Hej, Aniele
Transkrypt
Hej, Aniele
Hej, Aniele Kiedyś, gdy Noah miał dziesięć lat wydarzyła się pewna historia. Jego mama umarła, kiedy ten miał dwa latka. A ojciec? No właśnie. Ojciec po śmierci żony zaczął pić. Załamał się, widząc jak kobietę wykańcza jakże okrutna w tych czasach choroba- złośliwy rak płuc. Martina często nie było w domu. Przestał interesować się swoim synem. Do wychowania chłopca przyłożyła się jego babcia, która zmarła, gdy chłopiec miał dziewięć lat. Była dla niego jedyną najbliższą rodziną oprócz jego taty. Starsza, miła kobieta o siwych włosach, rozsiewająca wokół siebie dobro. Próbowała pomóc swojemu synowi, lecz ten stwierdził po śmierci Maggie, że nic już dla niego nie ma sensu. Wszyscy widzieli jak 36-letni mężczyzna się staczał. Nikt nie próbował nawet reagować. Pił, by zapomnieć, ale czy to naprawdę jest wytłumaczeniem? Prawie każdy kto pije to powtarza. Prawda jest taka, że alkohol pozwoli zapomnieć tylko na chwilę. Potem wszystko wróci ze zdwojoną siłą. Pojawia się jedno pytanie. Czy naprawdę warto? Martin nie mógł patrzeć na swojego syna, bo za bardzo przypominał mu zmarłą żonę. Chłopiec nie rozumiał zachowania ojca i często zastanawiał się, dlaczego się urodził? Dlaczego jego mama zmarła? I co by było gdyby nadal żyła? Pewnego dnia chłopiec jak zwykle szedł do szkoły. Noah prawie dotarł na miejsce, gdy usłyszał dziwne odgłosy. Postanowił udać się w kierunku, z którego dobiegały. Gdy tam doszedł, zauważył postać chłopca ubranego w białe ciuchy. Z tyłu widać było jego skrzydła. - Kim jesteś? - spytał syn Martina. - Chcę zostać Twoim przyjacielem - odpowiedziała tajemnicza postać z uśmiechem - Jestem Joe. Pomogę Ci w czym tylko będziesz chciał. - Spraw, aby mój tata mnie pokochał - oznajmił. - Nie mogę tego zrobić, ponieważ on Cię kocha. Jest trochę zagubiony. Brakuje mu Twojej mamy, ale kocha Cię najmocniej na świecie. Martin kochał, kocha i zawsze będzie kochał swojego syna. Noah nie rozumiał swojego taty, lecz anioł, który pojawił się na jego drodze wiele mu wyjaśnił. W tym dniu zdarzyło się coś, co zmieniło Martina. Co? Spotkał na swojej drodze tego samego anioła. Chciał pójść napić się do baru. Na jego drodze stanął chłopczyk. - Dlaczego to robisz?- zagadnął. - Czy to ważne? Czy ty jesteś aniołem? - odpowiedział z wielką ciekawością, na co Joe kiwnął tylko głową - Mogę zadać pytanie?- anioł przytaknął - Czy patrzysz na nas i śmiejesz się, gdy trzymamy się przeszłości? Powiedz mi, czy kiedykolwiek płaczesz, gdy marnujemy nasze życia? - Anioły są waszymi stróżami. Twoja żona też nim jest. Patrzy na Ciebie, gdzieś tam z góry i jest jej przykro. Nie śmieję się z was. Płaczę zbyt często, bym mógł to zliczyć. To smutne, że patrzysz w niebo, ale nie widzisz, że ona Cię wspiera. Pamiętaj, że nadal masz dla kogo żyć. Twój syn na Ciebie liczy. Pokaż mu, że go kochasz, pamiętasz. Nie staczaj się, bo masz o kogo walczyć. Miłość chroni od śmierci - odpowiedział z uśmiechem oraz zaszklonymi oczami. - Widzę ją wszędzie. Gdy budzę się rano, na tylnym siedzeniu mojego samochodu, w barze i wtedy wracam myślami do tego, co było - oznajmił z drżącym głosem. - Chciałbym być bardziej jak ty - wymamrotał przez łzy - stanę się silny, dla niego. Anioł po tych słowach zniknął, lecz zawsze był gdzieś obok Noah i jego taty. Martin zmienił się. Teraz jest kochającym dziadkiem. Przestał pić i palić. Nie stoczył się na samo dno. Hej, aniele... Znasz powody, dla których patrzymy w niebo?