Kliknąć tu - Związek Rodu Tarnowskich

Transkrypt

Kliknąć tu - Związek Rodu Tarnowskich
LELIWICI
Biuletyn wydany przez
Związek Rodu Tarnowskich
Wydanie Nr. 8, Listopad, 2004
Możecie otrzymać biuletyn na sieci Związku www.rodtarnowski.com
Bierzący Zarząd: sierpen 16, 2003 do sierpnia, 2008
Prezes
Paweł Tarnowski
1 szy Vice Prezes
2 gi Vice Prezes
Sekretarz
Skarbnik
Aleksander Tarnowski
Komisja
Rewizyjna
Władysław Tarnowski
Anna Marie Unrug
Rose Marie Punch
Kierownik Sieci
Związku
Czlonkowie
Zarządu
Karol Tarnowski
Jacek Tarnowski
Piotr Mycielski
Jan Spytek
Tarnowski
Elżbieta Łastowiecka
Marcin Tarnowski
Tomek Tarnowski
Stefan Tarnowski
Jan Artur Tarnowski
Michał Tarnowski (Kanada)
email: [email protected]
Reprezentanci lokalni
Polska:
Piotr Mycielski
[email protected] à
Francja /
Szwajcarja:
Zdzisław (Jean)
Potocki
[email protected]
Anglia:
Monika Wray
[email protected]
Ameryka
Paweł Tarnowski
[email protected]
Proszę przesyłać wszystkie wiadomości, informacje personalne i
artykuły do publikacji w Biuletynie do Pawła Tarnowskigo
email: [email protected]
Słowo Prezesa,
Ostatnie dwanaście miesięcy były bardzo intenzywne i problemy komputerowe skomplikowały mi
życie, opóźniając biuletyn.Wydarzenia jak śluby syna Jana i córki Julii w przeciwnych kontach
Kanady, wizyta w Ottawie Jasia ( głowy ) i Rodziny Kryzanów, niedługo potem nasza podróż do
Calgary, wiadomość we wrześniu że będziemy dziadkami w marcu 2005 i zakonczenie roku
obchodem naszego 40to lecia podczas fantastycznej podróży statkiem z Bangkok do Cape Town,
zatrzymując się po drodze na spotkaniu rodzinnym w Londynie, bardzo urozmaiciły nam życie i
napełniły nas radością
Cieszę się że Związek podczas tego okresu też posunoł się do pszodu. Liczymy 83 członków, którzy
wpłacili składkę członkowską. Zapraszam gorąco resztę rodziny do poparcia rowniez Związku.
Następnie przedstawiam sprawozdanie finęsowe w którym cyfry zostały zaokrąglone i wszystkie
dochody oraz wydatki są podane w złotówkach:
Pokrywa okres od początku stycznia do końca października, 2004
Do dyspozycii 1 / 1 / 2004
Dochód ze składek
10,800zł
23,600zł
Do dyspozycii Związku podczas tego okresu
Wydatki:
Administracyjne
Przekazane na Sierociniec
Suma wydatków na ten okres
Pozostaje do dyspozycji Związku
34,400zł
2,900zł
3,000zł
-5,900zł
28,500zł
Zmiany w statucie które zostały przyjęte podczas ostatniego Walnego Zebrania zostały włączone na
internecie przez Kierownika naszej sieci w obu językach, Angielskim i Polskim. Książeczka
adresowa Rodu Tarnowskich tez została uzupełniona, na nowo wydrukowana i jestem w trakcie
rozsyłanie jej do członków.
Niestety spływ kayakowy rzeki Wdy, planowany podczas letnich wakacji, nie mógl się odbyć bo
nie było dostatecznego zainteresowania. Mam nadzieję że doznamy wiekszego sukcesu z wycieczką
narciarską do Tignes we Francii, która jest planowana podczas lutego 2006. Postaramy się
poinformać Rodzinę pod koniec lata 2005.
Wymiana dzieci wśród Rodziny jest fantastyczną możliwością dla młodej generacji aby poznać
kuzynów za granicą, rozszerzyć horyzonty i przy okazji nauczyć się dodatkowego języka. Podczas
ostatnich wakacji dwie córki Moniki i Jacka T. mile spędziły trzy tygodnie we Francji. Agnieszka
odwiedzila Sophie Caroline de Margerie z jej córką Elenore, a Zosia byla u Marka i Emilie Unrug
gdzie poznała ich pięcioro dzieci. Obie wróciły uradowane i mozecie przeczytać o ich wydażeniach
w biuletynie.
1
Siostry Służebniczki, które prowadzą Sierociniec w Tarnobrzegu, ufundowany przez Zdzisława i
Zofię Tarnowskich, zwróciły się podczas lata do Rodziny z proźbą o pomoc bo nie posiadały dosyć
funduszy na pokrycie remontu wymaganego przez władze miasta. Jestem wdzieczny Zarzadowi że
zgodził się przekazać na ten cel 3,000zł oraz indywidualnym członkom Rodziny za ich poparcie
dzięki któremu mogliśmy przekazać 14,400zł na Sierociniec.
Marcin T. bezustannie pracuje nad uzupełnianiem i aktualizowaniem Genealogji naszego Rodu. W
ciągu ubiegłego roku, dodając cały szereg rodzin pokrewnionych z Tarnowskiemi doprowadził on
bazę danych do 6500 osób, przeszło 3000 indywidualnych rodzin i blisko 750 zdjęć. Informacje są
ułożone specjalnie wedle wymagań Zwiazku Rodu tak aby też pokazać wiele powiązań Tarnowskich
z innemi rodzinami szlacheckiemi Polsko-Litewsko-Ruskiemi. Dzięki jego wysiłkom Genealogja
jest ciekawą historią biograficzną naszego Rodu. Aby ją utrzymać zyciowo aktualną i godnie
przekazać ją naszym potomkom, jest ważne szybko i dokładnie podawać Marcinowi emailem (
[email protected] ) wszystkie zmiany w rodzinie oraz nowe zdjęcia systemem- jpg .
Związek otrzymał cały szereg kongratulacji za sieć rodzinną. Oczywiscie zawdzięczamy ten sukces
Kierownikowi sieci, Michałowi Tarnowskiemu (Kanada). Ja osobiscie jestem mu bardzo wdzieczny
za stałe poparcie w przygotowaniu Biuletynu i innych materiałów. Pod jego kierownictwem i
nadzorem nasza sieć internetowa bardzo ułatwiła nam komunikacje wśród rodziny.
Pragnę serdecznie podziękować tym co przekazali mi artykuły do naszego pisma.
Szereg
ciekawych wydarzeń związanych z historią Rodziny i miasta Tarnobrzega odbyły się w tym roku.
