nr 1(9) styczeń-marzec 2014 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu

Transkrypt

nr 1(9) styczeń-marzec 2014 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu
ISSN 2299-1492
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Poezja
Agnieszka
Salamon
T
fot. Blanka Seweryn
replay
wsunąć się w dziewczynkę którą odeszłam
włączyć replay z tamtego świata
przewinąć
siebie
do siebie
to jest czas kruków
obsiadają zagon serca
czas ziemi uległej pazurom
źrenic martwych od uderzenia ognia
tak ja też
wolałabym sadzić żonkile
opierać policzek o pomarszczoną korę
pomagać biedronce wspiąć się na
pomost palca
szczęśliwie
nie pozostawić po sobie śladu wiersza
jednak
o utwory, którymi wracam do
aktywności twórczej, zaczęłam je rodzić niedawno. Reszt a j e s t j e s z c z e w p ow i j a k a c h l u b
w palcach, nie da się niczego przyspieszyć, słowa przychodzą i odchodzą, czasem pozwalają się schwytać. W przeciwieństwie do np. prozy poetyckiej, która po prostu płynie, dając wytchnienie
w dłuższych frazach, czy też felietonu,
który jest odpoczynkiem w błyskotliwych słowach, wiersz, jako precyzyjna konstrukcja, rodzi się z większego
napięcia, a jego nagły błysk nie zawsze
daje się w porę utrwalić. Poza tym można zawsze inaczej, lepiej, skroić słowa
zgrabniej. Wiersz to stawanie się, nigdy forma ostateczna. Tak to widzę.
glazurą
opadają ze mnie ludzie
płatki snów
z liści wiara
pęknięcie w skórze sensu
w palcach więdną słowa
ode mnie do mnie
glazurą do świata
glazurą
mówią ci od płaskich spojrzeń
ci od krótkich piłek
ci od prostych chwytów
cd. str. 47 »
2
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
W numerze:
powiatu olkuskiego
Poezja: Agnieszka Salamon.............................................................. 2,47
Wstępniak............................................................................................................ 3
Kalendarium...................................................................................................... 4
Recenzja muzyczna: O nowej płycie zespołu 52UM............. 9
Spotkanie literackie: „Szklarnie” Refika Ličiny......................... 10
Rekomendacja: „Opowieści z pamięci”....................................... 11
X Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Kazimierza Ratonia.. 13
Wydawnictwa: „Życie Emalierni”...................................................... 14
Wywiad: „Musieliśmy wyrazić swój sprzeciw wobec
panujących porządków” - Konrad Januszek,
gitarzysta zespołu 52UM.................................................. 16
Wystawa: Pracownia 207 w BWA Olkusz..................................... 19
Recenzja: „Chałwa zwyciężonym” Janusza Radwańskiego... 20
Spotkanie z poezją: Galeria Olkuskich Poetów......................21
Wystawa: Impresje Mikołowskie 2013.......................................... 23
Fotografia: Adam Sowula..................................................................... 25
Turystyka: Biała Przemsza..................................................................... 29
Wydawnictwa................................................................................................ 31
Proza: Krystyna Basara „Pierwsza miłość”, „Recital”.......... 32, 35
Konferencja: Zabytki przemysłowe w powiecie olkuskim... 41
Spotkanie literackie: Anna Piątek.................................................. 43
Wydarzenia...................................................................................................... 44
Strona modzieżowa: „Niczego nie żałuję”
Bartłomiej Pilch ........................................ 49
Sport: III Memoriał im. Romana Nowosada............................... 51
Wydawca: Starostwo Powiatowe wOlkuszu, ul. Mickiewicza 2,
32-300 Olkusz, tel. 32 643 04 14, 32 643 04 10, fax 32 643 04 90
Redakcja: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, ul. Mickiewicza 2,
32-300 Olkusz, tel. 32 647 87 65, 32 643 04 65, e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: Agnieszka Zub
Zespół: Olgerd Dziechciarz, Jarosław Nowosad, Grzegorz Turski
Skład i druk: Drukarnia Grafpress, ul. 29 Listopada (pawilon),
32-300 Olkusz, tel. 32 754 32 32
Nakład: 1000 egz.
Czasopismo bezpłatne
Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania, redakcyjnego opracowania
oraz zmian tytułów nadesłanych materiałów. Materiały nadsyłane do druku publikowane są nieodpłatnie. Informujemy, że dostarczając na adres redakcji materiały (teksty, zdjęcia) wyrażają Państwo zgodę na ich publikację (chyba że materiały zostaną
wyraźnie zastrzeżone do wiadomości redakcji).
Wstępniak
To nasze pierwsze spotkanie na łamach „Kwartalnika”
w nowym roku. Mówi się, że nowe jest piękniejsze, zazwyczaj lepsze, zawsze bardziej interesujące. A tu ciągle to samo
powietrze, te same przedmioty w zasięgu ręki i wzroku,
w radiu te same od miesięcy piosenki, ci sami ludzie wokół
nas i codzienny, niezmienny rytm doby: rano – popołudnie
– wieczór. I znów rano. Czy to źle? Czy taka powtarzalność
zasługuje tylko na krytykę? Chyba niekoniecznie. My też jesteśmy nieco powtarzalni, bo ciągle chcemy pisać o wszystkim
tym, co twórcze, niestereotypowe, mimo że często niszowe
i mało popularne. Ale jesteśmy tu między innymi od tego, by
tę niszowość trochę rozreklamować, wypromować i oswoić. Dlatego w pierwszym w tym roku numerze ciepło witamy wszystkich tych, którzy z premedytacją i rozmysłem sięgnęli po naszą gazetę, ale również – a może przede wszystkim – tych, w których ręce trafiła przez przypadek, plącząc
się pomiędzy stertą innych. Czytajcie nas :-)
A teraz od powitania przejdźmy do konkretów.
W bieżącym numerze znajdziecie wiele ciekawych (mamy
nadzieję) artykułów, ale zaczynamy od wiadomości z ostatniej chwili. Dofinansowana przez Starostwo Powiatowe
w Olkuszu książka „Dzika kość. Encyklopedia utraconych
szans” Bartosza Konstrata (laureata I nagrody w IX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia – Olkusz
2013), która ukazała się w serii „Biblioteka Galerii Literackiej”
przy GSW BWA, znalazła się w gronie siedmiu książek nominowanych do wrocławskiej Nagrody Silesius w kategorii:
Najlepsza Książka Poetycka 2013 roku! Nagroda Poetycka
Silesius, przyznawana podczas festiwalu Port Literacki Wrocław, jest jedną z najważniejszych polskich nagród poetyckich. Trzymamy kciuki i życzymy powodzenia. Kibicujemy
również innej książce, czyli „Opowieściom z pamięci” Anny
Szopowej, zgłoszonym do Nagrody Historycznej Tygodnika
„Polityka” w kategorii: Najlepsza Polska Książka Historyczna
– „Wspomnienia”. Czekamy na wyniki.
Pozostając przy książkach, nie sposób nie polecić Państwu
najnowszej, wydanej przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu
pozycji, czyli „Życia Emalierni” autorstwa Henryka Osucha.
Monografia ta z pewnością zainteresuje nie tylko miłośników historii. Dla oka miłe będą zapewne fotografie Adama
Sowuli, a także prace pochodzące z zeszłorocznego pleneru malarskiego „Impresje Mikołowskie”. A co dla ucha? Polecamy płytę „Introversja” zespołu 52UM, w którym gitarzystą
jest olkuszanin Konrad Januszek (w numerze również wywiad
z artystą), a w opowiadaniu „Recital” Krystyny Basary spotkanie z samą... Ewą Demarczyk. Warto, czytając ten tekst, włączyć sobie „Groszki i róże” czy „Grande Valse Brillante”. Choć,
w zasadzie, sączą się gdzieś w tle tego opowiadania same.
Więc zasłuchajcie się i zaczytajcie – z przyjemnością.
Projekt okładki: Alicja Duzel-Bilińska, Grzegorz Biliński.
Agnieszka Zub
Wykorzystano obrazy Agnieszki Sitko z wystawy „Impresje Mikołowskie 2013".
Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie. Publikacja opracowana przez Starostwo Powiatowe
w Olkuszu, współfinansowana ze środków Unii Europejskiej w ramach oś 4 Leader
Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013.
Instytucja Zarządzająca Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–
–2013 Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Kwartalnik Powiatu Olkuskiego - Facebook:
https://www.facebook.com/pages/Kwartalnik-Powiatu-Olkuskiego
/351064998341597?ref=ts&fref=ts
Kwartalnik Powiatu Olkuskiego - Twitter:
https://twitter.com/KwartaPowOlkusk
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
3
Kalendarium
POWIAT więcej na www.sp.olkusz.pl
3.05. XXIII poplenerowy wernisaż wystawy „Impresje Mikołowskie” w olkuskiej Galerii BWA.
7.01. Opłatek samorządowców w Starostwie Powiatowym,
z udziałem JE ks. bp Diecezji Sosnowieckiej Grzegorza Kaszaka. Wśród gości specjalnych byli też m.in. parlamentarzyści,
marszałek województwa oraz księża z olkuskich parafii.
10.01. W zabytkowym zespole budowli klasztoru sióstr Norbertanek w Imbramowicach młodzież wystawiła jasełka. Specjalnym gościem przedstawienia był JE ks. bp Piotr Skucha. Wśród
widzów byli przedstawiciele władz samorządowych.
11.01. W osiedlowym klubie „Przyjaźń” w Olkuszu rozstrzygnięto V powiatowy konkurs „Dzieło Hansa Hummla w poezji
i plastyce”. Konkurs przeznaczony jest dla młodzieży szkolnej.
Organizuje go Stowarzyszenie na Rzecz Oświaty, Kultury i Pomocy Społecznej „Wszyscy dla Wszystkich” wraz ze Stowarzyszeniem na Rzecz Historycznych Organów Hansa Hummla,
pod patronatem Starosty Olkuskiego oraz Burmistrza Miasta
i Gminy Olkusz, przy współpracy Miejskiego Ośrodka Kultury
w Olkuszu.
19.01. W olkuskiej Bazylice Mniejszej pw. św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu odbył się koncert galowy III Powiatowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek pod patronatem JE biskupa pomocniczego diecezji sosnowieckiej Piotra Skuchy, Starosty Olkuskiego
Barbary Rzońcy i Burmistrza Miasta i Gminy Olkusz Dariusza
Rzepki.
20.01. Obchody 69. rocznicy zakończenia hitlerowskiej okupacji Olkusza. Rocznicę tego wydarzenia olkuszanie uczcili
w parku miejskim, pod pomnikiem „Poległym i Pomordowanym
1939-1945”. Spotkali się tu przedstawiciele władz miejskich
i powiatowych, służb mundurowych i kombatantów.
Styczeń. „Perspektywy” opublikowały Ranking Liceów
2014. I LO w Olkuszu zajęło 17. miejsce w Małopolsce i 220.
w Polsce.
28.01. Spotkanie władz powiatu z sołtysami w olkuskim BWA.
24.01. Wernisaż wystawy malarstwa Teresy Kotkowskiej-Rzepeckiej w BWA - „W stronę ciszy”.
11.02. Zmienił się szef Komendy Powiatowej Policji w Olkuszu.
Inspektora Andrzeja Płatka na stanowisku komendanta olkuskiej policji zastąpił mł. insp. Włodzimierz Warzecha. Dotychczasowy komendant ze Srebrnego Grodu przeszedł do Krakowa, gdzie będzie szefował tamtejszej Komendzie Miejskiej.
Luty. Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu
po raz drugi zorganizowała Powiatowy Konkurs Czytelniczy
„Mistrz pięknego czytania”, skierowany do uczniów szkół gim-
4
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nazjalnych z powiatu olkuskiego. Wyniki na stronie internetowej
Starostwa Powiatowego.
14.03. W sali konferencyjnej Starostwa w Olkuszu spotkała się
Powiatowa Rada Zatrudnienia. Obradom przewodniczył jej szef
Leszek Rusek.
18.03. 10-lecie „Galerii Olkuskich Poetów” w BWA (więcej w numerze).
23.03. III Memoriał im. Romana Nowosada w olkuskiej Hali
MOSiR.
22.03. Wernisaż wystawy prac Roberta Olszowskiego w BWA.
Wedle słów artysty, jego awangardowe obrazy powstały z inspiracji m.in. artykułem o kwantach.
24.03. Promocja książki „Szklarnie” Refika Ličiny w BWA.
24.03. Młodzież z olkuskich szkół ponadgimnazjalnych wzięła udział w wykładach: „Od jaskini do galerii. Oblicza sztuki
na przestrzeni wieków” oraz „Film jako przestrzeń kultury”.
Spotkania zostały zorganizowane przez Powiatową i Miejską
Bibliotekę Publiczną w ramach Wykładów Otwartych Studiów
Międzykulturowych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
Wykłady poprowadziła dr Elżbieta Wiącek.
24-26.03. II Festiwal Nauki w Olkuszu, zorganizowany przez Wyższą Szkoła Biznesu w Dąbrowie Górniczej oraz I LO w Olkuszu.
28.03. Wręczono Nagrody Starosty dla uzdolnionej młodzieży
oraz animatorów za 2013 rok. Nagrody Starosty przyznawane są co roku uczniom szkół ponadpodstawowych, które są
jednostkami organizacyjnymi Powiatu, za wybitne osiągnięcia
naukowe i sportowe. Jednocześnie nagradzani są trenerzy,
pedagodzy oraz animatorzy turystyki. Lista nagrodzonych na
stronie internetowej Starostwa Powiatowego.
GMINY więcej na stronach www gmin
� BOLESŁAW �
12.01. XXII Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zebrano 12 517,65 zł.
Styczeń. Spotkanie opłatkowe w bolesławskim Dworze. Wzięli
w nim udział samorządowcy, przedstawiciele jednostek organizacyjnych, organizacji, firm i stowarzyszeń gminy Bolesław, a także
władze miast i gmin zaprzyjaźnionych z gminą Bolesław.
24.01. Wernisaż wystawy prac wikliny papierowej Krystyny Celadyn-Głogowskiej i Urszuli Gnoińskiej.
21.02. Rozstrzygnięcie Bolesławskiej Zimy Prozy wraz z promocją książki Olgerda Dziechciarza „Małopolski”.
5.03. Spotkanie uczniów I klas Publicznego Gimnazjum w Bolesławiu z geologiem Ryszardem Wnukiem w czytelni Gminnej Biblioteki Publicznej im. Waśniewskch. Zaproszony gość
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
przedstawił geologiczną strukturę kopalni Olkusz – Pomorzany,
opowiedział o powstaniu i o zasobach mineralnych naszych terenów oraz o trudnościach związanych z ich wydobyciem.
17.03. Konferencja popularno-naukowa „Zachowanie śladów
i zabytków dawnego górnictwa i hutnictwa w rejonie olkuskim”
w bolesławskim Dworku.
21.03. Rozpoczęcie działalności Klubu Turystycznego Miłośników Sztuki w bolesławskim dworku.
� BUKOWNO �
6.01. Marsz Trzech Króli wyruszył sprzed budynku Centrum Kultury do kościoła parafialnego pw. św. Andrzeja Boboli, na pamiątkę ewangelicznej wędrówki Trzech Mędrców do Betlejem.
11.01. III Symboliczny Bieg Uliczny „Policz się z cukrzycą”.
12.01. XXII Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
14.01. Dzień Otwartych Drzwi w Zespole Szkół Skałka.
Uczestnicy mogli zwiedzić szkołę, zapoznać się z bazą dydaktyczną, osiągnięciami Zespołu Szkół w Bukownie, obejrzeć prezentacje, spotkać się z uczniami i nauczycielami.
19.01. IV Zimowy Rajd Patriotyczny dolinami rzek Białej
Przemszy i Sztoły, organizowany w ramach XXII Finału
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Luty. Ferie w stylu moro w ośrodku sportowo-rekreacyjnym ZALTO-BIS w Bukownie.
15.02. I Gminny Turniej Szachowy o Puchar Burmistrza
Miasta Bukowno.
2.03. Memoriał Jadwigi Kuczyńskiej w Hali MOSiR- turniej charytatywny organizowany przez Stowarzyszenie
„Orbita”. W tym roku sześć dziecięcych drużyn piłkarskich
z rocznika 2006 zagrało w „Turnieju dla Tomka”. Chłopiec
jest chory na fenyloketonurię.
31.03. I Konferencja Naukowa „PROFILAKTYKA i PROMOCJA ZDROWIA”.
� KLUCZE �
12.01. W gminie Klucze zagrała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dzięki hojności mieszkańców uzbierano 26 467
Kalendarium
złotych, które zasiliły konto fundacji. W 2014 r. zbierano m.in.
na zakup specjalistycznego sprzętu dla dziecięcej medycyny
ratunkowej i opieki nad seniorami.
18-19.01. Rajd Czterech Żywiołów. Po raz kolejny, tym razem
w scenerii zimowej w przedostatni weekend stycznia, gmina
Klucze stała się miejscem rywalizacji w Rajdach Przygodowych.
24.01. W Szkole Podstawowej i Gimnazjum w Kluczach odbyło
się spotkanie podsumowujące efekty Warsztatów Twórczego
Pisania. W warsztatach oraz w spotkaniu wzięli udział m.in.
młodzi twórcy, uczniowie z Klucz, należący do Klubu literackiego „Inspiracje”, którzy prezentowali swoje wiersze, wydane
w formie tomiku.
Pomysłodawczynią i organizatorką warsztatów była poetka,
Olimpia Rychlińska z Klucz, a przedsięwzięcie to koordynowała
razem z nią Kazimiera Jańczy, również poetka z Klucz. W tomiku znalazły się wiersze dziewięciu młodych twórców: Oliwii
Auguścik, Wiktorii Bożek, Karoliny Bretner, Jadwigi Konieczniak, Klaudii Kurczek, Anity Podlewskiej, Jakuba Sierki, Darii
Wardaszki i Tomasza Pandla.
28.01. Koło PTTK w Kluczach zorganizowało w Kluczach wykład Izabeli Mianowskiej, kierującej pracami archeologicznymi
w Olkuszu.
Styczeń. Zespół „Rodaczanie” zajął III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Kolęd i Pastorałek! Eliminacje odbyły się
w Olkuszu, a finał konkursu w Będzinie.
15.02. W Domu Kultury w Kluczach odbył się III Gminny Przegląd Teatrów Ludowych i Kabaretów. W programie przeglądu
znalazły się występy zespołów: „Kwaśniowskie Dworzanki”
- „Wyskubek”, „Jagodzianki” z Jaroszowca - „Warzenie podpiwka u Wegeliusów”, Kabaret „Trzy po Trzy” z Rodak - „Co tam
chłopy w polityce”, „KGW z Chechła” - „Rozmowy z Walkowy”,
„KGW w Kluczach" - „Babskie ostatki”, zespół teatralny KGW
w Ryczówku - „Klechy przy robocie w polu” i KGW Rodaki z zespołem „Rodaczanie” - „Obrzęd dożynkowy”.
24.02. W tym roku nagrody wójta za wybitne osiągnięcia sportowe otrzymali zawodnicy dyscyplin w sztukach walki - judocy
cd. str. 6 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
5
Kalendarium
i zawodnicy ju-jitsu: Natalia Paś z Kolbarku, Anna Paś z Kolbarku, Damian Miłowicki z Klucz, Michał Sosnowski z Rodak, Jan
Jochymczyk z Klucz, Zofia Zygmunt z Klucz, Kacper Karolczyk
z Kwaśniowa Dolnego, Jakub Smentek z Cieślina.
Luty. Koryto rozlewiska Białej Przemszy na terenie Pustyni
Błędowskiej, opróżnione z wody wskutek powstania w grudniu
niebezpiecznego zapadliska, ponownie zapełniło się wodą.
8.03. W Kluczach gościli trenerzy Akademii Piłki Nożnej - Coerver Coaching, którzy spotkali się z kadrą trenerską i młodymi
piłkarzami na „Orliku”. Spotkanie rozpoczęło się od wykładu trenerów z Akademii Coerver Coaching. W sali w budynku „Orlika” przy ul. Rudnickiej
w Kluczach trenerzy omawiali tricki i dryblingi, a także przedstawili podstawowe założenia metody Coerver Coaching - systemu szkolenia opartego na wiedzy holenderskiego trenera
Wiela Coervera. Po wykładach na „Orliku” odbyły się zajęcia
praktyczne. W zajęciach uczestniczyli młodzi piłkarze z Klucz
– uczniowie klas 1-3 wraz z rodzicami, trenerzy Jarosław Rak
i Krzysztof Musiał oraz wiceprezes klubu „Przemsza” Klucze
Krzysztof Brzeziński.
13.03. Gminna Biblioteka Publiczna w Kluczach była organizatorem spotkania z poezją śpiewaną. Gośćmi byli: Michał
Łukowicz (reprezentant grupy poetyckiej „Horyzontalni”) i Magdalena Sowa, która zaśpiewała standardy muzyki rozrywkowej
(m.in. „Gdzie ci mężczyźni”).
17.03. Szkoła Podstawowa w Ryczówku, jako jedna z dziewięciu szkół z Małopolski i jedyna w powiecie olkuskim, zakwalifikowała się do I edycji programu „Mistrzowie Kodowania”. Dzięki
temu uczniowie nauczą się podstaw programowania.
26.03. Światowy Dzień Walki z Gruźlicą zorganizowano w Wojewódzkim Szpitalu Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu.
Podczas konferencji wystąpiła prof. dr hab. Ewy Niżankowska-Mogilnicka, Konsultant Wojewódzki w Dziedzinie Chorób Płuc,
z referatem zatytułowanym: „Co dalej z gruźlicą?”. 28.03. Gmina Klucze zdobyła 2 miejsce ex aequo ze Skrzyszowem w plebiscycie „Edukacyjna Gmina Małopolski 2013",
organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie
6
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
i Gazetę Krakowską.
31.03. Firma z gminy Klucze - Patrycja& Paweł z Kwaśniowa
Górnego została nagrodzona Orłem Agrobiznesu Super Grand
Prix, a Zofia Rydzyk, współwłaścicielka firmy, otrzymała Koryfeusza Orłów Agrobiznesu. � OLKUSZ �
6.01. Koncert kolęd i pastorałek w olkuskim MOK w wykonaniu
zespołu Pielgrzym.
12.01. XXII Finał WOŚP – zebrano 36.196,65 zł.
17.01. W auli Zespołu Szkół nr 3 im. Antoniego Kocjana miały
miejsce obchody Jubileuszu 60-lecia Powiatowego Szkolnego
Związku Sportowego w Olkuszu.
25.01. Koncert śpiewaka Jędrzeja Tomczyka oraz towarzyszącej mu instrumentalistki Martyny Tomczyk i Klaudyny Wąsiewicz w olkuskim MOK. Program koncertu obejmował zarówno
znane i lubiane arie, jak też znakomicie wpisujące się w karnawałowy nastrój przeboje muzyki rozrywkowej.
Styczeń. Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu
została po raz siódmy laureatem konkursu na najlepiej przeprowadzoną kampanię „Cała Polska czyta dzieciom” w roku
szkolnym 2012/2013.
Styczeń. Gala XX Międzynarodowego Festiwalu Kolęd i Pastorałek (MOK).
Styczeń. Projekt rewitalizacji olkuskiego rynku został wyróżniony tytułem „Najlepsze Przedsięwzięcie Roku w Małopolsce –
Lider Małopolski 2013”.
14.02. Spektakl „Zwariowany komisariat” z udziałem Ewy Kuklińskiej, Jacka Fedorowicza, Jacka Kawalca, Piotra Pręgowskiego i Piotra Zelta (MOK).
Luty. Wykład dla słuchaczy Olkuskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w ramach tegorocznych obchodów Światowego Dnia
Walki z Rakiem, przygotowany przez Stowarzyszenie „Zielone
Światło”. Prezentacja broszury „Kodeks Walki z Rakiem”.
