Józef Mackiewicz - Teologia polityczna
Transkrypt
Józef Mackiewicz - Teologia polityczna
SPRAWY WSTĘPNE OD NACZELNEGO CO MIESIĄC Mateusz Matyszkowicz redaktor naczelny CZASOPISMO INTERNETOWE • 5/2014 (9) Redaktor naczelny: Mateusz Matyszkowicz Teologia Polityczna Sekretarz redakcji: Jakub Dybek, Jerzy J. Kopański ul. Marszałkowska 87/5, 00-683 Warszawa Skupienie na jednym temacie powoduje, że pozostałe idą w odstawkę. Zespół i współpracownicy: Ziemowit Gowin, Leszek Zaborowski, Jan Czer- tel. 22 408 84 10 • faks 22 625 17 14 Wszelako czas tego skupienia nie jest długi i nie pozwala na pełne niecki, Mateusz K. Dziób, Stanisław Starnawski, Michał Dorociak, Adrian [email protected] doświadczenie. Wkrótce minie przed nami nowa kulturowa błyskotka. Sinkowski, Przemysław Piętak, Monika Bartoszewicz, Tomasz Herbich, Anna http://www.teologiapolityczna.pl Tę migotliwość współczesnej kultury można przeciwstawić solidności jej Stępniak, Marcin Darmas, Jerzy J. Kopański, Paweł Rzewuski Redakcja i korekta: Jerzy J. Kopański, Jakub Dybek dostępna na http://www.teologiapolityczna.pl ISSN: 2353-1010 2 Kultura polska, podobnie jak i polska polityka, bywa nudna i jednolita. mistrzów. Jeśli szukamy dobrego przewodnika po tym, jak łączyć dogłębLayout: Can Design (http://candesign.pl) ność z różnorodnością, sięgnijmy po Józefa Mackiewicza. Jakub Lubelski pisał o płaszczu Mackiewicza, jego warstwach i naszywkach. Szyjmy więc płaszcze. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) SPRAWY WSTĘPNE 5/2014 HISTORIA 4 18 Płaszcz Józefa Mackiewicza KULTURA 27 W dzień targowy Towarzysze, gdzie są granice krytyki prasowej? 35 31 Historie alternatywne Augusta Cieszkowskiego Tajemnica drugiej cnoty Charles’a Péguy NA KONIEC... Takie tam opowiadanie 29 22 Czy Kościół wyklął żołnierzy wyklętych? TEOLOGIA Czy pułkownik Sergiusz Mikołajewicz Miasojedow był szpiegiem? 8 HISTORIA IDEI TEMAT NUMERU SPIS TREŚCI 39 Husserla problem... 3 40 Zdziechowski. Polska i Rosja między Wschodem a Zachodem 49 Moralność partykularna czy obiektywna? 52 Przepisy konserwatywne TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU MIASOJEDOW Czy pułkownik SergiuszMikołajewiczMiasojedow był szpiegiem? Paweł Rzewuski 20 marca 1915 roku w Warszawskiej Cytadeli został powieszony oskarżony o szpiegostwo na rzecz Niemiec Sergiusz Pawłowicz Miasojedow. Jego śmierć stała się przyczynkiem do napisania przez Józefa Mackiewicza powieści, która uchodzi za jedną najlepszych w polskiej historii. Kim naprawdę był Sergiusz Mikołajewicz Miasojedow? 4 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU MIASOJEDOW P ułkownik Sergiusz Mikołajewicz Miasojedow to najbardziej rozpoznawalny Miasojedow zdawał się jednak tym nie przejmować. W roku 1895 ożenił się z Klarą Goldszmit z bohaterów powieści Józefa Mackiewicza. Człowiek, który został uwikłany w skompli- i dzięki jej posagowi stał się człowiekiem majętnym. Niedługo potem został przeniesiony na kowaną politycznie grę i zapłacił za to najwyższą cenę. Mackiewiczowi placówkę do Wierzbołowa, czyli tak zwanej bramy do Rosji. w Sprawie Pułkownika Miasojedowa chodziło o pokazanie bezradności To właśnie na niepozornej stacyjce na rubieżach imperium jednostki wobec bezwzględnych mechanizmów historii. Skazany na śmierć pułkownik Miasojedow, wydawał się idealnym kandydatem. Dla Mackiewicza chodziło o przedstawienie nowej sprawy Drefusa i na jej przykładzie pokazać pewne mechanizmy, które ujawniły się Miasojedow znany był z tego, że z równym powodzeniem łamał serca kobiet, jak i monety w palcach rosyjskiego zawarł dwie znajomości które przypieczętowały jego los. Z rodziną kupców żydowskich Freibergów oraz z Wilhelmem II, który w dowód sympatii dał mu swój portret. Freibergom zapewnił policyjna ochronę, dzięki czemu w wieku dwudziestym. Czytelnik widział jego dramat i jego bezsilność mogli oni funkcjonować na rynku. Mógł to uczynić, ponie- oraz ślepotę na oczywiste fakty. waż w 1907 roku założył z nimi spółkę „Północno Zachodnie Czy prawdziwy pułkownik Miasojedow był szpiegiem? Odpowiedź na to pyta- Rosyjskie towarzystwo Okrętowe”. Decyzja o robieniu interesów z żydow- nie nie jest jest tak jednoznaczna, tak jakby chciał tego Mackiewicz, pomimo, skimi kupcami wiązała się z rezygnacją z munduru. Z przyczyn prawnych że jego losy przedstawił w sposób dosyć wierny. (utrudniającym Żydom zakładania firm) to właśnie Miasojedowa stał się KIM JEDNAK BYŁ SERGIUSZ MIKOŁAJEWICZ MIASOJEDOW? Biedny Serioża urodził się 5 lipca 1865 roku w rodzinie właściciela ziemskiego. Wychowany w dobrym, ale niezamożnym domu został wysłany do czwartego Moskiewskiego Korpusu Kadetów, potem zaś do prestiżowej Aleksandryjskiej szefem towarzystwa i jak się okazało było to preludium jego nieszczęścia, firma wiązała się z pewnymi problemami. Towarzystwo działało w Libawie i było uwikłane w niejasne układy. Szef policji Libawskiej pułkownik Podiuszykin, po tym jak stwierdził, że „Miasojedow kryje żydków swoich nazwiskiem” wypowiedział wojnę spółce. Akademii Piechoty, którą ukończył w randze podporucznika. W czasach swojej młodości Miasojedow cieszył się dużym powodzeniem płci pięknej. Znany był z tego, że z równym powodzeniem łamał serca kobiet, jak i monety w palcach. Przystojny, dowcipny i utalentowany był dla wielu ludzi cudownym towarzyszem. Miał również Serioża trochę wad, łatwo przybierał na Józef Mackiewicz napisał powieść „Sprawa pułkownika Miasojedowa” w 1962 roku wadze, słaby wzrok, oraz nietrwałość w wierności kobietom. Właściwie historia prawdziwego Miasojedowa nie różni się znacząco od tej, którą przedstawił Mackiewicz, nie będę więc opisywał jej tutaj dokładnie. Po siedmiu latach w wojsku diametralnie zmienił swoje życie i wstąpił do Samodzielnego Korpusu Żandarmerii. Było to posunięcie niezrozumiała, bowiem wśród kolegów z wojska uchodził za kogoś gorszego. 5 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU MIASOJEDOW Serioża chciał się wykaraskać z niewygodnej sytuacji, próbował wrócić do służby w wojsku, ale minister Stołupin stwierdził, że dla niego drogą w wojsku jest już zamknięta. W roku 1910 spotkał go kolejny cios, w tragicznych okolicznościach zginął jego ukochany ośmioletni syn Mikołaj. Atmosfera w domu wydaje się być również skrajnie nieznośną, żona Klara grozi Miasojedowowi Tylko w sierpniu i wrześniu Niemcy starli w bitwach mazurskich z powierzchni ziemi pięć korpusów Rosjan odejściem, ten zaś popadł w problemy finansowe. I znowu Mackiewicz wiernie przedstawił losy pułkownika. Miasojedow poznaje ministra wojny Suchomolinowa, a tym samym daje się wciągnąć w skandal związany z poślubieniem przez ministra rozwódki Jakateriny Wiktorownej. przez ministra wojny siły rosyjskie znalazły się w nieciekawej sytuacji. Rosjanom brakowało Zdobył zaufanie żony ministra i dzięki kontaktom z małżeństwem Suchomolinowów udało mu zarówno sprzętu jak i wyszkolonych ludzi. Tylko w sierpniu i wrześniu Niemcy starli w bitwach się wrócić do służby. mazurskich z powierzchni ziemi pięć korpusów Rosjan. Druzgocząca klęska położyła kres planom Co dokładnie Miasojedow robił w ministerstwie wojny do dziś nie wiadomo. Być może, jak podboju Prus wschodnich. Co więcej, gdyby nie zmiana pogodny, która utrudniła Niemcom chcieli przeciwnicy Suchomolinowa, tworzył on na polecenie ministra tajną organizację mają na natarcie, rosyjskie siły w tym rejonie zostałby najpewniej całkowicie zniszczone. W obliczu celu sprawdzającą lojalność korpusu oficerskiego, być może był tylko odpowiedzialny za jakąś klęski, trzeba było znaleźć winnych. działalność kontrwywiadowczą. Ważne, że dał się wplątać w kolejną niejasną sprawę. Zarówno Wtedy wypłynął porucznik Jakow Kołakowski, dzięki zeznaniom którego połączono katastrofę jego protektor jak i sam pułkownik mieli licznych wrogów, wśród których znaleźli się pracow- rosyjskiego natarcia z rolą jaką odegrał Miasojedow. Porucznik jeszcze w styczniu trafił do nie- nicy ochrany, wysocy oficerowie carskiej armii, adiutanci ministra, oraz Aleksandr Guczkow, woli niemieckiej i tam zaproponował współpracę Niemcom. Jako niemiecki agent przedostał się przywódca jednej z frakcji w Dumie. do Sztokholmu, gdzie udał się do ambasady rosyjskiej i tam złożył zeznania, zgodnie z którym Rok 1912 okazał się rokiem intryg, w których celem był nieszczęsny Serioża Miasojedow. W wyniku Miasojedow był ważnym niemieckim agentem, który był odpowiedzialny za klęskę Rosjan na działań jego przeciwników ujawniono do publicznej opinii informację, że cały czas jest udzia- Mazurach. Po krótkim procesie Miasojedow oraz kilkanaście innych osób (w tym jego żona) łowcem Towarzystwa Morskiego, że jest zamieszany w przemyt imigrantów oraz utrzymuje zostali oskarżeni o szpiegostwo. kontakty z Żydami. To wystarczyło, aby Miasojedow był skompromitowany. Kolejnym krokiem był zmasowany atak w prasie na osobę pułkownika, w wyniku którego ten pojedynkował się z jednym z dziennikarzy. Koniec końców były żandarm znowu stracił pracę i został zmuszony do powrotu do towarzystwa okrętowego W roku 1914, już po tym jak wybuchła Wielka Wojna, Miasojedow słał listy o ponowne przyjęcie go do służby. Próbował dostać przydział jako wywiadowca, jednak nic z tego nie wyszło. W końcu trafił do 6 Armii, ponieważ ciążyła na nim fatalna opinia, nie zdołał uzyskać dobrej posady i został jedynie gwardzistą pomocniczym. Ostatecznie udało mu się trafić do 10 Armii jako wywiadowca i został skierowany na Mazury. W wyniku defraudacji funduszy przeznaczonych na modernizacje armii i zaniedbań dokonanych 6 DZIEŁO MIASOJEDOWA W dwudziestoleciu międzywojennym została wydana nakładem wydawnictwa Rój w serii biblioteki geograficzno-historycznej krótka broszurka „Podpułkownik Miasojedow”. Jej autor, były oficer ochrany Breszko-Breszkowski, przekonywał, że Miasojedow był szpiegiem. Właśnie takie przekonanie żywiło większość ludzi w czasach, w których rozgrywał się dramat Sierioży . Były ku temu całkiem poważne podstawy. Zgodnie z oficjalną wersją wydarzeń historia najsłynniejszego szpiega w historii carskiej Rosji przebiegała w następujący sposób. W zapadłej dziurze, jaką było Wierzbowo, były oficer carskiej armii, żandarm Miasojedow poznał żydowskich kupców Freidbergów, z którymi wdał się TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU MIASOJEDOW Bibliografia: Mikołja Breszko-Breszkowski, Szpiegostwo wielkiej wojny. Podpułkownik Miasojedow, Warszawa, Rój, 1926. Wydaje się zatem, że Mackiewicz miał rację, pisząc, że Miasojedow szpiegiem nie był William C. Fuller, Prawdziwy koniec carskiej Rosji: szpiegomania i zmierzch imperium, Warszawa, Bellona, 2008. w podejrzane interesy. Ci natomiast byli szpiegami niemieckimi i rychło zwerbowali go. Potem już jako agent znalazł się w środowisku Suchomlinowa i działał na szkodę cesarstwa. Ukorono- Józef Mackiewicz, Sprawa Pułkownika Miasojedowa, Kraków: „X”, 1985. waniem jego działalności było przekazanie ważnych informacji wrogowi i doprowadził tym do klęski mazurskiej. Taką wersję wydarzeń przekazał porucznik Jakow Kołakowski Wersja ta wydaje się jednak mało prawdopodobna. Zeznania Kołakowskiego miały wiele luk i nawet jeżeli Miasojedow był zdającą, to tylko na podstawie zeznań porucznika nie można mu było tego uwodnić. Niemniej skazano go na śmierć. Wydaje się, że zatem, że Serioża został kozłem ofiarnym. Dla wielu ludzi takie wytłumaczenie było najbardziej wygodne. Zgodnie z ostatnią moż- Wydaje się zatem, że Mackiewicz miał rację, pisząc, że Miasojedow szpiegiem nie był. Pytanie liwością, najbliższą interpretacji Mackiewicza, Miasojedowa padł ofiara nieszczęśliwego tylko dlaczego akurat Miasojedow został skazany na śmierć. W swojej książce William Fuller splotu wydarzeń. Na jego tragedię złożyły się wydarzenia, które w innych okolicznościach wskazał pięć możliwych scenariuszy odpowiedzi na to pytanie. nie zaprowadziłyby go przed sąd, jednak w połączeniu z klęską wojenną i koniecznością Po pierwsze (jest to najmniej prawdopodobne), został w aferę wplątany przez Niemców, którzy znalezienia winnego, trafił przed sąd. postanowili zasiać zamęt w szeregach armii przeciwnika. Nie widomo dlaczego akurat były O ile trudno jednoznacznie powiedzieć kim był Miasojedow, o tyle łatwiej powiedzieć, jakie żandarm został wybrany na kozła ofiarnego, być może był to przypadek. Zgodnie z drugim owoce przyniosła jego sprawa. W wyniku zdemaskowania spisku, którego miał być głową, scenariuszem za jego oskarżeniem stał spisek wojskowo-polityczny w sztabie rosyjskim. Ktoś w Rosji zapanowała szpiegomania, w wyniku której cały kraj pogrążył się w paranoi. Wszę- z wysoko postawionych ludzi postanowił znaleźć szpiega i wybór padł właśnie na Sergiusza dzie widziano zdrajców ojczyzny i każdy był podejrzany. Jak przekonuje Fuller to właśnie Miasojedowa. Możliwa jest również intryga o podłożu romantycznym, w który wplątane były wtedy rozpoczął się początek końca Wielkiego Imperium. Atmosfera niepewności podko- jego liczne kochanki oraz żona ministra wojny. Zgodnie ze scenariuszem czwartym Miasojedow pała autorytet armii, który po klęsce z Mazur był i tak marny. Potem zaś doszedł Rasputin, agentem nie był, ale sztab rosyjski ogarnięty chaosem po klęsce mazurskiej zaczął szukać uspra- wystąpienia pozycji i w końcu rewolucja lutowa. Ale tego wszystkiego powieszony w cytadeli wiedliwienia i stworzył sobie wersje wydarzeń, zgodnie z którą pułkownik naprawdę zdradził. Serioża wiedzieć nie mógł. ␣ 7 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA PŁASZCZ Józefa Mackiewicza BÓG UKRYTY W MATERII PISARSTWA Tu na warszawskim bruku, w te dni zgiełkliwe, płomienne i oszałamiające, przenoszę się myślą do dalekiego miasta mych marzeń, wzbijam się wzrokiem ponad ten kraj niski, rozległy i fałdzisty, jak płaszcz Boga zrzucony kolorową płachtą u progów nieba1. J ózef Mackiewicz, znany z nieprzejednanej postawy antykomunistycznej, funkcjonuje we współczesnej świadomości jako pisarz tylko jednego obozu polityczno-kul- turowego. Znakomite, dogłębne analizy bolszewizmu z Drogi donikąd, zawarta w Nie trzeba głośno mówić krytyka prosowieckiej polityki prowadzonej przez aliantów i Komendę Główną AK, wojna polsko-bolszewicka w Lewej wolnej – to wszystko czyni z Mackiewicza pisarza głęboko politycznego, a jednocześnie (wbrew potocznym opiniom) nienadającego się na oczywistego patrona środowisk odwołujących się do jego poglądów.. Mackiewicz najlepszy jest dla tych, których pociąga pełna swoboda dyskusji politycznej. Krąg ten może się rozszerzyć, gdy do czytelniczej wyobraźni dotrze inna – wciąż jeszcze nie dość dobrze znana2 – twarz autora Kontry: Mackiewicz metafizyczny. Jakub Lubelski 1 Bruno Schulz, Republika marzeń, w: Bruno Schulz, Proza, Kraków 1964, s. 400 2 Te zaległości są powodowane także innymi uprzedzeniami, o których opowiem później w niniejszym artykule. 8 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA MACKIEWICZ NIE TYLKO POLITYCZNY Nie przeciwstawiam metafizyki polityce, bo właśnie ten metafizyczny aspekt twórczości Mackiewicza pragnę postawić w centrum uwagi. Ciągłe podkreślanie wybuchowego potencjału politycznego jego pisarstwa nie wydaje się już – według mnie –wystarczające. Zresztą zdaniem Włodzimierza Boleckiego, wybitnego znawcy (i popularyzatora) autora Nie trzeba głośno mówić, „myślenie Mackiewicza nie było związane z żadną doktryną. Jego antykomunizm był światopoglądem, a nie ideologią. Dlatego też jest nieporozumieniem wpisywanie jego myśli w terminy współczesnego życia politycznego, a szczególnym nonsensem jest dziś czynienie z pisarza patrona polskiej prawicy. Ci, którzy tak robią, zdają się zapominać, że Mackiewicz uważał nacjonalizm endecki za jedno z głównych nieszczęść historii Polski, a stosunek pisarza do polityki Watykanu czy mniejszości narodowych zbliżał go zdecydowanie do postawy liberalnej – w najbardziej potocznym znaczeniu tego słowa. Dewizą pisarza były po prostu słowa: >>żyj i daj żyć innym<<” . 3 (Pogląd Boleckiego zdecydowanie zachęca do obserwacji pozapolitycznych walorów tej prozy, takie próby zresztą były już podejmowane. Jeszcze w latach dziewiećdziesiatych o Bogu 3 W. Bolecki, Prawda rzucona w oczy świata, „Rzeczpo- spolita/Plus–Minus” nr 13/2002. 9 u Mackiewicza pisał Ryszard Skwarski, kilka lat temu sto- na przykład jest powieść Józefa Mackiewicza Przyjaciel sunkiem pisarza do Kościoła katolickiego zajeli się w tek- Flor – pisał w swoim Dzienniku w 1954 roku Witold Gom- stach Wacław Lewandowski oraz Krzysztof Dorosz SJ. browicz , wybrzydzający przecież niesłychanie. 6 7 Z kolei Maciej Urbanowski dostrzegł metafizyczny potenBoga. W 2010 roku Sebastian Reńca opublikował repor- NAJWIĘKSZE OSIĄGNIĘCIE LITERACKIE MACKIEWICZA taż Nasz Święty z Popiszek , powstały na podstawie faktów Książkowe wydanie Karierowicza ukazało się w 1955 opisanych przez Mackiewicza w Drodze donikąd. Szcze- roku, a więc prawie równocześnie z Drogą donikąd. Maria pan Twardoch –po sukcesie Morfiny i udzieleniu licznych Danielewiczowa zwróciła uwagę, że data publikacji pełnej wywiadów – rozpowszechnia opinię o Sprawie pułkownika powieści zasadniczo jej zaszkodziła, ponieważ w 1955 Miasojedowa jako najwybitniejszej polskiej powieści meta- roku to właśnie Droga donikąd odpowiadała dużo traf- fizycznej XX wieku. Zatem nieznana szerzej metafizycz- niej na powojenne potrzeby czytelników. Karierowicz zaś ność Mackiewicza była już kilkakrotnie komentowana. – projektowany pod koniec lat trzydziestych – zasadniczo Na użytek własnych rozważań sięgnę do Karierowicza – przedstawia świat przedwojenny. Bohaterowie koncen- jednej z pierwszych powieści pisarza, współcześnie chyba trują się na wzajemnych relacjach, biznesach, poszukują najmniej popularnej. Wiele wskazuje na to, że właśnie spokoju rodzinnego i bezpiecznego domu. A zatem jest od niej powinno się zaczynać przygodę z twórczością to wszystko, co z wojennej perspektywy Drogi donikąd Mackiewicza. Zresztą przed półwieczem ta książka zbie- byłoby nie do pomyślenia. Włodzimierz Bolecki dodaje rała znakomite opinie. „Nie dziwię się, że Jerzy Giedroyć drugi argument, tłumaczący niewielką popularność tego uważa ten utwór za największe osiągnięcie literackie wyjątkowego fragmentu spuścizny pisarza: Karierowicz Józefa Mackiewicza” – podsumowywał jej analizę Włodzi- jest jedyną dużą powieścią Mackiewicza, która nawet mierz Bolecki . „Nie brak wśród nas tale ntów, urzekająca w momencie pierwodruku nie mogła budzić zastrze- cjał Mackiewicza w tomie nowel Ściągaczki z szuflady Pana 4 5 żeń krajowej cenzury. Rozumiem ten argument tak, że 4 Sebastian Reńca, Nasz Święty z Popiszek, „Opcja na Prawo” nr 3 (99) 2010. 5 W. Bolecki (Jerzy Malecki), Ptasznik z Wilna, Kraków 1991, s. 405 6 Jest to tytuł części powieści Karierowicz, drukowanej w paryskiej „Kulturze” i wyprzedzającej publikację całości. 7 Witold Gombrowicz, Dziennik, t. 1, Kraków 2007, s. 150 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA to właśnie wyjątkowość tej powieści przekłada się na powieść tych konwencji nie przestrzega.⁸ Tu poznajemy Flora – mężczyznę z puszczy, a zarazem jej obciążenie. Opis splatających się życiorysów bohate- Tymczasem wcześniejszy Karierowicz wydaje się spełniać przedziwnego strażnika szpitala, Marka – żołnierza cier- rów w ostatnich miesiącach wojny polsko-bolszewickiej – tak lubiane w dzisiejszej polityce wydawniczej – kryte- piącego na chorobę weneryczną, Nastkę, jej przełożoną z 1920 roku, zasadniczo pomijający sprawy polityczne, rium jednorodności języka i względnej stabilności nar- – charyzmatyczną pielęgniarkę Helenę, miejscowego nie nakręcił sprężyny przekory politycznej czytelników racyjnej. To właśnie owa względna jednorodność, obok lekarza Dawidowskiego, który w zależności od okupanta po 1989 roku. Jak się okazuje, polityczność Mackiewicza braku eksponowanych wątków polityczno-historycz- dopasowuje swoje nazwisko: przy bolszewikach nazywa odpycha od niego tych, którzy mogliby się zachwycić nych, każe podtrzymać przekonanie, aby kontakt z Mac- się Dawidow, przy Litwinach – Dawidauskas, przy Ukra- zarówno subtelną analizą psychologiczną, jak i małymi kiewiczem rozpoczynać od właśnie tej powieści. ińcach – Dawidenko, a przy Niemcach – Davidoff. Kiedy perełkami Karierowicza – opisami przyrody pełnymi piękna i metafizyki. intryga nabiera rozpędu, Leszek, oszukany przez Flora, O czym jest zatem owa „urzekająca” historia Flora? rusza samotnie w głąb puszczy. Tam spotyka dwóch star- Moglibyśmy powiedzieć, że Karierowicz to opowieść ców, rani Lubę (przyszłą żonę Flora), a także zostaje napad- Druga powieść Mackiewicza – wbrew deklarowanej o fałszowaniu i zakłamywaniu własnej biografii; to opo- nięty i ciężko raniony przez oddział bolszewików. Ów metodzie pisarskiej, lekceważącej podziały na gatunki – wieść o tym, jak przez zupełnie przypadkowe zrządzenia przypadkowy honor przyczyni się do ogromnego awansu. spełnia współczesne kryteria „literackości”. Mackiewicz losu przeciętniak zostaje bohaterem narodowym. Takie Kolejna partia utworu opowiada losy Leszka – leśnika. swobodnie żongluje dokumentem, reportażem, publicy- rozumienie powieści jest wzmacniane choćby przez sam Opowieść zatacza krąg, poznane na początku posta- styką, opracowaniem naukowym, esejem, drażni często tytuł, który – mimo że uwypukla inny walor powieści: cie powracają i znów odgrywają kluczową rolę w życiu i naraża się na zarzut braku literackiej kontroli języka. jej konstrukcję godną kryminału najwyższej próby – nie Leszka, a wszystko to dzieje się w niedalekiej odległości W przedmowie do Nie trzeba głośno mówić pisarz rekla- jest jednak fortunny. W miasteczku na wschodzie Polski, od puszczy, od której na końcu się ucieka. Jednak to nie mował się i autodiagnozował tak: położonym nieopodal wielkiej puszczy (będącej bardzo w fabule będziemy się doszukiwać Mackiewicza metafi- ważnym bohaterem powieści Mackiewicza!), zatrzymuje zycznego. Nie tu tkwi potęga literatury. Żaden wysiłek się oddział ułanów, wśród których znajduje się Leszek streszczenia nie jest skuteczny. Z tą powieścią jest tak, jak – tytułowy karierowicz. Żeby uniknąć przykrego obo- pisał Nabokov o fabule u Gogola: „prawdziwa fabuła kryje wiązku służby wojskowej, a nie zaznać wstydu, Leszek się za tą oczywistą, zewnętrzną. […] Jego opowieści tylko pozoruje chorobę i pozostaje w miejscowym szpitalu. Jak udają opowieści z fabułami. Przypomina to pewną rzadką się zdaje, nie gasi to jego, wciąż się tlącego, pragnienia ćmę, która wygląda nietypowo, naśladuje wygląd czegoś Jestem zwolennikiem w twórczości literackiej swobody nieograniczonej. Dziś zwłaszcza, gdy próby obalenia krępujących twórczość kategorii prowadzą do licznych eksperymentów, nieraz daleko idących, jak np. tworzenie z powieści »antypowieści« itp. – surowe przestrzeganie podziału na »fiction« i »non-fiction« wydaje mi się anachronizmem. Nie chcę przez to powiedzieć, że jestem przeciwnikiem utartych konwencji. Chcę tylko uprzedzić czytelnika, że moja wolności. Pierwsza część utworu rozgrywa się w szpitalu. 