Zawdzięczamy Jasiowi i Marychnie opis o nich. W przyszłości będziemy się starali zawczasu
zawiadamiać internetem bo ważne jest aby Rodzina brała udział w tych wydarzeniach. Jeszcze
ważniejsze dla nas jest wspieranie PWSZ im. Profesora Stanisława Tarnowskiego bo biorąc udział w
rozwoju tej Uczelni Tarnobrzeskiej inwestujemy w przyszłość Kraju. Mimo minimalnych
funduszy, któremi Związek dysponuje, rozpoczynając w roku szkolnym 2005-2006, będziemy się
starali ponownie zaofiarować stypendium wysokości 3,000 zł., imienia Profesora Stanisława.
Jest troche wczesnie ale korzystam z okazji aby przekazać Rodzinie najlepsze zyczenia wesołego
Bożego Narodzenia i pomyślnego Roku 2005.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam,
Paweł Tarnowski, Prezes
2
Otwarte zaproszenie nad Wybrzeże Bałtyckie, do Sopotu
Kochani,
Po wielu dysputach i dywagacjach w czasie Zjazdów rodzinnych w Dzikowie, , doszliśmy do
wniosku ze trzeba bardziej aktywnie promować Polskę i nasze rodzinne kontakty.Taką pierwszą
formą była propozycja spływu kajakowego rzeki Wdy w sierpniu 2004. Niestety ta impreza nie
doszła do skutku ze względu na brak zainteresowania wynikający z sytuacji ekonomicznej na
świecie i niedostatecznej reklamy wycieczki.
Nie poddajemy się i wspólnie z moja żoną Moniką chcemy zaproponować spędzenie kilku dni w
Polsce, nad Wybrzeżem Bałtyckim. Poniżej umieściliśmy krótkie info o całej okolicy, która jest
bogata historycznie i turystycznie. Serdecznie więc zapraszamy razem z dziecmi, Agnieszka 15 lat,
Zosia 13 lat , Paweł 10 lat i Maja 7 lat, do Polski, do Gdańska i wspaniałego Sopotu, gdzie
mieszkamy w obszernym domu. Mamy nadzieje że skorzystają z naszej gościny ci co juz
przyjmowali nasze córki, mianowicie rodziny Trafford, de Margerie i Unrug ( Marek i Emilie ).
Bardzo nam zależy aby dzieci nawiązały bliższe kontakty ze swoimi kuzynami za granicą. Jest to
również doskonała możliwość dla krewnych mieszkających poza Polską zwiedzenia kraju swoich
przodków oraz sposobność dla naszych dzieci komunikowania się w obcym języku. Monika i ja
władamy dosyć płynnie Angielskim i Francuskim. Roku następnego można role odwrócic.
Instalując się w naszym domu istnieje możliwość
•
uprawiania sportów wodnych: windsurfing, żeglarstwo, pływanie, kajaki, skutery wodne
•
jazdy konnej (hipodrom w Sopocie lub ośrodek konny w Gdyni - Kolibkach )
•
grania w tenisa ziemnego
•
jeżdżenia na rowerach (ścieżki rowerowe w pasie nadmorskim lub trasy na wzgórzach
morenowych)
W sezonie letnim odbywają się koncerty i imprezy na molo lub w Operze Leśnej. Można równiez
zwiedzić Kaszuby, Fortecę Krzyżacką Malbork, Półwysep Helski lub jeździć na plażę nad otwarte
morze.Wielu z Was odwiedza Warszawę, Kraków i inne miasta. Nie zapominajcie, że mieszkamy w
Sopocie!!.. Mamy oczywiście swoje plany wakacyjne związane z wyjazdami z miasta, ale jeżeli
planujecie pobyt w Polsce dajcie nam znać wcześniej a będzie nam milo Was gościć.
Adres 81-832 Sopot ul. Mickiewicza 24, Polska; Tel. domowy +48 (58) 551 60 09
e-mail: Jacek [email protected] ; Monika mailto: [email protected]
Pozdrawiamy i czekamy
Monika i Jacek Tarnowski
3
Poznajcie… Indywidualnych
Członków Rodziny
Izabela Badeni Tarnowska
Portrecistka
Paweł Tarnowski
Źródło : artykuł ‘’ Wędrówka po Charakterach ‘’ z gazety Dziennik Polski 12 / 04 / 2002 oraz
informacje podane przez Artystkę
Izabela urodziła się w Palestynie, gdzie jej ojciec, który należał do 2go Korpusu Polskiego,się
znajdował w czasie II Wojny Światowej. Dotarła do Anglii z Rodzicami w 1946.
Już za młodych lat lubiła rysować i mając 10 lat wykazała talent artystyczny osiągając 1sze miejsce
w prestiżowym konkursie organizowanym przez Królewskie Stowarzyszenie Rysunku. Mając 17 lat
studiowała przez krótki okres ze znanym włoskim atrystą Annigoni podczas jego pobytu w Anglii.
Jej matka, znana portrecistka, nie zeswoliła wtedy aby Izabela dalej studiowała z Annigoni w jego
szkole we Florencii bo wierzyła że jej córka posiada więcej talentu do muzyki niż do malarstwa.
Przez szereg lat przerwała ona malarstwo i według rady matki studiowała muzykę.
W 1977 jej miłość do malarstwa okazała się silniejsza od woli matki i Izabela ponownie rozpoczeła
malować, studjując technikę portretową pod kierownictwem Dennis Ramsay, byłym uczniem
Annigoniego.
W 1978 miała pierwszą wystawę samodzielną. Od tego czasu eksponowała w różnych galeriach
wśród okolicy Londynu oraz na szeregu wystawach sponsorowanych przez Stowarzyszenie
Pastelowe i Stowarzyszenie Kobiet Artystek. Jej portrety również były pokazywane w Instytucie
Polskim im. Gienerała Sikorskiego w Londynie.
Artyska wypowiada się głównie w dwóch technikach malarskich. Z jednej strony przedstawia
delikatne portrety pastelowe a z drugiej dużo wyraźniejsze obrazy olejne. Wśród jej prac zdażają się
również bardzo udane portrety wykonane węglem. Izabela wskazała że ostatnio woli posługiwać się
pastelami bo czuje że w ten sposób może najlepiej wyraźić swoje uczucia artystyczne i osiągnąć
najlepsze rezultaty.
Izabela należy do artystów aktywnych, podejmujących się stale nowych zadań, starając się osiągnąć
wyższych celów artystycznych. Jej tematy są zawsze ciekawe i różnorodne. Nie boi się
egsperimentować. Stosuje rozmaite techniki aby osiągnąć najlepszy efekt artystyczny oraz posługuje
się swoją pomysłowością przy rozwiązaniu trudnych problemów kompozycyjnych. Jej wystawy
osiągają ogólnie duże zainteresowanie. Rodzina jest dumna z jej artysycznrgo wyrażenia i pragnie
poprzeć jej dzieło artystyczne. Jestem wdzięczny Izabeli za przesłanie mi zdjęć z paru jej portretów
pastelowych. Cztery z nich wybrałem i przedstawiam poniżej .
