{85}sierpień 2011 nowości wydawnicze zapowiedzi
Transkrypt
{85}sierpień 2011 nowości wydawnicze zapowiedzi
NOWOŚCI WYDAWN ICZE ZAPOWIED EGZEMPL PRZEWODNIK PO ŚWIECIE KSIĄŻEK ZI PROMOCJ E ARZ BEZ {85} SIERPIE PŁATNY Ń 2011 TOP MATRASA 20 BESTSELLERÓW – LIPIEC 2011 1 Syrenka 8 Camilla Läckberg Czarna Owca Dziewczyna, która igrała z ogniem 15 Dom sióstr Charlotte Link Sonia Draga Stieg Larsson Czarna Owca 2 Gra o tron 9 George R. R. Martin Zysk i S-ka Nawałnica mieczy. Krew i złoto 16 Clive Cussler, Grant Blackwood Amber George R. R. Martin Zysk i S-ka 3 Kuszona 10 P. C. Cast, Kristin Cast Książnica 4 Zeznanie 11 Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet 12 Starcie królów Nawałnica mieczy. Stal i śnieg 13 Uczta dla wron. Sieć spisków Uczta dla wron. Cienie śmierci George R. R. Martin Zysk i S-ka 14 Wołanie grobu Simon Beckett Amber George R. R. Martin Zysk i S-ka 2 18 {85} SIERPIEŃ 2011 Żniwo gniewu Lucie di Angeli-Ilovan Amber 19 Arabska żona Tanya Valko Prószyński i S-ka George R. R. Martin Zysk i S-ka George R. R. Martin Zysk i S-ka 7 Zamek z piasku, który runął Miłosne przysięgi Nora Roberts Prószyński i S-ka Stieg Larsson Czarna Owca Stieg Larsson Czarna Owca 6 17 Kultowy poradnik survivalowy Bear Grylis Pascal John Grisham Amber 5 Szkoła przetrwania Zaginione imperium 20 Urodzony by przetrwać Bear Grylis Pascal Lista bestsellerów powstała na podstawie najlepiej sprzedających się książek w okresie 1.07 – 31.07.2011 w sieci księgarń Matras. Z NOTATNIKA KSIĘGARZA Ingeborg Bachmann Joanna Jasińska Malina śpi na półce między opowiadaniami Borgesa, a Mechaniczną pomarańczą. Skromna, niepozorna, śnieżnobiała Ingeborg Bachmann. A przecież to „najwybitniejsza i najbardziej inteligentna pisarka, jaką wydał nasz kraj” – jak powiedział o niej Thomas Bernhard. Długo szukałam na regale odpowiedniego dla niej sąsiedztwa. Może poukładać kolorami? Białe, żółte, później niebieskie (tych najwięcej), zielone i czarne grzbiety. Jakby to było Pani Bachmann stać tak na wieki między Dickensem, a Pascalem? Ech… Pożółknąć tak razem z nimi albo co nieco wypłowieć w tym wyszukanym towarzystwie to by było coś… A może bardziej odpowiednia dla Maliny jest szczupła półeczka z poezją? Albo filozofia i miejsce wśród szacownych egzystencjalistów… Sama już nie wiem. Lektura jedynej powieści tej austriackiej poetki jest doświadczeniem tak dogłębnym i niecodziennym w dzisiejszym świecie, gdzie nawet czytać wypada szybko, że trudno doprawdy trafnie ją sklasyfikować. Otóż mamy niewątpliwie powieść. Co więcej, jest to powieść o trójkącie miłosnym i totalnym uwikłaniu w nim głównej bohaterki. Niby banał, a jakże. W szak trójkącik w literaturze zawsze był mile widziany. Jakież to emocje! Jakie rozterki przeżywa ten, co niby rozerwany, dajmy na to, między dwie kobiety. A ile seksu przy tym można sprzedać i powpychać na każdą stronę! – Jeżeli ktoś szuka tego właśnie typu przeżyć, powinien zafundować sobie Nielegalne związki Grażyny Plebanek. – Bardzo współczesne choć jeszcze bardziej schematyczne, banalne i przewidywalne podejście do tematu. Nic nas tam nie zaskoczy, czyta się tak jak się słucha dobrze ogranej melodii. Tylko po co? Malina jest druzgocąco inna i miażdżąco lepsza od współczesnej oferty wydawniczej. Kipi wyrafinowanym pięknem języka. Kipi od zapisu ulotnych zdarzeń, odczuć, chwil. Daje nam obraz bohaterów tak indywidualnych i wyraźnie nakreślonych, że mamy wrażenie obcowania z czymś wybitnie świeżym i zaskakującym. Świat myśli głównej bohaterki (nawiasem mówiąc jest to alter ego samej Bachmann) jest skondensowanym roztworem miłości, rozpaczy i nadziei do tego stopnia, że czujemy i widzimy całkowite jej odarcie z własnej intymności. Jej uwielbienie dla Ivana jest absolutnie obezwładniające, niepowstrzymane i chorobliwe, a jednak nie budzi w nas uśmieszku zażenowania tak, jak choćby archetyp kobiety wiarołomnej - Emma Bovary Flauberta. Chciałoby się powiedzieć, że Malina jest powieścią dla tych, którzy niewątpliwie potrafią czytać. Ta bezlitośnie intensywna, bogata psychologicznie proza pełna jest niedomówień, ukrytych myśli, pourywanych kontekstów i znaczeń, a całe tło i jedyną fabułę stanowi wewnętrzne życie głównej bohaterki, kobiety skrajnie neurotycznej, rozdartej wewnętrznie i nadwrażliwej, której ulubionym zajęciem jest rozmyślanie i wielogodzinne trwanie w bezruchu. Jej osobowość jest elementem nadającym całej powieści posmak rozedrganej tajemnicy, osią na której niewątpliwie osnuwa się cała historia pozbawiona w zasadzie akcji. Można powiedzieć, że jedynym elementem spajającym poszczególne myśli i nadające im bieg są dialogi pomiędzy kochankami. Dialogi jakże swojskie i pełne czułości z Maliną i te drugie – pourywane, szarpane rozmowy z Ivanem. Książka, której wznowienie polskiego wydania przypada w czterdziestą rocznicę premiery austriackiej jest absolutnie unikatowa i zachwycająca. Jednocześnie jest dla mnie wielką zagadką to, jak powieść tak niemodna, bo mocno nasycona emocjami i głębią dotrze do współczesnego odbiorcy tak dalece od- wykłego od tego typu narracji. Ingeborg Bachmann zdaje się wyzywać na pojedynek tych, co w swych jednoznacznych wizjach miłości mają nam do zaproponowania jedynie burzę hormonów i wyuzdanie. Bachmann walczy słowem w sposób mistrzowski. Ocala dla nas cały wachlarz emocji; odkrywa nieskończone wyspy możliwości opowiadania o miłości i pożądaniu rezygnując świadomie z posługiwania się dosłownością. Kto dziś pisze jeszcze w ten sposób?... Po przeczytaniu Maliny czuje się niedosyt i tęsknotę za tym, co jest (powinno w każdym razie być) esencją literatury. Nie przypadkiem więc tkwię teraz po uszy w korespondencji wymienianej przez lata między Inge Bachmannn a jej ukochanym Paulem Celanem, które podobnie jak powyższą powieść wydało Wydawnictwo a5 i które podobnie jak ona opowiadają przepiękną i burzliwą historię miłosną nie tylko dwojga ludzi… Czas serca. Listy to doskonała lektura uzupełniająca dla wszystkich, których urzeknie Malina. {85} SIERPIEŃ 2011 Ingeborg Bachmann Malina Wydawnictwo a5 2011 3 NOWOŚCI WYDAWNICZE BLONDYNKA W KWIECIE LOTOSU KROK DO PIEKŁA Beata Pawlikowska erpien_matras2011.indd 1 Artur Górski Kwiat lotosu to święty symbol buddyzmu i ludzkiej duszy. Sięga korzeniami dna stawu i pnie się ku górze. Kiedy kwiat lotosu rozkwita na powierzchni zawsze jest czysty i pachnący – niezależnie od tego jak brudna, mętna i błotnista jest woda w sadzawce. I taki powinien być też człowiek – uczciwy, dobry i czysty w myślach i słowach, bez względu na to ile zła jest dookoła. Ryszard Krok to polski James Bond. Jaki kraj, taki Bond, niestety... Z siedleckiego Muzeum Diecezjalnego znika jeden z najcenniejszych obrazów w polskich zbiorach – święty Franciszek El Greca. Zaraz potem ktoś wykrada z kościoła parafialnego z Węgrowie Lustro Twardowskiego. Rusza lawina wydarzeń, które mają ogołocić nasz kraj z dzieł sztuki. Czy Ryszard Krok i jego towarzyszka – pani Basia zapobiegną katastrofie? Wydawnictwo G+J RBA Wydawnictwo G+J Książki MIŁOŚĆ BĄDŹ IDEALNYM KOCHANKIEM, SZCZĘŚCIE 7/15/11 sierpien_matras2011.indd 9:30:22 AM 4 7/15/11 9:32:19 AM JAK KOCHAĆ I BYĆ KOCHANYM BĄDŹ IDEALNĄ KOCHANKĄ Mabel Lam Mabel Lam Namiętność jest