nr 1(9) styczeń-marzec 2014 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu
Transkrypt
nr 1(9) styczeń-marzec 2014 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu
ISSN 2299-1492 nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Poezja Agnieszka Salamon T fot. Blanka Seweryn replay wsunąć się w dziewczynkę którą odeszłam włączyć replay z tamtego świata przewinąć siebie do siebie to jest czas kruków obsiadają zagon serca czas ziemi uległej pazurom źrenic martwych od uderzenia ognia tak ja też wolałabym sadzić żonkile opierać policzek o pomarszczoną korę pomagać biedronce wspiąć się na pomost palca szczęśliwie nie pozostawić po sobie śladu wiersza jednak o utwory, którymi wracam do aktywności twórczej, zaczęłam je rodzić niedawno. Reszt a j e s t j e s z c z e w p ow i j a k a c h l u b w palcach, nie da się niczego przyspieszyć, słowa przychodzą i odchodzą, czasem pozwalają się schwytać. W przeciwieństwie do np. prozy poetyckiej, która po prostu płynie, dając wytchnienie w dłuższych frazach, czy też felietonu, który jest odpoczynkiem w błyskotliwych słowach, wiersz, jako precyzyjna konstrukcja, rodzi się z większego napięcia, a jego nagły błysk nie zawsze daje się w porę utrwalić. Poza tym można zawsze inaczej, lepiej, skroić słowa zgrabniej. Wiersz to stawanie się, nigdy forma ostateczna. Tak to widzę. glazurą opadają ze mnie ludzie płatki snów z liści wiara pęknięcie w skórze sensu w palcach więdną słowa ode mnie do mnie glazurą do świata glazurą mówią ci od płaskich spojrzeń ci od krótkich piłek ci od prostych chwytów cd. str. 47 » 2 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 W numerze: powiatu olkuskiego Poezja: Agnieszka Salamon.............................................................. 2,47 Wstępniak............................................................................................................ 3 Kalendarium...................................................................................................... 4 Recenzja muzyczna: O nowej płycie zespołu 52UM............. 9 Spotkanie literackie: „Szklarnie” Refika Ličiny......................... 10 Rekomendacja: „Opowieści z pamięci”....................................... 11 X Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Kazimierza Ratonia.. 13 Wydawnictwa: „Życie Emalierni”...................................................... 14 Wywiad: „Musieliśmy wyrazić swój sprzeciw wobec panujących porządków” - Konrad Januszek, gitarzysta zespołu 52UM.................................................. 16 Wystawa: Pracownia 207 w BWA Olkusz..................................... 19 Recenzja: „Chałwa zwyciężonym” Janusza Radwańskiego... 20 Spotkanie z poezją: Galeria Olkuskich Poetów......................21 Wystawa: Impresje Mikołowskie 2013.......................................... 23 Fotografia: Adam Sowula..................................................................... 25 Turystyka: Biała Przemsza..................................................................... 29 Wydawnictwa................................................................................................ 31 Proza: Krystyna Basara „Pierwsza miłość”, „Recital”.......... 32, 35 Konferencja: Zabytki przemysłowe w powiecie olkuskim... 41 Spotkanie literackie: Anna Piątek.................................................. 43 Wydarzenia...................................................................................................... 44 Strona modzieżowa: „Niczego nie żałuję” Bartłomiej Pilch ........................................ 49 Sport: III Memoriał im. Romana Nowosada............................... 51 Wydawca: Starostwo Powiatowe wOlkuszu, ul. Mickiewicza 2, 32-300 Olkusz, tel. 32 643 04 14, 32 643 04 10, fax 32 643 04 90 Redakcja: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, ul. Mickiewicza 2, 32-300 Olkusz, tel. 32 647 87 65, 32 643 04 65, e-mail: [email protected] Redaktor naczelny: Agnieszka Zub Zespół: Olgerd Dziechciarz, Jarosław Nowosad, Grzegorz Turski Skład i druk: Drukarnia Grafpress, ul. 29 Listopada (pawilon), 32-300 Olkusz, tel. 32 754 32 32 Nakład: 1000 egz. Czasopismo bezpłatne Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania, redakcyjnego opracowania oraz zmian tytułów nadesłanych materiałów. Materiały nadsyłane do druku publikowane są nieodpłatnie. Informujemy, że dostarczając na adres redakcji materiały (teksty, zdjęcia) wyrażają Państwo zgodę na ich publikację (chyba że materiały zostaną wyraźnie zastrzeżone do wiadomości redakcji). Wstępniak To nasze pierwsze spotkanie na łamach „Kwartalnika” w nowym roku. Mówi się, że nowe jest piękniejsze, zazwyczaj lepsze, zawsze bardziej interesujące. A tu ciągle to samo powietrze, te same przedmioty w zasięgu ręki i wzroku, w radiu te same od miesięcy piosenki, ci sami ludzie wokół nas i codzienny, niezmienny rytm doby: rano – popołudnie – wieczór. I znów rano. Czy to źle? Czy taka powtarzalność zasługuje tylko na krytykę? Chyba niekoniecznie. My też jesteśmy nieco powtarzalni, bo ciągle chcemy pisać o wszystkim tym, co twórcze, niestereotypowe, mimo że często niszowe i mało popularne. Ale jesteśmy tu między innymi od tego, by tę niszowość trochę rozreklamować, wypromować i oswoić. Dlatego w pierwszym w tym roku numerze ciepło witamy wszystkich tych, którzy z premedytacją i rozmysłem sięgnęli po naszą gazetę, ale również – a może przede wszystkim – tych, w których ręce trafiła przez przypadek, plącząc się pomiędzy stertą innych. Czytajcie nas :-) A teraz od powitania przejdźmy do konkretów. W bieżącym numerze znajdziecie wiele ciekawych (mamy nadzieję) artykułów, ale zaczynamy od wiadomości z ostatniej chwili. Dofinansowana przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu książka „Dzika kość. Encyklopedia utraconych szans” Bartosza Konstrata (laureata I nagrody w IX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia – Olkusz 2013), która ukazała się w serii „Biblioteka Galerii Literackiej” przy GSW BWA, znalazła się w gronie siedmiu książek nominowanych do wrocławskiej Nagrody Silesius w kategorii: Najlepsza Książka Poetycka 2013 roku! Nagroda Poetycka Silesius, przyznawana podczas festiwalu Port Literacki Wrocław, jest jedną z najważniejszych polskich nagród poetyckich. Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia. Kibicujemy również innej książce, czyli „Opowieściom z pamięci” Anny Szopowej, zgłoszonym do Nagrody Historycznej Tygodnika „Polityka” w kategorii: Najlepsza Polska Książka Historyczna – „Wspomnienia”. Czekamy na wyniki. Pozostając przy książkach, nie sposób nie polecić Państwu najnowszej, wydanej przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu pozycji, czyli „Życia Emalierni” autorstwa Henryka Osucha. Monografia ta z pewnością zainteresuje nie tylko miłośników historii. Dla oka miłe będą zapewne fotografie Adama Sowuli, a także prace pochodzące z zeszłorocznego pleneru malarskiego „Impresje Mikołowskie”. A co dla ucha? Polecamy płytę „Introversja” zespołu 52UM, w którym gitarzystą jest olkuszanin Konrad Januszek (w numerze również wywiad z artystą), a w opowiadaniu „Recital” Krystyny Basary spotkanie z samą... Ewą Demarczyk. Warto, czytając ten tekst, włączyć sobie „Groszki i róże” czy „Grande Valse Brillante”. Choć, w zasadzie, sączą się gdzieś w tle tego opowiadania same. Więc zasłuchajcie się i zaczytajcie – z przyjemnością. Projekt okładki: Alicja Duzel-Bilińska, Grzegorz Biliński. Agnieszka Zub Wykorzystano obrazy Agnieszki Sitko z wystawy „Impresje Mikołowskie 2013". Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie. Publikacja opracowana przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu, współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach oś 4 Leader Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013. Instytucja Zarządzająca Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007– –2013 Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Kwartalnik Powiatu Olkuskiego - Facebook: https://www.facebook.com/pages/Kwartalnik-Powiatu-Olkuskiego /351064998341597?ref=ts&fref=ts Kwartalnik Powiatu Olkuskiego - Twitter: https://twitter.com/KwartaPowOlkusk KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 3 Kalendarium POWIAT więcej na www.sp.olkusz.pl 3.05. XXIII poplenerowy wernisaż wystawy „Impresje Mikołowskie” w olkuskiej Galerii BWA. 7.01. Opłatek samorządowców w Starostwie Powiatowym, z udziałem JE ks. bp Diecezji Sosnowieckiej Grzegorza Kaszaka. Wśród gości specjalnych byli też m.in. parlamentarzyści, marszałek województwa oraz księża z olkuskich parafii. 10.01. W zabytkowym zespole budowli klasztoru sióstr Norbertanek w Imbramowicach młodzież wystawiła jasełka. Specjalnym gościem przedstawienia był JE ks. bp Piotr Skucha. Wśród widzów byli przedstawiciele władz samorządowych. 11.01. W osiedlowym klubie „Przyjaźń” w Olkuszu rozstrzygnięto V powiatowy konkurs „Dzieło Hansa Hummla w poezji i plastyce”. Konkurs przeznaczony jest dla młodzieży szkolnej. Organizuje go Stowarzyszenie na Rzecz Oświaty, Kultury i Pomocy Społecznej „Wszyscy dla Wszystkich” wraz ze Stowarzyszeniem na Rzecz Historycznych Organów Hansa Hummla, pod patronatem Starosty Olkuskiego oraz Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz, przy współpracy Miejskiego Ośrodka Kultury w Olkuszu. 19.01. W olkuskiej Bazylice Mniejszej pw. św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu odbył się koncert galowy III Powiatowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek pod patronatem JE biskupa pomocniczego diecezji sosnowieckiej Piotra Skuchy, Starosty Olkuskiego Barbary Rzońcy i Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz Dariusza Rzepki. 20.01. Obchody 69. rocznicy zakończenia hitlerowskiej okupacji Olkusza. Rocznicę tego wydarzenia olkuszanie uczcili w parku miejskim, pod pomnikiem „Poległym i Pomordowanym 1939-1945”. Spotkali się tu przedstawiciele władz miejskich i powiatowych, służb mundurowych i kombatantów. Styczeń. „Perspektywy” opublikowały Ranking Liceów 2014. I LO w Olkuszu zajęło 17. miejsce w Małopolsce i 220. w Polsce. 28.01. Spotkanie władz powiatu z sołtysami w olkuskim BWA. 24.01. Wernisaż wystawy malarstwa Teresy Kotkowskiej-Rzepeckiej w BWA - „W stronę ciszy”. 11.02. Zmienił się szef Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu. Inspektora Andrzeja Płatka na stanowisku komendanta olkuskiej policji zastąpił mł. insp. Włodzimierz Warzecha. Dotychczasowy komendant ze Srebrnego Grodu przeszedł do Krakowa, gdzie będzie szefował tamtejszej Komendzie Miejskiej. Luty. Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu po raz drugi zorganizowała Powiatowy Konkurs Czytelniczy „Mistrz pięknego czytania”, skierowany do uczniów szkół gim- 4 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nazjalnych z powiatu olkuskiego. Wyniki na stronie internetowej Starostwa Powiatowego. 14.03. W sali konferencyjnej Starostwa w Olkuszu spotkała się Powiatowa Rada Zatrudnienia. Obradom przewodniczył jej szef Leszek Rusek. 18.03. 10-lecie „Galerii Olkuskich Poetów” w BWA (więcej w numerze). 23.03. III Memoriał im. Romana Nowosada w olkuskiej Hali MOSiR. 22.03. Wernisaż wystawy prac Roberta Olszowskiego w BWA. Wedle słów artysty, jego awangardowe obrazy powstały z inspiracji m.in. artykułem o kwantach. 24.03. Promocja książki „Szklarnie” Refika Ličiny w BWA. 24.03. Młodzież z olkuskich szkół ponadgimnazjalnych wzięła udział w wykładach: „Od jaskini do galerii. Oblicza sztuki na przestrzeni wieków” oraz „Film jako przestrzeń kultury”. Spotkania zostały zorganizowane przez Powiatową i Miejską Bibliotekę Publiczną w ramach Wykładów Otwartych Studiów Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wykłady poprowadziła dr Elżbieta Wiącek. 24-26.03. II Festiwal Nauki w Olkuszu, zorganizowany przez Wyższą Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej oraz I LO w Olkuszu. 28.03. Wręczono Nagrody Starosty dla uzdolnionej młodzieży oraz animatorów za 2013 rok. Nagrody Starosty przyznawane są co roku uczniom szkół ponadpodstawowych, które są jednostkami organizacyjnymi Powiatu, za wybitne osiągnięcia naukowe i sportowe. Jednocześnie nagradzani są trenerzy, pedagodzy oraz animatorzy turystyki. Lista nagrodzonych na stronie internetowej Starostwa Powiatowego. GMINY więcej na stronach www gmin � BOLESŁAW � 12.01. XXII Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zebrano 12 517,65 zł. Styczeń. Spotkanie opłatkowe w bolesławskim Dworze. Wzięli w nim udział samorządowcy, przedstawiciele jednostek organizacyjnych, organizacji, firm i stowarzyszeń gminy Bolesław, a także władze miast i gmin zaprzyjaźnionych z gminą Bolesław. 24.01. Wernisaż wystawy prac wikliny papierowej Krystyny Celadyn-Głogowskiej i Urszuli Gnoińskiej. 21.02. Rozstrzygnięcie Bolesławskiej Zimy Prozy wraz z promocją książki Olgerda Dziechciarza „Małopolski”. 5.03. Spotkanie uczniów I klas Publicznego Gimnazjum w Bolesławiu z geologiem Ryszardem Wnukiem w czytelni Gminnej Biblioteki Publicznej im. Waśniewskch. Zaproszony gość nr 1(9) styczeń-marzec 2014 przedstawił geologiczną strukturę kopalni Olkusz – Pomorzany, opowiedział o powstaniu i o zasobach mineralnych naszych terenów oraz o trudnościach związanych z ich wydobyciem. 17.03. Konferencja popularno-naukowa „Zachowanie śladów i zabytków dawnego górnictwa i hutnictwa w rejonie olkuskim” w bolesławskim Dworku. 21.03. Rozpoczęcie działalności Klubu Turystycznego Miłośników Sztuki w bolesławskim dworku. � BUKOWNO � 6.01. Marsz Trzech Króli wyruszył sprzed budynku Centrum Kultury do kościoła parafialnego pw. św. Andrzeja Boboli, na pamiątkę ewangelicznej wędrówki Trzech Mędrców do Betlejem. 11.01. III Symboliczny Bieg Uliczny „Policz się z cukrzycą”. 12.01. XXII Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. 14.01. Dzień Otwartych Drzwi w Zespole Szkół Skałka. Uczestnicy mogli zwiedzić szkołę, zapoznać się z bazą dydaktyczną, osiągnięciami Zespołu Szkół w Bukownie, obejrzeć prezentacje, spotkać się z uczniami i nauczycielami. 19.01. IV Zimowy Rajd Patriotyczny dolinami rzek Białej Przemszy i Sztoły, organizowany w ramach XXII Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Luty. Ferie w stylu moro w ośrodku sportowo-rekreacyjnym ZALTO-BIS w Bukownie. 15.02. I Gminny Turniej Szachowy o Puchar Burmistrza Miasta Bukowno. 2.03. Memoriał Jadwigi Kuczyńskiej w Hali MOSiR- turniej charytatywny organizowany przez Stowarzyszenie „Orbita”. W tym roku sześć dziecięcych drużyn piłkarskich z rocznika 2006 zagrało w „Turnieju dla Tomka”. Chłopiec jest chory na fenyloketonurię. 31.03. I Konferencja Naukowa „PROFILAKTYKA i PROMOCJA ZDROWIA”. � KLUCZE � 12.01. W gminie Klucze zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dzięki hojności mieszkańców uzbierano 26 467 Kalendarium złotych, które zasiliły konto fundacji. W 2014 r. zbierano m.in. na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny ratunkowej i opieki nad seniorami. 18-19.01. Rajd Czterech Żywiołów. Po raz kolejny, tym razem w scenerii zimowej w przedostatni weekend stycznia, gmina Klucze stała się miejscem rywalizacji w Rajdach Przygodowych. 24.01. W Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Kluczach odbyło się spotkanie podsumowujące efekty Warsztatów Twórczego Pisania. W warsztatach oraz w spotkaniu wzięli udział m.in. młodzi twórcy, uczniowie z Klucz, należący do Klubu literackiego „Inspiracje”, którzy prezentowali swoje wiersze, wydane w formie tomiku. Pomysłodawczynią i organizatorką warsztatów była poetka, Olimpia Rychlińska z Klucz, a przedsięwzięcie to koordynowała razem z nią Kazimiera Jańczy, również poetka z Klucz. W tomiku znalazły się wiersze dziewięciu młodych twórców: Oliwii Auguścik, Wiktorii Bożek, Karoliny Bretner, Jadwigi Konieczniak, Klaudii Kurczek, Anity Podlewskiej, Jakuba Sierki, Darii Wardaszki i Tomasza Pandla. 28.01. Koło PTTK w Kluczach zorganizowało w Kluczach wykład Izabeli Mianowskiej, kierującej pracami archeologicznymi w Olkuszu. Styczeń. Zespół „Rodaczanie” zajął III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Kolęd i Pastorałek! Eliminacje odbyły się w Olkuszu, a finał konkursu w Będzinie. 15.02. W Domu Kultury w Kluczach odbył się III Gminny Przegląd Teatrów Ludowych i Kabaretów. W programie przeglądu znalazły się występy zespołów: „Kwaśniowskie Dworzanki” - „Wyskubek”, „Jagodzianki” z Jaroszowca - „Warzenie podpiwka u Wegeliusów”, Kabaret „Trzy po Trzy” z Rodak - „Co tam chłopy w polityce”, „KGW z Chechła” - „Rozmowy z Walkowy”, „KGW w Kluczach" - „Babskie ostatki”, zespół teatralny KGW w Ryczówku - „Klechy przy robocie w polu” i KGW Rodaki z zespołem „Rodaczanie” - „Obrzęd dożynkowy”. 24.02. W tym roku nagrody wójta za wybitne osiągnięcia sportowe otrzymali zawodnicy dyscyplin w sztukach walki - judocy cd. str. 6 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 5 Kalendarium i zawodnicy ju-jitsu: Natalia Paś z Kolbarku, Anna Paś z Kolbarku, Damian Miłowicki z Klucz, Michał Sosnowski z Rodak, Jan Jochymczyk z Klucz, Zofia Zygmunt z Klucz, Kacper Karolczyk z Kwaśniowa Dolnego, Jakub Smentek z Cieślina. Luty. Koryto rozlewiska Białej Przemszy na terenie Pustyni Błędowskiej, opróżnione z wody wskutek powstania w grudniu niebezpiecznego zapadliska, ponownie zapełniło się wodą. 8.03. W Kluczach gościli trenerzy Akademii Piłki Nożnej - Coerver Coaching, którzy spotkali się z kadrą trenerską i młodymi piłkarzami na „Orliku”. Spotkanie rozpoczęło się od wykładu trenerów z Akademii Coerver Coaching. W sali w budynku „Orlika” przy ul. Rudnickiej w Kluczach trenerzy omawiali tricki i dryblingi, a także przedstawili podstawowe założenia metody Coerver Coaching - systemu szkolenia opartego na wiedzy holenderskiego trenera Wiela Coervera. Po wykładach na „Orliku” odbyły się zajęcia praktyczne. W zajęciach uczestniczyli młodzi piłkarze z Klucz – uczniowie klas 1-3 wraz z rodzicami, trenerzy Jarosław Rak i Krzysztof Musiał oraz wiceprezes klubu „Przemsza” Klucze Krzysztof Brzeziński. 13.03. Gminna Biblioteka Publiczna w Kluczach była organizatorem spotkania z poezją śpiewaną. Gośćmi byli: Michał Łukowicz (reprezentant grupy poetyckiej „Horyzontalni”) i Magdalena Sowa, która zaśpiewała standardy muzyki rozrywkowej (m.in. „Gdzie ci mężczyźni”). 17.03. Szkoła Podstawowa w Ryczówku, jako jedna z dziewięciu szkół z Małopolski i jedyna w powiecie olkuskim, zakwalifikowała się do I edycji programu „Mistrzowie Kodowania”. Dzięki temu uczniowie nauczą się podstaw programowania. 26.03. Światowy Dzień Walki z Gruźlicą zorganizowano w Wojewódzkim Szpitalu Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu. Podczas konferencji wystąpiła prof. dr hab. Ewy Niżankowska-Mogilnicka, Konsultant Wojewódzki w Dziedzinie Chorób Płuc, z referatem zatytułowanym: „Co dalej z gruźlicą?”. 28.03. Gmina Klucze zdobyła 2 miejsce ex aequo ze Skrzyszowem w plebiscycie „Edukacyjna Gmina Małopolski 2013", organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie 6 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego i Gazetę Krakowską. 31.03. Firma z gminy Klucze - Patrycja& Paweł z Kwaśniowa Górnego została nagrodzona Orłem Agrobiznesu Super Grand Prix, a Zofia Rydzyk, współwłaścicielka firmy, otrzymała Koryfeusza Orłów Agrobiznesu. � OLKUSZ � 6.01. Koncert kolęd i pastorałek w olkuskim MOK w wykonaniu zespołu Pielgrzym. 12.01. XXII Finał WOŚP – zebrano 36.196,65 zł. 17.01. W auli Zespołu Szkół nr 3 im. Antoniego Kocjana miały miejsce obchody Jubileuszu 60-lecia Powiatowego Szkolnego Związku Sportowego w Olkuszu. 25.01. Koncert śpiewaka Jędrzeja Tomczyka oraz towarzyszącej mu instrumentalistki Martyny Tomczyk i Klaudyny Wąsiewicz w olkuskim MOK. Program koncertu obejmował zarówno znane i lubiane arie, jak też znakomicie wpisujące się w karnawałowy nastrój przeboje muzyki rozrywkowej. Styczeń. Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu została po raz siódmy laureatem konkursu na najlepiej przeprowadzoną kampanię „Cała Polska czyta dzieciom” w roku szkolnym 2012/2013. Styczeń. Gala XX Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek (MOK). Styczeń. Projekt rewitalizacji olkuskiego rynku został wyróżniony tytułem „Najlepsze Przedsięwzięcie Roku w Małopolsce – Lider Małopolski 2013”. 14.02. Spektakl „Zwariowany komisariat” z udziałem Ewy Kuklińskiej, Jacka Fedorowicza, Jacka Kawalca, Piotra Pręgowskiego i Piotra Zelta (MOK). Luty. Wykład dla słuchaczy Olkuskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w ramach tegorocznych obchodów Światowego Dnia Walki z Rakiem, przygotowany przez Stowarzyszenie „Zielone Światło”. Prezentacja broszury „Kodeks Walki z Rakiem”. Luty. Gmina Olkusz pozyskała dofinansowanie na prowadzenie prac zabezpieczających na zamku w Rabsztynie. Tym razem zaplanowano przeprowadzenie konserwacji odkrytych w latach ubiegłych reliktów zabudowy oraz detali architektonicznych zamku górnego, a także rozpoczęcie prac zabezpieczających mury zamku średniego. Luty. Po raz piąty przyznane zostały nagrody Cordis Nobilis – Szlachetne Serca. Gala towarzysząca ich wręczeniu jest okazją do wyróżnienia tych osób, które na co dzień poświęcają się pracy na rzecz lokalnej społeczności oraz potrafią bezinteresownie pomóc tym, którzy tej pomocy szczególnie potrzebują. W kategorii Organizacja, przyznawanej organizacji pozarządowej za najwartościowsze przedsięwzięcie służące budowaniu wspólnego dobra, nagrodę Cordis Nobilis otrzymało Stowa- nr 1(9) styczeń-marzec 2014 rzyszenie „Miasta Partnerskie”. W kategorii Filantrop – dla darczyńców, sponsorów za finansowe wspieranie działalności społecznej – uhonorowano Annę i Marcina Kubiczków oraz Powszechną Spółdzielnię Spożywców „SPOŁEM” w Olkuszu. W kategorii Nauczyciel – za działalność na rzecz wychowania dzieci i młodzieży, wykraczającą poza zwykłe obowiązki – nagrody odebrały Maria Piasny i Anna Hajduła. Nagrodę w kategorii Osoba – za długoletnią, bezinteresowną działalność na rzecz dobra innych – otrzymał Andrzej Feliksik. 21.02. Gra miejska „WYPRAWA PO MOC”. Jej zadaniem było zapoznanie licealistów z miejscami, w których można uzyskać pomoc, zaś uczniów szkół podstawowych z miejscami, w których mogą spędzać wolny czas. 22.02. II Targi Edukacyjne w MOK. 24-26.02. Finał Wojewódzkich Igrzysk Szachowych w Olkuszu. Imprezę tę rokrocznie organizuje Małopolski Szkolny Związek Sportowy, a rolę gospodarza po raz kolejny powierzył olkuskiemu MOK oraz działającej przy nim Szachowej Akademii Anatolija Karpova. Tym razem przy czarno-białych planszach rywalizowało 243 zawodników. Wyniki na stronie internetowej gminy. Luty/marzec. Wystawa poświęcona życiu i twórczości wybitnego olkuskiego artysty, zmarłego rok temu metaloplastyka Edwarda Frączka. 1-2.03. III Gra Miejska Śladami Historii: „Olkusz 1946 - Przed referendum ludowym” zorganizowana przez członków Klubu Historycznego im. Armii Krajowej, działającego przy olkuskim IV LO w związku z Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych. 10.03. Eliminacje powiatowe do 59. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Organizatorami konkursu od wielu lat jest Miejski Ośrodek Kultury oraz Wydział Edukacji, Kultury i Kultury Fizycznej Starostwa Powiatowego w Olkuszu. 15.03. Gala wręczenia Olkuskiej Nagrody Artystycznej za rok 2013. Statuetki otrzymali literat, malarz i rysownik Jacek Majcherkiewicz, poeta, naukowiec, pedagog i animator kultury dr hab. Marek Pieniążek oraz wokalistka Magdalena Mączka. Kalendarium 21.03. Wykłady połączone z warsztatami, realizowane dzięki porozumieniu o współpracy zawartym pomiędzy Powiatową i Miejską Biblioteką Publiczną a Uniwersytetem Pedagogicznym w Krakowie. Zajęcia prowadzone były przez pracowników Instytutu Historii UP w Krakowie, dr Agnieszkę Słaby i dr Dorotę Drzewiecką. Spotkanie poświęcone było rodzinie, ujętej w kontekście historycznym oraz szeroko rozumianej historii kultury. 26-27.03. Przegląd zespołów teatralnych TEATRALIA w ramach Powiatowego Festiwalu Kultury 2014. O laury najlepszych adeptów sztuki dramatycznej i nagrody ufundowane przez olkuskie Starostwo rywalizowało 13 grup ze szkół i instytucji kultury działających na terenie naszego powiatu. Wyniki na stronie internetowej gminy. 29.03. V Olkuska Noc Teatru. Marzec. Wystawa fotografii Adama Sowuli w Klubie „Przyjaźń” w Olkuszu. 29-30.03. W katowickim Spodku odbył się II Turniej Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. W 6 grupach rywalizowało aż 471 zawodników. Na imprezie tej nie zabrakło reprezentantów Olkusza, szczycącego się pierwszą w kraju Akademią Szachową Anatolija Karpowa oraz Klubem „Czarny Koń”. Wyniki na stronie internetowej gminy. � TRZYCIĄŻ � 10.01. Pani Janina Ciępka ur. w 10.01.1914 r., mieszkanka Tarnawy, w dniu 10.01.2014 r. obchodziła stulecie urodzin. W Tarnawie spędziła całe swoje życie i prowadziła wspólnie z mężem gospodarstwo rolne. Jubilatka doczekała 4 wnuków i 9 prawnuków. Swój setny jubileusz świętowała w otoczeniu rodziny. Nie zabrakło także życzeń od władz gminy Trzyciąż. 15.01. Już po raz trzeci w Zespole Szkół w Jangrocie zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Podczas XXII finału zebrano 8 625,06 złotych. 31.01. W Niepublicznej Szkole Podstawowej w Michałówce, odbył się Jubileusz 30-lecia działalności KGW Michałówka. Uroczystość ta zgromadziła prawie wszystkie członkinie KGW oraz zaproszonych gości. Powiat reprezentowała starosta Barbara cd. str. 8 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 7 Kalendarium Rzońca, która również złożyła paniom życzenia na dalsze lata działalności. Zaś Marszałek Województwa Małopolskiego - Marek Sowa przesłał paniom z okazji jubileuszu list gratulacyjny. 4.03. W remizie OSP w Jangrocie już po raz trzeci odbyło się ostatkowe śpiewanie, w którym udział wzięły wszystkie Koła Gospodyń Wiejskich z Gminy Trzyciąż . Następnie panie rozpoczęły koncert pieśni ludowych, przyśpiewek lokalnych przeplatany twórczością ludową. Organizatorem spotkania była Biblioteka i Ośrodek Animacji Kultury Gminy Trzyciąż. � WOLBROM � 1.01. Stowarzyszenie „Projekt Nadzieja” obchodziło swoje dziesięciolecie. 10.01. Doroczny Przegląd Grup Jasełkowych pod patronatem Burmistrza MiG Wolbrom. I miejsce ex aequo: ZS w Dłużcu (pod kier. Urszuli Latacz, Małgorzaty Gamrot, Marzeny Krężel) i SP w Jeżówce (pod kier. Agaty Wójcik, Sylwii Kowal, Ewy Micyk). 12.01. XXII finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w wolbromskim Domu Kultury. Wystąpiły lokalne zespoły i soliści. Na zakończenie rozbłysło Światełko Do Nieba. W całej gminie kwestowało 65 wolontariuszy – uczniów lokalnych szkół. 17.01. Stowarzyszenie KS Przebój Wolbrom ma nowego prezesa. Został nim, pełniący obowiązki na tym stanowisku od grudnia ub. roku Paweł Gamrot. Dotychczasowy prezes Andrzej Kondziołka złożył oficjalną rezygnację z pełnionej od 2005 r. funkcji 5 grudnia ub. roku. 23. 01. Reprezentanci wolbromskiego Środowiskowego Domu Samopomocy zdobyli II miejsce na II Festiwal Kolęd i Pastorałek Środowisko- 8 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego wych Domów Samopomocy Województwa Małopolskiego w Miechowie. 6.02. OSP w Gołaczewach wzbogaciła się o samochód gaśniczy. Jednostka sprowadziła niedawno średni wóz bojowy STAR 266, pozyskany z likwidowanej jednostki straży pożarnej w zakładach papierniczych w Kluczach. 12.02. Akcja „Transporter dla Agnus Dei” uwieńczona sukcesem. Wspólnota modlitewna, a zarazem grupa muzyczna Agnus Dei, wzbogaci się o samochód, kupiony ze środków ofiarowanych jej na zasadzie tzw. crowdfundingu. 19.02. W Gimnazjum nr 4 po raz kolejny odbył się „Walentynkowy Turniej Szachowy”. W kategorii dziewcząt najlepsze okazały się: I miejsce – Anna Chmielarz, II – Gabriela Chmura, III – Agnieszka Majda. W kategorii chłopców: I – Bartosz Sosnowski, II – Karol Szymański, III – Adrian Furman, IV – Adam Słowik. 26. 02. W ŚDS w Wolbromiu odbył się Karnawałowy Turniej Szachowy, w którym udział, oprócz podopiecznych miejscowego ŚDS, wzięli również uczniowie z Zespołu Szkół przy ul. Skalskiej. W turnieju zwycięzcami zostali: kategoria kobiet: I miejsce – Magda Ciepał, II – Anna Herjan (ŚDS), III – Alicja Dybek. Kategoria mężczyzn: I miejsce – Damian Król, II – Łukasz Kaczmarski, III – Marcin Polarz. 27. 02. Zespół Szkół w Wolbromiu Pod Lasem uzyskał w roku szkolnym 2013/14 tytuł Szkoły Odkrywców Talentów, świadczący o tym, że placówka przyczynia się do odkrywania, promocji i wspierania uzdolnień dzieci i młodzieży. Luty. Samorząd województwa małopolskiego wsparł kwotą 55 tys. zł remont dachu kościoła parafialnego pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej D.M. w Wolbromiu, o co zabiegał ks. Zbigniew Luty. 1.03. Na scenie wolbromskiego DK wystąpiła Grupa Rafała Kmity w spektaklu „Wszyscyśmy z jednego szynela”. 7.03. Spektakl muzyczny „Niech żyje bal” przedstawili na scenie Domu Kultury artyści z Teatru Zagłębia. Na przedstawienie złożyły się teksty Agnieszki Osieckiej. 15. 03. Międzynarodowy Turniej Dzieci w Wolbromiu zorganizowany UKS Judo Wolbrom. Złote medale: Kacper Karolczyk, Kamil Kościółek, Tomasz Pielka, Maciej Kiwior, Wojciech Sułkowski, Piotr Kiwior. 15-17.03. Straż pożarna interweniowała wielokrotnie, pomagając usuwać skutki wichury, która nawiedziła Wolbrom. Doszło też do kilkunastu, szybko rozprzestrzeniających się przy wichurze, pożarów suchych traw. 29. 03. W hali sportowej przy Gimnazjum nr 4 w Wolbromiu rozegrane zostały Małopolskie Halowe Zawody Łucznicze o Puchar Burmistrza MiG Wolbrom. Na starcie stanęło 86 młodych łuczników reprezentujących 9 klubów z terenu województwa małopolskiego. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Recenzja muzyczna Miłe zaskoczenie O nowej płycie zespołu 52UM 52 UM (alias SZUM) to nowofalowy zespół „dowodzony” przez warszawskiego weterana sceny niezależnej Roberta Brylewskiego i olkuskiego gitarzystę Konrada Januszka. Niedawno formacja ta wydała nową płytę, zatytułowaną „Introversja”. Dodajmy od razu: dużo lepszą od poprzedniej. Mniej więcej pół roku temu, w 7. numerze „Kwartalnika”, recenzowałem krążek 52UM-u pt. „Superego”. Nazwałem go „bardzo dobrym albumem”, ale i – odrobinę cierpko – „najwyższej klasy realizacją dominującej obecnie konwencji”. Wszelkie krytyczne uwagi, jakie padły w tamtej recenzji, były zarzutami wobec owej konwencji, jaka zdominowała muzykę alternatywną w Polsce i na świecie, w tym i 52UM. Konwencji nowofalowych i zimnofalowych szablonów, powielanych z coraz większym schematyzmem. Pisałem o monotonnej rytmice, braku zróżnicowania dynamicznego, swoistej „ospałości” partii wokalnych i – „ucieczce od przebojowości” w warstwie melodycznej. Prawie żaden z tych zarzutów nie ma zastosowania do „Introversji”. Zacznijmy od rytmiki. Na„Superego” dominowały riffy takie, jakich wiele we współczesnej alternatywie (i pop-rocku), dzielące takt na równe wartości nut. Teraz sekcja dużo więcej „kombinuje”, wprowadzając i przetwarzając choćby elementy rytmów latynoskich. W utworze„Skarb” rytm samby poddano modyfikacji budzącej odległe skojarzenia z Jefferson Airplane – wprowadzenie cezury rozkołysało utwór na modłę funkową. Z kolei „Superstar” łączy wpływy południowoamerykańskie z rytmem ska. Instrumental „Harmonie DUB” natomiast przywołu- je rytmikę reggae (jakiej Brylewski hołdował szczególnie w czasach, gdy wraz z Lipińskim kierował grupą Izrael). Ciekawym pomysłem było też wprowadzenie w kilku nagraniach współczesnych rytmów tanecznych. Nierzadko kreowanych elektronicznie, jak w„Viva el Mundo”. Kolejną niespodzianką, jaką sprawił słuchaczom 52UM, są instrumentacje nowych utworów. W aranżach dominują bowiem gitary akustyczne, co jeszcze bardziej podkreśla południowy nastrój całości. Aż się przypomina pyta „Beggar's Banquet” The Rolling Stones... Ponadto akustyczne dźwięki czynią brzmienie zespołu mniej „rozlanym”, bardziej selektywnym. Zamiast rozmytych plam dźwiękowych, można usłyszeć poszczególne struny, poszczególne nuty. Oprócz tego, gdzieniegdzie pojawia się folkowy flet, bluesowa harmonijka ustna, wibrafon, a także klarnet i harmonium. Nie oznacza to, że muzycy całkowicie zrezygnowali z instrumentarium elektrycznego. Wystarczy posłuchać kończącego płytę„Ghost of Rock & Roll” z partią przesterowanej gitary w stylu Lou Reeda. Elektryczne reggae słyszymy we wspomnianym już „Harmonie DUB”. Niezbywalnym elementem brzmienia 52UM-u – tak, jak na poprzednim wydawnictwie – pozostają wszechogarniające klawiszowe tła w wykonaniu Wojciecha Konikiewicza. Ponadto, jak już wyżej zaznaczyłem, zespół śmiało wprowadza do swojej muzyki elektronicznie kreowane rytmy. Dodajmy do tego krótkie (w granicach minuty) instrumentalne interludia czy intra do utworów, przeważnie także grane na syntezatorach. W aranżach instrumentalnych na „Introversji” najciekawsze są właśnie owe połączenia dźwięków syntetycznych z akustycznymi. Owszem, w Polsce z łączeniem brzmienia gitary akustycznej i komputerowych pętli rytmicznych eksperymentował już w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych Jacek Skubikowski, ale to była zupełnie inna muzyka i… inne czasy. Zestawienia cd. str. 10 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 9 Recenzja muzyczna/Literatura Szklarnie techniczno-dyskotekowych rytmów z delikatnymi dźwiękami strun i pudeł rezonansowych tworzą swego rodzaju nową jakość, której od dawna brakowało w świecie alternatywy, Nowej Fali, czy jak zwał… Miłą niespodzianką, w porównaniu z poprzednim albumem, jest znacznie większa ilość przebojowych melodii. Refreny„Viva el Mundo” czy„Skarbu” przyczepiły się do mnie od pierwszego wysłuchania płyty. Inną, równie„czepliwą”, choć prostszą frazą, jest zaśpiew z piosenki „Harmonie”. Te nagrania mają w sobie nawet pewien potencjał przebojowy, ale i pozostałych linii melodycznych słucha się z przyjemnością. Kompozytorami są, jak zawsze w tym zespole, obaj jego liderzy: Brylewski i Januszek. Jedynym wyjątkiem – krótki, półminutowy instrumental Sławomira Gołaszewskiego. Senne, najczęściej mezzoforte śpiewane wokale chyba już na zawsze pozostaną „znakiem rozpoznawczym” zespołu. Można je po prostu zaakceptować lub odrzucić wraz z całą propozycją o nazwie 52UM. Jeśli zgodzimy się na taką konwencję, zaczynamy odbierać ten styl śpiewania jako rodzaj melodeklamacji wprowadzającej słuchacza w całkiem przyjemny trans. Niestety, nie zawsze jest to stan sprzyjający uważnemu odbiorowi tekstów. Twórcami słów piosenek są, jak poprzednio, Januszek i Brylewski – z wyjątkiem songu„Nie chcę umierać”, skomponowanego do wiersza Agnieszki Osieckiej.„Autorskie” teksty nadal traktują o poszukiwaniu harmonii duchowej. Wewnętrznej –„Harmonie”,„Skarb”– lub z drugą osobą, jak w utworach „Co to jest” i „W kawalerce”. Na ten ostatni warto zwrócić uwagę również dlatego, że Sara Brylewska, córka Roberta, wykonała w nim całkiem udaną partię wokalną (klimatem utwór nieco przypomina „Podwodne miasta” Edyty Bartosiewicz). Z kolei „Viva el Mundo” wyróżnia się tyleż prostotą i lapidarnością, co tajemniczością. Przeplatanie tytułowego„salutu”na cześć świata okrzykiem „solidarity” (pomysłowe użycie chóru dziecięcego) oraz wyznaniem o „mówiących głosach” otwiera pole do wielorakich interpretacji, od mistycznych po socjologiczne. „Introversja”była dla mnie miłym zaskoczeniem. Świadczy o tym, że w świecie alternatywnego rocka nadal są muzycy otwarci na eksperymentowanie, szukający nowych, ciekawych rozwiązań, zamiast powielać schematy. Gdzie jak gdzie, ale w muzycznym undergroundzie takie poszukiwania powinny być obowiązkiem artysty. � Jarosław Nowosad 10 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego Refika Ličiny „Szklarnie” – to tytuł książki, której autorem jest serbski pisarz Refik Ličina. 24 marca 2014 roku tę interesującą publikację promowano w olkuskiej Galerii BWA. Refik Ličina jest poetą, prozaikiem i tłumaczem literatury. Przyszedł na świat w Czarnogórze w 1956 roku. Do 1992 roku mieszkał w Nowym Pazarze, gdzie pracował jako bibliotekarz. Po wybuchu wojny między krajami byłej Jugosławii wyemigrował do Szwecji, gdzie mieszka do dziś. Opublikował kilka tomików wierszy i dwa zbiory opowiadań. Jeden z nich,„Szklarnie”, całkiem niedawno, bo w marcu 2014, ukazał się po polsku nakładem krakowskiego wydawnictwa „Nokturn”. To pierwsza książka tego pisarza wydana w Polsce. Udział samego autora w olkuskiej promocji „Szklarni” nie był możliwy. Godnie jednak reprezentowali go Agnieszka Żuchowska-Arendt – tłumaczka książki oraz Marcin Staszewski – współwłaściciel wydawnictwa. Translatorka przeczytała zebranym kilka opowiadań Refika Ličiny ze zbioru „Szklarnie”. To niezwykłe historie, z elementami realizmu magicznego, nieraz utrzymane w nastroju snu. Nie znaczy to jednak, by były oderwane od życia! Przeciwnie, wszystkie mówią o realnym świecie, choć niekoniecznie wprost. Na przykład ogromnie celną metaforą wojny w Jugosławii jest krótka proza o „modzie na trumny”, która nagle zapanowała wśród młodych ludzi… Inne opowiadanie, o motylach, to równie trafna alegoria losu wygnańców. Agnieszka Żuchowska-Arendt opowiadała też o pracy nad przekładem opowiadań Ličiny. Wyjawiła, iż niejednokrotnie musiała konsultować się z samym autorem, pytając o znaczenie takiego czy innego sformułowania. Nie wynika to, broń Boże, z jakichkolwiek braków w jej wykształceniu. Po prostu autor „Szklarni” posługuje się własnym, zupełnie osobnym językiem, wywiedzionym z pewnego prawie już nieużywanego dialektu, a uzupełnionym częstymi archaizmami i, być może, neologizmami. Podczas spotkania dowiedzieliśmy się również, że literatura polska jest zupełnie nieźle znana serbskim czytelnikom. Liczne książki polskich autorów są tam tłumaczone i wydawane. Tłumaczka i wydawca, podczas rozmów z tamtejszymi miłośnikami słowa pisanego, nieraz bywali przez nich zaskakiwani deklaracjami typu: „Czytałem Różewicza”… Niestety, literatura serbska nie jest równie dobrze znana w Polsce. Owszem, kiedyś – głównie w latach osiemdziesiątych XX wieku – była u nas moda na pisarzy z ówczesnej Jugosławii, ale obecnie jest z tym dużo gorzej. Być może wydawnictwu „Nokturn” uda się na nowo wypełnić tę lukę. Jeśli w języku serbskim powstaje więcej tak dobrych książek, jak „Szklarnie”, to z pewnością warto przybliżyć je polskiemu odbiorcy. � Jarosław Nowosad nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Rekomendacja Opowieści z pamięci Rekomendacja książki Anny z Sewerynów Szopowej Wyd.: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, 2013 rok. Książka Anny Szopowej została zgłoszona do Nagrody Historycznej Tygodnika „Polityka” w kategorii Najlepsza Polska Książka Historyczna („Wspomnienia”). S ą książki, które nie snują opowieści wyimaginowanych. Powstają niejako naturalnie, z wewnętrznej konieczności zapisu czasów, przestrzeni i zdarzeń; takie, które pozornie bez znaczenia, wypełniają „literacką” strukturę naszego życia. Bez tych książek nasza świadomość byłaby niepełna. Nie są to oczywiście książki o celebrytach, pustych, mechanicznych zachowaniach społecznych marionetek, naznaczonych eksplikacją wątpliwych talentów lub chęcią zarobienia większych pieniędzy. Są też książki pisane przez stulatków. Zapisy mądrości zaklętej w ludzkim doświadczeniu. Taka też jest i ta książka, napisana „własnoręcznie” przez osobę z „dziewięcioma krzyżykami na karku”. W tym wieku nie sięga się po pióro, aby wypisywać bzdury. Na to nie ma się już wtedy ani czasu, ani ochoty. Jeśli już, musi to być ważna motywacja, na przykład intencja konieczności zapisania dziejów współczesnych własnej rodziny. Ta myśl kierowała panią Anną z Sewerynów Szopową, autorką książki „Opowieści z pamięci”. Trzeba uświadomić sobie, że dziadek autorki był chłopem pańszczyźnianym, a ona – wykształconą osobą, o dużej wrażliwości i inteligencji, ale też o świadomości wartości życia i konieczności, niemal obowiązku dawania świadectwa. Zrozumiemy wówczas z jednej strony trudną i ważną drogę oraz rolę awansu społecznego, który dawało wykształcenie wsparte autentyczną życiową mądrością. Z drugiej – całą komplikację ludzkiego losu splecioną z zawiłościami historycznych dziejów polskich ziem na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, widzianych z punktu widzenia normalnego, chcącego żyć pełnią swoich możliwości człowieka. Jest więc ta książka nade wszystko zapisem stanu świadomości i świadectwem wartości istnienia. To książka o wielowarstwowej strukturze i podtekstach. Z jednej strony jest opisem zdarzeń, z drugiej zapisem doświadczeń Polki i jej walki z codziennością daleką od pustych eksplikacji patriotycznych uniesień, z innej – obrazem zjawisk społecznych na polskiej wsi widzianej wprawdzie z lokalnej perspektywy, ale nie pozbawionej refleksji w postrzeganiu również tej szerszej panoramy, nawet politycznej w skali kraju itd., itd... Każdy znajdzie tu swoją opowieść. Jest ta książka również ważnym wskazaniem dla zwykłych ludzi. Pokazuje, jak wartościowe jest właśnie to „szare” życie, jak może być twórcze. Z drugiej strony książka ta tłumaczy też, jak owi „szarzy” nie poddają się tak łatwo dyktatowi mód, celebrytów, trendów „jedynie słusznych” i pokusom; jak ważny jest, jakże niemodny dziś „kręgosłup moralny”. Przecież dziś niebezpieczeństwo iluzji łatwego życia nie tylko cały czas istnieje, ale wręcz staje się wzorcem. Głupota jest bezgraniczna i rządzi. Ale czy naprawdę i do końca? Ten zapis właśnie daje nadzieję, że nie. W momencie ukazania się tej książki, ciekawy reakcji młodego pokolenia, przekazałem jeden egzemplarz mojemu studentowi, zainteresowanemu problematyką wiejskich artystów, głównie poetów, ale i losami ludzi wywodzących się ze wsi. On, młodszy od pani Szopowej o ok. 100 lat, uznał tę książkę za jedną z najciekawszych, jakie ostatnio czytał. Był zafascynowany nie tylko opisem owej rzeczywistości, ale nade cd. str. 12 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 11 wszystko osobą autorki. Jak powiedział, pani Anna jest cool i jest dla niego wzorem, jak przejść przez życie, odczuwając pełnię, a nie jedynie żyć pozorami. Mam nieodparte wrażenie, że rekomendacja tego dzieła nie ma sensu. Głupi nie zrozumie, a mądry i tak na nią trafi. