homilia na uroczystość zaśnięcia najświętszej maryi panny
Transkrypt
homilia na uroczystość zaśnięcia najświętszej maryi panny
Filaret Drozdow HOMILIA NA UROCZYSTOŚĆ ZAŚNIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY …aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mk 3, 33) W obliczu zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny Kościół skłania nas do zbożnej refleksji. Albowiem czymże jest święto kościelne, jeśli nie zboż ną kontemplacją, w której duch odpoczywa od pracy ciała i zbiera siły na dni powszednie? Cóż widzimy stojąc w obliczu zaśnięcia Najświętszej Dziewicy? Widok niezwykły. Zwykle przed śmiercią – światło i jasność, po śmierci – mrok i niewiadome, a tu całkiem inaczej. Przed śmiercią jakże wielka godność i cnota, w jakiej głębokiej tajemnicy i ukryciu! Po śmierci – jakie światło i chwała, jakie wspaniałe wynagrodzenie godności i cnoty. Niewiele trzeba trudu, by wyjaśnić, że moralną godność Najświętszej Maryi Panny należy uznać za bezprzykładnie wielką. Wynika to już z sa mej godności posługiwania, do którego była Ona wybrana i wyniesiona. Jeżeli znalazłaby się cnota większa niż Jej, to byłoby absurdem wybranie Jej na mieszkanie, na tron, na Matkę Boga-Słowa. Ale w losach i dzie łach Bożych absurdu być nie może. Wobec tego, jak słuszne jest to, że Maryja jest błogosławiona między niewiastami, tzn. błogosławiona naj wyższym błogosławieństwem wśród wszystkich innych niewiast: tak samo słuszne jest i to, że cnota Jej jest najwyższa, najczystsza, najdoskonalsza, chociaż zresztą jest Ona czysta i doskonała dzięki temu samemu Chrystu sowi, który stał się nagrodą Jej czystości i doskonałości. Ale zobaczmy, na ile i jak widziano godność Maryi przed Jej zaś nięciem. Któż mógł lepiej znać Ją, niż ten, komu powierzono opiekę nad tym skarbem świata, nad tą ucieleśnioną skarbnicą nieba? Lecz Józef począt kowo tak mało wiedział, jaka cześć jest Jej należna, że uważał nawet za możliwe zniesławienie Jej, chociaż i nie chciał tego. Józef gotów był po 298 grzebać bezcenny skarb, gdyby skarb ten nie był lepiej chroniony przez bardziej oświeconych Stróży, aniołów, „…nie chciał narazić Jej na znie sławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie” (Mt 1, 19-20). O dziwnie milcząca Dziewico! Czyż nie łatwiej było Tobie samej za wiadomić Józefa o tym, o czym w końcu zawiadomił go anioł? Dlacze go czekałaś dalekiego posłańca z nieba? Dlaczego nie śpieszyłaś na po moc sprawiedliwemu, który omal nie popadł w niesprawiedliwość? Bez wątpienia dlatego, żeby nie okazać ludziom swojej cnoty, swojej łaski, swojej godności, ale jedynie „Ojcu Twojemu niebieskiemu, który jest w ukryciu”. Tajemnicę wielkiej godności Dziewicy Bogarodzicy w większym lub mniejszym stopniu ujawniali aniołowie, gwiazda, mędrcy, pasterze, Sy meon, ale aniołowie wrócili do nieba, mędrcy – na Wschód, gwiazda zniknęła, Symeon w pokoju odszedł z tego świata, światło betlejemskiej chwały zostało zgaszone gniewnym oddechem Heroda i krwią niewinią tek, Maryja ukrywała się to w Egipcie, to w Nazarecie, a Jej godność i doskonałość – w Jej sercu. „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19). Przyszedł czas, gdy chwała mądrości i cudów Syna Maryi zajaśniała w Judei i Galilei. Odblask chwały Syna powinien był wkrótce oświetlić i twarz Maryi. Pewnego razu przypadkowo okazało się, że się to zaczęło. Pewna kobieta, może matka łub bardzo pragnąca być matką, żywiej od innych wyobraziła sobie szczęście Matki błogosławionej i wobec tłumu wpadła w zachwyt, który podyktował jej słowa uwielbienia dla Jezusa i dla Jego Matki: „Jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś»” (Łk 11, 27). Ale zauważmy, że mówi ona z osłonkami, wielbi łono i piersi, ale nie wymienia imienia Tej, którą sławi. Dlaczego? Niewątpliwie dlatego, że nie zna Jej ani z twarzy, ani z imienia. Inni znali Maryję