4
Książe St. Albans
Portret beduina
Pani Ewa Komorowska, żona Polskiego
Ambasadora w Anglii w latach 90
Sirus, znany koń w Anglii
5
6
Ważne Wydarzenia
• Papieskie Błogosławięstwo Dla PWSZ Im. Profesora Stanisława
Tarnowskiego w Tarnobrzegu
• Zjazd Rodziny Wielopolskich 28 – 30 Maja 2004
• Wymiana Dzieci Wśród Rodziny
• Wspomnienia z Jasia pamiętnej wizyty w Kanadzie, 2004
• Uroczyste obchody Stulecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki
Boskiej Dzikowskiej 11-12 września 2004 r.
• Uroczysty obchód Stulecia Szpitala Tarnobrzeskiego, ufundowanego
przez Zdzisława Tarnowskiego
7
Papieskie Błogosławięstwo Dla PWSZ Im. Profesora
Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu
Przedstawiam list Pana Rektora Uczelni, Dr. Hab Kazimierza Jaremczuka w którym
on opisuje to nadzwyczajne wydarzenie.
8
9
10
Zjazd Rodziny Wielopolskich 28 – 30 Maja 2004
48 Potomków Aleksandra Erwina Wielopolskiego i Zofii Broel – Plater przybyli z Australji, Venezueli,
Kanady, Szwajcarji i z Kraju na zjazd Rodzinny w Kurazwękach. Coraz częściej stare Polskie rodziny
szlacheckie organizują takie spotkania w Polsce. Ich celem jest wsmocnienie więzów rodzinnych i
umożliwienie młodej gieneracji poznania ich kożeni.
Program zjazdu był ciekawy i urozmaicony: odwiedzenie starych majątków rodzinnych w Chroberz i
Książe Wielkim, Msza św. w kościele Marii Panny w Chroberz na intencje Wielopolskich żyjących i
zmarłych, poczem odwiedzenie cmentarza Rodzinnego i na zakończenie wesele w Kurazwękach.
Zjazd miał duże zainteresowanie w naszej rodzinie bo Tarnowscy Koneccy są w prostej linii potomkami
Aleksandra i Zofii Wielopolskich. Ich córka, Maria, wyszła za Władysława Tarnowskiego, ostatniego
dziedzica Końskich. Niestety on zginoł w niewoli Sowieckiej podzczas drugiej Wojny Światowej.
Również jest ciekawy fakt że w XVI wieku, Chroberz należał do Stanisława Spytka Tarnowskiego ( 1512
– 1568 ). Nabył on ten majątek w latach 1550. Wpierw postawił światynię na cześć Najświętszej Marii
Panny a później piekny pałac. W 1580 nadszedł jedyny ciemny moment w historii naszej Rodziny. Jego
syn, też zwany Stanisław, nie chcąc przyjąć straty miasta Tarnów, kolebki Rodu Tarnowskich, przez brak
potomstwa męskiego u jego stryja, odzyskał posiadłość siłą. Król, zirytowany jego postępowaniem,
rozkazał mu oddać Tarnów i hojnie Księcia Ostrogskiego odszkodować. To dlatego był zmuszony
sprzedać Chroberz.Ten majątek dopiero stał się własnością rodziny Wielopolskich w XVIII wieku.
Zjazd miał duży sukces I uczestnicy na rozstaniu objecali sobie wzajemnie że niedługo ponownie się
spotkają. Wiadomość o spotkaniu zawdzięczamy Tarnowskim Koneckim bo ucestniczyli w nim.
Dodatkowe informacje oraz zdjęcia ze zjazdu są dostępne na sieci Wielopolskich: www.wielopolski.com
Grupowe zdjęcie przed pałacem w Chroberz
11
Wymiana Dzieci Wśród Rodziny
Jest to nadzwyczajna możliwość dla młodej generacji aby wzmocnić więzy rodzinne przez spotakanie
krewnych, rozszerzyć horyzonty i przy okazji poznać obcy język. Podczas letnich wakacji Agnieszka i
Zosia Tarnowskie z Sopot odwiedziły krewnych we Francii. Wróciły bardzo zadowolone z tego
doświadczenia i poniżej przedstawjają ich wrażenia.Zainteresowani są proszeni skontaktować się z
Pawłem Tarnowskim
Wzciecyka w okolice Pirenejów we Francii
W tym roku podczas wakacji razem z moją siostrą wyjechałyśmy na trzy tygodnie do Francji. Po
dwudziestodwugodzinnej jeździe autobusem dotarłyśmy do Paryża, skąd ruszyłyśmy w dwie różne
strony. Zosia pojechała na zachód na wyspy kanału La Manch, do rodziny wuja Marka Unruga. Ja
zostałam przyjęta przez rodzinę Sophie-Caroline de Margerie. Pierwsze, prawie dwa, tygodnie
spędziłam na południu Francji niedaleko gór Pireneji w zamku Chateau de MAZERES, który należy
do babci Eleonore, czyli mamy wuja Gillesa. Ostatni tydzień już razem z Zosia spędziłyśmy w
samym centrum Paryża u cioci Caroline.
Dość przejęta wysiadam z szóstego wagonu TGV. Stoję z bagażem przy ławce na peronie stacji
Agen i czekam.... Zaczynam się trochę zastanawiać czy aby to dobra stacja, bo peron powoli
pustoszeje, a ja nie widzę nikogo kto mógłby mi przypominać Ciocie Sophie-Caroline. Nagle
podchodzi do mnie pan z dziewczyną i pyta:
- Agnes?
- Au Oui, Oui. - przytakuję i domyślam się, że to wuj Gilles z Elonore.
Zaczynamy rozmawiać i wsiadamy do samochodu. Jedziemy ponad godzinę. Pada deszcz i jest
burza, ale nie słychać piorunów bo gra muzyka. Francuska piosenka, która już zawsze kojarzyć
będzie mi się z tym wyjazdem do Francji. Później niejednokrotnie słuchaliśmy jej jeszcze jadąc
samochodem.
Zatrzymujemy się przed starymi murami zamku, Eleonore otwiera bramę i wjeżdżamy na
dziedziniec. Jestem zdziwiona i nie za bardzo wiem co się dzieje. Wuj gasi silnik i wyjmujemy
bagaże. Wygląda na to, że to tutaj. Wchodzimy do środka. Wnętrze zamku urządzone jest w starym
stylu. Idziemy na górę po starych i długich schodach.
W moim pokoju czuje się jak księżniczka. Kominek, sekretarzyk, bujany fotel wielka szafa, ściany
obite materiałem w kolorowe wzory, ogromne okno zasłonięte zasłonami do ziemi z tym samym
wzorem co ściany, na łóżku kapa też w ten sam wzór. Widok z okna cudowny. Jestem zachwycona.
