pobierz

Transkrypt

pobierz
Na polu bitwy (fragment)
Prawdziwa rzeź dokonała się w centrum szyku ateńskiego, przy ponownym
przekraczaniu Hajmonu, kiedy załamała się falanga ateńska. Zdemoralizowani Ateńczycy,
podobnie jak ich polityczny przywódca Demostenes, uciekali w stronę przełęczy Kerata.
Tylko fatalna postawa prawego skrzydła ateńskiego szyku może tłumaczyć gigantyczne straty
walczących w centrum formacji greckiej mniejszych sprzymierzeńców, których kontyngenty
zostały, jak się wydaje, wycięte w pień.
Z pewnością bardzo ciężkie straty ponieśli Achajowie, którzy jeszcze po 15 latach, u
progu wojny lamijskiej, nie byli zdolni do wysłania armii poza Peloponez (Pauzaniasz VII
6.5). Wzięli oni wprawdzie potem udział w kolejnej, kierowanej tym razem przez Spartę,
koalicji antymacedońskiej (332/331–331/330), ale sami uważali Cheroneję za wydarzenie,
które położyło kres ich potędze. Tuż po Cheronei Achajowie wypełnili bez zwłoki żądanie
Filipa, aby skazać na śmierć załogę opierającego się Macedończykom Naupaktos, które
władca kilka lat wcześniej obiecał sprzymierzonym z nim Etolom. Potwierdza to tezę, że
straty kontyngentu achajskiego były spore. O ile większości Ateńczyków udało się uciec z
pola walki, o tyle Tebanie wraz z resztą Beotów i wspomnianymi już Achajami oraz – być
może – Koryntianami polegli lub dostali się do niewoli. Ponieważ jednak Diodor Sycylijski
przyrównuje straty beockie do ateńskich (Diodor XVI 86.4–5: „Z Ateńczyków więcej niż
tysiąc padło w boju, do niewoli dostało się nie mniej niż dwa tysiące. Podobnie u Beotów,
wielu poległo, pojmano też niemałą ich liczbę”), odważę się stwierdzić, że ogół opracowań
nowożytnych przeszacowuje straty beockie, które w rzeczywistości, poza wycięciem w pień
Świętego Zastępu, były zbliżone do ateńskich.
Ciężar walki z Ateńczykami i większością sił sprzymierzeńców spoczywał na
piechocie macedońskiej. Wbrew powtarzanym często opiniom o przełomowym znaczeniu
Cheronei jako pierwszej bitwy, w której o zwycięstwie zdecydowała postawa kawalerii, nie
wiemy, jaką ostatecznie rolę w bitwie odegrała jazda macedońska. Według niektórych to na
jej czele do boju poszedł Aleksander Wielki, następcy tronu osobiście dowodzącemu także ile
basilike przypadł honor rozprawienia się ze Świętym Zastępem (Plutarch, Aleksander 9, 2–3).
Biorąc pod uwagę opinie o wspaniałej postawie tego doborowego oddziału w jego ostatniej
walce (m.in. Plutarch, Pelopidas 18.6–7), oraz liczbę zabitych Teban (zbiorowa mogiła pod
pomnikiem Lwa Cheronejskiego kryje ciała 254 z 300 eniochoi i parabatai), sądziłbym, że
bardzo długo opierali się Macedończykom.
Aleksander mógł osobiście walczyć z elitarną formacją tebańską, ale opis jego
szybkich przewag u Diodora (XVI 86.3) nijak nie godzi się z podkreślaną w Żywocie
Pelopidasa bohaterską walką Teban (choć retoryka obu tekstów czyni próby pogodzenia tych
relacji niezwykle trudnymi). Myślę zresztą, że rację mają ci badacze, którzy zauważają, że
najlepsza, legendarna formacja piechoty hoplickiej nie mogła łatwo ulec jeździe. Nie ulega
dla mnie wątpliwości, że znaczna część niezwykle pochlebnych uwag o udziale Aleksandra w
bitwie mogła być inspirowana przez niego samego lub jego przyjaciół – nie zapominajmy, że
Aleksander u schyłku panowania Filipa, wobec małżeństwa ojca z Kleopatrą, musiał
wskazywać na swoje tytuły do sukcesji (a jednym z nich z pewnością mogła być mężna
postawa pod Cheroneją). W późniejszych latach zresztą rywalizacja z dokonaniami ojca
stanie się jednym z motorów pchających Aleksandra do coraz to efektowniejszych zwycięstw
i podbojów.
Pisałem już, iż trudno wyobrazić sobie, że Grecy nie mieli pod Cheroneją oddziałów
jazdy. Jeżeli były one obecne na polu bitwy, jedyne miejsce, w którym można było je ustawić,
stanowił skraj prawego skrzydła sprzymierzonych, tuż obok Świętego Zastępu (na lewym
skrzydle w walce konnicy zadania utrudniałyby niesprzyjające warunki terenowe, nie miało
też sensu umieszczanie takiej formacji w środku szyku). Prawdopodobne więc wydaje się, że
naprzeciw jazdy macedońskiej stanęła konnica sprzymierzonych. Święty Zastęp został
najpierw zaatakowany przez lewe skrzydło piechoty macedońskiej, przed którym bronił się
dość skutecznie (choć jego szeregi chwiały się pod naporem pedzetajrów), a dopiero potem,
gdy Aleksander i jego konnica rozprawili się z kawalerią grecką, musiał jeszcze stawić czoło
hetajrom i Tesalom. Mimo to zdołał ochronić resztę sił beockich przed atakiem od skrzydła i
masakrą, umożliwiając części Beotów oraz większości Greków ucieczkę przez przełęcz
Kerata w stronę Lebadei. Wedle Plutarcha wojownicy Świętego Zastępu zginęli co do
jednego od ran zadanych za sprawą sariss, przy czym wszyscy Tebanie mieli rany od przodu
(Plutarch, Pelopidas 18.6–7).