Kliknąć tu - Związek Rodu Tarnowskich
Transkrypt
Kliknąć tu - Związek Rodu Tarnowskich
LELIWICI Biuletyn wydany przez Związek Rodu Tarnowskich Wydanie Nr. 8, Listopad, 2004 Możecie otrzymać biuletyn na sieci Związku www.rodtarnowski.com Bierzący Zarząd: sierpen 16, 2003 do sierpnia, 2008 Prezes Paweł Tarnowski 1 szy Vice Prezes 2 gi Vice Prezes Sekretarz Skarbnik Aleksander Tarnowski Komisja Rewizyjna Władysław Tarnowski Anna Marie Unrug Rose Marie Punch Kierownik Sieci Związku Czlonkowie Zarządu Karol Tarnowski Jacek Tarnowski Piotr Mycielski Jan Spytek Tarnowski Elżbieta Łastowiecka Marcin Tarnowski Tomek Tarnowski Stefan Tarnowski Jan Artur Tarnowski Michał Tarnowski (Kanada) email: [email protected] Reprezentanci lokalni Polska: Piotr Mycielski [email protected] à Francja / Szwajcarja: Zdzisław (Jean) Potocki [email protected] Anglia: Monika Wray [email protected] Ameryka Paweł Tarnowski [email protected] Proszę przesyłać wszystkie wiadomości, informacje personalne i artykuły do publikacji w Biuletynie do Pawła Tarnowskigo email: [email protected] Słowo Prezesa, Ostatnie dwanaście miesięcy były bardzo intenzywne i problemy komputerowe skomplikowały mi życie, opóźniając biuletyn.Wydarzenia jak śluby syna Jana i córki Julii w przeciwnych kontach Kanady, wizyta w Ottawie Jasia ( głowy ) i Rodziny Kryzanów, niedługo potem nasza podróż do Calgary, wiadomość we wrześniu że będziemy dziadkami w marcu 2005 i zakonczenie roku obchodem naszego 40to lecia podczas fantastycznej podróży statkiem z Bangkok do Cape Town, zatrzymując się po drodze na spotkaniu rodzinnym w Londynie, bardzo urozmaiciły nam życie i napełniły nas radością Cieszę się że Związek podczas tego okresu też posunoł się do pszodu. Liczymy 83 członków, którzy wpłacili składkę członkowską. Zapraszam gorąco resztę rodziny do poparcia rowniez Związku. Następnie przedstawiam sprawozdanie finęsowe w którym cyfry zostały zaokrąglone i wszystkie dochody oraz wydatki są podane w złotówkach: Pokrywa okres od początku stycznia do końca października, 2004 Do dyspozycii 1 / 1 / 2004 Dochód ze składek 10,800zł 23,600zł Do dyspozycii Związku podczas tego okresu Wydatki: Administracyjne Przekazane na Sierociniec Suma wydatków na ten okres Pozostaje do dyspozycji Związku 34,400zł 2,900zł 3,000zł -5,900zł 28,500zł Zmiany w statucie które zostały przyjęte podczas ostatniego Walnego Zebrania zostały włączone na internecie przez Kierownika naszej sieci w obu językach, Angielskim i Polskim. Książeczka adresowa Rodu Tarnowskich tez została uzupełniona, na nowo wydrukowana i jestem w trakcie rozsyłanie jej do członków. Niestety spływ kayakowy rzeki Wdy, planowany podczas letnich wakacji, nie mógl się odbyć bo nie było dostatecznego zainteresowania. Mam nadzieję że doznamy wiekszego sukcesu z wycieczką narciarską do Tignes we Francii, która jest planowana podczas lutego 2006. Postaramy się poinformać Rodzinę pod koniec lata 2005. Wymiana dzieci wśród Rodziny jest fantastyczną możliwością dla młodej generacji aby poznać kuzynów za granicą, rozszerzyć horyzonty i przy okazji nauczyć się dodatkowego języka. Podczas ostatnich wakacji dwie córki Moniki i Jacka T. mile spędziły trzy tygodnie we Francji. Agnieszka odwiedzila Sophie Caroline de Margerie z jej córką Elenore, a Zosia byla u Marka i Emilie Unrug gdzie poznała ich pięcioro dzieci. Obie wróciły uradowane i mozecie przeczytać o ich wydażeniach w biuletynie. 1 Siostry Służebniczki, które prowadzą Sierociniec w Tarnobrzegu, ufundowany przez Zdzisława i Zofię Tarnowskich, zwróciły się podczas lata do Rodziny z proźbą o pomoc bo nie posiadały dosyć funduszy na pokrycie remontu wymaganego przez władze miasta. Jestem wdzieczny Zarzadowi że zgodził się przekazać na ten cel 3,000zł oraz indywidualnym członkom Rodziny za ich poparcie dzięki któremu mogliśmy przekazać 14,400zł na Sierociniec. Marcin T. bezustannie pracuje nad uzupełnianiem i aktualizowaniem Genealogji naszego Rodu. W ciągu ubiegłego roku, dodając cały szereg rodzin pokrewnionych z Tarnowskiemi doprowadził on bazę danych do 6500 osób, przeszło 3000 indywidualnych rodzin i blisko 750 zdjęć. Informacje są ułożone specjalnie wedle wymagań Zwiazku Rodu tak aby też pokazać wiele powiązań Tarnowskich z innemi rodzinami szlacheckiemi Polsko-Litewsko-Ruskiemi. Dzięki jego wysiłkom Genealogja jest ciekawą historią biograficzną naszego Rodu. Aby ją utrzymać zyciowo aktualną i godnie przekazać ją naszym potomkom, jest ważne szybko i dokładnie podawać Marcinowi emailem ( [email protected] ) wszystkie zmiany w rodzinie oraz nowe zdjęcia systemem- jpg . Związek otrzymał cały szereg kongratulacji za sieć rodzinną. Oczywiscie zawdzięczamy ten sukces Kierownikowi sieci, Michałowi Tarnowskiemu (Kanada). Ja osobiscie jestem mu bardzo wdzieczny za stałe poparcie w przygotowaniu Biuletynu i innych materiałów. Pod jego kierownictwem i nadzorem nasza sieć internetowa bardzo ułatwiła nam komunikacje wśród rodziny. Pragnę serdecznie podziękować tym co przekazali mi artykuły do naszego pisma. Szereg ciekawych wydarzeń związanych z historią Rodziny i miasta Tarnobrzega odbyły się w tym roku. Zawdzięczamy Jasiowi i Marychnie opis o nich. W przyszłości będziemy się