Recenzje, sprawozdania i wywiady grupy dziennikarskiej.
Transkrypt
Recenzje, sprawozdania i wywiady grupy dziennikarskiej.
Grupa dziennikarska. Ogólne informacje o grupie: Grupa dziennikarska zrealizowała następujące zadania: Do grupy dziennikarskiej i Klubu Recenzenta należą Dominika Mrozowska, Ewelina Nadolska, Agnieszka Gola, Marta Jagiełłowicz oraz Krzysztof Tomczak. Uczestnicy poznają zawód dziennikarza poprzez przeprowadzanie wywiadów, pisanie sprawozdań, wizytę w redakcji miesięcznika „MOST” i Krośnieńskiej Telewizji, a także przeprowadzając wywiad z dziennikarzem. Poznają też zawód bibliotekarza: piszą recenzje nowości książkowych, poznają program komputerowy BIBLIOS i wpisując książki w tym programie uzupełniają bazę danych biblioteki. Sprawozdanie z wycieczki do Krakowa, które napisała Agnieszka Gola , recenzja książki autorstwa Agaty Christie“Morderstwo w Orient Expresie”, recenzja książki “Marley i ja” autorstwa Johna Grogana, recenzja książki “Warunek” auorstwa Eustachego Rylskiego, recenzja książki “Operacja Czerwone Jerycho” auorstwa Joshua Mowll, sprawozdanie z Otrzęsin Dominiki Mrozowskiej, recenzja książki “Zapalniczka” auorstwa Joanny Chmielewskiej, sprawozdanie z wycieczki do Paryża Agnieszki Goli 1 morderstwo w orient expresie Agata Christie: Morderstwo w Orient Expresie, przeł. Anna Wiśniewska – Walczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006 „Podróż pociągiem jest równie niebezpieczna jak rejs statkiem”, albo czytanie powieści kryminalnych Agaty Chrystie… Przepis na idealną książkę nie istnieje, ale być może istnieje idealny pisarz, który potrafi ożywić świat przedstawiony do granic namacalności. Przelewając słowa na papier układa je w niewiarygodny wręcz sposób nakazując swojemu czytelnikowi wytężyć umysł i wyobraźnię, by znaleźć się w tym świecie… Taką właśnie pisarką jest znana na całym świecie „mistrzyni kryminału”, Agata Chrystie. Przyznam, iż czytałam już ksiązki powyższej autorki i za każdym razem jestem niepomiernie zdziwiona na zakończenie, bowiem nigdy nie jestem w stanie domyśleć się rozwiązania zagadki i to jest właśnie wspaniałe. Morderstwo w Orient Expressie to kolejna książka z serii przygód niezwykłego detektywa Herkulesa Poirota, obdarzonego nadzwyczajnym intelektem i rzadko spotykanym talen2 tem do łącznia skrawków bezwartościowych z pozoru informacji w logiczną i spójną całość. Otóż nasz niewyróżniający się zbytnio bohater, określony przez obserwatorów jako „osoba, której nie traktuje się poważnie”, odbywa banalną podróż słynnym Orient Expressem. Jednak już na samym początku Poirot zwraca uwagę na niezwykle, jak na tę porę roku, zatłoczony pociąg. Zauważa przy tym, iż podróżują nim ludzie z różnych grup społecznych i o róznej pozycji materialnej, w różnym wieku i o odmiennych narodowościach. To faktycznie nieprawdopodobne. Podróż koleją zamienia się jednak w koszmar, gdy odkryte zostają zwłoki pewnego arystokraty. Na dodatek pociąg wpada w środku nocy w zaspy, a pasażerowie zostają odcięci na kilka dni od świata… Było to dla wszystkich okropne przeżycie, ale zapewne na tym skończyłaby się cała historia, gdyby nie fakt, że w pociągu tym przebywa również znakomity detektyw Herkules Poirot, którego poproszono o współudział w rozwiązaniu tajemniczego morderstwa. Dużo miejsca zajmują przesłuchania mające na celu ustalenie motywu zbrodni i odnalezienie mordercy, który niewątpliwie znajduje się w pociągu i jest jednym z pasażerów. Ustalić należy zatem, który? Jest to pewnego rodzaju sprawdzian umiejętności Poirota, gdyż nie może on skorzystać z żadnego źródła i potwierdzić, np. tożsamości podróżnych. Zdany jest na własny umysł, przeczucie i doświadczenie. Cierpliwie odrzuca kłamstwa i fałszerstwa, by dojść do prawdy. Początkowo wydaje się to niezwykle skomplikowane, gdyż każda z osób ma wiarygodne i potwierdzone alibi, przy czym nie ma motywu, który skłoniłby ją do tak okrutnego czynu. Każdy z pasażerów to ciekawa i niejednowymiarowa postać. Mamy też konduktora pracującego w Orient Expressie od 15 lat, starą Szwedkę, świeżo poślubione małżeństwo, emerytowanego pułkownika, rosyjską księżną i wielu innych. Niby zupełnie różne osobowości nie mające ze sobą nic wspólnego, ale… Wkrótce zostaje ustalone prawdziwe nazwisko ofiary, a pasażerów, jak się okazuje, łączy znacznie więcej niż można było przypuszczać. Zachęcam do świetnej lektury. Do tej pory zastanawiam się, a jednocześnie podziwiam, w jaki sposób autorka złożyła w tak przemyślaną i logiczną całość, tak niepasujące do siebie elementy. Dominika Mrozowska LO Agata Christie: Morderstwo w Orient Expresie, przeł. Anna Wiśniewska – Walczyk, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006 „Podróż pociągiem jest równie niebezpieczna jak rejs statkiem”, albo czytanie powieści kryminalnych Agaty Chrystie… Przepis na idealną książkę nie istnieje, ale być może istnieje idealny pisarz, który potrafi ożywić świat przedstawiony do granic namacalności. Przelewając słowa na papier układa je w niewiarygodny wręcz sposób nakazując swojemu czytelnikowi wytężyć umysł i wyobraźnię, by znaleźć się w tym świecie… 3 Taką właśnie pisarką jest znana na całym świecie „mistrzyni kryminału”, Agata Chrystie. Przyznam, iż czytałam już ksiązki powyższej autorki i za każdym razem jestem niepomiernie zdziwiona na zakończenie, bowiem nigdy nie jestem w stanie domyśleć