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę na rolę zapisów Anny Szopowej i na jej osobę. To postać niezwykła. „Prosta” dziewczyna doświadcza całego trudu życia. Nic przecież w tym niezwykłego. Niezwykłe ujawnia się jednak później. Ukazuje się pełnia świadomości wybranej drogi i założonych celów, głęboka refleksja nad spędzonym tu czasem, własnym życiem, poczuciem obowiązku, choćby wobec swoich najbliższych. W wieku niemal stu lat dochodzi pani Anna do wniosku, że jej życie było wartością na tyle ważną, że trzeba je opisać i przekazać swojej rodzinie. Po co? Dla ugruntowania swojej świadomości bycia i budowania miejsca, w którym jesteśmy zanurzeni i którym przecież też sami jesteśmy. O jakości tego życia świadczy również piękny i czytelny w intencjach język autorki „Opowieści…”. Jej opowieść to wprawdzie część historii małej, polskiej społeczności, ale przecież poprzez to również część historii naszego kraju. Powszechnie nasza uwaga skupia się na zdarzeniach wielkich, zapominamy, że jakże często te wielkie wydarzenia mają szansę zaistnieć jedynie poprzez istnienie i działanie tych „małych”. W słowach mojego studenta-czytelnika tej książki był podziw do osoby pani Szopowej. Odkrył on w niej ciekawego, konsekwentnego człowieka. Niejako zaprzeczenie tanich ludzkich podróbek w celebryckim opakowaniu, podrzucanych przecież nie tylko w dzisiejszych czasach jako wzorzec. Młodzi mądrzy ludzie dostrzegają tę różnicę i widzą, jak są manipulowani przez wielki biznes, wielką politykę… żądnych pieniędzy i władzy ludzików. Czas, jak myślę, zacząć zwracać baczniejszą uwagę na prawdziwe życie, prawdziwego człowieka, na książki, które są prawdziwym i pozy- 12 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego tywnym przekazem i które każdy wykształcony człowiek znać powinien. Ma jeszcze ta książka inną wartość we współczesnych czasach. W wielkiej dyskusji o obliczu Europy wpisuje się w nią wyśmienicie. Przecież jest ta pozycja odważnym i poważnym głosem, ale i opisem tego, jak zachować tożsamość niezależnie od szalejących wokół zmian życia społecznego, politycznego czy nieustającej mobilności organizacji terytoriów państwowych. Jaka Europa? To część odpowiedzi, a może bardziej podpowiedź. W tym kontekście nachodzi mnie również inna refleksja, głos w gorącej dyskusji o lekturach szkolnych. Czyż nie warto pomyśleć o świadectwie człowieka „normalnego”? Wszak najtrudniej być właśnie normalnym w tych nienormalnych czasach. I jestem przekonany, że młodzież to „kupi”, bo to ona, jak nikt inny, jest wyczulona na prawdę. Również i ja pragnę spełnić mój obowiązek wobec tej książki i jej autorki, ale i wobec nas wszystkich. Niezależnie od mojego głębokiego przekonania o racji, mam obowiązek, którego zaniechanie byłoby grzechem, obowiązek, aby zwrócić uwagę na tę książkę. Nie tylko, że ją rekomenduję, ale nie wyobrażam sobie, aby jej nie wyróżnić którąś z nagród przeznaczonych dla tego rodzaju dzieł. Tego typu literatura potrzebuje wsparcia, aby mogła zaistnieć. Bez wątpienia po przekroczeniu tego progu poznania, książka Anny Szopowej, „Opowieści z pamięci”, poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami i zaistnieje jako pozycja ważna i ciekawa dla polskiego czytelnika, tak pięknie, jak „poradziła” sobie jej autorka z życiem. � Grzegorz Biliński prof. ASP w Krakowie nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Ratoń X Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Kazimierza Ratonia Organizatorami są: Galeria Literacka przy Galerii Sztuki Współczesnej Biuro Wystaw Artystycznych w Olkuszu, Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu oraz Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne FRAZA. Celem konkursu jest: popularyzowanie poezji współczesnej, wspieranie twórców z dorobkiem i młodych talentów. Propagowanie poezji ambitnej, trudnej. Warunki konkursu: konkurs jest otwarty dla wszystkich twórców, zarówno zrzeszonych, jak i będących poza związkami twórczymi. Każdy z uczestników konkursu proszony jest o nadesłanie jednego zestawu wierszy zawierającego od 5 do 8 utworów (łącznie około 150 wersów) niepublikowanych w wydawnictwach zwartych i nienagrodzonych w innych konkursach - każdy utwór należy nadesłać w czterech egzemplarzach, zaopatrzony w godło (pseudonim). Godło należy umieścić także na dołączonej do zestawów zaklejonej kopercie. Wewnątrz koperty powinny się znaleźć dane osoby: imię, nazwisko, adres, numer telefonu, e-mail, wiek oraz kilka słów o ewentualnym dorobku. Do danych osobowych należy też dodać kopię dowodu wpłaty 20 zł opłaty konkursowej - konto: PKO BP 56 1020 2430 0000 8102 0043 4845 (z dopiskiem w tytule przelewu: „opłata na konkurs im. K. Ratonia w GSW BWA Olkusz”). Prace prosimy przesyłać pod adres: GSW BWA w Olkuszu, ul. Szpitalna 32, 32-300 Olkusz, z dopiskiem na kopercie „Konkurs im. K. Ratonia”. Termin nadsyłania prac upływa 30 września 2014 roku (decyduje data stempla pocztowego). Uwaga, warunkiem dopuszczenia do konkursu jest uiszczenie opłaty konkursowej. Prace nadesłane na konkurs nie będą zwracane. Jury w składzie: Magdalena Rabizo-Birek (krytyk literacki, redaktor naczelna kwartalnika FRAZA), Jacek Podsiadło (poeta) i Krzysztof Śliwka (poeta, redaktor art-zina Helikopter OPT), wybierze najlepsze zestawy, a nagrodą będzie wydanie zwycięzcy autorskiego tomiku. W I edycji był nim Maciej Sawa z Przemyśla, którego debiutancka książka „rok S roki” ukazała się w ramach Biblioteki Galerii Literackiej BWA Olkusz i Biblioteki FRAZY w 2007 r. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 W II edycji zwycięzcą został Marcin Orliński, w III - Krystyna Myszkiewicz (wydany przez nas tomik „Na pstryk i zew” był nominowany do Nagrody Mediów Publicznych COGITO), w IV - Izabela Kawczyńska (tomik „Largo”), w V - Arkadiusz Stosur (tomik „Przejścia podziemne”), w VI - Teresa Radziewicz (tomik „Samosiejki” był nominowany do Nagrody im. Wiesława Kazaneckiego), w VII - Natalia Zalesińska (tomik „Połączenia”), w VIII - Janusz Radwański (tomik „Chałwa zwyciężonym”), a w IX - Bartosz Konstrat (tomik „Dzika kość. Encyklopedia utraconych szans” – nominowany do Wrocławskiej Nagrody Literackiej „Silesius”). Pozostali nagrodzeni oraz wyróżnieni otrzymają nagrody pieniężne i książkowe. Na nagrody przeznaczone jest ok. 5 tys. zł. Nagrodzeni i wyróżnieni zostaną poinformowani o tym fakcie listownie, telefonicznie lub e-mailem. Mecenasami konkursu są: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, Urząd Miasta w Olkuszu, Oficyna 21, wydawca tomu „Poezje” Kazimierza Ratonia, oraz wydawnictwo NEON. Patronat medialny: Kwartalnik FRAZA i „Kwartalnik Powiatu Olkuskiego”. Laureaci I nagrody zobowiązują się dostarczyć organizatorom zestaw 30-50 wierszy. Część nakładu tomiku zwycięzcy będzie rozprowadzana przez Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne FRAZA. Oficjalne rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się w październiku lub listopadzie 2014 r. Organizator nie ponosi kosztów dojazdu nagrodzonych i wyróżnionych autorów. Laureaci mają za to zapewniony bezpłatny nocleg w Olkuszu. � Szczegółowe informacje o konkursie im. K. Ratonia udzielane są telefonicznie: (32) 754 34 47, kom. 660 404 840 lub e-mailowo: [email protected] KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 13 Wydawnictwa Życie Emalierni Starostwo Powiatowe w Olkuszu wydało książkę „Życie Emalierni” autorstwa Henryka Osucha. O lkuska Fabryka Naczyń Emaliowanych, n a j wa ż n i e j s zy, n aj b ardziej zasłużony olkuski zakład pracy, nie doczekała się dotąd pełnej monografii. Kronika zmarłego w 2005 r., w 91. wiośnie życia, Henryka Osucha, długoletniego pracownika OFNE – miejmy nadzieję, będzie przyczynkiem do powstania takiego wydawnictwa. Poniżej fragment wstępu do „Życia Emalierni”, w którym redaktor Olgerd Dziechciarz wyjaśnia powody wydania książki, wymieniając zarówno jej zalety, jak i wady: „Monografia zakładu powstała na początku lat 70. i jest napisana w stylu czasów, w których powstawała, czasów komunistycznych, kiedy taki styl – zwany nomenklaturą – był obowiązującym. Miejscami bardzo źle się to czyta. Spotykamy na przykład takie zdania: »W tym samym czasie, kiedy Szara Brać Robotnicza w pełni uruchamiała kopalnie, huty i fabryki, pokonując olbrzymie trudności, chłopstwo stało na boku, ociągając się z zawarciem praktycznego sojuszu z robotnikami«. A dalej, a jakże, czytamy o tym, że robotnicy szli na wieś tego chłopa »przekonywać« do ustroju. Jak było trzeba, to siłą. Znamy to, pamiętamy, jak przekonywano, jak odbierano ziarno siewne i ostatnie sadzeniaki. Ale o tym Henryk Osuch nie pisze. Powiedzmy to otwarcie: język tej książki w wielu miejscach razi, czy wręcz doprowadza do konfuzji. Dziś, gdy dialektyka marksistowska »wyszła z mody«, może on 14 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego być dla wielu wręcz nieznośny. Nie zdecydowaliśmy się jednak ingerować w styl, bo nie mamy na to zgody autora. Gdyby żył, wtedy najpewniej tekst zostałby diametralnie przeredagowany. Myślę, że usunęlibyśmy też – zdarza się – kompromitujące naleciałości. Może wyjaśnilibyśmy też pewne nieścisłości, czy wręcz błędy rzeczowe (np. w jednym miejscu autor pisze, że skórzane pasy transmisyjne były dużo warte, w innym, że nic niewarte itp.). Szczególnie irytujące bywają narzekania na »wyzyskiwaczy«, bo czy dziś mamy jeszcze takich »wyzyskiwaczy«, którzy, jak Peter Westen, przyciśnięci przez ruch związkowy, zgodziliby się na ustępstwa i przywileje na korzyść robotników, jak: deputat węglowy, wielobranżowy sklep po cenach kosztu, przydziały naczyń, bezpłatne książki i pomoce szkolne dla dzieci pracowników fabryki, zwrot opłat szkolnych, a dla mieszkańców kolonii fabrycznej – bezpłatne mieszkania, światło elektryczne (wówczas oświetlenie mieszkań robotniczych w okolicach Olkusza było w 99% naftowe), opał i inne świadczenia? Ech, pomarzyć o takich kapitalistach i wyzyskiwaczach! Pisząc o kryzysie światowym, Henryk Osuch gromi: »Trusty, kartele i syndykaty nie martwiły nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Wydawnictwa się o to, z czego będą żyć zredukowani pracownicy, ani z czego będą utrzymywać swoje kilkuosobowe rodziny«. Znowu mamy kryzys światowy, trwa on już tyle, co ten z lat 30., i czy coś się zmieniło? Kiedy Osuch entuzjastycznie wspomina polityka PPS, towarzysza Jana Kwapińskiego i jego płomienne przemówienia, nawet, chyba przez nieuwagę, dodaje, że Kwapiński zmarł na emigracji. Nie wspomniał wszelako, bo nie mógł, że Kwapiński był w czasie wojny więźniem NKWD i trafił na Sybir. Od 1942 roku był wicepremierem Rządu RP na uchodźstwie. Pełnił tę funkcję (plus tekę ministra skarbu) również po wojnie, w rządzie emigracyjnym Tomasza Arciszewskiego. I tenże wybitny socjalista, który całe życie walczył o prawa robotników, nie mógł wrócić do Polski, która się mieniła krajem »robotników i chłopów«. Zdumiewa brak na liście okropieństw, jakie przyniosły Olkuszowi II wojna światowa i Niemcy, choćby wzmianki o wymordowaniu olkuskich Żydów. Jest o rozstrzelanych po Krwawej Środzie, o powieszonych na kasztanowcach za przemyt żywności (bez wzmianki, że to byli Żydzi), o dziewczynce zabitej za niepodniesienie gestapowcowi czapki, a nie ma słowa o wywiezieniu do komór w Auschwitz-Birkenau ponad 3 tysięcy mieszkańców olkuskie- go getta! I to jest chyba największy zarzut, jaki można tej pracy postawić (...). Jednak pomimo tego propagandowego języka, ideologicznych przeinaczeń, monografia najważniejszego olkuskiego zakładu pracy jest pozycją ciekawą, bo wyjątkową. Informacje, które się w niej znajdują, są już w wielu kwestiach nieweryfikowalne, bo zmarli ludzie te czasy pamiętający. Niektóre rzeczy są wręcz kontrowersyjne, ale łagodzi ich wydźwięk szmat czasu, jaki upłynął. Z pewnością wielu mieszkańców ziemi olkuskiej znajdzie na kartach tej książki nazwiska swoich przodków, ojców, matek, babek, dziadków, wujów, ciotek, stryjów i stryjenek, a najstarsi może nawet samych siebie. Na pewno będą więc wzruszenia, a może i niezadowolenie z tego, że kogoś autor pominął, albo napisał o nim niepochlebnie. Autor, jak każdy, miał zapewne swoich przyjaciół i swoich wrogów, zapewne w wielu sprawach mógł się mylić, bo nieomylny jest tylko Bóg, ale to wszystko nie umniejsza znaczenia tej książki. Zdajemy sobie również sprawę, że w tekście może się znaleźć sporo błędów, zwłaszcza w nazwiskach. Oryginalna praca H. Osucha jest napisana ręcznie, dodatkowo kopia (ksero), którą posiadamy, jedyna, do jakiej dotarliśmy, w wielu miejscach jest nieczytelna, a zdjęcia pozbawione są półcieni. Dziś te zdjęcia są już nieosiągalne, dlatego wiele z nich, choć słabych technicznie, zdecydowaliśmy się zamieścić w książce. Inne pozyskaliśmy w wyniku akcji »Szukamy zdjęć OFNE«, którą organizowało Starostwo Powiatowe w Olkuszu. Odezwała się spora liczba olkuszan, którzy udostępnili nam fotografie z domowych archiwów. Wszystkim tym osobom, których lista znajduje się w stopce redakcyjnej, serdecznie dziękujemy. Fabryka podzielona obecnie na dwa zakłady jest już inną fabryką. To nie jest ten zrośnięty z miastem organizm, którym była przez kilkadziesiąt lat”. � Olgerd Dziechciarz ze wstępu do: Henryk Osuch, „Życie Emalierni”, Olkusz 1974-2013, s. 216. Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olkuszu. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 15 Wywiad Musieliśmy wyrazić swój sprzeciw wobec panujących porządków Rozmowa z Konradem Januszkiem, olkuszaninem, lekarzem oraz gitarzystą, wokalistą i autorem tekstów grupy 52UM (druga wersja nazwy SZUM). SZUM na festiwalu Woodstok, 2011. Archiwum zespołu. Olgerd Dziechciarz – Jesteś przedstawicielem wcale licznej reprezentacji lekarzy w gronie muzyków rockowych. Do dra Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar mogę pójść, gdy mi wysiądą nerwy (jest neurologiem), do dra Grzegorza Dyducha ze Świetlików mogą mnie zawieźć, gdy trzeba będzie ustalić, na co zszedłem (jest patomorfologiem). Ty jesteś doktorem chirurgii plastycznej; czy to znaczy, że u Ciebie mógłbym dokonać korekty swojej urody? Konrad Januszek – To też, ale musisz wiedzieć, że poza leczeniem estetycznym chirurgia plastyczna to znacznie szersza dziedzina, niezwykle przydatna w medycynie – o tym najczęściej się nie pamięta i powiela ten powszechny stereotyp. Dużą część chirurgii plastycznej stanowi np. chirurgia ręki, albo chirurgia rekonstrukcyjna – naprawiająca ubytki tkanek spowodowane np. wypadkiem czy chorobami nowotworowymi. Polska ma piękne tradycje w tej dziedzinie, mało kto wie, że np. w 1972 roku to właśnie w Polsce, w Trzebnicy, dr Kociemba przeprowadził pierwszą w Europie operację replantacji ręki, a wiec skutecznego jej przyszycia u pacjenta, który ją stracił w wyniku wypadku. O.D. – Po ukończeniu Śląskiej Akademii Medycznej leczyłeś w olkuskim ZOZ-ie. Teraz pracujesz w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Jak byś porównał te dwa światy medyczne? 