Fiesta 5⁄11 Numer specjalny na 20-lecie

Transkrypt

Fiesta 5⁄11 Numer specjalny na 20-lecie
egzemplarz bezpłatny
5⁄11
Magazyn Szkoły Języków Obcych „Mały Rynek”
Fiesta
Numer specjalny
na 20-lecie
„Małego Rynku”
Drodzy
Czytelnicy,
na naszej stronie www.malyrynek.pl znajdziecie
elektroniczną wersję magazynu DoIt! oraz:
- tłumaczenia anglojęzycznych tekstów z numeru
- więcej przygód Pinky'ego, różowego słonia
- galerie zdjęć z imprez naszej Szkoły
- regulaminy konkursów
Zapraszamy!
Bądź przygotowany na kontakt z obcymi!
SPIS TREŚCI
WIZYTÓWKA
Tradycja zobowiązuje Dobrze tu o nas mówią What is Krakow? The life and death of Pinky 4
8
10
12
FIESTA
Malta świętuje nieustannie Zakochać się w tańcu 14
16
WYWIAD
Świętowanie w kulturach świata 18
POCZTÓWKA
It’s all Greek to me, czyli zupełna chińszczyzna 24
S-PÓŁKI
Kto czyta, nie błądzi 26
W TERMINIE
Bruce Lee i reszta 28
BĄDŹ MISTRZEM
Przygotuj się na kontakt z obcymi Party with the Irish at the European Championships in 2012 DO IT yourself… Redakcja:
Szkoła Języków Obcych „Mały Rynek”
Dorota Daszkiewicz, Anna Daszkiewicz,
Mały Rynek 3
Cathal Gantley, Tadeusz Kantor, Filip Klepacki,
31-041 Kraków
Maciej Kozłowski, Anna Masłowiec, Marcin
tel. 12 422 78 57
Mochal, Małgorzata Ochab, Katarzyna Puzon,
www.malyrynek.krakow.pl
Marek Stawowczyk (rysunki), Mark Taylor,
Grzegorz Techmański.
Projekt i przygotowanie do druku:
„IKROPKA”, www.ikropka.com
Do it | Grudzień 2011
29
30
31
WIZYTÓWKA
Tradycja
zobowiązuje
Dorota Daszkiewicz
dyrektor Szkoły Języków
Obcych „Mały Rynek”
20 lat istnienia naszej Szkoły jest świadkiem trwania tradycji. Pokazuje,
że jest to dobra tradycja, czyli taka, która chce być kontynuowana.
Duży ośrodek języków obcych był prowadzony w tym samym miejscu,
przez tych samych ludzi, z jednakowym zapałem i profesjonalizmem
przed pamiętnym 1992 rokiem. Mimo upływu czasu esencja pozostała
niezmienna: pasja tworzenia ku doskonaleniu. Bez względu na warunki.
Lata 90. t-o okres wielkich przemian w Polsce. Były to czasy
trudne, bardzo trudne. Jednak
szał przekształceń w naszym
kraju nie przeszkodził, a wręcz
przeciwnie, dopomógł w realizowaniu marzeń. Mnie zainspirował do tego, by szeroko
(i nagle!) otwarte okno na świat
wykorzystać bez „zachłystywania się” i przede wszystkim
z dobrym przygotowaniem.
W owym czasie mocno zaniedbane umiejętności posługiwania się językami obcymi wręcz
Do it | Grudzień 2011
prowokowały do zwrócenia
należytej uwagi na tę dziedzinę
życia. W określeniu kształtu
naszego przedsięwzięcia pomogła mi uważna obserwacja
podobnych poczynań na świecie,
bowiem rodzimych wzorców
nie było (może to i dobrze,
bo nie groziło powielanie).
Od początku kierowaliśmy nasze propozycje i do dorosłych,
i do dzieci oraz pokazywaliśmy
różne możliwości kształcenia
językowego: prowadziliśmy
4
zajęcia w grupach z ciekawymi
i intensywnie realizowanymi programami oraz lekcje
indywidualne dla słuchaczy
o specjalnych wymaganiach.
Od razu, w pierwszym roku
istnienia Szkoły, wystartowaliśmy z oryginalną i atrakcyjną
ofertą, skierowaną do dzieci
i młodzieży: letnimi i zimowymi
obozami językowymi. W ciągu
15 lat wzięło w nich udział ponad 5000 młodych ludzi. Te „imprezy”, organizowane corocznie
w Vysnych Ruzbachach na
WIZYTÓWKA
Słowacji, stały się fenomenem na
polu kontaktów międzyludzkich
i swoistym „samograjem” – jechać po prostu wypadało, a miejsca kończyły się w… kwietniu!
Wprowadziliśmy także formę
kształcenia językowego, która
wówczas była całkowitą nowością w Polsce: zagraniczne wyjazdy językowe, podczas których
słuchacze zostają „zanurzeni”
w języku, dzieląc codzienne życie z mieszkańcami kraju, którego języka się uczą, i uczęszczając
na lekcje w międzynarodowym
towarzystwie. Najpierw były to
szkoły w Wielkiej Brytanii; dziś
współpracujemy ze szkołami
na całym świecie. Jest to ważna
i wyjątkowa część naszej działalności. Pielęgnujemy ją stale,
osobiście poznając i wybierając
nasze partnerskie szkoły.
Lepiej docenia się walory swojego miejsca, zarówno we współczesnym świecie, jak i na mapie
dziejów, kiedy zna się innych.
„Być gotowym na kontakt z obcymi” to poznać ich – wczuć się
w inne realia, w inną kulturę
– przy pomocy języka, tej specyficznej cechy naszego ludzkiego
gatunku. I właśnie komunikacja
międzyludzka jest przedmiotem
naszych zainteresowań i zawodowej aktywności. Muszę
więc powiedzieć, że napawa
radością owe dwadzieścia lat
działania organizmu powołanego do realizacji powyższych
celów. Tym bardziej że jest on
tworzony przez zespół ludzi,
którzy konsekwentnie wcielają
w życie spójne przedsięwzięcia.
Takie są – i były – idee, założenia
teoretyczne. Spróbujmy teraz
zobaczyć, jak to na początku
naprawdę wyglądało. Pomysł
był – wydawało się – zwyczajny: uczymy języków obcych.
A w praktyce? Organizacja
kursów wymagała pracy „od
podstaw”. Rynek był pusty:
brak podręczników, książek
obcojęzycznych. Jednak starania o materiały (muszę przyznać, że nieraz karkołomne!)
zostały zwieńczone sukcesem.
W „Małym Rynku” powstały
programy, sylabusy, całe systemy nauczania. Nasza ówczesna metodyczka i lektorka
najwyższej klasy, śp. Maria
Świszczowska, ukierunkowała
merytoryczny profil Szkoły.
Od samego początku odbywały
się u nas egzaminy wstępne
na kursy – wtedy ewenement,
dziś rzecz oczywista. Nasze
testy kwalifikacyjne były tak
cennym łupem, że krążyły po
Krakowie „w drugim obiegu”.
Rzecz jasna to, co działo się na
lekcji, było podstawą. Jednak od
razu, i to w sposób spontaniczny, rozwinęło się pozalekcyjne
życie Szkoły. Chcę tu podkreślić
Kolejno od lewej:
jeden z wieczorków poetyckich,
St. Andrew's Night, XI 1992,
Luciafesten, XII 1992,
5
przede wszystkim poznawanie i utrwalanie tradycji
i zwyczajów narodów, których
języków uczymy, poprzez obchodzenie ich świąt i ważnych
wydarzeń z ich historii. Szkocka
St. Andrew’s Night, irlandzki
St. Patrick’s Day, szwedzki Dzień
św. Łucji, wieczory poezji (m.in.
irlandzkiej, włoskiej), spotkania wigilijne, „talent shows”,
karaoke… – to zdarzenia wpisane w historię naszej Szkoły.
Pierwsza impreza odbyła się…
niespełna trzy miesiące po powstaniu „Małego Rynku”. Była
to St. Andrew’s Night – szkockie
„andrzejki”, które nieprzerwanie świętujemy do tej pory. Od
1992 roku spotykamy się późną
jesienią, w dzień patrona Szkocji
– św. Andrzeja, śpiewamy przy
akompaniamencie i „dyrygenturze” Tadeusza Kantora
(wspaniałego anglisty, który
jest z nami od początku!), tańczymy szkockie tańce, słuchamy
muzyki granej na tradycyjnych
instrumentach (np. na lirze
korbowej); imprezy ubarwiają Szkoci w kiltach, konkursy
i zabawy, whisky i haggis.
U progu wiosny, w dzień św.
Patryka, patrona Irlandii,
wychodzimy „na miasto”
w zielono-złotym klimacie. Są
nieodłączne śpiewy i tańce, nie
brak pomysłowych konkursów
(na przykład szukania złota na
końcu tęczy) i… zielonego piwa.
A wszystko to jest możliwe
Do it | Grudzień 2011
⟶
WIZYTÓWKA
⟶
Lekcja języka, biblioteka
pełna literatury oryginalnej,
wieczorna „impreza” – to to,
co zawsze czeka w „Małym
Rynku” na każdego słuchacza.
Nie wystarcza? Idziemy więc
dalej! Bo kto na tym polu inwestuje w siebie, ceniąc jakość
zdobywanych umiejętności,
nie zawaha się przed konfrontacją z obcymi. Przeciwnie,
będzie tego oczekiwał.