8 s. 7 10 pod względem strukturalnym zupełnie innego […]”⁹. J. Mackiewicz, Nie trzeba głośno mówić, Londyn 2011, 9 V. Nabokov, Nikołaj Gogol, Warszawa 2012, s. 158. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA BÓG MILCZĄCY „POGROMCY WATYKANU” Zanim dokonamy przeglądu wybranych fragmentów powieści, które w szczególny sposób wydają się podkreślać metafizyczny charakter pisarstwa Mackiewicza, zadajmy pytanie o duchowość samego autora. Czy Mackiewicz wierzył w Boga? Z jakichś powodów wśród polskich czytelników w okresie PRL utrwalił się pogląd o Mackiewiczu – wrogu Kościoła. Już Krzysztof Dorosz w tekście Pasja jako metoda eksponował zdecydowanie krytyczny stosunek Mackiewicza wobec polityki papieża Jana XXIII oraz Pawła VI. Ich encykliki Pacem in terris oraz Populorum progressio w oczach Mackiewicza świadczyły o tym, że Paweł VI prowadzi Kościół ku zniszczeniu i ruinie, a zjadliwe komentarze dotyczące encykliki Jana XXIII pisarz kwitował twierdzeniem, że w efekcie papież prowadzi do wyciągania ręki w stronę komunistów i uciszania antykomunistów jako burzycieli ładu i pokoju. Dorosz wykazywał jednak, że – mimo nieprzejednanej krytyki polityki Watykanu – byli i tacy (np. jezuita Jerzy Mirewicz, Maria i Wit Tarnawscy czy dominikanin o. Innocenty Maria Bocheński, niezgadzający się z autorem Watykanu w cieniu czerwonej gwiazdy), którzy doceniali jego krytykę jako zaczyn dyskusji. Istotnie, ferment jest, ale dyskusja – w powijakach… Wacław Lewandowski w tekście Umysł religijnie nieobojętny koncentruje się na próbie wyjaśnienia tego, skąd się biorą utrwalone opinie o antyklerykalizmie Mackiewicza i jego niechęci 11 do religii. Jak wskazuje, wpływ na to mieli Jan Nowak-Je- to Pan Bóg na takich nie ciśnie piorunem? Nie rozumiem ziorański oraz Stefan Kisielewski. Lewandowski cytuje ja. Ech, tam! Pana Boga zrozumieć, to by za dużo czasu na także Andrzeja Sulikowskiego, który domniemywał, to stracić trzeba było. Nic tylko myśleć. Gospodarkę zanie- że Mackiewicz wyszedł z rodziny religijnie chłodnej, dbać i z torbami pójść«. Pan Bóg dla bohaterów Kontry jest a także zarzucał mu, że w swojej publicystyce koncen- bardzo daleko, aż tak, że nie warto się Nim zajmować. trował się tylko na jednym wymiarze Kościoła – politycz- Nie stanowi punktu odniesienia, jest milczeniem lub, co nym. Lewandowski odrzuca tę krytykę. Trudno się nie najwyżej, ujawnia się w figurach retorycznych. Postaci zgodzić z autorem tekstu, że absolutnie nie należy łączyć nie mają żadnego dostępu do nadprzyrodzonych źródeł krytycznej postawy Mackiewicza wobec Watykanu ze wiedzy. Czytelnik, jak i bohater powieści, pozostaje wobec stosunkiem tego pisarza do wiary. Krytyka „Realpolitik” tajemnicy samotny, nie może także liczyć na pomoc sił (czy też polityki uległości) to jedno, natomiast – jak pisze przyrody. Bezsilność w obliczu przypadku i tajemnicy [...] Lewandowski – „osobnym zagadnieniem, wymagającym to stałe elementy towarzyszące postaciom wykreowanym odrębnego (i obszernego) studium, jest kwestia religij- przez autora Kontry” . 11 ności Mackiewicza – powieściopisarza, a zatem kwestia Ryszard Skwarski w tekście Milczenie Boga, czyli agnosty- charakteru jego światów przedstawionych” . Tutaj podej- cyzm Józefa Mackiewicza dokładnie komentuje poszcze- miemy właśnie taką małą próbę poświęconą Karierowi- gólne fragmenty Kontry, Sprawy Pułkownika Miasojedowa czowi. Lewandowski we wspomnianym tekście pisał tak: oraz Lewej wolnej z perspektywy filozofii egzystencjal- „[...] na kartach Mackiewiczowskich utworów rozlega się nej. Karierowicza pomija. Sięga natomiast po interesujące rozpaczliwe wołanie człowieka o Boga, człowieka, którego fragmenty innych powieści i opatruje je komentarzami los zderza się z obecnym w świecie złem i okrucieństwem. z Heideggera, Kierkegaarda i Sartre’a bądź sam wyciąga Bóg z zasady milczy, choć – jak zaświadcza narrator – słabo dające się rozumieć wnioski. Nie wiem, co Skwarski »patrzy na pewno«”. Jest więc Bóg Mackiewicza Bogiem chce powiedzieć, kiedy nazywa autora Kontry „pisarzem milczącym? Waldemar Jakubowski w swym odczytaniu niewysłuchanych modlitw”. Co ma oznaczać, poważ- Kontry podjął temat przyczyn takiego, a nie innego postę- nie przecież brzmiąca, uwaga na temat chrześcijaństwa powania bohaterów Mackiewicza. Jak pisze komentator, (bardziej teocentrycznego niż chrystocentrycznego), zasadniczo rządzi nimi przypadek, Bóg zaś milczy: „»I jak z którym zmaga się Mackiewicz? I wreszcie: jak ma to 10 10 W. Lewandowski, Umysł religijnie nieobojętny. Józef Mackiewicz wobec religii, „Ethos” nr 87 – 88 (3-4) 2009, s. 213 – 214 11 W. Jakubowski, „Archiwum Emigracji” 2003/2004, s. 235. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA korespondować z arbitralnym stwierdzeniem Skwar- chyba pierwszy zauważył Marian Hemar. Ponad pół wieku noszącego się do tej „obsesji prawdziwości”: od „prawdy skiego o egzystencjalnym charakterze agnostycyzmu temu w recenzji Lewej wolnej napisał: „w pobok nieubłaga- faktów” do „Tajemnicy prawdy”. Idąc tym tropem, można pisarza? W wielu fragmentach Milczenia Boga autor sięga nego nurtu okrucieństwa i gwałtu, czasem cichutko przy- by zapytać o miejsce Boga w światopoglądzie pisarskim po cytaty wskazujące na silne zmagania duchowe boha- chodzi do głosu w tej powieści delikatność dwóch miłości autora Kontry. Trzeba przyznać, że jest on w tej dziedzinie terów Mackiewicza. Wszystko to jednak sprowadzone Józefa Mackiewicza, tej miłości przyrody i, dziwna to nader powściągliwy. Wielu historyków i krytyków literatu- zostaje do egzystencjalizmu czy rozumu praktycznego… rzecz, religijności wyrażonej niespodziewanie, tym bar- ry jest skłonnych postawić tu tezę o agnostycyzmie. Jednak W niezwykle skrótowej (acz polemicznej wobec Skwar- dziej wzruszającej” . Legenda polskiego Londynu zwraca istnieje w tym pisarstwie wiele przesłanek, nakazujących skiego) części tekstu Wacław Lewandowski pisze: „twier- uwagę na słowa oficera Brąkiewicza – bohatera powie- zająć się tą kwestią bardziej wnikliwie. Wyrażane w książ- dzenie Ryszarda Skwarskiego iż powieściowe światy ści: „Jeżeli jest Pan Bóg, a daj Boże, żeby był… To może kach Mackiewicza silne przekonanie o absolutności prawdy Mackiewicza są konstrukcją agnostyka, jest wynikiem dowiemy się, jak sprawy stoją naprawdę” . W dalszej części i istnieniu transcendencji wartości, przekraczającej zdolno- owej przedwstępnej stereotypowej wiedzy, w myśl której Brąkiewicz tłumaczy, dlaczego w chwili śmiertelnego ści kreatywne człowieka; wyraźna afirmacja różnych form krytyk ma do czynienia z twórczością pisarza wrogiego zagrożenia szepnął ułanowi Krotowskiemu: „Byle się nie i postaci ducha, przejawiających się zarówno w kulturze, Kościołowi” . Jak się zdaje, Skwarski nie tylko o tym wie, modlić…”. Brąkiewicz uważał, że wobec potęgi boskiego jak i przyrodzie; przede wszystkim zaś wielka apologia lecz także się wobec tego dystansuje., Rację ma chyba planu w taki sposób sobie nie pomożesz, a jedynie Pana wartości człowieczeństwa – przewyższającej indywidualne jednak Lewandowski, który twierdzi, że Skwarski pisze Boga niepotrzebnie zdenerwujesz… Taka „męsko-żołnier- i zbiorowe możliwości rozumu, wyobraźni i woli jednostek pod tezę ustaloną z góry. A zatem do tej pory udało nam ska duchowość” wzruszała Hemara. Dla mnie kluczowe ludzkich, owa „aksjologiczna szala”, która u autora przewa- się zarysować obraz Mackiewicza jako zdecydowanego będzie to, że Hemar w swojej recenzji zaczął opisywać ża wszelki byt ziemski – świadczą o istnieniu Boga ukryte- krytyka polityki Kościoła od czasów Soboru Watykań- wątek religijności Mackiewicza od dwóch cytatów opi- skiego II oraz jako autora, którego pisarstwo sytuuje się sujących naturę. Natura, religijność – jest coś na rzeczy? 12 13 14 między agnostycyzmem a chłodem i dystansem; może też między bezradnością, głuchotą a ślepotą wobec łaski wiary. Tymczasem lektura powieści Mackiewicza wydaje się prowadzić do interpretacji świadczącej o czymś innym. BÓG UKRYTY W MATERII PISARSTWA To, co u Mackiewicza przykuwa naszą uwagę najsilniej, 12 12 W. Lewandowski, op. cit., s. 214 Do tego odniesie się Wojciech Chudy, którego punkt widzenia jest mi najbliższy. Ten filozof nie pomija tez sformułowanych przez Skwarskiego i Lewandowskiego, a pisze tak: U Mackiewicza można odczytać całe spektrum opisu, od- go w materii tego pisarstwa¹⁵. Bóg ukryty w materii pisarstwa – to zaiste pociągające, ale i niejednoznaczne sformułowanie. Chociaż jego urok działa nieporównanie mocniej niż niepewność znaczenia. Możemy ową „aksjologiczną szalę, która przeważa byt ziemski” rozumieć bardzo dosłownie. Bohaterowie niby tylko wyglądają tęsknie za puszczą, a tak naprawdę – pośrednio – potwierdzają swoją wiarę w nieskończoność. 13 M. Hemar, Awantury w rodzinie, Łomianki 2008, s. 370 14 Tamże, s. 371 15 Wojciech Chudy, Józefa Mackeiwicza filozofia człowieka i polityki, „Archiwum Emigracji” nr 5 – 6, (2002 – 2003), s. 173 – 174 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA W innym rozumieniu trzymają się prostych zasad długo jeszcze leżał na wznak i myślał: „Nieskończoność się rozkłada i przestaje istnieć. Tymczasem skowronki ro- moralnych, czym intuicyjnie potwierdzają swe czło- zaczyna się zaraz za dachem… Nieskończoność zaczyna się bią propagandę od świtu do zmierzchu i choć starzy ludzie, wieczeństwo. W jeszcze innym rozumieniu siły natury właściwie wszędzie, trzeba tylko ręce do niej wyciągnąć…”. podobnie jak stare wrony i stare wróble na każdym dachu, u Mackiewicza stanowią źródło pewnego ładu, który Po czym przypomniał sobie brudny pępek na brzuchu Flora ostrzegają przed nią, większość rzeczy ulega jej całkowi- transcenduje. Wszystkie te trzy perspektywy widzenia odnajdujemy w Karierowiczu. Nieskończoność, która zaczyna się zaraz za dachem, AKSJOLOGICZNA SZALA, KTÓRA PRZEWAŻA BYT ZIEMSKI nieskończoność, do której trzeba tylko wyciągnąć ręce, Jak już zauważył Skwarski, bohaterowie Mackiewicza – kle intensywną, należną tylko wielkiej literaturze, moc bez względu na deklarowany stosunek do istnienia Boga oddziaływania. Wielu czytelników – inaczej niż Skwarski – mają naturalną skłonność do uznania, poszukiwania, – odnajdzie tu zapewne dający się wyczuć metafizyczny „wyciągania się” ku nieskończoności: puls pisarstwa Mackiewicza. Jednak na tym nie koniec. zderzona z prozaicznym brudem w pępku, ma niezwy- cie. Na obłysiałe wzgórze wychodzi oracz, a za smugą pługu czarny szereg gawronów w poszukiwaniu pędraków. W południe jest ciepło, koń odpoczywa, człowiek skręca machorkę w kawałek zimowej gazety i siny dymek ciągnie do sinego nieba. Ale za puszczą na wschodzie leżą, hen, kraje, siódme rzeki i jeziora, wszystkie jeszcze pod lodem. To ostatnie rezerwy zimy. Gdy wiosna je ruszy, zima rzuca wiatr. Walka odbywa się zrazu w powietrzu. Ciężkie bombowce chmur, ładowane śniegiem i gradem, ciągną Niezwykły opis przyrody – walki zimy z wiosną – zna- na spotkanie południa. Płyną i płyną, zasłaniają słońce, sobą Flora. To nie było nic nowego: stał koło łóżka i patrzał komicie ilustruje intuicję Wojciecha Chudego, który pędzą precz agitatorów wiosennych z nieba, opanowuj ąc w okno. Na tle nieba czarno rysował się dach przeciwle- wyraźnie w skazywał na zbliżenie przyrody i duchowości sieć informacyjną, i wtedy druty na wszystkich szosach głego domu, a łata w rynnie pobłyskiwała świeżą blachą. w pisarstwie Mackiewicza. Przyroda ma tu pełnić funkcję huczą i gwiżdżą jednostajną wieścią: huuuu… zima wraca! – Ech, życie, życie… – westchnął jeszcze raz Flor i oto uczy- konstytutywną dla zdrowego sumienia i moralności: Zdarza się, że gęsty deszcz przechodzi raptownie w śnieg, – Eeech, puszcza… – Leszek otworzył oczy i zobaczył nad nił gest, którego dotychczas Leszek nigdy jeszcze u niego nie zauważył: wyciągnął ramiona do okopconego sufitu, przeciągnął się całym ciałem i w ciągu kilku sekund stał w tej patetycznej pozie, jak gdyby zapatrzony był w tę nieskończoność, która się zaczyna za każdym dachem każdego, najlichszego nawet miasteczka na globie; spodnie osunęły mu się z lekka w pasie, krótka koszula odwinęła ku górze, ukazując pożółkłą skórę brzucha i pośrodku wielki, ciemny z br udu pępek. Sekundy minęły i Flor wrócił do siebie, siadł na łóżku ociężale i milczał. A Leszek, któremu się zdawało, że w ciągu tych kilku sekund olśniło go niezwykłe odkrycie, 13 i odwrócił się do ściany”¹⁶ Wojna na całym Bożym świecie. Długo, zazwyczaj bardzo długo, walczy zima i wypiera wiosnę z raz już zdobytych przez nią pozycji. Teren przechodzi z rąk do rąk. Wiosna okupuje kraj, ustanawia swe porządki, obwieści obowiązujące prawa. Jej urzędowe rozporządzenia pisane są przez kwiaty na mchu, szum skrzydeł przelotnych ptaków, przez młode listki, puch wierzb, nocne wołania dzikich gęsi. Śnieg kurczy się jak gąbka, zdycha, leży wreszcie trupem, brudno 16 J. Mackiewicz, Karierowicz, Londyn 2011, s. 63. pokrywa pierwiosnki, mnie głupią trawę, ugina swym ciężarem młode pędy, mści się na każdym, kto nieopatrznie dał wiarę propagandzie wiosny¹⁷. Chudy widział to następująco: [...] nie chodzi z pewnością o to, żebyśmy mieli naśladować zwierzęta, uczyć się od nich, poddawać „zezwierzęceniu”. Nie chodzi też bynajmniej o biocentryzm. Istotne jest, aby odczytać w środowisku naturalnym to, co dane, i że jest to 17 Tamże, s. 70 - 71 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA dane. Jest to rodzaj rewaloryzacji obiektywności w naszej Kartofle sadzimy… – odparł niechętnie. – Wiosną brzozy z omawianych przeze mnie fragmentów Karierowicza do rzeczywistości aksjologicznej. Pojawia się obecnie coraz nacinamy, sok puszczamy. Po drugie, my… U nas jest chata. rangi boskiej materii urasta… płaszcz. Symboliczne pyta- więcej sygnałów psychologicznych, filozoficznych i literac- – To znaczy – zareplikował Leszek – chata to najważniejsza nie Mackiewicza – „ale do rzeczy, czy jest Bóg?” – pozwala kich, które wyznaczają wyraźny kierunek metodologiczny rzecz na świecie?! – Najważniejsza – odparł Jakub i zwrócił jednak traktować tekstylną metaforę na dużo głębszym „powrotu ku naturze”, wskazując zarazem drogę wyjścia się do Mateusza: –Dość już chyba obierać, starczy na kola- poziomie, a nie wyłącznie jako efektowną literacko ilu- z niepohamowanej relatywizacji obejmującej dzisiaj sferę cję. – Podniósł garnek i zaczął płukać kartofle. – Tak, chata. strację lęku o egzystencję. norm moralnych. W tekstach Józefa Mackiewicza znajduje Najważniejsza. Bez chaty tylko Kain żył. – Leszek wlazł się wielka ilość takich sygnałów.18 na piec i wyciągnął się na kożuchu. Kain przypomniał mu znowu dzieciństwo. Matka uczyła go Starego Testamentu. Najpierw – konieczny – obszerny cytat: Na uwagę zasługuje również fragment, w którym boha- W książeczce były ładne obrazki: drzewa, palmy, owoce, ter błądzący w puszczy natyka się na chatę zamieszkaną zwierzęta. Nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego to mia- Dość o wilgoci, która paruje do nieba, i o ziemi, która pach- przez dwóch starców. Przypadkowe odwiedziny Leszka ło być dla Kaina tak wielką karą chodzić sobie po świecie nie. O bieliźnie, która faluje na sznurach między pniami u Mateusza i Jakuba to bodaj jeden z najbardziej symbo- w cieple, z przewieszoną skórą zamiast ubrania. Poczuł, że topoli, i o emaliowanym, niebieskim z zewnątrz, a białym licznych i pięknych fragmentów powieści. To doskonała jest głodny, i z odrazą pomyślał o suchych kartoflach. Trze- wewnątrz nocniku z przedziurawionym dnem, wyrzuconym ilustracja postawy ludzi prostych oraz pewnego dystansu ba iść… Trzeba iść dalej.¹⁹ nia i posiadania swego rodzaju silnego, wewnętrznego kośćca): – Nawet Chrystus mówił – zaczął Leszek – że ptaki niebieskie nie sieją, nie orzą… i stawiał je za przykład. Mateusz splunął dyskretnie na klepisko i tym razem podtrzymał Jakuba: – To Chrystus, może On wiedział, jak to robić, ale ludziom nie powiedział. Wiadomo, słowo Boże, nie nam do Jego mądrości. – Owszem – podjął Jakub – i ja wiem, że tak powiedział, ale fakt, że człowiek tak nie pożyje, nie siejąc, nie orząc. To fakt. – No, a jak wy żyjecie?! – My, to co innego. 18 W. Chudy, op. ci t. s. 168 na szczyt śmietnika, i o wronie, która tam spaceruje. Dość o puszczy, odległej o dwadzieścia z hakiem kilometrów. wobec wiary spekulatywnej (mimo silnego zakorzenie- 14 PŁASZCZ MACKIEWICZA Wszelkie życiowe trudy oraz prostota w podejściu do Do rzeczy! Do rzeczy zasadniczej: czy Bóg jest?– Jak sobie codziennego znoju opierają się na prostym, ale bardzo chcesz. Ma się rozumieć wierzyć można we wszystko. Tylko, mocnym przekonaniu – „u nas jest chata”. Silne prze- że co innego wiara, a co innego rozum. Ja wierzyć nie bronię świadczenie o nieskończoności, ogromna wrażliwość na nikomu, ale w takim razie nie suń się do mnie z rozumem. naturę i jej wewnętrzny ład, który zdaje się transcendo- – Flor obydwie ręce założył za poręcz ławki i patrzył przed wać na życie ludzkie, oraz zdrowy rozum prostego czło- siebie. Siedzieli we czwórkę na ławce w ogródku: on, Naścia, wieka (owo „u nas jest chata”) – oto chyba najważniejsze Leszek i Józiuk. składniki m etafizycznej wrażliwości pisarskiej Mackie- – Co ty tam wiesz! – odmachnęła Naścia. wicza. Ta materia być może zakrywa to, co cielesne i rze- – A ty nie wiesz, kiedy ja przekonałem się. Nie wiesz, praw- czywiste w wierze, być może ociepla i pozwala przeżyć, da? To, co mnie będziesz uczyć, co ja wiem, a czego nie przetrwać codzienną zgryzotę niepewności. W ostatnim wiem. Ja przekonałem się, jak raz wtedy, gdy u mojej żony 19 J. Mackiewicz, Karierowicz, Londyn 2011, s. 81–82. nie było palta. – Leszek spojrzał na+ń pytająco.– To znaczy TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA ono było – ciągnął Flor – ale bardzo stare i zupełnie złach- trzeci dzień. Ludzi mijam, nikt nie spostrzega, bo ja niby to poniekąd, ale przypominającym manione. Byłem wtedy ogrodnikiem w Briańsku. My z żoną patrzę na boki, a w cichości proszę: „Boże, mówię w swoim w Ewangelii Świętego Marka. Tę, podczas której kobieta kochaliśmy się bardzo. Ja młody, ona młoda. Ale jakoś sumieniu, daj palto mojej kochanej żonie, no, co Tobie może cierpiąca na krwotok przepycha się przez tłum do Chry- noga mnie powinęła się i… Jednym słowem, nie będę dłu- stać na zawadzie?” Ona biedna, nic mnie nie mówi, a cierpi. stusa i mówi: „Żebym choć dotknęła jego płaszcza, a będę go opowiadał: pracy pozbyłem się, chciałem interes zrobić Niewielka rzecz, może niewielkie nawet cierpienie. No więc zdrowa” . To właśnie ten moment z całą siłą pokazuje na boku, nie udał się. I oto żona moja bez palta. A właśnie zupełny drobiazg. No to co może Jemu szkodzić? No, jaka nam, że nie chodzi o magiczną moc odzienia, płaszcz wiosna nastała, zupełnie podobna do tej, niezwykle wcze- może być racja? Rozumiem, żeby mnie nieszczęście jakieś jest bowiem jedynie mater ią przewodzącą, symboli- sna. W kożuchu chodzić nie wypada. Jej koleżanki, znajome spotkało, jak to się zdarza, nogę odjęło czy rękę, to jeszcze zującą wiarę w moc Jezusa, moc uzdrowienia. Chrystus chodzą mniej więcej ubrane, a ona jak żebraczka; a kupić może być za jakieś grzechy moje, a nawet moich rodziców orientuje się, co się stało, i dopytuje: „Kto dotknął mojego nie ma za co. Skąd, myślę, pieniędzy wziąć? Nie, żeby w ogó- grzechy. Żeby nieszczęście, to powiadają: nieznane są wy- płaszcza?”, czym wzbudza zdumienie wśród uczniów, le: pieniądze, ale tylko na palto. Myślę i chodzę po zaułkach, roki boskie. Dobrze, zgoda. Ale tu głupstwo: palto. Za co ją którzy wskazują, że przecież wszyscy naokoło przeci- i zaczynam modlić się, i tak sobie kombinuję: jeżeli Bóg jest, karać takim głupstwem! – A czyż On jej odebrał to palto, skają się do niego. Chrystus jednak wiedział, że ta, która to w żadnym wypadku nie może odmówić pieniędzy na pal- czy co! – Nie wytrzymała znowu Naścia. – Nie miała jego dotknęła płaszcza, została uzdrowiona dzięki sile swej to. Żeby na co innego, na sprawę jakąś złą, czy chociażby wcale, więc… – No, nie przerywaj – wtrącił z kolei Józiuk, wiary. nawet dobrą, ale poważną, dla mnie… to rozumiem, to mogą który cały aż się przechylił z końca ławki, żeby lepiej wi- dzimierz Bolecki, który w komentarzu do Karierowicza być różne przeszkody. Ale jaka może być przyczyna, żeby dzieć twarz Flora. – No, i co? Dał w końcu? – spytał Leszek. pisze: „Niezwykłe jest zakończenie tej powieści – jakby odmówił mojej biednej żonie na palto? No, jaka? Co Jemu Pauza. Naścia też spojrzała na Flora ukradkiem, nie mogąc rodem z literatury rosyjskiej XIX wieku” . Żeby skonkre- może zaszkodzić czy innym ludziom, czy religii, czy światu, powstrzymać ciekawości. – Nie, nie dał. tyzować ów patronat, zwrócić się można ku Płaszczowi 21 Inny jeszcze krąg asocjacji zauważa Wło- 22 czy gwiazdom, czy słońcu wreszcie, żeby moja żona miała Wszyscy westchnęli i nastało milczenie²⁰ palto? Nic, nic i zupełnie nic. Takiej przyczyny być nie może. Cały fragment – od wezwania „do rzeczy, do rzeczy nego Dostojewskiemu („Wszyscyśmy wyszli spod Płaszcza – A co On, miał z nieba tobie zrzucić?! To palto!