Józef Mackiewicz - Teologia polityczna

Transkrypt

Józef Mackiewicz - Teologia polityczna
SPRAWY WSTĘPNE
OD NACZELNEGO
CO MIESIĄC
Mateusz Matyszkowicz
redaktor naczelny
CZASOPISMO INTERNETOWE • 5/2014 (9)
Redaktor naczelny: Mateusz Matyszkowicz
Teologia Polityczna
Sekretarz redakcji: Jakub Dybek, Jerzy J. Kopański
ul. Marszałkowska 87/5, 00-683 Warszawa
Skupienie na jednym temacie powoduje, że pozostałe idą w odstawkę.
Zespół i współpracownicy: Ziemowit Gowin, Leszek Zaborowski, Jan Czer-
tel. 22 408 84 10 • faks 22 625 17 14
Wszelako czas tego skupienia nie jest długi i nie pozwala na pełne
niecki, Mateusz K. Dziób, Stanisław Starnawski, Michał Dorociak, Adrian
[email protected]
doświadczenie. Wkrótce minie przed nami nowa kulturowa błyskotka.
Sinkowski, Przemysław Piętak, Monika Bartoszewicz, Tomasz Herbich, Anna
http://www.teologiapolityczna.pl
Tę migotliwość współczesnej kultury można przeciwstawić solidności jej
Stępniak, Marcin Darmas, Jerzy J. Kopański, Paweł Rzewuski
Redakcja i korekta: Jerzy J. Kopański, Jakub Dybek
dostępna na http://www.teologiapolityczna.pl
ISSN: 2353-1010
2
Kultura polska, podobnie jak i polska polityka, bywa nudna i jednolita.
mistrzów. Jeśli szukamy dobrego przewodnika po tym, jak łączyć dogłębLayout: Can Design (http://candesign.pl)
ność z różnorodnością, sięgnijmy po Józefa Mackiewicza.
Jakub Lubelski pisał o płaszczu Mackiewicza, jego warstwach
i naszywkach.
Szyjmy więc płaszcze.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
SPRAWY WSTĘPNE
5/2014
HISTORIA
4
18
Płaszcz Józefa Mackiewicza
KULTURA
27
W dzień targowy
Towarzysze, gdzie są
granice krytyki prasowej?
35
31
Historie alternatywne
Augusta Cieszkowskiego
Tajemnica drugiej cnoty Charles’a Péguy
NA KONIEC...
Takie tam opowiadanie
29
22
Czy Kościół wyklął żołnierzy wyklętych?
TEOLOGIA
Czy pułkownik Sergiusz
Mikołajewicz Miasojedow był szpiegiem?
8
HISTORIA IDEI
TEMAT NUMERU
SPIS TREŚCI
39
Husserla problem...
3
40
Zdziechowski. Polska i Rosja
między Wschodem a Zachodem
49
Moralność partykularna czy obiektywna?
52
Przepisy konserwatywne
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
MIASOJEDOW
Czy pułkownik
SergiuszMikołajewiczMiasojedow
był szpiegiem?
Paweł Rzewuski
20 marca 1915 roku w Warszawskiej Cytadeli został powieszony
oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec Sergiusz Pawłowicz Miasojedow.
Jego śmierć stała się przyczynkiem do napisania przez Józefa Mackiewicza
powieści, która uchodzi za jedną najlepszych w polskiej historii. Kim naprawdę
był Sergiusz Mikołajewicz Miasojedow?
4
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
MIASOJEDOW
P
ułkownik Sergiusz Mikołajewicz Miasojedow to najbardziej rozpoznawalny
Miasojedow zdawał się jednak tym nie przejmować. W roku 1895 ożenił się z Klarą Goldszmit
z bohaterów powieści Józefa Mackiewicza. Człowiek, który został uwikłany w skompli-
i dzięki jej posagowi stał się człowiekiem majętnym. Niedługo potem został przeniesiony na
kowaną politycznie grę i zapłacił za to najwyższą cenę. Mackiewiczowi
placówkę do Wierzbołowa, czyli tak zwanej bramy do Rosji.
w Sprawie Pułkownika Miasojedowa chodziło o pokazanie bezradności
To właśnie na niepozornej stacyjce na rubieżach imperium
jednostki wobec bezwzględnych mechanizmów historii. Skazany na
śmierć pułkownik Miasojedow, wydawał się idealnym kandydatem.
Dla Mackiewicza chodziło o przedstawienie nowej sprawy Drefusa
i na jej przykładzie pokazać pewne mechanizmy, które ujawniły się
Miasojedow znany był z tego, że
z równym powodzeniem łamał serca
kobiet, jak i monety w palcach
rosyjskiego zawarł dwie znajomości które przypieczętowały
jego los. Z rodziną kupców żydowskich Freibergów oraz
z Wilhelmem II, który w dowód sympatii dał mu swój portret. Freibergom zapewnił policyjna ochronę, dzięki czemu
w wieku dwudziestym. Czytelnik widział jego dramat i jego bezsilność
mogli oni funkcjonować na rynku. Mógł to uczynić, ponie-
oraz ślepotę na oczywiste fakty.
waż w 1907 roku założył z nimi spółkę „Północno Zachodnie
Czy prawdziwy pułkownik Miasojedow był szpiegiem? Odpowiedź na to pyta-
Rosyjskie towarzystwo Okrętowe”. Decyzja o robieniu interesów z żydow-
nie nie jest jest tak jednoznaczna, tak jakby chciał tego Mackiewicz, pomimo,
skimi kupcami wiązała się z rezygnacją z munduru. Z przyczyn prawnych
że jego losy przedstawił w sposób dosyć wierny.
(utrudniającym Żydom zakładania firm) to właśnie Miasojedowa stał się
KIM JEDNAK BYŁ SERGIUSZ MIKOŁAJEWICZ
MIASOJEDOW?
Biedny Serioża urodził się 5 lipca 1865 roku w rodzinie właściciela ziemskiego.
Wychowany w dobrym, ale niezamożnym domu został wysłany do czwartego
Moskiewskiego Korpusu Kadetów, potem zaś do prestiżowej Aleksandryjskiej
szefem towarzystwa i jak się okazało było to preludium jego nieszczęścia,
firma wiązała się z pewnymi problemami. Towarzystwo działało w Libawie i było uwikłane w niejasne układy. Szef policji Libawskiej pułkownik
Podiuszykin, po tym jak stwierdził, że „Miasojedow kryje żydków swoich
nazwiskiem” wypowiedział wojnę spółce.
Akademii Piechoty, którą ukończył w randze podporucznika.
W czasach swojej młodości Miasojedow cieszył się dużym powodzeniem płci
pięknej. Znany był z tego, że z równym powodzeniem łamał serca kobiet, jak
i monety w palcach. Przystojny, dowcipny i utalentowany był dla wielu ludzi
cudownym towarzyszem. Miał również Serioża trochę wad, łatwo przybierał na
Józef Mackiewicz napisał powieść „Sprawa pułkownika Miasojedowa” w 1962 roku
wadze, słaby wzrok, oraz nietrwałość w wierności kobietom.
Właściwie historia prawdziwego Miasojedowa nie różni się znacząco od tej,
którą przedstawił Mackiewicz, nie będę więc opisywał jej tutaj dokładnie. Po siedmiu latach
w wojsku diametralnie zmienił swoje życie i wstąpił do Samodzielnego Korpusu Żandarmerii.
Było to posunięcie niezrozumiała, bowiem wśród kolegów z wojska uchodził za kogoś gorszego.
5
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
MIASOJEDOW
Serioża chciał się wykaraskać z niewygodnej sytuacji, próbował wrócić do służby w wojsku, ale
minister Stołupin stwierdził, że dla niego drogą w wojsku jest już zamknięta. W roku 1910 spotkał go kolejny cios, w tragicznych okolicznościach zginął jego ukochany ośmioletni syn Mikołaj.
Atmosfera w domu wydaje się być również skrajnie nieznośną, żona Klara grozi Miasojedowowi
Tylko w sierpniu i wrześniu Niemcy starli
w bitwach mazurskich z powierzchni
ziemi pięć korpusów Rosjan
odejściem, ten zaś popadł w problemy finansowe. I znowu Mackiewicz wiernie przedstawił losy
pułkownika. Miasojedow poznaje ministra wojny Suchomolinowa, a tym samym daje się wciągnąć w skandal związany z poślubieniem przez ministra rozwódki Jakateriny Wiktorownej.
przez ministra wojny siły rosyjskie znalazły się w nieciekawej sytuacji. Rosjanom brakowało
Zdobył zaufanie żony ministra i dzięki kontaktom z małżeństwem Suchomolinowów udało mu
zarówno sprzętu jak i wyszkolonych ludzi. Tylko w sierpniu i wrześniu Niemcy starli w bitwach
się wrócić do służby.
mazurskich z powierzchni ziemi pięć korpusów Rosjan. Druzgocząca klęska położyła kres planom
Co dokładnie Miasojedow robił w ministerstwie wojny do dziś nie wiadomo. Być może, jak
podboju Prus wschodnich. Co więcej, gdyby nie zmiana pogodny, która utrudniła Niemcom
chcieli przeciwnicy Suchomolinowa, tworzył on na polecenie ministra tajną organizację mają na
natarcie, rosyjskie siły w tym rejonie zostałby najpewniej całkowicie zniszczone. W obliczu
celu sprawdzającą lojalność korpusu oficerskiego, być może był tylko odpowiedzialny za jakąś
klęski, trzeba było znaleźć winnych.
działalność kontrwywiadowczą. Ważne, że dał się wplątać w kolejną niejasną sprawę. Zarówno
Wtedy wypłynął porucznik Jakow Kołakowski, dzięki zeznaniom którego połączono katastrofę
jego protektor jak i sam pułkownik mieli licznych wrogów, wśród których znaleźli się pracow-
rosyjskiego natarcia z rolą jaką odegrał Miasojedow. Porucznik jeszcze w styczniu trafił do nie-
nicy ochrany, wysocy oficerowie carskiej armii, adiutanci ministra, oraz Aleksandr Guczkow,
woli niemieckiej i tam zaproponował współpracę Niemcom. Jako niemiecki agent przedostał się
przywódca jednej z frakcji w Dumie.
do Sztokholmu, gdzie udał się do ambasady rosyjskiej i tam złożył zeznania, zgodnie z którym
Rok 1912 okazał się rokiem intryg, w których celem był nieszczęsny Serioża Miasojedow. W wyniku
Miasojedow był ważnym niemieckim agentem, który był odpowiedzialny za klęskę Rosjan na
działań jego przeciwników ujawniono do publicznej opinii informację, że cały czas jest udzia-
Mazurach. Po krótkim procesie Miasojedow oraz kilkanaście innych osób (w tym jego żona)
łowcem Towarzystwa Morskiego, że jest zamieszany w przemyt imigrantów oraz utrzymuje
zostali oskarżeni o szpiegostwo.
kontakty z Żydami. To wystarczyło, aby Miasojedow był skompromitowany. Kolejnym krokiem
był zmasowany atak w prasie na osobę pułkownika, w wyniku którego ten pojedynkował się
z jednym z dziennikarzy. Koniec końców były żandarm znowu stracił pracę i został zmuszony
do powrotu do towarzystwa okrętowego
W roku 1914, już po tym jak wybuchła Wielka Wojna, Miasojedow słał listy o ponowne przyjęcie go do służby. Próbował dostać przydział jako wywiadowca, jednak nic z tego nie wyszło.
W końcu trafił do 6 Armii, ponieważ ciążyła na nim fatalna opinia, nie zdołał uzyskać dobrej
posady i został jedynie gwardzistą pomocniczym. Ostatecznie udało mu się trafić do 10 Armii
jako wywiadowca i został skierowany na Mazury.
W wyniku defraudacji funduszy przeznaczonych na modernizacje armii i zaniedbań dokonanych
6
DZIEŁO MIASOJEDOWA
W dwudziestoleciu międzywojennym została wydana nakładem wydawnictwa Rój w serii
biblioteki geograficzno-historycznej krótka broszurka „Podpułkownik Miasojedow”. Jej autor,
były oficer ochrany Breszko-Breszkowski, przekonywał, że Miasojedow był szpiegiem. Właśnie
takie przekonanie żywiło większość ludzi w czasach, w których rozgrywał się dramat Sierioży .
Były ku temu całkiem poważne podstawy.
Zgodnie z oficjalną wersją wydarzeń historia najsłynniejszego szpiega w historii carskiej Rosji
przebiegała w następujący sposób. W zapadłej dziurze, jaką było Wierzbowo, były oficer carskiej armii, żandarm Miasojedow poznał żydowskich kupców Freidbergów, z którymi wdał się
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
MIASOJEDOW
Bibliografia:
Mikołja Breszko-Breszkowski, Szpiegostwo wielkiej wojny. Podpułkownik
Miasojedow, Warszawa, Rój, 1926.
Wydaje się zatem, że Mackiewicz miał rację,
pisząc, że Miasojedow szpiegiem nie był
William C. Fuller, Prawdziwy koniec
carskiej Rosji: szpiegomania i zmierzch
imperium, Warszawa, Bellona, 2008.
w podejrzane interesy. Ci natomiast byli szpiegami niemieckimi i rychło zwerbowali go. Potem
już jako agent znalazł się w środowisku Suchomlinowa i działał na szkodę cesarstwa. Ukorono-
Józef Mackiewicz, Sprawa Pułkownika Miasojedowa, Kraków: „X”, 1985.
waniem jego działalności było przekazanie ważnych informacji wrogowi i doprowadził tym do
klęski mazurskiej. Taką wersję wydarzeń przekazał porucznik Jakow Kołakowski
Wersja ta wydaje się jednak mało prawdopodobna. Zeznania Kołakowskiego miały wiele luk
i nawet jeżeli Miasojedow był zdającą, to tylko na podstawie zeznań porucznika nie można mu
było tego uwodnić. Niemniej skazano go na śmierć. Wydaje się, że zatem, że Serioża został kozłem
ofiarnym.
Dla wielu ludzi takie wytłumaczenie było najbardziej wygodne. Zgodnie z ostatnią moż-
Wydaje się zatem, że Mackiewicz miał rację, pisząc, że Miasojedow szpiegiem nie był. Pytanie
liwością, najbliższą interpretacji Mackiewicza, Miasojedowa padł ofiara nieszczęśliwego
tylko dlaczego akurat Miasojedow został skazany na śmierć. W swojej książce William Fuller
splotu wydarzeń. Na jego tragedię złożyły się wydarzenia, które w innych okolicznościach
wskazał pięć możliwych scenariuszy odpowiedzi na to pytanie.
nie zaprowadziłyby go przed sąd, jednak w połączeniu z klęską wojenną i koniecznością
Po pierwsze (jest to najmniej prawdopodobne), został w aferę wplątany przez Niemców, którzy
znalezienia winnego, trafił przed sąd.
postanowili zasiać zamęt w szeregach armii przeciwnika. Nie widomo dlaczego akurat były
O ile trudno jednoznacznie powiedzieć kim był Miasojedow, o tyle łatwiej powiedzieć, jakie
żandarm został wybrany na kozła ofiarnego, być może był to przypadek. Zgodnie z drugim
owoce przyniosła jego sprawa. W wyniku zdemaskowania spisku, którego miał być głową,
scenariuszem za jego oskarżeniem stał spisek wojskowo-polityczny w sztabie rosyjskim. Ktoś
w Rosji zapanowała szpiegomania, w wyniku której cały kraj pogrążył się w paranoi. Wszę-
z wysoko postawionych ludzi postanowił znaleźć szpiega i wybór padł właśnie na Sergiusza
dzie widziano zdrajców ojczyzny i każdy był podejrzany. Jak przekonuje Fuller to właśnie
Miasojedowa. Możliwa jest również intryga o podłożu romantycznym, w który wplątane były
wtedy rozpoczął się początek końca Wielkiego Imperium. Atmosfera niepewności podko-
jego liczne kochanki oraz żona ministra wojny. Zgodnie ze scenariuszem czwartym Miasojedow
pała autorytet armii, który po klęsce z Mazur był i tak marny. Potem zaś doszedł Rasputin,
agentem nie był, ale sztab rosyjski ogarnięty chaosem po klęsce mazurskiej zaczął szukać uspra-
wystąpienia pozycji i w końcu rewolucja lutowa. Ale tego wszystkiego powieszony w cytadeli
wiedliwienia i stworzył sobie wersje wydarzeń, zgodnie z którą pułkownik naprawdę zdradził.
Serioża wiedzieć nie mógł.
␣
7
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
PŁASZCZ
Józefa
Mackiewicza
BÓG UKRYTY W MATERII PISARSTWA
Tu na warszawskim bruku, w te dni zgiełkliwe, płomienne
i oszałamiające, przenoszę się myślą do dalekiego miasta
mych marzeń, wzbijam się wzrokiem ponad ten kraj niski,
rozległy i fałdzisty, jak płaszcz Boga zrzucony kolorową
płachtą u progów nieba1.
J
ózef Mackiewicz, znany z nieprzejednanej postawy antykomunistycznej, funkcjonuje we współczesnej świadomości jako pisarz tylko jednego obozu polityczno-kul-
turowego. Znakomite, dogłębne analizy bolszewizmu z Drogi donikąd, zawarta w Nie trzeba
głośno mówić krytyka prosowieckiej polityki prowadzonej przez aliantów i Komendę Główną
AK, wojna polsko-bolszewicka w Lewej wolnej – to wszystko czyni z Mackiewicza pisarza głęboko politycznego, a jednocześnie (wbrew potocznym opiniom) nienadającego się na oczywistego patrona środowisk odwołujących się do jego poglądów.. Mackiewicz najlepszy jest dla
tych, których pociąga pełna swoboda dyskusji politycznej. Krąg ten może się rozszerzyć, gdy do
czytelniczej wyobraźni dotrze inna – wciąż jeszcze nie dość dobrze znana2 – twarz autora Kontry:
Mackiewicz metafizyczny.
Jakub Lubelski
1
Bruno Schulz, Republika marzeń, w: Bruno Schulz, Proza, Kraków 1964, s. 400
2
Te zaległości są powodowane także innymi uprzedzeniami, o których opowiem później w niniejszym
artykule.
8
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
MACKIEWICZ NIE TYLKO POLITYCZNY
Nie przeciwstawiam metafizyki polityce, bo właśnie
ten metafizyczny aspekt twórczości Mackiewicza pragnę
postawić w centrum uwagi. Ciągłe podkreślanie wybuchowego potencjału politycznego jego pisarstwa nie
wydaje się już – według mnie –wystarczające. Zresztą
zdaniem Włodzimierza Boleckiego, wybitnego znawcy
(i popularyzatora) autora Nie trzeba głośno mówić, „myślenie Mackiewicza nie było związane z żadną doktryną.
Jego antykomunizm był światopoglądem, a nie ideologią. Dlatego też jest nieporozumieniem wpisywanie
jego myśli w terminy współczesnego życia politycznego,
a szczególnym nonsensem jest dziś czynienie z pisarza
patrona polskiej prawicy. Ci, którzy tak robią, zdają się
zapominać, że Mackiewicz uważał nacjonalizm endecki
za jedno z głównych nieszczęść historii Polski, a stosunek
pisarza do polityki Watykanu czy mniejszości narodowych zbliżał go zdecydowanie do postawy liberalnej –
w najbardziej potocznym znaczeniu tego słowa. Dewizą
pisarza były po prostu słowa: >>żyj i daj żyć innym<<” .
3
(Pogląd Boleckiego zdecydowanie zachęca do obserwacji
pozapolitycznych walorów tej prozy, takie próby zresztą
były już podejmowane.
Jeszcze w latach dziewiećdziesiatych o Bogu
3
W. Bolecki, Prawda rzucona w oczy świata, „Rzeczpo-
spolita/Plus–Minus” nr 13/2002.
9
u Mackiewicza pisał Ryszard Skwarski, kilka lat temu sto-
na przykład jest powieść Józefa Mackiewicza Przyjaciel
sunkiem pisarza do Kościoła katolickiego zajeli się w tek-
Flor – pisał w swoim Dzienniku w 1954 roku Witold Gom-
stach Wacław Lewandowski oraz Krzysztof Dorosz SJ.
browicz , wybrzydzający przecież niesłychanie.
6
7
Z kolei Maciej Urbanowski dostrzegł metafizyczny potenBoga. W 2010 roku Sebastian Reńca opublikował repor-
NAJWIĘKSZE OSIĄGNIĘCIE LITERACKIE
MACKIEWICZA
taż Nasz Święty z Popiszek , powstały na podstawie faktów
Książkowe wydanie Karierowicza ukazało się w 1955
opisanych przez Mackiewicza w Drodze donikąd. Szcze-
roku, a więc prawie równocześnie z Drogą donikąd. Maria
pan Twardoch –po sukcesie Morfiny i udzieleniu licznych
Danielewiczowa zwróciła uwagę, że data publikacji pełnej
wywiadów – rozpowszechnia opinię o Sprawie pułkownika
powieści zasadniczo jej zaszkodziła, ponieważ w 1955
Miasojedowa jako najwybitniejszej polskiej powieści meta-
roku to właśnie Droga donikąd odpowiadała dużo traf-
fizycznej XX wieku. Zatem nieznana szerzej metafizycz-
niej na powojenne potrzeby czytelników. Karierowicz zaś
ność Mackiewicza była już kilkakrotnie komentowana.
– projektowany pod koniec lat trzydziestych – zasadniczo
Na użytek własnych rozważań sięgnę do Karierowicza –
przedstawia świat przedwojenny. Bohaterowie koncen-
jednej z pierwszych powieści pisarza, współcześnie chyba
trują się na wzajemnych relacjach, biznesach, poszukują
najmniej popularnej. Wiele wskazuje na to, że właśnie
spokoju rodzinnego i bezpiecznego domu. A zatem jest
od niej powinno się zaczynać przygodę z twórczością
to wszystko, co z wojennej perspektywy Drogi donikąd
Mackiewicza. Zresztą przed półwieczem ta książka zbie-
byłoby nie do pomyślenia. Włodzimierz Bolecki dodaje
rała znakomite opinie. „Nie dziwię się, że Jerzy Giedroyć
drugi argument, tłumaczący niewielką popularność tego
uważa ten utwór za największe osiągnięcie literackie
wyjątkowego fragmentu spuścizny pisarza: Karierowicz
Józefa Mackiewicza” – podsumowywał jej analizę Włodzi-
jest jedyną dużą powieścią Mackiewicza, która nawet
mierz Bolecki . „Nie brak wśród nas tale ntów, urzekająca
w momencie pierwodruku nie mogła budzić zastrze-
cjał Mackiewicza w tomie nowel Ściągaczki z szuflady Pana
4
5
żeń krajowej cenzury. Rozumiem ten argument tak, że
4
Sebastian Reńca, Nasz Święty z Popiszek, „Opcja na
Prawo” nr 3 (99) 2010.
5
W. Bolecki (Jerzy Malecki), Ptasznik z Wilna, Kraków
1991, s. 405
6
Jest to tytuł części powieści Karierowicz, drukowanej
w paryskiej „Kulturze” i wyprzedzającej publikację całości.
7
Witold Gombrowicz, Dziennik, t. 1, Kraków 2007, s. 150
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
to właśnie wyjątkowość tej powieści przekłada się na
powieść tych konwencji nie przestrzega.⁸
Tu poznajemy Flora – mężczyznę z puszczy, a zarazem
jej obciążenie. Opis splatających się życiorysów bohate-
Tymczasem wcześniejszy Karierowicz wydaje się spełniać
przedziwnego strażnika szpitala, Marka – żołnierza cier-
rów w ostatnich miesiącach wojny polsko-bolszewickiej
– tak lubiane w dzisiejszej polityce wydawniczej – kryte-
piącego na chorobę weneryczną, Nastkę, jej przełożoną
z 1920 roku, zasadniczo pomijający sprawy polityczne,
rium jednorodności języka i względnej stabilności nar-
– charyzmatyczną pielęgniarkę Helenę, miejscowego
nie nakręcił sprężyny przekory politycznej czytelników
racyjnej. To właśnie owa względna jednorodność, obok
lekarza Dawidowskiego, który w zależności od okupanta
po 1989 roku. Jak się okazuje, polityczność Mackiewicza
braku eksponowanych wątków polityczno-historycz-
dopasowuje swoje nazwisko: przy bolszewikach nazywa
odpycha od niego tych, którzy mogliby się zachwycić
nych, każe podtrzymać przekonanie, aby kontakt z Mac-
się Dawidow, przy Litwinach – Dawidauskas, przy Ukra-
zarówno subtelną analizą psychologiczną, jak i małymi
kiewiczem rozpoczynać od właśnie tej powieści.
ińcach – Dawidenko, a przy Niemcach – Davidoff. Kiedy
perełkami Karierowicza – opisami przyrody pełnymi
piękna i metafizyki.
intryga nabiera rozpędu, Leszek, oszukany przez Flora,
O czym jest zatem owa „urzekająca” historia Flora?
rusza samotnie w głąb puszczy. Tam spotyka dwóch star-
Moglibyśmy powiedzieć, że Karierowicz to opowieść
ców, rani Lubę (przyszłą żonę Flora), a także zostaje napad-
Druga powieść Mackiewicza – wbrew deklarowanej
o fałszowaniu i zakłamywaniu własnej biografii; to opo-
nięty i ciężko raniony przez oddział bolszewików. Ów
metodzie pisarskiej, lekceważącej podziały na gatunki –
wieść o tym, jak przez zupełnie przypadkowe zrządzenia
przypadkowy honor przyczyni się do ogromnego awansu.
spełnia współczesne kryteria „literackości”. Mackiewicz
losu przeciętniak zostaje bohaterem narodowym. Takie
Kolejna partia utworu opowiada losy Leszka – leśnika.
swobodnie żongluje dokumentem, reportażem, publicy-
rozumienie powieści jest wzmacniane choćby przez sam
Opowieść zatacza krąg, poznane na początku posta-
styką, opracowaniem naukowym, esejem, drażni często
tytuł, który – mimo że uwypukla inny walor powieści:
cie powracają i znów odgrywają kluczową rolę w życiu
i naraża się na zarzut braku literackiej kontroli języka.
jej konstrukcję godną kryminału najwyższej próby – nie
Leszka, a wszystko to dzieje się w niedalekiej odległości
W przedmowie do Nie trzeba głośno mówić pisarz rekla-
jest jednak fortunny. W miasteczku na wschodzie Polski,
od puszczy, od której na końcu się ucieka. Jednak to nie
mował się i autodiagnozował tak:
położonym nieopodal wielkiej puszczy (będącej bardzo
w fabule będziemy się doszukiwać Mackiewicza metafi-
ważnym bohaterem powieści Mackiewicza!), zatrzymuje
zycznego. Nie tu tkwi potęga literatury. Żaden wysiłek
się oddział ułanów, wśród których znajduje się Leszek
streszczenia nie jest skuteczny. Z tą powieścią jest tak, jak
– tytułowy karierowicz. Żeby uniknąć przykrego obo-
pisał Nabokov o fabule u Gogola: „prawdziwa fabuła kryje
wiązku służby wojskowej, a nie zaznać wstydu, Leszek
się za tą oczywistą, zewnętrzną. […] Jego opowieści tylko
pozoruje chorobę i pozostaje w miejscowym szpitalu. Jak
udają opowieści z fabułami. Przypomina to pewną rzadką
się zdaje, nie gasi to jego, wciąż się tlącego, pragnienia
ćmę, która wygląda nietypowo, naśladuje wygląd czegoś
Jestem zwolennikiem w twórczości literackiej swobody nieograniczonej. Dziś zwłaszcza, gdy próby obalenia krępujących twórczość kategorii prowadzą do licznych eksperymentów, nieraz daleko idących, jak np. tworzenie z powieści
»antypowieści« itp. – surowe przestrzeganie podziału na
»fiction« i »non-fiction« wydaje mi się anachronizmem.
Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem przeciwnikiem utartych konwencji. Chcę tylko uprzedzić czytelnika, że moja
wolności. Pierwsza część utworu rozgrywa się w szpitalu.
8
s. 7
10
pod względem strukturalnym zupełnie innego […]”⁹.
J. Mackiewicz, Nie trzeba głośno mówić, Londyn 2011,
9
V. Nabokov, Nikołaj Gogol, Warszawa 2012, s. 158.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
BÓG MILCZĄCY „POGROMCY
WATYKANU”
Zanim dokonamy przeglądu wybranych fragmentów
powieści, które w szczególny sposób wydają się podkreślać metafizyczny charakter pisarstwa Mackiewicza, zadajmy pytanie o duchowość samego autora. Czy
Mackiewicz wierzył w Boga? Z jakichś powodów wśród
polskich czytelników w okresie PRL utrwalił się pogląd
o Mackiewiczu – wrogu Kościoła. Już Krzysztof Dorosz
w tekście Pasja jako metoda eksponował zdecydowanie
krytyczny stosunek Mackiewicza wobec polityki papieża
Jana XXIII oraz Pawła VI. Ich encykliki Pacem in terris
oraz Populorum progressio w oczach Mackiewicza świadczyły o tym, że Paweł VI prowadzi Kościół ku zniszczeniu i ruinie, a zjadliwe komentarze dotyczące encykliki
Jana XXIII pisarz kwitował twierdzeniem, że w efekcie
papież prowadzi do wyciągania ręki w stronę komunistów i uciszania antykomunistów jako burzycieli ładu
i pokoju. Dorosz wykazywał jednak, że – mimo nieprzejednanej krytyki polityki Watykanu – byli i tacy (np.
jezuita Jerzy Mirewicz, Maria i Wit Tarnawscy czy dominikanin o. Innocenty Maria Bocheński, niezgadzający się
z autorem Watykanu w cieniu czerwonej gwiazdy), którzy
doceniali jego krytykę jako zaczyn dyskusji. Istotnie, ferment jest, ale dyskusja – w powijakach… Wacław Lewandowski w tekście Umysł religijnie nieobojętny koncentruje
się na próbie wyjaśnienia tego, skąd się biorą utrwalone
opinie o antyklerykalizmie Mackiewicza i jego niechęci
11
do religii. Jak wskazuje, wpływ na to mieli Jan Nowak-Je-
to Pan Bóg na takich nie ciśnie piorunem? Nie rozumiem
ziorański oraz Stefan Kisielewski. Lewandowski cytuje
ja. Ech, tam! Pana Boga zrozumieć, to by za dużo czasu na
także Andrzeja Sulikowskiego, który domniemywał,
to stracić trzeba było. Nic tylko myśleć. Gospodarkę zanie-
że Mackiewicz wyszedł z rodziny religijnie chłodnej,
dbać i z torbami pójść«. Pan Bóg dla bohaterów Kontry jest
a także zarzucał mu, że w swojej publicystyce koncen-
bardzo daleko, aż tak, że nie warto się Nim zajmować.
trował się tylko na jednym wymiarze Kościoła – politycz-
Nie stanowi punktu odniesienia, jest milczeniem lub, co
nym. Lewandowski odrzuca tę krytykę. Trudno się nie
najwyżej, ujawnia się w figurach retorycznych. Postaci
zgodzić z autorem tekstu, że absolutnie nie należy łączyć
nie mają żadnego dostępu do nadprzyrodzonych źródeł
krytycznej postawy Mackiewicza wobec Watykanu ze
wiedzy. Czytelnik, jak i bohater powieści, pozostaje wobec
stosunkiem tego pisarza do wiary. Krytyka „Realpolitik”
tajemnicy samotny, nie może także liczyć na pomoc sił
(czy też polityki uległości) to jedno, natomiast – jak pisze
przyrody. Bezsilność w obliczu przypadku i tajemnicy [...]
Lewandowski – „osobnym zagadnieniem, wymagającym
to stałe elementy towarzyszące postaciom wykreowanym
odrębnego (i obszernego) studium, jest kwestia religij-
przez autora Kontry” .
11
ności Mackiewicza – powieściopisarza, a zatem kwestia
Ryszard Skwarski w tekście Milczenie Boga, czyli agnosty-
charakteru jego światów przedstawionych” . Tutaj podej-
cyzm Józefa Mackiewicza dokładnie komentuje poszcze-
miemy właśnie taką małą próbę poświęconą Karierowi-
gólne fragmenty Kontry, Sprawy Pułkownika Miasojedowa
czowi. Lewandowski we wspomnianym tekście pisał tak:
oraz Lewej wolnej z perspektywy filozofii egzystencjal-
„[...] na kartach Mackiewiczowskich utworów rozlega się
nej. Karierowicza pomija. Sięga natomiast po interesujące
rozpaczliwe wołanie człowieka o Boga, człowieka, którego
fragmenty innych powieści i opatruje je komentarzami
los zderza się z obecnym w świecie złem i okrucieństwem.
z Heideggera, Kierkegaarda i Sartre’a bądź sam wyciąga
Bóg z zasady milczy, choć – jak zaświadcza narrator –
słabo dające się rozumieć wnioski. Nie wiem, co Skwarski
»patrzy na pewno«”. Jest więc Bóg Mackiewicza Bogiem
chce powiedzieć, kiedy nazywa autora Kontry „pisarzem
milczącym? Waldemar Jakubowski w swym odczytaniu
niewysłuchanych modlitw”. Co ma oznaczać, poważ-
Kontry podjął temat przyczyn takiego, a nie innego postę-
nie przecież brzmiąca, uwaga na temat chrześcijaństwa
powania bohaterów Mackiewicza. Jak pisze komentator,
(bardziej teocentrycznego niż chrystocentrycznego),
zasadniczo rządzi nimi przypadek, Bóg zaś milczy: „»I jak
z którym zmaga się Mackiewicz? I wreszcie: jak ma to
10
10
W. Lewandowski, Umysł religijnie nieobojętny. Józef
Mackiewicz wobec religii, „Ethos” nr 87 – 88 (3-4) 2009, s. 213 – 214
11
W. Jakubowski, „Archiwum Emigracji” 2003/2004, s.
235.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
korespondować z arbitralnym stwierdzeniem Skwar-
chyba pierwszy zauważył Marian Hemar. Ponad pół wieku
noszącego się do tej „obsesji prawdziwości”: od „prawdy
skiego o egzystencjalnym charakterze agnostycyzmu
temu w recenzji Lewej wolnej napisał: „w pobok nieubłaga-
faktów” do „Tajemnicy prawdy”. Idąc tym tropem, można
pisarza? W wielu fragmentach Milczenia Boga autor sięga
nego nurtu okrucieństwa i gwałtu, czasem cichutko przy-
by zapytać o miejsce Boga w światopoglądzie pisarskim
po cytaty wskazujące na silne zmagania duchowe boha-
chodzi do głosu w tej powieści delikatność dwóch miłości
autora Kontry. Trzeba przyznać, że jest on w tej dziedzinie
terów Mackiewicza. Wszystko to jednak sprowadzone
Józefa Mackiewicza, tej miłości przyrody i, dziwna to
nader powściągliwy. Wielu historyków i krytyków literatu-
zostaje do egzystencjalizmu czy rozumu praktycznego…
rzecz, religijności wyrażonej niespodziewanie, tym bar-
ry jest skłonnych postawić tu tezę o agnostycyzmie. Jednak
W niezwykle skrótowej (acz polemicznej wobec Skwar-
dziej wzruszającej” . Legenda polskiego Londynu zwraca
istnieje w tym pisarstwie wiele przesłanek, nakazujących
skiego) części tekstu Wacław Lewandowski pisze: „twier-
uwagę na słowa oficera Brąkiewicza – bohatera powie-
zająć się tą kwestią bardziej wnikliwie. Wyrażane w książ-
dzenie Ryszarda Skwarskiego iż powieściowe światy
ści: „Jeżeli jest Pan Bóg, a daj Boże, żeby był… To może
kach Mackiewicza silne przekonanie o absolutności prawdy
Mackiewicza są konstrukcją agnostyka, jest wynikiem
dowiemy się, jak sprawy stoją naprawdę” . W dalszej części
i istnieniu transcendencji wartości, przekraczającej zdolno-
owej przedwstępnej stereotypowej wiedzy, w myśl której
Brąkiewicz tłumaczy, dlaczego w chwili śmiertelnego
ści kreatywne człowieka; wyraźna afirmacja różnych form
krytyk ma do czynienia z twórczością pisarza wrogiego
zagrożenia szepnął ułanowi Krotowskiemu: „Byle się nie
i postaci ducha, przejawiających się zarówno w kulturze,
Kościołowi” . Jak się zdaje, Skwarski nie tylko o tym wie,
modlić…”. Brąkiewicz uważał, że wobec potęgi boskiego
jak i przyrodzie; przede wszystkim zaś wielka apologia
lecz także się wobec tego dystansuje., Rację ma chyba
planu w taki sposób sobie nie pomożesz, a jedynie Pana
wartości człowieczeństwa – przewyższającej indywidualne
jednak Lewandowski, który twierdzi, że Skwarski pisze
Boga niepotrzebnie zdenerwujesz… Taka „męsko-żołnier-
i zbiorowe możliwości rozumu, wyobraźni i woli jednostek
pod tezę ustaloną z góry. A zatem do tej pory udało nam
ska duchowość” wzruszała Hemara. Dla mnie kluczowe
ludzkich, owa „aksjologiczna szala”, która u autora przewa-
się zarysować obraz Mackiewicza jako zdecydowanego
będzie to, że Hemar w swojej recenzji zaczął opisywać
ża wszelki byt ziemski – świadczą o istnieniu Boga ukryte-
krytyka polityki Kościoła od czasów Soboru Watykań-
wątek religijności Mackiewicza od dwóch cytatów opi-
skiego II oraz jako autora, którego pisarstwo sytuuje się
sujących naturę. Natura, religijność – jest coś na rzeczy?
12
13
14
między agnostycyzmem a chłodem i dystansem; może
też między bezradnością, głuchotą a ślepotą wobec łaski
wiary. Tymczasem lektura powieści Mackiewicza wydaje
się prowadzić do interpretacji świadczącej o czymś innym.
BÓG UKRYTY W MATERII PISARSTWA
To, co u Mackiewicza przykuwa naszą uwagę najsilniej,
12
12
W. Lewandowski, op. cit., s. 214
Do tego odniesie się Wojciech Chudy, którego punkt
widzenia jest mi najbliższy. Ten filozof nie pomija tez
sformułowanych przez Skwarskiego i Lewandowskiego,
a pisze tak:
U Mackiewicza można odczytać całe spektrum opisu, od-
go w materii tego pisarstwa¹⁵.
Bóg ukryty w materii pisarstwa – to zaiste pociągające,
ale i niejednoznaczne sformułowanie. Chociaż jego urok
działa nieporównanie mocniej niż niepewność znaczenia. Możemy ową „aksjologiczną szalę, która przeważa
byt ziemski” rozumieć bardzo dosłownie. Bohaterowie
niby tylko wyglądają tęsknie za puszczą, a tak naprawdę –
pośrednio – potwierdzają swoją wiarę w nieskończoność.
13
M. Hemar, Awantury w rodzinie, Łomianki 2008, s. 370
14
Tamże, s. 371
15
Wojciech Chudy, Józefa Mackeiwicza filozofia człowieka
i polityki, „Archiwum Emigracji” nr 5 – 6, (2002 – 2003), s. 173 – 174
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
W innym rozumieniu trzymają się prostych zasad
długo jeszcze leżał na wznak i myślał: „Nieskończoność
się rozkłada i przestaje istnieć. Tymczasem skowronki ro-
moralnych, czym intuicyjnie potwierdzają swe czło-
zaczyna się zaraz za dachem… Nieskończoność zaczyna się
bią propagandę od świtu do zmierzchu i choć starzy ludzie,
wieczeństwo. W jeszcze innym rozumieniu siły natury
właściwie wszędzie, trzeba tylko ręce do niej wyciągnąć…”.
podobnie jak stare wrony i stare wróble na każdym dachu,
u Mackiewicza stanowią źródło pewnego ładu, który
Po czym przypomniał sobie brudny pępek na brzuchu Flora
ostrzegają przed nią, większość rzeczy ulega jej całkowi-
transcenduje. Wszystkie te trzy perspektywy widzenia
odnajdujemy w Karierowiczu.
Nieskończoność, która zaczyna się zaraz za dachem,
AKSJOLOGICZNA SZALA, KTÓRA
PRZEWAŻA BYT ZIEMSKI
nieskończoność, do której trzeba tylko wyciągnąć ręce,
Jak już zauważył Skwarski, bohaterowie Mackiewicza –
kle intensywną, należną tylko wielkiej literaturze, moc
bez względu na deklarowany stosunek do istnienia Boga
oddziaływania. Wielu czytelników – inaczej niż Skwarski
– mają naturalną skłonność do uznania, poszukiwania,
– odnajdzie tu zapewne dający się wyczuć metafizyczny
„wyciągania się” ku nieskończoności:
puls pisarstwa Mackiewicza. Jednak na tym nie koniec.
zderzona z prozaicznym brudem w pępku, ma niezwy-
cie. Na obłysiałe wzgórze wychodzi oracz, a za smugą pługu czarny szereg gawronów w poszukiwaniu pędraków.
W południe jest ciepło, koń odpoczywa, człowiek skręca
machorkę w kawałek zimowej gazety i siny dymek ciągnie
do sinego nieba. Ale za puszczą na wschodzie leżą, hen,
kraje, siódme rzeki i jeziora, wszystkie jeszcze pod lodem.
To ostatnie rezerwy zimy. Gdy wiosna je ruszy, zima rzuca wiatr. Walka odbywa się zrazu w powietrzu. Ciężkie
bombowce chmur, ładowane śniegiem i gradem, ciągną
Niezwykły opis przyrody – walki zimy z wiosną – zna-
na spotkanie południa. Płyną i płyną, zasłaniają słońce,
sobą Flora. To nie było nic nowego: stał koło łóżka i patrzał
komicie ilustruje intuicję Wojciecha Chudego, który
pędzą precz agitatorów wiosennych z nieba, opanowuj ąc
w okno. Na tle nieba czarno rysował się dach przeciwle-
wyraźnie w skazywał na zbliżenie przyrody i duchowości
sieć informacyjną, i wtedy druty na wszystkich szosach
głego domu, a łata w rynnie pobłyskiwała świeżą blachą.
w pisarstwie Mackiewicza. Przyroda ma tu pełnić funkcję
huczą i gwiżdżą jednostajną wieścią: huuuu… zima wraca!
– Ech, życie, życie… – westchnął jeszcze raz Flor i oto uczy-
konstytutywną dla zdrowego sumienia i moralności:
Zdarza się, że gęsty deszcz przechodzi raptownie w śnieg,
– Eeech, puszcza… – Leszek otworzył oczy i zobaczył nad
nił gest, którego dotychczas Leszek nigdy jeszcze u niego
nie zauważył: wyciągnął ramiona do okopconego sufitu,
przeciągnął się całym ciałem i w ciągu kilku sekund stał
w tej patetycznej pozie, jak gdyby zapatrzony był w tę nieskończoność, która się zaczyna za każdym dachem każdego,
najlichszego nawet miasteczka na globie; spodnie osunęły
mu się z lekka w pasie, krótka koszula odwinęła ku górze,
ukazując pożółkłą skórę brzucha i pośrodku wielki, ciemny
z br udu pępek. Sekundy minęły i Flor wrócił do siebie, siadł
na łóżku ociężale i milczał. A Leszek, któremu się zdawało,
że w ciągu tych kilku sekund olśniło go niezwykłe odkrycie,
13
i odwrócił się do ściany”¹⁶
Wojna na całym Bożym świecie. Długo, zazwyczaj bardzo
długo, walczy zima i wypiera wiosnę z raz już zdobytych
przez nią pozycji. Teren przechodzi z rąk do rąk. Wiosna
okupuje kraj, ustanawia swe porządki, obwieści obowiązujące prawa. Jej urzędowe rozporządzenia pisane są przez
kwiaty na mchu, szum skrzydeł przelotnych ptaków, przez
młode listki, puch wierzb, nocne wołania dzikich gęsi. Śnieg
kurczy się jak gąbka, zdycha, leży wreszcie trupem, brudno
16
J. Mackiewicz, Karierowicz, Londyn 2011, s. 63.
pokrywa pierwiosnki, mnie głupią trawę, ugina swym ciężarem młode pędy, mści się na każdym, kto nieopatrznie dał
wiarę propagandzie wiosny¹⁷.
Chudy widział to następująco:
[...] nie chodzi z pewnością o to, żebyśmy mieli naśladować
zwierzęta, uczyć się od nich, poddawać „zezwierzęceniu”.
Nie chodzi też bynajmniej o biocentryzm. Istotne jest, aby
odczytać w środowisku naturalnym to, co dane, i że jest to
17
Tamże, s. 70 - 71
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
dane. Jest to rodzaj rewaloryzacji obiektywności w naszej
Kartofle sadzimy… – odparł niechętnie. – Wiosną brzozy
z omawianych przeze mnie fragmentów Karierowicza do
rzeczywistości aksjologicznej. Pojawia się obecnie coraz
nacinamy, sok puszczamy. Po drugie, my… U nas jest chata.
rangi boskiej materii urasta… płaszcz. Symboliczne pyta-
więcej sygnałów psychologicznych, filozoficznych i literac-
– To znaczy – zareplikował Leszek – chata to najważniejsza
nie Mackiewicza – „ale do rzeczy, czy jest Bóg?” – pozwala
kich, które wyznaczają wyraźny kierunek metodologiczny
rzecz na świecie?! – Najważniejsza – odparł Jakub i zwrócił
jednak traktować tekstylną metaforę na dużo głębszym
„powrotu ku naturze”, wskazując zarazem drogę wyjścia
się do Mateusza: –Dość już chyba obierać, starczy na kola-
poziomie, a nie wyłącznie jako efektowną literacko ilu-
z niepohamowanej relatywizacji obejmującej dzisiaj sferę
cję. – Podniósł garnek i zaczął płukać kartofle. – Tak, chata.
strację lęku o egzystencję.
norm moralnych. W tekstach Józefa Mackiewicza znajduje
Najważniejsza. Bez chaty tylko Kain żył. – Leszek wlazł
się wielka ilość takich sygnałów.18
na piec i wyciągnął się na kożuchu. Kain przypomniał mu
znowu dzieciństwo. Matka uczyła go Starego Testamentu.
Najpierw – konieczny – obszerny cytat:
Na uwagę zasługuje również fragment, w którym boha-
W książeczce były ładne obrazki: drzewa, palmy, owoce,
ter błądzący w puszczy natyka się na chatę zamieszkaną
zwierzęta. Nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego to mia-
Dość o wilgoci, która paruje do nieba, i o ziemi, która pach-
przez dwóch starców. Przypadkowe odwiedziny Leszka
ło być dla Kaina tak wielką karą chodzić sobie po świecie
nie. O bieliźnie, która faluje na sznurach między pniami
u Mateusza i Jakuba to bodaj jeden z najbardziej symbo-
w cieple, z przewieszoną skórą zamiast ubrania. Poczuł, że
topoli, i o emaliowanym, niebieskim z zewnątrz, a białym
licznych i pięknych fragmentów powieści. To doskonała
jest głodny, i z odrazą pomyślał o suchych kartoflach. Trze-
wewnątrz nocniku z przedziurawionym dnem, wyrzuconym
ilustracja postawy ludzi prostych oraz pewnego dystansu
ba iść… Trzeba iść dalej.¹⁹
nia i posiadania swego rodzaju silnego, wewnętrznego
kośćca):
– Nawet Chrystus mówił – zaczął Leszek – że ptaki niebieskie nie sieją, nie orzą… i stawiał je za przykład. Mateusz
splunął dyskretnie na klepisko i tym razem podtrzymał
Jakuba: – To Chrystus, może On wiedział, jak to robić, ale
ludziom nie powiedział. Wiadomo, słowo Boże, nie nam do
Jego mądrości. – Owszem – podjął Jakub – i ja wiem, że tak
powiedział, ale fakt, że człowiek tak nie pożyje, nie siejąc,
nie orząc. To fakt. – No, a jak wy żyjecie?! – My, to co innego.
18
W. Chudy, op. ci t. s. 168
na szczyt śmietnika, i o wronie, która tam spaceruje. Dość
o puszczy, odległej o dwadzieścia z hakiem kilometrów.
wobec wiary spekulatywnej (mimo silnego zakorzenie-
14
PŁASZCZ MACKIEWICZA
Wszelkie życiowe trudy oraz prostota w podejściu do
Do rzeczy! Do rzeczy zasadniczej: czy Bóg jest?– Jak sobie
codziennego znoju opierają się na prostym, ale bardzo
chcesz. Ma się rozumieć wierzyć można we wszystko. Tylko,
mocnym przekonaniu – „u nas jest chata”. Silne prze-
że co innego wiara, a co innego rozum. Ja wierzyć nie bronię
świadczenie o nieskończoności, ogromna wrażliwość na
nikomu, ale w takim razie nie suń się do mnie z rozumem.
naturę i jej wewnętrzny ład, który zdaje się transcendo-
– Flor obydwie ręce założył za poręcz ławki i patrzył przed
wać na życie ludzkie, oraz zdrowy rozum prostego czło-
siebie. Siedzieli we czwórkę na ławce w ogródku: on, Naścia,
wieka (owo „u nas jest chata”) – oto chyba najważniejsze
Leszek i Józiuk.
składniki m etafizycznej wrażliwości pisarskiej Mackie-
– Co ty tam wiesz! – odmachnęła Naścia.
wicza. Ta materia być może zakrywa to, co cielesne i rze-
– A ty nie wiesz, kiedy ja przekonałem się. Nie wiesz, praw-
czywiste w wierze, być może ociepla i pozwala przeżyć,
da? To, co mnie będziesz uczyć, co ja wiem, a czego nie
przetrwać codzienną zgryzotę niepewności. W ostatnim
wiem. Ja przekonałem się, jak raz wtedy, gdy u mojej żony
19
J. Mackiewicz, Karierowicz, Londyn 2011, s. 81–82.
nie było palta. – Leszek spojrzał na+ń pytająco.– To znaczy
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
ono było – ciągnął Flor – ale bardzo stare i zupełnie złach-
trzeci dzień. Ludzi mijam, nikt nie spostrzega, bo ja niby to
poniekąd, ale przypominającym
manione. Byłem wtedy ogrodnikiem w Briańsku. My z żoną
patrzę na boki, a w cichości proszę: „Boże, mówię w swoim
w Ewangelii Świętego Marka. Tę, podczas której kobieta
kochaliśmy się bardzo. Ja młody, ona młoda. Ale jakoś
sumieniu, daj palto mojej kochanej żonie, no, co Tobie może
cierpiąca na krwotok przepycha się przez tłum do Chry-
noga mnie powinęła się i… Jednym słowem, nie będę dłu-
stać na zawadzie?” Ona biedna, nic mnie nie mówi, a cierpi.
stusa i mówi: „Żebym choć dotknęła jego płaszcza, a będę
go opowiadał: pracy pozbyłem się, chciałem interes zrobić
Niewielka rzecz, może niewielkie nawet cierpienie. No więc
zdrowa” . To właśnie ten moment z całą siłą pokazuje
na boku, nie udał się. I oto żona moja bez palta. A właśnie
zupełny drobiazg. No to co może Jemu szkodzić? No, jaka
nam, że nie chodzi o magiczną moc odzienia, płaszcz
wiosna nastała, zupełnie podobna do tej, niezwykle wcze-
może być racja? Rozumiem, żeby mnie nieszczęście jakieś
jest bowiem jedynie mater ią przewodzącą, symboli-
sna. W kożuchu chodzić nie wypada. Jej koleżanki, znajome
spotkało, jak to się zdarza, nogę odjęło czy rękę, to jeszcze
zującą wiarę w moc Jezusa, moc uzdrowienia. Chrystus
chodzą mniej więcej ubrane, a ona jak żebraczka; a kupić
może być za jakieś grzechy moje, a nawet moich rodziców
orientuje się, co się stało, i dopytuje: „Kto dotknął mojego
nie ma za co. Skąd, myślę, pieniędzy wziąć? Nie, żeby w ogó-
grzechy. Żeby nieszczęście, to powiadają: nieznane są wy-
płaszcza?”, czym wzbudza zdumienie wśród uczniów,
le: pieniądze, ale tylko na palto. Myślę i chodzę po zaułkach,
roki boskie. Dobrze, zgoda. Ale tu głupstwo: palto. Za co ją
którzy wskazują, że przecież wszyscy naokoło przeci-
i zaczynam modlić się, i tak sobie kombinuję: jeżeli Bóg jest,
karać takim głupstwem! – A czyż On jej odebrał to palto,
skają się do niego. Chrystus jednak wiedział, że ta, która
to w żadnym wypadku nie może odmówić pieniędzy na pal-
czy co! – Nie wytrzymała znowu Naścia. – Nie miała jego
dotknęła płaszcza, została uzdrowiona dzięki sile swej
to. Żeby na co innego, na sprawę jakąś złą, czy chociażby
wcale, więc… – No, nie przerywaj – wtrącił z kolei Józiuk,
wiary.
nawet dobrą, ale poważną, dla mnie… to rozumiem, to mogą
który cały aż się przechylił z końca ławki, żeby lepiej wi-
dzimierz Bolecki, który w komentarzu do Karierowicza
być różne przeszkody. Ale jaka może być przyczyna, żeby
dzieć twarz Flora. – No, i co? Dał w końcu? – spytał Leszek.
pisze: „Niezwykłe jest zakończenie tej powieści – jakby
odmówił mojej biednej żonie na palto? No, jaka? Co Jemu
Pauza. Naścia też spojrzała na Flora ukradkiem, nie mogąc
rodem z literatury rosyjskiej XIX wieku” . Żeby skonkre-
może zaszkodzić czy innym ludziom, czy religii, czy światu,
powstrzymać ciekawości. – Nie, nie dał.
tyzować ów patronat, zwrócić się można ku Płaszczowi
21
Inny jeszcze krąg asocjacji zauważa Wło-
22
czy gwiazdom, czy słońcu wreszcie, żeby moja żona miała
Wszyscy westchnęli i nastało milczenie²⁰
palto? Nic, nic i zupełnie nic. Takiej przyczyny być nie może.