Mam tu na myśli wspomniane
już wyjazdy do ­zagranicznych
szkół językowych. Kurs angielskiego w Oksfordzie czy
na Malcie, hiszpańskiego
w Barcelonie, francuskiego
w Paryżu… – to doskonała
okazja na rozpoczęcie nauki
lub sprawdzenie nabytych
umiejętności. I źródło nie do
przecenienia dla edukacji
i uczestniczenia w kulturze.
Nasi zagraniczni partnerzy
umożliwiają naukę na wysokim
poziomie, w międzynarodowych grupach, razem z ludźmi
ciekawymi świata. Efekt gwarantowany – nie tylko dlatego,
że zajęcia odbywają się codziennie: po lekcjach dalej „trwamy”
w języku, odwiedzając miejsca
i ludzi, żyjąc wśród prawdziwych mieszkańców danego
kraju. I trzeba koniecznie dodać,
że „tanie latanie” bardzo to
wszystko ułatwiło i sprawiło, że uczenie się języków za
granicą z roku na rok staje się
dostępne dla coraz większej
Dzień 2 września był niezwykły
nie tylko w 1992 r. Oto kilka wydarzeń historycznych, które miały miejsce właśnie 2 września.
Przy zachodnim wybrzeżu Grecji
siły Oktawiana pokonały wojska
Marka Antoniusza i Kleopatry.
Był to finał wojny domowej
imperium rzymskiego.
dzięki naszym lektorom, dzięki
ich chęciom, zaangażowaniu
i entuzjazmowi, którymi wciąż
„zarażają” rzesze słuchaczy.
2 IX
31 r. p.n.e.
Król Anglii Ryszard I Lwie
Serce i sułtan Saladyn podpisali porozumienie kończące
III wyprawę krzyżową.
Do it | Grudzień 2011
6
1192
grupy Was, naszych słuchaczy.
Resztę dopowiem… na
spotkaniach z Wami.
Na koniec dodam, że dwudziesty rok życia – to wiek młody,
ale dojrzały. Czas, w którym
spokojnie można korzystać
z zebranych doświadczeń, ale
można sobie przy tym pozwolić na odrobinę dumy. Dlatego
dziękuję... Nam, czyli tym
wszystkim, którzy tworzą naszą Szkołę: prowadzącym (dziś
nazywanym „administratorami”), Lektorom i Słuchaczom.
Bo nie tylko to jest Dobrem, że
zadowoleni słuchacze mówią
językami coraz mniej obcymi,
ale również to, że jest to dla
nas wszystkich sensem życia,
sporej części naszego życia!
Wielka Brytania i jej kolonie
w Ameryce odeszły od kalendarza
juliańskiego na rzecz gregoriańskiego. W wyniku tego po
2 września w Wielkiej Brytanii
nastąpił od razu 14 września.
1752
1900
W pruskich szkołach
publicznych w
­ prowadzono przedmiot „wychowanie seksualne”.
WIZYTÓWKA
Wydarzyło się
2 września `92 r.
W niezwykłym miejscu Krakowa, na
Małym Rynku, wśród zabytkowych
kamienic, pięknego wrześniowego dnia
swe podwoje otworzyła Szkoła Języków
Obcych Mały Rynek. Minęły dwie
dekady, szkoła rozwinęła się, przez
jej korytarze i sale lekcyjne przeszły
tysiące osób. Szkoła wykształciła,
kształci i nadal będzie nauczać, bo jej
niepowtarzalny klimat, indywidualizm
i profesjonalizm temu sprzyjają.
W Chinach uruchomiono
pierwszy kanał telewizyjny.
1901
1958
1960
Wiceprezydent Stanów
Zjednoczonych Theodore
Roosevelt wypowiedział na
Minnesota State Fair słynne zdanie: „Mów łagodnie i miej przy sobie gruby kij, a zajdziesz daleko”.
Wszyscy urodzeni 2 września
1992: mamy dla Was
prezent – dodatkowy rabat
na naukę języków obcych!!!
20% z okazji urodzin Szkoły
i 20% z okazji Twoich urodzin! Zgłoś się do nas, zapisz
się na minimum roczny
kurs językowy i odbierz
urodzinowy rabat: aż 40 %!
Nie przegap okazji!!*
*Zasady promocji:
Promocja aktualna jest dla zapisów
dokonanych do 30 września 2012 r.
i dotyczy kursów realizowanych do
30 czerwca 2013 r. Rabat w wyso-
kości 40 % udzielany jest tylko oso-
bom urodzonym 2 września 1992 r.,
na podstawie dowodu osobistego,
przy zapisach na minimum roczny
kurs językowy w Szkole Języków
Obcych Mały Rynek (2 semestry).
Michael Jackson koncertował
w Niemczech, w Bayreuth na
Volks Stadium. Koncert był jednym z 69 w ­r amach Dangerous
World Tour – drugiej światowej trasy Michaela Jacksona.
Trwała ona od 27 czerwca
1992 do 11 listopada 1993.
1992
Stare Miasto w Warszawie
­zostało umieszczone
na Liście Światowego
Dziedzictwa UNESCO.
W Polsce miał ­premierę
film „Krzyżacy”.
7
Do it | Grudzień 2011
wizytówka
Dobrze tu
o nas mówią
Ryszard Styła,
gitarzysta jazzowy
Marzena Rogalska,
dziennikarka radiowa i telewizyjna
Piotr Cyrwus,
aktor
W wyjątkowym miejscu,
wyjątkowi ludzie realizują od
20 lat swoje marzenie, SZKOŁĘ
JĘZYKÓW OBCYCH, dając innym
ŚWIAT JĘZYKAMI MALOWANY
– raduję się z Wami i życzę trwania w marzeniach. Wdzięczny
za Was – Richard Feliks Styła,
ŚWIAT GITARĄ MALOWANY.
Moja cudna grupa w szkole
językowej w Chicago zapisała mi
się w pamięci mocno, codziennie
powraca pragnienie powrotu do
„Kaplana” w Ameryce, atmosfera
współtworzona przez przyjaciół
brazylijskich, włoskich, hiszpańskich była niepowtarzalna,
a wspomnienia mam... po angielsku; „Mały Rynek” przyczynił
się do fantastycznego przeżycia
i „bycia w języku”...
Jest to moja kolejna próba
poznania języka angielskiego,
ciągle jestem w trakcie nauki.
Specyfika tej szkoły polega na
tym, że pierwszy raz poznaję ten
język bezstresowo, a wykładowcami spotykam się z przyjemnością. I są efekty, ostatnie wakacje
spędziłem na luzie, komunikując
się, mam nadzieję, w „języku
angielskim”. Lubię tu być!!!
Pan Tomek mi uświadomił
– języka nie trzeba się uczyć.
Trzeba z nim być.
Do it | Grudzień 2011
8
Wizytówka
Zofia Gołubiew, Dyrektor Muzeum
Narodowego w Krakowie
Jan Mostowik,
pisarz i przedsiębiorca
Krzysztof Piasecki,
satyryk
Muzea dziś oczekują na
Każdy debiutant marzy, żeby się
turystów, a turyści oczekują
dostać na języki. Szkoła Języków
możliwości porozumienia
Obcych „Mały Rynek” – polecam!
się. W Muzeum Narodowym
w Krakowie – które ma dziewięć
otwartych dla publiczności
oddziałów, a w nich dwanaście
stałych galerii i wiele wystaw
czasowych – porozumienie z naszymi gośćmi jest możliwe właśnie dzięki Szkole „Mały Rynek”.
Dziękujemy za to, gratulujemy
dwudziestu lat pracy i życzymy
dalszych sukcesów. Powodzenia!
Konstanty Miodowicz,
poseł na Sejm RP
Świetna szkoła! Wiem o tym
dobrze – byłem jej uczniem.
rys. Marija Piliponyte
9
Poruszanie się wśród języków
obcych nie jest łatwe. Dlatego
dobrze, kiedy się ma przewodnika. Oczywiście można
próbować bez niego, ale to jest
bardzo drogie. Jedno słowo dwa
złote. Wkładamy dwa złote i już
uczymy się słowa Carrefour,
następne dwa złote i już umiemy
Auchan, a za tydzień bonus – za
jedyne dwa złote dwa słowa
Leroy Merlin. Jest tańsza metoda. To Szkoła Języków Obcych
„Mały Rynek”! Oni pomogą nam
przebrnąć przez obce słowa
i dzięki nim przekonamy się, że
wszystkie obce wyrazy wcale
obce nie są. „Was” to po niemiecku „co”, a „ich” to po niemiecku
„ja”, a „ja” to po niemiecku „tak”,
co po szwedzku „dziękuję”, a po
francusku „łi”, co po angielsku
„my”, co po niemiecku „wir”, co
po polsku znaczy gwarancja utonięcia. Prawda, jakie to proste?
Fenkju Ci szkoło „Little Market”.
Do it | Grudzień 2011
wizytówka
Mark Taylor
happy too. The school had a fantastic atmosphere and walls
and I knew I should stay there
and teach. It was very different
from an English school and felt
warmer in my heart. As well
as that I saw some wonderful,
smiling and friendly people,
who also said I should come and
teach. I was also driven around
Krakow by a "pirat drogowy",
who made Krakow seem much
smaller than it really is, and told
She added that Krakow was
me he was not a communist, so
a beautiful city with beauI was sure I could feel at home
tiful people that loved to
in Krakow. I thought that this
speak English, and also had
a wonderful school called "Maly was a very strange world where
Rynek". I was very curious what everyone had such good food
and was so friendly and drove
"Maly Rynek" meant. The student said it means "little square". cars like capitalist racing drivers. So I decided to stay and
So I said, what’s the problem
teach English. It was a very good
with the "big square"? Then
decision.
