IV 2009 s - UNIBEL Sp. z oo

Transkrypt

IV 2009 s - UNIBEL Sp. z oo
SPIS TREŚCI
DYDAKTYKA
Elżbieta Nejman
Moje przygody z poszukiwaniem przodków...........................................................2
4/96/2009/XXIV
Numer dofinansowany ze środków
Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi
WYDAWCA
Oddział PTTK
w Sieradzu.
[email protected]
ADRES REDAKCJI
98-200 Sieradz
ul. Żwirki i Wigury 4
tel. (043) 827 16 41
[email protected]
REDAKCJA:
Andrzej Ruszkowski
- przewodniczący
Rafał Bogusławski
Elżbieta Nejman
Józef Szubzda
Marek Urbański
Zdzisław Włodarczyk
Janusz Ziarnik
STALE WSPÓŁPRACUJĄ:
Krystyna Brodowska
Jadwiga Brożyńska
Małgorzata Dziurowicz -Kaszuba
Zygmunt Kamiński
Jerzy Kowalski
Janusz Matusiak
Jerzy Paszkowski
Irena Witkowska
Redakcja nie wypłaca honorariów oraz
zastrzega sobie prawo skracania
tekstów przyjętych do druku.
HISTORIA
Dariusz Pawelec
Zapomniana bitwa widawska z 1735 roku..............................................................5
Zdzisław Włodarczyk
Sieradz pod panowaniem pruskim (1793-1806)...................................................6
Jerzy Kowalski
Jeszcze o nalocie na stację PKP w Sieradzu w dniu 3 IX 1939 r............................9
Józef Szubzda
Morderstwo w koszarach 31 Pułku Strzelców Kaniowskich...............................10
Jan Kościelski
Odtwarzanie szkolnictwa w Sieradzu w 1945 r.....................................................12
Jan Milczarek
Sieradz po wyzwoleniu w 1945 r..............................................................................13
GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY
Barbara Rogozińska, Joanna Kluska, Małgorzata Dąbrowska
Centrum Edukacji Ekologicznej w Sieradzu.........................................................15
ZABYTKI
Andrzej Białkowski
Pejzaż Wszystkich Świętych – rekonstrukcja krajobrazu kulturowego..............18
Rafał Bogusławski
Dwór w Sulisławicach w I połowie XVIII wieku....................................................19
Marek Urbański
Medale ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu..........................................23
Andrzej Ruszkowski
O krzyżu misyjnym sprzed sieradzkiej fary...........................................................24
STĄD ICH RÓD
Wojciech Józefia
Dalszy ciąg pewnej historii (o ppor. Janie Kozicy 70 lat po wojnie)...................25
Tomasz Górecki
Ppłk Władysław Kotarski - wołyński ułan...........................................................26
Andrzej Ruszkowski
Dr med. Marian Ruszkowski – wybitny poznański lekarz rodem z Sieradza . ..28
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Dariusz Pawelec
Uwagi do tekstu z Tek Pstrokońskiego o Zduńskiej Wol.......................................30
Elżbieta Nejman
Kolonia Zduny na mapie z 1884 roku.....................................................................32
Grzegorz Nowak
Tragedia polskich „ Łosi” z lotniska w Kucinach w dniu 4 IX 1939 r.................34
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Zdzisław Włodarczyk
600 lat Wróblewa......................................................................................................36
Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski, Karolina Tomczyk
Pamięć o Wrześniu’39 (W Złoczewie, Mszczonowie, Puszczy Kozienickiej)...37
Karolina Tomczyk
Inscenizacja bitwy z 1939 r. na polach Belenia i Strońska.................................38
Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI
Jerzy Kowalski
O stanie higienicznym miasteczek Królestwa Polskiego (1910 r.)........................39
Z ŻYCIA PTTK
Jadwiga Brożyńska
Rajd w 70. rocznicę walk nad Wartą.......................................................................41
Regulamin odznaki regionalnej Miłośnik Ziemi Sieradzkiej..............................42
SPIS TREŚCI ZA LATA 2008 - 2009......................................................................44
SKŁAD
Ewa Musiał
KSIĘGARNIA ,,RÓŻA”
DRUK
PIEKA-DRUK
98-200 Sieradz
ul. Przyjazna 5
Zaprasza
Sieradz, Rynek 19
tel. 043 822 57 37
Na sieradzkich szlakach
1
DYDAKTYKA
Moje przygody w poszukiwaniu
przodków
Elżbieta Nejman
2
Odwiedzając archiwa i biblioteki widzę, jak wielu
ludzi pochłoniętych jest uzupełnianiem historii swoich
rodzin. Mówią o tym z pasją, szukają z uporem. Często przez
wiele lat docierają do wszystkich możliwych źródeł i ludzi,
którzy mogliby pomóc. Zbierają dokumenty, fotografie i
inne pamiątki. W wolnym czasie odwiedzają miejsca, gdzie
żyli przodkowie, kościoły, cmentarze, odnawiają zerwane
więzi rodzinne. Czytają książki o interesującym ich terenie,
pamiętniki, poznają historię. Są dociekliwi i niestrudzeni w
swojej zbierackiej pasji. Poznają, takich jak oni, pasjonatów,
wymieniają się informacjami. Dzięki internetowi nie istnieją
granice, przestrzeń, wymiana informacji jest błyskawiczna,
a dostęp do źródeł znacznie ułatwiony. Nie znaczy to, że
można ominąć wielogodzinne szperanie w dokumentach i
przeglądanie kilometrów mikrofilmów, ale nagrodą będzie
dreszczyk emocji przy znalezieniu kolejnego pradziadka i
uzupełnieniu luki w rodzinnej historii. Opowiem o własnych
doświadczeniach w moich poszukiwaniach genealogicznych.
Na początek nazwa: z łaciny genea-logus to układający
rodowody, gens znaczy rodzina, plemię, szczep, lud, czyli
genealog to historyk rodziny. Czyjej rodziny? Naszej,
oczywiście. A jest co badać. Jeżeli przyjmiemy, że my sami
stanowimy pierwsze pokolenie, to w drugim - naszych
rodziców - dojdzie jedno nazwisko - naszej matki. W trzecim
mamy do rozszyfrowania dodatkowe dwa nazwiska - obu
babek. Czwarte pokolenie to kolejne cztery nowe rodziny.
W piątym pokoleniu dochodzi osiem kolejnych nazwisk.
W szóstym będzie ich już szesnaście. I tak dalej, w postępie
arytmetycznym. Obliczyłam kiedyś, że w czasach bitwy
pod Grunwaldem byliśmy spokrewnieni z 2250 różnymi
rodzinami. Nie dziwimy się więc, że dla opanowania tej
mnogości potrzebna jest odrębna nauka.
W początkowych opracowaniach genealogicznych
rodzinę przedstawiano jako drzewo. Najstarszy przodek
był pniem tego drzewa, jego dzieci konarami, a kolejni
potomkowie coraz mniejszymi gałązkami. Może było to
i malownicze, ale i bardzo niepraktyczne, trudno było
wprowadzać zmiany, a na umieszczanie dodatkowych
informacji o osobach nie było miejsca. Później genealodzy
rysowali pracowicie kwadraciki i zawiłe połączenia między
nimi. Jest to sposób dobry, bo wyraźnie widać poszczególne
pokolenia i połączenia rodzinne. Ale dobry tylko dla małych
rodzin. Sama rysowałam takie drzewka, ale co zrobić z parą
pra...dziadków, która miała dziesięcioro dzieci, a każde z
tych dzieci średnio po czworo potomstwa. A ci z kolei po
dwoje dzieci? W takim przypadku drzewo można było
mierzyć na metry. Trudno było się nim posługiwać, a jak
wprowadzać zmiany? W końcu opracowałam własny sposób,
który eliminuje niedogodności poprzednich systemów.
Jest dostosowany do pracy komputerowej i pozwala na
wprowadzanie nieograniczonych poprawek i uzupełnień.
Można takie drzewo z łatwością drukować i przesyłać. Zajmuje
mało miejsca. Jest po prostu wygodne i w opracowaniu i
użytkowaniu. Ma jeszcze jedną zaletę, nie jest takie nudne
jak opisy typu; miał pięcioro dzieci, pierwszy syn...., drugi
syn..., trzeci syn..Na przykładzie własnej rodziny pokażę jak
to funkcjonuje.
Jak czytać tablicę? Zaczynamy od najstarszego
znanego nam przodka. Kolejne pokolenia przesunięte są
nieco w prawo. Osoby należące do tego samego pokolenia
zaznaczone są odrębnym krojem czcionki i kolorem (tutaj
tego nie widać). Dodatkowo, jeśli osób jest więcej są one
ponumerowane. Najstarszy znany członek mojej rodziny
zaznaczony jest NN, czyli nieznanego imienia i nazwiska.
Może to być jedno N, jeśli nie znamy tylko imienia lub
nazwiska. W trzecim pokoleniu oznaczonym a, b, c, jest
Wojciech z literą X, czyli ksiądz. Z kolei * gwiazdką
oznaczamy urodziny, † krzyżykiem - zgon, a znakiem & lub
x - małżeństwo. Cyfry po znaku & to data zawarcia związku
małżeńskiego. Można także dodać miejscowość i parafię.
Obok niektórych imion podane są zdrobnienia, jakimi w
rodzinie nazywano daną osobę, na przykład Marian (Max).
Skrócona genealogia rodziny NEJMANÓW
NN z Triestu w północnych Włoszech.
Franciszek adoptowany przez rodzinę Nejmanów & Eleonora N
a. Antoni w Tomaszowie
b. X Wojciech proboszcz w Regnowie, 1830-1902
c. Jan Antoni z Rawy, † po 1903 roku & Marianna Orzechowska
1. Zofia †1942 & N Więckowski
2. Antoni Jan * 1867 Inowłódz, † 1951 Dąbrowa Górnicza
& Stanisława Drya Chłapowska
Romana (Roma) * 1907 Łódź, † 2008 Dąbrowa Górn.
& 23/4 1935 Łódź Władysław Szczęsny Topór Kaliński
3. Adam Aleksander zmarł młodo w wieku około 20 lat
4. Józef kupiec w Rawie 1875-1940
& Janina Wesołowska 1880-1957
Leokadia 1918-40, bpt. & Kazimierz Malarowicz
Marian( Max) 1915-2005, bpt & Maria Walz
Czesław 1913-2005 Natalia (Tasia) Samulak
Elżbieta w USA
Barbara & Ryszard Nowicki , 2v. Marek Kontowicz
Aleksander 1920-2007 & Józefa Piotrowska 1925-2007
c.d Tab.1 gałąź w Belgii
5. Marian Tomasz nauczyciel 1861-1913 Pabianice
& Marianna Zofia Domaradzka c. Stefana zesłańca na
Sybir i Sabiny Trojanowskiej
Jerzy 1909-2002 Paryż & Pelagia Dudjak
c.d Tab.2 gałąź we Francji
Lucyna 1899-1993 & Stanisław Kaczmarek-urzędnik
Katarzyna 1907-83
Zofia 1905-22 w Pabianicach, zmarła na tyfus
Józefa 1893–1930 & Antoni Pałuszny-bankowiec
Jan Józef 1895-1939 z Krobanowa, właściciel cegielni
& Agnieszka Hans 1894-1951
1. Jadwiga Maria & Andrzej Truszkowski 1913-2003
2. Stanisław 1920-94 ceramik
& Helena (Nela) Bończa Truszkowska
Elżbieta Halina w Zduńskiej Woli
Anna Irena & Tadeusz Michalski w Paryżu
Maria Jadwiga & Tadeusz Bołoz
3. Jan 1923-83 & Irena Kuberska 1929-99
a. Jan Józef & Teresa Kochanek
Anna inż. ochrony środowiska
b. Zofia
c. Jolanta & Kazimierz Prusisz - potomstwo
d. Michał & Anna N
Błażej * 2007
Skrót bpt. czytamy jako bezpotomny, a 1v., 2v.
- to pierwsze małżeństwo, drugi ślub, z łaciny votum
przyrzeczenie, ślub. Przy imionach znaki (1), (2) oznaczają
dziecko z pierwszego, drugiego małżeństwa. Daty przy
imieniu np. Józef 1875-1940 - to daty urodzenia i śmierci.
Dzień i miesiąc zapisuję ułamkiem, 7/12 i czytam jako siódmy
Na sieradzkich szlakach
dzień grudnia. Oszczędza to miejsce. Naturalnie informacje o
osobach mogą być o wiele bardziej rozbudowane. Jeśli jakaś
gałąź rozrośnie się zbytnio, co zaciemnia przejrzystość tabeli,
tworzymy dla niej nową linię, zamieszczając we właściwym
miejscu informacje, jak tu - c.d. Tab.1 - gałąź w Belgii.
Takich odnośników można robić dowolnie dużo, na przykład
dla poszczególnych gałęzi rodziny, lub miejsc zamieszkania.
W genealogii kobiety należą do rodziny do czasu wyjścia za
mąż. Potem zajmują miejsce na tablicy genealogicznej męża.
Podobnie, jak dzieci z nich urodzone. Noszą przecież już inne
nazwisko. Małżonków wprowadzanych do naszej tablicy
warto dodatkowo wyposażyć w informacje od kogo pochodzą.
Dla przykładu - Maria c.(córka) Stefana, zesłańca na Sybir
i Sabiny Trojanowskiej. Ułatwi to potem ich identyfikację.
Oczywiście każde nowe nazwisko, czyli odrębna rodzina, ma
swoją indywidualną tablicę genealogiczną. Takie są zasady.
Czy szukać przodków tylko po mieczu, to jest w rodzinie
ojca? Czy również po kądzieli, czyli przodków matki. Jestem
zdania, że przy korzystaniu z dokumentów źródłowych,
dobrze jest gromadzić jak najwięcej informacji. Bo przecież
następna okazja może się już nie przytrafić. Na początku
dobrze jest sporządzić listę poszukiwanych nazwisk. Dzięki
temu z czasem będziemy dokładnie znać nie tylko każdego
z członków rodziny, ale i szczegóły jego życia. Następne
zagadnienie, to gdzie szukać? Oczywiście przede wszystkim
we własnym domu. Trzeba przetrząsnąć szuflady, schowki i
strychy. Każdy ma jakieś dokumenty - urzędowe, metryki,
dowody osobiste. Pisał wielokrotnie życiorysy. Zachował
także listy, zdjęcia, pocztówki, zaproszenia na ślub i inne.
Wszystkie te dokumenty segregujemy. A jeżeli wiele z
nich dotyczy każdej z osób, gromadzimy je w starannie
oznakowanych, oddzielnych kopertach. Będzie to baza,
dzięki której można już układać tablicę genealogiczną.
Podobne poszukiwania przeprowadzamy urodziny. Kiedy
wszystkie dokumenty zostaną wykorzystane, robimy
krok drugi – wywiady z najstarszymi członkami rodziny.
Dysponując już pewną wiedzą, możemy wypytywać o
szczegóły dotyczące konkretnych osób. Wszystkie informacje
zapisujemy możliwie dokładnie. Nie polecam zapisywania na
luźnych kartkach. Powinien służyć temu powinien odrębny,
w dużym formacie zeszyt z numerowanymi kartkami, do
którego - w miarę zapełniania - robimy spis treści. Będzie
wtedy możliwe szybkie znalezienie potrzebnej informacji.
Następnym miejscem, gdzie można coś znaleźć, są cmentarze.
Wiemy już z wywiadów rodzinnych, gdzie poszczególne
osoby są pochowane. Być może znajdziemy ich nagrobki.
Przydatny będzie tu „zestaw cmentarny”, czyli odpowiednie
wyposażenie. Oczywiście zeszyt i coś do pisania, szczotka
do oczyszczenia zarosłych mchem napisów, kreda i czarne
grube mazaki do poprawienia nieczytelnych liter oraz aparat
fotograficzny. Odnaleziony nagrobek dokładnie opisujemy.
Zaznaczamy jego położenie na prowizorycznym planie
i robimy zdjęcia. Nasze drzewo rodzinne nabiera coraz
pełniejszych kształtów. Kolejne informacje zdobędziemy
w dokumentach źródłowych, takich jak: księgi stanu
cywilnego, księgi ludności, księgi wieczyste nieruchomości,
akta notarialne. Przyjrzyjmy się im po kolei. Każdy z nas
zapisywany jest w różnych spisach. Po urodzeniu, przy
zawieraniu małżeństwa i w końcu – w akcie zgonu. Księgi
te zaczęto sporządzać w oparciu o Kodeks Napoleona,
prawną podstawę wprowadzenia nowoczesnej administracji.
Wykorzystano wówczas istniejące struktury kościelne, a
proboszczowie parafii zostali w ten sposób urzędnikami
stanu cywilnego. Prowadzili księgi urodzin, ślubów i
zgonów. Sporządzano je w dwóch egzemplarzach. Unikat –
to księga podstawowa, jej kopia to - duplikat. Teoretycznie
księgi powinny być prowadzone od 1808 roku, ale bywa
różnie. Wojny i inne przypadki losowe sprawiły, że są spore
luki w rejestrach. Księgi przechowywane są w archiwach
państwowych oraz kościelnych. Sprawdźmy, czy i z jakich
lat, zachowały się dokumenty? W wyszukiwarce Google
wpisujemy Pradziad i otwieramy pierwszą stronę, będzie
to baza państwowych archiwów zawierająca wiadomości
o zachowanych aktach stanu cywilnego w bazie Pradziad.
W pierwszej rubryce wpisujemy interesującą nas parafię.
Tu dla przykładu jest to Marzenin, a w rubryce następnej
- województwo. Mamy wszystkie zachowane akty stanu
cywilnego, kiedy klikniemy więcej zobaczymy informacje o
miejscu ich przechowywania i warunkach udostępniania.
Miejscowość
Wyznanie/
obrządek
Rodzaj aktu
Daty
Marzenin
rzymskokatolickie małżeństwa
1623-1695
Marzenin
rzymskokatolickie małżeństwa
1623-1654
Marzenin
rzymskokatolickie małżeństwa
1813-1822,
1824-1905
Marzenin
rzymskokatolickie
urodzenia
1601-1633,
1853
Marzenin
rzymskokatolickie
urodzenia
1673-1720
Marzenin
rzymskokatolickie
urodzenia
1723-1740
Marzenin
rzymskokatolickie
urodzenia
1742-1785
Marzenin
rzymskokatolickie
urodzenia
1813-1822,
1824-1905
Marzenin
rzymskokatolickie
zapowiedzi
1822,
1924-1825
Marzenin
rzymskokatolickie
zgony
1813-1822,
1824-1905
Baza danych PRADZIAD
Miejscowość:
Marzenin
Województwo:
sieradzkie
Województwo (od 1999 r.): łódzkie
Wyznanie/obrządek:
rzymskokatolickie
Rodzaj aktu:
urodzenia
Daty:
1673-1720
Mikrofilmy:
gmina:
Sędziejowice
parafia/gmina:
Miejsce przechowywania:Archiwum Archidiecezjalne
w Łodzi
90-458 Łódź, ul. Ks. Skorupki 3
tel: (42) 637-58-44
fax: 636-16-96
email:[email protected]
http://archidiecezja.lodz.pl/archiwum
Zespół: 42/187 Akta metrykalne
Udostępnianie:
całkowicie
Baza danych PRADZIAD
Miejscowość:
Marzenin
Województwo:
sieradzkie
Województwo (od 1999 r.): łódzkie
Wyznanie/obrządek:
rzymskokatolickie
Rodzaj aktu:
zgony
Daty:
1813-1822, 1824-1905
Mikrofilmy:
1813-1822, 1824-1873
gmina:
Sędziejowice
parafia/gmina:
Miejsce przechowywania:Archiwum Państwowe w Łodzi
90-950 Łódź, pl. Wolności 1,
skr. poczt. 36
tel: (42) 632-62-01
fax: 632-02-11
email: [email protected]
www.lodz.ap.gov.pl
Na sieradzkich szlakach
3
Zespół: Udostępnianie:
4
1581/0 Akta stanu cywilnego
Parafii Rzymskokatolickiej
w Marzeninie
całkowicie
Po przeanalizowaniu widzimy że są braki w ciągłości.
Brakuje danych z lat 1808-12 i 1823, a mikrofilmy są
tylko do roku 1873. Są to jednak tylko dane orientacyjne.
Mikrofilmowanie ksiąg trwa i możliwe, że udostępnione
są już kolejne lata. I o to trzeba w archiwum zapytać. Co
jeszcze trzeba wiedzieć o księgach USC? Otóż przez sto lat
przechowywane są one w urzędzie, który je sporządza i tam
możemy poprosić o odpis aktu. Dopiero po stu latach trafiają
do archiwów. Przestaje wtedy obowiązywać ustawa o ochronie
danych i stają się one ogólnie dostępne. Księgi, które nie są
jeszcze zmikrofilmowane można oglądać w oryginale. Są
one jednak przechowywane w innym miejscu i dostęp do nich
jest utrudniony. Dlatego i o to trzeba spytać. Dla nielicznych
parafii zachowały się robione przez proboszczów notatki
dotyczące udzielanych sakramentów, obejmujące czasy przed
rokiem 1808. Są one pisane po łacinie i z reguły bywają dość
nieczytelne i niedokładne. Warto jednak sprawdzić, czy okażą
się przydatne. Akta te, to własność kościelna. Zgromadzone
są wprawdzie w archiwach archidiecezjalnych, ale dostępne
w formie mikrofilmów w archiwum państwowym. Archiwa
państwowe przesyłają między swoimi jednostkami potrzebne
materiały. Kiedy szukamy akt z odległych miejsc, możemy
poprosić o przesłanie ich do najbliższego nam archiwum i
zamówić tam kserokopię aktu. Ponosimy w tym przypadku
koszty opłaty pocztowej i sprzędzenia kopii. Nasuwa się
pytanie – przeglądać oryginał, czy mikrofilm? Względy
emocjonalne przemawiają za tym pierwszym, ale dużo
bardziej komfortowe w użyciu są mikrofilmy. Szybciej
można przewijać strony, powiększać wybrane fragmenty.
Nie trzeba przy tym wdychać ze starodruków kurzu i
grzybów, ani dźwigać ciężkich tomów. I jeszcze jedna uwaga.
W zaborze rosyjskim od 1868 roku księgi prowadzono w
języku rosyjskim. Po wyczerpaniu wszystkich możliwości w
archiwach państwowych, można spróbować poszukać akt na
miejscu, w konkretnej parafii. Zdarza się, że są tam dokumenty
nie oddane do archiwum. Inne materiały archiwalne
znajdziemy w elektronicznej bazie danych archiwów
państwowych Sezam. Tu, po otwarciu strony, wybieramy
bazę danych, następnie archiwum, w którym spodziewamy
się coś znaleźć. Następnie klikamy dziedzinę działalności,
na przykład administrację danej miejscowości, gdzie być
może zachowały się księgi ludności. Wybierając instytucje
ochrony prawa i wymiaru sprawiedliwości dotrzemy do akt
notariuszy. Przecież każdy choć raz w życiu potrzebował
sporządzić akt notarialny. Jeśli nasz przodek był na przykład
nauczycielem, dostępne są akta szkół. Muszę jednak ostrzec,
że ze względu na mnogość materiałów, odnalezienie
konkretnego dokumentu nie jest takie łatwe. Trzeba znać
dokładne miejsce i datę danego zdarzenia. Bardzo dobrym
źródłem wiadomości są księgi wieczyste, dostępne w sądach,
w wydziałach ksiąg wieczystych. Konieczna jest jednak
znajomość numeru księgi, a ten często figuruje na mapie
geodezyjnej danej działki. Kolejnym źródłem wiedzy, a nawet
porady, czy przysługi, są genealogiczne portale internetowe.
Jest wiele stron opracowanych przez konkretne rodziny. Do
dyspozycji mamy także biblioteki cyfrowe z rzadkimi i trudno
dostępnymi tytułami, liczne herbarze, słowniki geograficzne
z wyszukiwarkami i wiele innych możliwości, których nie
sposób opisać. Opracowanie historii rodziny to jednak
nie wszystko. Zostaliśmy, z własnego jednak wyboru, jej
niewolnikiem. Wymaga ona od nas ciągłej pielęgnacji, czyli
aktualizacji. Należy to robić na bieżąco, a przynajmniej raz
w roku, kiedy jeszcze pamiętamy, kiedy urodził się kolejny
członek naszej rodziny, a jaką datę wpisać w rubryce zgonu.
Dobrze jest zbierać takie dokumenty jak: zawiadomienia o
ślubie, nekrologi. Ostatnio przy okazji pogrzebów, zapanowała
pożyteczna moda pisania wspomnień o życiu i zasługach
zmarłego. Jest to dobre źródło informacji, zwłaszcza o
dalszej rodzinie, którą słabo znamy. Poprośmy o taki tekst.
Kolejna sprawa, o którą trzeba zadbać, to dokumentacja
fotograficzna. Robimy setki zdjęć z różnych okazji, ale często,
gdy pytam o zbiorową fotografię całej rodziny, okazuje się,
że takiej nie ma. Nie można dostać też odpowiednich zdjęć
poszczególnych osób. Owszem są, ale typu „jak tu zabawnie
on wygląda”, a takie do poważnej pracy raczej się nie nadają.
Zachęcam zatem, aby wzorem naszych przodków, co jakiś
czas robić porządne rodzinne zdjęcie i indywidualne portrety.
Można je rozesłać rodzinie. Zawsze jest szansa, że zachowają
się w kilku miejscach. Dzieła te koniecznie muszą mieć datę
i opis, kogo na nich uwieczniono. Opis dokładny, bo podpis
„moja babcia”, następnemu pokoleniu nie wyjaśni niczego.
Praca „genealoga”, nawet w skali rodzinnej,
nigdy się nie kończy. Ciągle ożywia nas nadzieja nowych,
ekscytujących odkryć. A i zajęcia przy aktualizacji nie
zabraknie. Jeśli ktoś odkrył w sobie żyłkę badacza, radzę nie
zwlekać z rozpoczęciem dzieła. Nasze źródła informacji nie
żyją przecież wiecznie.
Przydatne pojęcia: repertorium – rejestr akt z
krótkim opisem ich zawartości, spis – wykaz imienny ułożony
alfabetycznie, zespół – to grupa aktów wytworzonych przez
jednego twórcę np. notariusza, burmistrza, USC, inwentarz –
spis zawartości określonego zespołu (zbioru) akt, sygnatura
– numer zespołu, lub numer teczki, księgi wewnątrz zespołu,
rewers – druk wypełniany przy zamawianiu materiałów
archiwalnych.
Wielopokoleniowa rodzina Józefa Hansa w 1922 r.
Archiwum rodzinne
Na sieradzkich szlakach
HISTORIA
Zapomniana bitwa widawska z 1735 r.
Dariusz Pawelec
Gdy w 1733 r. zmarł król Polski August II Mocny
Wettin do rywalizacji o koronę po nim stanęli jego syn,
elektor saski Fryderyk August, oraz magnat wielkopolski i
teść francuskiego monarchy Stanisław Leszczyński. Niestety
sytuację komplikowała ingerencja mocarstw – Rosji, Austrii
i Francji, zainteresowanych w rozszerzaniu i umacnianiu
swoich wpływów w Rzeczypospolitej. Państwa te znalazły
się wtedy w konflikcie zwanym wojną sukcesyjną polską.
Podczas wolnej elekcji szlachta przygniatającą
przewagą głosów wybrała na władcę Leszczyńskiego,
będącego kandydatem francuskim. Jednak wybór ten nie
zyskał aprobaty Rosji i Austrii, związanych traktatem „trzech
czarnych orłów” (1732) i popierających kandydaturę dużo
mniej popularnego w narodzie szlacheckim syna Augusta
II. Rzeczpospolita podzielona na dwa zwalczające się obozy
polityczne pogrążyła się w wojnie domowej. Dodatkowo
doświadczona została jeszcze saską i rosyjską interwencją
zbrojną. Główne działania wojenne toczyły się w rejonie
Gdańska.
regularnymi oddziałami wojskowymi, zwłaszcza rosyjskimi,
zwykle ponosili porażki, brakowało im bowiem dyscypliny,
wytrwałości, umiejętności, ale nierzadko i męstwa. Zdarzały
się jednak także sukcesy 1 .
Na skutek rosnącego zagrożenia ze strony wojsk
rosyjskich, szybko posuwających się w głąb Rzeczypospolitej,
koronna Generalność konfederacka opuściła dotychczasowe
miejsce pobytu w Jarosławiu (połowa stycznia 1735 r.) i
podążyła do Krakowa, a niedługo potem do Częstochowy.
Do drugiego z tych miast dotarł rozkaz marszu konfederatów
na Saksonię, wydany w Królewcu przez Leszczyńskiego. Dla
realizacji powyższego celu trzeba było powiększyć wojsko
konfederackie. Przeprowadzono więc zaciągi w Wielkopolsce
i Prusach. Na generalnego regimentarza wojska, zgodnie
z wolą Leszczyńskiego, stany skonfederowane wyznaczyły
wojewodę lubelskiego Jana Tarłę (1684-1750). Ważną rolę
odgrywał w nim też szwedzki oficer w służbie polskiej,
dzielny i wytrwały generał Johan Stenflycht (1681-1756).
Stanisław Leszczyński, król Polski 1704-1709, 1733-1736
Źródło: www.polskiedzieje.pl/zdjecia/p_stanislaw_leszczynski.jpg
August III Wettin, król Polski 1733-1763
Źródło: www.polskiedzieje.pl/zdjecia/rody/wettin_friedrich_august3.jpg
Wobec
malejących
coraz
bardziej
szans
Leszczyńskiego jego zwolennicy 5 listopada 1734 r. zawiązali
w Dzikowie pod Tarnobrzegiem konfederację generalną
koronną (wcześniej, bo 5 kwietnia – litewską w Wilnie). Jej
zasadniczym celem, poza obroną własnego króla-elekta, była
walka o niepodległość Polski. Dało to początek nowemu
ruchowi partyzanckiemu, który ogarnął Litwę, Małopolskę,
Pomorze i Wielkopolskę. Konfederaci w starciu z
W lutym 1735 r. konfederaci wyruszyli z Częstochowy
w stronę Wielkopolski. Po drodze doszło do pięciu
poważniejszych starć z wojskiem saskim, które kończyły
się zwycięstwami Polaków. Największa bitwa rozegrała
się 18 lutego pod Widawą. Sasi stacjonowali w mieście
przez cztery miesiące już w 1734 r. Dowodził nimi stary
generał lejtnant Birkholz. Kwatera główna znajdowała się w
klasztorze bernardynów. Wydaje się, że zadaniem oddziałów
saskich była kontrola ważnego skrzyżowania szlaków
komunikacyjnych (Warszawa – Drezno, Kraków – Poznań
oraz lokalne trasy: Sieradz – Piotrków i Łask - Wieluń), a
tym samym próba powstrzymania dalszego marszu przez kraj
zwolenników Leszczyńskiego.
Pod Widawą konfederaci w przypuszczalnej liczbie
kilkunastu tysięcy (wsparci posiłkami tatarskimi), dowodzeni
przez Stenflychta doszczętnie rozbili, już wcześniej osłabiony
klęskami, korpus saski2. Do polskiej niewoli dostał się
głównodowodzący generał Birkholz. Z pogromu miało
uratować się tylko 180 Sasów, którzy znaleźli schronienie w
leżącej ok. 50 km na północ Warcie. Konfederaci ruszyli za
nimi w pogoń, lecz nie zdołali zdobyć miasteczka. Nieudaną
Na sieradzkich szlakach
5
okazała się też później próba wtargnięcia do Saksonii (lub
choćby na Śląsk) 3.
Przypisy:
1
E. Cieślak, W obronie tronu króla Stanisława Leszczyńskiego,
Gdańsk 1986, passim; Mała encyklopedia wojskowa, t. I, pod red.
J. Bordziłowskiego, Warszawa 1967, s. 360; Wojsko, wojna, broń.
Leksykon PWN, pod red. M. Kamlera, Warszawa 2001, s. 139; A.
K.[amieński-krypt.], August III [w:] Słownik władców polskich, pod
red. J. Dobosza, Poznań 1999, s. 32; tenże, Stanisław Leszczyński,
tamże, s. 347; A. Link-Lenczowski, Rzeczpospolita na rozdrożu
1696-1736 [w:] Dzieje narodu i państwa polskiego, pod red. F.
Kiryka, Kraków 1994, s. 62-72; http://pl.wikipedia.org/wiki/
Stanis%C5%82aw_Leszczy%C5%84ski; http://pl.wikipedia.org/
wiki/Wojna_o_sukcesj%C4%99_polsk%C4%84.
2
Pod koniec 1734 r. w Polsce operowały wojska saskie w liczbie 14
718 żołnierzy, które były jednak nędzne, chore, szarpane podjazdami
(…). Jakaś ich część brała udział w bitwie pod Widawą. Bardzo
możliwe, że z uwagi na wspomniane problemy oraz, uwzględniając
zaangażowanie Sasów w pozostałych starciach, żołnierzy w
korpusie mogło być mniej niż początkowo. Jednak chociażby ranga
głównodowodzącego tej jednostki sugeruje, iż liczyła ona co najmniej
kilka tysięcy. Wielkość sił konfederackich jest orientacyjna, lecz
bardzo prawdopodobna z uwagi na przeprowadzone w początkach
Sieradz pod panowaniem
pruskim (1793-1806)
Zdzisław Włodarczyk
Dnia 23 stycznia 1793 r. podpisano w Petersburgu
konwencję rozbiorową – II rozbiór Polski stał się faktem.
Rosja zagarnęła 250 tys. km2, natomiast Prusom przypadło
prawie 58 tys. km2. Natychmiast też na anektowane tereny
wkroczyły wojska zaborców. Jedna z kolumn, dowodzona
przez generała von Pollitz, z terenów Śląska przez Wschowę,
Leszno i południową część województwa poznańskiego
doszła 17 lutego do Grabowa w ziemi wieluńskiej, gdzie
zetknęła się z oddziałami von Frankenberga, wysłanymi z
Poznania dla zajęcia Kalisza. Następnie, po przekroczeniu
Prosny, wojska te rozłączyły się: Pollitz pomaszerował w
kierunku Piotrkowa zaś Frankenberg Rawy. Sieradz został
zajęty przez pierwszy batalion z jego pułku.
W zajmowanym kraju wojska pruskie nie natrafiły
na większy opór. Zwierzchność targowicka zainteresowana
utrzymaniem spokoju społecznego na kresach wschodnich,
tam rozlokowała większe jednostki. Dowodzący gen.
Arnold Byszewski – sztab w Pyzdrach, następnie w miarę
rozwoju sytuacji przeniesiony do Łowicza, nie był w stanie
zdecydowanie przeciwstawić się korpusowi J.H. Möllendorffa
liczącemu ponad 15 tys. żołnierzy, zwłaszcza że sam miał
ich tylko nieco ponad 6 tys. – w województwie kaliskim i
sieradzkim rozlokowana była 2 brygada kawalerii narodowej
Biernackiego. Do bliżej nieokreślonych „niepokojów”, jak
określili to Prusacy, doszło na obszarze woj. sieradzkiego.
Głównodowodzący von Möllendorf rozkazał uśmierzyć je
w zarodku przebywającemu na tym terenie gen. von Pollitz.
Wprawdzie władze obawiały się wrogiej reakcji w miastach –
co zresztą miało miejsce, lecz dotyczyło to z całą pewnością
ośrodków większych, do grona których Sieradz nie mógł
predestynować. Trudno jest scharakteryzować nastroje
panujące wśród miejscowych sławetnych. Mieszczanie
miast królewskich, obawiali się ograniczenia uprawnień
uzyskanych wraz z ustanowieniem Konstytucji 3 Maja. W
scentralizowanym państwie, jakim były Prusy, trudno było
marzyć o samorządzie, zwłaszcza w miastach. Niepokój
6
1735 r. zaciągi. Wtedy też pojawiły się oddziały tatarskie. O liczbie
konfederatów pod Widawą pośrednio można sądzić na podstawie
danych z marca 1735 r., a więc już po opisywanej bitwie. Wiadomo,
że wówczas, pod Wschową, gdzie dołączyli partyzanci pomorscy
(najwyżej parę tysięcy), było ich w sumie 18 tys. – por. S. Truchim,
Konfederacja dzikowska, Tarnobrzeg 1997, s. 62, 71-72, 76-80
(cytaty); Muzeum Narodowe w Krakowie, Zbiory Czartoryskich.
Teki Pstrokońskiego, sygn. 3304, k. 67; J. Geresz, Udział w
konfederacji dzikowskiej, „Echo Katolickie”, nr 4, 21 I 2009 – http://
www.echakatolickie.pl/index.php?str=100&id=1027&idd=21.
Autor pisze, że po zawiązaniu konfederacji siły konfederatów
oceniano na około 20 tys., ale było to wojsko improwizowane (...);
Mała…; Wojsko…; M. Wagner, Stenflycht [w:] Polski Słownik
Biograficzny, t. XLIII/3, z. 178, pod red. J. Tazbira, WarszawaKraków 2005, s. 416-417; E. Cieślak, dz. cyt., s. 230. W Szwecji,
do 1734 r. Stenflycht dosłużył się stopnia kapitana; J. Wojtasik,
Podhajce 1698, Warszawa 2008, s. 72, 78, 92. Generał Birkholz brał
udział w kampanii podhajeckiej pod koniec XVII w., z czego można
wywnioskować, iż w 1735 r. był osobą sędziwą, mającą ok. 70 lat.
Należał do czołowych dowódców saskich; http://pl.wikipedia.org/
wiki/Jan_Tar%C5%82o_(wojewoda_sandomierski).
3
S. Truchim, dz. cyt., s. 80-81; Mała…; Wojsko… W dwóch ostatnich
publikacjach podaje się błędnie, że główne starcie miało miejsce
dopiero w Warcie; http://pl.wikipedia.org/wiki/Wojna...
nowych poddanych budziła wielkość przyszłych obciążeń
podatkowych, czy tych związanych z pobytem wojska w
miastach. Ubożsi mogli się spodziewać poboru do wojska i
wieloletniej służby pod obcymi sztandarami.
Po zajęciu województw wielkopolskich przez wojsko
pruskie Sieradz – dotychczas stolica województwa – znalazł
się w obrębie nowej prowincji tego państwa tzw. Prusach
Południowych (Südpreussen), która to nazwa określała jej
położenie względem wcześniej zagarniętych ziem polskich.
Nabytek ten stanowił, wymarzone od dawna przez władców
tego kraju, połączenie zdobytego na Austrii Śląska z
Pomorzem oraz Prusami Zachodnimi (zagarniętymi w I
rozbiorze Prusami Królewskimi) i Wschodnimi.
Zaborcy, przystępując do organizacji prowincji,
dokonali jej podziału na departamenty, którymi zarządzały
tzw. kamery wojenno–ekonomiczne i powiaty. Kwestie
sporne budził problem instalacji drugiej południowopruskiej
kamery (siedzibą pierwszej był Poznań). W grę wchodziło
kilka miast, będących za czasów Rzeczypospolitej ośrodkami
władz lokalnych – Sieradz, Kalisz, Łęczyca, czy też
trybunału – Piotrków. Zarządzający Śląskiem Karl von Hoym
proponował Kalisz, który wprawdzie położony niedaleko
od Poznania, posiadał odpowiedni do umieszczenia w nim
kamery i rejencji budynek dawnego kolegium jezuickiego.
Szanse miasta, oprócz odległości od Poznania, obniżały
skutki wielkiego pożaru, który strawił znaczną jego część
we wrześniu 1792 r. Jednocześnie Hoym zalecał dokonać
oględzin miast wchodzących w rachubę. Ostatecznie
siedzibą kamery został Piotrków, ówcześnie jedno z najlepiej
utrzymanych miast w centralnej Polsce, by w 1798 r. siedzibę
kamery przenieść do Kalisza. Podlegali jej zarówno landrat,
jako zwierzchnik powiatu ziemskiego (das platte Land), jak i
radca podatkowy nadzorujący miasta. Charakterystyczne dla
stosunków pruskich było to, że władza landrata ograniczała
się jedynie do obszarów wiejskich, nie podlegały mu
natomiast miasta i to zarówno prywatne (Mediatstädte), jak
i królewskie (Immediatstädte) – nadzór nad nimi sprawował
wspomniany radca podatkowy (Steuerrat), cały zaś
departament, niezależnie od powiatów ziemskich, podzielony
był na inspekcje podatkowe (Steuerrätliche Inspektion). W
departamencie kamery kaliskiej (po 1798 r.) były to inspekcje
w Kaliszu, Sieradzu i Piotrkowie. W przypadku sieradzkiej
radca urzędował najczęściej w Kępnie, wtedy najludniejszym
mieście na jej terenie. W dalszych rozważaniach mających na
Na sieradzkich szlakach
celu wybór siedziby kamery Sieradz nie był brany pod uwagę.