Luty. Gmina Olkusz pozyskała dofinansowanie na prowadzenie prac zabezpieczających na zamku w Rabsztynie. Tym
razem zaplanowano przeprowadzenie konserwacji odkrytych
w latach ubiegłych reliktów zabudowy oraz detali architektonicznych zamku górnego, a także rozpoczęcie prac zabezpieczających mury zamku średniego.
Luty. Po raz piąty przyznane zostały nagrody Cordis Nobilis
– Szlachetne Serca. Gala towarzysząca ich wręczeniu jest okazją do wyróżnienia tych osób, które na co dzień poświęcają się
pracy na rzecz lokalnej społeczności oraz potrafią bezinteresownie pomóc tym, którzy tej pomocy szczególnie potrzebują.
W kategorii Organizacja, przyznawanej organizacji pozarządowej za najwartościowsze przedsięwzięcie służące budowaniu
wspólnego dobra, nagrodę Cordis Nobilis otrzymało Stowa-
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
rzyszenie „Miasta Partnerskie”. W kategorii Filantrop – dla
darczyńców, sponsorów za finansowe wspieranie działalności
społecznej – uhonorowano Annę i Marcina Kubiczków oraz
Powszechną Spółdzielnię Spożywców „SPOŁEM” w Olkuszu.
W kategorii Nauczyciel – za działalność na rzecz wychowania
dzieci i młodzieży, wykraczającą poza zwykłe obowiązki – nagrody odebrały Maria Piasny i Anna Hajduła. Nagrodę w kategorii Osoba – za długoletnią, bezinteresowną działalność na
rzecz dobra innych – otrzymał Andrzej Feliksik.
21.02. Gra miejska „WYPRAWA PO MOC”. Jej zadaniem było
zapoznanie licealistów z miejscami, w których można uzyskać
pomoc, zaś uczniów szkół podstawowych z miejscami, w których mogą spędzać wolny czas.
22.02. II Targi Edukacyjne w MOK.
24-26.02. Finał Wojewódzkich Igrzysk Szachowych w Olkuszu.
Imprezę tę rokrocznie organizuje Małopolski Szkolny Związek
Sportowy, a rolę gospodarza po raz kolejny powierzył olkuskiemu MOK oraz działającej przy nim Szachowej Akademii Anatolija
Karpova. Tym razem przy czarno-białych planszach rywalizowało 243 zawodników. Wyniki na stronie internetowej gminy.
Luty/marzec. Wystawa poświęcona życiu i twórczości wybitnego olkuskiego artysty, zmarłego rok temu metaloplastyka Edwarda Frączka.
1-2.03. III Gra Miejska Śladami Historii: „Olkusz 1946 - Przed
referendum ludowym” zorganizowana przez członków Klubu Historycznego im. Armii Krajowej, działającego przy olkuskim IV LO
w związku z Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
10.03. Eliminacje powiatowe do 59. Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego. Organizatorami konkursu od wielu lat jest
Miejski Ośrodek Kultury oraz Wydział Edukacji, Kultury i Kultury
Fizycznej Starostwa Powiatowego w Olkuszu.
15.03. Gala wręczenia Olkuskiej Nagrody Artystycznej za rok
2013. Statuetki otrzymali literat, malarz i rysownik Jacek Majcherkiewicz, poeta, naukowiec, pedagog i animator kultury dr
hab. Marek Pieniążek oraz wokalistka Magdalena Mączka.
Kalendarium
21.03. Wykłady połączone z warsztatami, realizowane dzięki
porozumieniu o współpracy zawartym pomiędzy Powiatową
i Miejską Biblioteką Publiczną a Uniwersytetem Pedagogicznym
w Krakowie. Zajęcia prowadzone były przez pracowników Instytutu Historii UP w Krakowie, dr Agnieszkę Słaby i dr Dorotę Drzewiecką. Spotkanie poświęcone było rodzinie, ujętej w kontekście
historycznym oraz szeroko rozumianej historii kultury.
26-27.03. Przegląd zespołów teatralnych TEATRALIA
w ramach Powiatowego Festiwalu Kultury 2014. O laury najlepszych adeptów sztuki dramatycznej i nagrody ufundowane
przez olkuskie Starostwo rywalizowało 13 grup ze szkół i instytucji kultury działających na terenie naszego powiatu. Wyniki na
stronie internetowej gminy.
29.03. V Olkuska Noc Teatru.
Marzec. Wystawa fotografii Adama Sowuli w Klubie „Przyjaźń”
w Olkuszu.
29-30.03. W katowickim Spodku odbył się II Turniej Przyjaźni
Polsko-Węgierskiej. W 6 grupach rywalizowało aż 471 zawodników. Na imprezie tej nie zabrakło reprezentantów Olkusza,
szczycącego się pierwszą w kraju Akademią Szachową Anatolija Karpowa oraz Klubem „Czarny Koń”. Wyniki na stronie
internetowej gminy.
� TRZYCIĄŻ �
10.01. Pani Janina Ciępka ur. w 10.01.1914 r., mieszkanka Tarnawy, w dniu 10.01.2014 r. obchodziła stulecie urodzin. W Tarnawie spędziła całe swoje życie i prowadziła wspólnie z mężem
gospodarstwo rolne. Jubilatka doczekała 4 wnuków i 9 prawnuków. Swój setny jubileusz świętowała w otoczeniu rodziny. Nie
zabrakło także życzeń od władz gminy Trzyciąż.
15.01. Już po raz trzeci w Zespole Szkół w Jangrocie zagrała
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Podczas XXII finału zebrano 8 625,06 złotych.
31.01. W Niepublicznej Szkole Podstawowej w Michałówce,
odbył się Jubileusz 30-lecia działalności KGW Michałówka. Uroczystość ta zgromadziła prawie wszystkie członkinie KGW oraz
zaproszonych gości. Powiat reprezentowała starosta Barbara
cd. str. 8 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
7
Kalendarium
Rzońca, która również złożyła paniom życzenia na dalsze lata
działalności. Zaś Marszałek Województwa Małopolskiego - Marek Sowa przesłał paniom z okazji jubileuszu list gratulacyjny.
4.03. W remizie OSP w Jangrocie już po raz trzeci odbyło się
ostatkowe śpiewanie, w którym udział wzięły wszystkie Koła Gospodyń Wiejskich z Gminy Trzyciąż . Następnie panie rozpoczęły
koncert pieśni ludowych, przyśpiewek lokalnych przeplatany
twórczością ludową. Organizatorem spotkania była Biblioteka
i Ośrodek Animacji Kultury Gminy Trzyciąż.
� WOLBROM �
1.01. Stowarzyszenie „Projekt Nadzieja” obchodziło swoje dziesięciolecie.
10.01. Doroczny Przegląd Grup Jasełkowych pod patronatem
Burmistrza MiG Wolbrom. I miejsce ex aequo: ZS w Dłużcu (pod
kier. Urszuli Latacz, Małgorzaty Gamrot, Marzeny Krężel) i SP
w Jeżówce (pod kier. Agaty Wójcik, Sylwii Kowal, Ewy Micyk).
12.01. XXII finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w wolbromskim Domu Kultury. Wystąpiły lokalne zespoły i soliści. Na
zakończenie rozbłysło Światełko Do Nieba. W całej gminie kwestowało 65 wolontariuszy – uczniów lokalnych szkół.
17.01. Stowarzyszenie KS Przebój Wolbrom ma nowego prezesa. Został nim, pełniący obowiązki na tym stanowisku od grudnia ub. roku Paweł Gamrot. Dotychczasowy prezes Andrzej Kondziołka złożył oficjalną
rezygnację z pełnionej od 2005 r. funkcji 5 grudnia ub. roku.
23. 01. Reprezentanci wolbromskiego Środowiskowego Domu Samopomocy zdobyli II miejsce na II Festiwal Kolęd i Pastorałek Środowisko-
8
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
wych Domów Samopomocy Województwa Małopolskiego w Miechowie.
6.02. OSP w Gołaczewach wzbogaciła się o samochód gaśniczy.
Jednostka sprowadziła niedawno średni wóz bojowy STAR 266,
pozyskany z likwidowanej jednostki straży pożarnej w zakładach
papierniczych w Kluczach.
12.02. Akcja „Transporter dla Agnus Dei” uwieńczona sukcesem.
Wspólnota modlitewna, a zarazem grupa muzyczna Agnus Dei,
wzbogaci się o samochód, kupiony ze środków ofiarowanych jej
na zasadzie tzw. crowdfundingu.
19.02. W Gimnazjum nr 4 po raz kolejny odbył się „Walentynkowy
Turniej Szachowy”. W kategorii dziewcząt najlepsze okazały się:
I miejsce – Anna Chmielarz, II – Gabriela Chmura, III – Agnieszka
Majda. W kategorii chłopców: I – Bartosz Sosnowski, II – Karol
Szymański, III – Adrian Furman, IV – Adam Słowik.
26. 02. W ŚDS w Wolbromiu odbył się Karnawałowy Turniej Szachowy, w którym udział, oprócz podopiecznych miejscowego ŚDS, wzięli
również uczniowie z Zespołu Szkół przy ul. Skalskiej. W turnieju zwycięzcami zostali: kategoria kobiet: I miejsce – Magda Ciepał, II – Anna
Herjan (ŚDS), III – Alicja Dybek. Kategoria mężczyzn: I miejsce – Damian Król, II – Łukasz Kaczmarski, III – Marcin Polarz.
27. 02. Zespół Szkół w Wolbromiu Pod Lasem uzyskał w roku
szkolnym 2013/14 tytuł Szkoły Odkrywców Talentów, świadczący o tym, że placówka przyczynia się do odkrywania, promocji
i wspierania uzdolnień dzieci i młodzieży.
Luty. Samorząd województwa małopolskiego wsparł kwotą 55 tys. zł
remont dachu kościoła parafialnego pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej D.M. w Wolbromiu, o co zabiegał ks. Zbigniew Luty.
1.03. Na scenie wolbromskiego DK wystąpiła Grupa Rafała Kmity
w spektaklu „Wszyscyśmy z jednego szynela”.
7.03. Spektakl muzyczny „Niech żyje bal” przedstawili na scenie
Domu Kultury artyści z Teatru Zagłębia. Na przedstawienie złożyły się teksty Agnieszki Osieckiej.
15. 03. Międzynarodowy Turniej Dzieci w Wolbromiu zorganizowany
UKS Judo Wolbrom. Złote medale: Kacper Karolczyk, Kamil Kościółek,
Tomasz Pielka, Maciej Kiwior, Wojciech Sułkowski, Piotr Kiwior.
15-17.03. Straż pożarna interweniowała wielokrotnie, pomagając
usuwać skutki wichury, która nawiedziła Wolbrom. Doszło też do
kilkunastu, szybko rozprzestrzeniających się przy wichurze, pożarów suchych traw.
29. 03. W hali sportowej przy Gimnazjum nr 4 w Wolbromiu
rozegrane zostały Małopolskie Halowe Zawody Łucznicze o Puchar Burmistrza MiG Wolbrom. Na starcie stanęło 86 młodych
łuczników reprezentujących 9 klubów z terenu województwa
małopolskiego.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Recenzja muzyczna
Miłe zaskoczenie
O nowej płycie zespołu 52UM
52
UM (alias SZUM) to nowofalowy zespół „dowodzony” przez warszawskiego weterana sceny niezależnej Roberta Brylewskiego i olkuskiego gitarzystę Konrada Januszka. Niedawno formacja ta wydała nową płytę, zatytułowaną „Introversja”. Dodajmy
od razu: dużo lepszą od poprzedniej.
Mniej więcej pół roku temu, w 7. numerze „Kwartalnika”, recenzowałem krążek 52UM-u pt. „Superego”.
Nazwałem go „bardzo dobrym albumem”, ale i – odrobinę cierpko – „najwyższej klasy realizacją dominującej
obecnie konwencji”. Wszelkie krytyczne uwagi, jakie
padły w tamtej recenzji, były zarzutami wobec owej
konwencji, jaka zdominowała muzykę alternatywną
w Polsce i na świecie, w tym i 52UM. Konwencji nowofalowych i zimnofalowych szablonów, powielanych
z coraz większym schematyzmem. Pisałem o monotonnej rytmice, braku zróżnicowania dynamicznego, swoistej „ospałości” partii wokalnych i – „ucieczce od przebojowości” w warstwie melodycznej.
Prawie żaden z tych zarzutów nie ma zastosowania
do „Introversji”.
Zacznijmy od rytmiki. Na„Superego” dominowały riffy
takie, jakich wiele we współczesnej alternatywie (i pop-rocku), dzielące takt na równe wartości nut. Teraz sekcja
dużo więcej „kombinuje”, wprowadzając i przetwarzając
choćby elementy rytmów latynoskich. W utworze„Skarb”
rytm samby poddano modyfikacji budzącej odległe
skojarzenia z Jefferson Airplane – wprowadzenie cezury rozkołysało utwór na modłę funkową. Z kolei „Superstar” łączy wpływy południowoamerykańskie z rytmem
ska. Instrumental „Harmonie DUB” natomiast przywołu-
je rytmikę reggae (jakiej Brylewski hołdował szczególnie
w czasach, gdy wraz z Lipińskim kierował grupą Izrael).
Ciekawym pomysłem było też wprowadzenie w kilku
nagraniach współczesnych rytmów tanecznych. Nierzadko kreowanych elektronicznie, jak w„Viva el Mundo”.
Kolejną niespodzianką, jaką sprawił słuchaczom
52UM, są instrumentacje nowych utworów. W aranżach
dominują bowiem gitary akustyczne, co jeszcze bardziej
podkreśla południowy nastrój całości. Aż się przypomina pyta „Beggar's Banquet” The Rolling Stones... Ponadto akustyczne dźwięki czynią brzmienie zespołu mniej
„rozlanym”, bardziej selektywnym. Zamiast rozmytych
plam dźwiękowych, można usłyszeć poszczególne struny, poszczególne nuty. Oprócz tego, gdzieniegdzie pojawia się folkowy flet, bluesowa harmonijka ustna, wibrafon, a także klarnet i harmonium.
Nie oznacza to, że muzycy całkowicie zrezygnowali
z instrumentarium elektrycznego. Wystarczy posłuchać
kończącego płytę„Ghost of Rock & Roll” z partią przesterowanej gitary w stylu Lou Reeda. Elektryczne reggae
słyszymy we wspomnianym już „Harmonie DUB”. Niezbywalnym elementem brzmienia 52UM-u – tak, jak na
poprzednim wydawnictwie – pozostają wszechogarniające klawiszowe tła w wykonaniu Wojciecha Konikiewicza. Ponadto, jak już wyżej zaznaczyłem, zespół śmiało
wprowadza do swojej muzyki elektronicznie kreowane
rytmy. Dodajmy do tego krótkie (w granicach minuty)
instrumentalne interludia czy intra do utworów, przeważnie także grane na syntezatorach.
W aranżach instrumentalnych na „Introversji” najciekawsze są właśnie owe połączenia dźwięków syntetycznych z akustycznymi. Owszem, w Polsce z łączeniem brzmienia gitary akustycznej i komputerowych
pętli rytmicznych eksperymentował już w pierwszej
połowie lat osiemdziesiątych Jacek Skubikowski, ale to
była zupełnie inna muzyka i… inne czasy. Zestawienia
cd. str. 10 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
9
Recenzja muzyczna/Literatura
Szklarnie
techniczno-dyskotekowych rytmów z delikatnymi
dźwiękami strun i pudeł rezonansowych tworzą swego
rodzaju nową jakość, której od dawna brakowało w świecie alternatywy, Nowej Fali, czy jak zwał…
Miłą niespodzianką, w porównaniu z poprzednim
albumem, jest znacznie większa ilość przebojowych
melodii. Refreny„Viva el Mundo” czy„Skarbu” przyczepiły
się do mnie od pierwszego wysłuchania płyty. Inną, równie„czepliwą”, choć prostszą frazą, jest zaśpiew z piosenki „Harmonie”. Te nagrania mają w sobie nawet pewien
potencjał przebojowy, ale i pozostałych linii melodycznych słucha się z przyjemnością. Kompozytorami są, jak
zawsze w tym zespole, obaj jego liderzy: Brylewski i Januszek. Jedynym wyjątkiem – krótki, półminutowy instrumental Sławomira Gołaszewskiego.
Senne, najczęściej mezzoforte śpiewane wokale chyba już na zawsze pozostaną „znakiem rozpoznawczym”
zespołu. Można je po prostu zaakceptować lub odrzucić
wraz z całą propozycją o nazwie 52UM. Jeśli zgodzimy
się na taką konwencję, zaczynamy odbierać ten styl śpiewania jako rodzaj melodeklamacji wprowadzającej słuchacza w całkiem przyjemny trans. Niestety, nie zawsze
jest to stan sprzyjający uważnemu odbiorowi tekstów.
Twórcami słów piosenek są, jak poprzednio, Januszek
i Brylewski – z wyjątkiem songu„Nie chcę umierać”, skomponowanego do wiersza Agnieszki Osieckiej.„Autorskie”
teksty nadal traktują o poszukiwaniu harmonii duchowej. Wewnętrznej –„Harmonie”,„Skarb”– lub z drugą osobą, jak w utworach „Co to jest” i „W kawalerce”. Na ten
ostatni warto zwrócić uwagę również dlatego, że Sara
Brylewska, córka Roberta, wykonała w nim całkiem udaną partię wokalną (klimatem utwór nieco przypomina
„Podwodne miasta” Edyty Bartosiewicz). Z kolei „Viva el
Mundo” wyróżnia się tyleż prostotą i lapidarnością, co
tajemniczością. Przeplatanie tytułowego„salutu”na cześć
świata okrzykiem „solidarity” (pomysłowe użycie chóru
dziecięcego) oraz wyznaniem o „mówiących głosach”
otwiera pole do wielorakich interpretacji, od mistycznych po socjologiczne.
„Introversja”była dla mnie miłym zaskoczeniem. Świadczy o tym, że w świecie alternatywnego rocka nadal
są muzycy otwarci na eksperymentowanie, szukający
nowych, ciekawych rozwiązań, zamiast powielać schematy. Gdzie jak gdzie, ale w muzycznym undergroundzie
takie poszukiwania powinny być obowiązkiem artysty. �
Jarosław Nowosad
10
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
Refika Ličiny
„Szklarnie” – to tytuł książki, której autorem jest serbski
pisarz Refik Ličina. 24 marca
2014 roku tę interesującą publikację promowano w olkuskiej
Galerii BWA.
Refik Ličina jest poetą, prozaikiem
i tłumaczem literatury. Przyszedł na świat
w Czarnogórze w 1956 roku. Do 1992 roku
mieszkał w Nowym Pazarze, gdzie pracował
jako bibliotekarz. Po wybuchu wojny między krajami
byłej Jugosławii wyemigrował do Szwecji, gdzie mieszka do
dziś. Opublikował kilka tomików wierszy i dwa zbiory opowiadań. Jeden
z nich,„Szklarnie”, całkiem niedawno, bo w marcu 2014, ukazał się po polsku nakładem krakowskiego wydawnictwa „Nokturn”. To pierwsza książka tego pisarza wydana w Polsce.
Udział samego autora w olkuskiej promocji „Szklarni” nie był możliwy. Godnie jednak reprezentowali go Agnieszka Żuchowska-Arendt – tłumaczka książki oraz Marcin Staszewski – współwłaściciel wydawnictwa.
Translatorka przeczytała zebranym kilka opowiadań Refika Ličiny ze
zbioru „Szklarnie”. To niezwykłe historie, z elementami realizmu magicznego, nieraz utrzymane w nastroju snu. Nie znaczy to jednak, by były oderwane od życia! Przeciwnie, wszystkie mówią o realnym świecie, choć niekoniecznie wprost. Na przykład ogromnie celną metaforą wojny w Jugosławii jest krótka proza o „modzie na trumny”, która nagle zapanowała
wśród młodych ludzi… Inne opowiadanie, o motylach, to równie trafna
alegoria losu wygnańców.
Agnieszka Żuchowska-Arendt opowiadała też o pracy nad przekładem
opowiadań Ličiny. Wyjawiła, iż niejednokrotnie musiała konsultować się
z samym autorem, pytając o znaczenie takiego czy innego sformułowania. Nie wynika to, broń Boże, z jakichkolwiek braków w jej wykształceniu. Po prostu autor „Szklarni” posługuje się własnym, zupełnie osobnym
językiem, wywiedzionym z pewnego prawie już nieużywanego dialektu, a uzupełnionym częstymi archaizmami i, być może, neologizmami.
Podczas spotkania dowiedzieliśmy się również, że literatura polska
jest zupełnie nieźle znana serbskim czytelnikom. Liczne książki polskich
autorów są tam tłumaczone i wydawane. Tłumaczka i wydawca, podczas
rozmów z tamtejszymi miłośnikami słowa pisanego, nieraz bywali przez
nich zaskakiwani deklaracjami typu: „Czytałem Różewicza”… Niestety,
literatura serbska nie jest równie dobrze znana w Polsce. Owszem, kiedyś – głównie w latach osiemdziesiątych XX wieku – była u nas moda
na pisarzy z ówczesnej Jugosławii, ale obecnie jest z tym dużo gorzej. Być
może wydawnictwu „Nokturn” uda się na nowo wypełnić tę lukę. Jeśli
w języku serbskim powstaje więcej tak dobrych książek, jak „Szklarnie”,
to z pewnością warto przybliżyć je polskiemu odbiorcy.
�
Jarosław Nowosad
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Rekomendacja
Opowieści z pamięci
Rekomendacja książki Anny z Sewerynów Szopowej
Wyd.: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, 2013 rok. Książka Anny Szopowej została zgłoszona do Nagrody Historycznej Tygodnika
„Polityka” w kategorii Najlepsza Polska Książka Historyczna („Wspomnienia”).
S
ą książki, które nie snują opowieści wyimaginowanych.
Powstają niejako naturalnie, z wewnętrznej konieczności
zapisu czasów, przestrzeni i zdarzeń; takie, które pozornie
bez znaczenia, wypełniają „literacką” strukturę naszego życia. Bez
tych książek nasza świadomość byłaby niepełna. Nie są to oczywiście książki o celebrytach, pustych, mechanicznych zachowaniach
społecznych marionetek, naznaczonych eksplikacją wątpliwych
talentów lub chęcią zarobienia większych pieniędzy.
Są też
książki pisane
przez stulatków. Zapisy mądrości
zaklętej w ludzkim doświadczeniu. Taka też jest i ta książka, napisana „własnoręcznie” przez osobę z „dziewięcioma krzyżykami na karku”. W tym wieku nie sięga się po
pióro, aby wypisywać bzdury. Na to nie ma się
już wtedy ani czasu, ani ochoty. Jeśli już, musi
to być ważna motywacja, na przykład intencja
konieczności zapisania dziejów współczesnych
własnej rodziny. Ta myśl kierowała panią Anną
z Sewerynów Szopową, autorką książki „Opowieści z pamięci”.
Trzeba uświadomić sobie, że dziadek autorki
był chłopem pańszczyźnianym, a ona – wykształconą osobą, o dużej wrażliwości i inteligencji, ale
też o świadomości wartości życia i konieczności,
niemal obowiązku dawania świadectwa. Zrozumiemy wówczas z jednej strony trudną i ważną
drogę oraz rolę awansu społecznego, który dawało wykształcenie wsparte autentyczną życiową
mądrością. Z drugiej – całą komplikację ludzkiego losu splecioną z zawiłościami historycznych
dziejów polskich ziem na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku, widzianych z punktu widzenia normalnego, chcącego żyć pełnią
swoich możliwości człowieka. Jest więc ta książka nade wszystko zapisem stanu świadomości
i świadectwem wartości istnienia.
To książka o wielowarstwowej strukturze
i podtekstach. Z jednej strony jest opisem zdarzeń, z drugiej zapisem doświadczeń Polki i jej
walki z codziennością daleką od pustych eksplikacji patriotycznych uniesień, z innej – obrazem zjawisk społecznych na polskiej wsi widzianej wprawdzie z lokalnej perspektywy, ale nie
pozbawionej refleksji w postrzeganiu również
tej szerszej panoramy, nawet politycznej w skali
kraju itd., itd... Każdy znajdzie tu swoją opowieść.