I heard the story of the hejnal
and I started to get really curiSo began one of the best years
ous. If all that hejnal happened
of my life (although I stayed for
in the big square I wondered
longer than a year), especially
what happened in the little
after one night in my Polish
square? But the Polish student
apartment I thought I saw
told me to stop being so indecia pink elephant. I had not been
sive and come and have a look. drinking! I told one of my Polish
So I did. I got some money tostudents that I thought I saw
gether and got on a plane and
a pink elephant and she said
came to the school.
"Polish women have a very rich
inner life, why don’t you draw
The first things I saw were very
it?" This was a very interesting
strange to me. In the school,
student! So I went home that
according to my new Polishweekend and tried to do what
English dictionary, were lots
she said. If you are curious how
of poncki (do-nuts), sweets
the story went on, you can find
and ­orzowy (walnuts??)
below some extracts from the
and a kielbasa-pies (sausage
book about Pinky.
dog) and some very friendly
turtles, who seemed to be very
Over 10 years ago, I was working
in London, teaching English
when one of my Polish students
said to me one day:"Hey, crazy
Englishman, why don’t you come
to Krakow and teach?". I said:
"What is Krakow?" and I went to
buy a beer. The student said to
me very calmly, "there is better
beer in Krakow, and lots of other
things are more beautiful too."
Do it | Grudzień 2011
10
When I went back to England to
study a PhD I was very sad to
leave Krakow and I always said
I would try and come back. I still
hope I can do that, and I always
feel sad that I could not spend
more of my life in Krakow, especially as many of my ex-students
ask me what happened to Pinky. At the moment I work in London
in an English school teaching
History to 11-18 year olds. I still
carry Maly Rynek in my heart,
and I miss everyone there very
much, which is probably why
I wrote the whole story of Pinky
and Rabbit when I got back
to England. It took me a long
time. So I think that Polish student did a very good thing when
she was in London and asked
me to come and teach at Maly
Rynek. She was Mrs. Daskiewicz,
so I want to thank her very much
for telling me to stop being
indecisive and come and teach
in the school, and also all the
other great people there who
made me very happy in Krakow
and showed me fantastic Polish
hospitality and kindness. I wish the school a really great
birthday celebration and
I hope I can come again one
day stay for a long time and
even teach again. Even if I do
not know when or if it will happen, I would love to do it! And if
you know someone who wants
to publish a book in Krakow
about a pink elephant and
a green rabbit, let me know!
What is
Kraków?
11
Do it | Grudzień 2011
wizytówka
The life and
death of Pinky
These extracts are from different
sections of the book about Pinky
“...one night in my Polish apartment I thought I saw a pink elephant. (...) I ended up writing
and illustrating a story about
a pink elephant and a green rabbit who lived in Krakow. Then
I told the story in an English
class and all the students said it
was "bez sensu", but then I used
the story to set homework for
my students, who then, even
though they said it was "bez
sensu", did more ­homework
about Pinky than from their
normal textbook!
Soon lots of my students asked
me what happened next to Pinky
in Krakow and I had to tell them
that sadly Pinky was dead. Or
was he? Their homework was to
write the obituary of Pinky. I got more homework from the
students for this task than any
other time! Then, I discovered in
Gazeta Wyborca that Pinky had
been sighted alive! (...) many of my ex-students
ask me what happened to Pinky.
Unfortunately, he was arrested
in England for throwing peanuts at the Queen, although
he is planning an escape with
his friend the green rabbit. I think they are planning
to come back to Krakow.”
Do it | Grudzień 2011
have butterflies in ones stomach’. According to a witness,
a Polish war veteran, Pinky accidentally swallowed a butterfly
Pinky, the world’s only pink
while trying to communicate
elephant, has died in Krakow,
with it. This killed Pinky inPoland. Famed throughout the
stantly, causing him to fall over
world for thinking nice things
and for his controversial scien- "quicker than the old Poland",
tific ‚proof’ of the non-existence according to the witness.
Although generally an elephant
of Father Christmas, he will be
of few words, noted for missadly missed by quite a lot of
people in the world. Pinky, who spelling those he did use, Pinky
earlier worked as a grave-digger, will also be remembered for
replacing the snow in peoples
first came to prominence when
footprints and for occasionally
he ate 2000 walnuts in one
making a noise which sounded
hour, ‚just because he could’.
like a washing machine breakPinky had been skipping in the
ing down halfway through
park when he apparently misa wash. Pinky also had an
understood the meaning of the
English idiomatic expression ‚to unexplained knowledge of
The Death of an Elephant (from The
Times Newspaper, Death Notices).
12
Wizytówka
French and Spanish and was
known for his desire for certain
things not to be forgotten.
Despite his calm manner, Pinky
was no saint, and he often
courted controversy. Sadly,
after once drinking a glass of
cherry juice, he was reported
to have told a policeman to "go
and jump in the river", and he
was once arrested for throwing peanuts at the Queen of
England. This landmark case
was believed to be the source
of Pinky’s unpopularity with
certain members of the British
Establishment, although he also
ran into trouble with sections of
the British media, not believed
to include this newspaper.
More prosaically, Pinky was
also famous for his drawings
of spiders, which some people thought he gave to people
instead of talking to them.
Pinky leaves a huge collection
of unsaid thoughts, which it
is understood will be left to
the citizens of Krakow, a city
he held in high regard.
Pinky was believed to regret
the fact that he had not counted
all the stars in the sky, and was
in fact only up to number 43.
Pinky’s death casts a shadow
the length of even the shortest
memory. Pinky, who is of unknown descent, leaves no family
and, apparently, no friends.
Shortly after Rabbit
wrote his letter, the following news item appeared
in a Krakow newspaper.
Mark Taylor
13
Do it | Grudzień 2011
FIESTA
Malta świętuje
nieustannie
Anna Daszkiewicz
Samolot podchodzi do lądowania, ale… zaraz,
zaraz, przecież pod nami nie ma żadnego
lądu, tylko turkusowe morze… Uff, trafiliśmy:
jesteśmy w najmniejszym śródziemnomorskim
państwie, na skalistej wyspie Malcie.
Cały archipelag wysp maltańskich ma powierzchnię zbliżoną
do powierzchni Krakowa i o połowę mniejszą liczbę mieszkańców. Jednak historia i kulturowa
różnorodność tak maleńkiego
kraju jest naprawdę niezwykła.
Starożytne ludy wybudowały
tu świątynie całe tysiąc lat
przed powstaniem egipskich
piramid; Fenicjanie obrali sobie
port obecnej Valletty – największy naturalny port na Morzu
Śródziemnym! – za jeden ze
swych najważniejszych węzłów
handlowych; Kartagińczycy
i Rzymianie naznaczyli tę ziemię
Do it | Grudzień 2011
dziwić, że na Malcie trudno
znaleźć tydzień, w którym nie
odbywałaby się festa ku czci
lokalnego świętego. Co więcej,
w sezonie „festowania” – od
maja do czerwca – jest wiele
weekendów, w czasie których
odbywa się jednocześnie kilka
fest w różnych miejscowościach.
Dziś Malta jest niepodległą
To najważniejsze momenty
republiką i członkiem Unii
w życiu parafii, do których dana
Europejskiej. Wszystkie
społeczność przygotowuje się
– jakże zmienne – koleje losu
zostawiły na niej ślady, widocz- cały rok. A wszystko po to, by
przez tydzień dawać z siebie
ne na każdym kroku. Jednak
nietrudno wyłowić z tego „tygla” wszystko: rozświetlić niebo
oszałamiającymi fajerwerkami,
jedną z najwyraźniejszych jego
udekorować kościół kosztowcharakterystyk: wyjątkowe
nymi tkaninami, ozdobić ulice
miejsce religii w tutejszym żymilionami kolorowych świateciu. Odkąd św. Paweł dokonał
łek, dać najpiękniejszy koncert
chrystianizacji wyspy – w 60
roku n.e. – Maltańczycy są wier- jak największej orkiestry…
nymi wyznawcami wiary kaI rzeczywiście – wrażenie
tolickiej. Wiernymi, żarliwymi
jest jedyne w swoim rodzaju.
i skłonnymi do ostentacji – jak
przystało na lud o gorącej, śród- Pamiętam mój pierwszy poraziemnomorskiej krwi. I są dumni nek na Malcie: początek sierpnia,
poniedziałek, siódma rano, ze
z faktu, że w ich kraju jest tyle
snu wyrywa mnie straszny
kościołów, ile dni w roku! Festa
huk. I jeszcze jeden, i kolejny!
– czyli święto patrona parafii –
Brzmi to jak grzmot – burza na
jest tego najlepszym dowodem.
Malcie w środku lata?... A może
to wystrzał z jakiegoś działa
Kościołów jest dokładnie 359.
gigantycznego kalibru? – przeKażdy ma oczywiście swojego
cież nad horyzontem unosi się
patrona. Nie powinno więc
wojnami punickimi; Arabowie,
Normanowie i zakon joannitów
(Rycerzy Maltańskich) sprawowali rządy na Malcie; bili się
o nią Francuzi z Brytyjczykami,
i w rękach tych ostatnich
pozostała aż do roku 1974.
14
FIESTA
słup dymu… Nie ma się czego
obawiać: to wybuchają petardy
i rozpoczynają się „testy” fajerwerków. Zaczyna się festa!
I takie będą poranki i wieczory
przez cały tydzień. A mieszkańcy wyspy dzięki temu wiedzą,
gdzie się właśnie świętuje!