starali zawczasu zawiadamiać internetem bo ważne jest aby Rodzina brała udział w tych wydarzeniach. Jeszcze ważniejsze dla nas jest wspieranie PWSZ im. Profesora Stanisława Tarnowskiego bo biorąc udział w rozwoju tej Uczelni Tarnobrzeskiej inwestujemy w przyszłość Kraju. Mimo minimalnych funduszy, któremi Związek dysponuje, rozpoczynając w roku szkolnym 2005-2006, będziemy się starali ponownie zaofiarować stypendium wysokości 3,000 zł., imienia Profesora Stanisława. Jest troche wczesnie ale korzystam z okazji aby przekazać Rodzinie najlepsze zyczenia wesołego Bożego Narodzenia i pomyślnego Roku 2005. Serdecznie wszystkich pozdrawiam, Paweł Tarnowski, Prezes 2 Otwarte zaproszenie nad Wybrzeże Bałtyckie, do Sopotu Kochani, Po wielu dysputach i dywagacjach w czasie Zjazdów rodzinnych w Dzikowie, , doszliśmy do wniosku ze trzeba bardziej aktywnie promować Polskę i nasze rodzinne kontakty.Taką pierwszą formą była propozycja spływu kajakowego rzeki Wdy w sierpniu 2004. Niestety ta impreza nie doszła do skutku ze względu na brak zainteresowania wynikający z sytuacji ekonomicznej na świecie i niedostatecznej reklamy wycieczki. Nie poddajemy się i wspólnie z moja żoną Moniką chcemy zaproponować spędzenie kilku dni w Polsce, nad Wybrzeżem Bałtyckim. Poniżej umieściliśmy krótkie info o całej okolicy, która jest bogata historycznie i turystycznie. Serdecznie więc zapraszamy razem z dziecmi, Agnieszka 15 lat, Zosia 13 lat , Paweł 10 lat i Maja 7 lat, do Polski, do Gdańska i wspaniałego Sopotu, gdzie mieszkamy w obszernym domu. Mamy nadzieje że skorzystają z naszej gościny ci co juz przyjmowali nasze córki, mianowicie rodziny Trafford, de Margerie i Unrug ( Marek i Emilie ). Bardzo nam zależy aby dzieci nawiązały bliższe kontakty ze swoimi kuzynami za granicą. Jest to również doskonała możliwość dla krewnych mieszkających poza Polską zwiedzenia kraju swoich przodków oraz sposobność dla naszych dzieci komunikowania się w obcym języku. Monika i ja władamy dosyć płynnie Angielskim i Francuskim. Roku następnego można role odwrócic. Instalując się w naszym domu istnieje możliwość • uprawiania sportów wodnych: windsurfing, żeglarstwo, pływanie, kajaki, skutery wodne • jazdy konnej (hipodrom w Sopocie lub ośrodek konny w Gdyni - Kolibkach ) • grania w tenisa ziemnego • jeżdżenia na rowerach (ścieżki rowerowe w pasie nadmorskim lub trasy na wzgórzach morenowych) W sezonie letnim odbywają się koncerty i imprezy na molo lub w Operze Leśnej. Można równiez zwiedzić Kaszuby, Fortecę Krzyżacką Malbork, Półwysep Helski lub jeździć na plażę nad otwarte morze.Wielu z Was odwiedza Warszawę, Kraków i inne miasta. Nie zapominajcie, że mieszkamy w Sopocie!!.. Mamy oczywiście swoje plany wakacyjne związane z wyjazdami z miasta, ale jeżeli planujecie pobyt w Polsce dajcie nam znać wcześniej a będzie nam milo Was gościć. Adres 81-832 Sopot ul. Mickiewicza 24, Polska; Tel. domowy +48 (58) 551 60 09 e-mail: Jacek [email protected] ; Monika mailto: [email protected] Pozdrawiamy i czekamy Monika i Jacek Tarnowski 3 Poznajcie… Indywidualnych Członków Rodziny Izabela Badeni Tarnowska Portrecistka Paweł Tarnowski Źródło : artykuł ‘’ Wędrówka po Charakterach ‘’ z gazety Dziennik Polski 12 / 04 / 2002 oraz informacje podane przez Artystkę Izabela urodziła się w Palestynie, gdzie jej ojciec, który należał do 2go Korpusu Polskiego,się znajdował w czasie II Wojny Światowej. Dotarła do Anglii z Rodzicami w 1946. Już za młodych lat lubiła rysować i mając 10 lat wykazała talent artystyczny osiągając 1sze miejsce w prestiżowym konkursie organizowanym przez Królewskie Stowarzyszenie Rysunku. Mając 17 lat studiowała przez krótki okres ze znanym włoskim atrystą Annigoni podczas jego pobytu w Anglii. Jej matka, znana portrecistka, nie zeswoliła wtedy aby Izabela dalej studiowała z Annigoni w jego szkole we Florencii bo wierzyła że jej córka posiada więcej talentu do muzyki niż do malarstwa. Przez szereg lat przerwała ona malarstwo i według rady matki studiowała muzykę. W 1977 jej miłość do malarstwa okazała się silniejsza od woli matki i Izabela ponownie rozpoczeła malować, studjując technikę portretową pod kierownictwem Dennis Ramsay, byłym uczniem Annigoniego. W 1978 miała pierwszą wystawę samodzielną. Od tego czasu eksponowała w różnych galeriach wśród okolicy Londynu oraz na szeregu wystawach sponsorowanych przez Stowarzyszenie Pastelowe i Stowarzyszenie Kobiet Artystek. Jej portrety również były pokazywane w Instytucie Polskim im. Gienerała Sikorskiego w Londynie. Artyska wypowiada się głównie w dwóch technikach malarskich. Z jednej strony przedstawia delikatne portrety pastelowe a z drugiej dużo wyraźniejsze obrazy olejne. Wśród jej prac zdażają się również bardzo udane portrety wykonane węglem. Izabela wskazała że ostatnio woli posługiwać się pastelami bo czuje że w ten sposób może najlepiej wyraźić swoje uczucia artystyczne i osiągnąć najlepsze rezultaty. Izabela należy do artystów aktywnych, podejmujących się stale nowych zadań, starając się osiągnąć wyższych celów artystycznych. Jej tematy są zawsze ciekawe i różnorodne. Nie boi się egsperimentować. Stosuje rozmaite techniki aby osiągnąć najlepszy efekt artystyczny oraz posługuje się swoją pomysłowością przy rozwiązaniu trudnych problemów kompozycyjnych. Jej wystawy osiągają ogólnie duże zainteresowanie. Rodzina jest dumna z jej artysycznrgo wyrażenia i pragnie poprzeć jej dzieło artystyczne. Jestem wdzięczny Izabeli za przesłanie mi zdjęć z paru jej portretów pastelowych. Cztery z nich wybrałem i przedstawiam poniżej . 