I. Polska współczesna

Transkrypt

I. Polska współczesna
I.
Polska
współczesna
Jadwiga Hučková
i widzowie byli już zmęczeni przelewającą się z ekranu czarna farbą. Obrazy nawet
najprawdziwsze, najbardziej poruszające przestały szokować. Z drugiej strony,
w warunkach wolności prasy postulaty Kornhausera i Zagajewskiego, autorów
Świata nie przedstawionego, nie były już traktowane jako rodzaj moralnego
zobowiązania dla filmowców. Producenci, telewizja, festiwale zaczęły przychylniej
spoglądać na innego rodzaju obrazy, przede wszystkim te, które potrafiły wywołać
rozbawienie widza; z czasem zaczęły je faworyzować.
Mówiąc w kontekście dokumentów o różnych rodzajach i funkcjach śmiechu
Kino wykalkulowane,
czyli zabawić na śmierć
przede wszystkim wyodrębnię nurt filmów ośmieszających PRL, spośród których
na uwagę zasługują: Ostatki (1990), reż. Andrzej Fidyk, Książka skarg i wniosków
(2000), reż. Andrzej Barański, PRL de Lux (2008), reż. Edyta Wróblewska, Good
Morning, Lenin (2009), reż. Konrad Szołajski. Można je w jakiś sposób odnieść do
deformujących historię filmów, które w Czechach tworzy na przykład Jan Hřebejk
(rocznik 1967), śledzący wpływ historii na prywatne życiorysy zwykłych ludzi,
O tożsamości polskiego dokumentu stanowił fakt, że filmowcy reagowali
chociaż ewentualna deformacja przeszłości ma u nas inny charakter. W Polsce
twórczo na rzeczywistość polityczną, społeczną, odnosili się do tego, co ich osobiście
podoba się typowy czeski życzliwy humor, może właśnie dlatego, że jest życzliwy,
w tej rzeczywistości bolało, przeszkadzało. Pojawia się problem: czy dziś głównym
o co u nas, z różnych powodów trudno. Ten rodzaj humoru ma jednak znaczące
celem nie staje się osiągniecie wymiernego sukcesu festiwalowego i sprzedaż filmu
konsekwencje społeczne: historia, ze względu na nierozwiązane kwestie, wymaga
stacjom telewizyjnym?
zrozumienia i wyjaśnienia do końca. Przypomnijmy sobie obraz komunizmu
Można wyodrębnić nurt filmów twórców młodszego pokolenia, którzy dążąc
w Szakalach lata (Šakalí léta, 1993), obraz II wojny światowej w Przytulnych
do tego celu starają się przede wszystkim zabawiać publiczność. Podporządkowują
gniazdkach (Pelišky, 1999), Musimy sobie pomagać (Musíme si pomáhat 2000,
temu celowi wybór tematu, poetykę i środki filmowe. Śmiech, jaki mają budzić
film według własnego scenariusza, który zdobył międzynarodowe uznanie,
ich filmy, nie służy jednak głębszemu poznaniu, dotarciu do człowieka, skłanianiu
nominację do Oscara, wprowadzony do polskich kin jako przeciwieństwo „nudnawo-
do refleksji. Czy nie dzieje się tak, między innymi, dlatego że - w poszukiwaniu
moralizatorskich <dzieł> sławiących heroizm poświęceń w imię wyższego dobra
recepty na sukces - twórcy, dość powierzchownie, przyjmują na przykład wzorce
ludzkości2). Takie podejście do historii, także najnowszej, znajdziemy i w polskich
współczesnego kina czeskiego? Jeśli jednak pewna formuła już się wypala w „kraju
dokumentach, przekonujących widza, że lata PRL-u były przede wszystkim
pochodzenia” czy nie należy jej gruntownie przewartościować?
zabawne.
Teza wyjściowa wydaje się może zbyt radykalna. Zadanie trudne – już na
Ostatki opowiadają o zjeździe PZPR zamykającym oficjalnie jej działalność.
wstępie wymagałoby zdefiniowania, jaki to rodzaj śmiechu (radosny, szyderczy,
Z mównicy płyną słowa tak zwanej konstruktywnej krytyki, która słuchaczy zdaje
ironiczny) i jaką rolę pełni on w filmie, a szerzej w polskiej kulturze współczesnej.
się nie dotyczyć: jedni wiercą się nerwowo, inni śpią, ktoś przegląda książkę
Po 1989 roku trudno było u nas o filmy dokumentalne, prowokujące choćby do
kucharską. Obserwacje nieciekawych fizjonomii (jednym z autorów zdjęć był
pogodnych refleksji, nie mówiąc już o śmiechu. Jeszcze w latach osiemdziesiątych
Krzysztof Kalukin) i takich też zachowań członków partii mają tu świadczyć o nędzy
rejestrowanie rzeczywistości w jej negatywnych przejawach stanowiło dowód
zachodzących zmian, rangi procesów politycznych i społecznych1. Krytycy
10.
1
2
J. Kołodziej, Jeśli wierzyć…, „Ekran” 1989, nr 27, s. 14-15.
http://prawda2.info/viewtopic.php?t=9030, (data odczytu: 11.11.2009).
11.
moralnej i duchowej tych, którzy pozostali w niej do końca. Tak jakby zewnętrzna
dokumentem reżyserki, zrealizowanym w Szkole Wajdy, próbą obiektywnego
brzydota uwydatniała wewnętrzną nicość, a upadek komunizmu był po prostu
spojrzenia na proceder, który najkrócej można by określić „PRL na sprzedaż”.
kwestią smaku. Obserwując delegatów, którzy wykupują krem Nivea w otwartym
Przewodnicy wożący cudzoziemców po Nowej Hucie trabantem bądź autobusem
tylko dla nich kiosku, możemy zapomnieć, że członkowie tej samej partii zajęli się
„ogórkiem” opowiadają o niej szybko, znudzonym głosem, sporo przy tym
już jej majątkiem i podzielili między sobą strefy przyszłych wpływów.
koloryzując. Turyści reagują rechotaniem, ale nie wydają się szczególnie ubawieni
W dokumencie Książka skarg i wniosków Andrzej Barański przypomina
– raczej znudzeni i rozczarowani. Film nie jest refleksją nad komunizmem, raczej
o jednym z absurdów peerelowskich, jakim były zeszyty, do których niezadowoleni
próbą krytycznego spojrzenia na fakt wystawiania na licytację pamiątek po nim;
z usług klienci sklepów mogli wpisywać swoje uwagi. Był to rodzaj działania
z tego zaś faktu nie wypływa jakieś pouczenie ani dla młodej generacji ani dla
pozorowanego - żale konsumentów nie miały wpływu na ilość towarów dostępnych
cudzoziemców. Wycieczka po „skansenie komunizmu” nie przewartościowała ich
w sklepach, wpis do książki był dla klientów jedynie rodzajem odreagowania. Grozę
poglądów; jeden z nich stwierdza, że „ludzie oddalają się od siebie na całym świecie”,
budzą archiwalne zdjęcia oczekujących przed sklepem nieprzebranych tłumów,
wszędzie znika poczucie solidarności, które kiedyś było wartością zwłaszcza po
którym musiało stawiać czoła kilka sprzedawczyń. Wprowadzony dzięki muzyce
naszej stronie Żelaznej Kurtyny.