Kulminacja nadchodzi w weekend. Odbywa się wtedy taki
maltański odpowiednik naszego
odpustu. Na ulicach pojawiają się stoiska z przekąskami
i słodyczami (królują tutejsze
nugaty, miękkie, rozpływające
się w ustach migdałowe pyszności), kramy z dewocjonaliami
i zabawkami dla dzieci. Wnętrze
kościoła lśni od kosztowności,
wyciągniętych na tę okazję ze
skarbca, ulicami – ozdobionymi
girlandami z kwiatów, chorągwiami, lampkami – maszerują
orkiestry dęte, często obsypywane z balkonów drobniutkim
confetti. Po południu, po uroczystej mszy świętej, z kościoła
wyrusza procesja, na której
czele niesiona jest figura świętego. A po zapadnięciu zmroku
rozpoczyna się zabawa, która
trwa do białego rana: muzyka
orkiestr, tańce, jedzenie i picie…
Feeria świateł, kolorowy tłum
dorosłych i dzieci, rozmach
dekoracji, głośna muzyka…
Atmosfera jest niezwykła. Ale
festa jest nie tylko „ucztą dla
zmysłów”. Jest wydarzeniem
integrującym całą społeczność
15
lokalną. Każdy dąży do tego, by
dzień najważniejszy dla swej
parafii uczcić jak najlepiej, a jest
to możliwe tylko wtedy, gdy
siły jednego człowieka są integralną cząstką działania całej
grupy. Rywalizacja, jaka ma
miejsce między dwoma – lub
więcej – orkiestrami lokalnymi,
ćwiczącymi cały rok swój repertuar, jest również przykładem
na to, jak piękne i jednoczące
może być współzawodnictwo:
muzycy przecież dokładają starań po to, żeby wszyscy bawili
się świetnie, a festa wypadła
jak najbardziej spektakularnie!
Do it | Grudzień 2011
FIESTA
Zakochać się
w tańcu
Małgorzata Ochab
Tańce latynoamerykańskie fascynują
szczególnie. Pełne są żaru, dobrej
energii, niezwykłego ciepła. Najczęściej
są dynamiczne, towarzyszy im wyrazista
muzyka i spotkamy je praktycznie wszędzie:
na ulicach, imprezach i turniejach.
Emocje…
Obecne w każdym tańcu, szczególnie mocno wyrażane są
w rumbie. Ten taniec miłości
i namiętności jest jak przedstawienie, w którym główną
rolę gra kobieta emanująca
erotyzmem przenikającym każdy jej ruch. Tancerka uwodzi,
kusi, patrzy w oczy, wzbudza
zazdrość, zniewala mężczyznę. – Każdy z nas na pewno
przeżył kiedyś wielką miłość.
To idealne porównanie, które
także opisuje wzajemną miłość
między Kubą a rumbą – opowiada Katarzyna Dudzic-Skalska,
instruktorka tańca i właścicielka Skalski Dance School.
– Pierwotnie tańczony był przez
ludność najniższej warstwy społecznej, upatrującej w nim sposobu na ucieczkę od przygnębiającej
codzienności. Cecha charakterystyczna rumby to rytm, kuszący
ruch bioder i ­„kipiąca” z oczu
partnerów miłość oraz oddanie.
To tak, jakby chcieć rozkochać
mężczyznę swojego życia
zmysłowym ruchem.
Do it | Grudzień 2011
Styl śpiewu, muzyki, tańca…
Tę wielowymiarowość dobrze
zaprezentować na przykładzie
flamenco – tańca dumy i pasji,
zakorzenionego w muzyce migrujących Cyganów. To jedna
z ikon hiszpańskiej kultury.
Muzyka wykonywana jest zazwyczaj na gitarze, a tancerze
i śpiewacy wybijają rytm, klaskając, pstrykając palcami lub
za pomocą kastanietów. Stroje
tancerzy to u mężczyzny: czarne
obcisłe spodnie, biała koszula,
kamizelka, mała apaszka pod
szyją, buty z wysokimi obcasami
i kapelusz, a u kobiety: szeroka,
kolorowa spódnica lub suknia,
falbaniasty gorset i kolorowa
chusta oraz dodatki takie jak
wachlarz, grzebień czy kwiat.
Elementy flamenco występują
też w tangu, które pochodzi
z Buenos Aires w Argentynie
i Montevideo w Urugwaju.
Klasyczne tango argentyńskie
jest tańcem charakteryzującym
się improwizacją i bliskością
partnerów, zazwyczaj wyraża
smutek lub zawód miłosny.
16
Element kultury narodowej
Połączenie tańca z kulturą
narodową doskonale widać na
przykładzie paso doble. Ten
hiszpański taniec jest alegorią
corridy, czyli walki toreadorów
z bykami. Partner występuje
w roli toreadora, a partnerka
odgrywa rolę byka, mulety
lub hiszpańskiej tancerki flamenco. – Sam taniec składa
się z trzech części – opisuje
Paweł Trela, instruktor tańca
w Arthur M
­ urray, Franchised
Dance Studio. – Pierwsza to
wejście na arenę, druga obrazuje
samą walkę z bykiem i zabicie
go, a trzecia to parada po zakończeniu walki. Paso doble to
bardzo widowiskowy taniec.
Tancerze, jak aktorzy, od samego
początku wprowadzają nastrój,
by poruszyć tłum wraz z pierwszym uderzeniem muzyki.
Doskonała zabawa, życie
towarzyskie i fitness
Energia i dynamika tańców latynoamerykańskich sprawia, że
są one doskonałym sposobem na
oderwanie się od codzienności,
Taniec to pasja, niezwykłe emocje,
element kultury narodowej i historia.
Wyzwala w nas pozytywną energię.
Lubimy się chwalić znajomością jego
arkanów i podziwiamy tych, którzy
osiągnęli w nim mistrzowski poziom.
dobrą rozrywkę, a nawet utrzymanie pięknej sylwetki.
Warto wspomnieć tu c­ ha-chę
– najmłodszy kubański, latynoamerykański taniec towarzyski wywodzący się z rumby
i mambo. – Sama nazwa tego
tańca wskazuje na jego niezwykle rytmiczną formę. Jest lekki
w odbiorze i przyjemny, a przez
obserwatorów bywa określany
jako flirciarski i niepoprawny – podkreśla Katarzyna
Dudzic-Skalska. – Biorąc pod
uwagę beztroskę tego tańca,
a równocześnie jego dynamizm,
jest on wprost uwielbiany przez
miłośników tańca, ceniących
sobie świetną muzykę i dobrą
zabawę. Bywa wykorzystywany
również na dyskotekach i wszelkiego rodzaju imprezach.
Samba
to taniec brazylijski kojarzony
z karnawałem, opalonymi ciałami i duszą latynoamerykańską.
– ­Charakterna, żywiołowa, pełna
radości życia i szalonej zabawy – mówi o sambie Katarzyna
Dudzic-Skalska. – Typowymi
elementami samby są sprężysty
ruch ciała oraz charakterystyczny ruch bioder, dzięki któremu
każda tancerka zyskuje pewność
siebie i własnego seksapilu.
Do tańca ruszamy z różnych
pobudek czasem praktycznych, czasem z pasji. Który
styl wybrać, od jakiego tańca
zacząć? – Każdy sam musi
wybrać, wypróbować styl,
który poczuje najlepiej – radzi
Maksymilian Karwala, manager
w Arthur Murray, Franchised
Dance Studio. – Taniec bowiem
wyzwala pozytywną energię
i pozwala otworzyć się na świat.
Warto też pamiętać, że tańcząc, opowiadamy pewną
historię czy to kubańskich
niewolników, czy też naszą
własną. Wyrażamy swoje
emocje i dajemy radość tym,
którzy nasz taniec ­obserwują.
Katarzyna Dudzic-Skalska
tak mówi o tańcu: – To jedna
z najprzyjemniejszych używek.
Taniec to tlen, a parkiet jest
przestrzenią, gdzie chcemy żyć
17
i realizować się. Każdy znajdzie tu
coś dla siebie: miłość, nienawiść,
walkę, czułość, kłótnie i momenty
zgody, zabawę, flirt, zazdrość.
Emocje, jakie niosą ze sobą tańce
latynoamerykańskie, są zawsze
żywe i znajome każdemu z nas.
Dlatego taniec jest wszystkim
niezmiernie potrzebny: pozwala
wyrazić samego siebie, a równocześnie otworzyć się na innych.
Nieśmiałym pozwala wyjść z cienia, dodaje pewności i sprawia,
że każdy może poczuć się kimś
specjalnym, niepowtarzalnym
i jedynym w swoim rodzaju.
O tańcu można mówić wiele,
ale aby go zrozumieć, trzeba… po prostu tańczyć.
Do it | Grudzień 2011
wywiad
Świętowanie
w kulturach świata
Elżbieta i Andrzej Lisowscy opowiadają
o fiestach – nie tylko hiszpańskich.
Elżbieta i Andrzej w Kirgistanie, fot. archiwum własne
Do it | Grudzień 2011
18
WYWIAD
Małgorzata Ochab:
Słowo „fiesta” kojarzy się
z ­Hiszpanią i Ameryką Południową.
Ale czy fiesta zarezerwowana jest
tylko dla Hiszpanów? Czy tylko oni
i Latynosi potrafią się bawić?
towań. Same przygotowania to
dobra, codzienna zabawa.
Jak wygląda takie wielokulturowe
powitanie Nowego Roku?