się rozwiązania zagadki i to jest właśnie wspaniałe. Morderstwo w Orient Expressie to kolejna książka z serii przygód niezwykłego detektywa Herkulesa Poirota, obdarzonego nadzwyczajnym intelektem i rzadko spotykanym talentem do łącznia skrawków bezwartościowych z pozoru informacji w logiczną i spójną całość. Otóż nasz niewyróżniający się zbytnio bohater, określony przez obserwatorów jako „osoba, której nie traktuje się poważnie”, odbywa banalną podróż słynnym Orient Expressem. Jednak już na samym początku Poirot zwraca uwagę na niezwykle, jak na tę porę roku, zatłoczony pociąg. Zauważa przy tym, iż podróżują nim ludzie z różnych grup społecznych i o róznej pozycji materialnej, w różnym wieku i o odmiennych narodowościach. To faktycznie nieprawdopodobne. Podróż koleją zamienia się jednak w koszmar, gdy odkryte zostają zwłoki pewnego arystokraty. Na dodatek pociąg wpada w środku nocy w zaspy, a pasażerowie zostają odcięci na kilka dni od świata… Było to dla wszystkich okropne przeżycie, ale zapewne na tym skończyłaby się cała historia, gdyby nie fakt, że w pociągu tym przebywa również znakomity detektyw Herkules Poirot, którego poproszono o współudział w rozwiązaniu tajemniczego morderstwa. Dużo miejsca zajmują przesłuchania mające na celu ustalenie motywu zbrodni i odnalezienie mordercy, który niewątpliwie znajduje się w pociągu i jest jednym z pasażerów. Ustalić należy zatem, który? Jest to pewnego rodzaju sprawdzian umiejętności Poirota, gdyż nie może on skorzystać z żadnego źródła i potwierdzić, np. tożsamości podróżnych. Zdany jest na własny umysł, przeczucie i doświadczenie. Cierpliwie odrzuca kłamstwa i fałszerstwa, by dojść do prawdy. Początkowo wydaje się to niezwykle skomplikowane, gdyż każda z osób ma wiarygodne i potwierdzone alibi, przy czym nie ma motywu, który skłoniłby ją do tak okrutnego czynu. Każdy z pasażerów to ciekawa i niejednowymiarowa postać. Mamy też konduktora pracującego w Orient Expressie od 15 lat, starą Szwedkę, świeżo poślubione małżeństwo, emerytowanego pułkownika, rosyjską księżną i wielu innych. Niby zupełnie różne osobowości nie mające ze sobą nic wspólnego, ale… Wkrótce zostaje ustalone prawdziwe nazwisko ofiary, a pasażerów, jak się okazuje, łączy znacznie więcej niż można było przypuszczać. Zachęcam do świetnej lektury. Do tej pory zastanawiam się, a jednocześnie podziwiam, w jaki sposób autorka złożyła w tak przemyślaną i logiczną całość, tak niepasujące do siebie elementy. Dominika Mrozowska LO 4 Wycieczka do Krakowa (9-12.09.2007 r.) Wycieczka do Krakowa (9-12.09.2007 r.) 9 września 2007 roku, późnym wieczorem 40 osób z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Krośnie Odrzańskim, wyruszyło na wycieczkę do Krakowa i okolic. Wyjazd został zorganizowany w ramach projektu W trosce o naszą przyszłość. Celem wyjazdu było poszerzenie wiedzy matematycznej, bowiem wzięliśmy udział w cyklu wykładów doktora Bronisława Pabicha. Jest on autorem książek: „Stereometria z Cabrii II” oraz „Złota liczba z Cabrii II”. Autor posługując się prezentacją multimedialną przedstawił nam tzw. złotą liczbę. Odkryli ją już starożytni, a Platon stwierdził, że złoty podział jest kluczem do Kosmosu. Obiekty architektoniczne najczęściej oparte są na złotej liczbie, np. Partenon, Wielka Piramida, bardziej współczesny przykład wykorzystania złotej liczby to wszelkie proporcje w Katedrze w Mediolanie. Złotą liczbę można spotkać także w przyrodzie, wszędzie tam, gdzie występuje spiralny wzrost rośliny, np. nasiona słonecznika układają się spiralnie w 21 zwo5 jów w jednym kierunku i 34 w drugim. Wyjaśnię jeszcze, iż tajemnicze „Cabri” to program komputerowy do nauki geometrii, w tym stereometrii, czyli nauki zajmującej się badaniem własności figur przestrzennych. Po przyjeździe zakwaterowaliśmy się w hotelu w Wieliczce i tam też odbywały się wspomniane wykłady. Wyjazd miał również cel turystyczny. Pierwszego dnia zaraz po wykładzie wyruszyliśmy na zwiedzanie Wieliczki. Naszym przewodnikiem po tej miejscowości był również dr Pabich. Zwiedziliśmy Muzeum Żup Krakowskich, gdzie obejrzeliśmy wystawę solniczek i Kopalnię Soli w Wieliczce. Już samo zejście - ponad 100 metrów pod ziemię było dla nas dużym przeżyciem. Na dole dostaliśmy nawet pozwolenie na sprawdzenie, że tak powiem – organoleptycznie, czy ściany korytarzy i komnat rzeczywiście są z soli. Każdy z nas wrzucił prawą ręką przez lewe ramię pieniążek do podziemnego jeziora, aby spełniło się jedno nasze marzenie. Drugiego dnia zatrzymaliśmy się w Niepołomicach, gdzie zobaczyliśmy pięknie odrestaurowany pałac nazywany „małym Wawelem”. Tego dnia także podziwialiśmy uroki Krakowa i zwiedzaliśmy zabytki: Sukiennice, Kościół Mariacki oraz Wawel. W Krakowie mieliśmy okazję spróbować obwarzanków krakowskich i oczywiście usłyszeć hejnał z Wieży Mariackiej. Niektórzy weszli na tę wieżę i zrobili ciekawe zdjęcia. Niestety, z powodu deszczu nie udało nam się zobaczyć jak smok wawelski zieje ogniem. Ostatniego dnia naszej wycieczki zwiedziliśmy obóz zagłady w Auschwitz. Do Krosna powróciliśmy późnym wieczorem. Opiekunkami naszej grupy były Panie: Dorota Matukiewicz, Jolanta Cebula, Maria Babul oraz Pani dyrektor Barbara Kołarzyk. Agnieszka Gola LO Krosno 6 John Grogan: Marley i ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata. Tłumaczenie Agnieszka Lis, Magda Papuzińska. Warszawa 