ściśle związana z udanym seksem. Jeśli tej intensywnej zmysłowości i pożądania doświadczysz w związku pełnym bliskości, możesz odkryć nieznaną dotychczas rozkosz i osiągnąć spełnienie uczuciowe. Dzięki metodom zawartym w poradniku „Szczęście” wzbogacisz swoje życie erotyczne i nauczysz się łączyć miłość z seksem. Rozwiniesz się duchowo i osiągniesz spełnienie we wszystkich dziedzinach życia. Wydawnictwo G+J Książki Wydawnictwo G+J Książki Lot nocnych jastrzębi Mars i Wenus zaczynają od nowa Raymond E. Feist John Gray erpien_matras2011.indd 2 7/15/11 sierpien_matras2011.indd 9:31:34 AM 3 Rebis Rebis I tom sagi WOJNY MROKU! Raymond E. Feist, autor z topu listy bestsellerów „New York Timesa”, powraca do magicznego świata, nad którym znów zbierają się czarne chmury… Zaczyna się właśnie Wojna Mroku! Sieć intryg snuje starożytna Gildia Śmierci – klan bezlitosnych zabójców, których przerażeni ludzie ochrzcili mianem Nocnych Jastrzębi! Tymczasem dwaj bracia podejmują się misji – mają pomóc w ujawnieniu spisku sięgającego szczytów władzy. Czy można na nowo odnaleźć miłość po rozpadzie związku, śmierci ukochanej osoby lub bolesnym rozwodzie? Koniec miłości to czasami koniec świata. Wstrząs, zdruzgotanie, samotność, gorycz to uczucia, które towarzyszą tej dramatycznej sytuacji życiowej. W tym napisanym z ogromnym wyczuciem poradniku John Gray stwierdza jednoznacznie, że można ją przetrwać, i pokazuje, co zrobić, by uleczyć złamane serce i znaleźć nową miłość. Oko kruka Sztuka morderstwa Eliot Pattison Michael White Rebis Rebis Kontynuacja Grzechoczącego kośćmi. Duncan McCallum wraz z indianinem Conawago natykają się na zamordowanego kapitana Burke’a. Okazuje się, że nie jest on jedyną ofiarą morderstw. Duncan stara się odkryć, kto naprawdę stoi za tymi zabójstwami, jako że niesłusznie oskarżeni zostają jego indiańscy przyjaciele, a mściwi osadnicy chcą jak najszybciej dokonać egzekucji. Pokój pomiędzy Anglikami a Irokezami jest zagrożony… Najnowsza powieść Michaela White’a – autora megabestsellera Ekwinokcjum! Jack Pendragon pracuje w policji od wielu lat, lecz nie widział jeszcze takiego trupa… Otrząsnąwszy się z szoku, dostrzega w scenie morderstwa podobieństwo do dzieła malarza Rene Magritte’a. To oznacza, że zbrodni dokonano z wykalkulowanym okrucieństwem. Co gorsza morderca nie poprzestaje tylko na jednej ofierze… 4 {85} SIERPIEŃ 2011 7/15/11 9:32:00 AM ESEJ Źródło Hipokrene O znajomości Charlesa Baudelaire’a z Gustavem Courbet Piotr Siemaszko 9 kwietnia 1842 roku Charles Baudelaire osiąga pełnoletniość i tym samym uzyskuje prawo dysponowania przeznaczoną mu na mocy spadku fortuną w wysokości 100 tys. franków. Był późnym dzieckiem; urodził się, gdy jego ojciec, François – były duchowny katolicki – miał 62 lata i sześć lat później osierocił syna. Wkrótce potem pani Dufaÿs-Baudelaire wyszła ponownie za mąż za późniejszego generała i kawalera Legii Honorowej, Jacques’a Aupick, człowieka prostego, wojskowego kroju, pozbawionego ojcowskich uczuć, który najchętniej widziałby pasierba dyplomatą, kupcem czy kimś równie statecznym i przewidywalnym, z rodziną, stałą pensją i regularnie opłacanym miejscem w nawie głównej i który gotów był wysłać dwudziestolatka „na koniec świata”, by odseparować go od zgubnych wpływów wielkiego miasta. Charles będzie z trudem znosił jego obecność w swoim życiu i dopiero około czterdziestki, już po śmierci ojczyma, wyzna, że choć się go bał to jednocześnie kochał i że „ma dziś dość rozsądku, by oddać mu sprawiedliwość.” Ale na razie Charles ma dwadzieścia jeden lat; jest młody, zdrowy i bogaty. Ma przed sobą całe życie. Jednak młodość, jak to zwykle bywa, skończy się dość prędko, zdrowie jeszcze prędzej, najszybciej skończą się pieniądze. Póki co, aby nie tracić czasu, rzuca studia, które ograniczały jego koncepcję vie libre i nużyły tym szczególnym klimatem właściwym instytucjom oświatowym, w którym zwyczajowy konserwatyzm i rutyna wykładowców stapiają się z fatalnym programem dydaktycznym w ołowianą kulę dławiącą oddech i uniemożliwiającą przepływ ożywczych pokarmów. Wolny od pospolitych trosk, prowadzi teraz wystawny tryb życia: urządza przyjęcia, jada w dobrych restauracjach, bywa w Tivoli, w Le Cassino, w Le Prado, w wolnych chwilach przemierza sale Luwru albo bawi się literaturą. Z tego czasu pochodzi portret pędzla Deroya, przedstawiający Baudelaire’a z zarostem, długimi włosami, o ekstatycznym spojrzeniu. Znajomi z tego okresu zapamiętali go snującego się po bulwarach nad Sekwaną w szykownym czarnym surducie, lakierowanych trzewikach, jasnych rękawiczkach i kapeluszu á la dandy. Czasem samego, częściej z panną Sarą, kobietą znaną z prowadzenia wyjątkowo swobodnego trybu życia i przezywaną z uwagi na urodę swych oczu – „Louchette”, z uwagi na osobliwy wdzięk i pochodzenie – „straszną Źydówką”. Nie była jedyną paryską loretką, której imię przetrwało dzięki znajomości z Baudelairem. Młody poeta poświęcił jej kilka wierszy. W jednym z nich podmiot dopomina się o szacunek dla ulicznicy, która z głodu „podnosi wysoko spódnicę”, w drugim postrzega ją jako bezrozumne narzędzie natury służące między innymi do tego, by „ukształtować geniusza”, w innym jeszcze mówi o perwersyjnej rozkoszy, jaką daje mu obcowanie z jej zwiędłym, wychudzonym i schorwanym ciałem. Sartre, który przypomina ten młodzieńczy wiersz Baudelaire’a, dorabia do niego koncepcję jakiejś przewrotnej ascezy. Według Sartre’a, Baudelaire zdradzał stałą skłonność do samoukarania, pragnął zatem zarazić się syfilisem, by poprzez chorobę „wypalić swoje ciało” i w ten sposób dostąpić duchowej sublimacji. „Czyż jest przesadą powiedzieć, że pragnął syfilisu, który torturował go przez całe życie i doprowadził go do paraliżu i śmierci?” – zapytuje w konkluzji autor Mdłości. Odpowiedzieć na to pytanie to ustalić związek – zawsze niepewny i zwodniczy – pomiędzy życiem a sztuką, lepiej więc mówić o samej sztuce. Wczesne wiersze Baudelaire’a mają w sobie ten osobliwy urok romantyzmu. Są romantyczne, bo prowokacyjne, romantyczne, bo swobodnie łączą skrajności, bo odkrywają paradoks piękna brzydoty, bo nobilitują wartości wyklęte, bo manifestują wrażliwość całkowicie odmienną od tej, zamkniętej w klasycznych miarach i pojęciach. Baudelaire pozostanie wierny tej nowej wrażliwości. Będzie podglądał starość, rozkład, brzydotę. Będzie je opisywał i opiewał. Ale będzie też – zarówno w życiu, jak i w poezji – wielbił zdrową zmysłowość i piękno młodości. W maju 1842 zawiera znajomość z ponętną, młodą Mulatką, Jeanne Duval (znaną też jako Lemer lub Prosper), którą od trzech czy czterech lat podziwiał na deskach teatru Porte-Sainte-Antoine, nie dla jej aktorskiego talentu jednak, lecz właśnie dla jej oryginal- Charles Baudelaire, około 1863, fot. Etienne Carjat nej, egzotycznej urody i gracji, z jaką pojawiała się na scenie, by odegrać jedną z tych nieskomplikowanych, kilkusekundowych ról, z którymi początkujące aktorki wiążą najróżniejsze nadzieje. Badacze do dziś spierają się co do roli, jaką odegrała Lemer w życiu Baudelaire’a. Niektórzy uważają, że jej wpływ był wyłącznie negatywny, a ona sama przewrotna, podstępna i chciwa, inni twierdzą, że wprost przeciwnie, cechowała ją duma i