nastrój kabaretowy gdzieś po drodze znika, zwłaszcza, gdy słuchamy wypowiedzi
Dewizą biura „Crazy Guides” jest bowiem: „Stawiamy przede wszystkim
dawnych ekspedientek. Ten dokument sytuuję bliżej obrazów przypominających
na rozrywkę, potem na wiedzę o komunizmie”. W pełnym brzmieniu przypomina
sam tylko koszmar komunizmu niż filmów jawnie bagatelizujących jego cienie,
tę dewizę kolejny film o krakowskiej agencji, Good Morning, Lenin. Film opowiada
wydobywającymi przede wszystkim zabawne aspekty ustroju.
o grupie turystów z Włoch, Belgii, Wielkiej Brytanii, którym chodziło „o coś więcej
„Totalizm, gdy mordował, nie był śmieszny (…): natomiast totalizm jako
niż relaks w Polsce”. Włoszka (typowa przedstawicielka zachodnich lewicowców,
<normalny> prawodawca i moralizator bywa nieodparcie komiczny”, pisał Stefan
którzy mieszkają w pięknych domach, żyją na godnym poziomie, jedynie czegoś
Kisielewski . Ów cytat przywołuje Tomasz Mazurkiewicz analizujący komizm
im brakuje…), wychowywana była w szacunku do komunizmu, Lenina i Trockiego,
w literaturze drugiego obiegu4, w której doszło do zjawiska „przesilenia komizmu
Anglik pochodzi z rodziny robotniczej – oboje wydają się właściwymi osobami,
antykomunistycznego”.
które można skonfrontować z „krajem, w którym marzenia się spełniają”, jak
3
„Miejsce
śmieszności
antykomunistycznej
zastąpiła
5
prawdopodobnie irytacja z udziału w nieustającej komedii życia w świecie PRL-u.”
głoszą słowa piosenki śpiewanej przez Włoszkę. Turyści obowiązkowo podróżują
Nie trzeba było wymyślać absurdów – system wymyślał je szybciej. Świadomość
trabantem, zwiedzają typowe „komunistyczne mieszkanie” o powierzchni 50 m
twórców literatury najwyraźniej wyprzedziła świadomość filmowców, nie tylko
kwadratowych (sic!), wyjeżdżają na wieś, by oglądać archaiczne jak na Polskę
polskich.
metody gospodarowania i zwierzęta z tworzyw sztucznych postawione obok zwierząt
Przywołam w tym kontekście dwa przykłady najnowszych polskich
dokumentów opisujących działalność firmy turystycznej obwożącej zachodnich
żywych. Przy każdej okazji pytają, czy jest jakaś pieśń, którą powinno się śpiewać
podczas pracy.
turystów po Nowej Hucie: PRL de Lux (2008), reż. Edyta Wróblewska i Good
Zderzenie wyobrażeń z realiami jest źródłem komizmu: zaprawionego
Morning, Lenin (2009), reż. Konrad Szołajski. PRL de Lux jest pierwszym
czasem gorzką ironią dla obserwatora z obozu wschodniego i podszytego smutkiem,
gdy tę sytuację przeżywają cudzoziemcy, którzy w trakcie kolejnych rozmów
3
S. Kisielewski, O humor krajowy, (w: ) Wołanie na puszczy, Warszawa 1997, s. 344.
T. Mazurkiewicz, Sytuacja jest groźna, ale nie poważna – komizm w literaturze drugiego
obiegu, (w: ) Drogi do wolności w kulturze Europy Środkowej i Wschodniej 1956-2006. Materiały
pokonferencyjne pod red. B. Bakuły i M. Talarczyk-Gubały. Poznań 2007, s. 274-284.
5
Ibidem, s. 277.
z „tubylcami” budzą się ze swego snu o kraju, w którym marzenia miały się spełniać.
4
Autorom udało się uchwycić moment, w którym jedna z cudzoziemek wybucha
12.
13.
płaczem z żalu za straconym złudzeniem: „Mogło być wspaniale, ludzie wierzyli
głęboko w receptę na nowe życie, i jak im to nie wyszło, to jest dramat”. Chwila
„przesilenia komizmu antykomunistycznego” dawno już minęła, świadczy o tym także
prowadzenie w sąsiedztwie domu „działalności kulturalno-rozrywkowej”. Kobieta
siedmiominutowy reportaż krakowskiej telewizji Wiesław (2008, realizacja Marek
nie wstydzi się wykrzykiwać przed kamerą, gdy już cała wieś się z niej śmieje.
Marlikowski), opowiadający o agencji „Crazy Guides” z punktu widzenia lokatora
Straszliwa kłótnia o władzę w brudnym grajdole, w którym panują układy mafijne
demonstrowanego zachodnim turystom mieszkania jako elementu skansenu.
jest tematem Awantury o makaron, czyli referendum w Radzyniu. Drugie koło
Przykładem przewartościowywania funkcji śmiechu są filmy analizujące
sołtysa to zapis waśni z powodu zajęcia garnków przez rzeczonego przedstawiciela
współczesność, czyli rodzaj „portretu własnego”: Wieś polska 2000 (2000), reż.
władzy. Doszło tu do specyficznego „przesilenia komizmu”. Sfilmowane sceny
Andrzej Tomczak, Dla pierwszych 50 klientów bon! (2001), reż. Andrzej Tomczak,
przywodzą chwilami Samych swoich Sylwestra Chęcińskiego jednak w wersji
Poland the Update. Cała prawda o Polakach (2001), reż. Joanna Sanecka, Krzysztof
bardziej drastycznej. Mieszkańcom wsi nie przeszkadza obecność kamery,
Sakho, Dennis Wojda.
uświadamiana im na każdym kroku. Ich zacietrzewienie bądź ostateczna rozpacz
Dla pierwszych 50 klientów bon!, kilkuminutowy film konfrontujący
jest większa niż jakakolwiek dbałość o własny wizerunek. Awantury nie dotyczą
sklepowe kolejki sprzed 1989 roku ze współczesnymi oblężeniami supermarketów
wbrew pozorom spraw błahych, świadczą o niemożności zbudowania demokracji na
w dniu otwarcia – wyprzedza Czeski sen, nie odwołując się do jego manipulacji.
tym najniższym szczeblu. Gdy dodamy do tego lejtmotyw zdjęć dokumentujących
Skromna produkcja regionalnego ośrodka telewizji w Bydgoszczy konfrontuje
pijaństwo, prymitywizm i ogólną bylejakość – otrzymujemy obraz przejmująco
świetnie wybrane fragmenty filmów archiwalnych z obrazami współczesności.
smutny i takim akcentem kończy się też film.