W tym kontekście pojawia się w pochodzącym z początków
XIX w. opisie Prus Południowych autorstwa A.C. Holschego,
za umieszczeniem tutaj urzędów departamentu przemawiało
jego centralne położenie, przeciw stan miasta. Niemniej
jednak w początkach panowania pruskiego umieszczono w
Sieradzu Dyrekcję Ceł i Akcyzy. Swoją siedzibę miały tutaj
również: powiatowa komisja sprawiedliwości, inkwizytoriat,
placówka pocztowa, urząd prowiantowy, urzędy domen i
lasów oraz biuro landrata. Budynek klasztorny zamieniono
na więzienie.
Sieradz – za czasów Rzeczypospolitej stolica
znacznego województwa – zaliczyć można do ośrodków
średniej wielkości: do miast zaliczano również takie jak
Bełchatów ze swoimi 115 mieszkańcami, Grocholice – 389,
Pławno – 393, czy Rozprza – 367 mieszkańców (1798).
W chwili przejścia pod panowanie pruskie zamieszkiwały
tutaj1234 osoby. W mieście tylko rynek oraz ulice Krakowska
i Klasztorna były brukowane, jednak ich stan nie był
najlepszy. W przypadku pozostałych ulic można się tylko
było domyślać, ze kiedyś pokryte były trwałą nawierzchnią.
Spośród 191 domów – tylko 1 był murowany (posiadał 3
kominy) – z czego w centrum naliczono ich 113, pozostałe
położone były na przedmieściach: 50 na Krakowskim, 28
Toruńskim. Już jednak pod koniec panowania pruskiego
(1805) w sporządzonym przez urzędnika kamery Oswalda
opisie znajdujemy informacje, że w mieście było 235 domów,
z czego 20 murowanych. Wzrosła również, i to znacznie
liczba studni. O ile w początkach panowania pruskiego było
ich w mieście 13 (1. publiczna i 6. prywatnych w centrum).
Posiadane dane pozwalają szczegółowo prześledzić
dynamikę wzrostu zaludnienia przez cały okres panowania
pruskiego. Na proces ten wpływ miała obecność dużej
urzędników i żołnierzy wraz z rodzinami oraz zwiększająca
się w szybkim tempie liczba Żydów.
Liczba mieszkańców miasta w czasach panowania pruskiego
Rok
Chrześcijanie/
cywile
Żydzi
Ludność
wojskowa
Razem
1793/94
1164
70
-
1234
1798
1255
144
642
2041
1800
1297
120
696
2113
1805
1523
192
857
2572
W początkowym okresie panowania pruskiego
tolerowano, pochodzące jeszcze z czasów polskich władze
miejskie. W tym okresie obowiązki burmistrza pełnił
Tomasz Świętkowic (Schwętkowitz), radnymi byli: Baltazar
Mieczyński, Kazimierz Nowakowski, Józef Pertkowicz
i Ignacy Mieczyński. Obowiązki pisarza pełnił Wincenty
Librowski. Ze względu na brak znajomości języka
niemieckiego, oraz z dążeniami władz pruskich do instalacji
własnego aparatu administracyjnego, następowała wymiana
na element obcy. Po powstaniu kościuszkowskim kamera
mianowała burmistrzem Quade’go. Nie pozostawał on długo
na swym stanowisku, albowiem oskarżony o malwersacje
finansowe i wymuszenia, skazany został na pobyt w twierdzy
nyskiej. Czasowo jego obowiązki wypełniał von Conradi,
po którym do końca panowania pruskiego burmistrzem był
Razumowski.
Przychody miasta w latach 1804/07 wynosiły
rocznie 856 talarów 8 sgr. W tym przypadku najwięcej
uzyskiwano z brukowego (359 tal.), niewiele mniej z
propinacji (328 tal. 18 sgr). Ponadto wojsko płaciło miastu
za użytkowanie magazynów i pomieszczeń dla szkoły
garnizonowej, wydzierżawiano również wały miejskie.
Wśród wydatków najpoważniejsze pozycje to uposażenie
burmistrza Razumowskiego (200 tal.) i zawiadującego
majątkiem miejskim (60 tal.) kamelarza. Na brukowanie ulic
przeznaczano 100 tal. rocznie, natomiast na utrzymanie dróg
zewnętrznych, budynków i mostów 90.
Obowiązki lekarza powiatowego pełnił Johann
Küntzel, chirurga Neubarth. Miasto utrzymywało własną
położną. Aptekę prowadził Meltzer, który wpłacał rocznie 6
tal. kanonu do kasy miejskiej.
Na kształt etniczny i wyznaniowy miasta wpływ
miała stała obecność garnizonu wojskowego. Razem z
licznymi urzędnikami i ich rodzinami ludność wojskowa,
w sporej części pochodząca ze starych prowincji tworzyła
enklawy obce rodzimym mieszkańcom. Po upadku powstania
do Sieradza skierowano połowę batalionu Eyssenhardta.
Jednostka walczyła poprzednio pod Szczekocinami, za co
król Fryderyk Wilhelm II nagrodził ją dwoma orderami
„pour le merite”. Druga połowa została skierowana do
Widawy, gdzie dowodził znany później, już jako generał
York von Wartenburg (konwencja w Taurogach). Stan taki
trwał do końca 1796 r., kiedy to dokonano reorganizacji
brygad fizylierów. Garnizon miasta stanowił wtedy batalion
fizylierów nr 8 von Klocha, nie posiadał on własnego
kantonu. Poborowi z miasta i powiatu wcielani byli do 31
pułku piechoty, dowodzonego przez von Lattorffa (17921800) i von Oldenburga (1800-1805). Do infrastruktury
wojskowej należały również magazyny, stajnie, wartownia
i lazaret. Żołnierze kwaterowali, w większości, w domach
mieszczan. W pocz. XIX w. część jednostki stacjonowała w
dalszym ciągu w Widawie, było to rozwiązanie tymczasowe
do czasu, gdy miasto się rozbuduje.
Bardzo ważną rolę w systemie obronnym Prus, w
XVIII i XIX wieku, pełniły twierdze powstające kosztem
znacznych nakładów. Toteż wkrótce po zajęciu ziem polskich
w wyniku II rozbioru przystąpiono do opracowywania planów
obrony wschodnich granic, niepoślednie znaczenie miała
tutaj linia Warty. Chronologicznie najwcześniej planowano
budowę twierdzy w okolicach Pławna (górna Warta), okolice
miasteczka wizytował król pruski podczas pierwszej podróży
po zdobytym kraju. Prace fortyfikacyjne prowadzono
również w Łęczycy. W latach 1803-1806 władze wojskowe
prowadziły przygotowania, choć koncepcja powstała z
pewnością wcześniej, do budowy umocnień zlokalizowanych
we wsi Strońsko nieopodal Sieradza. Przeprowadzono
wstępne rozmowy z jej właścicielem Sulimierskim, który
zgodził się przekazać swoją posiadłość za odpowiednim
odszkodowaniem. Prace przygotowawcze nie wyszły jednak
poza etap pomiarów, które prowadzili kapitan Keibel z
twierdzy w Koźlu oraz porucznicy Forell i Hülsen z twierdzy
w Świdnicy. Utrata ziem polskich wskutek wojny 1806–07
uczyniła plany pruskie nierealnymi.
Głównym zajęciem mieszkańców było rolnictwo.
Według raportu radcy Vellhagena (1796 r.), dla 52 osób było
to zasadnicze źródło utrzymania, znacznie więcej uprawiało
mniejsze lub większe gospodarstwa. Największe posiadali:
Urbański, Tomasz i Franciszek Mazurowie (w opisie z 1793 r.
nazywani Mazurowskimi) oraz Andrzej Zwoliński. W 1793r.
w całym mieście było 91 stodół, zdecydowana większość z
nich ulokowana była na Krakowskim Przedmieściu – 59. Ich
liczba nie uległa większej zmianie przez cały okres panowania
pruskiego: według spisu z 1805 r. było ich 90. Faktem jest,
że zdecydowana większość mieszczan miała grunty rolne
o mocno zróżnicowanej wielkości. Liczba stodół może
być natomiast wskazówką ile w mieście było gospodarstw
większych, których warunki wymagały posiadania stodoły
ze względów praktycznych, nierzadko i prestiżowych.
Gospodarstwa niewielkie mogły satysfakcjonować się
posiadaniem brogów. W ciągu panowania pruskiego stan
pogłowia zwierząt hodowanych przez sieradzkich sławetnych
ulegał pewnym wahaniom. O ile Indaganda (1793 r.) wylicza
Na sieradzkich szlakach
7
8
192 konie, to pochodzący z 1805 r. przekaz Oswalda wykazuje
w mieście już 246 sztuk, przyrost nastąpił, jak się wydaje
kosztem wołów: z 84 do 34. Przewaga koni może wskazywać
na istniejące możliwości zarobkowania w transporcie.
Ponadto statystyki pruskie obejmowały krowy, których liczba
wzrosła z 227 w początkach panowania pruskiego do 266 w
1805 r. Podobnie wzrost zanotowano wśród trzody chlewnej:
pogłowie świń wzrosło odpowiednio ze 112 do 295 sztuk.
W mieście nie było żadnych większych zakładów
przemysłowych. W zestawieniu Oswalda z 1805 r. wymienia
się działające tutaj 2 cegielnie (w 1793r. działała jedna
należąca do Zwolińskiego), 5 wiatraków, 4 browary, gorzelnię.
Niemniej jednak działali tutaj przedstawiciele kilkunastu
rzemiosł produkujących na potrzeby rynku lokalnego. Jak
podają Indaganda rzemiosła spożywcze reprezentowali:
piekarz (poza nim chleb dostarczali mieszkańcy okolicznych
wiosek) i 7 rzeźników.
W chwili zajęcia przez Prusaków w mieście działała
szkoła, umieszczona w zabudowaniach parafialnych.
Prowadzący ją nauczyciel był opłacany przez mieszczan. Po
przybyciu do miasta żołnierzy i urzędników wraz z rodzinami,
zaistniał konieczność utworzenia dla ich dzieci placówki
oświatowej. Według tabel szkolnych z 1799r. w Sieradzu były
w tym okresie dwie szkoły: obywatelsko – garnizonowa o
mieszanym wyznaniowo charakterze (uposażenie nauczyciela
wynosiło 104 talary rocznie) oraz elementarna, określana
jako ewangelicka. Stan taki nie utrzymał się do końca
panowania pruskiego: opis z 1805 r. przynosi informacje o
tylko jednej placówce. Z całą pewnością nastąpiło połączenie
obydwu placówek, co było zgodne z zaleceniami władz
zwierzchnich.
Na Przedmieściu Toruńskim znajdował się szpital
(Kranken – Hospital). W okresie tym pod nazwą tą rozumiano
domy, pozostające najczęściej pod opieką instytucji
kościelnych, w których przebywali ubodzy, sieroty, starcy,
osoby niedołężne oraz chorzy nie mogący liczyć na niczyją
pomoc. W przypadku placówki sieradzkiej jej administracja
zajmował się każdorazowy burmistrz. Wypłacał dwóm
pensjonariuszkom po 50 złp na utrzymanie. Pozostałe
fundusze pochodzące z opłaty dzierżawnej roli szpitalnej
przeznaczone były na utrzymanie budynku.
Wart wspomnienia jest również udział mieszczan
sieradzkich w walkach o niepodległość. Plany insurekcyjne
przygotowywane przez spiskowców od lata 1793
przewidywały, jako pierwsze wystąpienie zbrojne na
obszarach zajętych przez Prusaków w wyniku II rozbioru
–Prusach Południowych. Kościuszko miał zaproponować
uderzenie na Piotrków, jako że tam mieściła się kwatera von
Möllendorffa, w operacji tej miały być użyte wojska polskie
rozlokowane między Krakowem a Warszawą. Do kraju
wysłano emisariuszy, którzy mieli przygotowywać zryw
powstańczy w poszczególnych województwach i powiatach.
Po marszu Madalińskiego Prusacy dokonali wzmocnienia
garnizonów, okazja do łatwego odzyskania Wielkopolski,
przestała być realna. Wydane przez gen. por. Schwerina
obwieszczenie (Piotrków 9 IV) ostrzegało mieszkańców tych
ziem przed udziałem w związkach skierowanych przeciwko
monarchii pruskiej, grożąc wygnaniem lub dożywotnim
pobytem w twierdzy. Nakazywało donoszenie o wszelkich
wrogich aktach, tudzież posiadanej broni.
W wydanej 12 czerwca odezwie Rada Najwyższa
Narodowa wzywała obywatelów prowincji wielkopolskiej do
powstania. Dopiero bezpośrednie zaangażowanie się Prus w
walkę przeciwko powstaniu, ogołocenie prowincji z wojska
(większe garnizony pozostawiono w Poznaniu, Kaliszu,
Sieradzu i Piotrkowie) stworzyło dogodne warunki do
wybuchu insurekcji w województwach wielkopolskich. Choć
motorem poszczególnych zrywów lokalnych była szlachta,
to w walkach z Prusakami brali również udział chłopi i
mieszczanie, dając przy tym liczne dowody męstwa, jak
choćby w Sieradzu, gdzie wspólne wystąpienie mieszczan i
insurgentów zadecydowało o opanowaniu miasta.
Jesienią 1806 r. w błyskawicznej kampanii Napoleon
pobił armię pruską, wkroczył do Berlina, zaś twierdze
poddawały się jedna po drugiej zwycięskiej armii. Na ziemiach
polskich spodziewano się wkroczenia wojska francuskich,
jeszcze bardziej zaś czekano na stanowisko cesarza w sprawie
polskiej. Cywilne władze pruskie pozbawione oparcia wojska,
które przebywało na terenach walk z Francuzami, czuły się
niepewnie w zmienionej sytuacji. Wspomnienia wydarzeń z
1794 r. były jeszcze bardzo żywe.
Powstanie w Kaliszu wybuchło 9 listopada za sprawą
Kaspra Miaskowskiego – dzierżawcy Opatówka. Niewielki,
liczący zaledwie 30 żołnierzy garnizon, nie stawiał oporu.
Tego samego dnia miały miejsce wystąpienia w Stawiszynie,
następnego w Kępnie, gdzie Piotr Żeromski na czele
100 powstańców zajął miasto i ogłosił się komendantem
powiatu ostrzeszowskiego. W Sieradzu panowanie pruskie
dobiegło końca 13 listopada, gdy zawiązano akt powstania
województwa sieradzkiego, na którego czele stanęli
Gołembiowski i Michał Ordęga. Zgodnie z wydanym aktem
miano w miastach powołać pod broń 1 pieszego na 20 dymów
oraz jednego konnego na 40 dymów.
Niewiele czasu potrzebowano by oswobodzić ziemie
polskie spod panowania pruskiego. Powstały zręby nowego
państwa. Nie czekając na rozstrzygnięcia traktatowe wiele
dokonywano metodą faktów dokonanych. W styczniu 1807
powołano Komisję Rządzącą organ władzy ustawodawczej
i wykonawczej na wyzwolonych terenach. W tym okresie
głównym zadaniem administracji było tworzenie wojska,
tocząca się wojna wymagała stałego dopływu rekruta i
pieniędzy z podatków. W społeczeństwie polskim zaświtała
nadzieja odzyskania niepodległości.
Bibliografia:
1. J. Pajewski, Niemcy w czasach nowożytnych (1517–1939), Poznań
1947.
2. Das Jahr 1793. Urkunden und Aktenstücke zur Geschichte der
Organisation Südpreussens, Herausgeben unter der Redaktion von
Dr. Rodgero Prümers, Posen 1895.
3. J. Wąsicki, Powstanie kościuszkowskie w Wielkopolsce, Poznań
1957.
4. J. Wąsicki, Powstanie 1806 roku w Wielkopolsce, Poznań 1958,
s. 51–56.
5. J. Muszyńska-Zygmańska, Wielkopolska w powstaniu
kościuszkowskim, Poznań 1947.
6. J.G. Droysen, York von Wartenburg. Ein Leben preussischer
Pflichterfüllung, Essen, b.d.w.
7. Der Polenaufstand 1806/7. Urkunden und Aktenstücke aus der
Zeit zwischen Jena und Tilsit, wyd. K. Schottmüller,
Poznań
1907.
8. J. Wąsicki, Ziemie polskie pod zaborem pruskim. Prusy
Południowe 1793–1806, Wrocław 1957.
9. J. Kosim, Okupacja pruska i konspiracje rewolucyjne w Warszawie
1796–1806, Warszawa 1976.
10. D. Łukasiewicz, Szkolnictwo w Prusach Południowych (1793–
1806) w okresie reform oświeceniowych, Poznań–Warszawa 2004.
Na sieradzkich szlakach

Jeszcze o nalocie na stację PKP
w Sieradzu w dniu 3 września 1939 r.
Jerzy Kowalski
W ostatnim numerze „Nss” ukazał się interesujący
artykuł Józefa Szubzdy pt. Zbrodnie Wehrmachtu1. Artykuł
rozpoczyna się od opisu bombardowania stacji kolejowej w
Sieradzu w dniu 3 IX 1939 r., w godzinach południowych, i
jego tragicznych skutków. Zginęło kilkudziesięciu pasażerów
pociągu ewakuacyjnego z Ostrowa Wielkopolskiego. W
powszechnej świadomości utrwaliło się przekonanie o około
100 zabitych. Taką samą liczbę podaje naoczny świadek
tego bombardowania, pasażer pociągu, w którym zginął jego
ojciec i dwaj bracia2, pan Stanisław Augustyniak z Ostrowa
Wielkopolskiego.
Pracownicy ostrowskiego węzła PKP zostali w
większości skierowani, wraz z rodzinami, na kresy wschodnie.
Część do Kamionki Strumiłowej koło Tarnopola, a część
do Kowla. Wszyscy załadowali się, do podstawionego w
godzinach popołudniowych 31 VIII 1939 roku3, pociągu
ewakuacyjnego. Przed wieczorem, poza rozkładem jazdy
(pozaplanowo), pociąg wyruszył z Ostrowa w kierunku na
Łódź., przepuszczając po drodze inne pociągi. 3 września ok.
południa pociąg dotarł do Sieradza, przepuszczając jeszcze,
kilkanaście minut wcześniej, pociąg wojskowy. W chwili
gdy pociąg ewakuacyjny zatrzymał się na sieradzkiej stacji,
a podróżujące w nim rodziny kolejarskie zaczęły zabierać
się za przyrządzanie posiłków, rozpoczął się nalot niemiecki
na stację. Świadek tego nalotu, pan Stanisław Augustyniak z
Ostrowa Wlkp. tak wspomina ten moment:
Na tle błękitnego nieba i sunących po nim obłoków
spostrzegliśmy (…) sylwetki bombowców. Leciały na
przyzwoitej wysokości. Nikt z nas, pasażerów pociągu
ewakuacyjnego, nie przypuszczał, że był to wróg. Obecni
przy wagonach stojącego na stacji pociągu twierdzili, że
lecą nasze polskie samoloty „Łosie”. Radość nie trwała
jednak długo. Wracające od strony miasta Sieradza samoloty
obrzuciły pociąg i teren stacji kolejowej gradem bomb.
Sam znajdowałem się wówczas w wagonie z matką i trzema
siostrami. Wagon ten nie został trafiony. Po oprzytomnieniu
wyskoczyłem z wagonu, i oczom moim ukazał się obraz
straszny i niesamowity. Zbombardowane wagony paliły
się jak pochodnie. Wokół słychać było jęki rannych i głosy
rozpaczy pozostałych przy życiu ewakuowanych. Mimo
tragedii jaka się rozgrywała, część ocalałych przy życiu
ewakuowanych przystąpiła do energicznej akcji ratunkowej,
udzielając pierwszej pomocy rannym, zabezpieczając ocalały
z pogromu dobytek ewakuowanych i usuwając zabitych. Akcję
ratunkową utrudniały ponowne naloty samolotów wroga i
ostrzał (poruszających się osób – JK) z broni pokładowej4.
W kolejnych wspomnieniach, zamieszczonych w 38
numerze „Gazety Ostrowskiej” z 24 IX 1995 r., dopowiada
jeszcze: Po sformowaniu z ocalałych wagonów pociągu,
transport wyruszył w dalszą drogę i dotarł w tym samym dniu
do Zduńskiej Woli. Niemcy dokonali również nalotu na stację
Zduńska Wola. Zbombardowali tu transport cystern i dalsza
jazda naszego pociągu była niemożliwa. Ocaleni kolejarze i
członkowie rodzin kontynuowali dalszą ucieczkę pieszo.
Następnie wyjaśnia: W Sieradzu na cmentarzu w
zbiorowej mogile wg relacji ówczesnego zarządcy cmentarza
pogrzebano zwłoki 7 kobiet, 1 dziecka, 14 mężczyzn – wśród nich
kolejarzy oraz 5 żołnierzy. Niezidentyfikowane szczątki ludzkie
pogrzebano w mogile zbiorowej obok toru kolejowego przy stacji
Sieradz. W okresie rozbudowy stacji dokonanej podczas okupacji
szczątki te przeniesiono do zbiorowej mogiły na cmentarz.
Stanisław Augustyniak był jednym z inicjatorów
upamiętnienia tragedii z dnia 3 IX 1939 r. Spowodował, iż
staraniem kolejarzy węzła PKP Ostrów Wlkp. odsłonięto
na budynku stacji Sieradz w dniu 9 IX 1972 r. pamiątkowa
tablicę.
W czasie uroczystości jej odsłonięcia podzielił się z
zebranymi swoimi wspomnieniami5.
Po tej uroczystości postanowił, że - w miarę
możliwości – sporządzi imienną listę zabitych na sieradzkim
dworcu tego tragicznego, wrześniowego dnia. Do 1995 r.,
do czasu ukazania się jego wspomnień w cytowanym wyżej
numerze „Gazety Ostrowskiej”, udało mu się ustalić 24
nazwiska. Przy okazji zaapelował do czytelników „Gazety
…” o pomoc w dalszym uzupełnieniu opublikowanego
wykazu6. W wyniku tego apelu udało się Stanisławowi
Augustyniakowi ustalić jeszcze nazwiska 7 ofiar. W następnym
1996 r., kiedy z wnukami przyjechał na początku września
na sieradzki cmentarz, przy zbiorowej mogile kolejarzy
spotkał go redaktor naczelny sieradzkiego „Echa” Andrzej
Siergiej. Po wstępnej rozmowie zaprosił go do redakcji,
gdzie zarejestrował jego wspomnienia, ogłaszając je zaraz
drukiem w najbliższym numerze „Echa”7. Wspomnieniami
Stanisława Augustyniaka i zebranymi przez niego materiałami
zainteresował się natychmiast Maciej Milak, ówczesny
sekretarz Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa w Sieradzu. Spotkał się z autorem wspomnień,
jeszcze raz wysłuchując jego opowieści o tej wrześniowej
tragedii. Postanowił też zweryfikować zebrane przez niego
materiały. Następnie wywołał decyzję WKOPWiM o
budowie nowego pomnika na zbiorowej mogile „… osób
cywilnych, w tym rodzin kolejarzy …”. Nowy pomnik, wg
projektu Wandy Kosińskiej, plastyka wojewódzkiego został
odsłonięty w 2001 r. Jego wykonawcą był Edward Grobelny
z Sieradza. Na pomniku znalazło się 29 zidentyfikowanych
nazwisk ofiar tego wrześniowego bombardowania. Nowy
pomnik S. Augustyniak zaprezentował we wrześniu 2003
roku czytelnikom „Gazety Ostrowskiej”8.
Zaświadczenie ewakuacyjne dla rodziny Augustyniaków z Ostrowa
Wlkp. do Kamionki Strumiłowej Tarnopolskie wystawione dnia
31.08.1939 r. dla Jana asystenta Oddz. Ruch. Handl. PKP Ostrów Wlkp.,
jego żony Anny i dzieci Stanisława: Józefa, Bogdana, Barbary, Genowefy i Krystyny.
Ze zbiorów Stanisława Augustyniaka
W październiku 2002 r. do Urzędu Miasta w Sieradzu
zwrócił się Jan Kubaś z prośbą o umieszczenie na tym pomniku
nazwiska jego ojca Franciszka, który był kierownikiem tego
zbombardowanego pociągu i zginął na stacji razem z innymi.
Nazwisko dopisano wraz z informacją o pełnieniu przezeń tej
ostatniej funkcji.
Na sieradzkich szlakach
9
Z kolei w grudniu 2004 r. do Urzędu Miasta zwrócił
się Jerzy Kozłowski z prośbą o umieszczenie na pomniku
nazwiska jego babci Marianny Dryjańskiej, która zginęła na
sieradzkiej stacji. Natomiast w kwietniu 2005 r. z podobną
prośbą zwróciła się Anna Garczarek. Prosiła ona mianowicie
aby na pomniku umieścić nazwiska jej ojca Józefa Balińskiego
i brata Zygmunta Balińskiego, ponieważ obaj zginęli również
na dworcu w Sieradzu. Nazwiska Marianny Dryjańskiej
oraz Józefa i Zygmunta Balińskich dopisano na dodatkowej
płycie9. W efekcie tych wystąpień na pomniku znalazły się 33
nazwiska. Czy to są wszystkie zidentyfikowane ofiary tego
bombardowania? Na pewno nie.
Już Józef Szubzda w swoim artykule Zbrodnie
Wehrmachtu podaje nazwiska 40 ofiar . Odnalazł bowiem w
aktach zgonu sieradzkiego USC jeszcze nazwiska 7 ofiar, które
zginęły tamtego tragicznego dnia. Są to: Józefa Stępińska,
Marianna Adamczyk, Roman Adamczyk, Janina Adamczyk,
Anna Adamczyk, Teresa Adamczyk i Alojzy Adamczyk.
Piszący te słowa w trakcie badania materiałów
dotyczących września 1939 r. zidentyfikował nazwiska
dalszych 7 ofiar, zapisanych w aktach zgonu sieradzkiego
USC. Są nimi: Janusz Bryjak, Bronisław Bryjak, Marianna
Dąbek, Cecylia Dziedzic, Anna Kulesza, Gertruda Leka i
Leokadia Leka.
W sumie więc na dzień dzisiejszy na pomniku ofiar
nalotów niemieckich na dworzec kolejowy w Sieradzu powinno
Morderstwo Kłocczan w koszarach
31 pSK w Sieradzu
Józef Szubzda
10
Siedemdziesiąt lat temu śmierć przeszła przez sieradzką
ziemię. Była ubrana w mundur niemieckiego żołnierza. W
słoneczny, wrześniowy poranek wypędziła z domów i zagród
kłockich gospodarzy. Ich ostatnią drogę opisał mieszkaniec
wsi, Tomasz Musiał. Oto jego słowa:
4 września około godz. 10.00 weszła do Kłocka idąca
od strony Złoczewa piechota niemiecka. Żołnierze kogokolwiek
zobaczyli przed domem, czy na podwórku zaraz zabierali i
wypytywali czy było we wsi wojsko polskie, ile wojska było i
w którą stronę poszło. Zatrzymali 17 chłopów 1. Miśkiewicza
Józefa, ur. 21 V 1892 r., 2. Kanickiego Marcina, ur. w 1892 r.,
3. Kulawiaka Stanisława, lat ok. 50, 4. Jaska Stanisława, lat
ok. 50, 5. Płachtę Tomasza, lat ok. 35, 6. Płachtę Wojciecha,
lat ok. 60, 7. Bednarka Józefa, lat ok. 50, 8. Skotnickiego
Józefa, lat ok. 70, 9. Krawczyka Marcina, lat ok. 70, 10. Korpę
Franciszka, lat ponad 70, 11. Pełkę Władysława, lat ok. 30, 12.
Jaska Franciszka, lat ok. 50, 13. Tadeja Józefa, lat ok.30, 14.
Tworka Macieja, lat ok. 35, 15. Czarneckiego Władysława, lat
ok.40, 16. Krysiaka Józefa, ur. w 1894 r. i Musiała Tomasza, ur.
21 XII 1882 r., który opowiada o poniższym wydarzeniu.
Wszystkich nas zaprowadzili do dowództwa
niemieckiego pod Kłockie Góry, bliżej Sieradza, gdzie bez
żadnych badań trzymali nas pod strażą ok. 2 godzin. Następnie
przez pola zaprowadzili nas do Kol. Dzigorzew na podwórze
rolnika Jankowskego i znowu pod strażą trzymali ok. 3 godzin.
Jankowski był w domu, ale jego nie wzięli. Już zachodziło
słońce kiedy 3 żołnierzy zaprowadziło nas do znajdujących
się vis a vis Jankowskiego koszar wojskowych. Ustawili nas
na trawniku pod koszarami i chcieli wszystkich z pistoletów
wystrzelać. Jasek Stanisław widocznie z powodu silnego
zdenerwowania na migi poprosił wówczas jednego z żołnierzy
się znaleźć 47 nazwisk. I z takim wnioskiem wystąpiło do
Prezydenta Miasta Sieradza Muzeum Okręgowe w Sieradzu.
Korzystając z okazji autor raz jeszcze dziękuje
panu Stanisławowi Augustyniakowi za przekazane do
zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu fotografie i
kopie dokumentów, a pani Annie Garczarek za przekazane
fotografie.
Przypisy:
1
Józef Szubzda: Zbrodnie Wehrmachtu [W:] „Na sieradzkich
szlakach” nr 3 (95) z 2009 r.
2
Zginęli: Augustyniak Jan lat 46, Augustyniak Józef lat 16 i
Augustyniak Bogdan lat 12.
3
Jedna z osób, które przeżyły ten nalot, Leokadia Pieczyńska z
Ostrowa Wlkp., podaje, że pociąg wyruszył z Ostrowa dopiero w
dniu 1 września 1939 r.
4
Wspomnienia Stanisława Augustyniaka z 1972 r. Kopia w zbiorach
Muzeum Okręgowego w Sieradzu
5
Jego wystąpienie w pkt. 4 programu wspomnianej uroczystości.
Kopia Programu uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej
na stacji Sieradz w dniu 09. 09. 1972 r. w zbiorach Muzeum
Okręgowego w Sieradzu
6
Stanisław Augustyniak: Zbombardowanie pociągu z Ostrowa w
Sieradzu. W cytowanym wyżej numerze „Gazety Ostrowskiej”
7
Stanisław Augustyniak: Śmierć nie wybierała [w:] „Echo” nr 36 z
4 – 10. 09. 1996 r.
8
Stanisław Augustyniak: Zachować w pamięci [w:] „Gazeta
Ostrowska” nr 35 z 3. 09. 2003 r.
9
Powyższe wystąpienia znajdują się w dokumentacji cmentarnej, w
Urzędzie Miasta w Sieradzu
o papierosa. Żołnierz papierosa nie dał tylko z szyderstwem
wskazał na lufę karabinu i powiedział: „dostaniesz papierosa,
ale stąd”. Żołnierze nie dokonali jednak egzekucji, gdyż
przyszedł kapral niemiecki i nie pozwolił strzelać tylko
zaprowadził nas do piwnicy na terenie dziedzińca koszarowego.
Był to chyba jakiś niedokończony budynek. Żołnierze kazali
nam wejść do piwnicy a sami zatrzymali się na parterze, skąd
było nas widać i rzuciwszy w nas granat odeszli. Wszyscy
padliśmy na ziemię. Kiedy po wybuchu zaczęliśmy podnosić
się, znowu usłyszeliśmy Niemców, więc znowu padliśmy, a
wtedy żołdacy rzucili w nas jeszcze dwa granaty i odeszli, po
chwili wrócili i po raz trzeci wrzucili jeszcze jeden granat. Po
opanowaniu przerażenia i stwierdzeniu, że Niemcy nie wracają
zaczęliśmy zachowując wielką ostrożność podnosić się z ziemi
i mówić do siebie. Zaświeciłem zapałkę aby zorientować się w
sytuacji, obok mnie leżał zabity Józef Tadej. Kto zginął poza
nim nie widziałem. Ci co pozostali przy życiu postanowili
wychodzić, dla większego bezpieczeństwa nie razem, lecz po
kilku. Mogła być godzina 11 – 12 w nocy kiedy wraz z Maciejem
Tworkiem i Józefem Miśkiewiczem otworem przygotowanym
prawdopodobnie na okno wyszliśmy na ten sam korytarz, z
którego Niemcy rzucali w nas granaty. Na dworze było jasno
od palącej się wsi Dzigorzew nad Wartą, więc po wyjściu z
terenu koszar skierowaliśmy się do tej wsi czołganiem, a
potem rowem do traktu. Gdy przy trakcie zobaczyliśmy dużą
grupę Niemców tym samym rowem czołgając się wróciliśmy
pod Dzigorzew. Będący w pobliżu Niemiec strzelił, tak iż kulka
przeleciała koło nas. Położyliśmy się w rowie, a Niemiec ruszył
w naszą stronę. Jednak okazało się, że nas nie widział, gdyż
minął i dołączył do owej grupy Niemców przy trakcie. Wreszcie
widząc, że Niemcy gdzieś się oddalili, ruszyliśmy rowem w
tamtym kierunku, przebiegliśmy do traktu i polami do Kłocka,
ale bojąc się wracać do naszych domów, ukryliśmy się w stogu
słomy. W pewnej chwili usłyszeliśmy warkot samochodów,
które zatrzymały się w pobliżu. Widząc, że powychodzili z
nich żołnierze i nakrywają samochody plandekami, byliśmy
przekonani, że szykują się do spania i mogą też zainteresować
się stogiem. Więc wystraszeni uciekliśmy przez pola aż do wsi
Na sieradzkich szlakach
Józefów. Dopiero po upływie około 4 dni. Kiedy Niemcy byli
już za Wartą i ogłosili, aby się nie bać i wracać przybyliśmy do
naszych domów. Niemcy byli we wsi, ale rzeczywiście nic już
nam nie mówili. Wrócili i inni z naszej grupy z różnych miejsc i
różnymi drogami. Okazało się wówczas, że w koszarach zostali
zabici: Tadej Józef, Stanisław Jasek, Józef Skotnicki, Marcin
Płachta (Błąd – powinno być Marcin Krawczyk – J. Sz.),
Franciszek Jasek, Władysław Pełka oraz ranni Józef Krysiak
(w nogi) i Józef Bednarek.
Zginęli też wówczas Tomasz Płachta i Wojciech
Płachta. Wyszli oni z koszar, ale widocznie nie zachowali dość
ostrożności, gdyż wyszli na trakt, prosto w ręce całej masy
Niemców. Zostali zabici, każdy w innym miejscu.
Zabici byli pochowani na polu obok koszar, po
przeciwnej stronie, za drogą. Po dwóch miesiącach na
skutek starań rodzin, przybyłe do Sieradza władze niemieckie
pozwoliły zwłoki ekshumować i pochować na cmentarzu w
Sieradzu1.
Relację Tomasza Musiała spisała 1 XII 1968 r. Jadwiga
Kozłowska, osoba kompetentna i profesjonalnie przygotowana
do sporządzania dokumentów. Od 1924 r. pracowała w
kancelarii sądu w Sieradzu, od 1930 r. pełniła funkcję kancelisty
Sądu Powiatowego w Sieradzu a następnie sekretarza Wydziału
Karnego. W czasie okupacji była komendantem Służby Kobiet
Armii Krajowej w Sieradzu. Po wojnie przez ponad 30 lat
gromadziła materiały związane z działalnością konspiracyjną
Obwodu Sieradzkiego AK. Zebrała ponad 400 relacji. Jej
godna najwyższego uznania praca społeczna czyni cytowany
dokument wiarygodnym2.
zbrodni3.
W księgach zgonów parafii sieradzkiej spisano 8 i 14
XI 1939 r. oraz 17 i 25 I 1940 r. akta potwierdzające śmierć
mieszkańców Kłocka4. Akt zgonu S. Jaska sporządzono
dwukrotne (nr 10 i nr 14 z 1940 r.). Autor artykułu nie
znalazł metryki Wł. Pełki. Być może brak aktu został
spowodowany przejęciem akt urzędu stanu cywilnego przez
władze niemieckie. Niebezpiecznym stało się informowanie
niemieckich urzędników o zamordowaniu osoby cywilnej przez
Wehrmacht. Akta zgonu potwierdzają śmierć: Franciszka Jaska,
lat 51, s. Stanisława i Józefy z Podsiadłych, Józefa Tadeja, lat
29, s. Wincentego i Rozalii z Gawronów, Tomasza Płachty, lat
44, s. Walentego i Marcjanny z Korpów, Marcina Krawczyka,
lat 59, s. Macieja i Marianny z Płachtów, Józefa Skotnickiego,
lat 64, s. Antoniego i Karoliny z Glapińskich, Stanisława Jaska,
lat 47. s. Wojciecha i Marianny z Salów, Wojciecha Płachty, lat
58, s. Marcina i Marianny z Sobczaków5.
Siedemdziesiąta rocznica wybuchu
II wojny
światowej stanowiła okazję do przypomnienia tragicznych
dla Kłocka wydarzeń. 26 IX t.r. odbyło się spotkanie rodzin
pomordowanych zorganizowane przez dyr. miejscowej szkoły,
Danutę Lewandowską. W niedzielę, 27 września, mieszkańcy
wsi zgromadzili się na cmentarzu parafialnym gdzie
umieszczono tablicę, wykonaną w warsztacie E. Grobelnego,
upamiętniającą ofiary niemieckiego terroru. Aktu odsłonięcia
dokonali: Ignacy Pławiński, Danuta Lewandowska i Jarosław
Kaźmierczak. Mszę Św. w intencji zamordowanych odprawił
ks. Jan Siedlecki, proboszcz parafii kłockiej. W homilii mówił
o obowiązku zachowania w pamięci ofiar ludobójstwa. Pokój
i miłość powinny stanowić fundament życia społecznego. Po
nabożeństwie hołd pomordowanym, w krótkim przemówieniu,
oddała Krystyna Krawczyk. Wójt gminy, J. Kaźmierczak,
wyraził przekonanie, że tą uroczystością zapoczątkowano
coroczne obchody poświęcone pamięci ofiar Wehrmachtu.
Organizatorami uczestnikom uroczystości podziękował
Ignacy Pławiński. Szczególne zasługi dla ufundowania tablicy
położyła rada parafialna a zwłaszcza jej członek, Władysław
Niewiecki.
Tablica upamiętniająca zamordowanych Kłocczan
Fot. Sławomir Lewandowski
Mord dokonany na mieszkańcach Kłocka stał się
przedmiotem śledztwa wszczętego 12 IV 1973 r. przez
Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Łodzi.
Zeznania składali: J. Bednarek, J. Miśkiewicz, T. Musiał,
M. Kanicki, J. Krysiak, S. Kulawiak, M. Tworek i inni.
Prokurator prowadzący śledztwo, Andrzej Wolski, tak opisał
moment wydania wyroku na aresztowanych: Na terenie koszar
wojskowych w Sieradzu zatrzymanych mężczyzn pilnowali
żołnierze niemieccy. Jeden z żołnierzy zapytał oficera, co zrobić
z zatrzymanymi. Oficer ten wydał decyzję, „aby żołnierze zabili
wszystkich, bo niepotrzebne im są świnie polskie”… Po decyzji
oficera niemieckiego mężczyzn zaprowadzono do piwnicy
jednego z budynków koszarowych. Postanowieniem z 30 V
1976 r. postępowanie karne zostało zawieszone, ponieważ nie
było możliwości ustalenia danych personalnych sprawców
Odsłonięcie tablicy w Kłocku
Fot. Sławomir Lewandowski
Przypisy:
1
Uwiarygodniona kopia dokumentu w posiadaniu autora. Zachowano
oryginalną pisownię.
2
Tomaszewicz A., Kozłowska Jadwiga, w: Leksykon miasta Sieradza,
Sieradz 2006, s. 166
3
OKBZH W Łodzi, OKŁ/s.17/73
4
USC w Sieradzu, Księga zgonów 1939 r. L. 225,226,234,236,237;
Księga zgonów 1940 r. L. 10, 14, 15
5
Akt zgonu Tomasza Płachty zawiera stwierdzenie, że był on synem
Wojciecha i Marianny z Salów. Być może akta zgonów zawierają inne
usterki. Zmiany w dokumentach należą do uprawnień, a w pewnym
sensie obowiązków rodzin zmarłych
Na sieradzkich szlakach
11
Odtworzenie szkolnictwa
w Sieradzu w 1945 r.