2006 John Grogan: Marley i ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata. Tłumaczenie Agnieszka Lis, Magda Papuzińska. Warszawa 2006 ,,Mam nadzieję że wiesz, jak bardzo cię kochałem. Zawsze byłeś tam, gdzie cię potrzebowałem.” John Grogan jest felietonistą, a był nawet redaktorem naczelnym magazynu ,,Organic Gardening”. Zdobył wiele nagród, między innymi Consumer Journalism Award Narodowego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Obecnie mieszka w Pensylwanii z żoną, trójką dzieci i psem labradorem retriverem o imieniu Gracie. Książka ,,Marley i ja” opowiada o losach labradora o imieniu Marley. Odznacza się on nadmiarem energii, którą wykorzystuje demolując dom i ogródek swoich właścicieli – państwa Grogan. Jest to młode małżeństwo dziennikarzy, które mimo szkód cieszy się Marleyem od pierwszych tygodni jego życia. Pies ciągle sprawia kłopoty, ale i tak jest radością swoich opiekunów, a później także ich dzieci. Właściciele psa nie przelali na niego wszyst7 kich swoich uczuć, wiedli też szczęśliwe życie rodzinne. Po pojawieniu się na świecie Conora wszyscy nasi bliscy i znajomi – z wyjątkiem moich bardzo katolickich rodziców, którzy modlili się o tuziny małych Gorganów – uznali, że już skończyliśmy z płodzeniem dzieci. W otaczającym nas tłumie pracujących profesjonalistów z podwójnym dochodem normą było jedno dziecko, dwoje świadczyło o pewnej ekstrawagancji, a o trójce w ogóle nie słyszano. (…) Groganowie wierzą w umiejętności Marleya, mimo że wyrzucono go ze szkoły tresury za brak postępów. Pies ma też swoją słabą stronę - boi się burzy. Opiekunowie doceniają wierność, wrażliwość i radość życia swojego pupila. On odpłaca im przywiązaniem i miłością. Wydaje się, że doskonale rozumie ich troski, a nawet sprawdza się jako opiekunka ich dzieci. Przygody tego psa są naprawdę śmieszne. Jednak są i smutne chwile w życiu Gorganów. Wszystko zaczyna się od choroby Marleya. Tych, którzy chcą dowiedzieć się o dalszych losach Marleya – odsyłam do książki. Opowieść o Marleyu bawi i wzrusza do łez. Przekonacie się o tym czytając tę świetną książkę. Sama czytałam ją z ogromnym zaciekawieniem i polecam szczególnie miłośnikom zwierząt. Już po przeczytaniu kilku stron, nie można się od niej oderwać. Tę zabawną, pełna ciepła opowieść autor zadedykował trójce swoich dzieci. Ewelina Nadolska LO Krosno 8 Joshua Mowll: Operacja Czerwone Jerycho, Muchomor 2006 Operacja Czerwone Jerycho jest pierwszą częścią Trylogii Gildii. Joshua Mowll to pracujący w ogólnokrajowym dzienniku grafik, do tej pory z pisaniem nie mający nic wspólnego (co niestety, moim zdaniem, widać). Zamieszczony we wstępie list od wydawcy książki przytacza okoliczności jej powstania i sugeruje autentyczność opisywanych przygód. Czy tak niezwykłe wydarzenia mogą jednak być prawdziwe? Książka ta łączy w sobie pamiętnik jednej z głównych bohaterek, 15-letniej Rebeki MacKenzie i rysunki ze szkicownika jej brata – Douglasa. Przez ten zabieg staje się dokumentacją z ich podróży. Oprócz tego mamy tutaj także tradycyjną narrację. Rebeka to prymuska, która po tajemniczym zaginięciu rodziców stała się nieopanowana, niesforna, uparta i zbuntowana. Interesowała ją głównie muzyka i szermierka. Douglas natomiast, to młodszy od swej siostry artysta i leniwy naukowiec, przede wszystkim jednak wolnomyśliciel. Nigdy by nie pozwolił aby jakieś reguły czy przepisy stanęły na drodze jego pasji badawczej. W szkolnych raportach znalazło się stwierdzenie, że niezaprzeczalna inteligencja Douglasa śpi pod kołdrą lenistwa. Posiada on swoje szczęśliwe skarpetki, które w rzeczywistości nie mają żadnej dobrej mocy, a wręcz przeciwnie, ściągają kłopoty i na dodatek śmierdzą. Z rozbrykanym rodzeństwem nikt na dłuższą metę nie może wytrzymać, więc zostają odesłani do wuja – Fitzroy’a MacKenzie, kapitana statku Ekspedient. Jeśli wydaje się Wam, że twarda, kapitańska ręka przeszkodzi wybrykom rodzeństwa, to jesteście w błędzie. Wkrótce dwójka tych dzieci odkryje, że ich wuj wie coś więcej niż przypuszczali. Bohaterowie nie ustawali w zbieraniu informacji o zaginionych rodzicach, a przez to wpadali w jeszcze większe tarapaty dotyczące tajemniczego zoridium lub jak kto woli - Córki Słońca. Ogromnym plusem tej książki są przepiękne ilustracje, plany i rysunki w większości wykonane przez autora. W swojej dziedzinie – grafice, Mowll dołożył wszelkich starań, jednak przydałoby się popracować nad tym, co zwykle jest sensem książki – nad opowiedzeniem pewnej historii. Wydaje mi się, że jest to przerost formy nad treścią. Nie mam nic do zarzucenia opowieści, w zamyśle na pewno była bardzo dobra i taka jest, tylko że przedstawiona w mało interesujący sposób. Nie każdy może usiąść i napisać 9 “Otrzęsiny” klas pierwszych. 30 września 2007 roku w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Krośnie Odrzańskim odbyły się „Otrzęsiny” klas pierwszych. Przygotował je Samorząd Szkolny wraz z opiekunką Panią Małgorzata Niesuchorską. Największy udział w przygotowaniu poszczególnych konkurencji mieli nasi koledzy z III „a”. A konkurencje były naprawdę zabawne, np. inscenizacja wybranej bajki. Nasi młodsi koledzy przedstawili własne wersje Shreka, Gumisiów, Pokemonów i Czerwonego Kapturka (w rolę okrutnego wilka wcielił się wychowawca Pan Marek Kałuża). Bardzo podobały nam się tańce. Klasy mogły wybrać albo jezioro łabędzie, albo tańce cygańskie. W klasach „męskich” chłopcy z konieczności przebrali się za dziewczęta. Na zakończenie były tańce w parze z wychowawcą. Były też konkurencje prawie sportowe: podrzucanie naleśnika na patelni (tu także brali udział wychowawcy), ubijanie śmietany do momentu, kiedy utrzyma się w odwróconym do góry dnem naczyniu – dopiero wtedy można było ją zjeść. Wszyscy bawili się doskonale, również szacowne jury. Pierwszoklasiści są już pełnoprawnymi członkami społeczności uczniowskiej. 