nr 35 - Kalwaria Wielewska

Transkrypt

nr 35 - Kalwaria Wielewska
Gazetka Parafialna
Parafia p.w. św. Mikołaja w Wielu
Wiele
23 stycznia
2011 r.
Nr 4 (35)
Dom Środowiskowy w Wielu
Tradycją naszej diecezji jest kolęda dekanalna pod
przewodnictwem Księdza Biskupa Diecezjalnego w kolejnych plebaniach naszego dekanatu. Tym razem spotkanie
kolędowe odbyło się w Wielu w miniony poniedziałek. Proboszcz naszej parafii poprosił Księdza Biskupa o pobłogosławienie Domu Środowiskowego dla Niepełnosprawnych,
który rozpoczął działalność w kapitalnie wyremontowanym i
przystosowanym do nowych zadań budynku położonym na podwórzu plebanii, a należącym
formalnie do naszej parafii. Nasza wspólnota przekazała w nieodpłatne użytkowanie tenże obiekt Gminie
Karsin, a zadania w nim realizuje Fundacja „Sprawni
Inaczej” z Kościerzyny.
Powstał Dom, w którym osoby niepełnosprawne
znajdą swoje miejsce oraz stosowną pomoc. Istnieją
w nim pracownie: kulinarna (z kompletnie wyposażoną
kuchnią), stolarska, komputerowa oraz rekreacji. Na
trzeciej kondygnacji zaś zlokalizowano biuro
Słowo Życia na III Niedzielę w ciągu roku „A”
Gdy Pan Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony…
Niewygodny był Prorok z nad Jordanu. Niewygodny, bo mówił prawdę każdemu, kto do niego
przychodził, pytał o drogę życia, o to co ma robić. Przez wszystkie wieki dla wielu prawda jest
niewygodna, przeraża, kłuje w oczy, rodzi nieprzyjaciół. Umilkł głos Jana Chrzciciela, został on
uwięziony i niebawem Herod pozbył się przeszkody na drodze grzechu. Nadeszła pora, aby wyszedł ten, który miał wzrastać. Odszedł z pola nauczania Jan, który wiedział, że wobec Chrystusa
ma maleć. Nie jest sługa nad Mistrza.
Pan Jezus opuścił Nazaret, osiadł nad jeziorem w Kafarnaum, bo tak miało spełnić się słowo
Proroka Izajasza. Poszedł nauczać i mówić: Nawracajcie się, bo bliskie jest Królestwo Niebieskie.
Nadeszła pora by ci, którzy siedzą w ciemności, w cienistej krainie śmierci – ujrzeli światło. Obchodząc Galileę powoływał uczniów, najczęściej zajętych łowieniem ryb, naprawianiem sieci,
kazał wszystko zostawić i iść za Nim.
Odtąd łowił ludzi, naprawiał poszarpane sieci ludzkich sumień.
Lud, który siedział w ciemności, ujrzał wielkie światło. Ujrzał Chrystusa, idącego przez drogi
wiosek i miast, głoszącego Ewangelię, leczącego choroby ciała i ducha i wszelkie słabości wśród
ludu. Mrok – to twarda rzeczywistość. Boimy się mroku – zwłaszcza obecnie, dzisiaj w XXI wieku.
Mrok – rzeczywistość lęku, niepokoju, niebezpieczeństw. Przecież sami to wiemy. Jak iść przez
ciemność, jak działać po omacku, poznawać, podróżować? Wystarczy trochę mgły, zgęszczenia
drzew, gęste zakamarki ulic w nieznanym mieście. Tam pachnie nieszczęściem!
Ciemność, to życie z dala od Boga, to zagubienie człowieka, to okazja do przemądrzałej pychy,
która wcześniej, czy później stanie się bagnem, drogą nad przepaścią. Mroczny chaos ma jeden
cel – zniszczyć Bożą moc, ośmieszyć, zgasić Boże światło. Pamiętamy z lekcji religii, gdy Bóg
stwarzał świat – najpierw oddzielił światło od mroku. Uczynił światłość dnia i światłość dla nocy.
Wyznaczył kierunek działania, dla każdego z nas wyznaczył powołanie, aby uczynki swoje spełniał w światłości. Idąc w świetle – blisko Chrystusa, każdemu z nas – podobnie jak rybakom z nad
jeziora Galilejskiego naprawiającym sieci, pomagającym swoim najbliższym – kazał zostawić
wszystko i pójść za Nim, aby odtąd łowić, to znaczy zdobywać, nawracać ludzi.