Jan Kościelski
(Wypowiedź pełnomocnika kuratora rządu lubelskiego
– p. Jana Kościelskiego1 nagrana w marcu 1965 r. w związku
z obchodami reaktywowania w Sieradzu szkolnictwa po
zakończeniu II wojny światowej - w opracowaniu Jerzego
Paszkowskiego)
szkołę, o jej przyszłość, ukrywając polskie książki, pomoce
naukowe, przed niszczącą ręką wroga. Do tych to rodaków
zwracam się z apelem w imię naszej polskiej szkoły. Obywatelki
i obywatele, wyjmijcie z ukrycia książki szkolne, podręczniki,
pomoce naukowe i wszelki sprzęt szkolny i przekażcie to
wszystko szkołom. Zwracajcie się we wszystkich sprawach
związanych ze szkołą do nauczycielstwa, które wam udzieli
odpowiedzi na pytania dotyczące szkoły. Na terenie Sieradza
proszę zwracać się w tych sprawach do przedstawiciela władz
szkolnych na powiat sieradzki, który urzęduje tymczasowo w
magistracie przy ul. Warckiej. Budujcie nową szkołę polską.
Jan Kościelski, pełnomocnik szkolny.
W ślad za tym pismem wydaliśmy pierwsze wezwanie
do nauczycielstwa polskiego. Wezwanie to brzmi:
Pełnomocnik Kuratorium Okręgu Szkolnego
Łódzkiego na miasto i powiat sieradzki. Wezwanie! Celem
uruchomienia szkół na terenie m. Sieradza i powiatu
sieradzkiego, wzywam nauczycielstwo polskie wszystkich
szkół do rejestracji. Rejestracja odbywa się w gmachu
magistratu miasta Sieradza
Jan Kościelski
Fot. ze zbiorów J. Paszkowskiego
Po wkroczeniu wojsk polsko-radzieckich do m.
Łodzi zgłosiłem się do pełnomocnika Rządu Lubelskiego,
który pełnił obowiązki na terenie Łodzi i województwa.
Pełnomocnikiem tym był wtedy Loga-Sowiński2, ówczesny
przewodniczący CRZZ (Centralnej Rady Związków
Zawodowych). W pierwszych dniach nie pozwolono mi
udać się na teren powiatu sieradzkiego gdyż powiat nasz był
jeszcze zagrożony przez wojska niemieckie uciekające w
popłochu przed nawałą wojsk radzieckich. Dopiero 1 lutego
otrzymałem pełnomocnictwo, już ówczesnego kuratora,
który był na terenie Łodzi i pełnił funkcję przewodniczącego
Wydziału Oświaty. Pełnomocnik ten, kurator Steliga, dał mi
upoważnienie następującej treści: Upoważniam pana Jana
Kościelskiego, kierownika Publicznej Szkoły Powszechnej
w Łubnej3 powiatu sieradzkiego do tymczasowego
organizowania pracy szkolnej na terenie m. Sieradza i
powiatu sieradzkiego.
Z takim pełnomocnictwem przybyłem do Sieradza
pieszo wraz z kroczącymi wojskami radzieckimi. Zgłosiłem
się do burmistrza, gdyż już w tym czasie był zorganizowany
magistrat m. Sieradza. Pierwszym burmistrzem był ob.
Rokicki4. Jako pełnomocnik na terenie Sieradza zacząłem
organizować szkolnictwo. Przy ul. Kościuszki była drukarnia
(w miejscu wjazdu na pl. Wojewódzki – przyp. Red.), która
już zaczęła pracować. Do kierownictwa tej drukarni zgłosiłem
się aby wydrukować pierwszą odezwę do obywateli m.
Sieradza, jak i do nauczycieli. Odezwa drukowana była na
białym papierze z obwódką czerwoną i brzmiała:
Pełnomocnik Kuratorium Okręgu Szkolnego
Łódzkiego w Sieradzu. Obywatele i Obywatelki. Odwieczny
nasz wróg z Zachodu, chcąc zniszczyć nasz naród, naszą
kulturę narodową, zniszczył nasze szkoły. Nie ma dziś ani
jednej szkoły polskiej, która nie ucierpiała od wroga, która nie
odczuła jego barbarzyńskiej ręki. Kiedy chodzę i sprawdzam
majątek naszych szkół, poznać się z nimi nie mogę. Nie ma
ławek, tablic, książek i innych pomocy naukowych, które są
nam dziś potrzebne do uruchomienia szkół. Wiemy jednak, że
znaleźli się Polacy, cisi bohaterowie, którzy walczyli o polską
12
Fot. ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu
W ślad za tym zostało wydane następujące ogłoszenie
skierowane do dzieci w wieku szkolnym. W dniu 4 lutego o
godz. 9.00 rozpoczną się zapisy do szkoły powszechnej w wieku
lat 7 do 17. Zdziwi to zapewne niektórych, że taka rozpiętość
wieku. Pamiętajmy jednak, że nie wszystka młodzież i dzieci
miały możność kształcenia się. Dlatego chcemy przyjść z
pomocą wszystkiej młodzieży. Zapisy odbywać się będą w
gmachu szkoły powszechnej przy ul. Kościuszki.
Jak wyglądały nasze szkoły? Szkoła Podstawowa nr 1
była za czasów okupacji szpitalem (po niemiecku Hilfslazaret,
czyli szpital pomocniczy). W tym szpitalu zastaliśmy
jeszcze łóżka zalane krwią jeńców niemieckich, Niemców
uciekających, którzy nie zdążyli ujść. Tu zostali pochowani.
Jak przedstawiała się szkoła średnia, obecnie liceum?
Na sieradzkich szlakach
Budynek tej szkoły został częściowo zniszczony. Pn.-zach.
część szkoły została zbombardowana przez ostatnie dwie
bomby zrzucone podczas bombardowania Sieradza w dniu 20
I 1945 r. W gmachu tym mieściło się niemieckie starostwo,
tzw. Landratura. Kiedy przyszliśmy tutaj widzieliśmy
spustoszenie, które czynili ludzie szukający różnych rzeczy
i sprzętów. Zniszczone zostały wszystkie telefony. Ja wtedy,
jako pełnomocnik upoważniłem spotkanego w mieście kol.
Maszkiewicza (dyrektor w l. 1945-1948) do zaopiekowania
się tym budynkiem szkolnym. Zjawił się tez prof. Karol Olecki
i od pierwszych dni rozpoczął urzędowanie. Trzeba było
widzieć ówczesną młodzież tej szkoły, która zgłaszała się do
pracy. Budynek ten został odbudowany przez społeczeństwo
i młodzież (…)
Szkoła przy ul. T. Kościuszki
Fot. Michał Żmuda
Rok szkolny rozpoczął się na terenie miasta dla
szkół podstawowych 4 marca. W dniu tym została wydana
następująca odezwa:
Komitet Święta Szkoły Polskiej! 4 marca br. na terenie
powiatu sieradzkiego odbędzie się Święto Szkoły Polskiej,
której podwoje dla naszej dziatwy i młodzieży zostały
otwarte po wieloletniej straszliwej hitlerowskiej niewoli.
Wzywamy społeczeństwo całego powiatu do uczczenia
tego dnia, który niech będzie uzewnętrznieniem radości,
zapału i poświęcenia dla wielkiego ideału szkoły, dla ideału
wychowania obywatelskiego. Wyrazem tych uczuć niech
Sieradz po wyzwoleniu w 1945 r.
Jan Milczarek
Pierwsze dni wolności po 23 I 1945 r. upłynęły
pod znakiem euforii ludności. Cieszono się z tego, że
udało się przeżyć II wojnę światową. Byli jednak i ciężko
doświadczeni. Szczególnie ci, którzy stracili swoich
najbliższych w obozach koncentracyjnych, więzieniach,
na robotach w Niemczech, na wojnie lub zostali zgładzeni
w inny sposób. Szacuje się, że Sieradz w okresie drugiej
wojny światowej stracił około 4 tys. mieszkańców, w tym
około 2,5 tys. Żydów, którzy zginęli na miejscu bądź zostali
zagazowani w Chełmnie nad Nerem1. Drugą grupę stanowili
Polacy, którzy zginęli na wojnie, w obozach na wschodzie2,
na robotach przymusowych w Niemczech, w więzieniach, w
ramach niemieckiej eksterminacji itd.
będzie Wasz obywatelski udział w uroczystości marcowej.
Niech na każdym domu powiewa polska flaga państwowa i
okrzyki na cześć szkoły polskiej niech płyną wprost z serca.
Komitet Obchodów.
W ten sposób rozpoczęliśmy pracę w naszych
szkołach. A jak pracowali nauczyciele? Wiemy, że w tym
czasie nie było ani podręczników ani zeszytów. Zgłaszali się
różni obywatele z pomocą. Między innymi muszę wspomnieć
pana Marczewskiego ( czy nie Marzewski?) który mieszkał
przy ul. Kościuszki (dom ten spłonął w styczniu 1945 r.
podczas ucieczki Niemców). Pan ten zgłosił do nas całą masę
materiałów poniemieckich, jak listy polowe. Te listy służyły
jako pierwsze zeszyty dla młodzieży. W tej pracy pomagała
nam drukarnia i jej pracownicy. Wydaliśmy pierwsze książki
dla szkoły powszechnej. Młodzież szkoły średniej wyciągała
swoje stare podręczniki i razem z profesorami wybierała to,
co najcenniejszego w tym okresie. Trzeba było widzieć z
jakim zapałem młodzież garnęła się do pracy. Rok szkolny
1944/45 trwał w szkołach powszechnych od 21 lutego do
14 lipca, a w szkole średniej od 15 marca do 14 lipca. Przez
ten krótki okres przerobiono jeden rocznik programowy. To
świadczy o wielkim wysiłku. Młodzież pracowała z wielkim
zapałem, widać było troskę o każdy sprzęt. Dzięki wysiłkom
młodzieży i rodzicom mogliśmy spokojnie rozpocząć kolejny
rok szkolny.(…) Byli tacy uczniowie, którzy przybywali do
szkoły prosto z frontu, w mundurach. Wielu z tych pierwszych
absolwentów przyniosło szkole chwałę…
Przypisy:
1
Jan Kościelski (ur. 9 I 1905 w Łodzi, zm. 22 XII 1977 w
Warszawie), nauczyciel, działacz oświatowy. Wieloletni kierownik
Szkoły Podstawowej nr 1 im. Wł. Reymonta w Sieradzu. Honorowy
Obywatel Sieradza. Jego biogram został zamieszczony w
„Leksykonie miasta Sieradza”, Sieradz 2006, s.155-6
2
Ignacy Loga-Sowiński w lutym 1945 r. nie był przewodniczącym
CRRZ. Od 1945 r. do września 1948 r. pełnił funkcję I sekretarza
KW PPR w Łodzi. W l. 1948-54 był przewodniczącym WRZZ we
Wrocławiu. Przewodniczącym CRZZ został w listopadzie 1956 r.
W 1944 r. powołano Tymczasową Komisję Centralną Związków
Zawodowych. Nazwę CRZZ wprowadzono w 1949 r. (WEP PWN,
t. 2, s. 346; t. 6, s. 581; t. 12, s. 815.)
3
Jan Kościelski pracę w Publicznej Szkole Powszechnej w Łubnej
rozpoczął 1 IX 1938 r. Pełnił tam funkcję kierownika do wybuchu
wojny. Wcześniej pracował w powiecie łaskim.
4
Marian Rokicki pełnił obowiązki burmistrza Sieradza od 30 I 1945
r. do 23 II 1948 r.
Obok rozpamiętywania przeszłości zmagano się
także z tym, co działo się na miejscu. Tłumiono pożary,
które wzniecali rozmyślnie Niemcy uciekający w popłochu
z Sieradza już od połowy stycznia. Niemcy spalili np. na
Poświętnej Górce pałac Danielewicza, w którym przez
całą okupację mieszkał dowódca Wehrmachtu i poligonu
sieradzkiego gen. Liegemann i jego następca, dom
Marzewskiego z dwoma kolumnami przy ul. Kościuszki,
rektyfikację spirytusu przy ul. Legionów (obecnie ul. Jana
Pawła II), zespół dawnych domów wojskowych i koszary
przy ul. Kościuszki i Sienkiewicza, niektóre domy przy ul.
POW i wiele innych. Wydobywano rannych i zabitych ze
zbombardowanych domów po nalocie sowieckim w dniu
20 I 1945 r. Zbierano trupy ludzkie i końskie w mieście i
je grzebano. Żołnierzy radzieckich chowano najpierw na
cmentarzu katolickim, potem przeniesiono na cmentarz
wojskowy. Poległych Niemców chowano na cmentarzu
ewangelicko-augsburskim. Ze szkoły przy ul. Kościuszki,
w której znajdował się lazaret wojskowy, wyniesiono około
Na sieradzkich szlakach
13
80 zwłok niemieckich3. Główną rolę w dogaszaniu tych
pożarów, grzebaniu zabitych i zmarłych obok ludności
cywilnej spełniali sieradzcy strażacy ze swoim komendantem
Janem Bresiem. Ze strażą pożarną ściśle współdziałała
świeżo zorganizowana Milicja Obywatelska. Milicjanci zajęli
się głównie zabezpieczaniem przed rabunkami budynków
użyteczności publicznej, zakładów przemysłowych i
wszelkiego rodzaju mienia społecznego. Było to zadanie
niełatwe, jako że wygłodniała i wynędzniała ludność nie
chciała sobie w niczym pofolgować. Gromady mieszkańców
uzbrojone w łomy, siekiery i inne narzędzia niepomne zakazów
i ostrzeżeń z wielką determinacją rozbijały bramy, drzwi i
okna w sklepach i magazynach poniemieckich i rabowały
co się dało: żywość, odzież, obuwie, opał, wynosiły pościel,
koce z lazaretów wojskowych itd. Z palącej się rektyfikacji
spirytusu przy ul. Legionów - jak stwierdzają świadkowie –
całymi wiadrami wynoszono spirytus nie zwracając uwagi na
szalejący ogień. Tak samo postępowano z okowitą w gorzelni
przy ul. Starowarckiej. Wynoszono ją dzbanami, wiadrami,
czym kto mógł. Czerwonoarmiści czerpali ją menażkami
wprost z rynsztoka; ponieważ była brudna i płynęła razem z
sieczką odcedzano ją przez szmaty4.
tylko szpital powiatowy, w którym po wywiezieniu w dniu 16
stycznia wszystkich chorych Niemców przebywali wyłącznie
Polacy. Po sowieckim nalocie w dniu 20 stycznia było ich
72. Według raportu z 14 lutego dyrektora Jana Fechnera w
szpitalu przebywało 72 Polaków i 128 rannych sowieckich
żołnierzy. Personel liczył 78 osób: lekarzy, pielęgniarek,
obsługi i urzędników. Warunki pracy były bardzo ciężkie.
Niemcy uciekając z Sieradza zabrali wszystko: sprzęt
medyczny, lekarstwa, opatrunki, żywność.
Pałac Danielewiczów spalony przez Niemców w 1945 r.
Fot. arch.
Sieradz ul. Kaliska. Po prawej stronie nieistniejący dom Marzewskiego
Fot. arch.
14
W takich czasach wojennego bezprawia dochodziło do
godnych pożałowania incydentów, wzajemnego wymierzania
sobie kar będących zemstą za zaszłości okupacyjne. W ten
sposób niepotrzebnie zginęło, zasłużone dla kultury polskiej
małżeństwo Weinertów5. Zemsty dokonał na nich kowal
z ul. Warszawskiej niejaki Bobrowski. Chodziło o to, że
w okresie okupacji handlował on skażonym spirytusem,
od którego oślepły cztery osoby (fryzjer Mielczarek, z ul.
POW, J. Witczak – muzyk z ul. Ogrodowej i jeszcze dwie
inne). R. Weinert kilka razy przestrzegał go żeby tego nie
czynił. Kiedy jego uwagi nie pomogły zameldował o tym
Szupo przy ul. Warckiej, które wsadziło go do aresztu. Kiedy
zorientowano się, że postępowanie Bobrowskiego nie godzi
w gospodarkę niemiecką, a przenosi szkodę tylko Polakom
natychmiast został uwolniony. Uraz u Bobrowskiego został
jednak na zawsze. W 1945 r. zemścił się na Weinercie. W tym
celu posłużył się żołnierzami sowieckimi, których uprzednio
upił alkoholem. Razem z mężem zginęła żona Weinerta,
która zasłaniała go przy zabójstwie. Nie pogrzebane
ciała leżały kilka dni na mrozie pod stertą siana u zbiegu
dzisiejszych ulic: C. Bazylika i Nęckiego aż pochowano
je na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Rodzina Zofii
Bierońskiej (nazwisko panieńskie Weinertowej) domagała się
wielokrotnie po wojnie ukarania sprawcy zabójstwa, ale nic
z tego nie wyszło. Podobnych, ale mniej głośnych zabójstw w
Sieradzu było więcej, ale rychło o nich zapomniano.
W zniszczonym w 15% w czasie działań wojennych
Sieradzu było ciężko. Administracja, handel i całe życie
gospodarcze było sparaliżowane. Nieprzerwanie działał
Władze miejskie i powiatowe organizowały się
na nowo. 31 I 1945 r. powstała Miejska Rada Narodowa z
przewodniczącym Konstantym Rosiakiem i Zarząd Miejski z
burmistrzem M. Rokickim6. 30 stycznia uruchomiono rzeźnię
miejską, 2 lutego otworzył swoją aptekę Stefan Turowicz.
17 lutego ukazało się pismo powiadamiające ludność o
powstaniu Powiatowego Urzędu Informacji i Propagandy,
którego kierownikiem został Tadeusz Brzeziński. Kilka dni
później rozpoczął swoją działalność powiatowy komisarz
Ziemski. W ślad za nim Powiatowy Pełnomocnik do spraw
Reformy Rolnej – Olszowy. 12 lutego otrzymał koncesję
Józef Stępiński na prowadzenie poniemieckiej drukarni przy
ul. Kościuszki 12. W tym samym dniu koncesję na sprzedaż
„Dziennika Łódzkiego” otrzymał Wacław Olejniczak.
Przydzielono pierwsze karty rejestracyjne fryzjerom,
krawcom, szewcom i innym rzemieślnikom. Piekarze piekli
chleb z przydzielonej przez Zarząd Miejski mąki znalezionej
na poligonie wojskowym, którym zarządzał sowiecki
komendant. Były tam także duże ilości ziemniaków i warzyw
zgromadzonych na potrzeby Wehrmachtu, prócz tego także
duże ilości konserw i hałdy węgla. Duże ilości pościeli, koców
i bielizny znajdowały się w koszarach dawnego 31 pSK.
Rosjanie traktowali to wszystko jako swoją zdobycz wojenną,
ale musieli się dzielić także z miastem. 23 lutego ukazało
się zarządzenie o handlu w mieście, 24 lutego rozpoczęła
działalność Rejonowa Komenda Uzupełnień. Rozpoczęła
nabór lekarzy, weterynarzy, kierowców, także ochotników,
głównie do formowanej w Łodzi 11 DP. Rozpoczęto naprawę
zniszczonych mostów na Warcie: kolejowego i drogowego.
Na rozkaz sowieckiego komendanta miasto przydzieliło do
pracy określone kontygenty ludzi: 100 albo 200 dziennie.
12 lutego otrzymano prąd elektryczny z łódzkiej elektrowni
rozdzielczej. W dniu 19 lutego jako pierwsza rozpoczęła
pracę Szkoła Podstawowa przy ul. Kościuszki, a po niej Szkła
Podstawowa przy ul. Dominikańskiej 16. Gimnazjum otwarto
w dniu 15 marca. W dniu 28 lutego rozwieszono w Sieradzu
dekret o wyłączeniu ze społeczeństwa wrogich elementów:
volksdeutschów oraz innych zdrajców. Volksdeutsche I i II
grupy mieli być wysiedleni do Niemiec, zaś III i IV grupy
i Leistungspolen rehabilitowani. Trwały intensywne prace
nad uruchomieniem zakładów pracy: gorzelni, papowni,
Fabryki Maszyn Rolniczych K. Lipińskego; przydzielano im
Na sieradzkich szlakach
różne maszyny i surowiec z poligonu. Zakładano pierwsze
spółdzielnie: np. „Społem – Sieradzanka” itp. W połowie
kwietnia uruchomiono Spółdzielnię Jajczarsko-Drobiarską,
także mleczarską przy ul. Zamkowej, browar, słodownię,
młyny itd.
Hotel niemiecki na tzw. Rogatce (róg ul. Kościuszki, dawniej Kaliska
i obecnej Jana Pawła II)
Fot. arch.
Niestety, nie dla wszystkich starczyło pracy w mieście,
tym bardziej, że wciąż przybywało ludności, która wracała z
wysiedlenia do Generalnej Guberni, z robót przymusowych
Niemczech, obozów koncentracyjnych, jenieckich, więzień…
W Sieradzu osiedlali się chłopi z wsi popoligonowych z
okolic Sieradza, z których wiele było zniszczonych w 100%.
Wobec nawarstwiających się trudności władze miejskie w
połowie 1945 r. wydały uchwałę zabraniającą zasiedlania w
mieście osób nie będących stałymi mieszkańcami. Powracali
także Żydzi; 1946 r. było ich w Sieradzu 467. Wkrótce
jednak, nie znajdując krewnych, wyprowadzili się do Łodzi,
Wrocławia. Szczecina… Np. w Łodzi, tworzyli skupiska
zasiedlając wytypowane ulice, np. Cegielnianą, Śródmiejską,
Piotrkowską – od pl. Wolności do ul. Nawrot itd. Sieradz, z
powodu braku perspektyw zawodowych opuszczała również
przedwojenna inteligencja zasiedlając większe miasta jak
Łódź, Wrocław, Szczecin, Gdańsk gdzie było łatwiej o pracę
i pozyskanie awansu zawodowego. Pewna grupa ludności
osiedliła się także na odzyskanych Ziemiach Północnych
i Zachodnich. Na miejscu pozostawali ludzie starzy i
najmniej przedsiębiorczy. Doszło więc do istotnych zmian
społecznych w mieście. Rodowitych sieradzan zastępowała
populacja ludzi ze wsi, którzy szybko wrastali w miasto. Był
to dla ich awans społeczny i cywilizacyjny. Ludność Sieradza
była jednolita narodowo. Opuścili miasto nieliczni Rosjanie,
Ukraińcy zmuszeni do wyjazdu do ZSRR. Z przedwojennych
Żydów został tylko jeden – Michał Szerer8, który ożenił się z
Polką i spolonizował.
Przypisy:
1
Abramowicz Sł., Ofiary i sprawcy, świadkowie i dokumenty
zbrodni w ośrodku zagłady w Chełmnie nad Nerem, s. 347-361,
[w:] Fenomen Getta Łódzkiego 1940-1944 pod red. Pawła Samusia
i Wiesława Pusia, wyd. UŁ, Łódź 2006
2
Lista Katyńska, Jeńcy obozów Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk.
Zaginieni w Rosji Sowieckiej, opr. A. Moszyński, Gryf-Londyn,
Warszawa 1989
3
Lazaret ten powstał w listopadzie1944 r. Przebywali w nim ranni
żołnierze niemieccy. Kiedy wkraczali w styczniu 1945 r. Rosjanie,
ktoś strzelił do nich i ranił wyższego stopniem oficera. W odwet,
podobnie jak w Zduńskiej Woli, zostali wybici wszyscy ranni.
Informacje: Józefa Jury, Zofii Gierczyk, Mariana Stępińskiego i
inni.
4
Zeznania świadków, w tym E. Pasia.
5
Byli to Galicjanie. Do Sieradza przybyli w 1918 r. i od razu włączyli
się w nurt pracy społeczno-kulturalnej.
6
Miejska Rada Narodowa i Zarząd Miejski w Sieradzu (dalej: MRN
i ZM. Sygn. 11, k. 7).
7
Czy byli to przedwojenni sieradzanie trudno orzec. Przypuszczalnie
obok stałych mieszkańców pojawili się także ich towarzysze niedoli
wojennej. Opuścili miasto po tzw. pogromie kieleckim i wypadkach
w Krakowie. Z Wojewódzkiego Komitetu Żydowskiego w Łodzi
otrzymali polecenie opuszczenia Sieradza i udania się do Łodzi i
kilku innych większych miast.
8
Do Polski przybył z ZSRR z I Armią WP. Pracował jako kierowca
w Powiatowej Komendzie MO.
GEOGRAFIA I OCHRONA PRZYRODY
Centrum Edukacji Ekologicznej
w Sieradzu
Nie będzie łatwo obudzić w człowieku
takiej odpowiedzialności za świat,
która dotrzyma kroku
rozwojowi cywilizacji.
Ale ci, którzy chcą,
mogą zacząć już dziś.
Vaclaw Havel
Barbara Rogozińska, Joanna Kluska,
Małgorzata Dąbrowska
Edukacja ekologiczna to bardzo mozolny i trudny
proces oddziaływania na człowieka w celu kształtowania jego
świadomości ekologicznej. Zgodnie z hasłem myśleć globalnie
- działać lokalnie realizowana jest koncepcja kształcenia
i wychowywania społeczeństwa w duchu poszanowania
środowiska przyrodniczego. Obejmuje ona wprowadzanie
do programów szkół wszystkich szczebli tematyki z zakresu
ochrony i kształtowania środowiska, umożliwiającej łączenie
wiedzy przyrodniczej z postawą humanistyczną, tworzenie
krajowych i międzynarodowych systemów kształcenia
specjalistów i kwalifikowanych pracowników dla różnych
działów ochrony środowiska. Edukacja ekologiczna to
również jedno z zadań samorządów w zakresie propagowania
konkretnych zachowań korzystnych dla środowiska
naturalnego, upowszechniania wiedzy o przyrodzie. Działania
takie prowadzone są nie tylko przez szkoły, ale również przez
tworzone specjalnie w tym celu specjalistyczne placówki
Na sieradzkich szlakach
15
16
edukacyjne. W Sieradzu taką jednostką jest Centrum Edukacji
Ekologicznej, funkcjonujące w strukturze Miejskiego Ośrodka
Sportu i Rekreacji.
Siedzibą centrum jest odnowiony budynek przy ul.
Portowej 2 w Sieradzu , pięknie położony nad rzeką Wartą.
Historia obiektu sięga roku 1959, kiedy nastąpiło jego
uroczyste oddanie do użytku. Nowoczesny na owe czasy
ośrodek posiadał zaplecze noclegowe (pokoje noclegowe z
recepcją), restaurację, hangary na kajaki oraz salę ćwiczeń
dla ciężarowców. Od strony rzeki Warty na utwardzonym
betonowym podłożu otwarto bar szybkiej obsługi. Na plaży w
okresie lata gromadziły się i odpoczywały tłumy mieszkańców
Sieradza i okolic. 1 stycznia 1962r. na bazie znakomicie
prosperującego ośrodka utworzono Powiatowy Ośrodek
Sportu, Turystyki i Wypoczynku (POSTiW), który dał
początek obecnemu Miejskiemu Ośrodkowi Sportu i Rekreacji
w Sieradzu. W latach 2006-2007 przeprowadzono gruntowny
remont obiektu połączony z termomodernizacją, zrealizowaną
ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska
w Łodzi. Obecnie w budynku przy ul. Portowej mieści się
restauracja „Przystań” oraz Centrum Edukacji Ekologicznej
z zapleczem konferencyjnym i noclegowym. Zostało ono
wyposażone w sprzęt i pomoce niezbędne do realizacji zadań
edukacji ekologicznej. Jest jednostką służącą powszechnej
edukacji ekologicznej obejmującej zarówno dzieci, młodzież
szkolną jak i dorosłych. To komfortowy obiekt, gdzie można
skorzystać z noclegu, wynająć sal szkoleniowe, pracownię
multimedialną, ale przede wszystkim zyskać profesjonalną
obsługę w zakresie organizacji szkoleń, konferencji, spotkań
biznesowych nie tylko o tematyce ekologicznej. Jednak
głównym zadaniem Centrum Edukacji Ekologicznej w
Sieradzu jest aktywizowanie społeczeństwa do działań na
rzecz ochrony środowiska i zrównoważonego rozwoju. Idea
ta może być zaakceptowana tylko przez społeczeństwo o
określonym poziomie świadomości i kultury ekologicznej.
Tradycyjny system kształcenia, polegający na przekazywaniu
wiedzy teoretycznej, okazał się niewystarczający emocjonalnie
i praktycznie. Dlatego coraz powszechniejsza staje się
pedagogika oparta na przeżywaniu przyrody, otwieraniu przed
ludźmi świata emocji, który motywuje ich do działania na
rzecz ochrony środowiska. Zadanie to może spełniać terenowa
edukacja środowiskowa prowadzona na trasach ścieżek
dydaktycznych. Centrum Edukacji Ekologicznej w marcu
2009 r. wytyczyło i wyposażyło w tablice edukacyjne ścieżkę
ekologiczną W Sieradzu nad rzeką Wartą
Na jej trasie znalazły się miejsca wyjątkowo piękne
i o wielkim bogactwie gatunkowym flory i fauny. Niewielu
z nas wie, że 25 % terenu miasta to Nadwarciański Obszar
Chronionego Krajobrazu. Do obiektów o szczególnych
walorach przyrodniczych należą m.in. parki miejskie, a
zwłaszcza Park Staromiejski założony w początkach XIX w.
Jest on przykładem typowego ogrodu miejskiego o charakterze
spacerowo – wypoczynkowym. Wśród drzew parkowych
znajdują się 3 pomniki przyrody.
Ścieżka edukacyjna W Sieradzu nad rzeką Wartą
prezentuje szczególne walory przyrodnicze na tle kulturowego
krajobrazu Sieradza. Wielowiekowe działania na jego terenie
doprowadziły do bardzo dużego przekształcenia środowiska
przyrodniczego. Dlatego też pozostało niewiele terenów,
których walory przyrodnicze zachęcałyby mieszkańców
do spędzania czasu na łonie natury. Nadwarciański Obszar
Chronionego Krajobrazu powstał 31 lipca 1998 r. Obejmuje
on dolinę Warty od Parku Krajobrazowego Międzyrzecza
Warty i Widawki na południu po granice byłego województwa
sieradzkiego na północy. Obszar ten jest szczególnie bogaty
w walory przyrodnicze zwłaszcza terasa zalewowa Warty i jej
prawobrzeżny dopływ Żeglina. Naprawdę warto pospacerować
nad brzegiem podziwiając piękno przyrody o każdej porze
roku.
Pokonując trasę ścieżki spotykamy 9 tablic
informacyjnych:
Tablica 1 - Park Staromiejski założono na zboczu
pradoliny Warty w 1824 roku na powierzchni ok. 4,5 ha.
W skład drzewostanu wchodzą przede wszystkim gatunki
rodzime głównie klon pospolity, lipa drobnolistna, klon jawor
i jesion wyniosły, a w mniejszej ilości także klon polny, lipa
szerokolistna, dąb szypułkowy, topola biała, wiąz pospolity i
górski, brzoza brodawkowata, buk zwyczajny, świerk pospolity,
sosna zwyczajna, jarząb zwyczajny. Spośród gatunków obcych
dla polskiej flory spotykamy platana klonolistnego, robinię
akacjową , świerka kłującego oraz dąb czerwony.
Tablica 2 Staw z wyspą. W środkowej części parku
spotkać można niewielki staw z wyspą, będący siedliskiem
ciekawych gatunków nie tylko roślin, ale także zwierząt.
Brzegi stawu porośnięte są trawami, turzycami oraz
wynurzającą się roślinnością szuwarową, do której zaliczyć
można pałkę szerokolistną i trzcinę pospolitą. Rośliny te
pomagają oczyszczać wodę z nadmiaru azotanów i fosforanów
przyczyniających się do eutrofizacji czyli przeżyźnienia wody,
którego skutkiem jest nadmierny zakwit glonów. Latem
można obserwować także pływającą po powierzchni rzęsę
drobną oraz zanurzone pod wodą liście moczarki kanadyjskiej,
rogatka sztywnego i liczne nitkowate glony. Pomiędzy bujnie
rozwiniętą roślinnością stawu schronienie znajdują ściśle
związane ze środowiskiem wodnym żaby trawna i zielona.
Wczesną wiosną zaobserwować można także gody dwóch
gatunków ropuch: szarej i zielonej, które poza okresem
rozmnażania chętnie przebywają na lądzie. Wyspa na stawie
stała się miejscem gniazdowania naszej najpopularniejszej
dzikiej kaczki – krzyżówki. Samiec tego gatunku wyróżnia
się żółtym dziobem oraz metalicznym zielonym ubarwieniem
głowy i szyi, podczas gdy samica przez cały rok ma niepozorne
brązowe upierzenie.
Tablica 3 Modrzew europejski. Jest jedynym w
Polsce drzewem iglastym z rodziny sosnowatych, które przed
zimą gubi swoje cienkie, nieprzystosowane do mrozu igły.
Wysoki do 45 m pień tworzy prostą strzałę o korze gładkiej u
młodych osobników i głęboko spękanej u starszych. Gałęzie
wyrastają z pnia prostopadle, a delikatne jasnozielone,
niekłujące igły pojawiają się na krótkopędach w pęczkach po
20-40 lub pojedynczo na długopędach. Modrzewie osobno
wytwarzają kwiaty żeńskie w postaci purpurowobrunatnych
szyszeczek później zieleniejących i osobno okrągłe, jasnożółte
kwiaty męskie. Po zapyleniu przez wiatr kwiaty żeńskie
przekształcają się w brązowe zdrewniałe szyszeczki, które
utrzymują się na pędach przez kilka lat. Bardzo cenione jest
czerwonobrunatne drewno modrzewiowe, które stanowi lekki,
elastyczny i trwały nawet w wodzie materiał budulcowy.
Z niego właśnie zbudowany jest XIX – wieczny dworek
znajdujący się w parku od 1970 roku. Niemal czarna barwa
desek i bali wynika z właściwości drewna, które ciemnieje pod
wpływem słońca. Budynek w stylu szwajcarskim przeniesiony
został ze wsi Wrząca, gdzie w założeniu dworskim był domem
zarządcy, a 1863 roku służył powstańcom styczniowym jako
szpital.
Tablica 4 Drzewa w parku I. Kolejnym punktem
na trasie ścieżki są pospolicie występujące w Polsce drzewa.
Najpopularniejsze to rodzimy dąb szypułkowy i coraz
częściej sadzony w lasach amerykański dąb czerwony. Są
to gatunki blisko ze sobą spokrewnione, należące do rodziny
bukowatych. Dąb szypułkowy to drzewo osiągające wysokość
nawet 50 m o krótkim pniu pokrytym grubą, szarą, głęboko
spękaną korą, zwieńczonym szeroką, rozłożystą koroną
natomiast dąb czerwony to drzewo o grubym pniu pokrytym
ciemnoszarą, gładką lub płytko spękaną korą i masywnej
koronie osiągające wysokość do 25 m. Odwrotnie jajowate
liście dębu szypułkowego są zabarwione szarozielono i
charakteryzują się obecnością 3-6 par zaokrąglonych klap z
Na sieradzkich szlakach
nerwami bocznymi dochodzącymi do końca klap i do wcięć
między nimi oraz sercowatym zakończeniem nasady. Dąb
czerwony ma liście szerokoklinowate, o 4 parach klap, grubo
ząbkowanych, ostro zakończonych; z wierzchu ciemnozielone
a jesienią jaskrawoczerwone. Kwiaty dębów różnicują się
na męskie i żeńskie. Męskie kwiaty dębu szypułkowego
występują w postaci długich, luźno zwisających kotków
o kolorze żółtawo – zielonym, natomiast żeńskie są mało
widoczne, niepozorne, zebrane po kilka na długiej szypułce.
Kwiaty męskie dębu czerwonego są zebrane w kotki, a żeńskie
wyrastają pojedynczo. Po zapyleniu z kwiatów żeńskich
rozwijają się owoce typu orzech potocznie zwane żołędziami.
Dąb szypułkowy ma po 2-3 elipsoidalno - walcowate orzechy
na długiej szypułce, a dąb czerwony szerokojajowate,
czerwonobrązowe, błyszczące, z widocznymi podłużnymi
paskami, u podstawy płaskie.
Tablica 5 Drzewa w parku II. W pobliżu występują
kolejne dwa drzewa podobne do siebie: grab zwyczajny
i buk pospolity. Oba to nasze rodzime gatunki pospolicie
rosnące w lasach. Dorastają do 25 – 30 m. a ich korony są
gęste, szerokie i wysokie. Grab ma korę ciemną, ziemistą
o siatkowatym wzorze i falistej powierzchni, natomiast
buk cienką, gładką, popielatoszarą. Liście obu drzew są
jajowate lub eliptyczne, ale grab ma blaszkę harmonijkowato
pofałdowaną i podwójnie piłkowane brzegi, podczas gdy
blaszka u buka jest ciemnozielona i błyszcząca na górze, a
brzegi są gładkie i pokryte włoskami. Kwiaty zarówno grabu
jak i buku są zapylane przez wiatr. U grabu występują w postaci
kotków tworząc oddzielnie kłosy kwiatów żeńskich i męskich,
podczas gdy buk wytwarza kwiaty męskie zebrane w główki
a kwiaty żeńskie po dwa, otoczone czterolistkową okrywą. Po
zapyleniu z kwiatów rozwijają się owoce, które w przypadku
grabu mają postać jednonasiennych orzeszków o trójklapowej
okrywie służącej jako organ lotny, natomiast bukowe tworzą
trójgraniaste orzeszki nazywane bukwią, otoczone miękko
owłosioną, zdrewniałą torebką.
Tablica 6 Drzewa w parku III. Poruszając się po
trasie ścieżki warto zwrócić uwagę na dwa rodzime gatunki
klonów: zwyczajnego i jaworu. Gatunki te należą do rodziny
klonowatych, mają rozłożyste korony i dorastają do wysokości
30 m. Różnice zaczynają się już w przypadku kory drzew. Klon
zwyczajny posiada szeroki, okrągły pień o korowinie drobno,
podłużnie spękanej, natomiast prosty pień jaworu pokrywa
szara kora, początkowo gładka, potem żłobiona i łuszcząca się.
Liście obu klonów są dłoniaste, duże, gładkie i długoogonkowe.
U klonu pospolitego są 5–7 klapowe o klapach zatokowo
wycinanych z dużymi, nielicznymi, ostrymi ząbkami, podczas
gdy jawor ma liście z wierzchu ciemnozielone i matowe, a od
spodu szarozielone, zwykle pięcioklapowe, o klapach głęboko
wyciętych, nieregularnie i grubo piłkowanych, spiczastych,
u nasady nieco zwężonych. Kwiaty tych klonów są dość
duże, obupłciowe, zebrane w żółtawozielone baldachogrona.
Po zapyleniu rozwijają się z nich charakterystyczne owoce,
składające się z dwóch skrzydlaków czyli ulistnionych
orzeszków. Skrzydlaki klonu pospolitego rozpostarte są pod
kątem prawie 180°, a jaworu pod kątem ostrym.
Tablica 7 Obcy przybysze w parku. Na terenie Parku
Staromiejskiego spotkać można nie tylko drzewa rodzime
występujące naturalnie w Polsce, ale też zadomowionych
przybyszów z Europy południowo-wschodniej, Azji a nawet
Ameryki Północnej. Najbardziej okazałym przykładem jest
rosnący tu platan klonolistny, będący zarazem pomnikiem
przyrody. Drzewo to jest gatunkiem z rodziny platanowatych,
powstałym w Wielkiej Brytanii w wyniku skrzyżowania
platanów: wschodniego i zachodniego. Kora pokrywająca
niski pień ma barwę szaropopielatą i łuszczy się długimi,
wąskimi płatami, zostawiając seledynowożółte ślady.
Liście duże, 3 - 5 klapowe, o klapach rzadko ząbkowanych
i ściętej lub słabo sercowatej nasadzie. Żeńskie kwiaty po
zapyleniu przekształcają się w owłosione orzeszki, zebrane
w gęste, główkowate owocostany na długich szypułkach.
Rozpadają się późną jesienią lub zimą. W Polsce platan
sadzony jest jako drzewo ozdobne. Innym obcym gatunkiem,
który doskonale zadomowił się w naszym kraju jest robinia
akacjowa (grochodrzew) często błędnie nazywana akacją.
Jest to północnoamerykański gatunek z rodziny motylkowych.
Drzewo to o luźnej, nieregularnej koronie i ciemnej, głęboko
spękanej korze dorasta do 25 m wysokości. Liście tego gatunku
są nieparzysto pierzastozłożone z 7-21 eliptycznych lub
jajowatych listków jasnozielonych od góry i szarozielonych
pod spodem. Białe, motylkowe, zebrane w grona kwiaty silnie
pachną, wabiąc owady, a po zapyleniu przekształcają się w
gładkie, spłaszczone owoce – strąki. Robinię początkowo
sadzono w parkach jako drzewo ozdobne, ale samorzutnie
rozprzestrzeniła się w środowisku naturalnym. Obecnie uważana
jest za gatunek inwazyjny, zagrażający nasłonecznionym i
suchym siedliskom. Podobnie „niebezpiecznym” drzewem jest
omawiany wcześniej dąb czerwony. Leśnicy sprowadzili go w
XIX w. jako roślinę pielęgnacyjną i ochronną, ale w niedługim
czasie uznany został za gatunek szkodliwy dla rodzimej flory.