Jest ta książka również ważnym wskazaniem dla
zwykłych ludzi. Pokazuje, jak wartościowe jest
właśnie to „szare” życie, jak może być twórcze.
Z drugiej strony książka ta tłumaczy też, jak owi
„szarzy” nie poddają się tak łatwo dyktatowi mód,
celebrytów, trendów „jedynie słusznych” i pokusom; jak ważny jest, jakże niemodny dziś „kręgosłup moralny”. Przecież dziś niebezpieczeństwo
iluzji łatwego życia nie tylko cały czas istnieje,
ale wręcz staje się wzorcem. Głupota jest bezgraniczna i rządzi. Ale czy naprawdę i do końca?
Ten zapis właśnie daje nadzieję, że nie.
W momencie ukazania się tej książki, ciekawy reakcji młodego pokolenia, przekazałem
jeden egzemplarz mojemu studentowi, zainteresowanemu problematyką wiejskich artystów,
głównie poetów, ale i losami ludzi wywodzących
się ze wsi. On, młodszy od pani Szopowej o ok.
100 lat, uznał tę książkę za jedną z najciekawszych, jakie ostatnio czytał. Był zafascynowany
nie tylko opisem owej rzeczywistości, ale nade
cd. str. 12 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
11
wszystko osobą autorki. Jak powiedział, pani Anna
jest cool i jest dla niego wzorem, jak przejść przez
życie, odczuwając pełnię, a nie jedynie żyć pozorami.
Mam nieodparte wrażenie, że rekomendacja tego dzieła nie ma sensu. Głupi nie zrozumie, a mądry i tak na nią trafi. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę na rolę zapisów Anny Szopowej i na jej osobę. To postać niezwykła. „Prosta”
dziewczyna doświadcza całego trudu życia. Nic
przecież w tym niezwykłego. Niezwykłe ujawnia się jednak później. Ukazuje się pełnia świadomości wybranej drogi i założonych celów, głęboka refleksja nad spędzonym tu czasem, własnym życiem, poczuciem obowiązku, choćby
wobec swoich najbliższych. W wieku niemal stu
lat dochodzi pani Anna do wniosku, że jej życie
było wartością na tyle ważną, że trzeba je opisać
i przekazać swojej rodzinie. Po co? Dla ugruntowania swojej świadomości bycia i budowania
miejsca, w którym jesteśmy zanurzeni i którym
przecież też sami jesteśmy. O jakości tego życia
świadczy również piękny i czytelny w intencjach
język autorki „Opowieści…”.
Jej opowieść to wprawdzie część historii małej,
polskiej społeczności, ale przecież poprzez to
również część historii naszego kraju. Powszechnie nasza uwaga skupia się na zdarzeniach
wielkich, zapominamy, że jakże często te wielkie wydarzenia mają szansę zaistnieć jedynie poprzez istnienie i działanie tych „małych”.
W słowach mojego studenta-czytelnika tej książki był podziw do osoby pani Szopowej. Odkrył
on w niej ciekawego, konsekwentnego człowieka. Niejako zaprzeczenie tanich ludzkich podróbek w celebryckim opakowaniu, podrzucanych
przecież nie tylko w dzisiejszych czasach jako
wzorzec. Młodzi mądrzy ludzie dostrzegają tę
różnicę i widzą, jak są manipulowani przez wielki biznes, wielką politykę… żądnych pieniędzy
i władzy ludzików.
Czas, jak myślę, zacząć zwracać baczniejszą
uwagę na prawdziwe życie, prawdziwego człowieka, na książki, które są prawdziwym i pozy-
12
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
tywnym przekazem i które każdy wykształcony
człowiek znać powinien.
Ma jeszcze ta książka inną wartość we współczesnych czasach. W wielkiej dyskusji o obliczu Europy wpisuje się w nią wyśmienicie.
Przecież jest ta pozycja odważnym i poważnym głosem, ale i opisem tego, jak zachować tożsamość niezależnie od szalejących
wokół zmian życia społecznego, politycznego czy nieustającej mobilności organizacji terytoriów państwowych. Jaka Europa?
To część odpowiedzi, a może bardziej podpowiedź.
W tym kontekście nachodzi mnie również
inna refleksja, głos w gorącej dyskusji o lekturach szkolnych. Czyż nie warto pomyśleć
o świadectwie człowieka „normalnego”? Wszak
najtrudniej być właśnie normalnym w tych nienormalnych czasach. I jestem przekonany, że
młodzież to „kupi”, bo to ona, jak nikt inny, jest
wyczulona na prawdę.
Również i ja pragnę spełnić mój obowiązek
wobec tej książki i jej autorki, ale i wobec nas
wszystkich. Niezależnie od mojego głębokiego
przekonania o racji, mam obowiązek, którego
zaniechanie byłoby grzechem, obowiązek, aby
zwrócić uwagę na tę książkę.
Nie tylko, że ją rekomenduję, ale nie wyobrażam sobie, aby jej nie wyróżnić którąś z nagród
przeznaczonych dla tego rodzaju dzieł. Tego typu
literatura potrzebuje wsparcia, aby mogła zaistnieć. Bez wątpienia po przekroczeniu tego progu
poznania, książka Anny Szopowej, „Opowieści
z pamięci”, poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami i zaistnieje jako pozycja ważna i ciekawa
dla polskiego czytelnika, tak pięknie, jak „poradziła” sobie jej autorka z życiem. �
Grzegorz Biliński
prof. ASP w Krakowie
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Ratoń
X Ogólnopolski
Konkurs Poetycki
im. Kazimierza Ratonia
Organizatorami są: Galeria Literacka przy Galerii Sztuki Współczesnej Biuro
Wystaw Artystycznych w Olkuszu, Powiatowa
i Miejska Biblioteka Publiczna w Olkuszu oraz Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne FRAZA.
Celem konkursu jest: popularyzowanie poezji współczesnej, wspieranie twórców z dorobkiem i młodych talentów.
Propagowanie poezji ambitnej, trudnej.
Warunki konkursu: konkurs jest otwarty dla wszystkich
twórców, zarówno zrzeszonych, jak i będących poza związkami twórczymi. Każdy z uczestników konkursu proszony jest
o nadesłanie jednego zestawu wierszy zawierającego od 5
do 8 utworów (łącznie około 150 wersów) niepublikowanych
w wydawnictwach zwartych i nienagrodzonych w innych konkursach - każdy utwór należy nadesłać w czterech egzemplarzach, zaopatrzony w godło (pseudonim). Godło należy
umieścić także na dołączonej do zestawów zaklejonej kopercie. Wewnątrz koperty powinny się znaleźć dane osoby: imię,
nazwisko, adres, numer telefonu, e-mail, wiek oraz kilka słów
o ewentualnym dorobku. Do danych osobowych należy też
dodać kopię dowodu wpłaty 20 zł opłaty konkursowej - konto:
PKO BP 56 1020 2430 0000 8102 0043 4845 (z dopiskiem
w tytule przelewu: „opłata na konkurs im. K. Ratonia w GSW
BWA Olkusz”). Prace prosimy przesyłać pod adres: GSW BWA
w Olkuszu, ul. Szpitalna 32, 32-300 Olkusz, z dopiskiem na
kopercie „Konkurs im. K. Ratonia”.
Termin nadsyłania prac upływa 30 września 2014 roku
(decyduje data stempla pocztowego). Uwaga, warunkiem
dopuszczenia do konkursu jest uiszczenie opłaty konkursowej. Prace nadesłane na konkurs nie będą zwracane. Jury w składzie: Magdalena Rabizo-Birek (krytyk literacki, redaktor naczelna kwartalnika FRAZA), Jacek Podsiadło (poeta) i Krzysztof Śliwka (poeta, redaktor art-zina
Helikopter OPT), wybierze najlepsze zestawy, a nagrodą
będzie wydanie zwycięzcy autorskiego tomiku. W I edycji był nim Maciej Sawa z Przemyśla, którego debiutancka
książka „rok S roki” ukazała się w ramach Biblioteki Galerii Literackiej BWA Olkusz i Biblioteki FRAZY w 2007 r.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
W II edycji zwycięzcą został Marcin Orliński, w III - Krystyna
Myszkiewicz (wydany przez nas tomik „Na pstryk i zew” był
nominowany do Nagrody Mediów Publicznych COGITO), w IV
- Izabela Kawczyńska (tomik „Largo”), w V - Arkadiusz Stosur (tomik „Przejścia podziemne”), w VI - Teresa Radziewicz
(tomik „Samosiejki” był nominowany do Nagrody im. Wiesława Kazaneckiego), w VII - Natalia Zalesińska (tomik „Połączenia”), w VIII - Janusz Radwański (tomik „Chałwa zwyciężonym”), a w IX - Bartosz Konstrat (tomik „Dzika kość.
Encyklopedia utraconych szans” – nominowany do Wrocławskiej Nagrody Literackiej „Silesius”). Pozostali nagrodzeni oraz wyróżnieni otrzymają nagrody pieniężne i książkowe.
Na nagrody przeznaczone jest ok. 5 tys. zł. Nagrodzeni i wyróżnieni zostaną poinformowani o tym fakcie listownie, telefonicznie lub e-mailem.
Mecenasami konkursu są: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, Urząd Miasta w Olkuszu, Oficyna 21, wydawca tomu
„Poezje” Kazimierza Ratonia, oraz wydawnictwo NEON.
Patronat medialny: Kwartalnik FRAZA i „Kwartalnik Powiatu
Olkuskiego”. Laureaci I nagrody zobowiązują się dostarczyć
organizatorom zestaw 30-50 wierszy. Część nakładu tomiku
zwycięzcy będzie rozprowadzana przez Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne FRAZA.
Oficjalne rozstrzygnięcie konkursu odbędzie się w październiku lub listopadzie 2014 r. Organizator nie ponosi kosztów dojazdu nagrodzonych i wyróżnionych autorów. Laureaci mają za to zapewniony bezpłatny nocleg w Olkuszu. �
Szczegółowe informacje o konkursie im. K. Ratonia
udzielane są telefonicznie: (32) 754 34 47, kom. 660 404
840 lub e-mailowo: [email protected]
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
13
Wydawnictwa
Życie Emalierni
Starostwo Powiatowe w Olkuszu wydało książkę
„Życie Emalierni” autorstwa Henryka Osucha.
O
lkuska
Fabryka
Naczyń Emaliowanych,
n a j wa ż n i e j s zy, n aj b ardziej zasłużony olkuski zakład
pracy, nie doczekała się dotąd pełnej monografii. Kronika zmarłego w 2005 r.,
w 91. wiośnie życia, Henryka Osucha, długoletniego pracownika OFNE – miejmy nadzieję, będzie
przyczynkiem do powstania takiego wydawnictwa. Poniżej fragment wstępu do „Życia Emalierni”, w którym redaktor Olgerd Dziechciarz
wyjaśnia powody wydania książki, wymieniając zarówno jej zalety, jak i wady:
„Monografia zakładu powstała na początku
lat 70. i jest napisana w stylu czasów, w których
powstawała, czasów komunistycznych, kiedy
taki styl – zwany nomenklaturą – był obowiązującym. Miejscami bardzo źle się to czyta. Spotykamy na przykład takie zdania: »W tym samym
czasie, kiedy Szara Brać Robotnicza w pełni uruchamiała kopalnie, huty i fabryki, pokonując
olbrzymie trudności, chłopstwo stało na boku,
ociągając się z zawarciem praktycznego sojuszu
z robotnikami«. A dalej, a jakże, czytamy o tym,
że robotnicy szli na wieś tego chłopa »przekonywać« do ustroju. Jak było trzeba, to siłą. Znamy
to, pamiętamy, jak przekonywano, jak odbierano
ziarno siewne i ostatnie sadzeniaki. Ale o tym
Henryk Osuch nie pisze. Powiedzmy to otwarcie: język tej książki w wielu miejscach razi, czy
wręcz doprowadza do konfuzji. Dziś, gdy dialektyka marksistowska »wyszła z mody«, może on
14
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
być dla wielu wręcz nieznośny. Nie zdecydowaliśmy się jednak ingerować w styl, bo nie mamy
na to zgody autora. Gdyby żył, wtedy najpewniej tekst zostałby diametralnie przeredagowany. Myślę, że usunęlibyśmy też – zdarza się –
kompromitujące naleciałości. Może wyjaśnilibyśmy też pewne nieścisłości, czy wręcz błędy
rzeczowe (np. w jednym miejscu autor pisze, że
skórzane pasy transmisyjne były dużo warte,
w innym, że nic niewarte itp.). Szczególnie irytujące bywają narzekania na »wyzyskiwaczy«, bo
czy dziś mamy jeszcze takich »wyzyskiwaczy«,
którzy, jak Peter Westen, przyciśnięci przez ruch
związkowy, zgodziliby się na ustępstwa i przywileje na korzyść robotników, jak: deputat węglowy, wielobranżowy sklep po cenach kosztu,
przydziały naczyń, bezpłatne książki i pomoce
szkolne dla dzieci pracowników
fabryki, zwrot opłat szkolnych, a dla mieszkańców kolonii fabrycznej
– bezpłatne mieszkania,
światło elektryczne (wówczas oświetlenie mieszkań
robotniczych w okolicach
Olkusza było w 99% naftowe), opał i inne świadczenia?
Ech, pomarzyć o takich kapitalistach i wyzyskiwaczach! Pisząc
o kryzysie światowym, Henryk Osuch
gromi: »Trusty, kartele
i syndykaty
nie martwiły
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Wydawnictwa
się o to, z czego będą żyć zredukowani pracownicy, ani z czego będą utrzymywać swoje kilkuosobowe rodziny«. Znowu mamy kryzys światowy, trwa on już tyle, co ten z lat 30., i czy coś się
zmieniło? Kiedy Osuch entuzjastycznie wspomina polityka PPS, towarzysza Jana Kwapińskiego i jego płomienne przemówienia, nawet, chyba przez nieuwagę, dodaje, że Kwapiński zmarł
na emigracji. Nie wspomniał wszelako, bo nie
mógł, że Kwapiński był w czasie wojny więźniem
NKWD i trafił na Sybir. Od 1942 roku był wicepremierem Rządu RP na uchodźstwie. Pełnił tę
funkcję (plus tekę ministra skarbu) również po
wojnie, w rządzie emigracyjnym Tomasza Arciszewskiego. I tenże wybitny socjalista, który całe
życie walczył o prawa robotników, nie mógł wrócić do Polski, która się mieniła krajem »robotników i chłopów«. Zdumiewa brak na liście okropieństw, jakie przyniosły Olkuszowi II wojna
światowa i Niemcy, choćby wzmianki o wymordowaniu olkuskich Żydów. Jest o rozstrzelanych
po Krwawej Środzie, o powieszonych na kasztanowcach za przemyt żywności (bez wzmianki,
że to byli Żydzi), o dziewczynce zabitej za niepodniesienie gestapowcowi czapki, a nie ma słowa o wywiezieniu do komór w Auschwitz-Birkenau ponad 3 tysięcy mieszkańców olkuskie-
go getta! I to jest chyba największy zarzut, jaki
można tej pracy postawić (...).
Jednak pomimo tego propagandowego języka, ideologicznych przeinaczeń, monografia
najważniejszego olkuskiego zakładu pracy jest
pozycją ciekawą, bo wyjątkową. Informacje, które się w niej znajdują, są już w wielu kwestiach
nieweryfikowalne, bo zmarli ludzie te czasy
pamiętający. Niektóre rzeczy są wręcz kontrowersyjne, ale łagodzi ich wydźwięk szmat czasu, jaki upłynął. Z pewnością wielu mieszkańców ziemi olkuskiej znajdzie na kartach tej książki nazwiska swoich przodków, ojców, matek,
babek, dziadków, wujów, ciotek, stryjów i stryjenek, a najstarsi może nawet samych siebie. Na
pewno będą więc wzruszenia, a może i niezadowolenie z tego, że kogoś autor pominął, albo
napisał o nim niepochlebnie. Autor, jak każdy,
miał zapewne swoich przyjaciół i swoich wrogów, zapewne w wielu sprawach mógł się mylić,
bo nieomylny jest tylko Bóg, ale to wszystko nie
umniejsza znaczenia tej książki. Zdajemy sobie
również sprawę, że w tekście może się znaleźć
sporo błędów, zwłaszcza w nazwiskach. Oryginalna praca H. Osucha jest napisana ręcznie,
dodatkowo kopia (ksero), którą posiadamy, jedyna, do jakiej dotarliśmy, w wielu miejscach jest
nieczytelna, a zdjęcia pozbawione są półcieni.
Dziś te zdjęcia są już nieosiągalne, dlatego wiele
z nich, choć słabych technicznie, zdecydowaliśmy się zamieścić w książce. Inne pozyskaliśmy
w wyniku akcji »Szukamy zdjęć OFNE«, którą
organizowało Starostwo Powiatowe w Olkuszu.
Odezwała się spora liczba olkuszan, którzy udostępnili nam fotografie z domowych archiwów.
Wszystkim tym osobom, których lista znajduje
się w stopce redakcyjnej, serdecznie dziękujemy.
Fabryka podzielona obecnie na dwa zakłady
jest już inną fabryką. To nie jest ten zrośnięty
z miastem organizm, którym była przez kilkadziesiąt lat”. �
Olgerd Dziechciarz ze wstępu do:
Henryk Osuch, „Życie Emalierni”,
Olkusz 1974-2013, s. 216.
Wydawca: Starostwo Powiatowe w Olkuszu.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
15
Wywiad
Musieliśmy wyrazić swój sprzeciw
wobec panujących porządków
Rozmowa z Konradem Januszkiem, olkuszaninem, lekarzem oraz
gitarzystą, wokalistą i autorem tekstów grupy 52UM (druga wersja
nazwy SZUM).
SZUM na festiwalu Woodstok,
2011. Archiwum zespołu.
ƒƒ Olgerd Dziechciarz – Jesteś przedstawicielem
wcale licznej reprezentacji lekarzy w gronie muzyków rockowych. Do dra Kuby Sienkiewicza z Elektrycznych Gitar mogę pójść, gdy mi wysiądą nerwy
(jest neurologiem), do dra Grzegorza Dyducha ze
Świetlików mogą mnie zawieźć, gdy trzeba będzie
ustalić, na co zszedłem (jest patomorfologiem).
Ty jesteś doktorem chirurgii plastycznej; czy to
znaczy, że u Ciebie mógłbym dokonać korekty
swojej urody?
Konrad Januszek – To też, ale musisz wiedzieć,
że poza leczeniem estetycznym chirurgia plastyczna to znacznie szersza dziedzina, niezwykle przydatna w medycynie – o tym najczęściej się nie pamięta
i powiela ten powszechny stereotyp. Dużą część chirurgii plastycznej stanowi np. chirurgia ręki, albo chirurgia rekonstrukcyjna – naprawiająca ubytki tkanek
spowodowane np. wypadkiem czy chorobami nowotworowymi. Polska ma piękne tradycje w tej dziedzinie, mało kto wie, że np. w 1972 roku to właśnie w Polsce, w Trzebnicy, dr Kociemba przeprowadził pierwszą
w Europie operację replantacji ręki, a wiec skutecznego jej przyszycia u pacjenta, który ją stracił w wyniku wypadku.
ƒƒ O.D. – Po ukończeniu Śląskiej Akademii Medycznej
leczyłeś w olkuskim ZOZ-ie. Teraz pracujesz w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. Jak
byś porównał te dwa światy medyczne?
16
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
K.J. – Miałem niebywałe szczęście, Oddział Chirurgiczny w Olkuszu, na którym pracowałem przez kilka lat po studiach, był miejscem wyjątkowym. Przede
wszystkim z powodu dwóch wielkich postaci chirurgii:
doktora Stanisława Kruczka i doktora Wojciecha Belicy.
Każdy z nich stanowi klasę samą w sobie. Są wielkimi
chirurgami z uwagi na umiejętności i wszechstronność.
Oczywiście okoliczności pracy nie były łatwe, ale tym
bardziej obaj zasługują na wielki szacunek. Do całego szpitala mam do dziś wielki sentyment. Później,
w Warszawie, pracowałem z innymi niezwykłymi chirurgami, którym również wiele zawdzięczam, jak np. dr
Andrzej Olender ze szpitala na Wołoskiej czy dr Tadeusz Witwicki, z którym przepracowałem ostatnich 10 lat
w ramach oddziału chirurgii plastycznej w Warszawie.
Dr Witwicki jest prekursorem wielu metod rekonstrukcyjnych piersi w Polsce. Zajmowaliśmy się szczególnie chirurgią rekonstrukcyjną u kobiet po operacjach
onkologicznych piersi. Potem rozszerzyliśmy zakres
działania również o nowoczesne metody leczenia raka
piersi, uwzględniające leczenie onkoplastyczne i tzw.
natychmiastowe rekonstrukcje piersi.
Oddział chirurgii ogólnej, taki jak w Olkuszu, zawsze
stanowi wielkie wyzwanie, bo jak to się mówi, chirurgia ogólna jest królową wszelkich nauk medycznych –
praca na takim oddziale to ciągły wysiłek zmierzający
do ratowania zagrożonego życia. Mnie trochę przez
przypadek, ale jednak, ciągnęło jeszcze gdzieś indziej
– w kierunku nieco innych, może nieco bardziej wyrafinowanych technik chirurgicznych.
ƒƒ O.D. – Kontynuując wątek medyczny: w Ścieku,
pierwszej punkowej kapeli w dziejach Olkusza, która powstała na początku lat 80. w Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Kazimierza Wielkiego, grało
was chyba z siedmiu. Z tego grona lekarzami zostaliście: ty, Barney (notabene mój lekarz rodzinny),
Tomek Głąb (jest dentystą), no i Żaba, który też się
tam jakoś przewinął przez waszą kapelę, a został
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Wywiad
specjalistą medycyny sądowej. Tylko Grzesiek Mirek
i Krzysiek Miszczyk nie składali przysięgi Hipokratesa. Jak to było z tą modą na medycynę? Mówiono wtedy, że idzie się na te studia z powołania albo
z Olkusza… A może wpływ na to miał twój starszy
brat, znany olkuski pediatra?
K.J. – Tak, na pewno – Paweł, mój brat, przecież też
grał w zespole Ściek, dzięki niemu, ale i całemu środowisku skupionemu wokół I Liceum; to były dwa roczniki 65, 66, no i 67 (dla tych, co poszli rok wcześniej
do szkoły, jak ja). Wiele osób decydowało się na studia medyczne. Była atmosfera do zdobywania wiedzy
plus wspaniali nauczyciele: od chemii: prof. Jan Gliwiński, fizyki: prof. Włodzimierz Tyboń. Praca z nimi praktycznie gwarantowała sukces. Zawód lekarza cieszył
się wtedy wielkim i chyba zasłużonym prestiżem, dla
mnie osobiście równie ważny był fakt, że jest to zawód
wolny i apolityczny, co w tamtym czasie wydawało się
szczególnie ważne. Bez wątpienia czuliśmy nobilitację
myśląc, że możemy trafić do takiego grona zawodowego. To było jak taki jasny, pozytywny cel.
ƒƒ O.D. – Kiedy poczułeś potrzebę sięgnięcia po gitarę?
Przy ognisku? Chodziłeś do szkoły muzycznej czy
raczej to wyglądało tak, że – jak przystało na prawdziwego punkowca – po prostu uwierzyłeś, zacząłeś
grać te trzy chwyty i potem poszło z górki?
K.J. – Pierwszy instrument pojawił się w domu za
sprawą brata mojej mamy, Krzyśka Lorka, który muzykował w Olkuszu w latach 60., współtworzył chyba
pierwszy big-beatowy zespół w I Liceum, nazywali się „De-Facto”. Równolegle dokonywała się rewolucja muzyczna na całym świecie – ale i w Polsce – pod
nazwą punk rock. To było jak imperatyw… Musieliśmy
wyrazić swój sprzeciw wobec panujących porządków
i próbowaliśmy to robić wszelkimi metodami…
ƒƒ O.D. – Ściek, Kanał, Piąty Rozbiór, Piaszczyste
Wydmy, Wydmy, Zdegenerowana Półprosta, nazw
wiele, ale to właściwie jeden zespół był, który konsekwentnie co rusz zmieniał nazwy. To także legenda olkuskiego undergroundu. Pamiętam, jak ciężko
było być punkowcem w tamtych latach. Posługując się swoim przykładem, opowiedz tym, którzy nie
pamiętają, jak wtedy było.