4 Książe St. Albans Portret beduina Pani Ewa Komorowska, żona Polskiego Ambasadora w Anglii w latach 90 Sirus, znany koń w Anglii 5 6 Ważne Wydarzenia • Papieskie Błogosławięstwo Dla PWSZ Im. Profesora Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu • Zjazd Rodziny Wielopolskich 28 – 30 Maja 2004 • Wymiana Dzieci Wśród Rodziny • Wspomnienia z Jasia pamiętnej wizyty w Kanadzie, 2004 • Uroczyste obchody Stulecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej 11-12 września 2004 r. • Uroczysty obchód Stulecia Szpitala Tarnobrzeskiego, ufundowanego przez Zdzisława Tarnowskiego 7 Papieskie Błogosławięstwo Dla PWSZ Im. Profesora Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu Przedstawiam list Pana Rektora Uczelni, Dr. Hab Kazimierza Jaremczuka w którym on opisuje to nadzwyczajne wydarzenie. 8 9 10 Zjazd Rodziny Wielopolskich 28 – 30 Maja 2004 48 Potomków Aleksandra Erwina Wielopolskiego i Zofii Broel – Plater przybyli z Australji, Venezueli, Kanady, Szwajcarji i z Kraju na zjazd Rodzinny w Kurazwękach. Coraz częściej stare Polskie rodziny szlacheckie organizują takie spotkania w Polsce. Ich celem jest wsmocnienie więzów rodzinnych i umożliwienie młodej gieneracji poznania ich kożeni. Program zjazdu był ciekawy i urozmaicony: odwiedzenie starych majątków rodzinnych w Chroberz i Książe Wielkim, Msza św. w kościele Marii Panny w Chroberz na intencje Wielopolskich żyjących i zmarłych, poczem odwiedzenie cmentarza Rodzinnego i na zakończenie wesele w Kurazwękach. Zjazd miał duże zainteresowanie w naszej rodzinie bo Tarnowscy Koneccy są w prostej linii potomkami Aleksandra i Zofii Wielopolskich. Ich córka, Maria, wyszła za Władysława Tarnowskiego, ostatniego dziedzica Końskich. Niestety on zginoł w niewoli Sowieckiej podzczas drugiej Wojny Światowej. Również jest ciekawy fakt że w XVI wieku, Chroberz należał do Stanisława Spytka Tarnowskiego ( 1512 – 1568 ). Nabył on ten majątek w latach 1550. Wpierw postawił światynię na cześć Najświętszej Marii Panny a później piekny pałac. W 1580 nadszedł jedyny ciemny moment w historii naszej Rodziny. Jego syn, też zwany Stanisław, nie chcąc przyjąć straty miasta Tarnów, kolebki Rodu Tarnowskich, przez brak potomstwa męskiego u jego stryja, odzyskał posiadłość siłą. Król, zirytowany jego postępowaniem, rozkazał mu oddać Tarnów i hojnie Księcia Ostrogskiego odszkodować. To dlatego był zmuszony sprzedać Chroberz.Ten majątek dopiero stał się własnością rodziny Wielopolskich w XVIII wieku. Zjazd miał duży sukces I uczestnicy na rozstaniu objecali sobie wzajemnie że niedługo ponownie się spotkają. Wiadomość o spotkaniu zawdzięczamy Tarnowskim Koneckim bo ucestniczyli w nim. Dodatkowe informacje oraz zdjęcia ze zjazdu są dostępne na sieci Wielopolskich: www.wielopolski.com Grupowe zdjęcie przed pałacem w Chroberz 11 Wymiana Dzieci Wśród Rodziny Jest to nadzwyczajna możliwość dla młodej generacji aby wzmocnić więzy rodzinne przez spotakanie krewnych, rozszerzyć horyzonty i przy okazji poznać obcy język. Podczas letnich wakacji Agnieszka i Zosia Tarnowskie z Sopot odwiedziły krewnych we Francii. Wróciły bardzo zadowolone z tego doświadczenia i poniżej przedstawjają ich wrażenia.Zainteresowani są proszeni skontaktować się z Pawłem Tarnowskim Wzciecyka w okolice Pirenejów we Francii W tym roku podczas wakacji razem z moją siostrą wyjechałyśmy na trzy tygodnie do Francji. Po dwudziestodwugodzinnej jeździe autobusem dotarłyśmy do Paryża, skąd ruszyłyśmy w dwie różne strony. Zosia pojechała na zachód na wyspy kanału La Manch, do rodziny wuja Marka Unruga. Ja zostałam przyjęta przez rodzinę Sophie-Caroline de Margerie. Pierwsze, prawie dwa, tygodnie spędziłam na południu Francji niedaleko gór Pireneji w zamku Chateau de MAZERES, który należy do babci Eleonore, czyli mamy wuja Gillesa. Ostatni tydzień już razem z Zosia spędziłyśmy w samym centrum Paryża u cioci Caroline. Dość przejęta wysiadam z szóstego wagonu TGV. Stoję z bagażem przy ławce na peronie stacji Agen i czekam.... Zaczynam się trochę zastanawiać czy aby to dobra stacja, bo peron powoli pustoszeje, a ja nie widzę nikogo kto mógłby mi przypominać Ciocie Sophie-Caroline. Nagle podchodzi do mnie pan z dziewczyną i pyta: - Agnes? - Au Oui, Oui. - przytakuję i domyślam się, że to wuj Gilles z Elonore. Zaczynamy rozmawiać i wsiadamy do samochodu. Jedziemy ponad godzinę. Pada deszcz i jest burza, ale nie słychać piorunów bo gra muzyka. Francuska piosenka, która już zawsze kojarzyć będzie mi się z tym wyjazdem do Francji. Później niejednokrotnie słuchaliśmy jej jeszcze jadąc samochodem. Zatrzymujemy się przed starymi murami zamku, Eleonore otwiera bramę i wjeżdżamy na dziedziniec. Jestem zdziwiona i nie za bardzo wiem co się dzieje. Wuj gasi silnik i wyjmujemy bagaże. Wygląda na to, że to tutaj. Wchodzimy do środka. Wnętrze zamku urządzone jest w starym stylu. Idziemy na górę po starych i długich schodach. W moim pokoju czuje się jak księżniczka. Kominek, sekretarzyk, bujany fotel wielka szafa, ściany obite materiałem w kolorowe wzory, ogromne okno zasłonięte zasłonami do ziemi z tym samym wzorem co ściany, na łóżku kapa też w ten sam wzór. Widok z okna cudowny. Jestem zachwycona. Ciocia Sophie-Caroline jest przemiłą osobą, można z nią porozmawiać o wszystkim. Bardzo lubię kiedy mówi po polsku. Ciocia zabrała mnie do cudownej miejscowości Lecture, gdzie w restauracji z pięknym widokiem jadłam francuskie dania. Z Ciocia też byłam na zakupach. Wuj Gilles ma świetną formę i bardzo go za to podziwiam. Raz miałam przyjemność biegać z nim rano i wróciłam strasznie zmęczona. 