Wywiady przeprowadzane pod supermarketem stanowią z początku humorystyczny
Wizerunek Polski w oczach cudzoziemców jest tematem filmu Poland the
komentarz do kolejkowej rzeczywistości, są też zapisem specyficznego języka
Update. Cała prawda o Polakach. Źródłem komizmu Polska: aktualizacja danych
minionych dekad: „Stałem, stałem, bo sytuacja wymagała”. „Facet kupił pięć
są przytaczane i konfrontowane z sobą opinie, powielane stereotypy, zwłaszcza
parasoli – opowiada ktoś – dlaczego pięć?, pytam go – bo więcej nie dawali”. „Byłam
negatywne, które często powinny nas niepokoić. Nagromadzone stereotypy wydaja
przewrócona, byłam o mało co podeptana, towaru nie dostałam, ledwo z życiem
się nie wnosić niczego nowego do naszej wiedzy o samych sobie, zwłaszcza że wnioski
uszłam”, wspomina ze śmiechem kobieta. Punktem kulminacyjnym dokumentu jest
wysnuwane są na podstawie osobistych przeżyć cudzoziemców. Wypowiadane
otwarcie supermarketu, w którym pierwszym pięćdziesięciu klientom obiecano bon
bez zacietrzewienia i przyjazne w tonie, dowcipnie z sobą zderzane, spełniają rolę
wartości sto złotych. Obserwujemy bezpardonową walkę przed wejściem, wszelkie
wielokrotnie już w historii postulowanej „krytyki konstruktywnej”. Śmiech niczym
ustalone przez komitet kolejkowy zasady przestają nagle obowiązywać, wynajęta
łyżka miodu jest w stanie osłodzić chwile gorzkiej prawdy.
firma ochroniarska traci niemal panowanie nad sytuacją. Przyciśnięty do barierki
Wyodrębnię też nurt filmów twórców młodego pokolenia, które watro
człowiek krzyczy jeszcze: „Brak słów, wchodzimy do Europy”. Kamera reporterska
analizować przede wszystkim w kontekście ich odbiorcy: Antykwariat (2005),
obserwuje z góry tę kotłowaninę, śledzi powykręcane w tłumie ciała, grymasy bólu
reż. Maciej Cuske, Kino objazdowe (2005) reż. Marcin Sauter, Na działce (2006),
na twarzach. Autorem zdjęć był Marcin Sauter.
reż. Thierry Paladino, Elektryczka (2005), reż. Maciej Cuske, Cały dzień razem
W filmie Wieś polska 2000 (opisany w katalogu festiwalu krakowskiego
(2006), reż. Marcin Koszałka. Cechą wyróżniająca jest w nich szczególne
jako dokument daleki od obiektywizmu, przypominający raczej szyderczy pamflet )
porozumienie z widzem – na zasadzie odwołania do znanych już filmów czy
już sama muzyka, towarzysząca czarno-białym fotografiom autorstwa Marcina
sposobów obserwacji.
6
Sautera, wprowadza ironiczny nastrój, ustosunkowuje widza do kolejnych reportaży
Pierwszy z wymienionych dokumentów można zaliczyć także do
składających się na obraz wsi polskiej w roku 2000. Pierwszy z nich, Blokada
poprzedniej kategorii „portretów własnych”. Odpowiada bowiem na pytanie „Jak
dyskoteki, opowiada o zaciętości pewnej właścicielki gruntu, która nie pozwala na
tu prawdę o Polsce powiedzieć”, by nie zostać „ornamentatorem”, łagodzącym
6
41 Krakowski Festiwal Filmowy 25-29 V 2001, Katalog, s. 62.
14.
beztroską „sztukaterią” brutalnych skutków kolejnych przemian politycznych
15.
i społecznych7. Film Antykwariat Macieja Cuske proponuje nowy przedmiot
Przykre dla bohaterów sytuacje odbierane są jak gagi, choć nie mają ich
obserwacji, usytuowany daleko od prowincjonalnej „Polski B” w jej współczesnym
natury: Darek i Michał gubią drogę i wjeżdżają w las, samochód spada z podnośnika
rozróżnieniu między nowymi centrami i nowymi peryferiami. Od pierwszych ujęć
w czasie naprawy, ponury bohater przygląda się z bliska pijakowi (sam ma problemy
widz, który rozpoznaje konwencję - odniesienie do filmu o Andrzeju Doboszu
z alkoholem). W konsekwencji widz zaczyna wręcz wyczekiwać, że w każdym
(Andrzej Dobosz – pustelnik znad Sekwany, (1996), reż. Jakub Skoczeń), który
kolejnym epizodzie musi się wydarzyć coś zabawnego. Na odbiór filmu z pewnością
w latach 1994-2008 prowadził w Paryżu polską księgarnię, oczekując ewentualnych
ma wpływ zaraźliwy śmiech młodszego z bohaterów, śmiech, który udziela się całej
nawiązań do Rejsu, spodziewa się, że tytułowy antykwariat jest dla filmowca nie to
widowni, zwłaszcza, kiedy bohater również jest na sali i reaguje jako pierwszy, stając
tylko miejscem sprzedaży książek. Małe wnętrze zdaje się symbolizować skromną
się katalizatorem całych salw śmiechu. W rzeczywistości Darek i Michał wędrujący
przestrzeń, jaka pozostała miłośnikom zadrukowanego papieru. Film w sposób
po polskiej prowincji od Bałtyku po Śląsk z trudem wiążą koniec z końcem, podróż
miejscami zabawny, głównie za sprawą obserwacji (z dość wymyślnych punktów
z kinem objazdowym, w kontekście ich problemów, nie jest wakacyjną fantazją
widzenia) oryginalnych jednostek, które odwiedzają antykwariat, przekazuje
studencką, a beznadziejną próbą ratowania finansów na zakręcie życia. Obawy, lęki,
smutną w istocie prawdę: publiczność czytająca to spauperyzowana mniejszość.
depresje starszego z bohaterów wychodzą na jaw podczas rozmów z mieszkańcami
Pięć złotych na zakup książki czyni wyrwę w domowym budżecie. Nie ma już
polskiej prowincji. Historia o śmierci i kowalu, napomnienia dziewięćdziesięciocz
miejsca dla renesansowych zainteresowań czytelniczych, realizacja takich ambicji
terolatka, by korzystać z życia, wyzwalają jego uwagi o „życiu aż do sprzykrzenia”,
to złudzenie. Zasługa reżysera polega na tym, że pokazuje nie tę Polska siermiężną,
o pragnieniu, by już się nie obudzić.
znaną z tylu filmów, a pewien rodzaj azylu dla rozproszonej dziś mniejszości.
Kino objazdowe, które miało nieść radość, nie wszędzie rozwesela.
O ile tamte filmy mówią o duchowych ograniczeniach, w filmie Antykwariat
Na Śląsku nawet dzieci, najwierniejsi widzowie, nie koncentrują się podczas
z zabawno-smutnych dialogów i obserwacji wyłania się prawda o kurczącej się
oglądania bajek, są smutne, tylko najmłodsze się cieszy. W Anatomii gagu Vaclav
przestrzeni dla bezinteresownego rozwoju ducha. Film nawiązuje porozumienie
Havel przywołuje analizę sceny ze śmiejącymi się dziećmi z pism Eisensteina.
z odbiorcą odwołując się do jego akceptacji wątków znanych z kina polskiego.
