merenda
Transkrypt
merenda
piwowar ZE ŚWIATA 33 Śląscy piwowarzy w Pradze Czeska Praga to zachwycające i magiczne miasto z mnóstwem wspaniałych zabytków, pełnych uroku uliczek i pięknych miejsc, które były natchnieniem dla niejednego artysty. Tekst: Jan Krysiak P raga to również – może przede wszystkim – miejsce, do którego powinien zawitać każdy wielbiciel bursztynowego trunku. Piwiarni i browarów jest tu bowiem pod dostatkiem, a samo piwo jest znakomite. Sprawdziliśmy to ostatnio osobiście. Wycieczkę Śląskiego OT PSPD – jak i trzy poprzednie – rewelacyjnie zorganizował Jacek Swierczyna (Ignac). Doskonale sprawdził się zarówno podczas organizacji wycieczek do czeskich browarów, jak i w czasie majowej wycieczki do Rožňavy na Słowacki Konkurs Piw Domowych. Jest on nie tylko dobrym organizatorem, ale i prawdziwą duszą towarzystwa. I dzięki niemu nasze wycieczki to czysta przyjemność i prawdziwe odprężenie od codziennego kieratu. Tym razem naszą ekipę Śląskiego Oddziału PSPD również nie zawiódł, drobiazgowo planując poszczególne etapy wycieczki. Postawił on nie tylko na browary, ale i na puby serwujące najlepsze piwa i cieszące się swojską atmosferą. Foto: J. Krysiak Unikatowe kielichy Już w drodze do Pragi odwiedziliśmy minibrowar i restaurację Na Kopečku w miejscowości Svitavy, gdzie tradycja browarnictwa sięga XIII wieku. Nie był to zwykły minibrowar, jakich pełno w Czechach, lecz restauracja, która właśnie zdobyła tytuł Grand Championa za gulasz z dzika gotowany w kociołku. Zabrakło nam jednak czasu, aby spróbować wysoko utytułowanego gulaszu, ale zachwalanego piwa nie odpuściliśmy. Piwo bardzo przypadło nam do gustu, jednak trzeba było ruszać w dalszą drogę. Sama Praga przywitała nas piękną pogodą, która utrzymała się aż do końca naszego pobytu. Zakwaterowanie w hotelu Abito było strzałem w dziesiątkę – wysoki standard za stosunkowo małe pieniądze. Zakupiony w recepcji bilet za 110 koron pozwalał nam na korzystanie z komunikacji miejskiej: metra, tramwaju i autobusu. Było to niezwykle pomocne przy sprawnym poruszaniu się po stolicy Czech. Pierwszym odwiedzonym przez nas piwnym miejscem w mieście był browar restauracyjny Bašta. Tam mieliśmy okazję zobaczyć sale pełne rekwizytów związanych z browarnictwem, a także worki ze słodem i chmielem. Po sutym posiłku i, oczywiście, piwie (svetle, tmave), ekipą dotarliśmy do baru U Jary. Serwowane w tym miejscu piwa są warzone w pardubickim browarze Perśtejn. Tu naszym głównym celem był porter bałtycki. Nie zawiedliśmy się, porter był po prostu doskonały – niezapomniany smak podany w unikatowych, ciężkich szklanych kielichach. Aż żal było wychodzić... Svetle i ćerne W doskonałych nastrojach udaliśmy się spacerkiem do kolejnego minibrowaru mieszczącego się w XIX-wiecznej kamienicy. Browar Viktor, określany jako „Pierwszy browar na Žižkove”, funkcjonuje od października 2012 roku. Podawane są tu piwa svetle i ćerne. Jest tutaj również hotel oraz piwne muzeum. Po sąsiedzku znajduje się wspaniała restauracja i pub Merenda, jedna ze słynnych knajp žižkowskich. Nie trzeba było nas długo namawiać do degustacji kolejnych specjalności tych