bezinteresowność. Biografista Baudelaire’a, Marcel A. Ruff, który przytacza te sprzeczne opinie sam jest tu dość zabawny, gdy całkiem serio traktuje zapewnienie Nadara, że Lemer sama regulowała rachunki w restauracji, jako świadectwo jej moralnej klasy. Mniejsza zresztą o to, zwłaszcza, że sam Baudelaire w ciągu kilkunastoletniej znajomości z Jeanne, w różnych okresach i pod wpływem różnych doświadczeń, wyrażał się o niej w sposób całkowicie sprzeczny. Pewne jest że, obok matki, była najbardziej znaczącą kobieta w jego życiu, zarówno w swej roli pozytywnej, jak i negatywnej. Przyniesie mu natchnienie i przniesie mu rozpacz. Baudelaire wynajmuje w tym czasie przestronny apartament w hotel Pimodan na wyspie św. Ludwika i mebluje go drogimi sprzętami, przez co zadłuża się u miejscowego brocanteur’a, którego ma zresztą do- {85} SIERPIEŃ 2011 5 ESEJ słownie pod ręką, bo monsieur Arondel jest rezydentem tego samego hotelu. To właśnie Arondel sprzeda poecie za iście bajońską sumę okazałe renesansowe łoże obite aksamitem genueńskim, które – jak zapewniał nabywcę – stanowiło niegdyś wyposażenie zamku w Chamont i było osobiście użytkowane przez Henryka IV. Baudelaire zdecydował się na transakcję bez chwili namysłu, tłumacząc sobie ofertę handlarza jako szczęśliwą wróżbę, gdyż jakiś czas wcześniej, madamme Tibaudet, wróżka, z której usług systematycznie korzystał, zapewniła go, że w jego życiu pojawi się wyjątkowa dziewczyna: wysoka, zgrabna o zmysłowych ustach i pełnych piersiach, w którym to rysopisie zakochany młodzieniec dopatrzył się wizerunku Jeanne. W rzeczywistości łoże Henryka IV oraz wiele innych „antyków” preparował współpracownik Arondel’a, niejaki Méral, uzdolniony ebenista, a jedyne, co w szykowanych przezeń meblach było rzeczywiście prawdziwego, to fakt, że robił je według oryginalnych szesnastowiecznych rycin wygrzebanych w jednym z antykwariatów nad Sekawną. Apartament w hotel Pimodan jest w tym czasie nie tylko siedzibą Baudelaire’a, ale też miejscem spotkań Klubu Haszyszantów – swego rodzaju kółka dyskusyjnego, gdzie pod wpywem słynnych Wyznań angielskiego opiumisty de Quincey’a poznawano właściwości niezwykłego narkotyku. Bywał tu również Balzac, a spotkaniami kierował dr Moreau autor pracy O haszyszu i alienacji umysłowej, która zainspiruje Baudelaire’a do napisania Sztucznych rajów. W tym okresie wydatki mocno przerastają dochody młodego artysty, tak że wiosną 1844, pani Aupick, przerażona wybrykami syna, który w ciągu dwóch lat roztrwonił prawie połowę swego majątku, idąc za radą męża, wdraża postępowanie w celu powołania dla Charlesa opiekuna sądowego. W sierpniu sąd obarcza tym obowiązkiem notariusza, a później mera Neuilly, Narcyza Ancelle, który od tego momentu będzie przekazywał poecie jego należności w rozsądnych, tzn. upokarzająco skromnych porcjach. Do Ancelle’a napisze też Baudelaire rok później, u schyłku czerwca 1845, by niespodziewanie powiadomić go o samobójczej decyzji. Jeszcze miesiąc przed tym zdarzeniem ukazuje się jego Salon 1845 z ukłonem w stronę mieszczan, potępieniem krytyki kłamliwej i stronniczej, z systematycznym omówieniem aktualnej ekspozycji, powściągliwą oceną rzeszy „średniaków” i płomiennym hołdem złożonym geniuszowi Delacroix. Ale Baudelaire nie jest z tego tekstu zadowolony. Mimo stosunkowo pochlebnych opinii Champfleury’ego, porównań do Stendhala i Diderota (o co zresztą Baudelaire zabiegał w liście do krytyka), być może wła- 6 śnie z obawy przed skojarzeniami ze Stendhalem, niszczy część egzemplarzy. Czy to ewentualne zwątpienie w swój talent krytyka mogło być powodem samobójczych myśli. Raczej nie. Samobójstwo, o którym Baudelaire pisze, wydaje się dość abstrakcyjne, zaprojektowane według konwencji romantycznej, zaopatrzone w akcenty współczucia i wzniosłości. Poeta rozpoczyna od retorycznego: „Kiedy Panna Lemer doręczy Panu ten list, będę już martwy”, następnie zapewnia, że motywy tego desperackiego kroku są całkowicie bezinteresowne, sans chagrin – jak pisze, a więc nie spowodowane zgryzotami w znaczeniu, jakie ludzie zwykle łączą z tym słowem. Źródłem tej decyzji jest wyłącznie nastrój: „Zabijam się – wyznaje – ponieważ nie mogę dłużej żyć (...), ponieważ zmęczenie moich zaśnięć i zmęczenie przebudzeń jest dla mnie nie do zniesienia. Zabijam się, bo jestem bezużyteczny dla innych, niebezpieczny dla samego siebie.” I Baudelaire reguluje swoje zobowiązania finansowe, manuskrypty powierza Banville’owi, wszystko, co posiada zostawia Jeanne Lemer – jedynej, którą – jak twierdzi – naprawdę kochał i jedynej, która była w stanie zapewnić mu wytchnienie. Uderzenie nożem nie odebrało mu życia i niczego nie zmieniło w jego doczesnym położeniu. Obudziło chwilowe zainteresowanie i współczucie rodziny, ale instytucjonalny nadzór zachował swoje kompetencje, a finanse poety pozostały w tak samo opłakanym stanie jak przed zamachem. * Wiosną 1847 Baudelaire bywał w piwiarni Andlera przy Hautefeuille 24, długiej, ciemnej piwniczce urządzonej na sposób rustykalny, jak to się dziś określa, z prymitywnymi stołami z grubo ciosanego drewna, szynkami zawieszonymi u powały i beczkami kiszonej kapusty przy ścianach z surowej cegły. Właścicielem był Niemiec, który nie rozumiał francuskich żartów, ale śmiał się ze wszystkimi, by nie wyjść na głupca; obsługiwała jego gruba żona, która z trudem przeciskała się pomiędzy tłumem piwoszy i panna Luiza, młoda blondyneczka, „jasna jak piwo i równie łagodna”, jak zapamiętał ją Castagnary. Tak jak „Cafe de Madrid” przy bulwarze Montmartre zyska sobie w latach siedemdziesiątych opinię kolebki Komuny, tak piwiarnia Andlera uznawana była w połowie lat czterdziestych za ośrodek realizmu. Spotykali się tu zazwyczaj młodzi malarze, którzy pozowali na rewolucjonistów, a swe niepowodzenia artystyczne zwykli tłumaczyć bezkompromisowością i wiernością duchowi kontestacji. Twórcy tej miary, co Delacroix czy Ingres nie pojawiali się tu nigdy, Corot i Daumier sporadycznie, bywali {85} SIERPIEŃ 2011 Gustave Courbet, fot. Félix Nadar Daubigny i Decamps, natomiast stałym rezydentem piwiarni i niekwestionowanym wodzem biesiadującej tu gromady był Courbet. Już w tych wczesnych latach swej kariery Courbet czuł się pępkiem świata, ośrodkiem zainteresowania, przewodził, dowodził, skupiał na sobie i wokół siebie. Ale w 1847 Baudelaire przewyższał go jeszcze uznaniem; był już poważany jako krytyk sztuki i jako kontrowersyjny poeta; miał za sobą nie tylko ten wątpliwy w swojej ocenie Salon 1845, ale znacznie wartościowszy Salon 1846, z osobnymi rozdziałami poświęconymi kolorowi i Delacroix, z odkrywczą interpretacja romantyzmu i romantyczną definicja piękna, natomiast pojedyncze „kwiaty” z tego poetyckiego bukietu, który miał ściągnąć nań zarzuty sądowe i jednocześnie zapewnić mu nieśmiertelność krążyły już w nieoficjalnym obiegu po Quartier Latin. Baudelaire widział z pewnością obrazy Courbeta na wystawach w roku 1845 i 46; nie zachwyciły go na tyle, by poświęcić im choćby wzmiankę, ale miały w sobie pewną siłę, odwagę, charakter, były interesujące jako wariant owej modernite, która go w tym czasie żywo zajmowała. Po zawarciu znajomości z Courbetem, Baudelaire przeprowadził się na jakiś czas do atelier