spis treśœci - e

Transkrypt

spis treśœci - e
FOT. PAP/PA NORAMIC
FOT. ADAM CHEŁS TOWS
KI
24
102 Z MICHAŁEM KWIATKOWSKIM
PLATFORMA
PLAT
PL
ATF
F
POD CHOINKĘ
PIOTR ZAREMBA
ROZMAWIA CEZARY KOWALSKI
Ž[
NA POCZĄTEK
42
PRZEGLĄD TYGODNIA
6
ROBERT MAZUREK, IGOR ZALEWSKI
Ž[
MICHAŁ KORSUN, PAWEŁ KORSUN
12
MISZMASZ
14
WYCINKI WARZECHY
DOROTA ŁOSIEWICZ
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
57
WĄTPLIWA SZPICA
UKRAINA: PETRO KUNKTATOR
82 JAN
ROKITA
Ž[
GOSPODARKA
LITERATURA SPOD LADY
WOJCIECH LADA
ROSYJSKA RULETKA RZĄDU
90 JANUSZ SZEWCZAK
MARKIEM KRAJEWSKIM
58 ZROZMAWIA
JOLANTA GAJDA-ZADWORNA
JAN PIETRZAK
Ž[
TEMAT TYGODNIA
PLANT: KOŁYSANKI I RYK
60 ROBERT
AREK LERCH
WSI W BAŁKAŃSKIM PIEKLE
PRZED TELEWIZOREM
62 ZAREMBA
PIOTR ZAREMBA
ANDRZEJ RAFAŁ POTOCKI
SŁUŻBY WRACAJĄ W KINIE
20 MAREK
PYZA
Ž[
POŻYCZAJ, ALE ROZSĄDNIE
94 EWA WESOŁOWSKA
Ž[
PRAWDA OKŁADEK
106 ALEKSANDER
NALASKOWSKI
Ž[
107
OPINIE
RZĄD, JAKI JEST, KAŻDY WIDZI
Ž[
DODATEK – KREDYTY
NA KONIEC
(NIE)SCENICZNY
62 TEST
KAMILA ŁAPICKA
KRAJ
27
Ž[
ADAM CIESIELSKI
ŁUKASZ WARZECHA
16
ADAM CIESIELSKI
CIĄŻA CHODORKOWSKIEGO
44”: EFEKCIARSKA MIAZGA 86 PIOTR CYWIŃSKI
54 „MIASTO
MACIEJ PAWLICKI
DOOKOŁA EUROPY
88 KRYSTYNA
GRZYBOWSKA
57 ZE SCENY I ZZA KULIS
MARTA KACZYŃSKA
15
OSIEM DEKAD WOJCIECHA POKORY
51
KRZYSZTOF FEUSETTE
PRAWDA O PRL
PRZERWANA PIOSENKA
ŚWIAT
wSIECI KULTURY
TYSIĄCE ZNAKÓW
11
HISTORIA
JAK ZDOBYWALIŚMY NANDA DEVI 79
46 JAROMIR
KWIATKOWSKI
KORSUN CHILI KORSUN
10
PIOTR WITAKOWSKI
Ž[
44 ROZMAWIA WOJCIECH SURMACZ
RYSZARD MAKOWSKI
9
KONFERENCJE SMOLEŃSKIE
76
Z MARKIEM JAKUBIAKIEM
TRENDY I OWĘDY
9
NAGRAJ DZIADKA NA KOMÓRKĘ
MARCIN WIKŁO
FELIETONY
PIOTR CYWIŃSKI, KRZYSZTOF CZABAŃSKI
MARKIEM LASOTĄ
30 ZROZMAWIA
PIOTR ZAREMBA
PLATFORMA CHOWA SIĘ W KUCHNI
FELIETONY
66 PIOTR
108 KATARZYNA
SKWIECIŃSKI
ŁANIEWSKA, LECH MAKOWIECKI
LOS
OSIOŁ,
DZIAD,
FILHARMONIA
69 PRZEŁAMAĆ
110
WOJCIECH WENCEL
POKONAĆ KOMOROWSKIEGO
34 JAK
STANISŁAW JANECKI
70
POŻYCIE POLAKA LEWAKA
36 NOWE
KRZYSZTOF FEUSETTE
73
BARBARA FEDYSZAK-RADZIEJOWSKA
ROBERT MAZUREK
Z KAZIMIERZEM UJAZDOWSKIM
38 ROZMAWIAJĄ JACEK I MICHAŁ KARNOWSCY
KRAJ
KRAJ
Świetne śledztwo tygodnika „wSieci” potwierdza, że kwestia
reparacji za II wojnę światową od Niemiec jest otwarta.
