Debata o sześciolatkach w szkołach 15.10.Warszawa (PAP

Transkrypt

Debata o sześciolatkach w szkołach 15.10.Warszawa (PAP
Debata o sześciolatkach w szkołach
2008-10-15 01:04
15.10.Warszawa (PAP) - Przyjęcie sześcioletnich dzieci do szkół
musi być dla nich bezpieczne, a także gwarantować właściwą jakość
kształcenia - uzgodnili paneliści środowej debaty nt. planowanego
obniżenia wieku obowiązkowego szkolnego dzieci.
W debacie, która odbyła się w siedzibie Rzecznika Praw Dziecka,
wzięła udział m.in. minister edukacji Katarzyna Hall, a także
przedstawiciele samorządów, rodziców i świata nauki.
Jak powiedziała Hall, przygotowywany przez MEN projekt dotyczący
sześciolatków musi być stale uzgadniany i dopracowywany w
porozumieniu z rodzicami oraz środowiskami samorządowymi.
"Wszystkim tutaj zależy na tym samym - chodzi o to, żeby te
dzieci, które jako sześciolatki rozpoczną szkolną edukację we
wrześniu 2009 r. miały jak najlepiej, i żeby cała ta zmiana
została przeprowadzona dla nich jak najbezpieczniej" - mówiła
minister edukacji.
Według Hall, od wielu lat eksperci edukacji twierdzą, że ze
względu na wyż demograficzny lata 2008-2010 to najlepszy moment na
obniżenie wieku obowiązku szkolnego. Jej zdaniem, od 2003 r. w
Polsce znacznie wzrosła liczba urodzeń, co powoduje, że system
oświaty musi odpowiednio się do tego dostosować i objąć
odpowiednią opieką dzieci zarówno w wieku przedszkolnym jak i
szkolnym.
"W krajach takich jak Wielka Brytania, Holandia, Łotwa czy Węgry
dzieci w szkołach uczą się już od 5. roku życia" - powiedziała
Hall i podkreśliła, że należy zdawać sobie sprawę, że szkoły z tak
małymi dziećmi muszą wyglądać inaczej.
Niepokoje rodziców - według Hall - biorą się m.in stąd, że mają
oni wizję sześciolatka w ławce, które przez 45 min. miałoby
cierpliwie słuchać nauczyciela. Jej zdaniem, "w szkołach nastąpi
zmiana standardu opieki, która spowoduje, że sześciolatki w szkole
będą czuć się równie bezpiecznie jak w przedszkolu".
"Chcemy, aby w szkole jedna grupa uczących się sześciolatków nie
przekraczała 25 osób, a poza tym po lekcjach zostanie dzieciom i
ich rodzicom przedstawiona bogata oferta edukacyjna, tak aby
dzieci mogły pożytecznie spędzać czas po zajęciach obowiązkowych" przekonywała Hall.
Jak powiedziała minister, trzyletni okres przejściowy, w którym
rodzice będą mieli prawo wyboru, jest optymalnym rozwiązaniem.
"Rodzice sami będą decydować czy szkoła w ich najbliższej okolicy
jest wystarczająco przygotowana do objęcia edukacją szkolną ich
sześcioletnie dzieci" - mówiła.
Jak dodała, wartością dodaną tego rozwiązania jest to, że rodzice
będą bardziej niż dotychczas przyglądali się szkole, a w
konsekwencji będą mogli bardziej angażować się w jej życie.
"Celem MEN nie jest przygotowanie jakiegoś centralnego standardu,
w którym szczegółowo określi się jak ta czy inna konkretna szkoła
ma wyglądać" - mówiła Hall i jeszcze raz podkreśliła, że konkretne
rozwiązania najlepiej wprowadzi się na poziomie dialogu między
dyrekcją a rodzicami.
Według prezydenta Koszalina Mirosława Mikietyńskiego
prezentującego stanowisko samorządów, ważne jest odpowiednio
wczesne przekazanie informacji z MEN o tym, jak będzie wyglądać
finansowanie tej zmiany, co - jak podkreślił - pozwoli już teraz w
pełni zaangażować się samorządom w proponowaną reformę.
Jak dodał, istotnym problemem jest także niepewność rodziców.
"Musimy zdawać sobie sprawę, że im większy poziom niepewności, tym
większe ryzyko niepowodzenia tej implementacji" - mówił prezydent
i dodał, że największy niepokój odczuwają rodzice w gminach
wiejskich, gdzie wciąż brakuje im odpowiednich informacji o sensie
reformy. (PAP)
nno/ ls/ jra/