browarów. Dotarliśmy następnie do zajazdu uważanego za najstarszy hostinec na Žižkove – U Slọwanskié Lipy i w następnej kolejności do bliźniaczego pubu U Vodoucha. Doskonałe piwo (IPA), równie wyborne specjały kuchni czeskiej, takie jak utopence (czeskie marynowane serdelki) i sir (marynowany hermelin) po prostu nas oczarowały. Tam też poznaliśmy fantastycznych Czechów, z którymi długo rozmawialiśmy o piwie, filmach, muzyce i starych bajkach dla dzieci. Nie mieliśmy problemów z porozumieniem się, poza paroma wyjątkami, kiedy jakiś wyraz miał całkowicie inne znaczenie w języku polskim i w czeskim. Wywoływało to salwy śmiechu i ogólną wesołość. Z żalem opuściliśmy pub i naszych nowych czeskich przyjaciół, obiecując sobie, że kiedyś jeszcze tu wrócimy i spotkamy się w takim samym gronie. Po dłuższym spacerze dotarliśmy do pubu Zlý Casy, a w nim do 24 rodzajów piw z nalewaków. Dodatkowo pełne lodówki piw butelkowych z całego piwnego świata. Najlepszym piwem prawie jednogłośnie ogłosiliśmy czarne AIPA. Browar godny polecenia. Kolejny dzień przywitał nas pięknym słońcem i doskonałym śniadaniem w hotelowej restauracji. Naszym busikiem dotarliśmy na Hradčany. Tu na pierwszy ogień poszła restauracja, gdzie serwowano piwa Martina Matuska. Większość z nas zamówiła małego pszeniczniaka, ale ani obsługa, ani piwa nie powaliły nas na kolana, więc powędrowaliśmy obok do browaru Klášterní pivovar Strahov. Tutaj spróbowaliśmy czterech piw, m.in. koźlaka. Był on trochę inny niż sobie wyobrażaliśmy, ale bardzo pijalny. Czas gonił, więc ruszyliśmy dalej. Z prawdziwą przyjemnością spacerowaliśmy po praskiej Starówce, raz po raz zachwycając się jej perełkami architektury. Będąc w stolicy Czech, nie mogliśmy nie zobaczyć wspaniałej panoramy miasta oraz Mostu Karola, mimo że większość z nas kiedyś już te zabytki widziała. Praski RAUCHBIER Kolejnym punktem wycieczki był położony na Starówce minibrowar U Tří Růží. Właściwie już w progu przywitał nas znajomy zapach warzonego właśnie piwa. Nikt z obsługi nie chciał nam jednak zdradzić, jakie piwo jest warzone. Wiedząc, że Czesi stawiają na dobre jedzenie, zamówiliśmy małe co nieco. Wybór padł na golonkę. Wielkie porcje bardzo pozytywnie nas zaskoczyły, jednak nie daliśmy rady zjeść wszystkiego. Piwa również pozostawiły miłe wspomnienie, stawiając na pierwszym miejscu rauchbier. Na koniec odwiedziliśmy jeszcze minibrowar Praźsky most u Vlaśu na Starym Mieście. Tam ostatni posiłek i degustacja ich piwa. Część piwiarni w Pradze w niedzielę o godz. 16.00 jest jeszcze zamknięta, a my o tej porze, niestety, musieliśmy już wracać do kraju. Jadąc szlakiem najlepszych pubów i minibrowarów Pragi, nie kierowaliśmy się wytwornością lokali, gwiazdkami w znanych przewodnikach oceniających miejsca czy ceną. Próbowaliśmy zarówno doskonałych, jak i przeciętnych piw. Chcieliśmy poznać takie miejsca, w których połączenie dobrego piwa, swojskiego wystroju i wyjątkowej atmosfery sprawia, że nie chce się stamtąd wychodzić. I myślę, że nam się to udało. Jedno jest pewne, trzeba tam kiedyś wrócić, bo zostało bardzo wiele do obejrzenia i jeszcze więcej trunków do degustacji.