Cały fragment – od wezwania „do rzeczy, do rzeczy
nego Dostojewskiemu („Wszyscyśmy wyszli spod Płaszcza
– A co On, miał z nieba tobie zrzucić?! To palto!– Niepo-
zasadniczej: czy jest Bóg?” po Boga, który „nie daje palta”
Gogola”), które odnosiło się do całego pokolenia pisa-
trzebnie Naścia denerwujesz się. Nie z nieba, mówię, a żeby
– dostarcza jakiejś niezwykłej siły i przywodzi na myśl
rzy rosyjskich. Co zatem może nam powiedzieć Gogol
dał zaraz taką okazję zarobić mnie gdzie nie bądź, uczciwie,
przypowieść bądź metafizyczną miniaturkę, co sprawia,
o autorze Drogi donikąd? Vladimir Nabokov twierdził, że
i tylko tyle, co na palto. O reszcie ja sam pomyślę. Ale tylko
że możemy mówić o małym arcydziełku Mackiewicza.
kiedy Gogol „pozwala sobie na zbliżenie się do swej pry-
tyle. – Żeby Pan Bóg chciał o każde głupstwo… – Nie prze-
Owo palto, możemy sądzić, jest przedziwnym znakiem
watnej otchłani i włóczenie się po jej krawędzi, okazuje
rywaj – wtrącił Leszek.
przewodzącym boską moc. Znakiem przypadkowym
Dziewczyna zamilkła ponuro. – Masz rację, Naścieńka, że
głupstwo. Dla Boga to nawet milion milionów razy mniej
niż głupstwo. Po prostu nic. A ja idę ulicą i proszę Jego już
15
konkretną scenę
20
Tamże, s. 57–58.
Gogola. I bynajmniej nie z powodu zdania przypisywa-
21
Mk, 5, 25–31.
22
W. Bolecki, op. cit., s. 405
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
się największym artystą, jakiego do tej pory wydała
się do księcia Myszkina – późniejszego bohatera Dosto-
żeby przykryć własną. Jeden z urzędników departamentu
Rosja” . Zdaniem autora Lolity literatura Gogola odwo-
jewskiego): „czemu mnie krzywdzicie?”. Jeden z nowych
widział na własne oczy upiora i natychmiast rozpoznał
łuje się do „tajemniczej głębi duszy ludzkiej, gdzie
kolegów, kiedy pewnego razu usłyszał to budzące litość
w nim pana Akakiusza; obleciał go jednak taki strach,
cienie innych światów przesuwają się jak cienie bezi-
pytanie, doznał przemienienia – słowa te zabrzmiały
że wziął nogi za pas i skutkiem tego nie przyjrzał mu się
miennych bezszelestnych statków” . Czy nie będzie to
niczym „jam twój brat”. Kiedy poznajemy żywot boha-
dokładnie: widział tylko, jak tamten z daleka pogroził mu
także właściwa charakterystyka dla literatury autora
tera, dowiadujemy się, że posiada on cieniutki i dziurawy
palcem” . W końcu widmo Akakiusza odziera z płaszcza
Karierowicza ? W jaki sposób – zapytajmy jeszcze – ów
płaszcz, będący przedmiotem drwin i powodem udręki.
„znaczniejszą osobistość”, a ów nieszczęśnik pod wpły-
Mackiewiczowski test Flora, swoisty zakład z Bogiem
Bohater żyje bardzo skromnie, nie może sobie pozwolić na
wem tego wydarzenia przeżywa wewnętrzną przemianę.
o płaszcz, koresponduje z klasycznym przykładem
nowy, a starego nie sposób łatać bez końca. Dogaduje się
Płaszcz u Gogola to nie tylko wprost okrycie naszego
rosyjskiej literatury XIX-wiecznego realizmu? Bohater
w końcu ze znajomym krawcem i z ogromnym wysiłkiem
Pobożnego (akakes), lecz także namacalny symbol odkupie-
opowiadania Gogola – Akakiusz Kamaszkin – to radca
– głodując wieczorami, odmawiając sobie kapuśniaku
nia i przemiany. Płaszcz staje się symbolem walki o prze-
tytularny, urzędnik wiodący niezwykle monotonne,
(„żywił się duchem, piastując w myśli nieśmiertelną
trwanie również w sensie duchowym. W historii Flora
ciche i spokojne życie, jakby naznaczone etymologią
ideę przyszłego szynela”) – zamawia nowe odzienie. Gdy
płaszcz staje się symbolem troski o przetrwanie także
imienia (akakes po grecku oznacza „nieszkodliwy, nie-
po raz pierwszy przychodzi w nim do pracy, wzbudza
w warstwie zasadniczej, jednak w warstwie głębszej ma
winny, pobożny”). Gogol, opowiadając historię nada-
powszechny zachwyt otoczenia. Jeden z kolegów zaprasza
charakter duchowego zmagania. W przeciwieństwie do
wania imienia urzędnikowi urodzonemu w nocy z 22
wszystkich na imieninową herbatę. Dodatkową i oczywi-
opowiadania Gogola efekt jest negatywny. Brak nama-
na 23 marca, zwraca uwagę czytelnika na symboliczny
stą okazją do świętowania jest także płaszcz Akakiusza.
calności uniemożliwia Florowi deklarację wiary i umac-
wymiar tego imienia. Akakiusz zawodowo zajmował
Jak wiemy, ów drogocenny nabytek pada łupem zbirów.
nia go w przekonaniu, że skoro Bóg pomimo wielu próśb
się przepisywaniem dokumentów. Gogol w wielu frag-
Próby wyegzekwowania sprawiedliwości natrafiają na
nie zadziałał, to tak jakby go nie było. Literacki zabieg
mentach zdaje się czynić ze swego bohatera postać
obojętność i lekceważenie. W końcu, zziębnięty i zrezy-
Mackiewicza koresponduje z opowiadaniem Gogola także
podobną do mnicha – „gorliwie służył to mało, on służył
gnowany, wraca do domu, mocno podupadły na zdrowiu,
w warstwie językowej, w tak specyficznym pomiesza-
z miłością” . Kiedy mu dokuczano w urzędzie, odpowia-
majaczy jakiś czas i ostatecznie umiera. „Po Petersburgu
niu tonu serio z komizmem i groteską. Flor zdaje sobie
dał z gorszącą cierpliwością i pokorą (w czym zbliżał
rozeszły się nagle słuchy, że przy moście Kalinkinowym
sprawę z kuriozalności czy infantylizmu swego zakładu,
i w jego okolicy ukazuje się nocami upiór w postaci urzęd-
jednak punkt po punkcie tłumaczy swój sposób rozumo-
nika, który szuka jakiegoś zrabowanego szynela i pod
wania – nie jestem roszczeniowy, chciałem tylko dostać
szansę na zarobek, gdyby tu chodziło o mnie, a chodziło
23
24
25
23
V. Nabokov, Nikołaj Gogol, Warszawa 2012, s. 145.
24
Tamże, s. 154.
tym pozorem zdziera ze wszystkich, nie bacząc na rangę
25
M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, War-
na wacie, szuby oposowe, lisie, niedźwiedzie – słowem,
szawa 1954, s. 234
16
i stanowisko, rozmaite płaszcze: na kotach, na bobrach,
wszelakiego rodzaju futra i skóry, jakie wymyślili ludzie,
26
26
M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, Warszawa
1954, s. 245
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEMAT NUMERU
PŁASZCZ MACKIEWICZA
o kochaną żonę – i właściwie przekonuje nas, że ów
z pozoru sztubacki żart był czymś wartym namysłu.
Borys Eichenbaum, reprezentant szkoły rosyjskiego formalizmu, w klasycznym eseju Jak jest zrobiony Płaszcz
Gogola? najwięcej uwagi poświęcił szczególnej odmianie
i prawami realnego życia duchowego”²⁹.
T
a krawiecka metafora interesuje również innego pisarza interpretującego Gogola po mistrzowsku. Nabokov w kluczowym
momencie eseju Nikołaj Gogol – we fragmencie poświęconym Płasz-
Gogolowskiej narracji. Jednak i „zawodowiec od narracji”
czowi – pisze: „szczeliny i czarne dziury w tkaninie Gogolowskiego
dostrzega metafizyczną warstwę opowiadania. Komen-
stylu sugerują niedostatki tkaniny życia w ogóle. W świecie tkwi
tując fragment „Tam, w tym przepisywaniu, zwidywał
coś bardzo niedobrego i wszyscy ludzie to łagodni wariaci dążący do
mu się jakiś własny, urozmaicony i przyjemny świat […].
celów, które wydają im się bardzo ważne, podczas gdy absurdalnie
Poza przepisywaniem nic, zda się, dla niego nie istniało” ,
logiczna siła nie pozwala im się oderwać od bezsensownych zajęć
zauważa: „Duchowy świat Akakija Akakiewicza […] nie
– to jest prawdziwe przesłanie utworu” . Mistrzostwo literatury
jest znikomy […], ale fantastycznie zamknięty, własny” .
dostrzega wówczas, gdy tkanina jej stylu odzwierciedla „niedostatki
W innym miejscu Eichenbaum podkreśla przywołane
tkaniny życia”. To, co widzi Nabokov u Gogola, sami możemy odkryć
już sformułowanie Gogola dotyczące głównego bohatera
u Mackiewicza. Gogolowski opis całej gamy płaszczy („na kotach, na
Płaszcza: „żywił się duchem, piastując w myśli nieśmier-
bobrach, na wacie, szuby oposowe, lisie, niedźwiedzie – słowem, wsze-
telną ideę przyszłego szynela”, a także: „jak gdyby był już
lakiego rodzaju futra i skóry”) znakomicie koresponduje z symboliką
nie sam, lecz jakaś miła towarzyszka życia zgodziła się
świata przyrody Mackiewicza. Metafora płaszcza rozumianego jako
odbywać z nim wędrówkę życiową – a towarzyszką tą była
powłoka, warstwa wierzchnia, odnosi się także do całej fauny i flory
myśl o szynelu na grubej wacie, na mocnej podszewce nie
w twórczości autora Drogi donikąd. To przyroda i całe jej bogactwo
do zdarcia”. Zdaniem Eichenbauma Gogol może „zwią-
tworzą tę powłokę ziemi – owego Schulzowskiego „płaszcza Boga” –
zywać niezwiązywalne, wyolbrzymiać małe i zdrabniać
dzięki czemu stają się widocznym znakiem, przewodnikiem czegoś
wielkie – słowem, może igrać ze wszystkimi normami
„spoza”. Gogol, Nabokov, Schulz, Mackiewicz; porównania i asocjacje
27
28
30
nie stwarzają znaków równości. Pełne są niuansów i zaburzeń, co –
27
M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, Warszawa
1954, s. 233
28
B. Eichenbaum, Jak jest zrobiony „Płaszcz” Gogola?,
w: Rosyjska szkoła stylistyki, wybór, oprac. M. R. Mayenowa, Z.
Saloni, Warszawa 1970, s. 509
jak się zdaje – uwydatnia swoistą dyskrecję „przewodzenia”. W jej
materii ukryte jest to, co tak trudno wysłowić, najcenniejsze.
29
B. Eichenbaum, tamż e, s. 509
30
V. Nabokov, Nikołaj Gogoj, Warszawa 2012, s. 148.
␣
17
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
KOŚCIÓŁ W POLSCE
Kościół wyklął
żołnierzy wyklętych?
Czy
Przemysław Mrówka
„Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również
zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie
piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.”
T
o zdanie dla wielu osób może brzmieć szokująco. Pochodzi z porozumienia
zawartego między rządem Rzeczpospolitej Polskiej i Episkopatem Polski w dniu 14
kwietnia 1950 roku i stanie ością w gardle każdemu uważającemu, że Kościół Katolicki jest ostoją
polskości i jego konieczną funkcją. I będzie to reakcja mocno przesadzona, choć na pierwszy rzut
oka tak nie wygląda.
Mamy rok 1950. Wojna światowa zakończyła się pięć lat temu zwycięstwem Związku Sowiec-
kiego, któremu w udziale przypadła kontrola nad terytorium Polski. Jeszcze przed dwa lata kraj
będzie nosił nazwę Rzeczpospolita Polska, jeszcze trzy lata miną, nim umrze Józef Stalin, a jeszcze
sześć nim umrze Bolesław Bierut. Pięć lat temu odbył się „proces szesnastu”, za rok aresztowany
zostanie Rudolf Slánský, László Rajk natomiast już został stracony po pokazowym procesie.
Terror stalinowski kwitnie we wszystkich krajach za żelazną kurtyną, zaś budynek na ulicy
18
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
KOŚCIÓŁ W POLSCE
Pius XII, pisząc do biskupów niemieckich
list, w którym wspomniał o „12 milionach
wypędzonych” z zachodniej Polski Niemców,
dodatkowo pogorszył sytuację Kościoła w Polsce
Koszykowej 6 jest jednym z najbardziej złowieszczych miejsc w Polsce. Po przychylnym stosunku komunistów do Kościoła, jakie było okazywane świeżo po zakończeniu wojny, by przytoczyć tylko ślubowanie
prezydenckie Bieruta, zakończone słowami „tak mi dopomóż Bóg” jako przykład, nie zostało już nawet
wspomnienie. Pius XII, pisząc do biskupów niemieckich list, w którym wspomniał o „12 milionach wypędzonych” z zachodniej Polski Niemców dodatkowo pogorszył sytuację Kościoła w Polsce, który zaczął
być oskarżany o sprzyjanie niemieckim rewizjonistom i działalność wywrotową i antypolską. Biorąc
pod uwagę, że spora część kleru była podczas wojny prześladowana przez okupanta za swoją działalność
patriotyczną, oskarżenie to było kuriozalne, nie stanowiło jednak na tle ogólnej polityki władz komunistycznych specjalnego wyjątku.
W jakiej sytuacji znajdował się prymas? Mówiąc oględnie, trudnej. Przejęta przez państwo została czołowa
katolicka instytucja charytatywna, czyli Caritas, aresztowano publicystów „Tygodnika Warszawskiego”
z księdzem Zygmuntem Kaczyńskim na czele, mnożyły się represje wymierzone w kler. Rząd blokował
mianowania biskupów, następowały kolejne procesy pokazowe, księży oskarżano o działalność antypaństwową i szpiegowanie na rzecz Watykanu i Ameryki. Jeszcze w 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności
Narodowej wypowiedział konkordat, zawarty między II Rzeczypospolitą a Stolicą Apostolską, pozbawiając
w ten sposób Kościół Katolicki jedynego umocowania prawnego w układzie politycznym Rzeczypospolitej
Polskiej. W ten sposób pozbawiono go, w pewnym sensie, możliwości działania. Od momentu wypowiedzenia konkordatu działalności Kościoła nie regulował, ani nie gwarantował żaden akt prawny. Każda aspekt
funkcjonowania stawał się zależny od uznania Warszawy, każdy mógł więc zostać arbitralnie anulowany.
␣
19
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
KOŚCIÓŁ W POLSCE
Sytuację mocno utrudniał także ruch „księży-patriotów” oraz PAX Bronisława Piaseckiego, których działalność „propaństwowa” była przeciwstawiana „obstrukcji” Polski, dokonywanej przez
Episkopat.
Wyszyński postawiony został niejako w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony miał zadbać o
dalszą możliwość działania Kościoła, z drugiej zaś: nie miał do dyspozycji żadnego instrumentu,
pozwalającego mu to zapewnić. Trwała walka na przetrzymanie, do prowadzenia której prymas
Polski nie miał żadnej broni. Episkopat za jego namową zgodził się więc na podjęcie kroku, który
można było oceniać zarówno jako odważny i zdecydowany, jak i jako podyktowany desperacją.
14 kwietnia 1950 roku podpisane zostało porozumienie między Konferencją Episkopatu Polski i
rządem Rzeczypospolitej Polskiej.
Pod tekstem porozumienia widnieją trzy podpisy strony Kościelnej. Są to ordynariusze diecezji
płockiej i łódzkiej, odpowiednio biskup Tadeusz Paweł Zakrzewski i biskup Michał Klepacz, oraz
sekretarz Konferencji Episkopatu Polski biskup Zygmunt Choromański. Uwagę zwraca zwłaszcza
ostatnie nazwisko. Biskup Choromański uznawany jest bowiem za twardego, zręcznego nego-
Porozumienie to jest w gruncie rzeczy pewną kapitulacją Kościoła, zamaskowaną jako kompromis. Nie-
cjatora, bardzo bliskiego współpracownika kardynała Wyszyńskiego i zarazem człowieka zdol-
które zapisy, na przykład punkt 7. „Kościół - zgodnie ze swymi zasadami - potępiając wszelkie wystąpienia
nego do taktycznych ustępstw. Choć podpis samego prymasa Polski na dokumencie nie figuruje,
antypaństwowe będzie przeciwstawiał się zwłaszcza nadużywaniu uczuć religijnych w celach antypań-
uznaje się, że pismo to jest efektem również i jego pracy, w historiografii zaś przyjęło się mówić
stwowych.” można zinterpretować jako przyznanie się do działalności szpiegowskiej lub wywrotowej, o
o porozumieniu zawartym między Wyszyńskim a władzami państwowymi.
jaką go oskarżano. Podobnie punkt 1. „Episkopat wezwie duchowieństwo, aby w pracy duszpasterskiej
zgodnie z nauką Kościoła nauczało wiernych poszanowania prawa i władzy państwowej.”, który również
brzmi, jak przeprosiny za domniemane dążenie do obalenia ustroju i obietnicę poprawy. Jeszcze bardziej
dobitny jest przytoczony na samym wstępie punkt 8., potępiający działalność podziemia niepodległościo-
Porozumienie z 14 kwietnia można uznać jako
podstawę do funkcjonowania Kościoła w Polsce
wego. W zamian za to, rząd gwarantował możliwość nauczania religii, formacji kapłańskich, swobodę
działania wydawnictw katolickich i formacji zakonnych, istnienie kapelanów więziennych i szpitalnych
oraz możliwość prowadzenia działalności charytatywnej i dobroczynnej.
Treść podpisanej umowy była dla Wyszyńskiego ważna z dwóch podstawowych przyczyn. Pierwszą były
same koncesje na działalność, o których wprost traktował tekst. Drugą był sam fakt istnienia porozumienia. W sytuacji, kiedy nie obowiązywał konkordat, ten krótki akt, noszący podpisy Władysława Wolskiego,
20
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
KOŚCIÓŁ W POLSCE
W moich oczach efekt końcowy
usprawiedliwiał ustępstwa, na które
poszedł represjonowany Kościół
Ryngraf 5. Wileńskiej Brygady AK,
dowodzonej przez majora Łupaszkę
Edwarda Ochaba i Franciszka Mazura, stawał się podstawą prawną do rozmów z władzą. Dopiero
dzięki niemu można było mówić o łamaniu umów z Kościołem i protestować przeciwko represjom dotykającym kler, wcześniej bowiem żadna swoboda działalności nie była w żaden sposób
zagwarantowana i nie było podstaw, by się jej domagać. Z tego powodu można uznać porozufot. Wikipedia, użytkownik Topory
mienie z 14 kwietnia jako podstawę do funkcjonowania działalności Kościoła w Polsce.
Czy cena za to była zbyt wysoka? To trudne i skomplikowane pytanie. Nie da się zaprzeczyć, że
kosztem było wbicie noża w plecy podziemiu, które z zasady poważało instytucję Kościoła i nierzadko uważała ją za swego sprzymierzeńca tak, jak mogli nań liczyć podczas II Wojny Światowej.
Wypełnianie postanowień porozumienia podporządkowało Kościół polityce prowadzonej przez
rząd PRL, głównie aspektów obliczonych na umocnienie się na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Instytucja „polskiej racji stanu”, czyli de facto cele, do których dążyła Polska Zjednoczona Partia
faktów, można ocenić zupełnie przeciwstawnie. Za każdym razem czynnikiem decydującym o wyrobieniu
Robotnicza i szerzej ruch komunistyczny, stały się dla Kościoła nadrzędne, za wyjątkiem kwestii
sobie zdania będzie nie rozważenie faktów, lecz prywatna opinia osoby interpretującej. W mojej osobi-
wiary, gdzie dalej uznawano prymat papieża. Jednak w zamian uzyskano możliwość przetrwa-
stej zawarcie porozumienia było wymagającym politycznej wytrawności kompromisem, dzięki któremu
nia instytucji, która aż do końca istnienia PRL dawała rzeszy obywateli nadzieję na przetrwanie
zachowano instytucję, która później wydatnie przyczyniła się do odzyskania przez Polskę suwerenności
i lepsze jutro. Która stanowiła oparcie dla działalności opozycyjnej i która prowadziła szeroko
i obalenia ustroju socjalistycznego. W moich oczach efekt końcowy usprawiedli wiał ustępstwa, na które
zakrojoną działalność charytatywną, polepszając los wielu obywateli kraju.
poszedł represjonowany Kościół. I o ile nie jest to opinia odosobniona, o tyle ma wielu przeciwników, któ-
Jak więc interpretować ten akt? Uważam, że nie da się na to odpowiedzieć jednoznacznie. Zbyt
rych argumenty będą się równoważyć z moimi. Jedynym bezpiecznym i pewnym wnioskiem, jaki można
wiele jest argumentów świadczących za i przeciw, każdy zaś można uznać za słuszny i zasadny.
wysnuć z dyskusji wokół tej kwestii, jest fakt arogancji, na jaką nierzadko sobie pozwalamy w ocenianiu
Dochodzimy do ciekawej sytuacji, kiedy wydarzenie historyczne, bazując na takim samym zbiorze
wydarzeń z bezpiecznej perspektywy upływających lat.
␣
21
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
PRASA
Michał Przeperski
Towarzysze, gdzie są granice
krytyki prasowej?
Dziennikarze w komunistycznej Polsce byli
funkcjonariuszami frontu propagandowego.
P
oczątek lat pięćdziesiątych to okres żelaznego rygoru ideologicznego
w komunistycznej Polsce. Na sztandarach bojowo powiewały hasła walki z burżuazją,
„ciemną reakcją” i klerem. Propaganda została – na dobrą sprawę jedyny raz w dziejach PRL – skutecznie przestawiona na retorykę klasową. Naród, owszem, pojawiał się, ale miał być „narodem
ratczyków w Komitecie Centralnym i w komitetach wojewódzkich Polskiej Zjedno-
socjalistycznym”. Co miało to oznaczać? Józef Cyrankiewicz pisał, że jest to pojęcie oznaczające już nie „nieliczną stosunkowo warstwę uprzywilejowanych, którzy swój tytuł panowania
i władzy czerpali bądź z urodzenia bądź z posiadania majątku”; narodem stał się „lud pracujący”¹.
Pojęcie narodu-ludu pracującego wpisano także do konstytucji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej
uchwalonej 22 lipca 1952 roku. Stanowiła ona, że „Lud pracujący sprawuje władzę państwową
przez swych przedstawicieli, wybieranych do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i do rad
narodowych (…)” oraz, że „(…) Pracą swoją, przestrzeganiem dyscypliny pracy, współzawodnictwem pracy i doskonaleniem jej metod lud pracujący miast i wsi wzmacnia siłę i potęgę Ojczyzny,
1
J. Cyrankiewicz, Rodowód patriotyzmu i rodowód zdrady narodowej [w:] J. Cyrankiewicz, E. Ochab, R. Zam-
browski, Zagadnienia frontu narodowego, Warszawa 1951, s. 3.
22
fot. http://www.flickr.com/ Sean
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
PRASA
podnosi dobrobyt narodu i przyśpiesza całkowite urzeczywistnienie ustroju
socjalistycznego”. Sęk w tym jednak, że „lud pracujący” był jedynie fasadowym suwerenem marionetkowego państwa. Rzeczywistym Schmittowskim
suwerenem był Stalin. Gdy 5 marca 1953 roku przestało bić serce „Wielkiego
Językoznawcy”, rozpoczął się nieuchronny proces odwilży. Strach zaczął top-
-
nieć również w sercach polskich dziennikarzy.
W państwie totalitarnej dyktatury znakomita większość informacji była
tajna. Chodziło o zasadę: informacja była jednym z najcenniejszych zasobów.
