Matt widział siebie wchodzącego do windy. Drzwi zamknę
Transkrypt
Matt widział siebie wchodzącego do windy. Drzwi zamknę
Hel kariery 1 M att widział siebie wchodzącego do windy. Drzwi zamknęły się powoli, a jego wzrok padł na liczby zmieniające się nad srebrnymi drzwiami. 24, 25, 28, 33, 38, 52, 74. Migoczące liczby rosły coraz większymi skokami. Matt odczuł coś dziwnego: ciśnienie na klatce piersiowej i twarzy. – Wznosimy się, przyjacielu – odezwał się za nim jakiś głos. Matt nie zauważył, że w windzie jest ktoś oprócz niego; uświadomił to sobie dopiero wtedy, gdy usłyszał ten niesamowity głos. Zobaczył siebie, jak odwraca się i widzi starego człowieka stojącego w rogu, mocno trzymającego się poręczy obiegającej windę. Stary człowiek rzucał okiem to na Matta, to na liczby ponad drzwiami: 138, 165, 180. Liczby zblakły, gdy sufit windy zamienił się w przezroczyste szkło, a słońce rzuciło swoje jaskrawe promienie na wyświetlacz. Matt przelatywał przez szyb windy jak pocisk przez lufę i krzyczał, wciskany w podłogę. Winda zatrzęsła się, gdy z piorunującą siłą przebiła się przez dach budynku i wzleciała w powietrze, mknąc w niebo jak rakieta w stronę gwiazd. – Wyżej i wyżej, coraz wyżej – odezwał się głos za jego plecami. www.mtbiznes.pl Hel kariery Matt ignorował go, dopóki z ust starego człowieka nie padły kolejne słowa, które przykuły jego uwagę. – Przed siebie i w górę, Matt. Kiedy człowiek, którego Matt nigdy wcześniej nie spotkał, wypowiedział jego imię, przez ciało Matta przeszedł dreszcz. – Oto kolejny piękny dzień. Mamy dokładnie godzinę 7.24, a oto nasz ulubiony utwór, który postawi was na nogi w tym pięknym dniu: The only way is up w wykonaniu Yazz i Plastic Population. – Znajoma melodia przebijała się przez brzęczyk radiowego budzika. Dreszcz odczuty we śnie i nagły przeszywający dźwięk radiowego budzika nałożyły się na siebie i wyrwały Matta ze snu. Kiedy powoli otwierał oczy, miał dziwne uczucie, że stara się odtworzyć sen, który właśnie nieubłaganie ulatniał się z jego pamieci, aż jego obraz stał się tylko niejasnym wspomnieniem. Matt leżał w łóżku, gapiąc się w sufit. Słowa piosenki przepływały nad nim, gdy rozmyślał, że trzeba wstać. Kolejny dzień w pracy. Ostatni raz na chwilę zamknął oczy, potem otworzył je, westchnął. Odrzucił kołdrę i spuścił nogi z łóżka. Myjąc się i goląc, uważnie przyjrzał się sobie w lustrze; potem wziął prysznic. Czując spływającą po ciele wodę, nagle zobaczył obraz ze snu. Przypomniał sobie, że był w windzie, która przebiła się przez dach wysokiego budynku. Potrząsnął głową, że mógł śnić coś tak absurdalnego, i uśmiechnął się, gdyż przypomniało mu to ulubioną książkę z dzieciństwa. Charlie i fabryka czekolady. Czytał to i czytał wciąż na nowo tyle razy, że potrafił cytować duże fragmenty, całkiem jak starsi cytują Szekspira. To było miłe wspomnienie. Uśmiechnął się do siebie, ścierając z głowy pianę, która hałaśliwie spadała na dno brodzika. www.mtbiznes.pl Hel kariery 2 D zień był całkiem jak inne. Po zwyczajnych porannych przywitaniach, wymianie uwag na temat wczorajszych programów telewizyjnych i plotek zasłyszanych na przyjęciu, Matt i jego biurowi koledzy weszli w rytm dnia. Klienci dzwonili i byli załatwiani niemal bez żadnych incydentów: zespół przeszedł właśnie szkolenie dla sprzedawców i teraz wykorzystywał w praktyce nową