i z twarzy, i z imienia, dlatego że nie mogli nie znać, i mimo to pozostawali w przedziwnej o Niej niewiedzy. Posłuchajmy, co mówią współmieszkańcy i sąsiedzi Jezusa i Maryi: „Skąd u Niego ta mąd rość i cuda?” (A więc słyszą mądrość Jezusa, widzą Jego cuda, uznają je, i to skłania ich do poznawania wszystkiego, co się Jego tyczy). „Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam?” (Mt 13, 54-55). Jak widzimy, nie potrafią oni nawet powiedzieć: Józef, syn 299 Dawida, Maryja, córka Dawida. Wiedzą jedynie to, co widać, że Józef jest rzemieślnikiem, że Maryja jest Maryją. Jakżeż mogą nie wiedzieć na wet tego, co Żydzi tak troskliwie starali się wiedzieć o sobie i o innych? Jakżeż mogą nie znać rodu i pochodzenia Maryi? Nie można tego wyjaś nić inaczej, jak tylko w ten sposób, że Najświętsza Dziewica, nie chcąc w niczym być człowiekiem, nie szukając żadnej ludzkiej pociechy, nie chciała również tego, żeby w poniżeniu biedy swojej pocieszać się przed ludźmi godnością swojego rodu i dlatego nie mówiła o swoim pochodze niu, tak samo, jak i o swojej cnocie i pobożności. Cóż dziwić się, że obcy, dalecy czy bliscy, długo nie sławią Tej, którą powinny „wielbić wszystkie narody?” Sam Syn Jej – wahałbym się powie dzieć, jeżeli można by się wahać przy przekazywaniu tego, co powiedzia ła sama Prawda – sam Syn Jej jak gdyby nie decyduje się na oddanie Jej wobec ludzi czci należnej matce. On zachowuje się tak, jakby nie znał lub nie chciał Jej znać. „Któż jest moją matką?” (Mt 12, 48) – pyta. Jak gdyby szuka, komu dać imię, cześć i chwałę swojej Matki, milcząc o Tej, której Jego narodzenie dało prawo do tego wyróżnienia. „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je ” (Łk 8, 21). Mówiąc w ten sposób, Pan nie odsuwa Matki swojej fizycznie, ponieważ bardziej niż inni słyszy słowo Boże Ta, która usłyszała je przed innymi, i wypełnia je dosłowniej niż inni, Ta, która dała Mu godne schronienie w łonie swoim. Ale, po pierwsze, Pan wywyższa swoimi sło wami słuchających i wypełniających Słowo Boże i pubudza do tego zbaw czego działania; po drugie, i On w przytoczonym zdaniu stosuje natural ną zasadę swojej Matki, żeby nie objawić się ludziom, lecz na ile można rezygnować z chwały ludzkiej, szukając chwały Bożej, i On zwleka, ocią ga się z wyjawieniem ludziom całej czci i chwały Tej, która jest czcigod niejsza od cherubinów i nieporównanie sławniejsza od serafinów. Chodźmy dalej drogą ziemskiego życia Jezusa i Maryi – wszędzie to samo. Gdzie największa chwała, tam wcale nie ma Maryi, jak na przy kład przy uroczystym wejściu Pana do Jerozolimy. A jeżeli gdzieś po jawia się Matka Pana, tam nie spotyka Jej chwała, jak na przykład: „A obok krzyża Jezusowego stały Matka Jego i siostra Matki Jego” (J 19, 25). Pójdźmy za Ukrzyżowanym przez wrota śmierci na dziedziniec chwały Zmartwychwstałego. Już nie tylko pierwszy, lecz i ostatni w wierze uczeń Jego sławi Jego Bóstwo: „Pan mój i Bóg mój!” Już za chwałą zmar 300 twychwstania Pańskiego idzie nowa Boska chwała wniebowstąpienia Jego. Szukam człowieka czynu, słowa, w którym by chociaż teraz pojawi ła się chwała „Matki Pana mojego”, którą co prawda z dawna już, choć w ukryciu, głosiła św. Elżbieta. Szukam i nie znajduję. „Wszyscy oni – napisane jest o apostołach po wniebowstąpieniu Pańskim – trwali jedno myślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa” (Dz 1, 14). Jakaż nieoczekiwana opowieść! Nie tylko po wymienieniu aposto łów, lecz nawet pewnych nieznanych niewiast, dopiero na końcu przypo mniał sobie autor i wymienia imię Maryi Matki Jezusa. Cóż to znaczy? Czyżby autor nie dość czcił Matkę Boską? – Uchowaj Boże dopuszczać taką myśl obraźliwą nie tylko dla najświętszej Dziewicy, lecz i dla św. Łu kasza-ewangelisty! Cóż to znaczy? Znaczy to, że św. Łukasz pisze w Dziejach Apostolskich, jak zachowywała się Najświętsza Dziewica wśród apostołów, a Ona z powodu wielkiej łaski tylko w duchu niewidzialnie przewodniczyła zgromadzeniu apostołów, a z pokory serca, w ciele, wi dzialnie, jak gdyby odsuwała od siebie wszelką chwałę, nie okazywała w niczym swojej przewagi, stawiała siebie na równi z innymi niewiastami, uczyła je swoim przykładem tego, czego potem uczył je apostoł Paweł: „kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć” (1 Kor 14, 34). „Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam” (1 Tm 2, 11. 