sudoku... - HERMES krakowski
Transkrypt
sudoku... - HERMES krakowski
Ojciec – kiedyś głowa rodziny, wzór, ten dbający, przewodnik, ten odpowiedzialny, drugi po Bogu… Tato – kochający, cierpli− wy, rozumiejący, pomocny, współczujący, jakby pozbawiony potrzeby patriarchatu. Zatem “Tato” nie tato… Pierwsza scena, jak z Hitchcoc− ka – trup na katafalku – można się spodziewać, że później bę− dzie tylko ciekawiej. Katafalk i opowieść śpiewana, grana, o tym, jak to nienawidzimy ojców. Opowieść niezwykła, bowiem oprawiona w absurd i ironię, któ− ra obraca momentami drama− tyczne sceny i wspomnienia w zabawę. Ale Adam Szarek w roli nieco naiwnego, nadwraż− liwego Frania musi pokazać wi− dzowi swoją historię i obraz ojca nabazgrany na siłę w jednej, ża− łosnej tonacji pogoni za uczu− ciem. A uczucia mają wiele od− cieni; macierzyńskiej miłości do dziecka, obojętności do ojca, nie− nawiści do siebie nawzajem i w Ojciec, czy T ato? Tato? Na deskach Teatru Bagatela pojawił się kołowrotek życia rodzinnego. “O fortuno, ty jesteś jak tarcza księżyca – zmienna”. Pierwszym krokiem do ukazania zmian i dynamiki ich następowania jest scenografia Dominika Skazy, której nie moż− na nie docenić… jest ważna, jest osadzona w centrum uwagi, po− zornie stała, bo zarazem wyzna− cza cykl zmian. Małgorzata Bo− gajewska rozpoczyna swoją wi− zję dramatu Artura Pałygi “Ojcze nasz” od zasadniczej, acz prze− wrotnej zmiany znaczenia słów. Słowo na usługach ?! opowieści, rozmów, listów (jakże ich mało, coraz mniej niestety !), ale tak− że myśli. Tak, wszak dowiedziono, że myślimy także słowami. Czemu dzi− siaj o tym ? Bo Wasz Hermes, bacz− ny obserwator, coraz bardziej niepo− kojąc się o poziom i efekty oddziały− wania reklamy w tym właśnie aspek− cie, dostrzegł jednak w ostatnich dniach “światełko w tunelu”. Wiemy, reklama głównie na obrazie i słowie się opiera. O ile jednak ten pierwszy Człowiek musi robić bar− dzo wiele bardzo różnych rzeczy. I chociaż nie wszystkie są tej samej rangi, i nie wszystkie mają takie samo znaczenie, to czujemy, wiemy nawet, że bez nich obejść się nie może. Do nich należy niewątpliwie mowa, a w jej ramach i na jej usługach – słowo. Nie co dzień, a już na pewno nie w każdej chwili uświadamiamy sobie, jaką ogromną siłę zawiera ten po− wszechny nośnik naszych wynurzeń, SUDOKU... końcu zaprzyjaźnienia się z my− ślą o chronicznym braku miłości. Jakie to typowe i ponadczasowe; nie być jak ojciec, by po latach być niemal jego lustrzanym od− biciem. Czas zmienia perspekty− wę. Nie wiemy, czy Franio stanie się synem pierworodnym, czy mar− notrawnym w kontekście powie− lania błędów ojca. W tej roli, roli Ojca Marcin Wiercichowski za− warł absolutnie wszystko, co można by przedstawić, jako isto− tę bycia złym ojcem. Zrobił to tak przekonywująco, że można by mu z czystym sumieniem napluć w twarz. Od szaleńczej pijackiej radości z narodzin pierworodne− go, co jest istotą męskiego speł− nienia – syn! Poprzez posiada− nie żony jako elementu wyposa− żenia domu i opieki nad dziećmi, aż po przelewanie własnych fru− stracji na wszystkich wokół. Tato Bogajewskiej nie radzi sobie z odpowiedzią na bardzo trudne życiowo pytanie – jaki powinien być ojciec i czemu ja się do tego nie nadaję? Bo przecież założyć rodzinę i spłodzić dzieci potrafią wszyscy. To obowiązek, niepisa− ne prawo, rozkaz – jak w przy− padku ojca − wojskowego. Ciekawym elementem przedsta− wienia dramatu jest próba dialo− gu, która niemal zawsze i od razu przekształca się w monolog Fra− nia, monolog ojca, monolog mat− ki. Jest kontakt, ale pozorny. Ży− jemy ze sobą, bo…? To przecież nieważne, tak być musi, powin− no i będzie. Im mniej udręczeń pytaniem, tym mniej prób odpo− wiedzi. W spektaklu nie sposób przecenić kreacji Mamusi Anny Rokity. Wzór życiowego udręcze− nia; porażki małżeńskiej i ponie− kąd rodzinnej. Ona potrafi ko− chać, wie, pamięta jeszcze jak to jest i na czym to uczucie polega. Ale istotą jej bycia jest pogrąża− nie się w