wiedzę, starając się osiągnąć wyznaczony mu miesięczny cel. Był drugi tydzień miesiąca i jak dotąd wszystko szło dobrze. Pewnie zdążali do celu tuż za zespołem Tima, który na tablicy liderów sprzedaży zajmował pierwsze miejsce. Zespół Matta był ożywiony prawdziwym zapałem: wszyscy widzieli, że wystarczy niewielki dodatkowy wysiłek, jeszcze trochę więcej czasu przy telefonie (a może – to była taka cicha modlitwa – ktoś w zespole Tima złapie krążącą po biurze grypę?), aby zespół Matta wygrał główną nagrodę, weekend w uzdrowisku. Dla sześcioosobowego zespołu, w którym było pięć kobiet, ta akurat nagroda (inaczej niż większość innych) naprawdę była warta zachodu. Zespół był nastawiony pozytywnie, na pracę. Ale nie Matt. Kiedy jego zespół odbierał stale dzwoniące telefony, on dostał wezwanie od szefowej. Jo chciała, żeby spotkał się z nią w sali konferencyjnej. www.mtbiznes.pl 10 Hel kariery Po paru zwykłych niezobowiązujących zdaniach Jo powiedziała, że ma dla Matta pewną informację. – Słucham – powiedział Matt, podświadomie zbierając się w sobie. Nie miał pojęcia, o co chodzi. – Wiesz, że szukaliśmy kogoś na wolne miejsce kierownika sprzedaży – powiedziała Jo. Ton jej głosu sugerował, że zadaje pytanie. Matt skinął głową i uśmiechnął się, pełen oczekiwania. – Chcę, żebyś wiedział, że komisja do spraw awansów postanowiła dać to stanowisko Timowi. Matt wziął głęboki oddech, lecz zanim zdołał odpowiedzieć, Jo dodała jeszcze: – Przykro mi, wiem, że naprawdę chciałeś tego awansu. Matt popatrzył w sufit i starał się zachować spokój. Jo siedziała w milczeniu i spoglądała na niego, czekając, co powie. – Nie wierzę – powiedział wreszcie Matt. – Czy nigdy nie dostanę awansu? To znaczy: co takiego ma Tim, czego ja nie mam? Dlaczego nie ja? Rozczarowanie w jego głosie było wyraźne; Mattowi trudno było opanować ogarniającą go złość. Jo przewidywała taką reakcję, ale wiedziała, że musi postępować ostrożnie: był naprawdę zdenerwowany. – To nie jest konkurs – powiedziała miękko, starając się go pocieszyć. – Musieliśmy wybrać osobę, która poradzi sobie najlepiej, i członkowie komisji uznali, że po prostu nie jesteś jeszcze gotów, Matt. – Co to znaczy: nie jestem gotów? Pracuję tu dłużej niż Tim! – zawołał, nieco podnosząc głos. – Wiem – odpowiedziała Jo. – Tu nie chodzi o staż pracy ani o liczby czy osiągane wyniki, choć wszystko to oczywiście jest ważne. To zwróciło uwagę Matta. Przy awansie nie chodzi o osiągane wyniki? – Chodzi bardziej o inne rzeczy, drobne rzeczy – powiedziała. www.mtbiznes.pl Hel kariery 11 Matt potrząsnął głową. – Przykro mi, nie rozumiem – powiedział i wpatrywał się w Jo, czekając na odpowiedź. Przekręciła się w krześle, jakby było jej trochę niewygodnie. Zaczerpnęła głęboko powietrza: można było odnieść wrażenie, że zbiera myśli. – Dobrze – powiedziała – sprawa wygląda tak. Matt nigdy nie widział Jo tak podenerwowanej. Wyglądało na to, że zamierza powiedzieć mu coś ważnego. – Tim jest bardzo towarzyski, angażuje się, ludzie wiedzą, kim jest i co robi. Niektórzy członkowie komisji do spraw awansów nawet nie wiedzieli o twoim istnieniu, Matt, a kiedy jest tylko jeden wakat i wszyscy przy stole znają Tima, są o nim dobrego zdania... No cóż, to nie jest konkurs. Matt wyprostował się w krześle. Doceniał szczerość Jo. To był argument: wiedział, że tak właśnie było. Matt koncentrował