Cztery wiersze Piotra Sommera
Transkrypt
Cztery wiersze Piotra Sommera
Przenosiciel Czy jest takie słowo? Właśnie tak. Taki okropnie zabiegany facet, co to raz tu a raz tam, i nawet sam nie widzi, zapomina że naprawdę jest między, czyli nigdzie. Przenosi słowa (z ust – na usta), gesty (z matki i kilku przyjaciół na dziecko), i własne dziecko (z domu – pod miasto), właściwie przewozi na czyste powietrze; ale one wszystkie chcą się gdzieś zatrzymać, nie mogą być wiecznym obiektem przenoszenia; słowa zostają za drzwiami cudzych ust, gesty zapisują w powietrzu obce ręce, a dziecko pytane w szkole o zawód ojca niepewnie mówi „przenosiciel”. Niedyskrecje Gdzie jesteśmy? W ironiach których nikt nie chwyci, krótkotrwałych i nieakcentowanych, w trywialnych pointach które kwitują metafizykę niedorzecznym detalem, w piątku, co wypada na piątego listopada, w mnemotechnice dni. Można dać przykład i można to przyjąć na wiarę, kocią łapę na gardle. I lubi się jeszcze pewne słowa i te, za przeproszeniem, składnie, które udają, że coś je z sobą łączy. W tych międzysensach zawiera się cały człowiek, włazi tam, gdzie widzi trochę miejsca. Dni tygodnia Jutro jest czwartek. Jeżeli świat wywiąże się ze swoich powinności, pojutrze będzie piątek. Jeżeli nie, może być aż niedziela i nikt już nigdy nie odgadnie gdzie się podziało nasze życie. Według Brechta Przypuszczam, że niektórzy poeci przestali ostatnio rozsyłać swoje wiersze do gazet. Myślą sobie pewnie: poczekamy aż się to wszystko uspokoi i minie im (gazetom i innym poetom) ta dziecięca choroba obywatelstwa, czy jak to tam nazwać. Bo minie. Czytelnicy będą mieli tego dosyć, redaktorom też się znudzi i w końcu zwrócą się do nas. A my otworzymy szuflady i wyjmiemy z nich nasze Wartości Ponadczasowe które, właśnie dlatego że są ponadczasowe, mogą sobie teraz spokojnie poczekać.