malarza nieopodal knajpy Andlera u zbiegu Hautefeuille i Ėcole de Médecine. Było to stosunkowo obszerne, pełne światła pomieszczenie o swoistym klimacie, będące absydą dawnej kaplicy premonstrantów. Courbet namalował tu portret Baudelaire. Poeta o twarzy nieledwie pospolitej, z krótko obciętymi włosami, grzywką przyciętą „w ząbek”, ubrany w brązową marynarkę czy bonżurkę i zawiązany wokół koszuli żółty halsztuk nie ma tu nic z wizjonera, przypomina raczej naukowca, myśliciela czy po prostu mieszczucha zajętego lekturą. Parę ESEJ lat później, w tym ważnym dla siebie 1855 roku, Courbet jeszcze raz uwieczni Baudelaire’a, tym razem nie na osobnym portrecie, ale w wielkiej grupowej alegorii „Atelier malarza”, gdzie przedstawi z jednej strony anonimowy tłum, tę hołotę, która, jak twierdził, ma prawo istnienia w sztuce, z drugiej „świat intelektu”. Baudelaire będzie zajmował skromne miejsce niemal na krańcu prawej strony płótna i będzie znowu tym samym spokojnym, niepozornym człowiekiem z ostrą grzywką i książką na kolanach. Póki co, w przestrzeni realnej, atelier Courbeta jest wspólnym domem malarza i poety. Harmonijna koegzystencja nie trwała jednak zbyt długo. Courbet był zbyt egotyczny, Baudelaire zbyt neurotyczny. Jeden wyraźnie intro- wertyczny, dandys i esteta, drugi prostacki, ostentacyjny i megalomański. Courbet nie lubił poezji („pisać wiersze – mawiał – to nieuczciwe; mówić inaczej niż wszyscy to pozować na arystokratę”), ale potrafił odczuć realizm Padliny. Baudelaire cenił dobre malarstwo, ale nie cierpiał ubóstwianej przez Courbeta natury. Courbet sporo pił, ale nie znosił Baudelaire’a odurzonego opium, nieobliczalnego, wyzwalającego z siebie siły i namiętności, których chłopski umysł malarza nie obejmował. Courbet doznawał w takich sytuacjach uczucia, o jakim pisze Baudelaire w rozprawie o haszyszu, gdzie przedstawia relacje pomiędzy odurzonym towarzystwem i trzeźwym muzykiem jako dwa różne światy oddalające się od siebie z każdą minutą i podczas, gdy pogrążeni w narkotycznym transie poddają się coraz głębszej rozkoszy, beztrosce, i co chwilę eksplodują paroksyzmem śmiechu, trzeźwy zostaje niejako „na brzegu” i popada w coraz głębszą irytację. Courbet próbowałm czasem oswoić chaotyczny słowotok „naćpanego” towarzysza, zapisywał strzępy jego chaotycznych, rozlewnych quasi-poetyckich improwizacji, kreśląc w pośpiechu słowa na wielkiej tablicy, ale nie dawał rady. Zostawał sam na sam z tym irracjonalnym żywiołem i z własną bezradnością, przytłoczony dziwną, nieuchwytną osobowością poety, jedną z niewielu, której nie był w stanie ani zgłębić, ani zdominować. POEZJA Poezja pytań granicznych Przemysław Dakowicz Ufundowana na elementarnej sprzeczności tytułowa metafora skrótowo ujmuje zasadnicze treści wpisane w tom ostrowskiego poety – rzeczownik „lunapark”, oznaczający miejsce zabaw masowych, przestrzeń, w której roześmiany tłum oddaje się chwilowym przyjemnościom, zestawiono z rzeczownikiem „nieśmiertelność”, ewokującym treści eschatologiczne. Momentalność i tymczasowość sąsiadują tu z wiecznością, to, co przemijalne z tym, co trwa, mgnienie z nieskończonością. Śmierć i życie współistnieją w owej metaforze na prawach paradoksu, zarazem utwierdzając się i znosząc, podobnie jak znosiły się i utwierdzały w swojej odmienności słowa z tytułu debiutanckiej książki Gawłowskiego – Błędnik równowagi. Poezja, powiada autor Zmiennej losowej, dzieje się bowiem między słowami, na skrzyżowaniu sensów, ujawnia w oksymoronicznej migotliwości języka, w szczelinie, przez którą sączy się strumień mowy. Nowy zbiór wierszy Gawłowskiego podzielony został na cztery części: Dziennik snów, Przyjazne prądy, Na wizji, Lunapark nieśmiertelności. Jedynie pierwszą z nich cechuje tematyczna (poniekąd także formalna) jednorodność. W pozostałych trzech uderza wielostylowość i poetycka polifoniczność – natrafiamy tu zarówno na teksty ulotne, okolicznościowe, będące dopiskami do rozmów z przyjaciółmi, humorystycznymi i ironicznymi „donosami rzeczywistości”, jak i na refleksyjne liryki najwyższej próby, zaskakujące lapidarnością i celnością pointy, podnoszące z pozoru nieistotne wypadki codziennego życia do rangi wydarzeń o fundamentalnym znaczeniu egzystencjalnym, w których dostrzec można przebłysk tego, co wieczne, istniejące poza czasem, niepodległe śmierci i rozkładowi. To, co, jak sądzę, szczególnie wartościowe w poezji autora Zapachu gasnącej świecy, dochodzi do głosu w dwóch odrębnych zespołach nowych wierszy – można by je nazwać, zgodnie z propozycją samego poety, lirycznymi snami i widzeniami, przy czym do tych ostatnich zaliczyłbym nie tylko pięć numerowanych utworów otwierających trzecią część tomu, ale także wszystkie wiersze, w których refleksja poetycka poczyna się od obserwacji świata dostępnego zmysłom i dąży ku filozoficznemu lub eschatologicznemu uogólnieniu. W liryce Gawłowskiego bliskie, znajome i dotykalne nadspodziewanie często odsyła do tego, co zakryte, odległe i niepochwytne. Mowa snu Jedno z mott umieszczonych w Lunaparku nieśmiertelności, wzięte z Dziennika Sándora Máraiego, głosi: „Możliwe, że sny »tłumaczą na obrazy« pojęcia nieznanego nam prajęzyka”. Gawłowski nie obawia się snów i nie wystrzega się ich, przeciwnie – z upodobaniem je rejestruje, by następnie poddać literackiej obróbce, jakby był przekonany, że zasługują na starożytne miano oneiromata, że są snami symbolicznymi, proroczymi, zawierającymi jakieś istotne przesłanie. Czy to jednak do pomyślenia, by po Freudzie, który ostatecznie unieważnił rojenia romantyków i symbolistów o rządzącym rzeczywistością powszechnym prawie analogii, pisarz współczesny wierzył jeszcze w nadnaturalne pochodzenie snu? Jeśli w nielinearnej, symultanicznej, alogicznej strukturze marzenia sennego poszukuje wzorca konstrukcyjnego dla języka poezji – czy nie należałoby oskarżyć go o naiwność, ignorancję lub wtórność? Autor Przypisów do przepowiedni zbyt dobrze zdaje sobie sprawę z czyhających tu na niewprawnego majstra pułapek, by można go było posądzić o artystyczną prostoduszność. Byśmy nie mieli co do tego wątpliwości, cykl utworów „onirycznych” opatrzony został przezeń znaczącym tytułem – Dziennik snów. Trudno podejrzewać, by ten, kto poprzedza własne wiersze epigrafem z Malarmégo („Niech pan nigdy nie pyta, co to jest? Zawsze niech pan pyta, co to oznacza?”), nie był świadom roli, jaką w rozwoju dziewiętnastowiecznego symbolizmu odegrało dzieło Emanuela Swedenborga – nauczyciela Williama Blake’a, Ralpha Waldo Emersona, Charlesa Baudelaire’a i innych, twórcy teorii korespondencji, autora słynnego Dziennika snów, w którym zapisał i poddał interpretacji własne marzenia senne z okresu przełomu mistycznego. Jeśli mimo to 11 {85} SIERPIEŃ 2011 7 NOWOŚCI WYDAWNICZE Wydawnictwo Papilon Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa UWAGA, NADCHODZĄ SMERFY! Uwielbiane przez wszystkich Smerfy przedostają się przez magiczny portal do dziwacznego, nieznanego im świata - w sam środek Nowego Jorku. Gromadka niebieskich przyjaciół będzie musiała odnaleźć się w miejskiej dżungli i wrócić do swej wioski, nim dopadnie ich zły Gargamel. Wydawnictwo Papilon 2011 – Lic. Lafig Belgium/IMPS. The Smurfs, the Movie © 2011 CPII/SPAI. All rights reserved. 