Elżbieta Lisowska: Drugim obsza- A.L.: Przed laty byliśmy
rem wielkiego świętowania jest w ­Tajlandii. Wigilię co prawda
Azja, zwłaszcza Południowospędziliśmy w samolocie, ale
-Wschodnia. W Bangkoku, Kuala
pierwszy i drugi dzień świąt
Lumpur czy Singapurze święta
Andrzej Lisowski: Na pewno nie,
w hotelu w Bangkoku. Już na
buddyjskie nakładają się na
chociaż Hiszpanie do perfekcji
śniadaniu – nad basenem, pod
hinduistyczne, chrześcijańskie
opanowali sztukę organizacji
palmami – słyszymy „Cichą noc”
fiest. W miastach, wioskach, na- i muzułmańskie. Dlatego na
po niemiecku. Schodzimy do
wet w dzielnicach miast powsta- przykład kilka razy jest tam ob- recepcji, a tam trzy młode Amechodzony Nowy Rok. Na pytanie, rykanki, przebrane za Świętych
ją „komitety” ­przygotowujące
„dlaczego?” pada odpowiedź: po
fiesty, a właściwe święto to
Mikołajów, stoją pod ogromną
tylko finał całorocznych przygo- prostu lubimy świętować.
choinką i śpiewają amerykańskie „kolędy”. Potem ruszamy
w miasto, a tam witają nas szopki bożonarodzeniowe.
Elżbieta i Andrzej Lisowscy – mieszkają
na krakowskim Kazimierzu, ale od zawsze,
uwzględniając nawet poprzednie wcielenia,
żyją w podróży. Są twórcami telewizyjnego
„Światowca” (ponad 150 premier na antenie
tvp info), „Południka Café” Radia Kraków,
magazynu „Z plecakiem i walizką” (TVP
Kraków), autorami wydawanych także za
granicą przewodników turystycznych i wielu
artykułów prasowych. On — dziennikarz,
ona — zajmuje się mistycznym islamem
w Instytucie Religioznawstwa UJ. Oboje
są członkami The Explorers Club (Nowy
Jork) i honorowymi członkami Polish —
American Travelers Club. Laureatami licznych
nagród, m.in. ministra turystyki Tunezji
„Złoty Jaśmin” (maj 2009), Złotego Medalu
Straussa (Wiedeń — październik 2006),
„Zlatna Penkala” (Złote Pióro, Chorwacja,
maj 2005), Grand Prix mediatravel
(Łódź — maj 2004) i Polskiej Izby Turystyki
GLOBUS ’97 („za całokształt działalności
dziennikarskiej w dziedzinie turystyki”, 1997).
E.L.: Jednocześnie, gdy nadchodzi Nowy Rok, wszyscy ludzie
udają się pod królewski pałac
w Bangkoku. Podchodzą pod
ścianę, za którą jest Świątynia
Szmaragdowego Buddy i na
chwilę zapada absolutna cisza.
Ludzie trzymają w ręku lotosy,
świece, wypowiadają życzenia
i wypuszczają kupione na miejscu ptaszki z klatek.
A.L.: Oczywiście ptaszki są dobrze wytresowane i wracają. Są
wielokrotnego użytku (śmiech).
Właśnie wtedy był szczególnie
widoczny tamtejszy pluralizm
kulturowy. W samym centrum
Bangkoku, na terenie przypominającym nasze Błonia, urządzono z kolei imprezę w stylu
europejskim: estrada, telewizyjna transmisja na żywo, artyści,
śpiewy i oczywiście kilkadziesiąt słoni na scenie. Tego już nie
ma w Europie (śmiech)!
19
Do it | Grudzień 2011
⟶
wywiad
Walencja, Las Fallas
fot. Andrzej Lisowski
⟶
Azja to niezwykle barwna mozaika
religii. Czy uroczystości religijne
też można nazwać fiestą?
E.L.: W tym roku taką swoistą
fiestą był Miesiąc Głodnych Duchów – obchodzony w całej Azji
Południowo-Wschodniej.
A.L.: Możemy to porównać do naszego dnia Wszystkich Świętych.
Tylko że tam duchy przodków
karmi się konkretnym pokarmem i… oszukanymi dolarami
singapurskimi, brunejskimi,
amerykańskimi, które kupuje
się w sklepach. Pieniądze spala
się na ulicach popijając piwo
– też ze zmarłymi. Karmienie
duchów jest ludyczną stroną
całego święta. Jednocześnie
byliśmy świadkami niesamowitej ceremonii w największej
chińskiej świątyni buddyjskiej
w ­Singapurze: świątynia była
otoczona stołami pełnymi jadła
i świec, a w środku ludzie w pelerynach, zgrupowani w swego
rodzaju „bractwach” (jak w Hiszpanii podczas Semana Santa),
grali na bębnach, śpiewali
mantry. To było niezwykłe. Druga twarz tego samego święta,
trwającego cały miesiąc.
Pojęcie fiesty nie przynależy więc
tylko do kultury latynoskiej.
E.L.: Fiesta jest bardzo mocno
związana z kulturą latynoską,
a przede wszystkim z hiszpańską. Ale pojęciu fiesty
przypisany jest specyficzny
rodzaj świętowania: radość, luz,
zabawa na ulicach. Dla mnie
fiestą jest też muzułmański
miesiąc ramadan. To może wydawać się dziwne, ale będąc czy
to w Stambule, w Bandar Seri
Begwan (Brunei), Damaszku
czy w Tunisie, widzimy, jak po
uroczystej, rodzinnej kolacji
kończącej dzień postu wszyscy
wychodzą na ulice i zaczyna się
właśnie fiesta!
A.L.: Kompletnie odjazdowa
atmosfera! Bazary czynne do
rana, festiwale, koncerty, medyna zaczyna żyć dopiero w nocy,
ludzie nawet czasem tańczą
w sziszarniach i kafejkach…
Oczywiście, największą
fiestę przeżyliśmy w gronie
ponad 2 milionów przybyszów
w Walencji – w czasie święta
ognia Las Fallas. Pali się wtedy
figury budowane przez cały
rok. Te skromniejsze mają dwa
metry, największe sięgają nawet
kilkunastu pięter! W jednej
chwili w mieście wybucha ponad
750 kontrolowanych pożarów,
wywoływanych w zabytkowej
tkance miasta! Gdy figury stoją
w ogniu, strażacy polewają fasady wiekowych budynków, żeby
nie popękały. Pierwsze uderzenie fali ciepła od ognia było
tak mocne, że mnie i operatora
Panjim ­­– Goa, Świeto Ganesi,
fot. Andrzej Lisowski
Do it | Grudzień 2011
20
WYWIAD
kamery odrzuciło na dwa metry.
E.L.: W Indiach takim „świętem
ognia” jest Diwali, czyli Święto
Światła. Wszędzie tam ma ten
sam wymiar i klimat. Poza Bengalem i jego stolicą. W Kalkucie
na cześć bogini Kali – patronki
miasta – odbywa się w tym
czasie Kali Pudża. Nie brakuje
świateł, ale jeszcze ważniejsze
są – jak w Walencji – figury. Jednak w stolicy Bengalu powstają
figury przedstawiające tylko
Kali. Na ulicach przez kilka dni
płonie ogień, odprawiane są
pudże, a w mieście pojawiają się
setki czasowych ołtarzy.
W czasie bengalskiego Diwali
nie pali się figur, tylko się je
topi. Woda ma bowiem wymiar oczyszczający, święty.
zjazm. Natomiast święta narodowe przyjęcia. My uczestniczyliśmy
w ­Semana ­Santa w Maladze
to czas przemówień, występów
orkiestr dętych i wręczania medali. – mieście Picassa i Antonio Banderasa, którzy się tam urodzili.
Tu też nie ma ani odpowiedniego
Co ciekawe, skryty pod kaptuczasu, ani miejsca na swobodną
rem Banderas co roku stara się
radość, na fiestę.
uczestniczyć w Semana Santa!
A.L.: U nas rzeczywiście nie ma
tego luzu przynależnego fieście. E.L.: Hiszpanie mają właśnie to
coś, co pozwala łączyć sacrum
Nie ma też tak swobodnego
z profanum. Na pewno ważne
przejścia z sacrum do profajest także słońce, w ogóle śródnum. Żyjemy w innej tradycji.
ziemnomorski klimat…
Ten sposób przeżywania m.in.
Wielkiego Tygodnia w Andaluzji byłby u nas trudny do
A.L.: Uroczystość poświęcona
jest sacrum – bogini Kali, patronce Kalkuty, przy czym pod
figurami stawia się estrady,
organizuje koncerty, ludzie nie
tylko się modlą i medytują, ale
i bawią.
W dzielnicy czerwonych
latarni w Kalkucie stoją panie
lekkich obyczajów, a zaraz za
nimi ludzie modlą się do danej
figury. Panie raz patrzą na klientów, raz na ołtarz z boginią Kali.
I to jest właśnie typowy związek
sacrum z profanum. W jednym
miejscu, w tym samym momencie. Jakże normalny w Indiach…
Zastanawia mnie, czy my, Polacy,
potrafimy radośnie świętować? Bo
u nas święta religijne są zazwyczaj
stonowane i poważne, nawet
Wielkanoc, która ma symbolikę niesamowicie radosną. Jedynie Boże
Narodzenia niesie ze sobą entu-
Panjim ­­– Goa, Świeto Ganesi,
fot. Andrzej Lisowski
21
Do it | Grudzień 2011
⟶
wywiad
Walencja, Las Fallas – rozświetlona ulica
fot. Dubassy
⟶
A.L.: Feretrony z Matką Boską
(najczęściej) i z ukrzyżowanym
Chrystusem (rzadziej) są wystawiane jeszcze przed procesjami
w katolickich świątyniach i dużych przykościelnych halach.