Drzewo to rozprzestrzenia się samoistnie wypierając krajowe
gatunki dębów i inne drzewa, a jego pięknie przebarwiające się
jesienią liście bardzo powoli ulegają rozkładowi utrudniając
wegetację roślinom runa leśnego. Będąc na spacerze spróbujcie
odnaleźć te drzewa w Waszym najbliższym otoczeniu. Jest ich
więcej niż sądzicie!
Tablica 8 Pomnik przyrody prawem chroniony! Na
terenie Parku Staromiejskiego w Sieradzu pięć drzew uznano
za pomniki przyrody. Były to trzy okazy klonów pospolitych,
platan klonolistny i lipa szerokolistna. Do dziś spośród nich
zostały trzy: platan i dwa klony. Termin ten wprowadził
niemiecki przyrodnik i podróżnik Aleksander von Humboldt
na przełomie XVIII i XIX w. Obecnie zgodnie z Ustawą
o ochronie przyrody z 2004 roku: Pomnikami przyrody są
pojedyncze twory przyrody ożywionej i nieożywionej lub ich
skupienia o szczególnej wartości przyrodniczej, naukowej,
kulturowej, historycznej lub krajobrazowej oraz odznaczające
się indywidualnymi cechami, wyróżniającymi je wśród innych
tworów, okazałych rozmiarów drzewa, krzewy gatunków
rodzimych lub obcych, źródła, wodospady, wywierzyska,
skałki, jary, głazy narzutowe oraz jaskinie. Jest to jednocześnie
najniższa poza ochroną gatunkową forma ochrony przyrody
w Polsce. W rzeczywistości pomnikami przyrody najczęściej
są pojedyncze drzewa i ich grupy tworzące zwarte aleje lub
szpalery, będące nierzadko pozostałością dawnych parków
dworskich. Każde drzewo podlegające tej formie ochrony
przyrody powinno być zaopatrzone w tabliczkę przedstawiającą
białego orła w koronie na zielonym tle podpisaną: pomnik
przyrody. Warto zwrócić uwagę w trakcie spacerów, być może
spotkacie takich pomników więcej.
Tablica 9 Nadwarciański Obszar Chronionego
Krajobrazu. Obszar chronionego krajobrazu jest jedną z form
ochrony przyrody. Zgodnie z Ustawą o ochronie przyrody z
2004 roku: obszar chronionego krajobrazu obejmuje tereny
chronione ze względu na wyróżniający się krajobraz o
zróżnicowanych ekosystemach, wartościowe ze względu na
możliwość zaspokajania potrzeb związanych z turystyką i
wypoczynkiem lub pełnioną funkcją korytarzy ekologicznych.
Nadwarciański Obszar Chronionego Krajobrazu został
utworzony w 1998 r na powierzchni 27.432 hektarów, by
chronić dolinę Warty. Rzeka Warta na tym odcinku stanowi
swoisty korytarz dla migrujących zwierząt i środowisko
życia dla gatunków osiadłych. Brzegi rzeki i tereny do nich
przyległe potocznie zwane „sieradzkimi łęgami” porastają
wikliny nadrzeczne, łąki i pastwiska, napiaskowe murawy i
niewielkie płaty lasów łęgowych. Duża mozaikowość siedlisk
jest warunkiem sprzyjającym dla występowania wielu różnych
gatunków ryb, płazów, gadów, ptaków i ssaków.
Na sieradzkich szlakach
17
ZABYTKI
Pejzaż Wszystkich Świętych
– rekonstrukcja krajobrazu kulturowego
Andrzej Białkowski
Pomysł projektu zrodził się w wyniku wieloletnich
wędrówek jego autorów – etnologa Andrzeja Białkowskiego
z Ośrodka Regionalnego Łódzkiego Domu Kultury i dyrektora Zespołu Nadpilicznych Parków Krajobrazowych w
Moszczenicy Piotra Wypycha – po „terenie” województwa
łódzkiego. Zamiłowanie do krajobrazu kulturowego oraz
chęć jego ochrony zaowocowały realizacją przedsięwzięcia
pn. „Pejzaż Wszystkich Świętych – rewitalizacja krajobrazu
kulturowego”. Rzeczywiste działania związane z odtwarzaniem „kapliczkowego pejzażu” rozpoczęły się w 2006 roku,
dzięki dofinansowaniu, jakie otrzymał Łódzki Dom Kultury z
Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystkie
zrekonstruowane w terenie obiekty, w dawnych zapisach
określane jako „Boże męki”, zostały przygotowane dzięki
autorskim projektom opierającym się na przeprowadzonych
w terenie badaniach. Badania te wymagały wieloletniej dokumentacji fotograficznej, lustracji terenu, archiwalnej kwerendy, wywiadów środowiskowych, itp. Dotychczasowa,
czteroletnia realizacja projektu umożliwiła wyznaczenie 35
miejsc, w których zostały rozmieszczone drewniane krzyże i
kapliczki przydrożne z figurami świętych i patronów.
Nadrzędnym założeniem projektu „Pejzaż Wszystkich
Świętych…” było przywrócenie dawnego ludowego krajobrazu, zgodnego z tradycyjnymi wzorami danego regionu,
w którym szczególną rolę odgrywały małe formy architektury sakralnej, a więc kapliczki, krzyże i figury przydrożne.
Lokalizowane na wzniesieniach okalających miejscowości,
przy rozstajach dróg, granicach, w pobliżu kościołów i cmentarzy, a nawet w ogródkach i placach przydomowych były
nie tylko wyrazem wyznawanej wiary, ale pełniły również
funkcje przekazu historycznego oraz kulturowego. Stawały
się świadectwem wydarzeń z lokalnej i krajowej historii,
ważnym dla podtrzymywania narodowej tradycji. Obsadzane
drzewami, grodzone i dekorowane, tworzyły „święte miejsca”, które do dzisiejszego dnia skupiają naszą uwagę.
Dzięki wykorzystaniu naturalnych materiałów, drewniane kapliczki dopełniają wiejski pejzaż, w którym tego
typu obiekty, przez wieki stanowiły o jego niepowtarzalności.
Poza ochroną krajobrazu kulturowego, istotna dla organizatorów projektu była również aktywizacja twórców ludowych
oraz popularyzacja osiągnięć twórczości nieprofesjonalnej.
Dawniej kapliczki i figury przydrożne były przykładami wyjątkowego rzemiosła oraz sztuki ludowej, i pełniły ważne
funkcje, tak zwyczajowe jak i obrzędowe. Autorami tego typu
obiektów byli niejednokrotnie najlepsi ludowi rzeźbiarze, żyjący poprzez swoje prace jakby „za pan brat ze świętymi”.
„Pejzaż Wszystkich Świętych” zakładał również
zwiększenie atrakcyjności turystycznej regionu. Kapliczki
wzbogaciły między innymi piesze i rowerowe ścieżki turystyczne. Obecnie niektóre z tych miejsc, np. upamiętniające
ważne wydarzenia historyczne stanowią pomoc przy realizacji programu edukacyjnego dla szkół. Uroczyste ustawienie
każdego z obiektów staje się nie tylko religijnym wydarzeniem związanym z jego poświęceniem, ale również umożliwia integrację społeczności lokalnej, wpisując się w życie
kulturalne regionu.
Projekt „Pejzaż Wszystkich Świętych...” został
18
pomyślany jako wieloetapowe zadanie, które swoim
zasięgiem ma objąć obszar całego województwa łódzkiego.
Realizowany w 2006 roku – etap pierwszy, rozpoczynający to
przedsięwzięcie, dotyczył terenów – Zespołu Nadpilicznych
Parków Krajobrazowych – Sulejowskiego i Przedborskiego
i objął dwa powiaty: piotrkowski i radomszczański, w tym
pięć gmin: Sulejów, Ręczno, Aleksandrów, Łęki Szlacheckie,
Przedbórz. W 2007 roku projekt realizowany był na terenie
pięciu powiatów: radomszczańskiego, piotrkowskiego,
łódzkiego wschodniego, tomaszowskiego i opoczyńskiego
oraz następujących gmin: Przedbórz, Rozprza, Wolbórz,
Moszczenica, Tuszyn, Rzeczyca i Mniszków. W 2008 roku
organizatorzy przedsięwzięcia konsekwentnie „poruszali się”
wzdłuż największych rzek województwa łódzkiego (etapy
pierwszy i drugi dotyczyły rekonstrukcji 22 kapliczek i krzyży
przydrożnych Nadpilicza). W ubiegłym roku osią działań
pomysłodawców projektu stała się, przebiegająca przez
granice województwa łódzkiego rzeka Warta (w jej dolnym
biegu). Kapliczki, krzyże i figury przydrożne stanęły m.in.
na obszarze Załęczańskiego Parku Krajobrazowego oraz na
wartościowych kulturowo terenach przylegających. Swoim
zasięgiem trzeci etap objął cztery powiaty: radomszczański,
pajęczański, wieluński, piotrkowski oraz następujące gminy:
Gidle, Działoszyn, Pątnów, Wierzchlas, Osjaków oraz
Czarnocin. W 2009 roku, w ramach kontynuacji działań nad
rzeką Wartą, kolejne kapliczki, figury i krzyże przydrożne
stanęły na terenie 4 bogatych historycznie i krajobrazowo
powiatów: radomszczańskiego, wieluńskiego, sieradzkiego,
poddębickiego i 5 gmin: Żytno, Pątnów, Brzeźnio, Sieradz,
Pęczniew. W sumie ustawiono kolejnych 7 obiektów. W
bieżącym roku autorami tych często niepowtarzalnych
przykładów ludowego rzemiosła byli: Andrzej Wojtczak
z Kutna (autor kapliczki św. Jana Nepomucena w
Dzietrznikach), Małgorzata Kosińska z Zabostowa Małego
(autorka krzyża w Monicach), Henryk Adamczyk z Łęczycy
(autor krzyża-karawaki w Barczewie), Wojciech Nagórski ze
Zduńskiej Woli (autor figury św. Jana Nepomucena w Żytnie),
Stanisław Szymczyk z Karkosów (autor krzyża powstańczego
w Rudnikach), Henryk Staszko z Kuźnicy Skakawskiej (autor
krzyża-karawaki w Ruszkowie) oraz Wojciech Grzędowski z
Petrykoz (autor figury Chrystusa Frasobliwego w Dąbrówce
Sieradzkiej).
Organizatorzy przedsięwzięcia mają nadzieję, że przywrócenie tych obiektów polskiemu krajobrazowi, na nowo
ubarwi współczesny ludowy pejzaż, który przez ostatnie
lata tracił coraz bardziej na swojej wyjątkowości i niepowtarzalności. Poza tym dramatyczne wydarzenia naszej historii
wielokrotnie doprowadzały do nieodwracalnego zniszczenia
licznych przejawów polskiej religijności, w tym także kapliczek. Czas i czynniki atmosferyczne, szczególnie niebezpieczne dla surowca, z jakiego były wykonywane te obiekty,
również spowodowały, że tych niepowtarzalnych pereł małej
architektury drewnianej jest coraz mniej. Dzięki realizacji
projektu „Pejzaż Wszystkich Świętych...” stworzona została
być może jedyna w swoim rodzaju szansa na rekonstrukcję
najbardziej wartościowych obiektów – krzyży, kapliczek i figur przydrożnych, póki pamięć o nich jest jeszcze żywa.
Przed organizatorami rozpościerają się teraz tereny
wzdłuż trzeciej z najważniejszych rzek województwa łódzkiego – Bzury, która wraz z dopływami, okala województwo
od północy i przepływa przez tak wartościowe kulturowo regiony jak Łęczyckie i Łowickie.
Na sieradzkich szlakach
Dwór w Sulisławicach w I połowie
XVIII w.
Rafał Bogusławski
Sulisławice, choć położone na terenie powiatu
kaliskiego (dziś stanowią jedną z dzielnic Kalisza), są
ściśle związane z historią Ziemi Sieradzkiej. Dziedziczyli
tam bowiem przedstawiciele rodów znanych na terenie
przedrozbiorowego województwa sieradzkiego. Byli to m.in.
Otoccy h. Dołęga, Gołembowscy h. Poraj, Czartkowscy h.
Korab, Bogusławscy h. Ostoja i Biernaccy h. Poraj.
Historia wsi sięga średniowiecza. Pierwsza wzmianka
na jej temat pojawia się w XV wieku. Na przestrzeni
ostatnich pięciu stuleci Sulisławice często przechodziły z rąk
do rąk. Jej właścicielami, oprócz wyżej wymienionych, byli
Gaccy, Oszczeklińscy, Poniatowscy, Sulisławscy, Gajewscy,
Linowscy, Gorzyńscy, Węgierscy, Łączyńscy, Łaszczyńscy
i inni1. Po Węgierskich zachował się tam wspaniały dwór
murowany. Został on wzniesiony w II połowie XVIII w.
najpewniej przez Waleriana Węgierskiego, podpułkownika
regimentu pieszego. Obiekt był przebudowywany w
późniejszych latach – w XIX w., kiedy właścicielem był Alojzy
Prosper Biernacki h. Poraj (sędzia departamentu kaliskiego,
późniejszy minister skarbu w Rządzie Narodowym, propagator
nowoczesnego rolnictwa i budownictwa wiejskiego)2 oraz na
początku XX w. przez Łaszczyńskich3. Po drugiej wojnie
światowej dwór był dewastowany. Budowla obecnie znajduje
się w prywatnych rękach i jest remontowana. Nie będę
tutaj poświęcał więcej miejsca temu dworowi gdyż był on
wielokrotnie opisywany w różnego rodzaju przewodnikach
turystycznych i opracowaniach historycznych4. Ponadto,
można ten obiekt obejrzeć odwiedzając Sulisławice. Niniejszy
artykuł będzie próbą odtworzenia wyglądu nieistniejącego
dworu w Sulisławicach, będącego poprzednikiem tego, który
przetrwał do naszych czasów.
Sulisławice
Rys. Rafał Bogusławski
Majątek Sulisławice w I połowie XVIII w. był dość
duży, składał się z kilku folwarków ulokowanych na terenie
dwóch wsi – Sulisławice i Gaj w pow. Kaliskim.W r.1687,
Stanisław Linowski h. Pomian5 kupił Sulisławice i Gaj
od Aleksandra Biskupskiego za 34 000 zł. pol. Linowski
gospodarował w Sulisławicach niespełna 2 lata. Po jego
śmierci dobra te przejął syn Jan Franciszek Linowski, pisarz
grodzki koniński. W roku 1700 od Jana Linowskiego nabył
Sulisławice i Gaj Mikołaj Gorzyński, dotychczasowy ich
dzierżawca za 43 000 zł. pol.6 Gorzyński przejął dobra niemal
w całkowitej ruinie. Z tego roku zachował się pierwszy
dokument z opisem dworu nas interesującego7: Naprzód
dwór ratunku wielkiego potrzebuje, tak z wierzchu, jako i
wewnątrz. Izba w nim jedna wielka, w niej okna złe i piec,
posadzka z gliny. Z tej izby alkierz, w nim piec i wszystko
złe. Z sieni [i]zdebka mała, w której piec zły, posadzka także
z gliny. Z tej izdebki kumora mała, poprawy potrzebuje.
Kuchenka mała. Piekarnia także zrujno­wana, pieca ani
okien w izbie nie masz, komin zły, kumora zła, posowy
[sufitu] nie masz”.
W dokumencie tym znajdujemy również obszerny
inwentarz dóbr Sulisławice: W mielcuchu [w budynku do
warzenia piwa] ściany nie oblepione, piec zły, kocieł zły,
kadź szczebelna zła, wycierek także jeden zły. Suszenie z sieni
dolne penitus zrujnowane. Stodoły poprawy wielki z wierzchu
potrzebują i wrota u nich złe. Ow­czarnia także z wierzchu
poprawy potrzebuje. Obora wcale prawie zruj­nowana; w niej
kolnie 3, dwie z chrustu plecione-, trzecia z delików w słupy,
ale słupy pognieły i ledwo co się nie obalą. Stajnia także
penitus zruj­nowana, chlewy świńskie naprawy potrzebują.
Ogrodzenie koło podwórza, dwora i sadu złe, w połowicy nie
masz go. Sady 2 spustoszałe. Na wsi kmieci 6; ci mają bydło
pańskie, to jest po 4 woły i po parze koni, po krowie jednej i
jałowicy, także świni jednej.
Rataj jeden ma wołów pańskich 8, między któremi
para starych, mło­dych zaś wolców 6, krowę jedne i świnię,
wóz zły, pług jeden, do niego żelaza dwoje. Chałupników 4
poddanych, piąty nie poddany; bydła pańskiego nie mają.
Karczma restauracyjcj potrzebuje. Na Gaju chałup 2, w jednej
świec mieszka nie poddany, w drugi cha­łupnik poddany;
bydła pańskiego nie mają; te zaś chałupy złe. Sadzawek
tamże 3, jedna zastawiona, ale ślamowania potrzebuje, dwie
zaś puste. Staw także jeden zarosły ani nie zastawiony. Drugi
staw, na którym młyn; ten staw wszystek niemal łabuziem
zarosły, ślamowania wielkiego potrzebuje.
Chałupa młynarska zła, kamienie i pytle, także skrzynie
w tym młynie złe. Zapusta ku Piwonicom i Szczypiernu
znacznie wycięta. Item stawków 2 na nie zastawione i owszem
zarosło kępami. Krów dojnych we dworze 10, jałowego bydła
10, owiec 200, gęsi 10, kur 10, świni 8, kaczek 6.”
W ciągu 4 lat Mikołaj Gorzyński doprowadził majątek
do kwitnącego stanu. W 1704 r. w dobrach sulisławickich było
7 kmieci, 7 chałupników, rataj, owczarz, młynarz i karczmarz,
którzy łącznie użytkowali 34 woły i 12 koni dworskich.
Ponadto w folwarku hodowano 400 owiec, bydła rogatego
przeszło 40 szt., świń blisko 20, drobiu 45 szt. Gorzyński
założył 2 sady, pasiekę na 12 uli, staw, wyremontował dwór i
budynki gospodarcze w tym browar. Wiadomości te mamy z
inwentarza spisanego przez Gorzyńskiego w 1704 r. 8, kiedy
to oddawał na 3 lata majątek w dzierżawę (tytułem zastawu
na kwotę 27 000 zł.) Marcinowi Stanisławowi z Potoka
Potockiemu. W dokumencie tym znajdujemy kolejny opis
dworu w Sulisławicach:
Dwór przystarawy, w którym sień i drzwi na
zawiasach żelaznych dobrych i klamka żelazna i zapora, z
sieni izba wielka, drzwi także dobre na zawiasach żelaznych
z klamką żelazną i haczykiem, okna w ołów dobre, piec z
kominkiem nowy, dobry, posadzka w izbie nowa z tarcic,
ławy w koło izby z tarcic. Z tej izby alkierz nowo postawiony
i iednym piecu z kominkiem nowy i piecem nowym, okna w
ołów nowe i posadzki nowe, drzwi troje w tym alkierzu nowe
na zawiasach żelaznych z haczykami dwiema u tych drzwi
każdych, z izby wielkiej znowu komora, do niej drzwi na
zawiasach z klamką żelazną i haczykiem i nad niej sworzeń
z wrzecądzem do zamykania, z tej komory jest ciemna
komora, do niej drzwi na zawiasach żelaznych z klamką
także żelazną i haczykiem. [...] We dworze na górę z tej sieni
drzwi na żelaznych zawiasach z wrzecądzem do zamykania,
z sieni izbetka, drzwi do niej na zawiasach żelaz­nych i
klamką, i haczykiem, i wrzecądzem żelaznymi. Z tej izdebki
komora, w której dwoje drzwi na żelaznych zawiasach, w
Na sieradzkich szlakach
19
20
niej piec z ko­minkiem i okna dobre. Apteka potrzebna, do
niej drzwi na żelaznych zawiasach i z haczykami żelaznymi.
Piekarnia stara z komorą, w tych drzwi czworo na biegunach
drewnianych, pieca w niej nie masz, tylko okna 2 w drewno.
Piwnica, na której lamuzy 2 z przegrodą i na wierzchu
sypanie. W których drzwi pięcioro z zawiasami nowymi i
wrzecądzami, i skoblami, i kłódką u piwnicy”.
Bardzo ciekawe są pozostałe fragmenty inwentarza
spisanego przez Gorzyńskiego w 1704 r. Oto one: Owiec
oddaje się p. Potockiemu 400 bez 17. Bydła rogatego krów
15, jałowego 15. Świni 15, kur 15, gęsi 15, indyków także in
nro 15. Wołów ratajskich 10 dobrych. Kmieci 7, ósmy rataj.
1) Dopierała ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
2) Przywarty ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
3) Perek ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
4) Konieczny ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
5) Stach ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
6) Bąk ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
7) Juska ma 4 woły i koni parę, krów 2 i świnię;
8) Rataj ma wołów pańskich 10, krowę jedną i
świnię, żelaz płużnych 2 parze i radlić 2, kosę do sieczki i
trawy, stalnicę, wóz dobry, bosy, okowany, nowy i sierpów
2 do żęcia. Chałupników 7, każdy ma pańską krowę i świnię
i w chałupach dobrych siedzą, i ogrody do tych chałup są,
i role; ci odrabiają po 3 dni, w żniwa po 4 dni. 1) Jurczak,
2) Misiek, 3) Juska, 4) Jurek, 5) Marek, 6) Szymon na Gaju,
7) pastucha; 8) Niemka wdowa, ta za kontraktem ma pańską
krowę na Gaju; 9) karczmarz, ten szynkuje piwo, odrabia
bez cały rok 3 dni i świętojanką bierze dwudziestą pierwszą
beczką; 10) owczarz, ten za kontraktem siedzi, powinien brać
zboże ze dwora; 11) mły­narz siedzi na młyniku za kontraktem,
ten pańskiego nie ma nic oprócz żelaz i pytlów i co należy do
młyna. Komornic 3, po 3 dni w tydzień robią. [...] Kolo dwora
sady 2, dobrze ogrodzone i cierniem dokoła ostrzępione
dobrze, W jednym sadzie są pszczoły, ulów 12, które sobie
ekscypuje. Drzwi dwoje — w sadzie jednym lamus już stary,
drzwi są w nim na zawiasach żelaznych — do tych sadów. [...]
Mielcach noworestaurowany, w nim drzwi troje na zawiasach
z wrzecądzami, czwarte do ozdobni na biegunach. W którym
mielcuchu są kadzie dobre 2 i drybus trzeci, nalewka i lej,
beczek 6. Do izby drzwi na zawiasach żeleznych; piec dobry
z kominkiem, okna w drewno dobre, koryto do zalewku dobre,
piec w ozdowni do suszenia słodów i lasy dobre, kociał
miedziany dobry z kotliną wymurowaną nowo. Owczarnia
dobra z wrotami i uliczką na biegunach. Obora z wrotami
2 i uliczką na biegunach, tylko u jednych wrót kuna żelazna
z skoblami. Chlew na ratajskie woły dobry. Item chlew na
skopy przy wrotach, chlew świński dobry, z obórką dobrze
ogrodzoną i kub na wieprze dobry. Stajnie 2, jedna stara,
druga nowa. Do tych drzwi na biegunach z wrzecądzami
żelaznymi i skoblami; komórki 2 przy tych stajniach, drzwi u
nich na biegunach. Gołębnik dobrze poszyty. Drzwi do nich
na biegunach z wrzecądzem żelaznym i kłódką zamkniętą,
blachą słupy obite białą u nich. Stodoły 3 [...].
Staw nowozastawny,
na którym młyn dobrze
sporządzony, tylko z wierzchu poprawy potrzebuje, z żelazami
i pytlami, i kamieniami dobremi; do tego młyna ogród i łąka
i role.
Gaj. Na którym są 2 chałupie poprawy potrzebujące.
Tamże ogród pański dobrze ogrodzony z wrotami
drewnianymi. Przy tym Gaju jest staw pusty i sadzawek 3
nowosporządzone.
Zapusty 2, jedna prosto Żydowa, druga ku Szczypiernu,
które sobie ekscypuję. Aby ich nie wycinano, żeby miał dozór
JMP dzierżawca i tym poddanym, którzy są do tego, aby
kazał przestrzegać, aby nie pustoszono i nie wycinano; jak
swoi poddani tak i ograniczni. Studnie 2 w podwórzu, jedna u
mielcucha, druga wpół podwórza; u tych są sochy i żurawie i
wiadra na żelaznych sierdzieniach nowoobcembrowane.
Następny opis dworu w Sulisławicach zachował się
z roku 17089. Został on sporządzony po śmierci Mikołaja
Gorzyńskiego. Z opisu tego wynika, że majątek był wówczas
w bardzo złym stanie. Dwór i zabudowania gospodarcze
znajdowały się w ruinie, wieś opustoszała. Przyczyną tego
stanu były zapewne wyniszczające rządy dzierżawców –
Marcina Potockiego i Jakuba Obrębskiego10. Oto fragment
tego opisu:
Dwór, na którym dach wszystek zły, z grontu pobicia
potrzebujący; kozłów 2 także potrzeba, posowy na komorze
i nad sienią nie masz. Okna złe, drugie gliną pozalepiane.
W tym dworze drzwi jednych nie dostaje, drugie zaś drzwi
bez zawias i wszelkiego zamknięcia. Piece poprawy po­
trzebujące. Mielcuch nie dokończony, na którym posowy
jeszcze nie masz i żadnych rzeczy do budynku i do mielcucha
należących, zgoła w zrąb tylko snopkiem poszyty i kadek
2 miernych. Owczarnia, w tyle obora przy niej, płotem
ogrodzona, nie poszyta. Stodoła jedna o 2 gumnach, kalonki
potrzebująca; od drugi sochy 2 tylko stojące, od trzeci
sochy także 2 i kawałek sąsieka jednego w bale. Niedaleko
stodół chlewik płotem ogrodzony, poprawy snopek potrze­
bują. Stajnia nad sadzawką w deliki bez posowy, snopkiem
poprawy po­trzebująca, drzwi jedne przy niej na biegunach.
Na wsi chałup 15; cztery, w których ludzie mieszkają, 11 już
pu­stych częścią bez ludzi, częścią starością nadpustoszone,
poprawy znacznej potrzebujące. Pustkowie Gaj nazwane do
tych dóbr należące, na tym chałup 2 pustych, zrujnowanych, z
których chałup częścią i ściany powybierano, bez ludzi, drwy
i insze rzeczy pozabierano.
Od momentu śmierci Mikołaja Gorzyńskiego majątek
Sulisławice znajdował się pod opieką Jana Franciszka
Linowskiego i Michała Węgierskiego, męża Petroneli
Linowskiej (córki Stanisława i Urszuli Lipskiej). Ten stan
rzeczy utrzymywał się do roku 1712, kiedy to, w dniu 1
października, w grodzie kaliskim Teresa z Linowskich,
wdowa po Mikołaju Gorzyńskim zawarła kontrakt małżeński
o rękę swej córki Katarzyny z Andrzejem Bogusławskim,
regentem grodzkim sieradzkim (synem Marianny z
Rosowskich h. Korab i Marcina Bogusławskiego h. Ostoja).
W wyniku tego kontraktu Teresa Gorzyńska zapisała posag
dla córki w wysokości 12 tys. zł na dobrach Sulisławice
natomiast Bogusławski zapisał przyszłej swej małżonce 4
tys. zł. W ten sposób Katarzyna i Andrzej Bogusławscy stali
się współwłaścicielami Sulisławic. Obok Bogusławskich,
na Sulisławicach dziedziczył także wuj Katarzyny – Jan
Franciszek Linowski, który miał zapisaną sporą sumę na
tych dobrach – 10 tys. zł. W czerwcu 1723 r., Katarzyna i
Andrzej Bogusławscy podzielili Sulisławice między siebie
i wuja Linowskiego. Według tego podziału dwór przypadł
Bogusławskim – Najprzód dwór pod Szkudłami [rodzaj
gontu] ten ze wszystkim pomieszkaniem dostaje się do części
ichmość Państwa Bogusławskich11. Jan Linowski, natomiast,
zamieszkał w mielcuchu. Trzy miesiące później Bogusławscy
wraz z wujem Linowskim sprzedali Sulisławice Michałowi
Węgierskiemu. Na żądanie kupującego sporządzono wówczas
inwentarz majątku12. W dokumencie tym znajdujemy opis
dworu i zabudowań gospodarczych: Naprzód dwór w którym
jest sień z sieni izba z izby pokoiki dwa małe. Jeden z podłogą
z tarcic. Komora, kuchnia, z kuchni jest izdebka i komora. Z
izby jest komora bez podłogi i okna w niej powybijane, w tejże
izbie strop zły miejscami, to jest pogniły, w tejże izbie okna dwa
w ołów, w jednym oknie kwatera jedna wybita. Trzecie okno
w drewno oprawne. Dach spada, kozły połamane, prawie
cały dwór leci, przyciesi nie masz, które pogniły. Owczarnia,
na niej poszycie złe, posowy nie masz. Przy owczarni chlew
na bydło, także świńskie chlewy płotem ogrodzone, złe.
Stodoła o 2 gumnach; w tej się ściany powypierały, sąsieków
nie masz, wrota oboje złe, poszycie także złe. Także stajnia w
słupy postawiona z drzewa starego, popodpierana, na niej
Na sieradzkich szlakach
poszycie złe. Mielcuch z ozdownią złą. W tym kadzie 2 złe,
koryto zgniło, ściany pouchodziły z węgłów i popodpierane
są. Sień, w tej także ściana zła, kozły połamane, komin zły
w sieni, w izbie także komin bardzo zły. Kurnik przy dworze
w plot ogrodzony, i ten zły. Wrót na podwórze dwoje także
złych. Karmnik. Sady 2 wycięte, na ostatek drzewa poschły i
to około nich płoty złe. Chałup na wsi 4, piąta buda z gliny
zlepiona. Pierwszy kmieć ode dwora zowie się Kuta; ten ma
chałupę dobrą i chlew, stodółek 2 małych. Drugi kmieć Perek,
ten ma chałupę złą; chlew przy tej chałupie i stodółka. Podle
tego kmiecia jest buda, w której komornica siedzi, zowie się
Maryśka; do tej budy jest stodółka. Marek półrolnik, ten ma
chałupę dobrą i chlew; stodoły nie ma. Stępień pólrolnik, ten
ma chałupę bardzo złą i chlew także zły; stodoły nie ma. Kuba
mielcarz, Janek i Frącek, ci są komornicy. Jędrzejka kmiotka
z synem na imię Kubą, ta ma koni 3, wołów 4. Drugi kmieć,
ten ma wołów 4, zowie się Perek. Półrolnik Stępień, ten ma
wołów 4. Półrolnik Marek, ten także ma wołów. [...] Stawki i
sadzawki puste i pospuszczane, Młynik u stawu był quondam,
gdzie teraz tylko miejsce jest. Łąki jedne wypasione, drugie
posprzątane i spasione. Ról podoranych mało było, tylko
odłogami i zaroślami leżą. Statków żadnych dworskich ani
inwentarza żadnego nie było....
Dzięki powyżej przedstawionym opisom dworu w
Sulisławicach możemy dziś odtworzyć jego wygląd. Pojawia
się przy tym pytanie – czy był on typowy, czy może odbiegał
od średniej? Odpowiedź znajdziemy w książce Bohdana
Baranowskiego „Gospodarstwo chłopskie i folwarczne we
wschodniej Wielkopolsce w XVIII wieku”, PWN, W-wa
1958 r. Poniżej zacytuję kilka ważnych, moim zdaniem,
fragmentów tej książki, które ilustrują charakter i stan
dworów na obszarze i w okresie nas interesującym:
Pamiętać [...] trzeba, że w XVII i XVIII w. na
omawianym terenie [wschodnia wielkopolska – łęczyckie,
sieradzkie] [...] typowe były różnego rodzaju dwory i
dworki. A niektóre z nich prawie zupełnie nie różniły się
od chłopskich chałup. [...] Dwory budowane były z drzewa,
przeważnie w najlepszym gatunku (z dębu, modrzewia itd.).
Kryte były najczęściej słomą, rzadziej gontami. [...] Zarówno
przy dworach dużych, jak i małych, przeważnie od zajazdu
i dziedzińca, znajdował się ganek, z którego wchodziło się
do sieni. Sień zajmowała środek dworu, z dwóch stron
symetrycznie rozlokowana była reszta izb. W małych
dworkach przeważnie układ poziomy był jednotraktowy, a
więc sień i po bokach dwie izby albo z jednej strony duża izba,
z drugiej mała izba i komora lub tp. Chociaż dworki szlachty
cząstkowej zewnętrznie nie różniły się wiele od chłopskich
chałup, to jednak pewną różnicę widać w rozplanowaniu. W
chałupach chłopskich była ze szczytu sień, następnie izba, a
dalej komora, we dworku szlachcica cząstkowego przeważnie
jednak sień była w środku. W większych dworach szlacheckich
układ poziomy był dwutraktowy. Sień była prawie zawsze po
środku. [...] Z dwóch stron sieni symetrycznie rozłożone były
różnej wielkości izby. W większych dworach jedna strona miała
charakter bardziej reprezentacyjny, druga gospodarczy. Układ
izb był dość dowolny, zależny od potrzeb właściciela, który
stawiał ów dwór. [...] Pokoje rozdzielone były albo ścianami
wewnętrznymi, albo też tarcicowymi przegrodzeniami, które
pozwalały w stosunkowo łatwy sposób zmieniać wielkość
poszczególnych pomieszczeń w zależności od potrzeb
właścicieli. Ściany wewnątrz dworu były przeważnie nie
wyprawiane, lecz pozostawały w naturalnym kolorze drzewa.
Niekiedy w reprezentacyjnych pokojach bogatych dworów
obijane były tkaninami lub, co spotykamy przeważnie w
drugiej połowie XVIII w., tańszymi papierowymi tapetami.
Czasem ściany po prusku były wylepione gliną i bielone.
Podłogi przeważnie były z tarcic. W biedniejszych jednak
dworkach, tak jak w chałupach chłopskich, ubijane były z
gliny. Dość często we dworze w bardziej reprezentacyjnych
pokojach podłogi były drewniane, natomiast w izbach dla
czeladzi, komorach itp. z gliny. Drzwi we dworach coraz
częściej były roboty stolarskiej, a nie prostej ciesielskiej. [...]
Okna były małe, skrzydła okienne podzielone na dużą ilość
niewielkich poletek, co wynikało z wysokiej ceny większych
szyb szklanych i szyby osadzone były w ołów lub drzewo. We
dworach szlacheckich piece czy kominki z kafli, cegły a nawet
bardzo często z gliny i kamieni nie zawsze dawały odpowiednią
ilość ciepła. Cudzoziemcy, a nawet i polscy pamiętnikarze,
wspominając osiemnastowieczne dwory nadmieniają i o
tym, że w pokojach było pełno dymu, a jednocześnie przez
nieszczelne okna wchodziło zimne powietrze i temperatura
zimą była dość niska. Tak jak i chałupy chłopskie dworki
drobnej a nawet i średniej szlachty [...] spełniały ważną
funkcję gospodarczą. Komory i strychy służyły jako magazyny
narzędzi gospodarczych, przy braku spichrza przechowywano
tam zboże, niekiedy nawet zimą trzymano inwentarz żywy,
a więc drób, cielęta lub nawet świnie. Inwentarze podają
w sposób dość dokładny stan dworów. Otóż wbrew dość
często przyjętym poglądom o dawnej gospodarności można
stwierdzić, że bardzo dużo dworów znajdowało się prawie w
ruinie i nie widać było troski o ich stan. Odbijały się tu ogólne
trudności gospodarstwa folwarcznego. Nic więc dziwnego,
że w opisach dworów w inwentarzach czytamy o pogniłych
belkach, dziurach w dachu, drzwiach bez zawiasów, oknach
z powybijanymi szybami pozatykanymi wiechciami słomy,
załamujących się deskach w podłodze itp.”
Obecny wizerunek dworu
Fot. Rafał Bogusławski
Po uważnej lekturze fragmentów książki Bohdana
Baranowskiego oraz opisów dworu w Sulisławicach
zaprezentowanych powyżej możemy wywnioskować,
że dwór w Sulisławicach był dość typowy dla tego typu
budowli w pierwszej połowie XVIII w. Kryty był szkudłami
(rodzaj gontu), z jednym alkierzem. Wnętrze składało się z
kilku pomieszczeń. W centralnej części budynku była sień.
Reszta pomieszczeń zlokalizowana była po prawej i po
lewej stronie sieni, z której wchodziło się do jednej wielkiej
izby, gdzie wzdłuż ścian umieszczone były ławy. Z tej izby
było wejście do alkierza i do dwóch mniejszych pokoików.
Po drugiej stronie sieni była mała izba i dwie komory oraz
kuchnia, piekarnia i apteka (zapewne malutka, być może
pod schodami). Z sieni było też wyjście na poddasze.
Wokół podwórza rozlokowane były budynki gospodarcze
- stodoły, stajnia, chlewy, kurniki i mielcuch (browar).
Na środku podwórza była studnia z żurawiem, druga była
przy mielcuchu. Za dworem znajdowały się sady i bindarz
(ogródek ziołowy)13. Stan dworu i budynków gospodarczych
mimo, iż zmieniał się w czasie nie odbiegał od średniej.
Dziedzice Sulisławic na przełomie XVII i XVIII
wieku14:
Stanisław Linowski h. Pomian, syn Ewy z Molskich
Na sieradzkich szlakach
21
i Marcina Linowskiego. Sędzia kapturowy kaliski. Właściciel
dóbr Lipe, Witaszyce i Słupie oraz części w Godziątkowie,
Trzebieniach Starych i Ciepielowie. W roku 1687 kupił za 34
tys. 200 zł wsie Sulisławice i Gaj od Aleksandra WierzbiętyBiskupskiego. Nie żył już w 1689 r.
Jan Franciszek Linowski h. Pomian, syn
Stanisława zrodzony z Urszuli Lipskiej h. Grabie (córki
Anny z Bojanowskich i Jana Lipskiego, sędziego ziemskiego
kaliskiego). Pisarz grodzki koniński. Mąż Anny Barbary
Krzyckiej, córki Ewy Anny Raczyńskiej i Stanisława
Krzyckiego, kasztelana poznańskiego. Dziedzic spadłych
po ojcu Witaszyc, Słupi, Lipego i Godziątkowa. Właściciel
Sowinki Błotnej. Dobra Sulisławice i Gaj przejął po śmierci
ojca. W roku 1700 sprzedał je Mikołajowi Gorzyńskiemu za
43 tys. zł. pl. Do roku 1723 miał zapisaną sumę 10 tys. zł. pol.
na Sulisławicach. Zmarł ok. 1725 r.
Dwór w Sulisławicach, który jest przedmiotem
niniejszego artykułu został wzniesiony najpewniej przez
wspomnianych wyżej Linowskich.
Mikołaj Gorzyński h. Nałęcz, syn Krystyny z
Przeborowskich i Zygmunta Gorzyńskiego. Urodzony w 1665
r. Posesor dóbr Młynkowo. Od 1700 r. właściciel Sulisławic
i Gaju. Przeprowadził w tych dobrach gruntowną reformę,
wyremontował dwór. Ożeniony był z Teresa Linowską h.
Pomian, córką Urszuli z Lipskich i Stanisława Linowskiego.
Po jego śmierci w 1708 r. dobra sulisławickie były zarządzane
przez wdowę Teresę Linowską, jej brata Jana Franciszka
Linowskiego i szwagra Michała Węgierskiego.
Katarzyna Gorzyńska h. Nałęcz, córka Teresy z
Linowskich i Mikołaja Gorzyńskiego. Dziedziczka spadłych
po rodzicach dóbr w Sulisławicach i Gaju. Od 1712 r. żona
Andrzeja Ścibor-Bogusławskiego h. Ostoja, instygatora
Trybunału Koronnego, regenta grodzkiego sieradzkiego,
komornika granicznego łęczyckiego i sieradzkiego, syna
Marianny z Rosowskich i Marcina Bogusławskiego. W roku
1723 Katarzyna i Andrzej Bogusławscy sprzedali Sulisławice
i Gaj Michałowi Węgierskiemu. Tego roku kupili od Michała
Malskiego dobra położone w pow. sieradzkim – wieś Włocin
(wraz z osadami Kije, Stelmachy, Niwa, Pęczek, Chudoba),
folwark Jarychy oraz części Grzymaczewa15.