10 Małgorzata Budzyńska: Ala Makota. Osiemnastka. „Świat Książki”. Warszawa 2006. „O to chodzi jedynie, By naprzód wciąż iść śmiało, Bo zawsze się dochodzi Gdzie indziej, niż się chciało.” Leopold Staff Małgorzata Budzyńska jest autorką pięciu książek dla nastolatek pod wspólnym tytułem „Ala Makota”. Główną bohaterką jest właśnie dziewczyna o nazwisku Makota, której rodzice przewrotnie nadali imię Ala. W każdej kolejnej części Ala coraz bardziej dorasta, zmieniają się też jej problemy. Książka reklamowana jest jako pamiętnik sfrustrowanej i zakochanej nastolatki. Tym razem ta nastolatka ma kłopoty, które przerosłyby nie tylko osiemnastoletnią dziewczynę. Książka ma formę pamiętnika, któremu brakuje jednak dat, a może raczej są to luźne zapiski ubarwione sentencjami. Ala jest już w klasie maturalnej i nie może poradzić sobie z wyborem studiów, najpierw chce zdawać na teatrologię, potem jest to archeologia i bibliotekoznawstwo. Jednocześnie znosi naciski rodziców, aby tak jak matka „uczyła się na higienistkę”, żeby „mieć fach w ręku”, lub - do czego namawia ojciec - studiowała polonistykę. Akcja tej książki toczy się bardzo szybko, bo na głowę dziewczyny spada utrata pracy przez ojca, kłopoty z miłością brata do jej dwóch koleżanek, choroba matki. Nie są to tak naprawdę jej problemy, ale dziewczyna sama próbuje im sprostać. Ojciec po utracie pracy wpada w depresję, całymi dniami siedzi przed telewizorem i nic nie robi. To jego zaradne dzieci za niego wysyłają cv do portali internetowych wyszukujących odpowiadające bezrobotnym ogłoszenia. Koleżanki Ali toczą wojnę o Jacka, a ten nie potrafi z żadnej z nich zrezygnować. Rezultatem niezawinionej przez Alę sytuacji jest zakończenie przyjaźni między dziewczynami, bowiem obwiniają one o wszystko właśnie ją. Ala ma też problem z Milką, niezbyt lubianą przez nią dziewczynę z klasy. Milka jest bogata, zakochała się w czterdziestoletnim mężczyźnie i ze wszystkiego zwierza się Ali. Kiedy Milka zachoruje na cukrzycę, to Ala staje się jej najlepszą przyjaciółką. Dochodzi do tego, że spędza z nią sylwestra, choć ma inne, ciekawsze propozycje. Idzie też identycznie, jak Milka, ubrana na studniówkę, aby przyjaciółka nie czuła się gorzej z powodu pompy insulinowej, którą musi ukrywać w rozkloszowanej sukni. We wszystko to wplecione są skomplikowane perypetie miłosne samej Ali, a przede wszystkim paniczne poszukiwanie partnera na studniówkę, który (o czym jeszcze dziewczyna nie wie) czeka na nią tuż za ścianą. „Ala Makota. Osiemnastka” to książka bardzo zabawna i szalona - tak jak jej bohaterka. Agnieszka Gola III „C” LO Krosno Odrzańskie. 11 Heidi Hassenmüller: Czarne, czerwone, śmierć. „Ossolineum”, 2006 Heidi Hassenmüller jest autorką bestsellerowych powieści dla młodzieży, takich jak „Dobranoc, słonko”, „W sidłach anoreksji” czy „Niemy śmiech”. Podobnie do poprzednich powieści również ta ma postać osobistej relacji bohatera. Tym razem pisarka opisuje środowisko skinheadów i neonazistów. Bohaterem powieści jest nastoletni Udo. Latami szykanowany przez swoich rówieśników tłumi w sobie gniew, nienawiść do oprawców i pragnie zemsty. Pewien nieszczęśliwy wypadek powoduje, że życie Uda zmieni się na zawsze. Chłopiec poznaje Willa, członka ultraprawicowej grupy, który wywiera na nim ogromne wrażenie. Udowi podoba się pionująca w grupie kontrola, władza, siła i „wspólne sprawy”. Teraz, dzięki pomocy „kolegów”, może rozprawić się z dawnymi oprawcami. Gdy jednak wydarzenia przybierają zły obrót Udo zaczyna mieć wątpliwości, czy „wielka wspólna sprawa” jest słuszna. Jednak odejście z grupy skinheadów i neonazistów nie jest takie proste, czekają go poważne konsekwencje. Udo czuje się jak w matni. W wyrwaniu się z tej trudnej sytuacji pomogli rodzice oraz dawni skinheadzi, którym udało się wyjść z tego środowiska i teraz pomagają innym. Jest to ważna książka, bowiem pokazuje prawdziwe oblicze tych grup i zagrożenia wynikające z przynależności do nich. Polecam tę książkę młodym czytelnikom, a także ich rodzicom. Marta Jagiełowicz 12 Jana Frey: W ślepym zaułku wolności. Dzieci ulicy. „Ossolineum” Wrocław 2001. „Po jakimś czasie znowu doszłam do siebie i ponownie ukradłam torebkę, tym razem w śródmieściu. Kupiłam sobie coś do jedzenia, a u dealera na Dworcu Zachodnim speed i ecstasy, które połknęłam, jakby to były tabletki od bólu głowy.” Od kilku lat Wydawnictwo „Ossolineum” wydaje książki z serii „Nasza Biblioteka” poruszające ważne, nawet drastyczne problemy młodych ludzi. Do tej pory ukazały się m.in. „Bez odwrotu”, „Odlot na samo dno”, „W sidłach anoreksji”. Po przeczytaniu tej książki z przerażeniem stwierdziłam, iż powstała ona w oparciu o prawdziwe wydarzenia. Jana Frey tak opisała początek swojej znajomości z dziewczyną, która później została bohaterką jej książki: „Sofię poznałam w Monachium (…). Do tego dnia niewiele o niej