się na tym, by co miesiąc osiągać wyznaczone cele, podczas gdy Tim gawędził z kierownikami sprzedaży przy ich biurkach, przez cały dzień przechodząc od jednego do drugiego jak pszczoła przelatująca z kwiatu na kwiat w poszukiwaniu pyłku. – Przykro mi, że przynoszę ci złe wieści, Matt, ale rozumiesz, co mam na myśli? – zapytała Jo. – Sądzę, że tak – niepewnie powiedział Matt. W gruncie rzeczy nie był tego całkiem pewien. Wciąż był niemile zaskoczony wiadomością, że ktoś, kto zjawił się ledwo dwa lata temu i kogo pomagał szkolić, dostał awans szybciej niż on. Jo uśmiechnęła się. – Dzięki, Matt. A przy okazji: wasze wyniki są świetne, wygląda na to, że twoje dziewczyny naprawdę pracują na ten wyjazd do kurortu. – Jo znów się uśmiechnęła i z sympatią dotknęła ramienia Matta, po czym wyszła z sali. Matt gapił się na wiszącą na ścianie spłowiałą reprodukcję Moneta i zbierał myśli. www.mtbiznes.pl 12 Hel kariery 3 M att wyszedł z sali, a potem na zewnątrz budynku, prosto do kawiarni Starbucks, wygodnie usytuowanej po drugiej stronie ulicy. Była tak blisko biura, że Matt wpadał do niej regularnie: tak często, że personel nie tylko znał go z nazwiska, ale pamiętał, jaką kawę zamawia. To było przyjemne. Mattowi nie przyszłoby nawet na myśl, żeby wybrać się na kawę gdzie indziej, choć niewiele dalej było jeszcze kilka podobnych lokali. To było jego miejsce. Stał w krótkim ogonku i czekał na swoją kolej. Barman Ben przywitał Matta ciepłym uśmiechem. – Cześć, Matt, jak leci? To co zwykle? – zawołał. Matt skinął głową i pokazał Benowi wyciągnięty w górę kciuk. Potężny ekspres z nierdzewnej stali zaryczał, warząc jego kawę. Matt stał i czekał – sam ze swoimi myślami. Wydawało się, że głos dobiegł znikąd. – Wygląda pan tak, jakby miał na barkach ciężar całego świata. Matt obejrzał się i zobaczył starszego pana stojącego w kolejce tuż za nim. Mężczyzna zwracał uwagę swoim wyglądem: pod sześćdziesiątkę, śnieżnobiałe włosy i starannie utrzymana, równie biała kozia bródka. Otaczała go jakaś czarująca, ekscentryczna aura: szykowny granatowy garnitur i przyciągające wzrok, www.mtbiznes.pl Hel kariery 13 niezwykłe buty. Wyglądał bardzo elegancko. Ale było w nim coś znajomego. Matt uśmiechnął się. – Jeden z tych dni... – powiedział wzruszając ramionami i odwrócił się znów do Bena, który uwijał się jak w ukropie, przygotowując kolejne porcje kawy z mlekiem. – O tak, wszystkim się zdarzają, wciąż na nowo – odrzekł starszy pan. – Ja myślę – powiedział Matt z uprzejmym uśmiechem, zwracając ku niemu głowę. Obaj stali w milczeniu obok siebie, obserwując pracującego zawzięcie barmana. – Czy wie pan, co po francusku znaczy latte? Matt odwrócił się i spojrzał mężczyźnie w twarz. – „Przepłacił pan kawę” – powiedział starszy pan z szelmowskim uśmiechem. Spojrzeli na siebie i roześmiali się, przełamując lody. – Edward Evans – powiedział starszy pan, wyciągając do Matta rękę. – Matt Eliott. Ben zatrzasnął pokrywki na kubkach z kawą i postawił je na jaskrawo kolorowym blacie obok ekspresu. – Miłego dnia. Do zobaczenia, Matt – powiedział. Matt mrugnął do niego. – Cześć, Ben. Edward wskazał gestem Bena. – Wygląda na to, że jest pan tu stałym gościem – zaśmiał się. Matt uśmiechnął się. – Tak, przychodzę tu od wieków, podoba mi się tu. – Dobrze mieć miejsce, do którego można się wycofać, gdy tam jest za ciężko – Edward skinął głową w stronę wysokiego, oszklonego budynku po drugiej stronie ulicy, w którym mieściło się biuro Matta. www.mtbiznes.pl 14 Hel kariery – No pewnie! – odpowiedział Matt z uśmiechem, domyślając się, że Edward urwał się z pracy tak jak on. – Kiedy pan tam stał, wyglądał pan na strasznie zafrasowanego – powiedział Edward, kiwając głową w stronę czekających w kolejce klientów. Matt wiedział, że Edward ma rację, ale nie był pewien, czy chce zagłębiać się w tę rozmowę z kimś, kogo poznał przed ledwie paru minutami. Musiał wracać do biura: wkrótce miała być przerwa na wczesny lunch przy biurku. Nagle postanowił odpowiedzieć jednak starszemu panu. – To trochę długa historia, ale szefowa właśnie powiedziała mi, że nie dostanę awansu, na który liczyłem – wzruszył ramionami. – Rozumiem – powiedział Edward i zawiesił głos, mając nadzieję, że milczenie zachęci Matta do dalszego opowiadania. Matt zerknął na zegarek i stwierdził, że może jeszcze trochę odwlec powrót do biura. Skierował się do obitych aksamitem foteli tuż za nimi. Usiadł, a Edward zrobił to samo. – Cóż, przyszedłem do firmy jakiś rok przed tym facetem, Timem, a moja szefowa powiedziała mi właśnie, że postanowili jedyne wolne stanowisko kierownika sprzedaży oddać właśnie jemu. Po prostu tego nie rozumiem, jestem równie dobry jak on, nawet jestem od Tima pod wieloma względami lepszy. Szkoliłem go przecież, kiedy zaczynał. – Sądząc po głosie, jest pan tym naprawdę zirytowany – powiedział Edward. – Jestem! – zawołał Matt. – Mam wyniki i wiem, że poradziłbym sobie. Nie wiem tylko, dlaczego właśnie mi się to przytrafiło. Obaj mężczyźni przez chwilę siedzieli w milczeniu. – Powiedział to pan tak, jakby chodziło o coś, na co nie ma pan żadnego wpływu. www.mtbiznes.pl Hel kariery 15 – Co pan ma na myśli? – trochę oskarżycielskim tonem zapytał Matt. Nie spodziewał się sprzeciwu ze strony kogoś, kogo dopiero co poznał w kawiarni. – Powiedział pan, że to się panu przytrafiło, jakby nie miał pan na to żadnego wpływu. – Bo przecież tak jest: ja nie decyduję, czy dostanę awans, prawda? Naprawdę chcę awansować, ale decyzja należy do zespołu kierowników. – To prawda, ale może pan wpłynąć na ich decyzję. W tej chwili Matt słuchał już z całą uwagą. – Co pan ma na myśli? – zapytał lekko zakłopotanym tonem. Edward pominął to pytanie młodego człowieka. – Proszę powiedzieć mi coś więcej o tym koledze, o którym wspomniał pan przed chwilą – poprosił. Matt zastanawiał się przez moment, jakby rysując w myślach portret Tima. – Hm, nie jestem całkiem pewien... Robi to samo co ja, przyszedł do firmy jakiś rok po mnie. Miły facet, dobrze nam się układa. – I co jeszcze? – zachęcił go Edward. – Wydaje się – ciągnął dalej Matt – że zawsze rozmawia z którymś z kierowników sprzedaży: przy automacie z kawą, w korytarzu. I jeszcze jedno. Co tydzień wysyła Jo e-mail; nazywa to „nalepką Tima”. – Matt uśmiechnął się cierpko i potrząsnął głową z mieszaniną sarkazmu i niedowierzania. – Co to jest? – zapytał Edward. – Och, taka głupia sztuczka, z jaką wyskoczył, coś w rodzaju aktualnej notatki, którą dla niej zestawia: dane o sprzedaży, problemy z ludźmi, małe projekty, które realizuje, takie tam... – głos Matta brzmiał lekceważąco. www.mtbiznes.pl 16 Hel kariery Edward zauważył nieco sarkastyczny ton Matta, dopytywał się więc dalej. – Skąd pan wie, że