Michał Węgierski h. Wieniawa16, syn Zofii WieruszKowalskiej i Jana Węgierskiego. Dziedzic dóbr Węgry,
dzierżawca Jankowa i Brudzewka. W roku 1723 wszedł w
posiadanie dóbr Sulisławice i Gaj. Ożeniony był 1. z Petronellą
Linowską h. Pomian, córką Urszuli z Lipskich i Stanisława
Linowskiego, 2. z Konstancją Domaniewską h. Lubicz,
córką Marianny Mniszkówny i Tomasza Domaniewskiego,
burgrabiego i sędziego gr. sieradzkiego oraz podstolego
piotrkowskiego. Po jego śmierci (przed 1736 r.) majątkiem
zarządzała wdowa po nim – Konstancja z Domaniewskich
2v. żona Jana Kierzyńskiego.
Walerian Węgierski h. Wieniawa, syn Konstancji
Domaniewskiej i Michała Węgierskiego. Podpułkownik
regimentu pieszego buławy wielkiej koronnej (czasem
tytułowany pułkownikiem). Dziedzic Sulisławic i Gaju oraz
połowy wsi Węgry. 16 lutego 1751 roku wstąpił w związek
małżeński z Marianną Galliard, córką Magdaleny Bielawskiej
i Piotra Galliard’a. Budowniczy nowego, murowanego dworu
w Sulisławicach, który przetrwał do naszych czasów.
Przypisy:
1
Szczegółowo dzieje Sulisławic opisuje Stanisław Małyszko w
książce – „Majątki wielkopolskie. Powiat kaliski”, tom VI, str. 221224. Dalej – S. Małyszko, Majątki...
2
H. Łuczakówna-Kozerska, Biernacki Alojzy Prosper [w:] PSB, t.
II, s. 76-78; A. Ruszkowski, Alojzy Prosper Biernacki - pionier w
dziedzinie nowoczesnego rolnictwa, [w:] Na sieradzkich szlakach,
nr4/48/1997/XII, s. 43-44.
3
S. Małyszko, Majątki...
4
S. Małyszko, Majątki...
5
Najprawdopodobniej to właśnie Stanisław Linowski (lub jego
syn Jan) wzniósł dwór w Sulisławicach, który jest przedmiotem
naszego zainteresowania, co wnoszę z faktu, iż opis dworu Aleksandra Biskupskiego z sierpnia 1679 roku nie pokrywa się z opisami
późniejszymi. Opis dworu z 1679 r. – „Naprzód tedy dwór. W którym
dworze izb 2 dobrych z oknami dobrymi, piece proste w obydwóch
izbach. W sieni kuchnia; z tej sieni izbetka bez pieca, komórek
małych 2, która sień z izbetkami i komórkami w lepionkę tylko. Na
tym dworze dach zły i naprawy słuszny potrzebuje”; księgi kaliskie
rel. nr 47/48, r. 1679, k. 177v.-178 [w] Inwentarze dóbr szlacheckich
powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955.
6
PAN, Biblioteka Kórnicka, Teki Dworzaczka - materiały historyczno-genealogiczne do dziejów szlachty wielkopolskiej XV-XX w.
Dalej – TD.
7
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 61, r. 1700, k. 666 i 671; także
w: Inwentarze dóbr szlacheckich powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W.
Rusiński, Wrocław 1955.
8
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 66, 1. 1705-1708, k. 57v.-59;
fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich
powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955.
9
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 67, r. 1709, k. 231-231v.; fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich
powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955.
10
TD.
11
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1089-1096
12
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1841-1843; fragmenty tego aktu opublikowano w: Inwentarze dóbr szlacheckich
powiatu kaliskiego, t.1, wyd. W. Rusiński, Wrocław 1955.
13
Księgi kaliskie grodzkie rel. nr 87/88, r. 1723, s. 1089-1096
14
Notki biograficzne dziedziców Sulisławic opracowano głównie
na podstawie Tek prof. W. Dworzaczka.
15
Księgi sieradzkie grodzkie insc. nr 207, r. 1727, k. 587-590v.
16
K. Niesiecki, Herbarz Polski, Lipsk 1842 r., t. 9, str. 262-263
Plan dworu
Rys. Kornelia Bogusławska
22
Na sieradzkich szlakach
Medale ze zbiorów Muzeum
Okręgowego w Sieradzu
Marek Urbański
Początki medalierstwa polskiego sięgają epoki
Jagiellonów. Późniejszy jego rozwój postępuje równolegle
z rozwojem medalierstwa europejskiego. Nic dziwnego, że
medale i odznaczenia były gromadzone również w kolekcji
Muzeum Okręgowego w Sieradzu na przestrzeni całego
okresu jego istnienia, tj. od roku 1937. Składają się nań
dary i zakupy przeważnie od osób prywatnych. Istotną część
stanowią okazy przekazane przez różne instytucje i organizacje
społeczne i polityczne oraz miasta regionu sieradzkiego.
W zbiorze medali w Muzeum w Sieradzu na uwagę
zasługuje niewątpliwie kilka medali bitych z polecenia króla
Stanisława Augusta Poniatowskiego z przedstawieniami jego
poprzedników na tronie polskim, ciekawe odznaki pułkowe i
medale wojskowe polskie z okresu międzywojennego i XIXwieczne medale pamiątkowe polskie i obce.
Sieradzka kolekcja składa się z ok. 440 medali i
odznaczeń. Można ją podzielić na kilka grup. Najłatwiej
zrobić to według krajów pochodzenia. Medale i odznaczenia
polskie, występujące w największej liczbie, dadzą się
podzielić dodatkowo, np. na wojskowe, na przedstawiające
postacie lub wydarzenia historyczne itp. Każdy egzemplarz
jest w celach inwentaryzacyjnych zaopatrzony w krótki
opis i wydatowany w celu ułatwienia określenia i dotarcia
do analogii. Określenie czasu powstania poszczególnych
okazów jest ważne, ponieważ zakres chronologiczny jest
dość duży: najstarszy okaz pochodzi z początku XVII w. i
jednocześnie należy do najcenniejszych w kolekcji (medal
autorstwa Sebastiana Dadlera Vulnera Christi) a najmłodsze
sięgają początku XXI w.
A więc grupa medali austriackich charakteryzuje
się kilkunastoma egzemplarzami z ołowiu lub jego stopu,
wykonanymi w XVIII w. Najstarszy wydaje się medal
„Salzburg Emigration” z 1732 r.1 Na uwagę zasługują też
ciekawe medale Anny Austriaczki z 1766 r. i kardynała
Christopha von Migazzi z 1772 r. oraz medal Karola VI.
Pozostałe medale pochodzą z czasów panowania Franciszka
Józefa i Karola I.
Spośród kilkunastu medali niemieckich wyróżnia się
okaz wybity przez Fryderyka Wilhelma III w 1826 r. Mamy
też kilka odznaczeń wojskowych z okresu I i II wojny św.
Najmłodszy okaz to odznaka z czasów byłej NRD.
Medalierstwo rosyjskie jest reprezentowane przez
zabytki głównie z 2. połowy XIX w. i początku XX, np.
bite przez Aleksandra II. Jednak najwcześniejszy pochodzi
z 1826 r. i został wybity przez cara Aleksandra I. Natomiast
najcenniejszy jest komplet trzech częściowo złotych
odznaczeń ze św. Jerzym.
Spośród medali francuskich wyróżnia się bity przez
króla Ludwika XVI w 1785 r. Mamy też przykłady medali
Napoleona III. Ciekawy jest żeton reklamowy z XIX w.
Produkcje innych krajów europejskich mamy w postaci
medali Karola ks. Lotaryngii z 1770 r., medali szwedzkich,
węgierskich, angielskich itd. Ciekawostką spoza Europy jest
medal koronacyjny Elżbiety II z Kanady.
Najliczniej
oczywiście
jest
reprezentowane
medalierstwo polskie. Wyróżnia się kilka grup tematycznych.
Jedna z nich to postacie z historii Polski upamiętnione
wybitymi medalami. Cel takiego przedsięwzięcia był
oczywisty – bito je z powodów polityczno-propagandowych
lub „ku pokrzepieniu serc” w latach rozbiorów, a i później
spełniały podobną rolę. Zwykle stały na wysokim poziomie
artystycznym i prezentowały portrety np. Kościuszki,
Mickiewicza, Słowackiego czy Piłsudskiego. Do tej
grupy należały oczywiście portrety naszych władców.
Tu najszacowniejszy jest medal elekcyjny Augusta II z
1695 r. Ciekawe są też odlewane w żelazie medale z cyklu
„poczet władców Polski” produkowane na zamówienie
Stanisława Augusta Poniatowskiego przez Johanna Philippa
Holzhaeussera i Johanna Jakoba Reichela. Podobną rolę
pełniły medale wybite z okazji różnych rocznic, np. 448
rocznicy zawarcia unii horodelskiej z 1861 r., czy 500 rocznicy
bitwy pod Grunwaldem z 1910 r. lub z okazji założenia miast,
jak np. na 600-lecie Pabianic z 1933 r. Ciekawostkę stanowi
medal wydany w Nowym Jorku z okazji 100 rocznicy
Konstytucji 3 Maja. Inny „znak z przeszłości” to medal z
okazji X-lecia PRL.
Bolesław Krzywousty
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Leszek Czarny
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Wydziela się też grupę, którą stanowią oznaki
sprawowanych funkcji publicznych, np. ławników
sądowych z XIX w., sołtysów oraz oznaki stowarzyszeń
społeczno-kulturalnych, sportowych i partii politycznych.
Dla przykładu podamy, że w zbiorach sieradzkich znajduje
się medal Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego z
1911 r. dla Stanisława Walewskiego z Inczewa, Państwowa
Odznaka Sportowa z lat 30-tych XX w., odznaki niemieckich
towarzystw śpiewaczych z 1. poł. XX w. czy odznaka
Cechu Czeladzi Tkackiej w Zduńskiej Woli z 1934 r. Na
różnego rodzaju kongresy i zjazdy także powszechnie bito
medale lub produkowano tzw. „szpilki” i znaczki. Mamy tu
np. medal Międzynarodowej Wystawy w Filadelfii z 1876
r., ale również Krajowej Wystawy Filatelistycznej „70 lat
Wielkiego Października”. Z tym ostatnim tematem łączą się
medale wybijane przez PZPR, np. z okazji XXX-lecia tej
partii z 1978 r.
Adam Mickiewicz
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Józef Piłsudski
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Niepoślednią grupę tworzą polskie odznaczenia i
medale wojskowe. Najwcześniejsze wiążą się z odzyskaniem
niepodległości, np. Odznaka Polskiej Organizacji Wojskowej
– Krzyż POW z 1918 r. Mamy także odznaki szkół
wojskowych – np. Szkoły Podchorążych Piechoty z Ostrowii
Mazowieckiej z lat 1920-1939, jak również odznaczenia
bojowe, w tym Krzyż Walecznych z 1944 r.
Wreszcie w kolekcji muzeum znajdują się również
popularne pamiątki religijne. Są to medale i medaliki oraz
Na sieradzkich szlakach
23
plakiety ze świętymi, najczęściej z Matką Boską a także
portrety papieży, w tym najstarszy z 1826 r. Leona XII.
Techniki użyte do wyrobu medali i odznak dzielimy
na: odlew, bicie, trybowanie i niello.
Matka Boska Częstochowska
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Cała kolekcja, jak wspomniano, powstała głównie
dzięki ofiarności społeczeństwa sieradzkiego i po wielu
latach przechowywania w magazynach muzealnych została
zaprezentowana szerokiej publiczności na wystawie
tematycznej czynnej w dniach 23 kwietnia – 7 czerwca 2009
r., budząc zainteresowanie wielu zwiedzających oraz życzliwe
opinie. Wydaje się, że można mieć nadzieję, iż kolejne lata
funkcjonowania sieradzkiej placówki muzealnej przyniosą
dalszy wzrost tej ciekawej kolekcji.
Słowniczek użytych terminów.
1. Medale – (z łac. metallum – metal) najczęściej
okrągłe krążki wybite lub odlewane z metalu i zdobione dwulub jednostronnym reliefem.
2. Żetony – nazywane „podskarbiówkami”, sztonami
albo markami – były małe, zawsze bite stemplem i w dużych
ilościach, z reliefami jedno- lub dwustronnymi, częste w
XVI-XVIII w., obecnie mało popularne.
O krzyżu misyjnym sprzed
sieradzkiej fary
Andrzej Ruszkowski
Pośrednią sprawczynią powstania tego artykułu jest
Renata Kowalska, sieradzanka, mieszkająca od wielu lat w
Będzinie. To ona przysłała mi plik zdjęć z rodzinnego albumu,
które stanowią historyczny zapis stawiania pierwszego po
wojnie krzyża w Sieradzu. Zdjęcia te najprawdopodobniej
zrobił znany fotograf sieradzki Stefan Pertkiewicz. Okazją do
postawienia krzyża były pierwsze powojenne misje odbyte w
dniach 10-24 III 1946 r., a na dużą frekwencję ludności w tej
uroczystości niewątpliwie wpłynęła chęć zamanifestowania
po latach niemieckiej niewoli przywiązania do Kościoła
i wiary katolickiej oraz świeża jeszcze pamięć o usuwaniu
przez Niemców krzyży w Sieradzu1, także ścięcie krzyża
przed sieradzką farą. Była więc to uroczystość nie tylko
religijna, lecz także narodowa. Te pierwsze powojenne
misje, zorganizowane przez ks. Apolinarego Leśniewskiego,
odprawione z wielką żarliwością przez czterech ojców
franciszkanów z Krakowa sprawiły, że mieszkańcy Sieradza
masowo przystępowali do sakramentu pokuty. Dosłownie
po 24 godziny przez 10 dni siedziało kilkunastu księży w
konfesjonałach, słuchając penitentów i oczyszczając ich
dusze – odnotowano w kronice parafialnej2.
W owej kronice zapisano: Na wieczną rzeczy
24
3. Plakiety – zbliżone do medalionów, najczęściej
jednostronne, prostokątne lub kwadratowe, bite lub lane,
popularne w Polsce w XX w.
4. Odznaki – zwykle małych rozmiarów, o różnych
kształtach, często ażurowe i z uszkiem, charakterystyczne od
końca XIX w.
5. Medaliony – zwykle dużo większe od medalu,
z wypukłym reliefem zawsze lanym jednostronnie i z
uszkiem.
6. Znaczki – z metalu lub tworzyw sztucznych,
zwykle na szpilce lub agrafce wykonane w różnej technice;
są charakterystyczne dla XX w.
Przypisy:
1
Zdaniem Z. Włodarczyka, członka naszej redakcji, medal ten
wybito na pamiątkę emigracji protestantów z Salzburga w 1732 r.
do Prus Wsch.; jest to medal pruski.
Odzyskanie niepodległości
Fot. Anna Piestrzeniewicz
Zjazd numizmatyków
Fot. Anna Piestrzeniewicz
pamiątkę ufundowany nowy dębowy krzyż misyjny. Drzewo
dębowe ofiarowało Leśnictwo Złoczew, wykonali stolarze
i złożyli go na cmentarzu parafialnym. Rodzi się pytanie:
jacy stolarze? Krzyż miał kształt nietypowy dla okolic
Sieradza. Był zadaszony gontem, na dole belki pionowej
wykonano rzeźbę kielicha z eucharystią powtórzoną także
z boków belki. Nad tą rzeźbą wyryto w drewnie napis:
Misje OO. Franciszkanów 1946 (W 1974 r. pojawiła się
tabliczka o rekolecjach oo. redemptorystów, a w 1999 r.
ojców dominikanów). Obie belki (pionowa i pozioma) były
zdobione symetrycznymi wycięciami, w górnej części belki
umieszczono drewnianą, ukośnie umocowaną tabliczkę z
napisem INRI. Pod tą tablicą była kunsztownie wykonana
w drewnie rzeźba ukrzyżowanego Chrystusa. Górna część
krzyża miała kapliczkowe zwieńczenie na deskowanym
podłożu w kształcie rombu.
Ksiądz A. Leśniewski, który przybył do Sieradza 10
III 1945 roku. Zastał farę zdewastowaną, ponieważ Niemcy
urządzili w zamkniętym kościele magazyn zboża. Jeszcze
bardziej zniszczony był drewniany filialny kościół św. Ducha
znajdujący się na cmentarzu, praktycznie nadawał się tylko do
rozbiórki. Wobec braku jakichkolwiek środków pieniężnych,
ks. Leśniewski skorzystał z propozycji władz więziennych,
które przydzieliły mu do dyspozycji fachowców spośród
jeńców niemieckich przebywających w więzieniu sieradzkim.
W efekcie ekipa 60 jeńców pod kierownictwem inż. Hausera
(również jeńca) pracowała dla dobra sieradzkich kościołów,
zapewne w różnym składzie, przez 3 lata. O zakresie
wykonanych prac świadczy wybudowanie wtedy arkadowego
przejścia z nawy bocznej do kaplicy NMP, jak również
Na sieradzkich szlakach
odtworzenie łuku gotyckiego w wieży kościelnej. Drewniany
kościółek grunwaldzki św. Ducha był poddany gruntownej
odnowie. Krzyż był wykonany w 1946 r. Najprawdopodobniej
właśnie wtedy ekipa jeńców niemieckich, według projektu
i pod kierunkiem inż. Hausera, zaprojektowała i wykonała
krzyż będący przedmiotem naszego zainteresowania. Czyżby
był to przejaw ekspiacji za niemieckie zbrodnie popełnione
również w Sieradzu ?
Na zakończenie misji, w Niedzielę Palmową, odbyła
się uroczystość przeniesienia krzyża z cmentarza na plac przed
kolegiatą. Procesja szła ulicami: Cmentarną, przez Rogatkę,
ulicą Kościuszki, przez Rynek do Kolegiackiej. Na czele
procesji, w której niesiono wszystkie chorągwie w asyście
kobiet i mężczyzn ubranych w sieradzkie stroje ludowe, przed
krzyżem, szedł ks. Apolinary Leśniewski. Procesję prowadził
odziany w szaty liturgiczne rekolekcjonisa, o. franciszkanin
Ireneusz Żołnierczyk. Krzyż nieśli na ramionach zmieniający
się co pewien czas przedstawiciele różnych stanów. W
procesji brał również udział ówczesny kapelan ss. urszulanek
ks. Antoni Suwart – późniejszy administrator parafii w okresie
uwięzienia ks. Leśniewskiego w wyniku procesu organizacji
„Katyń”. Wśród wiernych widać było strzegących porządku
milicjantów, strażaków i salutujących w czasie stawiania
krzyża oficerów WP.
Minęło 63 lata. Krzyż nie oparł się sile niszczącej
przemijającego czasu. Zostały z niego zaledwie resztki. Gałąź
ze stojącej obok potężnej wierzby ok. 2004 roku odłamała
poziome ramię krzyża, uszkodziła też rzeźbę Chrystusa.
Ówczesny ks. proboszcz Czesław Rawski nie zdecydował
się na wymianę krzyża, zarządził tylko prace ratownicze.
Poziomą belkę krzyża polecił zastąpić inną zbitą z desek,
lecz już bez rzeźbionych ozdób, drewniana rzeźba Chrystusa
została zastąpiona, niestety, nabytą w Częstochowie figurą
wykonaną z tworzywa sztucznego. Po krytym gontem
zadaszeniu i ozdobie w kształcie rombu pozostało tylko
wspomnienie… Przed wywróceniem nadwątlonego zębem
czasu krzyża chroni w przyziemiu odeskowana obudowa
wykonana za czasów proboszczostwa ks. Józefa Frątczaka.
Krzyż, niestety, utracił oryginalny charakter.
Przypisy:
1
Vide: Ruszkowski A., Sieradzkie krzyże i kapliczki przydrożne,
„Nss”, nr 2/2006, s. 29-31; tenże: Kapliczki i krzyże Ziemi
Sieradzkiej, „Nss”, nr 2/1990, s. 6-14; tenże: Krzyże przydrożne i
śródpolne na terenie sieradzkiej parafii św. Urszuli Ledóchowskiej,
„Nss” nr 2/2008, s. 14-17
2
Cytat za przygotowywaną do druku książki-wspomnienia Ity
Turowicz pt. „I wszystko w sny odchodzi”. Książka ta ma się ukazać
pod koniec 2009 roku.
STĄD ICH RÓD
Dalszy ciąg pewnej historii...
O ppor. rez. Janie Kozicy
Wojciech Józefiak
Ponad rok temu w naszym kwartalniku (nr 1/2008)
zamieściliśmy list Tomasza Góreckiego z Warszawy, który w
okolicach Sieradza poszukiwał informacji o członku swojej
rodziny ppor. rez. Janie Kozicy zaginionym w czasie działań
wojennych w 1939 r. Oficer ten w szeregach 31 pSK, jako
dowódca III plutonu 6 kompanii II batalionu brał udział w
bitwie o przeprawę przez Wartę w Mnichowie w dniach 4-5
IX 1939.
Nie spodziewaliśmy się, że pomimo upływu 70
lat od tamtych tragicznych dni uda się wyjaśnić losy
zaginionego żołnierza. Jednak wskutek przewertowania
wielu dokumentów archiwalnych, zasięgnięciu informacji
w dziesiątkach instytucji pojawił się dowód, który pozwolił
ustalić miejsce śmierci żołnierza. Dowodem tym jest
następujące zeznanie matki ppor. Jana Kozicy jakie złożyła
w Urzędzie Bezpieczeństwa wkrótce po zakończeniu wojny.
...Jedyny mój żywiciel, syn Jan Kozica, porucznik
rezerwy Wojska Polskiego ur. 23.06.1907 r., powołany
w sierpniu 1939 do 31 pułku, II batalionu, 6 kompanii
stacjonującej w Sieradzu, pozostawił mnie jak mu to jego
obowiązek nakazywał, by służyć Ojczyźnie i walczyć o jej
wolność tak jak go wychowałam. Dumna z jego waleczności
bolesne dla mnie matki, bo syn mój poległ w walce na
bagnety z najeźdźcą niemieckim, tak jak mu jego honor i
obowiązek oficerski nakazywał, we wsi Mnichów gm. Męka
powiat sieradzki w bunkrach nad Wartą. Świadkiem tego
był szeregowiec Marciniak Stanisław z Tubądzina gm.
Bartochów powiat sieradzki...
Zeznanie to praktycznie nie pozostawia wątpliwości
co do miejsca i okoliczności śmierci ppor. Jana Kozicy.
Przypomnę, że analogiczną relację o Jego śmierci podał
żołnierz batalionu Obrony Narodowej Franciszek Moś (patrz:
nr 1/2008 Nss), który widział Jana Kozicę poległego w
Mnichowie. Czy Franciszek Moś i być może podkomendny
poszukiwanego podporucznika Franciszek Marciniak mogli
okłamywać matkę zaginionego oficera? Uznaliśmy, że
mówili prawdę.
Jakie były okoliczności śmierci ppor. Jana Kozicy?
Trudno to określić jednoznacznie. Faktem jest, że w dniach
4 i 5 września trwały walki o wieś Mnichów i nadrzeczne
wały przeciwpowodziowe, które kilkakrotnie przechodziły z
rąk do rąk. Podczas tychże walk dochodziło do walki wręcz
pomiędzy polskimi żołnierzami a Niemcami. Przyjmując
jako w pełni wiarygodne relacje Matki poległego oparte
na wspominanych żołnierzy walczących w Mnichowie
przyjęliśmy jako pewnik, że ppor. Jan Kozica poległ w
Mnichowie.
Wiadomo, że II batalion został zaskoczony przez
Niemców podczas przeprawy przez most w miejscowości
Biskupice (kiedy wycofywał się z Błaszek Niemcy zajęli
już pozycje i umocnili je na przedpolu 31 pSK w okolicach
wałów przeciwpowodziowych w Mnichowie). W Mnichowie
II batalion poniósł duże straty. 6 kompania zajmowała
najtrudniejszy, nieumocniony i praktycznie nieosłonięty
odcinek obrony na odcinku od Mnichowa do Okupnik.
Wspierana była przez żołnierzy jednej z kompanii Obrony
Narodowej. Żołnierze II batalionu, głównie z 5 kompanii
kpt. Feliksa Sitnego wraz z żołnierzami Batalionu Obrony
Narodowej „Ostrzeszów” kpt. Józefa Waydowicza (w
którym służył Franciszek Moś – kolega ppor. Kozicy), 5
września, na kilka godzin przed załamaniem się polskiej
obrony, kontratakowali wielokrotnie przy wsparciu pociągu
pancernego nr 52. Nie powinien dziwić fakt, że oficer
poległ w walce na bagnety, bowiem chociaż karabin Mauser
Na sieradzkich szlakach
25
nie był standardowym wyposażeniem oficera WP to jednak
powszechnie znana była determinacja polskich żołnierzy w
sytuacjach krytycznych. Warto też wspomnieć, że w 1914 r.
najstarszy brat ppor. Jana Kozicy – Ludwik, ur. w 1892 roku
w Siedlikowie koło Ostrzeszowa, wcielony do pruskiego
wojska, zginął na terenie Francji od… brytyjskiego bagnetu.
W tym miejscu odsyłam czytelnika do książki Piotra Kukuły
pt. „Maszerują Strzelcy”. Polecam też pracę dr Witolda Jarno
pt. „Strzelcy Kaniowscy w latach 1919-1939” gdzie opisane
są szczegóły tych walk.
Co działo się po opuszczeniu linii obrony nad Wartą
przez Wojsko Polskie? Kilka dni potem miejscowa ludność
zajmie się pochówkiem poległych polskich żołnierzy. Ich
ciała zwiezione zostaną na cmentarz w Męce. Przywiozą ich
ponad 160-ciu. Byli to żołnierze 31 pSK, III dywizjonu 10
Pułku Artylerii Lekkiej, 10 Dywizjonu Artylerii Ciężkiej,
Batalionu Obrony Narodowej Kępno, kompanii czołgów TK.
Polegli na polach Mnichowa, w Rudzie i Męce.
19 września 2009 roku. 70 lat później. Szlakiem z
Chojnego do Rudy podąża ponad trzystuosobowa grupa
młodzieży wraz z opiekunami i organizatorami. Rozpoczął
się właśnie XXXVI rajd PTTK Szlakiem Walk Nad Wartą
1939 roku, po raz VII organizowany przez „Sieradzkiego
Szwędaczka” – Koło PTTK przy KPP Policji w Sieradzu. Na
trasie konkursy wiedzy historycznej, piosenki żołnierskiej.
Nad rzeką Wartą, przy moście drogowym, pomnik poległych
żołnierzy i polski schron bojowy. Przypomnienie tamtych
dni, złożenie kwiatów i dalej w drogę. Godzina 14.00 –
Męka – grupy młodzieży gromadzą się przy grobie - pomniku
poległych na początku września 1939 roku żołnierzy. Polski
wrzesień, nawet pogoda jak wtedy, 70 lat temu. Przy grobie
honorowa warta żołnierzy 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia
Dowodzenia. Obok nich w historycznych mundurach polskiej
piechoty z kampanii wrześniowej członkowie Stowarzyszenia
Historycznego Strzelcy Kaniowscy z Łodzi. Na głowach
polskie hełmy wzór 31, przy pasach ładownice i bagnety, przy
nodze karabinki Mauser – dokładnie takie jak wtedy - 70 lat
temu. Przy grobie rodzina podporucznika Kozicy przybyła
z Kalisza: Krystyna Kwidzyńska i Barbara Górecka, wraz
z nimi porucznik Józef Umiński wrześniowy podoficer 31
pSK, dzisiaj już 95- letni starszy Pan w oficerskim mundurze
i w rogatywce, przedstawiciele władz samorządowych,
służb mundurowych. Jest z nami także ksiądz z miejscowej
parafii, młodzież z gimnazjum nr 1 ( od 7 października tego
roku już oficjalnie im. 31 pułku Strzelców Kaniowskich
w Sieradzu). Na okolicznościowych ulotkach wizerunek
ppor. Jana Kozicy. Daje się odczuć atmosfera szczególnego
skupienia. Ostatnie rozmowy: obok siebie por. Umiński i
rodzina ppor. Kozicy. Por. Umiński marszczy brwi, jakby
chciał sobie coś przypomnieć. Być może zetknął się z Janem
Kozicą w sieradzkich koszarach, być może razem odbywali
ćwiczenia. Czas jednak niestety zrobił swoje. 1 IX 1939 roku
było ich prawie 3,5 tysiąca. Jego Rodzinę poznał dzisiaj,
ale widać jak wiele ich łączy. Na twarzach tych starszych
ludzi widoczne wzruszenie i zaduma. Na płycie1 ppor. Jana
Kozicy przygotowanej do uroczystego odsłonięcia białoczerwona flaga PTTK, kwiaty i znicze. Obok tylko kilka
tablic z nazwiskami poległych pochowanych w tym miejscu.
Reszta to Nieznani Żołnierze. Kilka minut później wspólna
modlitwa. Komandor rajdu Zbyszek Sośnicki prosi o
poświęcenie i odsłonięcie tablicy pamiątkowej. Odsłaniają ją:
Rodzina ppor. Kozicy i por. Józef Umiński. Okolicznościowe
przemówienia, biografia zmarłego podana przez Wojtka
Józefiaka. Wspólne zdjęcia. Na tablicy epitafijnej tekst : „Śp.
ppor. rez. Jan Kozica ur. 23 VI 1907 r. w Kobylej Górze
Dowódca 3 plutonu 6 Kompanii 31 pSK zginął 4/5 IX 1939r.
w walce na bagnety w Mnichowie Cześć Jego pamięci PTTK
Sieradz 19 IX 2009r.”
Wreszcie można zapalić świeczkę na Jego grobie…
Po 70-ciu latach przywróciliśmy pamięć o Nim, teraz należy
ją podtrzymywać. Przywracajmy tę pamięć także o innych,
wszak Ojczyzna to pamięć i groby.
Ppłk Władysław Kotarski
(matura w 1913 r.); potem zaliczył dwa semestry prawa na
Uniwersytecie Lwowskim. W 1915 r. wstąpił do Oficerskiej
Szkoły Kawalerii w Haliczu, wkrótce jednak był już w szkole
piechoty w Bruck a.d. Leithe, potem szkole jednorocznych
ochotników (kandydatów na oficerów) w 6 pułku ułanów. Już
w wolnej Polsce ukończył 7,5 miesięczny kurs doskonalenia
dla młodszych oficerów w Centrum Wyszkolenia Kawalerii
w Grudziądzu (kurs dowódców szwadronów). Znał języki:
rosyjski, ukraiński, niemiecki, francuski. Od 13 XI 1918 do
1920 r. był oficerem ordynansowym w Pełnomocnictwie
Wojskowym Państwa Polskiego w Wiedniu (do 20 VII 1920
r. w kierownictwie transportów wojskowych w Wiedniu
jako adiutant). Kampania wołyńska 1920: od 20 VII 20 r.
do końca w 7 bryg. 1 dyw. jazdy jako d-ca 4 szwadronu 9
Pułku Ułanów (p. uł.) Małopolskich w Żółkwi, Czortkowie
i Trembowli; od 1929 r. w CWK w Grudziądzu jako d-ca
- żołnierski los wołyńskiego ułana
Tomasz Górecki
26
Ppłk Władysław Józef „Pniejma” Kotarski urodził
się 29 IX 1895 r. w Oleszycach koło Przemyśla z ojca Józefa
i matki Bronisławy /Stanisławy?/ z Cechmanowiczów.
Rodzice mieszkali w Goleszycach w woj. lwowskim. Ojciec
był właścicielem i dzierżawcą dóbr. Po jego śmierci matka
zamieszkała w Przemyślu. Przodkiem Kotarskich był jeden
z posłów, którzy uchwalili Konstytucję 3 Maja.
Wykształcenie elementarne Wł. Kotarski otrzymał
w domu, gimnazjum Jezuitów ukończył w Chyrowie
Tablica nagrobna ppor. rez. Jana Kozicy
Fot. Andrzej Ruszkowski
Przypisy:
1
Tablicę ufundowała bezinteresownie firma Pana Edwarda
Grobelnego z Jezior k. Sieradza. Oddział Polskiego Towarzystwa
Turystyczno Krajoznawczego w Sieradzu składa ofiarodawcy
serdeczne podziękowania.
Na sieradzkich szlakach
szwadronu szkolnego dyonu szkoły podchor. rez. kawalerii.
W kampanii wrześniowej zastępca d-cy 19 Pułku Ułanów
Wołyńskich z Ostroga nad Horyniem w Wołyńskiej Brygady
Kawalerii Armii Łódź. Wł. Kotarski, wysoki szczupy szatyn,
ożenił się z Apolonią Jasieńską. Ich jedynym dzieckiem była
Elżbieta, późniejsza redaktor działu historycznego Gazety
Wyborczej, przyjaciółka m.in. podróżniczki p. Elżbiety
Dzikowskiej.
autriackiej. Okoliczności otrzymania pierwszego Krzyża
Walecznych były następujące: ...dnia 31 VIII 20 r. por. Kotarski
odznaczył się wybitnym męstwem w bitwie pod Komarowem.
Po szarży wieczornej kiedy pułk rozdzielony był na kilka
odrębnie walczących oddziałów przyszedł rozkaz obsadzenia
na piechotę lasu, z którego wyparty został nieprzyjaciel.
Zapadała noc i trudno było zebrać rozproszone oddziały.
Por. Kotarski jako jeden z pierwszych zebrał pół szwadronu i
posunął się szybko na wskazane stanowisko, obsadził pozycję
i trzymał ją mocno mimo ognia i ataków nieprzyjaciela. W
ten sposób zabezpieczył lewe skrzydło i umożliwił spokojne
przegrupowanie pułku... Natomiast 24 IX 20 wysłany został
na patrol celem rozpoznania sił nieprzyjaciela nad Słuczą na
pn. od Zwiahla: podsuwa się do rzeki, obserwuje z ukrycia
linie nieprzyjacielskie, robi dokładny szkic pozycji, zasięga
informacji o miejscu przeprawy. Spostrzeżony po kilku godz.
przez nieprzyjaciela wycofuje się po spełnieniu zadania mając
zaledwie 1 rannego ułana i konia... Wniosek zaopiniował i
podpisał d-ca dyw. płk Juliusz Rommel. Ostatni, 4-ty KW
dostał także od Juliusza Rommla, wtedy już gen., d-cy armii
Łódź, w dn.13 IX 39 r., a VM V kl. już pośmiertnie - z
wniosku AK Okręgu Lwów za walkę w konspiracji.
Ppłk. Władysław Kotarski Druh
Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej
Niewola i rany. Był 3 razy ranny, w tym 2 razy
bagnetem w czasie I wojny: 13 IX 1915 w lewą rękę i
prawą pachwinę w wyniku czego dostał się do niewoli pod
Poczajowem k. Dubna. W lutym 1918 r. wrócił na front w
szeregach armii pruskiej. W kampanii wrześniowej ranny 8
września w bitwie 19 p. uł. pod Wolą Cyrusową.
Opinie przełożonych: M.in.: komendanta CWK płk.
Podhorskiego, głównego instruktora wyszkolenia wojskowego
CWK, ppłk Skuratowicza, dcy 6 Samodz. Bryg. Kawalerii,
płk. Plisowskiego, ppłk. Grobickiego, d-cy 6 SBK i oficera
sztabu generalnego; dowódców 9 p. uł.: ppłk. Pryzińskiego,
płk. Pomiankowskiego, mjr. Stafana Dembińskiego, ppłk.
Tadeusza Komorowskiego, późniejszego Bora. Oceniano
go jako poważnego, sumiennego, pedantycznie dokładnego
w przestrzeganiu przepisów, lojalnego, koleżeńskiego,
chorobliwie ambitnego, społecznie i towarzysko wyrobionego.
Był sprawnym i zamiłowanym jeźdźcem żądnym wiedzy,
którą ustawicznie pogłębiał. Pracował nad sobą, był bardzo
zdolny, zorientowany w całokształcie wiedzy wojskowej w
polu i wyszkoleniu pokojowym, teoretycznie i praktycznie
b. db. organizator. Dobry materiał na wykładowcę, świetny
instruktor i wychowawca, dokładny w pracy, pilny i
uparty, o dużej inicjatywnie i energii, o dodatnim wpływie
na podwładnych. Lubiany przez żołnierzy, b. dbały o ich
dobro, wyrozumiały, ale też b. wymagający. Dbały o honor
munduru, odważny i dzielny oficer. Umiał przeprowadzić
wyszkolenie w b. trudnych warunkach. Osiągał w służbie
wybitne wyniki. Konkluzja: nadaje się do Wyższej Szkoły
Wojennej (jako materiał na oficera sztabu generalnego w linii
czy kwatermistrza).
Awanse i odznaczenia: W armii austriackiej: od
sierpnia 1918 chorąży. W Wojsku Polskim: ppor. od 17
VII 1919; por. w 1921; rotmistrz 15 VIII 24, major 1933,
podpułkownik 19 III 39. Odznaczenia polskie: VM V kl.,
Srebrny Krzyż Zasługi, czterokrotnie Krzyż Walecznych,
Medal za wojnę 1918-21, Medal 10-lecia Niepodległości.
Odznaczenia obce: srebrny medal waleczności w armii
Ppłk Wł. Kotarski z córką
Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej
Wołyńska
Brygada Kawalerii w myśl
przedwojennych planów d-cy Armii Łódż miała być
wysunięta na przedpole linii obrony na Warcie i Widawce
i zabezpieczać pd. skrzydło armii w kierunku na Piotrków.
Brygada została zmobilizowana i przewieziona 15 VIII 39 w
okolice Radomska, a następnie wysunięta w obszar działań
Armii Kraków do rejonu nadleśnictwa Grodzisko (na pn. od
Kłobucka) dla zabezpieczenia styku obu armii. W składzie
WBK pod dowództwem płk. Juliana Filipowicza był m.in. 19
pułk ułanów wołyńskich im. gen. Edmunda Różyckiego,
który stacjonował przed wojną na Wołyniu w Ostrogu nad
Horyniem. Pułkiem dowodził ppłk dypl. Józef Zygmunt
Pętkowski, a jego zastępcą był ppłk Władysław Kotarski,
ojciec mej sąsiadki z kamienicy na Solcu, na warszawskim
Powiślu. W przededniu agresji niemieckiej pułk znajdował się
w rejonie stacji kolejowej Miedzno i miał opóżniać działania
wroga w kierunku na Brzeżnicę Nową. Gdy 1 września rano
Niemcy zaatakowali wieś Mokre III rozgorzały 17 godzinne
ciężkie walki, w wyniku których wg różnych danych ułani
WBK zniszczyli od 20 do ponad 100 czołgów i samochodów
panc. 4 Dywizji Pancernej Wehrmachtu. 19 pułk ułanów
przebił się z okrążenia szarżą szwadronu rotm. Skiby i
odszedł z brygadą na linię Borowa-Miedzno-Łobodno. Tego
też dnia utworzono Grupę Operacyjną Piotrków pod dow.
gen. bryg. Wiktora Thomme. 2 września brygada opóźniała
posuwanie się 4 Dyw. Panc. na linii las Łobodno – Ostrawy,
Na sieradzkich szlakach
27
a po południu walczyła na linii rzeki Kocinki. Nocą WBK
wycofała się za Wartę do lasów Młyny na pd. od Brzeżnicy
Nowej zamykając przejście przez rzekę w kierunku Kłobucka
i już wtedy , p.o. łączność ze sztabem armii była zerwana.
Dnia 3 września brygada zabezpieczała lewe skrzydło armii
w rejonie Łękińsko-Łękawa - Janów Nowy i prowadziła
rozpoznanie na Sulmierzyce i Gorzkowice, a nocą miała
uderzyć na zgrupowanie pancerne w Kamieńsku, a potem
przejść do odwodu na pn. od Bełchatowa, lecz plany te
pokrzyżowały przełomowe dla sytuacji armii walki 4/5 IX
nad Wartą i Widawką i po odwrocie z Kamieńska WBK
przeszła w rejon Drużbice-Głupice. Od 6 września armia
podzielona na dwa zgrupowania była już w odwrocie i GOP
walczyła tego dnia w rejonie Gutów-Syski-Wodzyń, a nocą
pomaszerowała na Tuszyn. WBK zajęła 7 IX stanowiska
obronne na linii Niedas-Kruszów i spłynęła na Pabianice, a
8 września walczyła w Woli Cyrusowej i poniosła tam duże
straty, a dalej bez kontaktu z gen. Thomme odeszła przez
Chlebów i Skierniewice do Puszczy Kampinoskiej, kiedy
reszta GOP przebijała się do Modlina wraz z cżęścią 31 pSK,
ale o tym szerzej już w innym artykule...
19 p. uł., tak jak sieradzki 31 pSK, dostał VM V kl. za
wrzesień 39, a wsławił się walcząc pod Mokrą, Żerominem,
Wolą Cyrusową, Mińskiem Maz. I Rejowcem.
