Z Pelplina na cały świat
Transkrypt
Z Pelplina na cały świat
R O Z M O W A „ I P ” – W lipcu br. minie 25 lat od ukazania się pierwszego numeru „Informatora Pelplińskiego”. Od początku jako redaktor naczelny odpowiadasz za wydawanie tego pisma. Ćwierć wieku działalności w prasie lokalnej to dla Ciebie odpowiedzialna praca, pasja, a może służba czy też misja społeczna? – Mógłbym się podpisać pod wszystkim, co wymieniłaś. Jestem pomysłodawcą, założycielem i redaktorem naczelnym już 25 lat. I pomyśleć, jak ten czas szybko leci… Nie jest to moje podstawowe zajęcie, gdyż od 44 lat pracuję w innej specjalności i nigdy nie sądziłem, że ja i „Informator Pelpliński” doczekamy tak zacnego jubileuszu. Od 25 lat robię to, co lubię, a na dodatek wydawca i właściciel pisma płaci mi za to. A kiedy do tego, przy okazji jakiegoś jubileuszu, dostrzeże się moją pracę, czuję się usatysfakcjonowany. Uważam, że ludzi powinno się oceniać nie po tym, ile biorą od społeczeństwa, ale ile temu społeczeństwu dają. Z Pelplina na cały świat Z okazji zbliżającego się jubileuszu 25-lecia „Informatora Pelplińskiego”, z założycielem i redaktorem naczelnym Sewerynem Brzezińskim, rozmawia Anna Gniewkowska-Gracz. 4 INFORMATOR PELPLIŃSKI – Kiedy pojawia się pytanie o genezę istotnego przedsięwzięcia, zwykle w odpowiedzi pada stwierdzenie, że „początki nie były łatwe”. Czy w tym przypadku stało się podobnie? – Tak przeważnie bywa. Trzeba wspomnieć, w jakim okresie i warunkach „Informator” powstał. Był to początek przemian ustrojowych. Pierwsze pismo wychodzące w Pelplinie – „Ziemia Pelplińska” – w czerwcu 1990 roku zakończyło swoją działalność. W tym czasie nie było Internetu, Facebooka i telefonów komórkowych. Nie istniało też Radio „Głos”. Powstała lokalna luka informacyjna. Zdając sobie sprawę z niedostatecznej informacji na temat działalności władz samorządowych Pelplina, docierającej do naszego społeczeństwa, a także po to, żeby zapobiegać nierzetelnym opiniom, przekonałem Zarząd Gminy i Miasta Pelplin o konieczności wydawania własnego czasopisma. Powołując do życia „Informator Pelpliński”, nie miałem nic, oprócz dobrej chęci i optymizmu, że się uda. Nie posiadałem pomieszczenia redakcyjnego, korzystałem z kąta w biurze Rady Miejskiej, nie miałem maszynistek. Artykuły przepisywały mi panie: Ewa Ziemann i Janina Rybicka. Nie miałem aparatu fotograficznego. Pierwszy tego typu sprzęt podarował mi śp. burmistrz Jerzy Sykutera. Montaż społecznie robił Jerzy Serocki i pierwsze numery pisma też były drukowane społecznie dzięki przychylności ówczesnego rektora WSD śp. ks. Jerzego Buxakowskiego oraz kierownika Zakładu Małej Poligrafii WSD, Tadeusza Serockiego. Własnoręczne kompletowanie wydrukowanego materiału odbywało się w prywatnych domach – moim i Bogdana Soleckiego, a na koniec osobiście roznosiliśmy pismo do punktów sprzedaży. Z czasem pojawiało się coraz więcej udogodnień. – Redakcja z początku lat 90., choć to pewnie na owe czasy za duże słowo, opierała się na dwóch osobach. W jaki sposób udało się pozyskać do współpracy i zaangażować w proces