12 Z wujem byłam w Tecapap. Miasteczku gadzie można się wspinać i zjeżdżać po linach. To było coś wspaniałego! Nigdy nie zapomnę wspaniałej podróży z Mazeres do Paryża z noclegiem w cudownym górskim hoteliku i pysznej kolacji składającej się z przystawki, czterech dań i przepysznego deseru, a rano typowo francuskiego śniadania. Wuj zabrał Eleonore i mnie na wspaniały pokaz samolotów marynarki francuskiej, a potem organowy koncert w katedrze. Na koniec oglądaliśmy jeszcze cudowny pokaz fajerwerków nad malowniczym miastem St. Bernard de Comminges. To były wspaniałe przeżycia, których nigdy nie zapomnę. Pierre jest bardzo sympatyczny. Nauczył mnie dwóch genialnych sztuczek. Jednej z filiżankami, a drugiej z podnoszeniem osoby z fotela w cztery osoby za pomocą tylko dwóch palców, każdej z nich. Był też niezastąpiony w rzucaniu mi z dołu ciasteczek, kiedy utknęłam na jakiś czas na jednej z platform w miasteczku „Tecapap”. Eleonore to wspaniała dziewczyna. Zawsze coś sobie nuci i jest bardzo wesoła. Świetnie się dogadywałyśmy. To właśnie z nią spędzałam najwięcej czasu. Pływałyśmy w basenie, byłyśmy na wycieczce rowerowej, grałyśmy w badmintona, słuchałyśmy muzyki, układałyśmy puzzle... Mogłam z nią rozmawiać o wszystkim o ile pozwalał mi na to mój francuski, a raczej angielski, bo to angielskim posługiwałam się przede wszystkim. Niestety nie miałam okazji poznać Stanislasa najstarszego brata Eleonore, ponieważ był w tym czasie w Afryce. Bardzo dziękuje całej kochanej rodzinie de Margerie za to co dla mnie zrobili. Bardzo się cieszę, że poznałam takich wspaniałych ludzi i spędziłam z nimi cudowne chwile we Francji. Dziękuję Babci Helene za jej gościnę, za to że mogłam mieszkać w najcudowniejszym zamku Mazeres. Dziękuję Cioci Rosabelle, mojemu Dziadkowi i stryjowi Markowi za przewodnictwo w zwiedzaniu Paryża. I oczywiście moim kochanym rodzicom za umożliwienie mi takiej wspaniałej podróży. Nigdy nie zapomnę tego wyjazdu. To były jedne z wspanialszych chwil w moim życiu. Agnieszka Tarnowska Sopot 16.09.2004 13 Wyjazd do Normandii we Francji Piętnastego sierpnia, tuż po obozie żeglarskim na Mazurach wyjechałam z Agnieszką do Francji. Był to mój pierwszy samodzielny wyjazd za granice. Z początku bałam się trochę ale moja starsza siostra dużo opowiadała mi o swoim wyjeździe do Kanadyi to mnie uspokoiło. Żeby dojechać do Paryża musiałam przebyć 22 godzinną podróż autobusem z Gdańska do Paryża. Kiedy dojechałyśmy na Plac Concorde, w Paryżu odebrała nas stamtąd bardzo miła znajoma rodziców Klaudia (ostatnia osoba, z którą mogłyśmy porozmawiać po polsku). Pomogła nam znaleźć się na dworcu. Nie miałyśmy dużo czasu, wiec od razu poszłyśmy kupić bilety. Najpierw odjechałam ja, a potem Agnieszka. W dwie różne strony świata, Aga w okolice Pirenejów, a ja Normandii. Spotkam się z nią dopiero po dwóch tygodniach w Paryżu. Podróż przebiegła bardzo dobrze (.........ach te Francuskie pociągi......o wiele lepsze niż w Polsce, czułam się jak na pokładzie samolotu. Rodzice w obawie o moje bezpieczeństwo kazali Klaudii kupić bilet I klasy. Było wspaniale). Gdy przyjechałam do Granville, tam już czekał na mnie wuj Marek Unrug. Pierwszą noc spędziłam w ślicznie położonym nad morzem domu należącym do cioci Sophie Postel. Stamtąd pierwszy raz widziałam wyspę Chausey, na której miałam spędzić najbliższe dwa tygodnie. Z daleka wyglądała cudownie przy zachodzącym słońcu. Rano z Wujem Markiem dostaliśmy się promem na wyspę. Tam poznałam Julie, Konstantyna, Elizabeth, Jana, Agnes, Blondine, Marie oraz ciocie Emilie jej dwie siostry – Marine i Nancy, brata Tomasa, Damiana, mamę Emilie Marie Pierre i małego Teotyma. Było tam dużo osób, wiec było naprawdę wesoło. Wyspa była bardzo mała – kilkanaście domów, kaplica, żadnych dróg samochodowych, jeden sklepik, dużo zieleni i masę czystego powietrza. Chodziło się tam boso. W ciągu dnia dużo czasu spędzaliśmy na plaży kąpiąc się i opalając. Pogoda była cudowna. Wiało dużo wiatru, więc można było pływać na winsurfingu oraz na łódkach. Z Julią i Blondine pływałyśmy kajakami na inne małe wysepki w poszukiwaniu muszelek, które były śliczne. Bardzo podziwiałam dopływy i odpływy morza. W morzu Bałtyckim, nad którym mieszkam nie mamy czegoś takiego. Wokół wyspy było dużo skał, o które „roztrzaskiwała” się woda przy dużych falach. Często chodziłyśmy po tych skałach robiąc spacer wokół wyspy. W pierwszych dniach z Julią dogadywałam się po angielsku, lecz potem starałyśmy się