Jak wiele tajemnic kryje w sobie ziemia północnego Mazowsza? Ile
Transkrypt
Jak wiele tajemnic kryje w sobie ziemia północnego Mazowsza? Ile
Jak wiele tajemnic kryje w sobie ziemia północnego Mazowsza? Ileż to ukryła prawd zapomnianych, a ile przez to pominięto faktów w podręcznikach? Czy ktoś w ogóle zdaje sobie z tego sprawę? Żuromin jest sławny dzięki cudownemu obrazowi Matki Bożej, ale czym byłby bez niego – nad tym chyba nikt się nie zastanawiał. Gdyby nie On, Żuromin straciłby kilkaset lat historii i byłby jednym z wielu miast na mapie. A tak właśnie dzieje się z miejscowościami, które podczas dziejowych zawieruch traciły swą przeszłość, odrębność i kierowały się w stronę większych ośrodków. Ile jednak nie jest zapisanych kart historii naszej pięknej ziemi, które powinny zapełnić dzieje właśnie małych ludzkich osiedli? To była jedna z tych rzeczy, które zaintrygowały mnie najbardziej. Dlatego postanowiłem uzupełnić jedną z takich pustych kart, a mianowicie z mroku historii wyprowadzić na światło dzienne dzieje mojej rodzinnej wsi – Tadajówki. Tadajówka do największych miejscowości nie należy – to raptem dwadzieścia jeden domostw, których liczba mieszkańców utrzymuje się na poziomie stu osób. Jest najbardziej na zachód wysuniętą wsią gminy Żuromin, wciśniętą między leśne ostępy, a zdradliwe bagna. Ludzie zawsze żyli tu własnym rytmem, pogrążeni w swoich smutkach i radościach, starając Tak wygląda Tadajówka widzianapamięć przez podróżnych się szczęśliwie przetrwać nadchodzące lata. Być może dlatego o przeszłości pozostała tylko w świadomości niewielu starszych mieszkańców. KU ŹRÓDŁOM Na dobrą sprawę jedynym śladem przeszłości w Tadajówce jest wykuty w granicie obelisk, stojący na szczycie trzystopniowych schodków i zwieńczony kamiennym krzyżem. Co roku odbywają się przed nim Nabożeństwa Majowe. Co roku – czyli już od dziewięćdziesięciu czterech lat. Na kamiennym monolicie wyryto bowiem datę – 1911 r. Jeszcze pod zaborami ta ziemia po raz pierwszy zatętniła życiem. A może jeszcze wcześniej? Im dalej w przeszłość, tym mniej konkretów. Dlatego Symbol wiary... nie miałem wyboru i musiałem poprzestać na zgłębianiu historii nie tak odległej. Niestety, kiedy zadawałem pytania moim rozmówcom, ...znakiem przeszłości większość rozkładała bezradnie ręce i wskazywała na osobę pana Stanisława, jako na tego, który mógłby mi pomóc. Tak trafiłem do pana Stanisława, osiemdziesięcioletniego mieszkańca Tadajówki, który żyje tu od urodzenia. Rozmówca mimo swego wieku, wszystko dobrze pamięta. Jego opowieść rzuca wiele światła na moje dociekania. JEDNA DROGA, DWA KRZYŻE Przed II wojną światową przez Tadajówkę wiodła droga traktowa z Raczyn do Pietrzyka, którą ludzie jeździli wozami na targi do pobliskiego Skrwilna. Mniej więcej w latach 20. ubiegłego wieku, przed wjazdem i wyjazdem ze wsi postawiono dwa, dużych rozmiarów, drewniane krzyże. Na ten sam czas w naszych okolicach przypada epidemia cholery. Nie wiadomo do dziś, bo niczyja pamięć tak daleko nie sięga, czy krzyże ostrzegały podróżnych przed zarazą, czy też pełniły funkcję zwykłych przydrożnych kapliczek? Na krótko przed wojną drogę poprowadzili prosto z Raczyn do Pietrzyka, a tą już nikt nie jeździł – wspomina pan Stanisław. Powoli o niej zapomniano, jak również o przydrożnych krzyżach. Ostatni z nich runął ze starości w połowie lat sześćdziesiątych, a jego rola została otoczona legendą, jakoby pod nim miały być grzebane ofiary zarazy. Z dawnej traktowej Tadajówce go na drogi pozostał jedynie fragment, który do dziś pełni funkcję głównej ulicy w Tadajówce. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ważną odgrywał rolę w życiu mieszkańców tutejszych okolic. „ABY BIMBRU SZUKALI’’ Na początku mieszkańcy Tadajówki nie odczuwali zbyt mocno skutków wybuchu II wojny światowej. Jednak z czasem Niemcy zaczęli dawać się we znaki. Przyjeżdżali tu codziennie i zabierali do robót w Niemczech albo do kopania okopów – tłumaczy pan Stanisław. – Ludzie uciekali, gdzie się dało, aby się z nimi nie spotkać. Jednak jak poprzednie i ta wojna dobiegła końca. Front przez Tadajówkę przetoczył się w ciągu kilkunastu godzin. 18 stycznia czterdziestego piątego roku, o czwartej rano Niemcy się u nas na postój zatrzymali – przypomina sobie pan Stanisław. – Wojsko z taborami, pełna wieś ich była. Uciekali przed Rosjanami. Na wieść o zbliżającej się Armii Czerwonej ruszyli dalej na zachód jeszcze tego samego dnia, przed zapadnięciem zmroku. 