Polska musi się tą sprawą spokojnie, ale zdecydowanie, zająć
Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają z KAZIMIERZEM MICHAŁEM UJAZDOWSKIM,
byłym ministrem kultury, posłem do Parlamentu Europejskiego, politykiem Prawa i Sprawiedliwości
Tygodnik „wSieci” piórem dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa
ujawnił, że Polska nigdy skutecznie nie zrzekła się prawa do
odszkodowań od Niemiec za II wojnę światową. Ogłoszone pod
naciskiem Moskwy deklaracje władz komunistycznych z lat 50.
nie mają mocy prawnej, odpowiedniego dokumentu nie ma w żadnych archiwach, nie został on też zarejestrowany w odpowiednich
agendach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Otwarta jest
więc droga do podnoszenia tej kwestii. To według pana ważna
informacja?
Chwała Grzegorzowi Kostrzewie-Zorbasowi za precyzyjną analizę,
świetne śledztwo prawne, które potwierdziło intuicje wielu osób, że
temat w żadnym razie nie jest zamknięty. Materiał opublikowany
w „wSieci” jest zestawem konkretnych argumentów i bardzo dobrym punktem wyjścia do dalszych prac. Jeśli następnie eksperci
potraktują to zadanie poważnie, to Polska zyska bardzo istotny
argument w rozmowach z Niemcami. To może być poważny atut
polskiej polityki zagranicznej. Polska ma prawo przypominać, że
w wyniku agresji Niemiec poniosła ogromne straty i została wyłączona z budowy Wspólnoty Europejskiej.
Niemiecka dyplomacja, słynąca z precyzji, ma w pana ocenie ten
temat zbadany?
Bez wątpienia. Myślę, iż strona niemiecka doskonale zdawała
sobie sprawę z faktycznego stanu prawnego, z tego, że kwestia
w świetle prawa międzynarodowego nadal jest otwarta. Zapewne
liczono, że sprawa ta nigdy nie zostanie postawiona, gdyż wiele
razy później, od traktatu zgorzeleckiego po układy z początku
lat 90., temat przemilczano, pomijano. Niemcy zawsze byli bardzo
wyczuleni na roszczenia wobec swojego państwa i bardzo precyzyjnie je monitorują, jak wszystko, co dotyczy ich interesu narodowego. Pamiętam, kiedy w 2004 r. oprotestowaliśmy w polskim
Sejmie wyłączenie byłej NRD z unijnych przepisów ograniczeń
w udzielaniu pomocy publicznej. Ówczesny niemiecki ambasador
błyskawicznie to dostrzegł i powiedział bezpośrednio do mnie:
„Tak, tutaj nas trafiliście”.
FELIETONY
GRZEGORZ GÓRNY
FOT. ANDRZEJ
EJ W
WIKTOR (X2)
6–12 PAŹDZIERNIKA 2014
| 39
Sensacją 10. Spotkań z Filmem Górskim, które odbyły się na początku
września w Zakopanem, był pierwszy publiczny pokaz obrazu
„Orłem być…”. To opowieść na kanwie sukcesu pierwszej
polskiej wyprawy na himalajskie szczyty, zakończonej zdobyciem
2 lipca 1939 r. dziewiczego i trudnego Nanda Devi East (7 434 m n.p.m.)
46 |
6–12 PAŹDZIERNIKA
BIZNES I POLITYKA
TEJ SZANSY
D
– Opowieść o zdobywcach Nanda Devi,
inżynierach z inteligenckich domów, pracujących naukowo, spełnionych zawodowo
i rodzinnie, a przy tym pasjonatach gór jest
piękną opowieścią o szczęśliwych ludziach
żyjących pełnią życia – tak pionierów polskiego himalaizmu charakteryzuje dr Narcyz
Sadłoń, lekarz z Kościeliska spokrewniony
z Jakubem Bujakiem.