rozmawiać po francusku, co nie za bardzo mi wychodziło. Jednak uważam, że nauczyłam się dużo słówek i trochę zwrotów codziennych. Pod koniec mojego pobytu pojechaliśmy na 3 noce do Santiler, do dużego domu z pięknym ogrodem należącym do Marie Pierre. Byliśmy w muzeum dzwonów i spacerowaliśmy pięknymi, małymi uliczkami. Uczestniczyliśmy w ciekawym, wieczornym przedstawieniu (światło i dźwięk) o historii powstawania różnych miejsc (np.: Mont Sant Michel). Byliśmy też w jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc we Francji - pięknej wyspie Mont Sant Michel, gdzie później jeździliśmy na koniach. Było naprawdę wspaniale! Moja wizyta u tej przemiłej rodziny dobiegała już końca, dla nich wakacje też już się skończyły. Pożegnałam się z resztą i pojechaliśmy do domu wuja Marka w Mayen. Tam spędziłam niecałą godzinę i już musieliśmy jechać na dworzec kolejowy. Było mi smutno, że wyjeżdżam. Dojechałam do Paryża, gdzie odebrała mnie ciocia Sophie – Caroline de Margerie. Pojechałyśmy do domu i tam się spotkałam z Agnieszką i córką cioci Sophie Caroline, Eleonore. Aga też była bardzo zadowolona z wyjazdu. Dwa dni później przyjechał mój Dziadzio Oleś ze Stryjem Markiem. Przyjechali do Paryża na kilka dni. Potem wyjeżdżali do Nepalu i do Tybet z grupą znajomych. Zwiedzaliśmy bardzo dużo w Paryżu. Byłyśmy w wielu interesujących miejscach jak np.: katedra 14 Notre Dame, Sainte Chapelle, Wieża Eifla, wzgórze Monmartre oraz Sacre Coeur, muzeum Louvre i wiele innych. Nie obeszło się oczywiście bez zwiedzania wytwornych paryskich sklepów. Paryż to naprawdę wspaniałe miasto, chciałabym jeszcze kiedyś tam wrócić. Wyjazd uważam za bardzo udany. Cieszę się, że mogłam poznać bliżej rodzinę wuja Marka i spędzić z nimi tak wspaniałe chwile, których na pewno nigdy nie zapomnę i będę często wspominać, oglądając zdjęcia. Dziękuje wam bardzo, że tak miło mnie przyjęliście. Jestem bardzo wam za to wdzięczna i mam nadzieje, że się spotkamy wszyscy w Sopocie za rok. Zapraszam Was bardzo. Dziękuje też cioci Sophie – Caroline, wujowi Gillesowi, Eleonore i Pierrowi za gościnę w Paryżu. Wy też do nas przyjedźcie. Wszystkich serdecznie pozdrawiam, Zosia Tarnowska Zdjęcia z podróźy Zosi Julia Unrug i Zosia Tarnowski Dzieci Marka i Emilie Unrug, Agnieszka, Jan, Elzbieta, Konstanty i Julia oraz Zosia T. 15 Wspomnienia z Jasia pamiętnej wizyty w Kanadzie, 2004 Już od dawna Jaś (głowa) myślał o zjednoczeniu swoich córek i wnuków aby się poznali. W tym roku zrealizował ten cel w Calgary. Przy okazji odwiedził w Montrealu i Ottawie chorą Matkę, braci oraz szereg krewnych. Poniżej załączam zdjęcia z tej pamiętnej wizyty. Zosia, Maryncia, Yoyo, Danuta, Rosabelle Paweł, Maryna, Jaś Róza S., Marcin, Jaś, Wilek S. Jaś z córkami i wnukami . 16 Uroczyste obchody Stulecia Koronacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej 11-12 września 2004 r. Dwa symbole Tarnobrzega Jaś i Marychna Tarnowscy Nad doliną zieloną I nad skarpą wiślaną Mamy już od stuleci naszą Matkę Kochaną. Choć przybyła z daleka, dzieli smutki i troski – Uciekamy się do niej, Naszej Pani Dzikowskiej. Pieśń „Święta Rodzina”, pocz. XX w. 1. Lata 1670 - 1904 Cudowny obraz Matki Boskiej Dzikowskiej został podarowany Janowi Stanisławowi Tarnowskiemu (5. właścicielowi Dzikowa) i jego małżonce Zofii z Firlejów, około roku 1670. Od chwili przeniesienia obrazu z pokoju zamkowego do kaplicy zamkowej, przed obrazem zaczęły dziać się liczne cuda i nadzwyczajne wydarzenia, które spowodowały, że biskup krakowski Andrzej Trzebicki najpierw wysłał specjalną komisję do zbadania tych cudów, a następnie, po stwierdzeniu ich autentyczności, dnia 11 listopada 1675 r. podpisał dekret uznający obraz Matki Boskiej Dzikowskiej za cudowny. Na początku 1676 r. Tarnowscy uczynili zapis na fundację kościoła i klasztoru OO Dominikanów w Tarnobrzegu, a następnie, dnia 20 maja 1676 r. nastąpiło uroczyste przeniesienie cudownego obrazu do kościoła i umieszczenie go w ołtarzu głównym. Na przełomie XIX i XX wieku, za życia naszego dziadka Zdzisława, podjęto starania o dokonanie koronacji cudownego obrazu. Specjalny dekret kapituły watykańskiej na posiedzeniu w dniu 17 kwietnia 1904 r. uznał obraz Matki Boskiej Dzikowskiej za cudowny, i nakazał jego koronację. Uroczystego obrzędu dokonał ks. biskup Józef Sebastian Pelczar Ordynariusz diecezji przemyskiej w dniu 8 września 1904 r. Od chwili przywiezienia cudownego obrazu do Dzikowa obraz wielokrotnie zagrożony był zniszczeniem, czy to przez pożar czy to przez wojny, lecz pod znakomitą opieką OO Dominikanów przetrwał szczęśliwie, a na 100 lecie koronacji został poddany przez OO Dominikanów gruntownej konserwacji. 100 lat temu, następnego dnia po uroczystej koronacji cudownego obrazu w dniu 8 września 1904 r., w dniu 9 września 1904 r. nastąpiło uroczyste odsłonięcie pomnika dla bohatera – chłopa Bartosza Głowackiego. Ks biskup Pelczar wprawdzie nie mógł sam uczestniczyć w tej uroczystości, ale zastąpił go jego zastępca ks. biskup Fischer. Po uroczystej mszy św. przed ukoronowaną Matką Boską, ks. prałat Gromnicki powiedział o zgodzie w narodzie: „Ty chłopku szanuj inne stany, a ty księciu, hrabio, szlachcicu, urzędniku i mieszczanie widź w nim swego brata, a wtenczas wspólnymi siłami, obronimy te skarby narodowe: ziemię, język i wiarę.” 