Ciocia Sophie-Caroline jest przemiłą osobą, można z nią porozmawiać o wszystkim. Bardzo lubię
kiedy mówi po polsku. Ciocia zabrała mnie do cudownej miejscowości Lecture, gdzie w restauracji
z pięknym widokiem jadłam francuskie dania. Z Ciocia też byłam na zakupach.
Wuj Gilles ma świetną formę i bardzo go za to podziwiam. Raz miałam przyjemność biegać z nim
rano i wróciłam strasznie zmęczona.
12
Z wujem byłam w Tecapap. Miasteczku gadzie można się wspinać i zjeżdżać po linach. To było coś
wspaniałego!
Nigdy nie zapomnę wspaniałej podróży z Mazeres do Paryża z noclegiem w cudownym górskim
hoteliku i pysznej kolacji składającej się z przystawki, czterech dań i przepysznego deseru, a rano
typowo francuskiego śniadania.
Wuj zabrał Eleonore i mnie na wspaniały pokaz samolotów marynarki francuskiej, a potem
organowy koncert w katedrze. Na koniec oglądaliśmy jeszcze cudowny pokaz fajerwerków nad
malowniczym miastem St. Bernard de Comminges. To były wspaniałe przeżycia, których nigdy nie
zapomnę.
Pierre jest bardzo sympatyczny. Nauczył mnie dwóch genialnych sztuczek. Jednej z filiżankami, a
drugiej z podnoszeniem osoby z fotela w cztery osoby za pomocą tylko dwóch palców, każdej z
nich. Był też niezastąpiony w rzucaniu mi z dołu ciasteczek, kiedy utknęłam na jakiś czas na jednej z
platform w miasteczku „Tecapap”.
Eleonore to wspaniała dziewczyna. Zawsze coś sobie nuci i jest bardzo wesoła. Świetnie się
dogadywałyśmy. To właśnie z nią spędzałam najwięcej czasu. Pływałyśmy w basenie, byłyśmy na
wycieczce rowerowej, grałyśmy w badmintona, słuchałyśmy muzyki, układałyśmy puzzle... Mogłam
z nią rozmawiać o wszystkim o ile pozwalał mi na to mój francuski, a raczej angielski, bo to
angielskim posługiwałam się przede wszystkim.
Niestety nie miałam okazji poznać Stanislasa najstarszego brata Eleonore, ponieważ był w tym
czasie w Afryce.
Bardzo dziękuje całej kochanej rodzinie de Margerie za to co dla mnie zrobili. Bardzo się cieszę, że
poznałam takich wspaniałych ludzi i spędziłam z nimi cudowne chwile we Francji.
Dziękuję Babci Helene za jej gościnę, za to że mogłam mieszkać w najcudowniejszym zamku
Mazeres. Dziękuję Cioci Rosabelle, mojemu Dziadkowi i stryjowi Markowi za przewodnictwo w
zwiedzaniu Paryża. I oczywiście moim kochanym rodzicom za umożliwienie mi takiej wspaniałej
podróży. Nigdy nie zapomnę tego wyjazdu. To były jedne z wspanialszych chwil w moim życiu.
Agnieszka Tarnowska
Sopot 16.09.2004
13
Wyjazd do Normandii we Francji
Piętnastego sierpnia, tuż po obozie żeglarskim na Mazurach wyjechałam z Agnieszką do Francji.
Był to mój pierwszy samodzielny wyjazd za granice. Z początku bałam się trochę ale moja starsza
siostra dużo opowiadała mi o swoim wyjeździe do Kanadyi to mnie uspokoiło. Żeby dojechać do
Paryża musiałam przebyć 22 godzinną podróż autobusem z Gdańska do Paryża. Kiedy dojechałyśmy
na Plac Concorde, w Paryżu odebrała nas stamtąd bardzo miła znajoma rodziców Klaudia (ostatnia
osoba, z którą mogłyśmy porozmawiać po polsku). Pomogła nam znaleźć się na dworcu. Nie
miałyśmy dużo czasu, wiec od razu poszłyśmy kupić bilety. Najpierw odjechałam ja, a potem
Agnieszka. W dwie różne strony świata, Aga w okolice Pirenejów, a ja Normandii. Spotkam się z
nią dopiero po dwóch tygodniach w Paryżu. Podróż przebiegła bardzo dobrze (.........ach te
Francuskie pociągi......o wiele lepsze niż w Polsce, czułam się jak na pokładzie samolotu. Rodzice w
obawie o moje bezpieczeństwo kazali Klaudii kupić bilet I klasy. Było wspaniale).
Gdy przyjechałam do Granville, tam już czekał na mnie wuj Marek Unrug. Pierwszą noc spędziłam
w ślicznie położonym nad morzem domu należącym do cioci Sophie Postel. Stamtąd pierwszy raz
widziałam wyspę Chausey, na której miałam spędzić najbliższe dwa tygodnie. Z daleka wyglądała
cudownie przy zachodzącym słońcu. Rano z Wujem Markiem dostaliśmy się promem na wyspę.
Tam poznałam Julie, Konstantyna, Elizabeth, Jana, Agnes, Blondine, Marie oraz ciocie Emilie jej
dwie siostry – Marine i Nancy, brata Tomasa, Damiana, mamę Emilie Marie Pierre i małego
Teotyma. Było tam dużo osób, wiec było naprawdę wesoło. Wyspa była bardzo mała – kilkanaście
domów, kaplica, żadnych dróg samochodowych, jeden sklepik, dużo zieleni i masę czystego
powietrza. Chodziło się tam boso. W ciągu dnia dużo czasu spędzaliśmy na plaży kąpiąc się i
opalając. Pogoda była cudowna. Wiało dużo wiatru, więc można było pływać na winsurfingu oraz
na łódkach. Z Julią i Blondine pływałyśmy kajakami na inne małe wysepki w poszukiwaniu
muszelek, które były śliczne. Bardzo podziwiałam dopływy i odpływy morza. W morzu Bałtyckim,
nad którym mieszkam nie mamy czegoś takiego. Wokół wyspy było dużo skał, o które
„roztrzaskiwała” się woda przy dużych falach. Często chodziłyśmy po tych skałach robiąc spacer
wokół wyspy. W pierwszych dniach z Julią dogadywałam się po angielsku, lecz potem starałyśmy
się rozmawiać po francusku, co nie za bardzo mi wychodziło. Jednak uważam, że nauczyłam się
dużo słówek i trochę zwrotów codziennych.