Jedynie dziecko, które nie jest w stanie pojąć związków i zależności, potrafi się
Kino objazdowe sprawia wrażenie dokumentu zrealizowanego zgodnie
beztrosko śmiać8. Inny rodzaj śmiechu towarzyszy odbiorowi Kina objazdowego
z receptą na sukces u widza, który domaga się, by kino było zabawne. Dwaj główni
jako filmu. Ostatnia scena, kiedy młodszy z bohaterów wciąga kolegę w grę z morską
bohaterowie reprezentują różne typy fizjonomii: starszy jest ponury, młodszy –
falą, przywraca właściwy wymiar ukazanym wcześniej zabawnym epizodom. Nie
zabawny i na dodatek jeszcze rudy. Podróżują starym, psującym się samochodem,
powinny być one traktowane jako fragmenty same dla siebie, widz nie miałby
co jest następnym źródłem zabawnych sytuacji. Każdy kolejny epizod przynosi
kolekcjonować najzabawniejszych sytuacji dla własnej uciechy. One mają jedynie
nowy komiczny przypadek: na przykład zderzenie z pielgrzymką religijną, które
pomóc zachować równowagę życiową w obliczu wielu niepowodzeń. Kiedy Rudy
powoduje na drodze mały karambol. Widzom nie uchodzą zabawne kwestie
zaprasza: „baw się ze mną”, oznacza to według mnie: „przestań się zadręczać”,
wypowiadane przez bohaterów: „bezsensowna czynność, skrobanie pyska”, „filmy
„poddaj się łagodnej fali”, „spójrz na wszystko z innej perspektywy”.
o seksach”, „zwialiśmy z zakładu karnego z Potulic”.
Tak ocenił po latach Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Zbigniew Herbert
(Ornamentatorzy w tomie Hermes, pies i gwiazda z 1957 roku). „W praktyce zamiast „notatnika
agitatora” i „samouczka propagandy” czytelnik otrzymywał misterną bufonadę, surrealistyczny
teatrzyk znaczeń, aluzji i sugestii wzajemnie się znoszących, wytwarzających w głowie barwny zamęt,
feeryczny bałagan (…).Tadeusz Stefańczyk, grudzień 2006, cyt. za: http://www.culture.pl/pl/culture/
artykuly/os_galczynski_konstanty_ildefons, (data odczytu: 14.11.2009).
7
16.
„Możność widzenia obrazu zjawisk bezpośrednio i nagle bez uświadomienia sobie ich
moralno-etycznej wymowy poza oceną, sądem, osądem tak jak widzi je wybuchające śmiechem dziecko
– w tym właśnie Chaplin osiąga doskonałość. S. Eisenstein, Wybór pism, oprac. R. Dreyer, przeł.
I. Piotrowska, Warszawa 1959, s. 562. Cyt. za: V. Havel, Anatomia gagu, przeł. Leszek Engelking,
„Literatura na Świecie” 1989, nr 8-9, s. 126-146.
8
17.
W dokumencie Na działce zamknięcie opowiedzianej historii w ramę
jest koloryt lokalny: tutaj się handluje, śpiewa, czasem radośniej niż w innych
powoduje, że przypadki, opisane w filmie, stają się formą marzenia o weekendzie
częściach świata. Ale ludzie są częściej niż gdzie indziej smutni, na twarzach
– niechby był zwyczajny, nudny, ale aby już przyszedł. Bohater jako głuchoniemy
maluje się też większe zmęczenie, nawet znużenie, kiedy zasypiają w drodze do
jest w pewnym sensie wyłączony ze świata, w fabryce, w której jest zatrudniony,
domu jest ich w stanie obudzić tylko cisza. Filmowi wyraźnie brakuje pointy,
nie słyszy całej „symfonii przemysłowej”. Hałas, który męczy innych, jego nie
komentarza odautorskiego. „Pasażerowie elektryczki mają stanowić ludzki kosmos
trapi. Automatyzm czynności wykonywanych w pracy zastępuje na działce brak
w miniaturze. Bardzo wyraźna jest intencja twórców, aby właśnie w taki sposób
przewidywalności opornej materii, a także brak posłuszeństwa ze strony zwierząt,
interpretować ten film. Pozornie „bez tezy” posiada założenie, któremu została
ich swego rodzaju suwerenność. Właśnie zwierzęta, mądre i wierne psy „niemo”
podporządkowana cała konstrukcja. Zamiarem twórców było zbudować zgrabną
komentują niepowodzenia swoich właścicieli. Cała seria owych „niefartów” wypełnia
metaforę całego społeczeństwa, a jednocześnie zachowując skromność stwierdzić,
film: rozmontowany na czynniki pierwsze odkurzacz nie daje się naprawić, mały
że możemy się dowiedzieć o ludziach jedynie tyle, ile zdradzą nam ich zachowania.
„Fiat” nie rusza z miejsca, kierowca bezskutecznie zamyka maskę samochodu.
W Elektryczce irytujące jest to, że pod przykrywką fałszywej skromności stara się
Jedynie reperacja rynny wydaje się być zakończona sukcesem, ale w końcu i ona
być filmem mówiącym o rzeczach wielkich.”9
nie wytrzymuje próby czasu.
Cytowana autorka tekstu potwierdza moje osobiste obawy co do intencji
Źródłem komizmu jest między innymi niezrozumiałość języka migowego
twórców: „Kolejny dzień festiwalu w Łagowie zawojował zespół „Paladino”.
– widzowie mają okazję pojąć podstawowe gesty, gdy członkowie rodziny
Członkowie, czy też sympatycy grupy zadbali o promocję dzień wcześniej. W oknach
głuchoniemych siedząc przy stole, opowiadają sobie historię, której byli świadkami.
festiwalowych obiektów i na słupach ogłoszeniowych pojawiły się plakaty z filmów,
Autor w żadnym przypadku nie ironizuje na temat swoich bohaterów, oswaja
przechodni intrygowały pytania umieszczone na kolorowych kartkach. Niewielu
jedynie ich zamknięty świat, ukazując sytuacje, które bawią samych bohaterów.
twórców aż tak zabiega o obecność publiczności. Zacięcie i pomysłowość opłaciły
Nie skonfrontowano ich ze światem zewnętrznym, bo takie zderzenie nie mogłoby
się – sala w kawiarni „Pod Basztą” nigdy wcześniej podczas projekcji nie widziała
przynieść zbyt wielu humorystycznych okoliczności.
tylu gości. Zajęte były nawet miejsca na balkonie. Przybyli także wszyscy autorzy:
Czym innym jest przeciwstawienie sobie ludzi, których „niepełno-
Thierry Paladino (reżyser filmu Na działce), Maciej Cuske (Elektryczka), Marcin
sprawność” polega na nieznajomości obcego języka, a z takim mamy do czynienia
Sauter (Kino objazdowe), Piotr Stasik (7 X Moskwa). (…) Zaproszeni goście, ubrani
w filmie Szwedzkie tango Jerzego Śladkowskiego. Szwedzi przybyli do Buenos
w koszulki z nazwą grupy tworzyli naprawdę zgrabną reprezentację.