K.J. – Myślę, że kluczowe było pojawienie się szerszego zainteresowania wśród nas – rówieśników, całym
tym nurtem, nazwijmy to: „nowej fali”. Cała stylistyka
wydawała się dla nas atrakcyjna. Z jednej strony pozostawał on w kontrze do panującej mody na tandetę
disco i płyciznę rozrywkową. Był więc oparty na proteście, co w ogóle wtedy było w dobrym guście, ale równocześnie niósł w sobie pozytywne przesłanie intelektualne i na pewno duchowe. Byliśmy więc przez cały
ten czas jak gdyby po dobrej stronie mocy. Co więcej,
było nam też blisko do ludzi związanych z Kościołem.
Na wielu płaszczyznach oba te światy się przenikały.
Chyba wyczuwaliśmy, że zbliża się przełom i w jakimś
sensie czuliśmy się współodpowiedzialni za konieczność naszego w nim udziału. Pamiętam np. tajne spotkania w domu u księdza Witczyka albo w domu u prof.
Lisak, czy w Ośrodku Harcerskim u druha Siwińskiego. Trzeba przypomnieć, że równolegle wszyscy byliśmy harcerzami, zresztą szybko wyłączonymi z hufca
z powodu naszej niesubordynacji. Podczas rewizji UB
w moim domu – to był chyba rok 83 (ojciec był przewodniczącym Solidarności w Liceum) – funkcjonariusz
przesłuchiwał nasze kasety i, pamiętam, bardzo zainteresowała go płyta winylowa Brygady Kryzys z walącym
się Pałacem Kultury na okładce. Słuchał jej i słuchał….
Dużo też przesiadywaliśmy w domu u prof. Butkiewicza – niezwykle życzliwego nauczyciela j. angielskiego.
ƒƒ O.D. – To w końcu graliście w tym Jarocinie, na małej
scenie, czy nie graliście, bo są różne wersje? W jednym z filmów o tym festiwalu widziałem was, chyba
Krzyśka Miszczyka, więc dowód, że byliście wtedy
w Jarocku, jest…
cd. str. 18 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
17
Wywiad
K.J. – W Jarocinie byłem dwa razy: w roku 84 i rok
później, i wtedy właśnie – w 1985 – (to był rok mojej
matury) pojechaliśmy całym zespołem; mogliśmy
zagrać na małej scenie. Część zespołu się zbuntowała
po tym, jak Chełstowski nie zakwalifikował nas na scenę główną i koledzy postanowili wyjechać na…. pielgrzymkę do Częstochowy. Nie traktowaliśmy więc tego
festiwalu tak bardzo serio, oczywiście, że żałowaliśmy
i czuliśmy się niedocenieni, ale z dzisiejszej perspektywy… Myślę, że nie ma tego złego. Pobyt w Jarocinie na pewno pozwolił nam rozwinąć pewien rodzaj
wrażliwości, z której czerpię do dzisiaj. Inna sprawa, że
to były chyba dwa najciekawsze i najważniejsze lata
festiwalu w Jarocinie.
ƒƒ O.D. – Zachowały się jakieś nagrania Ścieku? Jeśli
tak, to nie myślałeś, żeby na fali nostalgii za tamtymi heroicznymi czasami jakoś utrwalić to olkuskie
dziedzictwo punkowe?
K.J. – Nagrania zostały, choć wątpliwej jakości – Barney jest chyba w posiadaniu największego ich archiwum. Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że
to, co było najciekawsze, to różnorodność form – stąd
pewnie ta wielość nazw zespołów. Praktyką było to,
że na każdy koncert, a było ich dosłownie kilka, przygotowywaliśmy zupełnie nowy program. Innymi słowy prezentacja publiczna oznaczała rodzaj zamknięcia jakiegoś etapu pracy artystycznej. Najwięcej graliśmy w naszych domach z Grzesiem Mirkiem i Darkiem
Jachewiczem. Patrząc przez pryzmat dzisiejszych możliwości technicznych, mieliśmy wtedy materiał na kilka
studyjnych albumów.
ƒƒ O.D. – Jak się rozpoczęła twoja współpraca z Brylewskim? Chyba wtedy, w liceum, nie marzyłeś, że
zagrasz kiedyś w jednym zespole z twórcą Brygady
Kryzys i Izraela? 52UM (inaczej SZUM); ten zespół,
mimo wydanych trzech płyt, wydaje mi się mało znany, a przecież gracie świetną muzykę. Dlaczego nie
możecie się przebić? A może nie chcecie?
K.J. – To odbyło się bardzo naturalnie. Czułem wielką
potrzebę grania – był to czas, kiedy mieszkałem jeszcze bez rodziny w W-wie. Miałem dużo wolnego czasu wieczorami, a Robert okazał się bardzo gościnny.
Szybko pojawiło się coś w rodzaju miłej interakcji na
poziomie muzycznym… No i koleżeńskim, i tak jakoś
to się utrzymuje do dziś. Jeśli chodzi o popularność,
to wciąż chyba nie jesteśmy wystarczająco przekony-
18
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
wujący, by zachwycić szerszą publiczność, przyjmujemy to z pokorą. Robimy swoje, dopóki towarzyszy
nam tak zwana pozytywna inspiracja.
ƒƒ O.D. – Trzecia płyta 52UM-u, „Introversja”, która
wyszła niedawno, wyraźnie nawiązuje do waszego
debiutu. Czy to oznacza, że wasz styl już się wykrystalizował, czy też o tym, że wciąż go szukacie?
K.J. – To trudne pytanie. Myślę, że w pojęciu SZUM
mieści się wiele – wystarczy posłuchać pierwszego,
debiutanckiego albumu, by zobaczyć jak jest różnorodny. To był rodzaj manifestu, nasyconego eklektyzmem
stylów (momentami może wręcz nimi przesyconego),
ale i będącego płaszczyzną współpracy z twórcami
z różnych środowisk. Trochę to przeczy tezie o definiowaniu jednego rodzaju czy stylu muzyki, jaką gramy.
ƒƒ O.D. – Twoje teksty są specyficzne. Czasami odnoszę wrażenie, że to są elementy sesji terapeutycznej
mającej uspokoić słuchacza. Ale czasami efekt jest
odwrotny. Przypominają mi klimatem teksty Waglewskiego z okresu wczesnego Voo-Voo...
K.J. – Czy ja wiem, nie powinno się chyba pytać
autora? Ale to brzmi jak komplement, więc dziękuję –
powiem tylko, że teksty zawsze były ważne…
ƒƒ O.D. – Brylewski kiedyś grał u nas ze Światem Czarownic w nieistniejącym już dziś klubie Czarny Piotruś. Powinien mieć dobre wspomnienia z Olkusza.
Do czego zdążam; nie myśleliście o koncercie w Olkuszu, przypomnieniu się olkuskiej publiczności?
K.J. – Przyszłość zespołu w dotychczasowej formie
jest niepewna. Zaczęliśmy przygotowywać nowy
program, bo to jest naturalny dla mnie proces, mam
nadzieję, że doprowadzi nas do kolejnych, ciekawych
rezultatów. Jeśli chodzi o koncerty, to mówiąc wprost,
jest kicha. Czasy nie są łatwe dla muzyki i nie wiem,
czy nie będziemy zmuszeni do zawężenia naszych
działań do niewielkich, nazwijmy to bardziej mobilnych składów działających równolegle do SZUM-u.
W maju mamy zagrać w duecie ze Sławkiem Gołaszewskim w Krakowie na jednej ze scen Festiwalu
Muzyki Żydowskiej.
ƒƒ Dzięki za rozmowę. I – miejmy nadzieję – do zobaczenia, kiedyś, na koncercie w Olkuszu. �
Oficjalny teledysk do piosenki „Skarb”
z ostatniej płyty 52UM:
http://www.youtube.com/watch?v=0A4ewF7jG4Y
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Wystawa
Pracownia 207
w BWA Olkusz
21
lutego w olkuskiej Galerii BWA odbył
się wernisaż wystawy pracowni plakatu z katowickiej Akademii Sztuk
Pięknych „Pracownia 207 prof. Romana Kalarusa”.
Być może nie wszyscy wiedzą, że wybitny artysta
plakatu profesor Roman Kalarus pochodzi z Chechła k. Klucz.
Pracownia 207 to przestronne pomieszczenie z wielkim oknem na drugiej kondygnacji budynku katowickiej ASP. Na kolorowych, ozdobionych przez studentów
wlepkami drzwiach – tabliczka informująca, że wchodzimy do pracowni projektowania plakatu. Na ścianach
plakaty naszych studentów, a czasami także plakaty
najwybitniejszych twórców na świecie. Pracownia 207
to miejsce, gdzie co tydzień czekamy na naszych studentów, którzy przychodzą, aby porozmawiać z nami,
skonsultować swoje pomysły i projekty, a czasem podyskutować po prostu o sztuce. Pracownia projektowania
plakatu prof. Romana Kalarusa na katowickiej ASP istnieje
już od kilkunastu lat. Wielu jej absolwentów to w tej chwili
znani na całym świecie artyści i projektanci.
Pracownia od początku była miejscem rozmaitych działań twórczych, nierzadko wykraczających poza granice
tradycyjnie realizowanego plakatu, takich jak instalacja,
street art czy działania interdyscyplinarne. Wystawa,
którą prezentujemy przestrzeni olkuskiego BWA zawiera
prace naszych obecnych studentów oraz nasze – prowadzących pracownię plakatu. Dla wielu z tych utalentowanych młodych ludzi to okazja, aby po raz pierwszy skonfrontować swoje prace w profesjonalnej galerii sztuki, dla
innych to kolejna z rzędu ekspozycja. Dla nas – ogromna
przyjemność i doskonała okazja, aby spotkać się z odbiorcą i pokazać najnowszy dorobek naszej pracowni. �
Roman Kalarus,
Monika Starowicz
i Filip Ciślak
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
19
Recenzja
NAGRODY
pocieszenia
„Chałwa zwyciężonym, lizaki ostatnim” – tak zaczyna się
(i kończy) tytułowy wiersz z tomu pt. „Chałwa zwyciężonym”.
Jego autorem jest Janusz Radwański, laureat VIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Kazimierza Ratonia.
Nie bez kozery właśnie ten
wiersz dał tytuł
całej książce; nieprzypadkowo też zacytowałem go na wstępie. „Chałwa zwyciężonym, lizaki ostatnim”
– to rodzaj klucza do całego tomiku, wydanego
przez Galerię Literacką przy olkuskim BWA. I to
co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze jest przykładem zamiłowania
Radwańskiego do gier słownych (jego debiutancki zbiór wierszy nosił tytuł „Księga wyjścia
awaryjnego”). Owe zabawy językiem wydają się
wyrastać wprost z Nowej Fali. Na przykład kiedy
w wierszu „Koniec odpustu” czytamy: „Tym, którzy nagrzeszyli / będzie odpuszczone, tym, którzy jeszcze nie grzeszą, będzie kupione”, przypomina się dawny Barańczak, może nawet Lipska?
Jednakże, jak się wkrótce przekonamy, w poezji
Radwańskiego owe gry w skojarzenia pełnią nieco inną funkcję.
Po wtóre i nie mniej istotne, chałwa dla zwyciężonych (zamiast chwały – starożytne „gloria victis!”) oraz lizaki dla ostatnich są nagrodami pocieszenia. Otwierający książkę utwór, opatrzony wyjątkowo długim tytułem „Poradnik. Jak
nie dawać się rozpaczy?”, składa się tylko z jednego, bardzo krótkiego równoważnika zdania: „Jak
najdłużej”. O życiowych „nagrodach pocieszenia”,
pozwalających odwlekać ów moment kapitulacji wobec rozpaczy, traktuje większość wierszy
pomieszczonych w tomiku.
20
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
Z pozoru „Chałwa zwyciężonym” jest tylko
galerią lirycznych obrazków z życia prowincji,
z jej weselami, dawno zamkniętymi kinami, rzadkimi odpustami i występami cyrku. W rzeczywistości to zbiór psychologicznych portretów osób,
które w życiu znalazły swoją „nagrodę pocieszenia”. Zarówno małomiasteczkowa uwodzicielka (patrz: „Princess Ahab”), jak weselny grajek
(z wiersza „Sultans of swing”), wydająca wyrok
sędzina rejonowego sądu („Odwołanie”) i niegdysiejszy nastoletni kinoman odbywający swoistą
„pielgrzymkę” do nieczynnej już sali projekcyjnej
(„Romantica. Tren”), operator karuzeli („Strażnik
wrót”) i znudzony pracownik fabryki zabawek
(„Facet, który nigdy nie będzie tankmanem”) –
wszyscy oni kurczowo trzymają się owej „nagrody”, jakkolwiek byłaby bezwartościowa, aby tylko
jak najdłużej odwlekać ów moment ostatecznego
ulegnięcia rozpaczy. „Chałwa” zastępuje chwałę,
bądź to niedostępną, lub też wymagającą zbytniego ryzyka jak na ich możliwości.
Poeta mówi o bohaterach swych wierszy
z ironią, ale nie negując ich godności; nie odmawiając im prawa do odrobiny swoistej… chwały. Dwuznaczne zabawy lingwistyczne nie są
tu jedynie ornamentem. Służą wyrażeniu dwuznaczności sytuacji, w jakich ugrzęzły opiewane przez Radwańskiego postacie. Kapitalnym
na to przykładem jest wiersz o prowincjonalnym aktorze, grającym niedźwiedzia w supermarketach. Utwór nosi tytuł: „Aktor z czerepem w ręce monologuje”. Od występów w roli
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Spotkanie z poezją
niedźwiedzia oczywiście daleko do grania Hamleta, jednak dla dziecięcej publiczności znaczenie tych występów jest porównywalne z wcielaniem się w postacie szekspirowskie. To tylko
jeden z przykładów na słowną nobilitację spraw
pozornie błahych. Odwołany ślub jest dla kogoś
jak upadek państwa (por. „Termin wesela odstąpię”). Strach dziecka w ciemnym pokoju nie jest
mniejszy od strachu podróżnika zagubionego
w dżungli („Hipopotamy”).
Jest też w „Chałwie zwyciężonym” parę utworów wyłamujących się z powyższej konwencji.
Dotyczą one bowiem świata przyrody. Najciekawszym bodaj exemplum – liryk „Noc żywych
trupów”, z popularnym horrorem nie mający wiele wspólnego, a będący próbą wczucia się w sytuację podwórzowego psa. Efektem tej próby –
poezja wyjątkowo sensualna, zarazem refleksja
nad najbardziej elementarnymi doznaniami istoty, której możliwość refleksji nie jest dana. Emocjonalna reakcja dziecka i filozoficzna – dorosłego,
na widok klucza lecących żurawi, jest tematem
kolejnego świetnego wiersza: „Żurawli”.
Ponadto w ostatnich wierszach z tomu najsilniej dochodzi do głosu pierwiastek metafizyczny.
Nagle, zamiast zwykłej obrony przed rozpaczą,
pojawia się tajemnica. Tak jest w utworze „Kwestia zasad”, gdzie zwykłe zaparkowanie niezabezpieczonego roweru staje się pretekstem do rozważań na temat istnienia wyższej sprawiedliwości, zamkniętych dowcipną pointą. Tak jest też
we wszystkich sześciu kończących tomik wierszach i może w jednym czy dwóch umieszczonych wcześniej. Mam na myśli przede wszystkim mocno oniryczne „Ederlezi”; odrobinę tajemniczy jest też wspomniany już „Romantica. Tren”.
Być może tych kilka liryków odróżniających
się od całości tomu jest zapowiedzią nowego kierunku w twórczości Janusza Radwańskiego. Na
razie warto sięgnąć po „Chałwę zwyciężonym”.
Jej autor z pewnością zasłużył nią na więcej niż
nagrodę pocieszenia; pierwsze miejsce w konkursie im. Ratonia też otrzymał nie bez powodu.
Wystarczy przeczytać jego wiersze, by się o tym
przekonać. �
Jarosław Nowosad
Dziesięć lat
z poezją
O
d dziesięciu lat w olkuskim Zespole Szkół nr 4 odbywają się spotkania
z poezją. W cyklu „Galeria Olkuskich
Poetów” młodzież poznaje miejscowych twórców, słucha ich wierszy. 18 marca 2014 roku
w olkuskiej Galerii BWA młodzi miłośnicy literatury z „Budowlanki” świętowali swój jubileusz. Został on także upamiętniony okolicznościowym wydawnictwem.
Zebraną w sali wystawowej BWA publiczność
przywitali dyrektorka ZS-4 Marida Zoń oraz prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Olkuszu Marek Krzykawski. Nastąpiło krótkie przypomnienie historii całego przedsięwzięcia. „Galeria
Olkuskich Poetów” rozpoczęła działalność z inicjatywy nieodżałowanej Jolanty Skawińskiej.
Kiedy zasłużonej animatorki i miłośniczki poezji
cd. str. 22 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
21
SPOTKANIE Z POEZJĄ
zabrakło wśród nas, jej dzieło kontynuował olkuski poeta Marcin Tomsia. W spotkaniach wzięło
udział kilkunastu twórców, wielu z nich było też
wśród przybyłych gości.
On też przejął prowadzenie uroczystości.
Mówiąc o poezji, nazwał ją podróżą, której
cel bywa nieznany. Po tym wstępie rozpoczęła się właściwa podróż. Młodzi recytatorzy
z ZS-4 przedstawili po jednym utworze każdego
z poetów, którzy dotychczas wzięli udział w spotkaniach „Galerii”. Deklamacje były może chwilami odrobinę amatorskie, słychać w nich jednak
było duże zrozumienie tekstów i zaangażowanie.
Usłyszeliśmy także kilka piosenek w wykonaniu
młodych wokalistek z „Budowlanki”. Na zakończenie części artystycznej wyświetlono multimedialną prezentację. Przy nastrojowych dźwiękach
muzyki Pink Floyd obejrzeliśmy fotoreportaż
z dotychczasowych spotkań, uzupełniony celnymi cytatami z twórczości kolejnych autorów.
Jak przystało na urodzinową uroczystość, był też
tort, podany przez uczniów działającego w ZS-4
technikum hotelarstwa.
Jak wspomnieliśmy, jubileusz upamiętniło
wydanie książki. Każdy z gości jubileuszowego
spotkania otrzymał jej egzemplarz. Jest to niewielka antologia, w której każdy z poetów uczestniczących w „galeryjnych” spotkaniach został
przedstawiony poprzez 1 do 3 wierszy i krótką
notkę. Książka nosi tytuł „Jubileuszowe powroty”, a zamieszczeni w niej autorzy to: Zdzisława
Barczyk, Krystyna Basara, Mirosława Czerniak,
Janusz Czerniak, Olgerd Dziechciarz, Krystyna
Dziurzyńska, Sławomir Elsner, Kazimiera Janczy, Łukasz Jarosz, Zofia Jurczyk, Marta Jurkowska, Grzegorz Ludwiczak, Jacek Majcherkiewicz,
Mariusz Majta, Jarosław Nowosad, Anna Piątek,
Marek Pieniążek, Ewa Pogan, Olimpia Rychlińska, Sebastian Sierka, Tamara Szumska, Marcin
Tomsia, Irena Włodarczyk. Wstępem opatrzył
książeczkę Marcin Tomsia, pisząc między innymi: „Pomysł, który zakiełkował w umyśle Jolanty
Skawińskiej, szybko znalazł entuzjastów, o których, jak się okazało, było nietrudno. (…) Niepozorna Galeria, zataczając coraz szersze kręgi,
zaczęła odgrywać fundamentalną rolę w złożonym organizmie szkoły, błyskawicznie stając się
kulturalnym sercem ZS nr 4. (…) Przez lata Galerię odwiedzali poeci najróżniejsi – ci, którzy mieli już ugruntowaną pozycję w literackim światku oraz debiutanci, po raz pierwszy dzielący się
swoim dorobkiem z szerszą publicznością. (…)
Jubileuszowa antologia jest literackim przekrojem dorobku nie tylko bohaterów i gości Galerii
Olkuskich Poetów, ale także tych twórców, którzy
na jakimś etapie w różnych formach związali się
ze środowiskiem Zespołu Szkół nr 4 w Olkuszu”.
Antologia „Jubileuszowe powroty” ukazała się
dzięki współpracy Zespołu Szkół nr 4 oraz olkuskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. Ma wartość nie tylko jako pamiątka czy
podsumowanie pierwszego dziesięciolecia Galerii Olkuskich Poetów. Stanowi także panoramę
olkuskiej poezji. „W pigułce” ukazuje, jak różnorodna jest twórczość olkuszan piszących wiersze.
Podobnie, jak spotkania, których jest pokłosiem,
pozwala odkryć wielość poetyk i wizji świata.
Galerii Olkuskich Poetów życzmy wielu kolejnych dekad poetyckiej podróży. To cenna inicjatywa, jak każde przedsięwzięcie służące upowszechnianiu kultury literackiej i promujące kontakt ze słowem pisanym. �
tekst i zdjęcia: Jarosław Nowosad
22
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
WYSTAWA
Mikołów w BWA
„Impresje
Mikołowskie
2013”
to tytuł wystawy zbiorowej,
otwartej w Galerii BWA
3 stycznia 2014 roku.
Można było na niej
obejrzeć obrazy powstałe
podczas zeszłorocznego
pleneru malarskiego
w Mikołowie.
Od kilku lat olkuska Galeria Sztuki Współczesnej BWA prowadzi ciekawą
„wymianę kulturalną” z mikołowską Galerią Miejskiego Domu Kultury.
W obu miastach co roku organizowane są plenery malarskie – w Olkuszu jest to „Srebrne Miasto”, zaś w Mikołowie – „Impresje Mikołowskie”.
Miejscowi i zaproszeni plastycy spotykają się latem w danym mieście, by
przez kilkanaście dni wspólnie poznawać bliższą i dalszą okolicę, jeździć na
wycieczki i, oczywiście, tworzyć. Pokłosie każdego z tych wydarzeń artystycznych jest prezentowane na specjalnej wystawie. A po zakończeniu obu ekspozycji obrazy z Olkusza na kilka tygodni jadą do Mikołowa i są wystawiane
w tamtejszej galerii sztuki. My w zamian możemy w tym czasie podziwiać to,
co powstało w trakcie „Impresji Mikołowskich”.
W otwarciu olkuskiej ekspozycji wziął udział gość specjalny – burmistrz
Mikołowa Marek Balcer, jako przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Mikołowie,
współorganizatora pleneru (obok Galerii MDK oraz Mikołowskiego Impresariatu Kultury). W swym przemówieniu wspomniał, że Olkusz i Mikołów są
w gronie dziesięciu miast śląskich i małopolskich, które aplikują o 170 milionów złotych środków unijnych na współpracę międzyregionalną. Wśród VIP-ów był też kierownik pleneru Gerard Piszczek oraz kilku uczestników, m.in.
Joanna Warchoł, Grzegorz Rzeźniczek, Agnieszka Sitko, a przede wszystkim
Jego Magnificencja rektor ASP w Krakowie prof. Stanisław Tabisz. Artysta,
który sam był uczestnikiem pleneru, podkreślał podobieństwo między imprezą
olkuską i mikołowską, w których niejednokrotnie biorą udział ci sami artyści.
W niewielkich w sumie miastach udało się zorganizować cykliczne wydarzenie o randze międzynarodowej, przyciągające znanych i cenionych twórców.