– Niepo- zasadniczej: czy jest Bóg?” po Boga, który „nie daje palta” Gogola”), które odnosiło się do całego pokolenia pisa- trzebnie Naścia denerwujesz się. Nie z nieba, mówię, a żeby – dostarcza jakiejś niezwykłej siły i przywodzi na myśl rzy rosyjskich. Co zatem może nam powiedzieć Gogol dał zaraz taką okazję zarobić mnie gdzie nie bądź, uczciwie, przypowieść bądź metafizyczną miniaturkę, co sprawia, o autorze Drogi donikąd? Vladimir Nabokov twierdził, że i tylko tyle, co na palto. O reszcie ja sam pomyślę. Ale tylko że możemy mówić o małym arcydziełku Mackiewicza. kiedy Gogol „pozwala sobie na zbliżenie się do swej pry- tyle. – Żeby Pan Bóg chciał o każde głupstwo… – Nie prze- Owo palto, możemy sądzić, jest przedziwnym znakiem watnej otchłani i włóczenie się po jej krawędzi, okazuje rywaj – wtrącił Leszek. przewodzącym boską moc. Znakiem przypadkowym Dziewczyna zamilkła ponuro. – Masz rację, Naścieńka, że głupstwo. Dla Boga to nawet milion milionów razy mniej niż głupstwo. Po prostu nic. A ja idę ulicą i proszę Jego już 15 konkretną scenę 20 Tamże, s. 57–58. Gogola. I bynajmniej nie z powodu zdania przypisywa- 21 Mk, 5, 25–31. 22 W. Bolecki, op. cit., s. 405 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA się największym artystą, jakiego do tej pory wydała się do księcia Myszkina – późniejszego bohatera Dosto- żeby przykryć własną. Jeden z urzędników departamentu Rosja” . Zdaniem autora Lolity literatura Gogola odwo- jewskiego): „czemu mnie krzywdzicie?”. Jeden z nowych widział na własne oczy upiora i natychmiast rozpoznał łuje się do „tajemniczej głębi duszy ludzkiej, gdzie kolegów, kiedy pewnego razu usłyszał to budzące litość w nim pana Akakiusza; obleciał go jednak taki strach, cienie innych światów przesuwają się jak cienie bezi- pytanie, doznał przemienienia – słowa te zabrzmiały że wziął nogi za pas i skutkiem tego nie przyjrzał mu się miennych bezszelestnych statków” . Czy nie będzie to niczym „jam twój brat”. Kiedy poznajemy żywot boha- dokładnie: widział tylko, jak tamten z daleka pogroził mu także właściwa charakterystyka dla literatury autora tera, dowiadujemy się, że posiada on cieniutki i dziurawy palcem” . W końcu widmo Akakiusza odziera z płaszcza Karierowicza ? W jaki sposób – zapytajmy jeszcze – ów płaszcz, będący przedmiotem drwin i powodem udręki. „znaczniejszą osobistość”, a ów nieszczęśnik pod wpły- Mackiewiczowski test Flora, swoisty zakład z Bogiem Bohater żyje bardzo skromnie, nie może sobie pozwolić na wem tego wydarzenia przeżywa wewnętrzną przemianę. o płaszcz, koresponduje z klasycznym przykładem nowy, a starego nie sposób łatać bez końca. Dogaduje się Płaszcz u Gogola to nie tylko wprost okrycie naszego rosyjskiej literatury XIX-wiecznego realizmu? Bohater w końcu ze znajomym krawcem i z ogromnym wysiłkiem Pobożnego (akakes), lecz także namacalny symbol odkupie- opowiadania Gogola – Akakiusz Kamaszkin – to radca – głodując wieczorami, odmawiając sobie kapuśniaku nia i przemiany. Płaszcz staje się symbolem walki o prze- tytularny, urzędnik wiodący niezwykle monotonne, („żywił się duchem, piastując w myśli nieśmiertelną trwanie również w sensie duchowym. W historii Flora ciche i spokojne życie, jakby naznaczone etymologią ideę przyszłego szynela”) – zamawia nowe odzienie. Gdy płaszcz staje się symbolem troski o przetrwanie także imienia (akakes po grecku oznacza „nieszkodliwy, nie- po raz pierwszy przychodzi w nim do pracy, wzbudza w warstwie zasadniczej, jednak w warstwie głębszej ma winny, pobożny”). Gogol, opowiadając historię nada- powszechny zachwyt otoczenia. Jeden z kolegów zaprasza charakter duchowego zmagania. W przeciwieństwie do wania imienia urzędnikowi urodzonemu w nocy z 22 wszystkich na imieninową herbatę. Dodatkową i oczywi- opowiadania Gogola efekt jest negatywny. Brak nama- na 23 marca, zwraca uwagę czytelnika na symboliczny stą okazją do świętowania jest także płaszcz Akakiusza. calności uniemożliwia Florowi deklarację wiary i umac- wymiar tego imienia. Akakiusz zawodowo zajmował Jak wiemy, ów drogocenny nabytek pada łupem zbirów. nia go w przekonaniu, że skoro Bóg pomimo wielu próśb się przepisywaniem dokumentów. Gogol w wielu frag- Próby wyegzekwowania sprawiedliwości natrafiają na nie zadziałał, to tak jakby go nie było. Literacki zabieg mentach zdaje się czynić ze swego bohatera postać obojętność i lekceważenie. W końcu, zziębnięty i zrezy- Mackiewicza koresponduje z opowiadaniem Gogola także podobną do mnicha – „gorliwie służył to mało, on służył gnowany, wraca do domu, mocno podupadły na zdrowiu, w warstwie językowej, w tak specyficznym pomiesza- z miłością” . Kiedy mu dokuczano w urzędzie, odpowia- majaczy jakiś czas i ostatecznie umiera. „Po Petersburgu niu tonu serio z komizmem i groteską. Flor zdaje sobie dał z gorszącą cierpliwością i pokorą (w czym zbliżał rozeszły się nagle słuchy, że przy moście Kalinkinowym sprawę z kuriozalności czy infantylizmu swego zakładu, i w jego okolicy ukazuje się nocami upiór w postaci urzęd- jednak punkt po punkcie tłumaczy swój sposób rozumo- nika, który szuka jakiegoś zrabowanego szynela i pod wania – nie jestem roszczeniowy, chciałem tylko dostać szansę na zarobek, gdyby tu chodziło o mnie, a chodziło 23 24 25 23 V. Nabokov, Nikołaj Gogol, Warszawa 2012, s. 145. 24 Tamże, s. 154. tym pozorem zdziera ze wszystkich, nie bacząc na rangę 25 M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, War- na wacie, szuby oposowe, lisie, niedźwiedzie – słowem, szawa 1954, s. 234 16 i stanowisko, rozmaite płaszcze: na kotach, na bobrach, wszelakiego rodzaju futra i skóry, jakie wymyślili ludzie, 26 26 M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, Warszawa 1954, s. 245 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEMAT NUMERU PŁASZCZ MACKIEWICZA o kochaną żonę – i właściwie przekonuje nas, że ów z pozoru sztubacki żart był czymś wartym namysłu. Borys Eichenbaum, reprezentant szkoły rosyjskiego formalizmu, w klasycznym eseju Jak jest zrobiony Płaszcz Gogola? najwięcej uwagi poświęcił szczególnej odmianie i prawami realnego życia duchowego”²⁹. T a krawiecka metafora interesuje również innego pisarza interpretującego Gogola po mistrzowsku. Nabokov w kluczowym momencie eseju Nikołaj Gogol – we fragmencie poświęconym Płasz- Gogolowskiej narracji. Jednak i „zawodowiec od narracji” czowi – pisze: „szczeliny i czarne dziury w tkaninie Gogolowskiego dostrzega metafizyczną warstwę opowiadania. Komen- stylu sugerują niedostatki tkaniny życia w ogóle. W świecie tkwi tując fragment „Tam, w tym przepisywaniu, zwidywał coś bardzo niedobrego i wszyscy ludzie to łagodni wariaci dążący do mu się jakiś własny, urozmaicony i przyjemny świat […]. celów, które wydają im się bardzo ważne, podczas gdy absurdalnie Poza przepisywaniem nic, zda się, dla niego nie istniało” , logiczna siła nie pozwala im się oderwać od bezsensownych zajęć zauważa: „Duchowy świat Akakija Akakiewicza […] nie – to jest prawdziwe przesłanie utworu” . Mistrzostwo literatury jest znikomy […], ale fantastycznie zamknięty, własny” . dostrzega wówczas, gdy tkanina jej stylu odzwierciedla „niedostatki W innym miejscu Eichenbaum podkreśla przywołane tkaniny życia”. To, co widzi Nabokov u Gogola, sami możemy odkryć już sformułowanie Gogola dotyczące głównego bohatera u Mackiewicza. Gogolowski opis całej gamy płaszczy („na kotach, na Płaszcza: „żywił się duchem, piastując w myśli nieśmier- bobrach, na wacie, szuby oposowe, lisie, niedźwiedzie – słowem, wsze- telną ideę przyszłego szynela”, a także: „jak gdyby był już lakiego rodzaju futra i skóry”) znakomicie koresponduje z symboliką nie sam, lecz jakaś miła towarzyszka życia zgodziła się świata przyrody Mackiewicza. Metafora płaszcza rozumianego jako odbywać z nim wędrówkę życiową – a towarzyszką tą była powłoka, warstwa wierzchnia, odnosi się także do całej fauny i flory myśl o szynelu na grubej wacie, na mocnej podszewce nie w twórczości autora Drogi donikąd. To przyroda i całe jej bogactwo do zdarcia”. Zdaniem Eichenbauma Gogol może „zwią- tworzą tę powłokę ziemi – owego Schulzowskiego „płaszcza Boga” – zywać niezwiązywalne, wyolbrzymiać małe i zdrabniać dzięki czemu stają się widocznym znakiem, przewodnikiem czegoś wielkie – słowem, może igrać ze wszystkimi normami „spoza”. Gogol, Nabokov, Schulz, Mackiewicz; porównania i asocjacje 27 28 30 nie stwarzają znaków równości. Pełne są niuansów i zaburzeń, co – 27 M. Gogol, Płaszcz, w: M. Gogol, Wybór pism, Warszawa 1954, s. 233 28 B. Eichenbaum, Jak jest zrobiony „Płaszcz” Gogola?, w: Rosyjska szkoła stylistyki, wybór, oprac. M. R. Mayenowa, Z. Saloni, Warszawa 1970, s. 509 jak się zdaje – uwydatnia swoistą dyskrecję „przewodzenia”. W jej materii ukryte jest to, co tak trudno wysłowić, najcenniejsze. 29 B. Eichenbaum, tamż e, s. 509 30 V. Nabokov, Nikołaj Gogoj, Warszawa 2012, s. 148. ␣ 17 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA KOŚCIÓŁ W POLSCE Kościół wyklął żołnierzy wyklętych? Czy Przemysław Mrówka „Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.” T o zdanie dla wielu osób może brzmieć szokująco. Pochodzi z porozumienia zawartego między rządem Rzeczpospolitej Polskiej i Episkopatem Polski w dniu 14 kwietnia 1950 roku i stanie ością w gardle każdemu uważającemu, że Kościół Katolicki jest ostoją polskości i jego konieczną funkcją. I będzie to reakcja mocno przesadzona, choć na pierwszy rzut oka tak nie wygląda. Mamy rok 1950. Wojna światowa zakończyła się pięć lat temu zwycięstwem Związku Sowiec- kiego, któremu w udziale przypadła kontrola nad terytorium Polski. Jeszcze przed dwa lata kraj będzie nosił nazwę Rzeczpospolita Polska, jeszcze trzy lata miną, nim umrze Józef Stalin, a jeszcze sześć nim umrze Bolesław Bierut. Pięć lat temu odbył się „proces szesnastu”, za rok aresztowany zostanie Rudolf Slánský, László Rajk natomiast już został stracony po pokazowym procesie. Terror stalinowski kwitnie we wszystkich krajach za żelazną kurtyną, zaś budynek na ulicy 18 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA KOŚCIÓŁ W POLSCE Pius XII, pisząc do biskupów niemieckich list, w którym wspomniał o „12 milionach wypędzonych” z zachodniej Polski Niemców, dodatkowo pogorszył sytuację Kościoła w Polsce Koszykowej 6 jest jednym z najbardziej złowieszczych miejsc w Polsce. Po przychylnym stosunku komunistów do Kościoła, jakie było okazywane świeżo po zakończeniu wojny, by przytoczyć tylko ślubowanie prezydenckie Bieruta, zakończone słowami „tak mi dopomóż Bóg” jako przykład, nie zostało już nawet wspomnienie. Pius XII, pisząc do biskupów niemieckich list, w którym wspomniał o „12 milionach wypędzonych” z zachodniej Polski Niemców dodatkowo pogorszył sytuację Kościoła w Polsce, który zaczął być oskarżany o sprzyjanie niemieckim rewizjonistom i działalność wywrotową i antypolską. Biorąc pod uwagę, że spora część kleru była podczas wojny prześladowana przez okupanta za swoją działalność patriotyczną, oskarżenie to było kuriozalne, nie stanowiło jednak na tle ogólnej polityki władz komunistycznych specjalnego wyjątku. W jakiej sytuacji znajdował się prymas? Mówiąc oględnie, trudnej. Przejęta przez państwo została czołowa katolicka instytucja charytatywna, czyli Caritas, aresztowano publicystów „Tygodnika Warszawskiego” z księdzem Zygmuntem Kaczyńskim na czele, mnożyły się represje wymierzone w kler. Rząd blokował mianowania biskupów, następowały kolejne procesy pokazowe, księży oskarżano o działalność antypaństwową i szpiegowanie na rzecz Watykanu i Ameryki. Jeszcze w 1945 roku Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej wypowiedział konkordat, zawarty między II Rzeczypospolitą a Stolicą Apostolską, pozbawiając w ten sposób Kościół Katolicki jedynego umocowania prawnego w układzie politycznym Rzeczypospolitej Polskiej. W ten sposób pozbawiono go, w pewnym sensie, możliwości działania. Od momentu wypowiedzenia konkordatu działalności Kościoła nie regulował, ani nie gwarantował żaden akt prawny. Każda aspekt funkcjonowania stawał się zależny od uznania Warszawy, każdy mógł więc zostać arbitralnie anulowany. ␣ 19 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA KOŚCIÓŁ W POLSCE Sytuację mocno utrudniał także ruch „księży-patriotów” oraz PAX Bronisława Piaseckiego, których działalność „propaństwowa” była przeciwstawiana „obstrukcji” Polski, dokonywanej przez Episkopat. Wyszyński postawiony został niejako w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony miał zadbać o dalszą możliwość działania Kościoła, z drugiej zaś: nie miał do dyspozycji żadnego instrumentu, pozwalającego mu to zapewnić. Trwała walka na przetrzymanie, do prowadzenia której prymas Polski nie miał żadnej broni. Episkopat za jego namową zgodził się więc na podjęcie kroku, który można było oceniać zarówno jako odważny i zdecydowany, jak i jako podyktowany desperacją. 14 kwietnia 1950 roku podpisane zostało porozumienie między Konferencją Episkopatu Polski i rządem Rzeczypospolitej Polskiej. Pod tekstem porozumienia widnieją trzy podpisy strony Kościelnej. Są to ordynariusze diecezji płockiej i łódzkiej, odpowiednio biskup Tadeusz Paweł Zakrzewski i biskup Michał Klepacz, oraz sekretarz Konferencji Episkopatu Polski biskup Zygmunt Choromański. Uwagę zwraca zwłaszcza ostatnie nazwisko. Biskup Choromański uznawany jest bowiem za twardego, zręcznego nego- Porozumienie to jest w gruncie rzeczy pewną kapitulacją Kościoła, zamaskowaną jako kompromis. Nie- cjatora, bardzo bliskiego współpracownika kardynała Wyszyńskiego i zarazem człowieka zdol- które zapisy, na przykład punkt 7. „Kościół - zgodnie ze swymi zasadami - potępiając wszelkie wystąpienia nego do taktycznych ustępstw. Choć podpis samego prymasa Polski na dokumencie nie figuruje, antypaństwowe będzie przeciwstawiał się zwłaszcza nadużywaniu uczuć religijnych w celach antypań- uznaje się, że pismo to jest efektem również i jego pracy, w historiografii zaś przyjęło się mówić stwowych.” można zinterpretować jako przyznanie się do działalności szpiegowskiej lub wywrotowej, o o porozumieniu zawartym między Wyszyńskim a władzami państwowymi. jaką go oskarżano. Podobnie punkt 1. „Episkopat wezwie duchowieństwo, aby w pracy duszpasterskiej zgodnie z nauką Kościoła nauczało wiernych poszanowania prawa i władzy państwowej.”, który również brzmi, jak przeprosiny za domniemane dążenie do obalenia ustroju i obietnicę poprawy. Jeszcze bardziej dobitny jest przytoczony na samym wstępie punkt 8., potępiający działalność podziemia niepodległościo- Porozumienie z 14 kwietnia można uznać jako podstawę do funkcjonowania Kościoła w Polsce wego. W zamian za to, rząd gwarantował możliwość nauczania religii, formacji kapłańskich, swobodę działania wydawnictw katolickich i formacji zakonnych, istnienie kapelanów więziennych i szpitalnych oraz możliwość prowadzenia działalności charytatywnej i dobroczynnej. Treść podpisanej umowy była dla Wyszyńskiego ważna z dwóch podstawowych przyczyn. Pierwszą były same koncesje na działalność, o których wprost traktował tekst. Drugą był sam fakt istnienia porozumienia. W sytuacji, kiedy nie obowiązywał konkordat, ten krótki akt, noszący podpisy Władysława Wolskiego, 20 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA KOŚCIÓŁ W POLSCE W moich oczach efekt końcowy usprawiedliwiał ustępstwa, na które poszedł represjonowany Kościół Ryngraf 5. Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez majora Łupaszkę Edwarda Ochaba i Franciszka Mazura, stawał się podstawą prawną do rozmów z władzą. Dopiero dzięki niemu można było mówić o łamaniu umów z Kościołem i protestować przeciwko represjom dotykającym kler, wcześniej bowiem żadna swoboda działalności nie była w żaden sposób zagwarantowana i nie było podstaw, by się jej domagać. Z tego powodu można uznać porozufot. Wikipedia, użytkownik Topory mienie z 14 kwietnia jako podstawę do funkcjonowania działalności Kościoła w Polsce. Czy cena za to była zbyt wysoka? To trudne i skomplikowane pytanie. Nie da się zaprzeczyć, że kosztem było wbicie noża w plecy podziemiu, które z zasady poważało instytucję Kościoła i nierzadko uważała ją za swego sprzymierzeńca tak, jak mogli nań liczyć podczas II Wojny Światowej. Wypełnianie postanowień porozumienia podporządkowało Kościół polityce prowadzonej przez rząd PRL, głównie aspektów obliczonych na umocnienie się na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Instytucja „polskiej racji stanu”, czyli de facto cele, do których dążyła Polska Zjednoczona Partia faktów, można ocenić zupełnie przeciwstawnie. Za każdym razem czynnikiem decydującym o wyrobieniu Robotnicza i szerzej ruch komunistyczny, stały się dla Kościoła nadrzędne, za wyjątkiem kwestii sobie zdania będzie nie rozważenie faktów, lecz prywatna opinia osoby interpretującej. W mojej osobi- wiary, gdzie dalej uznawano prymat papieża. Jednak w zamian uzyskano możliwość przetrwa- stej zawarcie porozumienia było wymagającym politycznej wytrawności kompromisem, dzięki któremu nia instytucji, która aż do końca istnienia PRL dawała rzeszy obywateli nadzieję na przetrwanie zachowano instytucję, która później wydatnie przyczyniła się do odzyskania przez Polskę suwerenności i lepsze jutro. Która stanowiła oparcie dla działalności opozycyjnej i która prowadziła szeroko i obalenia ustroju socjalistycznego. W moich oczach efekt końcowy usprawiedli wiał ustępstwa, na które zakrojoną działalność charytatywną, polepszając los wielu obywateli kraju. poszedł represjonowany Kościół. I o ile nie jest to opinia odosobniona, o tyle ma wielu przeciwników, któ- Jak więc interpretować ten akt? Uważam, że nie da się na to odpowiedzieć jednoznacznie. Zbyt rych argumenty będą się równoważyć z moimi. Jedynym bezpiecznym i pewnym wnioskiem, jaki można wiele jest argumentów świadczących za i przeciw, każdy zaś można uznać za słuszny i zasadny. wysnuć z dyskusji wokół tej kwestii, jest fakt arogancji, na jaką nierzadko sobie pozwalamy w ocenianiu Dochodzimy do ciekawej sytuacji, kiedy wydarzenie historyczne, bazując na takim samym zbiorze wydarzeń z bezpiecznej perspektywy upływających lat. ␣ 21 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA PRASA Michał Przeperski Towarzysze, gdzie są granice krytyki prasowej? Dziennikarze w komunistycznej Polsce byli funkcjonariuszami frontu propagandowego. P oczątek lat pięćdziesiątych to okres żelaznego rygoru ideologicznego w komunistycznej Polsce. Na sztandarach bojowo powiewały hasła walki z burżuazją, „ciemną reakcją” i klerem. Propaganda została – na dobrą sprawę jedyny raz w dziejach PRL – skutecznie przestawiona na retorykę klasową. Naród, owszem, pojawiał się, ale miał być „narodem ratczyków w Komitecie Centralnym i w komitetach wojewódzkich Polskiej Zjedno- socjalistycznym”. Co miało to oznaczać? Józef Cyrankiewicz pisał, że jest to pojęcie oznaczające już nie „nieliczną stosunkowo warstwę uprzywilejowanych, którzy swój tytuł panowania i władzy czerpali bądź z urodzenia bądź z posiadania majątku”; narodem stał się „lud pracujący”¹. Pojęcie narodu-ludu pracującego wpisano także do konstytucji Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej uchwalonej 22 lipca 1952 roku. Stanowiła ona, że „Lud pracujący sprawuje władzę państwową przez swych przedstawicieli, wybieranych do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i do rad narodowych (…)” oraz, że „(…) Pracą swoją, przestrzeganiem dyscypliny pracy, współzawodnictwem pracy i doskonaleniem jej metod lud pracujący miast i wsi wzmacnia siłę i potęgę Ojczyzny, 1 J. Cyrankiewicz, Rodowód patriotyzmu i rodowód zdrady narodowej [w:] J. Cyrankiewicz, E. Ochab, R. Zam- browski, Zagadnienia frontu narodowego, Warszawa 1951, s. 3. 22 fot. http://www.flickr.com/ Sean TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA PRASA podnosi dobrobyt narodu i przyśpiesza całkowite urzeczywistnienie ustroju socjalistycznego”. Sęk w tym jednak, że „lud pracujący” był jedynie fasadowym suwerenem marionetkowego państwa. Rzeczywistym Schmittowskim suwerenem był Stalin. Gdy 5 marca 1953 roku przestało bić serce „Wielkiego Językoznawcy”, rozpoczął się nieuchronny proces odwilży. Strach zaczął top- - nieć również w sercach polskich dziennikarzy. W państwie totalitarnej dyktatury znakomita większość informacji była tajna. Chodziło o zasadę: informacja była jednym z najcenniejszych zasobów. Najwyższe kierownictwo miało być najlepiej poinformowane. Społeczeństwo (a w zasadzie amorficzne masy) miało zaś mieć tylko tyle informacji, ile będzie sobie życzyło kierownictwo. Uwypuklała to już klasyczna definicja totalitaryzmu autorstwa Friedricha i Brzezińskiego, wśród pięciu cech SDP Arnold Mostowicz podsumowując dziennikarskie dokonania roku 1955 stwierdził wówczas: „Nienajgorzej wywiązywali- ustroju totalitarnego podkreślając monopol środków masowego przekazu śmy się z zadań, jakie na nas nakłada fakt, iż jesteśmy również głosem opinii publicznej, ciesząc się coraz większym zaufaniem nistów miał szereg poważnych konsekwencji. Nie istniała wolna dyskusja z niej, nie traktowano jej poważnie. Dziennikarze byli szarymi, nudnymi indoktrynatorami. Ale w 1955 roku to wszystko się na łamach prasy, nie było możliwości wolnego wyrażania swoich poglądów. zmieniło. Walki na szczytach władzy w ZSRR oraz demaskatorskie pogadanki byłego oficera bezpieki Józefa Światły przed De facto niemal całkowitemu zniszczeniu uległa sfera publiczna, w której mikrofonami Radia Wolna Europa zachwiały władzą polskich komunistów. III Plenum PZPR zadekretowało walkę z „sekciar- sprawowany przez władze¹. Monopol informacji sprawowany przez komu- możliwe było spontaniczne wyrażanie poglądów przez obywateli². Niemal, bo pewne możliwości jednak pozostały. A po śmierci Stalina ich skala stop- i coraz większym autorytetem”³. Przedtem prasa „w nierozpieczętowanych pakach zalegała parapety uczelni”4 – drwiono stwem w praktyce i dogmatyzmem w ideologii”5 – partia komunistyczna wspaniałomyślnie poluźniła propagandowy gorset. Na efekty nie trzeba było długo czekać. niowo się zwiększała. W początku 1956 roku Zarząd Główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich spotkał się zebraniu plenarnym w poszerzonym gronie. Członek władz 1 C. Friedrich, Z. Brzeziński, Totalitarian Dictatorship and Autocracy, New York 1956, s. 53. 