Nierzadko są to figury ważące
do 5–6 ton. Taki ogromny feretron (podest) niesie nawet 250
mężczyzn.
W czasie procesji figury „przesuwają się” charakterystycznym,
płynnym ruchem, poprzedzone
rzędami ludzi w różnokolorowych kapturach. Jednocześnie
płonie ogień, ogromne świece,
następuje przekazywanie ognia.
Grają dęte orkiestry. W dużych
miastach krzyżują się trasy
dziesiątek procesji. Trwają one
praktycznie przez całą dobę.
Dla widzów przygotowywane
są mapy procesji. Mało tego:
u nas jest to nie do pomyślenia,
ale tam na skrzyżowaniu dróg
na trasie procesji organizowane
są punkty widokowe, a pobliskie
kawiarnie otwierają całe ściany
i przenoszą się na chodniki.
Najbardziej niesamowite
jest to, że w czasie przejścia
procesji „wybiera się” najładniejszą Panienkę, nagradzając
Ją głośniejszymi oklaskami
i okrzykami „Ole!”. A nawet
Do it | Grudzień 2011
toastami z winem! I okrzykami:
„Jaka jesteś piękna”! Toasty do
Matki Boskiej? I to wszystko
w Wielkim Tygodniu! Trudno
to sobie wyobrazić. Ale jest
też druga strona tej religijnej
fiesty: w Wielki Piątek – choć
wciąż są procesje – już nie
ma toastów i nawet muzyki.
Wielki Piątek jest święty.
Co najbardziej zaskoczyło Państwa
w sposobie świętowania w różnych
kulturach?
grupą dziennikarzy uczestniczyłem w oficjalnej kolacji z burmistrzem. Był tam wydzielony
jeden pokój, na środku stał stół
na jakieś 10 miejsc, a dookoła
były same XVII-wieczne dużych rozmiarów obrazy olejne
przedstawiające Chrystusa
Ukrzyżowanego. I tylko my,
polscy dziennikarze, czuliśmy
się początkowo trochę nieswojo.
Hiszpanie – Andaluzyjczycy –
byli zachwyceni.
Mnie najbardziej zaskakuje
większe zróżnicowanie w świętowaniu i stosunku
do sacrum u Hiszpanów i Polaków
niż u Hiszpanów i Azjatów.
E.L.: Czasami jak z Hiszpanami
rozmawiam o Polakach, mówię,
że my to jesteśmy tacy Hiszpanie Północy z wyłączeniem fiest
i stosunku do religii. My nie
potrafimy tak się bawić. Fieście
musi przecież towarzyszyć pewien rodzaj temperatury i tradycja życia na zewnątrz. Tam co
wieczór jest śpiew, emanujące
ciepło i dobra atmosfera. Myślę,
że powinniśmy się tego trochę
uczyć, iść w tym kierunku, bo to
jest swoiste katharsis.
E.L.: Zaskoczenie może nie… ale
czasami jest coś takiego, co człowieka mocniej porusza, skłaniając do refleksji. Mówimy wtedy:
„Boże! U nas tak by nie było! To
byłoby niemożliwe”. Zazdrościmy Hiszpanii jej żywiołowości
i luzu. Niedawno byliśmy w Gra- A czy słynne amerykańskie
nadzie w typowym barze tapas, świętowanie początku wielkich
gdzie na ścianach było mnóstwo wyprzedaży można zaliczyć do
podobizn z Matką Boską (ubra- „fiestowania” (np. Czarny Piątek)?
ną w różne sukienki), której
Ono też obejmuje pewien rodzaj
towarzyszyły zdjęcia słynnych
rytuału: ludzie całe noce spędzają
toreadorów i rzędy butelek
w namiotach, wyczekują na ulicach,
z alkoholem. W Andaluzji jest to są razem i zapewne towarzyszy im
normalne.
stan podniosłych emocji.
A.L.: Jeszcze to mocniej poczułem przed laty, gdy byłem po raz
pierwszy w Kordobie. Z małą
22
E.L.: Nie, to są zupełnie inne
emocje. Towarzyszy im inny
rodzaj skupienia i nie ma tu
WYWIAD
elementu duchowego. Jesteśmy
bowiem skupieni na cenie! Tu
nie ma żadnego katharsis.
A.L.: Sama sprzedaż i owszem,
towarzyszy fieście. Nawet podczas ramadanu w całym świecie
muzułmańskim nie tylko sklepy
czynne są dłużej, ale stawia
się klimatyzowane namioty,
w których sprzedaje się zarówno ciasteczka ramadanowe,
jak i ubrania oraz inne towary.
Tylko że to wiąże się z religią,
bo w czasie ramadanu trzeba
się przemieniać i oczyszczać od
Stambul, Ramadanowa plenerowa kolacja
fot. Andrzej Lisowski
środka i od zewnątrz.
E.L.: Jeżeli w świętowaniu pojawia się element komercji – czy to
w Hiszpanii, czy w Indiach – jest
on tylko dodatkiem, a nie treścią.
W świętowaniu musi być element duchowy, bo tylko wtedy
przeżywamy katharsis.
Gdyby Państwo mogli polecić takie
jedno wydarzenie, jedną fiestę,
w której koniecznie trzeba uczestniczyć, co by to było?
A.L.: Jednak Las Fallas.
E.L.: Zdecydowanie Las Fallas
w Walencji i Semana Santa – nie
tylko w Sewilli, ale w ogóle
w Andaluzji. Dodałabym jeszcze
końcówkę ramadanu, zwłaszcza
plenerowe, ramadanowe kolacje, takie jak w Stambule: pod
Błękitnym Meczetem czy pod
sanktuarium Ajjuba na krańcu
Złotego Rogu.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Małgorzata Ochab
Sri Lanka, buddyjska procesja
fot. Andrzej Lisowski
23
Do it | Grudzień 2011
POCZTÓWKA
It’s all Greek to me, czyli
zupełna chińszczyzna
To było najdalej położone miejsce, do
jakiego kiedykolwiek w życiu dotarłem.
Było też jednym z najbliższych mi miejsc,
w których przyszło mi żyć. Sprzeczność?
Pozorna – jak to w Chinach.
Kiedy siedziałem wieczorem na
zydelku na podwórzu szkoły
podstawowej w Yangjuan, trzymając kubek herbaty, słyszałem
tylko szum niedalekiego potoku
i oddalone głosy dzieci we wsi.
Od granic Polski dzieliło mnie
dziesięć godzin samolotem, dwanaście godzin pociągiem, siedem
godzin autobusem i półtorej godziny busem. Miałem tam uczyć
angielskiego, który nie jest przecież moim pierwszym językiem.
Nie znałem praktycznie nikogo
poza ludźmi, z którymi przyjechałem (a i tych jedynie pobieżnie). Nie miałem telefonu ani
dostępu do komputera. A jednak publikację „Le Grand Ricci”,
słownika – encyklopedii, który
czułem się bardzo swojsko.
powstawał przez dziesięciolecia
i jest największym francuskoDo wioski trafiłem dzięki
Jacquesowi Duraudowi, jezuicie -chińskim dziełem tego typu.
Podobno francuska i chińska
z Instytutu Matteo Ricciego
mentalność są sobie bliskie.
w Tajpej na Tajwanie (­­­łac.
Formosa – piękna), małej wyspie Niemniej, mam wrażenie, że to
jednak Chińczycy mają więcej
leżącej u wybrzeży roszczązapału do nauki angielskiego niż
cych sobie do niej prawa Chin.
Francuzi (sic!).
Mieszkałem tam przez prawie
rok, ucząc się chińskiego (manJak uczą się Chińczycy? Trudno
daryńskiego). Instytut powstał
w połowie dwudziestego wieku, tu o jakieś uogólnienia, ale dzięa pośród wielu dokonań na polu ki moim obserwacjom mogę
powiedzieć, że są bardzo pilni
wymiany kulturowej i sztuki
i jeśli im na czymś zależy, zrobią
ma na swoim koncie również
Do it | Grudzień 2011
24
wiele, by to osiągnąć. Pamiętam
dziewczynkę z Baiwu, od pierwszych zajęć bardzo aktywną
i zaangażowaną, która ponadto
nie miała większych problemów z opanowaniem całkiem
przyzwoitego akcentu. Była
jednak wyjątkiem, ponieważ dla
większości angielska wymowa
stanowiła nie lada problem.
Początkowo myślałem, że trudnością będzie nieznajomość
łacińskiego alfabetu i trudności
z czytaniem, ale okazało się, że
książki dla dzieci i podręczniki
wydawane są również z transkrypcją łacińską pinyin i litery
POCZTÓWKA
uczniami oraz między uczniem
a nauczycielem. Nauczyciel jest
autorytetem, któremu nade
wszystko należy się szacunek,
a nieostrożne pytanie mogłoby
ten szacunek podważyć. Stąd
zajęcia wymagają od uczniów
przede wszystkim słuchania
i notowania.
są dzieciom częściowo znane.
Problem polegał na tym, że –
analogicznie do dzieci w każdym
innym kraju – dzieci chińskie
były przyzwyczajone do chińskiego wymawiania
liter alfabetu łacińskiego.
Osobnym wyzwaniem była
sylabizacja. Większość słów angielskich to sylaby zaczynające
się od spółgłoski i kończące na
samogłoskę lub nosowe -ng.