8 {85} SIERPIEŃ 2011 NOWOŚCI WYDAWNICZE Wydawnictwo Papilon Wydawnictwo Dolnośląskie PUBLICAT S.A. Wydawnictwo Publicat Wydawnictwo Książnica Wydawnictwo Elipsa czytaj po zmierzchu Alyson Noël Mroczny płomień Czwarta część bestsellerowego cyklu NIEŚMIERTELNI, zapoczątkowanego powieścią Ever. Ever walczy, by jej przyjaciółka Haven stała się nieśmiertelna. Czy zdobędzie antidotum, które pozwoli jej i Damenowi być razem? Aby uwolnić się od klątwy, zwraca się o pomoc do Jude'a i czarnej magii. Ryzykuje wszystkim, co kocha - nawet ukochanym… Wydawnictwo Dolnośląskie www.pozmierzchu.pl {85} SIERPIEŃ 2011 9 ZAPRASZAMY DO UDZIAŁU W KONKURSACH Zgłoś do konkursu zdjęcie i opis ciekawego miejsca w Polsce lub w świecie, które wzbudziło Twój zachwyt urodą albo nastrojem, wiąże się z niezwykłym przeżyciem, budzi literackie skojarzenia bądź przywołuje na myśl niepowtarzalny smak i zapach. Nie ma znaczenia, czy będzie to przedstawienie zachodu słońca nad oceanem, afrykańskiej dżungli, wiejskiego cmentarzyka w Bieszczadach, kwitnącej jabłoni albo nadziewanych papry- 10 {85} SIERPIEŃ 2011 czek… Nie ma znaczenia, czy będzie to pejzaż, czy portret, refleksja po wyprawie na koniec świata, czy wspomnienie wizyty do cioci. Ważne, by wnosiło coś do naszego opisania świata. Prace oceni komisja konkursowa, w skład której wchodzą między innymi Monika Witkowska, Ania Jackowska, Tadeusz Chudecki, Adam Dylewski, Maciej Pinkwart, dla których ważną częścią życia jest poznawanie i opisywanie świata. POEZJA 7 poetyckie sny Wojciecha Gawłowskiego sta- nowią wyraz przekonań bliższych tradycyjnemu, dualistycznemu myśleniu o rzeczywistości, nie sposób nie traktować ich jako wyraźnej i jednoznacznej wskazówki o charakterze ideowo-światopoglądowym. Strategia transponowania materii sennej na materię tekstu realizuje się u ostrowskiego poety na dwa sposoby. Po pierwsze, sen staje się tu tematem wypowiedzi: „Drżenie, śnienie, lęk nagły, świtu masyw biały/ Pokój przebudzenia, grzbiety książek i regały/ Światło snu odbite wędruje przez słowa” (Widzenie we śnie), „snu ciepłe wnętrze// jest sklepieniem nad głową” (Wnętrze), „Cicho syczy snu rozdwojony język” (Sen). Po drugie, sen zostaje wyzyskany jako model wizji poetyckiej, tzn. struktura i dynamika marzenia sennego jest imitowana środkami językowymi, za sprawą których pozawerbalna wizja „przemienia się w fikcjonalną konstrukcję literacką, uformowaną całkowicie w poetyckiej materii utworu i poddaną prawom sztuki pisarskiej”. Mówiąc prościej – treść, rytm i porządek obrazów poeta oddaje za pomocą słów, dokonując karkołomnego przekładu sensów zawartych w marzeniu sennym na język liryki. W twórczości Gawłowskiego każda próba poetyckiego odwzorowania marzenia sennego jest równoznaczna z poszukiwaniem ukrytego znaczenia obrazów zsyłanych przez nieświadomość. Poeta przypomina poławiacza pereł zanurzającego się głębinę, by płód ciemności wydobyć na światło dzienne. Ale świt unieważnia logikę snów, rozbija ich aporetyczną spójność – trawi je „biały płomień jawy” (Przyjaciołom ze Stuttgarter Schriftstellerhaus). Mimo wszystko poeta zdaje się wierzyć w istnienie tajemnego związku „między istotą a rzeczą” (Z Williama Blake’a). Pracownia Pytań Granicznych Póki tchu Sen Ślad po wiszącym krzyżu znika w bieli malowanej ściany. Poeta mojej młodości w wywiadzie dla opiniotwórczego dziennika wstydzi się, że kiedyś (choć też niezbyt często) to w ogóle jednak jadł mięso. Zygzakowata żmija cienka jak sznurówka Wije się, pełznie po krawędzi łóżka Teolog apostata jest solą w każdym oku. Lustrzana kula motocyklowego kasku zamyka w sobie obraz Parady Równości. Wojciech Gawłowski, Lunapark nieśmiertelności, Biblioteka „Toposu”, T. 60. Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2011. Cicho syczy snu rozdwojony język Płyną powietrzem świetliste tasiemki Czyje to palce, czyja ręka Wiąże je pod powieką drżącą w srebrzystego elfa? Teraz praktykuje regułę milczenia. noc z 18 na 19 listopada 2007 roku Dzikie mięso języka zarosło mu usta. Pustostan nieba. Źrenica nicości jasna niezmącona. Listopad 2009 roku Wiersz na nowe tysiąclecie Poeta Tadeusz Różewicz wspominając słynne zdanie Fiodora Dostojewskiego o wyborze między prawdą a Chrystusem napisał wiersz na nowe tysiąclecie. Bez tego wiersza poezja polska byłaby pozbawiona ciężaru. Ograniczając do minimum napoje i pokarmy jak buddyjski mnich na skalnej półce chciałby poddać się organicznej mumifikacji. Gęby mlaskające albo o słodyczy historii Póki tchu dzwoń, dzwoń na trwogę modlitewny dzwoneczku. Gęby mlaskające i rozanielone kremówek komże białe pudrem przystrojone Twórczość jest uzurpacją i zbijaniem bąków miast Imperatora rząd napoleonów 4 lutego 2010 roku Ministranci, ministra ozory międlące lukier i cukier puder pod nosem i wąsem Sen świąteczny Dzieci takie Wyspiańskie, jasne, płowowłose Siedzą kiwają nóżkami na kuchennym stole Ja jestem na wprost dzieci. I nagle zza pleców Łeb czarnego konia poczułem pod ręką Na chwilę cichnie zgiełk i blednie blichtr noblowski. Gładziłem jego skórę, gesty grzebień grzywy Łbem trącał bok mój lewy. Czułem się szczęśliwy. Wielki Piątek, 2 kwietnia 2010 roku 1 stycznia 2009 roku Niby pączki w maśle z nadzieniem różanym pomarańczową skórką lekko obsypane Usta pełne chruścików gęba w faworytach. Dziś zapusty historii. Jutro post i kwita! Ostrów Wielkopolski, 13.02.2010 roku {85} SIERPIEŃ 2011 11 NOWOŚCI WYDAWNICZE Kiedy Atena odwraca wzrok Sztuka wskrzeszania Jakub Szamałek Muza Muza Domingo Zárate Vega w kształtach chmur dostrzega złowieszcze znaki i trafnie przepowiada drobne nieszczęścia. Po śmierci matki zostaje pustelnikiem i osiada w dolinie Elqui, gdzie wkrótce doznaje objawienia i odkrywa, że jest ni mniej, ni więcej, tylko nowym wcieleniem Jezusa Chrystusa. Kiedy w 1942 roku dowiaduje się, że w saletrzanym miasteczku Providencia mieszka prostytutka, która szczególną czcią otacza Matkę Boską Szkaplerzną, a w dodatku ma na imię Magalena, postanawia ją poznać, by uczynić z niej swą uczennicę i kochankę i wspólnie z nią głosić rychły koniec świata. Niegościnne chilijskie pustkowia i górnicy ze spalonych słońcem miasteczek to świat, w którym samozwańczy prorok, znany jako Chrystus z Elqui, wywoła poważne zamieszanie swoimi natchnionymi naukami „w kwestii dobra ludzkości”. Groteskowe, a zarazem budzące sympatię postacie, płomienne kazania i wątpliwe cuda stanowią materię narracyjną tej pełnej humoru, surrealistycznej prozy, układającej się w niezapomnianą kronikę wyjątkowego miejsca i jedynej w swoim rodzaju epoki. Hernán Rivera Letelier • powieść kryminalna osadzona w antycznych Atenach • błyskotliwy humor, współczesne dialogi, antyczne Ateny bez historycznego dystansu Jesień, 430 r. p.n.e. Kiedy wojska Spartan przerywają oblężenie, zaczyna się prawdziwa wojna. Leochares musi powstrzymać pozbawionego skrupułów spartańskiego szpiega, zanim ten zniszczy Ateny od środka. Początkowo Leochares nie docenia w pełni zagrożenia. Kiedy jednak jeden z podejrzanych zostaje brutalnie zamordowany, okazuje się, że gra toczy się o najwyższą stawkę. Żadna ze stron nie zawaha się przed ciosem – nawet jeśli miałoby to oznaczać zatarcie granic między