wiedziałam – jedynie to, że przez prawie dwa lata żyła w swoim rodzinnym mieście poza domem, z którego uciekła, kiedy miała 14 lat.” Sofia jest dzieckiem gwałtu, z tego też powodu została znienawidzona przez matkę i była tylko kolejnym zawadzającym meblem w domu, o który ktoś ciągle się potyka. Dziewczyna czuła, że tylko utrudnia innym życie. Prawdziwe piekło dla dziewczyny zaczyna się kiedy piękna Franziska – matka Sofie – spotyka Karla, później ojczyma Sofie. O ile przed przybyciem Karla do jej rodzinnego domu, dziewczyna była dla wszystkich obojętna, teraz stała się przedmiotem, na którym można wyładować złe emocje. Bohaterka wielokrotnie bita przez wracającego z pracy w złym humorze ojczyma. Więc ucieka przed znęcającym się nad nią ojczymem, przed napastującym ją obleśnym kolegą Karla. Dokąd ucieka? Do umierającego w domu opieki staruszka, który jako jedyny okazał jej prawdziwą, rodzinną miłość, choć praktycznie nie był z nią spokrewniony. Kiedy jednak jego życie dobiega końca, Sofie nie ma już w nikim oparcia. Opuszcza ją także chłopak, który też, jak ona, był maltretowany przez ojczyma. Opuszcza, gdyż boi się o swoje życie. Pozostaje sama, a kiedy zaczyna kraść trafia do schroniska dla nieletnich. Kolejna placówka, kolejna ucieczka stają się sposobem na życie, bowiem chce uciec jak najdalej. Kradzieże, narkotyki, prostytucja, poroniona ciąża, nocowanie pod gołym niebem i rozpaczliwe poszukiwanie bliskości z kimkolwiek. To wszystko doprowadza ją do stanu, z którego są tylko dwie drogi: śmierć lub czyjaś pomocna ręka, która pojawia się w ostatniej chwili. Ksiązka kończy się jednak optymistycznie, Sofie udaje się z tego wszystkiego wyjść, mam nadzieję, że na zawsze. Historia ta w swojej treści przypomina głośną książkę „Dzieci z dworca ZOO”, jest tak samo mroczna i tak somo porażająca grozą opisywanej rzeczywistości. Agnieszka Gola LO Krosno 13 Janice Kaplan, Lynn Schnurnberger Faceci, których nie poślubiłam. Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2007. - Hallie, muszę ci o czymś powiedzieć. – Idzie dalej, ze wzrokiem utkwionym przed siebie. Oj. Taki początek nie wróży niczego dobrego. Potykam się, gdy obcas zakleszcza mi się pomiędzy płytami chodnika. Po „Muszę ci o czymś powiedzieć” nigdy nie słyszy się: „Kocham cię do szaleństwa” ani nawet: „Zawsze lubiłem twoją duszoną wołowinę”. O nie, „Musze ci o czymś powiedzieć” każdorazowo poprzedza złe wiadomości w rodzaju: „zdechł kot” albo „dom właśnie spłonął”. A w tym wypadku? Janice Kaplan i Lynn Schnurnberger to autorki Dzienników botoksowych i Moje są wyjątkowe. Autorki były zamężne czterokrotnie, wychowały troje dzieci i wydały dziesięć książek. Wyprodukowały setki godzin telewizyjnych programów rozrywkowych i napisały artykuły do chyba wszystkich amerykańskich magazynów kobiecych. Takie doświadczenie życiowe na pewno pomaga w napisaniu książki o perypetiach miłosnych jednej kobiety. Hallie Lawrence Pierpont jest prawniczką, a przy tym piękną, nie pozbawioną poczucia humoru, kobietą i matką dwójki wspaniałych, dorosłych dzieci Adama i Emily. Prawdziwa sielanka i gdyby tak pozostało pewnie nie byłoby o czym czytać. Zwrot akcji następuje po tym jak Emily zostaje studentką Yale. Hallie sądzi, iż dopiero teraz wraz ze swym mężem Billem przeżyją drugą młodość, jednak jej plany nie zostaną nigdy spełnione. Bill jeszcze na parkingu przed uczelnią córki oświadcza, że odchodzi do młodszej kobiety (Ashlee, koniecznie przez dwa e). Hallie po początkowych próbach odzyskania męża popada w depresję, a następnie postanawia wziąć się w garść i podejmuje próbę zdobycia szczytu góry. Wynik tej wyprawy jest opłakany: kobietę pożądliły pszczoły, skręciła nogę, i wpadła w błoto, na dodatek zgubiła drogę, a kluczyki zostały wewnątrz samochodu. Czy może być gorzej? Na szczęście w takich sytuacjach w książkach zawsze zjawia się jakiś wyjątkowy mężczyzna z pomocą. Okazuje się on być znajomym dawnego chłopaka Hallie. W ten sposób w jej głowie rodzi się pomysł odnalezienia jej „byłych”. Nie zraża jej fakt, że minęło ponad dwadzieścia lat i przez ten czas zapewne wiele się u nich zmieniło. Faceci, których nigdy nie poślubiłam to książka przede wszystkim dla kobiet. Na pewno docenią ją panie, które rozstały się z mężami, a teraz potrzebują impulsu żeby znów zacząć coś robić z własnym życiem. Mnie podobało się poczucie humoru autorek, świetna lektura na jesienny wieczór. Agnieszka Gola LO Krosno 14 John Grogan: Marley i ja. Życie, miłość i najgorszy pies świata. Tłumaczenie Agnieszka Lis, Magda Papuzińska. Warszawa 2006 ,,Mam nadzieję że wiesz, jak bardzo cię kochałem. Zawsze byłeś tam, gdzie cię potrzebowałem.” John Grogan jest felietonistą, a był nawet redaktorem naczelnym magazynu ,,Organic Gardening”. Zdobył wiele nagród, między innymi Consumer Journalism Award Narodowego Stowarzyszenia Dziennikarzy. Obecnie mieszka w Pensylwanii z żoną, trójką dzieci i psem labradorem retriverem o imieniu Gracie. Książka ,,Marley i ja” opowiada o losach labradora o imieniu Marley. Odznacza się on nadmiarem energii, którą wykorzystuje demolując dom i ogródek swoich właścicieli – państwa Grogan. Jest to młode małżeństwo dziennikarzy, które mimo szkód cieszy się Marleyem od pierwszych tygodni jego życia. Pies ciągle sprawia kłopoty, ale i tak jest radością swoich opiekunów, a później także ich dzieci. Właściciele psa nie