12). Chciałbym – powiem mimochodem – żeby temu najświętszemu przykładowi przyjrzeli się nasi stojący na ubo czu bracia, którzy nie czekając na sąd Chrystusa, osądziwszy bez różnicy wszelkie duchowieństwo i za to ukarawszy siebie samowolną rezygnacją z kapłaństwa, na domiar złego powierzają sprawowanie zwierzchnictwa u siebie pannom – bez wątpienia nie mądrym, lecz nawiedzonym! Albo wiem jaka panna oprócz nawiedzonej ośmieli się przyjąć na siebie w Ko ściele to, do czego nie ośmieliła się przystąpić Najświętsza Bogurodzica Dziewica? Teraz spójrzmy na tę drugą, nie do ogarnięcia wzrokiem, jeśli chodzi o przestrzeń, ale już do ogarnięcia wzrokiem, jeśli chodzi o światłość, drogę, która otworzyła się przed Najświętszą Dziewicą poprzez Jej za śnięcie. Jak szybko się to dokonało! Zgromadzenie apostołów, jak mówi pobożny przekaz, zostało zewsząd zwołane przez Ducha Bożego, żeby nie tyle opłakiwać, co święcić Jej zaśnięcie. Jak przedtem niewiara Toma sza obrócona została w dowód wiarygodności zmartwychwstania Chrystu sa, tak teraz niedowiarstwo Tomasza obraca się w narzędzie chwały wnie 301 bowzięcia Matki Boskiej – jeszcze ukrytej, jak ukryte było Jej życie na ziemi. Przyjąwszy chwałę Bożą w niebie, od tego czasu nie odrzuca Ona ludzkiej chwały na ziemi, przedtem sprzecznej z Jej pokorą, teraz pożyte cznej i zbawiennej dla mieszkających na ziemi. Chwała Jej miała również swych wrogów, podobnie jak chwała Chry stusa. Lecz w tym właśnie najlepiej ujawnia się Boska siła łaski, że wro gowie stanowią dla niej nie tyle przeszkodę, co środek do osiągnięcia Jej celów. Co osiągnęli heretycy, którzy tak chytrze i zuchwale usiłowali za brać Najświętszej Maryi Pannie wysokie imię Bogurodzicy? To, że Koś ciół prawosławny strzegąc się przed ich przewrotnością i zuchwalstwem zaczął jeszcze bardziej usilnie niż dawniej sławić Najświętszą Maryję Pannę i dlatego obecnie nie ma w Kościele ani jednego dnia, ani jednego nabożeństwa, które by nie było ozdobione Jej boską chwałą. I nie jest to zwyczajne rzucanie słów przez prawosławnych na złość heretykom, lecz rzeczywista walka sił duchowych i całkowite zwycięstwo siły Chrystusa nad siłą Jego przeciwników. Albowiem chwalące usta zmęczyłyby się w ciągu wieków, jeżeliby na głos modlitw i czci Najświętsza Maryja Pan na nie obdarzała wierzących swoją potężną pomocą, przynosząc duszom Chrystusa z Jego łaską, tak jak Ona na rękach Go trzyma na naszych świętych wizerunkach. – Raduj się, Błogosławiona! Chwała Twoja przez Boga ulepiona błyszczy podobnymi Bogu cudami! Oto, bracia, co widzę, rozważając teraz mocą Kościoła i powinnością służby postawiony na straży u łoża śmierci Najświętszej Dziewicy Boga rodzicy. Ale po co opowiadam wam, jak widzę tę sprawę? – Mówię to, ponieważ zbożna kontemplacja powinna być nie bierna, lecz aktywna. Po to, żeby przykład chwalebnego Jej życia pomógł wam zrozumieć, przyjąć i czynem wypełnić naukę Chrystusa: „aby nie ludziom pokazać (…), ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6, 18). Działaj, czyń dobro, służ Bogu, ale strzeż się, żeby twoich czynów, twoich cnót, twojej pobożności nie ujawniać przed ludźmi bez potrzeby, samowolnie, zarozumiale, wyniośle. Miej Boga za świadka twego sumienia, a On nagrodzi cię za wszystko, co w ukryciu przed ludźmi dla Niego czynisz lub cierpisz. Pan nakazuje działanie w ukryciu, po