Aires, by opanować sztukę tańca, porozumiewają się z mieszkańcami miasta na
Jednakże, jak to często bywa, dobry image i zręczne public relations nie
migi. Argentyńczycy bezlitośnie wykpiwają ich starania: „Oni są przecież starsi od
wystarczą, by zjednać sobie widzów. Spośród zaprezentowanych filmów jedynie
Kolumba”, ale ich cierpkie uwagi, przetłumaczone w napisach, rozumie tylko widz.
pokazane jako pierwsze Na działce wyszło obronną ręką. Reszta poległa.”10
To jeden ze sposobów budowania humorystycznego efektu w dokumencie: samo
Chęć zjednania sobie widza za wszelką cenę doszła do pewnego punktu
zderzenie kultur, charakterów narodowych, temperamentów – przy zachowaniu
granicznego w filmie Marcina Koszałki Cały dzień razem. Aby taki obraz mógł być
pewnej miary poprawności politycznej i dobrego smaku – nie gwarantowało
zaaprobowany przez publiczność – coś musiało stać się z nią samą, musiała przejść
takiego efektu, jakim jest wzajemne komentowanie własnych zachowań. Pytanie
przez jakiś rodzaj ewolucji, która zaczęła się zapewne zanim entuzjaści tego rodzaju
– czy jakiejś granicy jednak nie przekroczono?
Elektryczka to film oparty na obserwacji pasażerów kolejki podmiejskiej,
podpatrywaniu gestów i min, czasem zabawnych – tego również oczekuje widz chwyta atmosferę, jaka w niej panuje od świtu do nocy. Najbardziej interesujący
18.
http://209.85.135.132/search?q=cache:quO6jVLIVO4J:www.llf.pl/archives/2006/gazetka/
gazetkanr4.pdf+grupa+paladino&cd=17&hl=pl&ct=clnk&gl=pl, Ewa Ciszewska, (data odczytu:
10.10.2009).
10
Ibidem.
9
19.
kina pojawili się na świecie11. Kiedyś odbiór filmu zakładał daleko idącą aktywność
Dokumentaliści i autorzy fabuł próbują nawiązywać do kina czeskiego, lub
intelektualną widza. Zalew kina popularnego od roku 1982 rozleniwił widownię
takie nawiązania usiłuje odnaleźć w nich krytyka13. Jeśli naprawdę możemy mówić
całkiem nową, jaka pojawiła się wtedy w kinach. Najgłośniejszym postulatem
o odwołaniach do kina czeskiego, to są one najbardziej uprawnione w filmie o pewnej
skierowanym do autora filmu i to zarówno ze strony publiczności jak i kanałów
słowackiej wiosce autorstwa Mateja Bobrika, urodzonego w Pradze słowackiego
telewizyjnych, festiwali, pewnej grupy krytyków, najczęściej skupionych wokół
studenta łódzkiej Szkoły Filmowej Tam, gdzie słońce się nie spieszy (2009). W nim
pism bardziej popularnych niż branżowych, stało się: „baw mnie”.
wreszcie odnajdujemy przypisywaną tylu polskim dziełom atmosferę i rytm obrazów
W filmie Cały dzień razem rozpoznajemy chwyty już znane: tropienie
Ivana Passera, prawdziwie „nudne popołudnie”, podczas którego jedni mieszkańcy
nudy, które powinno budzić wesołość. Filmowcy, zamknięci w domu swojej
wioski przyglądają się innym, a poruszenie wprowadzają dopiero komunikaty
japońskiej gospodyni, nudzą się całymi dniami. Nie jest przypadkiem, że
o pogrzebie. Bobrik nie tylko w mistrzowski sposób oddaje niepowtarzalny klimat
publiczność reaguje pełnym zrozumienia rechotem widząc zblazowany wyraz
peryferii, nastrój czasu i miejsca, ukazuje również, że czas na prowincji słowackiej
twarzy reżysera wpatrującego się w ekran telewizyjny. Widzów bawi już wszystko:
naprawdę się zatrzymał. Życie organizują tam nadal, jak w czasach komunizmu,
telefon komórkowy wygrywający muzykę filmową, czy każda wzmianka o tym,
co z naszej perspektywy wydaje się absurdalne - komunikaty płynące z radiowęzła.
że filmowcy są ciągle głodni. Największe jednak rozbawienie budziły tłumaczone
Polskie filmy inspirujące się „szkołą czeską” lat sześćdziesiątych próbują
(w napisach) z japońskiego kwestie wypowiadane przez prześladowaną przez
oddać podobną atmosferę wielością nieruchomych kadrów, statyką ujęć. Krytycy
filmowców Japonkę.
zachwycają się kinem, które potrafi oderwać się od wielkich spraw, mówić
„W katalogach możemy wyczytać, że tematem mogłyby być bariery kulturalne
o codzienności. Należy jednak pamiętać, że w najlepszym okresie tego kina
i językowe. Wydaje się, że chodzi raczej o zręcznie prowadzoną grę, której celem jest
obserwacja „nudnego popołudnia” nie była celem samym dla siebie. Z filmów
przede wszystkim zabawić (się). Film został sprawnie nakręcony i zmontowany,
Passera, zwłaszcza z Intymnego oświetlenia (1965) wydobywa się u nas takie
dobrze umiejscowione pointy wywołują pożądany efekt, film jest śmieszny a miejscami
wartości jak radość z każdego nowego dnia, smakowanie życia (cytowana często
bardziej zabawny. Fakt – widz bawi się na rachunek tego innego, obcego z naszego
ostatnia scena, w której bohaterowie próbują pić ajer koniak). Dla reżysera ten
punktu widzenia. Nawet gdybyśmy się nie zagłębiali w analizy z punktu widzenia
film miał być najsilniejszym głosem przeciw społeczeństwu, które pozwoliło sobie
tak zwanej poprawności politycznej, czy choćby z szacunku dla tego, co obce, i tak
odebrać wartości najważniejsze, zrezygnowało z walki, oddało je walkowerem,
ciśnie się pytanie, czy rozbawianie publiczności jest wystarczającym powodem, by
wymieniło na małomiasteczkowy komfort. Można wybrać z filmów Passera to, co
zaspokoić twórcze ambicje, czy dostatecznie legitymizuje samo nakręcanie filmu.
nas na chwilę pociesza, taką czy inną formę smakowania życia, ale to tak jakby
Wartościowanie jest jednak zawsze subiektywne.”
zostawić w obrazie samo tło.
12
W Krakowie, w roku 2006 nagrodzono ten dokument „za ukazanie tego,
co w większości dokumentów pozostaje ukryte”. W Jihlavie ogłoszono film Koszałki
W tak wybiórczy sposób bywa, choć oczywiście nie zawsze jest, traktowane
kino czeskie jako wzór bądź punkt odniesienia dokumentalnego kina polskiego.
najlepszym filmem dokumentalnym Europy Środkowej.
Tadeusz Lubelski mówi o „publiczności hałaśliwej i mało wymagającej”, która zaludniła
kina późną wiosną 1982 roku, kiedy na ekranach polskich pojawiło się popularne kino rozrywkowe. T.