Sami zaprojektowali odzież i wyposażenie. Karpiński wymyślił ubiory warstwowe,
ze szlachetnych włókien, z jedwabiu i czystej
wełny. Zaprojektował też prototyp namiotu
wysokościowego, który jego żona wykonała
na domowej maszynie do szycia. Skonstruowali też pierwszy tzw. kominowy plecak.
2 lipca 1939 r. o godz. 17.20 Bujak i Klarner
stanęli na szczycie Nanda Devi East. Klarner
zapisał potem: „Bogini śmierci [Nanda w hinduizmie to jeden z jej przydomków – przyp.
aut.] uznała nas za pątników, a nie za świętokradców wdzierających się do jej siedziby”.
Niestety kilkanaście dni później polskich
wspinaczy dotknęła „klątwa Nanda Devi”.
Podczas zdobywania innego dziewiczego
szczytu – Tirsuli (7 074 m n.p.m.) – w lawinie
zginęli Karpiński i Bernadzikiewicz.
SOCJOLOGIA OPORU
ANDRZEJ ZYBERTOWICZ
Przez najbliższy rok w sprawach gospodarczych
i finansowych rządzić będą chaos i decyzyjna
rosyjska ruletka, bo rząd Kopacz nie ma
zupełnie żadnego pomysłu na to, co dalej
Adam Karpiński, kierownik wyprawy 1939
w bazie pod Nanda Devi East, kopia kadru
z filmu z 1939 r.
JANUSZ
SZEWCZAK
główny ekonomista SKOK
Klarner i Bujak na statku płynącym do
Polski dowiedzieli się o wybuchu wojny.
11 września 1939 r. dotarli do Lwowa. Tam
się rozdzielili. I… obaj zginęli w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach. Bujak dotarł
do Anglii, gdzie przez całą wojnę pracował
jako konstruktor silników odrzutowych.
Objęto go ochroną, co było dowodem na to,
jak ważne prowadził eksperymenty. – Kiedy
pokazałam polskim pilotom wojskowym
fragment projektu Bujaka, stwierdzili, że to
prekursorski projekt związany z silnikami
odrzutowymi i że musiał go opracować jakiś genialny konstruktor – opowiada Anna
Pietraszek. W lipcu 1945 r. Bujak zaginął podczas wspinaczki w nadmorskich skałkach
Kornwalii. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.
Klarner dotarł do Warszawy i przez całą
wojnę działał w konspiracji. 17 września
1949 r. udał się lekko ubrany, bez dokumentów do rodziców, którzy mieszkali w odległości kilkuset metrów i… wszelki ślad po
nim zaginął. Po latach do rodziny dotarła
wiadomość, że został zamęczony w kazamatach UB przy ul. Cyryla i Metodego na
warszawskiej Pradze. Niestety nie udało się
tego potwierdzić w śledztwie prowadzonym
przez IPN za prezesury Janusza Kurtyki, ale
takie poszlaki są.
W PRL skazani na przemilczenie
Historyczny sukces polskich wspinaczy
przetrwał głównie w sercach rodzin. Córka
Jakuba Bujaka, a ciocia Narcyza Sadłonia
Magdalena Bujak-Lenczowska w domowym
archiwum przechowała listy, dokumenty,
zdjęcia, jednak w powszechnym obiegu wyczyn odważnych wspinaczy był i jest do dziś
mało znany. Wspomnijmy choćby problemy
z wydaniem napisanej już po wojnie przez
Janusza Klarnera książki „Nanda Devi”. Klub
Wysokogórski pod naciskiem UB próbował
wymóc na autorze rezygnację z honorarium
i usunięcie nazwiska ze strony tytułowej.
Pierwsze wydanie mogło się ukazać dopiero
w 1956 r., drugie – w 2010.
