo ryzykując i często ratując się po skoku.
Bardziej uważnie walczyli quadowcy, ale im też zdarzały się potyczki - o czym świadczy wywrotka Rafała
Sonika (zwycięzcy Dakaru z 2015 roku) na początku rajdu. Z kolei kierowcy samochodów –
zwłaszcza ci z czołówki dysponujący najszybszym sprzętem – jeździli bardzo taktycznie, do
minimum zmniejszając ryzyko uszkodzenia auta. Jeśli widoczność pozwalała, pędzili ile tchu, ale przed
przeszkodami ostro zwalniali. Ku zaskoczeniu, najbardziej agresywnie poruszały się załogi samochodów
ciężarowych, często wyskakując przednimi kołami zza wydmy. Sądząc po masie tych pojazdów i ilości
czarnego dymu wydobywającego się z rur wydechowych, te szybkie kolosy spalały chyba 100-200 l/100
km.
Rajd Dakar w zasadzie nie zmienił swojego oblicza; od pierwszego wydania w 1979 roku pozostał
ekstremalnie morderczym maratonem zarówno dla załóg jak i sprzętu. Zmieniał natomiast lokalizację.
Początkowo, zgodnie z nazwą (miejscowości docelowej), rozgrywany był głównie w Afryce. W 2008 roku
dzień przed startem odwołano go z powodu zagrożenia terrorystycznego, a rok później został
przeniesiony do Ameryki Południowej. Obecnie główny ciężar organizacyjny wzięły na siebie Argentyna i
Boliwia. Co prawda start nastąpił w Paragwaju, ale tam rozegrano tylko jeden OS. O Argentynie wiemy
na ogół sporo, mniej o Boliwii. Jest krajem powierzchniowo ponad 3-krotnie większym od Polski,
mającym 3-krotnie mniej mieszkańców niż u nas. W dodatku ponad 50% mieszka w miastach, w tym 3 z
10 mln w najwyżej położonej na świecie stolicy – La Paz (3.800 m n.p.m.). Jest więc sporo
pustkowia na którym można rozgrywać tego typu rajd, ale też nic dziwnego, że większość przybyszów ma
problemy zdrowotne z ciśnieniem i oddychaniem. Mają je też zawodnicy rajdu i to jest trochę
niepokojące, bo jazda z bólem głowy i kłopoty ze spaniem nie sprzyjają dobrej formie. Najbardziej
niezwykłym miejscem Boliwii, i chyba całego rajdu, jest Salar de Uyuni – największe na świecie
solnisko będące pozostałością po słonym jeziorze. Znajdująca się na wysokości 3.653 m n.p.m. tafla soli pokryta cieniutką warstwą wody tworzy piękny,
lustrzany efekt, a niezwykłość zjawiska podkreślają pęknięcia w kształcie plastra miodu. Nie mniej
imponującym faktem wydało mi się to, że Dakarem żyła cała Boliwia. Szpalery gapiów przypominały mi
popularność legendarnego niegdyś kolarskiego Wyścigu Pokoju. Tegoroczny Dakar liczył 8.800 km i był
podzielony na 12 etapów. W La Paz przewidziano dzień wolny przeznaczony na odpoczynek, przegląd i
ewentualną reanimację pojazdów. Każdy etap rajdu składa się z dojazdówki liczącej 500-1000 km, w tym
z odcinka specjalnego 300-500 km. Nawet dla takich sław jak Loeb czy Peterhansel problem stanowi
narastające z etapu na etap zmęczenie (aż strach pomyśleć jak radzą sobie z tym motocykliści).
Sebastien ma na swoim koncie 9 tytułów rajdowego mistrza świata, a Stephane 6-krotnie zwyciężał w
Dakarze za kierownicą samochodu i 6 razy na motocyklu. Nie trzeba było być wielkim znawcą
motorsportu, by właśnie w tych dwu kierowcach i ich pilotach (Daniel Elena oraz Jean-Paul Cottret)
http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:48
AutoRok.PL / DesignForum.PL
upatrywać pretendentów do zwycięstwa. Obaj są Francuzami, jechali takimi samymi Peugeotami 3008
DKR i obaj nie znoszą sztucznych kombinacji typu team orders.
Od startu do mety zapowiadała się fantastyczna, sportowa walka. Choć Loeb jest najszybciej jeżdżącym
zawodnikiem, doświadczenie oraz „nos” Peterhansela i jego pilota sprawiły, że to oni na
mecie w Buenos Aires zgarnęli słynną statuetkę „Beduina”. Najniższe miejsce na podium
zajęła kolejna francuska załoga Peugeota 3008 DKR – Cyril Despres/David Castera. Szczerze
mówiąc ani przez chwilę nie wątpiłem w taki wynik, ale kciuki trzymałem też za zawodników Orlen
Teamu. W efekcie Kuba Przygoński/Tom Colsoul w Mini All4 Racing ukończyli rajd na wysokim 7 miejscu
w generalce, a Rafał Sonik odrobił sporą stratę i wspiął się na 4 miejsce w klasie quadów. 10 miejsce w
tej kategorii pojazdów zajął Kamil Wiśniewski, który okazał się najlepszym debiutantem w tegorocznym
Dakarze.
Wojciech Sierpowski
Zobacz filmik! http://mas.auto.pl
Kreator PDF
Utworzono 4 March, 2017, 05:48

Podobne dokumenty