Emmanuel – Bóg z nami – naszym światłem.
Jest dzisiaj wielkim pytaniem, niemal problemem – jak żyć w świetle Bożej prawdy. Ludzie
bardziej wrażliwi zważają na to pytanie – szukają odpowiedzi. Tak wielu jednak już dało się uzależnić, uwięzić w pajęczynie nawyków, zwyczajów, tzw. przyjemności. Dziś nadal zagraża nam
mrok chaosu, celowego chaosu. Chaosu zaprogramowanego, chaosu na wielkie pieniądze, nawet
„depcząc” Boskie przykazania, grzesząc do potęgi – nawet handlując ciałem zmarłych – o czym
bardzo głośno w Polsce. Chaos zamazuje granice działania, wymazuje granice zła i dobra, upokarza człowieka czyniąc go gorszym od innych stworzeń. Tu trzeba przypomnieć, że po odejściu
z drogi Boga idzie się drogą bez Boga. Nie ma innego wyjścia! W mroku powstają podziały, namowy i waśnie, łatwość ulegania złu. Przecież łatwiej w mroku skrzywdzić bliźniego. Potrzebny
jest człowiekowi Ktoś, kto powie prawdę, wyleje wiadro zimniej wody na głowę, aby człowiek
oprzytomniał, pomyślał co robi i dokąd idzie. Potrzebny jest nam Bóg – naprawdę jest bardzo
potrzebny. To właśnie znaczy imię Boga – Emmamuel = Bóg z nami.
Zerwanie jarzma grzechu – to wyjście z mroku zła.
Przywódca zła – szatan i jego pomocnicy spośród nas – robią wszystko co mogą, aby nas
ustawiać na froncie przegranych, aby poprzez zerwanie więzów z Bogiem, łatwiej nas podporządkować sobie. Było kiedyś modne słowo: Książę ciemności i jego najemnicy. Nie brak ich i dzisiaj.
Pajęczyna zła – jak sieć jest starannie wypracowana, jest mocna i trudna do podarcia. Uwięziony
w niej człowiek – zwłaszcza młody, rzuca się w niej aż do wyczerpania – a potem – potem staje
się ofiarą. Aby żyć – godzi się na każde warunki stawiane przez ludzi zła. Jedna jest droga do
Bożego celu. Droga mądrej wolności. Pan Jezus powiada: Ja jestem światłością świata. Kto idzie
za Mną, nie chodzi w ciemnościach. Pamiętamy czasy morderstwa Ks. Jerzego Popiełuszki –
przecież to tak niedawno – za dużo wiedział, za dużo mówił – więc worek, kamienie i do Wisły.
Jego wołanie nie ustało do dziś: nie daj się zwyciężyć złu – ale zło dobrem zwyciężaj. W ten
sposób budujemy jedność, zgodę, jednomyślność, choć za wysoką cenę, nawet za cenę cierpienia, nienawiści i życia. Trzeba wyjść z mroku – stanowczo, zdecydowanie. Im wcześniej tym dla
nas lepiej. To nadaje sens naszemu życiu, stawia nas na drodze do trwałego zadowolenia – gdzie
wiara przekracza nawet rozum. Zagniewani na Boga – upokarzają siebie. Zaś umiłowanie Boga –
niesie obfitość dobroci. Pamiętam słowa śpiewane przez młodych – Panem naszym Bóg – oby tak
było naprawdę !
Gdy złamiemy jarzmo niewoli – nauczymy się myśleć i wybierać.
Przysłowie nam podpowiada – gdy naleje się w uszy, człowiek nauczy się pływać. Zło, jak
ucho u dzbanka, z czasem się urwie pod swoim ciężarem. Zwyciężywszy niewolę zła, nauczymy
się korzystać nie tylko z daru mowy, ale i z daru wolności. Wolny człowiek potrafi osiągać cele
cząstkowe nie tracąc z oczu celu ostatecznego, czyli zjednoczenia z Bogiem. Bóg przecież jest
najwyższym dobrem człowieka.
