Rosyjskie drogi są pełne przygód

Transkrypt

Rosyjskie drogi są pełne przygód
Podziel się wrażeniami z wystawy
„Oczy i uszy bezpieki” w słupskiej
Szkole Policji
Słupsk
5
www.gp24.pl Głos Pomorza sobota – niedziela 25 – 26 lutego 2012 r.
www.gp24.pl/forum
Dzielę się talizmanami
ROZMOWA z Maciejem Witkiewiczem, stryjecznym wnukiem Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego.
– W czwartek przekazał
pan słupskiemu Muzeum Pomorza Środkowego pięć rysunków
Stanisława Ignacego
Witkiewicza – Witkacego. W jaki sposób stał się
pan ich posiadaczem?
– Nasza rodzina miała w
Zakopanem willę – Witkiewiczówkę. Witkacy mieszkał
tam kilka lat, wynajmując
pokój od cioci Dziudzi, ja
jako dziecko również często
tam przyjeżdżałem w wakacje. Gdy wiele lat temu rodzina opuszczała Witkiewiczówkę, każdy brał dla siebie
prace Witkacego, bo portretów było tam mnóstwo. Dla
mnie zostało to, co znalazłem w śmietniku. A były tam
zwinięte prace przedstawiające między innymi rodziców Witkacego i jego stryjeczną siostrę, czyli moją
ukochaną ciocię Dziudzię. Ja
sobie te prace po prostu
wziąłem ze śmieci, odprasowałem i trzymałem przez
wiele lat.
– Zapowiadając uroczystość przekazania rysunków Witkacego, powiedział pan, że
przyjedzie z niespodziankami. Jakie to niespodzianki?
– Przywiozłem jeszcze
mały obrazek cioci Dziudzi
namalowany przez Stanisława Witkiewicza, ojca Wit-
Maciej Witkiewicz
Jest stryjecznym wnukiem Stanisława Ignacego Witkiewicza
– Witkacego. Z wykształcenia jest
śpiewakiem operowym. Jako profesor uczy śpiewu w bydgoskiej
Akademii Muzycznej. Na stałe
mieszka w Warszawie. W 2010 r.
był gościem konkursu „Witkacy
pod strzechy” organizowanego
przez Słupski Ośrodek Kultury. W
ubiegłym roku przyjechał do
Słupska jako juror tego konkursu,
prowadził też warsztaty dla młodzieży i wystąpił w monodramie.
Kolejny raz do Słupska ma przyjechać 19 maja na Noc Muzeów. W
Muzeum Pomorza Środkowego
zaśpiewa wówczas m.in. kompozycje Stanisława Moniuszki.
Maciej Witkiewicz na tle części rysunków Witkacego, które podarował słupskiemu muzeum.
kacego. Ciocia ma na nim
trzy lata. Podarowałem też
muzeum cebulę – zegarek
Witkacego i kołatkę, która
była zamontowana na
drzwiach jego pokoju w zakopiańskiej Witkiewiczówce.
Przywiozłem ze sobą również dwa litoryty Witkacego.
– Publicznie przyznał
pan, że pamiątki po
Witkacym były dla pana
talizmanami. Nie żal się
z nimi rozstawać?
– Oczywiście, że trochę żal,
bo te rzeczy dawały mi otuchę w życiu. Ale to była decyzja jednej nocy. W życiu każdego człowieka przychodzi
taki moment, że trzeba porządkować swoje rzeczy. Dla
mojej córki i wnuczki pamiątki po Witkacym nie są już talizmanami. Chociaż, gdy
wnuczka zobaczyła, że nie
ma już u mnie kołatki, zapytała, co się z nią stało. Powiedziałem jej, że przekażę ją
słupskiemu muzeum.
– Tu będzie jej lepiej niż
u pana?
– Słupsk to dobre miejsce
dla Witkacego. Tu dzieją się
najbardziej wartościowe
rzeczy dotyczące mojego
stryjecznego dziadka. Być
Fot. Kamil Nagórek
może to zabrzmi bardzo patetycznie, ale Witkacy był
wielkim patriotą. A wydaje
mi się, że na tych ziemiach
polskość trzeba wciąż jeszcze
ugruntowywać. Paradoksalnie, Witkacy może w tym
tylko pomóc.
– Mówi pan, że pamiątek po Witkacym ma
jeszcze sporo. Można się
więc spodziewać, że
niektóre z nich przekaże pan jeszcze słupskiemu muzeum?