dobrem a złem. Leocharesowi przychodzi zmagać się nie tylko z groźnym szpiegiem, ale i z własnymi uczuciami. Podczas gdy jego związek z żoną się rozpada, pewien młody niewolnik gotów jest zrobić wszystko, by Leochares odwzajemnił jego uczucie – a ten nie wie, czy ma siłę mu się oprzeć. Co więcej, jego pracodawca Perykles, największy autorytet Aten, ulega żądzy władzy. Leocharesa ogarniają powoli wątpliwości – czy na pewno stanął po słusznej stronie konfliktu? Cesarzowa Wichrołak Pearl S. Buck Paweł Szlachetko Muza Muza Cesarzowa Tz’u Si, ambitna, mądra i energiczna, przeszła długą drogę, zanim osiągnęła pełnię władzy. Dzięki sile charakteru, uporowi i żelaznej konsekwencji z nic nieznaczącej konkubiny stała się władczynią absolutną wielomilionowego narodu. Pearl Buck, która jak nikt inny znała mentalność i psychikę ludzi Wschodu, odsłania motywy kierujące poczynaniami cesarzowej, często bezlitosnej i bezwzględnej dla swoich poddanych. O czym marzy początkujący dziennikarz, jeśli nie o sensacyjnym artykule, który trafi na pierwszą stronę gazety i otworzy autorowi drogę do kariery? Kiedy Roman dowiaduje się o serii tajemniczych samobójstw w pewnej góralskiej wiosce, jest pewien, że właśnie znalazł wymarzony materiał. Lecz gdy przyjeżdża Pałac kobiet Pearl S. Buck na miejsce, sprawy przybierają obrót zgoła nieoczekiwany. Muza Córka sołtysa, u którego się zatrzymał, to miłość Romana z lat stu- Pani Wu przez dwadzieścia dwa lata była przykładną żoną i matką w domu zamożnego posiadacza ziemskiego. Nienagannie wypełniała wszystkie obowiązki, nigdy nie zapominając o skomplikowanych obyczajach i hierarchii regulującej każdy aspekt życia w arystokratycznym pałacu. W dniu swoich czterdziestych urodzin postanawia odsunąć się stopniowo od domowych obowiązków, by wejść na nową drogę: drogę starości i śmierci. Ten nowy tryb życia nieoczekiwanie staje się dla Pani Wu wyzwoleniem. denckich. Trudno sobie nawet wyobrazić, do czego byłby zdolny rozwścieczony gospodarz, gdyby wyszło na jaw, że ojcem nieślubnego dziecka jego córki jest ten miastowy chłopak. Próbując rozwikłać zagadkę kryminalną, Roman rozbija się o mur zmowy milczenia – dlatego nawet nie podejrzewa, jaka mroczną tajemnicę ukrywają przed nim mieszkańcy wioski. 12 {85} SIERPIEŃ 2011 NOWOŚCI WYDAWNICZE Leksykon skarbów polskich Vilcabamba 1572 Włodzimierz Antkowiak Roman Warszewski Bellona Bellona Przewodnik przeznaczony jest dla poszukiwaczy, dla hobbystów i dla grupy licznego środowiska archeologów, która zajmuje się eksploracją terenową. Książkę autor adresuje też do muzealników, w każdym razie do tych, którym rzeczywiście zależy na pozyskiwaniu nowych, atrakcyjnych eksponatów. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, praktyka dowodzi, że nie jest to wcale oczywiste. Po pierwszej odsłonie konkwisty, zakończonej około roku 1539, z mocarstwa Inków pozostało okrojone państwo, powstałe po upadku Cuzco. Książka składa się z dwóch części. W pierwszej główną postacią jest Manco Inka – władca, który w stosunkach z najeźdźcami najpierw próbował uzyskać dla Inków możliwie jak najszerszy margines autonomii i dopiero gdy okazało się to niemożliwe, chwycił za broń, by w latach 1536 i 1538–39 zorganizować dwa zakończone klęską powstania. Templariusz Historia czarów i czarownic Paul Doherty Jesús Callejo Bellona Bellona Nadszedł rok 1097, a z nim wezwanie do krucjaty, którego posłuchała cała Europa. Niewierni zajęli Jerozolimę, a rozwścieczony papież Urban II wzywa królestwa zachodniej Europy, aby odzyskały Ziemię Świętą w imię chrześcijaństwa. Tysiące ludzi wyrusza na największą pielgrzymkę w dziejach świata. Hugon de Payens, jego siostra Eleonora i bliski przyjaciel, Gotfryd z St. Omer, także podejmują wyzwanie i ruszają za wojskiem hrabiego Rajmunda z Tuluzy na epicką wyprawę do Jerozolimy. Sensacyjna monografia przedstawiająca dzieje czarów, czarownic, czarowników i czarnoksięstwa, a także legend związanych z czarami i walką z diabłem od czasów najdawniejszych, aż po współczesne. Magia jest jedną z cech charakterystycznych homo sapiens i ukształtowała się już w czasach prehistorycznych. Odgrywała ogromną rolę w starożytności, jeszcze większą w świecie islamu. Chorwacja Mała księga wielkich pytań Przewodnik historyczny Sławomir Koper Gregory Stock Bellona Ta przełożona na szesnaście języków książka zajmowała czołowe miejsca na amerykańskich listach bestsellerów, a w USA wydano ją w ponadmilionowym nakładzie. Nowatorski pomysł autora, naukowca biofizyka okazał się trafiony w dziesiątkę. Opracował on i odpowiednio sformułował ponad dwieście pytań, które czytelnik może zadawać sam sobie, ale także zadawać je innym. To pierwsza na polskim rynku wydawniczym książka zapoznająca czytelnika z dziejami ziem chorwackich. Nie jest to klasyczny przewodnik, to zbiór szkiców historycznych, poświęconych poszczególnym punktom na turystycznej mapie tego kraju. Autor przedstawia największe atrakcje Chorwacji poprzez ich historię, kulturę i dzień dzisiejszy. Bellona Prawdziwki i zmyślaki Słodkie lato Krzysztof Daukszewicz Mari Jungstedt Bellona Bellona Prawdziwki i zmyślaki to wznowienie, pierwsze w Bellonie, tytułu z dorobku satyrycznego Autora. Wznawiamy publikację, gdyż spisane w niej historyjki nie są znane młodemu czytelnikowi Krzysztofa Daukszewicza. Wszystkie one albo wydarzyły się naprawdę, albo tchną autentyzmem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Są one swoistym zapisem rzeczywistości czasu transformacji, opowiedziane naturalnie piórem satyryka, pozbawione zadęcia, pełne wnikliwej obserwacji. Wyjątkowo upalne lato sprawiło, że na Gotlandię ściągają tłumy turystów. Ogromnym szokiem dla letników odpoczywających na jednym z campingów jest morderstwo dokonane z nietypowej broni na jednym z gości. Ofiarą jest najzwyklejszy z pozoru obywatel i drobny przedsiębiorca Peter Bovide. Śledztwo prowadzone przez komisarza Knutasa i jego zastępcę Karin Jacobsson przebiega wielotorowo i wymaga międzynarodowej współpracy. {85} SIERPIEŃ 2011 13 PROZA Życie jest nieprzeźroczyste jak dobra kawa Jarosław Jakubowski Przedruk za: „Topos” nr 3 (118)/ 2011 Wojciech Chmielewski w dwóch dotąd wydanych tomach opowiadań („Biały bokser” i „Brzytwa”) dał się poznać jako zdeklarowany portrecista polskiego życia. Tak jest również w pierwszej jego powieści. „Kawa u Doroty” napisana jest oszczędnym stylem, krótkimi zdaniami, wypełnionymi rzeczownikami i czasownikami. Taką formę w naszej prozie wypracowali Marek Nowakowski czy Kazimierz Orłoś. Że Chmielewski jest ich pojętnym uczniem, przekonujemy się już od pierwszych zdań książki. Nie napotkamy tu psychoanalitycznych fajerwerków, strumieni podświadomości czy gier (z) językiem. Te sztuczki są warszawskiemu prozaikowi obce. Interesuje go wyłącznie – jak to celnie ujął Joseph Conrad – „wymierzenie sprawiedliwości widzialnemu światu”. Bohaterem powieści jest niewystępujący pod żadnym imieniem czy nazwiskiem około czterdziestoletni malarz, który godzinami przesiaduje w niezbyt wyszukanej warszawskiej knajpie, gdzie pije kawę (podawaną przez tytułową barmankę, Dorotę) i snuje rozmyślania nad swoim życiem. Należy do pokolenia, którego dorastanie zbiegło się w czasie z wprowadzeniem