Najwyższe kierownictwo miało być najlepiej poinformowane. Społeczeństwo (a w zasadzie amorficzne masy) miało zaś mieć tylko tyle informacji,
ile będzie sobie życzyło kierownictwo. Uwypuklała to już klasyczna definicja totalitaryzmu autorstwa Friedricha i Brzezińskiego, wśród pięciu cech
SDP Arnold Mostowicz podsumowując dziennikarskie dokonania roku 1955 stwierdził wówczas: „Nienajgorzej wywiązywali-
ustroju totalitarnego podkreślając monopol środków masowego przekazu
śmy się z zadań, jakie na nas nakłada fakt, iż jesteśmy również głosem opinii publicznej, ciesząc się coraz większym zaufaniem
nistów miał szereg poważnych konsekwencji. Nie istniała wolna dyskusja
z niej, nie traktowano jej poważnie. Dziennikarze byli szarymi, nudnymi indoktrynatorami. Ale w 1955 roku to wszystko się
na łamach prasy, nie było możliwości wolnego wyrażania swoich poglądów.
zmieniło. Walki na szczytach władzy w ZSRR oraz demaskatorskie pogadanki byłego oficera bezpieki Józefa Światły przed
De facto niemal całkowitemu zniszczeniu uległa sfera publiczna, w której
mikrofonami Radia Wolna Europa zachwiały władzą polskich komunistów. III Plenum PZPR zadekretowało walkę z „sekciar-
sprawowany przez władze¹. Monopol informacji sprawowany przez komu-
możliwe było spontaniczne wyrażanie poglądów przez obywateli². Niemal,
bo pewne możliwości jednak pozostały. A po śmierci Stalina ich skala stop-
i coraz większym autorytetem”³. Przedtem prasa „w nierozpieczętowanych pakach zalegała parapety uczelni”4 – drwiono
stwem w praktyce i dogmatyzmem w ideologii”5 – partia komunistyczna wspaniałomyślnie poluźniła propagandowy gorset.
Na efekty nie trzeba było długo czekać.
niowo się zwiększała.
W początku 1956 roku Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich spotkał się zebraniu plenarnym w poszerzonym gronie. Członek władz
1
C. Friedrich, Z. Brzeziński, Totalitarian Dictatorship and Autocracy, New York 1956,
s. 53.
2
P. Corner, Introduction [w:] Popular Opinion in Totalitarian Regimes: Fascism, Nazism,
Communism, ed. P. Corner, New York 2009, s. 2.
23
W wyścigu o „walkę z sekciarstwem” przodowały przede wszystkim tygodniki literackie: „Po prostu”, „Nowa Kultura”
3
Archiwum Akt Nowych, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, 1131, Spis zdawczo-odbiorczy nr 4 poz. 5, Aktualne problemy prasy i dzien-
nikarstwa, k. 3.
4
B. N. Łopieńska, E. Szymańska, Stare numery, Warszawa 1990, s. 35.
5
AAN, SDP, 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odby-
tych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r., k. 23.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
PRASA
czy krakowskie „Życie literackie”. 21 sierpnia 1955 roku
ujął to sekretarz KC Jerzy Morawski: „podział na prasę literacką i codzienną
Dziennikarze byli świadomi wagi problemu. W stycz-
w „Nowej Kulturze” Adam Ważyk opublikował „Poemat
jest uzasadniony tym, że ta pierwsza trafia głównie do inteligencji – 30 tys.
niu 1956 r. podczas dyskusji na Plenum Zarządu Głów-
dla dorosłych” – utwór wstrząsająco odbiegający od kano-
nakładu, a dzienniki mają po 200-500 tys. nakładu i docierają do wszystkich
nego SDP reprezentant prasy opolskiej mówił: „może
nów socrealistycznej literatury. „Każdy uczciwy inte-
zakątków kraju”⁹. Jednym słowem tygodniki literackie kierowane były do
lektualista ma swoją godzinę wyzwolenia. Moja wybiła
elitarnego kręgu czytelników, dlatego pozwalano im na więcej niż prasie
kich urzędników, którzy nie realizują postulatów mas,
codziennej. Inteligencja mogła przeżywać swoje odrodzenie, krytycznie oce-
zdejmował ich ze stanowiska, by wszyscy widzieli, że
niać swoje zaangażowanie w stalinizm, ale masy powinny zachować spokój.
nie mają prawa lekceważyć postulatów mas. Posłowie te
w 1955 r.” – powie Ważyk po latach ⁶. Choć jego utwór
spotkał się z miażdżącą krytyką ze strony partii komunistycznej, to wobec niego samego nie wyciągnięto żadnych
sprawy winni stale stawiać na Sejmie, mówić o tych spra wąskim gronie kierownictwa SDP dostrzegano ten problem.
wach”¹¹. Ta wypowiedź mogła brzmieć niepozornie, ale
„W redakcjach spotykamy się ostatnio z problemem masowego
miała swoje znaczenie. Redaktor z Opola podnosił bardzo
napływu listów głębszych, na poważniejsze zagadnienia” – mówił cytowany
ważne postulaty. Domagał się bowiem tego, by instytucje
czyła o tym lawinowo zwiększająca się liczbę listów od
wcześniej Mostowicz w początkach stycznia 1956 r. „Szereg dziennikarzy
państwa przestały odgrywać rolę fasadową, ale by realnie
czytelników, jakie przychodziły do redakcji. Fenomen ten
patrzy na szereg problemów poprzez listy, które im zaciemniają obraz. Istnieje
konsekwencji. To zachęcało innych twórców do krytycznej oceny swoich postaw i otaczającej ich rzeczywistości.
Ten fenomen uważnie śledzili czytelnicy prasy. Świad-
jest dobrze znany choćby w odniesieniu do redakcji tygodnika „Po prostu”⁷. Dotyczył on jednak również gazet
w związku z tym niebezpieczeństwo pewnego skrzywienia”¹⁰ – dodawał.
odzyskały swoje znaczenie¹². Sejm epoki stalinowskiej
był wielkim nieobecnym krajowej polityki – zbierał się
Skrzywienie, o którym mówił Mostowicz było poważnym problemem. Oto
rzadko i w systemie władzy zupełnie się nie liczył. Tym-
dziennikarze prasy codziennej, budowanej niemałym wysiłkiem przez aparat
czasem Polacy, a wśród nich niektórzy dziennikarze, czuli
partyjny, coraz śmielej pozwalali sobie na ostrą krytykę otaczającej rzeczywi-
że tak dłużej być nie powinno. Prawdziwy Sejm w praw-
Różnica pomiędzy prasą literacką a codzienną wymaga
stości. Listy jakie docierały do redakcji polskich gazet były na ogół prośbami
dziwej dyskusji miał podjąć problemy, które stanowiły
wyraźnego podkreślenia. „W takim Gnieźnie, które ma
o interwencje. W sytuacji, w której nie można było liczyć na urzędników,
prawdziwą zmorę setek tysięcy Polaków. Wśród nich był
40.000 mieszkańców (…) pism centralnych tak zwanych
którzy nierzadko traktowali petentów z głęboką pogardą, list do redakcji był
urzędniczy woluntaryzm.
literackich rozchodzi się nieco więcej niż 100” – wskazy-
ostatnią deską ratunku.
codziennych.
wał jeden z dziennikarzy wielkopolskich⁸. Jeszcze celniej
6
A. Ważyk, Losy poematu, „Polityka”, nr 1/1981 [za:] W. Wła-
dyka, Na czołówce. Prasa polska w Październiku 1956, s. 34.
7
A. Leszczyński, Sprawy do załatwienia. Listy do „Po Prostu”
w latach 1955–1957, Warszawa 2000.
8
24
W
właśnie Sejm zastanowił[by] się jak ukarać tych wszyst-
AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5,, Stenogram z przebiegu
Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego
w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad – wtorek, 24 I 1956 r. Obrady po przerwie obiadowej, k. 35.
9
AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, [Wystąpienie Jerzego Morawskiego], k. 13.
10 AAN, SDP 1131, SZO nr 3 poz. 12, Protokół z zebrania Prezydium ZG SDP, 10 stycznia
1956, k. 2.
11
AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum
Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955
[powinno być: 1956], k. 35.
12
Takie postulaty były charakterystyczne dla całego społe-
czeństwa polskiego w 1956 r. (zob. P. Machcewicz, Polski rok 1956,
Warszawa 1993).
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
PRASA
w kierunku karania tych osób, które nie realizują konstytucyjnych zasad i które nie
-
stosują się do krytyki prasowej”¹⁵. Był to bardzo odważny pomysł. W pewnym sensie
przerzucał on społeczną „inicjatywę strategiczną” w całości na reprezentantów prasy.
W takim układzie to oni byliby reprezentantami interesu społecznego, podczas gdy
urzędnicy byliby zobowiązani do każdorazowej odpowiedzi na ich interwencje. Państwo, w którym szef krakowskich dziennikarzy wypowiadał się w ten sposób, na pewno
nie było już totalitarne. „Może właśnie SDP powinno zrobić z krytyki prasowej wielką
sprawę społeczną?” – pytał nieco spokojniej inny z dyskutantów¹⁶. Paradoksalnie, ta
sprawa była już w tym czasie „wielką sprawą społeczną”. Problemem było raczej to, że
nikt nie wiedział, jakie są granice krytyki. I nikt nie chciał na siebie wziąć odpowiedzialności za ich zakreślenie.
To, co przypadało do gustu rzeszom niezadowolonych Polaków, nie mogło podobać się aparatowi urzędniczemu sprawującemu realną władzę w PRL. Na tym samym Plenum poświęcono
temu wiele uwagi: „Nie ma dnia, abyśmy nie otrzymali telefonu albo listu z różnych instytucji
D
laczego krytyka prasowa była dla dziennikarzy tak ważna? Ktoś mógłby powiedzieć, że zwiększała ona po prostu ich znaczenie i potencjalnie mogła stanowić
mechanizm mogący z czasem przekształcić grupę zawodową dziennikarzy w swoistą
i od najrozmaitszych osobistości z terenu i z Warszawy, z zażaleniem na dziennikarzy w związku
„czwartą władzę”. Problem leżał jednak gdzie indziej. W komunistycznej rzeczywistości
z krytyką prasową” – mówił sekretarz generalny SDP Władysław Grzędzielski - „Najwięcej jest
brak zakreślonych granic, w ramach których mógł się poruszać dziennikarz prowadził
telefonów bezpośrednich: jak wy na to pozwalacie, jak wychowujecie dziennikarzy[?]”¹³. A więc
do paraliżu jego działalności. Cenzura i wytyczne były bowiem niewygodnym prze-
krytyka prasowa zachodziła urzędnikom za skórę. Ale gdzie były granice, których nie można
ciwnikiem, ale znacznie gorsza była autocenzura. „Wielu dobrych towarzyszy zatraca
było przekroczyć? Tego nikt nie wiedział.
komunistyczną bojowość, obawiając się, że jeżeli wystąpią z krytyką ujemnych zjawisk,
to zostaną posądzeni o czarnowidztwo, o pesymizm, o niedostrzeganie dodatnich zja-
„Szereg instytucji, osób, urzędów, do których kierujemy krytykę, pozostają głuche na tę krytykę”
wisk” – podkreślał z goryczą jeden z dziennikarzy¹⁷. Ten sam dyskutant wskazywał
z Krakowa proponował „wprowadzenie zasadniczej zmiany w naszym ustawodawstwie, idącej
15 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z przebiegu Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego
– narzekał jeden z dyskutantów¹⁴. Cóż jednak można było zrobić? Towarzysz Ignacy Krasicki
13 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955 [powinno być: 1956], k. 25.
14 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad – wtorek, 24 I 1956 r., k. 3.
25
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad
– wtorek, 24 I 1956 r. Obrady po przerwie obiadowej, k. 54.
16 Ibidem, k. 68.
17
AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z przebiegu Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA
PRASA
dziennikarze nawet mówią, że bez zbrojnego powstania przeciwko tłumicielom krytyki
i kacykom nie da rady”¹⁹. Władze SDP były tego świadome: „Rzeczywiście musimy
być rzecznikami walki wszystkich instancji z dławicielami krytyki” – mówił w gronie
zaufanych jeden z członków kierownictwa Stowarzyszenia²⁰.
z rezygnacją, że w jego macierzystej redakcji zespół nie potrafi uporać się z problemami
krytyki, prosząc o wsparcie SDP. W odpowiedzi nie uzyskał jednak żadnej konkretnej
pomocy.
W początku roku 1956 chaos wśród dziennikarzy był już posunięty tak daleko, że
nawet odwołanie się do wzorców radzieckich nie dawało ukojenia. Jeden z dyskutantów
próbował przytomnie wprowadzić ten wątek, wskazując, że w ZSRR można krytykować aparatczyków nawet do poziomu pierwszego sekretarza komitetu obwodowego.
W Polsce odpowiadało to w przybliżeniu funkcji pierwszego sekretarza komitetu
wojewódzkiego. „W naszej prasie niesłychanie rzadko można się spotkać z takim
artykułem, który by krytykował np. I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego. Czy
byłoby to coś złego? Mnie się wydaje, że nie” – wskazywał dyskutant. „Ja myślę,
że byłoby dobrze, gdyby nawet członek rządu mógł zostać skrytykowany” – doda-
wał śmiało¹⁸. Nastroje były więc rozkołysane. Z jednej strony panowała dezorientacja,
ale nie brakowało też nastrojów bardzo bojowych: „Krytykowanie spokojne powoduje sobiepańskie «mów do mnie jeszcze» i to nieraz tak bezczelne, że niecierpliwi
[1956], k. 4
18 Ibidem, k. 8.
Nie bez oporów i ze zmiennym szczęściem SDP starało się odgrywać w 1956 roku rolę
rzecznika dziennikarskich interesów. W pewnej mierze dzięki jego działaniom zaczęły
się odbywać konferencje prasowe rządu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, poprawiła się także dostępność informacji dla dziennikarzy w urzędach centralnych. Gdy
kryzys polityczny w Polsce sięgnął zenitu, w czasie VIII Plenum KC PZPR SDP odegrało
pewną rolę popierając proponowany skład Biura Politycznego z Władysławem Gomułką
na czele. Paradoks historii chciał, że już w roku 1957 ten sam Gomułka ponownie przykręcił śrubę polskim mediom, czego dowodem było zamknięcie niesfornego politycznie
tygodnika „Po prostu” oraz akcja weryfikacyjna wszystkich członków Stowarzyszenia
Dziennikarzy Polskich. Na kolejny wielki czas w swojej historii SDP musiało poczekać
do czasów „Solidarności”²¹.
19
AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, II Dzień obrad Plenum Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
w Warszawie w dniu 25 stycznia 1956 r. (obrady popołudniowe), k. 45.
20 AAN, SDP 1131, SZO nr 3 poz. 12, Protokół z zebrania Prezydium ZG SDP, 20 stycznia 1956, k.
7.
21 Zob. D. Wicenty, Załamanie na froncie ideologicznym. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich od
Sierpnia ’80 do stanu wojennego, Gdańsk 2012.
␣
26
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
KULTURA
TAKA TAM
TA K I E TA M
OPOWIADANIE
S
łodzi pani?
- Nie, dziękuję.
siedziała otyła kobieta w średnim wieku i z wyjątkowym zawzięciem kręciła młynka
- Może dolać jeszcze mleka? – zapytała z troską uśmiechnięta właścicielka niewielkiej jadłodajni.
w nosie. „A żeby cię tak cholera wzięła, paskudo” – wymamrotała pod nosem Ulka.
Miała miłą, gładką twarz i krótkie włosy spięte srebrną spinką. Kiedy się uśmiechała, na jej
„Warcholstwo się szerzy, maniery z rynsztoka, jak jej nie wstyd?”. Odwracając się ze
policzkach pojawiały się sympatyczne dołeczki.
wstrętem zauważyła okładkę popularnego periodyku „FoxScam”. Przedstawiała
- O, poproszę – padła odpowiedź.
plakat z wizerunkiem znanego polskiego polityka, przed którym stoi dziecko i
- Mówili w radiu, że w weekend będzie padać – zauważyła - Coś takiego! A ja na rower chciałam
czarnym flamastrem domalowuje mu pod nosem wąsa a la Hitler. „FoxScam”
iść.
wyłożony był na wszystkich zewnętrznych półkach kiosku na wysokości wzroku.
- Te prognozy często się nie sprawdzają. Proszę się nie martwić.
Inne tygodniki, informujące o aresztowaniu prominentnego biznesmena za
- No, może tak. Dać pani siateczkę na tę kanapkę?
szpiegostwo na rzecz Rosji albo o gwałtownie rosnącym długu publicznym
- Nie, dziękuję. Do widzenia, miłego dnia.
ustawiono znacznie niżej.
- Dziękuję, do widzenia, do zobaczenia!
„Mój Boże, co za urocza kobieta. Jakie to rzadkie dziś, takie nastawienie do klienta. Sama klasa.
27
Anna Stępniak
Niebo gwałtownie się zachmurzyło. Silny wiatr zakręcił walającymi się na
ulicy papierkami po batonikach i przewrócił pozostawioną na chodniku
I kanapki ma najlepsze, to czuć.” Ulka spojrzała na zegarek. Miała jeszcze zapas czasu, więc
butelkę po tanim piwie marki „Zbyś”. Stojąca pod sklepem spożywczym rudowłosa
podeszła do kiosku kupić gazetę. W nowoczesnej kioskowej budce o opływowych kształtach
prostytutka po pięćdziesiątce z rezygnacją rozejrzała się po okolicy i nałożyła bordową kurtkę.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
KULTURA
TAKA TAM
„Do diabła, znowu te prognozy pogody są do
- Jedzie dwunastka. Pomogę panu wsiąść.
reagować” – tak mówią wszystkie poradniki psychologiczne, pomyślała.
niczego. Miało być słońce” – zaklęła pod nosem
„Pomoc drugiemu wyzwala jakieś pozytywne emocje, poczucie
Ula. Przemknęła błyskawicznie w kierunku
sensu”, pomyślała. Oddalając się od przystanku zaczęła zastanawiać
Ku zaskoczeniu wszystkich, także gapiów, którzy teraz wyrażali nagłą chęć
przejścia podziemnego. Podchodząc do schodów,
się, na czym polega problem Polaków w postrzeganiu samych siebie
partycypacji w całym przedsięwzięciu (przynajmniej oczami), nieruchomy do
zobaczyła niewidomego, który z wyraźnym trudem
i spoglądaniu na innych rodaków. Wtłaczane przez dziesięciolecia
tej pory facet ostatkiem sił zwinął dłoń i wysunął środkowy palec w kierunku
wspinał się po stopniach. Próbował pomagać
poczucie wstydu i konieczność przepraszania innych (choćby za
nachylających się nad nimi osób…
sobie laską, ale poruszanie się nie wychodziło mu
najmniejszy nawet wybryk grupy Polaków w konfrontacji z inną
sprawnie. Niewidomego mijały dziesiątki ludzi.
nacją) zrobiło swoje. Nic dziwnego, że w nosie mamy problemy
Klasyczne rozproszenie odpowiedzialności – nikt nie
obcego człowieka. „To jakaś paranoja, czy istnieje drugi taki kraj na
Była tak wściekła! Kolejny raz ma chęć pomóc komuś, kto zdaje się być w
czuje się w obowiązku, by pomóc bliźniemu. Ula podeszła
świecie, gdzie media i elity tak gnoją szarego człowieka i dopominają
potrzebie i ponownie okazuje się, że ma do czynienia z pospolitym, chamskim
się o interes obywateli innych państw? Po co oni to robią?”
ochlejusem. Czyli jednak Niemcy mieli rację – by podporządkować sobie
do mężczyzny i zaproponowała pomoc. Okazało się, że
chciał dotrzeć na przystanek tramwajowy.
- Niech pani lepiej na niego spojrzy…
- Aha, czyli chce pan sobie leżeć na chodniku. Bardzo proszę – powiedziała
automatycznie, ale spokojnie Ulka. I odwróciła się na pięcie.
Z zamyślenia wyrwał Ulkę mocny obraz: jakiś facet leżał na
podbijane narody pozwalali na ich rozpijanie. Obecnie wystarczy wsiąść
- A teraz, jeszcze krok w lewo, o i trzeba się odsunąć od
chodniku, mijany przez dziesiątki eleganckich mężczyzn w
do byle autobusu, by zobaczyć bezdomnego, którego jedyną ucieczką przed
krawędzi torowiska – delikatnie poinstruowała dziewczyna.
garniturach z aktówkami i smutnych studentów z przetłuszczonymi
obrzydliwością otaczającej rzeczywistości pozostaje wódka, piwo, mocna
- Ładnie pani pachnie – powiedział całkiem śmiało niewidomy.
włosami. Podobnie obojętne były tuziny kobiet w ładnie skrojonych
wiśnia, na zmianę z tanim browarem, spirytusem i carskoje igristoje. Ale
Był niewysoki, miał na oko 45 lat i krótkie szpakowate włosy.
garsonkach i biuściaste panie w kolorowych bluzkach, trzymające
przecież i kołnierzyki, resztki inteligencji czy ci, co Pana Boga za nogi złapali
Znoszona flanelowa koszula i sprane materiałowe spodnie
pod pachą siaty z zakupami… Niczym latarnia morska wśród
robiąc cudowne reklamy w mega wielkim świecie splendoru i sławy jeżdżą
zdradzały długie przywiązanie do właściciela.
ciemnych fal obojętności pojawił się jeden młody człowiek, który
w ciągu tygodnia skacowani na cztery fajerki…
- A dziękuję. Na jaki tramwaj pan czeka? – zapytała.
zatrzymał się obok leżącego. Wyraźnie próbował coś zrobić,
„Dlaczego pozwalamy innym tak nami pomiatać? Po co ta pogarda wobec
- Dwunastkę.
ale nie bardzo wiedział co. Bezradnie przewracał oczami. Ula
samych siebie? Czemu po prostu nie spluniemy w stronę zdegenerowanej
- To poczekam z panem. Nie śpieszy mi się.
zdecydowanym krokiem zbliżyła się: nieruchomy typ wyglądał dość
kasty rządzących? Jesteśmy jak małe dzieci, które zamykając oczy, myślą, że
Czekając na tramwaj, ucięli sobie pogawędkę. Ula chciała
przeciętnie: miał dżinsową kurtkę, ciemne spodnie, a na ramieniu
nikt ich nie widzi” – rozmyślała intensywnie.
wiedzieć, jak często ktoś podchodzi i oferuje mu pomoc.
- To różnie bywa. Bywają takie sytuacje, że idę kwadrans,
otwartą torbę.
Powiało mocniej i pierwsze, ciężkie krople deszczu wylądowały na jej głowie.
- Proszę pana! Czy pan mnie słyszy? – zaczęła dziewczyna.
Ołowiane niebo zdawało się przytłaczać wszystko, co znajdowało się na
pokonując rozkopane chodniki, strome schody i prawie
Nie było żadnej reakcji, wobec czego Ulka odwróciła się do chłopaka
ziemi. Ula spojrzała na zegarek. Siódma pięćdziesiąt siedem. Czas do pracy.
włażąc na jezdnię na czerwonym, a nikt mnie nie ostrzeże,
z prośbą o telefon na 112. „Do ludzi trzeba mówić bezpośrednio
Gigantyczne daniny na rzecz gargantuicznego potwora same się nie opłacą.
że pakuję sie pod auto.
i zwracać się do nich osobiście – wtedy czują się w obowiązku
Ale głowa do góry, po pracy można się napić i zapomnieć o smutkach.
␣
28
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
KULTURA
TARG W FALENICY
W DZIEŃ TARGOWY
Falenica, ostatnia warszawska stacja na linii otwockiej. Wybujałe
zielsko porastające krawędzie peronu pachnie zielenią i czerwcem;
zza drucianego ogrodzenia na stację zagląda przedmieście.
K
Hermina Haintze
ilka kroków od dworca, na sporym placu, znalazł sobie miejsce lokalny ryneczek. Na co dzień nieco senny; w wiosenne i letnie popołudnia na szerokich alejkach między
stoiskami panuje nastrój niemal spacerowy: mało kto się spieszy, można pogawędzić o odmianach
ziemniaków lub wymienić uwagi na temat sposobów gotowania bobu (z koperkiem!). Plac ożywia się
w soboty, gdy zjeżdżają tu kupujący i sprzedający z całego Mazowsza. Z lokalnej agory niespiesznie
wymienianych kulinarnych pogłosek zmienia się w gwarny, tłumny bazar. To tu odkryłam radość
„chodzenia na targ”. Nie „robienia zakupów”, a właśnie „chodzenia na targ”; lepiej zrozumiałam
„jeżdżenie na jarmark”, ten topos ulubionej rozrywki i matron, i dziewcząt.
Najpierw trzeba się wybrać. Wziąć porządną torbę albo plecak. Namówić na towarzystwo męża lub
sąsiadkę. Rozmienić pieniądze na drobne. Iść – nie spacerem, ale i nie szybko, bo to trochę obowiązek, a trochę święto.
Bazar rozlewa się na pobliskie chodniki i ulice, ale granice odcinają się wyraźnie. Kulisy z desek,
fot. Mateusz Włodarczyk
29
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
KULTURA
TARG W FALENICY
płótna i pordzewiałych rurek podtrzymujących pasiaste parasole ograniczają go jak
zieleni porów i brokułów. Cieszą zmysły i wyobraźnię, dają odpoczynek oczom. Worki ziem-
scenę teatru; blaszane budki i plastikowe skrzynki jak parkan otaczają ten tajemni-
niaków, zapiaszczone buraki i marchew dodają swej ciężkiej powagi. Stragany z rurek i
czy ogród świata. Wejście do głównej alejki zajęły stosy cebuli i sznury czosnku. Dalej
desek, plastikowe palety, drewniane skrzynki i polowe łóżka, lichość, bylejakość, tym-
kwiaty i sadzonki walczą o miejsce z plastikowymi obrusami i różnościami z metalu i
czasowość konstrukcji – paradoksalnie – dodaje realności, przypomina, że to wszystko
tworzywa. Pomyślnie omijam tłoczące się aż na ścieżkę meble i żeliwne brytfanki. Tu
na serio. „W tej, jak ją zwano trochę na wyrost, altanie/ naprawdę budce z dykty i blachy
tania biżuteria i zabawki, a po sąsiedzku towary niemal luksusowe: żytni chleb pie-
falistej (...) owoce, usta, pestki były rzeczywiste...”. Stragany z polowych łóżek i składane
czony na płycie pieca, miody z pasieki z pobliskiego Józefowa, kwas chlebowy domowej
krzesełka tworzą przestrzeń, która wydaje się o wiele bardziej realna niż całkiem solidne
produkcji.
mury stojącego po drugiej stronie ulicy Domu Handlowego „Fala”. Skąd to się bierze? Dla-
Gdzie bądź rozsiadły się stoiska z warzywami i owocami, najbardziej barwna i naj-
czego bazarek w Falenicy jest tak rzeczywisty i tak pełen życia, tak radosny i kipiący energią
bardziej zmienna część targowiska. W kwietniowy poranek: skrzynki z jabłkami, po
(przy budce z miotłami aż się chce kupić miotłę i odlecieć lub nawet... pozamiatać), a wiel-
deszczu błyszczącymi czerwienią, odbijają od przemokłej zieleni pęków szczypiorku i
kie sklepy są w najlepszym razie nudne, nieraz tchnące zmęczeniem, a czasem ponure jak
pietruszki, spoza których gdzieniegdzie nieśmiało wyglądają skrzynki z wczesnymi,
szklane laboratoria? Czy to wynika z bliskości, bezpośredniości kontaktu między aktorami
szklarniowymi ogórkami. W czerwcowe przedpołudnie koszyki z pierwszymi tru-
rozgrywającego się tu prostego przedstawienia? Z umowności dekoracji? Czy to z powodu
skawkami umościły się wśród stosów ogórków i pachnących pomidorów; obok pysz-
przestrzeni: wydzielonej dokoła, ale otwartej w niebo, na słońce i deszcz ze śniegiem? Może
nią się pęczki przerośniętych rzodkiewek, wielkich jak młode buraczki. Jeszcze kilka
trud sprzedawców, którzy na własnym straganie sprzedają te same produkty, po które o
dni i lipcowe słońce będzie połyskać na gronach białych i czerwonych porzeczek.