– Wiem, że muzeum stara
się o stworzenie galerii, w
której mogłoby zaprezentować wszystkie prace Witkacego ze swoich zbiorów.
Na pewno więc przyjadę na
jej otwarcie. Oczywiście przywiozę też prezent. Będzie to
ciupaga, jaką Witkacy dostał
na chrzcie od Sabały, swojego ojca chrzestnego. Zostawię ją w Słupsku i czasem
będę zabierał, jeśli tylko muzeum zgodzi mi się ją wypożyczyć.
ROZMAWIAŁ DANIEL KLUSEK
Rosyjskie drogi są pełne przygód
WYPRAWA Słupscy podróżnicy, którzy 10 lutego wyruszyli ze Słupska nad Morze Białe, 16 lutego dotarli do Murmańska. Obecnie są już w drodze powrotnej
do Polski.
Ekspedycję samochodem
terenowym zorganizowało
trzech słupszczan: Tomasz
Kawałko, Norbert Pokorski i
Wojciech Pożoga. Poprzez
m.in. zimniki, czyli szlaki na
zamarzniętych bagnach,
chcieli dojechać do Murmańska i Archangielska. Planowali też dotrzeć po zamarzniętym Morzu Białym na
Wyspy Sołowieckie, gdzie w
łagrach byli więzieni Polacy.
„Głos Pomorza” patronuje tej
ekspedycji.
W Murmańsku mieli farta,
bo udało im się zwiedzić lodołamacz „Lenin”, pierwszy
atomowy statek na świecie
(wodowany w 1957 roku). W
następny dzień postanowili
pojechać na Półwysep Kolski,
aby dotrzeć do wybrzeża
Morza Barentsa.
– Udało nam się, ja się
nawet wykąpałem. Ale nie
było łatwo. Drogi były zasypane i co jakiś czas auto nam
grzęzło. Musieliśmy trochę
pomachać łopatami – mówi
Norbert Pokorski.
W czasie tej wycieczki dotarli także do bazy Gazpromu, rosyjskiej firmy wydobywającej gaz ziemny,
który kupuje m.in. Polska.
Nazajutrz wzięli kurs na
Tak wyglądają drogi na Półwyspie Kolskim nad Morzem Barentsa.
południe, w kierunku Archangielska. Po drodze dowiedzieli się, że Morze Białe
jest zamarznięte tylko przy
brzegu, co oznacza, że
muszą zrezygnować z dotarcia po lodzie do Wysp Sołowieckich. Po drodze do Ar-
changielska pomogli kobiecie, która wypadła z drogi
i rozbiła samochód. Wieczorem dotarli do miejscowości Kargopol, miejsca,
gdzie rozdzielano więźniów
do poszczególnych łagrów.
Tu swoją katorgę spędził
m.in. Gustaw Herling-Grudziński.
– W Kargopolu mieliśmy
wzruszające spotkanie ze
starszym mężczyzną, który
ma polskie korzenie. Okazało
się, że jego babka pochodziła
z Bytomia. Poprosił nas o
W poniedziałek, 20 lutego
słupszczanie dojechali do
przedmieść Archangielska,
gdzie zostali przyjęci przez
swoich dawnych znajomych
w bani, czyli rosyjskiej łaźni.
Po dwóch dniach pobytu obrali kierunek na Nowogród
Wielki, czyli w stronę Polski. I
znowu mieli przygodę na
drodze. Spotkali kilku ludzi
siedzących przy palącym się
na drodze ognisku.
– Okazało się, że już
czwarty dzień pilnują wywróconej ciężarówki z
drewnem. Czekali na traktor.
Powiedzieli nam, że wszystko
mają i nic im nie potrzeba –
relacjonują słupscy podróżnicy.
Kilka kilometrów dalej
znowu pomogli wyciągać z
rowu samochód, który wypadł z trasy. Tym razem kierowca i jego pasażer są kompletnie pijani. W czwartek, 23
Fot. Tomasz Kawałko lutego dotarli do Nowogrodu
Wielkiego.
Do Słupska nasi podróżsprawdzanie, czy pod adresem, jaki posiada, żyją nicy powinni dojechać w pojeszcze jego kuzyni – mówi niedziałek.
Pokorski.
WOJCIECH FRELICHOWSKI
W drodze do Archangielska pomogli kolejnym ZDJĘCIA I SZERSZA
Rosjanom, których auto wy- RELACJA NA
b
padło z oblodzonej trasy.
www.gp24.pl

Podobne dokumenty