17 2. Rok 2004 W sobotę i niedzielę 11 i 12 września 2004 r. uczestniczyliśmy w Tarnobrzegu w uroczystych obchodach 100 - lecia koronacji cudownego obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej i odsłonięcia pomnika Bartosza Głowackiego. Uroczystości rocznicy koronacji celebrowano przez cały tydzień, ale najważniejsze uroczystości odbyły się właśnie w sobotę i niedzielę. Sobotnie uroczystości rozpoczęły się na rynku tarnobrzeskim pod pomnikiem Bartosza Głowackiego koncertem 9 orkiestr dętych, potem przemówienia władz miasta, województwa, posłów do sejmu RP i 90 –letniego wnuka rzeźbiarza – twórcy pomnika, oraz nastąpiło złożenie wieńców pod pomnikiem. Następnie wszyscy udali się do Dzikowa, gdzie przed zamkiem, pomimo nieprawdopodobnej ilości komarów, zbliżonej do tej z sierpnia 2000 r., odegrano misterium: „Historyja cudownego obrazu Matki Bożej Dzikowskiej i powstania pomnika Bartosza Głowackiego”, poczynając od podarowania obrazu Stanisławowi Tarnowskiemu przez towarzysza pancernego Białkowskiego, poprzez pożar zamku, umieszczenie obrazu w kaplicy zamkowej, dokonywanie się cudów, przekazanie obrazu pod opiekę OO Dominikanom, uznanie obrazu za cudowny, i wreszcie koronacja obrazu. W przedstawieniu brała udział młodzież Technikum Dzikowskiego oraz harcerze. Rolę ówczesnego przeora OO Dominikanów z XVII wieku grał teraźniejszy przeor O. Maciej Złonkiewicz, a właściciela Dzikowa zastępował Pan Kazimierz Wiszniowski, autor nowenny do Matki Boskiej Dzikowskiej. Ok. godz. 20.oo procesja z zapalonymi pochodniami ruszyła za cudownym obrazem do kościoła OO Dominikanów, śpiewając pieśni o Matce Boskiej Dzikowskiej, a następnie pod pomnik Bartosza, żeby zaznaczyć, że to właśnie są te dwa najważniejsze symbole miasta. W niedzielę o 11. oo uczestniczyliśmy w summie odpustowej przed cudownym obrazem, pod przewodnictwem ks. Biskupa Ordynariusza Sandomierskiego Andrzeja Dzięgi z proboszczami wszystkich tarnobrzeskich parafii oraz OO Dominikanami. O godz. 16.oo uczestniczyliśmy w uroczystej Mszy św. w intencji miasta i okolic, odprawionej na rynku tarnobrzeskim, pod przewodnictwem O. Macieja Zięby - Prowincjała Polskiej Prowincji Dominikanów. Na wszystkich uroczystościach, a szczególnie w czasie mszy św. podkreślano rolę i znaczenie Rodziny Tarnowskich dla kościoła, klasztoru i miasta Tarnobrzega. Żałujemy ze byliśmy sami z rodziny uczestniczący na obchodzie stulecia koronacji obrazu Matki Boskiej Dzikowskiej. Wydanie przez Pocztę Polską na uroczystości specjalnego znaczka z cudownym obrazem Matki Boskiej Dzikowskiej oraz okolicznościowych kart pocztowych upamiętnia koronację naszej Matki Boskiej. Panu Janowi Woynarowskiemu zawdzięczamy możliwość przedstawienia Rodzinie znaczka pamiątkowego, za co serdecznie dziękujemy. Informacje historyczne pochodzą z: „1904 – 2004. DWA SYMBOLE TARNOBRZEGA” Tarnobrzeskie Towarzystwo Historyczne. Tarnobrzeg, 2004 18 Uroczysty obchód Stulecia Szpitala Tarnobrzeskiego, ufundowanego przez Zdzisława Tarnowskiego PawełTarnowski Zawdzięczamy Jasiowi T. (Głowie) że możemy w ostatnim momencie załączyć wiadomości o obchodach 15 października, 2004 jeszcze jednego stulecia w Tarnobrzegu. Sto lat temu powstał szpital Tarnobrzeski, ufundowany przez Zdzisława Tarnowskiego. Podczas uroczystości tablicę upamiętniającą fundatorów, lekarzy i pracowników odsłonił Jaś Tarnowski (Głowa) poczem jego Ekselencja, Biskup Sandomierski, Andrzej Dzięga, ją poświęcił. Publikacja, opowjadająca historię szpitala Tarnobrzeskiego, została wydana podczas obchodów jego stulecia. W jej wstępie, Dr. Tadeusz Zych, Historyk oraz Przewodniczący Rady Miasta, podkreśla że głównym czynnikiem sprawczym rozwoju okolicy Tarnobrzega była działalnoś społeczna, gospodarcza, kulturalna i polityczna rodziny Tarnowskich. Duża część tej działalności związana jest z postacią Zdzisława Tarnowskiego. Dr. Zych dodaje że nie ograniczył się on jedynie do ufundowania gruntu pod szpital , i jego budowy, ufundował również pełne wyposażenie dla tej placówki. Podczas administracji Zdzisława w Dzikowie i po jego śmierci, syna Artura do II Wojny, nigdy Rodzina nie odmówiła pomocy szpitalowi Tarnobrzeskiemu. Słowa Dr. Zycha uświadamjają jak potężną rolę Tarnowscy odegrali w rozwoju okolicy Tarnobrzega, i jak ważne dla nich były zobowjązania obywatelskie, cźęsto stawjając interesy Tarnobrzega przed swoimi. Rodzina jest wdzięczna Dr. Zychowi za podkreślenie tych faktów. Fot. W.Pintal 19 Współczesny widok Szpitala Tarnobrzeskiego 20 Tarnowscy z Chorzelowa i Malinia Marcin Brzeziński Początek tzw. chorzelowskiej linii Tarnowskich dał młodszy syn starostwa kohorlickich Michał Tarnowski (1782 - 1831) - kawaler Virtuti Militari za kampanię 1809 roku. Na swoją siedzibę wybrał właśnie Chorzelów, zakupiony w 1813 r. od rodziny Potkańskich. Michał poślubił w 1826 roku Elżbietę z Wysockich (1801-1869). Z małżeństwa tego przyszło na świat dwoje dzieci: Jan Józef (1826 - 1898), kolejny dziedzic Chorzelowa oraz Maria, późniejsza pani Szawłowska. Jan Józef Tarnowski działał w wielu organizacjach małopolskich: Krakowskim Towarzystwie