Jacek Hugo – Bader „Dzienniki kołymskie”

Transkrypt

Jacek Hugo – Bader „Dzienniki kołymskie”
Przemyska Biblioteka Publiczna im. Ignacego Krasickiego
Jacek Hugo – Bader „Dzienniki kołymskie”
21 marca 2016 r. odbyło się kolejne spotkanie przemyskiego Dyskusyjnego Klubu Książki, tym razem omawianą
lekturą były „Dzienniki kołymskie” - reporterski zapis podróży Jacka Hugo-Badera przez Kołymę i tereny dawnego
gułagu we wrześniu i październiku 2010 roku. Reportaż literacki opublikowany został w grudniu 2011 r. w
wydawnictwie Czarne, jest on rozszerzoną wersją korespondencji, pisanej codziennie z podróży dla portalu
wyborcza.pl.
Kołyma w atlasie geograficznym to nazwa, która występuje tylko w powiązaniu z nazwą rzeki, a w świadomości
czytelnika interesującego się historią Syberii wywołuje skojarzenie z setkami łagrów z "epoki stalinizmu",
umieszczonych na rozległym terytorium w północno - wschodniej części Rosji. Polacy poznali ten region poprzez
czterystuletnią historię zsyłek Polaków na Syberię przez wschodniego sąsiada naszej Ojczyzny, zaborcę - najpierw
Rosję carską, a potem ZSRR.
Reporter, autor "Dzienników kołymskich", zafascynowany Rosją, podróżując bezdrożami północno - wschodniej części
Rosji, próbuje opisać postradziecki świat Kołymy, biedę, postsowiecką mentalność, budzący się patriotyzm i
świadomość narodową wśród rdzennych mieszkańców Syberii.
Jacek Hugo - Bader opowiada o życiu ludzi z małych osad „Złotego Serca Rosji” (przybyszów i autochtonów), których
biografie są związane w przeszłości i teraźniejszości z Kołymą. Podróż, którą odbywa autor „Dzienników…”, to Trakt
zwany Kołymskim lub Magadańskim. Trakt prowadzący przez ziemię naznaczoną niewyobrażalnym cierpieniem. To
trasa licząca 2025 km. od Magadanu do Jakucka. Budowana przez zeków (byłych więźniów stalinowskich łagrów).
Trasa, która stała się ich miejscem pochówku, bezimiennym grobem, cmentarzyskiem ludzi pracujących ponad siły w
nieludzkich warunkach klimatycznych, ginących masowo z głodu, chłodu, wycieńczenia .
Niezwykli bohaterowie opowiadań to w większości byli więźniowie sowieckich łagrów, których autor spotyka
pokonując etapami Trakt Kołymski. To ludzie, którzy decydują się żyć na nieprzyjaznej człowiekowi "wyspie" Kołyma.
Ludzie różnych narodowości i zapatrywań, przekonań politycznych i etyczno - moralnych próbujący współżyć ze sobą.
To również ludzie pokroju smiertnika Czagaana – autochtona, Jakuta jednego z bohaterów ostatniego rozdziału
"Dzienników...", który osobiście doznał tego, czym jest "nacjonalizm i ruski szowinizm". Współczesna Syberia, a
zwłaszcza Kołyma, to etniczny "tygiel" narodowości. Do czasów współczesnych funkcjonują na Syberii - Ewenkowie,
Nieńcy, Czukcze, Koriacy, Jakuci, Eweni, Buriaci.
Jacek Hugo-Bader spośród napotkanych na trasie ludzi wybiera osoby "zwykłe", ale z niezwykłymi życiorysami.
Poznając ich życiowe historie ma się wrażenie, że mieszkańcy niezwykłej "wyspy Kołymy" to wyselekcjonowana część
społeczeństwa, tworząca bardzo zróżnicowaną społeczność kołymską, którą wiąże ze sobą jakaś niewidzialna wspólna
"biograficzna nić" -postsowiecką mentalność, a czasem "fenomen sowieckiej propagandy - bolszewicka sztuka prania
mózgów".
Polecam tę pozycję szczególnie polskiemu czytelnikowi, bo pozna w niej Rosję inną, nie tylko słynącą z architektury
Petersburga, Moskwy, Jarosławia, zbiorów Ermitażu i Galerii Trietiakowskiej. Pozna Rosję, z którą wielu mieszkańców
naszego kraju ma bolesne, trudne wspomnienia, dramatyczne doświadczenia i skojarzenia.
Stanisława Żak
Jacek Hugo – Bader, reporter „Gazety Wyborczej” uwielbia Rosję i byłe kraje Sojuza. Opisuje „imperium” rozmawiając
z ludźmi bardzo różnymi – od profesora do włóczęgi. Pozwala nam poznać mechanizmy ich myślenia. Zabiera nas w
podróż, której nie moglibyśmy odbyć z żadnym biurem podróży. Ta przestrzeń jest niebezpieczna dla przeciętnego
turysty.
1
Przemyska Biblioteka Publiczna im. Ignacego Krasickiego
Kołyma to osiem i pół Polski. Starzy ludzie, których reporter spotyka nazywają ją „najdłuższym cmentarzem świata”,
na którym spoczywają ofiary kołymskich łagrów epoki Stalina. Autor mówi, że chce spotkać się z ostatnimi z tych,
którzy przeżyli, bo to wyjątkowi ludzie. Spotkanie z tymi, którzy widzieli dno życia i przeszli granicę, poza którą
rozpada się wszelka dusza. Reporter chce usłyszeć, jak można żyć dalej z takim doświadczeniem? Chce opowiedzieć
jak ułożyło się życie kołymskich zesłańców po 1953 roku – kiedy zaczęły pustoszeć łagry.
Jacek Hugo – Bader opowiada nam również o życiu dzisiejszych mieszkańców Kołymy, co myślą i czy chcą wiedzieć co
działo się sześćdziesiąt lat temu. Są to spotkania zarówno z osadzonymi w łagrach, jak i tymi, którzy mieszkają tam
do dzisiaj. Autor chce uzyskać odpowiedź na pytanie, czy mieszkając w takim miejscu można śmiać się, kochać,
marzyć… Czy można normalnie żyć na cmentarzu? Pozwala nam na spotkania z tymi gnębionymi, ale też z tymi,
którzy gnębili. Czy po takich przeżyciach, kiedy straci się ufność - można jeszcze zbliżyć się do drugiego człowieka.
Ta lektura uczy nas pokory wobec ludzkiej siły i ludzkiej słabości. Bohaterowie Jacka Hugo – Badera mają swój własny
słownik, po swojemu określają co dobre, a co złe. Po swojemu stawiają czoło codziennej rzeczywistości, opowiadają o
swoich nadziejach i rozczarowaniach, o złości i frustracji. „Dzienniki kołymskie” oddają hołd zwykłemu człowiekowi,
którego los nie zawsze zależał od niego. Człowiekowi, który był upodlony, poniżony. Dla wielu czytelników samo
zderzenie z taką rzeczywistością na kartach lektury jest, na pewno, przerażające.
Lidia Kiełczyńska
2