Świst skrzydeł husarii
Transkrypt
Świst skrzydeł husarii
Wiadomości sportowe, piłka nożna, formuła 1, Robert Kubica. Sport Świst skrzydeł husarii 02.07.2008. Czy politycy z najwyższej półki zdołaliby uzdrowić polską piłkę nożną? Cóż takiego jest w futbolu, że nie przechodzi obok niego obojętnie nawet wielu tych, którym rzekomo zwisa on i powiewa? Na przykład wicemarszałek Sejmu, Stefan Niesiołowski, który stwierdził, że “piłka nożna to tylko sport i zabawa, a nie "obszar do narodowej krucjaty". W przypadku rzekomo niezainteresowanego kopaną Niesiołowskiego przyczyny zabrania głosu na jej temat nie są chyba zbyt skomplikowane. Być może zamierzał on - przy okazji dyskusji o zwalczaniu korupcji w piłce – ugrać coś dla kolegów. Najpierw Niesiołowski ostrzegł przed histerią wokół problemów w futbolu i w PZPN. "Niektórzy publicyści tak się zachowują, jakby chcieli wezwać do powstania przeciw Listkiewiczowi. Nie oznacza to jednak, że winni korupcji nie powinni ponieść kary, ale nie należy tworzyć wokół tego atmosfery linczu"”. Po tym wstępie, już otwartym tekstem, stwierdził, że jeżeli we władzach PZPN mają zasiąść “ludzie spoza układu, spoza klanu sportowego, to może sięgnijmy do polityków". Najlepiej po któregoś z byłych premierów, Jana Bieleckiego i Kazimierza Marcinkiewicza, o których wicemarszałek powiedział z aprobatą: "To politycy z najwyższej półki". Z tych słów można wnioskować, że znawca owadów próbował wspomóc zainstalowanie w PZPN pszczółek, chętnych do skosztowania miodu z ulicy nomen-omen Miodowej. Dlatego z platformersem z ZCHN-u rodem trudno mi się zgodzić. Jak lubił mawiać obrazoburczy szef Unii Polityki Realnej Janusz KorwinMikke, “nie chodzi o to, by zmieniły się świnie przy korycie, lecz by zlikwidować koryto”. Toteż chyba byłoby lepiej, gdyby Stefek Burczymucha polskiej polityki, słynący z ostrego jak brzytwa języka i wojowniczej natury, nie forował kandydatur swoich politycznych przyjaciół. Tylko że, z drugiej strony, liczne głosy namawiające do zlikwidowania PZPN-u w dzisiejszym kształcie, i rozpoczęcia tworzenia nowego związku na zaoranej ziemi, brzmią zdecydowanie zbyt nierealnie. W Polsce trudno liczyć na to, by jakiś rodzimy odpowiednik Władimira Władimirowicza stuknął pięścią w stół i, szczodrze sypnąwszy petrogroszem, zainstalował w związku zupełnie nowych ludzi. Może niekoniecznie bezinteresownych idealistów, ale za to fachowców, którzy dzięki czystce wprawdzie się wzbogacą, ale przy okazji oczyszczą stajnię Augiasza. Bowiem nad Wisłą ropy zbyt wiele nie ma, a osoby podejrzewane o dyktatorskie zapędy szybko tracą władzę. Dlatego większość Polaków wątpi, że w najbliższych latach nasi piłkarze dadzą nam w trakcie Euro lub mundialu tyle radości, ile Rosjanie sprezentowali rodakom podczas meczu z Holandią. Z drugiej strony, trudno tęsknić za życiem w kraju, którego liczni obywatele, choć biedni, przepełnieni są dumą płynącą ze złudnego przekonania o imperialnej potędze. Więc może lepsze już to polskie piekiełko, gdyż jest ono pozbawione łykania trutki jedynie słusznej propagandy, umiejętnie dozowanej przez mistrzów ściemy. Nad Wisłą ta mikstura ma co najmniej kilka smaków i kolorów. Jest wybór. A może jednak niewiele różnimy się od wielkorusów? Weźmy na warsztat komentarz jednego z czytelników blogu pisanego przez dziennikarza “Gazety Wyborczej”, niezainteresowanego kopaną Wojciecha Orlińskiego. Rzecz jasna, ów internauta również deklaruje, że piłkę nożną ma w nosie: “Polacy poprzez futbol dają upust tym wszystkim narodowym krzywdom, zakompleksieniu po zaborach, okupacji hitlerowskiej itp. Zachowują się przy tym jak skończeni kretyni i hipokryci: "Gol ze spalonego dobrze, karny źle" - to chyba wszyscy robią, ale te groźby mordu na Webbie? Część kibiców to troglodyci w szalikach, których powinno się rozstrzeliwać. I proszę nie chrzanić, że to tylko mniejszość, a Prawdziwi Kibice są kul. Naziści to też była mniejszość. (Godwin Law forever) Do tego sami wywierają taką presję na graczy, że ci ledwo mogą ruszyć z miejsca, bo przed oczami mają Bzurę i nadciągające Panzery”. Jeśli prawdą jest, że przed meczami śnią nam się nie tylko czołgi nad Bzurą, ale także świst skrzydeł husarii pod Chocimiem, czy Bogurodzica śpiewana pod Grunwaldem, to może polska piłka podźwignie się z kryzysu? W końcu zrywy narodowe to nasza specjalność. Dlatego, licząc że Euro 2012 odbędzie się w Polsce, marzę, by za 4 lata nasi piłkarze zagrali w sposób niepozwalający na zignorowanie ich dokonań. Nawet intelektualistom, którzy w życiu nie kopnęli celnie piłki i mają do futbolu, jako do plebejskiej rozrywki, wstręt. ROBERT KRZAK http://www.sportmaniak.com.pl Kreator PDF Utworzono 4 March, 2017, 07:20