Lubelski, Po zburzeniu muru, „Kwartalnik Filmowy” 1998, nr 21-22, s.24-36.
12
T. Hučko, Súčasný poľský dokumentaristický Babylon, „Kino-Ikon“ 2007, No 2, s. 160176.
„Po polskim filmie nie wychodziło się z kina z uśmiechem, trzeba było wyjść za to
z minorową, zamyśloną miną. Sztuczki (Andrzeja Jakimowskiego - przyp. J.H.) nie zmienią naszego
kina, do tego potrzeba całego ich worka. Na wyrost wydają się też porównania do kina czeskiego,
tam przecież jest cała fala reżyserów. Pokazują jednak, że można u nas zrobić film indywidualny,
nie roszczący sobie prawa do oceniania, do opisywania problemów, grup, czy całego społeczeństwa,
a zarazem film optymistyczny. W przyjemności patrzenia tkwi jego siła.“ http://www.mojeopinie.pl/
sztuczki_jakimowskiego,3,1225282626, (data odczytu: 15.11.2009).
20.
21.
***
11
13
„<Paladino> patrzą na świat z uśmiechem, ze zrozumieniem jego słabości,
Nie bez przyczyn powracam do nazwiska Piwowskiego, ponieważ
bez politycznego, publicystycznego zacietrzewienia (…) w najciekawszym, jak
fascynacja jego kinem, bliższym niż kino czeskie, narzuca się podczas oglądania
dotąd, filmie grupy: Na działce (…) od pierwszych scen tego filmu nie opuszczała
filmów młodej generacji reżyserów. Od czasów etiud studenckich (wymienić należy
mnie myśl, że wreszcie w polskim kinie zobaczyłem ludzi naprawdę szczęśliwych.
zwłaszcza fabularny, ale odwołujący się do metod stosowanych we własnych filmach
Kochających się i zadowolonych. Pomimo biedy, pomimo głuchoty. Jesteśmy już
dokumentalnych Rejs (1969) oraz dokument Hair (1971)) autor wykorzystuje
do tego stopnia cyniczni, że podobny świat przyjmujemy niczym wielkie odkrycie.
obserwację ukrytą kamerą, śledzi miny pozy i grymasy wybranych przez siebie
Czeskie kino jak z najlepszych lat - chciałoby się napisać. Tylko że Thierry Paladino
typów ludzkich. I tak: „Na pokład «Neptuna» wpuścił jedynie tych, co do których
- pół Włoch, pół Francuz - kina czeskiego nie zna.”14
istniało uzasadnione domniemanie, że pojawiwszy się przed kamerą, swoją
Ambicja pokazywania w kinie zwyczajności, która przyświeca na przykład
obecnością wniosą do filmu coś niepowtarzalnego i zarazem autentycznego (stając
twórcom grupy „Paladino” miała być próbą manifestowania niechęci do wszelkiego
się «okolicznością przyrody»)”, pisze Marek Hendrykowski.17 To wyselekcjonowani
manifestowania właśnie, moralizowania, tendencyjności – co oczywiście chara-
naturszczycy, zwani przez reżysera „prawdziwkami”18, którzy uczestniczą mniej lub
kteryzuje również kino czeskie, ale ta zbieżność nie dowodzi jeszcze najbardziej
bardziej czynnie w rytuałach, jakich pełna była peerelowska rzeczywistość. Sami są
odległych inspiracji.
jej produktami, bywa, że czują się w niej świetnie. Pamiętajmy, że człowiek znikąd,
„Filmowcy z zespołu „Paladino” szukają przykuwającej formy, by uchwycić
mętny typek, nieoczekiwanie dla samego siebie robi tu zawrotną karierę, to swój
współczesny marazm ukryty pod pozorami barwności życia. Ale w ich postawie jest
chłop, prostak, rdzenny tubylec19. Czy w czasach pojawienia się Rejsu odczytano to
coś przeciwnego - energia, ciekawość świata, życzliwość dla ludzi, chęć zabawy.
ostrzeżenie? Wydaje się, że i później to się nie powiodło. Społeczność ogłupiona,
(…) Kamera Sautera zdejmuje z rzeczywistości cały blichtr nowych czasów, zwalnia
bezwolna, uległa, pójdzie za głosem samozwańczego przywódcy.
rytm. Co zostaje? Ciepło ludzkiej komitywy.”, pisał Tadeusz Sobolewski. W filmach
Filmy nawiązujące w sposób bezpośredni do Rejsu to moim zdaniem: Rejs
tych cytowany tutaj autor dostrzegł także „humor godny wczesnego Piwowskiego”.
zagraniczny (2001), reż. Barbara Balińska, Krzysztof Kalukin, Kuracja (2004), reż.
Gdyby sięgnąć do historii, nie jest przypadkiem łączenie tych dwóch źródeł
Maciej Cuske. Odwołują się one do schematu samego „rejsu” – jako wyrwania się na
inspiracji, na co wskazuje list Andrzeja Wajdy do Miloša Formana, w którym polski
jakiś czas z kolein zwykłego życia, wprowadzają obserwacje ciekawych i zabawnych
reżyser przyznaje, że w przypadku Piwowskiego inspiracja ta mogła pochodzić
typów ludzkich przywodząc na myśl metody wykorzystywane przez Piwowskiego,
z filmu Miłość blondynki .
wprowadzają wreszcie „persony komedionośne”20 – czytelne dla każdego, kto
15
16
obejrzał Rejs choćby raz w życiu: kaowiec, kapitan statku, rada „rejsu”.
Etiuda studencka Macieja Cuske Kuracja (w pierwszej wersji nosząca
***
tytuł Sanatorium) składa się, jak i Rejs, z szeregu epizodów obrazujących przebieg
typowego turnusu sanatoryjnego w słynnym polskim kurorcie. Kamera nie wybrała
poważniej chorych pensjonariuszy, raczej takich, którym przepisano jedynie
http://lajt.onet.pl/wiadomosci/kiosk/1347340,4,1,2679,,,detal.html, Ł. Maciejewski,
Pamiętam, że było gorąco, 36. Lubuskie Lato Filmowe - Łagów 2006, data odczytu: 10.10.2009
15
http://www.wajdaschool.pl/378, T. Sobolewski, Kino Paladino, „Gazeta Wyborcza” 2006,
nr 105 (07.05.2006).
16
List Andrzeja Wajdy do Miloša Formana, „Kino” 2001, nr 9, s. 56, podaję za Bogusławem
Zmudzińskim, Bogusław Żmudziński Marek Piwowski – Powaga śmiechu, (w:) Autorzy kina polskiego,
red. G. Stachówna, B. Żmudziński, t. 2, s. 59.
„leczenie klimatyczne, nic więcej” – jak ordynuje lekarka jednemu z przybyłych
14
22.
M. Hendrykowski, Rejs, Poznań 2005, s. 35-36.
B. Żmudziński, Marek Piwowski – Powaga śmiechu, (w:) Autorzy kina polskiego, red.
G. Stachówna, B. Żmudziński, t 2, s. 65.
19
Marek Hendrykowski, op. cit., s. 66.