Dziś budzi to zdumienie i rodzi pytanie:
dlaczego? Narcyz Sadłoń nie ma wątpliwości: – Po 1945 r. mieliśmy w Polsce do czynienia z systemowym procesem wynaradawiania. W tym schemacie nie było miejsca na
opowieść o sukcesach polskich himalaistów,
liczyli się tylko rosyjscy zdobywcy Kaukazu
i innych gór wysokich.
Jego zdaniem opowieść o Nanda Devi
próbowano wyrzucić z narodowej pamięci,
by – jako arcypolska historia o dumnych,
wolnych Polakach – nie budowała tożsamości narodowej, nie dawała poczucia, że
warto być Polakiem. Nie bez znaczenia było
to, że wojenne losy Bujaka i Klarnera czyniły ich osobami „politycznie podejrzanymi”
dla rządców PRL. – Każda okupacja tępiła
polskich patriotów, bo była to jedyna droga
do pozbycia się polskości – uważa Narcyz
Sadłoń.
Dla Anny Pietraszek jest rzeczą niepojętą,
że w środowisku taternickim, kultywującym
pamięć o polskich prekursorach wspinania,
a jednocześnie bardzo opozycyjnym, o Nanda
Devi mało kto cokolwiek wiedział.
6–12 PAŹDZIERNIKA 2014
| 47
D
otrzymać słowa i nie zawieść ludzi
– to nie będzie proste, zwłaszcza po
kolejnych szkodach, błędach i chaosie, jaki z pewnością zafunduje nam ekipa
premier Ewy Kopacz przez najbliższy rok,
ósmy rok rządów PO-PSL. Nowym szefem
zespołu doradców premier Kopacz ma zostać Jan Vincent Rostowski, czyli „sztukmistrz
z Londynu”, który zadłużył nas na pokolenia i wykonał skok na OFE. W związku z tym
będą potrzebne niezwykły spryt, precyzja,
profesjonalizm i nieustanna presja opozycji
na ten nowy stary rząd PO-PSL. Kłamstwa
i obietnice bez pokrycia oraz totalna ignorancja w wielu ważnych dziedzinach stały się
przecież fundamentalną metodą rządzenia
zarówno tej starej, jak i tej nowej ekipy „zgranych twarzy” czy przegranych spraw. Oczywiście konieczny jest audyt tych 7 lat
cynicznych rządów pełnych patologii,
marnotrawstwa publicznych pieniędzy i bezkarnej korupcji. Tyle że taki
audyt powinien już być gotowy, tym
bardziej że wiele środowisk go dokonało. Wystarczy tylko porównać niektóre wskaźniki makroekonomiczne
z lat 2007 i 2014, nie wspominając
o liczbie samobójstw popełnianych
w ostatnich latach z przyczyn ekonomicznych. Pewien wódz rewolucji mawiał swego czasu, że „państwem może
rządzić nawet kucharka”, może więc
rządzić i lekarka. Jednak znaczna część Po90 |
6–12 PAŹDZIERNIKA
laków ma już dość gospodarowania na miarę
„sztukmistrza z Londynu” skrzyżowanego
z nowym „Pinokiem”, tym razem w spódnicy. Przecież regułą tych „zgranych twarzy”
było to, że im większa miernota i większy
szkodnik czy kłamczuch, tym wyżej się
wdrapywał na tej ich „zielonej wyspie”.
Służalczość i uległość wobec wielkich
oraz silnych, a jednocześnie pogarda
i bezwzględność wobec biednych
czy słabszych obywateli były
w znacznej mierze wyznacznikami kariery w rządach premiera Donalda Tuska. To
przecież nie kto inny,
tylko senator PO Jan
Filip Libicki był
bardzo dumny
z siebie, że zabrał darmowe leki najstarszym
i najbiedniejszym polskim emerytom.
Pewne jest jedno, że tak jak rząd Tuska, tak
też rząd Kopacz nie cofnie się przed żadną
niegodziwością, gdy zabraknie mu pieniędzy. Nie będzie też miał litości czy wyrzutów
sumienia wobec opozycji lub polskiego społeczeństwa, byle tylko pozostać przy władzy.