Pod koniec mojego pobytu pojechaliśmy na 3 noce do Santiler, do dużego domu z pięknym ogrodem
należącym do Marie Pierre. Byliśmy w muzeum dzwonów i spacerowaliśmy pięknymi, małymi
uliczkami. Uczestniczyliśmy w ciekawym, wieczornym przedstawieniu (światło i dźwięk) o historii
powstawania różnych miejsc (np.: Mont Sant Michel). Byliśmy też w jednym z najczęściej
odwiedzanych miejsc we Francji - pięknej wyspie Mont Sant Michel, gdzie później jeździliśmy na
koniach. Było naprawdę wspaniale!
Moja wizyta u tej przemiłej rodziny dobiegała już końca, dla nich wakacje też już się skończyły.
Pożegnałam się z resztą i pojechaliśmy do domu wuja Marka w Mayen. Tam spędziłam niecałą
godzinę i już musieliśmy jechać na dworzec kolejowy. Było mi smutno, że wyjeżdżam.
Dojechałam do Paryża, gdzie odebrała mnie ciocia Sophie – Caroline de Margerie. Pojechałyśmy do
domu i tam się spotkałam z Agnieszką i córką cioci Sophie Caroline, Eleonore. Aga też była bardzo
zadowolona z wyjazdu. Dwa dni później przyjechał mój Dziadzio Oleś ze Stryjem Markiem.
Przyjechali do Paryża na kilka dni. Potem wyjeżdżali do Nepalu i do Tybet z grupą znajomych.
Zwiedzaliśmy bardzo dużo w Paryżu. Byłyśmy w wielu interesujących miejscach jak np.: katedra
14
Notre Dame, Sainte Chapelle, Wieża Eifla, wzgórze Monmartre oraz Sacre Coeur, muzeum Louvre i
wiele innych. Nie obeszło się oczywiście bez zwiedzania wytwornych paryskich sklepów. Paryż to
naprawdę wspaniałe miasto, chciałabym jeszcze kiedyś tam wrócić.
Wyjazd uważam za bardzo udany. Cieszę się, że mogłam poznać bliżej rodzinę wuja Marka i
spędzić z nimi tak wspaniałe chwile, których na pewno nigdy nie zapomnę i będę często wspominać,
oglądając zdjęcia. Dziękuje wam bardzo, że tak miło mnie przyjęliście. Jestem bardzo wam za to
wdzięczna i mam nadzieje, że się spotkamy wszyscy w Sopocie za rok. Zapraszam Was bardzo.
Dziękuje też cioci Sophie – Caroline, wujowi Gillesowi, Eleonore i Pierrowi za gościnę w Paryżu.
Wy też do nas przyjedźcie.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam,
Zosia Tarnowska
Zdjęcia z podróźy Zosi
Julia Unrug i Zosia Tarnowski
Dzieci Marka i Emilie Unrug, Agnieszka, Jan, Elzbieta,
Konstanty i Julia oraz Zosia T.
15
Wspomnienia z Jasia pamiętnej wizyty w Kanadzie, 2004
Już od dawna Jaś (głowa) myślał o zjednoczeniu swoich córek i wnuków aby się
poznali. W tym roku zrealizował ten cel w Calgary. Przy okazji odwiedził w
Montrealu i Ottawie chorą Matkę, braci oraz szereg krewnych. Poniżej załączam
zdjęcia z tej pamiętnej wizyty.
Zosia, Maryncia, Yoyo, Danuta, Rosabelle
Paweł, Maryna, Jaś
Róza S., Marcin, Jaś, Wilek S.
Jaś z córkami i wnukami
.
16
Uroczyste obchody Stulecia Koronacji Cudownego Obrazu
Matki Boskiej Dzikowskiej 11-12 września 2004 r.
Dwa symbole Tarnobrzega
Jaś i Marychna Tarnowscy
Nad doliną zieloną
I nad skarpą wiślaną
Mamy już od stuleci naszą
Matkę Kochaną.
Choć przybyła z daleka, dzieli smutki i
troski –
Uciekamy się do niej,
Naszej Pani Dzikowskiej.
Pieśń „Święta Rodzina”, pocz. XX w.
1. Lata 1670 - 1904
Cudowny obraz Matki Boskiej Dzikowskiej został podarowany Janowi Stanisławowi Tarnowskiemu
(5. właścicielowi Dzikowa) i jego małżonce Zofii z Firlejów, około roku 1670. Od chwili
przeniesienia obrazu z pokoju zamkowego do kaplicy zamkowej, przed obrazem zaczęły dziać się
liczne cuda i nadzwyczajne wydarzenia, które spowodowały, że biskup krakowski Andrzej Trzebicki
najpierw wysłał specjalną komisję do zbadania tych cudów, a następnie, po stwierdzeniu ich
autentyczności, dnia 11 listopada 1675 r. podpisał dekret uznający obraz Matki Boskiej Dzikowskiej
za cudowny. Na początku 1676 r. Tarnowscy uczynili zapis na fundację kościoła i klasztoru OO
Dominikanów w Tarnobrzegu, a następnie, dnia 20 maja 1676 r. nastąpiło uroczyste przeniesienie
cudownego obrazu do kościoła i umieszczenie go w ołtarzu głównym. Na przełomie XIX i XX
wieku, za życia naszego dziadka Zdzisława, podjęto starania o dokonanie koronacji cudownego
obrazu. Specjalny dekret kapituły watykańskiej na posiedzeniu w dniu 17 kwietnia 1904 r. uznał
obraz Matki Boskiej Dzikowskiej za cudowny, i nakazał jego koronację. Uroczystego obrzędu
dokonał ks. biskup Józef Sebastian Pelczar Ordynariusz diecezji przemyskiej w dniu 8 września
1904 r. Od chwili przywiezienia cudownego obrazu do Dzikowa obraz wielokrotnie zagrożony był
zniszczeniem, czy to przez pożar czy to przez wojny, lecz pod znakomitą opieką OO Dominikanów
przetrwał szczęśliwie, a na 100 lecie koronacji został poddany przez OO Dominikanów gruntownej
konserwacji.
100 lat temu, następnego dnia po uroczystej koronacji cudownego obrazu w dniu 8 września 1904 r.,
w dniu 9 września 1904 r. nastąpiło uroczyste odsłonięcie pomnika dla bohatera – chłopa Bartosza
Głowackiego. Ks biskup Pelczar wprawdzie nie mógł sam uczestniczyć w tej uroczystości, ale
zastąpił go jego zastępca ks. biskup Fischer. Po uroczystej mszy św. przed ukoronowaną Matką
Boską, ks. prałat Gromnicki powiedział o zgodzie w narodzie: „Ty chłopku szanuj inne stany, a ty
księciu, hrabio, szlachcicu, urzędniku i mieszczanie widź w nim swego brata, a wtenczas wspólnymi
siłami, obronimy te skarby narodowe: ziemię, język i wiarę.”