Uczestnikami tegorocznego pleneru w Mikołowie byli: Roman Banaszewski, Renata Bonczar, Antoni Cygan, Barbara Kasperczyk-Gorlak, Iwa
cd. str. 24 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
23
WYSTAWA
Kruczkowska, Franciszek Maśluszczak, Dariusz Miliński,
Stefan Poniewiera, Henryk Ożóg, Krzysztof Rzeźniczek,
Maria Samborska, Agnieszka Sitko, Stanisław Stach, Jan
Szmatloch, Stanisław Tabisz (komisarz artystyczny pleneru), Joanna Warchoł.
Jak już pisałem przy okazji grudniowej wystawy „Srebrne Miasto 2013”, wystawy zbiorowe są dla mnie przede
wszystkim okazją do zapoznania się z wielością sposobów widzenia świata. Ekspozycje indywidualne zazwyczaj
stanowią bardziej kompletną ilustrację czyjegoś spojrzenia
na otoczenie i refleksji nad nim; dają szansę przebywania
w czyimś świecie. Wspólne przedsięwzięcia dają obraz
bardziej wyrywkowy, za to zróżnicowany, niczym obracający się kalejdoskop, który w każdej chwili zaskakuje innym
ułożeniem kształtów i barw.
Nie dla wszystkich
uczestników Mikołów stał
się bezpośrednią inspiracją. W przypadku Iwy Kruczkowskiej-Król raczej obudził egzotyczne wspomnienia lub… marzenia. Portret
tradycyjnie ubranej Arabki, a zwłaszcza ciemnoskóra rodzina wędrująca przez
pustynię – to nie są widoki, których spodziewałbym
się w śląskim miasteczku.
Do miejscowości nie leżącej nad żadnym zbiornikiem
wodnym nie pasuje mi również molo i plażowe kosze,
które namalował Krzysztof
Rzeźniczek. Ten artysta plasuje się blisko nurtu hiperrealizmu, lecz nie do końca – nie odtwarza wiernie
rzeczywistości, lecz przetwarza ją lekko impresjonistycznie, poprzez nastrojową grę świateł. By pozostać przy realistach – raczej
historia niż teraźniejszość
musiała zainspirować Antoniego Cygana. Jego obrazy
są równie stylowe jak przed-
24
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
stawiane na nich wnętrza kramu czy karczmy – stroje,
światło, całe widzenie ludzkiej twarzy i postaci zdają się
pochodzić z czasów Pierwszej Rzeczpospolitej. Równie
dawny wydaje się trębacz na tle miejskiego pejzażu starych kamieniczek, namalowany przez Franciszka Maśluszczaka w duchu mniej realistycznym, jakby ze starych rycin.
Wśród pejzaży najbardziej ujęły mnie barwne litografie
Barbary Kasperczyk-Golak. Mnie przypominały przetworzone komputerowo zdjęcia, komuś innemu tzw. fotografię
otworkową; w istocie są to grafiki odbite na kilku warstwach
folii. Abstrakcyjne „Domy Dusz”, czarne zarysy trudnej do
zidentyfikowania zabudowy, na ognistoczerwonym tle, niby
w promieniach zachodzącego słońca, namalowała Renata Bonczar. Równie niezwykłe są „Polskie Góry” Stefana
Poniewiery, krajobraz najprawdopodobniej Beskidu Śląskiego przeniesiony w świat rodem z mrocznych baśni.
Również m.in. górski pejzaż mógł być tematem abstrakcyjnych akwafort Jana Szmatlocha. Z malarstwem Joanny
Warchoł zetknąłem się już przy okazji wystawy „Srebrne
Miasto”, jej krajobrazy to obłe zarysy łagodnych wzgórz,
z jednorodną dominantą, w które malarka wprowadza geometryczne, kłujące „promienie słońca”. Skrajnie odmiennym widzeniem Mikołowa podzielił się olkuszanin Stanisław Stach; jego mozaikowe przedstawienia zabytkowej
architektury, utrzymane w sielankowym nastroju, być może
zwiastują nowy nurt w twórczości tego artysty.
Twarze napotykanych ludzi musiały natchnąć Romana
Banaszewskiego, który stworzył cykl swego rodzaju szkiców portretowych na tle rozmytych, pastelowych barw.
Całkiem inne portrety stworzył Vratislav Varmuža, stały
uczestnik olkuskich plenerów. Od dawna konsekwentnie
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
FOTOGRAFIA
rozwija on styl swoich komputerowych grafik – od pojedynczych przetworzonych fotografii, poprzez ich elektroniczny collage, aż po ostatnie prace, w których nowym
elementem są skany czy fotokopie tradycyjnych malunków lub akwarel.
Zupełnie osobnym zjawiskiem są malarskie dyptyki
Henryka Ożoga – mroczne sylwetki myśliwskich psów
goniących coś czy kogoś; kolorowe „katalogi” nieokreślonych przedmiotów i stylizowanych rysunków technicznych. W postaci fantazyjnie udrapowanej damskiej
bielizny, sportretowanej na niejednolitych tłach, objawił
się Mikołów pochodzącej stamtąd Agnieszce Marii Sitko.
„Szlaczkowe” kompozycje profesora Stanisława Tabisza,
przywodzące na myśl tradycyjne, ludowe tkaniny, to być
może wyraz nostalgii za dawną sztuką regionalną, za
niegdysiejszymi jarmarkami i odpustami, na których nie
dominował plastik.
Zarówno Olkusz, jak Mikołów
okazują się miastami
inspirującymi.
Ale tak naprawdę każde miejsce może inspirować twórczo, szczególnie jeśli zapewnić odpowiednie po temu
warunki. Choćby dlatego wszystkim osobom i instytucjom,
dzięki którym odbywać się mogą oba plenery – ten olkuski
i ten mikołowski – należą się duże brawa. �
tekst: Jarosław Nowosad
zdjęcia: Olgerd Dziechciarz
Adam Sowula,
czyli lubię ładną fotografię
� Pierwsze zdjęcie?
To jest pewien problem. Pierwsze twórcze zdjęcie czy
w ogóle? Już w piątej klasie szkoły podstawowej robiłem
zdjęcia. Ale dopiero kiedy byłem dorosły, sfotografowałem
las jesienny pod Gorenicami i to było takie zdjęcie, które
uznałem za strzał w dziesiątkę. Wbrew temu, co się wydaje, las jest trudno sfotografować. Dla wielu ludzi właśnie
prostota sprawia trudność.
�Tematyka?
Kiedyś mnie bardziej dokument interesował; stare chałupy...
cd. str. 26 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
25
FOTOGRAFIA
Adam Sowula
Urodzony w 1951 r. w Krakowie. Instruktor fotografii w Miejskim Ośrodku Kultury w Olkuszu. Jest członkiem rzeczywistym Fotoklubu Rzeczpospolitej Polskiej i ma tytuł artysty. Współzałożyciel Olkuskiego Klubu Miłośników Fotografii.
Pomysłodawca wielu projektów, m.in. cyklicznej Wystawy Fotografików Olkuskich. Uczestnik i współorganizator wielu
plenerów i wystaw fotograficznych w kraju i za granicą. Zdjęcia publikował w prasie, albumach, folderach i książkach
(m.in. w albumie „Powiat Olkuski”). Zajmuje się fotografią klasyczną i filmem. Gra też na gitarze.
26
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
FOTOGRAFIA
� Najważniejsze w fotografii jest...
Nieważny jest dla mnie aparat najwyższej klasy, bo
dla ludzi, którzy nie mają widzenia fotograficznego,
to nic nie da. Pewien fotograf powiedział że: „zasad
kompozycji nie ma, są tylko zalecenia”. Ale żeby je
łamać, trzeba zasady znać.
� Co zmieniła fotografia cyfrowa?
Dla mnie błogosławieństwem było wejście fotografii cyfrowej, bo nie byłoby mnie stać na robienie tylu zdjęć.
� Czym jest fotografowanie?
Afirmacją świata. Nie nadaję się do filozofowania.
Dzisiejszy świat jest przegadany. Dla mnie ważna
jest synteza w zdjęciu.
W Klubie „Przyjaźń”, przy ul. Legionów Polskich w Olkuszu, trwa właśnie wystawa fotografii Adama Sowuli. Zdjęcia, które reprodukujemy,
pochodzą właśnie z tej prezentacji. �
Redakcja
cd. str. 28 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
27
FOTOGRAFIA
Adam Sowula
28
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
TURYSTYKA
Biała Przemsza
To niezwykłe miejsce, przypominające uroczysko; przyjaciel wrzucił gdzieś w Sieci kilka zdjęć Białej Przemszy, właśnie z okolic Kobylicy i dla żartu podpisał „Czarna Hańcza”.
I internauci uwierzyli, że są to zdjęcia najdzikszej polskiej rzeki. A przecież Biała Przemsza
to niewielka rzeka na Jurze (płynąca przez dwa województwa: małopolskie i śląskie), której
źródła znajdują się na torfowiskach, na zachód od Wolbromia.
W początkowym odcinku zwana jest Centarą. Kilka
strug i rzeczek dopływa do niej jeszcze przed Kluczami. Przepływając przez Pustynię Błędowską, dzieli
ten użytek ekologiczny na dwie części. Na zachodnim
krańcu Pustyni, od północy wpada do Białej Przemszy rzeka Centuria, a od południa Biała. Następnie zmienia kierunek na południowy, przepływa
przez Sławków, potem przez Okradzionów, Maczki
cd. str. 30 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
29
TURYSTYKA
i Jaworzno. Między Niwką, Borem (dzielnice Sosnowca) a Mysłowicami łączy się z Czarną Przemszą i już
jako Przemsza płynie, aż wpadnie, jako lewobrzeżny dopływ – do Wisły. Miejsce, w którym łączą się
obie Przemsze i gdzie w latach 1846-1915 zbiegały
się granice trzech europejskich mocarstw: Prus (później Niemiec), Austrii (potem Austro-Węgier) i Rosji,
nazywane było Trójkątem Trzech Cesarzy (zob. pocztówka z epoki). Biała Przemsza liczy 63,9 km długości, a powierzchnia zlewni wynosi 876,6 km2.
Miejsce, w którym zrobiliśmy prezentowane zdjęcia, znajduje się na południe od mostu na drodze do
Bydlina. Ponoć jeszcze w początkach lat 80. można się tu było natknąć na słupy graniczne z czasów zaborów.
Piękna okolica, idealna na sobotni spacer.
Zapraszamy. �
Tekst i zdjęcia: Olgerd Dziechciarz
30
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Wydawnictwa
Dzika kość
Bartosz Konstrat
K
olejna książka poetycka laureata Ogólnopolskiego
Konkursu Poetyckiego im. Kazimierza Ratonia, która ukazała się dzięki wsparciu finansowemu Starostwa Powiatowego w Olkuszu. Książka została zgłoszona do najważniejszych nagród literackich w Polsce (Nagroda im. Wisławy Szymborskiej, Nike, Gdynia,
Orfeusz). Ukazała się w serii „Biblioteka Galerii Literackiej” przy GSW BWA. Bartosz Konstrat jest laureatem
I nagrody w IX Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im.
Kazimierza Ratonia - Olkusz 2013. Redaktorem tomu
jest Marek Krystian Emanuel Baczewski. Ze względu
na długość frazy wierszy Konstrata książka ukazała się
w większym niż dotąd formacie, czyli w A5. Polecamy!
Bartosz Konstrat
(ur. w 1977 w Lublinie) – poeta,
z wykształcenia animator i menedżer kultury. Zwycięzca IX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego
im. Kazimierza Ratonia (2013), IX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2003) na
debiut poetycki roku, laureat m.in. Konkursu Poetyckiego dla Młodych Twórców im. Zbigniewa Dominiaka (2005), o Laur Czerwonej Róży (dwukrotnie: w 2003
i 2004), jak również Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego jak liść w Jaworze (2004). Dotychczas wydał trzy
książki poetyckie. Obecnie mieszka w Warszawie.
Z ostatniej chwili!
„Dzika kość. Encyklopedia utraconych szans” Bartosza Konstrata znalazła się w gronie siedmiu
książek nominowanych do Wrocławskiej Nagrody Literackiej Silesius w kategorii: Najlepsza Książka Poetycka 2013 roku! Zwycięzca otrzyma 50 tys. zł. Rozdanie
nagród 17 maja 2014 r. �
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Wyraźnie... Dokładnie...
Precyzyjnie...
Przemysław Kania
K
siążka jest wynikiem
pracy autora z młodzieżą i nauczycielami
w czasie wykładów, warsztatów i spotkań. Na podstawie zebranych doświadczeń i uwag dotyczących
programów nauczania,
opracowane zostały podstawowe zasady i ćwiczenia dotyczące recytacji oraz wystąpień publicznych. Kultura słowa i poprawność językowa wśród młodzieży pozostawiają wiele
do życzenia. Opracowanie „Wyraźnie… Dokładnie…
Precyzyjnie…” pomaga rozwiązać problem. Znajdują się w nim gotowe zestawy przygotowujące do pracy scenicznej oraz ćwiczenia wpływające na rozwijanie wyobraźni i poszerzanie wiedzy z zakresu prezentacji publicznej. Książka adresowana jest do młodzieży
uczącej się w klasach artystycznych, szkołach o profilu
teatralno-filmowym lub medialnym, pracowników społecznych, nauczycieli oraz instruktorów teatralnych pracujących z młodzieżą.
Przemysław Kania – urodzony 23 maja 1983 roku,
wychowywał się we wsi Gorenice w Małopolsce. Doktor
w dziedzinie sztuk teatralnych, z zawodu aktor i nauczyciel akademicki, specjalista wymowy i logopedii artystycznej. Autor, scenarzysta i reżyser wielu spotkań, projektów
i zajęć artystycznych dla dzieci i młodzieży. Na zajęciach
i lekcjach artystycznych skłania uczestników do szukania
w sobie takiej prawdy, która będzie dla widza zabawna,
ciekawa i wzruszająca. Prowadzi do poznawania rzeczywistości przez pryzmat sztuki teatralnej oraz literatury.
Szczegóły:
ƒƒ Rodzaj literatury: Inne
ƒƒ Wydawca: Novae Res, 2014
ƒƒ Format: 121x195mm, oprawa miękka ze skrzydełkami
ƒƒ Wydanie: Pierwsze
ƒƒ Liczba stron: 118
ƒƒ ISBN: 978-83-7942-059-9
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
31
Proza
Krystyna Basara
Urodzona w 1943 r. w Olkuszu. Ukończyła Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Krakowie. Przez 30
lat pracowała w handlu państwowym – WPHS w Olkuszu. Wiersze i opowiadania pisze od 30 lat.
Publikowała m.in. w „Życiu Literackim”, „Okolicach”, licznych tomikach pokonkursowych, zeszytach poetyckich olkuskiego MOK i almanachach rocznicowych olkuskiego Klubu Literackiego
(m.in. „Próby”, „Kontynuacje”). Wielokrotnie nagradzana w konkursach poetyckich i prozatorskich.
Jej pisane prostym językiem opowiadania przywodzą na myśl najlepsze dokonania literatury chłopskiej w Polsce; aż dziw bierze, że dotąd nie pokusiła się o wydanie ani jednego zbioru swojej prozy.
Pierwsza Miłość
Od pewnego czasu marzyłam o tym, aby mieć
chłopca. Wszystkie moje koleżanki ze wsi miały już swoich chłopców, a ja nie. Rozumiałam to.
Wieśka, za którą uganiali się chłopcy z całej okolicy, była nad wiek rozwinięta i miała bardzo ładną
buzię. Janka, jako córka znachora, była najbardziej
posażną panną we wsi. Rodzice Elżbiety wybudowali nowy czteroizbowy dom i niejeden chłopak
zerkał na ten wspaniały posag. Nasz dom był mały,
a pretensje do niego wnosiło jeszcze troje mojego rodzeństwa. Urodą nie odznaczałam się żadną; średni wzrost, chuda, za duży nos i za grube
ręce – to atrybuty, które odstraszały. Nad to matka ciągle mi tłumaczyła, że nie powinnam oglądać się za chłopakami, gdyż mam szkołę. „Twoje
koleżanki – mówiła – uczą się szyć, niedługo zostaną krawcowymi, to mogą się spieszyć do zamążpójścia, a ty masz szkołę, to musisz jej pilnować.
To będzie twój chleb”. Matka mogła mówić swoje, a ja marzyłam o chłopaku. Najpierw wyobrażałam go sobie jako wysokiego bruneta o miłym
uśmiechu, a potem to już nie precyzowałam żadnych wymagań. Chciałam po prostu, aby był. Aby
trzymał mnie za rękę i abyśmy szli wiejską drogą
i żeby wszyscy nas widzieli. Nie wiedziałam, jak
mam poszukać sobie tego chłopaka. W szkole, do
której chodziłam, chłopców prawie nie było. We
wsi żaden się mną nie interesował. Próbowałam
chodzić na wiejskie zabawy. Te organizowane
w naszej wsi niczego nie wnosiły w moje życie.
Długo stałam z koleżankami, a gdy one szły tań-
32
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
czyć, a mnie nikt nie prosił, uciekałam do domu.
Jedyna zabawa, na którą udałam się z koleżankami do sąsiedniej wsi, pozostawiła we mnie bardzo przykre wspomnienia. Długo nikt się nami
nie interesował, a gdy wreszcie koleżanki znalazły partnerów – ściemniło się. Chciałam wracać
do domu, ale koleżanki, zajęte swoimi partnerami,
ani myślały o tym. Nie odważyłam się sama pójść
trzykilometrową drogą przez las. Kiedy wreszcie
koleżanki zdecydowały się wracać, była północ.
Uradowane partnerowaniem im przez nowych
chłopaków, szczęśliwe wracały do domów, a ja
drżałam na myśl o reakcji matki. I słusznie. Gdy
zastukałam do drzwi, matka wypadła z pasem
i tak jęła mnie okładać i krzyczeć przy tym, że
całe moje towarzystwo zanosiło się od śmiechu.
Po tym incydencie przez miesiąc chodziłam do
szkoły przez las i wyrzekłam się chodzenia na
zabawy, ale nie przestałam marzyć o chłopaku.
Któregoś dnia Wieśka powiedziała mi, że poznała nowego chłopaka z sąsiedniej wsi i umówiła się
z nim na zabawę. Zbyszek, bo tak było na imię
nowemu chłopakowi Wieśki, ma przyprowadzić
jakiegoś nieśmiałego kolegę i prosił, aby ona przyprowadziła koleżankę, to wtedy razem się zabawią. Pomna matczynych razów nie kwapiłam się
do pójścia na zabawę, ale chęć poznania nieśmiałego chłopca przemogła obawy. Przez kilka dni
przymilałam się matce, jak umiałam, i wreszcie
usłyszałam:
– Sama, gdy byłam młoda, to choćby kto na patyku zagrał, to tańczyłam. Tylko żebyś mi o dziesiątej była w domu.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Proza
Bardzo przeżywałam to pójście na zabawę.
Wyprałam i wyprasowałam świąteczną sukienkę, za oszczędzone ze śniadaniowych bułek pieniądze kupiłam makaron „gwiazdki”, z którego
zrobiłam sznur kora1i, i tak wystrojona poszłam
z Wieśką na zabawę. Zbyszek nie zawiódł. Zjawił
się zaraz na początku zabawy i przedstawił krępego niskiego blondyna:
– To jest Marek.
Marek uśmiechnął się lekko i podał mi rękę.
– Baśka – powiedziałam, drżąc z emocji.
Zbyszek poprosił zaraz Wieśkę do tańca i zniknęli w roztańczonym tłumie. Stałam pod drzewem, przyglądałam się tańczącym parom i marzyłam o tym, aby Marek poprosił mnie do tańca.
A Marek stał i spoglądał na swoje buty. Stałam
i ja; zrobiło mi się nieswojo.
Wreszcie wybąkał:
– Wiesz, nie umiem tańczyć.
– Nie szkodzi. Postoimy razem. Porozmawiamy – zaproponowałam, gdyż bałam się, że Marek
odejdzie i zostanę sama.
– Kiedy rozmawiać też nie potrafię.
– To też nie szkodzi. Postoimy. Powiedz mi, co
robisz? – zachęcałam.
– Pracuję na budowie.
– Gdzie?
– Budujemy nową szkołę ekonomiczną.
– A ja chodzę do tej starej.
– To będę mógł cię widywać.
I ani obejrzałam się, a już opowiadałam Markowi o swojej szkole, o nauczycielach, o koleżankach.
Wieśka tańczyła ze Zbyszkiem do upadłego,
a ja stałam z Markiem pod sosną i opowiadałam
mu o swojej szkole.
Gdy zbliżała się wpół do dziesiątej, poprosiłam Wieśkę:
– Chodźmy do domu.
– Oszalałaś? Dopiero teraz dobrze się bawię –
odpowiedziała i śmiejąc się, pociągnęła Zbyszka
w stronę progu.
Nie wiedziałam, co robić. Do domu było wprawdzie tylko pół kilometra, ale ściemniło się, a droga
prowadziła przez las. Bałam się.
– To ja już pójdę – powiedziałam zdesperowana do Marka.
– Gdzie mieszkasz? – zapytał.
– Na końcu wsi, przy drodze do Zalesia.
– Ja mieszkam w Zalesiu. Pójdziemy razem.
Całą drogę nie odezwałam się ani słowem.
Bałam się. Bałam się zachowania Marka. Bałam się
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
o to, aby ktoś z naszej wsi nie zobaczył mnie z chłopakiem. Cała drżałam. Pierwszy raz w życiu szłam
z chłopakiem. Wokół rozciągała się nieprzenikniona noc. Marek również milczał. Szliśmy obok
siebie, nie odzywając się ani słowem. Gdy podeszliśmy przed nasz dom, usłyszałam jakiś szmer.
Myślałam, że to matka ukryta czai się w ogrodzie.
– Cześć – powiedziałam i uciekłam do domu.
Długo w nocy nie mogłam zasnąć. Przed oczami stał mi Marek nieśmiało uśmiechający się do
mnie. Przez następne dni chciałam wyrzucić
z myśli wspomnienia o Marku. Bezskutecznie.
Ciągle widziałam jego oczy, jasne włosy i nieśmiały uśmiech. Na przerwach lekcyjnych często spoglądałam w stronę budowy. Bezskutecznie.
Gdy już straciłam wszelką nadzieję na zobaczenie Marka, któregoś dnia po powrocie ze szkoły
spostrzegłam go. Zadrżałam. Nogi zaczęły mi się
plątać. Gdy wreszcie uspokoiłam się nieco, Marek
doszedł do mnie.
– Dzień dobry. Dawno cię nie widziałem.
– Nie chciałeś, to i nie widziałeś – odpowiedziałam bezczelnie. Marek stropił się nieco i znów
zaczął oglądać swoje buty.
– Wiesz – wybąkał wreszcie – tak ciekawie opowiadałaś o szkole.
– A ty do jakiej szkoły chodziłeś? – zapytałam.
– Do podstawówki. W Zalesiu.
– Nie mogłeś dalej pójść do szkoły?
– Nie mogłem. Sześcioro nas w domu. Jestem
najstarszy. Musiałem pomagać rodzicom. Gdy
skończyłem szesnaście lat, poszedłem na budowę, do pracy.
– Przepraszam. Nie wiedziałam. A ja próżniaczę się w szkole...
– Też chciałbym chodzić do szkoły.
– Ależ możesz. Są teraz szkoły wieczorowe,
zaoczne – opowiadałam i ani spostrzegliśmy się,
a już przeszliśmy połowę drogi dzielącą moją szkołę od domu. Przestraszyłam się. Ktoś ze wsi mógł
iść do miasta i zobaczyłby mnie z chłopakiem.
Zaraz plotka poszłaby na całą wieś.
– Wiesz, Marku, myślę, że nie powinieneś iść
dalej ze mną. Mógłby nas ktoś zobaczyć.
Spuścił wzrok na buty i z desperacją wybąkał:
– A spotkamy się jeszcze kiedyś? Może pójdziemy do kina?
– Nie, nie mogę.
– A co robisz?
– Wstyd przyznać, ale muszę paść krowę.
– W którym miejscu?
cd. str. 34 »
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
33
Proza
– Na polu, przy drodze do Zalesia. Za chłopskim
lasem. No wiesz... – wybąkałam.