Chcesz mieć pokój, szykuj wojnę. Ta wojna
z opozycją i tymi, którzy jeszcze czują i myślą
po polsku, trwa przecież znacznie dłużej niż
przez ostatnie 7 lat. Ona wcale nie osłabnie
za rządów premier Kopacz, zwłaszcza że
w najbliższym roku aktywnie przyłączy się
do niej prezydent Bronisław Komorowski,
który praktycznie przejął już kontrolę nad
resortami siłowymi i polityką zagraniczną.
Tę wojnę z pewnością będzie podsycał nowy
marszałek Sejmu Radosław Sikorski.
Trzeba więc bardzo skutecznie, sprytnie i niezwykle profesjonalnie punktować
ten nowy stary rząd i od pierwszego dnia
walić jak w przysłowiowy bęben, ukazując Polakom bezsens oraz szkodliwość
działań tej ekipy zarówno dla naszej przyszłości, jak i zasobności naszych portfeli.
O, choćby w kwestii przyjęcia przez Polskę
euro. Nie ma też najmniejszego sensu dawanie kolejnych 100 dni kredytu zaufania
temu rządowi, bo Ewa Kopacz to żadna tam
„Dama z łasiczką” ani tym bardziej „Żelazna dama”, a Jan Vincent Rostowski to żaden tam światowy fachowiec od finansów.
Nie wspominając już o talentach krasomówczych i dyplomatycznych sukcesach
nowego szefa MSZ Grzegorza Schetyny. To
Tusk swego czasu określił Schetynę mianem
bajkowego Shreka, a Sikorski w zapisanej
na taśmie rozmowie z Rostowskim nazwał
„Żulią Lwowską, która może się odwinąć”.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz doktora Judyma też nie przypomina.
Przez najbliższy rok w sprawach gospodarczych i finansowych będą rządzić
chaos i decyzyjna rosyjska ruletka, bo rząd
Kopacz nie ma żadnego pomysłu na to, co
dalej. Byle tylko wytrwać do wyborów bez
większych strat wizerunkowych i kolejnych
kompromitujących wpadek. Wszystko,
co można było obiecać, obiecał już
premier Tusk.
To pogarszająca się gwałtownie i bardzo zaskakująca dla obecnej
ekipy PO-PSL
i jej machiny propagandowej sytuacja ekonomiczna, zwłaszcza w prywatnych finansach Polaków, może skutecznie i ostatecznie
zatopić rząd PO-PSL, i na to właśnie trzeba
się zawczasu dobrze przygotować. Potrzeba
więc będzie w tym najbliższym roku nie
Bilans wynikły z audytu
po 7 latach rządów
PO-PSL może się
okazać dramatyczny
i czeka nas wysiłek
w dziele naprawy Polski
tylko sprawnych polityków o twardym kręgosłupie, lecz także pełnokrwistych menedżerów, którzy czują gospodarkę oraz media
i którzy będą umieli celnie wypunktować kolejne gospodarcze lub finansowe idiotyzmy:
jak choćby najnowszy pomysł resortu sportu
budowy za 560 mln zł orlików dla seniorów
– schorowani polscy emeryci bez dostępu do
leków mają na nich szlifować swe piłkarskie
umiejętności i się integrować.
Trzeba zawczasu wystawiać kandydatów
na ważne funkcje i stanowiska, którzy mają
przede wszystkim realne szanse na zwycięstwo, ale i sympatię wyborców, a nie tylko
są „nasi”. Ci, którzy umieją zaoferować coś
nowego, konkretnego, powinni być na wagę
złota. Trzeba codziennie się domagać wyjaśnienia zarówno tych starych, jak i nowych
afer, pokazywać antyspołeczne posunięcia
oraz zwykłe błędy czy kompromitujące potknięcia nowego rządu. A tych z pewnością
nie zabraknie. Wtedy sukces przyjdzie sam.
Trzeba też być przewidywalnym, a przede
wszystkim uczciwym wobec Polaków i już
teraz mówić społeczeństwu prawdę,
że bilans wynikły z audytu po 7 latach rządów PO-PSL może się
okazać dramatyczny i czeka
nas prawdziwie herkulesowy
wysiłek w dziele naprawy
polskiego państwa, zwłaszcza polskich finansów
publicznych.