Rolniczym, Krakowskim Towarzystwie Wzajemnych Ubezpieczeń, Radzie Powiatowej w Mielcu. Był posłem w wiedeńskiej Radzie Państwa. Zasłynął też jako jeden z najlepszych hodowców koni pełnej krwi w Galicji. Żoną Jana „Chorzelowskiego” - jak nazywali go bliscy przyjaciele została w 1853 roku Karolina Tarnowska (1832 - 1888), córka Jana Bogdana i Gabrieli T. z Dzikowa. Gdy dziesięć lat późnej wybuchło powstanie styczniowe Janowie Tarnowscy z całą energią zaangażowali się w pomoc walczącym. Chorzelów przemieniono w jeden z „powstańczych obozów”. Niepoślednią role odegrała w tym czasie Karolina Tarnowska. Pamiętnikarz zanotował: Wśród tego wszystkiego jedna kobieta. Zmęczona, wyniszczona całymi tygodniami pracy, trawiona śmiertelna trwogą, cierpiąca wszystkimi uczuciami siostry, przyjaciółki, Polki, kobiety, ale silna i mężna. Po upadku powstania Jan Józef zmuszony został do opuszczenia kraju, aby uniknąć aresztowania. Przebywał czas jakiś w Poznańskiem oraz w Anglii, gdzie zapoznał się z tajnikami hodowli koni pełnej krwi. Po powrocie do Chorzelowa poświęcił się tej właśnie pasji. Około 1850 roku zakupił kilka klaczy od Dzieduszyckich, Stadnickich i de Rohan’ów. Największy rozgłos przyniósł właścicielowi stadniny słynny „Przedświt”. Należał do najlepszych koni wyścigowych Europy. Na 29 gonitw, w których startował, wygrał 23. Biegał w Austrii, Niemczech, na Węgrzech i w Rosji. Z osobą Jana Józefa wiązała się pewna anegdota. Gdy jeden z jego koni wygrał wyścig, ktoś na trybunie wiedeńskiego Jockey Club zawołał: „Wygrał Polak”. W odpowiedzi usłyszał głos Tarnowskiego: „Wygrał nie Polak, tylko Polska!” Po jego śmierci spadkobiercą Chorzelowa został najstarszy syn Jana Józefa - Jan Bogdan (1853-1914). Zmarł nagle w dramatycznych okolicznościach, gdy zobaczył jak Kozacy otaczają dwór. Po nim majątkiem administrował Szczepan Tarnowski (1862-1940, 21 młodszy brat Jana Bogdana). Wreszcie, po podziale majątku, stał się własnością Karola (1889-1981) - bratanka dwóch poprzednich właścicieli. Ostatni dziedzic Chorzelowa - syn Stanisława (1861-1917) i Marii z Iwanowskich, miał trzech braci... Jan Tarnowski (1888-1947) był utalentowanym artystą-portrecista a także pianistą. Należał do grona przedstawicieli „katolicyzmu otwartego”. Związany był z Laskami, przyjaźnił się z Józefem Czapskim. Pod jego okiem wychowali się Jacek Woźniakowski, Aleksander Małachowski, Jerzy Radkowski - pierwszy redaktor miesięcznika „Znak”. Młodszy brata Jana – Michał (1895-1980) wiele podróżował. Wspólnie z Janem Tarnowskim z Dzikowa zwiedził kraje Dalekiego Wschodu. Był autorem dwóch książek o Cejlonie: Zamarłe stolice Cejlonu, Cejlon, wyspa rajska. Napisał również autobiografię Polish portrait. Wreszcie osiedlił się w Nowym Yorku i tam zmarł w 1980 roku. Trzeci z braci - Antoni (1905-1985) pracował przed wojną w dyplomacji, początkowo w Holandii, później w USA. Po wojnie związał się z „Wolną Europą” i „Głosem Ameryki”, gdzie był zarówno korespondentem jak i spikerem. Powróćmy do osoby Karola Tarnowskiego Jego syn - Karol „Bratek” Tarnowski wspomina: Ze wszystkich braci Ojciec mój Karol był człowiekiem na pewno najbardziej spełnionym. Człowiek o bardzo „pańskiej” urodzie, wspaniale się noszący i postawny, elegancki, nienagannie wychowany, był mój Ojciec także człowiekiem wielkiej dobroci, miękkości i wrażliwości. Bardzo w młodości światowy i bywały w wielu domach europejskich, wiódł później życie odpowiedzialnego, zbyt wcześnie obciążonego obowiązkami pana majątku i domu, w którym przebywała niezamężna, ale za to apodyktyczna grupa stryjów i ciotek, którzy zawsze mieli coś do powiedzenia na temat sposobu gospodarowania. Wiem, że miał ciężkie kłopoty z administratorem, który w czasie wojny okazał się szantażystą i kolaborantem. Obawiając się o swoją rodzinę, mój Ojciec nigdy nie okazywał trwogi, był człowiekiem pozbawionym biologicznego strachu, a równocześnie obdarzonym wrodzonym poczuciem godności. Kiedy na początku wojny pojawił się u niego niemiecki generał, żeby zająć majątek, kazał mojemu Ojcu przyjść do siebie i przywitać się, na co mój Ojciec bez najmniejszego wahania, niemal odruchowo powiedział: goście przychodzą do gospodarza, by się z nim przywitać - pan generał ma przyjść przywitać się do mnie, a nie ja do niego. Karol Tarnowski (pseudonim „Leliwa”) był jednym z założycieli organizacji paramilitarnej „Tarcza” („Uprawa”), która działała od 1940 r. Skupiała ona tych wszystkich Polaków, którzy dysponowali pokaźnym kapitałem i mogli skutecznie pomóc w walce z okupantem. W prace „Tarczy” zaangażowali się m.in. Leon Krzeczunowicz „Expres”, Tadeusz Komorowski „Bór”, Andrzej Sapieha „Kodeński”. Organizacja pomagała rodzinom wojskowych, którzy zginęli na wojnie lub dostali się do niewoli, 22 chroniła osoby poszukiwane przez Niemców, opiekowała się nauczycielami i profesorami, ratowała Żydów, zaopatrywała partyzantów itd. Fundusze na działalność pochodziły z „opodatkowania” poszczególnych dworów. Szacuje się, że na potrzeby organizacji przekazano ok. 50 mln. zł gotówką i tyle samo w postaci odzieży i żywności. Po wojnie Karol Tarnowski wraz z żoną - Wandą z Pawlikowskich (1895-1972) i synem Karolem zamieszkał w Krakowie (córka