świcie jechali na giełdę warzywną, do młyna czy na własne pole, inaczej rezonuje w duszach
Zaczarowany ogród. Ale na razie nie daję się skusić; pewnie jak Aladyn w grocie skar-
kupujących niż – nie mniejszy przecież – trud kasjerek i magazynierów.
bów (niedbale przerzucone przez siatkowe ogrodzenie dywany wzmacniają orientalne
Bazary, targowiska, agory, rynki i ryneczki; kiedyś wokół nich powstawały miasta. Teraz
skojarzenia) idę główną alejką prawie do końca. Będzie czy nie będzie? W zeszłym
– spychane na obrzeża, coraz częściej ustępują miejsca kawiarniom i sklepom z pamiąt-
tygodniu nie przyjechali. Jest: stoisko z kaszami („budki krupne”, przypomina mi się
kami (i tylko nazwy ulic przypominają, że tu był Długi Targ czy Rynek Starego Miasta).
fraza z opisów dawnej Warszawy). Kasza jaglana, żółciutka, drobna, śliczna, bajecz-
Zostawiając w śródmieściach ostatnie placówki w postaci kwiaciarek i babć z pietruszką,
nie tanio, pięć złotych za kilogram. Żeby dobrze usposobić do siebie sprzedawczynię,
wybuchają z całą siłą na peryferiach: na Kole, w Otwocku czy w Falenicy. W ten sposób
kupuję jeszcze suszoną żurawinę. Niech będzie też kandyzowany imbir. Jest tylko w
dawne centrum przesuwa się ku peryferiom – nie traci jednak wcale swej skupiającej mocy:
kostce czy w płatkach?
przyciąga i skupia ludzi, ludzkie sprawy, energię i pragnienia; przyciąga i skupia życie, by
Teraz mogę się zanurzyć w bazarku. Cieszę się intensywnością przelewającego się tu
pyszniło się tu swą różnorodnością, by przelewało się z obfitości. Ta skupiająca siła, która
życia. Ile kolorów, faktur, zapachów. Ile odcieni zieleni; liście kapusty: biała, włoska,
stworzyła miasta i wydźwignęła cywilizacje, pulsuje na bazarku w Falenicy. To tu pulsuje
pekińska, ozdobione delikatną koronką koperku, odbijają od poważnej, błękitnawej
centrum. Miasto. Skrzyżowanie szlaków.
␣
30
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
Mateusz Krzysztof Dziób
TEOLOGIA
CHARLES PÉGUY
T
C
P
ajemnica drugiej cnoty
harles’a
éguy
Charles Péguy wyprzedził swoją
epokę. Był prorokiem Soboru
Watykańskiego II, a jego duchowy
testament wciąż czeka na realizację.
31
Z
azwyczaj w dobrym tonie jest zacząć od początku. Ja jednak zacznę niestandardowo, bo
od końca. Uczynię tak, gdyż taka sama jest postać Charles’a Péguy – człowieka, który nie dość, że
wyprzedził swoją epokę to jeszcze swą osobowością łamał wszelkie schematy. Jedno ze swoich największych
dzieł (a może i największe?) nazwał Przedsionkiem tajemnicy drugiej cnoty. Zostało ono wydane dwa lata przed
jego śmiercią, dlatego uznawane jest za jego duchowy testament. Może sam tytuł będzie kluczem do odczytania postaci tego mistyka? Tytuł zawiera bowiem w sobie dwa elementy – sprzeczność i zagadkę. Bo czymże
jest owa druga cnota? Coś takiego w ogóle istnieje? Czy Péguy już w tytule nie kpi sobie z czytelnika? A może należy na „drugą cnotę” spojrzeć inaczej i ujrzeć w tej zaskakującej konstrukcji
bezgraniczne zaufanie do Boga, który może wszystko – nawet przywrócić niewinność upadłym
(o czym słuchamy w paschalnym Exsultecie)? Na pewno jest to tajemnica, a ściślej rzecz ujmując:
przedsionek tej tajemnicy. Péguy już w tytule zdaje się jasno mówić czytelnikowi, że nie do końca
będzie mógł go poznać i nigdy nie dotrze do jego wnętrza.
NIESTABILNY CZŁOWIEK W STABILNEJ TWIERDZY KOŚCIOŁA
A może to i dobrze? Bo czy nie zgubilibyśmy się próbując odgadnąć tajemnicę „syna ludu i wychowanka elitarnej École Normale, dreyfusisty, katolika, proroka i desperata” – jak określił go Alain
Finkielkraut? A prorok to wręcz podręcznikowy. Był raczej nierozumiany przez swoich, a kochany
przez tych, którzy byli „nie z jego kraju”. Nie można się jednak dziwić temu niezrozumieniu.
Czasy, w których przyszło żyć Charlesowi Péguy to wciąż epoka Kościoła oblężonego i zdogmatyzowanego. Co prawda mają już wtedy miejsca pewne pęknięcia w tej strukturze– rodzi się m.
in. katolicka nauka społeczna, jednak świeccy na początku w. XX mają niewiele (jeśli w ogóle
cokolwiek) do powiedzenia jeśli chodzi o sprawy kościelne. Pierwsza dekada tegoż stulecia to
okres najbardziej zaciętych walk papiestwa z modernistyczną herezją. W takim klimacie Charles
Péguy publikuje swoje dzieła, wadzi się z rodakami broniąc Dreyfusa, socjalistom zarzuca dogmatyzm i zbytnią polityczność, a katolikom ich zamknięcie na świat.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEOLOGIA
CHARLES PÉGUY
Nigdy jednak w tym wszystkim się nie buntuje! Wprost przeciwnie – jego życie jest wielkim
Jednakże pomimo tej swojej poglądowej ekscentryczności nie stał się księdzem Lemańskim swojej epoki.
świadectwem pokory. Zamiast miłości i kochanki wybiera wierność żonie, która na dodatek jest
Pomimo swoich poglądów, które były nieco w opozycji do ówczesnego katolickiego „mainstreamu” pozo-
niewierząca. Skutkiem takiego związku jest brak chrztu dzieci. Péguy jednak odnosi pośmiertne
stał bezgranicznie wierny Kościołowi takiemu, z jakim przyszło mu mieć do czynienia (chociaż z pewno-
zwycięstwo w tej kwestii – po tym jak ginie na froncie I Wojny Światowej jego żona wraz z dziećmi
ścią nie odpowiadał on jego osobistej wizji). Przyczyn niedoskonałości instytucji Kościoła - jeśli takowe
przyjmują chrzest. Jego ofiara nie poszła więc na marne i jest aktualna szczególnie w dzisiejszych
miały miejsce - upatrywał przede wszystkim w samej grzesznej kondycji ludzkiej natury. Pomimo ciągłego
czasach, w których w imię „tu i teraz” rezygnuje się z logiki krzyża. Péguy nigdy nie twierdził,
przekraczania pewnych kanonów i barier nigdy nie krytykował skodyfikowanych i koniecznych rytuałów
iż to, że nie może przystępować do świętych sakramentów jest winą kościoła. Winnego widział
(takich jak ówczesna liturgia).
W
przede wszystkim w sobie i wszelką krytykę danych poglądów i postaw zaczynał zawsze od siebie.
PROROK KATOLICKIEGO RENESANSU
Charles’a Péguy jest prorokiem nadziei, a przede wszystkim prorokiem
Vaticanum II. Dziś jego poglądy nikogo nie wzburzą, jednak w jego epoce
mogły być uznane za kontrowersyjne. Sam twierdził, że przez niego doko-
nuje się renesans katolicki. A dość specyficzny ten renesans, skoro Péguy
przeniósł środek ciężkości z rozumowych i weryfikowalnych sądów na
uczucia i mistykę. Jak to możliwe, że nie mając żadnych teoretycznych podstaw stworzył własną teologiczną wizję świata? Odpowiedź na to pytanie
widzę w jego postawie. Pomimo tych braków w wiedzy akademickiej umiał
Winnego widział przede
wszystkim w sobie
i wszelką krytykę danych
poglądów i postaw
zaczynał zawsze od siebie
po prostu współodczuwać z Kościołem (sentire cum Ecclesia). Ta właśnie jego
emocjonalność połączona z dynamizmem dopełnia się w wizji Boga Żywego
działającego raczej w zwykłej codzienności chrześcijańskiej wspólnoty niż w instytucjonalnej
strukturze Kościoła. I tak też kładł akcenty Sobór Watykański II.
32
W tej liturgii jednak nie uczestniczył, gdyż – jak uważał –byłaby ona dla niego zbyt wielkim przeżyciem. Paradoksalnie jednak w centrum stawiał Łaskę. Paradoksalnie –bo
jak naucza Kościół - to sakramenty święte są źródłem wszelkich bożych
łask. Dlatego nie można powiedzieć, że gardził sakramentami, lecz wprost
przeciwnie – poprzez swoją postawę jedynie je wywyższał! To, że Péguy nie
prowadził życia sakramentalnego nie oznacza jednak, że nie modlił się,
gdyż modlił się sporo. Tylko ktoś kto ma intymną relację z Bogiem mógł
napisać dzieła takie jak przywołany już Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty.
Péguy skupia się w niej na tajemnicy Wcielenia (o której tak bardzo dziś
zapominamy!) i miłosierdzia. Oba misteria osadza w kontekście nadziei.
Trudno także w przypowieści o synu marnotrawnym nie upatrywać wątków
autobiograficznych z życia pisarza, który w swoim życiu przeszedł podobną
drogę. Drogę błądzenia i poszukiwania Boga.
PASJA POWSZECHNEGO ZBAWIANIA
Péguy po prostu żył Ewangelią. Z jednej strony nieco gardził instytucjonalizmem i dogmaty-
Jeśli Charles’a Péguy można nazwać zwiastunem, czy też prorokiem Soboru Watykańskiego II, to przede
zmem, z drugiej jednak nigdy nie występował przeciw widzialnej strukturze Kościoła. Chociaż
wszystkim z uwagi na to, że przewartościował wyłącznie postawę, czy też formę, a nie samą treść wyzna-
otwarcie potępiał „proboszczów” i ich mentalność, to wiedział, że instytucja, którą reprezentują
wanej przez siebie wiary. Kładł bowiem nacisk na przekraczanie ram, które człowiek sam sobie narzucił
jest niezbędna do zbawienia. Na swój sposób był kimś, kogo dziś nazwalibyśmy antyklerykałem
i które są tylko niepotrzebnym hamulcem i balastem na drodze do Boga. To zrzucanie ograniczeń miało
–buntował się wobec skupianiu uwagi wyłącznie na Prawie i Kościele instytucjonalnym. Zamiast
jeden cel – wyjście ku tym, którzy jeszcze do Kościoła nie należą. Chodzi tutaj o to by przybrać postawę
tego stawiał w swoich dziełach nacisk na wiarę, zaufanie Bogu i indywidualny kontakt z Nim.
dobrego pasterza i szukać każdej zabłąkanej owcy, a nie tylko zajmować się pielęgnowaniem własnego
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEOLOGIA
CHARLES PÉGUY
stada. Takie poglądy Péguy głosił w epoce, w której Kościół tak naprawdę kładł niewielki nacisk
społeczeństwa i zepsuciu elity politycznej, która dopuściła się kolonializmu i ludobójstwa Ormian. Stąd
na dialog. Dominowała bowiem raczej postawa defensywna niż misyjna. Charles Paguy zapropo-
też wzięła się jego koncepcja, która zakładała, że poprzez zabiegi o zbawienie powszechne człowiek może
nował odwrócenie tego aksjomatu.
przyczynić się do zbawienia własnej duszy. Co więcej zbawienie indywidualne bez zbawienia powszechnego
Jednak tym co najbardziej uderza w mysli Péguy jest jego teologia Ludu Bożego i wiążąca się z tym
według niego nie ma racji bytu. Z powodu tej swojej miłości skierowanej ku bliźnim ciężko było mu się zgo-
inkluzywistyczna koncepcja zbawienia. Prorok Nadziei tak samo jak Sobór nie odrzucił zasady, że
dzić z istnieniem piekła. Nie uważał jednak, że na końcu dziejów nastąpi powszechna apokatastaza (czyli
poza Kościołem nie ma zbawienia. Kościół jednakże składał się dla niego z czegoś więcej niż z hie-
nie opowiadał się za koncepcją pustego piekła), lecz w otchłani widział raczej – za św. Grzegorzem z Nyssy
rarchii i całej obudowy instytucjonalnej, gdyż konstytuowali go przede wszystkim żywi członko-
– miejsce pokuty i oczyszczenia. Tajemnicę piekła łączył z miłosierdziem Boga, którego przecież ścieżki są
wie. Niewiary zdawał się nie uznawać za efekt złej woli człowieka, gdyż
niezbadane (podobnie dzisiejsza teologia odchodzi od jurydyzmu w tej materii i kła-
łaska działa przecież – i tu aż prosi się o zacytowanie dokumentów sobo-
dzie nacisk na działanie łaski). Péguy uważał także, że zło indywidualne wynika ze
rowych - w innych religiach „w tajemniczy sposób”. Na tę właśnie łaskę
stawia soborowa konstytucja dogmatyczna Lumen Gentium, która mówi
o różnych stopniach przyporządkowania (łacińskie słowo „ordinatio”,
którego używa w tym miejscu konstytucja oznacza również „uświęcenie” czy „wyświęcenie”) ludu Bożego. Nikt nie pisał tak po katolicku – jak
stwierdził uważany za jednego z najwybitniejszych, a czasami i najwybitniejszego teologa współczesności Hans Urs von Balthasar. Ośmielę się
pociągnąć dalej myśl mistrza – nikt tak nie pisał, bo nikt nie przywiązywał aż tak wielkiej wagi do podmiotu (nowy przewrót kartezjański?).
zła powszechnego, przeciwko któremu głównie powinniśmy występować. Jeśli zniszczymy zło powszechne, wtenczas zło indywidualne także straci rację bytu.
Ta „pasja powszechnego zbawiania” wynikała także z francuskiej kultury, w której
urodził się, dorastał i żył Charles Péguy. Naznaczona ona bowiem była wartościami
wspólnotowymi, republikańskimi i patriotycznymi. „Deklaracja praw człowieka
i obywatela” mogła przecież stać się podstawą do wyzwolenia ludzkości i zaprowadzenia sprawiedliwości na świecie. Péguy był więc Francuzem z krwi i kości (zwłaszcza, że
kochał się w twórczości Wiktora Hugo, którego znają także osoby nie będące frankofilami). Prymat wspólnotowości nad indywidualnością wynikał również z pewnością
Czyż swoją drogą na tym właśnie zastosowaniu wszechogarniającej per-
z fascynacji Charles’a socjalizmem, który przecież był niczym innym jak – przynaj-
spektywy nie polega katolickość, czyli powszechność Kościoła?
mniej w swoich teoretycznych podstawach – głoszeniem internacjonalistycznego
W trzech słowach postawę Charles’a Péguy scharakteryzował Elie Maaka-
33
Żywy Kościół Żywego
Boga musi się wciąż
aktualizować, jednak
przede wszystkim
powinien sięgać do
swoich fundamentów
zbawienia dla wszystkich. Bohaterka jednego z jego dzieł Joanna d’Arc w pewnym
roun. Nazwał ją „pasją powszechnego zbawiania”. Wynikała ona z tego,
momencie stwierdza jasno: należy zbawiać się wspólnie. W innym miejscu zwierza
że Péguy był mocno zakorzeniony w ludzie. Nigdy go nie opuścił, przez
się ona, że „doznaje przerażenia na myśl o potępionych”, co skłania ją do buntu. I taki
całe życie będąc kimś „z ludu i dla ludu”. Nie obce było mu cierpienie
też był Charles Péguy jeśli chodzi o kwestię inkluzywizmu zbawienia .
oraz nieszczęście, które widział w życiorysach swoich rodziców, sąsia-
Péguy sięgnął również do źródeł. Żywy Kościół Żywego Boga musi się wciąż
dów, znajomych z ulicy i przyjaciół. Wobec takich doświadczeń i tego
aktualizować, jednak przede wszystkim powinien sięgać do swoich fundamentów.
co widział na co dzień, występował przeciw korupcji francuskiego
A zaliczyć do nich można Stary Testament, z którego filozof obficie czerpał, jak rzadko
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
TEOLOGIA
CHARLES PÉGUY
Bibliografia:
R
Ch. Péguy, Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty, Kraków 2007.
M. Kozielski (red.), Charles Péguy. Człowiek dialogu, Kraków 2003.
kto w jego epoce. Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty jest
Niepokój drążący w sercu miłości tak zepsutej, / Lecz równocześnie poznał co
zadedykowany zmarłemu żydowskiemu przyjacielowi
to jest najpierwsze świtanie przypływu nadziei.” Czy w momencie, kiedy
Charles’a. Dedykacja ta następuje „nie tylko na pamiątkę
poeta układał te słowa miał świadomość, że w ten sposób streszcza
lecz także w intencji”, co świadczy o tym, że poemat jest
całe swoje życie? Jest w tym fragmencie wszystko: Jezus, zagubione
także modlitwą i pewną formą ofiary. Cnotą centralną
owieczki, stado (wspólnota), niepokój (rozdarcie pisarza), potępie-
poematu jest nadzieja - a przecież to właśnie nadzieja na
nie (a raczej bunt przeciw niemu), Wcielenie, a w końcu miłość
przyjście Mesjasza jest tym co łączy chrześcijan i Żydów.
W epoce, w której nie prowadzono raczej dialogu między-
religijnego był jedną z niewielu figur, które ten do tego
dialogu dążyły .
DRUGA CNOTA CHARLES’A
W Przedsionku tajemnicy drugiej cnoty Péguy czytamy:
Raczej on chciał sobą
zmienić świat niż świat
miał zmienić jego
o nim w takiej „Krytyce Politycznej” to dopiero byłoby coś…
Przesłanie Péguy jest także aktualne w dzisiejszym zglobalizowanym świecie. Kiedy tylko mógł, kładł akcenty tak aby podkreślić
potrzebę wspólnotowości leżącą w ludzkiej naturze. Może powinno
stać się to przyczynkiem dla zredefiniowania pojęcia polityczności
i przywróceniu jej pierwotnego znaczenia? Odnosiłaby się ona wówczas głównie do wspólnoty obywateli, a celem działań politycznych
byłoby dążenie do wspólnego dobra (a nie tylko do zaspokojenia
własnego interesu). Paradoksem bowiem jest to, iż pomimo tego,
że nowy, lansowany wciąż model życia zakłada ciągłe kontakty
z wieloma ludźmi to relacje te są płytkie, a ludzie wycofują się ze
„Przez tę zagubioną owieczkę Jezus poznał strach w miłości. /
sfery publicznej do swych domów. A im większe miasto, w którym
I ile trwogi boża miłość wnieść może w samą miłość. / I Bóg prze-
przyjdzie im żyć, tym większe anonimowość i samotność w tłumie
straszył się, że będzie musiał ja potępić. / Przez tę owieczkę i przez
to że nie wracała do stada i że opuścić miała wieczorne liczenie,
/ Jezus tak jak człowiek poznał ludzki niepokój / Jezus co stał się
człowiekiem, / Poznał co znaczy niepokój w sercu samej miłości, /
1
Nie chcę podejmować bardziej szczegółowo tej kwestii
ponieważ została ona już omówiona tak dobrze, że musiałbym
chyba dokonać plagiatu aby zaspokoić własne ambicje. Odsyłam
więc do genialnego tekstu Katarzyny R. Pereiry – „Péguy. Chwała
Izraela” zamieszczonego w 68 numerze kwartalnika „Fronda”.
i nadzieja. W tym fragmencie odbija się także pełna paradoksów
postawa pisarza – bo co to za miłość w której istnieje strach?
Poglądy, które głosił Charles Péguy, stały w jego czasach opozy-
cji do katolickiego „mainstreamu”, a dziś stanowią oficjalną linię
Kościoła. Poeta wyprzedził swoją epokę i dlatego śmiało może być
tam panują.
N
ajwiększym dla mnie jednak zaskoczeniem jest to, że pomimo
tej mnogości sprzecznych z pozoru ze sobą poglądów Char-
les’a Péguy, nie można nazwać człowiekiem „letnim”. Miał on swoje
patronem czasów, w których żyjemy my. Jego postać może widnieć
poglądy, których nie zmieniał i nie dostosowywał ich do zmienia-
na wielu sztandarach – katolickich obrońców rodziny, liberalnych
jącego się świata. To raczej on chciał sobą zmienić świat niż świat
teologów, nędzarzy, intelektualistów, poetów, a przede wszystkim
miał zmieniać jego. To właśnie stanowi dziedzictwo poety i jego
indywidualistów. Charlesem Péguy mogą się zachwycać zarówno
duchowy Testament, który nie przestaje być aktualny i czeka na
Żydzi jak i wyznawcy innych religii. Poeta mógłby zostać nawet
realizację. I na tym chyba polega chyba tajemnica drugiej cnoty
ikoną socjalizmu, z którego wypaczeniami walczył. Przeczytać
Charles’a Péguy.
␣
34
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
AUGUST CIESZKOWSKI
Historie alt rnatywne
Augusta Cieszkowskiego
e
Będę posługiwał się pojęciem niezależności na oznaczenie tego, co
zazwyczaj określa się mianem „wolności”. Ten zabieg ma na celu zachowanie precyzji terminologicznej – w późniejszych częściach tekstu
wprowadzę pojęcie wolności w znaczeniu, które nadał mu August
Aby ludzkie działanie miało sens, muszą być spełnione trzy warunki. Po
pierwsze, musi być ono rozumne. Sama rozumność jednak nie wystarczy – aktywność człowieka byłaby pozbawiona znaczenia także wtedy,
gdyby rzeczywistość była z góry określona, a sam człowiek – pozbawiony możliwości kształtowania jej. Z tym związane są dwa kolejne
warunki – drugi, którym jest możliwość wpłynięcia przez człowieka na
bieg rzeczywistości, oraz trzeci – związany z drugim, choć nie redukujący się do niego – którym jest niezależność ludzkiego działania.
Tomasz Herbich
Cieszkowski.
35
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
AUGUST CIESZKOWSKI
T
rzy wymienione warunki nie pozostają jednak obo-
Hegla z heglowskich pozycji – autor Ojcze nasz pozostaje bliski jeżeli nie treści
koncentruje się na historiozofii, bo jest przekonany, że to w historii
jętne względem siebie. Wymóg rozumności musi bowiem
dzieł mistrza, to chociaż momentowi historycznemu, w którym Hegel two-
podmiot uzyskuje rozumną podstawę swojej aktywności. Co więcej,
transcendować sam działający podmiot, jeżeli tylko ma nie być
rzył i który zarazem stworzył. Cieszkowski, który poszukuje obiektywnego
przekonuje czytelnika, że dopiero uzyskawszy taką podstawę
pusty. Nie wystarczy rozumność „czysto wewnętrzna”, czyli zdol-
porządku, struktury, w której działanie uzyska swoją rozumność i – dzięki
zaczyna kierować dziejami. Na to, że źródłowym przedmiotem
ność do działania zgodnego z wybranym przez własny rozum celem,
niej – także wolność, odnajduje ją w procesie historycznym, co oczywiście nie
zainteresowania Cieszkowskiego jest ludzkie działanie, warunki
bo wymóg rozumności redukowałby się tym samym do wymogu
mogłoby zdarzyć się u Arystotelesa.
jego sensowności, czyli owo niezbędne połączenie konieczności,
niezależności – byłby jedynie pewnym jego aspektem, głoszącym,
Odkrycie historii jako podstawy, dzięki której ludzkie działanie może uzy-
niezależności i zdolności wpływania na rzeczywistość, wskazuje
że działanie ma sens wtedy, gdy to człowiek wybiera cel. Rozum-
skać rozumność, jest z pewnością ważną przyczyną, która spowodowała, że
„antropologiczne przesunięcie” jego zainteresowań w późniejszej
ność działania wiąże się zatem z rozpoznaniem czegoś, co przekra-
zainteresowania badawcze Cieszkowskiego skoncentrowały się na historio-
twórczości, przede wszystkim zaś odejście od początkowej koncen-
cza jednostkowy rozum i czemu powinien się on podporządkować.
zofii jako ostatniej, pełnej formie samowiedzy filozofii, rozwiązaniu jej zagad-
tracji na Heglowskim pojęciu ducha, przyjmowanym bez zastrzeżeń
Wprowadza ona tym samym element determinizmu.
nień teoretycznych i praktycznych. Ten wzajemny związek dwóch rzeczy
w Prolegomenach do historiozofii, do antropocentrycznego spiry-
Filozofia ludzkiego działania, jeżeli tylko chce ukonstytuować
– historii jako przedmiotu badania oraz historiozofii jako nauki – wyrasta z
tualizmu, wyraźnie obecnego już w napisanym cztery lata później
swój przedmiot jako sensowny, musi badać wzajemny związek
podstawowych przesłanek systemu Hegla. „Do tego właśnie sprowadza się –
traktacie Bóg i palingeneza². Myśl Cieszkowskiego jest antropolo-
niezależności i konieczności, dążyć do ich pogodzenia. Doskonale
pisał Hegel zaraz po słynnych słowach o <<rozumie jako róży na krzyżowej
giczna ze swej istota, antropologiczna pasja kieruje nią także wtedy,
rozumiał to Lew Szestow, który dlatego głosił pochwałę kaprysu,
drodze teraźniejszości>> – konkretniejsze znaczenie określenia, które wyżej
gdy czyni ona swoim podstawowym przedmiotem historiozofię.