Żona płk. Wł. Kotarskiego
Ze zbiorów Elżbiety Kotarskiej
Konspiracja: Ppłk. Kotarski uniknął niewoli i 6
X 39 przedostał się do Lwowa (gdzie mieszkał z rodziną
przed wojną) i pracował początkowo w kopalni nafty w
Perehińsku. Chciał uciekać na Węgry, ale że w okolicy było
tylko ok. 40 oficerów i 2500 żołnierzy to rozkazano mu
zostać. Pod ps. Druh współorganizował ZWZ jako komendant
Dr med. Marian Ruszkowski
– wybitny poznański lekarz rodem z
Sieradza
Andrzej Ruszkowski
Urodził się 15 XI 1923 r. w Sieradzu jako najstarszy
z trzech synów Zygmunta Ruszkowskiego, z zawodu zduna,
i Marii Paszkowskiej, krawcowej. Jego dziadek Paweł
(zmarł w 1907 r.), ożeniony z Agnieszką Pertkiewicz1 był
mistrzem kaflarskim. Brat Tadeusz był bardzo popularnym
piłkarzem w sieradzkim KS „Warta”, najmłodszy brat Maciej
ukończył wydział leśny WSR w Poznaniu i po studiach osiadł
28
I Okręgu Lwów-Wschód (obszaru I) i prowadził tam zimą
przygotowania do akcji sabotażowych w celu zablokowania
sowieckich dostaw ropy dla Niemców. Niebawem było już
ok. 15 tys. członków konspiracji na terenie woj. lwowskiego.
Po tym jak w marcu 1940 r. ginie przedzierający się do
Rumunii komendant 3 Obszaru, Wł. Kotarski zajmuje
jego miejsce i sam zostaje aresztowany na cztery dni przed
planowaną ucieczką do Rumunii. 20 IV 1940 osadzony we
lwowskim więzieniu na ul. Łąckiego. Aresztowanie mogło
być w związku przyczynowym z wcześniejszym o tydzień
aresztowaniem żony w Ostrogu ukrywającej się u znajomego
Ukraińca i zamierzającej uciec do Generalnej Guberni. Wraz
z córeczką żonę wysłano do Kazachstanu do chutoru „Kiełek
Socjalizmu” (ocalała córka mówiła mi, gdy mijaliśmy brzozy
podczas drogi na poranną mszę w kościele na Tamce, że sok
tych drzew uratował jej życie, a matka zmarła). Ukrywanie się
tak znanej przed wojną we Lwowie postaci było iluzoryczne:
rozpoznawano go na ulicy mimo zarostu. W wyniku wsypy
aresztowano 14 członków komendy lwowskiej ZWZ. W
19/20 XI 40 r. sowiecki Lwowski Sąd Obwodowy wydaje na
13-tu z nich wyroki śmierci za przygotowywanie zbrojnego
powstania, udział we władzach organizacji i organizowanie
akcji dywersyjno-terrorystycznych. (Jeden jako nieletni,
dzięki fałszywym dokumentom, został zesłany na 10 lat
do łagru i uciekł do Andersa). Odwołanie od wyroku do
SN USSR zostało odrzucone, 22 II 41 r. Sąd Najwyższy
ZSRR zatwierdził wyrok do wykonania. Rozstrzelano ich
prawdopodobnie na terenie więzienia 24 II 1941 r. , p.o. o
godz. 23.30. Po NKWD i KGB akta przejęło archiwum
Urzędu SB Ukrainy i po ich rehabilitacji przez prokuraturę
Ukrainy w 1993 r. do tych akt jako pierwsza osoba z Polski
dotarła właśnie córka Władysława Kotarskiego, której tam
w sekretariacie powiedziano, że być może pod posadzką
jednej cel zamienionych na sale archiwalne nadal są szczątki
jej ojca. Nie zezwolono kopiować dokumentów, nagrywała
je szeptem czytając na taśmę ukrytego magnetofonu i w
taki sposób prawda o likwidacji sztabu kontrrewolucyjnej
organizacji ZWZ we Lwowie została wreszcie ujawniona...
Cześć pamięci przez
lata zapomnianych Bohaterów!
Literatura:
1. CAW: Międzywojenne akta personalne, odznaczeniowe i
jednostek,
2. Kotarska Elżbieta „Proces Czternastu” 1998 /stąd są też
fotografie/,
3. Łyś Grzegorz, Jak walczą i giną ułani, Rzeczpospolita z dn. 4 IV
2009,
4. Rommel Juliusz, „Za honor i ojczyznę...” 1958,
5. Wesołowski Zdzisław P. „Order V.M. i jego kawalerowie” Miami,
USA 1992;
na stałe w Gdyni. W latach 1930-37 Marian Ruszkowski
ukończył Szkołę Powszechną im. Władysława Reymonta w
Sieradzu, a następnie do wybuchu wojny II klasę Gimnazjum
Koedukacyjnego Polskiej Macierzy Szkolnej w Sieradzu. W
Gimnazjum korzystał ze stypendium za bardzo dobre wyniki
w nauczaniu. Lata okupacji spędzał początkowo w rodzinnym
mieście pracując jako pomocnik murarski, następnie aż do
końca wojny przebywał w obozie pracy w Łodzi.
W 1945 r. wznowił naukę i tzw. małą maturę uzyskał
w Państwowym Gimnazjum im. Władysława Reymonta w
Łodzi, a w rok później świadectwo dojrzałości w Państwowym
Liceum Ogólnokształcącym w Sieradzu (obecnie im.
Kazimierza Jagiellończyka). W 1946 r. rozpoczął studia na
wydziale lekarskim Uniwersytetu Poznańskiego, uzyskując
w marcu w 1952 r. dyplom lekarza.
Na sieradzkich szlakach
naukowe w poprzednim miejscu pracy. W r. 1960 uzyskał tytuł
doktora medycyny na podstawie pracy pt. Skład aminokwasów
glubulin gamma u chorych z uszkodzeniem miąższu wątroby.
Jako asystent i adiunkt II Kliniki Chorób Wewnętrznych AM
prowadził zajęcia dydaktyczne dla studentów, przekazując im z
zapałem wiadomości i doświadczenie lekarskie, prowadził też
niezwykle interesujące wykłady z chorób wątroby.
Dr Marian Ruszkowski
Zdjęcia z arch. rodzinnego
Poczynając od września 1947 r. rozpoczął pracę
kliniczną i naukową w II Klinice Chorób Wewnętrznych
Akademii Medycznej w Poznaniu, kolejno na etatach
laboranta, stypendysty Ministra Zdrowia i młodszego
asystenta. W 1952 r. został powołany do służby wojskowej,
którą po sześciomiesięcznym szkoleniu odbywał jako
asystent Oddziału Wewnętrznego Centralnego Wojskowego
Szpitala Klinicznego w Łodzi. Tam również podjął badania
naukowe. Od początku zainteresowań naukowych pociągały
go zagadnienia biochemii klinicznej. Pierwsze jego publikacje
dotyczyły zmian biochemicznych we krwi konserwowanej
oraz zawartości niektórych aminokwasów w globulinach
gamma u chorych z uszkodzeniem miąższu wątroby. W Łodzi,
w związku z zorganizowaniem ośrodka kateteryzacji serca
przeszczepił na teren Polski mikrometodykę oznaczania tlenu,
dwutlenku węgla wg Roughtona i Scholandera przy użyciu
mikroaparatów wykonanych z jego inicjatywy. Publikował też
prace o charakterze metodycznym, w tym również opis prostego
aparatu do elektroforezy bibułowej z zastosowaniem błękitu
bromotymolowego. Wyniki badań prezentował na Zjeździe
Towarzystwa Internistów Polskich w Szczecinie w 1955 r. i na
Sympozjum Chemii Klinicznej w Poznaniu 1957 r. Z okresu
wojskowego należy wymienić uruchomienie w 1954 r. prostej
metody chromatografii krążkowej wolnych aminokwasów
surowicy i moczu, jak również prace, wspólnie z P. Segałem, z
zakresu zmian elektroforetycznych w płynie komory przedniej
oka oraz opis skąpo objawowego przypadku choroby Wilsona
z zaburzeniami adaptacji i hiperaminacjidiurą. Wnioski z
tej ostatniej pracy opublikował również w piśmiennictwie
amerykańskim. W roku 1957 został zwolniony ze służby
wojskowej w stopniu kapitana rezerwy i powrócił do pracy
klinicznej i naukowej w II Klinice Chorób Wewnętrznych
Akademii Medycznej w Poznaniu jako starszy asystent.
Dzięki wybitnym uzdolnieniom w dziedzinie badań
klinicznych i bardzo dobrej znajomości języka angielskiego
w latach 1958/59 przebywał jako stypendysta Fundacji
Rockefellera w USA, gdzie pracował naukowo oraz przechodził
szkolenie w zakresie chorób wątroby w ośrodkach naukowych
w Cleveland, Bostonie, Filadelfii, New Haven i Bethesdzie.
Prowadził tam też wykłady na studium podyplomowym
dla lekarzy. W tym okresie zapoznał się z prowadzeniem
oddziału metabolicznego i wykonał dwie oryginalne prace: o
zaburzeniach czynnościowych cewek nerkowych u chorych
z marskością wątroby po dożylnym podawaniu argininy
i o zaburzeniach wydalania aminokwasów zasadowych u
chorych z ostrym niedoborem potasu. Brał udział w zjazdach
naukowych: w 1958 r. w Chicago, a w 1959 r. w Atlantic
City. Po powrocie do kraju kontynuował prace kliniczno-
Od lewej: Marysia Świniarska, Mieczysław Ruszkwski, Agnieszka
Ruszkowska z Pertkiewiczów, Adam Abrysiewicz, siedzi Maria
Ruszkowska z Woszczalskich. Zdjęcie zrobione w Sieradzu w 1939 r.
Zdjęcia z arch. rodzinnego
Umiejętnie godził zajęcia dydaktyczne i lekarskie
z pracą naukową. Już w 1956 r. powierzono mu pierwsze
wykłady z zakresu chorób wewnętrznych dla studentów IV roku
medycyny. W 1959 r. prowadził ćwiczenia dla studentów IV i
V roku. Od 1963 r. rozpoczął wykłady z zakresu hepatologii dla
studentów IV i V roku. Ze szczególnym zapałem i wnikliwością
poświęcał się badaniom z zakresu biochemii i patologii
klinicznej, a zwłaszcza hepatologii, w której to dziedzinie był
wybitnym specjalistą. Rezultatem jego niezwykłej aktywności
naukowej było 50 prac naukowo-badawczych. W oparciu o
doświadczenia z pobytu w USA wykonał pracę habilitacyjną
(Patogeneza i leczenie śpiączki wątrobowej) już w okresie
rozwijającej się ciężkiej choroby. Zły stan zdrowia uniemożliwił
mu jednak zakończenie przewodu habilitacyjnego.
Był wybitnym lekarzem, lecz także humanistą i
człowiekiem głębokiej wiary. Od roku 1952 był żonaty z Jolantą
Chądzyńską. Krótko przed śmiercią powierzył Matce Boskiej
piątkę swoich dzieci: Krzysztofa, Jerzego, Leszka, Janusza i
Jolantę (wtedy w wieku: 10, 9, 5, 2 i pół, i 1 roku i 4 miesięcy).
Dzięki Bożej opiece i życzliwości wielu ludzi wszystkie dzieci
skończyły studia wyższe (dwoje jest lekarzami, czworo ma
doktoraty). Wszyscy założyli rodziny i mają łącznie 10 dzieci.
Marian Ruszkowski zmarł w wieku 42 lat, 23 IV 1966
r. po trzech latach ciężkiej choroby. Medycyna polska straciła
wybitnego naukowca, sumiennego i oddanego chorym lekarza, a
współpracownicy dobrego i serdecznego kolegę. Przedwczesna
śmierć przerwała mu pracę w pełni rozwoju naukowego.
(Niniejsze wspomnienie zostało napisane z
wykorzystaniem materiałów dostarczonych przez żonę Jolantę
Ruszkowską z Poznania i brata Macieja Ruszkowskiego z
Gdyni.)
Przypisy:
1
Agnieszka Ruszkowska z Pertkiewiczów owdowiała w wieku 43 lat.
Wkrótce straciła wzrok. Samotnie wychowywała sześcioro dzieci:
Zygmunta, Władysława, Józefa, Kazimierza , Mieczysława i Marię.
Zapewniła im możliwe na owe czasy wykształcenie i zawody.
Na sieradzkich szlakach
29
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Uwagi do tekstu z Tek
Pstrokońskiego o Zduńskiej Woli
Dariusz Pawelec
Mowa tu o tekście zamieszczonym przez p. Marka
Urbańskiego w czwartym numerze czasopisma „Na
sieradzkich szlakach” (dalej: Nss) z 2005 roku 1. Jak sugerował
autor artykułu prawdopodobne, że był on dotychczas raczej
nieznany i nigdzie wcześniej niepublikowany. Nie powołuje
się na niego np. badacz dziejów Zduńskiej Woli, nieżyjący
już prof. Józef Śmiałowski, który w swojej monografii historii
miasta do 1914 r. cytuje i analizuje dwie wzmianki zawarte w
tekach, ale innej treści 2.
W swoim artykule chciałbym się odnieść do kilku
spraw z notatki pozostawionej przez Pstrokońskiego, a
przytoczonej przez p. Urbańskiego. Oto pierwszy interesujący
fragment:
Zduńska Wola w Pcie Szadkowskim Obw. Sieradzkim
nad rzeczką Brodnią z Kościołem Parafialnym r. 1767 przez
Felixa Złotnickiego dziedzica erygowana gdzie iuz r. 1599
zbudowana została przez Marcina Saryusz Stokowskiego na
gorze Krzemienistey publiczna Kaplica iako filia Korczowa
(…)
Gdy kilkanaście lat temu badałem przeszłość
najstarszej zduńskowolskiej parafii katolickiej, zapoznałem
się m.in. z kilkoma materiałami archiwalnymi. W archiwum
diecezjalnym we Włocławku dotarłem wtedy do istotnych
informacji dotyczących najdawniejszej świątyni w Zduńskiej
Woli. Jednak poza wzmianką o drewnianej kaplicy z 1599 r.
p.w. Matki Boskiej Śnieżnej i św. Marii Magdaleny niczego
więcej w tych archiwaliach nie znalazłem 3. E. Bąbka-Horbacz
w jednym ze swych artykułów w Nss podała równie lakoniczne
dane 4. Nieznany był mi np. fundator kaplicy. Dzięki notatce
wiemy, że nazywał się Marcin Saryusz Stokowski. Do niego
należała ówcześnie Zduńska Wola. Dowiadujemy się także
o nazwie wzniesienia (gora Krzemienista), na którym pod
koniec XVI w. Stokowski pobudował kaplicę, w miejscu
zajmowanym obecnie przez XIX-wieczny, murowany kościół
(bazylikę) p.w. Wniebowzięcia NMP. Z określeniem tym
zetknąłem się po raz pierwszy, a to dlatego, iż z czasem wyszło
ono z użycia i dzisiaj nikt go już nie pamięta. Etymologia
tej dość powszechnej nazwy topograficznej nie nastręcza
problemów. Pochodzi ona od rodzaju podłoża, materiału
skalnego, z którego zbudowane jest wzgórze. Pstrokoński
używa też właściwej nazwy rzeki (rzeczki) przepływającej
przez Zduńską Wolę. Jest to Brodnia, a nie Pichna, jak podają,
raczej błędnie, niektóre opracowania 5.
W następnym zdaniu Pstrokoński informuje nas, że:
(…) do Parafii [Zduńska Wola – D.P.] nalezą: Czechy,
Kawęczyn, Krobanowek, Opiesin, Osmolin, Paprotnia,
Stęsice, Swędzieniewice i Zduńska Wola.
Spis powyższych wsi zawiera np. wspomniana na
wstępie monografia J. Śmiałowskiego, z tą jednak różnicą,
że tam wymienia się Kawęczynek, zamiast Kawęczyna.
Wiadomo gdzie leżała pierwsza z tych miejscowości
(sąsiadowała ze Zduńską Wolą od pn.-wsch.) 6, co do drugiej
możemy tylko domniemywać. Logika języka podpowiada, że
musiała się znajdować niedaleko Kawęczynka, dla którego
nazwa Kawęczyn jest podstawą słowotwórczą.
Dalej Pstrokoński przypomina o początkach wsi
Zduńska Wola. Pisze:
30
(…) Pierwiastkowe nazwisko było takie 1394 r. Sduny
i 1398. – 1400 Zduny alias Wola 1401 Zduny alias Kawęczyn
i 1403 – 1405. Wola Zduncka - 1419 1446 1471. Zdunska
Wola. Na uwagę zasługuje druga w kolejności wzmianka,
wcześniej chyba nigdzie nie cytowana (nie wspominają jej
np. znawcy tematu - S. i S.M. Zajączkowscy), gdzie autor
notatki wymienia rok 1400 jako pierwszą datę w historii
Zduńskiej Woli (Zduny alias Wola) i zarazem najbardziej
prawdopodobny czas powstania miejscowości. Jest to o tyle
wiarygodne, że w 1399 r. ciągle pisano jeszcze o Zdunach
7
. Z kolei przy frazie Zduny alias Kawęczyn zastanowić
się należy, czy Pstrokoński trafnie odnosi ją do początków
Zduńskiej Woli. Wydaje się to trochę niezrozumiałe, nie
pasuje do reszty. Możliwe, że zaszła tu pomyłka, bowiem
w skład ówczesnych dóbr zduńskowolskich, poza Zduńską
Wolą, wchodziły jeszcze: Zduny, Paprotnia, Woźniki i
Pstrokonie.
Ciekawe, że Pstrokoński przytacza nieznane daty 1419,
1446 i 1471, oznaczające używanie w XV w. nazwy Zduńska
Wola (Zdunska Wola). Dotychczas z późnego średniowiecza
znane były dotyczące miejscowości lata: 1403, 1405, 1417,
1418, 1445, 1450, 1452, 1454, 1468, 1473, 1487, 1497 8.
Chyba
każdy
choć
trochę
zorientowany
zduńskowolanin wie, jaką rolę odegrała rodzina Złotnickich w
historii Zduńskiej Woli, głównie w procesie jej umiastowienia i
uprzemysłowienia w XVIII i XIX w. Nazwisk wcześniejszych
właścicieli dóbr zduńskowolskich, poza jednym, nigdzie w
literaturze nie wzmiankowano. Poznajemy je właśnie dzięki
notatce Pstrokońskiego 9:
(…) Dziedzicami [Zduńskiej Woli – D.P.] byli Wolscy
Kawieccy do r. 15 (…) Grodzenski r. 1542. - 1551. Puczek
1551. Stokowscy do 1593. – 1691. Pstrokonscy 1691. do
1756. – od tąd do dzisia Złotniccy Z tych samych Tek Pstrokońskiego, tyle, że z innej
ich karty, dowiadujemy się, iż posiadacz Zdun, a potem
założyciel wsi Zduńska Wola, nazywał się Andrzej Zduński
(Zduny Andreas Zdunski 5869.). Kolejne średniowieczne
źródła podają wyłącznie imiona właścicieli miejscowości10,
spośród których pierwszym wymienionym po Andrzeju
był Piotr. Za Pstrokońskim należy przyjąć, że to oni nosili
nazwisko Wolskich, które byłoby pochodną drugiego
członu nazwy wsi (Wola). Pewne wątpliwości pojawiają
się od strony heraldycznej. Przekazy źródłowe informują,
że pierwsi właściciele dóbr zduńskowolskich pieczętowali
się herbem Dołęga11. Tymczasem dostępne mi herbarze nie
wiążą z nim ani nazwiska Zduńskich, ani Wolskich. Drugie z
nich występowało wprawdzie w Sieradzkiem, ale rodziny je
noszące posługiwały się herbami innymi niż Dołęga, tzn. Lis,
Pomian i Ogończyk (Ziemia Wieluńska)12.
Wolscy byli w posiadaniu Zduńskiej Woli do XVI
w. Według Pstrokońskiego po nich mieli nastać Kawieccy
(ewentualnie Kaweccy). Ciekawe, do której rodziny herbowej
należeli. Do wyboru pozostają dwie możliwości. Albo
Kawieccy (Kaweccy) używali herbu Dołęga, albo pieczętowali
się herbem Gryf. Dla jednego z tych rodów siedzibą był
Kawęczyn koło Zduńskiej Woli. Na innych kartach swoich tek
Pstrokoński podaje, że mieszkali tam Gryfici 13. Pochodząca
z Kawęczyna rodzina Kawieckich (Kaweckich), choćby z
racji sąsiedztwa tej miejscowości ze Zduńską Wolą, z dużym
prawdopodobieństwem mogła przejąć dobra zduńskowolskie,
które zresztą posiadała stosunkowo krótko (1. poł. XVI w.).
Sprawa podziału tych dóbr w 1532 r. 14 przypuszczalnie
dotyczy właśnie Kawieckich (Kaweckich). Od 1542 do 1551 r.
Na sieradzkich szlakach
Zduńska Wola była w rękach Grodzieńskich (Grodzenski), być
może herbu Paprzyca (?). Po nich nastali tu Puckowie (Puczek)
herbu Rola lub Godziemba, najpewniej do 1593 r. 15
Następnie dobra zduńskowolskie stały się własnością
Stokowskich herbu Jelita (Saryusz). Ich gniazdo rodowe
znajdowało się w Romiszowicach koło Piotrkowa Tryb.
Rodzina ta, osiadła w Stokach koło Łodzi, stanowiła gałąź
rodu Jelita Romiszewskich i była skoligacona z Puckami.
Matka, bodajże pierwszego właściciela Zduńskiej Woli
spośród Saryusz Stokowskich – Marcina, wywodziła się
właśnie z Pucków. Ten fakt pokrewieństwa mógł zdecydować
o dziedziczeniu dóbr (oczywiście przy założeniu, że Puckowie
byli w ich posiadaniu do 1593 r.). Ojcem Marcina był Jakub
Stokowski, łowczy łęczycki, zaś za żonę miał Mariannę
Karnkowską. Ze związku tego urodziła się córka Elżbieta 16.
Marcin Saryusz Stokowski ufundował w 1599 r. pierwszą na
terenie Zduńskiej Woli świątynię, wspomnianą na początku
analizowanego tu tekstu źródłowego. Z jego osobą wiąże się
niesamowita i nader zagadkowa historia. Jak opowiada K.
Niesiecki (…) widomie pokutował po śmierci swojej różne
charaktery nieznajome pisząc, i insze znaki samym tylko
duchom zwyczajne czyniąc: tę pokutę jego wprzód dobrze
examinowaną, wydrukować kazał [Andrzej – D.P.] Trzebicki
biskup Krakowski (…) 17.
Po Stokowskich w 1691 r. prawo do dziedziczenia
Zduńskiej Woli przeszło na rodzinę Poraj Pstrokońskich
z Burzenina. Od 1756 r. dobra zduńskowolskie stały się
własnością Złotnickich herbu Prawdzic 18, a ściślej Marianny
z Pstrokońskich, której wnukiem był założyciel miasta
Zduńskiej Woli Stefan Złotnicki. Wobec tego należałoby
zrewidować dotąd prezentowany w literaturze pogląd, który
sformułował prof. Śmiałowski. Według niego Złotniccy zostali
właścicielami Zduńskiej Woli najpóźniej w początkach XVIII
w.19 Informacja Pstrokońskiego przeczy jednak tej tezie.
Krytyce poddać należy jeszcze ostatni fragment
cytowanej notatki. Pstrokoński zamieszcza w nim wiadomości
z czasów sobie współczesnych. Oto jego treść:
(…) 1821. 3 stycznia Stefan Złotnicki dziedzic nadał
Prawa Rzemiesnikom, fabrykantom i mieszkancom wolne
1822 warstaty sukienne założone. 1823. sukiennikow osiadło
140 płociennikow 60. (…) 1826 było ludności 4030. 1827 13
Kwietnia Buznica pozwolona – 1824. 27 Lipca Parafia dla
Protestantow ustanowiona
W drugiej i trzeciej dekadzie XIX w. dziedzic
majętności zduńskowolskiej Stefan Złotnicki starał się
intensywnie rozwijać w swych posiadłościach osadnictwo oraz
przemysł włókienniczy, dążąc równocześnie do przyznania
Zduńskiej Woli praw miejskich. Z przybywającymi od 1817
r. osadnikami zawierał on umowy indywidualne. Wyjątkiem
była umowa z 1824 r. między dziedzicem a 136 mieszkańcami
miejscowości. Poza tym w źródłach historycznych,
przynajmniej w tych dotąd przebadanych i opracowanych,
nie ma mowy o żadnym ogólnym prawie nadanym od razu dla
wszystkich zainteresowanych. Wzmianka Pstrokońskiego,
oznaczona datą 3 stycznia 1821 r., wzbogaca więc naszą
wiedzę o XIX-wiecznej Zduńskiej Woli 20.
Co do wymienionych pod 1822 r. warsztatów
sukienniczych, to nie wiadomo, czy Pstrokoński uważał je za
pierwsze, jakie pojawiły się w Zduńskiej Woli, czy po prostu
odnotował wybrany przez siebie jeden z faktów rozwoju
tutejszego sukiennictwa, którego dzieje sięgają samych
początków XIX w. (cech sukienniczy istniał od 1816 r.) 21.
W omawianym okresie gwałtownie rosła liczba
tkaczy, jednak podawana w notatce ilość 140 sukienników
i 60 płócienników w 1823 r. może mijać się nieco z prawdą.
J. Śmiałowski przytacza różniące się od tego dane. W 1823 r.
miało być w Zduńskiej Woli 122 majstrów sukienniczych i 78
czeladników (łącznie 200 osób), a rok później odpowiednio –
149 i 119 (w sumie 268 osób). Napływ płócienników zaczął
się dopiero w interesującym nas 1823 r. W Zduńskiej Woli
było wtedy 5 majstrów. Gdyby nawet doliczyć czeladników
wątpliwe, by dało to wspomnianą u Pstrokońskiego liczbę 60
tkaczy. Liczba ta została przekroczona w 1824 r., gdy wszystkich
płócienników było razem 86, w tym 46 majstrów 22.
W świetle ustaleń Śmiałowskiego raczej przesadzona w
przekazie Pstrokońskiego wydaje się też liczba mieszkańców
Zduńskiej Woli w 1826 r., wynosząca rzekomo 4 030 osób.
Tymczasem, opierając się na innych wiarygodnych źródłach
stwierdzamy, że w 1827 r. mieszkało w niej o połowę mniej
ludzi (2 000), chociaż przy stałej tendencji wzrostowej. Do
wielkości ok. 4 000 mieszkańców Zduńska Wola zbliżyła
się dopiero w 1839 r. (3 869 osób) 23. Zastanawiające skąd
Pstrokoński czerpał informacje, ale są one, tak jak poprzednie,
problematyczne.
Kontrowersje budzi również ostatni zapis dotyczący
czasu powstania w Zduńskiej Woli gminy wyznania
ewangelickiego i żydowskiej synagogi (Buznica). Ciekawe, iż
Pstrokoński podaje tutaj precyzyjne daty, tyle, że nie zgadzają
się one z faktami historycznymi. Zduńskowolscy Żydzi mieli
swoją bóżnicę już od 1825 r. (budynek na nią przeznaczony
został nabyty w 1823 r.) 24, natomiast ewangelicy zorganizowali
parafię w 1828 r., co zostało ostatecznie usankcjonowane 23
lipca 1829 r. Oba wyznania uzyskały pewne gwarancje natury
religijnej w akcie erekcyjnym Zduńskiej Woli (1825)25.
Przypisy:
1
O Zduńskiej Woli z „Tek Pstrokońskiego”, oprac. M. Urbański,
„Na sieradzkich szlakach” (dalej: Nss), nr 4 (80), 2005, s. 27;
Muzeum Narodowe w Krakowie, Biblioteka Czartoryskich. Teki
Pstrokońskiego (dalej: BC. TP), sygn. 3304, k. 75, 90, 138.
2
J. Śmiałowski, Zduńska Wola. Monografia miasta do 1914 roku,
Łódź 1974, s. 14.
3
Archiwum Kurii Diecezjalnej we Włocławku, Akta Wizytacji
Kanonicznych dawnej Archidiecezji Gnieźnieńskiej z lat 17111712, sygn. 9, s. 382; tamże, z lat 1764-1766, sygn. 59, s. 747-748;
Repertorium Akt Wizytacji Kanonicznych dawnej Archidiecezji
Gnieźnieńskiej, cz. 4, Indeks Geograficzno-Historyczny, z. 1,
indeks do cz. 1 (zasób włocławski), „Archiwa, Biblioteki i
Muzea Kościelne”, t. 37, 1978, s. 170-171; „Rocznik Diecezji
Włocławskiej”, 1991, s. 485.
4
E. Bąbka-Horbacz, Przyczynek do historii kościoła parafialnego
Wniebowzięcia NMP w Zduńskiej Woli, Nss, nr 1 (53), 1999, s. 25.
5
BC. TP, sygn. 3307, k. 82; S. Rospond, Słownik etymologiczny miast
i gmin PRL, Wrocław-Łódź 1984, s. 174, zob. hasło „Krzemieniewo”;
Mały słownik języka polskiego, pod red. S. Skorupki, H. Auderskiej
i Z. Łempickiej, Warszawa 1974, s. 320, zob. hasło „krzemień”.
Nazwę rzeczki Brodnia potwierdził niedawno zduńskowolski
regionalista p. Jan Nowak. Dotarł do XIX-wiecznych map, na
których ona występuje.
6
J. Śmiałowski, dz. cyt., s. V, 188, 217.
7
S. Zajączkowski, S.M. Zajączkowski, Materiały do słownika
geograficzno-historycznego dawnych ziem łęczyckiej i sieradzkiej
do 1400 roku, cz. II, Łódź 1970, s. 205 (zob. hasło „Zduny”),
241. Wcześniej za najstarszą datę dotyczącą Zduńskiej Woli
przyjmowano rok 1403.
8
J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 14-15; S. Zajączkowski, S. M.
Zajączkowski, tamże; W. Sowina, Sieradz. Układ przestrzenny
i społeczeństwo miasta w XV-XVI w., Warszawa-Sieradz, 1991, s.
160-161.
9
Autor tego artykułu zdaje sobie sprawę, że temat właścicieli dóbr
zduńskowolskich nie jest wyczerpany, a jedynie wywołany, wymaga
dalszych badań. Należałoby więc poświęcić mu w przyszłości
odrębny, dokładniejszy tekst, poprzedzony wszechstronniejszą
kwerendą źródeł.
10
BC. TP, sygn. 3304, k. 8; J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 14 (autor
przytacza, raczej błędnie, zapis numeracji: 58.59). Franciszek
Piekosiński w swoim Poczcie rodów szlachty polskiej wieków
średnich, wydanej we Lwowie w 1911 r., wspomina nazwisko
„Zduński” pod rokiem 1412 (Sduński chorąży mniejszy łęczycki)
oraz 1415 (Sduński chorąży łęczycki i brat jego Piotrasz z Woli).
Nazwany tak jest Mikołaj h. Dołęga ze Zdun, Gostkowa i Wartkowic
w Łęczyckiem. Większe zainteresowanie budzi tu jednak postać
Piotra z Woli (zob. przyp. 11) – por. Historia Zduńskiej Woli - http://
pl.wikipedia.org/wiki/Historia_Zdu%C5%84skiej_Woli; Urzędnicy
łęczyccy, sieradzcy i wieluńscy XIII-XV wieku. Spisy, z. 1, oprac. J.
Bieniak i A. Szymczakowa, t. II, Ziemia łęczycka, sieradzka i wieluńska,
pod red. A. Gąsiorowskiego, Wrocław-Łódź 1985, s. 40, 192.
Na sieradzkich szlakach
31
11
Urzędnicy..., s. 192; T. Kościan, Kalendarium Zduńskiej Woli,
Zduńska Wola 1995, s. 8-9. Ów Piotr, cześnik, a potem sędzia
sieradzki, może być tożsamy z Piotrem wymienionym w przyp.
10 (Piotrasz z Woli [Zduńskiej?]). Ciekawe, że w innym miejscu
swojego rękopisu Pstrokoński nie wymienia rodziny Wolskich
pośród rodów szlacheckich w Sieradzkiem. Nie ma tam także
nazwiska Zduńskich – por. BC. TP, sygn. 3314, k. 39-56.
12
K. Niesiecki, Herbarz polski powiększony dodatkami z późniejszych
autorów, rękopisów, dowodów urządzonych, t. IX, Warszawa 1997, s.
404; Z. Leszczyc, Herby szlachty polskiej. Faksymile pierwodruku,
Wrocław-Kraków 1995, s. 213, 246.
13
K. Niesiecki, dz. cyt., t. V, Wrocław 1996, s. 58-59; BC. TP, tamże,
k. 4, 32, 94; Słownik geograficzno-historyczny Polski i innych krajów
słowiańskich, pod red. F. Sulimierskiego, B. Chlebowskiego i W.
Walewskiego, t. III, Warszawa 1882, s. 915; A. Boniecki, Herbarz
Polski, cz. 1, Wiadomości historyczno-genealogiczne o rodach
szlacheckich, t. IX, Warszawa 1987, s. 350-351.
14
J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 15.
15
K. Niesiecki, dz. cyt., t. VIII, Wrocław 1997, s. 571. Bardziej
prawdopodobne, że była to rodzina Pucków herbu Rola, pochodząca
z Sieradzkiego; A. Boniecki, dz. cyt., t. VII, Warszawa 1986, s. 101
(autor wspomina o Grodzieńskich h. Paprzyca rodem z Grodna w
dawnym powiecie łęczyckim).
16
BC. TP, tamże, k. 50, 116; K. Niesiecki, dz. cyt., t. X, Wrocław
1997, s. 526-527; Z. Leszczyc, dz. cyt., s. 160; B. Paprocki, Herby
rycerstwa polskiego, Warszawa 1982, s. 269. Nazwę wsi zapisywano
również jako „Remiszewice” i „Remiszowice”, a rodziny
„Remiszewscy-Remiszowscy-Romiszewscy” – zob. L. Kajzer,
J. Augustyniak, Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem
obronnym sieradzkiego w XIII-XVII/XVIII wieku, Łódź 1986, s.
174; Stoki (osiedle w Łodzi) – http://pl.wikipedia.org/wiki/Stoki_
(osiedle_w_%C5%81odzi). Podaje się tam, że Marcin Stokowski
był podstolim łęczyckim.
17
K. Niesiecki, tamże, s. 527 (cytat); tamże, t. IX, s. 132-134. Andrzej
Zawisza Trzebicki h. Łabędź urodził się w 1607 r. w nieistniejącej
już wiosce Trzebiczna, która położona była w połowie drogi między
Zduńską Wolą a Sieradzem. Biskupem krakowskim został w 1658
r. Niewykluczone, iż mógł znać Marcina Stokowskiego (Zduńską
Wolę i Trzebiczną dzieliło zaledwie ok. 6 km). Więcej wiadomości
na temat A. Trzebickiego i jego rodziny zob.: J. Szubzda, Andrzej
Trzebicki – biskup i polityk rodem z ziemi sieradzkiej, Nss, nr 2 (82),
2006, s. 21-24; tenże, Trzebiczna – wieś zapomniana, tamże, nr 3-4
(83-84), 2006, s. 25-26.
18
Według zduńskowolskiej regionalistki p. Elżbiety Nejman, która
opiera się na danych archiwalnych, Złotniccy ze Zduńskiej Woli byli
h. Nowina i z takiego zostali wylegitymowani w XIX w.
19
J. Śmiałowski, dz. cyt.; tenże, Złotniccy – cztery wieki rodu, Nss,
nr 1 (53), 1999, s. 4; T. Kościan, dz. cyt., s. 9; J. Chrzanowski, Gdzie
jest taka Zduńska Wola… Złotniccy u nas i na zjeździe, „Tydzień
Zduńskowolski”, 23 V 2003, s. 8. O Poraj Pstrokońskich, jako
właścicielach Zduńskiej Woli w l. 1691-1756, oraz Mariannie
z Pstrokońskich Złotnickiej dowiedziałem się od wspomnianej
w przyp. 18 p. E. Nejman, dysponującej potwierdzającymi to
źródłami.
20
J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 24-27; T. Kościan, dz. cyt., s. 12.
21
J. Śmiałowski, dz. cyt., s. 32.
22
Tamże, s. 32-33 (w tym tab. 2), 54-56 (w tym tab. 4); J. Śmiałowski,
Nakład i manufaktura włókiennicza w Zduńskiej Woli w latach 18151860, „Rocznik Łódzki”, t. II, 1959, s. 252-253, 265-266, 268 (tab.
2); W. Pawlak, Miasto przy fabrycznym trakcie, b.m.w. 1986, s. 1.
23
J. Śmiałowski, Zduńska Wola…, s. 100 (tab. 7). Podaje się tam
liczbę ludności stałej.
24
Synagoga istniała w Zduńskiej Woli vel Czekaju już w XVIII w. –
por. tamże, s. 17; A. Michalski, Stosunki ludnościowe i wyznaniowe
[w:] Stulecie miasta Zduńskiej Woli 1825-1925, pod red. L. Wichera,
Zduńska Wola 1925, s. 34.
25
J. Śmiałowski, Zduńska Wola..., s. 218-219; G. Lehmann,
Geschichte der evang.[elische]-augsburgischen Gemeinde zu
Zduńska Wola, Zduńska Wola 1930, s. 10; D. Pawelec, E. Pohl, M.
Wójcik, Protestanci w Zduńskiej Woli i okolicy. Rys historyczny,
Zduńska Wola 2007, s. 6. O założeniu własnej parafii miejscowi
ewangelicy zdecydowali już w 1827 r., stąd w literaturze podaje się
także tę datę.
Kolonia Zduny na mapie z 1844 r.
przestała być aktualna1.
W r.1884 na zlecenie rosyjskich władz guberni
kaliskiej powiatu sieradzkiego, sztatny ziemlemir Kazimierz
Podziemski, wykonał nowe pomiary i sporządził aktualną
mapę koloni. Jest to rękopis wielobarwny wykonany na karcie
papierowej o wymiarach 70 x70 cm w skali 1:5000 (1cm=50
m) o orientacji południowo-północnej. Oryginał tej mapy
można oglądać w Muzeum Historii Miasta Zduńskiej Woli.
Rysowana z natury precyzyjnie odzwierciedla wszystkie
nieruchomości, istniejące zabudowania, ogrody, usytuowanie
kopców granicznych, drogi główne i polne, grunty orne i
pastwiska. Geometra wymierzył każdą z nieruchomości,
średnia powierzchnia działki to 2,5 morgi, a tylko w
nielicznych przypadkach jest większa, lub mniejsza. Cała
wieś ma powierzchnię 530 morgi i 21 prętów, czyli około 297
hektarów. Rozciąga się wzdłuż trzech dróg: ze Zduńskiej Woli
do Widawy, zwanej już wtedy ulicą Złotą, są tu z obu stron
63 zabudowane działki, mniej bo 37 gospodarstw jest przy
drodze łączącej ulicę Złotą z Paprocką, dziś to ulica Zduńska.
Przy ulicy Paprockiej domów jest tylko 16. Łącznie na terenie
wsi wydzielono około 190 działek w tym 116 zabudowanych.
Na innym planie z 1914 r. ilość nieruchomości we wsi Zduny
określono na 150.
Wieś graniczy od zachodu z gruntami Ogrodziska,
od południa ze Zduńską Wolą i Jurydyką, a od wschodu
i północy z wsiami Paprotnia i Holendry Paprockie. Ta
ostatnia granica jest też granicą guberni. Paprotnia i Holendry
Paprockie należały już do guberni piotrkowskiej i powiatu
łaskiego. Przy ulicy Paprockiej zlokalizowane jest wspólne,
dla wszystkich gospodarstw, pastwisko o nazwie Kempina.
Prezentowana mapa używana była również w czasie II
Elżbieta Nejman
W roku 1837, według umowy z 9 września, Stefan
Złotnicki dziedzic dóbr zduńskowolskich zaczął zasiedlać
zachodnią część swojego majątku nowymi osadnikami.