16 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego K.J. – Miałem niebywałe szczęście, Oddział Chirurgiczny w Olkuszu, na którym pracowałem przez kilka lat po studiach, był miejscem wyjątkowym. Przede wszystkim z powodu dwóch wielkich postaci chirurgii: doktora Stanisława Kruczka i doktora Wojciecha Belicy. Każdy z nich stanowi klasę samą w sobie. Są wielkimi chirurgami z uwagi na umiejętności i wszechstronność. Oczywiście okoliczności pracy nie były łatwe, ale tym bardziej obaj zasługują na wielki szacunek. Do całego szpitala mam do dziś wielki sentyment. Później, w Warszawie, pracowałem z innymi niezwykłymi chirurgami, którym również wiele zawdzięczam, jak np. dr Andrzej Olender ze szpitala na Wołoskiej czy dr Tadeusz Witwicki, z którym przepracowałem ostatnich 10 lat w ramach oddziału chirurgii plastycznej w Warszawie. Dr Witwicki jest prekursorem wielu metod rekonstrukcyjnych piersi w Polsce. Zajmowaliśmy się szczególnie chirurgią rekonstrukcyjną u kobiet po operacjach onkologicznych piersi. Potem rozszerzyliśmy zakres działania również o nowoczesne metody leczenia raka piersi, uwzględniające leczenie onkoplastyczne i tzw. natychmiastowe rekonstrukcje piersi. Oddział chirurgii ogólnej, taki jak w Olkuszu, zawsze stanowi wielkie wyzwanie, bo jak to się mówi, chirurgia ogólna jest królową wszelkich nauk medycznych – praca na takim oddziale to ciągły wysiłek zmierzający do ratowania zagrożonego życia. Mnie trochę przez przypadek, ale jednak, ciągnęło jeszcze gdzieś indziej – w kierunku nieco innych, może nieco bardziej wyrafinowanych technik chirurgicznych. O.D. – Kontynuując wątek medyczny: w Ścieku, pierwszej punkowej kapeli w dziejach Olkusza, która powstała na początku lat 80. w Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Kazimierza Wielkiego, grało was chyba z siedmiu. Z tego grona lekarzami zostaliście: ty, Barney (notabene mój lekarz rodzinny), Tomek Głąb (jest dentystą), no i Żaba, który też się tam jakoś przewinął przez waszą kapelę, a został nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Wywiad specjalistą medycyny sądowej. Tylko Grzesiek Mirek i Krzysiek Miszczyk nie składali przysięgi Hipokratesa. Jak to było z tą modą na medycynę? Mówiono wtedy, że idzie się na te studia z powołania albo z Olkusza… A może wpływ na to miał twój starszy brat, znany olkuski pediatra? K.J. – Tak, na pewno – Paweł, mój brat, przecież też grał w zespole Ściek, dzięki niemu, ale i całemu środowisku skupionemu wokół I Liceum; to były dwa roczniki 65, 66, no i 67 (dla tych, co poszli rok wcześniej do szkoły, jak ja). Wiele osób decydowało się na studia medyczne. Była atmosfera do zdobywania wiedzy plus wspaniali nauczyciele: od chemii: prof. Jan Gliwiński, fizyki: prof. Włodzimierz Tyboń. Praca z nimi praktycznie gwarantowała sukces. Zawód lekarza cieszył się wtedy wielkim i chyba zasłużonym prestiżem, dla mnie osobiście równie ważny był fakt, że jest to zawód wolny i apolityczny, co w tamtym czasie wydawało się szczególnie ważne. Bez wątpienia czuliśmy nobilitację myśląc, że możemy trafić do takiego grona zawodowego. To było jak taki jasny, pozytywny cel. O.D. – Kiedy poczułeś potrzebę sięgnięcia po gitarę? Przy ognisku? Chodziłeś do szkoły muzycznej czy raczej to wyglądało tak, że – jak przystało na prawdziwego punkowca – po prostu uwierzyłeś, zacząłeś grać te trzy chwyty i potem poszło z górki? K.J. – Pierwszy instrument pojawił się w domu za sprawą brata mojej mamy, Krzyśka Lorka, który muzykował w Olkuszu w latach 60., współtworzył chyba pierwszy big-beatowy zespół w I Liceum, nazywali się „De-Facto”. Równolegle dokonywała się rewolucja muzyczna na całym świecie – ale i w Polsce – pod nazwą punk rock. To było jak imperatyw… Musieliśmy wyrazić swój sprzeciw wobec panujących porządków i próbowaliśmy to robić wszelkimi metodami… O.D. – Ściek, Kanał, Piąty Rozbiór, Piaszczyste Wydmy, Wydmy, Zdegenerowana Półprosta, nazw wiele, ale to właściwie jeden zespół był, który konsekwentnie co rusz zmieniał nazwy. To także legenda olkuskiego undergroundu. Pamiętam, jak ciężko było być punkowcem w tamtych latach. Posługując się swoim przykładem, opowiedz tym, którzy nie pamiętają, jak wtedy było. K.J. – Myślę, że kluczowe było pojawienie się szerszego zainteresowania wśród nas – rówieśników, całym tym nurtem, nazwijmy to: „nowej fali”. Cała stylistyka wydawała się dla nas atrakcyjna. Z jednej strony pozostawał on w kontrze do panującej mody na tandetę disco i płyciznę rozrywkową. Był więc oparty na proteście, co w ogóle wtedy było w dobrym guście, ale równocześnie niósł w sobie pozytywne przesłanie intelektualne i na pewno duchowe. Byliśmy więc przez cały ten czas jak gdyby po dobrej stronie mocy. Co więcej, było nam też blisko do ludzi związanych z Kościołem. Na wielu płaszczyznach oba te światy się przenikały. Chyba wyczuwaliśmy, że zbliża się przełom i w jakimś sensie czuliśmy się współodpowiedzialni za konieczność naszego w nim udziału. Pamiętam np. tajne spotkania w domu u księdza Witczyka albo w domu u prof. Lisak, czy w Ośrodku Harcerskim u druha Siwińskiego. Trzeba przypomnieć, że równolegle wszyscy byliśmy harcerzami, zresztą szybko wyłączonymi z hufca z powodu naszej niesubordynacji. Podczas rewizji UB w moim domu – to był chyba rok 83 (ojciec był przewodniczącym Solidarności w Liceum) – funkcjonariusz przesłuchiwał nasze kasety i, pamiętam, bardzo zainteresowała go płyta winylowa Brygady Kryzys z walącym się Pałacem Kultury na okładce. Słuchał jej i słuchał…. Dużo też przesiadywaliśmy w domu u prof. Butkiewicza – niezwykle życzliwego nauczyciela j. angielskiego. O.D. – To w końcu graliście w tym Jarocinie, na małej scenie, czy nie graliście, bo są różne wersje? W jednym z filmów o tym festiwalu widziałem was, chyba Krzyśka Miszczyka, więc dowód, że byliście wtedy w Jarocku, jest… cd. str. 18 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 17 Wywiad K.J. – W Jarocinie byłem dwa razy: w roku 84 i rok później, i wtedy właśnie – w 1985 – (to był rok mojej matury) pojechaliśmy całym zespołem; mogliśmy zagrać na małej scenie. Część zespołu się zbuntowała po tym, jak Chełstowski nie zakwalifikował nas na scenę główną i koledzy postanowili wyjechać na…. pielgrzymkę do Częstochowy. Nie traktowaliśmy więc tego festiwalu tak bardzo serio, oczywiście, że żałowaliśmy i czuliśmy się niedocenieni, ale z dzisiejszej perspektywy… Myślę, że nie ma tego złego. Pobyt w Jarocinie na pewno pozwolił nam rozwinąć pewien rodzaj wrażliwości, z której czerpię do dzisiaj. Inna sprawa, że to były chyba dwa najciekawsze i najważniejsze lata festiwalu w Jarocinie. O.D. – Zachowały się jakieś nagrania Ścieku? Jeśli tak, to nie myślałeś, żeby na fali nostalgii za tamtymi heroicznymi czasami jakoś utrwalić to olkuskie dziedzictwo punkowe? K.J. – Nagrania zostały, choć wątpliwej jakości – Barney jest chyba w posiadaniu największego ich archiwum. Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że to, co było najciekawsze, to różnorodność form – stąd pewnie ta wielość nazw zespołów. Praktyką było to, że na każdy koncert, a było ich dosłownie kilka, przygotowywaliśmy zupełnie nowy program. Innymi słowy prezentacja publiczna oznaczała rodzaj zamknięcia jakiegoś etapu pracy artystycznej. Najwięcej graliśmy w naszych domach z Grzesiem Mirkiem i Darkiem Jachewiczem. Patrząc przez pryzmat dzisiejszych możliwości technicznych, mieliśmy wtedy materiał na kilka studyjnych albumów. O.D. – Jak się rozpoczęła twoja współpraca z Brylewskim? Chyba wtedy, w liceum, nie marzyłeś, że zagrasz kiedyś w jednym zespole z twórcą Brygady Kryzys i Izraela? 52UM (inaczej SZUM); ten zespół, mimo wydanych trzech płyt, wydaje mi się mało znany, a przecież gracie świetną muzykę. Dlaczego nie możecie się przebić? A może nie chcecie? K.J. – To odbyło się bardzo naturalnie. Czułem wielką potrzebę grania – był to czas, kiedy mieszkałem jeszcze bez rodziny w W-wie. Miałem dużo wolnego czasu wieczorami, a Robert okazał się bardzo gościnny. Szybko pojawiło się coś w rodzaju miłej interakcji na poziomie muzycznym… No i koleżeńskim, i tak jakoś to się utrzymuje do dziś. Jeśli chodzi o popularność, to wciąż chyba nie jesteśmy wystarczająco przekony- 18 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego wujący, by zachwycić szerszą publiczność, przyjmujemy to z pokorą. Robimy swoje, dopóki towarzyszy nam tak zwana pozytywna inspiracja. O.D. – Trzecia płyta 52UM-u, „Introversja”, która wyszła niedawno, wyraźnie nawiązuje do waszego debiutu. Czy to oznacza, że wasz styl już się wykrystalizował, czy też o tym, że wciąż go szukacie? K.J. – To trudne pytanie. Myślę, że w pojęciu SZUM mieści się wiele – wystarczy posłuchać pierwszego, debiutanckiego albumu, by zobaczyć jak jest różnorodny. To był rodzaj manifestu, nasyconego eklektyzmem stylów (momentami może wręcz nimi przesyconego), ale i będącego płaszczyzną współpracy z twórcami z różnych środowisk. Trochę to przeczy tezie o definiowaniu jednego rodzaju czy stylu muzyki, jaką gramy. O.D. – Twoje teksty są specyficzne. Czasami odnoszę wrażenie, że to są elementy sesji terapeutycznej mającej uspokoić słuchacza. Ale czasami efekt jest odwrotny. Przypominają mi klimatem teksty Waglewskiego z okresu wczesnego Voo-Voo... K.J. – Czy ja wiem, nie powinno się chyba pytać autora? Ale to brzmi jak komplement, więc dziękuję – powiem tylko, że teksty zawsze były ważne… O.D. – Brylewski kiedyś grał u nas ze Światem Czarownic w nieistniejącym już dziś klubie Czarny Piotruś. Powinien mieć dobre wspomnienia z Olkusza. Do czego zdążam; nie myśleliście o koncercie w Olkuszu, przypomnieniu się olkuskiej publiczności? K.J. – Przyszłość zespołu w dotychczasowej formie jest niepewna. Zaczęliśmy przygotowywać nowy program, bo to jest naturalny dla mnie proces, mam nadzieję, że doprowadzi nas do kolejnych, ciekawych rezultatów. Jeśli chodzi o koncerty, to mówiąc wprost, jest kicha. Czasy nie są łatwe dla muzyki i nie wiem, czy nie będziemy zmuszeni do zawężenia naszych działań do niewielkich, nazwijmy to bardziej mobilnych składów działających równolegle do SZUM-u. W maju mamy zagrać w duecie ze Sławkiem Gołaszewskim w Krakowie na jednej ze scen Festiwalu Muzyki Żydowskiej. Dzięki za rozmowę. I – miejmy nadzieję – do zobaczenia, kiedyś, na koncercie w Olkuszu. � Oficjalny teledysk do piosenki „Skarb” z ostatniej płyty 52UM: http://www.youtube.com/watch?v=0A4ewF7jG4Y nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Wystawa Pracownia 207 w BWA Olkusz 21 lutego w olkuskiej Galerii BWA odbył się wernisaż wystawy pracowni plakatu z katowickiej Akademii Sztuk Pięknych „Pracownia 207 prof. Romana Kalarusa”. Być może nie wszyscy wiedzą, że wybitny artysta plakatu profesor Roman Kalarus pochodzi z Chechła k. Klucz. Pracownia 207 to przestronne pomieszczenie z wielkim oknem na drugiej kondygnacji budynku katowickiej ASP. Na kolorowych, ozdobionych przez studentów wlepkami drzwiach – tabliczka informująca, że wchodzimy do pracowni projektowania plakatu. Na ścianach plakaty naszych studentów, a czasami także plakaty najwybitniejszych twórców na świecie. Pracownia 207 to miejsce, gdzie co tydzień czekamy na naszych studentów, którzy przychodzą, aby porozmawiać z nami, skonsultować swoje pomysły i projekty, a czasem podyskutować po prostu o sztuce. Pracownia projektowania plakatu prof. Romana Kalarusa na katowickiej ASP istnieje już od kilkunastu lat. Wielu jej absolwentów to w tej chwili znani na całym świecie artyści i projektanci. Pracownia od początku była miejscem rozmaitych działań twórczych, nierzadko wykraczających poza granice tradycyjnie realizowanego plakatu, takich jak instalacja, street art czy działania interdyscyplinarne. Wystawa, którą prezentujemy przestrzeni olkuskiego BWA zawiera prace naszych obecnych studentów oraz nasze – prowadzących pracownię plakatu. Dla wielu z tych utalentowanych młodych ludzi to okazja, aby po raz pierwszy skonfrontować swoje prace w profesjonalnej galerii sztuki, dla innych to kolejna z rzędu ekspozycja. Dla nas – ogromna przyjemność i doskonała okazja, aby spotkać się z odbiorcą i pokazać najnowszy dorobek naszej pracowni. � Roman Kalarus, Monika Starowicz i Filip Ciślak nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 19 Recenzja NAGRODY pocieszenia „Chałwa zwyciężonym, lizaki ostatnim” – tak zaczyna się (i kończy) tytułowy wiersz z tomu pt. „Chałwa zwyciężonym”. Jego autorem jest Janusz Radwański, laureat VIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Kazimierza Ratonia. Nie bez kozery właśnie ten wiersz dał tytuł całej książce; nieprzypadkowo też zacytowałem go na wstępie. „Chałwa zwyciężonym, lizaki ostatnim” – to rodzaj klucza do całego tomiku, wydanego przez Galerię Literacką przy olkuskim BWA. I to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze jest przykładem zamiłowania Radwańskiego do gier słownych (jego debiutancki zbiór wierszy nosił tytuł „Księga wyjścia awaryjnego”). Owe zabawy językiem wydają się wyrastać wprost z Nowej Fali. Na przykład kiedy w wierszu „Koniec odpustu” czytamy: „Tym, którzy nagrzeszyli / będzie odpuszczone, tym, którzy jeszcze nie grzeszą, będzie kupione”, przypomina się dawny Barańczak, może nawet Lipska? Jednakże, jak się wkrótce przekonamy, w poezji Radwańskiego owe gry w skojarzenia pełnią nieco inną funkcję. Po wtóre i nie mniej istotne, chałwa dla zwyciężonych (zamiast chwały – starożytne „gloria victis!”) oraz lizaki dla ostatnich są nagrodami pocieszenia. Otwierający książkę utwór, opatrzony wyjątkowo długim tytułem „Poradnik. Jak nie dawać się rozpaczy?”, składa się tylko z jednego, bardzo krótkiego równoważnika zdania: „Jak najdłużej”. O życiowych „nagrodach pocieszenia”, pozwalających odwlekać ów moment kapitulacji wobec rozpaczy, traktuje większość wierszy pomieszczonych w tomiku. 20 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego Z pozoru „Chałwa zwyciężonym” jest tylko galerią lirycznych obrazków z życia prowincji, z jej weselami, dawno zamkniętymi kinami, rzadkimi odpustami i występami cyrku. W rzeczywistości to zbiór psychologicznych portretów osób, które w życiu znalazły swoją „nagrodę pocieszenia”. Zarówno małomiasteczkowa uwodzicielka (patrz: „Princess Ahab”), jak weselny grajek (z wiersza „Sultans of swing”), wydająca wyrok sędzina rejonowego sądu („Odwołanie”) i niegdysiejszy nastoletni kinoman odbywający swoistą „pielgrzymkę” do nieczynnej już sali projekcyjnej („Romantica. Tren”), operator karuzeli („Strażnik wrót”) i znudzony pracownik fabryki zabawek („Facet, który nigdy nie będzie tankmanem”) – wszyscy oni kurczowo trzymają się owej „nagrody”, jakkolwiek byłaby bezwartościowa, aby tylko jak najdłużej odwlekać ów moment ostatecznego ulegnięcia rozpaczy. „Chałwa” zastępuje chwałę, bądź to niedostępną, lub też wymagającą zbytniego ryzyka jak na ich możliwości. Poeta mówi o bohaterach swych wierszy z ironią, ale nie negując ich godności; nie odmawiając im prawa do odrobiny swoistej… chwały. Dwuznaczne zabawy lingwistyczne nie są tu jedynie ornamentem. Służą wyrażeniu dwuznaczności sytuacji, w jakich ugrzęzły opiewane przez Radwańskiego postacie. Kapitalnym na to przykładem jest wiersz o prowincjonalnym aktorze, grającym niedźwiedzia w supermarketach. Utwór nosi tytuł: „Aktor z czerepem w ręce monologuje”. Od występów w roli nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Spotkanie z poezją niedźwiedzia oczywiście daleko do grania Hamleta, jednak dla dziecięcej publiczności znaczenie tych występów jest porównywalne z wcielaniem się w postacie szekspirowskie. To tylko jeden z przykładów na słowną nobilitację spraw pozornie błahych. Odwołany ślub jest dla kogoś jak upadek państwa (por. „Termin wesela odstąpię”). Strach dziecka w ciemnym pokoju nie jest mniejszy od strachu podróżnika zagubionego w dżungli („Hipopotamy”). Jest też w „Chałwie zwyciężonym” parę utworów wyłamujących się z powyższej konwencji. Dotyczą one bowiem świata przyrody. Najciekawszym bodaj exemplum – liryk „Noc żywych trupów”, z popularnym horrorem nie mający wiele wspólnego, a będący próbą wczucia się w sytuację podwórzowego psa. Efektem tej próby – poezja wyjątkowo sensualna, zarazem refleksja nad najbardziej elementarnymi doznaniami istoty, której możliwość refleksji nie jest dana. Emocjonalna reakcja dziecka i filozoficzna – dorosłego, na widok klucza lecących żurawi, jest tematem kolejnego świetnego wiersza: „Żurawli”. Ponadto w ostatnich wierszach z tomu najsilniej dochodzi do głosu pierwiastek metafizyczny. Nagle, zamiast zwykłej obrony przed rozpaczą, pojawia się tajemnica. Tak jest w utworze „Kwestia zasad”, gdzie zwykłe zaparkowanie niezabezpieczonego roweru staje się pretekstem do rozważań na temat istnienia wyższej sprawiedliwości, zamkniętych dowcipną pointą. Tak jest też we wszystkich sześciu kończących tomik wierszach i może w jednym czy dwóch umieszczonych wcześniej. Mam na myśli przede wszystkim mocno oniryczne „Ederlezi”; odrobinę tajemniczy jest też wspomniany już „Romantica. Tren”. Być może tych kilka liryków odróżniających się od całości tomu jest zapowiedzią nowego kierunku w twórczości Janusza Radwańskiego. Na razie warto sięgnąć po „Chałwę zwyciężonym”. Jej autor z pewnością zasłużył nią na więcej niż nagrodę pocieszenia; pierwsze miejsce w konkursie im. Ratonia też otrzymał nie bez powodu. Wystarczy przeczytać jego wiersze, by się o tym przekonać. � Jarosław Nowosad Dziesięć lat z poezją O d dziesięciu lat w olkuskim Zespole Szkół nr 4 odbywają się spotkania z poezją. W cyklu „Galeria Olkuskich Poetów” młodzież poznaje miejscowych twórców, słucha ich wierszy. 18 marca 2014 roku w olkuskiej Galerii BWA młodzi miłośnicy literatury z „Budowlanki” świętowali swój jubileusz. Został on także upamiętniony okolicznościowym wydawnictwem. Zebraną w sali wystawowej BWA publiczność przywitali dyrektorka ZS-4 Marida Zoń oraz prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Olkuszu Marek Krzykawski. Nastąpiło krótkie przypomnienie historii całego przedsięwzięcia. „Galeria Olkuskich Poetów” rozpoczęła działalność z inicjatywy nieodżałowanej Jolanty Skawińskiej. Kiedy zasłużonej animatorki i miłośniczki poezji cd. str. 22 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 21 SPOTKANIE Z POEZJĄ zabrakło wśród nas, jej dzieło kontynuował olkuski poeta Marcin Tomsia. W spotkaniach wzięło udział kilkunastu twórców, wielu z nich było też wśród przybyłych gości. On też przejął prowadzenie uroczystości. Mówiąc o poezji, nazwał ją podróżą, której cel bywa nieznany. Po tym wstępie rozpoczęła się właściwa podróż. Młodzi recytatorzy z ZS-4 przedstawili po jednym utworze każdego z poetów, którzy dotychczas wzięli udział w spotkaniach „Galerii”. Deklamacje były może chwilami odrobinę amatorskie, słychać w nich jednak było duże zrozumienie tekstów i zaangażowanie. Usłyszeliśmy także kilka piosenek w wykonaniu młodych wokalistek z „Budowlanki”. Na zakończenie części artystycznej wyświetlono multimedialną prezentację. Przy nastrojowych dźwiękach muzyki Pink Floyd obejrzeliśmy fotoreportaż z dotychczasowych spotkań, uzupełniony celnymi cytatami z twórczości kolejnych autorów. Jak przystało na urodzinową uroczystość, był też tort, podany przez uczniów działającego w ZS-4 technikum hotelarstwa. Jak wspomnieliśmy, jubileusz upamiętniło wydanie książki. Każdy z gości jubileuszowego spotkania otrzymał jej egzemplarz. Jest to niewielka antologia, w której każdy z poetów uczestniczących w „galeryjnych” spotkaniach został przedstawiony poprzez 1 do 3 wierszy i krótką notkę. Książka nosi tytuł „Jubileuszowe powroty”, a zamieszczeni w niej autorzy to: Zdzisława Barczyk, Krystyna Basara, Mirosława Czerniak, Janusz Czerniak, Olgerd Dziechciarz, Krystyna Dziurzyńska, Sławomir Elsner, Kazimiera Janczy, Łukasz Jarosz, Zofia Jurczyk, Marta Jurkowska, Grzegorz Ludwiczak, Jacek Majcherkiewicz, Mariusz Majta, Jarosław Nowosad, Anna Piątek, Marek Pieniążek, Ewa Pogan, Olimpia Rychlińska, Sebastian Sierka, Tamara Szumska, Marcin Tomsia, Irena Włodarczyk. Wstępem opatrzył książeczkę Marcin Tomsia, pisząc między innymi: „Pomysł, który zakiełkował w umyśle Jolanty Skawińskiej, szybko znalazł entuzjastów, o których, jak się okazało, było nietrudno. (…) Niepozorna Galeria, zataczając coraz szersze kręgi, zaczęła odgrywać fundamentalną rolę w złożonym organizmie szkoły, błyskawicznie stając się kulturalnym sercem ZS nr 4. (…) Przez lata Galerię odwiedzali poeci najróżniejsi – ci, którzy mieli już ugruntowaną pozycję w literackim światku oraz debiutanci, po raz pierwszy dzielący się swoim dorobkiem z szerszą publicznością. (…) Jubileuszowa antologia jest literackim przekrojem dorobku nie tylko bohaterów i gości Galerii Olkuskich Poetów, ale także tych twórców, którzy na jakimś etapie w różnych formach związali się ze środowiskiem Zespołu Szkół nr 4 w Olkuszu”. Antologia „Jubileuszowe powroty” ukazała się dzięki współpracy Zespołu Szkół nr 4 oraz olkuskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Ma wartość nie tylko jako pamiątka czy podsumowanie pierwszego dziesięciolecia Galerii Olkuskich Poetów. Stanowi także panoramę olkuskiej poezji. „W pigułce” ukazuje, jak różnorodna jest twórczość olkuszan piszących wiersze. Podobnie, jak spotkania, których jest pokłosiem, pozwala odkryć wielość poetyk i wizji świata. Galerii Olkuskich Poetów życzmy wielu kolejnych dekad poetyckiej podróży. To cenna inicjatywa, jak każde przedsięwzięcie służące upowszechnianiu kultury literackiej i promujące kontakt ze słowem pisanym. � tekst i zdjęcia: Jarosław Nowosad 22 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 WYSTAWA Mikołów w BWA „Impresje Mikołowskie 2013” to tytuł wystawy zbiorowej, otwartej w Galerii BWA 3 stycznia 2014 roku. Można było na niej obejrzeć obrazy powstałe podczas zeszłorocznego pleneru malarskiego w Mikołowie. Od kilku lat olkuska Galeria Sztuki Współczesnej BWA prowadzi ciekawą „wymianę kulturalną” z mikołowską Galerią Miejskiego Domu Kultury. W obu miastach co roku organizowane są plenery malarskie – w Olkuszu jest to „Srebrne Miasto”, zaś w Mikołowie – „Impresje Mikołowskie”. Miejscowi i zaproszeni plastycy spotykają się latem w danym mieście, by przez kilkanaście dni wspólnie poznawać bliższą i dalszą okolicę, jeździć na