on to robi? – No cóż, Jo od czasu do czasu wspomina o tym na zebraniach. Edward nie ustępował. – Dobrze, a co takiego jeszcze robi, co go od pana odróżnia? Młody człowiek zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią. – Na pewno częściej niż ja spotyka się z Jo. Chodzi o to, że wszyscy co tydzień mamy z nią godzinne spotkania w cztery oczy, ale on często dodatkowo do niej zagląda... Edward znów przerwał Mattowi. – Ile czasu wtedy z nią spędza? Tak średnio? – Niezbyt wiele – odpowiedział Matt. – Powiedziałbym, że pięć minut, może odrobinę dłużej. – Dobrze, a czy wie pan, o czym rozmawiają? – Zdarzało mi się coś z tego usłyszeć... Często jest to rozmowa o niczym, wie pan: o programie telewizyjnym; albo Tim dowiaduje się, jak Jo spędzi weekend, a potem pyta, czy się jej udał. Niekiedy chodzi też o pracę. Słyszałem raz, jak dyskutowali o trudnej rozmowie telefonicznej z klientem, jaką Tim przeprowadził dzień wcześniej. – A więc wygląda na to, że Tim świadomie bardzo się starał, by nawiązać z Jo dobrą relację – powiedział Edward. Był zdecydowany ukazać młodemu człowiekowi jego sytuację z nieco innego punktu widzenia. – Tak myślę – lekceważąco powiedział Matt – ale nie jestem tam po to, żeby „nawiązywać dobrą relację” z szefową, jestem po to, żeby pracować. Żeby osiągać wyznaczone mi cele. Edward uśmiechnął się i spojrzał Mattowi prosto w oczy. www.mtbiznes.pl Hel kariery 17 – A Tim zaczął później, lecz uzyskał awans wcześniej, tak pan powiedział? Hm... – Edward głaskał swoją bródkę, a w jego głosie pobrzmiewał lekki sarkazm. Nie umknęło to uwadze Matta. – Co? Uważa pan, że przy awansie pomogło mu to, że zbliżył się do Jo? – No cóż – powiedział Edward – popatrzmy na to z innego punktu widzenia. – Przerwał i na chwilę zapadła cisza. Matt wyczekująco spoglądał na Edwarda. – Powiedzmy, że ma pan własną firmę i znakomicie rozwinął pan działalność. Firma rozrosła się i zrozumiał pan, że nie może już robić wszystkiego osobiście, musi pan przekazać część odpowiedzialności komuś innemu, aby samemu skupić się na najpilniejszych sprawach. – Rozumiem – powiedział Matt, którego ta opowieść wyraźnie wciągnęła. Przysunął się bliżej do Edwarda, który mówił dalej. – Ma pan paru ludzi, którym mógłby pan przekazać te obowiązki. – Tak... – Pierwsza osoba to ktoś najbardziej kompetentny w sprawach firmy; pracuje już w niej od pewnego czasu, i to dobrze pracuje: solidna, pewna para rąk. Zawsze robi wszystko na czas, uczestniczy w zebraniach i zabiera na nich głos, robi dokładnie to, czego się pan po nim spodziewa. – To brzmi nieźle. Edward skinął głową na znak zgody i dalej ciągnął swoją opowieść. – Drugi kandydat również pracuje dobrze, osiąga wszystkie cele, uczestniczy w obowiązkowych zebraniach i sensownie się wypowiada; całkiem jak ten pierwszy. Ale ponadto poświęca czas na poznawanie ludzi spoza najbliższego kręgu współpracowników, stara się dowiedzieć, co w jego pracy jest dla pana – jego bezpośredniego szefa – najważniejsze, troszczy się o to, by na www.mtbiznes.pl 18 Hel kariery bieżąco informować pana o swoich poczynaniach. Nic specjalnie oficjalnego ani spektakularnego, po prostu wysyła e-mail albo zagląda do pana gabinetu, ot co. – A teraz niech pan powie – kontynuował Edward – co sądziłby pan o tych ludziach jako ich szef i właściciel firmy? Matt zastanawiał się przez chwilę, po