Nie tak dawno – 21 stycznia - obchodziliśmy wspomnienie liturgiczne świętej Agnieszki. Święty Ambroży tak wspaniale opisuje jej męczeństwo – jak w tak młodym wieku dojrzała do zwycięstwa. Oto stoi bez lęku pośród krwawych katów. Nieporuszona na dźwięk okrutnych kajdan. Całe
swe ciało podaje pod cios srogiego oprawcy. Czy nie wie jeszcze co znaczy śmierć? Ona już jest
na nią gotowa. Zawleczona przemocą do ołtarza, pośrodku palących ogni wyciąga ręce ku Chrystusowi i kreśli znak Chrystusa Zwycięzcy. Wkłada swą szyję i ręce w żelazne kajdany, ale żadne
z nich nie mogą zacisnąć tak drobnych członków. Jeszcze nie zdolna do przyjęcia tortur, ale już
dojrzała do zwycięstwa. Wszyscy płaczą, ale nie ona. Wielu dziwi się, że tak łatwo szafuje swoim
życiem, którego jeszcze nie zakosztowała. Zdumiewają się wszyscy, że stała się świadkiem samego Boga. Sprawiła, że uwierzono jej, gdy świadczyła o Bogu, choć nie dano by jej wiary, gdyby
świadczyła o ludziach. Ileż gróźb stosował oprawca, aby ją zastraszyć, ileż pochlebstw, aby ją
przekonać. Moim wybranym jest Ten, który mnie pierwszy wybrał – odpowiedziała starającemu
się o jej rękę. Dlaczego zwlekasz kacie – niechaj umiera ciało miłowane oczyma ciała. Takiej
miłości nie pragnę. Wstała, pomodliła się, położyła głowę pod miecz... Przecież była jeszcze tak
młoda, miała wiele lat przed sobą! Gdy Bóg woła – trzeba zostawić wszystko, swoją sieć, swoich
bliskich i iść za Nim. Odważna decyzja zmienia życie ku dobru, a Bóg wynagradza to stokrotnie.
Wszyscy chrześcijanie wezwani do najtrudniejszego zawodu – rybaków ludzi.
Łowienie ryb nawet na rozległym oceanie, tropienie gwiazd na niebie w niezmierzonym kosmosie, nie jest tak trudne jak zdobywanie ludzkich serc. Nie można ich zdobyć siłą, nawet siłą
argumentów. Wielu próbuje zdobyć człowieka podstępem, kłamstwem, obiecankami, wymyślnymi
metodami. Ludzkiego serca nie można zdobyć, gdy ono tego nie chce. Dlatego wielu najpierw
pragnie pobudzić ludzkie serce do chcenia. Bóg pobudza nasze serce dwoma sposobami: Słowem Bożym i Bożą Mocą – ale o te dary człowiek prosić musi dla siebie na modlitwie, na gruncie
Bosko ludzkiej miłości. Rybakiem ludzi może zostać tylko ten, kto kocha ludzi. Dzielą nas różne
układy, osobista mentalność, odrębne tradycje, różne charaktery – ale temu, kto na prawdę kocha
nie sposób odmówić. Powstaje, jak u pierwszych wyznawców Chrystusa, jedność ducha i jedność
myśli. Życie duchowe jest tak bardzo bogate, że mieści w sobie zarówno to, co ludzkie i to co
Boże. Kto kocha, jest jednego ducha, bezgraniczną możliwością jest miłość. Za Chrystusem
poszli Piotr i Andrzej, Jakub i Jan – rybacy z brzegu jeziora i wielu, bardzo wielu innych i nie
żałowali! Oddali nawet życie za wiarę z uwagi na świadectwo dla nas. Rybak ludzi – może trochę
to wygląda na dosłowność, ale apostołowie i pierwsi chrześcijanie doskonale wiedzieli o co tutaj
chodzi. Nie kojarzyli tego z rybami i przynętą. Oni bez wahania poszli za Chrystusem. Pan Jezus
nie namawiał, nie obiecywał nie wiadomo czego, nie pertraktował z nimi, aby czymś ich olśnić,
oczarować. Nie odsłaniał im wtedy trudnych tajemnic odkupienia.
Co ich więc przekonało? Chyba wyczytali w Jego spojrzeniu miłość, dobroć, wielkość, której
warto się oddać?! – Więc zostawili wszystko i poszli za Nim. Zostawili i te łodzie stojące na brzegu
jeziora, i te sieci schnące na drągach przy brzegu, zostawili swoje tymczasowe życie – nawet
rodzinę, przyjaciół, swoje plany, marzenia o przyszłości.
Bóg wybrał i nas – tutaj i teraz – posyła z Ewangelią życia do ludzi.
Nie wszyscy wśród świętych apostołowali w sutannach, czy w habitach zakonnych. Mamy
w szeregach apostolskiego działania tysiące wspaniałych ojców i matek, nauczycieli i lekarzy; ostatnio nawet cała rodzinę Jan Paweł II wyniósł na ołtarze.