2 P. Corner, Introduction [w:] Popular Opinion in Totalitarian Regimes: Fascism, Nazism, Communism, ed. P. Corner, New York 2009, s. 2. 23 W wyścigu o „walkę z sekciarstwem” przodowały przede wszystkim tygodniki literackie: „Po prostu”, „Nowa Kultura” 3 Archiwum Akt Nowych, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, 1131, Spis zdawczo-odbiorczy nr 4 poz. 5, Aktualne problemy prasy i dzien- nikarstwa, k. 3. 4 B. N. Łopieńska, E. Szymańska, Stare numery, Warszawa 1990, s. 35. 5 AAN, SDP, 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odby- tych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r., k. 23. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA PRASA czy krakowskie „Życie literackie”. 21 sierpnia 1955 roku ujął to sekretarz KC Jerzy Morawski: „podział na prasę literacką i codzienną Dziennikarze byli świadomi wagi problemu. W stycz- w „Nowej Kulturze” Adam Ważyk opublikował „Poemat jest uzasadniony tym, że ta pierwsza trafia głównie do inteligencji – 30 tys. niu 1956 r. podczas dyskusji na Plenum Zarządu Głów- dla dorosłych” – utwór wstrząsająco odbiegający od kano- nakładu, a dzienniki mają po 200-500 tys. nakładu i docierają do wszystkich nego SDP reprezentant prasy opolskiej mówił: „może nów socrealistycznej literatury. „Każdy uczciwy inte- zakątków kraju”⁹. Jednym słowem tygodniki literackie kierowane były do lektualista ma swoją godzinę wyzwolenia. Moja wybiła elitarnego kręgu czytelników, dlatego pozwalano im na więcej niż prasie kich urzędników, którzy nie realizują postulatów mas, codziennej. Inteligencja mogła przeżywać swoje odrodzenie, krytycznie oce- zdejmował ich ze stanowiska, by wszyscy widzieli, że niać swoje zaangażowanie w stalinizm, ale masy powinny zachować spokój. nie mają prawa lekceważyć postulatów mas. Posłowie te w 1955 r.” – powie Ważyk po latach ⁶. Choć jego utwór spotkał się z miażdżącą krytyką ze strony partii komunistycznej, to wobec niego samego nie wyciągnięto żadnych sprawy winni stale stawiać na Sejmie, mówić o tych spra wąskim gronie kierownictwa SDP dostrzegano ten problem. wach”¹¹. Ta wypowiedź mogła brzmieć niepozornie, ale „W redakcjach spotykamy się ostatnio z problemem masowego miała swoje znaczenie. Redaktor z Opola podnosił bardzo napływu listów głębszych, na poważniejsze zagadnienia” – mówił cytowany ważne postulaty. Domagał się bowiem tego, by instytucje czyła o tym lawinowo zwiększająca się liczbę listów od wcześniej Mostowicz w początkach stycznia 1956 r. „Szereg dziennikarzy państwa przestały odgrywać rolę fasadową, ale by realnie czytelników, jakie przychodziły do redakcji. Fenomen ten patrzy na szereg problemów poprzez listy, które im zaciemniają obraz. Istnieje konsekwencji. To zachęcało innych twórców do krytycznej oceny swoich postaw i otaczającej ich rzeczywistości. Ten fenomen uważnie śledzili czytelnicy prasy. Świad- jest dobrze znany choćby w odniesieniu do redakcji tygodnika „Po prostu”⁷. Dotyczył on jednak również gazet w związku z tym niebezpieczeństwo pewnego skrzywienia”¹⁰ – dodawał. odzyskały swoje znaczenie¹². Sejm epoki stalinowskiej był wielkim nieobecnym krajowej polityki – zbierał się Skrzywienie, o którym mówił Mostowicz było poważnym problemem. Oto rzadko i w systemie władzy zupełnie się nie liczył. Tym- dziennikarze prasy codziennej, budowanej niemałym wysiłkiem przez aparat czasem Polacy, a wśród nich niektórzy dziennikarze, czuli partyjny, coraz śmielej pozwalali sobie na ostrą krytykę otaczającej rzeczywi- że tak dłużej być nie powinno. Prawdziwy Sejm w praw- Różnica pomiędzy prasą literacką a codzienną wymaga stości. Listy jakie docierały do redakcji polskich gazet były na ogół prośbami dziwej dyskusji miał podjąć problemy, które stanowiły wyraźnego podkreślenia. „W takim Gnieźnie, które ma o interwencje. W sytuacji, w której nie można było liczyć na urzędników, prawdziwą zmorę setek tysięcy Polaków. Wśród nich był 40.000 mieszkańców (…) pism centralnych tak zwanych którzy nierzadko traktowali petentów z głęboką pogardą, list do redakcji był urzędniczy woluntaryzm. literackich rozchodzi się nieco więcej niż 100” – wskazy- ostatnią deską ratunku. codziennych. wał jeden z dziennikarzy wielkopolskich⁸. Jeszcze celniej 6 A. Ważyk, Losy poematu, „Polityka”, nr 1/1981 [za:] W. Wła- dyka, Na czołówce. Prasa polska w Październiku 1956, s. 34. 7 A. Leszczyński, Sprawy do załatwienia. Listy do „Po Prostu” w latach 1955–1957, Warszawa 2000. 8 24 W właśnie Sejm zastanowił[by] się jak ukarać tych wszyst- AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5,, Stenogram z przebiegu Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad – wtorek, 24 I 1956 r. Obrady po przerwie obiadowej, k. 35. 9 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, [Wystąpienie Jerzego Morawskiego], k. 13. 10 AAN, SDP 1131, SZO nr 3 poz. 12, Protokół z zebrania Prezydium ZG SDP, 10 stycznia 1956, k. 2. 11 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955 [powinno być: 1956], k. 35. 12 Takie postulaty były charakterystyczne dla całego społe- czeństwa polskiego w 1956 r. (zob. P. Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993). TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA PRASA w kierunku karania tych osób, które nie realizują konstytucyjnych zasad i które nie - stosują się do krytyki prasowej”¹⁵. Był to bardzo odważny pomysł. W pewnym sensie przerzucał on społeczną „inicjatywę strategiczną” w całości na reprezentantów prasy. W takim układzie to oni byliby reprezentantami interesu społecznego, podczas gdy urzędnicy byliby zobowiązani do każdorazowej odpowiedzi na ich interwencje. Państwo, w którym szef krakowskich dziennikarzy wypowiadał się w ten sposób, na pewno nie było już totalitarne. „Może właśnie SDP powinno zrobić z krytyki prasowej wielką sprawę społeczną?” – pytał nieco spokojniej inny z dyskutantów¹⁶. Paradoksalnie, ta sprawa była już w tym czasie „wielką sprawą społeczną”. Problemem było raczej to, że nikt nie wiedział, jakie są granice krytyki. I nikt nie chciał na siebie wziąć odpowiedzialności za ich zakreślenie. To, co przypadało do gustu rzeszom niezadowolonych Polaków, nie mogło podobać się aparatowi urzędniczemu sprawującemu realną władzę w PRL. Na tym samym Plenum poświęcono temu wiele uwagi: „Nie ma dnia, abyśmy nie otrzymali telefonu albo listu z różnych instytucji D laczego krytyka prasowa była dla dziennikarzy tak ważna? Ktoś mógłby powiedzieć, że zwiększała ona po prostu ich znaczenie i potencjalnie mogła stanowić mechanizm mogący z czasem przekształcić grupę zawodową dziennikarzy w swoistą i od najrozmaitszych osobistości z terenu i z Warszawy, z zażaleniem na dziennikarzy w związku „czwartą władzę”. Problem leżał jednak gdzie indziej. W komunistycznej rzeczywistości z krytyką prasową” – mówił sekretarz generalny SDP Władysław Grzędzielski - „Najwięcej jest brak zakreślonych granic, w ramach których mógł się poruszać dziennikarz prowadził telefonów bezpośrednich: jak wy na to pozwalacie, jak wychowujecie dziennikarzy[?]”¹³. A więc do paraliżu jego działalności. Cenzura i wytyczne były bowiem niewygodnym prze- krytyka prasowa zachodziła urzędnikom za skórę. Ale gdzie były granice, których nie można ciwnikiem, ale znacznie gorsza była autocenzura. „Wielu dobrych towarzyszy zatraca było przekroczyć? Tego nikt nie wiedział. komunistyczną bojowość, obawiając się, że jeżeli wystąpią z krytyką ujemnych zjawisk, to zostaną posądzeni o czarnowidztwo, o pesymizm, o niedostrzeganie dodatnich zja- „Szereg instytucji, osób, urzędów, do których kierujemy krytykę, pozostają głuche na tę krytykę” wisk” – podkreślał z goryczą jeden z dziennikarzy¹⁷. Ten sam dyskutant wskazywał z Krakowa proponował „wprowadzenie zasadniczej zmiany w naszym ustawodawstwie, idącej 15 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z przebiegu Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego – narzekał jeden z dyskutantów¹⁴. Cóż jednak można było zrobić? Towarzysz Ignacy Krasicki 13 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955 [powinno być: 1956], k. 25. 14 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z obrad Plenum Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie, odbytych dn. 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad – wtorek, 24 I 1956 r., k. 3. 25 Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. Pierwszy dzień obrad – wtorek, 24 I 1956 r. Obrady po przerwie obiadowej, k. 54. 16 Ibidem, k. 68. 17 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, Stenogram z przebiegu Plenarnego Zebrania Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich odbytego w dniach 24 i 25 stycznia 1956 r. II dzień obrad – 25 I 1955 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA PRASA dziennikarze nawet mówią, że bez zbrojnego powstania przeciwko tłumicielom krytyki i kacykom nie da rady”¹⁹. Władze SDP były tego świadome: „Rzeczywiście musimy być rzecznikami walki wszystkich instancji z dławicielami krytyki” – mówił w gronie zaufanych jeden z członków kierownictwa Stowarzyszenia²⁰. z rezygnacją, że w jego macierzystej redakcji zespół nie potrafi uporać się z problemami krytyki, prosząc o wsparcie SDP. W odpowiedzi nie uzyskał jednak żadnej konkretnej pomocy. W początku roku 1956 chaos wśród dziennikarzy był już posunięty tak daleko, że nawet odwołanie się do wzorców radzieckich nie dawało ukojenia. Jeden z dyskutantów próbował przytomnie wprowadzić ten wątek, wskazując, że w ZSRR można krytykować aparatczyków nawet do poziomu pierwszego sekretarza komitetu obwodowego. W Polsce odpowiadało to w przybliżeniu funkcji pierwszego sekretarza komitetu wojewódzkiego. „W naszej prasie niesłychanie rzadko można się spotkać z takim artykułem, który by krytykował np. I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego. Czy byłoby to coś złego? Mnie się wydaje, że nie” – wskazywał dyskutant. „Ja myślę, że byłoby dobrze, gdyby nawet członek rządu mógł zostać skrytykowany” – doda- wał śmiało¹⁸. Nastroje były więc rozkołysane. Z jednej strony panowała dezorientacja, ale nie brakowało też nastrojów bardzo bojowych: „Krytykowanie spokojne powoduje sobiepańskie «mów do mnie jeszcze» i to nieraz tak bezczelne, że niecierpliwi [1956], k. 4 18 Ibidem, k. 8. Nie bez oporów i ze zmiennym szczęściem SDP starało się odgrywać w 1956 roku rolę rzecznika dziennikarskich interesów. W pewnej mierze dzięki jego działaniom zaczęły się odbywać konferencje prasowe rządu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, poprawiła się także dostępność informacji dla dziennikarzy w urzędach centralnych. Gdy kryzys polityczny w Polsce sięgnął zenitu, w czasie VIII Plenum KC PZPR SDP odegrało pewną rolę popierając proponowany skład Biura Politycznego z Władysławem Gomułką na czele. Paradoks historii chciał, że już w roku 1957 ten sam Gomułka ponownie przykręcił śrubę polskim mediom, czego dowodem było zamknięcie niesfornego politycznie tygodnika „Po prostu” oraz akcja weryfikacyjna wszystkich członków Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Na kolejny wielki czas w swojej historii SDP musiało poczekać do czasów „Solidarności”²¹. 19 AAN, SDP 1131, SZO nr 4 poz. 5, II Dzień obrad Plenum Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie w dniu 25 stycznia 1956 r. (obrady popołudniowe), k. 45. 20 AAN, SDP 1131, SZO nr 3 poz. 12, Protokół z zebrania Prezydium ZG SDP, 20 stycznia 1956, k. 7. 21 Zob. D. Wicenty, Załamanie na froncie ideologicznym. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich od Sierpnia ’80 do stanu wojennego, Gdańsk 2012. ␣ 26 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) KULTURA TAKA TAM TA K I E TA M OPOWIADANIE S łodzi pani? - Nie, dziękuję. siedziała otyła kobieta w średnim wieku i z wyjątkowym zawzięciem kręciła młynka - Może dolać jeszcze mleka? – zapytała z troską uśmiechnięta właścicielka niewielkiej jadłodajni. w nosie. „A żeby cię tak cholera wzięła, paskudo” – wymamrotała pod nosem Ulka. Miała miłą, gładką twarz i krótkie włosy spięte srebrną spinką. Kiedy się uśmiechała, na jej „Warcholstwo się szerzy, maniery z rynsztoka, jak jej nie wstyd?”. Odwracając się ze policzkach pojawiały się sympatyczne dołeczki. wstrętem zauważyła okładkę popularnego periodyku „FoxScam”. Przedstawiała - O, poproszę – padła odpowiedź. plakat z wizerunkiem znanego polskiego polityka, przed którym stoi dziecko i - Mówili w radiu, że w weekend będzie padać – zauważyła - Coś takiego! A ja na rower chciałam czarnym flamastrem domalowuje mu pod nosem wąsa a la Hitler. „FoxScam” iść. wyłożony był na wszystkich zewnętrznych półkach kiosku na wysokości wzroku. - Te prognozy często się nie sprawdzają. Proszę się nie martwić. Inne tygodniki, informujące o aresztowaniu prominentnego biznesmena za - No, może tak. Dać pani siateczkę na tę kanapkę? szpiegostwo na rzecz Rosji albo o gwałtownie rosnącym długu publicznym - Nie, dziękuję. Do widzenia, miłego dnia. ustawiono znacznie niżej. - Dziękuję, do widzenia, do zobaczenia! „Mój Boże, co za urocza kobieta. Jakie to rzadkie dziś, takie nastawienie do klienta. Sama klasa. 27 Anna Stępniak Niebo gwałtownie się zachmurzyło. Silny wiatr zakręcił walającymi się na ulicy papierkami po batonikach i przewrócił pozostawioną na chodniku I kanapki ma najlepsze, to czuć.” Ulka spojrzała na zegarek. Miała jeszcze zapas czasu, więc butelkę po tanim piwie marki „Zbyś”. Stojąca pod sklepem spożywczym rudowłosa podeszła do kiosku kupić gazetę. W nowoczesnej kioskowej budce o opływowych kształtach prostytutka po pięćdziesiątce z rezygnacją rozejrzała się po okolicy i nałożyła bordową kurtkę. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) KULTURA TAKA TAM „Do diabła, znowu te prognozy pogody są do - Jedzie dwunastka. Pomogę panu wsiąść. reagować” – tak mówią wszystkie poradniki psychologiczne, pomyślała. niczego. Miało być słońce” – zaklęła pod nosem „Pomoc drugiemu wyzwala jakieś pozytywne emocje, poczucie Ula. Przemknęła błyskawicznie w kierunku sensu”, pomyślała. Oddalając się od przystanku zaczęła zastanawiać Ku zaskoczeniu wszystkich, także gapiów, którzy teraz wyrażali nagłą chęć przejścia podziemnego. Podchodząc do schodów, się, na czym polega problem Polaków w postrzeganiu samych siebie partycypacji w całym przedsięwzięciu (przynajmniej oczami), nieruchomy do zobaczyła niewidomego, który z wyraźnym trudem i spoglądaniu na innych rodaków. Wtłaczane przez dziesięciolecia tej pory facet ostatkiem sił zwinął dłoń i wysunął środkowy palec w kierunku wspinał się po stopniach. Próbował pomagać poczucie wstydu i konieczność przepraszania innych (choćby za nachylających się nad nimi osób… sobie laską, ale poruszanie się nie wychodziło mu najmniejszy nawet wybryk grupy Polaków w konfrontacji z inną sprawnie. Niewidomego mijały dziesiątki ludzi. nacją) zrobiło swoje. Nic dziwnego, że w nosie mamy problemy Klasyczne rozproszenie odpowiedzialności – nikt nie obcego człowieka. „To jakaś paranoja, czy istnieje drugi taki kraj na Była tak wściekła! Kolejny raz ma chęć pomóc komuś, kto zdaje się być w czuje się w obowiązku, by pomóc bliźniemu. Ula podeszła świecie, gdzie media i elity tak gnoją szarego człowieka i dopominają potrzebie i ponownie okazuje się, że ma do czynienia z pospolitym, chamskim się o interes obywateli innych państw? Po co oni to robią?” ochlejusem. Czyli jednak Niemcy mieli rację – by podporządkować sobie do mężczyzny i zaproponowała pomoc. Okazało się, że chciał dotrzeć na przystanek tramwajowy. - Niech pani lepiej na niego spojrzy… - Aha, czyli chce pan sobie leżeć na chodniku. Bardzo proszę – powiedziała automatycznie, ale spokojnie Ulka. I odwróciła się na pięcie. Z zamyślenia wyrwał Ulkę mocny obraz: jakiś facet leżał na podbijane narody pozwalali na ich rozpijanie. Obecnie wystarczy wsiąść - A teraz, jeszcze krok w lewo, o i trzeba się odsunąć od chodniku, mijany przez dziesiątki eleganckich mężczyzn w do byle autobusu, by zobaczyć bezdomnego, którego jedyną ucieczką przed krawędzi torowiska – delikatnie poinstruowała dziewczyna. garniturach z aktówkami i smutnych studentów z przetłuszczonymi obrzydliwością otaczającej rzeczywistości pozostaje wódka, piwo, mocna - Ładnie pani pachnie – powiedział całkiem śmiało niewidomy. włosami. Podobnie obojętne były tuziny kobiet w ładnie skrojonych wiśnia, na zmianę z tanim browarem, spirytusem i carskoje igristoje. Ale Był niewysoki, miał na oko 45 lat i krótkie szpakowate włosy. garsonkach i biuściaste panie w kolorowych bluzkach, trzymające przecież i kołnierzyki, resztki inteligencji czy ci, co Pana Boga za nogi złapali Znoszona flanelowa koszula i sprane materiałowe spodnie pod pachą siaty z zakupami… Niczym latarnia morska wśród robiąc cudowne reklamy w mega wielkim świecie splendoru i sławy jeżdżą zdradzały długie przywiązanie do właściciela. ciemnych fal obojętności pojawił się jeden młody człowiek, który w ciągu tygodnia skacowani na cztery fajerki… - A dziękuję. Na jaki tramwaj pan czeka? – zapytała. zatrzymał się obok leżącego. Wyraźnie próbował coś zrobić, „Dlaczego pozwalamy innym tak nami pomiatać? Po co ta pogarda wobec - Dwunastkę. ale nie bardzo wiedział co. Bezradnie przewracał oczami. Ula samych siebie? Czemu po prostu nie spluniemy w stronę zdegenerowanej - To poczekam z panem. Nie śpieszy mi się. zdecydowanym krokiem zbliżyła się: nieruchomy typ wyglądał dość kasty rządzących? Jesteśmy jak małe dzieci, które zamykając oczy, myślą, że Czekając na tramwaj, ucięli sobie pogawędkę. Ula chciała przeciętnie: miał dżinsową kurtkę, ciemne spodnie, a na ramieniu nikt ich nie widzi” – rozmyślała intensywnie. wiedzieć, jak często ktoś podchodzi i oferuje mu pomoc. - To różnie bywa. Bywają takie sytuacje, że idę kwadrans, otwartą torbę. Powiało mocniej i pierwsze, ciężkie krople deszczu wylądowały na jej głowie. - Proszę pana! Czy pan mnie słyszy? – zaczęła dziewczyna. Ołowiane niebo zdawało się przytłaczać wszystko, co znajdowało się na pokonując rozkopane chodniki, strome schody i prawie Nie było żadnej reakcji, wobec czego Ulka odwróciła się do chłopaka ziemi. Ula spojrzała na zegarek. Siódma pięćdziesiąt siedem. Czas do pracy. włażąc na jezdnię na czerwonym, a nikt mnie nie ostrzeże, z prośbą o telefon na 112. „Do ludzi trzeba mówić bezpośrednio Gigantyczne daniny na rzecz gargantuicznego potwora same się nie opłacą. że pakuję sie pod auto. i zwracać się do nich osobiście – wtedy czują się w obowiązku Ale głowa do góry, po pracy można się napić i zapomnieć o smutkach. ␣ 28 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) KULTURA TARG W FALENICY W DZIEŃ TARGOWY Falenica, ostatnia warszawska stacja na linii otwockiej. Wybujałe zielsko porastające krawędzie peronu pachnie zielenią i czerwcem; zza drucianego ogrodzenia na stację zagląda przedmieście. K Hermina Haintze ilka kroków od dworca, na sporym placu, znalazł sobie miejsce lokalny ryneczek. Na co dzień nieco senny; w wiosenne i letnie popołudnia na szerokich alejkach między stoiskami panuje nastrój niemal spacerowy: mało kto się spieszy, można pogawędzić o odmianach ziemniaków lub wymienić uwagi na temat sposobów gotowania bobu (z koperkiem!). Plac ożywia się w soboty, gdy zjeżdżają tu kupujący i sprzedający z całego Mazowsza. Z lokalnej agory niespiesznie wymienianych kulinarnych pogłosek zmienia się w gwarny, tłumny bazar. To tu odkryłam radość „chodzenia na targ”. Nie „robienia zakupów”, a właśnie „chodzenia na targ”; lepiej zrozumiałam „jeżdżenie na jarmark”, ten topos ulubionej rozrywki i matron, i dziewcząt. Najpierw trzeba się wybrać. Wziąć porządną torbę albo plecak. Namówić na towarzystwo męża lub sąsiadkę. Rozmienić pieniądze na drobne. Iść – nie spacerem, ale i nie szybko, bo to trochę obowiązek, a trochę święto. Bazar rozlewa się na pobliskie chodniki i ulice, ale granice odcinają się wyraźnie. Kulisy z desek, fot. Mateusz Włodarczyk 29 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) KULTURA TARG W FALENICY płótna i pordzewiałych rurek podtrzymujących pasiaste parasole ograniczają go jak zieleni porów i brokułów. Cieszą zmysły i wyobraźnię, dają odpoczynek oczom. Worki ziem- scenę teatru; blaszane budki i plastikowe skrzynki jak parkan otaczają ten tajemni- niaków, zapiaszczone buraki i marchew dodają swej ciężkiej powagi. Stragany z rurek i czy ogród świata. Wejście do głównej alejki zajęły stosy cebuli i sznury czosnku. Dalej desek, plastikowe palety, drewniane skrzynki i polowe łóżka, lichość, bylejakość, tym- kwiaty i sadzonki walczą o miejsce z plastikowymi obrusami i różnościami z metalu i czasowość konstrukcji – paradoksalnie – dodaje realności, przypomina, że to wszystko tworzywa. Pomyślnie omijam tłoczące się aż na ścieżkę meble i żeliwne brytfanki. Tu na serio. „W tej, jak ją zwano trochę na wyrost, altanie/ naprawdę budce z dykty i blachy tania biżuteria i zabawki, a po sąsiedzku towary niemal luksusowe: żytni chleb pie- falistej (...) owoce, usta, pestki były rzeczywiste...”