Ale Marek już odchodził i, przykładając dwa
palce do głowy, powiedział: „cześć”.
Do domu biegłam jak na skrzydłach. „Mam
chłopca, mam chłopca – krzyczałam w myślach
– będę miała pierwszą randkę”.
Tego dnia wystroiłam się w lepszą sukienkę, na
nogi włożyłam wyjściowe buty i tak wystrojona
poszłam do obory po krowę. Matka oniemiała.
– Zwariowałaś? – zapytała. – W tej sukience,
w tych butach na pole?
– Co cię to obchodzi? – odszczeknęłam.
– A obchodzi, obchodzi. Skąd wezmę pieniądze na nowe buty?! Marsz mi w tej chwili przebrać stare.
Wiedziałam, że z matką nie da się dyskutować. Przebrałam się, zabrałam książkę i stary
koc, uwiązałam Krasulę za rogi i popędziłam ją
w stronę Zalesia.
Uwiązałam krowę na pastwisku utworzonym
po wykoszonej lucernie. Rozłożyłam koc, otworzyłam książkę i zaczęłam spoglądać w stronę
Zalesia. Daremnie. Marek nie przyszedł. Gdy
skończyłam czytanie książki, narwałam lucerny,
nakarmiłam nią krowę, przytuliłam się do jej boku
i powlekłyśmy się smętnie do domu.
Następnego dnia ani przez głowę nie przeszedł mi zamiar włożenia lepszych butów czy
sukienki.
Gdy zbliżałyśmy się do niewielkiego kopca, na
którym rosło sześć sosenek, uchwyciłam mocno łańcuch, bowiem wiedziałam, że krowa lubi
czochrać się o sosenki, a potem gnać jak oszalała. Przeczucie nie zawiodło mnie. Mimo mocnego ściskania łańcucha i pociągania krowy w stronę drogi, ta dociągnęła się do sosen, wyczochrała,
ile chciała, podwinęła ogon do góry i ruszyła ostro
z kopyta. Wiedziałam, że nie mogę wypuścić łańcucha, gdyż krowa może uciec do pobliskiego lasu,
a wtedy nie mam po co wracać do domu. Trzymałam mocno łańcuch i biegłam za krową, ale nagle
potknęłam się i przewróciłam. Krowa pędziła jak
oszalała. Nie wypuszczałam łańcucha z ręki. Gdy
wreszcie krowa uspokoiła się nieco, podniosłam
się z ziemi i zobaczyłam odarte ręce i nogi. „To
nic – pomyślałam. – Najważniejsze, że bydlę nie
uciekło do lasu”.
Na pastwisku uwiązałam Krasulę do kołka,
kołek wbiłam w ziemię, rozścieliłam koc na miedzy wyścielonej pachnącą macierzanką i zatonę-
34
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
łam w książce. Wkrótce posłyszałam kroki. Przestraszona spojrzałam przed siebie. Przede mną
stał Marek.
– Cześć. Jestem.
– Widzę. Myślałam, że przyjdziesz wczoraj.
– Wczoraj musiałem kosić łąkę. Co się stało? –
zapytał, wskazując na podrapane nogi.
– Nic. To bydlę chciało zwiać do lasu i trochę
przeciągnęło mnie po kamieniach.
– Należałaby to jakoś opatrzyć, zdezynfekować.
– Nic mi nie będzie. Nie pierwszy raz.
– Co czytasz? – zapytał, wskazując na leżącą
na kocu książkę.
– „Wierną rzekę” Żeromskiego.
– Ciekawa?
– Jeśli chcesz, mogę ci trochę poczytać,
Marek usiadł na kocu, a ja rozłożyłam książkę
i najpiękniej, jak potrafiłam, czytałam. Od czasu
do czasu przewiązywałam krowę na nowe miejsce
i znów czytałam. Marek siedział zasłuchany i nie
przerywał mi ani słowem. Upłynęły już chyba ze
dwie godziny, kiedy od zachodu zaczęły napływać ciemne chmury.
– Chyba będzie lało – zauważył Marek.
– To będę musiała zbierać się do domu, bo Krasula bardzo lubi żreć na deszczu. Nikt nie jest
w stanie zabrać jej wtedy z pola – powiedziałam
i spojrzałam w kierunku, w którym powinna
znajdować się krowa. – Rany boskie, nie ma jej!
– krzyknęłam.
Marek zerwał się na równe nogi. Obejrzeliśmy
pola nasze, sąsiadów, spojrzeliśmy na las rządowy, na chłopski. Ani śladu krowy.
– Gdzie lecimy? – Marek przejął inicjatywę.
– Do rządowego lasu.
Wpadliśmy do lasu i jak oszaleli goniliśmy po
nim, szukając krowy. Już pierwsze pomruki burzy
dało się słyszeć od zachodu, a my ciągle szukaliśmy. Gdy zaczęło padać, Marek zdecydował: do
chłopskiego lasu. Przedarliśmy się przez zagajnik
nowo nasadzonych sosenek, wypadliśmy na drogę, jeszcze raz obrzuciliśmy wzrokiem pola i pobiegliśmy do chłopskiego lasu. Chłopski las wąskim
klinem wcinał się w pola, dlatego bardzo szybko
przebiegliśmy go. Gdy wybiegliśmy na drugą stronę, Marek krzyknął:
– O, jest. Tam. Pasie się w koniczynie.
– Bogu dzięki. Dobrze, że nikogo od Znachora nie ma na polu, bo miałabym za tą wyżartą
koniczynę!
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Proza
Dopadłam do krowy i zaczęłam ciągnąć mocno
za łańcuch. Krowa spokojnie żarła. Ani drgnęła.
Nagły błysk rozświetlił pole. Lunęło.
– Ale ty jesteś niezaradna. – Marek chwycił
powróz zaczepiony za rogi Krasuli, owinął go koło
jej ucha i energicznie pociągnął. Uparciuch bez
sprzeciwu ruszył. Ledwie zdążyliśmy wyprowadzić krowę na drogę, pojawiła się matka.
– A, to ładnie pilnujesz krowy, że na cudze włazi. Obżera się nie swoim – krzyczała. – A to kto? –
wskazała na Marka.
– Pomagał mi szukać krowy.
– Jakbyś jej pilnowała, to by nie musiał ci pomagać – wykrzykiwała, a pioruny z coraz większym
hukiem padały na ziemię.
– Mamo, Marek jest z Zalesia – tłumaczyłam.
– Przecież widzę, że nie z Oklepna.
– To ja już pójdę – powiedział Marek.
– Do Zalesia daleko. Do nas bliżej – zaoponowała matka. – Niech pan idzie z nami.
Szybko udaliśmy się w stronę domu, a burza rozszalała się na dobre. Gdy wpadliśmy na podwórko,
ojciec oczekujący nas w progu krzyknął:
– Rany boskie! Coś ty zrobiła z tą krową? Przeżarła się. Zobacz, jaki ma brzuch.
Wiedziałam, co to znaczy. Wiedziałam,
że teraz należy przeprowadzać krowę po podwórzu. Wprawić jej kij w mordę i przeprowadzać, aż
wszystkie gazy z niej wyjdą. Łzy dławiły mi gardło, lecz nie rozpłakałam się. Ojciec uwiązał sznur
na kiju, otworzył gębę krowy i przywiązał końce
sznura do rogów.
Matka zaprosiła Marka do domu:
– Niech pan wejdzie. Cały pan przemoczony.
Musi się wysuszyć.
– A Basia?
– Baśka będzie przeprowadzała krowę.
– To ja też – odpowiedział i ujął Krasulę za łańcuch. I chodziliśmy we dwoje z tą krową wokół
podwórza, aż burza przestała szaleć, a wkrótce deszcz przestał padać i wyjrzało słońce. Chodziliśmy, a ja o mało nie płakałam ze szczęścia.
Wiedziałam: Marek nie opuścił mnie w trudnych chwilach. Chodziłam razem z nim i z krową, i powtarzałam sobie w duchu: „Mam chłopaka, dobrego, odpowiedzialnego, takiego, o jakim
marzyłam. Będę mogła iść razem z nim i trzymać go za rękę”.
Recital
Afisze krzyczały czarnymi literami: „Ewa
Demarczyk”. Smutne oczy artystki przypominały z afiszy: „Ewa Demarczyk”. „Ewa Demarczyk”
– rejestrowałam w pamięci, śpiesząc do pracy. –
„Ewa Demarczyk” – informowałam koleżanki,
rozkładając papiery na biurku .
– Jeżeli recital Ewy Demarczyk, to tylko
w Piwnicy pod Baranami – odpowiadała Krystyna, potrząsając chmurą artystycznie rozwianych kosmyków.
– A byłaś w Piwnicy pod Baranami? – indagowałam.
– Też coś! Nie w takich przybytkach kultury bywałam. Ale nie mam zwyczaju chwalić się
tym przy lada okazji. Zresztą dzisiaj jesteśmy
zaproszeni na wizytę do siostry Dobiesławskiego. Wiecie, tego, co był sekretarzem.
– A teraz w ojczyźnie za Łabą siedzi – dodała
Stanisława, lekko mrużąc oko.
– Za żoną pojechał; rodzina najważniejsza –
Krystyna już się wyraźnie denerwowała.
– Jasne. Tylko to nie ma nic wspólnego z Ewą
Demarczyk – próbowałam nadać łagodny ton
głosowi.
– Ma, ma. Siostra rzeczonego pana Dobiesławskiego właśnie otwiera butik na nowym osiedlu
– nie ustępowała Stanisława.
cd. str. 36 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
35
Proza
– A wam nic do tego – odcięła się Krystyna i z kosmetyczką w ręce zatrzasnęła za sobą
drzwi.
– To lepiej byłoby, gdybyście szaliki zrobiły na
drutach dla dzieci, bo zima za pasem – z politowaniem pokiwała głową Wanda – że też nie żal
wam pieniędzy na byle co.
– Każdy ma własną gradację wartości – pomogła mi Stanisława.
„Ewa Demarczyk” – znów rejestrowałam
w pamięci, śpiesząc do domu, i wracało wspomnienie epizodu z własnej młodości, związanego z jej nazwiskiem. Uśmiechałam się do wspomnień i znikałam w czeluściach supersamu.
Wreszcie, w dniu recitalu, mój syn lubujący podpatrywać słabostki ludzkie stanął przed
lustrem i, naśladując moją mimikę, monologował prowokująco:
– Wiele lat marzyłam o tym, aby móc na żywo
zobaczyć i usłyszeć Ewę Demarczyk. Tak pragnęłam, tak się starałam, aż zapomniałam, że
ta największa polska artystka reprezentująca
światowy poziom kunsztu artystycznego jest
dziś pierwszy i ostatni raz w naszej ukochanej
miejsko-gminnej metropolii.
– Dość. Miałeś kupić bilety.
– Jasne. Moja wina, chociaż kieszonkowe
wzrosło do wyżyn filmu pełnometrażowego.
– Rzucam wszystko. Pędzę do emdeku. Pędzisz
ze mną?
– Pędzić to tak bardzo nie pędzę. Poczekam
sobie na pędzącą mamuśkę.
Drobiąc na wysokich obcasach za synem,
zagadywałam go dobrotliwym tonem:
– Cieszę się bardzo, że wybrałeś się ze mną.
Ona jest wspaniała. Głos. Przede wszystkim głos!
A interpretacja?!
– Nie znoszę arbitralnych opinii.
– Nie jestem arbitralna. Podoba mi się sztuka
na wysokim poziomie artystycznym.
– Ciągle wyłączasz mój adapter i magnetofon.
– Czyżby?
– To warczysz o ściszanie. A muzyka metalowa to nie mruczenie kota.
– Najlepiej, gdy pękają bębenki w uszach.
– Jasne! To się nazywa właśnie tolerancja.
A chcesz, żebym uważał cię za nowoczesną,
mądrą matkę.
– Chciałabym.
– Ciągle wydaje ci się, że ładne, dobre albo
wartościowe jest tylko to, co tobie się podoba.
36
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
A to jest nieprawda. Okłamujesz się. Całe twoje
pokolenie się okłamuje. Nauczyli was maszerować i skandować niby-prawdy. Niby w nie uwierzyliście. A sentymentalizmem w sztuce odtruwacie umysły. Tylko jedno i drugie to jest trucizna. I to jest prawda.
– Jesteś bardziej arbitralny i mniej tolerancyjny ode mnie. A na marginesie, czyżby Demarczyk była sentymentalna?
– A czymże są jej groszki, oczki i tym podobne, że się nie wyrażę?
– Dobrze, że się nie wyraziłeś. Muzyka ma
łagodzić obyczaje.
– Znowu bzdura. Muzyka, jak każda sztuka,
ma mówić; nie, nie mówić, ma krzyczeć prawdę. Rozumiesz, krzyczeć prawdę!
– Jeszcze trochę, a wmówisz mi, że jesteś artystą. Już krzyczysz. Zachowuj się. W domu zagłuszasz mnie blaszaną muzyką, a tutaj wrzeszczysz, że to jest wartościowe.
– A słyszałaś jak Turbo śpiewa: „przegadane
dni, umiemy pięknie gadać, nie umiemy żyć”?
– Gdyby to wyśpiewał, a nie wykrzyczał, może
by mnie przekonał.
– Najpierw trzeba posłuchać, dopiero wydawać sądy.
– Dlatego idziesz na recital Ewy Demarczyk?
– A ty posłuchasz Grzegorza Ciechowskiego?
Przyciężki gmach miejscowego emdeku, budowany w ciągu dwudziestu lat wysiłkiem miejscowego i budżetowego społeczeństwa, przybrał
dostojną minę. Za drzwiami czaił się poważny
cerber, z namaszczeniem oczekujący na przyjazd białego poloneza, aby czym prędzej powiadomić zdenerwowanego dyrektora o przybyciu jakże upragnionego gościa. W holu panowała uroczysta cisza. Z fotografii rozwieszonych
na ścianach uśmiechały się Eleni i Agnieszka
Fatyga, które „ostatnio gościły” w domu kultury,
a dzielni ołówkowi strażacy uwijali się szparko
na kartonowych arkusikach sezonowego konkursu szkolnego.
Poczułam się nieswojo. Syn wszedł do holu,
pociągnął nosem, naśladując węszenie swego
ukochanego Kanisa, i wyszedł przed budynek,
delikatnie zamykając drzwi.
– Nie ma kasjerki? – zapytałam szeptem cerbera.
– Kasjerki? Coś pani? Od tygodnia nie ma żadnego biletu. To wielka artystka – prawił z dumą
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Proza
gąsiora, wyciągając szyję. – I społeczeństwo zna
się na kulturze – wciągnął szyję w ramiona.
Już miałam opuścić szacowny przybytek kultury, gdy posłyszałam kroki. Spojrzałam w stronę schodów wiodących na piętro. W kapelusiku przekrzywionym na bok, uśmiechając się do
mnie, energicznym krokiem schodziła pani Elżbieta Kotulska.
Fala ciepłych wzruszeń podpłynęła mi pod
gardło. Pani Elżbieta Kotulska była moją nauczycielką języka polskiego. W jednej chwili przypomniałam sobie niemą rozpacz jej oczu po mojej
odpowiedzi na pytanie: dlaczego bohaterka opowiadania Marii Konopnickiej pt. „Dym” była nieszczęśliwa?
– Co ty wygadujesz dziecko? – wykrztusiła
wówczas z siebie. – Co za socjalizm? Jaki socjalizm? Co ustrój ma wspólnego z bólem matki?
– Bo gdyby był socjalizm, to nie byłoby wypadku – dukałam tłumaczenie słyszane zaledwie
dwa lata temu od jej poprzedniczki z podstawówki.
– Gdyby był socjalizm, nie byłoby wypadku?
Co ty wygadujesz moje dziecko? Kto ciebie tego
nauczył? – biadoliła.
– Bo zawsze było tak, pani psorko. Chłop cierpiał przez wójta, pana i plebana, bo nie było socjalizmu. Magnaci sprzedali Polskę, bo nie było
socjalizmu – uparcie broniłam poprzedniczkę.
– I jakie jeszcze nieszczęścia wydarzyły się
z powodu braku socjalizmu? Powiedz. A może
wiesz, co jest dzięki socjalizmowi? No, powiedz
— mówiła już uspokojona, a ja wyrecytowałam:
– Dzięki socjalizmowi mamy za darmo naukę
i pokój jest na świecie. I Lenin zwrócił wolność
Polsce.
– Tak, moje dziecko. Co z wami zrobiono –
bolała, gładząc mnie po włosach. – Musisz wiedzieć, że matka zawsze cierpi po utracie dziecka. Bez względu na ustrój. A w socjalizmie też
zdarzają się wypadki. Słyszałaś o pożarze naszej
fabryki? I o tym, że zginął człowiek, też słyszałaś? I nie miało to nic wspólnego z socjalizmem.
Zgadzasz się ze mną?
– Zgadzam się.
– A wolność Polsce nie tylko Lenin wrócił.
Układ sił się zmienił. I Polacy, najlepsi synowie
swej ojczyzny, o wolność jej krew swą przelewali – mówiła, patrząc odważnie na klasę, a my
ogłuszone nowymi słowami, pokurczyłyśmy
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
się w swoich czarnych, wronich fartuchach
i pospuszczałyśmy nisko głowy.
I w tym samym momencie przypomniałam ją
sobie czytającą fragmenty dzieł pisarzy i poetów
znanych, eksponowanych i tych, o których
poza naszą salą rzadko gdzie można było usłyszeć. I głos jej dźwięczny przypomniałam sobie.
I nawet to, jak ten głos ściszał się, matowiał, drżały w słowach poszczególne sylaby, aby wreszcie
uwięznąć jej w gardle. Pochylała wówczas głowę,
ukradkiem ocierała oczy i zdławionym jeszcze
głosem prosiła: „Krysiu”, albo „Basiu, dokończ”.
I przypomniałam sobie żmudne, wielogodzinne „próby recytatorskie”, przeprowadzane z całą
czeredą wronich fartuchów, na których wkuwała w nas alfabet poprawnego mówienia. Jeszcze w tej chwili usłyszałam jej głos: „Czy ty czujesz, co mówisz, czy rozumiesz, co mówisz moje
dziecko? Znowu przedobrzyłaś! Znów to okropne »ę«!”. I łzy w jej oczach przypomniałam sobie,
gdy jedna po drugiej odbierałyśmy nagrody na
konkursach. Nawet tę wędrówkę po górach
przypomniałam sobie, którą zafundował nam
dyrektor szkoły w nagrodę za przedstawienie
w starym emdeku z okazji „dni” naszego miasta.
A teraz schodziła energicznym krokiem po
schodach i uśmiechała się do mnie. „Czas jej nie
dotknął” – przemknęło mi przez myśl. „Tak samo
uśmiechnięta, energiczna. Jakby nie minęło
trzydzieści lat, jakby znowu organizowała akademię »z okazji«, wieczornicę »na dni«”.
A ja stałam jak wryta i patrzyłam na jej szczęśliwą twarz. Wreszcie nachyliłam głowę w ukłonie i usta otwarłam do wydobycia głosu, a ona
już wyciągnęła do mnie ramiona i mówiła lekko zdyszana:
– A to pani, pani Barbaro. Jak to miło panią
widzieć.
„Boże, dlaczego jej może być miło? Co ja dla niej
zrobiłam? Przecież to mnie powinno być miło.
To ja jestem jej wdzięczna. Jak jej to okazać?” –
myślałam rozgorączkowana.
– Dzień dobry. Jestem... skrępowana – wydukałam.
– Czym?
– Wolałabym po imieniu. Jak dawniej.
– Przecież nie można inaczej. To już tyle lat! Co
słychać u pani? Doszły mnie informacje o jakiejś
karuzeli zawodowej. Ale to i lepiej. Kobieta nie
może mieć za dużych ambicji. Kobieta, bardziej
cd. str. 37 »
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
37
Proza
niż mężczyzna, jest bliższa przyrodzie – dodała
z nutką lekkiej zadumy.
– Ale niech pani coś powie, pani Basiu. Ciężko się dzisiaj pracuje?
– Ba – ledwie wydobyłam głos.
– A ja, chwała Bogu, jestem na rencie. Ale nie
umiem siedzieć z założonymi rękami. Prowadzę zespół recytatorski przy szkole. Chciałabym
założyć zespół dramatyczny przy domu kultury. Ale atmosfera tutaj jakaś ospała. Albo ludzie
nie chcą współtworzyć kultury. Kupią bilet, obejrzą jakiś zespół i kulturę mają z głowy. Nie wie
pani, dlaczego ludzie nie chcą współuczestniczyć
w tworzeniu kultury? Dawniej to był zaszczyt.
Można było wybierać. Niechże pani coś powie.
– Chciałam bilet.
– Bilet? Jaki bilet?
– Nawet dwa. Na recital Ewy Demarczyk.
– A racja. Przecież to dzisiaj jest recital Ewy
Demarczyk. Dlaczego dwa?
– Jestem z synem,
– Świetnie. Zawsze co moja uczennica, to moja
– odparła z uśmiechem i, czyniąc rękami gesty
nakazujące oczekiwanie, zniknęła za drzwiami dyrektorskiego gabinetu. Wkrótce znów się
ukazała.
– Nie ma biletów. Ale to nic nie znaczy. Któryś z zaproszonych notabli na pewno nie zdąży
urwać się z ważnej narady. Poczekamy. Niech
pani opowiada.
– Trudno jest opowiadać. Tyle spraw się wydarzyło. Tak dalece wszyscy nie umiemy porozumieć się z sobą, że nie wiadomo, o czym mówić.
Chciałoby się o wszystkim. Ale to niemożliwe.
Ale skoro jesteśmy w przybytku kultury, może
powie mi pani, o co była ta awantura po wystawieniu „Dziadów” w Warszawie, w 68 roku.
Przecież „Dziadów” nie można było inaczej interpretować, niż zostały napisane. Przecież wiadomo było, że był to bunt przeciw zaborcy, przeciw temu, który zagarnął wiele narodów. I próba
poszukiwania dróg wyzwolenia. Dlaczego młodzież wyszła wówczas na ulice?
– Oczywiście wyszła za wcześnie. Ale nie
powiesz mi, Basiu – nie zauważyła, kiedy znów
zaczęła mówić mi po imieniu – nie powiesz, że
Konrad walczył o socjalizm?
– Nie, nie powiem – już się śmiałam, zadowolona, że pamięta ten epizod z mojego szkolnego życia.
38
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
– Ta twoja biedna odpowiedź bardzo mną
wstrząsnęła. Wtedy zrozumiałam, że nie mam
prawa naginać literatury do wymogów programu. Niewiele mogłam zrobić. Co najwyżej
mogłam tak godzić wytyczne do programu, aby
was nie okłamywać, ale jednocześnie nie buntować. Byłyście biednymi dziewczątkami ze wsi
– przyszłymi matkami, gospodyniami. Fakt, że
było mi łatwiej. Było już po pięćdziesiątym szóstym roku. Dlatego mogłam mówić, że car –
władca Rosji był zaborcą. Obowiązywała interpretacja: car – jednostka sama w sobie, w oddzieleniu od państwa, tyran uciemiężonego ludu.
– Marzec sześćdziesiątego ósmego też był po
pięćdziesiątym szóstym.
– Tak. Ale ja nie musiałam się bać.
– Nie rozumiem.
– To jest proste. Mój mąż jest prawnikiem.
Pochodzi ze znanej rodziny prawniczej. Nie
musiałam bać się o utratę pracy. W ogóle nie
musiałam pracować. Zresztą, dyrektor szkoły
też pochodził ze znanej inteligenckiej rodziny.
Wiele rozumiał. I nie ingerował. I czego mogłam
was nauczyć – tego uczyłam. Miłości do ojczyzny, którą się kocha bez względu na ustrój, miłości do rodziny, do najbliższych. I do różnych idei,
w które ludzie wierzyli, też. A nade wszystko
chciałam, żebyście kochali słowo. Nie wiem,
czy mi się to udało. Ale gdy widzę którąś z was
w emdeku, cieszę się. A wracając do „Dziadów”,
to dopiero po siedemdziesiątym roku mieliśmy
nowe wytyczne nauczania.