że nie chciał zgodzić się na podporządkowanie człowieka jakiejkol-
w sposób bardziej abstrakcyjny nazwaliśmy jednią formy i treści. Formą
Historiozofia i antropologia wspólnie kształtują specyfikę i orygi-
wiek konieczności, jakiemukolwiek przekraczającemu go prawu i
bowiem w jej najbardziej konkretnym znaczeniu jest rozum jako poznawa-
nalność filozofii autora Ojcze nasz.
rzekomo wyższej od niego „ogólności”. Całkowity indeterminizm
nie pojęciowe, treścią zaś rozum jako substancjalna istota rzeczywistości
możliwy jest jedynie jako Szestowowska pochwała kaprysu.
zarówno etycznej, jak i naturalnej; świadoma identyczność obu – to idea
HISTORIA A WYMÓG ROZUMNOŚCI
Z wagi tego problemu zdawał sobie sprawę również August Cieszkowski. Na jego poglądy wpływa fakt, że będąc filozofem wyrosłym
w szkole heglowskiej, w etyce szczególnie wiele przejął od Greków.
Gdy w ten sposób określi się dwa podstawowe układy odniesień
filozofii Cieszkowskiego, dostrzeże się, jak bardzo w swojej historiozofii – która została pomyślana jako przekroczenie stanowiska
36
filozoficzna”¹.
Nieprzypadkowo jednak zacząłem od ludzkiego działania, a nie od historii.
Aby właściwie umiejscowić historiozofię w poglądach Cieszkowskiego, trzeba
zacząć od określenia podstawowego problemu filozofii ludzkiego działania
– potrzeby jego rozumności i równocześnie niezależności. Autor Ojcze nasz
HISTORIA A WOLNOŚĆ
W systemie Hegla, zwłaszcza zaś w jego logice – przekonywał
dwudziestoczteroletni Cieszkowski w 1838 roku – bieg filozofii
kończy się, odkryta została bowiem metoda. Stanowisku mistrza
brakuje jednak jednego elementu, koniecznego, aby filozofia mogła
2
Por. S. Borzym, Pojęcie „ducha” i „duszy” w filozofii Augusta Cieszkow-
skiego w: tenże, Przeszłość dla przyszłości. Z dziejów myśli polskiej, Warszawa
1
G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969, s. 20.
2003, s. 17–24.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
AUGUST CIESZKOWSKI
postąpić dalej, aby nastąpiło „przetłumaczenie myśli na byt”, „przejście filozofii w życie”. Jest nim stworzenie nauki o historii, która uwzględni nie tylko
przeszłość i teraźniejszość, ale także przyszłość, odkryje organizm dziejów
powszechnych, zbudowany zgodnie z zasadami Heglowskiej logiki z tezy,
antytezy i syntezy. Berliński filozof popełnił bowiem fatalny błąd – nie stworzył filozofii historii, która byłaby zgodna z jego logiką³.
Dzięki odkryciu organizmu dziejów powszechnych, czyli również określeniu ogólnego, lecz koniecznego charakteru zbliżającej się trzeciej epoki, możliwy staje się czyn. Ludzkie działanie przechodzi od faktów do aktów, czyli
zaczyna nabierać mocy sprawczej wobec rzeczywistości. Staje się ono „praktyką poteoretyczną”, rozumnym kierowaniem rzeczywistością, zgodnym z
rozpoznaną logiką dziejów powszechnych, lecz zarazem sprawczym wobec
nich. Ma ono charakter wolny, a sama wolność jest syntezą przypadkowości
i konieczności.
Synteza ta – przekonuje czytelnika Cieszkowski – przyjmowała w dziejach
trzy różne postaci. Najpierw, w starożytności, czyli epoce bytu, pojawiła się
Hegla, stanie się ona wolnością wolną, która harmonij-
m.in. w wymyślonym przez siebie gatunku lite-
nie połączy przypadkowość
rackim, który nazwał romansem pseudohisto-
z koniecznością⁴.
Spór Cieszkowskiego z
duże nadzieje wiązał z powieścią obyczajową, jako
Heglem nie jest zatem jedy-
dynamicznie rozwijającym się w jego czasach gatun-
nie sporem o niekonsekwencję
w stosowaniu metody do materównanie większa – chodzi o wolność,
co nie stanowi jedynie ubocznej konsekwencji historio-
o warunki, które muszą być spełnione, aby na
zofii, lecz jest jednym z jej podstawowych postulatów:
gruncie filozofii Hegla uzasadnić ludzką aktywność w dziejach.
„Najbliższym jej [filozofii – przyp. aut.] przeznaczeniem
wości. Wolność taka swój najpełniejszy wyraz znalazła w sztuce. Później, w
Czym jednak miałaby być owa „wolność wolna”? Jak to, co przypadkowe,
zapoczątkowanej przyjściem Chrystusa epoce myśli, dla której charaktery-
przygodne, mogłoby zostać pogodzone z koniecznością? Jak ta odkryta syn-
styczny jest rozkwit filozofii, przyjęła ona postać wolności koniecznej, zależnej
teza przypadkowości i konieczności może realizować się w konkretnym
„koniecznie od spekulatywnej dialektyki rzeczy, od ogólnej obiektywności
materiale historycznym? Czy człowiek może ustanawiać otaczającą go rze-
myśli”. Dopiero w epoce czynu, u progu której ludzkość znalazła się po dziele
czywistość, skoro ta jest już rozumna i – przez samo to – w pewien sposób
określona?
riozofii. Bóg i palingeneza oraz mniejsze pisma filozoficzne z lat 1838-1842, Warszawa 1972,
s. 3–8.
37
storycznego, wykazał chęć wykorzystania tego nowego
gatunku literackiego do popularyzacji tez filozoficznych,
ROMANS PSEUDOHISTORYCZNY
Por. A. Cieszkowski, Prolegomena do historiozofii w: tenże, Prolegomena do histo-
kiem literackim. Konstruując ideę romansu pseudohi-
rii historycznej. Stawka jest niepo-
wolność przypadkowa, czyli taka, w której przeważa element przypadko-
3
rycznym. Autor Prolegomenów do historiozofii
Szansę na potwierdzenie swoich tez filozoficznych Cieszkowski upatrywał
4
Tamże, s. 64–65.
jest jej popularyzacja, zamiana charakteru ezoterycznego
na egzoteryczny, słowem, jeśli dopuścić taką antynomię
wyrazu, musi się ona spłaszczyć w głąb; albowiem wszyscy
są do niej powołani, a każdy, kto chce myśleć – wybrany”⁵.
Czym miałby być zatem romans pseudohistoryczny?
„Jeśli kiedyś znalazłbym czas wolny – pisał Cieszkowski
w liście do C.L. Micheleta, swojego nauczyciela i zarazem
przyjaciela, jednego z czołowych ówczesnych heglistów
5
Tamże, s. 89.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
AUGUST CIESZKOWSKI
– a nade wszystko, jeśli poczułbym w sobie talent romansopisarza (co do czego mam
nas Cieszkowski – gdy zachowuje wszelkie znamiona prawdopodobieństwa i nie wyła-
poważne wątpliwości), wybrałbym w historii pewną epokę, w której przeinaczyłbym
muje się z pochodu dziejów. Równocześnie stanowi ona wyraz ludzkiej kreatywności,
całkowicie bieg zdarzeń, dostosowując jednak mój utwór do ściśle historycznej sytuacji
zdolności reorganizacji otaczającej człowieka rzeczywistości. Dlatego już sama poetyka
przyjętej jako punkt wyjścia. Wprowadziłbym tam postacie fikcyjne, ukryłbym rze-
romansu pseudohistorycznego reprezentuje to, co miałoby być zapisane w warstwie
czywiste, stworzyłbym nowe sytuacje, sprawiłbym, w miarę możności, że działyby się
fabularnej powieści – owo połączenie rozumności, niezależności i zdolności wpływa-
tam rzeczy całkowicie odmienne niż to, co działo się w rzeczywistości, jednym słowem,
nia na kształt rzeczywistości, które stanowi o naszej wolności i zarazem czyni ludzkie
rozpoczynając od historycznego punktu wyjścia, przedstawiłbym ciąg zdarzeń prawie
działanie sensownym.
całkowicie urojonych, przy czym jednak zachowałbym koniecznie koloryt lokalny i
ducha czasu. Po tym dialektycznym odchyleniu, na końcu romansu wprowadziłbym
ów bieg zdarzeń w rzeczywisty tok historii. Dotarłbym tym sposobem poprzez drogi
kręte i okrężne do wyników prawdziwie istotnych, do których historia z koniecznością
dojść by musiała; wykazałbym przez to restitutio in integrum, że mimo różnorodności
środków, jakie posiada duch ludzkości, aby osiągnąć swe cele, mimo przypadkowości
dróg, które stoją przed nim otworem, mimo wielkiej liczby zjawisk, w które może się
przyoblekać, mimo posiadania możności wyboru tego lub innego indywiduum jako
swego przedstawiciela, jest dlań niemożliwe, by chybił swego rzeczywistego celu ustalonego odwiecznie, lub by odszedł całkowicie od zasadniczej linii wyznaczonej przez
opatrzność”⁶.
Pomysł Cieszkowskiego nie doczekał się realizacji. Dla nas jest interesujący dlatego,
że pozwala uchwycić wartość i nowe możliwości, które historie alternatywne wprowadzają do poznania. W romansie pseudohistorycznym spotykają się węzłowe zagadnienia filozofii historii Cieszkowskiego – problem poznawalności dziejów, relacji wolności,
przypadkowości i konieczności, stosunku celów do środków, a także pytanie o możliwość ustanowienia własnego porządku przez człowieka – podstawowe zagadnienie
filozofii polityki. Wartość poznawczą historia alternatywna posiada wtedy – przekonuje
6
List Cieszkowskiego do Micheleta z 18 marca 1837 roku w: A. Cieszkowski, Prolegomena do
historiozofii. Bóg i palingeneza…, wyd. cyt., s. 342.
HISTORIE ALTERNATYWNE A ANTROPOLOGIA
Wszystko, co zostało napisane powyżej, prowadzi do fundamentalnego wniosku –
historie alternatywne są organicznie zrośnięte z pewną epoką. Tworzenie alternatywnych wizji historycznych wyrasta z nowożytnego rozumienia człowieka jako twórcy
własnej rzeczywistości. Są one tym samym antropologicznie uwarunkowane, stanowią świadectwo pewnej ściśle określonej wizji człowieka. To ważna informacja, którą
możemy wyczytać na ich temat, uważnie śledząc niezrealizowany pomysł Cieszkowskiego, zapisany w jednym z jego listów.
Poetyka romansu pseudohistorycznego wynika z całości poglądów filozoficznych
autora Prolegomenów do historiozofii, według którego warunkiem ludzkiej kreatywności jest rozumność i poznawalność dziejów. Gatunek ten rozwija podstawową intuicję
antropologiczną, pokazując związek twórczości – czynnika indeterministycznego – z
rozumnością historii, czynnikiem deterministycznym.
D
zięki temu spostrzeżeniu wracamy do punktu wyjścia, uzyskując jednak materiał niezbędny do pogłębienia spostrzeżeń na temat relacji historiozofii i antro-
pologii u Cieszkowskiego. Romans pseudohistoryczny jako pewna antropologicznie
uwarunkowana pozafilozoficzna reprezentacja podstawowyc h tez historiozofii Cieszkowskiego pokazuje, jak bardzo sama ta historiozofia jest związana z antropologią
określonego typu. Teza o kierującej myślą Cieszkowskiego pasji antropologicznej uzyskuje zatem dodatkowe potwierdzenie.
␣
38
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
AUGUST CIESZKOWSKI
historycznie zakodowanym w naturze człowieka. Konieczna jest zatem rew
działalności kulturotwórczej. Czy nie jest to rodzaj estetyzacji,
izja naszego zapatrywania na cele ludzkiej racjonalności. Wzrastająca od
gubiącej problemy istotne, kwestie społecznie drażliwe, praktykę
czasów nowożytności dominująca tendencja ku obiektywizacji każdego
i podejmowanie decyzji mających realny wpływ na ludzką kon-
poglądu, odbija się echem w coraz to nowych sferach ludzkiego bytowania. Co
dycję? Czy nie przedkładamy doświadczenia jednostkowego nad
więcej dziedziny, które nie wtórują takiemu podejściu do obiektywności, a więc
wymiar społeczny, w którym to de facto możemy mówić o istnie-
szeroko pojęta humanistyka, przez tyranów racjonalności zostają zepchnięte w
niu kultury? Można dziś snuć tego typu refleksję sądzę jednak, że
najciemniejszy kąt wiedzy, wiedzy która składa się z tego, co z gruntu bezuży-
to, co wyżej określiliśmy mianem snobizmu, przy pewnym punkcie
teczne i nienaukowe. Ów obiektywizm jest przeciwny możliwości prowadzenia
widzenia jest nieodzownym elementem istnienia w zbiorowości.
dialogu, odnajdywania wspólnych horyzontów i przy tej tendencji może okazać
Piętnowanie kogoś za jego zaangażowanie w kulturotwórczą kon-
latach trzydziestych dwudziestego wieku w Wiedniu odbył się wykład, któ-
się również wrogi społeczeństwu, istnieniu ludzkiej wspólnoty w ogóle. Niedo-
sumpcję, jest zarazem ciosem wymierzonym w ciało samej kultury.
rego tematem była wyjątkowo zła kondycja ówczesnej nauki i kultury.1 Edmund
strzeżenie powagi problemu, prowadziłoby do pogłębienia wzajemnego nieporo-
Bez tego rodzaju „jałowej” aktywności mielibyśmy do czynienia z
Husserl, autor tego wystąpienia, wskazał na palącą kwestię społeczno-kulturowego upadku, gro-
zumienia. W efekcie w nadchodzącej przyszłości moglibyśmy mieć do czynienia
zarzuceniem najbardziej istotnego, a więc duchowego wymiaru
żącemu duchowi europejskiemu. Tekst jego wystąpienia stał się podstawą dla wydanego później
z czymś, co byłoby ledwie pozorem europejskiej kultury, jako że społeczeństwo
życia wspólnoty, który może się realizować ponadindywidualnie
dzieła Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia. Jeżeli problem kryzysu nie zostanie dostrzeżony i
pozbawione możliwości podejmowania dialogu, nie będzie w stanie podtrzymać
tylko wtedy, gdy nasyca życie poszczególnych jednostek. Zatem ów
potraktowany z należytą powagą, mówił Husserl, to konsekwencje mogą okazać się fatalne w swych
więzi ze swoją duchową tradycją.
snobizm, o ile tylko nie jest przyziemnym, obojętnym na losy innych
W
Filip Gołaszewski
skutkach. Zasadniczym źródłem kłopotów jest pewien typ myślenia, myślenia określanego
Możliwością wypracowania podłoża, które stałoby się zarazem miejscem spo-
mianem racjonalizmu. Ukształtowana przez nowożytną naukę wizja świata, nadała ludzkiej myśli
tkań różnych obszarów ludzkiej egzystencji, miałaby być fenomenologia. Trzeba
pewien kierunek rozwoju, stopniowo zawłaszczając kolejne obszary wiedzy. Husserl, wobec tego
by w dyskursie naukowym powstała przestrzeń dla subiektywnego doświadcze-
Husserlowi chodziłoby może o to, by przywrócić wagę indywi-
nowożytnego podejścia, był wyjątkowo krytyczny, co bynajmniej nie oznacza, że wzywał nas do irra-
nia, dla jednostkowych i w pełni indywidualnych przeżyć podmiotu. W ten sposób
dualności naszego doświadczenia a następnie szukać gruntu dla
cjonalizmu. Dla matematyka i filozofa żywo zainteresowanego naukami ścisłymi, postulat porzucenia
odzyskalibyśmy rozumienie racjonalności, które towarzyszyło greckim źródłom
porozumienia, już nie w tym co miałoby je obiektywizować, zara-
rozumu, byłby czymś absurdalnym. To, na co Husserl faktycznie starał się zwrócić uwagę, można
filozofii. W najszerszym znaczeniu był to związek naukowości z codzienną prak-
zem znosząc wszelkie różnice, lecz raczej w samej odmienności.
określić jako swego rodzaju dziejową dynamikę problemu racjonalności, nie zawsze bowiem była ona
tyką życiową, z kulturą jako taką i społeczeństwem pojmowanym nie tylko jako
Wydaje się przy tym ważne, że zróżnicowania nie traktuje się jako
tym czym stała się w wieku dwudziestym.
miejsce stawiania i rozwiązywania problemów, lecz również jako samo stano-
podstawy, a wręcz przeciwnie - zostaje ono założone na jednoczą-
wiąca siebie wspólnota celów i doświadczeń.
cym fundamencie subiektywnego doświadczenia. Być może zaan-
Problem, stawiany przez Husserla przede wszystkim na przykładzie relacji nauk i filozofii, sięga
narcyzmem, byłby konieczny dla odrodzenia ducha europejskiego
społeczeństwa.
jednak kwestii znacznie głębszej niż hermetyczna zależność różnych dyscyplin myślenia. Rysuje
Można jednak zapytać czy z diagnozą tą nadal powinniśmy się zgodzić? Czy
gażowanie jednostki w działalność społeczną powinna poprzedzać
się przed nami zagrożenie całkowitego rozpadu ładu społecznego. Sama racjonalność jest czymś
w myśli Husserla nie napotykamy czegoś, co można by określić mianem sno-
bliska Husserlowi krytyczna autorefleksja, jako że uczestnictwo
bizmu kulturowego? Interesuje nas nasza subiektywność do tego, co własne
w świecie codziennych praktyk, w otaczającym nas świecie życia
Miało to miejsce w 1935r. w Wiedniu w sali wykładowej Osterreichisches Museum. Tekst, Kryzys
sprowadzamy wszelką ludzką aktywność, co więcej chcielibyśmy w ten sposób
codziennego, odwołuje się do owej subiektywnej racjonalności, a
europejskiego człowieczeństwa a filozofia, który powstał na podstawie tego wystąpienia został włą-
budować trwałość kultury. Gdzie się nie rozejrzymy wszystko podlega konsump-
wręcz zakłada ją jako warunek konieczny dla podjęcia dialogu.
czony do VI tomu dzieł zebranych Husserla nazywanych Husserliana.
cji owego narcystycznego „Ja, ja, ja…”, którego powtórzenie odbija się echem
1
␣
39
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
Zdziechowski
Polska i Rosja
Wschodem a Zachodem
Marek Klecel
Marian Zdziechowski należy do tych nielicznych w krajach Europy
Środkowej i Wschodniej myślicieli, zwłaszcza w Polsce i Rosji, którzy starali
się łączyć refleksję filozoficzną, historyczną, religijną, wiedzę o kulturze,
literaturze, poznanie sytuacji duchowej i dokonań swoich narodów.
40
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
N
41
dziedziczonych zasobów, zarówno materialnych, jak i intelektualnych
pierwsze prace poświecił związkom literatury i myśli reli-
i duchowych.
gijnej w twórczości polskich romantyków-mesjanistów,
ieco inaczej niż myśliciele Zachodu upra-
W Rosji to cały wielki ruch umysłowy i duchowy, także ruch odnowy reli-
Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Towiańskiego
wiają oni wiedzę nie dla samej wiedzy, nie czysto
gijnej rozpoczęty przez Włodzimierza Sołowjowa, a kontynuowany przez
i rosyjskich słowianofilów Chomiakowa, Aksakowa, Kie-
intelektualną i teoretyczną, lecz powiązaną konkretnie
Bierdiajewa, Szestowa, Mereżkowskiego, Bułgakowa. W Polsce podobnymi
rejewskiego, a także nawiązujących do ich idei pisarzy:
z różnymi dziedzinami i przejawami życia ludzkiego. To co
poniekąd myślicielami byli Stanisław Brzozowski i właśnie Zdziechowski,
Gogola, Dostojewskiego, Szewczenki.
ich wyróżnia, to próba uchwycenia całej sytuacji duchowej
przy czym Brzozowski przeszedł ewolucję charakterystyczną dla epoki
Sytuację intelektualną i duchową Zdziechowskiego
człowieka, jego złożonej i uwikłanej kondycji, która speł-
o takiej rozpiętości sporów od jednej formacji do drugiej, Zdziechowski zaś
zatem określała zarazem polskość tradycji i kultury, jak
nia się w danych wspólnie warunkach miejsca, czasu, czyli
pozostał konsekwentnie zwolennikiem organicznego, zarazem dogłębnego,
i stosunek do głównych prądów umysłowych i cywili-
historii, zarazem w paradoksach tożsamości i odrębności,
duchowego i religijnego rozwoju człowieka w jego wspólnotowym, społecz-
zacyjnych Zachodu, a także Rosji, którą szczególnie się
wolności i więzi kulturowych. To na przełomie XIX i XX
nym i historycznym, a zarazem i indywidualnym wymiarze.
interesował. Musiał zająć stanowisko wobec Rosji, która
wieku oraz w pierwszej połowie XX człowiek staje znów
Ten wybór jest dla Zdziechowskiego tym bardziej naturalny, że jest on bada-
od ponad stulecia władała większą częścią Polski, ale też
wobec zasadniczych pytań i zagrożeń, które objawiają jego
czem i myślicielem zakorzenionym w polskiej tradycji i kulturze, zwłaszcza
wyrażał swe stanowisko wobec wzorców zachodnich,
nieoczywistą sytuację duchową, a nawet egzystencjalną
w XIX-wiecznym romantyzmie i w katolicyzmie jako typie wiary chrześcijań-
które w tej sytuacji nabierały dla Polski większego zna-
i domagają gruntownych odpowiedzi. Dlatego też refleksja
skiej. Pochodził z rodziny ziemiańskiej zamieszkałej na ziemiach zwanych
czenia, gdy mocarstwa Rosji, Prus i Austrii skazywały
tego czasu ma tak często charakter historiozoficzny i reli-
dziś Kresami Wschodnimi. Urodził się w 1861 roku w Nowosiółkach koło
ją na stopniowe unicestwienie. Zdziechowski, podobnie
gijny, odwołuje się bowiem do spraw fundamentalnych,
Rakowa w okolicy Mińska Litewskiego, gdzie spędził dzieciństwo i młodość.
jak wielu innych, odwołuje się do poczucia narodowej
które stale na nowo trzeba rozstrzygać.
Na ziemiach tych krzyżowały się wpływy polskie i rosyjskie, tradycje Rzecz-
tożsamości, wspólnoty tradycji, języka, literatury, wiary
Sytuują się one zarazem wokół wielkiego sporu świato-
pospolitej Obojga Narodów, Wielkiego Księstwa Litewskiego, Rusi Kijowskiej,
i obyczaju, wspólnoty zagrożonej rozpadem i upadkiem,
poglądowego, ideowego, a też praktycznego, życiowego,
ludowe tradycje białoruskie i litewskie. Otrzymał staranne wykształcenie
gdy naród pozbawiony swej organizacji, władzy, państwa,
bo mającego swe polityczne i historyczne konsekwencje.
domowe, a następnie ukończył gimnazjum rosyjskie w Mińsku. Na kresowym
rozpadnie się na zbiór poszczególnych jednostek o przy-
Sporu między formacją postępu i nieustannej i wszech-
pograniczu Wschodu i Zachodu zetknął się z kulturą rosyjską, odbył studia
padkowej orientacji i niepewnej przyszłości.
stronnej modernizacji, ideologią nowoczesności i rozwoju
slawistyczne w Petersburgu i Dorpacie (obecnie Tartu), gdzie poznał nie tylko
Wkrótce Zdziechowski, badacz meandrów ducha ludz-
w takim kierunku, w skrajnych przypadkach akceptującą
humanistykę rosyjską, ale i niemiecką. Uzupełnił swe studia slawistyczne
kiego, tropów historii, którą od Rewolucji Francuskiej
nawet drogę rewolucji, a formacją przeciwną, odrzucającą
w Grazu i Zagrzebiu, rozszerzył zaś o literaturę powszechną w Genewie. Pro-
miał pokierować sam człowiek, Zdziechowski także prze-
tak radykalną, że nieraz wyniszczającą drogę rozwoju ludz-
wadził wykłady z literatury polskiej, rosyjskiej i powszechnej na Uniwersy-
nikliwy wizjoner przyszłości, która uczyni go swoistym
kości. Uznawana jest ona zwykle za formację konserwa-
tetach w Krakowie, gdzie był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego od
katastrofistą zostaje postawiony wobec największych
tywną lub nawet zachowawczą, w istocie jednak stawia ona
1899 roku i Wilnie od 1919 roku na Uniwersytecie im. Stefana Batorego, gdzie
wydarzeń początku wieku: I wojny światowej, rewolu-
na ciągłość i kontynuację jako sposób rozwoju wszystkich
piastował zaszczytne funkcje z rektorem w latach 1925-1927 włącznie. Swe
cji rosyjskiej i odzyskania przez Polskę niepodległości.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
Wojna i rewolucja nie są dla niego objawieniem postępu
która powstaje pod wpływem wiary w postęp i naukę, Zdziechowski zwracał się
tragicznym w skutkach rozdźwiękiem, przyczyną wielu
czy też niezbędnym etapem drogi ku lepszej przyszło-
najpierw w stronę romantyzmu jako ideologii przeciwstawiającej się tenden-
kryzysów, potwierdzał jedność tej tradycji. Nawet próby
ści. Wprost przeciwnie, to tragiczny symptom i symbol
cjom umysłowym i kulturowym narzuconym przez poprzedzającą go epokę
jej – jakbyśmy dziś powiedzieli – modernizacji są tylko
schyłku i rozpadu, który w końcu niszczy własną tożsa-
Oświecenia. Romantyzm był dla niego ruchem niezgody na ograniczenie czło-
wariantem przemian lub negacji wzorca chrześcijań-
mość, treść, tradycję w imię wyimaginowanej, a niejasnej
wieczeństwa do warstwy tylko społecznej i racjonalnej. Pojmował fenomen
skiego. Racjonalizm Oświecenia to świecka, zredukowana,
utopii. Z tego chaosu wyłoniła się niepodległa Polska, co
człowieka o wiele pełniej, w wielu jego płaszczyznach i relacjach – zewnętrz-
bo pozbawiona transcendencji Boga, wersja racjonalizmu
było wielkim, przez Polaków wyczekiwanym niemal od
nych i wewnętrznych – także tych nieracjonalnych, uczuciowych i emocjonal-
chrześcijańskiego, obecnego już w średniowiecznej scho-
dwóch stuleci wydarzeniem. Ale wydarzenie to nie obala
nych, a też indywidualnych i zarazem wspólnotowych, odwołujących się do
lastyce czy w tomizmie. Idee utopii społecznych XVIII
ostatecznie pesymistycznej, mówiąc umownie, historio-
archaicznych nawet i nie uświadamianych tradycji, nie tylko intelektualny,
i XIX wieku, ideologie socjalizmu i komunistyczne ruchy
zofii Zdziechowskiego.
ale i duchowy czy religijny. Krytycznie zapatrywał się na główne wydarzenie
rewolucyjne, mające odwrócić bieg dziejów i sprowa-
Oświecenia, jakim była Rewolucja Francuska. Uważał, że jej dziedzictwo jest
dzić Królestwo Boże na ziemię, powstają w ramach tego
W swej długiej, liczącej niemal półwiecze drodze twórczej
przeszedł on nie tyle ewolucję, co ugruntował swe stanowisko intelektualne i duchowe pod wpływem wydarzeń
historycznych panujących prądów umysłowych, a przede
wszystkim pod wpływem własnych doświadczeń. Rozpoczynał od studiów nad literaturą i życiem umysłowym
XIX stulecia w Polsce i w Rosji. Szczególnie interesował go
romantyzm, nie tylko jednak jako formacja literacka, ale
Zdziechowski upatrywał w chrześcijaństwie tradycji jedności
Europy. Nie tylko jej wiary i duchowości, ale i całych jej dziejów
jańska gnoza, składająca niejako Boga w ofierze, jak to się
stanie dosłownie w modernizmie i dzisiejszym postmodernizmie, gdy pojawiła się idea śmierci Boga, którą najpełniej wyraził starszy o pokolenie od Zdziechowskiego
– Nietzsche.