. Stragany z polowych łóżek i składane czony na płycie pieca, miody z pasieki z pobliskiego Józefowa, kwas chlebowy domowej krzesełka tworzą przestrzeń, która wydaje się o wiele bardziej realna niż całkiem solidne produkcji. mury stojącego po drugiej stronie ulicy Domu Handlowego „Fala”. Skąd to się bierze? Dla- Gdzie bądź rozsiadły się stoiska z warzywami i owocami, najbardziej barwna i naj- czego bazarek w Falenicy jest tak rzeczywisty i tak pełen życia, tak radosny i kipiący energią bardziej zmienna część targowiska. W kwietniowy poranek: skrzynki z jabłkami, po (przy budce z miotłami aż się chce kupić miotłę i odlecieć lub nawet... pozamiatać), a wiel- deszczu błyszczącymi czerwienią, odbijają od przemokłej zieleni pęków szczypiorku i kie sklepy są w najlepszym razie nudne, nieraz tchnące zmęczeniem, a czasem ponure jak pietruszki, spoza których gdzieniegdzie nieśmiało wyglądają skrzynki z wczesnymi, szklane laboratoria? Czy to wynika z bliskości, bezpośredniości kontaktu między aktorami szklarniowymi ogórkami. W czerwcowe przedpołudnie koszyki z pierwszymi tru- rozgrywającego się tu prostego przedstawienia? Z umowności dekoracji? Czy to z powodu skawkami umościły się wśród stosów ogórków i pachnących pomidorów; obok pysz- przestrzeni: wydzielonej dokoła, ale otwartej w niebo, na słońce i deszcz ze śniegiem? Może nią się pęczki przerośniętych rzodkiewek, wielkich jak młode buraczki. Jeszcze kilka trud sprzedawców, którzy na własnym straganie sprzedają te same produkty, po które o dni i lipcowe słońce będzie połyskać na gronach białych i czerwonych porzeczek. świcie jechali na giełdę warzywną, do młyna czy na własne pole, inaczej rezonuje w duszach Zaczarowany ogród. Ale na razie nie daję się skusić; pewnie jak Aladyn w grocie skar- kupujących niż – nie mniejszy przecież – trud kasjerek i magazynierów. bów (niedbale przerzucone przez siatkowe ogrodzenie dywany wzmacniają orientalne Bazary, targowiska, agory, rynki i ryneczki; kiedyś wokół nich powstawały miasta. Teraz skojarzenia) idę główną alejką prawie do końca. Będzie czy nie będzie? W zeszłym – spychane na obrzeża, coraz częściej ustępują miejsca kawiarniom i sklepom z pamiąt- tygodniu nie przyjechali. Jest: stoisko z kaszami („budki krupne”, przypomina mi się kami (i tylko nazwy ulic przypominają, że tu był Długi Targ czy Rynek Starego Miasta). fraza z opisów dawnej Warszawy). Kasza jaglana, żółciutka, drobna, śliczna, bajecz- Zostawiając w śródmieściach ostatnie placówki w postaci kwiaciarek i babć z pietruszką, nie tanio, pięć złotych za kilogram. Żeby dobrze usposobić do siebie sprzedawczynię, wybuchają z całą siłą na peryferiach: na Kole, w Otwocku czy w Falenicy. W ten sposób kupuję jeszcze suszoną żurawinę. Niech będzie też kandyzowany imbir. Jest tylko w dawne centrum przesuwa się ku peryferiom – nie traci jednak wcale swej skupiającej mocy: kostce czy w płatkach? przyciąga i skupia ludzi, ludzkie sprawy, energię i pragnienia; przyciąga i skupia życie, by Teraz mogę się zanurzyć w bazarku. Cieszę się intensywnością przelewającego się tu pyszniło się tu swą różnorodnością, by przelewało się z obfitości. Ta skupiająca siła, która życia. Ile kolorów, faktur, zapachów. Ile odcieni zieleni; liście kapusty: biała, włoska, stworzyła miasta i wydźwignęła cywilizacje, pulsuje na bazarku w Falenicy. To tu pulsuje pekińska, ozdobione delikatną koronką koperku, odbijają od poważnej, błękitnawej centrum. Miasto. Skrzyżowanie szlaków. ␣ 30 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) Mateusz Krzysztof Dziób TEOLOGIA CHARLES PÉGUY T C P ajemnica drugiej cnoty harles’a éguy Charles Péguy wyprzedził swoją epokę. Był prorokiem Soboru Watykańskiego II, a jego duchowy testament wciąż czeka na realizację. 31 Z azwyczaj w dobrym tonie jest zacząć od początku. Ja jednak zacznę niestandardowo, bo od końca. Uczynię tak, gdyż taka sama jest postać Charles’a Péguy – człowieka, który nie dość, że wyprzedził swoją epokę to jeszcze swą osobowością łamał wszelkie schematy. Jedno ze swoich największych dzieł (a może i największe?) nazwał Przedsionkiem tajemnicy drugiej cnoty. Zostało ono wydane dwa lata przed jego śmiercią, dlatego uznawane jest za jego duchowy testament. Może sam tytuł będzie kluczem do odczytania postaci tego mistyka? Tytuł zawiera bowiem w sobie dwa elementy – sprzeczność i zagadkę. Bo czymże jest owa druga cnota? Coś takiego w ogóle istnieje? Czy Péguy już w tytule nie kpi sobie z czytelnika? A może należy na „drugą cnotę” spojrzeć inaczej i ujrzeć w tej zaskakującej konstrukcji bezgraniczne zaufanie do Boga, który może wszystko – nawet przywrócić niewinność upadłym (o czym słuchamy w paschalnym Exsultecie)? Na pewno jest to tajemnica, a ściślej rzecz ujmując: przedsionek tej tajemnicy. Péguy już w tytule zdaje się jasno mówić czytelnikowi, że nie do końca będzie mógł go poznać i nigdy nie dotrze do jego wnętrza. NIESTABILNY CZŁOWIEK W STABILNEJ TWIERDZY KOŚCIOŁA A może to i dobrze? Bo czy nie zgubilibyśmy się próbując odgadnąć tajemnicę „syna ludu i wychowanka elitarnej École Normale, dreyfusisty, katolika, proroka i desperata” – jak określił go Alain Finkielkraut? A prorok to wręcz podręcznikowy. Był raczej nierozumiany przez swoich, a kochany przez tych, którzy byli „nie z jego kraju”. Nie można się jednak dziwić temu niezrozumieniu. Czasy, w których przyszło żyć Charlesowi Péguy to wciąż epoka Kościoła oblężonego i zdogmatyzowanego. Co prawda mają już wtedy miejsca pewne pęknięcia w tej strukturze– rodzi się m. in. katolicka nauka społeczna, jednak świeccy na początku w. XX mają niewiele (jeśli w ogóle cokolwiek) do powiedzenia jeśli chodzi o sprawy kościelne. Pierwsza dekada tegoż stulecia to okres najbardziej zaciętych walk papiestwa z modernistyczną herezją. W takim klimacie Charles Péguy publikuje swoje dzieła, wadzi się z rodakami broniąc Dreyfusa, socjalistom zarzuca dogmatyzm i zbytnią polityczność, a katolikom ich zamknięcie na świat. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEOLOGIA CHARLES PÉGUY Nigdy jednak w tym wszystkim się nie buntuje! Wprost przeciwnie – jego życie jest wielkim Jednakże pomimo tej swojej poglądowej ekscentryczności nie stał się księdzem Lemańskim swojej epoki. świadectwem pokory. Zamiast miłości i kochanki wybiera wierność żonie, która na dodatek jest Pomimo swoich poglądów, które były nieco w opozycji do ówczesnego katolickiego „mainstreamu” pozo- niewierząca. Skutkiem takiego związku jest brak chrztu dzieci. Péguy jednak odnosi pośmiertne stał bezgranicznie wierny Kościołowi takiemu, z jakim przyszło mu mieć do czynienia (chociaż z pewno- zwycięstwo w tej kwestii – po tym jak ginie na froncie I Wojny Światowej jego żona wraz z dziećmi ścią nie odpowiadał on jego osobistej wizji). Przyczyn niedoskonałości instytucji Kościoła - jeśli takowe przyjmują chrzest. Jego ofiara nie poszła więc na marne i jest aktualna szczególnie w dzisiejszych miały miejsce - upatrywał przede wszystkim w samej grzesznej kondycji ludzkiej natury. Pomimo ciągłego czasach, w których w imię „tu i teraz” rezygnuje się z logiki krzyża. Péguy nigdy nie twierdził, przekraczania pewnych kanonów i barier nigdy nie krytykował skodyfikowanych i koniecznych rytuałów iż to, że nie może przystępować do świętych sakramentów jest winą kościoła. Winnego widział (takich jak ówczesna liturgia). W przede wszystkim w sobie i wszelką krytykę danych poglądów i postaw zaczynał zawsze od siebie. PROROK KATOLICKIEGO RENESANSU Charles’a Péguy jest prorokiem nadziei, a przede wszystkim prorokiem Vaticanum II. Dziś jego poglądy nikogo nie wzburzą, jednak w jego epoce mogły być uznane za kontrowersyjne. Sam twierdził, że przez niego doko- nuje się renesans katolicki. A dość specyficzny ten renesans, skoro Péguy przeniósł środek ciężkości z rozumowych i weryfikowalnych sądów na uczucia i mistykę. Jak to możliwe, że nie mając żadnych teoretycznych podstaw stworzył własną teologiczną wizję świata? Odpowiedź na to pytanie widzę w jego postawie. Pomimo tych braków w wiedzy akademickiej umiał Winnego widział przede wszystkim w sobie i wszelką krytykę danych poglądów i postaw zaczynał zawsze od siebie po prostu współodczuwać z Kościołem (sentire cum Ecclesia). Ta właśnie jego emocjonalność połączona z dynamizmem dopełnia się w wizji Boga Żywego działającego raczej w zwykłej codzienności chrześcijańskiej wspólnoty niż w instytucjonalnej strukturze Kościoła. I tak też kładł akcenty Sobór Watykański II. 32 W tej liturgii jednak nie uczestniczył, gdyż – jak uważał –byłaby ona dla niego zbyt wielkim przeżyciem. Paradoksalnie jednak w centrum stawiał Łaskę. Paradoksalnie –bo jak naucza Kościół - to sakramenty święte są źródłem wszelkich bożych łask. Dlatego nie można powiedzieć, że gardził sakramentami, lecz wprost przeciwnie – poprzez swoją postawę jedynie je wywyższał! To, że Péguy nie prowadził życia sakramentalnego nie oznacza jednak, że nie modlił się, gdyż modlił się sporo. Tylko ktoś kto ma intymną relację z Bogiem mógł napisać dzieła takie jak przywołany już Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty. Péguy skupia się w niej na tajemnicy Wcielenia (o której tak bardzo dziś zapominamy!) i miłosierdzia. Oba misteria osadza w kontekście nadziei. Trudno także w przypowieści o synu marnotrawnym nie upatrywać wątków autobiograficznych z życia pisarza, który w swoim życiu przeszedł podobną drogę. Drogę błądzenia i poszukiwania Boga. PASJA POWSZECHNEGO ZBAWIANIA Péguy po prostu żył Ewangelią. Z jednej strony nieco gardził instytucjonalizmem i dogmaty- Jeśli Charles’a Péguy można nazwać zwiastunem, czy też prorokiem Soboru Watykańskiego II, to przede zmem, z drugiej jednak nigdy nie występował przeciw widzialnej strukturze Kościoła. Chociaż wszystkim z uwagi na to, że przewartościował wyłącznie postawę, czy też formę, a nie samą treść wyzna- otwarcie potępiał „proboszczów” i ich mentalność, to wiedział, że instytucja, którą reprezentują wanej przez siebie wiary. Kładł bowiem nacisk na przekraczanie ram, które człowiek sam sobie narzucił jest niezbędna do zbawienia. Na swój sposób był kimś, kogo dziś nazwalibyśmy antyklerykałem i które są tylko niepotrzebnym hamulcem i balastem na drodze do Boga. To zrzucanie ograniczeń miało –buntował się wobec skupianiu uwagi wyłącznie na Prawie i Kościele instytucjonalnym. Zamiast jeden cel – wyjście ku tym, którzy jeszcze do Kościoła nie należą. Chodzi tutaj o to by przybrać postawę tego stawiał w swoich dziełach nacisk na wiarę, zaufanie Bogu i indywidualny kontakt z Nim. dobrego pasterza i szukać każdej zabłąkanej owcy, a nie tylko zajmować się pielęgnowaniem własnego TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEOLOGIA CHARLES PÉGUY stada. Takie poglądy Péguy głosił w epoce, w której Kościół tak naprawdę kładł niewielki nacisk społeczeństwa i zepsuciu elity politycznej, która dopuściła się kolonializmu i ludobójstwa Ormian. Stąd na dialog. Dominowała bowiem raczej postawa defensywna niż misyjna. Charles Paguy zapropo- też wzięła się jego koncepcja, która zakładała, że poprzez zabiegi o zbawienie powszechne człowiek może nował odwrócenie tego aksjomatu. przyczynić się do zbawienia własnej duszy. Co więcej zbawienie indywidualne bez zbawienia powszechnego Jednak tym co najbardziej uderza w mysli Péguy jest jego teologia Ludu Bożego i wiążąca się z tym według niego nie ma racji bytu. Z powodu tej swojej miłości skierowanej ku bliźnim ciężko było mu się zgo- inkluzywistyczna koncepcja zbawienia. Prorok Nadziei tak samo jak Sobór nie odrzucił zasady, że dzić z istnieniem piekła. Nie uważał jednak, że na końcu dziejów nastąpi powszechna apokatastaza (czyli poza Kościołem nie ma zbawienia. Kościół jednakże składał się dla niego z czegoś więcej niż z hie- nie opowiadał się za koncepcją pustego piekła), lecz w otchłani widział raczej – za św. Grzegorzem z Nyssy rarchii i całej obudowy instytucjonalnej, gdyż konstytuowali go przede wszystkim żywi członko- – miejsce pokuty i oczyszczenia. Tajemnicę piekła łączył z miłosierdziem Boga, którego przecież ścieżki są wie. Niewiary zdawał się nie uznawać za efekt złej woli człowieka, gdyż niezbadane (podobnie dzisiejsza teologia odchodzi od jurydyzmu w tej materii i kła- łaska działa przecież – i tu aż prosi się o zacytowanie dokumentów sobo- dzie nacisk na działanie łaski). Péguy uważał także, że zło indywidualne wynika ze rowych - w innych religiach „w tajemniczy sposób”. Na tę właśnie łaskę stawia soborowa konstytucja dogmatyczna Lumen Gentium, która mówi o różnych stopniach przyporządkowania (łacińskie słowo „ordinatio”, którego używa w tym miejscu konstytucja oznacza również „uświęcenie” czy „wyświęcenie”) ludu Bożego. Nikt nie pisał tak po katolicku – jak stwierdził uważany za jednego z najwybitniejszych, a czasami i najwybitniejszego teologa współczesności Hans Urs von Balthasar. Ośmielę się pociągnąć dalej myśl mistrza – nikt tak nie pisał, bo nikt nie przywiązywał aż tak wielkiej wagi do podmiotu (nowy przewrót kartezjański?). zła powszechnego, przeciwko któremu głównie powinniśmy występować. Jeśli zniszczymy zło powszechne, wtenczas zło indywidualne także straci rację bytu. Ta „pasja powszechnego zbawiania” wynikała także z francuskiej kultury, w której urodził się, dorastał i żył Charles Péguy. Naznaczona ona bowiem była wartościami wspólnotowymi, republikańskimi i patriotycznymi. „Deklaracja praw człowieka i obywatela” mogła przecież stać się podstawą do wyzwolenia ludzkości i zaprowadzenia sprawiedliwości na świecie. Péguy był więc Francuzem z krwi i kości (zwłaszcza, że kochał się w twórczości Wiktora Hugo, którego znają także osoby nie będące frankofilami). Prymat wspólnotowości nad indywidualnością wynikał również z pewnością Czyż swoją drogą na tym właśnie zastosowaniu wszechogarniającej per- z fascynacji Charles’a socjalizmem, który przecież był niczym innym jak – przynaj- spektywy nie polega katolickość, czyli powszechność Kościoła? mniej w swoich teoretycznych podstawach – głoszeniem internacjonalistycznego W trzech słowach postawę Charles’a Péguy scharakteryzował Elie Maaka- 33 Żywy Kościół Żywego Boga musi się wciąż aktualizować, jednak przede wszystkim powinien sięgać do swoich fundamentów zbawienia dla wszystkich. Bohaterka jednego z jego dzieł Joanna d’Arc w pewnym roun. Nazwał ją „pasją powszechnego zbawiania”. Wynikała ona z tego, momencie stwierdza jasno: należy zbawiać się wspólnie. W innym miejscu zwierza że Péguy był mocno zakorzeniony w ludzie. Nigdy go nie opuścił, przez się ona, że „doznaje przerażenia na myśl o potępionych”, co skłania ją do buntu. I taki całe życie będąc kimś „z ludu i dla ludu”. Nie obce było mu cierpienie też był Charles Péguy jeśli chodzi o kwestię inkluzywizmu zbawienia . oraz nieszczęście, które widział w życiorysach swoich rodziców, sąsia- Péguy sięgnął również do źródeł. Żywy Kościół Żywego Boga musi się wciąż dów, znajomych z ulicy i przyjaciół. Wobec takich doświadczeń i tego aktualizować, jednak przede wszystkim powinien sięgać do swoich fundamentów. co widział na co dzień, występował przeciw korupcji francuskiego A zaliczyć do nich można Stary Testament, z którego filozof obficie czerpał, jak rzadko TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) TEOLOGIA CHARLES PÉGUY Bibliografia: R Ch. Péguy, Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty, Kraków 2007. M. Kozielski (red.), Charles Péguy. Człowiek dialogu, Kraków 2003. kto w jego epoce. Przedsionek tajemnicy drugiej cnoty jest Niepokój drążący w sercu miłości tak zepsutej, / Lecz równocześnie poznał co zadedykowany zmarłemu żydowskiemu przyjacielowi to jest najpierwsze świtanie przypływu nadziei.” Czy w momencie, kiedy Charles’a. Dedykacja ta następuje „nie tylko na pamiątkę poeta układał te słowa miał świadomość, że w ten sposób streszcza lecz także w intencji”, co świadczy o tym, że poemat jest całe swoje życie? Jest w tym fragmencie wszystko: Jezus, zagubione także modlitwą i pewną formą ofiary. Cnotą centralną owieczki, stado (wspólnota), niepokój (rozdarcie pisarza), potępie- poematu jest nadzieja - a przecież to właśnie nadzieja na nie (a raczej bunt przeciw niemu), Wcielenie, a w końcu miłość przyjście Mesjasza jest tym co łączy chrześcijan i Żydów. W epoce, w której nie prowadzono raczej dialogu między- religijnego był jedną z niewielu figur, które ten do tego dialogu dążyły . DRUGA CNOTA CHARLES’A W Przedsionku tajemnicy drugiej cnoty Péguy czytamy: Raczej on chciał sobą zmienić świat niż świat miał zmienić jego o nim w takiej „Krytyce Politycznej” to dopiero byłoby coś… Przesłanie Péguy jest także aktualne w dzisiejszym zglobalizowanym świecie. Kiedy tylko mógł, kładł akcenty tak aby podkreślić potrzebę wspólnotowości leżącą w ludzkiej naturze. Może powinno stać się to przyczynkiem dla zredefiniowania pojęcia polityczności i przywróceniu jej pierwotnego znaczenia? Odnosiłaby się ona wówczas głównie do wspólnoty obywateli, a celem działań politycznych byłoby dążenie do wspólnego dobra (a nie tylko do zaspokojenia własnego interesu). Paradoksem bowiem jest to, iż pomimo tego, że nowy, lansowany wciąż model życia zakłada ciągłe kontakty z wieloma ludźmi to relacje te są płytkie, a ludzie wycofują się ze „Przez tę zagubioną owieczkę Jezus poznał strach w miłości. / sfery publicznej do swych domów. A im większe miasto, w którym I ile trwogi boża miłość wnieść może w samą miłość. / I Bóg prze- przyjdzie im żyć, tym większe anonimowość i samotność w tłumie straszył się, że będzie musiał ja potępić. / Przez tę owieczkę i przez to że nie wracała do stada i że opuścić miała wieczorne liczenie, / Jezus tak jak człowiek poznał ludzki niepokój / Jezus co stał się człowiekiem, / Poznał co znaczy niepokój w sercu samej miłości, / 1 Nie chcę podejmować bardziej szczegółowo tej kwestii ponieważ została ona już omówiona tak dobrze, że musiałbym chyba dokonać plagiatu aby zaspokoić własne ambicje. Odsyłam więc do genialnego tekstu Katarzyny R. Pereiry – „Péguy. Chwała Izraela” zamieszczonego w 68 numerze kwartalnika „Fronda”. i nadzieja. W tym fragmencie odbija się także pełna paradoksów postawa pisarza – bo co to za miłość w której istnieje strach? Poglądy, które głosił Charles Péguy, stały w jego czasach opozy- cji do katolickiego „mainstreamu”, a dziś stanowią oficjalną linię Kościoła. Poeta wyprzedził swoją epokę i dlatego śmiało może być tam panują. N ajwiększym dla mnie jednak zaskoczeniem jest to, że pomimo tej mnogości sprzecznych z pozoru ze sobą poglądów Char- les’a Péguy, nie można nazwać człowiekiem „letnim”. Miał on swoje patronem czasów, w których żyjemy my. Jego postać może widnieć poglądy, których nie zmieniał i nie dostosowywał ich do zmienia- na wielu sztandarach – katolickich obrońców rodziny, liberalnych jącego się świata. To raczej on chciał sobą zmienić świat niż świat teologów, nędzarzy, intelektualistów, poetów, a przede wszystkim miał zmieniać jego. To właśnie stanowi dziedzictwo poety i jego indywidualistów. Charlesem Péguy mogą się zachwycać zarówno duchowy Testament, który nie przestaje być aktualny i czeka na Żydzi jak i wyznawcy innych religii. Poeta mógłby zostać nawet realizację. I na tym chyba polega chyba tajemnica drugiej cnoty ikoną socjalizmu, z którego wypaczeniami walczył. Przeczytać Charles’a Péguy. ␣ 34 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI AUGUST CIESZKOWSKI Historie alt rnatywne Augusta Cieszkowskiego e Będę posługiwał się pojęciem niezależności na oznaczenie tego, co zazwyczaj określa się mianem „wolności”. Ten zabieg ma na celu zachowanie precyzji terminologicznej – w późniejszych częściach tekstu wprowadzę pojęcie wolności w znaczeniu, które nadał mu August Aby ludzkie działanie miało sens, muszą być spełnione trzy warunki. Po pierwsze, musi być ono rozumne. Sama rozumność jednak nie wystarczy – aktywność człowieka byłaby pozbawiona znaczenia także wtedy, gdyby rzeczywistość była z góry określona, a sam człowiek – pozbawiony możliwości kształtowania jej. Z tym związane są dwa kolejne warunki – drugi, którym jest możliwość wpłynięcia przez człowieka na bieg rzeczywistości, oraz trzeci – związany z drugim, choć nie redukujący się do niego – którym jest niezależność ludzkiego działania. Tomasz Herbich Cieszkowski. 35 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI AUGUST CIESZKOWSKI T rzy wymienione warunki nie pozostają jednak obo- Hegla z heglowskich pozycji – autor Ojcze nasz pozostaje bliski jeżeli nie treści koncentruje się na historiozofii, bo jest przekonany, że to w historii jętne względem siebie. Wymóg rozumności musi bowiem dzieł mistrza, to chociaż momentowi historycznemu, w którym Hegel two- podmiot uzyskuje rozumną podstawę swojej aktywności. Co więcej, transcendować sam działający podmiot, jeżeli tylko ma nie być rzył i który zarazem stworzył. Cieszkowski, który poszukuje obiektywnego przekonuje czytelnika, że dopiero uzyskawszy taką podstawę pusty. Nie wystarczy rozumność „czysto wewnętrzna”, czyli zdol- porządku, struktury, w której działanie uzyska swoją rozumność i – dzięki zaczyna kierować dziejami. Na to, że źródłowym przedmiotem ność do działania zgodnego z wybranym przez własny rozum celem, niej – także wolność, odnajduje ją w procesie historycznym, co oczywiście nie zainteresowania Cieszkowskiego jest ludzkie działanie, warunki bo wymóg rozumności redukowałby się tym samym do wymogu mogłoby zdarzyć się u Arystotelesa. jego sensowności, czyli owo niezbędne połączenie konieczności, niezależności – byłby jedynie pewnym jego aspektem, głoszącym, Odkrycie historii jako podstawy, dzięki której ludzkie działanie może uzy- niezależności i zdolności wpływania na rzeczywistość, wskazuje że działanie ma sens wtedy, gdy to człowiek wybiera cel. Rozum- skać rozumność, jest z pewnością ważną przyczyną, która spowodowała, że „antropologiczne przesunięcie” jego zainteresowań w późniejszej ność działania wiąże się zatem z rozpoznaniem czegoś, co przekra- zainteresowania badawcze Cieszkowskiego skoncentrowały się na historio- twórczości, przede wszystkim zaś odejście od początkowej koncen- cza jednostkowy rozum i czemu powinien się on podporządkować. zofii jako ostatniej, pełnej formie samowiedzy filozofii, rozwiązaniu jej zagad- tracji na Heglowskim pojęciu ducha, przyjmowanym bez zastrzeżeń Wprowadza ona tym samym element determinizmu. nień teoretycznych i praktycznych. Ten wzajemny związek dwóch rzeczy w Prolegomenach do historiozofii, do antropocentrycznego spiry- Filozofia ludzkiego działania, jeżeli tylko chce ukonstytuować – historii jako przedmiotu badania oraz historiozofii jako nauki – wyrasta z tualizmu, wyraźnie obecnego już w napisanym cztery lata później swój przedmiot jako sensowny, musi badać wzajemny związek podstawowych przesłanek systemu Hegla. „Do tego właśnie sprowadza się – traktacie Bóg i palingeneza². Myśl Cieszkowskiego jest antropolo- niezależności i konieczności, dążyć do ich pogodzenia. Doskonale pisał Hegel zaraz po słynnych słowach o <<rozumie jako róży na krzyżowej giczna ze swej istota, antropologiczna pasja kieruje nią także wtedy, rozumiał to Lew Szestow, który dlatego głosił pochwałę kaprysu, drodze teraźniejszości>> – konkretniejsze znaczenie określenia, które wyżej gdy czyni ona swoim podstawowym przedmiotem historiozofię. że nie chciał zgodzić się na podporządkowanie człowieka jakiejkol- w sposób bardziej abstrakcyjny nazwaliśmy jednią formy i treści. Formą Historiozofia i antropologia wspólnie kształtują specyfikę i orygi- wiek konieczności, jakiemukolwiek przekraczającemu go prawu i bowiem w jej najbardziej konkretnym znaczeniu jest rozum jako poznawa- nalność filozofii autora Ojcze nasz. rzekomo wyższej od niego „ogólności”. Całkowity indeterminizm nie pojęciowe, treścią zaś rozum jako substancjalna istota rzeczywistości możliwy jest jedynie jako Szestowowska pochwała kaprysu. zarówno etycznej, jak i naturalnej; świadoma identyczność obu – to idea HISTORIA A WYMÓG ROZUMNOŚCI Z wagi tego problemu zdawał sobie sprawę również August Cieszkowski. Na jego poglądy wpływa fakt, że będąc filozofem wyrosłym w szkole heglowskiej, w etyce szczególnie wiele przejął od Greków. Gdy w ten sposób określi się dwa podstawowe układy odniesień filozofii Cieszkowskiego, dostrzeże się, jak bardzo w swojej historiozofii – która została pomyślana jako przekroczenie stanowiska 36 filozoficzna”¹. Nieprzypadkowo jednak zacząłem od ludzkiego działania, a nie od historii. Aby właściwie umiejscowić historiozofię w poglądach Cieszkowskiego, trzeba zacząć od określenia podstawowego problemu filozofii ludzkiego działania – potrzeby jego rozumności i równocześnie niezależności. Autor Ojcze nasz HISTORIA A WOLNOŚĆ W systemie Hegla, zwłaszcza zaś w jego logice – przekonywał dwudziestoczteroletni Cieszkowski w 1838 roku – bieg filozofii kończy się, odkryta została bowiem metoda. Stanowisku mistrza brakuje jednak jednego elementu, koniecznego, aby filozofia mogła 2 Por. S. Borzym, Pojęcie „ducha” i „duszy” w filozofii Augusta Cieszkow- skiego w: tenże, Przeszłość dla przyszłości. Z dziejów myśli polskiej, Warszawa 1 G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969, s. 20. 