Przybyli oni w większości z Wielkiego Księstwa Poznańskiego
będącego częścią składową Prus. Nowo wyznaczoną kolonię
nazwano Zduny. Złotnicki sprzedawał gospodarstwa oddając
je w użytkowanie wieczysto-czynszowe. Kolonista, lub jak
dawniej pisano okupnik czynszowy, dostawał za niewielką
opłatą plac i pomoc w zagospodarowaniu w postaci drewna
i cegły na postawienie budynków. Był też zwolniony od
czynszu lat 3, a po upłynieniu tych płacić będzie każdy z
takowego placu po 19 złotych, na dzień 11 listopada każdego
roku. Początkowo osadników było około 60, a działki miały
powierzchnię, od 5 do 19 morgów, średnio 7,5 morga. Z biegiem
czasu gospodarstwa ulegały rozdrobnieniu, a i osadników
przybywało. Zmieniła się też sytuacja polityczna. Najwyższy
ukaz cesarza Mikołaja z 1868 roku spowodował uwłaszczenie
osadników. Gospodarstwa dotąd czynszowe przeszły na
wyłączną własność ich użytkowników, którzy przestali też
płacić czynsze ze swoich osad dziedzicowi. Pierwsza mapa
wsi, wykonana przed osadzeniem rzemieślników, przez
mierniczego przysięgłego i patentowanego, pracującego
na zlecenie Stefana Złotnickiego, Wilhelma Bergemana
32
Na sieradzkich szlakach
wojny o czym świadczy niemiecka pieczątka, rejestrująca ten
dokument pod numerem 742.
Zduny, to wieś notowana już w XIV w., była częścią
dóbr zduńskowolskich. Więcej, od niej to Zduńska Wola
wzięła swoją nazwę. Było to tak. Istniała wieś Zduny,
w jej pobliżu założono nową wieś zwaną Wola. Nazwa
wola oznacza wolność, ziemię pustą, oddaną osadnikom, z
uwolnieniem ich na pewną ilość lat od służb, powinności i
czynszów. Nową wieś ulokowaną nieopodal, zasiedloną
przez nowych osadników uwolnionych od danin na czas
zagospodarowania ziemi, wyrudowania lasów i urządzenia
gruntów uprawnych, nazwano tak jak to było powszechnie
praktykowane z dodatkiem nazwy - Wola do nazwy wsi
macierzystej, czyli Wola Zduńska. Ta nowa wieś notowana
jest w dokumentach od XV wieku. Z biegiem lat wieś Zduny
straciła swoje znaczenie. Zniknęła zupełnie z dokumentów.
Być może po jakiejś klęsce: wojnie, pogorzeli czy morowym
powietrzu mieszkańcy wyginęli, lub przenieśli się w inne
miejsca. O Zdunach nie wspomina już XVI-wieczne Liber
beneficiorum, nie figuruje w Regestrze dyecezyów księdza
Czaykowskiego czy lustracji powiatu szadkowskiego z 1789 r.
W najstarszych z zachowanych aktach parafii zduńskowolskiej
z lat 1793-1826 nie ma ani jednego dokumentu dotyczącego
tej osady. Zdunów nie wymienia się w inwentarzach dóbr
zduńskowolskich. Nazwa wsi zachowała się jednak w
pamięci mieszkańców i odżyła w nazwie nowo założonej
kolonii. Dobra zduńskowolskie z przyległościami, które były
potem własnością Złotnickich, należały wcześniej kolejno
do: Wolskich, Kawieckich. Grodzeński był właścicielem
w 1542, Puczek w 1551, a Stokowscy od 1593 do 1691
roku2. Od spadkobierców Adama Stokowskiego kupił je
Maciej Poraj Pstrokoński z Burzenina i Pstrokońscy byli ich
właścicielami do 17563. Majątek nabyła następnie Marianna z
Pstrokońskich Złotnicka, być może był w części jej posagiem,
a wnuk Marianny-Stefan Złotnicki, a potem też jego syn, byli
właścicielami majętności w latach 1803-744.
Zduny w początkach swego istnienia były wsią
służebną dla ówczesnego władcy, a nazwa określała prace,
jakie mieszkańcy na rzecz tego władcy obowiązani byli
wykonywać. Zajmowali się garncarstwem, a nie budowaniem
pieców, jak w dzisiejszych czasach rozumiemy to
określenie5. Trzeba wyjaśnić, że najwcześniejsze kafle były w
rzeczywistości płaskimi kwadratowymi garnkami lepionymi
przez zdunów, później kiedy zaistniał popyt na piece, ta
profesja wyspecjalizowała się na dwa odrębne zawody;
garncarzy i zdunów-budowniczych pieców. W wielu nazwach
miejscowości pozostały ślady zawodów uprawianych przez
ich mieszkańców. W Żernikach zajmowano się opasem bydła
i świń, głównie w borach dębowych, na żołędziach. Woźniki
usytuowane są nad rzekami, świadczyły usługi przeprawy
przez wodę na promach, w Łagiewnikach wyrabiano naczynia
drewniane, Rudniki to osady dawnych górników i hutników.
Nowa wieś Zduńska Wola rozwijała się żywiołowo, położona
na skrzyżowaniu dróg miała więcej ku temu możliwości,
również starania i opieka właścicieli przyczyniała się do
stałego wzrostu liczby mieszkańców z 215 w 1798 r. do
15.910 w sto lat później. Natomiast w Zdunach zmian
zachodziło niewiele, rzemieślnicy i rolnicy, pracowali w
swoich małych gospodarstwach, mieszkali w niewielkich w
większości drewnianych domach. Dopiero II wojna światowa,
a właściwie jej początek był dla tutejszych mieszkańców
dramatyczny, ich domy zostały zbombardowane, ale strat
w ludziach nie było dużych. W r. 1975 Zduny włączono w
obręb rozrastającego się wciąż miasta Zduńskiej Woli.
Wykaz aktów notarialnych nadających grunty we wsi
Zduny w 1837 roku6.
Nr aktu
not.
412
413
453
547
481
168
439
438
437
421
422
423
424
425
426
456
464
465
467
468
469
470
471
472
506
508
509
511
512
377
435
434
433
432
431
430
429
428
427
440
441
442
443
443
445
446
447
448
449
450
451
453
454
455
515
514
513
404
405
Nazwisko
osadnika
Alojzy Trieb
Józef Noskowski
Frantz Fogel
Józef Kernich
Jan Nowak
Antoni Chaberkowski
Krzysztof Elsner
Józef Szechner
Antoni Mulhausen
Michał Wicha
Kasper Krebs
Józef Krebs
Fryderyk Niszke
Antoni Adamiak
Antoni Boczek
Józef Pohl
Marianna Lachman
George Wagner
Stanisław Domagalski
Wojciech Chmieliński
Ludwik Półgrabiak
Jan Bulle
Franciszek Gulert
Georg M. Henkel
Antoni Kuking
Łukasz Kubiak
Grzegorz Olejnik
Jakub Grobelny
Michał Oleszczyk
Filip Stephan 1839 r.
Frantz Fogel
Antoni Fogel
Frantz Kuchnel
Johan Gotfryd Marek
Józef Gospodarz
Stanisław Zieliński
Laurenty Baier
Michał Greif
Frantz Bundermaier
Frantz Józef Raschwer
Antoni Wandroske
Antoni Gerlach
Barbara Munitz
Henrietta Muler
Gotfryd Szpitye
Jan Gesing
Antoni Wagner
Antoni Wagner
Wentzel Pilner
Jan Światowy
Piotr Półgrabiak
Benjamin Arnold
Józef Traube
Józef Andrynarczyk
Stanisław Półgrabik
Tomasz Krzysztofia
Antoni Oleszczyk
Jan Frydrych Grosch
Bernard Ohrland
Numer
posesji
42 B
19
18
23 B,C
51 B
67
29
89
88
94
62
62 B
60
7B
57
61
53
67
66
44
48 B
59
70
71
30
48 A
58
54
56 A
16/17
18
92
87
39
22
8
23
40
38
27
20
83
30
30
93
33
28
28
82
12
68
5
32
20
43
26 B
56 B
90
62 A
Powierzchnia
działki - morgi
10
10
6
7
7
19
5
5
5
3
15
15
15
7
15
7
15
7
7
5
7
6
9
9
5
7
10
15
5
6
5
5
5
12
4
8
8
5
7
15
5
5
5
5
5
5
5
6
10
15
7
5
10
5
7
7
dom
15
Przypisy:
1
Mapa ta nie jest znana. Miasto, jak pisze w roku 1860 burmistrz
Feliks Piotrowski, nie posiada planu miasta, ani też rejestru
pomiarowego, jedyny egzemplarz obojga jest w posiadaniu
dziedzica...Wydaje się, że wszystkie plany miasta i tworzonych
kolonii zostały w prywatnych dokumentach właściciela.
2
„Nss” nr 4/80/ z 2005 s.27, Teki Pstrokońskiego…,
3
Sęczys E., Szlachta wylegitymowana..., DiG Warszawa 2000 s.662,
Teki Dworzaczka 1690 r.,
4
Nejman E., Cztery pokolenia Złotnickich w Zduńskiej Woli,
rękopis, testament Feliksa Złotnickiego,
5
Gloger Z., Encyklopedia staropolska, Warszawa 1902, t.4 s.493,
6
APŁOS, akta notariusza Szczawińskiego z 1837 r.
Na sieradzkich szlakach
33
Mapa Zduny - Wola
Fot. Elżbieta Nejman
Tragedia polskich „ Łosi” z lotniska
w Kucinach w dniu 4 IX 1939 r.
Grzegorz Nowak
Kilkadziesiąt lat temu, w 1939 r., barwy pięknej polskiej
złotej jesieni uzupełnione zostały o czerwień krwi, czerń dymów
z płonących domostw, kurz z pól wzniecany kołami, gąsienicami
i nogami przemieszczających się żołnierzy. Niebo bezchmurne
nie dawało nadziei. Na głowy ludzi sypały się bomby, pociski
z karabinów maszynowych, przerażenie wywoływał też ryk
syren montowanych na samolotach nurkujących Ju 87.
W pasie obrony Armii „Łódź” niemiecka przewaga
w powietrzu była szczególnie dotkliwa. Na jednym z dwóch
głównych kierunków uderzenia hitlerowskich Niemiec polskiej
przestrzeni powietrznej broniło ok. 20 przestarzałych samolotów
myśliwskich, 10 samolotów rozpoznawczo-bombowych i
kilkanaście, praktycznie do niczego nieprzydatnych samolotów
towarzyszących i łącznikowych. Aby wzmocnić choć trochę te
znikome siły, wieczorem 2 IX 1939 r. Naczelne Dowództwo
podjęło decyzję o przesunięciu X Dywizjonu Bombowego
34
w rejon Łodzi. Rozkaz do jednostki dotarł w środku nocy, a
sam start samolotów nastąpił 3 września ok. godziny 5.00.
Samoloty wylądowały na lotnisku Kuciny – Dzierżanów w
gminie Dalików, które okazało się jednak niezbyt dobrym
lądowiskiem – porośnięte było wybujałą roślinnością, a
także miejscami grząskie i podmokłe, nie pozwalało na
wykorzystanie pełnego udźwigu naszych bombowców.
Wylądowało tu 17 najnowocześniejszych wówczas samolotów
polskiego lotnictwa, bombowców PZL P-37B „Łoś”, bo w
takie wyposażone była 11 i 12 Eskadra Bombowa.
Do akcji lotnicy z Brygady Bombowej weszli w
dniu następnym, w poniedziałek 4 września. Był to dzień
największego wysiłku bojowego załóg, a jednocześnie dzień
największych ich strat. Choć polskie samoloty bombowe
latały już od rana, nas najbardziej interesuje wyprawa pięciu
samolotów z 12 Eskadry, która z Kucin wystartowała ok.
godziny 13.00 (wg źródeł polskich) a jej celem były kolumny
pancerne niemieckich wojsk przesuwające się z Wielunia na
Szczerców i Widawę. Samoloty polskie zostały przechwycone
w trakcie wykonywania nalotu przez 8 Bf 109D z 1. Staffel z
I./ZG w okolicach Ślądkowic. Niemcy zestrzelili 4 „Łosie” bez
strat własnych – samoloty spadały na terenie od Wygiełzowa
aż po Dłutów.
Na sieradzkich szlakach
Szczątki samolotu PZL 37 B „Łoś”
Fot. Grzegorz Nowak
W tej wyprawie wzięła udział także załoga por. obs.
Mieczysława Bykowskiego lecąca na samolocie P.37 B „Łoś”
nr 72.91 (kpr. pil. Kazimierz Kaczmarek, kpr. strz. rtg. Lucjan
Zimmerman i kpr. strz. rtg. Marian Gargol), niestety także i
ten samolot został zestrzelony w ten pechowy dla Brygady
Bombowej poniedziałek. Zwycięzcą okazał się Uffz. Georg
Schuch, zaś samolot spadł w miejscowości Patok w okolicach
Drużbic. Zginęło trzech polskich lotników, uratował się tylko
pilot – Kazimierz Kaczmarek. Polską załogę pochowano
na cmentarzu w Drużbicach, a samolot pozostał na miejscu
upadku. Jednego członka załogi wydobyto dopiero latem
1940 r. W 2008 r. w miejscu upadku samolotu postawiono
pamiątkową tablicę. Nazwiska poległych lotników znajdują
się także na pomniku przed SP nr 1 im. Lotników Polskich w
Poddębicach.
oddając bez przerwy strzały do wiszącego na spadochronie
człowieka i wkrótce dołączył do drugiego. Poleciały razem w
stronę południową.
Relację tę potwierdza niejako z „drugiej strony” relacja
Hpmt. Johannesa Gentzena:
Czwarty [Polak] spróbował umknąć swoją ociężałą
maszyną bombową w chmury. Skręcał i wykonywał uniki jak
ścigany zając. Niemieccy myśliwcy nie dali mu odetchnąć.
Lewy silnik polskiej maszyny zajął się ogniem. Wykonując pętlę
jej pilot spróbował ukryć się w wielkiej chmurze. Brunatna
maszyna zniknęła we mgle i przez moment podobna była
do ciemnej kreski. Potem z chmury wypadł czarny punkt,
otworzył się spadochron. Pojedynczy spadochron. W górze
pod osłoną chmury polski pilot odrzucił osłonę kabiny podczas
wykonywania pętli i dał się wyrzucić z fotela sile odśrodkowej.
Ten chłop nie pomyślał przy tym o swoich obu towarzyszach.
Teraz gnali prosto w objęcia śmierci razem ze swoją maszyną,
która stromo spadała w dół i uderzyła pionowo w ziemię.
Takie relacje dotarły do kolegów zrzeszonych w
Grupie Eksploracyjno-Kolekcjonerskiej działającej w
Towarzystwie Przyjaciół Zabytków Ziemi Piotrkowskiej.
Oni to, pod przewodnictwem Krzysztofa Cecotka wystąpili
latem 2006 do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków
z prośbą o pozwolenie na prowadzenie prac na terenie
przypuszczalnego miejsca upadku samolotu. Po otrzymaniu
zgody prace badawcze pod nadzorem archeologa prowadzili
w czasie wolnym od obowiązków zawodowych, na własny
koszt, a znalezione szczątki polskiego bombowca postanowili
oddać do muzeum w Bełchatowie. W wyniku prowadzonych
działań odnaleziono rozmaite szczątki konstrukcji samolotu,
np.: gaśnicę, elementy instalacji elektrycznej, butlę tlenowogazową, które stanowić będą pamiątki po tym typie samolotu,
bowiem żaden egzemplarz nie przetrwał II wojny światowej.
Dzięki działaniom eksploratorów usunięte zostało zagrożenie,
jakie stanowiły 2 bomby lotnicze o wadze 100 kg – jak widać,
załoga samolotu nie zdążyła wykorzystać swojego uzbrojenia.
Grupa eksploratorów i archeologów na terenie wykopalisk
Fot. Grzegorz Nowak
Wspomina Stefan Sakura, mieszkaniec Patoku:
To było 4 września 1939r. Miałem wtedy 16 lat, a
więc nie sięgnął mnie obowiązek obrony ojczyzny z bronią w
ręku. Zostałem w domu do ratowania rodziny, bo starszy brat
jako plutonowy zawodowy był na wojnie. Kopaliśmy dół z
młodszym bratem, aby zachować żywność, bo krążyły wieści,
że Niemcy wszystko zabierają. Od rana tego dnia krążyły
samoloty – słychać było wybuchy bomb i daleki grzmot armat.
Nagle usłyszałem terkot karabinów maszynowych. Od strony
północnej, prosto na nas leciał samolot, nieco wyżej, tuż za nim
2 samoloty. Kule z ich karabinów świstały koło nas. Stanąłem za
rosnącą do dziś grubą lipą. Kule odrywały korę z lipy. Słychać
było ich regot po cementowej dachówce na naszym domu i
oborze. Nagle pierwszy samolot uniósł się pionowo w górę.
Z samolotu wybuchł ciemny kłąb dymu, a z boku wyskoczyło
jakby duże jajo. W tym momencie samolot runął prosto do
ziemi. Rozległ się huk, jakby wybuch bomby. Owe jajo szybko
się powiększało i zobaczyłem wiszącego u czaszy spadochronu
człowieka. Jeden z 2 goniących samolotów okrążył spadochron,
Na cmentarzu w Drużbicach
Fot. Grzegorz Nowak
A co najważniejsze, dzięki działaniom poszukiwaczy
przypomniano trud i krew żołnierską przelaną za Ojczyznę,
przypomniano, że był kiedyś taki czas, kiedy pod słonecznym
niebem ginęli ludzie…
A na naszym terenie są ich groby – pamiętajmy i dbajmy
o tych, co w obronie granic oddali swoje życie.
Źródła:
Historyczny Biuletyn Lotniczy, czerwiec 1997
Luftwaffe nad Polską 1939, Cz. 1 Jagdfliger, Marius Emmerling,
Armagedon, Gdynia 2002
Księga lotników polskich poległych, zmarłych i zaginionych 1939 –
1946, MON, W-wa 1989
Wrzesień 1939. Polskie eskadry w Wojnie Obronnej, Jerzy Pawlak,
WKŁ, W-wa 1991
Samolot bombowy PZL P-37 Łoś, Jerzy B. Cynk, WKŁ, W-wa 1990
Na sieradzkich szlakach
35
WSPÓŁCZESNOŚĆ
600 lat Wróblewa
Zdzisław Włodarczyk
Większości mieszkańców naszego regionu nazwa
Wróblew kojarzy się z wsią leżącą przy drodze łączącej
Sieradz z Kaliszem, nic bardziej mylnego. Spośród trzech
miejscowości w Polsce o tej nazwie – wszystkie znajdują się
na terenie województwa łódzkiego – jest również Wróblew
leżący na terenie gminy Skomlin w powiecie wieluńskim. Nie
posiadamy aktu lokacyjnego, z braku przekazów nie zdołano
więc ustalić, kiedy i na jakich warunkach doszło do założenia
wsi. Powstała ona jednak z pewnością na długo przed 1409
rokiem, z tego bowiem czasu zachowała się pierwsza pisana
wzmianka. Król Władysław Jagiełło, podczas pobytu w
Krakowie, potwierdził Tomkowi z Komornik dzierżawę
wsi. Władca, do którego należała, zabezpieczył tym samym
pożyczkę, którą zaciągnął u wspomnianego Tomka.
600 – rocznica tego wydarzenia stała się okazją do
obchodów jubileuszu. Patronat honorowy nad imprezą objął
gen. bryg. Stanisław Nałęcz–Komornicki, Kanclerz Orderu
Wojennego Virtuti Militari, potomek rodziny przez długi okres
czasu dzierżawiącej wieś. Oczywiście całe przedsięwzięcie nie
doszłoby do skutku, gdyby nie praca wielu osób wchodzących
w skład komitetu organizacyjnego. Szczególne wyrazy
uznania należą się: wójtowi gminy Skomlin Grzegorzowi
Marasowi, sekretarzowi powiatu wieluńskiego Andrzejowi
Chowisowi, radnemu powiatowemu Krzysztofowi Soli,
jednocześnie pełniącego obowiązki przewodniczącego
komitetu organizacyjnego, radnym gminnym Jadwidze
Pękali i Józefowi Piśniakowi oraz zarządom Koła Gospodyń
Wiejskich z Joanną Nowak i Ochotniczej Straży Pożarnej z
Zenobiuszem Bieniasem na czele. Nie należy zapominać o
zaangażowaniu sołtysa wsi Wróblew Czesława Gierczyka.
To dzięki ich trudowi doszło do realizacji projektu, zaś
dwudniowe święto obfitowało w najrozmaitsze imprezy.
Wsparcie finansowe imprezy stanowiły środki unijne
pochodzące z programu ”Kapitał ludzki. Narodowa strategia
spójności”. Ponadto przedsięwzięcie wsparli Narodowe
Centrum Kultury, Fundacja Na Rzecz Rozwoju Powiatu
Wieluńskiego, Urząd Gminy w Skomlinie oraz Wojewódzki
Urząd Pracy.
Mieszkańcy wioski nie szczędzili trudu, by godnie
zaprezentować swą miejscowość i jej osiągnięcia. Spore
zainteresowanie gości wzbudziła wystawa dokumentująca
dorobek mieszkańców Wróblewa, której towarzyszyła
prezentacja zdjęć – „Wróblew dawniej i dziś”. Rozbudowany
program obfitował w imprezy sportowe dla dzieci, jak
i sprawnościowe dla dorosłych. Nie zabrakło wśród
występujących zespołów artystycznych począwszy od
przedszkolaków z Wróblewa poprzez zespół folklorystyczny
z Popowic po orkiestrę dętą ze Skomlina. Każdego dnia
imprezy kończyła dyskoteka „do białego rana”.
Jednym z elementów przygotowań było opracowanie
i wydanie pracy dotyczącej dziejów wsi. Zadanie to
powierzono Damianowi Orłowskiego, doktorantowi w
Instytucie Historii Uniwersytetu Wrocławskiego. Autorzy
tego typu opracowań stają najczęściej przed trudnymi
wyborami metodologicznymi. Ich rozstrzygnięcie ma wpływ
na jakość i rozmiar opracowania, w ostateczności zaś na
ocenę czytelników. Najczęściej, w przypadku okresów
36
wcześniejszych mamy do czynienia z niedostatkiem źródeł,
natomiast czasy bliższe przynoszą dużą ilość materiału
źródłowego – problemem staje się jego właściwa selekcja. W
przypadku omawianej pracy na jej ostateczny kształt rzutował
krótki okres na jej przygotowanie, o czym autor wspomina we
wstępie, ten więc czynnik miał wpływ na ostateczną wersję.
Już w tytule 600 lat królewskiej wsi Wróblew
zaakcentowano przynależność Wróblewa do kategorii dóbr
zwanych królewszczyznami. W toku narracji autor stanął
przed problemem: którym komponentom struktury dziejowej
dać pierwszeństwo. Jak należy się spodziewać układ pracy
jest chronologiczny, ale pewne elementy tego procesu, ważne
zdaniem autora, zostały przez niego uwypuklone. Ważne
jest wskazanie przynależności terytorialnej, nieodmiennie
związanej z Wieluniem, jako ośrodkiem administracji
lokalnej. Autorowi należą się szczególne słowa uznania za
trud włożony w zebranie i prezentację bogatego materiału
źródłowego, sięgającego niekiedy odległej przeszłości wsi.
Dwudniowe uroczystości we Wróblewie stanowiły
okazję
do prezentacji osiągnięć mieszkańców tej
miejscowości. Rozmach i szerokie spektrum zorganizowanych
imprez stanowi dowód niezwykłej aktywności tej niewielkiej
społeczności.
Fragment uroczystości 600 lat Wróblewa. Od lewej: gen. S. Nałęcz-Komornicki, radny sejmiku woj. A. Chowis, wójt G. Maras
Na sieradzkich szlakach
Pamięć o Wrześniu’39
(W Złoczewie, Mszczonowie, Puszczy
Kozienickiej)
Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski,
Karolina Tomczyk
W ZŁOCZEWIE
4 IX 1939 r. żołnierze niemieccy spalili bezbronne
miasto, zamordowali ok. 200 stałych jego mieszkańców i
osób uciekających przed najeźdźcą.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń zostały
zorganizowane obchody rocznicowe, na które złożyły się:
sesja popularnonaukowa, Msza Święta i uroczystości przy
pomniku upamiętniającym tragedię miasta.
Wprowadzając do sesji na temat Zbrodne popełnionych
przez żołnierzy niemieckich we wrześniu na obszarze powiatów
sieradzkiego i wieluńskiego Jerzy Kowalski, dyrektor
Muzeum Okręgowego w Sieradzu przypomniał definicję
ludobójstwa sformułowaną na procesie norymberskim, a
także postanowienia Dekalogu przykazań niemieckiego
żołnierza o sposobie prowadzenia wojny nakazujące
poszanowanie godności ludzkiej, rycerskie odnoszenie się
do wroga, ochronę ludności cywilnej. Zasady te nagminnie
łamano realizując zalecenie Adolfa Hitlera wydane 22 VIII
1939 r. w Obersalzbergu: całkowite zniszczenie Polski jest
celem wojennym… środki są całkowicie obojętne.
Kolejny mówca Jan Książek, dyrektor Muzeum
Ziemi Wieluńskiej, opisał atak Luftwafe na bezbronne miasta
Wieluń i Działoszyn. 1 IX 1939 r. w Wieluniu zniszczono
szpital, zabytkowe kościoły, zabito setki ludzi. Całkowicie
zniszczono Działoszyn.
Antoni Galiński, pracownik naukowy IPN-u w
Łodzi przedstawił zagładę Złoczewa rankiem 1 września:
Niemcy do domów wrzucali granaty i podpalali zabudowania
miotaczami ognia, strzelali do ludzi uciekających z palących
się domów. Pożar Złoczewa sfilmowano, by ukazać rzekome
męstwo żołnierzy Wehrmachtu. Działania bojowe w tym
czasie prowadzono ponad 25 km na wschód od Złoczewa na linii Warty.
wielu masowych egzekucji i mordów. W pobliżu wsi Rybnik
w gm. Złoczew rozstrzelano 10 mężczyzn z Grójca Wielkiego
i okolicy, w Stolcu zabito 7 mężczyzn i 2 kobiety, w Rowach
w gm. Wróblew - 9 mężczyzn, w Szczawnie w 2 egzekucjach
zamordowano 19 mężczyzn. W koszarach 31 pSK w Sieradzu
zabito 8 mieszkańców wsi Kłocko. W dniach 3 – 13 IX 1939
r. na terenie powiatu sieradzkiego zabito 340 cywilne osoby.
Ginęły kobiety i dzieci.
Po sesji uczestnicy obrad przeszli do kościoła
parafialnego. Mszę Świętą koncelebrowaną odprawił ks.
Kanonik Jerzy Brzęczek. Piękne kazanie potępiające agresje i
zbrodnie wojenne, nawołujące do pokoju, do życia zgodnego
z zasadami wiary chrześcijańskiej wygłosił ks. kan. ppłk
Zenon Pawelak, kapelan 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia
Dowodzenia.
Ostatnim punktem programu była uroczystość przy
pomniku upamiętniającym tragedię Złoczewa. Szczególnie
podniosłym akcentem tej części obchodów było nadanie
miastu odznaki Za zasługi dla Związku Kombatantów RP i
byłych Więźniów Politycznych. W czasie apelu poległych
odczytano nazwiska ofiar Wehrmachtu, mieszkańców
Złoczewa i okolicznych wsi zamordowanych 3 i 4 września
1939 r. Salwa honorowa i złożenie wieńców pod pomnikiem
zakończyły patriotyczną uroczystość.
W MSZCZONOWIE
Z satysfakcją odnotowujemy rozwijającą się przyjaźń
społeczności Sieradza i odległego o 150 km mazowieckiego
miasteczka Mszczonów, przyjaźń zainspirowaną przez
naszą redakcję. Wzajemne kontakty tych miast mają swoje
źródło w odkryciu faktu, że 11 IX 1939 r. sieradzki 31 pułk
Strzelców Kaniowskich (31 pSK) rozgromił jednostki
tyłowe XVI Korpusu Pancernego i zniszczył na rynku
mszczonowskim niemieckie czołgi, ciągniki artyleryjskie
i ciężarówki. Relację z tych wydarzeń wydrukowaliśmy w
nr 4/2007 naszego kwartalnika, a autorem opisu był Piotr
Dymecki, pomysłodawca uroczystości obchodów rocznicy
Września’39 w 2007 roku w Mszczonowie, w których brał
udział Prezydent Rzeczpospolitej Polski Lech Kaczyński.
Prezydent RP odsłonił wtedy na ratuszu mszczonowskim
pamiątkową tablicę poświęconą 31 pułkowi Strzelców
Kaniowskich.
Kompania honorowa z Sieradza w Mszczonowie
Fot. Piotr Dymecki
Warta honorowa mszczonowskich harcerzy przy obelisku 31 pSK w Sieradzu
Fot. Piotr Dymecki
Ostatni z referentów, Józef Szubzda, mówił o
zbrodniach Wehrmachtu na terenie powiatu sieradzkiego.
3 IX 1939 r. na stacji kolejowej w Sieradzu Luftwafe
zbombardowała pociąg osobowy przewożący rodziny
kolejarskie z Ostrowa Wielkopolskiego. Zginęły kobiety
i dzieci. W pierwszych dniach września 1939 r. doszło do
W
następstwie
„odkrycia”
uroczystości
mszczonowskich przez Redakcję „Nss” samorządowe
władze Sieradza oraz przedstawiciele 15 Sieradzkiej Brygady
Wsparcia Dowodzenia, począwszy od 1988 r., biorą udział
w mszczonowskich uroczystościach rocznicowych a także
składają wzajemne okolicznościowe wizyty.
W bieżącym roku, w 70. rocznicę bitwy
mszczonowskiej, zorganizowano w Mszczonowie cykl
uroczystości pod nazwą Szlakiem Bojowym Strzelców
Kaniowskich’39. Jako współorganizatorów samorządowe
władze Mszczonowa zaprosiły podmioty od lat kultywujące
pamięć wysiłku zbrojnego naszych żołnierzy walczących
z niemieckim najeźdźcą w obronie linii Warty w 1939 r., a
Na sieradzkich szlakach
37
mianowicie: Dowództwo 15. SBWD, Prezydenta Sieradza,
Starostę Zduńskowolskiego i Wójta Gminy Zapolice.
Uroczystość rozpoczęła się 11 IX 2009 r. otwarciem
w parku ekspozycji sprzętu 15 Sieradzkiej Brygady Wsparcia
Dowodzenia. O godz. 17.00 rozpoczęła się uroczysta Msza
Święta w intencji żołnierzy 31 pSK oraz poległych cywilnych
mieszkańców Mszczonowa. Przed ołtarzem głównym w czasie
Mszy Św. eksponowano portret ppłk Wincentego Wnuka –
dowódcy czasu wojny 31 pSK. Podczas tego nabożeństwa
został poświęcony sztandar miejscowego Hufca ZHP, który
przyjął imię 31 pSK. O godz. 18.00 złożono wieńce na
grobie rozstrzelanych mieszkańców Mszczonowa: ks. Józefa
Wierzejskiego, burmistrza Aleksandra Tańskiego i dr. med.
Stanisława Zarachowicza. Po tej uroczystości burmistrz Józef
Kurek przywitał gości i wygłosił przemówienie. Następnie
odbył się apel poległych odczytany przez oficera z sieradzkiej
jednostki, po którym nastąpiła salwa honorowa wykonana
przez kompanię honorową WP z Sieradza. Uroczyste
przekazanie sztandaru mszczonowskiemu hufcowi Związku
Harcerstwa Polskiego zakończyło patriotyczną uroczystość,
którą uświetnili swoją obecnością także oficerowie WP z
Sieradza, Prezydent Sieradza, Przewodniczący Rady Powiatu
Zduńskowolskiego i Wójt Gminy Zapolice.
W PUSZCZY KOZIENICKIEJ
20 września w Augustowie niedaleko Kozienic miało
miejsce odsłonięcie pomnika Ku Czci Poległych Żołnierzy 31
pSK w Puszczy Stromeckiej i Kozienickiej.
Po zdobyciu Mszczonowa pułk skierował się na
południe, przekroczył rzekę Pilicę i maszerował w kierunku
Wisły. W dniach 14-18 września toczył swoje ostatnie walki
z Niemcami w okolicach Ryczywołu, Kozienic i Marianowa.
18 września w okolicach Augustowa pułk został rozwiązany.
Uroczystości rozpoczęły się polową mszą świętą. Po
niej nastąpiło uroczyste odsłonięcie i poświęcenie pomnika.
Były też okolicznościowe przemówienia i składanie
kwiatów. Po części oficjalnej uczestnicy przenieśli się do
Stanisławic, gdzie odbyły się występy artystyczne oraz krótka
inscenizacja walk w puszczy Kozienickiej. W rolę polskich
żołnierzy wcielili się rekonstruktorzy z Kozienickiego
Stowarzyszenia
Rekonstrukcji
Historycznej,
Grupa
Inscenizacja bitwy z 1939 r. na
polach Belenia i Strońska
Karolina Tomczyk
38
5 września 2009 roku w Beleniu odbyła się kolejna
rekonstrukcja historyczna, upamiętniająca walki obronne,
jakie na linii rzeki Warty w rejonie Strońska, Belenia i
Zagórzyc, prowadził 30 pułk Strzelców Kaniowskich.
Głównym organizatorem inscenizacji było Stowarzyszenie
„Strzelcy Kaniowscy”. Pomocy udzieliła 15 Sieradzka
Brygada Wsparcia Dowodzenia, Powiat Zduńskowolski oraz
Gmina Zapolice. Był to II etap, realizowanego wspólnie
projektu „Szlakiem bojowym Strzelców Kaniowskich
1939”. To kolejna lekcja historii, poświęcona bohaterom
wrześniowych dni i ich tragicznym losom.
Od wczesnych godzin popołudniowych na teren
rekonstrukcji zaczęli przybywać widzowie. Czekając
na główne wydarzenie dnia, mogli zwiedzić żołnierskie
Rekonstrukcji Historycznej 22 Pułku Ułanów Podkarpackich
oraz Stowarzyszenie Historyczne Strzelcy Kaniowscy. Stronę
niemiecką reprezentowała Grupa Rekonstrukcji Historycznej
17 Infanerie-Division.
Warta przy pomniku w Augustowie
Fot. Karolina Tomczyk
Uroczystości
odbyły
się dzięki inicjatywie
Społecznego Komitetu Obchodów 70 – tej rocznicy
wybuchu II Wojny Światowej Stanisławice – Augustów.
Przewodniczącym komitetu był Witold Adamski, który
wspólnie z mieszkańcami Stanisławic i Augustowa,
chciał godnie uczcić 70 – tą rocznicę bitwy Kozienickiej.
Samodzielnie zbudowali pomnik, pozyskując datki od
sponsorów. Wydana została również książka pt „Kampania
Wrześniowa 1939r. 31 pułku Strzelców Kaniowskich na
terenie powiatu kozienickiego w relacjach oficerów 31
pSK.”, w której autor, pan Witold Adamski, zamieścił
fragmenty relacji oficerów, którzy wydostali się z okrążenia
pod Augustowem i przeszli za Wisłę. Część z nich wraz z
d-cą pułku ppłk. Wincentym Wnukiem przedostała się przez
Węgry do Francji. Są też w książce relacje oficerów którzy
byli w niemieckich obozach jenieckich. Materiały zostały
pozyskane z Muzeum Władysława Sikorskiego z Londynu.
Książka nie jest dostępna w regularnej sprzedaży. Jest
cegiełką za datki złożone na budowę pomnika. Dostanie ją
ten kto przekaże dowolną kwotę na konto 78 1020 4317 0000
5102 0112 3249 z dopiskiem: Wpłata na pomnik 1939 r.
obozowisko przygotowane przez członków Stowarzyszenia.
Jak zawsze można było porozmawiać z uczestnikami
rekonstrukcji i obejrzeć elementy
ich uzbrojenia
i wyposażenia. 15 SBWD przygotowała wystawę pojazdów,
sprzętu łącznościowego oraz elementów umundurowania i
wyposażenia współczesnego żołnierza Wojska Polskiego. W
namiocie można było także oglądać wystawę fotograficzną
przedstawiającą historię garnizonu sieradzkiego. Do
godziny 17, mimo chłodu i mżawki, na terenie rekonstrukcji
zgromadziło się kilka tysięcy widzów.
Inscenizacja rozpoczęła się sceną ucieczki ludności
cywilnej, ratującej swój dobytek. Za cywilami podążała
jednostka łączności, ciągnąca kable między poszczególnymi
punktami dowodzenia. Kilka minut później od strony rzeki
padły pierwsze strzały. Zgromadzona publiczność z zapartym
tchem śledziła wydarzenia, które rozgrywały się na polach
Belenia. Widowisko komentował współtwórca tegorocznego
scenariusza, pan Maciej Milak ze Zduńskiej Woli, który jest
zapalonym badaczem wrześniowych wydarzeń w regionie.
Wiele osób, zwłaszcza starszych, pamiętających tamte
wydarzenia, nie potrafiło ukryć wzruszenia.
Scenariusz nawiązywał do nocnych walk z 5 IX 1939,
Na sieradzkich szlakach
gdy doszło do przełamania polskiej głównej linii obrony.
Zainscenizowano obsadzenie pozycji przez powracające z
przedpola oddziały 30pSK. Po obsadzeniu pozycji praktycznie
od razu nawiązano styczność z patrolami nieprzyjaciela,
który szybko zaatakował odcinek. Po ciężkim ostrzale
artyleryjskim doszło do przełamania linii obrony i całe
polskie skrzydło musiało wycofać się w kierunku Strońska.
Po raz pierwszy przedstawiono zajęcie polskich pozycji
przez Niemców i bohaterską obronę Polaków, pozostających
na swoich stanowiskach do końca.
W rolę żołnierzy 30pSK walczących pod Strońskiem
i Beleniem wcielili się członkowie grup rekonstrukcyjnych:
GRH Lądowej Obrony Wybrzeża z Gdyni, SRH „51 pułku
Strzelców Kresowych” z Iłży, GRH 4 pułku piechoty
Legionów z Kielc i „Strzelcy Kaniowscy”. Stronę „polską”
reprezentowało łącznie około 50-60 rekonstruktorów.
Stronę niemiecką odegrali żołnierze 15 Sieradzkiej Brygady
Wsparcia Dowodzenia przebrani w mundury niemieckie,
wspierani przez członków GRH „Żelazny Orzeł” z Łodzi i
„Chrobry I” ze Zduńskiej Woli. W sumie stronę „niemiecką”
około 60-70 osób.
Po inscenizacji można było zwiedzić całą pozycję,
zajrzeć do schronów, przebiec się okopami. Na pozycji można
było podziwiać dwa ciężkie karabiny maszynowe Maxim
wz.08. Pierwszy z nich został wypożyczony przez łódzkie
Muzeum Tradycji Niepodległościowych, drugi przez Muzeum
z Woli Gułowskiej. Z Łódzkiego Centrum Filmowego
pochodził ckm Maxim wz.10 strzelający w schronie nr.2 w
trakcie inscenizacji, a także pistolet Vis. Rekonstruktorzy z
Iłży zaprezentowali kopię karabinu przeciwpancernego wz.35
„Ur”, goście z Kielc lkm Maxim wz.08/15 i sekcję łączności.
Każdy mógł poczuć się choć trochę jak bohaterscy żołnierze
broniący naszej ojczyzny 70 lat temu.
6 września miała miejsce oficjalna część uroczystości.
Na cmentarzu w Strońsku odprawiono uroczystą mszę
świętą, a następnie złożono kwiaty na mogiłach poległych
żołnierzy. W salce parafialnej przy kościele parafialnym
otworzono wystawę „Czas wojny, czas pokoju” poświęconą
wydarzeniom września 1939 w regionie.
Członkowie Towarzystwa Strzelcy Kaniowscy z por. Umińskim
Fot. Wojciech Józefiak
Sztandar harcerski hufca w Mszczonowie im. 31 pSK
Fot. Andrzej Ruszkowski
Z MINIONYCH LAT - PRZEDRUKI
O stanie higienicznym miasteczek
Królestwa Polskiego (1910 r.)
Jerzy Kowalski
W 1910 roku dr Józef Zawadzki, członek
Warszawskiego Towarzystwa Higienicznego (WTH), z
polecenia zarządu tego Towarzystwa, opracował ankietę na
temat stanu higienicznego miast i miasteczek Królestwa
Polskiego. Jeszcze w tym samym roku, 14 grudnia, przedstawił
ja na posiedzeniu Wydziału Higieny Miast i Mieszkań WTH.
Pozytywna opinia członków Wydziału była podstawą do
zatwierdzenia ankiety przez Radę WTH w dniu 27 i 1911 r.
i podjęcia decyzji o wysłaniu jej w teren do członków WTH
lub do lekarzy miejskich współpracujących z Towarzystwem,
w 114 miastach i miasteczkach Królestwa.