20
„Osobowość «persony komedionośnej» jest warunkiem syntetyczności dzieła” – pisze
Józef Gębski. J. Gębski, Jak osiągnąć nonsensus?, „Kwartalnik Filmowy” 1998, nr 21-22, s. 45.
17
18
23.
pacjentów. Uzdrowisko znane jest z aktywności bywalców tego rodzaju miejsc,
„mazowiecko–hawajski sielankowy wydźwięk”, w oczywisty sposób odwołujący
którzy traktując swój pobyt jako wczasy, oddają się różnego rodzaju rozrywkom.
się do filmu Piwowskiego. Rejs zagraniczny odbywają ludzie z tej samej generacji,
„Kaowiec” nie zjawia się jak w Rejsie - znikąd, ale jest postacią niezbyt aktywną,
którą sportretowano w filmie Kuracja. Niektórzy z jego uczestników pamiętają
właściwie nie wiadomo, jaki jest zakres jego kompetencji. Żądni urozmaicenia
jeszcze „pociągi przyjaźni” do ZSRR. Główna przyczyna peregrynacji „pociągiem
swego turnusu kuracjusze przejmują sprawy w swoje ręce, ponieważ, jak mówią:
przyjaźni” różniła się od oficjalnej – była natury bardziej ekonomicznej niż
„Kaowiec jest do kitu, tylko kasę aby zbijać”. Nie są z niego zadowoleni, ponieważ
przyjacielskiej. Podobnie jest w przypadku „rejsu zagranicznego”. Wyprawa
jeszcze na koniec turnusu „rozbije zabawę” przypominając brutalnie o oddawaniu
promem do Bałtyjska (dawnej Piławy) w obwodzie Kaliningradzkim staje się także
książek do wypożyczalni, kiedy oni sami snują plany wieczorku pożegnalnego.
okazją do rozliczenia okresu PRL-u przez samych podróżujących: „Wspaniałe czasy,
Wyłonienie się grupy aktywistów planujących rozrywki („rada rejsu”),
tylko przykre to, że nie była praca nagradzana. I tak te czterdzieści lat minęło”.
ich pierwsze zebranie, jest rodzajem zawiązania akcji, choć między wieczorkiem
Ci, którzy przyznają się współpasażerom, że podróżowali do Związku Radzieckiego
zapoznawczym a pożegnalnym żadna się nie rozwinie. Kuracjusze ślą do rodzin
czy Jugosławii, od razu znajdują się w cieniu podejrzenia. Próbują się bronić: „Zależy,
sprawozdania z leniwego życia sanatoryjnego. Ono jest właśnie treścią filmu.
kto kim był, jakim człowiekiem”. Temperatura dyskusji politycznych zdecydowanie
Kamera śledzi uzdrowiskowe rytuały: panowie i panie rozmawiają na ławeczkach,
podnosi się z chwilą otwarcia sklepu wolnocłowego. Ktoś w tłumie napierającym
już nie o polskim filmie, tematem jest miejscowy mikrokosmos, z pozoru nuda,
na drzwi krzyczy pod adresem „Solidarności”: „Banda, okradli całą Polskę, trzeba
nuda, nuda. A jednak do rozmówców ciągle ktoś się dosiada, wtrąca, psuje szyki
się tu męczyć teraz!”. Obywatele, przeważnie emeryci, inwestują dziesięć złotych
flirtującym, zmusza do odejścia tych, którzy przyszli tutaj pierwsi.
kupując bilet na prom, później na promie tłoczą w kolejce, by zaopatrzyć się
Reżyser próbuje nas przekonać, ile zabawnych sytuacji może wydarzyć
w alkohol, przeważnie w ilościach większych niż dozwolone, ryzykując jego
się w Ciechocinku: jeśli już aparat telefoniczny jest dostępny, to można z niego
przepadek na granicy celnej. Obserwujemy więc różne sposoby ukrywania nabytych
bezskutecznie dzwonić, jeśli w końcu zorganizowano bal, to i tak nikt nie umie
ponad normę butelek.
tańczyć, ale też nikomu to nie przeszkadza. Kamera podgląda nieudane podboje
Po odprawie celno-granicznej, bez wysiadania w porcie docelowym,
miłosne, uprzedza spojrzenia starszych panów, dostrzegając zbliżającą się do nich
co jest kolejnym absurdem, nieco bardziej pijany statek wraca do Gdańska; za
młodą kobietę w stroju kąpielowym. „Dokumentalne ucho” wyławia monotonny
oknami migają obrazy ponurego wojennego portu. Na promie wszyscy się bawią;
głos instruktorki na basenie, ale i lapsusy, niewybredne żarty, ocierające się
w pewnym momencie wchodzi kapitan i pasażerowie śpiewają mu gromkie „Sto lat!
o okrucieństwo jak u Formana22. Z zanotowanych rozmów przebija przede wszystkim
Sto lat!”. Kapitan wycofuje się dyskretnie. Ramę filmu stanowią wypowiedzi w języku
jakieś ubóstwo tematów poruszanych przez ludzi, którzy powoli zbliżają się do końca
oficjalno-urzędniczym: „Jakie są to rejsy? – Rejsy są to długie. Także cena niska – ale
życiowego „rejsu”, skupieni na samych sobie, powoli przemijają, jeszcze spotykając
się opłaca.” Pointą jest wypowiedź funkcjonariusza Urzędu Celnego Bazy Promowej
21
się po raz ostatni mogą się pokłócić, jak grupa kuracyjnych aktywistów.
Tytuł dokumentu Balińskiej i Kalukina świadomie nawiązuje do filmu
Piwowskiego: w napisach początkowych przymiotnik „zagraniczny” dodano
w Gdańsku: „Zajęliśmy w postępowaniu celnym tysiąc litrów alkoholu. Z niekłamaną
satysfakcją mogę stwierdzić, że w Urzędzie Celnym Bazy Promowej w Gdańsku tak
zwanych mrówek nie ma”.
do pisanego większą czcionką rzeczownika „rejs”. Ilustracja muzyczna posiada
Od czasów powstania niedościgłego pierwowzoru badacze nie ustają
Określenia tego używa Bogusław Żmudziński w cytowanych wyżej tekście o Piwowskim.
Por. przypis 18.
22
„To jest niemowa” – czyli człowiek po operacji strun głosowych; bohater potraktowany
niczym pogorzelec w Pali się moja panno. M. Hendrykowski, Rejs, Wydawnictwo Naukowe UAM,
Poznań 2005, s 73.
w pogłębianiu interpretacji Rejsu, twórcy zaś próbują przeszczepić jego
24.
25.