2003, s. 17–24. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI AUGUST CIESZKOWSKI postąpić dalej, aby nastąpiło „przetłumaczenie myśli na byt”, „przejście filozofii w życie”. Jest nim stworzenie nauki o historii, która uwzględni nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale także przyszłość, odkryje organizm dziejów powszechnych, zbudowany zgodnie z zasadami Heglowskiej logiki z tezy, antytezy i syntezy. Berliński filozof popełnił bowiem fatalny błąd – nie stworzył filozofii historii, która byłaby zgodna z jego logiką³. Dzięki odkryciu organizmu dziejów powszechnych, czyli również określeniu ogólnego, lecz koniecznego charakteru zbliżającej się trzeciej epoki, możliwy staje się czyn. Ludzkie działanie przechodzi od faktów do aktów, czyli zaczyna nabierać mocy sprawczej wobec rzeczywistości. Staje się ono „praktyką poteoretyczną”, rozumnym kierowaniem rzeczywistością, zgodnym z rozpoznaną logiką dziejów powszechnych, lecz zarazem sprawczym wobec nich. Ma ono charakter wolny, a sama wolność jest syntezą przypadkowości i konieczności. Synteza ta – przekonuje czytelnika Cieszkowski – przyjmowała w dziejach trzy różne postaci. Najpierw, w starożytności, czyli epoce bytu, pojawiła się Hegla, stanie się ona wolnością wolną, która harmonij- m.in. w wymyślonym przez siebie gatunku lite- nie połączy przypadkowość rackim, który nazwał romansem pseudohisto- z koniecznością⁴. Spór Cieszkowskiego z duże nadzieje wiązał z powieścią obyczajową, jako Heglem nie jest zatem jedy- dynamicznie rozwijającym się w jego czasach gatun- nie sporem o niekonsekwencję w stosowaniu metody do materównanie większa – chodzi o wolność, co nie stanowi jedynie ubocznej konsekwencji historio- o warunki, które muszą być spełnione, aby na zofii, lecz jest jednym z jej podstawowych postulatów: gruncie filozofii Hegla uzasadnić ludzką aktywność w dziejach. „Najbliższym jej [filozofii – przyp. aut.] przeznaczeniem wości. Wolność taka swój najpełniejszy wyraz znalazła w sztuce. Później, w Czym jednak miałaby być owa „wolność wolna”? Jak to, co przypadkowe, zapoczątkowanej przyjściem Chrystusa epoce myśli, dla której charaktery- przygodne, mogłoby zostać pogodzone z koniecznością? Jak ta odkryta syn- styczny jest rozkwit filozofii, przyjęła ona postać wolności koniecznej, zależnej teza przypadkowości i konieczności może realizować się w konkretnym „koniecznie od spekulatywnej dialektyki rzeczy, od ogólnej obiektywności materiale historycznym? Czy człowiek może ustanawiać otaczającą go rze- myśli”. Dopiero w epoce czynu, u progu której ludzkość znalazła się po dziele czywistość, skoro ta jest już rozumna i – przez samo to – w pewien sposób określona? riozofii. Bóg i palingeneza oraz mniejsze pisma filozoficzne z lat 1838-1842, Warszawa 1972, s. 3–8. 37 storycznego, wykazał chęć wykorzystania tego nowego gatunku literackiego do popularyzacji tez filozoficznych, ROMANS PSEUDOHISTORYCZNY Por. A. Cieszkowski, Prolegomena do historiozofii w: tenże, Prolegomena do histo- kiem literackim. Konstruując ideę romansu pseudohi- rii historycznej. Stawka jest niepo- wolność przypadkowa, czyli taka, w której przeważa element przypadko- 3 rycznym. Autor Prolegomenów do historiozofii Szansę na potwierdzenie swoich tez filozoficznych Cieszkowski upatrywał 4 Tamże, s. 64–65. jest jej popularyzacja, zamiana charakteru ezoterycznego na egzoteryczny, słowem, jeśli dopuścić taką antynomię wyrazu, musi się ona spłaszczyć w głąb; albowiem wszyscy są do niej powołani, a każdy, kto chce myśleć – wybrany”⁵. Czym miałby być zatem romans pseudohistoryczny? „Jeśli kiedyś znalazłbym czas wolny – pisał Cieszkowski w liście do C.L. Micheleta, swojego nauczyciela i zarazem przyjaciela, jednego z czołowych ówczesnych heglistów 5 Tamże, s. 89. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI AUGUST CIESZKOWSKI – a nade wszystko, jeśli poczułbym w sobie talent romansopisarza (co do czego mam nas Cieszkowski – gdy zachowuje wszelkie znamiona prawdopodobieństwa i nie wyła- poważne wątpliwości), wybrałbym w historii pewną epokę, w której przeinaczyłbym muje się z pochodu dziejów. Równocześnie stanowi ona wyraz ludzkiej kreatywności, całkowicie bieg zdarzeń, dostosowując jednak mój utwór do ściśle historycznej sytuacji zdolności reorganizacji otaczającej człowieka rzeczywistości. Dlatego już sama poetyka przyjętej jako punkt wyjścia. Wprowadziłbym tam postacie fikcyjne, ukryłbym rze- romansu pseudohistorycznego reprezentuje to, co miałoby być zapisane w warstwie czywiste, stworzyłbym nowe sytuacje, sprawiłbym, w miarę możności, że działyby się fabularnej powieści – owo połączenie rozumności, niezależności i zdolności wpływa- tam rzeczy całkowicie odmienne niż to, co działo się w rzeczywistości, jednym słowem, nia na kształt rzeczywistości, które stanowi o naszej wolności i zarazem czyni ludzkie rozpoczynając od historycznego punktu wyjścia, przedstawiłbym ciąg zdarzeń prawie działanie sensownym. całkowicie urojonych, przy czym jednak zachowałbym koniecznie koloryt lokalny i ducha czasu. Po tym dialektycznym odchyleniu, na końcu romansu wprowadziłbym ów bieg zdarzeń w rzeczywisty tok historii. Dotarłbym tym sposobem poprzez drogi kręte i okrężne do wyników prawdziwie istotnych, do których historia z koniecznością dojść by musiała; wykazałbym przez to restitutio in integrum, że mimo różnorodności środków, jakie posiada duch ludzkości, aby osiągnąć swe cele, mimo przypadkowości dróg, które stoją przed nim otworem, mimo wielkiej liczby zjawisk, w które może się przyoblekać, mimo posiadania możności wyboru tego lub innego indywiduum jako swego przedstawiciela, jest dlań niemożliwe, by chybił swego rzeczywistego celu ustalonego odwiecznie, lub by odszedł całkowicie od zasadniczej linii wyznaczonej przez opatrzność”⁶. Pomysł Cieszkowskiego nie doczekał się realizacji. Dla nas jest interesujący dlatego, że pozwala uchwycić wartość i nowe możliwości, które historie alternatywne wprowadzają do poznania. W romansie pseudohistorycznym spotykają się węzłowe zagadnienia filozofii historii Cieszkowskiego – problem poznawalności dziejów, relacji wolności, przypadkowości i konieczności, stosunku celów do środków, a także pytanie o możliwość ustanowienia własnego porządku przez człowieka – podstawowe zagadnienie filozofii polityki. Wartość poznawczą historia alternatywna posiada wtedy – przekonuje 6 List Cieszkowskiego do Micheleta z 18 marca 1837 roku w: A. Cieszkowski, Prolegomena do historiozofii. Bóg i palingeneza…, wyd. cyt., s. 342. HISTORIE ALTERNATYWNE A ANTROPOLOGIA Wszystko, co zostało napisane powyżej, prowadzi do fundamentalnego wniosku – historie alternatywne są organicznie zrośnięte z pewną epoką. Tworzenie alternatywnych wizji historycznych wyrasta z nowożytnego rozumienia człowieka jako twórcy własnej rzeczywistości. Są one tym samym antropologicznie uwarunkowane, stanowią świadectwo pewnej ściśle określonej wizji człowieka. To ważna informacja, którą możemy wyczytać na ich temat, uważnie śledząc niezrealizowany pomysł Cieszkowskiego, zapisany w jednym z jego listów. Poetyka romansu pseudohistorycznego wynika z całości poglądów filozoficznych autora Prolegomenów do historiozofii, według którego warunkiem ludzkiej kreatywności jest rozumność i poznawalność dziejów. Gatunek ten rozwija podstawową intuicję antropologiczną, pokazując związek twórczości – czynnika indeterministycznego – z rozumnością historii, czynnikiem deterministycznym. D zięki temu spostrzeżeniu wracamy do punktu wyjścia, uzyskując jednak materiał niezbędny do pogłębienia spostrzeżeń na temat relacji historiozofii i antro- pologii u Cieszkowskiego. Romans pseudohistoryczny jako pewna antropologicznie uwarunkowana pozafilozoficzna reprezentacja podstawowyc h tez historiozofii Cieszkowskiego pokazuje, jak bardzo sama ta historiozofia jest związana z antropologią określonego typu. Teza o kierującej myślą Cieszkowskiego pasji antropologicznej uzyskuje zatem dodatkowe potwierdzenie. ␣ 38 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI AUGUST CIESZKOWSKI historycznie zakodowanym w naturze człowieka. Konieczna jest zatem rew działalności kulturotwórczej. Czy nie jest to rodzaj estetyzacji, izja naszego zapatrywania na cele ludzkiej racjonalności. Wzrastająca od gubiącej problemy istotne, kwestie społecznie drażliwe, praktykę czasów nowożytności dominująca tendencja ku obiektywizacji każdego i podejmowanie decyzji mających realny wpływ na ludzką kon- poglądu, odbija się echem w coraz to nowych sferach ludzkiego bytowania. Co dycję? Czy nie przedkładamy doświadczenia jednostkowego nad więcej dziedziny, które nie wtórują takiemu podejściu do obiektywności, a więc wymiar społeczny, w którym to de facto możemy mówić o istnie- szeroko pojęta humanistyka, przez tyranów racjonalności zostają zepchnięte w niu kultury? Można dziś snuć tego typu refleksję sądzę jednak, że najciemniejszy kąt wiedzy, wiedzy która składa się z tego, co z gruntu bezuży- to, co wyżej określiliśmy mianem snobizmu, przy pewnym punkcie teczne i nienaukowe. Ów obiektywizm jest przeciwny możliwości prowadzenia widzenia jest nieodzownym elementem istnienia w zbiorowości. dialogu, odnajdywania wspólnych horyzontów i przy tej tendencji może okazać Piętnowanie kogoś za jego zaangażowanie w kulturotwórczą kon- latach trzydziestych dwudziestego wieku w Wiedniu odbył się wykład, któ- się również wrogi społeczeństwu, istnieniu ludzkiej wspólnoty w ogóle. Niedo- sumpcję, jest zarazem ciosem wymierzonym w ciało samej kultury. rego tematem była wyjątkowo zła kondycja ówczesnej nauki i kultury.1 Edmund strzeżenie powagi problemu, prowadziłoby do pogłębienia wzajemnego nieporo- Bez tego rodzaju „jałowej” aktywności mielibyśmy do czynienia z Husserl, autor tego wystąpienia, wskazał na palącą kwestię społeczno-kulturowego upadku, gro- zumienia. W efekcie w nadchodzącej przyszłości moglibyśmy mieć do czynienia zarzuceniem najbardziej istotnego, a więc duchowego wymiaru żącemu duchowi europejskiemu. Tekst jego wystąpienia stał się podstawą dla wydanego później z czymś, co byłoby ledwie pozorem europejskiej kultury, jako że społeczeństwo życia wspólnoty, który może się realizować ponadindywidualnie dzieła Kryzys europejskiego człowieczeństwa a filozofia. Jeżeli problem kryzysu nie zostanie dostrzeżony i pozbawione możliwości podejmowania dialogu, nie będzie w stanie podtrzymać tylko wtedy, gdy nasyca życie poszczególnych jednostek. Zatem ów potraktowany z należytą powagą, mówił Husserl, to konsekwencje mogą okazać się fatalne w swych więzi ze swoją duchową tradycją. snobizm, o ile tylko nie jest przyziemnym, obojętnym na losy innych W Filip Gołaszewski skutkach. Zasadniczym źródłem kłopotów jest pewien typ myślenia, myślenia określanego Możliwością wypracowania podłoża, które stałoby się zarazem miejscem spo- mianem racjonalizmu. Ukształtowana przez nowożytną naukę wizja świata, nadała ludzkiej myśli tkań różnych obszarów ludzkiej egzystencji, miałaby być fenomenologia. Trzeba pewien kierunek rozwoju, stopniowo zawłaszczając kolejne obszary wiedzy. Husserl, wobec tego by w dyskursie naukowym powstała przestrzeń dla subiektywnego doświadcze- Husserlowi chodziłoby może o to, by przywrócić wagę indywi- nowożytnego podejścia, był wyjątkowo krytyczny, co bynajmniej nie oznacza, że wzywał nas do irra- nia, dla jednostkowych i w pełni indywidualnych przeżyć podmiotu. W ten sposób dualności naszego doświadczenia a następnie szukać gruntu dla cjonalizmu. Dla matematyka i filozofa żywo zainteresowanego naukami ścisłymi, postulat porzucenia odzyskalibyśmy rozumienie racjonalności, które towarzyszyło greckim źródłom porozumienia, już nie w tym co miałoby je obiektywizować, zara- rozumu, byłby czymś absurdalnym. To, na co Husserl faktycznie starał się zwrócić uwagę, można filozofii. W najszerszym znaczeniu był to związek naukowości z codzienną prak- zem znosząc wszelkie różnice, lecz raczej w samej odmienności. określić jako swego rodzaju dziejową dynamikę problemu racjonalności, nie zawsze bowiem była ona tyką życiową, z kulturą jako taką i społeczeństwem pojmowanym nie tylko jako Wydaje się przy tym ważne, że zróżnicowania nie traktuje się jako tym czym stała się w wieku dwudziestym. miejsce stawiania i rozwiązywania problemów, lecz również jako samo stano- podstawy, a wręcz przeciwnie - zostaje ono założone na jednoczą- wiąca siebie wspólnota celów i doświadczeń. cym fundamencie subiektywnego doświadczenia. Być może zaan- Problem, stawiany przez Husserla przede wszystkim na przykładzie relacji nauk i filozofii, sięga narcyzmem, byłby konieczny dla odrodzenia ducha europejskiego społeczeństwa. jednak kwestii znacznie głębszej niż hermetyczna zależność różnych dyscyplin myślenia. Rysuje Można jednak zapytać czy z diagnozą tą nadal powinniśmy się zgodzić? Czy gażowanie jednostki w działalność społeczną powinna poprzedzać się przed nami zagrożenie całkowitego rozpadu ładu społecznego. Sama racjonalność jest czymś w myśli Husserla nie napotykamy czegoś, co można by określić mianem sno- bliska Husserlowi krytyczna autorefleksja, jako że uczestnictwo bizmu kulturowego? Interesuje nas nasza subiektywność do tego, co własne w świecie codziennych praktyk, w otaczającym nas świecie życia Miało to miejsce w 1935r. w Wiedniu w sali wykładowej Osterreichisches Museum. Tekst, Kryzys sprowadzamy wszelką ludzką aktywność, co więcej chcielibyśmy w ten sposób codziennego, odwołuje się do owej subiektywnej racjonalności, a europejskiego człowieczeństwa a filozofia, który powstał na podstawie tego wystąpienia został włą- budować trwałość kultury. Gdzie się nie rozejrzymy wszystko podlega konsump- wręcz zakłada ją jako warunek konieczny dla podjęcia dialogu. czony do VI tomu dzieł zebranych Husserla nazywanych Husserliana. cji owego narcystycznego „Ja, ja, ja…”, którego powtórzenie odbija się echem 1 ␣ 39 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI Zdziechowski Polska i Rosja Wschodem a Zachodem Marek Klecel Marian Zdziechowski należy do tych nielicznych w krajach Europy Środkowej i Wschodniej myślicieli, zwłaszcza w Polsce i Rosji, którzy starali się łączyć refleksję filozoficzną, historyczną, religijną, wiedzę o kulturze, literaturze, poznanie sytuacji duchowej i dokonań swoich narodów. 40 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI N 41 dziedziczonych zasobów, zarówno materialnych, jak i intelektualnych pierwsze prace poświecił związkom literatury i myśli reli- i duchowych. gijnej w twórczości polskich romantyków-mesjanistów, ieco inaczej niż myśliciele Zachodu upra- W Rosji to cały wielki ruch umysłowy i duchowy, także ruch odnowy reli- Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Towiańskiego wiają oni wiedzę nie dla samej wiedzy, nie czysto gijnej rozpoczęty przez Włodzimierza Sołowjowa, a kontynuowany przez i rosyjskich słowianofilów Chomiakowa, Aksakowa, Kie- intelektualną i teoretyczną, lecz powiązaną konkretnie Bierdiajewa, Szestowa, Mereżkowskiego, Bułgakowa. W Polsce podobnymi rejewskiego, a także nawiązujących do ich idei pisarzy: z różnymi dziedzinami i przejawami życia ludzkiego. To co poniekąd myślicielami byli Stanisław Brzozowski i właśnie Zdziechowski, Gogola, Dostojewskiego, Szewczenki. ich wyróżnia, to próba uchwycenia całej sytuacji duchowej przy czym Brzozowski przeszedł ewolucję charakterystyczną dla epoki Sytuację intelektualną i duchową Zdziechowskiego człowieka, jego złożonej i uwikłanej kondycji, która speł- o takiej rozpiętości sporów od jednej formacji do drugiej, Zdziechowski zaś zatem określała zarazem polskość tradycji i kultury, jak nia się w danych wspólnie warunkach miejsca, czasu, czyli pozostał konsekwentnie zwolennikiem organicznego, zarazem dogłębnego, i stosunek do głównych prądów umysłowych i cywili- historii, zarazem w paradoksach tożsamości i odrębności, duchowego i religijnego rozwoju człowieka w jego wspólnotowym, społecz- zacyjnych Zachodu, a także Rosji, którą szczególnie się wolności i więzi kulturowych. To na przełomie XIX i XX nym i historycznym, a zarazem i indywidualnym wymiarze. interesował. Musiał zająć stanowisko wobec Rosji, która wieku oraz w pierwszej połowie XX człowiek staje znów Ten wybór jest dla Zdziechowskiego tym bardziej naturalny, że jest on bada- od ponad stulecia władała większą częścią Polski, ale też wobec zasadniczych pytań i zagrożeń, które objawiają jego czem i myślicielem zakorzenionym w polskiej tradycji i kulturze, zwłaszcza wyrażał swe stanowisko wobec wzorców zachodnich, nieoczywistą sytuację duchową, a nawet egzystencjalną w XIX-wiecznym romantyzmie i w katolicyzmie jako typie wiary chrześcijań- które w tej sytuacji nabierały dla Polski większego zna- i domagają gruntownych odpowiedzi. Dlatego też refleksja skiej. Pochodził z rodziny ziemiańskiej zamieszkałej na ziemiach zwanych czenia, gdy mocarstwa Rosji, Prus i Austrii skazywały tego czasu ma tak często charakter historiozoficzny i reli- dziś Kresami Wschodnimi. Urodził się w 1861 roku w Nowosiółkach koło ją na stopniowe unicestwienie. Zdziechowski, podobnie gijny, odwołuje się bowiem do spraw fundamentalnych, Rakowa w okolicy Mińska Litewskiego, gdzie spędził dzieciństwo i młodość. jak wielu innych, odwołuje się do poczucia narodowej które stale na nowo trzeba rozstrzygać. Na ziemiach tych krzyżowały się wpływy polskie i rosyjskie, tradycje Rzecz- tożsamości, wspólnoty tradycji, języka, literatury, wiary Sytuują się one zarazem wokół wielkiego sporu świato- pospolitej Obojga Narodów, Wielkiego Księstwa Litewskiego, Rusi Kijowskiej, i obyczaju, wspólnoty zagrożonej rozpadem i upadkiem, poglądowego, ideowego, a też praktycznego, życiowego, ludowe tradycje białoruskie i litewskie. Otrzymał staranne wykształcenie gdy naród pozbawiony swej organizacji, władzy, państwa, bo mającego swe polityczne i historyczne konsekwencje. domowe, a następnie ukończył gimnazjum rosyjskie w Mińsku. Na kresowym rozpadnie się na zbiór poszczególnych jednostek o przy- Sporu między formacją postępu i nieustannej i wszech- pograniczu Wschodu i Zachodu zetknął się z kulturą rosyjską, odbył studia padkowej orientacji i niepewnej przyszłości. stronnej modernizacji, ideologią nowoczesności i rozwoju slawistyczne w Petersburgu i Dorpacie (obecnie Tartu), gdzie poznał nie tylko Wkrótce Zdziechowski, badacz meandrów ducha ludz- w takim kierunku, w skrajnych przypadkach akceptującą humanistykę rosyjską, ale i niemiecką. Uzupełnił swe studia slawistyczne kiego, tropów historii, którą od Rewolucji Francuskiej nawet drogę rewolucji, a formacją przeciwną, odrzucającą w Grazu i Zagrzebiu, rozszerzył zaś o literaturę powszechną w Genewie. Pro- miał pokierować sam człowiek, Zdziechowski także prze- tak radykalną, że nieraz wyniszczającą drogę rozwoju ludz- wadził wykłady z literatury polskiej, rosyjskiej i powszechnej na Uniwersy- nikliwy wizjoner przyszłości, która uczyni go swoistym kości. Uznawana jest ona zwykle za formację konserwa- tetach w Krakowie, gdzie był profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego od katastrofistą zostaje postawiony wobec największych tywną lub nawet zachowawczą, w istocie jednak stawia ona 1899 roku i Wilnie od 1919 roku na Uniwersytecie im. Stefana Batorego, gdzie wydarzeń początku wieku: I wojny światowej, rewolu- na ciągłość i kontynuację jako sposób rozwoju wszystkich piastował zaszczytne funkcje z rektorem w latach 1925-1927 włącznie. Swe cji rosyjskiej i odzyskania przez Polskę niepodległości. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI Wojna i rewolucja nie są dla niego objawieniem postępu która powstaje pod wpływem wiary w postęp i naukę, Zdziechowski zwracał się tragicznym w skutkach rozdźwiękiem, przyczyną wielu czy też niezbędnym etapem drogi ku lepszej przyszło- najpierw w stronę romantyzmu jako ideologii przeciwstawiającej się tenden- kryzysów, potwierdzał jedność tej tradycji. Nawet próby ści. Wprost przeciwnie, to tragiczny symptom i symbol cjom umysłowym i kulturowym narzuconym przez poprzedzającą go epokę jej – jakbyśmy dziś powiedzieli – modernizacji są tylko schyłku i rozpadu, który w końcu niszczy własną tożsa- Oświecenia. Romantyzm był dla niego ruchem niezgody na ograniczenie czło- wariantem przemian lub negacji wzorca chrześcijań- mość, treść, tradycję w imię wyimaginowanej, a niejasnej wieczeństwa do warstwy tylko społecznej i racjonalnej. Pojmował fenomen skiego. Racjonalizm Oświecenia to świecka, zredukowana, utopii. Z tego chaosu wyłoniła się niepodległa Polska, co człowieka o wiele pełniej, w wielu jego płaszczyznach i relacjach – zewnętrz- bo pozbawiona transcendencji Boga, wersja racjonalizmu było wielkim, przez Polaków wyczekiwanym niemal od nych i wewnętrznych – także tych nieracjonalnych, uczuciowych i emocjonal- chrześcijańskiego, obecnego już w średniowiecznej scho- dwóch stuleci wydarzeniem. Ale wydarzenie to nie obala nych, a też indywidualnych i zarazem wspólnotowych, odwołujących się do lastyce czy w tomizmie. Idee utopii społecznych XVIII ostatecznie pesymistycznej, mówiąc umownie, historio- archaicznych nawet i nie uświadamianych tradycji, nie tylko intelektualny, i XIX wieku, ideologie socjalizmu i komunistyczne ruchy zofii Zdziechowskiego. ale i duchowy czy religijny. Krytycznie zapatrywał się na główne wydarzenie rewolucyjne, mające odwrócić bieg dziejów i sprowa- Oświecenia, jakim była Rewolucja Francuska. Uważał, że jej dziedzictwo jest dzić Królestwo Boże na ziemię, powstają w ramach tego W swej długiej, liczącej niemal półwiecze drodze twórczej przeszedł on nie tyle ewolucję, co ugruntował swe stanowisko intelektualne i duchowe pod wpływem wydarzeń historycznych panujących prądów umysłowych, a przede wszystkim pod wpływem własnych doświadczeń. Rozpoczynał od studiów nad literaturą i życiem umysłowym XIX stulecia w Polsce i w Rosji. Szczególnie interesował go romantyzm, nie tylko jednak jako formacja literacka, ale Zdziechowski upatrywał w chrześcijaństwie tradycji jedności Europy. Nie tylko jej wiary i duchowości, ale i całych jej dziejów jańska gnoza, składająca niejako Boga w ofierze, jak to się stanie dosłownie w modernizmie i dzisiejszym postmodernizmie, gdy pojawiła się idea śmierci Boga, którą najpełniej wyraził starszy o pokolenie od Zdziechowskiego – Nietzsche. Zdziechowski zmierza właśnie do takiej eschatologicznej czy nawet apokaliptycznej wizji dziejów Europy, nale- też myślowa, duchowa i religijna, nie tylko dzieła i style, 42 samego paradygmatu cywilizacyjnego jako postchrześci- ale też postawy jego przedstawicieli i szczególny typ umy- zarazem zbyt minimalne i zbyt okrutne. Jej społeczny liberalizm wydawał mu żącej nadal do chrześcijaństwa. Zdziechowski najpierw słowości. Poświęca mu Zdziechowski swe kolejne prace się pusty dla wielu krajów Europy zniewolonych przez jej mocarstwa, krajów, był związany z katolickim modernizmem, na Zachodzie powstające na przełomie wieków: “Mesjaniści słowiano- które wolałyby umieszczać swych władców na tronach niż ich ścinać. Rewolu- reprezentowanym przez Newmana, Blondela czy Tyr- file”(1888), “Byron i jego wiek” (1894-1897), “Wizja Krasiń- cje były zawsze dla Zdziechowskiego zbyt wielką ceną przemian, a rewolucja rela, co starał się powiązać z romantycznymi próbami skiego” (1912), “U epoki mesjanizmu” (1912), “Pesymizm, rosyjska stała się dla niego miarą katastrof wyniszczających połowę Europy. rewaloryzacji chrześcijaństwa w mesjanizmie polskiego romantyzm a podstawy chrześcijaństwa” (1915), a nawet Zdziechowski upatrywał w chrześcijaństwie tradycji jedności Europy i to nie romantyzmu u Mickiewicza, w intuicjach poetyckich jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym, w książce tylko jej wiary i duchowości, ale i całych jej dziejów, typu wspólnoty i człowie- Słowackiego, historiozoficznych wizjach Krasińskiego. “Chateaubriand i Napoleon”(1932). Wbrew panującym czeństwa, wewnętrznego charakteru, umysłowości i światopoglądu. Nawet “W wieszczych marzeniach Mickiewicza, Słowackiego wówczas w życiu umysłowym tendencjom pozytywi- zróżnicowanie Europy, podział na różne, odrębne wspólnoty, a także rozdział i Krasińskiego – pisał Zdziechowski – znajdował wspa- stycznym i zarysowującej się już ideologii modernizmu, na Zachód i Wschód według tradycji łacińskiej i prawosławnej, który bywał niałą dla siebie postać oparty na kulcie Boga-człowieka TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI czyli Słowa Wcielonego teocentryczny ideał człowieka zła – zawinionego lub niezawinionego – z którego wyzwolić może jedynie się inna perspektywa rzeczywistości, gdy upada doczesny, w jedności swej z Bogiem i przez nią wznoszącego się na to, co nastąpi, gdy on ostatecznie, eschatologicznie się zakończy, gdy porzą- aktualny, utrwalony w ludzkim doświadczeniu jej porzą- szczyt potęgi. Był to prometeizm chrześcijański”. Podobne dek przezeń wyznaczony zostanie zamknięty. “Jako odpowiedź (...) zjawia się dek. Przedstawiając swoją interpretację dziejów “w obli- przekonania będą wyrażać później rosyjscy myśliciele nowina radosna o Królestwie Bożym, które przyniósł ten, co Synem Bożym czu końca”, nawiązuje również Zdziechowski do rosyjskich religijni, do których Zdziechowski często się odwołuje i zarazem synem człowieczym siebie nazwał. Tylko nie z tego świata jest kró- myślicieli religijnych Sołowjowa i Trubieckiego: w swych pismach. lestwo owo – “świat dla Chrystusa dobrym był, o ile był czymś, co się ma skoń- Pod wpływem doświadczeń historycznych początków czyć””. Daremna i próżna – powiada Zdziechowski – jest droga przeciwna, XX wieku Zdziechowski zmierza ku eschatologicznemu, prowadząca od Boga w nieznane. Wówczas dopiero zło, cierpienie, śmierć jak już zauważyłem, rozumieniu dziejów ludzkich, zgod- stają się prawdziwym absurdem kończącym się ostateczną rozpaczą. – pisze w szkicu “Testament księcia Eugeniusza Trubieckiego – gdy wali się porządek społeczny, gdy wniwecz obracają się wszelkie wartości rzeczy znikomych i zmiennych, nego raczej z tą stroną chrześcijańskiego przesłania, która Pesymizm Zdziechowskiego jest jednak względny. W szkicu pt. “Wpływy została wyrażona w słowach ewangelisty Jana: świat w złu rosyjskie na duszę polską” z 1915 roku pisał: “pesymizm bywa dwojaki: rela- leży (ale my z Boga jesteśmy)”. Zło jest czymś więcej niż tywny, tj. chrześcijański, przeciwstawiający nędzę bytu doczesnego absolut- się wydaje, więcej niż nieszczęściem, przypadkiem, grze- nemu szczęściu wiekuistego obcowania z Bogiem i absolutny, ateistyczny, chem, błędem, który wynika z przypadłości bytu, wol- uznający tożsamość bytu i bólu”. Odwrotnie więc, nawet zło w tej eschatolo- ności człowieka , nieustannego braku dobra. Należy do gicznej perspektywie chrześcijańskiej uzyskuje swoje miejsce, sens i odpłatę. natury samego Stworzenia, a więc i do natury człowieka. Ten katastrofizm eschatologiczny związał się u Zdziechowskiego z wie- “Pozostaje nam – konkludował Zdziechowski – w swym loma aktualnymi na początku XX wieku spekulacjami o schyłku cywilizacji studium “Pesymizm, romantyzm a podstawy chrześcijań- europejskiej, wyrażonych zwłaszcza w głośnym dziele Oswalda Spenglera stwa” – wraz z Schellingiem, Secretanem, Sołowjowem “Zmierzch Zachodu”. Zwłaszcza po rewolucji rosyjskiej i wojnie polsko-bol- i jego następcami przypuścić, że świat cały myśli i bada- szewickiej 1920 roku z przerażeniem ujrzał Zdziechowski groźbę nadciągają- niu naszemu dostępny został uwikłany w jakąś pierwotną cego komunizmu i całą słabość Europy. W swych dwóch ostatnich książkach a straszną katastrofę, że sam pryncyp jego bytu, ta sub- “W obliczu końca” (1937) i “Widmo przyszłości” (1939) dokonuje dramatycz- stancja powszechna, którą prościej Duszą świata nazwać, nej diagnozy stanu klęski, wewnętrznego, duchowego i moralnego upadku odpadła od Boga i że wraz z nią odpadliśmy i my. Czyli Zachodu i narastającej siły destrukcji, która wybuchnie wkrótce w dwóch Spośród wielu różnych ideologii XX wieku spełniły się zło nie jest, jak nauczali optymiści chrześcijańscy, czymś totalitaryzmach. Myśl Zdziechowskiego przybiera tu kształt katastroficznej właściwie tylko racje katastrofistów. Spełniły się tra- drobnym i przypadkowym, nikłym cieniem jakimś na profecji: wieszczy nieuchronną katastrofę. Nie jest to jednak jakaś profecja gicznie, nikt nie mógł mieć satysfakcji z tego, co przewi- ogromie dzieła Bożego, ale jest, raczej stało się, naturą nihilistyczna, włącza ją Zdziechowski do swej eschatologicznej, chrześcijań- dział. Również racje Zdziechowskiego spełniły się w tym rzeczy”. skiej wizji dziejów, traktując wydarzenia rewolucji i wojen nie jako zagładę przynajmniej sensie, że zagładzie uległ dotychczasowy ostateczną, lecz jako szczególny moment historyczny, w którym odsłania porządek Europy zarówno na Zachodzie, jak i – głównie Czas doczesny naznaczony jest piętnem nieuniknionego 43 Ciernista jest droga zbawienia i prowadzi przez katastrofy i wraz z nimi wszystkie utopie, oznacza to, że Królestwo Boże jest tuz za drzwiami, albowiem przez zerwanie z tym, co jest względne i utopijne, zbliżamy się do tego, co jest wieczne i absolutne. (...) W takich katastrofalnych epokach serce człowieka daje światu to, co ma najlepszego, przed rozumem zaś odsłaniają się owe tajemnice najgłębsze, które w epokach normalnego biegu rzeczy zakrywa szara powszedniość. Słowem, w wewnętrznym świecie człowieka dokonywa się przewrót, przenoszący wszystkie myśli, pragnienia i nadzieje z jednego planu bytu do innego, wyższego, a przewrót ten (...) ze stanowiska Trubieckiego ma znaczenie kosmiczne, jest początkiem Królestwa Bożego, które jest celem stworzenia”, TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI – na Wschodzie, pociągając za sobą miliony istnień ludz- ostrzeżenia Zdziechowskiego, a nawet przeciwnie, wierzyło, że z katastrofy kich. Rok po śmierci Zdziechowskiego wybucha II wojna może wyłonić się nowy świat o “promiennym obliczu”. Przecież to Miłosz światowa. uwierzył weń i służył jego mirażom i złudom jeszcze wiele lat po wojnie. W swej działalności naukowej i pedagogicznej najpierw Nawet, gdy to złudzenie nie dało się już utrzymać, gdy rozwiało się, wywo- na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, później łując odruch resentymentu, czemu dał wyraz w „Zniewolonym umyśle”, nie na Uniwersytecie w Wilnie Zdziechowski znalazł wielu zmienił swego poczucia wyższości w stosunku do starego mistrza. Inny poeta uczniów i kontynuatorów. Szczególnie wpłynął na poko- należący również do wileńskich “Żagarów”, Teodor Bujnicki, lepiej rozpo- lenie młodych poetów wileńskich, skupionych w grupie znał wagę głosu Zdziechowskiego, reflektując się zaraz po jego śmierci w 1938 poetyckiej “Żagary”, do której należał Czesław Miłosz. We roku: “Dochodzimy może innymi drogami do tych samych wniosków, które fragmencie poematu pt. “Toast”, napisanego już kilka lat on tak dawno wyciągnął, przewidując krach naszej cywilizacji, załamania się po wojnie, zarysował on skrótowy, choć dość uszczypliwy płytkiego liberalizmu, zwyrodnienia demokratycznych form państwowych portret z pamięci profesora: i zbliżania się potwornej epoki, grzebiącej wolność obywatelską i poczucie “Dodaj jeszcze do tego, że w tej samej sali W której ławkach poeci znaki wycinali Stary Marian Zdziechowski uczył o zagładzie Już oto nadchodzącej. To też piętno kładzie”. godności ludzkiej”. “Żagaryści” przyjmowali katastroficzną wizję Zdziechowskiego, ale nie podzielali w pełni jego argumentacji i wniosków. W napisanym po latach szkicu “Religijność Zdziechowskiego” Miłosz stwierdzał: “Jego wizja eschatologiczna zbliżania się czegoś nieuniknionego a strasznego trafiała w mgliste odczucia jego czytelników i słuchaczy, zgadzała się z atmosferą czasu. Ale tylko wizja. Całe rozumowanie, wnioski, rozmijały się z dążeniami młodych, którzy właśnie w prądach uznanych przez profesora za dzieło szatana, dopatrywali się zbawienia i to, co było dla niego nocą, brali za “promienne oblicze wschodzącego dnia””. Istotnie, Miłosz należał do tego młodszego pokolenia, które lekceważyło raczej 44 ZDZIECHOWSKI I ROSJA Z dziechowski był jednym z najwybitniejszych znawców Rosji w Polsce. Dzięki własnym studiom, a także dzięki licznym kontaktom ze znaczą- cymi Rosjanami. Duży wpływ wywarła na niego myśl i wizja teologiczna Włodzimierza Sołowjowa, którego poznał osobiście w latach 80., podobnie jak później zetknął się z Lwem Tołstojem. Zafascynował go jej wschodni rys wynikający z duchowości prawosławia, wywodzącej się z wschodniej tradycji chrześcijaństwa, a także swoisty ekumenizm Sołowjowa, inspirujący do dialogu łacińsko-prawosławnego. Wiele studiów poświęcił Zdziechowski innym rosyjskim myślicielom religijnym, m.in. Bierdiajewowi, Mereżkowskiemu, Trubieckiemu, Rozanowowi. Zdziechowski działał także czynnie w dziedzinie stosunków polsko-rosyjskich. W 1901 roku założył w Krakowie Klub Słowiański i czasopismo ”Świat słowiański”, który propagował wiedzę o kulturze słowiańskiej, zarazem W twórczości Zdziechowskiego ujawniło się głębokie zainteresowanie dziejami i myślą XIX Rosji jednak programowo przeciwstawiał się panslawizmowi rosyjskiemu i rosyjskiej dominacji, integrując patriotyczne dążenia poszczególnych narodów słowiańskich. Tuż przed rewolucją rosyjską, razem z poetą Tadeuszem Micińskim i rusycystą Wacławem Lednickim, działał w polsko-rosyjskiej sekcji Towarzystwa Kultury Słowiańskiej w Moskwie. W latach 20. prowadził wykłady o rosyjskiej myśli religijnej w Paryżu, których słuchaczami byli także, przebywający już na emigracji, Bierdiajew, Mereżkowski, bracia Trubieccy. Tam też Zdziechowski organizował wśród inteligencji rosyjskiej forum dyskusyjne o dialogu katolicko-prawosławnym i wymianie myśli religijnej. W twórczości Zdziechowskiego ujawniło się głębokie zainteresowanie dziejami i myślą zwłaszcza XIX-wiecznej Rosji oraz wzajemnymi związkami z Polską. Szczególnie zajmowały go rosyjskie spory o kierunek rozwoju Rosji wyrażane w stanowiskach okcydentalistów i słowianofilów, a więc zwolenników wzorców europejskiej z jednej i rodzimych, narodowo-ludowych z drugiej strony, w których upatrywano istotę wyróżniającej rosyjskości, TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI związanej zarazem najgłębiej z prawosławiem, a kry- Zdziechowskiego w nawiązywaniu kontaktów z Rosjanami jest tu nie (...) I jeśli pomimo to jestem dziś równie daleki od duszy tycznie nastawionej do katolickiej lub protestanckiej do przecenienia. Wnikliwe studia i fascynacja rosyjską duchowością rosyjskiej jak przed trzydziestu laty, gdy pierwsze swoje orientacji zwolenników Zachodu. Zdziechowski był zwo- pozwoliły mu łatwiej porozumiewać się z Rosjanami, przekonywać szkice o Rosji układałem, jeśli, jak twierdzi Bierdiajew , lennikiem tzw. euroazjatyzmu, syntezy elementów azja- ich, a także polemizować w sprawach polskich. Szczególnie interesu- widzę tylko <<Rosję uciskającą>>, to pozostaje mi jedno: tyckich i europejskich, która miałaby być najwłaściwszą jąca jest tu polemiczna wymiana zdań miedzy Zdziechowskim a Bier- wyznać skromnie, że dusza rosyjska przebywa na wyso- drogą wszechstronnego rozwoju Rosji. Z uwagą śledził ten djajewem, a także wcześniejsza korespondencja z Lwem Tołstojem. kości tak niedostępnej, że nas biednych, upośledzonych tygiel, jakim była wtedy Rosja z jej zapamiętałymi dys- W artykule z 1910 roku pt. “Sprawa polska jako sprawa rosyjska” kusjami i sporami, czym ma być wobec Europy i świata, Bierdiajew przyznaje, że Rosja, której powołaniem jest, według niego, Powstaje w ten sposób tak zawikłane uprzedzenie do z jej narodnickim mesjanizmem i totalnym krytycyzmem “zdejmowanie pęt innym narodom”, obciążona jest jednak grzechem Polski, które Zdziechowski tak ujmuje: “wyrabia się w sto- socjalistów, anarchistów i nihilistów rosyjskich, którzy wobec Polski, który proponuje jednak zmazać, gdyż “historyczny sunku do nas nastrój ( nie zawsze świadomy), który wyra- rozsadzali rosyjskie imperium od wewnątrz. Uwiecznieni spór z Polską już się przeżył i zakończył, a zaczyna się epoka jedno- zić można w następujących słowach: <<Polacy wyrzucają zaś zostali na kartach literatury rosyjskiej w charaktery- ści i zgody”. Zdziechowski odpowiedział mu w obszernym szkicu pt. nam, żeśmy ich skrzywdzili; nieprawda – to my mamy stycznych typach bohaterów jako postaci wyrażające idee “Antynomie duszy rosyjskiej”: Zarzucił mu, że nadal patrzy z impe- prawo mieć żal do nich, że tak uparcie zasłaniają się przed wiecznej Rosji. rialnie rosyjskiego punktu widzenia, nie traktując Polski jako auto- duchowym słońcem Rosji. Jeśliśmy wobec Rosji zawinili, nomicznego narodu: to tylko przez to, że dopuściliśmy niegdyś Prusy i Austrię Zdziechowski zainteresowany jak mało kto w Polsce wewnętrznym rozwojem dziejów Rosji patrzy jednocze- 45 Europejczyków żadne wysiłki do niej nie zbliżą”. do udziału w jej rozbiorze. Teraz ten błąd chcemy napra- śnie na nie ze stanowiska Polaka, przedstawiciela kraju, “Bierdiajew twierdzi, że to my nie znamy i wciąż jeszcze nie chcemy wić, chcemy mieć w ręku zjednoczoną Polskę i rządzić który do swego późnego wieku był poddanym Rosji, kraju poznać duszy rosyjskiej. Powołując się na jeden z moich artykułów, nią ku szczęściu jej mieszkańców. Wszystkie uchybienia który w dużej części został poddany władzy imperium zaznaczył z ubolewaniem, że dla mnie <<istnieje tylko Rosja uci- względem nas wspaniałomyślnie jej wybaczając, żądamy rosyjskiego i skazany na rusyfikację. Dostrzega wspól- skająca>>. Dziwny zarzut, zwłaszcza do mojej osoby. Dzięki szczęśli- od niej całkowitego oddania się i wdzięczności>>. Oczy- notę tradycji chrześcijańskiej, rozdzieloną wszakże już wym okolicznościom zewnętrznym, mniej niż wielu rodaków moich wiście nie jest to nastrój Bierdiajewa – mówi dalej Zdzie- w czasach, gdy oba kraje tworzyły swe państwowości. Ten miałem sposobności do poznania Rosji “uciskającej”, w zamian zaś chowski – ale jednak coś z niego przesunęło się nad jego rozdział jest w jakimś stopniu przyczyną narastających sporo pracy poświęciłem poznawaniu rosyjskiej duszy w tych jej naj- myślą, gdy w spokojnym przeświadczeniu o słuszności historycznie różnic, gdy z bizantyjskiej tradycji strze- piękniejszych odbiciach, jakie przedstawia literatura rosyjska. I nie swojej ogłaszał nam, że pierwszy krok już przez Rosję zro- gącej prawosławnej Rosji ma wyrosnąć czwarty Rzym, poprzestając na tym, starałem się o stosunki osobiste z najwybitniej- biony został i że przyszła kolej na nas”. podporządkowujący sobie kolejne kraje ościenne. Polska szymi w sferze ducha przedstawicielami Rosji. Znałem – wymieniam Zdziechowski zauważał rzecz niezmiernie istotną także zachowująca wolnościową i obywatelską tradycję także tu najznakomitszych, a nieżyjących – Lwa Tołstoja, Włodzimierza w późniejszych stosunkach polsko-rosyjskich: wielkomo- w czasie zaborów znajduje w Rosji wielu przeciwników Sołowjowa, Cziczerina, Pypina, Oresta Millera, Sergiusza Trubiec- carstwowe, imperialne nastawienie i uprzedzenie Rosjan nawet wśród najbardziej światłych jej umysłów. Rola kiego – i dużo dobrych i jasnych chwil obcowaniu z nimi zawdzięczam. do Polski, nie omijające nawet największych jej umysłów. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI ZDZIECHOWSKI I TOŁSTOJ W cześniej podobna polemikę odbył Zdziechowski z Lwem Tołstojem, którego poznał w Jasnej Pola- nie już w 1896 roku po wymianie kilku listów i artykułów. Już w latach młodości był wielbicielem pisarstwa Tołstoja, o czym wspomina obszerniej w artykule “Głos z Polski”, wydanym w Księdze Jubileuszowej z 1908 roku poświęconej Tołstojowi. Po przełomie religijnym Tołstoj stał się jeszcze bliższy dla Zdziechowskiego, gdy włączył się poniekąd w nurt w duchu uniwersalistycznego chrześcijaństwa. Zdziechowski nie widział się od patriotyzmu; dzięki temu ich horyzont umysłowy sprzeczności między patriotyzmem a chrześcijaństwem czy ściślej katolicy- i etyczny poszerza się i potęguje się ich urokiem. Tak zmem, i podkreślał ważną w stosunkach polsko-rosyjskich różnicę między Byron wyrzekł się niegdyś Anglii za to, że “pół świata patriotyzmem narodów najeźdźczych a patriotyzmem narodów uciskanych, wyrznęła, pól przehandlowała” (“Don Juan X, 81). Obecnie których przywiązanie do własnej wspólnoty jest często jedyną bronią i ostoją. potrafił Pan wznieść się niepomiernie wyżej nad naro- W liście do Tołstoja z 1895 roku pisał: dowe przesądy i nienawiść Pańskich współrodaków, ale “Pozwoliłem sobie zwrócić się do Pana li tylko z powodu Pańskiego arty- nie zwrócił Pan uwagi na to, że oprócz patriotyzmu zabor- kułu o p a t r i o t y z m i e. Stanął w nim Pan na gruncie ewangelicznym, czego i nieludzkiego narodów potężnych, istnieje jeszcze a oczywiście z punktu widzenia miłości bliźniego jako zasady obowiązującej zupełnie mu przeciwstawny patriotyzm narodów ujarz- wszystkich chrześcijan – wszelki patriotyzm traci sens. Potępił Pan patrio- mionych, dążących jedynie do obrony przed wrogami Zdziechowski już w latach młodości był wielbicielem Tołstoja. Jednak nie odpowiadał mu swoisty anarchizm Tołstoja, ani takie rozumienie chrześcijaństwa, które ogranicza je tylko do moralności. Różnił ich także stosunek do spraw polsko-rosyjskich 46 chrześcijańskiego modernizmu. Jednakże nie odpowiadał tyzm bezwzględnie, nie rozważywszy uprzednio tego, co mógłby on w p e w n wiary ojczystej i ojczystego języka. Najbardziej typowym Zdziechowskiemu swoisty anarchizm Tołstoja ani takie y c h o k o l i c z n o ś c i a c h powiedzieć na swe usprawiedliwienie. Pańskie wyrazem takiego patriotyzmu w obecnym czasie jest rozumienie chrześcijaństwa, które ogranicza je tylko do rozumowanie da się zastosować do patriotyzmu rosyjskiego, francuskiego, patriotyzm polski. Nie tylko nie przeczy on uczuciu chrze- moralności, do kodeksu etycznego, pozbawiając chrze- niemieckiego i w ogóle patriotyzmu narodów niepodległych, silnych, dążą- ścijańskiemu, ale wynika nawet bezpośrednio z niego, ze ścijaństwo wymiaru transcendencji i eschatologicznej cych do zaborów i podbojów; ich patriotyzm jest nie tylko sprzeczny z uczu- współczucia z bliźnim. Przecież cierpią nie tylko polscy perspektywy. Różnił ich też, omówiony szerzej w kore- ciem chrześcijańskim, ale nawet z materialnego i egoistycznego punktu panowie uciskający jakoby też polskich chłopów, których, spondencji, stosunek do spraw polsko-rosyjskich. Wywią- widzenia jest niepotrzebnym objet de luxe: Rosja mogłaby przecież śmiało jak twierdzą gazety, wielkodusznie broni rząd rosyjski, ale zała się w niej polemika, jakże współczesna i istotna, na porzucić usiłowania rusyfikacji Polaków, Niemców, Ormian etc., przez co nie cierpi, i to znacznie więcej ta wielomilionowa szara masa temat patriotyzmu, który Tołstoj uważał za zjawisko straciłaby siły politycznej i znaczenia. Oto dlaczego przedstawicielom litera- chłopska. My, “panowie” cierpimy przez to że język nasz szkodliwe, które powinno być przezwyciężone właśnie tury narodów i państw potężnych nietrudno, moim zdaniem, odżegnywać wypędzono ze szkoły, z sądownictwa, z życia społecznego, TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI pozbawieni jesteśmy prawa dysponowania swoim mie- “Troszczyć się powinniśmy nie o patriotyzm, lecz raczej o to, aby wnieść podburzają tłumy przeciw rządowi, a także przeciw niem, że zamknięto przed nami służbę państwową w sferę życia codziennego to światło, które w nas istnieje; przekształcić to klasom posiadającym, zaś agenci rządu podburzają je w naszym kraju, a przede wszystkim przez to, że depra- życie i zbliżyć je do ideału, który nam przyświeca. Dla każdego człowieka, przeciw inteligencji i nacjonalistom [przedstawicielom wują w szkołach nasze dzieci, wyszydzając ich historie oświeconego prawdziwym światłem Chrystusa, powinna być gwiazdą prze- nierosyjskich narodowości]. Jesteśmy więc w przeddzień i język ojczysty, a także przymuszając je do udawania wodnia nauka chrześcijańska, a zgodnie z nią ideałem nie może być wskrzesze- rzezi bez końca. Rzeź nieszczęsnych Ormian w Baku doko- patriotów rosyjskich. Ale cięższe i rozpaczliwsze są cier- nie Polski, Czech, Irlandii, Armenii, ani też zachowanie jedności i okazałego nana została niemal na rozkaz rządu, następnie wymor- pienia chłopów i w ogóle wszystkich biedaków właśnie majestatu Rosji, Anglii, Niemiec, Austrii, lecz przeciwnie – zniszczenie tej duje się nas (nas, Polaków), na razie włościanie rabują już wskutek braku zabezpieczenia materialnego: zamoż- jedności i potęgi Rosji, Anglii i innych państw; zniszczenie tych niechrze- dwory, fabryki etc. w różnych krajach Cesarstwa, a w mia- niejsi chłopi marzą jak o szczęściu o kupnie kawałka ścijańskich, opartych na przemocy konglomeratów zwanych państwami, stach gawiedź podburzana przez żandarmów napada na ziemi, biedni zaś – o znalezieniu miejsca chociażby a stojących na przeszkodzie wszelkiemu istotnemu postępowi i będących studentów... stróża lub palacza na kolei, a tymczasem pierwsze nie- źródłem cierpienia dla pokonanych i uciskanych narodów oraz wszelkiego dostępne jest dla katolików w Zachodnim i Południo- zła, jakie trapi dzisiejszą ludzkość”. kiem) generalna rzeź inteligencji i klas posiadających oto I akt rosyjskiej tragedii, który już się rozpoczyna; wejście wo-Zachodnim Kraju, drugie – w ogóle dla wszystkich katolików; największą pociechą w ich życiu codzien- Nauka Tołstoja pozostała wzniosłą, lecz raczej anarchistyczna utopią, odwo- wojsk pruskich, wezwanych przez rząd rosyjski niezdolny nym jest Kościół, zaspakajający potrzeby ich duszy – ale łującą się wszakże do swoiście pojętej tradycji chrześcijaństwa. Pod wpły- stawić czoła wydarzeniom – taki będzie II akt, co wtedy ustawicznie zabierają im te kościoły – zapewne znane wem Zdziechowskiego Tołstoj złagodził jednak swoje stanowisko w sprawach powie i co uczyni Europa – trudno przewidzieć - i nie są również Panu głośne wydarzenia Krożańskie z 1893 polskich, zawdzięczał mu także większą wiedzę o sytuacji i kulturze Polski. wiem, na czym będzie polegał III akt, ale mam nadzieję, roku. Czym jest jednak zmasakrowanie kilkudziesię- Cenił Zdziechowskiego za jego ujmujący sposób bycia, niezwykłą kulturę że na koniec (IV akt) dobro zatriumfuje, obecny reżym ciu chłopów w porównaniu z mękami prawie miliona i żarliwość, dziwił się jednak jego przywiązaniu do katolicyzmu. rosyjski przestanie istnieć, będzie konstytucja – a wsku- unitów w guberniach Lubelskiej i Siedleckiej, przemocą wcielonych do prawosławia. Jednych pobili i zadręczyli, drugim zniszczyli mienie, trzecich zesłali, rozłączając małżonków: męża np. do guberni Orenburskiej, żonę do Chersońskiej, lub odwrotnie, dzieci zaś odebrali rodzi- tek tego los mojej nieszczęsnej ojczyzny w taki czy inny “WIDMO PRZYSZŁOŚCI” J uż w 1905 roku w liście do włoskiego pisarza Anntonia Fogazzaro Zdziechowski przewidywał to, co miało nastąpić kilkanaście lat później: sposób się poprawi”. Zdziechowski odrzucał, jak już wspomniałem, wszelką rewolucję jako sposób dokonywania przemian spo- „Rewolucja już się zaczęła w Rosji – a nawet coś gorszego niż rewolucja, bo łecznych. Doświadczenia historyczne dwóch wielkich anarchia, która potrwa długo: rząd jest już trupem całkowicie niezdolnym do rewolucji dowodzą, że występując przeciw wszechwła- Tołstoj pozostał nieprzejednany w kwestii patrioty- energicznego działania, ale opozycja reprezentowana przez ludzi o wzniosłych dzy dotychczasowego państwa przyczyniły się tylko do zmu, powtórzył tylko w liście do Zdziechowskiego swą poglądach i uczuciach jest niestety zbyt słaba, aby opanować prąd i stanąć wzrostu jego potęgi, która wynikała ze zniewolenia spo- ogólną a wzniosłą naukę: na czele wydarzeń. Wynika stąd, że Cesarstwo Rosyjskie wkrótce wydane łeczeństwa i jednostek, pozbawionych prawa do samosta- będzie na łaskę motłochu, rabusiów i włóczęgów, gdyż agenci socjalistyczni nowienia. Podobnie jak Bierdiajew, uważał Zdziechowski, com, by wychować je w prawosławiu itd.” 47 Jednym słowem, (dałby Bóg, abym był fałszywym proro- TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI ZDZIECHOWSKI Zdziechowski odrzucał wszelką rewolucję jako sposób dokonywania przemian społecznych demokratyczna, przeistoczona w absurd usiłujący ściągnąć człowieka na najniższy poziom moralny i intelektualny, to nihilizm absolutny zapiekle depczący to wszystko w duszy ludzkiej, co ją nad zwierzę wywyższa, to zorganizowany z szatańską przewrotnością wybuch wszystkich instynktów niszczycielskich i wszystkich najpodlejszych apetytów, wybuch, który że rewolucja nie jest żadnym początkiem nowego świata, lecz jedynie gwałtownym końcem starego, że nie przynosi wolności, lecz jeszcze większą niewolę, nie czyni człowieka lepszym, lecz daje ujście jego najgorszym instynktom. Terror rewolucji bolszewickiej był dla Zdziechowskiego tym groźniejszy, że wiązał się – mimo obalenia carskiego imperium – z jego dawna ideologią, z narodowym mesjanizmem, z poczuciem dziejowej misji i przywództwa Rosji wobec innych narodów, co w późniejszym komunizmie znalazło dokładne odbicie. Zdziechowski był świadom wpływu rewolucji rosyjskiej w Europie, widział jej zagrożenie dla zrujnowanej dogłębnie wojną Europy, jej wewnętrzną słabość, niebezpieczeństwa “pangermanizmu”, jak to nazywał, i “amerykanizmu”, który już zauważał, a też ideologii samego zniszczenia, która z rewolucji wynikała. W szkicu “Eurazjatyzm rosyjski” ostrzegał: “Dość często daje się słyszeć zdanie, że im bardziej bolszewizm wyniszcza Rosję, tym lepiej dla nas. Nie. Nie tym lepiej, lecz tym gorzej. Bolszewizm to triumfujące n i c (wyrażenie Zinaidy Gippius), to zdegenerowana idea O AUTORZE w końcu wyszedł na korzyść wyłącznie tylko wielkiemu kapitałowi i wielkim bandytom, i zrobił z Rosji typowo kapitalistyczne w najgorszym zna- Marek Klecel, dr nauk humanistycznych, publicysta, od 2010 roku wykładowca historii literatury polskiej XX wieku na UKSW w Warszawie czeniu tego słowa, społeczeństwo, gdzie dziesiątki milionów mrą w mękach głodowej śmierci, jednostki zaś tuczą się w przepychu i zbytku nie znanym na Zachodzie”. Najpierw rewolucję bolszewicką i komunizm wiązał Zdziechowski z samą Rosją, później zauważył, że rozszerzają się one i grożą całemu światu, że stają się „widmem przyszłości”. Z czasem jego katastrofizm został najgłębiej powiązany z religijną, eschatologiczną wizją dziejów. Rewolucja rosyjska była dla niego swoistym objawieniem się “kontridei” i “antyreligii”, w których ujawniają się siły niszczycielskie “boga negatywnego”, chcące obalić nie tylko porządek ludzkiego, ale i boskiego świata. Sądził w tym wypadku podobnie jak Bierdiajew, który uważał, że mimo wszystko człowiek nie może pozostać istotą areligijną i dlatego “religii żywego Boga może przeciwstawić się religia Szatana, religii Chrystusa – religia Antychrysta”. Zdziechowski niewiele pomylił się w swych przewidywaniach – katastrofa totalitaryzmów ogarnęła całą Europę, komunizm opanował jej wschodnią połowę na prawie półwiecze i przeniknął daleko na Zachód. Potwierdziły się jego diagnozy i ostrzeżenia. Do dziś nie możemy ogarnąć rozmiarów zniszczenia i pojąć, czym w istocie były, jak mogły się wydarzyć największe w ludzkich dziejach kataklizmy. ␣ 48 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI PATRIOTYZM Ziemowit Gowin C Moralność partykularna czy obiektywna? Krótka krytyka MacIntyre’a zy patriotyzm jest cnotą? Na to pytanie wiele osób od razu odpowiedziałaby, że nie. Jeżeli chcemy mówić o postępowaniu moralnym danej jednostki, musimy abstra- hować od miejsca i czasu, w którym się urodziła, jak i od jej uczuć związanych z określoną wspólnotą, w której się wychowała. Wymóg ten wprost wynika z faktu obiektywności moralności. Tam, gdzie w działaniach moralnych podmiot bierze pod uwagę swoje zakorzenienie w pewnej wspólnocie, tam nie może być mowy o obiektywnej moralności. Skoro patriotyzm określa się jako przywiązanie do pewnej wspólnoty, zaś owo przywiązanie pociąga za sobą preferowanie członków tej wspólnoty nad członków innych wspólnot, to patriotyzm cnotą nie jest. Co więcej, zdaje się być występkiem. Z taką oceną patriotyzmu nie zgadza się Alasdair MacIntyre. W swoim artykule „Czy patriotyzm fot. http://www.flickr.com/ Sean jest cnotą?” podejmuje się przedstawienia dwóch koncepcji moralności – liberalnej i patriotycznej. Zacznijmy od MacIntyre’a definicji patriotyzmu:¹ (a) patriotyzm to rodzaj lojalności wobec danego narodu, jaki mogą przejawiać jedynie przedstawiciele owego narodu, (b) patriotyzmem są 1 MacIntyre (2004: 286). " 49 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI PATRIOTYZM względy okazywane dla określonych cech, zasług i osią- i ten sam dla wszystkich działających moralnie i jako taki jest niezależny od gnięć własnego narodu. Czy tak rozumiany patriotyzm wszelkiego społecznego partykularyzmu”. może być cnotą? Dla tych, którzy uznają osądy moralne Powtórzmy: zgodnie z liberalną moralnością x w swoim postępowaniu moral- za obiektywne, odpowiedź będzie negatywna. Wynika nym nie może brać pod uwagę nastwienia, które żywi dla danej wspólnoty, nie to z faktu, że obiektywny osąd moralny „jest to osąd wła- może również postępować zgodnie z taką moralnością, która swymi zasadami ściwy każdej obdarzonej rozumem osobie, niezależnie od nie obejmowałaby całej ludzkości. MacIntyre sprzeciwia się takiemu ujęciu Wspomniane przez Soniewiecką postawy – nacjonali- jej interesów, uczuć i pozycji społecznej. Działać moralnie moralności. Jego zdaniem moralność x-a posiada tę istotną cechę, że bierze zmu i kosmopolityzmu – wykluczają się wzajemnie, gdy się właśnie z jego wspólnoty – z pewnego porządku społecznego. To dzięki występują w formach skrajnych. Jednak nie każdy nacjo- Lojalność wobec mojej wspólnoty zawierająca się w posta- wspólnocie nabywa pewne przekonania moralne i zgodnie z nimi postępuje nalizm neguje istnienie obowiązków względem ludzi wie patriotycznej wyklucza, bym mógł działać moral- w życiu, zaś fakt, że to jest jego własna wspólnota, która go ukształtowała, spoza wspólnoty. Soniewiecka przytacza koncepcję lib nie. Wydaje się, że konkluzję taką musi przyjąć każdy, sprawia, iż jest on wobec tej wspólnoty lojalny. Co więcej, dobra, których doty- eralnego nacjonalizmu Davida Millera, zgodnie z którym kto podziela to, co MacIntyre nazywa punktem widze- czą reguły moralności mojej wspólnoty nie są dobrami uniwersalnymi – są to „(1) państwo narodowe posiada wewnętrzną wartość – to działać zgodnie z takimi bezosobowymi sądami”.² nia liberalnej, bezosobowej moralności. Na tę liberalną moralność składa się pięć centralnych twierdzeń:³ (i) dobra „społecznie specyficzne i partykularne”,⁴ nie ma zatem sensu mówić o ogólnoludzkiej, obiektywnej moralności. moralną i (2) jest najlepszą możliwą formą rządów dla społeczeństwa, odzwierciedlającą wolę jej członków (przy „moralność składa się z reguł, które uzna każdy rozumny Za moralnością patriotyczną przemawia jeszcze jeden wzgląd. Jak zauważa założeniu prawa do samostanowienia narodów)”.7 Do człowiek w pewnych idealnych warunkach”; (ii) „reguły MacIntyre trudno jest nam działać moralnie, ponieważ stale narażeni jeste- tych przesłanek należy dodać dwa wnioski: „(a) jesteśmy te nakładają ograniczenia i są neutralne względem rywa- śmy na uleganie naszym słabościom. W zwalczaniu tych słabości i namięt- moralnie zobowiązani do specjalnej lojalności względem lizujących ze sobą, konkurencyjnych interesów”; (iii) ności niezbędnym elementem jest wspólnota: „tylko w obrębie wspólnoty naszej wspólnoty narodowej (lojalności mającej na celu „reguły te są także neutralne, jeśli chodzi o rywalizujące, jednostki stają się zdolne do moralności, są w tej zdolności podtrzymywane przetrwanie wspólnoty, od której istnienia zależy nasze konkurencyjne zbiory przekonań na temat najlepszego i stają się moralnymi podmiotami działania”.⁵ Stałość i zachowanie życia sposobu ludzkiego życia”; (iv) „jedn ostkami będącymi moralnego jednostki zależy od jej utożsamienia się z regułami moralnymi moralne względem członków tego samego narodu mają zarówno przedmiotem moralności, jak i jej podmiotem własnej wspólnoty. pierwszeństwo wobec obowiązków moralnych wzglę- są poszczególne istoty ludzkie, a w ocenach moralnych każda jednostka uważana jest wyłącznie za jednostkę i za Takie ujęcie patriotyzmu jest nie do pogodzenia z moralnością liberalną. W dobitny sposób wyraża to Marta Soniewiecka:⁶ nic więcej”; (v) „punkt widzenia osoby działającej moralnie, określony jest przez wierność tym regułom, jest jeden 50 Nacjonalizm lekcważy istnienie zobowiązań moralnych w relacjach międzyludzkich ponad granicami państw, a kosmopolityzm lekceważy istnienie ludzkich zależności, nie widząc różnicy pomiędzy relacjami w ramach społecznych instytucji danej wspólnoty i poza nimi. istnienie – wyraża to cnota patriotyzmu); (b) obowiązki dem obcokrajowców”.8 Nacjonaliści tego typu skłonni są do zgody na powszechne prawa i wolności, nie godzą się jednak na dystrybucję dóbr ekonomicznych. Zatem 4 Tamże, s. 292. – mimo uznawania i pielęgnowania partykularyzmu 2 Tamże. 5 Tamże, s. 293. 7 Tamże, s. 238. 3 Tamże, s. 290. 6 Soniewiecka (2010: 239). 8 Tamże. TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) HISTORIA IDEI PATRIOTYZM – liberalni nacjonaliści idą na pewien kompromis związany z wartościami syna, co więcej, nikt mu nie będzie z tego powodu czynił zarzutów. ogólnoludzkimi. Inaczej by było, gdyby mógł uratować obu chłopców, a nie zrobiłby W przypadku kosmopolityzmu jego rozsądniejsza wersja uwzględnia fakt, iż tego, na przykład wskoczyłby do rzeki, wziął pod ramię swojego ludzie są zakorzenieni w pewnych wspólnotach i instytucjach społecznych, syna i, mimo możliwości pomocy drugiemu chłopcu, odszedłby podtrzymując przy tym granice, których na gruncie moralności nikomu nie do domu. Taki czyn uznalibyśmy za niemoralny i zapewne żądali- wolno przekroczyć. Tego rodzaju kosmopolityzm da się pogodzić z liberalnym byśmy ukarania Kowalskiego. Nasza druga wyobrażona sytuacja nacjonalizmem. odnosi się do kompromisu zaproponowanego pomiędzy nacjona- W tym miejscu chciałbym poczynić pewien komentarz do ujęcia MacInty- lizmem a kosmopolityzmem (w terminologii MacIntyre’a: pomię- re’a. Po pierwsze, wydaje się ono nieintuicyjne, co można zobaczyć w następu- dzy patriotyzmem a liberalizmem moralnym), który zarysowała jącym przykładzie: Kowalski mieszkający na wsi wyruszył na poszukiwania Soniewiecka. swojego 8-letniego synka, który spóźnia się na obiad. Po pewnym czasie, idąc Na sam koniec pozwolę sobie wyrazić pewną wątpliwość doty- w stronę rzeki, usłyszał krzyki i prośby o pomoc. Od razu popędził w stronę czącą zasadności macintyre’owskiej dychotomii pomiędzy moral- rzeki, gdzie ujrzał dwóch chłopców: swojego syna i innego 8-latka, którego nością patriotyczną (partykularystyczną) a moralnością liberalną. w ogóle nie zna (być może jest to chłopiec z innej wsi). W normalnej sytuacji Wydaje się, że nie każda moralność obiektywna musi uwzględniać Kowalski uratowałby (a przynajmniej starałby się uratować) obu chłopców. pięć centralnych twierdzeń wymienionych przez MacIntyre’a. Przy- Tymczasem na gruncie patriotyzmu rozumianego przez MacIntyre’a Kowal- pomnijmy twierdzenie (iii): „[moralne] reguły te są także neutralne, ski nie miał obowiązku pomocy drugiemu chłopcowi. Taki wniosek narzuci jeśli chodzi o rywalizujące, konkurencyjne zbiory przekonań na się nam, jeżeli uznamy, że każda wieś jest osobną wspólnotą posiadającą temat najlepszego sposobu ludzkiego życia”. W zależności od inter- swoją własną aksjologię. Zgodnie z regułami moralnymi wsi Kowalskiego pretacji wyrażenia „sposób ludzkiego życia” można wykazać, że nie istnieje obowiązek pomocy tonącym chłopcom z innych wsi, a być może liberalna moralność – jeżeli faktycznie musi zgadzać się z twier- brak pomocy jest nawet wskazany – wszystko zależy od koncepcji sprawie- dzeniami (i)-(v) – stoi w sprzeczności np. z etyką katolicką, która dliwości, która została wypracowana w danej wsi. również jest obiektywna. Jeżeli „sposób ludzkiego życia” wiązałby Z drugiej strony zastanówmy się nad nieco inną sytuacją: Kowalski, usły- się np. ze sferą seksualną człowieka, nietrudno sobie wyobrazić, szawszy krzyki, biegnie w stronę rzeki, gdzie widzi, że tonie dwóch 8-latków, które sposoby zostałyby uznane za niemoralne z punktu widzenia w tym jego syn. Zdaje sobie sprawę, że zdoła uratować tylko jednego i chociaż etyki katolickiej. chciałby pomóc obu chłopcom, będzie musiał dokonać wyboru. Dodajmy jesz- Proponowana przez MacIntyre’a dychotomia zdaje się niewła- cze warunek, że szanse na uratowanie każdego z chłopców są takie same, tj. ściwa, skoro nie każda moralność obiektywna jest z konieczności każdy z chłopców znajduje się w dokładnie takiej samej odległości od Kowal- moralnością liberalną. Bibliografia: MacIntyre, A (2004) Czy patriotyzm jest cnotą? [w:] Śpiewak P. (red.) Komunitarianie. Wybór tekstów, ALETHEIA: Warszawa, 285-304. Soniecka, M. (2010). Tragedia patriotyzmu – problem konfliktu cnót liberalnych na poziome globalnym, [w:] Sutta, N. (red.) Współczesna etyka cnót: możliwości i ograniczenia, Semper: Warszawa, s. 229-245. skiego. Nikogo nie zdziwi, że Kowalski podejmie decyzję, by uratować swojego ␣ 51 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 5/2014 (9) NA KONIEC... PRZEPISY Paweł Rzewuski Tym razem pora na dwa konserwatywne przepisy. Pierwszy z czasów sarmackich, drugi z czasów II RP. Potrawa czarno gotowana z powidłami z comperndium ferculorum stanisława czarnieckiego z 1682 Oraz z legendarnej Uniwersalnej książki kucharskiej: z ilustracjami i kolorowemi tablicami, odznaczonej na wystawach higjenicznych w Warszawie w roku 1910 i 1926, [z] przeszło 2.200 skromnymi i wytwornymi przepisami gospodarczymi i kuchennymi z uwzględnieniem niezbędnych warunków odpowiedniej diety, codziennej hig jeny oraz kuchni jarskiej Marii Ochorowicz-Monatowej: Kotlet cielęcy „à la Imperial” Rozbite i uformowane kotlety cielęce posolić, obsypać mąką i usmażyć na zarumienionem maśle. Wziąć tyle jaj, ile kotletów, rozbić je, dodawszy trochę soli i pieprzu, potem na rozpalane masło na małej patelni, lać po dwie łyżki jaja, kłaść w środek po jednym Jelenia lubo daniela, wieprza dzikiego, sarnę, dziką kozę i cokolwiek domo- kotlecie, a gdy się jajo zetnie na omlet, zdejmować ostrożnie, układając je na gorącym wego chcesz gotować na czarno tak gotuj. Weźmij jelenia albo łosia, porąb na półmisku. Gdy wszystko usmażone, polać po wierzchu sosem pomidorowym „czystym sztuki jak chcesz. Odwarz, wstaw nacedziwszy rosołem i octem, warz. A gdy i obłożyć pommes frites” dowiera, miej powidła przebite, rozpuszczone octem, przydaj soku wiśniowego, słodkości, pieprzu, imbieru, goździków, cynamonu. Przywarza, a daj sos pomidorowy czysty na stół. A jeżeli chcesz potrząśnij migdałami wzdłuż krajanemi, wprzód opa- Pokrajać drobno trochę jarzyn, pół cebuli, 6 lub 8 pomidorów, dodać kilka ziarenek rzonemi i białym cukrem. Comperndium Ferculorum, Stanisław Czarniecki Wilanów, 2010 pieprzu zwykłego i angielskiego, listek bobkowy i dusić to wszystko na maśle, podlewając rosołem aż będzie miękkie. Potem przefasować przez sito, zrobić białą zasmażkę z pół łyżki masła i mąki, rozebrać rosołem, wlać przefasowane pomidory, pół łyżeczki ekstraktu Maggi i pół łyżeczki sosu Cabul i zagotować. Sos ten powinien być gęsty, podaje się do jaj sadzonych, lub oblewa sztukę mięsa zapiekaną w piecu, a także do wszelkich innych mięs i ryb. ␣ 52 TEOLOGIA POLITYCZNA CO MIESIĄC • 4/2014 (8) Pobierz następny numer TPCM już 25 sierpnia. W sierpniu pojawi się także specjalne wydanie o powstaniu warszawskim.