Zdziechowski zmierza właśnie do takiej eschatologicznej czy nawet apokaliptycznej wizji dziejów Europy, nale-
też myślowa, duchowa i religijna, nie tylko dzieła i style,
42
samego paradygmatu cywilizacyjnego jako postchrześci-
ale też postawy jego przedstawicieli i szczególny typ umy-
zarazem zbyt minimalne i zbyt okrutne. Jej społeczny liberalizm wydawał mu
żącej nadal do chrześcijaństwa. Zdziechowski najpierw
słowości. Poświęca mu Zdziechowski swe kolejne prace
się pusty dla wielu krajów Europy zniewolonych przez jej mocarstwa, krajów,
był związany z katolickim modernizmem, na Zachodzie
powstające na przełomie wieków: “Mesjaniści słowiano-
które wolałyby umieszczać swych władców na tronach niż ich ścinać. Rewolu-
reprezentowanym przez Newmana, Blondela czy Tyr-
file”(1888), “Byron i jego wiek” (1894-1897), “Wizja Krasiń-
cje były zawsze dla Zdziechowskiego zbyt wielką ceną przemian, a rewolucja
rela, co starał się powiązać z romantycznymi próbami
skiego” (1912), “U epoki mesjanizmu” (1912), “Pesymizm,
rosyjska stała się dla niego miarą katastrof wyniszczających połowę Europy.
rewaloryzacji chrześcijaństwa w mesjanizmie polskiego
romantyzm a podstawy chrześcijaństwa” (1915), a nawet
Zdziechowski upatrywał w chrześcijaństwie tradycji jedności Europy i to nie
romantyzmu u Mickiewicza, w intuicjach poetyckich
jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, w książce
tylko jej wiary i duchowości, ale i całych jej dziejów, typu wspólnoty i człowie-
Słowackiego, historiozoficznych wizjach Krasińskiego.
“Chateaubriand i Napoleon”(1932). Wbrew panującym
czeństwa, wewnętrznego charakteru, umysłowości i światopoglądu. Nawet
“W wieszczych marzeniach Mickiewicza, Słowackiego
wówczas w życiu umysłowym tendencjom pozytywi-
zróżnicowanie Europy, podział na różne, odrębne wspólnoty, a także rozdział
i Krasińskiego – pisał Zdziechowski – znajdował wspa-
stycznym i zarysowującej się już ideologii modernizmu,
na Zachód i Wschód według tradycji łacińskiej i prawosławnej, który bywał
niałą dla siebie postać oparty na kulcie Boga-człowieka
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
czyli Słowa Wcielonego teocentryczny ideał człowieka
zła – zawinionego lub niezawinionego – z którego wyzwolić może jedynie
się inna perspektywa rzeczywistości, gdy upada doczesny,
w jedności swej z Bogiem i przez nią wznoszącego się na
to, co nastąpi, gdy on ostatecznie, eschatologicznie się zakończy, gdy porzą-
aktualny, utrwalony w ludzkim doświadczeniu jej porzą-
szczyt potęgi. Był to prometeizm chrześcijański”. Podobne
dek przezeń wyznaczony zostanie zamknięty. “Jako odpowiedź (...) zjawia się
dek. Przedstawiając swoją interpretację dziejów “w obli-
przekonania będą wyrażać później rosyjscy myśliciele
nowina radosna o Królestwie Bożym, które przyniósł ten, co Synem Bożym
czu końca”, nawiązuje również Zdziechowski do rosyjskich
religijni, do których Zdziechowski często się odwołuje
i zarazem synem człowieczym siebie nazwał. Tylko nie z tego świata jest kró-
myślicieli religijnych Sołowjowa i Trubieckiego:
w swych pismach.
lestwo owo – “świat dla Chrystusa dobrym był, o ile był czymś, co się ma skoń-
Pod wpływem doświadczeń historycznych początków
czyć””. Daremna i próżna – powiada Zdziechowski – jest droga przeciwna,
XX wieku Zdziechowski zmierza ku eschatologicznemu,
prowadząca od Boga w nieznane. Wówczas dopiero zło, cierpienie, śmierć
jak już zauważyłem, rozumieniu dziejów ludzkich, zgod-
stają się prawdziwym absurdem kończącym się ostateczną rozpaczą.
– pisze w szkicu “Testament księcia Eugeniusza Trubieckiego – gdy wali się porządek społeczny, gdy wniwecz obracają się wszelkie wartości rzeczy znikomych i zmiennych,
nego raczej z tą stroną chrześcijańskiego przesłania, która
Pesymizm Zdziechowskiego jest jednak względny. W szkicu pt. “Wpływy
została wyrażona w słowach ewangelisty Jana: świat w złu
rosyjskie na duszę polską” z 1915 roku pisał: “pesymizm bywa dwojaki: rela-
leży (ale my z Boga jesteśmy)”. Zło jest czymś więcej niż
tywny, tj. chrześcijański, przeciwstawiający nędzę bytu doczesnego absolut-
się wydaje, więcej niż nieszczęściem, przypadkiem, grze-
nemu szczęściu wiekuistego obcowania z Bogiem i absolutny, ateistyczny,
chem, błędem, który wynika z przypadłości bytu, wol-
uznający tożsamość bytu i bólu”. Odwrotnie więc, nawet zło w tej eschatolo-
ności człowieka , nieustannego braku dobra. Należy do
gicznej perspektywie chrześcijańskiej uzyskuje swoje miejsce, sens i odpłatę.
natury samego Stworzenia, a więc i do natury człowieka.
Ten katastrofizm eschatologiczny związał się u Zdziechowskiego z wie-
“Pozostaje nam – konkludował Zdziechowski – w swym
loma aktualnymi na początku XX wieku spekulacjami o schyłku cywilizacji
studium “Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijań-
europejskiej, wyrażonych zwłaszcza w głośnym dziele Oswalda Spenglera
stwa” – wraz z Schellingiem, Secretanem, Sołowjowem
“Zmierzch Zachodu”. Zwłaszcza po rewolucji rosyjskiej i wojnie polsko-bol-
i jego następcami przypuścić, że świat cały myśli i bada-
szewickiej 1920 roku z przerażeniem ujrzał Zdziechowski groźbę nadciągają-
niu naszemu dostępny został uwikłany w jakąś pierwotną
cego komunizmu i całą słabość Europy. W swych dwóch ostatnich książkach
a straszną katastrofę, że sam pryncyp jego bytu, ta sub-
“W obliczu końca” (1937) i “Widmo przyszłości” (1939) dokonuje dramatycz-
stancja powszechna, którą prościej Duszą świata nazwać,
nej diagnozy stanu klęski, wewnętrznego, duchowego i moralnego upadku
odpadła od Boga i że wraz z nią odpadliśmy i my. Czyli
Zachodu i narastającej siły destrukcji, która wybuchnie wkrótce w dwóch
Spośród wielu różnych ideologii XX wieku spełniły się
zło nie jest, jak nauczali optymiści chrześcijańscy, czymś
totalitaryzmach. Myśl Zdziechowskiego przybiera tu kształt katastroficznej
właściwie tylko racje katastrofistów. Spełniły się tra-
drobnym i przypadkowym, nikłym cieniem jakimś na
profecji: wieszczy nieuchronną katastrofę. Nie jest to jednak jakaś profecja
gicznie, nikt nie mógł mieć satysfakcji z tego, co przewi-
ogromie dzieła Bożego, ale jest, raczej stało się, naturą
nihilistyczna, włącza ją Zdziechowski do swej eschatologicznej, chrześcijań-
dział. Również racje Zdziechowskiego spełniły się w tym
rzeczy”.
skiej wizji dziejów, traktując wydarzenia rewolucji i wojen nie jako zagładę
przynajmniej sensie, że zagładzie uległ dotychczasowy
ostateczną, lecz jako szczególny moment historyczny, w którym odsłania
porządek Europy zarówno na Zachodzie, jak i – głównie
Czas doczesny naznaczony jest piętnem nieuniknionego
43
Ciernista jest droga zbawienia i prowadzi przez katastrofy
i wraz z nimi wszystkie utopie, oznacza to, że Królestwo
Boże jest tuz za drzwiami, albowiem przez zerwanie z tym,
co jest względne i utopijne, zbliżamy się do tego, co jest
wieczne i absolutne. (...) W takich katastrofalnych epokach
serce człowieka daje światu to, co ma najlepszego, przed
rozumem zaś odsłaniają się owe tajemnice najgłębsze,
które w epokach normalnego biegu rzeczy zakrywa szara
powszedniość. Słowem, w wewnętrznym świecie człowieka
dokonywa się przewrót, przenoszący wszystkie myśli, pragnienia i nadzieje z jednego planu bytu do innego, wyższego, a przewrót ten (...) ze stanowiska Trubieckiego ma
znaczenie kosmiczne, jest początkiem Królestwa Bożego,
które jest celem stworzenia”,
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
– na Wschodzie, pociągając za sobą miliony istnień ludz-
ostrzeżenia Zdziechowskiego, a nawet przeciwnie, wierzyło, że z katastrofy
kich. Rok po śmierci Zdziechowskiego wybucha II wojna
może wyłonić się nowy świat o “promiennym obliczu”. Przecież to Miłosz
światowa.
uwierzył weń i służył jego mirażom i złudom jeszcze wiele lat po wojnie.
W swej działalności naukowej i pedagogicznej najpierw
Nawet, gdy to złudzenie nie dało się już utrzymać, gdy rozwiało się, wywo-
na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, później
łując odruch resentymentu, czemu dał wyraz w „Zniewolonym umyśle”, nie
na Uniwersytecie w Wilnie Zdziechowski znalazł wielu
zmienił swego poczucia wyższości w stosunku do starego mistrza. Inny poeta
uczniów i kontynuatorów. Szczególnie wpłynął na poko-
należący również do wileńskich “Żagarów”, Teodor Bujnicki, lepiej rozpo-
lenie młodych poetów wileńskich, skupionych w grupie
znał wagę głosu Zdziechowskiego, reflektując się zaraz po jego śmierci w 1938
poetyckiej “Żagary”, do której należał Czesław Miłosz. We
roku: “Dochodzimy może innymi drogami do tych samych wniosków, które
fragmencie poematu pt. “Toast”, napisanego już kilka lat
on tak dawno wyciągnął, przewidując krach naszej cywilizacji, załamania się
po wojnie, zarysował on skrótowy, choć dość uszczypliwy
płytkiego liberalizmu, zwyrodnienia demokratycznych form państwowych
portret z pamięci profesora:
i zbliżania się potwornej epoki, grzebiącej wolność obywatelską i poczucie
“Dodaj jeszcze do tego, że w tej samej sali
W której ławkach poeci znaki wycinali
Stary Marian Zdziechowski uczył o zagładzie
Już oto nadchodzącej. To też piętno kładzie”.
godności ludzkiej”.
“Żagaryści” przyjmowali katastroficzną wizję Zdziechowskiego, ale nie podzielali w pełni jego argumentacji
i wniosków. W napisanym po latach szkicu “Religijność
Zdziechowskiego” Miłosz stwierdzał:
“Jego wizja eschatologiczna zbliżania się czegoś nieuniknionego a strasznego trafiała w mgliste odczucia jego czytelników i słuchaczy, zgadzała się z atmosferą czasu. Ale
tylko wizja. Całe rozumowanie, wnioski, rozmijały się
z dążeniami młodych, którzy właśnie w prądach uznanych przez profesora za dzieło szatana, dopatrywali się
zbawienia i to, co było dla niego nocą, brali za “promienne
oblicze wschodzącego dnia””. Istotnie, Miłosz należał
do tego młodszego pokolenia, które lekceważyło raczej
44
ZDZIECHOWSKI I ROSJA
Z
dziechowski był jednym z najwybitniejszych znawców Rosji w Polsce.
Dzięki własnym studiom, a także dzięki licznym kontaktom ze znaczą-
cymi Rosjanami. Duży wpływ wywarła na niego myśl i wizja teologiczna
Włodzimierza Sołowjowa, którego poznał osobiście w latach 80., podobnie
jak później zetknął się z Lwem Tołstojem. Zafascynował go jej wschodni rys
wynikający z duchowości prawosławia, wywodzącej się z wschodniej tradycji
chrześcijaństwa, a także swoisty ekumenizm Sołowjowa, inspirujący do dialogu łacińsko-prawosławnego. Wiele studiów poświęcił Zdziechowski innym
rosyjskim myślicielom religijnym, m.in. Bierdiajewowi, Mereżkowskiemu,
Trubieckiemu, Rozanowowi.
Zdziechowski działał także czynnie w dziedzinie stosunków polsko-rosyjskich. W 1901 roku założył w Krakowie Klub Słowiański i czasopismo ”Świat
słowiański”, który propagował wiedzę o kulturze słowiańskiej, zarazem
W twórczości Zdziechowskiego ujawniło się głębokie zainteresowanie
dziejami i myślą XIX Rosji
jednak programowo przeciwstawiał się panslawizmowi
rosyjskiemu i rosyjskiej dominacji, integrując patriotyczne dążenia poszczególnych narodów słowiańskich.
Tuż przed rewolucją rosyjską, razem z poetą Tadeuszem
Micińskim i rusycystą Wacławem Lednickim, działał
w polsko-rosyjskiej sekcji Towarzystwa Kultury Słowiańskiej w Moskwie. W latach 20. prowadził wykłady o rosyjskiej myśli religijnej w Paryżu, których słuchaczami byli
także, przebywający już na emigracji, Bierdiajew, Mereżkowski, bracia Trubieccy. Tam też Zdziechowski organizował wśród inteligencji rosyjskiej forum dyskusyjne
o dialogu katolicko-prawosławnym i wymianie myśli
religijnej.
W twórczości Zdziechowskiego ujawniło się głębokie
zainteresowanie dziejami i myślą zwłaszcza XIX-wiecznej Rosji oraz wzajemnymi związkami z Polską. Szczególnie zajmowały go rosyjskie spory o kierunek rozwoju
Rosji wyrażane w stanowiskach okcydentalistów i słowianofilów, a więc zwolenników wzorców europejskiej
z jednej i rodzimych, narodowo-ludowych z drugiej strony,
w których upatrywano istotę wyróżniającej rosyjskości,
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
związanej zarazem najgłębiej z prawosławiem, a kry-
Zdziechowskiego w nawiązywaniu kontaktów z Rosjanami jest tu nie
(...) I jeśli pomimo to jestem dziś równie daleki od duszy
tycznie nastawionej do katolickiej lub protestanckiej
do przecenienia. Wnikliwe studia i fascynacja rosyjską duchowością
rosyjskiej jak przed trzydziestu laty, gdy pierwsze swoje
orientacji zwolenników Zachodu. Zdziechowski był zwo-
pozwoliły mu łatwiej porozumiewać się z Rosjanami, przekonywać
szkice o Rosji układałem, jeśli, jak twierdzi Bierdiajew ,
lennikiem tzw. euroazjatyzmu, syntezy elementów azja-
ich, a także polemizować w sprawach polskich. Szczególnie interesu-
widzę tylko <<Rosję uciskającą>>, to pozostaje mi jedno:
tyckich i europejskich, która miałaby być najwłaściwszą
jąca jest tu polemiczna wymiana zdań miedzy Zdziechowskim a Bier-
wyznać skromnie, że dusza rosyjska przebywa na wyso-
drogą wszechstronnego rozwoju Rosji. Z uwagą śledził ten
djajewem, a także wcześniejsza korespondencja z Lwem Tołstojem.
kości tak niedostępnej, że nas biednych, upośledzonych
tygiel, jakim była wtedy Rosja z jej zapamiętałymi dys-
W artykule z 1910 roku pt. “Sprawa polska jako sprawa rosyjska”
kusjami i sporami, czym ma być wobec Europy i świata,
Bierdiajew przyznaje, że Rosja, której powołaniem jest, według niego,
Powstaje w ten sposób tak zawikłane uprzedzenie do
z jej narodnickim mesjanizmem i totalnym krytycyzmem
“zdejmowanie pęt innym narodom”, obciążona jest jednak grzechem
Polski, które Zdziechowski tak ujmuje: “wyrabia się w sto-
socjalistów, anarchistów i nihilistów rosyjskich, którzy
wobec Polski, który proponuje jednak zmazać, gdyż “historyczny
sunku do nas nastrój ( nie zawsze świadomy), który wyra-
rozsadzali rosyjskie imperium od wewnątrz. Uwiecznieni
spór z Polską już się przeżył i zakończył, a zaczyna się epoka jedno-
zić można w następujących słowach: <<Polacy wyrzucają
zaś zostali na kartach literatury rosyjskiej w charaktery-
ści i zgody”. Zdziechowski odpowiedział mu w obszernym szkicu pt.
nam, żeśmy ich skrzywdzili; nieprawda – to my mamy
stycznych typach bohaterów jako postaci wyrażające idee
“Antynomie duszy rosyjskiej”: Zarzucił mu, że nadal patrzy z impe-
prawo mieć żal do nich, że tak uparcie zasłaniają się przed
wiecznej Rosji.
rialnie rosyjskiego punktu widzenia, nie traktując Polski jako auto-
duchowym słońcem Rosji. Jeśliśmy wobec Rosji zawinili,
nomicznego narodu:
to tylko przez to, że dopuściliśmy niegdyś Prusy i Austrię
Zdziechowski zainteresowany jak mało kto w Polsce
wewnętrznym rozwojem dziejów Rosji patrzy jednocze-
45
Europejczyków żadne wysiłki do niej nie zbliżą”.
do udziału w jej rozbiorze. Teraz ten błąd chcemy napra-
śnie na nie ze stanowiska Polaka, przedstawiciela kraju,
“Bierdiajew twierdzi, że to my nie znamy i wciąż jeszcze nie chcemy
wić, chcemy mieć w ręku zjednoczoną Polskę i rządzić
który do swego późnego wieku był poddanym Rosji, kraju
poznać duszy rosyjskiej. Powołując się na jeden z moich artykułów,
nią ku szczęściu jej mieszkańców. Wszystkie uchybienia
który w dużej części został poddany władzy imperium
zaznaczył z ubolewaniem, że dla mnie <<istnieje tylko Rosja uci-
względem nas wspaniałomyślnie jej wybaczając, żądamy
rosyjskiego i skazany na rusyfikację. Dostrzega wspól-
skająca>>. Dziwny zarzut, zwłaszcza do mojej osoby. Dzięki szczęśli-
od niej całkowitego oddania się i wdzięczności>>. Oczy-
notę tradycji chrześcijańskiej, rozdzieloną wszakże już
wym okolicznościom zewnętrznym, mniej niż wielu rodaków moich
wiście nie jest to nastrój Bierdiajewa – mówi dalej Zdzie-
w czasach, gdy oba kraje tworzyły swe państwowości. Ten
miałem sposobności do poznania Rosji “uciskającej”, w zamian zaś
chowski – ale jednak coś z niego przesunęło się nad jego
rozdział jest w jakimś stopniu przyczyną narastających
sporo pracy poświęciłem poznawaniu rosyjskiej duszy w tych jej naj-
myślą, gdy w spokojnym przeświadczeniu o słuszności
historycznie różnic, gdy z bizantyjskiej tradycji strze-
piękniejszych odbiciach, jakie przedstawia literatura rosyjska. I nie
swojej ogłaszał nam, że pierwszy krok już przez Rosję zro-
gącej prawosławnej Rosji ma wyrosnąć czwarty Rzym,
poprzestając na tym, starałem się o stosunki osobiste z najwybitniej-
biony został i że przyszła kolej na nas”.
podporządkowujący sobie kolejne kraje ościenne. Polska
szymi w sferze ducha przedstawicielami Rosji. Znałem – wymieniam
Zdziechowski zauważał rzecz niezmiernie istotną także
zachowująca wolnościową i obywatelską tradycję także
tu najznakomitszych, a nieżyjących – Lwa Tołstoja, Włodzimierza
w późniejszych stosunkach polsko-rosyjskich: wielkomo-
w czasie zaborów znajduje w Rosji wielu przeciwników
Sołowjowa, Cziczerina, Pypina, Oresta Millera, Sergiusza Trubiec-
carstwowe, imperialne nastawienie i uprzedzenie Rosjan
nawet wśród najbardziej światłych jej umysłów. Rola
kiego – i dużo dobrych i jasnych chwil obcowaniu z nimi zawdzięczam.
do Polski, nie omijające nawet największych jej umysłów.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
ZDZIECHOWSKI I TOŁSTOJ
W
cześniej podobna polemikę odbył Zdziechowski
z Lwem Tołstojem, którego poznał w Jasnej Pola-
nie już w 1896 roku po wymianie kilku listów i artykułów.
Już w latach młodości był wielbicielem pisarstwa Tołstoja,
o czym wspomina obszerniej w artykule “Głos z Polski”,
wydanym w Księdze Jubileuszowej z 1908 roku poświęconej Tołstojowi.