Nie ma co tracić czasu
na jałowe i antyskuteczne
połajanki, pseudodyskusje
w ramach rytualnych wizyt
w telewizji TVN24 czy konfrontacje
z dziennikarzami funkcjonariuszami,
z których niewiele wynika dla polskiej rzeczywistości. Niech sitwa polemizuje tam sama
z sobą. „Kawę na ławę” znacznie trafniej serwuje nam dziś Marysia Sokołowska z Gorzowa
niż sześciu panów u red. Bogdana Rymanowskiego, a „Kropkę nad i” znacznie bardziej precyzyjnie stawia satyryk Jan Pietrzak niż znana
kolekcjonerka butów red. Monika Olejnik. Lepiej się spotykać ze zwykłymi ludźmi w świetlicach, parafiach czy towarzyszyć ledwo żywym pacjentom w kilometrowych kolejkach
do lekarzy specjalistów, choćby w szpitalach
onkologicznych, rozmawiać z bezrobotnymi
w urzędach pracy, dłużnikami walczącymi
z komornikiem lub milionami polskich spółdzielców tak bardzo znienawidzonych i tępionych przez rząd PO-PSL. Bankierzy nie przejdą
od razu na stronę opozycji, tylko dlatego że
TV Republika będzie teraz lansować Marka
Zubera, byłego doradcę ekonomicznego i ulubieńca mediów Kazimierza Marcinkiewicza
czy prof. Witolda Orłowskiego, doradcę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Podobnie
jak wielkie zagraniczne sieci handlowe z własnej woli nie wesprą finansowo polskiego budżetu i polskiego państwa, a pseudoliberałowie
nie podejmą skutecznej walki z poszerzającą
się sferą biedy i wykluczenia.
Tym bardziej ważne są więc racjonalność,
profesjonalizm i wręcz chirurgiczna precyzja
obnażania nieudolnych działań rządu Ewy
Kopacz, który nie zrezygnuje z prowadzenia ekonomicznej i psychologicznej wojny
z własnym narodem, nie wspominając już
o tępieniu opozycji. Tej ręki, która tak skutecznie dorwała się zarówno do polskich
portfeli, jak i publicznego skarbca nie należy ani na minutę spuszczać z oka, a każdy
jej fałszywy ruch bezlitośnie piętnować. Im
będzie bliżej wyborów, tym ludzie PO będą
bardziej bezwzględni w rozprawie z opozycją, a jednocześnie bardziej hojni i beztroscy w wydawaniu publicznego grosza.
Ale Polacy naprawdę mają już dość kraju
pełnego absurdów, bezprawia, tuszowania
afer, totalnej niemocy, nieudolności władzy, skandalicznie niskich płac i nędznych
emerytur. Mają dość marnotrawstwa pieniędzy, sprzedajności tych tzw. elit władzy
czy uczynienia ze spółek skarbu państwa
prywatnych folwarków – przyjaciół królika
i rządzącej ekipy. Polacy chcą Polski dobrze
rządzonej, sprawiedliwej, prawdziwie liczącej się w Europie. Trzeba tylko dać Polakom
szansę i uważnie się wsłuchać w ich głos. Ta
szansa jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba tylko
tego nie zmarnować, dotrzymać słowa i nie
zawieść zwykłych ludzi.
6–12 PAŹDZIERNIKA
| 91
32/0814/F
6–12 PAŹDZIERNIKA
dziennikarz
laczego ten pionierski sukces Polaków został w okresie PRL skazany
na zapomnienie, a w III RP autorka
filmu Anna T. Pietraszek musiała go robić
w drugim obiegu? Wyprawa na Nanda Devi
East miała być rekonesansem przed Everestem. – I jestem głęboko przekonana, że
gdyby nie było II wojny światowej, to Polacy
stanęliby na Evereście pierwsi – uważa pani
Anna.
Prekursorami polskiego himalaizmu byli
czterej inżynierowie i taternicy: 42-letni
Adam Karpiński; o 10 lat młodszy Stefan
Bernadzikiewicz, fotograf i filmowiec wyprawy; 34-letni Jakub Bujak i najmłodszy
w zespole 29-letni Janusz Klarner. Wcześniej
najwyżej wspiął się Karpiński, który zdobył Mercedario (6 720 m n.p.m.) w Andach
Środkowych.