czym odpowiedział: – Cóż, pewnie pomyślałbym, że ta druga osoba bardziej się stara, jest bardziej zaangażowana w to, co dzieje się w firmie, niż pierwszy kandydat... i że ponadto bardziej interesuje się światem poza pracą. – Właśnie, dobrze. Co jeszcze? W jaki sposób taki styl pracy wpłynąłby na to, co odczuwałby pan w związku z tą osobą? – zachęcał go Edward. – Pewnie czułbym, że mam w niej wsparcie, czułbym się swobodnie. Miałbym chyba wrażenie, że mogę na niej polegać, że ona „załapuje”. Edward w milczeniu spoglądał na Matta, dając mu chwilę na przemyślenie tej odpowiedzi. Po paru sekundach Matt ocknął się z zadumy. – Rozumiem. Tim jest jak ta druga osoba z pańskiego przykładu: to, co robi, to więcej niż „praca”. Wspierał Jo, swoją szefową, żeby wiedziała, co się dzieje, dzięki czemu sama mogła się dobrze przedstawiać w oczach swojego szefa. Poświęcał czas na poznawanie ludzi w firmie, toteż kiedy przyszło do awansu, ludzie wiedzieli, kim jest, i mogli poprzeć jego kandydaturę. Mnie nie poparli, bo nie wiedzieli, kim jestem! Edward roześmiał się. – Właśnie tak! – skinął głową i uśmiechnął się do Matta jak dumny ojciec. Cieszył się, że zobaczył zmianę, choćby taką drobną, jaka zaszła w Matcie od chwili, gdy po raz pierwszy zobaczył www.mtbiznes.pl Hel kariery 19 go takiego przygnębionego. Był zadowolony, że młody człowiek zrozumiał wreszcie, że pominięcie go w awansie nie miało w sobie nic osobistego, że miało swoją przyczynę. – Tim nie pracował bardziej niż ja, lecz po prostu skupiał się na innych sprawach niż sama „praca”. – Racja – ciepło powiedział Edward, dotykając ramienia Matta. – Ludziom na ogół nie brakuje kompetencji, więc jakość ich pracy rzadko bywa tym, co ich wyróżnia. – A więc co to jest? – dopytywał się Matt, odwracając się, by spojrzeć wprost na Edwarda. – Hm, rzadko jest to tylko jedna rzecz – powiedział Edward. – To zwykle szereg elementów, a wszystkie są równie ważne i skuteczne same w sobie. – A więc co to są za rzeczy? – zapytał Matt ze śmiechem. Udając złość, kilka razy uderzył dłonią o boczne oparcie aksamitnego fotela. – No, chcę dostać awans! Edward roześmiał się. – No dobrze – ustąpił Edward – to sekret, ale sekret znany wszystkim. Matt był zdezorientowany. – Co ma pan na myśli? – Wszyscy wiedzą, co mają robić. Tyle tylko, że nie uświadamiają sobie tego, ponieważ rzadko się zdarza, żeby spokojnie się nad tym zastanowili. Edward widział, że Matt jest zaintrygowany. – Zamieniam się w słuch – powiedział młody człowiek. Edward uśmiechnął się. – A więc chce pan poznać tajemnicę, dowiedzieć się, jak jedni to robią, a inni nie? – Bardzo proszę. www.mtbiznes.pl 20 Hel kariery – Chce pan wiedzieć, dlaczego niektórzy w firmie wciąż wspinają się po drabinie kariery, a inni grzęzną w połowie drogi? – drażnił się z Mattem Edward. Matt skinął głową, szeroko otwierając oczy. – Poznać sekret, którego znajomość sprawia, że niektórzy ludzie, być może wcale nie lepsi w pracy od pana, zdają się unosić w górę, mijając pan w drodze na szczyt? – Tak, tak, tak! – wykrzyknął Matt ze śmiechem. Edward uśmiechnął się i skinieniem ręki poprosił Matta, by się do niego przysunął. – A więc niech pan pozwoli, przyjacielu, że przedstawię panu pewien sekret. Ten sekret to hel kariery. www.mtbiznes.pl Hel kariery rzadko jest Jakość pracy óżniającym. czynnikiem wyr www.mtbiznes.pl 21