– Tak. Szkoda, że dopiero dziś mogłam z panią
porozmawiać.
– A ja nie traciłam ciebie z oczu. Żal mi cię było,
gdy w pewnym czasie dużo mówiło się o tobie.
Wiedziałam, że im głośniej o kimś, tym większa cisza po nim.
– Tak. Tylko ja nie mogłam pozwolić sobie na
luksus pracy tylko dla przyjemności albo zabicia czasu.
– A teraz możesz?
– Teraz jestem rozgoryczona. Nie karuzelą zawodową, jak to pani dowcipnie nazwała.
Jestem rozgoryczona upadkiem idei, w którą
wierzyłam. Jestem rozgoryczona tym, że nie
możemy pozbierać się, nie możemy ze sobą rozmawiać, nie możemy się porozumieć. A nade
wszystko ciągle nie umiemy u siebie pracować.
Wszyscy uznają filozofię: „róbmy swoje”, a to
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Proza
niczego nie zmienia. Przecież nie możemy się
zaprzepaścić.
– Nie zaprzepaścimy się. Idzie nowe. Od
wschodu. A tego jeszcze nie było.
Burza myśli cisnęła mi się do głowy. Chciałam
rozmawiać z nią, dzielić się wątpliwościami, ale
przed nami stał już cerber.
– Po tauzenie, znaczy się, panie płacą.
– Dom kultury nikomu nie funduje? – z uśmiechem zapytała pani Elżbieta.
– Nie. Znaczy się reforma.
– Reforma – znów się uśmiechnęła. – Czy
rozumie pani to pojęcie?
– Obawiam się, że nie lepiej niż większość Polaków, chociaż wiem, że dobrobyt zależy tylko od
pracy. Niekoniecznie tej łopatą wykonywanej.
– Nigdy nie miałam głowy do interesów –
mówiła, ujmując mnie protekcjonalnie pod
łokieć. – Mąż zawsze zajmował się interesami.
Do mnie należało prowadzenie domu.
– Prowadzenie domu na takim poziomie, jaki
państwo reprezentujecie, nie jest łatwe.
– Przecież wiesz, że zawsze mieliśmy gosposię.
Różnie bywało z tymi gosposiami, ale gdy przyglądam się współczesnym, młodym, wykształconym kobietom, to wpadam w popłoch. Wracając
do reformy, to straszne, że kobiety muszą znać
się na liczbach. Pani też, prawda, pani Basiu? –
znów nazywała mnie panią.
– W skali mikro – bezwzględnie. W skali przedsiębiorstwa – muszę. W skali makro –
próbuję, ale nie potrafię. Jestem bezradna. Obawiam się, że wszyscy niezbyt dobrze znamy się
na liczbach. Nie rozumiemy procesów wyzwalających pieniądze. A zanim poznamy, musimy
zburzyć to, co z uporem budowaliśmy przez
czterdzieści lat.
– Co musimy zburzyć? – pani Elżbieta zatrzymała się i z przestrachem w oczach patrzyła
na mnie.
– System określonego myślenia. Po drodze
będą ofiary.
– O jakich ofiarach pani mówi?
– O ofiarach uczciwości, nadziei, pracy i wiary
– po katolicku albo komunistycznemu ujmując.
– Pani jest okropna.
– Nie gorsza od reszty, niech mi pani wierzy
– mówiłam, zbliżając się do drzwi sali widowiskowej i wzrokiem przywołując syna, a pani
Elżbieta już uśmiechała się w kierunku znanej
w mieście lekarki.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Sala widowiskowa napełniała się przyciszonym, lecz intensywnym gwarem. Dostrzegłam
znane w mieście osobistości, sporo nauczycielek
z różnych szkół, kobiet w moim wieku. Rówieśników syna było niewielu. W środku sali siedziała Stanisława i uśmiechnęła się, dostrzegając mój wzrok.
– Mówiłaś, że dwadzieścia lat temu miałaś okazję być w Piwnicy pod Baranami i coś ci przeszkodziło. Co to było? – dopytywał szeptem syn.
– A, to stara historia. Umówiłam się ze znajomym, który miał dojście do biletów na recitale
Ewy Demarczyk – mówiłam, i przed oczami stanęła mi poważna twarz Mateusza – „inżynierka”, jak go we wsi nazywano.
– Znam go?
– Nie. Od lat mieszka w Krakowie.
– Ojciec wie?
– O czym?
– O tej sympatii?
– Daj spokój. To nie sympatia. Znajomy ze wsi.
– Się tak mówi. Nie denerwuj się. Referuj,
mamuśka – ponaglał, a moje serce załomotało, jak wówczas, gdy Mateusz, przepychając się
między pasażerami, dotarł wreszcie do wolnego obok mnie miejsca.
– Mamuśka, nie zamyślaj się. Referuj.
– To był pech, syneczku.
– Pech?
– Tak – stwierdziłam i znów zamknęłam oczy,
bo we wspomnieniach, jak wówczas w lustrze
kolejowego wucetu, zobaczyłam swą przerażoną twarz, gdy przypomniałam sobie o pozostawionych w autobusie pantofelkach na szpilkowym obcasie.
– Dlaczego pech?
– Zostawiłam w autobusie eleganckie pantofelki, a potem w wucecie zostawiłam parasolkę.
Nim odnalazłam autobus, kierowcę, to przemokłam do suchej nitki. Z fryzury, płaszcza, sukienki ciekły strumienie wody, a zegarek wskazywał
godzinę dziewiętnastą.
– Należało zrezygnować z szukania pantofelków.
– Nie mogłam pokazać się w eleganckim lokalu w starych, przemoczonych łapciach.
– Ależ fanaberie przeżywaliście w tej waszej
młodości.
– Tak – powiedziałam głośno do syna. – Tak
– powtórzyłam w myślach. – Mieliśmy fanaberie. Wolałam nie zobaczyć ukochanej artystki,
cd. str. 39 »
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
39
Proza
wolałam zabić tlącą się nadzieję na uczucie, niż
pokazać się w przyzwoitym miejscu w brzydkich
butach. Takie mieliśmy fanaberie – powtórzyłam w myślach – chociaż pod względem finansowym nie było nam łatwiej – dodałam z lekką satysfakcją, gdy ostry krzyk Ewy jak nożem
uciął gwar zapełnionej do ostatniego miejsca sali.
Syn skurczył się w sobie.
Milcząc, wracaliśmy do domu. Ujęłam syna
pod rękę i próbowałam sondować:
– I co? Rewelacyjna!
– Ale groszki, oczki mogłaby sobie darować.
I te winogrona też.
– To przecież Tuwim.
– Niech tam nawet Tuwim. Zresztą, to tylko
Tuwim. Herberta niech zaśpiewa. Albo Pasternaka. „Przeżyć życie, to nie polem przejść się”
– ot, co!
– Życie, syneczku, dla nikogo nie jest łatwe.
– Jasne. Mam jeszcze matmę do zrobienia
na jutro.
– Zrobisz jeszcze. A dziś przeżyliśmy piękne
chwile. Ewa Demarczyk... Moja nauczycielka,
którą bardzo lubiłam...
– Czy to ta osoba, z którą tak długo gaworzyłaś? Miałem przyjemność spotkać ją już wcześniej.
– Słucham.
– Wiosną był taki konkurs teatrów poetyckich. Zebraliśmy się w kilku i pod przewodnictwem nowego belfra daliśmy takie sprytne,
buntownicze przedstawionko, że paluchy lizać.
Przeszliśmy nawet na dalsze eliminacje. Ta twoja nauczycielka też przywiodła ze sobą jakieś
natchnione dziewczyny, które jęczały, wzdychały w stylu sielsko-patriotycznym. Słusznie
nie zostały usatysfakcjonowane żadnym nawet
wyróżnieniem, o miejscu nie mówiąc. Po rejonowych eliminacjach, na których zdobyliśmy
pierwsze miejsce, oczekiwaliśmy na eliminacje
wojewódzkie.
– I co?
– Nie doczekaliśmy się. Nikt nas nie zaprosił.
Za to w radio usłyszałem wywiad z natchnionymi dziewuszkami twojej nauczycielki, które uczestniczyły w ogólnopolskim konkursie.
Na szczeblu centralnym. Rozumiesz coś z tego
mamuśka? Ja też nie rozumiem.
– Nic wcześniej nie mówiłeś.
40
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
– Chciałem pochwalić się dopiero zwycięstwem na szczeblu wojewódzkim. A teraz noga
moja nie postanie w żadnym emdeku. Chyba, że
na koncercie Ewy Demarczyk albo jakiej innej
światowej sławy artystki – mówił, gdy w świetle latarni dostrzegłam naszą sąsiadkę pchającą
przed sobą wózek spacerowy z dwojgiem dzieci.
Obok niej dreptał najstarszy synek.
– A ta na jaki recital się wybiera? – zapytał
z przekąsem syn.
– Może chore i pędzi do szpitala?
– Wzięłaby sobie jakiego chłopa do domu, to
nie musiałaby ich tak wszędzie ze sobą włóczyć.
– Język. Język, synu, masz wulgarny.
– Ale prawdziwy.
– Przepraszam – zaczepiłam sąsiadkę. – Dokąd
pani spieszy? Stało się coś? Może pomóc?
– Co się miało stać? Do roboty lecę. Do przedszkola. Późno już. Buczek na szóstą przebuczał
– krzyknęła w biegu.
– Boże, przecież to o dziesiątej w nocy buczał,
a nie o wpół do szóstej! Pani Ewo, niech się pani
zatrzyma!
– A niech to szlag trafi!
– I masz mamuśka koncert! Jak ty to nazywasz? Recital.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Konferencja
Zabytki przemysłowe
w powiecie olkuskim
Z
amki, pałace, dwory i dworki, mury
miejskie, kościoły,
kaplice, kamienice i stare
nekropolie – tak, to są dla
nas zabytki. A stare hale
fabryczne? A szyby kopalniane? A potężne maszyny sprzed stu lat,
w których od ćwierć wieku nikt nie zmieniał oleju, a one dalej działają? Niestety, dla wielu coś, co kojarzy się z przemysłem, nie jest zabytkiem. I niestety przez
takie myślenie zabytki przemysłowe traktowane są u nas
po macoszemu. Nie są doceniane, a wręcz bywają uważane za nic niewarte. Jeśli zdarzy się, że ktoś z zewnątrz
o nie pyta, jesteśmy zdumieni jego zainteresowaniem.
Mało kto przejmuje się faktem, że czas górnictwa na
ziemi olkuskiej kończy się. Wkrótce zamknięta zostanie kopalnia Pomorzany, w której od 1974 r. eksploatowano rudy cynku i ołowiu. W okresie największej
świetności Olkusza wydobywano na naszym terenie,
i to w bardzo intensywny sposób, galenę (siarczek ołowiu), z której pozyskiwano ołów i srebro. Od XIX wieku
dobywano już galman (mieszanina mineralna zawierająca smithsonit, dolomit, kalcyt, geothyt i galenę). Krajobraz wokół Sławkowa, Bolesławia i Olkusza wyglądał
inaczej niż dziś: setki szybów górniczych, wytapiających ołów i srebro hut, ziemie przeci-
nały potężne, kopane od XVI wieku, sztolnie odprowadzające wodę z kopalń. Praktycznie nie było już lasów,
które wycięto dla drewna potrzebnego do umacniania
chodników czy do pieców hutniczych, stąd postawały
np. pustynie: Błędowska i Starczynowska. Przed ponad
czterdziestu laty grupa naukowców z Danutą Molendową na czele wydała„Przewodnik po zabytkach przemysłowych Powiatu Olkuskiego”. Teraz, po niemal pół wieku,
Elżbieta Świć, Jan Ryszard Chojowski i Józef Niewdana,
dzięki środkom LGD z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, opracowali
i wydali „Przewodnik po śladach i zabytkach dawnego
górnictwa i hutnictwa rud w gminach Bolesław i Klucze”. To bardzo cenna inicjatywa, która pozwala przypomnieć o gospodarczej historii dwóch gmin powiatu
olkuskiego. Jest to tym istotniejsze, że można odnieść
wrażenie, iż wstydzimy się górniczych korzeni i dlatego staramy się zatrzeć ślady górniczej i hutniczej historii ziemi olkuskiej. A czy się to komu podoba, czy nie, są
dowody, że te dzieje sięgają pięciu tysięcy lat wstecz,
czego świadectwem ślady działalności hutniczej, na które natrafiono w Hutkach (gmina Bolesław).
17 marca w Dworze w Bolesławiu, pod patronatem
Starosty Olkuskiego, odbyła się konferencja naukowa
zatytułowana „Zachowanie śladów i zabytków dawnego górnictwa i hutnictwa w rejonie olkuskim”. Konferencja połączona była z promocją książki i towarzyszącego
jej filmu (zrealizowanego przez Franciszka Rozmusa).
cd. str. 42 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
41
Konferencja
W prelekcjach padło sporo cierpkich słów pod adresem... Właśnie, pod czyim adresem? Chyba pod każdym, nie tylko władz, ale całego społeczeństwa, które
odwróciło się do tradycji górniczych i hutniczych plecami. Ładnie to powiedział inż. Józef Niewdana, który, obok
Józefa Liszki, położył chyba największe zasługi w dzieło
upamiętnienia historii górnictwa w powiecie olkuskim;
inż. Niewdana uzasadnił swoje zaangażowanie w sprawę koniecznością spłacenia własnego długi ziemi, która
„dała mu chleb”. Współautor książki mgr inż. Jan Ryszard
Chojowski opowiadał o pozostałościach górniczych
w Bolesławiu i był to smutny wykład, bo przypominał
mowę pogrzebową. Po dającej chleb całej gminie kopalni Bolesław zostało bowiem tylko kilka charakterystycznych budynków (np. dyrekcji i płuczki), kilka popadających w ruinę (budynek maszyny wyciągowej) albo szkaradnie przebudowanych (portiernia). Po górnictwie soli
mamy dwie wspaniałe kopalnie w: Wieliczce i Bochni –
obie wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury
Unesco. Po olkuskim górnictwie, nawet, jak to udowadnia dr Rozmus, starszym od solnego, nie pozostanie tej
klasy „pamiątka”, a nawet gorzej: nie pozostanie niemal
nic. Dobrze chociaż, że będzie tych kilka książek, film
i zdjęcia. Oraz pamięć tych, którzy w górnictwie zarabiali na życie. Dr Dariusz Rozmus podkreślał znaczenie srebra w początkach polskiej państwowości. Srebro dawało
władzę. Dr Rozmus, który bada ślady górnictwa na ziemi olkuskiej od lat, od lat też dopomina się o miejsce,
w którym można by składować zabytki archeologiczne.
Z braku takiego miejsca cenne zabytki są eksponowane
gdzie indziej: okazała drewniana płuczka polska z XV w.
(opis takiej płuczki znany jest choćby ze słynnego dzieła Agricoli) pokazywana jest w Muzeum
42
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
„Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej. Ponad 600-kilogramowy bochen olkuskiego ołowiu, najcenniejszy eksponat z Muzeum pod krakowskim Rynkiem, nie jest
opisany, jako „olkuski”. Takich przykładów utraty przez
ziemię olkuską dziedzictwa jest więcej. I jest to dziedzictwo o niebywale starym rodowodzie. Mgr Leszek Chróst
z Pracowni„Ekopomiar”w Gliwicach dzielił się wynikami
pomiarów osadów metali w torfowiskach u nas i w okolicach Bytomia oraz Tarnowskich Gór. Niektóre pochodzą
nawet sprzed 12 tys. lat (miedź, żelazo i ołów), a u nas
sprzed ok. 5 tys. lat, i pokrywają się z miejscem odkryć
pod Hutkami. Na szczęście są pomysły i projekty, jak o to
dziedzictwo zadbać. Mówiła o tym dr hab. Urszula Myga-Piątek, której referat nosił tytuł:„Propozycje ochrony kulturowego krajobrazu industrialnego w rejonie olkuskim”.
Na koniec inż. Józef Liszka opowiedział o zapomnianej
kopalni rudy żelaza „Triumwirat” w Krzykawie, a mgr inż.
Józef Niewdana nakreślił kierunki badań archeologicznych w rejonie Hutek.
Cenne wydawnictwo i ciekawa konferencja, która
– miejmy nadzieję – trochę przypomniała smutny los
olkuskiego górnictwa. Przydałaby się podobna konferencja na temat Olkuskiej Fabryki Naczyń Emaliowanych.
Elżbieta Świć, Jan Ryszard Chojowski, Józef Niewdana – „Przewodnik po śladach i zabytkach dawnego górnictwa i hutnictwa rud w gminach Bolesław i Klucze”, 2013 r. �
Olgerd Dziechciarz
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Spotkanie literackie
Piątek z Anną Piątek
M
am nadzieję, że poetka wybaczy
mi ten mały żart w tytule. Jest
on wszak zgodny z prawdą. Wieczór poezji Anny Piątek odbył się w piątkowy wieczór 7 lutego 2014 w olkuskim Osiedlowym Klubie Przyjaźń. Notabene prężna
działalność tej instytucji sprawia, że Osiedle
Tysiąclecia (alias Pakuska) jest coraz ważniejszym miejscem na kulturalnej mapie
powiatu.
Zazwyczaj wieczory autorskie mniej lub bardziej
znanych poetów odbywają się według jednego, stałego scenariusza. Autor lub autorka czyta swoje utwory (czemu towarzyszy ewentualne tło muzyczne czy
prezentacja multimedialna), następnie odpowiada
na pytania zgromadzonych czytelników… Oczywiście, i tym razem wierszy czytanych przez autorkę nie
zabrakło, podobnie jak muzyki oraz multimediów – ale
nie ograniczono się do tego. Poezję Anny Piątek prezentowała spora grupa recytatorów, a nawet muzyk.
Można więc rzec, iż nie był to jedynie wieczór autorski,
lecz także swoisty benefis poetycki. Na ten zaś Anna
Tytuł spotkania – „Moja
jesień
natchniona Pegazem
dojrzewa” – był wyjątkowo trafny
Piątek zasługiwała już od dawna.
Tytuł spotkania – „Moja jesień natchniona Pegazem
dojrzewa” – był wyjątkowo trafny. Bynajmniej nie dlatego, by stanowił najcelniejsze sformułowanie w twórczości Anny Piątek. Znajdziemy tam dziesiątki o wiele
lepszych fraz i całych wierszy. Trafność odnosi się do
samej poetki i jej drogi twórczej. Droga ta zaczęła się
późno, bo w czterdziestym roku życia.
Anna Piątek przyszła na świat w Połańcu. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące w Klimontowie Sandomierskim i… kurs handlowy w Olkuszu. Pracowała
w jednym z krakowskich sklepów, później w szpita-
lu sanatoryjnym dla dzieci w Nowym Mieście (gdzie
poznała przyszłego męża) i w sanatorium działającym
w latach 50. w Rabsztynie, wreszcie – w Olkuskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych, gdzie zatrudniona była do
1980 roku. Talent poetycki odkryła w sobie dopiero
jako rencistka. Zaczęła wówczas działać w funkcjonującym przy Miejskim Ośrodku Kultury w Olkuszu Klubie
Literackim (którego jest obecnie prezesem). Jej wiersze szybko trafiły do wydawanych przez klub zeszytów poetyckich…
Dorobek twórczy Anny Piątek jest okazały, szczególnie jak na tak późny debiut. Wydała pięć zbiorów poezji: „W gałązce dłoni” (1990), „Noc po kryjomu”
(1991), „Maluję świat niedobranym kolorem” (1997),
„W gałęziach coraz więcej światła” (2006) oraz najnowszy – „Prywatny konfesjonał” (2013), o którym szerzej
pisałem w 6. numerze „Kwartalnika”. Ma też na swym
koncie liczne publikacje w antologiach. O jej bardzo
zwięzłej, a przy tym niezwykle ciepłej poezji entuzjastycznie wypowiadali się m.in. Andrzej Torbus – poeta
z Krakowa oraz Bogdan Dworak – pisarz i animator
życia literackiego z Zawiercia. Poetka stale współpracuje z Towarzystwem Kościuszkowskim w rodzinnym Połańcu oraz z wydawanym w Dąbrowie Górniczej „Raptularzem Kulturalnym”. Oprócz poezji zajmuje się malarstwem – w 2007 roku miała indywidualną
wystawę obrazów w Powiatowej i Miejskiej Bibliotece Publicznej.
Główną organizatorką spotkania była olkuska polonistka Grażyna Wącław, przy wsparciu Stowarzyszenia „Wszyscy dla Wszystkich”. Ona też wieczór poprowadziła.
– Starałam się pokazać Anię jako człowieka i jako poetkę – powiedziała nam podczas późniejszej rozmowy,
która odbyła się w mieszkaniu poetki. Układając scenariusz poetyckiego spektaklu, Grażyna Wącław postawiła sobie też za cel ukazanie różnorodności poezji
Anny Piątek. W tym celu podzieliła spotkanie na kilka
części tematycznych.
Pierwszą wypełniły utwory, w których autorka
wspomina swą krainę lat dziecinnych – Połaniec.
cd. str. 44 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
43
Spotkanie literackie/Wydarzenia
Druga część – to wiersze poświęcone rodzinie. Są
wśród nich teksty typowo okolicznościowe, ale
i dużej piękności liryki poświęcone rodzicom, mężowi, dzieciom i wnukom… Część trzecia dotyczyła Olkusza, gdzie poetka spędziła większość życia,
odkryła swój talent; związków z olkuskim środowiskiem artystycznym i dziennikarskim. Czwarta część poświęcona była najważniejszym motywom w poezji Anny Piątek. Takim ważnym tematem jest na pewno sacrum (zdaniem piszącego te
słowa, właśnie religijny nurt w twórczości poetki
najbardziej obfituje w osiągnięcia wybitne). Równie wiele utworów autorka poświęciła przyrodzie
(i tu również, obok wierszy rodzinnych, stworzyła
dużo bardzo dobrej poezji). Kolejny nurt – to wiersze poświęcone przyjaciołom oraz, nazwijmy je tak,
„regionalne” (reprezentowane m.in. przez poetyckie opisy zabytkowych dworków ziemi olkuskiej).
Każdemu z tych „bloków poetyckich” towarzyszyły
znakomicie dobrane slajdy i nagrania muzyki klasycznej – m.in. Chopina.
Pomiędzy tymi częściami Grażyna Wącław nie tylko przybliżała publiczności samą poetkę i jej twórczość (dając się poznać jako utalentowany konferansjer). Prowadziła też z bohaterką spotkania dialog, pozwalając jej samej jak najwięcej powiedzieć
o sobie – i jako poetce, i jako człowieku.
Oprócz samej Anny Piątek, jej wiersze czytali: Magdalena Ogonek, Małgorzata Dąbek, Arkadiusz Solecki, Marek Kajda, Anna Hajduła oraz Przemysław Kania. Ponadto wystąpił zaprzyjaźniony
z poetką olkuski gitarzysta, wokalista i kompozytor Franciszek Dudek. W jego wykonaniu usłyszeliśmy kilka urokliwych ballad skomponowanych do
wierszy poetki.
„Opowieści...”
w Szczecinie
„Opowieści z pamięci” Anny Szopowej i Wojciecha
Banaszaka, których wydawcą jest Starostwo Powiatowe w Olkuszu, zaprezentowano w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie.
Wczesnym wieczorem, 25 lutego, w sali im. Stefana Flukowskiego Wojciech Banaszak opowiadał o Autorce „Opowieści z Pamięci” (czyli swojej babci), a także o tym, jak
powstawała książka. Nie omieszkał też zachęcać innych,
by pisali wspomnienia. Warto w tym miejscu wspomnieć,
że w Szczecinie akurat o tym wiedzą, wszak już od 40 lat
jest tam organizowany świetny konkurs pt. „Historie Szczecińskich Rodzin”.