W chińskim natomiast nie ma
słów, w których spółgłoski pojawiałyby się razem albo które
kończyłyby się na -k, -g, -b lub
-w. Dlatego też najczęściej takie
angielskie słowa, jak np. walk
będą wymawiać jak „walku", ponieważ trudno im będzie zakończyć słowo na spółgłoskę.
W Yangjuan i Baiwu spotkałem dzieci i młodzież szczerze
zainteresowanych nauką angielskiego, jak i takich, którzy
nie robili sobie szczególnych
nadziei na to, że kiedykolwiek
użyją języka. Starsi liczyli, że
wyjadą z wioski, może nawet
dostaną lepszą pracę w dużym
mieście albo trafią na studia.
Dla najmłodszych była to przede
wszystkim okazja do zabawy
i zobaczenia da bi – dużego
nosa, jak tu mówi się czasem
na białych.
Wśród Chińczyków popularną
metodą uczenia się jest czytanie
na głos. Potrafią nawet przez
godzinę siedzieć i czytać podręcznikowe teksty w ten sposób.
Z metodologicznego punktu
widzenia nie jest to pozbawione
sensu, o ile jest to rodzaj uważnego czytania, połączonego
z próbą zrozumienia i jakiejś
– choćby podstawowej – analizy językowej. Lekcje języka,
jak i pozostałych przedmiotów
najczęściej nie pozwalają na
częstą interakcję pomiędzy
25
Przez prawie miesiąc żyliśmy
z dala od cywilizacji, bez bieżącej ciepłej wody, z typową „kucaną” azjatycką toaletą i bardzo
prostym posiłkami.
To jednak wystarczyło – nie
trzeba było nic więcej. Może
bowiem właśnie w takich warunkach łatwiej było nawiązać
relacje z uczniami – kiedy brak
było rozproszeń i bodźców właściwych naszemu stechnicyzowanemu społeczeństwu.
Komunikatory internetowe nie
zastąpią bowiem normalnej rozmowy – wymiany myśli, w której
można komuś spojrzeć w oczy
– nawet w erze rozmów wideo.
W naszych miejskich dżunglach
trudno już wyobrazić sobie powrót do czasów analogowych.
Na pewno jednak warto czasem
po prostu usiąść i porozmawiać.
tekst Filip Klepacki
fotografie Lin Youchun
Do it | Grudzień 2011
S-PÓŁKI
Kto czyta, nie błądzi
Stoisz bezradnie przed półką księgarską i czujesz się zagubiony
wśród tak wielu propozycji wydawniczych? Szukasz podpowiedzi,
jakiego wyboru dokonać? Jeśli odpowiedź jest twierdząca,
z pomocą spieszą lektorzy Szkoły Języków Obcych „Mały
Rynek”. Oto książki, które wybrali specjalnie dla Ciebie.
M. Heaney, „Za
dziewiątą falą.
Księga legend
irlandzkich”,
Znak, Kraków,
1996
dzięki którym przetrwały do
naszych czasów opowiadania
przedstawione pięknym piórem
Marie Heaney w tym przetłumaczonym z dużym wyczuciem
zbiorze.
Do it | Grudzień 2011
Anna Masłowiec
anglistka
Tadeusz Kantor
anglista, założyciel Towarzystwa
Polsko-Celtyckiego w Krakowie
Lektura „Księgi legend irlandzkich”, spisanych przez Marie
Heaney, żonę słynnego noblisty
Seamusa, to nie tylko wspaniała
przygoda pozwalająca czytelnikowi zapoznać się z ciągłością
irlandzkiej, celtyckojęzycznej
tradycji literackiej. Może ona
także skłonić do refleksji nad
tym, do jakiego stopnia obraz
prastarej kultury przesłonięty
został późniejszą dominacją
zaborczego sąsiada, który tak
­w iele przywłaszczył sobie ­z tradycji podbitych, lecz nie pokonanych Irlandczyków, Szkotów
czy Walijczyków.
Bo chociaż Irlandczycy
w znacznym stopniu utracili
swój prastary język, to oni
również – myśląc „po irlandzku” – tworzyli najpiękniejsze
karty literatury anglojęzycznej.
I właśnie źródeł dokonań wielkiej literatury – Joyce’a, Swifta
czy Wilde’a – szukać należy
w celtyckiej wyobraźni autorów
tych legend i u ich niezliczonych,
bezimiennych poprzedników,
Zapewniam że w trakcie lektury
na pewno pojawi się uśmiech na
twarzy czytelnika.
T. Galvin,
„There’s an egg
in my Soup...and
other adventures
of an Irishman in
Poland”, O’Brien
Press, 2007
When I heard that such a book
existed, my natural reaction was
curiosity, as being Irish here in
Poland I sometimes feel like I’m
the only one. But many brave
pioneers have gone before me!
Co dziwi albo zaskakuje obcoTom Galvin went to Poland in
krajowców w naszych polskich
the mid 90’s to teach English for
zwyczajach? Jak odbierają nasz
kraj i codzienne życie Polaków? a year in a state school, and he
loved Poland so much that he enOdpowiedzi na te pytania możded up staying for four more and
na znaleźć, czytając „Shortcuts
to Poland” autorstwa Laury Klos marrying a Polish woman in the
meantime. This book made me
Sokol. Autorka przedstawia
laugh out loud, especially when
nasze zwyczaje, zachowania
he details his attempts at buying
w sposób bardzo przystępny,
food, hiding beer bottles in his
zwłaszcza dla obcokrajowców
coat and his adventures in the
chcących zadomowić się w na„customised” buses.
szym kraju. Z całą pewnością
It is a great story from beksiążkę tę można potraktować
ginning to end about a Poland
jako praktyczny przewodnik.
which still exists in the minds
Polecam ją zarówno obcokraof many Poles. And wouldn’t
jowcom, jak i samym Polakom.
L. Klos Sokol,
„Shortcuts to
Poland”, IPS,
2010
26
S-PÓŁKI
dziennik niejakiego Edwarda
Glyvera, dziewiętnastowiecznego literaturoznawcy i erudyty
Cathal Gantley planującego… dokonać zamachu
G. Mak,
anglista na życie swojego wroga, poety
„W Europie.
Phoebusa Daunta. To wciągająca
Podróże przez
historia kryminalna z wątkiem
dwudziesty
romansowym w tle. Autor
wiek”, PIW,
w wiktoriańskich realiach czuje
2009
się jak ryba w wodzie, a do tego
T. Zalewski,
posługuje się angielszczyzną,
Moją pasją jest historia społecz„Inne Stany.
której nie powstydziłby się
no-polityczna XIX i XX wieku
Czym różnią
Charles Dickens.
– z naciskiem na to pierwsze.
się od nas
Amerykanie”,
Marcin Mochal Brzmi okropnie nudno, prawda?
Polityka SP,
anglista No cóż, każdy ma swoje gusta.
Historię trzeba widzieć jako dy2011
wan z tysiącami różnobarwnych
niteczek – śledzi się przebieg
Otwartość na obcokrajowców,
jednej z nich i okazuje się, że
jazz i 1. poprawka do konstytudzisiaj już było dawno temu,
cji. Ale też fast food, ignorancja
G. Arbid,
kulturowa czy korporacje.
„Karol Schayer, tylko inaczej.
A więc polecam: ostatnio
Stany Zjednoczone budzą wiele
Architect
znalazłem w księgarni w Galerii
skojarzeń, a nierzadko także
(1900-1971):
Kazimierz nieco zakurzoną
sprzeczne emocje. Różnice mogą
A Pole in
książkę „W Europie”, napisaną
odpychać — mogą też fascyBeirut”,
przez holenderskiego dziennikanować. Tym, których ciekawi
Birkhauser
rza Geerta Maka. Autor wybrał
amerykańskie umiłowanie broni
Architecture,
się w roku 1999 w podróż po
i bejsbolu, ich kult urody i nieLipiec 2012
miejscach słynnych z historii
przeciętna religijność czy megalomania i wielkie auta, szczerze Niebawem ukaże się monografia XX wieku – od Sarajewa do
Srebrenicy. Szukał żywych
polecam „Inne Stany” Tomasza
autorstwa George’a Arbida pt.
Zalewskiego. „Karol Schayer - architect. A Pole świadków wydarzeń – ludzi,
którzy jeszcze żyją lub istnieją
Filip Klepacki in Beirut” (Architekt Karol
w rodzinnych opowieściach.
anglista Schayer. Polak w Bejrucie). To
właśnie dzięki Schayerowi ruch Tym, co zaskakuje, jest to, jak
wiele w XX wieku działo się
nowoczesny w architekturze
znacząco się rozwinął w Libanie w Europie Środkowej – Polsce,
Czechach, Austrii i w Niemczech.
i w efekcie zmieniał przestrzeń
miejską Bejrutu w latach 50. i 60. Kawał „dobrego mięcha” do czytania – gorąco polecam!
W swojej książce opatrzonej
licznymi zdjęciami i ilustracjami
Grzegorz Techmański
Arbid przywołuje pamięć o tym
anglista
M. Cox,
jakże postępowym, a niestety
„Sens nocy.
zapomnianym w Polsce archiSpowiedź”,
tekcie. Jak mawiamy w Małym
WAB, 2007
Rynku: „This book is a must
read”!
„Sens nocy. Spowiedź” jest
nietypową pozycją na rynKatarzyna Puzon
ku wydawniczym. Napisana
anglistka i antropolożka
w 2006 roku przez angielskiego
pisarza Michaela Coxa powieść
to apokryf – książka „udająca”
you know, there’s an Irishman
to tell it from a very humorous
perspective.