wycieczki i, oczywiście, tworzyć. Pokłosie każdego z tych wydarzeń artystycznych jest prezentowane na specjalnej wystawie. A po zakończeniu obu ekspozycji obrazy z Olkusza na kilka tygodni jadą do Mikołowa i są wystawiane w tamtejszej galerii sztuki. My w zamian możemy w tym czasie podziwiać to, co powstało w trakcie „Impresji Mikołowskich”. W otwarciu olkuskiej ekspozycji wziął udział gość specjalny – burmistrz Mikołowa Marek Balcer, jako przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Mikołowie, współorganizatora pleneru (obok Galerii MDK oraz Mikołowskiego Impresariatu Kultury). W swym przemówieniu wspomniał, że Olkusz i Mikołów są w gronie dziesięciu miast śląskich i małopolskich, które aplikują o 170 milionów złotych środków unijnych na współpracę międzyregionalną. Wśród VIP-ów był też kierownik pleneru Gerard Piszczek oraz kilku uczestników, m.in. Joanna Warchoł, Grzegorz Rzeźniczek, Agnieszka Sitko, a przede wszystkim Jego Magnificencja rektor ASP w Krakowie prof. Stanisław Tabisz. Artysta, który sam był uczestnikiem pleneru, podkreślał podobieństwo między imprezą olkuską i mikołowską, w których niejednokrotnie biorą udział ci sami artyści. W niewielkich w sumie miastach udało się zorganizować cykliczne wydarzenie o randze międzynarodowej, przyciągające znanych i cenionych twórców. Uczestnikami tegorocznego pleneru w Mikołowie byli: Roman Banaszewski, Renata Bonczar, Antoni Cygan, Barbara Kasperczyk-Gorlak, Iwa cd. str. 24 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 23 WYSTAWA Kruczkowska, Franciszek Maśluszczak, Dariusz Miliński, Stefan Poniewiera, Henryk Ożóg, Krzysztof Rzeźniczek, Maria Samborska, Agnieszka Sitko, Stanisław Stach, Jan Szmatloch, Stanisław Tabisz (komisarz artystyczny pleneru), Joanna Warchoł. Jak już pisałem przy okazji grudniowej wystawy „Srebrne Miasto 2013”, wystawy zbiorowe są dla mnie przede wszystkim okazją do zapoznania się z wielością sposobów widzenia świata. Ekspozycje indywidualne zazwyczaj stanowią bardziej kompletną ilustrację czyjegoś spojrzenia na otoczenie i refleksji nad nim; dają szansę przebywania w czyimś świecie. Wspólne przedsięwzięcia dają obraz bardziej wyrywkowy, za to zróżnicowany, niczym obracający się kalejdoskop, który w każdej chwili zaskakuje innym ułożeniem kształtów i barw. Nie dla wszystkich uczestników Mikołów stał się bezpośrednią inspiracją. W przypadku Iwy Kruczkowskiej-Król raczej obudził egzotyczne wspomnienia lub… marzenia. Portret tradycyjnie ubranej Arabki, a zwłaszcza ciemnoskóra rodzina wędrująca przez pustynię – to nie są widoki, których spodziewałbym się w śląskim miasteczku. Do miejscowości nie leżącej nad żadnym zbiornikiem wodnym nie pasuje mi również molo i plażowe kosze, które namalował Krzysztof Rzeźniczek. Ten artysta plasuje się blisko nurtu hiperrealizmu, lecz nie do końca – nie odtwarza wiernie rzeczywistości, lecz przetwarza ją lekko impresjonistycznie, poprzez nastrojową grę świateł. By pozostać przy realistach – raczej historia niż teraźniejszość musiała zainspirować Antoniego Cygana. Jego obrazy są równie stylowe jak przed- 24 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego stawiane na nich wnętrza kramu czy karczmy – stroje, światło, całe widzenie ludzkiej twarzy i postaci zdają się pochodzić z czasów Pierwszej Rzeczpospolitej. Równie dawny wydaje się trębacz na tle miejskiego pejzażu starych kamieniczek, namalowany przez Franciszka Maśluszczaka w duchu mniej realistycznym, jakby ze starych rycin. Wśród pejzaży najbardziej ujęły mnie barwne litografie Barbary Kasperczyk-Golak. Mnie przypominały przetworzone komputerowo zdjęcia, komuś innemu tzw. fotografię otworkową; w istocie są to grafiki odbite na kilku warstwach folii. Abstrakcyjne „Domy Dusz”, czarne zarysy trudnej do zidentyfikowania zabudowy, na ognistoczerwonym tle, niby w promieniach zachodzącego słońca, namalowała Renata Bonczar. Równie niezwykłe są „Polskie Góry” Stefana Poniewiery, krajobraz najprawdopodobniej Beskidu Śląskiego przeniesiony w świat rodem z mrocznych baśni. Również m.in. górski pejzaż mógł być tematem abstrakcyjnych akwafort Jana Szmatlocha. Z malarstwem Joanny Warchoł zetknąłem się już przy okazji wystawy „Srebrne Miasto”, jej krajobrazy to obłe zarysy łagodnych wzgórz, z jednorodną dominantą, w które malarka wprowadza geometryczne, kłujące „promienie słońca”. Skrajnie odmiennym widzeniem Mikołowa podzielił się olkuszanin Stanisław Stach; jego mozaikowe przedstawienia zabytkowej architektury, utrzymane w sielankowym nastroju, być może zwiastują nowy nurt w twórczości tego artysty. Twarze napotykanych ludzi musiały natchnąć Romana Banaszewskiego, który stworzył cykl swego rodzaju szkiców portretowych na tle rozmytych, pastelowych barw. Całkiem inne portrety stworzył Vratislav Varmuža, stały uczestnik olkuskich plenerów. Od dawna konsekwentnie nr 1(9) styczeń-marzec 2014 FOTOGRAFIA rozwija on styl swoich komputerowych grafik – od pojedynczych przetworzonych fotografii, poprzez ich elektroniczny collage, aż po ostatnie prace, w których nowym elementem są skany czy fotokopie tradycyjnych malunków lub akwarel. Zupełnie osobnym zjawiskiem są malarskie dyptyki Henryka Ożoga – mroczne sylwetki myśliwskich psów goniących coś czy kogoś; kolorowe „katalogi” nieokreślonych przedmiotów i stylizowanych rysunków technicznych. W postaci fantazyjnie udrapowanej damskiej bielizny, sportretowanej na niejednolitych tłach, objawił się Mikołów pochodzącej stamtąd Agnieszce Marii Sitko. „Szlaczkowe” kompozycje profesora Stanisława Tabisza, przywodzące na myśl tradycyjne, ludowe tkaniny, to być może wyraz nostalgii za dawną sztuką regionalną, za niegdysiejszymi jarmarkami i odpustami, na których nie dominował plastik. Zarówno Olkusz, jak Mikołów okazują się miastami inspirującymi. Ale tak naprawdę każde miejsce może inspirować twórczo, szczególnie jeśli zapewnić odpowiednie po temu warunki. Choćby dlatego wszystkim osobom i instytucjom, dzięki którym odbywać się mogą oba plenery – ten olkuski i ten mikołowski – należą się duże brawa. � tekst: Jarosław Nowosad zdjęcia: Olgerd Dziechciarz Adam Sowula, czyli lubię ładną fotografię � Pierwsze zdjęcie? To jest pewien problem. Pierwsze twórcze zdjęcie czy w ogóle? Już w piątej klasie szkoły podstawowej robiłem zdjęcia. Ale dopiero kiedy byłem dorosły, sfotografowałem las jesienny pod Gorenicami i to było takie zdjęcie, które uznałem za strzał w dziesiątkę. Wbrew temu, co się wydaje, las jest trudno sfotografować. Dla wielu ludzi właśnie prostota sprawia trudność. �Tematyka? Kiedyś mnie bardziej dokument interesował; stare chałupy... cd. str. 26 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 25 FOTOGRAFIA Adam Sowula Urodzony w 1951 r. w Krakowie. Instruktor fotografii w Miejskim Ośrodku Kultury w Olkuszu. Jest członkiem rzeczywistym Fotoklubu Rzeczpospolitej Polskiej i ma tytuł artysty. Współzałożyciel Olkuskiego Klubu Miłośników Fotografii. Pomysłodawca wielu projektów, m.in. cyklicznej Wystawy Fotografików Olkuskich. Uczestnik i współorganizator wielu plenerów i wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Zdjęcia publikował w prasie, albumach, folderach i książkach (m.in. w albumie „Powiat Olkuski”). Zajmuje się fotografią klasyczną i filmem. Gra też na gitarze. 26 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 FOTOGRAFIA � Najważniejsze w fotografii jest... Nieważny jest dla mnie aparat najwyższej klasy, bo dla ludzi, którzy nie mają widzenia fotograficznego, to nic nie da. Pewien fotograf powiedział że: „zasad kompozycji nie ma, są tylko zalecenia”. Ale żeby je łamać, trzeba zasady znać. � Co zmieniła fotografia cyfrowa? Dla mnie błogosławieństwem było wejście fotografii cyfrowej, bo nie byłoby mnie stać na robienie tylu zdjęć. � Czym jest fotografowanie? Afirmacją świata. Nie nadaję się do filozofowania. Dzisiejszy świat jest przegadany. Dla mnie ważna jest synteza w zdjęciu. W Klubie „Przyjaźń”, przy ul. Legionów Polskich w Olkuszu, trwa właśnie wystawa fotografii Adama Sowuli. Zdjęcia, które reprodukujemy, pochodzą właśnie z tej prezentacji. � Redakcja cd. str. 28 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 27 FOTOGRAFIA Adam Sowula 28 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 TURYSTYKA Biała Przemsza To niezwykłe miejsce, przypominające uroczysko; przyjaciel wrzucił gdzieś w Sieci kilka zdjęć Białej Przemszy, właśnie z okolic Kobylicy i dla żartu podpisał „Czarna Hańcza”. I internauci uwierzyli, że są to zdjęcia najdzikszej polskiej rzeki. A przecież Biała Przemsza to niewielka rzeka na Jurze (płynąca przez dwa województwa: małopolskie i śląskie), której źródła znajdują się na torfowiskach, na zachód od Wolbromia. W początkowym odcinku zwana jest Centarą. Kilka strug i rzeczek dopływa do niej jeszcze przed Kluczami. Przepływając przez Pustynię Błędowską, dzieli ten użytek ekologiczny na dwie części. Na zachodnim krańcu Pustyni, od północy wpada do Białej Przemszy rzeka Centuria, a od południa Biała. Następnie zmienia kierunek na południowy, przepływa przez Sławków, potem przez Okradzionów, Maczki cd. str. 30 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 29 TURYSTYKA i Jaworzno. Między Niwką, Borem (dzielnice Sosnowca) a Mysłowicami łączy się z Czarną Przemszą i już jako Przemsza płynie, aż wpadnie, jako lewobrzeżny dopływ – do Wisły. Miejsce, w którym łączą się obie Przemsze i gdzie w latach 1846-1915 zbiegały się granice trzech europejskich mocarstw: Prus (później Niemiec), Austrii (potem Austro-Węgier) i Rosji, nazywane było Trójkątem Trzech Cesarzy (zob. pocztówka z epoki). Biała Przemsza liczy 63,9 km długości, a powierzchnia zlewni wynosi 876,6 km2. Miejsce, w którym zrobiliśmy prezentowane zdjęcia, znajduje się na południe od mostu na drodze do Bydlina. Ponoć jeszcze w początkach lat 80. można się tu było natknąć na słupy graniczne z czasów zaborów. Piękna okolica, idealna na sobotni spacer. Zapraszamy. � Tekst i zdjęcia: Olgerd Dziechciarz 30 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Wydawnictwa Dzika kość Bartosz Konstrat K olejna książka poetycka laureata Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Kazimierza Ratonia, która ukazała się dzięki wsparciu finansowemu Starostwa Powiatowego w Olkuszu. Książka została zgłoszona do najważniejszych nagród literackich w Polsce (Nagroda im. Wisławy Szymborskiej, Nike, Gdynia, Orfeusz). Ukazała się w serii „Biblioteka Galerii Literackiej” przy GSW BWA. Bartosz Konstrat jest laureatem I nagrody w IX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia - Olkusz 2013. Redaktorem tomu jest Marek Krystian Emanuel Baczewski. Ze względu na długość frazy wierszy Konstrata książka ukazała się w większym niż dotąd formacie, czyli w A5. Polecamy! Bartosz Konstrat (ur. w 1977 w Lublinie) – poeta, z wykształcenia animator i menedżer kultury. Zwycięzca IX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Kazimierza Ratonia (2013), IX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2003) na debiut poetycki roku, laureat m.in. Konkursu Poetyckiego dla Młodych Twórców im. Zbigniewa Dominiaka (2005), o Laur Czerwonej Róży (dwukrotnie: w 2003 i 2004), jak również Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego jak liść w Jaworze (2004). Dotychczas wydał trzy książki poetyckie. Obecnie mieszka w Warszawie. Z ostatniej chwili! „Dzika kość. Encyklopedia utraconych szans” Bartosza Konstrata znalazła się w gronie siedmiu książek nominowanych do Wrocławskiej Nagrody Literackiej Silesius w kategorii: Najlepsza Książka Poetycka 2013 roku! Zwycięzca otrzyma 50 tys. zł. Rozdanie nagród 17 maja 2014 r. � nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Wyraźnie... Dokładnie... Precyzyjnie... Przemysław Kania K siążka jest wynikiem pracy autora z młodzieżą i nauczycielami w czasie wykładów, warsztatów i spotkań. Na podstawie zebranych doświadczeń i uwag dotyczących programów nauczania, opracowane zostały podstawowe zasady i ćwiczenia dotyczące recytacji oraz wystąpień publicznych. Kultura słowa i poprawność językowa wśród młodzieży pozostawiają wiele do życzenia. Opracowanie „Wyraźnie… Dokładnie… Precyzyjnie…” pomaga rozwiązać problem. Znajdują się w nim gotowe zestawy przygotowujące do pracy scenicznej oraz ćwiczenia wpływające na rozwijanie wyobraźni i poszerzanie wiedzy z zakresu prezentacji publicznej. Książka adresowana jest do młodzieży uczącej się w klasach artystycznych, szkołach o profilu teatralno-filmowym lub medialnym, pracowników społecznych, nauczycieli oraz instruktorów teatralnych pracujących z młodzieżą. Przemysław Kania – urodzony 23 maja 1983 roku, wychowywał się we wsi Gorenice w Małopolsce. Doktor w dziedzinie sztuk teatralnych, z zawodu aktor i nauczyciel akademicki, specjalista wymowy i logopedii artystycznej. Autor, scenarzysta i reżyser wielu spotkań, projektów i zajęć artystycznych dla dzieci i młodzieży. Na zajęciach i lekcjach artystycznych skłania uczestników do szukania w sobie takiej prawdy, która będzie dla widza zabawna, ciekawa i wzruszająca. Prowadzi do poznawania rzeczywistości przez pryzmat sztuki teatralnej oraz literatury. Szczegóły: Rodzaj literatury: Inne Wydawca: Novae Res, 2014 Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami Wydanie: Pierwsze Liczba stron: 118 ISBN: 978-83-7942-059-9 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 31 Proza Krystyna Basara Urodzona w 1943 r. w Olkuszu. Ukończyła Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Krakowie. Przez 30 lat pracowała w handlu państwowym – WPHS w Olkuszu. Wiersze i opowiadania pisze od 30 lat. Publikowała m.in. w „Życiu Literackim”, „Okolicach”, licznych tomikach pokonkursowych, zeszytach poetyckich olkuskiego MOK i almanachach rocznicowych olkuskiego Klubu Literackiego (m.in. „Próby”, „Kontynuacje”). Wielokrotnie nagradzana w konkursach poetyckich i prozatorskich. Jej pisane prostym językiem opowiadania przywodzą na myśl najlepsze dokonania literatury chłopskiej w Polsce; aż dziw bierze, że dotąd nie pokusiła się o wydanie ani jednego zbioru swojej prozy. Pierwsza Miłość Od pewnego czasu marzyłam o tym, aby mieć chłopca. Wszystkie moje koleżanki ze wsi miały już swoich chłopców, a ja nie. Rozumiałam to. Wieśka, za którą uganiali się chłopcy z całej okolicy, była nad wiek rozwinięta i miała bardzo ładną buzię. Janka, jako córka znachora, była najbardziej posażną panną we wsi. Rodzice Elżbiety wybudowali nowy czteroizbowy dom i niejeden chłopak zerkał na ten wspaniały posag. Nasz dom był mały, a pretensje do niego wnosiło jeszcze troje mojego rodzeństwa. Urodą nie odznaczałam się żadną; średni wzrost, chuda, za duży nos i za grube ręce – to atrybuty, które odstraszały. Nad to matka ciągle mi tłumaczyła, że nie powinnam oglądać się za chłopakami, gdyż mam szkołę. „Twoje koleżanki – mówiła – uczą się szyć, niedługo zostaną krawcowymi, to mogą się spieszyć do zamążpójścia, a ty masz szkołę, to musisz jej pilnować. To będzie twój chleb”. Matka mogła mówić swoje, a ja marzyłam o chłopaku. Najpierw wyobrażałam go sobie jako wysokiego bruneta o miłym uśmiechu, a potem to już nie precyzowałam żadnych wymagań. Chciałam po prostu, aby był. Aby trzymał mnie za rękę i abyśmy szli wiejską drogą i żeby wszyscy nas widzieli. Nie wiedziałam, jak mam poszukać sobie tego chłopaka. W szkole, do której chodziłam, chłopców prawie nie było. We wsi żaden się mną nie interesował. Próbowałam chodzić na wiejskie zabawy. Te organizowane w naszej wsi niczego nie wnosiły w moje życie. Długo stałam z koleżankami, a gdy one szły tań- 32 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego czyć, a mnie nikt nie prosił, uciekałam do domu. Jedyna zabawa, na którą udałam się z koleżankami do sąsiedniej wsi, pozostawiła we mnie bardzo przykre wspomnienia. Długo nikt się nami nie interesował, a gdy wreszcie koleżanki znalazły partnerów – ściemniło się. Chciałam wracać do domu, ale koleżanki, zajęte swoimi partnerami, ani myślały o tym. Nie odważyłam się sama pójść trzykilometrową drogą przez las. Kiedy wreszcie koleżanki zdecydowały się wracać, była północ. Uradowane partnerowaniem im przez nowych chłopaków, szczęśliwe wracały do domów, a ja drżałam na myśl o reakcji matki. I słusznie. Gdy zastukałam do drzwi, matka wypadła z pasem i tak jęła mnie okładać i krzyczeć przy tym, że całe moje towarzystwo zanosiło się od śmiechu. Po tym incydencie przez miesiąc chodziłam do szkoły przez las i wyrzekłam się chodzenia na zabawy, ale nie przestałam marzyć o chłopaku. Któregoś dnia Wieśka powiedziała mi, że poznała nowego chłopaka z sąsiedniej wsi i umówiła się z nim na zabawę. Zbyszek, bo tak było na imię nowemu chłopakowi Wieśki, ma przyprowadzić jakiegoś nieśmiałego kolegę i prosił, aby ona przyprowadziła koleżankę, to wtedy razem się zabawią. Pomna matczynych razów nie kwapiłam się do pójścia na zabawę, ale chęć poznania nieśmiałego chłopca przemogła obawy. Przez kilka dni przymilałam się matce, jak umiałam, i wreszcie usłyszałam: – Sama, gdy byłam młoda, to choćby kto na patyku zagrał, to tańczyłam. Tylko żebyś mi o dziesiątej była w domu. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Proza Bardzo przeżywałam to pójście na zabawę. Wyprałam i wyprasowałam świąteczną sukienkę, za oszczędzone ze śniadaniowych bułek pieniądze kupiłam makaron „gwiazdki”, z którego zrobiłam sznur kora1i, i tak wystrojona poszłam z Wieśką na zabawę. Zbyszek nie zawiódł. Zjawił się zaraz na początku zabawy i przedstawił krępego niskiego blondyna: – To jest Marek. Marek uśmiechnął się lekko i podał mi rękę. – Baśka – powiedziałam, drżąc z emocji. Zbyszek poprosił zaraz Wieśkę do tańca i zniknęli w roztańczonym tłumie. Stałam pod drzewem, przyglądałam się tańczącym parom i marzyłam o tym, aby Marek poprosił mnie do tańca. A Marek stał i spoglądał na swoje buty. Stałam i ja; zrobiło mi się nieswojo. Wreszcie wybąkał: – Wiesz, nie umiem tańczyć. – Nie szkodzi. Postoimy razem. Porozmawiamy – zaproponowałam, gdyż bałam się, że Marek odejdzie i zostanę sama. – Kiedy rozmawiać też nie potrafię. – To też nie szkodzi. Postoimy. Powiedz mi, co robisz? – zachęcałam. – Pracuję na budowie. – Gdzie? – Budujemy nową szkołę ekonomiczną. – A ja chodzę do tej starej. – To będę mógł cię widywać. I ani obejrzałam się, a już opowiadałam Markowi o swojej szkole, o nauczycielach, o koleżankach. Wieśka tańczyła ze Zbyszkiem do upadłego, a ja stałam z Markiem pod sosną i opowiadałam mu o swojej szkole. Gdy zbliżała się wpół do dziesiątej, poprosiłam Wieśkę: – Chodźmy do domu. – Oszalałaś? Dopiero teraz dobrze się bawię – odpowiedziała i śmiejąc się, pociągnęła Zbyszka w stronę progu. Nie wiedziałam, co robić. Do domu było wprawdzie tylko pół kilometra, ale ściemniło się, a droga prowadziła przez las. Bałam się. – To ja już pójdę – powiedziałam zdesperowana do Marka. – Gdzie mieszkasz? – zapytał. – Na końcu wsi, przy drodze do Zalesia. – Ja mieszkam w Zalesiu. Pójdziemy razem. Całą drogę nie odezwałam się ani słowem. Bałam się. Bałam się zachowania Marka. Bałam się nr 1(9) styczeń-marzec 2014 o to, aby ktoś z naszej wsi nie zobaczył mnie z chłopakiem. Cała drżałam. Pierwszy raz w życiu szłam z chłopakiem. Wokół rozciągała się nieprzenikniona noc. Marek również milczał. Szliśmy obok siebie, nie odzywając się ani słowem. Gdy podeszliśmy przed nasz dom, usłyszałam jakiś szmer. Myślałam, że to matka ukryta czai się w ogrodzie. – Cześć – powiedziałam i uciekłam do domu. Długo w nocy nie mogłam zasnąć. Przed oczami stał mi Marek nieśmiało uśmiechający się do mnie. Przez następne dni chciałam wyrzucić z myśli wspomnienia o Marku. Bezskutecznie. Ciągle widziałam jego oczy, jasne włosy i nieśmiały uśmiech. Na przerwach lekcyjnych często spoglądałam w stronę budowy. Bezskutecznie. Gdy już straciłam wszelką nadzieję na zobaczenie Marka, któregoś dnia po powrocie ze szkoły spostrzegłam go. Zadrżałam. Nogi zaczęły mi się plątać. Gdy wreszcie uspokoiłam się nieco, Marek doszedł do mnie. – Dzień dobry. Dawno cię nie widziałem. – Nie chciałeś, to i nie widziałeś – odpowiedziałam bezczelnie. Marek stropił się nieco i znów zaczął oglądać swoje buty. – Wiesz – wybąkał wreszcie – tak ciekawie opowiadałaś o szkole. – A ty do jakiej szkoły chodziłeś? – zapytałam. – Do podstawówki. W Zalesiu. – Nie mogłeś dalej pójść do szkoły? – Nie mogłem. Sześcioro nas w domu. Jestem najstarszy. Musiałem pomagać rodzicom. Gdy skończyłem szesnaście lat, poszedłem na budowę, do pracy. – Przepraszam. Nie wiedziałam. A ja próżniaczę się w szkole... – Też chciałbym chodzić do szkoły. – Ależ możesz. Są teraz szkoły wieczorowe, zaoczne – opowiadałam i ani spostrzegliśmy się, a już przeszliśmy połowę drogi dzielącą moją szkołę od domu. Przestraszyłam się. Ktoś ze wsi mógł iść do miasta i zobaczyłby mnie z chłopakiem. Zaraz plotka poszłaby na całą wieś. – Wiesz, Marku, myślę, że nie powinieneś iść dalej ze mną. Mógłby nas ktoś zobaczyć. Spuścił wzrok na buty i z desperacją wybąkał: – A spotkamy się jeszcze kiedyś? Może pójdziemy do kina? – Nie, nie mogę. – A co robisz? – Wstyd przyznać, ale muszę paść krowę. – W którym miejscu? cd. str. 34 » KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 33 Proza – Na polu, przy drodze do Zalesia. Za chłopskim lasem. No wiesz... – wybąkałam. Ale Marek już odchodził i, przykładając dwa palce do głowy, powiedział: „cześć”. Do domu biegłam jak na skrzydłach. „Mam chłopca, mam chłopca – krzyczałam w myślach – będę miała pierwszą randkę”. Tego dnia wystroiłam się w lepszą sukienkę, na nogi włożyłam wyjściowe buty i tak wystrojona poszłam do obory po krowę. Matka oniemiała. – Zwariowałaś? – zapytała. – W tej sukience, w tych butach na pole? – Co cię to obchodzi? – odszczeknęłam. – A obchodzi, obchodzi. Skąd wezmę pieniądze na nowe buty?! Marsz mi w tej chwili przebrać stare. Wiedziałam, że z matką nie da się dyskutować. Przebrałam się, zabrałam książkę i stary koc, uwiązałam Krasulę za rogi i popędziłam ją w stronę Zalesia. Uwiązałam krowę na pastwisku utworzonym po wykoszonej lucernie. Rozłożyłam koc, otworzyłam książkę i zaczęłam spoglądać w stronę Zalesia. Daremnie. Marek nie przyszedł. Gdy skończyłam czytanie książki, narwałam lucerny, nakarmiłam nią krowę, przytuliłam się do jej boku i powlekłyśmy się smętnie do domu. Następnego dnia ani przez głowę nie przeszedł mi zamiar włożenia lepszych butów czy sukienki. Gdy zbliżałyśmy się do niewielkiego kopca, na którym rosło sześć sosenek, uchwyciłam mocno łańcuch, bowiem wiedziałam, że krowa lubi czochrać się o sosenki, a potem gnać jak oszalała. Przeczucie nie zawiodło mnie. Mimo mocnego ściskania łańcucha i pociągania krowy w stronę drogi, ta dociągnęła się do sosen, wyczochrała, ile chciała, podwinęła ogon do góry i ruszyła ostro z kopyta. Wiedziałam, że nie mogę wypuścić łańcucha, gdyż krowa może uciec do pobliskiego lasu, a wtedy nie mam po co wracać do domu. Trzymałam mocno łańcuch i biegłam za krową, ale nagle potknęłam się i przewróciłam. Krowa pędziła jak oszalała. Nie wypuszczałam łańcucha z ręki. Gdy wreszcie krowa uspokoiła się nieco, podniosłam się z ziemi i zobaczyłam odarte ręce i nogi. „To nic – pomyślałam. – Najważniejsze, że bydlę nie uciekło do lasu”. Na pastwisku uwiązałam Krasulę do kołka, kołek wbiłam w ziemię, rozścieliłam koc na miedzy wyścielonej pachnącą macierzanką i zatonę- 34 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego łam w książce. Wkrótce posłyszałam kroki. Przestraszona spojrzałam przed siebie. Przede mną stał Marek. – Cześć. Jestem. – Widzę. Myślałam, że przyjdziesz wczoraj. – Wczoraj musiałem kosić łąkę. Co się stało? – zapytał, wskazując na podrapane nogi. – Nic. To bydlę chciało zwiać do lasu i trochę przeciągnęło mnie po kamieniach. – Należałaby to jakoś opatrzyć, zdezynfekować. – Nic mi nie będzie. Nie pierwszy raz. – Co czytasz? – zapytał, wskazując na leżącą na kocu książkę. – „Wierną rzekę” Żeromskiego. – Ciekawa? – Jeśli chcesz, mogę ci trochę poczytać, Marek usiadł na kocu, a ja rozłożyłam książkę i najpiękniej, jak potrafiłam, czytałam. Od czasu do czasu przewiązywałam krowę na nowe miejsce i znów czytałam. Marek siedział zasłuchany i nie przerywał mi ani słowem. Upłynęły już chyba ze dwie godziny, kiedy od zachodu zaczęły napływać ciemne chmury. – Chyba będzie lało – zauważył Marek. – To będę musiała zbierać się do domu, bo Krasula bardzo lubi żreć na deszczu. Nikt nie jest w stanie zabrać jej wtedy z pola – powiedziałam i spojrzałam w kierunku, w którym powinna znajdować się krowa. – Rany boskie, nie ma jej! – krzyknęłam. Marek zerwał się na równe nogi. Obejrzeliśmy pola nasze, sąsiadów, spojrzeliśmy na las rządowy, na chłopski. Ani śladu krowy. – Gdzie lecimy? – Marek przejął inicjatywę. – Do rządowego lasu. Wpadliśmy do lasu i jak oszaleli goniliśmy po nim, szukając krowy. Już pierwsze pomruki burzy dało się słyszeć od zachodu, a my ciągle szukaliśmy. Gdy zaczęło padać, Marek zdecydował: do chłopskiego lasu. Przedarliśmy się przez zagajnik nowo nasadzonych sosenek, wypadliśmy na drogę, jeszcze raz obrzuciliśmy wzrokiem pola i pobiegliśmy do chłopskiego lasu. Chłopski las wąskim klinem wcinał się w pola, dlatego bardzo szybko przebiegliśmy go. Gdy wybiegliśmy na drugą stronę, Marek krzyknął: – O, jest. Tam. Pasie się w koniczynie. – Bogu dzięki. Dobrze, że nikogo od Znachora nie ma na polu, bo miałabym za tą wyżartą koniczynę! nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Proza Dopadłam do krowy i zaczęłam ciągnąć mocno za łańcuch. Krowa spokojnie żarła. Ani drgnęła. Nagły błysk rozświetlił pole. Lunęło. – Ale ty jesteś niezaradna. – Marek chwycił powróz zaczepiony za rogi Krasuli, owinął go koło jej ucha i energicznie pociągnął. Uparciuch bez sprzeciwu ruszył. Ledwie zdążyliśmy wyprowadzić krowę na drogę, pojawiła się matka. – A, to ładnie pilnujesz krowy, że na cudze włazi. Obżera się nie swoim – krzyczała. – A to kto? – wskazała na Marka. – Pomagał mi szukać krowy. – Jakbyś jej pilnowała, to by nie musiał ci pomagać – wykrzykiwała, a pioruny z coraz większym hukiem padały na ziemię. – Mamo, Marek jest z Zalesia – tłumaczyłam. – Przecież widzę, że nie z Oklepna. – To ja już pójdę – powiedział Marek. – Do Zalesia daleko. Do nas bliżej – zaoponowała matka. – Niech pan idzie z nami. Szybko udaliśmy się w stronę domu, a burza rozszalała się na dobre. Gdy wpadliśmy na podwórko, ojciec oczekujący nas w progu krzyknął: – Rany boskie! Coś ty zrobiła z tą krową? Przeżarła się. Zobacz, jaki ma brzuch. Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam, że teraz należy przeprowadzać krowę po podwórzu. Wprawić jej kij w mordę i przeprowadzać, aż wszystkie gazy z niej wyjdą. Łzy dławiły mi gardło, lecz nie rozpłakałam się. Ojciec uwiązał sznur na kiju, otworzył gębę krowy i przywiązał końce sznura do rogów. Matka zaprosiła Marka do domu: – Niech pan wejdzie. Cały pan przemoczony. Musi się wysuszyć. – A Basia? – Baśka będzie przeprowadzała krowę. – To ja też – odpowiedział i ujął Krasulę za łańcuch. I chodziliśmy we dwoje z tą krową wokół podwórza, aż burza przestała szaleć, a wkrótce deszcz przestał padać i wyjrzało słońce. Chodziliśmy, a ja o mało nie płakałam ze szczęścia. Wiedziałam: Marek nie opuścił mnie w trudnych chwilach. Chodziłam razem z nim i z krową, i powtarzałam sobie w duchu: „Mam chłopaka, dobrego, odpowiedzialnego, takiego, o jakim marzyłam. Będę mogła iść razem z nim i trzymać go za rękę”. Recital Afisze krzyczały czarnymi literami: „Ewa Demarczyk”. Smutne oczy artystki przypominały z afiszy: „Ewa Demarczyk”. „Ewa Demarczyk” – rejestrowałam w pamięci, śpiesząc do pracy. – „Ewa Demarczyk” – informowałam koleżanki, rozkładając papiery na biurku . – Jeżeli recital Ewy Demarczyk, to tylko w Piwnicy pod Baranami – odpowiadała Krystyna, potrząsając chmurą artystycznie rozwianych kosmyków. – A byłaś w Piwnicy pod Baranami? – indagowałam. – Też coś! Nie w takich przybytkach kultury bywałam. Ale nie mam zwyczaju chwalić się tym przy lada okazji. Zresztą dzisiaj jesteśmy zaproszeni na wizytę do siostry Dobiesławskiego. Wiecie, tego, co był sekretarzem. – A teraz w ojczyźnie za Łabą siedzi – dodała Stanisława, lekko mrużąc oko. – Za żoną pojechał; rodzina najważniejsza – Krystyna już się wyraźnie denerwowała. – Jasne. Tylko to nie ma nic wspólnego z Ewą Demarczyk – próbowałam nadać łagodny ton głosowi. – Ma, ma. Siostra rzeczonego pana Dobiesławskiego właśnie otwiera butik na nowym osiedlu – nie ustępowała Stanisława. cd. str. 36 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 35 Proza – A wam nic do tego – odcięła się Krystyna i z kosmetyczką w ręce zatrzasnęła za sobą drzwi. – To lepiej byłoby, gdybyście szaliki zrobiły na drutach dla dzieci, bo zima za pasem – z politowaniem pokiwała głową Wanda – że też nie żal wam pieniędzy na byle co. – Każdy ma własną gradację wartości – pomogła mi Stanisława. „Ewa Demarczyk” – znów rejestrowałam w pamięci, śpiesząc do domu, i wracało wspomnienie epizodu z własnej młodości, związanego z jej nazwiskiem. Uśmiechałam się do wspomnień i znikałam w czeluściach supersamu. Wreszcie, w dniu recitalu, mój syn lubujący podpatrywać słabostki ludzkie stanął przed lustrem i, naśladując moją mimikę, monologował prowokująco: – Wiele lat marzyłam o tym, aby móc na żywo zobaczyć i usłyszeć Ewę Demarczyk. Tak pragnęłam, tak się starałam, aż zapomniałam, że ta największa polska artystka reprezentująca światowy poziom kunsztu artystycznego jest dziś pierwszy i ostatni raz w naszej ukochanej miejsko-gminnej metropolii. – Dość. Miałeś kupić bilety. – Jasne. Moja wina, chociaż kieszonkowe wzrosło do wyżyn filmu pełnometrażowego. – Rzucam wszystko. Pędzę do emdeku. Pędzisz ze mną? – Pędzić to tak bardzo nie pędzę. Poczekam sobie na pędzącą mamuśkę. Drobiąc na wysokich obcasach za synem, zagadywałam go dobrotliwym tonem: – Cieszę się bardzo, że wybrałeś się ze mną. Ona jest wspaniała. Głos. Przede wszystkim głos! A interpretacja?! – Nie znoszę arbitralnych opinii. – Nie jestem arbitralna. Podoba mi się sztuka na wysokim poziomie artystycznym. – Ciągle wyłączasz mój adapter i magnetofon. – Czyżby? – To warczysz o ściszanie. A muzyka metalowa to nie mruczenie kota. – Najlepiej, gdy pękają bębenki w uszach. – Jasne! To się nazywa właśnie tolerancja. A chcesz, żebym uważał cię za nowoczesną, mądrą matkę. – Chciałabym. – Ciągle wydaje ci się, że ładne, dobre albo wartościowe jest tylko to, co tobie się podoba. 36 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego A to jest nieprawda. Okłamujesz się. Całe twoje pokolenie się okłamuje. Nauczyli was maszerować i skandować niby-prawdy. Niby w nie uwierzyliście. A sentymentalizmem w sztuce odtruwacie umysły. Tylko jedno i drugie to jest trucizna. I to jest prawda. – Jesteś bardziej arbitralny i mniej tolerancyjny ode mnie. A na marginesie, czyżby Demarczyk była sentymentalna? – A czymże są jej groszki, oczki i tym podobne, że się nie wyrażę? – Dobrze, że się nie wyraziłeś. Muzyka ma łagodzić obyczaje. – Znowu bzdura. Muzyka, jak każda sztuka, ma mówić; nie, nie mówić, ma krzyczeć prawdę. Rozumiesz, krzyczeć prawdę! – Jeszcze trochę, a wmówisz mi, że jesteś artystą. Już krzyczysz. Zachowuj się. W domu zagłuszasz mnie blaszaną muzyką, a tutaj wrzeszczysz, że to jest wartościowe. – A słyszałaś jak Turbo śpiewa: „przegadane dni, umiemy pięknie gadać, nie umiemy żyć”? – Gdyby to wyśpiewał, a nie wykrzyczał, może by mnie przekonał. – Najpierw trzeba posłuchać, dopiero wydawać sądy. – Dlatego idziesz na recital Ewy Demarczyk? – A ty posłuchasz Grzegorza Ciechowskiego? Przyciężki gmach miejscowego emdeku, budowany w ciągu dwudziestu lat wysiłkiem miejscowego i budżetowego społeczeństwa, przybrał dostojną minę. Za drzwiami czaił się poważny cerber, z namaszczeniem oczekujący na przyjazd białego poloneza, aby czym prędzej powiadomić zdenerwowanego dyrektora o przybyciu jakże upragnionego gościa. W holu panowała uroczysta cisza. Z fotografii rozwieszonych na ścianach uśmiechały się Eleni i Agnieszka Fatyga, które „ostatnio gościły” w domu kultury, a dzielni ołówkowi strażacy uwijali się szparko na kartonowych arkusikach sezonowego konkursu szkolnego. Poczułam się nieswojo. Syn wszedł do holu, pociągnął nosem, naśladując węszenie swego ukochanego Kanisa, i wyszedł przed budynek, delikatnie zamykając drzwi. – Nie ma kasjerki? – zapytałam szeptem cerbera. – Kasjerki? Coś pani? Od tygodnia nie ma żadnego biletu. To wielka artystka – prawił z dumą nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Proza gąsiora, wyciągając szyję. – I społeczeństwo zna się na kulturze – wciągnął szyję w ramiona. Już miałam opuścić szacowny przybytek kultury, gdy posłyszałam kroki. Spojrzałam w stronę schodów wiodących na piętro. W kapelusiku przekrzywionym na bok, uśmiechając się do mnie, energicznym krokiem schodziła pani Elżbieta Kotulska. Fala ciepłych wzruszeń podpłynęła mi pod gardło. Pani Elżbieta Kotulska była moją nauczycielką języka polskiego. W jednej chwili przypomniałam sobie niemą rozpacz jej oczu po mojej odpowiedzi na pytanie: dlaczego bohaterka opowiadania Marii Konopnickiej pt. „Dym” była nieszczęśliwa? – Co ty wygadujesz dziecko? – wykrztusiła wówczas z siebie. – Co za socjalizm? Jaki socjalizm? Co ustrój ma wspólnego z bólem matki? – Bo gdyby był socjalizm, to nie byłoby wypadku – dukałam tłumaczenie słyszane zaledwie dwa lata temu od jej poprzedniczki z podstawówki. – Gdyby był socjalizm, nie byłoby wypadku? Co ty wygadujesz moje dziecko? Kto ciebie tego nauczył? – biadoliła. – Bo zawsze było tak, pani psorko. Chłop cierpiał przez wójta, pana i plebana, bo nie było socjalizmu. Magnaci sprzedali Polskę, bo nie było socjalizmu – uparcie broniłam poprzedniczkę. – I jakie jeszcze nieszczęścia wydarzyły się z powodu braku socjalizmu? Powiedz. A może wiesz, co jest dzięki socjalizmowi? No, powiedz — mówiła już uspokojona, a ja wyrecytowałam: – Dzięki socjalizmowi mamy za darmo naukę i pokój jest na świecie. I Lenin zwrócił wolność Polsce. – Tak, moje dziecko. Co z wami zrobiono – bolała, gładząc mnie po włosach. – Musisz wiedzieć, że matka zawsze cierpi po utracie dziecka. Bez względu na ustrój. A w socjalizmie też zdarzają się wypadki. Słyszałaś o pożarze naszej fabryki? I o tym, że zginął człowiek, też słyszałaś? I nie miało to nic wspólnego z socjalizmem. Zgadzasz się ze mną? – Zgadzam się. – A wolność Polsce nie tylko Lenin wrócił. Układ sił się zmienił. I Polacy, najlepsi synowie swej ojczyzny, o wolność jej krew swą przelewali – mówiła, patrząc odważnie na klasę, a my ogłuszone nowymi słowami, pokurczyłyśmy nr 1(9) styczeń-marzec 2014 się w swoich czarnych, wronich fartuchach i pospuszczałyśmy nisko głowy. I w tym samym momencie przypomniałam ją sobie czytającą fragmenty dzieł pisarzy i poetów znanych, eksponowanych i tych, o których poza naszą salą rzadko gdzie można było usłyszeć. I głos jej dźwięczny przypomniałam sobie. I nawet to, jak ten głos ściszał się, matowiał, drżały w słowach poszczególne sylaby, aby wreszcie uwięznąć jej w gardle. Pochylała wówczas głowę, ukradkiem ocierała oczy i zdławionym jeszcze głosem prosiła: „Krysiu”, albo „Basiu, dokończ”. I przypomniałam sobie żmudne, wielogodzinne „próby recytatorskie”, przeprowadzane z całą czeredą wronich fartuchów, na których wkuwała w nas alfabet poprawnego mówienia. Jeszcze w tej chwili usłyszałam jej głos: „Czy ty czujesz, co mówisz, czy rozumiesz, co mówisz moje dziecko? Znowu przedobrzyłaś! Znów to okropne »ę«!”. I łzy w jej oczach przypomniałam sobie, gdy jedna po drugiej odbierałyśmy nagrody na konkursach. Nawet tę wędrówkę po górach przypomniałam sobie, którą zafundował nam dyrektor szkoły w nagrodę za przedstawienie w starym emdeku z okazji „dni” naszego miasta. A teraz schodziła energicznym krokiem po schodach i uśmiechała się do mnie. „Czas jej nie dotknął” – przemknęło mi przez myśl. „Tak samo uśmiechnięta, energiczna. Jakby nie minęło trzydzieści lat, jakby znowu organizowała akademię »z okazji«, wieczornicę »na dni«”. A ja stałam jak wryta i patrzyłam na jej szczęśliwą twarz. Wreszcie nachyliłam głowę w ukłonie i usta otwarłam do wydobycia głosu, a ona już wyciągnęła do mnie ramiona i mówiła lekko zdyszana: – A to pani, pani Barbaro. Jak to miło panią widzieć. „Boże, dlaczego jej może być miło? Co ja dla niej zrobiłam? Przecież to mnie powinno być miło. To ja jestem jej wdzięczna. Jak jej to okazać?” – myślałam rozgorączkowana. – Dzień dobry. Jestem... skrępowana – wydukałam. – Czym? – Wolałabym po imieniu. Jak dawniej. – Przecież nie można inaczej. To już tyle lat! Co słychać u pani? Doszły mnie informacje o jakiejś karuzeli zawodowej. Ale to i lepiej. Kobieta nie może mieć za dużych ambicji. Kobieta, bardziej cd. str. 37 » KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 37 Proza niż mężczyzna, jest bliższa przyrodzie – dodała z nutką lekkiej zadumy. – Ale niech pani coś powie, pani Basiu. Ciężko się dzisiaj pracuje? – Ba – ledwie wydobyłam głos. – A ja, chwała Bogu, jestem na rencie. Ale nie umiem siedzieć z założonymi rękami. Prowadzę zespół recytatorski przy szkole. Chciałabym założyć zespół dramatyczny przy domu kultury. Ale atmosfera tutaj jakaś ospała. Albo ludzie nie chcą współtworzyć kultury. Kupią bilet, obejrzą jakiś zespół i kulturę mają z głowy. Nie wie pani, dlaczego ludzie nie chcą współuczestniczyć w tworzeniu kultury? Dawniej to był zaszczyt. Można było wybierać. Niechże pani coś powie. – Chciałam bilet. – Bilet? Jaki bilet? – Nawet dwa. Na recital Ewy Demarczyk. – A racja. Przecież to dzisiaj jest recital Ewy Demarczyk. Dlaczego dwa? – Jestem z synem, – Świetnie. Zawsze co moja uczennica, to moja – odparła z uśmiechem i, czyniąc rękami gesty nakazujące oczekiwanie, zniknęła za drzwiami dyrektorskiego gabinetu. Wkrótce znów się ukazała. – Nie ma biletów. Ale to nic nie znaczy. Któryś z zaproszonych notabli na pewno nie zdąży urwać się z ważnej narady. Poczekamy. Niech pani opowiada. – Trudno jest opowiadać. Tyle spraw się wydarzyło. Tak dalece wszyscy nie umiemy porozumieć się z sobą, że nie wiadomo, o czym mówić. Chciałoby się o wszystkim. Ale to niemożliwe. Ale skoro jesteśmy w przybytku kultury, może powie mi pani, o co była ta awantura po wystawieniu „Dziadów” w Warszawie, w 68 roku. Przecież „Dziadów” nie można było inaczej interpretować, niż zostały napisane. Przecież wiadomo było, że był to bunt przeciw zaborcy, przeciw temu, który zagarnął wiele narodów. I próba poszukiwania dróg wyzwolenia. Dlaczego młodzież wyszła wówczas na ulice? – Oczywiście wyszła za wcześnie. Ale nie powiesz mi, Basiu – nie zauważyła, kiedy znów zaczęła mówić mi po imieniu – nie powiesz, że Konrad walczył o socjalizm? – Nie, nie powiem – już się śmiałam, zadowolona, że pamięta ten epizod z mojego szkolnego życia. 