17
2. Rok 2004
W sobotę i niedzielę 11 i 12 września 2004 r. uczestniczyliśmy w Tarnobrzegu w uroczystych
obchodach 100 - lecia koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej i odsłonięcia
pomnika Bartosza Głowackiego. Uroczystości rocznicy koronacji celebrowano przez cały tydzień,
ale najważniejsze uroczystości odbyły się właśnie w sobotę i niedzielę. Sobotnie uroczystości
rozpoczęły się na rynku tarnobrzeskim pod pomnikiem Bartosza Głowackiego koncertem 9 orkiestr
dętych, potem przemówienia władz miasta, województwa, posłów do sejmu RP i 90 –letniego
wnuka rzeźbiarza – twórcy pomnika, oraz nastąpiło złożenie wieńców pod pomnikiem. Następnie
wszyscy udali się do Dzikowa, gdzie przed zamkiem, pomimo nieprawdopodobnej ilości komarów,
zbliżonej do tej z sierpnia 2000 r., odegrano misterium: „Historyja cudownego obrazu Matki Bożej
Dzikowskiej i powstania pomnika Bartosza Głowackiego”, poczynając od podarowania obrazu
Stanisławowi Tarnowskiemu przez towarzysza pancernego Białkowskiego, poprzez pożar zamku,
umieszczenie obrazu w kaplicy zamkowej, dokonywanie się cudów, przekazanie obrazu pod opiekę
OO Dominikanom, uznanie obrazu za cudowny, i wreszcie koronacja obrazu.
W przedstawieniu brała udział młodzież Technikum Dzikowskiego oraz harcerze. Rolę ówczesnego
przeora OO Dominikanów z XVII wieku grał teraźniejszy przeor O. Maciej Złonkiewicz, a
właściciela Dzikowa zastępował Pan Kazimierz Wiszniowski, autor nowenny do Matki Boskiej
Dzikowskiej. Ok. godz. 20.oo procesja z zapalonymi pochodniami ruszyła za cudownym obrazem
do kościoła OO Dominikanów, śpiewając pieśni o Matce Boskiej Dzikowskiej, a następnie pod
pomnik Bartosza, żeby zaznaczyć, że to właśnie są te dwa najważniejsze symbole miasta.
W niedzielę o 11. oo uczestniczyliśmy w summie odpustowej przed cudownym obrazem, pod
przewodnictwem ks. Biskupa Ordynariusza Sandomierskiego Andrzeja Dzięgi z proboszczami
wszystkich tarnobrzeskich parafii oraz OO Dominikanami. O godz. 16.oo uczestniczyliśmy w
uroczystej Mszy św. w intencji miasta i okolic, odprawionej na rynku tarnobrzeskim, pod
przewodnictwem O. Macieja Zięby - Prowincjała Polskiej Prowincji Dominikanów.
Na wszystkich uroczystościach, a szczególnie w czasie mszy św. podkreślano rolę i znaczenie
Rodziny Tarnowskich dla kościoła, klasztoru i miasta Tarnobrzega. Żałujemy ze byliśmy sami z
rodziny uczestniczący na obchodzie stulecia koronacji obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej.
Wydanie przez Pocztę Polską na uroczystości specjalnego znaczka z cudownym obrazem Matki
Boskiej Dzikowskiej oraz okolicznościowych kart pocztowych upamiętnia koronację naszej Matki
Boskiej.
Panu Janowi Woynarowskiemu zawdzięczamy możliwość przedstawienia Rodzinie znaczka
pamiątkowego, za co serdecznie dziękujemy.
Informacje historyczne pochodzą z:
„1904 – 2004. DWA SYMBOLE TARNOBRZEGA”
Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne. Tarnobrzeg, 2004
18
Uroczysty obchód Stulecia Szpitala Tarnobrzeskiego,
ufundowanego przez Zdzisława Tarnowskiego
PawełTarnowski
Zawdzięczamy Jasiowi T. (Głowie) że możemy w ostatnim momencie załączyć wiadomości o
obchodach 15 października, 2004 jeszcze jednego stulecia w Tarnobrzegu. Sto lat temu powstał
szpital Tarnobrzeski, ufundowany przez Zdzisława Tarnowskiego. Podczas uroczystości tablicę
upamiętniającą fundatorów, lekarzy i pracowników odsłonił Jaś Tarnowski (Głowa) poczem jego
Ekselencja, Biskup Sandomierski, Andrzej Dzięga, ją poświęcił.
Publikacja, opowjadająca historię szpitala Tarnobrzeskiego, została wydana podczas obchodów jego
stulecia. W jej wstępie, Dr. Tadeusz Zych, Historyk oraz Przewodniczący Rady Miasta, podkreśla
że głównym czynnikiem sprawczym rozwoju okolicy Tarnobrzega była działalnoś społeczna,
gospodarcza, kulturalna i polityczna rodziny Tarnowskich. Duża część tej działalności związana jest
z postacią Zdzisława Tarnowskiego. Dr. Zych dodaje że nie ograniczył się on jedynie do
ufundowania gruntu pod szpital , i jego budowy, ufundował również pełne wyposażenie dla tej
placówki. Podczas administracji Zdzisława w Dzikowie i po jego śmierci, syna Artura do II Wojny,
nigdy Rodzina nie odmówiła pomocy szpitalowi Tarnobrzeskiemu.
Słowa Dr. Zycha uświadamjają jak potężną rolę Tarnowscy odegrali w rozwoju okolicy
Tarnobrzega, i jak ważne dla nich były zobowjązania obywatelskie, cźęsto stawjając interesy
Tarnobrzega przed swoimi. Rodzina jest wdzięczna Dr. Zychowi za podkreślenie tych faktów.
Fot. W.Pintal
19
Współczesny widok Szpitala Tarnobrzeskiego
20
Tarnowscy z Chorzelowa i Malinia
Marcin Brzeziński
Początek tzw. chorzelowskiej linii Tarnowskich dał młodszy syn starostwa kohorlickich Michał Tarnowski (1782 - 1831) - kawaler Virtuti Militari za kampanię 1809 roku. Na
swoją siedzibę wybrał właśnie Chorzelów, zakupiony w 1813 r. od rodziny Potkańskich.
Michał poślubił w 1826 roku Elżbietę z Wysockich (1801-1869). Z małżeństwa tego
przyszło na świat dwoje dzieci: Jan Józef (1826 - 1898), kolejny dziedzic Chorzelowa
oraz Maria, późniejsza pani Szawłowska.
Jan Józef Tarnowski działał w wielu organizacjach małopolskich: Krakowskim
Towarzystwie Rolniczym, Krakowskim Towarzystwie Wzajemnych Ubezpieczeń,
Radzie Powiatowej w Mielcu. Był posłem w wiedeńskiej Radzie Państwa. Zasłynął też
jako jeden z najlepszych hodowców koni pełnej krwi w Galicji.