Po przełomie religijnym Tołstoj stał się jeszcze bliższy
dla Zdziechowskiego, gdy włączył się poniekąd w nurt
w duchu uniwersalistycznego chrześcijaństwa. Zdziechowski nie widział
się od patriotyzmu; dzięki temu ich horyzont umysłowy
sprzeczności między patriotyzmem a chrześcijaństwem czy ściślej katolicy-
i etyczny poszerza się i potęguje się ich urokiem. Tak
zmem, i podkreślał ważną w stosunkach polsko-rosyjskich różnicę między
Byron wyrzekł się niegdyś Anglii za to, że “pół świata
patriotyzmem narodów najeźdźczych a patriotyzmem narodów uciskanych,
wyrznęła, pól przehandlowała” (“Don Juan X, 81). Obecnie
których przywiązanie do własnej wspólnoty jest często jedyną bronią i ostoją.
potrafił Pan wznieść się niepomiernie wyżej nad naro-
W liście do Tołstoja z 1895 roku pisał:
dowe przesądy i nienawiść Pańskich współrodaków, ale
“Pozwoliłem sobie zwrócić się do Pana li tylko z powodu Pańskiego arty-
nie zwrócił Pan uwagi na to, że oprócz patriotyzmu zabor-
kułu o p a t r i o t y z m i e. Stanął w nim Pan na gruncie ewangelicznym,
czego i nieludzkiego narodów potężnych, istnieje jeszcze
a oczywiście z punktu widzenia miłości bliźniego jako zasady obowiązującej
zupełnie mu przeciwstawny patriotyzm narodów ujarz-
wszystkich chrześcijan – wszelki patriotyzm traci sens. Potępił Pan patrio-
mionych, dążących jedynie do obrony przed wrogami
Zdziechowski już w latach młodości był wielbicielem Tołstoja. Jednak nie odpowiadał mu swoisty anarchizm Tołstoja, ani takie rozumienie chrześcijaństwa, które ogranicza je tylko do moralności. Różnił ich także stosunek do spraw polsko-rosyjskich
46
chrześcijańskiego modernizmu. Jednakże nie odpowiadał
tyzm bezwzględnie, nie rozważywszy uprzednio tego, co mógłby on w p e w n
wiary ojczystej i ojczystego języka. Najbardziej typowym
Zdziechowskiemu swoisty anarchizm Tołstoja ani takie
y c h o k o l i c z n o ś c i a c h powiedzieć na swe usprawiedliwienie. Pańskie
wyrazem takiego patriotyzmu w obecnym czasie jest
rozumienie chrześcijaństwa, które ogranicza je tylko do
rozumowanie da się zastosować do patriotyzmu rosyjskiego, francuskiego,
patriotyzm polski. Nie tylko nie przeczy on uczuciu chrze-
moralności, do kodeksu etycznego, pozbawiając chrze-
niemieckiego i w ogóle patriotyzmu narodów niepodległych, silnych, dążą-
ścijańskiemu, ale wynika nawet bezpośrednio z niego, ze
ścijaństwo wymiaru transcendencji i eschatologicznej
cych do zaborów i podbojów; ich patriotyzm jest nie tylko sprzeczny z uczu-
współczucia z bliźnim. Przecież cierpią nie tylko polscy
perspektywy. Różnił ich też, omówiony szerzej w kore-
ciem chrześcijańskim, ale nawet z materialnego i egoistycznego punktu
panowie uciskający jakoby też polskich chłopów, których,
spondencji, stosunek do spraw polsko-rosyjskich. Wywią-
widzenia jest niepotrzebnym objet de luxe: Rosja mogłaby przecież śmiało
jak twierdzą gazety, wielkodusznie broni rząd rosyjski, ale
zała się w niej polemika, jakże współczesna i istotna, na
porzucić usiłowania rusyfikacji Polaków, Niemców, Ormian etc., przez co nie
cierpi, i to znacznie więcej ta wielomilionowa szara masa
temat patriotyzmu, który Tołstoj uważał za zjawisko
straciłaby siły politycznej i znaczenia. Oto dlaczego przedstawicielom litera-
chłopska. My, “panowie” cierpimy przez to że język nasz
szkodliwe, które powinno być przezwyciężone właśnie
tury narodów i państw potężnych nietrudno, moim zdaniem, odżegnywać
wypędzono ze szkoły, z sądownictwa, z życia społecznego,
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
pozbawieni jesteśmy prawa dysponowania swoim mie-
“Troszczyć się powinniśmy nie o patriotyzm, lecz raczej o to, aby wnieść
podburzają tłumy przeciw rządowi, a także przeciw
niem, że zamknięto przed nami służbę państwową
w sferę życia codziennego to światło, które w nas istnieje; przekształcić to
klasom posiadającym, zaś agenci rządu podburzają je
w naszym kraju, a przede wszystkim przez to, że depra-
życie i zbliżyć je do ideału, który nam przyświeca. Dla każdego człowieka,
przeciw inteligencji i nacjonalistom [przedstawicielom
wują w szkołach nasze dzieci, wyszydzając ich historie
oświeconego prawdziwym światłem Chrystusa, powinna być gwiazdą prze-
nierosyjskich narodowości]. Jesteśmy więc w przeddzień
i język ojczysty, a także przymuszając je do udawania
wodnia nauka chrześcijańska, a zgodnie z nią ideałem nie może być wskrzesze-
rzezi bez końca. Rzeź nieszczęsnych Ormian w Baku doko-
patriotów rosyjskich. Ale cięższe i rozpaczliwsze są cier-
nie Polski, Czech, Irlandii, Armenii, ani też zachowanie jedności i okazałego
nana została niemal na rozkaz rządu, następnie wymor-
pienia chłopów i w ogóle wszystkich biedaków właśnie
majestatu Rosji, Anglii, Niemiec, Austrii, lecz przeciwnie – zniszczenie tej
duje się nas (nas, Polaków), na razie włościanie rabują już
wskutek braku zabezpieczenia materialnego: zamoż-
jedności i potęgi Rosji, Anglii i innych państw; zniszczenie tych niechrze-
dwory, fabryki etc. w różnych krajach Cesarstwa, a w mia-
niejsi chłopi marzą jak o szczęściu o kupnie kawałka
ścijańskich, opartych na przemocy konglomeratów zwanych państwami,
stach gawiedź podburzana przez żandarmów napada na
ziemi, biedni zaś – o znalezieniu miejsca chociażby
a stojących na przeszkodzie wszelkiemu istotnemu postępowi i będących
studentów...
stróża lub palacza na kolei, a tymczasem pierwsze nie-
źródłem cierpienia dla pokonanych i uciskanych narodów oraz wszelkiego
dostępne jest dla katolików w Zachodnim i Południo-
zła, jakie trapi dzisiejszą ludzkość”.
kiem) generalna rzeź inteligencji i klas posiadających oto
I akt rosyjskiej tragedii, który już się rozpoczyna; wejście
wo-Zachodnim Kraju, drugie – w ogóle dla wszystkich
katolików; największą pociechą w ich życiu codzien-
Nauka Tołstoja pozostała wzniosłą, lecz raczej anarchistyczna utopią, odwo-
wojsk pruskich, wezwanych przez rząd rosyjski niezdolny
nym jest Kościół, zaspakajający potrzeby ich duszy – ale
łującą się wszakże do swoiście pojętej tradycji chrześcijaństwa. Pod wpły-
stawić czoła wydarzeniom – taki będzie II akt, co wtedy
ustawicznie zabierają im te kościoły – zapewne znane
wem Zdziechowskiego Tołstoj złagodził jednak swoje stanowisko w sprawach
powie i co uczyni Europa – trudno przewidzieć - i nie
są również Panu głośne wydarzenia Krożańskie z 1893
polskich, zawdzięczał mu także większą wiedzę o sytuacji i kulturze Polski.
wiem, na czym będzie polegał III akt, ale mam nadzieję,
roku. Czym jest jednak zmasakrowanie kilkudziesię-
Cenił Zdziechowskiego za jego ujmujący sposób bycia, niezwykłą kulturę
że na koniec (IV akt) dobro zatriumfuje, obecny reżym
ciu chłopów w porównaniu z mękami prawie miliona
i żarliwość, dziwił się jednak jego przywiązaniu do katolicyzmu.
rosyjski przestanie istnieć, będzie konstytucja – a wsku-
unitów w guberniach Lubelskiej i Siedleckiej, przemocą
wcielonych do prawosławia. Jednych pobili i zadręczyli,
drugim zniszczyli mienie, trzecich zesłali, rozłączając
małżonków: męża np. do guberni Orenburskiej, żonę do
Chersońskiej, lub odwrotnie, dzieci zaś odebrali rodzi-
tek tego los mojej nieszczęsnej ojczyzny w taki czy inny
“WIDMO PRZYSZŁOŚCI”
J
uż w 1905 roku w liście do włoskiego pisarza Anntonia Fogazzaro Zdziechowski przewidywał to, co miało nastąpić kilkanaście lat później:
sposób się poprawi”.
Zdziechowski odrzucał, jak już wspomniałem, wszelką
rewolucję jako sposób dokonywania przemian spo-
„Rewolucja już się zaczęła w Rosji – a nawet coś gorszego niż rewolucja, bo
łecznych. Doświadczenia historyczne dwóch wielkich
anarchia, która potrwa długo: rząd jest już trupem całkowicie niezdolnym do
rewolucji dowodzą, że występując przeciw wszechwła-
Tołstoj pozostał nieprzejednany w kwestii patrioty-
energicznego działania, ale opozycja reprezentowana przez ludzi o wzniosłych
dzy dotychczasowego państwa przyczyniły się tylko do
zmu, powtórzył tylko w liście do Zdziechowskiego swą
poglądach i uczuciach jest niestety zbyt słaba, aby opanować prąd i stanąć
wzrostu jego potęgi, która wynikała ze zniewolenia spo-
ogólną a wzniosłą naukę:
na czele wydarzeń. Wynika stąd, że Cesarstwo Rosyjskie wkrótce wydane
łeczeństwa i jednostek, pozbawionych prawa do samosta-
będzie na łaskę motłochu, rabusiów i włóczęgów, gdyż agenci socjalistyczni
nowienia. Podobnie jak Bierdiajew, uważał Zdziechowski,
com, by wychować je w prawosławiu itd.”
47
Jednym słowem, (dałby Bóg, abym był fałszywym proro-
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
ZDZIECHOWSKI
Zdziechowski odrzucał
wszelką rewolucję jako
sposób dokonywania
przemian społecznych
demokratyczna, przeistoczona w absurd usiłujący ściągnąć człowieka na
najniższy poziom moralny i intelektualny, to nihilizm absolutny zapiekle
depczący to wszystko w duszy ludzkiej, co ją nad zwierzę wywyższa, to
zorganizowany z szatańską przewrotnością wybuch wszystkich instynktów niszczycielskich i wszystkich najpodlejszych apetytów, wybuch, który
że rewolucja nie jest żadnym początkiem nowego świata,
lecz jedynie gwałtownym końcem starego, że nie przynosi
wolności, lecz jeszcze większą niewolę, nie czyni człowieka
lepszym, lecz daje ujście jego najgorszym instynktom.
Terror rewolucji bolszewickiej był dla Zdziechowskiego
tym groźniejszy, że wiązał się – mimo obalenia carskiego
imperium – z jego dawna ideologią, z narodowym mesjanizmem, z poczuciem dziejowej misji i przywództwa Rosji
wobec innych narodów, co w późniejszym komunizmie
znalazło dokładne odbicie.
Zdziechowski był świadom wpływu rewolucji rosyjskiej w Europie, widział jej zagrożenie dla zrujnowanej
dogłębnie wojną Europy, jej wewnętrzną słabość, niebezpieczeństwa “pangermanizmu”, jak to nazywał, i “amerykanizmu”, który już zauważał, a też ideologii samego
zniszczenia, która z rewolucji wynikała. W szkicu “Eurazjatyzm rosyjski” ostrzegał:
“Dość często daje się słyszeć zdanie, że im bardziej bolszewizm wyniszcza Rosję, tym lepiej dla nas. Nie. Nie
tym lepiej, lecz tym gorzej. Bolszewizm to triumfujące n
i c (wyrażenie Zinaidy Gippius), to zdegenerowana idea
O AUTORZE
w końcu wyszedł na korzyść wyłącznie tylko wielkiemu kapitałowi i wielkim bandytom, i zrobił z Rosji typowo kapitalistyczne w najgorszym zna-
Marek Klecel, dr nauk humanistycznych, publicysta, od 2010 roku wykładowca historii literatury polskiej XX
wieku na UKSW w Warszawie
czeniu tego słowa, społeczeństwo, gdzie dziesiątki milionów mrą w mękach
głodowej śmierci, jednostki zaś tuczą się w przepychu i zbytku nie znanym
na Zachodzie”.
Najpierw rewolucję bolszewicką i komunizm wiązał Zdziechowski z samą
Rosją, później zauważył, że rozszerzają się one i grożą całemu światu, że
stają się „widmem przyszłości”. Z czasem jego katastrofizm został najgłębiej
powiązany z religijną, eschatologiczną wizją dziejów. Rewolucja rosyjska
była dla niego swoistym objawieniem się “kontridei” i “antyreligii”, w których ujawniają się siły niszczycielskie “boga negatywnego”, chcące obalić
nie tylko porządek ludzkiego, ale i boskiego świata. Sądził w tym wypadku
podobnie jak Bierdiajew, który uważał, że mimo wszystko człowiek nie
może pozostać istotą areligijną i dlatego “religii żywego Boga może przeciwstawić się religia Szatana, religii Chrystusa – religia Antychrysta”.
Zdziechowski niewiele pomylił się w swych przewidywaniach – katastrofa
totalitaryzmów ogarnęła całą Europę, komunizm opanował jej wschodnią
połowę na prawie półwiecze i przeniknął daleko na Zachód. Potwierdziły
się jego diagnozy i ostrzeżenia. Do dziś nie możemy ogarnąć rozmiarów
zniszczenia i pojąć, czym w istocie były, jak mogły się wydarzyć największe
w ludzkich dziejach kataklizmy.
␣
48
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
PATRIOTYZM
Ziemowit Gowin
C
Moralność
partykularna
czy obiektywna?
Krótka krytyka MacIntyre’a
zy patriotyzm jest cnotą? Na to pytanie wiele osób od razu odpowiedziałaby,
że nie. Jeżeli chcemy mówić o postępowaniu moralnym danej jednostki, musimy abstra-
hować od miejsca i czasu, w którym się urodziła, jak i od jej uczuć związanych z określoną wspólnotą, w której się wychowała. Wymóg ten wprost wynika z faktu obiektywności moralności.
Tam, gdzie w działaniach moralnych podmiot bierze pod uwagę swoje zakorzenienie w pewnej
wspólnocie, tam nie może być mowy o obiektywnej moralności. Skoro patriotyzm określa się
jako przywiązanie do pewnej wspólnoty, zaś owo przywiązanie pociąga za sobą preferowanie
członków tej wspólnoty nad członków innych wspólnot, to patriotyzm cnotą nie jest. Co więcej,
zdaje się być występkiem.
Z taką oceną patriotyzmu nie zgadza się Alasdair MacIntyre. W swoim artykule „Czy patriotyzm
fot. http://www.flickr.com/ Sean
jest cnotą?” podejmuje się przedstawienia dwóch koncepcji moralności – liberalnej i patriotycznej.
Zacznijmy od MacIntyre’a definicji patriotyzmu:¹ (a) patriotyzm to rodzaj lojalności wobec
danego narodu, jaki mogą przejawiać jedynie przedstawiciele owego narodu, (b) patriotyzmem są
1
MacIntyre (2004: 286).
"
49
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
PATRIOTYZM
względy okazywane dla określonych cech, zasług i osią-
i ten sam dla wszystkich działających moralnie i jako taki jest niezależny od
gnięć własnego narodu. Czy tak rozumiany patriotyzm
wszelkiego społecznego partykularyzmu”.
może być cnotą? Dla tych, którzy uznają osądy moralne
Powtórzmy: zgodnie z liberalną moralnością x w swoim postępowaniu moral-
za obiektywne, odpowiedź będzie negatywna. Wynika
nym nie może brać pod uwagę nastwienia, które żywi dla danej wspólnoty, nie
to z faktu, że obiektywny osąd moralny „jest to osąd wła-
może również postępować zgodnie z taką moralnością, która swymi zasadami
ściwy każdej obdarzonej rozumem osobie, niezależnie od
nie obejmowałaby całej ludzkości. MacIntyre sprzeciwia się takiemu ujęciu
Wspomniane przez Soniewiecką postawy – nacjonali-
jej interesów, uczuć i pozycji społecznej. Działać moralnie
moralności. Jego zdaniem moralność x-a posiada tę istotną cechę, że bierze
zmu i kosmopolityzmu – wykluczają się wzajemnie, gdy
się właśnie z jego wspólnoty – z pewnego porządku społecznego. To dzięki
występują w formach skrajnych. Jednak nie każdy nacjo-
Lojalność wobec mojej wspólnoty zawierająca się w posta-
wspólnocie nabywa pewne przekonania moralne i zgodnie z nimi postępuje
nalizm neguje istnienie obowiązków względem ludzi
wie patriotycznej wyklucza, bym mógł działać moral-
w życiu, zaś fakt, że to jest jego własna wspólnota, która go ukształtowała,
spoza wspólnoty. Soniewiecka przytacza koncepcję lib
nie. Wydaje się, że konkluzję taką musi przyjąć każdy,
sprawia, iż jest on wobec tej wspólnoty lojalny. Co więcej, dobra, których doty-
eralnego nacjonalizmu Davida Millera, zgodnie z którym
kto podziela to, co MacIntyre nazywa punktem widze-
czą reguły moralności mojej wspólnoty nie są dobrami uniwersalnymi – są to
„(1) państwo narodowe posiada wewnętrzną wartość
– to działać zgodnie z takimi bezosobowymi sądami”.²
nia liberalnej, bezosobowej moralności. Na tę liberalną
moralność składa się pięć centralnych twierdzeń:³ (i)
dobra „społecznie specyficzne i partykularne”,⁴ nie ma zatem sensu mówić
o ogólnoludzkiej, obiektywnej moralności.
moralną i (2) jest najlepszą możliwą formą rządów dla
społeczeństwa, odzwierciedlającą wolę jej członków (przy
„moralność składa się z reguł, które uzna każdy rozumny
Za moralnością patriotyczną przemawia jeszcze jeden wzgląd. Jak zauważa
założeniu prawa do samostanowienia narodów)”.7 Do
człowiek w pewnych idealnych warunkach”; (ii) „reguły
MacIntyre trudno jest nam działać moralnie, ponieważ stale narażeni jeste-
tych przesłanek należy dodać dwa wnioski: „(a) jesteśmy
te nakładają ograniczenia i są neutralne względem rywa-
śmy na uleganie naszym słabościom. W zwalczaniu tych słabości i namięt-
moralnie zobowiązani do specjalnej lojalności względem
lizujących ze sobą, konkurencyjnych interesów”; (iii)
ności niezbędnym elementem jest wspólnota: „tylko w obrębie wspólnoty
naszej wspólnoty narodowej (lojalności mającej na celu
„reguły te są także neutralne, jeśli chodzi o rywalizujące,
jednostki stają się zdolne do moralności, są w tej zdolności podtrzymywane
przetrwanie wspólnoty, od której istnienia zależy nasze
konkurencyjne zbiory przekonań na temat najlepszego
i stają się moralnymi podmiotami działania”.⁵ Stałość i zachowanie życia
sposobu ludzkiego życia”; (iv) „jedn ostkami będącymi
moralnego jednostki zależy od jej utożsamienia się z regułami moralnymi
moralne względem członków tego samego narodu mają
zarówno przedmiotem moralności, jak i jej podmiotem
własnej wspólnoty.
pierwszeństwo wobec obowiązków moralnych wzglę-
są poszczególne istoty ludzkie, a w ocenach moralnych
każda jednostka uważana jest wyłącznie za jednostkę i za
Takie ujęcie patriotyzmu jest nie do pogodzenia z moralnością liberalną.
W dobitny sposób wyraża to Marta Soniewiecka:⁶
nic więcej”; (v) „punkt widzenia osoby działającej moralnie, określony jest przez wierność tym regułom, jest jeden
50
Nacjonalizm lekcważy istnienie zobowiązań moralnych w relacjach międzyludzkich ponad granicami państw, a kosmopolityzm lekceważy istnienie ludzkich zależności, nie widząc różnicy pomiędzy relacjami w ramach społecznych instytucji danej
wspólnoty i poza nimi.
istnienie – wyraża to cnota patriotyzmu); (b) obowiązki
dem obcokrajowców”.8 Nacjonaliści tego typu skłonni
są do zgody na powszechne prawa i wolności, nie godzą
się jednak na dystrybucję dóbr ekonomicznych. Zatem
4
Tamże, s. 292.
– mimo uznawania i pielęgnowania partykularyzmu
2
Tamże.
5
Tamże, s. 293.
7
Tamże, s. 238.
3
Tamże, s. 290.
6
Soniewiecka (2010: 239).
8
Tamże.
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
HISTORIA IDEI
PATRIOTYZM
– liberalni nacjonaliści idą na pewien kompromis związany z wartościami
syna, co więcej, nikt mu nie będzie z tego powodu czynił zarzutów.
ogólnoludzkimi.
Inaczej by było, gdyby mógł uratować obu chłopców, a nie zrobiłby
W przypadku kosmopolityzmu jego rozsądniejsza wersja uwzględnia fakt, iż
tego, na przykład wskoczyłby do rzeki, wziął pod ramię swojego
ludzie są zakorzenieni w pewnych wspólnotach i instytucjach społecznych,
syna i, mimo możliwości pomocy drugiemu chłopcu, odszedłby
podtrzymując przy tym granice, których na gruncie moralności nikomu nie
do domu. Taki czyn uznalibyśmy za niemoralny i zapewne żądali-
wolno przekroczyć. Tego rodzaju kosmopolityzm da się pogodzić z liberalnym
byśmy ukarania Kowalskiego. Nasza druga wyobrażona sytuacja
nacjonalizmem.
odnosi się do kompromisu zaproponowanego pomiędzy nacjona-
W tym miejscu chciałbym poczynić pewien komentarz do ujęcia MacInty-
lizmem a kosmopolityzmem (w terminologii MacIntyre’a: pomię-
re’a. Po pierwsze, wydaje się ono nieintuicyjne, co można zobaczyć w następu-
dzy patriotyzmem a liberalizmem moralnym), który zarysowała
jącym przykładzie: Kowalski mieszkający na wsi wyruszył na poszukiwania
Soniewiecka.
swojego 8-letniego synka, który spóźnia się na obiad. Po pewnym czasie, idąc
Na sam koniec pozwolę sobie wyrazić pewną wątpliwość doty-
w stronę rzeki, usłyszał krzyki i prośby o pomoc. Od razu popędził w stronę
czącą zasadności macintyre’owskiej dychotomii pomiędzy moral-
rzeki, gdzie ujrzał dwóch chłopców: swojego syna i innego 8-latka, którego
nością patriotyczną (partykularystyczną) a moralnością liberalną.
w ogóle nie zna (być może jest to chłopiec z innej wsi). W normalnej sytuacji
Wydaje się, że nie każda moralność obiektywna musi uwzględniać
Kowalski uratowałby (a przynajmniej starałby się uratować) obu chłopców.
pięć centralnych twierdzeń wymienionych przez MacIntyre’a. Przy-
Tymczasem na gruncie patriotyzmu rozumianego przez MacIntyre’a Kowal-
pomnijmy twierdzenie (iii): „[moralne] reguły te są także neutralne,
ski nie miał obowiązku pomocy drugiemu chłopcowi. Taki wniosek narzuci
jeśli chodzi o rywalizujące, konkurencyjne zbiory przekonań na
się nam, jeżeli uznamy, że każda wieś jest osobną wspólnotą posiadającą
temat najlepszego sposobu ludzkiego życia”. W zależności od inter-
swoją własną aksjologię. Zgodnie z regułami moralnymi wsi Kowalskiego
pretacji wyrażenia „sposób ludzkiego życia” można wykazać, że
nie istnieje obowiązek pomocy tonącym chłopcom z innych wsi, a być może
liberalna moralność – jeżeli faktycznie musi zgadzać się z twier-
brak pomocy jest nawet wskazany – wszystko zależy od koncepcji sprawie-
dzeniami (i)-(v) – stoi w sprzeczności np. z etyką katolicką, która
dliwości, która została wypracowana w danej wsi.
również jest obiektywna. Jeżeli „sposób ludzkiego życia” wiązałby
Z drugiej strony zastanówmy się nad nieco inną sytuacją: Kowalski, usły-
się np. ze sferą seksualną człowieka, nietrudno sobie wyobrazić,
szawszy krzyki, biegnie w stronę rzeki, gdzie widzi, że tonie dwóch 8-latków,
które sposoby zostałyby uznane za niemoralne z punktu widzenia
w tym jego syn. Zdaje sobie sprawę, że zdoła uratować tylko jednego i chociaż
etyki katolickiej.
chciałby pomóc obu chłopcom, będzie musiał dokonać wyboru. Dodajmy jesz-
Proponowana przez MacIntyre’a dychotomia zdaje się niewła-
cze warunek, że szanse na uratowanie każdego z chłopców są takie same, tj.
ściwa, skoro nie każda moralność obiektywna jest z konieczności
każdy z chłopców znajduje się w dokładnie takiej samej odległości od Kowal-
moralnością liberalną.
Bibliografia:
MacIntyre, A (2004) Czy patriotyzm jest cnotą? [w:] Śpiewak P. (red.)
Komunitarianie. Wybór tekstów,
ALETHEIA: Warszawa, 285-304.
Soniecka, M. (2010). Tragedia patriotyzmu – problem konfliktu cnót liberalnych
na poziome globalnym, [w:] Sutta, N. (red.)
Współczesna etyka cnót: możliwości i ograniczenia, Semper: Warszawa, s. 229-245.
skiego. Nikogo nie zdziwi, że Kowalski podejmie decyzję, by uratować swojego
␣
51
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9)
NA KONIEC...
PRZEPISY
Paweł Rzewuski
Tym razem pora na dwa konserwatywne
przepisy. Pierwszy z czasów sarmackich,
drugi z czasów II RP.
Potrawa czarno gotowana z powidłami z comperndium ferculorum stanisława czarnieckiego z 1682
Oraz z legendarnej Uniwersalnej książki kucharskiej: z ilustracjami i kolorowemi
tablicami, odznaczonej na wystawach higjenicznych w Warszawie w roku 1910 i 1926,
[z] przeszło 2.200 skromnymi i wytwornymi przepisami gospodarczymi i kuchennymi
z uwzględnieniem niezbędnych warunków odpowiedniej diety, codziennej hig jeny
oraz kuchni jarskiej Marii Ochorowicz-Monatowej:
Kotlet cielęcy „à la Imperial”
Rozbite i uformowane kotlety cielęce posolić, obsypać mąką i usmażyć na zarumienionem maśle. Wziąć tyle jaj, ile kotletów, rozbić je, dodawszy trochę soli i pieprzu, potem
na rozpalane masło na małej patelni, lać po dwie łyżki jaja, kłaść w środek po jednym
Jelenia lubo daniela, wieprza dzikiego, sarnę, dziką kozę i cokolwiek domo-
kotlecie, a gdy się jajo zetnie na omlet, zdejmować ostrożnie, układając je na gorącym
wego chcesz gotować na czarno tak gotuj. Weźmij jelenia albo łosia, porąb na
półmisku. Gdy wszystko usmażone, polać po wierzchu sosem pomidorowym „czystym
sztuki jak chcesz. Odwarz, wstaw nacedziwszy rosołem i octem, warz. A gdy
i obłożyć pommes frites”
dowiera, miej powidła przebite, rozpuszczone octem, przydaj soku wiśniowego, słodkości, pieprzu, imbieru, goździków, cynamonu. Przywarza, a daj
sos pomidorowy czysty
na stół. A jeżeli chcesz potrząśnij migdałami wzdłuż krajanemi, wprzód opa-
Pokrajać drobno trochę jarzyn, pół cebuli, 6 lub 8 pomidorów, dodać kilka ziarenek
rzonemi i białym cukrem.
Comperndium Ferculorum, Stanisław Czarniecki Wilanów, 2010
pieprzu zwykłego i angielskiego, listek bobkowy i dusić to wszystko na maśle, podlewając rosołem aż będzie miękkie. Potem przefasować przez sito, zrobić białą zasmażkę
z pół łyżki masła i mąki, rozebrać rosołem, wlać przefasowane pomidory, pół łyżeczki
ekstraktu Maggi i pół łyżeczki sosu Cabul i zagotować. Sos ten powinien być gęsty,
podaje się do jaj sadzonych, lub oblewa sztukę mięsa zapiekaną w piecu, a także do
wszelkich innych mięs i ryb.
␣
52
TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 4/2014 (8)
Pobierz następny numer TPCM już 25 sierpnia.
W sierpniu pojawi się także specjalne wydanie o powstaniu warszawskim.

Podobne dokumenty