38 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego – Ta twoja biedna odpowiedź bardzo mną wstrząsnęła. Wtedy zrozumiałam, że nie mam prawa naginać literatury do wymogów programu. Niewiele mogłam zrobić. Co najwyżej mogłam tak godzić wytyczne do programu, aby was nie okłamywać, ale jednocześnie nie buntować. Byłyście biednymi dziewczątkami ze wsi – przyszłymi matkami, gospodyniami. Fakt, że było mi łatwiej. Było już po pięćdziesiątym szóstym roku. Dlatego mogłam mówić, że car – władca Rosji był zaborcą. Obowiązywała interpretacja: car – jednostka sama w sobie, w oddzieleniu od państwa, tyran uciemiężonego ludu. – Marzec sześćdziesiątego ósmego też był po pięćdziesiątym szóstym. – Tak. Ale ja nie musiałam się bać. – Nie rozumiem. – To jest proste. Mój mąż jest prawnikiem. Pochodzi ze znanej rodziny prawniczej. Nie musiałam bać się o utratę pracy. W ogóle nie musiałam pracować. Zresztą, dyrektor szkoły też pochodził ze znanej inteligenckiej rodziny. Wiele rozumiał. I nie ingerował. I czego mogłam was nauczyć – tego uczyłam. Miłości do ojczyzny, którą się kocha bez względu na ustrój, miłości do rodziny, do najbliższych. I do różnych idei, w które ludzie wierzyli, też. A nade wszystko chciałam, żebyście kochali słowo. Nie wiem, czy mi się to udało. Ale gdy widzę którąś z was w emdeku, cieszę się. A wracając do „Dziadów”, to dopiero po siedemdziesiątym roku mieliśmy nowe wytyczne nauczania. – Tak. Szkoda, że dopiero dziś mogłam z panią porozmawiać. – A ja nie traciłam ciebie z oczu. Żal mi cię było, gdy w pewnym czasie dużo mówiło się o tobie. Wiedziałam, że im głośniej o kimś, tym większa cisza po nim. – Tak. Tylko ja nie mogłam pozwolić sobie na luksus pracy tylko dla przyjemności albo zabicia czasu. – A teraz możesz? – Teraz jestem rozgoryczona. Nie karuzelą zawodową, jak to pani dowcipnie nazwała. Jestem rozgoryczona upadkiem idei, w którą wierzyłam. Jestem rozgoryczona tym, że nie możemy pozbierać się, nie możemy ze sobą rozmawiać, nie możemy się porozumieć. A nade wszystko ciągle nie umiemy u siebie pracować. Wszyscy uznają filozofię: „róbmy swoje”, a to nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Proza niczego nie zmienia. Przecież nie możemy się zaprzepaścić. – Nie zaprzepaścimy się. Idzie nowe. Od wschodu. A tego jeszcze nie było. Burza myśli cisnęła mi się do głowy. Chciałam rozmawiać z nią, dzielić się wątpliwościami, ale przed nami stał już cerber. – Po tauzenie, znaczy się, panie płacą. – Dom kultury nikomu nie funduje? – z uśmiechem zapytała pani Elżbieta. – Nie. Znaczy się reforma. – Reforma – znów się uśmiechnęła. – Czy rozumie pani to pojęcie? – Obawiam się, że nie lepiej niż większość Polaków, chociaż wiem, że dobrobyt zależy tylko od pracy. Niekoniecznie tej łopatą wykonywanej. – Nigdy nie miałam głowy do interesów – mówiła, ujmując mnie protekcjonalnie pod łokieć. – Mąż zawsze zajmował się interesami. Do mnie należało prowadzenie domu. – Prowadzenie domu na takim poziomie, jaki państwo reprezentujecie, nie jest łatwe. – Przecież wiesz, że zawsze mieliśmy gosposię. Różnie bywało z tymi gosposiami, ale gdy przyglądam się współczesnym, młodym, wykształconym kobietom, to wpadam w popłoch. Wracając do reformy, to straszne, że kobiety muszą znać się na liczbach. Pani też, prawda, pani Basiu? – znów nazywała mnie panią. – W skali mikro – bezwzględnie. W skali przedsiębiorstwa – muszę. W skali makro – próbuję, ale nie potrafię. Jestem bezradna. Obawiam się, że wszyscy niezbyt dobrze znamy się na liczbach. Nie rozumiemy procesów wyzwalających pieniądze. A zanim poznamy, musimy zburzyć to, co z uporem budowaliśmy przez czterdzieści lat. – Co musimy zburzyć? – pani Elżbieta zatrzymała się i z przestrachem w oczach patrzyła na mnie. – System określonego myślenia. Po drodze będą ofiary. – O jakich ofiarach pani mówi? – O ofiarach uczciwości, nadziei, pracy i wiary – po katolicku albo komunistycznemu ujmując. – Pani jest okropna. – Nie gorsza od reszty, niech mi pani wierzy – mówiłam, zbliżając się do drzwi sali widowiskowej i wzrokiem przywołując syna, a pani Elżbieta już uśmiechała się w kierunku znanej w mieście lekarki. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Sala widowiskowa napełniała się przyciszonym, lecz intensywnym gwarem. Dostrzegłam znane w mieście osobistości, sporo nauczycielek z różnych szkół, kobiet w moim wieku. Rówieśników syna było niewielu. W środku sali siedziała Stanisława i uśmiechnęła się, dostrzegając mój wzrok. – Mówiłaś, że dwadzieścia lat temu miałaś okazję być w Piwnicy pod Baranami i coś ci przeszkodziło. Co to było? – dopytywał szeptem syn. – A, to stara historia. Umówiłam się ze znajomym, który miał dojście do biletów na recitale Ewy Demarczyk – mówiłam, i przed oczami stanęła mi poważna twarz Mateusza – „inżynierka”, jak go we wsi nazywano. – Znam go? – Nie. Od lat mieszka w Krakowie. – Ojciec wie? – O czym? – O tej sympatii? – Daj spokój. To nie sympatia. Znajomy ze wsi. – Się tak mówi. Nie denerwuj się. Referuj, mamuśka – ponaglał, a moje serce załomotało, jak wówczas, gdy Mateusz, przepychając się między pasażerami, dotarł wreszcie do wolnego obok mnie miejsca. – Mamuśka, nie zamyślaj się. Referuj. – To był pech, syneczku. – Pech? – Tak – stwierdziłam i znów zamknęłam oczy, bo we wspomnieniach, jak wówczas w lustrze kolejowego wucetu, zobaczyłam swą przerażoną twarz, gdy przypomniałam sobie o pozostawionych w autobusie pantofelkach na szpilkowym obcasie. – Dlaczego pech? – Zostawiłam w autobusie eleganckie pantofelki, a potem w wucecie zostawiłam parasolkę. Nim odnalazłam autobus, kierowcę, to przemokłam do suchej nitki. Z fryzury, płaszcza, sukienki ciekły strumienie wody, a zegarek wskazywał godzinę dziewiętnastą. – Należało zrezygnować z szukania pantofelków. – Nie mogłam pokazać się w eleganckim lokalu w starych, przemoczonych łapciach. – Ależ fanaberie przeżywaliście w tej waszej młodości. – Tak – powiedziałam głośno do syna. – Tak – powtórzyłam w myślach. – Mieliśmy fanaberie. Wolałam nie zobaczyć ukochanej artystki, cd. str. 39 » KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 39 Proza wolałam zabić tlącą się nadzieję na uczucie, niż pokazać się w przyzwoitym miejscu w brzydkich butach. Takie mieliśmy fanaberie – powtórzyłam w myślach – chociaż pod względem finansowym nie było nam łatwiej – dodałam z lekką satysfakcją, gdy ostry krzyk Ewy jak nożem uciął gwar zapełnionej do ostatniego miejsca sali. Syn skurczył się w sobie. Milcząc, wracaliśmy do domu. Ujęłam syna pod rękę i próbowałam sondować: – I co? Rewelacyjna! – Ale groszki, oczki mogłaby sobie darować. I te winogrona też. – To przecież Tuwim. – Niech tam nawet Tuwim. Zresztą, to tylko Tuwim. Herberta niech zaśpiewa. Albo Pasternaka. „Przeżyć życie, to nie polem przejść się” – ot, co! – Życie, syneczku, dla nikogo nie jest łatwe. – Jasne. Mam jeszcze matmę do zrobienia na jutro. – Zrobisz jeszcze. A dziś przeżyliśmy piękne chwile. Ewa Demarczyk... Moja nauczycielka, którą bardzo lubiłam... – Czy to ta osoba, z którą tak długo gaworzyłaś? Miałem przyjemność spotkać ją już wcześniej. – Słucham. – Wiosną był taki konkurs teatrów poetyckich. Zebraliśmy się w kilku i pod przewodnictwem nowego belfra daliśmy takie sprytne, buntownicze przedstawionko, że paluchy lizać. Przeszliśmy nawet na dalsze eliminacje. Ta twoja nauczycielka też przywiodła ze sobą jakieś natchnione dziewczyny, które jęczały, wzdychały w stylu sielsko-patriotycznym. Słusznie nie zostały usatysfakcjonowane żadnym nawet wyróżnieniem, o miejscu nie mówiąc. Po rejonowych eliminacjach, na których zdobyliśmy pierwsze miejsce, oczekiwaliśmy na eliminacje wojewódzkie. – I co? – Nie doczekaliśmy się. Nikt nas nie zaprosił. Za to w radio usłyszałem wywiad z natchnionymi dziewuszkami twojej nauczycielki, które uczestniczyły w ogólnopolskim konkursie. Na szczeblu centralnym. Rozumiesz coś z tego mamuśka? Ja też nie rozumiem. – Nic wcześniej nie mówiłeś. 40 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego – Chciałem pochwalić się dopiero zwycięstwem na szczeblu wojewódzkim. A teraz noga moja nie postanie w żadnym emdeku. Chyba, że na koncercie Ewy Demarczyk albo jakiej innej światowej sławy artystki – mówił, gdy w świetle latarni dostrzegłam naszą sąsiadkę pchającą przed sobą wózek spacerowy z dwojgiem dzieci. Obok niej dreptał najstarszy synek. – A ta na jaki recital się wybiera? – zapytał z przekąsem syn. – Może chore i pędzi do szpitala? – Wzięłaby sobie jakiego chłopa do domu, to nie musiałaby ich tak wszędzie ze sobą włóczyć. – Język. Język, synu, masz wulgarny. – Ale prawdziwy. – Przepraszam – zaczepiłam sąsiadkę. – Dokąd pani spieszy? Stało się coś? Może pomóc? – Co się miało stać? Do roboty lecę. Do przedszkola. Późno już. Buczek na szóstą przebuczał – krzyknęła w biegu. – Boże, przecież to o dziesiątej w nocy buczał, a nie o wpół do szóstej! Pani Ewo, niech się pani zatrzyma! – A niech to szlag trafi! – I masz mamuśka koncert! Jak ty to nazywasz? Recital. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Konferencja Zabytki przemysłowe w powiecie olkuskim Z amki, pałace, dwory i dworki, mury miejskie, kościoły, kaplice, kamienice i stare nekropolie – tak, to są dla nas zabytki. A stare hale fabryczne? A szyby kopalniane? A potężne maszyny sprzed stu lat, w których od ćwierć wieku nikt nie zmieniał oleju, a one dalej działają? Niestety, dla wielu coś, co kojarzy się z przemysłem, nie jest zabytkiem. I niestety przez takie myślenie zabytki przemysłowe traktowane są u nas po macoszemu. Nie są doceniane, a wręcz bywają uważane za nic niewarte. Jeśli zdarzy się, że ktoś z zewnątrz o nie pyta, jesteśmy zdumieni jego zainteresowaniem. Mało kto przejmuje się faktem, że czas górnictwa na ziemi olkuskiej kończy się. Wkrótce zamknięta zostanie kopalnia Pomorzany, w której od 1974 r. eksploatowano rudy cynku i ołowiu. W okresie największej świetności Olkusza wydobywano na naszym terenie, i to w bardzo intensywny sposób, galenę (siarczek ołowiu), z której pozyskiwano ołów i srebro. Od XIX wieku dobywano już galman (mieszanina mineralna zawierająca smithsonit, dolomit, kalcyt, geothyt i galenę). Krajobraz wokół Sławkowa, Bolesławia i Olkusza wyglądał inaczej niż dziś: setki szybów górniczych, wytapiających ołów i srebro hut, ziemie przeci- nały potężne, kopane od XVI wieku, sztolnie odprowadzające wodę z kopalń. Praktycznie nie było już lasów, które wycięto dla drewna potrzebnego do umacniania chodników czy do pieców hutniczych, stąd postawały np. pustynie: Błędowska i Starczynowska. Przed ponad czterdziestu laty grupa naukowców z Danutą Molendową na czele wydała„Przewodnik po zabytkach przemysłowych Powiatu Olkuskiego”. Teraz, po niemal pół wieku, Elżbieta Świć, Jan Ryszard Chojowski i Józef Niewdana, dzięki środkom LGD z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, opracowali i wydali „Przewodnik po śladach i zabytkach dawnego górnictwa i hutnictwa rud w gminach Bolesław i Klucze”. To bardzo cenna inicjatywa, która pozwala przypomnieć o gospodarczej historii dwóch gmin powiatu olkuskiego. Jest to tym istotniejsze, że można odnieść wrażenie, iż wstydzimy się górniczych korzeni i dlatego staramy się zatrzeć ślady górniczej i hutniczej historii ziemi olkuskiej. A czy się to komu podoba, czy nie, są dowody, że te dzieje sięgają pięciu tysięcy lat wstecz, czego świadectwem ślady działalności hutniczej, na które natrafiono w Hutkach (gmina Bolesław). 17 marca w Dworze w Bolesławiu, pod patronatem Starosty Olkuskiego, odbyła się konferencja naukowa zatytułowana „Zachowanie śladów i zabytków dawnego górnictwa i hutnictwa w rejonie olkuskim”. Konferencja połączona była z promocją książki i towarzyszącego jej filmu (zrealizowanego przez Franciszka Rozmusa). cd. str. 42 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 41 Konferencja W prelekcjach padło sporo cierpkich słów pod adresem... Właśnie, pod czyim adresem? Chyba pod każdym, nie tylko władz, ale całego społeczeństwa, które odwróciło się do tradycji górniczych i hutniczych plecami. Ładnie to powiedział inż. Józef Niewdana, który, obok Józefa Liszki, położył chyba największe zasługi w dzieło upamiętnienia historii górnictwa w powiecie olkuskim; inż. Niewdana uzasadnił swoje zaangażowanie w sprawę koniecznością spłacenia własnego długi ziemi, która „dała mu chleb”. Współautor książki mgr inż. Jan Ryszard Chojowski opowiadał o pozostałościach górniczych w Bolesławiu i był to smutny wykład, bo przypominał mowę pogrzebową. Po dającej chleb całej gminie kopalni Bolesław zostało bowiem tylko kilka charakterystycznych budynków (np. dyrekcji i płuczki), kilka popadających w ruinę (budynek maszyny wyciągowej) albo szkaradnie przebudowanych (portiernia). Po górnictwie soli mamy dwie wspaniałe kopalnie w: Wieliczce i Bochni – obie wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury Unesco. Po olkuskim górnictwie, nawet, jak to udowadnia dr Rozmus, starszym od solnego, nie pozostanie tej klasy „pamiątka”, a nawet gorzej: nie pozostanie niemal nic. Dobrze chociaż, że będzie tych kilka książek, film i zdjęcia. Oraz pamięć tych, którzy w górnictwie zarabiali na życie. Dr Dariusz Rozmus podkreślał znaczenie srebra w początkach polskiej państwowości. Srebro dawało władzę. Dr Rozmus, który bada ślady górnictwa na ziemi olkuskiej od lat, od lat też dopomina się o miejsce, w którym można by składować zabytki archeologiczne. Z braku takiego miejsca cenne zabytki są eksponowane gdzie indziej: okazała drewniana płuczka polska z XV w. (opis takiej płuczki znany jest choćby ze słynnego dzieła Agricoli) pokazywana jest w Muzeum 42 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej. Ponad 600-kilogramowy bochen olkuskiego ołowiu, najcenniejszy eksponat z Muzeum pod krakowskim Rynkiem, nie jest opisany, jako „olkuski”. Takich przykładów utraty przez ziemię olkuską dziedzictwa jest więcej. I jest to dziedzictwo o niebywale starym rodowodzie. Mgr Leszek Chróst z Pracowni„Ekopomiar”w Gliwicach dzielił się wynikami pomiarów osadów metali w torfowiskach u nas i w okolicach Bytomia oraz Tarnowskich Gór. Niektóre pochodzą nawet sprzed 12 tys. lat (miedź, żelazo i ołów), a u nas sprzed ok. 5 tys. lat, i pokrywają się z miejscem odkryć pod Hutkami. Na szczęście są pomysły i projekty, jak o to dziedzictwo zadbać. Mówiła o tym dr hab. Urszula Myga-Piątek, której referat nosił tytuł:„Propozycje ochrony kulturowego krajobrazu industrialnego w rejonie olkuskim”. Na koniec inż. Józef Liszka opowiedział o zapomnianej kopalni rudy żelaza „Triumwirat” w Krzykawie, a mgr inż. Józef Niewdana nakreślił kierunki badań archeologicznych w rejonie Hutek. Cenne wydawnictwo i ciekawa konferencja, która – miejmy nadzieję – trochę przypomniała smutny los olkuskiego górnictwa. Przydałaby się podobna konferencja na temat Olkuskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych. Elżbieta Świć, Jan Ryszard Chojowski, Józef Niewdana – „Przewodnik po śladach i zabytkach dawnego górnictwa i hutnictwa rud w gminach Bolesław i Klucze”, 2013 r. � Olgerd Dziechciarz nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Spotkanie literackie Piątek z Anną Piątek M am nadzieję, że poetka wybaczy mi ten mały żart w tytule. Jest on wszak zgodny z prawdą. Wieczór poezji Anny Piątek odbył się w piątkowy wieczór 7 lutego 2014 w olkuskim Osiedlowym Klubie Przyjaźń. Notabene prężna działalność tej instytucji sprawia, że Osiedle Tysiąclecia (alias Pakuska) jest coraz ważniejszym miejscem na kulturalnej mapie powiatu. Zazwyczaj wieczory autorskie mniej lub bardziej znanych poetów odbywają się według jednego, stałego scenariusza. Autor lub autorka czyta swoje utwory (czemu towarzyszy ewentualne tło muzyczne czy prezentacja multimedialna), następnie odpowiada na pytania zgromadzonych czytelników… Oczywiście, i tym razem wierszy czytanych przez autorkę nie zabrakło, podobnie jak muzyki oraz multimediów – ale nie ograniczono się do tego. Poezję Anny Piątek prezentowała spora grupa recytatorów, a nawet muzyk. Można więc rzec, iż nie był to jedynie wieczór autorski, lecz także swoisty benefis poetycki. Na ten zaś Anna Tytuł spotkania – „Moja jesień natchniona Pegazem dojrzewa” – był wyjątkowo trafny Piątek zasługiwała już od dawna. Tytuł spotkania – „Moja jesień natchniona Pegazem dojrzewa” – był wyjątkowo trafny. Bynajmniej nie dlatego, by stanowił najcelniejsze sformułowanie w twórczości Anny Piątek. Znajdziemy tam dziesiątki o wiele lepszych fraz i całych wierszy. Trafność odnosi się do samej poetki i jej drogi twórczej. Droga ta zaczęła się późno, bo w czterdziestym roku życia. Anna Piątek przyszła na świat w Połańcu. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Klimontowie Sandomierskim i… kurs handlowy w Olkuszu. Pracowała w jednym z krakowskich sklepów, później w szpita- lu sanatoryjnym dla dzieci w Nowym Mieście (gdzie poznała przyszłego męża) i w sanatorium działającym w latach 50. w Rabsztynie, wreszcie – w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych, gdzie zatrudniona była do 1980 roku. Talent poetycki odkryła w sobie dopiero jako rencistka. Zaczęła wówczas działać w funkcjonującym przy Miejskim Ośrodku Kultury w Olkuszu Klubie Literackim (którego jest obecnie prezesem). Jej wiersze szybko trafiły do wydawanych przez klub zeszytów poetyckich… Dorobek twórczy Anny Piątek jest okazały, szczególnie jak na tak późny debiut. Wydała pięć zbiorów poezji: „W gałązce dłoni” (1990), „Noc po kryjomu” (1991), „Maluję świat niedobranym kolorem” (1997), „W gałęziach coraz więcej światła” (2006) oraz najnowszy – „Prywatny konfesjonał” (2013), o którym szerzej pisałem w 6. numerze „Kwartalnika”. Ma też na swym koncie liczne publikacje w antologiach. O jej bardzo zwięzłej, a przy tym niezwykle ciepłej poezji entuzjastycznie wypowiadali się m.in. Andrzej Torbus – poeta z Krakowa oraz Bogdan Dworak – pisarz i animator życia literackiego z Zawiercia. Poetka stale współpracuje z Towarzystwem Kościuszkowskim w rodzinnym Połańcu oraz z wydawanym w Dąbrowie Górniczej „Raptularzem Kulturalnym”. Oprócz poezji zajmuje się malarstwem – w 2007 roku miała indywidualną wystawę obrazów w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej. Główną organizatorką spotkania była olkuska polonistka Grażyna Wącław, przy wsparciu Stowarzyszenia „Wszyscy dla Wszystkich”. Ona też wieczór poprowadziła. – Starałam się pokazać Anię jako człowieka i jako poetkę – powiedziała nam podczas późniejszej rozmowy, która odbyła się w mieszkaniu poetki. Układając scenariusz poetyckiego spektaklu, Grażyna Wącław postawiła sobie też za cel ukazanie różnorodności poezji Anny Piątek. W tym celu podzieliła spotkanie na kilka części tematycznych. Pierwszą wypełniły utwory, w których autorka wspomina swą krainę lat dziecinnych – Połaniec. cd. str. 44 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 43 Spotkanie literackie/Wydarzenia Druga część – to wiersze poświęcone rodzinie. Są wśród nich teksty typowo okolicznościowe, ale i dużej piękności liryki poświęcone rodzicom, mężowi, dzieciom i wnukom… Część trzecia dotyczyła Olkusza, gdzie poetka spędziła większość życia, odkryła swój talent; związków z olkuskim środowiskiem artystycznym i dziennikarskim. Czwarta część poświęcona była najważniejszym motywom w poezji Anny Piątek. Takim ważnym tematem jest na pewno sacrum (zdaniem piszącego te słowa, właśnie religijny nurt w twórczości poetki najbardziej obfituje w osiągnięcia wybitne). Równie wiele utworów autorka poświęciła przyrodzie (i tu również, obok wierszy rodzinnych, stworzyła dużo bardzo dobrej poezji). Kolejny nurt – to wiersze poświęcone przyjaciołom oraz, nazwijmy je tak, „regionalne” (reprezentowane m.in. przez poetyckie opisy zabytkowych dworków ziemi olkuskiej). Każdemu z tych „bloków poetyckich” towarzyszyły znakomicie dobrane slajdy i nagrania muzyki klasycznej – m.in. Chopina. Pomiędzy tymi częściami Grażyna Wącław nie tylko przybliżała publiczności samą poetkę i jej twórczość (dając się poznać jako utalentowany konferansjer). Prowadziła też z bohaterką spotkania dialog, pozwalając jej samej jak najwięcej powiedzieć o sobie – i jako poetce, i jako człowieku. Oprócz samej Anny Piątek, jej wiersze czytali: Magdalena Ogonek, Małgorzata Dąbek, Arkadiusz Solecki, Marek Kajda, Anna Hajduła oraz Przemysław Kania. Ponadto wystąpił zaprzyjaźniony z poetką olkuski gitarzysta, wokalista i kompozytor Franciszek Dudek. W jego wykonaniu usłyszeliśmy kilka urokliwych ballad skomponowanych do wierszy poetki. „Opowieści...” w Szczecinie „Opowieści z pamięci” Anny Szopowej i Wojciecha Banaszaka, których wydawcą jest Starostwo Powiatowe w Olkuszu, zaprezentowano w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Wczesnym wieczorem, 25 lutego, w sali im. Stefana Flukowskiego Wojciech Banaszak opowiadał o Autorce „Opowieści z Pamięci” (czyli swojej babci), a także o tym, jak powstawała książka. Nie omieszkał też zachęcać innych, by pisali wspomnienia. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w Szczecinie akurat o tym wiedzą, wszak już od 40 lat jest tam organizowany świetny konkurs pt. „Historie Szczecińskich Rodzin”. Wspomnieniom Wojciecha Banaszaka towarzyszyła prezentacja zdjęć z jego domowego archiwum. Można też było obejrzeć „na żywo” kilka pamiątek po Annie Szopowej. � Zdjęcie z fanpage’a Książnicy Pomorskiej. Warto było spędzić piątkowy wieczór z poezją Anny Piątek. Warto też na pewno sięgnąć po zbiorki jej wierszy. Te utwory – przynajmniej najlepsze z nich – tworzą własny, odrębny świat, w którym przyjemnie jest pobyć. Jarosław Nowosad 44 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KLUCZE Wydarzenia PIKNIK JURAJSKI G mina Klucze zdobyła 2 miejsce w plebiscycie „Edukacyjna Gmina Małopolski 2013", organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie i „Gazetę Krakowską”. Ogłoszenie wyników i rozdanie nagród laureatom odbyło się 27 marca na Wawelu podczas Gali „Rozwiń swoją gminę”. Plebiscyt „Edukacyjna Gmina Małopolski” już po raz drugi został zorganizowany przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie wspólnie z „Gazetą Krakowską”. Jego zadaniem jest promowanie gmin wiejskich i wiejsko–miejskich województwa małopolskiego, które poprzez organizowanie ciekawych przed- sięwzięć edukacyjnych wspierają swoich mieszkańców w „uczeniu się przez całe życie”. W konkursie na najciekawsze wydarzenie edukacyjne ubiegłego roku czytelnicy portalu naszemiasto.pl oraz Kapituła Konkursu wysoko ocenili wydarzenia II Piknik Historyczny„JURA 1914”, który odbył się w Krzywopłotach. Do tytułu „Edukacyjna Gmina Małopolski 2013” nominowanych było 9 gmin. Dzięki głosom czytelników „Gazety Krakowskiej” i portalu internetowego „Nasze Miasto” Piknik „Jura 1914” zdobył III miejsce w plebiscycie, natomiast finalnie uzyskaliśmy II miejsce po głosowaniu kapituły konkursu. Przypomnijmy: II Piknik Historyczny „Jura 1914”, organizowany przez Gminę Klucze i sołectwo Krzywopłoty, upamiętniał bitwę pod Krzywopłotami, toczoną w listopadzie 1914 roku na polach Bydlina, Krzywopłot i Załęża. Piknik w bardzo ciekawy sposób umożliwił kontakt z historią „na żywo”. Około 300 uczestników wydarzenia, oprócz obejrzenia inscenizacji walk, miało taż okazję m.in. zwiedzić zrekonstruowane gawry legionistów i obejrzeć dioramy przygotowane przez grupy rekonstrukcji historycznej. � źródło: „Echo Klucz” TRZYCIĄŻ Biblioteka i Ośrodek Animacji Kultury Gminy Trzyciąż realizuje projekt „Powrót do tradycji - organizacja warsztatów dla mieszkańców obszaru LGD oraz zakup strojów regionalnych”. W ramach projektu odbywają się od marca warsztaty manualne związane z tradycją i historią wsi oraz warsztaty „Aktywnie dla siebie”, zaś od kwietnia rozpoczną się warsztaty decoupage. W ramach warsztatów manualnych uczestnicy nabędą umiejętności tradycyjnego zdobienia pisanek i robienia palm wielkanocnych oraz zdobędą podstawową wiedzę na temat teorii decoupage i jej historii, a także o narzędziach, preparatach i technikach stosowanych do ozdabiania. Będą zdobić przedmioty za pomocą serwetek i papieru ryżowego, dowiedzą się, jak wykorzystywać i tworzyć przedmioty przy pomocy efektu spękań i jak robić decoupage na drewnie czy szkle. nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Drugi blok warsztatów obejmuje warsztaty „Aktywnie dla siebie” - czyli pogłębienie wiedzy na temat aktywności ruchowej i zdrowego stylu życia poprzez zachęcanie mieszkańców terenu LGD „Nad Białą Przemszą” do regularnego uprawiania gimnastyki oraz uczestnictwa we wszelkiego rodzaju zajęciach i warsztatach rekreacyjnych, relaksacyjnych, aktywizujących, psychologicznych, stosowania zdrowej diety. W ramach tego bloku odbywają się zajęcia taneczno-ruchowe, zajęcia pilates, spotkania z lekarzem i dietetyczką. Projekt ponadto wspiera działalność Kół Gospodyń Wiejskich poprzez zakup strojów regionalnych. Zadanie jest współfinansowane z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, Europa inwestująca w obszary wiejskie. � źródło: BiOAK Gminy Trzyciąż KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 45 Wydarzenia BUKOWNO Święto Poezji i Wiosny T aki dzień zdarza się raz do roku, kiedy do Bukowna przybywają z różnych zakątków naszego kraju poeci – laureaci Sejmiku Poetyckiego „Pod Diablą Górą”. W tym roku uroczysta Gala XXII Sejmiku Poetyckiego odbyła się 21 marca w Miejskim Ośrodku Kultury. Najlepszym poetom zostały wręczone nagrody, ufundowane przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu, Urząd Miejski w Bukownie oraz Miejski Ośrodek Kultury w Bukownie. Gala stała się również pretekstem do wielu osobistych spotkań, dyskusji i refleksji. Nadesłane przez twórców 94 prace poetyckie świadczą (jak co roku) o ogromnym zainteresowaniu konkursem, co ugruntowuje jego rolę w środowisku lokalnym, ale i buduje jego prestiż. Rangę konkursu potwierdziła jurorka tegorocznej edycji Aldona Snarska-Kurek – przedstawicielka współczesnego świata twórców literackich, która podkreśliła wysoki poziom nagrodzonych i wyróżnionych w konkursie wierszy. Jurorka postanowiła przyznać: w kategorii ogólnej: �Złoty Liść Bukowy dla Mirosława Kowalskiego z Mysłowic za wiersz „Modlitwa polna” �Srebrny Liść Bukowy dla Barbary Pomiernej ze Sławkowa za wiersz „Koneser poezji” � Brązowy Liść Bukowy dla Barbary Litarskiej ze Sławkowa za wiersz *** „W ubiegłym roku było mi dane” � oraz dwa równorzędne wyróżnienia: � za wiersz „Pielgrzymi nadziei” dla Mirosławy Kalecińskiej z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno � za wiersz „Fantazja” dla Jadwigi Kubiczek z Wojkowic Kościelnych 46 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego w kategorii regionalnej: �Złote Pióro dla Joanny Gut z Bukowna za wiersz „O diabełku z bukowieńskiej górki” �Srebrne Pióro dla Zofii Cencek z Sosnowca za wiersz „Mnie ta Ziemia od innych droższa” � Brązowe Pióro dla Waldemara Owczarka z Częstochowy za wiersz „Diamenty rosy” � oraz dwa równorzędne wyróżnienia: � za wiersz „Bukowno” dla Danuty Majcher z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno � za wiersz „Twarze" dla Janiny Dąbrowy z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno w kategorii „fraszka”: �Krakowskiego Tymfa otrzymał Tadeusza Szyja z Bukowna, a wyróżnione zostały fraszki Anny Rybackiej-Szafran z Sosnowca oraz Anny Nosal-Tobiasz z Oświęcimia w kategorii „poetycki sms”: �Mistrzem Krótkiego Przekazu została Urszula Kalecińska-Kucik z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno, a wyróżnione poetyckie sms-y napisały: Agnieszka Salamon z Wolbromia oraz Ada Gruszczyńska z Czeladzi. Wiosennej atmosfery wieczoru dopełnił występ grupy teatralnej działającej przy Domu Kultury „Hutnik” w Jaroszowcu. � Sylwia Wyżychowska, opiekun Klubu Literackiego „Bukowy Liść” nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Poezja cd. ze str. 2 nie wsiąkam metafory upchnięte w szafie w popłochu idę w miasto nie wsiąkam w beton oczy przechodniów ruchliwe ratlerki liżą policzki Agnieszka idę w miasto wyszłam z siebie i schować się nie mam w kim drżę że już rozlały się po mieście wiersze Salamon kwadratem Otrzymała wyróżnienie w IX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia (Olkusz 2013). Mieszka w Wolbromiu. wymienię wymienię siebie za chleb ze spokojem i miękkie słowo za pielgrzymkę palców do włosów rozmienię się drogo na plecach rozpełzł się już chłód o pajęczych nogach odpadam od krwi i słowa odchodzą od kości jak ciało śliwki od pestki jak skulona w orzeszek stawiając zimne kroki donikąd za niechwiejące się na boki zawsze wymienię się sobą choruję na to miasto na sine guzy ulic umieram tym miastem pełznąc przez popiół duszę się kwadratem powietrza pocztówka z podróży tę wspominam najlepiej byłam w sobie zaszłam w głowę poza tym jest jakoś się trzymam zapalam papierosa od końca wiatr wieje od wschodu piszę do ciebie znad brzegu czasu martwię się że nie starczy mi oczu by przeczytać życie do kropki cd. str. 48 » nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 47 Poezja z pytań natrętnych do szyjących słowa w jakiej pozycji uprawiasz wiersze wstajesz lewą czy prawą pointą po co otwierasz słowa czy skrzypią gdy zamykasz siedzenie nad brzegiem kartki to nie jest dobra strategia dla wiersza leżę łowię pod powieki przymykam metafora wznosi się rozsznurowuje pęka w kącikach ka(fka) ja józek ka spodziewam się czegoś co dzień co to jest lepkie czy granatowe z której nadciągnie chwili czy zapomnę języka do siebie Sa l a m o n Agnieszka jakimi ścieżkami się zapomina 48 zdarzy a potem zdarzy się wiosna dzieci ptaki kicz słońca życie współ na chodnikach konanie w przechodniach ostry pazur wiatru w mięsie serca *** zamiast tych dziesięciu groszy reszty wydawanych spłoszonym gestem wolałabym tamte momenty z których mi nie wydasz słowa wybierane spomiędzy rozpryśniętych szkiełek śniegu dziś tak niebiesko dotykał wiesz tamte zesztywniałe w blaszkach mrozu słowa który Ty, który stworzyłeś mnie bez skóry, z lipca i wzruszenia, ty który dałeś atrament, a zimą worek z sianem i górkę, śmiechu szklane kuleczki, pomarańczową landrynkę. Ty który ulepiłeś mi niebo, drzewo, studnię z echem, psa o mądrym spojrzeniu, małe niebieskie dziewczątko. Ty, który zawiesiłeś pod żebrem serce, ono drży, moje oczy otwarte jak skrzydło motyla. Ty, który. Nie nauczyłeś mnie obliczać ludzi na palcach, nie uchroniłeś od popiołu, od betonu do przełknięcia, od kamiennego człowieka. Ty który. Stwarzasz mi drogę pod stopą z pokoju do kuchni, garnki, zachody słońca, stracone złudzenia. Spraw żeby zakwitło lżejsze powietrze, posadź na kolanach, wyjmij z kieszeni nadzieję, zieloną miętówkę. Zapleć od nowa dni, bez grzebienia warkocze. Narysuj miękkim pociągnięciem. KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014 Strona młodzieżowa Niczego nie żałuję Z Bartłomiejem Pilchem, olkuskim wokalistą rockowym, rozmawia Olgerd Dziechciarz. – Mimo młodego wieku masz już spore doświadczenie muzyczne. B.P. – Tak na dobrą sprawę zacząłem śpiewać, mając około sześciu lat. Wtedy występowałem jako solista, a śpiewu uczył mnie Piotr Dudek; działał u nas wówczas na osiedlu Klub Kubuś. Nie zapomnę tych lekcji do końca życia. Pan Piotr to fantastyczny facet – dużo mnie nauczył. Później, w wieku około trzynastu lat – jak to młody chłopak – trochę się wstydziłem, więc na jakiś czas zaprzestałem występów scenicznych, ale nigdy nie przestałem śpiewać. Aż dwa lata temu, też przypadkiem, powstał zespół Route Too The Drink. Graliśmy u kumpla w domu… – Co graliście, rocka? B.P.- Zaczęło się od rockandrollowych brzmień i grania polskich coverów. etc. Obecnie słucham wszystkiego, ale najbardziej lubię zespoły niekomercyjne i mało znane. To jest prawdziwa muzyka płynąca prosto z serca osoby, która ją tworzy, a nie z kieszeni menadżera. Lubię też muzykę poważną; Czajkowski, Mozart, Kazaniecki, Strauss... – A w życiu prywatnym? B.P. – A co w życiu prywatnym? – No, chyba miałeś jakieś inne życie, coś poza śpiewem? Na przykład szkołę… B.P. – Szkoła? Była! Ukończyłem w tamtym roku Technikum Hotelarstwa w Zespole Szkół nr 4 w Olkuszu. Później jakiś czas pracowałem w zawodzie. Jeszcze później muzyka pochłonęła mi tyle czasu, że nie byłem w stanie regularnie pracować. – Czyje kawałki graliście? B.P. – To były starsze klimaty, od Perfectu po Ich Troje. Później jeden ze znajomych powiedział mi, że powstaje nowy olkuski zespół Strefa Niezgodności. Z tą kapelą zagraliśmy kilka koncertów; zaczynaliśmy koncerty od rockandrollowych brzmień, a kończyliśmy ciężkim hard rockiem. Następnie w nieco zmienionym składzie graliśmy rapcore. W międzyczasie przewinął się w moim życiu zespół Frantic, z którym nagrałem płytę demo – znalazły się na niej cztery utwory, części można posłuchać w Sieci. Niedawno z zespołem Frantic zagrałem również gościnnie koncert w olkuskim Pubie Palladium (26.04.2014). – Ukończyłeś „Budowlankę”: czyli byłeś pod opiekuńczymi skrzydłami pani dyrektor Maridy Zoń?! B.P – Oczywiście! Panią Maridę zawsze będę miło wspominał, zresztą jak większość nauczycieli. Bardzo mi pomogła. To Marida zaszczepiła, czy może odkryła we mnie talent recytatorski, co przyniosło mi wiele osiągnięć, m.in. w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim, gdzie dostałem wyróżnienie na przedostatnim etapie w Krakowie, zresztą z fragmentem twojej książki „Wielkopolski”. Bardzo lubię czytać, przede wszystkim poezję. Uwielbiam fraszki Kochanowskiego, lubię też współczesną literaturę, często odwiedzam serwisy internetowe z poezją amatorską. Sam też czasami piszę, ale na razie do szuflady. – Jak rozwijał się twój gust muzyczny? Od czego zaczynałeś? B.P. – Zaczynałem od starej polskiej muzyki, przede wszystkim rockowej, ale nie tylko – TSA, KSU, Turbo – Czy to doświadczenie recytatorskie przydaje się w karierze wokalisty rockowego? B.P. – Przydaje się i to bardzo, z tego względu, że przy śpiewaniu ważna jest dykcja. A jeżeli chodzi nr 1(9) styczeń-marzec 2014 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 49 Strona młodzieżowa o śpiewanie muzyki jazz-rockowej przydaje się również odpowiednie akcentowanie słów, tak aby do słuchacza wszystko trafiło w idealny sposób. – Jak trafiłeś do krakowskiego zespołu jazz-rockowego Too Black Project? B.P. – Mogę powiedzieć, że całkowitym przypadkiem. Natrafiłem na ogłoszenie na Facebooku, pomyślałem, że to nic takiego, przecież wiele zespołów szuka wokalisty, ale w momencie, gdy posłuchałem kilku utworów, stwierdziłem, że jeżeli nie spróbuję, to będę sobie pluł w brodę do końca mych dni. – Kto pisał teksty dla Too Black Project? B.P. – Trafiłeś w samo sedno. – To znaczy? B.P. – Teksty zespołu od początku pisał pewien poeta i filozof, który jednak chciał pozostać anonimowy. Zaś sposób prezentacji i finalny kształt tekstów zależał ode mnie. Mogłem coś zmieniać… – A reszta zespołu? Masz 21 lat, byli więc starsi od ciebie. Jak się dogadywaliście? Przyszedłeś już do ukształtowanej kapeli… B.P. – Na początku było mi trochę ciężko się zaaklimatyzować. Pierwszy raz, gdy przyjechałem na casting i gdy zobaczyłem kolejkę wokalistów chcących się spróbować, trząsłem się ze strachu… Później jakoś nerwy minęły. – Ilu było chętnych na to jedno miejsce? B.P – Chłopaki nie chcieli mi powiedzieć, ale z tego, co wiem, na castingu było ok. 20 osób. – A powiedzieli ci, dlaczego ciebie wybrali? B.P. – Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Każdy miał ok. 40 minut. Miałem się nauczyć dwóch kawałków, a nauczyłem się pięciu. Powiedzieli, że ewentualnie do mnie oddzwonią. Casting był w czwartek. Marcin, gitarzysta, zadzwonił do mnie w niedzielę. Powiedział, że spotkamy się za dwa tygodnie, bo za tydzień oni grają w Warszawie koncert jeszcze ze starym wokalistą. A za dwie godziny zadzwonił ponownie i powiedział: – Pieprzyć to! Zagrasz z nami w Warszawie? Spytałem, ile trwa koncert. Powiedział: – Godzinę. Zastanawiałem się, czy zdążę opanować materiał w sześć dni. – Co, nie dasz rady w sześć dni? – spytał. – Dam radę! – odpowiedziałem. – I jak wyglądał ten pierwszy koncert? B.P. – Na pewno był specyficzny. Był to festiwal „Karuzela” - odbywał się na barce przycumowanej do brzegu. Zabrałem ze sobą kumpla, Domina, by było mi trochę raźniej i swobodniej. Po drodze do Warszawy emocje zdążyły się rozładować i na miejsce przyjechaliśmy już jako konkretny, spójny skład czyli: Marcin Bacia – gitara elektryczna, Marek Marchewicz – bas i Krzysiek Gibas – perkusja. – Ile koncertów zagrałeś z TBP? B.P. – Ciężko zliczyć, ale było tego sporo przez te kilka miesięcy. Cały czas byliśmy zapraszani na coraz to inne festiwale. Również kluby z całej Polski chętnie nas zapraszały i gościły. A w końcu stycznia wystąpiliśmy w sali kinowej MOK w Olkuszu. – Jednak wasze drogi z zespołem TBP rozeszły się. Jaki był powód rozstania? B.P. - Różniliśmy się nieco w wizji rozwoju muzycznych kierunków. Kiedyś spotkaliśmy się na spokojnie przy kawie i po tym jak każdy usłyszał swoje plusy i minusy, doszliśmy do wniosku, że muzyczną podróż będziemy kontynuowali osobno.... (Nie mnóżmy wywodów i mniemań dotyczących innej wersji wydarzeń). Jednak niczego nie żałuję, poznałem wielu wspaniałych ludzi z branży muzycznej podczas wyjazdów z TBP, a przede wszystkim nabrałem bardzo dużo cennego doświadczenia w różnych kwestiach muzycznych. – Co teraz, kariera solowa? B.P. – Obecnie współpracuję z zespołem Yield z Olkusza. Utwory, które dotychczas zdążyliśmy nagrać, różnią się od siebie diametralnie. Znajdą się takie dla fanów metalu, rocka, rapu i nie tylko. Powoduje to duże zainteresowanie tym projektem. Yield to nieobliczalna mieszanka wybuchowa. Zaś od maja zaczynam pracę w jednym z najlepszych hoteli w Polsce. Także czas na muzykę mi się trochę ukróci. Postaram się pogodzić pracę i pasję. – Życzę ci sukcesów z nową ekipą. B.P. – Nie dziękuję ;-) 50 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 5(9) luty-kwiecień 2014 SPORT Sport Pamięci Romana Nowosada S PR I Olkusz i Ruch Chorzów zajęły pierwsze miejsca w III Memoriale im. Romana Nowosada. Zawody, którymi uczczono pamięć znakomitego trenera, działacza sportowego i pedagoga, odbyły się w olkuskiej hali MOSiR w niedzielę 23 marca 2014. SPR-u Olkusz (I i II). Natomiast w grupie drugiej (roczniki 2001-2002) rywalizowały drużyny: UKS PR Ruchu Chorzów, KS Sośnica II Gliwice oraz kolejne dwie drużyny SPR-u Olkusz (III i IV). Wyniki III Memoriału im. Romana Nowosada przedstawiają się następująco: Roman Nowosad (1941-2010) był prawdziwym „człowiekiem renesansu”. Z wykształcenia i zawodu – polonista; z zamiłowania… także polonista, ale poza tym wielki entuzjasta handballu. Sam w czasach studenckich uwielbiał grywać w piłkę ręczną i pozostał jej wierny także później, już wykonując pracę pedagogiczną. W każdej ze szkół, w których uczył, dał się poznać jako trener i animator życia sportowego (na równi z literackim i teatralnym), skutecznie propagując swą ulubioną dyscyplinę. Był m.in. twórcą drużyny szczypiornistek MKS „Czuwaj” Olkusz w ówczesnym Technikum Budowlanym (obecnym Zespole Szkół nr 4), a później – zespołu LKS „Kłos” Olkusz, przekształconego następnie w klub SPR Olkusz. Od 2012 roku w Olkuszu odbywają się zawody w piłce ręcznej dziewcząt o memoriał Romana Nowosada. Postać patrona turnieju przypomniano prezentacją multimedialną podczas uroczystego otwarcia zawodów. Ową inaugurację, podobnie jak zakończenie rozgrywek, poprowadzili członkowie zarządu SPR: Katarzyna Polak i Marcin Kubiczek. Zawody odbywały się w dwóch kategoriach wiekowych. W pierwszej grupie (roczniki 19992000) startowały: Kadra Śląskiego Związku Piłki Ręcznej, KS Sośnica Gliwice I oraz dwie drużyny Grupa 1: nr 1(9) styczeń-marzec 2014 1. SPR I Olkusz 2. Kadra Śl. ZPR 3. SPR II Olkusz 4. Sośnica I Gliwice Grupa 2: 1. UKS PR Ruch Chorzów 2. Sośnica II Gliwice 3. SPR III Olkusz 4. SPR IV Olkusz Indywidualne wyróżnienia: Najskuteczniejsza zawodniczka grupy I: Anna Andrzejczyk (SPR I Olkusz) Najskuteczniejsza zawodniczka grupy II: Wiktoria Tychowska (Sośnica II Gliwice) Najlepsza bramkarka grupy I: Barbara Zima (Kadra Śl. ZPR) Najlepsza bramkarka grupy II: Wiktoria Tabor (SPR III Olkusz) tekst i zdjęcie: Jarosław Nowosad KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego 51 poezja 52 KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego nr 1(9) styczeń-marzec 2014
Podobne dokumenty
nr 1(5) styczeń-marzec 2013 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu
32-300 Olkusz, tel. 32 643 04 14, 32 643 04 10, fax 32 643 04 90 Redakcja: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, ul. Mickiewicza 2, 32-300 Olkusz, tel. 32 647 87 65, 32 643 04 65, e-mail: [email protected]...
Bardziej szczegółowo