Ankietę omówił i jej wyniki przedstawił sam jej autor
w artykule Miasta nasze w świetle ankiety …. Zamieszczonym
w numerze 3 „Zdrowia” z 1912 r. Był przekonany, że
wnioski z opracowania wypełnionych ankiet pomogą nowym
samorządom miejskim w stworzeniu konkretnych planów
poprawy stanu higienicznego swoich miejscowości. Już
samo czytanie ankiety pozwalało poznać intencje jej autora
i skłaniało do pierwszych refleksji nad warunkami życia
w tych ośrodkach. Dlatego pozwolę sobie w tym miejscu
przypomnieć pytania tej ankiety:
„1. Nazwa miasta, powiat, gubernia, stacya kolei, przystań,
st. poczt. i telegr., rok założenia miasta, jakie są opisy
hygieniczne miasta (źródła).
2. Wzniesienie nad poziom morza, średnia ciepłota roczna i
inne dane meteorologiczne.
3. Czy istnieje rzeka i jaka; brzegi i dno rzeki.
4. Czy są w blizkości źródła i jakie (mineralne).
5. Czy są w blizkości wody większe i jakie (kanały, jeziora).
6. Gleba na terenie miasta i w najbliższej okolicy (piasek,
glina, torfowiska, skała itp.).
7. Na jakiej głębokości znajduje się woda zaskórna (głębokość
wody zask. w studni).
8. Ogólny obszar miasta w metrach, łokciach, sążniach lub
Na sieradzkich szlakach
39
wiorstach.
9. Liczba i długość ulic, przestrzeń placów.
10. Ogrody miejskie, plantacye miejskie na ulicach i placach
(przestrzeń).
11. Czem są zabrukowane ulice i place, urządzenie chodników
i ścieków ulicznych.
12. Oświetlenie ulic.
13. Usuwanie nieczystości, śmieci i t. p. z ulic.
14. Usuwanie nieczystości, śmieci i odpadków z domów,
ustępy domowe.
15. Zaopatrzenie miasta w wodę (wodociągi, studnie) jak
urządzone (rzeka, jezioro, źródła, sadzawki, stawy; własności
chemiczne, bakteryologiczne wody do picia).
16. Czy są w mieście studnie artezyjskie i na jakiej
głębokości.
17. Gmachy publiczne murowane liczba i jakość: a) kościoły,
cerkwie, domy modlitwy, b) szkoły niższe, średnie, wyższe,
c) domy ludowe, teatry, sale koncertowe, d)kąpiele i pralnie
publiczne, e) zakłady dezynfekcyjne, domy izolacyjne, f)
szpitale, przytułki, zakł. dobroczynne, lecznicze, liczba miejsc
etatowych i rzeczywistych w każdym zakładzie, g) instytucyi
rządowych i miejskich (koszary, gmachy administr.).
18. Liczba nieruchomości murowanych i drewnianych.
19. Czy są i jakie fabryki w obrębie miasta i w najbliższej
okolicy.
20. Czy są ścieki fabryczne, przeprowadzone do rzeki, stawu,
jeziora, powyżej czy poniżej miasta.
21. Czy są rzeźnie miejskie, jakie, dokąd odprowadzają ścieki,
co robią z odpadkami i czy istnieje dozór weterynaryjny nad
mięsem i sanitarny nad produktami spożywczemi.
22. Czy są urządzone specyalne hale targowe lub budynki do
sprzedaży produktów spoż. i gdzie w ich braku odbywa się
sprzedaż tych produktów, oraz produktów dostarczanych na
jarmarki.
23. Czy w r. u. lub dawniej zdarzały się choroby nagminne
z zanieczyszczenia wody i gleby (dur brzuszny, biegunka
krwawa, cholera) oraz inne choroby zakaźne nagminne.
24. Liczba ludności w 1910 r. Mężczyźni i kobiety, chrześcijanie,
żydzi, robotnicy rolni, fabryczni, kupcy, rzemieślnicy, fachy
wolne, liczba urodzeń i śmierci za ostatnie 5 lat, liczba
zgonów u dzieci do lat 5.
25. Pomoc lekarska (lekarze, dentyści, felczerzy, akuszerki,
apteki i składy apteczne).
26. Cmentarze, jaki grunt, odległość od domów mieszkalnych.
Domy pogrzebowe.
27. Które z braków pod względem zdrowotnym uważa W. Pan
za najbardziej szkodliwe i jakie stopniowanie w usuwaniu
tych braków uważa W. Pan za konieczne.
28. Czy można liczyć na znaczne zwiększenie zdolności
podatkowej ludności po wprowadzeniu samorządu. Czy
ludność miejska chętnie zechce złożyć na usunięcie
braków zdrowotnych i czy jest pod względem tych braków
uświadomiona dostatecznie.
29. Czy miasto posiada własne place wolne, kolonie, osady,
lasy, (w jakim stanie).
30. Czy miasto posiada kapitały i jakie, oraz czy są specyalne
legaty na szpitale i przytułki”.
40
Jeśli chodzi o teren obecnego województwa łódzkiego
ankietę do wypełnienia otrzymały: Błaszki, Brzeziny, Kutno,
Łask, Łęczyca, Łódź, Łowicz, Nowo Radomsk (Radomsko)
Opoczno, Ozorków, Pabianice, Piotrków, Przedbórz,
Rawa, Sieradz, Skierniewice, Tomaszów, Warta, Wieluń,
Zduńska Wola i Zgierz. Do połowy 1912 r. wypełnioną
ankietę przesłało 8 miejscowości z wyżej wymienionych.
Tymi miejscowościami były: Kutno, Łęczyca, Przedbórz,
Radomsko, Skierniewice, Tomaszów, Warta i Zgierz.
Ponieważ z obecnego powiatu sieradzkiego odpowiedziała
tylko Warta, miasto niepowiatowe, omówienie jej odpowiedzi
na tę ankietę przytoczę w całości. Przygotował ją i przesłał do
WTH dr Roman Nejman, piastujący w tym czasie stanowisko
lekarza miejskiego Warty1
„Warta m. powiatu sieradzkiego g. Kaliska, stacya
pocztowa i telegraficzna, nad rzeką tegoż nazwiska o
brzegach niskich, dnie piaszczystem, gleba w najbliższej
okolicy marglowata, gliniasta, woda zaskórna w głębokości
3 – 4 łokci. Miasto zajmuje ½ w. kw. I ma 17 ulic długości 3
w. oraz skwer 2500 ł. kw. przestrzeni, pozatem rynek i 1 ulica
wysadzona drzewami. Ulice brukowane kamieniem polnym,
chodniki na kilku ulicach cementowe. Śmiecie usuwa płatny
przedsiębiorca. Ustępy - zwykłe doły. Miasto ma 5 studzien
płytkich, krytych.
W Warcie jest kościół, 5 bóżnic, jedna szkoła niższa.
Lecznica – przytułek dla umysłowo chorych na 60 ł., przytułek
na 15 osób. Domów rządowych murowanych 4, 3 drewniane,
razem domów murowanych 257, drewnianych 665.
W Warcie jest fabryka mydła, gilz, krochmalu, papy
i cegielnia. Ścieki z fabryk i z rzeźni miejskiej są spuszczane
do łach rzecznej, odpadki z rzeźni idą na kompost. Miast ma
jatki kryte, inne produkty sprzedają na rynku.
Z chorób epidemicznych Dr. Nejman zaznacza
czerwonkę, dur brzuszny i wysypkowy, ospę i płonicę.
Ludność 6525, m. 3081, k. 3444; chrześcijan 2814,
żyd. 3292, robotników rolnych 150, fabrycznych 60, kupców
450, rzemieślników 100. Liczba urodzeń 110 (16,9 0/00) + 80
(13 0/00), + dzieci do lat 5 – 30 (5 0/00).
Warta ma 2 lekarzy (1 : 2173)2, 2 felczerów, 1
akuszerkę3, aptekę4.
Cmentarze o 1/3 w. od domów mieszkalnych w glebie
piaszczystej, 1 dom przedpogrzebowy żydowski.
Za najpilniejsze dr. Nejman uważa: regulacyę ścieków,
studnie artezyjskie, oświetlenie, zadrzewienie ulic i kąpiele
ludowe.
Ludność w ogóle uświadomiona mało.
Miasto ma 9 morgów wolnych placów, 7200 rb.
Kapitału żelaznego, legaty na szpital i przytułek”.
Przy okazji warto zaznaczyć, że obowiązki ówczesnego
lekarza miejskiego jakim był dr R. Nejman polegały, wg W.
Łuniewskiego5, na: 1) dozorze sanitarnym (opiniowanie o
produktach spożywczych, hygiena mieszkań, ulic etc.) i 2) na
udzielaniu bezpłatnie lub taniej pomocy lekarskiej biednym
mieszkańcom.
Przypisy:
1
W „Przewodniku po guberni Kaliskiej” Stanisława barona
Graevego z 1912 r. (s. 175) ma zmienioną pisownię nazwiska na:
Roman Neuman
2
Drugim lekarzem był dr Witold Łuniewski („Przewodnik…”, s.
175)
3
Akuszerką miejską była Anastazja Auerbach („Przewodnik…”, s.
174)
4
Aptekę prowadził w tym czasie Władysław Skarżyński
(„Przewodnik…”, s. 173)
5
Łuniewski W., Organizacja stanu lekarskiego [w:] „Przewodnik
…”, s. 175.
W nr 3/2009 zdjęcia na str. 17 – na trasie najazdu, str. 19 – nekrologi niemieckich żołnierzy, str.
27 – powrót z ucieczki przed frontem, str. 51 – w koszarach 31 pSK, niemieccy żołnierze przed pałacem
w Złoczewie 1939 r. są własnością p. Macieja Milaka
Na sieradzkich szlakach
Z ŻYCIA PTTK
Rajd w 70. rocznicę walk nad
Wartą
Jadwiga Brożyńska
Opustoszały pola w dolinie Warty, a sieradzkie
łęgi pokryła pożółkła trawa – koniec lata. Minął rok od
poprzedniego rajdu Szlakiem Walk nad Wartą 1939 r., a 70 lat
od czasu, gdy te walki z niemieckim okupantem rozgrywały
się naprawdę. By uczcić te wydarzenia, zawsze w jedną
z wrześniowych sobót, grupa turystów i krajoznawców
wyrusza, by śledzić w terenie przebieg walk wrześniowych
w rejonie Sieradza. Tym razem było to 19 IX 2009 r. na trasie:
Sieradz – Chojne – Chałupki – Woźniki – Męka – Ruda. Już
po raz siódmy organizacją rajdu zajęło się Zakładowe Koło
PTTK Sieradzki Szwędaczek działające przy KKP Policji
w Sieradzu, wspierane przez Zarząd Oddziału PTTK w
Sieradzu. Rajd ten jest kontynuacją ogólnopolskiego rajdu,
organizowanego od 1972 r. przez Oddział PTTK w Sieradzu,
kiedy to przewodnicy oddziału wyznaczyli Szlak Walk nad
Wartą 1939r., chcąc złożyć hołd prochom żołnierzy poległych
na linii rzeki Warty.
Uczestnicy rajdu mieli do wyboru trasę pieszą
(zgłosiło się około 250 osób) i rowerową (zgłosiło się ponad
70 osób). Tak więc, nie zważając na wczesne godziny ranne,
na starcie – obok starego cmentarza w Sieradzu stawiło
się ponad 20 drużyn i kilkanaście osób indywidualnych.
Najstarszym uczestnikiem rajdu był 95 letni weteran
kampanii wrześniowej Józef Umiński, a najmłodszym 3,5
letnie dziecko. Rajd rozpoczął się na starym cmentarzu w
Sieradzu – pod pomnikiem poległych żołnierzy września
1939 r., gdzie przewodnik przybliżył zebranym przebieg walk
nad Wartą. Po złożeniu kwiatów, zapaleniu zniczy i uczczeniu
poległych minutą ciszy, nastąpiła odprawa kierowników
drużyn, a komandor rajdu Zbigniew Sośnicki, przedstawił
kierowników tras: pieszej - Janusza Ślipka i rowerowej –
Marka Niteckiego. W pełnym słońcu i niemal letniej aurze
rowerzyści i piechurzy podążyli na swoje trasy. Trasa
prowadziła krętymi ścieżkami niemal dzikiej doliny Warty.
Aby dotrzeć do Chojnego rowerzyści (piesi dowiezieni byli
autokarami) mijali po drodze wsie Wiechutki i Wiechucice.
Niemal cała trasa to obcowanie z naturą – czy to aby nie był
dudek?, a tam dalej to nie pliszka? - czy ten staw to pozostałość
po rzece – starorzecze? - ten zagajnik to samosiejka? - takie
pytania stawiali sobie rajdowi obserwatorzy przyrody. A
i organizatorzy mieli sporo pytań, szczególnie podczas
rajdowych konkursów. Większość z nich - o trasie rajdu i
walkach nad Wartą, wiedzy o ruchu drogowym, ekologiczny
i piosenki żołnierskiej udało się rozegrać w terenie. Przy
tzw. krowim moście, na rozległych woźnickich łąkach
do rywalizacji przystąpiły niemal wszystkie drużyny – to
miejsce zapewne już dawno nie słyszało tak wielu głosów o
różnych tonacjach i tylu instrumentów muzycznych, które z
poświęceniem niesione bądź wiezione były na tę okoliczność.
Zapału drużynom nie brakowało. Najdłużej rozgrywany był
konkurs piosenki - było na zmianę: smutno i wesoło, cicho i
głośno, z przytupem i nostalgicznie. Po godzinnym odpoczynku
i konkursowych zmaganiach wszyscy ruszyli w dalszą drogę.
Kolejny wspólny postój miał miejsce przy pomniku ku czci
żołnierzy września 1939 r. O rozgrywających się tu bojach
przypomniał kierownik trasy pieszej – J. Ślipek, któremu
towarzyszyli członkowie Stowarzyszenia Historycznego
Strzelcy Kaniowscy w mundurach historycznych z czasów
walk nad Wartą w 1939 r. Stąd udano się na cmentarz w
Męce, gdzie miała miejsce niecodzienna uroczystość –
symboliczny pogrzeb, po 70 latach, podporucznika rezerwy
Jana Kozicy – dowódcy 3 plutonu VI kompanii 31 Pułku
Strzelców Kaniowskich w Sieradzu. Staraniem rodziny, przy
ogromnym zaangażowaniu Tomasza Góreckiego, Wojciecha
Józefiaka i Andrzeja Ruszkowskiego udało się ustalić, że
pochowany został na tymże cmentarzu wśród bezimiennych
bohaterów, którzy zginęli walcząc w obronie Ojczyzny. Aktu
poświęcenia tablicy epitafijnej dokonał ks. Przemysław
Janiak, a odsłonił ją sieradzki weteran por. Józef Umiński – we
Wrześniu kpr. nadterminowy i zastępca dowódcy w jednym
z plutonów 7 komp. III batalionu 31 pSK wraz z Rodziną
ppor. Jana Kozicy przybyłą z Kalisza. Na uroczystości byli:
prezydent Sieradza Jacek Walczak i Przewodniczący Rady
Powiatu - Henryk Waluda, reprezentanci wojska, policji
i OSP. Zakończenie rajdu odbyło się w MOSiR w Rudzie.
Tutaj czekała na wszystkich grochówka i gorące kiełbaski.
Nad całością czuwała prezes sieradzkiego oddziału PTTK
Krystyna Brodowska. Na zakończenie rozdano nagrody,
dyplomy i puchary. W konkursach wiedzy o trasie rajdu
triumfowała Natalia Drozd z Gimnazjum nr 2 w Sieradzu,
a pierwsze miejsce w klasyfikacji końcowej rajdu zdobyła
drużyna SKKT - PTTK „Meander” z II LO w Sieradzu.
Organizatorów bardzo cieszy, że zainteresowanie rajdem z
roku na rok jest coraz większe. Na następne rajdy zapraszamy
słowami zduńskowolanki Romy Alvarado – Łagunionok z
książki „To i tamto”:
Abyśmy mieli co wspominać, musimy pełniej żyć.
Niekoniecznie trzeba uskuteczniać jakieś dalekie
wyprawy czy drogie wycieczki.
Nie martwmy się tęż o brak czasu. Wystarczy
popołudnie, sobota czy niedziela i ... w drogę!
Nieraz pieszo, czasem rowerem, można autobusem
czy własnym samochodem. Do wyboru.
Na sieradzkich szlakach
41
Najstarszy i najmłodszy uczestnik rajdu
Fot. Jadwiga Brożyńska
Uszkodzony pomnik Żołnierzy Września
Fot. Andrzej Ruszkowski
Regulamin Odznaki
Miłośnik Ziemi Sieradzkiej
42
Odznakę regionalną Miłośnik Ziemi Sieradzkiej ustanowiły
Zarządy Oddziałów PTTK w Sieradzu: Miejskiego i
Zakładowego przy ZPDz.”SIRA” uchwałą z 22 X 1974 roku.
Inicjatorami ustanowienia odznaki byli:
Jan Garczyński, Stanisław Kaczuba, Zygmunt Kamiński,
Andrzej Ruszkowski – regulamin, Mieczysław Sęsoła,
Jerzy Rogalski – projekt graficzny odznaki. Osoby te
stanowiły pierwszą Kapitułę Odznaki. Uchwałą z dnia 7 VI
1977 r. ówczesny ZW PTTK w Sieradzu nadał odznace rangę
„Wojewódzkiej odznaki regionalnej”.
Zarząd Oddziału PTTK w Sieradzu Uchwałą z dnia 26
sierpnia 2009r. wprowadza w życie skorygowany regulamin
odznaki w następującym brzmieniu:
§1
1.Terenem zdobywania odznaki jest obszar historycznej
Ziemi Sieradzkiej.
2.Odznaka Regionalna „Miłośnik Ziemi Sieradzkiej”
wykonana jest w kształcie tarczy, która w górnej części posiada
znaczek PTTK i barwy narodowe, a w otoku napis: „Miłośnik
Ziemi Sieradzkiej”. Pośrodku znajduje się herb dawnej ziemi
i województwa sieradzkiego przedstawiający tarczę, której
lewa połowa jest koloru złotego a prawa czerwonego. Na
polu złotym przedstawia pół lwa koloru czerwonego, a na
polu czerwonym pół orła koloru czarnego. Nad głowami
orła i lwa umieszczona jest korona w kolorze złotym. Herb
ten sięga historią czasów Konrada Mazowieckiego (11871247) lub jego syna Kazimierza I (1211-1267), który był
ojcem Władysława Łokietka. Kazimierz I odziedziczył po
Konradzie mazowieckim księstwa: kujawskie, łęczyckie i
sieradzkie. Fakt ten tłumaczy identyczny motyw na herbach
późniejszych województw w Polsce zjednoczonej przez króla
Władysława Łokietka. Różnice sprowadzały się tylko do
odmienności barw tarczy: kujawskie miało złotą, łęczyckie
białoczerwoną, a sieradzkie złotoczerwoną
3.Odznaka jest trzystopniowa: III stopnia (brązowa), II
stopnia (srebrna) i I stopnia (złota).W ciągu roku można
zdobyć tylko jeden stopień odznaki.
4.Odznaka jest odpłatna - za każdy stopień odznaki. Wpłat
można dokonywać w Oddziale PTTK w Sieradzu, ul Żwirki
i Wigury 4 (budynek Powiatowej Biblioteki Publicznej) lub
na konto nr 55 9267 0006 0000 1977 2000 0010 z dopiskiem
“za odznakę regionalną”.
5.Fakt zdobycia odznaki odnotowywany jest w książeczce
turystyki kwalifikowanej lub w notatniku turysty - odciskiem
pieczęci weryfikacyjnej z podpisem członka kapituły
odznaki.
6.Odznakę może zdobyć każdy kto ukończył 10 rok życia.
7.Podstawą przyznania odznaki jest udokumentowanie
spełnienia warunków podanych w § 2 - 4.
§2
Aby uzyskać odznakę III stopnia należy spełnić następujące
warunki:
1.Wziąć udział w wycieczce krajoznawczej po jednej
z wymienionej niżej miejscowości: Sieradz, Zduńska
Wola, Łask, Błaszki, Poddębice, Szadek, Warta, Złoczew,
Burzenin, Widawa, Lutomiersk, prowadzonej przez
przewodnika turystycznego albo doręczyć Kapitule Odznaki
zilustrowany opis zabytku znajdującego się w jednej z tych
miejscowości.
2.Zwiedzić co najmniej jedno muzeum lub izbę regionalną
na obszarze zdobywania odznaki i udokumentować ten fakt
biletem wstępu lub pieczątką muzealną.
3.Wziąć udział co najmniej w jednym rajdzie po Ziemi
Sieradzkiej organizowanym przez PTTK lub indywidualnej
wycieczce po Ziemi Sieradzkiej, odpowiadającej wymaganiom
Na sieradzkich szlakach
regulaminu jednej z odznak turystyki kwalifikowanej. Trasa
wycieczki powinna być opisana, zilustrowana i opatrzona
przynajmniej dwoma pieczątkami z trasy lub uwiarygodniona
podpisem przodownika turystyki pieszej.
§3
Warunkiem zdobycia odznaki II stopnia jest:
1.Posiadanie odznaki III stopnia.
2.Udział w co najmniej dwóch rajdach po Ziemi Sieradzkiej
organizowanych przez PTTK lub udział co najmniej w
dwóch wycieczkach odpowiadających warunkom podanych
w § 2 p. 3
3.Udokumentowane zwiedzenie 10 miejscowości spośród
poniżej wymienionych: Bałdrzychów, Barczew, Bartochów,
Błaszki, Biskupice, Brodnia, Bronów, Brończyn, Brzeski,
Brzeźnio, Burzenin, Buczek, Chojne, Charłupia Mała,
Charłupia Wielka, Chlewo, Cielce, Dąbrowa Wielka,
Dębołęka, Dzierlin, Goszczanów, Glinno, Gostków,
Gruszczyce, Gzików, Jarocice, Jasionna, Kalinowa,
Kałów, Kamienna, Kamionacz, Kliczków Mały, Kliczków
Wielki, Klonowa, Kłocko, Kobierzycko, Korczew, Korzeń,
Kościerzyn, Kwiatkowice, Leliwa, Ldzań, Lutomiersk, Łask,
Łopatki, Łubna, Malanów, Małków, Marzenin, Mikołajewice,
Mnichów Męka, Męcka Wola, Niechmirów, Okopy, Poddębice,
Peczniew, Piorunów, Próba, Prusinowice, Pstrokonie,
Pyszków, Rossoszyca, Rzepiszew, Ruda k. Męki, Siedlątków,
Sieradz, Sędziejowice, Sikucin, Spicymierz, Starce, Stojanów,
Szadek, Stolec, Strońsko, Szczawno, Tubądzin, Tumidaj,
Tymienice, Tur, Uniejów, Uników, Ustków, Warta, Wojków,
Woźniki, Włocin, Wągłczew, Wodzieradzy, Widawa, Witów,
Wojków, Wojsławice,Wierzchy,Wróblew, Wrząca, Zadzim,
Zduńska Wola, Złoczew, Zygry.
4.Zwiedzenie muzeum lub izby regionalnej innych niż
zaliczonych na zdobycie odznaki III stopnia.
§ 4
Warunkiem zdobycia odznaki I stopnia jest:
1.Posiadanie odznaki II stopnia.
2.Udział co najmniej w trzech rajdach po Ziemi Sieradzkiej
lub trzech wycieczkach indywidualnych odpowiadających
warunkom podanym w § 2 p. 3 .
3.Zwiedzenie co najmniej 20 miejscowości z wykazu w §3 p.
3 - innych niż na odznakę II stopnia.
4.Przedłożenie pracy związanej tematycznie z Ziemią
Sieradzką zawierającą do wyboru: opis miejscowości,
zilustrowany rysunkami lub zdjęciami opis zabytku,
rezerwatu lub pomnika przyrody, rysunek lub zdjęcie oraz
opis stroju ludowego lub jego fragmentu, opis obrzędu
ludowego, legendy lub baśni, wyjaśnienie co najmniej pięciu
nazw miejscowości, wywiad z ciekawą osobą, opracowanie
projektu wycieczki rowerowej lub trasy rajdowej po
terenie zdobywania odznaki. Wyróżnione prace mogą być
opublikowane w kwartalniku „Na sieradzkich szlakach”.
§5
Odznakę przyznaje Kapituła Odznaki Miłośnik Ziemi
Sieradzkiej wyznaczona uchwałą Zarządu Oddziału PTTK w
Sieradzu.
§6
Książeczkę turystyki kwalifikowanej lub inny dokument ze
spełnionymi warunkami zdobycia odznaki należy przedłożyć
w siedzibie Oddziału PTTK w Sieradzu ( w godzinach
dyżurów członków ZO) lub przysłać na adres Oddziału z
zaadresowaną kopertą nadawcy i naklejonym znaczkiem
pocztowym.
§7
1.Zarząd Oddziału PTTK w Sieradzu może przyznać Honorową
Odznakę osobom prawnym lub fizycznym, zasłużonym dla
rozwoju turystyki, krajoznawstwa i popularyzacji dziejów i
piękna Ziemi Sieradzkiej.
2.Odznakę Honorową przyznaje się uroczyście wraz z
pamiątkowym dyplomem.
3.Odznaka honorowa jest bezpłatna.
§8
Kapituła Odznaki Miłośnik Ziemi Sieradzkiej zastrzega sobie
wyłączne prawo interpretacji niniejszego regulaminu.
Na sieradzkich szlakach
43
SPIS TREŚCI: LATA 2008 – 2009
PAMIĘTAJMY O NICH
Barbara Cichecka, Bogate życie w XX wieku. W 100. rocznicę urodzin dr Eugenii Kaleniewicz
4/2008
DYDAKTYKA
Marzena Fryncel, Gazetka szkolna Publicznego Gimnazjum w Gruszczycach 1/2008
Ks. Radosław Kobiela, Dlaczego szkoła katolicka w Sieradzu? 2/2008
Jerzy Grzywacz, Harcerstwo jako system wychowawczy 3/2008
Aleksander Lipatow, Słów kilka o europeizmie, rosyjskości i polskości 4/2008
Agnieszka Włodarczyk, System ochrony zabytków w Polsce 1/2009
Alina Biernacka – Banaszek, Nowoczesna szkoła z tradycjami 2/2009
Jerzy Grzywacz, Wojna 1939 r. a swiadomość narodowa Polaków 3/2009
Elżbieta Nejman, Moje przygody z poszukwaniem przodków 4/2009
HISTORIA
Andrzej Ruszkowski, Z dziejów pomnika Marszalka Józefa Piłsudskiego w Sieradzu 1/2008
Józef Szubzda, Sieradzcy księża w Dachau 1/2008
Andrzej Ruszkowski, Sieradzanie wobec wojny z bolszewikami w 1920 roku 1/2008
Jerzy Kowalski, Sowiecki nalot na Sieradz 20 I 1945 roku (Uzupełnienie) 1/2008
Jerzy Kowalski, O 20 I 1945 roku rozmoa z Janem Matusiakiem 1/2008
s. Janina Sabat USJK, Święta Matka Urszula Ledóchowska (1865-1939) 2/2008
Józef Szubzda, Karczmy nad Żegliną 3/2008
Renata Kowalska, Marszałek Michał Rola Żymierski wręcza sztandar sieradzkiej OSŁ
3/2008
Jerzy Paszkowski, O powojennej odbudowie LO im. Kazimierza Jagiellończyka w Sieradzu
3/2008
Józef Szubzda, Monice i inne podsieradzkie królewszczyzny 4/2008
Andrzej Ruszkowski, Powiat sieradzki na przestrzeni wieków 1/2009
Józef Szubzda, Starostowie sierdzcy 1/2009
Zdzisław Włodarczyk, Wyroby sieradzkiej manufaktury na wystawach wytwórczości Król
Pol 1/2009
Elżbieta Nejman, Andrzej Ruszkowski, Wspomnienia z 1863 r. W. N. Bończy Truszkowskiego
2/2009
Józef Szubzda, Monice i inne podsieradzkie królewszczyzny (cz. II) 2/2009
Andrzej Ruszkowski, Z zeszytu policmajstra (1863) 2/2009
Rafał Bogusławski, Listy do starościny 2/2009
Andrzej Ruszkowski, Kapitan Aleksander Ogrodnik 3/2009
Andrzej Ruszkowski, 10 niemiecka Górnobawarska Dywizja Piechoty w ataku na Polskę
3/2009
Katarzyna Majdańska, Exodus ludności polskiej w powiecie sieradzkim w 1939 r. 3/2009
Andrzej Ruszkowski (oprac.) Wojna w naszej pamięci 3/2009
Józef Szubzda, Zbrodnie Wehrmachtu 3/2009
Dariusz Pawelec, Zapomniana bitwa widawska z 1735 roku 4/2009
Zdzisław Włodarczyk, Sieradz pod panowaniem pruskim 4/2009
Jerzy Kowalski, Jeszcze o nalocie na stację PKP w Sieradzu w dniu 3 września 1939 roku
4/2009
Józef Szubzda, Morderstwo w koszarach 31 Pułku Strzelców Kaniowskich 4/2009
Jan Kościelski, Odtwarzanie szkolnictwa w Sieradzu w 1945 roku 4/2009
Jan Milczarek, Sieradz powyzwoleniu w 1945 roku 4/2009
ARCHEOLOGIA
Barbara Głowacka - Frąckiewicz, Wyniki poszukiwań archeologicznych w Monicach 2/2008
Marek Urbański, Wczesne średniowiecze w okolicach Sieradza 1/2009
ZABYTKI
Artur Ginter, Dzieje pałacu w Złoczewie 1/2008
Jan Szczurek, Dekoracje malarskie na scianach pałacu w Złoczewie 1/2008
Rafał Bogusławski, Tajemniczy portret – przyczynek do biografii Franciszka Budzisz
Pstrokońskiego 1/2008
Andrzej Ruszkowski, Kapliczki, krzyże przydrożne i śródpolne w parafii św. Urszuli
Ledóchowskiej 2/2008
Bogdan Cieślak, Kazimierrz Walewski – twórca muzeum rodowego w Tubądzinie 3/2008
Zbigniew Bereszyński, Dwa zamki w Bolesławcu nad Prosną 3/2008
Elżbieta Nejman, Zapomniany grobowiec Rawicz- Olędzkich na sieradzkim cmentarzu
3/2008
Rafał Bogusławski, Zabytkowe ornaty i hafty w Czarłupi Małej 4/2008
Elżbieta Nejman, Zwiedzamy sklep Towary Korzenne w Pabianicach 4/2008
Jadwiga Brożyńska, Malarstwo Szczepana Andrzejewskiego 1/2009
Józef Szubzda, Sieradzka rezydencja starościńska 1/2008
Józef Szubzda, O kościele w Męce i grunwaldzkiej tradycji 2/2009
Ks. Przemysław Janiak Radosław Milak, Męka Księża i jej kościół św. Wojciecha 2/2009
Wojciech Józefiak, Sztandary pułków poskich z września 1939 walczących w okolicach
Sieradza 3/2009
Bolek Rosiński, Schrony bojowe na odcinku 30 pSK i zarys przebiegu walk tego pułku
3/2009
Józef Szubzda, Mogiły żołnierzy września 1939 na sieradzkiej ziemi 3/2009
Wojciech Józefiak (Oprac.), Wobiektywie wroga 3/2009
Andrzej Białkowski, Pejzaż Wszystkich Świętych 4/2009
Rafał Bogusławski, Dwór w Sulisławicach w 1 połowie XVIII wieku 4/2009
MarekUrbański, Medale ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Sieradzu 4/2009
STĄD ICH RÓD
Irena Witkowska, Ks. Franciszek Potapski – gorliwy kapłan i patriota 1/2009
Józef Szubzda, Jan Matusiak - twórca „Szkatuły piórem rzeźbionej” 1/2008
Józef Szubzda, Rozmowy z Józefą Chaładaj 2/2008
Rafał Bogusławski,Bracia Chodakowscy. Opowieść o Maksymilianie i Piotrze konfederatach
barskich 3/2008
Zdzisław Włodarczyk, Franciszek Tabaczkiewicz – zapomniany burmistrz Sieradza 3/2008
Andrzej Ruszkowski, O XVII-wiecznym pisarzu miejskim Sieradza Jerzym Jeruzalskim
3/2008
Rafał Bogusławski, Irena z Sicińskich Woltyńska. Malarka krajobrazu sieradzkiego 4/2008
Irena Witkowska, Ryszard Grząślewicz 4/2008
Andrzej Ruszkowski, Cichecki Edmund – wojenne losy nauczyciela 4/2008
Tadeusz Górecki, Góreccy z Maciszewic koło Błaszek 1/2009
Elżbieta Nejman, Rodzina Siemiątkowskich w Sieradzkiem 2/2009
Irena Witkowska, Ks. Jan Stanisław Żak – społecznik i patriota 2/2009
44
Andrzej Ruszkowski, Dowódca 31 pSK – płk Wincenty Wnuk 3/2009
Jan Milczarek, 10 baon saperów i jego dowódca – ppłk Ludwik Siemiński 3/2009
Wojciech Józefiak, Dalszy ciąg pewnej historii (o ppor. Janie Kozicy 70 lat po wojnie)
4/2009
Tomasz Górecki, Ppłk Władysław Kotarski – wołyński ułan 4/2009
Andrzej Ruszkowski, Dr med. Marian Ruszkowski – wybitny poznański lekarz rodem z
Sieradza 4/2009
GEOGRAFIA I OCHRONA ŚRODOWISKA
Zygmunt Kamiński, Plan Sieradza z 1930 roku 1/2008
Janusz Ziarnik, Buk – drzewo przekorne 1/2008
Barbara Plichta, Użytek ekologiczny na skraju wsi Jeziory 2/2008
Barbara Plichta, Pomniki przyrody w Bogumiłowie 3/2008
Barbara Rogozińska, Europejski Dzień Bez Samochodu w Sieradzu 4/2008
Barbara Plichta, Podworski park w Kościerzynie 1/2009
Mariusz Gławenda, Egzotyczne gatunko drzew w sieradzkich lasach 2/2009
Mariusz Gławenda, Jodła w lasach ziemi sieradzkiej 2/2009
Małgorzata Dabrowska, Rezerwat Półboru – perełką natury 2/2009
Mariusz Gławenda, Pomysły uczennic dotyczące rewitalizacji parku w Meckiej Woli
2/2009
Mariusz Gławenda, Stare nadwarciańskie drzewa 3/2009
Janusz Ziarnik, Rzeka Warta… z klasą 3/2009
Barbara Rogozińska Joanna Kluska, Małgorzata Dabrowska, Centrum Edukacji
Ekologicznej 4/2009
ETNOGRAFIA
Mieczysław Krawczyński (w ramkach), Teksty ludowe z Bogumiłowa 1/2008
Małgorzata Kszuba, Sieradzki strój ludowy 2/2008
Małgorzata Kszuba, To już 25 lat – o Zespole Obrzędowym z Chojnego 4/2008
Małgorzta Kaszuba, Zimowe zwyczaje i obrzedy w Sieradzkiem 1/2009
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Władysław Maciejewski, Miejski Osrodek Sportu i Rekreacji na przestrzeni lat 1/2008
Józef Szubzda, Parafia św. Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu 2/2008
Jolan ta Ruszkowska, Laureatka. Wywiad z Joanną Suszwedyk 3/2008
Józef Szubzda, Wywiad z prof. Aleksandrem Lipatowem 4/2008
Maria Fabisiewicz, Powiatowa Biblioteka Publiczna w Sieradzu dla turystów 1/2009
Nina Sobieraj –Kikowska, Badania stanu czystości wód stwu w Męckiej Woli 2/2009
Agata Zieba Jadwiga Brożyńska, Ochrona środowiska na różne sposoby 2/2009
Piotr Gilewski Karolina Tomczyk, Stowarzyszenie Historyczne Strzelcy Kaniowscy
3/2009
Zdzisław Włodarczyk, 600 lat Wróblewa 4/2009
Józef Szubzda, Andrzej Ruszkowski, Karolina Tomczyk, Pamięć o Wrzesniu’ 39 4/2009
Karolina Tomczyk, Inscenizacja bitwy z 1939 r. na polach Belenia iStrońska 4/2009
POZNAJEMY WŁASNY REGION
Jerzy Kowalski, Starania o budowę sieradzkiego ratusza 1/2008
Irena Witkowska, Moje poszukiwania ulicy św. Mikołaja w Sieradzu 1/2008
Andrzej Ruszkowski, Historyczne nazwy topograficzne w obrębie parafii św. Urszuli
Ledóchowskiej 2/2008
Elżbieta Nejman, Kim była Joanna z Ammerów Truszkowska 3/2008
Jan Milczarek, O szpitalu w Warcie 3/2008
Elżbieta Nejman, Wilhelm Nencki – dziedzic dóbr Boczki i Bruss 4/2008
Elżbieta Nejman, Opisanie Klonowej, wsi starostwa narodowego 1/2009
Elwira i Rafał Bogusławscy, Nowa kapliczka w Stoku Polskim 1/2009
Rafał Bogusławski, Stok Polski – krótka nota historyczna 1/2009
Jadwiga Brożyńska, Kilka faktów z historii Meckiej Woli 2/2009
Katarzyna Siwka, Krzysztof Papierski, Przyczynek do dziejów Wojsławic 2/2009
Elżbieta Nejman, Powiat Szadkowski w statystyce 2/2009
Dariusz Pawelec, Szarże kawaleryjskie w Sieradzkiem we wrześniu 1939 r. 3/2009
Andrzej Ruszkowski, Kraj Warty – Reichsgau Wartheland 3/2009
Dariusz Pawelec, Uwagi do tekstu z Tek Pstrokońskiego oZduńskiej Woli 4/2009
Elżbieta Nejman, Kolonia Zduny na mapie z 1884 roku 4/2009
Grzegorz Nowak, Tragedia polskich „Łosi” 4/2009
NASI ZA GRANICĄ
Ks. Paweł Chudzik, Posługa duszpasterska sieradzanina na Litwie 2/2008
Z MINIOINYCH LAT – PRZEDRUKI
Elżbieta Nejman, Co czytali nasi przodkowie? 1/2008
Andrzej Ruszkowski, O Ludwiku Niemojowskim (1823-1892) raz jeszcze 3/2008
Janusz Matusiak, W dawnej prasie o Sieradzu 3/2008
Jan Milczarek, Kościoły sieradzkie w świetle wizytacji z 1791 i 1811/12 roku 4/2008
Jerzy Kowalski, Odbudowa sieradzkiego klasztoru w relacji znanej pisarki 2/2009
Stanisław Świerczynski, Bitwa w Mszczonowie 3/2009
Dariusz Pawelec (Oprac.), Zduńskowolskie epizody wojenne w relacji Heleny
Kozłowskiej-Dębickiej 3/2009
Jerzy Kowalski, O stanie higienicznym miasteczek Królestwa Polskiego (1910) 4/2009
RECENZJE
Jarosław Petrowicz, Z domową ojczyzną w sercach (O Roczniku Wieluńskim) 2/2008
Aneta Remiszewska-Grzesiak, Sekrety tradycji i szczypta nowoczesności (Szczypta
Burzenina) 1/2009
Zdzisław Włodarczyk, Roczniki Wieluńskie. Tom 8 (2008) 2/2009
LISTY
Wojciech Józefiak, Poszukujemy żołnierza z 1939 roku 1/2008
Jerzy Grzywacz, Kilka słów o wypowiedzi Aleksandra Lipatowa 1/2009
Agnieszka Owczarek, Byłam na rajdzie „Śladami Łuki Bakowicza”
Z ŻYCIA PTTK
Kalendarz imprez Oddziału PTTK w Sieradzu 1/2008
Agata Wojtysiak, 33 Rajd Powstańców 1863 r. „Śladami Łuki Bakowicza” 2/2008
Jadwiga Brożyńska, 2008 – Rok Przyrody w PTTK 3/2008
Jadwiga Brożyńska, Uczyć i wychowywać poprzez turystykę i krajoznawstwo 4/2008
Andrzej Ruszkowski, U przyjaciół w Kaliszu 1 100-lecie PTK 1/2009
Jadwiga Brożyńska, Zjazd sparawozdawczo-wyborczy Oddziału PTTK w Sieradzu
2/2009
Jadwiga Brożyńska, 34 rajd „Śladami Łuki Bakowicza” 3/2009
Regulamin odznaki pieszej „Szlakiem wrześniowych Virtuti Militari” 3/2009
Jadwiga Brożyńska, Rajd w 70. Rocznicę walk nad Warta 4/2009
Regulamin odznaki regionalnej MiłośnikZiemi Sieradzkiej 4/2009
Na sieradzkich szlakach

Podobne dokumenty

Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka

Pokaż treść! - Cyfrowa Ziemia Sieradzka List Prezesa Zarządu Oddziału PTTK w Sieradzu Krystyna Brodowska....................................................................................2 To już dwadzieścia lat ! Janusz Ziarnik...........

Bardziej szczegółowo