pierwsze, co do miłości bliźnie go: „Kiedy więc dajesz jałmużnę, ( …) niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa” (Mt 6, 3); po drugie, co do modlitwy: „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca 302 twego, który jest w ukryciu” (Mt 6, 6); po trzecie, co do postu i umar twienia ciała: „Ty zaś, gdy pościsz, (…) aby nie ludziom pokazać, (…) ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu” (Mt 6, 18). A zatem tajemnicę skrom ności i pokory nakazuje On w odniesieniu do wszystkich obowiązków człowieka wobec Boga, bliźniego i siebie samego, do każdej cnoty, do wszystkich spraw Prawa. Powie ktoś: ale jakże się spełni słowo Chrystusa: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16)? – Nie bójcie się: słowo Chrystusa spełni się samo przez się i nie potrzebuje waszej pomocy. Po wiedziane jest: „niech świeci wasze światło” w sposób naturalny, jak świeci każde światło, a nie jest powiedziane: wystawiajcie na pokaz świat ło wasze. Dobre uczynki są z natury uczynkami światła – działajcie w ukryciu, światło zaświeci wtedy i w takim stopniu, jak mu każe Bóg, Dawca światła. Niedobrze jest, jeżeli popełniacie czyny ciemne, złe, bo od nich oczywiście nie ma i nie będzie światła, i Bóg nie będzie przez nie uwielbiony. Powie ktoś jeszcze: jakże się modlić lub nauczać w Kościele, skoro i praktyki czynić należy w ukryciu? – Żeby na to odpowiedzieć, przypo mnijmy, że w tej samej nauce, w której Zbawiciel nasz mówi o modlitwie w ukryciu, mówi i o darze przynoszonym do ołtarza: „Jeśli więc przynie siesz dar swój przed ołtarz” (Mt 5, 23). Ma to miejsce podczas liturgii ja wnej i uroczystej. Widać z tego, że nakazem modlitwy w ukryciu nie zo staje objęty obowiązek uczestniczenia w liturgii Kościoła. Lecz zachodzi w tym wypadku obawa, żeby nie wynosić się przed ludźmi, lecz z pokorą stawać przed Ojcem niebieskim, „który jest w ukryciu” . Jeżeli stojąc w kościele, dokonujesz aktu uwielbienia wraz z wszystkimi obecnymi, ale starasz się powstrzymać lub uczynić niewidocznymi szczególne w tobie o znaki pobudzonej pobożności i westchnienia lub szlochy gotowe wyrwać się, łzy gotowe polać się, to wtedy nawet wśród licznego zgromadzenia w cichości ducha stoisz przed Ojcem swym, który jest w ukryciu. Pomyślmy, bracia, o ile niewdzięczne i uciążliwe, i bez pożytku jest życie tylko na pokaz – jak czyni wielu w życiu duchowym, społecznym i rodzinnym. Wszystko pokazują, wszystko wystawiają, o wszystkim trą bią, każdą błahą sprawę ogłaszają, podobnie jak kokoszka swoje świeżo zniesione jajko. Ale ogłaszanie przez kokoszkę jest uzasadnione: jajko rzeczywiście zostało zniesione i istnieje, natomiast próżni oznajmiają to, 303 czego nie ma lub też rozprawiając niszczą to, o czym mówią. Na przykład jeżeli zostaje spełniony uczynek miłosierdzia, to dobrze. Jest to faktem. Ale jeżeli ten, kto go spełnił, chwali się, to niweczy go. W ten sposób okazuje się, że nie ma dobra w jego sercu. Jest tam próżność. Nie ma do bra w jego uczynku. Dzieło próżności nie jest dobrym dziełem. Uczynek ten nie jest dobry nawet w oczach ludzi. Albowiem widzą oni próżność i jeżeli chwalą czyn próżnego człowieka, to jednocześnie demaskują i wy rzucają mu jego próżność. Tym bardziej nie ma tu dobra wobec Boga. Odsunął się od próżnych, gdy powiedział: „już odebrali swoją nagrodę” (Mt 6, 16). Chrześcijaninem bądź, a nie udawaj go – oto jedno z ważnych dla cie bie przykazań. Poznaj niezrównaną godność skromnej, cichej, ukry tej cnoty. Jej właściwością jest bycie w ukryciu dla ziemi. Dlatego że jest ona pochodzenia niebieskiego i dla nieba istnieje. Uprawiaj ją w u kryciu i ochraniaj przed wzrokiem ludzkim, często nieczystym i szko dzącym jej czystości, a przedstawiaj ciągle i troskliwie czystemu i oczysz czającemu oku Bożemu: „A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”. Amen. Tłum. Zofia Kozłowska