Wspomnieniom Wojciecha Banaszaka towarzyszyła prezentacja zdjęć z jego domowego archiwum. Można też było
obejrzeć „na żywo” kilka pamiątek po Annie Szopowej. �
Zdjęcie z fanpage’a Książnicy Pomorskiej.
Warto było spędzić piątkowy wieczór z poezją
Anny Piątek. Warto też na pewno sięgnąć po zbiorki jej wierszy. Te utwory – przynajmniej najlepsze
z nich – tworzą własny, odrębny świat, w którym
przyjemnie jest pobyć.
Jarosław Nowosad
44
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KLUCZE
Wydarzenia
PIKNIK JURAJSKI
G
mina Klucze zdobyła 2 miejsce w plebiscycie
„Edukacyjna Gmina Małopolski 2013", organizowanym przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie i „Gazetę Krakowską”.
Ogłoszenie wyników i rozdanie nagród laureatom
odbyło się 27 marca na Wawelu podczas Gali „Rozwiń
swoją gminę”. Plebiscyt „Edukacyjna Gmina Małopolski” już po raz drugi został zorganizowany przez Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie wspólnie z „Gazetą
Krakowską”. Jego zadaniem jest promowanie gmin
wiejskich i wiejsko–miejskich województwa małopolskiego, które poprzez organizowanie ciekawych przed-
sięwzięć edukacyjnych wspierają swoich mieszkańców
w „uczeniu się przez całe życie”.
W konkursie na najciekawsze wydarzenie edukacyjne ubiegłego roku czytelnicy portalu naszemiasto.pl
oraz Kapituła Konkursu wysoko ocenili wydarzenia II Piknik Historyczny„JURA 1914”, który odbył się w Krzywopłotach. Do tytułu „Edukacyjna Gmina Małopolski
2013” nominowanych było 9 gmin. Dzięki głosom czytelników „Gazety Krakowskiej” i portalu internetowego „Nasze Miasto” Piknik „Jura 1914” zdobył III miejsce
w plebiscycie, natomiast finalnie uzyskaliśmy II miejsce po głosowaniu kapituły konkursu.
Przypomnijmy: II Piknik Historyczny „Jura 1914”, organizowany przez Gminę Klucze i sołectwo Krzywopłoty, upamiętniał bitwę pod Krzywopłotami, toczoną w listopadzie
1914 roku na polach Bydlina, Krzywopłot i Załęża. Piknik
w bardzo ciekawy sposób umożliwił kontakt z historią „na
żywo”. Około 300 uczestników wydarzenia, oprócz obejrzenia inscenizacji walk, miało taż okazję m.in. zwiedzić
zrekonstruowane gawry legionistów i obejrzeć dioramy
przygotowane przez grupy rekonstrukcji historycznej. �
źródło: „Echo Klucz”
TRZYCIĄŻ
Biblioteka i Ośrodek Animacji Kultury Gminy Trzyciąż
realizuje projekt „Powrót do tradycji - organizacja warsztatów dla mieszkańców obszaru LGD oraz zakup strojów regionalnych”.
W ramach projektu odbywają się od marca warsztaty
manualne związane z tradycją i historią wsi oraz warsztaty „Aktywnie dla siebie”, zaś od kwietnia rozpoczną się
warsztaty decoupage.
W ramach warsztatów manualnych uczestnicy nabędą umiejętności tradycyjnego zdobienia pisanek i robienia
palm wielkanocnych oraz zdobędą podstawową wiedzę na
temat teorii decoupage i jej historii, a także o narzędziach,
preparatach i technikach stosowanych do ozdabiania. Będą
zdobić przedmioty za pomocą serwetek i papieru ryżowego, dowiedzą się, jak wykorzystywać i tworzyć przedmioty przy pomocy efektu spękań i jak robić decoupage na
drewnie czy szkle.
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Drugi blok warsztatów obejmuje warsztaty „Aktywnie dla siebie” - czyli pogłębienie wiedzy na temat
aktywności ruchowej i zdrowego stylu życia poprzez
zachęcanie mieszkańców terenu LGD „Nad Białą Przemszą” do regularnego uprawiania gimnastyki oraz uczestnictwa we wszelkiego rodzaju zajęciach
i warsztatach rekreacyjnych, relaksacyjnych, aktywizujących, psychologicznych, stosowania zdrowej diety.
W ramach tego bloku odbywają się zajęcia taneczno-ruchowe, zajęcia pilates, spotkania z lekarzem i dietetyczką.
Projekt ponadto wspiera działalność Kół Gospodyń Wiejskich poprzez zakup strojów regionalnych.
Zadanie jest współfinansowane z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich, Europa inwestująca w obszary wiejskie. �
źródło: BiOAK Gminy Trzyciąż
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
45
Wydarzenia
BUKOWNO
Święto Poezji i Wiosny
T
aki dzień zdarza się raz do roku, kiedy do
Bukowna przybywają z różnych zakątków naszego kraju poeci – laureaci Sejmiku Poetyckiego „Pod Diablą Górą”.
W tym roku uroczysta Gala XXII Sejmiku
Poetyckiego odbyła się 21 marca w Miejskim
Ośrodku Kultury. Najlepszym poetom zostały wręczone nagrody, ufundowane przez Starostwo Powiatowe w Olkuszu, Urząd Miejski
w Bukownie oraz Miejski Ośrodek Kultury
w Bukownie. Gala stała się również pretekstem do wielu osobistych spotkań, dyskusji
i refleksji.
Nadesłane przez twórców 94 prace poetyckie świadczą (jak co roku) o ogromnym zainteresowaniu konkursem, co ugruntowuje jego
rolę w środowisku lokalnym, ale i buduje jego
prestiż. Rangę konkursu potwierdziła jurorka tegorocznej edycji Aldona Snarska-Kurek
– przedstawicielka współczesnego świata
twórców literackich, która podkreśliła wysoki
poziom nagrodzonych i wyróżnionych w konkursie wierszy.
Jurorka postanowiła przyznać:
w kategorii ogólnej:
�Złoty Liść Bukowy dla Mirosława Kowalskiego z Mysłowic za wiersz „Modlitwa polna”
�Srebrny Liść Bukowy dla Barbary Pomiernej ze Sławkowa za wiersz „Koneser poezji”
� Brązowy Liść Bukowy dla Barbary Litarskiej ze Sławkowa za wiersz *** „W ubiegłym roku było mi dane”
� oraz dwa równorzędne wyróżnienia:
� za wiersz „Pielgrzymi nadziei” dla Mirosławy Kalecińskiej z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno
� za wiersz „Fantazja” dla Jadwigi Kubiczek
z Wojkowic Kościelnych
46
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
w kategorii regionalnej:
�Złote Pióro dla Joanny Gut z Bukowna za
wiersz „O diabełku z bukowieńskiej górki”
�Srebrne Pióro dla Zofii Cencek z Sosnowca za
wiersz „Mnie ta Ziemia od innych droższa”
� Brązowe Pióro dla Waldemara Owczarka
z Częstochowy za wiersz „Diamenty rosy”
� oraz dwa równorzędne wyróżnienia:
� za wiersz „Bukowno” dla Danuty Majcher
z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK
Bukowno
� za wiersz „Twarze" dla Janiny Dąbrowy
z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK
Bukowno
w kategorii „fraszka”:
�Krakowskiego Tymfa otrzymał Tadeusza
Szyja z Bukowna, a wyróżnione zostały
fraszki Anny Rybackiej-Szafran z Sosnowca oraz Anny Nosal-Tobiasz z Oświęcimia
w kategorii „poetycki sms”:
�Mistrzem Krótkiego Przekazu została
Urszula Kalecińska-Kucik z Klubu Literackiego „Bukowy Liść” MOK Bukowno,
a wyróżnione poetyckie sms-y napisały:
Agnieszka Salamon z Wolbromia oraz Ada
Gruszczyńska z Czeladzi.
Wiosennej atmosfery wieczoru dopełnił
występ grupy teatralnej działającej przy Domu
Kultury „Hutnik” w Jaroszowcu. �
Sylwia Wyżychowska,
opiekun Klubu Literackiego „Bukowy Liść”
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Poezja
cd. ze str. 2
nie wsiąkam
metafory upchnięte w szafie
w popłochu
idę w miasto
nie wsiąkam w beton
oczy przechodniów
ruchliwe ratlerki
liżą policzki
Agnieszka
idę w miasto
wyszłam z siebie
i schować się nie mam w kim
drżę
że już rozlały się po mieście wiersze
Salamon kwadratem
Otrzymała wyróżnienie w IX Ogólnopolskim Konkursie
Poetyckim im. Kazimierza Ratonia (Olkusz 2013).
Mieszka w Wolbromiu.
wymienię
wymienię
siebie za chleb ze spokojem i miękkie słowo
za pielgrzymkę palców do włosów
rozmienię
się drogo
na plecach rozpełzł się już chłód
o pajęczych nogach
odpadam od krwi
i słowa odchodzą od kości
jak ciało śliwki od pestki
jak
skulona w orzeszek stawiając zimne kroki
donikąd
za niechwiejące się na boki zawsze
wymienię
się sobą
choruję na to miasto
na sine guzy ulic
umieram tym miastem
pełznąc przez popiół
duszę się kwadratem powietrza
pocztówka
z podróży tę wspominam
najlepiej
byłam w sobie zaszłam
w głowę
poza tym jest jakoś
się trzymam
zapalam papierosa od końca wiatr
wieje od wschodu
piszę do ciebie znad brzegu
czasu
martwię się że nie starczy mi
oczu by przeczytać życie
do kropki
cd. str. 48 »
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
47
Poezja
z pytań natrętnych
do szyjących słowa
w jakiej pozycji uprawiasz wiersze
wstajesz lewą czy prawą pointą
po co otwierasz słowa
czy skrzypią gdy zamykasz
siedzenie nad brzegiem kartki
to nie jest dobra strategia dla wiersza
leżę łowię pod powieki przymykam
metafora wznosi się
rozsznurowuje
pęka w kącikach
ka(fka)
ja józek ka
spodziewam się czegoś co dzień
co to
jest lepkie czy granatowe
z której nadciągnie chwili
czy zapomnę języka do siebie
Sa l a m o n
Agnieszka
jakimi ścieżkami się zapomina
48
zdarzy
a potem zdarzy się wiosna
dzieci ptaki
kicz słońca
życie współ na chodnikach
konanie w przechodniach
ostry pazur wiatru
w mięsie serca
***
zamiast tych dziesięciu groszy reszty
wydawanych spłoszonym gestem
wolałabym tamte momenty z których
mi nie wydasz
słowa wybierane spomiędzy
rozpryśniętych szkiełek śniegu
dziś tak niebiesko dotykał
wiesz
tamte zesztywniałe w blaszkach
mrozu
słowa
który
Ty, który stworzyłeś mnie bez skóry, z lipca i wzruszenia,
ty który dałeś atrament, a zimą worek z sianem i górkę,
śmiechu szklane kuleczki, pomarańczową landrynkę.
Ty który ulepiłeś mi niebo, drzewo, studnię z echem,
psa o mądrym spojrzeniu, małe niebieskie dziewczątko.
Ty, który zawiesiłeś pod żebrem serce, ono drży,
moje oczy otwarte jak skrzydło motyla. Ty, który.
Nie nauczyłeś mnie obliczać ludzi na palcach, nie uchroniłeś
od popiołu, od betonu do przełknięcia, od kamiennego człowieka. Ty który.
Stwarzasz mi drogę pod stopą z pokoju do kuchni, garnki,
zachody słońca, stracone złudzenia.
Spraw żeby zakwitło lżejsze powietrze, posadź na kolanach,
wyjmij z kieszeni nadzieję, zieloną miętówkę. Zapleć od nowa dni,
bez grzebienia warkocze. Narysuj miękkim pociągnięciem.
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
Strona młodzieżowa
Niczego
nie żałuję
Z Bartłomiejem Pilchem,
olkuskim wokalistą rockowym,
rozmawia Olgerd Dziechciarz.
– Mimo młodego wieku masz już spore doświadczenie muzyczne.
B.P. – Tak na dobrą sprawę zacząłem śpiewać, mając
około sześciu lat. Wtedy występowałem jako solista, a śpiewu uczył mnie Piotr Dudek; działał u nas
wówczas na osiedlu Klub Kubuś. Nie zapomnę tych
lekcji do końca życia. Pan Piotr to fantastyczny facet
– dużo mnie nauczył. Później, w wieku około trzynastu lat – jak to młody chłopak – trochę się wstydziłem, więc na jakiś czas zaprzestałem występów
scenicznych, ale nigdy nie przestałem śpiewać. Aż
dwa lata temu, też przypadkiem, powstał zespół
Route Too The Drink. Graliśmy u kumpla w domu…
– Co graliście, rocka?
B.P.- Zaczęło się od rockandrollowych brzmień i grania polskich coverów.
etc. Obecnie słucham wszystkiego, ale najbardziej lubię zespoły niekomercyjne i mało znane. To jest prawdziwa muzyka płynąca prosto z serca osoby, która ją
tworzy, a nie z kieszeni menadżera. Lubię też muzykę
poważną; Czajkowski, Mozart, Kazaniecki, Strauss...
– A w życiu prywatnym?
B.P. – A co w życiu prywatnym?
– No, chyba miałeś jakieś inne życie, coś poza
śpiewem? Na przykład szkołę…
B.P. – Szkoła? Była! Ukończyłem w tamtym roku
Technikum Hotelarstwa w Zespole Szkół nr 4 w Olkuszu. Później jakiś czas pracowałem w zawodzie.
Jeszcze później muzyka pochłonęła mi tyle czasu, że
nie byłem w stanie regularnie pracować.
– Czyje kawałki graliście?
B.P. – To były starsze klimaty, od Perfectu po Ich
Troje. Później jeden ze znajomych powiedział mi, że
powstaje nowy olkuski zespół Strefa Niezgodności.
Z tą kapelą zagraliśmy kilka koncertów; zaczynaliśmy
koncerty od rockandrollowych brzmień, a kończyliśmy
ciężkim hard rockiem. Następnie w nieco zmienionym
składzie graliśmy rapcore. W międzyczasie przewinął
się w moim życiu zespół Frantic, z którym nagrałem
płytę demo – znalazły się na niej cztery utwory, części można posłuchać w Sieci. Niedawno z zespołem
Frantic zagrałem również gościnnie koncert w olkuskim Pubie Palladium (26.04.2014).
– Ukończyłeś „Budowlankę”: czyli byłeś pod opiekuńczymi skrzydłami pani dyrektor Maridy Zoń?!
B.P – Oczywiście! Panią Maridę zawsze będę miło
wspominał, zresztą jak większość nauczycieli. Bardzo
mi pomogła. To Marida zaszczepiła, czy może odkryła
we mnie talent recytatorski, co przyniosło mi wiele
osiągnięć, m.in. w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim, gdzie dostałem wyróżnienie na przedostatnim etapie w Krakowie, zresztą z fragmentem twojej
książki „Wielkopolski”. Bardzo lubię czytać, przede
wszystkim poezję. Uwielbiam fraszki Kochanowskiego, lubię też współczesną literaturę, często odwiedzam serwisy internetowe z poezją amatorską. Sam
też czasami piszę, ale na razie do szuflady.
– Jak rozwijał się twój gust muzyczny? Od czego
zaczynałeś?
B.P. – Zaczynałem od starej polskiej muzyki, przede
wszystkim rockowej, ale nie tylko – TSA, KSU, Turbo
– Czy to doświadczenie recytatorskie przydaje się
w karierze wokalisty rockowego?
B.P. – Przydaje się i to bardzo, z tego względu, że
przy śpiewaniu ważna jest dykcja. A jeżeli chodzi
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
49
Strona młodzieżowa
o śpiewanie muzyki jazz-rockowej przydaje się również odpowiednie akcentowanie słów, tak aby do
słuchacza wszystko trafiło w idealny sposób.
– Jak trafiłeś do krakowskiego zespołu jazz-rockowego Too Black Project?
B.P. – Mogę powiedzieć, że całkowitym przypadkiem. Natrafiłem na ogłoszenie na Facebooku, pomyślałem, że to nic takiego, przecież wiele zespołów
szuka wokalisty, ale w momencie, gdy posłuchałem
kilku utworów, stwierdziłem, że jeżeli nie spróbuję,
to będę sobie pluł w brodę do końca mych dni.
– Kto pisał teksty dla Too Black Project?
B.P. – Trafiłeś w samo sedno.
– To znaczy?
B.P. – Teksty zespołu od początku pisał pewien poeta i filozof, który jednak chciał pozostać anonimowy. Zaś sposób prezentacji i finalny kształt tekstów
zależał ode mnie. Mogłem coś zmieniać…
– A reszta zespołu? Masz 21 lat, byli więc starsi od
ciebie. Jak się dogadywaliście? Przyszedłeś już do
ukształtowanej kapeli…
B.P. – Na początku było mi trochę ciężko się zaaklimatyzować. Pierwszy raz, gdy przyjechałem na casting i gdy zobaczyłem kolejkę wokalistów chcących
się spróbować, trząsłem się ze strachu… Później jakoś nerwy minęły.
– Ilu było chętnych na to jedno miejsce?
B.P – Chłopaki nie chcieli mi powiedzieć, ale z tego,
co wiem, na castingu było ok. 20 osób.
– A powiedzieli ci, dlaczego ciebie wybrali?
B.P. – Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. Każdy
miał ok. 40 minut. Miałem się nauczyć dwóch kawałków, a nauczyłem się pięciu. Powiedzieli, że ewentualnie do mnie oddzwonią. Casting był w czwartek.
Marcin, gitarzysta, zadzwonił do mnie w niedzielę.
Powiedział, że spotkamy się za dwa tygodnie, bo za
tydzień oni grają w Warszawie koncert jeszcze ze
starym wokalistą. A za dwie godziny zadzwonił ponownie i powiedział: – Pieprzyć to! Zagrasz z nami
w Warszawie? Spytałem, ile trwa koncert. Powiedział:
– Godzinę. Zastanawiałem się, czy zdążę opanować
materiał w sześć dni. – Co, nie dasz rady w sześć dni?
– spytał. – Dam radę! – odpowiedziałem.
– I jak wyglądał ten pierwszy koncert?
B.P. – Na pewno był specyficzny. Był to festiwal „Karuzela” - odbywał się na barce przycumowanej do
brzegu. Zabrałem ze sobą kumpla, Domina, by było
mi trochę raźniej i swobodniej. Po drodze do Warszawy emocje zdążyły się rozładować i na miejsce
przyjechaliśmy już jako konkretny, spójny skład czyli: Marcin Bacia – gitara elektryczna, Marek Marchewicz – bas i Krzysiek Gibas – perkusja.
– Ile koncertów zagrałeś z TBP?
B.P. – Ciężko zliczyć, ale było tego sporo przez te
kilka miesięcy. Cały czas byliśmy zapraszani na coraz to inne festiwale. Również kluby z całej Polski
chętnie nas zapraszały i gościły. A w końcu stycznia
wystąpiliśmy w sali kinowej MOK w Olkuszu.
– Jednak wasze drogi z zespołem TBP rozeszły się.
Jaki był powód rozstania?
B.P. - Różniliśmy się nieco w wizji rozwoju muzycznych
kierunków. Kiedyś spotkaliśmy się na spokojnie przy
kawie i po tym jak każdy usłyszał swoje plusy i minusy,
doszliśmy do wniosku, że muzyczną podróż będziemy kontynuowali osobno.... (Nie mnóżmy wywodów
i mniemań dotyczących innej wersji wydarzeń). Jednak
niczego nie żałuję, poznałem wielu wspaniałych ludzi
z branży muzycznej podczas wyjazdów z TBP, a przede
wszystkim nabrałem bardzo dużo cennego doświadczenia w różnych kwestiach muzycznych.
– Co teraz, kariera solowa?
B.P. – Obecnie współpracuję z zespołem Yield z Olkusza. Utwory, które dotychczas zdążyliśmy nagrać,
różnią się od siebie diametralnie. Znajdą się takie
dla fanów metalu, rocka, rapu i nie tylko. Powoduje to duże zainteresowanie tym projektem. Yield
to nieobliczalna mieszanka wybuchowa. Zaś od
maja zaczynam pracę w jednym z najlepszych hoteli
w Polsce. Także czas na muzykę mi się trochę ukróci.
Postaram się pogodzić pracę i pasję.
– Życzę ci sukcesów z nową ekipą.
B.P. – Nie dziękuję ;-)
50
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 5(9)
luty-kwiecień 2014
SPORT
Sport
Pamięci Romana Nowosada
S
PR I Olkusz i Ruch Chorzów zajęły pierwsze miejsca w III Memoriale im. Romana
Nowosada. Zawody, którymi uczczono
pamięć znakomitego trenera, działacza sportowego i pedagoga, odbyły się w olkuskiej hali
MOSiR w niedzielę 23 marca 2014.
SPR-u Olkusz (I i II). Natomiast w grupie drugiej
(roczniki 2001-2002) rywalizowały drużyny: UKS
PR Ruchu Chorzów, KS Sośnica II Gliwice oraz
kolejne dwie drużyny SPR-u Olkusz (III i IV). Wyniki III Memoriału im. Romana Nowosada przedstawiają się następująco:
Roman Nowosad (1941-2010) był prawdziwym
„człowiekiem renesansu”. Z wykształcenia i zawodu – polonista; z zamiłowania… także polonista, ale
poza tym wielki entuzjasta handballu. Sam w czasach studenckich uwielbiał grywać w piłkę ręczną i pozostał jej wierny także później, już wykonując pracę pedagogiczną. W każdej ze szkół, w których uczył, dał się poznać jako trener i animator
życia sportowego (na równi z literackim i teatralnym), skutecznie propagując swą ulubioną dyscyplinę. Był m.in. twórcą drużyny szczypiornistek
MKS „Czuwaj” Olkusz w ówczesnym Technikum
Budowlanym (obecnym Zespole Szkół nr 4), a później – zespołu LKS „Kłos” Olkusz, przekształconego następnie w klub SPR Olkusz. Od 2012 roku
w Olkuszu odbywają się zawody w piłce ręcznej
dziewcząt o memoriał Romana Nowosada.
Postać patrona turnieju przypomniano prezentacją multimedialną podczas uroczystego otwarcia zawodów. Ową inaugurację, podobnie jak
zakończenie rozgrywek, poprowadzili członkowie
zarządu SPR: Katarzyna Polak i Marcin Kubiczek.
Zawody odbywały się w dwóch kategoriach
wiekowych. W pierwszej grupie (roczniki 19992000) startowały: Kadra Śląskiego Związku Piłki
Ręcznej, KS Sośnica Gliwice I oraz dwie drużyny
Grupa 1:
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014
1. SPR I Olkusz
2. Kadra Śl. ZPR
3. SPR II Olkusz
4. Sośnica I Gliwice
Grupa 2:
1. UKS PR Ruch Chorzów
2. Sośnica II Gliwice
3. SPR III Olkusz
4. SPR IV Olkusz
Indywidualne wyróżnienia:
Najskuteczniejsza zawodniczka grupy I:
Anna Andrzejczyk (SPR I Olkusz)
Najskuteczniejsza zawodniczka grupy II:
Wiktoria Tychowska (Sośnica II Gliwice)
Najlepsza bramkarka grupy I:
Barbara Zima (Kadra Śl. ZPR)
Najlepsza bramkarka grupy II:
Wiktoria Tabor (SPR III Olkusz)
tekst i zdjęcie: Jarosław Nowosad
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
51
poezja
52
KWARTALNIK Powiatu Olkuskiego
nr 1(9)
styczeń-marzec 2014

Podobne dokumenty

nr 1(5) styczeń-marzec 2013 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu

nr 1(5) styczeń-marzec 2013 - Starostwo Powiatowe w Olkuszu 32-300 Olkusz, tel. 32 643 04 14, 32 643 04 10, fax 32 643 04 90 Redakcja: Starostwo Powiatowe w Olkuszu, ul. Mickiewicza 2, 32-300 Olkusz, tel. 32 647 87 65, 32 643 04 65, e-mail: [email protected]...

Bardziej szczegółowo