przelali na niego wszystkich swoich uczuć, wiedli też szczęśliwe życie rodzinne. Po pojawieniu się na świecie Conora wszyscy nasi bliscy i znajomi – z wyjątkiem moich bardzo katolickich rodziców, którzy modlili się o tuziny małych Gorganów – uznali, że już skończyliśmy z płodzeniem dzieci. W otaczającym nas tłumie pracujących profesjonalistów z podwójnym dochodem normą było jedno dziecko, dwoje świadczyło o pewnej ekstrawagancji, a o trójce w ogóle nie słyszano. (…) Groganowie wierzą w umiejętności Marleya, mimo że wyrzucono go ze szkoły tresury za brak postępów. Pies ma też swoją słabą stronę - boi się burzy. Opiekunowie doceniają wierność, wrażliwość i radość życia swojego pupila. On odpłaca im przywiązaniem i miłością. Wydaje się, że doskonale rozumie ich troski, a nawet sprawdza się jako opiekunka ich dzieci. Przygody tego psa są naprawdę śmieszne. Jednak są i smutne chwile w życiu Gorganów. Wszystko zaczyna się od choroby Marleya. Tych, którzy chcą dowiedzieć się o dalszych losach Marleya – odsyłam do książki. Opowieść o Marleyu bawi i wzrusza do łez. Przekonacie się o tym czytając tę świetną książkę. Sama czytałam ją z ogromnym zaciekawieniem i polecam szczególnie miłośnikom zwierząt. Już po przeczytaniu kilku stron, nie można się od niej oderwać. Tę zabawną, pełna ciepła opowieść autor zadedykował trójce swoich dzieci. Ewelina Nadolska LO Krosno 15 Stephen Clarke: Merde! W rzeczy samej. WAB, Warszawa 2007 Francuzi są dość bezwstydni, jeśli chodzi o opowiadanie niepoprawnych politycznie dowcipów. Jest wiele kawałów o skąpych mieszkańcach Owernii, Szwajcarach, którzy wolno mówią i mniej inteligentnych od Francuzów Belgach. Weźmy na przykład ten o Belgu, który wpadł do szybu windy. Spadając, myślał sobie (z gardłowym belgijskim akcentem): hej, nie jest źle. Wcale nie boli. Nie, wciąż nie boli. Nadal nie boli. Ciągle nie boli. Au! Stephen Clarke jest Brytyjczykiem (tak jak główny bohater jego powieści), ale już od dwunastu lat mieszka i pracuje w Paryżu. Sam będąc kiedyś obcym w kraju Moliera pisze o rzeczach dla cudzoziemca zaskakujących. Autor rozpoczyna swą książkę od podziękowań adresowanych szczególnie do tych, którzy zagrozili użyciem przemocy fizycznej - gdyby tego nie zrobił. Paul (zwany przez Francuzów Pool lub Pul) West jest głównym bohaterem Merde! W rzeczy samej. Jego „przygoda z Francją” trwa już jakiś czas, a nieporozumienia z Francuzami nie mają końca. Paul usiłuje założyć własny biznes, który miałby polegać na rozpowszechnieniu wśród Francuzów zwyczaju picia angielskiej (!) herbaty. Ale przekonanie mieszkańców Paryża do skosztowania czegoś innego, niż uwielbiana przez nich kawa, jest najmniejszym z jego problemów. Merde! W rzeczy samej to kontynuacja (mam nadzieję, że równie zabawnej) książki Merde! Rok w Paryżu wydanej w 2006 roku. Z pokorą przyznaję, że zaczęłam od części drugiej, dlatego muszę jak najszybciej naprawić mój niewybaczalny błąd. Z radością donoszę również, że powstała już trzecia część przygód Paula Westa: Merde Heppens jednak jeszcze nie wydana w Polsce. Biorąc pod uwagę jak wielu nabywców wśród Polaków znalazły poprzednie części, ukazanie się na rynku tej najnowszej pozostaje tylko kwestią czasu. To książka raczej dla tych, którzy choć w minimalnym stopniu poznali kulturę Francji (choćby ze względu na liczne francuskie wtrącenia w tekście, nie wszystkie objaśnione w przypisach). Już sam tytuł nie jest zapewne zrozumiały dla wszystkich, a zatem merde to odpowiednik angielskiego shit, czy niemieckiego Scheiβe, a polskiego kupa (w wersji nieco ocenzurowanej). Biorąc tę książkę po raz pierwszy do ręki zastanawiałam się: „O co chodzi z tym ogórkiem na okładce?”. Otóż po przeczytaniu jestem w stanie stwierdzić, że wbrew moim przypuszczeniom nie jest to ogórek w szaliku, a… cukinia! Dlaczego właśnie to warzywo pojawiło się na stronie tytułowej? To długa historia, a odpowiedzi dostarczy lektura tej książki. Merde! W rzeczy samej to książka o zderzeniu kultur. O subtelnych różnicach między Brytyjczykami, a Francuzami, którzy nie są w stanie zrozumieć własnej odmienności. W dobie „czyhającej za każdym rogiem” globalizacji książka o różnicach, a nie o ich zacieraniu, wydaje się nie na miejscu, jednak napisana w przezabawny sposób na pewno nie zostanie szybko zapomniana. Agnieszka Gola LO Krosno 16 Joshua Mowll: Operacja Czerwone Jerycho, Muchomor 2006 Operacja Czerwone Jerycho jest pierwszą częścią Trylogii Gildii. Joshua Mowll to pracujący w ogólnokrajowym dzienniku grafik, do tej pory z pisaniem nie mający nic wspólnego (co niestety, moim zdaniem, widać). Zamieszczony we wstępie list od wydawcy książki przytacza okoliczności jej powstania i sugeruje autentyczność opisywanych przygód. Czy tak niezwykłe wydarzenia mogą jednak być prawdziwe? Książka ta łączy w sobie pamiętnik jednej z głównych bohaterek, 15-letniej Rebeki MacKenzie i rysunki ze szkicownika jej brata – Douglasa. Przez ten zabieg staje się dokumentacją z ich podróży. Oprócz tego mamy tutaj także tradycyjną narrację. Rebeka to prymuska, która po tajemniczym zaginięciu rodziców stała się nieopanowana, niesforna, uparta i zbuntowana. Interesowała ją głównie muzyka i szermierka. Douglas natomiast, to młodszy od swej siostry artysta i leniwy naukowiec, przede wszystkim jednak wolnomyśliciel. Nigdy by nie pozwolił aby jakieś reguły czy przepisy stanęły na