19 stycznia po godzinie szóstej rano wkroczyli Rosjanie. Pierwsze oddziały szły bez postoju. Później szosą na zachód ciągnęły ich całe masy, razem z czołgami i wyposażeniem. Czas ich przemarszu nie należał jednak do najweselszych, jak wspomina jedna z mieszkanek Tadajówki, która prosi, aby jej imię nie zostało ujawnione: Jak Ruskie wpadli, zabrali, co im się podobało i uciekli. Aby bimbru szukali – komentuje jeszcze pan Stanisław. Nie wszyscy Niemcy zdążyli jednak uciec. Podczas ucieczki jeden z nich zabłąkał się w lasach i tak znalazł się z powrotem w Tadajówce. Kilku mieszkańców rozbroiło go, a potem wydało Rosjanom. Do dziś nikt nie wie, co się z nim stało. SKARBY(?) ZIEMI Jednakże Tadajówka to nie tylko część północno-mazowieckiej historii. Ważnym i związanym z nią elementem jest to, co mieszkańcy Tadajówki mają pod nogami, czyli grunt. A właściwie to, co w nim się znajduje. Podczas ostatniej wojny Niemcy znaleźli na ziemiach należących do Tadajówki duże, konkretnie nie wiadomo jak duże, pokłady rudy żelaza. Zawierały niskoprocentowe żelaza, dwa, pięć procent i wydobycie było nieopłacalne – mówi pan Józef, jeden z tutejszych ludzi. Zaradni mieszkańcy wykorzystali ten fakt do swoich celów. Po pożarze w 1968 roku, ruda żelaza posłużyła im do odbudowy domostw. Materiał był łatwo dostępny i jest zresztą do tej pory, wystarczy iść na pole i sobie wykopać. Co więcej, większość tego typu domów stoi do dnia dzisiejszego i jest zamieszkiwana. Ale poza tym obecność rudy żelaza żadnych korzyści nie przysparza. Powoduje, że ziemie, na których znajdują się jej pokłady, są bardzo ubogie i nadają się tylko pod pastwiska dla bydła. Nawet jej udział w umacnianiu ścian to też żaden plus. Tego typu ściany bardzo łatwo pochłaniają wilgoć i przez lata nie chcą jej oddać. CZASY, W JAKICH PRZYSZŁO NAM ŻYĆ Dla obecnych mieszkańców Tadajówki przeszłość nie jest jednak ważna. Ważne jest to, co przyniesie kolejny dzień. A trzeba przyznać, że ten wcale nie przedstawia się tak różowo. Czy w Tadajówce i w ogóle innych wsiach typowo rolniczych, opłaca się być rolnikiem? Taak, bardzo się opłaca – odpowiada zgryźliwie Marek, jeden z moich rozmówców. – Jak włożysz dwie renty, dasz jeść świniom i cielakom, a sam pościsz. Kolejne słowa komentarza słyszę z ust małżeństwa: Ewy i Bogusława. Nic dodać, nic ująć, ze wszystkim w gospodarce wychodzi się na zero. Wydasz, ile zarobisz, chyba, że się zadłużysz. A teraz ceny ropy i Tadajówka-jako ostatnia wieś w gminie Żuromin, nawozów poszły w górę – mówi pan Bogusław, a jego małżonka jeszcze dodaje: Jeśli do roboty weźmie się młody rolnik, to ma szanse. Tacy jak my, w średnim wieku, to koniec. Na rentę za młodzi, do roboty za starzy. Marne perspektywy na przyszłość, ciągłe zmagania o godne życie na takim poziomie, na jakim się da – to nie zwierzenia wielkich farmerów, ale ludzi żyjących w otaczającej rzeczywistości. Ludzi, którzy przez całe życie zajmowali się pracą na roli, a teraz już brak im sił, chęci, a przede wszystkim pieniędzy na zmiany. Ten nastrój oddaje wypowiedź mojego kolejnego rozmówcy: Weź gospodarkę i sam zobacz, jaka opłacalna. SKAZANI ? Zrealizowałem cel, jaki sobie postawiłem. Historia Tadajówki to już nie taka wielka tajemnica, jaką była do tej pory. Jednak w miarę, jak coraz bliżej poznawałem moich sąsiadów i ich historie, zacząłem zdawać sobie z czegoś sprawę. Dawniej ludzie obrabiali tu ziemię własnymi rękoma, nieraz gołymi. Starali się utrzymać siebie i swoje rodziny przez mijające lata. Dziś, po ponad rocznym udziale Polski w Unii Europejskiej niewiele się zmieniło. Tak jak kiedyś wieś była przeludniona, teraz powoli się wyludnia. Młodzi szukają szczęścia gdzie indziej, nie widząc tu perspektyw dla siebie. Zostają tylko starsi ludzie i ci, co z konieczności, a nie z wyboru, obrabiają ziemię. Czy Tadajówka, a z nią wiele podobnych osiedli ludzkich nie tylko na Mazowszu, ale i w całej Polsce, jest skazana na zapomnienie? Czy ludzie tu żyjący są skazani na brak przeszłości, poświęcając tym samym swą przyszłość? W sposób szczególny chciałbym podziękować Łukaszowi Borowskiemu, który bardzo mi pomógł w realizacji tego reportażu. Mariusz Kaźmierczak