21
paradokumentalną metodę, wyszukiwać w rzeczywistości podobne „wątki
znalezione”,
stosować
„struktury
epizodowe”,
wykorzystywać
„obserwacje
interpretujące”. Nie można znaleźć klucza do filmów Piwowskiego pomijając te
czynniki23. Obserwacja „kierowana, interpretująca, lub komentująca” - czyli taka,
Powołaniem dokumentu nie jest jednak jakaś forma neoslapstiku, zmysł
która w każdym momencie wynika z autorskiej wizji rzadko przynosi dziś efekty,
obserwacji w tonie dokumentalnej ironii ma ciągle głęboki sens, może uratować
jakie w swoim czasie osiągnął reżyser. Służy raczej samemu tylko ludycznemu
kino. „Dokument w zetknięciu z komedią może zbawić świat.”30 Filmy usiłujące
rozśmieszaniu.
zabawiać, ale nie poruszać zbyt głęboko, odpowiadają tylko na zapotrzebowanie
Reżyser w ten sposób określił niegdyś swoje cele: „Zastosowałem w Rejsie
widowni – pytanie brzmi, na ile jest to widownia wymagająca.
metodę prowokowania swoistego ekshibicjonizmu psychicznego, stąd konieczność
Tadeusz Lubelski zauważył, że w latach PRL-u absurdy rzeczywistości
improwizacji podczas zdjęć, konieczność sytuacji i zachowań naturalnych, dialogów
stymulowały duchową aktywność. „Fenomen polskiego życia kulturalnego
powstających na żywo przed kamerą. (...) Taki materiał ma w moim odczuciu określoną
polega na tym, że takich aktywnych czytelników było wcale niemało”31. Mówiąc
24
wartość: stanowi najbardziej autentyczny dokument stanu współczesnych umysłów.”
o wyodrębnionej w kinie polskim „strategii błazna”, zauważa: nigdy nie była mocna
U Piwowskiego „Śmiech staje się tu sposobem terapii: antidotum na
stroną polskiej kultury, kabarety młodzieżowe istnieją „bardziej po to, by beztrosko
porażającą apatię, w jakiej żyją miliony tubylców. Nie są oni tylko, jak można by
bawić, niż szydzić z aktualnej rzeczywistości, dając jednocześnie do myślenia na
sądzić tylko ofiarami Absurdystanu, lecz także jego aktywną cząstką.”25. To „Śmiech,
jej temat”32. Nie prowokują do myślenia filmy, które autor omawia w odniesieniu
27
który oczyszcza” , „Gogolowski śmiech (…) skierowany jest w stronę nas samych.”.
do strategii profesjonalisty, opartej na obserwacji schorzeń tego świata, „nie tyle
„Działa jak lekarstwo podane choremu pacjentowi. Efekt komiczny stanowi w nim
jednak schorzenia te wyszydzająca, ile raczej pocieszająca widzów, że wszystkie
nie istotę zawartości pigułki, lecz tylko jej vehiculum: sposób dotarcia przekazu do
kłopoty jakoś zdołamy w końcu przezwyciężyć”.33
26
W swoim Eseju o komizmie Henri Bergson zauważa: „…kiedy starałem się
adresata i gorzkiego leku do chorego.28
Wydaje się, że podobną rolę wyznaczają śmiechowi autorzy skromnych
określić sposoby stwarzania rzeczy śmiesznych, dociekałem intencji społeczności
w gruncie rzeczy filmów czy reportaży: Dla pierwszych 50 klientów bon!, czy Rejs
wybuchającej śmiechem.(…) Trzeba tedy dociekać, co jest swoistą przyczyną
zagraniczny, którzy znaleźli w otaczającej rzeczywistości coś, czym nie zajmują się
dysharmonii, której skutek jest komiczny; można będzie zaś ją rzeczywiście wykryć
należycie „powołane do tego media”.29 W filmach o wyraźnych ambicjach dotarcia
tylko wtedy, gdy się dzięki niej wyjaśni, dlaczego społeczność czuje się w podobnym
do jak najszerszej widowni efekt komiczny staje się „istotą zawartości pigułki”,
wypadku zobowiązana do objawienia czegokolwiek. W przyczynie komizmu musi
pełni funkcję drewnianych patyków (ang. wooden sticks), którymi klowni w trakcie
tkwić coś, co przynosi po trosze ujmę ( i to swoistą ujmę) życiu społecznemu, skoro
cyrkowych przedstawień uderzali (ang. slap) o siebie wytwarzając trzaskające
społeczeństwo odpowiada na to gestem, który ma w sobie coś z reakcji obronnej,
dźwięki, aby wzbudzić brawa publiczności. Stąd wzięła, jak wiadomo, nazwę
gestem, który napawa po trosze lękiem.” 34
komedia slapstikowa.
Rodzajem wzorca kina dokumentalnego w naszej części Europy chce być
E. Wróblewska, „Chłodnym okiem” po polsku. O filmach Marka Piwowskiego, „Film”
1977, nr 4, s. 10.
24
Ibidem.
25
M. Hendrykowski, op.cit., s. 65.
26
Ibidem, s. 86.
27
Ibidem, s. 87.
28
Ibidem, s. 88.
29
Dziś dokument polski już do „wszelkich problemów” nie sięga, nawet nie powinien sięgać,
jako że tę funkcje mają właśnie pełnić media. Strategia świadka znalazła się w największym odwrocie,
„opisem rzeczywistości zajmują się na co dzień powołane do tego media. Por. T. Lubelski, Po zburzeniu
muru, „Kwartalnik Filmowy” 1998, nr 21-22, s 32.
23
26.
Jihlava, przyjmując do konkursu i nagradzając twórczość autorów, którzy proponują
po prostu „uwodzenie konsumentów”, wymianę „pustych znaków”, jak by je
klasyfikował Baudrillard. Według owego autora „kino zanika – w wyniku przejścia
na stronę rzeczywistości. Ta ostatnia znika pod naciskiem kina, a kino znika pod
naciskiem rzeczywistości. Zabójcza transfuzja, w której każda ze stron traci swoją
30
31
32
33
34
J. Gębski, op. cit., s. 42.
T. Lubelski, op.cit., s. 25.
Ibidem, s. 32-33.
Ibidem, s. 32.
H. Bergson, Śmiech: esej o komizmie, przeł. S. Cichowicz, Warszawa 1995. s.133.
27.
specyfikę.”35 Banalność sztuki miesza się z banalnością świata rzeczywistego36,
„uwalnia nas od ciężaru i wpływu sensu, dając spektakl nonsensu. Co tłumaczy
jej rozplenienie: niezależnie od tego, czy posiada jakąkolwiek wartość estetyczną,
sztuka może być pewna powodzenia, które zapewnia jej brak znaczenia i pustka.37
Przywołam na koniec słowa Kazimierza Karabasza, któremu w sierpniu
2009 roku zadałam pytanie o humor we współczesnym polskim dokumencie
i ewentualne czeskie wpływy w tym względzie: „Oni (Czesi, przyp. J.H.) to robią
subtelnie. I znają granicę. A takie polowanie na rechot jest żenujące dla dokumentu.
W szkole się tego nie dostrzega, ponieważ panuje tam rygor. Bardzo często ze
wstydem oglądam pewne rzeczy absolwentów, zwłaszcza seriale dokumentalne”.
35
36
37
J. Baudrillard, Pakt jasności. O inteligencji zła, przeł. S. Królak, Warszawa, 2005, s 104.
Ibidem, s. 88.
Ibidem, s. 93.
28.
29.

Podobne dokumenty