Żoną Jana „Chorzelowskiego” - jak nazywali go bliscy przyjaciele została w 1853 roku
Karolina Tarnowska (1832 - 1888), córka Jana Bogdana i Gabrieli T. z Dzikowa.
Gdy dziesięć lat późnej wybuchło powstanie styczniowe Janowie Tarnowscy z całą
energią zaangażowali się w pomoc walczącym. Chorzelów przemieniono w jeden z
„powstańczych obozów”. Niepoślednią role odegrała w tym czasie Karolina Tarnowska.
Pamiętnikarz zanotował: Wśród tego wszystkiego jedna kobieta. Zmęczona, wyniszczona
całymi tygodniami pracy, trawiona śmiertelna trwogą, cierpiąca wszystkimi uczuciami
siostry, przyjaciółki, Polki, kobiety, ale silna i mężna.
Po upadku powstania Jan Józef zmuszony został do opuszczenia kraju, aby uniknąć
aresztowania. Przebywał czas jakiś w Poznańskiem oraz w Anglii, gdzie zapoznał się z
tajnikami hodowli koni pełnej krwi. Po powrocie do Chorzelowa poświęcił się tej właśnie
pasji. Około 1850 roku zakupił kilka klaczy od Dzieduszyckich, Stadnickich i de
Rohan’ów. Największy rozgłos przyniósł właścicielowi stadniny słynny „Przedświt”.
Należał do najlepszych koni wyścigowych Europy. Na 29 gonitw, w których startował,
wygrał 23. Biegał w Austrii, Niemczech, na Węgrzech i w Rosji.
Z osobą Jana Józefa wiązała się pewna anegdota. Gdy jeden z jego koni wygrał wyścig,
ktoś na trybunie wiedeńskiego Jockey Club zawołał: „Wygrał Polak”. W odpowiedzi
usłyszał głos Tarnowskiego: „Wygrał nie Polak, tylko Polska!”
Po jego śmierci spadkobiercą Chorzelowa został najstarszy syn Jana Józefa - Jan Bogdan
(1853-1914). Zmarł nagle w dramatycznych okolicznościach, gdy zobaczył jak Kozacy
otaczają dwór. Po nim majątkiem administrował Szczepan Tarnowski (1862-1940,
21
młodszy brat Jana Bogdana). Wreszcie, po podziale majątku, stał się własnością Karola
(1889-1981) - bratanka dwóch poprzednich właścicieli.
Ostatni dziedzic Chorzelowa - syn Stanisława (1861-1917) i Marii z Iwanowskich, miał
trzech braci...
Jan Tarnowski (1888-1947) był utalentowanym artystą-portrecista a także pianistą.
Należał do grona przedstawicieli „katolicyzmu otwartego”. Związany był z Laskami,
przyjaźnił się z Józefem Czapskim. Pod jego okiem wychowali się Jacek Woźniakowski,
Aleksander Małachowski, Jerzy Radkowski - pierwszy redaktor miesięcznika „Znak”.
Młodszy brata Jana – Michał (1895-1980) wiele podróżował. Wspólnie z Janem
Tarnowskim z Dzikowa zwiedził kraje Dalekiego Wschodu. Był autorem dwóch książek
o Cejlonie: Zamarłe stolice Cejlonu, Cejlon, wyspa rajska. Napisał również autobiografię
Polish portrait. Wreszcie osiedlił się w Nowym Yorku i tam zmarł w 1980 roku.
Trzeci z braci - Antoni (1905-1985) pracował przed wojną w dyplomacji, początkowo w
Holandii, później w USA. Po wojnie związał się z „Wolną Europą” i „Głosem Ameryki”,
gdzie był zarówno korespondentem jak i spikerem.
Powróćmy do osoby Karola Tarnowskiego Jego syn - Karol „Bratek” Tarnowski
wspomina:
Ze wszystkich braci Ojciec mój Karol był człowiekiem na pewno najbardziej spełnionym.
Człowiek o bardzo „pańskiej” urodzie, wspaniale się noszący i postawny, elegancki,
nienagannie wychowany, był mój Ojciec także człowiekiem wielkiej dobroci, miękkości i
wrażliwości. Bardzo w młodości światowy i bywały w wielu domach europejskich, wiódł
później życie odpowiedzialnego, zbyt wcześnie obciążonego obowiązkami pana majątku i
domu, w którym przebywała niezamężna, ale za to apodyktyczna grupa stryjów i ciotek,
którzy zawsze mieli coś do powiedzenia na temat sposobu gospodarowania. Wiem, że
miał ciężkie kłopoty z administratorem, który w czasie wojny okazał się szantażystą i
kolaborantem. Obawiając się o swoją rodzinę, mój Ojciec nigdy nie okazywał trwogi, był
człowiekiem pozbawionym biologicznego strachu, a równocześnie obdarzonym
wrodzonym poczuciem godności. Kiedy na początku wojny pojawił się u niego niemiecki
generał, żeby zająć majątek, kazał mojemu Ojcu przyjść do siebie i przywitać się, na co
mój Ojciec bez najmniejszego wahania, niemal odruchowo powiedział: goście
przychodzą do gospodarza, by się z nim przywitać - pan generał ma przyjść przywitać się
do mnie, a nie ja do niego.
Karol Tarnowski (pseudonim „Leliwa”) był jednym z założycieli organizacji
paramilitarnej „Tarcza” („Uprawa”), która działała od 1940 r. Skupiała ona tych
wszystkich Polaków, którzy dysponowali pokaźnym kapitałem i mogli skutecznie pomóc
w walce z okupantem. W prace „Tarczy” zaangażowali się m.in. Leon Krzeczunowicz
„Expres”, Tadeusz Komorowski „Bór”, Andrzej Sapieha „Kodeński”. Organizacja
pomagała rodzinom wojskowych, którzy zginęli na wojnie lub dostali się do niewoli,
22
chroniła osoby poszukiwane przez Niemców, opiekowała się nauczycielami i
profesorami, ratowała Żydów, zaopatrywała partyzantów itd. Fundusze na działalność
pochodziły z „opodatkowania” poszczególnych dworów. Szacuje się, że na potrzeby
organizacji przekazano ok. 50 mln. zł gotówką i tyle samo w postaci odzieży i żywności.
Po wojnie Karol Tarnowski wraz z żoną - Wandą z Pawlikowskich (1895-1972) i synem
Karolem zamieszkał w Krakowie (córka Tarnowskich Gabriela zmarła w 1943 r.)
Pracował kolejno na kilku niezwykle skromnych posadach, jako kierownik magazynu,
kreślarz, pracownik konserwacji zabytków.