27
Do it | Grudzień 2011
W TERMINIE
Bruce Lee i reszta
Aby zapobiec zimowej ospałości, proponujemy
zadbać o swój wolny czas. Zblazowania
możemy uniknąć, korzystając z jednej
z trzech poniższych propozycji.
Maciej Kozłowski
Wejscie smoka. Trailer – fot. Tomasz Żurek
oraz muzycy Ścianki, czyli
Maciej Cieślak – jednocześnie
producent płyty – Arkadiusz
Kowalczyk i Jacek Lachowicz. Na
koncie mają jedną płytę „Uwaga!
Jedzie Tramwaj”, od premiery
której mija właśnie 10 lat.
www.klubstudio.pl
działalność na dłuższą chwilę.
Lamb
Na scenę powrócił w 2009 roku,
Pochodzące z Manchesteru duo
odwiedzi Kraków niespełna rok rok później po serii występów
po wydaniu swojego ostatniego na festiwalach ogłosił swoje
plany dotyczące piątego ­
albumu zatytułowanego „5”.
albumu studyjnego, który
Zobaczymy ich w klubie Studio
8 lutego 2012. Lamb debiutował właśnie promuje.
w 1996 roku i od razu zwrócił
www.klubstudio.pl
uwagę słuchaczy, głównie na
rynku brytyjskim. To był ich
Lenny Valentino
czas, trip-hop święcił triumTo jeden z tych zespołów, który
fy, a grupa z emocjonalnym
zwykle określa się mianem suwokalem Lou Rhodes idealnie
pergrupy. Właśnie postanowili
wpisała się w ramy gatunkoprzypomnieć o swoim istnieniu.
we, rozszerzając jego ramy
Już 16 grudnia 2011 r. usłyszystylistycznymi wycieczkami
my ich na scenie klubu Studio.
w stronę drum’n’bassu czy
Prowodyrem całego zajścia jest
jazzu. Nad produkcją pieczę
Artur Rojek. Muzyk po sukcesprawuje sceniczny partner Lou, sach swojego macierzystego
multiinstrumentalista Andrew
Myslovitz uznał, że czas pokaBarlowa. Zespół wydał jeszcze
zać inne oblicze. Skład zespołu
trzy albumy, po czym zawiesił
dopełnili Mietal (Negatyw)
Do it | Grudzień 2011
28
Wejście smoka. Trailer
Pamiętacie filmy z Bruce’em
Lee? Chwilę przed Wami przypomniał sobie o nich naczelny
reżyser Teatru Łaźnia Nowa
Bartosz Szydłowski i wyreżyserował spektakl inspirowany postacią mistrza wschodnich walk.
Jak łatwo się domyślić, spektakl
pełen jest humoru, bazującego
na przerysowanych scenach
przemocy i estetyce filmów klasy B. Koncept konceptem, ale nie
bez znaczenia są aktorzy, którzy
podjęli się gry w spektaklu. Na
deskach Łaźni Nowej zobaczymy
między innymi naczelnego absurdologa polskiego teatru Jana
Peszka oraz jego odpowiednika
z branży muzycznej Tymona
Tymańskiego. Spektakle można obejrzeć 9 grudnia 2011 r.,
a później 5, 6, 7, 8 stycznia oraz
23, 24, 25 i 26 lutego 2012 r.
www.laznianowa.pl
BĄDŹ MISTRZEM
Przygotuj się na
kontakt z obcymi!
Rodacy! W stronę naszej planety
zbliżają się statki obcych. Dzięki
współpracy najznamienitszych
polskich umysłów mamy
niepowtarzalną szansę nawiązać
z nimi bezpośredni kontakt.
Teraz czeka nas wielkie zadanie:
musimy stworzyć komunikat!
Czy znajdzie się śmiałek,
który tego dokona?
ZASADY KONKURSU:
1) Wymyśl najciekawszy dialog rozmówców z obrazka.
2) Wpisz tekst do „chmurek” na rysunku zamieszczonym w kuponie
rysunku.
5) Nagrodami są: 2 książki, 2 słowniki,
1 voucher na 5 indywidualnych lekcji z języka angielskiego (do wykorzystania do
30 czerwca 2012 r.).
konkursowym.
6) Komisja konkursowa wyłoni zwycięz-
3) Wypełnij kupon i dostarcz go na
ców do 10 lutego 2012 r.
adres Szkoły Języków Obcych Mały
7) Lista zwycięzców zostanie
stycznia 2012 r.
2012 r.
Rynek, Mały Rynek 3, 31- 041 Kraków
z dopiskiem „konkurs OBCY” do dnia 31
4) Nagrody otrzyma 5 osób, które
prawidłowo wypełnią kupon i napiszą
najciekawsze teksty rozmowy bohaterów
opublikowana na stronie internetowej
www.malyrynek.pl w dniu 14 lutego
8) Regulamin konkursu dostępny jest na
www.malyrynek.pl i w siedzibie Szkoły
przy Małym Rynku 3, 31-041 Kraków
KUPON KONKURSOWY „Obcy”:
Dane uczestnika:
Imię i nazwisko: Adres: Telefon:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych
osobowych przez Szkołę Języków Obcych Mały
Rynek w celach marketingowych. Oświadczam, że
zapoznałem/am się z regulaminem konkursu.
Podpis:
29
Do it | Grudzień 2011
BĄDŹ MISTRZEM
Party with the Irish at the European
Championships in 2012
Expect to see a lot of green and
gold colours in Poland next summer, as Ireland have qualified for
the European Championships
after a ________ play-off against
Estonia. We are known for our
parties and festivals, St Patrick’s
Day being our most famous
celebration, so Polish people
should expect a carnival atmosphere when thousands of Irish
football fans arrive here in June.
to Poland, they will learn more
about Polish people and culture.
Irish people coming to Poland
should expect not only a very
warm welcome, but also a lot
of fun and friendship as I have
found. Although there are
many differences between
the people and the country,
there are deeper common
bonds. In my two and a half
years here I can say with
certainty that Irish fans will
Sport is not only about _________. find a home away from home.
It is more about participation
But.....what should the Poles
and _______ a good time. Irish
expect from the Irish then?
people will love Poland. By
Those of you familiar with the
__________ to different countries,
St Patrick’s Day celebrations
people learn more about themwill know that the Irish love
selves as well as __________ about to have a good time. Our love
others. For Irish fans travelling
affair with celebrations and
}
Fill the gaps with these
-ing form verbs:
having ×❷
thrilling
speaking
travelling
learning
winning
Do it | Grudzień 2011
30
Cathal Gantley
festivals comes from our ancient
past, where our pagan ancestors
gave praise to the changing
seasons and lived every day
like it was their last. We have
had quite a short history in
tournament football (we have
only qualified for 3 World Cups
and 1 European Championship
since 1988), but our reputation
precedes us as ________ the
friendliest and most fanatical
sports fans in the world.
Personally _________, I will have
a hard choice between who to
support if Ireland play against
Poland next summer – but whoever the winner may be, there
will certainly be lots of fun!
BĄDŹ MISTRZEM
DO IT yourself…
Nie ma świętowania bez
ucztowania. A co jak nie ciasto
czekoladowe jest do tego celu
najlepsze? Poniżej prezentujemy nietypową formę przepisu
na ten ulubiony deser i zapraszamy do udziału w zabawie.
Przeczytaj, wybierz
prawidłową odpowiedz, ułóż
przepis, wymyśl życzenia
urodzinowe na 20-lecie
Szkoły Języków Obcych Mały
Rynek i weź udział w konkursie. Na odpowiedzi czekamy do 31 stycznia 2012 r.
Chocolate Cake
Ingredients:
Method:
1) ……. of dark chocolate
a) 40 grams
b) 1/20 cup
c) 3 kilos
1. Heat the cream and
chocolate dissolve in it.
2. Grated egg yolks
with sugar, then combine with chocolate.
2) ...... eggs
a) 1/2 jar
b) 4
c) 21 glasses
3. Add flour, mix
and add salt.
3) ....... of sugar
a) 15 grams
b) 6 cup
c) 200 tablespoons
4. Beat the protein, then gently combine the chocolate mass.
5. Pour into a greased
springform pan small.
4) ...... sour cream 18%
a) 1/8 teaspoon
b) 16 packs of
c) 6 tablespoons
Do wygrania: książki,
słowniki, voucher na
5 indywidualnych lekcji
z języka angielskiego.
6. Bake in oven preheated
to 180C for 40 minutes.
5) ....... wheat flour
a) 2 tablespoons
b) 1/4 teaspoon
c) 5 slices
6) ..... salt
a) 2 loaves
b) 2 cans
c) 1/4 teaspoon
KUPON KONKURSOWY „Chocolate Cake”:
Dane uczestnika:
❶ „Chocolate cake”:
①…
②…
③…
④…
⑤…
⑥…
Imię i nazwisko: na 20-lecie Szkoły Języków
Telefon:
❷ Życzenia urodzinowe
Obcych Mały Rynek:
Adres: Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych
osobowych przez Szkołę Języków Obcych Mały
Rynek w celach marketingowych. Oświadczam,
Podpis:
że zapoznałem/am się z regulaminem konkursu.
• Przemyślimy dla ciebie krój.
• Przekażemy materiały do szwalni.
• Gotową gazetę dostaniesz do ręki... IKROPKA
y
m
e
j
Szy zyny
magaarę
na mi
prasa firmowa • magazyny dla klientów • raporty roczne
tel. 12 393 52 78 • [email protected] • www.ikropka.com

Podobne dokumenty