Wszystko zostawili i poszli za Jezusem. To „wszystko”, mówiąc po ludzku, to nie było tak
wiele – ale to była prawda o wzajemnej potrzebie, o posłudze miłości tam, gdzie jej tak mało.
Zauważmy, że najpierw trzeba szukać Pana Jezusa, żywego, bliskiego, towarzyszącego nam
na każdym kroku. Potem trzeba poznać głębiej i dokładniej treść Ewangelii obecnej w żywej
tradycji Kościoła. Potem Pan stanie się światłem naszego życia – znikną lęki – pocznie
wschodzić prawdziwa radość. Nie mówmy, że pierwsi chrześcijanie widzieli Pana Jezusa, byli
świadkami cudów, że im było łatwiej uwierzyć i iść za Chrystusem nawet do męczeństwa.
Zauważmy, że ich dojście do wiary wcale nie wiązało się z oglądaniem cudów. Matka Boża
w Fatimie wcale nie rozpoczęła od cudu, ale od pouczania o grzechu, o konieczności nawrócenia, pouczała o drogach zbawienia i ukazywała środki prowadzące nas do Boga. Dopiero
na końcu miał miejsce cud – kręcące się słońce wśród błotnistej ziemi rzucając na ludzi wielobarwne promienie.
Nie szukajmy więc cudów, nie czekajmy na nie – Szukajmy Bożej Mocy ukrytej w prostych słowach Jezusowej nauki – dajmy dowody naszej miłości i wiary – idźmy do ludzi
z Ewangelią życia Bogiem w każdym, szarym dniu naszego pielgrzymowania przez ziemię.
Ogłoszenia duszpasterskie
1. W całym Kościele trwa Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Pan Jezus
domaga się wzajemnej miłości: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak
Ja was umiłowałem”. Niech ta miłość stanie się naszym znakiem rozpoznawczym w świecie na
każdy dzień.
2. Chociaż Tydzień Powszechnej Modlitwy o Jedność Chrześcijan zakończy się w najbliższy
wtorek, 25 stycznia, w święto Nawrócenia świętego Pawła, nie ustawajmy w wysiłkach na rzecz
jej całkowitego przywrócenia. Tak bardzo pragnie jej sam Pan Jezus. A często jej brak jest zgorszeniem dla współczesnego świata i wielu źle nastawia do Chrystusowego Kościoła. Dlatego w tej
intencji ofiarujmy nasze modlitwy i cierpienia.
3. W święto Nawrócenia świętego Pawła Apostoła prośmy o łaskę, aby Pan również nas chociaż
trochę zechciał nawrócić. Tego nawrócenia potrzebujemy na co dzień. Jak święty Paweł powinniśmy stać się narzędziem Bożym, a wpatrując się w jego wspaniały wzór, kroczyć wiernie po drogach wiary.
4. I jeszcze jedna okazja do spojrzenia poza siebie i własną wspólnotę wiary. W środę, 26 stycznia, będziemy obchodzić Dzień Islamu. Prośmy tego dnia o światło Ducha Świętego, abyśmy
potrafili patrzeć na siebie z miłością i zrozumieniem, przez pamięć o naszym wspólnym ojcu wiary
– Abrahamie.
Ks. Proboszcz
Jan Flisikowski
W tym tygodniu patronują nam:
w poniedziałek, 24 stycznia, św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup i Doktor Kościoła,
wybitny pisarz, patron dziennikarzy i prasy katolickiej;
w środę, 26 stycznia, święci Tymoteusz i Tytus, uczniowie św. Pawła Apostoła; obaj byli
biskupami i obaj ponieśli śmierć męczeńską za wiarę;
w czwartek, 27 stycznia, bł. Jerzy Matulewicz (1871-1927), odnowiciel zakonu marianów
i biskup wileński;
w piątek, 28 stycznia, św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), Doktor Kościoła, jeden
z najwybitniejszych filozofów i teologów w dziejach kultury europejskiej; jego dzieła filozoficzne i teologiczne do dziś stanowią ważną inspirację dla nauczania Kościoła.
Parafia Rzymskokatolicka p.w. św. Mikołaja
Sanktuarium Kalwaryjskie
83-441 Wiele ul. Derdowskiego 1
www.kalwariawielewska.pl
e-mail: [email protected]
Opracowanie, skład i druk: MRK

Podobne dokumenty