stanu wojennego. Historia przemyka jedynie opłotkami fabuły, choć autor wystawia surową ocenę przemianom ustrojowym ostatniego dwudziestolecia, które nazywa „przeobrażeniem dawnych świń w sączące whisky demokratyczne elity”. Najważniejsze wydarzenie w jego życiu, jakie po latach wspomina bohater, miało miejsce w jego rodzinnym miasteczku w Beskidach, Cichej Dolinie. (Swoją drogą, sekwencja ukazująca dzieciństwo należy do najlepiej napisanych w tej powieści). Wracając ze spaceru natknął się na postać siedzącą w spróchniałym pniu drzewa. „Patrzył się, kiedy przechodziłem. Nie miałem odwagi, by się obejrzeć. Czułem intensywny wzrok na sobie i lęk, który, być może, pozostał mi do dziś”. Ten cytat uświadamia nam jedną kapitalną cechę pisarstwa Chmielewskiego. Co i rusz 14 spod powłoki opisywanych przez niego codziennych wydarzeń, spod powłoki rzeczy, które z lubością kronikarza kataloguje, wychyla się inna rzeczywistość, jakby Miłoszowa „druga przestrzeń”. Pisarz znakomicie potrafi uchwycić nastroje swojego bohatera. Posługuje się niedopowiedzeniami, niby ledwo zarysowanymi, a przez to skrzącymi się autentycznością urywkami dialogów. Perspektywie „codziennej siermięgi” nieustannie towarzyszy tu „coś nieoczekiwanego”, coś, co „daje wytchnienie, nie pozwala do końca się powalić”. Ta filozofia znajduje zresztą swój wyraz w dalszych losach bohatera powieści. Wraz z rodzicami wyjeżdża on do Warszawy, zamieszkuje w wielkim blokowisku (nie anonimowym, bo autor nie szczędzi topograficznych szczegółów, jak na przykład neon zakładów „Róża Luksemburg” widziany z okna). Dziecięce zainteresowanie rysunkiem owocuje zapisaniem się na zajęcia w Ognisku Plastycznym, gdzie pod czujnym okiem niespełnionych artystów, pani Toli i pana Wieśka, młodzieniec zdobywa malarskie szlify. Jego pierwsza wystawa w warszawskiej „Zachęcie” okazuje się wielkim sukcesem, krytyka wróży mu wspaniałą karierę. Do pewnego momentu był przekonany, że wszystko musi „toczyć się ruchem jednostajnie przyspieszonym, ku jasno obranemu celowi”. A jednak stało się coś, co sprawiło, że tak zwany dobrze zapowiadający się artysta przestał malować. Czy zrezygnował ze sztuki na rzecz rodziny (ma żonę i dwie córki)? Jak dowiadujemy się z dziennika prowadzonego przez sąsiadkę malarza, jego twarz rozjaśnia się właściwie tylko, kiedy jest z córkami. Tyle że malowanie też dawało mu swego czasu poczucie szczęścia i spełnienia. Bohatera poznajemy w chwili, gdy snuje niewesołe dla siebie rozważania: „Przez długi czas nie mogłem uwolnić się od myśli, że wszystko co najlepsze już mnie spotkało”. Ale siłą powieści Chmielewskiego jest jej niejednoznaczność. Bohater to raczej melancholik, a jego życie wewnętrzne wyda- {85} SIERPIEŃ 2011 je się bogatsze od zewnętrznego, jednak powieściowa fabuła wcale nie poddaje się logice upadku. Nie znaczy to również, że mamy do czynienia z wykładem na temat „Jak poradzić sobie z kryzysem wieku średniego”. Chmielewski konsekwentnie towarzyszy swym bohaterom, opowiada historię jakby ze środka ich życia, nie czuje się ani na jotę od nich mądrzejszy czy lepszy. Pozwala im na długie pauzy, na zastanowienie się nad sobą. Jak leitmotiv powraca pytanie: „kim jestem?”, a w ślad za nim problem: „Czy człowiek może być martwy za życia i czy może być życiu przywrócony?”. Na tle polskiej prozy współczesnej, silnie nacechowanej taką czy owaką (w każdym razie modną) ideologią, program Chmielewskiego jest nader uczciwy. Bardzo ważną kwestią poruszoną w tej powieści, niedostatecznie dotąd rozpoznaną przez krytyków, jest erotyka. Relacje bezimiennego bohatera z kobietami charakteryzują się silnym napięciem seksualnym, ale nie znajdującym rozładowania. Już począwszy od jęków, jakie dawno temu usłyszał z rodzicielskiej sypialni, erotyzm jawi mu się jako obszar ciemny, niezbadany, generujący liczne lęki i tęsknoty. Co znamienne, najpełniejszy opis seksualnego zbliżenia jaki pojawia się w powieści, pochodzi nie z realnego życia, ale z fantasmagorii bohatera. Małżeństwo, jakie zawarł z chudą i bladą Dorotą (jakby alter ego barmanki) wydaje się udane, choć pozbawione erotycznego żaru. W kilku miejscach narracji powraca obraz „Dirce chrześcijańska” Henryka Siemiradzkiego, przedstawiający martwą nagą kobietę leżącą na powalonym byku, na co z obojętnością spogląda cesarz Neron. Jest to być może projekcja podświadomych pragnień bohatera o dominacji nad kobietą. Technika pisarska Chmielewskiego i w tym wypadku skazuje nas na domysły. Nic tu nie jest dopowiedziane do końca. Jak to w życiu – chciałoby się rzec. Dlaczego bohaterem swojej pierwszej powieści pisarz uczynił właśnie malarza? PROZA Powody są co najmniej dwa. Po pierwsze, dało mu to sposobność do ukazania malarskiego widzenia świata, gdzie na pierwszy plan wysuwa się faktura, kompozycja i kolor. Chmielewski doskonale radzi sobie nie tylko z opowiadaniem prostych historii (w gruncie rzeczy, powieść jest zbiorem takich historii właśnie), ale również z opisami. Są nasycone przedmiotami, charakterystykami osób i krajobrazów. Urzekają zwłaszcza ustępy poświęcone Cichej Dolinie. Pod piórem Chmielewskiego to miejsce nabiera wprost mitycznego wymiaru. To stąd wyrusza bohater w podróż, w trakcie której próbuje zrozumieć siebie. Chyba jednak najlepiej pisarz czuje się jako dokumentalista topografii Warszawy. Wyraźny jest tu patronat Białoszewskiego, choćby z wydanego niedawno tomu prozy „Chamowo”. Trudno nawet nazwać te opisy realizmem. „…gdybym stanął na najwyższej gałęzi drzewa, o które stałem oparty, i rozejrzał się wokoło, to zobaczyłbym miasto: szare płaszczyzny blokowisk, odblaski słońca na szybach, krzyże na kościelnych wieżach, dalej sunącą przez ten krajobraz rzekę, może nawet kopułę cerkwi po jej drugiej stronie. Na pewno kominy elektrowni wieńczące z obu krańców całość” – przypomina to bardziej obraz rozpięty na blejtramie niż rzeczywisty widok. Drugim powodem takiego, a nie innego „zatrudnienia” bohatera byłaby chęć sprawdzenia, jak w obecnej rzeczywistości radzi sobie polski inteligent, człowiek, który kiedyś „pomyślał, że żyje” i odtąd nie odchodzą od niego pytania o własną tożsamość, miejsce na ziemi, rolę do spełnienia. W powieści nie pojawiają się diagnozy, ile raczej podpowiedzi. Książka kończy się tak, jakby ktoś wyciął kawał życia i kazał nam domyśleć się dalszego ciągu. Być może właśnie w owym niedopowiedzianym dalszym ciągu kryje się właściwa odpowiedź, jak mówi bohater w końcowym fragmencie, „jeszcze nie wiem do końca co, ale czuję, że naprawdę sprawy niezwykłe”… Chmielewski uwodzi czytelnika łatwością snucia swoich opowieści, ale także zmusza czytelnika do refleksji nad sobą. Wojciech Chmielewski Kawa u Doroty Czytelnik Warszawa 2010 PROMOCJE KSIĄŻKA MIESIĄCA Historia ZSRR David R. Marples Ossolineum - 10% KARTA STAŁEGO KLIENTA Książka przedstawia dramatyczną historię powstania i upadku Związku Radzieckiego, począwszy od 1917 r. aż po przejęcie władzy przez Borisa Jelcyna w 1991 r. Autor wyjaśnia powody powstania i upadku reżimu, który zdaniem wielu zagrażał przyszłości świata, lecz dla innych przez pewien czas stanowił nową utopię. Celem książki jest zrewidowanie historii Związku Radzieckiego i zbadanie przyczyn ostatecznej klęski