WIKTOR ŚWIETLIK
FOT. SHUTTERSTOCK
38 |
ZDJĘCIA:
ZDJĘC
ZD
D JĘCIA:
A Z ARCHIWÓW
A:
RCHIWÓW
RC
ÓW ANNY PIETRASZEK
PIETRAS
PIETRASZE I NARCYZA
ARCYZA
CYZA SADŁONIA
SADŁ
DŁ N
Jak to mogłoby wyglądać?
Powinno powstać ciało obywatelskie, społeczna komisja, ale współpracująca z organami państwa, złożona z wybitnych prawników
i historyków cieszących się autorytetem, która dogłębnie zbadałaby
wszystkie aspekty sprawy. Efektem jej prac powinno być danie
państwu polskiemu narzędzia do dalszych rozmów z Niemcami.
Równocześnie należy kontynuować takie programy jak pełne oszacowanie osobowych strat polskich w czasie wojny. Ten program
zainicjowany przez Instytut Pamięci Narodowej w 2007 r. był silnie
poparty przeze mnie, gdy kierowałem resortem kultury; w czasach rządów Platformy Obywatelskiej został znacznie ograniczony.
A przecież to wyścig z czasem!
DLACZEGO ZABIJAM PSZCZOŁY
NIE WOLNO ZMARNOWAĆ
JAROMIR
KWIATKOWSKI
Zagadka zaginięcia
Bujaka i Klarnera
Jakie powinny być dalsze działania polityczne w tej sprawie?
Wszelkie kroki muszą być podejmowane bardzo rozważnie. Najpierw musimy wewnątrz Polski wypracować pewne jednoznaczne,
maksymalnie udokumentowane i wspólne stanowisko. W ten sposób można wiele zrobić, czego dowodem jest działalność Stowarzyszenia Patria Nostra animowanego przez mecenasa Lecha Obarę,
które walczy z kłamstwami medialnymi zdarzającymi się także
w Niemczech, przypisującymi niemieckie obozy koncentracyjne
i zagłady Polakom.
114
GOSPODARKA
POLSKI HIMALAIZM
NANDA DEVI.
Szczególną uwagę niemieccy politycy i dyplomaci skupiają na
sprawach związanych z polityką historyczną. Dlaczego?
Bo w ich interesie jest relatywizowanie wszystkiego, co się wiąże
z niemiecką odpowiedzialnością za zbrodnie i zniszczenia w czasie
II wojny światowej. Rozmycie tej odpowiedzialności, roztopienie
w rzekomo ogólnoeuropejskim doświadczeniu nacjonalizmu daje
doskonałą podstawę do uchylania się od konsekwencji. Na tym tle
artykuł dr. Grzegorza Kostrzewy-Zorbasa jest szczególnie cenny:
nie tylko przypomina, jak było naprawdę, lecz także podaje bardzo
konkretne wytyczne dla koniecznych do podjęcia prac. Warto też
zwrócić uwagę, że nie jest prawdą, iż w całej Europie te sprawy
są uznawane za zamknięte. Niedawne udane procesy wytoczone
przez rodziny Greków zamordowanych przez Niemców w czasie wojny pokazują, że wciąż można dochodzić sprawiedliwości.
A w Polsce odszkodowania otrzymali wyłącznie ci, którzy cierpieli
w obozach koncentracyjnych i byli wywiezieni na roboty przymusowe. Pozostałe ofiary i ich bliscy oraz samo państwo polskie
nie uzyskały należytego odszkodowania. A straty były przecież
potworne.
MAREK KRÓL, WITOLD GADOWSKI
112
JERZY JACHOWICZ, PIOTR SKWIECIŃSKI
OPOWIEŚĆ ARCYPOLSKA
FELIETONY
111
JAN POLKOWSKI
WIDMO GENDERYZMU NAD EUROPĄ
74
ROZMOWA
ODSZKODOWANIA?
TO ATUT DO WYGRANIA
EKSTERMINACJA ŻYDÓW

Podobne dokumenty