drodze jego pasji badawczej. W szkolnych raportach znalazło się stwierdzenie, że niezaprzeczalna inteligencja Douglasa śpi pod kołdrą lenistwa. Posiada on swoje szczęśliwe skarpetki, które w rzeczywistości nie mają żadnej dobrej mocy, a wręcz przeciwnie, ściągają kłopoty i na dodatek śmierdzą. Z rozbrykanym rodzeństwem nikt na dłuższą metę nie może wytrzymać, więc zostają odesłani do wuja – Fitzroy’a MacKenzie, kapitana statku Ekspedient. Jeśli wydaje się Wam, że twarda, kapitańska ręka przeszkodzi wybrykom rodzeństwa, to jesteście w błędzie. Wkrótce dwójka tych dzieci odkryje, że ich wuj wie coś więcej niż przypuszczali. Bohaterowie nie ustawali w zbieraniu informacji o zaginionych rodzicach, a przez to wpadali w jeszcze większe tarapaty dotyczące tajemniczego zoridium lub jak kto woli - Córki Słońca. Ogromnym plusem tej książki są przepiękne ilustracje, plany i rysunki w większości wykonane przez autora. W swojej dziedzinie – grafice, Mowll dołożył wszelkich starań, jednak przydałoby się popracować nad tym, co zwykle jest sensem książki – nad opowiedzeniem pewnej historii. Wydaje mi się, że jest to przerost formy nad treścią. Nie mam nic do zarzucenia opowieści, w zamyśle na pewno była bardzo dobra i taka jest, tylko że przedstawiona w mało interesujący sposób. Nie każdy może usiąść i napisać powieść, zwłaszcza dla młodzieży (książka polecana jest dla wszystkich, którzy ukończyli 9 lat). W książce brakuje stopniowania napięcia, zwrotów akcji i dobrego warsztatu pisarskiego. Czego efektem jest szybkie znudzenie się czytelnika. Agnieszka Gola LO Krosno 17 Dorota Masłowska: Paw królowej. Wydawnictwo „Lampa i Iskra Boża”. 2005 „Paw królowej” to druga powieść młodej, bo zaledwie dwudziestokilkuletniej pisarki. Pierwsza jej książka „Wojna polsko – ruska pod flagą biało – czerwoną” odniosła ogromny sukces. „Woja…” stała się bestsellerem, a pisarkę okrzyknięto głosem młodych ludzi. „Paw królowej” to opowieść dziejąca się we współczesnej Polsce, w Warszawie. Bohaterowie powieści to ludzie show – biznesu. Jedną z bohaterek jest Patrycja Pitz, młoda dziewczyna o nieatrakcyjnym wyglądzie. Patrycja czuła się nie atrakcyjna, a otoczenie, do którego się garnęła, odtrącało ją. Właśnie ten wygląd jest źródłem jej kompleksów. Czuje się samotna, nie ma powodzenia u chłopców, choć bardzo tego pragnie. Inny bohater – Stanisław Retro – to piosenkarz, który zdobył popularność głównie za sprawą forów internetowych, gdzie jest uważany za geja i masona. Świat mediów i kreowanych przez nie bohaterów autorka potraktowała w sposób ironiczny. Siebie także Masłowska uczyniła bohaterka powieści. Widzimy ją jak chodzi po domu w szlafroku, gotuje dziecku zupki, bowiem to potomek jest teraz dla niej najważniejszy. Los trojki bohaterów zmieni się za sprawą Szymona Rybaka, który jest ważna figurą w świecie show – biznesu. W powieści zwraca uwagę nowatorskie potraktowanie języka, bowiem książka jest zapisem trafnych obserwacji językowych i obyczajowych. W ciągłym tekście znajdziemy fragmenty rymowane, przypominające teksty hip-hopowe. Autorem okładki oraz licznych ilustracji jest Maciej Sieńczyk, artysta znany z komiksów drukowanych w miesięczniku "Lampa". Książka była nominowana do nagrody „Nike” w 2006 roku. Marta Jagiełowicz 18 Olga Tokarczuk: Anna In w grobowcach świata. Wydawnictwo „Znak”. Kraków 2006 Olga Tokarczuk (urodzona w 1962 roku w Sulechowie), to pisarka, eseistka, autorka scenariuszy oraz poetka. Pisarka ukończyła psychologię na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie mieszka w Sudetach. Przez pewien czas pracowała w Wałbrzychu jako psychoterapeutka, i doświadczenia te sprawiają, że jej bohaterowie to „żywe” postacie. Pisarka uhonorowana została wieloma nagrodami, m.in. nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, nagrodą Fundacji im. Kościelskich (1997), paszportem Polityki oraz kilkoma nominacjami do literackiej Nagrody Nike. Pisarka jest ceniona zarówno przez czytelników, jak i krytyków. Od roku 2004 organizuje we Wrocławiu i Jeleniej Górze Festiwal Opowiadań, na którym autorzy krótkich form literackich z różnych krajów świata prezentują swoje dokonania. O prezentowanej niżej książce autorka napisała: ,,Sięgnęłam do jednego z najstarszych mitów ludzkości- opowieści o Inannie, sumeryjskiej bogini, która zeszła do podziemnego świata zmierzyć się ze swoją siostrą, władczynią śmierci. I wróciła.” Książka ,,Anna In w grobowcach świata” opowiada o losach tytułowej bohaterki. Kobieta ta, schodzi do najniższych warstw ziemi, czyli do grobowców świata. Odwiedza tam swoją siostrę. Jednak jej wizyta bardzo się przedłuża. Inanna zostaje uwięziona przez własną siostrę, która o dziwo traktuje ją jak obcą osobę. Pomóc chce jej najlepsza przyjaciółka, towarzyszka w podróży, Nina Szubur. Starając się uwolnić In Nina napotyka na wiele niespodzianek, odkrywa przy tym zaskakujące fakty z życia przyjaciółki i losy jej rodziny. Dociera kolejno do trzech ojców Anny In. Fakt ten wcale jej nie dziwi, dziwi ją jednak to, że ojcowie nie chcą udzielić córce pomocy. Pomoc taką otrzymuje od matki Anny, to ona zmusiła ojców do współpracy. Opowieść ta kończy się także w zaskakujący sposób. Aby się o tym przekonać, przeczytajcie ją sami. Książkę Olgi Tokarczuk czytałam z wielkim zaciekawieniem i trudno było mi oderwać się od lektury kolejnych stron. Dzięki tej