Tarnowskich Gabriela zmarła w 1943 r.) Pracował kolejno na kilku niezwykle skromnych posadach, jako kierownik magazynu, kreślarz, pracownik konserwacji zabytków. Dwór w Chorzelowie, który przetrwał szczęśliwie całą wojnę, spłonął w 1945 r. podpalony przez żołnierzy sowieckich. Majątek chorzelowski, obejmował 3200 ha lasów i pól, młyn, gorzelnię i tartak. Właściciele, nawiązując do wieloletniej tradycji, hodowali konie. Po wojnie wszystko zostało upaństwowione. Karol Tarnowski rozpoczął kilka lat temu starania o odzyskanie części zabranych dóbr. Jak do tej pory są one bezskuteczne. ***** Wspomniany powyżej Szczepan Tarnowski (1862-1940) zakupił na początku XX wieku dobra w Maliniu, na które składało się 2000 ha gruntów i lasów oraz gorzelnia. W majątku hodowano konie, świnie i krowy. Po Szczepanie kolejnym właścicielem Malinia został Tytus Jan Tarnowski (1898 – 1926), porucznik artylerii, odznaczony Krzyżem Walecznych. W roku 1923 poślubił Irenę Mycielską (1901-1991), która po śmierci męża przejęła dobra malińskie. Syn Ireny i Tytusa – Jan Roman Tarnowski, jak do tej pory, nie odzyskał nic z zabranego w 1945 roku majątku. Niestety zmarł 19 września tego roku i został pchowany w krypcie Tarnowskich w Chorzelowie. 23 Dwór w Chorzelowie spłonął w 1945 r Karol Tarnowski ostatini Dziedzic Chorzelowa Dwór w Maliniu 24 Rodzinne Wiadomści Osiągnięcia Sophie Caroline Tarnowska – de Margerie została odznaczona przez Prezydenta Francii 12 lipca, 2004 narodowym orderem zasługi ‘’ Croix de la Legion d’ Honneur ‘’. Otrzymała to nadzwyczajne wyrużnienie za wybitną działalność w Radzie Państwa. Jest to najwyższa odznaka Francuska i żadko jest wręczana osobom cywilnym w służbie Państwa. Składamy Sophie Caroline serdeczne gratulacje za otrzymanie tak wybitnego odznaczenia Paweł Tarnowski ( Sopot ), dziesięcio letni syn Jacka i Moniki, odznaczył się podczas mistrzostw Polski winddsurfingu, w sierpniu tego roku na regatach w Mrogowie, zajmując 3cie miejsce wśród zawodników w jego klasie wiekowej. Gratulujemy Pawłowi jego osiągnięcia i życzymy jeszcze większych sukcesów w przyszłości Ważne Urodziny i Rocznice Helena Tarnowska, wdowa po Andrzeju Tarnowskim ( Bobolu ) obchodziła 1go maja, 2004 w Rio, Brazylii 90 Urodziny. Jej córki, Mariela i Olivia, zorganizowały wspaniałe przyjęcie w któym wzieli uddział wszyscy jej wnukowie i prawnukowie oraz mnustwo przyjaciół. Ciotka się doskonale bawiła i na następny dzień się zapytała córki, Marieli, kiedy następne ‘ Party ‘. Gratulujemy i przesyłamy Ciotce najserdeczniejsze życzenia 25 Wendy Tarnowska, wdowa po Andrzeju Tarnowskim ( Bubiśiu ), obchodziła 8go maja, 2004 80 Urodziny. Jej córka, Maria, z mężem Davidem, zorganizowali w ich pięknym starym domu, położonym w okolicy Derbyshire, Anglii, przyjecie na którym około 70 krewnych i przyjaciół się doskonale bawili. Gratulujemy i przesyłamy Wendy serdeczne życzenia. Wilek i Róża Siemieńscy, obchodzili 26 aździernika,2004 ich 60 Rocznicę Ślubu. Celebrowali ten piękny dzień w Ottawie u córki Maii w gronie rodzinnym. Gratulujemy i przesyłamy Wilkowi i Róży najserdeczniejsze życzenia Przenosiny Sophie Tarnowska Burke z mężem Mike i córką Ailsa opuścili Irlandję tej wiosny i przenieśli się do Pennington, New Jersey w USA. Życzymy im szczęścia i powodzenia w nowym życiu. Michał I Janina Tarnowscy opuścili Anglię i przenieśli się w ciągu lata do Krakowa w Polsce. Zamieszkali tymczasowo w budynku ich rodziny na Sarego dopóki nie kupią mieszkania. Życzymy im szczęścia i powodzenia w nowym życiu. 26 Śluby Gratulujemy Rodzicom a państwu młodym życzymy dużo miłości, szczęścia, zdrowia i licznego potomstwa. Paweł Golik, syn Włodzimierza i Zofii Mycielskiej, ożenił się z Anetą Kaniak, córką Kazimierza Zofii Sobotka. Ślub się odbył 27 grudnia, 2003 w Warszawie. Marie Tarnowska, córka Stefana ( Etienne ) i św. pamięci Veronique de Boysson, wyszła za Matthieu Eloy, syna Państwa Dominique Eloy. Ślub się odbył 24 kwietnia, 2004 w kościele Notre Dame des Blancs- Manteaux w Paryżu, Francii Julia Tarnowska, córka Pawła I Jolandy Lucciola, wyszła za John O’Shannassy, syna James i Guiseppina O’ Shannassy. Ślub się odbył 1go maja, 2004 w Fernie, British Columbia, Kanada 27 Aleksander Tyszkiewicz, syn Krzysztofa i Doroty Czetwertyńskiej, ożenił się z Michele Yeates, córką James i Deborah Yeates. Ślub odbył się 1go lipca, 2004 w Montrealu, Quebec, Kanada. Urodziny Witamy z radością nowourodzonych I gratulujemy rodzicom. Ailsa Burke, córka Sophie Tarnowska i Mike Burke, urodziła się w dzien Bożego Narodzenia, 25 grudnia, 2003, w Dublinie Irlandii. Piotr i Marcin Wojtkowscy, synowowie bliźniaki Piotra Wojtkowskiego i Zofii Stachura, urodzili się 27 Grudnia 2003 ,w Leśnej Potkowie, Polska. In Memoriam Modlimy się by dusze naszych zmarłych krewnych spoczęły w wiecznym pokoju, a ich bliscy znaleźli pociechę po ciężkiej stracie. Andrzej Potocki, syn Św. pamięci Andrzeja Potockiego z Krzeszowic i Zofii Tarnowskiej z Dzikowa, zmarł 13 stycznia, 2004 w Lyons, Francii. Jan Roman Tarnowski, syn Św. pamięci Tytusa Tarnowskiego i Św. pamięci Ireny Mycielskiej, zmarł 19 września, 2004. i został pochowany w krypcie Rodziny Tarnowskich Chorzelowskich. 28