radzieckiego eksperymentu, przy jednoczesnym zwróceniu szczególnej uwagi na równoległy rozwój rosyjskiego nacjonalizmu w XX w. – uprawnia do zakupów z rabatem: 5% – karta niebieska 10% – karta srebrna 20% – karta złota {85} SIERPIEŃ 2011 15 NASZE KSIĘGARNIE Matras Matras Matras Wiktoria Matras CH Zielone Wzgórze Matras CHR Sfera Matras Matras Matras Galeria Pomorska Matras Pod Arkadami Matras Matras Matras CH Agora Matras Matras Matras CH AKS Matras Matras Matras Matras Matras Elipsa Matras Wiedza Matras CH Ogrody (Carrefour) Matras CH Morena (Carrefour) Matras CH Osowa (Real) Matras Galeria Przymorze (E. Leclerc) Matras CH Wzgórze (Real) Matras Biały Kruk CH Batory Matras CH Forum Matras Matras Matras CH Askana Matras Matras Galeria Grudziądzka Matras Matras Matras Matras Matras CH Galeria Kalisz II Matras Matras Papirus Matras Fala Matras Morska Matras Pegaz Matras Galeria Emka Matras Matras Galeria Krakowska Matras CH Plaza Matras Matras Matras CH Cuprum-Arena Matras Matras Matras Matras Manufaktura Matras CH Pasaż Łódzki Matras CH Aura Matras Matras 97-400 Bełchatów, Plac Narutowicza 20 42-500 Będzin, Małachowskiego 7 78-200 Białogard, Wojska Polskiego 12 15-664 Białystok, Wrocławska 20 43-300 Bielsko-Biała, Mostowa 5 85-005 Bydgoszcz, Gdańska 17 85-667 Bydgoszcz, Chodkiewicza 72 85-739 Bydgoszcz, Fordońska 141 85-070 Bydgoszcz, Focha 2 85-111 Bydgoszcz, Podwale 12 41-902 Bytom, Dworcowa 22 (wej. od ul. Moniuszki) 41-902 Bytom, Plac Kościuszki 1 89-600 Chojnice, Rynek 9-10 41-500 Chorzów, Wolności 28 41-500 Chorzów, Parkowa 20 32-500 Chrzanów, Al. Henryka 23 43-400 Cieszyn, Głęboka 15 42-200 Częstochowa, Al. NMP 20 42-200 Częstochowa, Al. NMP 28 77-300 Człuchów, Królewska 8 78-500 Drawsko Pomorskie, 4 Marca 4 82-300 Elbląg, Płk. Dąbka 152 80-172 Gdańsk, Schuberta 102a 80-299 Gdańsk, Spacerowa 48 80-398 Gdańsk, Obrońców Wybrzeża1 80-379 Gdynia, K. Górskiego 2 81-366 Gdynia, 10 Lutego 11 44-100 Gliwice, Lipowa 1 44-100 Gliwice, Zwycięstwa 16 72-100 Goleniów, Konstytucji 3-go Maja 35 66-400 Gorzów Wlkp., Al. Konstytucji 3-go Maja 86-300 Grudziądz, Wybickiego 17 86-300 Grudziądz, Konarskiego 45 88-100 Inowrocław, Solankowa 3 88-100 Inowrocław, NMP 36 44-335 Jastrzębie Zdrój, Podhalańska 26 59-400 Jawor, Staszica 23 62-800 Kalisz, Poznańska 121-131 40-096 Katowice, Stawowa 10 47-200 Kędzierzyn Koźle, Poniatowskiego 1/3 78-100 Kołobrzeg, Giełdowa 8a 78-100 Kołobrzeg, Walki Młodych 32 75-005 Koszalin, Zwycięstwa 92 75-452 Koszalin, Jana Pawła II 20 31-008 Kraków, Rynek Główny 23 31-154 Kraków, Pawia 5 31-564 Kraków, al. Pokoju 44 63-700 Krotoszyn, Koźmińska 2 82-500 Kwidzyn, Chopina 15/8 59-300 Lubin, Gen. Sikorskiego20 20-081 Lublin, Staszica 2 (wej. od Krak. Przed.) 42-700 Lubliniec, Plac Kopernika 1 90-410 Łódź, Piorkowska 44 91-071 Łódź, Jana Karskiego 5 93-570 Łódź, Al. Jana Pawła II 30 39-300 Mielec, Biernackiego 2 89-100 Nakło, Rynek 9 33-300 Nowy Sącz, Węgierska 170 44/ 633 81 62 32/ 267 21 54 94/ 311 34 76 85/ 661 00 73 33/ 822 54 46 52/ 322 37 34 52/ 341 60 13 52/ 346 61 92 52/ 321 27 35 52/ 322 70 14 32/ 388 53 97 32/ 396 25 66 52/ 397 33 58 32/ 241 74 62 32/ 241 67 10 32/ 623 03 27 33/ 851 48 40 34/ 366 46 98 34/ 361 17 10 59/ 834 22 52 94/ 363 22 66 55/ 232 38 15 58/ 322 36 23 58/ 522 99 62 58/ 761 47 17 58/ 669 64 77 58/ 620 13 98 32/ 231 51 98 32/ 231 40 77 91/ 407 19 61 95/ 737 27 45 56/ 461 12 64 56/ 465 60 74 52/ 357 35 13 52/ 357 95 60 32/ 470 10 17 76/ 870 70 91 62/ 767 11 17 32/ 203 80 85 77/ 482 32 29 94/ 354 90 63 94/ 352 81 92 94/ 342 67 97 94/ 343 04 36 12/ 422 56 98 12/ 421 29 86 12/ 684 44 36 62/ 725 23 12 55/ 261 38 34 76/ 749 48 78 81/534 42 94 34/ 351 10 98 42/ 632 26 07 42/ 633 23 13 42/ 255 48 11 17/ 583 61 74 52/ 385 26 14 18/ 540 86 93 Matras Matras Matras CH Solaris Matras Matras Matras CH Mazovia Matras Matras CH King Cross (Marcelin) Matras DH Sanowa Matras CH Słoneczna Matras Matras Matras CH Plaza Matras CH Nowy Świat Matras Matras Staromiejska Matras Matras Matras CH Turzyn (Carrefour) Matras CH Piast Matras Eureka Matras Matras Matras Matras CH Gemini Jasna Park Matras CH Tarnowia Matras Matras Matras CH Bielawy (Carrefour) Matras Matras Matras Matras Biały Ptak Matras Matras Matras Galeria Victoria Matras Matras im. S. Żeromskiego Matras CH Arkadia Matras Leksykon Matras CH Wileńska (Carrefour) Matras Matras Matras Matras Matras Matras CH Borek (Carrefour) Matras Dolnośląska Matras Matras Matras Matras Matras CH Twierdza Matras Matras Matras Atena Matras Matras CH Lider 55-200 Oława, Rynek 4 45-056 Opole, Plac Teatralny 13 45-040 Opole, Plac Kopernika 16 63-400 Ostrów Wielkopolski, Kolejowa 20 97-300 Piotrków Trybunalski, Słowackiego 20 09-410 Płock, Wyszogradzka 127 59-100 Polkowice, Moniuszki 1a/1 60-197 Poznań, Bukowska 156 37-700 Przemyśl, Brudzewskiego 1 26-600 Radom, Chrobrego 1 26-610 Radom, Żeromskiego 37 97-500 Radomsko, Plac 3 Maja 10 41-710 Ruda Śląska, 1 Maja 310 35-311 Rzeszów, Krakowska 20 98-200 Sieradz, Jana Pawła II 3 76-200 Słupsk, Stary Rynek 4 41-200 Sosnowiec, Modrzejowska 29 83-200 Starogard Gdański, Ks.Kellera 7 71-411 Szczecin, Bohaterów Warszawy 42 71-011 Szczecin, Mieszka I 73 78-400 Szczecinek, Kardynała Wyszyńskiego 5 58-100 Świdnica, Rynek 33 86-100 Świecie, Duży Rynek 15 42-600 Tarnowskie Góry, Krakowska 9 33-100 Tarnów, Nowodąbrowska 127 33-100 Tarnów, Krakowska 149 33-100 Tarnów, Plac Sobieskiego 3 87-100 Toruń, Rynek Staromiejski 31 87-100 Toruń, Olsztyńska 12 87-100 Toruń, Szeroka 32 87-100 Toruń, Wojska Polskiego 43/45 89-500 Tuchola, Świecka 26 43-100 Tychy, Bocheńskiego 12 43-540 Ustroń, Rynek 3a 58-300 Wałbrzych, Słowackiego 1 58-300 Wałbrzych, 1 Maja 64 78-600 Wałcz, Kilińszczaków 38 00-897 Warszawa, Al. Solidarności 119/125 00-175 Warszawa, Al. Jana Pawła II 82 00-042 Warszawa, Nowy Świat 41 03-734 Warszawa, Targowa 72 02-585 Warszawa, Al. Niepodległości 121/123 00-012 Warszawa, Zgoda 12 01-380 Warszawa, Powstańców Śląskich 126 84-200 Wejherowo, Sobieskiego 260 87-800 Włocławek, 3 Maja 34/36 50-984 Wrocław, Hallera 52 50-068 Wrocław, Świdnicka 28 41-800 Zabrze, 3 Maja 5 41-800 Zabrze, Wolności 296 41-800 Zabrze, Plutonowego R. Szkubacza 1 41-800 Zabrze, Plac Teatralny 12 22-400 Zamość, Przemysłowa 10 98-220 Zduńska Wola, Łaska 21 65-071 Zielona Góra, Stary Rynek 22/3 78-520 Złocieniec, Józefa Piłsudskiego 2 77-400 Złotów, Wojska Polskiego 31 34-300 Żywiec, Zielona 9 71/ 303 46 97 77/ 453 87 01 77/ 448 58 59 62/ 735 16 63 44/ 647 12 22 51/ 615 20 02 76/ 845 05 27 61/ 886 01 45 16/ 733 13 20 48/ 382 20 93 48/ 362 59 80 44/ 683 21 70 32/ 340 05 87 17/ 863 00 07 43/ 654 21 02 59/ 841 29 75 32/ 269 90 27 58/ 562 43 62 91/ 464 64 73 91/ 434 53 58 94/ 374 77 50 74/ 851 39 17 52/ 331 12 93 32/ 287 20 64 509 441 811 14/ 646 64 55 14/ 656 48 98 56/ 654 99 59 56/ 662 53 87 56/ 622 05 33 56/ 623 15 48 52/ 334 48 05 32/ 227 21 97 33/ 854 17 67 74/ 842 35 64 74/ 632 31 53 67/ 250 83 44 22/ 620 46 28 22/ 331 21 53 22/ 826 45 33 22/ 331 64 35 22/ 845 42 45 22/ 826 00 48 22/ 569 71 00 58/ 677 49 15 54/ 231 26 51 71/ 783 18 72 71/ 343 58 49 32/ 370 26 10 32/ 271 24 15 32/ 746 82 31 32/ 273 90 96 84/ 530 05 88 43/ 823 28 95 68/ 324 37 38 94/ 367 14 88 67/ 263 55 28 33/ 475 53 53