książce, możemy sposób dowiedzieć się o mitycznej bohaterce, Inannie. Z całą pewnością, książka ta nie jest nudna, czyta się ją szybko i pozostaje bardzo długo w pamięci. Dzieje się tak zapewne dlatego, że postacie to wyraziste portrety psychologiczne i ich postępowanie, choć niezwykłe, wydaje się prawdopodobne. ,,Anna In w grobowcach świata”, to książka godna polecenia. Dlatego też zachęcam do przeczytania jej wszystkich tych, którzy chcą poznać mit o sumeryjskiej bogini i lubią kontakt z dobrą książką. Ewelina Nadolska LO Krosno 19 Eustachy Rylski: Warunek, „Świat Ksiązki”, Warszawa 2006 „Wojna to rzecz prosta (…) trzeba zabić, nim ciebie zabiją”. Taką oto prostą definicją posługiwali się żołnierze armii Napoleona biorący udział w kampanii rosyjskiej. Kampanii, która obnażyła jej słabość i uwidoczniła skazę „Cesarza Francuzów”. Utwierdziła także wszystkich w przekonaniu, że nic nie trwa wiecznie, a każdy, nawet najsilniejszy władca, zostanie pokonany. Książka Eustachego Rylskiego pt. „Warunek” ukazuje właśnie część owej, zbliżającej się już do swego kresu, kampanii. Armia upada, ulega rozsypce niczym piasek z rozbitej klepsydry. Część żołnierzy dezerteruję, cześć ginie w drodze z wycieńczenia i zimna, do którego nie przywykli. Ale są i tacy, którzy wierzą w słuszność misji i, dla których Napoleon nadal pozostaje świętością. Należy do nich kapitan Andrzej Rangułt wraz z podległymi mu żołnierzami. Nic nie jest w stanie zachwiać ich opinii na temat Wielkiego Wodza. Ale wszystko do czasu. Nagle na ich drodze pojawia się porucznik Semen Hoszowski, postać dziwna i owiana tajemnicą. Nikt nawet nie przypuszczał, że tak bardzo odmieni on losy kompanów Rangułta, a najmocniej samego kapitana, o czym miał się przekonać w niedługim czasie. Rangułta kreowano na bohatera, skrzętnie tuszując jego wybryki i niepochlebne zachowania, mocno nagłaśniano wszystkie zwycięstwa oraz sukcesy. Generał Lamont tracił jednak cierpliwość. Chcąc uratować wizerunek „legendy” zadecydował, że rozegra się pojedynek pomiędzy Rangułtem a Hoszowskim, pojedynek, którego reguły nie są zgodne z żołnierskim honorem – bez świadków i sekundantów, za to z celem zabicia przeciwnika. Ratunkiem przed śmiercią staje się dezercja, taką decyzję podejmuje Hoszowski. Ratuje on z opresji Rangułta i wraz z nim ucieka w głąb mroźnej Rosji. Oboje podejmują morderczą wyprawę, by dostać się do domu Rangułta na Litwie. To właśnie ta wyprawa i towarzyszące jej zajścia oraz przygody stanowią zasadnicza treść książki Rylskiego. W podroży nie brakuje mrożących krew w żyłach przygód, a każdy z bohaterów wielokrotnie musi zmierzyć się z samym sobą i swymi lękami. Jest zima 1812 roku, znaczne obszary Rosji są istnym pustkowiem, co nie ułatwia życia uciekinierom. Bohaterowie od początku nie darzą się sympatią, a teraz zostali skazani na swoje towarzystwo. Do tego stali się od siebie zależni. Wiedzą, że śmierć jednego z nich oznacza koniec obu. A zatem „każdy myśli częściej o drugim”. „Warunek” to prosta, ale wzruszająca historia o ludzkim poświęceniu, przyjaźni i wytrwałości. Rylski uczy, jak za wszelką cenę dążyć do celu, jak czerpać siły z – wydawałoby się – nieistniejących już pokładów energii. Nagłe zwroty akcji sprawiają, że raz kierujemy się w stronę „legendy” a raz ku jej „niepisanemu strażnikowi”, który sam powziął na swoje barki to zadanie. „Warunek” to również uniwersalna opowieść o człowieku. Autor pokazuje nam, jak wiele i jednocześnie – jak niewiele – zależy od nas samych. Docenia rolę psychiki i wolę życia. Mówi przecież, wkładając tę kwestię w usta jednego z bohaterów: „zginiesz wtedy dopiero, gdy sam tego zapragniesz”. 20 Czytając książkę niczego nie można być pewnym do końca, wszystko w niej zaskakuje, jest inne niż się spodziewamy, dlatego też warto usiąść w wygodnym fotelu i poświęcić kilka godzin na tę znakomita lekturę. Dominika Mrozowska LO Krosno 21 Joanna Chmielewska: Zapalniczka. Wydawnictwo „Kobra”, 2007 Kolejna książka Joanny Chmielewskiej to kryminał, a czasami nawet thriller. Autorka, jak zwykle, zaskakuje czytelnika niesamowitymi pomysłami. W „Zapalniczce” jest zbrodnia, nieoczekiwany zwrot akcji, intryga, a więc wszystko to, co powinno znaleźć się w dobrym kryminale. U Chmielewskiej jest jeszcze coś: oryginalne poczucie humoru. Lektura kryminału rozpoczyna się opisem zwykłego remontu domu, którego pilnują znajomi właścicielki, podczas gdy ta podróżuje po Europie. Niestety, nie wszystko idzie zgodnie z planem. Joanna – właścicielka domu – marzyła o pięknym ogrodzie – tymczasem końcowy efekt okazał się tylko marną imitacją jej marzeń. Po powrocie z Europy Joanna zauważa zniknięcie jej stołowej zapalniczki, którą otrzymała w prezencie od duńskich przyjaciół. Po wielodniowych poszukiwaniach prezent nie odnalazł się. Znajomi, którzy opiekowali się mieszkaniem, rzucili cień podejrzeń na ogrodnika. Być może powodem tego było jego nieudolne uporządkowanie ogrodu, choć oczywiście marny ogrodnik nie musi być złodziejem. Joanna i jej przyjaciele postanawiają jednak odzyskać skradziony przedmiot. Od tego momentu wszystko się komplikuje, a tytułowa zapalniczka staje się rekwizytem w zagadce kryminalnej, bo jest zbrodnia i jest podejrzewający wszystkich dociekliwy detektyw. Zakończenie jest zaskakujące, ale go nie zdradzę. Książkę polecam przede wszystkim miłośnikom kryminałów. Marta Jagiełowicz 22