Dwór w Chorzelowie, który przetrwał szczęśliwie całą wojnę, spłonął w 1945 r.
podpalony przez żołnierzy sowieckich. Majątek chorzelowski, obejmował 3200 ha lasów
i pól, młyn, gorzelnię i tartak. Właściciele, nawiązując do wieloletniej tradycji, hodowali
konie. Po wojnie wszystko zostało upaństwowione. Karol Tarnowski rozpoczął kilka lat
temu starania o odzyskanie części zabranych dóbr. Jak do tej pory są one bezskuteczne.
*****
Wspomniany powyżej Szczepan Tarnowski (1862-1940) zakupił na początku XX wieku
dobra w Maliniu, na które składało się 2000 ha gruntów i lasów oraz gorzelnia. W
majątku hodowano konie, świnie i krowy. Po Szczepanie kolejnym właścicielem Malinia
został Tytus Jan Tarnowski (1898 – 1926), porucznik artylerii, odznaczony Krzyżem
Walecznych. W roku 1923 poślubił Irenę Mycielską (1901-1991), która po śmierci męża
przejęła dobra malińskie. Syn Ireny i Tytusa – Jan Roman Tarnowski, jak do tej pory, nie
odzyskał nic z zabranego w 1945 roku majątku. Niestety zmarł 19 września tego roku i
został pchowany w krypcie Tarnowskich w Chorzelowie.
23
Dwór w Chorzelowie
spłonął w 1945 r
Karol Tarnowski ostatini
Dziedzic Chorzelowa
Dwór w Maliniu
24
Rodzinne Wiadomści
Osiągnięcia
Sophie Caroline Tarnowska – de Margerie została
odznaczona przez Prezydenta Francii 12 lipca, 2004
narodowym orderem zasługi ‘’ Croix de la Legion d’
Honneur ‘’. Otrzymała to nadzwyczajne wyrużnienie za
wybitną działalność w Radzie Państwa. Jest to najwyższa
odznaka Francuska i żadko jest wręczana osobom
cywilnym w służbie Państwa. Składamy Sophie Caroline
serdeczne gratulacje za otrzymanie tak wybitnego
odznaczenia
Paweł Tarnowski ( Sopot ), dziesięcio letni syn Jacka i
Moniki, odznaczył się podczas mistrzostw Polski
winddsurfingu, w sierpniu tego roku na regatach w
Mrogowie, zajmując 3cie miejsce wśród zawodników w
jego klasie wiekowej. Gratulujemy Pawłowi jego
osiągnięcia i życzymy jeszcze większych sukcesów w
przyszłości
Ważne Urodziny i Rocznice
Helena Tarnowska, wdowa po Andrzeju Tarnowskim (
Bobolu ) obchodziła 1go maja, 2004 w Rio, Brazylii 90
Urodziny. Jej córki, Mariela i Olivia, zorganizowały
wspaniałe przyjęcie w któym wzieli uddział wszyscy jej
wnukowie i prawnukowie oraz mnustwo przyjaciół.
Ciotka się doskonale bawiła i na następny dzień się
zapytała córki, Marieli, kiedy następne ‘ Party ‘.
Gratulujemy i przesyłamy Ciotce najserdeczniejsze
życzenia
25
Wendy Tarnowska, wdowa po Andrzeju Tarnowskim (
Bubiśiu ), obchodziła 8go maja, 2004 80 Urodziny. Jej
córka, Maria, z mężem Davidem, zorganizowali w ich
pięknym starym domu, położonym w okolicy Derbyshire,
Anglii, przyjecie na którym około 70 krewnych i
przyjaciół się doskonale bawili.
Gratulujemy i przesyłamy Wendy serdeczne życzenia.
Wilek i Róża Siemieńscy, obchodzili 26 aździernika,2004
ich 60 Rocznicę Ślubu. Celebrowali ten piękny dzień w
Ottawie u córki Maii w gronie rodzinnym.
Gratulujemy i przesyłamy Wilkowi i Róży
najserdeczniejsze życzenia
Przenosiny
Sophie Tarnowska Burke z mężem Mike i córką Ailsa opuścili Irlandję tej wiosny i
przenieśli się do Pennington, New Jersey w USA.
Życzymy im szczęścia i powodzenia w nowym życiu.
Michał I Janina Tarnowscy opuścili Anglię i przenieśli się w ciągu lata do Krakowa
w Polsce. Zamieszkali tymczasowo w budynku ich rodziny na Sarego dopóki nie
kupią mieszkania. Życzymy im szczęścia i powodzenia w nowym życiu.
26
Śluby
Gratulujemy Rodzicom a państwu młodym życzymy dużo miłości,
szczęścia, zdrowia i licznego potomstwa.
Paweł Golik, syn Włodzimierza i Zofii Mycielskiej, ożenił się z Anetą Kaniak, córką
Kazimierza Zofii Sobotka. Ślub się odbył 27 grudnia, 2003 w Warszawie.
Marie Tarnowska, córka Stefana
( Etienne ) i św. pamięci Veronique de
Boysson, wyszła za Matthieu Eloy, syna
Państwa Dominique Eloy. Ślub się odbył
24 kwietnia, 2004 w kościele Notre Dame
des Blancs- Manteaux w Paryżu, Francii
Julia Tarnowska, córka Pawła I Jolandy
Lucciola, wyszła za John O’Shannassy,
syna James i Guiseppina O’ Shannassy.
Ślub się odbył 1go maja, 2004 w Fernie,
British Columbia, Kanada
27
Aleksander Tyszkiewicz, syn Krzysztofa
i Doroty Czetwertyńskiej, ożenił się z
Michele Yeates, córką James i Deborah
Yeates. Ślub odbył się 1go lipca, 2004 w
Montrealu, Quebec, Kanada.
Urodziny
Witamy z radością nowourodzonych I gratulujemy rodzicom.
Ailsa Burke, córka Sophie Tarnowska i Mike Burke, urodziła się w dzien Bożego
Narodzenia, 25 grudnia, 2003, w Dublinie Irlandii.
Piotr i Marcin Wojtkowscy, synowowie bliźniaki Piotra Wojtkowskiego i Zofii
Stachura, urodzili się 27 Grudnia 2003 ,w Leśnej Potkowie, Polska.
In Memoriam
Modlimy się by dusze naszych zmarłych krewnych spoczęły w
wiecznym pokoju, a ich bliscy znaleźli pociechę po ciężkiej stracie.
Andrzej Potocki, syn Św. pamięci Andrzeja Potockiego z Krzeszowic i Zofii
Tarnowskiej z Dzikowa, zmarł 13 stycznia, 2004 w Lyons, Francii.
Jan Roman Tarnowski, syn Św. pamięci Tytusa Tarnowskiego i Św. pamięci Ireny
Mycielskiej, zmarł 19 września, 2004. i został pochowany w krypcie Rodziny
Tarnowskich Chorzelowskich.
28

Podobne dokumenty