cierpieniu… Epizodycz− na scena odwiedzin jej ojca sta− je się tu kluczem do pewnej od− powiedzi – dlaczego tak ma być. Można wysnuć tezę, że przecież udręczenie i niekochanie było w jej życiu od zawsze, zatem to co było, determinuje do tego co jest. Co zaskakuje w spektaklu? Tło historyczne, ściana wschodnia, jakby przestaje mieć znaczenie. Wręcz podkreśla istotę ponad− czasowości absurdalnych zacho− wań, które zdarzają się w pod− stawowej komórce społecznej zawsze i ciągle. Można wysnuć podobieństwa zarówno do Gogo− la, jak i Czechowa… absurd tra− gedii, nieudolności systemu, a system, to przecież po części my. Duże brawa należą się natomiast całemu zespołowi za powrót do wspaniałej tradycji teatru, który wyraża się muzyką. Znakomite sceny z pogranicza musicalu, świetne światło i kostiumy… Oto nowa propozycja sceny ka− meralnej Teatru Bagatela na Sa− rego, w dziesiątą rocznicę jej po− wstania. Małgorzata Porębska rządzi się swoimi, nie zawsze dla la− ika dostrzegalnymi prawami, to owo drugie jest niejako dla nas oczywiste, znane nam od pierwszych samodziel− nie wypowiedzianych głosek, a przez to samo, jak się powszechnie uważa, doskonale rozumiane. Wydaje się zatem, że nadszedł czas ponownej edukacji, przypomnienia sobie o tym, ilu dobrodziejstw, ale też szkód przy− nieść może nadużywanie, bądź po− krętne wykorzystanie daru (wiem, o czym mówię !) słowa. Ostatnio bo− wiem pozytywnie na tym tle urzekł mnie filmik, pokazywany w tak zwa− nych środkach komunikacji publicz− nej, a dotyczący protestu wobec nie− odpowiedzialnych zachowań w gru− pie, w zbiorowościach. Przejedźcie się koniecznie, chociaż raz jeden, au− tobusem miejskim, a dowiecie się o czym mówię. I jest to ten typ rekla− my, który świadczy, że umiemy do− strzegać błędy własne, próbujemy je zidentyfikować i, choć wstydliwe, na− zwać po je imieniu. Gdybyśmy zaczęli jakoś w ten spo− sób, może na początek z niezbyt dużą ilością słów, ale za to z ważeniem tego o czym i w jaki sposób mówimy, sta− łoby się to niezłym zaczynem pozna− nia prawdziwych uroków używania mowy, języka. I nie musielibyśmy obawiać się, że skończymy jak bied− na Eliza z “Pigmaliona” G. B. Shaw’a, wygnani ze świata, do którego nic już dodane być nie może ?! O tym zaś, o różnych aspektach wagi i siły słowa, już nawet nie jako o sztu− ce, lecz o samym porządnym rzemio− śle, napiszemy pewnie w niedalekiej przyszłości. Kazimierz Cichy jakie to łatwe... moim zdaniem... Recesja na rynku finansowym związana jest przede wszystkim z nieuczciwością kredyto− biorców /chociaż nie tylko/. Musimy uderzyć się w piersi i przyznać, że często nie mamy zdolności kredytowej, że nie potrafimy pożyczonych pieniędzy pomnażać, a jedynie przejadać. Taka jest specy− fika polskiego kredytobiorcy. I rzeczywistość przed zbliżającymi się świętami. Nie ma jednak podstaw, by twierdzić, że jesteśmy w kryzysie. Kredyty są jednym ze sposobów nie tylko na przetrwanie trudnego okresu, czy realizację własnych planów, ale przede wszystkim na rozwój przedsiębiorstwa, na inwestycję w firmę. Pamiętać musimy, że udzielający kredytu powinien odpowie− dzieć na wszystkie pytania i wątpliwości związane z zasadami przyznawania i spłaty zaciągniętego kredytu. Im mniej informacji wymaga się od nas, im mniej tzw. papierkowej roboty oraz im bardziej bezosobowe podejście do klienta, tym większe prowizje, raty i ewentualne nieprzyjemności. Świado− mość konieczności spłaty zaciągniętych długów, jest podstawą. A rzetelność udzielanych informacji i proponowanych rozwiązań, powinna być wyznacznikiem wyboru kredytobiorcy. MgP Wpisz do diagramu cyfry od 1 do 9 tak, aby w każdym małym kwadracie, każdym poziomym rzędzie i w każdej pionowej kolumnie cyfry te nie powta− rzały się. Życzymy miłej zabawy. Rozwiązania − rząd cyfr na żółtym polu − prosimy nadsyłać na adres: Redakcja „HERMES KRAKOWSKI” 30−133 Kraków, ul. Juliusza Lea 203 lub e−mail: [email protected] do 05.12.2014r. Nagrodami są Ceramizery − preparaty ufundowane przez producenta 7